potkanie - Zbiory zdigitalizowane WBP w...

18
Rok 14 Nr 7 (97) maj 2010 12 maja 2010 r. Spotkanie z Bohdanem Kowalczykiem i Januszem Andrzejem Bernerem Jan Matejko “Bitwa pod Grunwaldem” (1878) Olej na płótnie. 426 x 987 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Od autorów spotkania W tym roku mija 600 lat, kiedy to we wtorkowy, słoneczny dzień, 15 lipca 1410 roku starły się na polach Grunwaldu dwie armie - walczące w imię tego samego Boga. Z jednej strony wojska krzyżackie, wspomagane przez kwiat rycerstwa zachodnioeuropejskiego, pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingen, zaś z drugiej polsko - litewsko - smoleńskie, wspierane przez najlepszych rycerzy czeskich, ruskich oraz mołdawskich, pod dowództwem króla Wła- dysława II Jagiełły. Znany jest wynik bitwy - wojska krzyżackie ponoszą druzgocącą klęskę, ginie dwustu trzech braci zakonnych, znaczna ich część piastowała wysokie stanowiska w państwie. Przenieśmy się do roku 1872, Polska jest od stu lat pod zaborami. W głowie krakowskiego artysty malarza, trzydziesto- czteroletniego Jana Alojzego Matejki rodzi się pomysł namalowania kolejnego dzieła „ku pokrzepieniu serc” Polaków, mieszkających w zniewolonej Ojczyźnie. Na myśl przychodzi mu upamiętnienie grunwaldzkiego triumfu. Wielki patriota, tak z całą pewnością można o nim powiedzieć, zaczyna zapoznawać się z przekazami historycznymi dotyczącymi bitwy, ale nie tylko. Powstają pierwsze szkice. Po sześciu latach wytężonej pracy dzieło ujrzało światło dzienne, a Naród Polski otrzymał w darze niezwykle przekonujący obraz swoich dziejów! Wraz z historykiem Bohdanem Kowalczykiem, spróbujemy przybliżyć Państwu treści zawarte w tym arcydziele. Janusz Andrzej Berner „GRUNWALD” JANA MATEJKI - PRAWDA HISTORYCZNA, FIKCJA, SYMBOLIKA

Transcript of potkanie - Zbiory zdigitalizowane WBP w...

Rok 14 Nr 7 (97)maj 2010

12 maja 2010 r.

600. RocznicaBitwy Grunwaldzkiej1410 - 2010

Spotkanie z Bohdanem Kowalczykiem

i Januszem Andrzejem Bernerem

Jan Matejko “Bitwa pod Grunwaldem” (1878) Olej na płótnie. 426 x 987 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie.

Od autorów spotkania

W tym roku mija 600 lat, kiedy to we wtorkowy, słoneczny dzień, 15 lipca 1410 roku starły się na polach Grunwaldu dwie armie - walczące w imię tego samego Boga. Z jednej strony wojska krzyżackie, wspomagane przez kwiat rycerstwa zachodnioeuropejskiego, pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingen, zaś z drugiej polsko - litewsko - smoleńskie, wspierane przez najlepszych rycerzy czeskich, ruskich oraz mołdawskich, pod dowództwem króla Wła-dysława II Jagiełły. Znany jest wynik bitwy - wojska krzyżackie ponoszą druzgocącą klęskę, ginie dwustu trzech braci zakonnych, znaczna ich część piastowała wysokie stanowiska w państwie.Przenieśmy się do roku 1872, Polska jest od stu lat pod zaborami. W głowie krakowskiego artysty malarza, trzydziesto-czteroletniego Jana Alojzego Matejki rodzi się pomysł namalowania kolejnego dzieła „ku pokrzepieniu serc” Polaków, mieszkających w zniewolonej Ojczyźnie. Na myśl przychodzi mu upamiętnienie grunwaldzkiego triumfu. Wielki patriota, tak z całą pewnością można o nim powiedzieć, zaczyna zapoznawać się z przekazami historycznymi dotyczącymi bitwy, ale nie tylko. Powstają pierwsze szkice. Po sześciu latach wytężonej pracy dzieło ujrzało światło dzienne, a Naród Polski otrzymał w darze niezwykle przekonujący obraz swoich dziejów! Wraz z historykiem Bohdanem Kowalczykiem, spróbujemy przybliżyć Państwu treści zawarte w tym arcydziele.

Janusz Andrzej Berner

„GRUNWALD” JANA MATEJKI - PRAWDA HISTORYCZNA, FIKCJA, SYMBOLIKA

2 BIBiK

Jan Matejko, największy polski malarz historyczny, nie był rdzennym Polakiem. Jego ojciec Franciszek, przybył do Kra-kowa z Czech ok. 1807 roku. Poślubił Karolinę Rossberg, córkę siodlarza wyznania ewangelickiego, które trak-towano wówczas jako równoznaczne z narodowością niemiecką. Cała liczna rodzina stała się jednak ostoją polsko-ści, a jej najwybitniejszy przedstawiciel na dziesiątki lat ukształtował świado-mość narodu. Matejko – drobny, kruchy, chorowity i bynajmniej nie urodziwy – miał trudno-ści z nauką w szkole, ale fascynował się malarstwem i dziejami Polski. Urodził się najprawdopodobniej 24 czerwca 1838 roku w Krakowie. Już wkrótce, w roku 1846, jego rodzinne miasto zostało wcielone do Galicji, zaś na Wawelu zagościło wojsko austria-ckie, które siedzibę Jagiellonów prze-budowało na koszary. W czasie, gdy miasto uczestniczyło w walkach Wios-ny Ludów, Jan uczęszczał do liceum św. Anny. Równocześnie z pasją gromadził szkice i rysunki ze starych ksiąg (m.in. z Kodeksu Baltazara Behema i kroniki Marcina Bielskiego) i uczył się rozumie-nia przeszłości z murów Koś-cioła Mariackiego i Katedry Wawelskiej, gdzie znajdował się słynny, największy wtedy dzwon polski „Zygmunt”. Jego fascynujący dźwięk inspirował artystę do końca jego życia – towarzyszył mu też w ostatniej drodze.W latach 1852–1858 Matejko był ucz-niem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych pod kierunkiem Wojciecha Kornelego Stattlera i Władysława Łuszczkiewi-cza. Wtedy powstały jego pierwsze próby malarskie – obrazy o tematyce historycznej Carowie Szujscy i Wjazd Henryka Walezego do Krakowa. W 1858 r. Matejko wyjechał do Mona-chium, skąd jednak wrócił niezadowolo-ny – wybrał własną drogę artystyczną, wykraczającą poza sztywne ramy tzw. malarstwa akademickiego. Dwa lata później rozpoczął studia w Wiedniu, ale też bez zadowalających dla niego efektów. W tym czasie powstał album Dzieje ubiorów w Polsce, który do dziś

jest interesują-cym materia-łem dla ko-stiumologów.Artystycznym p r z e ł o m e m w twórczości Matejki stało się wystawienie w 1862 roku obra-zu Stańczyk na balu u królowej Bony. Od tej chwili artysta zaczął powoli zdobywać pozy-cję historiozofa, mentora narodowych dziejów, przewodnika po wspaniałych i mniej chwalebnych wydarzeniach z naszej przeszłości. Niedługo potem po-magał przewozić przez granicę broń dla powstańców styczniowych. Sam nie wziął udziału w walkach ze względu na stan zdrowia. Wtedy też nastąpi-ło ważne wydarzenie w życiu Matejki: ślub z Teodorą Giebułtowską, która wy-warła wielki, choć nie zawsze korzystny wpływ na jego życie i twórczość. Żona Matejki pragnęła stworzyć w domu sa-lon artystyczny, ponieważ interesowała się teatrem i muzyką. Choroba prze-szkodziła jej w realizacji tych planów.

W lutym 1882 roku musiała wyjechać i od tego czasu wychowaniem dzieci zajmował się Jan Matejko. Dzieci czę-sto wyjeżdżały do majątku Krzesławi-ce, zakupionego w 1876 roku. W 1864 roku powstało pierwsze dzie-ło z zaplanowanego wcześniej przez Matejkę cyklu narodowych dziejów: Kazanie Skargi. Powodzenie tego obrazu dało początek następnemu: Rejtan na sejmie warszawskim 1773 roku (w 1867 roku obraz uzyskał złoty medal na wystawie w Paryżu). Skandal wywołany ukazaniem zdrady narodo-wej dokonanej przez osoby, których potomkowie odgrywali ważną rolę w życiu ówczesnego Krakowa, zmusił Ma-

tejkę do zmiany koncepcji cyklu. Swoim przeciwnikom odpowiedział zaś

namalowaniem ironicznego obrazka Wyrok na Ma-

tejkę. Wkrótce potem, w latach sześćdziesiątych XIX wieku, Galicja uzyskała autonomię. Stolicą tego kraju został Lwów, zaś ów-czesny Kraków, znacz-nie mniejszy i zaścian-

kowy, przyjął na siebie rolę głównego ośrodka

polskiej myśli patriotycznej i narodowej o wyraźnym za-

barwieniu konserwatywnym. Nurt ten tworzyli działacze skupieni głównie wokół pisma „Przegląd Polski”. W Kra-kowie ważną rolę odgrywali wówczas dr Józef Dietl, wybitny lekarz i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, historycy sztuki Stanisław Tarnowski i Stanisław Witkiewicz, a także badacz przeszło-ści Józef Szujski (przyjaciel Matejki). Od tych ludzi, a także od kapryśnej woli magistratu Krakowa zależały dal-sze losy Jana Matejki, a nie wszyscy byli mu życzliwi.Stopniowej polonizacji systemu admini-stracyjnego i szkolnictwa galicyjskiego towarzyszyło rocznicowe zaangażo-wanie samego Matejki. W 1869 roku z okazji czterechsetlecia zawarcia

unii lubelskiej artysta ukoń-czył obraz poświęcony temu wydarzeniu – w Paryżu został za to uhonorowany Orderem Legii Honorowej. W tym sa-mym roku odbył się uroczysty, powtórny pogrzeb przypadko-wo odkrytych szczątków króla Kazimierza Wielkiego, również upamiętniony przez Matejkę

okolicznościowym szkicem. Wkrótce powstały obrazy Batory pod Pskowem, Kopernik, Zawieszenie dzwonu Zyg-munta, a artysta został po raz kolejny uhonorowany na wystawach paryskich. W 1878 roku Jan Matejko wystawił monumentalny obraz przedstawiający bitwę pod Grunwaldem i w tym samym roku otrzymał od władz Krakowa berło jako symbol panowania w malarstwie polskim. W dwa lata później zakończył pracę nad kolejnym programowym płótnem pt. Hołd pruski.W miarę upływu lat schorowany arty-sta zaczął dążyć do przedstawienia innych wydarzeń, nie tylko z dziejów

„Był mały jako ludzie ciałem drobni i przygarbiony

nie wiekiem, lecz pracą...

głowę chylił w długich lokach,

z oczu mu gorzał żar – taki w prorokach”.

Stanisław Wyspiański

Historia spod pędzla: z Matejką przez polskie dzieje / Marek Rezler.Dostępny http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/2060/idc/1/

3BIBiK

Polski, aby świat przypomniał sobie o sztuce tego kraju. Na dwóchsetlecie odsieczy wiedeńskiej Matejko namalo-wał wielki obraz Sobieski pod Wied-niem, który następnie został przezeń osobiście podarowany papieżowi. Trzy lata później powstało dzieło rozmiara-mi zbliżone do Bitwy pod Grunwaldem, czyli Joanna d’Arc – obraz, który miał być darem dla narodu francuskiego. Rok 1888 przyniósł ukończenie kolej-nego ważnego obrazu: Kościuszko pod Racławicami, w którym artysta w nie-konwencjonalnej formie zaprezentował różnicę postaw przedstawicieli czę-sto zantagonizowanych ze sobą klas i warstw społecznych. Niezależnie od twórczej działalności przed sztalugami artysta zaangażo-wał się bardzo w odbudowę Sukiennic, wykonał też wiele szkiców i portretów. Pod koniec życia namalował zrealizo-wane później projekty polichromii dla gruntownie remontowanego Kościoła Mariackiego w Krakowie, ofiarnie bro-nił też zabytków miasta przeznaczo-nych do rozbiórki przez władze. Rok przed śmiercią ukończył cykl rysunków Poczet królów i książąt polskich, który już chyba na stałe utrwalił w świadomo-ści Polaków wygląd polskich władców. Matejko nie zdążył jednak zrealizować bardzo interesująco zapowiadającego się cyklu Dzieje cywilizacji w Polsce – powstały do niego jedynie doskonałe szkice olejne. W 1892 roku Matejko wykonał ostatni ze swoich wybitnych obrazów: Konstytucję 3 maja. Artysta zmarł w Krakowie 1 listopada 1893 roku. Pochowano go – po mani-festacyjnym pogrzebie – w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Rakowickim. Był gigantem artystycznym i tytanem pracy. Choć miał niezbyt atrakcyjną powierzchowność, był wielki duchem. Był też człowiekiem wielkich skrajności, ścierały się w nim skromne wymagania

osobiste z przeświadczeniem o własnej misji dziejowej, samo-uctwo z wybitnym znawstwem realiów dawnej Polski (jego wiedza nie ustępowała w tej dziedzinie uczonym uniwersy-teckim), religijność z przesąd-nością w codziennym życiu, a poczucie humoru i skłonność do autoironii z niezwykłą drażli-wością wobec własnej osoby i pragnieniem hołdów i zaszczy-tów. Był obsypywany wyróżnie-niami i honorami, będąc jedno-cześnie mężem i ojcem, któremu życie nie szczędziło goryczy (...). Będąc pół-Czechem i ćwierć-Niemcem, był zarazem wielkim patriotą polskim ze skłonnościami nacjonalistycznymi. Z dy-stansem traktowany przez koneserów sztuki był jednocześnie wielkim wizjo-

nerem skutecznie kształtującym wyob-raźnię narodu. Jego obrazy dopiero od kilkunastu lat przestały być trakto-wane jako zwykłe fotografie wydarzeń czy postaci, atakowane zresztą za rze-komą niezgodność z realiami czasów. Wreszcie zaczęto je jednak odczyty-

wać jako historiozoficzną wizję polskich dziejów. Każdy obraz to opowieść o da-nej epoce, człowieku, wydarze-niu, ale też i aluzja do wyda-

rzeń współczesnych Matejce. Dlatego też właściwe odczytanie dzieł Mistrza Jana wymaga dziś doskonałej orienta-cji w dziejach Polski, w stanie wiedzy z czasów współczesnych Matejce, a tak-że w realiach Krakowa i Galicji tam-tych czasów, również w zakresie poli-tyki władz miasta, które z jednej strony hołubiły najznakomitszego artystę, a z drugiej strony nie szczędziły mu przy-krości i upokorzeń. Jego dzieła trzeba umieć „czytać”, a poznanie ich języka wymaga ogromnej wiedzy i wrażliwo-ści.W ciągu zaledwie 55 lat swego życia Jan Matejko wykonał tytaniczną pra-cę, która nie znalazła godnych następ-ców. Już w jego czasach prezentowa-ny przez niego styl był anachroniczny. Najwięksi uczniowie Matejki – Stani-sław Wyspiański, Jacek Malczewski i Józef Mehoffer – bardzo go zawiedli. Dość szybko odeszli bowiem od jego konwencji i podążyli własną drogą, a jednak każdy z nich do końca życia z wielka czcią i sentymentem wspominał swego mistrza. Wyspiański w słynnym dramacie Wesele wręcz dostosował niektóre elementy sztuki do wizji arty-sty z ulicy Floriańskiej.Również dziś Matejko fascynuje, za-dziwia, niepokoi i ciekawi. Jeśli nawet niektórzy znawcy sztuki zżymają się, oglądając jego dzieła, nikt nie pozo-staje obojętny. Nieprzypadkowo jego dom-muzeum w Krakowie do dziś oglądają tłumy zwiedzających.

„Dzieci artysty”, 1879, olej na desce, 149 x 141 cm, Lwowska Galeria SztukiOd lewej: najmłodszy syn Jerzy (1873-1927), na prawo od niego stoi Tadeusz (1865-1911), oparty o bogato inkrustowane krzesło. Dalej - starsza córka Helena (1867-1932), która w późniejszym czasie wyszła ona za mąż za ucz-nia ojca, malarza, Józefa Unierzyskiego. Po prawej stronie z gołębiem w ręce młodsza córka Beata (1869-1926).

Dworek Jana Matejki w Krzesławicach (obecnie muzeum).

Teodora Matejko w sukni ślubnej, 1879

4 BIBiK

Obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” jest ar-cydziełem malarstwa batali-stycznego. Cała praca ma w

sobie coś na pół ludowej baśni, w któ-rej siły dobre i sprawiedliwe odnoszą triumf nad złem i niesprawiedliwoś-cią. Artysta przedstawił na ogromnej przestrzeni płótna przekrój przez skłę-bioną masę rycerstwa i koni sprzężo-nych w walce na śmierć i życie. Wielkie starcie z Zakonem Krzyżackim - rozstrzygające wówczas, czy Polska będzie istnieć, żyło w wy-obraźni Jana Matejki od jego lat naj-młodszych. Już w okresie szkolnym Ma-tejko namalował obraz z Krzyżakiem przynoszącym miecze Jagielle, a w 1861 roku akwarelę „Władysław Ja-giełło na pobojowisku grunwaldzkim”. Były to jeszcze tylko wczesne myśli, wstępne przygotowania, wspomaga-ne rozlicznymi szkicami ołówkowymi, gdzie z mgławicy kresek i gestów do-bywał się ruch właściwy, ostateczny, najpotężniejszy. Skonkretyzowanie wizji całe-go obrazu przyniósł rok 1872, kiedy to 1 sierpnia w liście napisał Matejko do swojej żony: „...maluję sporą szkicę do „Grunwaldu” na inaugurację nowe-go mieszkania, albowiem chciałbym nie zalegać pola, a korzystać z obszaru no-wej pracowni”. Już przed ową „szkicą” stojąc mógłby Matejko to powiedzieć, co we wrześniu 1878 r. powiedział spojrzawszy na ukończony obraz, „że jest z wścieklizną namalowany”. Są w owym szkicu przyszłe najważniejsze motywy „Grunwaldu” i jest wszędzie, na wszystkich planach, wir ciał, zbroi, uprzęży, łbów końskich, mieczy, kopii, grozy bitewnej. Mimo istnienia szkicu zabrakło jednak możliwości realiza-cji obrazu. Tysiączne prace i walki związane z potrzebami Szkoły Sztuk Pięknych pochłaniały czas i siły Ma-tejki. (...) Matejko otrzymał od rządu obszerniejsze atelier - początkowo w gmachu Instytutu Techniki przy Plan-tach, potem w nowo zbudowanym bu-dynku Szkoły Sztuk Pięknych. Tam mia-ła powstać „Bitwa...”. W 1875 r. Matejko „sprowa-dziwszy grube francuskie płótno, utka-ne bez szwu w jedną wielką płachtę,

naciągnął na blejtram olbrzymi je bryt wysokości 426,50 cm, a szerokości 987,50 cm”. Dało to powierzchnię ok. 42m2. „Artysta miał malować obraz „Grunwal-du” przez pięć lat, bo tak pierwotnie ułożył sobie - relacjonuje Gorzkowski1 - lecz po wielkich wysiłkach nadspo-dziewanie go skończył przez trzy lata! Mówiąc o malowaniu różnych w „Grun-waldzie” rycerzy [Matejko] twierdził, że przede wszystkim szuka w nich praw-dy. Można każdy ruch w tym obrazie sprawdzić z naturą, a będzie wierny; różnica fałdów w strojach rycerskich jest także zgodna z naturą; inne są fałdy w leżącym, inne w ledwie upadłym, a inne w rycerzu stojącym; sztywność ry-cerskich strojów także jest naznaczona, bo ruchy rąk w żelaznych pancerzach są całkiem inne.”

Malowaniu „Bitwy pod Grunwaldem” towarzyszyły różne przygotowawcze studia, a mianowicie malowanie koni w Gumniskach, Krasiczynie, Krzesła-wicach z najlepszych wzorów, ze stad koni rasy krajowej i zagranicznej. Różnorodne militaria odtworzone w "Grunwaldzie" - kupione, pożyczone, otrzymane w darze, oglądane w mu-zeach - zebrane razem utworzyłyby istną górę. W czasie przygotowań do prac nad obrazem Jan Matejko wni-kliwie studiował książki historyczne z czasów średniowiecza. Zapoznał się z "Kronikami" Marcina Bielskiego oraz przede wszystkim z opisem bitwy pod Grunwaldem pochodzącym z Kronik Jana Długosza - polskiego kronika-rza, który na podstawie ustnych relacji swojego ojca, opisał bitwę.

Latem 1877 r. „Bitwa pod Grunwaldem” była wykończona w tym stopniu, że wezwany fotograf Szubert wykonał zdjęcie obrazu. Wkrótce potem, na przełomie września i paź-dziernika 1877 r., Matejko specjalnie odbył podróż na tereny grunwaldzkie-go boju. Miała to być podróż wyłącz-nie w celach topograficznych: „Trzeba wiedzieć, przekonać się na własne oczy: jak wygląda miejscowość, pole tej bi-twy”. Po powrocie do domu do Krako-wa uzupełnił i skorygował obraz we-dług nowych pomysłów, które nasunęły się pod wpływem obserwacji poczy-nionych na polu bitwy. W lutym 1878 r. rzekł do Gorzkowskiego: „Zmieniłem kilka rzecz, tak że fotografia Szuberta, zdjęta z obrazu przed paru miesiąca-mi, już by nie przystała do oryginału.” Zmiany wciąż się mnożyły i zapełniał się każdy pusty jeszcze cal płótna. Malując swoje arcydzieło jako twarze bohaterów historycznych wykorzystał wizerunki współczesnych sobie postaci życia publicznego. I tak Adam Sapieha to Książę Witold, z kolei Stanisław Małachowski udzielił

swojej twarzy mistrzowi krzyżackie-mu. Inne przykłady to hr. Antoni Po-tocki w roli księcia szczecińskiego, Włodzimierz Cielecki jako Żiżka

z Trocnowa. Sprzedaż obrazu

nastąpiła „na pniu”. 19 lutego 1878 r. w południe Matejko przybył do kan-

celarii szkolnej do Gorzkowskiego i zastawszy go samego, rzekł tajemni-czo: „Nikt o tym nie powinien wiedzieć! Sprzedałem już obraz "Grunwaldu" za 45 tysięcy złr. Rosenblumowi z Warsza-wy; mam już dwa weksle, jeden płatny za trzy miesiące na 20 tysięcy [...] a drugi na 25 tysięcy za rok...”. „W sierpniu Rosenblum przyje-chał do Krakowa - zapisał Gorzkow-ski - mówił mi, że ponieważ "Grunwald" do Paryża już teraz nie pójdzie, więc wystawiać go będzie w Warszawie, w Moskwie, w Petersburgu, w Londynie, a potem w Paryżu, że spodziewa się z sa-mej wystawy wziąć tyle, ile zapłacił za cały obraz".

NARODZINY DZIEŁA

1 Marian Gorzkowski (ur. 1830 w Białocerkwi, zm. 7 marca 1911 w Krakowie) – pisarz, autor dzieł na-ukowych, dramatów i powieści, kolekcjoner, sekretarz Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, powiernik Jana Matejki.

5BIBiK

będzie oglądał obraz po kawałeczku, odczytywał zawarte w nim znaki, kon-frontował ze swą wiedzą i spokojnie podziwiał każdy fragment tego wspa-niałego dzieła. „Bitwa pod Grunwal-dem” po zakończeniu cyklu wystaw w Wiedniu, Petersburgu, Berlinie, Lwo-wie, Bukareszcie i Paryżu powróciła do Warszawy, gdzie była na stałe eksponowana w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta”.

Obrazami swymi Matejko chciał nie tylko ilustrować dawno minio-ne wydarzenia, ale współtworzyć wciąż żywą siłę narodu (...). Hitleryzm - w peł-ni doceniający „siłotwórcze” znaczenie kultury - w zajętych krajach rabował to, co cenne, przeinaczał lub niszczył to, co mu było przeciwne. Dlatego m.in. „Grunwald” Jana Matejki doczekał się szczególnie zażartego tropienia. 9 września 1939 r. sprzed To-warzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie wyruszył dziwny wehikuł. Była to długa platforma ze skrzynią, której towarzyszyli: dyrektor admini-stracyjny „Zachęty” Stanisław Radecki-Mikulicz z żoną, wiceprezes „Zachę-ty” artysta malarz Stanisław Ejsmond oraz artysta malarz Bolesław Surał-ło. (...) Tak Matejkowski „Grunwald” uchodził z zagrożonego miasta. Dwa razy zmieniano postrzelone z powie-trza konie i wreszcie konwój dotarł do Lublina przed muzeum lubelskie, gdzie został przekazany jego intendentowi prof. Woydzie. Na ulicy Lublina zginęli przywaleni gruzami Ejsmond i Surał-

Sam Matejko z zadziwieniem patrzył na swe dzieło: „Nie spodziewałem się - rzekł - bym miał tyle sił do skończe-nia „Grunwaldu”, a jednak skończyłem; wprawdzie posiwiałem od pracy, lecz mniemam, że mając tyle smutków i cier-pień, i wątłe ciało, byłem silniejszy na duchu i w gorliwości do pracy; gdybym był zdrowszy na ciele i mocniejszym w siłach, byłbym leniwszym do pracy i mniej bym malował.” Oglądając się za siebie na trzy grunwaldzkie lata, po-wiedział: „Malowanie obrazu bitwy jest prawie zawsze marzeniem każdego ar-tysty malarza, a jednak trudności przy tym są wielkie” i stwierdził, „że nigdy by drugiego już obrazu „Bitwy pod Grunwaldem” namalować nie zdołał albo musiałby chyba zapomnieć o nim i ocknąć się obcym dla niego.” Dnia 5 września 1878 roku zaczęto gotowy obraz przenosić z pracowni do sali magistratu, gdzie 28 września otwarto wystawę. „Tłumy przychodziły niemal co-dziennie [...]. Niektórzy po dwie godzi-ny i więcej nad obrazem siedzieli, stu-diując jego części [...]. Były osoby, które dopiero po kilkudniowym badaniu obra-zu mogły sobie dokładną zdać sprawę o całości jego. Zarzucano, że straszny nawał jest osób, że ich skupienie ze sobą jest tak szczelne, iż niepodobna rozeznać szczegółów, ale pomimo tego sama historyczna chwila dziejowa robi-ła wrażenie.” (Gorzkowski) Tłum na obrazie. Tłum przed obrazem. Póki jednak „Grunwald” był jeszcze w Krakowie, jego twórca otrzymał 29 października 1878 r. od Rady Miasta Krakowa dar niezwykły - berło „jako symbol jego panowania w sztuce”, ofiarowane Matejce wśród całodniowych uroczystości. W 1880 r. „Grunwald” do-tarł do Paryża. Gazety krzyczały, że to nie obraz, ale raczej muzeum, i że trzeba by ośmiu dni czasu na to, żeby zanalizować poszczególne epizody, grupy i figury. Jedynie „Le Golois” na-pisał recenzję niemal entuzjastyczną, dodając, że jeśli któryś malarz zasłu-żył na miano narodowego, to jest nim właśnie twórca „Grunwaldu”. Również wśród Polaków obraz ten wzbudzał wiele emocji. Bo-

lesław Prus krytykował obraz za brak reali-zmu: „...w tym ścisku można by co najwyżej wyciągać portmonetki, a nie walczyć”. Ma-tejko jest specjalistą w dziedzinie kultury materialnej, wprowa-dza jednak w obrazie rekwizyty z różnych epok, gdy posiada-ją wartość symbolu. „Grunwald” jest pełen takich aluzji i znaków. Oburzano się, że ma-larz każe Wielkiemu Mistrzowi ginąć z rąk pachołków, a nie rycerzy. Intencję wyjaśnił Aleksander Gieysztor: „spra-wiedliwość wymierza [...] i to włócznią św.Maurycego, polskim insygnium mo-narszym, szeregowe i półnagie wciele-nie ducha polskiego”. Z kolei orientalny kołpak Witolda i takiż miecz w dłoni, to symbol wschodnich ambicji rodzącej się Unii. Natomiast "udokumentowany" źródłowo jest św. Stanisław (o obja-wieniu pisze w Jan Długosz). Matejko zdawał sobie sprawę, że Święty w chmurach: „w dzisiejszym wieku będzie to dla wielu zdawać się dziwaczne, ale ja chciałbym, by obraz miał legendowe znaczenie...”. Malarz świadomie two-rzył i przypominał narodową mitolo-gię - owo „legendowe znaczenie”. Matejko w rezultacie namalo-wał obraz „barbarzyński”, agresywny, dynamiczny, w którym brak oddechu, brak pustych przestrzeni. Jedynym miejscem, gdzie oglądający może „wstawić nogę”, to wolny fragment za plecami wojownika atakującego Wielkiego Mistrza. W ten sposób Matejko wyznaczył widzowi pozycję obok postaci symbolizujących naród polski. Tak ustawiony widz czuje się otoczony tłumem walczących i - jak w panoramicznym kinie - musi odwracać głowę we wszystkie strony, by śledzić bieg wydarzeń. Dookoła wrze bitwa w straszliwym tempie, huku, chaosie. Wszystko w obrazie angażuje wzrok i uwagę. Brak tu przejrzystej harmo-nii, brak klasycznej perspektywy; oko męczy się, jednym spojrzeniem nie może ogarnąć widowiska. Genialny Matejko umieszcza wpierw widza w centrum bitwy, a potem zmusza go, by przerażony, wycofał się na właści-we mu miejsce - obserwatora. Wtedy

UZNANIE I KRYTYKA

LOSY „BITWY...” W LATACH II WOJNY ŚWIATOWEJ

Stanisław Wyspiański, „Bitwa pod Grunwaldem”, rysunek czarną i szarą kredką na papierze. Parodia Matejki / repr. z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie http://tygodnik.onet.pl/37,0,41502,polbog_historii,artykul.html)

6 BIBiK

ło. Obraz złożono prof. Woydzie pod przysięgą: „że będzie się nim opieko-wał i bronił przed najeźdźcą niemie-ckim, zachowując tajemnicę jego istnie-nia”. W międzyczasie lubelskie Ge-stapo rozpoczęło intensywne poszuki-wania obrazu. Minister propagandy III Rzeszy dr Joseph Goebbels wyznaczył nagrodę 2 000 000 marek niemieckich za odnalezienie płótna lub informa-cję o miejscu jego przechowywania. Początkowo funkcjonariusze Gesta-po próbowali przekupić prof. Woydę nagrodą, niemieckim obywatelstwem i paszportem do Niemiec, następnie grozili pozbawieniem życia - Woyda konsekwentnie odmawiał współpracy. W końcu polskie radio w Londynie na-dało fałszywą wiadomość o rzekomym przybyciu „Grunwaldu” do Wielkiej Brytanii. Dopiero wtedy Niemcy za-przestali szerszych działań zmierzają-cych do odszukania obrazu.Prof. Woyda po ponownym przepako-waniu dzieła w specjalnie skonstruowa-ny rulon, zdecydował się ostatecznie na ukrycie „Bitwy...” w jednej z podlubel-skich wsi w szopie taborów miejskich. Był ukrywany razem z innym dziełem Matejki „Kazanie Skargi”. Do ocalenia dzieła Jana Ma-tejki przyczynił się również naczelnik wydziału w lubelskim magistracie Pie-czyrak, który współorganizował przy-jęcie przywiezionego obrazu i jego przechowanie. Kiedy Niemcy areszto-wali jedynego syna Pieczyraków, ojciec i wtedy nic nie wyjawił o "Grunwal-dzie". Jedyny syn Pieczyraków zginął w Oświęcimiu. W Oświęcimiu zginął także Józef Serafin, pracownik gospo-darczy lubelskiego magistratu, osobi-ście uczestniczący w zakopywaniu płót-na. Rozstrzelany został wybitny lubelski działacz kulturalny Stanisław Bryła, który znał okoliczności przechowywa-nia w mieście Matejkowskiego dzieła. Obraz odkopano i wydobyto z zacementowanego wcześniej sarko-fagu po wyzwoleniu Lublina. 17 paź-dziernika 1944 oficjalnie przekazano go kierownikowi resortu kultury i sztuki przy PKWN. Płótno, które niemal cał-kowicie zbutwiało, zostało wstępnie oczyszczone i przewiezione do Muze-um Narodowego w Warszawie. Praca-mi nad odrestaurowaniem „Grunwaldu” kierował światowej sławy konserwator dzieł sztuki prof. Bohdan Marconi.

Obraz Jana Matejki zajmuje jedną z sal Muzeum Narodowego w Warszawie. Podobnie jak dawniej bu-dzi podziw i przyciąga rzesze zwie-dzających. „Grunwald” Jana Matejki jest obecnie najbardziej znanym obra-zem o tej tematyce, jednak od naj-dawniejszych czasów był on tematem bardzo popularnym. Przedstawiano go na rysunkach już w wieku XV. Wielu malarzy polskich żyjących w XIX i XX wieku uwieczniało swoje wizje zwy-cięstwa pod Grunwaldem na płótnie. Należeli do nich Kossakowie Juliusz i Wojciech, Stanisław Kaczor - Batow-ski, Tadeusz Popiel i Zygmunt Rozwa-dowski, Feliks Sypniewski, January Suchodolski. Jan i Tadeusz Stykowie marzyli nawet o panoramie grunwal-dzkiej. Powstał jednak tylko „Projekt panoramy grunwaldzkiej”.

W 2010 roku obraz miał zo-stać pokazany na Wawelu na wysta-wie „Na znak świetnego zwycięstwa” z okazji 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem, jednak z uwagi z zły stan płótna nie zostanie on pokaza-ny w Krakowie. Warunki przechowy-wania w czasie wojny oraz ogromna ilość podróży (wielkorotnie musiał być nawijany na specjalny wałek i nacią-gany) wpłynęły na obecną kondycję dzieła. Pierwsze prace konserwator-skie nad obrazem „Bitwa pod Grun-waldem” przeprowadzono w latach dwudziestych. Kolejne odbyły się w la-tach powojennych (1946-49), w 1974 r. (w związku z wyjazdem obrazu na wystawę malarstwa polskiego w Mos-kwie) oraz w 1999 r. (przed wypoży-czeniem obrazu do Litewskiego Muze-um Narodowego w Wilnie, w związku z uroczystą oprawą wizyty prezyden-ta Polski).

Fot. Jan Matejko i jego dzieło (http://www.wiadomosci24.pl/artykul/bitwa_o_8222_bitwe_pod_grunwaldem_8221_124997.html?usun_komentarz)

Bibliografia:Janusz Maciej Michałowski, Jan Matejko, Warszawa 1979.Waldemar Okoń, Jan Matejko, Wrocław 2001. Polska Jana Długosza, red. H. Samsonowicz, Warszawa 1984.Juliusz Starzyński, Jan Matejko, Warszawa 1979.Stanisław Tarnowski, Jan Matejko, Kraków 1889.Jan Kopczewski, Mateusz Siuchniński, Grunwald. 550 lat chwały, PZWS, Warszawa, 1960.Agnieszka Kowalska, Bitwę o „Grunwald” wygrali konserwatorzy, Gazeta Wyborcza Stołeczna, 29.01.2010.„Bitwie pod Grunwaldem” Matejki grozi katastrofa. Miejscami same próchno, Dziennik Gazeta Prawna, 3.02.2010.Grunwald w malarstwie. Dostępny http://www.album-grunwaldzki.iq.pl/malarstw/in-dex.php

WSPÓŁCZEŚNIE

7BIBiK

W związku z pracami kon-serwatorskimi, obraz Matejki zostanie zdjęty ze ściany w Muzeum Narodo-wym, na której jest eksponowany. Jak powiedziała na środowej konferencji prasowej Dorota Ignatowicz-Woźnia-kowska, główny konserwator muzeum, nastąpi to najprawdopodobniej w pierwszej połowie czerwca. Oznacza to, że 15 lipca - w dniu, gdy przypad-nie 600. rocznica bitwy pod Grun-waldem - dzieła Matejki nie będzie można oglądać wyeksponowanego na ścianie w muzeum. W tym czasie obraz będzie bowiem, w tej samej sali, poddawany konserwacji.- Leżący obraz nie jest gorszy od obra-zu wiszącego - uznał dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie prof. Piotr Piotrowski. Prace konserwatorsko-restau-ratorskie mają potrwać ok. 1,5 roku. Przekazanie na ten cel 850 tys. zł - w dwóch eta-pach: 450 tys. zł w 2010 r. i 400 tys. zł w 2011 r. - zade-klarowało Ministerstwo Kul-tury i Dziedzictwa Narodo-wego, o czym poinformował sekretarz stanu w tym resor-cie Piotr Żuchowski. Prawie drugie tyle potrzebne jest na realizację niezbędnego pro-gramu badawczego, który wiąże się z zakupem specja-listycznego sprzętu do badań w podczerwieni, rentgenow-skich i mikroskopowych. W związku z tym dyrektor Pio-trowski ogłosił w środę zbiór-kę pieniędzy na tę aparatu-rę. - Apelujemy do ludzi dobrej woli o pomoc - powiedział na konferencji. „Bitwa pod Grunwal-dem” Jana Matejki - dzieło z 1878 r. - to największy obraz w zbiorach Muzeum Narodo-wego. Powierzchnia obrazu

to 42 metry kwadratowe [waga – ok. 1 tony]. Jak tłumaczyła Ignatowicz-Woźniakowska, po zdjęciu dzieła ze ściany prace konserwatorskie będą prowadzone w tej samej sali - Sali Matejkowskiej. Pomieszczenie będzie specjalnie przygotowane do tego celu. Wyrównane zostaną podłogi i wykonane dwa ruchome podesty do prowadzenia prac przy obrazie bez obciążania jego powierzchni. W sali znajdą się także pochłaniacze par rozpuszczalników i lampy konserwa-torskie. W ramach prac przeprowa-dzona zostanie m.in. wymiana starego dublażu na nowy - czyli mechaniczne usunięcie płótna i spoiwa dublującego, zespolenie wszystkich uszkodzeń płót-na, opracowanie miejscowych wzmoc-nień klejonych partii oraz wykonanie

nowego dublażu. Mimo trwających prac konserwatorskich, obraz będzie można oglądać w Muzeum Narodo-wym. Publiczność zyska okazję, by przyjrzeć się z bliska pracy konserwa-torów - zauważają władze placówki. Ze względu na szczególne warunki, widzowie będą oglądali dzieło Ma-tejki w mniejszych niż zazwyczaj gru-pach. Jesienią 2011 r. - jak poinfor-mował Piotrowski – „Bitwa pod Grun-waldem”, już po konserwacji, zostanie pokazana w Berlinie na wystawie pre-zentującej 1000 lat polsko-niemieckiej historii. Kuratorem tej wystawy jest Anda Rottenberg. W ramach przy-gotowań do przewiezienia dzieła do Niemiec, obraz zostanie wyjęty z ram, następnie nawinięty na specjalny wa-lec, a wreszcie umieszczony w skrzyni.

W związku z 600. rocznicą bitwy pod Grunwal-dem, reżyser animacji Tomasz Bagiński, wspólnie z kompo-zytorem Stanisławem Syre-wiczem, zrealizuje projekt „Rezydencje artystyczne”. Obaj artyści opowiedzieli o nim krótko na środowej kon-ferencji w muzeum. Bagiński stworzy „rekonstrukcję obra-zu Bitwa pod Grunwaldem w przestrzeni 3D”. Pierwsze efekty prac - zwiastun pro-jektu - mają być pokazane 15 maja, w Noc Muzeów, w Muzeum Narodowym. Całość przygotowywana jest na li-piec, gdy przypada rocznica bitwy. Syrewicz skomponuje z kolei muzykę inspirowaną „Bitwą pod Grunwaldem”. „Stworzę instalację muzyczną na Noc Muzeów” - powie-dział PAP artysta. Będzie ona prezentowana w Muze-um Narodowym. (...).

Fot. Nawijanie obrazu na wałek (http://www.mnw.art.pl/index.php/zbiory/konserwacja/jan_matejko_bitwa_pod_grunwaldem/)

Matejko w restauracji [8 kwietnia 2010]. Dostępny http://www.polskieradio.pl/kultura/ar-tykul152823_matejko_w_restauracji.html

8 BIBiK

Wśród przedstawionego na obrazie walczącego tłumu, wyróż-niono wiele postaci historycznych z obu stron bitwy. Obraz symbolicznie przedstawia bitwę w momencie, kie-dy wciąż się toczą zacięte walki, ale szala zwycięstwa przechyla się już na stronę polską. „Bitwa pod Grunwaldem” to jeden z tych obrazów Matejki, przy których w ślepy zaułek zabrnął w swych rozważaniach niejeden już ko-mentator dzieł Mistrza Jana. Dzieło to bowiem ogromnie sugestywne, nie-bywale dynamiczne, miejscami grani-czące z horrorem, w rzeczywistości wcale nie jest tyl-ko przedstawie-niem krwawej jatki na miecze, topory, sztylety, maczu-gi i gołe pięści. Jest to obraz, któ-ry wciąż jeszcze budzi szczególne emocje, a w świa-domości Polaków wpoił dość irracjo-nalną wizję śred-niowiecznej bitwy jako bezładnej kotłowaniny, stłoczonej na niewielkim obszarze wielkiej masy mordujących się nawzajem ludzi. To właśnie stało się punktem zaczepienia dla różnego rodzaju „znawców” i ca-łego zastępu szyderców wydziwiają-cych nad rzekomym nieuctwem artysty, który do obrazu tego istotnie wprowa-dził liczne elementy uzbrojenia zupeł-nie do epoki zdarzenia nie pasujące - aczkolwiek, co trzeba przyznać, od-tworzone z inwentaryzatorską precy-zją. Wiele szyderczych komenta-rzy matejkowski „Grunwald” wywoły-wał już w chwili jego pierwszego wy-stawienia, gdy chwalono dynamizm, ogrom fizyczny obrazu (mimo że ga-barytami prawie dorównują mu choć-by „Dziewica Orleańska” i „Sobieski pod Wiedniem”), ale najwyraźniej

gubiono się w jego treści. „Grunwald” przytłaczał, przeciętnego widza po prostu męczył - nawet mimo dołącze-nia doń, zwyczajem Matejki, klucza do poszczególnych postaci. Oglądający to dzieło tracili głowę, zaś Stanisław Wyspiański pozwolił sobie na wyko-nanie parodii obrazu mistrza, przed-stawiającej kłębowisko splątanych linii, spomiędzy których wyłania się pochylona chorągiew krzyżacka. Rzeczywiście, niewiele jest obrazów Matejki, w których wystąpiło aż takie wymieszanie postaci i realiów cza-su, jak w „Bitwie pod Grunwaldem”.

Źródłem informacji (podobnie jak dla Henryka Sienkiewi-cza dla opisu bitwy w „Krzyżakach”) była dla niego przede wszystkim kronika Jana Dłu-gosza, w której zawarty jest bodaj najbardziej suge-stywny w średnio-wieczu opis bata-lii. Dziejopis, który podobno korzystał z relacji własnego

ojca, uczestnika bitwy, w dużej mierze jednak kierował się emocjami i włas-nymi odczuciami - zatem jego wizja Grunwaldu wymaga dziś rewizji, a przynajmniej ostrożności. Wiadomo już, że bitwą z polskiej strony osobi-ście dowodził król Władysław Jagieł-ło, natomiast u Matejki, długoszowym i sienkiewiczowskim wzorem, centralną postacią jest wielki książę litewski Wi-told. Tradycyjnie ujęte zostały też inne sprawy. Ustalenia szwedzkiego histo-ryka Svena Ekdahla sprzed kilkuna-stu już lat, ponad wszelka wątpliwość dowiodły, że słynne krzyżackie wilcze doły i śmierć Ulricha von Jungingena z rąk chłopskiej piechoty, są legendą. W rzeczywistości wielki mistrz poległ w boju kawaleryjskim, a chłopi byli - lecz na gałęziach i konarach okolicznych dębów... jako widzowie boju, który i

tak w gruncie rzeczy ich nie dotyczył. W obrazie Matejko połączył trzy różne momenty bitwy: - epizod z Dypoldem Kökeritz von Dieber, który połaszczył się na zbroję Jagiełły i zaatakował króla (przypusz-czalnie zresztą nawet nie wiedząc, kim jest rycerz stojący w otoczeniu skrom-nego pocztu na wzgórzu pod lasem). Do pojedynku zresztą nie doszło, na-pastnika wcześniej strącił z konia mło-dy Zbigniew Oleśnicki (przyszły kar-dynał), zaś król ponoć go tylko dobił. Na obrazie Kökeritz leży już martwy;- epizod drugi to śmierć wielkiego mi-strza po nieudanej próbie przechyle-nia szali zwycięstwa uderzeniem 16 odwodowych chorągwi; - wreszcie trzeci epizod, zasygnali-zowany w lewym górnym narożniku obrazu, obejmuje zdobycie obozu krzyżackiego pod wieczór 15 lipca 1410 roku. Ulrich von Jungingen już wtedy nie żył i w zasadzie było po bitwie. Nad polem walki kłębią się chmury, które późnym popołudniem skropiły ziemię deszczem, „przytłu-miając kurzawę”. W przeciwieństwie do wy-boru momentu bitwy, bardzo rea-listycznie odtworzony został teren i pejzaż okolic Grunwaldu, Stębarka i Łodwigowa. W 1877 roku Matejko zwiedził pole bitwy i po powrocie do Krakowa dokonał szeregu korekt w powstającym obrazie; zachowane w Domu Jana Matejki fotografie pierw-szej wersji „Bitwy pod Grunwaldem” pozwalają stwierdzić, że artysta tu i ówdzie „przedobrzył” i urealnił szcze-góły, kosztem jednak walorów arty-stycznych dzieła. Kto przystępuje do analizy symboliki zawartej w matejkowskim „Grunwaldzie”, musi zdawać sobie sprawę z trudności zadania i faktu, że rozwikłanie absolutnie wszystkich wątków występujących w tym obrazie będzie prawie niemożliwe. Do dzie-ła tego trzeba podchodzić w sposób wyjątkowy: najpierw oglądać całość obrazu, potem szczegóły, stopniowo cofając raz jeszcze obiektyw „ka-mery” - nasze oko, by wykryć ewen-tualne powiązania poszczególnych postaci, a później znowu spojrzeć na całość. Naturalnie, uważna obserwa-cja „Grunwaldu” musi być połączona

Historia spod pędzla: z Matejką przez polskie dzieje: Bitwa pod Grunwaldem / Marek Rezler. Dostępny http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/3703/idc/1/

Władysław Jagiełło

9BIBiK

z konkretną wiedzą o bitwie, o danej postaci, wreszcie o dziewiętnasto-wiecznym Krakowie i samym Matej-ce. Ze szczególną uwagą zaś trzeba przyglądać się tym postaciom, które w odrębnym „kluczu” zostały przed-stawione przez samego artystę: sym-bolika jest wtedy zupełnie zrozumiała. Tych kilka wstępnych uwag wydaje się tu konieczne ze względu na skalę trud-ności, z jakimi będziemy się spotykać przy omawianiu „Bitwy pod Grunwal-dem”. O tym zaś, że obraz (jak zwykle u Matejki) należy c z y t a ć, świad-czy jednakowa wyrazistość wszystkich głównych postaci dzieła niezależnie od kolejnego planu, co daje wrażenie bezładnego stłoczenia, a co nieświa-domi rzeczy krytycy stale wypominali artyście, widząc w tym rezultat jego wady wzroku. Matejko w swych wiel-kich kompozycjach z reguły stosował układ: centrum i dwa skrzydła, co nam ułatwia omawianie poszczególnych grup, artyście zaś pomagało w przed-stawieniu konfliktów, sprzeczności czy stronnictw pokazanych na obrazie - było to coś w rodzaju konspektu, na którym opierał się cały wykład histo-riozoficzny. W centrum „Grunwaldu” czo-łową pozycję zajmuje rzucająca się od razu w oczy sylwetka wielkiego księcia Witolda (il. 1). Będzie o nim mowa w innym miejscu; tutaj zauważ-my tylko, że zgodnie z przekazem Długosza, Matejko podniósł go do rangi naczelnego dowódcy oddziałów sprzymierzonych. A jednak gdyby nie kolczy kołnierz i karacenowe nagolen-niki, w jego ubiorze niewiele byłoby akcentów militarnych. Artysta usta-wił Witolda na pograniczu dzikiego Wschodu i cywilizowanego Zachodu. Orient reprezentuje właśnie karace-na, specyficzny kształt tarczy i perski miecz w ręce księcia. Znamienna jest desperacja w oczach Witolda, którą można, gdy się chce, pojmować jako szał bitewny. W gruncie rzeczy jed-nak mamy tu ostateczną deklarację nie do końca przekonanego wład-cy, który w swej karierze kilkakrotnie zmieniał strony i sojusze. To determi-nacja człowieka, który spalił za sobą mosty, który nawet nie dba o swoją stabilność w siodle - jako że nie ma na świecie jeźdźca, który pozostałby

na skaczącym koniu w takiej pozycji jak Witold w matejkowskim „Grunwal-dzie”. Chrześcijańska wiara Witolda - Aleksandra była stosunkowo świeżej daty, zatem i krzyż na szczycie ksią-żęcej mitry nie jest zbyt wielki, choć po neoficku wyeksponowany. Ten nie-wielki krzyż dumnie stoi, podczas gdy drugi, znacznie większy, a stanowiący jego tło, na chorągwi wielkiego mi-strza, chyli się ku upadkowi. Zwróćmy jeszcze uwagę na inną cechę wizerun-ku Witolda w „Grunwaldzie”: to jedy-na ze znaczących postaci w obrazie, której wzrok wybiega poza obszar bitwy, w kierunku widza. Ten człowiek, wbrew sugestiom Mariana Gorzkow-skiego, wcale nie prowadzi hufców do boju, poszczególni rycerze polscy już w najlepsze walczą w środku bitewne-go kotła. On sprawia wrażenie, jakby ruszył na oślep, na bij zabij, a najchęt-niej uciekłby poza teren boju - nie z tchórzostwa, lecz powodowany we-wnętrzną desperacją. Jeśli nawet pro-wadził rycerzy do boju, dawno się już od nich odłączył. Cała postać Witolda to wspaniałe studium psychologiczne sylwetki wielkiego księcia litewskie-go - wcale nie tak jednoznacznej, jak się aż nazbyt często przyjmuje. Dla urozmaicenia naszych rozważań, na marginesie dodajmy w tym miejscu, że oryginalny wzór pasa rycerskie-go u Witolda, zapożyczył artysta... z abażura lampy stojącej w mieszkaniu malarza. Tu oczywiście, symboliki już jednak nie ma. Celowo o tym wspo-mnieliśmy, by uniknąć interpretacji „na siłę”, doszukiwania się znaczeń tam, gdzie przypuszczalnie sam artysta ich nie zamieścił. Obok Witolda silną garścią trzyma wielką chorągiew Królestwa (wszak był chorążym krakowskim) Marcin z Wrocimowic herbu Półkozy (il. 2). Na obrazie występuje w pełnej zbroi husarskiej, wyraźnie wskazując na więź tradycji Grunwaldu, Kirchhol-mu, Chocimia i Wiednia. Marcin dmie w róg triumfu, a trzymane przezeń drzewce chorągwi zakończone jest nietypowym zwieńczeniem złożonym z ostrego grotu i kolczastej kuli przypo-minającej zakończenie „morgenster-na” - groźnej broni średniowiecznych czasów. To wyraźna aluzja do utraty chorągwi w czasie bitwy, a zarazem

(3)

(2)

(1)

10 BIBiK

groźba: biada temu, kto na znak Kró-lestwa rękę podniesie! Drugą, szczególnie sławną grupą z „Bitwy pod Grunwaldem” jest wielki mistrz i atakujący go wojownicy. Ulrich von Jungingen (il. 3) zamiast relikwiarza (jak w rzeczywistości) ma na piersiach naszyty wielki krzyż - godło jego państwa. Już odpruty, inne będzie miał znaczenie w „Hołdzie Pru-skim”, leżąc u stóp Zygmunta I. U pasa Jungingena, jakby na urągowisko, wisi pokaźny różaniec. Tak więc każdy z wojowników uderza nie tylko w wiel-kiego mistrza, lecz w całe państwo krzyżackie. Wbrew jednak wybrzy-dzaniom niektórych krytyków, dość nienaturalny ruch wierzchowca wiel-kiego mistrza, jest autentyczny, Matej-ko podpatrzył go u „zbuntowanego” konia oficera austriackiego na ulicach współczesnego mu Krakowa. Któż zadaje ostatnie ciosy krzyżackiej bucie? Jeden z wojow-ników to półnagi Żmudzin1 (il. 4), poganin, który przypomina chrześ-cijaninowi o popełnionym przezeń wiarołomstwie. Uderza bowiem ni-czym innym, jak kopią włóczni św. Maurycego - tą samą, którą na znak przyjaźni i pojednania cesarz Otto III w 1000 roku przekazał Bolesławowi Chrobremu. Krzyżak, miast nawracać pogan, postępował wbrew chrześci-jańskim zasadom, o czym w ostatniej jego chwili życia przypomina właśnie pogardzany i tępiony przezeń poga-nin. Drugi z atakujących wojowników uderza toporem (w rzeczywistości jest to ceremonialny toporek saskich gór-ników z XVII wieku). Podobnym do ka-towskiego. Bo i jest to kat (il. 5), ze wszystkimi akcesoriami swej funkcji, w czerwonym kapturze i w służbo-wym stroju - nawet z charakterystycz-ną jałmużniczką - sakiewką u pasa, do której „mistrz” przed dokonaniem egzekucji wkładał monetę otrzymaną od skazanego. Niektórzy badacze „Grunwaldu” nawet doszukują się w oku widocznym spod kaptura, części oblicza samego Matejki, który w ten sposób ustawił się w odpowiedniej roli

na obrazie. Tak więc wyrok na wielkim mistrzu Zakonu Krzyżackiego wyko-nują ludzie z plebsu - ci, którzy byli przez Krzyżaków najbardziej gnębie-ni, a przy tym dalecy od zakłamania, nawet intuicyjnie rozróżniający dobro od zła. Tacy są nieprzekupni, a w oce-nach jednoznaczni. Na tym jednak nie koniec. Miecznik krakowski Zyndram z Masz-kowic (il. 6) niby odgarnia orężem plączący się w silnym wietrze (a wiał taki owego lipcowego dnia, tuż przed deszczem, co potwierdzają kroniki) płaszcz Jungingena. Czyni to jednak w taki sposób, że nad głową krzyża-ckiego dowódcy jakby zawisł miecz sprawiedliwości - to symbol nieodwo-łalnego wyroku śmierci. W czasie bi-twy Zyndram był odpowiedzialny za wielką chorągiew Królestwa, ponie-waż zaś na pewien czas ją utracono, mimo odniesionego zwycięstwa został usunięty ze stanowiska i zastąpiony przez Jakuba z Kobylan; nieprzypad-kowo malarz pokazał go w oddaleniu od znaku, którego powinien był chro-nić: pchał się do wielkiego mistrza, szukał chwały jako pogromca wraże-go wodza, lecz nie pilnował tego, co mu powierzono. Mikołaj Skunarowski (vel Skunaczowski; il. 7), z groźnym łbem niedźwiedzia nad własną głową, z rozmachem przeszywa mieczem krzy-żackiego chorążego, równocześnie wyrywając mu z rąk chorągiew wiel-kiego mistrza Zakonu. Wszystko tu się zgadza, jego związek z symboliką krzyżacką był oczywisty. On to bo-wiem po bitwie został przez Jagiełłę wysłany do Krakowa z wieścią o trium-fie; jako dowód zabrał ze sobą chorą-giew biskupa pomezańskiego. Przenieśmy się teraz nieco w lewo od postaci wielkiego mistrza. Odpowiedzialny za opiekę medyczną nad wojskiem Zakonu Krzyżackiego, komtur elbląski Werner von Tettingen (il. 8), gestem rozpaczy kwituje śmierć wielkiego mistrza. Sam jednak ocale-je, jako jedyny z najwyższych władz Zakonu.

1 Omawiana postać to nie Żmudzin a podhalański góral, o czym świadczy element jego stroju w postaci szerokiego pasa, z metalowymi sprzączkami zwanego „opaskiem” lub pasem bacowskim albo zbójnickim! (B. Kowalczyk)

(4)

(5)

(6)

11BIBiK

Po lewej stronie obrazu widać trzyosobową grupę (il. 9) złożoną z pędzącego na karym koniu księcia szczecińskiego Kazimierza, Jakuba Skarbka z Gór i polskiego łuczni-ka - giermka, który chwycił rumaka krzyżackiego sprzymierzeńca, usiłując osadzić go w miejscu. I tutaj wszyst-ko się zgadza: Kazimierz został w bi-twie wzięty do niewoli właśnie przez Jakuba Skarbka. Natomiast intere-sująca jest sprawa zaangażowania szczecińskiego księcia u boku wielkie-go mistrza Zakonu, przeciw Polakom. Ileż to w naszej propagandzie zużyto papieru i farby drukarskiej na udo-wodnienie słowiańskiego rodowodu i propolskich intencji szczecińskich Gry-fitów i śląskich Piastów! „Odwieczną” przynależność tych ziem do Polski próbowano uzasadniać słowiańskim pochodzeniem władców. Tymczasem w rzeczywistości sprawa nie była taka prosta, bowiem często ci właśnie ksią-żęta czynili szczególnie wiele, by nie być zależnymi od Polski. Gryfici długo zachowywali niezależność i lawirowali swymi sojuszami, by w końcu ulec ger-mańskiej przewadze, przy bezsilności Rzeczypospolitej, Śląsk zaś dostał się pod panowanie czeskie. Tak właśnie było z Kazimierzem, który przybył pod rozkazy Jungingena na czele około 600 ludzi, wypełniając zobo-wiązanie swego ojca, Świętobora II, zawarte rok wcześniej. Jednoznacznie negatywnie i aluzyj-nie przedstawił rzecz Matejko u dołu centralnej części obrazu, gdzie poka-zany został Konrad VII Biały, książę na Oleśnicy i Koźlu, obalony z koniem i później wzięty do niewoli. Konrad trzyma w ręce... jedno z trzech istnie-jących do dziś bereł rektorskich Uni-wersytetu Jagiellońskiego. Jest to wy-raźna aluzja do wiarołomstwa księcia, który jako młody paź wychowywał się na dworze królowej Anny Cylejskiej, żony Jagiełły. Bardzo wcześnie mu-siał się zrazić do Polski, skoro stanął pod Grunwaldem po krzyżackiej stro-nie, będąc zaledwie osiemnastoletnim chłopcem, a i po wykupieniu z niewoli w 1411 roku, kilkakrotnie zmieniał so-jusze. Takie sprzeniewierzenia bywały w średniowieczu bardzo częste i nie miały podobnie negatywnej wymo-wy jak dziś, czy nawet w XIX wieku,

gdy powstawały obrazy Matejki. W średniowieczu bowiem służyło się nie narodowi, nie państwu, lecz władcy, księciu, panu - zgodnie z zasadami prawa lennego. W rezultacie do boju przeciw sobie stawali często ludzie zupełnie obojętni danej sprawie, a bywało że i krewniacy, jedynie zobo-wiązani - pod groźbą infamii i utraty ziemi - do wykonywania feudalnych powinności. Rycerz był właścicielem ziemi, ale i rzemieślnikiem walki - stąd nie tak znowu rzadkie były wspólne po bitwie uczty zwycięzców i poko-nanych, którzy emocjonalnie biorąc, nic przeciw sobie nie mieli. Dopiero w ubiegłym stuleciu ukształtowało się dzisiejsze rozumienie pojęć bohater-stwa i tchórzostwa, zdrady i wierno-ści, patriotyzmu i zaprzaństwa. Tak pojęcia te rozumiał Matejko - i tak je zinterpretował w swych dziełach. Portret młodocianego przeniewiercy - Konrada, wykonany w „Bitwie pod Grunwaldem” przez mistrza Jana, ma znaczenie bardzo wyraźnie określone, gdyż jest to jedyny pokazany przez artystę książę piastowski, stojący po krzyżackiej stronie (szczeciński Kazi-mierz, jako Gryfita, nie zaliczał się do Piastów). Z Konradem Białym wyraź-nie wymową kontrastuje szlachetna, do końca rycerska postać umierają-cego pod nogami wykonawców wy-roku na wielkiego mistrza, wielkiego komtura Konrada von Liechtensteina. Ten przynajmniej w swych opcjach jest jednoznaczny. Wróćmy jednak do Ja-kuba Skarbka i księcia szczecińskiego Kazimierza. Pierwszy z nich, uzbrojony niemal w całości na modłę orientalną, jest jakby gościem. Zgadza się to z faktami historycznymi, bowiem przy-był on do Polski na wieść o wojnie z Krzyżakami, porzuciwszy lukratyw-ną pozycję na dworze króla Węgier Zygmunta. Natomiast gryf na hełmie księcia Kazimierza to jakby identyfi-kacja jego osoby przez artystę, który podtekst moralny pod rozwagę zosta-wił widzowi. Na prawo od wielkiej chorąg-wi Królestwa zwraca uwagę potężna sylwetka przyszłego wodza husy-ckiego Jana Żiżki z Trocnowa (il. 10), który z wielkim rozmachem zabiera się do unicestwienia rządcy tucholskiego Heinricha von Schwelborna (w ko-

(7)

(8)

(9)

12 BIBiK

mentarzach na ogół postać ta jest po-mijana, gdyż Matejko w swym kluczu do osób przedstawionych na obrazie sylwetkę tę opatrzył numerem, lecz jej nie podpisał). Krzyżak został potrak-towany jednoznacznie i bardzo bez-ceremonialnie, jako oparcie dla nogi czeskiego osiłka - podobnie jak pień drzewa dla wprawnego drwala. To on właśnie, butny i pewny siebie, przed bitwą kazał nosić przed sobą dwa na-gie miecze, które miały być schowane do pochwy dopiero po ubroczeniu w polskiej krwi. Jan Żiżka, który dopiero w następnym dziesięcioleciu zasłynie jako jeden z największych wodzów husyckich, na razie jest tylko jednym z podkomendnych Jana Sokoła, którego dalsze działania można ocenić jako dość dwuznaczne. Potężny, barczysty rycerz czeski na obrazie idzie przez tłum wrogów jak burza, odziany w łuskową zbroję, z rogiem u pasa. Uderzając w Krzyżaka, w jego osobie równocześnie bije stronnika swych przyszłych przeciw-ników, Luksemburgów. Żiżka był groźny, niebezpieczny, więc też wielokrotnie nasy-łano na niego skrytobójców. Więc i u Matejki waleczny wojak ma za plecami krzy-żackiego najemnika, który zamierza się, by mu znie-nacka wbić sztylet w bok. Stojący za dzielnym Cze-chem łucznik to tylko

„statysta” wypełniający przestrzeń pomiędzy konkretnymi postaciami hi-storycznymi. Powyżej Żiżki z prawej stro-ny widać Zawiszę Czarnego (il. 11), przesławnego rycerza rodem z Gar-bowa (w Sandomierskiem), który ude-rzeniem kopii zmiata z konia komtura gniewskiego Jana Grabiego von Wen-den (hrabiego) - człowieka, wcześniej posądzanego o tchórzostwo, ponie-waż w otoczeniu Ulricha von Jungin-gena odradzał podejmowanie wojny z Polską. Zawisza był rycerzem, jakich wielu krążyło po dworach ówczesnej Europy, a którzy stanowiąc wzór cnót wszelakich, zawodowo uczestniczyli w turniejach. Z czasem Zawisza stał się symbolem, wzorcem, którego na ogół nie wiązano z jakimkolwiek dworem, najczęściej bywał jednak gościem Luk-

semburgów - stąd na obrazie w jego ubiorze znalazła się zapinka płaszcza przypominająca order austriacki. Gdy jednak wojna wybuchła, Zawisza sta-wił się pod rozkazy Jagiełły i wszedł w skład grupy dziewięciu rycerzy przedchorągiewnych, stanowiących bezpośrednią ochronę znaku Króle-stwa. Zawisza matejkowski odziany jest i uzbrojony dość lekko, jakby miał przystąpić do jednego ze zwyczajo-wych, rutynowych dlań turniejów, a nie do boju na śmierć i życie. To, co czynił zawodowo i okazjonalnie, teraz wyko-nuje spokojnie i beznamiętnie, ale tym razem nie dla nagrody, lecz dla idei. Szymon Kobyliński w swych analizach „Bitwy pod Grunwaldem” przyrównuje postać i zachowanie Zawiszy Czarne-go do działań reprezentanta polskiej drużyny międzynarodowej, który spod

obcych barw klubowych przybywa do kraju, by wy-stąpić w ojczystej drużynie. Choć motywacje były róż-ne, pewne podobieństwo postawy jest możliwe tu do przyjęcia. Obok Zawiszy walczy Do-marat z Kobylan herbu Grzymała, zaufany współ-pracownik Jagiełły i przy-szły kasztelan lubelski. On też swe zadanie trak-tuje spokojnie, ale i serio. Podobnie jak ojciec Jana Długosza (il. 13)(autor ulokował go, a właściwie

(10) (11) (12)

(13)

13BIBiK

jego twarz, między Mar-kwardem a Tatarem2), sławnego kronikarza - ry-cerz, który walczy obok Żmudzina z arkanem i za-mierza się na Markwarda von Salzbach (il. 12) kom-tura brandenburskiego. Los tego butnego prominenta krzyżackiego był dość po-nury. Na obrazie widzimy go ściąganego z konia przez półdzikiego wojow-nika żmudzkiego, który z satysfakcją w oczach schwytał Krzyżaka na ar-kan za szyję, jak dzikiego ogiera. Haniebna to okoliczność wzię-cia do niewoli, a i śmierć czekała go nielepsza: został zabity na osobisty rozkaz Witolda, który przypomniał Markwardowi obraźliwą wypowiedź pod jego adresem podczas posłowa-nia3. W epizodzie bitewnym mamy charakterystyczny kontrast: zbrojny od stóp do głów, obwieszony różnymi groźnymi akcesoriami komtur, został schwytany na arkan przez przeciwni-ka o wyglądzie rakarza - toż to hańba równa wzięciu do niewoli przez dzie-cko, księdza, medyka lub niewiastę! A byli, o czym warto pa-miętać, w grunwaldzkiej potrzebie i autentyczni księża, nie licząc Krzy-żaków - zakonników. Jeden z nich, bezimienny, tnie mieczem na prawo i lewo (widać go za Markwardem von Salzbach), drugi zaś to biskup lube-cki Krzysztof (il. 14), który zasłonię-ty sylwetką Henryka von Plauen (il. 15), zbrojną ręką osłania twarz na widok pogromu. Onże von Plauen, komtur Świecia, już zwraca konia do ucieczki. W rzeczywistości pod Grun-waldem go nie było, lecz na wiado-mość o klęsce natychmiast ruszył do Malborka i zorganizował obronę za-mku, a później został wybrany wielkim mistrzem Zakonu. [Jego obecność moż-

na odczytywać także jako sygnał ze strony malarza, który przypominał, że Jagiełło nie w pełni wykorzystał swoją przewagę i nie pokonał wojsk krzyża-ckich do końca. Jedną z konsekwencji tego były późniejsze rozbiory.W prawej górnej części obrazu, poza lasem husarskich skrzydeł, podobnie jak uzbrojenie Marcina z Wrocimowic nawiązujących do przyszłych triumfów polskiego oręża, widać króla Włady-sława Jagiełłę z orszakiem, krótko po nieudanym wypadzie Dypolda Köke-ritza. Chorąży z powrotem rozwija osobisty proporzec króla (wcześniej, w czasie przejazdu obok odwodu krzy-żackiego, dla bezpieczeństwa monar-chy został zwinięty). Młody Zbigniew Oleśnicki kopią, która wcześniej po-służyła mu do zrzucenia z konia Krzy-żaka, teraz pokazuje na niebie zjawę św. Stanisława zanoszącego modły za pomyślność strony polskiej. [Święty błogosławi wojska Jagiełły. To odwo-łanie do cudu, który został opisywany przez Jana Długosza. Artysta poprzez umieszczenie tej postaci podkreślał niemal religijny charakter przedsta-wianych wydarzeń.] Książę mazowie-cki Ziemowit, siostrzeniec króla, ob-serwuje zjawisko przysłoniwszy oczy. Są tam również: podkanclerzy Miko-

2 Autor nie jest konsekwentny, kilka wierszy dalej wzmiankowany Tatar zostaje zamieniony w „półdzikiego wojownika żmudzkiego”... „o wyglądzie rakarza”! (B. Kowalczyk)

3 Miała to być zemsta za hańbiącą wypowiedź komtura wobec matki Witolda, księżnej Biruty; bardziej prawdopodobną przyczyną śmierci Markwarda była jego wiedza na temat kontaktów Witolda z Zakonem Krzyżackim! Ciekawostką jest fakt istnienia wsi Solanka (niem. Salzbach) w woj. warmińsko-mazurskim w pow. kętrzyńskim, która założona w pocz. XV w. przez Markwarda von Salzbach, przyjęła nazwę od nazwiska komtura. (B. Kowalczyk)

łaj Trąba, a także brata-nek Jagiełły, Zygmunt Ko-rybutowicz. Ogarnijmy wzrokiem raz jeszcze cały obraz. Wiele mówią chorągwie, ale wspomnimy o nich przy innej okazji. Chorągiew Królestwa i proporzec Ja-giełły powiewają trium-falnie, podczas gdy znak wielkiego mistrza chyli się ku upadkowi - lecz nie jest to wielka chorągiew Zako-nu, który przecież ocalał, choć mocno poturbowany. Ponad walczącymi widać

też i proporzec ze Słupami Gedymi-na, a nie Pogonią, gdyż jeśli chodzi o Litwę, wojna z Krzyżakami była bar-dziej porachunkiem osobistym, dy-nastycznym, niż międzypaństwowym. Natomiast odłamki rycerskiej kopii, szybujące w powietrzu obok zjawy św. Stanisława, mają raczej podkreślić furię walki - znaczenia symbolicznego trudno się nich dopatrzeć. W matej-kowskim „Grunwaldzie” dałoby się jeszcze znaleźć wiele interesujących szczegółów. Jednak wydaje się, że to co już opowiedziano, może już dać jakie takie pojęcie o ogromie pracy wykonanej przez artystę. „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki może być tematem osobnej książki, bez gwa-rancji wyczerpania tematu i wykrycia wszystkich znaczeń i symboli ukrytych przez artystę. (...)

Marek Rezler (ur. 1948 w Gorzowie Wielkopolskim) - doktor nauk huma-nistycznych, historyk specjalizujący się w historii wojskowości i badaniu dzie-jów Polski oraz Wielkopolski XIX i XX wieku, biograf i publicysta regionalny. Zawodowo pracuje jako bibliotekarz.

(http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Rezler)

(14) (15)

14 BIBiK

Janusz Andrzej Berner

Absolwent Politechniki Łódzkiej - Wydział Mechaniczny(specjalność - samochody i ciągniki)

Artysta plastyk (rzeźba, metaloplastyka), pisarz, poeta, kompozytor, odtwórca rekonstrukcji uzbrojenia i strojów historycznych

Bohdan Kowalczykhistoryk i pedagog, prezes Łódzkiego Klubu Kolekcjonerów

Absolwent Wydziału Filozoficzno - Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego (1971 r.), praca magisterska na temat fałszerstw monetarnych w czasach Zygmunta III Wazy, studia podyplomowe na Wydziale Nauk Społecznych UŁ, w latach 1971 - 2001 nauczyciel historii w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Łodzi, założyciel i opiekun Klubu Młodych Kolekcjonerów (w latach 1974 - 2000). W latach 1974 - 1983 wiceprezes Łódzkiego Klubu Kolekcjonerów, od 1983 roku prezes s t o w a r z y s z e n i a ; w 1981 roku współtwórca Polskiej Federacji Organizacji Kolekcjonerskich, w latach 1991 - 1994 wiceprezes Federacji. Organizator, kurator i autor scenariuszy wystaw o tematyce historycznej oraz

artykułów i publikacji prasowych, inicjator Wojewódzkich Konkursów Literacko - Historycznych oraz młodzieżowych obozów archeologicznych i etnograficznych. Od 1965 roku członek Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego, następnie Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego, sekretarz Kapituły Honorowej Nagrody Jerzego Dunin Borkowskiego. Autor scenariuszy i kurator wystaw (w ramach Dni Otwartych) w centrali Narodowego

Banku Polskiego i jego oddziałach okręgowych. Od 1997 roku współpracuje z Muzeum Historycznym Miasta Gdańska w zakresie promocji jego obiektów zabytkowych. W 2006 r. reprezentował Łódź i region łódzki na 40 - tych Międzynarodowych Targach Turystycznych w Berlinie.

Odznaczenia, nagrody i wyróżnienia:

- Nagroda Prezydenta Miasta Łodzi- Srebrny Krzyż Zasługi- Odznaka Zasłużony Działacz Kultury- Złota Odznaka Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego- Złoty Medal im. Prof. Ryszarda Kiersnowskiego- Złoty Medal Za Zasługi Dla Numizmatyki Łódzkiej- Honorowy Członek Oddziału Łódzkiego P. T. N.- Honorowa Nagroda im. Jerzego Dunin Borkowskiego

(średniowiecze). Projektant i wykonawca biżuterii inspirowanej na wzorach średniowiecznych. Znawca historii Skandynawii (tzw. okres wikiński 793 - 1066). Przewodniczący Klubu Skandynawskiego, działającego w ramach Interdyscyplinarnego Zespołu Naukowo - Badawczego M. K. J. Uniwersytetu Łódzkiego (wraz z profesorem Ignacym Ryszardem Danka reaktywował w/w klub w 2004 r.). Udział

w licznych festynach historycznych, archeologiczno - historycznych, wykładach (tzw. żywe lekcje historii) w placówkach kulturalno - oświatowych takich jak: biblioteki, muzea, szkoły,przedszkola, galerie, Domy Kultury. Liczne wywiady: radiowe, telewizyjne oraz prasowe. Autor książki pt. „Wikingowie - prawdziwa historia”, wydanej w 2008 r., gdzie duży nacisk był położony na powiązania Polski

z krajami skandynawskimi, Anglią oraz Rusią Kijowską. Współpraca z Łódzką Grupą Literacką „Centauro”. Przewodniczący Koła Przyjaciół Biblioteki działającego przy Filii Nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej Łódź-Górna.Więcej informacji o J.A. Bernerze zamieszczono w BIBiK nr 95 (2010).

15BIBiK

Co to jest projekt „Bitwa pod Grunwaldem”? Dostępny http://www.haftix.pl/bitwa_pod_grunwaldem/ “Bitwa pod Grunwaldem”, czy prościej “Bitwa” to nazwa spontanicznego projektu polegającego na wyhaftowaniu haftem krzyżykowym obrazu Jana Matejki “Bitwa pod Grunwaldem” naturalnej wielkości.Pomysłodawcami są Pani Janina Panek oraz Adam Panek z Działo-szyna. Inspiracja przyszła od Pana Adama, który obserwując Panią Janinę podczas haftowania zażartował ‘Tyle haftujesz, że do tej pory wyhaftowałabyś “Bitwę pod Grunwaldem”’. Tak się zaczęło. Zalą-żek zwariowanej myśli, których wiele nie dostrzega nigdy światła dziennego w sprawnym wykonaniu organizatorów nabrał realnych kształtów.Wzór haftu składa się z 50 części, ale na samym dole obrazu części są ponad trzykrotnie niższe niż pozostałe dlatego zostały podczas haftowania połączone na jednym kawałku kanwy z częściami sąsiadującymi od góry. Fragmentów, z których będzie złożony obraz jest więc 40. Wzór zaprojektował Grzegorz Żochowski przy użyciu programu HaftiX. Wszystkie części wzoru powstały za jednym zamachem, co wraz z próbami i przygotowaniem zdjęcia zajęło kilka dni, lecz nie były one zoptymalizowane. Każdy fragment był następnie ręcznie upraszczany i poprawiany. Trwało to etapami przez kilkanaście miesięcy ale dało oszczędność czasu haftowania rzędu przynajmniej miesiąca na jedną część. Średnie zmniejszenie liczby kolorów po ręcznej edycji wzoru wyniosło ok. 90 spadając do średnio 100 kolorów na część.

Wyniki

Konkursu Grunwaldzkiego

W ramach obchodów 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Marszał-ka J. Piłsudskiego dnia 21 kwietnia br. ogłosiła konkurs dla miłośników historii. Konkurs polegał na udzieleniu do dnia 29 kwietnia br. prawidłowych odpowiedzi na następujące pytania:

1) Jakie hasło i odzew obowiązywały pod Grunwaldem w wojskach polskich i z nimi sprzymierzonych? Odpowiedź: hasło „Kraków”, odzew „Wilno”.

2) Który z bohaterów bitwy pod Grunwaldem otrzymał na chrzcie imię Aleksander? Odpowiedź: Wielki Książę litewski Witold.

3) Ile chorągwi krzyżackich zdobyto pod Grunwaldem? Odpowiedź: 51.

Fakt, iż na konkurs wpłynęło wiele prawidłowych odpowiedzi, organizatorzy odczytali jako bardzo pozytywny znak zainteresowania historią Polski, szczególnie zaś tym ciekawym okresem jej dziejów. W dniu 6 maja br. na antenie Radia Łódź, będącego patronem medialnym konkursu, spośród nadesłanych prawidło-wych odpowiedzi dokonano komisyjnego losowania nagród. Losowanie okazało się szczęśliwe dla Konrada Chilewskiego, Marzanny Dębickiej (Tomaszów Mazowiecki), Katarzyny Miazek, Katarzyny Nowogórskiej, Anny Skarbczyńskiej. Nagrodami są repliki dwóch monet wraz z certyfikatami, które Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Mar-szałka J. Piłsudskiego przygotowała w nakładzie kolekcjonerskim w związku z obchodami bitwy grunwaldzkiej. Są to: półgrosz koronny Władysława II Jagiełły i szeląg wielkiego mistrza Ulryka von Jungingen.

Organizatorzy serdecznie gratulują nagrodzonym. Nagrody zostaną wręczone podczas spotkania z Bohdanem Kowalczykiem i Januszem Andrzejem Bernerem pt. „GRUNWALD” JANA MATEJKI - PRAWDA HISTORYCZNA, FIKCJA, SYMBOLIKA, dnia 12 maja br. w sali konferencyjnej Biblio-teki (II piętro), ul. Gdańska 100/102. Początek spotkania – godz. 17.00.

PATRONAT MEDIALNY KONKURSU: RADIO ŁÓDŹ

WiMBPzaprasza

Wybór materiałów i skład: Julita Lendzian-TwardowskaNakład 100 egz.Numery BIBiKa dostępne są na stronie www.wimbp.lodz.pl w dziale Wydawnictwa własne

15 maja (sobota) 2010 o godzinie 1300 na spotkanie

z Januszem Leonem WiśniewskimProwadzenie Anna Groblińska Spotkanie będzie połączone z promocją najnowszej książki Z B L I Ż E N I A

25 maja 2010 o godz. 1700

na spotkanie

Dyskusyjnego Klubu Książkiprzy WiMBP im. Marszałka J. Piłsudskiego „Cafe FRASZKA” (I piętro), ul. Gdańska 100/102

Zapraszamy do dyskusji o książce Jacka Dukaja pt. „Wroniec”

27 maja 2010 r. o godz. 1200

do sali konferencyjnej, ul. Gdańska 100/102

na uroczystość wręczenia

Nagród Złoty Ekslibris

za rok 2009

w kategoriachNajlepsza Książka o Łodzi, Najlepsze Wydawnictwo Albumowe o Łodzi,

Najlepsza Książka o Ziemi Łódzkiej, Najlepsze Wydawnictwo o Ziemi Łódzkiej

i dwóch Nagród Super Ekslibris

przyznanych po raz pierwszy za całokształt dotychczasowych osiągnięć w zakresie publikacji o Łodzi i Ziemi Łódzkiej

Bogarodzica dziewica, Bogiem sławiona Maryja,U twego syna Gospodzina matko zwolona, Maryja!

Zyszczy nam, spuści nam.Kyrieleison.

Twego syna Krciciela zbożny czas,Usłysz głosy, napełni myśli człowiecze.

Słysz modlitwę, jenże cię prosimy.O o, dać raczy, jegoż prosimy:Daj na świecie zbożny pobyt,

Po żywocie rajski przebyt.Kyrieleison.

Narodził się nas dla syn boży.W to wierzy, człowiecze zbożny,

Iż przez trud Bog swoj ludOdjął diabłu strożą.

Przydał nam zdrowia wiecznego,Starostę skował pkielnego,Śmierć podjął, wspomionął

Człowieka pirwego.

Jenże trudy cirpiał bezmiernie,Jeszczeć był nie przyśpiał zawiernie,

Aliż sam Bog zmartwychwstał.

Adamie, ty boży kmieciu,Ty siedzisz u Boga w wiecu,

Donieś nas swe dzieci,Gdzież krolują anjeli.

Tam radość, tam miłość, tam widzenie TworcaAnjelskie bez końca,

Tuć się nam wzjawiło diable potępienie.

Ni śrzebrem, ni złotem nas diabłu odkupił,Swą mocą zastąpił

Ciebie dla, człowiecze, dał Bog przekłoć sobieBok, ręce, nodze obie,

Krew świętą swą z boku na zbawienie tobie.

Wierzże w to, człowiecze, iż Jezu Kryst prawyCirpiał za nas rany,

Swą świętą krew przelał za nas krześcijany.

O duszy o grzesznej sam Bog pieczą ima,Diabłu ją odejma,

Gdzież to sam przebywa, tu ją k sobie przyjma.

Już nam czas, godzina, grzechow się kajaci,Bogu chwałę daci,

Ze wszemi siłami Boga miłowaci.

Maryja dziewica, prosi syna twego,Krola niebieskiego,

Aby nas uchował ode wszego złego.

Wszytcy święci, proście,Nas grzeszne wspomożcie,

Bysmy z wami byli,Jezu Krysta chwalili.

Tegoż nas domieści, Jezu Chryste miły,Bysmy z tobą byli,

Gdzie się nam radują już niebieskie siły.

Amen, amen, amen, amen, amen, amen,Amen, tako Bog daj,

Bysmy poszli wszytcy w raj,Gdzież krolują anjeli.

„BOGARODZICA”

Władysław Jagiełło według drzeworytu z kroniki Marcina Bielskiego

Ulryk von Jungingen - drzeworyt wg Caspara Honnenbergera

Tekst: Bohdan Kowalczyk

Tekst: Bohdan Kowalczyk