Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

36
1 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011 Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa Rok XX Nr 5/123 październik-listopad-grudzień 2011 ISSN 1234-66-40 cena 4,00 zł

Transcript of Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

Page 1: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

1Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Pismo Towarzystwa Miłośników TuchowaRok XX Nr 5/123 październik-listopad-grudzień 2011ISSN 1234-66-40 cena 4,00 zł

Page 2: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

11 listopada - święto Niepodległości - łowczówek

Fot.

W.

Chrz

anow

ski

100-lecie Biblioteki publicznej w tuchowie4.11.2011

Fot.

W.

Chrz

anow

ski, M

. M

azia

rka

Page 3: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

3Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Rada Miejska informuje...

W oczekiwaniu na zbliżające się święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok pełni nadziei spo-

glądamy w przyszłość.Zdrowia, pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń,

zawodowej satysfakcji i wielu sukcesów życzą

Przewodniczący Rady Miejskiej Burmistrz Tuchowa Ryszard Wrona Mariusz Ryś

XIII sesja - 28 września 2011 r.

Radni wysłuchali informacji na temat rywalizacji sportowej szkół podstawowych i gimnazjów w gminie.

Burmistrz Tuchowa przedstawił sprawozdanie z realizacji budżetu gminy w I półroczu 2011 r.

Radni w głosowaniu tajnym wybrali ławników do Sądu Rejonowego i Sądu Okręgowego w Tarnowie do orzekania w kadencji 2012 – 2015 r.

W sesji uczestniczył poseł na Sejm RP Michał Wojtkiewicz, który podsumował swą pracę w Sejmie VI kadencji i podzięko-wał tuchowskim samorządowcom za dobrą pracę i życzliwość, z którą się zawsze tu spotykał.

XIV sesja - 26 października 2011 r.

Radni wysłuchali informacji o działalności:Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego,

Powiatowego Urzędu Pracy – filia w Tuchowie,Ośrodka Pomocy Społecznej w zakresie pomocy rodzinie.Radni uchwalili regulamin korzystania z cmentarza komu-

nalnego i kaplicy cmentarnej w Tuchowie.

XV sesja - 23 listopada 2011 r.

Radni wysłuchali informacji o realizacji projektów z fundu-szy krajowych i unijnych oraz o promocji miasta i gminy Tuchów.

Uchwalili:stawki podatku od nieruchomości w 2012 r.,stawki podatku od środków transportowych,obniżono średnią cenę skupu żyta za pierwsze trzy kwar-

tały 2011 r., będącą podstawą obliczania podatku rolnego za rok 2012, wobec czego podatek od nieruchomości wyniesie 110 zł z 1 ha.

Przewodniczący Rady Miejskiejmgr Ryszard Wrona

wigiliaNiecierpliwy adwent dobiegł kresuWigilią w progu stanąłgwiazdą w szyby pukagloria gloria in excelsisDeo –a w szopie dzieciątko małea blask tak wielkiże ziemie i wieki przenikai matka troskliwie schylonai ojciec zadumanyi wół i osiołowce i barany.Chwała chwała na wysokości Bogua na zieminiechaj na lepsze się zmieni.

Kazimierz Karwat

Zabiegani i zatroskani codziennością, zatrzymajmy się na chwilę i przeżyj-

my głęboko narodzenie Jezusa. On napeł-nia świat pokojem i radością. Wszystkiego najlepszego z okazji Bożego Narodzenia i nowego roku naszym czytelnikom oraz mieszkańcom miasta i gminy Tuchów

życzy redakcja „Tuchowskich Wieści”

Page 4: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

4 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

WIEŚCI KULTURALNE - Ka len da rium

7 października w budynku DK w Tuchowie miało miej-sce otwarcie punktu Informacji Turystycznej w ramach Małopolskiego Systemu Informacji Turystycznej. Na znak oficjalnego otwarcia symboliczny klucz burmistrzowi Tuchowa - Mariuszowi Rysiowi przekazał wicemarszałek województwa małopolskiego - Roman Ciepiela. W otwar-ciu tuchowskiej jednostki uczestniczyła europosłanka Róża Thun. Należy podkreślić, że system ten składa się z 34 punktów informacji turystycznej w 25 najważniejszych miejscowościach turystycznych regionu m.in.: w Krako-wie, Myślenicach, Tarnowie, Wadowicach, Oświęcimiu, Zakopanem, Rabce Zdroju, Nowym Sączu, Krynicy Zdroju i Tuchowie. Liderem projektu MSIT jest województwo małopolskie wraz z partnerami – 25 jednostkami samorządu terytorialnego.

Barbara i Tadeusz MaciaszkowieAnna i Józef NytkowieKrystyna i Stanisław PiskowieHelena i Rudolf PorębowieMaria i Aleksander PyjorowieAdolfa i Stanisław SalamonowieMaria i Stanisław SobarniowieAntonina i Jan SowowieJanina i Józef SowińscyZofia i Kazimierz ŚwiderscyJózefa i Jerzy TrybowieJózefa i Stanisław TurajowieKrystyna i Zbigniew WronowieIzabela i Kazimierz Zbylutowie

Uroczyste otwarcie MSiT

19 października w restauracji „Agawa” w Tuchowie odbyła się uroczystość jubileuszu 50-lecia pożycia małżeńskiego par z gminy Tuchów. Dostojnym jubilatom życzenia złożył burmistrz Tuchowa- Mariusz Ryś, następnie razem z przewod-niczącym RM – Ryszardem Wroną wręczył medale Prezydenta RP „Za długoletnie pożycie małżeńskie” i kwiaty. Później wszyscy goście z uwagą wysłuchali programu artystycznego, przygotowanego przez tuchowski Dom Kultury, odśpiewano tradycyjne „Sto lat” i wzniesiono toast. Przy kapeli jubilaci wraz z rodzinami miło i z nutą wzruszenia spędzili środowe popołudnie. Tegoroczni jubilaci to:

Jubilatów powitał burmistrz, wręczał medale

Józefa i Karol BandykowieStanisława i Kazimierz BrzegowscyMaria i Józef CzubowieZofia i Alfred DąbrowscyAnna i Jan GackowieIrena i Jan GierałtowieKazimiera i Franciszek GrzebieniowieBarbara i Roman IwańcowieDaniela i Józef JaniczkowieLucyna i Stefan JanurowieHelena i Benedykt KrasowieHelena i Alojzy KruczkowieHelena i Eugeniusz KucharzykowieJanina i Bronisław KukułkowieJanina i Adam Lesiakowie

Grono jubilatów

Jubilatom przedstawiono program artystyczny

Page 5: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

5Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

4 listopada w sali widowiskowo – kinowej DK odbyła się uroczystość z okazji 100-lecia Biblioteki Publicznej w Tucho-wie. Po powitaniu przybyłych gości przez panią dyr. Bożenę Wronę odbyła się projekcja filmu będącego podsumowa-niem działalności tut. biblioteki. Po jego obejrzeniu nastąpiły okolicznościowe przemówienia, gratulacje i podziękowania. Z okazji jubileuszowej uroczystości wpłynęło także wiele li-stów gratulacyjnych od stowarzyszeń, instytucji i organizacji. Na zakończenie odbyło się spotkanie autorskie z pisarzem, podróżnikiem i dziennikarzem telewizyjnym Jarosławem Kretem.”Moje Indie” to jedna z książek, którą można było zakupić. Gośćmi jubileuszowego spotkania byli m.in. poseł na Sejm RP Michał Wojtkiewicz, burmistrz Tuchowa Mariusz Ryś, przewodniczący RM w Tuchowie Ryszard Wrona oraz tuchowscy radni, wiceburmistrz Tuchowa Kazimierz Kurczab, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie Jacek Woźniakiewicz, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tarnowie Ewa Stańczyk, dyrektorzy bibliotek z powiatu tar-nowskiego oraz kierownik działu terenowego Tadeusz Trytek.

22 października odbył się w Tuchowie rajd oraz tradycyjna gonitwa w ramach uroczystości na cześć św. Huberta – patrona jeźdźców, myśliwych i leśników. W obchodach tych wzięło udział blisko 60 jeźdźców, m.in. z Tuchowa, Karwo-drzy, Łękawki, Buchcic, Pleśnej, Bistuszowej, Ryglic, Brzeska i Bochni. W tym roku uciekającym był Hubert Kuczera. „Lisa”, po zaciętej pogoni, schwytał Sebastian Maj.

Rajd

W pogoni za „lisem”

28 października br. w Małej Galerii „Przedstawmy się” w Bi-bliotece Publicznej w Tuchowie odbył się wernisaż wystawy fotograficznej Wiktora Chrzanowskiego.

Autor podczas wernisażu oraz goście

6 listopada na cmentarzu legionistów w Łowczówku odbył się XIII Ogólnopolski Zlot Niepodległościowy połączony z powiatowymi obchodami Święta Niepodległości. W samo południe rozpoczęła się msza św. w intencji Ojczyzny, pole-głych i zmarłych legionistów, pod przewodnictwem ks. Piotra Gajdy, kapelana środowisk kombatanckich. W nabożeństwie uczestniczyli kombatanci, przedstawiciele władz powiato-wych, samorządowych gmin Pleśna i Tuchów, re-prezentacje policji, straży pożarnej, harcerze, mło-dzież, mieszkańcy powiatu tarnowskiego. W uroczy-stościach wzięła udział kompania honorowa 5. Batalionu Dowodzenia 2. Korpusu Zmechanizowa-nego im. gen. Władysława Andersa z Krakowa oraz liczne poczty sztandarowe i orkiestra dęta ze Szczepa-nowic. Po mszy odczytano apel poległych, oddano salwę honorową, a liczne delegacje złożyły kwiaty przy kaplicy cmentarnej.

Zaproszeni goście

Uroczystość rozpoczęto mszą św. Złożono wieńce

Page 6: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

6 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Następnie uczniowie Gimnazjum im. Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem w Pleśnej zaprezentowali program patriotyczno-artystyczny. Po nim, przy ognisku, śpiewano pieśni legionowe. Organizatorami XIII Ogólnopolskiego Zlotu Niepodległościo-wego byli: Starosta Tarnowski Mieczysław Kras, Wójt Gminy Pleśna Stanisław Burnat oraz Burmistrz Tuchowa Mariusz

Ryś . Pa t ronat honorowy nad uroczystościami objął Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa.

11 listopada, z okazji NARODOWEGO ŚWIĘTA NIEPODLE-GŁOŚCI w kościele św. Jakuba w Tuchowie została odprawiona uroczysta msza św. w intencji Ojczyzny, a po niej w tuchowskim Domu Kultury dzieci z Przedszkola „Ochronka” przedstawiły krótki program artystyczny. Później śpiewano pieśni legionowe i patriotyczne.

18 listopada Towarzystwo Miłośników Tuchowa zaprosiło na „Wieczór z gawędą o Tuchowie”. Gościem spotkania był dr Czesław Sterkowicz, który opowiadał o tajnym nauczaniu w powiecie tarnowskim podczas okupacji.

25 listopada, na zaproszenie Dyskusyjnego Klubu Książki z Siedlisk i BP w Tucho-wie, w Zespole Szkół w Siedliskach gościł Ro-muald Koperski - po-dróżnik, przewodnik po Syberii, pionier wypraw samochodowych po tych rozległych terenach, pi-lot samolotowy, pisarz, dziennikarz reportażysta, fotograf, myśliwy, nurek oraz muzyk pianista oraz rekordzista Guinnessa.

Zaprezentowano program artystyczny i śpiewano pieśni legionowe

Wystąpiły dzieci z przedszkola

Odbył się wspólny śpiew pieśni legionowych i patriotycznych

Spotkanie z R. Koperskim

9 grudnia w Małej Galerii „Przedstawmy się” odbył się wernisaż wystawy malarstwa olejnego autorstwa Pauliny Antos-Góry. Spotkanie zorganizowała Biblioteka Publiczna w Tuchowie.

15 grudnia, w DK w Tuchowie odbyły się eliminacje rejonowe do XVIII Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek im. ks. Kazimierza Szwarlika w Będzinie. Zgłosiło się 37 uczestników. Zaprezentowali się soliści, zespoły wokalne i wokalno-instru-mentalne oraz chóry.

Opr. A. Jagoda

Oddano salwy honorowe

Page 7: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

7Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

„Nie masz większej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje oddaje za braci”

Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej gości dziś w swoich czcigodnych murach przedstawicieli i członków tuchowskiej służby zdrowia zrzeszonych w NSZZ „Solidarność”, jak i innych członków „Solidarności”. Jest to pierwsze tego rodzaju nabożeń-stwo w Tuchowie. Nic więc dziwnego, że wzbudziło ono pewne zainteresowanie miejscowego społeczeństwa, co objawia się choćby w liczniejszej niż zwykle frekwencji na obecnej mszy św.

Wasze dzisiejsze przybycie przed cudowny obraz Matki Bożej ma wielką wymowę. Jest ono jakby jakimś nawiązaniem do dawnych tradycji tego sanktuarium, tradycji, która mówi, że w ciężkich dla naszej Ojczyzny chwilach, jakie ją nawiedzały w XVII w., rycerze wyruszający na wojenne wyprawy przyby-wali do Tuchowa, przyjmowali tu sakramenty święte, pocierali szable o ołtarz czy nawet o sam obraz Matki Bożej i z świętym znakiem maryjnego ryngrafu, różańca czy szkaplerza szli na bój za sprawę wiary i ojczyzny. Przed obrazem Matki Bożej czerpali siłę, nabierali ufności, że słuszna sprawa zwycięży.

Daleki jestem od bicia w bogoojczyźniane dzwony, ale dzi-siejszą odnowę życia politycznego, społecznego, związkowego i moralnego, którą rozpoczęła „Solidarność” i która w dalszym ciągu ma w niej pryncypalny udział, można porównać do cza-sów siedemnastowiecznego potopu. Bo tak jak wtedy, dzięki pomocy Matki Bożej Ojczyzna wyszła zwycięsko z opresji, tak i dziś – wierzymy w to mocno – Matka Boża wyprowadzi nas zwycięsko z wszelkiego rodzaju zagrożeń. „Solidarność” będzie miała w tym też swój udział.

„Solidarność”! Bez wątpienia jest to słowo, które obok takich słów, jak „wolność”, „niepodległość”, „godność ludzka” – pisze, historię 1980 r. Chyba więc warto, choćby tylko w wielkim skrócie, zapoznać się z tym słowem bliżej, zapoznać się, jaką ono w sobie zawiera treść i do czego zobowiązuje.

Słowo „solidarność” ma zasadniczo potrójne znaczenie:a. zgodność w postępowaniu i dążeniu,b. jednomyślność,c. wspieranie się wzajemne.Każde z tych znaczeń rozpatrywane oddzielnie, jak i razem,

jest wyrazem wewnętrznej siły, mocy.Siłą jest zgodność w postępowaniu i dążeniu. Wiemy

z doświadczenia, że źródłem słabości jest rozbicie, skłócenie, brak jedności celu.

Jeżeli – jak to mówi historyczne przysłowie – jedni będą ciągnąć do Sasa, drudzy do Lasa, nic nie osiągną. W rozbiciu tkwi słabość – siła leży w zgodności.

Siłą jest jednomyślność – ale jednomyślność prawdziwa. Nie sztuczna jednomyślność, jaka często istniała w poprzednim okresie, gdy na zjazdach ludzi pytano: Kto jest przeciw?... nie widzę. Kto za?... wszyscy. Dziś wiemy, do czego ta sztuczna jednomyślność doprowadziła.

I siła jest również tam, gdzie ludzie wspierają się wza-jemnie – Tego nie trzeba udowadniać. Przykładem jest wasz Związek. Jeden człowiek czy nawet jeden zakład w sierpniu niczego by nie dokonał. Gdy jednak wszyscy zaczęli się wspierać, gdy przyjęto zasadę – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, posypały się prawdziwe sukcesy.

I to jest właśnie „Solidarność”!Dobrze to rozumiał pisarz doby rozbiorowej, gdy wołał do

swoich rodaków: „Należy nam się trzymać za ręce – solidarność tylko może nas zbawić”.

Te słowa winni mieć na uwadze wszyscy przyznający się do „Solidarności. „Solidarność” – zrodziła niedola. „Solidarność” to protest przeciw niesprawiedliwości, to protest przeciw panoszącemu się złu. I jeśli dziś tyle milionów Polaków kieruje swoje spojrzenia i nadzieje ku „Solidarności”, to dlatego, że „Solidarność” jako cel stawia sobie walkę ze złem. Chce zwalczać zło, a budować dobro.

Tę prawdę jasno dostrzegła współczesna poetka - Kon-stancja Roztworowska-Morawska - w wierszu „Robotniczy marsz”, w którym tak pięknie pisze:

Już dosyć kłamstw – podłości – zdrad –myśli i uczuć rozbieżnych.My chcemy świętych od wieków prawd – sumienia mieć czyste, móc wierzyć,że Polska odrodzi się – nasz dom,poczęta w Sercu Jedności – idziemy w dobro przetwarzać zło,w związkach solidarności.Zwyciężać zło dobrem. Budować dobro dla siebie, dla

drugich, dla Ojczyzny i dla Kościoła. Jakież to piękne i wzniosłe zadanie. Sprzymierzeńcem w tej walce Związku ze złem, jest nie kto inny, ale sama Matka Najśw. Jest Ta, która starła głowę węża, głowę szatana, ojca wszelkiego zła. Prawdę tę przypomina nam jutrzejsze święto Niepokalanego Poczęcia NMP. Dobrze się stało, że wasze nabożeństwo odbywa się w przeddzień tego święta. Ma to tym większą wymowę, że „Solidarność”, jak i to wszystko, co poprzedza jej powstanie, jest jakoś dziwnie włączona w nurt maryjnej pobożności. Jakże często w dniach sierpniowych robotnicy na bramach strajkujących zakładów obok flag biało-czerwonych wieszali również obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

W ostatnim numerze „Tuchowskich Wieści” /nr 4/122 2011/ Tomasz Wantuch zamieścił artykuł „Solidarność 1980 – 2010. Zaczęło się w Polsce”… Wspomniał w nim, że w tuchowskim Zakładzie Opieki Zdrowotnej również powstała organizacja NSZZ „Solidarność”. Jako przyczynek do tematu dodam, że ta tuchowska „Solidarność” Służby Zdrowia na dzień 7 XII 1980 r. zamówiła mszę św., którą jako proboszcz i kustosz odprawiłem. W swoich notatkach odnalazłem tekst przemówienia, które wtedy wygło-siłem. Dziś jest ono dokumentem – może być potraktowane jako przyczynek do wspomnianego artykułu.

o. K. P.

Page 8: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

8 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Robotnicy na terenie swoich zakładów modlili się na różańcu. Lech Wałęsa odmawiał go codziennie. A w pamiętną niedzielę sierpnia, gdy podpisywał gdańskie porozumienia, telewidzowie całego kraju zobaczyli go z różańcem na szyi i dużym długopisem w ręku, na którym widniała podobizna Jana Pawła II.

Czołowi przywódcy ruchu, tak Jurczyk ze Szczecina, jak i Lech Wałęsa z Gdańska byli na Jasnej Górze, by Matce Bożej polecić Ojczyznę i nowe związki. Jakże wymownym jest akt oddania się Matce Bożej, który odczytał na Jasnej Górze Lech Wałęsa. Oto jego słowa; które niech będą dziś i wasze:

Matko Boża, przychodzę do Ciebie w całej prostocie mego serca.

Chcę powiedzieć: ufam Tobie i cały się Tobie zawierzam…Oddaję dzisiaj w Twoje dłonie moje serce. Sercem mego

serca jest miasto Gdańsk, którego herb składam u Twoich stóp jako wotum wdzięczności za wszystko, co uczyniłaś w tym mieście i na całym Wybrzeżu dla naszej Ojczyzny i Kościoła.

Raz jeszcze w poczuciu wielkiej odpowiedzialności za losy naszej Ojczyzny wołam za księdzem Prymasem: „Wszystko postawiłem na Maryję”.

Oddaję Tobie, Matko, nie tylko siebie, ale całą Polskę, Kościół w Polsce i „wszystko, co Polskę stanowi”. Wszystko, czym nasza Ojczyzna dziś żyje, wzystkie jej smutki, doświadczenia, cierpienia, a także jej wielkie nadzieje na lepsze jutro.

Tej szczególnej macierzyńskiej trosce powierzam Niezależne Samorządne Związki Zawodowe „Solidarność”. Kieruj, Matko, nimi i ochraniaj ich prawa i godności.

Błagam Cię, weź w opiekę naszą Ojczyznę, żeby Polska stawała się coraz bardziej mieszkaniem ludzi, mieszkaniem dzieci Bożych, żeby zwyciężały w niej: sprawiedliwość, wolność, pokój, miłość i solidarność”.

Tak wołał do Matki Bożej na Jasnej Górze Wałęsa. Pod tymi słowami może dziś śmiało podpisywać się każdy wierzący Polak.

Ukochani! Zamawiając dziś nabożeństwo w intencji „Solidarności”, trafiliście w dziesiątkę, trafiliście w ogólnonar-odowy nurt pobożności maryjnej. I Wy stawiacie na Maryję. Bo i was czeka na tutejszym terenie moc pracy. Pracy nad polep-szeniem doli swojej i doli innych. Związkowcom „Solidarności” nie wolno zasklepiać się we własnym egoizmie – nie wolno bronić tylko swoich interesów. Solidarność każe im stanąć i w obronie innych. Każe stanąć w obronie życia i tego jeszcze nienarodzonego i życia w rozkwicie, i życia chylącego się już ku zachodowi. Każe stanąć w obronie prawdy, tak w szkole, jak i w codziennym życiu. Każe stanąć w obronie sprawiedliwości, praw człowieka i ludzkiej godności.

To zaszczytna, ale i odpowiedzialna praca, wymagająca z jednej strony odwagi, a z drugiej roztropności. Wzorem niech wam w niej będzie Matka Boża Tuchowska – Matka nawiedzająca swój lud. Ona, wybrana, nie myślała o swoim szczęściu. Ona szła do Elżbiety, by jej służyć, by być jej pomocą. Ale oprócz tej zwykłej pomocy niosła, tak Elżbiecie, jak i ludziom Boga.

To wskazówka i dla was. Byście w swej pracy nie zrywali z Bogiem. Wiara bowiem dokonuje cudów. Wasza siła również w wierze. Lud polski jest ludem wierzącym. Partia straciła zaufanie mas nie tylko przez nieudolną gospodarkę, ale i przez walkę z Bogiem; to w serca Polaków na siłę chciała wcisnąć ateizm, który z natury jest czymś obcym duszy polskiej.

„Solidarność” – choć do niej należą również partyjni, nie-wierzący i wyznawcy innych religii – mocno opowiedziała się za Bogiem i zyskała poparcie.

„Solidarność” jest z ludem – „Solidarność” niech nadal będzie z Bogiem.

Stawiając na Boga, stawiacie i na człowieka.I kończę słowami, którymi rozpocząłem: nikt nie ma „więk-

szej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje oddaje za braci.”Amen

o. Kazimierz Plebanek

Niezwykła wizytaWiele osób uważa, że słowo pisane już

zanika i jego moc słabnie, ale to nieprawda. Gdy pisałem tekst do ostatniej, piątej już części artykułu o Rozwadowskich herbu Trąby, dawnych właścicielach Tuchowa, to nie przypuszczałem, jak wielkie będzie miało to znaczenie dla historii naszego miasta. Jak się okazało, artykuł wydruko-wany w „Tuchowskich Wieściach” dotarł aż do Ameryki, a potem na drugi koniec Polski i trafił do rąk pani Beaty Sak z domu Theodorowicz, córki cytowanego w moich tekstach Ludwika Theodorowicza herbu Serce. Pani Beata przyszła na świat w Tu-chowie, w pałacu Rozwadowskich, gdzie zo-stała ochrzczona w kaplicy dworskiej przez księdza doktora Tomasza Włocha. Czytając we wspomnieniach Ludwika Theodorowi-cza o tym, jak kilkuletnia wówczas Beatka rzuciła się ojcu na szyję, by go bronić, gdy gestapo przyszło go aresztować, nigdy nie Państwo Sakowie przed kaplicą Rozwadowskich

przypuszczałem, że będę miał przyjemność poznać panią Beatę osobiście.

Jak się okazało, moje teksty bardzo spodobały się nie tylko panu Pawłowi Rozwadowskiemu i jego najbliższym, ale również pani Beacie, która pozostawiła mi wiadomość, potem zaś nawiązaliśmy kontakt telefoniczny. Państwo Sakowie zapraszali mnie do siebie, abym przyjechał i obejrzał korespondencję, która niemal cudem przetrwała po Janinie Theodoro-wiczowej, ostatniej właścicielce Tuchowa. Stwierdziłem, że na razie nie mogę odbyć takiej podróży, ale na wiosnę chętnie się wybiorę. Jednak nadal z panią Beatą utrzy-mywaliśmy kontakt i przeprowadziliśmy sporo długich i bardzo ciekawych rozmów, wymieniając się wzajemnie wiadomościa-mi na temat tuchowskiego pałacu i jego mieszkańców. Zaprosiłem też państwa Saków do odwiedzenia naszego miasta,

Page 9: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

9Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

jeśli będą przejeżdżać w pobliżu Tuchowa. Było dla mnie miłą niespodzianką, gdy pani Beata zadzwoniła na początku października i powiedziała: panie Tomaszu będziemy na Śląsku i za kilka dni przyjedziemy do Tuchowa, jeśli pan może to proszę nam załatwić nocleg. Oczywiście wszystko zo-stało załatwione, a kilka dni później miałem przyjemność powitać państwa Saków na tu-chowskim rynku, przy ratuszu. Podobnie jak przy wizycie pana Pawła Rozwadowskiego i jego bliskich, także i teraz zaplanowałem naszym gościom cały pobyt w Tuchowie i zwiedzanie miasta, oczywiście ze szcze-gólnym uwzględnieniem miejsc związa-nych z rodem Jordan Rozwadowskich. Tak oto odwiedziliśmy stary park i miejsce, gdzie dawniej stał pałac, później zeszliśmy ścieżką, nad którą był kiedyś przerzucony mostek w dworskim parku. Następnie pojechaliśmy do kościoła NNMP, gdzie po obu stronach ołtarza znajdują się epitafia poświęcone protoplastom rodu na ziemi tuchowskiej: Feliksowi Rozwadowskiemu i jego żonie Emilii z Wrońskich Rozwadow-skiej. Przy kościele NNMP odwiedziliśmy także miejsce spoczynku biskupa Leona Wałęgi, wielkiego czciciela Matki Boskiej Tuchowskiej i wielkiego przyjaciela dworu tuchowskiego i hrabiny Rozwadowskiej. Gdy potem wracaliśmy, pokazałem pań-stwu Sakom tuchowską ochronkę ufun-dowaną przez hrabinę Ludwikę. Zaś na drugim krańcu miasta pani Beacie i jej mężowi wskazałem ulicę Rozwadowskich w Tuchowie oraz kapliczkę na „klękanej górce” i oczywiście ich kaplicę rodową na cmentarzu, fundacji Ludwiki Rozwadow-skiej. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na stary cmentarz, gdzie znajdują się dwa groby związane z rodem Rozwadowskich: Magdaleny z hrabiów Zamoyskich, która była siostrą Ludwiki Rozwadowskiej, oraz piękny nagrobek Emilii z Wrońskich pri-mo voto Rozwadowskiej, secundo voto Pellegrini, czyli praprababki pani Beaty. Goście obejrzeli również kościół św. Jakuba i umieszczoną obok figurę Matki Bożej, ufundowaną w 1904 roku przez Ludwikę Rozwadowską, a niegdyś stojącą na klom-bie przed dworem.

Po wojnie figurę przeniesiono sprzed spalonego tuchowskiego pałacu na teren przykościelny. Państwo Sakowie odwiedzili też powstające w Tuchowie muzeum, gdzie osobiście miałem przyjemność oprowadzać gości i prezentować zgromadzone tam eksponaty. Potem dołączył do nas Przewod-niczący Rady Miejskiej mgr Ryszard Wrona, również zaangażowany w przyjęcie naszych gości. Byli oni pod dużym wrażeniem tego, jak troszczymy się o zgromadzone tu zbiory. Dowodem na to jest wpis do muzealnej księgi pamiątkowej o następującej treści:

Tuchów, 12 paź-dziernika 2011

Powrót do „korzeni” jest dla mnie sentymen-talną podróżą w prze-szłość!

Przyjechaliśmy tu-taj z mężem, bo jest to miejsce mojego urodze-nia, ale także miejsce, w którym żyła i oddała wiele swoich majętności Rodzina hr. Ludwiki Za-moyskiej Rozwadowskiej a następnie od 1928 roku śp. Janiny Rozwa-dowskiej Theodorowi-czowej.

Dzisiaj jestem pełna podziwu dla organizato-rów tego muzeum, ale i zaangażowania w poszukiwaniu pamiątek kultury tegoż Tuchowa i jego okolic. To wspaniali ludzie, życzę im wiele dobrego, aby w realizacji swoich celów osiągnęli nie tylko własną satysfakcję, ale także wdzięczność ludzką.

Towarzystwu Miłośników Tuchowa i temu muzeum postaram się pomóc na tyle, ile mogę. Pozostaję z wdzięcznością za artykuły w „Tuchowskich Wieściach” i za zaproszenie; odnowiłam wspomnienie miejsca urodzenia.

Z wielkim szacunkiem, życząc wszelkiej pomyślności i zdobycia tych skarbów, które będą światełkiem do przyszłości tej naszej jedynej, wspaniałej TUCHOWSKIEJ ZIEMI.

Beata i Andrzej Sakowie

Otrzymaliśmy także zapewnienie, że pani Beata wzbogaci nasze muzealne eksponaty o nieliczne pamiątki, które pozostały w rękach rodziny po hrabinie Ludwice Rozwadowskiej i Janinie z Rozwadow-skich Theodorowicz - ostatniej właścicielce Tuchowa. Już w trakcie tej wizyty pani Beata przekazała nam kore-spondencję Leona The-odorowicza do swej żony Janiny, dziedziczki tuchowskiego majątku. Pani Beata podkreślała, że to właśnie Tuchów jest najlepszym miej-scem dla przechowywa-na i wyeksponowania tych przedmiotów. Po przeszło dwóch dniach spędzonych w Tuchowie państwo Sakowie byli pod urokiem naszego

Pp. Beata i Andrzej Sakowie w tuchowskim muzeum

miasteczka - miejsca urodzenia pani Beaty, które odwiedziła po raz drugi od czasu, gdy cała rodzina musiała opuścić pałac i wy-jechać z Tuchowa. Niestety, także i teraz przyszło się rozstać, gdyż zbliżał się czas ich odjazdu. Tak więc z Przewodniczącym Rady Miejskiej pożegnaliśmy pp. Beatę i Andrzeja Saków, którzy opuszczali nasze miasteczko. Jak się okazało, po dziesięciu dniach od tej wizyty, pani Beata dotrzymała słowa i doszło do historycznego wydarzenia - do Tuchowa dotarła niezwykła przesyłka. W wielkiej paczce był stary wiedeński kufer podróżny, własność hrabiny Ludwiki Roz-wadowskiej. Po otwarciu pokrywy kufra, od wewnątrz ukazały się nam przyklejone dwa obrazki: Matki Boskiej Tuchowskiej i św. Antoniego. Zaś w skrzyni tego kufra były dobrze zabezpieczone „skarby”, które wyjechały z Tuchowa ponad 66 lat temu, gdy właściciele musieli uciekać z majątku.

Rzeczy ofiarowane w starym, wiedeńskim kufrze firmy Jilka

Page 10: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

10 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Niewątpliwie przedmioty te mają wielką wartość historyczną dla naszego miasta. Wśród przekazanych rzeczy są między innymi stare fotografie, pocztówki, korespondencja, poszewki na pościel z wyszywanymi monogramami właścicieli i szlacheckimi koro-nami rangowymi. To niesamowite, że po tylu latach, w dniu 24 października 2011 roku powróciły znowu do Tuchowa - historia zatoczyła więc koło… Przedmioty te niewątpliwie znajdą swoje miejsce w powstającym właśnie w Tuchowie - muzeum. W kufrze był jeszcze list w kopercie z moim imieniem i nazwiskiem oraz skrótem: Ł. O. R. - dzisiaj już niemal nieużywanym i - jak się prze-konałem - zupełnie dla wielu osób nieznanym. Otóż w dawnych

czasach, szczególnie w korespondencji dworskiej i przekazywanej przez posłańca, pod nazwiskiem odbiorcy dopisywano Ł. O. R. czyli Łaskawie Odebrać Raczy, co warto odnotować, gdyż ten obyczaj nie jest już dziś stosowany.

Wizyta była więc bardzo owocna; nie tylko nawiązaliśmy kontakty, ale też poszerzyła się nasza wiedza o historii tuchow-skiego pałacu i losach jego mieszkańców. Jednak pani Beata nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i jest nadzieja, że wkrótce otrzymamy pozostałą korespondencję z lat dwudziestych i okresu I wojny światowej oraz kilka innych jeszcze pamiątek rodzinnych, za co wypada kolejny raz serdecznie podziękować.

Tomasz Wantuch

Jubileusz 100-leciaBiblioteki publicznej w tuchowie

4 listopada w Domu Kultury w Tuchowie miała miejsce wyjątko-wa uroczystość: Biblioteka Miejska obchodziła setne urodziny.

Już przy wejściu do Domu Kul-tury zostaliśmy serdecznie przywi-tani przez dyrektor Biblioteki, panią Bożenę Wronę. Sala widowiskowa szybko wypełniła się zaproszonymi gośćmi. Przybyli: pan poseł Michał Wojtkiewicz, władze gminy Tuchów z panem burmistrzem Mariuszem Rysiem, radni, sołtysi, dyrektorzy szkół. Oczywiście nie zabrakło braci bibliotekarskiej. Przyjechali dyrek-torzy bibliotek z Krakowa, Tarnowa i innych miejscowości.

Pani Bożena Wrona powitała wszystkich zebranych gości. Następ-nie głos zabrał pan burmistrz. Jego słowa utkwiły mi w pamięci. Powiedział bowiem, że książka to okno na świat. Gdy czytamy książki, uczymy się poprawnej polszczyzny, gramatyki, bogacimy słownictwo.

Po przemówieniach na ręce pani dyrektor zostały złożone kwiaty i gratulacje przez przedstawicieli bibliotek i miłośników książki.

Następnie obejrzeliśmy krótki film: „Biblioteka dawniej i dziś”. Dowiedzieliśmy się, że Biblioteka Publiczna swą historię wywodzi od działającej tu biblioteki Towarzystwa Szkoły Ludowej. Można przyjąć, że najbardziej prawdopodobną datą jej powsta-nia jest rok 1911, gdyż wówczas ukończono budowę „Sokoła”, który „wyposażono w przyrządy gimnastyczne, wybudowano kręgielnię i urządzono bibliotekę”. Czytelnikom oferuje obecnie księgozbiór liczący 64 653 woluminów.”

Kolejnym punktem programu było spotkanie z pisarzem i podróżnikiem Jarosławem Kretem. Swoje wrażenia pięknie opisała Marysia Czop, uczennica I klasy gimnazjum w Tuchowie (tekst poniżej).

Pani Dyrektor i pracownikom Biblioteki Publicznej w Tu-chowie życzę kolejnych wspaniałych jubileuszy i jeszcze więcej czytelników!

W podręczniku „Czarowanie sło-wem” do klasy VI jest rozdział „ Magia czytania. Książka”. Można tu, drodzy uczniowie, przeczytać:

„Temu, kto lubi książki, nigdy nie zabraknie wiernego przyjaciela, mą-drego doradcy, wesołego towarzysza, skutecznego pocieszyciela.” (Izaak Barrow).

Nadchodzą długie zimowe wieczo-ry. Warto sięgnąć po ulubioną książkę…

Renata Gąsior***4 listopada w Domu Kultury w Tu-

chowie odbyło się jubileuszowe spotka-nie z okazji 100-lecia naszej Biblioteki Publicznej.

Na początku nastąpiło przywitanie wszystkich przybyłych gości, a następnie

wyświetlenie krótkiego filmu pt. „Biblioteka dawniej i dziś”. Dla mnie jednak najwspanialszym wydarzeniem tego popołudnia było wystąpienie pana Jarosława Kreta – niegdyś podróżnika i dziennikarza, dziś prezentera prognozy pogody. Pan Jarosław przedstawiał swoje najnowsze książki, które, jak sam powiedział, nie są przewodnikami, lecz jego refleksjami na temat otaczające-go świata, i zachęcał do przeczytania. Książki te napisał w oparciu o swoje liczne podróże, m.in. do Indii i na Madagaskar.

Jako słuchaczkę urzekły mnie jego nietypowe opowieści, zawierające odpowiedzi na nurtujące, a zarazem banalne py-tania, np. dlaczego muzułmanki noszą burki? Czy jest to naka-zane przez mężów, czy przez religię? Nie, pan Jarosław rozwiał wszelkie wątpliwości – po prostu kobiety zakładają te chusty, by chronić twarz przed piaskiem i słońcem. To była jedna z wielu ciekawych informacji. Na dodatek pan Kret opowiadał bardzo płynnie, zrozumiale i z humorem, tak że można było słuchać go z otwartymi ustami.

Pod koniec wystąpienia wyświetlił zdjęcia ze swoich podróży, a każde z nich było niepowtarzalne i wyjątkowe. Na fotografiach pięknie uchwycił ulotne momenty, np. zachód słońca w nietypo-wych barwach. Można było poczuć się jak w raju na Ziemi. Opis takiej podróży, m.in. na Madagaskar, z dala od zgiełku i warczenia

Page 11: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

11Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

samochodów, był dla mnie wspaniałym przeżyciem i chwilową odskocznią od cywilizowanego świata. Jednak ku wielkiemu niezadowoleniu i rozczarowaniu po powrocie z tej cudownej wyprawy wszyscy musieli-śmy zakończyć nasze wspólne spotkanie z Jarosławem Kretem.

Na końcu tego ekscytującego i ujmującego wydarzenia zaproszeni goście, którzy chcieli zabrać trochę tych opowieści do domu, mogli zakupić książki autorstwa pana Jarosława. Niestety, mnie się to nie udało, bo książki sprzedały się jak świeże bułeczki. Do domu wróciłam bardzo szczęśliwa, ponieważ mogłam zobaczyć i słuchać tak ciekawego i wspaniałego czło-wieka, jakim jest Jarosław Kret.Maria Czop, klasa I gimnazjum Zespołu Szkół w Tuchowie

ludzie i pszczołypogórza ciężkowickiego w XX w.

Pszczelarstwo Pogórza Ciężkowickiego i jego rozwój było sko-relowane, jak każda inna gałąź aktywności człowieka, z historią państwa, historią regionu. Na początku XX wieku wsie Pogórza Ciężkowickiego zamieszkiwała głównie ludność biedna i często niepiśmienna. Bieda i ciemnota galicyjska były efektem polityki zaborcy. Chłopi mieszkali jeszcze często w chatach dymnych razem ze zwierzętami. Pszczelarstwem zajmowali się nieliczni, było ono domeną duchowieństwa, nauczycieli i szlachetnie urodzonych. To oni, podobnie jak my dzisiaj, dążąc do osiągnięcia coraz lepszych efektów ekonomicznych modernizowali ule i sprzęt pasieczny, usprawniali metody gospodarki, szukali lepszej, miodniejszej pszczo-ły. Z literatury wiadomo, że u nas na Pogórzu, jak zresztą w całej Małopolsce, pszczołą rodzimą była rasa kraińska. Jednak już przed pierwszą wojną światową, jak wspomina Józef Lorenz - znany kra-kowski pszczelarz i popularyzator wiedzy pszczelarskiej -zwłaszcza wśród włościan spotkać można było pszczołę włoską. Na tle naszej pszczoły cechowała ją łagodność, plenność i większa miodność. Zapewne było to związane z obfitą wówczas bazą pożytkową. Jej udział w pasiekach Pogórza w latach międzywojennych ciągle wzrastał, zwłaszcza wśród bardziej światłych pszczelarzy i ten stan utrzymywał się do lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia.

W okresie międzywojennym znana u nas była również pszczo-ła rasy kaukaskiej. Wspomina o niej Stefan Rohrenschef - znany tarnowski pszczelarz i popularyzator wiedzy pszczelarskiej, autor m.in. podręcznika pt. „12 miesięcy w pasiece”. Pszczoła ta nie była jednak rozpowszechniona w szerokich kręgach pszczelarzy prakty-ków, gdyż w okresie międzywojennym w pasiekach naszego regionu rozróżniano tylko dwie rasy - pszczołę krajową i włoszkę; wiem o tym ze wspomnień starszych pszczelarzy dzisiaj już nieżyjących, również mojego Taty.

W okresie powojennym w dużych pasiekach naszego regionu, prowadzących gospodarkę wędrowną, dominowała rasa włoska, natomiast w małych, przydomowych - pszczoła miejscowa, często zmieszańcowana z włoszką W latach 60. ubiegłego wieku nastąpiło szybkie odejście od pszczół włoskich. Oczywiście, w pasiekach pro-wadzonych racjonalnie, w których dokonywano wymiany matek. Włoszki, a właściwie ich mieszańce, utrzymywane były w nielicz-nych pasiekach, głównie przez osoby starsze. Powrócono do kra-inki. Dlaczego? Otóż w tym okresie dał się już zauważyć trwający

jeszcze przez wiele następnych lat proces zubożania pożytków na naszym terenie. Pszczoły włoskie dawały bardzo silne rodziny i przy obfitych wziątkach można było od nich pozyskać więcej miodu. Natomiast przy słabszych pożytkach wziątek ledwo wystarczał na wykarmienie niezwykle licznego u nich czerwiu. Tymczasem po-żytki z różnych powodów ciągle się kurczyły. Zmniejszeniu uległa również różnorodność upraw polowych. Pamiętam z dzieciństwa czas, kiedy niemal w każdym gospodarstwie uprawiano grykę, len, koniczynę perską, inkarnatkę, różne zioła, w tym miętę, uprawiano również warzywa na nasiona. Większość z tych roślin była dla pszczół pożyteczna. Z upraw tych rolnicy stopniowo rezygnowali i dzisiaj już nikt ich u nas nie zobaczy. Powoli również wkraczała na naszą wieś chemiczna ochrona roślin, głównie przed chwastami. Znikały z krajobrazu żółte wiosną od ognichy uprawy owsa, a z innych zbóż - ogromne ilości chabra bławatka, jak również później kwitnącego ostrożenia polnego, nazywanego u nas mylnie ostem, oraz wyki ptasiej. Powoli rozpoczęto wycinanie lip. Czasem z uzasadnionych względów - np. przy poszerzaniu dróg, ale częściej z powodu nowej mody. To piękne i długowieczne, a dla pszczół bardzo pożyteczne drzewo zatraciło swoje pierwotne znaczenie. Sadzone niegdyś i z pietyzmem pielęgnowane wszędzie tam, gdzie człowiek chciał upiększyć, upamiętnić lub uświęcić miejsce, a więc przy kościo-łach, przydrożnych kapliczkach, na cmentarzach, w przydworskich parkach, również niemal w każdej wiejskiej zagrodzie, często po kilka, dla cienia, wspaniałego zapachu lipcowego kwiatu, wreszcie dla osłony przed wichrami.

Proces niszczenia drzewostanów lipowych trwa do dzisiaj i powoli dobiega końca. Zmieniła się moda i propozycją posadzenia w zagrodzie lipy można się jedynie ośmieszyć. Oczywiście pszcze-larze starają się temu przeciwdziałać. Na tym polu wyróżnia się Marian Modelski z Pilzna koło Tarnowa, pszczelarz znany nie tylko w naszym regionie. Od dziesięcioleci propaguje tematy związane z poprawą bazy pożytkowej pszczół, a w szczególności - lipę. Z wy-kształcenia filozof i filolog, a z zamiłowania Wielki Szaman Pszczelich Spraw. Zgromadził on oraz zbadał przydatność dla pszczelarstwa wielu odmian lip, których nasiona i sadzonki mateczne rozprowadza wśród pszczelarzy w całej Polsce. W naszym regionie mamy już okazałe drzewa lip japońskich, kwietnych i innych. Marian Mo-delski od lat publikuje, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem

Page 12: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

12 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

na łamach wszystkich periodyków pszczelarskich wychodzących w Polsce. Działalność ta nie rekompensuje jednak ogromu zniszczeń dokonywanych na drzewostanach lipowych.

Konsekwencją wszystkich zmian środowiskowych, zaistniałych w naszym regionie, było pogorszenie pastwiska pszczelego, a to skutkowało eliminacją nieprzystosowanej do nowych warunków pszczoły włoskiej. W latach sześćdziesiątych wielu pszczelarzy zaczęło wprowadzać do swoich pasiek pszczołę rasy kaukaskiej, głównie za sprawą dr. Antoniego Chwałkowskiego z Bochni. W stacji, którą prowadził, można było nabyć dobry materiał reprodukcyjny pszczół kaukaskich, a od współpracujących z nim pasiek reprodukcyjnych - matki użytkowe. Ich wybitnej miodności miałem okazję doświadczyć, pracując w jednej z pasiek reprodukcyjnych, jak i we własnej pasiece. Do wybitnie udanych, wyrównanych linii należały: K9, K71, KD i inne. Pszczoły te ze względu na dłuższy języczek wykorzystywały koniczynę czerwoną, szczególnie jej drugi pokos. W owym czasie w naszym rejonie na Pogórzu nawet w 2-3-hektarowych gospodarstwach utrzymywane były konie, a co za tym szło, uprawiana była koniczyna czerwona. Koszona w różnych terminach kwitła w różnym czasie, dając długotrwały, obfity pożytek. Części uprawianej koniczyny nie koszono pozostawiając na tzw. „połki”, czyli na nasiona.

Pszczoła kaukaska była łagodna, nierojliwa, oszczędnie go-spodarująca zapasami pokarmu i prawdopodobnie długowieczna. Wśród oferowanych linii pszczół kaukaskich były również dobrze wykorzystujące spadź. Niestety, z czasem po wprowadzeniu pszczół kaukaskich zaczęły się również kłopoty. Kto nie wymieniał matek systematycznie, lecz pozwalał na naturalną wymianę, w pokoleniu F3 lub dalszym otrzymywał pszczołę agresywną na niespotykaną do tej pory skalę. Ponadto przy spadzi, szczególnie późnej, pszczoły kaukaskie gorzej zimowały, łatwiej zapadały na nosemozę. Pewne linie w sierpniu ograniczały matkę w czerwieniu, zalewając gniazda miodem, co w terenach z późnymi pożytkami spadziowymi było nie-korzystne. Wymienione i inne cechy pszczół kaukaskich wymagały zweryfikowania dotychczas stosowanych metod gospodarowania, a to nie wszyscy umieli przeprowadzić. Istotny wpływ na jakość matek kaukaskich miał również fakt przeprowadzenia Stacji Ho-dowlanej z Bochni do Brzeska i związane z tym zmiany personalne w jej kierownictwie.

Już w latach 70. ubiegłego wieku w większości pasiek na połu-dnie od linii Kraków - Tarnów - Rzeszów następował powolny odwrót od pszczół kaukaskich. Niemal całkowicie zrezygnowano z nich, kiedy w gospodarstwach konie zastąpione zostały przez ciągniki, a w uprawach polowych - koniczyna czerwona przez trawy łąkowe. Pasieki ponownie zdominowała krainka reprezentowana przez róż-ne linie z polskich pasiek hodowlanych, ale również importowanych z Austrii, Jugosławii, Niemiec lub Ukrainy.

Porównując wprowadzane w latach 70. ubiegłego wieku różne wyselekcjonowane linie krainki (również sprowadzane z zagranicy) z pszczołą tej samej rasy hodowaną w większości pasiek w latach wcześniejszych, należy zauważyć, że różniły się one znacznie. Nasza „miejscowa pszczoła” była ostrzejsza, bardziej rojna i wolniejsza w rozwoju. Dość powszechnym u nas na Pogórzu był pogląd, że w naszych warunkach pożytkowych pierwszy zbiór miodu możliwy jest dopiero w lipcu. Wpływ na to poza cechami hodowanych pszczół miał również rozkład pożytków i związane z nim metody prowadze-nia pasiek. Dopiero wprowadzenie nowych linii pszczół kraińskich o szybszym rozwoju wiosennym oraz nowe metody gospodarowania nimi spowodowały wykorzystywanie pożytków wczesnych (z wierzb, przydomowych sadów, mniszka) jako towarowych. U nas poza obfitą spadzią (a obfita bywa zaledwie co kilka lat) pierwsza połowa maja to jedyny okres, w którym przyroda oferuje pszczołom więcej, niż są w stanie wykorzystać. Jeśli pogoda wtedy dopisze, zbiory miodu są limitowane przez siły rodzin, a nie przez bazę pożytkową. Drugiej takiej okazji w sezonie na miód nektarowy nie ma, gdyż przy innych pożytkach wziątki limitują zbiory.

Po transformacji ustrojowej w Polsce zmiany w rolnictwie i naturalnym środowisku nabrały tempa. Nasi małorolni chłopi stali się działkowiczami, hodowla bydła niemal całkowicie zanikła. Naturalna sukcesja lasu obejmuje pozostawione odłogiem tereny przyleśne - głównie z brzozami, olchami i grabem. Część terenów rolnych o gruntach niskiej klasy jest planowo zalesiana. Inne, często odłogowane, porastają nawłocią. Z niewypasanych pastwisk i tyl-ko raz koszonych łąk znika mniszek, ale również biała koniczyna. Do niedawna o wielu naszych wioskach można było powiedzieć, że z nich jeszcze las nie wyszedł. Malina leśna rosła przy polnych drogach, przychaciach, często pod oknami wielu domów. Podob-nie jeżyna, lebiodka, macierzanka, ślaz, trędownik, cykoria i inne szlachetne zioła. A dzisiaj? Kto dzisiaj zamieszkuje wieś? Rolnikami pozostali nieliczni. O pozostałych dzisiaj mówi się „mieszkańcy wsi”. Wieś zmieniła się nie do poznania. Wszędzie wyasfaltowane drogi, gazyfikacja, wodociągi, piękne, ogrodzone domy. Wokół dokładnie wykoszone trawniki, a drzewa liściaste - zastąpione iglakami - bo śmiecą. Stare sady - powycinane. Stare wierzby - powywracane lub wycięte, a nowych już się nie sadzi. Wszystko to podobno takie piękne i czyste, że aż sterylne, pod linijkę, ale czy aby na pewno? Na pewno to ubywa ptaków, szczególnie wróbli. Za to przybyło ślimaków i uważam, że wkrótce będziemy mieli z nimi poważny problem. Pszczół się nie boją, do uli wchodzą, a naturalnych wro-gów prawdopodobnie nie mają. Wreszcie regulacja potoków. Za ogromne pieniądze wycina się wszelkie nabrzeżne drzewa i krzewy, prostuje koryta w imię prewencji przeciwpowodziowej, co jeśli nawet przyspieszy odpływ wody, to spowoduje jej większy wylew w dalszym biegu potoku.

Wszystko, o czym wspomniałem, pomniejszyło bazę pożytkową pszczół, a tym samym dostępny wziątek. Wreszcie zmiany koniunk-turalne w gospodarce pasiecznej. W latach 50. XX wieku wystarczyło wyprodukować 1 kg mleczka i pasieka była rentowna. W latach 60. wyprodukowanie 500 matek unasienionych dawało pszczelarzowi satysfakcję. Dobrze poprowadzona 100-pniowa pasieka mogła na spadzi dać utrzymanie całej rodzinie. Wosk przez wielu traktowany był jak dobra lokata kapitału. Piszę o tym nie z tęsknoty za latami, które minęły, bo jej nie odczuwam, ale przytaczam fakty. Dzisiaj, podobnie jak niegdyś, zdecydowana większość pszczelarzy pracuje w swoich pasiekach z potrzeby serca, co nie oznacza, że nie zależy im na pozyskaniu miodu. Owszem, na pewno tak, mimo że nie uzależniają od tego swojego bytu. Natomiast pszczelarze zawodo-wi, którzy w ten sposób zarabiają na życie, muszą bezwzględnie dostosować się do nowych warunków.

W przypadku pszczelarzy zawodowych często gospodarstwa są rodzinne, co oznacza, że wszyscy członkowie rodziny w nich pracują. W zależności od profilu produkcji zalecana liczba po-siadanych rodzin pszczelich będzie różna. Jeśli ich produktem będzie wyłącznie miód i ubocznie wosk, wówczas pasieka musi liczyć co najmniej 400 rodzin. Jeśli pasieka będzie wszechstronnie wykorzystywana, tzn. poza miodem będzie produkowany pyłek, pierzga, matki, wówczas wystarczy około 200 rodzin. Niezależnie od profilu produkcji zalecane jest prowadzenie gospodarki wę-drownej, aby pszczoły pracowały możliwie przez cały sezon i tym samym zwiększona była wydajność miodowa z ula. Oczywiście, aby temu podołać, pszczelarze poszukują nowych rozwiązań organizacji pracy w pasiece, jak również poszukują pszczoły do-stosowanej do bazy pożytkowej, metod gospodarki, warunków klimatycznych i dającej się łatwo prowadzić wedle własnych pla-nów. Najczęściej chodzi o taką, która utrzymuje dużą siłę przez cały okres produkcyjny, ale równocześnie nie wykazuje skłonności do rójki. Wielu pszczelarzy uważa, że odpowiednia jest pszczoła Buckfast. Oczywiście są i przeciwnicy tych pszczół i to zarówno w Polsce, jak i w Austrii czy w Niemczech, niemniej jednak pszczoła ta ma wielu zwolenników i ciągle ich liczba się zwiększa. Własne, kilkuletnie doświadczenia z pszczołą Buckfast pozwoliły mi na tle

Page 13: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

13Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

pszczoły kraińskiej wyrobić sobie pozytywne zdanie na temat jej przydatności w naszym terenie.

Z opisanych wcześniej zmian środowiska przyrodniczego życia pszczół - i to zarówno naturalnego, jak również rolniczego - wynika, że w przeszłości było ono bardziej przyjazne pszczołom i to zarówno ze względu na bioróżnorodność, jak i obfitość. Było ono również w swojej fenologii bardziej dla pszczół dostępne ze względu na zsynchronizowanie z biologią ich rozwoju. Główne wziątki przypa-dały najczęściej na lipiec, a w przypadku spadzi - często dopiero na sierpień. Zapewne to na Pogórzu i już dawno temu zrodziło się aktualne po dziś dzień powiedzenie: karm mnie syto do św. Jana, a ja z ciebie zrobię pana. Nie należy jednak sądzić, że wówczas pszczoły rokrocznie miały zapewniony obfity wziątek. Wtedy rów-nież, podobnie jak dzisiaj, zdarzały się lata deszczowe, chłodne i wietrzne, w czasie których pszczoły nie tylko nie dostarczały pszczelarzowi miodu i wosku, ale nie były w stanie zapewnić sobie potrzebnego do rozwoju i życia pokarm, co również się zdarzało. W przeszłości ze zbiorami miodu też różnie bywało, a potwierdza to stare powiedzenie, że w lata miodne to i kołek w płocie miodzi.

Stefan Rohrenschef tak opisuje sezon pszczelarski w 1913 roku: Cały rok z małymi przerwami padał deszcz i śnieg, pszczoły padały Setkami. Kto jednak je cukrem uchronił od śmierci, temu już w 1914 roku pszczoły ów wydatek zwróciły, a w pasiekach, których nie pochłonęła pożoga wojenna, w roku 1915 to już miód wylewał się z uli. Dalej wspomina: wielka posucha była w ulach w roku 1918.

Zależność wziątku nektarowego i spadziowego od pogody jest oczywista. Jednak spadź jako produkt zwierzęcy uzależniona jest poza pogodą od liczebności populacji konkretnych gatunków mszyc, a tę cechuje pewna cykliczność. Masowe pojawienie się mszyc stwarza dogodne warunki rozwoju populacji ich szkodni-ków, a w konsekwencji ciągłego powrotu do pewnej między nimi równowagi. Ponadto wiele innych, dających się zinterpretować czynników pogodowych i siedliskowych, jak np. wilgotność po-wietrza, nasłonecznienie, poziom wód gruntowych, kondycja fizyczna roślin, ale może również mniej znanych, chociażby liczba cyklicznie zmiennych plam na słońcu wywierały i nadal wywierają wpływ na wziątki w poszczególnych latach. Dzisiaj często mówimy o anomaliach pogodowych. Z perspektywy naszego krótkiego życia istotnie tak to wygląda, ale czy w istocie tak jest? Chyba nie. Stefan Rohrenschef tak wspomina rok 1920: Marzec i kwiecień były tak ciepłe i piękne, że już w kwietniu zbierano roje i co niektórzy miód młynkowali (wirowali). Za to w czerwcu i lipcu roje z głodu umierały.

Na Pogórzu lata miodne oznacza spadziowe. Jak wynika z własnych notatek na Pogórzu Ciężkowickim w ostatnim pięćdzie-sięcioleciu na miano miodnych zasługują lata: 1962, 1967, 1971, 1976, 1982, 1983, 1989, 1991, 1992, 1993, 1994, 1997, 1998, 2006, 2007. Natomiast lata o słabych zbiorach to: 1972, 1973, 1974, 1978, 1981, 1984. 1985, 2008, 2009, a lata klęskowe: 1975, 2005, 2010.

Z latami zmieniały się również poglądy na temat jakości po-szczególnych odmian miodu. Ceniony dzisiaj i powszechnie znany miód spadziowy w pierwszej połowie ubiegłego wieku zaliczany był do miodów najgorszej jakości. J. Lorenz, pisząc o miodach, klasyfiku-je je w 3 kategoriach. Za najznakomitszy uważa miód lipowy, potem akacjowy oraz z drzew owocowych. Również z bławatka i koniczyny białej plasuje w tej grupie. W drugiej kategorii są miody rzepakowe oraz z hreczki (gryki). Do miodów trzeciorzędnej jakości zalicza miód wrzosowy. Miód spadziowy, szczególnie ze spadzi iglastej, zalicza on do poślednich, jakoby to w ogóle nie był miód. Zauważa również, że powoduje on u pszczół zaperzenie.

Stefan Rohrenschef miód spadziowy określa jako miód lichy i też podkreśla, że nie nadaje się do zimowli. Przypuszczam, że zła opinia o miodzie spadziowym oparta była głównie na złych doświadczeniach w jego przydatności do zimowli. „Rehabilitacja” miodu spadziowego, gryczanego i wrzosowego nastąpiła w okresie powojennym, między innymi za sprawą znanego w Małopolsce

pszczelarza i publicysty Tadeusza Majewskiego. Pewien wkład we właściwą ocenę miodu spadziowego miał urodzony na Pogórzu Ciężkowickim, w Zborowicach, absolwent filologii klasycznej Uni-wersytetu Jagiellońskiego - Stanisław Mendrala. Między innymi w „Pszczelarzu Polskim” z 1947 roku przeciwstawia się opinii Sta-nisława Brzóski, który o miodzie spadziowym napisał, że nie ma on właściwości leczniczych ani odżywczych, a nadaje się wyłącznie na przetwory. Stanisław Mendrala zauważa: Takie powiedzenie jest wybitnie krzywdzące i dalej: Tak może mówić tylko ktoś, kto nie zna spadzi. Stanisław Mendrala był bardzo aktywnym publicystą i autorem wielu książek pszczelarskich. W okresie przedwojennym kilka lat mieszkał i działał w Poznaniu, a po okupacji w Krakowie. Dożył sędziwego wieku (93 lat), zmarł w 1974 r. Dzisiaj, jak wiemy, tabela klasyfikująca wartość poszczególnych odmian miodu zmieniła się. Miody wrzosowe, spadziowe z racji walorów smakowych i od-żywczych cieszą się ogromną popularnością i uzyskują wyższe ceny.

Wszystko, co działo się w ostatnim stuleciu w pszczelarstwie naszego Pogórza, działo się za sprawą niezbyt licznej grupy pa-sjonatów i patriotów zarazem, którzy w odradzającej się Polsce tak pojmowali swoją misję. To był taki okres, kiedy elity, widząc zacofanie wsi galicyjskiej, zrujnowanej ponadto przez dwukrotnie przetoczoną falę frontu, tylko w solidnej, mądrej i dobrze zorganizo-wanej pracy widziały szansę na wyjście z powszechnej na wsi biedy, jak również zabezpieczenie się na przyszłość przed ponownym upadkiem narodu. Nic lepiej od słów żyjącego wówczas J. Lorenza nie odda trafniej jego intencji. Już w 1916 roku napisał: I da Bóg, że spełnią się serdeczne pragnienia Ojców naszych, z któremi wstąpili do mogiły, ziszczą się błagania matek naszych i sny dzieci naszych i będziemy mieli wolną Ojczyzną. A potem? Będziemy mieli ojczy-znę wolną, ale biedną. Odpowiedzią niech będzie przykład mrówki lub pszczoły. Jeśli złośliwa ręka zniszczy ich gniazdo... to chociażby nawet połowa tego drobnego ludu zginęła, skoro tylko się uciszy i uspokoi, pozostała przy życiu gromadka, nie tracąc ani chwili na bezużyteczne biadanie, zabiera się z podwójną energią do odbu-dowania domostwa. Dalej: Dość z przysłowiem „co słychać? Stara bieda. I dalej: Wszyscy ludzie dobrej woli, mężowie i niewiasty, miłujący prawdziwie ojczyznę, powinni przestać już deklamować i śpiewać na nutę patriotyczną, a zakasawszy rękawy po łokcie, zabrać się szczerze do pracy nad szerzeniem nauki i stwarzaniem przykładów racjonalnej gospodarki na zagonach tej ziemi, której wolność synowie nasi serdeczną krwią Legionów tak drogo okupili.

Przez nasze Pogórze fala frontu pierwszej wojny światowej przelała się dwa razy. Najpierw w ofensywie wojsk carskiej Rosji w grudniu 1914 roku, a potem w ich odwrocie w maju 1915 roku, za każdym razem powodując ogrom zniszczeń. Setki cmentarzy z tego okresu pozostało na naszych ziemiach. Kiedy kilka lat temu znany również w Polsce niemiecki pszczelarz Wolfgang Stockmann zobaczył jeden z nich, spojrzał z owego wzgórza na piękny Tuchów, słoneczną dolinę Białej, wspaniałe lasy Pasma Brzanki i Liwocza, a potem na mogiły poległych żołnierzy carskiej Rosji i węgierskich szwadronów Jego Cesarskiej Mości i zapytał: co oni tu robili? Tak, przyjacielu - dobrze pytasz, ale taka była nasza historia i to z niej zrodziła się Wolna Polska.

Tarnowianin Stefan Rohrenschef w podręczniku „12 miesięcy w pasiece” wydanym w 1925 roku, obok treści dotyczących sztuki hodowania pszczół daje również wyraz umiłowania Ojczyzny i wiel-kiej determinacji działania dla jej dobra. Rozumiał on doskonale, co w odrodzonej Polsce jest ważne. Miał świadomość zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych. Kładł mocny akcent na pracowitość, edukację i w tym widział szansę na poprawę jakości życia wszystkich warstw społecznych, rozwój ojczyzny i zachowanie jej suwerenności. Apelował do ludzi prostych i wykształconych, wskazywał przykłady i osobiście je dawał. Wprawdzie mieszkał i pracował jako nauczyciel, a później dyrektor Szkoły Powszechnej im. Staszica w Tarnowie, ale znał również doskonale bytowe realia wsi tarnowskiej i oko-

Page 14: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

14 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

licznych powiatów. Dziewięć lat bowiem pracował jako nauczyciel i kierownik szkoły ludowej w Piotrkowicach koło Tuchowa, gdzie zresztą po raz pierwszy spotkał się z pszczołami i poważnie się nimi zajął. Następnie w 1900 roku zdał w sposób wyróżniający egzamin przed komisją egzaminacyjną pod przewodnictwem prof. Teofila Ciesielskiego i uzyskał patent instruktora pszczelarstwa. Od 1900 roku niemal co tydzień jeździł po wsiach i miasteczkach pow. tar-nowskiego, bocheńskiego i innych z ulem ramowym i odpowiednim sprzętem, gdzie przeprowadzał lekcje poglądowe.

Stefan Rohrenschef w swoim podręczniku wymienia kilka nazwisk pszczelarzy okresu pierwszej wojny światowej i okresu między wojennego, szerzej rozumianego Pogórza, wzorowo pro-wadzących swoje pasieki, jak również zajmujących się edukacją i poznających różne typy dostępnych wówczas uli. Są nimi: ojcowie cystersi w Mogile, Władysław Roszka z Olczy koło Zakopanego (880 m n.p.m.), Jan Marcinkow - 100 pni - Mizuń Nowy (500 m n.p.m.), Antoni Cyburt - 80 uli - kierownik Szkoły Powszechnej w Białce k. Nowego Targu, Michał Kopeć - Łazy pod Bochnią (gospodarował w ulach Czyńki), inż. L. Pawłowski - Rudnik nad Sanem - gospoda-rował w pawilonie, P. Dering - Piwniczna - pasieka doświadczalna, Józef Maurer - dyrektor Państwowej Szkoły Pszczelarskiej w Białej pod Żywcem - gospodarka pawilonowa. Od nieżyjącego już Ojca wiem, że przed wojną w Tuchowie ojcowie redemptoryści, podob-nie jak dzisiaj, zajmowali się hodowlą pszczół i udzielali okolicznym pszczelarzom różnych fachowych porad.

Szeroko zakrojona akcja oświatowa na wsi galicyjskiej pro-wadzona przez elity, w tym również pszczelarskie, była zgodna z powszechnym wówczas nurtem obejmującym całokształt naszego rolnictwa. W ramach tegoż w Burzynie koło Tuchowa z inicjatywy prof. Jana Sajdaka (syna ziemi tuchowskiej) z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu rozpoczął swą misję Filarecki Związek ELSÓW, misję nakierowaną w swoim statucie i programie na dzia-łalność oświatową oraz wychowawczą, opartą na zasadach chrześci-jańskich, wychowania w trzeźwości, pracowitości oraz pogłębiania wiedzy ogólnej i rolniczej. Wprawdzie wojna przerwała tę działal-ność, ale w obiektach tegoż Związku w czasie okupacji hitlerowskiej znalazło schronienie wielu profesorów nie tylko z Poznania, którzy w celu zapewnienia sobie środków do życia, jak również z potrzeby bycia użytecznym, prowadzili tajne komplety, przygotowujące oko-liczną młodzież do matury, czym stworzyli podwaliny pod powstałe po wojnie w Tuchowie liceum ogólnokształcące.

W okresie okupacji hitlerowskiej z całym bagażem zła, jakie niesie każda wojna, a ta w szczególności, pszczelarstwo było pra-wdopodobnie jedyną dziedziną, której okupant nie tylko nie wy-rugował z aktywności polskiego społeczeństwa, lecz ją wspierał. Pszczelarze mieli możliwość zajmowania się swoją hodowlą, działały związki pszczelarskie, organizowane były kursy i różne doraźne szkolenia. W Krakowie wychodził w języku polskim miesięcznik związków pszczelarskich „Pszczelarz”. W powiecie tarnowskim działał Powiatowy Związek Pszczelarzy i 9 miejscowych związków pszczelarskich w Tarnowie, Tuchowie, Ciężkowicach, Brzesku, Czchowie, Szczurowej, Dąbrowie, Szczucinie i Wietrzychowicach. Z ramienia Powiatowego Związku Pszczelarzy działało w terenie 32 przeszkolonych rzeczoznawców chorób pszczół. Pszczelarze zaopa-trywali się w matki u 4 przeszkolonych w Dębicy hodowców. Powia-towy Związek pomagał pszczelarzom w zaopatrzeniu w cukier na wiosnę i jesienią, w węzę i sprzęt pszczelarski. Powiatowy Związek posiadał także własną bibliotekę, liczącą 114 tomów. Rygorystycznie chronione byty drzewa miododajne - lipy i akacje oraz wysadzano młode, siano facelię, nostrzyk i ogórecznik. Z inicjatywy tegoż związku powstał w Tarnowie sklep pszczelarski przy ul. Wałowej 3, prowadzony przez P. Pachowicza. Podobne powiatowe związki działały w Myślenicach, Kalwarii, Jędrzejowie, Nowym Targu i być może również inne.

Pszczelarstwo pierwszych lat powojennych cechowała stagna-cja. Dopiero w latach 70. ubiegłego wieku zaczęło się coś zmieniać. W Krakowie powstało Stowarzyszenie Pszczelarzy APIPOL założone przez braci Tomaszewskich z Krakowa, z intelektualnym udziałem Jerzego Tombachera z Józefowa koło Warszawy, co dało impuls do unowocześnienia pszczelarstwa naszego regionu. W latach 70. XX wieku w Stróżach powstało nowoczesne gospodarstwo pasieczne Janusza Kasztelewicza. Dzisiaj jest on znany już wszystkim pszcze-larzom w Polsce. Zanim stał się przedsiębiorcą, wiele lat w dobrze zorganizowanej pasiece wirował miód, poławiał pyłek, hodował matki. Podobnie jak my wykonywał ule, doglądał pszczół, rozlewał i sprzedawał miód. Przedsiębiorcą stał się dopiero w latach 90. ubie-głego wieku. Rozpoczął od skupu miodu spadziowego od znanych sobie pszczelarzy. Od tej pory ciągle się rozwijał. Sięgnął tam, gdzie przeciętni nie sięgają. Sądecki Bartnik - bo tak nazywa się przedsię-biorstwo J. Kasztelewicza - oprócz działalności handlowej zajmuje się wydawnictwem, prowadzi działalność edukacyjną, kulturalną i społeczną. Obserwując go z perspektywy wielu lat, można stwier-dzić, że wszy stko co robi, robi perfekcyjnie, z korzyścią dla siebie, ale również dla szeroko pojętego pszczelarstwa. Piszę o tym dla refleksji, gdyż wiem, że to, co dzięki systematycznej i wytrwałej pracy oraz własnym zdolnościom osiągnął, nie wszystkim się podoba.

W latach 80. XX wieku przykładem powstałego w Kamiannej Domu Pszczelarza, z inicjatywy Stanisława Wojciechowskiego, powstaje w Tarnowie Dom Pszczelarza. Jest on własnością Pogór-skiego Związku Pszczelarzy w Tarnowie i obecnie mieści się w nim jego biuro i sklep.

W Tarnowie również w latach 80. minionego wieku zorga-nizowano pierwsze Krajowe Targi Zdrowej Żywności. Stało się to z inicjatywy Zygmunta Kopera - redaktora naczelnego „Tarnowskich Azotów”, Jacka Roika - lekarza z Tarnowa, prof. Juliana Aleksan-drowicza z Krakowa i innych. Kilka lat później powstaje w Tarnowie Towarzystwo Propagowania Zdrowej Żywności i Zdrowego Stylu Życia, a targi organizowane jeszcze przez wiele lat przyczyniały się do propagowania pszczelich produktów i były również zasiewem do rozpowszechniania tej idei w całej Polsce.

W okresie przedakcesyjnym i po integracji z Unią Europejską na unowocześnienie naszego pszczelarstwa duży wpływ miały orga-nizowane przez Polski Związek Pszczelarski, a później również przez Stowarzyszenie Pszczelarzy Zawodowych, zagraniczne wycieczki do Słowacji, Austrii, Niemiec, Francji, Belgii i Włoch. Podobne wycieczki organizował niegdyś Wojewódzki Związek Pszczelarzy w Tarnowie oraz Podkarpacki Związek Pszczelarzy w Nowym Sączu. Oczywiście w wyjazdach tych uczestniczyli również pszczelarze naszego regionu.

W ostatnich latach wręcz rewolucyjny charakter ma poprawa wyposażenia pracowni pszczelarskich. Jest ona efektem działalności wspomnianych wcześniej osób, instytucji oraz zdarzeń, ale również dobrego zaopatrzenia przez firmy produkujące ule i sprzęt pasiecz-ny. Do wyróżniających się należą Firma Łysoń-Tomasza Łysonia i Firma Babik - Adama Babika.

Warto o tym wszystkim wiedzieć i pamiętać, aby uświadomić sobie, że i my współcześnie zajmujący się chowem pszczół jesteśmy kolejnym ogniwem w historii pszczelarstwa naszego regionu.

Albert Radwan

Od RedakcjiTekst powyższy napisany przez mieszkańca naszej gminy, pszcze-

larza z Zabłędzy, pana Alberta Radwana, był zamieszczony na łamach ogólnopolskiego miesięcznika „Pszczelarstwo” nr 11/2011 i za zgodą autora i redaktor Krystyny Wyzner publikujemy go w „Tuchowskich Wieściach”, gdyż dotyczy historii pszczelarstwa w naszym regionie w XX wieku.

Page 15: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

15Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

50 lat minęło…..Chociaż trudno w to uwierzyć, w roku bieżącym mija 50

lat od dnia, w którym egzamin dojrzałości zdany w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Tuchowie wprowadził nas w dorosłe życie.

Różne były drogi życiowe każdego z nas. Zawsze jednak z wdzięczną pamięcią wracaliśmy do lat szkolnych. Pierwszy raz spotkaliśmy się po 30 latach od matury, w roku 1991 i po raz drugi 28 sierpnia br. jako dostojni jubilaci, świętujący jubileusz 50-lecia. Tak powitał nas ks. dziekan Z. Pietruszka, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Jakuba Ap. w Tuchowie, gdzie rozpoczęliśmy naszą uroczystość mszą świętą, którą odprawił nasz klasowy kolega, po-chodzący z niedalekich Buchcic, ks. Józef Mróz, obecnie proboszcz i dziekan w parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Borowej k. Mielca.

W homilii przypomniał kilka faktów, które uzmysłowiły nam, jakich mieliśmy profesorów. Prof. T. Wewiórski, oficer armii pol-skiej, opowiadał o słynnej bitwie pod Kockiem, w której dowodził oddziałem młodzieży. W trudnych czasach komunizmu prof. Cz. Liszukiewicz mówił o pakcie Ribbentrop – Mołotow i wrażej rosyjskiej propagandzie, kiedy z samolotów, tzw. kukuruźników, zrzucano gazety z mapą Polski podzielonej i zdjęciem rąk w uścisku sygnatariuszy tego haniebnego układu. Mówił też o wyzwoleniu Wilna przez Armię Krajową i późniejszych represjach stosowanych wobec wyzwolicieli. Ile trzeba było odwagi, której nie brakło prof. M. Mleko, by na lekcji wychowawczej pytać uczniów za „Tygodni-kiem Powszechnym”: „dlaczego wierzę?”.

Podczas mszy św. modliliśmy się za nas, uczestników spotkania, i za wszystkich żyjących i zmarłych Kolegów i Profesorów.

Nieprzypadkowo zaczęliśmy świętowanie od kościoła. Było kiedyś w zwyczaju, że przed lekcjami, z pociągu (wielu uczniów dojeżdżało od Ciężkowic) i z domu szło się do kościoła, aby prosić o błogosławieństwo w nauce.

Z kościoła, jak za dawnych lat, poszliśmy do szkoły, naszej szkoły, która wtedy mieściła się na trzecim piętrze zawodów-ki, jak się wtedy mówiło. To samo wejście, te same schody i korytarz. Z prawdziwym wzruszeniem przypominaliśmy sobie, gdzie była nasza klasa, gdzie pokój nauczycielski, gdzie wydawano bułki z pasztetówką, które przygotowywały nasze mamy. Wreszcie, w którym miejscu korytarza odbywały się lekcje gimnastyki, bo o sali gimnastycznej nikt nawet nie marzył.

Page 16: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

16 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

W szkole odbyła się swego rodzaju lekcja wychowawcza, pro-wadzona przez panią prof. Eleonorę Majchrowicz, która jako jedyna zaszczyciła nas swoją obecnością. Nasi wychowawcy nie mogli być z nami; pani prof. Józefa Pacana z racji wieku, pan prof. Kazimierz Majchrowicz z powodu ciężkiej choroby. Nie mógł przyjechać prof. Stanisław Kucharski, który w tym czasie przebywał w sanatorium, ani też nieopuszczający już domu, ks. Stefan Biesiadecki, nasz katecheta, obchodzący w tym roku jubileusz 60-lecia kapłań-stwa. Zapewnił nas o łączności modlitewnej. Na lekcji tej każdy opowiadał, jak potoczyło się jego życie po egzaminie dojrzałości. Wspominaliśmy także zmarłych kolegów i tych, którzy z różnych powodów nie mogli być z nami.

Ze szkoły udaliśmy się na tuchowski cmentarz, gdzie na grobach zmarłych: dyr. J. Florkowskiego i profesorów: M. Mleko, L. Orobeć, M. Piątka, P. Wojciechowskiego, Cz. Liszukiewicza, T. Wewiórskiego, J. Eilmesa złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze pamięci. Symboliczną lampkę zapaliliśmy także pod cmentarnym krzyżem dla naszych zmarłych kolegów: Teresy Wąsik, Antoniego Mazura, Mariana Dębosza, Franciszka Gacka, Józefa Kuczka, Edwar-da Nowaka, Władysława Lądwika, Bronisława Chochorowskiego.

Nie mogliśmy sobie odmówić spotkania z panią prof. J. Paca-ną, naszą pierwszą wychowawczynią. Aby Jej zbytnio nie męczyć, poszliśmy w odwiedziny z kilkuosobową delegacją. Byliśmy pod wrażeniem Jej znakomitej pamięci. Były też momenty zabawne, jak wtedy, gdy Pani Profesor zwróciła się do naszego kolegi Stasia Różyckiego: „ co Ty Stasiu teraz robisz? Jestem na emeryturze - odpowiedział. To tak jak ja - powiedziała Pani Profesor.”

A potem spotkaliśmy się w Restauracji „Płowiecki”. Wspomnie-nia, rozmowy przy kameralnej muzyce trwały prawie do północy. Prawdziwe emocje wzbudziły dzienniki klasowe, które zostały nam wypożyczone z archiwum szkoły, pożółkłe, z brakującymi strona-mi, świadkowie sukcesów i porażek. Szkoda, że nie zachowało się nasze tableau. Musiały wystarczyć stare, czarno-białe fotografie przyniesione przez uczestników spotkania.

W ten sierpniowy wieczór czas cofnął się dla nas o pół wieku, do lat młodości. Z dzisiejszej perspektywy był to czas bez trosk i zmartwień, chociaż wiemy, że czasu takiego nie ma. Liczy się tylko skala osobistych doznań.

Atmosferę spotkania trafnie ujął nasz kolega Andrzej Tomek, obecnie profesor Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, w liście, który napisał kilka dni po spotkaniu: „Było mi z Wami szczególnie miło z tego również powodu, że pomimo tych minionych lat i luk w pamięci czułem, że jestem w moim towarzystwie. Poglądy, ocena aktualnej sytuacji i znaczenie symboli, które wchłonąłem za młodu były widocznie dane nam wszystkim, gdyż odniosłem wrażenie, że mamy taką samą hierarchię wartości.”

Może to właśnie dzięki temu było nam ze sobą dobrze. Przez jeden dzień i jeden wieczór byliśmy razem, młodzi duchem, złączeni wspólnymi przeżyciami i bogactwem wspomnień.

Anna Kieć i pozostali uczestnicy spotkania, absolwenci LO w Tuchowie

z roku 1961: Anna Jackowicz-Marciniszyn, Anna Kurdziel-Mróz, Dorota Pękala-Augustyn, Bożena Suchan-Jantoń, Genowefa Śla-ga-Dynarowicz, Kazimierz Haraf, Franciszek Hudyka, Stanisław Jantoń, ks. Józef Mróz, Stanisław Różycki, Stanisław Węgrzyn, Andrzej Tomek.

PS Jubileuszowe świętowanie zakończyliśmy przed obrazem Tuchowskiej Pani, gdzie dn. 6 XI br. w naszej intencji została od-prawiona uroczysta msza św.

Planujemy następne spotkania. W przyszłym roku okazją będzie jubileusz 45-lecia kapłaństwa naszego kolegi ks. Józefa Mroza i 45-lecie ślubu klasowego małżeństwa Bożeny i Stanisława Jantoniów.

Page 17: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

17Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

i miejsce w konkursie historycznymGwizd kul muzyką świąteczną,Jęczą zranione świerki.Ranni wołają pomocy.W Twe Imię – Boże Wielki!Uczniowie naszej szkoły zajęli druży-

nowo I miejsce w kategorii szkół podsta-wowych.

Byli to: Zuzanna Ryba, Bartłomiej Lachowicz, Jan Sandecki z klasy VIa.

Do konkursu uczniowie przygotowy-wali się pod kierunkiem mgr Małgorzaty Buczyńskiej.

Laureatom gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!

OpracowałaMałgorzata Buczyńska

8 listopada 2011 r. uczniowie Szkoły Podstawowej im. Stanisława Staszica w Tuchowie wzięli udział w VII Konkursie Wiedzy Historycznej „Od Oleandrów do Łowczówka”.

Organizatorem konkursu było Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Zarząd Oddziału „Ziemi Tarnowskiej” w Tarnowie oraz Zespół Szkół Ponadgimna-zjalnych w Tuchowie. Konkurs był dofinan-sowany przez Urząd Miasta Tarnowa oraz Starostwo Powiatowe w Tarnowie. Jego celem było uczczenie Święta Niepodległo-ści, przybliżenie wiadomości o bitwie pod Łowczówkiem oraz zapoznanie z wybrany-

mi wydarzeniami z historii Polski w czasie I wojny światowej.

W dniach 22-25 grudnia 1914 r. nie-daleko Tuchowa rozegrała się bitwa pod Łowczówkiem, nazywana jedną z naj-ważniejszych bitew I Brygady Legionów w walce o odzyskanie niepodległości. Bitwa toczyła się w okresie Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Atmosferę tej niepowtarzalnej wojennej Wigilii przedstawił jej uczestnik - Gustaw Łowczowski - w wierszu:

Świerki wokoło ogromne,We mgle Łowczówek tonie.Słowa rozkazów – kolędą:Strzelać! Przechodzą pole!

konkurs wiedzy o siedliskach: „czy znasz swoją miejscowość?”W bieżącym roku przypadła 670

rocznica lokacji wsi Siedliska. Z tej okazji 17 października 2011 r. w Zespole Szkół w Siedliskach zorganizowano konkurs wie-dzy o tej miejscowości. Celem konkursu było rozbudzenie i rozwijanie zaintere-sowań dzieci i młodzieży historią Siedlisk oraz kształtowanie postaw szacunku do przeszłości i zainteresowania dziejami naj-bliższej okolicy. W konkursie wzięły udział trzyosobowe zespoły klas IV–VI szkoły podstawowej i I–III gimnazjum. Tematy-ka obejmowała: dzieje miejscowości od roku 1341, rozwój szkolnictwa, powstanie parafii, zasłużone osoby dla miejscowości i ojczyzny, zabytki i muzea oraz przysiółki

Siedlisk. Pomocą w przygotowaniach do konkursu służyli nauczyciele (Anna Ogiela, Elżbieta Opałka i Barbara Sajdak), udostęp-niając pełny materiał, na podstawie którego przygotowywane były pytania. Uczniowie biorący udział w konkursie wykazali się znakomitą wiedzą. Jury (dyrektor Zespołu Szkół – mgr Lucyna Jamka, prezes Stowarzy-szenia Siedliskie Forum Rozwoju – Zygmunt Bień, członkowie Stowarzyszenia, Irena Kordzikowska i Stanisława Burza, a także Małgorzata Wojtanowska przedstawiciel rady rodziców i ks. Jan Wieciech - proboszcz Siedlisk) postanowiło przyznać pierwsze miejsce klasie Ib (Monika Augustyn, Alek-sandra Kita, Patrycja Majcher), drugie

– Ia (Aleksandra Ogiela, Wojciech Kwiek), a trzecie – IIIb (Weronika Jurek, Albert Krogulski, Elżbieta Jaworska). Zaskakująco dobry wynik uzyskała klasa IV szkoły pod-stawowej, która pokonała klasę VI, V oraz IIb i IIa gimnazjum.

Wszystkie zespoły zostały nagrodzo-ne. Nagrody zostały ufundowane przez: Stowarzyszenie Siedliskie Forum Rozwoju, radę rodziców Zespołu Szkół w Siedliskach, anonimowych darczyńców oraz Dom Kul-tury w Tuchowie.

Podczas oczekiwania na wyniki ucznio-wie wysłuchali pieśni patriotycznych w wy-konaniu chłopców z klasy IIIb oraz obejrzeli prezentację multimedialną o Siedliskach.

Barbara Sajdak

Page 18: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

18 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

z zeszytów uczniówMitologia w klasie piątej stanowi pokaźną część materiału

nauczania. Tym razem uczniowie klasy V b wcielili się w role Ta-natosa, Hermesa i Merope i z ich punktu widzenia opowiedzieli historię o Syzyfie. Swoją historię opowie Hermes.

Pewnego dnia wezwał mnie przed swoje oblicze potężny Hades i polecił, bym odszukał Syzyfa, a zwłaszcza Tanatosa, który wraz z nim opuścił państwo.

Niezwłocznie udałem się na ziemię, by ich szukać. Na zie-mi zobaczyłem bardzo dużo ludzi. Wszyscy się śmiali, tańczyli i weselili. Nie rozumiałem tego. Pomyślałem, że Tanatos wziął sobie wolne i nie zabiera już ludzi do Hadesu. Już miałem wrócić i opowiedzieć o wszystkim Hadesowi, ale z daleka usłyszałem muzykę, tańce, śmiechy i biesiadę. To były odgłosy uczty. Uda-łem się w tamtą stronę, patrzę… i cóż widzę? Syzyf i Merope siedzą pomiędzy przyjaciółmi. Tańce, hulanki, swawola… Ale Syzyfowi trochę mina zrzedła, gdy mnie zobaczył. Najwidoczniej zorientował się, co się święci.

- Gdzie jest Tanatos? – zapytałem.Syzyf milczał.- Gdzie jest Tanatos? – powtórzyłem pytanie, ale nieco

ostrzej.- W lochach – odpowiedział mi Syzyf i dalej ucztował. Poszedłem do lochów. Idę i idę, a ten loch ciemny, noc

w nim wieczna… Nagle patrzę i oczom nie wierzę! W jednym lochu siedzi wychudły, stary, jęczący Tanatos! Obok niego stoi garnek z zimną strawą, ponieważ o ambrozji mógł już dawno zapomnieć.

- Witaj, Tanatosie – powiedziałem do czarnego bożka śmierci.

- Kim jesteś? – spytał Tanatos słabym głosem.- No coś ty, stary, nie poznajesz mnie! To ja, Hermes, boski

posłaniec. Hades mnie posłał, abym cię odnalazł. – odpowie-działem.

- Ach Hermesie, więc nie zapomnieliście o mnie – zawołał uradowany.

- Oczywiście, że nie! Jak byśmy mogli. Ale dlaczego ty sie-dzisz w lochu, a nie w Hadesie?

- No cóż, dałem się nabrać. Ten przebiegły Syzyf zaraz po przyjściu do zamku kazał mnie związać. A potem czary mary i proszę bardzo!

Współczułem Tanatosowi, ale postanowiłem nie lamento-wać, tylko go uwolnić.

Gdy Tanatos znalazł się na wolności, rozpostarł swoje czar-ne skrzydła i zaczął zbierać zmarłych do Hadesu. Pierwszego zabrał Syzyfa i… oj, ciężko go ukarali bogowie po śmierci. Musiał wtaczać kamień, a właściwie potężny odłam skały na wysoką górę, pod którą stał Tanatos i dopingował go. Król Koryntu zasłużył na tę karę.

Julia Knapik, klasa V b

Szóstoklasiści pilnie przygotowują się do sprawdzianu. Jed-nym z zadań było napisanie listu do kogoś bliskiego i opisanie znanego bądź wymyślonego kota lub psa. Na napisanie pracy uczniowie mieli niewiele czasu, bowiem musieli jeszcze zmagać się z 24 innymi zadaniami w ciągu 60 minut.

Tuchów, 16.11.11 r.

Droga Moniko!Bardzo Cię przepraszam, że długo nie pisałam, ale teraz

piszę i mam nadzieję na szybką Twoją odpowiedź. Piszę do Ciebie ten list, ponieważ moi rodzice kupili mi psa. Jak wiesz, pies od dziecka był moim marzeniem, a teraz go mam! Jest to suczka rasy posokowiec bawarski. Dałam jej na imię Dora. Ma rok. Jest koloru rudo-brązowo-czarnego. Jej długie uszy powie-wają jak flagi, gdy biegnie. A biega bardzo szybko. Mogłaby startować w zawodach! Lubi jeść karmę, którą kupuję dla niej w sklepie, suchą też nie pogardzi. Pije wodę, a czasami mleko. Mój tata i dziadek zbudowali dla Dory zagrodę, gdzie ma budę, jedzenie i picie, a także zabawki. Gdy zaczęła zbliżać się zima, ocieplili nawet budę styropianem! Codziennie chodzę z Dorcią na spacery, czasami po pół godziny, a czasem więcej. Biegam z nią po ogrodzie i bawię się.

Muszę już kończyć i lecę na pocztę wysłać ten list. Odpisz jak najszybciej. Czekam ze zniecierpliwieniem na Twój list.

Zuzia(Zuzanna Ryba, klasa VI a)

Wybrała Renata Gąsior,nauczycielka języka polskiego w Zespole Szkół w Tuchowie

Page 19: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

19Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Osób Niepełno-sprawnych „Nadzieja” w Tuchowie realizuje program w ramach drugiej edycji otwartego konkursu ofert na realizację zadań publicznych województwa małopolskiego z zakresu rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych w 2011 r.

Zadanie pt. „Coraz bliżej święta” realizowane jest od 1 listopada do 24 grudnia br. Dotacja została przyznana Stowarzy-szeniu ze środków PFRON, będących w dyspozycji województwa małopolskiego.

Grupę docelową projektu stanowią osoby niepełnospraw-ne, należące do Stowarzyszenia „Nadzieja” wraz z ich opiekuna-mi oraz podopieczni ŚDS z Nowodworza, mieszkańcy Tarnowa jako powiatu grodzkiego. W ramach projektu 50 osób wyjedzie w dniach 2 – 11 grudnia br. do Zakopanego do Kompleksu Wypoczynkowo–Rehabilitacyjnego „Marzenie”. Podopieczni z opiekunami wezmą udział w warsztatach artystycznych, w licz-nych spotkaniach, wyjeździe na baseny termalne, wycieczkach, wieczorkach regionalnych.

Sprawozdanie z realizacji projektu dostępne będzie na stronie Stowarzyszenia „Nadzieja” www.nadzieja-tuchow.pl

Grażyna Gut, sekretarz Stowarzyszenia „Nadzieja”

Obchodząc pamiątkę Bożego Narodzenia,składamy Darczyńcom z serca płynące życzenia:

niech Dziecię Jezus obdarza łaskami swymii w nowym roku będzie z wszystkimi.

Życzenia składają członkowie Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych „Nadzieja”.

Stowarzyszenie „Nadzieja” dziękuje serdecznie:- osobom, które podarowały na rzecz dzieci i młodzieży nie-pełnosprawnej 1% swego podatku dochodowego w 2010 r.,

- osobom, które obdarzają nasze Stowarzyszenie pomocą rzeczową, finansową i wszelkimi przejawami otwartego

serca.Prezes Marian Gut

Ksiądz prałat Stanisław Dutkiewicz(pierwotne nazwisko Dudek)Urodził się jako syn Michała Dudka i Zofii Zając 17 IV 1862

roku w Zakliczynie. Po ukończeniu tamtejszej szkoły ludowej został uczniem I ck gimnazjum w Tarnowie. Tam też w 1879 r. zdał celująco egzamin maturalny. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości wstąpił do seminarium w Tarnowie. W 1886 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Ignacego Łobosa. Po święceniach krótko pracował jako wikariusz w Bochni, po czym wyjechał na dalsze studia do Rzy-mu, uwieńczone zdobyciem tytułu doktora prawa kanonicznego.

Po powrocie zdał specjalny egzamin konkursowy i zaczął wykładać historię Kościoła w seminarium tarnowskim. Ponadto prowadził zajęcia z prawa kanonicznego oraz liturgiki. Z powodu kłopotów zdrowotnych w latach 1892-1897 przebywał na urlopie zdrowotnym. Po jego zakończeniu podjął posługę kapłańską na stanowisku proboszcza w Żegocinie. Dzięki jego staraniom powstał tam nowy, murowany kościół. Praca duszpasterska nie wyczerpy-wała jednak jego aktywności. Dzięki jego staraniom powstał dom parafialny, kółko rolnicze, piekarnia rolnicza oraz spółdzielnia mleczarska.

W 1899 r. został mianowany wicedziekanem dekanatu li-manowskiego, zaś 16 V 1904 r. kanonikiem gremialnym kapituły tarnowskiej. Dnia 1 VII 1904 r. został powołany na stanowisko rektora tamtejszego seminarium duchownego. Za jego rządów

wyremontowano gmach seminarium oraz rozbudowano bibliotekę. Równocześnie przez cały czas intensywnie pracował naukowo. Do wybuchu wielkiej wojny opublikował m.in. „Dzieje unii kościelnej na Rusi”, Lwów 1890; „Moskwa wobec unii”, Tarnów 1896; „Dawne cechy tarnowskie”, Tarnów 1896; „Łączność wśród duchowień-stwa”, Poznań 1912 oraz wiele mniejszych prac, ukazujących się najczęściej na łamach wychodzącej we Lwowie „Gazety Kościelnej”.

W 1921 roku na prośbę ówczesnego ordynariusza tarnowskie-go Leona Wałęgi zrezygnował ze stanowiska rektora oraz z funkcji kanonika kapituły. 15 IX 1922 r. został mianowany proboszczem w Tuchowie i dziekanem tuchowskim. Na tym stanowisku rozwinął intensywną działalność duszpasterską. Utworzył także bibliotekę parafialną oraz wybudował nową plebanię. Ponadto zorganizował kursy rolnicze. Miały być one zalążkiem szkoły rolniczej, którą ksiądz proboszcz planował utworzyć w oparciu o folwark w Dąbrówce Tuchowskiej. Niestety, prace nad jej powołaniem przerwała jego śmierć. Stanisław Dutkiewicz zmarł w Tuchowie 26 III 1926 roku. Spoczywa na tamtejszym cmentarzu.

Tomasz DudekPS W poprzednim numerze „Tuchowskich Wieści” ukazał się

niepodpisany tekst o ks. Ignacym Maciejowskim, napisany przez pana Tomasza Dudka. Za omyłkowe pominięcie nazwiska autora tekstu przepraszamy. Redakcja.

Page 20: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

20 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Ród wadowskichtowsko-ławniczej. W okresie 1699 i 1700 pełnił funkcję podwójciego (viceadvoca-tus), a w 1708 r. - wójta. Powierzono mu zatem sprawowanie władzy sądowniczej, co może świadczyć o szacunku i zaufa-niu, jakim niewątpliwie cieszył się wśród tuchowskiego pospólstwa. Przez pewien czas zasiadał też w radzie miejskiej, gdyż w 1715 i 1716 r. wzmiankowany jest jako stary rajca.

Z 26 września 1711 r. pochodzi zapis kontraktu, zawartego przez Floriana i Elż-bietę Wadowskich z Agnieszką Żyburską, wdową po Macieju, na mocy którego Wadowscy nabyli za 300 złp dom z ogro-dem w rynku, przy drodze do kościoła św. Jakuba, zwany Gontarzowskim. Trzy lata później pojawiają się jako właściciele dóbr w północnej pierzei rynku, zwanych – po dawnym właścicielu - Roskwitowskie (w połowie XVII w. należały do rajcy tuchow-skiego Jana Roskwitowica). Przy tej okazji warto wspomnieć, że zwyczaj nadawania nazw gruntom miejskim od nazwisk ich właścicieli był niemal powszechny w sie-demnastowiecznym Tuchowie.

Z dokumentu z 1719 r. dowiadujemy się, że dom z ogrodem, zapewne Gon-tarzowski, Florian i Elżbieta Wadowscy zapisali swojej córce Reginie, zamężnej z Wawrzyńcem Dudzickim.

Elżbieta z Tarszowiców Wadowska zmarła prawdopodobnie na początku lat 20. XVIII wieku, bowiem pod datą 6 czerwca 1725 r. w księdze małżeństw tutejszej parafii odnajdujemy zapis ślubu Floriana Wadowskiego z przedstawicielką miejscowego patrycjatu Agnieszką Pałkow-ską, córką byłego burmistrza. Świadkami uroczystości byli zacni obywatele – Jakub Dudzicki oraz Stanisław Ziębski (Ziemski), były radny i wójt tuchowski. Dalszych losów Floriana nie znamy. Niewiele wiemy też na temat jego potomstwa. Ze wspomnianego wcześniej dokumentu wiadomo jedynie, że z Elżbietą miał córkę Reginę, zamężną z Wawrzyńcem Dudzickim, synem Jakuba i Marianny z Sowińskich.

Niestety, nie zachowały się księgi chrztów parafii tuchowskiej z I połowy XVIII wieku, wobec czego nie możemy ustalić wzajemnych powiązań pomiędzy Florianem a innymi przedstawicielami rodu, pojawiającymi się w tym czasie w innych zachowanych źródłach. W księdze ślubów, w której najstarsze zapisy pochodzą z roku 1724, nie podawano jeszcze imion rodziców. Dlatego też nie mamy pewności,

Spośród kilkudziesięciu rodów patry-cjuszowskich, zamieszkujących w XVIII-wiecznym Tuchowie, poczesne miejsce zajmowali nieliczni wprawdzie, ale pełniący przez lata ważne funkcje we władzach miej-skich Wadowscy. Zachowane księgi miej-skie i metryki parafialne milczą na temat ich pochodzenia, a fakt, iż nazwisko to należy do bardzo popularnych, nie pozwala upraw-dopodobnić jakiejkolwiek hipotezy. Można co najwyżej wspomnieć, że pojedyncze osoby o takim nazwisku spotykamy m.in. w podtarnowskim Pilźnie, pobliskich Strze-gocicach czy Słotowej. Piotr Wadowski był przez pewien czas kantorem w pilźnieńskim kościele parafialnym (1681-1682), a w póź-niejszym wieku dzwonnikiem w tymże kościele (1687-1691). W Strzegocicach w parafii pilźnieńskiej 13 kwietnia 1685 r. ochrzczony został Wojciech Wadowski, syn Wojciecha i Marianny, a kilkadziesiąt lat później w metrykach chrztów Słotowej odnajdujemy Agnieszkę Wadowską (1759). Są to jednak zaledwie pojedyncze zapisy, a zatem gniazdo rodowe Wadowskich znaj-dowało się zupełnie gdzie indziej, zapewne z dala od ziemi tarnowskiej.

Jerzy Sewer Dunin-Borkowski w Spisie nazwisk szlachty polskiej wymienia Wa-dowskich herbu Ostoja wywodzących się z Wadowa (obecnie w granicach admini-stracyjnych Krakowa), a zamieszkałych od wieków na ziemi krakowskiej i lubelskiej, jednak w oparciu o dostępne dokumenty nie możemy potwierdzić ich związku z in-teresującą nas rodziną.

W Tuchowie Wadowscy pojawili się pod koniec XVII stulecia. Tak przynajmniej wnioskować można na podstawie księgi miejskiej, przechowywanej w Archiwum Państwowym na Wawelu, w której nazwi-sko to wymienione zostało po raz pierwszy w roku 1697.

Pierwszym przedstawicielem linii tu-chowskiej był Florian Wadowski. Najstarsza wzmianka o nim pochodzi z 26 maja 1697 r., kiedy wspólnie z żoną Elżbietą Tarszo-wicówną kupił od małżonków Grzegorza i Anny Twardych z Przedmieścia Wielkiego dom w rynku, położony między placem, zwanym Marszałkowskim, a parcelą To-masza Skałonia. Dotychczasowi właściciele wycenili dom na 296 złotych polskich. W ramach rozliczenia Wadowscy oddali Twardym swój dom położony na przedmie-ściu nad rzeką Białą.

Floriana Wadowskiego widzimy rów-nież w późniejszych latach w księdze wój-

czy córkami Floriana i Elżbiety były dwie panny Wadowskie – Elżbieta i Agnieszka, z których pierwsza 1 października 1725 r. wyszła za mąż za Jana Budzińskiego, a druga (Agnieszka) 21 lutego 1732 r. poślu-biła tuchowskiego mieszczanina Wojciecha Piotrowskiego. Inna Agnieszka Wadowska, prawdopodobnie reprezentująca już poko-lenie wnuków Floriana, 25 kwietnia 1736 r. zawarła związek małżeński ze Stanisławem Wróblowskim.

Z męskich potomków rodu najstarszym przedstawicielem drugiego pokolenia w li-nii tuchowskiej był Stanisław Wadowski (ok. 1688-1758), wzmiankowany w źródłach z lat 1731-1758. Utrzymał on ugruntowa-ną przez Floriana wysoką pozycję rodziny pośród miejscowych obywateli, bo przez co najmniej kilka lat sprawował najwyższe funkcje publiczne. W 1732 r. widzimy go na stanowisku podwójciego, w następnym roku jako burmistrza, w 1736 r. wzmianko-wany jest jako rajca, zaś w 1737 r. jako stary rajca. Pojawia się też w metryce parafialnej, m.in. jako świadek ślubu Anny Reczko-wiczówny z Maciejem Halapskim (1733). Z księgi wójtowsko-ławniczej wiadomo, że w 1736 r. trzymał rolę na Błoniu pod Tucho-wem. W 1748 r. wspólnie z żoną Katarzyną kupił domostwo w rynku (obok Franciszka Ryngarowicza), które 22 września 1749 r. zapisał swojej córce Franciszce i zięciowi Wawrzyńcowi Zdziarskiemu. Zmarł dzie-więć lat później – 5 kwietnia 1758 r., mając około 70 lat. W księdze zgonów odnoto-wano, że zakończył życie przed zakrystią kościoła tuchowskiego. Wdowa po nim, sławetna Katarzyna Wadowska, zmarła w Tuchowie 14 stycznia 1773 r.

Wspomniana wcześniej Franciszka Wa-dowska (ok. 1725-1754), córka Stanisława i Katarzyny, 24 stycznia 1747 r. poślubiła Wawrzyńca Zdziarskiego (w księdze ślu-bów zapisany błędnie pod nazwiskiem Żarski) rodem z Zassowa. Dwa lata później zamieszkała z mężem w domu przy rynku, ofiarowanym jej przez rodziców. Zmarła 27 września 1754 r. w Tuchowie w wieku 29 lat, pozostawiając syna Stanisława (ok. 1747-1798). Owdowiały Wawrzyniec Zdziarski w 1755 r. ożenił się powtórnie, a wybranką jego serca została panna rodem z Szynwałdu, gdzie też odbyła się uroczystość zaślubin. Dalszych jego losów nie znamy. O synu z pierwszego związku – Stanisławie Zdziarskim wiemy za to, że pozostał w rodzinnym mieście i dał po-czątek tuchowskiej linii swojego rodu. Był

Page 21: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

21Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

on dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Agnieszką Ryngarowiczówną (zm. 1783) miał syna Kazimierza (ur. 1783), z drugą – szlachcianką z Buchcic Teklą z Rylskich I voto Zdziarską II voto Guszkiewicz (zm. 1822) – syna Piotra (ur. 1787).

Bliżej nieznana Agnieszka Wadow-ska, prawdopodobnie córka Stanisława i Katarzyny, w maju 1751 r. wyszła za mąż za Wojciecha Cieplaka. Świadkiem ślubu był Jacenty Dauguent, prawdopodobnie rodem z Francji.

Zapewne synem Stanisława i Katarzy-ny, a bratem Franciszki Zdziarskiej był Jan Kanty Wadowski (ok. 1716-1776), wzmian-kowany w 1753 r. jako pisarz (scriba) magistratu. Ożenił się on 10 lutego 1749 r. z Rozalią Nowakowską (ok. 1729-1785), a ze związku tego przyszło na świat co najmniej dziewięcioro dzieci: Ignacy (1750-1830), Józef (ok. 1751-1755), Agnieszka (ok. 1753-1757), Stanisław (ok. 1756-1757), Rozalia, Teresa (zm. 1819), Tekla Zofia (*1765+), Agnieszka (ur. 1767) i Katarzyna (ur. 1770). Wadowscy mieszkali w Tuchowie przy rynku w domu pod numerem 6. Tu też Jan Kanty Wadowski zakończył swój żywot. Zmarł 1 maja 1776 r. w wieku 60 lat. Rozalia z Nowakowskich Wadowska przeżyła męża o dziewięć lat. Zmarła 5 listopada 1785 r., mając lat 56.

Ignacy Wadowski, najstarszy syn Jana Kantego i Rozalii z Nowakowskich przyszedł na świat w Tuchowie w roku 1750. Od 1765 r. należał do miejscowego bractwa różańco-wego. Idąc za powołaniem, w dojrzałym już wieku przyjął święcenia kapłańskie (1781). W 1784 r. objął probostwo w Zassowie. Jako pleban zassowski wzmiankowany jest m.in. w księdze ławniczej Tuchowa. Po raz ostatni pojawia się w źródłach tuchowskich w 1787 r., kiedy wspólnie z siostrami podpisywał kontrakt ze swoim krewnym Andrzejem Wadowskim. Zmarł w Zassowie 28 maja 1830 r. w wieku 80 lat.

Rozalia Wadowska, córka Jana Kantego i Rozalii z Nowakowskich, 12 listopada 1783 r. poślubiła szlachetnie urodzonego pana Franciszka Rudzkiego z Nockowej, zarządcę majątku w Buchcicach. Jej siostra Teresa Wadowska, od 1774 r. członkini bractwa ró-żańcowego, 17 lutego 1784 r. wyszła za mąż za obywatela tuchowskiego Jana Kantego Mazura alias Mazurkiewicza (1765-1817), syna Benedykta i Anny. Z tego związku urodziło się dziewięcioro dzieci: Onufry (ur. 1785), późniejszy pisarz magistracki, Zofia (ur. 1787), Rozalia Marianna (ur. 1792) zamężna Wojtanowska, Józef Stanisław (ur. 1795), Antoni (ur. 1797), Piotr (*1799+), Agnieszka (ur. 1801), Kazimierz (ur. 1805) i Wojciech (1808-1810). Po ślubie Mazur-kiewiczowie mieszkali w domu rodzinnym

Jana pod numerem 131, później (od 1787) w domu nr 11, a około 1795 r. w domu rodzinnym Wadowskich pod numerem 6, gdzie oboje zakończyli żywot doczesny. Jan Kanty Mazurkiewicz zmarł na apopleksję 21 kwietnia 1817 r. w 52 roku życia, a Teresa z Wadowskich Mazurkiewiczowa w wie-ku 54 lat – 6 maja 1819 r. Warto jeszcze wspomnieć, że wnukiem Jana i Teresy z Wadowskich, a synem Onufrego i Zuzanny z Madejskich był Jan Wincenty Mazurkie-wicz (1813-1887), powstaniec listopadowy z 1831 r. i wybitny działacz niepodległościo-wy, szwagier Ludwika Mierosławskiego.

Losów najmłodszych córek Jana Kante-go Wadowskiego i Rozalii z Nowakowskich – Agnieszki (ur. 1767) i Katarzyny (ur. 1770) – nie udało się ustalić. Wiadomo jedynie, że w 1780 r. obie zapisały się do bractwa różańcowego działającego przy kościele parafialnym św. Jakuba w Tuchowie.

Jedynym męskim potomkiem Jana Kantego i Rozalii z Nowakowskich był wspomniany wcześniej Ignacy Wadowski, wieloletni proboszcz w Zassowie. Na nim też zakończyła się ta gałąź rodu.

W najstarszych księgach metrykalnych parafii tuchowskiej odnajdujemy jeszcze innych przedstawicieli rodziny Wadowskich. Jednym z nich był sławetny Jan Wadowski (ok. 1712-1762), ożeniony 5 lutego 1736 r. z Zofią Gągolówną (zm. 1798). Nie wiemy o nim nic poza tym, że w 1738 r. występował jako świadek ślubu Tadeusza Piotrowskiego z Agnieszką Krogulską (zapisaną błędnie jako Krowulonka). Zmarł 27 grudnia 1762 r. w wieku około 50 lat. Wdowa Zofia z Gą-golów Wadowska dożyła sędziwego wieku. Zmarła 17 marca 1798 r. w domu nr 14. O potomstwie Jana i Zofii niewiele wiemy. Z całą pewnością ich córką była Agnieszka Wadowska (zapisana w księdze małżeństw jako córka Zofii), która 25 października 1776 r. poślubiła Antoniego Buczyńskiego z Ropczyc, syna Tomasza. Na podstawie obliczeń matematycznych możemy przyjąć jako prawdopodobne, że ich córką była rów-nież bliżej nieznana Teresa Wadowska (ok. 1752-1778), od 1766 r. członkini bractwa różańcowego, a od 26 sierpnia 1770 r. żona rajcy tuchowskiego Józefa Stefanowskiego (ok. 1727-1807), z którym miała trzech przedwcześnie zmarłych synów: Karola Mar-cina (1771-1772), Karola (1773-1775?) i Jana Chryzostoma Józefa (1777-1782). Mieszkała z rodziną w domu nr 47 w Tuchowie, gdzie zmarła 17 kwietnia 1778 r. w 26 roku życia. Po jej śmierci Józef Stefanowski ożenił się po raz kolejny – 15 stycznia 1781 r. - z wdową po Andrzeju Firleju, Dorotą z Filipowiczów Firlejową (zm. 1813).

Kolejną wybitniejszą postacią z opisy-wanego rodu był Andrzej Wadowski (ok.

1718-1808), sądząc po dacie urodzenia prawdopodobnie syn Stanisława i Ka-tarzyny, sprawujący w 1776 roku urząd prezydenta tuchowskiego. Dzięki zacho-wanej do dziś księdze wójtowsko-ławni-czej, a także metryce parafialnej możemy odtworzyć skład całego magistratu z tego okresu. Funkcję wójta pełnił w tym czasie Wawrzyniec Wanatowicz, podwójciego – Sebastian Krakowski, burmistrzem był Maciej Filipowicz, a w skład rady miejskiej wchodzili: Sebastian Dobrzański (rzeźnik), Błażej Krogulski (rzeźnik), Franciszek Ryn-garowicz, Kazimierz Stańczykiewicz i Józef Stefanowski. Ten sam Andrzej Wadowski w 1784 r. pełnił urząd wójta tuchowskiego.

Pierwsza wzmianka o Andrzeju Wadowskim pochodzi z księgi ślubów parafii tuchowskiej, w której pod datą 6 listopada 1754 r. odnotowano zawar-cie przez niego związku małżeńskiego z panną Agnieszką Ryngarowiczówną, zmarłą dziewięć lat później – 12 lipca 1763 r. Trzy miesiące po jej śmierci – 23 października 1763 r. Andrzej ożenił się powtórnie z panną Kunegundą Łuczyń-ską (zm. 1770), zapewne córką Andrzeja Łuczyńskiego - organisty w kościele para-fialnym. Związek ten trwał tylko siedem lat, bo Kunegunda zmarła przedwcześnie 19 kwietnia 1770 r. Trzecią żoną Andrzeja była bliżej nieznana Anna, zmarła 12 marca 1808 r. w wieku 61 lat.

Na podstawie wpisów w księgach parafialnych poznajemy krąg towarzyski Andrzeja Wadowskiego, do którego wcho-dziły najznakomitsze rody tuchowskie: Kro-gulscy, Łuczyńscy, Mazurkiewiczowie, Rącz-kiewiczowie, Rudniccy, Ryngarowiczowie, Stefanowscy, Wanatowiczowie. W 1767 r. widzimy go jako świadka ślubu Wojciecha Rudnickiego, organmistrza, późniejszego burmistrza i prezydenta miasta, z panną Katarzyną Wanatowiczówną. Natomiast w 1771 r. trzymał do chrztu Grzegorza Krogulskiego, syna Kazimierza i Magdaleny z Rączkiewiczów.

W 1784 r. toczyła się w sądzie tu-chowskim sprawa przeciwko Andrzejowi Wadowskiemu, wszczęta z powództwa Błażeja Krogulskiego, który zarzucił pozwa-nemu, że trzymając pieczę nad domem po śp. Kazimierzu Krogulskim bezprawnie tym domem rozporządzał, użyczając innym. Trzy lata później podpisywał kontrakt ze spadko-biercami Jana Kantego i Rozalii Wadowskich - Ignacym i jego siostrami.

Z opisu wielkiego pożaru Tuchowa (8.11.1789) dowiadujemy się, że wśród zniszczonych przez żywioł domów był również dom Andrzeja Wadowskiego. Swoje majątki stracili wówczas również członkowie jego najbliższej rodziny – Józef

Page 22: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

22 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Stefanowski, Jan Mazur (Mazurkiewicz) i Stanisław Zdziarski.

Andrzeja Wadowskiego odnajdujemy jeszcze w 1807 r. jako cechmistrza cechu wielkiego. Niedługo potem zmarł. Zakoń-czył życie w wieku 90 lat - 9 kwietnia 1808 r. w swoim domu pod numerem 187.

Prawdopodobnie dziećmi Andrzeja z pierwszego małżeństwa z Agnieszką Ryn-garowiczówną byli – Józef Wadowski, zmar-ły 18 października 1763 r. w wieku 4 lat oraz Tekla Wadowska, zmarła 6 czerwca 1763 r. w siódmym miesiącu życia. Z trzeciego związku, z nieznaną z nazwiska Anną, pozo-stawił syna Walentego Józefa (1774-1823), występującego w późniejszych zapisach pod drugim imieniem – Józef.

Walenty Józef Wadowski, zwany Jó-zefem, ochrzczony został w tuchowskim kościele parafialnym 5 lutego 1774 r. Z za-

wodu był kuśnierzem, majstrem tej profesji. W wieku 29 lat – 19 października 1803 r. zawarł związek małżeński ze starszą od siebie o siedem lat Ewą z Mazurkiewiczów Dutkiewiczową (1767-1831), córką Jakuba i Marianny z Krogulskich, a wdową po Macieju Dutkiewiczu. Po ślubie zamieszkał z żoną na przedmieściu w domu nr 175, gdzie przyszły na świat ich dzieci: Józef (1804-1805), Barbara (ur. 1805) i Tekla (ur. 1808). Zmarł 22 kwietnia 1823 r. w swoim domu pod numerem 175. Wdowa Ewa z Mazurkiewiczów I v. Dutkiewiczowa II v. Wadowska zmarła 27 sierpnia 1831 r. w czasie epidemii cholery.

Starsza córka Józefa i Ewy z Mazurkie-wiczów, Barbara Wadowska, w wieku 18 lat - 25 listopada 1823 r. poślubiła 25-letniego Błażeja Igielskiego, syna Tomasza i Francisz-ki, a jej młodsza siostra Tekla Wadowska

w siedemnastym roku życia – 24 listopada 1824 r. wyszła za mąż za 24-letniego Ma-teusza Klimka, syna Antoniego i Rozalii. Na tym kończą się właściwie dzieje rodu Wa-dowskich z Tuchowa. Nazwisko to pojawia się w późniejszych księgach metrykalnych tutejszej parafii jedynie w osobie Rozalii z Wadowskich Grabczyńskiej (ok. 1830-1915), córki Pawła i Małgorzaty z Romań-skich, a żony Franciszka Grabczyńskiego, syna Jana – dziedzica wsi Jasienna koło Nowego Sącza – i Teresy z Bossowskich. Grabczyńscy około 1860 r. zamieszkali w Burzynie, gdzie urodziły się ich dzieci – córka Anna (1861-1945) po mężu Krogulska i syn Marcin (1864-1945). Rozalia z Wa-dowskich Grabczyńska zmarła 15 września 1915 r. w Tuchowie, a pochowana została na miejscowym cmentarzu (nowym).

Mariusz Lesław Krogulski

Małopolski system informacji turystycznej – punkt informacji

turystycznej w tuchowieOd 7 października 2011 r. wzrosła ranga

Tuchowa na mapie turystycznej wojewódz-twa małopolskiego, bowiem w tym dniu miało miejsce uroczyste otwarcie Punktu Informacji Turystycznej w ramach Mało-polskiego Systemu Informacji Turystycznej (MSIT). Obecność na otwarciu gości – Róży Marii Thun – posłanki do Parlamentu Eu-ropejskiego, Romana Ciepieli i Stanisława Sorysa – Wicemarszałków Województwa Małopolskiego oraz Mariusza Rysia – Bur-mistrza Tuchowa – wskazuje na to, że Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskie-go przywiązuje dużą wagę do rozwoju tury-styki w naszym województwie, a ma temu sprzyjać projekt finansowany przez Unię

Europejską przy niebagatelnym wkładzie Urzędu Marszałkowskiego (ponad 3,5 mln zł.) i 25 powiatów i gmin (ponad 1,3 mln zł.). Warto zaznaczyć, że całkowity koszt projektu oszacowano na ponad 19 mln zł. Z powyż-szego wynika, że dotacja z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego to ponad 14 mln zł. W strukturze organi-zacyjnej MSIT są 34 jednostki Informacji Turystycznej, wyposażone w zintegrowany system informacji analogowej i cyfrowej.

Punkt Informacji Turystycznej (PIT) w Tuchowie mieści się w Domu Kultury przy ul. Chopina 10 i jest czynny od godz. 8.00 do 18.00. Turysta może tu zasięgnąć infor-macji, która umożliwi mu zaplanowanie

trasy zgodnie z osobistymi oczekiwaniami i zainteresowa-niami. O więcej szczegółów na temat tej no-wej dla naszego miasta i gminy jednostki po-prosiłam pra-cownika PIT, pana Ryszarda Flądro.

- Od uru-c h o m i e n i a

tego punktu upłynęło trochę czasu. Pana i współpracowników – Wiesławę Hudykę, Andrzeja Jagodę i Wacława Ropskiego - czekają nowe obowiązki. Co pan o tym sądzi?

- Przede wszystkim to bardzo dobrze, że w Tuchowie jest Punkt Informacji Tu-rystycznej, bo bardzo takiej placówki tu brakowało. Ten punkt jest już należycie wyposażony w dużą ilość informatorów turystycznych o różnych miejscach w na-szym województwie. Są to materiały profesjonalnie opracowane, oprócz języka polskiego, w pięciu językach obcych: an-gielskim, hiszpańskim, włoskim, francu-skim i rosyjskim. Przewodnik po Tarnowie przygotowany jest także dla osób słabo widzących i niewidomych – to naprawdę nowość! Własnymi siłami w naszej gminie nie bylibyśmy w stanie tak profesjonalnie opracować i wydać tylu przewodników oraz tak estetycznie i funkcjonalnie wyposażyć pomieszczenia.

- Czy turyści odkryli już ten Punkt?- Moim zdaniem jeszcze nie. Przez

Tuchów i gminę prowadzą szlaki piesze i ro-werowe; spodziewamy się, że potencjalni turyści nie tylko dowiedzą się o istnieniu PIT w Tuchowie, ale nauczą się korzystać z jego zasobów i docenią to bogate źró-dło aktualnej, wszechstronnej informacji turystycznej. O wszystkich istniejących IT

Page 23: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

23Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

można dowiedzieć się przez Internet: www.visitmalopolska.pl

Byłoby wskazane umieszczenie tablic informacyjnych, np. przy głównej drodze na granicy miasta.

-Czy pan i współpracownicy jesteście w pełni przygotowani do roli informatorów turystycznych?

- Nie ukrywam, że jest to dla nas coś nowe-go, ale zarazem coś, co mnie w tym środowisku nie było obojętne, wręcz przeciwnie i dawałem temu wyraz wielokrotnie na zebraniach Zarzą-du Towarzystwa Miłośników Tuchowa. Tuchów i jego okolice są turystycznie atrakcyjne. Rola informatorów na poziomie oczekiwanym przez autorów projektu i turystów na pewno nie będzie łatwa, ale zrobimy wszystko, na co nas stać, by te oczekiwania spełnić.

- Dziękuję za rozmowę i życzę wielu zado-wolonych turystów.

Stanisława Burza

RadosNe świętoJubileusz 100-lecia prof. Józefy pacany

Współczesny świat nabiera coraz większego rozpędu; sta-le się spieszymy, ciągle czegoś poszukujemy, coś doganiamy. Nie możemy się zatrzymać w biegu, nie mamy czasu na namysł i refleksję. A warto zwolnić tempo, bo są takie chwile, które się nie powtórzą, a mobilizują do medytacji i wspomnień.

Taką okazją do zatrzymania się i rozmyślań był jubileusz 100-lecia Pani Profesor Józefy Pacany. Setne urodziny zda-rzają się rzadko i niewielu z nas miało okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu. Myśmy ją mieli, a radość nasza była tym większa, że dotyczyło naszej kochanej Pani Profesor – osoby, która nas uczyła i wychowywała, a swoim przykładem życia, altruizmem, wzorową postawą pedagoga wpłynęła na ukształ-towanie również naszych postaw. Ta spokojna, kulturalna, wyrozumiała, otwarta na młodzież i bardzo przez nas lubiana nauczycielka dożyła tak sędziwego wieku.

Uroczystości jubileuszowe rozpoczęły się 25 listopada mszą św. celebrowaną w Jej domu przez ks. Tomasza Star-ca. Liczne uczestnictwo w nabożeństwie byłych uczniów, sąsiadów oraz obecność prof. prof. Eleonory i Kazimierza Majchrowiczów świadczą o tym, że Jubilatka darzona jest dużym szacunkiem. Potem była moc życzeń i spotkanie przy herbacie i ciastkach, przeplatane wspomnieniami.

8 grudnia w gronie koleżanek i kolegów odwiedziliśmy Jubilatkę, przekazali Jej życzenia:

Pan Bóg rozdaje różne talenty,raz jest to mądrość, zdrowie, uroda;nie każdy umie je wykorzystać,więc się marnują – to wielka szkoda.Niekiedy jednak tak się zdarzy,że ktoś potrafi talenty pomnożyć,

Page 24: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

24 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

przekazać innym, co otrzymał w darze,miłość i serdeczność wokół siebie tworzyć.Podawać serce swe na dłoni,dzielić się dobrem znakomicie,dlatego Stwórca mu zapewniłmiłość, szacunek i długie życie.

Jadwiga Salamon

Koledzy z młodszego rocznika złożyli Jubilatce życzenia prozą w formie adresu:

Szanowna Pani Profesor!

Nielicznym tylko dane jest obchodzić taki piękny jubile-usz – setną rocznicę urodzin. Przy takich okazjach nie sposób pominąć tego, co było treścią całego życia. Jeżeli człowiek po-przez swoją działalność przysporzył dobra, miłości, mądrości, wiedzy, wzajemnego zrozumienia – to życie jego jest owocne i godne. Tak postrzegamy życie Pani Profesor, która zawsze była przykładem i nas uczyła, że „cztery kąty to za mało, żeby życie miało sens”. Tego otwarcia na drugiego człowieka doświadczyliśmy przed laty jako uczniowie tuchowskiego liceum. Wiedzieliśmy, że z różnymi sprawami, uczniowskimi kłopotami możemy się zwrócić do Pani Profesor i zostaniemy wysłuchani i zrozumiani. Taki obraz naszej „Pacanki” zacho-wamy we wdzięcznej pamięci.

Stwierdzają to – wraz z życzeniami zdrowia i wielu jeszcze lat życia – przedstawiciele maturzystów z roku 1959

Teresa Sułkowska, Andrzej Sajdak, Andrzej Wiśniowski, Józef Kozioł

A potem przy herbacie i torcie było wiele wspomnień przede wszystkim z Panią Profesor w roli głównej.

A wspominali i raczyli się jubileuszowym tortem byli uczniowie: Maria Czenczek, Józef Jackowicz, Lidia Kumor, Kazimierz Maniak, Jadwiga Salamon, Julian Śliwiński oraz przedstawiciele młodszego rocznika: Andrzej Sajdak i Józef Kozioł.

I w ten sposób powstał ten koleżeński dwugłos serdeczny o naszej Pani Profesor.

Józef KoziołWyrazy wdzięczności należą się pani Bożence, która –

jak zwykle – czuwała przy Pani Profesor, troszczyła się o Jej kondycję i przyjęcie odwiedzających.

Page 25: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

25Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

„kto czyta książki żyje podwójnie”Umberto Eco

Już od stu lat Biblioteka Publiczna w Tuchowie wzbogaca życie wszystkim, którzy ciekawi są nowych światów, skrytych w okładkach książek. Właśnie w listopadzie 1911 roku ukończono budowę „Sokoła”; to tam Towarzystwo Szkoły Ludowej urządziło bibliotekę, która z biegiem lat przekształciła się w dzisiejszą bi-bliotekę publiczną.

Każda biblioteka to żywa instytucja, tworzą ją zarówno bibliotekarze, jak i czytelnicy. Przez sto lat o losy biblioteki trosz-czyło się wielu wybitnych bibliotekarzy. Pierwszymi w ujęciu chronologicznym byli: Adolf Wojtanowski, Maria Chmielowska, Leopold Kluger – pracowali tu od 1911 do wybuchu II wojny światowej. W kronikach biblioteki zapisano, że była ona czynna dwa razy w tygo dniu, w godzinach popołudniowych; opłata, którą pobierano od wszyst kich korzystających, wynosiła 30 gr miesięcznie od tomu.

Podczas II wojny światowej biblioteka nie prze rwała swojej działalności. Ówczesny bibliotekarz Władysław Rudnicki wypoży-czał książki, chociaż było to bardzo niebezpiecz ne. Pięciokrotnie przenosił zbiory do różnych lokali. Część księgozbioru ukrywał w prywatnych domach, na strychach i w piwnicach. Pod koniec wojny, w lipcu 1944 r., niemieckie starostwo wydało na kaz prze-wiezienia zbiorów do Tarnowa, gdzie miały spłonąć (podobnie jak część tar nowskich); wówczas to uratował je od zagłady burmistrz Tuchowa -Jan Eilmes.

Do reaktywowania po wojnie Biblioteki Miejskiej przyczynili się Le opold Kluger i Władysław Rudnicki. Powstała wówczas w Tu-chowie także druga biblioteka - Gminna Biblioteka Publiczna, której celem było utrzymywanie aż 11 punktów bi bliotecznych w gmi-nie. Mieściła się ona w sali posiedzeń Gminnej Rady Narodowej, gdzie pozostała do 1950 r., po czym trafiła do domu prywatnego przy rynku, zajmując wraz z Biblioteką Miejską pomieszczenie po zlikwidowanej restauracji. I tak współistniały do 1955 roku, kiedy to zostały połączone w jedną placówkę, którą następnie na krótko przeniesiono do „Sokoła”, by w 1957 znów umieścić ją w ratuszu, gdzie kilkakrotnie zmieniała sale.

W 1982 r. w związku z remontem ratusza trafiła do piwnic Rejonowego Przedsię biorstwa Gospodarki Komunalnej przy ulicy Jana Pawła II.

W 1991 roku księgozbiór umieszczono w Domu Kultury, a po generalnym remoncie w 2008 r. kolejny już raz przeniesiono zbiory Biblioteki do nowych pomieszczeń po stronie południowej. Jest tu miejsce na wypożyczalnię dla dorosłych, przestronną czytelnię, także na osobne pomieszczenie dla istniejącego od 1987 r. oddziału dla dzieci i młodzieży.

Powojenną historię biblioteki w Tuchowie tworzyli: Władysław Rudnicki, Stefan Gątarski, Gabriela Dobrowolska, Maria Okaz, Maria Gądek, Alina Pazdur, Zofia Nicpoń, Stanisława Sajdak - Pach, Janina Chruściel, Dorota Dobarska, Bożena Wrona, Joanna Koterba, Monika Kapka, Katarzyna Skultecka oraz Ewa Bućko.

Dziś biblioteka posiada dwie filie: w Jodłówce Tuchowskiej i Siedliskach.

Historia tej w Jodłówce Tuchowskiej rozpoczyna się od 1947 roku. Zmieniała ona pięciokrotnie swoją lokalizację: od starego

drewnianego budynku, niespełniającego podstawowych wymogów przechowywania i udostępniania zbiorów, do pięknego lokalu po zlikwidowanym barze „Jodełka” (od stycznia 1993). Filia została wyremontowana gruntownie w 2010 roku. Dzięki Fundacji Jana Amosa Komeńskiego utworzono kącik małego czytelnika, wypo-sażony w książki oraz gry edukacyjne. Od samego początku przez 35 lat (do lutego 1991) bibliotekę prowadziła Barbara Markiewicz. Po niej aż do chwili obecnej - Maria Wabno.

Filia w Siedliskach pierwszą siedzibę miała w budynku gromadz-kim, w 1978 r. przeniesiono ją do domu prywatnego, gdzie funkcjono-wała do 1993, kiedy to znalazła siedzibę w remizie OSP. Bibliotekarze prowadzący tę placówkę to: Stanisława Węgrzyn, Stanisława Wantuch, Stanisława Sajdak-Pach, Edyta Gnat, a obecnie Anna Czopek

Czym zajmuje się biblioteka? Odpowiedź wydaje się prosta, przede wszystkim realizuje swoje cele statutowe, czyli gromadzi księgozbiór, ale również bibliotekarze opracowują go, przechowują i udostępniają. Oprócz tego prowadzą działalność informacyjną, edukacyjną, kulturalną, a także promują nasze miasto.

W 1911 r. zaczynaliśmy od księgozbioru liczącego 300 książek, dziś stan zbiorów wynosi 64653 woluminy, z czego 40824 w Tu-chowie, 9994 w Siedliskach, a 13835 w Jodłówce. Liczby te wciąż wzrastają, gdyż stale zaopatrujemy się w nowości wydawnicze. Nasze starania o jak najatrakcyjniejszą ofertę są doceniane; w tu-chowskiej bibliotece i jej filiach zarejestrowanych (zapisanych) jest 3729 czytelników i mamy po nad 86000 wypożyczeń rocznie.

Od lat umożliwiamy kontakt nie tylko z literaturą, ale również z jej twórcami, organizując spotkania autorskie. Zapisy w kronikach wymieniają m.in. Stanisława Grzesiuka, Władysława Bodnickiego, Stanisława Pagaczewskiego, Jana Józefa Szczepańskiego, Tadeusza Śliwiaka, Jalu Kurka, Krystynę Szlagę, Juliana Kawalca, Andrzeja Grabowskiego, Martę Fox, Krzysztofa Petka, Wiesława Drabika, Beatę Ostrowicką oraz Ewę Stadműller.

Przygotowujemy wystawy, lekcje biblioteczne, kiermasze książek, prelekcje, konkursy plastyczne i czytelnicze, warsztaty dla maturzystów, szkolenia dla seniorów, wycieczki. Prowadzimy wypożyczalnię międzybiblioteczną. Od 1974 r. w dziale informacji regionalnej gromadzimy materiały o Tuchowie. Do tradycji należy już Tuchowski Maraton Głośnego Czytania organizowany w czerw-cu każdego roku przez wszystkie placówki. Przy bibliotece działają dwa Dyskusyjne Kluby Książki.

Idąc z duchem czasu, wprowadzamy zmiany również w samej bibliotece. Od 2009 roku uczestniczymy w Programie Rozwoju Bi-bliotek, dzięki czemu pozyskaliśmy wysokiej jakości sprzęt kompu-terowy, multimedialny, kserokopiarki, faksy oraz aparaty cyfrowe. Mamy swoją stronę internetową www.biblioteka.tuchow.pl, na której dostępny jest m.in. katalog on-line zbiorów bibliotecz-nych. W grudniu 2009 powstał także nowy projekt pod nazwą Tuchowska Biblioteka Cyfrowa.

Ostatnio realizujemy programy:• Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce - Mała Galeria BP

w Tuchowie • Fundacji Ośrodka Karta - Projekt cyfrowe Archiwa Tradycji

Lokalnej

100-lecie Biblioteki publicznej w tuchowie

Page 26: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

26 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

• Akademii Orange „Biblioteki z Inter-netem TP”- bezpłatny internet

• Fundacji Rozwoju Dzieci im. J. A. Komeńskiego Projekt - biblioteczne

zajęcia dla dzieci i rodziców. Biblio-teczka dla najmłodszych.

Pragniemy stworzyć bibliotekę na miarę potrzeb XXI wieku, spełniającą wymagania społeczeństwa informacyjne-go, wpisującą się w potrzeby środowiska lokalnego.

Uroczystości jubileuszowe Biblioteki publicznej w tuchowie

„Biblioteka Publiczna to lokalne wrota do wiedzy; umożliwia ona rozwój kultu-ralny jednostki i grup społecznych” – tą definicją biblioteki, pani dyrektor Bożena Wrona rozpoczęła uroczystość jubileuszo-wą z okazji 100-lecia Biblioteki Publicznej w Tuchowie 4 listopada br. w sali kino-wej kina” Promień”. Wśród przybyłych gości byli m.in. poseł na Sejm RP Michał Wojtkiewicz, Burmistrz Tuchowa Mariusz Ryś, Przewodniczący Rady Miejskiej w Tu-chowie Ryszard Wrona, Wiceburmistrz Tuchowa Kazimierz Kurczab, radni Rady Miejskiej w Tuchowie, dyrektor Woje-wódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie Jacek Woźniakiewicz, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tarnowie Ewa Stańczyk, dyrektorzy bibliotek z powiatu tarnowskiego oraz kierownik działu tere-nowego Tadeusz Trytek.

Po przywitaniu gości odbyła się projekcja filmu podsumowującego 100 lat działalności Biblioteki Publicznej w Tuchowie, powstał on we współpracy z zespołem promocji Urzędu Miejskiego w Tuchowie.

Po obejrzeniu filmu nastąpiły oko-licznościowe przemówienia, gratulacje i podziękowania. Dyrektor Biblioteki wręczyła listy gratulacyjne emerytowa-nym bibliotekarzom za wieloletnią pracę z książką i czytelnikiem oraz trud wniesio-ny w kształtowanie i rozwój tuchowskiej książnicy.

Na ręce pani dyrektor spłynęły rów-nież listy gratulacyjne z wielu instytucji i organizacji, m.in. od:

- Przewodniczącej Stowarzyszenia Bi-bliotekarzy Polskich z Warszawy Elżbiety Stefańczyk;

- Wicemarszałka Województwa Ma-łopolskiego Romana Ciepieli;

- o. Eligiusza Dymowskiego OFM, gwardiana klasztoru pw. Stygmatów św. Franciszka z Asyżu w Krakowie;

- Członka Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich w Warszawie Andrzeja Grabowskiego;

- Przewodniczącej Zarządu Okręgu w Krakowie Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich Jadwigi Kosek;

- Byłej Dyrektor Wojewódzkiej Bi-blioteki Publicznej w Tarnowie Zofii Rogowskiej

Zwieńczeniem uroczystości było spotkanie z Jarosławem Kretem, dzien-nikarzem telewizyjnym, fotografem i po-dróżnikiem. Uczestnicy spotkania mieli możliwość zakupu jego książek, był także czas na krótką rozmowę i pamiątkowe fotografie.

Serdecznie dziękujemy wszystkim przybyłym gościom za udział w uroczy-stościach, cieszymy się, że mamy tak wielu sympatyków.

Słowa podziękowania należą się tak-że wszystkim tym, którzy wnieśli wkład w przygotowanie jubileuszu.

(Z okazji stulecia Biblioteka wydała również swój folder i zakładki.)

Wszystkie informacje oraz film i zdjęcia z uroczystości można znaleźć na stronach www.tuchow.plorazwww.biblioteka.tuchow.pl

Bożena Wrona, Kinga Kulas

10 lat szkolnego koła pckw zespole szkół ponadgimnazjalnych

w tuchowieKażdy z nas słyszał o społecznej akcji

krwiodawstwa, której celem jest pozyska-nie tego cennego płynu ratującego ludzkie życie. Krew pobiera się od dawców krwi w stacjach krwiodawstwa stacjonarnych lub mobilnych – w specjalnych autobusach. W Polsce krew oficjalnie oddaje się tylko honorowo, czyli bezpłatnie. Zabieg trwa od kilku do kilkunastu minut. Jednora-zowo pobiera się ok. 450 ml. Ubytek ten u większości ludzi nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Dawca otrzymuje posiłek regeneracyjny oraz dzień wolny od pracy lub zajęć szkolnych. Dawcą krwi może zostać każdy, kto ukończył 18 lat i jest zdrowy. Oddawanie krwi jest całkowicie bezpieczne i odbywa się według ustalonej

Page 27: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

27Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

procedury: kandydat najpierw wypełnia lub uzupełnia kwestionariusz o stanie zdrowia, a następnie przechodzi badanie lekarskie. Kolejnym krokiem jest badanie morfologii krwi. Pozytywne wyniki kwalifikują kandy-data do oddania krwi.

W naszym tuchowskim regionie jest wiele instytucji, które co jakiś czas orga-nizują akcje honorowego krwiodawstwa. Wśród nich wyróżnia się Koło PCK działa-jące w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem w Tuchowie. Już od dziecięciu lat organizuje

corocznie akcje krwiodawstwa. Łącznie przez dziesięć lat członkowie naszego Honorowego Klubu Dawców Krwi oddali ponad 337 litrów krwi, zajmując pierwsze miejsca w powiecie w latach 2005, 2007, 2010, a w 2011 – II. Wśród uczniów naszej szkoły jest wielu chętnych do niesienia ta-kiej formy pomocy potrzebującym. Często zdarza się, że liczba chcących oddać krew przekracza możliwości techniczne zespołu medycznego pobierającego krew. Duża część krwiodawców nie kończy na jedno-razowym oddaniu krwi, ale przystępuje do

tej akcji systematycznie i czyni to nie tylko w szkole, ale i poza nią, np. w Tarnowie.

Nasze szkolne Koło PCK oprócz akcji honorowego krwiodawstwa prowadzi inne akcje, jak choćby zbiórkę pieniędzy na rzecz dzieci z rodzin wielodzietnych oraz podej-muje propagowanie wśród uczniów i ich rodzin zdrowego trybu codziennego życia, np. walki z nałogami.

PCK uczy także udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej w nagłych wy-padkach i organizuje kursy pierwszej po-mocy, zakończone egzaminem i wydaniem certyfikatu, potwierdzającego zdobyte umiejętności

Dziesięciolecie naszego szkolnego Koła PCK to czas różnych podsumowań, ale to również czas podejmowania nowych wy-zwań. Życzymy wszystkim, którzy działają w tym Kole oraz tym, którzy włączają się w organizowane akcje, dalszych sukcesów. Niech te podejmowane akcje przyczynią się do uwrażliwienia młodych ludzi na potrze-by innych, których w tych czasach jest tak wielu. Niech w następnych latach działalno-ści nie zabraknie chętnych do wypełniania tego chrześcijańskiego i humanitarnego obowiązku pomocy temu, kto stoi obok i potrzebuje wsparcia.

Opiekun Koła PCKMarian Zych

eliminacje do BędzinaPierwszym zwiastunem nadchodzą-

cych świąt Bożego Narodzenia w Tuchowie są eliminacje do Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek organizowane przez Dom Kultury i Sanktuaryjny Chór Mieszany w Tu-chowie. 15 grudnia w sali widowiskowej swój kolędowy program przedstawili wyko-nawcy z regionu południowej Polski, m.in.: z Biecza, Brzeska, Chojnika, Gromnika, Ilkowic, Jankowej, Kamionnej, Kowalowej, Królówki, Libuszy, Lubaszowej, Luszowic, Łoniowej, Mielca, Ptaszkowej, Rożnowic, Szalowej, Szczepanowa, Szynwałdu i Tar-nowa, reprezentowani przez 22 solistów, 9 zespołów, 4 chóry oraz scholę i zespół regionalny. Przewidziany regulaminem festiwalu program (3 kolędy i pastorałki, w tym jedna tradycyjna) oceniało jury w składzie: ks. prof. Andrzej Zając prze-wodniczący oraz Ewa Stanisławczyk i lic. Barbara Gładysz – członkowie. Ich decyzją przepustkę do Będzina otrzymali: solistka Ewa JUDASZ z Tarnowa oraz zespoły: VOX EREMI z Kamionnej, FIAT z Szynwałdu i VI-TIS z Tarnowa.

Prawdziwie świąteczną i rodzinną atmosferę przesłuchań eliminacyjnych stworzyli pracownicy DK i chórzyści, pełniąc rozmaite zadania organizacyjne i zaprasza-jąc na tradycyjny poczęstunek. Uczestnikom eliminacji, instruktorom, dyrygentom i kie-rownikom zespołów serdecznie dziękujemy za udział w tuchowskich przesłuchaniach, a na zbliżające się święta Bożego Narodze-nia i nowy rok składamy życzenia błogo-sławieństwa Bożej Dzieciny oraz zdrowia i wszelkiej pomyślności w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym. Wszystkich muzykujących: solistów, zespoły, chóry i kapele, których nie brakuje w naszym regionie, zachęcamy do podtrzymywania kolędowej tradycji i zapraszamy do udziału w następnej edycji festiwalu w roku 2012. Będzie to dla Tuchowa czas szczególny, bowiem eliminacje odbędą się wówczas po raz piętnasty. Skromny to jubileusz, ale z pewnością zobowiązuje. Zatem do zoba-czenia 13 grudnia 2012 r.

W imieniu organizatorów Janusz Kowalski i Jan Gładysz.

Czytelnikom TW najlepsze świąteczno-noworoczne

życzenia składa zespół Sank-tuaryjnego Chóru Mieszanego. Niech Boża Dziecina błogosławi w życiu, obdarza potrzebnymi łaskami, napełnia radością i po-kojem. Wraz z życzeniami zapra-szamy na tradycyjny koncert kolęd, który odbędzie się w tuchowskim sanktuarium 6 stycznia 2012 r. o godz. 17.00.

Prezes SChM – Stanisław Karaś.

Page 28: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

28 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

pokłosie konkursu Recytatorskiego poezji karola wojtyły

Zapewne długo jeszcze jako ludzie Kościoła i Polacy żyć bę-dziemy tym, co nam przekazał i pozostawił Karol Wojtyła – Jan Paweł II. Naszą pamięć o Nim i wdzięczność za dokonania wyrażać się będzie wznoszeniem pomników i budową obiektów noszących jego imię. W wielu publikacjach pojawiać się będą cytaty z Jego przemówień i homilii, dokonywać się będzie opracowań i aktuali-zacji Jego wkładu w kulturę, a starsze i młodsze pokolenie wkraczać będzie na szlaki wyznaczone przez Niego dla ciągłości drogi, którą kroczył i na którą zapraszał.

Od szeregu już lat mówi się i pisze o Jego osobowości, wy-jątkowym sposobie duszpasterstwa, pielgrzymowania, kontaktu z ludźmi różnego pokroju i przekonania, filozofii itp. Dostrzega się przy tym jego otwartość, umiejętność prowadzenia dialogu, zaangażowania w przeróżne ruchy i akcje, patriotyzm… Ta lista się wydłuża, poszerza i wzbogaca coraz to nowymi odkryciami. A au-torom towarzyszy intencja, by je utrwalić, opisać i zakomunikować społeczeństwu.

Sprawą godną uwagi i refleksji jest bezsprzecznie Jego twór-czość literacka, Jego poezja. Wykazał się w niej bogactwem słowa i rozmiarem zainteresowań, tak w wymiarze ściśle kapłańskim, jak również społecznym. Zapewne jest to dziedzina, którą podejmuje się i podejmować będzie na wszystkich poziomach i szczeblach szkół (od podstawowej po specjalistyczne uczelnie).

Cieszy fakt, że to zagadnienie nie uszło uwagi naszego środo-wiska. Wyrazem zaś konkretyzacji odniesienia był zrealizowany już po raz drugi konkurs recytatorski poezji Karola Wojtyły, który pod hasłem: „Szukałem was, a wy teraz przyszliście do mnie” został przeprowadzony w sali parafialnej klasztoru Redemptorystów w Tuchowie 25 października 2011 roku. Na jego czele stanęli or-ganizatorzy: Zespół Szkół w Tuchowie, proboszcz – kustosz bazyliki mniejszej Nawiedzenia NMP i św. Stanisława w Tuchowie oraz burmistrz miasta, który objął patronat honorowy. Nad całością czu-wała p. Katarzyna Skrzyniarz. Idei przyświecała wzniosłość celów:

- popularyzacja poezji Jana Pawła II,- złożenie hołdu papieżowi – Polakowi (błogosławionemu),- poszukiwanie i promowanie młodych talentów,- rozbudzanie zainteresowania poezją,- szacunek dla twórczości artystycznej i literackiej,- możliwość prezentacji swoich umiejętności przed publiczno-

ścią i komisją konkursową.Pomysł spotkał się z dosyć szerokim odzewem. Do konkursu

stanęły placówki szkolne takich miejscowości, jak: Joniny, Lubaszo-wa, Wróblowice, Tuchów, Pleśna, Turza, Bruśnik, Wola Lubecka, Ciężkowice, Gromnik, Swoszowa, Lichwin, Dąbrówka Tuchowska, Bistuszowa, Lubcza, Olszyny, Burzyn, Siedliska, Karwodrza, Ołpiny i Siemiechów. Uczennice i uczniowie zaprezentowali repertuar składający się z następujących utworów: „Opowieść o drzewie zranionym”, „Dalekie wybrzeża ciszy”, wybrane sonety, „A gdy przyszedł Dawid do ziemi macierzy swej”, „Obraz i podobieństwo”, „Zdumienie”, „Pieśń o Bogu ukrytym”, „ Do sosny polskiej”, „Tryptyk rzymski”, „Profile Cyrenejczyka”, „Rozmowa Ojca z Synem w krainie Moria”, „Mysterium Meum Mihi”, „ Pamięci towarzyszy pracy”, „Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, „Niewidomi”.

Wspomnieć należy, że uczestnikami konkursu mogli być ucznio-wie kl. VI szkoły podstawowej i gimnazjaliści. Występy oceniała powołana na tę okoliczność komisja konkursowa w składzie:

o. Stanisław Gruszka CSsRJan DuszaBogusław Maciaszek.Jury dokonało prezentacji uczniów i ogłosiło następujące

wyniki:W kategorii szkół podstawowych:I miejsce: Zuzanna Gaj (Ciężkowice)II miejsce: Karolina Augustyn (Bistuszowa)III miejsce: Kinga Pacana (Lubaszowa)Wyróżnienia: Karolina Kozioł (Tuchów), Anna Złotnik (Pleśna),

Aneta Smoleńska (Ciężkowice), Daria Michoń (Bistuszowa), Piotr Wszołek (Olszyny).

W kategorii gimnazjów:I miejsce: Gabriela Markowicz (Turza)II miejsce: Joanna Drogoś (Pleśna)III miejsce: Jagoda Wrona (Tuchów)Wyróżnienia: Aleksandra Ogiela (Siedliska), Alicja Kukułka (Tu-

chów), Justyna Ryba (Ołpiny), Paulina Szarkowicz (Siemiechów), Weronika Krawczyk (Bruśnik).

Wszyscy uczestnicy wykazali się dużym zaangażowaniem w opanowaniu tekstu i przekazie niełatwej – jak na tak młody wiek – treści. Należą się szczere słowa uznania nie tylko laure-atom, ale także pozostałym recytatorom oraz przygotowującym ich nauczycielom. Gratulujemy także rodzicom i szkołom za wkład w to dzieło. Gra warta jest świeczki. Chociaż może czasem zaświta myśl, że tyle zapału i starania, a efekt końcowy nie satysfakcjonuje w pełni, warto się potrudzić, a na przyszłość będzie lepiej. Niech przedsięwzięcie znajduje kontynuację. Niech owocuje znajo-mością i naśladownictwem błogosławionego naszego Rodaka i Tuchowskiego Pielgrzyma, a On niech wyprasza wszelkie dobro dla nauczycieli, wychowawców oraz tych, którzy czerpią z wiedzy i doświadczenia swych poprzedników podejmujących trud dosko-nalenia siebie i ubogacania swego otoczenia.

o. Stanisław Gruszka

Page 29: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

29Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

h Rozstrzygnięte zostały konkursy, fotograficzny i literacki, związane z IV Rajdem im. T. Wantucha. W tym pierwszym zwycięzcą okazał się Szymon Kiełtyka z ZS w Siedliskach, II miejsce zajęła Daria Dąbrowska z ZSP w Tuchowie. W konkur-sie literackim I miejsce zajęła Alicja Jantoń z ZS w Tuchowie, II – Filip Jagiełło z ZS w Siedliskach, III – ex aequo Katarzyna Majchrowicz z ZS w Siedliskach i Maria Łątka z ZS w Burzynie. Pracę laureatki zamieszczamy poniżej.

Jesienny Rajd im. tadeusza wantucha –

nowe doświadczenie30 września odbył się IV Rajd im. Tadeusza Wantucha szlakiem

„Wokół Tuchowa”. Organizatorem było Towarzystwo Miłośników Tuchowa. Brała w nim udział młodzież z różnych miejscowości naszej gminy, przemierzając odcinek szlaku „Wokół Tuchowa” i poznając najbliższe okolice. Dla naszej klasy rozpoczął się on o godz. 8.30 zbiórką pod Domem Kultury. Tu właśnie po połączeniu z grupą z Burzyna i tuchowskiego ZSP rozpoczęła się nasza wspólna rajdowa przygoda.

Wyruszyliśmy pod okiem przewodnika p. Piotra Firleja. To on właśnie poprowadził całą wyprawę od początku do końca. Pierwszym przystankiem była tablica przy deptaku wiodącym w kierunku rynku, która informuje o przebiegu całego szlaku. Tutaj otrzymaliśmy wszystkie wskazówki co do kolejnych etapów rajdu. Realizując je po kolei, p. Piotr podkreślił szczególne znaczenie miejsc związanych z historią Tuchowa. Jednym z kolejnych kroków było podziwianie krajobrazu naszego miasta, co jest możliwe z górnych partii ul. Okólnej. I tak po kolei na naszym szlaku znalazły się cmen-tarze: na Garbku, kaplica Rozwadowskich, będąca ich grobowcem rodzinnym, stary cmentarz wraz z wojskowym koło wiaduktu. Tak więc w jednej pigułce otrzymaliśmy przyjemne z pożytecznym.

Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do amfiteatru, gdzie w miejscu ześrodkowania czekały na młodych turystów konkursy (m.in. wiedzy o szlaku i Tuchowie, piosenki rajdowej) oraz ciepły posiłek. Tu odbyło się spotkanie, które prowadził p. Józef Kozioł.

Podzielił się z nami swoją wiedzą na temat szlaku, zainteresował opowieścią o samym Tadeuszu Wantuchu. Jego opowiadanie było bardzo interesujące – stworzyło żywy obraz, podkreślając ważność tego tuchowianina dla idei rajdu. Kolejnym ważnym punktem dnia było spotkanie z p. Kazimierzem Karwatem, który jest przedsta-wicielem tuchowskiego światka artystów. Dlatego właśnie to on zaprezentował i przybliżył nam znaczenie i historię rzeźb, które od dwóch miesięcy zdobią alejkę deptaka wiodącego w kierunku Domu Kultury. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat różnych wydarzeń, niekiedy na skalę międzynarodową, które od-bywają się w Tuchowie, a o których często niejeden z moich rówie-śników w ogóle nie wie. Dowiedzieliśmy się, że rzeźby są efektem europejskiego konkursu. Moim zdaniem, tego typu wydarzenia kulturalne odbywają się zbyt rzadko, tradycja się zaciera na rzecz tego, co nowoczesne, lecz nie zawsze tak wartościowe. Na zakoń-czenie rajdu kino „Promień” zaprezentowało filmy o Tuchowie, po czym poznaliśmy laureatów ogłoszonych wcześniej konkursów, którym zostały wręczone drobne upominki. Naszymi pamiątkami, oprócz zdobytej wiedzy, są plakietki, które otrzymaliśmy z okazji udziału w rajdzie.

Jesteśmy wdzięczni organizatorom za to nowe doświadczenie, którego byliśmy uczestnikami. Będąc mieszkańcami Tuchowa, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ile piękna on w sobie kryje i zawsze czymś jest nas w stanie zaskoczyć. Swoimi przeżyciami chętnie podzielimy się z innymi, sami zaś wzbogaciliśmy się o nową wie-dzę i doświadczenie, zdając sobie sprawę z tego, co tak naprawdę powinno mieć nadrzędne znaczenie w życiu.

Alicja Jantońkl. III b Publicznego Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego

w Tuchowie

h Prace nad III tomem „Kamieni milowych. Ludzie” weszły w fazę redakcyjną. Ze względu na rozległość materiału i jego specyfikę Zarząd TMT zamierza utworzyć radę redakcyjną jako organ opiniotwórczy i doradczy, do którego zaprosi przedstawicieli różnych środowisk. Rada opiniowałaby dobór postaci, których biogramy winny się znaleźć w leksykonie, jak również kształt tegoż leksykonu.

Przewodniczący Zarządu TMTTomasz Wantuch

Z ŻYCIA TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW TUCHOWA

Tuchoviana wzbogaciły się o dwie kolejne publikacje:Krajobrazy i zabytki ziemi tuchowskiej w akwarelach i opisach

Andrzeja B. Krupińskiego. Jest to pewnego rodzaju kontynuacja wy-danej w 2004 r. Teki tuchowskiej tegoż autora, która zawiera rysunki obiektów, ta zaś – akwarele.

Pokłosie tuchowskich jubileuszy. Zawiera ona materiały z sesji naukowych, zorganizowanych z okazji 650-lecia i 670-lecia Tuchowa, pod redakcją Aleksandra Kowalika i Józefa Kozioła. Stanowi jak gdyby końcowy akcent jubileuszowych obchodów. Interesujący się historią Tuchowa znajdą w niej wiele informacji dotyczących dziejów miasta, jego wyglądu, organizacji życia, struktury i działalności władz miejskich, życia kulturalnego, religijnego, szkolnictwa, sztuki sakralnej Tuchowa i jego zabytków, działalności benedyktynów i redemptorystów; słowem - wypełniony bogatą treścią obraz Tuchowa w ciągu wieków.

[Red.]

Page 30: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

30 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

ZAWODY SZKÓŁ PODSTAWOWYCH

04.10. - MISTRZOSTWA GMINY W HALOWEJ PIŁCE NOŻNEJ DZIEWCZĄT (UCZESTNICTWO 9 SZKÓŁ)

1 m. SP Dąbrówka 2 m. SP Buchcice 3 m. SP Karwodrza05.10. - MISTRZOSTWA GMINY W HALOWEJ PIŁCE

NOŻNEJ CHŁOPCÓW (UCZESTNICZYŁO 11 SZKÓŁ) 1 m. SP Karwodrza 2 m. SP Tuchów 3 m. SP Burzyn10.10. - GROMNIK – PÓŁFINAŁ POWIATOWY W HPN

DZIEWCZĄT (UCZESTNICZYŁO 8 MISTRZÓW GMIN) 1 m. SP Dąbrówka T.11.10 CIĘŻKOWICE – PÓŁFINAŁ POWIAT. W HPN

CHŁOPCÓW (UCZESTNICZYŁO jw.) 1 m. SP Karwodrza18.10. - GROMNIK – FINAŁ POWIATOWY W HPN DZIEW-

CZĄT 1 m. SP Dąbrówka T.16.11. - TUCHÓW – ZAWODY REJONOWE w HPN

DZIEWCZĄT (UCZESTNICZĄ MISTRZOWIE 4 PO-WIATÓW)

1 m. SP nr 1 Tarnów 2 m. SP Dąbrówka T. – największy sukces sportowy szkoły

w grach zespołowych 3 m. SP Bolesław14.12. - MISTRZOSTWA GMINY W SZACHACH DZIEW-

CZĄT (UCZESTNICZYŁO Z 8 SZKÓŁ 20 DZIEWCZĄT) 1 m. Weronika Poręba– SP ŁOWCZÓW 2 m. Kinga Sobarnia – SP ŁOWCZÓW 3 m. Angelika Ciupek– SP ŁOWCZÓW DRUŻYNOWO 1 m. SP Łowczów 2 m. SP Lubaszowa 3 m. SP Dąbrówka14.12. - MISTRZOSTWA GMINY SZACHACH CHŁOP-

CÓW (UCZESTNICZYŁO 29 CHŁOPCÓW Z 10 SZKÓŁ) 1 m. Rafał Poręba– SP Łowczów 2 m. Adrian Gaus– SP Piotrkowice 3 m. Albert Surmacz– SP Tuchów DRUŻYNOWO 1 m. SP Łowczów 2 m. SP Tuchów 3 m. SP Piotrkowice

ZAWODY SZKÓŁ GIMNAZJALNYCH

6.10. - MISTRZOSTWA GMINY W HALOWEJ PIŁCE NOŻ-NEJ DZIEWCZĄT (UCZESTNICZYŁO 5 SZKÓŁ)

1 m. Tuchów 2 m. Siedliska 3 m. Jodłówka07.10. - MISTRZOSTWA GMINY W HALOWEJ PIŁCE

NOŻNEJ CHŁOPCÓW (UCZESTNICZYŁO 5 SZKÓŁ) 1 m. Karwodrza 2 m. Siedliska 3 m. Tuchów12.10. - CIĘŻKOWICE – PÓŁFINAŁ POWIATOWY W HPN

DZIEWCZĄT (UCZESTNICZĄ MISTRZOWIE 8 GMIN) 3 m. Tuchów13.10. - CIĘŻKOWICE – PÓŁFINAŁ POWIATOWY W HPN

CHŁOPCÓW (UCZESTNICZĄ jw.) 1 m. Karwodrza03.11. - TUCHÓW – FINAŁ POWIATOWY W HPN CHŁOP-

CÓW 1 m. Karwodrza15.11. - GROMNIK – ZAWODY REJONOWE HPN CHŁOP-

CÓW (UCZESTN. MISTRZOWIE 4 POWIATÓW) 1 m. Karwodrza24.11. - TUCHÓW – FINAŁ WOJEWÓDZKI HPN CHŁOP-

CÓW 1 m. Wadowice 2 m. Brzezna 3 m. nr 16 Kraków 6 m. Karwodrza – największy sukces szkoły w grach zespoło-

wych15.12. - MISTRZOSTWA GMINY W SZACHACH DZIEWCZĘTA CHŁOPCY 1 m. Aneta Wiatr 1 m. Sebastian Surdel (Tuchów) (Karw.) 2 m. Agata Wabno 2. m. Daniel Roczniak (Jodł.) (Tuchów) 3 m. Dominika Wabno 3 m. Maciej Pypeć (Jodł.) (Burzyn) DRUŻYNOWO DRUŻYNOWO 1 m. Jodłówka 1 m. Karwodrza 2 m. Tuchów 2 m. Tuchów 3 m. Karwodrza 3 m. Burzyn

15.11. - Na sesji Rady Powiatowej w Tarnowie odbyło się podsu-mowanie współzawodnictwa sportowego szkół za rok szkolny 2010/2011. (w 3 kategoriach)

Doskonałe miejsca w tej klasyfikacji zajęły tuchowskie szkoły, w których działalność sportowa uczniów, prowadzona przez nauczycieli wf i dyrektorów, odgrywa znaczącą rolę w wycho-waniu młodego pokolenia.

1 m. Gimnazjum Tuchów 2 m. SP Tuchów 2 m. ZSP Tuchów 4 m. LO Tuchów

(M.S.)

Tuchowski sport szkolny

Page 31: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

31Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

PIŁKA NOŻNA – ROZGRYWKI MŁODZIEŻOWE

We wrześniu obył się cykl turniejów o Puchar Premiera D. TuskaDrużyna UKS „Sokół” Tuchów (I klasa sportowa gimnazjum)

wygrała zawody eliminacyjne w Pleśnej, Tarnowie i Gdowie, zajmując ostatecznie w turnieju wojewódzkim, rozgrywanym w Myślenicach, IX miejsce.

20-23.10. - OPOLE – finał centralny Ogólnopolskiego Turnieju Piłki Nożnej „Mała piłkarska kadra czeka” organizowany przez krajowe zrzeszenie LZS.

17.11. - Kraków – wojewódzki turniej LZS w halowej piłce nożnej (rocznik 1997-98)

1 m. Tuchovia Tuchów Król strzelców – Filip Płachno (9 bramek). Najlepszy bramkarz – Bartłomiej Banek. (M.S.)

JUDO

15.10. - Myślenice – Wojewódzki Turniej Rankingowy Młodzi-ków (rocznik 1998-1999)

3 m. Jakub Bernal (38 kg) 3 m. Maciej Kras (50 kg)29.10. - Wrocław – Otwarte Międzynarodowe Mistrzostwa

Wrocławia 5 m. Justyna Reczkowska (57 kg) – juniorka młodsza 5 m. Filip Łątka (81 kg) - junior

Slovakia Open Cup- O5. 11

Udany występ Filipa ŁątkiW miejscowości Galanta (Słowacja) z udziałem zawodników

z Czech, Słowacji, Węgier i Polski odbył się Międzynarodowy Turniej Judo Slovakia Open Cup. Doskonale w tych zawodach zaprezentował się zawodnik tuchowskiej sekcji judo junior Filip Łątka.

Podopieczny trenera Marka Srebro zdobył złoty medal w kat. 81 kg. W pierwszej walce wygrał przed upływem regulaminowego czasu ze Słowakiem Romanem Smidem, w drugim pojedynku zwyciężył przez waza-ari innego zawodnika gospodarzy Stefana Michalcina.

W walce półfinałowej Łątka pokonał przed czasem Węgra Balazsa Hincze, w finale raz jeszcze udowodnił swą wyższość nad Michalcinem. tym razem wygrywając przez ippon.

X Międzynarodowy Turniej Młodzików i Dzieci w Judo

Jedlicze. 05.11.2011 W dniu 05.11.2011 r. w Jedliczach odbył się X Międzynarodo-

wy Turniej Judo Młodzików i Dzieci z okazji święta Niepodle-głości. Organizatorem zawodów był UKS Piętnastka Krosno.

W turnieju uczestniczyli zawodnicy „Sokoła” Tuchów, zajmu-jąc następujące lokaty:

I m. Natalia Wzorek (kat. 27 kg), II m. Dawid Więcek (kat. 33 kg), II m. Gabriela Gut (kat. 33 kg), II m. Ewelina Wójcik (kat. 52 kg), III m. Karolina Karwat (kat. 30 kg), III m. Jakub Bernal (kat. 38 kg), III m. Michał Wójcik (kat. 60 kg),

III m. Michał Bujak (kat. 73 kg). Trenerami medalistów są Marek Srebro, Krzysztof Gut i Paweł

Słowik.

Mikołajkowy Turniej Dzieci w Judo

Bochnia, 04.12.2011 Wyniki zawodników z Tuchowa: I m.- Natalia Wzorek (27 kg) I m.- Hubert Starzyk (40 kg) II m.- Karol Dudek (33 kg) II m - Gabriela Gut (36 kg) II m. - Filip Bień (60 kg) III m.- Miłosz Mikos (33 kg) III m.- Filip Sajdak (38 kg) III m.- Michał Wójcik (+60 kg) Trenerami zawodników są: Marek Srebro. Krzysztof Gut.

Paweł Słowik.

Grand Prix o Puchar Białej Gwiazdy Dzieci w Judo

Kraków, 03.12.2011 Wyniki zawodników UKS „SOKÓŁ” Tuchów: I m. - Natalia Wzorek (27 kg) I m. - Kamil Poręba (42 kg) I m. - Mateusz Poręba (52 kg) III m. - Jakub Banach (30 kg) III m. - Dawid Więcek (33 kg) W czterech cyklicznych turniejach o Puchar Białej Gwiazdy

rywalizowały 24 kluby. Końcowa drużynowa klasyfikacja (6. najlepszych drużyn):

I m. - T S „WISŁA” Kraków II m. - UKS „GROT” Kraków III m. - AKS Strzegom IV m. - UKS „SOKÓŁ” Tuchów V m. - „MILLENIUM” Rzeszów VI m. - AZS Opole

Page 32: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

32 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

sukcesy piłkarskie uczniów zespołu szkół w karwodrzy

Jesień dla młodych piłkarzy z ZS w Kar-wodrzy była wyjątkowo szczęśliwa. Najpierw mieszana drużyna, składająca się z uczniów 6 klasy SP i 1 klasy gimnazjum, zajęła II miejsce w organizowanych w Pleśnej eliminacjach do II Turnieju Orlików, przegrywając tylko z drużyną z klasy sportowej ZS w Tuchowie (w ubiegłym roku reprezentacja ZS w Kar-wodrzy w tym turnieju awansowała do mi-strzostw województwa, wygrywając turnieje w Pleśnej, a następnie w Bobowej).

Dalej było już tylko lepiej. Reprezentacja chłopców w turnieju Co-

caCola Cup zwyciężyła turniej eliminacyjny w Zalasowej i zajęła II miejsce w eliminacjach wojewódzkich w Tarnowie, gdzie w turnieju zmierzyło się 16 najlepszych drużyn – zwy-cięzców turniejów eliminacyjnych.

W październiku rozpoczęła się przygoda młodych piłkarzy w halowej piłce nożnej. Najpierw zdecydowanie wygrali Gminną Gim-nazjadę w Halowej Piłce Nożnej, strzelając 23 bramki i tracąc tylko 1. Następnie zwyciężyli w półfinałach powiatowych w Cięż-kowicach oraz w Tuchowie, gdzie rozgrywano finały powiato-we. Gospodarzem kolejnego etapu rozgrywek był Gromnik, który reprezentowała drużyna dziewcząt – mistrzyń powiatu tarnowskiego w halowej piłce nożnej. W turnieju, zarówno w kategorii dziewcząt, jak i chłopców, spotkały się najlepsze drużyny z powiatów: tarnowskiego, brzeskiego, dąbrowskiego i miasta Tarnów. Nie zawiodły drużyny naszego powiatu – za-równo dziewczęta z Gromnika, jak również chłopcy z Karwo-

drzy wygrali zawody, awansując do mistrzostw województwa. Najlepsze drużyny chłopców z całego województwa małopol-skiego spotkały się w Tuchowie. Niestety, dobra passa drużyny z Karwodrzy skończyła się. Ostatecznie zespół zajął 6 miejsce, pomimo zwycięstwa z zespołem, który turniej zakończył na II miejscu. Awans do mistrzostw województwa małopolskiego drużyny z małej szkoły, nieposiadającej sali gimnastycznej to bez wątpienia ogromny sukces.

Skład drużyny: Karol Dziża, Tomasz Krzemień, Patryk Cyrybał, Kamil Kępa,

Krzysztof Wiącek, Daniel Jasiński, Sebastian Gieracki, Marcin Pyrda, Mariusz Kurdziel

Zespół prowadził mgr Grzegorz Skrzyniarz

Ogromny sukces odnieśli również chłopcy ze Szkoły Podstawowej w Karwodrzy, którzy po zwycięstwie w turnieju eliminacyjnym w Tuchowie zajęli I miejsce w finale woje-wódzkim Małopolskiego Halowego Turnieju Piłki Nożnej Trampkarzy Młodszych o puchar przewodniczącego Małopolskiego Zrzeszenia LZS w Krakowie.

Skład drużyny:Aleksander Solarz, Konrad Kępa, Artur

Piątek, Bartłomiej Czapla, Jakub Serwin, Pa-weł Łabno, Piotr Tokarz, Karol Jasiński, Dawid Iwaniec, Dawid Kępa.

Opiekunem zespołu była mgr Anna Frydman-Misiuro

Page 33: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

33Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

dalekie obserwacje z Brzanki i Furmańca

O panoramach turystycznych na platformie widokowej pod Brzanką i na Furmańcu z Piotrem Firlejem z CUT.Travel.Pl rozma-wia Józef Kozioł.

- Skąd pomysł na powstanie panoram turystycznych w naszej gminie?

- Myślę, że pierwsze pomysły stworzenia opisu rozległych widoków okolic Tuchowa zrodziły się w czasie budowy platformy widokowej pod Brzanką. O konieczności powstania panoram turystycznych słyszałem również na spotkaniach organizowanych w czasie realizowanego przez Towarzystwo Miłośników Tuchowa i Terenowe Koło PTTK nr 76 projektu „Na szlaku ‘Wokół Tuchowa’ odkryj, co się w regionie chowa”. W tym samym czasie pojawiały się na forum tuchowskim podobne pomysły. Wiosną 2011 roku Urząd Miejski w Tuchowie wyszedł w inicjatywą stworzenia tablic widokowych.

- W regionie nie wykonywano do tej pory podobnych realizacji. Jak to wygląda w Beskidach czy Pieninach?

- Panoramy turystyczne, to popularna forma promocji okolicy w regionach górskich... za granicą. Być może w Polsce zapoczątko-wujemy nową modę? Jednym z nielicznych dobrych przykładów jest panorama w gospodarstwie agroturystycznym „Chata pod Wałem” w Lichwinie. Tutaj znajduje się ona w wybitnym punkcie widokowym. Pomniejszoną wersję można zakupić u właściciela gospodarstwa lub obejrzeć w Internecie. Stacjonarnych tablic z opisem widoku nikt w okolicy do tej pory nie robił.

- Czym wyróżnia się ten projekt?- Często ktoś, kto ogląda widoki, zachwyca się nimi, ale jedno-

cześnie zadaje pytanie: „Co tam widać”? Opisanie nazw szczytów dla osób, które nie znają terenu, to jeszcze za mało. Wychodzę z założenia, że turysta powinien przeczytać w punkcie widokowym również o innych ciekawych miejscach, które warto zwiedzić w oko-licy. Pomysł, który został zastosowany, jest z pewnością w dużej części autorskim rozwiązaniem.

- Pan zajmował się przygotowaniem opisów, oznaczeniem szczytów, koordynacją i koncepcją wydawniczą. Kto jeszcze pra-cował przy realizacji zlecenia?

- Była to praca kilku osób. Zdjęcia wykonał Wiktor Chrzanow-ski, rysunki Bożena Wojtanowska, a składem redakcyjnym, opra-cowaniem graficznym zajmowali się Mirosław Dryla i Marcin Lisak z Marketing Studio. Wspierał nasze działania i pracę nadzorował Jarosław Mirek - podinsp. ds. promocji i rozwoju gospodarczego Urzędu Miejskiego w Tuchowie.

- Oprócz tablic, już zresztą ustawionych,, powstały również mniejsze wersje - papierowe.

- Tak, pomysł powstania wersji papierowych zrodził się w czasie prac nad tablicami, kiedy okazało się, że przygotowanie wszystkiego zajmuje więcej czasu i wysiłku niż wcześniej planowa-liśmy. Wyszliśmy również z założenia, że papierowa wersja będzie spełniała nie tylko funkcję informacyjną, ale również promocyjną.

- Czy nie obawiacie się, że panoramy zostaną zniszczone po pierwszym sezonie turystycznym?

- Miejsca, w których tablice zostały zamontowane, są od-wiedzane zarówno przez turystów, jak i urządzających imprezy. Pojawia się tutaj poważny problem i obawa oczywiście jest. Dobrą wróżbą może być fakt, że ponad pięć lat temu w programie Leader+ ustawiono 39 tablic – map w centrach wszystkich miejscowości na terenie pięciu gmin obszaru Pogórzańskiego Stowarzyszenia Rozwoju. Tylko jedna została uszkodzona, pozostałe stoją niena-ruszone. Jak będzie z tymi tablicami, nie wiadomo.

- Czy planowane jest powstanie kolejnych panoram? - We wstępnej specyfikacji miejsc rozważaliśmy jeszcze dwa

inne warianty lokalizacji. Czy powstaną kolejne w przyszłości, zależy na pewno od zainteresowania turystów projektem, przydatnością i funkcjonalnością.

- Pozostaje zaprosić mieszkańców miasta i gminy oraz turystów od odbycia wycieczek na Brzankę i Furmaniec.

- Zachęcamy jednocześnie do odwiedzenia punktu Małopol-skiego Systemu Informacji Turystycznej w Domu Kultury w celu pobrania tej i innych publikacji. Warto wejść na stronę www.tuchow.pl, gdzie w części poświęconej turystyce również można obejrzeć panoramy. Zapraszamy do odbywania wycieczek w te miejsca i bardziej świadomego prowadzenia dalekich obserwacji.

Page 34: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

34 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Gdyby się znalazł jaki współczesny Lehar i chciał opisać miłościwie nam pa-nującą rzeczywistość, musiałby swoją operetkę (bo na poważniejszy gatunek to się nie nadaje) zatytułować jak wyżej. No

dobrze, ale co to jest ten obciach? Dobre pytanie – jak odpowiadają polityczni cele-bryci chcący przypodobać się dziennikarzo-wi i przykadzić mu – jakie to mądre pytania zadaje i na jakim poziomie toczy się z nim

rozmowa. To dlaczego Prowokator nie może niby przykadzić samemu sobie?... Do słowników jeszcze ten językowy wynalazek nie trafił. Na razie. No to skąd się można dowiedzieć, co ten modny teraz wyraz oznacza? A dowiedzieć się

trzeba, bo nieznajomość modnych wyrazów to też obciach, z czego już by wynikało, że znaczy on coś niepięknego. Spróbujmy to

przybliżyć na sposób szkolny: przez poda-nie przykładów, co obciachem jest, a co nie. W przeszłości, tej dalszej, obciachem było na przykład przypięcie kwiatka do kożucha, zaprzęgnięcie wołu do karety lub nałożenie siodła ka-waleryjskiego na krowę. Takiego obciachu dziś się nie popełni, bo skąd wziąć dajmy na to wołu, karetę, nie mówiąc już o krowie (dawniej było to zwierzę występujące masowo na wsiach, dziś właściwie tylko w ogrodach zoologicznych). Obciachem, i to wielkim, było przekląć w obecności dam; ten, komu się coś takiego przydarzyło, był ignorowany w towarzystwie (dziś by się powiedziało bardziej dosadnie: „miał „przechlapane”lub „ przerypane”). Dotyczy to – jak można zauważyć – czasów dawniejszych, kiedy byliśmy zacofani. A kiedy przed nami świat stanął otworem, zaczęliśmy się na gwałt unowocześniać, łapać to wszystko, co postępowe i nowoczesne, jak michę miodu i smakować, smakować… Nic dziwnego, że i interesujące nas tu zjawisko radykalnym zmianom uległo. Wpływ na nie ma dziś powstała niedawno nowa, gwiazdorska klasa społeczna – ce-lebryci, czyli ci, u których wszystko jest wzorcowe i wszystko my, do tej klasy nienależący, mamy z rozdziawionymi gębami podziwiać. A jest co. Bo to i przyodziewa (czytaj: „kreacja”) modna, i fryzura, i makijaż, i wszystko co jego i nie całkiem jego jest. Kiedy dawniej zdarzyło się białogłowie pokazać choć odrobinę nogi ponad trzewiczkiem, to był obciach, nawet jeśli zrobiła to z myślą o konkretnym adresacie, co by ją poniekąd tłumaczyło. Dziś celebrytka pokazuje się w telewizji przyodziana w powiewne ażury, a pod nimi ma niewiele lub zgoła (nomen omen!) nic – i obciachu nie ma. Wręcz przeciwnie – należy podzi-wiać jej odwagę w burzeniu zapyziałej obyczajowości. Ale biada jej, jeśli dwa razy włoży te same szmatki albo – jeszcze gorzej – takie same jak inna. To już obciach niewybaczalny. Zaraz to wyłapią odpowiednie organa prasowe, a co się będzie działo w Internecie na różnych forach… Życie celebrytów jest przecież w centrum zainteresowania Polaków. A jeśli cię nie ciekawi, jakie obcasy ma celebrytka, jeżeli nie wiesz, że są one od dwóch tygodni démodé, czyli kit – to się wstydź – obciach. A w życiu politycznym też mamy obciachy. „Bul” - nawet prezydencki – obciachem śmierdzi. A i tak jeszcze chyba do największych nie dochodzi. Dla ilustracji posłużmy się fraszką nieocenionego Jana Izydora: Nie trzeba mieć za drania tego, co jest innego zdania. Na razie nasi polityczni celebryci nie dostrzegają tego „nie” na początku – i obciachu nie ma. Dopiero wtedy, gdy prze-staliby na siebie strzykać jadem i powiedzieli zgodnie: tak, to jest dobre dla Polski i mimo iż jesteśmy z przeciwnych obozów podajmy sobie ręce… No, niedoczekanie nasze…

Na pierwszej stronie: Krajobraz zimowy (haft krzyżykowy wykonany przez Sławomirę Wojtanowską i Aleksandrę Wojtanowską).

Fot. W. Chrzanowski

Wydawca: Towarzystwo Mi ło śni ków Tuchowanr konta: PKO BP SA I o/Tuchów

06 1020 4955 0000 77 02 00 6792 25Redagują czytelnicy

oraz zespół redakcyjny: Grzegorz Sta ni sław czyk

- re dak tor naczelny, Stanisława Burza, Zdzisława Krzemińska, o. Sta ni sław Grusz ka, Aleksander Kowalik,

Michał Wojtkiewicz, Tomasz WantuchAutorzy fotografii:

Jerzy Bergander, Wiktor Chrzanowski, Ryszard Flądro, Krzysztof Jasiński, Janusz Kowalski, Maciek Maziarka,

Grzegorz StanisławczykOpracowanie graficzne:

Bronisław Kapałka, Ryszard FlądroAdiustacja i korekta: Józef Kozioł

Skład: Małgorzata WójcikDruk:

Mała Poligrafia Redemptorystów w TuchowieNakład: 300 + 50 egzemplarzy

Adres redakcji: 33-170 Tuchów, ul. Chopina 10Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i ad iu sta cji pu bli-ko wa nych tekstów oraz ko re spon den cji, a także opatrywania ich wła sny mi ty tu ła mi. Re dak cja nie zwraca niezamówio-nych materiałów i nie od po wia da za treść ogłoszeń. Opinie wy ra żo ne na łamach „Tu chow skich Wieści” są po glą da mi au to rów. Wszelkie przedruki bez zgody redakcji za bro nio ne.

A u nas, na prowincji – jak zwykle – siermiężnie. To, czym żyje warszawka i jej salony, do nas jeszcze nie dotarło. Wła-ściwie to Prowokatorowi raz się tylko udało zaobserwować coś, co można zakwalifikować do tej kategorii. Oto właściciel psa, który akurat nabejał na chodnik, wyjął woreczek foliowy, starannie zebrał to, co jego pupil pozostawił, i wrzucił do ko-sza. Ale obciach! Bo przecież na psi produkt nawet się uwagi nie zwraca, chyba tylko o tyle, żeby weń nie wleźć. Nie jest obciachem podrzucić komuś ukradkiem śmieci, np. mieszkań-com bloków, lub wywalić w lesie. To jest przykład życiowej zaradności. Nie jest obciachem zniszczyć, zdewastować to, co w przestrzeni publicznej, a później drzeć gębę na władzę, że jeszcze nienaprawione lub czegoś nie ma. Opowiadał Leszek Mazan, który był świadkiem publicznego wystąpienia Vaclava Havla w czasie „praskiej wiosny”. Zanim wszedł na ławkę, żeby przemówić do zebranych, starannie rozłożył na niej gazetę. Bo u Czechów polityka polityką, ale porządek musi być. Obciach u nas niewyobrażalny – na siedzeniu ławki trzyma się bucio-ry – taki fason. Nie jest obciachem język, zwłaszcza młodych, wśród których „damy” idą o lepsze z chłopakami i - co warte odnotowania – wygrywają w cuglach.

Wy, którzyście sięgnęli po ten numer TW i przeczytali ten tekst, zaliczyliście obciach stulecia, bo czytanie jest nim dziś niewątpliwie. Ha,ha,ha… Czyli koniec i bomba, a kto czytał, ten…A jeżeli w dodatku wiecie, skąd ten cytat i jak się kończy – to już obciach prawie tysiąclecia.

Prowokator

Z WORA PROWOKATORAKraina obciachu

Page 35: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

35Tuchowskie Wieści 5(123)/2011

Fot.

arc

h.

Jubileusz 100-lecia prof. Józefy pacany25.11.2011

Mks tUcHoVia tUcHów

Fot.

z a

rchiw

um

UM

.

Page 36: Pismo Towarzystwa Miłośników Tuchowa

36 Tuchowskie Wieści 5(123)/2011FOTOKRONIKAHUBeRtUs 2011

Fot.

M.

Maz

iark

a