Opowieść Sylwestra K.
-
Upload
lucas-przelaskowski -
Category
Documents
-
view
218 -
download
3
description
Transcript of Opowieść Sylwestra K.
Opowieść Sylwestra K.
Autor: Spisana przygoda Sylwestra K. za jego zgodą przez Łukasza Przelaskowskiego do
Archiwów Lucasa
2011 Wrocław
WSTĘP
W lipcu 2011 mijał miesiąc, od kiedy prowadziłem już swojego bloga
Archiwa Lucasa, poświęconego tajemniczym legendom wrocławskim,
przypadkom paranormalnym oraz wszelkim podobnym historiom. Blog nabierał
powoli zamierzonego kształtu, formy z gromadzonych tam informacji.
Brakowało jednak wywiadów oraz zdjęć z duchami we Wrocławiu jak i z tego
województwa, aby nadać stronie tajemniczości czy też wiarygodności.
Przeglądając jeden z portali internetowych w poszukiwaniu hasła „Czy duchy
naprawdę istnieją” znalazłem pod jednym z takich tematów różne wypowiedzi
innych czytelników. Wśród Nich była ciekawa opowieść Sylwestra K., a także
informacje, że posiada ciekawe zdjęcia z duchami. Postanowiłem skontaktować
się poprzez zamieszczony tam jego email informując o swoim prowadzonym
blogu z prośbą o podesłanie tych fotografii. Zanim się obejrzałem na następny
dzień dostałem dwa niesamowite zdjęcia, a także kilka ciekawych historii z jego
stron zamieszkania, co prawda wszystko związane z woj. podkarpackim, ale
pomyślałem, czy to powód abym musiał ograniczać się tylko do Wrocławia?
Zatem postanowiłem opublikować dwa zdjęcia oraz krótką opowieść Sylwestra
K., na które wyraził oczywiście zgodę. Zanim przejdę do jego krótkiej przygody
wspomnę jeszcze, że Sylwester obiecał w wolnej chwili dowiedzieć się czegoś
więcej na temat kilku poruszonych skrótowo na mailu ciekawostek.
W jednej z nich wspomina, że dwie miejscowości dalej od Korniaktowa
jest ciekawszy obiekt. W Grzęsce jest mały las, gdzie w czasach średniowiecza
składano ofiary z ludzi. Znajdują się tam namalowane na drzewach białe krzyże
i kamienny ołtarz. Sylwester stwierdza, że: „ jak się wchodzi do tego lasku to
czuć już taki niepokój, w gazecie raz było o nim opisane pod tytułem: Las
przesiąknięty śmiercią, i do tej pory chodzą tam ludzie w nocy, w czarnych
kapturach, palą ognisko i robią jakieś obrzędy, ale nikt nie zauważył żeby kogoś
składali w ofierze, więc nie ścigają tego”.
Oto Link do artykułu o lesie Dębrzyńskim w Gniewczynie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100710/TURYSTYKA02/81
0556811
Przygoda Sylwestra K. w Łańcucie (woj. podkarpackie)
Swoją opowieść Sylwester K. rozpoczyna od wyjaśnienia pewnej
ciekawostki, dobrze znanej osobom zainteresowanym zjawiskiem tematyki
paranormalnej:
„Są duchy Poltergeisty - duchy psotniki. Jeśli zakłuci się im spokój potrafią być
niemiłe, ale osobiście nie należy się ich bać. Sam spotkałem takiego w
opuszczonym domu, dał mi do zrozumienia, że nie życzy sobie mojej obecności.
Jego obecność nie sprawiała uczucia ciepła, raczej poczułem przeszywający
chłód. Wszedłem do opuszczonego domu, porozglądałem się po dolnych
pomieszczeniach i wyszedłem po schodach na górę. Tam leżała butelka na
korytarzu z piwa, kopnąłem ją, rozbiła się o ścianę i wtedy się zaczęło!
Otworzyły się same drzwi od jednego z pokojów na górze, nie przejąłem się tym
zbytnio gdyż tam nie było okien i mogło być to przez przeciąg, ale nagle
poczułem właśnie ten chłód i przeciąg zrobił się mocniejszy. Z pokoju wyleciała
kartka, z jakiejś starej gazety, niesiona wiatrem. Leciała w moja stronę, po czym
zatrzymała się na mnie i znów się uniosła. Wystraszyłem się trochę jak ona
płynnie poleciała w kierunku schodów i powróciła znów zatrzymując się na
mnie. Zrozumiałem, że coś mnie wyprasza. Nie powiem, bałem się trochę,
zbiegłem po schodach w kierunku wyjścia i znów poczułem ten chłód i drzwi
wejściowe się otwarły same, wybiegłem przez nie i zatrzasnęły się za mną.
Serce waliło mi jak głupie, stanąłem pod tym domem popatrzyłem po oknach i
usłyszałem dźwięk szkła jak by ktoś je zbierał do kupy. Wiem, że to był jakiś
duch, ale jak widzicie nic mi się nie stało, ale czuje juz respekt przed tym
domem.
Ten dom zburzyli podobno jakiś czas później, a znajdował się koło torowiska w
Łańcucie, woj. podkarpackie. Na tym torowisku zresztą jest dużo samobójstw, i
co roku przyjeżdża tam z Jarosławia egzorcysta i "wygania" błądzące dusze.”