Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

68
Karol Marks Rękopisy ekonomiczno- filozoficzne z 1844 r. Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2005

Transcript of Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Page 1: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks

Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r.

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)WARSZAWA 2005

Page 2: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku” zostały napisane przez Marksa w kwietniu-sierpniu 1844 roku.

Praca ta doszła do nas w postaci 3 rękopisów, z których każdy ma swą odrębną paginację (rzymskie cyfry). Zrękopisu drugiego zachowały się tylko cztery ostatnie strony (str. XL-XLIII). W rękopisie pierwszym każda zeskładających się nań 27 stron podzielona została pionowymi liniami na 3 kolumny, i każda kolumna zaopatrzonazostała na każdej stronie – jeszcze przed jej wypełnieniem – tytułem: “Płaca robocza”, “Zysk z kapitału”, “Rentagruntowa”. Od strony XXII do końca rękopisu pierwszego Marks pisał przez wszystkie trzy kolumny, nie liczącsię z uprzednio wpisanymi tytułami. Tekst tych sześciu stron (str. XXII-XXVII) nosi w obecnym wydaniuredakcyjny tytuł “Praca wyobcowana”. Rękopis trzeci składa się z dużych 43 stron, podzielonych na dwie kolumnyi ponumerowanych przez samego Marksa. Pod koniec trzeciego rękopisu (na str. XXXIX-XL) znajduje się“Przedmowa”.

Tytuł pracy Marksa oraz ujęte w nawiasy kwadratowe tytuły poszczególnych części rękopisu pochodzi od redakcji.Układ poszczególnych części odpowiada układowi Marksa, z wyjątkiem “Przedmowy”, przeniesionej na początek,i rozdziału: “Krytyka heglowskiej dialektyki i filozofii w ogóle”, przeniesionego na koniec, zgodnie ze wskazówkąMarksa w jego “Przedmowie”.

Wszystko, co pochodzi od redakcji lub było w oryginale słabo czytelne, ujęto w nawiasy kwadratowe [ ].Nawiasami < > oznaczono te ustępy tekstu, które są przekreślone w rękopisie pionową kreską. Krzyżykamiopatrzono fragmenty, które Marks podaje w języku francuskim.

Po raz pierwszy “Rękopisy” zostały opublikowane przez Instytut Marksa-Engelsa-Lenina (Moskwa) w językurosyjskim w 1927 roku (częściowo) i w języku oryginału w r. 1932 (w całości).

Źródłem dla niniejszego wydania są “Dzieła” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, tom I, wyd. Książka i Wiedza,Warszawa 1960 r.

Tłumaczenie: Konstanty Jażdżewski oraz (rozdział ostatni) Tadeusz Zabłudowski.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 2 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 3: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Przedmowa1

W “Deutsch-Französische Jahrbücher” zapowiedziałem krytykę nauki o prawie i państwie w postacikrytyki heglowskiej filozofii prawa2. Przy opracowywaniu materiałów do druku okazało się, że zmieszaniekrytyki wymierzonej jedynie przeciwko spekulacji myślowej z krytyką samych przedmiotów, przy tymróżnorodnych, jest zupełnie niestosowne, hamuje wywód i utrudnia zrozumienie. Ponadto, ze względu nabogactwo i różnorodność spraw, które należałoby omówić, materiał dałby się wtłoczyć do jednej pracyjedynie w sposób aforystyczny, a znowu taki aforystyczny wykład sprawiałby wrażenie dowolnegosystematyzowania. Opublikuję zatem kolejno w kilku samodzielnych broszurach krytykę prawa,moralności, polityki itd., a w końcu postaram się przedstawić w osobnej pracy powiązanie całości, stosunekposzczególnych części do siebie i wreszcie dać krytykę spekulatywnego opracowania owego materiału. Ztego powodu w niniejszej pracy zajmuję się związkiem ekonomii politycznej z państwem, prawem,moralnością, życiem obywatelskim itd. tylko o tyle, o ile ekonomia polityczna sama ex professo porusza tetematy.

Czytelnika obeznanego z ekonomią polityczną nie potrzebuję chyba zapewniać, że wyniki swoichbadań uzyskałem dzięki analizie całkowicie empirycznej, opartej na sumiennym, krytycznym studiowaniuekonomii politycznej.

<Natomiast ignorancki recenzent, który usiłuje skryć swoje zupełne nieuctwo i ubóstwo myśloweobrzucając pozytywnego krytyka frazesami takimi, jak “utopijny frazes” albo też “całkowicie czysta,całkowicie zdecydowana, całkowicie krytyczna krytyka”, “nie tylko prawne, lecz i społeczne, całkowiciespołeczne społeczeństwo”, “zwarta masowa masa”, “przewodzący przywódcy masowej masy”3 – recenzentten musi wpierw jeszcze dać jakiś dowód tego, że ma coś do powiedzenia nie tylko w swych teologicznychsprawach rodzinnych, ale i w sprawach świeckich>.

Jest rzeczą oczywistą, że korzystałem nie tylko z socjalistów francuskich i angielskich, ale i zniemieckich prac socjalistycznych. Jednakże do zawierających głębszą treść i oryginalnych pracniemieckich z zakresu tej wiedzy zaliczyć można – prócz pism Weitlinga – jedynie artykuły Hessa w“Einundzwanzig Bogen”4 i “Zarys krytyki ekonomii politycznej” Engelsa z “Deutsch-FranzösischeJahrbücher”, w których i ja nakreśliłem bardzo ogólnikowo pierwsze elementy niniejszej pracy.

<Poza wspomnianymi autorami, którzy zajmowali się krytycznie ekonomią polityczną, krytykapozytywna w ogóle, a więc i niemiecka krytyka pozytywna ekonomii politycznej zawdzięcza swerzeczywiste uzasadnienie odkryciom Feuerbacha, przeciw którego “Filozofii przyszłości”5 iwydrukowanym w “Anekdota” “Tezom o reformie filozofii”6 małostkowa zawiść jednych, a szczery gniewdrugich uknuły, rzec można, formalną zmowę milczenia, choć po cichu się je wykorzystuje>.

Dopiero od Feuerbacha datuje się pozytywna humanistyczna i naturalistyczna krytyka. Im mniejhałaśliwy, tym pewniejszy, głębszy, szerszy i trwalszy jest wpływ prac Feuerbacha, jedynych prac od czasu“Fenomenologii” i “Logiki” Hegla, które zawierają prawdziwą rewolucję teoretyczną.

1 Przedmowa ta nie stanowi skończonej całości, ani też nie można uważać, że jest to wersja ostateczna, przeznaczona do druku.Jest to pełen przekreśleń i szkicowych ujęć pierwszy rzut przedmowy do pracy, którą Marks chciał napisać, a której częścidoszły do nas jako tzw. “Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r.”. Plany swe, nakreślone w “Przedmowie", Markszrealizował w pełni – po gruntownych studiach – w serii swych późniejszych, szczegółowych prac z zakresu filozofii iekonomii. – Red.2 Mowa o artykule pt. “Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa. Wstęp”, który ukazał się w czasopiśmie “Deutsch-Französische Jahrbücher”, Paryż 1844. – Red.3 Wyrażenia z artykułów Brunona Bauera zamieszczonych w miesięczniku “Allgemeine Literatur-Zeitung” w numerach zgrudnia 1843 r. oraz z marca i z lipca 1844 r. – Red.4 Moses Hess, “Sozialismus und Communismus” (“Socjalizm i komunizm”), “Die eine und die ganze Freiheit” (“Wolnośćjednostki i ogółu”), “Philosophie der Tat” (“Filozofia czynu”) w zbiorze “Einundzwanzig Bogen aus der Schweiz”, Zurych iWinterthur 1843. – Red.5 Ludwig Feuerbach, “Grundsätze der Philosophie der Zukunft”, Zurych i Winterthur 1843. – Red.6 Ludwig Feuerbach, “Vorläufige Thesen zur Reformation der Philosophie” w II tomie zbioru “Anekdota zur neuestendeutschen Philosophie und Publicistik”, Zurych i Winterthur 1843. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 3 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 4: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Końcowy rozdział niniejszej pracy, rozprawienie się z heglowską dialektyką i filozofią w ogóle,uznałem, w przeciwieństwie do krytycznych teologów7 naszych czasów, za bezwzględnie potrzebny, gdyżnie dokonano dotąd tego rodzaju pracy – ten brak gruntowności jest tu koniecznością, ponieważ nawetkrytyczny teolog pozostaje teologiem, a zatem albo musi wychodzić z określonych założeń filozofii jakoautorytetu, albo też, gdy w toku krytyki i wskutek cudzych odkryć budzą się w nim wątpliwości co do tychfilozoficznych założeń, porzuca je tchórzliwie i bez uzasadnienia, abstrahuje od nich, a swoją niewolniczązależność od tych założeń i złość na tę niewolę przejawia już tylko w sposób negatywny, nieświadomy isofistyczny.

<Przejawia tylko negatywnie i nieświadomie, już to zapewniając nieustannie o czystości swejwłasnej krytyki, już to w ten sposób, że – w celu odwrócenia uwagi obserwatora, jak i swej własnej uwagi,od konieczności rozprawienia się krytyki z jej rodzicielką (z heglowską dialektyką i filozofią niemiecką wogóle), od owej konieczności wzniesienia się nowoczesnej krytyki ponad swą własną ograniczoność iżywiołowość – usiłuje raczej stworzyć pozory, jakoby krytyka miała do czynienia jedynie z pewnąograniczoną postacią krytyki poza nią samą (powiedzmy, z krytyką XVIII wieku) oraz z ograniczonościąmasy. Wreszcie w ten sposób, że krytyczny teolog, kiedy pojawiają się odkrycia dotyczące istoty jegowłasnych filozoficznych założeń (jak odkrycia Feuerbacha), bądź to stwarza wrażenie, jakoby on sam tegodokonał, ciskając rezultatami owych odkryć, których nie umie rozwinąć, rezultatami ograniczonymi u niegodo efektownych frazesów, w pisarzy pozostających jeszcze w niewoli filozofii, bądź też potrafi nawetwmówić w siebie, że jest wyższy nad te odkrycia, gdy skrycie, złośliwie i sceptycznie wysuwa przeciwfeuerbachowskiej krytyce dialektyki heglowskiej te elementy tejże dialektyki, których jeszcze w tej krytycenie znajduje, których nie dostarcza mu się jeszcze w krytycznym, gotowym już opracowaniu, a których samnie usiłuje i bodaj nie potrafi właściwie zastosować, tylko po cichu posługuje się nimi po prostu w tejpostaci, która jest właściwa dialektyce heglowskiej – stosuje np. kategorię dowodu pośredniego wobeckategorii poczynającej się z samej siebie prawdy pozytywnej. Teologiczny krytyk uznaje mianowicie zarzecz całkiem naturalną, że filozofowie ze swej strony powinni uczynić wszystko, by on mógł pleść oczystości, stanowczości, o całej tej krytycznej krytyce, i roi sobie, że jest tym, który prawdziwieprzezwyciężył filozofię, kiedy czuje, że jakiegoś tam elementu Hegla brak u Feuerbacha, bo teologicznykrytyk nie potrafi się wznieść ponad czucie do świadomości, do wiedzy, mimo całego swegospirytualistycznego bałwochwalstwa wobec “samowiedzy” i “ducha”.>

Teologiczna krytyka – mimo że w początkach ruchu była momentem rzeczywistego postępu – przydokładniejszej analizie okazuje się w ostatniej instancji niczym innym, jak wyrodzonym w teologicznąkarykaturę uwieńczeniem i konsekwencją starej filozoficznej, a zwłaszcza heglowskiej transcendencji. Tęinteresującą sprawiedliwość historii, która teologię, będącą od dawna zgniłą plamą na filozofii, obecnieprzeznacza również do tego, żeby na sobie zademonstrowała negatywny rozkład filozofii – tzn. proces jejgnicia – tę historyczną Nemezis przedstawię obszernie przy innej okazji8.

<W jakim stopniu natomiast po odkryciach Feuerbacha dotyczących istoty filozofii niezbędne jestjeszcze – przynajmniej dla ich udowodnienia – krytyczne rozprawienie się z dialektyką filozoficzną, to sięokaże z samego mego wywodu.>

Płaca robocza

Płacę roboczą określa wroga walka między kapitalistą i robotnikiem. Niechybnym zwycięzcąkapitalista. Kapitalista może dłużej żyć bez robotnika niż robotnik bez kapitalisty. Zrzeszanie siękapitalistów ogólnie przyjęte i skuteczne; zrzeszanie się robotników zakazane i przynosi im złe skutki.Prócz tego właściciel ziemski i kapitalista mogą do swoich dochodów dodać zyski przemysłowe, robotniknie może dodać do swego dochodu przemysłowego ani renty gruntowej, ani procentów od kapitału. Stąd takwielka konkurencja wśród robotników. A zatem jedynie dla robotnika oddzielenie od siebie kapitału,7 Mowa tu o Brunonie Bauerze i jego grupie z “Allgemeine Literatur-Zeitung”. – Red.8 Patrz: F. Engels i K. Marks, “Święta Rodzina, czyli krytyka krytycznej krytyki”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 4 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 5: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

własności ziemskiej i pracy jest oddzieleniem nieuchronnym, istotnym i szkodliwym. Kapitał i własnośćziemska nie muszą pozostawać w ramach tej abstrakcji, praca robotnika musi.

Tak więc dla robotnika oddzielenie od siebie kapitału, renty gruntowej i pracy – zabójcze.Najniższą – i taka jedynie jest niezbędna – stawkę płacy stanowi utrzymanie robotnika w czasie

pracy i tyle ponadto, żeby mógł wyżywić rodzinę i żeby rasa robotników nie wymarła. Zwykłą płacą jestwedług Smitha najniższa, jaką można pogodzić z simple humanité [ze zwykłą humanitarnością]9,mianowicie z bydlęcą egzystencją.

Popyt na ludzi reguluje w sposób konieczny produkcję ludzi, jak każdego innego towaru. Jeżelipodaż znacznie przewyższa popyt, część robotników stacza się do stanu żebraczego albo ginie śmierciągłodową. Egzystencja robotnika została więc sprowadzona do warunków egzystencji każdego innegotowaru. Robotnik stał się towarem i jest dla niego szczęściem, jeśli uda mu się znaleźć nabywcę. A popyt,od którego zależy życie robotnika, zależy od kaprysu bogaczy i kapitalistów. Jeżeli podaż przewyższapopyt, to jedna z części konstytuujących cenę (zysk, renta gruntowa, płaca robocza) jest opłacana poniżejceny, następuje więc wstrzymanie zastosowania [części z tych] czynników i w ten sposób cena rynkowaciąży ku cenie naturalnej jako punktowi centralnemu. Ale 1. przy wysoce rozwiniętym podziale pracyrobotnikowi najtrudniej znaleźć dla swej pracy inne zastosowanie, 2. będąc zależny od kapitalisty onpierwszy ponosi stratę.

Wskutek ciążenia ceny rynkowej ku cenie naturalnej robotnik traci więc najwięcej i bezwarunkowo.Właśnie zdolność kapitalisty do nadania swemu kapitałowi innego zastosowania albo pozbawia chlebarobotnika, który jest ograniczony ramami określonej gałęzi pracy, albo zmusza go do podporządkowania sięwszystkim żądaniom kapitalisty.

Przypadkowe i nagłe wahania ceny rynkowej godzą mniej w rentę gruntową niż w tę część ceny,która rozpada się na zysk i płacę, przy czym godzą mniej w zysk niż w płacę. Wypadki wzrostu płacyznajdują zazwyczaj przeciwwagę w innych wypadkach jej stagnacji i spadku.

Gdy kapitalista osiąga zysk, robotnik niekoniecznie musi zyskiwać, natomiast straty dzieli on zkapitalistą nieuchronnie. Tak np. robotnik nie zyskuje, gdy kapitalista dzięki tajemnicy fabrycznej lubhandlowej, dzięki monopolowi lub korzystnemu położeniu swej ziemi utrzymuje cenę rynkową powyżejceny naturalnej.

Dalej: ceny pracy są znacznie bardziej stałe niż ceny środków utrzymania. Często pozostają onewobec siebie w stosunku odwrotnym. W roku drogim płaca maleje wskutek zmniejszenia się popytu, rośniezaś wskutek wzrostu cen środków utrzymania. A więc jedno równoważy drugie. W każdym razie pewnailość robotników zostaje bez chleba. W latach taniości płaca wzrasta wskutek wzrostu popytu, maleje zaśpod wpływem cen środków utrzymania. A więc jedno równoważy drugie.

Inne upośledzenie robotnika:Ceny pracy różnych kategorii robotników są o wiele bardziej zróżnicowane niż zyski w różnych

dziedzinach zastosowania kapitału. Co się tyczy pracy, występuje w pełni naturalne, duchowe i społecznezróżnicowanie indywidualnej działalności i różnie się ją wynagradza, gdy tymczasem martwy kapitałchadza stale tą samą drogą i rzeczywista indywidualna działalność jest mu obojętna.

W ogóle należy zauważyć, że tam, gdzie robotnik traci równo z kapitalistą, strata robotnika godzi wjego egzystencję, a strata kapitalisty – w zysk z jego martwej mamony.

Robotnik musi walczyć nie tylko o fizyczne środki do życia, ale i o uzyskanie pracy, tzn. omożliwości, o środki urzeczywistniania swej działalności.

Rozpatrzmy trzy podstawowe sytuacje, w których może się znaleźć społeczeństwo, i zważmy, jakiebędzie w nich położenie robotnika.

9 Marks posługiwał się przekładem francuskim: “Recherches sur la nature et les causes de la richesse des nations”; par AdamSmith. Traduction nouvelle avec les notes et observations; par Germain Garnier. Paryż 1802. – Stąd wszystkie podawanepóźniej przez Marksa strony pracy Smitha odnoszą się do wydania francuskiego. (Por. Adam Smith, “Badania nad naturą iprzyczynami bogactwa narodów”, Warszawa 1954, t. I, str. 88, 92). – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 5 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 6: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

1. Jeżeli bogactwo społeczeństwa upada, robotnik traci najwięcej, choć bowiem w okresiepomyślności społeczeństwa klasa robotnicza nie może tyle zyskać, co klasa właścicieli, “żadna nie cierpitak okrutnie przy jego upadku, jak klasa robotnicza”10.

2. Weźmy teraz pod uwagę społeczeństwo, w którym bogactwo wzrasta. Jest to jedyna sytuacjapomyślna dla robotnika. Pojawia się wówczas konkurencja wśród kapitalistów. Popyt na robotnikówprzewyższa ich podaż. Ale:

Po pierwsze: Wzrost płacy powoduje przepracowywanie się robotników. Im więcej chcą zarobić,tym więcej swojego czasu muszą poświęcać i wykonywać w służbie chciwości pracę niewolniczą,wyrzekając się całkowicie wszelkiej wolności. Zarazem skracają sobie wskutek tego życie. To skracanieżycia jest okolicznością pomyślną dla klasy robotniczej wziętej jako całość, gdyż stwarza konieczność corazto nowego dopływu. Klasa ta musi stale składać w ofierze część samej siebie, aby nie zginąć całkowicie.

Po wtóre: Kiedy społeczeństwo przeżywa proces bogacenia się? Wraz ze wzrostem kapitałów idochodów kraju. Ale to jest możliwe jedynie dzięki temu, że

a) gromadzi się wiele pracy, gdyż kapitał jest nagromadzoną pracą; a więc dzięki temu, żerobotnikowi zabiera się coraz więcej jego produktów, że jego własna praca w coraz większym stopniuprzeciwstawia mu się jako cudza własność, a środki jego egzystencji i jego działalności coraz bardziejkoncentrują się w ręku kapitalisty.

b) Nagromadzenie kapitału zwiększa podział pracy, podział pracy zwiększa ilość robotników;odwrotnie – zwiększenie ilości robotników zwiększa podział pracy, a podział pracy zwiększanagromadzenie kapitałów. Wraz z rozwojem podziału pracy – z jednej strony – i gromadzeniem siękapitałów – z drugiej, robotnik staje się coraz bardziej zależny wyłącznie od pracy, i to od określonej,bardzo jednostronnej, zmechanizowanej pracy. W miarę jak robotnik jest duchowo i fizycznie degradowanydo roli maszyny, przekształcany z człowieka w abstrakcyjną działalność i żołądek, popada on w corazwiększą zależność od wszelkich wahań ceny rynkowej, zastosowania kapitałów i kaprysu bogaczy.Zarazem wskutek przyrostu klasy ludzi żyjących tylko z pracy zwiększa się konkurencja wśród robotników,a więc cena ich spada. W systemie fabrycznym ta pozycja robotnika osiąga swój punkt szczytowy.

c) W społeczeństwie, którego dobrobyt wzrasta, już tylko co najbogatsi mogą żyć z procentu.Wszyscy inni muszą prowadzić przy pomocy swego kapitału jakieś przedsiębiorstwo albo ulokować go whandlu. Wskutek tego konkurencja kapitałów zwiększa się, koncentracja kapitałów rośnie, wielcy kapitaliścirujnują małych i część dawnych kapitalistów spada do klasy robotników, której powiększenie się powodujepo części znowu obniżkę płacy i pociąga za sobą jeszcze większą zależność tej klasy od nielicznychwielkich kapitalistów; wraz ze zmniejszeniem się liczby kapitalistów nieomal znika ich walkakonkurencyjna o robotników, natomiast wraz ze wzrostem liczby robotników konkurencja międzyrobotnikami staje się tym większa, bardziej zwyrodniała i gwałtowna. Część klasy robotniczej stacza sięwskutek tego równie nieuchronnie do stanu żebraków bądź mrących z głodu nędzarzy, jak część średnichkapitalistów spada do stanu robotniczego.

A zatem nawet wtedy, gdy sytuacja społeczeństwa jest dla robotników najkorzystniejsza,nieuchronnie czeka ich przepracowanie i wczesna śmierć, stoczenie się do roli maszyny, do roliniewolników kapitału, którego nagromadzenie groźnie im się przeciwstawia, czeka ich nowa konkurencja,śmierć głodowa albo żebractwo części robotników.

Wzrost płacy budzi w robotniku kapitalistyczną żądzę bogacenia się, którą jednakże może zaspokoićjedynie przez złożenie w ofierze swego ducha i ciała. Przesłanką i wynikiem wzrostu płacy jestgromadzenie kapitału; wzrost płacy przeciwstawia więc robotnikowi wytwór jego pracy jako coś corazbardziej mu obcego. Podobnie podział pracy czyni go coraz bardziej jednostronnym i zależnym, a takżeprowadzi do konkurencji nie tylko ludzi, lecz i maszyn. Ponieważ robotnik stoczył się do roli maszyny,maszyna może mu się przeciwstawić jako konkurent. Wreszcie, gdy gromadzenie kapitału zwiększa ilośćpracy [Industrie], a więc i robotników, to ta sama ilość pracy daje wskutek owej akumulacji większą ilość

10 Por. tamże, str. 74-75. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 6 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 7: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

produktu; następuje nadprodukcja, która prowadzi do tego, że albo wielka część robotników traci pracę,albo płaca ich spada do najnędzniejszego minimum.

Oto skutki takiej sytuacji społeczeństwa, która jest najkorzystniejsza dla robotnika, mianowiciesytuacji, kiedy bogactwo rośnie, rozwija się.

Ostatecznie jednak ten okres wzrostu musi wreszcie kiedyś osiągnąć swój punkt szczytowy. Jakieżjest teraz położenie robotnika?

3. “W kraju, który by osiągnął możliwie najwyższy poziom bogactw, zarówno płace robocze, jak i zyski zkapitału byłyby bardzo niskie. Konkurencja wśród robotników o uzyskanie pracy byłaby tak wielka, żezredukowałaby płace do poziomu wystarczającego ledwie na to, by utrzymać dotychczasową liczbę robotników, aże kraj byłby już dostatecznie zaludniony, liczba ta nie mogłaby wzrastać”11. Wszystko, co ponadto, musiałobyumrzeć.

A więc w okresie pogarszającego się położenia społeczeństwa nędza robotnika rośnie, w okresiepoprawy – obraz nędzy się komplikuje, w okresie pełnego rozkwitu – nędza się stabilizuje.

Skoro jednak według Smitha nie jest szczęśliwe takie społeczeństwo, w którym większość cierpi, iskoro stan najwyższego bogactwa społeczeństwa prowadzi do tego cierpienia większości, a ekonomiapolityczna (w ogóle społeczeństwo interesu prywatnego) prowadzi do tego stanu najwyższego bogactwa, tocelem ekonomii politycznej jest nieszczęście społeczeństwa.

Co do stosunku pomiędzy robotnikiem a kapitalistą należy jeszcze zauważyć, że wzrost płacywyrównuje się kapitaliście z nadwyżką przez zmniejszenie się wydatkowanego czasu pracy i że wzrostpłacy wpływa na cenę towaru jak procent prosty, a wzrost zysku z kapitału jak procent składany.

Przyjmijmy teraz w zupełności punkt widzenia ekonomisty i zestawmy, idąc za nim, teoretyczne ipraktyczne roszczenia robotników.

Ekonomista mówi nam, że pierwotnie i zgodnie z pojęciem cały produkt pracy należy do robotnika.Równocześnie jednak mówi nam, że w rzeczywistości robotnikowi przypada najmniejsza inajniezbędniejsza część produktu; tylko tyle, ile potrzeba, żeby istniał nie jako człowiek, lecz jako robotnik,żeby rozmnażał nie ród ludzki, lecz niewolniczą klasę robotników.

Ekonomista mówi nam, że wszystko kupuje się za pracę i że kapitał to nic innego jak nagromadzonapraca, ale równocześnie mówi nam, że robotnikowi nie tylko daleko do tego, żeby mógł wszystko kupować,lecz nawet musi sprzedawać samego siebie i swoje człowieczeństwo.

Podczas gdy renta gruntowa gnuśnego właściciela ziemskiego stanowi najczęściej trzecią częśćproduktu ziemi, a zysk skrzętnego kapitalisty nawet dwakroć przewyższa procent, zarobek robotnika wnajlepszym razie wynosi tyle, że na czworo dzieci dwoje musi mu umrzeć z głodu.

Według ekonomistów praca jest jedynym czynnikiem, dzięki któremu człowiek powiększa wartośćwytworów przyrody, jest jego czynną własnością; zarazem według tejże ekonomii politycznej właścicielziemski i kapitalista, którzy jako właściciel ziemski i kapitalista są przecież niczym więcej, jakuprzywilejowanymi i próżniaczymi bogami, wszędzie mają przewagę nad robotnikiem i dyktują mu prawa.

Według ekonomistów praca jest jedyną niezmienną ceną rzeczy, zarazem jednak nie ma nic bardziejprzypadkowego, narażonego na większe wahania niż cena pracy.

Podział pracy podnosi produkcyjną siłę pracy, bogactwo i cywilizację społeczeństwa; zarazemzubaża on robotnika, spychając go do poziomu maszyny. Praca powoduje gromadzenie kapitałów, a tymsamym wzrost dobrobytu społeczeństwa, ale robotnika uzależnia ona coraz bardziej od kapitalisty, wciągago do coraz ostrzejszej konkurencji, pcha w wir nadprodukcji, po której następuje równie wielki zastój.

Według ekonomistów interes robotnika nigdy nie przeciwstawia się interesowi społeczeństwa, alespołeczeństwo zawsze i nieodzownie przeciwstawia się interesowi robotnika.

Według ekonomistów interes robotnika nigdy nie przeciwstawia się interesowi społeczeństwa, 1.gdyż wzrost płacy wyrównuje się z nadwyżką przez zmniejszenie się wydatkowanego czasu pracy oraz inneomówione wyżej następstwa, i 2. gdyż w odniesieniu do społeczeństwa cały produkt brutto jest produktemnetto, produkt netto ma sens tylko w odniesieniu do osób prywatnych.

11 Por. tamże, str. 76-77. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 7 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 8: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

To zaś, że sama praca – nie tylko w obecnych warunkach, lecz w ogóle zawsze, gdy celem jej jestjedynie powiększenie bogactwa – to, że sama praca jest szkodliwa, zgubna, wynika z wywodówekonomisty, choć on sam nie zdaje sobie z tego sprawy.

– – –

Zgodnie z pojęciem renta gruntowa i zysk z kapitału stanowią potrącenie z płacy. Ale wrzeczywistości płaca jest potrąceniem dokonywanym przez ziemię i kapitał na rzecz robotnika, ustępstwemz produktu pracy na rzecz robotnika, na rzecz pracy.

W okresie podupadania społeczeństwa robotnik cierpi najbardziej. Specyficzny ciężar jegobrzemienia wynika z jego stanu jako robotnika, ale brzemię w ogóle – ze stanu społeczeństwa.

Natomiast w okresie rozwoju społeczeństwa upadek i zubożenie robotnika jest wytworem jego pracyi wytworzonego przezeń bogactwa. A więc nędza ta wynika z samej istoty dzisiejszej pracy.

Stan największego bogactwa społeczeństwa, ten ideał, który jednak bywa w przybliżeniu osiągany,a przynajmniej jest celem zarówno ekonomii politycznej, jak i społeczeństwa burżuazyjnego, oznaczaustabilizowaną nędzę dla robotników.

Jest rzeczą oczywistą, że ekonomia polityczna rozpatruje proletariusza – tzn. człowiekapozbawionego kapitału i renty gruntowej, żyjącego wyłącznie z pracy, i to z pracy jednostronnej,abstrakcyjnej – jedynie jako robotnika. Dlatego może ona wysunąć tezę, że robotnik zupełnie tak samo jakkoń musi otrzymywać tyle, by mógł pracować. Gdy jest bez pracy, nie zajmuje się nim jako człowiekiem,lecz pozostawia to sądownictwu kryminalnemu, lekarzom, religii, tabelom statystycznym, polityce ispecjalnym urzędnikom policji.

Wznieśmy się teraz ponad poziom ekonomii politycznej i poszukajmy w dotychczasowymwywodzie, przedstawionym niemal słowami ekonomii politycznej, odpowiedzi na dwa pytania:

1. Jaki sens ma w rozwoju ludzkości to sprowadzenie przeważającej części ludzkości do pracyabstrakcyjnej?

2. Jakie błędy popełniają reformatorzy en détail, którzy albo chcą podwyższyć płacę i w ten sposóbpolepszyć sytuację klasy robotniczej, albo (jak Proudhon) widzą cel rewolucji społecznej w zrównaniupłacy?

Praca występuje w ekonomii politycznej tylko jako działalność zarobkowa.

– – –

“Można wysunąć twierdzenie, że takie zajęcia, które wymagają specyficznych uzdolnień lub dłuższegoszkolenia, na ogół stały się zyskowniejsze; natomiast w porównaniu z tym płaca za pracę mechaniczniejednostajną, do której każdego można szybko i łatwo przyuczyć, w warunkach rosnącej konkurencji obniżyła się inieuchronnie musiała się obniżyć. A właśnie ten rodzaj pracy przy obecnym stanie jej organizacji zdecydowanieprzeważa. Jeśli więc jakiś robotnik pierwszej kategorii zarabia obecnie siedem razy więcej niż przed mniej więcejpięćdziesięciu laty, a inny robotnik drugiej kategorii zarabia tyle samo, to obaj zarabiają przeciętnie, rzecz jasna,cztery razy więcej. Jednakże gdy w jakimś kraju pracę pierwszej kategorii wykonuje zaledwie tysiąc ludzi, adrugiej – milion ludzi, to 999 tysiącom ludzi wiedzie się nie lepiej niż przed pięćdziesięciu laty, a gdyrównocześnie wzrosły ceny artykułów pierwszej potrzeby, wiedzie im się gorzej. I za pomocą takichpowierzchownych obliczeń przeciętnych chce się siać złudzenia co do najliczniejszej klasy ludzi. Ponadtowysokość płacy jest tylko jednym z elementów oceny dochodów robotnika, ponieważ przy ich ustalaniu istotnąrolę odgrywa zabezpieczenie ich trwałości, o czym przecież w anarchii tak zwanej wolnej konkurencji, z jej stalepowtarzającymi się wahaniami i okresami zastoju, po prostu nie może być mowy. W końcu należy jeszcze wziąćpod uwagę, jaki zazwyczaj był dawniej i jaki jest obecnie czas pracy. A czas pracy angielskich robotnikówzatrudnionych w manufakturze bawełnianej przedłużono – wskutek pogoni przedsiębiorców za zyskiem – w ciągujakichś 25 lat, a więc właśnie od czasu wprowadzenia maszyn oszczędzających pracę, do 12-16 godzin dziennie, awobec ogólnie jeszcze uznawanego prawa bogatych do nieograniczonego wyzysku biednych przedłużenie czasu

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 8 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 9: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

pracy w jednym kraju i w jednej gałęzi przemysłu musiało w mniejszym lub większym stopniu nastąpić i gdzieindziej”(Schulz, “Bewegung der Produktion”, str. 65)12.

“Ale gdyby nawet było tyle prawdy, ile jest fałszu w twierdzeniu, jakoby przeciętny dochód wszystkichklas społeczeństwa się zwiększył, to jednak różnice i względne rozpiętości między dochodami mogły sięzwiększyć i skutkiem tego mogły przeciwieństwa między bogactwem i ubóstwem wystąpić ostrzej. Bo właśniedlatego, że ogólna produkcja wzrasta i że w tym samym stopniu, co ona, rosną również potrzeby, pragnienia iambicje, względne ubóstwo może się zwiększać, podczas gdy bezwzględne maleje. Samojed żyjąc tranem inadpsutymi rybami nie jest biedny, ponieważ w jego odizolowanym społeczeństwie wszyscy mają te samepotrzeby. Ale w rozwijającym się państwie, które np. w ciągu dziesięciolecia zwiększa swą ogólną produkcję wstosunku do ludności o jedną trzecią, robotnikowi, którego zarobek w ciągu tych dziesięciu lat się nie zmienił, niepowodzi się równie dobrze; jego niedostatek wzrósł o jedną trzecią” (tamże, str. 65-66).

Lecz ekonomia polityczna zna robotnika tylko jako bydlę robocze, jako zwierzę, którego potrzebyograniczają się do najniezbędniejszych potrzeb fizycznych.

“Aby lud mógł się swobodniej rozwijać duchowo, nie może dalej pozostawać w niewoli swych potrzebfizycznych, nie może być dalej niewolnikiem ciała. Musi więc mieć przede wszystkim czas na to, by móc tworzyćdobra duchowe i korzystać z nich. Postęp w organizacji pracy daje ten czas. Przecież obecnie w fabrykachwyrobów bawełnianych jeden robotnik dzięki nowym siłom napędowym i ulepszonym maszynom wykonujenierzadko pracę, którą dawniej wykonywało stu, a nawet 250 do 350 robotników. Podobne skutki występują wewszystkich gałęziach produkcji, gdyż w coraz większej mierze zmusza się zewnętrzne siły przyrody do udziału wpracy ludzkiej. O ile tedy nakład czasu i siły ludzkiej, niezbędny dawniej dla zaspokojenia pewnej ilości potrzebmaterialnych, zmniejszył się później o połowę, to zarazem o tyleż bez żadnego uszczerbku dla dostatku fizycznegopowiększyły się możliwości twórczości duchowej i korzystania z niej. Lecz i o podziale tego skarbu, wydartegosamemu sędziwemu Kronosowi, będącego jego najosobistszą własnością, decyduje jeszcze gra ślepego,niesprawiedliwego przypadku. Obliczono we Francji, że przy obecnym stanie produkcji, gdyby każdy człowiekzdolny do pracy pracował przeciętnie pięć godzin dziennie, wystarczyłoby to do zaspokojenia wszystkichmaterialnych potrzeb społeczeństwa... Pomimo oszczędności na czasie wynikłej z udoskonalenia maszyn długośćdnia niewolniczej pracy w fabrykach dla znacznej liczby ludności tylko się powiększyła” (tamże, str. 67-68).

“Przejście od skomplikowanej pracy ręcznej ma za przesłankę rozłożenie jej na proste operacje. Alepoczątkowo tylko jedną część jednostajnie powtarzających się operacji wykonywać będą maszyny, druganatomiast przypadnie ludziom. Z natury rzeczy i według zgodnych doświadczeń taka ustawiczna, jednostajnaczynność jest równie szkodliwa dla ducha, jak i dla ciała; a zatem przy tym połączeniu maszyn z prostympodziałem pracy pomiędzy wiele rąk ludzkich muszą jeszcze występować także wszystkie szkodliwe stronytakiego podziału. Szkodliwość ta ujawnia się m.in. w wielkiej śmiertelności robotników fabrycznych... Tej wielkiejróżnicy między pracą ludzi za pomocą maszyn i pracą ludzi jako maszyn nie... uwzględniono” (tamże, str. 69).

“Jednakże ludzkość doczeka przyszłości, gdy nierozumne siły przyrody działające w maszynach będąnaszymi niewolnikami i poddanymi” (tamże, str. 74).

“W angielskich przędzalniach pracuje tylko 158 818 mężczyzn i 196 818 kobiet. Na każdych 100robotników w fabrykach wyrobów bawełnianych hrabstwa Lancaster przypadają 103 robotnice, a w Szkocji nawet209. W angielskich fabrykach wyrobów lnianych w Leeds było na 100 robotników 147 robotnic; w Druden i nawschodnim wybrzeżu Szkocji – aż 280. W angielskich fabrykach jedwabiu wiele robotnic; w fabrykach wyrobówwełnianych, gdzie trzeba większej siły fizycznej, więcej mężczyzn... Również w północnoamerykańskichfabrykach wyrobów bawełnianych było zatrudnionych w 1833 r. obok 18 593 mężczyzn nie mniej niż 38 927kobiet. A więc wskutek zmian w organizacji pracy zakres pracy zarobkowej płci żeńskiej rozszerzył się... kobietybardziej usamodzielniły się ekonomicznie... obie płci zbliżyły się do siebie pod względem społecznym” (tamże, str.71-72).

“W angielskich przędzalniach, pędzonych parą i wodą, pracowało w 1835 r.: 20 558 dzieci w wieku od 8do 12 lat, 35 867 – w wieku od 12 do 13 lat i wreszcie 108 208 – w wieku od 13 do 18 lat... Wprawdzie dalszepostępy mechaniki, uwalniając ludzi w coraz większym stopniu od wszelkich jednostajnych zajęć, prowadząstopniowo do usunięcia tego zła. Jednakże szybszym postępom mechaniki stoi na przeszkodzie właśnie taokoliczność, że kapitaliści mogą niezmiernie łatwo i niezmiernie tanio przywłaszczać sobie siły niższych klas,nawet siły dzieci, aby stosować i zużywać je zamiast pomocniczych środków mechaniki” (tamże, str. 70-71).12 Wilhelm Schulz, “Die Bewegung der Produktion. Eine geschichtlich-statistische Abhandlung”, Zurych i Winterthur 1843. –Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 9 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 10: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“Lord Brougham wzywa robotników: 'Stawajcie się kapitalistami!'... Zło w tym, że miliony mogą zdobyćskąpe utrzymanie tylko przez usilną pracę, rujnującą organizm i kaleczącą człowieka moralnie i duchowo; że nawetnieszczęście, jakim jest znalezienie takiej pracy, muszą uważać za szczęście” (tamże, str. 60).

“+Żeby więc żyć, nieposiadający zmuszeni są pójść bezpośrednio lub pośrednio w służbę doposiadających, tzn. uzależnić się od nich+” (Pecqueur, “Théorie nouvelle d'économie soc.” etc.13, str. 409).

+Służba – zasługi; robotnicy – płaca; urzędnicy – pensja lub uposażenie+ (tamże, str. 409-410).“+Wynajmować swoją pracę, wypożyczać swoją pracę na procent, pracować za kogoś”.“Wynajmować rzeczowe elementy pracy, wypożyczać rzeczowe elementy pracy na procent, kazać innym

pracować za siebie+” (tamże [str. 411]).“+Ten ustrój ekonomiczny skazuje ludzi na zajęcia tak dalece upodlające, na poniżenie tak dalece

rozpaczliwe i gorzkie, że stan dzikości w porównaniu z tym wydaje się królewskim życiem+” (l. c., str. 417-418).“+Prostytucja klasy nieposiadającej we wszelkich formach+” (str. 421-422). Gałganiarze.Ch. Loudon w pracy “Solution du problème de la population”14 etc., Paryż 1842, ocenia liczbę

prostytutek w Anglii na 60 000 do 70 000. Liczba “femmes d'une vertu douteuse” [kobiet wątpliwej cnoty]ma być równie wielka (str. 228).

“+Przeciętna długość życia tych nieszczęśliwych istot ulicznych, po zejściu na drogę występku, wynosiokoło sześciu lub siedmiu lat. Tak więc żeby ilość prostytutek mogła się utrzymać na poziomie 60 000 do 70 000,w Zjednoczonym Królestwie musi co najmniej 8 do 9 tys. kobiet rocznie poświęcać się temu hańbiącemurzemiosłu, a to wynosi około dwudziestu czterech nowych ofiar dziennie lub przeciętnie jedna na godzinę. A zatemjeżeli ten sam stosunek dotyczy całej kuli ziemskiej, musi stale istnieć półtora miliona tych nieszczęśliwychkobiet+” (tamże, str. 229).

“+Liczba nędzarzy rośnie wraz z ich nędzą i na granicy skrajnej nędzy tłoczy się największa ilość istotludzkich, dobijając się o prawo do cierpienia... W roku 1821 ludność Irlandii wynosiła 6 801 827 osób. W roku1831 wzrosła do 7 764 010 osób, to jest o 14% w ciągu dziesięciu lat. W prowincji Leinster, w której jestnajwiększy dobrobyt, ludność wzrosła tylko o 8%, podczas gdy w najuboższej prowincji Connaught przyrostwynosił 21%. (Wyciągi z ogłoszonych w Anglii badań nad Irlandią. Wiedeń 1840 r.)+” (Buret, “De la misère”etc.15, t. I, str. 36-37). Ekonomia polityczna rozpatruje pracę abstrakcyjnie, jako rzecz; +praca jest towarem+; jeżelicena jest wysoka, to znaczy, że jest duży popyt na towar; jeżeli cena jest niska, to znaczy, że jest duża podażtowaru; +jako towar, praca musi coraz bardziej spadać w cenie+; częściowo zmusza do tego konkurencja międzykapitalistą a robotnikiem, częściowo konkurencja wśród robotników. “+Ludność robotnicza, sprzedawczyni pracy,jest zmuszona poprzestać na najmniejszym udziale w produkcie... Czyż teoria o pracy jako towarze nie jest teoriązamaskowanego niewolnictwa?+” (l. c., str. 43). “+Dlaczego w pracy widziano jedynie wartość wymienną?+”(tamże, str. 44). Wielkie zakłady kupują przede wszystkim pracę kobiet i dzieci, gdyż ta mniej kosztuje od pracymężczyzn (l. c.). “+Robotnik nie jest wobec tego, kto go zatrudnia, w położeniu wolnego sprzedawcy... Kapitalistama zawsze wolną rękę, jeśli chodzi o zatrudnienie pracy, a dla robotnika sprzedaż pracy to zawsze mus. Wartośćpracy zupełnie ginie, jeżeli jej się natychmiast nie sprzeda. Pracy, w przeciwieństwie do rzeczywistych towarów,nie można ani gromadzić, ani nawet oszczędzać. Praca jest życiem, a jeżeli życia nie wymienia się dzień w dzieńna środki utrzymania, marnieje i rychło zamiera. Żeby życie człowieka mogło być towarem, trzeba dopuścićniewolnictwo+” (l. c., str. 49-50). Jeżeli więc praca jest towarem, to jest ona towarem o najfatalniejszychwłasnościach. Ale nawet według zasad ekonomii politycznej nie jest ona nim, nie będąc “wolnym rezultatemwolnej sprzedaży”. Obecny system ekonomiczny +obniża zarazem i cenę, i wynagrodzenie za pracę; doskonali onrobotnika, a degraduje człowieka+ (l. c., str. 52-53). “+Przemysł stał się wojną, a handel grą+” (l. c., str. 62).

Same tylko +maszyny przerabiające bawełnę+ (w Anglii) zastępują 84 000 000 rzemieślników [tamże, str.133].

Przemysł toczył dotychczas wojnę zaborczą: “+roztrwonił życie ludzi, którzy stanowili jego armię, z takąsamą obojętnością, jak wielcy zdobywcy. Celem jego było posiadanie bogactwa, nie zaś szczęście ludzi+” (Buret,l. c., str. 20). “+Te interesy (ekonomiczne), pozostawione wyłącznie samym sobie... muszą z konieczności popaśćw konflikt; nie mają one nad sobą żadnego innego arbitra prócz wojny, a wyroki wojny przynoszą jednym klęskę iśmierć, drugim – zwycięstwo... W konflikcie przeciwstawnych sił nauka doszukuje się porządku i równowagi:

13 Charles Constantin Pecqueur, “Théorie nouvelle d'économie sociale et politique, ou études sur l'organisation des sociétés”,Paryż 1842. – Red.14 Charles Loudon, “Solution du problème de la population et de la subsistance”, Paryż 1842. – Red.15 Eugène Buret, “De la misère des classes laborieuses en Angleterre et en France”, Paryż 1840. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 10 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 11: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

wieczna wojna jest według niej jedynym sposobem osiągnięcia pokoju; ta wojna zwie się konkurencją+” (l. c., str.23).

“Pomyślne prowadzenie wojny przemysłowej wymaga wielu armii, które by można gromadzić w jednympunkcie i narażać na masowe dziesiątkowanie. A żołnierze tych armii znoszą trudy, którymi się ich obarcza, nie zprzywiązania ani z poczucia obowiązku; znoszą je tylko po to, żeby ujść twardej konieczności głodu. Nie żywiąoni dla swoich dowódców ani przywiązania, ani wdzięczności; tych nie łączy z podwładnymi żadne uczucieżyczliwości; nie widzą w nich ludzi, lecz wyłącznie narzędzia produkcji, które muszą przynosić możliwie jaknajwiększy dochód i przyczyniać możliwie jak najmniej kosztów. Te zastępy robotników, coraz bardziej uciśnione,nie mają nawet pewności, że będą stale zatrudnione; przemysł, który robotników zgromadził, pozwala im żyć tylkowówczas, kiedy ich potrzebuje, a skoro tylko może się bez nich obejść, porzuca ich bez najmniejszych skrupułów;robotnicy są wówczas zmuszeni zaofiarować swoją osobę i swoją siłę za cenę, jaką im zechcą dać. Im bardziejdługotrwała, męcząca, wstrętna jest praca, którą otrzymują, tym gorzej jest płatna; spotyka się robotników, którzyza szesnaście godzin pracy dziennie, przy ustawicznym wysiłku, ledwie zdobywają sobie prawo do tego, żeby nieskonać” (l. c., str. 68-69).

“+Mamy przekonanie... podzielane przez członków komisji, której zlecono zbadanie położenia tkaczyrękodzielników, że wielkie miasta przemysłowe straciłyby w krótkim czasie swą ludność roboczą gdyby nieotrzymywały nieustannie dopływu zdrowych ludzi, świeżej krwi, z sąsiednich wsi+” (l. c., str. 362).

Zysk z kapitału

1. Kapitał

1. Na czym polega kapitał, tj. prywatna własność produktów cudzej pracy?“Dopuściwszy nawet, że kapitał nie jest owocem żadnego wywłaszczenia, to jednak potrzebne mu jest

współdziałanie ustawodawstwa do uświęcenia dziedzictwa” (Say, t. I, str. 136, przypis)16.Jak dochodzi się do własności funduszu produkcyjnego? Jak dochodzi się do własności produktów,

które są wytwarzane przy pomocy tego funduszu?Dzięki prawu pozytywnemu (Say, t. II, str. 4).Co zdobywa się wraz z kapitałem, np. z odziedziczeniem wielkiego majątku?“Osoba, która np. dziedziczy wielki majątek, nie zdobywa bezpośrednio przez to władzy politycznej.

Władza, jaką posiadłość ta daje jej bezpośrednio i natychmiast, to siła nabywcza, prawo rozporządzania wszelkąpracą innych lub wszelkim produktem tej pracy, jaki znajduje się wówczas na rynku” (Smith, t. I, str. 61).

Zatem kapitał to władza zwierzchnia nad pracą i jej produktami. Kapitalista posiada tę władzę niedzięki swym cechom osobistym czy ludzkim, lecz jedynie jako właściciel kapitału. Jego siłą jest siłanabywcza jego kapitału, której nic nie jest w stanie się oprzeć.

Później zobaczymy, po pierwsze, jak kapitalista przy pomocy kapitału realizuje swą władzęzwierzchnią nad pracą, po wtóre zaś poznamy władzę zwierzchnią kapitału nad samym kapitalistą.

Co to jest kapitał?“+Pewna ilość pracy nagromadzonej i odłożonej na zapas+” (Smith, t. II, str. 312).Kapitał jest nagromadzoną pracą.2. Fundusze, zasoby – to wszelkie nagromadzenie produktów ziemi i pracy przemysłowej. Zasoby

nazywają się kapitałem tylko wówczas, gdy przynoszą swemu właścicielowi dochód czy też zysk (Smith, t.II, str. 191).

2. Zysk z kapitału

16 Jean Baptiste Say, “Traité d'économie politique, ou simple exposition de la manière dont se forment, se distribuent et seconsomment les richesses”, wydanie trzecie, Paryż 1817. Wydanie polskie: “Wykład ekonomii politycznej, czyli prostewyłuszczenie, jak się tworzą, rozdzielają i spożywają bogactwa” przez Jana Baptistę Say, tłumaczenie z francuskiego przezDamazego Dzierożyńskiego, Warszawa 1821; por. t. I, str. 140-141. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 11 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 12: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Zysk z kapitału jest zgoła odmienny od płacy roboczej. Ta odmienność objawia się w dwojaki sposób: popierwsze, zyski z kapitału zależą całkowicie od wartości włożonego kapitału, chociaż praca polegająca na nadzorzei kierowaniu może być przy różnych kapitałach taka sama. Do tego dochodzi okoliczność, że w wielkich fabrykachcała ta praca bywa powierzana naczelnemu kierownikowi, którego pensja nie pozostaje w żadnej proporcji dokapitału, którego funkcjonowania dogląda. Chociaż więc praca właściciela sprowadza się tu niemal do zera,domaga się on jednak zysków proporcjonalnych do wielkości swego kapitału (Smith, t. I, str. 97-99).

Dlaczego kapitalista domaga się tej proporcji między zyskiem a kapitałem?Nie byłby zainteresowany w tym, aby zatrudniać robotników, gdyby nie spodziewał się ze sprzedaży ich

wytworów czegoś więcej, niż potrzeba do zastąpienia kapitału wyłożonego na płacę, i nie byłby bardziejzainteresowany w tym, aby stosować większą sumę kapitału niż małą, gdyby zysk jego nie był proporcjonalny dowielkości zastosowanego kapitału (t. I, str. 96-97).

Kapitalista osiąga zatem zysk, po pierwsze, odpowiednio do płac, po drugie – odpowiednio do sumwyłożonych na surowce.

W jakim tedy stosunku pozostaje zysk do kapitału?Jeżeli już trudno określić zwykłą średnią stopę płacy w danym miejscu i czasie, to jeszcze trudniej określić

zysk z kapitałów. Zmiany cen towarów, z którymi kapitał ma do czynienia, powodzenie albo niepowodzenie jegorywali i klientów, tysiąc innych przypadków, na które towary są narażone zarówno podczas transportu, jak i wskładach, powodują co dzień, niemal co godzinę, zmianę zysku (Smith, t. I, str. 179-180). Jakkolwiek więc niemożna określić ściśle zysków z kapitałów, to jednak można wyrobić sobie o nich pewne pojęcie na podstawieprocentu. Jeżeli z pieniędzy można mieć wielki zysk, to daje się dużo za to, by móc ich używać, a jeżeli zysk mały,to i procent niewielki (Smith, t. I, str. 181). Stosunek, w jakim musi pozostawać zwykła stopa procentowa do stopyczystego zysku, zmienia się z konieczności w miarę tego, jak zysk wzrasta lub obniża się. W Wielkiej Brytaniiocenia się, że suma dwakroć wyższa od stopy procentowej stanowi to, co kupcy nazywają zyskiem przyzwoitym,umiarkowanym, rozsądnym; wszystkie te terminy nie oznaczają nic innego jak zysk zwykły i utarty (Smith, t. I, str.198).

Jaka jest najniższa stopa zysku? Jaka najwyższa?Najniższa stopa zwykłego zysku z kapitałów musi zawsze nieco przewyższać to, co jest potrzebne na

skompensowanie przypadkowych strat, na które jest narażone każde zastosowanie kapitału. Ta nadwyżka stanowiwłaściwy zysk, czyli zysk netto. Tak samo ma się sprawa z najniższą stopą procentową (Smith, t. I, str. 196).

Najwyższą stopą, do jakiej mogą dochodzić zwykłe zyski, jest ta, która w większości towarów pochłaniacałą rentę gruntową, a płacę roboczą zawartą w dostarczonym towarze redukuje do najniższej ceny, wyłącznie doutrzymania przy życiu robotnika w czasie pracy. Robotnika, dopóki używa się go do pracy, trzeba bądź co bądźutrzymać w ten czy w inny sposób; renta gruntowa może całkowicie odpaść. Przykład: w Bengalu agenciindyjskiej kompanii handlowej (Smith, t. I, str. 197-198).

Poza wszelkimi korzyściami ze słabej konkurencji, jakie może kapitalista ciągnąć w danymwypadku, może on nie naruszając zasad przyzwoitości utrzymywać cenę rynkową powyżej ceny naturalnej.

Po pierwsze, dzięki tajemnicy handlowej, kiedy rynek jest bardzo odległy od tych, którzy go zaopatrują:mianowicie dzięki trzymaniu w tajemnicy zmian ceny, jej podwyżki ponad naturalny poziom. Zatajenie to mamianowicie ten skutek, że inni kapitaliści nie lokują kapitału w tej branży.

Następnie, dzięki tajemnicy produkcji, kiedy to kapitalista przy mniejszych kosztach produkcji dostarczatowaru po tych samych lub nawet niższych cenach z wyższym zyskiem niż jego konkurenci. – (Czy oszustwopolegające na zatajeniu nie jest niemoralne? Transakcje giełdowe). – Dalej: kiedy produkcja jest związana zokreśloną miejscowością (np. drogie wina) i efektywnego popytu nigdy nie da się zaspokoić. Wreszcie: dziękimonopolom poszczególnych osób i towarzystw. Cena monopolowa jest najwyższa z możliwych (Smith, t. I, str.120-124).

Inne przypadkowe przyczyny, które mogą zwiększyć zysk z kapitału: opanowanie nowych terytoriów albonowych gałęzi gospodarki powiększa często, nawet w bogatym kraju, zysk z kapitałów, ponieważ odciąga częśćkapitałów z dawnych gałęzi, łagodzi konkurencję, przyczynia się do słabszego zaopatrzenia rynku w towary,których ceny wówczas rosną; ci, którzy tymi towarami handlują, mogą wtedy płacić za pożyczone pieniądzewyższe procenty (Smith, t. I, str. 190).

Im więcej pracy przetwórczej zawiera towar, im w większym stopniu staje się produktem manufaktury,tym bardziej wzrasta ta część ceny, która przypada na płacę i zysk, w stosunku do tej części, która przypada na

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 12 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 13: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

rentę gruntową. Ze wzrostem udziału pracy przetwórczej w towarze zwiększa się nie tylko ilość kolejnych zysków,lecz każdy następny zysk jest większy od poprzedniego, gdyż kapitał, z którego zysk płynie, siłą rzeczy jest corazwiększy. Kapitał, który daje pracę tkaczom, musi być zawsze większy od kapitału, który daje pracę przędzarzom,nie tylko bowiem zwraca tamten kapitał wraz z jego zyskami, ale poza tym pokrywa jeszcze płace tkaczy, a zyskimuszą zawsze pozostawać w określonym stosunku do kapitału (tamże, t. I, str. 102-103).

Tak więc wzrost pracy ludzkiej nad przetwarzaniem produktu przyrody i w przetworzonymprodukcie przyrody nie zwiększa płacy, lecz zarówno liczbę kapitałów dających zysk, jak i wielkośćkażdego następnego kapitału w stosunku do poprzedniego.

O korzyści, jaką kapitalista osiąga z podziału pracy – później.Zyskuje on podwójnie, po pierwsze na podziale pracy, po drugie w ogóle na tym, że wzrasta praca

ludzka nad przetwarzaniem produktu przyrody. Im większy udział pracy ludzkiej w towarze, tym większyzysk z martwego kapitału.

W jednym i tym samym społeczeństwie przeciętne stopy zysków z kapitału są o wiele bliższe jednegopoziomu niż płace za różne rodzaje pracy (tamże, t. I, str. 228). Przy rozmaitych zastosowaniach kapitału zwykłastopa zysku zmienia się w zależności od tego, czy powrót kapitału jest bardziej czy mniej pewny. Stopa zyskuwzrasta wraz z ryzykiem, choć niezupełnie proporcjonalnie (tamże, str. 226-227).

Jest rzeczą oczywistą, że zyski z kapitału wzrastają również i wtedy, kiedy środki cyrkulacji stają siębardziej dostępne czy też mniej kosztowne (np. pieniądz papierowy).

3. Panowanie kapitału nad pracą i motywy kapitalisty

Jedynym motywem decydującym o tym, czy właściciel kapitału zastosuje go raczej w rolnictwie czy wprzemyśle, czy też w jakiejś specjalnej gałęzi handlu hurtowego lub detalicznego, jest wzgląd na jego własny zysk.Nigdy nie przychodzi mu do głowy, żeby obliczać, ile pracy produkcyjnej uruchomi kapitał w zależności od tego,jak go zastosuje, albo o ile zwiększy wartość rocznego produktu ziemi i pracy jego kraju (Smith, t. II, str. 400-401).

Najpożyteczniejsze dla kapitalisty jest takie zastosowanie kapitału, które przy tym samym ryzyku przynosimu największy zysk. Zastosowanie to nie zawsze jest najpożyteczniejsze dla społeczeństwa; najpożyteczniejszejest to zastosowanie, które ma na celu osiągnięcie korzyści z sił wytwórczych przyrody (Say, t. II, str. 130-131).

Wszelkimi ważniejszymi operacjami pracy rządzą i kierują zamiary i przedsięwzięcia osób stosującychkapitał, a celem, do którego zmierzają wszystkie te plany i operacje, jest zysk. Otóż stopa zysku nie wzrasta, jakrenta gruntowa i płaca robocza, wraz z dobrobytem społeczeństwa i nie spada wraz z jego upadkiem. Przeciwnie,jest ona z natury rzeczy niska w krajach bogatych, a wysoka w biednych, najwyższa zaś jest zawsze w tychkrajach, które najszybciej zdążają ku ruinie. Toteż interes tej klasy nie jest tak związany z ogólnym interesemspołeczeństwa, jak interesy obu pozostałych... Własny interes przedsiębiorców poszczególnych gałęzi handlu czyprzemysłu jest zawsze pod pewnym względem różny od interesu publicznego, a często nawet jest mu wrogi. Winteresie kupców leży zawsze rozszerzanie rynku i ograniczanie konkurencji sprzedawców... Jest to klasa ludzi,której interes nigdy nie będzie dokładnie taki sam, jak interes społeczeństwa, i która na ogół zainteresowana jest wtym, by oszukiwać społeczeństwo i ciemiężyć je (Smith, t. II, str. 163-165).

4. Akumulacja kapitałów i konkurencja między kapitalistami

Wzrost ilości kapitałów, który podnosi płacę, prowadzi do obniżania zysku kapitalistów wskutekkonkurencji między nimi (Smith, t. I, str. 179).

“Jeśli np. kapitał potrzebny do prowadzenia handlu towarami kolonialnymi w jakimś mieście jestpodzielony między dwóch różnych kupców, konkurencja sprawi, że każdy z nich sprzedawać będzie taniej, niżgdyby kapitał ten był w ręku jednego tylko kupca; gdyby zaś kapitał ten był podzielony między dwudziestu,konkurencja byłaby tyleż razy silniejsza, a szansa na to, by porozumieli się w sprawie podniesienia cen swychtowarów, byłaby tyleż razy mniejsza” (Smith, t. II, str. 372-373).

Skoro, jak już wiemy, ceny monopolowe są najwyższe z możliwych, skoro interes kapitalistównawet z pospolitego punktu widzenia ekonomii politycznej jest wrogi społeczeństwu, skoro wzrost zysku zkapitału działa na cenę towaru jak procent składany (Smith, t. I, str. 199-201), to konkurencja, która według

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 13 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 14: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

ekonomii politycznej wpływa równie dobroczynnie na wzrost płacy, jak i na potanienie towarów zkorzyścią dla ogółu konsumentów, jest jedynym ratunkiem przeciwko kapitalistom.

Jednakże konkurencja jest możliwa tylko dzięki temu, że kapitały rosną, i to w wielu rękach.Powstanie wielkiej liczby kapitałów jest możliwe tylko dzięki wielostronnej akumulacji, ponieważ kapitałw ogóle powstaje tylko w drodze akumulacji, a wielostronna akumulacja siłą rzeczy przechodzi wakumulację jednostronną. Konkurencja między kapitałami wzmaga akumulację kapitałów. Akumulacja,która pod panowaniem własności prywatnej jest koncentracją kapitału w niewielu rękach, występuje wogóle w sposób nieuchronny, gdy pozostawia się kapitały ich naturalnemu biegowi; a to naturalneprzeznaczenie kapitału toruje sobie na dobre drogę właśnie dzięki konkurencji.

Słyszeliśmy, że zysk z kapitału jest proporcjonalny do jego wielkości. Dlatego też jeśli nawet zrazucałkowicie pominiemy rozmyślną konkurencję, wielki kapitał akumuluje, odpowiednio do swojej wielkości,szybciej niż mały kapitał.

Dlatego też nawet zgoła niezależnie od konkurencji akumulacja wielkiego kapitału jest o wieleszybsza niż mniejszego. Ale śledźmy dalej przebieg tych zjawisk.

W miarę wzrostu kapitałów zmniejszają się, wskutek konkurencji, zyski z kapitałów. A więc cierpiprzede wszystkim drobny kapitalista.

Dalej. Przesłanką wzrostu kapitałów i wielkiej ilości kapitałów jest rosnące bogactwo kraju:“W kraju, który by osiągnął bardzo wysoki stopień bogactwa, zwykła stopa zysku byłaby nader niska;

przeto stopa procentowa, na jaką ten zysk by pozwalał, byłaby tak niska, że nikt prócz ludzi najbogatszych niemógłby żyć z procentów od swych pieniędzy. Wszyscy ludzie średnio zamożni musieliby więc sami zająć sięzastosowaniem swych kapitałów, trudnić się przemysłem albo jakąś gałęzią handlu” (Smith, t. I, str. 196-197).

Ten stan jest ulubionym stanem ekonomii politycznej.“Stosunek między sumą kapitałów i dochodów określa wszędzie proporcję ludzi pracowitych do

próżniaków; tam, gdzie przeważa kapitał, dominuje pracowitość, gdzie zaś przeważa dochód, panuje próżniactwo”(Smith, t. II, str. 325).

Jak ma się tedy sprawa zastosowania kapitału w warunkach tej zwiększonej konkurencji?“Wraz ze wzrostem kapitałów musi się stopniowo zwiększać ilość funduszów pożyczanych na procent; w

miarę jak rosną te fundusze, obniża się procent, gdyż 1. cena rynkowa wszystkich rzeczy spada w miarę, jakwzrasta ich ilość; 2. skoro w jakimś kraju kapitały wzrastają, staje się rzeczą coraz trudniejszą znaleźć zyskownysposób ulokowania nowego kapitału. Powstaje konkurencja między poszczególnymi kapitałami, właścicielejednych kapitałów usiłują zdobywać dla siebie te dziedziny działalności, które już zajęli inni. Ale w większościprzypadków właściciel kapitału nie może mieć nadziei, że wyprze drugiego inaczej, jak tylko w ten sposób, żebędzie prowadził interesy na gorszych dla siebie warunkach. Musi nie tylko taniej sprzedawać swe towary, ale teżniekiedy, aby je dostać na sprzedaż, musi sam drożej za nie płacić. Im więcej funduszów przeznacza się nautrzymanie pracy produkcyjnej, tym bardziej wzrasta popyt na pracę: robotnicy łatwo znajdują zatrudnienie,kapitalistom natomiast trudniej znaleźć robotników. Konkurencja między kapitalistami podnosi płacę i obniżazyski” (Smith, t. II, str. 358-359).

Drobny kapitalista ma więc do wyboru: 1. albo przejeść swój kapitał, ponieważ nie może już wyżyćz procentów, a więc przestać być kapitalistą, albo 2. samemu założyć interes, sprzedawać swoje towarytaniej i kupować drożej niż bogatszy kapitalista oraz drożej płacić robotnikom, a że cena rynkowa wobecpanującej, według założenia, silnej konkurencji jest już bardzo niska, zrujnować się. Jeżeli natomiast wielkikapitalista chce mniejszego wysadzić z siodła, ma nad nim pod każdym względem tego rodzaju przewagę,jaką ma kapitalista jako kapitalista nad robotnikiem. Mniejsze zyski kompensuje mu większa masa kapitałui nawet chwilowe straty może ponosić tak długo, aż zrujnuje mniejszego kapitalistę i uwolni się od jegokonkurencji. W ten sposób akumuluje sobie zyski drobnego kapitalisty.

Dalej. Wielki kapitalista kupuje zawsze taniej niż drobny, ponieważ zakupuje masowo. Może więcbez straty sprzedawać taniej.

Jeśli zaś spadek procentu przeobraża średnich kapitalistów z rentierów w ludzi interesu, to z drugiejstrony wzrost kapitałów funkcjonujących i wynikający stąd mniejszy zysk wywołuje spadek procentu.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 14 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 15: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“Gdy zmniejszają się zyski, jakie można osiągnąć ze stosowania kapitału, cena, jaką można zapłacić zaużycie tego kapitału, musi się z konieczności zmniejszać” (Smith, t. II, str. 359).

“Im bardziej wzrasta bogactwo, przemysł, ludność, tym bardziej obniża się stopa procentowa, a więc i zyskz kapitałów; ale same kapitały pomimo to rosną, i to jeszcze szybciej niż poprzednio, choć zyski uległyzmniejszeniu... Wielki kapitał, choćby dawał małe zyski, wzrasta na ogół o wiele szybciej niż mały kapitał, którydaje wielkie zyski. Pieniądz robi pieniądz, mówi przysłowie” (t. I, str. 189).

Jeżeli więc z tym wielkim kapitałem zmierzą się nader małe kapitały, dające małe zyski, jak to siędzieje w warunkach silnej konkurencji, przyjętej w założeniu, to wypiera on je całkowicie.

Nieuniknionym następstwem tej konkurencji jest wtedy ogólne pogorszenie się jakości towarów,fałszowanie, podrabianie, masowe zatrucia, jakie zdarzają się w wielkich miastach.

Ważną okolicznością w konkurencji wielkich i małych kapitałów jest poza tym stosunek międzykapitałem trwałym a kapitałem obrotowym.

“Kapitał obrotowy jest to kapitał użyty na wytwarzanie środków utrzymania, przetwarzanie czy handel.Kapitał użyty w ten sposób nie przynosi swemu właścicielowi dochodu czy zysku dopóty, dopóki pozostaje w jegoposiadaniu lub dopóki zachowuje tę samą postać. Odpływa od niego nieustannie w jednej postaci, a wraca w innej,i tylko przez taką cyrkulację, czyli kolejne przeobrażanie i akty wymiany, może przynosić zysk. Kapitał trwały tokapitał użyty na podniesienie jakości ziemi, na zakup maszyn, przyrządów, narzędzi itp. rzeczy" (Smith, t. II, str.197-198).

“Każda oszczędność na kosztach utrzymywania kapitału trwałego zwiększa czysty zysk. Cały kapitałkażdego przedsiębiorcy zatrudniającego robotników dzieli się z konieczności na kapitał trwały i kapitał obrotowy.Gdy cały kapitał nie ulega zmianie, to im mniejsza będzie jedna część, tym większa musi być druga. Kapitałobrotowy dostarcza mu materiałów i płac roboczych oraz uruchamia produkcję. A zatem każda oszczędność nakapitale trwałym, która nie pomniejsza produkcyjnej siły pracy, zwiększa fundusz, jaki uruchamia produkcję”(Smith, t. II, str. 226).

Widać od razu, że wzajemny stosunek kapitału trwałego i kapitału obrotowego jest o wielekorzystniejszy dla wielkiego kapitalisty niż dla mniejszego. Bardzo wielki bankier potrzebuje tylko niecowięcej kapitału trwałego niż bankier bardzo mały. Kapitał trwały jednego i drugiego ogranicza się dokantoru. Ilość narzędzi wielkiego właściciela ziemskiego nie zwiększa się proporcjonalnie do wielkości jegogruntu. Tak samo kredyt, do którego wielki kapitalista ma pierwszeństwo przed małym, stanowi tymwiększą oszczędność na kapitale trwałym, tzn. na pieniądzach, które kapitalista musi stale mieć wpogotowiu. Jest wreszcie rzeczą zrozumiałą, że tam gdzie praca przemysłowa osiągnęła wysoki poziom, awięc gdzie prawie cała praca ręczna przekształciła się w pracę fabryczną, cały kapitał drobnego kapitalistynie wystarcza już choćby na to, by pokryć tylko niezbędny kapitał trwały17.

W ogóle wraz z akumulacją wielkich kapitałów zachodzi też odpowiednia koncentracja iuproszczenie kapitału trwałego w porównaniu z drobnymi kapitałami. Wielki kapitalista wprowadza usiebie pewnego rodzaju organizację narzędzi pracy.

“Tak samo w dziedzinie przemysłu każda manufaktura i fabryka stanowi już dalej idące powiązaniewiększego majątku rzeczowego z licznymi i wielorakimi umiejętnościami intelektualnymi i sprawnościątechniczną dla wspólnego celu produkcji... Gdzie dzięki ustawodawstwu utrzymują się wielkie obszary własnościziemskiej, tam nadmiar zwiększającej się ludności pcha się do przemysłu, i, jak w Wielkiej Brytanii, właśniegłównie w przemyśle skupia się większa liczba proletariuszy. Gdzie natomiast ustawodawstwo nie ograniczapodziału ziemi, tam powiększa się, jak we Francji, liczba drobnych i zadłużonych właścicieli, którzy na skutekpostępującego rozdrobnienia zostają zepchnięci do klasy biednych i niezadowolonych. Gdy wreszcie torozdrobnienie i nadmierne zadłużenie dojdzie do odpowiednio wysokiego stopnia, to znowu wielka własnośćziemska połyka małą, podobnie jak wielki przemysł rujnuje drobny; a że powstają wówczas większe zespoły dóbr,to wielu nieposiadających robotników, którzy są po prostu niepotrzebni w rolnictwie, zostaje znowu wypartych doprzemysłu” (Schulz, “Bewegung der Produktion”, str. 58-59).

“Jakość tych samych towarów zmienia się wskutek przemian w sposobie produkcji, a zwłaszcza wskutekzastosowania maszyn. Samo wyeliminowanie siły ludzkiej umożliwiło wyprzędzenie z funta bawełny, mającej

17 W tym miejscu rękopisu Marks zrobił przypis w języku francuskim: “Wiadomo, że na wielkich uprawach zajęta jest zwykleprzy pracy tylko niewielka ilość rąk”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 15 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 16: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

wartość 3 szylingów i 8 pensów, 350 motków długości 167 mil angielskich, czyli 36 mil niemieckich, o wartości25 gwinei” (tamże, str. 62).

“Przeciętnie w Anglii ceny wyrobów bawełnianych w ciągu ostatnich 45 lat spadły o 11/12, i tę samą ilośćproduktu, za którą w 1814 r. płacono jeszcze 16 szylingów, teraz sprzedają według obliczeń Marshalla za 1 szyling10 pensów. To, że wyroby przemysłowe stały się tańsze, zwiększyło zarówno konsumpcję w kraju, jak i rynek zagranicą; w związku z tym w Wielkiej Brytanii liczba robotników przemysłu bawełnianego po wprowadzeniumaszyn nie tylko się nie zmniejszyła, lecz wzrosła z 40 000 do 1½ miliona. Co się zaś tyczy zarobkuprzedsiębiorców przemysłowych i robotników, to wskutek rosnącej konkurencji wśród fabrykantów zysk ich wstosunku do ilości dostarczonych przez nich wyrobów musiał się zmniejszyć. W latach 1820 do 1833 zysk bruttofabrykantów manchesterskich na jednej sztuce kalikotu spadł z 4 szylingów 1 1/3 pensa do 1 szylinga 9 pensów.Ale w celu wyrównania tej straty jeszcze bardziej rozszerzono rozmiary produkcji. Wskutek tego wposzczególnych gałęziach przemysłu występuje okresowa nadprodukcja, dochodzi często do bankructw, a tosprawia, że w łonie klasy kapitalistów i chlebodawców chwieje się niebezpiecznie i chyboce stan posiadania, coczęść przedsiębiorców zrujnowanych ekonomicznie przerzuca do szeregów proletariatu; stąd się bierzekonieczność częstego i nagłego wstrzymywania lub ograniczania pracy, a ujemne skutki tego klasa robotnikównajemnych zawsze gorzko odczuwa” (tamże, str. 63).

“+Oddać w najem swoją pracę to zapoczątkować swą własną niewolę; oddać w najem rzeczowe elementypracy to ustanowić swoją wolność... Praca to człowiek, natomiast w elementach rzeczowych nie ma nic zczłowieka+” (Pecqueur, “Théorie nouvelle d'économie sociale” etc., str. 411-412).

“+Elementy rzeczowe, które w procesie tworzenia bogactwa nic nie znaczą bez drugiego elementu, pracy,zyskują magiczną siłę przynoszenia im [tym, którzy je posiadają] owoców, jak gdyby własnymi rękoma włożyli wnie ów niezbędny element+” (tamże).

“+Jeżeli przyjmiemy, że codzienna praca jednego robotnika przynosi mu przeciętnie 400 franków rocznie iże ta suma wystarczy dorosłemu człowiekowi na prymitywne życie, to każdy, kto posiada 2 000 franków rocznegodochodu z procentów, dzierżawy, komornego itd., zmusza pośrednio do pracy na siebie 5 ludzi; 100 000 frankówdochodu reprezentuje pracę 250 ludzi, a 1 000 000 – pracę 2 500 osób+” (tamże, str. 412-413). (A więc 300milionów – Ludwik Filip – pracę 750 000 robotników).

“+Właściciele otrzymali – na mocy ustawy wydanej przez ludzi – prawo do używania i nadużywania, toznaczy prawo robienia co im się podoba z wszelkimi rzeczowymi elementami pracy... nie są oni wcalezobowiązani przez ustawę do tego, by w każdym wypadku i na czas dawać nieposiadającym pracę, ani do tego, byzawsze płacić wystarczające wynagrodzenie itd.+” (l. c., str. 413). “+Całkowita swoboda co do natury, ilości,jakości, celowości produkcji, używania i konsumpcji dóbr, rozporządzania wszelkimi rzeczowymi elementamipracy. Każdy może dowolnie wymienić swoją rzecz, jak chce, biorąc pod uwagę wyłącznie swój własny,indywidualny interes+” (l. c., str. 413).

“+Konkurencja wyraża jedynie dowolną wymianę, która ze swej strony jest bezpośrednią i logicznąkonsekwencją prawa jednostki do używania i nadużywania wszelkich narzędzi produkcji. Te trzy momentyekonomiczne, stanowiące w istocie jedną całość – prawo używania i nadużywania, swoboda wymiany inieograniczona konkurencja – pociągają za sobą następujące skutki: każdy produkuje, co chce, jak chce, kiedychce, gdzie chce; produkuje dobrze lub źle, za dużo lub za mało, za późno lub za wcześnie, za drogo lub za tanio;nikt nie wie, czy swój towar sprzeda, komu sprzeda, jak sprzeda, kiedy sprzeda, gdzie sprzeda; tak samo sprawama się z kupnem. Producent nie zna ani potrzeb, ani źródeł surowców, ani popytu, ani podaży. Sprzedaje, kiedychce, kiedy może, gdzie chce, komu chce, bierze cenę, jaką chce. Tak samo kupuje. W tym wszystkim jest on staleigraszką przypadku, niewolnikiem prawa dyktowanego przez tego, kto silniejszy, kogo nie naglą okoliczności, ktobogatszy... Podczas gdy w jednym miejscu brak jakiegoś dobra, w drugim jest go za dużo i marnuje się. Podczasgdy jeden producent sprzedaje dużo lub bardzo drogo i z olbrzymim zyskiem, drugi nie sprzedaje nic lub zestratą... Podaż nie wie nic o popycie, a popyt nie wie nic o podaży. Produkuje się licząc na gust, modę, jaka pojawiasię wśród konsumentów, ale gdy towar jest gotów do sprzedaży, to kaprys już minął, a upodobania zwróciły się kuinnemu produktowi... Nieuchronną konsekwencją tego są ciągłe, zataczające coraz szersze kręgi bankructwa,zawiedzione nadzieje, nagłe ruiny i równie nieoczekiwane fortuny; kryzysy handlowe, bezrobocie, powtarzającesię okresy nadmiaru i niedostatku towarów; niepewność i spadek płac i zysków, trwonienie lub olbrzymiemarnotrawstwo dóbr, czasu i wysiłków na arenie dzikiej konkurencji+” (l. c., str. 414-416).

Z książki Ricarda (rent of land [renta gruntowa]): Kraje są tylko warsztatami wytwórczymi, człowiek jestmaszyną do konsumowania i produkowania; życie ludzkie jest kapitałem, światem rządzą ślepo prawa

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 16 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 17: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

ekonomiczne. Dla Ricarda ludzie są niczym, produkt wszystkim. W 26 rozdziale tłumaczenia francuskiegoczytamy: “+Dla osoby, która posiada 20 000 fr. kapitału przynoszącego rocznie 2 000 fr. zysku, jest sprawązupełnie obojętną, czy jej kapitał zatrudnia sto czy tysiąc osób... Czyż nie podobnie ma się sprawa z rzeczywistyminteresem całego narodu? Jeśli rzeczywisty dochód netto narodu, jego renta i zysk pozostają bez zmiany, to bezznaczenia jest, czy składa się on z dziesięciu czy dwunastu milionów mieszkańców”. “Doprawdy, mówi pan deSismondi (t. II, str. 331), nie pozostaje nic więcej, jak życzyć sobie, żeby król sam jeden mieszkał na wyspie iustawicznie kręcąc korbą wykonywał za pomocą automatów całą pracę Anglii”18.

“Pan, który kupuje pracę robotnika za cenę tak niską, że ta ledwie wystarcza na najniezbędniejszepotrzeby, nie jest odpowiedzialny ani za niedostateczny poziom płac, ani za zbyt długi czas pracy: on sam podlegaprawu, które narzuca innym... źródłem niedoli są nie tyle ludzie, ile potęga rzeczy+” ([Buret], l. c., str. 82).

“W Anglii jest wiele terenów, których mieszkańcom nie starcza kapitałów do uprawy wszystkich gruntów.Znaczna część wełny z południowych hrabstw Szkocji po długim przewozie lądowym po bardzo złych drogach jestprzerabiana w Yorkshire, ponieważ na miejscu brak jest kapitału do jej przeróbki. W Anglii wiele jest miasteczekprzemysłowych, których mieszkańcy nie mają dosyć kapitału, by przewieźć wyroby własnego przemysłu na teodległe rynki, gdzie jest na nie popyt i są konsumenci. Miejscowi kupcy są tylko agentami bogatszych kupców,którzy mają swe siedziby w którymś z większych miast handlowych” (Smith, t. II, str. 382). “+Nie możnapowiększyć wartości rocznego produktu ziemi i pracy inaczej, jak tylko albo zwiększając liczbę robotnikówprodukcyjnych, albo też siłę produkcyjną tych robotników, którzy byli dotychczas zatrudnieni... W obuprzypadkach niemal zawsze jest potrzebny dodatkowy kapitał+” (Smith, t. II, str. 338).

“Podobnie jak akumulacja kapitału z natury rzeczy musi poprzedzać podział pracy, tak też i dalszepogłębianie się podziału pracy może następować jedynie w miarę coraz większego gromadzenia kapitałów. Ilośćmateriałów, jaką może przerobić ta sama liczba osób, zwiększa się w miarę pogłębiania się podziału pracy, aponieważ czynności każdego robotnika upraszczają się stopniowo coraz bardziej, to wynajduje się rozmaite nowemaszyny dla ułatwienia i skrócenia tych czynności. Aby więc w miarę rozwoju podziału pracy zapewniać stałezatrudnienie tej samej liczbie robotników, należy uprzednio nagromadzić zasoby środków utrzymania w ilości tejsamej, a zasoby materiałów i narzędzi w ilości większej, niż byłoby to potrzebne dawniej. Liczba robotników wkażdej gałęzi rośnie w miarę, jak postępuje tam podział pracy, albo raczej wzrost tej liczby pozwala na tegorodzaju specjalizowanie się i różnicowanie pracy” (Smith, t. II, str. 193-194).

“I podobnie jak uprzednia akumulacja kapitałów jest niezbędna, aby dokonał się ten wielki wzrostprodukcyjnej siły pracy, tak akumulacja kapitałów prowadzi w sposób naturalny do tego wzrostu. Kapitalista chcemianowicie wytwarzać przy pomocy swego kapitału możliwie największą ilość produktu, stara się więc o to, abyprzeprowadzić jak najwłaściwszy podział pracy między swymi robotnikami i wyposażyć ich w najlepsze maszyny.Jego możliwości w jednym i drugim zakresie są proporcjonalne do wielkości jego kapitału i do liczby ludzi, jakąmoże za pomocą tego kapitału zatrudniać. Tak więc nie tylko ilość pracy zwiększa się w kraju wraz ze wzrostemkapitału, jaki ją uruchamia, ale wskutek tego wzrostu ta sama ilość pracy wytwarza znacznie większą ilośćproduktu” (Smith, l. c., str. 194-195). Stąd nadprodukcja.

“Dalej idące kombinacje sił wytwórczych... w przemyśle i handlu przez zespolenie liczniejszych iróżnorodniejszych sił ludzkich i sił przyrody dla dokonywania przedsięwzięć na większą skalę. Gdzieniegdzie...już ściślejsze połączenie ze sobą głównych gałęzi produkcji. Tak np. wielcy fabrykanci starają się również nabyćwielką własność ziemską, aby przynajmniej części surowców potrzebnych dla ich przemysłu nie musieli nabywaćz drugiej ręki, albo łączą ze swoimi przedsiębiorstwami przemysłowymi handel, nie tylko w celu zbytu własnychfabrykatów, lecz z pewnością też w celu zakupu innych produktów i sprzedaży ich robotnikom. W Anglii, gdzieposzczególni wielcy fabrykanci mają niekiedy 10 000 do 12 000 robotników... takie połączenia różnych gałęziprodukcji pod kierownictwem jednej inteligencji, takie małe państwa czy prowincje w państwie, nie są jużrzadkością. Ostatnio np. właściciele kopalń z okręgu Birmingham przejmują w swoje ręce cały proces produkcjiżelaza, który dawniej był podzielony pomiędzy różnych przedsiębiorców i właścicieli. Patrz 'Okręg górniczyBirmingham', 'Deutsche Vierteljahrsschrift' nr 3, 1838. – Wreszcie widzimy w większych przedsiębiorstwachakcyjnych, których tyle się namnożyło, daleko idące kombinacje sił pieniężnych wielu udziałowców z naukową itechniczną wiedzą i biegłością innych, którym powierzono wykonawstwo. Dzięki temu kapitaliści mają możnośćzastosowania swych oszczędności w różnorodny sposób, a nawet w rolnictwie, przemyśle i handlu równocześnie,przez co ich interesy stają się bardziej wielostronne, a przeciwieństwa między interesami rolnictwa, przemysłu i

18 Cały ten ustęp (łącznie z cytatami z książki Ricarda “Zasady ekonomii politycznej i opodatkowania” i z książki Sismondiego“Nowe zasady ekonomii politycznej” etc.) wzięty jest z pracy Bureta, cyt. wyd., t. I, str. 6-7. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 17 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 18: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

handlu zacierają się i zanikają. Ale nawet to, że łatwiej jest w najrozmaitszy sposób wykorzystać kapitał, musizwiększyć przeciwieństwo między klasami posiadającymi i nieposiadającymi” (Schulz, l. c., str. 40-41).

Kolosalny zysk, jaki kamienicznicy ciągną z nędzy. Komorne jest odwrotnie proporcjonalne donędzy spowodowanej przez przemysł.

Procenty również z występków zrujnowanych proletariuszy (prostytucja, pijaństwo, lombard).Akumulacja kapitałów wzrasta, a ich konkurencja maleje, gdy kapitał i własność ziemska skupiają

się w jednym ręku, a także wówczas, gdy kapitał dzięki swej wielkości jest w stanie tworzyć kombinacjęróżnych gałęzi produkcji.

Obojętność wobec ludzi. 20 losów loteryjnych Smitha19.+Dochód netto i brutto+ Saya.

Renta gruntowa

Prawo właścicieli ziemskich wywodzi się z grabieży (Say, t. I, str. 136, przypis). Właściciele ziemscy, jakwszyscy ludzie, lubią zbierać, czego nie posiali, i żądają renty nawet za naturalne płody ziemi (Smith, t. I, str. 99).

“Można by myśleć, że renta gruntowa jest tylko zyskiem od kapitału, jaki właściciel wyłożył, by podnieśćkulturę ziemi. W pewnych przypadkach może tak być częściowo... Ale właściciel żąda 1. renty także od ziemi nieużyźnionej, a rzekomy procent czy zysk z wydatków łożonych na jej użyźnienie jest na ogół tylko dodatkiem doowej pierwotnej renty. 2. Poza tym kulturę ziemi nie zawsze podnosi swymi kapitałami właściciel, lecz niekiedypodnosi ją własnym kapitałem dzierżawca. A gdy przychodzi do odnowienia umowy dzierżawnej, właściciel żądazazwyczaj takiego podwyższenia czynszu, jakby ulepszeń tych dokonano na jego własny koszt. 3. Niekiedy żądarenty i od tego, czego ludzkie starania nie mogą zupełnie udoskonalić” (Smith, t. I, str. 300-301).

Smith przytacza jako przykład tego przypadku soliród (salicornia), rodzaj rośliny morskiej, która daje pospaleniu sól alkaliczną, przydatną do wyrobu szkła, mydła itp. Rośnie ona w wielu okolicach Wielkiej Brytanii,zwłaszcza w Szkocji, ale na takich tylko skałach, które leżą niżej od poziomu przypływu wód (wysokiej fali), sądwa razy dziennie zalewane przez morze i pracowitość ludzi nie powiększyła nigdy produktu tych skał. Jednakżewłaściciel gruntu, na którym rośnie ten rodzaj roślin, domaga się renty tak samo, jak za pole zbożowe. W pobliżuWysp Szetlandzkich morze jest nadzwyczaj bogate. Wielka część ich mieszkańców żyje z rybołówstwa. Abyjednak móc korzystać z tego produktu morza, muszą oni mieszkać na pobliskim wybrzeżu. Renta gruntowaodpowiada tu nie temu, co dzierżawca może osiągnąć z ziemi, lecz temu, co może osiągnąć zarówno z ziemi, jak iz wody (Smith, t. I, str. 301-302).

“Rentę gruntową można uważać za produkt tych sił przyrody, które właściciel ziemi wypożyczadzierżawcy. Produkt ten jest większy lub mniejszy w zależności od wielkości tych sił, czyli innymi słowy od tego,jaka jest naturalna lub osiągnięta dzięki kulturze urodzajność ziemi. Gdy odliczy się czy też pokryje wszystko to,co można uważać za dzieło człowieka, to wtedy reszta, jaka pozostaje, jest dziełem przyrody” (Smith, t. II, str.377-378).

“Renta gruntowa rozumiana jako cena, którą płaci się za użytkowanie ziemi, jest naturalnie cenąmonopolową. Nie odpowiada ona bynajmniej temu, co właściciel wyłożył na użyźnienie gruntu lub co musi wziąć,by nie ponieść straty, lecz temu, co dzierżawca może ewentualnie dać, nie ponosząc straty” (Smith, t. I, str. 302).

“Właściciele ziemscy są jedyną z trzech zasadniczych klas, której dochody nie wymagają od nich anipracy, ani żadnych starań, lecz zjawiają się jak gdyby same i niezależnie od jakiegokolwiek zamiaru czyprzedsięwzięcia z ich strony” (Smith, t. II, str. 161).

Słyszeliśmy już, że wysokość renty gruntowej zależy od stopnia urodzajności gruntu.Innym momentem, który ją określa, jest jego położenie.“Renta gruntowa zależy nie tylko od urodzajności ziemi, bez względu na to, jaki byłby jej produkt, ale od

położenia ziemi, bez względu na jej urodzajność” (Smith, t. I, str. 306).“Wielkość produkcji otrzymywanej z roli, z kopalń i łowisk rybnych przy równej ich naturalnej wydajności

jest proporcjonalna do rozmiarów kapitałów, włożonych w uprawę i eksploatację, i do właściwego ich użycia. Gdykapitały są jednakowe i równie dobrze użyte, wielkość produkcji zależy od naturalnej wydajności roli, kopalń iłowisk” (t. II, str. 210).

19 Por. cyt. wydanie polskie, t. I, str. 136-137. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 18 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 19: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Te twierdzenia Smitha są ważne dlatego, że przy jednakowych kosztach produkcji i jednakowychrozmiarach kapitału sprowadzają rentę gruntową do mniejszej lub większej urodzajności ziemi. Świadczy tojawnie o pomieszaniu pojęć w ekonomii politycznej, która przekształca urodzajność ziemi we właściwośćwłaściciela ziemskiego.

Rozpatrzmy teraz, jak renta gruntowa kształtuje się w rzeczywistych stosunkach.Renta gruntowa ustala się w walce pomiędzy dzierżawcą i właścicielem ziemskim. Wszędzie w

ekonomii politycznej widzimy wrogą przeciwstawność interesów, walkę, wojnę jako uznaną podstawęorganizacji społecznej.

Zobaczmy teraz, w jakim stosunku do siebie pozostają właściciel ziemski i dzierżawca.“Układając warunki dzierżawy właściciel ziemi usiłuje pozostawić dzierżawcy możliwie tylko tyle, ile

potrzebne jest do zwrócenia kapitału, wyłożonego na nasiona, na opłacenie pracy, na zakup i utrzymanie bydła iwszelkiego innego inwentarza gospodarskiego wraz ze zwykłym zyskiem z kapitału, jaki dają dzierżawy w danejokolicy. Jest to oczywiście najmniejszy udział, jakim dzierżawca może się zadowolić nie ponosząc straty, awłaściciel ziemski rzadko kiedy jest skłonny pozostawić mu więcej. Wszystko, co pozostaje z produktu czy z jegoceny poza tym udziałem, właściciel stara się zastrzec dla siebie jako rentę gruntową, której wielkość jestoczywiście najwyższa, jaką dzierżawca może zapłacić w warunkach aktualnego stanu ziemi. Tę nadwyżkę uważaćmożna zawsze za naturalną rentę gruntową, czyli za rentę, za którą z natury rzeczy wydzierżawią się większą częśćziemi" (Smith, t. I, str. 299-300).

“Właściciele ziemscy – mówi Say – władają pewnego rodzaju monopolem w stosunku do dzierżawców.Popyt na ich towar, na ziemię, może stale rosnąć, ale ilość ich towaru rośnie tylko do pewnego momentu... Umowamiędzy właścicielem ziemskim i dzierżawcą jest zawsze jak najbardziej korzystna dla pierwszego z nich... próczkorzyści, jakie czerpie z przyrodzenia rzeczy, odnosi on korzyści ze swej pozycji, większego majątku, kredytu,znaczenia; wystarczy już korzyści pierwszego rodzaju, by miał on możność zgarniać wyłącznie do własnejkieszeni zyski płynące z okoliczności pomyślnych dla jego posiadłości. Otwarcie kanału, drogi, wzrost ludności idobrobytu jakiejś okolicy podwyższają zawsze cenę dzierżawy... Sam dzierżawca może wprawdzie polepszyćjakość ziemi własnym nakładem, ale z użytego na to kapitału korzysta tylko w okresie trwania dzierżawy, z chwilązaś jej wygaśnięcia dostaje się on właścicielowi. Odtąd właściciel ziemski, nie poniósłszy nakładów, ciągnie z tegokapitału procenty, gdyż czynsz dzierżawny odpowiednio teraz wzrasta” (Say, t. II, str. 143).

“Renta gruntowa, rozumiana jako cena płacona za użytkowanie ziemi, jest naturalnie ceną najwyższą, jakąw warunkach aktualnego stanu ziemi dzierżawca jest w stanie zapłacić” (Smith, t. I, str. 299).

“Renta z posiadłości na powierzchni ziemi stanowi przeważnie trzecią część produktu brutto i jest to naogół renta stała i niezależna od przypadkowych różnic w zbiorach” (Smith, t. I, str. 351). “Rzadko kiedy wynosiona mniej niż jedną czwartą całego produktu” (tamże, t. II, str. 378).

Nie wszystkie towary mogą przynosić rentę gruntową. Np. w niektórych okolicach nie płaci sięrenty gruntowej za kamienie.

“Na ogół spośród produktów ziemi tylko takie mogą być dostarczane na rynek, których zwykła cena jestdostatecznie wysoka, aby zwrócić zużyty na ich dostarczenie kapitał wraz ze zwykłym zyskiem. Jeżeli zwykła cenajest wyższa od takiej ceny, to ta nadwyżka pójdzie oczywiście na rentę gruntową. Jeżeli nie jest od niej wyższa, totowar może być wprawdzie dostarczony na rynek, ale nie może dać renty właścicielowi ziemi. Zależy od popytu,czy ceny są, czy nie są dostatecznie wysokie” (Smith, t. I, str. 302-303).

“Renta w inny sposób wchodzi w skład ceny towarów niż płace i zysk. Wysokie lub niskie płace i zyski sąprzyczyną wysokiej lub niskiej ceny, wysoka lub niska renta jest jej skutkiem” (Smith, t. I, str. 303-304).

Do produktów, które zawsze przynoszą rentę gruntową, należy żywność.“Ponieważ ludzie, podobnie jak wszystkie zwierzęta, rozradzają się zależnie od środków utrzymania,

przeto zawsze istnieje większy lub mniejszy popyt na żywność. Zawsze można za nią nabyć większą lub mniejsząilość pracy i zawsze można znaleźć kogoś, kto gotów jest coś zrobić, by żywność tę uzyskać. Ilość pracy, jakąmożna za nią nabyć, nie zawsze wprawdzie jest równa pracy tych robotników, których ta żywność przy bardzoskrupulatnej gospodarce mogłaby utrzymać, a to ze względu na wysokie płace, jakie czasami otrzymująpracownicy. Zawsze jednak można za nią nabyć taką ilość pracy, jaką żywność ta może utrzymywać wedługzwykłej stopy utrzymania dla danego rodzaju pracowników w danej okolicy. Lecz ziemia w każdych niemalwarunkach daje większą ilość żywności niż potrzeba, aby utrzymać wszystkich pracowników niezbędnych dladostarczenia jej na rynek. Nadwyżka ta zawsze przewyższa również to, co jest potrzebne na odtworzenie wraz z

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 19 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 20: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

zyskiem kapitału zatrudniającego tych pracowników. Zawsze więc pozostaje coś na rentę gruntową dla właścicielaziemi” (Smith, t. I, str. 305-306). “Żywność jest nie tylko pierwotnym źródłem renty, lecz każdy inny produktziemi, który przynosi później rentę, czerpie tę część swej wartości z rozwiniętej przez postęp kultury rolnejprodukcyjnej siły pracy, która żywność wytwarza” (Smith, t. I, str. 345). “Pożywienie ludzi zawsze przynosi rentęgruntową” (t. I, str. 337). “Zaludnienie kraju nie jest proporcjonalne do liczby ludności, którą kraj może zaopatrzyćw odzież i mieszkanie, lecz do liczby, którą może wyżywić swym produktem” (Smith, t. I, str. 342).

“Odzież i mieszkanie z opałem stanowią po żywności dwie najważniejsze potrzeby człowieka. Materiałyna odzież i mieszkanie przynoszą przeważnie rentę, ale nie zawsze muszą ją przynosić” (tamże, t. I, str. 337-338).

Zobaczmy teraz, jak właściciel ziemski wykorzystuje wszystko, co przynosi pożytek społeczeństwu.1. Renta gruntowa podnosi się wraz ze wzrostem ludności (Smith, t. I, str. 335).2. Dowiedzieliśmy się już od Saya, jak renta gruntowa rośnie, w miarę jak powstają koleje itd., jak

następują ulepszenia, rośnie bezpieczeństwo i ilość środków komunikacji.3. “Wszelki postęp, który pojawia się w stosunkach społecznych, prowadzi pośrednio lub bezpośrednio do

podniesienia renty gruntowej, powiększenia rzeczywistego bogactwa właściciela ziemskiego, tj. jego zdolnościnabywania pracy lub wytworu pracy innych ludzi... Wzrost kultury rolnej prowadzi do tego bezpośrednio. Udziałwłaściciela ziemskiego w produkcie ziemi wzrasta nieodzownie wraz ze wzrostem produktu... Wzrost rzeczywistejceny tego rodzaju płodów rolnych, np. wzrost ceny bydła, prowadzi również bezpośrednio do zwiększenia rentygruntowej, i to w jeszcze większym stopniu. Wraz z rzeczywistą wartością produktu wzrasta nie tylko rzeczywistawartość udziału właściciela ziemskiego, jego rzeczywista władza nad pracą innych ludzi, lecz także stosunek jegoudziału do całości produktu. Wytworzenie tego produktu, gdy wzrośnie jego rzeczywista cena, nie wymaga więcejpracy niż poprzednio. Mniejsza część produktu wystarczy więc na to, by odtworzyć wraz ze zwykłym zyskiemkapitał, który tych pracowników zatrudnia. Wskutek tego część produktu, która przypada właścicielowiziemskiemu, musi być większa” (Smith, t. II, str. 157-159).

Zwiększający się popyt na surowce i spowodowany tym wzrost wartości może wypływać częściowoze wzrostu ludności i ze wzrostu jej potrzeb. Ale każdy nowy wynalazek, każdy nowy użytek, jaki przemysłczyni z surowca dotąd mało lub w ogóle nie używanego, powiększa rentę gruntową. Tak np. gdy powstałykoleje, parowce itd., renta kopalń węgla ogromnie wzrosła.

Prócz tej korzyści, którą właściciel ziemski czerpie z przemysłu, odkryć, pracy, poznamy wkrótcejeszcze inną korzyść.

4. “Cały ten rozwój produkcyjnej siły pracy, który zmierza bezpośrednio do tego, by obniżyć rzeczywistącenę wyrobów przemysłowych, zmierza pośrednio do tego, by podnieść rzeczywistą rentę gruntową. Właścicielziemi wymienia tę część swych płodów rolnych, która przewyższa jego własne spożycie, lub cenę tej części, nawyroby przemysłowe. Cokolwiek obniża rzeczywistą cenę tych ostatnich, podnosi cenę pierwszych. Jednakowailość płodów rolnych staje się przez to równoważna większej ilości wyrobów przemysłowych, a właściciel ziemimoże nabyć większą ilość rzeczy służących wygodzie i ozdobie, więcej przedmiotów zbytku” (Smith, t. II, str.159).

Kiedy jednak Smith z tego, że właściciel ziemski wykorzystuje wszystko, co przynosi pożytekspołeczeństwu, wyciąga wniosek (t. II, str. 161), że interes właściciela ziemskiego zawsze jestrównoznaczny z interesem społeczeństwa, to jest to niedorzecznością. W ekonomii politycznej, wwarunkach panowania własności prywatnej, interes własny jednostki w stosunku do społeczeństwa jestakurat odwrotny niż interes społeczeństwa w stosunku do jednostki, podobnie jak interes lichwiarza wstosunku do utracjusza bynajmniej nie pokrywa się z interesem utracjusza.

Wspomnimy tylko mimochodem zapędy monopolistyczne właścicieli ziemskich wobec własnościziemskiej innych krajów, co np. dało początek ustawom zbożowym. Tak samo pomijamy tu średniowiecznepoddaństwo, niewolnictwo w koloniach, nędzę robotników rolnych w Wielkiej Brytanii. Trzymajmy się tezekonomii politycznej głoszonych przez nią samą.

1. Według ekonomii politycznej właściciel ziemski jest zainteresowany w dobrobyciespołeczeństwa, jest zainteresowany w ustawicznym wzroście jego ludności, we wzroście jej potrzeb, wprodukcji przemysłowej, słowem – we wzroście bogactwa, a wzrost ten, jak już widzieliśmy, jestidentyczny ze wzrostem nędzy i niewolnictwa. Podnoszenie się komornego, w miarę jak rośnie nędza, jest

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 20 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 21: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

przykładem pokrywania się interesu właściciela ziemskiego z interesem społeczeństwa, wraz z czynszemmieszkaniowym rośnie bowiem renta gruntowa, czynsz z ziemi, na której stoi dom.

2. Według samych ekonomistów interes właściciela ziemskiego jest wrogo przeciwstawnyinteresowi dzierżawcy, a więc już znacznej części społeczeństwa.

3. Ponieważ właściciel ziemski może żądać od dzierżawcy tym większej renty, im mniej dzierżawcawydaje na płacę, i ponieważ dzierżawca tym bardziej obniża płacę, im większej renty gruntowej żądawłaściciel, interes właściciela ziemskiego jest w tym samym stopniu wrogi interesowi parobków, co interesfabrykantów interesowi robotników. Wymaga on, tak samo jak interes fabrykantów, aby płaca spadła dominimum.

4. Ponieważ rzeczywista obniżka ceny wyrobów przemysłowych podnosi rentę gruntową, właścicielziemski jest bezpośrednio zainteresowany w obniżaniu płacy robotników przemysłowych, w konkurencjimiędzy kapitalistami, w nadprodukcji, we wszelkich plagach, które rodzi przemysł.

5. Interes właściciela ziemskiego nie tylko nie pokrywa się w najmniejszym stopniu z interesemspołeczeństwa, nie tylko przeciwstawia się wrogo interesowi dzierżawców, parobków, robotnikówprzemysłowych i kapitalistów, ale interes jednego właściciela ziemskiego nie pokrywa się nawet zinteresem drugiego z powodu konkurencji, którą teraz rozpatrzymy.

Na ogół sprawa z wielką i drobną własnością ziemską ma się podobnie jak z wielkim i drobnymkapitałem. Wchodzą tu jednak w grę jeszcze szczególne okoliczności, które bezwarunkowo prowadzą doakumulacji wielkiej własności ziemskiej i pochłaniania przez nią własności drobnej.

1. Nigdzie względna liczba robotników i narzędzi pracy nie maleje wraz ze wzrostem zasobów takbardzo, jak w rolnictwie. Tak samo możliwość wszechstronnego wyzysku, oszczędność na kosztachprodukcji i właściwy podział pracy nigdzie nie zwiększają się wraz ze wzrostem zasobów tak bardzo, jak wrolnictwie. Choćby pole było nie wiem jak małe, ilość narzędzi pracy, które są dlań niezbędne, takich jakpług, piła itd., dochodzi do pewnej granicy, poniżej której zejść już nie może, podczas gdy rozmiarygospodarstwa mogą spaść znacznie poniżej tej granicy.

2. Wielka własność ziemska akumuluje procenty od kapitału, który dzierżawca obrócił na ulepszeniegruntów. Drobna własność musi wykładać swój własny kapitał i cały ten zysk dla niej nie istnieje.

3. Podczas gdy każdy postęp społeczny wychodzi na korzyść wielkiej własności ziemskiej, małejprzynosi szkodę, gdyż zawsze sprawia, że potrzeba jej więcej gotówki.

4. Trzeba jeszcze rozpatrzyć dwa prawa ważne dla tej konkurencji.a) Renta z gruntów uprawnych, których wytworem jest pożywienie dla ludzi, reguluje rentę z

większości innych gruntów uprawnych (Smith, t. I, str. 331).Takie środki żywności, jak bydło itd. może ostatecznie produkować tylko wielka własność ziemska.

Reguluje ona zatem rentę pozostałych gruntów i może obniżyć ją do minimum.Drobny posiadacz, który pracuje sam, ma się wówczas do wielkiego właściciela ziemskiego jak

rzemieślnik, który posiada własne narzędzia, do fabrykanta. Drobna posiadłość stała się tylko narzędziempracy. Drobnemu posiadaczowi renta gruntowa całkowicie przepada, pozostaje mu co najwyżej procent odjego kapitału i jego płaca robocza, gdyż renta gruntowa może pod wpływem konkurencji ulec takiejredukcji, że właśnie będzie już tylko procentem od kapitału stosowanego nie przez samego posiadacza.

b) Słyszeliśmy ponadto, że przy równej wydajności naturalnej i równie umiejętnej eksploatacjigruntów, kopalń czy łowisk rybnych produkt jest proporcjonalny do wielkości kapitałów. A więczwycięstwo wielkiej własności ziemskiej. Podobnie przy równych kapitałach – proporcjonalny dowydajności naturalnej. Zatem przy równych kapitałach wygrywa właściciel ziemi urodzajniejszej.

c) “Kopalnię możemy na ogól nazwać wydajną lub niewydajną w zależności od tego, czy ilość kopaliny,jaką przy określonej ilości pracy dać może, jest większa czy też mniejsza od ilości, którą przy takiej samej ilościpracy dać może większość innych kopalń tego rodzaju” (Smith, t. I, str. 345-346). “Najbardziej wydajna kopalniawęgla decyduje o cenie węgla wszystkich innych sąsiadujących z nią kopalń. Sprzedając cokolwiek taniej niżsąsiedzi, właściciel kopalni spodziewa się uzyskać większą rentę, a przedsiębiorca – większy zysk. Ich sąsiedzibędą zmuszeni wkrótce sprzedawać po takiej samej cenie, choć trudniej im pozwolić sobie na to i choć to zawsze

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 21 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 22: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

zmniejsza, a niekiedy zupełnie niweczy ich rentę i zysk. W rezultacie niektóre kopalnie są całkowicie porzucane,inne nie mogą już przynosić renty i mogą być eksploatowane jedynie przez właścicieli” (Smith, t. I, str. 350). “Poodkryciu peruwiańskich kopalń srebra zaniechano eksploatacji większości kopalń europejskich... Tak stało sięrównież z kopalniami na Kubie i na San Domingo, a nawet z dawnymi kopalniami w Peru po odkryciu kopalń wPotosi” (t. I, str. 353).

To samo, co Smith mówi tu o kopalniach, dotyczy w mniejszym czy większym stopniu własnościziemi w ogóle.

d) “Należy zauważyć, że rynkowa cena ziemi zależy wszędzie od zwykłej stopy procentowej... Gdybyrenta gruntowa była o wiele niższa niż procent, nikt nie chciałby kupować ziemi, co obniżyłoby wkrótce jej cenę.Na odwrót, gdyby przychody z renty gruntowej o wiele przewyższały procent, wszyscy chcieliby kupować ziemię,co znów podniosłoby wkrótce jej zwykłą cenę” (t. II, str. 367-368).

Z tego stosunku renty gruntowej do procentu wynika, że renta gruntowa musi się coraz bardziejzmniejszać, tak że w końcu już tylko co najbogatsi będą mogli żyć z renty. A więc konkurencja międzywłaścicielami ziemskimi, którzy nie wydzierżawiają gruntów, coraz większa. Część z nich się rujnuje.Nowa akumulacja wielkiej własności ziemskiej.

Dalej. Wskutek tej konkurencji wielka część własności ziemskiej dostaje się w ręce kapitalistów,którzy stają się tym sposobem równocześnie właścicielami ziemskimi; podobnie zresztą pomniejsiwłaściciele ziemscy są już tylko kapitalistami. Tak samo część wielkich właścicieli ziemskich równocześniestaje się przemysłowcami.

Ostatecznym wynikiem tego jest więc zatarcie różnicy między kapitalistą a właścicielem ziemskim,tak że – ogólnie biorąc – pozostają już tylko dwie klasy ludności, klasa robotników i klasa kapitalistów.Kupczenie własnością ziemską, przekształcenie jej w towar, jest oznaką ostatecznego upadku starejarystokracji i ostatecznego ukształtowania się arystokracji pieniądza.

1. Dalecy jesteśmy od sentymentalnych łez, które z tego powodu wylewają romantycy. Mylą onistale nikczemność, która tkwi w kupczeniu ziemią, z całkiem racjonalnymi, w ramach własności prywatnejnieuniknionymi i pożądanymi konsekwencjami zawartymi w kupczeniu prywatną własnością ziemi. Aprzede wszystkim, już feudalna własność ziemska jest w istocie ziemią wyszachrowaną, ziemiąwyobcowaną od człowieka, i dlatego przeciwstawiającą mu się w osobach nielicznych wielkich panów.

Już feudalne władanie ziemią zawiera w sobie panowanie ziemi nad ludźmi jako władzę jakiejśobcej im siły. Poddany jest dodatkiem do ziemi. Tak samo ordynat, pierworodny syn, należy do ziemi. Onago dziedziczy. W ogóle od władania ziemią zaczyna się panowanie własności prywatnej; władanie ziemiąjest jej podstawą. Ale w feudalnej posiadłości ziemskiej pan przynajmniej wydaje się królem posiadłości.Tak samo istnieje jeszcze pozór bardziej intymnych więzów między posiadaczem a ziemią niż więzysamego rzeczowego bogactwa. Posiadłość indywidualizuje się wraz ze swym panem, nosi wraz z nim jegotytuł baronowski czy hrabiowski, posiada jego przywileje, jego jurysdykcję, jego pozycję polityczną itd.Stanowi nieorganiczne ciało swego pana. Stąd przysłowie: nulle terre sans maître [nie ma ziemi bez pana],które wyraża zrośnięcie się majestatu z posiadaniem ziemi. Tak samo panowanie własności ziemskiej niewystępuje bezpośrednio jako panowanie nagiego kapitału. Ci, którzy do niej należą, traktują ją raczej jakoojczyznę. Jest to dychawiczna odmiana narodowości.

Feudalna własność ziemska nadaje imię swemu panu tak samo jak królestwo swemu królowi.Historia jego rodu, historia jego domu itd. – wszystko to indywidualizuje jego posiadłość i czyni jąformalnie jego domem, personifikuje ją. Tak samo ci, którzy uprawiają posiadłość, nie występują jakonajemnicy pracujący na dniówkę, lecz po części sami jako poddani są własnością pana, po części pozostająz nim w stosunkach opartych na uszanowaniu, podległości i powinnościach. Jego pozycja wobec nich nosizatem charakter bezpośrednio polityczny, a ponadto ma pewną stronę emocjonalną. Obyczaje, charakter itd.są w każdej posiadłości odmienne i niejako z nią zrośnięte, podczas gdy później już tylko sakiewka pańska,a nie charakter i osobowość, wiąże ludzi z posiadłością. Wreszcie pan nie usiłuje ciągnąć z posiadłościmaksimum możliwych korzyści. Raczej spożywa to, co ma, i w spokoju ducha pozostawia troskę ozaopatrzenie poddanym i dzierżawcom. Oto szlachecki stosunek do własności ziemskiej, który opromieniajej pana nimbem romantyczności.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 22 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 23: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Trzeba usunąć te pozory, trzeba, żeby własność ziemska, ten korzeń własności prywatnej, zostałacałkowicie wciągnięta w ruch własności prywatnej i stała się towarem; żeby panowanie właścicielawystąpiło jako panowanie samej własności prywatnej, kapitału, bez wszelkiej politycznej tynktury; żebystosunki między właścicielem i robotnikiem sprowadziły się do ekonomicznego stosunku międzywyzyskiwaczem i wyzyskiwanym; żeby znikł wszelki osobisty stosunek właściciela do jego własności iżeby stała się ona jedynie rzeczowym, materialnym bogactwem; żeby miejsce małżeństwa z ziemią dlahonoru zajęło małżeństwo z wyrachowania i żeby ziemia tak samo jak człowiek spadła do rzędu wartości,będącej przedmiotem handlu. Trzeba, żeby brudny egoizm, z którego wyrasta własność ziemska, wystąpiłrównież w swej cynicznej postaci. Trzeba, żeby monopol statyczny przekształcił się w monopol pełen ruchui nie zaznający spokoju, w konkurencję, a próżniacze rozkoszowanie się cudzą krwawicą – w ożywionyhandel tą krwawicą. Wreszcie trzeba, żeby w tej konkurencji własność ziemska w postaci kapitału okazałaswe panowanie zarówno nad klasą robotniczą, jak i nad samymi właścicielami, rujnowanymi lubawansowanymi przez prawa ruchu kapitału. Wówczas to miejsce średniowiecznego przysłowia: nulle terresans seigneur zajmuje nowoczesne przysłowie: l'argent n'a pas de maître [pieniądz nie zna pana], któredobitnie wyraża panowanie martwej materii nad człowiekiem.

2. Co się tyczy sporu na temat: dzielić posiadłości ziemskie czy nie dzielić, należy zauważyć, conastępuje:

Podział posiadłości ziemskich stanowi zaprzeczenie wielkiego monopolu własności ziemskiej, znosigo, ale jedynie poprzez nadanie mu charakteru powszechnego. Nie znosi podstawy monopolu, własnościprywatnej. Atakuje formę istnienia monopolu, nie zaś jego istotę. W wyniku tego podzielona własność padaofiarą praw własności prywatnej. Podział posiadłości ziemskich odpowiada mianowicie ruchowikonkurencji w przemyśle. Prócz ujemnych skutków ekonomicznych, jakie przynosi podział narzędzi irozproszenie pracy (rozproszenie to należy dokładnie odróżniać od podziału pracy: pracy nie dzieli się tumiędzy wiele osób, lecz tę samą pracę wykonuje każdy z osobna, mamy tu uwielokrotnienie tej samejpracy), podział ten przekształca się nieuchronnie, podobnie jak konkurencja w przemyśle, w akumulację.

Dlatego też tam, gdzie dochodzi do podziału posiadłości ziemskich, nie pozostaje nic innego, jaktylko albo powrót do monopolu w postaci jeszcze bardziej odrażającej, albo negacja samego podziałuposiadłości ziemskich, zniesienie go. Nie jest to jednak powrót do własności feudalnej, lecz zniesienieprywatnej własności ziemi w ogóle. Pierwsze zniesienie monopolu jest zawsze jednoznaczne z nadaniemmu powszechnego charakteru, z jego rozszerzeniem. Zniesienie monopolu, który upowszechnił się i doszedłdo możliwie najpełniejszego rozwoju, jest jednoznaczne z jego całkowitym unicestwieniem. Zrzeszenie wzastosowaniu do ziemi podziela ekonomiczne walory wielkiej własności ziemskiej i ono dopiero realizujepierwotną tendencję podziału, mianowicie równość, a także przywraca emocjonalny stosunek człowieka doziemi, urzeczywistniając go w sposób racjonalny, a nie za pośrednictwem poddaństwa, panowania iniedorzecznej mistyki własności, ziemia bowiem przestaje być przedmiotem kupczenia i dzięki wolnejpracy i wolnemu używaniu znowu staje się prawdziwą, osobistą własnością człowieka. Wielką zaletąpodziału jest to, że tu masy, które nie godzą się na dalszą pańszczyźnianą niewolę, giną od własnościinaczej niż w przemyśle.

Co się tyczy wielkiej własności ziemskiej, to jej obrońcy utożsamiają wszędzie w sofistycznysposób korzyści ekonomiczne, jakie daje wielka gospodarka rolna, z wielką własnością ziemską, jak gdybynie dostrzegali, że korzyści te właśnie dopiero dzięki zniesieniu własności osiągają maksymalne rozmiary istają się pożyteczne dla społeczeństwa. Podobnie szydzą oni z szachrajskiego ducha drobnej własności, jakgdyby wielka własność ziemska nie kryła w sobie szachrajstwa, nawet już w swej formie feudalnej, a cóżdopiero mówić o współczesnej formie angielskiej, w której feudalizm wielkiego właściciela ziemskiegołączy się z szachrajstwem i przedsiębiorczością dzierżawcy.

Rzecznicy wielkiej własności ziemskiej mogą zrewanżować się tym samym zarzutem monopolu,który wysuwają rzecznicy podziału posiadłości ziemskich, gdyż również podział opiera się na monopoluwłasności prywatnej; podobnie rzecznicy podziału posiadłości ziemskich mogą zrewanżować sięrzecznikom wielkiej własności ziemskiej zarzutem podziału, gdyż i tam panuje podział, tyle że w sztywnej,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 23 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 24: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

zastygłej postaci. W ogóle własność prywatna opiera się przecież na podziale. Zresztą podział własnościprowadzi z powrotem do wielkiej własności jako bogactwa kapitalistycznego, a feudalna własność ziemskamusi nieuchronnie ulec z czasem podziałowi lub przynajmniej wpaść w ręce kapitalistów, choćby nie wiemjak się od tego wykręcała.

Albowiem wielka własność ziemska, jak widać to w Anglii, rzuca przeważającą część ludności wobjęcia przemysłu, a własnych robotników doprowadza do skrajnej nędzy. Rodzi więc ona i wzmaga potęgęswego wroga, kapitału, przemysłu, oddając w jego ręce biedotę i w ogóle całą działalność w kraju. Sprawia,że większość ludności kraju staje się przemysłowa, a więc staje się przeciwnikiem wielkiej własnościziemskiej. A gdy przemysł osiągnie wielką potęgę, jak to widać obecnie w Anglii, odbiera stopniowowielkiej własności ziemskiej jej monopol wobec zagranicy i rzuca ją w wir konkurencji z własnościąziemską innych krajów. Pod panowaniem przemysłu własność ziemska mogła bowiem zabezpieczyć swąfeudalną wielkość tylko dzięki monopolom wobec zagranicy, broniąc się w ten sposób przed ogólnymiprawami handlu, sprzecznymi z jej feudalną istotą. Raz rzucona w wir konkurencji, podlega prawomkonkurencji jak każdy inny wciągnięty do niej towar. Tak samo się chwieje, rośnie i maleje, przechodzi zrąk do rąk, i żadna ustawa nie zdoła już jej utrzymać w rękach niewielu predestynowanych do tego osób.Bezpośrednim skutkiem jest rozdrobnienie jej między wielu właścicieli, a w każdym raziepodporządkowanie władzy kapitału przemysłowego.

Wreszcie, jeśli wielka własność ziemska zostaje w ten sposób przemocą utrzymana i rodzi oboksiebie potężny przemysł, to jeszcze szybciej doprowadza to do kryzysu niż podział własności ziemskiej,przy którym potęga przemysłu zachowuje wciąż jeszcze znaczenie drugorzędne.

Wielka własność ziemska, jak widać to w Anglii, straciła już na tyle swój feudalny charakter inabrała charakteru przemysłowego, że usiłuje zbijać możliwie jak najwięcej pieniędzy. Przynosi onawłaścicielowi maksymalnie wysoką rentę gruntową, a dzierżawcy – maksymalnie wysoki zysk z jegokapitału. Dlatego też zarobki robotników rolnych ograniczają się do minimum, a klasa dzierżawcówreprezentuje już w łonie własności ziemskiej potęgę przemysłu i kapitału. Wskutek konkurencji z zagranicąrenta gruntowa przeważnie przestaje już stanowić wystarczający dochód. Wielka część właścicieliziemskich musi zająć miejsce dzierżawców, których część stacza się w ten sposób do szeregów proletariatu.Z drugiej strony również wielu dzierżawców może zawładnąć własnością ziemską, gdyż wielcy właściciele,którzy dzięki łatwym dochodom stają się po większej części utracjuszami, przeważnie już nie nadają się doprowadzenia gospodarki rolnej na wielką skalę, gdyż nie posiadają ani kapitału, ani odpowiednichkwalifikacji. Tak więc również część z nich doszczętnie się rujnuje. Wreszcie ograniczoną do minimumpłacę roboczą trzeba jeszcze bardziej ograniczyć, by móc wytrzymać nową konkurencję. A to prowadzinieuchronnie do rewolucji.

Własność ziemska musiała rozwijać się zarówno w jeden, jak i w drugi sposób, by i w jednym, i wdrugim przypadku doczekać się nieuchronnej zagłady, podobnie jak przemysł zarówno w postaci monopolu,jak i w postaci konkurencji musiał dojść do ruiny, by nauczyć się wierzyć w człowieka.

[Praca wyobcowana]

Wyszliśmy z przesłanek ekonomii politycznej. Zgodziliśmy się na jej język i jej prawa. Przyjęliśmyjako założenie własność prywatną, oddzielenie od siebie pracy, kapitału i ziemi oraz płacy roboczej, zysku zkapitału i renty gruntowej; następnie podział pracy, konkurencję, pojęcie wartości wymiennej itd. Napodstawie samej ekonomii politycznej, używając jej własnych słów, pokazaliśmy, że robotnik spada dopoziomu towaru, i to najlichszego towaru, że nędza robotnika pozostaje w odwrotnym stosunku do mocy irozmiarów jego produkcji, że nieuchronnym wynikiem konkurencji jest akumulacja kapitału w rękunielicznych osób, to znaczy przywrócenie jeszcze straszliwszego monopolu, wreszcie, że różnica międzykapitalistą a rentierem ziemskim, jak i różnica między rolnikiem a robotnikiem przemysłowym zanika i całespołeczeństwo musi się rozpaść na dwie klasy: właścicieli i pozbawionych własności robotników.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 24 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 25: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Punktem wyjścia ekonomii politycznej jest fakt własności prywatnej. Faktu tego ekonomiapolityczna nie wyjaśnia. Ujmuje materialny proces, który własność prywatna przebywa w rzeczywistości, wogólne, abstrakcyjne formuły, które mają dla niej następnie walor praw. Nie rozumie tych praw, tzn. niewykazuje, jak wynikają z istoty własności prywatnej. Ekonomia polityczna nie wyjaśnia nam wcaleprzyczyn oddzielenia się od siebie pracy i kapitału, kapitału i ziemi. Kiedy np. określa stosunek płacyroboczej do zysku z kapitału, to ostateczną przyczynę upatruje w interesie kapitalisty, tzn. zakłada to, co mawykazać. Podobnie ma się wszędzie wciskać konkurencja. Wyjaśnia się ją okolicznościami zewnętrznymi.Ekonomia polityczna nie mówi nam nic o tym, w jakim stopniu te zewnętrzne, pozornie przypadkoweokoliczności stanowią jedynie przejaw koniecznego rozwoju. Widzieliśmy, że nawet wymiana wydaje sięjej czymś przypadkowym. Jedyne koła napędowe, jakie ekonomista puszcza w ruch, to chciwość i wojnamiędzy chciwcami, konkurencja.

Właśnie dlatego, że ekonomia polityczna nie rozumie wzajemnego związku, jaki istnieje w tymruchu, można było np. teorię konkurencji przeciwstawić teorii monopolu, teorię wolności przemysłowejteorii korporacji, teorię podziału posiadłości ziemskich teorii wielkiej własności ziemskiej, gdyżkonkurencję, wolność przemysłową, podział posiadłości ziemskich rozpatrywano i rozumiano tylko jakoprzypadkowe, zamierzone, narzucone przemocą, a nie jako konieczne, nieuchronne, naturalne następstwamonopolu, korporacji i własności feudalnej.

Musimy więc teraz zrozumieć istotny związek między własnością prywatną, żądzą posiadania,oddzieleniem się od siebie pracy, kapitału i własności ziemskiej, między wymianą a konkurencją, międzywartością a deprecjacją ludzi, między monopolem a konkurencją itd., między całą tą alienacją a systemempieniężnym.

Nie przenośmy się, jak ekonomista, kiedy chce coś wyjaśnić, w urojony stan pierwotny. Taki stanpierwotny nic nie wyjaśnia. Przenosi to tylko pytanie w siną, mglistą dal. Ekonomista zakłada w postacifaktu, zdarzenia, to, co ma wyprowadzić, mianowicie konieczny związek między dwiema rzeczami, np.między podziałem pracy i wymianą. Tak teologia wyjaśnia pochodzenie zła grzechem pierworodnym, tzn.zakłada, jako fakt, w postaci historii, to, co ma wyjaśnić.

Dla nas punktem wyjścia jest współczesny fakt ekonomiczny.Robotnik ubożeje tym bardziej, im więcej produkuje bogactwa, im bardziej wzrasta moc i ilość jego

produkcji. Robotnik staje się towarem tym tańszym, im więcej towarów wytwarza. W miarę jak rośniewartość świata rzeczy, zwiększa się wprost proporcjonalnie deprecjacja świata ludzi. Praca wytwarza nietylko towary; wytwarza samą siebie i robotnika jako towar, i to w takim stosunku, w jakim w ogólewytwarza towary.

Fakt ten wyraża tylko tyle: przedmiot, który praca wytwarza, jej produkt, przeciwstawia się jej jakojakaś obca istota, jako siła niezależna od wytwórcy. Produkt pracy jest pracą utrwaloną w przedmiocie,pracą, która przybrała formę rzeczy, jest uprzedmiotowieniem pracy. Urzeczywistnieniem pracy jest jejuprzedmiotowienie. W tym stanie rzeczy, o jakim traktuje ekonomia polityczna, to urzeczywistnienie pracywystępuje jako odrzeczywistnienie robotnika, uprzedmiotowienie występuje jako utrata przedmiotu idostanie się w jego niewolę, przyswojenie – jako wyobcowanie, jako alienacja.

Urzeczywistnienie pracy oznacza, tak daleko idące odrzeczywistnienie, że robotnik zostajeodrzeczywistniony aż do śmierci głodowej włącznie. Uprzedmiotowienie oznacza utratę przedmiotu takdalece, że robotnik zostaje obrabowany z przedmiotów najniezbędniejszych nie tylko do życia, lecz i dopracy. Ba, sama praca staje się przedmiotem, który robotnik może zdobywać tylko z najwyższym wysiłkiemi bardzo nieregularnie. Przyswojenie przedmiotu oznacza tak daleko idące wyobcowanie, że im więcejprzedmiotów robotnik produkuje, tym mniej może posiadać i tym bardziej dostaje się we władzę swegoproduktu, kapitału.

Wszystkie te następstwa zawarte są już w określeniu, że robotnik pozostaje do produktu swojejpracy w takim stosunku, jak do obcego przedmiotu. Bo z tego założenia wynika jasno, że im bardziejrobotnik się spracowuje, tym potężniejszy staje się obcy świat przedmiotów, który tworzy jako coś, co musię przeciwstawia, tym uboższy staje się on sam, jego świat wewnętrzny, tym mniej jest jego własnością.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 25 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 26: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Podobnie jest z religią. Im więcej człowiek wkłada w boga, tym mniej zachowuje w sobie samym. Robotnikwkłada w przedmiot swoje życie; lecz odtąd należy ono już nie do niego, tylko do przedmiotu. Im bardziejwzrasta więc ta działalność, tym bardziej bezprzedmiotowy jest robotnik. Co jest produktem jego pracy, niejest nim samym. Dlatego też im większy jest ten produkt, tym mniej przedstawia on sam. Alienacjarobotnika we własnym produkcie oznacza nie tylko to, że jego praca staje się przedmiotem, bytemzewnętrznym, lecz i to, że istnieje poza nim, niezależnie od niego, jako coś obcego, i że staje się wobecniego samodzielną potęgą, że życie, które dał przedmiotowi, przeciwstawia mu się wrogo i obco.

Rozpatrzmy teraz dokładniej uprzedmiotowienie, produkcję robotnika, a w niej – wyobcowanie,utratę przedmiotu, jego produktu.

Robotnik nie może nic tworzyć bez przyrody, bez zmysłowego świata zewnętrznego. Jest tomateria, w której urzeczywistnia się praca robotnika; w niej on działa, z niej i za pomocą niej produkuje.

Lecz przyroda daje pracy środki do życia nie tylko w tym znaczeniu, że praca nie może żyć bezprzedmiotu jej uprawiania; przyroda dostarcza środków do życia również w węższym znaczeniu,mianowicie środków fizycznej egzystencji samego robotnika.

Im bardziej więc robotnik przyswaja sobie dzięki swej pracy świat zewnętrzny, zmysłową przyrodę,tym bardziej pozbawia siebie środków do życia, i to w dwojakim znaczeniu, gdyż, po pierwsze, zmysłowyświat zewnętrzny coraz bardziej przestaje być przedmiotem pracy robotnika, środkiem do życia jego pracy,oraz po drugie, coraz bardziej przestaje być środkiem do życia w znaczeniu bezpośrednim, środkiemumożliwiającym fizyczną egzystencję robotnika.

Robotnik staje się zatem niewolnikiem swego przedmiotu w tym dwojakim znaczeniu, że popierwsze, żywi, utrzymuje przedmiot pracy, tzn. pracę, i po drugie, że utrzymuje środki swej fizycznejegzystencji. A więc po pierwsze, że może istnieć jako robotnik, a po drugie, że może istnieć jako podmiotfizyczny. Szczytem tej niewoli jest fakt, że już tylko w charakterze robotnika może utrzymać się jakopodmiot fizyczny i że robotnikiem jest już tylko jako podmiot fizyczny.

(Wyobcowanie robotnika w jego przedmiocie wyraża się według praw ekonomicznych w tensposób, że im więcej robotnik produkuje, tym mniej może konsumować, im więcej tworzy wartości, tymbardziej staje się bezwartościowy, wzgardzony, im piękniejszego kształtu jest jego produkt, tym bardziejkaleki jest robotnik, im bardziej cywilizowany jego produkt, tym bardziej barbarzyński staje się on sam, imbardziej rośnie potęga pracy, tym bardziej bezsilny staje się robotnik, im większej inteligencji wymagapraca, tym bardziej tępy i ujarzmiony przez przyrodę staje się sam robotnik).

Ekonomia polityczna zataja wyobcowanie zawarte w istocie pracy przez to, że nie rozpatrujebezpośredniego stosunku między robotnikiem (pracą) a produkcją. Bo w istocie rzeczy praca stwarza cudadla bogatych, a dla robotnika nędzę. Wznosi pałace, a dla robotnika nory. Stwarza piękno, a robotnika czynikaleką. Zastępuje pracę maszynami, ale część robotników wprzęga na powrót w jarzmo barbarzyńskiejpracy, z drugiej zaś części robi maszyny. Tworzy bogactwa duchowe, a robotnikowi niesie tępotę ikretynizm.

Bezpośrednim stosunkiem pracy do jej produktów jest stosunek robotnika do przedmiotów jegoprodukcji. Stosunek bogacza do przedmiotów produkcji i do samej produkcji jest tylko konsekwencjątamtego stosunku. I potwierdza go. Tę drugą stronę rozpatrzymy później.

Kiedy więc pytamy, na czym polega istota stosunku pracy, to pytamy o stosunek robotnika doprodukcji.

Dotychczas rozpatrywaliśmy wyobcowanie, alienację robotnika tylko od jednej strony, mianowiciejego stosunek do produktów własnej pracy. Ale wyobcowanie ujawnia się nie tylko w końcowym wyniku,lecz i w samym akcie produkcji, w samej działalności produkcyjnej. Jakże robotnik mógłby przeciwstawiaćsię produktowi swej pracy jako czemuś obcemu, jeśliby w samym akcie produkcji nie dokonywało się jegosamowyobcowanie? Produkt jest przecież tylko podsumowaniem działalności, produkcji. Jeżeli więcproduktem pracy jest alienacja, to i sama produkcja musi być alienacją czynną, alienacją czynności,czynnością alienacji. W wyobcowaniu przedmiotu pracy podsumowuje się tylko wyobcowanie, alienacja wczynności samej pracy.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 26 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 27: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Na czym więc polega alienacja pracy?Po pierwsze na tym, że praca jest dla robotnika czymś zewnętrznym, tzn. nie należy do jego istoty,

że wobec tego robotnik nie potwierdza się w swojej pracy, lecz zaprzecza, nie czuje się zadowolony, lecznieszczęśliwy, nie rozwija swobodnie energii fizycznej i duchowej, lecz umartwia swe ciało i rujnuje sięduchowo. Robotnik czuje się zatem sobą dopiero poza pracą, a w procesie pracy nie czuje się sobą. Czujesię swobodnie, gdy nie pracuje, a gdy pracuje, czuje się skrępowany. Toteż praca jego nie jest dobrowolną,lecz narzuconą, jest pracą przymusową. Nie jest ona zaspokojeniem potrzeby pracy, lecz tylko środkiem dozaspokojenia potrzeb poza nią. Jej obcość uwidacznia się wyraźnie w tym, że gdy tylko nie ma przymusufizycznego czy jakiegoś innego, człowiek ucieka od niej jak od zarazy. Praca zewnętrzna, praca, w którejczłowiek się alienuje, to składanie w ofierze siebie samego, umartwianie się. Wreszcie zewnętrzny wstosunku do robotnika charakter pracy uwidacznia się w tym, że nie jest ona jego własnością, leczwłasnością kogoś innego, że do niego nie należy, że nie należy on w procesie pracy do samego siebie, leczdo kogoś innego. Podobnie jak w religii własna aktywność fantazji ludzkiej, ludzkiego mózgu i ludzkiegoserca wywiera wpływ na jednostkę niezależnie od niej, tzn. jako siła obca, boska czy diabelska, tak idziałalność robotnika nie jest jego własną działalnością. Należy do kogoś innego, jest utratą samego siebie.

Dochodzi więc do tego, że człowiek (robotnik) odczuwa jako nieprzymuszone tylko swoje funkcjezwierzęce, jedzenie, picie i płodzenie, co najwyżej jeszcze mieszkanie, ubieranie się itd., i w swychfunkcjach ludzkich czuje się tylko zwierzęciem. To, co zwierzęce, staje się ludzkie, a to, co ludzkie,zwierzęce.

Co prawda, jedzenie, picie, płodzenie itd. to również funkcje prawdziwie ludzkie. Jednakże wabstrakcji, która odrywa je od pozostałej działalności ludzkiej i czyni ostatecznym i wyłącznym celemgłównym, mają charakter zwierzęcy.

Rozpatrzyliśmy akt wyobcowania praktycznej działalności ludzkiej, pracę, od dwóch stron. 1.Stosunek robotnika do produktu pracy jako do obcego przedmiotu, który nad nim panuje. Stosunek ten jestzarazem stosunkiem do zewnętrznego świata zmysłowego, do przedmiotów przyrody, jako obcego świata,który mu się wrogo przeciwstawia. 2. Stosunek pracy do aktu produkcji w procesie pracy. Stosunek ten jeststosunkiem robotnika do jego własnej działalności jako do działalności obcej, nie należącej do niego.Działalność jako pasywność, siła jako niemoc, płodzenie jako trzebienie, własna fizyczna i duchowaenergia robotnika, jego życie osobiste – bo czymże jest życie jeśli nie działalnością – jako działalnośćzwrócona przeciwko niemu samemu, niezależna od niego, nie należąca do niego. Samowyobcowanie jakpowyżej wyobcowanie rzeczy.

Musimy teraz wyprowadzić z obu poprzednich jeszcze trzecie określenie pracy wyobcowanej.Człowiek jest istotą gatunkową nie tylko dlatego, że praktycznie i teoretycznie czyni swym

przedmiotem gatunek, zarówno własny, jak i gatunek pozostałych rzeczy, lecz również dlatego – a to jesttylko inny wyraz tej samej rzeczy – że odnosi się do siebie samego jako do istniejącego, żyjącego gatunku,że odnosi się do siebie jako do istoty uniwersalnej i dlatego wolnej.

Życie gatunkowe, zarówno człowieka, jak i zwierzęcia, polega pod względem fizycznym, popierwsze, na tym, że człowiek (jak i zwierzę) żyje przyrodą nieorganiczną, a im uniwersalniejszy jestczłowiek od zwierzęcia, tym uniwersalniejszy jest zakres przyrody nieorganicznej, którą żyje. Tak jak podwzględem teoretycznym rośliny, zwierzęta, kamienie, powietrze, światło itd. stanowią część świadomościludzkiej, bądź jako przedmioty przyrodoznawstwa, bądź jako przedmioty sztuki – jego duchową przyrodęnieorganiczną, duchowy pokarm, który musi dopiero przygotować do spożycia i przetrawienia – tak i podwzględem praktycznym stanowią część ludzkiego życia i ludzkiej działalności. Fizycznie człowiek żyjetylko tymi produktami przyrody, a występują one w postaci pożywienia, opału, odzieży, mieszkania itd.Uniwersalność człowieka uwidacznia się praktycznie właśnie w tej uniwersalności, która całą przyrodęczyni jego ciałem nieorganicznym, zarówno jako 1. bezpośredni środek do życia, jak też [2.] jakosubstancję, przedmiot i narzędzie jego działalności życiowej. Przyroda, o ile sama nie jest ciałem ludzkim,jest nieorganicznym ciałem człowieka. Człowiek żyje przyrodą, znaczy to: przyroda jest jego ciałem, zktórym musi pozostawać w nieustannym procesie, by nie umrzeć. To, że fizyczne i duchowe życie

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 27 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 28: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

człowieka jest nierozdzielnie związane z przyrodą, znaczy tyle tylko, że przyroda jest nierozdzielniezwiązana z sobą samą, gdyż człowiek jest częścią przyrody.

Ponieważ praca wyobcowana czyni człowiekowi obcymi 1. przyrodę, 2. samą siebie, jego własnączynną funkcję, jego działalność życiową, to czyni mu obcym gatunek; sprawia, że życie gatunkowe stajesię dlań jedynie środkiem życia indywidualnego. Po pierwsze, wyobcowuje życie gatunkowe i życieindywidualne, a po drugie, czyni z życia indywidualnego w jego abstrakcyjnej postaci – cel życiagatunkowego, również w jego abstrakcyjnej i wyobcowanej postaci.

Po pierwsze bowiem praca, działalność życiowa, samo życie produkcyjne, staje się dla człowiekatylko środkiem zaspokojenia jednej jego potrzeby, potrzeby zachowania egzystencji fizycznej. A życieprodukcyjne jest życiem gatunkowym. Jest to życie wytwarzające życie. W sposobie działalności życiowejzawiera się cały charakter danej species, jej charakter gatunkowy – a wolna, świadoma działalność stanowicharakter gatunkowy człowieka. Życie samo staje się tylko środkiem do życia.

Zwierzę jest bezpośrednio tożsame ze swoją działalnością życiową. Nie odróżnia się od niej. Jestnią. Człowiek czyni samą swą działalność życiową przedmiotem własnej woli i świadomości. Jegodziałalność życiowa jest świadoma. Nie jest czymś, z czym człowiek bezpośrednio stapia się w jedno.Świadoma działalność życiowa odróżnia człowieka bezpośrednio od działalności życiowej zwierząt.Właśnie tylko dzięki temu jest on istotą gatunkową. Czyli że jest istotą świadomą, tzn. jego własne życiejest dla niego przedmiotem właśnie dlatego, że jest on istotą gatunkową. Tylko dlatego jego działalność jestdziałalnością wolną. Praca wyobcowana odwraca ten stosunek w taki sposób, iż człowiek, właśnie dlatego,że jest istotą świadomą, czyni ze swej działalności życiowej, ze swej istoty, jedynie środek swejegzystencji.

Praktyczne wytwarzanie świata przedmiotowego, przetwarzanie przyrody nieorganicznej jestprzyświadczeniem człowieka jako świadomej istoty gatunkowej, tzn. istoty, która odnosi się do gatunkujako do swej własnej istoty, czyli do siebie jako do istoty gatunkowej. Wprawdzie i zwierzę produkuje.Buduje sobie gniazdo, mieszkanie, jak pszczoła, bóbr, mrówka itd. Ale zwierzę produkuje tylko to, czegopotrzebuje bezpośrednio dla siebie albo dla swego potomstwa; produkuje jednostronnie, podczas gdyczłowiek produkuje wszechstronnie; zwierzę produkuje tylko pod działaniem bezpośredniej potrzebyfizycznej, podczas gdy człowiek produkuje będąc nawet wolnym od fizycznej potrzeby i naprawdę dopierowtedy produkuje, gdy jest od niej wolny; zwierzę produkuje tylko siebie samo, podczas gdy człowiekreprodukuje całą przyrodę; produkt zwierzęcia jest bezpośrednio związany z jego organizmem fizycznym,podczas gdy człowiek jest wolny w stosunku do swego produktu. Zwierzę formuje tylko na miarę iodpowiednio do potrzeb swojej species, podczas gdy człowiek potrafi produkować na miarę każdegogatunku i stosować do każdego przedmiotu właściwą miarę; dlatego też człowiek formuje również wedługpraw piękna.

Toteż właśnie przetwarzanie świata przedmiotowego stanowi dopiero rzeczywiste przyświadczenieczłowieka jako istoty gatunkowej. Produkcja ta jest jego czynnym życiem gatunkowym. Dzięki niejprzyroda staje się jego dziełem i jego rzeczywistością. Przedmiot pracy jest więc uprzedmiotowieniemżycia gatunkowego człowieka: człowiek podwaja się nie tylko intelektualnie, jak w świadomości, leczczynnie, rzeczywiście, i ogląda siebie w stworzonym przez siebie świecie. A więc praca wyobcowana,wydzierając człowiekowi przedmiot jego produkcji, wydziera mu tym samym jego życie gatunkowe, jegorzeczywistą gatunkową przedmiotowość, i zmienia jego wyższość nad zwierzęciem w upośledzenie,polegające na tym, że zostaje on pozbawiony swego ciała nieorganicznego, przyrody.

Podobnie praca wyobcowana, degradując samorzutną, wolną działalność do roli środka, czyni życiegatunkowe człowieka środkiem jego egzystencji fizycznej.

Świadomość swego gatunku, jaką ma człowiek, zmienia się zatem wskutek wyobcowania tak, żeżycie gatunkowe staje się dlań środkiem.

Praca wyobcowana czyni więc:

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 28 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 29: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

3. gatunkową istotę człowieka, zarówno przyrodę, jak i jego duchowe własności gatunkowe, istotądlań obcą, środkiem jego egzystencji indywidualnej. Czyni człowiekowi obcym zarówno jego własne ciało,jak i przyrodę zewnętrzną, jak również jego istotę duchową, jego istotę ludzką.

4. Bezpośrednią konsekwencją tego, że człowiekowi obcy staje się produkt jego pracy, jegodziałalność życiowa, jego istota gatunkowa, jest to, że człowiekowi obcy staje się człowiek. Gdy człowiekprzeciwstawia się samemu sobie, to przeciwstawia się mu inny człowiek. Co dotyczy stosunku człowiekado jego pracy, do produktu jego pracy i do siebie samego, dotyczy również stosunku człowieka do innegoczłowieka oraz do pracy i przedmiotu pracy innego człowieka.

W ogóle twierdzenie, że człowiekowi stała się obca jego istota gatunkowa, znaczy, że jedenczłowiek stał się obcy drugiemu, a każdy – istocie człowieczeństwa.

Wyobcowanie człowieka, w ogóle wszelki stosunek, w jakim człowiek pozostaje do siebie samego,urzeczywistnia się, wyraża się dopiero w stosunku, w jakim człowiek pozostaje do innych ludzi.

A zatem w warunkach pracy wyobcowanej każdy człowiek traktuje drugiego według miernika istosunku, w jakim znajduje się sam jako robotnik.

Naszym punktem wyjścia był ekonomiczny fakt alienacji robotnika i jego produkcji.Sformułowaliśmy pojęcie tego faktu: praca wyobcowana, wyalienowana. Zanalizowaliśmy to pojęcie, awięc zanalizowaliśmy tylko fakt ekonomiczny.

Zobaczmy teraz z kolei, jak pojęcie pracy wyobcowanej, wyalienowanej musi się wyrażać iprzedstawiać w rzeczywistym świecie.

Skoro produkt pracy jest mi obcy, przeciwstawia się mi jako obca siła, do kogo więc należy?Skoro moja własna działalność nie należy do mnie, jest działalnością obcą, narzuconą, do kogo więc

należy?Do jakiejś istoty innej niż ja.Kim jest ta istota?Bogowie? Co prawda, w dawnych czasach najważniejsza produkcja, jak np. budowa świątyń itd. w

Egipcie, Indiach, Meksyku, dokonuje się w służbie bogów, a także sam produkt należy do bogów. Jednakżenigdy sami bogowie nie byli pracodawcami. Ani też przyroda. I cóż to by była za sprzeczność, gdybyczłowiek, im bardziej podporządkowuje sobie dzięki pracy przyrodę, im bardziej cuda bogów stają sięzbędne dzięki cudom przemysłu, miał dla tych sił rezygnować z radości produkowania i używania produktu.

Obcą istotą, do której należy praca i produkt pracy, która jest panem pracy i której używaniu służyprodukt pracy, może być tylko sam człowiek.

Jeśli produkt pracy nie należy do robotnika i przeciwstawia mu się jako obca siła, to jest to możliwetylko dlatego, że produkt pracy należy do innego człowieka, nie do robotnika. Jeśli działalność robotnikadla niego jest męką, to dla kogoś innego musi być źródłem używania i radości życia. Nie bogowie, nieprzyroda, tylko sam człowiek może być tą obcą siłą, panującą nad człowiekiem.

Należy ponadto wziąć pod uwagę sformułowane wyżej twierdzenie, że stosunek człowieka do siebiesamego staje się dlań przedmiotowy, rzeczywisty dopiero poprzez jego stosunek do drugiego człowieka.Jeżeli zatem produkt jego pracy, jego uprzedmiotowiona praca, jest dlań przedmiotem obcym, wrogim,potężnym, odeń niezależnym, to jest tak dlatego, że inny, obcy mu, wrogi, potężny, niezależny odeńczłowiek jest panem tego przedmiotu. Jeżeli do swojej własnej działalności odnosi się on jako dodziałalności niewolnej, to odnosi się do niej jako do działalności w służbie, pod panowaniem, podprzymusem i w jarzmie drugiego człowieka.

Wszelkie samowyobcowanie człowieka od siebie i przyrody przejawia się w stosunku, któryustanawia on między sobą i przyrodą a innymi, różnymi od niego ludźmi. Stąd religijne samowyobcowanieprzejawia się z konieczności w stosunku człowieka świeckiego do kapłana czy też, jako że chodzi tu o światintelektu, do jakiegoś świętego pośrednika itd. W praktycznym, rzeczywistym świecie samowyobcowaniemoże się przejawić tylko poprzez praktyczny, rzeczywisty stosunek do innego człowieka. Sam środek, zapomocą którego dokonuje się wyobcowanie, jest środkiem praktycznym. Przez pracę wyobcowanączłowiek kształtuje więc nie tylko swój stosunek do przedmiotu i aktu produkcji jako do obcych i wrogich

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 29 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 30: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

mu sił, ale kształtuje również stosunek innych ludzi do swojej produkcji i swego produktu oraz swójstosunek do innych ludzi. Przeistaczając swoją własną działalność produkcyjną w odrzeczywistnienie siebiesamego, w karę dla siebie, a swój własny produkt w stratę, w produkt nie należący do niego, stwarza tymsamym panowanie tego, kto nie produkuje, nad produkcją i nad produktem. Wyobcowując od siebie swojąwłasną działalność, przyswaja komuś obcemu działalność doń nie należącą.

Dotychczas rozpatrywaliśmy ten stosunek tylko od strony robotnika; dalej rozpatrzymy go także odstrony nierobotnika.

Otóż poprzez pracę wyobcowaną, wyalienowaną robotnik kształtuje stosunek, w jakim pozostaje dotej pracy człowiek, któremu jest ona obca, który stoi poza nią. Stosunek robotnika do pracy kształtujestosunek do niej kapitalisty, czy jak tam nazwać pracodawcę. Własność prywatna jest więc produktem,wynikiem, konieczną konsekwencją pracy wyalienowanej, zewnętrznego stosunku robotnika do przyrody ido siebie samego.

Pojęcie własności prywatnej otrzymujemy zatem w drodze analizy z pojęcia pracy wyalienowanej,tzn. wyalienowanego człowieka, wyobcowanej pracy, wyobcowanego życia, wyobcowanego człowieka.

Co prawda, biorąc za punkt wyjścia ekonomię polityczną otrzymaliśmy pojęcie pracywyalienowanej (wyalienowanego życia) jako rezultat ruchu własności prywatnej. Ale analiza tego pojęciawykazuje, że chociaż własność prywatna występuje jako podstawa, jako przyczyna pracy wyalienowanej,jest ona raczej jej następstwem, tak jak i bogowie pierwotnie są nie przyczyną, lecz skutkiem zbłądzeniarozumu ludzkiego. Później stosunek ten przekształca się we wzajemne oddziaływanie.

Dopiero w ostatecznym, kulminacyjnym punkcie rozwoju własności prywatnej znów odsłania się tajej tajemnica: własność prywatna okazuje się, z jednej strony, produktem pracy wyalienowanej, z drugiejzaś – środkiem jej alienacji, realizacją tej alienacji.

Wyjaśnienie to rzuca od razu światło na różne nie rozwiązane dotąd sprzeczności.1. Punktem wyjścia ekonomii politycznej jest praca jako właściwa dusza produkcji, a mimo to pracy

nie przyznaje ona nic, własności prywatnej zaś wszystko. Proudhon wyciągnął z tej sprzeczności wnioski nakorzyść pracy, przeciwko własności prywatnej. Widzimy jednak, że ta pozorna sprzeczność jestsprzecznością pracy wyobcowanej z samą sobą i że ekonomia polityczna wyraziła tylko prawa pracywyobcowanej.

Widzimy więc również, że płaca robocza i własność prywatna są identyczne, gdyż istnienie płacy,kiedy to produkt, przedmiot pracy, opłaca samą pracę, jest tylko koniecznym następstwem wyobcowaniapracy, boć w płacy praca występuje nie jako cel sam w sobie, lecz jako służebnica płacy. Rozwiniemy topóźniej, a teraz wyciągniemy jeszcze tylko kilka wniosków.

Wymuszona przemocą podwyżka płacy (nie mówiąc już o wszelkich innych trudnościach, niemówiąc już o tym, że jako anomalię można by ją utrzymać również tylko przemocą) byłaby zatem jedynielepszą opłatą niewolników i nie zapewniłaby ani robotnikom, ani pracy ich ludzkiego charakteru i godności.

Ba, nawet równość płac, której żąda Proudhon, przekształca tylko stosunek obecnego robotnika dopracy w stosunek wszystkich ludzi do pracy. Społeczeństwo zostaje tu ujęte jako abstrakcyjny kapitalista.

Płaca jest bezpośrednim następstwem pracy wyobcowanej, a praca wyobcowana jest bezpośredniąprzyczyną własności prywatnej. Dlatego z upadkiem jednej musi upaść i druga.

2. Ze stosunku pracy wyobcowanej do własności prywatnej wynika następnie, że emancypacjaspołeczeństwa z własności prywatnej itd., z niewoli, przybiera polityczną postać emancypacji robotników,nie dlatego, by szło tylko o ich emancypację, lecz dlatego, że ich emancypacja zawiera w sobie ogólnąemancypację człowieka, a zawiera ją dlatego, że cała niewola społeczeństwa zawarta jest w stosunkurobotnika do produkcji, a wszelkie stosunki niewolące człowieka są jedynie odmianami i następstwami tegostosunku.

Jak z pojęcia pracy wyobcowanej, wyalienowanej otrzymaliśmy w drodze analizy pojęcie własnościprywatnej, tak też można z pomocą obu tych czynników wywieść wszystkie ekonomiczne kategorie, przyczym w każdej z tych kategorii, jak np. w handlu, konkurencji, kapitale, pieniądzu, odnajdziemy tylkopewien określony i rozwinięty wyraz tych pierwszych założeń.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 30 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 31: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Zanim jednak rozpatrzymy te kategorie, spróbujmy rozwiązać jeszcze dwa zadania.1. Określić ogólną istotę własności prywatnej, jako rezultatu pracy wyalienowanej, w jej stosunku

do własności prawdziwie ludzkiej i społecznej.2. Przyjęliśmy wyobcowanie pracy, jej alienację jako fakt i poddaliśmy ten fakt analizie. Nasuwa się

teraz pytanie, jak doszedł człowiek do alienacji, do wyobcowania swej pracy? Jakie uzasadnienie znajdujeto wyobcowanie w istocie rozwoju ludzkości? Wiele już zrobiliśmy dla rozwiązania tego zadaniaprzekształcając zagadnienie pochodzenia własności prywatnej w zagadnienie stosunku pracywyalienowanej do procesu rozwoju ludzkości. Bo kiedy mowa o własności prywatnej, sądzi się, że chodzi orzecz istniejącą poza człowiekiem. Kiedy mowa o pracy, chodzi bezpośrednio o samego człowieka. Tonowe ujęcie zagadnienia zawiera już jego rozwiązanie.

Ad 1. Ogólna istota własności prywatnej i jej stosunek do własności prawdziwie ludzkiej.Pracę wyalienowaną rozłożyliśmy na dwie części składowe, które się wzajemnie warunkują czy też

są tylko różnymi wyrazami jednego i tego samego stosunku: przyswojenie występuje jako wyobcowanie,jako alienacja; alienacja jako przyswojenie; wyobcowanie – jako prawdziwe zyskanie praw obywatelstwa.

Rozpatrzyliśmy jedną stronę, pracę wyalienowaną w jej stosunku do samego robotnika, tzn.stosunek pracy wyalienowanej do siebie samej. Jako produkt, jako nieuchronny rezultat tego stosunkuotrzymaliśmy stosunek własności nierobotnika do robotnika i pracy. Własność prywatna jako materialny,sumaryczny wyraz pracy wyalienowanej obejmuje oba stosunki: stosunek robotnika do pracy, do produktujego pracy i do nierobotnika oraz stosunek nierobotnika do robotnika i do produktu jego pracy.

Skoro już przekonaliśmy się, że w odniesieniu do robotnika, który poprzez pracę przyswaja sobieprzyrodę, przyswojenie występuje jako wyobcowanie, działalność własna jako działalność dla kogoś innegoi jako działalność kogoś innego, życie jako ofiara z życia, produkcja przedmiotu jako utrata przedmiotu narzecz obcej siły, obcego człowieka, to rozpatrzmy teraz stosunek tego obcego pracy i robotnikowiczłowieka do robotnika, do pracy i do jej przedmiotu.

Po pierwsze, trzeba zauważyć, że wszystko, co u robotnika występuje jako czynność alienacji,wyobcowania, u nierobotnika występuje jako stan alienacji, wyobcowania.

Po drugie, że rzeczywisty, praktyczny stosunek robotnika w produkcji i do produktu (jako standucha) występuje u przeciwstawiającego się mu nierobotnika jako stosunek teoretyczny.

Po trzecie. Nierobotnik czyni w stosunku do robotnika wszystko, co robotnik czyni w stosunku dosiebie samego, ale nie czyni w stosunku do siebie samego tego, co czyni w stosunku do robotnika.

Rozpatrzmy dokładniej te trzy stosunki20.

[Przeciwieństwo między kapitałem a pracą. Własność ziemska a kapitał]

[...] stanowi procenty od jego kapitału21. A więc w robotniku istnieje subiektywnie to, że kapitał jestczłowiekiem, który całkowicie postradał samego siebie, w kapitale zaś istnieje obiektywnie to, że praca jestczłowiekiem, który postradał siebie. Ale robotnik ma nieszczęście być kapitałem żywym i dlatego będącymw potrzebie – w każdej chwili, gdy nie pracuje, traci swoje procenty, a tym samym i swoją egzystencję.Jako kapitał wartość robotnika wzrasta w zależności od popytu i podaży, a nawet fizycznie jego byt, jegożycie pojmowano i pojmuje się jako podaż towaru takiego samego jak każdy inny. Robotnik wytwarzakapitał, kapitał wytwarza robotnika, robotnik wytwarza więc samego siebie, a produktem tego całego ruchujest człowiek jako robotnik, jako towar. Dla człowieka, który jest wyłącznie robotnikiem, dla człowiekajako robotnika jego ludzkie właściwości istnieją tylko o tyle, o ile istnieją dla obcego mu kapitału.Ponieważ zaś kapitał i robotnik są sobie obcy i dlatego pozostają w obojętnym zewnętrznym iprzypadkowym stosunku wzajemnym, obcość ta musi występować także i realnie. Dlatego też kiedy tylkokapitałowi przyjdzie do głowy – z konieczności czy z własnego widzimisię – żeby przestać istnieć dlarobotnika, sam robotnik przestaje istnieć dla siebie, nie ma pracy, a więc nie ma płacy, a że istnieje nie jako20 Na tym kończy się rękopis pierwszy. – Red.21 Tak zaczyna się czterdziesta strona drugiego rękopisu. Początkowych stron brak. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 31 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 32: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

człowiek, lecz jako robotnik, może dać się pogrzebać, zginąć z głodu itd. Robotnik tylko wówczas istniejejako robotnik, gdy jest dla siebie kapitałem, a jest kapitałem tylko wówczas, gdy jest dla niego kapitał.Istnienie kapitału jest jego istnieniem, jego życiem, i określa treść jego życia w sposób dla siebie obojętny.Dlatego też ekonomia polityczna nie zna robotnika nie zatrudnionego, człowieka pracy znajdującego siępoza obrębem stosunku pracy. Łajdak, szalbierz, żebrak, bezrobotny, ginący z głodu, cierpiący nędzę ipopełniający przestępstwa człowiek pracy – to postaci, które istnieją nie dla niej; pozostawia je innym:lekarzom, sędziom, grabarzom, specjalnym urzędnikom policji itd.; są to widma spoza jej królestwa.Dlatego potrzeby robotnika są dla niej tylko potrzebą utrzymywania go podczas pracy, i to tylko o tyle,żeby ród robotników nie wymarł. Płaca ma zatem zupełnie taki sam sens, jak konserwacja, utrzymywaniew dobrym stanie jakiegokolwiek narzędzia produkcyjnego, jak w ogóle konsumpcja kapitału, potrzebna mupo to, by mógł się reprodukować z procentami, jak oliwienie kół w celu utrzymania ich w ruchu. Otodlaczego płaca robocza należy do koniecznych kosztów ponoszonych przez kapitał i kapitalistę, i nie możewykraczać poza ramy tej konieczności. Angielscy fabrykanci postępowali więc zupełnie konsekwentnie,kiedy do czasu Amendment Bill z 1834 r. odtrącali z płacy roboczej jałmużnę publiczną, którą robotnikotrzymywał z podatku na ubogich, traktując ją jako integralną część płacy roboczej.

Produkcja nie tylko wytwarza człowieka w postaci towaru, człowieka-towar, człowieka zprzeznaczeniem towaru; wytwarza go, zgodnie z tym przeznaczeniem, jako istotę odczłowieczoną zarównoduchowo, jak i fizycznie. – Zepsucie, zwyrodnienie, tępota robotników i kapitalistów. – Jej produktem jesttowar świadomy sam siebie i zdolny do samodzielnej działalności... człowiek-towar... Wielkiego postępudokonali Ricardo, Mill itd. w stosunku do Smitha i Saya, uznając istnienie człowieka – mniejszą czywiększą zdolność towaru do produkowania ludzi – za coś obojętnego, a nawet szkodliwego. Prawdziwy celprodukcji polega nie na tym, ilu kapitał utrzymuje robotników, lecz na tym, ile przynosi procentów, jakąsumę rocznych oszczędności. Poważnym i konsekwentnym krokiem naprzód najnowszej angielskiejekonomii politycznej było również to, że podnosząc pracę do rangi jedynej zasady ekonomii politycznejstwierdziła zarazem z całkowitą jasnością odwrotną proporcjonalność między płacą roboczą a procentamiod kapitału, to, że kapitalista z reguły może powiększać swoje zyski tylko przez obniżanie płacy roboczej iodwrotnie. Nie zdzieranie z konsumenta, lecz wzajemne zdzierstwo kapitalisty i robotnika ma byćstosunkiem normalnym.

Stosunek własności prywatnej zawiera w sobie w sposób utajony zarówno stosunek własnościprywatnej jako pracy, jak i jej stosunek jako kapitału oraz wzajemny stosunek jednego i drugiego. Z jednejstrony produkcja działalności ludzkiej jako pracy, a więc jako działalności zupełnie obcej samej sobie,zupełnie obcej człowiekowi i naturze, a zatem działalności zupełnie obcej świadomości i przejawom życia,abstrakcyjny byt człowieka jako wyłącznie człowieka pracy, który wskutek tego w każdej chwili ze swejwypełnionej nicości może stoczyć się w nicość absolutną, w swój społeczny i dlatego w swój rzeczywistyniebyt; z drugiej strony produkcja przedmiotu działalności ludzkiej jako kapitału, gdzie niknie wszelkanaturalna i społeczna określoność przedmiotu, gdzie własność prywatna pozbawiona zostaje swych jakościnaturalnych i społecznych (a więc wszelkich złudzeń politycznych i socjalnych i nie splata się zjakimikolwiek stosunkami choćby pozornie ludzkimi) – gdzie ten sam kapitał pozostaje tym samym wnajróżnorodniejszych naturalnych i społecznych formach bytu, całkowicie obojętny wobec swejrzeczywistej treści; przeciwieństwo to, posunięte do ostateczności, staje się nieuchronnie szczytem,punktem kulminacyjnym i zagładą całego tego stosunku.

Jest zatem znowu wielką zasługą najnowszej angielskiej ekonomii politycznej, że określiła rentęgruntową jako różnicę między procentami z najgorszej uprawianej ziemi i najlepszej, rozwiewającromantyczne rojenia właściciela ziemskiego co do jego rzekomej społecznej ważności i identyczności jegointeresu z interesem społeczeństwa, co jeszcze głosi, śladem fizjokratów, Adam Smith; że antycypowała iprzygotowała rzeczywisty proces, który przekształci właściciela ziemskiego w zwykłego, prozaicznegokapitalistę, a przez to uprości i zaostrzy to przeciwieństwo i przyśpieszy dzięki temu jego likwidację.Ziemia jako ziemia, renta gruntowa jako renta gruntowa utraciły przez to swoją różnicę stanową i stały sięnic nie mówiącym lub raczej przemawiającym tylko językiem pieniądza kapitałem i procentem.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 32 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 33: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Różnica między kapitałem a ziemią, między zyskiem a rentą gruntową oraz między jednym i drugima płacą, między przemysłem a rolnictwem, między nieruchomą a ruchomą własnością prywatną jest jeszczeróżnicą historyczną, nie zaś różnicą założoną w istocie rzeczy, jest utrwalonym momentem kształtowaniasię i powstawania przeciwieństwa między kapitałem a pracą. W przeciwstawianiu przemysłu itd.nieruchomej własności ziemskiej znalazł tylko wyraz sposób jego powstawania i to, że przemysł rozwijałsię jako coś przeciwstawnego rolnictwu. Jako szczególny rodzaj pracy, jako różnica istotna, ważna,obejmująca wszystkie dziedziny życia istnieje ona tylko dopóty, dopóki przemysł (życie miejskie)kształtuje się jako coś przeciwstawnego posiadłości ziemskiej (życiu feudalno-szlacheckiemu) i sam nosijeszcze feudalny charakter swego przeciwieństwa – w postaci monopolu, cechu, gildii, korporacji itd., wobrębie których praca ma jeszcze znaczenie pozornie społeczne, znaczenie rzeczywistej wspólnoty, nienabrała jeszcze obojętnego stosunku względem swej treści i nie stała się całkowicie bytem dla siebie, tj.wyabstrahowanym z wszelkiego innego bytu, a zatem nie stała się jeszcze wolnym kapitałem.

Lecz nieuchronnym stadium rozwoju pracy jest wolny, a więc sam dla siebie ukonstytuowanyprzemysł i wolny kapitał. Panowanie przemysłu nad przeciwstawnym mu rolnictwem uwidacznia się rychłow powstaniu rolnictwa jako rzeczywistego przemysłu, gdy dawniej główną pracę pozostawiało ono ziemi iniewolnikowi tej ziemi, za pomocą którego ta się sama uprawiała. Wraz z przekształceniem się niewolnikaw wolnego robotnika, tzn. w najemnika, właściciel ziemski ze swej strony przekształcił się wprzemysłowca, kapitalistę; przekształcenie to dokonuje się początkowo poprzez ogniwo pośrednie –dzierżawcę. Ale dzierżawca jest przedstawicielem właściciela ziemskiego, jego wyjawioną tajemnicą; tylkodzierżawcy zawdzięcza właściciel ziemski swój byt ekonomiczny, swój byt właściciela prywatnego – borenta gruntowa z jego ziemi istnieje tylko wskutek konkurencji dzierżawców. A więc w osobie dzierżawcywłaściciel ziemski stał się już w gruncie rzeczy pospolitym kapitalistą. I to musi się dokonać także wrzeczywistości; kapitalista zajmujący się rolnictwem, tj. dzierżawca, musi stać się właścicielem ziemskimlub odwrotnie. Przemysłowe machinacje dzierżawcy są przemysłowymi machinacjami właścicielaziemskiego, gdyż byt pierwszego warunkuje byt drugiego.

Pamiętają oni sobie jednak swą przeciwstawną genezę, swe pochodzenie: właściciel ziemski widziw kapitaliście butnego, wyzwolonego, wzbogaconego wczorajszego swego niewolnika i czuje się sam jakokapitalista zagrożony przez niego, kapitalista natomiast widzi we właścicielu ziemskim próżniaczego iegoistycznego, okrutnego wczorajszego pana, wie, że ten mu jako kapitaliście szkodzi, choć przemysłowizawdzięcza całe swoje obecne znaczenie społeczne, swe mienie i swe przyjemności; widzi w nimprzeciwieństwo wolnego przemysłu i wolnego kapitału, niezależnego od wszelkiej naturalnej określoności;to ich przeciwieństwo jest w najwyższym stopniu zaprawione goryczą i skłania do mówienia sobie prawdyw oczy. Wystarczy tylko przeczytać napaści własności nieruchomej na ruchomą i odwrotnie, żeby miećjasne wyobrażenie o niegodziwości tak jednej, jak i drugiej. Właściciel ziemski obnosi się ze szlacheckimpochodzeniem swej własności, ze swoimi feudalnymi reminiscencjami, pamiątkami, poetycznymiwspomnieniami, ze swoją romantycznością, doniosłością polityczną itd., a gdy mówi językiem ekonomiipolitycznej: tylko rolnictwo jest produkcyjne. Równocześnie mówi o swoim przeciwniku, że jest to łajdakłasy na pieniądze, chytry lis, sprzedajny kupczyk, faktor, oszust, chciwiec, warchoł, nieczuły egoista bezserca i bez ducha, obcy społeczności i z lekkim sercem kupczący jej dobrem, lichwiarz, stręczyciel, sługus,płaszczący się pochlebca, zdzierca, rodzic, karmiciel i piastun konkurencji, a przez to pauperyzmu, zbrodni irozkładu wszelkich więzów społecznych, nikczemnik bez zasad, bez poetyczności, bez substancji, bezniczego. (Patrz m.in.: fizjokrata Bergasse, którego już Camille Desmoulins chłoszcze w swym czasopiśmie

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 33 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 34: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“Révolutions de France et de Brabant”22, patrz von Vincke, Lancizolle, Haller, Leo, Kosegarten23, a takżeSismondi).

Własność ruchoma ze swej strony powołuje się na cuda przemysłu i ruchu, na to, że jest dzieckiemczasów nowożytnych, ich prawowitym, rodzonym synem; ubolewa nad tym, że jej przeciwnik jestpółgłówkiem nie rozumiejącym swej istoty (i to jest zupełnie słuszne), który chce zastąpić moralny kapitał iwolną pracę brutalną, niemoralną przemocą i poddaństwem; przedstawia go jako Don Kichota, który podmaską prostoty, poczciwości, interesu społecznego, stałości ukrywa niemoc czynu, zachłanną żądzęrozkoszy, samolubstwo, prywatę, niegodziwe zamiary; uznaje go za przebiegłego monopolistę; jegowspomnienia, jego poetyczność, jego romantyczność zagłusza historycznym i sarkastycznym wyliczaniempodłości, okrucieństw, marnotrawstwa, prostytucji, nikczemności, anarchii, warcholstw, których wylęgarniąbyły romantyczne zamki.

To ona przecie miała dać ludowi wolność polityczną, zerwać okowy ze społeczeństwaobywatelskiego, połączyć ze sobą światy, stworzyć dobroczynny handel, czystą moralność, dobrodziejstwaoświaty; to ona miała zrodzić w ludzie w miejsce prostackich potrzeb potrzeby cywilizowane i dać środkiich zaspokojenia, podczas gdy właściciel ziemski – ten zgnuśniały lichwiarz zbożowy i zawalidroga –podraża ludowi artykuły pierwszej potrzeby, a przez to zmusza kapitalistę do podwyższania płacy roboczejbez możności zwiększenia siły produkcyjnej; w ten sposób właściciel ziemski utrudnia i w końcucałkowicie uniemożliwia wzrost rocznych dochodów narodu, akumulację kapitałów, a więc i dostarczanieludowi pracy, a krajowi bogactwa, to on powoduje ogólny upadek i po lichwiarsku eksploatuje wszelkiedobrodziejstwa nowoczesnej cywilizacji, nic zgoła dla niej nie czyniąc i nie odstępując nawet od swychfeudalnych przesądów. Wreszcie, niechże właściciel ziemski spojrzy tylko na swojego dzierżawcę – on,który w rolnictwie i w samej ziemi widzi tylko otrzymane w darze źródło pieniędzy – i niech sam powie,czy nie jest on prostaczą, pełną fantastycznych pomysłów, przebiegłą szują, która w głębi serca i wrzeczywistości już od dawna należy do wolnego przemysłu i kochanego handlu, choć tak bardzo się onprzed tym broni i choć tyle plecie o swojej historycznej przeszłości i o celach moralnych czy politycznych.Wszystko, co przytacza rzeczywiście na swoją korzyść, jest słuszne tylko w odniesieniu do rolnika(kapitalisty i parobka), a przecież właściciel ziemski jest raczej ich wrogiem; świadczy on więc przeciwkosobie samemu. Bez kapitału własność ziemska jest martwą, pozbawioną wartości materią. Jegocywilizowane zwycięstwo ma polegać właśnie na tym, że w miejsce martwej rzeczy odkrył i powołał dożycia pracę ludzką jako źródło bogactwa. (Patrz: Paul Louis Courier, St. Simon, Ganilh, Ricardo, Mill,MacCulloch, Destutt de Tracy i Michel Chevalier).

Z rzeczywistego procesu rozwoju (tu wstawka) wynika nieuchronne zwycięstwo kapitalisty, tzn.rozwiniętej własności prywatnej nad nierozwiniętą, połowiczną, nad właścicielem ziemskim, jak w ogóleruch musi zwyciężyć bezruch, jawna, świadoma podłość – ukrytą i bezwiedną, żądza posiadania – żądzęużycia, jawny, niepohamowany, obrotny egoizm oświecenia – lokalny, ostrożny, prostaczy, gnuśny idziwaczny egoizm zabobonu, jak pieniądz musi zwyciężyć inne formy własności prywatnej.

Państwa, które mają jakieś wyobrażenie o niebezpieczeństwie w pełni rozwiniętego wolnegoprzemysłu, w pełni rozwiniętej czystej moralności i w pełni rozwiniętego dobroczynnego handlu, próbują –ale całkiem bezskutecznie – zahamować kapitalizację własności ziemskiej.

Własność ziemska, w odróżnieniu od kapitału, jest taką własnością prywatną, takim kapitałem,który obciążony jest jeszcze lokalnymi i politycznymi przesądami, który jest jeszcze w pewnym stopniuwpleciony w otaczający go świat i nie stał się jeszcze kapitałem dla siebie, nie stał się jeszcze kapitałem wpełni rozwiniętym. Musi on w trakcie swego światowego rozwoju osiągnąć abstrakcyjny, tzn. czysty wyraz.

22 Tygodnik wydawany w Paryżu w latach 1789-91, stanowiący serię pamfletów jakobina Camille'a Desmoulins. – Red.23 Napuszony staroheglowski teolog Funke ze łzami w oczach powtarza za panem Leo, jak to w czasie zniesienia poddaństwapewien niewolnik nie chciał przestać być własnością szlachecką. Porównaj także patriotyczne fantazje Justusa Mösera (JustusMöser, “Patriotische Phantasien”, Berlin 1774-1778), które wyróżniają się tym, że ani na chwilę nie wykraczają poza poczciwy,drobnomieszczański, “domorosły”, pospolity, ograniczony horyzont filistra, a pomimo to są czystymi fantazjami. Tasprzeczność sprawiła, że tak urzekają umysłowość niemiecką.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 34 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 35: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Stosunek własności prywatnej to praca, kapitał i ich stosunek wzajemny.Ogniwa te muszą dokonać następującego ruchu:Po pierwsze – bezpośrednia lub zapośredniczona jedność obu.Kapitał i praca początkowo jeszcze zespolone; potem, choć oddzielone i wyobcowane, jednak

dźwigają się wzajemnie i stymulują jako warunki pozytywne.Przeciwstawność obu względem siebie. Wykluczają się wzajemnie; robotnik widzi w kapitaliście (i

odwrotnie) swój niebyt; każdy z nich usiłuje drugiego pozbawić bytu.Przeciwstawność każdego z nich wobec samego siebie. Kapitał = nagromadzona praca = praca. Jako

taki rozpada się na siebie i swoje procenty, a te znowu na procenty i zysk. Całkowite ofiarowaniekapitalisty. Stacza się do szeregów klasy robotniczej, jak robotnik – jednak tylko wyjątkowo – staje siękapitalistą. Praca jako moment kapitału, jako jego koszty. Zatem płaca robocza ofiarą ponoszoną przezkapitał.

Praca rozpada się na siebie i płacę roboczą. Robotnik sam kapitałem, towarem.Wroga wzajemna przeciwstawność24.

[Własność prywatna a praca. Poglądy merkantylistów,fizjokratów, Adama Smitha, Ricarda i jego szkoły]

Do str. XXXVI. – Subiektywna istota własności prywatnej, własność prywatna jako działalnośćsama dla siebie, jako podmiot, jako osoba, to – praca. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że dopiero ekonomiępolityczną, która uznała pracę za swą zasadę (Adam Smith), a więc przestała pojmować własność prywatnątylko jako stan poza człowiekiem – że dopiero tę ekonomię polityczną należy, z jednej strony, uważać zawytwór rzeczywistej energii i ruchu własności prywatnej, za wytwór nowoczesnego przemysłu25, z drugiejzaś strony – ekonomia ta pobudziła, uświetniła energię i rozwój tego przemysłu, i uczyniła siłąświadomości. Dlatego też dla tej oświeconej ekonomii politycznej, która odkryła w łonie własnościprywatnej subiektywną istotę bogactwa, fetyszystami, katolikami są zwolennicy systemu monetarnego imerkantylnego, którzy sądzą, że własność prywatna jest dla człowieka jedynie istotą przedmiotową.Słusznie więc Engels nazwał Adama Smitha Lutrem ekonomii politycznej26. Podobnie jak Luter uznał, żereligia, wiara, ma za swą istotę świat zewnętrzny, i dlatego powstał przeciw katolickiemu pogaństwu, zniósłzewnętrzną religijność, przekształcając religijność w wewnętrzną istotę człowieka, odrzucił klechęznajdującego się na zewnątrz człowieka świeckiego, bo umieścił go w sercu człowieka świeckiego – takznosi się bogactwo znajdujące się poza człowiekiem i niezależne odeń, a więc bogactwo, które możnazachować i utrzymać jedynie w sposób zewnętrzny; innymi słowy, znosi się tę jego zewnętrzną, bezmyślnąprzedmiotowość, uznając, że własność prywatna ucieleśnia się w samym człowieku, a człowiek samstanowi jej istotę; ale dlatego też człowiek ujmowany jest w kategoriach własności prywatnej, podobnie jaku Lutra w kategoriach religii. Pod pozorem uznania człowieka ekonomia polityczna, której zasadą jestpraca, przeprowadza więc właściwie tylko konsekwentną negację człowieka, gdyż nie jest on już w staniezewnętrznego napięcia z zewnętrzną istotą własności prywatnej, lecz sam stał się tą pełną napięcia istotąwłasności prywatnej. Co dawniej było czymś zewnętrznym, rzeczywistą alienacją człowieka, stało się tylkoaktem alienacji, wyobcowania. Gdy więc owa ekonomia polityczna zaczyna od pozornego uznaniaczłowieka, jego samodzielności, jego działalności własnej itd., to przenosząc własność prywatną do istotysamego człowieka nie może już być uzależniona od lokalnych, narodowych itp. określeń własnościprywatnej jako czegoś istniejącego poza nią, a więc rozwija energię kosmopolityczną, powszechną,obalającą wszelkie bariery, zrywającą wszelkie więzy, aby zająć ich miejsce jako jedyna polityka, jedyna

24 Na tym kończy się rękopis drugi. – Red.25 Ekonomia ta jest samoistnym ruchem własności prywatnej, który w świadomości stał się ruchem dla siebie, nowoczesnymprzemysłem jako samoistnym podmiotem.26 Patrz: Fryderyk Engels, “Zarys krytyki ekonomii poltycznej”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 35 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 36: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

forma wspólnoty, jedyna bariera i jedyna więź – dlatego też w procesie dalszego rozwoju musi odrzucić tęhipokryzję, wystąpić w całym swym cynizmie. Tak też i czyni, kiedy nie dbając o wszelkie zewnętrznesprzeczności, w których wikła się ta teoria, rozwija o wiele jednostronniej, a stąd ostrzej i konsekwentniejpojęcie pracy jako jedynej istoty bogactwa, ujawnia konsekwencje tej teorii – w przeciwieństwie do owegopierwotnego ujęcia – jako wrogie człowiekowi, a wreszcie zadaje śmiertelny cios ostatniemuindywidualnemu, naturalnemu, istniejącemu niezależnie od ruchu pracy bytowi własności prywatnej iźródłu bogactwa, rencie gruntowej, temu całkowicie już zekonomizowanemu i dlatego niezdolnemu doprzeciwstawiania się ekonomii wyrazowi własności feudalnej. (Szkoła Ricarda). Cynizm ekonomiipolitycznej rośnie nie tylko w sensie względnym od Smitha poprzez Saya do Ricarda, Milla itd., w miarętego, jak konsekwencje przemysłu przed oczyma tych ostatnich stają w formie bardziej rozwiniętej ibardziej sprzecznej, lecz i w sensie pozytywnym posuwają się oni ustawicznie, i to świadomie, dalej niż ichpoprzednicy w obcości względem człowieka, ale jedynie dlatego, że ich nauka rozwija się konsekwentniej iprawdziwiej. Kiedy czynią podmiotem własność prywatną w jej aktywnej postaci, a więc uznają za istotęzarówno człowieka, jak i coś nieludzkiego, to sprzeczność rzeczywistości całkowicie odpowiada sprzecznejistocie, którą przyjęli jako zasadę. Rozdarta rzeczywistość przemysłu bynajmniej nie obala tej ich rozdartejwewnętrznie zasady, lecz ją właśnie potwierdza. Ich zasada to przecież zasada tego rozdarcia.

Fizjokratyczna teoria dra Quesnaya stanowi przejście od systemu merkantylnego do Adama Smitha. Fizjokratyzm jest bezpośrednio ekonomicznym rozkładem własności feudalnej, ale właśnie dlatego równiebezpośrednim ekonomicznym przekształceniem, przywróceniem tej własności, tyle że jego język nie jestjuż językiem feudalnym, lecz ekonomicznym. Wszelkie bogactwo sprowadzone zostaje do ziemi irolnictwa (kultury rolnej). Ziemia nie jest jeszcze kapitałem, jest jeszcze szczególną formą jego istnienia,formą, której walor ma być zawarty w jej naturalnej szczególności i z niej wynikać; ale ziemia jest przeciepowszechnym naturalnym żywiołem, gdy natomiast według systemu merkantylnego jedyną formą istnieniabogactwa jest kruszec szlachetny. Przedmiot bogactwa, jego materia, staje się więc przez to najbardziejuniwersalny w obrębie granic przyrody (będąc jeszcze jako element przyrody bogactwem bezpośrednioprzedmiotowym). A ziemia służy człowiekowi tylko dzięki pracy, dzięki uprawie. Tak więc subiektywnaistota bogactwa zostaje już związana z pracą. Ale zarazem uprawa ziemi jest jedyną pracą produkcyjną. Niejest to więc jeszcze ogólne i abstrakcyjne ujęcie pracy, jest ona jeszcze związana ze szczególnymelementem przyrody jako swą materią, dlatego też uznaje się tylko szczególną, określoną przez przyrodęformę jej istnienia. Stanowi ona wobec tego dopiero określoną, szczególną alienację człowieka, podobniejak jej produkt ujmuje się tylko jako określone bogactwo, pochodzące raczej z przyrody niż z niej samej.Ziemię uznaje się tu jeszcze za niezależny od ludzi byt przyrody, jeszcze nie za kapitał, tzn. za momentsamej pracy. To raczej praca występuje jako jej moment. Ponieważ jednak fetyszyzm dawnegozewnętrznego bogactwa, istniejącego tylko jako przedmiot, zostaje zredukowany do bardzo prostegoelementu przyrody, a za istotę bogactwa jest uznane – aczkolwiek dopiero częściowo, w specyficzny sposób– jego istnienie subiektywne, to nieunikniony staje się dalszy krok naprzód: poznanie ogólnej istotybogactwa, a więc uznanie pracy w jej skończonej absolutności, tj. abstrakcji, za zasadę. Wykazuje sięfizjokratyzmowi, że rolnictwo pod względem ekonomicznym, a jest to jedyny wzgląd właściwy, nie różnisię od żadnej innej produkcji, i dlatego też istotę bogactwa stanowi nie jakaś praca określona, związana zjakimś szczególnym elementem, nie jakiś szczególny przejaw pracy, lecz praca w ogóle.

Uznając pracę za istotę bogactwa, fizjokratyzm neguje bogactwo szczególne, zewnętrzne, wyłącznieprzedmiotowe. Ale dla fizjokratyzmu praca jest subiektywną istotą tylko własności ziemskiej (jego punktemwyjścia jest ten rodzaj własności, który historycznie występuje jako panujący i uznany); czyni on tylkowłasność ziemską wyalienowanym człowiekiem. Fizjokratyzm znosi feudalny charakter własnościziemskiej, uznając produkcję (rolnictwo) za jej istotę; ale jego stosunek do świata przemysłu jestnegatywny, uznaje on feudalizm, uważając rolnictwo za jedyną produkcję.

Jest rzeczą zrozumiałą, że skoro tylko ujmie się subiektywną istotę przemysłu konstytuującego sięjako przeciwieństwo własności ziemskiej, tzn. konstytuującego się jako przemysł, istota ta zawiera w sobie i

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 36 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 37: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

to swoje przeciwieństwo. Bo podobnie jak przemysł zawiera w sobie zniesioną własność ziemską, taksubiektywna istota przemysłu zawiera w sobie zarazem subiektywną istotę własności ziemskiej.

Podobnie jak własność ziemska jest pierwszą postacią własności prywatnej, a przemysł historyczniewystępuje wobec niej początkowo tylko jako szczególny rodzaj własności, albo raczej jest wyzwolonymniewolnikiem własności ziemskiej – tak tenże sam proces powtarza się przy naukowym ujmowaniusubiektywnej istoty własności prywatnej, pracy, i praca występuje początkowo tylko jako praca rolnicza,potem jednak zostaje uznana jako praca w ogóle.

Wszelkie bogactwo staje się bogactwem przemysłowym, bogactwem pracy, przemysł jestskończoną postacią pracy, a system fabryczny rozwiniętą postacią przemysłu, tzn. pracy, kapitałprzemysłowy zaś – skończoną obiektywną postacią własności prywatnej.

Widzimy, że dopiero teraz może się dokonać panowanie własności prywatnej nad człowiekiem i wnajogólniejszej formie stać się siłą dziejową.

[Własność prywatna a komunizm. Różne etapy rozwojupoglądów komunistycznych. Komunizm prymitywny, zrównujący,

i komunizm jako socjalizm, pokrywający się z humanizmem]

Do str. XXXIX. – Lecz przeciwieństwo między brakiem własności a własnością jestprzeciwieństwem jeszcze obojętnym; nie ujmuje się go w jego czynnym stosunku, w jego stosunkuwewnętrznym, nie ujmuje się go jeszcze jako sprzeczności, dopóki nie pojmie się go jako przeciwieństwamiędzy pracą a kapitałem. Przeciwieństwo to może wyrazić się w swej pierwszej postaci nawet tam, gdzieruch własności prywatnej nie jest zaawansowany, w starożytnym Rzymie, w Turcji itd. Wówczas niewystępuje ono jeszcze jako przeciwieństwo stworzone przez samą własność prywatną. Ale praca,subiektywna istota własności prywatnej, jako coś, co wyłącza własność, i kapitał, praca obiektywna, jakocoś, co wyłącza pracę – oto własność prywatna jako rozwinięty stosunek tej sprzeczności, a zatem stosunekw stanie czynnym, prący do rozwiązania.

Do tej samej strony. – Zniesienie samowyobcowania przebywa tę samą drogę, cosamowyobcowanie. Najpierw rozpatruje się własność prywatną tylko od jej strony obiektywnej, ale jednakuważa się pracę za jej istotę. Formą jej istnienia jest zatem kapitał, który “jako taki” należy znieść(Proudhon). Albo też bierze się szczególny sposób pracy – pracę zniwelowaną, rozdrobnioną i dlategoniewolną – za źródło szkodliwego charakteru własności prywatnej i jej wyobcowania w stosunku doczłowieka. Tak jest u Fouriera, który podobnie jak fizjokraci znów uważa pracę rolniczą co najmniej zapracę par excellence, podczas gdy St. Simon, przeciwnie, uznaje pracę przemysłową jako taką za istotną idlatego domaga się wyłącznego panowania industrialistów i poprawy położenia robotników. Komunizmwreszcie jest pozytywnym wyrazem zniesionej własności prywatnej; początkowo występuje on jakopowszechna własność prywatna. Ujmując stosunek własności prywatnej w jego powszechności, jest on

1. w swej początkowej postaci tylko upowszechnieniem i dokonaniem stosunku własnościprywatnej; w tym charakterze występuje w dwojakiej postaci: po pierwsze, panowanie własności rzeczowejjest w porównaniu z nim taką potęgą, że chce on zniweczyć wszystko, co nie może stać się własnościąprywatną wszystkich; chce siłą abstrahować od talentów itd. Bezpośrednie fizyczne posiadanie jest dlańjedynym celem życia i istnienia; kategorii robotnika nie znosi, lecz rozciąga na wszystkich ludzi; stosunekwłasności prywatnej pozostaje stosunkiem wspólnoty do świata rzeczy; wreszcie, ten ruch usiłującyprzeciwstawić własności prywatnej powszechną własność prywatną wyraża się w zwierzęcej postaci, gdymałżeństwu (które jest zresztą pewną formą ekskluzywnej własności prywatnej) przeciwstawia wspólnośćżon, kiedy to kobieta staje się społeczną i pospólną własnością. Rzec można, że ta idea wspólności żonzdradza tajemnicę tego jeszcze zupełnie prymitywnego i bezmyślnego komunizmu. Jak kobieta z

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 37 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 38: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

małżeństwa do powszechnej prostytucji27, tak i cały świat bogactwa, tzn. przedmiotowej istoty człowieka,przechodzi ze stosunku ekskluzywnego małżeństwa z właścicielem prywatnym w stosunek uniwersalnejprostytucji ze społeczeństwem. Komunizm ten, negując wszędzie osobowość człowieka, jest właśnie tylkokonsekwentnym wyrazem własności prywatnej, będącej tą negacją. Powszechna i konstytuująca się wewładzę zazdrość jest tą zamaskowaną formą, którą przyjmuje żądza posiadania i w której, tylko w pewienodmienny sposób, znajduje satysfakcję. Idea każdej własności prywatnej jako takiej obraca sięprzynajmniej przeciw większej własności prywatnej jako zazdrość i dążenie do zrównania – co stanowinawet istotę konkurencji. Prymitywny komunista jest jedynie dokonaniem tej zazdrości i tego zrównania, apunktem wyjścia jest tu urojone minimum. Ma on określony, ograniczony miernik. Że takie zniesieniewłasności prywatnej nie jest bynajmniej rzeczywistym przyswojeniem, tego dowodzi właśnie abstrakcyjnanegacja całego świata kultury i cywilizacji, powrót do nienaturalnej prostoty ubogiego i nie mającegopotrzeb człowieka, który nie tylko nie przerósł własności prywatnej, lecz nawet do niej nie dorósł.

Wspólnota jest tu tylko wspólnotą pracy i równością płacy, którą wypłaca wspólny kapitał,wspólnota jako powszechny kapitalista. Obie strony stosunku podniesiono do rzędu urojonejpowszechności: pracę jako coś, co określa każdego, kapitał jako uznaną powszechność i siłę wspólnoty.

W stosunku do kobiety jako do zdobyczy i niewolnicy powszechnej pożądliwości wyraża sięnieskończona degradacja, w jakiej człowiek znajduje się wobec siebie samego, gdyż tajemnica tegostosunku znajduje swój niedwuznaczny, zdecydowany, otwarty, ujawniony wyraz w stosunku mężczyznydo kobiety i w sposobie pojmowania bezpośredniego, przyrodniczego stosunku gatunkowego.Bezpośrednim, przyrodniczym, koniecznym stosunkiem człowieka do człowieka jest stosunek mężczyznydo kobiety. W tym przyrodniczym stosunku gatunkowym stosunek człowieka do przyrody jestbezpośrednio jego stosunkiem do człowieka, a stosunek do człowieka jest bezpośrednio jego stosunkiem doprzyrody, jego własnym przyrodniczym określeniem. W tym stosunku przejawia się więc w sposóbzmysłowy, sprowadzony do naocznego faktu, w jakiej mierze ludzka istota stała się dla człowieka przyrodączy też w jakiej mierze przyroda stała się ludzką istotą człowieka. Wedle tego stosunku można więc ocenićpoziom całej kultury człowieka. Charakter tego stosunku świadczy o tym, w jakiej mierze człowiek stał siędla siebie istotą gatunkową, Człowiekiem, oraz w jakiej mierze pojmuje siebie jako taką istotę; stosunekmężczyzny do kobiety jest najbardziej przyrodniczym stosunkiem człowieka do człowieka. Pokazuje onwięc, w jakiej mierze przyrodnicze postępowanie człowieka stało się ludzkie, czyli w jakim stopniu ludzkaistota stała się dlań istotą przyrodniczą, w jakiej mierze jego natura ludzka stała się dlań przyrodą. Stosunekten pokazuje również, w jakiej mierze potrzeba człowieka stała się potrzebą ludzką, a więc w jakiej mierzeinny człowiek stał się dlań potrzebny jako człowiek, w jakiej mierze w swym najbardziej indywidualnymbycie jest on zarazem istotą społeczną.

A więc pierwsze pozytywne zniesienie własności prywatnej, komunizm prymitywny jest tylkoformą przejawiania się nikczemności własności prywatnej, która chce się ukonstytuować jako pozytywnawspólnota.

2. Komunizm a) jeszcze o charakterze politycznym, demokratyczny lub despotyczny; b) połączonyze zniesieniem państwa, ale zarazem jeszcze nie w pełni rozwinięty i w dalszym ciągu pozostający podwpływem własności prywatnej, czyli alienacji człowieka. W obydwu postaciach komunizm traktuje jużsiebie jako reintegrację, czyli powrót człowieka do siebie, jako zniesienie samoalienacji człowieka,ponieważ jednak nie uchwycił jeszcze pozytywnej istoty własności prywatnej oraz nie zrozumiał ludzkiejnatury potrzeby, przeto jest jeszcze omotany przez własność prywatną i nią zakażony. Uchwycił wprawdziejej pojęcie, nie uchwycił jednak jeszcze jej istoty.

3. Komunizm jako pozytywne zniesienie własności prywatnej – tej samoalienacji człowieka – idlatego też jako rzeczywiste przyswojenie ludzkiej istoty przez człowieka i dla człowieka; dlatego też jakopełny powrót człowieka do samego siebie jako do człowieka społecznego, to znaczy ludzkiego, powrót

27 Prostytucja to tylko szczególny wyraz powszechnej prostytucji robotnika, a ponieważ prostytucja jest stosunkiemobejmującym nie tylko prostytuowanego, lecz i prostytuującego – którego nikczemność jest jeszcze większa – to do tejkategorii należy także kapitalista itp.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 38 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 39: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

dokonany świadomie i w oparciu o całe bogactwo dotychczasowego rozwoju. Komunizm ten, jakoskończony naturalizm = humanizmowi, jako skończony humanizm = naturalizmowi; stanowi on prawdziwerozwiązanie konfliktu między człowiekiem a przyrodą oraz między człowiekiem a człowiekiem, prawdziwerozwiązanie konfliktu między istnieniem a istotą, między uprzedmiotowieniem a samostanowieniem,między wolnością a koniecznością, między osobnikiem a gatunkiem. Stanowi on rozwiązanie zagadkihistorii i jest świadomy tego.

A zatem cały ruch historii, będąc rzeczywistym aktem płodzenia komunizmu – aktem narodzin jegoempirycznego bytu – jest zarazem dla jego myślącej świadomości pojętym i uświadomionym ruchem jegostawania się; tymczasem ów nie rozwinięty jeszcze w pełni komunizm szuka dla siebie historycznegodowodu w poszczególnych przeciwstawnych własności prywatnej formacjach historycznych, szuka dowoduw tym, co istnieje, wyrywając pojedyncze momenty ruchu (na tym koniku jadą w szczególności Cabet,Villegardelle itd.) i fiksując je jako dowody swej historycznej rasowości; ale w ten sposób wykazuje ontylko, że nieporównanie większa część ruchu historii przeczy jego twierdzeniom i że jeżeli już kiedyśistniał, to właśnie jego przeszły byt obala jego pretensje do tego, by stanowić istotę.

Że ruch własności prywatnej, właśnie ekonomia, stanowi nie tylko empiryczną, ale i teoretycznąbazę całego ruchu rewolucyjnego – tę konieczność nietrudno pojąć.

Ta materialna, bezpośrednio zmysłowa własność prywatna jest materialnym, zmysłowym wyrazemwyalienowanego życia ludzkiego. Jej ruch – produkcja i konsumpcja – jest zmysłowym przejawem ruchuwszelkiej dotychczasowej produkcji, tzn. urzeczywistnieniem, czyli rzeczywistością człowieka. Religia,rodzina, państwo, prawo, moralność, nauka, sztuka itd. są to tylko szczególne sposoby produkcjipodporządkowane jej ogólnemu prawu. A zatem pozytywne zniesienie własności prywatnej, jakoprzyswojenie życia ludzkiego, jest pozytywnym zniesieniem wszelkiej alienacji, czyli powrotem człowiekaod religii, rodziny, państwa itd. do swego ludzkiego, tj. społecznego bytu. Alienacja religijna jako takadokonuje się tylko w sferze świadomości, w ludzkim wnętrzu, natomiast alienacja ekonomiczna jestalienacją rzeczywistego życia – i dlatego też zniesienie tej ostatniej obejmuje obie strony. Jest rzeczązrozumiałą, że początkowy punkt wyjściowy tego ruchu u poszczególnych narodów zależy od tego, czyprawdziwe, uznane życie narodu rozwija się bardziej w świadomości czy też w świecie zewnętrznym, czyjest bardziej życiem idealnym czy też realnym. Komunizm zaczyna od razu (Owen) od ateizmu; ateizmowipoczątkowo wiele jeszcze brakuje do tego, by być komunizmem, jako że ów ateizm jest bardziej jeszczeabstrakcją. Filantropia ateizmu jest więc zrazu tylko filantropią filozoficzną, abstrakcyjną, natomiastfilantropia komunizmu jest od razu realna i nastawiona bezpośrednio na działanie.

Widzieliśmy, jak przy założeniu pozytywnego zniesienia własności prywatnej człowiek produkujeczłowieka – siebie samego i innego człowieka; jak przedmiot, który jest bezpośrednią czynną manifestacjąjego indywidualności, jest zarazem jego własnym bytem dla drugiego człowieka, bytem tego drugiegoczłowieka oraz bytem tego drugiego człowieka dla pierwszego. Tak samo jednak i materiał pracy, iczłowiek jako podmiot są zarówno rezultatem, jak i punktem wyjściowym ruchu (i właśnie na tym, żemuszą być tym punktem wyjściowym, polega dziejowa konieczność własności prywatnej). A więccharakter społeczny jest ogólnym charakterem całego tego ruchu; jak samo społeczeństwo produkujeczłowieka jako człowieka, tak i człowiek produkuje społeczeństwo. Działalność i używanie zarówno co doswej treści, jak i co do sposobu istnienia są społeczne – jest to działalność społeczna i społeczne używanie.Ludzka istota przyrody istnieje dopiero dla człowieka społecznego; bo dopiero tu przyroda jest dla niegowięzią łączącą człowieka z człowiekiem, bytem jego dla drugiego człowieka i drugiego dla niego,elementem życiowym rzeczywistości ludzkiej, podstawą jego własnego ludzkiego bytu. Dopiero wtedy jegobyt przyrodniczy staje się dla niego bytem ludzkim i przyroda staje się dla niego człowiekiem. Tak więcspołeczeństwo jest skończoną jednością istoty człowieka i przyrody, prawdziwym zmartwychwstaniemprzyrody, urzeczywistnieniem naturalizmu człowieka i humanizmu przyrody.

Działalność społeczna i społeczne używanie istnieją bynajmniej nie tylko w postaci bezpośredniowspólnej działalności i bezpośrednio wspólnego używania, aczkolwiek wspólna działalność i wspólneużywanie, tj. taka działalność i takie używanie, które przejawiają się i potwierdzają bezpośrednio w

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 39 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 40: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

rzeczywistym obcowaniu z innymi ludźmi, będą istnieć wszędzie tam, gdzie ów bezpośredni wyrazspołeczności ma oparcie w istotnej treści działalności i używania i odpowiada naturze tej treści.

Nawet wtedy, kiedy zajmuję się pracą naukową itp. – pracą, którą mało kiedy mogę wykonywaćbezpośrednio wespół z innymi – działam społecznie, gdyż działam jako człowiek. Nie tylko materiał mojejdziałalności – nawet sam język, którym posługuje się myśliciel – jest mi dany jako produkt społeczny, alemój własny byt jest działalnością społeczną; dlatego też to, co daję z siebie, daję z siebie za społeczeństwo,będąc świadomy siebie jako istoty społecznej.

Moja ogólna świadomość jest tylko teoretyczną postacią tego, czego żywą postacią jest realnawspólnota, społeczność, natomiast w naszych czasach ogólna świadomość abstrahuje od rzeczywistegożycia i dlatego wrogo mu się przeciwstawia. Dlatego też i działalność mojej ogólnej świadomości – jakotaka – jest moim bytem teoretycznym jako istoty społecznej.

W szczególności należy unikać z kolei przeciwstawiania “społeczeństwa” jako abstrakcji jednostce.Jednostka jest istotą społeczną. Dlatego przejawy jej życia – choćby nie miały bezpośrednio postacispołecznej, postaci przejawów życia wespół z innymi – są przejawami i potwierdzeniem życia społecznego.Życie indywidualne i gatunkowe człowieka nie są czymś różnym, choć sposób życia indywidualnego jestsiłą rzeczy bądź bardziej szczególnym, bądź bardziej ogólnym przejawem życia gatunkowego, czy też życiegatunkowe jest bądź bardziej szczególnym, bądź ogólnym życiem indywidualnym.

Jako świadomość gatunkowa człowiek potwierdza swoje realne życie społeczne i tylko powtarza wmyśleniu swój rzeczywisty byt, i na odwrót, byt gatunkowy potwierdza się w świadomości gatunkowej iistnieje dla siebie w swej ogólności jako istota myśląca.

Człowiek przeto, jakkolwiek jest jednostką szczególną i ta szczególność właśnie czyni go jednostkąi prawdziwie indywidualną istotą społeczną, jest zarazem w równej mierze całością, idealną całością,subiektywnym bytem dla siebie myślanego i zmysłowo doznawanego społeczeństwa, podobnie jak i wrzeczywistości istnieje on zarówno jako ogląd i rzeczywiste używanie bytu społecznego, jak również jakocałość ludzkiego przejawiania życia.

Dlatego myślenie i byt są wprawdzie czymś różnym, ale równocześnie stanowią jedność.Śmierć wydaje się srogim zwycięstwem gatunku nad określonym osobnikiem i niejako

zaprzeczeniem ich jedności, ale określony osobnik jest tylko określoną istotą gatunkową i śmiertelny jestjako taki.

<4. Jak własność prywatna jest tylko zmysłowym wyrazem tego, że człowiek staje się dla siebierównocześnie czymś przedmiotowym i zarazem przedmiotem obcym sobie i nieludzkim, że jegoprzejawianie życia jest jego alienacją życia, jego urzeczywistnianie – jego odrzeczywistnianiem, obcąrzeczywistością, tak też pozytywne zniesienie własności prywatnej, tj. zmysłowe przyswojenie dlaczłowieka i przez człowieka istoty ludzkiej i życia ludzkiego, człowieka przedmiotowego, dzieł ludzkich,należy pojmować nie tylko w sensie bezpośredniego, jednostronnego używania, nie tylko w sensiewładania, w sensie posiadania. Człowiek przyswaja sobie swą wszechstronną istotę w sposóbwszechstronny, a więc jako człowiek całościowy. Wszelki jego ludzki stosunek do świata, widzenie,słyszenie, wąchanie, smakowanie, dotykanie, myślenie, kontemplowanie, czucie, chcenie, działanie,kochanie – słowem, wszystkie narządy jego osobowości, jak i narządy, które są bezpośrednio w swej formienarządami społecznymi, stanowią w swym stosunku przedmiotowym, czyli w swym stosunku doprzedmiotu, przyswojenie tego przedmiotu, przyswojenie rzeczywistości ludzkiej; ich stosunek doprzedmiotu to przejawianie się rzeczywistości ludzkiej28; ludzka aktywność i ludzka pasywność[menschliches Leiden], bo pasywność, ujęta z punktu widzenia człowieka, jest używaniem jego samego.

Własność prywatna zrobiła z nas ludzi tak głupich i jednostronnych, że przedmiot jest nasz dopierowówczas, gdy go mamy, a więc gdy istnieje dla nas jako kapitał, albo gdy go bezpośrednio posiadamy,jemy, pijemy, nosimy na sobie, mieszkamy w nim itd. – słowem, gdy go spożywamy – aczkolwiek samawłasność prywatna uważa wszystkie te sposoby bezpośredniej realizacji posiadania tylko za środki dożycia, życie zaś, dla którego są one środkami, to życie własności prywatnej, praca i kapitalizacja.28 Dlatego jest ona tak samo wieloraka, jak wielorakie są określenia istoty i działania ludzkie.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 40 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 41: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Miejsce wszystkich zmysłów fizycznych i duchowych zajęła więc prosta alienacja wszystkich tychzmysłów – zmysł posiadania. Do takiego stanu bezwzględnej nędzy musiała być doprowadzona istotaludzka, żeby mogła zrodzić z siebie swe wewnętrzne bogactwo. (O kategorii posiadania ob.: Hess, w“Einundzwanzig Bogen”29).

Toteż zniesienie własności prywatnej jest całkowitą emancypacją wszystkich ludzkich zmysłów iwłaściwości; ale jest tą emancypacją właśnie dlatego, że owe zmysły i właściwości stały się ludzkie,zarówno subiektywnie, jak i obiektywnie. Oko stało się okiem ludzkim, a jego przedmiot stał sięprzedmiotem społecznym, ludzkim, pochodzącym od człowieka i dla człowieka przeznaczonym. Zmysłystały się więc bezpośrednio w swej praktyce teoretykami. Ustosunkowują się do rzeczy ze względu na samąrzecz, ale sama rzecz jest przedmiotowym, ludzkim ustosunkowaniem się do siebie samej oraz doczłowieka30, i na odwrót. Toteż potrzeba czy też używanie utraciły swoją egoistyczną naturę, a przyrodautraciła swą czystą użyteczność, gdyż pożytek stał się pożytkiem ludzkim.

Tak też zmysły i używanie innych ludzi zostały przeze mnie zawłaszczone. Dlatego oprócz tychbezpośrednich narządów tworzą się narządy społeczne, w postaci społeczeństwa; tak np. działalność wbezpośrednim powiązaniu z innymi itd. stała się narządem mego przejawiania życia i sposobemzawłaszczania życia ludzkiego.

Jasne jest, że oko ludzkie doznaje inaczej niż prymitywne oko nieludzkie, ucho ludzkie słyszyinaczej niż ucho prymitywne itd.

Stwierdziliśmy, że człowiek nie traci siebie w swym przedmiocie tylko wtedy, gdy ten staje się dlaniego przedmiotem ludzkim albo człowiekiem przedmiotowym. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy przedmiotten staje się dla niego przedmiotem społecznym, on sam staje się dla siebie istotą społeczną, aspołeczeństwo staje się dla niego istotą w tym przedmiocie. Kiedy zatem, z jednej strony, dla człowieka wspołeczeństwie rzeczywistość przedmiotowa staje się wszędzie rzeczywistością sił istoty ludzkiej,rzeczywistością ludzką, a więc rzeczywistością sił jego własnej istoty, wówczas wszystkie przedmioty stająsię dla niego uprzedmiotowieniem jego samego, przedmiotami potwierdzającymi i urzeczywistniającymijego indywidualność, jego przedmiotami, tzn. przedmiot staje się nim samym. To, jak się one dla niegostają jego przedmiotami, zależy od natury przedmiotu i od natury odpowiadającej jej siły istoty, bo właśnieokreśloność tego stosunku stanowi szczególny, rzeczywisty sposób potwierdzania. Dla oka, przedmiot jestinny niż dla ucha i przedmiot oka jest inny niż przedmiot ucha. Swoistość każdej siły istoty stanowi właśniejej swoistą istotę, a zatem również swoisty sposób jej uprzedmiotowienia, jej przedmiotowo-rzeczywistego,żywego bytu. Człowiek potwierdza się więc w świecie przedmiotowym nie tylko przez myślenie, lecz takżewszystkimi zmysłami.

Z drugiej strony, biorąc subiektywnie, dopiero muzyka rozbudza zmysł muzyczny człowieka; dlaniemuzykalnego ucha najpiękniejsza muzyka nie ma żadnego sensu, nie jest dla niego przedmiotem, gdyżmój przedmiot może być tylko potwierdzeniem jednej z sił mojej istoty, czyli może istnieć dla mnie tylkotak, jak istnieje dla siebie siła mojej istoty, jako zdolność subiektywna, gdyż sens przedmiotu dla mnie (masens tylko dla odpowiadającego mu zmysłu) sięga właśnie tak daleko, jak daleko sięga mój zmysł. Dlategozmysły człowieka społecznego są innymi zmysłami niż zmysły człowieka niespołecznego; dopiero poprzezrozwinięte przedmiotowo bogactwo istoty ludzkiej bądź rozwija się, bądź się dopiero tworzy bogactwosubiektywnej zmysłowości ludzkiej: muzykalne ucho, oko wrażliwe na piękno formy, słowem, zmysłyzdolne do ludzkich doznań, zmysły, które potwierdzają się jako siły istoty ludzkiej. Albowiem nie tylkopięć zmysłów, lecz również tzw. zmysły duchowe, zmysły praktyczne (wola, miłość itd.), słowem – zmysłludzki, człowieczeństwo zmysłów, powstaje tylko dzięki istnieniu swego przedmiotu, dziękiuczłowieczonej przyrodzie. Wykształcenie pięciu zmysłów jest dziełem całej dotychczasowej historii.

29 Moses Hess, “Sozialismus und Communismus” (“Socjalizm i komunizm”), “Die eine und die ganze Freiheit” (“Wolnośćjednostki i ogółu”), “Philosophie der Tat” (“Filozofia czynu”) w zbiorze “Einundzwanzig Bogen aus der Schweiz”, Zurych iWinterthur 1843. – Red.30 Praktycznie mogę ustosunkować się do rzeczy po ludzku tylko wtedy, kiedy rzecz ustosunkowuje się po ludzku doczłowieka.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 41 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 42: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Zmysł podległy prymitywnej potrzebie praktycznej ma tylko ograniczone znaczenie.> Dla człowiekawygłodzonego nie istnieje ludzka postać pokarmu, lecz tylko abstrakcyjny byt pokarmu jako pokarmu; zrównym powodzeniem mógłby on mieć postać jak najbardziej prymitywną i nie sposób powiedzieć, czymtakie zaspokojenie głodu różni się od zwierzęcego zaspokajania głodu. Człowiek stroskany, nękanypotrzebami nie jest wrażliwy na najpiękniejszą sztukę teatralną; handlujący minerałami widzi tylko ichwartość handlową, nie zaś ich piękno i swoistą naturę; nie ma on zmysłu mineralogicznego. Tak więcuprzedmiotowienie istoty ludzkiej, zarówno pod względem teoretycznym, jak i praktycznym, jest niezbędnezarówno do tego, by uczłowieczyć zmysł ludzki, jak i do tego, by uczłowieczyć całe bogactwo ludzkiego iprzyrodniczego jestestwa.

<Podobnie jak stające się społeczeństwo znajduje wskutek ruchu własności prywatnej, jej bogactwai jej nędzy – bogactwa i nędzy materialnej i duchowej – cały materiał do tego kształtowania się, takspołeczeństwo już powstałe produkuje, jako swoją stałą rzeczywistość, człowieka w całym tym bogactwiejego istoty, człowieka bogatego, o głęboko i wszechstronnie wykształconych zmysłach.>

Widzimy, że subiektywizm i obiektywizm, spirytualizm i materializm, działanie i pasywnośćdopiero w stanie społecznym tracą swój przeciwstawny charakter, a więc i przestają istnieć jako takieprzeciwieństwa; <widzimy, że nawet przeciwieństwa teoretyczne można rozwiązać tylko w sposóbpraktyczny, tylko dzięki praktycznej energii człowieka, i dlatego rozwiązanie ich nie jest bynajmniej tylkozadaniem poznania, lecz rzeczywistym zadaniem życia, zadaniem, którego filozofia nie mogła rozwiązaćwłaśnie dlatego, że ujmowała je jako zadanie wyłącznie teoretyczne.>

<Widzimy, że historia przemysłu i powstały przedmiotowy byt przemysłu jest otwartą księgą siłistoty ludzkiej, zmysłową postacią psychologii ludzkiej, którą dotychczas rozpatrywano nie w jej związku zistotą człowieka, lecz stale tylko pod kątem zewnętrznego stosunku użyteczności, albowiem – poruszającsię w sferze alienacji – ludzie umieli ujmować jako rzeczywistość sił istoty ludzkiej i jako ludzkie aktygatunkowe tylko ogólny byt człowieka, religię czy historię w ich postaci abstrakcyjno-ogólnej, w postacipolityki, sztuki, literatury itd. W zwykłym, materialnym przemyśle (– który można traktować jako częśćowego ogólnego ruchu, ale równie dobrze sam ten ruch można traktować jako szczególną część przemysłu,gdyż wszelka działalność ludzka była dotąd pracą, czyli przemysłem, działalnością sobie samejwyobcowaną –) mamy przed sobą w postaci zmysłowych, obcych, użytecznych przedmiotów, w postaciwyobcowanej, uprzedmiotowione siły istoty człowieka. Psychologia, dla której księga ta, to znaczy właśniezmysłowo najbardziej obecna, najdostępniejsza część historii, jest zamknięta, nie może stać się rzeczywistą,bogatą w treść i realną nauką.> Cóż w ogóle myśleć o takiej nauce, która arystokratycznie abstrahuje od tejwielkiej części pracy ludzkiej i nie odczuwa jako swej własnej ograniczoności, gdy tak wielkie bogactwoludzkiego działania nie mówi jej nic, prócz tego, co da się wyrazić jednym słowem: “potrzeba”, “pospolitapotrzeba”?

Nauki przyrodnicze rozwinęły niebywałą działalność i przyswoiły sobie materiał, który nieustannierośnie. Ale filozofia pozostała im równie obca, jak one filozofii. Chwilowe połączenie było tylkofantastyczną iluzją. Nie brak było woli, ale nie dostało zdolności. Historiografia sama zwraca uwagę nanauki przyrodnicze tylko mimochodem, jako na moment oświecenia, użyteczności, poszczególnychwielkich odkryć. Ale za to tym praktyczniej przyrodoznawstwo wtargnęło za pośrednictwem przemysłu dożycia ludzkiego, przekształciło je i przygotowało emancypację człowieka, aczkolwiek bezpośrednio musiałodokonać odczłowieczenia. Przemysł jest rzeczywistym historycznym stosunkiem przyrody, a zatem iprzyrodoznawstwa, do człowieka; skoro zatem ujmie się przemysł jako egzoteryczne odsłonięcie sił istotyludzkiej, to zrozumiała stanie się również ludzka istota przyrody czy też przyrodnicza istota człowieka; wrezultacie przyrodoznawstwo utraci swój abstrakcyjnie materialny, a raczej idealistyczny kierunek i staniesię podstawą nauki ludzkiej, jak już dziś – choć w wyalienowanej postaci – stało się podstawą rzeczywiścieludzkiego życia, przyjmować zaś inną podstawę dla życia, a inną dla nauki – to a priori zakładać cośkłamliwego. <Przyroda kształtująca się w historii ludzkiej – w akcie narodzin społeczeństwa ludzkiego –jest rzeczywistą przyrodą człowieka, dlatego przyroda kształtowana – aczkolwiek w wyalienowanej postaci– przez przemysł jest prawdziwą przyrodą antropologiczną.>

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 42 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 43: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Zmysłowość (ob. Feuerbach) powinna być podstawą wszelkiej nauki. Nauka jest rzeczywistą naukątylko wtedy, gdy jej punktem wyjścia jest zmysłowość w dwojakiej postaci, zarówno w postaci zmysłowejświadomości, jak i zmysłowej potrzeby, a więc wtedy, gdy punktem wyjścia nauki jest przyroda. Całahistoria to przygotowywanie tego, by “człowiek” stał się przedmiotem zmysłowej świadomości, a potrzeba“człowieka jako człowieka” stała się prawdziwą potrzebą. Sama historia jest rzeczywistą częścią historiinaturalnej, stawania się przyrody człowiekiem. Przyrodoznawstwo w przyszłości wchłonie naukę oczłowieku, podobnie jak nauka o człowieku wchłonie przyrodoznawstwo: będzie jedna nauka.

Człowiek jest bezpośrednim przedmiotem przyrodoznawstwa, bo bezpośrednią zmysłową przyrodąjest dla człowieka bezpośrednio ludzka zmysłowość (wyrażenie identyczne), bezpośrednio jako innyzmysłowo istniejący dlań człowiek; albowiem jego własna zmysłowość jest dla niego samegozmysłowością ludzką dopiero poprzez innego człowieka. Przyroda zaś jest bezpośrednim przedmiotemnauki o człowieku. Pierwszy przedmiot człowieka – człowiek – jest przyrodą, zmysłowością; i szczególnezmysłowe siły istoty ludzkiej znajdujące swoje przedmiotowe urzeczywistnienie wyłącznie w przedmiotachprzyrody, mogą osiągnąć swoje samopoznanie tylko w nauce o przyrodzie w ogóle. Nawet żywiołmyślenia, żywioł, w którym przejawia się życie myśli, język, jest natury zmysłowej. Społecznarzeczywistość przyrody i ludzkie przyrodoznawstwo albo nauka przyrodnicza o człowieku – to wyrażeniaidentyczne.

<Widzimy, że miejsce ekonomicznego bogactwa i nędzy zajmuje bogaty człowiek i bogata potrzebaludzka. Bogaty człowiek jest zarazem człowiekiem potrzebującym pełni przejawów ludzkiego życia,człowiekiem, w którym jego własne urzeczywistnienie istnieje jako wewnętrzna konieczność, jestczłowiekiem w potrzebie. Nie tylko bogactwo, w równej mierze także ubóstwo człowieka zyskuje – wwarunkach socjalizmu – znaczenie ludzkie, a zatem społeczne. Jest pasywną więzią, która każeczłowiekowi odczuwać jako potrzebę największe bogactwo, jakim jest inny człowiek. Panowanie we mnieistoty przedmiotowej, zmysłowy wybuch działalności mojej istoty, jest namiętnością, która w ten sposóbstaje się tu działalnością mojej istoty31.>

5. Istota uważa się za samodzielną dopiero wtedy, gdy stoi na własnych nogach, a stoi na własnychnogach dopiero wtedy, gdy swoje istnienie zawdzięcza samej sobie. Człowiek, który żyje z łaski innego,uważa się za istotę zależną. Żyję zaś całkowicie z łaski innego wtedy, gdy zawdzięczam mu nie tylkoutrzymanie swego życia, lecz i to, że ponadto stworzył moje życie, że jest źródłem mojego życia, a mojeżycie ma z konieczności taką przyczynę zewnętrzną, jeśli nie jest moim własnym tworem. Dlatego aktstworzenia jest wyobrażeniem, które bardzo trudno wyprzeć ze świadomości ludu. Byt sam przez sięprzyrody i człowieka jest dlań niepojęty, ponieważ przeczy wszelkim oczywistościom życia praktycznego.

Wyobrażeniu o stworzeniu Ziemi zadała potężny cios geognozja, tj. nauka, która przedstawiakształtowanie się ziemi, powstawanie ziemi jako proces, jako samotworzenie się. Generatio aequivoca jestjedynym praktycznym obaleniem teorii stworzenia.

Łatwo, rzecz jasna, powiedzieć poszczególnemu osobnikowi to, co mówił już Arystoteles: Zostałeśzrodzony przez swego ojca i swą matkę, to znaczy, spółkowanie dwojga ludzi, a więc akt gatunkowy ludzistworzył człowieka w twojej osobie. Widzisz więc, że człowiek również pod względem fizycznymzawdzięcza swoje istnienie człowiekowi. Masz więc mieć na uwadze nie tylko jedną stronę, nieskończonyproces, na mocy którego pytasz dalej: Kto zrodził mojego ojca, kto zrodził jego dziadka itd.? Musisz teżpamiętać o tym ruchu okrężnym, który w owym procesie jest zmysłowo postrzegalny, o ruchu, na mocyktórego człowiek rodząc powtarza siebie samego, a więc podmiotem pozostaje stale człowiek. Ale tyodpowiesz: Uznaję ten ruch okrężny, uznaj więc i ty ten proces, który prowadzi mnie coraz dalej i dalej, ażdo pytania, kto zrodził pierwszego człowieka i w ogóle przyrodę. Mogę ci odpowiedzieć tylko tyle: Twojepytanie samo jest wytworem abstrakcji. Zapytaj sam siebie, jak doszedłeś do tego pytania; zapytaj, czyswego pytania nie zadałeś z punktu widzenia, który nie pozwala mi udzielić odpowiedzi, gdyż jest on zgruntu opaczny? Zapytaj sam siebie, czy dla rozumnego myślenia istnieje ów proces jako taki? Pytając ostworzenie przyrody i człowieka, abstrahujesz tym samym od człowieka i przyrody. Zakładasz ich31 Por. str. 62. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 43 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 44: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

nieistnienie, a mimo to chcesz, bym ci dowiódł ich istnienia. Powiem ci więc: Porzuć swoją abstrakcję, aporzucisz i swoje pytanie, jeśli zaś chcesz się jej trzymać, to bądź konsekwentny, i skoro myślisz człowiekai przyrodę jako nie istniejące, to myśl też siebie jako nie istniejącego, bo przecież ty też jesteś przyrodą iczłowiekiem. Nie myśl, nie pytaj mnie, bo skoro tylko myślisz i pytasz, twoje abstrahowanie od istnieniaprzyrody i człowieka traci sens. A może jesteś takim egoistą, że zakładasz nicość wszystkiego i chceszistnieć tylko sam?

Możesz mi odrzec: Nie chcę zakładać nicości przyrody itd., ja pytam ciebie o akt jej powstania, jakanatoma pytam o powstanie kości itd.

Skoro jednak dla człowieka socjalistycznego cała tak zwana historia powszechna jest niczym innym,jak tylko tworzeniem człowieka przez pracę ludzką, jak tylko stawaniem się przyrody dla człowieka, to maon oczywisty, nieodparty dowód swego narodzenia z siebie samego, dowód procesu swego powstawania.Skoro istotność człowieka i przyrody stała się czymś praktycznym, zmysłowym, naocznym, skoro człowiekstał się dla człowieka praktycznie, zmysłowo, naocznie bytem przyrody, a przyroda dla człowieka bytemczłowieka, pytanie o obcą istotę, o istotę istniejącą ponad przyrodą i człowiekiem – pytanie, które zawieraw sobie stwierdzenie nieistotności przyrody i człowieka – stało się praktycznie niemożliwe. Ateizm, jakozaprzeczenie tej nieistotności, nie ma już sensu, bo ateizm jest negacją boga i stanowieniem przez tę negacjębytu człowieka; ale socjalizm jako socjalizm nie potrzebuje już takiego pośrednictwa; rozpoczyna on odteoretycznie i praktycznie zmysłowej świadomości człowieka i przyrody jako istoty. Jest pozytywnąsamowiedzą człowieka, obywającą się już bez pośrednictwa zniesienia religii, tak jak rzeczywiste życie jestpozytywną rzeczywistością człowieka, obywającą się już bez pośrednictwa zniesienia własności prywatnej,czyli komunizmu. Komunizm jako zaprzeczenie zaprzeczenia jest pozytywnym stanowieniem i dlatego jestrzeczywistym, koniecznym dla najbliższego etapu rozwoju historycznego, momentem emancypacji iodnalezienia się człowieka. Komunizm jest konieczną formą i czynną zasadą najbliższej przyszłości, alekomunizm nie jest jako taki celem rozwoju ludzkiego – formą społeczeństwa ludzkiego.

[Znaczenie potrzeb człowieka w ustroju własności prywatneji w ustroju socjalistycznym. Różnica między bogactwem rozrzutnym

a bogactwem przemysłowym. Podział pracy]

7. Widzieliśmy, jakie znaczenie ma w warunkach socjalizmu bogactwo potrzeb ludzkich, a więczarówno nowy sposób produkcji, jak i nowy przedmiot produkcji: nowy przejaw siły istoty ludzkiej i nowewzbogacenie ludzkiej istoty. W granicach własności prywatnej ma to znaczenie odwrotne. Każdy człowiekprzemyśliwa nad tym, by wzbudzić w drugim nową potrzebę, by zmusić go do nowej ofiary, by wtrącić gow nową zależność, podsunąć nowy sposób używania, a przez to doprowadzić do ruiny ekonomicznej.Każdy usiłuje stworzyć jakąś siłę panującą nad drugim, obcą jego istocie, aby znaleźć w tym zaspokojenieswej własnej egoistycznej potrzeby. Wraz z masą przedmiotów rośnie więc królestwo obcych istot, któreujarzmiają człowieka, a każdy nowy produkt stanowi nową możliwość wzajemnego oszustwa i wzajemnegorabunku. Człowiek staje się tym uboższy jako człowiek, potrzebuje tym więcej pieniędzy, by móczawładnąć tą wrogą istotą, a siła jego pieniądza spada akurat odwrotnie proporcjonalnie do masy produkcji,tzn. potrzeby człowieka rosną wraz ze wzrostem władzy pieniądza. – Potrzeba pieniądza jest przetorzeczywistą potrzebą zrodzoną przez ekonomię i jedyną potrzebą, jaką ona rodzi. Ilość pieniądza staje sięcoraz bardziej jego jedyną możną właściwością; podobnie jak redukuje on wszelką istotę do jej abstrakcji,tak też siebie redukuje w swym własnym ruchu do istoty ilościowej. Brak miary i nieumiarkowanie staje sięjego faktyczną miarą.

Nawet subiektywnie wygląda to w pewnej mierze tak, że rozszerzenie kręgu produktów i potrzebstaje się wynalazczym i bezustannie kalkulującym niewolnikiem nieludzkich, wyrafinowanych,nienaturalnych i zmyślonych rozkoszy. Własność prywatna nie potrafi przekształcić potrzeby prymitywnejw potrzebę ludzką; jej idealizm sprowadza się do fantazji, zachcianki, kaprysu i żaden eunuch nie schlebiabardziej haniebnie swemu despocie i nie usiłuje w bardziej podły sposób podniecać jego stępiałych

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 44 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 45: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

zmysłów, aby zaskarbić sobie jego łaski, niż eunuch przemysłowy, producent, starający się wyłudzićsrebrniki, wywabić złotego ptaka z kieszeni po chrześcijańsku umiłowanego bliźniego (każdy produkt jestprzynętą, za pomocą której chce się zwabić istotę drugiego, jego pieniądze; każda rzeczywista czy możliwapotrzeba jest słabostką, która ściągnie muchę na lep – powszechny wyzysk społecznej istoty ludzkiej;podobnie wszelka niedoskonałość człowieka jest więzią łączącą go z niebem: tu łatwy przystęp do jegoserca ma kapłan; wszelka potrzeba stanowi okazję, by pod najniewinniejszym pozorem podejść dobliźniego i powiedzieć: drogi przyjacielu, daję ci, czego potrzebujesz; ale znasz conditio sine qua non;wiesz, jakim atramentem masz mi podpisać cyrograf; sprawiając ci przyjemność daję ci wpaść w matnię izdzieram z ciebie skórę). Eunuch ten jest na usługi najbardziej przewrotnych pomysłów człowieka, gra rolęstręczyciela między nim i jego potrzebą, budzi w nim chorobliwe pożądania, podpatruje każdą jego słabość,by potem zażądać zapłaty za tę przyjacielską przysługę.

Ta alienacja wyraża się częściowo w tym, że istniejące, z jednej strony, wyrafinowanie potrzeb iśrodków ich zaspokojenia wytwarza, z drugiej strony, zwierzęce zdziczenie, skończony, surowy,abstrakcyjny prymitywizm potrzeb albo raczej odtwarza tylko samo siebie w swym odwrotnym znaczeniu.Nawet potrzeba świeżego powietrza przestaje być potrzebą robotnika; człowiek wraca znów do jaskini, tyleże teraz jest ona zatruta morowym powietrzem cywilizacji i mniej pewna jako siła obca; każdego dnia możebyć jej pozbawiony; każdego dnia mogą go z niej wyrzucić, jeśli nie uiści zapłaty. Za tę trupiarnię musipłacić. Jasne mieszkanie, które Prometeusz u Ajschylosa nazywa jednym z największych darów, dziękiktórym przekształcił dzikusa w człowieka, przestaje istnieć dla robotnika. Światło, powietrze itd.,najprostsza, właściwa nawet zwierzętom, czystość przestaje być potrzebą człowieka. Brud, to zabagnienie,gnicie człowieka, rynsztok (w dosłownym znaczeniu) cywilizacji stają się żywiołem jego życia. Przeciwnenaturze całkowite zaniedbanie, gnijąca przyroda staje się żywiołem jego życia. Żaden z jego zmysłów jużnie funkcjonuje nie tylko na sposób ludzki, lecz i nieludzki, a więc nawet na sposób zwierzęcy. Wracająznów najprymitywniejsze sposoby (i narzędzia) pracy ludzkiej, np. deptak niewolników rzymskich stał sięsposobem produkcji, sposobem egzystencji wielu angielskich robotników. Człowiek wyzbywa się nie tylkopotrzeb ludzkich, ale i zwierzęcych. Irlandczyk zna już tylko potrzebę jedzenia, i to tylko jedzeniaziemniaków, i to tylko ziemniaków świńskich, ziemniaków najpodlejszego gatunku. A Anglia i Francjamają już w każdym mieście przemysłowym małą Irlandię. Dzikus, zwierzę mają przecież jeszcze potrzebępolowania, ruchu itd., potrzebę towarzystwa. – Uproszczenie maszyny, pracy wykorzystuje się do tego, byistotę, która dopiero staje się człowiekiem, zupełnie nie ukształtowanego człowieka – dziecko – uczynićrobotnikiem, podobnie jak robotnik stał się zaniedbanym dzieckiem. Maszyna przystosowuje się dosłabości człowieka, by słabego człowieka przekształcić w maszynę.

<W jaki sposób wzrost potrzeb i środków ich zaspokojenia rodzi brak potrzeb i środków, wykazujeekonomista (i kapitalista – w ogóle mamy zawsze na myśli empirycznych przedsiębiorców, gdy mówimycoś pod adresem ekonomistów, którzy są ich naukowym sumieniem i bytem) w ten sposób, że 1. redukujepotrzeby robotnika do najniezbędniejszego, najnędzniejszego utrzymania egzystencji fizycznej, a jegodziałalność do najbardziej abstrakcyjnego ruchu mechanicznego, czyli mówi, że człowiek nie ma żadnychinnych potrzeb ani jeśli chodzi o działalność, ani też o używanie; albowiem nawet takie życie ekonomistanazywa życiem ludzkim i ludzkim bytem; że 2. najmarniejsze życie (egzystencję) bierze w swychkalkulacjach za miernik, i to miernik powszechny: powszechny, bo mający walor dla masy ludzi; czyni zrobotnika istotę pozbawioną zmysłów i potrzeb, a z jego działalności czystą abstrakcję wszelkiejdziałalności; dlatego wszelki luksus robotnika jest dlań zdrożny, a wszystko, co przekracza granicenajbardziej abstrakcyjnie pojętej potrzeby – czy to będzie bierne używanie, czy aktywna działalność –wydaje mu się luksusem. Tak więc ekonomia polityczna, ta nauka o bogactwie, jest zarazem nauką owyrzeczeniu się, rezygnacji, oszczędności, i dochodzi ona faktycznie do tego, że oszczędza człowiekowinawet potrzeby czystego powietrza czy też ruchu fizycznego. Ta nauka o cudownym przemyśle jestzarazem nauką o ascetyzmie, a jej prawdziwym ideałem jest ascetyczny, ale trudniący się lichwą kutwaoraz ascetyczny, ale produkujący niewolnik. Jej ideałem moralnym jest robotnik, który zanosi część swegozarobku do kasy oszczędności, i dla tej ulubionej idei wynalazła nawet lokajską sztukę. Takie sentymenty

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 45 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 46: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

grają w teatrze. Ekonomia polityczna jest więc – mimo swego ziemskiego i zmysłowego wyglądu – naukąprawdziwie moralną, najmoralniejszą z nauk. Jej podstawową zasadą jest samowyrzeczenie, wyrzeczeniesię życia i wszelkich ludzkich potrzeb. Im mniej jesz, pijesz, kupujesz książek, im rzadziej chodzisz doteatru, na bal, do gospody, im mniej myślisz, kochasz, teoretyzujesz, śpiewasz, malujesz, układaszwierszy32, tym więcej oszczędzasz, tym większy staje się twój skarb, którego ani mól nie zje, ani robak niestoczy – kapitał. Im mniej jesteś, im słabiej przejawiasz swoje życie, tym więcej masz, tym większe jesttwoje wyalienowane życie, tym więcej gromadzisz swej wyalienowanej istoty. Wszystko, co ekonomistazabiera ci z życia i człowieczeństwa, zwraca ci w pieniądzach i w bogactwie, i wszystko, czego ty niemożesz, może twój pieniądz: może jeść, pić, chodzić na bale i do teatru, może podróżować, potrafi [zdobyć]sobie sztukę, uczoność, rzadkości historyczne, władzę polityczną – wszystko to może tobie przyswoić;może to wszystko kupić; jest on prawdziwą możnością. Lecz mimo wszystko nie może tworzyć nic więcejprócz siebie samego, nie może kupić nic więcej prócz siebie samego, albowiem wszystko inne jest przeciejego sługą, a skoro władam panem, to władam i sługą i nie potrzebuję uganiać się za sługą. Tak więcwszelkie namiętności i wszelka działalność musi utonąć w żądzy posiadania. Robotnikowi wolno miećtylko tyle, żeby chciał żyć, a wolno mu chcieć żyć tylko po to, żeby mieć.>

Co prawda, pojawia się na terenie ekonomii politycznej kontrowersja. Jedna strona (Lauderdale,Malthus i in.) zaleca luksus i wyklina oszczędność; druga (Say, Ricardo i in.) zaleca oszczędność i wyklinaluksus. Ale pierwsza przyznaje, że chce luksusu, by produkować pracę (tzn. absolutną oszczędność); drugazaś przyznaje, że zaleca oszczędność, by produkować bogactwo, tzn. luksus. Pierwsza strona ulegaromantycznym fantazjom, pragnąc, by nie sama żądza zysku określała konsumpcję bogaczy, i przeczyswym własnym prawom, gdy przedstawia rozrzutność jako bezpośredni środek wzbogacenia; dlatego drugastrona dowodzi bardzo poważnie i szczegółowo, że przez rozrzutność uszczuplam, a nie pomnażam swojemienie. Ta druga strona obłudnie uchyla się od przyznania, że właśnie kaprysy i zachcianki określająprodukcję; zapomina o “wyrafinowanych potrzebach”, zapomina, że bez konsumpcji nie byłoby produkcji;zapomina, że na skutek konkurencji produkcja musi się stawać tylko wszechstronniejsza, bardziejluksusowa; zapomina, że według niej użytek określa wartość rzeczy, a moda określa użytek; chciałaby, żebyprodukowano tylko “to, co pożyteczne” [“Nützliches”], zapomina jednak, że produkcja zbyt wielu rzeczypożytecznych produkuje zbyt wiele zbytecznej [unnütze] ludności. Obie strony zapominają, że rozrzutność ioszczędność, luksus i brak rzeczy niezbędnych, bogactwo i nędza równają się sobie.

<I musisz oszczędzać nie tylko na swoich bezpośrednich potrzebach zmysłowych, jak na jedzeniuitd., musisz również oszczędzić sobie udziału w sprawach ogółu, współczucia, zaufania itd., wszystkiegotego musisz sobie oszczędzić, jeśli chcesz być w zgodzie z ekonomią, jeśli nie chcesz zginąć wskutekzłudzeń.>

Wszystko, co masz, musisz mieć na sprzedaż, tzn. musisz mieć z tego pożytek. Gdy pytamekonomistę: czy jestem posłuszny prawom ekonomicznym, kiedy zarabiam pieniądze, wystawiając nasprzedaż, wydając na łup cudzej rozpusty swoje ciało (robotnicy fabryczni we Francji nazywają prostytucjęswych żon i córek X-tą godziną pracy, i tak jest dosłownie), albo czy postępuję według zasad ekonomiipolitycznej, kiedy sprzedaję swego przyjaciela Marokańczykom (a bezpośrednia sprzedaż ludzi w postacihandlu poborowymi itd. jest praktykowana we wszystkich krajach cywilizowanych), to ekonomistaodpowiada: nie postępujesz wbrew moim prawom, ale posłuchaj, co powie na to ciotka Moralność i ciotkaReligia; moja ekonomiczna moralność i religia nie mają ci nic do zarzucenia, ale... – Ale komu jednak mambardziej wierzyć, ekonomii politycznej czy moralności? – Moralność ekonomii politycznej to zysk, praca ioszczędność, wstrzemięźliwość – ale ekonomia polityczna obiecuje mi zaspokojenie moich potrzeb. –Ekonomia moralności to bogactwo czystego sumienia, cnoty itd.; ale jakże mogę być cnotliwy, jeśli wogóle nie jestem, jakże mogę mieć czyste sumienie, jeśli nie mam zgoła rozeznania. – W istocie alienacjitkwi to, że każda sfera przykłada do mnie inną, wprost przeciwstawną miarę, inną – moralność, inną –ekonomia polityczna, gdyż każda z nich jest określoną alienacją człowieka i każda utrwala odrębny zakreswyalienowanej działalności mej istoty, każda odnosi się w sposób wyalienowany do drugiej alienacji. I tak32 W oryginale słowo trudne do odczytania. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 46 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 47: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

pan Michel Chevalier zarzuca Dawidowi Ricardo, że abstrahuje od moralności. Ale u Ricarda ekonomiapolityczna mówi swym własnym językiem. Jeśli nie jest on moralny, to nie Ricarda to wina. M. Chevalierabstrahuje od ekonomii politycznej, gdy moralizuje, ale z konieczności abstrahuje faktycznie od moralności,gdy uprawia ekonomię polityczną. Przecież odniesienie ekonomii politycznej do moralności – jeśli nie mabyć arbitralne, przypadkowe, a więc nieuzasadnione i nienaukowe, jeśli nie ma być przeprowadzone dlapozoru, lecz ujmować istotę – może oznaczać tylko przynależność praw ekonomii politycznej do dziedzinymoralności; jeśli tak nie jest, lecz raczej jest wręcz przeciwnie, to cóż może na to poradzić Ricardo? Zresztąsamo przeciwieństwo między ekonomią polityczną i moralnością to tylko pozór; będąc przeciwieństwemwcale nim nie jest. Ekonomia polityczna wyraża prawa moralne, tyle że na swój sposób.

<Wyzucie z potrzeb jako zasada ekonomii politycznej przejawia się najdobitniej w jej teoriiludnościowej. Jest za dużo ludzi. Nawet istnienie ludzi jest czystym luksusem i jeśli robotnik jest“moralny” (Mill proponuje publiczne pochwały dla tych, którzy są wstrzemięźliwi w życiu płciowym, ipubliczne potępienie tych, którzy grzeszą płodnością małżeństwa... Czyż to nie moralność, nie naukaascezy?), będzie oszczędny w płodzeniu. Produkcja człowieka okazuje się złem społecznym.>

Sens produkcji obliczonej na bogatych ujawnia się bez osłonek w sensie, jaki ma produkcjaobliczona na biedotę; w górze manifestuje się to zawsze w sposób subtelny, zamaskowany, dwuznaczny –to pozór; na dole – w sposób brutalny, bez ogródek, szczerze – to istota. Prymitywna potrzeba robotnika jesto wiele większym źródłem zysku niż subtelna potrzeba bogacza. Londyńskie sutereny przynoszą swymwłaścicielom więcej niż pałace, tzn. stanowią ze względu na zysk, jaki przynoszą, większe bogactwo, czyli,mówiąc językiem ekonomii politycznej, są większym bogactwem społecznym.

Przemysł spekuluje w równej mierze na subtelności potrzeb, jak i na ich prymitywności, i to naprymitywności wywołanej sztucznie, dla której prawdziwym używaniem jest samoodurzenie, złudnezaspokojenie potrzeby, cywilizacja pośród prymitywnego barbarzyństwa potrzeb. Dlatego angielskie knajpysą jaskrawym symbolem własności prywatnej. Ich luksus obrazuje prawdziwy stosunek przemysłowegoluksusu i bogactwa do człowieka. Toteż nie bez powodów są to jedyne rozrywki świąteczne ludu, doktórych policja angielska odnosi się co najmniej pobłażliwie.

Widzieliśmy już, jak to ekonomista ustanawia różnymi sposobami jedność pracy i kapitału. 1.Kapitał jest to nagromadzona praca; 2. przeznaczenie kapitału w procesie produkcji – po części reprodukcjakapitału z zyskiem, po części kapitał jako surowiec (przedmiot pracy), po części jako samo pracującenarzędzie (maszyna to kapitał bezpośrednio utożsamiony z pracą) – to praca produkcyjna; 3. robotnik jestkapitałem; 4. płaca robocza należy do kosztów kapitału; 5. w odniesieniu do robotnika praca jestreprodukcją jego kapitału życiowego; 6. w odniesieniu do kapitalisty momentem działania jego kapitału.

Wreszcie, 7. ekonomista zakłada pierwotną jedność obu tych czynników jako jedność kapitalisty irobotnika, jest to ów rajski stan pierwotny. To, że te dwa czynniki występują przeciw sobie jako dwieosoby, jest dla ekonomisty wydarzeniem przypadkowym, a więc takim, które się tłumaczy tylkoprzyczynami zewnętrznymi. (Por. Mill).

Narody, które są jeszcze oślepione zmysłowym blaskiem metali szlachetnych i dlatego są jeszczefetyszystami metalowego pieniądza, nie są jeszcze w pełni narodami pieniężnymi. Przeciwieństwo międzyFrancją i Anglią. – Na przykładzie fetyszyzmu widzimy, w jak wielkiej mierze rozwiązanie zagadekteoretycznych jest zadaniem praktyki i dokonuje się za jej pośrednictwem, jak prawdziwa praktyka jestwarunkiem rzeczywistej i pozytywnej teorii. Świadomość zmysłowa fetyszysty jest inna niż Greka, dlategoże inny jest też jego byt zmysłowy. Abstrakcyjna wrogość między zmysłami i duchem jest nieuchronnadopóty, dopóki człowiek nie stworzy swoją własną pracą ludzkiego odczuwania natury, ludzkiego zmysłunatury, a więc i naturalnych zmysłów człowieka.

Równość to nic innego, jak niemieckie Ich = Ich [Ja = Ja], przetłumaczone na francuski, tzn. najęzyk polityki. Równość jako zasada komunizmu stanowi jego uzasadnienie polityczne; z tym samymmamy do czynienia, kiedy Niemiec uzasadnia sobie komunizm ujmując człowieka jako powszechnąsamowiedzę. Jest rzeczą zrozumiałą, że zniesienie alienacji rozpoczyna się zawsze od tej postaci alienacji,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 47 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 48: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

która jest siłą panującą: w Niemczech samowiedza, we Francji równość, bo polityka, w Anglii rzeczywista,materialna potrzeba praktyczna, mająca za swój miernik tylko siebie samą. Z tego punktu widzenia należykrytykować i uznawać Proudhona.

Jeśli nawet komunizmu (ponieważ jest zaprzeczeniem zaprzeczenia, takim przyswojeniem istotyludzkiej, które samo siebie [zapośrednicza] poprzez zaprzeczenie własności prywatnej) nie nazywamyjeszcze prawdziwym pozytywnym stanowieniem, poczynającym się z samego siebie, tylko takim, którezaczyna od własności prywatnej, [. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .]33. Ponieważ więc przytym 34 rzeczywista alienacja życia ludzkiego trwa i jest tym większa, im bardziej ludzie uświadamiają jąsobie jako taką, to [znieść tę alienację] może tylko wprowadzony w czyn komunizm. Do zniesienia ideiwłasności prywatnej wystarcza w zupełności idea komunizmu. Do zniesienia rzeczywistej własnościprywatnej konieczne jest rzeczywiste działanie komunistyczne. Historia przyniesie je, i ruch ten, który wteorii znamy już jako ruch, który sam się znosi, w rzeczywistości przejdzie nader brutalny i długotrwałyproces. Musimy jednak uznać za rzeczywisty postęp już to, że z góry mamy świadomość zarównoograniczoności, jak i celu tego ruchu historycznego, że wyprzedziliśmy ten ruch w świadomości. Gdyjednoczą się komunistyczni rzemieślnicy [kommunistische Handwerker], ich celem jest przede wszystkimnauka, propaganda itp. Ale równocześnie wytwarza się u nich przez to nowa potrzeba, potrzeba wspólnoty,i to, co ma być środkiem, staje się celem. Najświetniejsze osiągnięcia tego praktycznego ruchu możnaujrzeć obserwując zebrania francuskich socjalistycznych ouvriers [robotników]. Palenie, picie, jedzenie itd.przestały już tam być środkiem jednoczenia, środkiem wytwarzającym więź. Wystarcza im wspólnota,związek, rozmowa, której celem znów jest wspólnota; braterstwo ludzi nie jest w ich ustach frazesem, leczprawdą, a z ich zgrubiałych od pracy rysów bije ludzkie dostojeństwo.

<Kiedy ekonomia polityczna twierdzi, że popyt i podaż zawsze się pokrywają, to zapominarównocześnie, że według jej własnych twierdzeń podaż ludzi (teoria ludności) zawsze przewyższa popyt, żewięc w najistotniejszym rezultacie całej produkcji – w egzystencji człowieka – znajduje najdobitniejszywyraz dysproporcja między popytem a podażą.

O tym, w jakiej mierze pieniądz, który występuje jako środek, jest prawdziwą siłą i jedynym celem,w jakim stopniu w ogóle ten środek, który czyni mnie istotą, który przyswaja mi obcą przedmiotową istotę,jest sam sobie celem, świadczy to, że własność ziemska tam, gdzie ziemia jest źródłem życia, koń i miecztam, gdzie one są prawdziwym środkiem egzystencji – są również uznawane za prawdziwe siły życiapolitycznego. W średniowieczu stan emancypował się uzyskując prawo noszenia miecza. U ludówkoczowniczych koń jest tym, co czyni człowieka wolnym, co daje mu możność uczestniczenia w życiuwspólnoty.>

Powiedzieliśmy wyżej, że człowiek wraca do mieszkania jaskiniowego itd., ale w jegowyalienowanej, wrogiej postaci. Dziki czuje się w swej jaskini – którą po prostu sama przyroda ofiarowujedo użytkowania i obrony – nie bardziej obco, a raczej równie swojsko jak ryba w wodzie. Natomiastsuterena biedaka jest dla niego czymś wrogim, gdyż jest to “mieszkanie, które kryje w sobie obcą siłę, którejest jego tylko dopóty, dopóki oddaje mu swą krwawicę”; nie może go uważać za swój dom, o którymwreszcie mógłby powiedzieć: “tu jestem u siebie”, znajduje się bowiem w domu cudzym, w domu innegoczłowieka, który dzień w dzień na niego czyha i wyrzuci go, gdy nie zapłaci komornego. Wie również, że ipod względem jakości jego mieszkanie jest przeciwieństwem ludzkiego mieszkania znajdującego się natamtym świecie, w niebieskim królestwie bogactwa.

<Alienacja wyraża się zarówno w tym, że mój środek do życia należy do kogoś innego, że to, co jestmoim pragnieniem, stanowi niedostępną własność kogoś innego, jak i w tym, że każda rzecz jest czymśinnym, niż jest, że moje działanie jest czymś innym, że wreszcie – a odnosi się to także do kapitalisty – nadwszystkim w ogóle panuje nieludzka siła.

33 W rękopisie udarty lewy dolny róg stronicy, wskutek czego zachowały się tylko końcowe słowa sześciu wierszy (podane wnastępnym przypisie). Można z nich wywnioskować, że Marks krytykuje tu heglowskie przezwyciężenie alienacji. – Red.34 Przy “przezwyciężeniu” alienacji “na modłę staroniemiecką – na sposób heglowskiej fenomenologii”, to znaczy przyprzezwyciężeniu jej tylko w “świadomości” podmiotu. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 48 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 49: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Charakterystyka bogactwa, które służy wyłącznie użyciu, bogactwa bezczynnego imarnotrawionego: z jednej strony, rozkoszujący się bogactwem uaktywnia się jako indywiduum jedynieprzemijające, wyżywa się bezsensownie i traktuje cudzą niewolniczą pracę, ludzką krwawicę, jako łup swejpożądliwości, a przeto i samego człowieka, a więc też siebie samego, jako wydaną na łup marną istotę, przyczym pogarda dla człowieka przejawia się w swawoli, w szastaniu tym, co mogłoby utrzymać przy życiusetkę istnień ludzkich, bądź w bezecnym urojeniu, że jego nieokiełznana rozrzutność i niepohamowana,nieproduktywna konsumpcja są warunkiem pracy, a tym samym warunkiem istnienia innych;urzeczywistnienie sił istoty ludzkiej zna tylko w postaci urzeczywistnienia swych wybryków, swychzachcianek i kapryśnych, dziwacznych pomysłów; z drugiej strony jednakże uważa bogactwo tylko zaśrodek i rzecz wartą jedynie tego, by ją zmarnować. Tym samym jest więc zarazem i niewolnikiembogactwa, i panem, jest i wielkoduszny, i nikczemny, kapryśny, pyszny, zarozumiały, wykwintny,wykształcony, wyrafinowany; nie doświadczył jeszcze bogactwa jako całkowicie obcej siły nad samymsobą; widzi w nim raczej tylko swą własną siłę i [nie] bogactwo, lecz użycie [wydaje mu się] celemostatecznym [. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .]35. Tej błyskotliwej, zaślepionej zmysłowympozorem iluzji co do istoty bogactwa przeciwstawia się pracujący, wstrzemięźliwy, myślący kategoriamigospodarczymi, prozaiczny, świadomy istoty bogactwa przemysłowiec; stwarzając dla żądzy użyciarozrzutnika nowe możliwości, wdzięcząc się do niego swoimi produktami – jego produkty to równie niskieschlebianie zachciankom rozrzutnika – potrafi w jedyny korzystny sposób przyswoić sobie wymykającą siętamtemu siłę. Jeśli więc początkowo bogactwo przemysłowe występuje jako rezultat bogactwa rozrzutnego,fantastycznego, to z czasem własny rozwój bogactwa przemysłowego wypiera bogactwo rozrzutne równieżw sposób czynny. Spadek procentu jest właśnie konieczną konsekwencją i rezultatem rozwoju przemysłu.Środki rozrzutnego rentiera zmniejszają się więc dzień w dzień akurat w stosunku odwrotnieproporcjonalnym do wzrostu środków i pokus użycia. Musi on więc albo przejeść swój kapitał, czylidoprowadzić się do ruiny, albo sam stać się kapitalistą przemysłowym. Wprawdzie z drugiej strony wskutekprocesu rozwoju przemysłu ustawicznie wzrasta bezpośrednio renta gruntowa, ale – jak już widzieliśmy –nadchodzi nieuchronnie moment, gdy własność ziemska, jak każda inna własność, musi podpaść podkategorię reprodukującego się z zyskiem kapitału – co jest także rezultatem tegoż rozwoju przemysłu. Takwięc i rozrzutny właściciel ziemski musi albo przejeść swój kapitał, czyli zrujnować się, albo sam zostaćdzierżawcą swej własnej ziemi, to znaczy przemysłowcem rolnym.

Spadek procentu – który Proudhon traktuje jako zniesienie kapitału i tendencję do jego socjalizacji –jest więc bezpośrednio raczej tylko oznaką całkowitego zwycięstwa kapitału pracującego nad bogactwemrozrzutnym, czyli przekształcenia wszelkiej własności prywatnej w kapitał przemysłowy; jest to całkowitezwycięstwo własności prywatnej nad wszelkimi pozornie jeszcze ludzkimi jej cechami i całkowitepodporządkowanie właściciela prywatnego istocie własności prywatnej – pracy. Oczywiście kapitalistaprzemysłowy też używa życia. Nie cofa się bynajmniej do nienaturalnej prostoty potrzeb. Ale jegoużywanie jest tylko czymś ubocznym, odpoczynkiem podporządkowanym produkcji, jest przy tymużywaniem skalkulowanym, a więc również ekonomicznym, dolicza je bowiem do kosztów kapitału idlatego może wydać na używanie tylko tyle, żeby to, co roztrwonił, zwróciło mu się z zyskiem poprzezreprodukcję kapitału. Używanie jest więc podporządkowane kapitałowi, jednostka konsumująca – jednostcekapitalizującej, gdy przedtem było odwrotnie. Dlatego też spadek procentu jest tylko w tym sensiesymptomem zniesienia kapitału, iż jest symptomem dopełniającego się panowania kapitału, symptomemdopełniania się alienacji i rychłego jej zniesienia. Jest to w ogóle jedyny sposób, w jaki to, co istnieje,potwierdza swoje przeciwieństwo.>

Spór ekonomistów na temat luksusu i oszczędności jest zatem tylko sporem ekonomii politycznej,która uświadomiła sobie istotę bogactwa, z ekonomią, która jeszcze jest obarczona romantycznymi,antyprzemysłowymi reminiscencjami. Ale żadna ze stron nie potrafi ująć przedmiotu sporu w prosty sposóbi dlatego też nie dojdą ze sobą do ładu.

35 Urwana dolna część stronicy rękopisu; brak trzech lub czterech wierszy. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 49 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 50: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Dalej. Renta gruntowa została obalona jako renta gruntowa, gdy najnowsza ekonomia polityczna –w przeciwieństwie do argumentu fizjokratów, że właściciel ziemski jest jedynym rzeczywistym wytwórcą –dowiodła, że właściciel ziemski jako taki jest właśnie jedynym całkowicie nieprodukcyjnym rentierem i żerolnictwo jest sprawą kapitalisty, który lokuje tam swój kapitał, gdy może stąd oczekiwać normalnegozysku. Dlatego też teza fizjokratów, że tylko własność ziemska jako jedyna własność produkcyjna powinnapłacić podatki państwowe, a tym samym tylko ona powinna je uchwalać i uczestniczyć w sprawachpaństwowych, przekształca się w twierdzenie odwrotne, że podatek od renty gruntowej jest jedynympodatkiem od dochodów nieprodukcyjnych, a więc jedynym podatkiem, który nie przynosi szkodyprodukcji narodowej. Jest rzeczą zrozumiałą, że przy takim ujęciu sprawy również przywileje politycznewłaścicieli ziemskich nie wynikają już stąd, że są oni głównymi podatnikami.

Wszystko, co Proudhon ujmuje jako ruch pracy przeciwko kapitałowi, jest tylko ruchem pracy wpostaci kapitału, kapitału przemysłowego przeciwko kapitałowi zużywanemu nie jako kapitał, tzn. nie wsposób przemysłowy. I ruch ten kroczy drogą swego zwycięstwa, tzn. drogą zwycięstwa kapitałuprzemysłowego. – Widzimy więc, że dopiero wtedy, gdy ujmuje się pracę jako istotę własności prywatnej,można również zgłębić rzeczywistą naturę ruchu ekonomicznego jako takiego.

Społeczeństwo widziane oczyma ekonomisty jest społeczeństwem obywatelskim, w którym każdajednostka stanowi pewien całokształt potrzeb, i jednostki istnieją dla siebie nawzajem tylko o tyle, o ilestają się dla siebie nawzajem środkiem. Ekonomista – tak samo jak politycy w ich prawach człowieka –sprowadza wszystko do człowieka, tzn. do jednostki, którą pozbawia wszelkiej konkretności, by traktowaćją jako kapitalistę czy robotnika.

Podział pracy jest ekonomicznym wyrazem społecznego charakteru pracy w ramach alienacji.Innymi słowy, ponieważ praca jest tylko wyrazem działalności ludzkiej w ramach alienacji, przejawianiemsię życia jako alienowaniem życia, to i podział pracy jest niczym innym, jak tylko wyobcowanym,wyalienowanym stanowieniem działalności ludzkiej jako realnej działalności gatunkowej, czyli jakodziałalności człowieka jako istoty gatunkowej.

Na temat istoty podziału pracy – który od chwili, gdy pracę uznano za istotę własności prywatnej,musiał być, rzecz jasna, uważany za jeden z głównych motorów wytwarzania bogactw – tzn. na tematwyobcowanej, wyalienowanej postaci działalności ludzkiej jako działalności gatunkowej – ekonomiściwypowiadają się nader niejasno i przeczą sobie nawzajem.

“Podział pracy nie zawdzięcza swego powstania mądrości ludzkiej. Jest on koniecznym następstwempowolnego i stopniowego rozwoju skłonności do wymiany i wzajemnego handlu produktami. Ta skłonność dohandlu jest prawdopodobnie koniecznym następstwem zdolności myślenia i mówienia. Skłonność ta jest wspólnawszystkim ludziom i nie spotykamy jej u żadnego zwierzęcia. Zwierzę, gdy tylko dorośnie, żyje na własną rękę.Człowiekowi stale potrzebna jest pomoc innych ludzi i daremnie czekałby na nią licząc na ich dobrą wolę. O wielepewniej będzie odwołać się do ich interesu osobistego i przekonać ich, że ich własna korzyść wymaga, aby czynilito, czego sobie od nich życzymy. W stosunkach z innymi ludźmi zwracamy się nie do ich humanitarności, lecz doegoizmu, nie mówimy im nigdy o naszych potrzebach, lecz zawsze o ich korzyściach. – Ponieważ więc większośćusług, które są nam nawzajem potrzebne, otrzymujemy przez wymianę, handel, targ, to właśnie ta skłonność dohandlu zrodziła podział pracy. Na przykład w jakimś plemieniu myśliwych czy pasterzy ktoś wyrabia łuki icięciwy szybciej i zręczniej niż inni. Często wymienia on ze swymi towarzyszami te produkty swojej pracy nabydło i zwierzynę i wkrótce spostrzega, że tym sposobem może zdobyć łatwiej zwierzynę, niż gdyby sam chodziłna łowy. Na podstawie kalkulacji czyni przeto z wyrobu łuków etc. swoje główne zajęcie. Zróżnicowanieprzyrodzonych uzdolnień poszczególnych jednostek jest więc nie tyle przyczyną, ile skutkiem podziału pracy...Gdyby człowiek nie miał skłonności do handlu i wymiany, każdy musiałby sam wytwarzać wszystkie rzeczyniezbędne do życia i służące jego wygodzie. Wszyscy musieliby wykonywać jednakową pracę i nie byłoby tejwielkiej różnorodności zajęć, a tylko ona może zrodzić tak wielką różnorodność uzdolnień. – I jak ta skłonność dowymiany stwarza wśród ludzi różnorodność uzdolnień, tak też ta sama skłonność sprawia, że ta różnorodność jestużyteczna. Wiele ras zwierząt, choć należy do tego samego gatunku, obdarzyła natura odmiennymi cechami ipredyspozycjami, bardziej rzucającymi się w oczy niż te, które spotykamy wśród niewykształconych ludzi. Z

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 50 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 51: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

natury różnica między filozofem a tragarzem – jeśli chodzi o talent i inteligencję – nie jest nawet w połowie takwielka, jak między kundlem a chartem, chartem a wyżłem, wyżłem a owczarkiem. Niemniej jednak te różne rasyzwierząt, chociaż należą do tego samego gatunku, nie przynoszą sobie nawzajem prawie żadnej korzyści. Kundelnie może wesprzeć walorów swojej siły szybkością charta itd. Owoce tych różnych uzdolnień czy poziomówinteligencji z braku zdolności czy popędu do handlu i wymiany nie mogą łączyć się, sumować i nie mogą w żadensposób przynieść korzyści czy udogodnień życia całemu gatunkowi. Każde zwierzę musi utrzymać się, obronićsamo, niezależnie od innych, nie może czerpać nawet najmniejszych korzyści z różnorodności uzdolnień, jakimiobdarzyła natura jego pobratymców. Wśród ludzi natomiast najbardziej odmienne uzdolnienia są sobie nawzajemużyteczne, albowiem dzięki ogólnej skłonności do handlu i wymiany różne produkty poszczególnych uzdolnieńskładane są jak gdyby na jedną wspólną gromadę, z której każdy człowiek może nabyć tę część produktu uzdolnieńinnych ludzi, jakiej potrzebuje. – Skoro skłonność do wymiany jest źródłem podziału pracy, to wskutek tegowzrost tego podziału jest zawsze ograniczony przez zakres zdolności do wymiany, czyli, innymi słowy, przezzakres rynku. Gdy rynek jest bardzo mały, nikt nie znajduje zachęty do tego, by oddać się wyłącznie jednemuzajęciu, a to dlatego, że nie może wymienić całej nadwyżki produktu własnej pracy, przekraczającej jego własnąkonsumpcję, na odpowiednią ilość produktu pracy innych...” Na wyższym szczeblu rozwoju “każdy człowiek żyjedzięki wymianie, staje się w pewnej mierze kupcem, a samo społeczeństwo staje się właściwie społecznościąprowadzącą handel”36. (Por. Destutt de Tracy: Społeczeństwo stanowi łańcuch wzajemnej wymiany, na commercepolega cała istota społeczeństwa37). “...Akumulacja kapitałów wzrasta wraz z rozwojem podziału pracy i naodwrót”.

Tyle Adam Smith.“Gdyby każda rodzina wytwarzała wszystkie przedmioty swojej konsumpcji, społeczeństwo mogłoby

funkcjonować, choćby nie było tam żadnej formy wymiany. – Aczkolwiek wymiana nie jest podstawąspołeczeństwa, jest jednak nieodzowna na wyższym szczeblu rozwoju naszego społeczeństwa. – Podział pracy jestumiejętnym zastosowaniem sił człowieka; pomnaża produkty społeczeństwa, jego potęgę i jego wygody, aleogranicza, pomniejsza zdolności każdego człowieka wziętego z osobna. – Produkcja nie może istnieć bezwymiany”.

Tak mówi J. B. Say38.“Siły tkwiące w samym człowieku to: jego władze umysłowe i fizyczna zdolność do pracy. Te siły, które

wypływają ze stanu towarzyskiego, zależą na możności rozdzielania między ludzi różnych zatrudnień... oraz namożności zobopólnej zamiany usług i rzeczy, środkami utrzymania będących. Pobudką, która nakłania ludzi dowzajemnego świadczenia sobie usług, jest korzyść własna. – Człowiek żąda wynagrodzenia za usługi obcymświadczone. – Prawo wyłącznej własności jest niezbędne, by mogła istnieć zamiana między ludźmi”. “Zamiana ipodział przemysłu wpływają na siebie wzajemnie”.

Tak mówi Skarbek39.Mill przedstawia rozwiniętą wymianę, handel, jako następstwo podziału pracy.“Działalność człowieka można sprowadzić do bardzo prostych elementów. W istocie może on robić tylko

jedno: wytwarzać ruch; może poruszać rzeczy, by je oddalać od siebie lub do siebie przybliżać; reszty dokonująwłaściwości materii. Mając do czynienia z pracą i maszynami ludzie często spostrzegają, że można zwiększyćwyniki przez umiejętny podział, przez rozdzielenie operacji, które się ze sobą kłócą, i przez połączenie wszystkichtych operacji, które w jakikolwiek sposób mogą się nawzajem wspomagać. Ponieważ na ogół człowiek nie potrafiwykonywać wielu różnych operacji z szybkością i sprawnością równą tej, z jaką wykonuje dzięki nawykom pewnąmałą ich ilość, przeto zawsze korzystne jest maksymalne ograniczenie ilości operacji powierzonych każdejjednostce. – W celu jak najkorzystniejszego podzielenia pracy i rozmieszczenia sił ludzi i maszyn konieczne jest wlicznych wypadkach przeprowadzanie operacji na wielką skalę, czyli, innymi słowy, produkowanie bogactw wogromnych ilościach. Ta korzyść jest przyczyną powstania wielkich manufaktur. Niekiedy mała ilość takichmanufaktur, założonych w sprzyjających warunkach, zaopatruje częstokroć w żądaną ilość produkowanych przeznie przedmiotów nie tylko jeden kraj, lecz wiele krajów”.

36 Por. cyt. wyd. polskie, t. I, str. 31. – Red.37 Antoine Destutt de Tracy, “Éléments d'idéologie. IV-e et V-e parties. Traité de la volonté et de ses effets”, Paryż 1826, str.68, 78. – Red.38 Por. cyt. wyd. polskie, t. I, str. 323, 77. – Red.39 Frédéric Skarbek, “Théorie des richesses sociales”, Paryż 1839. Por. Fryderyk Skarbek, “Ogólne zasady nauki gospodarstwanarodowego, czyli czysta teoria ekonomii politycznej”, Warszawa 1955, t. I, str. 27-28, 61, 89-96. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 51 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 52: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Tak mówi Mill40.Cała współczesna ekonomia polityczna zgodna jest jednak co do tego, że podział pracy i bogactwo

produkcji, podział pracy i akumulacja kapitału wzajemnie się warunkują, jak również co do tego, że tylkonieskrępowana, pozostawiona samej sobie własność prywatna może stworzyć najkorzystniejszy i możliwienajszerszy podział pracy.

Wywody Adama Smitha można zreasumować, jak następuje:Podział pracy daje pracy nieograniczoną wydajność. Podstawą jego jest skłonność do wymiany i

handlu, skłonność specyficznie ludzka, która zapewne nie jest przypadkowa, lecz uwarunkowana zdolnościąmyślenia i mówienia. Motywem wymiany nie jest humanitarność, lecz egoizm. Różnorodność ludzkichuzdolnień jest raczej skutkiem niż przyczyną podziału pracy, tj. wymiany. I dopiero wymiana czyni tęróżnorodność użyteczną. Szczególne cechy różnych ras jednego gatunku zwierzęcego są z natury bardziejzróżnicowane niż uzdolnienia i działania ludzi. Ponieważ jednak zwierzęta nie potrafią wymieniać,żadnemu z nich nie przynosi korzyści odmienna cecha zwierzęcia tego samego gatunku a innej rasy.Zwierzęta nie potrafią łączyć różnych cech swej species; nie potrafią w niczym przyczynić się do jejogólnego dobra i wygody. Inaczej ludzie: ich najróżnorodniejsze zdolności i sposoby działania wzajemniesię wspomagają, gdyż potrafią oni zbierać różne swe produkty na jedną wspólną gromadę, z której każdymoże nabywać. Jak podział pracy wyrasta ze skłonności do wymiany, tak też rozmiary wymiany, rynkuokreślają wzrost podziału pracy i jego granice. Na wyższym szczeblu rozwoju każdy człowiek jest kupcem,a społeczeństwo – towarzystwem handlowym.

Say uważa wymianę za rzecz przypadkową, a nie podstawową. Społeczeństwo mogłoby istnieć i bezniej. Staje się ona niezbędna na wyższym szczeblu rozwoju społeczeństwa. Jednakże produkcja nie możebez niej istnieć. Podział pracy jest wygodnym, korzystnym środkiem, umiejętnym zastosowaniem siłludzkich do wytwarzania bogactwa społecznego, ale pomniejsza zdolności każdego człowieka z osobna. Taostatnia uwaga jest u Saya krokiem naprzód.

Skarbek odróżnia siły indywidualne, tkwiące w samym człowieku, jego władze umysłowe i fizycznązdolność do pracy, od sił wywodzących się ze społeczeństwa, wymiany i podziału pracy, które sięnawzajem warunkują. Ale konieczną przesłanką wymiany jest własność prywatna. Skarbek wyraża tutaj wformie obiektywnej to, co mówią Smith, Say, Ricardo i in., gdy przedstawiają egoizm, interes prywatnyjako podstawę wymiany albo gdy nazywają handel odpowiadającą istocie rzeczy i adekwatną formąwymiany.

Mill przedstawia handel jako następstwo podziału pracy. Działalność ludzka sprowadza się wedługniego do ruchu mechanicznego. Podział pracy i zastosowanie maszyn sprzyja bogactwu produkcji.Poszczególnym ludziom należy powierzać możliwie mały zakres operacji. Ze swej strony podział pracy izastosowanie maszyn warunkują masowe wytwarzanie bogactwa, tzn. produktów. To jest przyczynąwielkich manufaktur.

Analiza podziału pracy i wymiany ma wielkie znaczenie, gdyż są to postrzegalnie dla zmysłówwyalienowane wyrazy działalności człowieka jako działalności gatunkowej oraz siły istoty człowieka jakogatunkowej siły istoty.

Teza, że podział pracy i wymiana opierają się na własności prywatnej, jest równoznaczna ztwierdzeniem, że praca stanowi istotę własności prywatnej, z twierdzeniem, którego ekonomista nie możeudowodnić i które udowodnimy za niego. Właśnie to, że podział pracy i wymiana są formami własnościprywatnej, właśnie to stanowi dowód zarówno tego, że życie ludzkie potrzebowało do swegourzeczywistnienia własności prywatnej, jak i z drugiej strony dowód tego, że obecnie potrzebne mu jestzniesienie własności prywatnej.

Podział pracy i wymiana to dwa zjawiska, przy analizie których ekonomia chełpi się społecznymcharakterem swej nauki i jednym tchem, nieświadomie wypowiada zawartą w niej sprzeczność, amianowicie uzasadnienie społeczeństwa za pomocą niespołecznego interesu prywatnego.

40 Por. James Mill, “Éléments d'économie politique” (przełożył z angielskiego J. T. Parisot), Paryż 1823, str. 7, 11-12. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 52 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 53: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Mamy rozpatrzyć następujące momenty: po pierwsze skłonność do wymiany – której podstawęwidzi się w egoizmie – traktuje się jako podstawę podziału pracy bądź stwierdza się, że zachodzi międzynimi oddziaływanie wzajemne. Say uważa, że wymiana nie jest sprawą podstawową dla istotyspołeczeństwa. Bogactwo, produkcję tłumaczy się podziałem pracy i wymianą. Przyznaje się, że podziałpracy powoduje zubożenie i degradację działalności indywidualnej. Wymianę i podział pracy uznaje się zaprzyczynę wielkiego zróżnicowania uzdolnień ludzkich, zróżnicowania, które z kolei staje się pożytecznedzięki wymianie. Skarbek dzieli siły wytwórcze, czyli produkcyjne siły istoty ludzkiej, na dwie części: 1.tkwiące w niej samej siły indywidualne, jej władze umysłowe i szczególne usposobienie, czyli zdolność dookreślonej pracy, 2. siły wywodzące się ze społeczeństwa, a nie z konkretnej jednostki, którymi są podziałpracy i wymiana. – Dalej: podział pracy jest ograniczony przez rynek. – Praca ludzka jest prostym ruchemmechanicznym; najważniejszą rolę odgrywają materialne właściwości przedmiotów. – Poszczególnejjednostce należy przydzielać możliwie najmniej operacji. – Podział pracy i koncentracja kapitału,nieefektywność produkcji indywidualnej i masowa produkcja bogactwa. – Sens wolnej własności prywatnejw podziale pracy41.

[Pieniądz]

Jeśli doznania człowieka, jego namiętności42 itd. są nie tylko określeniami antropologicznymi w[wąskim]43 znaczeniu, lecz prawdziwie ontologicznymi potwierdzeniami istoty (natury) – i jeśli ichrzeczywistym potwierdzeniem jest tylko to, że ich przedmiot istnieje dla nich zmysłowo, to rzeczzrozumiała, że 1. sposób ich potwierdzania nie jest bynajmniej jeden i ten sam, lecz – na odwrót – różnorakisposób potwierdzania stanowi swoistość ich bytu, ich życia; sposób, w jaki przedmiot istnieje dla nich, jestswoistym sposobem ich używania; 2. tam gdzie potwierdzenie zmysłowe jest bezpośrednim zniesieniemprzedmiotu w jego samoistnej postaci (jedzenie, picie, obrabianie przedmiotu itd.), stanowi onopotwierdzenie przedmiotu; 3. o ile człowiek jest ludzki, a więc i jego doznawanie itd. jest ludzkie,potwierdzenie przedmiotu przez kogoś innego jest również jego własnym używaniem; 4. dopiero dziękirozwiniętemu przemysłowi tj. dzięki pośrednictwu własności prywatnej, realizuje się ontologiczna istotanamiętności ludzkiej zarówno w swej całościowości, jak i w swym człowieczeństwie; nauka o człowiekujest więc sama produktem praktycznej samorealizacji człowieka; 5. sens własności prywatnej – woderwaniu od jej alienacji – polega na istnieniu istotnych przedmiotów dla człowieka, zarówno w postaciprzedmiotów używania, jak i przedmiotów działalności.

Pieniądz posiada właściwość nabywania wszystkiego, właściwość przyswajania sobie wszystkichprzedmiotów, jest więc przedmiotem par excellence. Uniwersalność jego właściwości stanowi wszechmocjego istoty; uchodzi on zatem za istotę wszechmocną. Pieniądz występuje w roli rajfura między potrzebą iprzedmiotem, między życiem i środkiem do życia człowieka. Ale to, co jest pośrednikiem między mną imoim życiem, jest też dla mnie pośrednikiem między mną a istnieniem innego człowieka. To jest dla mnieinnym człowiekiem.

“Do diaska! mówisz: ręce i nogi, i głowa,i wszystkie części ciała są moje, li-moje –więc ci i rozum, i myśl każe zdrowafunkcje tych członków też uznać za swoje!Gdy kupię ogrów sześć – czyjeż ich nogi?moje! – to ja ubijam kopytami drogi!”

Goethe, “Faust” (Mefisto)44

41 Na tym urywa się ta część trzeciego rękopisu, która stanowi uzupełnienie do XXXIX stronicy rękopisu drugiego. – Red.42 Por. str. 62. – Red.43 W rękopisie słowo trudne do odczytania. – Red.44 Przekład Emila Zegadłowicza, Warszawa 1953, cz. I, str. 119. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 53 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 54: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Szekspir w “Tymonie Ateńczyku”:“Cóż to jest? Złoto? Żółte i świecące,Kosztowne złoto? Modłym me zanosiłNie o to, bogi...Toć odrobina tego zmienić zdolnaCzarne na białe, szpetne na urodne,A złe na dobre, podłe na szlachetne,Starość na młodość, tchórza na rycerza.Na co to, bogi? To zdolne odciągnąćKapłanów waszych od waszych ołtarzy,Wyrwać poduszkę spod głów zdrowych ludzi45.Złoty niewolnik ten wiąże i zrywaLudzkie przysięgi, przeklętych poświęca,Każe ubóstwiać wstrętną trędowatość,Złodziejom daje godność i pokłony,Na senatorskiej ławie ich osadza.Zwiędłą już wdowę w nowe stadło wiedzie;Tej, którą nawet szpital trędowatychOd drzwi by swoich odepchnął ze wstrętem,Wdzięk i woń daje wiosennego ranka.Przeklęty prochu, świata wszetecznico,Ziarno niezgody między narodami...”

A niżej:

“O, królobójco słodki, drogi sprawcoRozwodu między synem a rodzicem!Czystego łoża jasny hańbicielu!Waleczny Marsie, tyś zawsze jest młody,Świeży, kochany! Twój rumieniec topiŚnieg poświęcony na łonie Diany!Widomy Boże, wszystkie przeciwieństwa46

Ty w jednym możesz połączyć uścisku!W każdym języku każdą wygrasz sprawę!O, ty, probierczy serc ludzkich kamieniu!Przypuść, że podniósł bunt człek, twój niewolnik,Twoją potęgą zniszcz ród jego cały,By mogły bestie tym światem zawładnąć!”47.

Szekspir świetnie przedstawia istotę pieniądza. By go zrozumieć, zacznijmy najpierw odinterpretacji ustępu z Goethego.

To, co mam dzięki pieniądzowi, to, za co mogę zapłacić, tzn. to, co mogą kupić pieniądze – towszystko to ja, sam posiadacz pieniądza. Siła moja jest tak wielka, jak wielka jest siła pieniądza. Cechypieniądza są moimi – jego właściciela – cechami i siłami istoty. Nie osobowość moja określa więc, czymjestem i na co mnie stać. Jestem brzydki, ale mogę sobie kupić najpiękniejszą kobietę. A więc nie jestem

45 Uważano wówczas, że wyrywanie poduszki spod głowy umierającego przyśpieszało jego śmierć. – Red.46 Podkreślenia Marksa. – Red.47 Wiliam Szekspir, “Tymon Ateńczyk”, akt IV, “Dzieła”, t. V, str. 580, 594, PIW 1958. Tłum. Leon Ulrich. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 54 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 55: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

brzydki, bo działanie brzydoty, jej siłę odstraszającą zniweczył pieniądz. Sam jestem chromy, ale pieniądzdostarczy mi 24 nóg; a więc nie jestem chromy. Jestem człowiekiem złym, nieuczciwym, niesumiennym,ograniczonym, ale pieniądz doznaje czci, a więc czczony jest i jego posiadacz. Pieniądz jest najwyższymdobrem, a więc i jego posiadacz jest dobry; ponadto dzięki pieniądzowi nie potrzebuję sobie zadawać trudubyć nieuczciwym, z góry mają mnie więc za uczciwego. Nie jestem mądry, ale pieniądz jest prawdziwąmądrością wszystkiego, więc jakże jego posiadacz miałby nie być mądry? Ponadto może on sobie kupićmądrych ludzi, a czyż ten, kto włada mądrymi ludźmi, nie jest mądrzejszy od mądrych ludzi? Czyż ja, którydzięki pieniądzowi mogę mieć wszystko, do czego wzdycha dusza ludzka, nie posiadam wszystkichludzkich możności? Czyż więc moje pieniądze nie zamieniają wszystkich moich niemożności w ichprzeciwieństwo?

Jeśli pieniądz jest więzią, która wiąże mnie z życiem ludzkim, ze społeczeństwem, z przyrodą iludźmi, to czyż nie jest on więzią wszystkich więzi? Czyż nie potrafi rozwiązywać i zawiązywać wszelkichwięzi? Czyż nie jest zatem również powszechnym środkiem separacji? Jest on prawdziwą monetązdawkową48, jak i prawdziwym środkiem wiążącym, [powszechną]49 chemiczną siłą społeczeństwa.

Szekspir podkreśla zwłaszcza dwie cechy pieniądza:1. Jest on widzialnym bóstwem, przeistacza wszystkie cechy ludzkie i przyrodnicze w ich

przeciwieństwo, podmienia i wywraca na opak wszystkie rzeczy; łączy przeciwieństwa.2. Jest on wszetecznicą świata, powszechnym rajfurem ludzi i narodów.Wywracanie na opak i podmienianie wszystkich właściwości ludzkich i przyrodniczych, łączenie

przeciwieństw; ta boska moc pieniądza tkwi w jego istocie jako w wyobcowanej, alienującej i alienującejsię istocie gatunkowej ludzi. Jest on wyalienowaną mocą ludzkości.

Czego nie jestem w stanie zrobić jako człowiek, czego nie są w stanie zrobić wszystkie siły mojejindywidualnej istoty, to jestem w stanie zrobić przy pomocy pieniądza. Zatem pieniądz czyni każdą z tychsił mej istoty czymś, czym sama w sobie nie jest, tj. jej przeciwieństwem.

Kiedy mam chęć na jakąś potrawę albo chcę skorzystać z dyliżansu, ponieważ jestem za słaby, byodbyć drogę pieszo, pieniądz dostarcza mi potrawy i dyliżansu, tzn. przeobraża moje życzenia ze stanuwyobrażenia, przenosi je z bytu myślowego, w wyobraźni, w pragnieniu – w byt zmysłowy, rzeczywisty, zwyobraźni w życie, z bytu wyobrażonego w byt rzeczywisty. Jako ten pośrednik pieniądz jest siłąprawdziwie twórczą.

Popyt występuje oczywiście i u tego, kto nie ma pieniędzy, ale jego popyt jest jedynie czymś, coistnieje w wyobraźni, nie ma wpływu na mnie, na osobę trzecią, na innych, nie istnieje, a więc pozostajenawet dla mnie czymś nierzeczywistym, bezprzedmiotowym. Różnica między popytem efektywnym,opartym na pieniądzu, a nieefektywnym, opartym na mojej potrzebie, mojej namiętności, moim życzeniuitd., jest różnicą między bytem a myśleniem, między wyobrażeniem istniejącym jedynie we mnie awyobrażeniem istniejącym dla mnie jako rzeczywisty przedmiot poza mną.

Kiedy nie mam pieniędzy na podróżowanie, nie mam potrzeby, tzn. nie mam rzeczywistej iurzeczywistniającej się potrzeby podróżowania. Kiedy mam powołanie do studiów, ale brak mi pieniędzy,nie mam powołania do studiów, tzn. nie mam powołania efektywnego, prawdziwego. Natomiast kiedy wrzeczywistości nie mam powołania do studiów, ale mam takie życzenie i pieniądze, to mam efektywnepowołanie do studiów. Pieniądz – jako powszechna możność i powszechny środek zewnętrzny, niepochodzący od człowieka jako człowieka i nie wywodzący się ze społeczeństwa ludzkiego jakospołeczeństwa, zdolny uczynić wyobrażenia rzeczywistością, a rzeczywistość pustym wyobrażeniem – zjednej strony, przekształca rzeczywiste ludzkie i przyrodnicze siły istoty w czysto abstrakcyjnewyobrażenia, a więc w ułomności, dręczące urojenia, z drugiej zaś przeobraża rzeczywiste ułomności iurojenia, faktycznie bezwładne, istniejące tylko w wyobraźni jednostki siły istoty ludzkiej – w jejrzeczywiste siły i zdolności. A więc to samo świadczy już, że jest on powszechnym wywróceniem na opak

48 W oryginale gra słów: scheiden – rozłączać, separować; Scheidemünze – moneta zdawkowa. – Red.49 W rękopisie brak w tym miejscu kawałka strony. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 55 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 56: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

indywidualności, które przekształca w ich przeciwieństwo i którym nadaje cechy sprzeczne z ichrzeczywistymi cechami.

Jako ta siła wywracająca wszystko na opak występuje pieniądz z kolei i wobec jednostki, i wobecwięzi społecznych itd., pretendujących do roli istoty. Przekształca on wierność w niewierność, miłość wnienawiść, nienawiść w miłość, cnotę w występek, występek w cnotę, sługę w pana, pana w sługę, głupotęw rozsądek, rozsądek w głupotę.

Ponieważ pieniądz jako istniejące i potwierdzające się w rzeczywistości pojęcie wartości zamienia ipodmienia wszystkie rzeczy, jest on powszechną zamianą i podmianą wszystkich rzeczy, a więc światem naopak, zamienianiem i podmienianiem wszystkich ludzkich i przyrodniczych cech.

Kto może kupić dzielność, jest dzielny, nawet gdy jest tchórzem. Ponieważ pieniądz wymienia sięnie na określoną właściwość, na określoną rzecz, na określone siły istoty ludzkiej, lecz na całyprzedmiotowy świat ludzki i przyrodniczy, to, z punktu widzenia jego posiadacza, wymienia on każdąwłaściwość na każdą inną – również przeciwną jej właściwość i przeciwny przedmiot; brata niemożliwości,łączy w uścisku przeciwieństwa.

Przy założeniu, że człowiek jest człowiekiem i jego stosunek do świata jest ludzki, miłość możeszwymieniać tylko na miłość, zaufanie tylko na zaufanie itd. Jeśli chcesz rozkoszować się sztuką, musisz byćczłowiekiem wykształconym w dziedzinie sztuki; jeśli chcesz wywierać wpływ na innych ludzi, musisz byćczłowiekiem, który rzeczywiście inspiruje i wiedzie naprzód innych ludzi. Każdy twój stosunek doczłowieka – i do przyrody – musi być określonym, odpowiadającym przedmiotowi twej woli przejawemtwego rzeczywistego indywidualnego życia. Jeśli kochasz nie wzbudzając wzajemnej miłości, tzn. jeślitwoja miłość jako miłość nie wytwarza wzajemnej miłości, jeśli poprzez swój przejaw życia człowiekakochającego nie czynisz siebie człowiekiem kochanym, miłość twoja jest bezsilna, jest nieszczęściem.

[Krytyka heglowskiej dialektyki i filozofii w ogóle]

6. Chyba w tym punkcie będzie miejsce na to, by dla wyjaśnienia i uzasadnienia wywodówpoświęcić kilka uwag dialektyce heglowskiej w ogóle, a w szczególności ujęciu jej w “Fenomenologii” i“Logice”, jak również stosunkowi do Hegla nowego ruchu krytycznego.

Współczesna krytyka niemiecka była tak zaabsorbowana treścią starego świata, jej rozwój był takprzemożnie skrępowany materiałem krytyki, że w konsekwencji cechował ją całkowicie bezkrytycznystosunek do metody krytykowania i zupełny brak rozeznania, jeśli chodzi o kwestię poniekąd formalną, wistocie jednak zasadniczą, jaki jest nasz stosunek do dialektyki heglowskiej. Nieświadomość – jeśli chodzi ostosunek współczesnej krytyki do filozofii Hegla w ogóle i do jego dialektyki w szczególności – była takwielka, że krytycy tacy, jak Strauss i Bruno Bauer, wciąż jeszcze pozostają w niewoli logiki heglowskiej:pierwszy całkowicie, drugi również – przynajmniej potencjalnie – w swoich “Synoptykach”50 (gdzie wprzeciwieństwie do Straussa wysuwa “samowiedzę” abstrakcyjnego człowieka na miejsce substancji“abstrakcyjnej przyrody”), a nawet jeszcze w “Chrześcijaństwie odkrytym”51. Tak na przykład w„Chrześcijaństwie odkrytym” czytamy:

“Jak gdyby samowiedza ustanawiając świat, ustanawiając różnicę, i w tym, co tworzy, tworząc siebiesamą, jako że z kolei znosi ona różnicę między tym, co stworzyła, a samą sobą i jest samą sobą tylko w akcietworzenia i w ruchu – jak gdyby ta samowiedza nie miała mieć swego celu w tym ruchu” itd.; albo: “Oni”(materialiści francuscy) “nie mogli jeszcze dostrzec, że ruch wszechświata stał się rzeczywiście ruchem dla siebie iosiągnął jedność z samym sobą dopiero jako ruch samowiedzy”.

Wyrażenia te nawet językowo nie różnią się niczym od ujęcia Hegla, raczej powtarzają jedosłownie.

Jak mało świadomy był stosunek do dialektyki Hegla w samym akcie krytyki (Bauer, “Synoptycy”),jak mało świadomy pozostał również po akcie krytyki przedmiotowej, dowodzi Bauer, który w swojej

50 Bruno Bauer, “Kritik der evangelischen Geschichte der Synoptiker”, t. I, II, Lipsk 1841, t. III, Brunszwik 1842. – Red.51 Bruno Bauer, “Das entdeckte Christentum”, Zurych i Winterthur 1843. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 56 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 57: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“Słusznej sprawie wolności” uchyla się od odpowiedzi na niedyskretne pytanie pana Gruppego: “A co terazpocząć z logiką?” – odsyłając go do przyszłych krytyków52.

Ale i teraz, kiedy Feuerbach – i w swoich “Tezach” w “Anekdota”, i szczegółowo w “Filozofiiprzyszłości” – obalił starą dialektykę i filozofię w jej podstawach, kiedy natomiast owa krytyka, która niepotrafiła tego dokonać, ujrzawszy, iż rzecz została dokonana, ogłosiła się krytyką czystą, zdecydowaną,absolutną, krytyką, która wszystko sobie wyjaśniła, kiedy w swoim spirytualistycznym zadufaniusprowadziła cały ruch historyczny do stosunku pozostałego świata (który w odróżnieniu od siebie samejzalicza do kategorii “masy”) do niej samej i rozwiązała wszystkie przeciwieństwa dogmatyczne w jednodogmatyczne przeciwieństwo własnej mądrości i głupoty świata, krytycznego Chrystusa i ludzkości jako“tłumu”, kiedy nieustannie dowodziła swej własnej doskonałości wykazując ubóstwo duchowe masy, kiedyogłosiła drukiem53 swą wyższość nad wszelkimi doznaniami ludzkimi, jak i nad światem, nad którymkróluje we wzniosłej samotności wybuchając tylko od czasu do czasu szyderczym śmiechem olimpijskichbogów, kiedy wreszcie zapowiedziała krytyczny sąd ostateczny oznajmiając, że zbliża się dzień, w którymcała ginąca ludzkość stanie przed nią gromadnie, zostanie przez nią podzielona na grupy i każda grupaotrzyma swoje testimonium paupertatis – teraz, po tych wszystkich pociesznych gestach idealizmu(młodoheglizmu), umierającego w formie krytyki, idealizm ten nawet nie napomknął o tym, że nadszedłczas na rozrachunek krytyczny z własną jego matką, dialektyką heglowską, a nawet nie potrafił nicpowiedzieć o swoim krytycznym stosunku do dialektyki Feuerbacha. Jest to zupełnie niekrytyczny stosunekdo samego siebie.

Feuerbach jest jedynym myślicielem, który ma poważny, krytyczny stosunek do dialektykiheglowskiej; on jeden dokonał prawdziwych odkryć w tej dziedzinie i w ogóle naprawdę przezwyciężyłstarą filozofię. Wielkość dzieła dokonanego przez Feuerbacha i skromna prostota, z jaką podaje je światu,odbiegają jaskrawo od zachowania się krytyków. Wielkim dziełem Feuerbacha jest:

1) dowód, że filozofia nie jest niczym innym, jak wyrażoną w myślach i logicznieusystematyzowaną religią, że zatem powinna być również osądzona jako inna forma, inny sposób istnieniaalienacji istoty ludzkiej;

2) stworzenie prawdziwego materializmu i rzeczywistej nauki, Feuerbach czyni bowiem równieżspołeczny stosunek “człowieka do człowieka” podstawową zasadą teorii, a

3) zaprzeczeniu zaprzeczenia, które podaje siebie za absolutną pozytywność, przeciwstawiapozytywność zasadzającą się na samej sobie i w samej sobie znajdującą swe pozytywne uzasadnienie.

Feuerbach w następujący sposób tłumaczy dialektykę Hegla (i tym samym uzasadnia, że punktemwyjścia powinno być to, co jest pozytywne – to, co jest pewne zmysłowo):

Punktem wyjścia Hegla jest alienacja (logicznie: to, co nieskończone, abstrakcyjnie ogólne),substancja, absolutna i niezmienna abstrakcja, czyli – wyrażając się popularnie – jego punktem wyjścia jestreligia i teologia.

Po drugie: znosi on to, co nieskończone, i ustanawia to, co rzeczywiste, zmysłowe, realne,skończone, szczególne (filozofia, zniesienie religii i teologii).

Po trzecie: znosi z kolei to, co pozytywne, i przywraca abstrakcję, to, co nieskończone.Przywrócenie religii i teologii.

Feuerbach rozpatruje więc zaprzeczenie zaprzeczenia tylko jako sprzeczność filozofii samej z sobą,jako filozofię, która potwierdza teologię (transcendentność itd.), gdy uprzednio poddała ją zaprzeczeniu, azatem potwierdza ją wbrew samej sobie.

To twierdzenie, czyli samoutwierdzenie i samopotwierdzenie zawarte w zaprzeczeniu zaprzeczeniaFeuerbach rozpatruje jako twierdzenie, któremu brak jeszcze pewności siebie, które przeto zawiera w sobiewłasne przeciwieństwo, samo podaje się w wątpliwość i dlatego wymaga dowodu, a więc rozpatruje je jako

52 Bruno Bauer, “Die gute Sache der Freiheit und meine eigene Angelegenheit”, Zurych i Winterthur 1842, str. 193. Autorempytania był nie Gruppe, jak podaje przez pomyłkę Marks, lecz Marheineke. – Red.53 Mowa o “Allgemeine Literatur-Zeitung”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 57 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 58: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

twierdzenie, które nie dowodzi siebie samo przez się, przez swój byt, jako twierdzenie nie poświadczone, idlatego przeciwstawia mu bezpośrednio twierdzenie pewne zmysłowo, zasadzające się na samym sobie54.

Natomiast Hegel, który zaprzeczenie zaprzeczenia od strony pozytywnej, zawartej w nim,rozpatrywał jako pozytywność prawdziwą i jedyną, od strony zaś negatywnej w nim zawartej jako jedynyakt prawdziwy i akt samourzeczywistniania się wszelkiego bytu, znalazł tylko abstrakcyjny, logiczny,spekulatywny wyraz dla ruchu historii, która nie jest jeszcze rzeczywistą historią człowieka przyjętego wzałożeniu jako podmiot, lecz dopiero aktem kreacji, historią powstania człowieka.

Postaramy się wytłumaczyć zarówno abstrakcyjną formę tego ruchu u Hegla, jak i to, czym różni sięten ruch u Hegla w porównaniu z krytyką współczesną, w porównaniu z tym samym procesem w “Istociechrześcijaństwa” Feuerbacha, albo mówiąc inaczej, postaramy się wytłumaczyć krytyczną formę tego ruchubędącego u Hegla ruchem jeszcze niekrytycznym.

Rzut oka na system Hegla. Należy zacząć od heglowskiej “Fenomenologii”, z niej bowiem zrodziłasię filozofia Hegla i w niej kryje się jej tajemnica.

Fenomenologia.A. Samowiedza.I. Świadomość: a) Pewność zmysłowa, czyli to, co jest [das Dieses], i mniemanie. – b) Postrzeżenie,

czyli rzecz z jej właściwościami, i złudzenie. – c) Siła i umysł, zjawisko i świat nadzmysłowy.II. Samowiedza. Prawdziwość pewności samego siebie. a) Samodzielność i niesamodzielność

samowiedzy, panowanie i niewola. b) Wolność samowiedzy. Stoicyzm, sceptycyzm, nieszczęśliwaświadomość.

III. Rozum. Pewność i prawda rozumu. a) Rozum obserwujący; obserwacja przyrody i samowiedzy.b) Urzeczywistnienie samowiedzy rozumnej za pośrednictwem siebie samej. Zadowolenie i konieczność.Prawo serca i szaleństwo zarozumiałości. Cnota i bieg świata. c) Indywidualność realna w sobie i dla siebie.Duchowe królestwo zwierzęce i oszustwo, czyli rzecz sama. Rozum prawodawczy. Rozum badający prawa.

B. Duch.I. Duch prawdziwy, moralność obiektywna [die Sittlichkeit].II. Duch wyobcowany z siebie, kultura.III. Duch pewny samego siebie, moralność subiektywna [die Moralität].C) Religia. Religia natury, religia sztuki, religia objawienia.D) Wiedza absolutna.Ponieważ “Encyklopedia” Hegla zaczyna się od logiki, od czystej spekulatywnej myśli, a kończy na

wiedzy absolutnej, na mającym świadomość samego siebie, pojmującym samego siebie duchufilozoficznym, czyli absolutnym, to znaczy ponadludzkim duchu abstrakcyjnym, przeto cała“Encyklopedia” jest niczym innym, jak rozwiniętą istotą ducha filozoficznego, jegosamouprzedmiotowieniem; natomiast duch filozoficzny jest niczym innym, jak wyalienowanym duchemświata pojmującym siebie myślowo, tzn. abstrakcyjnie, w obrębie swojej samoalienacji.

Logika – pieniądz ducha, spekulatywna, myślowa wartość człowieka i przyrody – ich istota, którastała się zupełnie obojętna wobec wszelkiej rzeczywistej określoności i dlatego nierealna – jest myśleniemwyalienowanym i dlatego abstrahującym od przyrody i rzeczywistego człowieka; myśleniemabstrakcyjnym. – Zewnętrzność tego abstrakcyjnego myślenia... Czymże jest przyroda dla tegoabstrakcyjnego myślenia? Jest ona dla niego czymś zewnętrznym, jest jego samoutratą; ono zaś ujmuje jąrównież zewnętrznie, jako myśl abstrakcyjną, ale jako wyalienowane myślenie abstrakcyjne. – Wreszcieduch, owo myślenie powracające na swe własne, macierzyste łono, myślenie, które jako duchantropologiczny, fenomenologiczny, psychologiczny, moralny, artystyczno-religijny wciąż jeszcze nie jestdla siebie samym sobą, aż w końcu odnajduje siebie jako wiedzę absolutną w duchu już absolutnym, tzn.abstrakcyjnym, w którym odnosi się do siebie samego i otrzymuje swój świadomy i odpowiadający mu byt.Albowiem jego prawdziwym bytem jest abstrakcja.54 Feuerbach rozpatruje zaprzeczenie zaprzeczenia, konkretne pojęcie, również jako myślenie, które w myśleniu przechodzisiebie i jako myślenie chce być bezpośrednio oglądem, przyrodą, rzeczywistością.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 58 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 59: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Podwójny błąd u Hegla.Pierwszy najdobitniej występuje w “Fenomenologii” jako łonie macierzystym filozofii Hegla. Kiedy

na przykład rozpatruje on bogactwo, władzę państwową itd. jako istoty wyalienowane z istoty ludzkiej, toujmuje je tylko w ich formie myślowej... Są one istotami myślowymi i dlatego są tylko alienacją czystego,tzn. abstrakcyjnego filozoficznego myślenia. Dlatego cały ruch kończy się na wiedzy absolutnej. Tym, zczego przedmioty te są wyalienowane i czemu się przeciwstawiają jako pretendujące do realności, jestwłaśnie abstrakcyjne myślenie. Filozof – który sam jest abstrakcyjną postacią wyalienowanego człowieka –czyni siebie miarą wyobcowanego świata. Cała historia alienacji i całe usuwanie alienacji jest przetoniczym innym, jak historią produkowania myślenia abstrakcyjnego, tzn. absolutnego, myślenia logicznego,spekulatywnego. Wyobcowanie będące właściwą treścią tej alienacji i znoszenia tej alienacji, jest tuprzeciwieństwem między “w sobie” i “dla siebie”, między świadomością i samowiedzą, między podmiotemi przedmiotem, czyli przeciwieństwem między myśleniem abstrakcyjnym i rzeczywistością zmysłową czyteż rzeczywistą zmysłowością, w obrębie samej myśli. Wszystkie inne przeciwieństwa i ruchy tychprzeciwieństw są tylko pozorem, powłoką, egzoteryczną formą tych przeciwieństw, które są jedynymiinteresującymi przeciwieństwami i stanowią sens innych, pospolitych przeciwieństw. Istotą alienacji,ustanowioną i podlegającą zniesieniu, jest w tym ujęciu nie to, że istota ludzka uprzedmiotawia się wsposób nieludzki i jako swoje przeciwieństwo, lecz to, że się uprzedmiotawia jako różnica i przeciwieństwomyślenia abstrakcyjnego.

Przyswojenie sił istoty człowieka, które stały się przedmiotami, i to przedmiotami obcymi, jest więc,po pierwsze, tylko takim przyswojeniem, które dokonuje się w świadomości, w czystym myśleniu, czyli wabstrakcji, jest przyswojeniem tych przedmiotów jako myśli i ruchów myśli; dlatego już w“Fenomenologii” – mimo że z wyglądu jest zdecydowanie negatywna i krytyczna i mimo że rzeczywiściezawiera krytykę, która często znacznie wyprzedza późniejsze rozwinięcia – znajduje się w postaci utajonej,jako zarodek, potencja, tajemnica, niekrytyczny pozytywizm i równie niekrytyczny idealizm późniejszychdzieł Hegla, owo filozoficzne rozłożenie i restytucja istniejącej empirii. Po drugie, windykacja świataprzedmiotowego dla człowieka – na przykład zrozumienie tego, że świadomość zmysłowa nie jestabstrakcyjną świadomością zmysłową, lecz ludzką świadomością zmysłową, że religia, bogactwo itd. sątylko wyalienowaną rzeczywistością ludzkiego uprzedmiotowienia, wyalienowaną rzeczywistościąuprzedmiotowionych sił istoty ludzkiej i że dlatego są tylko drogą do prawdziwie ludzkiej rzeczywistości –to przyswojenie sił istoty ludzkiej albo uświadomienie sobie tego procesu przybiera tedy u Hegla takąpostać, w której zmysłowość, religia, władza państwowa itd. są istotami duchowymi, tylko duch bowiemjest prawdziwą istotą człowieka, prawdziwą zaś formą ducha jest duch myślący, logiczny, duchspekulatywny. Ludzki charakter przyrody, jak również przyrody tworzonej przez historię, wytworówczłowieka, przejawia się w tym, że są one wytworami ducha abstrakcyjnego, a więc w tym sensiemomentami duchowymi, istotami myślowymi.

Dlatego “Fenomenologia” jest krytyką utajoną, krytyką, która jest jeszcze dla samej siebie niejasna,krytyką mającą w sobie coś z mistyki; o tyle jednak, o ile konstatuje ona alienację człowieka – jakkolwiekczłowiek występuje w niej tylko w postaci ducha – o tyle ukryte są w niej wszystkie elementy krytyki,często przygotowane i opracowane w sposób, który znacznie góruje nad punktem widzenia Hegla.“Nieszczęśliwa świadomość”, “uczciwa świadomość”, walka “szlachetnej i nikczemnej świadomości” itd.,itd., te poszczególne rozdziały zawierają w sobie – jakkolwiek jeszcze w formie wyalienowanej – elementykrytyczne całych sfer, takich jak religia, państwo, życie obywatelskie itd. Tak jak istota, przedmiot są uHegla istotami myślowymi, tak samo podmiot jest zawsze świadomością lub samowiedzą, albo raczejprzedmiot występuje tylko jako abstrakcyjna świadomość, a człowiek tylko jako samowiedza. Dlatego teżróżne formy alienacji występujące w “Fenomenologii” są tylko różnymi postaciami świadomości isamowiedzy. Podobnie jak świadomość abstrakcyjna – w której to postaci rozpatruje się przedmiot – jestsama w sobie tylko momentem różnicowania samowiedzy, tak też w wyniku całego tego ruchuotrzymujemy tożsamość samowiedzy i świadomości, wiedzę absolutną, czyli taki ruch myślenia

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 59 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 60: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

abstrakcyjnego, który skierowany jest już nie na zewnątrz, lecz przebiega tylko w obrębie samego siebie,czyli że w wyniku otrzymujemy dialektykę czystej myśli.

Wielkość “Fenomenologii” Hegla i jej ostatecznego rezultatu – dialektyki negatywności jako zasadyporuszającej i twórczej – polega więc na tym, że Hegel samotworzenie się człowieka ujmuje jako proces,uprzedmiotowienie jako odprzedmiotowienie, jako alienację i jako zniesienie tej alienacji; polega więc natym, że uchwycił on istotę pracy i pojmuje człowieka przedmiotowego, człowieka prawdziwego, borzeczywistego, jako rezultat jego własnej pracy. Rzeczywisty, czynny stosunek człowieka do samego siebiejako do istoty gatunkowej albo samoprzejawianie się człowieka jako prawdziwej istoty gatunkowej, tzn.jako istoty ludzkiej, jest możliwe tylko w ten sposób, że człowiek rzeczywiście wydobywa z siebiewszystkie swoje siły gatunkowe (co z kolei możliwe jest tylko na drodze współdziałania ludzi, tylko jakorezultat historii), że ma do nich stosunek jako do przedmiotów, co początkowo możliwe jest znów tylko wpostaci alienacji.

Jednostronność i ograniczoność Hegla przedstawimy szczegółowo przy omawianiu rozdziałukońcowego “Fenomenologii”, traktującego o wiedzy absolutnej, rozdziału, który zawiera w sobie w postaciskondensowanej zarówno ducha fenomenologii, jej stosunek do dialektyki spekulatywnej, jak równieżrozumienie przez Hegla jednej i drugiej oraz ich wzajemnego stosunku.

Na razie zaznaczymy jeszcze tylko, co następuje: Hegel stoi na stanowisku nowoczesnej ekonomiipolitycznej. Ujmuje on pracę jako istotę, jako realizującą się istotę człowieka; widzi on tylko pozytywnąstronę pracy, nie widzi jej strony negatywnej. Praca jest stawaniem się dla siebie człowieka w ramachalienacji, czyli jako człowieka wyalienowanego. Hegel zna i uznaje jedną tylko postać pracy, abstrakcyjnąpracę duchową. A więc to, co w ogóle stanowi istotę filozofii, mianowicie alienację człowieka wiedzącegosiebie, czyli myślącą siebie wyalienowaną wiedzę ujmuje Hegel jako jej istotę, może przeto wprzeciwieństwie do filozofii, która go poprzedza, ująć w jedną całość poszczególne jej momenty iprzedstawić swoją filozofię jako filozofię w ogóle [die Philosophie]. To, co robili inni filozofowie –rozpatrywali oni poszczególne momenty przyrody i życia ludzkiego jako momenty samowiedzy, i tosamowiedzy abstrakcyjnej – to Hegel wie z czynności samej filozofii, dlatego jego wiedza jest absolutna.

Przejdźmy teraz do naszego przedmiotu.Wiedza absolutna. Ostatni rozdział “Fenomenologii”.Istota rzeczy polega na tym, że przedmiot świadomości to nic innego jak samowiedza, albo inaczej,

że przedmiot jest tylko uprzedmiotowioną samowiedzą, jest samowiedzą w charakterze przedmiotu.(Postawienie znaku równości między człowiekiem i samowiedzą).

Chodzi więc o przezwyciężenie przedmiotu świadomości. Przedmiotowość jako taka traktowanajest jako wyalienowany stosunek człowieka, stosunek nie odpowiadający istocie ludzkiej, samowiedzy.Powrotne przyswojenie przedmiotowej istoty człowieka, która w ramach alienacji ukształtowała się jakoobca, oznacza zatem nie tylko zniesienie alienacji, ale i przedmiotowości, czyli że człowiek jestrozpatrywany jako istota nieprzedmiotowa, spirytualistyczna.

Ruch przezwyciężania przedmiotu świadomości opisuje Hegel w sposób następujący:Przedmiot ukazuje się nie tylko jako powracający do własnego ja [in das Selbst] (jest to według

Hegla jednostronne – tzn. obejmujące jedną tylko stronę – pojmowanie tego ruchu). Człowiek zostajezrównany z własnym ja. Ale własne ja to człowiek ujęty abstrakcyjnie i stworzony przez abstrakcję.Człowiek jest egocentryczny [selbstisch]. Jego oko, jego ucho itd. są egocentryczne; każda z sił jego istotyposiada w nim właściwość egocentryzmu. Ale właśnie dlatego jest rzeczą całkowicie błędną mówić:samowiedza posiada oczy, uszy, siłę istoty. Nie natura ludzka stanowi qualitas samowiedzy, leczprzeciwnie, samowiedza stanowi qualitas natury ludzkiej, oka ludzkiego itd.

Własne ja, wyabstrahowane i utrwalone jako rzecz dla siebie – to człowiek jako abstrakcyjnyegoista, to egoizm podniesiony w swej czystej abstrakcji do sfery myślenia. (Wrócimy do tego później).

Istota ludzka, człowiek jest dla Hegla równoznaczny z samowiedzą. Wszelka alienacja istotyludzkiej jest przeto dla niego alienacją samowiedzy. Alienacja samowiedzy nie jest ujmowana jako wyraz,jako odzwierciedlający się w wiedzy i myśleniu wyraz rzeczywistej alienacji istoty ludzkiej. Przeciwnie,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 60 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 61: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

rzeczywista, realnie przejawiająca się alienacja jest ze swej najbardziej wewnętrznej, ukrytej – i dopieroprzez filozofię ujawnionej – istoty jedynie zjawiskiem alienacji rzeczywistej istoty ludzkiej, samowiedzy.Dlatego też nauka, która tego docieka, nazywa się fenomenologią. A więc wszelkie powrotne przyswojeniewyalienowanej istoty przedmiotowej występuje jako wcielenie jej w samowiedzę; człowiek opanowującyswoją istotę jest tylko samowiedzą, która opanowuje swoją przedmiotową istotę; powrót przedmiotu dowłasnego ja jest właśnie przyswojeniem przedmiotu.

Przezwyciężenie przedmiotu świadomości znajduje wszechstronny wyraz w tym:1) że przedmiot jako taki przedstawia się świadomości jako coś znikającego;2) że alienacja samowiedzy jest tym, co ustanawia rzeczowość [Dingheit];3) że ta alienacja ma znaczenie nie tylko negatywne, lecz również pozytywne;4) że ma ona to znaczenie nie tylko dla nas czy też w sobie, ale i dla niej samej;5) że dla niej negacja przedmiotu czy też jego samozniesienie otrzymuje znaczenie pozytywne

dzięki temu, albo uświadamia ona sobie tę nicość przedmiotu dzięki temu, że sama siebie alienuje, w tejalienacji bowiem ustanawia ona siebie jako przedmiot albo przedmiot jako siebie samą – a to z racjinierozdzielnej jedności bytu dla siebie;

6) z drugiej strony jest tu jednocześnie zawarty i ten moment, że świadomość w takiej samej mierzezniosła i wchłonęła w siebie z powrotem tę alienację i tę przedmiotowość, że zatem w swoim innobyciejako takim jest u siebie;

7) jest to ruch świadomości i w ruchu tym świadomość jest całokształtem swoich momentów;8) świadomość musi również odnosić się do przedmiotu wedle całokształtu swoich określeń i

ujmować go z punktu widzenia każdego z nich. Ten całokształt określeń świadomości czyni przedmiot wsobie istotą duchową, dla świadomości zaś przedmiot staje się nią naprawdę przez ujmowanie każdego zokreśleń przedmiotu z osobna jako własnego ja albo dzięki wyżej wspomnianemu duchowemu stosunkowido nich.

ad 1) To, że przedmiot jako taki przedstawia się świadomości jako coś znikającego, jest owymwyżej wspomnianym powrotem przedmiotu do własnego ja.

ad 2) Alienacja samowiedzy ustanawia rzeczowość. Ponieważ człowiek równa się samowiedzy,przeto jego wyalienowana przedmiotowa istota, czyli rzeczowość (to, co jest dla niego przedmiotem, aprzedmiotem jest dla niego naprawdę tylko to, co jest dla niego przedmiotem jego istoty, co zatem jest jegoistotą przedmiotową; ponieważ podmiotem czyni się tu nie rzeczywistego człowieka jako takiego, a zatem inie przyrodę – bo przecież człowiek jest ludzką przyrodą – lecz tylko abstrakcję człowieka, samowiedzę,przeto rzeczowość może być tylko samowiedzą wyalienowaną) równa się wyalienowanej samowiedzy irzeczowość jest przez tę alienację ustanowiona. Jasne jest, że żywa, naturalna istota, wyposażona iobdarzona przedmiotowymi, tzn. materialnymi siłami istoty, posiada również rzeczywiste, naturalneprzedmioty swej istoty i że jej samoalienacja ustanawia świat rzeczywisty, lecz występujący w formiezewnętrzności, a więc nie należący do jej istoty i panujący nad nią świat przedmiotowy. Nie ma w tym nicniepojętego ani zagadkowego. Byłoby raczej czymś zagadkowym, gdyby się rzecz miała przeciwnie. Alejest również jasne, że samowiedza przez swoją alienację może ustanawiać tylko rzeczowość, to znaczytylko rzecz abstrakcyjną, rzecz abstrakcji, a nie rzecz realną. I jasne jest także, że rzeczowość w stosunku dosamowiedzy nie jest przeto bynajmniej czymś samodzielnym, istotnym, lecz tylko tworem przez niąustanowionym i że ten ustanowiony twór zamiast potwierdzać sam siebie jest tylko potwierdzeniem aktuustanawiania, który na moment utrwala swoją energię w postaci produktu, nadając mu dla pozoru – lecztylko na moment – rolę samodzielnego, rzeczywistego przedmiotu.

Kiedy rzeczywisty, cielesny człowiek, stojący na twardym gruncie kuli ziemskiej, emanujący iwchłaniający w siebie wszystkie siły przyrody, poprzez swoją alienację ustanawia rzeczywisteprzedmiotowe siły swojej istoty jako przedmioty obce, to nie ustanawianie jest podmiotem; jest nimpodmiotowość przedmiotowych sił istoty, których działanie musi być przeto również przedmiotowe. Istotaprzedmiotowa działa przedmiotowo i nie działałaby przedmiotowo, gdyby przedmiotowość nie byłazawarta w określeniu jej istoty. I tylko dlatego tworzy ona, ustanawia przedmioty, że sama jest przez

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 61 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 62: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

przedmioty ustanawiana, że sama jest od początku przyrodą. W akcie ustanawiania nie przechodzi ona odswojej “czystej działalności” do tworzenia przedmiotu – jej przedmiotowy produkt tylko potwierdza jejprzedmiotową działalność, jej działalność jako działalność przedmiotowej istoty przyrodniczej.

Widzimy tu, że konsekwentny naturalizm czy też humanizm różni się zarówno od idealizmu, jak iod materializmu będąc zarazem prawdą jednoczącą je oba. Widzimy zarazem, że tylko naturalizm jest wstanie pojąć akt historii powszechnej.

<Człowiek jest bezpośrednio istotą przyrodniczą. Jako istota przyrodnicza, i to żywa istotaprzyrodnicza, jest on, z jednej strony, wyposażony w siły przyrodnicze, siły życiowe, jest aktywną istotąprzyrodniczą; siły te istnieją w nim jako dyspozycje i zdolności, jako popędy; z drugiej strony, jako istotaprzyrodnicza, cielesna, zmysłowa, przedmiotowa jest on istotą pasywną, doznającą [ein leidendes Wesen],uwarunkowaną i ograniczoną, jak zwierzę i roślina, to znaczy że przedmioty jego popędów istnieją pozanim jako niezależne od niego przedmioty, które są jednak przedmiotami jego potrzeb, przedmiotami, któresą nieodzowne, istotne dla przejawiania i potwierdzania sił jego istoty. To, że człowiek jest istotą cielesną,wyposażoną w siły przyrodnicze, żywą, rzeczywistą, zmysłową, przedmiotową, oznacza, że przedmiotemjego istoty, jego przejawiania życia, są rzeczywiste, zmysłowe przedmioty, albo że może on przejawiać sweżycie tylko w rzeczywistych, zmysłowych przedmiotach. Być przedmiotowym, przyrodniczym, zmysłowymto to samo, co mieć przedmiot, przyrodę, zmysł na zewnątrz siebie albo być samemu przedmiotem,przyrodą, zmysłem dla innej istoty. Głód jest potrzebą przyrodniczą, przeto dla swego zaspokojenia, dlauśmierzenia potrzeba mu przyrody na zewnątrz siebie, przedmiotu na zewnątrz siebie.> Głód toprzedmiotowa potrzeba ciała, potrzeba pewnego przedmiotu znajdującego się na zewnątrz ciała inieodzownego dla jego integracji i przejawienia jego istoty. Słońce jest przedmiotem rośliny, przedmiotemnieodzownym dla niej, utwierdzającym jej życie, podobnie jak roślina jest przedmiotem słońca jakouzewnętrznienie życiodajnej siły słońca, przedmiotowej siły istoty słońca.

Istota, która nie ma swojej przyrody na zewnątrz siebie, nie jest istotą przyrodniczą i nie uczestniczyw bycie przyrody. Istota, która nie ma żadnego przedmiotu na zewnątrz siebie, nie jest istotą przedmiotową.Istota, która sama nie jest przedmiotem dla jakiejś innej istoty, nie posiada żadnej istoty, która byłaby dlaniej przedmiotem, a zatem nie zachowuje się przedmiotowo, jej byt nie jest bytem przedmiotowym.

Istota nieprzedmiotowa jest istotą nierzeczywistą.Proszę sobie wyobrazić istotę, która ani sama nie jest przedmiotem, ani nie posiada przedmiotu.

Taka istota byłaby, po pierwsze, istotą jedyną, poza nią nie istniałaby żadna istota, istniałaby ona samotnie,sama jedna. Z chwilą bowiem kiedy istnieją przedmioty poza mną, z chwilą kiedy nie jestem sam, jestemczymś innym, jakąś inną rzeczywistością niż przedmiot na zewnątrz mnie. Dla tego drugiego przedmiotujestem więc inną rzeczywistością niż on, to znaczy jestem jego przedmiotem. Zatem istota, która nie jestprzedmiotem dla innej istoty, zakłada, że nie istnieje żadna istota przedmiotowa. Z chwilą kiedy mam cośjako przedmiot, to przedmiot ten ma mnie jako swój przedmiot. Istota nieprzedmiotowa zaś jest istotąnierzeczywistą, niezmysłową, istotą tylko pomyślaną, to znaczy tylko wyobrażoną, rzeczą abstrakcji. Byćzmysłowo to tyle co być rzeczywiście, być przedmiotem zmysłu, być przedmiotem zmysłowym, a więcmieć na zewnątrz siebie przedmioty zmysłowe, przedmioty swojej zmysłowości. Być zmysłowym to tyle cobyć pasywnym, doznającym [leidend sein].

Człowiek jako istota przedmiotowa, zmysłowa, jest tedy istotą pasywną, doznającą [ein leidendesWesen]; a że jest istotą ten swój stan odczuwającą, jest zarazem istotą obdarzoną namiętnością [einleidenschaftliches Wesen]; namiętność, pasja, to siła istoty człowieka energicznie sięgająca po swójprzedmiot55.

55 Język niemiecki pozwala tu na taką grę słów – przejście od pasywności, doznawania czegoś, cierpienia czegoś donamiętności, pasji. Począwszy zresztą od greki, gdzie cierpienie czegoś, odbieranie wrażeń jest połączone w jednym – naderbogatym semantycznie – słowie z afektem, namiętnością (pátos) poprzez łacinę i języki romańskie ciągnie się to etymologicznepowinowactwo tych dwóch dla Polaka odrębnych pojęć. Podobnie w języku rosyjskim spotykamy się z analogicznymzjawiskiem. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 62 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 63: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

<Ale człowiek jest nie tylko istotą przyrodniczą, lecz jest ludzką istotą przyrodniczą, to znaczy istotąistniejącą dla samej siebie; jest tedy istotą gatunkową i jako taka musi potwierdzać się i przejawiać wswoim bycie i w swojej wiedzy. Ani więc przedmioty ludzkie nie są przedmiotami przyrodniczymi w tejpostaci, w jakiej dane są bezpośrednio, ani też zmysł ludzki, tak jak jest dany bezpośrednio, w swejprzedmiotowości, nie jest ludzką zmysłowością, ludzką przedmiotowością. Ani obiektywnie, anisubiektywnie przyroda nie jest dana istocie ludzkiej bezpośrednio i adekwatnie.> I podobnie jak wszystko,co przyrodnicze, musi powstać, tak również człowiek ma swój akt powstania, historię, która jednak jest dlaniego czymś świadomym i dlatego jako akt powstania jest znoszącym się świadomie aktem powstania.Historia jest prawdziwą historią naturalną człowieka. – (Do tego trzeba jeszcze wrócić).

Po trzecie, to stanowienie rzeczowości samo jest tylko pozorem, aktem sprzecznym z istotą czystegodziałania, musi ono przeto być z kolei zniesione, rzeczowość musi być poddana zaprzeczeniu.

ad 3, 4, 5, 6. – 3) Ta alienacja świadomości ma znaczenie nie tylko negatywne, lecz równieżpozytywne i 4) to pozytywne znaczenie ma ona nie tylko dla nas czy też w sobie, ale i dla niej samej, dlaświadomości. 5) Dla świadomości negacja przedmiotu czy też jego samozniesienie otrzymuje znaczeniepozytywne dzięki temu, albo uświadamia ona sobie tę nicość przedmiotu dzięki temu, że sama siebiealienuje, w tej alienacji bowiem rozpoznaje siebie jako przedmiot albo przedmiot jako siebie samą, a to zracji nierozdzielnej jedności bytu dla siebie. 6) Z drugiej strony jest tu jednocześnie zawarty i ten moment,że świadomość w takiej samej mierze zniosła i wchłonęła w siebie z powrotem tę alienację i tęprzedmiotowość, że zatem w swoim innobycie jako takim jest u siebie.

Widzieliśmy już, że przyswojenie wyobcowanej istoty przedmiotowej, czyli zniesienieprzedmiotowości jako wyobcowania – które musi się rozwijać od obojętnej obcości aż do rzeczywistegowrogiego wyobcowania – ma dla Hegla zarazem, a nawet przede wszystkim znaczenie zniesieniaprzedmiotowości, dla samowiedzy bowiem kamieniem obrazy w alienacji jest nie określony charakterprzedmiotu, lecz jego przedmiotowy charakter. Dlatego przedmiot jest czymś negatywnym, czymś, co sięsamo znosi, nicością. Ta nicość przedmiotu ma dla świadomości znaczenie nie tylko negatywne, leczrównież pozytywne, nicość przedmiotu stanowi bowiem właśnie samopotwierdzenie nieprzedmiotowości,abstrakcji, jej samej. Dla samej świadomości nicość przedmiotu ma znaczenie pozytywne dlatego, żerozpoznaje ona tę nicość, istotę przedmiotową, jako swoją samoalienację, wie, że owa nicość istnieje tylkodzięki jej samoalienacji...

Sposobem, w jaki świadomość istnieje i w jaki coś dla niej istnieje, jest wiedza. Wiedza jest jejjedynym aktem. Dlatego też coś może zaistnieć dla świadomości o tyle, o ile zna ona to coś. Wiedza jest jejjedynym stosunkiem przedmiotowym. – Świadomość zna nicość przedmiotu, to znaczy wie, że przedmiotnie różni się od niej, wie o niebycie przedmiotu dla niej, ponieważ zna przedmiot jako swoją samoalienację,to znaczy, zna siebie (wiedzę jako przedmiot) dzięki temu, że przedmiot jest tylko pozorem przedmiotu,złudnym mirażem, ze swej istoty zaś nie jest niczym innym, jak samą wiedzą, która się sama sobieprzeciwstawia i dlatego przeciwstawiła sobie nicość, coś, co nie posiada żadnej przedmiotowości pozaobrębem wiedzy, czyli że wiedza wie, iż kiedy odnosi się do jakiegoś przedmiotu, wychodzi tylko pozaobręb siebie, alienuje się, że sama tylko się jawi sobie jako przedmiot albo że tym, co jawi się jej jakoprzedmiot, jest tylko ona sama.

Z drugiej strony, jak powiada Hegel, jest tu jednocześnie zawarty i ten moment, że samowiedza wtakiej samej mierze zniosła i wchłonęła w siebie z powrotem tę alienację i tę przedmiotowość, że zatem wswoim innobycie jako takim jest u siebie.

W tym rozumowaniu mamy wszystkie iluzje spekulacji zebrane razem.Po pierwsze: w swoim innobycie jako takim świadomość, samowiedza jest u siebie. Dlatego

samowiedza człowieka – jeżeli, abstrahując od heglowskiej abstrakcji, postawimy ją zamiast samowiedzy –w swoim innobycie jako takim jest u siebie. Zawiera się w tym, po pierwsze, to, że świadomość – wiedzajako wiedza, myślenie jako myślenie – utrzymuje o sobie, że jest bezpośrednio czymś innym niż ona sama:

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 63 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 64: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

zmysłowością, rzeczywistością, życiem – myśleniem, które w myśleniu przeszło samo siebie (Feuerbach)56.Moment taki zawiera się w tym o tyle, że dla świadomości jako czystej świadomości kamieniem obrazy jestnie przedmiotowość wyalienowana, lecz przedmiotowość jako taka.

Po drugie, zawiera się w tym to, że jeżeli człowiek obdarzony samowiedzą rozpoznał i zniósł światduchowy – albo powszechny byt duchowy swego świata – jako samoalienację, to jednak potwierdza go onponownie w tej wyalienowanej postaci i utrzymuje, że jest to jego byt prawdziwy, przywraca goutrzymując, że w swoim innobycie jako takim jest u siebie. Tak więc np. po zniesieniu religii, porozpoznaniu religii jako produktu samoalienacji znajduje mimo to potwierdzenie samego siebie w religiijako religii. Tutaj właśnie tkwi korzeń fałszywego pozytywizmu Hegla albo jego pozornego tylkokrytycyzmu (to, co Feuerbach nazywa ustanowieniem, zaprzeczeniem i przywróceniem religii albo teologii,co należy jednak pojmować w sensie bardziej ogólnym). Zatem rozum jest u siebie w nierozumie jakonierozumie. Człowiek, który zrozumiał, że w prawie, polityce itd. prowadzi życie wyalienowane, prowadziw tym wyalienowanym życiu jako takim swoje prawdziwe życie ludzkie. A zatem samoutwierdzenie,samopotwierdzenie się w sprzeczności z samym sobą, zarówno z wiedzą, jak i z istotą przedmiotu, ma byćprawdziwą wiedzą i prawdziwym życiem.

A więc nie może już być mowy o jakimś przystosowaniu się Hegla do religii, do państwa itd.,albowiem kłamstwo to jest kłamstwem jego zasady.

Jeżeli wiem, że religia jest wyalienowaną samowiedzą ludzką, to wiem, że w niej jako religiipotwierdza się nie moja samowiedza, lecz moja wyalienowana samowiedza; wiem tedy, że mojasamowiedza należąca do samej siebie, do swej istoty, potwierdza się nie w religii, lecz przeciwnie, wunicestwionej, zniesionej religii.

U Hegla tedy negacja negacji nie jest potwierdzeniem prawdziwej istoty właśnie przez negacjęistoty pozornej, lecz potwierdzeniem istoty pozornej lub istoty wyobcowanej z siebie w swoim zaprzeczeniualbo zaprzeczeniem tej istoty pozornej jako istoty przedmiotowej, znajdującej się poza człowiekiem iniezależnej od niego, i przemianą jej w podmiot.

Dlatego szczególną rolę odgrywa u niego zniesienie, w którym łączą się zaprzeczenie i zachowanie,utwierdzenie.

Tak więc na przykład w heglowskiej filozofii prawa zniesione prawo prywatne równa sięmoralności, zniesiona moralność równa się rodzinie, zniesiona rodzina równa się społeczeństwuobywatelskiemu, zniesione społeczeństwo obywatelskie równa się państwu, zniesione państwo równa sięhistorii powszechnej. W realnej rzeczywistości prawo prywatne, moralność, rodzina, społeczeństwoobywatelskie, państwo itd. istnieją nadal, ale stały się momentami, egzystencjami i sposobami istnieniaczłowieka, które tracą sens w izolacji, wzajemnie się rozwiązują i tworzą itd. Momenty ruchu.

W ich rzeczywistej egzystencji ta ich ruchliwa istota pozostaje ukryta. Ukazuje się ona, objawiadopiero w myśleniu, w filozofii, i dlatego moim prawdziwym bytem religijnym jest mój byt w filozofiireligii, moim prawdziwym bytem politycznym – mój byt w filozofii prawa, moim prawdziwym bytemprzyrodniczym – mój byt w filozofii przyrody, moim prawdziwym bytem artystycznym – mój byt wfilozofii sztuki, moim prawdziwym bytem ludzkim – mój byt w filozofii. Tak też prawdziwą egzystencjąreligii, państwa, przyrody, sztuki jest filozofia religii, filozofia przyrody, filozofia państwa, filozofia sztuki.Jeżeli jednak prawdziwym bytem religii jest dla mnie tylko filozofia religii itd., to prawdziwie religijnyjestem tylko jako filozof religii, to neguję rzeczywistą religijność i rzeczywiście religijnego człowieka.Zarazem jednak potwierdzam jedno i drugie po części w obrębie mego własnego bytu czy też w obrębieobcego bytu, które im przeciwstawiam (gdyż jest on tylko ich wyrazem filozoficznym), po części zaś w ichwłasnej pierwotnej formie, gdyż mają one dla mnie walor tylko pozornych innobytów, alegorii, ukrytychpod powłokami zmysłowymi form ich własnego prawdziwego, tj. mojego bytu filozoficznego57.

56 W § 30 dzieła “Grundsätze der Philosophie der Zukunft” Feuerbach mówi: “Hegel to myśliciel, który przeszedł siebie wmyśleniu”. – Red.57 Cały ten akapit Marks dopisał później na marginesie, stąd akapit następny wiąże się ściśle z poprzednio omówionymzagadnieniem. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 64 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 65: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

Podobnie zniesiona jakość równa się ilości, zniesiona ilość równa się mierze, zniesiona miara równasię istocie, zniesiona istota równa się zjawisku, zniesione zjawisko równa się rzeczywistości, zniesionarzeczywistość równa się pojęciu, zniesione pojęcie równa się obiektywności, zniesiona obiektywność równasię idei absolutnej, zniesiona idea absolutna równa się przyrodzie, zniesiona przyroda równa się duchowisubiektywnemu, zniesiony duch subiektywny równa się obiektywnemu duchowi moralnemu, zniesionyduch moralny równa się sztuce, zniesiona sztuka równa się religii, zniesiona religia równa się wiedzyabsolutnej.

Z jednej strony zniesienie to jest zniesieniem istoty myślowej, a więc myślowa własność prywatnaznosi się w myślowe ujęcie moralności. A że myślenie mniema, że jest bezpośrednio czymś innym niż onosamo, że jest zmysłową rzeczywistością, a więc ma swą czynność za czynność także i zmysłową, realną,przeto owo myślowe zniesienie, pozostawiając w rzeczywistości swój przedmiot nienaruszonym, mniema,że go rzeczywiście przezwyciężyło; z drugiej zaś strony, ponieważ przedmiot stał się teraz dla myśleniamomentem myśli, przeto myślenie traktuje go również w jego realności jako samopotwierdzenie jegosamego, samowiedzy, abstrakcji.

Dlatego też, z jednej strony, ten byt, który Hegel znosi w filozofię, nie jest wcale rzeczywistąreligią, państwem, przyrodą, lecz religią, która już jest przedmiotem wiedzy, dogmatyką; to samo dotyczynauki prawa, nauki o państwie, przyrodoznawstwa. A więc z jednej strony zajmuje on pozycjęprzeciwstawną zarówno rzeczywistej istocie, jak i bezpośredniej wiedzy niefilozoficznej lubniefilozoficznym pojęciom o tej istocie. Pozostaje więc w sprzeczności z ich potocznymi pojęciami.

Z drugiej strony człowiek religijny itd. może znaleźć w Heglu swe ostateczne potwierdzenie.Teraz należy rozpatrzyć – w ramach kategorii alienacji – pozytywne momenty dialektyki Hegla.a) Zniesienie jako ruch przedmiotowy wchłaniający na powrót alienację. <– Jest to wyrażona w

ramach alienacji idea przyswojenia istoty przedmiotowej przez zniesienie jej alienacji, wyalienowanepoznanie rzeczywistego uprzedmiotowienia człowieka, rzeczywistego przyswojenia przezeń jegoprzedmiotowej istoty przez unicestwienie wyalienowanej determinacji świata przedmiotowego, przezzniesienie go w jego wyalienowanym bycie, podobnie jak ateizm jako zniesienie boga jest stawaniem sięhumanizmu teoretycznego, a komunizm jako zniesienie własności prywatnej jest windykacją prawdziwieludzkiego życia jako własności człowieka, jest stawaniem się humanizmu praktycznego; albo, innymisłowy, ateizm jest humanizmem zapośredniczonym z sobą samym przez zniesienie religii, komunizm zaśhumanizmem zapośredniczonym z sobą samym przez zniesienie własności prywatnej. Dopiero przezzniesienie tego pośredniczenia – które stanowi jednak konieczną przesłankę – powstaje humanizmpoczynający się pozytywnie z samego siebie, humanizm pozytywny.>

Wszakże ateizm, komunizm nie są bynajmniej ani ucieczką, ani abstrakcją, ani utratą świataprzedmiotowego, stworzonego przez człowieka, utratą sił jego istoty, które przybrały formę przedmiotową,ubóstwem, które powraca do nienaturalnej, nierozwiniętej prostoty. Przeciwnie, to one dopiero sąrzeczywistym stawaniem się, otwartą realnie przed człowiekiem realizacją jego istoty, realizacją jego istotyjako czegoś rzeczywistego.

Rozpatrując – wprawdzie znów w formie wyalienowanej – sens pozytywny negacji odniesionej dosamej siebie, rozpatruje tedy Hegel samowyobcowanie człowieka, alienację jego istoty, jegoodprzedmiotowienie i odrzeczywistnienie – jako odzyskanie siebie, przejawianie istoty, uprzedmiotowieniei urzeczywistnienie. <Krótko mówiąc, rozpatruje on – w ramach abstrakcji – pracę jako akt samotworzeniasię człowieka, stosunek do siebie jako do istoty obcej i realizowanie siebie jako istoty obcej, jako stającą sięświadomość gatunkową i życie gatunkowe.>

b) Ale u Hegla – niezależnie lub raczej w konsekwencji wyżej opisanego opacznego ujęcia sprawy –akt ten, po pierwsze, ma charakter czysto formalny, ponieważ jest abstrakcyjny, ponieważ istota ludzkasama jest rozpatrywana tylko jako abstrakcyjna istota myśląca, jako samowiedza, a

po drugie, jako że ten punkt widzenia jest formalny i abstrakcyjny, zniesienie alienacji staje siępotwierdzeniem alienacji albo, inaczej mówiąc, dla Hegla ów ruch samotworzenia się,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 65 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 66: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

samouprzedmiotowiania się jako samoalienacji i samowyobcowania – to absolutne i dlatego ostateczneludzkie przejawianie życia, będące samo sobie celem, uspokajające się w sobie i docierające do swej istoty.

Ruch ten rozpatrywany w jego abstrakcyjnej formie, jako dialektyka, traktowany jest zatem jakoprawdziwe życie ludzkie, ale że jest abstrakcją, alienacją życia ludzkiego, przeto jest traktowany jakoproces boski – jako boski proces człowieka, proces, który przebywa sama jego różna od niego,abstrakcyjna, czysta, absolutna istota.

Po trzecie: proces ten musi mieć swego nosiciela, swój podmiot; podmiotem jednak jest dopierorezultat; tym rezultatem, podmiotem, który jest świadomy siebie jako samowiedzy absolutnej, jest przetobóg, duch absolutny, świadoma siebie i urzeczywistniająca się idea. Człowiek rzeczywisty i rzeczywistaprzyroda stają się jedynie predykatami, symbolami tego ukrytego, nierzeczywistego człowieka i tejnierzeczywistej przyrody. Podmiot i predykat pozostają więc do siebie w stosunku absolutnie opacznym:mistyczny podmiot-przedmiot albo subiektywność rozciągająca się na obiekt, podmiot absolutny jakoproces, jako podmiot, który się alienuje i z tej alienacji powraca do siebie wchłaniając ją jednak na powrótw siebie, oraz podmiot jako ten proces; czyste, bezustanne krążenie w sobie.

Najprzód co do formalnego i abstrakcyjnego ujmowania aktu samotworzenia czy teżsamouprzedmiotowiania się człowieka.

Ponieważ Hegel stawia znak równości między człowiekiem a samowiedzą, przeto wyalienowanyprzedmiot, wyalienowana rzeczywistość istoty człowieka jest niczym innym, jak świadomością alienacji,myślą o alienacji, jej abstrakcyjnym i dlatego beztreściowym i nierzeczywistym wyrazem, negacją. Dlategoi zniesienie alienacji jest niczym innym jak abstrakcyjnym, beztreściowym zniesieniem owej beztreściowejabstrakcji, negacją negacji. Dlatego pełna treści, żywa, zmysłowa, konkretna czynnośćsamouprzedmiotowiania się staje się jedynie jej abstrakcją, absolutną negatywnością, abstrakcją, która zkolei utrwala się jako taka i jest myślana jako czynność samoistna, jako po prostu czynność. Ponieważ tatak zwana negatywność jest niczym innym, jak abstrakcyjną, beztreściową formą owego rzeczywistegożywego aktu, przeto również jej treść może być tylko treścią formalną, otrzymaną przez abstrahowanie odwszelkiej treści. Są to więc ogólne, abstrakcyjne, właściwe każdej treści i dlatego zarówno obojętne wobeckażdej treści, jak i właśnie dlatego dla każdej treści nadające się formy abstrakcji, formy myślenia,kategorie logiczne, oderwane od rzeczywistego ducha i rzeczywistej przyrody. (Treść logicznąnegatywności absolutnej analizujemy dalej).

Strona pozytywna tego, czego tu w swojej spekulatywnej logice Hegel dokonał, zawiera się w tym,że określone pojęcia, ogólne stałe formy myślenia są w swojej samoistności wobec przyrody i duchakoniecznym rezultatem ogólnej alienacji ludzkiej istoty, a więc również ludzkiego myślenia, i że Hegelprzedstawił je dlatego jako momenty procesu abstrakcji i ujął je w jedną całość. Tak więc na przykładzniesiony byt jest istotą, zniesiona istota pojęciem, zniesione pojęcie... ideą absolutną. Ale czymże z koleijest idea absolutna? Z kolei znosi ona samą siebie, jeżeli nie chce całego aktu abstrakcji dokonać znów odpoczątku i zadowolić się tym, że jest całokształtem abstrakcji albo abstrakcją pojmującą siebie. Aleabstrakcja pojmująca siebie jako abstrakcję jest świadoma swojej nicości; musi się wyrzec siebie jakoabstrakcji i w ten sposób dochodzi do czegoś, co jest jej zupełnym przeciwieństwem, do przyrody. Całalogika jest tedy dowodem, że myślenie abstrakcyjne samo przez się jest niczym, że idea absolutna samaprzez się jest niczym, że tylko przyroda jest czymś.

Idea absolutna, idea abstrakcyjna, która “rozważana od strony swej jedności ze sobą jest oglądem”(Hegel, “Encyklopedia”, wyd. 3, str. 222)58, która (l. c.) “w swej absolutnej prawdzie decyduje sięwyzwolić z siebie moment swej szczególności, czyli pierwszego określenia i innobytu, ideę bezpośredniąjako swe odbicie, wyzwolić z samej siebie siebie jako przyrodę”, cała ta idea zachowująca się tak osobliwiei dziwacznie, idea, która przyprawiła heglistów o tak straszliwe bóle głowy, jest niczym innym, jakabstrakcją – to znaczy abstrakcyjnym myślicielem – która nauczona doświadczeniem i rozpoznawszy swąprawdziwą istotę decyduje się pod pewnymi warunkami – fałszywymi i również jeszcze abstrakcyjnymi –58 Georg Wilhelm Friedrich Hegel, “Encyklopädie der philosophischen Wissenschaften im Grundrisse”, 3 wydanie, Heidelberg1830. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 66 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 67: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

wyrzec się siebie i na miejsce swego bytu u siebie, niebytu, swej ogólności i nieokreśloności postawić swójinnobyt, czyli to, co szczególne i określone; decyduje się wyzwolić z siebie przyrodę, która była w niejukryta jedynie jako abstrakcja, jako rzecz myślowa, to znaczy porzucić abstrakcję i spojrzeć wreszcie nawolną od niej przyrodę. Idea abstrakcyjna, która staje się bezpośrednio oglądem, jest właśnie takimmyśleniem abstrakcyjnym, które wyrzeka się siebie i decyduje się na to, by stać się oglądem. Całe toprzejście logiki w filozofię przyrody jest niczym innym jak przejściem – którego abstrakcyjnemumyślicielowi tak trudno dokonać i które dlatego opisuje tak fantastycznie – od abstrahowania do oglądu.Mistycznym uczuciem, które wygania filozofa ze sfery myślenia abstrakcyjnego do sfery oglądu, jest nuda,tęsknota za treścią.

(Człowiek wyalienowany z samego siebie jest myślicielem wyalienowanym również ze swej istoty,to znaczy ze swej istoty przyrodniczej i ludzkiej. Myśli jego są przeto zastygłymi duchamiprzemieszkującymi gdzieś poza przyrodą i poza człowiekiem. Hegel wszystkie te zastygłe duchy zamknąłrazem w swojej “Logice”, rozpatrując każdego z nich najprzód jako negację, tzn. jako alienację ludzkiegomyślenia, potem jako negację negacji, tzn. jako zniesienie tej alienacji, jako rzeczywistą manifestacjęludzkiego myślenia; ponieważ jednak ta negacja negacji nie wyzwoliła się jeszcze sama z alienacji, jest onapo części równoznaczna z restytuowaniem tych zastygłych duchów w ich alienacji, po części oznaczazatrzymanie się na ostatnim akcie, odniesienie siebie do samej siebie w alienacji jako prawdziwym bycietych zastygłych duchów59, po części zaś – jako że owa abstrakcja ogranicza się do samej siebie i jest jejbezbrzeżnie nudno z sobą samą – wyrzeczenie się abstrakcyjnego myślenia, które porusza się tylko wobrębie myślenia, które nie ma oczu, zębów, uszu, nie ma niczego, występuje u Hegla jako postanowienieuznania przyrody za istotę i oddania się oglądowi).

Ale również przyroda, ujmowana abstrakcyjnie, dla siebie, utrwalona w oderwaniu od człowieka,jest dla człowieka niczym. Rozumie się samo przez się, że abstrakcyjny myśliciel, który zdecydował się naogląd, patrzy na nią abstrakcyjnie. Gdy przedtem przyroda spoczywała zamknięta przez myśliciela jako ideaabsolutna, jako rzecz myślowa w postaci dla niego samego tajemniczej i zagadkowej, to teraz, kiedy ją zsiebie wyzwolił, w rzeczy samej wyzwolił tylko tę abstrakcyjną przyrodę, tylko abstrakcję myślowąprzyrody, nadał jej jednak to znaczenie, że jest innobytem myśli, że jest przyrodą rzeczywistą, oglądaną,różną od myślenia abstrakcyjnego. Albo – mówiąc językiem ludzkim – w swoim oglądzie przyrodyabstrakcyjny myśliciel przekonuje się, że istoty, o których w boskiej dialektyce mniemał, że tworzy je zniczego, z czystej abstrakcji, jako czyste produkty pracy myślowej, która przebiega sama w sobie i nigdzienie spogląda w realną rzeczywistość, są niczym innym, jak abstrakcjami określeń przyrody. A więc całaprzyroda powtarza mu abstrakcje logiczne, tyle że w formie zmysłowej, zewnętrznej. On zaś znówanalizuje ją i te abstrakcje. Jego ogląd przyrody jest zatem tylko procesem potwierdzenia jegoabstrahowania od oglądu przyrody, jest tylko powtórzonym przez niego świadomie aktem tworzenia jegoabstrakcji. Tak więc na przykład czas równa się negatywności odniesionej do siebie samej (l. c., str. 238).Zniesionemu stawaniu się jako bytowi odpowiada – w formie przyrodniczej – zniesiony ruch jako materia.Światło jest przyrodniczą formą refleksji introspekcyjnej. Ciało w postaci księżyca i komety jestprzyrodniczą formą przeciwieństwa, które według “Logiki” jest, z jednej strony, pozytywnościązasadzającą się na samej sobie, z drugiej zaś strony – negatywnością zasadzającą się na samej sobie.Ziemia jest przyrodniczą formą racji logicznej, jako negatywna jedność przeciwieństwa itp.

Przyroda jako przyroda, to znaczy o tyle, o ile różni się jeszcze zmysłowo od owego tajemnego,ukrytego w niej sensu, przyroda oddzielona, różna od tych abstrakcji, jest nicością, która objawia się jakonicość, jest czymś bezsensownym albo ma tylko sens zewnętrzności, która została zniesiona.59 To znaczy, że na miejsce owych zastygłych abstrakcji stawia Hegel krążący w samym sobie akt abstrakcji; dzięki temu, i tojest jego zasługą, mógł on wskazać źródło wszystkich tych nieodpowiednich pojęć (które, jeśli chodzi o ich pierwotnepochodzenie, należą do różnych filozofii), ująć je syntetycznie i zamiast jakiejś jednej określonej abstrakcji uczynićprzedmiotem krytyki abstrakcję wyczerpującą je, wszechogarniającą. (Zobaczymy później, dlaczego Hegel oddziela myślenieod podmiotu, ale już teraz jest rzeczą jasną, że jeżeli nie ma człowieka, to i manifestacja jego istoty nie może być ludzka idlatego również myślenie nie mogło być rozpatrywane jako manifestacja istoty człowieka pojmowanego jako podmiot ludzki iprzyrodniczy, obdarzony oczami, uszami itd., żyjący w społeczeństwie, świecie i przyrodzie).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 67 -

www.skfm-uw.w.pl

Page 68: Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku

Karol Marks – Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r. (1844 rok)

“W punkcie widzenia finalistycznej teleologii mieści się słuszna przesłanka, że przyroda nie zawiera celuabsolutnego w sobie samej” (str. 225).

Celem jej jest potwierdzenie abstrakcji.“Przyroda pojawiła się jako idea w formie innobytu. Ponieważ idea występuje wobec tego jako

zaprzeczenie samej siebie czy też jako zewnętrzna wobec siebie, przeto sprawa ma się nie tak, że przyroda jestzewnętrzna tylko w sensie względnym, w stosunku do tej idei, ale tak, że zewnętrzność stanowi określenie, wktórym występuje ona jako przyroda” (str. 227).

Zewnętrzność należy tu rozumieć nie jako zmysłowość, która się uzewnętrznia i otwiera dla światła,dla zmysłowego człowieka; zewnętrzność tę należy tu pojmować w sensie alienacji, braku, ułomności,której być nie powinno. Albowiem prawdziwa jest wciąż jeszcze idea. Przyroda jest tylko formą jejinnobytu. A ponieważ myślenie abstrakcyjne jest istotą, wobec tego to, co jest w stosunku do niegozewnętrzne, jest z istoty swojej tylko czymś zewnętrznym. Abstrakcyjny myśliciel uznaje, że istotęprzyrody stanowi zmysłowość, zewnętrzność, w przeciwieństwie do obracającego się w sobie samymmyślenia. Ale zarazem wyraża on to przeciwieństwo w ten sposób, że ta zewnętrzność przyrody, jejprzeciwieństwo do myślenia stanowi jej brak, że przyroda, o ile różni się od abstrakcji, jest istotąniedoskonałą. Istota, niedoskonała nie tylko dla mnie, nie tylko w moich oczach, lecz niedoskonała samaprzez się, ma na zewnątrz siebie coś, czego jej brak. To znaczy, że jej istota jest czymś innym niż ona sama.Toteż dla abstrakcyjnego myśliciela przyroda musi się sama znieść, ponieważ założył ją już jako istotępotencjalnie zniesioną.

“Duch ma dla nas jako swoją przesłankę przyrodę, której sam jest prawdą, jest więc w stosunku doprzyrody czymś absolutnie pierwotnym. Przyroda znikła w tej prawdzie, duch zaś okazał się ideą, która osiągnęłaswój byt dla siebie i której przedmiotem, jako też podmiotem, jest pojęcie. Tożsamość ta jest absolutnąnegatywnością, ponieważ w przyrodzie pojęcie ma swoją całkowitą zewnętrzną obiektywność, ale ta jegosamoalienacja została zniesiona, przez co stało się ono tożsame z sobą. Jest więc ono tą tożsamością tylko jakopowrót z przyrody” (str. 392).

“Objawianie się, które jako idea abstrakcyjna jest bezpośrednim przejściem do przyrody, jej stawaniemsię, jest jako objawianie się ducha, który jest wolny, stanowieniem przyrody jako jego świata; stanowieniem, którezarazem jako refleksja zakłada świat jako samodzielną przyrodę. Objawianie się w pojęciu jest tworzeniemprzyrody jako bytu ducha, w którym daje on sobie potwierdzenie i prawdę swej wolności”. “Absolutem jest duch;jest to najwyższa definicja absolutu”60.

60 Georg Wilhelm Friedrich Hegel, “Encyklopädie der philosophischen Wissenschaften im Grundrisse”, dz. cyt., str. 393. –Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)- 68 -

www.skfm-uw.w.pl