Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

11
338 339 Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa rozdział dziesiąty Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa Znak czasów: na swoim Facebookowym profilu Narodo- we Archiwum Cyfrowe opublikowało serię fotografii dokumen- tujących życie młodych ludzi z lat 60. zamieszczając je w albumie zatytułowanym Hipsterzy sprzed lat. Tak, jakby była to etykietka bardzo oczywista, powszechna i dobrze znana (co w dużym stop- niu jest zgodne z prawdą). A jednak wszystko, co dotyczy opisu fenomenu hipsterów i hipsterstwa będzie niezwykle trudne – od próby definicji (bo definicja oznacza śmierć hipsterstwa), wska- zania genezy (bo jest to współcześnie zjawisko, w którym scho- dzi się mikroinstancja kulturowego oporu i jednocześnie niemal bezszwowego wpisania w neoliberalne – lub postfordowskie – polityki, strategie, konwencje i estetyki) po samo sedno całego przedsięwzięcia (pomysł, żeby spróbować uchwycić zjawisko, dla

description

Rozdział X: Rewolucja ubrana w gadżety, albo wyblakły urok hipsterstwa z książki Anny Nacher "Rubieże kultury popularnej. Popkultura w świecie przepływów, Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2012 (ilustracje: Paulina Płachecka)

Transcript of Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

Page 1: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

338 339Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

rozdział dziesiąty

Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły

urok hipsterstwa

Znak czasów: na swoim Facebookowym profilu Narodo-we Archiwum Cyfrowe opublikowało serię fotografii dokumen-tujących życie młodych ludzi z lat 60. zamieszczając je w albumie zatytułowanym Hipsterzy sprzed lat. Tak, jakby była to etykietka bardzo oczywista, powszechna i dobrze znana (co w dużym stop-niu jest zgodne z prawdą). A jednak wszystko, co dotyczy opisu fenomenu hipsterów i hipsterstwa będzie niezwykle trudne – od próby definicji (bo definicja oznacza śmierć hipsterstwa), wska-zania genezy (bo jest to współcześnie zjawisko, w którym scho-dzi się mikroinstancja kulturowego oporu i jednocześnie niemal bezszwowego wpisania w  neoliberalne – lub postfordowskie – polityki, strategie, konwencje i estetyki) po samo sedno całego przedsięwzięcia (pomysł, żeby spróbować uchwycić zjawisko, dla

Page 2: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

340 341Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

tach na platformach, z biografią Che wystającą z torby”3. Hipste-rem był Jack Kerouac, jest nią Meg z White Stripes, przynależy do tej kategorii także ekspedientka ze sklepu, „dziewczyna w su-kience Jackie-O”. Z drugiej strony – Lanham pisze o swojej książ-ce: „jeśli jesteś neonazistą wystrojonym w broń automatyczną, ta książka nie jest dla Ciebie. Jeśli wystąpiłaś w  serialu wideo Girls Gone Wild, ta książka nie jest dla ciebie. Jeśli uczęszczasz do solarium, ta książka nie jest dla ciebie. Jeśli słuchasz Slipknot i kiedykolwiek byłeś na Warped Tour, ta książka nie jest dla cie-bie. Co może najważniejsze: jeśli nosisz bluzę z postacią z kres-kówek Disneya, ta książka nie jest dla Ciebie”4. Jedna z najczęś-ciej przytaczanych definicji hipstera pochodzi właśnie z owego podręcznika, pisanego zresztą z odpowiednim dystansem, ironią i niepodrabialnym poczuciem humoru: „Hipster – ktoś, kto po-siada upodobania, postawy społeczne i poglądy uznane za »cool« przez tych, którzy są »cool« (Uwaga: nie zaleca się już używania określenia »cool«; hipster powiedziałby w takim przypadku, że coś jest »deck«)”5. Ta część definicji tylko pozornie jest tautolo-giczna – odnosi się do faktu najbardziej charakterystycznego dla współczesnego hipsterstwa: szczególnej formy kapitału kulturo-wego polegającej na zdolności orientacji w szybko zmieniających się trendach, akcesoriach i  drobiazgach, które decydują o  tym, że coś jest „deck” albo wręcz przeciwnie: „fin” (czyli zasługuje na aprobatę lub wręcz przeciwnie) . A  to z  kolei zakłada bar-dzo czasami wysoki poziom kompetencji społecznych i zdolności oceny albo po prostu umiejętność funkcjonowania w określonym

R. Lanham, The Hipster Handbook, Anchor Books, New York 2003, s. 1 (numeracja stron wg wydania Kindle e-book).

Ibidem, s. 2.

Ibidem, s. 12

którego wymykanie się wszelkim opisom ma charakter wręcz definiujący i  przybiera często postać ironicznie sarkastycznego poczucia humoru). Jeśli próbować opisać ten fenomen za pomo-cą zdezaktualizowanego w naszym Nowym Wspaniałym Świe-cie pojęcia subkultury – a są takie próby1 – to będzie to bardzo szczególna subkultura: do naczelnego repertuaru gestów należy bowiem ironiczne dystansowanie się od najlżejszej możliwości zaliczania się do hipsterów. Hipsterem się nie „jest”, hipsterem ewentualnie się „było”, kiedyś w zamierzchłej przeszłości; kiedyś, w innych warunkach; gdzieś, incydentalnie na imprezie.

Najpewniej jednak „hipsterami” określają nas inni i jest to zawsze etykieta lekko obraźliwa, ofensywna i pozbawiona do-brej woli. Przede wszystkim więc być hipsterem – nie wypada. Hipsterzy to inni. A jednak: Urban Dictionary proponuje 328 defi-nicji hipstera, w większości z nich znajdziemy podstawowe za-strzeżenie: „Aby być hipsterem NIE MOŻESZ nazwać się hipste-rem” (definicja nr 328), „każdy, kto nalega, że jest hipsterem, nie jest nim” (definicja 324)2. Robert Lanham w swoim „przewodni-ku po hipsterstwie” (książce nie nowej, ale symptomatycznej dla pewnego momentu kulturowego) umieszcza hipsterów między dwoma biegunami. Z jednej strony mamy postaci z „fryzurami w kształcie mopa, retro książkami kieszonkowymi, rozmawiają-ce przez komórki, palące europejskie papierosy, zasłaniające oczy okularami w kształcie owadzich oczu i przechadzające się w bu-

Por. eseje zamieszczone w zbiorze pod red. M. Greifa, K. Ross, D. Tortorici, What Was the Hipster? A Sociological Investigation, n+1 Foundation, New York 2010, które dostarczą zresztą wielu inspirujących sposobów interpretacji wykorzystanych w tym rozdziale.

Urban Dictionary, http://www.urbandictionary.com/define.php?term=Hipster&page=47, data weryfikacji URL: 28.02.2012.

1

2

3

4

5

Page 3: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

342 343Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

za rodzaj niepamięci o swoich etnicznych korzeniach i o napię-ciach na tle rasowym, jakie się z tym wiązały. O takiej strategii mówi się, że ktoś próbuje „uchodzić za białego” („passing for whi-te”). Młody twórca napisał dla „Partisan Review” w 1948 roku ar-tykuł A Portrait of the Hipster, który był próbą uchwycenia pewnej wrażliwości i stylu młodych Czarnych mężczyzn (podobnie, jak flaneur, także hipster początkowo był mężczyzną), stałych by-walców klubów, gdzie grano awangardę ówczesnego jazzu, czy-li bebop, i które przyciągały jak magnes ówczesnych „turystów kulturowych”, poszukujących dreszczyku emocji towarzyszące-go uczestnictwu w praktykach jak najodleglejszych od tego, co miała wówczas do zaoferowania rozrywka głównego nurtu. Były to wciąż czasy segregacji rasowej – jej zasady (pisane i niepisa-ne) często wymuszały na Czarnych artystach, którzy nagrywali płyty zamieszczanie na okładkach zdjęć białych muzyków. Do klubów, gdzie grano bebop, uczęszczała głównie Czarna publicz-ność. W artykule Broyarda najważniejszymi wyznacznikami or-ganizującymi przestrzeń „nigdzie”, w której poruszał się hipster, były: miasto (w postaci sąsiedztwa, neighbourhood) jazz i... nie, nie herbata (przytoczmy na tę okazję w oryginale: „Jive music and tea were the two most important components of the hipster’s life”8) – to ostatnie określenie było kryptonimem marihuany, które wkrótce zdobędzie sobie popularność w Village (nowojor-skiej dzielnicy Greenwich Village). Znaczące jest, że esej Broyarda rozpoczyna się od rozważań natury lingwistycznej – początkowe passusy dotyczą języka, wykorzystywanego w  charakterze po-dwójnego gestu, gdzie zadaniem „każdego słowa była zarówno

A. Broyard, A Portrait of the Hipster, „Partisan Review”, June 1948, wersja online: http://karakorak.blogspot.com/2010/11/portrait-of-hipster-by-anatole-broyard.html, data weryfikacji URL: 21.01.2012.

środowisku. Jeszcze bardziej interesująca jest druga cześć definicji Lanhama: „hipster spaceruje pośród tłumu w życiu codziennym, ale nie jest jego częścią i odrzuca lub redukuje do kiczu wszyst-ko, co drogie mainstreamowi”6. W oczywisty sposób rezonuje tu-taj dobrze znana definicja flâneura (jako człowieka tłumu, ale nie z tłumu), przejęta via Walter Benjamin od Charlesa Baudelaire’a. Lanham „ubezpiecza się” dorzucając w ostatnim zdaniu swojej definicji „ciało hipstera zawiera nie więcej niż 2% tłuszczu”7, co jest oczywistą aluzją do specyficznego typu powierzchowności, do czego jeszcze powrócimy. Żart jest zresztą bardzo trafny i wskazu-je na drugi podstawowy rys hipsterstwa – jest to jedno ze zjawisk charakterystycznych dla kultury miejskiej, jej specyficznego roz-warstwienia, dynamik i płynności; a ta wpisuje się w cały szereg historyczny, którego wcześniejszymi ogniwami istotnie mogłyby być światy Baudelaire’a, de Quinceya i Wilde’a (podobnie, jak hip-sterstwo, oparte na takim samym kapitale kulturowym – czyli wie-dzy o tym, co jest „hip”, poruszaniu się w odpowiednim towarzy-stwie, wrogości wobec tego, co masowe oraz pełnej dystansu ironii). Wbrew temu, co można byłoby sądzić obserwując proliferację słowa na H na przełomie XX i XXI wieku, nie jest to zjawisko nowe.

Być „hip” Jeden z  najwcześniejszych opisów hipstera pochodzi

z artykułu Anatola Broyarda, pisarza, dziennikarza i krytyka li-terackiego pracującego dla „New York Times”. Broyard urodził się w rodzinie kreolskiej w Luizjanie, ale bywał krytykowany

Ibidem.

Ibidem.

6

7

8

Page 4: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

344 345Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

stwie pełnym uprzedzeń rasowych i  pogardy wobec odmien-ności. Właściwie wybiera podziemie jako miejsce swojego za-mieszkania (piwnicę, którą oświetli 1369 żarówkami nielegalnie czerpiącymi prąd, co będzie jego walką ze „Zmonopolizowanym Światłem i Energią”15), kiedy wpada do niego w trakcie ucieczki podczas zamieszek w Harlemie. Aby uniknąć konfrontacji z nie-nawiścią rasową (ale także agresywnym czarnym nacjonalizmem ucieleśnianym przez Rasa Likwidatora), kupuje czarne okulary i  kapelusz, które stają się stopniowo oczywistymi akcesoriami „niewidzialnego”. Ludzie zaczynają go mylić z Rinehartem, po-stacią, której nie zna, ale która zdaje się być grą wielu tożsamo-ści, opartą na kulturowej mimikrze (podszywaniem się pod wiele postaci). To podpowiada mu strategię walki ze społeczeństwem, w tym z organizacją Bractwo (The Brotherhood) – w jej społecznie progresywne, inspirowane komunizmem ideały kiedyś wierzył – w charakterze kogoś, kto się podszywa, tworzy pozory, wpro-wadzając w błąd. Okres beatników (granice czasowe są w  tym przypadku płynne – wydaje się, że historycy ruchu nie wyodręb-niają tej wczesnej, Czarnej subkultury hipsterskiej i łączą ją z po-koleniem beat16) będzie już fazą hipsterstwa, o której Broyard pi-sał w 1948 roku jako o przejściu od nowhereness do somewhereness. Broyard odwołuje się do Village, która stała się symptomatyczna dla undergroudnowej kultury lat 50. Nowego Jorku, choć miała znaczenie dla artystycznej kultury Ameryki właściwie od cza-sów Marcela Duchampa. Dzisiaj ma charakter wręcz muzealny

R. Ellison, Niewidzialny, przeł. W. Niepokólczycki, „Literatura na Świecie”, nr 4-5-6 2002.

Kilka szczegółowych periodyzacji oraz pełen pejzaż aktywności i znaczenia beatników przynosi książka U. Tes, poświecona kinu: U. Tes, Kino Beat Generation, Wydawnictwo WAM, Kraków 2010.

ocena, jak i desygnacja”9. Wiele form komunikacji było nacecho-wanych tym uprzednim wobec samego aktu porozumiewania się poczuciem wspólnoty tożsamości – specyficzny język miał służyć nie tyle zawiązaniu, ile potwierdzeniu wspólnoty; wiele słów i gestów, jak pisze Broyard, znaczyło: „nie ma potrzeby wy-jaśniać, rozumiem cię, człowieku”10. Pewne elementy stylu tak-że miały funkcję prymarnie komunikacyjną (Broyard uchwycił tę cechę na długo zanim Dick Hebdige pokazał nam „znaczenie stylu” w swojej klasycznej już dzisiaj książce11, w sensie komuni-kacyjnym i semiotycznym): „(...) zawsze nosił ciemne okulary, bo zwykłe światło obrażało jego oczy. Był człowiekiem podziemia, wymagającym szczególnego dopasowania do zwykłych warun-ków; był stworzeniem ciemności, gdzie zdarzały się seks, hazard i przestępstwo oraz inne akty nieuniknionych konsekwencji”12.

Istnieje, rzecz jasna, wiele literackich portretów hipste-rów wczesnych lat 50., na czele z portretem najbardziej znanym, wręcz definiującym odrobinę późniejszą fazę tego subkulturowe-go ruchu, znaną jako „pokolenie beatników” (później zastąpione zresztą ruchem hippisowskim) – mowa oczywiście o Podziemnych Jacka Kerouca13. Wcześniejsze, szczątkowe i  fragmentaryczne próby portretowania tego zjawiska można znaleźć w powieści In-visible Man Ralpha Ellisona14 z 1952 roku (jedynej wydanej za życia pisarza), której czarnoskóry bohater metaforycznie i dosłownie schodzi do podziemia, gdzie analizuje swoje życie w społeczeń-

Ibidem.

Ibidem.

D. Hebdige, Subculture. The Meaning of Style, Routledge, New York and London 1979.

Broyard, op. cit.

J. Kerouac, Podziemni, przeł. M. Kittel, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1995.

R. Ellison, Invisible Man, Vintage, New York 1995. Fragmenty polskiego tłumaczenia w przekładzie W. Niepokólczyckiego [w:] „Literatura na Świecie”, nr 4-5-6 2002.

9

10

11

12

13

14

15

16

Page 5: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

346 347Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

chcąc, na podporządkowanie, jeśli ma się odnieść sukces”20. Był to esej, który ustanowił mit hipstera w wersji heroicznej – Mailer także pisze o hipsterze w rodzaju męskim – pokazujący kogoś, kto żyje w nieustannym cieniu śmierci: czy to ze wspomnieniem i świadomością okrucieństw Holokaustu, czy w cieniu konfliktu jądrowego, czy wreszcie w obliczu śmierci pozornie łagodniej-szej, polegającej na podporządkowaniu się konwenansom i ruty-nie społeczeństwa wypierającego impuls erotyczny i  witalność poza granice zachowań dopuszczalnych. Mailer w swoim tekście wielokrotnie odwołuje się do romantycznego obrazu pionierów podbijających nieznane terytorium – obrazu, który w kontekście amerykańskiej historii zdobywania coraz to nowych obszarów i przesuwania granicy wciąż na Zachód, dopóki na drodze nie stanie Pacyfik, musiał rezonować ze zdwojoną siłą. Esej jest także zanurzony w języku psychoanalizy – rewolta hipsterów (słucha-jących energetycznego jazzu, mających odwagę na nieskrępowa-ne eksperymenty w dziedzinie erotyki, kultywujących niebanal-ne życie seksualne, ceniących eksperyment zarówno w  sferze życia codziennego, jak i na scenie, podchodzący z ufnością i na-dzieją do doświadczeń narkotykowych) została zaprezentowa-na jako odświeżający i ożywczy bunt id wobec superego nakazu społecznego i rutyny związanej z koniecznością dopasowania się do awansu na drabinie społecznej, której kolejne szczeble były wyznaczane przez sukces materialny. To właśnie Mailer wprowa-dzi figurę Czarnego przewodnika po obszarach, które dla więk-szości białych Amerykanów (nawet zamieszkałych w  wielkich miastach) były wówczas ziemią nieznaną. Szczególnie obrazowy

N. Mailer, White Negro, Dissent, Fall 157, wersja online: http://www.dissentmagazine.org/online.php?id=26, data weryfikacji URL: 28.02.2012.

– zarówno dla badaczy amerykańskiej literatury współczesnej17, jak i dla zainteresowanych ruchami kontestacyjnymi tej dekady18. To właśnie tutaj, poczynając co najmniej o połowy lat 40. Czarni outsiderzy staną się swoistymi kustoszami trendów, wprowadza-jąc cyganerię rekrutującą się w większości z białych, amerykań-skich rodzin klasy średniej w świat muzyki, w której istotną rolę pełni swing, rytm, pulsowanie energii; muzyki o złożonej struk-turze harmonicznej i z dużą dozą improwizacji – bebopu, z któ-rego narodzi się królujący w latach 60. free jazz. Czarny hipster stanie się ozdobą i ciekawostką salonów nowojorskiej bohemy, jak to obrazowo opisuje Broyard: „hipster – kiedyś bezkompro-misowy indywidualista, poeta podziemny, partyzant – stał się pretensjonalnym poetą-laureatem”19.

Kolejny cykl życiowy hipsterstwa przynoszą lata 50., zwłaszcza modyfikacja „bycia hip” dokonana przez Normana Ma-ilera w sławnym eseju The White Negro, opublikowanego jesienią 1957 roku w  czasopiśmie „Dissent”. To w  tym artykule padają znaczące słowa o tym, że „jest się hip albo jest się square (alter-natywa, którą zaczyna odczuwać każde nowe pokolenie wcho-dzące w  amerykańskie życie); jest się buntownikiem lub pod-porządkowanym; pionierem Dzikiego Zachodu amerykańskiego życia nocnego albo kwadratową komórką, uwięzioną w totalitar-nej tkance amerykańskiego społeczeństwa, skazanego, chcąc nie

Tutaj w końcu rodziły się kariery Allena Ginsberga, Jacka Kerouaca, Gregory’ego Corso, Lawrence’a Ferlighettiego czy Amiri Baraki; tutaj można szukać początków The Living Theatre; tutaj można było spotkać całą elitę awangardy: Rauschenberga, Kaprowa, Cage’a.

Znakomity portret Greenwich tej epoki proponuje, rzecz jasna, Ronald Sukenick, por. idem, Nowojorska bohema, przeł. A. Dorobek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995, pisząc także o różnicach między hipsterstwem a beatnikami.

Broyard, op. cit.

17

18

1920

Page 6: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

348 349Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

czyhającego ze wszystkich stron w miejskiej dżungli. To właśnie w tym sensie hipster miał być „Białym Murzynem”, tytułowym „White Negro” – stając się kimś, kto nieustannie balansuje na krawędzi. Jak podsumowuje to John Leland, zajmujący się hip-sterstwem również z punktu widzenia kwestii rasowej, taka po-zycja „białego Murzyna” jest w pewnym sensie próbą radzenia sobie z kulturowym poczuciem winy – równie często oznacza jednak przejęcie, którego logika neguje całą złożoność i niespra-wiedliwość dyskryminacji. Z  drugiej jednak strony: „w  swoim najlepszym wydaniu, hip jest wyobrażeniem płynności rasowej obecnej w kulturze popularnej jako prawdziwej Ameryki, tej, do której tęsknimy”24. Nie jest to jedyna wewnętrzna sprzeczność i ambiwalencja związana z hipsterami – interesująca zwłaszcza w  świetle strategii wymykania się współczesnego hipsterstwa dyskursowi kształtowanemu przez wymogi politycznej popraw-ności. Nie bez powodu pojawiła się znacząca propozycja, aby uznać Andy’ego Warhola za „nieprawego ojca hipsterów”25.

Rewolucja (?) ubrana w gadżety

Tym, co interesuje nas najbardziej, jest najświeższa fala kultury hipsterskiej – przy czym również i w  tym przypadku periodyzacja nie jest rzeczą prostą: choćby dlatego, że jest to zjawisko wciąż aktualnie rozgrywające się na naszych oczach. Zdaniem Marka Greifa pierwsza faza współczesnej subkultury hipsterów zamyka się mniej więcej w latach 1999 – 2003 (oczy-wiście dokładne daty roczne są czysto umowne, datę początkową

J. Leland, Hip: The History, Ecco, New York 2004, s. 6.

D. Tortorici, You know it, when you see it, [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit., s. 127.

jest fragment, w którym Mailer opisuje cały proces21: „W takich miejscach jak Greenwich Village, pojawił się trójkąt małżeński – cyganeria i młodociany margines spotkały się twarzą w twarz z Murzynem i hipster stał się faktem w życiu Ameryki. Jeśli ślub-ną obrączką była marihuana, to dzieckiem był język hip, gdyż hip-sterski żargon pozwolił wyrazić abstrakcyjne stany uczuciowe, które wszyscy mogli dzielić, a przynajmniej wszyscy, którzy byli hip. W tych zaślubinach białego i czarnego to Murzyn był tym, kto wniósł kulturowe wiano”22. Jak widać, kwestia odpowied-niego idiolektu – odrębnego od języka większości – jest sprawą wagi zasadniczej. Jedną z jego form, jak to wielokrotnie będzie podkreślane, stanie się jazz – nie ten już przyswojony wówczas białej publiczności przez big bandy imitujące Duke’a Ellingtona, ale niespokojny puls improwizacji Theloniusa Monka, Dizzy’ego Gillepsie, Charlie’go „Birda” Parkera, a  później także Pharaoha Sandersa, Johna Coltrane’a, Milesa Davisa, Archie’go Sheppa, Arberta Aylera, Charlesa Mingusa, Sun Ra... aż do Art Ensem-ble of Chicago (ale to w czasach, kiedy publiczność będzie już bardzo zróżnicowana rasowo)23. Dla Mailera – porównującego tę muzykę do orgazmu – jazz lokował się właściwie w obszarze na pograniczu języka, niemniej jednak pełniącego rolę narzędzia par excellance komunikacyjnego. Była to muzyka ludzi przyzwy-czajonych do życia w poczuciu nieustającego niebezpieczeństwa

Zgodnie z nieco anachroniczną już retoryką tłumaczę oryginalne Mailerowskie „Negro” jako „Murzyna” – termin, który w polskim kontekście ma równie negatywne konotacje, choć kiedyś również bywał stosowany bezrefleksyjnie.

Ibidem.

W całej literaturze beatników rozsiane są liczne opisy doświadczeń związanych z uczestnictwem w rozmaitych jam session w klubach pełniących rolę punktów orientacyjnych na mapie miasta, z najsłynniejszymi przykładami w rodzaju powieści J. Kerouaka W drodze (J. Kerouac, W drodze, przeł. A. Kołyszko, Warszawa 1993) czy poematu A. Ginsberga Skowyt (A. Ginsberg, Howl, [w:] Idem, Collected Poems 1947–1985, Penguin Books 1995).

21

22

23

24

25

Page 7: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

350 351Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

i wyroczni. W Kanadzie mają siedzibę Adbusters, Kanadyjką jest także Naomi Klein – autorka książek demaskujących mechanizmy globalnego neoliberalizmu. Jedna z  niezależnych amerykańskich wytwórni ciesząca się sporą popularnością w początkach XXI wie-ku w środowiskach hipsterów nosiła nazwę Secretely Canadian (czy trzeba dodawać, że nakładem labeli ukazały się także albumy grupy Animal Collection?). W tej powierzchownej z konieczności (bo, jak się rzekło, jest to teren nadzwyczaj podatny na zmiany i niezwykle płynny) kulturowej geografii współczesnego hipsterstwa zapewne można byłoby tutaj wymienić także Kreuzberg (nota bene, dzielni-ca o niesłabnącym „hipsterskim” potencjale co najmniej od lat 60. XX wieku), a ostatnio także Friedrichshein (zwłaszcza koncentra-cja klubów przy Stralauer Allee) czy Prenzlauer Berg przed mniej więcej 2004 rokiem w Berlinie lub Södermalm w Sztokholmie (nie bez powodu Stieg Larsson ulokował tutaj głównych bohaterów swojej słynnej trylogii „Millenium”).

Drugim zasadniczym podobieństwem będzie forma ko-munikacji, którą można byłoby nazwać „znaczącym stylem” (przez odwołanie do wspomnianej już formuły zaproponowanej przez Dicka Hebdige’a). To cecha hipsterstwa, którą stosunko-wo łatwo daje się sparodiować. Przykładem może być nie tyl-ko przewodnik Lanhama, który drobiazgowo omawia wszelkie szczegóły ubioru, fryzury, zarostu, makijażu, biżuterii i owło-sienia na „linii bikini” u obu płci, proponując wręcz katalog ty-pów – znane jako „typy hipsterskich osobowści” (np. samotnik /-czka, klubowicz/-ka lub UTF – bezrobotny rentier). Błyskot-liwą parodią był także siódmy odcinek serialu Happy Endings, zatytułowany Dave off the Dead27, w którym jedna z bohaterek,

Happy Endings, seria I, odcinek 7, Dave Off the Dead, ABC.

wyznacza otwarcie sklepu American Apparel, jednej z  ulubio-nych hipsterskich marek ubraniowych oraz przenosiny magazy-nu „Vice” do Nowego Jorku), po czym ruch ulega rozproszeniu i wtapia się w bliżej niesprecyzowane podglebie subkulturowe. Jednocześnie jednak sam termin wkracza śmiało w media głów-nego nurtu i krąży nieco w oderwaniu od faktycznego procesu26. Nieuchronne jest odnoszenie tej najnowszej fazy hipsterstwa do poprzednich wcieleń subkultury: z pewnością podobieństwa będą się kryły w specyficznej geografii miejskiej oraz włączeniu w dynamikę gentryfikacyjną (bodaj najpełniej pokazuje to współ-cześnie przykład Williamsburga w Nowym Jorku, któremu przy-darza się obecnie to, co wcześniej dotknęło Greenwich Village). Podobnie, jak w latach 50., każde amerykańskie miasto ma dziel-nicę uważaną za siedlisko hipsterów – miejsce „odpowiednie”, żeby tam zamieszkać, prowadzić życie towarzyskie i  rozryw-kowe, odwiedzać odpowiednie bary i  restauracje. Wspomniany przewodnik Lanhama wymienia m.in. w Nowym Jorku (prócz Williamsburga) Lower East Side na Manhattanie, Echo Park i Sil-verlake w  Los Angeles, Capitol Hill w  Seattle, obszar Mission (mniej więcej w pobliżu Castro) w San Francisco, są także miasta kanadyjskie: Montreal (rejon Plateau) i Toronto (College i Clin-ton). Trop kanadyjski nie jest bez znaczenia, zważywszy na fakt, że to, co kanadyjskie zazwyczaj jawi się amerykańskiej kontrkul-turze jako bardziej alternatywne, subwersywne i bliższe Europie (z pewnością taką opinię miał Montreal, jako miasto wielokultu-rowe, z silną kulturą niezależnego kina, designu i sztuki ulicy).

W 1999 roku z Montrealu do Nowego Jorku przeniosła się redakcja magazynu „Vice”, głównej hipsterskiej „trybuny”

M. Greif, Positions, [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation ,op. cit.26 27

Page 8: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

352 353Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

ne wytwórnie znane czytelnikom portali w rodzaju Pitchfork31 czy Brainwashed32. W cenie jest także wszystko to, co ironicznie odwołuje się do historii muzyki popularnej – ale ześlizgnięcie się w środowiskowy niebyt jest nadzwyczaj łatwe, jeśli nie po-trafimy w subtelny sposób odróżnić się od tradycyjnych miłoś-ników americana ze Środkowego Zachodu. Zakazane jest przede wszystkim emo i pozbawione ironicznego dystansu utożsamia-nie się z  jakąkolwiek subkulturą (hippisowską, punkową czy – zwłaszcza – gotykiem), choć stylistyka współczesnych hipste-rów – w każdym razie w Stanach Zjednoczonych – wiele za-wdzięcza hippisowskiej modzie lat 60. i 70. (choć w zupełnie in-nym stylu niż czynią to regularnie powracające mainstreamowe fale mody retro). Bardzo często oczywiście ta umiejętność odkry-wania nowych terytoriów muzycznych sprowadza się do zaanga-żowania w karierę muzyków na odpowiednio wczesnym etapie, zanim nie zostanie przyswojona i przejęta przez mainstream, co najczęściej bywa skwitowane określeniem, że ktoś się „sprzedał”. Takie wyczucie trendu ma w świecie nadzwyczaj rozproszonych praktyk odbiorczych znaczenie komercyjne – doceniono ten me-chanizm zwłaszcza w początkach lat 90., kiedy cała fala zespo-łów, umownie mówiąc z Seattle (choć wiele z nich pochodziło z  „hipsterskiego” od zawsze Portland) zaowocowała niezwykle zyskowną dla podupadającego przemysłu muzycznego falą mu-zyki grunge oraz indie. To przejście z  podziemia do mainstre-amu odbyło się jednak nieco odmiennie: wiele głównych graczy rynku bądź zainwestowało w niezależne, wcześniej istniejące na

http://www.pitchforkmedia.com, data weryfikacji URL:12.02.2012.

http://www.brainwashed.com, data weryfikacji URL:12.02.2012.

Penny, stara się wejść w  hipsterskie środowisko swojego no-wego chłopaka28. Jak przystało na hipsterkę, Penny zaczyna przeszukiwać sklepy z odzieżą second hand, nosić duże okulary w masywnych rogowych oprawach i swetry, które wyglądają na samodzielnie wydziergane. Ów styl to jednak coś więcej niż tyl-ko wygląd – tutaj wszystko jest silnie kontekstowe, a wszystkie elementy „stylu” (wygląd, gesty, język i zachowanie) zazębiają się ze sobą. Wśród rad, jakie otrzymała serialowa Penny, można było usłyszeć następujące sugestie:

„hipsterska zasada numer 1: nigdy się nie staraj. Nie wkładaj w nic żadnego wysiłku, hipsterska zasada numer 2: musisz lubić rzeczy wyłącznie w sposób ironiczny: książki, muzykę, programy telewizyjne, filmy,hipsterska zasada nr 3: nie okazuj zbyt wiele entuzjazmu,hipsterska zasada numer 4: wszystko jest głupie. Jeśli ktoś powie coś, czego nie rozumiesz, odpowiedz po prostu: »suchar«”29 [w ten sposób pozwalam sobie przetłumaczyć zwrot „over it” – A.N.].Trzecim „łącznikiem” jest wyrafinowany gust muzyczny,

zwłaszcza upodobanie do muzyki zupełnie nieznanej przecięt-nemu odbiorcy kultury popularnej30, wydawanej przez niezależ-

Z najbardziej „ostrymi” żartami sytuacyjnymi, w jednym z nich młoda dziewczyna używa wózka inwalidzkiego wyłącznie w charakterze oryginalnego atrybutu niebanalnie dopełniającego jej hipsterskiego anturażu.

Happy Endings, op. cit.

A wybór może być bardzo zróżnicowany: od postrockowego Pavement przez avantpopowe Stereolab, wspomniany Animal Collective, psychodeliczne My Bloody Valentine, folkową Cat Power i Joannę Newsom po Arcade Fire, Panda Bear czy eteryczny pop Belle and Sebastian – i w ogóle nurt nazywany czasem „weird American folk” czy przez ostatnio najnowszą inkarnację eklektycznej ironii muzycznej w wykonaniu Flight of the Conchords po elektronikę spod znaku Fennesza czy Kid 606: to tylko nazwy stosunkowo najłatwiejsze do uchwycenia „na powierzchni”; mogą to być też nazwy kojarzone z niezależnymi wytwórniami Matador, Drag City, Domino czy K Records.

28

29

30

31

32

Page 9: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

354 355Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

który cały wydaje się być zbudowany z tych samych (firmowych) znaków; objaw utraty znaczenia wszelkiej kontrkultury w dobie zdezorganizowanego kapitalizmu, dla którego coraz większe zna-czenie ma kapitał kulturowy i sfera znaków, nie tylko zasobów materialnych i finansowych (jedno z drugim jest zresztą w  tej fazie kapitalizmu nierozerwalnie połączone); strategie kapitału próbującego zaangażować nie tylko pracę naszych rąk, ale także inwestycje emocjonalne i postawy intelektualne. Takie diagnozy do pewnego stopnia narzucają się same. Czy jednak wyczerpują możliwości interpretacji?

Odroczona (i prawdziwa) śmierć hipstera, czyli z hipstera prekariusz?

Śmierć hipstera ogłaszano przy różnych okazjach, z roz-maitych powodów i  na odmienne sposoby – zważywszy na atrakcyjność tytułu The Death of the Hipster37. Być może hipster ni-gdy nie istniał, od zawsze był/-a postacią nie tyle niewidzialną, co pozbawioną zdolności do autodefinicji. Robert Lanham (i inni autorzy) przyznają, że „hipster” jest kategorią opuszczoną, okre-śleniem, do którego nikt dobrowolnie nie zgłasza akcesu (pamię-tamy, że jest to wręcz cecha definiująca zjawisko). Istnieje w sieci cały segment zbudowany na niechęci wobec hipsterów38, z blo-gami w rodzaju Hackney Hipster Hate39 (choć nieaktualizowany

Por. Horning, op. cit. (artykuł, który początkowo ukazał się na portalu Pop Matters w 2009 roku http://www.popmatters.com/pm/post/the-death-of-the-hipster-panel, data weryfikacji URL: 5.03.2012), także: R. Pillifant op. cit.

A. Rayner, Why do people hate hipsters?, „The Guardian”, 14.10.2010, http://www.guardian.co.uk/lifeandstyle/2010/oct/14/hate-hipsters-blogs, data weryfikacji URL: 15.02.2012, artykuł zamieszczony – co znaczące – w dziale „Moda”.

Hackney Hipster Hate http://hackneyhipsterhate.tumblr.com/, data weryfikacji URL: 23.12.2011.

rynku wytwórnie33, lub wręcz stworzyło własne sublabele. Ist-nieje nawet hipsterski zakres filozofii, za jaki uznaje się nurt neomarksizmu, ucieleśniony przez nazwisko Slavoja Żiżka – jak z odpowiednią dozą złośliwości potwierdza jeden z uczestników panelu zorganizowanego przez n+1: „Pracowałem w American Apparel i  Żiżek był jedynym intelektualistą, o  którym słyszeli wszyscy ekspedienci”34 – inny zaś dopowiada równie ironicznie, „może to współdzielone z profesorem Żizkiem alianse z założy-cielem American Apparel, Dovem Charneyem?”35. Jeden z kry-tyków zadaje wręcz pytanie (do pewnego stopnia aktualne przy opisie wszelkich ruchów sub- czy też kontrkulturowych rodzą-cych się na obrzeżach i marginesach głównego nurtu życia spo-łecznego, by stopniowo poddać się absorpcji i wejść w kulturę po-pularną głównego nurtu): „A może hipster jest rodzajem stałego pośrednika kulturowego doby hiper zmediatyzowanego późnego kapitalizmu, wyprzedającego alternatywne źródła energii spo-łecznej wypracowanej przez grupy outsiderów?”36.

Zaczęłam od podobieństw między współczesnymi kon-kwistadorami stylistycznej awangardy a  poprzednimi falami miejskich nonkonfomistów, gdyż opis całego zjawiska – jeśli głę-biej się nad nim zastanowić – nastręcza sporych trudności. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być proste: kolejna moda; kolejny sposób, w  jaki przemysł kulturowy żeruje na nurtach odnowy sytuujących się na jego obrzeżach; fanaberie bogatych dzieciaków, które rozpaczliwie próbują odróżnić się w świecie,

Taka jest historia kojarzonej przede wszystkim z sukcesem Nirvany, Soundgarden czy Mudhoney labeli Sub Pop, w której znaczący udział ma Warner.

R. Pillifant, Hipster Die Another Death at n+1 Panel [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit, s. 88.

Ibidem.

R. Horning, The Death of the Hipster, [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit, s. 79.

33

34

35

36

37

38

39

Page 10: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

356 357Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

Zdaniem niektórych insiderów nie bez znaczenia był fakt, że jest to rejon graniczący z pozbawionym najlżejszej atrakcyjności dla poszukiwaczy trendów polskim Greenpointem. Miejsce, które kojarzyło się z – mówiąc kolokwialnie – największym „obcia-chem”, było jednocześnie idealnie skrojone na potrzeby hipste-rów, którzy w swoich preferencjach estetycznych często balansu-ją na pograniczu tego, co zupełnie nie jest trendy i co może stać się modne w najbliższej przyszłości. Początkiem końca pionier-skiej – i stosunkowo niewinnej – fazy kontrkulturowej charakte-rystyki Williamsburga był chyba moment, kiedy około 2005 roku w dzielnicy zaczęły pojawiać się drogie restauracje, ekskluzywne kluby, a ceny nieruchomości poszybowały w górę43. Czy jest to jednak diagnoza słuszna? Z pewnością może takie sprawiać wra-żenie – jednak Jack Clayton, znany także jako D/J Rupture, jest nieco innego zdania: „Kiedy hipsterzy pojawiają się w okolicy, proces gentryfikacji jest już w pełni rozwinięty. Najpewniejszym symptomem tego, że zbliża się przesilenie, jest chyba pojawie-nie się w sąsiedztwie fajnych [cool], niezależnych coffee shopów, obsługiwanych przez białych kelnerów z tatuażami, które łatwo dadzą się ukryć podczas rozmowy kwalifikacyjnej”44. To artyści, nie hipsterzy są siłą napędową gentryfikacji – to oni sygnali-zują możliwość pojawienia się osławionej przez książkę i kon-cepcję Richarda Floridy „klasy kreatywnej”, czyli ostatniej fazy „odświeżania” kultury głównego nurtu odrobiną (nieszkodliwą, w homeopatycznej dawce) przyprawy zaczerpniętej z kontrkul-turowego podglebia.

Symptomatyczny był pożar starych magazynów na nabrzeżu, w okolicy Greenpointu w roku 2006, jego winnych właściwie nigdy nie znaleziono, ale deweloperzy mogli starać się o jego zagospodarowanie.

J. Clayton, Vampires of Lima, [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit.

od dawna, co także jest znaczące), Look At This Fucking Hipster40 (którego autor wydał książkę pod tym samym tytułem i najwy-raźniej od tej pory zapomniał o blogu), Stuff Hipster Hate41. Wy-daje się, że największa niechęć dotyczy imprezowego stylu życia, powierzchowności związanej z  bezkrytycznym podążaniem za trendami i związku między stylem hipsterów a procesami gen-tryfikacyjnymi w dużych metropoliach. Ten ostatni wątek dobrze pokazuje przykład nowojorskiego Williamsburga – dzielnicy na Brooklynie, tuż za rzeką Hudson, w okolicy Bedford Avenue, tuż obok Williamsburg Bridge. W dzielnicy, którą mniej więcej do 2002, 2003 roku zamieszkiwali głównie ortodoksyjni chasydzi, przynajmniej od pierwszych lat nowego stulecia zaczęli zasiedlać przybysze, których miejscowi określali mianem „yuppie” i uwa-żali za przedłużenie East Village. Początkowo (czyli około 2001 roku) była to głównie „tradycyjna” bohema – szukający szan-sy na sukces artyści, muzycy, organizatorzy życia kulturalnego. Stopniowo pojawiło się całe dobrodziejstwo inwentarza: bar-dzo zróżnicowana grupa ludzi, która celebrowała alternatywne wobec amerykańskiego mainstreamu style życia (poszukiwała ubrań w sklepach Armii Zbawienia, preferowała wegetarianizm i komunikację rowerową). Szybko przy Bedford Avenue zaczęły wyrastać alternatywne knajpki, bajgelnie, lofty i biura młodych designerów. Rodziło to, oczywiście, konflikty, zwłaszcza, że trud-no było znaleźć odleglejszy styl życia niż ten charakterystyczny dla ortodoksyjnych mieszkańców okolic Williamsburg Bridge42.

Look At This Fucking Hipster http://www.latfh.com/, data weryfikacji URL: 23.01.2012

Stuff Hipster Hate http://stuffhipstershate.tumblr.com/, data weryfikacji URL: 23.12.2012.

Szczególnie interesującą historię konfliktu wokół ścieżki rowerowej przebiegającej przez tę część dzielnicy prezentuje Ch. Glazek w artykule South Side Story. Hasidim vs. Hipsters, [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit.

40

41

4243

44

Page 11: Rubieże kultury popularnej: rozdział 10

358 359Rewolucja ubrana w gadżety albo wyblakły urok hipsterstwa

wej i wyrażanej za pomocą fasonu spodni, okularów przeciwsło-necznych i kształtu fryzury. To jakby powiedzieć: „Chcieliście? To macie, my i tak bawimy się gdzie indziej, zawsze gdzie indziej”. To byłaby wersja specyficznie optymistyczna – „specyficznie”, bo przepuszczona przez dobrze znany postmodernistyczny nihilizm Baudrillardowskiego autoramentu (co by nie mówić o propozy-cjach Negriego i Hardta, to zza ich pleców rozlega się chichot francuskiego barda znaków oderwanych od swoich fundamen-tów – co samo w sobie zakrawa na niezłą ironię). Jest i wersja pe-symistyczna – wczorajsi hipsterzy to dzisiejsi prekariusze46. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że cala dyskusja o hipsterach jest po-wrotem do szczęśliwej (choć wtedy wcale się taka nie wydawała) dekady lat 90. – z jej nieustannym optymizmem technologicz-nym, szybującym w górę konsumpcjonizmem, malejącym bezro-bociem i obietnicą żwawo rozwijającego się kapitalizmu (o tym, że była to najczystszej wody spekulacja i gra z gatunku – not-so--serious games, niewiele osób chciało myśleć). I może dlatego blogi nienawistne wobec hipsterstwa, a także samo hipsterstwo – nie-co straciło na znaczeniu. W każdym razie po marszu Indignados i ruchu Occupy debata wróciła z powrotem do centrum miasta. A jednocześnie jakiś chochlik podpowiada, że niesprecyzowany, bardzo ogólny i niezwykle naiwny język postulatów współczes-nych „rojów” może mieć coś wspólnego z powierzchownym je-dynie zainteresowaniem filozofią i teorią (pojawiającym się tylko wtedy, jeśli jest zaprezentowana w postaci nagłówka, którym ła-two można się podzielić na Facebooku).

Porównaj z czwartym rozdziałem tej książki.

Może pora zaryzykować tezę odważniejszą: jeśli warto w przypadku hipsterów mówić o jakiejkolwiek śmierci, to chy-ba tylko o  śmierci tożsamości i  śmierci kontrkultury rozumia-nej w kategoriach pewnej dosyć całościowej, spójnej światopo-glądowo, estetycznie i społecznie propozycji, definiowanej przez dyskurs autonomizmu wobec kultury głównego nurtu. Trudność z uchwyceniem i zdefiniowaniem „hipstera” może być związa-na z ruchem „odmowy tożsamości”, jaki zaczyna się formować współcześnie (wspominałam o tym pisząc o interpretacjach ru-chu Anonymous). Jest to rodzaj strategii zaczerpniętej od Elli-sonowskiego Niewidzialnego, który miał pokonać przeciwnika przytakując mu, schlebiając, pozornie godząc się na proponowa-ne reguły gry. Że w tej strategii samemu łatwo się pogubić – nic dziwnego. W świecie, w którym każda, jakakolwiek wyrazista tożsamość łatwo może stać się marką, skurczyły się możliwości buntu oparte na negacji (nie w czasach, w których każdy bunt stał się wehikułem sprzedaży). Być może hipsterzy nigdy nie ist-nieli45, zupełnie jakby mówić o  duchach nawiedzających świat oszałamiająco krótkotrwałych cykli mody, nieustannej presji na odnalezienie „następnego wielkiego trendu” i  nieprzerwanego kulturowego recyklingu. Być może na tym polega wyrażona przez Żiżka, Negriego i Hardta postawa odmowy zaangażowania – tym razem odmowy prawdziwego zaangażowania w  projekt tożsa-mości, sprowadzenie go do kwestii powierzchownej, naskórko-

Taką strategię przyjmuje autorka jednego z najbardziej błyskotliwych artykułów zamieszczonych w zbiorze What Was the Hipster?, Christian Lorentzen, której esej ma charakter autodemistyfikacji. Lorentzen pisze: „wszystko, co kiedykolwiek napisałam o hipsterach nie jest prawdą, nikt z moich znajomych nigdy nie był hipsterem. Być może pozostały po hipsterach tylko fotografie w polaroidowej, nieco onirycznej i spirytualistycznej stylistyce „ Notabene, jakże charakterystyczne najpopularniejszych fotograficznych aplikacji mobilnych, Instagram i Vinatge Camera”. Zob. Ch. Lorentzen, I Was Wrong [w:] What Was the Hipster? A Sociological Investigation, op. cit, s. 16.

45

46