Solidarni z Afryką - maitri.pl fileny strój przywieziony z Afryki przez uczen-nicę Karolinę...

8
W NUMERZE List od Metropolity Gdańskiego ................. 2 Adopcja w Ndelele ..................... 2 Anioły w Kamerunie ................ 3 Wieści z Afryki ........... 5–6 Czystość – medytacja Matki Teresy ................ 7 Studenci potrzebują pomocy ........................ 8 Uczniowie brali udział w konkursie wie- dzy o Czarnym Lądzie, projektowali barwne plakaty. Przygotowali afrykańskie stroje i in- strumenty muzyczne. Inspiracją do wykona- nia tych ostatnich stało się spotkanie z ar- tystą panem Łukaszem „Drumlą” Ruszkow- skim, którego muzyka towarzyszyła impre- zie. Mieliśmy też okazję zobaczyć oryginal- ny strój przywieziony z Afryki przez uczen- nicę Karolinę Sęczkowską. W piątek odbyło się również wręczenie nagród zwycięzcom konkursu plastycznego na najpiękniejszą maskę w stylu afrykańskim i degustacja owo- ców południowych. Przez cały tydzień biblioteka szkolna za- chęcała do poznawania afrykańskiej literatu- ry. Celem przedsięwzięcia nie była jednak tyl- ko zabawa w afrykańskich rytmach. Wszystkie działania wiązały się ściśle z ideą ADOPCJI SERCA. Do programu prowadzonego przez Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata Ma- itri społeczność ZS 7 przystąpiła w lutym tego Solidarni z Afryką roku. Wówczas podjęła się opieki nad Viannee Jrakoze – dziewięciolatką z Burundi. Przez cały afrykański dzień trwała akcja gromadzenia środków finansowych na pomoc Viannee oraz przygotowywanie listów i foto- grafii dla podopiecznej. 9 maja zakupiono ozdoby wykonane przez dzieci z klas 1–3 oraz biżuterię autorstwa pani Małgorzaty Dybalak – nauczyciela matematyki i informatyki. Do- chód ze sprzedaży zasilił fundusz pomocy Vian- nee. Największe emocje wywołało w uczniach spotkanie z p. Tadeuszem Makulskim, odpo- wiedzialnym za gdański ośrodek Maitri. Pre- lekcja, podczas której uczniowie obejrzeli film o Afryce i wysłuchali opowieści ilustrowanych slajdami, uświadomiła wszystkim, w jak trud- nych warunkach żyją ich rówieśnicy z krajów Trzeciego Świata. Utwierdziła w przekonaniu, że warto... TRZEBA nieść pomoc innym, ale nauczyła też doceniać naszą codzienność. Relacja na podstawie http://www.gim10.torun.pl/ Nigdy nie zajmuję się tłumami, lecz jedną osobą. Gdybym spojrzała na tłumy, nigdy bym nie zaczęła.– te słowa Matki Teresy są motywem przewodnim wystawy „Dzieło Adop- cji Serca” w Trójmieście. 9 maja w Zespole Szkół Nr 7 w Toruniu zakończył się Tydzień Solidarności z Afryką. Był to czas pełen pozytywnych emocji i głębokich refleksji. Wystawa „Dzieło Adopcji Serca” Fotografie wykonali wolontariusze Ruchu – Tadeusz Makulski i Zbigniew Ostrowski podczas pobytu w Rwandzie, Kongo i Burundi na przełomie stycznia i lutego 2007 r. Na plan- szach zamieszczono portrety kilkuset spośród 3,5 tysiąca dzieci objętych programem Adop- cja Serca. Zdjęcia przedstawiają również realia życiowe afrykańskich wiosek i misje na Czar- nym Lądzie. Wystawę będzie można oglądać w ciągu najbliższych trzech miesięcy w kilku kościołach archidiecezji gdańskiej. 28.06–4.07 – Parafia p.w. Najśw. Serca Jezu- sowego, Gdańsk – Wrzeszcz 05.07–1.08 – Archikatedra w Gdańsku – Oliwie 2.08–8.08 – Parafia p.w. Św. Ojca Pio, Gdańsk – Ujeścisko 9.08–28.08 – Bazylika Mariacka w Gdańsku We wrześniu wystawa będzie prezentowana w kolejnych parafiach Gdańska, Gdyni i Sopotu. Agnieszka Turek

Transcript of Solidarni z Afryką - maitri.pl fileny strój przywieziony z Afryki przez uczen-nicę Karolinę...

W NUMERZEList od MetropolityGdańskiego .................2

Adopcjaw Ndelele .....................2Anioływ Kamerunie ................3

Wieści z Afryki........... 5–6

Czystość– medytacjaMatki Teresy ................7

Studenci potrzebująpomocy ........................8

Uczniowie brali udział w konkursie wie-dzy o Czarnym Lądzie, projektowali barwneplakaty. Przygotowali afrykańskie stroje i in-strumenty muzyczne. Inspiracją do wykona-nia tych ostatnich stało się spotkanie z ar-tystą panem Łukaszem „Drumlą” Ruszkow-skim, którego muzyka towarzyszyła impre-zie. Mieliśmy też okazję zobaczyć oryginal-ny strój przywieziony z Afryki przez uczen-nicę Karolinę Sęczkowską. W piątek odbyłosię również wręczenie nagród zwycięzcomkonkursu plastycznego na najpiękniejsząmaskę w stylu afrykańskim i degustacja owo-ców południowych.

Przez cały tydzień biblioteka szkolna za-chęcała do poznawania afrykańskiej literatu-ry. Celem przedsięwzięcia nie była jednak tyl-ko zabawa w afrykańskich rytmach. Wszystkiedziałania wiązały się ściśle z ideą ADOPCJISERCA.

Do programu prowadzonego przez RuchSolidarności z Ubogimi Trzeciego Świata Ma-itri społeczność ZS 7 przystąpiła w lutym tego

Solidarni z Afryką

roku. Wówczas podjęła się opieki nad VianneeJrakoze – dziewięciolatką z Burundi.

Przez cały afrykański dzień trwała akcjagromadzenia środków finansowych na pomocViannee oraz przygotowywanie listów i foto-grafii dla podopiecznej. 9 maja zakupionoozdoby wykonane przez dzieci z klas 1–3 orazbiżuterię autorstwa pani Małgorzaty Dybalak– nauczyciela matematyki i informatyki. Do-chód ze sprzedaży zasilił fundusz pomocy Vian-nee. Największe emocje wywołało w uczniachspotkanie z p. Tadeuszem Makulskim, odpo-wiedzialnym za gdański ośrodek Maitri. Pre-lekcja, podczas której uczniowie obejrzeli filmo Afryce i wysłuchali opowieści ilustrowanychslajdami, uświadomiła wszystkim, w jak trud-nych warunkach żyją ich rówieśnicy z krajówTrzeciego Świata. Utwierdziła w przekonaniu,że warto... TRZEBA nieść pomoc innym, alenauczyła też doceniać naszą codzienność.

Relacja na podstawiehttp://www.gim10.torun.pl/

„Nigdy nie zajmuję się tłumami, leczjedną osobą. Gdybym spojrzała natłumy, nigdy bym nie zaczęła.”– te słowa Matki Teresy są motywemprzewodnim wystawy „Dzieło Adop-cji Serca” w Trójmieście.

9 maja w Zespole Szkół Nr 7 w Toruniu zakończył się Tydzień Solidarnościz Afryką. Był to czas pełen pozytywnych emocji i głębokich refleksji.

Wystawa„Dzieło AdopcjiSerca”

Fotografie wykonali wolontariusze Ruchu– Tadeusz Makulski i Zbigniew Ostrowskipodczas pobytu w Rwandzie, Kongo i Burundina przełomie stycznia i lutego 2007 r. Na plan-szach zamieszczono portrety kilkuset spośród3,5 tysiąca dzieci objętych programem Adop-cja Serca. Zdjęcia przedstawiają również realiażyciowe afrykańskich wiosek i misje na Czar-nym Lądzie.

Wystawę będzie można oglądać w ciągunajbliższych trzech miesięcy w kilku kościołacharchidiecezji gdańskiej.28.06–4.07 – Parafia p.w. Najśw. Serca Jezu-sowego, Gdańsk – Wrzeszcz05.07–1.08 – Archikatedra w Gdańsku – Oliwie2.08–8.08 – Parafia p.w. Św. Ojca Pio, Gdańsk– Ujeścisko9.08–28.08 – Bazylika Mariacka w GdańskuWe wrześniu wystawa będzie prezentowanaw kolejnych parafiach Gdańska, Gdyni i Sopotu.

Agnieszka Turek

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:471

Adopcjaw Ndelele

List od MetropolityGdańskigo

Siostra Teodora

Ciąg dalszy na str. 7

Czcigodni i Kochani RodziceSerc Naszych Dzieci

Z całego serca Wam dziękuję w imieniudzieci, które adoptowaliście. Wiem, że je ko-chacie, otaczacie troską i myślicie o nich w pra-wie każdej chwili życia. Dziękuję Wam za tendar serca, ale jestem również wdzięcznaBogu… za Was. Nie można pominąć założy-cieli i pracowników Ruchu Maitri. To onipierwsi pochylili się nad wołającym o pomocdzieckiem. To dzięki ich wrażliwości teraz Wymożecie wspierać Afrykańczyków. Wszyscywidzimy, że ludzka dobroć może nie mieć gra-nic. Wiemy, że przekazywana przez Was mi-łość pochodzi od Boga.

Osiemdziesięcioro dzieci z ogromną rado-ścią (chociaż z różnymi wynikami) zakończy-ło rok szkolny. Dla większości był to rok naukipo długiej przerwie. W prywatnej szkole kato-lickiej jest bardzo wysoki poziom, dlatego wie-lu dzieciom nie udało się zdać do następnejklasy. Ale wszyscy są bardzo szczęśliwi, żechodzą do szkoły, zdają sobie sprawę z tego,jak wiele nauka może zmienić w ich życiu.Dzieci napisały listy do Rodziców z Polski.Wiem, że różnie im to wyszło, ale bardzo sięstarały. Maluchy, które jeszcze nie umieją pi-sać, były niepocieszone, że nie mogą opowie-dzieć Rodzicom o sobie, o swoim życiu. Dlate-go z wielkim zaangażowaniem wykonywałyrysunki. Jeden chłopiec narysował ananasa(wzorował się na owocu ze swojego pola) zeskrzydłami samolotu, aby – jak wyjaśnił –szybko doleciał do Polski. Inny – siedmiolatek– z zakłopotaniem poinformował mnie, że szu-ka sekretarza lub sekretarki. Okazało się, żepan, który pomógł mu napisać (czyli napisał)list, był „niedokładny”. Chłopiec wyjaśnił mi, żeRodzice muszą o nim wiedzieć WSZYSTKO –że łowi rybki i myszki, umie strzelać z procyw ptaszki, często przynosi jedzenie dla całejswojej rodziny – a pan to uogólniał. Pewnadziesięcioletnia dziewczynka poprosiła mamę,żeby opisała w liście, jak sobie wyobraża Ro-dziców. Jednak mama powiedziała, że to głu-piutka fantazja, której nie wypada pisać. Wi-działam, że dziewczynce na tym zależy, więcobiecałam, że gdy mi opowie, jak według niejwyglądają Rodzice, to napiszę o tym w liście.

Zapewniłam, że wszyscy Ofiarodawcy są bar-dzo ciekawi, jak też dzieci sobie ich wyobra-żają. Usiadłyśmy w cieniu (temperatura waha-ła się 38-40°C). Mała nieśmiało zaczęła się tłu-maczyć, że musi jakoś widzieć Rodziców, więcwyobraziła sobie, że Mama jest wysoka i nieaż tak chuda jak ona. Niewątpliwie ma jasnewłosy, w uszach nosi złote kolczyki. Najczę-ściej ubiera się w zwiewne, kolorowe sukienkii pantofelki na obcasach. Dziewczynka dodałajeszcze, że Mamusia ma złoty zegarek, pięknysamochód i telefon komórkowy. I że cały czas

się rozgląda w poszukiwaniu swojej Córeczki.Mała powiedziała, że Tata – miły i zawszeuśmiechnięty – pociesza Mamę, zapewniając,że kiedyś się spotkają. Byłam zaskoczona takdokładnym opisem dziewczynki. Okazało się,że to wyobrażenie Mamy pokrywało się z wy-glądem pewnej pani z telewizji. Dziesięciolat-ka zobaczyła ją na filmie, kiedy przez szybę,ukradkiem zaglądała do pewnego baru (tamtrzeba płacić ze oglądanie telewizji).

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:472

������������ ������� ������������ �������

�����������������������������

Z Siostrami spotkałam się na pieszej piel-grzymce do Częstochowy. Miałam iść z mojąkatechetką, ale pojawiły się u niej w tym rokuproblemy rodzinne, więc posłała mnie do in-nej grupy. Tam właśnie poznałam Siostry. Popewnym czasie, kiedy już je odkryłam (bo prze-cież „były ukryte”) i kiedy poznałam ich chary-zmat – iść do ludzi jak Aniołowie, chronićprzed złem, prowadzić do dobrego, pomaga-jąc kapłanom w pracy duszpasterskiej, byćprzedłużeniem rąk kapłańskich – zaraz powie-działam, że ja też chcę tak żyć. Było to podkoniec szkoły średniej i po maturze znalazłamsię w postulacie.�������������������������������� ����������� �!

������� ���"���#��$����������������������"��

Ze mną było tak jak z każdym chyba misjona-rzem. Trzeba najpierw usłyszeć o potrzebach Ko-ścioła Misyjnego, żeby serce zareagowało i „niepozwoliło już spokojnie spać”. W moim przypad-ku było to w zamierzchłych czasach - 1980 rok,gdy Biskup Phocas Nikwigise z Rwandy złożyłwizytę w naszym domu generalnym w Konstanci-nie, gdzie znajduje się też nowicjat. Kiedy Biskupopowiadał, że w jego parafii nie ma kapłana anisióstr, wiedziałam, że przełożeni nie odmówią.A jeśli nie odmówią, to znaczy, że będą musielikogoś posłać. Wraz z prawie wszystkimi nowi-cjuszkami szybko zabrałam się do pisania próśb owysłanie na misje. Oczywiście przełożeni znaleźlitrochę starsze siostry do pierwszej ekipy misyjnej,ale niewiele później moje rówieśniczki dotarły dotych Pionierek. Mnie uznano za niedouczoną i wy-

Anioły w Kamerunie

Wywiad z Siostrą Elżbietą Lachowicz ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, pracującąw Esseng w Kamerunie.

słano na studia, żebym się „czegoś w życiu na-uczyła”. Miała to być misjologia, więc pomyśla-łam, że teoria powinna łączyć się z praktyką. Takteż się stało, chociaż nie od razu. Po obronie pra-cy okazało się, że to moja współsiostra, z którąstudiowałam, wyjeżdża do Rwandy, a ja zostaję wanimacji misyjnej w kraju. Trzy lata tej pracy po-zwoliły mi jeszcze lepiej poznać, na czym polegająmisje. To nie wyprawa człowieka pewnego siebiei swoich możliwości w niesieniu pomocy humani-tarnej drugiemu. To raczej przedziwna komuniatych, którzy wyjeżdżają, by głosić z tymi, którzychętnie, szczerym sercem im pomagają przedewszystkim modlitwą, którą często wyprasza sięłaskę wiary – owoc naszego głoszenia. Ludzie po-magają również organizowaniem zaplecza mate-rialnego dla misjonarzy, by mogli przeżyć, kiedyjest potrzeba leczenia czy też prowadzenia dziełsłużących rozwojowi tych, do których zostali po-słani. Przez trzy lata katechezy misyjnej w para-fiach na terenie całego kraju poznałam geografięnie tylko fizyczną, ale i duchową Polski. Wiedzia-łam, czym żyją ludzie w koszalińskim i z jakimiproblemami spotykają się księża na katecheziew Nowym Targu czy w Zakopanem. Pomagałamw prowadzeniu rekolekcji misyjnych dla dzieci,młodzieży i studentów, po których wiele osób wy-brało drogę powołania w zakonach lub w kapłań-stwie. Jednego księdza, który przeszedł całą for-mację na tzw. „Wieczernikach misyjnych” odna-lazłam na ostatnim urlopie w Polsce i ucieszyłmnie fakt, że ciągle pielęgnuje w sobie „ducha mi-syjnego”, na swój sposób również jest Misjona-rzem. Jeszcze 6 lat służyłam we Wspólnocie i do-piero wtedy wyjechałam. Najpierw do Belgii, aby

nauczyć się języka francuskiego, a 28 września1999 r. z dwiema siostrami wyruszyłam do Ka-merunu.%&��������������'�������(� �������

Kamerun wypadł dla mnie niespodziewa-nie. W podaniu o wyjazd na misje wpisałamRwandę, bo tam i w Kongo miałyśmy placów-ki. W 1997 roku ks. Jan Ozga, długoletni pol-ski misjonarz w Kamerunie, został biskupemdiecezji Doumé Abong Mbang – jednej z naj-mniej rozwiniętych pod względem cywilizacyj-nym w Kamerunie. W 1999 roku, gdy byłamjuż gotowa do wyjazdu, biskup poszukiwałsióstr i księży, bo miał wiele parafii bez Paste-rzy. Przełożona Generalna pojechała najpierwna rekonesans, by rozeznać się, gdzie możemyzałożyć placówkę misyjną w Kamerunie. Wy-bór padł na Esseng, parafię, której założycie-lem i jedynym proboszczem od 40 lat był 70-cioletni ks. Francois Xavier Nanga – jedenz pierwszych księży kameruńskich. Misja mia-ła bardzo dobre warunki – był kościół, pleba-nia, sale parafialne, szkoła katolicka, ośrodekzdrowia i dom mieszkalny sióstr. Poprzedniesiostry wycofały się 7 lat wcześniej.$�� �������" �"������)�������������'����

��������������&�

Tak, ośrodek zdrowia przejęłyśmy już w li-stopadzie 1999 roku. Dopiero później dobudo-wałyśmy sale obserwacyjne, popularnie zwanyszpitalik. Na łóżkach zatrzymujemy chorych,którym trzeba podłączyć kroplówkę czy zapew-nić sterylne warunki przy leczeniu ran z powi-kłaniami. W ośrodku zdrowia mamy do dyspo-zycji laboratorium, salę opatrunkową, sale kon-sultacyjne i położnictwo, które coraz liczniej jestodwiedzane przez kobiety z okolicy w promie-niu 25 km. Najczęściej leczone przez nas cho-roby to malaria, robaczyce, choroby skórne.Ostatnie lata można zapisać pod znakiem po-mocy tym, którzy byli dotknięci wirusem HIV.Jest ich 10% całej liczby ludności w naszej oko-licy. Często trzeba pomagać młodym ludziom,zwłaszcza matkom, które powinny zaprzestaćkarmienia dzieci piersią, żeby uniknąć ryzykazakażenia maluchów. Przeważnie nie mają pie-niędzy na kupienie dziecku mleka.

Szkołę przejęłam w 2000 roku. Zapisałamdo niej 130 dzieci. To już więcej niż w poprzed-nim roku, ale całkiem niewiele jak na 6 klas.Współpracując z rodzinami przez te 8 lat, zy-skaliśmy ich zaufanie i w tym roku mamy 317uczniów w podstawówce i 142 dzieci w przed-szkolu. Mamy w sumie 10 nauczycieli.$�� ��������������������������" �"��

Ciąg dalszy na str. 4

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:473

Moją misją jest opieka duchowa i materialnanad szkołą. Do mnie należy zbieranie funduszypotrzebnych na funkcjonowanie tego miejsca,a więc na wyposażenie klas i opłacanie nauczy-cieli. Częściowo pochodzą one z opłat szkolnych,jakie uiszczają rodzice dzieci, ale są one niewiel-kie, dlatego wspomagają nas dobroczyńcy. Lu-dzie w naszym regionie żyją z tego, co uprawiająna polu i nie mają wielkich możliwości uzyskaniapieniędzy. Nie mają szans sprzedania tego, cozbiorą z pól, bo drogi przeważnie są nieprzejezd-ne. Jeśli chodzi o sprawy duchowe – organizuje-my z Ks. Proboszczem dni skupienia dla nauczy-cieli, trymestralne dni skupienia dla uczniów. Po-magamy „ekipie edukacyjnej” w rozwiązywaniuich problemów materialnych czy osobistych.

Innym działem mojej pracy jest katechezasakramentalna. Prowadzę w Essengu grupy ka-techetyczne dzieci w czteroletniej formacji sakra-mentalnej. Od Chrztu, przez Pierwszą Komunię,aż do Bierzmowania. Organizuję formacje dlakatechetów, którzy nauczają w swoich wioskach.Przeważnie są to trzy formacje rocznie.

Zajmuję się ruchem katolickim dla dzieci„Cop’Monde”. Często organizujemy „ŚwiętoDzieci” na Boże Narodzenie, w styczniu piel-grzymkę maluchów do Sanktuarium Maryjnego,a przez całe wakacje (od 16 czerwca) – DzieńDziecka Afrykańskiego, co dwa tygodnie odby-wają się tzw. Dni Przyjaźni – Journée d’Amitié.Ma to miejsce rotacyjnie w różnych wioskachnaszej parafii, ale czasem również parafii sąsied-niej – w celach apostolskich, by dzielić się rado-ścią z tamtymi dziećmi.������& ���������������������������'������

�������������������� ������*�� ��

Jak już wspomniałam, proboszcz był jużstarszy i nie zrobił wielkiego, oficjalnego przed-stawiania sióstr, więc w niedzielne popołudniawychodziłyśmy na spacery po wiosce, żeby za-poznać się z ludźmi. Przyjmowali nas zawszeżyczliwie i ciepło. Nierzadko wracałyśmy obda-rowane bananami, rybami, orzeszkami arachi-dowymi. Później towarzyszyłyśmy proboszczo-wi w wyjazdach do wiosek z Mszą Św.+����&��������"���"������� �����������������!

����� ��������������,���������

Owszem, na najbliższej misji w Nguelemen-douka są Siostry Michalitki, które w tym trud-nym dla nas czasie instalowania się na misji bar-dzo nam pomagały. Na terenie diecezji jest kilkaZgromadzeń zakonnych, w wielu z nich robiły-śmy nasze staże.$���������������������-.������������������!

������ ��������&������

Oczywiście, że tak. Powiem może o tych zmia-nach na lepsze z naszego „podwórka”. Wzrostliczby uczniów w naszej szkole i przedszkolu,więcej dzieci zdaje egzaminy do szkoły śred-niej i kontynuuje tam naukę, co znaczy, żemłodzież osiągnęła wyższy poziom edukacji.W sektorze zdrowia również nastąpiły wyraźnezmiany. Ludzie dużo szybciej reagują na złe sa-mopoczucie i przychodzą do ośrodka zdrowia,żeby zrobić badania laboratoryjne na malarięi inne choroby. Zaniedbana malaria może byćśmiertelna, zwłaszcza u małych dzieci. Kobietycoraz liczniej przychodzą na badania w czasieciąży i rodzą na naszym położnictwie, co pozwa-la uniknąć powikłań poporodowych. Dzięki ka-techezom przygotowujemy regularnie kolejnegrupy dzieci do chrztu i innych sakramentów.Prowadzimy przygotowanie par do małżeństwa,którym potem towarzyszymy w takim ruchu jaku nas Kręgi Rodzin, czy Przymierze Rodzin,gdzie odbywa się formacja duchowa właśnie ca-łych rodzin.���� �&����� "��������� �� ��"���� � &������� �

/������������������� ��������������������

Tak, już od kilku lat odwiedzamy regular-nie, co miesiąc osoby chore, starsze, które cza-sem zostają same w domu. Zaczęłyśmy od wi-zyt z Eucharystią. Była to dla nich wielka ra-dość, że gdy nie mogli przychodzić do kościołaczasem kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów,sam Jezus przychodził do nich. Z czasem za-częłyśmy obdarowywać takimi niewielkimi rze-czami jak ryż, koncentrat pomidorowy, nafta dolampy czy mydło. Są bardzo wdzięczni za tewizyty. Pewnego razu robiłyśmy objazd chorychz proboszczem, bo niektórzy prosili o spowiedź.Weszłyśmy do domu Dominika, który nie widzii po przekazaniu darów usłyszałyśmy, jak cośradośnie wykrzykiwał w swoim narzeczu, a pro-boszcz śmiał się serdecznie. Nie rozumiałam,o co chodzi, spytałam, co on wykrzykuje. A pro-boszcz odpowiedział, że Dominik sobie pod-śpiewuje: „Oj! będę jadł, oj! będę pił!”. I trzebamu było szybko wyjaśnić, żeby nie pił nafty, bomoże mieć problemy żołądkowe.

Siostra Ewa regularnie odwiedza ludzi z Krę-gów Rodzinnych w ich domach, bo tam mają swo-je zebrania. Często jest świadkiem wzruszającychwyznań – np. że dzieci uczyły rodziców modlić siępo francusku. Dawniej ludzie uczyli się katechi-zmu i modlitw w języku ewondo (w Kameruniebył on przyjęty jako język kościelny do ewangeli-zacji, ponieważ jest tu około 250 narzeczy miej-scowych), ale teraz się tego nie robi, więc dziecii młodzież nie znają tego języka. Żeby modlić sięw domu całą rodziną, rodzice muszą nauczyć sięod dzieci modlitw w języku francuskim.$����������&�����+�����&�������������)�&����

Z Polski jeszcze nie, ale kiedy przyjechałyśmytutaj, spotkałyśmy się z wolontariuszami z Holan-dii, jednak byli w Esseng tylko z wizytą. Wcześniej

długie lata pracowali z ekipą naszego ośrodkazdrowia. Ludzie nam też opowiadali o wolonta-riuszach z Francji, którzy przyjeżdżali do pomocyw ośrodku po wyjeździe pierwszych sióstr.������& ��������������*��.����*�����������!

�����+����"����&����

W każdej rodzinie jest dużo dzieci. Dzieńdziecka afrykańskiego jest pracowity od same-go rana. Wstają jeszcze przed godziną szóstą.Żeby rankiem iść po wodę do zródła lub dopompy, często większe dzieci muszą myć tale-rze i garnki po kolacji (wieczorem się tego nierobi, bo wody już brakuje po wieczornej toale-cie całej rodziny, a poza tym przy świetle lampyjest niewygodnie). Mniejsze dzieci muszą poza-miatać podwórko przed domem, bo jest pełnepozostałości z jedzenia. Jeśli jeszcze coś zosta-ło z posiłku wieczornego, to zjadają przed wyj-ściem do szkoły, a jeśli nie – biorą orzeszki ara-chidowe czy kukurydzę, żeby przegryźć coś naprzerwie. Uczą się do godziny 15. Po powrociedo domu zazwyczaj pomagają przygotowaćkolację. Młodsze mogą się pobawić. Około sie-demnastej wszyscy wychodzą po wodę do go-towania i mycia. Około osiemnastej zapadazmrok, maksymalnie do dziewiętnastej trzebasię umyć, by przy ognisku spożyć posiłek i poło-żyć się spać. Nazajutrz – wszystko od początku.$������������� ��������"��

Na pewno więcej czasu poświęcają zabawie,ale nie tylko. Początek wakacji jest czasem piele-nia arachidów, więc dzieci prawie codziennie idąz rodzicami na pole. Potem, w lipcu i sierpniuzbiera się orzeszki. Jest to doskonałe zajęcie dladzieci, bo nie muszą się schylać tyle, co dorośli.Praca nie męczy maluchów aż tak bardzo, jak bysię mogło wydawać. Po południu tłumnie oble-gają place i stadiony, żeby pokopać piłkę. Dzieciz Cop’Mondu mają swoje Dni Przyjaźni. Podopieką młodzieży i kilku matek gromadzą sięw jednej z parafialnych wiosek, by razem się mo-dlić, śpiewać, tańczyć. Przyjeżdża proboszczalbo siostra, żeby wygłosić konferencję, pomóczorganizować gry i zabawy (trzeba dostarczyćnagrody). Z takich spotkań dzieci wracają szczę-śliwe. Wygrane cieszą je dodatkowo.

Korzystając z okazji dziękuję wszystkim lu-dziom dobrej woli, którzy znajdują swoje miejscew Misyjnej Działalności Kościoła przez towarzy-szenie nam modlitwą i dzieleniem się tym, coposiadają. Każde nasze dzieło: czy to nowe klasydla szkoły, czy umożliwienie nauki dzieciomz biednych rodzin, czy pomoc doraźna w rato-waniu życia chorym – wszystkie te dzieła miłościpowstają dzięki Waszym, otwartym sercom.Jeszcze raz, w imieniu własnym i tych, wśródktórych pracuję, wielkie Bóg zapłać.

Pozostaję z wdzięczną modlitwą.

Rozmowę przeprowadziła Agnieszka TurekGdańsk, maj 2008 r.

Anioły...Dokończenie ze str. 3

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:474

WIEŚCIZ AFRYKIWIEŚCI

Z AFRYKIProśba o pomoc z Kongo

W obrębie parafii Ruthshuru w małej wiosceNtamugenga w Kongo misjonarki ze Zgro-madzenia Sióstr od Aniołów prowadzą szpi-tal św. Rafała. 21 maja 2008 r. od siostry Barba-ry Pustułki otrzymaliśmy prośbę o dofinansowa-nie zakupu leków, środków potrzebnych dotransfuzji krwi oraz żywności w rejonowymOśrodku Zdrowia i dożywiania w Ntamugenga.%������)���"����&��0��"��

Nasze Zgromadzenie Sióstr od Aniołów, pra-cuje w Kongo od 1995 roku. Prowadzimy ośro-dek zdrowia, dożywiania i opiekujemy się siero-tami. Obecnie pracujemy we dwie na tej oddalo-nej placówce misyjnej.

Jak Wam wiadomo, sytuacja w tym rejonienie jest zbyt stabilna. Chociaż na chwilę obecną,ustały walki zbrojne, to nadal konflikty pomiędzywojskiem rządowym (FARDC) i różnymi grupa-mi rebeliantów (FDLR, Mai-Mai, PARECO etCNDP) nadal trwają. Mimo wszystko ludnośćNtamugengi po grudniowych bombardowa-niach nabiera odwagi do powrotu. Tym bar-dziej, że szkoły – średnia i podstawowa równieżwracają po 4 miesięcznym wygnaniu. Ufamy, żedzieci i młodzież będą mogły w spokoju ukończyćrok szkolny. Dodaje to i nam nowych sił do służ-by (od lutego wioskę zamieszkiwało tylko kilkarodzin). Nasz szpital nie zaprzestał swej działal-ności podczas tych wszystkich rozruchów.

Ntamugenga – miejscowość oddalona 16 kmod Rutshuru i 75 km od Gomy – nie ma dobrejdrogi dojazdowej ani prądu. Ośrodek zdrowia

działa tu od 1995 roku i do tej pory obejmował swo-im zasięgiem 12 wiosek, czyli 11 200 mieszkańców.Jest on jednym z szesnastu, które przynależą dookręgu zdrowia Rwanguba o powierzchni 948 km²,gdzie znajduje się szpital powiatowy.

Od roku pracuje u nas lekarz, który wyko-nuje średnio 40 operacji w miesiącu. Przedewszystkim są to cesarskie cięcia, zapalenie wy-rostka, przepukliny, zdarzają się także interwen-

cje po postrzałach. Obecność lekarza w ośrodkusprawiła, iż liczba chorych zwiększyła się,zwłaszcza, iż 4 ośrodki w naszym okręgu przy-noszą ciężko chorych do nas, a nie do szpitalapowiatowego, jak uprzednio. Średnio konsultu-jemy 2 000 chorych w miesiącu, hospitalizuje-my ok. 240 chorych, odbieramy 50 porodów,z czego 10 to cesarskie cięcia.

Wraz z przybyciem lekarza nasza działalnośćrozszerzyła się o transfuzje krwi. Konieczne sąone najczęściej dla dzieci niedożywionych i z ma-larią, które szybko wpadają w anemię. Miesięcz-nie rejestrujemy średnio 25 chorych (dzieci i do-

rosłych) z ciężką anemią, którzy mają często tyl-ko 2–3 g hemoglobiny. Zwłaszcza w nagłych wy-padkach odczuwaliśmy często brak krwi, w związ-ku z tym postanowiliśmy założyć grupę honoro-wych dawców. Należą do niej ludzie z wioski, bar-dzo ładnie włączyła się w tę akcję także młodzieżze szkoły średniej, w łącznej liczbie ok. 90 osób.Przed pobraniem krwi każdy z nich przechodziwizytę lekarską oraz specjalne badania (grupakrwi, AIDS, badania na syfilis i żółtaczkę). Po-braną krew przechowujemy w lodówce – tzw. Ban-ku krwi. Lodówka działa tu na naftę. Widzimywielką potrzebę wsparcia inicjatywy i działalnościkrwiodawców. Postanowiliśmy po każdorazowymoddaniu krwi dać im 1 kg cukru i 2 kg mleka.

Wiąże się to oczywiście z kosztami, które trud-no nam pokryć w aktualnej, narzuconej nam przezpaństwo organizacji pracy. Od grudnia ubiegłegoroku mamy nakaz leczenia darmowego, a więc pa-cjenci za nic nie płacą. Otrzymujemy wsparcie z or-ganizacji IRC (International Rescue Communau-te) w postaci leków (pokrywają 2/3 naszych po-trzeb), wynagrodzenia dla personelu oraz 200 $miesięcznie na funkcjonowanie całości szpitala, cojest niewystarczające (przykładowo na samo pali-wo do agregatu prądotwórczego wydajemy 150 $miesięcznie). Bezpłatne leczenie jest z pewnościąkorzystne dla chorych, lecz obciąża i utrudniafunkcjonowanie całej instytucji.

Sytuacja braku bezpieczeństwa, którą ludnośćobecnie przeżywa, nie pomaga w walce z chorobągłodową. Nadal przyjmujemy do naszego ośrodkadożywiania dzieci i zdarzają się także dorośli.Średnio w miesiącu zapisujemy 50–60 nowychprzypadków, a w systematycznym leczeniu mamyich 150–200 w tygodniu. Pozostają z nami ok.2 miesięcy, tyle trwa czas ich zdrowienia. PomocPAM-u wystarcza na poranne „bouille” i racjęsuchą. Południowy posiłek i całościowe leczeniefarmakologiczne musimy im zapewnić same.

Otaczamy także opieką noworodki, którychmatki z różnych powodów utraciły pokarm lubnawet straciły życie. Ratujemy, kupując specjal-ny rodzaj mleka, którego cena w ostatnim czasiewzrosła z 5 $ do 11 $ za puszkę (500 g).

Zwracam się więc do Was z uprzejmą prośbąo pomoc finansową dla naszego szpitalaw Ntamugenga na zakup:1. Leków i testów do laboratorium 5 000 USD2. Wsparcie Honorowych Dawców Krwi (żyw-ność) 2 340 USD3. Zakup żywności i mleka dla dzieci z cho-robą głodową 5 000 USD

Razem 12 340 USD

Dziękując Wam za każdy gest życzliwościi wsparcia z Waszej strony, łączymy się duchowo

Ciąg dalszy na str. 6

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:485

Budowa sali w RutshuruSiostry Pallotynki z misji w Rutshuru

(Kongo) zwróciły się do Ruchu Maitri z prośbąo pomoc w sfinansowaniu budowy sali wielo-funkcyjnej. 08.05.2007 r. przekazaliśmy pienią-dze na ten cel. 13.06.2008 r. Siostra GrażynaWojnowska napisała list z podziękowaniem.1������ ����������� ������"�� ���� ��2������

0��������������������3�������� �����4������

5�666�7�%���������� �������8�������&������

Dzięki temu powstała sala wielofunkcyjna.Jak wcześniej przedstawiłam w prośbie, sala tabędzie służyła przeróżnym potrzebom całej, bar-dzo licznej społeczności Rutshuru. Szczególnieprzyda się pobliskim szkołom i młodzieży nieob-jętej żadną opieką (programem). Pragnę wyja-śnić, że ze względu na trudną sytuację polityczną(ludzie nieustannie się przesiedlają z powodu zaj-mowania kolejnych terenów przez siły nieprzyja-zne), został przesunięty termin budowy. To byłbardzo trudny czas – wielu z uciekinierów prze-niosło się do Rutshuru i mieszkało pod gołym nie-bem lub w szałasach zbudowanych z patyków i li-ści bananowców. Ludzie (a zwłaszcza młodzież)są niezadowoleni, zbuntowani, protestują prze-ciw budowie tak dużego obiektu. Teraz sytuacjasię poprawiła, jest spokojniej. Mamy już oczysz-czony i przygotowany pod budowę plac. W dużejczęści zakupione zostały materiały budowlane.Również położyliśmy już fundament pod dużąsalę oraz 2 pomieszczenia: na magazyn (lub miej-sce spotkań mniejszej grupy) oraz na salę kom-

Podziękowanie z Buraniro.W roku 2007 misjonarki z Ośrodka Zdro-

wia w Buraniro w Burundii zwróciły się do nasz prośbą o pomoc w zakupie ultrasonografu dobadania narządów wewnętrznych. Pomogliśmyzrealizować ten projekt. 13 maja 2008 r. otrzy-maliśmy list od siostry Kanoniczki DuchaŚwiętego, Janiny Zakrzewskiej.%������)���"����&��0��"����0�����

W imieniu chorych, ale też i zdrowych,zwłaszcza matek oczekujących potomstwa, chcia-łyśmy dzisiaj serdecznie podziękować za otrzy-maną pomoc pieniężną w zakupie aparatu USGdla naszego Ośrodka Zdrowia w Buraniro. Cze-kałyśmy nieco na sprzedaż z Europy, ale już od23.03.2008 r. możemy się cieszyć z jego posiada-nia i służyć pomocą.

Jak na razie aparat wykorzystywany jestszczególnie na porodówce – badania w okresieprzedporodowym. Choć upłynęło niewiele czasu,widzimy jak bardzo jest użyteczny i w ilu ważnychdla życia sytuacjach. Szczególnie, gdy nie wiado-mo, co zdecydować, czy matka może urodzićw naszym Ośrodku, czy należy szybko przewieźćdo szpitala na cesarskie cięcie, by ratować życiedziecka, a nieraz i matki. Tym bardziej w czasie,gdy podróżowanie w godzinach nocnych jest bar-dzo niebezpieczne, bo grasują bandy i napadająna ludzi, by okraść.

Badania tym aparatem pomogło nam wykryćciążę bliźniaczą i pozwoliło matce spokojnie czekaćna rozwiązanie w naszym Ośrodku, ku radościmatki i naszej, innym razem pomogło nam wykryćciążę pozamaciczną i na czas skierować do lekarza.

Każde uratowane życie niech będzie wdzięcz-nością za złożony dar serca. Bóg zapłać.

siostra odpowiedzialna za Ośrodek ZdrowiaJanina Zakrzewska

Dokończenie ze str. 5

WIEŚCI... puterową. Mam nadzieję, że będzie możnakontynuować budowę. Nie ukrywam, że fundu-sze, z którymi zaczęłam budowę tj. 22 300 USD(7 300 z Kom. Episkopatu, 10 000 z Minister-stwa i 5 000 z Maitri) są zbyt niskie na wykoń-czenie i wyposażenie tej sali. Worek cementukosztuje 23 dolary, a za dzień pracy murarzeliczą sobie od 3 do 5 dolarów. Przy czym po-wierzchnia sali jest bardzo duża: 23m x 12m.Dlatego zwracam się z prośbą do Ruchu o po-moc materialną w wyposażeniu sali – musimyzakupić ławki, krzesła, stoły, sprzęt elektronicz-ny. Jeszcze raz bardzo dziękuję całej Wspólno-cie Maitri za otwartość, współpracę i zaintere-sowanie sprawą budowy. Niechaj Bóg błogosła-wi pracowników, wolontariuszy, Ofiarodawcówi wszystkie osoby zaangażowane w Ruch Maitri.

Merci.siostra Grażyna Wojnowska

Woda dla przedszkolaList siostry Fabiany Leitgeber z Doume, Ka-

merun, przesłany 18 kwietnia 2008 r. z prośbąo dodatkową pomoc przy budowie cysterny nawodę dla przedszkola w Doume.���������)�*�����

Przesyłam bardzo serdeczne pozdrowieniaz Doume, gdzie trwają prace budowlane przy po-wstawaniu nowego przedszkola dla około 200 ma-luchów. Budowę rozpoczęliśmy 7 stycznia 2008 r.,zaczynając od ogrodzenia i postawienia bloku ad-ministracyjnego. Teren jest bardzo rozległy, tak,że dzieci w przyszłości będą miały sporo miejscana zabawy i zajęcia szkolne. W ubiegłym roku byłytrzy grupy maluchów, tego roku mamy już zajętecztery sale klasowe, a jak słychać, w związku z no-wym przedszkolem, trzeba się spodziewać jeszczewięcej dzieci na przyszły rok. Każdy z podziwempatrzy na wzrastającą budowlę, ale dla mnie tokłopot i kolejne zmartwienie.

W Kamerunie sprawy polityczno–ekonomicz-ne bardzo się pokomplikowały. Jak na razie jestpokój i oby trwał zawsze. (Mówią, że Kameruń-czycy nie lubią wojny, oby to była prawda.) Nie-stety ceny materiałów budowlanych bardzo po-szły w górę i to, co przewidzieliśmy na początkubudowy nie starczy na wykończenie. Cysternębędziemy budować pod koniec prac związanychz budową budynków.

Zwracam się z serdeczną prośbą do Państwa,a za Waszym pośrednictwem do Dobrodziejówzrzeszonych w tym Ruchu o przyjście nam z po-mocą tak, byśmy mogli zakończyć te budowla-ne prace i by dzieci od nowego roku 2009 mo-gły korzystać już z nowego przedszkola.Przewidywana suma to 7 500 �, co daje 5 mi-lionów cfa.

Dziękuję już dzisiaj za każdą pomoc, którąjak wierzę głęboko, otrzymam na ten cel.

ze wszystkimi, którzy wspomagają naszą misję,wypraszając dla nich potrzebne łaski.

siostra Barbara Pustułka– Odpowiedzialna za Szpital w Ntamugenga

Wpłaty na ten cel należy kierowaćna konto:

80 1240 1255 1111 0000 1523 4612Nazwa: Ruch Maitri przy parafii NSJ

ul. ks. Zator Przytockiego 380-245 Gdańsk

tytułem: Projekt – 22/ANIOL

Niech Pan błogosławi zarówno Osobom Od-powiedzialnym za Wasz Ruch, jak też Wszystkim,którzy go wspierają modlitwą i ofiarą.

Szczęść Boże,siostra Fabiana Leithgeber

Wpłaty na ten cel należy kierowaćna konto:

80 1240 1255 1111 0000 1523 4612Nazwa: Ruch Maitri przy parafii NSJ

ul. ks. Zator Przytockiego 380-245 Gdańsk

tytułem: Projekt – 15/PALLS

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:486

Czyste serce to serce wolne,wolne by dawać,by kochać aż do bólu.Czyste serce to serce, które kocha,które kocha Boga niepodzielną miłością.

Czyste serce łatwo dostrzeże Chrystusaw głodnym,obnażonym,bezdomnym,samotnym,niechcianym,niekochanym,trędowatym,alkoholiku,w człowieku leżącym na ulicy – niechcianym, niekochanym,zaniedbanym, głodnym...Nie łaknie on tylko kawałka chleba, łaknie miłości...Nie jest on obnażony wyłącznie z odzieży, jest obnażony ponieważzostał pozbawiony godności ludzkiej...Nie jest bezdomny wyłącznie dlatego, że nie ma gdzie mieszkać,jego bezdomność to odrzucenie przez wszystkich,to być niekochanym, zaniedbanym, opuszczonym...Zapomniał on co znaczy ludzka miłość,ludzka radość,ludzki dotyk.By dostrzec Chrystusa w rozpaczliwej postaci tych ludzi,naszych braci i sióstr, musimy mieć czyste serce...czyste serce jest wolne aby służyć...czyste serce jest wolne aby kochać...a ci ubodzy, nasi bracia i siostry, są nadzieją zbawienia ludzkości.Bo w godzinie naszej śmierci będziemy sądzeni zgodnie z tym,co dla nich uczyniliśmy! Jeśli mieliśmy czyste oczy, by dojrzećChrystusa w rozpaczliwym przebraniu ubogiego...Tak, jak potrzebne nam są czyste oczy,by dostrzec Go pod postaciąChleba, tak samo potrzebne nam są czyste oczy,by dostrzec Go w rozpaczliwym przebraniu ubogich,cierpiących,niechcianych,niekochanychludzi, których społeczeństwo odrzuciło jakobezużytecznych – oni są Jezusem.

Ze zbioru „Medytacje” Matki Teresy z Kalkuty.

Czystość„Błogosławieni czystego serca,albowiem oni Boga oglądać będą”

(Mt. 5,8)

CzystośćAdopcja...Dokończenie ze str. 2

Pragnę podziękować Rodzicom, którzywysłali podopiecznym swoje zdjęcia – jak wi-dzicie, dzieci cały czas o Was myślą i bardzosię cieszą, kiedy mogą na Was popatrzeć. Te-raz – zachęcona przez sekretarkę Ruchu Ma-itri – dosyłam następną listę dzieci do progra-mu Adopcji Serca. Mówiono mi, że na tę dwu-dziestkę maluchów już czekają dobrzy ludzie.Zdaję sobie sprawę, że im więcej podopiecz-nych objętych programem, tym więcej potrze-ba pracy i wysiłku, ale ufam, że dobry Bóg danam siły. Powierzamy te dzieci modlitwie Mat-ki Bożej, św. Józefa i Waszej.

***A na naszej misji… Budynek położniczy

jest już prawie skończony, trzeba tylko pocze-kać (pewnie rok) na pomalowanie i podłącze-nie wody. Ta zwłoka wynika z koniecznościwykopania studni głębinowej z pompą i wybu-dowanie wieży ciśnień (cysterna na betono-wych nogach). Szukamy ludzi, którzy zechcie-liby wesprzeć to dzieło. Znów będę zwracałasię w tej sprawie do Ambasady Polski w Nige-rii (Kamerun podlega Ambasadzie Nigeryj-skiej). W ostatnim czasie dużo pomagamy za-rażonym wirusem HIV (w naszym regionie jestto 30% ludności). Wielu chorych to młodzi lu-dzie, którzy umierając, osierocają swoje dzie-ci. Przerażający jest fakt, że państwo wcale siętym nie przejmuje. Dlatego sami staramy sięjakoś pomóc. Otwarcie położnictwa jest bar-dzo ważne – będzie można uratować zdrowiei życie wielu dzieci.

***Chciałabym Was prosić o wsparcie w kup-

nie samochodu dla naszej misji. Nasze stareauto na potwornych ndelelelskich drogach ze-psuło się definitywnie. Od wielu miesięcy niemożemy już nim jeździć – poodpadały części,które trudno jest dokupić. Pacjentów w cięż-kim stanie (do operacji) musimy wozić doCentralnej Afryki na motorze (dar od RuchuMaitri). Oczywiście jest to niebezpieczne, dla-tego bardzo potrzebujemy nowego samocho-du. Prosimy o pomoc finansową, ale przedewszystkim o modlitwę. To największe wspar-cie, a w dodatku pełnienie Bożej woli. Pozdra-wiam Was serdecznie w imieniu naszej wspól-noty zakonnej, dzieci i ich opiekunów. Chcieli-byśmy przesłać Wam w tym liście wszystko, cou nas najlepsze. I słońce, i przepiękne bukietykwiatów.

Całuję

siostra Teodora Grudzińska10 maja 2008 r.

Ndelele, Kamerun

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:487

Rutshuru to wioska we wschodnim Kongo.Placówkę misyjną prowadzą tam siostry Pallo-tynki, które angażują się w program Adopcji Ser-ca już dziesięć lat (pierwszą listę dzieci przesłałydo Gdańskiego Ośrodka Maitri w 1998 roku).W chwili obecnej 355 dzieci objętych jest progra-mem Adopcji – 201 w szkole podstawowej i 154w szkole średniej. Młodzi mieszkańcy Afrykiwiedzą, jak wielką szansą jest dla nich naukaw szkole, możliwa dzięki pomocy OfiarodawcówRuchu Maitri. Kilkoro dzieci z Rutshuru uczyłosię tak intensywnie, że osiągnęło wyniki pozwa-lające wybrać się na studia. Jest to naprawdę nie-samowite, jeśli weźmie się pod uwagę warunki,w jakich mieszkają, pracują, uczą się ci ludzie.Często uczniom ledwo starcza czasu na pójściedo szkoły z powodu licznych zajęć w domu, napolu. Nierzadko dzieci nie mogą kontynuowaćnauki z powodu choroby albo kontuzji (szkołajest oddalona od domów kilka kilometrów, więcnawet skręcenie kostki to duży problem). Jakwielką determinacją musiała wykazać się ta dzie-siątka młodych Kongolijczyków, którzy chcą odtego roku zacząć studia! Ich upór pomimo trud-ności doprowadził do możliwości kontynuacjinauki, dając szansę, jaką ma chociażby młodzieżz krajów europejskich. Ukończenie studiów za-pewni im przyszłość, o której – nie będąc objęty-mi programem Adopcji – nawet nie odważylibysię marzyć. Codzienność Rutshuru jest smutna.Panuje tam anarchia, nie ma miejsc pracy, naporządku dziennym są w okolicy nocne napady igwałty . Często jest tak, że nawet ci, którzy ukoń-czyli szkołę średnią, wracają na swoje rodzinnepoletka. Ich sytuacja się nie zmienia. Dlatego stu-diowanie, zdobycie wiedzy jest dla Afrykańczy-ków niewyobrażalnie ogromną szansą. SiostraDominika Laskowska, która prowadzi OśrodekZdrowia i Dożywiania w Rutshuru, postanowiłapomóc tej wyróżniającej się dziesiątce. Na ok.700 dzieci, które objęte były programem AdopcjiSerca, jedynie dziesięcioro osiągnęło taki poziomwiedzy, że siostra postanowiła się zwrócić doGdańskiego Ośrodka Maitri z prośbą o wspar-cie. Widząc zapał tej młodzieży, nie można od-mówić udzielenia im pomocy. Wśród dziesiątkidzieci jest dwójka, która nie ma jeszcze przydzie-lonych Ofiarodawców – Katungu Lumoo i Ka-

kule Kambale Adelard. Oboje mają dwadzieściatrzy lata, chcą studiować w Gomie. Katungu jestobjęta programem Adopcji Serca od 1999 roku.Trzy lata temu zmarła jej matka zastępcza.Dziewczyna zawsze była pełna wdzięcznościi miłości do swoich Rodziców z Polski. Jest świa-doma tego, jak wiele otrzymała dzięki ich pomo-cy, jak bardzo zmieniła się jej sytuacja życiowa.Katungu zaczęła już uczyć w szkole podstawo-wej, ale postanowiła rozpocząć naukę na kierun-ku Administracji i Planowania (GAP) w WyższejSzkole Administracji i Rozwoju (ISAD), gdy zro-zumiała, jak ogromna jest niewiedza na ten te-mat w Rutshuru. Za rok nauki trzeba płacić 304 $.W tę sumę wchodzą opłaty za zajęcia praktycznei kursy wprowadzające, czesne, wpisowe, kosztyegzaminacyjne, opłaty za materiały piśmienne.Kakule Kambale Adelard potrzebuje na każdyrok pięcioletnich studiów Geologii na Uniwersy-tecie 250 $. Chłopak nie był długo objęty progra-mem Adopcji, ale również jest wdzięczny za po-moc. Jego rodzina (jak większość w Rutshuru)to rodzina rolnicza. Adelard wie, że bez wsparcianie udałoby mu się rozpocząć studiów, a na-wet zakończyć nauki w szkole średniej. Mło-dzież chce się wyrwać ze skrajnej biedy, z gło-du, z mieszkania w lepiankach, mających nie-wiele wspólnego z europejskim wyobrażeniemdomu. Swoją gorliwością, determinacją, uporempokonali ciężką drogę od poletka przy lepiancedo rozpoczęcia studiów. Młodzi kontynuując na-ukę, nie tylko zupełnie zmieniliby swoje życie –oni zmieniliby życie całych rodzin. Wioska po-trzebuje ludzi wykształconych, którzy wprowa-dziliby zmiany, pomogliby podnieść się Rutshu-ru z niewiedzy, z biedy, z warunków nieprzypo-minających ludzkich standardów. Ich zapał i de-terminacja nie pójdą na marne, jeżeli znajdą sięludzie o wielkim sercu, którzy pomogą tej grupiemłodzieży. Pamiętajmy, że oni będą najlepszymprzykładem dla współbraci, że można i trzebacoś w swoim życiu zmienić.

��������������� ����������������������

�� ��������������������� ����� ���� !�"

#� �$ ��%������������������&

'�������( �����&

POMÓŻMYSIEROTOMTRZECIEGO ŚWIATA

● �.��������� w ich intencji modlitwy, przeciw-ności życiowych i cierpienia;● ��������������� w organizowaniu pomocy w ra-mach wspólnot Ruchu Maitri;● ���������� innych do współudziału;● �.����� ��������� złotówkowe lub dolarowe,wpłacane na konto (patrz stopka redakcyjna);● ��������������������"�����������&����;● �������������� �� „�����)��*���”. Jest toindywidualny lub zbiorowy patronat nad ubogi-mi, wskazany przez misjonarzy, przeważnie do-tyczy osieroconych dzieci.Program w zależności od poziomu nauki dziecima następujące formy:– ����������������� – obejmuje dzieci ze szko-ły podstawowej i młodsze. Miesięczna składkato równowartość 13 � na utrzymanie dzieckai opłaty szkolne (w tym 1 � na administrację).Dzieci są w wieku od kilku miesięcy do kilkuna-stu lat. Pomocy udziela się do czasu ukończe-nia szkoły.– ������� ������� – obejmuje dzieci i młodzieżuczące się w szkole ponadpodstawowej. Miesięcz-na składka to równowartość 17 ��na utrzymaniepodopiecznego i opłaty szkolne (w tym 1 � na ad-ministrację). Pomoc potrzebna jest przez około6 lat, tyle czasu trwa nauka. Dzieci powinny jąrozpocząć w wieku 13 lat, ale z powodu trud-nej sytuacji życiowej często następuje to znacz-nie później.– ������������ – uczęszczają do niej dziewczętazazwyczaj pełnoletnie, które wcześniej nie miałymożliwości nauki ani zdobycia zawodu. Wpłatamiesięczna to równowartość 15 � na utrzymaniepodopiecznej oraz szkołę (w tym 1 � na admini-strację). Pomoc trwa 3 lata. Po zakończeniu pro-gramu możliwe jest zakupienie wyprawki np. ma-szyny do szycia.– �������������9�������/8&���-����"�������– zbiorowe dożywianie dzieci w ośrodkach do-żywiania, szkołach i przedszkołach. Zakupyleków, remonty i wyposażenie szpitali.+�,�)� ��-�� ��)� można uzyskać w naszymbiurze, telefonicznie, listownie i na naszych stro-nach internetowych (patrz stopka redakcyjna).

���������������������������� ��������������������������������������������� ����������������� ��!"#$%&�'(�)��� ��������*�"#&!+&$"# "#&",������*���-�.��/�000+.��'(�)����1�!"�2$%"�2$&&�2222�""""�2&$ �%32$,���������*�����4����(���������(��5�,������*��(�1��64����5����������*����5�7��(�����1��'(�)�������.��(���������������������������*�5���7�1���� ����1��(����1�������������8$�9"��7����2����������������7�:;���(�5�����4�<��1�4���=���������������������������� ��!������"����*�5�1��(���7�����������������2$�"">2?�""����(��?�"">29�""�������5�(���:�5��@�1�:����#�����$��!�"���$�*����������(���29� "�8�5�����������;����5�����(�4��5�� ���1����

PRZECZYTAŁEŚ? PRZEKAŻ INNYM! ● PRZECZYTAŁEŚ? PRZEKAŻ INNYM! ● PRZECZYTAŁEŚ? PRZEKAŻ INNYM!

Studenci szukająpomocy

I Ty możesz im nieść pomoc,a nawet ratować życie poprzez:

Maitri 100_bez wroc³awia_kopia.p65 2008-07-08, 22:488