„Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

8

Click here to load reader

Transcript of „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

Page 1: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

Krystyna SzafraniecIS UMK w Toruniu

„Porzucona generacja”: młodzież polska wobec wyzwań„społeczeństwa ryzyka”

Jakkolwiek tekst niniejszy stawia w centrum uwagi polską młodzież,obydwie metafory zawarte w jego tytule zaczerpnięte zostały z prac zachodnichsocjologów. Wyznam, że decyzja ta podjęta została przeze mnie z pełnąpremedytacją i jednoczesną wiarą w to, iż „w tym szaleństwie jest metoda”.Mimo odmienności społeczno-kulturowego kontekstu, zarówno idea„porzuconej generacji”, jak i kategoria „społeczeństwa ryzyka” wydają się nietylko adekwatnie opisywać kondycję i społeczne usytuowanie współczesnejpolskiej młodzieży, lecz również – co tu szczególnie ważne – edukacyjne tłotych fenomenów oraz ważne edukacyjne wyzwania i konsekwencje (do czegobędę chciała w swym wystąpieniu dojść, choć nie jestem pewna czy jakozdeklasowany pedagog i jako implant w ogóle mogę sobie rościć prawo dowymądrzania się na ten temat).

Moje przekonanie, że aplikacja wybranych „zachodnich” kategorii ihipotez na polski grunt jest nie tylko uprawniona, ale i sensowna, ma swojeźródło w dobrze empirycznie udokumentowanej tezie o imitacyjnym charakterzepolskich przemian. Hipoteza ta sugeruje, że zmiany, jakie zachodzą w Polsce po1989 roku polegają na bezwiednym naśladownictwie skrajnie różnych systemówspołecznych – naszej niedawnej „socjalistycznej” przeszłości i trzech formrozwojowych, przez które przeszedł zachodni kapitalizm. W rezultacie tworzysię w Polsce przedziwny colage elementów nowoczesności, ponowoczesności iprenowoczesności, które konstytuują zupełnie nową społeczną jakość: obokkapitalizmu wolnokonkurencyjnego z właściwym mu etosem pracy występujątypowe dla społeczeństwa dobrobytu potrzeby rozwiniętej konsumpcji i licznenapięcia charakterystyczne dla ery ponowoczesności. Jednoczesna trwałośćposocjalistycznych niedoborów sprawia, że znane gdzie indziej i jakoś już„oswojone” problemy nie mają u nas tego samego przebiegu, co więcej – niemogą być rozwiązane w sprawdzony gdzie indziej sposób. Okoliczność ta rodziszczególnie trudne jednostkowe i społeczne wyzwania. Dotyczą one – jakwiemy – gospodarczej, politycznej, społecznej, również edukacyjnej sfery.Młodzież, choć z natury otwarta na zmiany, jest wystawiona na szczególneryzyko tych wyzwań – tym bardziej w im większym stopniu jest zagubioną,opuszczoną czy porzuconą (przez kulturę, demiurgów czy społeczny system)generacją. Fakt, że zagrożenie tego rodzaju nie jest naszą wyłącznie specyfiką,jest tylko w niewielkim stopniu pocieszający.

Page 2: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

2

„Porzucona generacja” to tytuł książki Henry A. Giroux’a (Theabandoned generation. Democracy beyond the culture of fear), sprowokowanejwydarzeniami 11 września w Nowym Yorku. Wydana w 2003 roku lokuje się wkrytycznym nurcie socjologii zaangażowanej, ukazującej młode pokolenieZachodu jako opuszczoną, zagubioną, zagrożoną i pozbawioną bezpiecznejprzyszłości generację. Fakt, że obok „wysłużonych” określeń ukazującychmalowniczość młodzieżowego świata (takich jak DINKS, X-, Y-, e-generation)czy tych mentorsksich, które oskarżają młodzież o wycofanie, konsumpcjonizmi polityczne uśpienie pojawiają się również takie, które oskarżają społeczeństwoi kulturę o przeciążenie młodych zbyt dużą odpowiedzialnością za jej własny losi biografię, wydaje się bardzo znaczący. “The disapointed, cheated, theabandoned generation”, “generation in jeopardy” umieszczane są w tytułachpublikacji coraz częściej i coraz wyraźniej wypierają nurt mentorski zcharakterystyczną dla niego retoryką widoczną w określeniach „sleeping”,„disangaged”, „lost” or “suspected” generation.

Druga przywoływana tu metafora, “społeczeństwo ryzyka”, zaczerpniętajest z tytułu głośnej książki niemieckiego socjologa Ulricha Becka (Risk society:towards a new modernity, oryginalnie opublikowanej w 1986 roku jakoRisikogesellschaft: Auf dem Weg in eine andere Moderne), w której opisuje onzmiany, jakie towarzyszą społeczeństwom zachodnim w ich drodze od wczesnejdo późnej, płynnej lub – jak u Becka – innej nowoczesności. Beck pokazuje jakwraz z ogólnym cywilizacyjnym postępem wzrasta w sposób w zasadzienieuchronny – niezależnie od różnic materialnych i wykształcenia – ryzykoniepewności własnego losu i (co ważne) ryzyko społecznej marginalizacjicałych, zwłaszcza młodych pokoleń, jego zdaniem najbardziej narażonych (wokresach koniunkturalnych lub demograficznych „spadków i wyży”) na widmobezrobocia, cynim instytucji edukacyjnych i moralne osamotnienie.

Mamy zatem dwie matafory – dwa lustra – dwie dopełniające sięperspektywy, w których można oglądać społeczne usytuowanie młodzieży – jejdylematy, zagrożenia, przyszłość. Henry A. Giroux i jego „porzuconageneracja” jest bardziej drapieżna i jednostronna – śle otwartą krytykę przedewszystkim amerykańskiej demokracji, która po wydarzeniach 11 wrześniaobjawia swą wyjątkową, jego zdaniem, hipokryzję. W tej krytyce w ogóle nieucierpiała np. „święta rodzina” amerykańska, choć „dostało się” bogatymrodzicom, których dzieci jeżdżą luksusowymi wozami i noszą brylanty. Obecnew Ameryce zaniedbanie młodzieży widoczne jest przede wszystkim – jakpokazuje Giroux – w złej edukacji publicznej, w braku odpowiedniej opiekizdrowotnej i warunków mieszkaniowych dla młodzieży, w jej zagrożeniubezrobociem i konfliktami z prawem. Stan amerykańskiej demokracjizapowiada jeszcze bardziej mroczną przyszłość. Dzieci od lat nie pojawiają sięw dyskursie publicznym dotyczącym przyszłości i odpowiedzialności; stają sięza to coraz wyraźniej przedmiotem oddziaływań reklamy i zwolenników

Page 3: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

3

konsumeryzmu. Obraz młodzieży w mediach i w kinematografii jestzdecydowanie negatywny. Wyszydzają ją tez w swych wystąpieniach politycy. Iw jednych i w drugich przekazach utrwala się obraz młodych jako najbardziejniebezpiecznych przestępców.

Skutecznym lekarstwem na ten stan rzeczy ma być wzmożona kontrola iwiększa władza rodziców. W rolę stróża porządku wcieliła się też szkoła. Odpewnego czasu nazywanie jej „drugim domem” jest, zdaniem Giroux’a, conajmniej nieadekwatne. Zatraciła ona całkowicie swoje funkcje pedagogiczne.Policja z psami szkolonymi do wykrywania narkotyków stanowi trwały elementobrazu szkół publicznych. Wartość zaufania i szacunku już dawno sięzdewaluowała. Na piedestale znalazły się lęk, pogarda i podejrzenie. Młodziludzie, którym nie oferuje się nic, są zmuszani do włóczenia się po ulicach, skądbardzo szybko wchodzą w konflikt z prawem. Giroux przywołuje liczne dane,które alarmują, że USA to jedyny uprzemysłowiony kraj, w którym śmiertelnośćnoworodków jest największa, gdzie wykonuje się wyroki śmierci na nieletnich ana każdego więźnia wydaje się trzy razy więcej pieniędzy niż na jednego uczniaszkoły publicznej.

W polityce amerykańskiej problem młodzieży jest obecny tylko jakoelement przedwyborczej gry, po czym skutecznie znika, by ustąpić miejscasprawom pilniejszej wagi (konieczności zbrojeń, poszerzaniu uprawnień FBI,CIA czy innych służb wywiadowczych). W ekonomii w ogóle nie jestprzewidziane miejsce dla młodzieży. Kurczące się rynki pracy nie dają żadnejnadziei na przyszłość, zaś sam kapitalizm w jego obecnej formie nie mamłodym ludziom nic do zaoferowania. Tymczasem neoliberalizm nadal królujew wychowaniu rodzinnym, w mediach, w szkole.

A młodzież? Nieźle wyedukowana, w większości zaspokojona gdy idzie okonwencjonalne symbole sukcesu (dochód, kariera, status), szuka nowychmożliwości odnalezienia siebie i coraz wyraźniej wpada w labirynt niepewności,pytań kierowanych do siebie. Ta niekończąca się potrzeba samoupewnienia:„czy rzeczywiście jestem szczęśliwy?”, „czy się realizuję?, „kim właściwiejestem?” rodzi coraz to nowe modne odpowiedzi. Są one natychmiast wwieloraki sposób przetapiane na monety przez rynki ekspertów, przemysłu iruchów religijnych. Niepewni tego kim można – kim warto – kim należy byćmłodzi, młodzi dorośli i bardzo dorośli już ludzie w poszukiwaniusamospełnienia podróżują, kolekcjonują wrażenia, przyjaciół, rozwodzą się,usprawniają własne ciało, szukają lekarza dla własnej skołowanej duszy...

W krajach Europy Zachodniej ten proces jest nieco mniej zaawansowanya tutejsi socjologowie ciągle jeszcze są zaintrygowani drogą, jaką pokonujemłodzież, wierząc że wydostanie się z labiryntu ryzyka i niepewności jestmożliwe i ma sens. Niemniej i tutaj pogłębiający się podział społecznego imłodzieżowego świata, wraz z jego następstwami w postaci patologiispołecznych, zjawisk alienacji, anomii, budzi niepokój. Budzi równieżintelektualną ciekawość mechanizmów, które sprawiają, że pełen napięć i

Page 4: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

4

sprzeczności ponowoczesny świat wykazuje zadziwiającą zdolność dospokojnego, nie wywołującego nastrojów społecznego buntu, trwania.

Oto wyniki badań pokazują, że pomimo wszystkich technicznych igospodarczych rewolucji, politycznych i socjalnych reform relacje nierównościmiędzy wielkimi grupami społecznymi nie uległy istotnej zmianie – strukturanierówności w rozwiniętych krajach wykazuje wszelkie atrybuty zadziwiającejstabilności. Z drugiej strony, w tym samym okresie problemy nierównościstraciły swoją społeczną ostrość. Nawet liczba bezrobotnych znacznieprzekraczająca granice dwóch milionów, która już przed laty uważana była zatraumatyczną, nie wywołała do tej pory – w żadnym europejskim kraju –protestów. Jednocześnie warunki życia ludności zmieniły się radykalnie.Specyfiką rozwoju struktury społecznej – powiada Ulrich Beck – jest „efektwindy”. Społeczeństwo (klasowe) w całości wjechało jedno piętro wyżej. Mimowszystkich dotychczasowych i nowych różnic razem mamy więcej i lepiej (jeśliidzie o zarobki, wykształcenie, mobilność, prawo, naukę, konsumpcję masową).W konsekwencji dotychczasowe różnice tożsamości i powiązania klasowesłabną albo zanikają. Równolegle przebiega proces indywidualizacji idywersyfikacji położeń życiowych i stylów życia, który sprawia, że ostrośćpodziałów grupowych słabnie, słabnie również poczucie wspólnoty grupowegolosu, co kapitalnie przyczynia się do wyciszenia nastrojów społecznych istabilizacji – mimo napięć i masowości ryzyka związanego z własnym losem.

Wyrazem tych zmian jest obserwowana od dziesięcioleci na Zachodzieekspansja edukacji. Mimo zlikwidowania analfabetyzmu, upowszechnieniakształcenia na poziomie średnim, zwiększenia podaży wykształcenia wyższego,sprzeczności pomiędzy grupą dobrze i gorzej wykształconych nie uległyzasadniczym zmiannom. Być może dlatego, że efekty „rewolucji edukacyjnej”to również pogłębiające się procesy różnicowania. Oto spadkowi znaczeniaszkół podstawowych i zawodowych towarzyszy wzrost znaczenia szkółdających możliwości dalszej edukacji. Masowa konsumpcja wyższegowykształcenia nie znajduje swojego wyrazu w karierze zawodowej. W związkuz nadmierną podażą wykształcenia i zmniejszaniem się liczby miejsc pracydochodzi do paradoksalnej dewaluacji i rewaluacji dyplomów. Choć karieraprzez wykształcenie staje się iluzoryczna, kształcenie, które daje dyplom iumożliwia minimum procesów samodefiniowania się i refleksji, przekształca sięw niezbędny środek przeciw degradacji etc., etc.

Paradoksalnie, w efekcie edukacyjnej ekspancji zjawisko kolektywnegoawansu, jakie wiele europejskich społeczeństw obserwowało na wcześniejszychetapach własnej filogenezy, zaczyna być zastępowane przez zjawiskokolektywnej degradacji. Pojawia się „efekt windy w dół” i jego nieodłącznytowarzysz: widmo długotrwałego, strukturalnego bezrobocia, które – choćkoncentruje się w grupach i tak społecznie upośledzonych – coraz częściejdotyka również tych, którzy nie byli tym ryzykiem objęci, np. absolwentów

Page 5: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

5

prawa, ekonomii, medycyny czy politechnik, a więc kierunków, które uchodziłyza dotychczasowych „pewniaków” w możliwościach znalezienia pracy.

Antycypowana, jeszcze nieistniejąca przyszłość zawodowa, a więc„nierealna zmienna”, w części tylko zakładająca ryzyko bezrobocia, powodujeradykalną zmianę sytuacji w systemie kształcenia, również w postawachmłodzieży wobec edukacji. Obserwujemy wydłużanie okresu nauki, studiów (zestudiami doktoranckimi na wszelki wypadek), pojawia się nowa kulturastudiowania, indywidualizacja ścieżek kształcenia, studiowanie dwóchfakultetów, łączenie studiów z nabywaniem wczesnych doświadczeńzawodowych. Im słabszy te zabiegi dają rezultat, tym łatwiej o przekonanie, iżporządne studia to strata czasu. Szkoły, uczelnie stają się więc wielekroćprzechowalniami i „poczekalniami” dla młodzieży, by w końcu zdjąć z siebiepowinność organizacji kształcenia pod kątem przygotowania zawodowego. „Zniewielką przesadą możemy powiedzieć, pisze Beck, że dotknięte bezrobociemdziedziny systemu edukacji coraz bardziej przypominają stację widmo, bezrozkładu jazdy. Mimo to, wszystko odbywa się według starych wzorów. Ten,kto chce wyjechać, musi ustawić się w kolejce do okienka, w którym wydawanesą bilety na pociągi, które na ogół i tak są przepełnione albo nie odjeżdżają wpodanym kierunku. Tak jakby nic się nie stało, urzędnicy od edukacji sprzedająw tych okienkach – przy dużym biurokratycznym nakładzie pracy – biletydonikąd. Tworzącą się zaś kolejkę utrzymuje w szachu groźba – ‘bez biletunigdzie nie będziecie mogli pojechać pociągiem’. Najgorsze jednak, że mająrację...!”

Czy miał ktoś z Państwa wrażenie, że mówię o obcej, odległej od naszejrzeczywistości? No właśnie.

Zmieńmy perspektywę – jaka młodzież wyłania się z tych opisów?Zepsuta, zmanierowana, cyniczna? Może trochę. Raczej jednak oszukana,porzucona, osamotniona i taka, która zdaje się ufać w przejściowośćnegatywnych zjawisk, jak i w to, że komuś przecież musi się udać. Jakkolwiekw jej reakcjach na świat zachowania związane z odroczoną agresją i buntem sąbardzo wyraźne (patrz studium Giroux’a), nie jest to młodzież kontestująca, ajuż na pewno jej bunt nie ma znamion społecznie groźnego. Politycznewyłączenie współczesnej młodzieży czy nawet jej zaangażowanie wniekonwencjonalne formy aktywności politycznej (spontaniczne, krótkotrwałe ipoza formalnymi organizacjami) w niczym nie przypomina „niespokojnejmłodzieży” z 1968 roku, władnej zmienić oblicze społeczeństwa i kultury. Ichoć styl antyglobalistów budzi niepokój dorosłych, logika procesówspołecznych typowych dla ponowoczesności zdaje się – tak jak to widzi UlrichBeck – eliminować zagrożenie rewoltą młodych.

Współczesna młodzież – tam, na Zachodzie i u nas w Polsce – jestpostrzegana przede wszystkim jako aspirująca do włączenia się w główny nurtżycia. Choć ciąży na niej lęk przed przyszłością, zdradza wyraźną „ochotę na

Page 6: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

6

dorośnięcie” i gotowość do podjęcia zadań osób uczestniczących w sprawachdorosłego społeczeństwa. Choć przed nią widmo niepowodzenia i opórspołecznych struktur, podejmuje wysiłek graniczący z katorżniczym, by wyjśćna swoje i osiągnąć sukces. Choć już doświadcza wielu absurdów, a inne jawiąsię jako nieuchronne, buduje swój los i swoją biografię, w której pod groźbąwariactwa wszystko musi znaleźć swój sens. Choć jest niezadowolona zistniejących form urządzenia świata, odrzuca klasyczny system politycznywspółczesnych demokracji jako nie dający, jej zdaniem, skutecznych narzędzipoprawy sytuacji. Choć obserwuje ryzyko niepowodzenia jako cechę wspólnąwiększości, nie ma poczucia wspólnoty losu i solidarności władnej „ruszyć zposad bryłę świata”. Dlaczego?

Beck twierdzi, iż przyczyna tego fenomenu tkwi w bardzo osobliwejcesze społeczeństw współczesnych, jaką są procesy indywidualizacji, któredokonują zamiany przyczyn zewnętrznych życiowego niepowodzenia(bezrobocia, uwięźnięcia na marginesie, braku sukcesu, sensu czy wizji) nawłasne winy, a problemów systemu na własne nieudacznictwo. Indywidualizacjaumożliwia równoczesne występowanie dwóch sprzecznych tendencji:masowości negatywnych i niechcianych zjawisk i osamotnienia losu,zawrotnych liczb utrzymujących się na stałym poziomie, a równocześnie jakośsię rozpraszających w jednostkowych przypadkach i sumieniach jako osobistaprzegrana.

Działa tu wyraźnie efekt bardzo widocznej obecnie na Zachodzie tzw.„psycho-fali”, myślenia, które oprócz pewnych społecznych i politycznychfunkcji skrywa zarodki nowej etyki. Opiera się ona na podstawowej zasadzie„obowiązków wobec samego siebie”. Zasadę tę i wynikające z niej wartościmożna strywializować i zredukować do poziomu egoizmu czy narcyzmu. Taknaprawdę wyrażają one dramat etycznego osamotnienia młodego człowieka,gdzie bezpośrednie i niedojrzałe doświadczanie społecznych kryzysów zamieniasię w dyspozycje psychiczne: w poczucie osobistego niespełnienia, winy, w lęki,konflikty, neurozy. Apogeum dramatu młodego człowieka wyraża się wnarzuconym jej zadaniu tworzenia własnej biografii, która przekształca się z tej,którą wyznacza społeczeństwo w biografię samorefleksywną, w niepraktykowany w historii typ „biografii zrób-to-sam” (Gross 1985), gdzie życieoznacza w biograficzne rozwiązywanie sprzeczności systemu i gdzie nie możebyć miejsca na pomyłkę, fałszywy krok czy niefrasobliwość.

„Jednostka w zindywidualizowanym społeczeństwie musi nauczyć się,pod groźbą kary permanentnego upośledzenia, pojmować samą siebie jakoośrodek działania, jako biuro planistyczne własnej biografii, własnychumiejętności, orientacji, kontaktów partnerskich itd. Społeczeństwo musi być wwarunkach konieczności tworzenia własnej biografii traktowane indywidualnie,jako „zmienna” (...) Potrzebny jest model aktywnego działania w życiucodziennym, którego centrum stanowi JA, które przydziela oraz otwiera szansedziałania i w ten sposób pozwala owemu JA sensownie wykorzystać powstające

Page 7: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

7

możliwości kształtowania i podejmowania decyzji w odniesieniu do przebieguwłasnego życia. Oznacza to, że pod powierzchnią intelektualnych ułud, dlacelów własnego trwania, trzeba stworzyć obraz świata skoncentrowany na JA,który odwraca relację między nim i społeczeństwem i staje się użyteczny dlamyślenia i działania w kategoriach celów indywidualnego kształtowaniabiografii.” (s. 203).

Widza, jaką zostałam nasączona przez kilkadziesiąt lat mojej edukacji,podszeptuje mi, iż w tym postulacie – nawet jeśli nie miałby on być poważniekierowany do pedagogów, a jedynie (jako prywatna dewiza) do bohaterówwspółczesności, za jakich uważam młodych, zdanych głównie na siebie ludzi –winnam węszyć jakiś podstęp, defekt, niedoskonałość („szwindel”?). Bodlaczego koncentracja na JA, a nie na MY? Ta zabawa w zaimki mogłabyodkryć pewnie niejedną ciekawą konfigurację, lecz dopiero wejrzenie w inną –empiryczną – rzeczywistość uzmysłowia cały tragizm opozycji „rozwój czyprzetrwanie”. Oto socjologiczne badania ujawniają, iż polską młodzieżkulturowa oferta współczesności (status, kariera zawodowa, pieniądze, barwnystyl życia) skutecznie uwiodła już na początku lat dziewięćdziesiątych. Choć jejdążenia w swej ogólnej masie są dalece bardziej konwencjonalne niż zachodniejmłodzieży, do tego by życie nie było byle jakie i presja awans jest przeogromna.Liczbę tych, którzy nie zdradzają zainteresowania wejściem do „tego” pociągu,można szacować – w zależności od wskaźników – na kilka do kilkunastuprocent; dążenie, by osiągnąć najwyższy społeczny pułap odnosi się do 36%młodzieży wywodzącej się z rodzin o niskim statusie i 73% tej, która wywodzisię z rodzin o średnim statusie. Młodzież z tzw. elit stosuje mechanizm„ucieczki do przodu” – jej wyobrażenia o sukcesie, dobrze urządzonym isatysfakcjonującym życiu tworzą nowy, niekonwencjonalny pułap życiowychmożliwości, który pozostaje poza zasięgiem młodzieży gorzej społecznieusytuowanej. Drogi, jakie obiera polska młodzież do (różnie rozumianego)sukcesu są różne, w większości jednak zakładają koniczność odbycia dobrej idługiej edukacji. Widać rosnące zainteresowanie lepszymi szkołami (LO), choćsą to w większości – jak pokazują badania – szkoły „miraże”, obiecujące ułudęedukacyjnego sukcesu. Rosną wskaźniki scholaryzacji na wierzchołkuedukacyjnej drabiny – w obrębie szkół wyższych (od początku lat 90.czterokrotnie). Rosną jednak również wskaźniki bezrobocia, które – tak jak naZachodzie – zaczynają obejmować najlepiej wykwalifikowanych. Nie zraża tomłodzieży ani najmniej nawet gotowych do edukacyjnych inwestycji rodziców,którzy, choć ich nie stać, kształcą dzieci tam, gdzie mogą one studiować bezpytania o jakość świadectwa maturalnego (w szkołach prywatnych). Wszyscyoni wierzą lub są przekonani, że życie dzisiaj to nie przelewki – że „albo JAalbo MNIE”. Ta filozofia jest już od dawna podstawową składową strategiiżyciowych młodych Polaków. Fakt, że pokaźna część spośród nich wierzyjeszcze w wartość instytucjonalnych „namaszczeń” i kredencjałów napawaoptymizmem, choć jednocześnie może to tylko pozór, bo młodzież – w swych

Page 8: „Porzucona generacja”: młodzie polska wobec wyzwań ...

8

spostrzeżeniach wnikliwa i bezlitosna – z rzeczywistością po prostu gra, zaś pęddo wiedzy, nowa jakość studiowania – mimo cynizmu edukacyjnych ofert inieobecności człowieka w ekonomii – to podstawowe elementy usensawianiawłasnej biografii. Jezu, jak młodzi ludzie budują sens ... ? I ile system społecznyzawdzięcza tej młodzieżowej „psycho-fali” – ile spokoju społecznego, ile„wmiecionych pod dywan” nierozwiązanych problemów i napięć? Prawdziweproblemy, jak straszą demografowie, dopiero przed nami. Wyż demograficzny,który jak dotąd postawił na nogi system oświaty w Polsce, zaczyna się zderzać zrynkiem pracy: pustym, nieruchawym, amorficznym. I z gospodarczymzastojem. Socjolog w takiej sytuacji zadaje pytanie: „Czy ludzie (zwłaszczamłodzi) to zniosą?” A zaraz potem: „Czy wybuchnie?” Są różne spekulacje,łącznie z tą, która przywołuje logikę dziejów opisaną w pewnym klasycznymdziele przez TEGO-KTÓREGO-IMIENIA-NIE-WOLNO-WYMAWIAĆ. Alejest to już oddzielny temat.

Ja chciałabym na koniec powiedzieć, iż polska młodzież, która tak dużoobiecywała sobie po zmianach transformacyjnych w Polsce, otrzymała od nichbardzo wątpliwej jakości „prezenty” – niepewną przyszłość, presję na osobliwyrodzaj wartości życiowych (sukces) i bardzo trudną do przeprowadzeniastrategię „zrób-to-sam”. Bo inni nie wiedzą jak, nie mają czym i nie potrafią.Zatem, gdybyśmy chcieli nad polską młodzieżą roztoczyć mentorski ton,zważmy wprzódy, że jej sytuacja jest naprawdę nie do pozazdroszczenia i że wtej sytuacji pomysł na „aktywizm” jest również – moim zdaniem – pomysłemdla współczesnej pedagogiki, choć nie wiem czy to oznacza przetrwanie czyrozwój (dla kogo i czyj)?