Pierre BUHLER Andrzej BYRT Maria ROSENFELD · singulier entre nos deux nations, c’est l’idée...

68
3 ,)0)%# )33..5-%2 Pierre BUHLER Andrzej BYRT Michał BONI Maria ROSENFELD Andrzej ROTTERMUND Eryk MISTEWICZ Andrzej SEWERYN Kazimierz M. UJAZDOWSKI Marek BIEŃCZYK Joanna LEMAŃSKA Chiara FERRARIS Michał SEWERYŃSKI Joanna NOJSZEWSKA

Transcript of Pierre BUHLER Andrzej BYRT Maria ROSENFELD · singulier entre nos deux nations, c’est l’idée...

3

Pierre BUHLER ● Andrzej BYRT ● Michał BONI ● Maria ROSENFELDAndrzej ROTTERMUND ● Eryk MISTEWICZ ● Andrzej SEWERYNKazimierz M. UJAZDOWSKI ● Marek BIEŃCZYK ● Joanna LEMAŃSKAChiara FERRARIS ● Michał SEWERYŃSKI ● Joanna NOJSZEWSKA

SPIS TREŚCI

Pierre BUHLER 5

Andrzej BYRT 14

Eryk MISTEWICZ 16

Marek BIEŃCZYK 22

Kazimierz M. UJAZDOWSKI 25

Eryk MISTEWICZ 29

Michał BONI 32

Michał SEWERYŃSKI 39

Andrzej ROTTERMUND 41

Monika MIZGIER 43

Maria ROSENFELD 46

Andrzej SEWERYN 51Joanna NOJSZEWSKA

Daniel RAYNAL 59

Chiara FERRARIS 63Projekt Wszystko Co Najważniejsze realizowany jest przez Fundację

Instytut Nowych Mediów, zarejestrowaną przez Sąd Rejonowy dla

M.St.Warszawy. KRS: 0000468950. REGON: 146765838. NIP: 7010387004.

Tytuł wpisany do rejestru tytułów prasowych pod pozycją PR 19 011,

zarejestrowany przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Redaktor naczelna: Anna Białoszewska Styk.

Adres Fundacji oraz Redakcji: Instytut Nowych Mediów, ul. Marii Konopnickiej 6,

00-491 Warszawa. E-mail [email protected]

www.InstytutNowychMediow.pl. www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl

List Ambasadora do przyjaciół Francji w Polsce

Aux Champs Elysées…

Pourquoi j’aime la France?

Słowo i drżenie

Polskie fascynacje V Republiką

Przenieśmy sposób prowadzenia wyborów z Francji

Bezpieczeństwo i prywatność – doświadczenie Francji

Francja widziana z Polski

Polska i Francja. Przenikanie kultur

Produkt KULTUROWY Brutto

Najpiękniejsze muzeum Paryża. Musée Jacquemart-André

Druga ojczyzna socjetariusza

Historię przyjaźni pisze obecnie Liceum Francuskie w Warszawie

Miesiąc w Paryżu. Dziesięć pomysłów. Lipiec 2015

ÉDITO

Internetowy tygodnik opinii „Wszystko Co Najważniejsze” wska-zuje najistotniejsze i najciekawsze

trendy w nauce, strategii, polityce, no-wych mediach i kulturze. Blisko cztery-stu autorów i współpracowników nie tylko opisuje i interpretuje świat idei, polityki i ekonomii, ale także stara się wskazać kierunek, w którym ten świat zmierza. Ponad 1200 analiz, esejów i rozmów pokazuje, jak istotne było zorganizowanie miejsca gromadzą-cego ważne treści tworzone przez po-ważnych autorów. Bez błahostek, bez poddawania się „dyktaturze kliku”.

Nie tak dawno publikowaliśmy we „Wszystko Co Najważniejsze” tekst francuskiego polityka, który twierdził, że są na świecie dwa kraje, z którymi Francja nigdy nie prowadziła wojny: to Polska i Stany Zjednoczone.

Trzecie już wydanie magazynu „Wszystko Co Najważniejsze” poświę-camy więc temu tematowi: relacjom francusko-polskim w całej ich złożo-ności. Wskazujemy, jak wiele łączy nasze kraje, ale też jak wiele możemy od siebie się nauczyć, jak możemy się wspierać, jak współpracować.

Ambasadorowie Francji w Polsce, Pierre Buhler, i Polski we Francji, An-drzej Byrt, piszą o najważniejszych wyzwaniach w naszych relacjach, Marek Bieńczyk, prof. Michał Sewe-ryński i Eryk Mistewicz przedstawiają

swoiste „franko/lskie wyznanie wiary”, Kazimierz M. Ujazdowski pisze o fran-cuskiej polityce, a Michał Boni o po-szukiwaniu przez Francję i Francuzów równowagi między bezpieczeństwem a wolnością obywatelską.

Dla wielu Polaków Francja to kraj wysokiej kultury i inteligencji, zwanej przez Eryka Mistewicza „arystokracją rozumu”. Prof. Andrzej Rottermund, Chiara Ferraris, Monika Mizgier, Ma-ria Rosenfeld i Andrzej Seweryn (ten ostatni w rozmowie z Joanną Noj-szewską) przybliżają takie ujęcie tego kraju. Joanna Lemańska co tydzień prezentująca swe zdjęcia na stronach „Wszystko Co Najważniejsze” ilustruje także to wydanie magazynu.

Dziękuję wszystkim, którzy wsparli ideę wydania tematycznego, poświę-conego Francji, przede wszystkim JE Pierre’owi Buhlerowi, ambasadorowi Francji w Warszawie, i jego niezwykle sprawnej ekipie. Dzięki nim i ich pasji nie tylko z okazji Święta Narodowego Francji tak wiele interesujących tek-stów znajdą Państwo zarówno w ni-niejszym magazynie, jak i na stronie www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl. ●

ANNA BIAŁOSZEWSKA

REDAKTOR NACZELNA

[email protected]

Je�rey D. SACHS Tomasz SIEMONIAK Ana PALACIO Anna STREŻYŃSKAChiara FERRARIS Anna KALCZYŃSKA Günter VERHEUGEN Erik WAHLJerzy POLACZEK Charles ARTHUR Ewa CZACZKOWSKA Gordon BROWNAron PILHOFER Michał BONI Frank-Walter STEINMEIER Ian BURUMATomasz SEKIELSKI Bill GATES Jacek LEWICKI Jacek SARYUSZ-WOLSKIBernard-Henri LEVY Andrzej DUDA Angel GURRIA Michael MICHALKOMarcin JAKUBOWSKI Erik WAHL Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKACharles CRAWFORD Kazimierz M. UJAZDOWSKI Nina L. CHRUSZCZOWAJarosław KUŹNIAR Guy KAWASAKI Piotr GURSZTYN Łukasz A. TURSKIGeorge SOROS Łukasz ROGOWSKI Iwan KRASTEW Robert TYSZKIEWICZMichał KLEIBER Maria ROSENFELD Michał KOBOSKO Nicholas CARRJacques SEGUELA Eryk MISTEWICZ Simon SINEK Bianka SIWIŃSKAMarek KACPRZAK Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA Zbigniew BRZEZIŃSKINaomi WOLF Paweł GRAŚ Paweł LISICKI Tomasz ALEKSANDROWICZJan Maria ROKITA Radosław SIKORSKI Sylwia BORSKA Ryszard PETRUPatrick de SAINT-EXUPERY Nicolas SARKOZY Zygmunt FRANKIEWICZRafał DUTKIEWICZ Joschka FISCHER Roland MASZKA Francesca BORRIThomas BAEKDAL Marek A. CICHOCKI Julia TYMOSZENKO KATARYNAKazimierz KRUPA Carl BILDT Anna BIAŁOSZEWSKA Adam BODNARTomasz ORŁOWSKI Michel ROCARD Łukasz OLEJNIK Jean-Paul OURYJavier SOLANA Jan CIEŃSKI Józef KLOCH Radosław ORYSZCZYSZYN Bogusław CHRABOTA Jarosław KORDZIŃSKI Konrad BIAŁOSZEWSKIJoseph E. STIGLITZ Jan OŁDAKOWSKI Jarosław GDAŃSKI Maria STEPANGrzegorz DOBIECKI Igor LYUBASHENKO Katarzyna KALATA Serhij KVITJulian ASSANGE Andrzej GODLEWSKI Luca FERRARIS Krystian TOMALAKrzysztof SKOWROŃSKI Laurent BECCARIA Aleksandra SOWA Rafał WOŚMichaił GORBACZOW Marek TWARÓG Pierre BUHLER Piotr LEGUTKOPaweł SIENNICKI Tim BERNERS-LEE Andrzej BLIKLE Witold GŁOWACKIStephen D. MULL Tadeusz SŁAWEK Sandrine BOURG Rafał TRZASKOWSKIKonrad SZYMAŃSKI Juliusz BRAUN Katarzyna KOLENDA-ZALEWSKA Nouriel ROUBINI Jan WINIECKI Grzegorz CESSAK Tomasz RYCHARSKI Tomasz TOMASZEWSKI Barbara CAILLOT DUBUS Jolanta KRYSOWATAJoanna LEMAŃSKA Paulina MATYSIAK Stanisław KOZIEJ Seth GODINPeter SINGER Stanisław STANUCH Bożena NITKA Magdalena SŁABA Ross BUCHANAN Maria WANKE-JERIE Piotr ORAWSKI Roman BIELECKI Thierry CROUZET Krzysztof ZIEMIEC Tom FAWCETT Yoani SANCHEZ

INFORMACJE ZAMIENIAMY W WIEDZĘwww.WszystkoCoNajwazniejsze.pl

Ambassadeur de France en Pologne

Lettre aux Polonais amis de la France

PIERRE

BUHLER

List Ambasadora do przyjaciół Francji w Polsce

Ambasador Francji w Polsce

Szanowni Państwo,Chers amis polonais

Ce 14 juillet, nous fêterons la pri-se de la Bastille, symbole d’une aspiration irrépressible à la li-

berté et à la démocratie, une aspiration qui a embrasé l’Europe. Sa résonance en Pologne a été le fondement de la première constitution proclamée sur le continent européen, le 3 mai 1791, et de votre République. Elle a guidé les pas de ces %gures magni%ques qui ont refusé l’asservissement, les Kosciusz-ko, Dabrowski, Poniatowski, et qui ont trouvé la France à leurs côtés, et si so-uvent combattu avec elle contre l’op-pression.

Certes des Françaises, Marie-Louise Gonzague et Marie-Casimir, ont été re-ines de Pologne, une Polonaise, Maria Leszczynska, fut reine de France, mais ce qui plus que tout a fondé ce rapport

Czternastego lipca świętujemy kolejną rocznicę zdobycia Ba-stylii, zrywu będącego symbo-

lem niepohamowanego dążenia do wolności i demokracji, dążenia, które objęło swym zasięgiem całą Europę. Echem tych wydarzeń w Polsce było uchwalenie, 3 maja 1791 roku, pierw-szej na naszym kontynencie konstytu-cji. To właśnie nią kierowali się wybitni Polacy odrzucając zniewolenie, jak Ko-ściuszko, Dąbrowski czy Poniatowski, którzy u boku francuskiej armii walczy-li z uciskiem.

Wprawdzie Francuzki Ludwika Maria Gonzaga i Maria Kazimiera były królo-wymi Polski, zaś Polka, Maria Leszczyń-ska, królową Francji, ale tym, co legło u podstaw szczególnej więzi między naszymi narodami, była idea wolności,

singulier entre nos deux nations, c’est l’idée de liberté, puissamment expri-mée par cet beau mot d’ordre qui fut le vôtre, « pour votre liberté et la nôtre ». Elle a nous accompagnés dans nos hi-stoires entremêlées, lorsque la France ouvrait ses bras à ceux qui refusaient le sort d’une Pologne démembrée et oc-cupée par des puissances étrangères, les Mickiewicz, Chopin, Norwid.

Nul mieux que Victor Hugo n’a expri-mé ce sentiment lorsqu’en 1846, alors que la Pologne avait disparu de la car-te politique de l’Europe, au lendema-in de l’insurrection de Galicie, devant la Chambre des Pairs, il s’exclama : « Deux nations entre toutes, depuis quatre siècles, ont joué dans la civili-sation européenne un rôle désintéres-sé (…) La France dissipait les ténèbres, la Pologne repoussait la barbarie ; la France répandait les idées, la Pologne couvrait la frontière. Le peuple français a été le missionnaire de la civilisation en Europe ; le peuple polonais en a été le chevalier (…) Nos deux nations au-jourd’hui doivent s’entendre, doivent avoir l’une pour l’autre cette sympa-thie profonde de deux sœurs qui ont lutté ensemble ».

Ces mots ont continué de résonner tout au long de notre histoire parta-gée. Nul n’a davantage que la France œuvré, au lendemain de la Première Guerre mondiale, pour restaurer un Etat polonais fort et viable. Face à l’a-gression nazie, nos soldats ont com-battu côte à côte, que ce soit au co-urs de la bataille de France, en 1940, à Monte Cassino, ou encore dans les combats pour la libération de l’Europe, où les soldats polonais se sont, comme

dobitnie wyrażona pięknym polskim hasłem „za wolność naszą i waszą”. Idea ta towarzyszyła nam w naszych połączonych dziejach, gdy Francja z otwartymi ramionami przyjmowała tych, którzy jak Mickiewicz, Chopin czy Norwid byli zmuszeni opuścić Polskę, podzieloną i okupowaną przez obce mocarstwa.

Nikt nie wyraził lepiej, niż Victor Hugo, tego szczególnego uczucia. Kie-dy w 1846 roku, gdy Polski od wielu już lat nie było na mapie politycznej Europy, nazajutrz po powstaniu w Gali-cji, przemawiając przed francuską Izbą Parów, powiedział: „Dwa narody spo-

śród wszystkich innych od czterech stu-

leci odgrywały w cywilizacji europejskiej

rolę wyzbytą interesowności (...) Francja

rozpraszała ciemności, Polska odpierała

barbarzyństwo; Francja rozprzestrzenia-

ła idee, Polska chroniła granice. Naród

francuski był misjonarzem cywilizacji

w Europie; naród polski – jej rycerzem

(…) Nasze dwa narody dzisiaj muszą

wzajemnie się słuchać, muszą czuć jeden

wobec drugiego tę głęboką sympatię łą-

czącą dwóch braci, którzy wspólnie wal-

czyli”. Te słowa nieustannie brzmiały przez

wszystkie lata wspólnych dziejów. Na-zajutrz po zakończeniu pierwszej woj-ny światowej, nikt bardziej niż Francja nie działał na rzecz odrodzenia państwa polskiego, silnego i żywotnego. W obli-czu nazistowskiej agresji, nasi żołnierze walczyli ramię w ramię: w czasie kam-panii francuskiej w 1940 r., pod Mon-te Cassino, czy wreszcie w czasie walk o wyzwolenie Europy, gdzie polscy żołnierze np. w bitwie o Mont-Ormel (Maczuga) okryli się chwałą. Jednak

à Mont-Ormel (Maczuga), couverts de gloire. Le sang versé n’aura pas su? cependant à apporter la @amme de la liberté jusqu’à Varsovie.

Qu’il me soit permis de rappeler, à ce propos, que la France n’a pris part à aucune des grandes conférences in-ternationales où s’est joué le sort de la Pologne – et ses frontières –, qu’il s’agisse de celles de Téhéran, en 1943, de Yalta ou de Potsdam, en 1945. Reçu par Staline en décembre 1944, le chef du gouvernement provisoire frança-is, le général de Gaulle, avait refusé le marché que lui proposait son hôte, re-connaître le gouvernement de Lublin en contrepartie de la conclusion d'un traité franco-soviétique. C’est encore de Gaulle, si attaché à votre pays, qui avait, par sa célèbre formule – « , Fra-nçais, nous ressemblons tant et tant ! » – voulu, à Varsovie en 1967, souligner cette commune et ardente passion pour la liberté, l’indépendance, la so-uveraineté.

Et lorsque, dans le long et inlassa-ble combat qui fut le vôtre pour reco-uvrer votre liberté et votre souveraine-té, l’oppression s’est abattue sur vous en cette nuit funeste du 13 décembre 1981, le peuple français s’est aussitôt, spontanément et massivement, mo-bilisé pour vous exprimer son soutien, d’abord par des manifestations, ensu-ite par des envois d’aide humanitaire et de matériel d’imprimerie. La France encore était à vos côtés, lorsque, dans le sillage des premières élections libres, vous avez fait le choix, judicieux, de la décentralisation, avec nos responsa-bles locaux, %ers de vous faire partager leur expérience.

przelana krew nie wystarczyła, aby pło-mień wolności zanieść aż do dalekiej Warszawy.

Niech będzie mi wolno przypo-mnieć, że Francja nie wzięła udziału w żadnej z wielkich konferencji mię-dzynarodowych, gdzie ważyły się losy Polski i ustalano jej granice: ani w Tehe-ranie w 1943 roku, ani dwa lata później w Jałcie i Poczdamie. Szef francuskiego rządu tymczasowego, generał Charles de Gaulle, przyjmowany w grudniu 1944 roku przez Stalina, odrzucił ofertę gospodarza, który w zamian za uzna-nie przez Francję rządu utworzonego w Lublinie oferował zawarcie traktatu sowiecko-francuskiego. To także de Gaulle, tak bardzo związany z Polską, wypowiedział słynne zdanie: „Polacy,

Francuzi, tak bardzo jesteśmy do siebie

podobni!”. Chciał w ten sposób podkre-ślić, w Warszawie w 1967 roku, nasze wspólne, żarliwe umiłowanie wolności, niepodległości i suwerenności.

A kiedy w czasie długiej i niestru-dzonej walki, którą naród polski toczył, aby odzyskać wolność i suwerenność, przyszedł czas ucisku ponurą nocą 13 grudnia 1981 r., naród francuski, na-tychmiast, spontanicznie podjął dzia-łania, aby wyrazić wsparcie, najpierw manifestując na ulicach i placach, a na-stępnie organizując pomoc humani-tarną i dostarczając sprzęt drukarski. Francja towarzyszyła także Polakom, gdy w pierwszych wolnych wyborach opowiedzieli się, w sposób roztropny, za decentralizacją. Nasi samorządow-cy byli dumni mogąc dzielić się swoim doświadczeniem z polskimi kolegami.

Wreszcie, gdy fala przemian za-początkowana w Polsce dotarła do

En%n, après que la lame de fond née en Pologne a atteint l’Allemagne de l’est, et à mesure que se précisait la perspective de la réuni%cation de l’Al-lemagne, c’est nul autre le Président François Mitterrand, un homme pétri du sens de l’histoire, qui a convaincu le chancelier Kohl qu’il ne pouvait y avoir d’alternative à l’intangibilité de la frontière sur l’Oder et la Neisse.

Un quart de siècle plus tard, la Fran-ce et la Pologne se retrouvent côte à côte dans la construction européenne. Nous avons ainsi joint nos forces pour obtenir, en 2013, le meilleur budget pluriannuel possible de l’Union. Nous la faisons avancer, de concert avec l’Al-lemagne, au sein du Triangle de We-imar, pour nous doter d’un outil plus e?cace de sécurité et de défense.

Prenant ses responsabilités, la Fran-ce a pris toute sa part des mesures de réassurance au béné%ce des alliés du @anc oriental de l’OTAN, suite à l’anne-xion illégale de la Crimée par la Rus-sie. L’exercice franco-polono-américa-in PUMA 15 vient ainsi de s’achever à Drawsko Pomorskie, avec un contin-gent blindé de quelques 300 militaires. Deux bateaux français ont pris part récemment à l’exercice allié BALTOPS. Mais il y eu en 2014 la participation, depuis la base de Malbork, des chas-seurs Rafale à les opérations de police du ciel, et en 2013 une participation massive de la France à l’exercice Stead-

fast Jazz. Je ne mentionnerai que pour

mémoire la décision du Président de la République de ne pas livrer à la Rus-sie les deux qu’elle avait commandés, motif pris de la situation en Ukraine

Wschodnich Niemiec, gdy coraz wy-raźniej rysowała się perspektywa zjed-noczenia państwa niemieckiego, nikt inny, tylko François Mitterrand, czło-wiek głęboko świadomy historii, prze-konał kanclerza Kohla, że nie może być żadnej alternatywy dla nienaruszalno-ści granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Ćwierć wieku później, Francja i Pol-ska ramię w ramię budują wspólną Europę. Połączyliśmy nasze siły, aby uchwalić w 2013 roku najlepszy z moż-liwych wieloletni budżet Unii. Współ-pracujemy wraz w Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego po to, by dys-ponować skuteczniejszym narzędziem bezpieczeństwa i obrony.

Po bezprawnej aneksji Krymu doko-nanej przez Rosję, Francja, wywiązując się tym samym ze swoich zobowiązań wobec sojuszników, wypełniła swoją część działań reasekuracyjnych celem wzmocnienia wschodniej @anki NATO. Zaledwie kilka tygodni temu, na poli-gonie w Drawsku Pomorskim, zakoń-czyły się ćwiczenia francusko-polsko-amerykańskie PUMA 15, z udziałem francuskiego pancernego pododdzia-łu liczącego 300 żołnierzy. Dwa okręty francuskie też uczestniczyły niedawno w manewrach BALTOPS. Ale jeszcze przed tymi wydarzeniami, jesienią 2013 roku, 1250 żołnierzy francuskich wzię-ło udział w ćwiczeniach Steadfast Jazz zorganizowanych w Polsce. I w 2014 roku wzmocniliśmy, m.in. myśliwcami Rafale stacjonującymi w bazie w Mal-borku, operację patrolowania nieba w tym regionie Europy.

Przypomnę jeszcze decyzję Prezy-denta Francji o niedostarczaniu Rosji dwóch okrętów typu Mistral w związku

orientale. La Pologne avait appelé de ses vœux une telle mesure. Je remer-cie ceux des responsables polonais qui ont salué ce geste, lourd de conséqu-ences %nancières pour notre pays.

La situation de sécurité autour de l’Europe, que ce soit à l’est ou au sud, appelle de notre part une attention soutenue et une approche ré@échie, tant dans le cadre allié qu’au sein de l’Union européenne. Au-delà des en-jeux immédiats, le Conseil européen des 25-26 juin a dé%ni les moyens de renforcer l'industrie européenne de la défense, en appelant notamment au %nancement de la recherche en ce do-maine par le budget de l'UE.

C’est là certainement une des pi-stes les plus prometteuses pour nos deux pays, attentifs aux exigences de la défense et soucieux de préserver une industrie nationale d’armement de pointe dans un marché mondial hautement compétitif. Nous savons, en France, qu’un tel objectif n’est réa-lisable que dans le partenariat – avec le petit nombre de pays européens qui disposent d’une telle industrie. La Po-logne est l’un d’eux et c’est pourquoi je me réjouis du choix de l’hélicoptère Caracal d’Airbus, en formant le vœu qu’il consacre l’arrimage de votre pays au « noyau dur » de l’Europe de la con-struction aéronautique dont cette en-treprise est la meilleure incarnation.

Car beaucoup d’autres aventures technologiques et industrielles sont possibles entre nous, qu’il s’agisse des sous-marins d’attaque ou de l’indu-strie spatiale. Celle-ci a d’ailleurs une double vocation, militaire, mais aus-si civile. Je ne voudrais pas, en e`et,

z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Polska opowiadała się za takim rozwiązaniem. Dziękuję tym Polakom, którzy wyrazili uznanie dla tej decyzji, mającej poważ-ne skutki %nansowe dla naszego kraju.

Sytuacja w zakresie bezpieczeństwa wokół Europy, czy to na wschodzie, czy na południu, zmusza nas do wzmożo-nej uwagi i przemyślanego podejścia, zarówno w ramach sojuszu, jak i w ra-mach Unii Europejskiej. Poza doraźny-mi kwestiami, Rada Europejska obra-dująca 25 i 26 czerwca br. opowiedziała się za dalszym rozwijaniem zdolności wojskowych oraz wzmacnianiem eu-ropejskiego sektora obronnego, wzy-wając jednocześnie do zapewnienia w ramach budżetu UE odpowiednich środków na badania naukowe związa-ne z WPBiO.

To bez wątpienia jeden z najbardziej obiecujących kierunków dla naszych dwóch krajów, dbających o wymogi bezpieczeństwa i pragnących chronić krajowy, wiodący sektor obronny na światowym – wysoce konkurencyjnym – rynku. My we Francji wiemy, że taki cel może zostać zrealizowany jedynie przy partnerskiej współpracy – ze ści-słą grupą krajów europejskich dyspo-nujących takim przemysłem. Polska jest jednym z nich i dlatego cieszę się z wyboru śmigłowca Caracal Airbusa, wyrażając nadzieję, że dzięki temu Pol-ska zakotwiczy się w twardym rdzeniu europejskiego przemysłu lotniczego, którego ta grupa jest najlepszym ucie-leśnieniem.

Możemy wspólnie zrealizować wie-le innych projektów przemysłowych i technologicznych, jak na przykład związanych ze szturmowymi okrętami

laisser mes lecteurs sur l’impression que notre relation est principalement portée par une dimension de défense et de sécurité : l’énergie nucléaire, la grande vitesse ferroviaire, les « objets connectés » ou encore les technolo-gies vertes et du développement du-rable des villes sont autant de terrains possibles d’entente et d’action.

Sur le plan culturel, nous avons re-trouvé une intensité appréciable de relations. La France était cette année l’invitée d’honneur au Salon du Livre de Varsovie, et je sais gré aux quelque 72 000 visiteurs qui s’y sont rendus – 16 % de plus qu’en 2014. Les grilles du Parc Łazienki ont accueilli une expo-sition de photos consacrée au patrimo-ine des villes d’art et d’histoire (19/05--7/06), qui sera présentée à Cracovie (14/07-30/09) avant de continuer son parcours en Pologne. Toujours à Craco-vie, Christian Boltanski, artiste français de réputation mondiale, rend homma-ge, à la Cricothèque depuis le 5 juillet, à Tadeusz Kantor, à l’occasion du 100-ème anniversaire de sa naissance.

C’est cependant à l’automne que Varsovie s’en@ammera véritablement, avec l’exposition « Napoléon 1er ou la légende des arts » (11/09-13/12). Le Palais de Compiègne et le Château royal de Varsovie se sont en e`et asso-ciés pour proposer un regard nouveau sur l’Empire et montrer l’originalité, la richesse et la modernité de cette épo-que. En%n, j’ai plaisir à vous annoncer une opération baptisée French Touch, début octobre, dont la chanteuse fra-nçaise Zaz sera la vedette.

Plusieurs amis de la France ont ac-cepté de contribuer à cette édition

podwodnymi lub z przemysłem ko-smicznym. Nie chciałbym jednak, aby moi czytelnicy odnieśli wrażenie, że na-sza współpraca dotyczy głównie sekto-ra bezpieczeństwa i obrony. Wspólne projekty możemy także podejmować w energetyce jądrowej, kolei dużych prędkości, technologii UPnP zwanej „Internetem rzeczy” czy wreszcie tech-nologii ekologicznych i związanych ze zrównoważonym rozwojem miast.

W dziedzinie kultury, nasze relacje stały się na nowo bardzo ożywione. W tym roku Francja była gościem ho-norowym Warszawskich Targów Książ-ki i jestem wdzięczny tym 72 tysiącom zwiedzających, którzy przybyli na targi – to o 16% więcej, niż w roku ubiegłym. Na ogrodzeniu Parku Łazienkowskiego od 19 maja do 7 czerwca była prezen-towana wystawa fotogra%czna poświę-cona dziedzictwu historycznemu i kul-turalnemu francuskich miast. Od 14 lipca ekspozycja ta odwiedzi Kraków, a następnie jeszcze kilka innych miast. Także w Krakowie, od 5 lipca, Christian Boltanski, francuski artysta światowej sławy, przedstawia w Cricotece wysta-wę w hołdzie Tadeuszowi Kantorowi, z okazji setnej rocznicy urodzin twór-cy.

Jesienią zostanie zainaugurowana w Warszawie wyjątkowa wystawa zaty-tułowana „Napoleon I sztuka”, planowa-na od 11 września do 13 grudnia. Pałac Cesarski w Compiègne i warszawski Zamek Królewski wspólnie przygoto-wały to przedsięwzięcie proponując nowe spojrzenie na Cesarstwo, poka-zując oryginalność, bogactwo i no-woczesność tej epoki. Wreszcie mam przyjemność zapowiedzieć projekt

spéciale de WszystkoCoNajwazniejsze.

pl et de présenter telle ou telle facette de notre pays, de notre culture, de no-tre relation. Je remercie vivement An-drzej Rottermund, le directeur du Mu-sée du Château Royal, le sénateur et professeur Michał Seweryński, Andrzej Seweryn, ce trésor de l’art dramatique que nous revendiquons aussi français que polonais, l’écrivain Marek Bień-czyk, lauréat du prix Nike, passionné de Proust et de nos vins, Joanna Noj-szewska, qui a signé un magni%que livre d’interviews sur notre pays, Klucz

francuski, Adam Sankowski, le Prési-dent de l’Association France-Pologne.

Je remercie aussi des francophi-les ardents tels que Kazimierz Michał Ujazdowski, député européen, ancien ministre de la Culture et passionné d’Histoire, Michał Boni, lui aussi député européen et ancien ministre de l’Admi-nistration et du Numérique, et Włodzi-mierz Puzyna, un scienti%que passion-né de France, aujourd'hui notre consul honoraire à Szczecin, qui ont chacun accepté de vous faire partager leur sentiment à l’endroit de la France, en-%n et surtout Eryk Mistewicz, journali-ste et conseiller en communication, in-itiateur de cette édition spécialement consacrée à la France.

Mes remerciements vont également à Pauline de Bodman et Laura Giarrata-na du portail Internet Petit Journal qui y ont apporté leur vision propre, aux photographes amoureuses de la Fran-ce Joanna Lemańska et Chiara Ferraris, et à l’auteure Maria Rosenfeld.

En%n, je remercie les collaborateurs de mon ambassade qui ont eux aussi pris la plume pour la circonstance.

nazwany French Touch, zaplanowany na przełomie września i października, którego gwiazdą będzie francuska pio-senkarka Zaz.

Wielu przyjaciół Francji zgodziło się wziąć udział w przygotowaniu specjal-nego numeru internetowego portalu WszystkoCoNajwazniejsze.pl poświęco-nego naszemu krajowi, naszej kulturze i relacjom z Polską. Składam gorące po-dziękowanie dyrektorowi Zamku Kró-lewskiego w Warszawie profesorowi Andrzejowi Rottermundowi, senatoro-wi profesorowi Michałowi Seweryńskie-mu, Andrzejowi Sewerynowi, wielkiej postaci %lmu i teatru, który zachwyca zarówno publiczność francuską, jak i polskąa, pisarzowi i laureatowi nagro-dy Nike Markowi Bieńczykowi, a przy tym pasjonatowi prozy Marcela Prousta i francuskich win, Joannie Nojszewskiej, autorce wspaniałej książki o naszym kraju zatytułowanej Klucz francuski, Adamowi Sankowskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Francja-Polska.

Dziękuję również żarliwym franko%-lom, jak Kazimierz Michał Ujazdowski, eurodeputowany, były minister Kultury i pasjonat historii, Michał Boni, również eurodeputowany, były minister Admi-nistracji i Cyfryzacji, Włodzimierz Puzy-na, naukowiec pasjonujący się Francją, będący obecnie konsulem honoro-wym Francji w Szczecinie, jak i innym, a wreszcie samemu Erykowi Mistewi-czowi, publicyście i wszechstronnemu doradcy, inicjatorowi niniejszego wy-dania poświęconego Francji. Wszyscy oni zechcieli podzielić się uczuciem, jaki żywią dla Francji.

Podziękowania kierują także do przedstawicielek portalu internetowe-

PIERRE BUHLER PIERRE BUHLER

J’ai commencé cette lettre par la célébration de prise de la Bastille. Elle sera fêtée comme il se doit ce week end à Varsovie. La Chambre de Commerce et d’Industrie Française en Pologne (CCIFP) s’est en e`et mobilisée pour dresser, le dimanche 12 juillet à partir de midi, un « français » au parc Skary-szewski, à Saska Kępa. Le Président de la CCIFP, Maciej Witucki, que je félicite et remercie une fois de plus de cette in-itiative, se joint à moi pour convier tous les amis de la France à des retrouvailles festives, dont vous trouverez le détail à l’adresse http://ccifp.pl/event/swieto-francji-2015-w-parku-skaryszewskim/ Dans la meilleure tradition frança-ise, nous vous accueillerons égale-ment le 11 juillet, au traditionnel bal, au Restaurant Endor%na, rue Foksal (http://ccifp.pl/event/bal-francuski-2015/). ●

go Le Petit Journal, a więc do Pauline de Bodman i Laury Giarratana, które zechciały również podzielić się swymi wrażeniami, a także do fotogra%czek, miłośniczek Francji, Joanny Lemańskiej i Chiary Ferraris, jak i do pisarki Marii Rosenfeld.

Na koniec dziękuję współpracowni-kom z ambasady, którą kieruję, a którzy również zechcieli chwycić z tej okazji za pióro i dołączyć do tego zacnego grona.

Na początku listu wspomniałem ob-chody święta zdobycia Bastylii. Roz-poczną się już w najbliższy weekend w Warszawie. Francuska Izba Gospo-darcza w Polsce (CCIFP) przygotowała w niedzielę 12 lipca od godzin połu-dniowych „francuskie miasteczko” w Par-ku Skaryszewskim. Prezes Izby, Maciej Witucki, któremu gratuluję i dziękuję jeszcze raz za tę inicjatywę, przyłącza się do mnie zapraszając wszystkich przyjaciół Francji na to świąteczne spo-tkanie. Informacje szczegółowe znajdą Państwo pod adresem http://ccifp.pl/event/swieto-francji-2015-w-parku-skaryszewskim/

Zgodnie z francuską tradycją zapra-szamy także na bal w sobotę 11 lipca, do restauracji Endor*na, przy ulicy Fok-sal (http://ccifp.pl/event/bal-francuski-2015/). ●

FOT. JOANNA LEMAŃSKA

Ambasador RP we Francji oraz w Monako

Aux Champs Elysées…

ANDRZEJ

BYRT

Kto z nas w Polsce nie zna piosen-ki o tym tytule zaśpiewanej po raz pierwszy przez Joe Dassin

w 1969 roku, ten pewnie nigdy na Po-lach Elizejskich Paryża nie był, albo być nie chciał, bo obecnie nie ma już kłopo-tów, by sobie tej przygody odmawiać. Czy w słońcu, czy w deszczu, w południe czy o północy, wszystko, czego pragnie-cie, na Polach znajdziecie – jak ogłosił Pierre Delanoë, autor tekstu tej sympa-tycznej piosenki, jakże łatwo wpadają-cej w ucho.

Z czym się więc Polakom Francja dziś kojarzy? Z Polami właśnie, Wieżą Ei�a, winami, serami, zamkami nad Loarą, nartami w Alpach, pociągami TGV, ko-smetykami, kuchnią, pokazami mody, wakacjami na Lazurowym Wybrzeżu, Mont Saint Michel, festiwalem �lmo-wym w Cannes, zawodami samochodo-wymi w Le Mans, croissantami, Luwrem, Trzema Muszkieterami Dumasa, Czer-wonym i czarnym Stendhala, prezyden-

tem de Gaulle’em, a może Hollandem, Gérardem Depardieu, Juliette Binoche, ale być może z Żuławskim, Chopinem, Kieślowskim, Sewerynem i Pszonia-kiem? Może każdemu trochę z czymś innym, bo My zdies’ emigranty jak chcia-ła Manuela Gretkowska ?

Otóż nie, myśmy we Francji już nie emigranty, jak ongiś poszukujący pracy w kopalniach Nord Pas de Calais, w ho-telach, restauracjach czy w winnicach, choć dzisiaj i tacy też się znajdą i nie ma w tym niczego złego. Dzisiejsi przyjezdni do Francji, to owszem nadal pracownicy sezonowi potrzebni w dynamicznym francuskim sektorze usług turystycz-nych lub krótkookresowi pracownicy dla rolnictwa i hodowli win, ale znaczą-ca ich nowa część, to wykształceni spe-cjaliści: informatycy, prawnicy, muzycy, chemicy, inżynierowie. Często Francuzi, niesłusznie, zaczynają się bać sprawne-go technicznie i punktualnego insta-latora czy technika z Polski, słynnego

ANDRZEJ BYRT

plombier, który szybciej, taniej , a często do tego i lepiej wykona pracę w domu innego Francuza niż jego francuski kon-kurent, podobnie straszy się – znowu niepotrzebnie – polskim przewoźni-kiem, który miałby , jakoby, wypchnąć z ich własnego rynku przewoźników francuskich. A co mieliby powiedzieć polscy kupcy detaliczni wyparci tysią-cami już w latach dziewięćdziesiątych z polskiego rynku przez nikomu wów-czas nieznane �rmy z Francji jak Auchan, Leroy Merlin, Castorama, Intermarché, Intersport i dziesiątki innych. Nie przy-pominam sobie, by w polskich mediach tamtego okresu pojawiały się protesty podobne do tych, z którymi mamy do czynienia jeszcze obecnie w mediach Francji, kraju przyjaznego generalnie Polsce i Polakom, by postulowano kon-trole, ograniczenia i im podobne repre-sje pod pretekstem łamania francuskich przepisów przez polskie przedsiębior-stwa i ich pracowników.

Może dlatego, że myśmy tego nie robi-li i traktowaliśmy francuskich i innych za-granicznych imigrantów gospodarczych przyjaźnie i liberalnie, polska gospodar-ka wzrosła aż o 22% w ciągu ostatnich 7 lat światowego kryzysu gospodarcze-go (2008 – 14), najszybciej w całej Unii Europejskiej, gdy gospodarka naszych francuskich przyjaciół o… 2%. Być może warto by było, by przyjrzeli się oni po-wodom tego „cudu gospodarczego nad Wisłą” tak, jak 25 lat temu, a nawet jesz-cze 20 lat temu o�arowali nam swe po-rady w sprawie wejścia na ścieżkę trwa-łego wzrostu, porady, z których części z wdzięcznością skorzystaliśmy.

Ale cóż tam drobne utarczki… Dzi-siaj Polska we Francji cieszy się praw-

dziwą opinią dynamicznego członka Unii Europejskiej, choć jesteśmy krajem od Francji znacznie mniejszym i tery-torialnie, i – co ważniejsze – ludnościo-wo. Cieszy się też we Francji nasz kraj i jego mieszkańcy opinią sympatycz-nych, z którymi warto robić interesy, zaprzyjaźniać się i znajdować wspólno-tę rozmaitych wzajemnie korzystnych interesów politycznych, wojskowych, gospodarczych, kulturalnych, wreszcie zwyczajnych, ludzkich. I w tej postawie nie ma koniunkturalizmu spotykanego często u innych nacji, lecz jest pamięć wielowiekowych korzystnych związ-ków, tego, iż nigdy oba nasze narody nie były ze sobą w stanie wojny, a wręcz przeciwnie, lepiej lub gorzej, ale starały się sobie w tarapatach pomagać. Szcze-gólnie żywa tego pamięć dotyczy czasu powstania Solidarności w Polsce i póź-niejszego stanu wojennego w naszym kraju, podczas trwania którego Francuzi i Francja okazali nam ogromną ludzką pomoc. Pamięć o niej przetrwała u nas do tej pory. 35-lecie Solidarności obcho-dzone w tym roku ożywiło ponownie we Francji wspomnienia o francusko-polskiej zwykłej ludzkiej sympatii, a ta zaowocowała szeregiem jakże porusza-jących spotkań i uroczystości.

Jeśli więc zechcemy zwyczajnie Francję odwiedzić w tym roku nie jako pracownicy, lecz jako zwykli turyści, to zatrzymajmy się na Polach Elizejskich, gdzie znajdziemy wszystko, czego moż-na zapragnąć, czy w słońcu lub w desz-czu, w południe czy o północy. Za co To-bie, drogi Joe, serdecznie dziękuję...

Tout à fait à la légère… ●

Konsultant strategii marketingowych.

Laureat Polskiego Pulitzera.

Doradza pracując z �rmami, instytu-

cjami, osobami publicznymi w Polsce

i we Francji, pisze książki, jest też szefem

kwartalnika „Nowe Media”.

www.erykmistewicz.pl

Pourquoi j’aime la France?

ERYK

MISTEWICZRYC.: FABIEN CLAIREFOND

Najkrócej: za arystokrację ro-zumu. Za wartości, rozmowy, idee i miejsca. Za wciąż nie-

słabnący poziom wzajemnego sza-cunku między ludźmi, między tymi sa-mymi ludźmi od wielu wielu lat, mimo niesprzyjających warunków, huraganu zmian na zewnątrz. Za kultywowane zwyczaje, często niezrozumiałe dla świata poza Francją. Za klasę, z jaką niezmiennie od kilku już lat wskazy-wany jest stolik, za niewymuszony uśmiech, pamięć do nazwiska. Za ry-tuały codzienności.

A najbardziej chyba: za księgar-nie. Z tą największą, już nieistniejącą, w siedzibie byłego banku na Champs Elysées pod 52. Z autentycznym potęż-nym sejfem, suwnicami i półmetrowej grubości wrotami ze zbrojonej stali. To „Virgin Megastore” w samym centrum Pól Elizejskich. Ostatnio sieć księgarni „Virgin” wycofała się z Francji. Być może – cóż – znów będzie tu bank?

Ale i księgarnia przy „Les Deux Ma-gots” i „Café de Flore”, otwarta w nie-dzielę już od 11, a więc po – tak, to mój paryski rytuał! – śniadaniu w „Café de

Flore”. Dział spraw społecznych w księ-garni L’Écume des Pages na 174 Bd. Sa-int-Germain liczy kilka tysięcy pozycji, #lozo#i także. Nowości, jeśli pojawiają się, to tylko wówczas, gdy księgarze sami zdecydują się daną książkę wysta-wić. Nie dlatego, że dostali ją z rozdziel-nika. Nie dlatego, że muszą. Nie dlate-go, że po prostu pracują.

Przypominam sobie polskie księgar-nie: jeden z większych działów to po-radniki z cyklu „jak zarobić wielkie pie-niądze”, niezależnie czy w marketingu czy w Public Relations. Jak zarobić wiel-kie pieniądze… Jak zarobić wielkie pie-niądze… Wielkie pieniądze.

Uśmiecham się i zatapiam wśród ak-tualności, prądów, myśli, sporów, dys-kusji, gloss.

Niektóre z nich toczą się jeszcze w pobliskich „Café de Flore” i „Les Deux Magots”. Bywalcy wiedzą, który sto-lik i kiedy jest okupowany przez któ-rych z państwa. Skład osobowy sygna-lizuje też najczęściej tematy rozmów, później przekładanych na książki i tek-sty w pismach dostępnych w księgarni obok. I tak kręci się, napędza, #nansuje,

obieg intelektualny. Z Sorboną i Scien-ces Po niedaleko.

Ale też tym różnią się debaty, spo-tkania, kolokwia, prace podejmowa-ne i dyskusje prowadzone we Francji od tych w Polsce. Jeśli jest wybór między „panelem A” zatytułowanym np. „świat idei, świat wartości, trendy świata przy-szłości, hermeneutyka, #lozo#a” a „pa-nelem B” nazwanym np. „jak szybko zarobić dużo pieniędzy” albo po prostu „dotacje unijne”, to we Francji oblegane są „panele A”, w Polsce zaś „panele B”.

Arystokracja rozumu wciąż tu rządzi. I książki, które po prostu wypada znać. Bernard Pivot, nowowybrany prezy-dent Akademii Goncourtów, powie-dział ostatnio, że czyta cztery-pięć go-dzin dziennie (nigdy w łóżku). A poza tym jeszcze pracuje, ocenia, pisze jed-ną-dwie powieści w roku, dziesiątki je-śli nie setki tweetów w serwisie Twitter, który polubił, i któremu zresztą poświę-cił jedną ze swych ostatnich książek.

Są! Dzieła kompletne Simone Weil z Gallimarda i Paula Ricœur „Antropolo-gia #lozo#czna” z Seuil. Jest Michel Fo-ucault, André Comte-Sponville, Alain Fin-

kielkraut. Jest „Czas odpowiedzialności” Frédérica Lenoir wydana w Pluriel. „Pano-rama idei” autorstwa Jean-Marie Durand i Emmanuel Lemieux. I Pierre Bourdieu „Manet. Une Révolution Symbolique”.

Na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się książek… esej #lozo-#czny Frédérica Lenoir o szczęściu.

Nicolas Hulot o swoich snach. Jean d’Ormesson. Edgar Morin broniący le-wicy.

Zapach idei. Zapach niewielkiej ksią-żeczki Baudelaire’a: „Rady dla młodych literatów”. Tak, cały wielki dział, do któ-rego nigdy w księgarni tej nie wchodzę: książeczki dla dzieci. Homer. Homer. Homer dla dzieci!

I komiks. Komiks o #lozo#i. W naj-nowszym wydaniu Cités, piśmie Yves-Charlesa Zarki, czytam o nowej gene-racji #lozo#i, o „philo” wciskającej się wszędzie: do tygodników, bistro, stacji radiowych, na CD i DVD, wreszcie do ko-miksów.

I oto komiks, w którym dorastanie, wchodzenie w życie, przyjaźnie i miło-ści, wolność i uległość, siła i poddanie się, życie w korporacji, w pracy i w domu opowiadane są przez prace Schopen-

hauera, Michela de Montaigne, Han-nę Arendt, Pascala, Derridę, Platona, Bernarda Henry-Lévy, Arysotelesa, de Sade, Guy Debord, Bourdieu, Konfucju-sza, Alexis de Tocqueville, Kierkegaarda, Jean-Jacquesa Rousseau, Woltera, Kar-tezjusza, Freuda, Kanta, Leibniza…

Właściwie, dlaczego nie? Filozo#a – tak, ten sam przedmiot rugowany ze studiów w Polsce, bo zbędny, prowa-dzący nie wiadomo do czego, na ma-nowce poznania, do wiecznej tułaczki in-telektualnej, gdy potrzebne są przecież ściśle określone umiejętności w świecie trochę przemysłowym, trochę techno-logicznym – tu we Francji wznoszona jest na piedestał. Tu tłumaczy świat.

Tutaj też wydanie książki zawsze jest świętem. Z publicznymi rozmowami z autorami, jak ta z Philippem Sollersem po wydaniu jego najnowszej powieści „Medium”, prowadzona przez Alexis La-croix. Z publicznością z różnych grup społecznych, pełen przekrój Francji, w tym wypadku Paryża. Ale też jak spo-tkanie z Jeanem d’Ormesson w Stras-burgu, w księgarni niedaleko l’Homme de Fer, i tłumem, po prostu tłumem nieprzebranym. Przyszedłem za późno

i mogłem już tylko stać pośród ludzi spragnionych słowa.

Ale też wszędzie w przestrzeni miej-skiej, jeśli reklamy – to coraz częściej, to jakże często reklamy książek, spekta-kli, ekspozycji muzealnych. Stacje me-tra. Wystawy kiosków. Okna butików.

Nie wiem, jak to Francuzi robią, z cze-go to się bierze, jak jest formalnie zorga-nizowane. Widzę efekt: polityka miasta i jego władz nie jest podporządkowana pobraniu jak najwięcej podatków i opłat od wszystkich, którzy (w tym wypadku) chcą coś ogłosić, ale w stymulowaniu, aby było CO ogłosić. Może to obniżo-ne do granic opłaty dla reklamy tego typu dóbr, a może jeszcze inne sposo-by władz, polityków, którym zależy, aby mieć do czynienia z wyedukowanym, realnie a nie tylko deklaratywnie wy-edukowanym społeczeństwem.

Nie zdziwiłem się więc, gdy ogło-szono, że „przemysł kulturalny” stano-wi we Francji siedmiokrotną wartość produkcji przemysłu samochodowe-go, produkcji spożywczej, rolnej. Tak, zdecydowanie, nigdy, nawet na dale-kiej francuskiej prowincji, nie powinno mnie to dziwić.

Arystokracja rozumu i dyskusji, deba-ty, ścierania się poglądów przy otwarto-ści na innych. Umiejętność, która spra-wia, że dyskusje przypominają tu raczej symultanę szachową, niż przekrzykiwa-nie się w polskich studiach telewizyj-nych. Posiłkowanie się przy tym książka-mi, brulionami, kwartalnikami opinii…

W tym świecie nie wypada nie znać Huntingtona i Toddta. „Subiektywności” Sartre’a, na nowo i wciąż wydawanego Jacquesa Derridy, Merleau-Ponty’ego, Lancana, Bruyerona, Lévi-Straussa.

Wracam do księgarni „L’Écume des Pages” na Saint-Germain zawsze, gdy jestem w Paryżu. Tam zresztą, w tej atmosferze, zrodził się dwa lata temu pomysł gromadzenia najmądrzejszych ludzi „stąd” i „stamtąd”, ich tekstów, analiz, przewidywań, i pieczołowitej zamiany ich myśli w formę kwartalni-ka opinii. Tak tu, w „L’Écume des Pages” i obok w „Café de Flore” w rozmowach z przyjaciółmi ze studiów w począt-kach lat 90., którzy później – traf chciał – budowali kampanie François Bayrou, Nicolasa Sarkozyego, UMP, pracowa-li w „Le Figaro”, bliskiej Sarkozyemu agencji Public Relations Image & Stra-tégie czy bliższej socjalistom Noé Com narodziła się idea wydawania w Polsce, po polsku, dla Polaków kwartalnika „Nowe Media”.

Natłok pism opinii przyprawia tu o ból głowy, uzmysławia dystans dzie-lący te dwa kraje – Francję i Polskę. Trzy szerokie regały tuż przy wejściu. Na wyciągnięcie ręki: Poésie, Première, Cahiers, Les Temps Modernes, Le Visage Vert, La Nouvelle Quinzaine Littéraire, Atellier du Roman, Ligne 13, Les Lettres & Les Arts, The Black Herald, CCP. Cahier Critique de Mouvement Poésie, Fario, 6 Mois. Le Tigre, Dissonances, L’Echau-dee, La Revue des Livres, LBL.La Revue de Belles-Lettres, Neige d’Août…

No właśnie, jak można nie zachwycać się pismem zatytułowanym po prostu: Neige d’Août. Śnieg w sierpniu?

…Rehauts, PAN, Première Ligne, Voix d’Encre, Hippocampe, Ravages, Prochoix, Annales, Réseaux, Histoire & Livres, Migrance, Le débat, Commenta-ire, Communications, Charles, Agone, Le Mouvement Social, Raisons Politi-

ques, Tous Urbaines, Au Fait, Transfu-ge, Revue des Deux Mondes, Schock, Capricci, Georges, MUZE, Feuilleton, L’Elephant, Kanyar, Grandhika, Books, Incidence, Private, Desports, France Culture Papiers…

Jest też miesięcznik XXI. Rozmawia-łem niedawno z Patrickiem de Sain-t-Exupérym, jego „Manifest XXI” (na-pisany wraz z Laurentem Beccarią) publikowaliśmy w „Nowych Mediach”. Rozmawialiśmy o tym, jak wydają XXI, swoje pismo, trzymając w ryzach ja-kość: zero odstępstw na rzecz reklamy, marketingu czyichś produktów czy idei. Czytelnicy ich szanują, ba, kochają! Ku-pują, popularyzują, promują. Chcą czy-tać, chcą wiedzieć!

L’art du Comprendre. Wydanie 22. W podtytule: Antropologia #lozo#czna. Antropologia historyczna. Hermeneu-tyka. Solidna praca zbiorowa pięknych ludzi, pięknych mózgów epoki.

I dalej – wciąż w tej jednej księgar-ni, na trzech regałach, jedna obok dru-giej – Long-Cours z reportażami, Les Études Philosophiques, Page, La Re-vue d’Anthropologie des Connaissan-ces, Thauma, Europe, Inutits, Dans la Jungle, Peut-Etrê, A.I.A.M, Phoenix – Cahiers Littéraires Internationaux, Bout du Monde, Le Belliever, Ecoren, Revue Critique d’Ecologie Politique, Tank. Pensez Fort! – z dopiskiem: Vani-tas Vanitatum.

Nie sposób bez tej lektury zrozu-mieć świata, pojąć głębiej, przewidzieć, dookreślić, a być może narzucić trafne rozwiązania. Nie sposób osiągnąć suk-ces. Nie sposób wiedzieć, dlaczego coś działa, a coś innego, mimo że przecież równie dobre, często za większe pienią-

dze zbudowane, w ogóle nie ma i nie będzie miało szans.

A… Barbarowie? A ten świat obok… Przecież istnieje? Przecież nie wszyscy siedzą w brasseriach i w swych czarnych Moleskinach notują pomysły na teksty do periodyków, sztuki teatralne, po-wieści… Tak, Barbarowie, którzy nie ro-zumieją, nie potra#ą, nie mają w ogóle takich potrzeb, przecież są obok. I to nie tylko ci napływający z Południa. „Ludzie którzy”.

Istnieją. Można ich zmieniać, cywilizo-wać, kultywować, jak chce francuska le-wica lub zmieniać siłą, a gdy będzie ich tak wielu, że stanowić będzie to wielki problem (dziś wciąż jeszcze „ledwie” pro-blem), nie wpuszczać, rugować, utrud-niać i ekspulsować. Inaczej: wyrzucać.

I debata, rozmawianie o tym, ja-kie rozwiązania przyjąć; wypraco-wywanie stanowisk, bo może nie je-steśmy najmądrzejsi, może ktoś ma lepszy pomysł…? Bo – uwaga, to ważne – władza, choćby wynikająca z demo-kratycznego wyboru, nie jest nieomyl-na, Bo dziś jest władzą, jutro opozycją. Ale też: bo wpierw jesteśmy mądrymi ludźmi, a potem dopiero nad wybiera-ją (cóż, inni mądrzy ludzie, arystokracja rozumu właśnie) i zostajemy wyniesie-ni do funkcji publicznych. I zarządzamy dobrem wspólnym.

To też w nich lubię. Gdy Francuzi mają problem, gdy elity Francji mają pro-blem, jak choćby z Dieudonné, z anty-semityzmem, koniecznością dookreśle-nia granicy tego, co publiczne, a tego, co prywatne; granicy między wolnością a bezpieczeństwem, rozmawiają, spie-rają się, dyskutują. Intelekt zawsze jest tu ważniejszy, niż siła. Zawsze.

Cités z podtytułem Filozo#a – Poli-tyka – Historia. I najnowsze wydanie Romantisme nr 162 („Revue du dix-neuvième siècle”). I Conference nr. 37. I Critique już wydanie 799. Chociaż so-lidne Annales (w podtytule: Historia. Nauka. Społeczeństwo) właśnie świętu-ją 68 rok wydawania. I Esprit numer 400. Z tematem wiodącym: „Życie na kredyt. Historia ciągłego zadłużania”.

I odkryty zupełnie przypadkiem stosik pisma Égoïste. Stare już wyda-nia z przejrzyście wydanymi, piękną czcionką, ze światłem, przestrzenią, oddechem tekstami Jean d’Ormesson, BHL… I piękne, fantastyczne gra#ki, czarno-białe fotogra#e. Pismo wyda-wane z oddechem, bez pośpiechu, utrzymujące poziom licząc, że będą czytelnicy, że ktoś potrzebować będzie treści, idei, wartości, dyskusji; że py-tania zadawane w zaciszu domowym i przestrzeni publicznej nie będą ogra-niczały się tylko do tego, co głośne, medialne, przykuwające uwagę Barba-rii klaszczącej, rechoczącej, zaspokaja-jącej najprostsze potrzeby. Barbarii nie potrzebującej właściwie już ani czytać, ani pisać.

I Hermès wydawany przez CNRS Éditions. Z Dominikiem Woltonem, który przygotowuje w tej serii pozy-cje poświęcone komunikacji masowej, a z którym miałem przyjemność spo-tkania w Warszawie, w rezydencji Am-basadora Francji Pierre Buhlera.

Francuskie elity mają takie miejsca jak ta księgarnia; mają kwartalniki opi-nii, pisma wydawane dwa-trzy razy w roku, gdy zbiorą się mądre, napraw-dę mądre teksty; bez pośpiechu, w pie-tyzmie. Mają takie miejsca jak „Café de Flore”. Mają wydawców. I książki które pachną. Które pachną!

Skąd mamy wziąć elity, jeśli nie z sie-ci? Nie mając już księgarń z prawdziwe-go zdarzenia; nie mając książek praw-dziwych, albo mając ich coraz mniej; nie doświadczając dyskusji, sporów o to, co naprawdę najważniejsze; nie mając nauki „na poważnie”; nie mając opusz-czającej kraj lub popadającej w letarg inteligencji, skąd mamy ją wziąć?

Uhonorować tych, którzy przeżyli.Wskazać, odnaleźć, wesprzeć, publi-

kować nowych.Dobrze, że jest takie miejsce jak

Wszystko Co Najwazniejsze.pl. Chciał-bym, żeby redakcji wszystko, co zaplanowała, udało się. Także wynajdowanie, wspie-ranie, promowanie nowej, młodej, twórczej Polski. Będę tu czasami pisał.

I pozdrawiam, zabieram się za przygotowywanie ko-lejnego wydania „Nowych Mediów”. Już wiecie, gdzie się narodziło. I wiecie, dlaczego pachnie. ●

ERYK MISTEWICZ

Eseista, laureat literackiej nagrody NIKE.

Historyk literatury. Romanista, tłumacz

Milana Kundery, Rolanda Barthesa i

Emila Ciorana. Znawca win, zwłaszcza

francuskich.

Słowo i drżenie

MAREK

BIEŃCZYK

Do dziś nie wiem, co bardziej

u Francuzów lubię i cenię: czy

to, że lepiej myślą, czy to, że le-

piej czują. Czy porywają mnie bardziej

ich intelektualne rozumowania, czy też

ich zmysłowe epifanie; niezwykły dar

mają do jednych i drugich. Czy lepiej

jest, gdy piszą, czy gdy jedzą i piją? Naj-

ważniejsze są ich teksty, czy może tez

to, co nalewają mi do kieliszka? Mó-

wiąc symbolicznie: raczej Proust, czy

raczej wino?

Pytam rzecz jasna retorycznie,

z nadmiaru podziwu i przywiązania,

nikt przecież nie każe mi wybierać. Co

więcej, ta retoryka nie jest zbyt pre-

cyzyjna. Najlepsze wina francuskie

są nieraz skomponowane jak sonety;

wiele najwspanialszych literackich

fragmentów ma z kolei zmysłowy

smak, którego ideą nie da się wyrazić.

Tak jest u Prousta. Są u niego zda-

nia, których nie czytam, lecz które

piję. Smakuję każdą głoskę, nie wie-

dząc całkiem dlaczego jestem urze-

czony; czytam zdanie i drży całe ciało.

Na przykład to zakończenie drugiego

tomu „W cieniu zakwitających dziew-

cząt”, opowiadającego o wyjazdach

młodziutkiego jeszcze Marcela – w to-

warzystwie gosposi Franciszki – na

wakacyjne morskie pobyty w Balbec.

Znam ten urywek na pamięć, powta-

rzam jak mantrę, moją nieorientalną

mantrę – dla jej dźwięku.

„Biło południe, wreszcie przybywa-

ła Franciszka. I przez szereg miesięcy

w tym Balbec, którego tak pragnąłem,

bom je sobie wyobrażał jedynie sma-

gane burzą i tonące we mgłach, po-

goda była tak olśniewająca i stała, że

kiedy Franciszka przychodziła otwo-

rzyć okno, mogłem zawsze bez zawo-

du oczekiwać, iż ujrzę tę samą ścianę

słońca załamaną w rogu zewnętrz-

nego muru, o niezmiennym kolorze,

mniej wzruszającym jako znak lata

niż martwym jako znamię nieżywej

i sztucznej emalii. I podczas gdy Fran-

ciszka wyjmowała szpilki z portier,

zdejmowała materie, rozsuwała "ran-

ki, odsłaniany przez nią letni dzień

zdawał się równie umarły, równie od-

wieczny co wspaniała i tysiącletnia

mumia, którą by nasza stara służąca

ostrożnie odwijala ze wszystkich gie-

zeł, zanim ją ukaże zabalsamowaną

w jej złotej szacie”.

Cała powieść Prousta opowiada

o tym, w czym wyspecjalizowała się

francuska literatura, o komedii ludz-

kich zachowań, o teatrze życia co-

dziennego. Ale zarazem wśród ironicz-

nej, nieraz bezwzględnej obserwacji

ludzkich gestów przychodzą chwile

czystego upojenia, czystego zachwy-

cenia, w którym zapomina się o co-

dziennej społecznej grze i schodzi do

najgłębszych, najbardziej wzruszają-

cych doznań.

Poznałem kiedyś w Paryżu starsze-

go już mężczyznę, sprzedawcę win;

spędzałem w jego sklepie długie go-

dziny. Któregoś dnia powiedział mi,

że płakał, gdy zdarzyło mu się de-

gustować Château Haut-Brion 1989.

Nie całkiem mogłem to zrozumieć

aż do chwili, w którym samemu było

mi dane wino to otworzyć podczas

publicznej degustacji. Było nas tuzin

uczestników jak dwunastu aposto-

łów; nagle zapadła cisza, siedzieliśmy

w głuchym milczeniu każdy nad swo-

im kieliszkiem.

Wino było równie piękne, jak zda-

nie Prousta. Nadzwyczajnie zbudo-

wane, harmonijne. Ideał francuskiej

estetyki klasycznej mówi: „niczego za

dużo”; w tym winie - tak jak w moim

Proustowskim zdaniu – wszystko

układało się w idealnych proporcjach.

Doznanie było ocywiście zmysłowe,

lecz zarazem wiedziało się, że mamy

do czynienia z konstrukcją artystycz-

ną, którą można docenić tak, jak do-

cenia się genialnie ułożone słowa.

To jest moja Francja: „widzieć ja-

śniej w zachwyceniu”, gdy w pięknie

zmysłowej chwili błyszczy nugat ludz-

kiego geniuszu. ●

MAREK BIEŃCZYK

FOT. JOANNA LEMAŃSKA

Dr hab. nauk prawnych, nauczyciel aka-

demicki i polityk konserwatywny. Poseł

na Sejm I, III, IV, V, VI i VII kadencji. W la-

tach 2004-2005 wicemarszałek Sejmu.

W latach 2000-2001 i 2005-2007 mini-

ster kultury i dziedzictwa narodowego.

Jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości.

Poseł do Parlamentu Europejskiego.

Polskie fascynacjeV Republiką

KAZIMIERZ M.

UJAZDOWSKI

Czy polski konserwatysta może odczuwać sympatię do V Repu-bliki z jej jednoznacznym przy-

wiązaniem do dziedzictwa rewolucji francuskiej, modelem socjalnym i laic-kością, która nie pozwala na obecność wartości chrześcijańskich w życiu pu-blicznym? Przecież niepodległa Polska po roku 1989 dokonała innego wyboru ideowego, stawiając na syntezę chrze-ścijaństwa i wolności. Wydaje się, że niewiele może pomóc opinia, że Fran-cja jest monarchią republikańską albo – jak pisał wybitny liberalny myśliciel

Raymond Aron – „monarchią utrzymu-jącą teorię parlamentarną”.

Francja jest bowiem republiką ze względu na wartości i polityczną prakty-kę. I jest taką na podstawie świadomego wyboru de Gaulle’a. Monarchistyczne skojarzenia nie są bezpodstawne, ale mogą co najwyżej dotyczyć stylu spra-wowania władzy, nie jej treści i politycz-nej praktyki. De Gaulle mówił i pisał o so-bie w trzeciej osobie liczby pojedynczej, co wielu irytowało. Dawał temu wyraz Kisiel w Dziennikach, wyrażając się jed-nocześnie niezwykle krytycznie o an-

tyamerykańskiej polityce prezydenta Francji. Jednakże projekt ustrojowy de Gaulle’a miał zdecydowanie republikań-ski charakter. Konstytucja z 1958 roku powstawała w następstwie zdemokra-tyzowania tradycji republikańskiej. De Gaulle zachował całą warstwę ideową z zasadami republiki niepodzielnej, demokratycznej, społecznej i laickiej. Konstytucja z 1958 roku manifestowała przywiązanie do Deklaracji praw czło-

wieka i obywatela z roku 1789 i mocno społecznej preambuły do konstytucji z roku 1946. Każdy, kto przeczyta tekst preambuły z mocnymi gwarancjami socjalnymi i socjalną odpowiedzialno-ścią państwa, zrozumie, dlaczego we Francji nie istnieje liberalizm w anglo-saskim znaczeniu. „Z wyjątkiem garstki polityków i kilku ekonomistów nasz kraj nie zna liberałów, którzy żywiliby takie zaufanie do wolności, aby uczynić z niej motor wszelkiej działalności i reguły gry politycznej” – pisał René Rémond w kla-sycznym dziele poświęconym francu-skiej prawicy.

Generał de Gaulle był człowiekiem o konserwatywno-społecznej wrażli-wości. W opinii Claude Mauriaca, czer-piąc z dwóch odłamów francuskiego katolicyzmu – reprezentowanych przez L’Action Française i Sillon – połączył ka-tolików republikańskich i tych, co pozo-stali wierni tradycjonalizmowi. Pamię-tajmy, że ten ostatni nurt odegrał dużą rolę w historii Francji pierwszej poło-wy XX wieku. L’Action Française miała wspaniałą kartę w okresie heroicznego wysiłku Francuzów w czasie I wojny światowej i potężne wpływy w elitach intelektualnych Francji. Dopiero Vichy skompromitowało tradycję Maurrasa.

V Republika nie była jednak bardziej otwarta na tradycję monarchistyczną niż jej poprzedniczki. Wręcz przeciwnie, powojenny porządek ustrojowy miał w sensie aksjologicznym jednoznacz-nie republikański charakter. Grunt zo-stał przygotowany przez akty prawne i deklaracje Wolnej Francji opracowane z dużym udziałem René Cassina, praw-nika o lewicowo-republikańskiej wraż-liwości. René Cassin kierował po woj-nie Radą Stanu i wziął czynny udział w opracowaniu projektu konstytucji V Republiki. Niewielu pamięta, że Cas-sin był autorem Powszechnej deklaracji

praw człowieka z 1948 roku i za to dzie-ło został uhonorowany Pokojową Na-grodą Nobla.

De Gaulle prowadził politykę narodo-wej jedności, na co wielokrotnie zwra-cał uwagę jego biograf Aleksander Hall. Ale jego decyzje konstytucyjne ozna-czały wyłączenie monarchizmu i trady-cjonalizmu poza zakres ustrojowego konsensusu. Żadna z istotnych dla tej tradycji wartości nie ma konstytucyj-nego wyrazu. Konstytucja pośrednio – poprzez orzeczenia Rady Konstytu-cyjnej – chroni jedynie dwa ważne dla ludzi o tradycyjnej wrażliwości postu-laty: silne ustawodawstwo prorodzin-ne i wsparcie $nansowe dla katolickich szkół prywatnych, które powstały jako alternatywa dla laickiego szkolnictwa publicznego. A zatem kontynuatorzy Maurras’a, głównego ideologa francu-skiego monarchizmu, mają powody do ostrej krytyki de Gaulle’a i V Republiki. Monarchiści są antysystemową opozy-cją, podobnie jak... komuniści, którzy widzieli i nie rzadko widzą dziś w V Re-publice „rządy wielkiego kapitału”.

Dziś republika ma nieco łagodniej-szy pro$l, jest wierniejsza liberalne-mu dziedzictwu roku 1789 niż tradycji jakobińskiej i rządom Robespierre’a. Z pewnością współczesna Francja jest bardziej związana z Unią Europejską, porzuciła sceptycyzm wobec Europy właściwy gaullistom starej daty. Nikt nie może jednak wątpić w siłę tradycji republikańskich, także w tym sensie, że Francja jest bardziej wspólnotą wokół dziedzictwa rewolucji francuskiej niż typowym państwem narodowym, jak na przykład Niemcy. To dlatego ma moc integrowania ludzi urodzonych z dala od francuskiej kultury. Stąd otwarta formuła obywatelstwa oparta na pra-wie ziemi. Czy można sobie wyobrazić Niemkę tureckiego pochodzenia, któ-ra byłaby ministrem sprawiedliwości w rządzie federalnym, tak jak była nią Rachida Dati?

Praktyka polityczna dostarcza ko-lejnych argumentów przeciw tezie o Francji jako republikańskiej monar-chii. To prawda, że władza prezydenta Francji jest większa niż prezydenta USA, szczególnie w okresie, gdy popiera go większość parlamentarna. Władza pre-zydenta we Francji nie jest ograniczona poprzez silną kontrolę parlamentarną. Przypomnijmy także, że V Republika zniosła monopol ustawy na stanowie-nie prawa, zwiększając rolę rządowych ordonansów i dekretów. Ale francuski system polityczny równocześnie daje największą w Europie preferencję dla referendum. Referendum to instytucja spoza logiki monarchistycznej, najbar-dziej od niej odległa. Georges Pompi-dou, jako premier Francji, w słynnej polemice parlamentarnej z Paulem

Reynaudem słusznie wskazywał na to, że referendum jest składnikiem dzie-dzictwa rewolucji francuskiej w rady-kalnej wersji. Referendum to prawo ludu, prawo wyborców do odrzucenia poglądów elit. We Francji suwerenność narodu nie została bezpowrotnie prze-transferowana do elit partyjnych, choć ich przygotowanie do polityki zasługu-je na wysoką ocenę. Wielu polityków wywodzi się z rodzin o długich trady-cjach zaangażowania politycznego i może legitymować się dobrym wy-kształceniem. École nationale d’admi-nistration wciąż może budzić zazdrość ze względu na poziom i efekty kształ-cenia.

Ktoś może spytać, dlaczego Francja zafundowała sobie instytucję wysokie-go ryzyka i cały czas ją umacnia (prze-prowadzona w roku 2008 nowelizacja konstytucji dała również opozycji pra-wo do inicjowania referendum usta-wodawczego). Wydaje się, że powo-dem jest potrzeba silnej legitymacji systemu. Francja od roku 1940 nie mo-gła uporać się z problemem prawowi-tości władzy. De Gaulle zbuntował się wtedy przeciwko państwu legalnemu, a w roku 1958 niektórzy stawiali mu zarzut dojścia do władzy w warunkach zamachu stanu i podważali prawowi-tość jego decyzji. Referendum jest za-tem czymś bolesnym dla elit, ale daje legitymację V Republice, rozwiązując problem prawowitości państwa. Daje także możliwość rozstrzygania „z pod-niesioną przyłbicą” wielu zapalnych problemów. W tej formie Francuzi za-decydowali o niezależności Algierii, rozszerzeniu Wspólnoty Europejskiej na początku lat 70., traktacie z Ma-

KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI

astricht i negatywnie o konstytucji dla Europy.

Co może zatem pociągać w V Republi-ce polskiego konserwatystę chcącego silnej obecności inspiracji chrześcijań-skiej w życiu publicznym i cieszącego się z tego, że Polska nie doświadczyła laicyzacji na wzór francuski? Odpo-wiedź jest prosta: silne państwo i dobra konstytucja. V Republika z silną władzą prezydenta, osłabieniem pozycji par-tii politycznych i wszechwładzy parla-mentu jest ustrojem, który daje Francji możliwość odgrywania roli mocarstwo-wej czy jak powiedzielibyśmy językiem bardziej poprawnym, „możliwość zaję-cia wyróżnionej pozycji w Europie”. To udany projekt budowy państwa, dzięki któremu można panować nad swoim losem, to ustrój z przywództwem pań-stwowym i z władzą, która nie ucieka od odpowiedzialności. Nawet jeśli dziś Francja przeżywa głęboki kryzys ze względu na nadmiar państwa socjal-nego i obecność radykalnego islamu, to wciąż ma instytucjonalne narzędzia odbudowy własnej siły.

W latach 80. Ruch Młodej Polski, któ-remu zawdzięczam edukację publicz-ną, widział potrzebę projektowania ustroju niepodległej Polski jako syn-tezy siły państwa i wolności, odwoły-wał się do gaullistowskich koncepcji ustrojowych. W dokumencie „Między Polską naszych pragnień a Polską na-szych możliwości” z roku 1984 znalazły

się francuskie motywy: potrzeba przy-wództwa państwowego, nadrzędna i harmonizująca rola prezydenta wy-bieranego w wyborach powszechnych i, rzecz jasna, zakwestionowanie do-gmatu supremacji parlamentu, który był wyznawany przez niemal całą opo-zycję demokratyczną.

Wśród Francuzów V Republika jest przedmiotem szerokiej zgody. Od cza-su prezydentury Mitterranda ma czyn-ne poparcie socjalistów, którzy jeszcze w latach 60. zwalczali ją, określając kon-stytucję z 1958 roku jako „permanent-ny zamach stanu”. Pierwszy rozdział Pa-

miętników nadziei de Gaulle’a nosi tytuł Instytucje, bo dobra konstytucja była przedmiotem jego największych am-bicji. W Polsce zawsze brakowało troski o formę i jakość państwowych instytu-cji. De Gaulle zrobił przez kilka miesięcy roku 1958 to, czego niepodległa Polska nie potra$ła zrobić przez dwadzieścia lat od upadku komunizmu – zbudować dobrego ustroju i trwałych instytucji. Nasz ustrój jest produktem przypadku i ścierania się partykularnych interesów i nie daje podstawy silnej władzy pań-stwowej. V Republika musi zatem bu-dzić respekt bez względu na jej ideolo-giczny koloryt i może dalej inspirować Polaków, którzy nie porzucili planów naprawy Rzeczypospolitej. ●

Jak to robią najlepsi? Przenieśmy sposóbprowadzenia wyborów z Francji

To Francuzi wynaleźli demokra-cję. Nie Grecy i na pewno nie Amerykanie – o czym przeko-

nywać będzie z pasją każdy Francuz. To we Francji są kluby dyskusyjne, rozpolitykowane brasserie, to wresz-cie tam frekwencja wyborcza bywa, że przekracza 80 procent, po nocy wyborczej pozostaje do tysiąca spa-lonych aut, a porządne protesty spo-łeczne gromadzą po 3-4 mln uczestni-ków w skali kraju. Jakakolwiek próba manipulacji wynikami wyborczymi – świętością demokracji – skończyć by się musiała dymisją rządu, gdyż to rząd jest odpowiedzialny za prawidło-wy przebieg aktu wyborczego.

Przenieśmy do Polski trzy rzeczy:1. Na trzy tygodnie przed wyborami

każdy z obywateli otrzymuje adreso-waną do niego, na jego adres domowy, szarą kopertę z wszystkimi informacja-

mi wyborczymi. Jest tam informacja, gdzie i kiedy odbędą się wybory, jak wyglądać będzie akt wyborczy.

Co ważniejsze, oprócz tej informa-cji w JEDNEJ kopercie znajdują się też informacje dotyczące programu wy-borczego KAŻDEGO z kandydatów.

Nie dostaje on stosu makulatury do skrzynek, nie wyściełają ulotki kla-tek schodowych (restrykcyjny system zakazuje reklamy politycznej w takim wydaniu, o czym za chwilę).

Na kilka tygodni przed wyborami każdy z komitetów wyborczych jest zobowiązany dostarczyć wybranej w przetargu "rmie spedycyjnej taką liczbę ulotek kandydata, ilu jest wy-borców. Każda ulotka musi mieć taką samą wagę, taki sam wymiar, a więc być wykonana z papieru o tej samej gramaturze. Firma spedycyjna nie in-geruje w treść ulotki, co oczywiste.

Zadaniem "rmy spedycyjnej jest zebranie od wszystkich komitetów ulotek ich kandydatów (zobowiąza-nych do dostarczenia ulotek do "rmy spedycyjnej), zapakowanie w jedną kopertę, dołączenie informacji o akcie wyborczym i zapewnienie, aby taka „koperta wyborcza” z pełnym dossier znalazła się w rękach wyborcy w cza-sie, który pozwoli mu świadomie od-dać swój głos.

Proste? Proste.2. Restrykcyjne prawo wymusza or-

ganizację eventów, spotkań z ludźmi, utrudniając jednocześnie kierowanie pieniędzy na reklamę wyborczą. Ta jest zakazana na pół roku przed wy-borami.

Od lat postuluję przyjęcie modelu francuskiego, nie amerykańskiego. W modelu tym jedynymi „powierzch-niami reklamowymi” są te przed lo-kalami wyborczymi i w głównych punktach miasta (dosłownie kilka, np. przed merostwem, kościołem,

sklepem). W rządku stoją tablice wy-borcze, tej samej wielkości. Każdy ko-mitet ma do wykorzystania jedną ta-blicę. I to wszystko.

Podobnie w stacjach telewizyj-nych i radiowych – każdy komitet dysponuje dokładnie tym samym czasem wyborczym. Dokupienie czasu wyborczego w mediach elek-tronicznych nie jest możliwe. Płatne ogłoszenia wyborcze są sprzeczne z ideą demokracji taką, jak rozumieją ją Francuzi.

To nie pieniądze są w wyborach najważniejsze. Przyjmijmy wreszcie ten model. Rozmawiajmy z ludźmi a nie do nich mówmy.

3. We Francji nie ma czegoś takiego jak Państwowa Komisja Wyborcza.

To państwo jest odpowiedzialne za przebieg wyborów od początku do końca. Od poinformowania wybor-cy, że dzień aktu obywatelskiego się zbliża, aż po zapewnienie bezpieczeń-stwa, przejrzystości, uczciwości głoso-

FOT. SHUTTERSTOCK

ERYK MISTEWICZ

wania, aż po poinformowanie o jego wynikach.

Centrum wyborcze to siedziba MSW. Tam spływają wyniki. Tam kilka razy w ciągu dnia wyborczego Mini-ster Spraw Wewnętrznych spotyka się z dziennikarzami i to on podaje me-diom dane dotyczące frekwencji.

MSW nadzoruje i organizuje wybo-ry: od dostarczenia urn, dostarczenia kart do głosowania (na każdej karcie widnieje inskrypcja: „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych” oraz takie zda-nie: „Głosowanie to nie tylko prawo, lecz także powinność obywatelska”), zapewnienia uczciwego i bezpiecz-nego przebiegu głosowania, aż po zli-czenie danych, zagregowanie i przed-stawienie ich w sprawny sposób opinii publicznej.

Rezultat? Wybory kończące się o 20.00 i już ok. 22.00, 23.00 w dniu wyborów są już pełne dane. I to nie-zależnie, czy mówimy o wyborach prezydenckich, parlamentarnych czy samorządowych (o wiele bardziej zresztą skomplikowanych, niż w Pol-sce). W każdym wypadku na ostatecz-ne wyniki wyborów czekamy dwie-trzy godziny. I wszystko absolutnie jasne. Do tego wyniki przestawione w przejrzystych formach gra"cznych, udostępnione wszystkim, komu są one potrzebne, w tabelach i w syste-

mie umożliwiającym pobór danych do własnych celów analitycznych i badawczych.

Czy wyobrazić sobie możemy w Polsce MSW, które nadzoruje akt głosowania, ba, które organizuje akt wyborczy? A czy mamy inne wyjście, o ile nie kwestionujemy państwa i podstawowych mechanizmów de-mokracji? O ile państwo, w tym pań-stwo prawa, działa w sposób prawi-dłowy…

W modelu francuskim dokładnie wiadomo, kto odpowiedzialny był-by za jakąkolwiek próbę manipulacji, wpływu na wynik wyborów: to szef MSW, a co za tym idzie premier i cały rząd musieliby podać się do dymisji w przypadku stwierdzonego fałszer-stwa wyborczego. To naprawdę się nikomu we Francji nie opłaca.

Porządkujmy sprawy dla demokra-cji podstawowe. Skończmy z mode-lem PRL-owskim. Kopiujmy to, co naj-lepsze od tych, którzy na demokracji zjedli zęby. Wprowadźmy uczciwe, przejrzyste zasady i efektywne, sku-teczne metody. Budujmy i wzmac-niajmy instytucje. Nie kwestionujmy państwa. ●

Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były

minister pracy i polityki socjalnej, sekre-

tarz stanu odpowiedzialny m.in. za poli-

tykę rynku pracy, szef zespołu doradców

strategicznych Prezesa Rady Ministrów,

minister administracji i cyfryzacji.

Bezpieczeństwo i prywatność – doświadczenie Francji

MICHAŁ

BONIRYC.: FABIEN CLAIREFOND

Bezpieczeństwo i prywatność to

jeden z ważniejszych cyfrowych

tematów ostatnich lat. Z kilku

powodów. Rośnie skala danych gro-

madzonych w zasobach sieci (w chmu-

rach, na platformach, w różnych ma-

gazynach zasobów danych) – przeszło

90% wszystkich zasobów informacyj-

nych, jakimi dysponuje świat, zostało

zgromadzonych cyfrowo w ostatnich

2 latach. Istotą gospodarki cyfrowej

jest przetwarzanie danych, nie tylko

osobowych oczywiście, i na podstawie

tego tworzenie spersonalizowanych,

dopasowanych do naszych oczekiwań

– usług, dóbr, produktów. Pozyski-

wanie, gromadzenie, przetwarzanie,

przesyłanie, dzielenie się danymi – jest

wielką dźwignią rozwojową, ale wy-

maga też nowych reguł, pasujących do

świata cyfrowego.

Dlatego spory o zasady ochrony da-

nych osobowych – były i są tak wyra-

ziste. Po rewelacjach Snowdena temat

stał się jeszcze bardziej gorący. Bo nagle

urosła świadomość skali możliwej inwi-

gilacji, jakiej jako jednostki czy społecz-

ności podlegamy. Jedno – to dostęp

do naszej prywatności, jaki mają !rmy,

i ich gotowość do monetyzowania na-

szych danych. Drugie – to dostęp do

naszej prywatności, jaki mają służby

specjalne, mogąc monitorować treści

naszych maili przez analizę słów klu-

czy czy mieć wiedzę o rozmowach te-

lefonicznych. I nawet jeśli mówi się, że

przykładowo amerykańska NSA może

zanalizować tylko 5% danych, do jakich

ma dostęp – to i tak, gdyby to miało

być poza kontrolą, byłoby groźnie. Ale

doszło też i trzecie zjawisko – to dostęp

do naszych danych, jaki mogą mieć

przestępcy internetowi. Wielkość i war-

tość przestępczej aktywności w sieci to

ok. 400 mld USD w 2014 roku.

Bo równowaga między ochroną

prywatności jako prawem fundamen-

talnym a wdrażalnością tego rozwią-

zania przez biznes czy proporcjonal-

nością w dostępie do naszych danych

dla służb i instytucji publicznych (mieć

dostęp – wtedy, kiedy naprawdę jest to

uzasadnione) jest warunkiem zaufania.

A to właśnie zaufanie jest i będzie pod-

stawą dla pozytywnego w skutkach

rozwoju świata cyfrowego i jego nie-

bywałych możliwości.

Pracując nad solidnymi ramami

prawnymi dla zaufania i ochrony pry-

watności – które stać się powinny

punktem odniesienia dla globalnych

reguł ochrony danych osobowych

– nie wolno zapominać o sprawach

bezpieczeństwa.

Bezpieczeństwa potrzebujemy w co

najmniej trzech obszarach. Zwykłego,

ale kluczowego bezpieczeństwa infra-

struktury, sieci, magazynów cyfrowych,

ośrodków przetwarzania danych, wi-

tryn – że ktoś się nie włamie, nie ukrad-

nie, nie zabierze danych, nie sparaliżuje

działania. Bezpieczeństwa sprzętu, któ-

rego używamy, oraz przepływu danych

między naszymi urządzeniami (a mamy

ich np. 3 – 4) – że ktoś się nie zainstaluje

ze złośliwym oprogramowaniem, nie

zrobi sobie podglądu naszej cyfrowej

aktywności. I bezpieczeństwa wszyst-

kich treści – jakich używamy: listów,

zdjęć, prywatnych relacji z innymi na

portalach społecznościowych, do cze-

go służyć mogą wszystkie rozwiązania

kryptogra!czne, szyfrujące nasze dane

i treści, oraz ostrożność w dzieleniu się

sobą. Jest nam też potrzebny wzrost

świadomości tych spraw: i znaczenia

prywatności, i wagi bezpieczeństwa.

Wszystkie te rodzaje bezpieczeń-

stwa są równocześnie ważne z dwóch

powodów. Mają chronić nas, naszą cy-

frową tożsamość, ale też – mają chronić

nas przed światem zagrożeń o terrory-

stycznych znamionach, istotnych dla

bezpieczeństwa naszych krajów, oraz

o przestępczych znamionach w bar-

dziej tradycyjnym znaczeniu – kradzież

pieniędzy, tożsamości, pornogra!a,

sprzedaż narkotyków i wciąganie dzie-

ci do pornogra!i dziecięcej i pedo!lii.

Mamy zatem w świecie internetu – rze-

czywistość jasną oraz ciemną, „darknet”

ze swoimi regułami.

Rozumiejąc, jak ważną wartością

fundamentalną dla internetu jest wol-

ność, i mając świadomość, że użyt-

kownicy traktują swoje laptopy i każde

inne urządzenia jak swoje domostwo

– musimy zmierzyć się z problem walki

z przestępczością sieciową. Przestęp-

stwo w świecie realnym i wirtualnym

jest za każdym razem realne i musi być

wskazywane, ścigane, oceniane, kara-

ne. Tylko oczywiście z wyczuciem dla

sfery, w której się to odbywa.

Znane są sposoby przekazywania

rozkazów dla organizacji terrorystycz-

nych zawartych w sekwencji zdjęć

przesyłanych w sieci. Tylko że w każ-

dym zdjęciu zmieniony jest jeden pixel

– nie jest to łatwo wykrywalne, a nie-

bezpieczna informacja szerzy się bez

ograniczeń. Niektórzy eksperci twier-

dzą, że ISIS jest pierwszym tak dużym

organizmem: formacją terrorystyczną,

państwem, etc., które powstało wyłącz-

nie dzięki narzędziom

sieciowym. Około 40

tysięcy kont na Twitte-

rze służy terrorystom

do organizacji, nie

mówiąc o stronach

internetowych, przez

które można się zare-

krutować do bojówki

terrorystycznej. Osa-

ma bin Laden używał

nagrań wideo przesy-

łanych do stacji tele-

wizyjnych, w czwartej

fali dżihadu używa się

internetu z większą

wiedzą, niż robią to

europejskie rządy wielu krajów. To jest

zresztą europejski wkład do islamskie-

go terroryzmu: nie tylko „foreign !gh-

ters” z Europy go budują, ale i ich wie-

dza o współczesnej komunikacji.

Sieć w terroryzmie współczesnym

odgrywa istotną rolę z kilku powo-

dów. Pozwala organizować jednostki

bojowe i akcje. Ale tworzy też klimat

sprzyjający radykalizacji postaw, szcze-

gólnie młodych ludzi. To strony inter-

netowe wzywające do nienawiści oraz

powszechność używania języka niena-

wiści. To krzewienie fundamentalizmu

religijnego w przekazie pasującym do

infogra!ki współczesnej sieci. To re-

krutacja ludzi. To poradnictwo: jak coś

zrobić (zaszyfrowane lub nie) – np. jak

skonstruować bombę ze składników

do kupienia na mieście, w sklepach.

Pierwszą reakcją na mord w „Charlie

Hebdo” i to, co po nim nastąpiło i na-

stępuje – było głośne domaganie się

dobrej, nowej strategii bezpieczeństwa

europejskiego. Taki dokument robo-

czy, mówiący o kon-

kretnych działaniach,

Komisja Europejska

przedstawiła w maju.

Jego istotą jest opis

warunków, by odpo-

wiednie instytucje

mogły sprawnie prze-

kazywać sobie różne

dane i informacje,

bo to klucz do pre-

wencji, ale i ścigania.

Zaczęły się również,

wzbudzając wiele

kontrowersji, prace

nad europejskim roz-

wiązaniem prawnym

umożliwiającym przekazywanie da-

nych o listach pasażerów lotów między

Europą a innymi kontynentami, także

wewnątrz Europy. To ważne dla obser-

wacji przemieszczeń terrorystów. Choć

trzeba to robić z poszanowaniem dla

ochrony prywatności – po miesiącu

dane mają być anonimizowane, dostęp

do nich ma być bardzo ograniczony

i umożliwiany wybranym instytucjom,

musi być precyzyjnie określona lista

przestępstw, które będą rozpoznawa-

Dokończenie i wdro-

żenie europejskich

prac nad zharmoni-

zowaną dla całej Unii

Europejskiej regula-

cją dotyczącą ochro-

ny danych osobo-

wych – to kluczowe

zadanie przy tworze-

niu jednolitego rynku

cyfrowego w Europie.

ne dzięki tym danym – dostęp do da-

nych nie może służyć do wszystkiego.

Wydaje się, że przy całej niezbędnej

ostrożności co do ochrony prywatności

– uda się w UE wypracować także poli-

tyczny consensus wspomagający rozu-

mienie zadania: jak właśnie przy sza-

cunku do ochrony danych, zwiększać

bezpieczeństwo w wielu wymiarach

– używając do tego różnorodnych

narzędzi, w tym analizy danych oso-

bowych. Chociaż nie tylko. Sam – or-

ganizując w Parlamencie Europej-

skim publiczne wysłuchanie na temat

przetwarzania danych w celu bezpie-

czeństwa (data driven security) – pod-

kreślałem szanse, jakie niosą nowe

technologie, by przetwarzając dane,

niekoniecznie personalne – zwiększać

możliwości prewencji i skuteczności

śledztw. Analiza spektrum kolorów

w zdjęciach, analizy skupione na obiek-

tach – nie ludziach i ich aktywności sie-

ciowej, pozwalają wyłuskiwać sygnały

wskazujące na groźbę przestępstwa.

Tylko nie można już używając „słów

kluczy” szukać prostych konotacji tre-

ści i znaczeń, ale stosując algorytmy

zaadresowane do określonych tema-

tów: dostawać kolekcję danych mniej-

szą, łatwiejszą do ogarnięcia i przetwo-

rzenia. Trzeba tu bardzo umiejętnie

zacząć łączyć przesyłanie danych i ich

analizowanie w modelu „człowiek do

człowieka”, ale i „maszyna do maszy-

ny” (ta, która coś „zaobserwowała” do

drugiej) oraz „maszyna do człowieka”

i na odwrót. Ta wielopoziomowa ana-

liza zwiększa efektywność poszukiwań

– co podkreślają specjaliści z Enisy

(Europejskiej Agencji ds. Incydentów

w Systemach Cyfrowych).

Co tymczasem zdarzyło się we Francji?

Bolesność doświadczenia francu-

skiego związanego z „Charlie Hebdo”

jest oczywista. Zawsze w takiej chwili

chce się podjąć działania, które poka-

żą obywatelom wolę i determinację

zwiększenia ich poczucia bezpieczeń-

stwa. Od przeszło roku we francuskim

parlamencie trwały prace nad legisla-

cją normującą różne działania służb

specjalnych – bo nie było klarownych

rozwiązań od lat. Po ataku na „Charlie

Hebdo”, 19 marca rząd przyspieszył te

prace, z osobistym udziałem premiera

Manuela Vallsa, i 5 maja ustawa została

przyjęta przy udziale 524 głosujących,

spośród których 438 było za. Rozpoczął

nad nią prace senat i ma je zakończyć

ewentualnie w lipcu. Ale w międzycza-

sie prezydent Hollande poinformował,

że zamierza zgłosić pytania dotyczą-

ce tej ustawy do Trybunału Konstytu-

cyjnego, podobnie zrobiło około 100

deputowanych francuskich. Pytania

o równowagę między wolnościami

obywatelskimi a potrzebą działań in-

wigilacyjnych, szczególnie w interne-

cie, wystosowali posłowie Komisji LIBE

Parlamentu Europejskiego. Trwa ostra

debata.

Co jest dla niej kluczowe, co jest istot-

ne w proponowanym rozwiązaniu? Co

jest jasne, a co nie jest jasne?

Skądinąd w dobrze uporządkowa-

ny sposób przedstawiono w ustawie

7 obszarów, których ochrona bezpie-

czeństwa przez inwigilację może być

prowadzona – w tym zagrożenia zwią-

zane z terroryzmem. Inwigilacja musi

być pod kontrolą. W tym celu miałaby

powstać specjalna instytucja, Narodo-

wa Komisja Kontroli złożona z sędziów,

członków parlamentu, ekspertów

technicznych. Zadaniem Komisji było-

by opiniowanie każdego pytania służb

specjalnych dotyczącego możliwo-

ści inwigilacji konkretnych osób, poza

sytuacjami wyjątkowego zagrożenia

– gdzie działałby pewien automat opar-

ty na uzasadnionym interesie. Z mocy

decyzji szefa rządu można byłoby nie

respektować opinii Komisji, a odwoła-

nia w takich sprawach,

jak i poszczególnych

osób podejrzewają-

cych, że mogą być

inwigilowane – były-

by składane do Rady

Państwa (francuski

najwyższy sąd admi-

nistracyjny). Zgody

na inwigilacje wyda-

wane przez premie-

ra (jest tak w wielu

krajach – oczywiście

w sprawach dotyczą-

cych bezpieczeństwa)

obejmować miałyby

okres 2 miesięcy i na

kolejne okresy musia-

łyby być ponawiane.

Ustawa mówi rów-

nież o możliwościach

instalowania we

współpracy z admini-

stratorami platform oraz sieci – „czar-

nych skrzynek” monitorujących ruch

w sieci, zbierających metadane, czy in-

nych urządzeń i działań pozwalających

na automatyczne wyłapywanie danych

i wzorców zachowań – podejrzanych,

właściwych terrorystom. Francuska

propozycja mówi też o podsłuchach

poprzez umieszczanie mikrofonów

w pomieszczeniach i „u obiektów” czy

o fałszywych antenach pozwalających

zakłócać i przerywać rozmowy tele-

foniczne. Te działania inwigilacyjne

mogłyby być rozciągnięte na osoby,

które są w kontakcie – choćby przy-

padkowym – z podejrzanymi. Ustalo-

no również czas przechowywania da-

nych – od miesiąca, przez 6 miesięcy,

do 3 lat: zależnie od rodzaju sprawy. To

rozszerzenie inwigila-

cji na „osoby będące

w kontakcie”, oparte

na niezbyt jasnych

zasadach, wzbudziło

najwięcej kontrower-

sji. Bo mogłoby obej-

mować wszystkich

z nie wiadomo jakich

powodów.

Z jednej strony

proponowane roz-

wiązanie – porząd-

kuje w dużej części

zasady inwigilacji,

co jest kluczowe dla

demokratycznego

państwa. Ale w wielu

punktach, jak twier-

dzą eksperci, zapisy

nie są w pełni precy-

zyjne – co w takich

sytuacjach może pro-

wadzić do zmniejszenia przejrzystości

i wzrostu dowolności interpretacyj-

nych. Poprawki naniosły już komisje

senackie. Niemniej jednak wiele nieja-

sności pozostało. W tym najważniejsza:

czy podejmowane w niektórych ob-

szarach działania nie naruszają podsta-

wowych praw obywateli? I czy może

zbyt krótki czas na debatę nad tymi

Jeśli doświadczenia

post-Snowdenowskie

uruchomiły wielką

debatę o wolności

i prywatności, także

w relacjach z Amery-

kanami, którzy ostat-

nio również bardzo

wzmocnili ochronę

prywatności w sieci,

to doświadczenie ata-

ku terrorystycznego

na „Charlie Hebdo”

otworzyło w tej deba-

cie nowe strony.

MICHAŁ BONI

rozwiązaniami – co do których z góry

było wiadomo, że będą kontrowersyj-

ne – nie zaszkodził sprawie? Po „Charlie

Hebdo”, ale i po Snowdenie... Wydaje

się, że w dzisiejszym poszukiwaniu zło-

tej równowagi między prywatnością

a bezpieczeństwem trzeba pamiętać

o obu tych doświadczeniach.

Zaciekawia też, że debata bardziej

skupiła się na klasycznych formach

działań służb specjalnych, choć istnie-

jących już w realiach cyfrowych. Ale

nie pojawiły się na szerszą skalę pyta-

nia o europejski wymiar wymiany in-

formacji w tego rodzaju sprawach – co

jest potrzebne. Bo dzisiaj, przy cyfrowej

przestępczości, granice nie mają zna-

czenia. A reguły międzygranicznej wy-

miany informacji i dozwolonej prawnie

inwigilacji są dla efektywności walki

z cyberterroryzmem i cyberprzestęp-

czością o wiele istotniejsze. Nie poja-

wiły się też we francuskim parlamencie

kwestie związane z lepszym użyciem

najnowszych technologii do analizy

danych, niekoniecznie personalnych,

tak żeby tropić przestępców, ale i bu-

dować warunki dla prewencji. Do tego

nie są wcale potrzebne kolekcje no-

wych danych, tylko nowe podejście

analityczne do już zbieranych i funk-

cjonujących danych. Może ten wątek

w debacie francuskiej jeszcze wróci...

Na dzisiaj jest oczywiste, że skoro są

wątpliwości, jak przedstawiane prawo

ma się do konstytucyjnych praw oby-

wateli we Francji – to trzeba to spraw-

dzić. Właśnie mając na myśli równowa-

gę między ochroną prywatności jako

fundamentalnego prawa człowieka

a koniecznością działań na rzecz bez-

pieczeństwa obywateli.

Niezbędność ochrony prywatności

oraz potrzeba bezpieczeństwa – to

dwa wymiary tego samego, to nieroze-

rwalna jedność. Na tym opiera się wol-

ność Europejczyków. ●

FOT. JOANNA LEMAŃSKA

Senator, profesor zwyczajny na Wydziale

Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, odzna-

czony Krzyżami – Kawalerskim i O�cer-

skim Orderu Odrodzenia Polski, Chevalier

dans l’Ordre national du Mérite, Les Pal-

mes Académiques, Krzyżem Pro Ecclesia

et Ponti�ce oraz Odznaką Honorową m.

Łodzi. W roku 1997 uzyskał tytuł doktora

honoris causa Uniwersytetu Lyon III.

Francja widziana z Polski

PROF. MICHAŁ

SEWERYŃSKI

Przez wieki, ob�tujące we wspól-ne dla Polaków i Francuzów wy-darzenia i związki, ukształtował

się pozytywny obraz Francji w Polsce. Utrzymuje się on także dziś. Francja jest bowiem postrzegana przez wie-lu Polaków jako państwo odgrywają-ce kluczową rolę nie tylko w Europie, lecz także oddziaływujące na wyda-rzenia poza jej granicami. Pozwala jej na to poważny potencjał gospodar-czy i technologiczny, który sprawia, że Francja jest pożądanym partnerem gospodarczym dla wielu krajów, także dla Polski, w której inwestycje francu-

skie należą do największych. Światowa rola Francji wynika też z jej poważne-go potencjału militarnego, opartego na rozwiniętym przemyśle zbrojenio-wym i własnej broni nuklearnej.

Francja jest krajem demokratycz-nym, z długą tradycją tego ustroju i może być źródłem inspiracji demo-kratycznej dla innych krajów. Inspira-cja ta była widoczna w Polsce w czasie odbudowy państwa po I wojnie świa-towej oraz w czasie transformacji post-komunistycznej. Trudno nie zauważyć, że zasady demokratycznego ustroju Francji przekładają się także na wyso-

PROF. MICHAŁ SEWERYŃSKI

ki poziom ochrony socjalnej. Wpraw-dzie jest ona niełatwa w realizacji, ale pozostaje wielkim osiągnięciem spo-łecznym, a przez to ważnym punktem odniesienia dla polityki społecznej w innych krajach, także w Polsce.

Pozytywny obraz w Polsce zawdzię-cza Francja także swojej kulturze i na-uce, inspirujących polskich artystów i przyciągających uczonych oraz mło-dzież na francuskie uniwersytety. Te związki, umacniane w czasie kolej-nych fal emigracji Polaków do Francji, są ciągle widoczne. Ich szczególnym przejawem jest obecność licznych frankofonów w Polsce. I chociaż ję-zyk francuski nie jest jest już w Polsce językiem dominującycm, to jednak pozostaje atrakcyjny, jako narzędzie komunikacji w środowiskach nauki

i kultury i jako wyznacznik wysokiej pozycji społecznej.

Pozytywny stosunek Polaków do Francji nie jest jednak bezkrytyczny. Narastanie bowiem liberalizmu w pra-wie, kulturze i obyczajach francuskich budzi zastrzeżenia części polskiej opi-nii publicznej, przywiązanej do trady-cyjnych wartości, wyrosłych z chrze-ścijaństwa.

Na koniec nie można nie przypo-mnieć, że tylko w polskim hymnie narodowym śpiewamy: Dał nam przy-

kład Bonaparte jak zwyciężać mamy. ●

Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie. Polski historyk sztuki, muzeolog, profesor nauk humanistycz-nych, członek PAN.

Polska i Francja. Przenikanie kultur

PROF. ANDRZEJ

ROTTERMUND

Francusko-polskie związki arty-styczne są niemal tak długie, jak nasza, polska historia. Dla mnie,

historyka sztuki doby nowożytnej, naj-istotniejszym ze względu na intensyw-ność i rozległość naszych artystycznych relacji były czasy około połowy wieku XVII, kiedy wraz z przybyciem do Polski Ludwiki Marii Gonzagi żony, kolejnych dwóch monarchów z dynastii Wazów na tronie polskim Władysława IV i Jana Ka-zimierza, dotarła do nas francuska kul-tura w najróżniejszych jej odmianach.

Wpływ francuskiej kultury na sztukę polską zaznaczał się przez całą drugą połowę wieku XVII i pierwszą połowę następnego stulecia, szczególnie wte-dy gdy na tronie lotaryńskim zasiadł król Stanisław Leszczyński. Droga Pola-ków do Paryża zaczęła prowadzić wte-dy przez Lunéville i Nancy. Silne związ-ki z kulturą francuską kontynuowano w drugiej połowie wieku XVIII, na war-szawskim dworze króla Stanisława Au-gusta. To na dworze naszego ostatnie-go monarchy pracowali wybitni artyści francuscy tacy, jak Victor Louis, Jean Louis Prier, Jean Pillement, Jean Pierre

Norblin, Andre Le Brun i wielu, wielu innych. To stąd szły zamówienia do pra-cowni tak wybitnych artystów, jak Fra-nçois Boucher i do słynnych warsztatów paryskich brązowników, czy do równie znanej i cenionej manufaktury tkanin dekoracyjnych w Lyonie.

Dla mnie muzealnika, który w mu-zeum pracuje już ponad pięćdziesiąt lat, Francja z jej rozbudowanym systemem muzealnym, jest wzorem i inspiracją. We Francji bowiem narodziła się idea wielkiej instytucji muzealnej i we Fran-cji idea ta wprowadzona została w ży-cie. We Francji rozwinął się też mecenat państwowy nad muzeami.

Lata doświadczeń, ale też i lata dysku-sji o miejscu instytucji muzealnej w po-lityce kulturalnej państwa spowodowa-ły, że francuskie rozwiązania dotyczące funkcjonowania instytucji muzealnej stały się wzorami, za którymi podąża-ła też Polska. Wyrazem tego były nasze bliskie relacje artystyczne po odzyska-niu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Paryż stał się celem artystycznych podróży i miejscem studiów polskiej awangardy. Rolę szczególną w popula-

ryzacji sztuki francuskiej w Polsce ode-grały wystawy czasowe. Otwarta w Mu-zeum Narodowym w Warszawie w 1937 roku wystawa Od Moneta po dzień dzi-siejszy pozwoliła publiczności polskiej zetknąć się po raz pierwszy z najnow-szymi kierunkami w malarstwie euro-pejskim. Pokazano wtedy w Warszawie blisko sto obrazów pędzla malarzy naj-wybitniejszych, począwszy od Maneta i Moneta, po Braque'a i Picassa.

Po II wojnie światowej, mimo drama-tycznej zmiany sytuacji politycznej i że-laznej kurtyny, która na blisko pół wieku oddzieliła Polskę i kraje Europy Środko-wej od Zachodu, kontakty kulturalne z Francją szczęśliwie nie ustały. Ważnym wydarzeniami w życiu artystycznym stolicy były wypożyczane nam przez Francję wystawy, jak na przykład Współ-cześni malarze francuscy oraz ceramika Picassa (1948). Ogromnym przeżyciem dla polskiej publiczności była też wysta-wa: Malarstwo francuskie od Davida do Cezanne'a (1956), na której obok dzieł m. in. Davida, Moneta, Renoira wysta-wione zostało arcydzieło Delacroix Wol-ność wiodąca lud na barykady.

Bliskie kontakty artystyczne i muze-alne ze zdwojoną siłą kontynuujemy po roku 1989 roku. W Warszawie gościliśmy m.in. w Muzeum Narodowym wysta-wę impresjonistów ze zbiorów Musée d'Orsay (2001), a w Zamku Królewskim szeroką panoramę francuskiego malar-stwa od XVII do XX wieku Cienie i Światła (2005). Wielkim sukcesem był wystawy pokazane we Francji przez polskie mu-zea w ramach Roku Polskiego we Fran-cji Nowa Polska w latach 2004-5. Zamek Królewski w Warszawie pokazał wte-dy wystawy sztuki polskiej oraz sztukę

europejską z polskich kolekcji w Pa-ryżu w Luwrze oraz w muzeach w Di-jon, i w Nancy, a w latach późniejszych w Muzeum Armii w Paryżu, w Wersalu i w Compiègne.

Okazjonalne kontakty przy organiza-cji wystaw przybierają stopniowo for-mę stałej współpracy między muzeami francuskimi i polskimi przyczyniając się do wzajemnej wymiany wiedzy i do-świadczeń zawodowych. Owocem tak pojętej współpracy była przygotowana w 2013 roku przez pałac w Wersalu i Za-mek Królewski w Warszawie wystawa Wersal Marii Leszczyńskiej. Sztuka dwor-ska we Francji.

Zamek Królewski w Warszawie utrzy-muje szczególnie bliskie kontakty z mu-zeum pałacowym w Compiègne. W 2001 przygotowaliśmy wspólnie dużą wysta-wę poświęconą działalności artystycz-nej i mecenasowskiej króla polskiego Stanisława Augusta, wydobywając wąt-ki związane z relacjami dworu warszaw-skiego z francuskim środowiskiem ar-tystycznym w ostatnich dekadach XVIII wieku. W tym roku z kolei przygotowali-śmy wspólnie z pałacem w Compiègne wystawę Napoléon Ier ou la légende des arts, która po prezentacji w Compiègne pokazana będzie w Zamku Królewskim w Warszawie.

Wystawy tego typu odgrywają waż-ną rolę w kształtowaniu naszej pamięci historycznej, przypominając szerokiej publiczności o ścisłych, historycznych związkach miedzy Francją i Polską, jak też o procesach wzajemnego przenika-nia pomiędzy europejskimi kulturami. ●

PROF. ANDRZEJ ROTTERMUND

Ekspert ds. nowych mediów. Absolwentka

London School of Economics and Political

Science i Uniwersytetu Warszawskiego.

W trakcie studiów doktoranckich na Wy-

dziale Dziennikarstwa i Nauk Politycz-

nych UW zaczęła studiować marketing

w nowych mediach na paryskiej Sciences

Po. Obecnie przekłada teorię na praktykę

i przygląda się sposobom wykorzystania

nowych mediów w dyplomacji. Pracuje

w Ambasadzie RP w Paryżu.

Produkt KULTUROWY Brutto. Wkład kultury w PKB siedem razy większy niż branży samochodowej. We Francji

MONIKA

MIZGIER

W okresie powojennym, Jean

Monnet, wówczas komisarz

rządu ds. planowania mo-

dernizacji i rozwoju francuskiej gospo-

darki, zaproponował m.in., aby ure-

gulować francusko-niemieckie tarcia,

mające swoje epicentrum w Zagłębiu

Ruhry, poprzez wspólny mechanizm

zarządzania surowcami o strategicz-

nym znaczeniu. Mimo to, pod koniec

życia Jean Monnet miał wyznać: „Gdy-

bym miał zrobić to wszystko od nowa,

zacząłbym od kultury”. Od kultury?

Przekonanie o łagodzącym obyczaje

wpływie, jaki ma cultura animi na funk-

cjonowanie jednostek i społeczeństw

jest powszechne zarówno w wymiarze

duchowym, jak i społecznym czy poli-

tycznym. Ale czy kultura się opłaca?

Wiele rozważań na temat opłacal-

ności projektów kulturalnych rozbi-

ja się o to, że rozwój społeczny czy

podnoszenie jakości życia obywateli

poprzez upowszechnianie kultury,

chociaż oczywiście bardzo wzniosłe,

są trudne do umieszczenia w tabelach

Excela. Dlatego Francuzi, intensywnie

poszukujący dziś sposobów na wy-

prowadzenie spowolnionej kryzysem

gospodarki na prostą, podeszli do pro-

blemu metodycznie: zmierzyli kulturę

i zważyli jej udział we francuskim PKB.

Było to możliwe dzięki współpracy

francuskich Ministerstw Gospodarki

oraz Kultury, co już samo w sobie jest

interesujące, bo przeczy powszech-

nemu przekonaniu, że gospodarką

i kulturą rządzą odmienne interesy

i prawa. Owocem przedsięwzięcia jest

opublikowany niedawno raport, któ-

ry poza liczbami, o których za chwilę,

po raz pierwszy we Francji identy#-

kuje na potrzeby statystyczne te for-

my działalności gospodarczej, które

mieszczą się w kategorii „kultura” (tzw.

branże kreatywne). Skądinąd ciekawe,

że potrzeba takiej klasy#kacji nie za-

istniała wcześniej w kraju tak bardzo

przywiązanym do rodzimej kultury,

by toczyć o exception culturelle zażarte

boje na forum międzynarodowym, jak

to miało miejsce w przypadku trans-

atlantyckich negocjacji porozumienia

o wolnym handlu.

Głównym wnioskiem płynącym

z ministerialnego raportu jest prze-

konanie, że wkład kultury w rozwój

gospodarczy Francji jest mierzalny

i, co ważniejsze, istotny. Po tłustych

latach 1999-2005, kiedy udział kultu-

ry we francuskim PKB osiągnął 3,5%,

a następnie chudych latach kryzysu

gospodarczego na świecie, ale i kry-

tycznych przekształceń trendów kon-

sumenckich (spadek cen nowinek

technologicznych, spadek popularno-

ści muzyki nagrywanej na płyty, boom

czytelnictwa cyfrowego, etc.), w 2011

roku branże kreatywne wytworzyły

we Francji wartość dodaną równą 57,7

miliardom euro, czyli 3,2% PKB. Jeże-

li dodatkowo uwzględnić pozytywne

MONIKA MIZGIER

oddziaływanie sektora kultury na inne

gałęzie gospodarki, np. koszt elek-

tryczności, najmu, materiałów, etc.,

to okazuje się, że całkowity dochód

uzyskany z kultury i powiązanych z nią

sektorów wyniósł w 2011 roku 104,5

miliarda euro, a więc prawie 6% PKB!

To dużo czy mało? Zastanówmy się.

Francja powszechnie kojarzy się z wi-

nem, serami i francuskimi samochoda-

mi. Według danych przedstawionych

w raporcie wkład kultury do francu-

skiej gospodarki tylko nieznacznie od-

biegał w 2011 roku od wkładu sekto-

ra spożywczo-rolnego (60,4 miliardy

euro) i był aż siedem razy większy niż

wkład branży samo-

chodowej (8,6 mi-

liardów euro). Zatem

okazuje się, że tym

bardziej uzasadnione

są skojarzenia z boga-

tą francuską historią,

malarstwem, litera-

turą, niepowtarzalną

architekturą, wieżą

Ei&a, francuskimi ko-

mediami, Asteriksem, a ostatnio tak-

że tajemniczym duetem Daft Punk,

który dopiero co wrócił z Los Angeles

z czterema nagrodami Grammy.

Istotną z punktu widzenia wal-

ki prowadzonej przez francuski rząd

z bezrobociem jest także informacja,

że kultura – a przede wszystkim sztuki

teatralne i przedstawienia, branża re-

klamowa oraz prasa, zatrudnia w su-

mie 670.000 tysięcy osób, co stanowi

2,4% wszystkich zatrudnionych w ska-

li kraju. Dlatego właśnie, jak powie-

działa w niedawnym wywiadzie mini-

ster kultury, Aurélie Filippetti, „kultura

jest kluczowym sektorem strategicznym

z perspektywy rozwoju gospodarczego

Francji”.

Przykład znad Sekwany pokazu-

je, że wydatki państwa na kulturę

– w przypadku Francji 13,9 miliarda

euro z państwowego budżetu plus ok.

7,5 miliarda euro z budżetów lokalnych

w 2011 roku, zwracają się z nawiązką.

Każde euro zainwestowane w festiwal

muzyczny czy #lmo-

wy pozwala liczyć

na zwrot na poziomie

od czterech do sied-

miu euro. Może za-

tem, gdyby zacząć

nie od węgla i stali,

lecz, jak sugerował

Jean Monnet, od kul-

tury, proces integra-

cji i rozwoju Europy

przebiegałaby podobnie z tą tylko

różnicą, że nie byłoby dziś potrzeby

powtarzać jak mantry, że Unia Euro-

pejska to nie tylko rynek? ●

Całkowity dochód

uzyskany z kultury

i powiązanych z nią

sektorów wyniósł

w 2011 roku 104,5

miliarda euro, a więc

prawie 6% PKB!

Historyk sztuki. Polka mieszkająca od

ponad 30 lat we Francji. Niezmiennie

zakochana w Paryżu i Prowansji.

Najpiękniejsze muzeum Paryża. Musée Jacqu-emart-André

MARIA

ROSENFELD

Jest kilka miejsc w moim magicz-

nym Paryżu. Dosłownie kilka.

O niektórych wiedzą tylko najbliż-

si przyjaciele, kilka miejsc zostawiam

jedynie dla siebie: miejsc tajemni-

czych, dalekich od stadnych wycieczek

prowadzonych przez przewodników

z chorągiewkami, z tyłu wielkich bul-

warów; miejsc skrytych w zieleni,

gdzieś nad Sekwaną lub w zaułkach

tego miasta.

Musée Jacquemart-André nie znaj-

dziemy w większości przewodników

„Paryż w tydzień”, „Paryż w trzy dni”, „Pa-

ryż dla smakoszy”. Choć akurat właśnie

to miejsce można smakować na wiele

sposobów: sam pałacyk, część muzealna

ze stałą ekspozycją, wystawy czasowe,

a wreszcie jedna z sympatyczniejszych

brasseries w centrum Paryża, miejsce

tradycyjnych brunchów z przyjaciółmi.

Moim zdaniem to zdecydowanie

najpiękniejszy obiekt muzealny Paryża.

Wymarzone miejsce do poważnych roz-

mów (jednak nie negocjacji handlowych

z otwartymi laptopami, byłoby w takim

widoku tutaj coś nieprzyzwoitego, raczej,

cóż, może oświadczyn?), fantastyczne

miejsce do edukacji artystycznej pociech

(wszystkie popołudnia latem należą

do dzieci, można je zostawić pod opieką

pedagogów), okazja do zapoznania się

z opowieściami proponowanymi przez

kuratorów wystaw. Wystaw niebanal-

nych, jak „Od Giotto do Caravaggia, z ko-

lekcji Roberto Longhi” (ekspozycja do 20

lipca 2015 r.), także jak ta zapowiadana

już na jesień (od 11 września 2015 do 25

stycznia 2016 r.) „Bronzino, Salviati, Pon-

tormo. Portret !orencki XVI wieku”.

Zapraszam do tego miejsca. Tuż obok

zatrzymuje się autobus przejeżdżający

przez cały Paryż, z zachodu na wschód,

niedaleko są dwie stacje metra, bez pro-

blemu znaleźć można to niesamowite

miejsce, otwarte siedem dni w tygodniu,

od 10 do 18. I jeszcze adres: 158, boule-

vard Haussmann. ●

MARIA ROSENFELD

FOT. AUTORKA

Wybitny aktor teatralny i �lmowy,

reżyser teatralny, dyrektor naczelny

Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana

w Warszawie.

Druga ojczyzna socjetariusza

ANDRZEJ

SEWERYN

Frankofonka i franko�lka w drugim

pokoleniu. W pierwszym – dziennikarka

od lat związana z miesięcznikiem „Twój

Styl”, obecnie redaktorka działu kultury.

Była też redaktorką naczelną polskiej

edycji magazynu „Elle”. Po godzinach

gra i śpiewa w amatorskim teatrze.

JOANNA

NOJSZEWSKA

Przed tym wywiadem uważniej niż zwykle sprawdzam sprzęt nagry-wający. Bo był precedens. Dwadzie-

ścia lat wcześniej, w Paryżu, my – członko-wie teatru akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego – przeprowadzaliśmy wy-wiad z Andrzejem Sewerynem.

W Théâtre de Gennevilliers – tam wtedy pracował. Rozmawialiśmy o kondycji teatru francuskiego, pol-skiego i o kondycji człowieka w ogóle. Niestety, nic się nie nagrało. Może ktoś źle wcisnął guzik. Zawstydzeni, wrzuci-liśmy kasetę za materace stojące przy

ścianie w stacji PAN przy ulicy Lauri-ston, gdzie nocowaliśmy. Zawsze lepiej utrzymywać, że kaseta zaginęła, niż przyznać się do tego, że nie umieliśmy obsłużyć poczciwego grundiga!

Jeśli nikt tam gruntownie nie sprzą-tał, kaseta z nienagranym wywiadem z Andrzejem Sewerynem leży za mate-racami do dziś. Szczęśliwie, w XXI wieku nagranie w gabinecie dyrektora Teatru Polskiego się udało. Żałuję tylko, że do tekstu nie można dołączyć �lmiku. Ob-serwować te miny, gesty, minietiudy to był i zaszczyt, i przyjemność.

Joanna Nojszewska: Panie dyrek-

torze? Panie Andrzeju? Jak do pana

się zwracać?

Andrzej Seweryn: Jak pani chce.

Może monsieur?

Mówi pani po francusku? Świetnie, przejdźmy więc na francuski! (prze-chodzimy) Dla mnie to będzie przy-jemność. Przez miesiące nie miałem kontaktu z tym językiem, a za chwilę będę grał we Francji. Najpierw w „Szko-le żon”, potem w „Cyrano de Bergerac” – hrabiego de Guiche. Wprawdzie już go grałem, ale to ważna, czwarta po-stać w sztuce. Muszę więc trenować, przypomnieć sobie język.

Kokieteria. Po francusku mówi pan perfekcyjnie. Trzydzieści trzy lata w Paryżu robią swoje. Pierw-szych dwadzieścia jest zresztą szcze-gółowo opisanych w książce „An-drzej Seweryn” Teresy Wilniewczyc. Zapamiętałam stamtąd zdanie, któ-re wypowiedział Jacques Lassalle, reżyser, z którym pan często praco-wał...

Ciekaw jestem, które...

„Myślę, że Seweryn Francuz nie jest całkiem taki sam jak Seweryn Polak”. Prawda to?

Oczywiście. Ale jeśli pani każe mi to doprecyzować... Wie pani... We Francji czułem, że coś muszę. Że jestem klien-tem, że nie jestem decydentem, choć byłem tam wykładowcą w szkole, reży-serem, wreszcie przez dwadzieścia lat socjetariuszem Komedii Francuskiej. Co innego w Polsce.

Z tych lat we Francji zostały panu zwyczaje, małe rytuały?

Codzienne? Muszę co rano mieć müsli, jogurt i sok pomarańczowy. W warstwie słownej: nawet jeśli z kimś jestem na pan, mówię mu po imieniu. Na przykład: „Piotrze, czy pan wie...”. I często używam wyrażenia: jak się masz? – takiego, jak we Francji Com-ment tu vas? To chyba przejąłem, bo Polacy raczej mówią „Cześć” albo „Dzień dobry”.

Mentalnie pan się zmienił?Ciekawe pytanie. Hm... Na przykład

mówi się, że Francuzi nigdy nie są za-dowoleni, lubią narzekać. Fakt – jest nawet na to specjalne słowo: grincheux – marudny, zrzędliwy. O, w tym sensie na pewno nie jestem Francuzem. Bo je-stem bardzo szczęśliwy. Jestem przeci-wieństwem Francuza, oczywiście pod warunkiem, że to, co pani podpowia-da, jest prawdą. Ale przecież Polacy też narzekają! Z tego punktu widzenia nie jestem ani Polakiem, ani Francuzem. We Francji nauczyłem się czegoś inne-go i to jest może dziś jedną z ważniej-szych moich cech. Nie znoszę le bordel. No tak, widzę pani wzrok... Owszem, tu w gabinecie mam nieład, ale nie zno-szę bałaganu w pracy. W Komedii Fran-cuskiej nauczyłem się porządku. Tam sprawy są zaprogramowane, zaplano-wane wiele miesięcy naprzód, a daty premier zawsze dotrzymywane. Dlate-go w Teatrze Polskim jeszcze nigdy (An-drzej Seweryn odpukuje w drewniany stół) nie przełożyliśmy daty premiery. Zna pani inny taki teatr w Polsce? Mnie nawet nie przechodzi przez głowę, że

moglibyśmy przesunąć spektakl, bo czegoś nie dopilnowano. Jesteśmy jed-nym z elementów przemysłu, w szla-chetnym sensie tego słowa, teatralne-go i nie możemy zawalić. Tak się nie robi. Koniec, kropka.

To jest szkoła francuska?Nie wiem, czy francuska, ale z pew-

nością jest to szkoła zachodnia.

Z czego ten ordnung wynika? Względy ekonomiczne?

Też, jestem przecież odpowiedzial-ny za publiczne pieniądze, ale to nie wszystko. Chodzi również o szacunek do innych ludzi – słowo znikające z ży-cia publicznego. Mamy zobowiąza-nia wobec publiczności, nas samych. Władz, które nam ufają. Naszych – po francusku jest takie ładne słowo tutel-le – opiekunów, mecenasów. Szacu-nek dla czasu, pracy, energii jest waż-ny. Wiele lat temu, kiedy pracowałem w Polsce, co rusz przerywano próby. Nie powiem, żeby lżej podchodzono do aktu artystycznego – o, nie! – ale czas wtedy się nie liczył. Pieniądze jesz-cze mniej.

Wróćmy do tych czasów, ale nie w Polsce, lecz we Francji. Jedzie pan do Paryża pierwszy raz w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siód-mym, spaceruje po Saint-Germain. Jaki to miało smak?

Pierwszy raz we Francji byłem wcze-śniej, na festiwalu teatralnym w Awi-nionie. Pamiętam światło, dużo światła. Tego słonecznego, w ciągu dnia zale-wającego mury, i tego wieczornego

z witryn sklepowych. A smak Paryża? Słodka benzyna!

To metafora?Słodka benzyna! Naprawdę! Pamię-

tam miły zapach benzyny na ulicach. Pomieszany z zapachem mydła. I czy-stych toalet z porządnym papierem. Wizualnie zaś – mam wspomnienie różnych kolorów skóry ludzi. Proszę pamiętać, że myśmy wyjeżdżali z sza-rzyzny, z Polski gomułkowskiej. A tam jasność, swoboda.

To był lipiec, wszyscy siedzieli w ka-wiarniach. Opaleni, zadowoleni, w ład-nych przeciwsłonecznych okularach, pięknie pachnący, faceci w białych spodniach. Kobiety wydały się lepiej ubrane niż w Polsce, choć oczywiście nie były piękniejsze.

Coś pana szokowało, zaskoczyło?Nic... Chociaż... To właśnie we Francji

pierwszy raz spotkałem się z otwarto-ścią na homoseksualizm.

Jak to wtedy w Polsce wyglądało?Szeptano o słynnych tancerzach, że

są homoseksualni, ale oni się nie a%szo-wali. Nie było ruchów społecznych, o%-cjalnych, jawnych organizacji. Jako stu-dent w czasie egzaminów na wydział aktorski na PWST byłem „odźwiernym” i asystowałem przy egzaminie chło-paka, który wyraźnie był odmiennej orientacji seksualnej. Pamiętam reakcje kilku profesorów, nawet nie chcieli ana-lizować jego możliwości aktorskich. Zo-stał odrzucony, aby nie siał zgorszenia w szkole. Bo to było ZŁO. Tymczasem na Zachodzie obecność organizacji –

czy w ogóle kultury homoseksualnej – była widoczna.

Czy podczas tego pierwszego wy-jazdu przeszło panu przez myśl, że Francja będzie drugą ojczyzną?

Chyba nie. Ale w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku miałem luksuso-we wejście. Pojechałem do konkretnej pracy w teatrze. Wiedziałem, że będę dostawał wynagrodzenie. Załatwio-no mi ubezpieczenie. Wie pani, to jest tak, że po trzech, czterech miesiącach grania we Francji stajesz się jak inni: chcesz, żeby twoje zdjęcie wywieszo-no na Polach Elizejskich. Pracę skoń-czyłem w czerwcu, wróciłem do Polski, spędziłem lato i w listopadzie wróciłem do Francji, żeby pracować ze świetny-mi reżyserami – Claude’em Régy i Patri-ce’em Chéreau. Potem wprowadzono w Polsce stan wojenny. Zostałem we Francji na dobre.

W autobiogra&i wspomina pan, że na początku denerwowała pana ekspresyjność Francuzów, okrzyki ça va? i niekończące się obcałowywanie przy powitaniu. Gdy było panu źle, to wiedział pan, że między godziną dwunastą a czternastą zapomni na chwilę o kłopotach, bo wtedy cała Francja je. I pan też pójdzie jeść. Ze wzruszeniem wspominał pan o tym, że znajdował schronienie w Centrum Dialogu prowadzonym przez księży pallotynów przy rue Surcouf. Co pana fascynowało w Paryżu – nie jako tury-stę, lecz mieszkańca tego miasta?

Metro i RER (paryska kolejka pod-miejska – przypis autorki). Że działa!

Że się nie spóźnia! Że jest szybkie! Że jest to doskonałe urządzenie, które co dzień dowozi mnie do pracy.

Co rozczarowało?Byłem rozczarowany – i jakże się my-

liłem! – tamtejszym teatrem. Dopiero po kilku latach zrozumiałem, że teatr francuski nie był taki zły, jak myślałem, ani też teatr polski nie był taki genialny, jak mi się zdawało. I tę opinię podtrzy-muję do dzisiaj.

Argumenty?Kiedy próbuję opisać sytuację te-

atru gdziekolwiek, nie robię tego na podstawie jednego spektaklu. Muszę wziąć pod uwagę maksimum informa-cji. I okazuje się, że to, co się nazywa kulturą teatralną, jest złożone z wielu elementów: literatura, edukacja, koła przyjaciół teatru, chodzenie na sztu-ki teatrów zagranicznych. We Francji działa system, który pozwala zwykłe-mu obywatelowi – na przykład z Va-lence (sześćdziesięciotysięczne mia-sto w południowo-wschodniej Francji – przypis autorki) – oglądać wielkie spektakle. Śmiem twierdzić, że dzięki temu mieszkaniec Valence ma więcej możliwości zobaczenia dobrego euro-pejskiego spektaklu niż mieszkaniec Szczecina. To jest wartość teatru fran-cuskiego. Inna sprawa to nauczanie sztuki aktorskiej. Byle kto, byle gdzie, uczy byle kogo, byle czego. W Polsce było inaczej i nie sądzę, aby ten model wiele się zmienił. Tam po trzech latach studiów w konserwatorium, Conserva-toire National Supérieur d’Art Dramati-que, uczniowie zostają członkami JTN,

czyli Jeune Théâtre National. To insty-tucja, która płaci im pensje, jeśli dostają angaż w teatrze. Przez kolejne trzy lata, co jest i dobre, i niedobre.

Dobre – rozumiem – bo młodzi mają pracę. A niedobre, bo?

Bo po trzech latach, kiedy już koń-czą się pieniądze z JTN, aktor często jest wywalany na bruk. Przesadzam, oczywiście, ale taki jest system. Ale czy on sprawia, że aktorzy polscy są lepsi od francuskich? Nie, bo to zależy od konkretnego człowieka. Jechałem do Francji, aby się uczyć, i na początku by-łem zaniepokojony, bo zobaczyłem, że nie mam czego się uczyć. Ale wówczas mało jeszcze widziałem. Francuski te-atr jest i był szalenie zróżnicowany, a ja czułem się jak dumny Słowianin, który uważał, że cóż tu wielkiego w tym Pa-ryżu, wszak to my jesteśmy mistrzami! Gdy zacząłem pracować, dostrzegłem wspaniałych aktorów, a przede wszyst-kim wspaniałe teksty. To jest wielka li-teratura! Poza tym mój podziw budzili wielcy reżyserzy i cała organizacja życia teatralnego we Francji. Podział na teatr prywatny, ambitny, bulwarowy. I jesz-cze jedno: dostępność literatury świa-towej. We Francji tłumaczy się wszyst-ko, na pewno dużo więcej niż w Polsce. Znajdzie tam pani przetłumaczonego Tadeusza Różewicza, Sławomira Mroż-ka, Helmuta Kajzara. Teatry, mimo kryzysu, mają więcej pieniędzy i to im ułatwia importowanie spektakli ze Sta-nów Zjednoczonych czy Japonii, kon-takty z kulturą innych kontynentów. Paryż jest miastem kosmopolitycznym, gdzie grają teatry z całego świata. Przy

okazji mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem: dziś dzięki środkom komu-nikowania się spektakl w Paryżu może nie różnić się od spektaklu w Albanii czy w Warszawie. Wszyscy kradną.

Kradną? Co konkretnie?Pomysły. Proszę sobie wyobrazić, że

wczoraj odbył się spektakl w Paryżu z, dajmy na to, akcją w wodzie. Oglądam fragment albo czytam opis w Interne-cie i następnego dnia robię taki sam w Warszawie. Tyle że nie w wodzie żół-tej, lecz w niebieskiej.

Niby to samo, a inaczej.Takie „zapożyczenia” są dziś nie do

opanowania. Odkąd doświadczyłem „internacjonalizacji” kultury, co zresz-tą szanuję, nie interesuje mnie już – że użyję odzieżowej przenośni – dżins. In-teresuje mnie strój narodowy, tradycyj-ny. Taki, który nas odróżnia od innych. Nie chcę się topić w oceanie dżinsów, choć – dosłownie: jako spodnie – no-szę je na co dzień. Bogactwo ludzkości musi być kultywowane. Polska tożsa-mość musi być zachowana! Proszę nie podejrzewać mnie o rozumowanie szowinistyczne, nacjonalistyczne. Zale-ży mi na tym, żebyśmy pozostali sobą. Bo mamy swoją historię, swoją geogra-%ę. Mamy inne rzeki, góry i pejzaże niż Niemcy czy Włosi. Dlatego jestem bar-dzo szczęśliwy tu, w Teatrze Polskim. Wydaje mi się, że tu akurat ważne jest, aby jak najczęściej mówić o naszej hi-storii. O naszych tragediach, zwycię-stwach, ale i popełnionych przez nas głupstwach. Inaczej mówiąc: dramat szofera irlandzkiego, który ma kłopot

z żoną – temat uważam zresztą za pa-sjonujący – wydaje mi się jednak mniej pilny do pokazania niż „Odprawa po-słów greckich” Jana Kochanowskiego czy „Wilki w nocy” Tadeusza Rittnera. Bo jeśli my tego nie zrobimy...

...nikt inny tego zrobi?Również, ale głównie zubożymy

naszą świadomość narodową. Euro-pejczycy to grupa ludzi r-ó-ż-n-y-ch, którzy zdecydowali żyć razem i siebie szanować, a nie ludzi, którzy postano-wili być tacy sami.

Zapędziliśmy się w wysokie reje-stry sztuki – może nawet polityki, to teraz proponuję przyziemny kontra-punkt związany z pana francuskim życiem. Czy jest pan nadal kibicem klubu piłkarskiego Olympique Mar-sylia?

(wybuch śmiechu) Tak! Jestem wier-nym kibicem Olympique Marsylia! Ale nie mam ani czasu, ani stu kanałów w telewizji, żeby oglądać ich mecze. Będę oczywiście bardzo szczęśliwy, jeśli wygrają najbliższe mistrzostwa ja-kieś tam... To miłość na odległość. Lu-bię oglądać sport, ale – i niech w wy-wiadzie pani zredaguje to łagodniej, niż sam to określę – oglądanie piłka-rzy polskich, którzy zarabiają miliony i nie umieją wykonywać swojej pracy, to męka! Patrzy pani na Barcelonę, na Real Madryt, potem na grę Polaków i co pani stwierdza?

Że mają inne koszulki?Że biegają dwa razy wolniej. Wstyd!

(jako że rozmowa toczy się po francu-

sku, Andrzej Seweryn powtarza trzy razy „C’est honteux, c’est honteux, c’est honteux”, z odpowiednią mimiką).

Podobno w Polsce czytuje pan co-dziennie „Le Monde”.

Francja to moja druga ojczyzna. Poza tym lubię inne spojrzenie na sprawy świata niż to, które ma „Gazeta Wybor-cza”, „Rzeczpospolita” czy telewizyjne „Wiadomości”. Ale też dlatego, że chcę wiedzieć, co się dzieje w teatrze we Francji i nie tylko we Francji. „Le Monde” jest dla mnie źródłem informacji kultu-ralnych, literackich. Poszerzonych, bo na jeden artykuł w „Gazecie” o %lmie czy wystawie w „Le Monde” jest ich z pięć.

Teraz zacytuję pana zdanie z pew-nego wywiadu...

O, nie! Proszę!

Ale to wywiad specy&czny, z pi-sma, hm... dla panów. Powiedział pan, że zazdrości Francuzom języka erotycznego.

Ależ oczywiście! Kilka lat temu na scenie Studio Théâtre, które należy do Komedii Francuskiej, oglądałem spek-takl „Kabaret erotyczny”. Aktorzy śpie-wali piosenki. Znakomicie! Odkryłem wtedy niezwykłe bogactwo francu-skiego języka erotycznego. Ileż mają określeń na sam akt seksualny, na czę-ści ciała. Na każde z pojęć ze dwadzie-ścia słów! W tym obszarze język polski jest ubogi. Mamy frywolne limeryki, ale to mało. W ramach naszych Salo-nów Poezji organizowałem w Teatrze Polskim salon „Erotyzm w poezji pol-skiej”. Było interesująco, ale nie aż tak,

a ten spektakl w Paryżu... odważny... proszę mi wierzyć. Nie jestem dziec-kiem, a zrobił na mnie wrażenie. To było eleganckie.

Może dlatego, że powiedziane po francusku?

Być może, ale przede wszystkim prezentowane naturalnie, bez głupich uśmieszków i popiskiwań: „O, powie-dział brzydkie słowo, hi, hi” (Andrzej Se-weryn wykonuje etiudkę zatytułowaną „Płochliwa dziewoja”). Przecież, o ile wiem, seks stanowi część życia istot ludzkich.

„O ile wiem”?Nie znam wielu osób, które zrezy-

gnowały z tej sfery życia. Dotyka jej poezja, rzeźba, malarstwo, powieść, kino. Ale jeśli chodzi o słowa – można by je u nas urozmaicić. Wtedy w Paryżu to było dla mnie niezwykłe doświad-czenie. Dobrze tam się czułem. Natu-ralnie. I niekoniecznie grzesznie. Poza tym... Człowiek jest taki biedny, brzyd-ki, słaby. Trzeba kochać istotę ludzką również w jej słabościach, również erotycznych. Oczywiście nie jestem za rozpustą, znam i szanuję Dziesięć Przykazań Bożych. Wierzę, że Chrystus ma dla nas dużo wyrozumiałości. Przy-kazania są i powinny zostać naszymi przykazaniami. Bezdyskusyjnie. A ży-cie? Tu przypomina mi się piękne zda-nie Czesława Miłosza o tym, że zasady katolickie są trochę zbyt wysoko, aby można było im sprostać. Oczywiście trzeba się starać. Jeśli wyglądam na człowieka, który je odrzuca czy lekce-waży, to nieprawda!

Panie Andrzeju, pan błyskawicz-nie zmienia tematy i tony w tej roz-mowie, to i ja sobie na to pozwolę. Cały czas, kiedy na pana patrzę, w tle widzę gablotę, a w niej duży album, który od początku roz-mowy mnie intryguje – fonetycz-nie – swoim tytułem: „Arboretum Bolestraszyce”. Czy ma pan słowa francuskie, które są dla pana wła-śnie fonetycznie intrygujące? Któ-rych wymowa sprawia panu przy-jemność?

Im mniej mówię w tym języku, tym bardziej go kocham. Może to dlatego, że kiedy jestem we Francji i go uży-wam, mniej zwracam nań uwagę. Ale kiedy teraz rozmawiam z panią, podo-ba mi się, że mówimy po francusku. Na przykład słowo... o, samo słowo „słowo”, czyli le mot. Le mot, jakież to piękne. I to nie jest „o” szerokie, tylko „o” ście-śnione. Jest wiele takich pięknych słów. Już chociażby „Liberté, égalité, fraterni-té” – piękne. A słowo l’amour?! Punaise, c’est fantastique ça!

Punaise?!Punaise, bo nie chciałem powiedzieć

putain (popularne francuskie przekleń-stwo; punaise, dosł. pinezka, używa się tak jak w polskim np. kurczę – przypis autorki). Choć putain to świetne słowo. Jaki potencjał energetyczny! Używam też czasem francuskiego trop c’est trop (tu w znaczeniu: co za dużo, to niezdro-wo – przypis autorki).

A inne ulubione powiedzonka?Wiele, ale często nie umiem ich prze-

tłumaczyć.

Właśnie o takie mi chodzi.Są, są... Ale tak konkretnie...

Nie męczyć?Nie, dlaczego, niech pani męczy.

Może ulubione frazy ze spektakli?(uśmiech satysfakcji) „L’hypocrisie

est un vice à la mode. Et tous les vices à la mode, passent pour les vertus”. „Hi-pokryzja jest modną wadą, a wszystkie modne wady uznawane są za cnoty”. Straszne, prawda? To z „Don Juana”.

To jeszcze dwa krótkie pytania na koniec.

Sugeruje pani tym samym krótkie odpowiedzi?

Będąc paryżaninem, zaraził się pan miłością do mody?

Troszkę tak. Lubię ładnie się ubrać i dzięki bliskim mi osobom czasami to osiągam.

Styl francuski. Co to dla pana zna-czy? Bo jedni mówią: proporcje, kla-syka, inni – racjonalizm, a jeszcze inni – &nezja.

Mnie styl francuski kojarzy się ze słowem, a nie z marynarką. Kojarzy się z wykwintem, subtelnością języka. Nie bez przyczyny język francuski był, jest językiem dyplomacji. Nie bez przyczy-ny takie postaci jak choćby Proust były Francuzami. Sedno francuskiego stylu jest w słowie pérennité. Trwaaaanie! Długowieczność, długa historia. Moż-na oczywiście mówić, że styl francuski to wygląd, że Francuz zawsze zadba-

ny, szczupły, dobrze ubrany, ale to są takie... po polsku powiemy: pierdu-pierdu. A słowo? Mało kto na świecie zna polskie słowo „miłość”, ale wszyscy na świecie wiedzą, co znaczy l’amour. I merde. To słowo mówi się w teatrze przed premierą, na szczęście. Tak. We Francji odkryłem mnóstwo teatral-nych zwyczajów. Na przykład – żeby nie gwizdać na scenie. To tradycja mor-ska, bo pierwszymi maszynistami w te-atrach byli marynarze. Zatrudniano ich, bo potra%li wchodzić wysoko. Gwiz-danie na morzu przywołuje śmierć, a w teatrze przynosi pecha. W Komedii Francuskiej nauczyłem się też, że nie można grać w zielonym kostiumie.

Nietwarzowy?W XVII wieku truto ludzi, pokrywając

im ubrania szkodliwą substancją wła-śnie w kolorze zielonym. Dlatego Mo-lier unikał grania w zielonym kostiumie. Dziś to przynosi pecha. Ale wie pani... ja w „Mizantropie” zagrałem w zielonym kostiumie! Alcesta. I żyję! ●

JOANNA NOJSZEWSKA

ANDRZEJ SEWERYN

Książka zawiera trzyna-

ście wywiadów ze zna-

nymi osobistościami

życia kulturalnego oraz

anegdoty i frywolitki,

w sposób ciepły i nieba-

nalny przybliżając fran-

cuską obyczajowość.

Ukazała się nakładem

wydawnictwa Czarno

na Białym.

Originaire du sud-ouest de la France,

M. Raynal a pris la direction du Lycée

Français de Varsovie en septembre 2014.

En provenance d’Italie, M. Raynal arri-

vait de Turin où il a redonné en 5 ans un

nouveau sou�e au Lycée Français Jean

Giono en développant – notamment

– un projet pédagogique plurilingue

particulièrement performant.

L’amitié franco- -polonaise s’écrit au présent au Lycée Français de Varsovie

DANIEL

RAYNAL

Historię przyjaźni francusko-polskiej pisze obecnie Liceum Francuskie w Warszawie

Pochodzi z południowo-zachodniej

Francji, objął dyrekcję Liceum Francuskie-

go w Warszawie we wrześniu 2014 roku.

Przybył do Warszawy z włoskiego Turynu,

gdzie w ciągu swej 5-letniej misji tchnął

nowe życie w Liceum Francuskie im. Jean

Giono, zwłaszcza poprzez wprowadzenie

szczególnie efektywnego projektu eduka-

cyjnego opartego na wielojęzyczności.

Parmi les écoles internationales de Varsovie, le Lycée Français se distingue particulièrement par

son ancrage dans le pays. Le LFV fêtera en e�et en 2019 son centième anniver-saire. Il est ainsi à la fois un bel exem-ple des liens intenses que la France et la Pologne cultivent depuis plusieurs

Wśród szkół zagranicznych w Warszawie Liceum Fran-cuskie wyróżnia się szcze-

gólnie swoim zakorzenieniem w kraju. W 2019 roku Liceum Francuskie świę-tować bowiem będzie 100-lecie swe-go istnienia. Jest zatem pięknym przy-kładem zarówno silnych związków,

siècles – liens culturels, diplomatiqu-es et jusqu’aux individus eux-mêmes – mais aussi du rayonnement de la France à l’étranger et de l’ouverture de la Pologne sur le monde. Parmi les 780 élèves scolarisés de la maternelle à la classe de Terminale, 30% sont Polona-is, 38% sont Français, 20% Franco-Po-lonais et l2% d’autres nationalités Eu-ropéennes et hors Europe. Ce sont 43 nationalités qui sont représentées au Lycée Français. C’est dire si la France avec son système scolaire spéci!que séduit encore et toujours à l’étranger bien au-delà de la communauté loca-le. C’est dire aussi – et surtout – si les Polonais depuis longtemps sont atta-chés à o�rir à leurs enfants une éduca-tion ouverte sur le monde et qui plus est dans une langue étrangère.

Notre établissement porte d’ail-leurs le nom de René Goscinny, écri-vain français issu d’une famille polo-naise. Polyglotte et curieux du monde, il partagea sa vie (1926-1977) entre 3 continents, à une époque pourtant où les voyages étaient moins aisés qu’au-jourd’hui.

Seul établissement en Pologne ho-mologué par le ministère français de l’Éducation Nationale, Le Lycée en-tretient naturellement des liens privi-légiés avec l’Ambassade de France et l’Institut Français de Varsovie. Grâce à cela, nos élèves ont l’occasion de ren-contrer des personnalités françaises mais aussi polonaises issues de milieux très divers: la culture bien sûr – Andrzej Wajda, Namir Abdel Messeeh, Eric- -Emmanuel Schmitt, Marc Lévy pour citer quelques exemples – les a�aires ou encore le sport – Michel Platini ou

od wieków łączących Francję i Polskę – związków kulturalnych, dyploma-tycznych i personalnych – ale także wpływów Francji za granicą i otwarcia Polski na świat. Spośród 780 uczniów, uczęszczających do klas od przed-szkolnych po maturalną, 30% stano-wią Polacy, 38% Francuzi, 20% dzieci posiadające podwójne obywatelstwo francuskie i polskie i 12% inne narodo-wości europejskie i pozaeuropejskie. W Liceum Francuskim reprezentowa-ne są 43 narodowości. Oznacza to, że Francja ze swoim specy!cznym syste-mem oświaty ciągle jeszcze jest atrak-cyjna za granicą poza lokalnym środo-wiskiem francuskim. Oznacza również – i może przede wszystkim – że Polacy od dawna przywiązują dużą wagę do zapewnienia swoim dzieciom eduka-cji otwartej na świat i, co więcej, pro-wadzonej w języku obcym.

Nasza placówka nosi ponadto imię René Goscinny’ego, francuskiego pi-sarza, urodzonego w polskiej rodzi-nie. Ciekawy świata, poliglota, dzielił on swe życie (1926-1977) pomiędzy 3 kontynenty w czasach, gdy podróżo-wanie nie było tak łatwe jak dziś.

Jako jedyna placówka szkolna w Polsce, posiadająca akredytację francuskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej, Liceum Francuskie w na-turalny sposób utrzymuje szczególnie bliskie kontakty z Ambasadą Francji i Instytutem Francuskim w Warszawie. Dzięki temu nasi uczniowie mają oka-zję spotykać się z osobistościami fran-cuskimi oraz polskimi, reprezentują-cymi najrozmaitsze środowiska: świat kultury, oczywiście – Andrzej Wajda, Namir Abdel Messeeh, Eric-Emmanuel

Zinedine Zidane ont ainsi rencontré nos lycéens par le passé. Notre éta-blissement a tissé de nombreux liens avec les établissements d’excellence de la ville de Varsovie mais aussi avec le réseau des écoles internationales.

Si notre projet pédagogique n’est pas élitiste, il est naturellement tour-né vers l’excellence, le désir d’amener tous les enfants qui nous sont con!és à leur meilleur niveau. Nos élèves sont engagés dans leur scolarité, immergés dans un bain linguistique permanent et une ouverture sur le monde qui est devenu une seconde nature pour eux, citoyens du monde cela les amène souvent à choisir de continuer leurs études au-delà des frontières de la Po-logne et de la France. Mais quand on a une histoire commune de plus de 15 ans et grâce aujourd’hui aux nouvel-les technologies, on ne peut pas tout à fait couper le cordon!

L’histoire de cette amitié franco-po-lonaise de continuer de s’écrire… au présent pour un futur toujours plus prometteur. ●

DANIEL RAYNAL DANIEL RAYNAL

Schmitt, Marc Lévy, by wymienić tylko kilka przykładów – biznesu czy sportu – i tak w przeszłości spotkali się z na-szymi licealistami Michel Platini czy Zinedine Zidane. Nasza placówka ma liczne kontakty z najlepszymi szko-łami w Warszawie oraz z siecią szkół międzynarodowych.

O ile nasz projekt edukacyjny nie jest elitarny, jest on naturalnie nasta-wiony na doskonałość i pragnienie, aby wszystkie powierzone nam dzie-ci wykorzystywały maksimum swych możliwości. Nasi uczniowie angażują się w naukę, zanurzeni w środowisko obcojęzyczne i otwarci na świat, co stało się ich drugą naturą; jako oby-watele świata często decydują się na kontynuowanie nauki poza granicami Polski i Francji. Ale kiedy się przeżyło wspólnie ponad 15 lat i dzięki dzisiej-szym nowym technologiom nie moż-na całkiem przeciąć pępowiny!

Historia tej przyjaźni francusko-pol-skiej ciągle się pisze... w chwili obec-nej, z myślą o coraz bardziej obiecują-cej przyszłości. ●

Wychowana na Węgrzech, pół-Polka,

pół-Włoszka. Absolwentka kulturoznaw-

stwa w Instytucie Kultury Współczesnej

na Uniwersytecie Łódzkim. Była monta-

żystka, obecnie producentka telewizyj-

na. Mieszka w Paryżu od 2006 roku.

Miesiąc w Paryżu.Dziesięć pomysłów.Lipiec 2015

CHIARA

FERRARIS

OD REDAKCJI: Każdy miesiąc zaczy-

namy od rekomendacji tego, co w naj-

bliższym czasie wypadałoby zobaczyć,

wysłuchać, przeżyć w intelektualnej

i kulturowej stolicy kontynentu.

Wybór tego, co najważniejsze.

1. 14 lipcaGdyby należało wskazać najbardziej

magiczną noc w ciągu roku w Paryżu, to wybór byłby prawdopo-dobnie między ostatnim dniem roku a 14 lipca. Ta druga noc ma po swojej stronie bardziej sprzyja-jącą porę roku, więc wy-grywa – nie tylko moim zdaniem. Na mniej więcej kilka dni przed 14 lipca za-czynają się pytania: „A ty skąd będziesz oglądać po-

kaz sztucznych ogni?”. Z okazji Święta Narodowego Francji oprócz wielkiej de�lady na Polach Elizejskich wielką

popularnością cieszą się pokazy sztucznych ogni. 13 lipca organizowane są one na przedmieściach Paryża, natomiast 14 już w samym Paryżu, przy wie-ży Ei�a. Znam osoby, któ-re biorą ślub tego właśnie dnia, żeby w kolejnych la-tach podczas świętowania rocznicy mieć piękny po-

kaz sztucznych ogni. Na Polach Mar-sowych co roku gromadzi się ok. pół miliona widzów. Jest to spektakl, które-go nie można przegapić, będąc w Pa-ryżu. Przed nim będzie można wziąć udział w koncercie muzyki poważnej „Concert de Paris”. A po samym poka-zie można wybrać się na którąś z wielu potańcówek organizowanych w remi-zach strażackich.

14 lipca, Paryż

2. Jeanne LanvinParyskie Muzeum Mody zorgani-

zowało wystawę dzieł stworzonych w najstarszym francuskim atelier kra-wieckim, które działa po dzień dzi-siejszy. Jest to zarazem pierwsza re-trospektywa prac Jeanne Lanvin, która rozpoczęła swoją karierę w 1889 roku, tworząc markę Lanvin. Wystawa jest dla tych, którzy uważają, że moda to przede wszystkim sztuka. Sama La-nvin była mocno związana ze światem sztuki, co ma odzwierciedlenie w jej kreacjach, szczególnie w doborze kolo-rów. Jej ulubiony kolor, nazywany dzi-siaj „bleu Lanvin”, był inspirowany fre-skami włoskiego malarza Fra Angelico, które można podziwiać w Luwrze.

Jeanne La-

nvin, Palais Gal-

liera, Musée de

la Mode de la

Ville de Paris, 10,

Avenue Pierre-

1er- de-Serbie,

75116 Paris. Me-

tro: Iena, Alma-

Marceau. Wysta-

wa czynna do 23

sierpnia 2015

3. Na plażę do ParyżaLato w mieście nabiera zupełnie

nowego znaczenia. Szczególnie jeśli po wyjściu z Luwru możemy się udać na plażę. I to na piechotę. Przez miesiąc, codziennie od godz. 9.00 rano do pół-nocy, w samym sercu Paryża będzie można korzystać z plaży i cieszyć się z lata bez ruszania się ze stolicy. 5000 ton piasku, leżaki, zajęcia sportowe i koncerty to tylko niektóre z atrakcji czekające na miejskich plażowiczów. Ogromna popularność i sukces tego przedsięwzięcia sprawiły, że w tym roku odbędzie się już 13. edycja Paris Plages.

Paris Plages, Voie Georges Pompi-

dou. Metro: Louvre-Rivoli, Pont-Neuf,

Châtelet, Hôtel de Ville, Saint-Paul, Pont

Marie. Plaża czynna od 20 lipca do 16

sierpnia 2015

4. Lascaux w ParyżuNazywana „Wersalem Prehistorii”

grota Lascaux znajduje się w Akwita-nii, gdzie w 1940 roku odkryte zostały malowidła na ścianach z okresu pa-leolitu. W 1963 roku grota została za-mknięta dla zwiedzających. W latach 80. została stworzona kopia jaskini obok oryginału, która jest dostępna dla turystów. Tego lata, aby poczuć się jak w Lascaux i poznać jej historię, wystar-

czy wybrać się do Paryża. Naturalnej wielkości rysunki zostały odtworzone w jednej z hal Porte de Versailles. Zwie-dzający wystawę będą mogli ponadto uczestniczyć w niesamowitej wirtual-nej wycieczce w 3D i podziwiać malun-ki, które mają około 18 000 lat.

Lascaux à Paris. Paris Expo, Porte de Ver-

sailles, 75015 Paris. Metro: Porte de Versail-

les. Wystawa czynna do 30 sierpnia 2015

5. Sztuka nowoczesna w WersaluZ kolei Wersal proponuje podróż

do przyszłości. A raczej do sztuki nowo-czesnej. Już od kilku lat konsekwentnie zaprasza do siebie wielkich współcze-snych artystów i sprawia, że o Wersalu jest głośno nie tylko ze względu na Ga-lerię Zwierciadlaną. Po wystawach m.in. Je"a Koonsa czy Takashiego Mu-rakamiego przyszła kolej na Anisha Ka-poora. Ten brytyjski artysta urodzony w Bombaju jest jednym z najbardziej cenionych rzeźbiarzy współczesnych. Jego dzieła, często kontrowersyjne, zdobią największe światowe muzea i międzynarodowe instytucje.

Anish Kapoor à Versailles. Château de

Versailles, Place d’Armes, 78000 Versail-

les. Kolejka RER C: Château de Versailles

Rive Gauche. Wystawa czynna do 1 listo-

pada 2015

6. Ostatni etap Tour de FranceTour de France to dużo więcej niż

wydarzenie sportowe. Jest to wiel-ka promocja Francji i wielkie święto, w którym mogą wziąć udział miesz-kańcy często małych wiosek rozsia-nych po całym kraju.A osoby, które 26 lipca będą w Paryżu, powinny się wy-brać na Pola Elizejskie, gdzie ustawiona będzie meta tej największej imprezy sportowej Francji. Kolarze przybędą tam po pokonaniu 3 360 km podczas 21 etapów. Atmosfera jest naprawdę wyjątkowa. Zwycięzca zwykle znany jest już wcześniej, więc niespodzianek nie ma. Jest za to wielkie święto. Uczest-nicy Tour de France po 3 tygodniach

wyścigu są mocno zmęczeni, opaleni i szczęśliwi. A praw-dziwie szampańska atmosfera udziela się wszystkim.

26 lipca, Pola Elizejskie

7. Gdy nauka staje się sztukąWydawać by się mogło, że sztu-

ka i nauka to dwie domeny, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. Czy nauka może stać się inspiracją dla sztu-ki? To pytanie zadało sobie 4 młodych biologów z Instytutu Curie. Wpadli oni na pomysł pewnego „doświadczenia” i wezwali do dialogu 15 artystów. Każ-dy z nich miał wybrać spośród 119 ob-razów stworzonych przez naukowców

podczas ich codziennych prac w la-boratorium te, które ich najbardziej zainspirują. Następnie mieli stworzyć na ich podstawie dzieło sztuki. Efekt tego doświadczenia był na tyle zaska-kujący i dobry, że postanowiono zorga-nizować wystawę.

Expériences. Musée Curie, 1 rue Pierre et

Marie Curie, 75005 Paris. Metro: Place Mon-

ge lub kolejka RER B: Luxembourg. Wysta-

wa czynna do 31 października 2015

8. Roland BarthesRoland Barthes obchodziłby w tym

roku 100 lat. Z tej okazji Biblioteka Na-rodowa Francji składa hołd słynnemu krytykowi literackiemu, organizując wystawę jego manuskryptów. W wy-stawie będzie można dokładnie prze-śledzić, poznając zbiór jego zapisków, wszelkie domeny, które znajdowały się w kręgu zainteresowań teoretyka: poli-tyka, teatr, literatura, semiotyka czy mi-tologia. Osobne miejsce na wystawie poświęcone będzie „Fragmentom dys-kursu miłosnego”. Znajdziemy w nim manuskrypty i notatki, który przysłu-żyły się do powstania jednego z najpo-pularniejszych dzieł Barthes’a.

„Les écritures de Roland Barthes,

Panorama”. Bibliothèque nationale

de France I François-Mitterrand, Quai

François-Mauriac, Paris 75013. Metro:

Bibliothèque François-Mitterrand. Wy-

stawa czynna do 26 lipca 2015

9. Jazz w plenerzeLato w Paryżu to także koncerty ple-

nerowe. Jednym z najbardziej ocze-kiwanych wydarzeń muzycznych lata jest Paris Jazz Festival. 22. edycja festi-walu po raz kolejny odbywa się w Parc Floral — ogromnym parku połączonym z ogrodem botanicznym. W tym roku uwaga organizatorów skupiła się na 7 miastach świata i tym, co mają do za-proponowania najlepszego w materii jazzu. W każdy weekend do końca lip-ca, wybierając się na obrzeża Paryża, można jednocześnie odbyć muzyczną podróż do Nowego Jorku, Bamako czy Sztokholmu.

Paris Jazz Festi-

val. Parc Floral, Ro-

ute de la Pyramide,

75012 Paris. Metro:

Château de Vincen-

nes. W każdy week-

end do 26 lipca

10. Śladami myślicielaJedna z najsłynniejszych rzeźb

świata ma także fascynującą histo-

CHIARA FERRARIS

rię. Początkowo nazwana „Poetą” mia-ła przedstawiać Dantego w wielkiej rzeźbie zainspirowanej „Boską Kome-dią”; rzeźba ta powstała na zamówie-nie paryskiego Muzeum Sztuk Zdob-niczych. Pierwszy pełnowymiarowy odlew z brązu, który zdobi Muzeum Rodina w Paryżu*, powstał w 1902 roku. Od tego czasu powstało ponad 20 odlewów rzeźby, które zdobią mu-zea i placówki naukowe na kilku kon-tynentach. W podparyskim Meudon, gdzie Auguste Rodin mieszkał, znajdu-je się kolejne Muzeum Rodina. Obec-nie trwa tam wystawa zdjęć Roberta Doisneau, znanego jako „fotograf Pa-ryża”, na których uwiecznił pracujących rzeźbiarzy, a także prace nad jednym z kolejnych odlewów słynnej rzeźby Rodina. W Meudon znajduje się także grób artysty, nad którym pochyla się oczywiście jeden z „myślicieli”.

*Paryskie Muzeum Rodina przecho-dzi obecnie renowację. Do listopada 2015 roku można zwiedzać tylko jego część.

Robert Doisneau: Sculpteurs et sculp-

tures. Musée Rodin Meudon, 19 av. Au-

guste Rodin, 92190 Meudon. Metro: Ma-

irie d’Issy, następnie autobus 190, 290 lub

169 (przystanek : Hôpital Percy). Kolejka

RER C : Meudon Val Fleury, następnie au-

tobus 169 (przystanek: Paul Bert). Wysta-

wa czynna do 22 listopada 2015

Je�rey D. SACHS Tomasz SIEMONIAK Ana PALACIO Anna STREŻYŃSKAChiara FERRARIS Anna KALCZYŃSKA Günter VERHEUGEN Erik WAHLJerzy POLACZEK Charles ARTHUR Ewa CZACZKOWSKA Gordon BROWNAron PILHOFER Michał BONI Frank-Walter STEINMEIER Ian BURUMATomasz SEKIELSKI Bill GATES Jacek LEWICKI Jacek SARYUSZ-WOLSKIBernard-Henri LEVY Andrzej DUDA Angel GURRIA Michael MICHALKOMarcin JAKUBOWSKI Erik WAHL Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKACharles CRAWFORD Kazimierz M. UJAZDOWSKI Nina L. CHRUSZCZOWAJarosław KUŹNIAR Guy KAWASAKI Piotr GURSZTYN Łukasz A. TURSKIGeorge SOROS Łukasz ROGOWSKI Iwan KRASTEW Robert TYSZKIEWICZMichał KLEIBER Maria ROSENFELD Michał KOBOSKO Nicholas CARRJacques SEGUELA Eryk MISTEWICZ Simon SINEK Bianka SIWIŃSKAMarek KACPRZAK Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA Zbigniew BRZEZIŃSKINaomi WOLF Paweł GRAŚ Paweł LISICKI Tomasz ALEKSANDROWICZJan Maria ROKITA Radosław SIKORSKI Sylwia BORSKA Ryszard PETRUPatrick de SAINT-EXUPERY Nicolas SARKOZY Zygmunt FRANKIEWICZRafał DUTKIEWICZ Joschka FISCHER Roland MASZKA Francesca BORRIThomas BAEKDAL Marek A. CICHOCKI Julia TYMOSZENKO KATARYNAKazimierz KRUPA Carl BILDT Anna BIAŁOSZEWSKA Adam BODNARTomasz ORŁOWSKI Michel ROCARD Łukasz OLEJNIK Jean-Paul OURYJavier SOLANA Jan CIEŃSKI Józef KLOCH Radosław ORYSZCZYSZYN Bogusław CHRABOTA Jarosław KORDZIŃSKI Konrad BIAŁOSZEWSKIJoseph E. STIGLITZ Jan OŁDAKOWSKI Jarosław GDAŃSKI Maria STEPANGrzegorz DOBIECKI Igor LYUBASHENKO Katarzyna KALATA Serhij KVITJulian ASSANGE Andrzej GODLEWSKI Luca FERRARIS Krystian TOMALAKrzysztof SKOWROŃSKI Laurent BECCARIA Aleksandra SOWA Rafał WOŚMichaił GORBACZOW Marek TWARÓG Pierre BUHLER Piotr LEGUTKOPaweł SIENNICKI Tim BERNERS-LEE Andrzej BLIKLE Witold GŁOWACKIStephen D. MULL Tadeusz SŁAWEK Sandrine BOURG Rafał TRZASKOWSKIKonrad SZYMAŃSKI Juliusz BRAUN Katarzyna KOLENDA-ZALEWSKA Nouriel ROUBINI Jan WINIECKI Grzegorz CESSAK Tomasz RYCHARSKI Tomasz TOMASZEWSKI Barbara CAILLOT DUBUS Jolanta KRYSOWATAJoanna LEMAŃSKA Paulina MATYSIAK Stanisław KOZIEJ Seth GODINPeter SINGER Stanisław STANUCH Bożena NITKA Magdalena SŁABA Ross BUCHANAN Maria WANKE-JERIE Piotr ORAWSKI Roman BIELECKI Thierry CROUZET Krzysztof ZIEMIEC Tom FAWCETT Yoani SANCHEZ

INFORMACJE ZAMIENIAMY W WIEDZĘwww.WszystkoCoNajwazniejsze.pl