Q GOD PHWDOXFKyZ RG PHWDOXFKyZ - uwm.edu.pl 2..pdf · pr *qd srváxfkdü jr qd rilfmdoqhm vwurqlh...

16

Transcript of Q GOD PHWDOXFKyZ RG PHWDOXFKyZ - uwm.edu.pl 2..pdf · pr *qd srváxfkdü jr qd rilfmdoqhm vwurqlh...

Magazyn dla metaluchów od metaluchów

Numer 2styczeń 2015

# INTRO To już drugi numer czasopisma WELES! A w nim: małe co nie co o Nickelback i ich najnowszej płycie „No Fixed Address”. O tym czy cover może przebić orginalny utwór. Premierowa odsłona płyty Abstraktu, olsztyński debiut progmetalowy i wiele, wiele więcej...

Emilia Anna Sadowska

Byłam specyficznym dzieckiem. W wieku 12 lat oznajmiłam mamie, że chcę zostać patologiem i kroić martwych ludzi. Po dziś dzień o tym marzę. Nie wycho-wałam się na muzyce metalowej. Wręcz przeciwnie. Słuchałam np. Spice Girls i Ich Troje. Moja kuzynka nagrywała mi na kasety muzykę i tak to się zaczęło. Swój gust muzyczny wypracowywałam długo. Była muzyka popularna, potem spadek do typowego undergroundu. Przez punk, ghotic metal, aż po metal pro-gresywny. Muzyka jest całym moim życiem. Pracuję w radiu UWMfm i menageruje kapeli Defying. Inne zainteresowania? A po co? NIe mam na to czasu.

Redaktor naczelnyAnna Maria Piechocińska

Dlaczego muzyka? W domu było pełno płyt winylowych, więc od małego byłam zmuszana do słuchania muzyki. Zostało mi to do dziś. Prócz tego jestem szczerze zajarana sportem i serialami. Łatwiej marzyć o wyimaginowanym życiu, niż tym rzeczywistym. Uwielbiam kontrolować świat wokół mnie. Jak? Sędziuję mecze siatkarskie i jestem bardzo wymaga-jącym sędzią. Kiedyś rozcięłam na basenie tył głowy koledze, bo chlapał mnie wodą.

Klaudia Kujawa

Emilia Szymańska

Mama puszczała mi muzykę metalową jak byłam mała, żebym się bała i w końcu się zamknęła. Od tej pory słucham mimo, że budzi we mnie lęki dzieciństwa. Byłam złym dzieckiem i kiedyś wybiłam piłką zęby mojemu bratu. Interesuję się nie tylko muzyką. Czytam nałogowo książki i wtrącam się w życie znajomych, bo nie mam swojego.

Metal jest nieodzowną częścią mojego życia. Po prostu ma w sobie to coś, co mnie do niej przyciąga, tak jak Lidl przyciąga promocjami. Lubię czytać i słuchać opowiadań fan-tasy. Zwłaszcza przez wyborami. W wolnych chwilach rozwijam talent muzyczny, gram... ludziom na nerwach. Zajmuję się fotomodelingiem. Moje zdjęcia możecie podziwiać na słupach wysokiego napięcia. A wieczorami trenuję biegi długodystansowe oraz prowa-dzę badania jak szybko człowiek jest w stanie zapoznać się z instrukcją obsługi gazu pie-przowego. W przedszkolu złamałam rękę o twarz starszego kolegi, bo zabrakło mi argumentów w dyskusji. Nawet nie poczuł.

ROZKŁAD JAZDY

04. Z OKŁADKI - Poznańska perełka

06. COVERY A ORYGINAŁY - Dobry jak oryginał, czy może lepszy?

09. PŁYTA WARTA ZACHODU - Olsztyński prog-metal

111. WSZYSTKO I NIC - Łowcy okazji

12. CO, GDZIE, KIEDY? - Na co warto iść?

13. CO W ŚWIECIE MUZYKI? - Gdzie się podziały te mocne, rockowe uderzenia?

14.14. W SERCACH GRA - Czego słuchają redaktorzy Welesa

15. KSIĄŻKA KUCHARSKA HANNIBALA - Nerki z puree ziemniaczano-dyniowym

16. MEMOZA POSPOLITA - Memy z internetów

POZNAŃSKA PEREŁKA Poznańska grupa Abstrakt w tym roku obchodzi 5 urodziny. To idealny czas na wydanie debiutanckiego krążka. Po dwóch, świetnie przyjętych przez publikę, demach (Virtual Extended Play 1 i 2), zespół wyszedł z całkiem nową koncepcją o wdzięcznym tytule Limbosis. Premiera krążkakrążka odbyła się 22 grudnia 2014. Świe-żutka, jeszcze gorąca płyta wpadła i do mojego odtwarzacza. Co z tego wyszło? Przyznam się szczerze, że Abstrakt celowo był bardzo długo omijaną przeze mnie kapelą. Przesłuchałam, zaakcepto-wałam i tyle. „Nasi koledzy z Poznania”- tak zawsze słyszałam, kiedy mówiło się o Abstrakcie wśród moich znajomych. Nie-dawno dane mi było poznać ich basistę, Jakuba Puszyńskiego. Po kilku rozmo-wach na temat muzyki, o nadchodzącej jeszcze wtedy premierze Limbosis, dosta-łam możliwość przesłuchania kilku kawał-ków. Od tego momentu wyczekiwałam po-

znańskiej płyty. Dziś, po kilku tygodniach od oficjalnego wypuszczenia Limbosis w świat, po ochłonięciu z emocji, mogę za-siąść do zrecenzowania tej płyty. Przyznam szczerze, że pierwsze wra-żenie jakie, jeszcze przed premierą, wy-wołał we mnie singiel Journey, to było oszołomienie. Zagubiłam się gdzieś między nutami, dźwiękami, w przeszywa-jącym wokalu. Kiedy po raz drugi włączy-łam ten utwór, zaczęłam nucić podświadomie utwór Tool’a- The Grudge. Czekałam na wokal Maynarda! Wielki minus dla Abs-traktu, bo choć jestem wielką fanką Tool’a, to zbyt duże podobieństwo wywołuje mie-szane uczucia. Nie oskarżam poznania-ków o plagiat, ale wpełzli na bardzo grzą-ski grunt. Nie od dziś jednak wiadomo, Abstrakt wielu osobom kojarzy się z Tool’em. Jeden z utworów z Limbosis uznaję za swój ulubiony. Podobnie jak Journey,

Z okładki 04

można posłuchać go na oficjalnej stronie internetowej zespołu. Clockhouse, bo o nim piszę, całkowicie wciągnął mnie w ten przedziwny świat. Znowu wyczuć można gdzieniegdzie Tool’a, ale już zupełnie w wersji Abstraktowej. Mroczny klimat, dzięki niezwykłemu wokalowi Krzysztofa PodsiadłyPodsiadły i chórkom, które niczym anioły powtarzają słowa za wokalistą. Bajka, w której akurat ja czuję się przewspaniale. Wolf jest trzecim utworem, który mocno zapadł mi w pamięć. Przerażająca pieśń, której słowa można powtarzać jak mantrę. „I am your friend| So be| A nice and good girl| Sit on my lap| Better way to talk| You’ll feel safe| In a moment from now”. Ich wersja historii Czerwonego Kapturka budzibudzi wszelkie lęki jakie mogą się kryć w sercu kobiety idącej pustą, ciemną ulicą. Perwersyjny utwór w każdym calu, pełen mroku i tajemnicy. Bajka tylko dla dużych dziewczynek i chłopców. Reszta utworów jest tendencyjna, żeby nie stwierdzić, że nudna. Ukłon należy się wspaniałym tekstom, ale muzycznie żaden z 5 pozostałych kawałków nie po-walił mnie na kolana. Przyznać trzeba jednak, że Abstrakt zasługuje na wielkie pokłony i takie w ich stronę ślę. Według mnie,mnie, Limbosis to jedna z lepszych płyt progresywnych, jakie wydano w 2014 roku w Polsce. Warto jest mieć ją w wersji na-macalnej, bo oprawa graficzna Kuby Pu-szyńskiego powala na kolana. Od lutego Abstrakt zaczyna trasę koncertową. Ich występom na żywo należy się kilka oddzielnych słów, gdyż prócz wspaniałych dźwięków, muzycy raczą nas klimatyczny-mi wizualizacjami, świetnie skomponowa-nymi z utworami. Pierwszy koncert już 7 lutego w poznańskim Klubie u Bazyla. Ja będę na pewno, Was też nie może zabrak-nąć.

Anna Maria Piechocińska

Zeskanuj kod QR i przenieś się w świat Abstraku z utoworem

Teratoma

Zdjęcia pochodzą z archiwum zespołu Abstrakt

Z okładki 05

Dobry jak oryginał, czy może lepszy? Kiedy na rynku muzycznym pojawia się nowy utwór, możemy się spodziewać, że w niedługim czasie ukażą się w sieci jego przeróbki. Rzadko jednak są one na tyle dobre, by zapadły w naszej pamięci bardziej od oryginalnej wersji piosenki. Są jednak covery, które mogą się poszczycić mianem tak dobrego, jak oryginał (czasem nawet lepszego) i powodują, że nasze serca biją szybciej, kiedy tylko słyszymy je w głośnikach. Przedstawiamy wam kilka utworów, które naszym zdaniem zasługują na to miano. Niektóre są oczywiste, niektóre kontrowersyjne, ale chodzi o to, by wzbudzały w nas silne emocje.

Guns N' Roses - Knockin' On Heaven's DoorZacznijmyZacznijmy może od klasyka, w oryginale wykonywanym przez Boba Dylana (1973 r.). Utwór został umieszczony na płycie Use Your Illusion II z 1991 r. Choć był on wielokrotnie coverowany, to jednak ta wersja najbardziej zapadła w pamięci.pamięci. Niesamowite brzmienie gitary i perkusji oraz przejmujący głos Axla Rose’a wywołują wielkie emocje i sprawiają, że wiele osób niesłusznie uważa tę wersję za pierwotną.

Marilyn Manson – Tainted LoveUtwórUtwór w oryginale wykonywany jest przez Glorię Jones (1964 r.), choć mylnie twierdzono, że pierwowzorem jest wersja Soft Cell z 1981 r. Jest to cover tak znany, że przebił swoją popularnością oryginał. Piosenka wykonywana przez Mansona całkowiciecałkowicie oddaje mroczny styl muzyka i nie da się go pomylić z innymi zespołami. Piosenka została umieszczona na ścieżce dźwiękowej do filmu „To nie jest kolejna komedia dla kretynów”.

Covery a oryginały 06

Metallica - Whiskey In The Jar WW zamyśle była to irlandzka piosenka ludowa o rozbójniku zdradzonym przez żonę. Nie jest znany oryginalny wykonawca piosenki, była ona nagrywana przez wielu artystów, m. in. przez Thin Lizzy (1973 r.), na których Metallica się wzorowała. Wersja amerykańskiego zespołu, zamieszczona w albumiealbumie Garage Inc. z 1998 r., jest najbardziej znana i uważana za pierwowzór.

Seether - Careless WhisperZnanaZnana piosenka duetu Wham! (1984 r.), w całości wykonywana jednak przez George’a Michael’a. Seether umieścił singiel na reedycji płyty Finding Beauty in Negative Spaces w 2009 r. Choć początkowo utwór miał być czymś w rodzaju muzycznego żartu, to niesamowite metalowemetalowe brzmienie sprawiło, że wersja stała się niezwykle popularna i często odtwarzana przez fanów tego brzmienia.

Limp Bizkit - Behind Blue EyesJedenJeden z najbardziej znanych utworów The Who (1971 r.). Był wielokrotnie nagrywany przez inne zespoły, jednak wersja Limp Bizkit z płyty Results May Vary z 2003 r. odniosła największy komercyjny sukces. Zespół wyniósł piosenkę na inny poziom, dając tekstowi nowe znaczenie, a wzmocnieniewzmocnienie oryginalnego dźwięku spowodowało, że jest to jeden z najlepiej rozpoznawalnych utworów amerykańskiej grupy.

Jimi Hendrix – All along the watchtowerPoPo raz kolejny pojawia się utwór Boba Dylana, tym razem z 1967 r. Również on był wielokrotnie powielany, ale to wersja Hendrixa, która znalazła się na płycie Electric Ladyland z 1968 r., wyniosła utwór na piedestał. Poza linią melodyczną i tekstem nie ma wiele wspólnego z oryginałem,oryginałem, a jako jedyny z utworów Jimi’ego trafił na listę Top 40. Można go usłyszeć na ścieżkach dźwiękowych do wielu filmów, m. in. w Foreście Gumpie.

Covery a oryginały 07

Alien Ant Farm - Smooth CriminalSmoothSmooth Criminal to jedna z najbardziej znanych piosenek Michaela Jacksona (1987 r.), więc nic dziwnego, że i ona doczekała się rockowego coveru. Alien Ant Farm umieścili ją na płycie ANThology w 2001 r, która została uznana za jedną z najlepiej sprzedających się płyt w tamtym czasie.czasie. Choć zespół istniał już dobre kilka lat, to jednak ten utwór otworzył im drogę do międzynarodowej kariery.

Shinedown - Simple ManPiosenkaPiosenka znakomitego zespołu Lynyrd Skynyrd (1973 r.). Trudno jest się zmierzyć z legendą, udało się to natomiast zespołowi Shinedown, który umieścił utwór na debiutanckiej płycie Leave a Whisper, wydanej w 2003 r. Wokalista Brent Smith nie tylko nie kopiowałkopiował oryginalnego wykonania, ale dodał do niego swoje emocje, które są trudne do powielenia i pozwalają zatracić się w muzyce.

Marilyn Manson – Sweet Dreams (Are Made of This)NaNa deser pozostawiłam utwór grupy Eurythmics (1983 r.), który był coverowany ponad 100 razy. Ponownie przywoływany Manson umieścił go w albumie Smells Like Children z 1995 r. Propozycja o wiele bardziej mroczna, niesamowicie emocjonalna. Psychodeliczny charakter utworu sprawia, że po jego wysłuchaniu długo nie można dojść do siebie, ale pragnie się go na okrągło słuchać. Znalazł się także na ścieżce dźwiękowej do filmów, m. in. w Domie na Przeklętym Wzgórzu.

OR

Emilia Sadowska

Covery a oryginały 08

TE TWARZE SĄ ŻYWE, TE TWARZE SĄ PRAWDZIWE

Pierwszy raz usłyszałam o Defying, będąc u koleżanki. Moje skojarzenie – kurczę, grają jak Agalloch. Spodobało mi się to, co słyszę, dlatego zapytałam, co to jest za zespół. Po usłyszeniu nazwy zadałam kolejne pytanie: „Jak u licha to się wyma-wia?!”. Po powrocie do domu przesłucha-łam ich debiutancki krążek „Nexus Artificial”, wydany 24 marca 2014 roku. Przyznam, że myliłam się, porównując zespół do Agallo-cha. To coś zupełnie innego i nie ma tutaj czego zestawiać. Defying z pewnością zrzesza muzyków o niemałym bagażu do-świadczeń, tworzących bardzo dojrzałe kompozycje. „Nexus Artificial” zawiera 10 kawałków, które traktują o rzeczywistym pochodzeniu człowieka. Trzeba przyznać, że płyta jest bardzo zróżnicowana. Kompozycje nie są monotematyczne, dlatego nie ma się wra-żenia, iż słuchamy jednej piosenki non stop. Wszystkie utwory tworzą jedną całość. Mo-mentami da się usłyszeć trochę cięższe brz-

mienia, choć płyty ogólnie nie nazwałabym ciężką. W utworach „Nexus Artificial” słów pojawia się niewiele, ale są one sensowne i całkiem mroczne. Bardzo przyjemnie się jej słucha, a każdy dźwięk zaskakująco dobrze ze sobą współgra. Szczególnie, jak na zespół debiutujący na polskim rynku muzycznym. muzycznym.

Płyta warta zachodu 09

Instrumentalnie album jest bardzo dojrzały, a wokalnie jak najbardziej popraw-ny, ale brakuje tutaj świeżości, takiego mło-dzieńczego wigoru, skoków tonacji i wyraź-niejszego wokalu. Wszystko jest do bólu muzycznie poprawne. Słucham krążka do połowy i zaczynam się nudzić, bo nic szczególnie nie przyciąga mojej uwagi. Taki na przykład Mismatch zawiera trochę męskie-go wokalu jak również damskie wokalizy, ale to jakoś specjalnie nie sprawia, że utwór wydaje się ciekawszy. Na początku odczu-wałam lekką melancholię, a następnie znu-żenie i przygnębienie. Nie tak powinno być. Instrumentalnie zespół jest bardzo doj-rzały, a wokalnie jak najbardziej poprawny, ale brakuje tutaj świeżości, skoków tonacji i wyraźniejszego wokalu. Słowa idealnie pasują do mrocznego klimatu utworów. Szkoda tylko, że jest ich tak niewiele. Duża dominacja melodii nad słowem sprawdza sięsię wtedy, kiedy dźwięk jest bardziej zróżni-cowany. Tu szaleństw niestety nie ma. Może lepiej trafia to dojrzalszego odbiorcy, mnie jednak nie przekonuje. Zobaczymy, jak dalej potoczą się losy olsztyńskiego De-fying. Jeśli zespół się rozwinie, ma szanse

Klaudia Kujawa

Zdjęcia: Beata Wiśniowska

na wybicie się, nie tylko na polskim rynku muzycznym, ale również zagranicznym. Jak wiadomo, olsztyńska scena muzyczna po-kazała już światu jeden świetny zespół (Vader), a teraz kolejny ma szansę zaist-nieć. Defying ma potencjał, należy go tylko wykorzystać.

Zeskanuj kod QR, aby posłuchać singla Prayers

zespołu Defying

Płyta warta zachodu 10

Czy słyszeliście może o polskim ze-spole trash/heavy metalowym Hunter? Podejrzewam, że każdy o nich słyszał… Na pewno większość z was potra nawet zanucić którąś z ich piosenek, a wszyst-ko z powodu ich wszechobecności. Zespół został założony w 1985 roku. W 1995 po wydaniu debiutanckiego albumu Hunter przeżywał swój „złoty okres”, który jednak nie potrwał długo. Zespół zniknął na jakiś czas z polskiej sceny muzycznej, by powrócić z wła-snym festiwalem Hunter Fest ( 2004--2009). Po niewypale ostatniej edycji, Hunter ruszył w podróż po wszystkich festiwalach w Polsce. Można było ich usłyszeć począwszy od Przystanku Wo-odstock, po dyskotekę w Chmielnikach niedaleko Bydgoszczy. Rozumiem, jest z tego kasa.

Hunter próbuje się wybić. Czy to jest jednak odpowiednia droga? Kilka pol-skich zespołów osiągnęło ogromny, międzynarodowy sukces np.: Behe-moth, Vader. Co sprawia, że te zespoły osiągnęły sukces, a Hunter nadal stoi w miejscu, koncertując po wszystkich festiwalach i festynach, przemieszczając się z miejsca na miejsce, jak cygański tabor? Myślę, że powyższe zespoły, w przeciwieństwie do Huntera, zachowały dobry poziom muzyczny, natomiast Hunter nie ma siły przebicia i prawdopo-dobnie to co grają nie traa w gusta od-biorców, nie wnosi nic nowego. Może czas zastanowić się nad rozwojem, za-miast stać w miejscu?

Klaudia Kujawa

Zeskanuj kod QR i zajrzyj na stronę internetową zespołu

Hunter

fot. http://mazurycudnatury.org/pl/hymn/hymn/artysci.html

ŁOWCY OKAZJI

Wszystko i nic 11

Defying+Beyond The Event Horizon +Abstract06.02.2015 @ Łódź „ŁDK”07.02.2015 @ Poznań „U Bazyla” (+ Despire, Prorock)

Tune17.01.2015 @ Kraków „Rotunda”24.01.2015 @ Częstochowa „Galeria Teatr From Poland”31.01.2015 @ Rzeszów „Vinyl”07.02.2015 @ Szczecin „Rocker Club”

UK22.02.2015 @ Wrocław „Sala Koncertowa Radia

Wrocław”23.02.2015 @ Warszawa „Progresja”

Festiwal im. Szymona Czecha(Thaw + Moaft + Sunnata + Insidus + Mork + Rape On Mind + Butelka)31.01.2015 @ Olsztyn „Nowy Andergrant”

Lordi01.02.2015 @ Warszawa „Progresja

Music Zone”

Co, gdzie. kiedy? 12

Gdzie się podziały te mocne, rockowe uderzenia?!

Minęły 3 lata od wydania, dość dobrze przyjętej przez krytyków i od-biorców płyty Nickelbacka „Here and Now”. 17 listopada 2014 r. na półkach sklepów pojawił się ósmy studyjny album grupy „No Fixed Address”. Nie-stety, tylko zawiedli nim swoich fanów. Płyta zaczyna się od mocnego ude-rzenia. „Million Miles An Hour” brzmi naprawdę zachęcająco i pozwala myśleć, że po kilku latach nieobecności artyści stworzyli coś wartego oczekiwa-nia. Nic bardziej mylnego. Nietrafione single („Edge of a Revolution” i „What are you waiting for?”), z wlokącą się melodią i zbyt banalnymi tekstami, które zniechęcają do dalszego słucha-nia. Później jest niestety tylko gorzej. Słabe linie melodyczne, bezpłciowe teksty i muzyka rodem z koncertów disco – polo skutecznie zniechęcają do ponownego wysłuchania większości utworów. Do tego niepotrzebny, mierny rap Flo Ridy w dość ciekawie zapowia-dającym się „Got Me Runnin' Round”. Fani ballad rockowych również nie mogą czuć się usatysfakcjonowani. Nie ma żadnego utworu, który mógłby kon-kurować z wcześniejszymi piosenkami

Zeskanuj kod QR swoim telefo-nem, aby posłuchać całego albumu „No Fixed Address”

zespołu. Szkoda, bo przede wszystkim to dzięki nim Nickelback pokazywał, że słusznie istnieje na rynku muzycznym. Album ratują wspominany wcześniej utwór otwierający płytę, „Believe”, które z czystym sumieniem mogłabym usłyszeć w rozgłośniach radiowych oraz „Get Em Up” z mocniejszym, gita-rowym brzmieniem.Nickelback nie jest zespołem, co do którego można mieć duże oczekiwania, jednak do tej pory utrzymywali w miarę zbliżony poziom. Fani spodziewali się, że ta płyta będzie równie dobra, co po-przednie wydania, a nawet lepsza. Nie-stety, musieli się zawieźć. W nowym albumie Nickelbacka brakuje tej magii, którą mogliśmy usłyszeć wcześniej. Chociaż ma kilka utworów utrzymanych na wyższym poziomie, to jednak w ze-stawieniu z poprzednimi albumami, wypada, co najmniej, miernie.

Emilia Sadowska

Co w świecie muzyki? 13

W sercach gra

Redaktorzy WELES muzyki słuchają nałogowo. Specjalnie dla was postanowili podkręcić gałkę vol do maksimum i pokazać co im gra w sercu i w odtwarzaczu. W dzisiejszym numerze redaktor Emilia Szymańska odkryje rąbka tajemnicy i pokaże jakie płyty nastrajają ją w życiu.

14

Nie da się żyć bez muzyki. Śmiem twierdzić, że muzyka jest jednym z chemicznych składników powietrza, bez którego udusilibyśmy się. Przynajmniej dla mnie tak jest. Choć z czasów dzieciństwa pamiętam, że słuchałam, czego popadnie, jednak, w miarę upływu lat, moja postawa stopniowo ulegała zmianie. Dziś każdy dzień zaczynam od dobrego, mocnego brzmienia. Najlepiej takiego, które jest energiczne i pobudza lepiej niż kofeina. W tym numerze chcę się z wami podzielić małą częścią mojej playlisty, która bez tych albumów nie mogłaby istnieć.

Z całej dyskografii Saba-tonu akurat ta płyta urze-kła mnie najbardziej. Dla-czego? Po pierwsze pio-senką Uprising, opowia-dającą o powstaniu war-szawskim. Słuchając tego utworu mam na ciele gęsią skórkę, włącza mi się coś w rodzaju mini dumy przeżywanej w sercu. Na uwagę zasługu-je również piosenka Wehr-macht. Jest ona widocznie „cięższa” od pozosta-łych, jednak czyni to miłą odmianę w słuchaniu. Coat of Arms to dużo cie-kawsza wersja poznawa-nia historii wojennych niż nudne lekcje w szkole.

Żyranci„Za ciężko pożyczone

pieniądze”

The Offspring„The Offspring”

Dawka soczystych i bardzo energicznych dźwięków. Świetnie brzmiące gitary oraz linie basu wytyczające niestandardowe tempo muzyki. Pierwszy utwór to ‘Pozamiatane”. W tej pio-sencesence najlepszy jest agre-sywny wokal. Utwory ‘Na nową drogę’ i ‘Smycz’ to piosenki z prawdziwym pa-zurem. Drapieżna melodia w sam raz do koncertowej szarpaniny i energicznych podskoków. Jest to de-biutancki album więc musze przyznać jeśli zaczy-na się z taka pompą to na-prawdę dobra zapowiedź zespołu na przyszłość.

Wydany został w 1989 r. Uważam, że jest to ich najlepszy album. Zachęca do słuchania surowym brzmieniem, tekstami, po-ruszającymi tematy prote-stu przeciwko władzy oraz problemów w sto-sunkach międzypokole-niowych. Genialny wokal oraz dźwięki gitary spra-wiają, że nie da się tego słuchać siedząc w tym samym miejscu. Jednym słowem: jest ostro i nie przypomina The Of-fspring, który znamy teraz. Ta płyta to po prostu klasyk punk rocka, którego żadna komercha nie jest w stanie przebić.

Sabaton„Coat of Arms ”

Ostatnio była wątróbka, lecz jak wiadomo, anatomia człowieka i książka kucharska niejedno ma imię. Dziś więc schodzimy nieco niżej ludzkiego ciała i zajmiemy się nerkami. Odpowiednio przyrządzone zaskoczą podniebienie niejednego smako-sza. Polecam zatem zapoznać się z przepisem na nerki z puree ziemniacza-no-dyniowym (ilość porcji jest zależna od wieku i rozmiarów ofiary).

Przygotowanie: PoPo wypatroszeniu ofiary nerki myjemy, osuszamy, kroimy w grube paski (polecam też usunąć moczowo-dy oraz błonki). Wrzucamy do miseczki i zalewamy wrzącą wodą. Zostawiamy na minutę. Następnie od-sączamy z wody i zalewamy mlekiem, tak, aby je przykryło. Pozostawiamy je na 2-3 godziny. Nerki wyjmujemy z mleka. W misce roztrzepujemy jajko, dodajemy sól i pieprz. Do drugiej miski wsypu-jemy mąkę, a do trzeciej pokruszone płatki kukury-dziane. Mięso maczamy w jajku, potem w mące, jesz-cze raz w jajku i w płatkach kukurydzianych. Następ-nie nerkę kładziemy na rozgrzanej patelni. Smażenie nie powinno trwać dłużej niż 4 minuty, gdyż może to zepsuć smak potrawy. Dynię i ziemniaki obieramy. Gotujemy ok. 15-20 minut, aż będą miękkie. Ugotowane ziemniaki i dynię przekładamy do miski, dodajemy masło, sól i pieprz. Robimy gładkie puree.Smacznego!

Emilia Szymańska

Do przygotowania będzie potrzebne: • 2 cynaderki wieprzowe lub cie-lęce- mniej krwiste niż ludzkie, ale też sprawdzają się zastępczo • mleko, mąka • 200 g płatków kukurydzianych • jajko, sól, pieprz• olej rzepakowy do smażeniaPuree:• 4 ziemniaki• 150 g dyni• łyżka masła• świeży tymianek•• sól, pieprz

Książka kucharska Hannibala 15

Cierpicie na nieuleczalną chorobę o nazwie „memoza pospolita”? Jeśli tak, specjalnie dla Was subiektywny zbiór:

„NAJLEPSZYCH MEMÓW Z INTERNETÓW”

Memoza pospolita 16