PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor...

236
kwiecień 4/2010

Transcript of PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor...

Page 1: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Stanisław Mikke

„ÂPIJ, M¢˚NY”w Katyniu, Charkowie

i Miednoje

Rada Ochrony Pami´ci Walk i M´czeƒstwa

mikke:Layout 1 24-03-10 16:21 Page 9

PALE

STRA

4/ 2

010

ISSN 0031-0344 indeks 36851

kwiecień 4/2010

Adwokat JoAnnA AgAckA-IndeckA (1964 –2010) Prezes naczelnej Rady Adwokackiej. członek komisji kodyfikacyjnej Prawa karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. ceniona adwokat specjalizująca się w problematyce prawa karnego.

Adwokat StAnISłAw MIkke (1947–2010)Redaktor naczelny „Palestry”. wiceprzewodniczący Rady ochrony Pamięci walk i Męczeństwa. członek okręgowej Rady Adwokackiej w warszawie. członek komisji Bioetycznej przy Instytucie kardiologii w Aninie. Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

Adwokat JolAntA SzyMAnek-deReSz (1954 –2010)Posłanka na Sejm RP. wiceprzewodnicząca Sejmowej komisji Spraw zagranicznych. członkini Sejmowej komisji konstytucyjnej. wiceprzewodnicząca Sld. w latach 2000-2005 Szefowa kancelarii Prezydenta RP.

Adwokat StAnISłAw zAJąc (1949 –2010)Senator RP. wiceprzewodniczący klubu Parlamentarnego PiS.Przewodniczący klubu PiS w Senacie. Przewodniczący komisji obrony narodowej Senatu RP. Inicjator wielu akcji charytatywnych.

PAleStRAPAleStRA

Page 2: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

kwiecień

P i s m o A d w o k a t u r y P o l s k i e j

4/ 20�0

Rok LV nr 628

PALESTRAPALESTRA

Naczelna Rada Adwokacka

Page 3: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

2

Redaktor Naczelny:

Stanisław MikkeKolegium:

Zbigniew BanaszczykLech Gardocki

Andrzej MączyńskiMarek Antoni Nowicki

Lech K. PaprzyckiKrzysztof Piesiewicz

Stanisław RymarKrzysztof Pietrzykowski

Piotr SendeckiAndrzej Tomaszek

Andrzej WarfołomiejewWitold Wołodkiewicz

Józef WójcikiewiczStanisław Zabłocki

Redaktor techniczny: Hanna Bernaszuk

Przygotowanie okładki:Artur Tabaka

na podstawie projektu Witolda Siemaszkiewicza do książki

Stanisława Mikke „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje wyd. II

WydajeNaczelna Rada AdwokackaWarszawa

Adres Redakcji:00-202 Warszawa, ul. Świętojerska �6tel./fax 22 83� 27 78, 22 505 25 34,22 505 25 35e-mail: [email protected]: www.palestra.pl

Wykonanie Agencja Wydawnicza MakPrintwww.makprint.pl

Ark. wyd.: �6. Papier: III Offset, 80 gr.Nakład: 9500 egz.

ISSN 003�-0344indeks 3685�

Page 4: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 5: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 6: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Naczelna Rada Adwokacka

z żalem przyjęła wiadomość o tragicznej śmierci

śp.

Prezydenta Rzeczypospolitej PolskiejLecha Kaczyńskiego

oraz

Pierwszej Damy Rzeczypospolitej PolskiejMarii Kaczyńskiej

W trudnych dla Polski

i nas wszystkich chwilach Bliskim,

a szczególnie Córce – Pani adw. Marcie Kaczyńskiej

składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Naczelna Rada Adwokacka

Page 7: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 8: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Lech Aleksander Kaczyński (1949–2010)

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Urodził się 18 czerwca 1949 w Warszawie w rodzinie Rajmunda i Jadwigi z d. Jasiewicz. Ukończył XXXIX Liceum Ogólnokształcące im. Lotnictwa Polskie-go na Bielanach w Warszawie (1967) a następnie Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (1971). W roku 1971 rozpoczął pracę w Katedrze Prawa Pracy Uniwersytetu Gdańskiego. W 1979 r. na postawie rozprawy pt. Zakres swobody stron w zakresie kształtowania treści stosunku pracy uzyskał na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego stopień doktora nauk prawnych. Zaangażowany był w działalność opozycyjną w NSZZ „Solidarność”. W 1990 r. na podstawie rozprawy pt. Renta socjalna uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk prawnych. W latach 1996–1999 był profesorem Uniwersytetu Gdańskiego, a od 1999 profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (urlopowany w związku z prezydenturą).

Był specjalistą w dziedzinie prawa pracy, z której opublikował m.in.: Układ zbiorowy pracy – problem konstytucyjny (1998), Przewodnik do nauki prawa pracy (1998), Ocena nowelizacji prawa pracy (1996), Charakter prawny układów zbioro-wych pracy (1996), Rodzaje norm cywilnoprawnych a autonomia woli (1993).

W latach 1992–1995 sprawował funkcję prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w latach 2000–2001 był ministrem sprawiedliwości. Będąc Prezydentem Warszawy w latach 2002–2005 doprowadził do utworzenia Muzeum Powstania Warszawskie-go. Od 2005 r. piastował urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Zginął wraz z żoną Marią oraz 94 towarzyszącymi Mu osobami w drodze na uroczyste obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej – w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w sobotę 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 8:56.

Page 9: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

8 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie

Wydaje się, że wszystko to było przed chwilą, że tak jest i będzie na zawsze. Niestety! Pozostały już tylko wspomnienia. Żal i smutek. Ale także Ich wielkie do-konania i dobre uczynki. Nasza pamięć o Nich niech przetrwa nasz żal i smutek rozstania. Wspomnienia…

*

Kilka tygodni temu Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Pani Joanna Agacka- -Indecka, powszechnie, pieszczotliwie nazywana Joasią, poprosiła mnie, abym przewodniczył Nadzwyczajnemu Krajowemu Zjazdowi Adwokatury. Formalnie przedmiotem Zjazdu miała być debata o stanie demokracji, o ochronie praw oby-watelskich i samorządności w Polsce, a w rzeczywistości Zjazd miał być formą pro-testu przeciwko arbitralnym decyzjom władzy ograniczającym prawa i wolności obywatelskie polegające również na prawie do samoorganizacji społeczeństwa w postaci samorządów zawodowych, do ich działania i rozwoju zgodnie z obowiązu-jącą Konstytucją. Tuż, tuż przed otwarciem Zjazdu dowiedziałem się, że dostojnym Gościem będzie Prezydent RP Pan prof. Lech Kaczyński. Była to wiadomość elektry-zująca. Jeszcze nigdy w wolnej Polsce prezydent, głowa państwa, nie uczestniczył w zjeździe jakiejkolwiek organizacji samorządu zawodowego. Adwokatura jako pierwsza miała dostąpić tego zaszczytu. Na mnie jako przewodniczącym, zgodnie z protokołem, spoczywał obowiązek wygłoszenia, w odpowiednim momencie, tra-dycyjnej formułki: Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. I tak się stało. Byliśmy świadkami historycznego wydarzenia.

Wszyscy obecni powstali z miejsc, a Pan Prezydent, witany gromkimi oklaskami, szybkim, zdecydowanym krokiem przeszedł do miejsca specjalnie dla Niego przygo-towanego. Po chwili Pani Prezes powitała Go w imieniu polskiej adwokatury, dzięku-jąc za przybycie oraz informując o aktualnych problemach, przed którymi stoi adwo-katura i wymiar sprawiedliwości w Polsce. Następnie poprosiłem Dostojnego Gościa o zabranie głosu. Jego wystąpienie spotkało się z wielkim aplauzem. Nic dziwnego. Mówił przecież o sprawach doniosłych dla państwa prawnego, dla demokratycznych procedur, dla ochrony praw i wolności obywatelskich. Mówił, że zawód adwokata ma swoje szczególne powołanie (użył właśnie tego określenia), że adwokat jest po-średnikiem pomiędzy państwem a obywatelem, że stosując, interpretując i wyja-

Page 10: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Wspomnienie 9

śniając dynamicznie zmieniające się prawo, stwarza poczucie bezpieczeństwa dla obywateli. Aby te wielorakie zadania realizować, adwokat powinien posiadać nie tylko wysokie kwalifikacje zawodowe, ale również kierować się zasadami etyczny-mi, nad stanowieniem i wdrażaniem których winien czuwać samorząd zawodowy. Pan Prezydent opowiedział się za utrzymaniem odrębności i tożsamości zawodu adwokata. Uczynił to z uwagi na tradycję, która ukształtowała się w naszym kraju, a także ze względu na jego odmienność. Przypomniał, że w świetle naszej Konsty-tucji, „ jeśli jakieś korporacje łączyć się nie chcą, to nie należy ich do tego zmuszać. Niech pozostanie tak, jak jest. Przynajmniej przez czas, który jesteśmy w stanie objąć...”. Zwracając się za pośrednictwem Zjazdu do całego naszego środowiska, Pan Prezydent wyraził życzenie, abyśmy tę niezwykle istotną wobec społeczeństwa powinność wypełniali z jak największym sukcesem, byśmy na drodze do państwa prawnego odegrali tylko i wyłącznie pozytywną rolę.

Wystąpienie Pana Prezydenta było długo i żywiołowo oklaskiwane. Ujęła nas nie tylko treść, ale również forma i sposób narracji. Świetnie przemyślany i przygotowa-ny tekst został z wielką swadą wygłoszony z pamięci. Ten kunszt został powszechnie zauważony i z wielką życzliwością zaakceptowany. Wszak Mówca zwracał się do profesjonalnych mówców doceniających walor pięknego przemawiania.

Jeszcze jedna mowa i przerwa. Mowa mądra, wypowiedziana z pasją przez in-nego Gościa – Senatora, mecenasa Piotra Łukasza Andrzejewskiego. Identyczność podstawowych twierdzeń obu mówców na temat adwokatury i jej roli w społeczeń-stwie poszerzona została o ważny kontekst historyczno-psychologiczny. To tylko mogło cieszyć. W końcu przerwa. Czas na bezpośredni kontakt i rozmowy z Panem Prezydentem. Okazało się, że wśród delegatów jest wielu Jego znajomych ze szkol-nej lub uniwersyteckiej ławy, Jego studentów i podopiecznych, współdziałających w opozycji antykomunistycznej oraz budujących po roku 1989 nową polską i eu-ropejską rzeczywistość.

Warszawiacy pamiętają Gościa jako prezydenta Warszawy oraz twórcę wiekopo-mnego dzieła – Muzeum Powstania Warszawskiego.

Ci, którzy bliżej Go poznali, zapamiętają Pana Prezydenta jako intelektualistę potrafiącego bronić wyznawane przez siebie wartości, jako człowieka o niezwykłej kulturze osobistej, niebanalnego rozmówcę, kochającego życie, żywo i dowcipnie reagującego na podchwytliwe pytania czy wręcz zaczepki. Opowiedziano mi, że kie-dy jeden z dziennikarzy zapytał, dlaczego przyjechał na zjazd adwokatów – natych-miast odpowiedział: „Musiałem. Nie miałem wyjścia. Córka jest adwokatem, zięć też, a nawet ojciec zięcia ”. Przymrużył lekko oczy i szeroko, serdecznie się uśmiechnął. Miałem przyjemność wymienić z Panem Prezydentem kilka okolicznościowych zdań. Prawie nic się nie zmienił, od czasu kiedy byłem Jego obrońcą w sprawie w istocie drobnej, ale ważnej dla Niego. Ta sama dynamika i werwa. Przybyło Mu tylko więcej siwych włosów na głowie i zmarszczek na twarzy. Nic dziwnego.

Przeszło godzinna przerwa, wykorzystana na rozmowy z Panem Prezydentem, przeleciała jak błyskawica. Czas wracać na salę obrad.

Page 11: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

10 PALESTRA 4/2010

Był to wielki dzień naszej kochanej Pani Prezes, naszej Joasi. To dzięki Jej mądro-ści, roztropności, taktowi i osobistemu urokowi zawdzięczamy tę wizytę – wizytę Głowy Państwa. Wizytę historyczną o konsekwencjach trudnych jeszcze do prze-widzenia.

Przypadek albo zrządzenie Siły Wyższej łączy lub dzieli ludzi. Tragiczny lot dnia 10 kwietnia 2010 r. połączył na wieczność Gościa Zjazdu Adwokatury i Głównego jego Architekta. Jakiej formułki mam użyć jako były przewodniczący byłego Zjazdu, aby oddać nasz nastrój?

Koleżanki i Koledzy Delegaci! Polska Adwokaturo! Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Profesor Lech Kaczyński odszedł do wieczności. Razem z nim na wieczny spoczynek odeszła Pani Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Adwokat Joanna Agac-ka-Indecka.

Lecieli w tej samej sprawie, dla osiągnięcia tego samego celu.Pochylmy Sztandar Adwokatury. Chwilą głębokiej zadumy uczcijmy Ich pamięć.

*Parę minut po godzinie 9 rano, w sobotę, włączyłem telewizor. Jak zawsze sta-

cję TVN 24.Chciałem obejrzeć transmisję z uroczystości uczczenia pamięci Ofiar zbrodni katyńskiej. Bardzo powoli zaczęły do mojej świadomości docierać pierw-sze sygnały ze strony zaspanego umysłu. Nienaturalnie smutny, jakiś inny, zwykle skrzący radością i dowcipem sytuacyjnym, mój ulubiony redaktor Jarosław Kuźniar. O czym on mówi? Według potwierdzonych informacji samolot prezydencki rozbił się w lesie pod Smoleńskiem. Nie wiemy, czy wszyscy przeżyli. Odruchowo wystu-kuję 502-166-586, numer Twojego telefonu komórkowego. Normalny sygnał i głos operatora w języku białoruskim czy rosyjskim. A więc Stasiu poleciałeś. Jesteś tam. Dzwonię do Bożeny, Twojej żony. Tak, poleciał. Bardzo wcześnie rano, około 5, wyjechał na lotnisko. Ale miejmy nadzieję. Były dwa samoloty. Są ranni. Może był w tym drugim, ocalałym samolocie. Może jest ranny. Stasieniek musi żyć. Płaczemy. Czy są to łzy rozpaczy, trwogi, czy jednak nadziei. Już z moją żoną nie odchodzimy od radia i telewizora. Ona słucha radia, ja oglądam telewizję. Ciągle zmieniamy sta-cje i programy. Napływają coraz tragiczniejsze komunikaty. Na ekranach pojawiają się obrazy z akcji gaszenia płonącego jeszcze samolotu, a właściwie porozbijanych jego części. Podają pierwsze liczby: 131, 88, 96. Tyle osób miało być w samolocie. Tyle osób mogło zginąć. Padają zapowiedzi Mszy świętych. O godzinie 18 w Kate-drze Polowej Wojska Polskiego, a godzinie 19 w Katedrze przy ulicy Świętojańskiej. Wychodzimy z domu. Chcemy być wśród ludzi. Przeżywać razem wspólną, narodo-wą traumę. Podchodzimy pod Pałac Prezydencki. Zbierają się grupki ludzi. Palą się znicze. Składane są kwiaty. Podjeżdżamy pod budynek Naczelnej Rady Adwokac-kiej. Palą się już świeczki. Zapalamy znicz. Zawieszamy biało-czerwone róże. W Ra-dzie jest Sekretarz NRA mecenas adw. Krzysztof Boszko i pracownicy. Podejmowa-ne są pierwsze decyzje. Zbierane informacje. Nawiązywane kontakty z rodzinami i władzami. Kolega Krzysztof nie ukrywa łez i wzruszenia. To wzruszenie i żal dotyka

Page 12: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Wspomnienie 11

wszystkich. W katastrofie lotniczej mogło zginąć czworo adwokatów. W Katedrze Wojska Polskiego, którą tak ceniłeś, tłum ludzi. Przyszliśmy prawie półtorej godziny przed mszą. Udało nam się zająć miejsca stojące. Skupienie. Modlitwa. I oczeki-wanie. Na co? Rozglądam się po Katedrze. Twojej Katedrze. Widzę Cię radosnego i podnieconego w dniu poświęcenia Sztandaru Adwokatury Polskiej. Widzę Cię zroz-paczonego i przybitego w czasie mszy świętej za duszę Twojej ukochanej Mamy.

Widzę Cię… Piękna refleksyjna homilia Kardynała Józefa Glempa, przejmujący śpiew chóru Wojska Polskiego, Komunia Święta, wzruszające słowa celebransa, nuncjusza papieskiego, Arcybiskupa Józefa Kowalczyka (który darzył Cię osobistą przyjaźnią) – były kojącymi plastrami miodu na nasze rozkołatane nerwy. Wycho-dzimy jakby bardziej spokojni, jakby bardziej pogodzeni.

Dlaczego o tym wszystkim piszę, mieszając czasy i formy gramatyczne? Myślę, że doskonale to rozumiesz, jako znakomity dziennikarz i przyjaciel. Chcę Ci po prostu złożyć sprawozdanie ze stanu moich przeżyć i doznań na wiadomość o tym, co mogło się stać i co rzeczywiście się stało. Jako Redaktor Naczelny „Palestry” wielokrotnie prosiłeś mnie o refleksje lub impresje z ważnych dla Adwokatury i Polski wydarzeń. To są właśnie takie moje emocjonalne refleksje, a bardziej impre-sje, związane z tragicznym wydarzeniem, które tak bardzo nas osobiście dotknęło i poruszyło.

Przepraszam Cię za nadużycie Twojej cierpliwości, ale jeszcze trzy opisy z tego, co się wydarzyło pomiędzy poniedziałkiem a czwartkiem bieżącego tygodnia. Nie podaję dat, bo zlewają mi się w jedno i mogę je pomylić.

Poniedziałek, godz. 20. Wieczór poświęcony pamięci adwokatów, którzy zginęli w katastrofie lotniczej. Wzruszające, spontaniczne wspomnienia. Zgodnie z Twoją dewizą nikt nie został pominięty. Wszyscy zostali docenieni. Najwięcej siłą rzeczy wspomnień dotyczyło Twojej i Pani Prezes Osoby. Było nas bardzo wielu, Twoich przyjaciół – sędziów, adwokatów, pracowników Biura NRA oraz Twojej redakcji – pani Ania i pan Adam, który wyznał, że płacze po Tobie tak, jak chyba nie płakał po nikim wcześniej. Słuchając tych pięknych wypowiedzi, przypomniałem sobie słowa cenionego przez Ciebie ojca i doktora Kościoła, św. Augustyna, na temat przeszło-ści, teraźniejszości i przyszłości. Obecność rzeczy przeszłych to pamięć. Obecność rzeczy przez nas postrzeganych to teraźniejszość. Obecność rzeczy przyszłych to nadzieja. Staszku! Twoje dzieła i dokonania są jednocześnie naszą teraźniejszością i nadzieją na przyszłość.

Środa, godz. 16 min. 30 do godz. 20. Stoję przed Torwarem. Hala sportowa, do której przyjeżdżałem w latach 60. ubiegłego wieku z córką na łyżwy, przemieniona została w wielką narodową Kaplicę. Mają tu być złożone trumny z ciałami osób, które straciły życie w tej przeklętej katastrofie. Czekam na przewiezienie trumny z ciałem Pani Prezes. Z każdą minutą jest nas coraz więcej. Składane są kwiaty i zapalane znicze. Harcerki i harcerze grupują znicze w kilku miejscach. Kwiaty układają w większe bukiety. Bukiety ludzkiej pamięci. Obok mnie stoi para star-szych, być może ode mnie, osób. Ona opiera się na kuli, On chyba ma objawy

Page 13: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

12 PALESTRA 4/2010

Parkinsona. Oboje są emerytami. Zapalili dwie lampki, kupione z pewnością ze skromnych emerytur. Na szczęście nikt nie zginął z ich najbliższych. Przyszli z sza-cunku dla Ofiar tragicznie zmarłych. Przedłuża się czas oczekiwania. Wszyscy stoją zgodnie i godnie. Jest nas z każdą chwilą zdecydowanie więcej. Pojawia się w górze helikopter. Znak, że zbliża się kondukt pogrzebowy. Przejeżdżają wielkie limuzyny pogrzebowe. Widać trumny. Na każdej flaga narodowa i kwiaty. Przy niektórych trumnach zdjęcia Zmarłych. Samochody jadą wolno, dostojnie. Widzę samochód z trumną Pani Prezes. Ludzie rzucają kwiaty pod przejeżdżające samochody. Trumny wnoszone są od strony północnej, niewidocznej dla osób stojących przy ulicy Ła-zienkowskiej. Rodziny i bliscy w chodzą frontowymi drzwiami. Wracam do domu. Jest mi zimno i niewyobrażalnie smutno.

Czwartek, godzina 16. Na lotnisku wojskowym spotykam się z Twoją żoną Boże-ną, Twoimi dziećmi Kasią i Włodziem, z Twoją siostrą i innymi bliskimi Ci osobami. Są przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej – Prezes Andrzej Michałowski, Sekretarz Andrzej Siemiński, Prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Jerzy Na-umann, oddany Ci przyjaciel sędzia Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki i najbliż-szy współpracownik dr Adam Redzik. Przywieźliśmy togę adwokacką i przypięte do niej najwyższe adwokackie odznaczenie, Adwokatura Zasłużonym. Rozmowy. Przede wszystkim z Bożeną. Jak przebiegała identyfikacja Twojego ciała? Co z Nią? Co z dziećmi? W jaki sposób można udzielić Im wsparcia i pomocy?

Słuchając Jej relacji, nagle przypomniałem sobie, że w tym mniej więcej czasie miałeś w Moskwie wygłosić odczyt na temat znaczenia ekshumacji i mogił w pa-mięci o Ofiarach. Znam treść tego odczytu. Aktualnie boleśnie, wręcz profetycznie i testamentowo brzmią niektóre jego tezy. – Im wyższa kultura historycznej pamięci, tym większa zdolność do dobrych wyborów na przyszłość. Zarówno w życiu jedno-stek, jak i społeczeństw. – W wiedzy o przeszłości szczególne miejsce zajmują Ofiary po dwóch nieludzkich totalitaryzmach, które w imię obłędnych ideologii skazywały miliony ludzi na męczeńską, upadlającą śmierć, zadawaną w sposób przemysłowy oraz na bezwstydne zapomnienie i bezgraniczną pogardę dla zwłok ludzkich. – Dzia-ło się tak wbrew zasadom obowiązującym w religiach, kulturze i moralności. Zmar-łych godnie pogrzebać – to obowiązek chrześcijański. Ale to nie tylko sprawa religii. Taki obowiązek spoczywa na każdym cywilizowanym człowieku. Ludzkie szczątki wrzucone do jednego dołu lub rozrzucone po nieludzkiej ziemi należy zebrać, eks-humować i pogrzebać, jak na to zasługują. Z najwyższym szacunkiem. – Dbałość o ludzkie porzucone szczątki należy wpisać jako jeszcze jedno, bardzo ważne prawo człowieka. Wpisać i rygorystycznie przestrzegać pod sankcją grożącej kary.

Te święte prawdy, które głosiłeś pod wpływem doświadczenia wyniesionego z dołów śmierci Katynia, Miednoje, Charkowa i wielu innych miejsc kaźni, odno-szą się w zasadzie do sytuacji ekstremalnych, wywołanych zbrodnią ludobójstwa lub zbrodniami wojennymi. Jak je realizować natomiast w przypadkach katastrof lotniczych, kiedy wraz z rozrywanymi częściami samolotu ulegają zniszczeniu ciała podróżujących? Czasami nawet najnowocześniejsze metody i technologie, stoso-

Page 14: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Wspomnienie 13

wane w różnych dziedzinach wiedzy, nie pozwalają na 100% identyfikację zwłok konkretnej osoby. Co robić? Jak się zachować? Zawsze pozostaje pamięć. O Kimś, kto znany był z imienia i nazwiska. Kto był kochany i szanowany. Kto żył wśród nas. O Kimś, kto był jednym z nas. Odnalezione w miejscu katastrofy cząsteczki ciała i pozostałe po zmarłych przedmioty – to relikwie. Święte relikwie łączące świat ży-wych ze światem zmarłych. To ślad przemijania. To pamiątka ich obecności. Tu na ziemi. W konkretnym miejscu i oznaczonym czasie. To końcowy zapis historii Ich życia i śmierci. Pamięć i grób. Grób jako symbol człowieczej pamięci.

Jak dobrze, że w niewygłoszonym odczycie przypomniałeś ważną strofę wiersza ulubionego przez Ciebie poety Tadeusza Gajcego, który poległ w Powstaniu War-szawskim: Niechaj martwi ufają żywym.

Z głębokiej kontemplacji wyrywa mnie głos prowadzącego uroczystość żałob-ną. Prosimy rodziny o asystę przy przenoszeniu trumien na specjalnie przygoto-wane stojaki. Nie wiem dlaczego liczę. Jest ich trzydzieści cztery. Po siedemnaście w dwóch rzędach. Każdą trumnę niesie sześciu żołnierzy.

Są młodzi, przejęci. Idą powoli, miarowo, dostojnie, przy dźwiękach marsza ża-łobnego. Słychać stukot ich podkutych butów oraz szloch i płacz zgromadzonych. Za trumną idzie Bożena z Kasią i najbliżsi z rodziny. Włodzio nie może podnieść się z krzesła. W ostatnich miesiącach byliście ciągle razem. I na górskich szlakach, i nad morzem, i w Zamku na uroczystościach 90-lecia Adwokatury i w redakcji „Pa-lestry”. Wasza wspólna obecność wśród interesujących osobistości i prowadzone z nimi rozmowy były dla Włodzia wielką szkołą życia i polskiego patriotyzmu. On już wyczuwa, że coś się stało w sztafecie pokoleń. On już wie, że będziesz dla niego na zawsze najważniejszym wzorem i poważnym wyzwaniem.

Do postawionej na stojakach trumny podchodzimy wszyscy. Z Włodziem. Pre-zes Andrzej kładzie na niej adwokacką togę. Robi to dokładnie, z czułością. Jakby okrywał Twoje ciało. Chcemy, aby dała trochę ciepła i osłaniała Cię w długiej drodze na wieczne spoczywanie. Obok togi Bożena ułożyła bukiet tulipanów. Jest przecież wiosna. Boże – dlaczego? Klękamy i modlimy się. Reprezentacyjna orkiestra gra hymn państwowy, a trębacz hejnał. Przemawia Premier Donald Tusk. Wymienia w alfabetycznym porządku nazwiska osób, których ciała znajdują się w trumnach stojących przed nami. Wczoraj na pierwszym miejscu wymienione zostało nazwi-sko prezes Naczelnej Rady Adwokackie Joanny Agackiej-Indeckiej. A dziś w od-powiedniej kolejności Twoje nazwisko: adwokat Stanisław Mikke, Naczelna Rada Adwokacka. Uleciała gdzieś Twoja druga funkcja – Wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Nie szkodzi. Wiemy przecież i pamiętamy. Tym bardziej że pan Premier z serdecznością mówi o zasługach i dokonaniach Zmarłych na rzecz Państwa Polskiego i środowisk, z których pochodzą. Wyraża głęboki szacunek dla wszystkich tragicznie Zmarłych, a także dla Ich rodzin, bli-skich i przyjaciół. Zapewnia, że Państwo Polskie nie zapomni o ofierze Ich życia ani o potrzebach rodzin. Cały Rząd bierze udział w tych smutnych uroczystościach. Tak było przedwczoraj i wczoraj, tak jest dziś, tak będzie w ciągu następnych dni, aż

Page 15: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

14 PALESTRA 4/2010

ostatnia trumna opuści płytę lotniska. Wzruszająca postawa. Czytelny gest solidar-ności. Piękne i ważne słowa. A jednak pamiętajmy. Pamiętajmy wszyscy – Zmarli ufają żywym.

Kondukt pogrzebowy. Niespotykany. Przeogromny. Trzydzieści cztery karawany żałobne i setki towarzyszących im samochodów. Cała ta kawalkada porusza się bar-dzo, bardzo powoli pomiędzy szpalerami gęsto stojących ludzi. Mrowie ludzi. Stoją wytrwale starzy i młodzi. Widać całe rodziny z maleńkimi dziećmi. Przyszły szkoły i uczelnie. Rzucają kwiaty. Wzdłuż całej trasy przejazdu płoną znicze. Patrzę na to wszystko przez szybę jadącego samochodu z podziwem i wielką miłością do tych nieznanych mi osób, które przybyły zewsząd, aby okazać Wam, zmarłym Bohate-rom, swój szacunek, przywiązanie i swój smutek.

Ponownie Torwar. Trumnę z Twoim ciałem umieszczono obok trumny z ciałem Pani Prezes. Pomiędzy trumnami poczet sztandarowy. Młodzi adwokaci trzymają pochylony sztandar. Obok trumien warta również młodych koleżanek i kolegów. To Wasi wychowankowie. W chwili wiecznej próby chcą być przy Was, chcą być z Wami. Na sztandarze dumne hasło: Polsce – wierność. Praw i wolności – obrona. Potrzebującym – pomoc. To dewiza niezależnej Polskiej Adwokatury. Tej dewizie wiernie służyliście; podporządkowaliście jej swoje myśli, marzenia i czyny. A także swoje życie. Do ostatniego akordu.

Kilka miejsc dalej trumna z ciałem Pani Poseł Adwokat Jolanty Szymanek-Deresz. Pięknej i mądrej naszej Koleżanki. A przecież tak niedawno, na imieninach u Krysty-ny, emanowała niespożytą energią, wrodzoną elegancją, spontaniczną wesołością i humorem. Tryskała z Niej radość spełnianego życia. Znaczącej kariery politycznej, a ciągle była jakby na jej początku. Obok trumny najbliżsi – Ojciec, emerytowany sędzia Sądu Najwyższego, Córka – od niedawna adwokat, Mąż Paweł – dzienni-karz. Z Panią Jolantą nie przegrałem żadnego gema, bo nie gram w tenisa. Ogry-wała wszystkich – adwokatów, młodych aplikantów, parlamentarzystów, a nawet Prezydenta Kwaśniewskiego, u którego była szefem kancelarii. Podobno respekt sportowy miała tylko przed swoim mężem. Strata. Nieodżałowana.

Staszku! W jednym ze swoich wspaniałych esejów napisałeś, że matematyka to wieczność przyłapana na gorącym uczynku. Ile trumien może pomieścić hala Torwaru. Przeszło pięćdziesiąt, czy dziewięćdziesiąt sześć. Te rzędy trumien wywo-łują wrażenie nieskończoności, wielkiego pobojowiska spowodowanego przypad-kowością i nieprzewidywalnością tego, co jest zakryte przed naszymi doznaniami i naszymi ułomnościami. Nawet Twoje dążenie do zaspokojenia głodu wiedzy nie jest w stanie zrozumieć tego, co się wydarzyło. Czego byliśmy i jesteśmy świadkami. Nie ma jeszcze trumien ze zwłokami Twojego i mojego Przyjaciela ministra Andrze-ja Przewoźnika oraz Senatora Stanisława Zająca, naszego Kolegi zawodowego.

Często nekrologi zawierają najlepsze charakterystyki. O Andrzeju: „Nieustannie w pracy. Dla Polski niezastąpiony.”, „Andrzeju, nic nie zastąpi Twoich pasjonujących opowieści o naszej historii.” O was obu, o niezłomnych strażnikach pamięci naro-dowej, którym tak wiele zawdzięczają ziemie dawnej Rzeczypospolitej. Nekrologi.

Page 16: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Wspomnienie 15

Cała ich masa. A w nich szacunek za niezłomność postaw patriotycznych, konse-kwencję i gorliwość w służbie dla Polski, za miłość okazywaną prochom pomordo-wanych bohaterów, za przyjaźń międzyludzką i za dobro, które tworzyliście.

Ostatnie wspomnienie. Leży przede mną numer 3–4 „Palestry” za rok 1999. W sprawozdaniu z uroczystości 80-lecia Odrodzonej Adwokatury Polskiej znajduje się zapis „Wicemarszałek Sejmu Stanisław Zając odczytuje pismo od Marszałka Sej-mu Macieja Płażyńskiego”. Cytuję fragmenty z tego pisma „Nie było przypadkiem, iż Naczelnik Józef Piłsudski na początku samodzielnego bytu państwa, już w dniu 24 grudnia 1918 roku podpisał Dekret w przedmiocie Statutu Tymczasowego Pa-lestry Państwa Polskiego, co świadczyło, że ówczesne władze w adwokaturze upa-trywały istotny czynnik w tworzeniu podwalin demokratycznego porządku... w naj-trudniejszych czasach naszej Ojczyzny dawali najwyższe świadectwo patriotyzmu... Odważnie i z honorem, nie zważając na własne bezpieczeństwo, występowali w obronie tych, których prawa ludzkie i obywatelskie były brutalnie gwałcone ...”.

Obaj Marszałkowie – Maciej Płażyński i Stanisław Zając, w walce o niepodległość Polski mieli swój znaczący udział – zginęli w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku.

*W księgach pamiątkowych poświęconych Joannie i Staszkowi dokonałem niemal

identycznego zapisu. Ma on charakter mojej i mojej żony prośby, naszej modlitwy. Oto ten zapis:

ŚWIĘTY MOCNY!Przyjmij Joannę, Jolantę i Stanisławów, naszych serdecznych Przyjaciół, wybitnych

przedstawicieli Polskiej Adwokatury – Panią Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, Redaktora Naczelnego „Palestry”, Posłankę na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Sena-tora obecnej kadencji – do Królestwa Prawdy, Piękna i Sprawiedliwości, do Królestwa wartości, którym wiernie służyli w życiu doczesnym.

Otocz ojcowską opieką i miłością Ich Najbliższych – Żony, Mężów, Córki, Synów, Rodziców – w czasie największej próby, przed którą staje Człowiek ze wszystkimi nurtującymi go pytaniami – zaczynającymi się od słowa dlaczego?

Ukoj nasze zrozpaczone serca, nasz ból i głęboki żal.Umocnij nas w nadziei na przyszłe z Nimi Zmartwychwstanie.

Czesław Jaworskiadwokat, Prezes NRA (1995–2001)

Redaktor naczelny „Palestry” (1990–1992)

Page 17: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 18: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej

PREZES NACZELNEJ RADY ADWOKACKIEJ

Page 19: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 20: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 21: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 22: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Naczelna Rada Adwokacka z głębokim smutkiem żegna

śp.

adw. Joannę Agacką-IndeckąPrezes Naczelnej Rady Adwokackiej,

oddaną bez reszty Adwokaturze,wybitną znawczynię prawa karnego i obrońcę sądowego,

serdeczną przyjaciółkę i koleżankę.

Joasiu, na zawsze pozostanie w nas wdzięczność, szacunek i podziw

za Twoją energię i poświęcenie sprawom Adwokatury.

Mężowi Panu Profesorowi Krzysztofowi Indeckiemu oraz córce Kasi

składamy serdeczne wyrazy współczucia.

Przyjaciele z Naczelnej Rady Adwokackiejoraz pracownicy biura NRA

Page 23: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 24: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Głęboko wstrząśnięci traGiczną śmiercią

w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 r.w drodze

na miejsce spoczynku ofiar zbrodni katyńskiej

ŚP.

joanny aGackiej-indeckiejPrezesa Naczelnej Rady Adwokackiej

wyrażamy hołd, szacunek i uznanie

dla jej niepowtarzalnej, pełnej uroku osobowości,dla jej wielkich dokonań, jako wybitnej

obrończyni praw i wolności obywatelskich, działaczki społecznej, znakomitej przedstawicielki samorządu adwokackieGo,

pprezesa naczelnej rady adwokackiej

kierującej się zawsze troską o dobro wspólne,troską o dobro rzeczypospolitej polskiej i jej obywateli,troską o tożsamość i pomyślność polskiej adwokatury.

jej osoba na zawsze pozostanie na kartach historii,w naszej wdzięcznej pamięci, w naszych sercach.

łączymy się we wspólnym żalu i smutku

z mężem

profesorem krzysztofem indeckimmamą

mecenas elżbietą aGacką-Gajdowską

córeczką kasią

cześć jej wiecznej pamięci

Maciej BednarkiewiczCzesław JaworskiStanisław Rymar

Page 25: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 26: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 25

Adwokat Joanna Agacka-Indecka (1964 –2010)

Urodziła się 18 grudnia 1964 r. w Łodzi. W 1988 r. ukończyła studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. W latach 1988–2001 była asystentem w Katedrze Postępowania Karnego Uniwersytetu Łódzkiego. W tym czasie opublikowała m.in.: Zakaz reformationis in peius a postępowanie nakazowe (1992); Ocena karnoprocesowych praw jednostki w świetle XIV poprawki do Konsty-tucji USA, Reguły postępowania dowodowego – przeszukanie (1995); Wyjaśnienia oskarżonego – pomówienie (1994). Wiele tekstów na temat adwokatury zamieściła w „Palestrze” oraz w „Kronice” wydawanej przez Izbę Adwokacką w Łodzi.

W latach 1992–1993 pracowała w kancelariach adwokackich w USA i Wielkiej Brytanii. W Stanach Zjednoczonych pracowała w Biurze Obrońców z Urzędu oraz w Instytucie Prawa Karnego Międzynarodowego De Paul University w Chicago. W latach 2003–2004 odbyła szkolenia pełnomocnika Międzynarodowego Trybu-nału Karnego w Akademii Prawa Europejskiego w Trewirze.

W latach 1991–1995 odbyła aplikację adwokacką, a w styczniu 1996 r. zdała eg-zamin adwokacki. Od roku 1994 była członkiem Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej, w latach 2001–2004 członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi – gdzie zapoczątkowała prace Komisji Prawnej oraz cykl ogólnopolskich konferencji Komisji Prawnych okręgowych rad adwokackich. Od maja do grudnia 2004 r. sprawowała funkcję wicedziekana ORA w Łodzi. Od 2003 r. uczestniczyła w pracach parlamentarnych.

W latach 2004–2007 pełniła funkcję wiceprezesa NRA. Od 2006 r. przewodni-czyła Komisji ds. Prac Parlamentarnych przy NRA. 24 listopada 2007 r. na Krajowym Zjeździe Adwokatury została wybrana prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.

Funkcję tę godnie pełniła do tragicznego poranka. Dbała o samorząd adwokacki i o pozycję adwokatury w państwie zyskując uznanie szerokich gremiów prawni-czych i politycznych, także na arenie międzynarodowej.

15 lutego 2010 r. została powołana w skład Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karne-go przy Ministerstwie Sprawiedliwości.

Za działalność w samorządzie adwokackim 27 czerwca 2009 r. odznaczona zo-stała Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a pośmiertnie Krzyżem Ofi-cerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Pozostawiła męża Krzysztofa – profesora UŁ oraz trzynastoletnią córkę Kasię.

Page 27: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

26 PALESTRA 4/2010

Prezes NRA adwokat Joanna Agacka-Indecka:

Uniwersyteckie poradnie prawne nie tylko zrealizowały ideę pomagania lu-dziom, ale pokazują studentom, jak w praktyce wygląda (…). Naczelna Rada Adwo-kacka popiera wprowadzenie uregulowań zapewniających bezpłatną przedsądową pomoc prawną. To europejski standard. Takie rozwiązania zabezpieczają interesy ludzi, którzy naprawdę tego potrzebują.

Z wystąpienia na konferencji Uniwersyteckich Poradni Prawnych, 9 kwietnia 2010.

Było to ostatnie wystąpienie publiczne Pani Prezes.

Wyrok NSA to zielone światło dla bezpłatnej pomocy prawnej. Konieczność odprowadzania VAT często utrudniała organizację charytatywnych akcji. Państwo powinno popierać takie inicjatywy, tymczasem widmo urzędu skarbowego, który oszacuje i opodatkuje darmową poradę skutecznie zniechęcało niejednego filan-tropa. Problemu nie rozwiązywało wycenianie takich świadczeń na symboliczną kwotę, bo fiskus może ją przecież zakwestionować.

Oczywiście wyrok wiąże tylko w danej sprawie, mam jednak nadzieję, że zmieni sposób myślenia urzędów skarbowych. Działalność w interesie publicznym, czyli właśnie usługi pro bono, jest przecież elementem zawodu prawnika. Nie powinno więc być wątpliwości, że ma związek z jego podstawową działalnością i nie musi być obciążana VAT.

„Rzeczpospolita”, 8 kwietnia 2010, komentarz do artykułu mówiącego o korzystnym wyroku NSA

w sprawie opodatkowania pomocy prawnej pro bono.

Jako adwokaci musimy zauważać, że moment zatrzymania znanego przedsię-biorcy jest nieobojętny zarówno dla polityki, jak i konkurencji czy istniejących prob-lemów państwowych. Bywa, że te problemy umykają w cień przykryte najnowszą informacją o zatrzymaniu liczącego się przedsiębiorcy, polityka czy prawnika. Czy w takim razie należałoby zmienić w naszym kraju prawo? Biznesmeni postulują m.in. większą ostrożność w stosowaniu aresztów tymczasowych oraz poszanowa-nie prywatności i godności zatrzymywanych przedsiębiorców. Te postulaty są jak najbardziej słuszne, ale w stosunku do wszystkich obywateli.

Page 28: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 27

W Polsce nabyliśmy pewnego nawyku stosowania najsurowszych kar i środ-ków. U nas zatrzymanie przedsiębiorcy, często pracodawcy, oznacza wyrwanie go z działalności, powoduje upadek jego przedsiębiorstwa, a przy tym fatalne skutki rodzinne i finansowe. Wszystko na koszt podatników, którzy płacą za to zatrzyma-nie. Tymczasem światowe rozwiązania idą w innym kierunku. Dlatego adwokatura popiera wprowadzenie aresztu domowego nadzorowanego elektronicznie jako do-datkowego środka zabezpieczającego. Przestanie to narażać nasz kraj na ciągłe przegrane w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu z powodu niesłusznych tymczasowych aresztowań.

Fragment felietonu pt. „Zbyt łatwo łączymy duży biznes z przestępstwem”, „Dziennik Gazeta Prawna”, 6 kwietnia 2010

Samorządność to także odpowiedzialność za własne działania. Zmieniły się czasy, zmienia się społeczeństwo i nasze otoczenie gospodarcze. Adwokatura nie może tego nie zauważać. Powinniśmy porzucić dawne obawy. (...) Rzeczywistość stawia wobec Adwokatury coraz to nowe wyzwania, związane choćby ze zmianą systemu aplikacji. Tradycyjne podejście nie wystarczy. Musimy szukać nowych rozwiązań. Mamy przygotowane częściowo nowe rozwiązania. (...) Jeżeli sami przedstawimy konkretne pomysły reformatorskie – tak jak to się stało w przypad-ku regulaminu aplikacji – pokażemy społeczeństwu, że nie tylko politycy mają patent na unowocześnienie zawodów prawniczych. (...) Głównym założeniem adwokatury, mieszczącym się w jej nazwie, jest pomoc potrzebującym. Na wiel-kie uznanie zasługuje zaangażowanie ponad 900 adwokatów w akcję bezpłatnej pomocy prawnej, która była organizowana przez Naczelną Radę Adwokacką. Czternaście tysięcy porad jednego dnia – to mówi samo za siebie. Włączenie się w Tydzień Pomocy Ofiarom Przestępstw – akcję organizowaną przez Mninistra Sprawiedliwości oraz współpraca z Ośrodkami Pomocy Osobom Pokrzywdzo-nym Przestępstwami to dla nas wzór zaangażowania w spełnianie podstawowych zadań Adwokatury.

Z wystąpienia na Nadzwyczajnym Krajowym Zjeździe Adwokatury 6 marca 2010 r.

Jak można scharakteryzować drogę, jaką obecnie podąża Adwokatura?(…) Przez ostatnie lata w działaniach władz samorządu i w uchwałach izb zauwa-

żalna jest wyraźnie tendencja do reformowania Adwokatury, a poprzez to zwięk-szenia skuteczności i sprawności działania jej organów, oraz tendencja do konse-kwentnego podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Z punktu widzenia niewątpliwie istotnych, wskazywanych przez adwokatów reform, połączenie zawodów miałoby marginalne znaczenie. Nie przyniesie ono tych właśnie zmian, których potrzebę widzi środowisko adwokackie. A chodzi na przykład o potrzebę głębokich reform w zakresie postępowania dyscyplinarnego. Wielu ministrom sprawiedliwości pre-zentowaliśmy nasze propozycje, dopracowane i to w formie nawet konkretnych

Page 29: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

28 PALESTRA 4/2010

projektów przepisów ustawy Prawo o adwokaturze. Część udało nam się przepro-wadzić – w tym jawność postępowania dyscyplinarnego w fazie rozprawy. Teraz, kiedy Minister Sprawiedliwości sam zwrócił się do nas o przeprowadzenie znacznie dalej idącej reformy, wiem, że jest niepowtarzalna okazja na wprowadzenie wielu kolejnych zmian.

Czy Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Adwokatury będzie poświęcony zagadnieniu połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego?

(…) Wśród zjazdowych kwestii połączenie jest jednym z wielu zagadnień, ponie-waż, tak jak wspomniałam, nie ma to zasadniczego znaczenia w procesie reformy Adwokatury.

Zmiany, jakie chcemy zaproponować, będą dotyczyć np. sądownictwa dy-scyplinarnego czy też trybu rozpatrywania skarg na postępowanie adwokatów. Niezwykle istotne dla nas jest usprawnienie systemu pomocy prawnej dla naju-boższych, z czym wiąże się też kwestia opodatkowania takiej pomocy podatkiem VAT. Będziemy ponadto postulowali wzmocnienie ochrony praw dzieci pokrzyw-dzonych przestępstwami, a także zmiany przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania. Zdaniem Adwokatury konieczna jest także reforma sądownictwa. Uważamy za słuszne powołanie Rady Zawodów Prawniczych. (…) Mam nadzie-ję, że uda się też zaproponować rozwiązanie kwestii związanej ze świadczeniem pomocy prawnej przez absolwentów wydziałów prawa. Chodzi przecież o to, aby obywatel, wchodząc do kancelarii, był w pełni świadomy, z kim się spotyka. Nie powinno być sytuacji, że ktoś niebędący prawnikiem prowadzi biuro praw-ne. To niedopuszczalne. Nie oceniam tu niczyich kompetencji, ale przekaz do społeczeństwa musi być jasny, zaś pomoc prawna świadczona w sposób uporząd-kowany.

Z wywiadu dla portalu www.prawnik.pl, 5 marca 2010 r.

W ciągu ostatnich pięciu lat znacznie poprawił się w naszym kraju dostęp do pomocy prawnej. Liczba adwokatów i radców prawnych wzrosła aż o 1/3 i dalej się zwiększa. Teza o słabym dostępie do prawników staje się mitem.

Wśród różnych uszczypliwości i dowcipów krążących o adwokatach i innych podobnych zawodach bywa też i ten, że prawnicy nie znają się na matematyce, chyba że chodzi o liczenie wpływów od swoich klientów. To bywa czasami celną uwagą, bo wielu prawników ostatni raz miało do czynienia z matematyką w szkole średniej. Ale nasze poczucie humoru kończy się, gdy obserwujemy manipulowanie liczbami, by udowodnić nam konieczność „cudownego” rozmnożenia naszych szeregów. (…)

Od roku 2005 do dziś liczba adwokatów wzrosła o 1/3. Wtedy było nas niecałe 8 tysięcy. Dziś – około 10,5 tysiąca. W Okręgowych Radach Adwokackich odby-wają się właśnie ślubowania grupy ponad 800 adeptów palestry, którzy pod koniec ubiegłego roku zdali egzaminy zawodowe. Takiego przyrostu jeszcze w historii ad-

Page 30: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 29

wokatury nie mieliśmy. Zresztą liczebność radców prawnych wzrosła podobnie. W efekcie mamy w kraju około 37 700 kwalifikowanych prawników. (…)

Ale nie chodzi o bitwę na liczby. Trzeba przyjąć do wiadomości, że wprowadzo-ne kilka lat temu reformy w systemie przyjęć do naszych zawodów już przynoszą owoce, a w następnych latach przyniosą ich jeszcze więcej.

Fragment artykułu „Ilu naprawdę jest prawników” „Rzeczpospolita”, 25 lutego 2010 r.

Zestawił: Paweł RochowiczSzef Biura Prasowgo NRA

Page 31: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

30 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie

Śmierć w jednej tragicznej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem wyrwała z sze-regów Adwokatury czołowe jej postacie, w tym Panią Prezes Joannę Agacką-Indec-ką, pogrążając nas wszystkich z Adwokatury w głębokiej żałobie. Jest to trauma, której rozmiarów jeszcze nie potrafimy w pełni dostrzec. To dopiero będzie wycho-dziło w miarę upływu czasu.

Panią Prezes poznałem na Krajowym Zjeździe Adwokatury w listopadzie 2004 r., po którym została wybrana na stanowisko Wiceprezesa NRA. Prezesem wybrał Ją Zjazd z 2007 r. W listopadzie 2010 r. minęłaby pełna I kadencja Jej prezesury, gdyby nie ta straszna narodowa katastrofa.

Piszę te słowa w dzień pogrzebu Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego mał-żonki Marii, którzy spoczęli w Krypcie Srebrnych Dzwonów na Wawelu.

Czas nagli, trzeba pisać o swoich przyjaciołach, aby publikacja ukazała się w czwartym, nadzwyczajnym numerze „Palestry”. Przez ten fakt moje wspomnie-nie o Pani Prezes będzie krótkie. Nadejdzie czas pogłębionej refleksji, napiszemy o Niej więcej.

Po trzech znakomitych Prezesach NRA w Niepodległej Polsce nadeszła czwarta prezesura, równie piękna, ale przebiegająca w gorszej dla nas adwokatów atmos-ferze legislacyjno-politycznej. Była to prezesura dzięki poświęceniu i oddaniu się sprawom adwokackim bez reszty Pani Prezes J. Agackiej-Indeckiej, w jakimś sensie wygrana, ponieważ różne nieoczekiwane pomysły ministerialne na sposób funkcjo-nowania Adwokatury zostały zawieszone. Jesteśmy świeżo po wizycie kondolencyj-nej w lokalu NRA dużej delegacji, której przewodniczył Minister Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Jakim była śp. Joanna Agacka-Indecka Prezesem Adwokatury, adwokatem i człowiekiem? Świetnie wykształcona profesjonalistka z kancelarią adwokacką w Łodzi, władająca biegle obcymi językami, swobodnie poruszająca się w prawni-czym świecie zachodnim, doskonale nas reprezentująca na wszystkich możliwych międzynarodowych konferencjach i kongresach prawniczych. Dotyczy to również niezliczonych konferencji krajowych, udziału w posiedzeniach komisji sejmowych dotyczących legislacji stricte adwokackich, jak i ogólnie prawnych. Tytan pracy. Na pytanie, jak sobie radzi z tym wszystkim: dom-mąż-dziecko-kancelaria, pogodnie stwierdzała, że jakoś to idzie.

Page 32: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 31

Zawsze uśmiechnięta, zawsze elegancka, świetne maniery, szacunek dla wszyst-kich bez wyjątku współpracowników, którzy wraz z nią tworzyli zgrany zespół pracujący na rzecz całego środowiska adwokackiego. Tak to widziałem, będąc na prawie wszystkich Prezydiach i Posiedzeniach Plenarnych NRA. Cechował Ją nie-wątpliwy urok osobisty i wdzięk, ogromna dbałość o właściwy wizerunek Adwo-katury w hierarchii zawodów działających w przestrzeni polskiego społeczeństwa. Niewątpliwie podobna dbałość o zachowanie pełnej samorządności adwokackiej i kontynuacja pokoleniowa poszanowania zasad etyki i godności wykonywania za-wodu adwokackiego. Takt, niezwykła umiejętność polemiki, która – nie urażając nikogo – była zdeterminowana celami nadrzędnymi zachowania Adwokatury jako zawodu niezależnego.

Tak Panią Prezes widziałem. Taką zapamiętałemNa dalsze refleksje przyjdzie poczekać. W każdym razie można już dziś śmiało

powiedzieć, że zajmie bardzo ważne miejsce w naszej adwokackiej historii.

Andrzej Bąkowskiadwokat

Page 33: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

32 PALESTRA 4/2010

Droga Pani Mecenas,Panie Profesorze,Kasiu!

Niemal Was nie znam, a staliście mi się bardzo bliscy. Zły los zabrał Wam osobę najbliższą – Joasię, Panią Prezes, dobrego ducha Ad-

wokatury.Wcześniej to my, Adwokatura, zabieraliśmy Ją Wam. Zabieraliśmy czas, morze

czasu, który z prawa, z potrzeby serca mogła i chciałaby Wam poświęcać.To już niemal sześć lat, jak niepojętym zrządzeniem losu trafiłem do Prezydium

Naczelnej Rady Adwokackiej. Pamiętam podziw wszystkich kolegów, jaki wzbudzi-ła liczba głosów oddanych przez delegatów na Krajowy Zjazd Adwokatury w wy-borach do składu Naczelnej Rady Adwokackiej kadencji 2004–2007 r. na młodą, urodziwą koleżankę z Łodzi.

Żaden inny kandydat nie uzyskał nawet zbliżonej liczby głosów. Ja zamykałem stawkę.

Nie znałem Joanny wcześniej, więc gdy – znów niemal jednomyślnie – została Wiceprezesem NRA, jako typowy facet przyjąłem ten wybór z rezerwą. Myślałem: kobieta, naukowiec, matka małej wówczas Kasi, nie z Warszawy, mało znana w stolicy, na tzw. salonach i gabinetach – będzie tylko ozdobą zdominowaną przez buzujących ambicjami mężczyzn. Myślami będzie raczej w domu, na uczelni, w kancelarii.

Jakże się pomyliłem. Już pierwsze posiedzenia Prezydium NRA pokazały, że pod ujmującą powierzchownością, pełnym wdzięku uśmiechem na twarzy, otwartością i serdecznością w kontaktach osobistych, skrywa się wiedza, erudycja, energia, sta-nowczość i konsekwencja w działaniu. Często gdy tempo wydarzeń, presja czasu i stres powodowały eskalację napięcia, napinały nerwy jak postronki, to kilka mą-drych, taktownych słów wypowiedzianych spokojnym, ciepłym głosem rozładowy-wało napięcie, przywracało proporcje i jasność sądu.

Trzy pierwsze lata naszej współpracy minęły szybko, poznaliśmy się i polubiliśmy, lecz trudno byłoby nasze relacje określić jako zażyłe. Przed Krajowym Zjazdem Ad-wokatury Joanna zaszczyciła mnie propozycją kandydowania do NRA w jej zespole.

Page 34: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 33

Podobną propozycję otrzymałem wówczas od drugiego z kandydatów na Prezesa NRA. Lojalnie uprzedziłem Joasię, że będę głosował na tego właśnie kandydata. Po spektakularnym zwycięstwie Pani Prezes ponowiła swoją propozycję. To się nazywa klasa, ekstraklasa!

Nie było w Niej krzty prywaty, zawiści czy urazy. A przecież z mało znanej kole-żanki z Łodzi stała się Pierwszą Damą naszego środowiska.

Nie pamiętam sprawy, której Joanna nie doprowadziłaby do mniej lub bardziej, ale zawsze szczęśliwego zakończenia. W niezwykle trudnych dla samorządu adwo-kackiego czasach, w sytuacji zagrożenia istoty Adwokatury, w czasach brutalnej i nie-sprawiedliwej nagonki medialnej, w otoczeniu wrogich lub w najlepszym wypadku obojętnych polityków, Joanna nie czuła się dobrze. Wiele ataków odbierała bardzo osobiście, nigdy jednak nie odpowiadała pięknym za nadobne. Nigdy nie rezygnowa-ła, nawet gdy niektórym z nas – „twardych” mężczyzn opadały ręce. Potrafiła przeko-nać najbardziej niechętnych, uprzedzonych, zadufanych w swej nieomylności prze-ciwników. Szukała i znajdowała kompromis, jednak nie za wszelką cenę. W sprawach fundamentalnych potrafiła jasno i zdecydowanie powiedzieć: „nie”.

Doskonale rozumiała istotę Adwokatury, jej wagę i wartość nie dla adwokatów, lecz dla szarego obywatela, dla wymiaru sprawiedliwości, dla demokratycznego państwa. Chciała Adwokatury nowoczesnej, silnej i dynamicznej, ale także samo-rządnej i różnorodnej. Chciała zmian w Adwokaturze, zmian rozważnych, ewo-lucyjnych, oddolnych. Zmian wypracowanych i akceptowanych przez ogół adwo-katów, wprowadzanych samorządnie i drogę tę konsekwentnie realizowała. To Jej zawdzięczamy przebudzenie się środowiska, które przez lata trwania „w okopach Świętej Trójcy” dostrzegło potrzebę samodoskonalenia, dostrzegło zmiany w oto-czeniu adwokatury, dostrzegło i pojęło skalę zagrożenia. I znów nie chodziło Jej o zagrożenie interesów poszczególnych adwokatów czy nawet samorządu per se, lecz o to, abyśmy nadal mogli pozostać wierni naszej misji zapisanej złotym haftem na sztandarze, który towarzyszył Jej ostatniej drodze.

Za to my, przyjaciele, koledzy adwokaci, ale też my – obywatele, jesteśmy Jej wdzięczni.

Nic już nie będzie tak samo. Jak bez Joanny kontynuować zmiany w Adwokatu-rze, aby nie popaść w konflikt wewnętrzny? Jak utrzymać jedność i różnorodność Adwokatury? Jak obronić jej niezależność? Jak kontynuować dzieło, które tak świet-nie poprowadziła?

Trudno będzie. Niezwykle trudno. Ktokolwiek podejmie ciężar odpowiedzialności za kontynuację dzieła Joanny,

może liczyć na wsparcie Jej przyjaciół. Tak jak Ona zawsze miała wsparcie i zrozu-mienie Mamy, Męża i Kasi.

Niech odpoczywa w pokoju.Krzysztof Boszko

adwokat, Sekretarz NRA

Page 35: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

34 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Śp. Joannie Agackiej-Indeckiej

Adwokatura polska straciła dobrego, mądrego i serdecznego Przewodnika. Nie-często ból po stracie współpracownika łączy się z tak osobistym poczuciem straty. Jest to dotkliwe doświadczenie nie tylko najbliższych Jej zawodowo osób – lecz wszystkich członków adwokatury, którzy mieli okazję, choćby przelotnie, zetknąć się z Panią Prezes.

Odwaga, serdeczność, otwartość – jak łatwo, na co dzień, było odnajdywać te wspaniałe cechy w Jej działalności jako Prezesa NRA. Joanna zawsze budziła szcze-ry podziw swoją zdolnością do zachowania pogody ducha w najtrudniejszych mo-mentach, miała siłę kontynuowania, trudnej niejednokrotnie, drogi.

Jako Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej potrafiła godzić ze sobą przeciwno-ści, jednoczyła wokół głoszonych przez siebie idei adwokatury poświęconej służ-bie publicznej, adwokatury kompetentnych adwokatów, adwokatury stanowiącej część uporządkowanego systemu pomocy prawnej w Polsce, nie w imię interesów środowiska, ale w interesie całego społeczeństwa. Ciężko pracowała nad tym, by przywrócić adwokaturze należne jej miejsce w życiu publicznym.

Była osobą, która swym optymizmem i radością życia, pasją, determinacją oraz konsekwencją działania, codzienną ciężką pracą inspirowała otoczenie. I na koniec ciężkiego dnia pracy pierwszymi osobami, z którymi się kontaktowała, byli córka i mąż. Pełniła wielką, nieprzecenioną rolę w adwokaturze, ale zawsze pozostawała wspaniałą matką. Szanowaliśmy to i docenialiśmy na co dzień.

Jako adwokat niosła pomoc potrzebującym, była świetnym, błyskotliwym obroń-cą, z taktem przekonywającym nie wyłącznie zręcznością słowa, ale celną argu-mentacją popartą solidną wiedzą prawniczą i znakomitą umiejętnością interpretacji prawa. Sala sądowa, obrona w najtrudniejszych sprawach – to była Jej pasja, reali-zowana na najwyższym poziomie zawodowym.

Ogromną wiedzę i umiejętności zdobyła na drodze bogatej kariery zawodo-wej. W 1988 r. ukończyła studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. W latach 1988–2001 była asystentem w Katedrze Po-stępowania Karnego Wydziału Prawa i Administracji UŁ. W latach 1992–1993 pracowała w kancelariach adwokackich w USA i Wielkiej Brytanii. Pracowała w Biurze Obrońców z Urzędu oraz w Instytucie Prawa Karnego Międzynarodowego DePaul University w Chicago. W latach 2003–2004 odbyła szkolenia pełnomoc-

Page 36: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 35

nika Międzynarodowego Trybunału Karnego w Akademii Prawa Europejskiego w Trewirze.

W latach 1991–1995 odbyła aplikację adwokacką, a w styczniu 1996 roku zda-ła egzamin adwokacki. Od roku 1994 była członkiem Komisji Praw Człowieka przy NRA, w latach 2001–2004 członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi – gdzie zapoczątkowała prace Komisji Prawnej oraz cykl Ogólnopolskich Konfe-rencji Komisji Prawnych okręgowych rad adwokackich. Od maja do grudnia 2004 roku sprawowała funkcję wicedziekana ORA w Łodzi. Współtworzyła Pismo Izby Adwokackiej w Łodzi „Kronika”. Od 2003 roku uczestniczyła w pracach parla-mentarnych, najpierw jako ekspert, później jako przedstawiciel samorządu adwo-kackiego.

W latach 2004–2007 pełniła funkcję wiceprezesa NRA. Od 2006 roku przewod-niczyła Komisji ds. Prac Parlamentarnych przy NRA. 24 listopada 2007 r. na Krajo-wym Zjeździe Adwokatury została wybrana prezesem NRA. 15 lutego 2010 roku została powołana w skład Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Reprezentowała adwokaturę przed Trybunałem Konstytucyjnym. 27 czerwca 2009 r. Prezydent RP odznaczył Ją Krzyżem Kawalerskim Orderu Od-rodzenia Polski.

Mieliśmy zaszczyt i ogromną przyjemność znać Joannę od pierwszych lat stu-diów. Zaskakiwała nas stale swoją energią, pracowitością; ujmowała i tym, jak miłą i serdeczną osobą, po prostu, była dla wszystkich. Nawet dla oponentów czy prze-ciwników. Ważną cechą jej charakteru była też wielka, wyrazista odwaga. Odwaga głoszenia poglądów, prezentowania patriotycznej postawy – w tamtych niełatwych czasach przed 1989 rokiem, w studenckim Kole Naukowym Młodych Prawników, w samorządzie studenckim.

Jako Koleżanka była dobrym, uczynnym, przyjaznym, uważnym, godnym naj-wyższego zaufania Człowiekiem.

dr Szymon Byczkoadwokat

Dariusz Wojnaradwokat, Członek Prezydium NRA

Page 37: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

36 PALESTRA 4/2010

Śp. Pani Prezes Joanna Agacka-Indecka do końca była adwokatem. Taką ją zapa-miętam. Z aktami w ręku i togą na sądowym korytarzu.

Panią prezes spotkałam w Sądzie Najwyższym w czwartek poprzedzający tra-gedię. Podeszła do mnie jak zawsze uśmiechnięta, zamieniłyśmy kilka słów. Pani Prezes stwierdziła, że pójdzie sprawdzić salę, a potem jeszcze się spotkamy i chwilę porozmawiamy.

Oddaliła się w głąb długiego, pustego, szmaragdowozielonego korytarza Sądu Najwyższego. Odprowadziłam wzrokiem Jej postać odchodzącą samotnie.

Już nie wróciła. Już nie porozmawiałyśmy.

dr Róża Dembska-Bielaadwokat

Page 38: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej

Z Ministrem Sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim podczas Nadzwyczajnego

Krajowego Zjazdu Adwokatury, Warszawa 6 marca 2010 r.

Z prezesem Trybunału Konstytucyjnego dr. Bohdanem Zdziennickim podczas Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury, Warszawa 6 marca 2010 r.

37

Page 39: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

38 PALESTRA 4/2010

Był początek lata 2000 roku. Przeprowadzałam wizytację ORA w Łodzi. Pani Dziekan Bożenna Banasik oprowadzała mnie po poddaszu, którego adaptację właśnie rozpoczęto – wykazując jak wielkie fundusze są potrzebne i jak bardzo potrzebna jest pomoc finansowa NRA.

Z dołu dobiegła nas wesoła rozmowa. Słychać było kobiecy głos, który swym brzmieniem przyciągał uwagę. Zeszłyśmy. Bożena przedstawiła mi młodą, atrak-cyjną dziewczynę. Jednak nie uroda, ale co niezwykle rzadkie, dominujące były w niej cechy osobowości. Była ujmująca, a zarazem władcza. „To moja przyszła następczyni” – rzuciła lekko Bożenna. Tak poznałam Joannę.

Wkrótce została wybrana na członka ORA i jako delegat pojawiła się na Zjeździe Adwokatury.

Nadchodził zły czas dla samorządu. Mieliśmy minorowe nastroje. Wówczas z trybuny przemówiła Joanna. Odniosła ogromny sukces, bowiem już po pierwszym zdaniu ludzie wracali z kuluarów i słuchali Jej z uwagą.

Sądzę, że już wówczas wygrałaby wybory na stanowisko Prezesa – gdyby ze-chciała po nie sięgnąć. Po trzech latach była oczywistym, naturalnym kandydatem na stanowisko Prezesa. Większość przekonała do siebie jako wiceprezes. Niezwy-kle pracowita, zmuszała wszystkich do pracy – głównie przykładem. Była wszędzie, gdzie być powinna. Godna i zasadnicza „służbowo”, wesoła i towarzyska w chwi-lach wolnych.

Pewnego lata wieczorem pokazywałam Jej Poznań. Jak zawsze droga kończyła się w „ogródkach” na Starym Rynku. Przysiadłyśmy się do grupy rozbawionych pro-kuratorów…

Dziś oni też płaczą! Płacze Polska Adwokatura!

Żanna Dembskaadwokat, członek NRA

Page 40: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 39

Niewypowiedziane pożegnanie

Dnia 19 kwietnia 2010 r. Archikatedra w Łodzi. Przed ołtarzem trumna przykryta biało-czerwoną flagą, na niej adwokacka toga i kwiaty. Żołnierze trzymają wartę. Obok nich stoją adwokaci. Msza żałobna za adwokat Joannę Agacką-Indecką – Pre-zes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Ponownie wracają wspomnienia tragedii pod Smoleńskiem z dnia 10 kwietnia, liczonej utratą 96 osób, wybitnych postaci życia politycznego i społecznego. Na-trętna refleksja – pytanie, czy życie tych kobiet i mężczyzn, z których działaniem wiązało nadzieje wielu Polaków, musiało się tak i w tym miejscu zakończyć?

Zaduma i przejmujący żal. Nadchodzi też rozpacz, gdy przywołuję z pamięci fakt, że to właśnie ja niespełna trzy lata wcześniej podczas obrad Krajowego Zjaz-du Adwokatury zgłosiłem kandydaturę adw. Joanny Agackiej-Indeckiej na Preze-sa Naczelnej Rady Adwokackiej. Zwyciężyła bezwzględnie. Jako Prezes NRA była w składzie delegacji do Katynia.

A może jednak ta ofiara nie była nadaremna? Może ta pełna wyrzeczeń i poświę-ceń, bezkompromisowa walka o godną, wolną i samorządną adwokaturę toczona przez wybitnie utalentowaną i szczerze oddaną adwokaturze Panią Prezes przynio-sła owoce i wzmocniła adwokaturę?

Polityczne decyzje i cele tyczące adwokatury to nie etyka. Adwokatura „samo-rządna” pozbawiona została wszelkiego wpływu na kształtowanie jej składu oso-bowego. Na dochowanie zasad etyczno-moralnych i zawodowych dotychczas obowiązujących przy przyjęciach. Może jedynie odpowiadać za błędy władzy tutaj popełnione, za to, że z tytułem adwokata nie zawsze dziś wiązać się będzie gwaran-cja formy i jakości świadczonej pomocy prawnej.

Czy ten etap musiał także tak się zakończyć i stan obecny trwał będzie zawsze? Nie!

Dziś patrzysz na nas Joanno z innej, wolnej od wszelkiego zła rzeczywistości. Zawsze dawałaś nam nadzieję, dziś dajesz siłę i wiarę w sens naszych postaw i planów. Nie wszystko, co występuje dziś, trwać będzie też jutro. To, co polityczne i bezmyślne ustąpi temu, co mądre, etyczne i służy dobru powszechnemu. To Twoje najgłębsze dla nas przesłanie.

Nasz zawód oparty jest na zaufaniu klienta do adwokata. Znajomością pra-wa i dla jego przestrzegania służymy potrzebującym pomocy, zyskując szacunek

Page 41: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

40 PALESTRA 4/2010

i wdzięczność. W tym tkwi sens wykonywania zawodu adwokata i jego szczególna społeczna ranga. Ta unikalna wartość była zawsze w Twojej postawie, wzmocniła nas i zjednoczyła w działaniu. Tego zaufania żadna władza nie potrafi nas pozbawić. Przyrzekamy to Tobie.

Spoczywaj w spokoju Joanno!Janusz Długopolski

adwokat

Page 42: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 41

Nie możemy otrząsnąć się z bólu po tej strasznej tragedii dla Narodu Polskiego i Adwokatury.

Strata najwybitniejszych przedstawicieli palestry pogrąża nas w bólu, tym więk-szym, że będąc tysiące kilometrów od Kraju, nie możemy wspólnie z Wami przeży-wać tych trudnych chwil.

Łączymy się myślami z Rodzinami Joasi, Staszka i całą Polską Adwokaturą po stracie Przyjaciół, z którą nie możemy się pogodzić.

Pamięć o Naszej Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Śp. Joasi Agackiej-Indeckiej i Redaktorze Naczelnym „Palestry” Śp. Staszku Mikke pozostaje wiecznie żywa.

Tokio, 11 kwietnia 2010 r.Stanisław Estreich

adwokat, członek NRA

Joanna Kaczorowskaadwokat, skarbnik NRA

Ewa Krasowskaadwokat, Rzecznik Dyscyplinarny NRA

Page 43: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

42 PALESTRA 4/2010

Od katastrofy w Smoleńsku minęło już kilka dni. Jesteśmy po pierwszych pogrze-bach. Jutro, pojutrze, za tydzień planowane są kolejne. Wydawać by się mogło, że powinniśmy się już pogodzić, że nie ma wśród żywych wielu naszych znajomych – Tych, których znaliśmy osobiście, z którymi się spotykaliśmy i rozmawialiśmy i Tych, których znaliśmy tylko z ekranu telewizyjnego, ale również traktowaliśmy jak dobrych znajomych, bo przecież często „bywali” w naszych domach. Po jednych i drugich pozostała pustka i trudno nam się pogodzić, że nie będzie można Ich już spotkać, porozmawiać czy też tylko posłuchać. Pozostał żal, że za Ich życia spotyka-liśmy się tak rzadko, że nie zawsze chcieliśmy Ich słuchać. Ale pozostała też pamięć o tym co robili, jak się zachowywali, do czego dążyli.

Nikt nie umiera do końca dopóty, dopóki zachowujemy go w swojej pamięci. Dzisiaj, gdy jesteśmy już po pogrzebie adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej przy-

pominam sobie naszą pierwszą rozmowę w 2004 r. na Zjeździe Adwokatury. Pod-szedłem wtedy do Niej i pogratulowałem doskonałego przemówienia, a Ona ze skromnością, ale stanowczo odparła, że powiedziała tylko to, co myśli, a nie to, co być może inni chcieliby usłyszeć. Już wtedy odniosłem wrażenie, że rozmawiam z kimś wyjątkowym. Przypominam sobie również naszą wspólną rozmowę z Pre-zydentem Lechem Kaczyńskim podczas gdańskich uroczystości z okazji 90-lecia Adwokatury Polskiej w grudniu 2008 r. Pomimo tego, że zaledwie kilkanaście minut wcześniej przedstawiłem naszą Panią Prezes Panu Prezydentowi, po chwili, wyko-rzystując swój kobiecy wdzięk zdominowała rozmowę, kierując ją zupełnie nie-postrzeżenie na sprawy istotne dla współczesnej adwokatury. Bo adwokatura była dla Niej bardzo ważna. I zawsze mówiła o adwokaturze z żarliwością i odpowie-dzialnością. Wielokrotnie powtarzała, że skoro Jej zaufano i postawiono na czele adwokatury, to Ona nie może adwokatów zawieść. Pamiętam również Jej pobyt na Mistrzostwach Polski Adwokatów w Gdyni w 2008 r. Była wtedy ze swoją córką Ka-sią i bardzo żałowała, że mąż Krzysztof nie mógł z nimi przyjechać, bo musiał pisać jakiś artykuł. Joanna bardzo przeżywała mecze Kasi i cieszyła się, że chociaż przez te kilka dni może być razem ze swoją kochaną córeczką. Adwokatura i Rodzina to były dwie pasje Jej życia, które starała się godzić. Ostatnio rozmawialiśmy w czwar-tek, dwa dni przed tym tragicznym lotem do Katynia. Bardzo chciała tam polecieć by osobiście oddać hołd adwokatom, którzy tam 70 lat temu zostali zamordowani.

Page 44: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 43

Rozmawialiśmy również o majowym zgromadzeniu Pomorskiej Izby Adwokackiej, na które bardzo chciała przyjechać, bo chyba trochę polubiła naszą Izbę. Mieliśmy do siebie zaufanie i dobrze nam się wspólnie pracowało. Wszystko się skończyło 10 kwietnia o 8.56.

Już nas Joanno nie odwiedzisz, już nie będziemy do siebie dzwonili, nie będzie-my snuli planów, ale mam nadzieję, że z Twojej niebiańskiej perspektywy przeka-żesz nam czasami jakiś sygnał, jakąś podpowiedź co dalej powinniśmy robić, aby nie zaprzepaścić tego, co udało się zbudować. Będziemy czekali na Twoje rady.

Spoczywaj w pokoju.

20 kwietnia 2010 r.Jerzy Glanc

adwokat, Dziekan ORA w Gdańsku

Page 45: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

44 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Joannie Agackiej-Indeckiej

Chcę wspomnieć Joannę Agacką-Indecką. Nie polityka, a samorządowca, adwo-kata, prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Młodą dziewczynę, tak nieprawdopo-dobnie uporządkowaną, która niedawno weszła do Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.

Od prawie trzech lat prowadziła adwokaturę w sposób kapitalny, fenomenalny.Wspaniały człowiek.

Ryszard Kaliszadwokat, poseł

Wypowiedź wygłoszona w programie telewizyjnym„Tomasz Lis na żywo” w dniu 12 kwietnia 2010,

publikujemy za zgodą Autora

Page 46: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 45

Szanowne Koleżanki i Koledzy,Wiadomość o tragedii zszokowała mnie tak jak wszystkich w Polsce, ale infor-

macja o tym, że wśród ofiar znalazła się podziwiana przeze mnie Pani Prezes i Sta-szek Mikke, człowiek szczególnie mi bliski, którego przyjaźń wysoce sobie ceniłem w okresie, kiedy miałem zaszczyt i przyjemność pracować wraz z Nim i z Wami dla dobra adwokatury ( przynajmniej tak mi się wówczas wydawało i taką mam nadzie-ję obecnie…), przygnębiła mnie w stopniu trudnym do wyrażenia. Pamiętam moje rozmowy ze Staszkiem po Jego powrocie z Katynia i jego słowa, że pamięć tego miejsca i tej zbrodni będzie w Jego duszy i sercu do końca Jego dni – i tak się stało. Pani Prezes była nie tylko znakomitą „szefową” naszego samorządu, ale swoją inte-ligencją, urokiem osobistym i charyzmatyczną osobowością budowała w niezwykle trudnych warunkach wizerunek adwokatury, adekwatny do rangi naszego zawodu i naszych oczekiwań. Co oznacza ta tragedia dla Rodzin Pani Prezes i Staszka, to wiedzą tylko Oni, Najbliżsi, my możemy tylko przyłączyć się do Ich bólu, co zaś oznacza dla adwokatury – możemy sobie łatwo wyobrazić.

Pozwólcie zatem, że na Wasze ręce składam wyrazy najgłębszego współczucia i żalu po odejściu Obojga Wspaniałych Adwokatów.

dr hab. prof. UJ Andrzej Kubasadwokat

Page 47: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

46 PALESTRA 4/2010

Dzisiaj zgromadziliśmy się żeby pożegnać Joannę Agacką-Indecką. Dla wielu osób – Szanowną Panią Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, dla innych – Drogą Panią Mecenas, która ich broniła, która im w trudnych życiowych sprawach dora-dzała i pomagała, dla większości dzisiaj tu zgromadzonych – Joannę, dla przyjaciół, tych bliższych i dalszych – Asię, zaś dla rodziny – mamę, żonę, córkę.

Żegnamy Ją dzisiaj, pamiętając – jako osoby wierzące – o ofierze, o cierpieniu o jego potrzebie i o jego istocie. Tak po ludzku jednak, jakże nam ciężko pogodzić się z tą stratą. Tak po ludzku, jak wewnętrznie trudno nam się zgodzić ze słowami, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Joanna wszystkie role które przyszło Jej pełnić, wykonywała w sposób najpięk-niejszy. Nigdy nie zapomnę, jak kilka miesięcy temu, będąc w Zakopanem, spotka-liśmy się z Joanną i kilkoma adwokatami. Cieszyła się, że za chwilę pójdzie z córką jeździć na nartach, bo córka była dla Niej najważniejsza. (...)

Żegnamy Panią Mecenas jako Osobę, która wielu tutaj zgromadzonym będzie przypominać o tych trudnych chwilach, gdy musieli skorzystać z pomocy adwokata. Jakże wielu wie, że korzystało z tej pomocy, odwołując się do Jej szlachetności, do Jej dobroci.

Nigdy nie zapomnę, jak wiele miesięcy temu zadzwoniłem do Niej, mó-wiąc, że mam właśnie w biurze senackim szlochającą matkę, która chce walczyć o odzyskanie córki. Chce walczyć, bo jako matka nie zdała ileś lat temu próby z matczynych obowiązków. Jednak się zmieniła i chciała tę próbę jeszcze raz pod-jąć. Żeby to zrobić musiała wcześniej spotkać się z wymiarem sprawiedliwości. Asia bez zastanowienia powiedziała, że poprowadzi tę sprawę. Nie pytała o wynagro-dzenie ani o złożoność sprawy, bo słyszała w tle płaczącą kobietę – matkę.

Jako adwokat nie bała się spraw najtrudniejszych. Takich, w których opinia pu-bliczna często wydała wyrok zanim zrobił to sąd. (...) Nie wahała się brać udziału w tych najtrudniejszych sprawach. (...) Była adwokatem doskonałym.

Niedawno zaproponowałem Jej, żeby właśnie, jako doskonały praktyk uzupeł-niła skład Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, w której zawsze znajdowali się profesorowie, sędziowie, prokuratorzy, ale nie adwokaci. Zgodziła się. Okazało się, że to była najlepsza z możliwych decyzji jaką podjęliśmy. To Ona swoją mądrością,

Page 48: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 47

swoim praktycznym podejściem do przepisów prawa, wielokrotnie mówiła co na-leży zmienić i w jaki sposób.

Kierowała pracami NRA. Kierowała, z jednej strony, jak kobieta – ujmując swoją osobowością, zjednując sobie wszystkich tych, z którymi rozmawiała. Z drugiej strony, kierowała organizacją, w której nigdy tak młodego prezesa nie było. W któ-rej otaczali Ją w dużej części mężczyźni, znani adwokaci. Okazało się, że to ona potrafiła być dla nich autorytetem.

Kiedy niedawno byłem na Nadzwyczajnym Krajowym Zjeździe Adwokatury, zwróciłem uwagę na to, jak uważnie wszyscy słuchali opinii swojej Pani Prezes.

Dzisiaj Prezes Joannę Agacką-Indecką żegnamy jako bliską znajomą, a dla wielu – przyjaciółkę. Osobę, z którą mamy tyle wspomnień.

Tak, jak na liście ofiar tragedii pod Smoleńskiem Asia zajmuje pierwsze miejsce, tak w moim telefonie też była na pierwszym miejscu. Często z Jej numeru korzysta-łem. Ten numer telefonu chcę zostawić na zawsze.

Krzysztof KwiatkowskiMinister Sprawiedliwości

Przemówienie wygłoszone na uroczystości pogrzebowejPrezes Joanny Agnackiej-Indeckiej w Łodzi

19 kwietnia 2010 r.

Page 49: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

48 PALESTRA 4/2010

Z nami...

Joanno, pamiętam naszą rozmowę w Krakowie, w Piwnicy pod Baranami. To nie były tylko marzenia, byłaś... dalej, jak zawsze bardzo konkretna.

Zgodziłem się. Śni mi się , że jesteście z nami.

Poznań, 20 kwietnia 2010 r. Zenon Marciniak

adwokat, Wiceprezes NRA

Page 50: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej

Podczas uroczystości 90-lecia Odrodzonej Adwokatury Polskiej, Zamek Królewski,Warszawa 29 listopada 2008 r.

Z prof. Władysławem Bartoszewskim podczas uroczystości 90-lecia Odrodzonej Adwokatury Polskiej, Zamek Królewski, Warszawa 29 listopada 2008 r.

49

Page 51: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

50 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Joannie Agackiej-Indeckiej

Siedziała za stołem w czasie jednego z wielu prezydialnych posiedzeń w Na-czelnej Radzie Adwokackiej. Wtedy zobaczyłam Ją po raz pierwszy. Nie potrafię dokładnie umiejscowić daty, ale był to na pewno koniec pierwszej kadencji spra-wowania przez adw. Stanisława Rymara funkcji prezesa NRA.

Młoda kobieta o ujmującej powierzchowności, w pięknym kostiumie. Okazało się, że mówi prześlicznie brzmiącym głosem. Okazało się, że ma talent negocjato-ra i potrafi ze zręcznością dyplomaty wybrnąć z konfliktowych sytuacji. Okazało się, że błyskawicznie potrafi odsuwać fakty mniej istotne i wybić na plan pierwszy najważniejsze, aby sprecyzować stanowisko. Wiadomo było powszechnie, że jest znakomitym specjalistą w zakresie prawa karnego.

W latach 2004–2007 sprawowała funkcję Wiceprezesa Naczelnej Rady Adwo-kackiej. Miałam zaszczyt współpracować z Panią Wiceprezes jako rzecznik prasowy Naczelnej Rady Adwokackiej. Tym, co wybijało się na plan pierwszy w stosunku do współpracowników był szacunek. Gdy umawiała się na spotkanie z Biurem Praso-wym, punktualnie zasiadała do rozmowy. Zawsze informowała, jeżeli coś Jej prze-szkodziło przyjechać na czas. Umiała chwalić za dobre pomysły i pracę, ale też taktownie wskazywała niedociągnięcia.

W 2007 roku, w czasie Krajowego Zjazdu Adwokatury przemawiała, kandydu-jąc na stanowisko Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Zapanowała cisza, już po pierwszych wypowiedzianych przez Nią zdaniach. Okazało się, że potrafi perfek-cyjnie panować nad nastrojem wypełnionej po brzegi sali. Była charyzmatyczna.

Została wybrana Prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej, jako druga w historii adwokatury kobieta, po prezes Marii Budzanowskiej.

Wtedy gdy już po głosowaniu szła rozradowana przez hol, wybiegli na Jej spotka-nie córka z mężem. Przyjechali z Łodzi do Warszawy, żeby gratulować sukcesu.

Często, po posiedzeniach plenarnych NRA w Grzegorzewicach, siedziałyśmy obok siebie w czasie kolacji. Rozmawiałyśmy o dzieciach. Tęskniła za córką w czasie swoich wyjazdów. – Gdy przyjeżdżam, pakuje się na moje kolana – opowiadała z uśmiechem.

W czasie sprawowania prezesury przyszło Jej się zmierzyć z trudnym czasem. Z godno-ścią znosiła często niewybredne ataki. Była najlepsza z nas. Umiała się pięknie różnić.

adwokat Agnieszka Metelska

Page 52: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 51

Pożegnanie adw. Joanny Agackiej-Indeckiej w Bazylice Archikatedralnej w Łodzi

w dniu 19.04.2010 r.

Dnia 10 kwietnia Anno Domini 2010 w okolicach Smoleńska doszło do niewy-obrażalnej tragedii.

Dzisiaj stoimy wszyscy w obliczu narodowego dramatu.Przeżywamy śmierć wielu córek i synów narodu polskiego, którzy polegli, wyko-

nując swój patriotyczny obowiązek. Lecieli do Katynia złożyć hołd wymordowanym żołnierzom i elitom intelektualnym II Rzeczypospolitej.

Katyń znowu stał się miejscem, które rozdrapuje polskie rany.Łączymy się w bólu z bliskimi zmarłych, składając wyrazy współczucia.Dramat ten nie ominął także Adwokatury, zabierając nam Prezesa Naczelnej

Rady Adwokackiej adwokat Joannę Agacką-Indecką i Redaktora Naczelnego „Pale-stry” adwokata Stanisława Mikke.

Z ciężkim sercem i głęboko poruszony stoję nad trumną Naszego Prezesa adwo-kat Joanny Agackiej-Indeckiej, dla łódzkich adwokatów naszej drogiej Joanny.

Stoję przytłoczony ciężarem jej śmierci jako kolega, współpracownik i Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej. Moja żałoba i mój smutek łączą się z żałobą i smut-kiem wszystkich członków Palestry łódzkiej i całej Adwokatury.

W tej chwili brakuje nam słów. Żadne słowa i gesty nie oddadzą tego co teraz czujemy. Czas dzielący nas od tragedii wzmaga nasz ból i tęsknotę . I jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec tego cierpienia.

W imieniu całej Palestry łódzkiej żegnam Naszą Joannę.Składam najserdeczniejsze wyrazy współczucia córce Kasi, rodzicom, mężowi

i siostrze.Ponieśliśmy ogromną stratę. Odeszła od nas wspaniała osoba, która rozpoczęła pracę adwokata w 1996rokuW 2001 roku była już członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej, w 2004 wice-

dziekanem, a kilka miesięcy później wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Rok 2007 był przełomowy dla adwokatury łódzkiej i dla Joanny. Jako najmłodszy prezes w historii polskiej adwokatury została namaszczona przez większość delega-tów, którzy uczestniczyli w zjeździe.

Była osobą młodą, która przez jedenaście lat przeszła długą drogę od szeregowe-go adwokata do prezesa liczącej kilka tysięcy członków i posiadającej etos i historię Polskiej Adwokatury.

Page 53: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

52 PALESTRA 4/2010

Ale zasłużyła na to. Mimo młodego wieku została uznana i doceniona przez ogół Palestry.Wewnętrzna siła, pracowitość i talent, a także pasja życia spowodowały, że szyb-

ko zjednała sobie życzliwość środowiska. Krąg Jej współpracowników i przyjaciół stale powiększał się, a wśród nich obok prawników byli także luminarze polskiej polityki, nauki i kultury.

Myślę, że to, że Ją podziwialiśmy i podążaliśmy za nią, wynikało z Jej wizji pol-skiej adwokatury i dążenia do tego, żeby adwokatura była mądra, godna i szano-wana. Chciała, by adwokaci czuli krzywdę ludzką, dbali o prawa człowieka i dą-żyli do zapewnienia korporacji należnego jej miejsca. Dążyła do tego, by stworzyć nowoczesny samorząd znajdujący swoje korzenie w etosie zawodu i długoletniej historii.

W Łodzi podziwialiśmy Jej zaangażowanie w tworzenie komisji prawnych, reda-gowanie kolejnych numerów organu prasowego Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi „Kroniki” i działanie w Komisji Praw Człowieka.

Jako Prezes walczyła o utrzymanie konstytucyjnej roli zawodów zaufania pub-licznego i o prawa i wolności obywatelskie.

Prowadziła Adwokaturę w bardzo trudnym okresie wśród wielu zawirowań i zagrożeń. Potrafiła jednak zdecydowanie i mądrze omijać je i godzić przeciwności. Za to zyskała nasz wielki i zasłużony szacunek.

Dla Adwokatury szukała wsparcia w pałacach sprawiedliwości, gabinetach mi-nistrów, polityków i działaczy społecznych. Znajdowała tam posłuch, szacunek i zrozumienie. „Prawo, Honor i Ojczyzna” widniejące na sztandarze Adwokatury zawsze przyświecały w jej działaniach.

Miała wspaniały dar nawiązywania kontaktów z ludźmi, a zwłaszcza z młodzieżą. Była wielkim przyjacielem i wychowawcą młodego pokolenia adwokatów. Przypo-minała o ideałach, o etosie służby społecznej i posłannictwie, potrzebie dostrzega-nia ludzi pokrzywdzonych przez los, którym potrzebna jest pomoc.

Łódzka Palestra przeżywała z Nią radości i smutki. Niedawno razem uczestniczyliśmy w Mszy świętej z okazji 60-lecia łódzkiej

palestry i wspólnie odbieraliśmy ślubowanie nowej grupy aplikantów, którzy zdali egzamin adwokacki. Jeszcze przed świętami miałem z Nią kontakt, rozmawialiśmy o dzieciach, nartach i o Jej planach życiowych.

Dzisiaj Joanny z nami nie ma.JoannoDobry Bóg obdarzył Cię hojnie darami urody, wdzięku, mądrości.W swoim życiu i pracy potrafiłaś utrzymać równowagę między siłą a słabością,

godnością a otwartością, pięknem a mądrością, klęską a zwycięstwem. Realizując tę harmonię, potrafiłaś umiejętnie łączyć obowiązki matki, żony, adwokata i działacza samorządowego.

Byłaś osobą ciepłą i pełną pogody ducha. Pełna inwencji, zarażałaś nas swoim optymizmem i pomysłami.

Page 54: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 53

Wizja nowoczesnej Adwokatury i Twoja pasja działania dla środowiska będzie dla nas swoistym testamentem – byśmy bardziej zdecydowanie walczyli o polską wolną i niezależną adwokaturę.

Zapewniamy Cię, że tą dewizą będziemy się kierować w naszych działaniach w pracy samorządowej.

Żegnamy Cię przybici nagłością tego, co nieuniknione, ale zawsze nieoczekiwa-ne.

Dzisiaj przemawia przez nas ból.Jutro towarzyszyć nam będzie tęsknota.A zawsze pozostanie pamięć.Schylamy się nad Twoją trumną.Żegnamy Cię Joanno, Nasz Prezesie, Adwokacie,

Łódź, dnia 19 kwietnia 2010 roku.Andrzej Pelc

adwokat, Dziekan ORA w Łodzi

Page 55: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

54 PALESTRA 4/2010

Zerwane połączenie

Ostatni raz słyszałem Panią Prezes na dwa dni przed śmiercią. Przez radio. Była gościem audycji Programu III , w której dyskutowano o polityce władz wobec przed-siębiorców. Pani Prezes nie była w studiu – łączono się z nią przez telefon. Mówiła, jak zwykle spokojnie i rzeczowo. Słuchacze dowiedzieli się o tym, jak z prawnego punktu widzenia wygląda sytuacja przedsiębiorców, pokrzywdzonych nadużycia-mi różnych urzędów, nawet poprzez aresztowania. Jednak w pewnej chwili, po pytaniu zadanym Pani Prezes przez dziennikarza, w eterze zaległa głucha cisza. Niespodziewanie zerwało się połączenie telefoniczne. Radiowym dziennikarzom nie udało się już tego połączenia nawiązać do końca audycji.

Na pewno nie tylko radio, ale też wiele innych mediów chciało jeszcze zadać różne pytania Pani Prezes.

Gdy żyła, zawsze była otwarta, by poszukiwać odpowiedzi na te pytania. Nie bała się mediów, choć te nie zawsze były adwokaturze przyjazne. Doskonale rozu-miała, że w dzisiejszym świecie sprawne komunikowanie światu o poczynaniach Adwokatury jest konieczne. To jej uśmiechnięta twarz stała się nową, przyjazną twarzą palestry – tak dziś potrzebną. Była otwarta nie tylko na media, ale i na zwy-kłych ludzi. Wyrazem tego było przecież m.in. doprowadzenie do regularnych ogólnokrajowych akcji bezpłatnej pomocy prawnej. To dzięki tym akcjom wiele osób przekonało się, że adwokaci bynajmniej nie żyją w wieży z kości słoniowej. Zresztą jej ostatnia wypowiedź prasowa – dla „Rzeczpospolitej” – dotyczyła właśnie pomocy pro bono i jej opodatkowania. O takiej pomocy mówiła też w swoim ostat-nim publicznym wystąpieniu – na dzień przed śmiercią, na konferencji poświęconej uniwersyteckim poradniom prawnym.

Nie bała się trudnych pytań o samą adwokaturę. Nie bała się znajdowania odpo-wiedzi na te pytania z partnerami z rządu czy innych organizacji w kraju i za grani-cą. Czasami można było odnieść wrażenie, że jej telefon nigdy nie milknie, a poczta elektroniczna wciąż przyjmuje i wysyła korespondencję. Żyła w stałej łączności z adwokaturą i całym światem, każdego dnia, a czasem nawet w nocy. Ta łączność zerwała się w tym samym momencie, gdy wieża kontrolna lotniska w Smoleńsku straciła kontakt z nurkującym we mgle feralnym samolotem…

Joanna Agacka-Indecka była zawsze symbolem pracowitości i otwartości na świat. Adwokatura na pewno doceni jej zawodowe zasługi. Ale w oczach świata te

Page 56: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 55

właśnie cechy pozostaną po niej jako wspomnienie o człowieku. Dobrym człowie-ku. I choć sama nigdy już nie odbierze telefonu i z nikim nie porozmawia, to jestem pewien, że Jej przyjazne podejście do świata i ludzi będzie wzorem – nie tylko dla adwokatów. I w tym sensie łączność z Panią Prezes nigdy się nie zerwie.

Paweł RochowiczSzef Biura Prasowego NRA

Page 57: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

56 PALESTRA 4/2010

Etiuda dla Joasi i Staszka

accelerando

Rozbawiony prezenter nagle spoważniał, a na pasku pojawiła się informacja o awarii samolotu prezydenckiego. Jeszcze nie o katastrofie. Jakieś kłopoty z lądo-waniem, właściwie nie wiadomo. Ale już dało się wyczuć grozę.

Wiedziałem, że Staszek będzie leciał tym samolotem; sam mi to powiedział kilka dni wcześniej. Pierwsza, niezbyt mądra myśl: pewnie siedzi gdzieś z tyłu, może wyjdzie z tego cało...

Zaczęły się telefony. Ktoś powiedział, że miała tam być także Joasia, ale chyba poleciała wcześniejszym samolotem. Potem ktoś inny, że chyba jednak tym. Potem jeszcze ktoś, że raczej nie...

Telefon do Staszka. Raz, drugi, dziesiąty – za każdym razem automatyczny ko-munikat. Po rosyjsku. Abonent niedostępny. A telefon Joanny działał, odpowiadał sygnałem oczekiwania! Tak, jakby dzwonił, ale nikt nie odbierał.

Gorączkowa nadzieja – i coraz gorsze komunikaty. Najpierw: że Joanna też. Po-tem: są ofiary. Chwilę później: wiele. Wreszcie: nikt nie ocalał.

Godzinę po pierwszej informacji nie było już nadziei.

triste

Dobrze, że mogę to napisać. Właśnie teraz muszę to głośno powiedzieć. Nie po-parłem kandydatury Joanny na prezesa NRA. Bałem się tej Jej nieprawdopodobnej aktywności, tego impetu w dążeniu do celu. Rozmawialiśmy przed rozpoczęciem Zjazdu. Powiedziałem, że nie będę na Nią głosował, a Ona – że ceni moją uczci-wość i że pozostaniemy przyjaciółmi... Dziś myślę, że sprawiłem Jej przykrość, że chyba jednak trochę na mnie liczyła.

Moja droga do Canossy była krótka. Nie minęło nawet pół roku, gdy zrozumia-łem, że tak wybitnego prezesa Adwokatura jeszcze nie miała. Powiedziałem to głoś-no, zarówno Jej, jak i innym. Każdy następny dzień wspólnej pracy umacniał mnie w tym przekonaniu.

W Niej była nie tylko głęboka mądrość i jakaś nadludzka siła, ale widziałem

Page 58: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 57

też Jej niesłychaną wrażliwość. Gdy sprawa Grzegorzewic stanęła na ostrzu noża, a emocje sięgały zenitu, Ona zachowała kamienną twarz. Za to po głosowaniu, w niezwykle dramatycznym oświadczeniu przyznała, że głosowała za zamknięciem. I powiedziała, dlaczego. Mądrze, przekonywająco i, jak się wydawało, spokojnie. Siedziałem dość blisko i nagle zobaczyłem, że ta twarda baba zwyczajnie płacze. Myślę, że cały czas była pod presją ogromnej odpowiedzialności za tę decyzję. Chyba poznałem wtedy inną Joannę...

Gdy śledziliśmy Jej działania, spotkania z ministrami, parlamentarzystami, udział w najbardziej solennych gremiach krajowych i zagranicznych – odczuwaliśmy coś w rodzaju takiej dziecięcej dumy: patrzcie, jakiego mamy prezesa! Jaka jest mądra, piękna, odważna! I jaka cudownie młoda...

Nadzwyczajny Zjazd był Jej wielkim sukcesem. Samo przygotowanie do niego spowodowało, że Minister Sprawiedliwości zawiesił prace nad zabójczą dla Adwo-katury ustawą. A potem – życzliwe wystąpienie tegoż Ministra na Zjeździe, a nade wszystko obecność tam Prezydenta RP i Jego deklaracja działania w obronie wolnej i niezawisłej Adwokatury...

Dziś myślę, że życzliwość i wyraźna sympatia Prezydenta wobec naszego środo-wiska to był efekt Jej działań. Efektownych wystąpień – ale także mrówczej pracy i precyzyjnej dyplomacji. Czy jednak nie stało się tak, że właśnie dlatego zosta-ła zaproszona do prezydenckiego samolotu? Że Prezydent rozpoznał Jej wielkość i niezwykłą klasę? I po prostu zwyczajnie Ją polubił? Ciężko o tym myśleć...

con dolore

Od kiedy znałem Staszka? Nie wiem, chyba od zawsze. Coś, co pamiętam jako pierwsze, dość odległe wspomnienie, to rozmowy z Nim na temat sejmowej dysku-sji o sprawach adwokatury, chyba ponad dwadzieścia lat temu. I o publikacji na ten temat w „Palestrze”, w której był wówczas zastępcą naczelnego.

Poznawałem Go coraz lepiej, patrzyłem na to, co robił – i prawdę mówiąc, ule-gałem coraz większej fascynacji Jego dokonaniami, a przede wszystkim Jego oso-bowością.

Był naznaczony piętnem Katynia. Mówił o tych sprawach w taki bardzo oso-bisty sposób, przeżywał każdy dzień spędzony przy ekshumacjach, przytłoczony nie tylko rozmiarem zbrodni sprzed 70 lat, ale niekiedy wstrząśnięty niewłaści-wym, niegodnym stosunkiem współczesnych, także niestety Polaków, niektórych uczestników prac ekshumacyjnych i uroczystości oficjalnych – do tego dramatu. Dla Niego Katyń to było sacrum. Nie pojmował, że można tę tragedię spłycać – ale nie akceptował także nadawania tym sprawom wymiarów widowiska. Groby boha-terów wymagają ciszy, modlitwy i miejsca w sercach i historii – a nie fanfar, lub, co gorsza, kontekstów politycznych.

Profesor Zbigniew Brzeziński w przedmowie do książki Staszka napisał, że sto-

Page 59: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

58 PALESTRA 4/2010

sunek Autora do dramatu Katynia jest wolny od nienawiści. Istotnie, więcej tam rozważań nad meandrami polskich losów i zawiłością ludzkiej natury, niż ocen mo-ralisty, niż podziałów na czarne i białe. Ta, z pozoru prosta, dziennikarska relacja, jest w istocie głęboką analizą mechanizmów systemu totalitarnego i dróg wiodących człowieka do moralnej degradacji.

Staszek w ogóle miał w sobie taką szlachetną bezkompromisowość. Niezwykle prawy, uczciwy – bywał bezwzględny wobec zła, zawstydzając często otoczenie, gdy tego zła nie dostrzegało.

Miał czytelny i jednoznaczny katalog zasad etycznych i moralnych. Honorowy, nienaganny w zakresie form towarzyskich, taktowny, godny zaufania. Dżentelmen. Po prostu przyzwoity, szlachetny, a przy tym, przy całej swojej wielkości, zaskakują-co skromny człowiek. Takich cech się nie uczy w szkole ani nie nabywa z wiekiem. Takie wartości wynosi się z domu.

A przecież nie był postacią papierową! Był człowiekiem z krwi i kości, niezwykle atrakcyjnym towarzysko, błyskotliwym i radosnym. Umiał zjednywać sobie ludzi. Miał wielu przyjaciół; właściwie każdy, kto Go choć trochę poznał, uważał się za Jego przyjaciela.

Jego udział w prezydenckiej delegacji był czymś naturalnym i oczywistym; On, który tyle uczynił dla wyjaśnienia dramatu Katynia i zapewnienia mu godnego miej-sca w historii nie tylko Polski, ale historii Europy i cywilizacji, musiał tam być. Czy musiał tam zostać? Czy ta ofiara była potrzebna? Jakie przyniesie owoce? Czy los chciał właśnie tak napisać ostatni rozdział Jego dzieła?

pesante

Piszę te słowa dzień po pogrzebie Joanny i kilka dni przed pogrzebem Staszka. Niby jesteśmy coraz spokojniejsi, zaczynamy myśleć, pracować, działać, plano-wać... Życie tych, którzy zostali, znów się toczy normalnie. Wszak podobno nie ma ludzi niezastąpionych...

Nonsens. Tych dwojga nikt nie zastąpi. Owszem, przyjdą na Ich miejsce inni, może też dobrzy, mądrzy, wartościowi. Ale to nie będą Oni. Cóż nam z tego, że oboje weszli do historii! Bodaj by nie weszli...

Edward Rzepkaadwokat

Page 60: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 59

Jestem do głębi wstrząśnięty informacją o tragicznej śmierci wybitnych przed-

stawicieli Polskiej Palestry – Pani Prezes NRA Joanny Agackiej-Indeckiej oraz Pana Mecenasa Stanisława Mikke, redaktora naczelnego „Palestry”.

Z Panią Prezes utrzymywałem stały i bezpośredni kontakt od początku podjęcia przez Nią funkcji w NRA, także w ostatnich dniach wymienialiśmy listy dotyczące projektowanych zmian w systemie prawnym, sytuacji w środowisku adwokackim oraz powołania nowej Rady Ośrodka Badawczego NRA. Czułem się zaszczycony Jej zaproszeniem do udziału w tym gremium. Pani Prezes cieszyła się prawdziwym szacunkiem i sympatią wśród wszystkich osób, które miały okazję poznać Ją osobi-ście i obserwować podejmowane przez Nią działania, dyktowane nie tylko potrze-bą ochrony interesów Adwokatury, ale interesem całego środowiska prawniczego, a nade wszystko dobrem wspólnym, jakim jest Rzeczpospolita .

Pana Mec. Stanisława Mikke znałem od wielu lat i ogromnie ceniłem sobie kon-takty, jakie utrzymywaliśmy, a związane najczęściej z Jego pracą w charakterze Re-daktora Naczelnego „Palestry”. Podziwiałem zawsze erudycję, kompetencę i pasję, z jaką wykonywał swoje obowiązki redaktorskie, przyczyniając się w ogromnym stopniu do powstania wydawnictwa wielce cenionego w całym środowisku praw-niczym.

Śmierć Pani Prezes Joanny Agackiej-Indeckiej i Pana Mecenasa Stanisława Mikke jest niepowetowaną stratą dla Polskiej Adwokatury.

Wyrażam wielki smutek i ból z powodu tego tragicznego wydarzenia. Proszę o przekazanie na ręce członków Naczelnej Rady Adwokackiej najszczerszych wy-razów współczucia z mojej strony.

prof. dr hab. Marek Safjan

Sędzia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości

Page 61: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

60 PALESTRA 4/2010

Śp. adw. Joannie Agackiej-Indeckiej

Doświadczenie kruchości ludzkiego losu… W sobotę 10 kwietnia, jadąc rano na posiedzenie Komisji Praw Człowieka, odsłuchiwałem nagrania z poczty głosowej. Wśród nich była wiadomość od Joanny Agackiej-Indeckiej, którą nagrała w czwar-tek wieczorem.

Niedługo potem telefon od adw. Dariusza Wojnara:– „Piotrze, czy Joanna będzie na posiedzeniu twojej Komisji, czy wyjechała do

Katynia, czy telefonowała?– „Tak” – odpowiadam – „nagrała wiadomość, że najprawdopodobniej pojedzie

na uroczystości katyńskie”.Głucha cisza. Pytam, o co chodzi i otrzymuję tragiczną odpowiedź o katastro-

fie…Słucham po raz dziesiąty ostatniego żywego słowa Joanny:Dzień dobry Piotrze – Joanna Indecka. Słuchaj Piotrze – dziękuję bardzo za zapro-

szenie na posiedzenie Komisji 10 kwietnia ale tak jak wiesz są w tym czasie obchody rocznicy Katynia – te drugie i prawdopodobnie będę na nie leciała, i w związku z tym nie będę mogła uczestniczyć w posiedzeniu. Natomiast chcę Ci dwie rzeczy prze-kazać: po pierwsze – najserdeczniejsze życzenia dla ciebie i członków Komisji, bo zawsze pamiętam o Komisji i chętnie w niej uczestniczę. A drugie, że wygrałam cie-kawą sprawę w Strasburgu, dotyczącą zastrzelenia jednego z podejrzanych w spra-wie gangsterskiej – Kałucki, gdzie po 20 tys. euro zostało zasądzone. Myślę, że jest to ciekawe, bo to jest także bezradność państwa w dochodzeniu do prawdy i trudności ustalenia tego, czy funkcjonariusze policji zawinili w organizacji takiej akcji. Mogę ci przesłać notatkę na ten temat. Pozdrawiam serdecznie. Będę jeszcze dzwonić. Pa.

Już nie zatelefonowała… Słucham po raz kolejny, już wiedząc, że mogła się wy-darzyć tragedia, dzwonię do Niej i słyszę „brak miejsca w skrzynce docelowej”.

Słowa Joanny były – jak zawsze – wesołe, energiczne, z niezdawkowymi pozdro-wieniami, i – jak zwykle – niosły jakąś ważną treść: tym razem parę słów o sprawie, jaką prowadziła w Strasburgu i wygrała, o polskim systemie prawnym i – w domyśle – potrzebie jego naprawienia. Joanna zawsze dawała z siebie wszystko: gdy zaczy-nała działalność samorządową, gdy w niej krzepła – a miałem przyjemność wraz z Nią pełnić funkcję wiceprezesa NRA, wreszcie gdy wzięła na swoje barki od-powiedzialność za losy adwokatury w szczególnie niesprzyjających czasach. Jak

Page 62: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 61

dowiodły ostatnie miesiące, z przyjętego zadania wywiązała się z pełnym powodze-niem. Od trzech lat z sukcesami kierując polską adwokaturą, walcząc o zachowanie jej tradycji, ale i wychodząc naprzeciw wyzwaniom współczesności, znajdowała czas także na sprawy zawodowe. Od kilkunastu lat była aktywnym członkiem Ko-misji Praw Człowieka, uczestniczyła we wszystkich ważnych wydarzeniach, szkole-niach, wyjazdach studyjnych do Strasburga i Luksemburga. Prowadziła wiele spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, a swymi doświadczeniami lubiła się dzielić z koleżankami i kolegami. Była bardzo zżyta z osobami nadającymi Ko-misji kształt programowy.

W ciągu minionych lat wielokrotnie odwiedzała Izbę Adwokacką w Lublinie. Uczestniczyła w najważniejszych wydarzeniach adwokatury lubelskiej. W pamięci pozostają jej przemówienia, piękne w formie, a zarazem mądre i głębokiej treści, wygłaszane na jubileuszowym Zgromadzeniu Izby Lubelskiej w 2008 oraz na Jubi-leuszu 90-lecia Izby Adwokackiej w Lublinie w marcu 2009.

Była uroczą, ciepłą i serdeczną Osobą, zawsze mówiącą o swym mężu i kocha-nej córce. Jednocześnie potrafiła w zmaskulinizowanym i pełnym indywidualizmu zawodzie przewodzić adwokatom. Była po prostu najlepszą z nas. Siłą charakteru porównywalną z legendarną Panią Prezes Marią Budzanowską.

Joanno… Pozostawiłaś trwały ślad w historii polskiej adwokatury i w naszych sercach.

Nie zastąpi Cię nikt.Piotr Sendecki

adwokat, Dziekan ORA w Lublinie

Page 63: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

62 PALESTRA 4/2010

Pierwsze skojarzenia, gdy myślę o Pani Prezes? Godna pozazdroszczenia ener-gia i niezwykła pracowitość. Byłam Jej asystentką zaledwie rok, ale tak naprawdę czułam się nią przez cały czas, bo nawet pracując już w Biurze Prasowym NRA, pomagałam w wypełnianiu obowiązków asystenckich. Gdy na początku kadencji Pani Prezes szukała pracownika do Biura Prasowego, zapytałam czy nie mogłabym spróbować – była to dla mnie szansa na pracę w wyuczonym zawodzie. Od razu się zgodziła, choć przecież narobiłam Jej kłopotu. Musiała znaleźć nową asystent-kę, a ogarnąć pracę w sekretariacie NRA nie jest łatwo. Pani Prezes miała do nas wszystkich w biurze ogromne zaufanie, często rzucała nas na głęboką wodę i nawet dając nam najtrudniejsze zadania, nie wątpiła, że im podołamy. Często mówiła, że pisma, które Jej przygotowujemy, może podpisywać bez ich wcześniejszego czyta-nia. To zaufanie przenosiło się również na sferę prywatną: często kiedy odbywały się posiedzenia, prosiła abym odbierała Jej telefon komórkowy, żebym przejrzała Jej kalendarz albo żebym poszukała w Jej torebce wizytownika. Taka była Pani Prezes – otwarta na ludzi, pełna życzliwości i zawsze uśmiechnięta.

Często po śmierci ludzi, którzy młodo umierają, myślimy sobie, że żyli pełną parą, jakby przeczuwali, że mają mało czasu. Tak też było z Panią Prezes. Kiedy widziałam, ile na siebie bierze – myślałam sobie – tak po ludzku – kiedy ta kobieta odpoczywa? Skąd bierze siły? Nie było Jej jedynie tam, gdzie terminy się nakładały. Miała ciągle nowe pomysły na kolejne inicjatywy. Tytan pracy. I zawsze w pośpie-chu. Gdy przyjeżdżała do biura – my, pracownicy, oblegaliśmy sekretariat, żeby nam tylko Pani Prezes nie uciekła na kolejne spotkania czy konferencje.

Ale były też chwile, gdy siadała z nami i ucinała sobie luźne pogawędki. Nie budo-wała barier. Można było do Niej pójść z najbardziej błahą sprawą, można było do Niej dzwonić piętnaście razy dziennie, a nigdy nie usłyszało się w Jej tonie cienia irytacji.

Lubiłyśmy się i dobrze nam się razem pracowało. Ośmielam się mówić „My” bo tak też odbierałam stosunek Pani Prezes do mnie. Może to przez to samo imię, które nas łączyło, a może to solidarność „mańkutów” – i ja, i Pani Prezes byłyśmy leworęczne – a może po prostu dobrze się rozumiałyśmy.

Joanna SędekBiuro Prasowe NRA

Page 64: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej

Podczas otwarcia wystawy „Adwokaci Polscy Ojczyźnie”, Warszawa, wrzesień 2008. Po prawej adw. Jerzy Naumann – prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury

Podczas wręczenia Wielkiej Odznaki „Adwokatura Zasłużonym”, prof. dr. hab. Markowi Safjanowii prof. dr. hab. Andrzejowi Zollowi 29 kwietnia 2008 r.

63

Page 65: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

64 PALESTRA 4/2010

W posiedzeniu Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej uczestni-czyły m.in. dwie panie Mecenas z Łodzi. W toczącej się dyskusji stwierdziły małą aktywność adwokatów, brak forum, na którym można wymieniać poglądy, oceniać na bieżąco zmieniające się przepisy prawa, tworzyć własne projekty, które następ-nie prezentować.

Po zakończeniu posiedzenia zwróciłem się do miłych dyskutantek słowami: sko-ro Panie prezentują takie zarzuty do samorządu, to proszę wykazać się inicjatywą. Zamienić słowa w czyny. Jedną z rozmówczyń była Pani Mecenas Joanna Agacka- -Indecka. Czy ta rozmowa była zarzewiem powstania w Okręgowej Radzie Adwo-kackiej w Łodzi Komisji Prawnej, czy tylko zbieg okoliczności, ale taka Komisja po-wstała i rozpoczęła aktywna działalność wzywając inne ORA do powołania takich ciał. Dobrym duchem tej działalności stała się adwokat Joanna Indecka. Niewiele czasu potrzeba było, by nawiązać stosunki koleżeńskie. Takie kontakty związane z prowadzoną przez Joannę działalnością były kontynuowane w związku z prowa-dzonymi konferencjami czy innymi spotkaniami, wynikającymi z codziennej dzia-łalności mojej w NRA.

Znamienne dla mnie było Zwyczajne Zgromadzenie Izby Adwokackiej w Łodzi w roku 2004. Adwokat Joanna Agacka-Indecka była jednym z trzech kandydatów ubiegających się o funkcję Dziekana ORA w Łodzi. W Zgromadzeniu tym bra-łem udział jako przedstawiciel Prezydium NRA. Niestety zgromadzeni adwokaci udzielili poparcia innemu kandydatowi. W momencie ogłaszania wyniku wyborów siedziałem obok Joanny. Sytuacja taka zawsze pozostawia cień żalu czy niezado-wolenia, i to malowało się na Jej twarzy. Moją reakcją było nakłonienie do kandy-dowania do Rady Adwokackiej, do ubiegania się o mandat delegata na Krajowy Zjazd Adwokatury, z przewidywaniem, że Jej działalność, osobiste zaangażowanie i wszelkie predyspozycje utorują drogę członkostwa w NRA. Nie pomyliłem się, wystąpienie na Krajowym Zjeździe spowodowało, że została wybrana do Naczelnej Rady Adwokackiej, uzyskując największą ilość głosów. Zgodnie z przepisami Usta-wy, w dwa tygodnie później, głosami Członków NRA została wybrana Wicepreze-sem Naczelnej Rady Adwokackiej.

Dla Adwokatury zaczął się wtedy trudny okres, w Sejmie trwały prace nad pro-jektem tzw. ustawy Gosiewskiego, a więc ustawy zmieniającej prawo o adwokatu-

Page 66: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 65

rze. W owym okresie, pełniąc funkcę Sekretarza, a przez parę miesięcy drugiego obok Joanny wiceprezesa, uczestniczyliśmy w pracach parlamentarnych. Wtedy poznałem cechy Joanny, analityczny umysł, swadę w wystąpieniach, wspartych do-skonałą znajomością prezentowanej materii. Tak minęła kadencja 2004–2007.

Podczas plenarnego posiedzenia NRA w Grzegorzewicach w czerwcu 2007 roku adwokat Joanna Agacka-Indecka oświadczyła, że podjęła decyzję o ubieganie się na Krajowym Zjeździe o funkcję Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Przedstawiła swoją wizję adwokatury, swoje zamierzenia i zarys planu pracy. Zostało to doko-nane w porywającym przemówieniu, nagrodzonym ogromnymi oklaskami. Od-zwierciedleniem tego wystąpienia było ogłoszenie wyniku głosowania nad dwiema kandydaturami ubiegającymi się o funkcję Prezesa NRA, w którym to wyniku w pierwszej turze Adwokat Joanna Agacka-Indencka została wybrana Prezesem NRA na kadencji 2007–2010.

Jak wspomniałem wcześniej, kadencja 2004–2007 była kadencją trudną, to ta 2007–2010 okazała się jeszcze trudniejsza. Stanęliśmy przed nowym zadaniem, jakim były prace nad następną ustawą nowelizującą prawo o adwokaturze, mocą której uderzono w istniejące dotychczas uprawnienia samorządu ograniczenia jego uprawnień poprzez zwiększenie nadzoru ministra sprawiedliwości ograniczenie w sprawach szkolenia i egzaminowania aplikantów adwokackich. I znów przebywa-liśmy razem na wiele godzin trwających posiedzeniach podkomisji, komisji sejmo-wych, potem senackich. Oprócz tych ustaw samorządowych do zadań Naczelnej Rady należało przygotowywanie opinii do projektów ustaw przesyłanych m.in. przez Gabinet Marszałka Sejmu. Patrzyłem z zazdrością i podziwem na energię Joanny, jej zaangażowanie, pracę merytoryczną, a przecież nie tylko te zadania miała przed sobą. Prowadziła przecież kancelarię, wiele spraw trudnych, głośnych. A przecież prócz tego była Matką Kasi. Musiała mieć czas, by być z córką. Zdarzało się, że przeciągające się spotkania, konferencje, powodowały, że telefonicznie pro-siła o pomoc Babcię, bądź nawet osoby zaprzyjaźnione.

Joanna miała swoje zdanie, oponentów przekonywała argumentami, ale też umiała uznać racje adwersarzy, a także zwracać się o radę i pomoc. Pracowała nocami, a rozmowy telefoniczne, korespondencja przez e-mail lub sms świadczą o godzinach pracy.

Praca z Nią, praca przy Niej, dawała satysfakcję, a powierzanie mi zastępstwa i reprezentowanie Pani Prezes NRA na różnych spotkaniach i konferencjach trakto-wałem jako zaszczyt i wyrazy zaufania.

Ostatni mój kontakt ze śp. Joanną był kontaktem poprzez sms, w nocy z czwart- ku na piątek, o treści: Andrzeju, czy jak występujesz w Sądzie Najwyższym w imie-niu NRA, to robisz to w todze? Jeśli uchyliliśmy uchwałę, to wnoszę o umorzenie? Joanna.

Odpowiedziałem, niestety ostatni raz. Andrzej Siemiński

adwokat, zastępca sekretarza NRA

Page 67: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

66 PALESTRA 4/2010

Ze zbolałym sercem, bardzo trudno będzie mi Ciebie żegnać. Asiu, Ukochana Nasza Koleżanko, Drogi Prezesie Naczelnej Rady Adwokackiej,

Wielka Osobowości.Będzie mi bardzo trudno powiedzieć cokolwiek innego aniżeli dotychczas po-

wiedzieli o Tobie wszyscy bliscy, wszyscy, którzy chcieli Ciebie pożegnać. To jest jakiś paradoks losu. Wydawało mi się, że będziesz mnie żegnała, że nad moją trum-ną będziesz wygłaszała, jak zwykle, piękne, cudowne wartościowe słowa, pełne serca, mądrości, życzliwości. Byłam prawie pewna, że tak będzie. Los człowieka jest nieprzewidywalny.

Ja Ciebie Kochana, ja Ciebie, Dziecko drogie żegnam. To bardzo trudne. Choć jestem przyzwyczajona do wielkich zgromadzeń, do oracji, do wykładów… dzisiaj nie mogę mówić. Co Ci mam powiedzieć?

Byłaś wielka. Byłaś niesamowita. Emanowałaś swoją charyzmą, cudownym uśmiechem, uśmiechem dla każdego, dla zwykłego człowieka, dla aplikanta, dla ministra, dla wszystkich. Byłaś wspaniała. Miałaś takie cechy charakteru, które nie są dane wielu ludziom. Miałaś ogromny talent. Miałaś wielki dar dyplomacji, umie-jętność współżycia z ludźmi. Zjednywałaś sobie ludzi prostotą, taktem, charyzmą, rozmową.

Umiejętności związane z wykonywaniem zawodu adwokata pomagają nam zwykle przy wystąpieniach małych, średnich, wielkich. Ty wspaniale z nich korzy-stałaś.

Miałaś wspaniałe tradycje. Byłaś adwokatem w trzecim pokoleniu (dziadek, matka, Ty). Byłaś wspaniałą Polką, kobietą, Prezesem Naczelnej Rady Adwokac-kiej. Byłaś zapatrzona na wielką postać, która kiedyś z nami była w latach 80-tych, bardzo trudnych latach naszej Polski, naszej Adwokatury – na świętej pamięci Marię Budzanowską. Miałaś jej cechy charakteru. Ogromny patriotyzm, dar per-swazji i przekonywania do słusznej sprawy, niezłomną wolę walki o Adwokaturę. O słuszną, praworządną, niezależną Adwokaturę. Prezentowałaś to wszędzie – w Sejmie, na zebraniach publicznych, na szkoleniach aplikantów, w rozmowach prywatnych. Byłaś wzorem. Byłaś tytanem pracy. Miałaś niesamowite siły witalne, siłą organizmu. Rano sprawy w sądzie, w przerwach maile, polecenia, instrukcje

Page 68: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 67

dla pracowników, delegatów, uczniów, wreszcie dla aplikantów. Później kancela-ria, a wieczorem dom i Kasia.

Kasia to jest specjalny rozdział w życiu Asi. To trzynastoletnia córeczka, piękna, dobra dziewczynka, która miała tak niedawno temu napisać wypracowanie na temat wzorca życiowego. Kto jest jej wzorcem – Mama! Jej cechy charakteru, Jej osobowość (...).

Kiedy wchodziłaś do pokoju adwokackiego, siadałaś skromnie z boku a mimo to w naszych sercach byłaś pierwsza. Byłaś pierwsza w szkole, na uczelni, na aplikacji – musiałaś być pierwsza. Chociaż, nie chciałaś tego, nie biłaś się o to, nie byłaś żarliwa w eksponowaniu swojej osobowości. Byłaś niesłychanie skromna i mądra. Siła argumentu, rzetelna wiedza, dyscyplina osobista sprawiały że byłaś pierwsza. Niestety, los sprawił, że byłaś też pierwsza na liście ofiar tej strasznej katastrofy. Twoja trumna pierwsza przyleciała do Warszawy.

22 stycznia w tym roku odbyło się jedno z wielu spotkań noworocznych w Zamku Królewskim. Muszę powiedzieć, że byłam wybrana chyba przez bogów, gdy razem z Twoją Mamą, Panią Mecenas Elżbietą Agacką-Gajdowską, miałam zaszczyt być w tym doborowym towarzystwie.

Twój wykład historyczny na Zamku Królewskim był godzien najwyższego uzna-nia, nie ustępował wiedzy i erudycji najlepszych historyków polskich. Mówiłaś o historii zamku. Mówiłaś o królach. Mówiłaś o konstytucji. Byłaś wielka, wspaniała. Biliśmy Tobie ogromne brawa. Asiu do braw byłaś przyzwyczajona, wszędzie Ci bili brawo.

Adwokatura płacze, aplikanci płaczą. Odczytałam już 130 nekrologów, bogatych w treści, pięknych, serdecznych, głębokich.

Przypomina mi się takie określenie laureata Nobla José Saramago, który powie-dział, że właściwie wszyscy rodzimy się aniołami, ale nie wszyscy mamy skrzydła, te skrzydła wyrastają w czasie naszego życia… Ty Asiu, miałaś skrzydła, brama niebie-ska i aniołowie będą Cię witać. Śpij w spokoju.

Krystyna Skolecka-Konaadwokat

Przemówienie wygłoszone na uroczystości pogrzebowejPrezes Joanny Agnackiej-Indeckiej w Łodzi

19 kwietnia 2010 r.

Page 69: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

68 PALESTRA 4/2010

Nie zadzwonię już do Pani Prezes

Mecenas Joanna Agacka-Indecka była dobrym partnerem dla dziennikarzy. Gdy od lat pracuje się w tym zawodzie, to spotyka się różnych ministrów, prezesów, dy-rektorów. Nieprzystępnych, nadętych, unoszących się nad ziemią, wytwarzających niewidzialne, a czasem też widzialne bariery.

W przypadku prezes Naczelnej Rady Adwokackiej niczego takiego nie było. Przy każdej okazji można było chwilę porozmawiać, czasem wprosić się na dłuższą po-gawędkę. Zawsze coś z takiego spotkania wynosiłem. A to informację, że np. w Mi-nisterstwie Sprawiedliwości powstaje jakiś projekt, albo właśnie Pani Prezes uczest-niczyła w posiedzeniu komisji sejmowej i usłyszała, że ministerstwo nie skieruje na razie do Sejmu projektu, którym od miesięcy straszy samorządy prawnicze. Kiedy indziej okazuje się, że podczas obrad komisji rozdawano ciekawą opinię prawną, podważającą dotychczasowy tok myślenia legislatorów. Materiał jest wewnętrzny, ale jeśli dam słowo, że nie wydam, skąd go mam, to mogę sobie skserować. Nie wydałem i miałem ciekawy artykuł. Zawsze przecież można napisać, że wie się to „ze źródeł zbliżonych do dobrze poinformowanych”. Szczególnie gdy ma się pewność co do źródła pochodzenia informacji. A to było superpewne. Nie było jednak tak, że Pani Prezes rozdawała na lewo i prawo otrzymane od partnerów czy poważnych urzędów dokumenty. Czasem potrafiła je, i ich autorów, mężnie bro-nić. Długo będę pamiętał akcję, jakiej byłem świadkiem podczas nadzwyczajnego zjazdu adwokatury.

Kilka dni przed tym wydarzeniem minister sprawiedliwości ogłosił, że skieruje na szybką ścieżkę legislacyjną projekt zmian w Kodeksie karnym, który ma zaostrzyć sankcje za napaści na funkcjonariuszy publicznych. To było krótko po zabójstwie policjanta na warszawskiej Woli i kilku innych atakach na policjantów, komorni-ków, kuratora sądowego. W atmosferze „moralnego wzmożenia” pojawiło się parę pomysłów na zaostrzanie kar, w tym rządowy. Ponieważ od paru miesięcy działała nowa Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, do której mianowana została niedaw-no adw. Joanna Agacka-Indecka, zwróciłem się do biura prasowego ministerstwa z pytaniem, czy propozycja zmian w kodeksie konsultowana była z Komisją. Przez parę dni odpowiedź nie nadchodziła, ale nadszedł dzień adwokackiego zjazdu, na który przybył minister Krzysztof Kwiatkowski. Jak to zwykle bywa, w przerwie mini-stra i Panią Prezes otoczył wianuszek dziennikarzy. Skorzystałem z okazji i spytałem

Page 70: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 69

o udział Komisji Kodyfikacyjnej w reformowaniu Kodeksu karnego. Minister stwier-dził, że Komisja została zapoznana z projektem i jej opinia zostanie przedstawiona. Jeśli nie na etapie prac rządowych, to posłom po skierowaniu projektu do Sejmu. Po powrocie do domu okazało się, że dokładnie taką odpowiedź mam już w poczcie internetowej. Na to pytanie minister był przygotowany, ale na kolejne dotyczące współpracy z Komisją Kodyfikacyjną, wyraźnie nie miał ochoty. Został uratowany przez Panią Prezes, która to wyczuła i włączyła się do rozmowy, informując o in-nym ważnym projekcie, nad którym pracowała Komisja. Minister koło ratunkowe chwycił i temat – ten inny – rozwinął. Do pierwotnego wątku nie udało się wrócić, bo właśnie kończyła się przerwa. Ale Pani Prezes zdążyła mi jeszcze na boku powie-dzieć, że członkowie Komisji projekt dostali, ale dzień przed tą rozmową i kilka dni po tym, gdy minister ogłosił co zamierza zrobić.

Śledziłem potem dalszy tok współpracy ministra sprawiedliwości z Komisją Ko-dyfikacyjną, którą powołał dla reformowania Kodeksu karnego. Ponieważ było to owiane tajemnicą, nie ogłaszano żadnych komunikatów, parokrotnie korzystałem z uprzejmości Pani Mecenas by dowiedzieć się, co się dzieje wokół tego projektu. Gdy w końcu marca rząd przyjął projekt i skierował do Sejmu, zadzwoniłem do Pani Joanny Agackiej-Indeckiej by dowiedzieć się, co o tym sądzi Komisja. Telefon był akurat wyłączony, więc stwierdziłem, że zadzwonię przy okazji, za parę dni. Odłożyło się, bo wypadły jakieś inne pilne sprawy, a potem dowiedziałem się, że już nie da się zadzwonić... To ogromna strata.

Krzysztof Sobczak redaktor naczelny portalu Lex.pl,

publicysta miesięcznika „Kancelaria”

Page 71: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

70 PALESTRA 4/2010

Droga Joasiu,Piszę ten list w nadziei, że odczytasz go stamtąd, gdzie jesteś i powspominamy

razem. Poznałam Cię przelotnie kilka lat temu w czasie posiedzeń Komisji Praw Człowie-

ka, ale zaprzyjaźniłyśmy się dopiero w Trewirze. Obie zakwalifikowałyśmy się na organizowane przez Komisję Europejską szkolenie dla adwokatów obrońców przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. Razem z nami szkoliło się ponad stu adwokatów z 30 krajów Europy, ale nasza polska grupa była najliczebniejsza. Zajęcia odbywały się w Europejskiej Akademii Prawa w Trewirze. Jeździłyśmy tam przez dwa lata. Spędziłyśmy niezliczone godziny na rozmowach. Twoja córka Kasia była niewiele młodsza od mojej córki, więc miałyśmy wiele wspólnych tematów. Czy pamiętasz, jak razem wybierałyśmy dla nich upominki na kiermaszu bożonaro-dzeniowym w Trewirze? Ja szukałam wtedy skrzydeł na przedstawienie jasełkowe w szkole mojej córki, prawda? Albo jak pokazywałaś mi buty, które kupiłaś Kasi? Zawsze tak bardzo ciepło opowiadałaś o niej i Krzysztofie.

Byłaś taka solidna i pracowita. Zdarzało się, że niektórzy uczestnicy szkolenia cza-sem zwagarowali z jakiegoś wykładu. Ty – nigdy! Doskonale posługiwałaś się angiel-skim i zawsze zachowywałaś się z wielką klasą. Czy pamiętasz wieczorne spotkania kursantów w lobby hotelu Plaza przy mozelskim winie? Ile wtedy było rozmów, żar-tów, śpiewów! Pamiętasz „konkurs Eurowizji”, gdy każda grupa narodowa musiała zaprezentować piosenkę w swoim języku? Albo tę zabawną sytuację, gdy bałkański kolega zauroczony urodą jednej z Polek, z właściwym południowcom temperamen-tem urządził obóz warowny na korytarzu hotelowym, by z nią porozmawiać. Ale było wtedy śmiechu! Jeszcze niedawno to zdarzenie wspominałyśmy razem.

Po katastrofie samolotu wysłałam maila do „trewirczyków”. W odpowiedzi na-płynęło kilkadziesiąt kondolencji z całej Europy: z Węgier, Słowenii, Turcji, Czech, Wielkiej Brytanii, Grecji, Włoch, Chorwacji, Macedonii. Wszyscy tak ciepło Cię wspominają, wielu pisze, że miało zaszczyt Cię znać, z każdego maila przebija szczery smutek. Ale Ty to przecież wiesz, bo stamtąd widać wszystko.

A potem współpracowałyśmy w Naczelnej Radzie Adwokackiej, której preze-sowałaś od 2007 roku. Twoją niewątpliwą zasługą, o której chcę wspomnieć, było rozwinięcie na niespotykaną wcześniej skalę różnych form działań pro bono ad-

Page 72: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 71

wokatury. Kładłaś na to szczególny nacisk. To za Twojej kadencji powstały ogólno-polskie akcje bezpłatnych porad prawnych, organizowane co pół roku. Ty dzięki Twojej szczególnej wrażliwości dałaś mi zielone światło na zorganizowanie akcji „Adwokatura – hospicjom” i objęcie jej patronatem Naczelnej Rady Adwokackiej. Ruch hospicyjny jest szczególnie bliski mojemu sercu, ale i ten element nas łączył. W czasie pamiętnego spotkania w siedzibie NRA z szefami Fundacji Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci powiedziałaś, że przez kilka lat byłaś matką chrzestną nieule-czalnie chorego dziecka. Pamiętasz to spotkanie, prawda? Warszawskie Hospicjum dla Dzieci żegna Cię w szczególny sposób.

Zaledwie miesiąc temu odbył się Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Adwokatury. W przeddzień długo rozmawiałyśmy u Ciebie w pokoju – i o sprawach najważniej-szych dla Adwokatury, i o drobnych, babskich. Doradzałam Ci w sprawie stroju, w którym wystąpiłaś nazajutrz. Przecież byłaś prawdziwą kobietą. Po Zjeździe po-dziękowałaś mi bardzo osobistym listem za przewodniczenie Komisji Programowej. Zachowam go jako cenną pamiątkę.

Ostatni raz widziałyśmy się zaledwie dwa tygodnie temu. Przewodniczyłaś wów-czas posiedzeniu plenarnemu NRA. W czasie obiadu siedziałyśmy obok siebie. Wtedy znów powierzyłaś mi bardzo ważne zadanie. Nie martw się, wykonam je. Przecież mnie o to prosiłaś.

Piszę ten list w poniedziałkową noc. Ostatni raz słyszałam Twój głos w czwartek. Ale to pamiętasz, prawda? Przecież minęło zaledwie sto godzin…

Joasiu...Monika Strus-Wołos

adwokat, członek NRA

Page 73: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

72 PALESTRA 4/2010

Tragiczny wypadek pod Smoleńskiem wywołuje wspomnienia o osobach, któ-re tam straciły życie. Pogodzenie się ze śmiercią 96 osób jest trudne, a właściwie niemożliwe. Po osobach, które znałem osobiście, odczuwam ból i tęsknotę. Myślę o Joannie i mam taką refleksję, że we władzach adwokatury, podobnie jak w poli-tyce, przeważają mężczyźni, a kobiety stanowią mniejszość. Dojście do szczytów władzy, czy to w polityce, czy w samorządzie adwokackim jest dla kobiet trudniej-sze i wymaga od nich i większej determinacji, i większych umiejętności, aby przebić się przez szklany sufit. Dlatego te kobiety, które już na te szczyty docierają, są świet-nymi fachowcami w dziedzinach, którymi się zajmują. Takie były tragicznie zmar-łe posłanki Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalli-Świat, Jolanta Szymanek-Deresz, Izabela Jaruga-Nowacka. Taka też była Joanna Agacka-Indecka. Wybrała zawód adwokata i pracę w samorządzie adwokackim. Została Prezesem NRA i wypełniała tę funkcję znakomicie. Gdyby wybrała politykę, byłaby również znakomita, bo była profesjonalna we wszystkim, czym się zajmowała. Miała wielką wiedzę prawniczą i zdolności kierowania pracą zespołu. Była taktowna, w dyskusjach posługiwała się argumentami rzeczowymi, potrafiła słuchać innych. Tyle było przed Nią …

Joanno, składam Ci hołd i szacunek dla Twojej pracy i postawy.

Jacek Trela adwokat

Page 74: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 73

Są tacy adwokaci, o których mówi się: gdyby mi groziło dożywocie, do niego pójdę. Od soboty palestrze ubyły dwie z najznamienitszych jej postaci: Joanna Aga-cka-Indecka i Stanisław Mikke. Miałem zaszczyt poznać Ich oboje.

Jeszcze dwa dni przed tragicznym lotem do Smoleńska widziałem mecenas Aga-cką-Indecką przed Sądem Najwyższym, gdy jako prezes Naczelnej Rady Adwokackiej broniła przepisów regulaminu odbywania aplikacji adwokackiej, zaskarżonych do SN przez Ministra Sprawiedliwości. Jak zwykle spokojna, merytoryczna. Zauważyłem, że sędziowie, z początku zachowujący kamienną twarz, patrzą na Nią coraz uważniej i widać, że Jej słowa wzbudzają ich zastanowienie, że poruszyła problem, który wymaga poważnego namysłu. Tak przecież było bardzo często. Miała dar jasnego wyrażania myśli, potrafiła utrzymać uwagę słuchaczy. Nie przypadkiem stawała na coraz wyższych szczeblach prawniczej kariery – jakże szkoda, że przedwcześnie zakończonej.

Jej telefon dzwonił bardzo często. Śmiała się, że mogłaby odbierać o połowę mniej połączeń, ale wszystko przez to, że jej nazwisko zaczyna się na literę A i jest pierwsze na liście większości telefonów komórkowych Jej znajomych i współpra-cowników. Ale zawsze, gdy czyjś telefon schowany w kieszeni sam, bez wiedzy właściciela, wybrał Jej numer, oddzwaniała. Przecież była adwokatem, a dzwoniący mógł być człowiekiem potrzebującym pomocy.

Jako dziennikarz zawsze mogłem liczyć na Jej mądrą wypowiedź w sprawach zmian w przepisach, systemu pomocy prawnej, dostępu do zawodów prawniczych. Potrafiła odczarowywać mity, że w Polsce jest za mało adwokatów, że korporacje są zamknięte. To Jej osobiste zaangażowanie i świetna znajomość specyfiki świata polityki pozwoliły wyjednać zawieszenie rządowych prac nad reformą zawodów prawniczych i doprowadzenie do tego, że nie zapadną decyzje ponad głowami samorządów adwokatów i radców prawnych. Ba, na tegorocznym Nadzwyczajnym Zjeździe Adwokatury potwierdzili to Prezydent Lech Kaczyński i Minister Sprawied-liwości Krzysztof Kwiatkowski. Obaj w tym samym miejscu, w tym samym czasie! To, aby prezydent osobiście przybył na zjazd adwokatów, nie zdarzało się już od wielu, wielu lat. Jej zaproszenie Lech Kaczyński przyjął. Potem On zaprosił repre-zentantów Adwokatury na pokład samolotu, którym udawał się do Katynia, gdzie chciał oddać hołd ofiarom przemocy, złamania wszelkich praw człowieka. W miej-scu, gdzie śmierć poniosło tak wielu adwokatów...

Page 75: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

74 PALESTRA 4/2010

Gdy w 2007 r. Zjazd Adwokatury wybrał Ją na Prezesa Naczelnej Rady Adwoka-ckiej, pomyślałem, że – jako druga po adwokat Marii Budzanowskiej kobieta stająca na czele palestry – będzie musiała wiele dokonać, by dorównać swej znamienitej poprzedniczce. Ale już wtedy zrozumiałem, czemu to właśnie Ją wówczas wybrano. Jej przemówienie było pełne pasji. Kreśliła w nim wizję adwokatury nowoczesnej, ale opartej na tradycyjnych wartościach, które są drogowskazem, a nie balastem. Samorządu gotowego na nowe wyzwania, chętnego do przyjęcia coraz większej liczby członków, ale nie otwartego na oścież, bez względu na poziom profesjonalny. I taką Adwokaturę tworzyła.

A Mecenas Stanisław Mikke zawsze wspierał Ją w tych działaniach. [...]Spoglądam na statuetkę Złotej Wagi, którą miałem zaszczyt odebrać w styczniu

z rąk Joanny Agackiej-Indeckiej i Stanisława Mikkego. Nie sądziłem, że będę ostat-nim, których tak uhonorują.

Trudno uwierzyć, że nie ma Ich już wśród nas. Trzeba natomiast zrobić wszystko, by Ich nazwiska nie należały do przeszłości, ale żeby kojarzyły się z najzacniejszymi inicjatywami Adwokatury czasu przyszłego. Zasługują na to ze wszech miar. Na najwyższe zaszczyty i odznaczenia zasłużyli już za życia, a nie pośmiertnie!

Wojciech Tumidalski dziennikarz PAP

Page 76: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej 75

Podczas Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury, Warszawa 6 marca 2010 r.obok adw. dr. Małgorzaty Kożuch z NRA, adw. Andrzeja Michałowskiego - wiceprezesa NRA,adw. Zenona Marciniaka - wiceprezesa NRA i adw. Andrzeja Siemińskiego - zastępcy sekretarza NRA

Z córką Kasią, adw. Ewą Krasowską i adw. Małgorzatą Gruszecką w górach na zimowym urlopie w 2010 r.

Page 77: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

76 PALESTRA 4/2010

Do Rodziny i BliskichProszę przyjąć wyrazy najszczerszego współczucia i mojej solidarności w związ-

ku z tragiczną śmiercią Pani Joanny Agackiej-Indeckiej, Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej.

Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem to osobisty dramat Państwa Rodziny. To również tragedia całego Narodu Polskiego i nie sposób oddać słowami tego, co odczuwamy.

W tym ogromnym nieszczęściu wraz z moją rodziną łączę się w bólu i modlitwie z Państwem i wszystkimi bliskimi tragicznie zmarłych Osób.

Pozostaję w głębokim żalu,

Gdańsk, dnia 12 kwietnia 2010 r.Lech Wałęsa

Page 78: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej ��

Nie zdążyłam osobiście podziękować Pani Prezes Joannie Agackiej-Indeckiej, nie zdążyłam osobiście podziękować Joasi.Podziękować za to, że tak pięknie żegnała, tak niedawno,12 stycznia, podczas uroczystości pogrzebowych w łódzkiej katedrze mojego wspaniałego Tatę. Na zawsze zapamiętam Jej bardzo osobiste wspomnie-nie, gdy mówiła wzruszonym głosem, że ma przed oczami adwokata Mirosława Olczyka, gdy jako młodziutka dziewczyna widywała go spacerującego małą uliczką 10 lutego w Łodzi z ukochanym psem Karatem. Joanna potrafiła dotrzeć do serca.

Dziękuję. Iwona Zimoch

adwokat

Page 79: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 80: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke

REDAKTORA NACZELNEGO „PALESTRY”

Page 81: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 82: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 83: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 84: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Z najgłębszym żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci pod Katyniem 10 kwietnia 2010 r.

jednego z najwybitniejszych adwokatów polskich

ŚP.

Adwokata Stanisława MikkeWieloletniego redaktora naczelnego „Palestry”

Wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Uczestnika ekshumacji w Katyniu, Charkowie, Miednoje i Bykowni

Wybitnego humanisty, znakomitego pisarza,oddanego przyjaciela.

W działalności samorządowej i przywykonywaniu zawodu

dbał o najwyższe standardy etyczne i profesjonalne. Poświęcał się bez reszty Adwokaturze i Ojczyźnie.

Śpij, Mężny…

Łączymy się w bólu z Panią Bożeną Mikke oraz dziećmi Kasią i Włodziem.

Naczelna Rada Adwokacka, Kolegium „Palestry”,Pracownicy Redakcji „Palestry” oraz Biura NRA

Page 85: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 86: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 85

Adwokat Stanisław Mikke(1947–2010)

Urodził się 11 września 1947 r. w Częstochowie w rodzinie doświadczonej re-wolucją bolszewicką i zbrodnią katyńską, Haliny z d. Bartnickiej i Włodzimierza. Brat ojca Stanisław został zamordowany przez Sowietów w 1940 r. w Kotłasie. Mat-ka, pochodząca z kresów północno-wschodnich dawnej Polski, jako czteroletnie dziecko wraz z rodzicami przemierzyła całą rewolucyjną Rosję po Władywostok, by na jakiś czas osiąść w Chinach, a po wojnie przez Kanał Sueski wrócić statkiem do odrodzonej Polski. Dziadek zginął w KL Mauthausen-Gusen. W okresie II wojny światowej matka była żołnierzem AK w Warszawie.

W 1965 r. Stanisław Mikke ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Romualda Traugutta w Częstochowie, a następnie Wydział Prawa i Administracji UW (1965–1970). W 1972 r. zdał egzamin prokuratorski. Zawód prokuratora wykonywał na Podkarpaciu a następnie w prokuraturze stołecznej. Od początku lat osiemdziesią-tych pracował jako dziennikarz. Z dniem 1 kwietnia 1983 r. został kierownikiem działu w „Gazecie Prawniczej”. W tym czasie dużo pisał.

W 1985 r. wpisany został na listę adwokacką prowadzoną przez Warszawską Radę Adwokacką. Szybko zyskał wysoką pozycję w środowisku, angażując się rów-nież w działalność samorządową. Od 1990 r. współredagował Pismo Adwokatury Polskiej „Palestra”, a z numerem 1 z 1993 r. objął obowiązki redaktora naczelnego, które z ogromnym zaangażowaniem wykonywał do końca. Dzięki Niemu pismo stało się najważniejszym prawniczym pismem społeczno-naukowym, docenionym także przez Ministerstwo Nauki.

Aktywnie działał w samorządzie adwokackim. Był członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, gdzie prowadził szkolenia dla aplikantów. Od roku 1998 przewodniczył Komisji Etyki przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, czuwając nad kształtem Kodeksu Etyki Adwokackiej. Zasiadał w Radzie Programowej Ośrod-ka Badawczego Adwokatury im. adw. Witolda Bayera oraz Komisji Bioetycznej przy Instytucie Kardiologii w Aninie. W latach 1997–2001 był sędzią Trybunału Stanu.

Od początku lat dziewięćdziesiątych oprócz działalności adwokackiej i redak-torskiej pasją Mecenasa Mikke stało się upamiętnienie tragedii narodowych. Za-angażował się w działalność Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, do której w 2009 r. został powołany po raz trzeci. Od lat pełnił obowiązki wiceprzewodni-czącego Rady. Od 1991 r. uczestniczył w ekshumacjach ofiar zbrodni katyńskiej

Page 87: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

86 PALESTRA 4/2010

w Katyniu, Charkowie, Miednoje. Napisał o nich książkę „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Uczestniczył też w badaniach w Bykowni. Planował książkę o tragedii w Ponarach.

Opublikował m.in.: Dopóki żyję, nie nadejdzie (1982), Słodkie cytryny (1987), Spadek po bigamiście (1991). Jedno z Jego opowiadań było inspiracją do filmu Krzysztofa Kieślowskiego „Krótki film o zabijaniu”. Pod pseudonimami pisał też książki o tematyce kryminalnej.

Przywracał do polskiej pamięci wielkich zapomnianych, np. doprowadził do wy-dania prac zebranych znakomitego polskiego międzywojennego pisarza Eugeniusza Małaczewskiego, wymazanego z pamięci w okresie PRL oraz do wyremontowania jego grobu na cmentarzu Nowotarskim w Zakopanem.

W roku 1995 otrzymał odznakę Adwokatura Zasłużonym oraz Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. W 2000 r. odznaczony został Krzyżem Ka-walerskim Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Koman-dorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Pozostawił żonę Bożenę oraz małoletnie dzieci – córkę Kasię oraz syna Wło-dzia.

Page 88: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 87

Stanisław Mikke

Tradycja adwokacka – czy zbędny balast?

Jeden z moich znajomych, lekarz, działacz samorządu zawodowego udał się wraz z żoną do prywatnej przychodni bardzo znanej firmy medycznej. I co zoba-czył w luksusowo wyposażonej poradni z fotelami i kanapami obitymi białą skórą: punkt sprzedaży numer 1, numer 2, numer 3.

Co sprzedawano? Ni mniej ni więcej, tylko… usługi medyczne. Czy jest w tym coś zdrożnego? Płacimy w prywatnej służbie zdrowia, to, można powiedzieć, przy-jęło się. Stan ten jest społecznie akceptowalny. Ale czy rzeczywiście idziemy do lekarza po to, aby kupić od niego usługę? Ot, tak jak w sklepie obuwniczym płacimy za buty, a u fryzjera za ostrzyżenie?

Czujemy, prawda, że coś jest nie tak z punktami sprzedaży w przychodni czy w szpitalu. Intuicja, a może już doświadczenie podpowiada, że rzecz nie sprowa-dza się do użycia niefortunnych słów. Że za tymi słowami kryje się takie już skomer-cjalizowanie, że budzi się niepokój o prawidłowość udzielanej pomocy, bo przecież do lekarza udajemy się nie tyle po usługę, co zwracamy się o pomoc.

Inny przykład. Jak wiadomo, wyższe uczelnie zapraszają wybitnych naukowców, uczonych w charakterze profesorów – gości. Dla uczelni zawsze to było wydarze-nie, często najwyższej rangi. Mówi mi były rektor wyższej uczelni, że dowiedział się o bulwersującym nowym zjawisku. Organizuje się przetarg. Nie podług kryterium, kto da więcej ważnych, mądrych myśli, ale który weźmie mniej. Żywię nadzieję, że na moim Uniwersytecie, który cały czas noszę w sercu, nigdy nie przestaną obowią-zywać, zdrowe, być może ktoś powie, staroświeckie zasady.

Czas najwyższy w tym krótkim wystąpieniu zajrzeć w prawnicze rewiry. Student prawa, syn znanego tu wszystkim prawnika, postanowił podjąć pracę po ukończe-niu czwartego roku. Entuzjazm, zaangażowanie towarzyszyły młodemu człowie-kowi tym większe, że został przyjęty do wielkiej firmy prawniczej. Aby nie było pochopnych skojarzeń, rzecz dzieje się w Polsce, ale nie w Warszawie.

Próba rozmowy, choćby najkrótszej z szefem, spełzła na niczym. Dochodzi do rozmowy z jednym z partnerów. Student, wyniósłszy z domu poczucie obo-wiązku, zapytuje, co winien poznać na początku, na co zwracać ma szczególną uwagę.

I słyszy zwięzłą, konkretną odpowiedź: „Fakturowanie. Przede wszystkim, ko-lego, fakturowanie. – Prawnik z niezłą pozycją wskazuje na cennik. – To trzeba

Page 89: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

88 PALESTRA 4/2010

znać dokładnie – kontynuuje lekcję wstępną. – Ile za godzinę. Ile partner. Żeby nie pomylić się”.

Czy zatem jesteśmy bliscy sytuacji, w której w kancelariach w Warszawie, From-borku lub Rzeszowie zobaczymy tabliczki oznaczające punkty sprzedaży numer 1, numer 2?

Większość z nas dobrze zapamiętała pana Mario Montiego, komisarza ds. kon-kurencji w latach 1995–2004. Uwolnić, grzmiał komisarz, prawniczą działalność od anachronicznych pęt. Niech zatryumfują prawa wolnego rynku. Super Mario, jak go określano na unijnych salonach, przejął się wnioskami, powszechnie zresztą kryty-kowanego, raportu opracowanego przez Instutute for Advanced Study w Wiedniu. I przyjął za swój pogląd, że „im mniej szczegółowe są regulacje dotyczące sposobu wykonywania zawodu, tym wyższy obrót pieniężny”.

Ci, którzy pamiętają przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, nie za-pomną wiceministra finansów, Marka Dąbrowskiego, który w swym wolnorynko-wym zatraceniu, bo jak to inaczej nazwać, przyrównał kulturę do produkcji gwoź-dzi. Podobnie też porównałby, starajmy sobie wyobrazić jego język, gospodarczą branżę prawniczą czy sektor prawniczy do usług, powiedzmy, krawieckich.

Ale gdyby tak Mario Monti czy ów wiceminister od finansów poważnie zacho-rowali, czego im bardzo nie życzymy, albo doszli do wniosku, że ich małżeństwa dobiegły kresu, a jedna i druga żona miały odmienne zdanie, czy aby obaj pano-wie chcieliby udać się do punktów sprzedaży usług medycznych lub usług prawni-czych?

Czy gdyby popadli w konflikt z prawem, również takich życzeń im nie składamy, czy rzeczywiście chcieliby się dowiedzieć, gdzie najtaniej, czy raczej zależałoby im na czymś całkowicie innym, nawet czymś więcej niż czysty profesjonalizm.

Żeby nie było wątpliwości. Ktoś, kto zaprzeczy wartości konkurencji, nie zatrzy-ma dziś uwagi nikogo i narazi się na śmieszność. Chodzi natomiast o to, aby pro-mowanie konkurencji, użyjmy tu słówka z nowoczesnego języka, aby promowanie i pobudzanie konkurencji było kompatybilne z takimi wartościami, jak wysoki pro-fesjonalizm i etyka.

Szkody, a niektórzy mówią już o spustoszeniach, jakie zaczyna przynosić ryn-kowa wolna amerykanka, nieodrodne dziecko wolnej konkurencji, w dziedzinie kultury i prawa, żeby pozostać przy tych dwóch przykładach, są zauważalne.

Gdzie więc należy szukać remedium, świadomie nie mówię „ratunku”, bo nie przesadzajmy, jeszcze nie toniemy, gdzie zatem upatrywać szansy na powścią-ganie najrozmaitszych pokus, na zapewnienie fachowości i – nie bójmy się tego słowa – moralności w udzielaniu najszerzej rozumianej pomocy prawnej, od obsługi podmiotów gospodarczych do opieki prawnej w najbardziej osobistych sprawach.

Mario Monti postawił tezę, że sposób wykonywania naszego zawodu wynika z tradycji, a regulacje są anachroniczne. Ale dodał, ocierając się o sprzeczność, że bez „cech deontologicznych” świadczących o szczególnej roli w społeczeństwie nie

Page 90: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 89

można sobie wyobrazić spełniania przez prawniczą profesję interesu społecznego, dla którego ten zawód istnieje.

Nie identyfikował tych cech. A cechy deontologiczne, cała aksjologia, co oczy-wiste, ma swoje korzenie w tradycji. Ta deontologia została wypracowana przez pokolenia adwokatów. Ważne miejsce w niej zajmuje zdolność do samoograniczeń takich jak zakaz reklamy, zakaz łączenia praktyki adwokackiej z pracą na etacie oraz brak zgody na jednoczesne wykonywanie zawodu adwokata i wykonywanie innych zajęć, co może zagrażać jego niezależności. Ta niezależność leży przede wszystkim w interesie społecznym, w interesie każdego podmiotu, który zwraca się do adwo-kata. Do tych ważnych cech należy też zasada lojalności i wzajemnej uczciwości, tym ważniejsza, że najczęściej działamy w sporze po dwóch stronach. Czy może ktoś powiedzieć, że wszystkie te tradycyjne zasady są dziś nic nie warte?

Czas obecny nie sprzyja oglądaniu się wstecz. Wszystko pędzi do przodu. Hi-storia, także najnowsza, traktowana jest jako coś nieprzydatnego. Szokującą wy-powiedź usłyszał mój znajomy z ust aplikantki, wnuczki żołnierza AK, skazanego w czasach stalinowskich na karę śmierci, zamienioną później na dożywocie. Ma to o tyle znaczenie tutaj, że dziadek żyje i z wnuczką rozmawia.

„Zanudzają nas – mówi dziewczyna z tak zwanego dobrego domu – zamęczają historią adwokatury. Po co to komu?”

No właśnie, po co to komu? Czy ta tradycja potrzebna, czy to raczej garb?Zatrzymajmy się na chwilę na kartach najnowszych. Od połowy lat siedemdzie-

siątych nasz adwokacki zawód zajmował pierwsze miejsca w rankingach zawodów cieszących się autorytetem i zaufaniem społecznym. W czasach niepewności, uci-sku, braku wolności, ludzie poszukiwali oparcia, pomocy i tu adwokatura polska spełniła swoją rolę, rolę, jak dawniej mówiono, spolegliwego opiekuna. Tylko żeby tym opiekunem w niektórych sytuacjach być, wymagało to nie lada odwagi i to było doceniane. Czasy stabilizacji i wolności zdecydowanie nie sprzyjają dobrej opinii o adwokatach i są to, można powiedzieć, światowe doświadczenia.

Utraciliśmy zatem znamię obroniciela, to słówko z zagubionej staropolszczy-zny, przestaliśmy być obronicielem praw i swobód obywatelskich w takim stop-niu, jak to było jeszcze niedawno. Bo ciemiężyciela po prostu brak. Dlatego po roku 1989 spadaliśmy w rankingach zaufania i dziś sytuacja przedstawia się marnie. Ale to przecież nie z powodu dziedzicznych obciążeń, co według niektórych, ma utrudniać znalezienie się we współczesności. Adwokatura, z wymuszonych przez poprzednią władzę zespołów, przekształciła się w nowoczesne kancelarie, które potrafią z powodzeniem konkurować z firmami zagranicznymi, także w wymiarze europejskim.

Na co i po co jednak adwokacka tradycja? Czy może to dziś tylko służyć niektó-rym jako dodatek, mający przydać dostojeństwa, często bez pokrycia?

Czy jest taki powód, dla którego warto znać zasady, jakimi kierowali się nasi po-przednicy. Nie tylko dlatego, że tak tradycja każe, a przyzwoitość nakazuje. Czym kierowali się adwokaci Andrzej Grabiński, Edward Wende, Jan Olszewski i Krzysz-

Page 91: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

90 PALESTRA 4/2010

tof Piesiewicz, decydując się na udział w charakterze oskarżycieli posiłkowych w kryminalno-politycznym procesie zabójców księdza Jerzego Popiełuszki? Byłem świadkiem podejmowania decyzji przez jednego z tych adwokatów. I choć w owej chwili nie padły żadne historyczne nazwiska, to było oczywiste, że mój przyjaciel miał poczucie silnej więzi z tamtymi:

– z adwokatem Stanisławem Patkiem, który organizował w 1905 roku Koło Obrońców Politycznych; carskie władze skreśliły go z listy adwokatów za odważne obrony polityczne, a władze niemieckie aresztowały w 1916 roku. W wolnej Polsce był między innymi ministrem spraw zagranicznych;

To była więź– z adwokatami Franciszkiem, Leonem i Janem Nowodworskimi – każdy z nich

zapisał ważną kartę;– z adwokatem Stanisławem Kalinowskim z Lublina, który na żądanie władz nie-

mieckich wskazania adwokatów pochodzenia żydowskiego w celu, jak to nazwano „przesiedlenia”, choć Żydem nie był, wpisał jedno nazwisko, swoje. Został za to natychmiast aresztowany;

– z adwokatem Stanisławem Hejmowskim, niezłomnym obrońcą robotników w procesach poznańskich w 1956 roku, którego władze komunistyczne usunęły z adwokatury i zniszczyły materialnie i fizycznie.

Silna wspólnota z Nimi i z wieloma, z wieloma innymi, świadomość, jak Oni za-chowywali się w obliczu trudności i zagrożeń, jak stawali odważnie, a mówili „nie!”, gdy tak należało postąpić, miała zapewne znaczący wpływ na decyzję o wzięciu udziału w procesie zabójców księdza.

Że niebezpieczeństwa z tym związane nie były urojone, świadczą fakty, które potem nastąpiły. Usiłowano zabić dziecko nieżyjącego już adwokata Andrzeja Gra-bińskiego, przez pomyłkę zginęła inna osoba o tym samym nazwisku. Matkę Krzysz-tofa Piesiewicza zamordowali nieustaleni dotąd sprawcy, wiążąc ponad osiemdzie-sięcioletnią, słabą i ciężko chorą kobietę w identyczny sposób, w jaki skrępowano Jerzego Popiełuszkę.

Mamy szczęście żyć w czasie ojczystym, może nie do końca spokojnym, ale takim, jaki tylko mógł się śnić naszym pradziadom. Inne to zatem czasy niż przywo-łane przed chwilą.

Może jednak należy zastanowić się, czy zasady, jakimi kierowali się adwokaci z tamtych czasów, mogą dziś być przydatne. Inaczej mówiąc: Czy mają one walor uniwersalny? Czy jest sens przyswajać znajomość reguł postępowania naszych star-szych koleżanek i kolegów?

Przeczytałem ostatnio książkę Bena Sherwooda pod tytułem: „Zasady przetrwa-nia”, opowiadającą o tym, co, jakie zachowania, jakie zasady postępowania po-zwalały na ocalenie, na ujście z życiem w różnych wypadkach i katastrofach. W tej książce przewija się ważna myśl, zamknięta w dwóch zdaniach: „Wszyscy wojskowi specjaliści od przetrwania zachowują specyficzną perspektywę i podejście do życia.

Page 92: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 91

Wierzą, że te same zasady (które pozwalają przetrwać) można zastosować w odnie-sieniu do wyzwań życia codziennego.”

Czy rzeczywiście narzędzia, jakimi dysponujemy w świadomości, które pozwa-lają na ocalenie, bądź zachowanie postawy wyprostowanej w ciężkich sytuacjach, są narzędziami dobrego funkcjonowania w okresie zbliżonym do normalności. Ten stan, zbliżony do normalności, jak dowodzi doświadczenie, też nie szczędzi w na-szym zawodzie niespodziewanego i trudnego. Dlatego trzeba wiedzieć, kiedy dzia-łać, a kiedy – co równie ważne – zatrzymać się. I nie stracić zdolności, umiejętności do samoograniczenia tak w wymiarze jednostkowym, jak i całego środowiska.

Może zatem warto zachować tę specyficzną perspektywę i stosunek do życia charakterystyczny dla wojskowych ekspertów od przetrwania. Uwierzyć, że te same zasady, które ratują życie, a niekiedy godność w sytuacjach niezwyczajnych… zna-cząco zwiększają szansę na… niezakłóconą karierę w zawodzie adwokata. Zwięk-szają znacząco szansę. Tylko tyle i aż tyle.

Referat wygłoszony na konferencji„Wartości a sukces zawodowy prawników – granice kompromisu?”,

która odbyła się w Warszawie w dniu 27 listopada 2009 r.

Page 93: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

92 PALESTRA 4/2010

Stanisław Mikke

Drzewo sprawiedliwości

Zataczając się ze zmęczenia ukryłem siekiery pod gałęziami. Nieopodal ściętego drzewa. I ruszyłem do Stromca. To nie tak daleko. Sześć, może siedem kilome-trów. Odnalazłem niewyraźny, porośnięty zielskiem kopczyk. Nigdy przedtem nie zatrzymywałem się tam. Nie zapalałem świeczki na Wszystkich Świętych. A teraz ukląkłem i rozpłakałem się...

W pierwszy dzień Wielkanocy w sąsiedztwie był ślub. Nie chodzę na żadne we-sela. Wszyscy o tym wiedzą. Tylko do kościoła. Kręcili tam kamerą wideo. Obejrza-łem potem ten film razem z innymi. Ale później poprosiłem Bronka, by mi jeszcze raz puścił. I kolejny raz. A on: – Proszę bardzo, sąsiedzie – uśmiechnął się z pobła-żaniem.

Obeszło mnie to. Nie mogłem się napatrzeć swojej żywej gęby. Nigdy nie przy-puszczałem, że tak ciężko, niezgrabnie się poruszam. No i łapska. Mam duże dło-nie, to prawda. Ale kamera, tak sobie myślę, chyba coś wykoślawia, wyolbrzymia i za dużo wylewa czerwieni. Dowcipniś ten filmowiec. Upodobał sobie ręce. Rączka panny młodej, gdy ją niosłem w dłoni do ust, wyglądała jak porcelanowa miniaturka. Może to nasunęło pomysł. Najpierw po twarzach, a potem, tak niby od niechcenia, pokazywał moje ręce, które bezustannie pracowały. Zaciskałem je w kułak, a potem rozcapierzałem palce. Nerwy. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie nerwy. Bo prze-cież uchodzę za samotnego – może i dziwaka – ale na pewno za najspokojniejszego mieszkańca. Kłócić się, z nikim nie kłóciłem. Słusznie uważa się, że jest ze mnie czło-wiek zrównoważony. Do pewnego czasu również wszyscy myśleli tak o moim ojcu.

Trudno powiedzieć, kiedy to się zaczęło. I skąd wzięła się chęć obejrzenia siebie w ruchu raz i drugi. Wielkie wrażenie. Jak nigdy wcześniej zobaczyłem ojca. Taka sama duża jasna głowa, potężne dłonie, które – jak kiedyś bywało – całowałem z szacunkiem. No i ten niedźwiedzi chód.

Nigdy nie zaglądałem w tamto miejsce w dębowym lesie. Nie zbliżałem się w ogóle do tego drzewa. Z daleka tylko zerknąłem, starałem się nie myśleć, szedłem dalej. A któregoś dnia, całkiem dla mnie niespodziewanie, oprzeć się nie mogłem, by nie podejść bliżej. Ten dąb pięknie się rozrósł, rozłożyste silne gałęzie ocieniały dużą część polany... Żniwa. Wielki skwar. Przysiadłem pod drzewem. Wytrzymać długo, nie wytrzymałem. Coś ciągnęło wzrok do najniższego konara. Dobrze go zapamiętałem. Wyrastał z pnia ku północy.

Page 94: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 93

Może akurat wtedy, gdy usiadłem, on zaplanował przyjazd. Coś niepostrzegal-nego, to pewne, musiało się między nami zawiązać. Kto wie, czy nie stało się to już wcześniej. Na przykład w tym momencie, w którym dowiedział się o mnie. A ja, na drugiej półkuli, w tym samym czasie – czy to takie niemożliwe? – zacząłem prze-jawiać dziwne upodobania do własnej podobizny. W której, ano właśnie, jakbym zupełnie nie dostrzegał już siebie. Tylko ojca.

Coraz częściej wydawało mi się, że żyję jednocześnie w dwóch czasach. W te-raźniejszym: codzienna harówka, oporządzanie konia (od tego rozpoczynałem dzień), dać żarcie bydłu, kurom ziarno i zależnie od pogody brać się do dalszej roboty. Ale, weźmy, idąc w pole za koniem, nagle coś się we mnie zrywało. Jakbym zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością. Zapominałem w jednej chwili o łamaniu w krzyżu, bólu w kolanie i ostatnio w boku... Już biegłem za krową z ulubionym kijaszkiem. Te obrazy zawsze zaczynały się właśnie od tego. Wpadam zziajany na podwórko, widzę ojca. Nie zawołał do mnie wesoło, jak to robił. Była jesień. Może koniec września. Albo początek października. Zbliżał się ciepły zmierzch. Niebo krwawiło kończąc dzień.

Gdy wszedłem do domu – stał wówczas nie po tej, lecz po drugiej stronie dro-gi – wszyscy, to znaczy matka, dwie siostry i dwóch braci siedzieli nieruchomo, w jakimś niesamowitym dla mnie milczeniu. Nim zdołałem o cokolwiek zapytać, trzasnęły drzwi. Stanął w nich ojciec. Z miną, jakiej nigdy u niego wcześniej nie zaobserwowałem. Wyglądał trochę tak, jakby ktoś węglem porysował mu twarz. Byłem najmłodszy z rodzeństwa, skończyłem niedawno dziewięć lat. On zatrzymał na mnie swoje oczy, długo się wpatrywał. Czego się dowiedział? Robiłem pośpiesz-ny rachunek swoich dziecięcych przewinień. Było ich, to jasne, niemało, i obleciał mnie strach.

– Nie ma sensu tego ukrywać, to jeszcze gorzej – mruknął. Nie usiadł na swoim miejscu, skinął na siostry, by nieco odsunęły się. Objął mnie

za ramiona, ja wciąż drżałem. Musiał to zauważyć, bo rozjaśnił się trochę. – Będziecie mieć siostrzyczkę – powiedział. – Oni już wiedzą, mówię tobie. –

Czułem jego mocny uścisk. Dlaczego, pomyślałem, nikt się nie cieszy, tylko wszyscy siedzą tacy skwaszeni. – To wielka tajemnica – kontynuował. – Nikomu, za żadne skarby, słowa pisnąć nie wolno. Zrozumiałeś? – Potrząsnął mną tak energicznie, że znów się przeraziłem.

– Czy ona jest w brzuszku mamusi? – zapytałem. Rodzice nie wmawiali nam, że dzieci znajduje się w kapuście ani że przynoszą je bociany.

– Nie. Na strychu. – Gdzie? – krzyknąłem. Zagracone, pełne pajęczyn i kurzu poddasze napawało

mnie lękiem, zanim jeszcze najstarszy brat odkrył gniazdo jadowitych szerszeni. Nigdy tam nie zaglądałem. – Dlaczego na strychu? – pytałem zdumiony.

– Może później coś lepszego znajdziemy. Dziś tego już nie pamiętam. Czy ją zobaczyłem tego samego dnia, czy dopie-

ro następnego? Chyba jednak po jakimś czasie, bo dobrze pamiętam ciekawość

Page 95: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

94 PALESTRA 4/2010

oczekiwania. Byłem pewien, chyba to całkiem zrozumiałe, że ujrzę niemowlę. Dlatego gdy ojciec wprowadził dziewczynkę mojego wzrostu, zgłupiałem. Czar-nooka, z ciemnym warkoczem, w nieco za dużym ubranku. Spoglądała przestra-szona.

– To jest Kasia – powiedział. – Przywitajcie się. – A ponieważ tkwiliśmy w osłupie-niu, zawołał: – No, co z wami, do licha! – Głośno odsunął ławę i usiadł.

Pierwsza poderwała się Jania, najstarsza z nas. Potem Ewka. Ucałowały stojącą sztywno dziewczynkę i wróciły na swoje miejsca. My, trzej chłopcy, nie kwapili-śmy się do czułości. Zerknąłem na ojca, napotkałem jego nerwowo uśmiechniętą twarz. Siedział niezwyczajnie rozparty przy stole. Matka, przy kuchni, ocierała łzy. Wiedziałem, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Mówią niekiedy, że dzieci wów-czas wcześniej dojrzewały. To nie jest wymysł. Ja, taki smarkacz, doskonale zdawa-łem sobie sprawę ze wszystkiego. Jeśli jednak rozumiałem grozę sytuacji, to często – trzeba powiedzieć – o niej zapominałem.

– Kasia będzie siedzieć przy mnie. – Odepchnąłem Ewkę. – Chodź tutaj! Ojciec poruszył się. – No, dzisiaj, teraz, na chwilę, usiądź. Niestety, jeść to Kasia musi u siebie, na

stryszku. Ona nie gniewa się, prawda? Wie, że tak trzeba. Wy chyba też. – Tak – odpowiedziała, sadowiąc się koło mnie. Uśmiechnęła się. Szczerbata

jak ja, ucieszyłem się i rozdziawiając usta, pokazałem szpetotę, z powodu której wszyscy wokół żartowali. W jej oczach dostrzegłem wesołą iskierkę. Obnażyła na-tychmiast dziąsła demonstrując liczne ubytki.

– Ale bardzo szybko rosną nowe – szepnęła na ucho i zmrużyła duże, ciemne oczy.

Wszyscy w rodzinie mieliśmy włosy jasne jak len. Dlatego może nigdy do tamtej pory nie zwróciłem uwagi na rzęsy. Wtedy, pamiętam doskonale, zdumiałem się czarnymi, gęstymi szczoteczkami na powiekach. Później wiele razy prosiłem, aby zamykała przy mnie oczy. Nie mogłem wprost się napatrzeć.

– Już? – pytała z drżącymi powiekami. – Jeszcze chwilkę – prosiłem. Do sióstr nieraz się przytulałem. Do Kasi nie śmiałem. Nawet nie dotknąłem

jej dłoni. Wąskich, bardzo długich i białych. Przypominały mi, jako żywo, ręce na świętych obrazach. Coś mnie ciągnęło, by je pocałować. Ale nawet wówczas, gdy uderzyłem się w głowę i nabiłem wielkiego sinego guza, a ona gładziła mnie po twarzy, wypowiadając cicho niezrozumiałe, ale kojące ból słowa, również wtedy nie zdobyłem się na odwagę.

Na strych wchodziło się z sieni po drabinie. Ojciec zabudował na górze starymi deskami jeden kąt. Nowa ściana wyglądała tak, jakby kończyła poddasze. Szeroka ostatnia deska była ruchoma, umożliwiało to wciśnięcie się do pomieszczenia. Na pewno nie szerszego niż pół metra. W tej właśnie skrytce Kasia spała, jadła i spędza-ła większość czasu. Schodziła na dół rzadko, tylko z ojcem. Albo wcześnie rano, lub późnym wieczorem. Zabierał ją wówczas na krótki spacer przy domu. Powtarzał

Page 96: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 95

wciąż, by w dzień często patrzyła na świat przez dziury w sękach, które trochę po-szerzył, a potem osłonił kawałkami szyb.

– Żebyś tylko nie oślepła, maleńka – przypominał. W tej dziupli panował pół-mrok, a po jakim czasie wyczuwałem specyficzny zapaszek. Wymykałem się do niej bardzo często. Wcale niełatwo było tam dotrzeć. Zawsze z duszą na ramieniu, przełaziłem przez jakieś skrzynki, stare graty, jakieś pordzewiałe narzędzia. W po-bliżu ruchomej deski należało jeszcze ominąć połamaną, krzywo stojącą szafę.

Wiedziałem, że Jania uczy Kasię polskiego i historii, natomiast Ewka matematyki. Ja zaś, gdy byliśmy sami, opowiadałem niesamowite historie, choć nie było to zbyt rozsądne, o duchach na pobliskich bagnach, dużym diable i małych, złośliwych dia-bełkach. Słuchała z szeroko otwartymi oczami, dopytując się wciąż o jakieś szcze-góły, które na poczekaniu wymyślałem. Rewanżowała się zupełnie nieznanymi mi bajkami. Mówiąc, chodziła tam i z powrotem po swojej kiszkowatej klitce, gestyku-lowała bogato, chcąc przekazać kształty dziwacznego stwora lub opasłość brzucha dobrego wuja, który często pojawiał się w jej opowieściach. Bardzo śmiesznie na-śladowała tubalny głos grubasa, jego dziwny akcent. Wybuchaliśmy wtedy głośnym śmiechem.

Kiedyś, gdy siedząc w kucki zanosiliśmy się od śmiechu, wpadł do kryjówki oj-ciec.

– Nie potraficie się ciszej bawić?! – wrzasnął i ciągnąc za ucho, poszturchując drugą ręką, sprowadzał mnie na dół. – Nieszczęście chcesz, idioto, sprowadzić na nas wszystkich.

Nigdy tak do mnie nie mówił. Do nikogo z nas. Przestraszyłem się nie na żarty. Chyba cały tydzień nie zaglądałem na górę. Ale po jakimś czasie lęk minął. Zwłasz-cza gdy ojciec szedł w pole, znów głośno śmialiśmy się i przedrzeźnialiśmy.

Natomiast on, taki dotychczas pogodny, stał się dziwnie opryskliwy. Wobec nas, wobec matki też. Zazwyczaj siadał do stołu, szeroko się żegnał, powtarzaliśmy grzecznie, pośpiesznie ten gest, i zanim zdołałem dobrze posmakować zupę, z trza-skiem odsuwał talerz. Oczami ponaglał matkę. Wtedy na dużym półmisku stawia-ła drugie, bezmięsne najczęściej danie. Pałaszował zawsze, cokolwiek by to było, z zadziwiającym mnie apetytem. A od jakiegoś czasu... Grzebał długo łyżką w zu-pie, widać było, że zmuszał się, aby przełknąć. Zjadał dwa, trzy ziemniaki, trochę kapusty, nieraz nawet nie dokończył placka. Wieczorem to już w ogóle nie siadał z nami do stołu. Matka dopytywała się, dlaczego nie je, czy mu nie smakuje? Machał ręką i najczęściej zaraz wychodził.

Raz i drugi, a było to coś u nas niespotykanego, budziłem się w nocy słysząc z drugiej izby, w której spali rodzice, płacz matki i przekleństwa ojca. Zdarzało się to niemal zawsze, gdy skądś wracał zataczający się, paskudnie cuchnący.

Tego już nie mówiłem mężczyźnie, który niespodziewanie zjawił się u mnie. By-łem bardzo zaskoczony, gdy biały mercedes zatrzymał się przed moją bramą. Prze-cież nie na grzyby, pomyślałem, bo za wcześnie. Tylko w okresie grzybobrania ktoś przejeżdżał drogą przez wieś, drogą, która zaraz za moimi zabudowaniami, pełna

Page 97: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

96 PALESTRA 4/2010

wybojów, wchodziła najpierw w rozległe maliniska, a potem już w gęsty, liściasty las, ciągnący się około się trzech kilometrów aż do otwartych pól.

Każdy by się zdziwił, prawda? Oto z dużego samochodu wysiada nieznajomy męż-czyzna. Śnieżnobiałe, długie, falujące i zaczesane do góry włosy, lekko przygarbione ramiona. Zatrzasnął drzwiczki, wygładzał długo brązową, lśniącą nieco marynarkę, palcami obu rąk przeczesał kilka razy grzywę, dłoń przyłożył do czoła przysłaniając oczy, bo miał pod słońce. Odruchowo podniosłem się, odrzuciłem niedopałek, splu-nąłem, ponieważ okruszki tytoniu drażniły podniebienie. On zaś już szedł. Nie, to źle powiedziane. Raczej... kroczył jakoś uroczyście. Z rękami usztywnionymi, trochę jak na paradzie, zbliżał się, ja tymczasem odnosiłem takie wrażenie, jakby sunął ku mnie na zwolnionych obrotach. Nieraz coś takiego pokazują w filmach. Być może uległem temu złudzeniu, gdyż od pewnego momentu wpatrywałem się tylko w jego twarz. Rzuciła mi się wówczas w oczy jej bladość, wąski nos nad bardzo wydatnymi, choć bezkrwistymi ustami. Obwisłe policzki i zgaszony wzrok pod ciężkimi powiekami dostrzegłem dopiero, gdy stanął przede mną. Może gdzieś, kiedyś, na jakiejś ilustracji widziałem rzeźbę podobnej głowy. Było w tym człowieku – takie pierwsze odniosłem wrażenie – coś z kościelnego majestatu.

W nocy, po tym spotkaniu, przewracałem się nerwowo w pościeli. Piżama zwil-gotniała od potu. Powinienem się przebrać. Już dawno przyplątał się ból w boku. Doktor napomknął coś o moim wieku, zalecił uważać na płuca, nie podobał mu się mój suchy kaszel. Trzeba było jechać na prześwietlenie. Z drugiej strony... Co czło-wiekowi sądzone, to go już nie ominie. Wola boska. Czy jednak Bóg rzeczywiście chce tego wszystkiego? Czy mógł naprawdę pragnąć tego, co się nam przydarzyło? I kogo, no, kogo, wystawiał na próbę?

Nie, nie było wczoraj rozmowy z takimi pytaniami. Zresztą ja w ogóle nie py-tałem. Odpowiadałem. Tak, kończąc opowieść na igraszkach z Kasią. Skłamałem. Czyż jednak należało postąpić inaczej? Wolno mi było opowiedzieć wszystko?

Wstałem. W ogóle żadna taka myśl nie przychodziła mi wcześniej do głowy. Sie-kiery przypadkowo naostrzyłem rano. Owej nocy, chyba po raz pierwszy, zapragną-łem wypić coś mocniejszego. Zbliżam się bądź co bądź do sześćdziesiątki, a nigdy w ustach nie miałem alkoholu. Dziwne to, co? Aż trudno sobie wyobrazić. Wódka obmierzła mi raz na zawsze. Jej zapach z ust ojca, a może z jego ciała, kojarzył się ze strachem. I zapowiadał tragedię. Na początku nie pił bardzo często. Raz, dwa razy w tygodniu. Później nie było już spokojnego dnia... Wychudł przy tym, bo mało jadł. Oczy zrobiły mu się błyszczące. Tylko odmrożone czerwone dłonie pozostały tak samo wielkie i twarde.

Ostatni raz pocałowałem ojca w rękę, gdy rozharatał ją czarny wilczur. Przycho-dził z nim strażnik. Ukrainiec... Holawiuk. Wtedy częściej zaczął nas nachodzić. Chyba bez określonego celu. Chyba bez podejrzeń. Pytał o partyzantów. O Żydów, Cyganów. Nas, dzieci, też. Rozpytywał tak od początku wojny, ale zachodził rzadko. Dopiero w czterdziestym trzecim przyłaził prawie co kilka dni o różnych porach. Matka twierdziła, że to przez ojca. Bo całkiem niepotrzebnie – pomstowała – dał

Page 98: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 97

mu kiedyś kawał słoniny. Myślał zapewne, że odczepi się od nas. Tymczasem stało się coś przeciwnego. Miał po co przychodzić. Ojciec rozzuchwalił go. Dawał jajka, kurę. Przyszedł kiedyś późnym wieczorem podpity i zażądał wódki. Ojciec pozwo-lił się złamać. Wyciągnął butelkę samogonu. Właśnie wtedy, gdy ją niósł do stołu, pies skoczył na niego, rozerwał kłami ciało na prawej ręce. Holawiuk kopnął psa, aż zwierzę zaskowytało, ale później śmiał się polewając oszczędnie samogonem krwawiącą ranę.

Zima przyszła nagle. Wielkie nastały śniegi i ciężkie mrozy. Kasia bardzo kasłała. Nie mogła już dłużej zostawać w nocy na górze. Spała z Janią i z Ewką, a o świcie, w kożuszku, dokładnie otuloną wielką wełnianą chustą, ojciec zanosił na strych. Przemyśliwał nad jakąś inną kryjówką. Chałupa nie była podpiwniczona. Odbił więc kilka desek z podłogi. Dłubał tam szpadlem. Lecz po godzinie, wściekły zarzu-cił robotę. Wychodził nagle. Nieraz nie było go cały dzień. Ale przestał pić. W domu zrobiło się od razu weselej. Kiedyś usłyszałem, jak rozmawia z matką, żeby znaleźć ukryty kąt w stajni lub oborze. Nie potrafili jednak nic mądrego wymyślić.

Holawiuk tymczasem przychodził nadal. Opowiedział, że na Bobrku – to bardzo niedaleko od nas – Niemcy nakryli dwóch Żydów. Podobno szewców. Kazali im uciekać.

– Gdy zaczęli biec w stronę lasu – rechotał – strzelali jak do zajęcy. A potem wró-cili do Rogusiów, którzy ich ukrywali. Na gruszy przykładnie wszystkich powiesili. Troje na jednej gałęzi, troje na drugiej. Ja miałem przypilnować, żeby trupów ktoś nie zdjął. Przez trzy dni. No, to się na ten czas do Rogusiowego domu przeprowa-dziłem. I tak trzy dni, trzy noce pilnowałem wisielców.

W grudniu, przed Gwiazdką, ojciec nie pił. Nie jadł jednak jak dawniej. Dwa lub trzy dni przed świętami kazał mi wsiąść na sanki. Otuliliśmy się derkami. Aż dziwne, jak ja dobrze pamiętam ten mroźny poranek. Nie mówił, dokąd jedziemy, a ja nie pytałem. W końcu zorientowałem się, że nadrabiając drogi, zbliżamy się do Woli Stromieckiej.

– Do stryja? – zagadnąłem. Nie odpowiedział. Tylko zaciął konia. Stryjenka i stryjek bardzo się zdziwili. W lecie widywaliśmy się częściej. Zimą

zwykle raz lub dwa. Mieszkali dziesięć kilometrów od nas. Stryj zaraz zaczął dopy-tywać się, czy wszystko w porządku? Czy aby coś się nie stało? Dostrzegł, że ojciec jest jakiś nieswój.

– Co się stało, Kazek? – pytała stryjenka. – Nic – odparł. – No, zbieraj się mały! – zawołał do mnie niespodziewanie. Nie

zdążyłem nawet wypić gorącego mleka. – Czas na nas. Z powrotem znów nie jechaliśmy prostą, najkrótszą drogą. Skręciliśmy, oddalając

się od domu, na Mokry Las. Zatrzymaliśmy się w końcu przy młodym iglastym lesie. Wokół naszej wsi rosną przeważnie drzewa liściaste. Zwłaszcza dęby, olcha, leszczy-na. Ale gdzieś znalazłby się ładny świerk lub jodełka. Nie trzeba jechać tyle kilome-trów, żeby ściąć choinkę. Zapytałem o to ojca. Odburknął tylko, żebym się zamknął.

Page 99: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

98 PALESTRA 4/2010

W lesie chodziliśmy chyba pół godziny. Dobiegałem to do jednego, to do drugie-go zgrabnego drzewka, otrząsałem śnieg i wołałem:

– Ładne? Nie reagował. Z małą siekierką szedł dalej, potem zawracał. Dziwne zachowa-

nie. W końcu jakby się ocknął. Podszedł do najbliższego świerka i nie oglądając drzewka, ściął je dwoma uderzeniami.

Pamiętam tylko jedną Wigilię z tamtego czasu. Z zasłoniętym w kuchni oknem. Siedzieliśmy przy choince wszyscy. Ojciec, nasłuchując wciąż, czy pies nie szczeka, śpiewał cichym głosem kolędy. Miał pretensje, że siostry nie nauczyły ich również Kasi. Ona zaś, powstrzymując ataki kaszlu, słuchała z roześmianymi oczami. Później wziął ją na kolana. Przytulił. I nagle rozpłakał się. Na bardzo krótko, na moment. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. A potem trochę drżącym głosem powiedział, że teraz nie jest u nas bezpiecznie. Holawiuk coś zwęszył. Za kilka dni odwiezie więc Kasię w lepsze, spokojne miejsce, do dobrych ludzi.

– Nie! – krzyknąłem. – Ja nie chcę. Nie zabierajcie jej... – Zamknij się! – przerwał ostro. – Tak trzeba – powiedział już łagodnie. Kasia skinęła smutnie główką, a potem zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała

w policzek. Zataczając się ze zmęczenia, ukryłem siekierę pod gałęziami, tuż obok ściętego

drzewa. I ruszyłem do Stromca. To całkiem niedaleko. Sześć, może siedem kilome-trów drogi. Odnalazłem niewyraźny, porośnięty zielskiem kopczyk. Nigdy wcześniej nie zatrzymywałem się w tamtym miejscu. Nie zapalałem świeczki na Wszystkich Świętych. Teraz jednak ukląkłem.

Ojciec powiedział, że po Świętach zabierze Kasię. Na trzeci dzień, wieczorem, pożegnaliśmy się. Jania dała jej swój krzyżyk na łańcuszku. Ja też chciałem coś poda-rować. Miałem tylko jedną, dla mnie bezcenną rzecz. Guzik. Guzik od wojskowego munduru. Gdy zaczęła się wojna, byłem bardzo mały, ale zapamiętałem dobrze przemarsz jakiegoś oddziału. Najpierw zobaczyłem kurz na drodze, zamajaczyło coś zielonego, później usłyszałem śpiew.

Wrzeszcząc: – Tato! Wojsko idzie! – dobiegłem do skraju drogi. Żołnierz, pamiętam tylko zapach jego munduru, chwycił mnie na ręce i szedł,

śpiewając głośno. Przed samym lasem postawił mnie na ziemię. Jednym szarpnię-ciem oderwał guzik od munduru i wcisnął mi do ręki. Coś powiedział, ale ja, nieste-ty, nie zapamiętałem jego słów.

Zaraz potem zaczęła się w pobliżu jakaś strzelanina. Może to była bitwa? Guzik pokazywałem wcześniej Kasi. Teraz, przy pożegnaniu, bez żalu oddałem

skarb. Rzucała się nam kolejno na szyję. Tylko ona nie płakała. Bez przerwy trzymała

ojca za rękę. Mówił, przytulając ją do siebie, że tam, dokąd pojadą, będzie ciepło, wesoło i bardzo bezpiecznie.

Następnego dnia rano okazało się, że jednak pozostała u nas. Ojciec powiedział krótko, że zmienił na razie zamiar. Ale dzień po Nowym Roku mruknął, że w nocy

Page 100: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 99

ruszają w drogę. Dokąd, nie mówił. To drugie pożegnanie nie było już tak smutne. Długo starałem się nie zasnąć. Nadsłuchiwałem przygotowań. Ale nic w końcu nie usłyszałem i zasnąłem. A nazajutrz Kasia była nadal u siebie.

Minęło kilka dni. Ojciec zachowywał się niespokojnie. Często wołał mnie do sie-bie. Bez powodu. Pogładził po głowie, pocałował. I wychodził zaraz na podwórko.

Była niedziela, dobrze zapamiętałem. Jania powiedziała rano, że rodzice nie pozwolili mnie zbudzić, ojciec przed północą dosiadł na oklep konia, mama podała mu Kasię i odjechali. Wrócił sam przed świtem. Płakałem cały dzień. Moi dwaj starsi bracia, Franek i Józek, zachowywali się też nieswojo.

Pamiętam, że mama przygotowała lepszy obiad. Aby jakoś zabić smutek. Bez przerwy coś paplała. Postawiła przed ojcem talerz zupy. W ogóle nie tknął jedzenia. Wszystkim udzielił się brak apetytu. Mimo dużej ilości skwarków w kapuście, mało ubyło z garnka. Takie szczegóły zanotowała pamięć.

Tymczasem coś się zmieniło. Jakby stało się mniej gwarno. Choć ojciec mówił dużo i głośno. Częściej z nami rozmawiał, zwłaszcza ze mną. Zapytałem, kiedy odwiedzimy Kasię.

– Po wojnie. Na pewno. – Ale ty wiesz – upewniałem się – gdzie ona teraz jest? – Nie mogę ci powiedzieć – odparł. I zaraz dodał: – Ale najlepiej dla wszystkich,

żebyśmy zapomnieli, że tu mieszkała. Czy również wtedy wydawało mi się, że jego słowa brzmiały nienaturalnie? Nie

potrafię na to odpowiedzieć. Tak, jak nie pamiętam, po ilu tygodniach przyjechał saniami stryj i stryjenka, których odwiedziliśmy w Woli Stromieckiej przed Wigilią. Po trzech? A może czterech? Ucieszyłem się. Bardzo ich oboje lubiłem, choć kiedyś podsłuchałem rozmowę mojej najstarszej siostry z matką. Usłyszałem, że chcieli mnie dawniej do siebie zabrać. I to na zawsze. Nie mieli dzieci.

Matka wniosła parujące ziemniaki. Popijaliśmy kompotem z suszonych śliwek. Stryjek opowiadał, że gdzieś w pobliżu Niemcy znaleźli ziemiankę, w której ukry-wała się rodzina Żydów. Ktoś miał ich wydać, chyba nie mogli już płacić za jedze-nie. Nie chcieli wyjść na powierzchnię i gestapowcy wrzucili do tej nory granaty.

– Jedna jatka, mówię wam – ciągnął stryj, gładząc wielką łysinę – Ręce, nogi... – Nie przy dzieciach! – zaprotestowała matka. – Niech słuchają. Nas może też zabraknąć. Ktoś o tym musi pamiętać. A wy nie

słyszeliście? W lesie porzucono małe żydowskie dziecko. Dziewczynkę. Sam ją wi-działem. W połowie drogi, jadąc od nas na Mokry Las. Siedziała pod drzewem przy ścieżce. Tak zamarzła. – Westchnął ciężko. – Ładnie była ubrana. W ciepłą, koloro-wą chustę i całkiem porządny kożuszek... Na głowie zielona czapeczka. Szukaliśmy po kieszeniach, żeby dowiedzieć się, jak się nazywała. Ale w zaciśniętej rączce trzymała tylko wojskowy guzik. A na szyi miała krzyżyk. Chcieliśmy ją po cichu po-chować, ale ziemia taka zmarznięta... To bydlę, Holawiuk...

– Na litość boską! – krzyknęła matka, zasłaniając twarz rękami. – Co tobie? – zdziwił się stryj. Podrapał się po jędrnym policzku, chrząknął, spoj-

Page 101: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

100 PALESTRA 4/2010

rzał na ojca, który sięgnął po kubek herbaty z mięty. – No, już dobrze. – I zaczął mówić o czymś innym.

Więc jak? Miałem to opowiadać? Po co? W jakim celu? Po wyjeździe stryja w domu zapanowała cisza. Żadne z nas nie odważyło się

o nic zapytać. Nie umawialiśmy się. Jakoś tak wyszło. W poniedziałek rano, gdy usiedliśmy w kuch-

ni, ojciec o coś mnie poprosił. Nie zareagowałem. Jakbym ogłuchł. To wszystko, co później nastąpiło, właśnie ja zapoczątkowałem. Powtórzył swoją prośbę, a ponieważ milczałem, wstał, odwrócił się, otworzył drzwi, a potem zamknął, trzaskając z całą siłą.

Wrócił dopiero na obiad. Zmarznięty. Powiedział coś do Jani, potem do Ewki. Nawet nie spojrzały na niego, o czymś rozmawiały. Dzień, dwa, trzy... W tym czasie tylko mama rozmawiała z ojcem. Odzywała się do niego ściszonym głosem. On tymczasem mówił nienaturalnie głośno. Martwił się o drzewa w sadzie, próbował dowcipkować. Innego dnia z hukiem otworzył drzwi i z triumfalną mina rzucił na podłogę nieżywego zająca, który wpadł w sidła. Nikt, prócz matki, nie wykazał naj-mniejszego zainteresowania.

Którego dnia zawołał coś do mnie. Nie zareagowałem. – Ja cię nauczę, gówniarzu – warknął. – Już ty będziesz szanował ojca... Nim zdołałem się obejrzeć, przewiesił mnie przez kolana. Ból od razów. Przeni-

kliwy. Krzyk matki... Zaciskałem zęby, byle nie wydać jęku. Zsunąłem się potem na podłogę. Siostra podeszła, pomogła mi się podnieść i ubrać. Nasz wzrok spotkał się na moment. Rozumieliśmy się bez słów, bez mrugnięcia oka.

Mijały dni, tygodnie. Bywało, że bawiliśmy się w domu bądź na podwórku. Gdy pojawiał się ojciec, jakby na komendę milkliśmy. Znikał z pola naszego widzenia, wracała nasza wesołość i wrzaski.

– Franek! – krzyczy ojciec, wychodząc z domu. – Napój konia. – A najstarszy brat idący przez podwórko nawet nie odwraca głowy. – Słyszałeś? – Biegnie do Franka. Tylko drgnął i natychmiast poniechał zamiaru ucieczki. Szedł dalej, jak gdyby nigdy nic. Nie uchylił głowy, gdy ojciec wziął szeroko zamach... Pięść w ostatniej jednak chwili zatrzymał.

Przyszła wczesna wiosna. Wielkie roztopy uniemożliwiały długo wyjście w pole. Ojciec wtedy nie pił, to dobrze pamiętam. Przesiadywał całymi dniami w chałupie. Przestał się odzywać. Również do matki. Rzadko się golił. Kości policzkowe, obciąg-nięte przezroczystą niemal, pomarszczoną skórą, nigdy wcześniej tak mu nie wysta-wały. Nos, jakby teraz dłuższy, sterczał nad rozchylającymi się, niemymi ustami.

Wszedłem kiedyś do kuchni. Nie było go w domu. Usłyszałem z drugiej izby płacz matki. I urywane zdania:

– Janiu, Franuś... ja proszę. Błagam, bo jeśli umrze... – Znów szlochała. Może to wszystko należało jednak powiedzieć temu staremu? Przejechał pół

świata. Czterdzieści kilka lat po wojnie. Dlaczego do mnie? Żeby podziękować za próbę ratowania jego młodszej siostry. Pytam siebie, bo kogo innego zapytać. Boga samego? Powinienem zatem mówić czy nie?

Page 102: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 101

A może trzeba było jeszcze zaprowadzić przybysza pod to drzewo. Pokazać mu: o tutaj, na tym najniższym konarze rosnącym ku północnej stronie, ojciec powiesił się w czterdziestym czwartym. W kwietniu. Biegliśmy na skróty, przez pole, nie zważając na błotniste kałuże, biegliśmy na polanę. Na skraju stanęliśmy. Tylko mat-ka, która została z tyłu, minęła nas. Potykając się, podpierając rękami, dotarła pod jego zwisające bez butów nogi. Zwaliła się na kolana głośno zawodząc. Jego ciało poruszane wiatrem, pamiętam, wydawało się nieprawdopodobnie długie. Po dru-giej stronie polany zatrzymał się Holawiuk. Wilczur, ujadając, rwał się do przodu. Strażnik szarpał zwierzę chcąc je uspokoić.

Nasza, zbita w ciasną gromadkę, piątka stała w osłupieniu. Co czułem? Nie, na pewno nie był to żal. Nie myślałem, to jasne, że tak się stać musiało. Ale miałem dziwne wrażenie jakiegoś zakończenia. I nie płakałem na pogrzebie bez księdza. Józek zbił krzyż i szedł pierwszy. Franek powoził furmankę, wyścieloną słomą, na której leżała trumna pachnąca świeżym drewnem. Matka szła sama, dopiero za nią ja z siostrami. Za plecami słyszałem sapiący oddech stryja. Gdyby nie on, Franek chyba nie dałby rady wykopać dołu pod cmentarnym murem.

– Ja wiem, proszę pana – mówił starszy człowiek o wyrazistych rysach twarzy – że przypominam okropne czasy. I śmierć wszystkich najbliższych. Ale proszę mnie zrozumieć. Chciałbym się czegoś bliższego dowiedzieć... Jak to było?

– Więc panu opowiedziałem – odparłem ostro. – Ojciec popełnił samobójstwo, czy tak? Zaskoczył mnie tym pytaniem. Wpatrywał się uważnie. Spuściłem wzrok. – Zamordowali go granatowi policjanci – odpowiedziałem. Ręce trzymałem pod

stołem. – To ich robota, proszę pana. Oni potem rozsiewali plotki, że sam się po-wiesił.

Nagle wydało mi się, że on także coś ukrywa. I wie więcej, niż przypuszczam. – Będziemy mieć jeszcze dużo czasu – zaczął mówić nagle odmienionym, twar-

dym głosem – aby dokończyć tę rozmowę. Wszystkie formalności sam załatwię. Wie pan, to długo nie potrwa.

Co? Co nie potrwa długo? Nie wiedziałem, o czym myśli. Widać, nie każde słowo docierało do mnie. Czekałem niecierpliwie, ale nie kwapił się z wyjaśnieniem.

– To wielki zaszczyt, proszę pana, zasadzenie drzewka w Parku Sprawiedliwych. Podniósł się. Teraz zauważyłem, że byliśmy równego wzrostu. Patrzyłem mu, bez

popłochu, prosto w oczy. Staliśmy w milczeniu. Ta chwila przeciągała się jednak niemiłosiernie. Przerwał ją wreszcie:

– No, cóż! Przejdźmy na miejsce, gdzie wtedy stał wasz dom. Chciałem coś powiedzieć, ale powstrzymał mnie gestem ręki. – Ja wiem... Po bombie pozostaje tylko wielki lej. Nic ponadto. Ale tam prze-

cież... Wyszedłem pierwszy. Poprosił, żeby go tam zostawić. Chce się pomodlić. Tak. To była chwila, podczas której najsilniej odczuwałem potrzebę, aby stanąć,

odwrócić się i wyć.

Page 103: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

102 PALESTRA 4/2010

Pokazałem miejsce przy drodze. Wielekroć już zaorane, na którym stał kiedyś mój rodzinny dom. Mężczyzna spojrzał na rosnący w pobliżu świerk. Dostrzegł przybity drewniany krzyżyk.

Przyglądałem się starczej, zgaszonej twarzy. Wtedy zrozumiałem, że musiałem ulec złudzeniu. On nie wie nic więcej ponad to, co powiedziałem. Niczego się nie domyśla. Ja tylko znam prawdę. Nie żegnając się, poszedłem dalej przed sie-bie. Po lewej stronie dostrzegłem między drzewami dąb. Pomyślałem, że wygląda jak pomnik. Mimo że lunęło wkrótce, wróciłem do domu po czterech godzinach, przemoknięty do ostatniej nitki. Wychodząc, drzwi zostawiłem otwarte. W kuchni zobaczyłem złożoną kartkę. Podarłem ją na drobne strzępki. Nie czytając.

Rozpaliłem w piecu, zaparzyłem mocną herbatę. Do północy nie zmrużyłem oka. Wyszedłem z dwiema siekierami. Wiedziałem, że jedna szybko się stępi. Nie pobłądziłem w ciemności. Chyba trafiłbym tam będąc ślepcem.

Żywa dębina jest bardzo twarda. Rąbałem z góry. A potem podcinałem. Głęboki odgłos uderzeń niosło zapewne daleko. Im bliżej środka pnia, tym szło ciężej. Ale nie odpoczywałem. Śpieszyłem się. Udało mi się. Zanim odezwał się pierwszy ptak, dąb zadrżał. Za chwilę, po silnym popchnięciu, runął z trzaskiem powtórzonym przez leśne echo.

Niejednokrotnie wracałem od strony Mokrego Lasu. Również zimą. Ale dopiero w tym roku... Mroźna noc. Pod nogami skrzypiał śnieg. Mienił się w poświacie pełni księżyca. Nieruchome drzewa rzucały ostre, ponure cienie. Zauważyłem ślady. Jak gdyby małych stóp. Czyżby mi się zdawało, że w tej właśnie chwili, gdzieś z bardzo bliska, rozległ się krzyk. Stanąłem. Czyje to ślady? To przyszło nagle, jak olśnienie. Ona tędy szła. Tędy musiała wracać do nas.

Przedruk opowiadania z „Rzeczpospolita” 2000, nr 281, s. D1-D5.

Page 104: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 103

Z żoną Bożeną

Z rodziną, żoną Bożeną, córką Kasią i synem Włodziem w Tatrach

Page 105: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

104 PALESTRA 4/2010

Wspomnienieo śp. Stanisławie Mikke

Dziś nawet nie umiałbym powiedzieć, w jakich okolicznościach poznałem Staszka Mikke. Pewnie zbliżyło nas prawo: może jakiś problem, który trzeba było przedysku-tować, może coś innego. Ale wiem dobrze, że ta znajomość była bardzo serdeczna i owocna. Dobrze mi się z Nim rozmawiało, dobrze dzieliło problemy, przemyślenia, spostrzeżenia. Pozwoliło mi to również odkrywać Jego bogactwo, stosunek do życia, problemów i wizji życia społecznego, spraw religijnych. Mieliśmy zbieżne punkty widzenia i postrzegania tego, co wokół nas, ale nie zawsze. Nawet jednak wtedy, gdy wychodziliśmy z różnych złożeń, potrafiliśmy o tym spokojnie i z szacunkiem rozma-wiać, a także zmieniać zdanie, gdy nowe argumenty do tego skłaniały.

Byłem pod wrażeniem Jego oddania sprawie katyńskiej. On ją czuł, rozumiał jej wagę, ale jednocześnie podchodził do niej bez niezdrowych emocji, co nie znaczy oczywiście, że „beznamiętnie”. Losy rodzinne w pewnym sensie zbliżyły Go do tego problemu, ale sądzę, że nie tylko. Dużą rolę odgrywała w tym ludzka wrażli-wość Staszka i postrzeganie swojego życia nie tylko w kategoriach osobistych, ale również w aspekcie dobra wspólnego, jakim dla każdego państwa jest jego historia, i to przedstawiana w prawdzie, która buduje, a nie burzy relacje społeczne.

To była oczywiście tylko jedna sfera Jego działalności. A było ich wiele. Z tych wielu szczególnie mi imponowały jego zainteresowania beletrystyczne.

Sam pisał. Nawet ostatnio wspominał, że ma nowe teksty i chce je opublikować w jakiś literackim czasopiśmie. Aż dziw bierze, że na to wszystko znajdował czas. A czasu miał niewiele. Zawsze jednak rodzina pozostawała dla niego czymś najważ-niejszym. Nie miał czasu, ale dla niej mimo tego czas zawsze znajdował. Cieszyły mnie jego telefony z pobytu z żoną i dziećmi na wypoczynku – latem znad morza, zimą z Kondratowej. Już prawie stały się rytuałem.

Człowiek jednak nie odchodzi całkowicie. Zawsze pozostaje w pamięci bliskich, przyjaciół, znajomych. Pozostaje w tym, co dokonał, co dobrego zrobił dla innych. Staszek miał do śmierci dojrzały stosunek. Widziałem to, gdy niedawno żegnał swo-ją Matkę, która po długim życiu odeszła do wieczności. Cierpiał, ale w tym cierpie-niu był dojrzały. I takim Go będę pamiętał.

ks. Witold Adamczewski SJredaktor naczelny „Forum Iuridicum”

Page 106: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 105

Jakże trudno i gorzko jest skreślić wspomnienie pośmiertne o Koledze Adwokacie i jednocześnie wspaniałym Przyjacielu.

Stasia Mikke poznałem w drugiej połowie lat 80. XX stulecia, kiedy był dziennika-rzem „Gazety Prawniczej”. Było to przed jakimś zjazdem adwokatury. Staś zasięgnął rady ówczesnego dziekana Rady Warszawskiej adw. Macieja Dubois, z którymi adwokatami ma porozmawiać o wydarzeniu, jakim jest Zjazd Adwokatury. Wybór dziekana padł m.in. na mnie. I tak się poznaliśmy.

Potem razem, będąc w komisji redakcyjnej, pracowaliśmy nad jubileuszowym numerem 11–12/1988 „Palestry” na 70-lecie nowoczesnej Adwokatury Polskiej. To było następne zbliżenie. I dalej już ta znajomość stopniowo zamieniała się w przyjaźń. A od 1993 r., kiedy Staś został redaktorem naczelnym „Palestry”, na Jego propozycję zacząłem regularnie pisywać do naszego pisma. Mieliśmy podobne po-glądy na bieg spraw narodowych oraz na adwokaturę i jej losy. Rozmawialiśmy wie-lokrotnie… aż do tragicznej śmierci Przyjaciela w katastrofie pod Smoleńskiem.

Zauważyłem dość wcześnie, że Staś jakby był ciągle w cieniu Katynia. Te zbrod-nię przeżywał osobiście, kilka urlopów poświęcił na pracę w dołach śmierci. Do-tykał i wydobywał ciała polskich oficerów. Zawsze się zastanawiałem, jakie trzeba było mieć nerwy i jaką ofiarność, aby taką traumę przyjąć dobrowolnie. On chciał i mógł. Powstała na tym tle wspaniała książka „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje, której drugie wydanie ukazało się w przeddzień fatalnego lotu. Nikt dotąd lepszej książki o samej istocie zbrodni katyńskiej nie napisał. Swoją śmiercią jakby przypieczętował symbolikę kompleksu katyńskiego.

Żył tymi sprawami jako Wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jeździł po świecie, kontrolując stan polskich cmentarzy wojennych. Pamiętam, że był w Teheranie, w Tobruku, na Syberii. Na podstawie Jego oględzin i rekomendacji mogły powstać plany renowacji tych świętych dla Polaków miejsc. Szukał też wiadomości i ewentualnie miejsca śmierci swojego stryja, który zagi-nął jako żołnierz polski w otchłani terytorium rosyjskiego w Kotłasie. Staś szukał, ale, niestety, nie znalazł tego miejsca. Były to ryzykowne nieraz poszukiwania, ale to mieściło się całkowicie w ramach Jego pasji. Taki był Jego patriotyzm i miłość rodzinna. Wszystko najszlachetniejszej próby. W tym duchu wychowywał swoje dzieci Włodzia i Kasię.

Page 107: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

106 PALESTRA 4/2010

Był doskonałym adwokatem, profesjonalistą. Jego dziełem, które nam zostawił do kontynuacji jest „Palestra”. To pismo przez swój image tematyki zawodowej, ale też historycznej, literackiej, publicystycznej zyskało u czynników miarodajnych rangę najlepszego pisma społeczno-prawniczego. Staś dbał o dobór dobrych piór do „Palestry”, pochylał się prawie nad każdym tekstem. To była męka i nieustan-ne zrywanie nerwów, ale On tę pracę po prostu kochał i w sposób perfekcyjny wykonywał. Czasami długo zespół redakcyjny debatował nad każdym numerem „Palestry”.

Osobnym tematem były piękne okładki „Palestry”, artystyczne, zapowiadające jakby treść numeru. Znajomi graficy mówili mi, że są bezkonkurencyjne. Zresztą ogół adwokatów czytających tę prawdę potwierdza. Pisaliśmy my, autorzy, przede wszystkim adresując teksty do swoich kolegów korporacyjnych. Staś każdy z wyda-wanych numerów głęboko przeżywał. Był bardzo wymagający co do treści i formy zamieszczanych artykułów i felietonów. „Palestra” promowała znakomicie wysta-wy o adwokatach, wybitnych działaczach politycznych, żołnierzach, wszystko to traktowane przez pryzmat patriotyzmu. Ostatnia wystawa – katyńska „Adwokaci – Ofiary Katynia” to znakomity przykład.

Staś Mikke działał na przeróżnych polach samorządowych. Nie miejsce tu na ich opisywanie, ale koniecznie trzeba wspomnieć o zagadnieniach etyki i godności zawodu, którym poświęcał szczególną uwagę. Sprawował funkcję Przewodniczą-cego Komisji ds. Etyki przy NRA, ze znaczącymi osiągnięciami. Bo był to – i jest nadal – czas „wpasowywania się” polskich norm etycznych do ogólnoeuropejskich, zachowując przy tym naszą odwieczną polską specyfikę.

A jaki był Staś na co dzień? Przyjazny ludziom, kolegom, klientom. Skory do dyskusji, bez rezygnacji ze swoich zasad i wartości. Niezwykle dbały o rodzinę, o ukochaną Matkę (dopóki żyła). Był wzorowym Synem, Mężem i Ojcem.

Dbał o interesy Adwokatury, służąc jej wszechstronną pomocą w różnych instan-cjach i na różnych polach działania. Były to cenne prace w ostatnich latach szcze-gólnie trudnych dla Adwokatury.

Cisną się setki myśli… Wszystko to piszę „na gorąco”, aby oddać cześć Przyja-cielowi i dać świadectwo Koleżankom i Kolegom. Przyjdzie czas na odczytywanie nienapisanego, ale krążącego w opinii adwokackiej, testamentu Staszka Mikke.

Tak. To jedno już dziś można z całą pewnością powiedzieć, że Staszek wszedł do historii polskiej Adwokatury. Ja osobiście doznałem od niego wiele serdecznej życzliwości, co sobie niezwykle cenię i nigdy o Nim nie zapomnę w modlitwach, myślach i dalszych poczynaniach.

Andrzej Bąkowskiadwokat

Page 108: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 107

Żal i niewiara w to, że Pana Mecenasa nie ma już z nami, są tak ogromne, iż z trudem przychodzi mi pisać o Nim w czasie przeszłym.

W dzień poprzedzający tragedię Pan Mecenas opowiadał mi o wyjeździe do Smoleńska, o swojej książce „ŚPIJ, MĘŻNY...”, którą właśnie dostał z drukarni, ale też o najnowszym numerze „Palestry”. We wszystko angażował się całym sercem.

Perfekcyjny i pracowity, dbał, aby wszystko było zapięte „na ostatni guzik”. Los jednak sprawił, że nie mogłam już z Nim omówić ostatniej korekty „Palestry”, cho-ciaż umówiliśmy się na niedzielę na taką rozmowę.

Moja współpraca z Panem Mecenasem zaczęła się w 1998 roku. Przez te wszyst-kie lata był dla mnie wzorem pracowitości, rzetelności i dbałości o wszelkie sprawy, w które się angażował. Znajomość i współpraca z Nim była dla mnie zaszczytem i wielką przyjemnością.

Panie Mecenasie! Słowa, które wpisał mi Pan na egzemplarzu swojej książki „ŚPIJ, MĘŻNY...”

w dniu 9 kwietnia 2010 roku: „... z wiarą, że pamięć o nich nie zaginie...” nabrały dla mnie dzisiaj nowego znaczenia.

Będę pamiętać.

12 kwietnia 2010 r. Hanna Bernaszukredaktor techniczny „Palestry”

Page 109: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

108 PALESTRA 4/2010

Szklanka herbaty

Pisząc tych parę osobistych słów o śp. Redaktorze Stanisławie Mikke, chcę przywołać z pamięci szczegóły, które składają się na wyrywkowy, bardzo niepełny i subiektywny portret człowieka, którego bardzo lubiłem. Nie zamierzam tu pisać o Jego zaangażowaniu w sprawy wyjaśnienia i upamiętnienia zbrodni katyńskiej. Choć to im oddany był bez reszty, aż do tak tragicznego końca życia w Smoleńsku. Ale o tym niech piszą inni, którzy lepiej znali tę stronę Jego aktywności. Pragnę dać w tym miejscu obraz szefa czasopisma polskiej adwokatury, którego dane mi było znać przez prawie połowę swego życia.

Poznałem Go piętnaście lat temu, gdy będąc jeszcze studentem, złożyłem do redakcji tekst historyczny o ostatnich latach życia Juliusza Makarewicza w sowiec-kim Lwowie. Prawdę mówiąc, nie liczyłem nawet na to, że mój tekst zostanie w ogóle poddany recenzji, a tym bardziej że zostanie opublikowany. Byłem prze-konany, że gdy tylko redakcja zorientuje się, że tekst wyszedł spod pióra młodego studenta prawa (i to w dodatku studenta zgłaszającego się z ulicy, bez tzw. pleców), z miejsca trafi on do redakcyjnego kosza. Stało się jednak inaczej. Zapadła decyzja o publikacji. Zapewne przyczyniła się do tego walnie pasja historyczna Redaktora Mikke, który bardzo życzliwym okiem spoglądał na wszelkie materiały historyczne. A szczególnie na teksty kresowe. Wkrótce zostałem też zaproszony na Świętojerską do redakcji celem omówienia zmian w artykule i dokonania korekty tekstu. Był to rok 1995. Miałem już wtedy za sobą pierwszy kontakt z pewnym szacownym cza-sopismem prawniczym, którego redakcja zrobiła na mnie niezapomniane wrażenie. Ciemne pokoje wielkiego mieszkania z lat 30., ściany pokryte szarością dymu setek wypalonych papierosów, na regałach wysłużone roczniki „Demokratycznego Prze-glądu Prawniczego”. Duch historii się tam unosił. Całość jak z wystawy w Muzeum PRL. Identycznego widoku spodziewałem się w siedzibie „Palestry”. Jakże byłem zdziwiony, gdy okazało się, że na wyposażeniu redakcji nie ma ani jednego szkla-no-mahoniowego regału z lat 40. Bez zbędnych formalności zostałem zaproszony na herbatę do przyjemnego, jasnego gabinetu z wielkim oknem przez szczupłego, szpakowatego mężczyznę o charakterystycznym, ciepło-kpiącym uśmiechu. Tak zaczęła się moja znajomość ze Stanisławem Mikke.

Był niezwykle bezpośredni, nie stwarzał wokół siebie sztucznego dystansu. Nie miał żadnego nabożeństwa do swej osoby i był pozbawiony – tak przecież typo-

Page 110: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 109

wej dla naszego środowiska – pompy i celebry. „Palestra” – to była jego pasja, bez przerwy myślał o piśmie (zresztą myślał, będąc ciągle w biegu, o czym więcej niżej): nowe pomysły na teksty (także własne), nowi autorzy. Nowa okładka następnego numeru. Okładki były zresztą Jego oczkiem w głowie – był niespożyty w poszukiwa-niu projektantów dla kolejnych numerów, często sam wymyślał okładkę. Pamiętam, jak się oburzył, gdy zasugerowałem, że może warto by się zastanowić nad nudną prawniczą okładką, bez żadnych elementów graficznych, tylko z tytułami uczo-nych egzegez prawnych. Taki pomysł mu nie odpowiadał, chciał, żeby „Palestra” się wyróżniała, przykuwała uwagę. I to się udawało. W tym sensie miał typowo dziennikarską duszę. Bo i był chyba rasowym dziennikarzem (i taki fragment życia miał za sobą).

Miał cechę, która zjednywała Mu – i „Palestrze” – autorów, ale która zapew-ne niejednokrotnie była kłopotliwa dla pisma (w każdym razie dla jego objętości) – entuzjazm dla pomysłów na nowe teksty. Przy tym był to entuzjazm zupełnie niekłamany. Ile razy byłem świadkiem rozmów telefonicznych z różnymi autorami (i autorami in spe) „Palestry”: „Świetnie!”, „Fantastycznie!” „Pani mecenas, ależ to znakomity pomysł…”, „Bardzo ciekawe, koniecznie, oczywiście, niech pan pisze, będziemy drukowali!”. Ile razy sam zresztą słyszałem od niego te słowa. Zawsze mile łechtało to wybujałą próżność autorską, ale – jak mówię – Jego słowa były naprawdę szczere, to się po prostu czuło. Ta otwartość redaktorska miała niekiedy zgubne skutki, gdy pojawiały się osoby, które chciały ją wykorzystać. Pamiętam, że opowiadał mi parę razy, jak autorzy (niektórzy z tytułami naukowymi) wysyłali te same teksty na „zakładkę” – nie tylko do „Palestry”, ale też do innych czasopism. Ten entuzjazm dla autorów i nowych pomysłów nie oznaczał jednak taryfy ulgowej dla tekstów przyjmowanych do „Palestry” – teksty złe były zawsze bezlitośnie cięte. Pismo rozkwitło pod Jego okiem. Każdy, kto choć trochę zna „Palestrę” – obecną, i tą dawniejszą, wie jak daleką drogę przebyła od lat PRL-u (kiedy w zasadzie nie-wiele różniła się od innych czasopism prawniczych), przez pierwsze bardzo skrom-niutkie zeszyty w wolnej Polsce przez całe lata redakcji Stanisława Mikke.

Redaktor był bardzo oddany adwokaturze i sprawom adwokackim (choć za-czynał swoją karierę zawodową jako prokurator – z prokuratury odszedł jednak na początku lat 80.). Niejeden raz przedstawiałem mu jakiś pomysł na tekst, który krytycznie przedstawiałby rolę adwokata/obrońcy w postępowaniu karnym czy też ograniczał (de lege ferenda, oczywiście) uprawnienia adwokackie. Przerywał mi w pół słowa niemalże. „Panie Antoni! Panie Antoni! – absolutnie nie ma pan tutaj ra-cji...” – po czym następował długi i pełen żaru wywód, prezentujący cały wachlarz powodów, dla których takie stanowisko należałoby natychmiast i ostatecznie od-rzucić. Co, rzecz jasna, wcale nie zamykało ostatecznie drogi do publikacji takiego tekstu.

A pierwsze spotkanie na Świętojerskiej było tak podobne do bardzo wielu póź-niejszych. Trwały zazwyczaj niedługo. Ale zawsze miał chwilę czasu na rozmowę. Na anegdotę. Opowiadanie. O wszystkim: o Katyniu, o dawnych sprawach, które

Page 111: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

110 PALESTRA 4/2010

prowadził, będąc jeszcze w prokuraturze. W latach 80. był – co z dzisiejszej per-spektywy wygląda jak zły omen – w zespole prokuratorskim badającym przyczyny katastrofy lotowskiego Iła-62 „Kopernik”.

Szybko dopijał ze szklanki herbatę, siedząc nerwowo na krawędzi krzesła przy wielkim stole pod oknem, zawalonym książkami, zaproszeniami, papierami, i oza-lidami „Palestry”, sprawdzając jednocześnie ze trzy teksty. Spieszył się nieustannie. Miał na głowie nie tylko sprawy redakcyjne, telefony od autorów etc. Do redakcji wpadał na moment, żeby załatwić dziesięć spraw i zaraz z niej wybiec. Tak było i wtedy, gdy po pierwszych odwiedzinach Palestry zaproponował, że podrzuci mnie w kierunku centrum. Dziwne – ten moment mam do dziś w pamięci, odtwarzam go z fotograficzną dokładnością: jedziemy jego autem (miał wtedy czerwonego dużego fiata) przez plac Bankowy w kierunku Grzybowskiej. Był piękny, słoneczny dzień. Niezrozumiałe nurty pamięci, która błahe – wydawałoby się – obrazy zachowuje, a tyle innych zdarzeń wymazuje bezapelacyjnie. Plac Bankowy stanowił zresztą wę-złowy punkt Jego codziennego dnia, bo topografię życiową Redaktora wyznaczały cztery główne punkty na mapie Warszawy. Mieszkanie za Żelazną Bramą, redakcja na Świętojerskiej, kancelaria adwokacka i sądy. A między tymi czterema punktami dziesiątki innych na mapie Warszawy.

Nie pojedzie już tą trasą. Nie wpadnie do redakcji sprawdzić maili i zobaczyć świeżo wydrukowanych projektów okładek „Palestry”. A ja nie wpadnę już na Świę-tojerską na krótką rozmowę przy szklance pośpiesznie pitej herbaty.

Ostatni raz widziałem się z Redaktorem Mikke we wrześniu ubiegłego roku, właśnie wrócił z urlopu Tatrach. Akurat miałem przy sobie aparat fotograficzny i zaproponowałem, że zrobię parę zdjęć w redakcji. Skrzywił się, nie bardzo Mu się ten pomysł podobał. Po co? – zdawał się pytać.

Kto mógł pomyśleć, że będzie to nasze ostatnie spotkanie.

dr Antoni BojańczykUKSW

Page 112: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 111

Nie sposób wyrazić żalu i współczucia zwłaszcza dla Rodziny Pana Mecenasa, ale również dla całej redakcji Palestry.

[…]Bardzo źle się czuję z tym, że wybierałam się do Pana Mecenasa jeszcze przed

Świętami, ale nie mogłam się w środę dodzwonić, więc miałam odwiedzić go po Świętach i przynieść mu dwie książki, których jestem współautorką. Niestety mam teraz taki gorący okres, bo zdaję egzaminy w przewodzie doktorskim i wszystko odkładam na potem.

A przypominam sobie, jak Pan Mecenas opowiadał mi po dyżurze w kancelarii, że zawsze trzeba mieć czas dla ludzi, których się lubi, ceni, bo on doświadczył ta-kiego żalu w związku z tym, że nie spotkał się z kimś, nie pożegnał...

[…]

11 kwietnia 2010 r.Anna Błachnio-Parzych

adwokat, INP PAN

Page 113: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

112 PALESTRA 4/2010

Mecenas

W ponaddwudziestoletniej historii Agencji Wydawniczej MakPrint dane nam było pracować z różnymi ludźmi, ale bez wątpienia najbardziej niezwykłą osobą był Mece-nas. Człowiek pełen zaangażowania, bezgranicznie oddany sprawie Katynia. Przygoto-wując kolejne publikacje dotyczące wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat, niejedno-krotnie zastanawiałam się, skąd u tego człowieka tyle pasji i determinacji. Pamiętam, z jakim przejęciem opowiadał o swoich wizytach na nieludzkiej ziemi. Mam wrażenie, że walka o ocalenie od zapomnienia tamtych strasznych wydarzeń to była esencja jego życia. W swojej książce „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje pisał: „Wyjeż-dżając z Charkowa, Miednoje i Katynia, za każdym razem powtarzałem sobie: Nigdy więcej. Uwolnić się już od tego ciężaru […] W następnym roku jednak znów wracałem do Rosji”. Wiemy już, że po raz ostatni powrócił tam 10 kwietnia 2010 r.

Przez osiemnaście lat wspólnie „wydawaliśmy” „Palestrę”. Choć w proces edy-torski zaangażowanych jest wiele osób, Mecenas zawsze musiał mieć pieczę nad każdym, nawet najmniejszym szczegółem związanym z redakcją tekstu, opraco-waniem technicznym czy grafiką. Nie uznawał dróg na skróty, każdy detal musiał być perfekcyjnie dopracowany. „Palestra” to było oczko w głowie Mecenasa. Ile to razy podczas procesu edytorskiego nanosiliśmy wciąż nowe poprawki. Czasem zdanie lub dwa sprawiało, że pozycja była – jak mówimy – przełamywana. Ile to razy pędziliśmy na dworzec (na szczęście potem pojawiła się instytucja kurierów) z materiałami do korekty, bo Mecenasowi nawet na Jego wakacjach towarzyszyła „Palestra”. Przed drukiem zawsze musiał jeszcze publikację przejrzeć i nanieść osta-teczne zmiany. Czy było to uciążliwe? Nie do końca. Trzeba było znać Mecenasa, aby wiedzieć, że ta Jego pasja udzielała się wszystkim wokół. Jak nikt inny potrafił z tym swoim zniewalającym uśmiechem i wyrazem twarzy mówiącym: „to przecież najważniejsze na świecie” przekonać nas do swoich pomysłów. Ile to razy udosko-nalaliśmy okładkę, aż stawała się taka, jaką Mecenas sobie wymarzył. Ile to razy słyszałam: „Pani Mariolo! No rany boskie! Nie mamy czasu, ale musimy zdążyć” – i mimo tego braku czasu następowały kolejne poprawki. Pamiętam też sakramen-talne: „Pani Mariolo, i co tym razem Pani wymyśliła?”, kiedy spotykaliśmy się, aby omówić jakieś nowe przedsięwzięcia wydawnicze.

Jakie to smutne, że już nigdy nie usłyszę charakterystycznego, niepowtarzalnego: „Pani Mariolo”…

Page 114: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 113

Nieraz rozmawialiśmy o innych rzeczach niż „Palestra”. Dzieci – to był wspólny, ulubiony temat. Mamy córki w tym samym wieku. Obydwie urodziły się, gdy trwała nasza współpraca. To głównie one były przyczynkiem do rozważań i refleksji.

Pan Mecenas nie był po prostu klientem mojej firmy, był człowiekiem, który wniósł wiele w moje życie osobiste. Jestem typem osoby, która – jak mawiał – ma poczucie „sprawiedliwości pierwotnej”. To On wielokrotnie łagodził moje zapędy naprawy świata albo dochodzenia sprawiedliwości za wszelką cenę. Ostatnie dni sprzyjają refleksji – cieszę się, że dane mi było spotkać na mojej drodze takiego człowieka. Mądrego, uroczego i niezwykle prawego.

Ostatnie tygodnie były dla nas wspólnie bardzo pracowite. „Palestra” nr 3–4 mia-ła ukazać się tuż po obchodach katyńskich. Numer był więc właściwie zamknięty, kiedy swoim zwyczajem Mecenas poprosił nas o wydruk po ostatecznej korekcie, by „zabrać go do Katynia, rzucić na niego okiem”. W firmie śmialiśmy się, że znów będzie przełamanie, ale przecież: „no rany boskie! to ważne!”.

W związku z obchodami rocznicy mordu polskich oficerów ukazało się drugie wydanie książki „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Mecenas był z niej bardzo dumny i szczęśliwy, że tak pięknie wyszła. Jak nigdy, mieliśmy sporo prob-lemów z wytłoczeniem załączonej do tomu płyty CD, na której Jan Englert czyta fragmenty tekstu. Nie zdążyliśmy przekazać książek na pociąg, którym jechały Ro-dziny Katyńskie. Teraz myślę nawet, że może tak właśnie miało być. Otrzymaliśmy wreszcie płyty, „na piechotę” wkładaliśmy je do książek, aby zdążyć „na samolot”. Zdążyliśmy – udało się! W piątek, 9 kwietnia, o 15.00 przekazaliśmy Mecenasowi kilkaset książek, które miały polecieć z nim do Katynia. Odetchnęłam z ulgą, pomy-ślałam, parafrazując słowa Mecenasa, „Pani Mariolo, no rany boskie! Mamy to za sobą, wszyscy są zadowoleni, należy nam się świetny weekend za dzielność”.

Nie mogliśmy uwierzyć, gdy nadszedł ten „zasłużony” weekend…Nie możemy uwierzyć, gdy czytamy w książce dedykację, poświęconą Stryjowi

Mecenasa, który zginął w łagrze. Brzmi ona: Pamięci Stanisława Mikke.

Maria DakowskaAgencja Wydawnicza MakPrint

Page 115: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

114 PALESTRA 4/2010

Katyń to miejsce tragiczne dla naszego Narodu. Siedemdziesiąt lat temu w Ka-tyniu zginął kwiat inteligencji polskiej. Kto myślał, że siedemdziesiąta rocznica Zbrodni Katyńskiej okaże się dniem Tragedii Narodowej. Dnia 10 kwietnia 2010 w katastrofie lotniczej rządowej delegacji odszedł kwiat polskiej inteligencji. Katyń zabrał nam także Stanisława Mikke – wybitnego adwokata, redaktora naczelnego „Palestry”, Członka Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. […]

Był mocno zaangażowany w działalność samorządu zawodowego. Niemalże od początku wykonywania zawodu Stanisław Mikke pełnił różnego rodzaju funk-cje: był sędzią Sądu Dyscyplinarnego, członkiem Komisji Informacyjno-Prasowej i rzecznikiem prasowym NRA, zastępcą przewodniczącego Komisji Prasowej ds. „Biuletynu ORA”, przewodniczącym Komisji ds. Etyki i Wykonywania Zawodu ORA w Warszawie, członkiem Rady Naukowej Ośrodka Badawczego Adwokatury im. Witolda Bayera. W 2008 roku był inicjatorem i współtwórcą wystawy i albumu „Ad-wokaci polscy Ojczyźnie”. Za swoją wybitną działalność dla Adwokatury w 1995 roku odznaczony medalem Adwokatura Zasłużonym. […]

Stanisław Mikke był nie tylko wybitnym publicystą, ale również doskonałym mówcą. Prowadził wykłady w ramach szkolenia zawodowego adwokatów oraz w ramach szkolenia aplikantów adwokackich. Wchodził w skład wielu komisji eg-zaminacyjnych i sądów konkursowych. […]

O sprawach Katynia pamiętał zawsze i wszędzie. To z Jego inicjatywy Nadzwy-czajny Krajowy Zjazd Adwokatury podjął uchwałę nr 5 dla uczczenia siedemdzie-siątej rocznicy Zbrodni Katyńskiej.

Był człowiekiem prawym, kierującym się w swoim życiu normami etycznymi i dobrem ukochanej Adwokatury. Był także miłym, życzliwym, lubianym przez wszystkich kolegą.

Jego śmierć jest wielką stratą dla Adwokatury.Rafał Dębowski

adwokat

Page 116: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 115

Bez togi

Śmierć nie jest ani czymś racjonalnym, ani czymś nieracjonalnym. Ona po prostu jest. Jest i basta! A już z pewnością nie jest czymś nieoczekiwanym. Przeciwnie! Jeśli oczekiwaniem jest wypatrywanie czegoś, co ma się wydarzyć w przyszłości, jest naj-bardziej oczekiwana ze wszystkiego na tym świecie. Bo nadejdzie na pewno i nie ma dla niej żadnej alternatywy. Nie jest też ani niczym metafizycznym, ani już tym bardziej niczym mistycznym. Bo w swej ziemskiej istocie jest najbardziej fizyczna ze wszelkich ziemskich wydarzeń. A dopisywanie do niej różnych metafizycznych, czy tym bardziej symbolicznych interpretacji jest już grzechem pychy. Bo po prostu Najwyższy powołuje nas przed swoje oblicze, kiedy zechce, i dywagowanie, dla-czego zechciał zrobić to w określonym czasie i określonym miejscu jest po prostu groteskową próbą zawłaszczania sobie funkcji Jego rzecznika prasowego. A On rzeczników prasowych nie potrzebuje. Pod Smoleńskiem spadł na ziemię samolot. Było w nim wielu ludzi. Zginęli. Bo tak On chciał. I basta! To kończy dyskusję, dla-czego właśnie ci, dlaczego w tym miejscu i w tym czasie. I ani myślę tego robić.

Był wśród Nich Pan Mecenas Stanisław Mikke, Redaktor Naczelny „Palestry”, mój felietonowy sąsiad z jej łamów. Straciłem sąsiada. Dobrego sąsiada. Dobrego, ciepłego Człowieka. To on przed laty „wyczarterował” mnie do „palestrzańskich” felietonów. Ot, po prostu zadzwonił i spytał, czy podjąłbym się tego zadania.

Nie będę tu, w modnym obecnie stylu, „nawijał, iż znaliśmy się od wielu lat, byliśmy w bliskich stosunkach” itp. Spotkaliśmy się przy różnych okazjach, może kilkanaście razy. Będę jednak zawsze wspominał te spotkania. Jak każde spotkania z dobrym, ciepłym emocjonalnie Człowiekiem, od których obecny świat niestety się nie roi. I dlatego takie spotkania będzie się na zawsze skrywać w pamięci, choć nawet nie będziemy pamiętać, o czym rozmawialiśmy. Emanujące dobro i ciepło pamięta się długo, tylko dlatego, że było dobrem i ciepłem.

Powiem szczerze, to nie czas na drobne kurtuazyjne kłamstewka – nawet Mu trochę zazdrościłem. A to przecież nieładne uczucie. Ot zazdrościłem, jak to sąsiad sąsiadowi. Nawet dobremu sąsiadowi – bardziej zielonego trawnika w ogrodzie, nowego samochodu na podjeździe. Ja zazdrościłem Mu nie tylko pisarskiego ta-lentu, ale zwłaszcza erudycji. Głębokiej erudycji. Jeśli miałbym wskazać człowie-ka, który „wszystko przeczytał”, wskazałbym właśnie Jego. Ba, nie tylko przeczytał, ale potrafił zrobić z tego użytek. Najlepszy, jaki można było zrobić. Jak chociażby

Page 117: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

116 PALESTRA 4/2010

w swym przedostatnim felietonie w „Palestrze” pod znamienitym tytułem „Jak prze-trwać”. I tu już chciałem palnąć głupstwo i napisać „pod symbolicznym”. Ale widać Pan Redaktor Naczelny karcąco zerknął na mnie z tego, choć drugiego świata. Bo Mecenas Stanisław Mikke, mimo że nie żyje, trwa i przetrwa na pewno. Przetrwa w skutkach swych działań i czynów. W pamięci tych, których skutki tych działań i czy-nów tyczyły. Bo przekazał im wszystkim to, co miał najcenniejszego, iskierkę swego dobra i ciepła. I to stworzy w nich coś normalnego. I to, inaczej niż pisał cytowany w motcie do felietonu o przetrwaniu Ben Sherwood, nie jest jedynie przerywnikiem między kolejnymi etapami chaosu i zamieszania.

prof. dr hab. Marian Filar

Page 118: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 117

Z ks. abp. Józefem Kowalczykiem – Nuncjuszem Apostolskim i ks. Witoldem Adamczewskim - Otwarcie Wystawy „Adwokaci Polscy Ojczyźnie:”, wrzesień 2008 r.

Na Krajowym Zjeździe Adwokatury w 2007 r.

Page 119: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

118 PALESTRA 4/2010

Człowiek wielkiego formatu

Mimo że znałem Stanisława Mikke tylko kilkanaście lat, a więc znacznie kró-cej niż wielu wspominających go koleżanek i kolegów, mogę o Nim bez wahania powiedzieć, że był człowiekiem wielkiego formatu. Przede wszystkim był znako-mitym prawnikiem, o czym mogłem się przekonać na podstawie rozmów z Nim, na podstawie naszych kontaktów w ramach Kolegium Redakcyjnego „Palestry”, jak również w okresie naszej oficjalnej współpracy, kiedy godnie pełnił On funk-cję sędziego Trybunału Stanu, któremu wówczas z urzędu przewodniczyłem. Był wybitnym adwokatem. Nie miałem nigdy okazji zetknąć się z Nim na sali sądowej, ale wiem to z opinii osób wykonujących różne zawody prawnicze i stykających się z nim na polu zawodowym. Podziwiałem jego zdolności organizacyjne, które wykazywał jako redaktor naczelny „Palestry”. Funkcji tej poświęcał wiele swego czasu i uwagi, wykazując przy tym wiele taktu w stosunkach z autorami publikacji i odwagi w budowaniu kształtu tego pisma, utrzymując nie tylko jego wysoki po-ziom merytoryczny, ale również wykorzystując swój talent i pomysłowość, także zdolność inspirowania innych – dla nadania „Palestrze” formy zewnętrznej, którą niezmiennie podziwiałem.

Ale to co dotąd o Nim napisałem dalece nie wyczerpuje opisu tej wybitnej po-staci. Jest przecież wielu znakomitych adwokatów i utalentowanych organizatorów działalności redaktorsko-wydawniczej. Stanisław Mikke wzbudzał jednak podziw i uznanie przez swoje cechy wykraczające poza to, co ceni się w życiu zawodowym prawnika. Miał ogromną wiedzę historyczną i literacką i wspaniale z niej korzystał w swoich publikacjach, pisanych znakomitym stylem, godzącym precyzję narracji z nutą emocji, gdy chodziło o sprawy mocno Jego i nas poruszające. Nie mogę nie wspomnieć też o Jego uwrażliwieniu na sprawy etyczne, zarówno w sensie etyki zawodowej jak i etyki rozumianej generalnie. Nie było więc przypadkiem, że działał w ramach Komisji Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej i, że był wieloletnim członkiem Komisji Bioetycznej przy Instytucie Kardiologii w Aninie. Ta wrażliwość na sprawy etyczne przejawiała się zresztą również w kontaktach prywatnych, w roz-mowach na różne tematy, takie jak np. funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, działalność mediów czy też wydarzenia w świecie polityki.

Na końcu tych wspomnieniowych refleksji, chciałbym napisać kilka słów o spra-wie, której poświęcił On dużą cząstkę swojego życia, czyli sprawie zbrodni ka-

Page 120: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 119

tyńskiej. Stanisław Mikke chciał pokazania całej prawdy o niej i starał się o to nie szczędząc swych sił i zdolności. Jego zaangażowanie nie ograniczało się jednak do pisania o zbrodni katyńskiej, chociaż nie sposób nie zauważyć, że czynił to znako-micie. Brał też udział w ekshumacjach ofiar w miejscach kaźni i współorganizował uroczystości dla uczczenia ofiar tej zbrodni. W drodze na taką uroczystość zginął tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem.

Pisząc to wspomnienie, uświadomiłem sobie, że ludzi tego formatu co Stanisław Mikke spotkałem w moim życiu niewielu. Tym większy jest mój żal po jego przed-wczesnej śmierci.

prof. dr hab Lech GardockiPierwszy Prezes Sądu Najwyższego

Page 121: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

120 PALESTRA 4/2010

Katastrofa smoleńska zabrała nam adwokata Stanisława Mikke – dla wielu po prostu Staszka.

Poznaliśmy się w Gdańsku w 1997 r. na obchodach 50-lecia naszej Izby. Wtedy trochę rozmawialiśmy, a raczej ja mówiłem, a On słuchał. Zawsze był ciekawy tego, co mówią inni. Sam co najwyżej umiejętnie kierował rozmowę na interesujące Go tematy.

Początkowo kontaktowaliśmy się rzadko, a pretekstem był na ogół jakiś numer „Palestry” i chęć wymiany poglądów na temat zamieszczonego tam tekstu. Ostat-nio nasze kontakty stały się częstsze – chyba mnie trochę polubił, bo to On coraz częściej mówił, a ja z zaciekawieniem słuchałem. Opowiadał o Katyniu, wspominał pierwsze ekshumacje, opowiadał o swoich planach wydawniczych, o kolejnych wystawach, które przygotowywał. W to wszystko, co robił, angażował się bez resz-ty i chyba tylko dlatego tak wiele spraw potrafił doprowadzić do końca. Często wspominał też swoją Rodzinę i nie mógł się doczekać, kiedy znowu będzie mógł z bliskimi pojechać na półwysep Helski.

Staszkowi zawsze na sercu leżały sprawy Adwokatury i to tej pisanej przez duże „A”. Nie mógł się pogodzić z podziałami w adwokaturze, nie chciał zaakceptować różnicy zdań pomiędzy tzw. dużymi izbami i tymi trochę mniejszymi. Za wszelką cenę dążył do zachowania jedności i odrębności adwokatury. Ostatni raz rozma-wialiśmy w Cedzynie na posiedzeniu Naczelnej Rady Adwokackiej pod koniec mar-ca. Namówiłem Go wtedy do udziału w pracach zespołu powołanego do rozmów z Ministerstwem Sprawiedliwości o zmianach w prawie o adwokaturze. Zgodził się bez wahania, bo zdawał sobie sprawę, jak to jest ważne i że nie można tego odkła-dać. Był niezwykle skromny, pracowity i koleżeński.

Gdy dotarła do nas wiadomość o katastrofie, natychmiast do Niego zadzwo-niłem, bo obawiałem się, że może tam być. Usłyszałem komunikat po rosyjsku, że abonent jest niedostępny. Ucieszyłem się, bo skoro był zalogowany w sieci rosyjskiej, to znaczy, że już tam jest na miejscu i idąc na uroczystości, pewnie wyłączył telefon. Po godzinie dotarła do nas tragiczna wiadomość, że Staszek również zginął.

Page 122: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 121

Staszku, po katastrofie któryś z moich kolegów poprosił mnie, abym powiedział coś o Tobie. Powiedziałem tylko, że byłeś Dobrym Człowiekiem. Nie powiedziałem nic więcej, bo wiedziałem, że czułbyś się nieswojo, byłbyś zażenowany, nie lubiłeś przecież, jak się o Tobie mówi.

Dla Katynia żyłeś i Katyń nam Ciebie zabrał.Żegnaj Staszku.

20 kwietnia 2010 r. Jerzy Glancadwokat, Dziekan ORA w Gdańsku

Page 123: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

122 PALESTRA 4/2010

Pragnę na ręce kolegium redakcyjnego złożyć wyrazy serdecznego współczucia z powodu tragicznej śmierci Pana Stanisława Mikke. Takie same proszę przekazać rodzinie, której co prawda nie znam, ale łączę się z ich bólem i żalem po stracie tak wspaniałego człowieka.

Pana Stanisława poznałem w 2003 roku podczas podróży na Ukrainę. Jechaliśmy wówczas autokarami na otwarcie cmentarza w nieistniejącej już wsi Borszczówka. Tam pochowany jest mój ojciec i siostra. W czasie tego przejazdu miałem okazję z Nim rozmawiać o tragicznych przeżyciach moich bliskich w dniu 3 marca 1943 r. Niedługo po tym Pan Mikke zapisał te wspomnienia na podstawie dokumentów i moich relacji w swoim czasopiśmie w numerze 11–12 z 2003 r. (W szczerym, krwawym polu). Po uroczystościach, gdy w nocy przyjechaliśmy do Warszawy, oka-zał się dla mnie i małżonki bardzo pomocny, gdy trochę bezradni musieliśmy zna-leźć jakiś hotel (pociąg na Wybrzeże mieliśmy dopiero rano). Zaproponował nie-drogi hotel, a następnie ściągnął telefonicznie taksówkę. Taki drobiazg, ale utkwił nam w pamięci. Pan Mikke dał się poznać jako miły, wręcz opiekuńczy dla nas człowiek.

Także ciężką stratą jest osoba p. Przewoźnika. Pamiętam Go, gdy żegnał nas w autokarach na Ukrainę a w następnym dniu na cmentarzu w Borszczówce wy-głaszał przemówienie.

Zadziwiający jest ten Boski plan, aby zabierać do siebie tak wspaniałych ludzi – przedwcześnie.

Z wyrazami żalu i współczucia,Aleksander Gruszecki

Page 124: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 123

Smutno wszystkim na Ukrainie po tragedii pod Smoleńskiem. Nie wiedziałam, że w składzie delegacji byli adwokat Stanisław Mikke i pani Prezes NRA Joanna Agacka-Indecka. Jak unieść tę tragedię?

Stasia znałam od roku 1998, a Panią Prezes od roku 2007. Byliśmy kolegami i przyjaciółmi ze Staszkiem. Poznaliśmy się w Kijowie na seminarium adwokackim, a potem spotykaliśmy się kilkakrotnie w Warszawie. Rozmawialiśmy o problemach adwokatury polskiej i ukraińskiej, ale też o współpracy znakomitego czasopisma „Palestra”, tak świetnie redagowanego przez Staszka, z naszym skromnym pismem adwokackim w Kijowie „Adwokat”.

Teraz smutek i żal. Będę się modlić za Ich dusze.Moje wyrazy współczucia dla wszystkich adwokatów w Polsce.

Katerina Gutarinaadwokat, Kijów, Ukraina

Page 125: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

124 PALESTRA 4/2010

Adwokata Stanisława Mikke znałem od czasu, gdy zacząłem praktykę adwoka-cką w początku lat 80. Bliżej poznałem Go, gdy w roku 1995 zostałem wybrany członkiem Prezydium Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Stasio był już powszechnie znanym działaczem samorządowym, a także cieszącym się szacun-kiem adwokatem-karnistą. Przysłuchiwałem się Jego wypowiedziom, zawsze po-danym pięknym, literackim językiem, znakomicie uzasadnionym merytorycznie. Bliżej poznaliśmy się, gdy prawie przez dwie kadencje pełniłem funkcję wicepre-zesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Spotykaliśmy się najczęściej na posiedzeniach Prezydium NRA bądź w Jego gabinecie redaktora naczelnego „Palestry”, do które-go zawsze mnie usilnie zapraszał. Gdy miał chwilę wolnego czasu, o co, niestety, było bardzo trudno, opowiadał mi o przygotowywanym właśnie kolejnym numerze „Palestry”, pokazywał zdjęcia, cieszył się z każdego nadesłanego ciekawego mate-riału.

Pamiętam nasz wspólny wyjazd przed laty do Bratysławy na zjazd adwokatury słowackiej, gdzie mieliśmy reprezentować Naczelną Radę Adwokacką. Gospoda-rze, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, przewidzieli dla nas specjalny pro-gram pobytu, składający się głównie ze zwiedzania miasta i towarzyskich spotkań, a udział w Zjeździe ograniczając do jego otwarcia. Wtedy Stasio zaprotestował, mówiąc, że nie przyjechaliśmy dla przyjemności i będziemy przysłuchiwać się ob-radom. Uczestniczyliśmy w nich przez cały dzień, a potem wieczorem w pokoju hotelowym mieliśmy ze Stasiem długą rozmowę przy lampce czerwonego wina. Zobaczyłem w Nim wtedy świetnego kompana, gawędziarza, dowcipnego człowie-ka, który ze swadą, humorem opowiadał o swoim życiu, nauce, studiach, pozna-nych ludziach. Często potem wracaliśmy do tej rozmowy.

Ostatni raz widziałem Go w marcu tego roku na Nadzwyczajnym Zjeździe Ad-wokatury. Minęliśmy się w drzwiach do sali obrad, zamieniwszy kilka słów. Szkoda, że nie zatrzymałem się przy Nim wtedy choć na kilka chwil dłużej.

Wojciech HermelińskiSędzia Trybunału Konstytucyjnego

Page 126: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 125

Drogiemu Patronowi Mecenasowi Stanisławowi Mikke

Człowiek żyje tak długo, dopóki trwa pamięć o nim

Z wielkim niedowierzaniem, niezgodą, bólem odebrałam wiadomość o sobot-niej katastrofie. Wiadomość tak straszną, że aż postrzeganą przeze mnie jako nie-realną. Mimo że plany Patrona były mi znane z czwartkowego spotkania z Nim, w odruchu serca próbowałam dodzwonić się do Niego, mając nadzieję, iż z jakichś irracjonalnych przyczyn nie wsiadł do samolotu. Niestety, telefon milczał...

Odczuwam przytłaczający żal i smutek za człowiekiem, który:§ 1 był prawdziwym Mistrzem, niedoścignionym wzorem adwokata,§ 2 uwrażliwiał mnie na delikatną materię etyki zawodowej,§ 3 otoczył wspaniałą opieką patronacką, zawsze znajdując czas na spotkanie,

które było prawdziwą przyjemnością i ucztą intelektualną,... § Ponadto był człowiekiem ciepłym, życzliwym, uśmiechniętym, dobrym,

a przy tym wszystkim – skromnym.Taki będzie żył wiecznie w mej pamięci.

Anna Hołowaczykaplikantka adwokata Stanisława Mikke

Page 127: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

126 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Stanisławie Mikke

Stanisław Mikke. Mało kto wie, bo On nie był politykiem, ale był wiceprzewodni-czącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. On już w latach 90. zajmował się Katyniem i mordem w Katyniu. Napisał o tym kilka książek. To była Jego pasja. Równocześnie był wyśmienitym adwokatem, redaktorem naczelnym pisma „Pale-stra”. Ma wspaniałą rodzinę. Pamiętam nawet, jak zakładał tę rodzinę, bo byliśmy zawsze zaprzyjaźnieni.

Ryszard Kaliszadwokat, poseł

Wypowiedź wygłoszona w programie telewizyjnym„Tomasz Lis na żywo” w dniu 12 kwietnia 2010,

publikujemy za zgodą Autora

Page 128: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 127

Zwyczajnie nadzwyczajny dobry człowiek

Katyń, Charków, Miednoje. Miejsca dalekie a tragicznie bliskie. Nie tylko dla tych, których bliscy tam spoczywa-ją, ale dla każdego Polaka.

S. Mikke, „Zbrodnia”, Palestra 4/2000

Drogi Panie Mecenasie, Żadne słowa nie są w stanie oddać uczucia niedowierzania, żalu i smutku, gdy

dowiedziałem się o katastrofie samolotu prezydenckiego, na którego pokładzie Pan się znajdował. Gdy przychodzi ten moment wspomnienia, rozumiem, jak niedo-skonałe są słowa skonfrontowane z walorami i zaletami, które Pan uosabiał. Pisząc poniższe wspomnienie, świadom jestem tej niedoskonałości. Wierzę, że osobista forma listu może spełnić w tym zakresie funkcję rekompensującą.

Pamiętam doskonale okoliczności naszego poznania się w 2000 r. w czasie wi-zyty delegacji Naczelnej Rady Adwokackiej na czele z jej ówczesnym Prezesem Mecenasem Czesławem Jaworskim w Trybunale Sprawiedliwości Wspólnot Euro-pejskich w Luksemburgu. Odbywałem wówczas staż w gabinecie sędziego brytyj-skiego i miałem zaszczyt pomagać w trakcie wizyty polskiej delegacji. Pamiętam, że pod koniec pobytu w Trybunale podszedł Pan do mnie i zaprosił na łamy „Palestry”. Rozmawialiśmy wtedy bardzo długo o tym, jak ważne jest, aby miesięcznik ad-wokatury polskiej otworzył się na nadchodzące prawo europejskie i orzecznictwo sądów unijnych. Pan tę potrzebę rozumiał i widział na długo przed innymi. Jestem dumny, że ułamek tej swojej wielkiej wizji powierzył Pan do realizacji młodemu doktorantowi i aplikantowi, który wówczas poszukiwał dopiero swojej drogi zawo-dowej i stawiał na niej pierwsze kroki. Wówczas nie mogłem jeszcze przypuszczać, że zaczynała się moja wielka przygoda z „Palestrą”, która trwa aż do dnia dzisiejsze-go i jest powodem do wielkiej satysfakcji.

Także w trakcie pobytu w Luksemburgu w czasie jednego ze spotkań z sędzia-mi najwyższego europejskiego sądu zaprezentował Pan specjalne wydanie Palestry 4/2000 z okładką „Adwokaci ofiary Katynia”. Mówił Pan z taką pasją, że poruszył ludzi, którzy o Katyniu słyszeli albo mało, albo wcale. Sam tego doświadczyłem, gdy kilka miesięcy później w Krakowie z sędzią Trybunału Davidem Edwardem zwiedzaliśmy Kraków. Gdyby nie Pańskie słowa i poczucie misji, sędzia Edward ni-gdy nie zwróciłby uwagi na krakowską wystawę o ofiarach Katynia. Później gorąco namawiał mnie Pan, aby o tym doświadczeniu i przeżyciu napisać w „Palestrze”, co było dla Pana tak istotne z perspektywy Pańskiej walki o prawdę na temat losu polskich adwokatów. Dzisiaj więc jest tym bardziej trudno mi zrozumieć wyroki Opatrzności, gdy po 70 latach od zbrodni katyńskiej Pan stał się kolejnym przedsta-

Page 129: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

128 PALESTRA 4/2010

wicielem polskiej palestry, który w drodze do Katynia spotkał swoje przeznaczenie. Jakże więc okrutnie prorocze okazują się dzisiaj Pańskie słowa o bliskości Katynia.

Ze wszystkich jednak naszych spotkań i rozmów najbardziej utkwiła mi wzru-szająca chwila, gdy podczas pobytu w Naczelnej Radzie Adwokackiej przyszedł Pan do mnie z numerem 7–8/2000 „Palestry” i z wielkim entuzjazmem pokazywał zapowiedź tekstu, który miał się ukazać w numerze 9–10/2000. Tak wielka apro-bata, życzliwość i zachęta do pracy ze strony osoby, która jest autorytetem, była czymś nieocenionym i wspaniałym. Nigdy tego nie zapomnę. Do dzisiaj „Palestra” numer 9–10/2000 zajmuje szczególne miejsce w mojej bibliotece i tak na zawsze pozostanie.

Jestem dumny, że mogłem pisać dla „Pana Palestry”. Pod Pana kuratelą dojrze-wałem jako autor, a każdy opublikowany na łamach „Palestry” tekst zajmuje szcze-gólne miejsce w moim dorobku naukowym. W świecie zdominowanym przez tani poklask, pseudoartykuły i analizy, „Palestra” stała się niedościgłym wzorem połącze-nia tych wszystkich problemów, które nurtują dzisiejszego prawnika i których świa-domość powinna wyznaczać standard intelektualny prawnika-humanisty, którym Pan był w każdym calu. Wyczuwał Pan w sposób doskonały zmieniające się trendy i potrzebę zmian, a jednocześnie był Pan tak wspaniale wierny pewnym funda-mentalnym wartościom, które powinny być wyjęte poza nawias doraźnej dyskusji i spór. W konsekwencji Pańska ukochana „Palestra” była tak doskonale nowocze-śnie staroświecka. Po 10 latach naszej współpracy mogę Pana zapewnić, że żaden tekst napisany dla „Palestry” w przyszłości nie będzie już taki sam z prostego po-wodu: nie przejdzie Pańskiej wnikliwej i bacznej lektury redaktorskiej. Każdy tekst będzie uboższy o ten szczególny „redaktorski szlif”. To wszystko powoduje, że jest mi teraz niewypowiedzianie przykro, że nie mogę wręczyć Panu Mecenasowi roz-prawy habilitacyjnej, która stanowi wyraz poglądów i filozofii prawa europejskiego, które rodziły się i krzepły pod Pana czujnym i fachowym okiem. Musi Pan o tym wszystkim pamiętać, gdy spogląda w dół.

Panie Mecenasie! Szczęśliwym jest człowiek, który może korzystać z mądrości i życzliwości osób,

które spotyka na swojej drodze życiowej. Jestem ogromnie wdzięczny losowi, że na swojej drodze mogłem spotkać Pana. Zachowuję w pamięci dobre wzory, wartości i postawy, które Pan reprezentował. Rozumiem je jako zadane mi przez Pana do realizacji dzień po dniu w świecie, który często ludzi takich jak Pan nie docenia. Wierzę, że ta pamięć pozwoli choć trochę zapełnić pustkę, którą Pan po sobie zostawił.

Na zawsze zachowam Pana w sercu.

dr Tomasz Tadeusz Koncewiczadwokat, adiunkt UG

Page 130: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 129

«Спи, храбрый…»

Смоленская катастрофа еще раз показала, как мир устал от российской неадекватности. Нормальная человеческая реакция, неподдельная скорбь, траур и сочувствие россиян стали отдельной темой для комментариев и по-литическим фактом в Европе. Как же нам должно быть стыдно, если ждут от нас одних гадостей.

Но не только Европу удивляет реакция властей РФ. Нам самим тоже не стыдно за них. Впервые за долгие годы.

В России много думают и пишут об этой трагедии. Ее масштаб, коннота-ции и символика потрясли и вызвали искреннее участие у большинства моих соотечественников, от шока мы будем отходить долго. И это потрясение, эта последняя польская гекатомба уже имеет свой глубокий и, не побоюсь ска-зать, положительный след – люди будто пришли в себя, вспомнили о главном, заговорили о смыслах. Многое изменилось, и не только в риторике. Как и в самой Польше, у нас искреннее сострадание и подлинный траур смыли ци-низм, обрушили наносные барьеры и претензии. Обнажилось чувство родс-тва и корневой близости, общности судьбы.

Из текста Натальи Геворкян «Они благодарны, когда за нас не стыдно» в блоге на Slon.ru (http://www.slon.ru/blogs/gevorkan/post/353948/): «Робкая на-дежда, что Россия ментально и эмоционально становится другой, возникшая когда-то в 90-е и совершенно похеренная за годы правления Путина, вдруг вернулась вместе со слезами и горем, которые вдавили нас с поляками снова в эту смоленскую землю, политую общей кровью. Нас сегодняшних странным образом притянули к тем, давно ушедшим не по своей воле. Чекиста Путина навсегда приковало к жертвам чекистов в Катыни это крушение самолета с польской элитой, спешившей преклонить голову на месте страшного престу-пления, не забытого за 70 лет. Странный поворот судьбы: Путин навсегда окажется связан с Катынью. Он, сопротивляющийся открытию документов по событию семидесятилетней давности, возглавил комиссию, которая при-звана расследовать события, ставшие, в сущности, следствием той трагедии. Как окрик истории, как мистическое напоминание, как требование отложен-ного на десятилетия покаяния, как жертвоприношение, после которого жить, как жили, и врать, как врали, больше, кажется, невозможно...»

Page 131: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

130 PALESTRA 4/2010

Впервые в моей жизни в авиакатастрофе, несмотря на их ужасающее ко-личество в России в последние годы, погиб человек, которого я знала – Ста-нислав Микке…

* * *

- Я в Сыктывкаре, мама, все в порядке! В Сык-тыв-ка-же!.. Где это? Мама, это в России!..

Станислав Микке громко кричал в трубку своего мобильного телефона. Под общий хохот он ласково учил маму произносить это невозможное для польского уха название столицы Коми, громко и медленно повторяя по сло-гам раз пять: «Сык-тыв-кар».

А в Усть-Сысольске (прежнее название Сыктывкара), столице края ссылок и лагерей, стояла золотая осень. Прямо в глаза светило и быстро садилось яркое солнце. Мы ждали московский рейс и своих коллег из Москвы, Крас-нодара и Перми, которые летели на нем, чтобы на одном автобусе ехать в гостиницу.

Мы – это мемориальцы (члены и научные сотрудники общества «Мемори-ал») из разных городов России, а также наши немецкие партнеры из Фонда Конрада Аденауэра и Генерального консульства Республики Польша в Санкт-Петербурге (Коми входит в петербургский консульский округ – Северо-За-пад РФ). 9 сентября 2003 года мы прилетели в Сыктывкар из Петербурга проводить 2-й международный симпозиум «Мир после Гулага: реабилитация и культура памяти». Польшу на нем представляли атташе по культуре д-р Хе-роним Граля, председатель Общества Боровичан Роман Бар и заместитель председателя Совета Охраны Памяти Борьбы и Мученичества Станислав Микке.

Микке я видела впервые. На фоне бравады и шуток своих шумных сооте-чественников - аковца и старого зека Бара и светского льва Грали он как-то особенно выделялся своей строгой сдержанностью. И когда уже в гостинице мы пили привезенную Баром «Зубровку» и закусывали его невероятно вкус-ными гданьскими кабаносами, Микке с нами не было. Вероятно, ему нужно было сосредоточиться.

Все польские доклады были заранее переведены на русский и отредакти-рованы в польской дипмиссии в Петербурге. Старик Бар увесил зал картами и таблицами, пускал фотографии по залу, говорил не по написанному тек-сту, совершенно не стеснялся своего русского, весело отвечал на вопросы студентов и в конце, как мне помнится сегодня, единственный из всех до-кладчиков сорвал аплодисменты.

Доклад Микке «О значении эксгумации и могил для памяти Жертв» был поставлен на второй день симпозиума, 11 сентября. Никто из нас не знал, что это был день его рождения. Станислав, известный адвокат, консультант Кесьлёвского, государственный чиновник, главный редактор журнала поль-

Page 132: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 131

ской адвокатуры, почему-то совершенно по-студенчески, по-детски даже ужасно волновался. Попросил посмотреть текст – нет ли ошибок, все ли правильно по-русски. Ошибок не было, как могла старалась его успокоить. Наконец, он попросил, чтобы я вместо него прочитала текст. Но ведь тогда не будет обсуждения, пыталась возражать я. К тому же мне нашу выставку о ленинградских диссидентах, находившихся в Коми в лагерях и ссылках, которую открывали в этот день в Национальном музее Коми, монтировать нужно было как раз во время его доклада… Но Микке очень просил.

Его текст не был по сути научным докладом (http://www.cogita.ru/analitka/pamyati-stanislava-mikke). Это было обращение, воззвание, эмоциональное и насыщенное поэзией. Осмысляя свой опыт участия в раскопках и эксгума-циях в Катыни, Медном и Харькове в 1991-1994 годах и взяв в союзники Грасса, Герберта и Тайцы, Микке призывал нас отдать должное памяти жертв и обустроить их могилы. Чтобы не было стыдно - «Пусть мертвые доверяют живым».

Для автора было важно, не только не потерять, не исказить ни одного сло-ва неверным акцентом при произношении. Скорее всего, он стеснялся этой прямой дидактики. Читать самому такой миссионерский текст ему было вдвойне неловко. Но часто бывая в России, Микке знал, насколько его при-зыв тут актуален.

Можно говорить о специфической польской политике памяти или даже о «политике смерти» (Cezary Michalski), но вы не представляете себе, как для «Мемориала» важна эта польская память в России. Память о жертвах Гулага и особая польская забота о Некрополе террора. Если бы не регулярные поль-ские напоминания, если бы не наша совместная работа над памятью, усилия «Мемориала» были бы окончательно маргинализированы.

Нет, у нас точно любят мертвых больше, чем живых, а человечество боль-ше, чем родственников. Но, несмотря на воспетую главным поэтом в 1830 русскую «любовь к отеческим гробам», в которой якобы обретает сердце пищу, мы можем строить родильные дома и автостоянки на местах массо-вых захоронений жертв Гулага. Или красного террора, как это случилось, к примеру, в Петропавловской крепости в декабре прошлого года. И ника-кие вопли историков и писателей, как правило, не помогают.

До сих пор в России статус государственных мемориальных комплексов имеют лишь Катынь и Медное. Все остальные кладбища – частные инициати-вы с сомнительным «общественным» статусом. Места массовых расстрелов по-прежнему являются у нас государственной тайной. Не то что бы они не окультурены, они не все известны, найдены и обозначены.

Мы, к стыду своему, не знаем, сколько наших людей расстреляно в той же Катыни в период Большого террора – то ли 6,5, то ли 8 тысяч… Мы не можем предъявить такой же поименный список жертв на своей, российской части даже этих кладбищ.

Page 133: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

132 PALESTRA 4/2010

Мало того, в той же Республике Коми или в Сибири лагерные кладбища и погосты спецпоселков местные жители сегодня называют «польскими». Просто потому что кроме польских, да еще литовских крестов здесь нет дру-гих памятных знаков.

Но как бы мы не сопротивлялись, мы постепенно усваиваем эти польские и литовские уроки.

Станислав Микке добился своего - меня его текст задел за живое. Когда я его читала 11 сентября 2003 в самой большой аудитории Коми Республи-канской Академии Государственной Службы и Управления, я его чувство-вала кожей, он пробирал до мурашек. Правда, не ожидала я в себе такого волнения…

Когда мы летели обратно в Петербург, он позвал меня – второе место рядом с ним было свободным. Вручил мне свою книгу «Спи, храбрый» для нашей библиотеки. Эта книга издана на русском в Варшаве в 2001.

Говорили о детях. Сказал, что у них с женой долго не было детей, и вдруг, когда ему было уже далеко за сорок, появилась девочка. И теперь «каждый день с нею – счастье и бесконечная радость».

Этой девочке сейчас должно быть около пятнадцати лет. Я не знаю, как ее зовут, но я хочу сказать ей, что она может гордиться своим отцом, и что его знают, помнят и по-доброму вспоминают в России. И не только в «Мемори-але».

В эти дни его имя звучало не только в перечне имен погибших. В передаче радио «Эхо Москвы» было короткое интервью с доктором медицинских наук Ларисой Филатовой. Она принесла цветы к Посольству Польши в Москве и сказала корреспонденту, что «в президентском самолете среди погибших был один очень близкий друг, который книгу издал о жертвах Катыни. Ста-нислав Микке его звали. Вот, через 3 дня должен был к нам приехать в го-сти...» (http://www.echo.msk.ru/programs/personalno/670828-echo/).

Мы будем помнить его скромность, его чувство долга и осознание своей миссии, его возвышенную, пронзительную эмоциональность и открытую не-жность к близким. И абсолютное отсутствие цинизма. Даже того, который называют «здоровым», защитным, характерным для адвокатов, врачей, жур-налистов или антропологов. Ни тени цинизма.

Татьяна Косинова, Научно-информационный центр «Мемориал»,

Санкт-Петербург

Page 134: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 133

„Śpij, Mężny…”(przekład)

Smoleńska katastrofa jeszcze raz pokazała, jak świat zmęczony jest rosyjską nie-adekwatnością. Normalna ludzka reakcja, nieudawany smutek, żałoba i współ-czucie Rosjan stały się odrębnym tematem dla komentarzy i faktem politycznym w Europie. Jak bardzo powinno być nam wstyd, jeśli spodziewają się po nas samych podłości.

Jednak nie tylko Europę zadziwia reakcja władz FR. My sami także nie wstydzimy się za nie. Po raz pierwszy od wielu długich lat.

W Rosji wiele myślą i piszą o tej tragedii. Jej skala, konotacje i symbolika wstrząs-nęły i wywołały szczere współczucie u wielu moich rodaków, długo będziemy otrzą-sać się z szoku. I ten wstrząs, ta ostatnia polska hekatomba ma już swój głęboki i nie zawaham się powiedzieć, pozytywny ślad – ludzie jakby doszli do siebie, przypo-mnieli sobie to co jest najważniejsze, zaczęli mówić o sensie. Wiele zmieniło się i to nie tylko w retoryce. Tak samo jak w Polsce, u nas szczere współczucie i prawdziwa żałoba zmyły cynizm, obaliły oszczercze bariery i pretensje. Ujawniło się poczucie pokrewieństwa i wspólnych korzeni, wspólnych losów.

Z tekstu Natalii Gieworkian „Są wdzięczni, jeśli nie trzeba się za nas wstydzić” w blogu na Slon.ru (http://www.slon.ru/blogs/gevorkan/post/353948/): „Nieśmiała nadzieja, że Rosja mentalnie i emocjonalnie staje się inna, powstała gdzieś w latach 90. i całkowicie zniszczona w latach rządów Putina, powtórnie wróciła wraz ze łzami i smutkiem, które wgniotły nas i Polaków znów w tę ziemię smoleńską, zroszoną wspólną krwią. Nas, współczesnych, w dziwny sposób przyciągnęły do tych, którzy dawno odeszli nie z własnej woli. Czekistę Putina na zawsze przykuła do ofiar cze-kistów w Katyniu ta katastrofa samolotu z polską elitą, spieszącą by pochylić głowy w miejscu strasznej zbrodni, niezapomnianej przez 70 lat. Dziwny zwrot losu: Putin na zawsze pozostanie związany z Katyniem. Оn, sprzeciwiający się ujawnieniu doku-mentów dotyczących zdarzenia sprzed siedemdziesięciu lat, stanął na czele komisji, powołanej w celu zbadania wydarzeń, które w istocie rzeczy były następstwem tam-tej tragedii. Jak krzyk historii, jak mistyczne ostrzeżenie, jak żądanie odłożonego na dziesiątki lat przyznania się do winy, jak złożenie ofiary, po której żyć tak, jak się żyło dotąd i kłamać tak, jak się kłamało, dłużej, wydaje się niemożliwe…”

Po raz pierwszy w moim życiu w katastrofie lotniczej, pomimo ich przerażającej ilości w Rosji w ostatnich latach, zginął człowiek, którego znałam – Stanisław Mikke…

Page 135: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

134 PALESTRA 4/2010

* * *– Jestem w Syktywkarze, mamo, wszystko w porządku! W Syk-tyw-ka-rze! Gdzie

to jest? Mamo, to w Rosji!... Stanisław Mikke głośno krzyczał do słuchawki swego telefonu komórkowego.

Przy akompaniamencie ogólnego chichotania, łagodnie uczył mamę wymowy tej niepojętej dla polskiego ucha nazwy stolicy Komi, głośno i powoli powtarzając syla-bami z pięć razy: „Syk-tyw-kar”.

А w Ust’-Sysolsku (dawna nazwa Syktywkaru), stolicy kraju zesłań i łagrów, pa-nowała złota jesień. Prosto w oczy świeciło i szybko zachodziło jaskrawe słońce. Czekaliśmy na moskiewski rejs i naszych kolegów z Moskwy, Krasnodaru i Permu, którzy lecieli nim, aby jednym autobusem pojechać do hotelu.

Мy – to „memorialiści” (członkowie i pracownicy naukowi stowarzyszenia „Me-moriał”) z różnych miast Rosji, a także nasi niemieccy partnerzy z Fundacji Konrada Adenauera i Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Sankt-Petersbur-gu (Komi należy do petersburskiego okręgu konsularnego – Północny-zachód FR). 9 września 2003 roku przylecieliśmy do Syktywkaru z Petersburga, aby przeprowa-dzić II międzynarodowe sympozjum „Świat po Gułagu: rehabilitacja i kultura pa-mięci”. Polskę reprezentowali na nim attaché do spraw kultury dr Hieronim Grala, przewodniczący Stowarzyszenia Borowiczan Roman Bar i Wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Stanisław Mikke.

Mikke widziałam po raz pierwszy. Na tle brawury i dowcipów swych hałaśli-wych rodaków – akowca i byłego więźnia politycznego Bara i lwa salonowego Grali jakoś szczególnie wyróżniał się swoją surową powściągliwością. I kiedy już w hotelu piliśmy przywiezioną przez Bara „Żubrówkę” i przekąszaliśmy jego nie-zwykle smacznymi gdańskimi kabanosami, Mikke nie było z nami. Na pewno musiał się skupić.

Wszystkie polskie referaty były wcześniej przetłumaczone na rosyjski i zredago-wane w polskiej misji dyplomatycznej w Sankt-Petersburgu. Staruszek Bar obwiesił salę mapami i tablicami, puszczał w obieg po sali fotografie, mówił nie według napi-sanego tekstu, całkowicie nie wstydził się swojego rosyjskiego, wesoło odpowiadał na pytania studentów i na końcu, jak to dzisiaj pamiętam, jedyny ze wszystkich referentów przerwał oklaski.

Wykład Mikke „О znaczeniu ekshumacji i mogił dla upamiętnienia Ofiar” został przedstawiony w drugim dniu sympozjum, 11 września. Nikt z nas nie wiedział, że to był dzień Jego urodzin. Stanisław, znany adwokat, doradca Kieślowskiego, urzędnik państwowy, redaktor naczelny czasopisma polskiej adwokatury, nie wia-domo dlaczego, całkowicie po studencku, nawet w dziecięcy sposób strasznie się denerwował. Prosił o przejrzenie tekstu – czy nie ma błędów, czy wszystko jest prawidłowo po rosyjsku. Błędów nie było, jak mogłam starałam się Go uspokoić. W końcu poprosił, abym zamiast Niego przeczytała tekst. Próbowałam sprzeciwiać się, że wówczas nie będzie dyskusji. Do tego naszą wystawę o dysydentach lenin-gradzkich, znajdujących się w Komi w obozach i na zesłaniu, którą otwieraliśmy

Page 136: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 135

w tym dniu w Muzeum Narodowym w Komi, należało montować akurat w czasie Jego wykładu… Lecz Mikke bardzo prosił.

Jego tekst nie był w istocie wykładem naukowym (http://www.cogita.ru/analitka/pamyati-stanislava-mikke). Było to przesłanie, wezwanie, emocjonalne i nasycone poezją. Włączając swe doświadczenie zdobyte w czasie wykopalisk i ekshumacji w Katyniu, Miednoje i Charkowie

w latach 1991–994 i biorąc jako sojuszników Grassa, Herberta i Tajcę, Mikke wzywał nas do oddania należnej pamięci ofiarom i zbudowania ich grobów. Po to, abyśmy nie musieli się wstydzić. – „Niech umarli wierzą żywym”.

Dla Autora ważne było nie tylko, aby nie opuścić, nie wypaczyć żadnego słowa nieodpowiednim akcentem czy wymową. Najbardziej krępował się tej bezpośred-niej dydaktyki. Czytać osobiście taki misjonarski tekst było Mu podwójnie niezręcz-nie. Jednak bywając często w Rosji, Mikke wiedział, na ile Jego wezwanie jest tu aktualne.

Można mówić o specyficznej polskiej polityce pamięci lub nawet o „polityce śmierci” (Cezary Michalski), ale nie wyobrażacie sobie, jak dla „Memoriału” ważna jest ta polska pamięć w Rosji. Pamięć o ofiarach Gułagu i szczególna polska troska o Nekropolie Terroru. Jeśli nie byłoby regularnych polskich przypomnień, jeśli nie byłoby naszej wspólnej pracy nad pamięcią, wysiłki „Memoriału” zostałyby osta-tecznie zmarginalizowane.

Nie, u nas akurat kocha się bardziej martwych, niż żywych, a ludzkość bardziej niż krewnych. Jednak, nie zważając na wysławioną przez słynnego poetę w roku 1830 rosyjską „miłość do grobów ojców”, w której to serce nabywa pożywienia, możemy budować domy i parkingi na miejscach masowych pochówków ofiar Gu-łagu, bądź czerwonego terroru, jak to miało miejsce, na przykład, w Twierdzy Pie-tropawłowskiej w grudniu minionego roku. I żadne lamenty historyków i pisarzy, z zasady, nie pomagają.

Do dnia dzisiejszego w Rosji status państwowych kompleksów memorialnych mają jedynie Katyń i Miednoje. Wszystkie pozostałe cmentarze to prywatna inicja-tywa z wątpliwym statusem „społecznym”. Miejsca masowych rozstrzeliwań, jak dawniej, są u nas tajemnicą państwową. Nie to, żeby były niezagospodarowane, nie wszystkie one są znane, odnalezione i oznaczone.

My, wstyd dla nas, nie wiemy, ilu naszych ludzi rozstrzelano w tymże Katyniu w okresie Wielkiego Terroru – czy było to 6,5, czy 8 tysięcy… Nie możemy także przedstawić takiego spisu imiennego ofiar w swojej, rosyjskiej części tych cmen- tarzy.

Co więcej, właśnie w Republice Komi lub na Syberii cmentarze obozowe i cmen-tarze wiejskich osad specjalnych, miejscowi dziś nazywają „polskimi”. Po prostu dlatego, że oprócz polskich, no i jeszcze litewskich krzyży nie ma tu żadnych innych znaków pamięci.

Jednak, jak bardzo nie sprzeciwialibyśmy się, stopniowo przyswajamy sobie te polskie i litewskie lekcje.

Page 137: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

136 PALESTRA 4/2010

Stanisław Mikke dopiął swego – mnie Jego tekst dotknął do żywego. Kiedy czy-tałam go 11 września 2003 roku w największym audytorium Komi, Republikań-skiej Akademii Służby Państwowej i Zarządzania, czułam go dotkliwie, przyprawiał o mrowienia. I, to prawda, nie spodziewałam się po sobie takiego zdenerwowa-nia…

Kiedy lecieliśmy z powrotem do Petersburga, zawołał mnie – drugie miejsce obok niego było wolne. Wręczył mi swoją książkę „Śpij, Mężny…” dla naszej biblioteki. Książka ta została wydana w języku rosyjskim w Warszawie w 2001 roku.

Rozmawialiśmy o dzieciach. Powiedział, że długo z żoną nie mieli dzieci i nagle, kiedy miał już ponad czterdzieści lat, pojawiła się córeczka. Teraz „każdy dzień z nią to szczęście i niekończąca się radość”.

Dziewczynka ta ma dziś około piętnastu lat. Nie wiem, jak się nazywa, ale chcę jej powiedzieć, że może być dumna ze swego Ojca i że znają Go, pamiętają i do-brze wspominają w Rosji. I nie tylko w „Memoriale”.

W tych dniach Jego nazwisko było słychać nie tylko w spisie nazwisk zmarłych. W audycji radiowej „Echo Moskwy” był krótki wywiad z doktorem nauk medycz-nych Łarysą Piłatową. Przyniosła kwiaty pod Ambasadę Polski w Moskwie i powie-działa dziennikarzowi, że w „samolocie prezydenckim wśród ofiar był jej bardzo bliski przyjaciel, który wydał książkę o ofiarach Katynia. Nazywał się Stanisław Mik-ke. Właśnie za 3 dni miał przyjechać do nas w gości…” (http://www.echo.msk.ru/programs/personalno/670828-echo/).

Będziemy pamiętać Jego skromność, Jego poczucie obowiązku i świadomość swej misji, Jego wzniosłą, przeszywającą emocjonalność i otwartą delikatność wo-bec bliskich. I absolutny brak cynizmu. Nawet tego, który nazywają „zdrowym”, ochronnym, charakterystycznym dla adwokatów, lekarzy, dziennikarzy lub antro-pologów. Ani cienia cynizmu.

Таtiana Kosinowa„Memoriał”, Sankt-Petersburg

Page 138: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 137

Tobruku 18 listopada 2006 r., po uroczystościach na polskim cmentarzu wojskowym w 60. rocznicę walk Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich

Podczas ekshumacji w Katyniu w 1995 r. z Wiesławem Lorkiewiczem

Page 139: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

138 PALESTRA 4/2010

Stanisław Mikke – Wielki Człowiek

Był Wielkim. Jego wielkość może być mierzona wielkością Jego Serca. Serca Człowieka Sprawiedliwego, niezłomnie walczącego o prawdę i godność człowie-ka. Kiedy, składając Wielkanocne życzenia, posłużyłem się osobistym sześciowier-szem:

Od Wielkiej nocyZawsze wielkiej i nieustannej mocyŻadnego, a więc i najmniejszego zmęczeniaNieograniczonego i wszechstronnego natchnienia,Takiego jak dotychczas serca wielkiegoI domu zawsze szczególnie ciepłego!

i powiedziałem również, że życzenia te mają moc od świąt do następnych ży-czeń, wówczas Redaktor stwierdził, iż kierowane pod Jego adresem myśli są zbyt piękne, aby należało oczekiwać innych poza tylko kontynuacją tak szczerych oka-zjonalnych życzeń w przyszłości.

Przyszłość okazała się jednak okrutna. Możemy mieć tylko nadzieję, że Stwórca skieruje Go do Krainy Wiecznej Szczęśliwości.

Pisząc te słowa płynące z płaczącego serca, łączę się w bólu po stracie Wielkiego i Szlachetnego Człowieka.

Wojciech Kotowskiredaktor naczelny „Paragrafu na Drodze”sekretarz redakcji „Prokuratury i Prawa”

sekretarz redakcji „Probacji”

Page 140: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 139

Adwokat Stanisław Mikke – wspomnienie aplikanta

Zimą 2007 r. adw. Stanisław Mikke prowadził zajęcia na pierwszym roku mojej aplikacji. Zgodnie z tematem wykładu opowiadał wówczas o „Palestrze“ jako forum myśli prawniczej i miejscu wymiany poglądów, długoletniej historii czasopisma oraz roli adwokatów i aplikantów w jego tworzeniu. Po skończonych zajęciach, choć z pewnością mógł skorzystać z przysługującego wykładowcy prawa pierwszeństwa, Pan Mecenas jednak stanął w kolejce do szatni na samym końcu, tuż za mną. Przypadek sprawił zatem, że w niezwykle prozaicznych okolicznościach miałam okazję po raz pierwszy, ale na szczęście nie ostatni, rozmawiać z tym niezwykłym człowiekiem.

Pan Mecenas Stanisław Mikke wydał mi się wówczas bardzo ciepłą i serdeczną osobą, która gorąco i szczerze wierzy w to, że bycie adwokatem to nie tylko zawód, ale także sposób na życie i światopogląd, który zobowiązuje, m.in. do ciągłego rozwijania się i samokształcenia. Mając w pamięci mobilizujące słowa, kilka dni po tym spotkaniu wysłałam Panu Mecenasowi mój pierwszy tekst, stanowiący zarazem fragment rozpoczętej wówczas rozprawy doktorskiej. Zachęcona zaś późniejszą pochwałą Pana Mecenasa i publikacją w „Palestrze”, miałam silną motywację do dalszego pisania. Dzisiaj, gdy moja praca jest już ukończona i za kilka dni składam ją do recenzji, wiem, że Pan Mecenas Stanisław Mikke miał w tym przedsięwzięciu duży udział. Ubolewam jednak, że nie będę już miała okazji mu za to podziękować.

Wspomnienie Pana Mecenasa Stanisława Mikke, które zachowam w pamięci, wiąże się także z późniejszymi naszymi spotkaniami, np. na sali sądowej, choć po przeciwnych jej stronach, czy na zorganizowanej przez NRA konferencji. Przede wszystkim jednak dźwięczeć mi będą w głowie słowa Pana Mecenasa: „kategorycznie upoważniam Panią do telefonowania, ilekroć będzie Pani chciała wysłać jakiś tekst”. Tyle tylko, że choć przyjmuję to ze smutkiem i niedowierzaniem, w redakcyjnym telefonie nie usłyszę już jego głosu…

Joanna Kowalskaaplikantka adwokacka

Page 141: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

140 PALESTRA 4/2010

Jak zapamiętałem Śp. Adwokata Stanisława Mikke

Adwokata Stanisława Mikke poznałem w listopadzie 1987 r. w Warszawie, pod-czas zorganizowanej przez Ośrodek Badawczy Adwokatury sesji naukowej o na-zwie „Adwokatura polska w służbie nauki prawa”. W czasie sesji tej pełnił funk-cję rzecznika prasowego. Czynił bardzo korzystne wrażenie. Już przy pierwszej styczności zwracały uwagę Jego miła, budząca zaufanie powierzchowność, wysoka kultura oraz rzeczowość wypowiedzi. Nie sądziłem wówczas, że wkrótce, wio-sną 1992 r., po zmianie siedziby wykonywania zawodu adwokata będę ubiegał się o przyjęcie do Zespołu Adwokackiego w Warszawie przy ul. Żelaznej 68. Zainicjo-wałem wtedy rozmowy z Adwokatami Zespołu, m.in. z Adwokatem Stanisławem Mikke. Rozmowa z Nim przekształciła się w rozległą dyskusję, świadczącą o Jego szerokich horyzontach intelektualnych, poczynając od codziennych problemów adwokatury i zawiłych kwestii tworzenia i stosowania prawa, przez aktualne tematy polityczne i najnowszej historii oraz złożone myśli filozofii i etyki, a na zagadnie-niach literatury kończąc.

W Zespole Adwokackim, a później w Kancelarii Adwokackiej w Warszawie przy ul. Żelaznej 68, wspólnie z Adwokatem Stanisławem Mikke, wykonywałem zawód adwokata przez okres ponad ośmioletni, do września 2000 r. Jakkolwiek nasza zna-jomość nie była szczególnie bliska, to jednak zbieżność zainteresowań, tak zawo-dowych jak i pozazawodowych, pobudzająca do licznych z Nim rozmów i dyskusji oraz proza życia w Zespole (Kancelarii), pozwalały na bliższe poznanie oraz zrodzi-ły przekonanie, że pamięć o Nim niewątpliwie zasługuje na utrwalenie.

Był Człowiekiem niepospolitym. W ramach kancelarii prowadził umiarkowaną liczbę spraw, z różnych dziedzin prawa, aczkolwiek – jak się wydaje – preferował sprawy karne. Wszystkie je prowadził szczególnie dokładnie i starannie, na naj-wyższym poziomie. Charakteryzował się znakomitą znajomością prawa, tekstów przepisów prawnych, orzecznictwa i piśmiennictwa i wiedzą tą znakomicie się po-sługiwał. Szczególnym Jego zainteresowaniem, znakomicie wykorzystywanym w postępowaniu sądowym, było pogłębianie znajomości nauk pokrewnych prawu karnemu (m.in. kryminalistyka, medycyna sądowa), których niuanse decydowały niejednokrotnie o wyniku procesu. Sprawy klientów prowadził z zaangażowaniem, które, w połączeniu z bogatą wiedzą, pozwalało Mu uzyskiwać korzystne rozstrzyg-nięcia, zaskarbiając sobie uznanie i szacunek zleceniodawców.

Page 142: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 141

W relacjach międzyludzkich, z klientami, kolegami-adwokatami, i wszystkimi innymi osobami zwracała uwagę Jego wysoka kultura i etyka. We wszystkich Jego zachowaniach dominowały prawość i uczciwość, prostolinijność oraz wola nie-sienia pomocy drugiemu człowiekowi. Wzorowy sposób wykonywania zawodu adwokackiego przez Adwokata Stanisława Mikke budził mój podziw w odniesieniu do licznych Jego pasji i zajęć pozazawodowych, jak np.: szczególnie poważne za-angażowanie w ujawnienie ofiar agresji sowieckiej oraz Powstania Warszawskiego; pełnienie funkcji najpierw Zastępcy Redaktora Naczelnego, a następnie Redaktora Naczelnego Palestry; obowiązki korporacyjne w ramach Okręgowej Rady Adwoka-ckiej w Warszawie; zainteresowania literackie i in. Stawiałem sobie pytanie, podob-nie jak i wielu z nas, jak można tak wiele ważnych społecznie, historycznie, poli-tycznie i intelektualnie zajęć równocześnie wykonywać na najwyższym poziomie.

W następnych latach (IX 2009 r. – 10 IV 2010 r.) nasze żywe kontakty pozostały, aczkolwiek zmieniły nieco charakter i nie były tak częste. Będąc prokuratorem In-stytutu Pamięci Narodowej, interesowałem się problematyką zbrodni sowieckich na obywatelach polskich, a ustalenie rozmiaru tych zbrodni stanowiło jedną z pasji Ad-wokata Stanisława Mikke, być może tę o najwyższym stopniu zaangażowania. Bez mała przy każdej okazji rozmawialiśmy na temat zbrodni w Katyniu, Charkowie, Kalininie (Twerze) – Miednoje i innych miejscowościach, a poniesiony przez Niego osobisty trud i wysiłek w miejscach kaźni, zmierzający do dokumentacji zbrodni za-sługuje na najwyższe uznanie. Jego publikacje, stanowiące odzwierciedlenie wyko-nywanych czynności i badań, publikowane m.in. w „Palestrze”, stanowią literaturę faktu historycznego najwyższej próby. Był zawiedziony trudnościami związanymi z udokumentowaniem zbrodni sowieckich na ludności polskiej, zwłaszcza popeł-nionymi w innych niż wymienione miejscach Jego szczególnych zainteresowań, jak rejon Archangielska i obóz zagłady w Ponarach. Wielokroć spotykaliśmy się przy-padkowo w warszawskich bibliotekach, w których poszukiwał informacji z historii XX wieku o najwyższym stopniu drobiazgowości i precyzji. Był jej wybitnym znaw-cą, zwłaszcza okresu międzywojennego, zagadnień II wojny światowej, Powstania Warszawskiego, powojennych dziejów szeroko rozumianego polskiego wymiaru sprawiedliwości. Interesował się problematyką przestrzegania Praw Człowieka we współczesnym świecie. Jak pamiętam, bodaj we wrześniu 1992 r., uczestniczyliśmy w zorganizowanej przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika Konferencji poświęconej tej problematyce, której był doskonałym znawcą.

Z racji ponad trzydziestoletniej współpracy z czasopismem „Palestra”, spotyka-łem się z Adwokatem Stanisławem Mikke z racji Jego funkcji Redaktora Naczelnego wymienionego czasopisma. Dostrzegałem ogrom pracy i zaangażowania związane z jej pełnieniem, dbałość o wysoki poziom publikacji i realizację zainteresowań Czytelników.

Znane są także inne jeszcze zamiłowania Adwokata Stanisława Mikke, np. lite-ratura, filozofia, etyka, których tematyki nie rozwijam, pozostawiając je znawcom i osobom je współrealizującym.

Page 143: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

142 PALESTRA 4/2010

Ogromny żal wiąże się z faktem, iż zmuszeni jesteśmy mówić o Nim w czasie przeszłym. Jego wszechstronna i pogłębiona wiedza, rozległość zainteresowań, wysoka kultura, ogromna pracowitość oraz nieskazitelna etyka i szlachetność uza-sadniają tezę, że był Człowiekiem i Adwokatem najwyższego formatu. Jego śmierć stanowi niepowetowaną stratę.

dr Jerzy A. Kulesza prokurator w stanie spoczynku

Instytutu Pamięci Narodowej (Warszawa)

Page 144: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 143

Z nami...

Staszku, z Tobą odzyskałem wiarę w marzenia, wszystko było możliwe i bardzo potrzebne.

Zawsze ulegałem. Śni mi się, że jesteście z nami.

Poznań, 20 kwietnia 2010 r. Zenon Marciniak adwokat, Wiceprezes NRA

Page 145: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

144 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Stanisławie Mikke

Otrzymał imię Stanisław po zamordowanym w Rosji starszym bracie ojca.Ta rodzinna rana nigdy nie zabliźniła się do końca. Oto warszawski adwokat,

w pełni życiowego powodzenia, zgłasza się na ochotnika do ekipy prowadzącej po-szukiwania masowych grobów. Chce służyć jako świadek, a zamienia się w uczestni-ka. Opisuje szykany, opory i trudności stawiane przez spadkobierców zbrodniarzy… – to Jan Nowak-Jeziorański o książce Stanisława Mikke „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

Przy ekshumacjach w Katyniu spędzał całe tygodnie. Poświęcał na nie urlopy. Ocalał ze zdejmowanych mundurów medaliki, zapiski, listy. Wołanie o pamięć.

Książkę napisał bez nienawiści. Pokazał wrogą, zbrodniczą twarz Rosji ale i tę drugą. Przyjacielską.

Gdy jako wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa poje-dzie po 70 latach od zbrodni do Katynia, na uroczystości zaplanowane z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Władimira Putina, nie będzie mógł zasnąć. I obudzi się świtem. Nie dawały mu spokoju paczki z książką „Śpij, Mężny”, która doczekała się drugiego wydania. Dążył do tłumaczenia na język rosyjski. I uważał za sukces w ocalaniu pamięci. Jak je zabiorę do tego samolotu? – niepokoił się. Zabrał.

Jest 10 kwietnia 2010. Pierwsze informacje o katastrofie samolotu. W komórce Staszka słychać język rosyjski. Wbrew standardowym procedurom bezpieczeństwa, jakie obowiązują w trakcie uroczystości, rosyjska ochrona nie wyłączyła w okolicy Lasu Katyńskiego przekaźników sieci komórkowych. Ta rezygnacja z kurtyny elek-tronicznej była czytana jako duży gest ze strony Rosjan. Tym, którzy zostali, ten gest dał chwile nadziei. Przecież jeżeli w komórce słychać głos rosyjskiego operatora, to on nie może być w samolocie, który się roztrzaskał!

Lista nazwisk tych, którzy zginęli, zaczyna się rozwijać jak czarna wstążka.Staszek już nie będzie na nas czekał w swoim pokoju w redakcji „Palestry”. Za stołem zawalonym książkami, papierami, notatkami, z którego wyciągał

z talentem prestidigitatora poszukiwany fragment tekstu. Ze szklanką owocowej herbaty. W marynarce ze sztruksu. Zadzwonię do Staszka… Był skarbnicą informacji. O adwokaturze wiedział

wszystko.

Page 146: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 145

Z „Palestry” uczynił bardzo profesjonalne, pięknie wydawane pismo. Osobowość naczelnego przejawiała się w historycznym profilu dwumiesięcznika.

Zasłuchany w Polskę, wychwytywał w swoich felietonach półtony naszej narodowej natury. Ale ten erudyta, pełen uprzejmości i uwagi rozmówca, potrafił pokazać za-sadniczość perfekcjonisty.

Po co pani ta adwokatura ? – pytał mój advocatus diaboli, kiedy przyszłam w 1993 roku pierwszy raz do redakcji. – Dlaczego pani zostawia pisanie?

Nie zostawiam, zapewniałam. Uspokoił się. Z szacunkiem dla wykonywanego zawodu. Ale krytyczny. Z pasją. Ale i z dystansem. Skapitulował i postanowił pomóc w moich przygotowaniach do egzaminu na aplikację. Przepytywał i uczył mnie pra-wa karnego. Powiem szczerze. Nie miałam w życiu bardziej surowego nauczyciela. Rozżalona, kiedy kazał powtórzyć kodeksowe formuły jeszcze raz, zdałam sobie później sprawę, jak wiele mi ofiarował. Nie tylko swoją wiedzę. Ale swój czas.

Kiedy pełniłam przez dwie kadencje funkcję rzecznika prasowego Naczelnej Rady Adwokackiej, jeździłam razem ze Staszkiem jego samochodem na posiedze-nia plenarne do Grzegorzewic, które odbywały się w wolne soboty i niedziele. Opowiadał, że piętnastoletnią dziś Kasię fascynuje Japonia. Uczy się japońskiego, a gdy ostatnie wakacje spędzała w Kraju Kwitnącej Wiśni, umierał z niepokoju, czy aby da sobie radę. Włodzio ma jedenaście lat.

Gdy kończyły się obrady, wsiadał w samochód i dzwonił do żony, że już wraca i wiezie ryby z hodowlanych stawów. Więc już za chwilę, naprawdę za chwilę, usią-dą razem do kolacji. Zaraz będzie i po co to się denerwować, że ciągle go nie ma, skoro już jedzie i jeszcze wiezie te ryby.

Nie mam pojęcia, jak godził prowadzenie kancelarii adwokackiej z pracą w Ra-dzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, z objeżdżaniem polskich cmentarzy na całym świecie, z udziałem w obradach Naczelnej Rady Adwokackiej, z pracą w warszawskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej i prowadzeniem „Palestry”. Na bieżąco czytał poezję, prozę, historyczne dysertacje. I jeszcze pisał felietony. Co pewien czas pytał mnie, czy piszę. Tak, odpowiadałam, zgodnie z prawdą. I tajem-niczo dodawałam, że nie powiem co, bo przecież, jak już napiszę, to na pewno będzie wiedział.

W czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia, w Zakopanem, spotkaliśmy się nieoczekiwanie na Drodze do Białego. Szedł razem z rodziną. Opowiadał o meta-fizycznych wręcz przeżyciach w czasie wyprawy nad Morskie Oko.

Góry i piesza turystyka to była jedna z miłości Staszka i Bożeny. Gdy dzieci podrosły, chodzili po Tatrach wspólnie z nimi.Siedziałam niedaleko Staszka na ostatnim Nadzwyczajnym Krajowym Zjeździe

Adwokatury. Na okładce zjazdowej „Palestry” widnieje orzeł wzbijający się do lotu. Teraz ten zawieszony w powietrzu ptak wydaje mi się symboliczną zapowiedzią zdarzeń. Przeczytaj tę książkę, koniecznie – rzucił, mówiąc o „Wojnie Klary” wyda-nej przez „Znak”, o której pisał w swoim felietonie „By przetrwać”.

Obiecałam, na pewno przeczytam.

Page 147: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

146 PALESTRA 4/2010

Staszku, czy znasz odpowiedź na pytanie dlaczego? Szukam jej tu, wśród ży-wych, którzy chcą odnaleźć sens tej zbiorowej śmierci. Byłeś wśród tych, którzy odpowiadali na wołanie z głębi czarnego lasu. Dzwoniła do mnie znajoma z Belgii. Co to jest ten Katyń, pytają ją, skoro tylu ich tam z Polski leciało?

Agnieszka Metelskaadwokat

Page 148: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 147

Staszek

Wychodziliśmy wtedy z kościoła pod wezwaniem św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Po Mszy świętej za znanego adwokata. Przemówienie na pogrzebie było wyjątkowo nietrafione. Wyszeptał z przekonaniem, że adwokat powinien po prostu sam przygotować zawczasu przemówienie na swój pogrzeb, aby uniknąć przykrych niespodzianek ze strony zagonionych kolegów. Powinien napisać też własne wspomnienie do „Palestry”. Nie można zdawać się na przy-padkowe wystąpienia albo grafomański bełkot. Chyba że wcześniej umówisz się z przyjacielem – dobrym mówcą, że przemówi na Twoim pogrzebie – szeptał nadal. Był doskonałym mówcą. Chciałbym, aby przemawiał na moim pogrzebie – pomy-ślałem wówczas.

Zawsze akuratny. Zatrwożony, czy dobrze wyjdzie. Szczerze przejęty każdym potencjalnym ciosem, jaki mógł zostać wymierzony w przyjaciół, adwokaturę, w ostatniej kolejności w Niego. „Andrzej, rany boskie…” – często tak właśnie roz-poczynały się Nasze rozmowy. Nie panikował jednak. Miał tylko doskonałe ucho na ludzi, ich obawy, słabości i potrzeby. Nie musiał zostawiać spisanej własną ręką wersji przemówienia na Swój pogrzeb. Takim przemówieniem było Jego życie.

Kiedy we czwartek 15 kwietnia 2010 r. na płycie wojskowego lotniska na Okęciu położyłem na Jego trumnie togę, z wpiętą odznaką Adwokatura Zasłużonym, byłem pewny, że właśnie tak powinna wyglądać ceremonia powitania w Polsce Stanisława Mikke. Biało czerwona flaga otulająca trumnę. Wojskowa oprawa. Rodzina i kilku bliskich kolegów wokół. W niewielkim oddaleniu najwyższe władze Rzeczypospo-litej. I ta toga...

Na pewno Mu się podobało. Andrzej Michałowski

adwokat, wiceprezes NRA

Page 149: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

148 PALESTRA 4/2010

Drogi Staszku,Nie chciałeś, jak sam szczerze mówiłeś, pracować w „socjalistycznej” prokura-

turze. Dlatego przyjęliśmy Cię z otwartymi ramionami w Redakcji „Gazety Prawni-czej” jako kolegę dziennikarza.

Gdy dowiedziałem się o Twojej tragicznej i tak bardzo przedwczesnej śmierci w katastrofie lotniczej pod Katyniem, z którym byłeś spleciony rodzinnym węzłem – jak żywy stanął mi przed oczami pierwszy dzień Twojej pracy w naszej Redakcji.

Byłeś niezwykle przejęty, bo tuż przedtem brałeś udział w prokuratorskich czyn-nościach związanych z niedawną, wielką katastrofą lotniczą w Lesie Kabackim. Przyniosłeś do Redakcji kolorowe fotografie z miejsca katastrofy i z ogromnym prze-jęciem opowiadałeś nam, jak wstrząsający był widok tamtego miejsca.

Czyż można było przypuszczać, że i Tobie taka śmierć jest pisana? Splotła Cię ona na zawsze z tym przeklętym dla Polaków miejscem, splotła Cię z Twoim Stryjem, który też zginął na Wschodzie. Któż jest w stanie odgadnąć, jakimi drogami chadza Opatrzność?

Spoczywaj w pokoju nasz Przyjacielu... A tyle miałeś jeszcze do zrobienia!

Stanisław Milewski i pracownicy dawnej „Gazety Prawniczej”

Page 150: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 149

Wstrząśnięci jesteśmy tragiczną śmiercią Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i całej Delegacji na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej. Składamy wyrazy praw-dziwego współczucia.

Osobiście zostaliśmy głęboko dotknięci śmiercią naszego drogiego, kochanego przyjaciela, naczelnego redaktora „Palestry”, adwokata Stanisława Mikke.

Poznaliśmy się w roku 2000 podczas naszej podróży do Warszawy i spotkaliśmy się powtórnie w ubiegłym roku w Warszawie, również z Jego Żoną, p. Bożeną i syn-kiem Włodkiem. Przez cały ten okres pozostawaliśmy w ścisłym kontakcie.

Proszę uprzejmie przekazać Pani Bożenie i Dzieciom nasze kondolencje. Jeste-śmy stale myślami z Nimi. I oczywiście wyrazy współczucia dla zespołu „Palestry” – tak kochanej przez Pana Mecenasa.

Z wyrazami głębokiego współczucia,Stella i Menachem Rebhun

Hajfa, Izrael

Page 151: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

150 PALESTRA 4/2010

Staszek Mikke to adwokat, który nie szedł na łatwiznę. Zawsze starał się bronić człowieka. Wiele osób pamięta jego wystąpienia w sądzie. Był otoczony powszech-ną sympatią – a to się rzadko zdarza. Miał prawdziwe wyczucie wszystkich spraw dotyczących polskości i fenomenalne czucie języka polskiego. Był perfekcjonistą.

Zasiadał w Komisji Bioetycznej Instytutu Kardiologii w Aninie. Był autorytetem w sprawach etyki. Członkostwo Staszka w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeń-stwa nie było tylko kwiatkiem do kożucha. On był jej solą.

Jerzy Naumannadwokat, Prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury

(na podstawie wypowiedzi dla TVP Info)

Page 152: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 151

Rany boskie...

Panie Mecenasie, Drogi Przyjacielu,

To była jesień 2005 r. Napisałem do redakcji „Palestry”, pisma, które znakomicie znałem już w okresie studiów, z gratulacjami świetnego felietonu na temat bliskiej mi problematyki. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Po kilku dniach napisałem drugiego e-maila, w którym dodałem, że chciałbym pilnie wydać książkę. Tym ra-zem otrzymałem odpowiedź – był to 26 września 2005 r., godz. 14.41 (archiwum poczty elektronicznej nie zawodzi):

Uprzejmie proszę o bardzo pilny kontakt telefoniczny, jeśli nie do redakcji, to na tel. kom. 0 502... Proszę przygotować też bardzo pilnie pismo do [....] z prośbą o wsparcie finansowe wydania pracy. Koniecznie proszę też przesłać 1 egz. książki wraz z recenzjami. […] Sprawa niezmiernie pilna. Pozdrawiam, Stanisław Mikke

Książka ukazała się bardzo szybko. Była to pierwsza moja książka. Tak się zaczęła nasza znajomość, która – jak mówiłeś – w ciągu kolejnych lat ewo-

luowała w kierunku serdecznej przyjaźni. „Ja się znam na ludziach”– dodawałeś z uśmiechem.

Ogromna życzliwość i pomoc, jakiej wtedy od Ciebie doznałem; od Człowieka, którego nigdy nie widziałem, który nigdy wcześniej o mnie nie słyszał. Jedna wiado-mość, jeden telefon i tyle dobra... Potem przyszło zaproszenie na łamy „Palestry”. Nie mogłem jeszcze wtedy przypuszczać, że za kilka miesięcy będę miał zaszczyt uczestniczyć w procesie redakcyjnym.

W tę straszną sobotę 10 kwietnia nie mogłem powstrzymać się od płaczu, od stawiania pytań: Dlaczego? Jak to możliwe? Może to koszmar? Może się z niego obudzę? Niestety, to nie był koszmar. Rany boskie!

Rzadko płaczę... Może w kilku bardzo odległych w czasie sytuacjach. Uświado-miłem sobie, że nie płakałem nawet na wieść o śmierci kochanego Ojca... a teraz nie mogłem powstrzymać łez. Może dlatego, że Ojciec umierał po ciężkiej choro-bie. Mogliśmy się przygotować, jakoś pożegnać, pogodzić z losem, a Ty... Mieliśmy się spotkać w poniedziałek, a zdzwonić po Twoim przylocie.

Page 153: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

152 PALESTRA 4/2010

Nie mogłem znaleźć sobie miejsca... i tak przez kolejne dni. Nie zdawałem so-bie sprawy, że byłeś dla mnie tak bliską Osobą. Tak obecną w moim, a właściwie naszym życiu, na obronie doktoratu, na ślubie... i na co dzień, pięć dni w tygodniu – w pracy nad kolejnymi zeszytami tak kochanej przez Ciebie „Palestry”, nad inicjo-wanymi przez Ciebie wystawami...

W piątek przed wylotem odebrałeś drugie wydanie książki swojego życia „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie, Miednoje... – znacznie uzupełnione. Pierwsze, jesz-cze ciepłe egzemplarze wziąłeś do samolotu by rozdać uczestnikom uroczystości. Bardzo się cieszyłeś, że mimo przeszkód udało się książkę wydrukować – w ostat-niej chwili. Wziąłeś też część korekty „Palestry”, którą mieliśmy oddać do druku w poniedziałek... Oddaliśmy kilka dni później, już bez Ciebie.

O tym, jaki byłeś, napisało wielu Twoich przyjaciół. Mi, w ostatnich dniach, rysują się liczne obrazy z tak nieodległej przeszłości. Twoje cenne rady, wskazówki, np. ta, że w zasadzie każdy tekst można skrócić bez utraty jego wartości. To prawda. Przy-pominają się sytuacje, w których spieraliśmy się... tak delikatnie, jak nad projektem okładki do „Palestry” chopinowskiej.

Wszyscy wiedzą, że przywiązywałeś nadzwyczajną wagę do okładek. Dzię-ki Tobie okładki „Palestry” to perełki. Żadne inne pismo prawnicze nie ma po-dobnych. Zawsze jakiś motyw przewodni, jakiś symbol: „wznoszący się orzeł” – podnosząca się adwokatura, „dąb” – siła i trwałoś adwokatury, itd. Chyba tylko trzykrotnie udało mi się przeforsować własne pomysły. Czasami głowiliśmy się w redakcji we trójkę nad kilkoma projektami okładek. W przypadku numeru cho-pinowskiego powstały trzy wersje pierwotne. Mnie spodobał się projekt bardzo podobny do wersji ostatecznej, ale w kolorze lekkiego brązu. Tobie spodobała się tylko koncepcja, ale kolor – „co to, to nie. Ja nie lubię brązowego koloru, choć ponoć mi w nim do twarzy” – powiedziałeś. Grafik musiał zmienić kolor na żółtozielony. A brązu nie lubiłeś, bo – jak mówiłeś – pozostał uraz z dawnych lat, gdy jedyny materiał na garnitur, jaki mogłeś w tamtych czasach kupić, był koloru brązowego.

Dbałeś o szczegóły. Do wystąpień publicznych przygotowywałeś się bardzo dłu-go i zapewne dlatego były one znakomite... bo przecież złotousty mówca to mówca przede wszystkim świetnie przygotowany. Dwa tygodnie po tamtej sobocie miałeś polecieć do Moskwy i tam wygłosić referat o znaczeniu miejsc pamięci, o prawie do godnego pochówku. Wystąpienie napisałeś już miesiąc wcześniej. Wiem już, że referat zostanie przetłumaczony na język rosyjski i odczytany na konferencji, a poprzedzony informacją o Tobie.

Ostatnio radziłeś się nas, czy w książce, kiedy przytaczałeś pewną mało zabawną historię, która zdarzyła się chyba w Katyniu, w trakcie drogi na miejsce ekshumacji z Twoich ust padły słowa „dam mu w mordę” – jako reakcja na zachowanie jednego z uczestników. Długo zastanawiałeś się, czy możesz w tekście drukowanym napisać „w mordę”, czy to przystoi? Pytałeś: „może lepiej w pysk”? Tak też pracowałeś nad wieloma tekstami. Skrupulatnie.

Page 154: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 153

Byłeś ideowcem, człowiekiem poświęcającym się pasjom, a – jak wiemy – naj-większą z nich była Rodzina, a zaraz potem „Palestra”. Uczyniłeś z tego pisma, któ-rym kierowałeś przez ponad 17 lat, periodyk wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, zarówno naukowy – doceniany przez ministerstwo nauki, jak i społeczno-kultural-no-zawodowy. Dbałeś o przypominanie ważnych dla Polski i środowiska prawni-czego rocznic, o przywoływanie do świadomości istotnych wydarzeń i osobistości. W „Palestrze” jest miejsce dla rozpraw naukowych, stałych felietonów i artykułów tematycznych, orzecznictwa ETPCz, ETS, TK, SN, glos, polemik, recenzji, sprawoz-dań oraz relacji z życia adwokatury. Pismo cenione jest przez chyba każdego praw-nika i nie tylko, bo i nieprawnik znajdzie w „Palestrze” również coś dla siebie.

W czasie korekt kolejnych numerów, czasami nawet czterech korekt, dbałeś szczególnie o tzw. dział adwokacki, pozostałość stopniowo cedując na młodszego kolegę i zaszczepiając w nim swoje pasje. Pilnowałeś, aby nikogo nie urazić. Cza-sami godzinami przekonywałeś autora, aby wykreślił jakieś zdanie: „Rany boskie! Zobaczysz, ja mam wyczucie, to może zostać źle odebrane” – ile razy tak tłumaczy-łeś konieczność zmiany fragmentu tekstu lub choćby jednego wyrazu. Pracując nad swoim felietonem „Bez togi”, potrafiłeś zastanawiać się nad każdym niemal słowem i konsultować z trójką, czwórką przyjaciół.

W tę straszną sobotę, kilka godzin po katastrofie spotkałem Twojego ukochanego synka Włodzia, który tak często bywał z Tobą w redakcji, jak wskazywał nazwisko swojego Taty jako organizatora wystawy „Adwokaci – Ofiary Katynia”, wystawy, którą doglądaliśmy redakcyjną trójką jeszcze w czwartek 8 kwietnia, siedem dni po jej usta-wieniu przy kościele św. Anny w Warszawie. Podszedłem do Włodzia, przytuliłem go i zapytałem, jak się trzyma. Odpowiedział: dobrze, tylko jest mi trochę smutno. Mama i Kasia są bardzo smutne. A przecież jeszcze nic nie wiadomo. Tata wróci, prawda? Łzy cisnęły się, a smutek rwał serce. Przecież już wszystko było wiadomo.

Teraz patrzysz na nas Stamtąd. Nie wiedziałeś, że On Wezwie... ale wiesz, my też wiemy, że w zawodach dobrych wystąpiłeś... Wiesz też, że damy sobie radę.

Pamiętasz jak pozostawiłeś nam przygotowanie wystawy „Adwokaci Polscy Oj-czyźnie” – byłem zły... A dziś, wspominam i uśmiecham się, bo pamiętam te „ko-rektorskie” noce spędzone w redakcji w gronie naszej trójki. Pamiętasz, jak – chyba po północy – jeździłeś po mieście szukać czegoś do jedzenia, bo zanosiło się, że popracujemy do rana... zjedliśmy chińszczyznę. Rzeczywiście pracowaliśmy nie-mal do rana i nie była to jedyna noc... ale wystawa i towarzyszący jej dwujęzyczny album były i są imponujące.

Wczoraj odczytywałem archiwalne sms-y, a wśród nich ten z 4 lutego 2010 r. z godziny 18:40: Palce odmrożone, ale tablica przybita. […] W tym czasie odpo-czywałeś w z Rodziną w Zakopanem. Przed wyjazdem przygotowałeś metalową tablicę z informacją:

W tym pensjonacie SANATO ostatnie miesiące życia spędził i napisał głośną nowelę pt. „Koń na wzgórzu” wielki polski pisarz i poeta, porucznik WP, żołnierz wojny 1920 roku, od-

Page 155: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

154 PALESTRA 4/2010

znaczony Krzyżem Virtuti Militari Eugeniusz Małaczewski. Urodził się w 1897 r. w Humaniu na Ukrainie, zmarł w 1922 r. w Zakopanem i tu jest pochowany na nowym cmentarzu przy ul. Nowotarskiej. Kochał Polskę.

Twoja fascynacja tym wybitnym, a dziś niemal zapomnianym pisarzem to dłu-ga historia, którą pokrótce przybliżył w niniejszym tomie p. Wojciech Wilczek. Uśmiech pojawia mi się na twarzy, gdy przypominam sobie, że w dniu, w którym wysłałeś sms-a kupiłeś specjalne gwoździe (ponoć takie, których nie można wyjąć) i wspólnie z Włodziem, wczesnym wieczorem, poszedłeś pod dawny pensjonat Sanato, wszedłeś na śnieżną wydmę i jak najwyżej się dało przybiłeś tablicę.

Nad moim biurkiem wisi portret Marszałka Piłsudskiego – szkic autorstwa Zdzi-sława Czermańskiego – na odwrocie od Ciebie i Twojej dzielnej Żony dedykacja i data mojego ślubu ...

Rany boskie ...

dr Adam RedzikUKSW, UW

redakcja „Palestry”

Page 156: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 155

Podczas wręczenia nagrody adwokatury „Złota Waga” ks. prof. dr. hab. Remigiuszowi Sobańskiemu w 2007 r.z prawej: adw. Agnieszka Metelska

Zespół redakcji „Palestry”: adw. Stanisław Mikke, dr Adam Redzik, Anna Grabowska, Kraków, Collegium Novum UJ, 2007

Page 157: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

156 PALESTRA 4/2010

Staszek Mikke i góry

Zanim jeszcze poznałem Staszka (piszę o Nim w tak bezpośrednim tonie, gdyż mam zaszczyt uważać się za Jego przyjaciela – zresztą mam na piśmie potwierdze-nie naszej przyjaźni w postaci dedykacji w 1998 r. na książce „Śpij, Mężny”), już wtedy wiedziałem, że się polubimy. Gdy Prezes Czesław Jaworski powiedział mi, że redaktorem naczelnym „Palestry” będzie adwokat Stanisław Mikke, który przez kilka lat był prokuratorem w Nowym Targu, byłem pewny, że człowiek, który mając wiele różnorodnych bardzo interesujących propozycji wybiera miejscowość tuż pod Tatrami, musi być człowiekiem wrażliwym na piękno natury i wartościowym. Miłość do gór, szczególnie do Tatr, a także kontakty rodzinne, zbliżyły nas do siebie do tego stopnia, że w wielu sprawach zawodowych, a szczególnie publicznych i samorządowych, zawsze zasięgałem rady Staszka. A On opowiadał o swoich wę-drówkach po Tatrach polskich i słowackich, o swojej pasji fotografowania. Pamię-tam jaki był dumny z nabycia nowego aparatu fotograficznego, który umożliwiał mu robienie bardzo dobrej jakości zdjęć z dużej odległości.

Sam na nartach nie jeździł, ale ogromnie zależało mu, aby Kasia i Włodzio już od najmłodszych lat uczyli się jeździć. Zawsze w zimie zabierał rodzinę do domu ZAIKS-u w Zakopanym w sąsiedztwie Krokwi i z dumą obserwował, jak dzieci wspaniale radzą sobie z nartami. Właśnie w Zakopanem 2 lata temu miało miejsce nasze ostatnie przyjacielskie spotkanie, gdy w czasie zimowych ferii szkolnych przy-jechał z dziećmi. Pamiętam, jak odmówił wypicia nawet symbolicznego kieliszka Beherovki, gdyż jeszcze wieczorem miał jechać z Kasią do aquaparku…

Zawsze z Zakopanego przywoził mi wielkiego najprawdziwszego oscypka i smak tego góralskiego przysmaku zawsze będzie mi przypominał Staszka Mikke – tego uro-czego, wrażliwego i zakochanego w swojej żonie Bożenie i dzieciach człowieka.

Stanisław Rymaradwokat, Prezes NRA (2001-2007)

wiceprzewodniczący Trybunału Stanu

Page 158: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 157

Z poczuciem głębokiego żalu przyjęłam wiadomość o straszliwej tragedii – ka-tastrofie samolotu prezydenckiego TU154 pod Smoleńskiem, w której zginął Pre-zydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński z Małżonką, wysocy urzędnicy państwowi i działacze społeczni, dowództwo Sił Zbrojnych, duchowni.

Wśród tragicznie zmarłych był Pan Stanisław Mikke, Redaktor Naczelny Pisma Adwokatury Polskiej „PALESTRA”, czasopisma, w którym miałam zaszczyt opubli-kować swój artykuł. Odeszła również Pani Joanna Agacka-Indecka, Prezes Naczel-nej Rady Adwokackiej. Patrioci swojej Ojczyzny, znakomici fachowcy, wspaniałe osoby.

Dramat tej tragedii trudno sobie uświadomić. Jeszcze trudniej wyrazić poczucie żalu wywołanego tą stratą.

W imieniu Ambasady Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej i moim własnym proszę przyjąć wyrazy głębokiego współczucia w związku z tą tragedią oraz słowa wsparcia dla rodzin i bliskich Zmarłych. Wasz ból jest naszym bólem.

Modlimy się razem z Narodem Polskim za ofiary tej straszliwej katastrofy.

Natalia SawinaDyrektor Centrum Kultury i Informacji

Ambasady Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej

Page 159: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

158 PALESTRA 4/2010

Śp. adw. Stanisławowi Mikke

Wielokrotnie powtarzane słowa o symbolicznym wymiarze tragicznej śmierci pod Smoleńskiem polskiej delegacji udającej się na obchody rocznicy bestialskiego mordu na nieludzkiej ziemi, w Katyniu… Tragedia, jaka wydarzyła się w Smoleńsku jest wszechogarniająca, niewytłumaczalna, dolegliwa dla wszystkich.

Gdy myślę o tym, że w katastrofie zginął adw. Stanisław Mikke, Redaktor Na-czelny miesięcznika „Palestra”, słowa o symbolice i mistycyzmie tej tragedii do-znają szczególnego wzmocnienia. Stanisław, który od 10 lat zaszczycał mnie swą przyjaźnią, od lat zaangażowany był w badania zbrodni katyńskiej. Jako członek, a następnie wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa brał udział w pracach ekshumacyjnych ofiar zbrodni katyńskiej od początku lat 90. Wielokrotnie opowiadał mi o przejmujących wydarzeniach, jakich doświadczył w trakcie ekshumacji, odkrywania nowych grobów w Charkowie, Miednoje… Poza wielką pasją historyczną, traktowaniem udziału w pracach ekshumacyjnych jako swojego rodzaju misji, miał szczególny do tego tytuł: wśród zamordowanych w Katyniu był także Jego stryj. Swoje przeżycia zawarł w książce „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

Staszek był świetnym adwokatem, wyrocznią w sprawach etyki adwokackiej, znawcą dziejów adwokatury. Był także ciepłym, serdecznym, oddanym w przyjaźni i wyczulonym na ludzkie potrzeby człowiekiem. Kochającym mężem i wspaniałym ojcem. Nie zapomnę oczu wpatrzonych w Staszka z miłością i podziwem, oczu Jego dzieci – Włodzia i Kasi, gdy w ubiegłym roku spędziliśmy popołudnie w Jego ukochanej Jastarni.

W sobotę 10 kwietnia, będąc w Warszawie, do której zawiodło mnie odwołane w tych okolicznościach posiedzenie Komisji Praw Człowieka, udałem się na Kra-kowskie Przedmieście, by pod Pałacem Prezydenckim zapalić znicz, później zaś o krok dalej, pod Dom Polonii – by obejrzeć ostatnie dzieło życia adw. Stanisława Mikke – wystawę plenerową „Adwokaci – Ofiary Katynia”.

Śpij, Mężny… w pokoju.

Piotr Sendeckiadwokat, dziekan ORA w Lublinie

Page 160: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 159

„Staszku! Mam problem etyczny, potrzebuję rady.” To było moje zawołanie do Pana Mecenasa Mikke – Przewodniczącego Komisji Etyki NRA, a także Redaktora Naczelnego „Palestry”. Pokoje w których pracujemy w biurze NRA, dzieli ściana, ale są też drzwi, przez które, gdy są otwarte, widzimy każdy swój ruch, a ja widzę czy Pan Redaktor rozmawia przez telefon, co było codziennym widokiem, a więc trzeba poczekać, aż skończy.

Tak było do 10 kwietnia, a co będzie teraz? Ze Staszkiem, najpierw Panem Mecenasem Stanisławem Mikke, spotkaliśmy się

w roku 1993, gdy otrzymał nominację Naczelnej Rady Adwokackiej do pełnienia funkcji Redaktora Naczelnego „Palestry”. Będąc członkiem NRA, wchodziłem w jej skład jako dziekan Izby Płockiej, ale w roku 1995 już jako Skarbnik NRA, musiałem współpracować na bieżąco, i wtedy już nie było Pana Mecenasa Mikke, był Staszek, dla przyjaciół znany jako Mikuś.

Aby być bliżej, by poznać się wzajemnie, potrzeba znaleźć czas na rozmowę, a taki czas znaleźliśmy w trakcie kilku wspólnych wyjazdów zagranicznych do ościennych krajów, Czech, Słowacji i Ukrainy (do Kijowa i Lwowa). Każda taka podróż pozwalała na mówienie o historii w nawiązaniu do własnych przeżyć w aspekcie działalności Staszka w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ale nie tu miejsce na te wspomnienia. Znajdą się w one bowiem w Jego opracowaniach o zdarzeniach związanych z tragedią Polaków na terenach wschodnich, byłych te-renach Związku Radzieckiego. To właśnie w czasie pobytu w Jałcie mogłem prze-konać się o wielkiej wiedzy historycznej Staszka dotyczącej losów Polaków i miejsc ich zamieszkania, a także o pozostawionych pamiątkach.

Z wcześniejszych opowieści wiedziałem, że Staszek, zanim został adwokatem, był dziennikarzem, a także autorem kilku książek o treści kryminalnej, przy okazji dowiedziałem się o jego odwadze, nie tylko cywilnej, ale pisanej przez duże O, czyli że w każdej sytuacji nie był człowiekiem bojaźliwym. O tym właśnie prze-konałem się.

Jesienią 2007 roku w Gruzji niezadowolenie społeczeństwa przybrało formę protestów, manifestacji. Pojawiło się zagrożenir działań powstańczych. W takich warunkach udaliśmy się z ramienia Fundacji Schumana na konferencję poświęco-ną reformie studiów prawniczych do Tbilisi.

Page 161: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

160 PALESTRA 4/2010

Już w dniu przylotu, w trakcie zwiedzania miasta, zostaliśmy odesłani do ho-telu, bowiem przeciwko demonstrantom skierowano silne odziały wojska i służb specjalnych. Z położonego na wzgórzu hotelu mogliśmy obserwować nadciąga-jące oddziały wojska, posiadające armatki wodne, a także pojazdy opancerzone , które przystąpiły do rozpędzania manifestantów. Jakaś ilość gazów łzawiących do-tarła do hotelu, który został zamknięty, a nas wyposażono w maski. Około półno-cy, gdy nastała cisza, bohaterski Polak rzucił hasło: Andrzeju, pójdziemy zobaczyć to z bliska. No i poszliśmy. Wśród szpalerów wojska , służb specjalnych, których sam ubiór może wywołać strach, doszliśmy, przez nikogo nie zaczepiani na Plac. Myśleliśmy, że jesteśmy przed budynkiem Parlamentu, gdzie poprzednio rozegra-ła się bitwa służb z manifestantami, ale okazało się, że to Ratusz, a Parlament jest dalej, a więc uznaliśmy, że cel wędrówki nie został osiągnięty i ruszyliśmy dalej. I tak środkiem jezdni, wśród szpalerów wojska, służb i pojazdów mechanicznych, dotarliśmy do budynku Parlamentu. Postaliśmy chwilę i udaliśmy się w drogę po-wrotną do hotelu, było dobrze po północy.

Rano udaliśmy się na konferencje, a swym opiekunom opowiedzieliśmy o na-szym nocnym spacerze. Nie umiem opisać reakcji na twarzach opiekunów, ale nie byli zachwyceni naszym postępowaniem, bo za nasze bezpieczeństwo od-powiadali. Nie dość, że oni wyrażali zaniepokojenie, to po powrocie do hotelu rozdzwoniły się telefony z Warszawy, Brukseli z centrali Federacji z zapytaniami o nasz los, bowiem przekazywane przez media wiadomości nie kryły wydarzeń i zapowiedzi ostrych zajść. Jedyna z naszej strony obawa dotyczyła tego, czy bę-dziemy mogli wrócić, ale odbyło się to bez przeszkód. Ruch lotniczy nie został zakłócony.

Takie zachowanie było niespodzianką dla organizatorów, ale prawdziwa nie-spodzianka, przygotowana przez Staszka, to materiały, wydrukowane w języku gruzińskim, a dotyczące profesora-adwokata Schumana.

Ten fakt niech świadczy o tym, że Staszek nie żył tylko tym, co ma zrobić jutro, co ma napisać, jaki wykład wygłosić. Do wszystkiego był przygotowany perfekcyj-nie, a jego pomysły, następnie zrealizowane, przynoszą splendor adwokaturze.

Staszku, kto teraz będzie martwił się poziomem konkursu krasomówczego dla aplikantów, o to kto będzie laureatem Złotej Wagi. Kto będzie adiustował teksty uchwał bądź oficjalnych stanowisk?

Staszku. Jesteś z nami.Andrzej Siemiński

adwokat, zastępca sekretarza NRA

Page 162: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 161

Słowo o Przyjacielu

Dławiący żal; to już dzień po potwornej katastrofie, wypalona jak piętno świa-domość straty. Trudno mi opanować nerwy i powstrzymać uczucia. Budzi sprzeciw świadomość, że ten tekst jest pierwszym spośród wysyłanych do „Palestry”, którego Staszek nie przeczyta. Czytał wszystko, co Mu przesyłałem od siedmiu lat. I zawsze, od ćwierćwiecza naszej znajomości, On mówił „jestem” i ja mówiłem „jestem”. A teraz już On był. Adwokat Stanisław Mikke, świetny pisarz, wspaniały człowiek, autor przejmującej książki „«ŚPIJ MĘŻNY» w Katyniu, Charkowie i Miednoje”. Na-czelny „Palestry”, któremu udało się włączyć do ścisłego zespołu świetnych redak-torów erudytów, pracowników redakcji, wzbogacał pismo, rzec by można, bran-żowe, w głęboko humanistyczne treści. Wybitnego pisarza, Władysława Leszka Terleckiego, zachęcił do współpracy z „Palestrą” i tak to nasz wspólny przyjaciel, a kuzyn Staszka, w ostatnich latach życia publikował tu felietony, zawsze z ziarnem prawa i prawdy.

Staszek służył mi pomocą w kwestiach, z którymi z trudem sobie radziłem w życiu. Oddany, przybywał z pomocą w złych chwilach. Mało kto dziś pamięta, że bywał beletrystą, a On zawsze pamiętał moją pozytywną recenzję z jego książ-ki, zamieszczoną w ogólnopolskim tygodniku literackim przed ilu to już dziesiątka-mi lat… Godzinami rozmawialiśmy o tych Staszka heroicznych latach 1991–1996, o misji w Starobielsku, Charkowie, Ostaszkowie, Miednoje, w Katyniu, w Charkowie, Kotłasie, Archangielskiu i Tarakanowie, gdzie On, tak wrażliwy, biorąc udział w pra-cach ekshumacyjnych, spisał dzieje męczeństwa i okrucieństwa, dał obraz tamtych strasznych dni. Przybliżał ludzi, nie siał nienawiści. Wędrował śladami swego stryja, także Stanisława Mikke, polskiego oficera i osadnika wojskowego na Wołyniu.

Jeszcze z początkiem kwietnia doglądał prac przy produkcji nowego wydania swego opus magnum, jeszcze raz słuchał uważnie nagrania fragmentów czytanych przez Jana Englerta. Część nakładu „ŚPIJ, MĘŻNY” miała polecieć (czy poleciała?) w samolocie rano 10 kwietnia 2010… Dwa dni wcześniej rozmawialiśmy przez te-lefon: „To będzie ważna podróż, ale wrócę bardzo szybko” – powiedział. I: „Cześć, czołem!”, jak zawsze kilka razy w tygodniu. Ufał zasobom mojej pamięci, dotyczą-cym literatury i sztuk plastycznych. Ja ufałem Jego wiedzy prawniczej, podziwiałem pasję i odwagę badacza, imponował sposób, w jaki uczulał swoje dzieci na wartość pamięci o historii, bez której naród nie ma szans na przetrwanie. W obecnej do-

Page 163: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

162 PALESTRA 4/2010

bie sankcjonowanych przez media pseudotwórczych prób wymazywania historii działalność Staszka była bohaterska. Dzięki Jego inicjatywie pozostanie w pamięci postać i dzieło poety, murmańczyka, Eugeniusza Małaczewskiego.

W związku z ochroną pamięci spotykaliśmy się w 2009 roku w Zakopanem. Jeżeli u człowieka w pełni sił istnieje przeczucie rychłej śmierci, to coś takiego uze-wnętrzniło się letnią nocą, kiedy rozmawialiśmy w drewnianej willi (w której właś-ciciela, doktora Kraszewskiego, bojowca i lekarza, odwiedzał w pierwszej dekadzie XX w. Józef Piłsudski). Staszek po namyśle powierzył mi pewne zadanie. Choć mnie nie przerastało, budziło moje – nieuzasadnione, jak się dziś okazuje – zdziwienie. W obliczu makabrycznego zrządzenia losu – żałobnej wolty, jaką wykonała historia – zamówienie Męczennika uzyskało najszlachetniejszy sens. Ja nie miałem pojęcia, że pro memoria! Nie wyjawię szczegółów. Podczas ostatniego spotkania w War-szawie 23 i 24 marca Stanisław Mikke uczulił mnie, że przedmiot dżentelmeńskiej umowy ma być do dnia ukończenia objęty tajemnicą.

Kraków, 11 kwietnia 2010Marek Sołtysik

Page 164: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 163

Rozmowa była podstawowym narzędziem pracy Mecenasa Stanisława Mikke. Wiele godzin spędzaliśmy na przyjacielskiej pogawędce, w trakcie której mój Pa-tron opowiadał o tym, jak Jego zdaniem powinno się prowadzić określone sprawy. Opowiadał o swoich doświadczeniach, sprawach, które prowadził, często przery-wając opowieść i pytając: „A pan co by zrobił w tej sytuacji? Jak należało postąpić?”. Ta przyjacielska rozmowa była niezwykłym elementem mojej edukacji.

Nasze spotkania nie ograniczały się jednak wyłącznie do spraw zawodowych. W trakcie rozmowy schodziliśmy często na tematy prywatne. Mecenas Mikke opo-wiadał o swojej rodzinie, o swojej zmarłej mamie, ale przede wszystkim o żonie i dzieciach. Do końca życia utkwi mi w pamięci nasza ostatnia rozmowa, w któ-rej mój Patron opowiadał o wyprawie w góry. Obiecał synowi Włodziowi wejście na Rysy. Wraz ze znajomymi rozpoczęli podejście na szczyt od strony słowackiej. Jednak prowadzący kolega narzucił takie tempo, że na końcowym etapie w grupie zmierzającej na szczyt zostały już tylko trzy osoby: znajomy z córką i Włodzio. Tem-po było jednak zbyt szybkie, jak dla 11-letniego wówczas syna Mecenasa Mikke. Na jakieś 30 metrów przed szczytem musiał zawrócić. Nigdy nie zapomnę tego, z jakim przejęciem mój Patron opowiadał o tym, jak tłumaczył synowi, że Rysy to nie jest jeden punkt, że jest to cała grań i że tak naprawdę Włodzio zdobył szczyt.

Z takim samym przejęciem i zaangażowaniem opowiadał o wystawie Adwokaci Ofiary Katynia, którą przygotowywał: Półtora tygodnia do otwarcia wystawy, a tu się nagle okazu-je, że Zarząd Dróg Miejskich nie uzyskał zgody Konserwatora Zabytków. Nie tracąc czasu, Mecenas Mikke szybko chwycił za telefon i uporał się z tym problemem w kilka godzin.

Taki właśnie był. Nie zrażał się trudnościami, lecz od razu szukał rozwiązania problemu. Nawet jego klienci, z którymi rozmawiałem już po katastrofie, mówili, że był adwokatem od spraw trudnych i beznadziejnych: „Nikt nie dawał mojej sprawie szans powodzenia. Walka z wiatrakami – mówili. Mecenas Mikke podjął się poprowadzenia tej sprawy i proszę bardzo – wygrał.”

Najwyraźniej przed Sądem Niebieskim musiała stanąć podobna, niezwykle ważna i skomplikowana sprawa, skoro Bóg w swojej łaskawości powołał na obrońcę z urzędu przed tym najwyższym z sądów tak znakomitego adwokata.

Dawid Stachurskiaplikant mecenasa Stanisława Mikke

Page 165: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

164 PALESTRA 4/2010

Łza

Tę moją łzę gorącą, ciężką, przezroczystąZechciej przyjąć, o Panie, któryś jest na niebie.Uczyń mi, bym uwierzył – wszak Ty możesz wszystko –Że człowiek po to żyje, aby dojść do Ciebie.

Łzy nie są dla umarłych. One są dla oczu,By w nich popiół nie przysechł i nie zgasił ducha. Kiedy już kroplę jasną pod szczyt góry wtoczęI dzwony też pomilkną – wtedy mnie wysłuchaj.

Zaledwie niewiele ponad rok minął, odkąd przekazałam Staszkowi te dwie strofy, napisane tuż przed pogrzebem Jego Mamy, który – poprzedzony Mszą św. żałob-ną w warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego – odbywał się w rodzinnej Częstochowie. Wiedziałam, że bólu one nie ukoją, lecz dadzą memu Przyjacielowi przynajmniej świadomość współodczuwania. A teraz wiem i to, że od zdań rzeźbio-nych silniejsze bywa w takich chwilach milczenie.

Przez czternaście lat serdecznej, bliskiej znajomości przywykliśmy czytać wza-jemnie wszelkie swoje teksty, zanim przybrały one kształt drukiem opublikowany. Każda krytyczna obserwacja i każda wątpliwość tycząca się językowych niuansów – były przez to z nas dwojga, któremu akurat przypadła rola autora, od drugiego przyjmowane z najpełniejszą uwagą oraz zaufaniem. Najwięcej tych konsultacji dotyczyło książki „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Jeszcze teraz, choć pierwsze jej wydanie ukazało się dosyć dawno, bo w 1998 roku, przypomi-nam sobie nasze drobiazgowe rozważania, nawet nad celowością zastosowania spójnika „i” w tytule.

To Staszek zachęcił mnie do przygody z pisarstwem. Miał sam na koncie kilka wydanych książek, a mimo to nie kontentował się własną oceną moich pierwszych literackich prób – i przedkładał je do nieformalnej recenzji swemu kuzynowi, Wła-dysławowi Lechowi Terleckiemu, wśród bliskich nazywanemu Leszkiem. Dopingo-wał mnie potem do podejmowania kolejnych tematów. Pierwszy zbiór mych ese-jów zawdzięczam Jego uporowi, ponieważ – w przeciwieństwie do mnie – prędko uwierzył, że wydanie go stanie się możliwe. Cieszył się każdym nowym tekstem,

Page 166: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 165

który mu przedstawiałam. Podchodził do cudzych myśli i sposobów ich wyrażania z niebywałą pokorą, co napawało mnie niesłychanym podziwem dla tego człowieka i dla Jego umiłowania Literatury.

W dniu, w którym z niedowierzaniem brałam do rąk sygnalne egzemplarze mo-jej pierwszej książki, wręczył mi – a był początek lata – bukiet kwiatów, w którym dominowały mimozy. Nasza przyjaźń nieraz bywała bowiem trudna i Staś trafnie postrzegał jako jedną z przyczyn tego stanu rzeczy moją nadwrażliwość.

W niewiele tygodni potem miała miejsce promocja dzieła Jego życia: wspomnia-nego wyżej książkowego zapisu peregrynacji śladami zbrodni sprzed lat siedem-dziesięciu, popełnionej na polskich oficerach. Staszek był wyraźnie szczęśliwy. Obok siebie miał Mamę. Żona, Bożena, oczekiwała wtedy drugiego dziecka.

Kasia, córeczka, którą poznałam, kiedy miała niespełna dwa latka i nosiła nad czołem identyczny wicherek niepokornych włosów jak jej Ojciec, w takim stopniu przywykła do częstych telefonicznych rozmów swojego Tatusia ze mną, że podobno przysłuchując się kiedyś dyskusji rodziców, podczas której padło stwierdzenie, że nie bardzo wiadomo w jaki sposób rozwiązać jakiś tam domowy problem, wtrąciła się z radą: „Jak nie wiadomo co zrobić, to trzeba zadzwonić do Ewy”. Narodziny młodszego od niej o trzy i pół roku Włodka (imię to otrzymał po ojczystym dziadku) pamiętam dokładnie: w najwyżej godzinę po przecięciu pępowiny Staszek wykrzy-czał z przejęciem do słuchawki: „Już jest, już się urodził!”. Dzień był ciepły, słonecz-ny i zdawał się szaleć radością przywitania nowego człowieka, bardzo upragnione-go i oczekiwanego przez mocno kochające się małżeństwo.

W kolejnym, 1999 roku, po dzielnych zmaganiach z nieuleczalną chorobą umarł Leszek Terlecki. Dla Staszka była to strata kogoś o wiele ważniejszego niż bliski krewny: odszedł starszy o paręnaście lat mentor, który postępującemu po jego tro-pach kuzynowi otwierał kręgi literackich znajomości i wtajemniczeń. Staś niewiele chciał o tej śmierci rozmawiać, a ból widać z latami nie słabł, gdyż prawie nigdy już się na temat Leszka obszerniej nie wypowiadał. Tego braku nie był w stanie zrekom-pensować serdeczny kontakt z Włodzimierzem Odojewskim.

Przez lata rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim. O marzeniach i doświadczeniach. Stanowiliśmy niepodważalny dowód na to, że przyjaźń między mężczyzną i kobietą jest możliwa, a gdy się już zdarzy, to wydaje owoc nie zakazany, lecz za to stano-wiący unikalną krzyżówkę, która z całą pewnością ma smak zasadniczo różniący się zarówno od szorstkich męskich zwierzeń, jak i od dziewczyńskich wynurzeń.

Najbardziej kolorowy intelektualnie był kilkumiesięczny czas, w którym próbo-waliśmy wspólnie dokończyć rozpoczęty przez Stasia scenariusz filmu dla Tele-wizji Polskiej. Ostatecznie dzieło pozostało w najwyższym stopniu nieskończone, ale feeria przenikających się wzajemnie naszych pomysłów w szkicowaniu postaci i kierunkowaniu akcji była – przynajmniej dla mnie – fenomenalnym przeżyciem. Obraz miał nosić tytuł „Tajemnica”, a skomponowana przeze mnie naprędce, w za-mierzeniu – wiodąca w całym filmie melodia w finale wybuchnąć miała śpiewem: Jak przywitasz mnie?/ Tajemnica ciągle trwa/ Chłodno-ciepły dreszcz/ Kielich, który

Page 167: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

166 PALESTRA 4/2010

nie ma dna/ Kłamstwo, cnota, prawda, grzech/ Drąży kamień cierpka łza/ Dłoń mi podaj, niech/ Pryśnie zamek mój ze szkła.

„Gdybyśmy nie byli oboje adwokatami, to byśmy się nigdy nie spotkali”. To było spontanicznie kiedyś rzucone spostrzeżenie Staszka. Zapewne miał rację. Jego ży-wiołem były obrony karne. Do każdej sprawy przykładał ogromne emocje, nie przy-pominam sobie, aby kiedykolwiek chłodno podszedł do problemu klienta. Wieczór przed wygłoszeniem końcowego przemówienia zawsze oznaczał przesilenie, nigdy zaś rezygnację, choćby nawet sprawy oskarżonego obiektywnie stały beznadziejnie. Ten rodzaj wielce osobistych relacji Staszek próbował bez większego powodzenia przenosić na prowadzoną przez nas we dwójkę prawną obsługę spółki akcyjnej. Ostatecznie przyszło nam z tego zlecenia zrezygnować, za to dwuipółletni okres wspólnych cotygodniowych podróży do podwarszawskiej siedziby naszego klien-ta wspominam jako niekończące się pasmo wzajemnych opowiadań: o ludziach, książkach, filmach, górach, wymarzonych podróżach, jak i o czasie nieuchwyt-nym.

Marzenia o eskapadach po części miały się nam ziścić wspólnie. Czarodziejskie miasto – Praga – stało się nam ulubionym za sprawą kontaktu wspólnie zacieśnio-nego i przez wiele następnych lat blisko łączącego „Palestrę” z czeskim „Bulletinem adwokacie”. Wraz z ówczesnym Prezesem NRA, Panem Mecenasem Czesławem Jaworskim byliśmy (ja – najpierw jako stała współpracowniczka „Palestry”, potem zaś jako członkini Naczelnej Rady Adwokackiej odpowiedzialna za jej międzynaro-dowe kontakty) kilkakrotnie serdecznie podejmowani przez redaktora naczelnego miesięcznika, dr. Vaclava Mandáka, a także przez kolejnych dwóch prezesów Cze-skiej Izby Adwokackiej, dr. Karela Čermáka i dr. Stanislava Balíka. Silne, prywatne nici przyjaźni z nimi wszystkimi przetrwały przez wszystkie następne lata. Dr Vaclav Mandák zmarł kilka miesięcy temu. W moich wspomnieniach utrwaliło się wiele charakterystycznych obrazów z tych podróży do Złotej Pragi; niektóre z nich noszą cechy pogodnych anegdot.

Mam zatem przed oczyma nocny, mroźnawy spacer po pustych wtedy Hrad-czanach; na Złotej Uliczce wyraźnie polatywał nad nami duch Franza Kafki. Z cie-plejszą już porą roku kojarzę zakończoną zabawnym zdarzeniem wędrówkę na Hradczańskie wzgórze wznoszącą się ku niemu ulicą Nerudovą. Staszek, od lat – jak twierdził – przyzwyczajony do tłumienia nocnych zaokiennych hałasów za-tyczkami do uszu, tym razem wybrał się w podróż, zapomniawszy zapakować ten niezbędny mu drobiazg. Jego hotelowy pokój okazał się być położony od strony ruchliwej ulicy, a zatem o obyciu się bez zatyczek w tych warunkach mowy być nie mogło. Dniem naszego przylotu była jednak niedziela, którą Czesi traktują jako czas relaksu, nie zaś komercji. Mimo to w desperacji wyruszyliśmy na poszuki-wanie jakiegoś kompleksu handlowego z czynną apteką. Parogodzinna wędrówka spełzła na niczym, wobec czego postanowiliśmy resztę dnia spędzić, odwiedza-jąc ulubione zabytkowe miejsca. W połowie wspinaczki Nerudovą oniemieliśmy z zachwytu: oto apteka z prawdziwego zdarzenia, z widocznymi przez oszklone

Page 168: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 167

drzwi staroświeckimi słoiczkami i flakonami na maści tudzież mikstury. Podwoje, lekko pchnięte, otworzyły się zapraszająco. Moja ograniczona znajomość języka czeskiego może i wystarczyłaby do tego by wytłumaczyć, jaki zakup nas interesuje. W wyglądzie pani, która się natychmiast pojawiła, niepokojący był jednak kolor kitla: nie biały, a granatowy. A zaraz potem padło uprzejme pytanie, czy chcemy nabyć dwa bilety. Trafiliśmy do muzeum aptekarstwa… Śmiechu było z tego co niemiara, a wypite wieczorem lekkie wino, jak sądzę, przywołało zdrowy sen nad głowę mego Przyjaciela.

Przypomina mi się także wspólne nasze wydelegowanie na zjazd słowackiej adwokatury. W pośpiesznie zwiedzanym Wiedniu, z którego w parę godzin po wylądowaniu mieliśmy przejechać pociągiem do Bratysławy, najwięcej zachwycił Staszka kościół pod wezwaniem św. Karola Boromeusza, którego powązkowska świątynia jest pomniejszoną kopią. A w południe spod katedry św. Stefana telefo-nował do swojej Mamy specjalnie po to, by mogła w słuchawce posłuchać głosu potężnie bijących dzwonów świątyni.

Jego podróż życia prowadziła jednakże w całkiem innym kierunku. Odbył ją w towarzystwie rosyjskiej dziennikarki, Swietłany Fiłonowej, którą zresztą miałam przyjemność poznać. Daleka droga wiodła ich do Kotłasu, Archangielska i Taraka-nowa, śladami stryja Stanisława, na którego cześć nadano Mu takie samo imię. Eks-kursję przygotowywali ze Swietłaną długo, starannie i drobiazgowo. Był rok 1997 i taka indywidualnie podjęta eskapada mogła obfitować w przeróżne komplikacje. Dzielna Bożena nie wyrażała, zdaje się, głośno żadnych obaw, choć z pewnością żywiła ich wiele. Ja byłam mniej powściągliwa. Na dzień przed wyjazdem, przy pożegnaniu, wsunęłam w dłoń Przyjaciela maleńki krzyżyk przywieziony kiedyś z Jerozolimy. Po paru tygodniach szczęśliwie wrócił on z Rosji wraz z nowym swoim właścicielem i odtąd – o ile wiem – towarzyszył Mu już stale, wciśnięty w zaułek portfela. Prawdopodobnie był przy Nim aż do końca.

W ostatnim roku Staszek zajmująco opowiadał o parotygodniowym pobycie wraz z rodziną w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Najchętniej jednak spędzał wakacje z najbliższymi w dwóch miejscach: zimą – w Zakopanem, latem – na Pół-wyspie Helskim. Podczas któregoś z lipców, wtedy wyjątkowo upalnego, Staś i Bo-żena z dziećmi mieszkali w położonym niedaleko końca mierzei, leśnym wojsko-wym ośrodku. Ja – w małym pensjonacie w pobliskiej Kuźnicy. Wieczór wspólnie spędzony w willi zajmowanej na terenie tegoż leśnego ośrodka na zaproszenie Pana Andrzeja Przewoźnika i Jego Małżonki, kiedy rozluźniony Gospodarz osobiście po-dawał przyrządzone przez siebie spaghetti z niepowtarzalnym sosem, był i pozosta-nie dla mnie jednym z najmilszych helskich wspomnień.

Prawo nie istniałoby dla Stasia bez historycznego kontekstu, w sztuce także moc-no go cenił. Przenikanie się zdarzeń omroczonych przeszłością ze współczesnością pojmowaną nieraz aż do granic pospolitości było dla Niego całkiem naturalne i my-ślę, że po części dobierał swój krąg przyjaciół wedle tego, czy potrafili pozytywnie przebrnąć podobny test.

Page 169: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

168 PALESTRA 4/2010

Pasjonowały Go, tak samo jak mnie, dwie prawie zapomniane postaci polskich bohaterów: Romualda Traugutta i Waleriana Łukasińskiego. Pod miejscem strace-nia ostatniego Dyktatora Powstania Styczniowego (wbrew regułom ortografii, nie pozwalał pisać tej nazwy z małych liter) zapalaliśmy – On i ja – znicze w każde Za-duszki. Zdarzało się, że te dwa płomyki pozostawały tam jedynymi. Za towarzysza miały niewielki krzyżyk, układany co roku z kasztanów.

Oprócz uczestnictwa w ekipach ekshumujących ciała polskich oficerów, jednym z najsilniejszych, o wiele wcześniejszych doświadczeń, był zawodowy udział (miało to miejsce jeszcze zanim został adwokatem) w badaniach miejsca katastrofy lotni-czej pod Warszawą. Wspominał mi o tym wiele razy, oszczędzając jednakże opisu szczegółów.

Ostatnio był zajęty jeszcze mocniej niż zwykle. Jednak, kiedy wysłałam Mu e-ma-ilem swój wiersz poświęcony pamięci księdza Jerzego Popiełuszki, napisany z prze-znaczeniem do umieszczenia w numerze 5–6 „Palestry”, zareagował – jak to On: natychmiast i żywiołowo. Był Wielki Czwartek, zatem ogólnie tylko wspomniałam Mu o pomyśle, że być może dobrze byłoby jeszcze innymi publikacjami uwypuklić w naszym piśmie wielkie wydarzenie, jakim będzie czerwcowa beatyfikacja Mę-czennika. Staś mi odpowiedział: „Ewuniu, pomyślimy, jak to zrobić. Mamy czas”.

Ewa Stawickaadwokat

Page 170: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 169

Z adwokat Ewą Stawicką w Pradze

Z Mariolą Dakowską w siedzibie MakPrintu – 1996 r.

Page 171: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

170 PALESTRA 4/2010

Drogi StaszkuPiszę ten list w nadziei, że odczytasz go stamtąd, gdzie jesteś i powspominamy

razem. Stasiu, z Tobą rozmawiałam jeszcze później. Ty, zawsze taki skrupulatny, zadzwo-

niłeś do mnie, by skonsultować pewne szczegóły mojego tekstu, który postanowiłeś umieścić w „Palestrze” – w ostatnim numerze. Zdążyłeś go przygotować i zamknąć dzień przed wylotem do Katynia. „Palestrze” poświęciłeś swoje życie zawodowe. Stasiu, przecież Ciebie nie można zastąpić! Czy pamiętasz nasz wyjazd na konfe-rencję do Jałty? Ukraińscy koledzy byli pod wielkim wrażeniem profesjonalizmu i poziomu „Palestry”, którą z zainteresowaniem oglądali. Zrobiłeś na Krymie tyle zdjęć. Kiedy mi je pokażesz?

Przewodniczyłeś Komisji Etyki. Byłeś w tych sprawach najwyższym autorytetem. Jeśli Ty się wypowiedziałeś, nikt z Twoim stanowiskiem już nie dyskutował. Roma locuta, causa finta. Mimo niezłomności etycznej pozostawałeś ciepłym, powszech-nie lubianym Kolegą, zawsze elegancki i taktowny.

Tyle razy ze sobą rozmawialiśmy, tyle rozmów pozostało niedokończonych. Za-ledwie rok temu pochowałeś ukochaną Mamę, dzięki heroiczności której Ty mogłeś się narodzić. Tak szybko znowu się połączyliście.

Staszku…Monika Strus-Wołos

adwokat, członek NRA

Page 172: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 171

Tak trudno jest zebrać rozbiegane myśli po tragicznej śmierci Adwokata Stanisła-wa Mikke, którego miałem przywilej znać i współpracować z Nim od wielu lat.

Był Stanisław Mikke człowiekiem wielkiej pasji, precyzyjnie dociekał prawdy.W naszych wzajemnych relacjach najczęściej przewijały się wątki związane

z najnowszą historią Polski: Katyń, Powstanie Warszawskie…, ale też rozmowy o wybitnych postaciach Adwokatury Polskiej , o Henryku Krajewskim, Witoldzie Bayerze, Romanie Łyczywku…

Wspominając Adwokata Stanisława Mikke, mam przed oczami nie tylko pro-fesjonalistę w swym zawodzie, ale obywatela-patriotę. To z Jego inicjatywy postać Adwokata Henryka Krajewskiego – sybiraka, społecznika, jednego z tych Wielkich, których Adwokatura dała Krajowi, doczekała się przypomnienia i uznania. Z okazji 85. rocznicy Odrodzonej Adwokatury Stanisław Mikke zaproponował, aby zlecić wykonanie kopii znanego portretu Henryka Krajewskiego, autorstwa Jana Matejki i umieścić go w siedzibie Naczelnej Rady Adwokackiej. Zaraził mnie tym projek-tem i wspólnie cel osiągnęliśmy. Innym razem rzucił myśl upamiętnienia tak licznej obecności adwokatów w Powstaniu Warszawskim poprzez wystawienie monumen-tu w Ogrodzie Pamięci Muzeum Powstania Warszawskiego.

Pamiętam nasze gorące dyskusje nad kolejnymi projektami monumentu, aż w końcu wybraliśmy motyw prostego obelisku, opatrzonego podpisami adwoka-tów--powstańców.

To tylko dwa wspomnienia naszej współpracy, a jest ich przecież tak wiele.Ujęła mnie w Stanisławie Mikke jeszcze jedna cecha, znana chyba wszystkim ,

którzy z Nim obcowali – to miłość do rodziny, szczególnie swoich dzieci. Rozma-wialiśmy często o trudach wychowania młodych ludzi w otaczającym nas brutal-nym świecie. Wyczuwałem głęboką troskę swego Rozmówcy o przyszłość dzieci. Ze wzruszeniem też notowałem nasze spotkania na okazjonalnych uroczystościach we... trójkę, gdy przyprowadzał swego synka, oswajając go ostrożnie z „dorosłym” życiem.

Cześć Jego Pamięci! dr Andrzej Stoga

kustosz Muzeum Adwokatury

Page 173: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

172 PALESTRA 4/2010

Staszka Mikke znam od 25 lat, kiedy został wpisany na listę adwokatów w War-szawie. Właściwie od samego początku był traktowany przez koleżanki i kolegów, jakby był w adwokaturze od dawna. Takie postrzeganie Staszka było wynikiem szybkiego włączenia się przez niego w nurt pracy samorządowej. Był aktywny w życiu izby, a także bardzo zaangażowany w pracę redakcyjną w „Palestrze”. W wyborach do rady adwokackiej w Warszawie zawsze uzyskiwał ogromne popar-cie. Był członkiem tej rady nieprzerwanie od 1992 r. aż do tragicznego 10 kwietnia 2010 r. Nasze drogi przecinały się w różnym czasie i w różnych miejscach. W pa-mięci mam posiedzenia rady adwokackiej, podczas których Staszek wypowiadał się w sprawach istotnych dla adwokatury, w tym w sprawach etyki adwokackiej, organizacji egzaminów zawodowych, prowadzenia zajęć dla aplikantów adwokac-kich, historii Polski, pamięci Katynia i innych miejsc kaźni. Głos Staszka zawsze był słuchany z uwagą. Wypowiadał się z rozwagą, spokojem i rzeczowo. Potrafił jednak bronić swoich racji z pasją i wielkim zaangażowaniem, nie gubiąc jednocześnie rzeczowości wypowiedzi.

Spotykałem Staszka także w Zakopanem, gdzie bardzo lubił być razem z Ro-dziną. Ostatnio w lutym 2010 r. cieszył się ogromnie z postępów, jakie robili Kasia i Włodzio w narciarstwie. Myślał o szusach dzieci z Kasprowego. Widywaliśmy się też w kościele św. Antoniego w Warszawie przy ul. Senatorskiej. Ostatni raz w Nie-dzielę Palmową, 13 dni przed tragedią. Wspomniał o swoim udziale w obchodach 70. rocznicy mordu w Katyniu. Staszek tak kochał Rodzinę i życie, że ta śmierć wydaje się niemożliwa.

Jacek Trelaadwokat

Page 174: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 173

„To jest klasa. Gdyby wszyscy umieli wygłaszać takie przemówienia, to właściwie dziennikarz byłby potrzebny tylko do tego, żeby to spisać i wydrukować” – tak kil-kanaście lat temu sądowe wystąpienie mecenasa Mikkego podsumował mój starszy kolega i nauczyciel zawodu z PAP, za którym jako dziennikarski aplikant chodziłem po korytarzach warszawskiego sądu.

Obecny wszędzie tam, gdzie dyskutowano o sprawach najważniejszych: o zawo-dowej etyce, o poziomie adwokackiego wykształcenia, o historii naszego Narodu. Każdy, kto miał okazję słuchać Jego wystąpień, widział w Nim inteligenta w naj-klasyczniejszym znaczeniu tego słowa: humanistę i erudytę. Zapewne dlatego tak liczono się z Jego opinią w przeróżnych komisjach czy sądach konkursowych.

Arbiter elegantiarum i nieformalny szef protokołu dyplomatycznego w adwokaturze – jak mówią o Nim przyjaciele. A miarą Jego wielkości jest to, jak wielu przyjaciół miał wokół siebie. I zarazem – jak skromnym człowiekiem pozostawał. Sprawę Katynia prze-żywał osobiście, bo też od dawna poświęcił się jej ujawnianiu. Któż wyliczy, jak często pisywał na ten temat, a znał go doskonale. Dzięki Niemu poznawali go też inni, bo gdy tylko pojawiała się odpowiednia okazja, można było liczyć, że mecenas Mikke przygo-tuje projekt uchwały, czczącej pamięć polskich żołnierzy i oficerów pomordowanych z rozkazu Stalina. Ale nie tylko temu poświęcał swój czas jako wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Nie była to tylko funkcja dla prestiżu. On traktował to niezwykle poważnie, a patrząc na wszystko, czego rada dokonała, że wy-liczę tylko: otwarcie zrekonstruowanego Cmentarza Orląt Lwowskich, upamiętnienie obozów zagłady, mordu w Jedwabnem, odnowienie Polskiego Cmentarza Wojennego na Monte Cassino – widać, jak wiele osiągnął. Śmierć Stanisława Mikkego to strata dla Adwokatury, ale i dla Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Wojciech Tumidalski dziennikarz PAP

Page 175: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

174 PALESTRA 4/2010

Do Rodziny i BliskichProszę przyjąć wyrazy najszczerszego współczucia i mojej solidarności w związku

z tragiczną śmiercią Pana Stanisława Mikke, Wiceprzewodniczącego ROPWiM.Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem to osobisty dramat Państwa Rodziny. To

również tragedia całego Narodu Polskiego i nie sposób oddać słowami tego, co odczuwamy.

W tym ogromnym nieszczęściu wraz z moją rodziną łączę się w bólu i modlitwie z Państwem i wszystkimi bliskimi tragicznie zmarłych Osób.

Pozostaję w głębokim żalu,

Gdańsk, dnia 12 kwietnia 2010 r.Lech Wałęsa

Page 176: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 175

Pamięci Stanisława Mikke

Wieczorem 12 kwietnia słuchałem w NRA Koleżanek i Kolegów wspominających swoją przyjaźń i pracę z Panią Prezes Joanną Agacką-Indecką i Panem Mecenasem Stanisławem Mikke oraz naszymi parlamentarzystami – Panią Mecenas Jolantą Szy-manek-Deresz i Panem Mecenasem Stanisławem Zającem.

Zabrakło mi wtedy odwagi, aby przyłączyć się do tych głosów moim wspomnie-niem o Koledze Stanisławie i Redaktorze zarazem.

Nie potrafiłem również wpisać się do Księgi Kondolencyjnej w taki sposób, aby nie przekroczyć granicy banału – o co w tak szczególnej sytuacji nietrudno.

Może teraz to mi się uda. Otóż Pan Stanisław, zarówno jako mój młodszy Kolega w zawodzie, jak i Szef w redakcji, przez wiele lat naszej znajomości i współpracy zawsze dbał o niezwykle kulturalną formę kontaktów oraz o sensowną i efektywną ich treść. Taki był również w swojej żarliwej publicystyce i w intensywnej działalno-ści społecznej.

Taką też o Nim opinię usłyszałem od wspólnego znajomego, polskiego dyploma-ty, który Panu Stanisławowi pomagał w Rosji w ofiarnym i skutecznym realizowaniu Misji Katyńskiej. Była ona istotną częścią Jego życia, obok Rodziny i Adwokatury. Pracował wytrwale w procedurze ustalania i ujawniania tragicznej Listy Katyńskiej. Los dopisał Go do tej Listy.

Pan Stanisław wpisał się do historii Adwokatury Polskiej swoim życiem, a nagła śmierć nie pozwoliła Mu nadal tę historię wzbogacać.

Musimy o Nim i Jemu podobnych pamiętać przez wszystkie następne poko- lenia.

17 kwietnia 2010 r.Andrzej Warfołomiejew

adwokat

Page 177: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

176 PALESTRA 4/2010

Wspomnienie o Mecenasie Stanisławie Mikke

Mecenasa Stanisława Mikke spotkałem po raz pierwszy w czerwcu 1988 roku w Chęcinach. Od 1980 roku odbywało się tam bowiem Sympozjum Metodologii Kryminalistyki i Nauk Pokrewnych, organizowane przez Zespół Katedry Kryminali-styki Uniwersytetu Śląskiego, pod wodzą ówczesnego docenta, obecnie profesora, posła, mecenasa Jana Widackiego. Było to jedyne w swoim rodzaju, doroczne fo-rum dyskusyjne, w którym, oprócz kryminalistyków, uczestniczyli medycy sądowi, filozofowie i praktycy wymiaru sprawiedliwości. Aktywnym uczestnikiem był także Mecenas, podówczas dziennikarz „Gazety Prawniczej”. Na jej łamach ukazywały się potem Jego obszerne i niezwykle wnikliwe sprawozdania ze spotkań chęciń-skich, zamieszczał także najbardziej interesujące wystąpienia. Aktywnie włączał się w dyskusję o metodologicznych potrzebach i bolączkach polskiej kryminalistyki. Jego zasługi na polu upowszechniania wśród czytelników wiedzy z zakresu nauk sądowych i ich metodologii są nie do przecenienia.

Wyrazem zainteresowań Mecenasa tą problematyką stał się dział „Kryminalistyka i nauki pokrewne” w redagowanej przez Niego „Palestrze”.

Sympozja chęcińskie już się od wielu lat nie odbywają, ale Mecenasa można było spotkać na prawie każdej konferencji z zakresu nauk sądowych, a zwłaszcza na tych organizowanych przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie, z którego dyrektorem, również jakże przedwcześnie zgasłym, Aleksandrem Głazkiem, łączyła go serdeczna zażyłość.

Tempora labuntur… prof. dr hab. Józef Wójcikiewicz

Page 178: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 177

Pożegnanie ze Staszkiem

Na takie pożegnanie wcześniej nigdy nie ma czasu. Przecież nikt nie wie, że będzie potrzebne.

Najpierw jeszcze słaba, egoistyczna nadzieja, że może pojechałeś pociągiem. Bo że musiałeś tam być w tym miejscu i czasie, to oczywiste. Nie mogło zabraknąć Ciebie w Sprawie, której – od kiedy wyjawienie prawdy do końca stało się możliwe – poświęciłeś przez lata tyle trudów i część samego Siebie.

A potem, w sobotni wieczór, ten złowieszczy pasek na ekranie telewizora i Twoje imię i nazwisko. I już żadnych złudzeń.

Twoja toga godnie piętrzy się wśród kwiatów na trumnie w mrocznej i zara-zem podniosłej hali Torwaru, tak samo jak Ty godnie wykonywałeś ten wymagający i absorbujący zawód. I uczyłeś jego młodych adeptów, przede wszystkim własnym przykładem, etyki adwokackiej.

Niezależnie od tego znajdowałeś czas i siły na tak wiele innych działań, że gdy się je dziś wszystkie zsumuje, to zadziwiają rozległością i głębią. A zawsze we wszyst-kich były wartości najwyższej rangi: Człowiek, Ojczyzna, Państwo Polskie, Historia. Do wszystkich tych spraw podchodziłeś z uwagą i ogromną wrażliwością.

Miałeś wielkie zamiłowanie do pięknego i mądrego słowa. Sam niezwykle pięk-nie „składałeś słowa” czy to pisząc, czy mówiąc, tak że stanowiły poruszającą całość. Słowa innych autorów składałeś w kolejne numery „Palestry”, która rozkwitła pod Twym kierownictwem.

Nie mogę sobie wyobrazić, że nie spotkam Cię już nigdy na uroczystościach samorządu adwokackiego, konferencjach, w czasie ważnych wydarzeń, na których pojawiałeś się zawsze z jednakowo ujmującym uśmiechem i spojrzeniem, i mó-wiłeś swym ciepłym głosem. A przy tym zawsze jednakowo skromny. Nie potrafię wyobrazić sobie, że nigdy nie spotkamy się na Wigilii w Radzie, nie podzielimy się opłatkiem, nie złożymy sobie świątecznych życzeń.

Żegnaj Staszku, ale i do zobaczenia, miejmy nadzieję, już na tej Innej Wigilii.

dr hab. Małgorzata Wrzołek-Romańczukadwokat

Page 179: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

178 PALESTRA 4/2010

Pamięci Stanisława Mikke

Drogi Przyjacielu, myśli jeszcze niepozbierane, trudno jeszcze powstrzymać męskie-niemęskie łzy. Minęło zaledwie 8 godzin od chwili, gdy dramatycznie szep-cząc słowa modlitwy, a jednocześnie wbrew jakiejkolwiek racjonalnej nadziei – bo przecież wczoraj wieczorem powiedziałeś mi, o której wylatujesz – zacząłem wy-dzwaniać na Twoją komórkę. Nie odebrałeś. Nigdy już nie odbierzesz. Wtedy wzią-łem do rąk Książkę Twojego Życia i raz jeszcze przeczytałem jej motto: „Pamięci Stanisława Mikke”. To On, Brat Twojego Ojca, związał Twoje myśli z Katyniem, z Charkowem, z Miednoje, chociaż sam został zamęczony w łagrze w Kotłasie. W trzecim akapicie pierwszego rozdziału Książki Twojego Życia czytam zatem raz jeszcze, wypowiedziane przed Twoją pierwszą podróżą szlakami pomordowanych na Wschodzie, słowa bliskiej Ci osoby: „Nie jedź, nie jedź tam. Jeśli książki – takiej znaczącej – nie napiszesz, to być może będzie to klęska twego życia”. Napisałeś książkę. Już nie „znaczącą”, ale znakomitą, do której pierwszego wydania wstęp opracował sam Zbigniew Brzeziński. Mimo to słowa te okazały się prorocze. „Nie jedź, nie jedź tam.”. Gdybyś tam nie pojechał wtedy, nie poleciałbyś także i dzisiaj. Miałbym nadal Przyjaciela. W gonitwie nieposkładanych myśli potrafię powtórzyć jedynie to motto, które Ty poświęciłeś Temu, który Cię tam zawiódł, a które ja po-święcam Tobie: „Pamięci Stanisława Mikke”. W mistyczny sposób historia Twojego życia została spleciona z historią życia Brata Twego Ojca. Żegnaj, Stachu. „Śpij, Mężny”. Śnij o Katyniu, Charkowie i Miednoje. Śpij, Mężny.

Warszawa, dnia 10 kwietnia 2010 r., godz. 16.50.

Stanisław ZabłockiSędzia Sądu Najwyższego

Page 180: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 179

Moje spotkania ze Staszkiem

Staszka Mikke poznałem jesienią 1994 r. Omawialiśmy mój materiał, złożony do redakcji „Palestry”. Potem nasze kontakty były stosunkowo częste, dyskutowaliśmy na różne tematy, ale głównie historyczno-prawne. Jego encyklopedyczna wiedza robiła na mnie ogromne wrażenie. Podobnie jak profesjonalizm w zakresie umie-jętności redagowania tekstu i umiaru w dokonywaniu wszelakich ocen. Mistycz-ny wręcz charakter miało Jego osobiste zaangażowanie w ostateczne ujawnienie wszelkich aspektów zbrodni katyńskiej.

Byłem wtedy aplikantem adwokackim i nie ukrywam, że moje kontakty ze Stasz-kiem – adwokatem cieszącym się autentycznym autorytetem w środowisku, bardzo sobie ceniłem. Tym bardziej że były one obiektem nieukrywanej zazdrości koleża-nek i kolegów z mojego roku aplikacji. Mój Patron, śp. adw. dr Zdzisław Krzemiński, cieszył się bardzo, że utrzymuję ze Staszkiem tak ścisłe kontakty – cenił Go bowiem ogromnie, uważał za wybitnego działacza samorządu adwokackiego, takiego w „starym, dobrym, przedwojennym stylu”. A opinia mojego Patrona nie podlegała, w zasadzie, dyskusji.

Bodajże w 1995 r. byłem wraz z żoną i 3-letnim synem Michałem na spacerze na Starym Mieście. Przechodząc obok siedziby NRA i redakcji „Palestry” na ul. Świę-tojerskiej, postanowiliśmy ad hoc odwiedzić Staszka. Syn pytał nas, gdzie idziemy. Odpowiedzieliśmy, że „do «Palestry»”. Syn przyjął to do wiadomości i po chwili, po wejściu do gabinetu Staszka, przez nikogo nie proszony wyprzedził nas, bezcere-monialnie wyciągnął do Staszka rękę na powitanie i oświadczył z całą mocą: „dzień dobry Panie Palestru!”. Właśnie tak: „Palestru”! Staszek wybuchnął śmiechem i – pamiętam to doskonale – osobiście zaparzył Michałkowi herbatę. To zdarzenie, przeciętnie zajmujące w istocie, miało jednak swoją dalszą historię. Otóż w 2007 r. aplikant adwokacki Łukasz Morysiński, którego byłem podówczas patronem, opo-wiadał mi z dumą, że w ramach szkolenia aplikacyjnego miał właśnie zajęcia ze Staszkiem z etyki adwokackiej. Zreferował mi przebieg tych zajęć, ocenił je jako niezwykle pożyteczne. A na koniec powtórzył mi dykteryjkę, przekazaną im w trak-cie zajęć przez Staszka. Okazało się, że Staszek opowiedział im zdarzenie, podczas którego mój syn nazwał Go „Panem Palestru”! Nie ujawnił jednak, że owym chłop-cem był mój synek. Łukasz, obecnie adwokat i mój wspólnik, nie mógł uwierzyć, że to zdarzenie odbyło się z udziałem moim i mojej rodziny…

Page 181: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

180 PALESTRA 4/2010

Trudno jest opisać Staszka w kilku zdaniach. Był to jednak bez wątpienia gorący, autentyczny patriota. Człowiek skromny, wręcz za skromny – co było Jego jedyną wadą. Prawdziwy gentleman. Drażniło Go chamstwo czy brak kindersztuby – tak w życiu codziennym, jak i wśród kolegów-adwokatów. Jego cnotą był umiar, choć w kwestiach zasadniczych był bezkompromisowy. Adwokatem był wybitnym. Zaj-mował się szczególnie sprawami karnymi. Do obron przygotowywał się starannie i wykonywał je z całym poświęceniem.

Dzielił czas zawodowy między praktykę adwokacką (głównie karną) i redago-wanie „Palestry”. Jak mu to się udawało z tak wspaniałym skutkiem – Bóg raczy wiedzieć! Jednak najwięcej serca pozostawił dla swojej Rodziny. To było widoczne i oczywiste dla każdego, kto Go znał.

Moje pożegnanie ze Staszkiem było niezwykłe. Widzieliśmy się ostatni raz w Wielki Czwartek, 1 kwietnia 2010 r., w redakcji „Palestry”. Porozmawialiśmy chwilę, Staszek opowiedział mi, że 10 kwietnia leci wraz z Prezydentem RP oraz swoim przyjacielem – Andrzejem Przewoźnikiem, na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej. Złożyliśmy sobie krótkie życzenia świąteczne i w tym momencie do redakcji wszedł przyjaciel Staszka – Sędzia Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki. Staszek zaprosił go do swojego gabinetu, ja rozmawiałem z dr. Adamem Redzikiem w pokoju ogólnym. Nie chcąc przeszkadzać, „po angielsku” wyszedłem z redakcji. Staszek jednak usłyszał, że wychodzę, pozostawił na chwilę Pana Sędziego Zabłoc-kiego i wręcz wybiegł za mną. Dogonił mnie już na korytarzu, wyciągnął do mnie rękę i obaj – nic nie mówiąc – uścisnęliśmy sobie dłonie… Staszek spojrzał na mnie przeciągle, tak jakoś dziwnie, głęboko. Jakby się ze mną żegnał…

Podczas naszej ostatniej rozmowy w redakcji „Palestry” Staszek nakazał mi od-wiedzić wystawę o adwokatach zamordowanych w Katyniu, której był współtwór-cą, na Krakowskim Przedmieściu, przy kościele św. Anny w Warszawie. Wystawę tę odwiedziłem dnia następnego po katastrofie, 11 kwietnia 2010 r. Jak się okazało, na pierwszej planszy widniało już zdjęcie Staszka…

W katastrofie lotniczej w pobliżu Katynia w dniu 10 kwietnia 2010 r. zginął Sta-szek i Prezes NRA Joanna Agacka-Indecka. Trudno będzie adwokaturze polskiej bez postaci tak wybitnych i zasłużonych.

Staszku! „Śpij, Mężny”…dr Marcin Zaborski

adwokat, adiunkt KUL

Page 182: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 181

„Pamięć nie umiera nigdy”

Smutek i żal wypełnia moje serce. Trudno pogodzić się z myślą, że nie ma wśród nas Staszka Mikke...

Jeszcze nie tak dawno, prawie wczoraj był w Kielcach, Cedzynie… zachwycał się pięknem ziemi świętokrzyskiej. Tak często powtarzał „Kielce zajmują na mapie moich sentymentów miejsce szczególne”. Tu w Kielcach na cmentarzu spoczywa Jego Babcia, pradziadowie i prapradziadowie, którzy urodzili się w czasach na-poleońskich ze strony Jego Mamy. Nie usłyszymy już Jego wspomnień z wakacji spędzonych w miejscach i nam bliskich: Karczówka, Święty Krzyż, Klasztor w Świętej Katarzynie; nie wysłuchamy z Jego ust słów „zbyt pięknych, żeby dały się wymazać”.

Nikt tak bardzo nie pasjonował się historią adwokatury jak On. Jego wiedza była wprost nieoceniona. Posiadał wyjątkową zdolność widzenia adwokatury wpisanej w historię naszego narodu. Tak pięknie potrafił mówić o ludziach, którzy ją tworzyli. Widział sercem to, czego nie można było zobaczyć oczami. Bóg obdarzył Go naj-większym darem, miłością do świata i ludzi.

Miał wiele zajęć, jeszcze więcej obowiązków, ale nigdy nie odmówił prośbom o spotkanie, artykuł. Właśnie pracował nad tekstem do Palestry Świętokrzyskiej, przypominającym sylwetki adwokatów zamordowanych w Katyniu.

„Co najmniej 110 naszych Kolegów zostało zamordowanych podczas zbrod-ni katyńskiej… Niektórych z nich podnosił z «dołów śmierci» jeden z adwokatów uczestniczących w pracach ekshumacyjnych w latach dziewięćdziesiątych”. Te zna-mienne słowa tragicznie zmarłej w katastrofie pod Smoleńskiem Prezes NRA Joanny Agackiej-Indeckiej, zawarte we wstępie do wystawy „Adwokaci Ofiary Katynia”, mają jakże symboliczną wymowę.

Człowiek tak wrażliwy dotknął tragedii tak wielu bohaterów.

I dziś, kiedy w tych dramatycznych okolicznościach przyszło nam pożegnać wielu wspaniałych ludzi, Naszą Panią Prezes Joannę, Staszka…, kiedy powraca-jąca myśl: „ile pustych miejsc przy stole” wyciska niejedną łzę, jestem pewny, że te opuszczone miejsca przez Joannę, Staszka nie będą puste, wypełni je pamięć o Nich.

Page 183: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

182 PALESTRA 4/2010

Niech mój smutek i żal wyrażą słowa wiersza Eugeniusza Małaczewskiego, ulu-bionego poety Staszka Mikke:

Więc niechże garść słów polskichJak garść ojczystej ziemiZ oddali rzucę na nichDłoniami tęskniącemi.

By duszą zmartwychwstali,Rozpięli skrzydła cudnie…

Kielce dnia 21 kwietnia 2010 r.Jerzy Zięba

adwokat, Dziekan ORA w Kielcach

Page 184: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 183

Wspomnienie o Panu Mecenasie Mikke

Pana Mecenasa Mikke poznałam w czasie, gdy odbywałam studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Zaproponował mi wówczas współpracę z miesięcz-nikiem „Palestra” w charakterze sprawozdawcy z konferencji o tematyce prawni-czej. Kiedy pierwszy raz weszłam do gabinetu Mecenasa w redakcji „Palestry” przy ul. Świętojerskiej w Warszawie, moją uwagę zwróciły przede wszystkim ogromne ryzy papieru, zajmujące niemal całe wnętrze Jego niewielkiego gabinetu. Z czasem zorientowałam się, że były to wydruki tekstów nadesłanych do „Palestry” lub przy-gotowywanych już do druku w kolejnych numerach czasopisma. Dzieliły się one na takie, które Mecenas Mikke już przeczytał lub takie, które przeczyta w niedalekiej przyszłości. Czynił to z ogromną uwagą dla treści przekazywanej przez autora.

Mecenas Mikke był ogromnym erudytą, a jednocześnie doskonałym mówcą. Miałam zaszczyt uczestniczyć w wykładzie wygłoszonym przez Mecenasa w ra-mach przedmiotu „Etyka adwokacka” nauczanego na I roku aplikacji adwokackiej. W istocie była to wspaniała podróż po rozległych dziedzinach humanistyki, która niejednego młodego adepta zawodu skłoniła do ubiegania się o możliwość publika-cji w „Palestrze”. Innym przynajmniej przez chwilę pozwoliła poczuć, że bycie ad-wokatem to nie tylko „kodeks w głowie”, czy też, jak mówią inni „głowa w kodek-sie”. Co ciekawe, niemal przy każdym kolejnym spotkaniu z Mecenasem dowiady-wałam się o nowych obszarach jego działalności pozazawodowej, wśród których naj-ważniejsze miejsce zajmował Katyń i uczestnictwo w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ale było również miejsce na literaturę, sztukę i filozofię.

Cechą, która wyróżniała Mecenasa spośród innych adwokatów, było Jego zaan-gażowanie w sprawy adwokatury, jak również szczególne traktowanie adwokatury jako zbiorowości odgrywającej w historii i mającej wciąż do odegrania szczegól-ną rolę w społeczeństwie. Pamiętam, jak wielką dumą napawał go fakt, że Robert Schumann, „ojciec” zjednoczonej Europy, o którym artykuł przygotowywałam wspólnie z Mecenasem, był adwokatem.

Będę zawsze pamiętać Mecenasa Mikke jako człowieka niezwykle skromnego. Wyrazem tego była cała jego postawa życiowa. Jako była aplikantka mogę wskazać na takie przykłady jak fakt, że po niemal każdym zakończonym dyżurze w kancela-rii podwoził w kierunku domu starszą panią urzędującą w jego sekretariacie. Czynił to z naturalnością równą tej, z którą wcześniej opowiadał o zagadnieniach związa-

Page 185: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

184 PALESTRA 4/2010

nych z pracami Komisji Bioetycznej przy Instytucie Kardiologii w Aninie, w której uczestniczył, czy przygotowywanym poprzedniej nocy felietonem do kolejnego numeru „Palestry”. Dla mnie, wówczas już prawnika w tzw. „dużej” kancelarii, było to zachowanie niespotykane i godne podziwu. Można chyba powiedzieć, że od Pana Mecenasa biło jakieś wewnętrzne ciepło, które odczuwali ludzie, którzy mieli szczęcie Go poznać.

Mecenas Mikke był osobą zawsze uśmiechniętą i wyrozumiałą wobec słabości innych. Najdobitniej świadczy o tym następujące zdarzenie, które miało miejsce już po Jego tragicznej śmierci. We wtorek wieczorem na forum grupy byłych apli-kantów, z których większość zdała w 2009 roku egzamin adwokacki przed Komisją, w której zasiadał również Pan Mecenas, ktoś wystąpił z inicjatywą uczczenia pamię-ci Mecenasa. Do środowego popołudnia odpisali niemal wszyscy z licznej, czter-dziestoosobowej grupy, podchwytując pomysł i oferując swe wsparcie.

Dwa lata temu na kartce świątecznej, którą corocznie otrzymywałam od redak-cji „Palestry”, Mecenas dopisał do życzeń odręcznie: „W oczekiwaniu na Twoje teksty”. Później urodziła się moja córeczka, był egzamin adwokacki i pojawiło wie-le innych, czasem ważnych, ale częściej mniej ważnych spraw. Gdybym mogła przypuszczać, że kolejnym i ostatnim tekstem, który napiszę dla Mecenasa, będzie niniejsze wspomnienie, na pewno skalę ważności ustaliłabym w inny sposób.

Staszku, odpoczywaj w pokoju.Składam szczere wyrazy współczucia żonie Mecenasa Stanisława Mikke, Bożenie

i dzieciom: Włodziowi i Kasi.Agnieszka Zwierzyńska

adwokat

Page 186: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 185

Odeszli, kiedy śniegi zakwitły krokusami

Eugeniusz Korwin-Małaczewski urodził się 1 stycznia 1897 r. w Kiwaczówce nie-opodal Humania. Świetnie zapowiadający się pisarz i poeta inspirował swoją twór-czość tematami bardzo odległymi od Tatr i Podtatrza. Opisywana w jego utworach przestrzeń rozciąga się bowiem od Morza Czarnego do Oceanu Lodowatego, od Kijowa przez Paryż do Warszawy. Ostap Ortwin uznawał Małaczewskiego, obok Jarosława Iwaszkiewicza, za ostatniego przedstawiciela szkoły ukraińskiej w lite-raturze polskiej. Jednak ostatni rozdział dramatycznego życia pisarza rozegrał się u podnóża Tatr, dlatego podjąłem się omówienia książkowego wydania jego Utwo-rów zebranych (Wydawnictwo LTW Łomianki 2008).

Niestety bez większego zainteresowania mieszkańców Zakopanego odbyła się 22 listopada 2008 r. w Grand Hotelu „Stamary” promocja Utworów zebranych Eugeniusza Małaczewskiego. Omawiany tom jest pierwszą próbą zebrania całego dorobku literackiego pisarza. Wydanie obejmuje utwory poetyckie (także przekłady poezji), prozatorskie, dramatyczne oraz publicystykę, które omówił w przedmowie Krzysztof Polechoński.

Małaczewski największą sławę zdobył dzięki zbiorowi opowiadań Koń na wzgó-rzu, opisującemu walki formacji polskich na wschodzie, w okresie pierwszej wojny światowej i rewolucji bolszewickiej, a także wojny 1920 r. W opowiadaniach mo-żemy odnaleźć wiele wątków biograficznych poety-żołnierza, który brał czynny udział we wszystkich opisywanych działaniach wojennych. Ten sztandarowy zbiór opowiadań był przełożony na język angielski, a poszczególne opowiadania – na włoski i francuski. Jedno z nich, Dzieje Baśki Murmańskiej, trafiło do międzywo-jennych wypisów szkolnych. Znamienne, że udział w odejściu w niepamięć twór-czości Małaczewskiego spowodowany jest faktem umieszczenia Konia na wzgórzu na indeksach ksiąg autorów zakazanych, najpierw przez Niemców w Generalnym Gubernatorstwie, a później przez cenzurę komunistyczną w Polsce Ludowej.

Data pierwszego pobytu Małaczewskiego w Zakopanem nie jest znana, ale w przybliżeniu można określić, że musiał zawitać do stolicy polskich Tatr przed 1921 rokiem, w wydanym bowiem w tym właśnie roku opowiadaniu Koń na wzgórzu pisze: „Patrzę na zimowe Tatry. Cudne są. Cóż na świecie zrównać się może z tym powszechnym, nieokiełznanym wybuchem takiej olbrzymiej masy ziemi, porywa-jącej się kamienną potęgą ku rozwartemu na oścież błękitowi?”.

Page 187: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

186 PALESTRA 4/2010

Małaczewskiego łączyła szczególna więź ze stałym bywalcem Zakopanego, Kor-nelem Makuszyńskim, który tom opowiadań Koń na wzgórzu uważał za „ spiżowy pomnik mowy polskiej” i skarbnicę staropolskiego humoru. To Makuszyński na-kłonił śmiertelnie chorego na gruźlicę literata na kurację w Zakopanem. Wiadomo także, że rozwojowi jego talentu patronowali dwaj inni pisarze wpisani w dzieje Zakopanego, Jan Kasprowicz i Stefan Żeromski.

Od grudnia 1921 r. aż do śmierci autor Konia na wzgórzu przebywał w Zakopa-nem w sanatorium „Sanato”, usytuowanym na zboczach Antałówki. W tym czasie Małaczewski pracował nad dwutomową powieścią pt. Mojra, osnutą na tle sto-sunków ukraińskich. W ostatnich chwilach życia towarzyszył mu ks. Jan Humpo-la, w owym czasie kapelan wojskowy sanatoriów zakopiańskich, a także taternik. W „Sanato” Małaczewski zdążył jeszcze zrobić korektę wierszy wydanych w tomiku Pod lazurową strzechą. Tu dyktował swój testament księdzu Humpoli, który wyspo-wiadał poetę, udzielił mu sakramentów komunii i ostatniego namaszczenia. Tu też „Umarł cichutko, z pogodnym uśmiechem na ustach, kiedy ostatnie śniegi zakwitły krokusami…”. Był 19 kwietnia 1922 r.

Porucznik Eugeniusz Korwin-Małaczewski spoczął na cmentarzu przy ul. Nowo-tarskiej.

W 2008 r. mocno już uszkodzony nagrobek został zastąpiony nowym, dzięki staraniom redaktora naczelnego Pisma Adwokatury Polskiej „Palestra” adwokata Stanisława Mikke oraz Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Mę-czeństwa Andrzeja Przewoźnika. W uroczystej promocji Utworów zebranych Ma-łaczewskiego brał udział Biskup Polowy Wojska Polskiego generał dywizji Tadeusz Płoski, a w wydanie książki był także zaangażowany wiceminister Kultury i Dziedzi-ctwa Narodowego Tomasz Merta.

4 lutego 2010 r. adw. Stanisław Mikke umieścił przed „Sanato”, jak mówił, na razie prowizoryczną, tablicę upamiętniającą Małaczewskiego.

Gdy 10 kwietnia 2010 r. w pobliżu „Sanato” resztki śniegu znowu zakwitły kro-kusami, w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem zginęli śp. biskup Tadeusz Płoski, minister Andrzej Przewoźnik, minister Tomasz Merta i mecenas Stanisław Mikke.

Cześć ich pamięci!

PS. Dzień dobry, Niestety nie zdążyłem i jest mi z tego powodu jeszcze bardziej smutno. Chcia-

łem tekstem, który wysyłam w załączeniu, chociaż w taki sposób podziękować tym dzielnym ludziom, którzy tyle wysiłku włożyli w przypomnienie postaci Eugeniusza Korwin Małaczewskiego. Ostatnią rzeczą, jaką śp. adwokat Stanisław Mikke zrobił dla tej sprawy, było przybicie na drzewie obok „Sanato” tablicy poświęconej Mała-czewskiemu. W telefonie mam wiadomość z datą: 4 lutego 2010 r. o treści:

Page 188: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Mikke 187

Dziś na drzewie przed „Sanato” przybiłem metalową tablicę upamiętniającą Euge-niusza Małaczewskiego. Pozdrawiam, Stanisław Mikke.

[…]Tekst napisałem tydzień przed tragiczną sobotą 10 kwietnia. Natomiast 11 kwiet-

nia, gdy już nie miałem żadnej wątpliwości, dopisałem ostatnie zdanie. Tego dnia zapaliłem z synem Bartkiem pod „Sanato” znicz. Tak bowiem historia zatoczyła krąg. […]

Oficerowie rozstrzeliwani w Katyniu i kilku innych miejscach kształtowali swój światopogląd właśnie tego rodzaju utworami. W 70 lat później ta grupa dzielnych ludzi, która z mroku niepamięci wydobyła Małaczewskiego, zginęła w tym samym miejscu.

Wojciech Wilczek Zakopane

Tablica przybita przez adw. Stanisława Mikke 4 lutego 2010 na drzewie przed willą, w której

mieszkał i zmarł Eugeniusz Małaczewski

Page 189: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 190: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Jolanty Szymanek-Deresz

POSŁANKI NA SEJM RP

Page 191: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 192: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 193: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 194: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Naczelna Rada Adwokackaze smutkiem żegna

Ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem

Jak 70 lat temu tak i dziś na ziemi katyńskiej straciliśmy elitę Narodu Polskiego.

W tragedii tej Adwokatura Polska utraciła:

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiejadw. Joannę Agacką-Indecką

Redaktora Naczelnego „Palestry” adw. Stanisława Mikke

Panią Poseł Jolantę Szymanek-Deresz

Pana Senatora Stanisława Zająca

Rodzinom Ofiarskładamy szczere kondolencje.

Naczelna Rada Adwokacka

Page 195: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 196: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Jolanty Szymanek-Deresz 195

Adwokat Jolanta Szymanek-Deresz(1954–2010)

Urodziła się 12 lipca 1954 r. w Przedborzu. Początkowo studiowała na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, a w roku 1977 ukończyła Wydział Pra-wa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1977–1979 odbyła eta-tową aplikację sądową w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. W latach 1979–1984 pełniła funkcję asesora sądowego w okręgu Sądu Wojewódzkiego w Warszawie.

Uchwałą Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie z 12 lipca 1984 r. wpisana została na listę aplikantów adwokackich Izby Adwokackiej w Warszawie. Z dniem 4 października 1984 r. rozpoczęła aplikację. W dniu 18 grudnia 1986 r. została ad-wokatem Izby Adwokackiej w Warszawie, a 16 kwietnia 1987 złożyła ślubowanie.

Zawód adwokata wykonywała od 1 maja 1987 r. do 31 stycznia 1992 r. w Zes-pole Adwokackim nr 18, następnie, do 14 czerwca 1996 r. w indywidualnej Kance-larii Adwokackiej w Warszawie, po czym od 15 czerwca 1996 do 2 stycznia 2000 r. w Zespole Adwokackim nr 15 w Warszawie.

W latach 1998–2000 była Przewodniczącą Komisji do spraw Kontaktów ze Środ-kami Masowego Przekazu ORA w Warszawie.

Z dniem 3 stycznia 2000 r. mianowana została na stanowisko Podsekretarza Sta-nu w Kancelarii Prezydenta RP, a sześć miesięcy później została Szefem Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Odtąd poświęciła się służbie publicznej – do 2005 r. w Kancelarii Prezydenta RP, a potem w Sejmie. W ostatniej kadencji była wiceprzewodniczącą Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i członkinią Sejmowej Komisji Konstytucyjnej. Od 1 czerwca 2008 r. była wiceprzewodniczącą SLD.

Uwielbiała sport, szczególnie grę w tenisa, osiągając na tym polu sukcesy – np. przez kilkanaście lat była mistrzynią Polski adwokatek. Ceniona za elegancję, klasę i kompetencję.

Na swojej stronie internetowej napisała m.in.: „Kiedy przyjdzie na mnie smutek, słucham poważnej muzyki, choć nie stronię od roz-

rywkowej. Smutek jest jednak rzadkością, bo mam rodzinę, bo mam przyjaciół, bo czuję się potrzebna. Jestem w kwiecie wieku, pełna energii, zdrowie mi dopisuje, humor także. Z optymizmem patrzę w przyszłość. A ten sposób patrzenia polecam każdemu.”

Pośmiertnie odznaczona Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Pozostawiła męża Pawła – dziennikarza oraz córkę Katarzynę – adwokata.

Page 197: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

196 PALESTRA 4/2010

„Kiedy przyjdzie na mnie smutek, słucham poważnej muzyki, choć nie stronię od rozrywkowej. Smutek jest jednak rzadkością, bo mam rodzinę, bo mam przy-jaciół, bo czuję się potrzebna. Jestem w kwiecie wieku, pełna energii, zdrowie mi dopisuje, humor także. Z optymizmem patrzę w przyszłość. A ten sposób patrzenia polecam każdemu” – tak o sobie Jolanta Szymanek-Deresz.

Jolanta Szymanek-Deresz urodziła się w Przedborzu, młodość spędziła w Łodzi, tu rozpoczęła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. W 1977 r. uzy-skała magisterium na Wydziale Praw Uniwersytetu Warszawskiego. Do Warszawy przeniosła się, gdy jej ojciec, sędzia Sądu Wojewódzkiego w Łodzi, został sędzią Sądu Najwyższego.

To była moja przyjaciółka, znaliśmy się do wielu lat. Pochodziła z rodziny prawni-czej i sama była prawniczką – i to znakomitą. Razem z Nią w 1984 roku zdawaliśmy na aplikację adwokacką, gdzie było bardzo ciężko się dostać.

Dostało się osiem osób, w tym m.in. Jola, Jacek Trela, Zbigniew Banaszczyk, Mar-cjanna Rejman, Witold Leśniewski, Marek Kotarski i ja, stąd się znamy. Wspólnie się uczyliśmy, panowała zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Spędza-liśmy bardzo wiele czasu razem. Jola wyspecjalizowała się w prawie patentowym. Stworzyła jedną z najlepszych kancelarii w tej dziedzinie w Warszawie.

W 1999 r., gdy byłem szefem kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, szukaliśmy kobiety, która mogłaby być szefową kancelarii. Pomyślałem o Joli, a Pan Prezydent się zgodził. Została Szefową 13 czerwca 2000 r. Funkcję tę pełniła 5 lat.

Jola pozostanie na zawsze w mojej pamięci jako wspaniała kobieta, obdarzona wielkim wdziękiem i wielką klasą, zawsze bardzo elegancka, dobrze ubrana. Całe życie stawiała sobie wyzwania, całe życie walczyła... była to rywalizacja o rację, ale zawsze z taktem należnym Damie. Mająca niezwykłą umiejętność pochylenia się nad problemami drugiego człowieka. Jola nie lubiła sporów personalnych, walczyła na argumenty. Gdy mieliśmy odmienne zdanie – po godzinie przychodziła do mnie, tłumaczyła swój pogląd i zawsze coś ciepłego powiedziała... Uwielbiała tenis, przez 10-lecia była mistrzynią adwokatów w tenisie ziemnym. Trzy lata temu wygrała turniej parlamentarzystów we Wrocławiu. Nie dawała nikomu szans.

Zostawiła wielu przyjaciół, od tragicznej soboty non stop dzwonią znajomi z Polski, Niemiec, całego świata...

Page 198: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Jolanty Szymanek-Deresz 197

Jako asesor sądowy w latach 1979–1984

Z Prezydentem USA Billem Clintonem

Page 199: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

198 PALESTRA 4/2010

Pozostawiła męża Pawła i córkę Katarzynę. Stanowili z mężem świetną parę. Lubiłem być w ich gronie, bo czuło się ciepło rodzinne.

Jola zawsze będzie wśród swoich koleżanek i kolegów: adwokatów, sędziów, parlamentarzystów i zawsze będzie w moim sercu.

To tak trudne, że od nas Odeszła. Jolu, na zawsze będziesz w naszych sercach.

Ryszard Kaliszadwokat, poseł

Page 200: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Jolanty Szymanek-Deresz 199

Z Prezydentem RPAleksandrem

Kwaśniewskim

Z Prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem

Page 201: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

200 PALESTRA 4/2010

Jola,tak myśleliśmy i mówiliśmy o Jolancie Szymanek-DereszPośle na Sejm Rzeczypospolitej PolskiejPodsekretarzu Stanu w Kancelarii Prezydenta RP,a następnie Szefowej Kancelarii Prezydenta RP w latach 2000–2005,ale przede wszystkim adwokacie, naszej Koleżance.

Urodziła się 12 lipca 1954 r. w Przedborzu. Po zdaniu matury studiowała na Wy-dziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, a następnie Uniwersytetu Warszawskiego, który ukończyła z wynikiem bardzo dobrym. Po zakończeniu studiów rozpoczęła aplikację sądową w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie zakończoną oceną bardzo dobrą, uzyskując w 1979 r. nominację na stanowisko asesora sądowego w okręgu Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Podjęła trud rozstrzygania skomplikowanych spraw cywilnych, z czego wywiązywała z najwyższym szacunkiem dla prawa i god-ności sprawowanego urzędu. Po złożeniu funkcji sędziego została wpisana na listę aplikantów Izby Adwokackiej w Warszawie w 1984 r.

Rekomendacji o wpis na listę aplikantów udzielili Jej najwybitniejsi przedstawi-ciele palestry w osobach adw. Tadeusza de Virion, adw. Jacka Wasilewskiego oraz SSN Zenon Marmaja.

Po zdaniu egzaminu adwokackiego, także z wynikiem bardzo dobrym, z dniem 18 grudnia 1986 r. wpisana została na listę adwokatów i rozpoczęła wykonywanie praktyki zawodowej w Zespole Adwokackim nr 18 w Warszawie, a od 1996 r. do czasu odejścia do pracy w Kancelarii Prezydenta RP – w Zespole Adwokackim nr 15 w Warszawie.

Była jednym z niewielu adwokatów prowadzących praktykę zawodową związa-ną z prawem patentowym, w którym była niedoścignioną specjalistką.

Była także znakomitą narciarką i tenisistką. W 2007 roku wygrała turniej parla-mentarzystów w tenisa ziemnego. Była też kilkunastokrotną mistrzynią Polski ad-wokatek w tenisie ziemnym.

Polityka stała się żywiołem adw. Jolanty Szymanek-Deresz, lecz nigdy nie zapo-mniała o samorządzie adwokackim, uczestnicząc w uroczystościach organizowa-nych przez Radę Adwokacką. Jej ciepły i miły uśmiech był ozdobą tych uroczysto-

Page 202: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokat Jolanty Szymanek-Deresz 201

Z Rodzicami: ojcem SSN Tadeuszem Szymankiem i matką Zenajdą

Z córką Katarzyną i mężem Pawłem Dereszem

Page 203: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

202 PALESTRA 4/2010

ści. Sympatia, jaką się cieszyła, była powszechna. Byliśmy dumni, iż adw. Jolanta Szymanek-Deresz była adwokatem – członkiem Izby Adwokackiej w Warszawie, że piastowała tak wysokie stanowiska w Państwie.

Jako Poseł na Sejm RP była szczególnie wrażliwa na sprawy społeczne, równość wobec prawa, wolności człowieka i obywatela, tak bliskie, wręcz tożsame, z zawo-dem adwokata i celami Adwokatury.

Pozostanie w naszych sercach i pamięci.

Andrzej Orlińskiadwokat, sekretarz ORA w Warszawie

Page 204: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Zająca

SENATORA RP

Page 205: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 206: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 207: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 208: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Naczelna Rada Adwokackaze smutkiem żegna

Ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem

Jak 70 lat temu tak i dziś na ziemi katyńskiej straciliśmy elitę Narodu Polskiego.

W tragedii tej Adwokatura Polska utraciła:

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiejadw. Joannę Agacką-Indecką

Redaktora Naczelnego „Palestry” adw. Stanisława Mikke

Panią Poseł Jolantę Szymanek-Deresz

Pana Senatora Stanisława Zająca

Rodzinom Ofiarskładamy szczere kondolencje.

Naczelna Rada Adwokacka

Page 209: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 210: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Zająca 209

Adwokat Stanisław Zając(1949–2010)

Zając Stanisław, mgr prawa, adwokat, poseł I, III, V i VI kadencji Sejmu, senator VII kadencji Senatu, Wicemarszałek Sejmu RP III kadencji. Urodził się 1 maja 1949 r. w Święcanach, gmina Skołyszyn, w rodzinie chłopskiej, jako syn Józefa i Zofii, z domu Kędzior.

W 1956 roku rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej w Święcanach, a po jej ukończeniu w 1963 r. zaczął uczęszczać do Liceum Ogólnokształcącego w Bieczu, gdzie złożył egzamin maturalny w 1967 r. W tym samym roku rozpoczął studia stacjonarne na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, które ukończył w 1971 r., uzyskując tytuł magistra prawa. W okresie studiów brał udział w pracach samorządu studenckiego, pełniąc funkcję rzecznika studentów Domu Akademickiego „Żaczek” UJ w Krakowie.

Po ukończeniu studiów rozpoczął jednocześnie etatową aplikację sędziowską w Sądzie Wojewódzkim w Rzeszowie i pracował jako aplikant sądowy w Sądzie Powiatowym w Jaśle. Aplikację sędziowską zakończył zdaniem egzaminu sędziow-skiego, a uzyskawszy pierwszą lokatę wśród wszystkich aplikantów, miał możliwość wyboru miejsca pracy w dowolnym sądzie ówczesnego województwa rzeszow-skiego. Jako miejsce dalszej pracy wybrał Sąd Powiatowy w Jaśle, gdzie w listopa-dzie 1973 r. zaczął pracować jako asesor. Pełniąc obowiązki sędziego, pracował we wszystkich wydziałach Sądu Powiatowego w Jaśle. W sierpniu 1975 r. otrzymał nominację sędziowską.

W styczniu 1977 r. rozpoczął aplikację adwokacką w Okręgowej Radzie Adwo-kackiej w Rzeszowie, którą ukończył zdaniem egzaminu adwokackiego. Aplikację odbywał w Krośnie i tu też rozpoczął praktykę adwokacką. W 1984 r. przeniósł się do Jasła. Od 1993 r. pracował jako adwokat w prywatnej kancelarii adwokackiej.

W czasie pracy w charakterze adwokata był związany ze środowiskiem opozy-cyjnym zarówno w mieście, jak i na wsi oraz z NSZZ „Solidarność”. Wielokrotnie występował jako obrońca i pełnomocnik w procesach politycznych, w tym również w okresie stanu wojennego, między innymi przed Sądem Wojewódzkim w Kro-śnie w procesie pracowników FA „Polmo” w Krośnie, „Stomil” w Sanoku oraz jako jedyny obrońca we wszystkich procesach opozycji z terenu jasielskiego (sprawy Antoniego Pikula, Jerzego Polaka, Wiesława Tomasika, Kazimierza Poniatowskie-go, Genowefy Pietrasz, Barbary Kleban i innych). Niezależnie od tego był doradcą

Page 211: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

210 PALESTRA 4/2010

NSZZ „Solidarność” w Jaśle oraz wielu księży, występując między innymi w głośnym procesie o zwrot kościoła w Polanach. Wspomnianą pomoc świadczył bezpłatnie. Nie należał do żadnej partii ani stronnictwa politycznego.

W pierwszych wolnych demokratycznych wyborach parlamentarnych przeprowa-dzonych 27 października 1991 r. został wybrany posłem Sejmu I kadencji w okręgu wyborczym przemysko-krośnieńskim z listy Wyborczej Akcji Katolickiej. Został człon-kiem Klubu Poselskiego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i w czasie I ka-dencji pracował w stałych komisjach: Sprawiedliwości, jako jej wiceprzewodniczący (współautor wielu ustaw, sprawozdawca Komisji Sprawiedliwości i Ustawodawczej, ustaw z zakresu zmian przepisów prawa karnego, materialnego i procesowego); Po-lityki Przestrzennej, Budownictwa i Mieszkaniowej. Pracował również w komisjach nadzwyczajnych: Do Zbadania Skutków Stanu Wojennego; Do Badania Wykona-nia przez Ministra Spraw Wewnętrznych Uchwały Sejmu z dnia 28 maja 1992 r. (tzw. komisja lustracyjna); Do Zbadania i Przeciwdziałania Zjawiskom Niegospodar-ności, Nadużyć i Korupcji w Gospodarce jako wiceprzewodniczący Komisji. Został powołany przez Sejm na oskarżyciela przed Trybunałem Stanu w aferze alkoholowej, z której to funkcji zrezygnował wobec opieszałości i przewlekania postępowania w sprawie bulwersującej społeczeństwo. Podejmował wiele inicjatyw społecznych na rzecz mieszkańców okręgu wyborczego, z którego był posłem.

Po rozwiązaniu Sejmu I kadencji przez ówczesnego Prezydenta RP Lecha Wałęsę w 1993 roku ponownie ubiegał się o mandat poselski, kandydując do Sejmu z listy Katolickiego Komitetu Wyborczego „Ojczyzna” w okręgu wyborczym obejmującym województwo krośnieńskie.

W wyborach do Sejmu II kadencji wśród 102 kandydatów na posłów w wo-jewództwie krośnieńskim uzyskał najwyższy wynik. Nie został jednak posłem ze względu na to, że Katolicki Komitet Wyborczy „Ojczyzna” nie przekroczył wyma-ganego ordynacją wyborczą progu 8%.

Zajmował się wówczas działalnością społeczno-polityczną w ramach Podkarpa-ckiego Forum Prawicy. Uczestniczył w organizowaniu wyborów samorządowych w 1994 r., w których ugrupowania prawicowe odniosły w regionie jasielskim znaczny sukces. Niezależnie od pracy zawodowej aktywnie uczestniczył w pracach samo-rządowych, a mianowicie w Komisji Statutowej i Budżetowej Rady Miejskiej Jasła oraz w działalności charytatywnej w regionie jasielskim.

W 1992 r. wstąpił do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. W 1993 r. na III Zjeździe ZChN został wybrany do Zarządu Głównego stronnictwa, zaś po IV Zjeździe ZChN został I wiceprezesem Stronnictwa oraz członkiem Komitetu Po-litycznego. W latach 2000–2002 był Prezesem Zarządu Głównego tej partii. Pełnił również funkcję prezesa zarządu Regionu Podkarpackiego ZChN.

Od chwili powstania Akcji Wyborczej „Solidarność” działał w jej strukturach. Pod-czas kampanii wyborczej do Parlamentu w 1997 r. pełnił funkcję wiceprzewodni-czącego Rady Regionalnej „Akcji Wyborczej Solidarność”. W wyborach parlamen-tarnych 21 września 1997 r. został wybrany posłem (uzyskując jeden z najlepszych

Page 212: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Zająca 211

wyników). Na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu RP III kadencji 20 października 1997 r. powierzono mu funkcję wicemarszałka Sejmu, którą pełnił przez całą kadencję. W tej roli potrafił doskonale wykorzystać swoją wiedzę i cechy charak-teru – pracowitość, szacunek dla innych, talent mediacyjny. W 2000 r. występował na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, jako przedstawiciel polskiego parlamentu na sesji przewodniczących parlamentów świata.

Po zakończeniu III kadencji Sejmu RP w 2001 r. powrócił do pracy jako adwokat w Kancelarii Adwokackiej w Jaśle, a w 2002 r. wybrany został radnym Sejmiku Wo-jewództwa Podkarpackiego, uzyskując najwyższą liczbę głosów w tych wyborach samorządowych w Polsce.

W 2005 r. został wybrany do Sejmu RP V kadencji z listy Prawa i Sprawiedliwo-ści. Pełnił wówczas m.in. funkcję zastępcy przewodniczącego Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, a także członka Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

Po skróceniu kadencji Sejmu w roku 2007 ponownie kandydował z listy PiS, uzyskując mandat poselski. W Sejmie VI kadencji pełnił funkcję zastępcy przewod-niczącego Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz pracował w Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Był wiceprzewodniczącym polskiego parlamentu delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP i Sei-masu Republiki Litewskiej, a także przewodniczącym Polsko-Peruwiańskiej Grupy Parlamentarnej, wiceprzewodniczącym Polsko – Australijskiej Grupy Parlamentar-nej oraz członkiem Polsko-Chińskiej Grupy Parlamentarnej.

W 2008 r. wystartował w wyborach uzupełniających do Senatu RP. Wybory zostały rozpisane po wygaśnięciu mandatu senatora Andrzeja Tadeusza Mazurkiewicza, któ-ry zmarł w trakcie trwania kadencji Senatu RP. W czerwcu 2008 r. S. Zając wybrany został senatorem VII kadencji Senatu RP w okręgu przemysko-krośnieńskim. Wybory do Senatu potwierdziły niekwestionowaną pozycję polityczną Stanisława Zająca, któ-ry odniósł zdecydowane zwycięstwo w rywalizacji o fotel senatora, otrzymując blisko 50% wszystkich głosów. Pełni funkcję Przewodniczącego Komisji Obrony Narodowej, jest członkiem Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.

Stanisław Zając od 2006 r. jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, wybrany w skład Komitetu Politycznego i Rady Politycznej tej partii. Od chwili wyboru na senatora pełni funkcję wiceprzewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS i jedno-cześnie funkcję przewodniczącego Klubu w Senacie RP.

Stanisław Zając jest szanowanym i uznanym politykiem, serdecznie przyjmowa-nym przez Polonię w wielu krajach świata, m.in. Australii, Brazylii, Peru, Stanach Zjednoczonych. Szczególnie bliskie stosunki łączą Go z politykami słowackimi, co ma ogromne znaczenie dla rozwoju województwa podkarpackiego.

W uznaniu działalności publicznej otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Mia-sta Jarosławia i Miasta Jasła. Senat Uniwersytetu Rzeszowskiego, w uznaniu wyjątko-wego udziału w tworzeniu Uniwersytetu i działań na rzecz umacniania rzeszowskiej Alma Mater, przyznał Mu Medal Uniwersytetu Rzeszowskiego. W trakcie III kaden-

Page 213: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

212 PALESTRA 4/2010

cji Sejmu był autorem ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Rzeszowskiego i swoim działaniem skutecznie doprowadził do jego utworzenia w 2001 roku.

Laureat wielu plebiscytów czytelników regionalnych gazet, m.in. „Polityk Roku” w latach 1995, 1997 Tygodnika „Nowe Podkarpacie”, „Laur Nowin” w latach 1998, 1999, 2000, 2006 Gazety Codziennej „Nowiny” oraz w 1998 roku otrzymał wy-różnienie „Józefy” Gazety „Super Nowości”. Odznaczony Krzyżem Wielkim Ofi-cera Orderu „pro Merito Melitensi” Zakonu Maltańskiego, Honorowym Krzyżem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, złotym Medalem Za Zasługi dla Pożarnictwa, odznaką „Przyjaciel Dziecka”, Złotą Odznaką PZMot, Złotą Odznaką Honorową Związku Inwalidów Wojennych RP i Odznaką Honorową Za Zasługi dla Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, srebrnym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju. Honorowy Prezes Klubu Sportowego „Czarni 1910 Jasło”. Członek Polskiego Czerwonego Krzyża. Inicjator wielu akcji charytatywnych.

Stanisław Zając jest autorem wielu ustaw, uchwał i interpelacji podejmujących ważne zagadnienia społeczne i gospodarcze.

Od wielu lat zabiega o budowę zbiornika wodnego Kąty-Myscowa na rzece Wi-słoce. Wspiera planowane przedsięwzięcia budowy zbiorników retencyjnych Ru-dawka Rymanowska na Wisłoku i Dukla na Jasionce. Działania te są częścią opra-cowywanego kompleksowego „Programu ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Górnej Wisły”. Doradza i wspiera realizację projektu budowy sieci kanalizacyjnej i wodociągowej dla 16 gmin Związku Gmin Dorzecza Wisłoki. Wspiera ważne dla regionu rozwiązania komunikacyjne, a szczególnie doprowadzenie do szybkiej budowy autostrady A-4 i drogi szybkiego ruchu S-19 przebiegającej przez Rzeszów – Miejsce Piastowe – Barwinek, mającej połączyć Polskę z południem Europy. Po-maga w nadrobieniu wieloletnich zaniedbań w infrastrukturze drogowej, szczegól-nie na terenie powiatów jasielskiego, krośnieńskiego i brzozowskiego.

Ważnym polem jego aktywności poselskiej jest ochrona zdrowia, szczególnie poprawa infrastruktury szpitali i wyposażenie w nowoczesny sprzęt. Pomagał w pozyskiwaniu wielomilionowych dotacji na termomodernizację szpitali w Jaśle i Krośnie. Wspierał szkoły wyższe z Jasła, Krosna, Sanoka, Przemyśla i Jarosławia, pomagając w utworzeniu nowych kierunków nauczania.

Występował skutecznie o wsparcie finansowe na budowę archeologicznego skansenu karpacka Troja w Trzcinicy. Wspierał pozyskiwanie środków na remonty i renowację skarbów kultury sakralnej – kościołów w Haczowie, Wietrznie, Dukli, Iwoniczu Zdroju, Grabówce i zniszczonej w czasie katastrofy budowlanej cerkwi w Krempnej. Pomagał w remontach miejsc pamięci narodowej w Jaśle, Nowym Żmigrodzie i Kobylanach.

Żonaty, żona Alicja z d. Sołtys – biolog. Dzieci: Agnieszka – adwokat i Wojciech – prawnik, pracownik Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Tadeusz Grabowskiadwokat

Page 214: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Zająca 213

Na mównicy Sejmu RP

Prezydent Lech Kaczyński z Małożonką Marią u Państwa Stanisława i Alicji Zająców w Jaśle,1 czerwca 2008 r.

Page 215: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

214 PALESTRA 4/2010

Staszek z Podkarpacia – jeden z 96...

Droga Staszka zakończyła się trzy dni temu pod Katyniem. Prawnicy potrafią kręcić jak nikt inny, ale Stanisław szedł drogą prostą. W stanie wojennym młody adwokat bronił w zasadzie za darmo represjonowanych ludzi „Solidarności”. Wte-dy tłumu adwokatów chętnych do takiej obrony nie było – przynajmniej nie na Podkarpaciu. Zawsze związany z Kościołem, w naturalny sposób, gdy kształtowały się katolicko-niepodległościowe elity kraju, został w 1991 roku posłem Wyborczej Akcji Katolickiej. Nie był w Sejmie ani I, ani też później III kadencji szermierzem słowa, mistrzem filipiki – takich było wtedy wielu, ale zajął się żmudnym procesem legislacji – tutaj prawica nie miała bynajmniej niewyczerpanych kadr. Był dobrym mówcą, ale wolał mniej efektowną, choć niezbędną rolę rzeczywistego twórcy pra-wa.

Staszek Zając – bo o nim piszę – był politykiem solidnym, uczciwym, poważnym. Był wierny swojemu Jasłu i Podkarpaciu. Ale przede wszystkim był wierny Wierze Ojców i własnemu Narodowi, choć mówił o tym znacznie rzadziej niż różni złoto-uści oratorzy, którzy potem przeszli na „ciemną stronę mocy”, by użyć słów Tolkie-na. Mógłby chyba o sobie powtórzyć słowami Jana Kasprowicza: „Rzadko na moich wargach – Niech dziś to warga ma wyzna – Jawi się krwią przepojony – Najdroższy wyraz: Ojczyzna”.

Stasiu był tym samym człowiekiem, gdy wygrywał wybory ze świetnymi wyni-kami w 1991 i 1997 roku, ale i gdy przegrywał je w 1993 i 2001 roku, choć nie dlatego, że wówczas miał małe poparcie, lecz dlatego, że nasze formacje polityczne nie przekraczały progu dla koalicji – 8%. Nie dawano mu większych szans, gdy w prawdziwych, rzetelnych prawyborach zorganizowanych przez Akcję Wyborczą „Solidarność” w 1997 roku wystartował na funkcję wicemarszałka Sejmu i te wybo-ry wyraźnie wygrał. Potem poważna choroba, równie poważna operacja i wytrwały powrót do zdrowia i działalności publicznej. Kanclerz Adenauer w Niemczech wy-grał wybory na funkcję kanclerza jednym głosem, a Staszek Zając wybory na Pre-zesa ZChN… dwoma, minimalnie pokonując Mariana Piłkę. Wkrótce po porażce Marian z całym środowiskiem przeszedł do PiS, a Stanisław pozostał w AWS. Dziś od trzech lat Piłki nie ma w PiS-ie, a Staszek poległ na posterunku jako senator Pra-wa i Sprawiedliwości. Był bardzo ciepłym, rodzinnym człowiekiem. Zostawił żonę Alicję i dwoje dorosłych dzieci. Staszek w polityce bywał – śmieliśmy się często

Page 216: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Pamięci adwokata Stanisława Zająca 215

– przebiegły jak lis, wolał ciche, polityczne, skuteczne negocjacje niż spektakularne, ale przeciwskuteczne bicie w tarabany.

Pomagał ludziom. Miał spore poczucie humoru, często bywał inteligentnie iro-niczny. Trzy lata temu wybrany na posła PiS, po roku namówiony przez Kaczyń-skiego i przyjaciół, porzucił bezpieczny fotel poselski i stanął w szranki wyborcze, walcząc o mandat po nagle zmarłym senatorze PiS, naszym sympatycznym koledze Andrzeju T. Mazurkiewiczu. Wygrał je cuglach, bezapelacyjnie, ze świetnym rezul-tatem, pokonując o parę długości kandydata PO i Marka Jurka. W senacie stanął na czele Komisji Obrony. To w dużym stopniu dlatego stał się członkiem delegacji polskiej na uroczystości w Katyniu. I to był ostatni lot Staszka.

Stanisław Zając – solidny człowiek, porządny polityk, dobry patriota. Niby nie ma ludzi niezastąpionych, ale Staszka zastąpić będzie strasznie, strasznie trudno. Śpij, Staszku, w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie…

13 kwietnia 2010 r.Ryszard Czarnecki

europoseł

Adwokat Stanisław Zając został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandor-skim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Red.

Page 217: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

216 PALESTRA 4/2010

UChWAŁAOkręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku

z dnia 12.04.2010 r.

Adwokatura Pomorska z ogromnym bólem i smutkiem przyjęła wiadomość o katastrofie lotniczej polskiego samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęli nasi znamienici obywatele, a w szczególności: Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej z Małżonką, przedstawiciele Sejmu i Senatu, naczelni dowódcy Polskich Sił Zbroj-nych, ministrowie, przedstawiciele instytucji państwowych, duchowieństwa, człon-kowie stowarzyszeń i rodzin katyńskich oraz organizacji kombatanckich.

Wśród ofiar tej Narodowej Tragedii stracili także życie, szczególnie nam bliscy, członkowie Polskiej Palestry: adwokat Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej , adw. Stanisław Mikre – Redaktor Naczelny miesięcznika „Pa-lestra” oraz adwokat Jolanta Szymanek- Deresz – posłanka na Sejm i adw. Stanisław Zając – senator obecnej kadencji.

Nabiera szczególnego znaczenia fakt, iż wszyscy ponieśli najwyższą ofiarę, chcąc uczcić pamięć naszych rodaków, którzy tak jak Oni za Polskę oddali swe życie.

Pamięć o Nich pozostanie w naszych sercach.Niech spoczywają w Pokoju.W imieniu adwokatów i aplikantów adwokackich Pomorskiej Izby Adwokackiej,

oddając hołd tragicznie zmarłym, składamy wyrazy najgłębszego współczucia cór-ce Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego i Pani Marii Kaczyń-skiej – adwokat Marcie Kaczyńskiej Dubieneckiej oraz wszystkim członkom Rodzin i Najbliższym ofiar katastrofy.

Page 218: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 217

UChWAŁAnadzwyczajnego posiedzenia

Okręgowej Rady Adwokackiej w Kielcach z dnia 13 kwietnia 2010 roku

Adwokaci Świętokrzyskiej Izby Adwokackiej w Kielcach z ogromnym smutkiem i bólem przyjęli wiadomość o tragicznej śmierci Pana Lecha Kaczyńskiego Prezy-denta Rzeczypospolitej Polskiej oraz Jego Małżonki Pani Marii Kaczyńskiej, Pana Ryszarda Kaczorowskiego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, a także wszystkich członków delegacji udającej się do Katynia, by oddać hołd Ofiarom w 70. rocznicę zbrodni.

Pozostajemy pogrążeni w najgłębszym smutku po stracie najznamienitszych przedstawicieli Adwokatury Polskiej: Adwokat Joanny Agackiej-Indeckiej – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, Adwokata Stanisława Mikke – Redaktora Naczelne-go „Palestry”, Wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Adwokat Jolanty Szymanek-Deresz, posłanki na Sejm RP, Adwokata Stanisława Zająca, senatora RP.

Ich śmierć stanowi bardzo bolesna stratę. Adwokatura Polska utraciła wybitnych reprezentantów, oddanych bez reszty jej misji i służbie publicznej, wiernych zasa-dom umieszczonym na sztandarze Palestry Polskiej.

Oddając hołd tragicznie zmarłym, wyrażamy żal i współczucie Ich Rodzinom

Page 219: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

218 PALESTRA 4/2010

UChWAŁAOkręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie

z dnia 12 kwietnia 2010 roku

Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie, na nadzwyczajnym posiedzeniu zwo-łanym w związku z tragiczną katastrofą polskiego samolotu z Prezydentem Rzeczy-pospolitej na pokładzie, jaka miała miejsce pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku, wyraża najgłębszy ból i współczucie wobec tej tragedii niemającej od-niesienia w historii.

Ogrom żalu i bolesnych przeżyć jest tym większy, iż Adwokatura Polska utraciła swoich najznamienitszych reprezentantów, bezgranicznie oddanych jej sprawom, a także służbie publicznej.

Zginęli: adw. Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, adw. Stanisław Mikke – Redaktor Naczelny „Palestry”, adw. Jolanta Szymanek-Deresz – posłanka na Sejm,adw. Stanisław Zając – senator obecnej kadencji.Wraz z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, wysokimi przedstawicielami

władzy państwowej, członkami Rodzin Katyńskich, kadrą dowódczą Polskich Sił Zbrojnych, najważniejszymi reprezentantami środowisk społecznych, udawali się do Katynia – miejsca kaźni polskiej elity intelektualnej – by oddać hołd Ofiarom w 70. rocznicę zbrodni, która nie ominęła również przedstawicieli polskiej Palestry.

Joanna Agacka-Indecka, będąc Pierwszym Adwokatem współczesnej polskiej Adwokatury i zarazem opiekunem Krakowskiej Izby Adwokackiej, podejmowała, w okresie najtrudniejszym dla naszego środowiska, ważne decyzje i wyzwania dla ochrony pełnej niezależności i samorządności adwokackiej, wzmacniając zaufanie do adwokatury, czyniąc to stanowczo i z wielkim taktem, zawsze z merytorycznym uza-sadnieniem, wykorzystując przy tym swoje bogate samorządowe doświadczenie.

Adwokat Stanisław Mikke, wszechstronnie uzdolniony działacz samorządu ad-wokackiego, Redaktor Naczelny wielce profesjonalnego i poczytnego miesięcznika „Palestra”, swoje zawodowe i korporacyjne obowiązki łączył z wieloma funkcjami społecznymi, w tym i z tą, Wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która wprost zawiodła Go do miejsca dramatu, gdzie wcześniej ujaw-niał bezmiar zbrodni, będąc uczestnikiem prac ekshumacyjnych ofiar stalinizmu.

Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie składa również hołd adwokat Jolancie Szymanek-Deresz i adwokatowi Stanisławowi Zającowi, którzy pełniąc funkcje par-

Page 220: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 219

lamentarne pochodzące z bezpośredniego wyboru i strzegąc dziedzictwa polskiej – bywa najtragiczniejszej – historii, nie zapominali o swoich zawodowych korzeniach.

Łącząc się w bólu i uczestnicząc w narodowej żałobie po tragicznie Zmarłych, składamy kondolencje i wyrazy najgłębszego współczucia członkom Ich Rodzin i Najbliższym.

Page 221: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

220 PALESTRA 4/2010

UChWAŁA NR 21 podjęta na nadzwyczajnym posiedzeniu Okręgowej Rady Adwokackiej w Płocku

w dniu 15 kwietnia 2010 r.

W dniu 10 marca 2010 r. z ogromnym smutkiem i głębokim żalemprzyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci w katastrofie lotniczej w Smoleńsku

Prezydenta Rzeczypospolitej PolskiejLecha Kaczyńskiego

Jego Małżonki Marii Kaczyńskiej

ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego

oraz wszystkich Osób znajdujących się na pokładzie samolotu lecącego na uroczystości rocznicowe do Katynia.

Wśród ofiar znaleźli się także adwokaci

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiejadw. Joanna Agacka-Indecka

Redaktor Naczelny miesięcznika „Palestra”adw. Stanisław Mikke

Posłanka na Sejm RPadw. Jolanta Szymanek-Deresz

Senator RP adw. Stanisław Zając

W tych smutnych dla Całego Narodu chwilach, oddając hołd Wszystkim tragicznie Zmarłym, łączymy się w żalu z Ich Rodzinami

Page 222: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 221

UChWAŁA Okręgowej Rady Adwokackiej w Radomiu

z dnia 15 kwietnia 2010 roku

Izba Adwokacka w Radomiu z ogromnym żalem i smutkiem przyjęła wiadomość o tragicznej śmierci w dniu 10 kwietnia 2010 r. Prezydenta Rzeczypospolitej Pol-skiej Pana Lecha Kaczyńskiego oraz Jego Małżonki – Pani Marii Kaczyńskiej.

Z Prezydentem RP oraz Jego Małżonką zginęło wiele osób zaangażowanych w służbę publiczną dla dobra wspólnego.

Wśród tragicznie zmarłych znajdują się Adwokaci: Adwokat Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej; Adwokat Stanisław Mikke – Redaktor Naczelny miesięcznika „Palestra” – Wice-

przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa; Adwokat Jolanta Szymanek-Deresz – Poseł na Sejm RP; Adwokat Stanisław Zając – Senator RP. Wszyscy Oni ponieśli śmierć w drodze na uroczystości 70-lecia zbrodni katyń-

skiej. Dla Adwokatury Polskiej jest to strata bolesna i niepowetowana. Przedwczesne odejście wybitnych przedstawicieli Polskiej Palestry napawa nas

głębokim żalem i smutkiem. Żegnamy orędowników etosu Polskiej Adwokatury. Łączymy się w bólu z bliskimi Zmarłych.

Cześć Ich pamięci.

Page 223: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

222 PALESTRA 4/2010

UChWAŁA nadzwyczajnego posiedzenia

Okręgowej Rady Adwokackiej w Rzeszowie z dnia 16 kwietnia 2010 r.

„Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.” J. DONNE

Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie z ogromnym żalem przyjęła wiado-mość o tragedii, jaka rozegrała się w dniu 10 kwietnia 2010 r.

Na naszych oczach, w gorzki i tragiczny sposób, zapisała się kolejna karta historii. Ziemia smoleńska zamiast z opadającej mgły napić się porannej, czystej wody,

kolejny raz zaczerpnęła smaku polskiej krwi. Katyń po raz drugi w tak tragiczny sposób upomniał się o elitę naszego kraju. Zginęły osoby tak ważne dla Państwa Polskiego.

Straciliśmy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Pana Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonkę Panią Marię Kaczyńską oraz ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Straciliśmy wspaniałych polityków, generałów, przedstawicieli Kościoła. Zginęła elita narodu polskiego. Zginęły matki, żony, córki i przyjaciółki. Odeszli ojcowie, mężowie, synowie, przyjaciele. Piękne i mądre kobiety, wartościowi i kochani męż-czyźni. Zostawili niepozałatwiane sprawy, niedokończone rozmowy, niewypowie-dziane słowa i pogrążone w żałobie Rodziny.

Wśród Ofiar tragicznego lotu do Smoleńska byli także wybitni przedstawiciele Polskiej Palestry:

Adw. Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Adw. Stanisław Mikke – Redaktor Naczelny miesięcznika „Palestra” oraz Wice-

przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i MęczeństwaAdw. Jolanta Szymanek-Deresz – Posłanka na Sejm RP Adw. Stanisław Zając – Senator RP.

To ogromna strata nie tylko dla świata prawniczego, ale i dla Naszej Ojczyzny. Jest to dla nas doświadczenie tym bardziej bolesne, że wielu z nas uczestników

Page 224: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 223

tragicznego lotu znało osobiście. Zostaną przez nas zapamiętani nie tylko jako do-skonali prawnicy, adwokaci o najwyższych kwalifikacjach zawodowych i etycznych, ale przede wszystkim jako wyjątkowe osobowości. Poświęcili swe życie budowaniu wizerunku Adwokatury Polskiej jako instytucji powołanej do obrony podstawowych Praw oraz Wolności Człowieka i Obywatela. Odeszli w drodze do miejsca, w któ-rym te Prawa i Wolności zostały szczególnie pogwałcone.

Żadne słowa, nawet najwznioślejsze, nie mogą oddać dziś tragedii, jaką przeży-wa cały naród, a przede wszystkim Rodziny poległych w katastrofie Ofiar, którym dane jest żyć z tym jarzmem bólu. Niech Ich ofiara nauczy nas autentycznego pa-triotyzmu, niech nie będzie jedynie chwilową lekcją pokory. Jesteśmy Im to winni.

Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie z wyrazami szacunku i głębokim ża-lem żegna wszystkie Ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. W naszej pamięci pozo-staną zawsze żywi.

Page 225: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

224 PALESTRA 4/2010

UChWAŁA z nadzwyczajnego posiedzenia

Okręgowej Rady Adwokackiej w Siedlcach z dnia 14 kwietnia 2010 roku

W dniu 10 kwietnia 2010 roku Adwokaturę Polską dotknęła bolesna i niepowe-towana strata. Pod Smoleńskiem w katastrofie lotniczej stracili życie :

adwokat Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, adwokat Stanisław Mikke – Redaktor Naczelny miesięcznika „Palestra”, adwokat Jolanta Szymanek-Deresz – poseł na SejmRP,adwokat Stanisław Zając – Senator RP.

Odeszli wybitni przedstawiciele Palestry Polskiej, niekwestionowane autorytety zawodowe, samorządowe i moralne Adwokatury. Najznamienitsi ze Znamienitych uosabiali najlepsze wzory postaw adwokackich, niezłomnie walczyli o niezależność Adwokatury Polskiej, stając zawsze w obronie praw i wolności obywateli.

Pozostaną zawsze w naszych sercach i pamięci. Adwokaci Siedleckiej Izby Adwokackiej, oddając Im hołd, łączą się w bólu z ro-

dzinami tragicznie zmarłych i wyrażają najszczerszy żal i współczucie.

Page 226: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 225

UChWAŁA NR 35/2010 z nadzwyczajnego posiedzenia

Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie z dnia 12 kwietnia 2010 roku

Tragedia Narodowa z dnia 10 kwietnia 2010 roku nie ominęła Adwokatury Pol-skiej. W Rosji, pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości 70-lecia zbrodni katyń-skiej w katastrofie lotniczej stracili życie – adwokat Joanna Agacka-Indecka – Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, adwokat Stanisław Mikke – Redaktor Naczelny mie-sięcznika „Palestra”, adwokat Jolanta Szymanek-Deresz – poseł na Sejm RP, adwokat Stanisław Zając – Senator RP. Dla Adwokatury Polskiej strata to bolesna i niepowe-towana. Mocno przedwcześnie odeszli wybitni przedstawiciele Palestry Polskiej, niekwestionowane autorytety zawodowe, samorządowe i moralne Adwokatury. Uosabiali bowiem najlepsze wzory postaw adwokackich, niezłomnie walczyli o niezależność Adwokatury Polskiej, stając zawsze w obronie praw i wolności oby-wateli, Orędownicy wielkiego etosu Adwokatury i najznamienitsi jej Reprezentanci. Nie zapomnimy Was.

Adwokaci Szczecińskiej Izby Adwokackiej, oddając Im hołd, łączą się w bólu z rodzinami tragicznie zmarłych.

Page 227: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

226 PALESTRA 4/2010

UChWAŁA Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie

z dnia 12.04.2010 r.

Członkowie Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie zebrani na nadzwy-czajnym posiedzeniu w dniu 12 kwietnia 2010 r. wstrząśnięci katastrofą lotniczą w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, w której zginął Prezydent Rzeczypospo-litej Polskiej Lech Kaczyński wraz z Małżonką Marią i towarzyszącymi Mu Osobami udającymi się do Katynia na obchody rocznicy 70-lecia Zbrodni Katyńskiej składają wyrazy najgłębszego współczucia Rodzinom Ofiar.

Pani Jadwidze Kaczyńskiej Adw. Marcie Kaczyńskiej-Dubienieckiej

Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu i Rodzinom Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej

Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej Prof. dr. Krzysztofowi Indeckiemu i Rodzinie

adw. Joanny Agackiej-Indeckiej Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej

Adw. Katarzynie Deresz-Lewandowskiej i Rodzinie adw. Jolanty Szymanek-Deresz

Członka Izby Adwokackiej w Warszawie, Posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Pani Bożenie Mikke i Rodzinie

Adw. Stanisława Mikke Członka Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie,

Wieloletniego Redaktora Naczelnego miesięcznika Adwokatury Polskiej „Palestra”Pani Alicji Zając i RodzinieAdw. Stanisława Zająca

Członka Izby Adwokackiej w Rzeszowie Senatora Rzeczypospolitej Polskiej

Adw. Małgorzacie Sekule-Szmajdzińskiej i Rodzinie Jerzego Szmajdzińskiego

Wicemarszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Apl. adw. Jakubowi Płażyńskiemu i Rodzinie

Page 228: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Uchwały 227

Macieja Płażyńskiego Posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota

Polska” Apl. adw. Małgorzacie Wypych i Rodzinie

Pawła Wypycha Ministra w Kancelarii Prezydenta RP

Pozostaną w naszych sercach i naszej pamięci.

Page 229: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

228 PALESTRA 4/2010

UChWAŁANADZWYCZAJNEGO POSIEDZENIA

Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu z dnia 13 kwietnia 2010 r.

Okręgowa Rada Adwokacka we Wrocławiu z ogromnym żalem przyjęła wiadomość o tragicznej śmierci w dniu 10 kwietnia 2010 r.

Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej prof. dr. hab. Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki Marii Kaczyńskiej,

ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego

oraz wszystkich Osób zmierzających na uroczystości upamiętniające Zbrodnię w Katyniu w celu złożenia hołdu Polakom pomordowanym

70 lat temu przez siły stalinowskie NKWD. Wśród Ofiar tragicznego lotu do Smoleńska byli także

pełniący swą misję Adwokaci:

Adw. Joanna Agacka-Indecka Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej;

Adw. Stanisław Mikke Redaktor Naczelny miesięcznika „Palestra”,

Wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa; Adw. Jolanta Szymanek-Deresz

Posłanka na Sejm RP; Adw. Stanisław Zając

Senator RP.

Łączymy się w bólu z Bliskimi Osób, które poniosły śmierć w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Najwybitniejsi przedstawiciele Polskiego Narodu złożyli ofiarę życia, aby w tak tragiczny sposób prawda o Katyniu dotrzeć mogła do całego współczesnego świata oraz – w co głęboko wierzymy – służyć pojednaniu.

Cały Nasz Naród i Państwo Polskie, w tym również Adwokatura Polska doznały niepowetowanej straty. Misja Poległych w służbie Rzeczypospolitej Polskiej

zobowiązuje nas wszystkich do kontynuacji ich patriotycznej postawy.

Page 230: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Od Redakcji

Od Redakcji

W roku 2000 dzięki inicjatywie i ogromnemu zaangażowaniu Redaktora Na-czelnego adw. Stanisława Mikke ukazał się specjalny zeszyt „Palestry” poświęcony adwokatom, którzy zostali zamordowani w ramach zbrodni katyńskiej. Był to zeszyt nr 4/2000.

Po dziesięciu latach zeszyt ten stał się podstawą do prac nad wystawą „Adwokaci Ofiary Katynia”, którą można zobaczyć w Warszawie (w kwietniu 2010 r. przed kościołem św. Anny na Krakowskim Przedmieściu, a w maju przed Ogrodem Bota-nicznym w Alejach Ujazdowskich).

W katastrofie prezydenckiego samolotu z 10 kwietnia 2010 r. Adwokatura Polska utraciła czworo adwokatów: Prezes NRA adw. Joannę Agacką-Indecką, Redakto-ra Naczelnego „Palestry” adw. Stanisława Mikke oraz adwokatów sprawujących mandaty parlamentarne: Jolantę Szymanek-Deresz i Stanisława Zająca. Do Biura Naczelnej Rady Adwokackiej oraz do redakcji „Palestry” wpłynęła ogromna liczba kondolencji oraz wspomnień poświęconych Prezes NRA i Redaktorowi Naczelne-mu „Palestry”.

W związku z tym, że finalizowane było wydanie zeszytu chopinowskiego, w ostatniej chwili doklejono tylko kartkę z informacją o katastrofie, nie zmieniając nic w układzie wewnętrznym ostatniego zredagowanego przez Redaktora Stanisła-wa Mikke zeszytu. Zapadła też decyzja o szybkim wydaniu zeszytu nadzwyczajne-go – zeszytu nr 4/2010.

Tak jak zeszyt nr 4 z 2000 r. poświęcony był adwokatom – ofiarom Katynia lat 1940–1941, tak zeszyt nr 4 z 2010 r. poświęcono adwokatom – ofiarom Katynia 2010 r. Na treść zeszytu składają się życiorysy zmarłych w wyniku katastrofy prezy-denckiego samolotu pod Smoleńskiem adwokatów, teksty wspomnień o Nich oraz wybrane fotografie. Dodano też wybór fragmentów wypowiedzi Prezes NRA adw. Joanny Agackiej-Indeckiej z ostatniego okresu oraz dwa teksty Redaktora Mikke: opowiadanie pt. Drzewo sprawiedliwości, które ukazało się w „Rzeczpospolitej” w 2000 r. oraz referat pt. Tradycja adwokacka – czy zbędny balast?, który wygłosił na konferencji „Wartości a sukces zawodowy prawników – granice kompromisu?”, która odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim 27 listopada 2009 r.

Większość zamieszczonych w zeszycie tekstów pisana była „sercem” tuż po tra-gedii, dlatego mają one szczególny walor emocjonalny. Z pewnością wielu czytel-

229

Page 231: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

ników „Palestry”, przyjaciół zmarłych Adwokatów, będzie czuło potrzebę napisania o Nich czegoś innego, czegoś od siebie. Łamy „Palestry” pozostaną otwarte.

Mimo ogromnej pustki i bólu serca Adwokatura musi kontynuować dzieło Pani Prezes NRA i Redaktora Naczelnego „Palestry”. Musi zadbać także o to, aby ten wyjątkowy na polskim rynku wydawnictw prawniczych periodyk, jakim jest „Pa-lestra”, zachował swoją pozycję. Nie będzie to łatwe, bo zabrakło tak zasłużonego i oddanego Redaktora.

Warszawa, 21 kwietnia 2010 r.

230 PALESTRA 4/2010

Page 232: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Spis treści

Prezydent LECH KACZYńSKI. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Wspomnienie o tragicznie zmarłych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Pamięci adwokat JOANNY AGACKIEJ-INDECKIEJ. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17

Pamięci adwokata STANISŁAWA MIKKE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79

Pamięci adwokat JOLANTY SZYMANEK-DERESZ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 189

Pamięci adwokata STANISŁAWA ZAJąCA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 203

Uchwały . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 216

Od Redakcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 229

Spis treści

231

Page 233: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,
Page 234: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

ADWOKACI OFIARY KATYNIAWystawa plenerowa w Warszawie

Wystawa zorganizowana przezOkręgową Radę Adwokacką Warszawie

przy wsparciu i pod patronatemNaczelnej Rady Adwokackiej.

1-31 maja 2010 r.Aleje Ujazdowskie przy ul. Agrykola

„Adwokatura Polska pamięta...” – to słowa uchwały Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury z 6 marca 2010 r. oddającej hołd wszystkim Ofiarom zbrodni katyńskiej.

W roku 2000 Naczelna Rada Adwokacka przyznała pośmiertnie Adwokatom – Ofiarom Katynia Odznakę „Adwokatura Zasłużonym”.

Co najmniej 110 naszych Kolegów zostało zamordowanych podczas zbrodni katyńskiej w różnych miejscach kaźni. Niektórych z Nich podnosił z „dołów śmierci” jeden z adwokatów, uczestniczący w pracach ekshumacyjnych w latach dziewięćdziesiątych.

Te tragiczne śmierci pozostają w świadomości środowiska adwokackiego i stanowią istotny element tożsamości naszego zawodu. Zawodu, którego celem było i jest niesienie pomocy prawnej, oraz kształtowanie postaw patriotycznych, dzięki którym adwokaci polscy godnie stawali w obronie Ojczyzny.

Niech pamięć o Tych, którzy zostali zamordowani zdradziecko na podstawie decyzji władz Związku Sowieckiego w roku 1940 wystawa ta utrwala.

Adwokat Joanna Agacka-lndeckaPrezes Naczelnej Rady Adwokackiej

Katyń to słowo symboliczne, które wyraźnie wryło się w świadomość Polaków. Symbolizuje ono zbrodnię dokonaną przez reżim stalinowski wiosną 1940 r. na tysiącach przedstawicieli polskiej inteligencji, oficerów i podoficerów Wojska Polskiego.

Większość zamordowanych żołnierzy to oficerowie rezerwy, niezawodowi wojskowi, naukowcy, nauczyciele, lekarze, urzędnicy oraz prawnicy, w tym znaczna liczba adwokatów.

W Kole Adwokatów Seniorów działającym przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie zrodziła się inicjatywa, podjęta przez ORA, włączenia się w obchody siedemdziesięciolecia zbrodni katyńskiej. Wystawa została zrealizowana ze środków Warszawskiej Rady Adwokackiej pod patronatem Naczelnej Rady Adwokackiej i przy wydatnej pomocy redakcji „Palestry”.

Wystawa ukazuje sylwetki adwokatów zidentyfikowanych na listach katyńskich, zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Kalininie (Twerze i pogrzebanych w Miednoje) oraz w Bykowni pod Kijowem i w innych nieznanych jeszcze miejscach. Z pewnością nie są to wszyscy adwokaci bestialsko pozbawieni życia w ramach zbrodni katyńskiej, ale na pewno Ich życiorysy, często szczątkowe, oraz fotografie obrazują ogrom tej zbrodni.

Adwokat Ziemisław GintowtDziekan ORA w Warszawie

ADWOKACIOFIARY KATYNIA 2010

Page 235: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Wystawa zrealizowana wg scenariusza przygotowanego przez redakcję „Palestry”Annę Grabowską, adw. Stanisława Mikke - redaktora naczelnego, dr. Adama Redzika

Page 236: PAleStRA kwiecień 4/2010 StanisławMikkepalestra.pl/upload/14/30/20/1430209134_.pdf · Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu,

Stanisław Mikke

„ÂPIJ, M¢˚NY”w Katyniu, Charkowie

i Miednoje

Rada Ochrony Pami´ci Walk i M´czeƒstwa

mikke:Layout 1 24-03-10 16:21 Page 9

PALE

STRA

4/ 2

010

ISSN 0031-0344 indeks 36851

kwiecień 4/2010

Adwokat JoAnnA AgAckA-IndeckA (1964 –2010) Prezes naczelnej Rady Adwokackiej. członek komisji kodyfikacyjnej Prawa karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. ceniona adwokat specjalizująca się w problematyce prawa karnego.

Adwokat StAnISłAw MIkke (1947–2010)Redaktor naczelny „Palestry”. wiceprzewodniczący Rady ochrony Pamięci walk i Męczeństwa. członek okręgowej Rady Adwokackiej w warszawie. członek komisji Bioetycznej przy Instytucie kardiologii w Aninie. Autor licznych felietonów, opowiadań i kilku książek, w tym „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

Adwokat JolAntA SzyMAnek-deReSz (1954 –2010)Posłanka na Sejm RP. wiceprzewodnicząca Sejmowej komisji Spraw zagranicznych. członkini Sejmowej komisji konstytucyjnej. wiceprzewodnicząca Sld. w latach 2000-2005 Szefowa kancelarii Prezydenta RP.

Adwokat StAnISłAw zAJąc (1949 –2010)Senator RP. wiceprzewodniczący klubu Parlamentarnego PiS.Przewodniczący klubu PiS w Senacie. Przewodniczący komisji obrony narodowej Senatu RP. Inicjator wielu akcji charytatywnych.

PAleStRAPAleStRA