Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez...

32

Transcript of Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez...

Page 1: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”
Page 2: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

2

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

BIULETYN URZĘDU DO SPRAW KOMBATANTÓWI OSÓB REPRESJONOWANYCH

Redakcjaul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawa

Redaktor naczelny:Katarzyna Zientara-Majewskitel. (22) 661 84 23e-mail: [email protected]

Współpraca: Magdalena Żurawe-mail: [email protected]

Opracowanie graficzne: Hanna Sater

Korekta: Dariusz Saracyn

Archiwalne numery „Kombatanta”dostępne są na stronie www.kombatanci.gov.pl

Wydawca:Urząd do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanychul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawacentrala tel. (22) 661 81 11 punkt informacyjny tel. (22) 661 81 29(22) 661 87 06, www.kombatanci.gov.pl

Druk: TOPDRUK Sp. z o.o.ul. Nowogrodzka 151a, 18-400 Łomża

Nakład: 5000 egz.

Okładka nawiązuje do pierwszej strony świątecznego wydania „Żołnierza Polskiego”,nr 32 z 1936 r. FOT. ZE ZBIORÓW CENTRALNEJ BIBLIOTEKI WOJSKOWEJ

Partnerem Projektu jestNarodowe Archiwum Cyfrowe

„Chcieć to móc” 150. rocznicaurodzin Marszałka Piłsudskiego.Litwa, 4–6 grudnia 2017 r.

Magdalena Żuraw

„Bez krzyku wolności, którywybrzmiał w grudniu 1970 roku,nie byłoby Solidarności”

A więc już… Boże! Że też jadożyłem tych dni. ReakcjePolaków na odzyskanieniepodległości

Waldemar Kowalski

Walka o Polskę wolną od cara – antyrosyjska działalność JózefaPiłsudskiego przed 1914 rokiem

Waldemar Kowalski

Polskie nekropolie na świecieświadczą o miłości do Ojczyzny

z Adamem Siwkiem, dyrektoremBiura Upamiętnień Walk i Męczeństwa w IPN rozmawiaNorbert Nowotnik

Żołnierzem się nie bywa.Żołnierzem się jest

Akcja Rembertów Bogusław Kopka

Internowani w kamaszach, czyli„inteligentna forma internowania”

Grzegorz Majchrzak

Porywacze. Katastrofa w Jeżowie Sudeckim 26 listopada1946 roku

Sebastian Ligarski

Antoni Dołęga. Do końca wierny

100. rocznica urodzin płk. Władysława Rokickiego

Nowy członek Rady

w numerze4

7

8

12

16

20

20

24

27

29

30

30

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych materiałach. Materiały powin-ny być podpisane pełnym imieniem i nazwiskiem autora tekstu i zdjęcia oraz zawierać jego prywatny adres i telefon kontaktowy, a także krótką notkę o autorze tekstu. W miarę możliwości prosimy o dostarczanietekstów i materiałów graficznych (zdjęcia o rozdzielczości 300 dpi) w wersji elektronicznej (na CD lub pocztąelektroniczną). Artykułów niezamówionych redakcja nie zwraca.

Kolportaż: Tomasz Nejmanowski, [email protected], tel. (22) 661 86 67

K O L P O R T A Ż

12– Będziesz carem! – taką przyszłość miaławywróżyć Józefowi Piłsudskiemu, zesła ne -mu przez Rosjan na Syberię, napotkana tamcyganka. Młody konspirator nie mógł tejprzepowiedni potraktować dosłownie, jakoże carską Rosję znienawidził już za młodu.Co więcej, to właśnie konsekwentnie rea -lizowana przez dekady walka z rosyjskimuciskiem ukształtowała go na polskiej dro -dze do niepodległości.

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)

Page 3: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

3

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Jan Józef Kasprzyk

S zef Urzędu do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanych

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Z okazji Świąt Bożego Narodzeniażyczę, aby Nowonarodzony Chrystus

darzył zdrowiem, siłami i wszelkimi łaskamipotrzebnymi w pracy i służbie Rzeczypospolitej,

a Betlejemska Gwiazdaoświetlała wszystkie drogi Nowego Roku 2018

Podnieś rękę, Boże Dziecię,błogosław Ojczyznę miłą!

Page 4: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

FOT.

UDSK

IOR

4

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

T rzydniowe obchody upamięt-niające 150-lecie urodzin twór-cy polskiej niepodległości, zor-

ganizowane przez Urząd do SprawKomba tantów i Osób Represjo no -wanych, rozpoczęły się 4 grudnia2017 roku Mszą Świętą w kościelepod wezwaniem św. Teresy przy OstrejBramie. Cześć jego pamięci oddaliweterani walk o niepodległość, w

tym m.in. żołnierze Armii Krajowej,Batalio nów Chłopskich i Polskich SiłZbrojnych na Zachodzie, działaczeopozycji antykomunistycznej z okre-su PRL, żołnierze Wojska Polskie -go, harcerze i strzelcy ze ZwiązkuStrzeleckiego oraz Polacy mieszkają-cy na Litwie i urzędnicy.

Jak mówi nam dziś Jan Józef Kas -przyk: – Niezwykle cenne i symbo-

liczne jest to, że tak naprawdę ob-chody 100-lecia odzyskania przezPolskę niepodległości rozpoczęły sięw Wil nie uroczystościami związa-nymi ze 150. rocznicą urodzin Jó -zefa Pił sudskiego.

„Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo”Wilno, podkreśla Szef Urzędu,

ukształtowało nie tylko Józefa Pił -sud skiego, ale również całe pokole-nie, które w latach największej próbypoprzedzającej I wojnę światową, po -tem zaś w latach wojny, porwało sięprzeciwko zaborcy rosyjskiemu, abyprzynieść Polsce niepodległość. Wil -no romantyczne, pełne tradycji po-wstańczych oraz ukochana matka,przy której grobie odbyły się oficjal-ne uroczystości.

Wileńska Rossa. To tu obok Marii Piłsudskiej spoczywa serce jej syna.I to tu, po raz pierwszy od 1939 roku, Wojsko Polskie salwą honorowąuczciło pamięć Marszałka oraz tych, którzy razem z nim wierniprzesłaniu: „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo” wyrąbywaligranice Rzeczypospolitej. Ostra Brama, Rossa, Powiewiórka, Zułów,Troki. „Przełomowe” i „historyczne”. Tymi słowami obchody 150. rocznicy urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego na Litwie,zorganizowane przez Urząd do Spraw Kombatantów i OsóbRepresjonowanych, podsumowuje Jan Józef Kasprzyk.

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

„Chcieć to móc”150. rocznica urodzin MarszałkaPiłsudskiego

MAGDALENA ŻURAW

Page 5: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

– Wilno i Kresy uformowały Jó -zefa Piłsudskiego również w poczu-ciu stawiania sobie dalekosiężnychcelów, które – wydawało się – są nie-możliwe do osiągnięcia. To z WilnaJózef Piłsudski został wywieziony naSyberię, gdzie umocniła się jeszczebardziej jego wiara w Polskę niepod-ległą. Wydaje się, że to właśnie w Wilnie i na zesłaniu Józef Piłsudskiwykuł to zdanie, które potem przy-świecało jego drodze życiowej i którepozostawił nam jako testament: „Byćzwyciężonym i nie ulec to zwycię-stwo” – mówił Jan Józef Kasprzyk.

Zdaniem Szefa Urzędu Piłsudskiwywieziony z Wilna na Syberię nieuległ i dzięki temu zwyciężył. Dla -tego też obchody jego urodzin od-bywające się właśnie w Wilnie i Zu-ło wie miały „charakter historyczny i przełomowy”.

– Po raz pierwszy od 1938 rokuWojsko Polskie i tak liczna delegacja

Rzeczypospolitej była obecna w miej-scu urodzin Marszałka. Również poraz pierwszy od 1939 roku na Rossiew mauzoleum, gdzie pochowana jestmatka i jego serce, wybrzmiała „Pier w -sza Brygada” ze słowami „chcieć tomóc” i padła salwa honorowa ku czcitych, którzy razem z Marszałkiemwyrąbywali granice Rzeczypospolitej

wierni przesłaniu: „Być zwyciężonymi nie ulec to zwycięstwo” – dodał JanJózef Kasprzyk.

„Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu, gniazdo na skałach orła”W wigilię 150. rocznicy urodzin

„ojca naszej niepodległości”, liczącaponad sto osób delegacja kombatan-tów i osób represjonowanych pouroczystej Mszy Świętej w kościelepod wezwaniem św. Teresy przy Os -trej Bramie spotkała się na wileń-skiej Rossie, gdzie zgodnie z życze-niem Piłsudskiego spoczęła jegomatka Maria z Billewiczów Piłsud -ska, a wraz z nią serce Marszałka.

– Józef Piłsudski wielokrotnie pod- kreślał, że to Wilno go wychowa ło.Atmosfera domu rodzinnego, zwłasz- cza zaszczepiona przez matkę miłośćdo tradycji i poezji romantycznej,uczyniła z niego człowieka, który po-

prowadził potem naród do zwycię-stwa, do niepodległości – mówił dozebranych Jan Józef Kasprzyk.

Jak wykazywał, w Wilnie JózefPiłsudski wiedział, że będzie bojow-nikiem o niepodległość Rzeczypo -spolitej wyrosłym z pięknej polskiejtradycji romantycznej. Przypomniałzarazem, że ogromy wpływ wywar-

ły na przyszłego Marszałka dziełaJuliusza Słowackiego i Adama Mic -kiewicza, a powołując się na JózefaMackiewicza zwrócił uwagę, iż klu-czem do zrozumienia Piłsudskiegosą słowa z poematu „Wacław” Sło -wackiego znajdujące się na mauzo-leum Marszałka na Rossie: „Ty wiesz,że dumni nieszczęściem nie mogąza innych śladem iść tą samą drogą”.

– Nawet w nieszczęściu można i trzeba zachować dumę, honor, god-ność. Nieść zawsze podniesioną gło -wę, miłować wolność i nigdy nie iśćza innych śladem, tylko własną ścież-ką; ścieżką, którą Józef Piłsudskinazwał drogą do niepodległości –przypomniał Szef Urzędu.

Zacytował również inne istotnedla Piłsudskiego wersy, tym razem z „Beniowskiego” Juliusza Słowac kie -go: „Kto mogąc wybrać, wybrał za-miast domu, gniazdo na skałach or -ła. Niechaj umie spać, gdy źrenice

czerwone od gromu i słychać jęk sza- tanów w sosen szumie. Tak żyłem”.

Jan Józef Kasprzyk wykazywał,że Piłsudski był wierny tym słowomi w takim duchu „wychował pokole -nie weteranów, którzy są tutaj ra zemz nami”. Oni bowiem, mówił, za-miast domu i spokoju wybrali „gniaz -da na orlich skałach”.

5

Cmentarz wojenny w Trokach FOT. UDSKIOR

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Cmentarz wojskowy na wileńskim Antokolu FOT. UDSKIOR

Page 6: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

6

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

– I to jest testament Marszałka,który płynie z wileńskiej Rossy dlanas współczesnych. Szybować za-wsze wysoko, jak orły, aby na koniecswojego żywota móc za Marszałkiempowtórzyć: „Tak żyć jak żyłem, war -to było” – zakończył.

Na wileńskiej Rossie złożono kwia-ty i odegrano „Pierwszą Brygadę”.

„Dawani są narodom jako wieczne światło”Kiedy Józef Piłsudski przycho-

dził na świat, nad Rzeczpospolitą za-panowała wielka noc popowstańczejsmuty. Po klęsce powstania stycznio-wego Polacy przez wiele lat nie mielisił do prowadzenia dalszej walki o niepodległość, a wielu uważało, żeRzeczpospolita nigdy nie powstaniez grobu. Wtedy właśnie dorastającyJózef Piłsudski podjął się niezwykłe-go zadania obudzenia ducha narodu.

W Zułowie, gdzie 150 lat temu– 5 grudnia 1867 r. – urodził sięMar szałek, weterani walk o niepod-ległość Polski wraz z delegacją pań-stwową i Polakami żyjącymi naLitwie oddali mu cześć podczasuro czystości, w których wzięło u dział kilkaset osób. Obchody rocz-nicy urodzin odbyły się w miejscu,gdzie stała kolebka Piłsudskiego,upamięt niona dziś przez dąb zasa-dzony 10 października 1937 rokuprzez prezydenta Ignacego Moś cic -kiego i wdo wę po Marszałku Alek -sandrę Piłsudską.

– 150 lat temu zakwiliło dziecię.To dziecię, o którym myślał AdamMickiewicz, pisząc, że wyrośnie z nie-go obrońca, bo „krew jego dawne bo-hatery”. I wyrósł obrońca i wskrzesi-ciel ducha narodu oraz państwa –mówił Jan Józef Kasprzyk.

Dodał, że Józef Piłsudski nigdynie godząc się na bycie niewolni-kiem, całe życie poświęcił walce o wolną Ojczyznę. Zarówno przedrokiem 1918, jak i w latach wojnypolsko-bolszewickiej zakończonej dlanaszej Ojczyzny wielkim zwycię-stwem.

– Marszałek mówił, że Polskamusi odpowiedzieć sobie na jednopodstawowe pytanie: czy ma byćpaństwem słabym, potrzebującym

opieki możnych, czy państwem wiel-kim, wybijającym się ku wielkości?To jest pytanie, które MarszałekPiłsudski, urodzony tu, półtora wie -ku temu, zadaje też nam. Czy mamybyć słabi, czy wielcy? – przypomniał.

Zaznaczył zarazem, cytując JanaLechonia, że ludzie tacy jak Piłsudski„nie przychodzą na świat po to, abyzabłysnąć jak meteor i zgasnąć, aledawani są narodom jako wieczneświatło, jako drogowskaz”.

– Możemy tu, w tym miejscu, ślu-bować panie Marszałku, że ten testa-ment wielkości wypełnimy i że bę-dziemy twardzi jak ten silny dąb,

wrastający głęboko korzeniami w pol-ską kulturę – powiedział.

Podczas uroczystości, gdzie wy-brzmiał hymn Polski, kompania ho-norowa Wojska Polskiego oddała sal -wę, złożono kwiaty m.in. od prezy- denta Andrzeja Dudy i zapalonoznicze przy rosnących w pobliżu dę-bach pamięci, poświęconych m.in.bohaterom powstań listopadowego i styczniowego, wojny 1920 roku i walk o Monte Cassino, obrońcomWesterplatte, ofiarom zbrodni ka-tyńskiej, zesłańcom na Sybir. W aleiupamiętniono także prezydenta Le -cha Kaczyńskiego i pozostałe ofiarykatastrofy samolotu pod Smoleń -skiem. Uroczystości zakończyło ode-granie przez orkiestrę wojskową pie-śni „My, Pierwsza Brygada”.

Wcześniej uczestnicy pielgrzymkiodwiedzili kościół św. Kazimierza w Powiewiórce, gdzie Józef Piłsudskiprzyjął chrzest. W drewnianej zabyt-kowej świątyni z 1774 roku do dziśznajduje się srebrna chrzcielnica z krzyżem, która posłużyła do udzie-lenia sakramentu przyszłemu Mar -szałkowi Polski.

Wizyta w kościele św. Kazimierza w Powiewiórce – miejscu chrztu Józefa Piłsudskiego FOT. UDSKIOR

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

I to jest testamentMarszałka, który pły-nie z wileńskiej Rossydla nas współczesnych.Szybować zawsze wysoko, jak orły, abyna koniec swojego żywota móc zaMarszałkiem powtó-rzyć: „Tak żyć jakżyłem, war to było”

FOT.

UDSK

IOR

Page 7: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

7NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Wnoc wigilijną na początku XX wieku Stanisław Wyspiańskiwłożył w usta Konrada

w „Wyzwoleniu” znamienne słowa modli-twy: „Daj nam poczucie siły i Polskę dajnam żywą”. Dalej mówił ustami Konradawielki wieszcz narodowy: „Jest tyle sił w narodzie i tyle jest tu ludzi a gdy już Duch Twój zstąpił to śpiących niech pobudzi”. Ta modlitwa sprzed ponad

stu lat ziściła się w 1918 roku, gdy pokolenie JózefaPiłsudskiego obudziło ducha narodu, wybudziło naród polski z marazmu i uśpienia, pokazało, że można walczyć o coś, cowydawało się nierealne: niepodległość − powiedział do we-teranów walk o niepodległość Rzeczypospolitej, uczestnikówGrudnia ’70 i Stycznia ’71 Szef Urzędu do SprawKombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

Podczas spotkania w Szczecinie 16 grudnia 2017 rokuSzef Urzędu uhonorował Medalami „Pro Patria” 32 osoby zazasługi w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległośćRzeczypospolitej Polskiej − osoby związane z opozycją anty-komunistyczną. Jak mówił Jan Józef Kasprzyk: − W czasiekomunistycznego zniewolenia wy byliście pokoleniem, któreposzło wyprostowane wśród tych, którzy byli na kolanach.Tak jak pokolenie z 1918 roku, tak i wy udowodniliście, żemożna bić się o rzeczy, które wydawały się dla wielu wów-czas nierealne, bić się o suwerenną Polskę, walczyć o nie-podległość i sprawiedliwą Rzeczpospolitą. I tak jak tamtemupokoleniu, tak i wam się udało, choć po wielu latach zma-gań, cierpienia i represji. Za to Rzeczpospolita jest wam do-zgonnie wdzięczna − dodał.

Dzień później przed bramą Stoczni Szczecińskiej odbyłysię uroczystości poświęcone 47. rocznicy wydarzeń grudnio-

wych 1970 roku. Uczestniczył w nich m.in. premier MateuszMorawiecki, wicemarszałek Sejmu RP Joachim Brudziński,Szef UdSKiOR Jan Józef Kasprzyk, a także wojewoda za-chodniopomorski Krzysztof Kozłowski.

Każdy z nas musi sobie uświadamiać, że gdyby nie krewrobotników ze Szczecina, Gdańska i Gdyni, nie bylibyśmywolni. − Krzyże, które stanęły na grobach i które z nazwiska-mi poległych są dzisiaj razem z nami, świadczą o tym, że pol-ska historia naznaczona jest cierpieniem. Ale z tego cierpie-nia po latach przychodzi zwycięstwo i niepodległość − powiedział do zgromadzonych Szef Urzędu do SprawKombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

Zaznaczył, że w tym czasie, gdy zapadła noc komuny nadPolską, podobnie jak w 1918 roku, znalazła się garstka sza-leńców, którzy: − ...nie licząc się z kosztami, nie pytając poco, za ile i dlaczego, postanowiła walczyć o niepodległość,ale walczyć również o rozbudzenie ducha narodu. To w grud-niu 1970 roku się udało, choć, niestety, okupione było cier-pieniem, łzami i śmiercią. Robotnicy Szczecina obudzili wtedyducha narodu i za to jesteśmy im niezmiernie wdzięczni. Bo bez tego protestu, bez tego krzyku wolności, który wy-brzmiał w grudniu 1970 roku nie byłoby wówczasSolidarności. I nie byłoby zwycięstwa idei niepodległościowejw 1989 roku − powiedział.

Po oficjalnych uroczystościach przed bramą StoczniSzczecińskiej kilkaset szczecinian przemaszerowało ulicamimiasta w Marszu Pamięci Ofiar Grudnia ’70. Uczestnicy marszu zgromadzili się przed pomnikiem Anioła Wolności na pl. Solidarności, gdzie o godz. 17 zapłonęły znicze układające się napis: „Grudzień ‘70”. red

„Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

FOT.

UDSK

IOR

(2)

Page 8: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

8

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

T o, co wydarzyło się 99 lat temu na ziemiach pol-skich, na terytorium zawłaszczonym niegdyś przeztrzech zaborców, było połączeniem skoordynowa-

nej akcji rozbrajania obcych żołnierzy, tworzenia pol-skich ośrodków władzy, jak i działań wynikających zespontanicznych reakcji mieszkańców, świadków błyska-wicznie zmieniającej się rzeczywistości.

Wielka godzina, na którą cały Naród Polski czekał z upragnieniem, już wybija. Zbliża się pokój, a wraz z nimziszczenie nigdy nie przedawnionych dążeń NaroduPolskiego do zupełnej niepodległości – głosił wydany 7 paź- dziernika 1918 roku manifest Rady Regencyjnej, stano-wiący zapowiedź odzyskania po 123 latach niewoli su-werennego bytu państwowego.

Moment był szczególny – klęska Niemiec i Austro--Węgier, które okupowały znaczną część ziem polskich,była przesądzona. Bolszewicka Rosja już w marcu 1918roku wycofała się z działań zbrojnych, podpisując układw Brześciu. Kwestią dni, a może tygodni był powrót doWarszawy niemieckiego więźnia stanu – komendantaPiłsudskiego, twórcy legendy Legionów Polskich. Dla ży- jących od pokoleń pod obcą dominacją Polaków fakty tebyły jednoznaczne – właśnie rodziła się Niepodległość!

A więc już… Boże! Że też ja dożyłem tych dni.Reakcje Polaków na odzyskanie niepodległościTo była wyjątkowo „gorąca” jesień – zanim jeszcze10 listopada przybył do Warszawy z MagdeburgaJózef Piłsudski, Polacy, żyjący od pokoleń podobcym panowaniem, wyczuwali, że zbliża sięupragniona wolność. Gdy milkły strzały na Zachodzie,gniew na zaborców mieszał się z nieskrywanąradością, łzy wzruszenia – z niedowierzaniem. Oto niepodległa Polska, jaką znano tylko z opowieści,stawała się faktem!

WALDEMAR KOWALSKI

Page 9: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

9

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

„Kurier Poranny”, 8 X 1918Wczoraj od południa Warszawa zmieniła oblicze,

zmieniła je nagle, jak za uderzeniem pioruna. Bo, zaiste,uderzył piorun! (...) Piorun błogosławiony! Onegdaj War -szawa wyglądała jak mumia, owinięta w szmatki i łach-manki, nasycone sublimatem utrwalającym pozór istnie-nia. Wczoraj posępna mumia wzięła w siebie piorun,rzucony boską dłonią Klio (...). Ulice poczęły krążyć,place wirować (...). Chwila uroczysta, godzina wielkiegocudu: zrasta się w jedno ciało rozcięty po trzykroć naro-dowy organizm. (...) Zwracają nam dzieje to, co nam od-jęły. Zwracają nam naszą ludzką własność. I niemiejmyz radości!

Zofia Romanowiczówna, działaczka społeczna, 8 X 1918Czy prawda? Czy to być może? Mówią mi, powiedzia-

no mi przed godziną, że Polska ogłoszona wolną i niepod-ległą, cała, do morza! Ach!... Nie mam słów na to, co siędzieje w mojej duszy. (...) Rwę się jak ptak w klatce, go-rąco pragnę, żeby już był ranek, by gdzieś polecieć i mówićz ludźmi, co wiedzą, co myślą, czy to prawda?

Maria Dąbrowska,pisarka, 13 X 1918

Żyjemy w baśni, najprze-cudowniejszej baśni. Zdajemi się, że nie jesteśmy dośćwielcy, aby czuć się dosta-tecznie szczęśliwi. Nie jeste-śmy dość dobrzy, aby byćgodni. O, bądźmy wielcy i do- brzy. Lewica na jutro strajkogłasza, jako protest prze-

ciwko wciąż nielikwidowanej okupacji. Rada Regencyjnaprzejmuje wojsko pod swoją władzę, gromadzi je, Polskasię łączy, odbudowuje; o Boże − a tu strajk − jakieś misię to wydaje małe... (…) Mam wrażenie, że tak bardzonad nami przechodzą te chwile, że my ich nawet rękamisięgnąć nie możemy, a co dopiero zanurzyć się w tymszczęściu nadchodzącym.

Maria Kasprowiczowa, pisarka, 30 X 1918To, co się dzieje, wygląda na wspaniały epilog. Epilog,

który dał wyraz najdalej idącym tęsknotom. Fakty ukła-dają się tak zdumiewająco, że przestajemy się dziwić.Jakim powróci człowiek z tej wędrówki, przypominającejwędrówkę Dantego po krainie, skąd – wedle jego wła-snych słów – nie ma powrotu?

Człowiek nie umie już się cieszyć. Właśnie to rzucasię przede wszystkim w oczy. Polacy nie stanowią wyjąt-ku. Na progu nowego życia otwierają wczoraj jeszcze nasiedem spustów zamkniętą dla nich Księgę i trochę zmę-czoną ręką wypisują w nagłówku: „Rozdział I HistoriiZmartwychwstałej Niepodległej Zjednoczonej Polski!”.

Antoni Stawarz, oficer, 31 X 1918Zaczął się budzić ruch uliczny [w Krakowie − przyp.

red.]. Skuleni od zimna przechodnie szybko przemykaliulicami do swoich zajęć. Nie zwracali na nic uwagi. Teni ów potknął się o podeptanego orła austriackiego.Odruchowo podnosi głowę i nad koszarami widzi biało--czerwoną flagę. Sen czy jawa? Przeciera oczy. Przecieżchorągiew wisi! Kieruje wzrok na żołnierzy. Stoją spo-kojnie, ozdobieni kokardami narodowymi! A więc toprawda? Nie sen? Rzeczywistość! Powstała Polska! (…)Było około 11.30, gdy odwach [wartownię] objęli pierw-si żołnierze armii wolnej Polski. (…) Entuzjazm był niedo opisania. Nieznani ludzie padali sobie w objęcia, pła-kano ze wzruszenia.

Władysław Szczypa, komendant puławskiej grupy POW, 1 XI 1918Po przeczytaniu instrukcji co do rozbrojenia i przejęcia

władzy w nasze ręce, na razie, chwil parę, siedziałem jakodurzony. A więc już… Boże! Że też ja dożyłem tych dni.

FOT.

NARO

DOW

E AR

CHIW

UM C

YFRO

WE

(WW

W.N

AC.G

OV.P

L)

FOT.

NARO

DOW

E AR

CHIW

UM C

YFRO

WE

(WW

W.N

AC.G

OV.P

L)

Page 10: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

10

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Wiktor Drymmer, komendant obwodu POW w Siedlcach, 10 XI 1918Na samą wieść, że Komendant już jest, sformował się

pochód. Entuzjastyczny tłum począł posuwać się Aleją Je -rozolimską w kierunku Nowego Światu, wznosząc okrzy-ki na cześć Komendanta, przeciw okupantom i na cześćNiepodległej Polski. Z podległym mi plutonem posuwałemsię na czele pochodu. Śpiewaliśmy pieśni patriotyczne,wiwatowaliśmy i domagaliśmy się niepodległości Polski.

Mieczysław Jankowski, działacz społeczny, 11 XI 1918Warszawa żyła w tych dniach na ulicy. Zrozumiałe

podniecenie ogarnęło wszystkich. Każdy chciał się czegośdowiedzieć, na ulicach tworzyły się grupki ludzi oma-wiających żywo wypadki. (...) Ludzie poruszali się szyb-ko, każdy patrzył z ciekawością naokoło, każdy czegośwyczekiwał, zawiązywały się rozmowy między ludźminieznajomymi. Niemców spotykało się niewielu i niemieli już tak butnych min, jak poprzednio, większość z nich miała już na mundurach czerwone, rewolucyjnekokardki (...). Ludność samorzutnie zaczęła rozbrajaćżołnierzy, którzy poddawali się temu przeważnie bez pro-testu. Zaraz na ulicy Wareckiej spotkałem jakiegoś woj-skowego niemieckiego, silnego, rosłego mężczyznę, za któ-rym biegł mały 12-, 13-letni uczniaczek. Gdy go dogonił,zatrzymał go i kazał mu oddać broń, a duży Niemiec bezsłowa odpiął pas i oddał mu szablę.

Maria Lubomirska, autorka pamiętnika, 11 XI 1918Jesteśmy wolni! Jesteśmy panami u siebie. Stało się,

i to w tak nieoczekiwanych warunkach. Gdy dziś wy-szłam na miasto, ulica wydała mi się rozśpiewana,młoda, rozkołysana poczuciem wolności!

(…) Niemcy zbaranieli, gdzieniegdzie się bronią,zresztą dają się rozbrajać nie tylko przez wojskowych, aleprzez lada chłystków cywilnych. Widok niepojęty. Idąculicą, spostrzega się samochody niemieckie z czerwonymichorągwiami − zatrzymują je Polacy i każą Niemcomwysiadać − zwracają im tylko krasne godło. To samodzieje się z powozami i końmi. Cała ta akcja idzie gład-ko; podziwiam poddanie się butnych jeszcze przedwczorajciemięzców oraz łagodność Polaków wobec pokonanegowroga, trzyletniego dręczyciela i kata.

Dziwy, dziwy w naszej stolicy! Idą Niemcy rozbrojeniw czerwonych przepaskach − idą żołnierze w niemieckichmundurach z polskim orłem na czapce: to wyswobodzeniPolacy z Księstwa Poznańskiego. Idą żołnierze w niemiec-kich mundurach z francuską na piersi kokardą: to dzieciAlzacji i Lotaryngii − śpiewają pieśni francuskie i bra-tają się z Polakami.

Zbratanie zdaje się być ogólne − pękł przymus dyscy-pliny, runęły przegrody − ludzie są tylko ludźmi.

Zofia Nałkowska, pisarka, 11 XI 1918Ach, napatrzyłam się tu tylu rzeczy nienawistnych

przez ten ostatni rok, że się nie umiem cieszyć ani wierzyćw trwałość zwycięstwa. Tyle pracy żelaznej, tyle po-chmurnego uporu w nadziei, tyle krwawej udręki − czyżtakie rzeczy kiedykolwiek naprawdę zwyciężają. Dzieliłamz nimi nie trud niestety, ale wszystkie jego gorycze − a dziśpozostaję w tyle, pełna niedowierzania i głuchej, kobiecejtrwogi o to, co pewno będę musiała przecierpieć.

Jędrzej Moraczewski, członek Polskiej KomisjiLikwidacyjnej w GalicjiNiepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości,

jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 la-tach prysły kordony! Nie ma „ich”! Wolność! Niepo dle -głość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Cha os?

Członkowie Rady Regencyjnej: książę Zdzisław Lubomirski, arcybiskupAleksander Kakowski i hrabia Józef Ostrowski przed intromisją FOT. NARODOWE

ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Naczelnik Państwa z oficerami pod Belwederem. Na pierwszym planie z ręką na pasie ppłk Walery Sławek, na lewo od Marszałka BolesławWieniawa-Długoszowski FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 11: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

11NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

To nic! Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolniod pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem,będziemy sami sobą rządzili. (...) Od rana do wieczoragromadziły się tłumy na rynkach miast. Robotnik, urzęd-nik porzucali pracę, chłop porzucał rolę i leciał do mia-sta, na rynek, dowiedzieć się, przekonać, zobaczyć woj-sko polskie, polskie napisy, orły na urzędach…

Maria Górska (z Łubieńskich), pisarka, 11 XI 1918Pierwszy to dzień prawdziwie niepodległej Polski,

oczyszczonej od Moskala i Niemca, jesteśmy nareszciesami, co marzone – zniszczone, co kochane – otrzyma-ne… Pan Bóg zrobił dla nas wszystko; obyśmy dziełaJego nie psuli. (…) Wojsko niemieckie, idąc za przykła-dem Berlina, bez oporu broń rzuca. Mamy więc już i ka-rabiny, i kartaczownice, i amunicję, i duże zapasy su-rowców, żywności, ubrań, samochodów. Łatwa ta zdo byczupaja miasto, ulice przepełnione, ludzie płaczą z radości,ściskają się z nieznajomymi. „ Mamy Polskę!” − mówiągłośno. (...) Radość ogólna, dzień to przepiękny, cudow-ny, o którym tylko w snach się mówiło.

Marian Wyrzykowski, aktor, 11 XI 1918Rano czekamy na kolejkę, żeby normalnie jak co dzień

jechać do Warszawy do szkoły, a tu kolejka się spóźnia.Gdzieś powietrzem przedostaje się wieść, że w Jeziornierozbrajają Niemców (...). Wreszcie przychodzi pociąg.Dowiadujemy się wszystkiego. Ale co się dzieje w War -szawie? Czekamy jej z niecierpliwością. Wreszcie jeste-

śmy. O pójściu do szkoły nie ma mowy. Idziemy AlejamiUjazdowskimi, dochodzimy do Alei Jerozolimskich i No -wego Światu. Widzimy, jak gromadki studentów, robot-ników, takich samych pętaków, jak i my, rozbrajająNiemców. Dalejże i my na połów. Spotykamy Niemca.Ze śmiechem oddaje nam wszystko łącznie z pasem.Nareszcie mam prawdziwy karabin w ręku...

Aleksandra Szczerbińska,działaczka PPS i POW,przyszła żona MarszałkaJózefa Piłsudskiego, 11 XI 1918

Państwo Polskie powsta-ło, lecz było tak słabe, jaknowo narodzone dziecko, któ- rego życie zdawało się wi-sieć na włosku. (...) Polskabyła już wolna, bo ręce, któ -

re ją uciskały, opadły bezsilnie. Ale pozostawiły ją krwa-wiącą i wycieńczoną. Jej urodzajne pola były spustoszo-ne, jej miasta zrujnowane, a obywatele wyczerpaniokupacjami i wojną, która nie była ich wojną. Granicepaństwa nie były jeszcze ustalone ani zabezpieczone odnowych inwazji, a nieprzyjaciele otaczali ją zewsząd.Poza drobnymi zaczątkami nie miała jeszcze zorganizo-wanego wojska. Tysiące niemieckich żołnierzy pozosta-wało na jej ziemiach, a wielkie armie niemieckie w Rosjigroziły przewaleniem się przez Polskę niszczącą falą. Zaustępującymi na zachód Niemcami szli trop w trop bol-szewicy. Zbliżali się do ziem polskich, nie kryjąc się z tym, że chcą zawojować świat, po złączeniu się z rewo-lucją komunistyczną w Niemczech.

***

Słowa Aleksandry Szczerbińskiej dosadnie oddająówczesną rzeczywistość – choć rodziła się wolna Polska,łzom szczęścia towarzyszyła niepewność jutra. Z na-dzieją, ale i z obawą patrzono w przyszłość – młodą pol-ską państwowość trzeba było bowiem obronić. To, żeniepodległość okrzepła, zawdzięczamy zarówno wybit-nym jednostkom, jak i poświęceniu narodu, świadome-go najwyższego celu – pomyślności Rzeczypospolitej.

Wykorzystano fragmenty wspomnień zamieszczone w książce „Polskiwir I wojny”, wydanej przez Ośrodek Karta (Warszawa 2014) orazna portalu XXwiek.pl.

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl

Święto Zjednoczenia Armii Polskiej, październik 1919 r. FOT. NARODOWE ARCHIWUM

CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

FOT.

NARO

DOW

E AR

CHIW

UM C

YFRO

WE

(WW

W.N

AC.G

OV.P

L)

Page 12: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

J esteśmy od wieków zbyt bole-snym dla nich wzorem, zaprze-czeniem ich własnego losu. Oba-

wiam się, że dużo czasu upłynie,zanim oni zrozumieją, że nikt i nic,chyba śmierć, odbierze nam prawado wolności – mówił wiosną 1919 r.o Rosjanach, w toku trwającej jużwojny polsko-bolszewickiej, Na czel -nik Józef Piłsudski. Rosja – nieza-leżnie od tego, czy carska, czy opa-nowana przez bolszewików – zaw szebyła dla niego wrogiem nr 1.

Wychowany na patriotęWspółtwórca Niepodległej Polski

wychował się w rodzinie o szlachec-kim rodowodzie, wyjątkowo silnieprzywiązanej do tradycji niepodle-głościowej, insurekcyjnej. W mająt-ku Piłsudskich w Zułowie na Wileń -szczyźnie, gdzie przyszły Marszałekprzyszedł na świat 5 grudnia 1867roku, dobrze znano opowieści o hi-storii I Rzeczypospolitej, trzykrot-nie podzielonej przez zaborców.Szczególnym szacunkiem darzono

bohaterów powstania styczniowego– nic dziwnego, skoro ojciec „Ziu -ka” (tak w rodzinie zwracano się doJózefa), Józef Wincenty, w 1863 ro -ku był komisarzem powstańczegorządu na powiat kowieński.

Józef znał losy swojej rodzinygłów nie dzięki matce – Marii z Bille -wiczów. To ona dbała o wychowaniei wczesną edukację syna, ona teżprze kazywała rodzinne historie. Wiel-ka patriotka, sprawę narodową sta-wiała na pierwszym miejscu i w epo -ce pozytywizmu uczyła swe dziecidziejów walk o niepodległość, wpa-

jając im miłość do Polski, koniecz-ność walki o nią i poświęcania siędla niej – napisał o matce Pił sud skie-go jego biograf, Wacław Jędrzejewicz.

Pierwsze kroki w konspiracjiW takiej właśnie atmosferze –

poszanowania dla historii i tęsknotyza niepodległością – dorastał Józefw Zułowie. Po pożarze rodzinnegodworu w 1875 roku, Piłsudscy nastałe przenieśli się do Wilna. Tamwłaśnie, w mieście na Wilią, w Jó ze -fie narodzi się duch antyrosyjskości.Dorastał w rzeczywistości, w której

12

WALDEMAR KOWALSKI

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

FOT.

NARO

DOW

E AR

CHIW

UM C

YFRO

WE

(WW

W.N

AC.G

OV.P

L)

Walka o Polskęwolną od cara – antyrosyjska działalność Józefa Piłsudskiego przed 1914 rokiem

– Będziesz carem! – taką przyszłość miała wywróżyć Józefowi Piłsudskiemu,zesłanemu przez Rosjan na Syberię, napotkana tam cyganka. Młody konspiratornie mógł tej przepowiedni potraktować dosłownie, jako że carską Rosjęznienawidził już za młodu. Co więcej, to właśnie konsekwentnie realizowana przez dekady walka z rosyjskim uciskiem ukształtowała go na polskiej drodze do niepodległości.

Page 13: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

używanie ojczystej mowy groziłosurowymi konsekwencjami. To, żejako uczeń wileńskiego gimnazjumchłopiec padł ofiarą polityki rusyfi-kacyjnej, w połączeniu z miłością doOjczyzny i wiedzą, jaką wyniósł z rodzinnego domu, w dużej mierzeukształtowało Piłsudskiego. W Wil -nie po raz pierwszy zetknął się też z konspiracją – już jako 15-latek, gdywraz z bratem Bronisławem aktyw-nie działał w kole samokształcenio-wym „Spójnia”, sprowadzając m.in.polskie książki z zajętej przez RosjanWarszawy. Obaj redagowali też pa-triotyczną gazetkę „Gołąb Zułowski”.

Wtedy jeszcze, będąc gimnazja-listą, widział siebie w roli lekarzaaniżeli bojownika o niepodległość. W 1885 roku, po zdaniu matury,dostał się nawet na uniwersytet w Charkowie, gdzie rozpoczął studiamedyczne. W listopadzie tego rokupo raz pierwszy trafił do rosyjskiegowięzienia, w którym spędził dwiedoby (powody zatrzymania, jak i je -go dokładna data nie są znane). Odtej pory stał się stałym „bywalcem”carskich aresztów. Nie minęło półroku, a w marcu 1886 roku żandar-mi ponownie pozbawili wolności stu- denta medycyny, który wziął udziałw manifestacji zwolenników organi-zacji „Wola Ludu” (ros. Narodnaja

Wo la), dążącej do obalenia caratumetodami terrorystycznymi. O maływłos, a już wtedy pożegnałby się z karierą lekarza.

„Państwowy przestępca”Studia Piłsudskiego gwałtownie

przerwało kolejne zatrzymanie, tymrazem 22 marca 1887 roku, gdy ro-syjscy żandarmi wtargnęli do aptekiprzy ul. Trockiej w Wilnie, wypro-wadzając z niej Piłsudskiego i jegoznajomego, właściciela zakładu Ty -tusa Paszkowskiego. Powód areszto-wania nie był błahy – przygotowywa-nie zamachu na cara Aleksandra III,

do którego doszło w Petersburgu.W rzeczywistości Piłsudski, którywraz z bratem Bronisławem fak-tycznie nawiązali kontakty z „WoląLudu”, nic o zamiarach carobójstwanie wiedzieli. Problemem była jed-nak pomoc wyświadczona rosyjskimkonspiratorom. Za Piłsudskim roz-puszczono nawet list gończy, okre-ślając ściganego mianem „państwo-wego przestępcy”.

Niebawem 19-letni Józef usłyszałwyrok pięciu lat zesłania na wschod-nią Syberię, skazany w trybie admi-nistracyjnym, a więc bez sądu. Jegostarszego brata (dostarczył zama-chowcom substancji chemicznych,które posłużyły później do skonstru-

owania bomby) zamierzano pozba-wić życia, ale karę tę złagodzono do15 lat syberyjskiej katorgi.

Był to jeden z przełomowychmomentów w życiu Józefa Piłsud -skiego, które ukształtowały jegopóźniejszą, zdecydowanie antyro-syjską postawę. Zanim wyruszył namiejsce zesłania (Irkuck), pokonu-jąc drogę koleją i pieszo, prawie trzytygodnie przesiedział w moskiew-skim więzieniu na Butyrkach. Podotarciu do Ir kuc ka został brutalniepobity przez carskich żandarmów,w wyniku czego stracił dwa przed-nie zęby. To wtedy podjął decyzję o zapuszczeniu wą sów. Ale Piłsud-s kiemu zabrano o wiele więcej. Pię ciu lat na nieludzkiej ziemi nic i nikt nie był mu w stanie zrekom-pensować.

W Irkucku Piłsudski przesiedziałniewiele, bo po dwóch miesiącach – oskarżony o udział w buncie więź-niów – został ponownie skazany i wy-wieziony do Kireńska. Przetrwał tamnajgorsze, wtrącony m.in. do wię-ziennej celi przy temperaturze –40stopni Celsjusza. Po prawie trzechlatach pobytu w Kireńsku przenie-siono go do Tunki w Buriacji. To tamwłaśnie, zimą 1891 roku, miał usły-szeć z ust Cyganki niezwykłą prze-powiednię.

W tramwaju o nazwie„socjalizm”Gdy wraz z początkiem lipca

1892 roku Piłsudski powrócił doWil na, był już innym człowiekiem.Syberyjskie zesłanie mocno podzia-łało na jego psychikę i mentalność.Otaczała go już legenda człowieka,który nie dał się złamać rosyjskimciemiężycielom. W rozmowach z na -mi opowiadał, że on, jakkolwiek spo-tkał się już w gimnazjum z Rosją,która brutalnie lazła do duszy mło-dzieży, jednak charakter Rosji i jejpsychologię, tę chęć poniewieraniagodności ludzkiej, zrozumiał nale-życie na Syberii – pisał WładysławStudnicki o Piłsudskim, którego

13

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCHFragment majątku rodziców marsz. Józefa Piłsudskiego FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Page 14: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

14 NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

po raz pierwszy spotkał w Zurychuw 1899 roku.

Jednym ze skutków przemianyPiłsudskiego było rozpoczęcie ak-tywnej, a zarazem tajnej działalno-ści politycznej. Na przełomie lutegoi marca 1893 roku wstąpił do Pol -skiej Partii Socjalistycznej, a po kil -ku miesiącach wziął udział w I Zjeź -dzie PPS, odbywającym się w La- sach Ponarskich niedaleko Wil na. Towtedy właśnie zdecydowano o uru-chomieniu tajnej drukarni i wyda-waniu pisma „Robotnik” jako organuprasowego partii. Pierwszy numergazety, redagowany przez Pił sud -skie go, ujrzał światło dziennie w lip -cu 1894 roku. Od kilku miesięcywileński konspirator zasiadał już w ścisłym kierownictwie partii – Cen tralnym Komitecie Robotni -czym, wybrany na tę funkcję w trak-cie II Zjazdu PPS, obradującego w Warszawie.

Tajna drukarnia, którą przy po-mocy Aleksandra Sulkiewicza kie-rował Piłsudski, mieściła się począt-kowo w Lipniszkach pod Wilnem,potem w samym Wilnie, po czym w 1899 roku przeniesiono ją do Ło -dzi. To właśnie na łamach „Robot ni -ka” Piłsudski opublikował deklaracjęideową Pol skiej Partii Socjalis tycz -nej, pisząc w 13. numerze (9 lu-tego 1896 roku): Dziś hasłem na-szej polityki robotniczej w walce o wolność i prawa polityczne jestNiepodległa Demokratyczna Rzecz -pospolita Pol ska. Naturalną konse-kwencją tych słów była akcja po-szukiwania „niebezpiecznego wy wro-towca” – tak bowiem rosyjska pro-paganda określała Józefa Piłsud -skiego, obawiając się rewolucji orazzdając sobie sprawę z wpływu, jakiredagowane przez niego pismo wy-wiera na masy robotnicze.

Były zesłaniec, posługujący się napotrzeby konspiracji pseudonimem„Wiktor”, długo jeszcze wymykał sięcarskiej policji. Cały czas pozosta-wał w ukryciu, kursując pomiędzyPetersburgiem, Kownem, Warszawą

a Wilnem; od czasu do czasu wyjeż-dżając na Zachód.

„Śmierć despotom! Precz z niewolą!”Gdy we wrześniu 1897 roku do

stolicy Królestwa Polskiego przybyłcar Mikołaj II, Piłsudski w jednej z broszur zdecydowanie potępił ro-daków, którzy tak entuzjastyczniewitali rosyjskiego władcę. (…) za-grzmi potężny okrzyk powstającegoludu: Śmierć despotom! Precz z nie-wolą! Niech żyje wolny lud polski –pisał, zapowiadając walkę zbrojną o niepodległość.

W oczach bliskich współpracow-ników Piłsudski jawił się jako czło-wiek, który stronił od wszystkiego,co związane z Rosją. I nie chodziłotu o Rosję urzędową, carską, którejnienawidził, jak i my wszyscy, całąsiłą duszy. Nie lubił też literaturyrosyjskiej, która wśród wielu rewo-lucjonistów polskich posiadała entu-zjastycznych zwolenników. Poszcze -gólne cechy charakteru rosyjskiegousposabiały go krytycznie. Rosyjskabierność zwłaszcza budziła w nimodrazę – wspominał Leon Wasilew -ski, który poznał późniejszego Mar -szałka w 1896 ro ku podczas spotka-nia polskich socjalistów w Peters- burgu.

W 1899 roku Piłsudski wraz ześwieżo poślubioną małżonką (Mariąz Koplewskich Juszkiewiczową)prze prowadził się do Łodzi, gdzie –w jednej z kamienic – prowadziłtajną drukarnię „Robotnika”. Obojeużywali przybranego nazwiska – Dą -browscy – ale i to nie uchroniło ichprzed carskim więzieniem. Wy star -czył jeden błąd – zamówienie zbytdużej ilości papieru. Kolejne aresz-towanie „Wiktora”, dokonane w no -cy z 21 na 22 lutego 1900 roku,stało się faktem.

Po krótkim pobycie w łódzkimwięzieniu działacza PPS przewiezio-no do owianego złą sławą X Pa wi -lonu Cytadeli Warszawskiej – to w jej murach władze carskie więzi-

ły wielu polskich bohaterów, uczest- ników powstań narodowych. Abyuniknąć ich tragicznego losu, Pił -sudski, za wiedzą i porozumienieminnych konspiratorów (także leka-rza), zaczął umiejętnie symulowaćchorobę psychiczną. Uznano go zagroźnego dla otoczenia i w grudniu1900 roku przewieziono do peters-bur skiego szpitala dla obłąkanychpod wezwaniem św. Mikołaja Cu do - twórcy, skąd zresztą „Wiktor” uciekłjuż po upływie sześciu miesięcy.

Po powrocie do pełni sił konty-nuował działalność w konspiracji.

Jednym z głównych wyzwań byłoumiędzynarodowienie „sprawy pol-skiej” – w tym celu, po wybuchuwojny rosyjsko-japońskiej, jako czo-łowa postać PPS Piłsudski starał siępozyskać wsparcie Japonii dla kon-cepcji polskiej niepodległości. Go -tów był nawet utworzyć walczącypo japońskiej stronie Legion Polski…

Sterroryzować RosjanChoć do wspólnej walki z Rosją

nie doszło, po powrocie nad WisłęPiłsudski nie zrezygnował z priory-tetów. W głowie konspiratora od ja-BI

ULET

YNUR

ZĘDU

DOSP

RAW

KOM

BATA

NTÓ

WI

OSÓB

REPR

ESJO

NOW

ANYC

H

Członkowie tajnego samokształceniowego kółka „Spójnia” w pierwszym gimnazjum wileńskim. Widoczni od lewejSzwengruber, Bronisław Piłsudski, Józef Piłsudski FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 15: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

15

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

kiegoś czasu dojrzewała idea powo-łania do życia partyjnych bojówek,które nękałyby carskich urzędni-ków, organizując akcje ekspropria-cyjne i dywersyjno-sabotażowe. W tym celu powstała OrganizacjaBojowa PPS, formalnie utworzonaw kwietniu 1904 roku. Zmar twych -

wstać może ona [Polska] tylko ofia-rami, krwią, a nie wymigiwaniemsię... Przejście do nowej taktyki jestkoniecznością nawet gdyby ta do-prowadziła do powstania utopionegowe krwi – takie zadania PPS nakre-ślił Piłsudski w październiku 1904roku.

Realizację tych celów zapowiadałjuż udział bojowców PPS w manife-sta cji na placu Grzybowskim z 13 li-stopada tego roku, gdy doszło dokrwawych starć z rosyjską policją i wojskiem. Było to pierwsze od cza -su powstania styczniowego zbrojnewystąpienie Polaków przeciwko ca-ratowi. Z biegiem czasu walka z ro-syjskim zaborcą przybrała charakterregularnych wystąpień zbrojnych.Tylko 15 sierpnia 1906 roku, w tzw.krwawą środę, w 19 miastach Kró -lestwa Polskiego z rąk bojowcówzginęło 80 Rosjan – policjantów,żandarmów czy agentów ochrany.Najbardziej spektakularną akcję

PPS-owcy przeprowadzili dwa latapóźniej (26 września 1908 roku) nastacji kolejowej w Bezdanach, zdo-bywając ponad 200 tys. rubli w go-tówce, a ponadto papiery warto-ściowe i cenne kruszce.

Piłsudski, który bronił zbrojnejdziałalności partyjnych bojówek,

w międzyczasie – po rozłamie w partii – stał się kluczową postaciąPPS-Frakcji Rewolucyjnej (od 1909roku ponownie PPS), utworzonej nazjeździe w Wiedniu w listopadzie1906 roku. Jej głównym celem byłozaprowadzenie niepodległej repu-bliki polskiej, całkowicie i wszech-stronnie demokratycznej.

Różna taktyka, jeden celPo akcji pod Bezdanami Piłsudski

zmienił taktykę, choć była ona na -dal zdecydowanie antyrosyjska –po rzucając stopniowo działalność w Organizacji Bojowej PPS, poświę-cił się pracy na rzecz wykształceniaprzyszłych kadr wojskowych.Wspierał założony z własnej inicja-tywy we Lwowie Związek WalkiCzynnej, w którego programie za-powiedziano dążenie do rewolucyj-nego powstania Polski przeciw na- jazdowi moskiewskiemu. Z zapałemstudiował literaturę militarną. Abyosiągnąć wyznaczony cel, zgodziłsię nawet na współpracę z Austro--Węgrami o charakterze wywiadow-czym – zbierał m.in. informacje o si -le i położeniu wojsk rosyjskich, w za-mian za austriackie wsparcie dlaniepodległościowych organizacjiparamilitarnych – utworzonego w 1910 roku Związku Strzeleckiegoi powstałych rok później PolskichDrużyn Strzeleckich. To one stałysię zalążkiem Legionów Polskich,które zapisały piękną kartę w czasieWielkiej Wojny.

– Pierwsza faza wojny – jeste-śmy z Niemcami przeciw Rosji. Dru -ga, końcowa faza wojny – jesteśmy z Anglią i Francją przeciwko Niem -com – mówił 21 lutego 1914 roku w Paryżu, wygłaszając odczyt w SaliTowarzystwa Geograficznego, przy-szły dowódca legionowej I Brygady.Wojna, która niebawem wybuchła,utwierdziła go w przekonaniu, żeskuteczność obranej taktyki walkizależy od bieżących warunków poli-tyczno-wojskowych. Historia przy-znała Józefowi Piłsudskiemu rację.Dalekowzroczność, geniusz militar-ny i zmysł polityczny, połączone z umiłowaniem Ojczyzny zaprowa-dziły go na sam szczyt.

Wilno. Ulica Trocka. Dom, w którym mieszkałarodzina Piłsudskich FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Piłsudski nie lubiłliteratury rosyjskiej,która wśród wielu rewolucjonistów pol-skich posiadała entu-zjastycznych zwolenni-ków. Poszcze gólnecechy charakteru ro-syjskiego usposabiałygo krytycznie. Rosyjskabierność zwłaszcza budziła w nim odrazę

Page 16: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

16

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

W polskiej tradycji przyjęliśmy, że tamjest nasza Ojczyzna, gdzie są jej groby,zwłaszcza te, w których pochowanisą polscy żołnierze. Nekropolie czymogiły poza granicami Polski okre-ślane są jako skrawki naszej Ojczyzny.

To prawda. Tak najbardziej do-słow nie mówią o tym słowa legen-dar nej pieśni „Czerwone maki naMonte Cassino” Feliksa Konarskiego:„Ta ziemia do Polski należy/ ChoćPolska daleko jest stąd/ Bo wolnośćkrzyżami się mierzy”. Piękne, ważnesłowa i rzeczywiście my tak do tejsprawy podchodzimy. Te rozsiane po

świecie polskie nekropolie są słu-pami granicznymi naszej Ojczyzny.Oczywiście nie w znaczeniu jakichśpretensji zaborczych, ale by poka-zać wielkość ofiary, poświęcenia i zaangażowania Polaków w walce o niepodległość, zwłaszcza w okresieII wojny światowej.

Wkład Polski w wojnę z lat 1939––1945 to wkład kraju, który jakopierwszy podjął walkę z niemieckimi sowieckim barbarzyństwem. I tędramatyczną nierówną walkę Polskaprowadziła do samego końca, czę-sto przy tym realizując szczytne

hasło „Za Wolność Naszą i Waszą”.Niestety – to pokazują nasze dzieje –bardzo często okazywało się, że tawalka była tylko i wyłącznie „za wa -szą wolność”… Niemniej jednak na -sza pamięć o tych ofiarach, o tych po- ległych polskich żołnierzach i o ichpoświęceniu jest wyrażana właśniepoprzez troskę o ich groby. To fun-dament naszej tożsamości.

Ta ogromna polska troska o ne-kropolie, kwatery cmentarne, takżepojedyncze groby naszych przodkówjest czymś szczególnym. Ta dbałośćwiąże się z kultywowaniem pamię-ci, która dla polskiego narodu, dlajego przetrwania, nieraz okazywałasię kluczowa.

Widać to zwłaszcza w odniesieniudo niektórych krajów leżących nawschód od naszej granicy, gdzie takikult zmarłych, jaki istnieje w Pols -

Polskie nekropolie, gdzie pochowani są żołnierze, ale i ofiary cywilne II wojny światowej, znajdują się w ponad 50 krajach na całym świecie. To polskie słupy graniczne i odzwierciedlenie miłości Polaków do Ojczyzny – mówi w wywiadzie dla „Kombatanta” Adam Siwek, dyrektor BiuraUpamiętnień Walk i Męczeństwa w Instytucie Pamięci Narodowej.

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

FOT.

ARCH

IWUM

IPN

Polskie nekropolie na świecie świadczą o miłości do Ojczyzny

Page 17: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

17

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

ce, jest niespotykany. Ale jestempe wien, że żaden inny naród, takżena zachodzie Europy, nie przykładatak wielkiej wagi do pamięci o swo-ich zmarłych przodkach i nie wyka-zuje takiej troski, by groby jegobohaterów, również poza granica-mi, były tak szczególnie otoczoneopieką.

Proszę powiedzieć, ile jest takichmiejsc na świecie?

Szacuje się, że groby polskich żoł-nierzy, ale i cywilnych ofiar wojny,znajdują się w ponad 50 krajach całe-go świata. Wszy stkie one mają cha-rakter polskich miejsc pamięci na-rodowej, choć bywają i takie – jaknp. cmentarz Ły cza kow ski we Lwo -wie, że należą do wspólnego dzie-dzictwa ogólnoeuropejskiego. Ile ta-kich miejsc jest faktycznie? Przy- znam, że nikt tego do tej pory niebył w stanie nawet zliczyć. To dla nasjest nieustanna mi sja, by te wszystkiepolskie groby rozsiane po świeciedokładnie udokumentować, odpo-wiednio urządzić, czasem odnowić,a następnie godnie uhonorować.

A w jakich krajach jest szczególniedużo polskich nekropolii?

Wszystkie kraje, gdzie są polskiegroby, są, niestety, odbiciem naszejtragicznej historii, ale i niezłomnegoszlaku bojowego naszych żołnierzy.To oczywiście żołnierze Polskich SiłZbrojnych na Zachodzie, zarównotych, którzy szli przez Bliski Wschód,a potem uczestniczyli w kampaniiwłoskiej, czyli 2. Korpus Polski do-wodzony przez gen. WładysławaAn dersa, jak i tych, którzy ginęli w walkach, idąc przez Europę Za -chodnią, czyli oczywiście 1. Dywi zjaPancerna dowodzona przez gen. Sta-nisława Maczka. Ale to także np.polscy spadochroniarze z 1. Samo -dzielnej Brygady Spadochronowej,

którzy zginęli w operacji „MarketGarden” i do dziś spoczywają na ho-lenderskiej ziemi w Oosterbeek.

Osobna grupa to jest oczywiścieWschód i takie kraje, jak Rosja, Uk -raina, Białoruś i Litwa, ale takżedalekie kraje, jak Uzbekistan i Ka -zach stan. To kierunek, który – jeślichodzi o godne upamiętnienie – wy-dawałoby się jest zaniedbany, alejednak dzięki pracy wykonanej w os-tatnich latach przez polskie instytu-cje państwowe jest już uporządko-

wany. Wiele obiektów i cmentarzyna Wschodzie już zostało wybu do -wa nych, albo odrestaurowanych, alboprzynajmniej zinwentaryzowanych.

Pamiętajmy jednak, że naszą pol-ską specyfiką jest też ogromna licz-ba mogił, w których leżą ofiary cy-wilne II wojny światowej. To jestzjawisko, które dla wielu naszychpartnerów na przykład z zachodniejEuropy, przedstawicieli instytucji,które zajmują się kwestiami pamięciczy ochroną cmentarzy wojennych,jest zaskakujące. Chodzi o to, że dlazachodnich instytucji i ich przedsta-wicieli np. we Francji, w Belgii czyHolandii liczy się głównie pamięć o I wojnie światowej, bo to wtedynarody tych państw poniosły og rom-ne straty wśród żołnierzy.

To była hekatomba. Dlatego teżtam pamięta się przede wszystkim

o żołnierzach, którzy polegli podczasbitew, a nie o ludności cywilnej. Toz kolei jest dla nas zaskakujące, żena Zachodzie świadomość ofiarwśród cywilów w latach II wojnyświatowej jest prawie żadna, z wy-jątkiem oczywiście Holokaustu.

Proszę wymienić – z Pana punktu wi-dzenia – te polskie nekropolie pozagranicami naszego kraju, które nale-ży uznać za najważniejsze dla pol-skiej pamięci narodowej?

We Wło szech są to oczywiścieniesłychanie ważne cmentarze naszlaku 2. Korpusu Pol skiego gen.Władysława Andersa z Monte Cas -si no na czele. Ważnym cmentarzemna Zachodzie jest nekro polia w Lom -mel, gdzie leżą pan cerniacy odMaczka. Cmentarz w O osterbeek,gdzie pochowani są polscy spado-chroniarze, jest mniej znany, choćteż przypomina o bardzo ważnymfragmencie polskiej historii.

Wschód to oczywiście cmentarzepoświęcone pamięci ofiar zbrodnikatyńskiej, już cztery w tej chwili,czyli Katyń, Charków, Miednoje i od kilku lat Bykownia pod Kijo -wem. To także bardzo ważny dla na-szej pamięci cmentarz ObrońcówLwowa, czyli cmentarz Orląt Lwow-skich − nekropolia, która stała sięikoną. To do niej często się odwołu-

Głębokie, województwo wileńskie. Cmentarz wojenny żołnierzy polskich poległych w wojnie polsko--bolszewickiej w 1920 r. FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Polski Cmentarz Wojenny Olmazor I niedalekoTaszkientu. Znajdują się tam mogiły 25 żołnierzygen. Władysława Andersa oraz 45 cywilów FOT. RADOSŁAW DUBISZ

Page 18: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

jemy, myśląc o naszych bohaterach,polskich żołnierzach.

A czy jest gdzieś na świecie taki cmen-tarz, który budzi w Panu szczególne,wyjątkowe emocje ze względu na cha- rakter upamiętnienia?

Wszystkie nasze nekropolie są waż- ne, zresztą także czasem i pojedyn-cze groby obrońców naszej Oj czyz -ny. Wszystkie wzruszają. Natomiastw ostatnich latach największe wra-żenie na mnie zrobił cmentarz żoł-nierzy gen. Władysława Andersa podCasamassima na południu Włoch.To niezwykle urokliwe, otoczone mu -rem, Campo Santo położone bardzomalowniczo wśród winnic, a jedno-cześnie jedna z najrzadziej odwie-dzanych polskich nekropolii. Cmen -tarz liczy ok. 400 grobów, a leżą tamprzede wszystkim żołnierze 2. Kor -pusu Polskiego, którzy polegli w wal-kach nad rzeką Sangro lub też zmar-li w szpitalach z powodu ran od-niesionych w różnych bitwach naterenie Włoch. Nekropolią tą już odwielu lat opiekują się miejscowewładze i Polacy, którzy mieszkająwe Włoszech.

Wśród najbardziej znanych osóbpochowanych na tym cmentarzu

był mjr Henryk Sucharski, dowód-ca obrony Westerplatte we wrze-śniu 1939 r. Po niewoli niemieckiejSucharski przedostał się do Włoch,gdzie wstąpił do polskiego korpusui był dowódcą 6. Batalionu Strzel -ców Karpackich. Zmarł w 1946 r. i został pochowany właśnie w Casa -massima. Jednak w 1971 r. ekshu-mo wano jego szczątki, przeniesionodo Polski i uroczyście pochowanona Westerplatte.

Czy w Pana ocenie dzisiaj są takiepolskie nekropolie, które wymagająszczególnej opieki? I czy po ubiegło-rocznej nowelizacji prawa opiekę nadpolskimi grobami za granicą sprawu-je IPN czy Ministerstwo Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego?

Dzielimy się z ministerstwemtymi kompetencjami. Resort pod-kreśla przede wszystkim swoje za-dania dotyczącego grobów na tere-nie tych państw, z którymi Polskama podpisane dwustronne rządoweumowy. I ministerstwo jako właśnieorgan rządowy realizuje zobowiąza-nia wynikające z tych umów. In sty -tut Pamięci Narodowej w ramachswoich możliwości też stara się w tenproces włączyć i go wspierać, bo taknaprawdę nie ma jednej instytucji,która byłaby w stanie zadbać o całyten obszar opieki nad grobami, w tymwojennymi, jak i sferę kolejnychupamiętnień. To wymaga łączeniasił i środków i po prostu wspólnegodziałania dla dobra publicznego.

Co do sztandarowych polskichcmentarzy, to nie wskazywałbym ja-kichś szczególnych potrzeb, bo onerzeczywiście są zadbane, przecho-dzą remonty i jest stała opieka nadnimi. Natomiast niewątpliwie ma -my olbrzymie potrzeby i zadania,jeśli chodzi o pomniejsze groby, kwa-tery, pojedyncze mogiły. I to naWschodzie, ale i wbrew pozorom naZachodzie.

Tak się złożyło, że w ostatnimczasie miałem okazję dokonania wi -zji lokalnych na terenie Niemiec

i Białorusi. Na Białorusi podróż byłabardzo daleka, bo na północ, aż podgranicę z Łotwą, i wielkim zaskocze-niem było dla mnie, że wiele cmen-tarzy żołnierzy wojny polsko-bol-szewickiej z 1920 roku przetrwało.Nekropolie te przetrwały okres ko-munizmu i zamieszanie związane z rozpadem Związku Sowieckiegooraz przekształceniami polityczny-mi. I proszę sobie wyobrazić, żekrzy że stawiane tam jeszcze w dwu-dziestoleciu międzywojennym przezwładze II Rzeczypospolitej, z nazwi-skami polskich żołnierzy, nadal sto -ją. Oczywiście, głównie na prowincji,mówię o cmentarzach położonych

przy wsiach, przy lesie i na polach.Te cmentarze, które znajdowały sięw miastach, niestety, uległy znisz-czeniu. Bo tam była konsekwentna i niszcząca dla polskich grobów dzia-łalność sowieckich władz. Nato -miast jeżeli te władze nie dotarły naprowincję, to się okazuje, że tam niebyło akcji zniszczenia, z którą, nie-stety, mieliśmy do czynienia na Uk -rainie. I te polskie cmentarze miej-

18 NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii – największapolska nekropolia na ziemi włoskiej FOT. UDSKIOR

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Tablica na cmentarzu wojennym w Kijowie-BykowniFOT. UDSKIOR

Page 19: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

scowej ludności nie przeszkadzały,nie szkodziły jej.

I druga strona, obszar Niemiec,akurat dawnego NRD, gdzie wyda-wałoby się, że tam wszystko jestbardzo dobrze urządzone, zadbane.Udawaliśmy się tam, posługując sięzresztą jeszcze PRL-owskim wyka-zem polskich miejsc pamięci na te-renie Niemiec wschodnich, gdziebyły opisane mogiły. Głównie jeń-ców, robotników przymusowych,ofiar obozów koncentracyjnych i wedle tego wykazu, wymagającegoaktualizacji, jechaliśmy do danychmiejscowości, na cmentarze. I rze-czywiście kwatery czy mogiły zbio-

rowe, które nam pokazywano, byłypięknie utrzymane, tyle tylko że natych mogiłach nie ma żadnegosłowa o tym, że tam są polskie ofia-ry. Nie ma śladu odwołania się donarodowości. Opisuje się je jakomogiły ofiar obozów różnej narodo-wości albo na przykład różnej naro-dowości antyfaszystów.

To dla nas zaskakujące. Wyo braź -my sobie, że polskie kobiety, którezostały wywiezione na roboty przy-musowe do jakiejś tam fabryki w Niemczech, określone są terazjako antyfaszystki, bez przypisaniaim polskiej narodowości. I to jest

problem, bo w ten sposób pamięć o polskich ofiarach ginie, a jakakol-wiek sugestia, że należałoby do tejnarodowej identyfikacji powrócić,wywołuje niechęć. Ze strony nie-miec kiej pojawiają się argumenty,że wobec tragedii wojny, wobeczbrodni, narodowość nie ma zna-czenia... Nie zgadzam się z tym, po-nieważ narodowość ma w tej spra-wie fundamentalne znaczenie. To z powodu właśnie określonej naro-dowości ci ludzie tam się znaleźli i spotkał ich tak okrutny los. Uda -wa nie teraz, że to są jacyś antyfa-szyści, jest w mojej ocenie zaciera-niem kontekstu historycznego, nie

mówiąc już o tym, że nie ułatwiaodróżnienia sprawców od ofiar.

Podsumowując ten wątek, widzi-my zatem, że mamy duże wyzwaniai wręcz wielkie zobowiązania nietylko na Wschodzie, ale i na Zacho -dzie. Musimy dopominać się o wła-ściwe oznaczenie, upamiętnienie na- szych ofiar.

Na koniec chciałbym jeszcze Panazapytać o pomoc przy opiece nad gro-bami ze strony Polaków, którzy mie -szkają na obczyźnie.

Bez wątpienia w opiece nad pol-skimi grobami naszym partnerem są

środowiska polskie żyjące poza gra-nicami kraju. I to też nas bardzo wy-różnia, że Polacy na całym świecie,czasem w trudnych warunkach, w okolicznościach nie do końca przy- jaznych, podejmują wysiłek zadba-nia o polskie groby.

Bardzo ważnymi partnerami i so-jusznikami w tym dziele są też du-chowni katoliccy. Na przykład w pa-rafiach na Wschodzie, nawet gdynie ma w nich polskiego probosz-cza, ale jest jakaś grupka Polaków,to widzimy w nich, że ten proboszcz,który może być miejscowy lub przy-słany z dowolnego miejsca na świe-cie, od razu dostrzega, że pod swojąpieczą ma takie niezwykłe miejscajak groby polskich żołnierzy i żewarto o nie dbać.

Ta nasza polska aktywność naWschodzie stała się też rodzajemmisji cywilizacyjnej, bo my pokazu-jemy tym ludziom, co zresztą budziich zdumienie, że opieka nad groba-mi jest ważna. Widzą, że Polacy za-dają sobie trud, że podróżują przezsetki, tysiące kilometrów po to −dla nich „tylko po to” − by zapalićna grobie światełko, by złożyć kwiaty.

Dla niektórych narodów to w ogó -le jest niepojęte, i to czasami wy-woływało dosyć zabawne reakcje,szczególnie ze strony różnych służbpaństwowych odpowiedzialnych zapilnowanie porządku. Urzędnicy czyfunkcjonariusze nie mogli uwierzyć,że to, co strona polska robi, to, corobi polski rząd, jest rzeczywiściezwiązane tylko i wyłącznie z kulty-wowaniem pamięci o poległych żoł-nierzach. W ich ocenie to polskiezaangażowanie było formą przy-krywki dla jakiejś wielce zawoalo-wanej operacji wywiadowczej. Tym-czasem wyjaśnienie z naszej stronybyło zawsze jasne: dla Polski i Po -laków pamięć o przodkach jest ar-cyważna, bardzo cenna, bo związa-na i z naszą tożsamością i doktrynąpaństwową.

rozmawiał Norbert Nowotnik

Weterani oddają hołd towarzyszom broni, żołnierzom 2. Korpusu Polskiego spoczywającym na PolskimCmentarzu Wojennym na Monte Cassino, 18 maja 2017 r. FOT. UDSKIOR

19

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Page 20: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

P o upadku Powstania War szaw -skiego wielu powstańcom uda łosię uciec z konwojów niemiec-

kich i rozpierzchło się po la sach, za-silając wkrótce oddziały podziemianiepodległościowego. W październiku1944 roku część z nich aresztowałoNKWD i UB i umieściło w więzie-niach na warszawskiej Pradze orazw obozie w Rembertowie.

O stałym przeznaczeniu obozurembertowskiego świadczy czas jegodziałania – od października 1944 doczerwca 1945 roku. Wraz z ofensy-wą styczniową Armii Czerwonej niezostał on przeniesiony dalej na za-chód lub rozwiązany. Obóz NKWDnr 10 w Rembertowie tworzył „pań-stwo w państwie”. Gdyby nie próbajego rozbicia przez AK w maju 1945roku, zapewne funkcjonowałby da leji zostałby w drugiej połowie 1945roku przekazany UB. Charaktery -styczne dla tego obozu było to, żewykorzystywano więźniów funkcyj-nych i agentów w celu zapewnieniakontroli nad uwięzionymi żołnierza-mi i cywilami. Obóz został zlokali-zowany na terenie byłej fabryki amu- nicji „Pocisk” przy ul. Wawerskiej(obecnie Marsa). Wcześniej, w czasieokupacji, Niemcy zorganizowali tamstalag 333 dla jeńców sowieckich, a od połowy lipca 1944 roku był tamniemiecki obóz pracy dla Polaków.Rembertów dysponował doskona-łym połączeniem kolejowym, bliskoznajdowała się przeładunkowa stacjakolejowa. Obóz ulokowano na skra-ju lasu przy torze kolejowym prze-robionym na szeroki rozstaw osi,jakie są w Rosji. Otoczony był po-dwój nym ogrodzeniem z drutu kol-czastego, między ogrodzeniami zaśpozostawiono zaorany pas ziemi pa-trolowany przez strażników. Wznie -siono wieże strażnicze, a w halachfabry cznych umieszczono piętroweprycze dla więźniów.

20 NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

BOGUSŁAW KOPKAŻołnierzem się nie bywa. Żołnierzem się jest

WKatedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie 11 grudnia 2017 roku odbyło się wyjątkowe spotkanie rodziny weteranów walk o niepodle-głość Ojczyzny oraz ofiar represji. Wzięli w nim udział także prezesi orga-

nizacji kombatanckich, przedstawiciele środowisk ofiar represji wojennych i powo-jennych, żołnierze Drugiej Konspiracji Niepodległościowej, sybiracy oraz byliwięźniowie polityczni. Obecna była również m.in. Anna Maria Anders, sekretarzstanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik prezesa Rady Ministrówdo spraw dialogu międzynarodowego, Bartłomiej Grabski podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, a także zastępca Szefa Sztabu GeneralnegoWojska Polskiego gen. bryg. Jan Dziedzic.

Jan Józef Kasprzyk, Szef Urzędudo Spraw Kombatantów i OsóbRepresjonowanych, skierował do ze-branych życzenia „sił i wytrwałości” i wspomniał będących „jeszcze roktemu razem z nami, a których dziś za-brakło”. Tych, którzy odeszli na wiecz-ną wartę, uczczono minutą ciszy.

− Nadchodzące święta BożegoNarodzenia to czas szczególny, zarów-no w wymiarze religijnym, jak i ducho-wym. To te nasze wspaniałe polskieświęta, gdzie do żłóbka betlejemskie-go podążali od wieków powstańcy,legioniści, powstańcy Armii Krajowej– mówił Jan Józef Kasprzyk.

Jak dodał, w tym roku Urząd skie-rował do kombatantów kartki świąteczne zawierające kolędę napisaną poPowstaniu Warszawskim − w grudniu 1944 roku. W tej kolędzie śpiewanej w róż-nych miejscach: obozach, miejscach internowania, przesiedlenia, opowiedziana została historia, w której do żłóbka betlejemskiego przychodzą pasterze, królowie,możnowładcy, a na końcu – żołnierz AK z Warszawy. Wszyscy składają BożejDziecinie piękne dary silące ciało, wzmacniające zasobność domu Świętej Rodziny.Zaś biedny żołnierz z Warszawy przynosi tylko jedną rzecz – swoje serce. − Ze wszystkich darów Dziecię wybrało właśnie to serce. Serce, które wy, czci-godni weterani, składaliście i składacie Bożej Dziecinie oraz Ojczyźnie. To najpięk-niejszy dar – podkreślił Jan Józef Kasprzyk.

Do kombatantów zwrócił się również biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. Jó zef Guzdek, zaznaczając, że zebraliśmy się wokół największej wartości,„jaką jest wolność i suwerenność”. Przypomniał zarazem, że rolą kapelana w trak-cie II wojny światowej było towarzyszenie żołnierzom.

− Kapelan nie bronił z karabinem w ręku Ojczyzny, on bronił ducha polskiegożołnierza. Szczególnie takie chwile, jak ta dzisiejsza, przypominają prawdę o tym, że gdy chciano zgnębić polskiego żołnierza, oddzielano go od kapelana. Dzisiaj, w wolnej Polsce, chylimy czoło wobec tych, którzy nieśli i przynieśli nam wolność,którzy wiele wycierpieli – mówił gen. bryg. Józef Guzdek.

Organizatorem spotkania był Urząd do Spraw Kombatantów i OsóbRepresjonowanych. red

Biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. JózefGuzdek składa życzenia płk. TadeuszowiBieńkowiczowi FOT. UDSKIOR

Page 21: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

Oprócz obozu nr 10, który byłprzeznaczony dla celów specjal-nych, w Rembertowie działał innyobóz NKWD − nr 173. Był fronto-wym obozem podległym Zarządowids. Jeńców Wojennych i Inter no wa -nych. Latem 1944 roku zlokalizo-wany był w Brześciu. Ostatniegodnia stycznia 1945 roku obóz prze-niesiono do Kutna, a w Rember to wie

pozostał punkt zborny jeńców wo-jennych nr 5 (SPW – Sbornyj PunktWojennoplennych). Z końcem lutegoobóz nr 173 znalazł się w Poznaniu,skąd do ZSRS deportowano grupęPomorzan.

Osadzeni w obozie nr 10 byli żoł-nierzami AK, NSZ, NOW oraz dzia- łaczami narodowymi partii politycz-nych (Stronnictwa Narodowego,Stronnictwa Pracy), byłymi parla-mentarzystami i działaczami spo-łecznymi. Trafiali tu z placówekNKWD we Włochach i z ul. Strze -

lec kiej na Pradze. Wśród uwięzio-nych w obławach organizowanychwspólnie przez UB, MO i NKWDmożna było znaleźć osoby z War sza -wy i okolic (np. z Siedlec i MińskaMazowieckiego). Odnotowano rów- nież transporty z dalszych miejsco-wości, np. z Białegostoku, ziemi kie-leckiej czy Łódzkiej. MieszkankaRembertowa, Jadwiga Irena Pakoca

„Jaskier”, łączniczka sztabu III Re -jonu „Dęby” (Rembertów) VII Ob -wodu AK „Obroża”, wspominała: − Akowcy internowani w obozie po-chodzili z dalszych terenów, począw-szy od Wołomina i Mińska Ma zo -wieckiego i dalej na wschód. Wiem o tym od osób koczujących pod bra mąobozu, usiłujących odnaleźć swoichbliskich. Krążyły po wszystkich do-mach listy przetrzymywanych, prze-kazywane na wypadek uzyskaniaprzez kogoś ze stałych mieszkańcówRembertowa jakiegoś kontaktu z ro-

dzinami więzionych. Trwało to przezzimę 1944 roku i pierwsze miesią-ce 1945. NKWD kwaterowało na ul. Sikorskiego, począwszy od posesjinr 1. W domu przy ul. Sikorskiego 8kwaterował komendant obozu, przyrodzinie Mikołaja Pruskiego, nau -czy ciela ze szkoły powszechnej w Ka -węczynie.

Więźniowie obozuFunkcjonariusze UB 25 lutego

1945 roku aresztowali dr. KonradaOrzechowskiego. Przekazany Sowie-tom umieszczony został w obozie w Rembertowie. Następnie 26 mar -ca tego roku wywieziono go dalej naWschód. Trafił do obozu nr 523 naUralu, gdzie pracował jako więzień--lekarz w niezwykle trudnych wa-runkach sanitarnych i medycznych.Do kraju powrócił w listopadzie1947 roku. Doktor Konrad Orze -chow ski był wybitnym warszawskimlekarzem, specjalizował się w lecze-niu gruźlicy. W latach międzywojniapolitycznie związany był z Naro do -wą Demokracją. Podczas wojny i okupacji niemieckiej z ramieniaprezydenta miasta Juliana Kulskiegoszefował warszawskiemu szpitalnic-twu. Z polecenia Kulskiego uczestni -czył w delegacji do Katynia w kwiet- niu 1943 roku „celem oględzin mo-gił polskich na Koziej Górze podSmoleńskiem”. W kontekście przy-gotowań do procesu zbrodniarzy na-zistowskich w Norymberdze orazpróby zorganizowania procesu po-kazowego w Polsce osobom uczest-niczącym na zaproszenie Niemcóww 1943 roku w Smoleńsku i Ka ty -niu, dr Orzechowski mógł być dlakomunistów ważnym świadkiem.Ostatecznie z procesu zrezygnowa-no, a w Norymberdze Sowietom nieudało się obciążyć Niemców zbrod-nią katyńską.

Więźniem rembertowskiego obo -zu był też gen. Emil August Fieldorf„Nil”. Aresztowany przez NKWDw Milanówku pod Warszawą, trafiłdo podwarszawskiego Błonia. Z grupą

21

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

AkcjaRembertówObóz NKWD nr 10 w Rembertowie był największym sowieckim obozem na terenie Polski. Różnił się od pozostałych tym, że nie był mobilnymprzejściowym miejscem odosobnienia, lecz w założeniu miał stanowić obózkoncentracyjny dla ludności cywilnej i wojskowych, głównie z Warszawy i Mazowsza.

Stolarnia, jeden z trzech budynków infrastruktury obozowej. Praktycznie nie został przekształcony i najbardziej przypomina stan pierwotny. Pozostałe obiekty uległy przebudowie FOT. ARKADIUSZ MIKSA

Page 22: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

22 NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

innych aresztowanych 16 mar ca1945 roku przewieziony został doRembertowa. Komunis tycz na bez-pieka nie wiedziała, że aresztowanogenerała, twórcę i komen danta le-gendarnej komórki dywersyjnej AK(Kedywu), a także ostatniego za-stępcę komendanta głównego AK,Fieldorf legitymował się bowiemfałszywymi papierami na nazwiskokolejarza Walentego Gdanickiego.Kilka dni później, 25 marca (dokła d -nie w Niedzielę Palmową) wywiezio-no go do łagru na Syberii. Do krajupowrócił jesienią 1947 roku. W lis to-padzie 1950 roku został are szto -wany przez UB. W kwietniu 1952 ro -ku na rozprawie niejawnej Sąd Wo- je wódzki dla m.st. Warszawy skazałgenerała na karę śmierci na podsta-wie fałszywych oskarżeń o współpra-cę z okupantem niemieckim. Gene -rał „Nil” 24 lutego 1953 roku zostałpowieszony w więzieniu mokotow-skim. Był najwyższym ran gą żołnie-rzem AK, który padł ofiarą zbrodnisądowej okresu stalinowskiego.

Tragiczne warunkiWarunki w obozie NKWD przy-

pominały te z czasów okupacji nie-mieckiej. Tadeusz Żenczykowski, au -tor książki „Dramatyczny rok 1945”,podaje za byłym więźniem tego obo-zu Janem Zalewskim, że na dziennewyżywienie więźnia w Rembe towieskładały się: 100 gramów gliniaste-go chleba, wydawana dwa razydzien nie wodnista zupa ze śladamikukurydzy i bez ograniczenia − cie-pła woda. Jeden z uwięzionych takwspominał: − W obozie panowałyokropne warunki — zimno, głód i wszawica, którą przyniesiono już z więzienia. Ze wzruszeniem i wiel-ką wdzięcznością wspominam ogrom- ne zaangażowanie i pomoc, jakąokazywały nam kobiety mieszkającew pobliżu obozu. To one załatwiały z enkawudzistami, że pozwolono imprzynosić nam chleb, a bywało, że i kocioł zupy (to już zależało od do-brych humorów enkawudzistów). Kto

nie miał pomocy z zewnątrz, długonie pociągnął. Umierało wielu, głów-nie z głodu. Po każdej nocy zakopy-wano kilkunastu zmarłych. W po-bliżu bramy wewnętrznej obozu byłwielki rów. Tam zakopywano zmar-łych. Rów szybko się zapełnił i terenzostał wyrównany.

W marcu 1945 roku szef Ob sza -ru Centralnego AK, płk Jan Mazur -kiewicz „Radosław” przygotowałpla ny rozbicia obozu rembertow-skiego, jednak nie udało się ich zre-alizować przed odprawieniem w koń -cu marca 1945 roku dużego tran- sportu z więźniami do Sośwy naUralu. Wywieziono wtedy 1500 osób,w tym ponad 500 za przynależnośćdo AK i NSZ. W transporcie byłateż duża grupa mieszkańców Byd -goszczy, Fordonu i powiatu brodnic-kiego, których przywieziono z Po -morza do Rembertowa.

W przeddzień kolejnego trans-portu na Wschód, z 20 na 21 maja1945 r. (w pierwszy dzień Zielo -nych Świątek), na obóz NKWD w Rembertowie przeprowadzonyzostał atak podziemia niepodległo-ściowego. Akcję prowadzono siłamitrzech grup uderzeniowych liczą-cych łącznie 44 ludzi, dowodzonychprzez ppor. Edwarda Wasilewskiego„Wichurę”. Pomysłodawcą akcji byłkomendant Obwodu Mińsk Mazo -wiecki AK „Mewa-Kamień” kpt.Wa lenty Suda „Młot”.

Skutki akcjiCzy akcja na Rembertów zakoń-

czyła się sukcesem AK? Czy udałosię rozbić obóz i wyzwolić przetrzy-mywaną w nim polską ludność? Z militarnego punktu widzenia byłaona nieudana. Straty własne wynio-sły co prawda tylko trzech rannych,żaden żołnierz po stronie AK niezgi nął, ale nie udało się rozbić obo -zu. Zabrakło środków i przygotowa-nia bojowego. Ponadto nie wszyscywięźniowie chcieli uciekać, obawia-jąc się prowokacji ze strony kapu-siów i Sowietów. I wreszcie znaczna

część uwolnionych została areszto-wana przez bezpiekę i skierowanaponownie do Rembertowa. Szacujesię, że około 100 więźniów zostałopotem zamordowanych w ramachrepresji. O dramatycznych następ-stwach akcji żołnierzy AK dowiadu-jemy się z pierwszej ręki, z grypsuwięźnia schwytanego podczas pości-gu zarządzonego przez NKWD i UBkilka godzin po ataku na obóz, któryto gryps miał dotrzeć do DelegaturySił Zbrojnych na Kraj: W nocy z 20na 21 V [19]45 ok. godz. 2 napad-nięto na obóz izolacyjny w Rem ber -towie. Część ludzi uwięziono, resztęrozpuszczono. Obóz liczył ok. 1500ludzi, z tego prawie połowa Polaków.Rozpuszczeni więźniowie udali się w różnych kierunkach. Jednak zaa lar -

mowane różne jednostki sow[ieckie]wraz z MO zarządziły obstawianiedrogi do War szawy i innych miej-scowości, za trzymując kilkuset ludzi,których samochodami lub pieszosprowadzono z powrotem do obozu.Ja osobiście zatrzymany zostałemprzez żołnierzy sow[ieckich] w po-bliżu Targówka i wraz z innymi spro- wadzony do komend[anta] wojenne-go na Targówku, skąd samochodamiprzewieziono nas do obozu. Po wjeź-dzie na teren obozu ustawiono nas w „dwójki” przed budynkiem sztabu,gdzie poddano rewizji, zabierającdosłownie wszystko, a nawet niektó-rych rozebrano z lepszej garderoby i obuwia. Mnie zabrano marynarkęi płaszcz, wszystkie drobiazgi i pie-niądze, w sumie ok. 350 zł. Wszyst koto działo się na oczach oficerów obo -

Jan Zalewski, były więzień obozu, wysłany w transporcie na Ural razem z gen. „Nilem” FOT. ARKADIUSZ MIKSA

Page 23: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

23

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

zu z mjr. Kr[i]uczkinem na czele. Poograbieniu wprowadzono ludzi poje-dynczo do baraku, gdzie czekającyoprawcy, zaopatrzeni w kawały drze- wa okrągłego, deski, sztaby żelazne,bili każdego do nieprzytomności, za-dając straszne rany i łamiąc kości.Barak, gdzie odbywała się masakrawięźniów, mieścił się naprzeciwkosztabu, a sama masakra odbywałasię na oczach oficerów obozu. BiliRosjanie cywile w liczbie 6–7 osóboraz Rosjanie żołnierze. Cywilami by-li miejscowi szewcy, „szofer”, „śle- py”, kucharz Niemiec i inni. Tegodnia, tj. 21 maja zmasakrowano

prze szło 100 osób. Widok był maka-bryczny. Podłoga zalana krwią, po-łamane deski i kawały drzewa ześladami krwi oraz leżących nieprzy-tomnych ludzi, których z powodupołamania rąk i nóg trzeba byłoukładać na pryczy. Ja osobiście od-nio słem 3 głębokie rany głowy, zła-manie lewej ręki i poważne obraże-

nia całego ciała. Po masakrze ofi- cerowie sow[ieccy] kazali iść podstudnię i zmyć krew. Przez 3 dni niktnie otrzymał żadnego opatrunku,dopiero 4. dnia przybył sanitariuszsow[iecki] z dwiema sanitariuszka-mi, którzy tylko ciężko pobitych pry-mitywnie opatrzyli. Mnie posmaro-wano rany na głowie tylko jakimśpłynem. Dopiero następnego dniawięzień lekarz dr Zienkiewicz doko-nał solidnych opatrunków orazpowkładał połamane ręce i nogi w „szy ny”. Robił to wszystko w mia -rę dostarczania środków, które stalenie było. W wyniku masakry zmar-

ło w ciągu kilku dni przeszło 20 osób.Wiele osób zastrzelono. Znęcano sięprzede wszystkim nad inteligencją.Przez szereg dni nad więźniami wi-siała groza masowego rozstrzelania,lecz później kurs złagodniał.

Z propagandowego punktu wi-dzenia jednak akcja ta miała ogromneznaczenie. Przede wszystkim po ka -

zywała Sowietom, kto jest gos po -darzem tego terenu oraz że „jeszczePolska nie zginęła!”. Mie sz kańcomMazowsza i warszawiakom dała –choć na chwilę – nadzieję, że możeuda się zmusić Sowietów do polu-zowania terroru.

Likwidacja obozuNa rozkaz Ławrientija Berii obóz

zlikwidowano, a część pozostającychprzy życiu więźniów wywieziono 4 lipca 1945 roku do Specłagru nr 2NKWD w Poznaniu przy ul. Sło -necz nej. Dowódca akcji odbicia obo-zu Edward Wasilewski „Wichura” – były więzień obozu NKWD naMajdanku, któremu udało się uciec,przedostać do rodzinnego MińskaMazowieckiego i powrócić do kon-spiracji – we wrześniu 1945 rokuujawnił się wraz z oddziałem podWolą Rafałowską. W marcu 1946roku został aresztowany, ale na mo -cy amnestii uwolniono go w 1947.W następnym roku podpisał zobo-wiązanie do współpracy z UB. De -nuncjował wielu swoich niedaw-nych kolegów z konspiracji, m.in.czynnie uczestniczył w prowokacji„V Komendy WiN” i rozpracowaniuKazimierza Kamieńskiego „Huza ra”.Wyskoczył z okna i poniósł śmierćna miejscu w pierwszym dniu inwazjiZSRS i wojsk Układu Warszaw skie -go na Czechosłowację – 22 sierpnia1968 roku. Pochowano go na woj-skowych Powązkach.

Zabitych i zmarłych (m.in. w wy-niku głodu) więźniów obozu w Rem-bertowie grzebano w bezimiennychdołach śmierci w pobliskim lesie, a na mogiłach sadzono drzewa dlazatarcia śladów śmierci. Można z kolei znaleźć wiadomość, że w kon- spiracyjnej gazetce „Informator” [z 1 VI 1945, nr 8 – B.K.] podano,że spośród odbitych więźniówNKWD schwytano sto sześćdziesiątosób, w tym kilka kobiet. Wszyscyzostali zastrzeleni na poligonie rem-bertowskim. Ciała zamordowanychoblano benzyną i spalono.

Page 24: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

24

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

To oczywiście nie wszystko – po13 grudnia 1981 roku ludzizmuszano do podpisywania tzw.

lojalek, czyli deklaracji lojalności(odmawiających ich sygnowania,zwłaszcza w pierwszych dniach sta -nu wojennego, internowano), z cza-sem również do emigracji z kraju,poddawano tzw. działaniom spe-cjalnym (nękającym) ze strony Służ-by Bezpieczeństwa. Wówczas też – o czym warto przypomnieć – naro-dziła się instytucja tzw. nieznanegosprawcy. Nie ulega wątpliwości, żeokres stanu wojennego to po 1956roku czas największego nasilenia re-

presji. Represji, którym poddanodziesiątki tysięcy osób.

Poborowi z opozycjiW tym celu wykorzystano rów-

nież ludowe Wojsko Polskie. Podkoniec 1982 roku – w listopadzie –przeprowadzono do WP „brankę”,która objęła działaczy opozycji: za-równo tej „dorosłej”, jak i młodzie-żowej. W świetle zachowanych do-kumentów nie ulega wątpliwości, żepowołanie określonej grupy poboro-wych do odbycia zasadniczej służbywojskowej oraz żołnierzy rezerwy naćwiczenia wojskowe, które miało

miejsce na podstawie zarządzeniaszefa Sztabu Generalnego Wojska Pol -skiego Floriana Siwickiego z 26 paź-dziernika 1982 roku było jedną z form represji stanu wojennego. Polatach zresztą przyznał to równieżgłówny „architekt” stanu wojennegoWojciech Jaruzelski, który przesłu-chiwany przez prokuratora In sty tu -tu Pamięci Narodowej określił dzia-łania z końca 1982 roku mianem„inteligentnej formy internowania”.

Termin owej „branki” nie był by-najmniej przypadkowy. Jej celembyło osłabienie opozycji przed zapo-wiedzianym przez podziemną Soli -dar ność, a dokładniej jej kierownic-

two (Tymczasową Komisję Koor dy-nacyjną), na dzień 10 listopada1981 roku protestem przeciwko de-legalizacji związku – miał on pole-gać na zorganizowaniu w tym dniustrajków w zakładach pracy, a takżemanifestacji ulicznych. Po nie ważwładze PRL z jednej strony plano-wały w ramach „normalizacji” sytu-acji w kraju zlikwidować ośrodkiodosobnienia (internowania), doczego ostatecznie zresztą doszło podkoniec grudnia 1982 roku, a z dru-giej wręcz panicznie obawiały się za-powiadanego protestu, zdecydowa-ły się na skierowanie kolejnej grupydziałaczy opozycji nie do „interna-tów”, lecz do jednostek ludowegoWoj ska Polskiego.

Działania te objęły osoby (przedewszystkim działaczy NSZZ „Soli -dar ność” szczebla zakładowego) uz -nane przez rządzących (de facto

Wprowadzenie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. stanu wojennegooznaczało nie tylko zdławienie demokratycznych dążeń Polaków, ale również sięgnięcie po szeroki wachlarz represji wobec niepokornych.Ludzi wyrzucano z pracy (głównie w efekcie tzw. weryfikacji kadr, czyli de facto czystek politycznych), aresztowano, a także – po raz pierwszy na tak szeroką skalę – internowano.

GRZEGORZ MAJCHRZAK

Internowani w kamaszach,czyli „inteligentna forma internowania”

Stan wojenny, 1 maja 1982 r. – niezależna manifestacja Solidarności na placu Zamkowym w Warszawie, widoczny transparent „Wolnośćinternowanym” FOT. NN, ZBIORY OŚRODKA KARTA

Page 25: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

25

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

bez piekę) za ekstremistów. Wię -kszość z nich – jako rezerwiści trafi-ło na trzymiesięczne „przeszkolenie”wojskowe trwające od pierw szychdni listopada 1982 roku do począt-ku lutego 1983 roku; mniejszagrupa – młodych opozycjonistów(np. działacze zdelegalizowanego powprowadzeniu stanu wojennego Nie-zależnego Zrzeszenia Studen tów)otrzymała powołanie do odbycia„normalnej” zasadniczej służby woj-skowej. Tej nietypowej formie re-presji poddano niespełna 2 tys. osób(dla porównania po 13 grudnia1981 roku w ośrodkach odosobnie-nia, zwanych internatami, osadzonołącznie prawie 10 tys. osób) – we-dług ustaleń IPN 1447 ustalonych z nazwiska i imienia rezerwistów zo-stało powołanych na „ćwiczenia”,

a 264 poborowych skierowanych doodbycia zasadniczej służby wojskowej.Wszyscy oni trafili do specjalniewcześniej wytypowanych jednos -tek, określanych przez nich mianemwojskowych obozów specjalnych.Rezerwistów kierowano do: Brzegu,Budowa, Chełmna nad Wisłą, Czar -nego, Czerwonego Boru koło Łom ży,Głogowa, Gorzowa Wielkopol skie -go, Rawicza, Trzebiatowa oraz Unieś-cia, natomiast poborowych do: Cheł -ma, Jarosławia, a także Węgo rzewa.

Wysłanie „w kamasze” przeciw-ników czy też osób za takie uznane

przez komunistów miało w PolsceLudowej długą tradycję – ten sposóbwalki z wrogiem czy to politycznym,czy klasowym, czy wreszcie ideolo-gicznym stosowali oni już od końcalat 40. Jako pierwszych (w latach1949–1959) do batalionów pracy i batalionów górniczych skierowanomężczyzn uznanych za tzw. elementniepewny ze względu na pochodze-nie społeczne, poglądy polityczne,„oblicze moralne” czy też swoją prze- szłość. Z kolei od połowy lat 50. ażdo 1980 roku powoływano do odby-cia służby wojskowej (zresztą wbrewporozumieniu między władzamipań stwowymi a Episkopatem Polskiz 14 kwietnia 1950 roku) słuchaczywyższych seminariów duchownych,czyli kleryków. Od 1968 roku dowojska zaczęli trafiać także ludziezaangażowani w – jak to później ok -re ślano – „działalność antysocjalis-tyczną”. Pierwszą grupę stanowili ak -tywni uczestnicy Marca ’68, zwłasz- cza studenci relegowani z uczel ni.Pobór do wojska, jako represję w stosunku do tych, którzy sprawia -li władzy problemy, zastosowanoponownie – choć na mniejszą niżwcze śniej skalę – również w grud-niu 1970 roku.

Bez względu na stan zdrowiaNieco ponad pięć lat później,

w 1976 roku, w ramach przygoto-wań do planowanych na czerwiecpodwyżek cen profilaktycznie wyty -powano w resorcie spraw wewnętrz-nych (zarówno przez Służbę Bezpie -czeństwa, jak i Milicję Obywa telską)grupę osób, które powinny zostaćprzed ich ogłoszeniem skierowanena ćwiczenia wojskowe. Zatem podkoniec 1982 roku Lu dowe WojskoPolskie zdążyło zebrać w tej formierepresji już całkiem spore doświad-czenie. Nie sposób, niestety, okre-ślić, na ile wykorzystano je w staniewojennym. W każdym razie powo-łanie „w kamasze” podobnie jak w 1976 czy 1968 roku miało iden-tyczną podstawę – zarządzenie szefa

Sztabu Generalnego WP. Po częścirównież wykorzystano te same gar-nizony co w latach poprzednich.

Jak relacjonowała jedna z osóbodwiedzających w stanie wojennymjednostkę wojskową w CzerwonymBorze: Znajduje się tam około 450osób w wieku od 24 do 46 lat, którebrały czynny udział w działalnościNSZZ „Solidarność”. Wśród nichmożna spotkać przewodniczącychkomisji zakładowych, jak równieżprostych pracowników. Są tam praw- nicy, inżynierowie, nauczyciele, gór-nicy, robotnicy i nawet artyści z ca -łej Polski […]. Żadna z tych osóbnig dy nie była w wojsku i wcielonoich nie bacząc na ich stan zdrowia.Znajdują się wśród nich tacy, którzyprzebyli niedawno operację chirur-giczną, mieli wyciętą część żołądka,nie mają palców, chodzą o laskach,noszą okulary powyżej 5,5 dioptrii,czyli ludzie, którzy w normalnychwarunkach nigdy by nie byli wciele-ni do wojska. Nie był to bynajmniejjakiś wyjątek, lecz ówczesna norma.Nikt się nie przejmował stanemzdrowia kierowanych do woja…

Wojskowa bezpiekaNie powinno to dziwić, skoro lu-

dzie wcielani pod koniec 1982 rokudo Wojska Polskiego w celu czy toodbycia „przeszkolenia”, czy też za-sadniczej służby wojskiej byli typo-wa ni przez Wojskową Służbę Wew -nętrzną. A nie – jak to było prak-ty kowane przy normalnym poborze– przez wojskowe komendy uzupeł-nień, w których zasiadali m.in. le-karze. Zresztą wojskowa bezpieka(WSW) ściśle przy tym doborze ko-operowała ze swym cywilnym od-powiednikiem – SB. Proszę do dnia23.10.1982 r. wytypować osoby re-kru tujące się z dużych zagrożonychzakładów pracy podejrzanych o: inspi- rowanie i organizowanie ostatnichstrajków i zajść ulicznych, aktywnewystępowanie przeciwko tworzeniunowych związków zawodowych, czyn- ną wrogą działalność (np. druk, kol-

13 grudnia 1981 r., wprowadzenie stanu wojennego – oddział ZOMO wkracza do siedzibyZarządu Regionalnego Ziemi Łódzkiej NSZZ„Solidarność” przy ul. Piotrkowskiej FOT. NN, ZBIORY OŚRODKA KARTA

Page 26: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

26

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

portaż, łącznikowanie itp.), a nienadających się z różnych powodówdo internowania lub zatrzymania –nakazywał zastępcom komendan-tów wojewódzkich Milicji Obywa -telskiej ds. Służby Bezpieczeństwadyrektor Departamentu V MSWJózef Sasin.

Operacją tą zamierzano zresztąpoczątkowo objąć zdecydowaniewiększą grupę osób. Zachowały sięcząstkowe listy działaczy opozycji,którzy mieli trafić do wojska, spo-rządzone przez SB. Na jednej z nich,przygotowanej 29 października 1982roku przez Departament III MSW(we współpracy z wydziałami IIIKW MO), znalazło się 386 osób, w tym m.in. 84 pracowników nau -kowych, 20 studentów, a nawet 11 uczniów. Wśród osób wytypowa-nych z województwa gdańskiego napierwszym miejscu został umiesz-czony Donald Tusk, na trzecimzwol niony dwa tygodnie wcześniejz internowania Lech Kaczyński, a naczwartym obrońca w procesach po-litycznych stanu wojennego JacekTaylor. Notabene dwaj ostatni zo-stali zaliczeni do kategorii osób nie-pracujących, których na tej liściebyło aż 90. Żaden z nich jednakostatecznie na „przeszkolenie woj-skowe” nie trafił. Podobnie jakzresztą wiele innych osób umiesz-czonych na tej liście.

Zimą w namiocieInni mieli jednak mniej szczęścia,

trafili – o czym była mowa – do spe-cjalnie wytypowanych jednostekwojskowych. Zdarzało się, że byliprzetrzymywani w skandalicznychwręcz warunkach – niekiedy mimomroźnej zimy 1982/1983 w namio-tach (Chełmno) lub w wagonachkolejowych (Czerwony Bór). Był topięćdziesięciometrowy pas ziemimiędzy Wisłą i wałem przeciwpowo-dziowym. Przerażające miejsce nawypadek powodzi nocnej – wspomi-nał skierowany na „ćwiczenia” doChełmna Jerzy Olszewski. Opozy -

cjo nistów wysłanych do wojska sta-rano się odseparować nie tylko od„zwykłych” żołnierzy, ale też odmiej scowej ludności cywilnej. Popew nym czasie dowiedzieliśmy się,że wśród mieszkańców Rawicza roz-powszechniono informacje, że jeste-śmy bandą kryminalistów, złodziei i wykolejeńców – relacjonował skie-rowany do tamtejszej jednostki woj-skowej Edward Kluczyński.

Poddawano ich przesłuchaniom,rewizjom, a także innym szykanom.Po pierwszym zbiorowym wysłucha-niu mszy św. poinformowano kate-gorycznie, że tego rodzaju „manife-stacje” są niedopuszczalne – pisanow „Toruńskim Informatorze Soli -darności” o Trzebiatowie. Nie byłożadnych szkoleń wojskowych, ale po-brali nam za to odciski palców. Całyczas odbywały się przesłuchania –wspomina z kolei Leszek Jara now -ski, który trafił do Czerwonego Bo -ru. Byli zmuszani do ciężkiej, za-zwyczaj bezsensownej pracy. Takzapamiętali swoje „szkolenie” skie-rowani do Unieścia: polegało na wy-konywaniu ciężkich prac fizycznychprzy budowie strzelnicy na kilkuna-stostopniowym mrozie […]. Naj -częściej zrywano zamarzniętą darń,przenoszono materiały budowlane,duże płyty chodnikowe, wycinanodrzewa czy kopano głębokie doły,które później inni zasypywali.

Działaczy opozycji wysyłanych„w kamasze” poddano (podobnie jakinnych internowanych) indoktryna-cji politycznej prowadzonej przezaparat polityczno-wychowawczy Lu-dowego Wojska Polskiego. Obo -wiąz kowo oglądaliśmy „DziennikTelewizyjny”, po którym odbywałysię szkolenia polityczne pułkownikaGruchota lub Grzmota. Cały czasnas prowokował, aby ktoś się wy-chylił z „wrogim” komentarzem […]Ten, który to zrobił, najpierw był pu-blicznie sponiewierany, a następnienajbliższą godzinę spędzał biegającwkoło boiska w pełnym oporządze-niu – relacjonował Jacek Pawłowicz

skierowany do jednostki wojskowejw Węgorzewie w celu odbycia za-sadniczej służby wojskowej.

Inwigilacja w jednostkachRezerwiści, jak i poborowi oczy-

wiście byli również inwigilowani.Zarówno przez agenturę WojskowejSłużby Wewnętrznej – wywodzącąsię głównie z kadry wojskowej, jak i Służby Bezpieczeństwa przekaza-nej na czas służby wojskowej WSW.W tym drugim przypadku byli to,na szczęście nieliczni, spośród opo-zycjonistów wysłanych „w kama-sze”. Jak wynika np. z notatki doty-czą cej „stanu pracy operacyjnej wśródpowołanych do wojska działaczy an-tysocjalistycznych” z koń ca listopada1982 roku, podczas gdy wśród ka -dry zawodowej i dowódców drużynwojskowa bezpieka dysponowała 75 agentami, to wśród „wcielonychekstremistów” udało się pozyskaćje dynie kolejnych 9. Ponadto 4 agen- tów wcielono do woj ska w celu in-wigilacji kolegów, a 1 w tym samymcelu przejęto od SB.

Ani inwigilacja, ani surowe karyza wszelkie przejawy oporu nie od-straszyły opozycjonistów od prote-stów – w postaci głodówek, odmowyoglądania „Dziennika Telewizyj ne -go” czy „wrogich okrzyków” oraz„wro gich napisów”, jak np. „Niechżyje Solidarność”. Podobnie jak ichinternowani w cywilnych obozachkoledzy wytwarzali również pocztęobozową – okolicznościowe koper-ty, stemple, znaczki.

Niestety, ludzie odpowiedzialniza tę formę represji po 1989 rokupozostali praktycznie bezkarni. Naszczęście jednak w ostatnim czasiepaństwo postanowiło uznać kiero-wanie do wojska z powodów poli-tycznych pod koniec 1982 roku zarepresję i zadośćuczynić (przynajm-niej symbolicznie) pokrzywdzonym.Wcześniej, niestety, sądy wolnejPol ski często nie dostrzegały, czy teżraczej nie chciały dostrzec, tej nadalmało znanej formy represji…

Page 27: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

B ył 26 listopada 1946 roku.Około godziny 3 w nocy pię-ciu młodych ludzi dostało się

na teren szkoły szybowcowej znaj-dującej się we wsi Grunów (obec-nie Jeżów Sudecki). Należała onado Departamentu Lotnictwa Cy wil -nego Ministerstwa Komunikacji.Dwaj odbywający służbę wartowni-cy zostali sterroryzowani bronią przezpięciu napastników oraz pozbawieniw krótkim czasie karabinów. Po ichobezwładnieniu czterech mężczyznudało się do hangaru, skąd wyprowa -dzili oni samolot PO-2 (inaczej U2,popularny dwupłatowiec szkolnyzwany kukuruźnikiem lub papajem)o numerze rejestracyjnym SP-AFW.Jeden z nich wrócił do góry po lam pękarbidową, z którą zszedł ponowniena dół. Po około 20 minutach czwo-ro z nich odleciało samolotem z lot-niska w Grunowie. Pilnujący straż-ników napastnik opuścił lotniskookoło godziny 4. Wobec braku moż-liwości telefonicznego połączenia,wartownicy zmuszeni byli czekać(w tym czasie oswobodzili się z wię-zów) na kolegów z drugiej zmiany.

O zaistniałym wypadku powiado-miono Powiatowy Urząd Bezpie czeń -stwa Publicznego w Jeleniej Górze.Do 2 grudnia 1946 roku funkcjona-riuszom bezpieki nie udało się usta-lić, kto i dlaczego porwał samolot.W tym dniu dwóch Niemców, pra-cowników leśnictwa Matejkowice(obecnie Przesieka) odnalazło szcząt-ki samolotu oraz zwłoki dwóchosób. Leśniczy Bogusław Gwizd po-przez jednego z Niemców powiado-mił I zastępcę komendanta strażni-

cy nr 2 Wojsk Ochrony Pograniczaw Matejkowicach ppor. StanisławaWoroneckiego o znalezisku: Proszęnatychmiast z niemcem który oddatę kartkę udać się do lasu. Rozbitysamolot 2 ludzi zabitych. W tym sa -mym dniu WOP zawiadomił PUBPw Jeleniej Górze o znalezionychszczątkach samolotu.

Pierwsze oględzinyNa miejscu lustracji dokonał

ppor. Woronecki oraz leśniczy Gwizd,

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

27

SEBASTIAN LIGARSKI PorywaczeKatastrofa w Jeżowie Sudeckim 26 listopada 1946 roku

W powszechnym przekonaniu porwania samolotów kojarzą się z dekadą lat 80. XX wieku, gdy wielu naszych rodaków próbowało uciecz Polski, szczególnie w okresie stanu wojennego, porywając rejsowesamoloty PLL LOT lub np. samoloty agrarne czy turystyczne. Znaczniemniej osób wie, że porwania samolotów miały miejsce już po objęciuwładzy w Polsce przez komunistów, a motywy, którymi kierowali sięśmiałkowie w tamtym okresie, były podobne, czyli wolność. Tajemnicza katastrofa, która wydarzyła się w listopadzie 1946 roku na Dolnym Śląsku, wciąż czeka na wytłumaczenie.

FOT.

JOAN

NA KR

ENZ-K

UROW

SKA

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Page 28: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

28

który opisywał to zdarzenie: Ilu ichbyło nie stwierdziliśmy dokładnie.Według wystających nóg przypusz-czaliśmy, że było ich 4. Od zabitegojednego Woronecki wziął dokumen-ty, na nazwisko Burławski. Nie byłośladów, że samolot był ruszany.Grupa operacyjna WOP i PUBP w składzie: komendant 1 odcinkaWOP mjr Stelmach, kierownik 1 sekcji 1 odcinka WOP por. Świą -der, strzelcy Czesław Wiśniewski i Marian Skrzypczak oraz por. Adam

Nowak i Tadeusz Łabuda z PUBP w Jeleniej Górze, dokonali rewizjizwłok zabitych. Byli to: WładysławBurławski, s. Wojciecha, ur. 18 sty -cznia 1920 we Lwowie, przy któ-rym znaleziono pistolet „belgijka”oraz 13 szt. amunicji, portfel z do-kumentami i portfel; Franciszek Ryb -czyński, s. Jana, ur. 2 marca 1926 w Łucku, przy którym znalezionopistolet „Vis”, 36 szt. amunicji, doku -menty, 2 portfele z gotówką w wy-sokości 1310 zł; Alfred Szymański,ps. „Felek”, s. Wacława, ur. 28 czerw- ca 1926 w Poździaczycach, pow.przemyski, miał dokumenty i zeszytz notatkami. Od połowy 1946 rokupracował on w szkole szybowcowej,oraz jego straszy brat Rudolf Szy -mański ps. „Marek”, ur. 18 czerwca1922 w Skowierzynie, pow. tarno-brzeski. Od połowy 1946 pracowałw Jeżowie Sudeckim w zakładach

lotniczych. Przy nim znaleziono:dokumenty, notes, zaświadczenieweryfikacyjne wystawione przezKo misję Weryfikacyjną Okręgu Kra-kow skiego, miniaturki Krzyża Wa -lecznych, Brązowego Krzyża Zasługiz Mieczami, krzyż, różaniec oraz le-gitymację PSL wystawioną w Gdań -sku. Według funkcjonariuszy UBpodane pseudonimy braci Szymań -skich odnosiły się prawdopodobniedo działalności w AK, na co wska-zywały także odznaczenia wojsko-

we. W materiałach odnotowano, żeRudolf był z zawodu pilotem-me-chanikiem, zamieszkałym w Gruno -wie pod numerem 180.

Według Komisji MinisterstwaKomunikacji, która badała wrakdwu płatowca 4 grudnia 1946 roku,bezpośrednią przyczyną tragicznegowypadku była nieumiejętność pro-wadzenia maszyny, brak oświetleniazegarów i urządzeń pokładowych,nadmierne obciążenie, co przy jed-noczesnym natrafieniu na wiry po-wietrzne skończyło się katastrofą

lotniczą. Józef Januszewski, wtedyszef techniczny jeleniogórskiego ae-roklubu, twierdził po latach, że zgi-nęli, bo pilot nie poradził sobie z wiatrami znoszącymi. – One spra-wiają, że samolot spada w dół. Może

gdyby lepiej znali te góry... − mówiłKatarzynie Kaczorowskiej. Wedługniego w tym malutkim samolocie,w którym nawet dwie osoby to zadużo, pozostali pasażerowie musielisiedzieć na ławeczce, aby samolotmógł lecieć.

Śledztwo prowadzone przez PUBPw Jeleniej Górze, a nadzorowaneprzez wrocławski WUBP (dokład-nie przez chor. Jana Zielińskiego)zostało umorzone 11 listopada 1947roku wobec śmierci podejrzanych i zatwierdzone przez zastępcę szefaWUBP we Wrocławiu, sowietnikamjr. Bronisława Trochimowicza.

Wiele wątpliwości W tej sprawie kilka wątków do

dziś trudno wyjaśnić. Po pierwsze w przesłuchaniach świadków, m.in.Tadeusza Studenckiego, instruktorapilotażu, występuje imię i nazwiskoMarek Szymański. Według śledczychbył to pseudonim z AK Ru dolfaBI

ULET

YNUR

ZĘDU

DOSP

RAW

KOM

BATA

NTÓ

WI

OSÓB

REPR

ESJO

NOW

ANYC

H

Na tabliczce z blachy przymocowanej na przecię-ciu się ramion krzyża wyryto napis „Tu spoczywadwóch braci pilotów Alfred i Rudolf Szymańskiwraz z dwoma kolegami. Zginęli śmiercią lotnikówdnia 26 listopada 1946 r. Cześć ich pamięci” FOT. JOANNA KRENZ-KUROWSKA

Do 2 grudnia 1946roku funkcjonariuszombezpieki nie udało sięustalić, kto i dlaczegoporwał samolot

FOT.

JOAN

NA KR

ENZ-K

UROW

SKA

NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Page 29: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

Szymańskiego. Podane w aktach od-znaczenia wojskowe znalezione przyzwłokach tegoż budzą zdziwienie i niedowierzanie. Czy osoba doko-nu jąca napadu nosiłaby przy sobietego rodzaju pamiątki, w momencieewen tualnej wpadki jednoznacznieidentyfikujące jej stosunek do poli-tycznej rzeczywistości w Rzeczypo -spolitej w tym okresie? Ponadtostwierdzenie o nieumiejętności pi-lotażu nie pokrywa się z prawdą,gdyż Alfred Szymański posiadałświadectwo Cywilnej Szkoły Pilo -tów i Mechaników Ministerstwa Ko- munikacji o nr. 156. Jak twierdziłTadeusz Kaczmarek, który latał przezlata na tego typu samolotach, pilotuczył się w Ligocie Dolnej. Tam wte-dy robiono krótkie, trzytygodniowekursy pilotażu – opowiadał Kaczo -rowskiej i dodawał, że w ramach ta-kiego szkolenia obowiązywało kilka-naście godzin lotów po kręgu. Start,lot po wyznaczonej linii i powrót z lądowaniem. I choć pilot lataćumiał, podobnie jak jego brat Ru -dolf, to prawdopodobnie było zama ło, aby poradzić sobie 26 listo-pada 1946 roku ze skrajnie trudny-mi warunkami atmosferycznymi. W dodatku nie znając dobrze okolicz-nych terenów i wzniesień. Podjętapróba ucieczki, niewątpliwie w bra-wurowy sposób, była władzom tymbardziej nie na rękę, że zachęcałakolejnych śmiałków do ucieczek tądrogą. Dlatego nadano jej charakterbandycki, zaś sprawców utożsamia-no z reakcyjnym podziemiem. Innepytanie skłania do poszukiwaniaosób, które postawiły czterem śmiał- kom w lesie krzyż oraz pomnik. In -trygujące, że w samym Jeżowie Su -deckim na cmentarzu znajduje siędokładnie taki sam grób, który we-dług zapisów w księdze parafialnejde facto nie istnieje i nie sposóbustalić, kto go postawił. Czy był tobyć może piąty z napastników bio-rący udział w napadzie na szkołęszybowcową, którego bezpieka nig -dy nie odnalazła?

Antoni Dołęga. Do końca wierny

C horąży Antoni Dołęga, ps. „Znicz”, ostatni żołnierz podziemia an-tykomunistycznego, został pochowany 19 listopada na cmen tarzuparafialnym w Trzebieszowie. Podczas uroczystości pogrzebowych

odczytano listy prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło i marszałka Marka Kuchcińskiego.

− Antoni Dołęga miał swoje Westerplatte trwające kilkadziesiąt lat.Był wierny Polsce, stając w jej obronie w 1939 roku i był wierny jej ażdo śmierci. Broni nie złożył, munduru nie zdjął – mówił, żegnając boha-tera Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób RepresjonowanychJan Józef Kasprzyk. Podkreślał, że Dołęga był do końca wierny Polsce

i przysiędze żołnierskiej i nigdysię nie poddał.

Mszy Świętej pogrzebowejprzewodniczył ordynariusz diece-zji siedleckiej bp Kazimierz Gur -da, który zaznaczył, że po 35 la-tach od śmierci Dołęgi możnapowiedzieć, iż jego nadzieje o wolności Ojczyzny się spełniły.− Sam tego czasu nie dożył.Umierał w czasie stanu wojenne-go, w czasie wielkich nadziei,

a jednocześnie wielkiego zagrożenia. W ziemskim życiu smaku wolnościjuż nie doświadczył – powiedział bp Kazimierz Gurda. red

(1 V 1915 r. – 1982 r.)

Antoni Dołęga urodził się w 1915 roku w Farfaku (obecnie część Łukowa). W 1938 roku ukończył szkołę podoficerską przy 84. pułku piechoty w Pińsku. Walczył wewrześniu 1939 roku, w AK był od 1942 roku. W 1944 roku wcielony został do 2. Armii Wojska Polskiego. Walczył w jej szeregach do maja 1945 roku, kiedy to z grupą żołnierzy zdezerterował i wrócił w rodzinne strony.

W 1946 roku przyłączył się do oddziału zbrojnego WiN por. Józefa Matusza, ps. „Lont”. Po śmierci „Lonta” w 1951 roku został dowódcą kilkunastoosobowego wów-czas oddziału działającego na terenie powiatów łukowskiego, siedleckiego i radzyńskie-go. Po rozbiciu oddziału w 1955 roku ukrywał się już samotnie, w okolicach Łukowa u zaufanych gospodarzy, aż do śmierci. Posługiwał się kilkoma pseudonimami: „Znicz”,„Mały Franio”, a także „Kulawy Antek”. Nogę stracił na skutek obrażeń powstałych w wyniku wypadku z bronią.

Nigdy się nie ujawnił, pomagali mu mieszkańcy okolicznych wsi. Zmarł w 1982 roku, po-chowany został w konspiracji. Przez lata nikt nie ujawnił jego historii i miejsca pochówku.

Poszukiwania grobu Dołęgi od wielu lat prowadzili członkowie jego rodziny, którzy powojnie przeprowadzili się na Pomorze. Dołęga nie kontaktował się z nimi, byli przekona-ni, że nie żyje. Gdy w latach 70. ubiegłego wieku przyjeżdżali w okolice Łukowa szukaćgrobu, nikt nie chciał udzielić im informacji.

Dopiero niedawno udało się nawiązać kontakty z ludźmi, którzy ukrywali Dołęgę w ostatnim okresie jego życia. Dzięki temu ustalono miejsce pochówku. Tożsamośćzmarłego potwierdziła Prokuratura Rejonowa w Łukowie, która prowadziła postępowaniew tej sprawie.

FOT.

UDSK

IOR

29NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

Page 30: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

30 NR 12(324) GRUDZIEŃ 2017

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

1grudnia 2017 r. w Lubelskim Urzędzie Woje wódz -kim w Lublinie odbyła się uroczystość z okazji 100. rocznicy urodzin płk. Władysława Rokickiego.

W uroczystości wziął udział Jan Józef Kasprzyk, SzefUrzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjono wa -nych, który wręczył jubilatowi pamiątkową replikę sza-bli oficerskiej.

− W Pańskiej osobie, czcigodny Panie Pułkowniku,składamy hołd wielkiemu pokoleniu. Pokoleniu, które od-ważyło się być dzielne. Które wzrastając w okresie nie-podległej Rzeczypospolitej, choć urodzone jeszcze, jak pisałMickiewicz „urodzeni w niewoli, okuci w powiciu”, dałoswojej Ojczyźnie największy wyraz miłości i poświęcenia.

Byliście wierni Niepodległej. Za to, Panie Pułkowniku,każdy z nas, obecnych tutaj, składa panu najwyższe wy-razy uznania. (…) Niech ta szabla, która za chwilę trafiw pańskie ręce, będzie dowodem na to i podziękowaniemza to, że byliście wierni temu świętemu słowu dla każ-dego Polaka „nigdy nie ugniemy szyi”. Bóg, honor i Oj -czyzna to w pańskiej osobie najświętsze przykazanie i te-stament dla nas. Panie Pułkowniku, 200 lat życzymy! −powiedział Szef UdSKiOR.

Podczas uroczystości osobom zasłużonym w upa-miętnianiu walk o niepodległość Rzeczypospolitej wrę-czone zostały też Medale „Pro Patria”. Wśród odznaczo-nych znalazł się m.in. wojewoda lubelski PrzemysławCzarnek. red

W siedzibie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych 28 listopada 2017roku prezes Towarzystwa Sprawiedliwych

wśród Narodów Świata Anna Stupnicka-Bando otrzyma-ła powołanie w skład Rady ds. Kombatantów i OsóbRepresjonowanych. Akt powołania wręczył dyrektorGabinetu Szefa Urzędu Jacek Polańczyk. red

FOT.

UDSK

IOR

FOT.

UDSK

IOR

Nowy członek Rady

100. rocznica urodzin płk. Władysława Rokickiego

Page 31: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”
Page 32: Okładka nawiązuje do pierwszej strony · Litwa, 4–6 grudnia 2017 r. Magdalena Żuraw „Bez krzyku wolności, który wybrzmiał w grudniu 1970 roku, nie byłoby Solidarności”

FOT.

UDSK

IOR

(6)

Obchody 150. rocznicy urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego, Litwa, 4–6 grudnia 2017 r.