Relacja z wizyty w partnerskiej szkole w Słowacji

9
Sprawozdanie z wyjazdu do szkoły partnerskiej na Słowacji w ramach projektu LLP Comenius Touring EuropeWyjazd na Słowację był dla mnie wielkim wyróżnieniem. Od samego początku bardzo się zaangażowałem we wszystkie działania mające na celu promocję wiedzy o niezwykłym żołnierzu 2 Korpusu Polskiego niedźwiedziu Wojtku. Moim zadaniem było przekazać tę piękną historię wszystkim uczestnikom projektu z dziewięciu krajów Unii Europejskiej. To było dla mnie prawdziwe wyzwanie, przecież musiałem przedstawić tę historię w języku angielskim! Ja i koledzy przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu, a nauczyciele spotkali się z nami kilka razy, aby przygotować nas nie tylko do prezentacji, ale i do pobytu u obcojęzycznej rodziny. Tak naprawdę, to specjalnie nie obawialiśmy się, że możemy się nie dogadać ze Słowakami, nasze języki są bardzo podobne, niestety, z innymi trzeba będzie już użyć wszystkich sposobów komunikacyjnych :). Nadszedł dzień wyjazdu Wyjechaliśmy o 8 rano w niedzielę. Po szybkim zapakowaniu bagaży ruszyliśmy w drogę. Wszyscy byli zaspani. Pierwszy postój zaliczyliśmy w Bolesławcu. Później droga mijała nam szybko. W pewnym momencie padł pomysł aby po drodze zajechać do Krakowa i zwiedzić kilka pięknych zabytków. Pogoda nie sprzyjała nam. Niemal przez cały czas padał śnieg lub deszcz. Tuż za Krakowem zaczęły rozciągać sie piękne widoki na nasze góry. Droga była dość kręta. Szybki postój na granicy i juz jesteśmy w Słowacji. Byliśmy już bardzo zniecierpliwieni i nie mogliśmy doczekać się spotkania z rodzinami u, których będziemy mieszkać. GPS pokazywał coraz krótszą drogę a my byliśmy coraz bardziej zniecierpliwieni. Wreszcie nadszedł czas spotkania z naszymi nowymi rodzinami. Dojechaliśmy do Kremnicy. Chwila poszukiwań hotelu Central. Już na nas czekali. Wtedy poznałem Viki. Była niską, sympatyczną blondynką. Zaprowadziła mnie do samochodu, z którego dobiegały ciekawe metalowe riffy. Poznałem jej ojca. Miejscowość w której mieszkała była oddalona od Kremnicy o 17km. Podjechaliśmy pod jej dom. Tam czekała na nas

description

Relacja uczenia z ZSTH w Żaganiu z wizyty w partnerskiej szkole w Słowacji w Kremnicy, w ramach projektu LLP Coemnius Touring Europe

Transcript of Relacja z wizyty w partnerskiej szkole w Słowacji

Sprawozdanie z wyjazdu do szkoły partnerskiej na

Słowacji w ramach projektu LLP Comenius

„Touring Europe”

Wyjazd na Słowację był dla mnie wielkim wyróżnieniem. Od samego początku bardzo się

zaangażowałem we wszystkie działania mające na celu promocję wiedzy o niezwykłym żołnierzu 2

Korpusu Polskiego – niedźwiedziu Wojtku. Moim zadaniem było przekazać tę piękną historię

wszystkim uczestnikom projektu z dziewięciu krajów Unii Europejskiej. To było dla mnie prawdziwe

wyzwanie, przecież musiałem przedstawić tę historię w języku angielskim!

Ja i koledzy przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu, a nauczyciele spotkali się z nami kilka razy,

aby przygotować nas nie tylko do prezentacji, ale i do pobytu u obcojęzycznej rodziny. Tak

naprawdę, to specjalnie nie obawialiśmy się, że możemy się nie dogadać ze Słowakami, nasze

języki są bardzo podobne, niestety, z innymi trzeba będzie już użyć wszystkich sposobów

komunikacyjnych :).

Nadszedł dzień wyjazdu

Wyjechaliśmy o 8 rano w niedzielę. Po szybkim zapakowaniu bagaży ruszyliśmy w drogę. Wszyscy

byli zaspani. Pierwszy postój zaliczyliśmy w Bolesławcu. Później droga mijała nam szybko. W

pewnym momencie padł pomysł aby po drodze zajechać do Krakowa i zwiedzić kilka pięknych

zabytków. Pogoda nie sprzyjała nam. Niemal przez cały czas padał śnieg lub deszcz.

Tuż za Krakowem zaczęły rozciągać sie piękne widoki na nasze góry. Droga była dość kręta. Szybki

postój na granicy i juz jesteśmy w Słowacji. Byliśmy już bardzo zniecierpliwieni i nie mogliśmy

doczekać się spotkania z rodzinami u, których będziemy mieszkać. GPS pokazywał coraz krótszą

drogę a my byliśmy coraz bardziej zniecierpliwieni. Wreszcie nadszedł czas spotkania z naszymi

nowymi rodzinami. Dojechaliśmy do Kremnicy. Chwila poszukiwań hotelu Central. Już na nas

czekali. Wtedy poznałem Viki. Była niską, sympatyczną blondynką. Zaprowadziła mnie do

samochodu, z którego dobiegały ciekawe metalowe riffy. Poznałem jej ojca. Miejscowość w której

mieszkała była oddalona od Kremnicy o 17km. Podjechaliśmy pod jej dom. Tam czekała na nas

mama Viki. Szybkie przywitanie, rozdanie prezentów, obiad i spać. Już pierwszego dnia było

sympatycznie, pierwsze lody zostały złamane!

Pobudka o 8 rano. Ledwo zdarzyłem się ubrać i usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Pod

drzwiami stała Viki z małą tacką na której były dwie kanapki i kubek z herbatą. Po zjedzeniu

zszedłem na dół. Przywitałem się z jej ojcem. Razem czekaliśmy na Viktorię. Do szkoły

przyjechaliśmy przed 9. Szkoła wydawała się bardzo przyjazna. Zaprowadzono mnie do klasy, w

której czekał na mnie Majkel wraz z ślicznymi Słowaczkami. Po chwili zaprowadzili nas do

pomieszczenia przypominającego aulę. Rozpoczęło się oficjalne powitanie i przyjęcie wszystkich

uczestników projektu. Słowacy dołożyli wszelkich starań, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Był

pokaz narodowego tańca słowackiego, witanie chlebem i solą, małe upominki dla wszystkich i dużo

ciepłych słów. Chwilę po tym przyszedł czas na zapoznanie sie z innymi uczestnikami projektu, co

wcale nie było łatwe, bo samej młodzieży było około 80!

Ranek upłynął nam na zabawach integracyjnych, było dużo śmiechu i dobrej zabawy! Szybko

zaprzyjaźniliśmy się z wieloma osobami, poznaliśmy m.in. Zuke, Portugalczyka pochodzącego z

Brazylii i bardzo zintegrowaliśmy się ze Słowakami :D

Po zajęciach czas na obiad. Pod stołówką poznajemy grupkę uczniów z Francji i to z nimi

trzymaliśmy się dalszą część dnia.

Po powrocie do domu, wraz z Viki postanowiliśmy pojechać do pobliskiej miejscowości, pograć w

bilard i zjeść kilka kawałków pizzy. W lokalu który wybraliśmy było dużo osób biorących udział w

projekcie. Czas zleciał szybko i nim sie obejrzeliśmy trzeba było już wracać do domu.

Nadszedł dzień prezentacji. Wszyscy spoglądali na mnie z nieukrywana ciekawością, mój

strój, a byłem ubrany w mundur wojskowy, zrobił na wszystkich duże wrażenie. Nadeszła chwila

prawdy. Byłem cały spocony gdy została wywołana ekipa z Polski. Jednak prezentacja szybko

minęła. Wszyscy byli zdziwieni że ta historia naprawdę się wydarzyła, po prezentacji zadawali mi

mnóstwo pytań na temat Wojtka. Cieszę się, że ta historia nie tylko w nas wzbudziła

zainteresowanie!

Po prezentacjach innych krajów przyszedł czas na obiad. Później zwiedzaliśmy Kremnicę. To urocze,

kilkutysięczne miasteczko polubiliśmy natychmiast i bez problemu potrafiliśmy odnaleźć wszystkie

ważniejsze miejsca. Tego popołudnia spotkaliśmy się też z burmistrzem miasta, jak zwykle

przywitano nas słowiańska gościnnością, chlebem i solą. Wieczorem poszliśmy do dyskoteki.

W środę rano wyruszyliśmy zdobyć Bratysławę. Gdy tylko wjechaliśmy do miasta

zobaczyliśmy zamieszki spowodowane zbliżającymi sie wyborami. Po zwiedzaniu katedry mieliśmy

4 godziny dla siebie. W tym czasie odwiedziliśmy najnowocześniejsze centrum handlowe na

Słowacji. Później czekała nas długa podróż do Kremnicy. Od razu po powrocie poszedłem spać.

W czwartek rano w mieszanych, międzynarodowych grupach pracowaliśmy nad projekt, a

w szczególności nad naszą wizją Europy. To było bardzo ciekawe doświadczenie! Nigdy przedtem nie

pracowałem w międzynarodowej grupie. Okazało się, że więcej nas ze sobą łączy niż dzieli!

Po skończonej pracy nadszedł czas na zwiedzanie fabryki i muzeum monet, w Kremnicy znajduje się

jedna z najstarszych na świecie mennic. Byliśmy bardzo zmęczeni. Poznaliśmy kolejnych

sympatycznych Słowaków. Umówiliśmy się z nimi na wieczór. Po powrocie do domu, wraz z ojcem

Viki pojechaliśmy do dużego centrum handlowego. Później zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na

dyskotekę. Przed lokalem poznałem znajome twarze. Zabawa była jak najbardziej udana.

Piątek-ostatni dzień pobytu. Rano pojechaliśmy do Bańskiej Szczawnicy. Na początku

zwiedzaliśmy twierdzę turecką, a później poszliśmy do zamku, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć

część kalwarii. Następnie autobusem pojechaliśmy do kopalni minerałów. Zwiedzanie minęło

szybko. Później podróż do domu. Po powrocie udaliśmy się na wieczór pożegnalny. Odwiedziliśmy

wtedy 2 kluby Blade i Garden.

W sobotę rano o godz. 7 wyruszyliśmy w stronę Pragi. Pożegnaliśmy się z naszymi

słowackimi przyjaciółmi i ze smutkiem opuściliśmy to bardzo gościnne miasteczko, na pewno

kiedyś tu jeszcze wrócimy! Droga minęła szybko. Dość długo szukaliśmy miejsca parkingowego. Po

znalezieniu go zjedliśmy obiad w chińskiej restauracji. Nieco ociężali, ale pełni chęci odkrycia tego

pięknego miasta udaliśmy się na zwiedzanie Pragi. Byliśmy zachwyceni zabytkami tego miasta.

Byliśmy bardzo zmęczeni więc przy z każdej okazji szukaliśmy miejsca, aby na chwilę usiąść.

Chwilę po rozpoczęciu jazdy do domu usnąłem i obudziłem się dopiero na granicy z Niemcami.

Zaczynaliśmy kontaktować się z rodzicami. Droga minęła nam szybko.

Wyjazd zaliczam do bardzo udanych. Poznałem wielu ciekawych ludzi, zawiązała się między

nami przyjaźń. Zburzyłem wiele stereotypów i stałem się bardziej otwartym na inne kultury

człowiekiem. Tego wyjazdu nie zapomnę do końca życia, to jedna z najpiękniejszych historii jaka mi

się w życiu przytrafiła. Nawet w najskrytszych marzeniach nie spodziewałem się, że Comenius to

taka wspaniała sprawa!

Michał Kurosz