Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki...

26

Transcript of Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki...

Page 1: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za
Page 2: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

WydawnictwoPsychoskokKonin2019

Wersja Demonstracyjna

Page 3: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

KrzysztofPiotrŁabenda„Smoczeskarby”

Copyright©byKrzysztofPiotrŁabenda,2019

Copyright©byWydawnictwoPsychoskokSp.zo.o.2019

Wszelkieprawazastrzeżone.Żadnaczęśćniniejszejpublikacji nie

możebyćreprodukowana,powielanaiudostępnianawjakiejkolwiekformiebezpisemnejzgodywydawcy.

Redaktorprowadząca:RenataGrześkowiak

Korekta:JoannaBarbaraGębicka,RobertOlejnik

Projektokładki:KrzysztofKałucki

Ilustracje:KrzysztofKałucki

Ilustracjanaokładce:KrzysztofKałucki

Składebook(epub,mobiipdf):KamilSkitek

ISBN:978-83-8119-405-1

WydawnictwoPsychoskokSp.zo.o.

ul.Spółdzielców3,pok.325,62-510Konin

tel.(63)2420202,kom.695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/e-mail:[email protected]

3

Page 4: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

ZAMIASTDEDYKACJI

KsiążeczkętęnapisałemdlaWas–moichkochanychwnucząt.DlaCiebie Kostku, Ninko i Oleńko, a także z myślą o tych wnukach,których jeszcze nie znam, bo one być może dopiero w przyszłościpojawiąsięnatymświecie,choćoczywiścieniewiem,czytakbędzie.Mamnadzieję, żekiedynadejdzieodpowiedniczas,gdy zplecakamipójdzieciedodrugiej czy trzeciej klasy,albopopierwszychwaszychszkolnychwakacjach,zechceciejąprzeczytać.Skarbyniezawszedająsięzważyć,zmierzyć.Sąitakie,którychnie

dasięwziąćdorękiczyzamknąćwskrzyni.Pieniądze,złoto,klejnotysamewsobie,wierzciemi,bowiem,comówię,rzeczywiścieszczęścianiedają,choćułatwiajążycieimogąsprawić,bybyłoonoodrobinęprzyjemniejsze.Chciałbymbardzo,byskarby,októrychbaśńtaopowiada,aktóre

uważam za bezcenne, stały się Waszym udziałem. Jeśli tak będzie,wieść będziecie życie bardzo szczęśliwe, czegoWam z całego sercażyczę.Będęwielcerad,gdyiinnedzieciprzeczytajątęopowieśćidzięki

niejzapragnąposiąśćsmoczeskarby.Starczyichdlawszystkich,aimwięcej dzieci (i dorosłych) będzie z nich korzystać, tym nasz światbędzielepszyipiękniejszy.

Dziadek

Gdańsk,Szarlota–lato2018

4

Page 5: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

5

Page 6: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

ROZDZIAŁI

MISJAAGAPITA

Pędzone zimnym wiatrem chmury zakrywały co chwilęgwiazdy na ciemnym, prawie czarnym niebie. Cieniutki sierp,pojawiającego się zza nich od czasu do czasu, księżyca takżeniebyłwstanierozświetlićgęstegomroku.Środeknocyminąłjuż dość dawno. Agapit leciał bez przerwy od wielu godzin.Bolałygoskrzydła.Ogon,zakończonyostrymkolcem,ciążyłmucorazbardziejiciągnąłkuziemi.Zniewielkiejranynabrzuchusączyła się krew. Smokwiedział, żemusi odpocząć, jeśli chceprzeżyć. Nie miał wystarczająco dużo sił, by jeszcze tej nocydotrzeć do Poldocji, gdzie spodziewał się znaleźć bezpieczneschronienie.Wylądowałnaskrajuścierniska,obokgęstegolasu.Wiedział, że gdzieś przez środek tego boru biegnie granicamiędzy Elfidią, w której obok Elfidów mieszkały nieliczne jużsmoki, a Poldocją. Miał nadzieję, że jutro uda mu sięprzekroczyć tę granicę. Miał przecież do wykonania bardzoważnąmisję.

Był głodny. Niemiał wielkiegowyboru,więc za całą kolacjęi obiad, którego nie jadł, musiało mu wystarczyć kilka kępektrawy, ścielącej się na niewielkiej łączce między nieodległymlasemaścierniskiem, i żołędzie zdębów rosnącychwpobliżu.Kiedy oszukał głód, rozejrzał się dokładnie wokół siebie.W jednym miejscu bujna i soczysta trawa ostrym klinemwcinałasięwlas,tworząccoś,coprzypominałopodłogęsporejkomnaty,kopułęktórejstanowiłyciasnosplątanegałęziedrzew.

6

Page 7: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

Ich wysokie i bardzo grube pnie można było bez truduprzyrównaćdopotężnychfilarówpodtrzymującychowąkopułę.Agapit przeniósł się w to miejsce. Ułożył wygodnie na trawiei obejrzał zranionybrzuch.Ranana szczęścieniebyłagroźna,a krwawienie ustało. Strzała wystrzelona przez jednegozMrocznychledwiegodrasnęła.

Leżącwtejleśnejkomnacie,nasłuchiwałnieustannie,czyniedocierają do niego odgłosy pogoni. Agapit leciał do Poldocjiz (wiedział to dobrze) ostatnią misją swojego życia, alei uciekał. Przeraził się, usłyszawszy dobiegające z północy,niesionezoddalizimnymnocnymwiatremsłabosłyszalne,alejednak dość wyraźne, przeciągłe wycie. Nie było żadnejwątpliwości,żewycietopochodziodstworzeniamrocznegoizgruntuzłego.Słysząctengłos,polującewnocywilkikładłyuszyposobie,kuliłyzprzestrachuogony i rozglądałysię trwożliwieza jakąkolwiek kryjówką. Takie właśnie odgłosy wydawaliz siebieMroczni. Dźwięk falował w nocnej ciszy, wchodząc nacoraz wyższe tony i wreszcie urwał się niespodziewanie.Zdawałosię,żepowybrzmieniuostatniejostrejnutytegowyciaczy skowytu, zapadnie cisza. Tak się jednak nie stało. Napołudniu inny Mroczny odpowiedział na nawoływanie swojegopobratymca podobnym, mrożącym krew w żyłach, głosem.Dopiero wówczas zapadła cisza, przerywana jedynie od czasudo czasu szelestem wiatru, przedzierającego się przez gęstelistowie,iłopotemskrzydełsówlecącychnałowyczymknącychnapolowanieborsuków.

Agapit zastygł w bezruchu, przerażony tym, co usłyszał.Pogoń była bliżej niż sądził. Tylko nieprzenikniona czerń nocyi zmęczenie sprawiały, że ścigający smoka oprawcy nie

7

Page 8: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

przybliżali się. Oni także zalegli gdzieś w trawie czyw chaszczach i odpoczywali utrudzeni pogonią. Ich konie niemiałyjużsił,bydalejpędzićprzeznoc.

JeszczecałkiemniedawnoAgapit, jegorodzina inieliczni jużsmoczy kompani żyli w Elfidii – krainie mlekiem i miodempłynącej,gdziewładcądobrym i sprawiedliwymbył królAmor.Oczkiemwgłowiewładcy i jegopięknejżonyGerberybyła ichcóreczka – księżniczkaNinola. Żyli szczęśliwie, choć pozostałoichjużniewielu.SmokiwElfidiipowoliprzechodziłydohistorii,botakajestkolejrzeczy.Takdawno,dawnotemupostanowiłaEwolucja–siostraMatkiNatury.Tesmoki,któreżyłynaziemiElfidów – niewielkich, kochających naukę i sztukę,uwielbiających śpiewać istot o płowych włosach, łagodnychcharakterach, chętnych do obdarzania przyjaźnią i miłościąkażdego – nie wadziły nikomu. Wspólnie z gospodarzami tejziemismokihodowałyrośliny,korzystałyztego,codostarczałylasy i łąki.Zajmowały sięhodowląkrów.Tedawały immleko,a z niego robionomasło, twarożki, jogurty i sery. Szczególniezaślubiłydoglądaćpszczół,atenaderchętnieodwdzięczałysięimmiodem.IElfidziismokiżyliwharmoniiznaturąinieczynilinikomu krzywdy. W krainie tej nie zabijano i nie zjadanozwierząt. Podstawę wyżywienia smoków i Elfidów stanowiłocudowne zboże nazywane vitae. Było to dzieło królowejGerbery, która wyhodowała także wiele innych cudownychroślin.Niewielka ilość, ledwiegarstka, tegozbożawystarczała,by potężny smok nie odczuwał głodu i zachowywał pełnię sił.Elfidzi raz w tygodniu zjadali po dwie bułeczki wypieczonezmąkizbożavitae.Dziękitemumoglicodzienniejeśćto,czegodostarczała im przyroda i nie musieli troszczyć się o swoje

8

Page 9: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

zdrowie.Zbożevitaenie chciało rosnąćwżadnej innejkrainiei nikt, nawet królowa Gerbera, nie potrafił odpowiedzieć napytanie,dlaczegotaksiędzieje.Przyjmowano,żejesttojednaz wielu tajemnic Matki Natury. Król Amor był wielkimmiłośnikiemnauki.DziękijegowiedzyiumiejętnościompowstałBłękitny Komputer. Amor odkrył, że każda żywa istota wysyładwarodzajeenergii–dobrą,itęAmornazwałbłękitną,orazzłą– czarną. Jeśli ktoś, tak jak Elfidzi i smoki, był dobry, miły,przepojony spokojem i pogodą ducha – wysyłał na zewnątrzniezliczone ilości błękitnej energii. Amor, wykorzystując toodkrycie, skonstruował Błękitny Komputer korzystający z tejenergii i przetwarzający ją. Centralnym układem tej maszynybyło podwójne serce, wykonane z odpowiednio obrobionego,czystego kryształu, który można było znaleźć tylko w Elfidii,wgórachBonerskich.Konstrukcjamaszynywymagała,bywjejwnętrzu tkwiły jednocześnie dwa błękitne kryształoweserduszka. Bez nich Błękitny Komputer był tylko zwykłąmaszyną.TodziękitemuodkryciuElfidiamogłarozkwitać,ajejmieszkańcy byli chyba najszczęśliwszymi mieszkańcamiwszechświata. Rozwijając i wzbogacając swoje umysły,wrażliwość, umiłowanie dobra i piękna, rozwijali i wzbogacaliswoją krainę. Nikt, oprócz Ninoli i Gerbery, nie wiedział, żeAmorowiudałosięwykonaćjeszczedwaidentyczneserduszka.Jedno z nich Ninola, na prośbę ojca, przekazała naprzechowanie swojej dalekiej kuzynce Matyldzie – księżniczcePoldocji. Matylda, złożywszy uroczystą przysięgę dochowaniatajemnicy,strzegłapowierzonegojejskarbuniczymźrenicyoka.Wiedziała,żekiedyśmożeprzybyćposłanieczElfidiiipodaćjejtajemne hasło, a tak się stanie, jeśli nadejdzie godzinanajtrudniejszejpróby,októrejmówiłyprastareprzepowiednie.

9

Page 10: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

To hasło i błękitne serduszko mogą uratować Elfidię. Ninolapouczyła ją także, co z tym hasłem Matylda powinna zrobić.Drugiezserduszek,ukrytewotoczcezbursztynu,zawieszonenacienkimsrebrnymłańcuszku,Ninolanosiłanapiersi.

Pewnego dnia w Elfidii zjawiła się grupka kilkunastuMrocznych.Wokolicznychkrainachkrążyłyonichprzerażająceopowieści. Mówiono, że nie ma ich wielu, ale sąnajwierniejszymi i najbardziej okrutnymi sługami wszelkiegozła. Mroczni byli wysocy. Ich twarze skrywały się w mrokugłębokich kapturów, tak iż nikt nie mógł z całą pewnościątwierdzić, że je widział, a ich ciała okrywały szerokie czarnepłaszcze.Podnimi–itobyłowyraźniewidać–nosiliniezwyklegroźne świetliste miecze. Przybysze na czarnych, jaknajstraszniejsza, bezgwiezdna noc, koniach nadciągnęli odpółnocy. Tuż przed ich przybyciem niebo zasnuły ciężkie,deszczowe chmury. Ledwie nieoczekiwani goście przekroczyligranice,rozpętałasięgwałtownaburzazpiorunami,achmury,niczym rozprute wory, sypnęły gradem. Silny wiatr połamałwiele drzew. Nawałnica, która była tu czymś niezwykłym, nietrwała na szczęście długo, choć Elfidzi mieli wrażenie, żeMroczni chcą w ten sposób zademonstrować im swoją siłę.Smoki były tego samego zdania. Deszcz i wiatr ustały, aleciemne chmury nadal tkwiły na niebie. Przybysze, nie pytającnikogoozgodę,szybko rozbiliobóz ibacznie rozglądali siępookolicy. Ich zmęczone zapewne długą drogą, równie mrocznejak ich jeźdźcy, konie z wyraźną ulgą ruszyły ku rzece.Zaspokoiwszy pragnienie, poczęły paść się spokojnie.OMrocznychmówiono,żeistotytesąłudzącopodobnedoludzi

10

Page 11: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

–bytówzamieszkującychtajemnąkrainęnazywanąZalustrzem.Wieluśmiałkówpróbowałodostaćsiędotamtejrzeczywistości,ale wszyscy docierali tylko do granicy dwóch światów. Tamnapotykalinagładkąścianępokrytą lustrzaną taflą.Ktozdołałtudotrzeć,mógł jedynieujrzećswojeodbicie i zobaczyćświatrozciągającysięzaswoimiplecami.Tyleitylkotyle.Nikt–aniżadenElfid,anismokczyktokolwiekinny–niemógłtwierdzić,że widział, co jest po drugiej stronie lustra. Nie dobiegałystamtąd żadne dźwięki. Nikomu też nie udało się zbić czychoćbytylkozarysowaćowąlustrzanątaflę,amimotowszyscywierzyligłęboko,żetam,podrugiejstronie,istniejeinnyświat– świat ludzi. W starych kronikach zapisano przecież, żew godzinie najcięższej próby to właśnie stamtąd nadejdzieratunekdlaginącejElfidii.

MrocznisprawialiwrażeniezauroczonychElfidią,pięknemjejkrajobrazu i bogactwem darów natury, w jakie kraina taobfitowała. Smoki i Elfidzi przyglądali się przybyszomzzaciekawieniem,ale też i zpewnym lękiem.Gospodarzebylijednak pełni tak charakterystycznej dla nich życzliwościi ufności. Wszyscy, którzy przybywali tu z wizytą, mogli byćpewni,żebędąprzyjmowaniniezwyklegościnnie.Dodaćjednaktrzeba,żewizytyinnychbytówniebyłytuzbytczęste.

Skrywającyswetwarzewcieniukapturówprzybyszeokazalisiębyćosobamidośćoschłymiimałoprzystępnymi.Nadodatekdośćłatwopopadaliwgniewipohamowaniegoprzychodziłoimz wielkim trudem. Byli też aż nazbyt ciekawscy. Szczególnieinteresowałaichuprawatajemniczegozbożavitae.Wiedzieli,żeroślina ta rośnie tylko tutaj i znali jej cudowne właściwości.Chcieli dokonać dużych zakupów tego magicznego ziarna,

11

Page 12: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

obiecując za nie bajońskie sumy, ale spotkali się zezdecydowanąodmową.Tawprawiłaichwgniew,któregonawetniestaralisięukryć,wykrzykując,żetakczy inaczejnadejdzietaki dzień, kiedy ziarno stanie się ich własnością. Wypytywaliteżoskarby,któreponoćsmokigromadziłyprzezwieki.Otychskarbach mieszkańcy świata przed Zalustrzem opowiadaliniezliczone legendy.Wielumarzyło,by jezdobyć,alenigdydotejporynikomunieprzyszłodogłowy,abyspróbowaćsięgnąćponiesiłą iwydrzeć jesmokom.Tezaś,kiedypytano jeo teskarby, śmiały się tylko i odpowiadały, że ani w grotach górpokrywających Elfidię, ani w porastających ją borach i lasach,ani też na dnie rozlicznych jezior, nie ma żadnych ukrytychskarbów. Czasem dodawały, że każdy smok wie, gdzie tychskarbówszukaćikiedysięnimidzielić.Cobardziejdociekliwychinapastliwychzbywałytakimotowierszykiem:

Gdysięnauczyszkochaćdzieńkażdy,Sweserceiumysłdoskonalić,Kiedyporzuciszpychęizawiść,Wtedyposiądzieszsmoczeskarby.

Mroczni wrócili do siebie po kilkudniowym pobyciewgościnnejkrainiekrólaAmoraijejmieszkańcymyśleli,żeichdziwna wizyta wkrótce pozostanie tylko niezbyt przyjemnymwspomnieniem.Jednakbardzosięmylili.

Pojawili się po miesiącu. Noc była wówczas tak ciemna, żezdawałosię,iżowąciemnośćmożnakroićnożemczymieczem.Dodatkowo mgła wypełniała doliny, rozpadliska i jary oraz

12

Page 13: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

zasnuwała brzegi rzeki. Powietrze było nieruchome. Gdybywówczasktoś,zamiastsiedziećwdomuprzykominku,czyspaćotulony kołdrą w ciepłym łóżku, wyszedł na zewnątrz,niechybnie doznałby uczucia, że w tej nocnej czerni czai sięjakaśgroźba.Nielicznestraże,wystawioneprzedpałacemkrólaAmora,poczuły, żeogarnia jedziwny, trudnydoopisania, lęk.Czarne cienie poruszały się między drzewami królewskiegoparku,w sadach i ogrodach Elfidów, przed smoczymi jamami.Godzinępopółnocynagłównychścieżkach idrogachwprawneuchousłyszałobyprzytłumionystukotkopytkoni,prowadzonychukradkiem,alepotrzebnybyłbywyjątkowywzrok,bywczerninocy dostrzec przemykające równie czarne rumaki, dosiadaneprzez ubranych na czarno jeźdźców. Te postacie, od którychwiało dodatkowym chłodem, niczym mary z przerażającegokoszmaru przemykały bezszelestnie, otaczały pałac królewski,domostwa Elfidów i smocze jamy. Nadeszła godzina tuż przedbrzaskiem. Zerwał się lekki wietrzyk, zadrżały liście nadrzewach. Gdzieś zapiał pierwszy kogut. W bezksiężycowyi bezgwiezdny mrok wdarł się nagle błysk zimnego światła,pochodzący z dobytych przez najeźdźców mieczy świetlnych.Ten błysk rozdarł ciemności niczym upiorny, złowieszczypromień.Rozległysięwycieirykatakujących.Elfidzi,którzyniespodziewali się napaści, podobnie jak i smoki, zerwali się narówne nogi. Z pałacu królewskiego dobiegł głos rogu, niosącysięprzezwsie imiasteczka.Ten rozpaczliwydźwięk rozchodziłsię po całej krainie: Wstawać! Wstawać! Wróg! – dźwięczałyrogi.

Nad Elfidią płynęło trwożliwe larum, jakiego nie słyszano tuod stuleci. To wołanie o ratunek, choć napadnięci dobrze

13

Page 14: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

wiedzieli,żetennienadejdzie.Elfidziodwiekównieprowadziliwojen, nie mieli broni, co najwyżej stare ozdobne szable czystrzelby, odziedziczone po prapradziadkach. Podobnie smoki,które za jedyną broń miały swoje kolczaste ogony. Niektórejeszcze dysponowały umiejętnością ziania ogniem. Smoki byłyjednakzbytduże iociężałe.Niepotrafiłyszybkosięodwracać,uskakiwać na boki. Nie miały też zbyt wielu miejsc, gdziemogłyby się schronić. Ginęły więc szybko. Nieliczne zdołałyuciec.Agapitnapróżnousiłowałbronićdostępudokrólewskichkomnat. Amor zdołał mu jednak nakazać, by porzuciwszybeznadziejną obronę, udał się do Poldocji. Przekazał mu teżtajemne hasło, po usłyszeniu którego księżniczka Matyldapowinnazacząćdziałać.

Wkrótce wszędzie już było słychać galopujące konie,zawodzenie rogów, okrzyki ranionych i tych, którzy ginęliw nierównym boju. Nim noc dobiegła końca, Elfidia byłapodbita,akrólAmorwziętydoniewoli.Tejnocyzginęłyprawiewszystkie smoki.Mroczni, bo to oni okazali się być okrutnyminajeźdźcami, zabijali je bezlitośnie, wściekli, że te nie chcąwyjawić, gdzie ukrywają swoje skarby. Pojedyncze osobniki,ocalałezpogromu,skryłysięwjaskiniachwysokowgórach.

Kiedynadeszłopołudnie,Czarny–paniwładcaMrocznych–ogłosił się królem Elfidii. Pojawiły się liczne roboty,mające zazadanie utrzymanie posłuszeństwa wśród podbitego ludu.Więzienia zapełniły się jeńcami. Nad szczęśliwą dotąd krainązawisłymrocznechmury,całkowiciezakrywającukochaneprzezsmokiiElfidówsłońca.

14

Page 15: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

15

Page 16: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

ROZDZIAŁII

POLDOCJA

Ogień rozniecony przez Agapita, kiedy tylko skończył swojąskromną kolację, nieco już przygasał. Był już najwyższy czas,bydorzucićdoniegokolejnepolana.Smokwiedział,żeMroczni,niczym dzikie zwierzęta, boją się ognia i dopóki ten mocnopłonie, nie odważą się go zaatakować. Mimo to rozglądał siębacznieianimyślałzasypiać,choćutrudzoneciałodomagałosięsnu. Dookoła było cicho i spokojnie, ale Agapit poczuł, że dojegosercazakradasię trudnydoopisania chłód,a tuż zanimkroczy,przyprawiającygoomimowolnedrżeniemięśni,strach.Przysunął się bliżej do, wyraźnie już dogasającego, ogniaiczekałwnapięciu,majączaplecamiścianęlasu.Wiedział,żeztejstronyzłonienadejdzie.Jużmiałpodsycićogień,gdynaskraju ścierniska wypatrzył, sunące w jego kierunku, dwieczarne postacie. Te przywarowały tuż przy ziemi. Dla kogośobdarzonegomniej bystrym,niż smoczy,wzrokiem i słabszymwęchem,pozornienicsięniedziało.Smokjednakwidziałiczułnapastników,choćci,jakbysięzorientowali,żezostaliodkryci,zamarli w bezruchu i żadnym gestem,mogącym spowodowaćnajlżejszy hałas, czy jakimkolwiek dźwiękiem nie przerywalizłowieszczejciszynocy.Agapitnieczułsiędobrze–przerażałagotacisza.Najchętniejryknąłbygłośnoirzuciłsięnawroga.

Wiedział jednak,że toniebyłoby rozsądne.To,żezauważyłtylkodwóchnapastników,nieoznaczało, żewmrokunocyniekryjąsiękolejni.Nawetcidwaj,przyodrobinieszczęściapoich

16

Page 17: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

stronie,mogligozabić,awówczasElfidiazginęłabyniechybnie.Czarne postacie ruszyły w końcu w kierunku smoka. Agapit,mimodzielącejichodległości,słyszałświszcząceoddechyiczułsmród, dobywający się z ich ust. Po ciele przebiegł muzłowieszczy dreszcz. Nastroszył łuski, błyszczącego niczymgranatowo-zielonazbroja,pancerza.Rozległsięcichybulgotwewnętrzu smoka, co było zwiastunem tworzenia się ognia,którymAgapitmógł teraz zionąć. Co też uczynił niezwłocznie.Przeraźliwe wycie napastników było wystarczającymświadectwem tego, że trafił. Dwaj Mroczni, niczym żywepochodnie,uciekaliwpopłochu.Byłooczywiste,żetejnocyjużniepowrócą.

Smok, wielce utrudzony przeżyciamiminionego dnia, nawetniewiedział, kiedy uległ słabości i po krótkiejwalce z samymsobą,zapadłwpłytką,niespokojnądrzemkę.Wcześniejjednakdorzucił jeszcze sporo polan do dogasającego już ogniskaw nadziei, że do końca nocy ten ogień zdoła powstrzymaćporanionychnapastnikówlubichpobratymców,którzypowinni,niestety,zjawićsięwkrótce.

Pomimo bólu i zmęczenia zerwał się, nim jeszcze na dobrewzeszłosłońce.Zacałeśniadanieznowumusiałamuwystarczyćsoczystatrawaisuche,alezapychająceżołądek,żołędzie.Smokbałsięjeszczebardziejniżwczoraj.Bałsięnietylkopogoni,aleitego,żezginie,nimwypełniswojąmisję.Wiedział,żejeśliniezjechoćtrochęzbożavitae,tosiłygowkrótceopuszcząizginie,atoprzecieżoznaczałobytakżeostatecznykresElfidii.

Rozprostowałobolałeskrzydłaiciężkowzbiłsięwpowietrze.Z dołu dobiegło go wycie Mrocznych, którzy, tak jakprzewidywał, zjawili się na wezwanie tych, których skutecznie

17

Page 18: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

odstraszył w nocy. Agapit słyszał, jak mu złorzeczą, słyszał

odgłosy wystrzałów i świst kul przelatujących tuż obok,z politowaniempatrzył na strzały z ich łuków, które niemiałyszans,bygodosięgnąć,adoleciawszydonajwyższegopunktu,jaki zdołały osiągnąć, na chwilę zawisały nieruchomowpowietrzu,apóźniejgwałtowniepikowaływdół.Domyśliłsię,że skoro nie używają broni laserowej, to nie chcą go zabić,a jedynie ranić i osłabionego pojmać, by wydobyć z niegotajemnicę,zktórąspieszyłdoPoldocji.Smokwznosiłsięwyżeji wyżej, aż wkrótce był już poza zasięgiem ścigających goMrocznych.UpragnionaPoldocja,cel jegopodróży,byłajednakjeszcze daleko, bowiem bór, przez który biegła granica, byłniezwykle rozległy. Ścigający smoka oprawcy musieliprzedzierać się przez gęstwinę drzew i krzewów, pokonywaćleśnemokradłaiomijaćniewielkiejeziorka,podczasgdyAgapitleciał swobodnie ponad wierzchołkami drzew. To dawało muwyraźnąprzewagę–szanseMrocznychmalałyzkażdąchwilą,a smoka rosły wraz z upływem czasu.W Poldocji Mroczni niemogli go zaatakować. Przynajmniej nie od razu, a onpotrzebował czasu, bywypełnić swojąmisję. Później niech siędzieje,cochce!

Słońcewędrująceponiebiewswoimzłotymrydwaniedawnojuż minęło zenit i wolniutko zmierzało ku zachodowi, kiedywielce utrudzony Agapit wylądował o stóp niezbyt wysokichwapiennych gór. Biel kruchych skał co i rusz skrywała się zaszafirowąścianąlasów,porastającychtegóry,bądźlicznychłąk.Okolica była piękna. Smok bezwiększego trudu odnalazł dośćobszerną, chłodną grotę u podnóża jednego z górskichszczytów. Obok rozciągała się łąka pełna soczystej trawy

18

Page 19: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

i pachnących ziół. Dominowała tu wyraźna woń tymianku –ulubionego ziela smoków.Wierzyły one, że tymianekmamocodpędzania wszelkich smutków i dodaje odwagi. Agapitpotrzebował choć trochę radości i sporo odwagi, toteż rad byłbardzo,zobaczywszy takąobfitość tegoziela.Nieopodalpłynąłwartki strumień krystalicznie czystej wody. Agapit posilił siętrawąztymiankiemiugasiłpragnienie.Poczułsiętrochęlepiej.Zauważył,żejużdotarłdoPoldocji,aleniebardzowiedział,coma czynić dalej. Instrukcje króla Amora były wyraźne: maodszukaćksiężniczkęMatyldę,podaćjejtajemnehasłoiczekaćnarozwójwydarzeń.

– Bądź tumądry i pisz wiersze. Łatwo powiedzieć, trudniejzrobić – wymruczał. – Znajdź księżniczkę. Niby jak? Mamchodzić po ulicach stolicy i zaczepiać wszystkie dziewczynki,pytając, czy nie są Matyldą? A może mam iść do zamkuipoprosićospotkaniezksiężniczką?

Takmożebyłobyinajłatwiej,alepowszechniebyłowiadomo,że Poldoci nie lubią, gdy ktośmiesza się w ich sprawy, a juższczególnie, gdy próbuje ich pouczać. Zapatrzeni w siebie,niechętnie odnosili się do obcych i udzielali im jakiejkolwiekpomocy. Smok na ulicy miasta czy u wrót zamku wzbudziłbyz pewnością strach i wywołał panikę, która wkrótce mogłabyprzerodzićsięwagresję.

Ponieważ słońce chyliło się już mocno ku zachodowi,jakakolwiek wyprawa do królewskiego zamku, którego muryobronne widać było na południu, nie miała najmniejszegosensu.

– Cóż – westchnął Agapit – ranek jest mądrzejszy odwieczora. Wyśpię się, a jutro z pewnością znajdę jakieś

19

Page 20: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

rozwiązanie.

Wczołgał się więc do groty, dla pewności zionął niewielkimogniem,awejściezabarykadowałsolidnymgłazem.Ktokolwiekusiłowałby się do niego dostać, musiałby narobić niezłegohałasuismokzdołałbyprzygotowaćsiędoobrony,alboiuciectylnymwyjściem,bogrotatakiemiała.

Jedząc i przygotowując sobie nocleg, nie zauważył, że jestbacznie obserwowany przez jednego z Poldotów. Był toMarekzwany Dżdżownicą. Ów nieznajomy, zobaczywszy, że Agapitzabarykadowałsięwgrocie,zerwałsięnarównenogiipopędziłwprostdozamkukrólewskiego.Takanowinaniemogłaczekać.KrólJanuszekBrzuchatymusiałsiędowiedziećnatychmiast,żew jego krainie pojawił się smok. Bestia mogła byćniebezpieczna, zwłaszcza dlaMatyldy, bo przecież smoki słynąz tego,żezjadająkrólewny iksiężniczki.SerceMarkapękłobyzrozpaczy,gdybyMatyldziespadłchoćwłoszgłowy.

– Najjaśniejszy Panie! Najjaśniejszy Panie! Królu naszprześwietny!– krzyczałDżdżownica, ledwieprzekroczył bramykrólewskiegopałacu.

–Ktoipocosiętakdrze,proszęjakogo?–dopytywałKrólJanuszek.

– Najjaśniejszy Panie! Na łące niedaleko stąd wylądowałokrutnysmok!

–Ktogowidział,proszęjakogo?

–No,ja!KrólumójiWładco.

–Smok,proszęjakogo–powiadasz?

–Wrzeczysamej.Nażarłsiętrawy,opiłwody,zionąłogniemiśpiwgrocie.

20

Page 21: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

Marekklęczałprzedswoimkrólemzespuszczonąwpokorzegłową, ale co i rusz podnosił oczy i spoglądał w kierunkuksiężniczkiMatyldy,stojącejskromniezakrólewskimtronem.Tazaś nie wydawała się być oburzoną tym zainteresowaniem.Wręcz przeciwnie – ona także ukradkiem przyglądała sięMarkowizwyraźnymzainteresowaniem.Chłopakowitrudnobyłoukryć, jak bardzo podoba mu się królewska córka, choćwiedział, że należąc do niższych urodzeniem, których królczasemnazywałzcudzoziemskagorszymsortem,nawetmyślećoniejniepowinien,acodopieromarzyć,czyrobićsobiejakieśnadzieje.Zawysokieproginapachołkanogi.

– Trzeba rano wysłać tam jakiegoś dzielnego wojaka, alboidwóch.Niechukatrupiątegoobcego,proszęjakogo!

– Tato! – krzyknęła księżniczka Matylda i aż poczerwieniałazgniewu.–Tato,jakmożesz?!

–Ukatrupićobcego,proszęjakogo,powiedziałemibasta!Niepodsłuchujesięrozmówdorosłych,mojapanno!Cotyturobisz,proszęjakogo?!

–Zaco,tato?!

– Bo to obcy, proszę ja kogo! Obcy roznoszą zarazki,pasożyty! Wnet wszyscy chorować tu będziemy, a możeiwyginiemy!Ot, co, proszę ja kogo!Obcynie rozumieją i niepotrafią uszanować tego, co nasze! Dziś, proszę ja kogo,przyleciał jeden, alewkrótce, jakmupozwolimy, sprowadzi turodzinęicałąrzeszętychpotworów.Nimsięobejrzymy,proszęja kogo, przestaniemy być u siebie, w Poldocji, bo tu będzie,proszę ja kogo, jakaś Smoklandia! – co powiedziawszy, KrólJanuszekBrzuchatysplunąłnapodłogę.

–Matyldo–królowaGrażynauznała,żeionapowinnazabrać

21

Page 22: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

głos.–Proszęniedyskutowaćzojcem.Królmazawszerację.

– Oj to, to – dorzucił swoje trzy groszeMariusz, nadwornybłazen.–Najjaśniejszypanmazawszerację!

–Aletakniemożna!

–Możnaitrzeba!Broniszgo,proszęjakogo,choćgowcalenieznasz.Ktowie,kiedytepotworybydłozacznąnamzżerać?!

–Przecieżsłyszałeś,tatku–żejadłtrawęijestsam.

– Jadł, bo w okolicy nie było żadnych, proszę ja kogo,bydlątek. Znajdą się, to je zeżre!On i ci jego kumple,matki,dzieci i pociotki, którzy, jestem o tym, proszę ja kogo,przekonany,wkrótcetuprzybędą!Ukatrupić!

–TosmokzElfidii,botylkotamonejeszczeżyją,atemięsaniejedzą!

–Ktoichtamwie,proszęjakogo!Przybłędy!Tamniejedzą,a tu będą! Ani się obejrzysz, proszę ja kogo, jak to bydlezażąda,bymuoddaćciebienapożarcie.Icowtedy,proszęjakogo,zrobimy?

– No właśnie, córeczko – odezwała się ponownie królowaGrażyna–cowtedyzrobimy?

Marek Dżdżownica, słysząc te słowa, zacisnął pięści i rzuciłgniewniepodnosem:

–Waramu!

– Po coś przecież przyleciał – księżniczka Matylda byłanieustępliwa.–Trzebaznimporozmawiać.ZpewnościącośsięmusiałostaćwElfidii.Inaczejbygotuniebyło.Pójdętamrano,porozmawiamznim.

– Animi sięważ,moja panno! Zabraniam, proszę ja kogo!Wiemy, co się tam stało. Szpiedzy nam już donieśli. Ten

22

Page 23: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

pięknoduch Amor, co to nawet miecza w ręku utrzymać nie

potrafi,zostałpodbityprzezCzarnego.Ipocomyśmy,proszęjakogo, uczyli przedwiekami jegoprzodków, jak jeśćwidelcem,kiedytozniewieściałespołeczeństwomięsadoustniebierze,aibroninieposiada!Najgorszazaraza,proszęjakogo,topacyfiścitacyjaktenAmorijegolud!

–Tymbardziejmuszęznimporozmawiać.

– Powtórzę raz jeszcze, proszę ja kogo, wyraźnie i dużymiliterami:ZA-BRA-NIAM!

– W takim razie idę spać! – co powiedziawszy, księżniczkaMatyldaodwróciłasięnapięcieiwyszła.

Podczasgdywkrólewskiejkomnacietrwałanarada,ktoijakma jutro zabić smoka,Matylda, któraanimyślałaudać sięnaspoczynek, siodłała swojego kucyka. Nieco później, tuż nadranemwyruszyłanaposzukiwanieprzybysza,któregojejojcieczamierzałzabić.

Agapit zbudził się wcześnie rano. Był wypoczęty, alei osłabiony. Brak życiodajnej energii ze zboża vitae dawałwyraźnieznaćosobie.Rozprostowałłapy,poruszyłskrzydłami,pomachałogonem,nailepozwalałamuciasnagrota,ijużchciałzionąćmaluteńkimogniem,ottak,bysprawdzić,czywszystkoznimwporządku,gdydojegouszudobiegłoparskaniekonia.Przeraził się w pierwszej chwili, ale uświadomił sobie, że niemożetobyćrumakdosiadanyprzezjednegoześcigającychgoMrocznych.Tenieparskały.Późniejusłyszałdziewczęcygłosik.

– Smoku, halo, smoku! – ktoś wyraźnie szukał z nimkontaktu.

Agapit nie wyczuwał żadnego niebezpieczeństwa. Odsunąłwięc kamień zagradzający drogę do jaskini i wystawił łeb.

23

Page 24: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

Nieopodal ujrzał dziewczynkę ubraną w dość drogą sukienkę,

dosiadającą nieco już strudzonego kucyka. Na głowie miałaniewielkidiadem,połyskującywewschodzącymsłońcu–oznakęprzynależnościdokrólewskiegorodu.

Faktycznie – pomyślał smok – ranek jest mądrzejszy odwieczora. Zdaje się, że nie muszę już szukać, bo ta, którejpotrzebuję,samadomnieprzyszła.

–Kimjesteśidlaczegomnieszukasz?–zapytał.

– Dzień dobry. Jestem Matylda, księżniczka, córka KrólaJanuszkaBrzuchatego.

–Dzieńdobry.NaimięmamAgapit.

–Agapit?–Matyldabyławyraźniezdziwiona.

–Cośnietak?

–Dziwneimię.

– Jakdlakogo.Niktnienauczyłpanny,żeniemadziwnychimion czynazwisk?Toniezbytgrzecznemówić komuś, że jestdziwny,bosiętakczyinaczejnazywa.

–Przepraszam.Nietomiałamnamyśli.Tylkojanigdyjeszczeniespotkałamnikogootakimimieniu.

–Przeprosinyprzyjęte.Taktojużjest,żesmokiniemogąsięnazywać bardziej zwyczajnie, po waszemu: Kostek, Staś czyKrzyś.No,możeMaurycyczyWolfgangjeszczebyuszło.

–Apaniesmoczyce?Jakienosząimiona?

– Różnie: Elfryda, Rozalinda, Gulburia… Tak jest od wiekówitakjużpozostanie,choć,niestety,jużniezbytdługo.Dlaczegojednak mnie szukasz, choć to ja powinienem, chyba, znaleźćciebie.

–Nierozumiem.

24

Page 25: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

– Elfidia jest w wielkiej potrzebie. Król Amor, nim zostałpojmanyiuwięziony,nakazałmiodszukaćcię,panii…–Beztej„pani”proszę.

–Nakazałmicięodszukać,przekazaćtajnehasło,atyponoćbędzieszwiedzieć,cozrobić,byuratowaćElfidię.

–Nibytak.Notosłucham.

–Jakąmamgwarancję,żejesteśtąwłaściwąMatyldą?

–Aniewidać?

–Nibywidać,ale…

– Pospiesz się proszę! Bez hasła nic nie zdziałam, a jużniedługo zjawią się tu zbrojni, by cię zabić. Jakmyślisz, skądbym znała plany króla, gdybym nie była księżniczką?! Musiszuciekać! Schowaj się wysoko w górach, tam cię nie dopadną,agórskiehalemajądośćtrawy.

– I tak zginę, jeśliwkrótcenie zjemchoćodrobinynaszegocudownegoziarna.

–Dawajtohasło!Bezniegoniczegoniezdziałamy!Totakżeitwojaszansa.

–Słuchajwięcizapamiętaj:

Wsmoczymsezamieskarbówwiele.Dziśjedenznichdarmocidaję.Mimoprzeciwieństwmiejnadzieję,Pókioddychaćnieprzestaniesz.

–Zapamiętałaś?

–Tak.

25

Page 26: Smocze skarby · 2019. 4. 23. · gruntu złego. Słysząc ten głos, polujące w nocy wilki kładły uszy po sobie, kuliły z przestrachu ogony i rozglądały się trwożliwie za

–Todziałajbezzwłoki!GinącaElfidialiczynaciebie!

Matyldawróciłaniepostrzeżeniedosiebie.Zrobiłatak,jakjejkiedyśpowiedziałaNinola–uchyliłaokno,zapaliłatrzyświecei,stojącprzed lustrem,wypowiedziałahasło,któreotrzymałaodsmoka.Wrazztym,jakwybrzmiałaostatniazgłoska,wpokojupojawiły się dwie maleńkie skrzydlate istoty i usiadły naramieniuMatyldy.

– Witaj, księżniczko. Jestem elfem. Nazywają mnie ImeilaatomójbratBajt.

–Witajcie.Wiecie,wypowiedziałamhasłoczyzaklęcie,aleniebardzowiem,comamrobićdalej.

– Na szczęście my wiemy. Skoro nas tu wezwano tymtajemnymhasłem,toElfidiajestwwielkiejpotrzebie.Uratowaćją od zagłady może tylko to Błękitne Serduszko, które przedlaty dostałaś na przechowanie. Aby ratunek okazał sięskuteczny,serduszkomusi,jakgłosistaraprzepowiednia,trafićdorąkchłopcazZalustrza.Tylkoonmożeocalićnaszświatodzagłady.

–Przecieżnikttamnigdyniedotarł!Tojestniemożliwe!

– My wiemy, jak się tam dostać. Jesteśmy strażnikamiWielkiejTajemnicyPrzejścia.DajnamterazBłękitneSerduszko,bo czas nagli. Czekaj cierpliwie na to, co się wydarzy,i pamiętaj, że nadzieję trzeba mieć zawsze, do ostatniegooddechu.

26

Koniec Wersji Demonstracyjnej