nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

12
nr 2(69) 2015 PISMO BIBLIOTEKI RACZYŃSKICH Rok XIX ISSN 1509–6343 Pan Tadeusz Mickiewicza, komedie Fredry, Trylogia Sienkiewicza, Lalka Prusa. Na pierwszy rzut oka to lista lektur obowiąz- kowych znanych wszystkim ze szkoly. To także arcydziela literatury, ważne dla narodowej tożsamości, tradycji i kultury, po które warto sięgać przez cale życie. To wreszcie utwory, które od kilku lat czyta cala Polska podczas Narodowego Czytania. 5 września br. odbyla się IV edycja ogól- nopolskiej akcji Narodowe Czytanie, zaini- cjowanej przez prezydenta Bronislawa Ko- morowskiego w 2012 roku, a kontynuowa- nej pod honorowym patronatem pary pre- zydenckiej Andrzeja Dudy i Agaty Korn- hauser-Dudy. Podczas tego- rocznej akcji w tysiąc dwustu miejscowościach calej Polski czytana byla powieść Boles- lawa Prusa Lalka. W Pozna- niu Narodowe Czytanie (or- ganizowala je m.in. Bibliote- ka Raczyńskich) odbywalo się przy udziale Komitetu Hono- rowego Prezydenta Miasta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który poznańskie czytanie powieści Prusa zainaugurowal niebanalnie – tekstem piosenki Lalka Jacka Kaczmarskiego. Każdy mógl zglosić się do publicznego zaprezentowania ulubionych fragmentów Lalki. Nielatwego zadania podjęli się: posel Rafal Grupiński, dyrektor Biblioteki Raczyńskich Anna Gru- szecka, redaktor Radia Merkury Grażyna Wrońska, Jan J. Tycner z WBPiCAK, aktor Lukasz Chrzuszcz, Olcha Sikorska z Pol- skiego Towarzystwa Wydawców Książek, redaktorzy poznańskiego oddzialu „Gazety Wyborczej” Marcin Kącki, Wlodzimierz Bogaczyk i Piotr Bojarski oraz wielbiciele Lalki Prusa: Tadeusz Aniola, Anna Wal- czak, Izabella Barańska. Czytający fragmenty powieści dali się poznać jako świetni inter- pretatorzy, a różnorodność wykonań nadala calej imprezie niepowtarzalnego charakteru. W Poznaniu czytano Lalkę nie tylko z książek, ale także z czytników cyfrowych. Imprezę uświetnily specjalnie na tę okazję przygotowane materialy, z którymi można bylo się zapoznać w urządzeniach multime- dialnych Biblioteki Raczyńskich: klip wideo T-Raperów znad Wisly, muzyczny motyw skomponowany przez Andrzeja Kurylewicza do serialu Lalka czy intertekstualna opowieść zawarta w piosence Jacka Kaczmarskiego. Organizatorzy przygotowali także kon- kurs wiedzy o powieści Prusa. Redaktor An- nie Jaworskiej i prof. Wieslawowi Ratajcza- kowi udalo się zaskoczyć publiczność. Nie- którzy uczestnicy deklarujący znakomitą znajomość Lalki przyznali, że pytania byly dość trudne. Część uczestników przybyla z wlasnymi egzemplarzami powieści, aby otrzymać pa- miątkową pieczęć Narodowego Czytania, przygotowaną przez Kancelari ę Prezydenta RP. dokończenie na s. 9 „Wielkie inspiracje literackie” w Bibliotece Raczyńskich Zakończenie dostawy multimediów w ra- mach rozbudowy Biblioteki Raczyńskich umożliwilo realizację przygotowywanego od trzech lat projektu, którego celem jest wielo- plaszczyznowe przedstawienie roli adaptacji w kulturze wspólczesnej, a dzięki nowym możliwościom technicznym prezentacji boga- ctwa realizacji teatralnych, filmowych i mu- zycznych inspirowanych literackimi moty- wami. Glównymi tematami literackimi oma- wianymi i prezentowanymi w ramach projek- tu w 2015 roku są: „Motyw Odyseusza jako symbol drogi czlowieka przez życie”, „Hiob, czyli zmaganie z losem”, „Raj utracony, czyli czlowiek pomiędzy dobrem, zlem a przemi- janiem”, „Faust – pycha i pokora na drodze do poznania tajemnicy istnienia”. Na program „Wielkich inspiracji lite- rackich” sklada się wystawa w Galerii Ata- nazego (w nowym gmachu Biblioteki Ra- czyńskich) prezentująca opracowanie po- wyższych tematów w formie eseju interpre- tacyjnego w 41 częściach uzupelnionego o literaturę i materialy pokazywane w książ- kach multimedialnych (fragmenty filmów, spektakli, obrazów i utworów muzycznych powstalych z wyżej wymienionych inspira- cji). Kuratorem wystawy jest prof. Joanna Maleszyńska. W samym tylko wrześniu wy- stawę zwiedzilo 730 osób; będzie czynna do 15 listopada. Potem – za sprawą poro- zumienia z UAM – będzie prezentowana w wielkopolskich liceach. Wystawie towarzyszą cztery dwudnio- we sesje tematyczne wokól wymienionych toposów, w których biorą udzial eksperci i naukowcy glównie z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz wybitni aktorzy. Zainaugurowaliśmy 14 i 15 września „Motywem Odyseusza”, a do prezentacji wybranych tekstów zaprosiliśmy Andrzeja Seweryna. Analizy fenomenu, jakim stal się motyw Odyseusza, podjęli się profesorowie Mateusz Stróżyński, Jacek Wachowski, Jo- anna Maleszyńska oraz Antoni Libera. dokończenie na s. 2 Narodowe Czytanie Lalki Boleslawa Prusa Występ Teatru mplusm

Transcript of nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

Page 1: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

nr 2(69)2015

P I S M O B I B L I O T E K I R A C Z Y Ń S K I C H

Rok XIX ISSN 1509–6343

Pan Tadeusz Mickiewicza, komedie Fredry,Trylogia Sienkiewicza, Lalka Prusa. Napierwszy rzut oka to lista lektur obowiąz-kowych znanych wszystkim ze szkoły.To także arcydzieła literatury, ważne dlanarodowej tożsamości, tradycji i kultury,po które warto sięgać przez całe życie.To wreszcie utwory, które od kilku lat czytacała Polska podczas Narodowego Czytania.

5 września br. odbyła się IV edycja ogól-nopolskiej akcji Narodowe Czytanie, zaini-cjowanej przez prezydenta Bronisława Ko-morowskiego w 2012 roku, a kontynuowa-nej pod honorowym patronatem pary pre-zydenckiej Andrzeja Dudy i Agaty Korn-hauser-Dudy. Podczas tego-rocznej akcji w tysiąc dwustumiejscowościach całej Polskiczytana była powieść Boles-ława Prusa Lalka. W Pozna-niu Narodowe Czytanie (or-ganizowała je m.in. Bibliote-ka Raczyńskich) odbywało sięprzy udziale Komitetu Hono-rowego Prezydenta MiastaPoznania Jacka Jaśkowiaka,który poznańskie czytaniepowieści Prusa zainaugurowałniebanalnie – tekstem piosenkiLalka Jacka Kaczmarskiego.

Każdy mógł zgłosić się dopublicznego zaprezentowaniaulubionych fragmentów Lalki. Niełatwegozadania podjęli się: poseł Rafał Grupiński,dyrektor Biblioteki Raczyńskich Anna Gru-szecka, redaktor Radia Merkury GrażynaWrońska, Jan J. Tycner z WBPiCAK, aktorŁukasz Chrzuszcz, Olcha Sikorska z Pol-skiego Towarzystwa Wydawców Książek,redaktorzy poznańskiego oddziału „GazetyWyborczej” Marcin Kącki, WłodzimierzBogaczyk i Piotr Bojarski oraz wielbicieleLalki Prusa: Tadeusz Anioła, Anna Wal-

czak, Izabella Barańska. Czytający fragmentypowieści dali się poznać jako świetni inter-pretatorzy, a różnorodność wykonań nadałacałej imprezie niepowtarzalnego charakteru.

W Poznaniu czytano Lalkę nie tylkoz książek, ale także z czytników cyfrowych.Imprezę uświetniły specjalnie na tę okazjęprzygotowane materiały, z którymi możnabyło się zapoznać w urządzeniach multime-dialnych Biblioteki Raczyńskich: klip wideoT-Raperów znad Wisły, muzyczny motywskomponowany przez Andrzeja Kurylewiczado serialu Lalka czy intertekstualna opowieśćzawarta w piosence Jacka Kaczmarskiego.

Organizatorzy przygotowali także kon-

kurs wiedzy o powieści Prusa. Redaktor An-nie Jaworskiej i prof. Wiesławowi Ratajcza-kowi udało się zaskoczyć publiczność. Nie-którzy uczestnicy deklarujący znakomitąznajomość Lalki przyznali, że pytania byłydość trudne.

Część uczestników przybyła z własnymiegzemplarzami powieści, aby otrzymać pa-miątkową pieczęć Narodowego Czytania,przygotowaną przez Kancelarię Prezydenta RP.

dokończenie na s. 9

„Wielkie inspiracje literackie”w Bibliotece Raczyńskich

Zakończenie dostawy multimediów w ra-mach rozbudowy Biblioteki Raczyńskichumożliwiło realizację przygotowywanego odtrzech lat projektu, którego celem jest wielo-płaszczyznowe przedstawienie roli adaptacjiw kulturze współczesnej, a dzięki nowymmożliwościom technicznym prezentacji boga-ctwa realizacji teatralnych, filmowych i mu-zycznych inspirowanych literackimi moty-wami. Głównymi tematami literackimi oma-wianymi i prezentowanymi w ramach projek-tu w 2015 roku są: „Motyw Odyseusza jakosymbol drogi człowieka przez życie”, „Hiob,czyli zmaganie z losem”, „Raj utracony, czyliczłowiek pomiędzy dobrem, złem a przemi-janiem”, „Faust – pycha i pokora na drodzedo poznania tajemnicy istnienia”.

Na program „Wielkich inspiracji lite-rackich” składa się wystawa w Galerii Ata-nazego (w nowym gmachu Biblioteki Ra-czyńskich) prezentująca opracowanie po-wyższych tematów w formie eseju interpre-tacyjnego w 41 częściach uzupełnionegoo literaturę i materiały pokazywane w książ-kach multimedialnych (fragmenty filmów,spektakli, obrazów i utworów muzycznychpowstałych z wyżej wymienionych inspira-cji). Kuratorem wystawy jest prof. JoannaMaleszyńska. W samym tylko wrześniu wy-stawę zwiedziło 730 osób; będzie czynnado 15 listopada. Potem – za sprawą poro-zumienia z UAM – będzie prezentowanaw wielkopolskich liceach.

Wystawie towarzyszą cztery dwudnio-we sesje tematyczne wokół wymienionychtoposów, w których biorą udział ekspercii naukowcy głównie z Uniwersytetu im.Adama Mickiewicza oraz wybitni aktorzy.

Zainaugurowaliśmy 14 i 15 września„Motywem Odyseusza”, a do prezentacjiwybranych tekstów zaprosiliśmy AndrzejaSeweryna. Analizy fenomenu, jakim stał się

motyw Odyseusza, podjęli się profesorowieMateusz Stróżyński, Jacek Wachowski, Jo-anna Maleszyńska oraz Antoni Libera.

dokończenie na s. 2

Narodowe CzytanieLalki Bolesława Prusa

Występ Teatru mplusm

Page 2: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

2 WINIETA 2015 nr 2

Poznańskie początki twórczości Stanisława BarańczakaPodczas letnich miesięcy w BiblioteceRaczyńskich prezentowana była wystawaStanisława Barańczaka „sztuka wieszczejimprowizacji”, która odsłaniała m.in. poz-nańską genezę pisarskiej aktywności wybit-nego poety, tłumacza, krytyka i historykaliteratury.

Literackie juwenilia Stanisława Ba-rańczaka związane były z grupą „Próby”(1964–1968), którą tworzyli młodzi poecizwani „poznańskimi lingwistami”. PozaBarańczakiem należeli do niej m.in. Ry-szard Krynicki, Wojciech Jamroziak i AnnaMaciejewska. Członkowie grupy nie ogła-szali manifestów, ale odbywali wspólnespotkania autorskie – dwa z nich miałymiejsce w klubie studenckim „Od Nowa”.Publikowali wiersze w almana-chach poetyckich i prasie stu-denckiej. Debiut poetycki Barań-czaka – Przyczyny zgonu – ogło-szony został przez 19-letniegostudenta polonistyki w „Nurcie”w 1965 roku, a następnie prze-drukowany w debiutanckim tomieKorekta twarzy. Po latach Barań-czak przyznawał się nadto doswojej wczesnej fascynacji poe-zją Józefa Czechowicza – podjego wpływem pozostawały mło-dzieńcze, niepublikowane wierszeautora Przyczyn zgonu. Utworyz tego wczesnego okresu twór-czości (np. z cyklu Sonety łama-ne) Barańczak uznał za „mgliste i deklara-tywne”. „Próby” w biografii poety bezpo-średnio poprzedziły doświadczenie pokole-nia ’68. W udzielonym w latach 90. wywia-dzie Barańczak twierdził, że jego poetyckatożsamość zyskała pełną artykulację w Jed-nym tchem (1970) i Dzienniku porannym(1972). W pierwszym z tych tomików ogło-sił manifest poetycki Parę przypuszczeń natemat poezji współczesnej ze słynną dekla-racją: „Poezja powinna być nieufnością”.Rok później wydał książkę programowąNieufni i zadufani, w której polemizowałz postawą współczesnych poetów, naiwniewierzących w harmonię rządzącą światem.U schyłku lat 70. w książce Etyka i poetykapisał o przełomie, jaki nastąpił w świado-

mości pokolenia ’68, kiedy jego przedsta-wiciele sformułowali obowiązki poezji:„tworzeniu pięknych zdań” przeciwstawilikonieczność tworzenia „zdań prawdzi-wych”. Za domenę poezji uznali indywidu-alny bunt i demaskację, lapidarnie ujęte ja-ko „pojedynek z gazetą”. Barańczak wielo-krotnie podkreślał odpowiedzialność poetyi obowiązki poezji jako tej dziedziny ludz-kiej myśli, która wyrażać musi krytycyzmwobec zastanych dyskursów organizującychrzeczywistość. Pochodzący z 1988 rokuwiersz Drobnomieszczańskie cnoty nazwałz kolei swoim manifestem estetycznym,w którym domagał się, by poezja broniłaludzkiej normalności, a nie epatowała„wypruwanymi z siebie bebechami”.

Przekonanie o odpowiedzialności poetyza słowo stało się wyznacznikiem dzia-łalności krytycznoliterackiej Barańczaka.W roku 1995 w poznańskim „Arkuszu”przyznał się do „najczarniejszego grzechu”swojej literackiej młodości – autorstwa tek-stów z cyklu Kierunkowskaz na łamach„Nurtu” w latach 60. Prowadzenie tej ru-bryki obrosło anegdotą: jej autor – anoni-mowy – zastosował efektowną mistyfika-cję, przedstawiając się jako poeta starszegopokolenia, oceniający przysyłane do redak-cji utwory literackie z perspektywy swegoogromnego pisarskiego doświadczenia (po-dał, że ma 61 lat). Było to w czasach, kiedymógł pochwalić się zaledwie kilkoma wier-szami. Barańczak wspominał, że Kierun-

kowskaz był „sadystycznym pastwieniemsię nad bezbronnymi grafomanami”; nadtosam zmyślał utwory literackie: fabrykowałcytaty, by je potem oceniać.

Kontynuacją podjętej w Kierunkowzka-zie batalii Barańczaka z grafomanią byłyfelietony z cyklu Książki najgorsze, publi-kowane od 1975 roku na łamach „Studen-ta”, następnie w „Biuletynie InformacyjnymKOR” (reaktywowane na krótko w latach90. na łamach „Gazety Wyborczej”), którepoeta nazwał później „ekscesami krytycz-noliterackimi”. Efektem wnikliwej lekturyliteratury masowej był między innymi ka-noniczny tekst Barańczaka o wyznaczni-kach gatunkowych powieści milicyjnej.Aktywność krytycznoliteracka Barańczakawynikała z podobnej pasji demaskatorskiej,jaka znalazła się u źródeł jego poezji.Zwalczał tendencyjne teksty w przekona-niu, że pisarz nie ma moralnego prawa tole-rować szkodliwej literatury, przekłamującejrzeczywistość. Swoje zadanie jako krytykaliterackiego w wywiadzie określił jako„piętnowanie prostytucji słowa”.

Wczesna twórczość Barańczaka stoiteż pod znakiem pierwszych prób transla-torskich, które poeta podjął w szkole śred-niej, w poznańskim Marcinku. Warto przy-pomnieć, że wspomniany wyżej pierwszywiersz Barańczaka – Przyczyny zgonu –poprzedzony został mottem z dramatuSzekspira, zapowiadając aktywność prze-kładową w późniejszej twórczości poety.Barańczak przekładał też utwory rosyjskiena potrzeby spektaklu Teatru Ósmego DniaFale doświadczeń (montaż poetycki z wier-szy Achmatowej, Mandelsztama i Paster-naka). Tłumaczył też poezję niemieckądo antologii Dopowiedzenie świtu (1969)i W błękicie kształt swój odmalować (1972,tu m.in. wiersze Paula Celana).

Wczesna, w studenckich latach roz-poczęta, działalność pisarska wyznaczyłazatem najważniejsze kierunki aktywnościtwórczej Stanisława Barańczaka nie tylkojako poety i tłumacza poezji, ale nader pil-nego i wnikliwego komentatora współcze-snej i dawnej literatury.

Alicja Przybyszewska

„Wielkie inspiracje literackie”dokończenie ze s. 1

W październiku – „Hiob” i „Raj utracony”z udziałem znakomitych aktorek Mai Bareł-kowskiej i Doroty Kolak oraz profesorówAgnieszki Czyżak, Pawła Śpiewaka, Krzy-sztofa Moraczewskiego, Dobrochny Rataj-czakowej, Grzegorza Ziółkowskiego, Ry-szarda Przybylskiego i o. Wacława Oszajcy.

„Motyw Fausta” kończy planowanąprezentację literackich inspiracji. Frag-menty Tragicznych dziejów doktora FaustaMarlowe’a i Fausta Goethego oraz Doktora

Faustusa Manna i Mistrza i MałgorzatyBułhakowa przedstawi 2 listopada JanNowicki. Następnego dnia o godz. 16:30zaprezentujemy film Aleksandra Sokurowa„Faust” (Złoty Lew na Festiwalu w Wenecjiw 2011 roku), następnie odbędzie się dys-kusja „Faust teatralny, medialny” z udziałemm.in. prof. Elżbiety Nowickiej i prof. Mar-cina Gmysa. Wszystkie spotkania prowadziprof. Joanna Maleszyńska.

Projekt uzyskał dofinansowanie Naro-dowego Centrum Kultury w ramach pro-gramu Kultura – Interwencje 2015. Partne-rem w realizacji projektu jest Instytut Filo-

logii Polskiej UAM, który dodatkowo przy-gotował wykłady maturalne na powyższetematy dla zorganizowanych grup z wielko-polskich szkół średnich współpracującychz UAM, a ich tematem są oczywiście wyżejwymienione motywy.

Elżbieta Bednarek

Stanisław Barańczak w Klubie Literackim, 1972 r.

Page 3: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

WINIETA 2015 nr 2 3

23 kwietnia 2015 roku odbyło się XVIIISpotkanie z Arcydziełem, podczas któregoprezentowano rękopiśmienny brulion z au-tografami jednej z największych polskichaktorek teatralnych, legendarnej postaciświatowych scen XIX wieku – Heleny Mo-drzejewskiej. Datowany na 1871 rok ręko-pis ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich za-wiera tekst sztuki Julia Octave’a Feuilletaprzepisany częściowo ręką Modrzejewskiej,nowelkę jej autorstwa W lat zaraniu ujrzałago… oraz uwagi dotyczące projektów ko-stiumów do czternastu sztuk teatralnych,m.in. tytułowej w Marii Stuart Schillera,Amelii w Mazepie Słowackiego czy Juliiw Romeo i Julii Szekspira.

W trakcie spotkania wykłady wygłosiliprof. UAM dr hab. Krzysztof Kurek –Aktorska legenda Heleny Modrzejewskiejoraz dr Alicja Przybyszewska – „Rozgłoso niej w Poznaniu się zaczął…” – wielko-polskie wątki w biografii Heleny Modrze-jewskiej. Bukiet dramatyczny fragmentówsłynnych ról Modrzejewskiej przedstawiłaMałgorzata Łodej-Stachowiak z Teatru No-wego w Poznaniu.

Prezentacja autografów H. Modrzejew-skiej wpisała się w program cyklu imprezorganizowanych w ramach obchodów RokuPolskiego Teatru Publicznego, którym de-cyzją Sejmu został ustanowiony rok 2015.

Sponsorem Spotkania z Arcydziełemjest PKO Bank Polski.

Kilka uwag o aktorskiejlegendzie HelenyModrzejewskiej

W grudniu 1864 roku Helena Modrzejew-ska miała za sobą swój sceniczny debiut(lipiec 1861) oraz trwającą prawie trzy i półroku tułaczkę po prowincjonalnych scenachBochni, Nowego Sącza, Rzeszowa, Sta-nisławowa, Przemyśla, Brodów, Brzeżan.W Czerniowcach, gdzie występowała odczerwca 1863 roku, była traktowana przezwielonarodową publiczność jak gwiazda.Jednak świadomość własnych możliwości,pragnienie gry w wielkim repertuarze, we-wnętrzny przymus doskonalenia artystycz-nego warsztatu, a także poczucie mijające-go czasu sprawiły, iż właśnie pod koniec1864 roku, siedząc w dusznej i brudnej gar-derobie czerniowieckiej sceny aktorka po-stanowiła: „Zanim dojdę do lat trzydziestu,będę najlepszą aktorką w Polsce”. W swo-ich wspomnieniach, chcąc oddać ówczesnepoczucie bezsilności i marzenie o zmianiewłasnego losu, Modrzejewska pisała: „[...]siedziałam tam, marząc o jakimś teatrze,w którym prawdziwe piękno byłoby myśląprzewodnią przy naśladowaniu przyrody.I znów zerwała się w moim sercu gwałtow-na chęć wyrwania się z tego ciasnego kółka

i budzić jęłam wciąż nowe mrzonki, jedneszaleńsze od drugich. – Muszę! Muszę!Muszę!”. Pod koniec sierpnia 1865 rokuaktorka porzuciła scenę w Czerniowcach,zerwała związek z Gustawem Zimajeremi przybyła do Krakowa, gdzie zaangażowałasię do teatru prowadzonego przez AdamaSkorupkę. Po latach ów „przedkrakowski”okres działalności (1861–1865) określiłamianem „artystycznego czyśćca”, z któregomusiała uciec, aby podążyć własną – ży-ciową i artystyczną – drogą.

Analizując bogatą biografię Modrze-jewskiej trzeba stwierdzić, iż krakowskidebiut aktorki (7 października 1865 roku)jest początkiem nie-zwykłej, świadomej,podpartej genialnymtalentem i mordercząpracą, artystycznejdrogi, której feno-men powinien byćrozpatrywany w sze-rokim kontekściedziejów sztuki ak-torskiej w XIX-wie-cznej Europie. Nale-ży zauważyć, iż spo-sób wykorzystaniawłasnej popularno-ści, a także świado-me budowanie arty-stycznego wizerunkuw oparciu o odpo-wiedni dobór ról,powinny skłonić nasdo przywołania zja-wisk gwiazdorstwai aktoromanii, którew połowie XIXstulecia opanowałyeuropejskie sceny.Kontrakt, jaki Mo-drzejewska podpi-sała z warszawskąDyrekcją TeatrówRządowych w 1868roku, wiązał się z „objęciem stanowiska”pierwszej aktorki dramatu i komedii. Umo-wa gwarantowała roczną pensję w wysoko-ści 2070 rubli, kwotę dodatkowych 30 rubliza każdy występ, czteromiesięczny urlopi prawo do jednego benefisu oraz wyboruról. Warto zauważyć, że do momentu zaan-gażowania Modrzejewskiej najlepiej opła-caną artystką warszawskiej sceny byłaWiktoryna Bakałowicz, której roczna pen-sja nie przekraczała 1500 rubli. Podpisującswój kontrakt Modrzejewska stała się – jakpisał Józef Szczublewski – nie tylko aktor-ką warszawskiej sceny, lecz także jej„gwiazdą i dyktatorką”. Marzenia wypo-wiadane w garderobie teatru w Czerniow-cach urzeczywistniły się jednak nie tylkow wymiarze materialnym. Od pierwszegowystępu w Warszawie była anonsowana ja-

ko „największa polska aktorka”. Pomimośrodowiskowych konfliktów i niezbyt do-brych relacji z częścią zespołu cały okreswarszawski (wrzesień 1869 – czerwiec1876) ugruntował pozycję aktorki, którejrole w dramatach Szekspira stały się niedo-ścignionym wzorem aktorskiej kreacji. Byćmoże szczególne powodzenie szekspirow-skich ról stało się inspiracją do projektowa-nia kariery zagranicznej. Niespotykane do-tychczas w dziejach polskiego teatru sukce-sy artystyczne i ogromna popularność, jakąModrzejewska osiągnęła w Stanach Zjed-noczonych, były efektem konsekwentnejpracy nad pogłębianiem aktorskiego

warsztatu, ambicji i realizacji celów, któredla większości kobiet-aktorek tamtego cza-su wydawały się nierealne. Po amerykań-skim debiucie Modrzejewskiej w roliAdrienne Lecouvreur (San Francisco, 20sierpnia 1877) Henryk Sienkiewicz w swo-jej korespondencji dla „Gazety Polskiej”(1877, nr 204) napisał: „Obecnie artystkata, nie przestając być polską artystką, stałasię także artystką całego świata [...]”. SamaModrzejewska, zazwyczaj powściągliwaw ocenianiu własnych dokonań, mając jużza sobą wielkie sukcesy na scenach amery-kańskich, w liście do Daisy Leslie z marca1892 roku stwierdziła: „Ja nie uznaję żad-nych rywalek poza Duse i Bernhardt”.

Niewątpliwym atutem aktorki była jejuroda i warunki fizyczne. Kazimierz Chłę-

dokończenie na s. 4

XVIII SPOTKANIE Z ARCYDZIEŁEM

Tableau z fotografii H. Modrzejewskiej, „Tygodnik Ilustrowany”, 1868

Page 4: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

4 WINIETA 2015 nr 2

dokończenie ze s. 3

dowski w swoich Pamiętnikach zanotował:„Uroda jej typowo polska, rysy nadzwyczajregularne [...] Oko ciemne, ale nie czarne,włosy również ciemne, ale nie wpadającew czarny kolor, nadzwyczaj cienkie, ale nie-zbyt bujne, cała postać wiotka, zgrabna, ru-chy pełne wdzięku”. Według opisu austriac-kiego dziennikarza A. Flachsa („ModerneKunst” 1896) w wieku 56 lat Modrzejew-ska była „proporcjonalnie zbudowana,szczupła w talii”, a o jej niepowtarzalnejurodzie decydowały „delikatnie zarysowanynos z leciutką skłonnością do orientalne-gozakrzywienia, ciemne zamyślone oczy,otwarte, pięknie sklepione czoło, jasnobru-natne, kędzierzawe, a zarazem delikatniesfalowane włosy – uduchowiona, wytwornapostać kobieca”. Franciszek Siedleckiw swojej monografii porównywał proporcjeciała i urodę Modrzejewskiej do greckich

posągów: „Głowa mieści się ośm razy w ca-łej długości ciała, długość stopy i długośćręki odpowiada długości głowy”.

O fenomenie aktorstwa Modrzejewskiejnie zadecydowała jednak uroda i naturalnywdzięk przykuwający uwagę widowni. Każ-de zadanie aktorskie artystka traktowałaz ogromną powagą, czego konsekwencjąbyła szczegółowa analiza postaci, psycholo-gicznych motywacji jej zachowań oraz mate-rialnej strony jej życia. W jednym z wywia-dów dla amerykańskiej prasy (1898) stwier-dziła: „Najpierw uczę się tekstu, ale to jestnic. Moim zadaniem jest nauczyć się czućkobietę, która mówiłaby te słowa”. Wbrewobyczajom epoki znała na pamięć całośćroli i dbała o zachowanie naturalnego rytmudialogów. Projektowała kostiumy dla gra-nych przez siebie postaci. Na scenie unikałanadmiernej ekspresji i przerysowanych ge-stów. Krytycy zwracali uwagę na precyzję

i oszczędność w doborze środków. Sukce-sywnie, poprzez długotrwałe ćwiczenia,zwiększała siłę swojego głosu. W trakcieprzedstawień stosowała przemyślaną skalędynamiczną. Rozpoczynała grę cichymitonami, aby w kulminacyjnych momentachwzmocnić siłę głosu, co w połączeniu z wy-rafinowaną mimiką wywoływało zamierzo-ny efekt. Dobrana do konkretnego zadania,pozbawiona monotonii intonacja, a takżenienaganna dykcja były świadectwem do-skonałego warsztatu artystki. Według Je-rzego Gota Modrzejewska „przez cały czaspobytu na scenie była czynna, wypełniającchwile milczenia ruchem, gestem, mimiką.Dla potrzeb gestu wykorzystywała całą po-stać, od ruchów głową do poruszeń stopy.Nieruchomość pojawiała się wtedy, gdy byłauznana przez aktorkę za właściwy w tejchwili środek wyrazu. Do stylu i charakteruroli dobierała odmienne postawy, chód, ru-chy, sposób trzymania głowy, poruszaniarąk, grę twarzy. Rytm ruchów był ściśle zgo-dny z rytmem tekstu roli. Sylwetka postacibyła utrzymywana przez dłuższe chwile, alew czasie ich trwania urozmaicana dużą ilo-ścią drobnych gestów [...] Silniejsze efektygestyczne, mimiczne i głosowe Modrzejew-ska stosowała najczęściej wymiennie, bardzooryginalnie zastępując jedne drugimi. Kiedyczasem łączyła wszystkie te środki w dużymnapięciu – nieodmiennie wywoływała og-romne wrażenie”. Fenomen jej scenicznegoartyzmu wynikał – zdaniem Gota – z nie-zwykłego połączenia trzech różnych trady-cji aktorskich: „Harmonijne piękno postaci,plastyka pozy, upodobanie do spokojnegoruchu i dykcji miały rodowód klasyczny.Potęgowanie wybranych rysów, idealistycznetraktowanie roli, skłonność do liryzmu – todziedzictwo aktorstwa romantycznego.Współczesny realizm dostarczył jej środkówekspresji. Były one czerpane z wzorów ży-ciowych i służyły budowaniu konsekwent-nej, przekonywającej psychiki kreowanejpostaci”. Aktorka bardzo dbała o swojąsprawność fizyczną – uprawiała jazdę kon-ną, dobrze pływała, a w trakcie pobytuw Ameryce ćwiczyła strzelanie z różnychtypów broni. Według opinii współczesnychdobrze rysowała, co zapewne wpłynęło nazamiłowanie do projektowania kostiumów.

Na dorobek artystyczny Modrzejewskiejzłożyło się ponad 260 ról, z których najważ-niejszą, liczącą osiemnaście pozycji grupęstanowią kreacje szekspirowskie – m.in.Ofelia (Hamlet), Julia (Romeo i Julia), La-dy Makbet (Makbet), Rozalinda (Jak wamsię podoba), Viola (Wieczór Trzech Króli),Beatrycze (Wiele hałasu o nic), Imogena(Cymbelin), Desdemona (Otello), Porcja(Kupiec wenecki), Konstancja (Król Jan),Małgorzata (Henryk VIII), Julia (Dwaj pa-nowie z Werony), Kleopatra (Antoniuszi Kleopatra). Niezwykle istotne w jej karie-rze okazały się role w inscenizacjach drama-tów Juliusza Słowackiego – Amelia w Ma-zepie, a przede wszystkim główna rolaw Marii Stuart. Trzeba odnotować także ty-

tułową rolę w Adrienne Lecouvreur Scribe’ai Legouvégo, która okazała się wielkim suk-cesem nie tylko na polskich, lecz także naamerykańskich scenach. Niezwykle żywio-łowo przyjmowano jej kreacje w dramatachF. Schillera, V. Sardou, A. Dumasa syna,A. Fredry, E. Lubowskiego, Z. Sarneckiego.

W 1892 roku, poproszona przez ame-rykańskiego dziennikarza o wyjaśnieniefenomenu własnego aktorstwa, podkreśliłaznaczenie wrażliwości i duchowości w pro-cesie scenicznej kreacji. Stwierdziła:„Pierwszym warunkiem sukcesu aktorkijest mieć duszę; potem ładną buzię, znie-walający głos, atrakcyjną osobowość; aleten warunek jest pierwszy”.

Prof. UAM dr hab. Krzysztof Kurek

Wybrana bibliografia: H. Modrzejewska, Arty-kuły, referaty, wywiady, varia, oprac. E. Orzecho-wski, 2009; J. Szczublewski, Modrzejewska. Życiew odsłonach, 2009; A. Żurowski, ModrzejewskaShakespearestar, 2010; D. Ratajczakowa, Gwiaz-dy nad nami rządzą naszą duszą, „Kronika MiastaPoznania” 2000, nr 3; J. Got, Prowincjonalna Mo-drzejewska, „Pamiętnik Teatralny” 1959, z. 4.

Rozgłos o niejw Poznaniu się zaczął...

Wielkopolskie wątki w biografii HelenyModrzejewskiej rozpoczynają się wrazz występami artystki na scenie teatru nie-mieckiego przy placu Wilhelmowskimw latach 1866–1868, kiedy na miesiące wa-kacyjne przybywał do Poznania teatr kra-kowski. Młoda Modrzejewska miała jużwtedy niemały dorobek aktorski, na któryzłożyły się lata pracy w teatrze prowincjo-nalnym, debiut we Lwowie i angaż w Kra-kowie. Teatr krakowski był w latach 60.XIX wieku przodującą polską sceną, cie-szącą się doborowym zespołem dramatycz-nym. Modrzejewska, przystąpiwszy do zes-połu w 1865 roku, szybko zyskała uznaniejako odtwórczyni postaci tzw. naiwnych.Ten rodzaj ról, przeznaczonych dla młodychi urodziwych aktorek, był charakterystycznydla XIX-wiecznych komedii salonowych.Sprawozdawcy poznańscy podkreślali wów-czas atuty warsztatu aktorskiego Modrze-jewskiej – wdzięk, prostotę, naturalność,„prawdę”, umiejętność „przejęcia się rolą”;pisano, że gra jej robi „przyjemne wraże-nie”. Artystka osiągnęła wysokie ocenyzwłaszcza jako odtwórczyni roli Praksedyw Karpackich góralach Józefa Korzeniow-skiego (wyst. w Poznaniu 3 lipca 1866 r.),po której recenzent „Dziennika Poznań-skiego” wróżył jej sukcesy w dramatachSzekspira. W Poznaniu w 1868 roku roz-poczęła swój triumfalny sceniczny żywotszekspirowska Julia, którą Modrzejewskauznała za rolę najbardziej odpowiednią naswój benefis, uzasadniając wybór w liściedo hrabiego Aleksandra Przeździeckiego:„Julietta od dawna jest celem, do któregodążę. Najsympatyczniejsza postać kobieca

Helena Modrzejewska w tytułowej roliw „Marii Stuart” F. Schillera

Page 5: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

WINIETA 2015 nr 2 5

w całym Szekspirze, daje najobszerniejszepole do popisu i do okazania prawdziwejwartości artystki”. Występ Modrzejewskiejw dramacie Romeo i Julia, który odbył sięw lipcu 1868 roku, przypieczętował jejstatus największej gwiazdy teatru krakow-skiego. Józef Szczublewski w Żywocie Mo-drzejewskiej odnotował: „Julia z Weronyna benefis Modrzejewskiej w Poznaniuw upalny wieczór sobotni 11 lipca; wysokadata w polskich dziejach Szekspira [...]Arystokracja zjechała na to z połowy Wiel-kopolski, była przy narodzinach najwięk-szej polskiej Julii”. Warto podkreślić, żeModrzejewska wystąpiła w jednym z aktówdramatu w żółtej atłasowej sukni, opisywa-nej w sporządzonym przez nią rejestrzeswych kostiumów scenicznych (rękopisw zbiorach Biblioteki Raczyńskich).

Wielkopolskie występy Heleny Modrze-jewskiej stanowią nie tylko ważny momentw jej biografii artystycznej: w Poznaniu po-znała także swego przyszłego męża, KarolaChłapowskiego. Wiele lat później opisaław pamiętnikach moment, w którym ichspojrzenia się spotkały, kiedy ona stała nascenie, a on w skupieniu wpatrywał sięw nią z loży. Rozpoczęta w 1866 roku za-żyła znajomość arystokraty i aktorki, będą-ca sensacją towarzyską, sfinalizowana zo-stała dwa lata później ślubem w Krakowie.W listach do szwagierki, Anny Chłapow-skiej z Kopaszewa, artystka wyrażała świa-domość popełnionego mezaliansu: przecieżw roku 1866 nie była jeszcze uznaną naro-dową artystką, lecz popularną aktorką, mat-ką nieślubnego syna, żyjącą w aurze skan-dalu po gwałtownym rozstaniu z GustawemZimajerem. Zresztą fakt nieformalnegozwiązku Modrzejewska usiłowała w swychpamiętnikach zneutralizować, nazywająckonsekwentnie Zimajera swoim mężem.Podobny kierunek retuszowania biografiiModrzejewskiej występuje także w rela-cjach rodziny Karola. Ludwika Chłapowskana przykład w swym wspomnieniu o słyn-nej ciotce precyzyjnie określa moment roz-wodu Heleny i Zimajera.

Bliższe kontakty z rodziną ChłapowskichModrzejewska zaczęła nawiązywać dopieropo ślubie z Karolem. Podczas podejmowa-nych wielokrotnie w latach 1869–1903 wo-jaży do Księstwa małżonkowie najczęściejprzebywali w Kopaszewie koło Kościana,gdzie posiadłością rodową dysponowali Ka-zimierz i Anna Chłapowscy. Gospodarstwow Kopaszewie prowadzone było wówczaswe wzorowy sposób, a hodowane tu owcepokazywano na wielu wystawach polskichi zagranicznych. Modrzejewska nawiązałaserdeczne relacje z córkami Chłapowskichz Kopaszewa, Józefą i Ludwiką. Z pewno-ścią też uległa czarowi lokalnej tradycji,wspominając swe wędrówki szlakiemMickiewicza, spacery w pałacowym parkui chwile wytchnienia pod dębem, podktórym Mickiewicz pisał Pana Tadeusza.Chociaż owego dębu w tym parku nigdynie było, to jednak Modrzejewska przemie-

rzająca Oporowo, Turew i Kopaszewo wpi-sała się w romantyczną legendę tych miejsc,sama siebie w Wielkopolsce przedstawiałabowiem jako powracającą do ojczyznypo długiej tułaczce. W Turwi Modrzejew-ska poznała nestora rodu, generała Dezyde-rego, który pamiętał spotkania z Mickiewi-czem sprzed kilku dekad. Mieszkał tu Ta-deusz Chłapowski z żoną, Różą z hrabiówJezierskich.

Na mapie wielkopolskich wędrówekModrzejewskiej szczególne miejsce zaj-muje Oporowo koło Leszna, gdzie miesz-kała babka Karola po kądzieli, sędziwaKonstancja z Łubieńskich Morawska, któramiała udzielić Helenie pozwolenia na kon-tynuację kariery scenicznej. W rodzinnejanegdocie zachowała się informacja, żeChłapowscy aprobowali zawód Modrze-jewskiej, domagali się jednak, aby odrzu-cała kontrowersyjne role i wspierała po-trzebujących. O ile pierwszego zobowiąza-nia nie dopełniła (przypomnieć wystarczychociażby słynną rolę Małgorzaty Gautierw Damie kameliowej A. Dumasa syna),to jednak stała się prawdziwą dobrodziejkąTeatru Polskiego w Poznaniu, przekazującdochody ze swych występów gościnnych najego potrzeby: w 1880 roku na uruchomionywówczas fundusz Józefa I. Kraszewskiego,15 lat później na kasę oszczędnościową,wspomagającą artystów sceny poznańskiej,w 1903 roku – na rzecz miejscowych arty-stów dramatycznych oraz na stację sanitar-ną w Kobylnicy. Zamierzała także ufundo-wać w Poznaniu szkołę dramatyczną.

Helena i Karol odwiedzali ponadto Że-gocin w powiecie pleszewskim, gdzie miesz-kał Józef Chłapowski, działacz społeczny,opiekun kółek włościańskich, wraz z żonąTeofilą z książąt Woronieckich. Żegocinsłynął wyborową hodowlą inwentarza i upra-wą. Tu właśnie po śmierci żony zamieszkałKarol Chłapowski, który zajął się przygo-towywaniem do wydania jej pamiętników.

Najrzadziej Modrzejewska gościław Czerwonej Wsi w powiecie kościańskim,w posiadłości zmarłych w 1863 roku ro-dziców męża, zamieszkałej przez MaciejaChłapowskiego. Ów najstarszy z rodzeń-stwa Karola jako jedyny nie zaakceptowałmezaliansu brata, który słynną żonę przy-wiózł do Czerwonej Wsi dopiero po śmier-ci Macieja w 1883 roku.

Przyjazdy zamieszkałych w AmeryceHeleny i Karola zachowały się we wspo-mnieniach rodzinnych jako dni prawdziwieodświętne: „Wizyty Heleny Modrzejew-skiej w wiejskich dworach, gdzie życie pły-nęło wolno, nawet trochę sennie, były dlanastępnego, bardzo licznego pokoleniakrewnych Karola wielkim, wprost sensa-cyjnym przeżyciem. Karolowie przyjeżdżaliz ogromnym bagażem, były to obite blachąkufry transatlantyckie, mieszczące strojewielu postaci scenicznych, kreowanychprzez Helenę Modrzejewską. Przywozililiczne prezenty, przekazywali wieści z da-lekich krajów. Oboje dużo palili. Faworytką

Heleny była córka Kazimierzów Chłapow-skich Józefa, którą zabierali do Krakowai Zakopanego”.

Helena odbywała też w Kopaszewiepróby do swych ról; prezentowała swe ko-stiumy sceniczne, które w znacznej mierzesama projektowała. Sporo recytowała, or-ganizowała rodzinne teatry domowe. Ponoćtak sugestywnie wcieliła się w improwizo-waną rolę wieśniaczki, że nikt w rodziniejej nie rozpoznał, a ona sama uznała to zaswój największy sukces aktorski. Po latachartystka wspominała: „Do Kopaszewa przy-jeżdżaliśmy jeszcze wiele razy prawie każ-dego lata, a przyjemność przebywania tam,przejażdżek, wspólnych spacerów po parku,gawędzenia, czytania na głos itd. – byłazawsze ta sama”.

Helena Modrzejewska na scenę poznań-ską powróciła w 1880 roku, już jako artyst-ka o światowej sławie, po 12 latach odswoich krakowskich triumfów. W TeatrzePolskim występowała w latach 1880, 1890,1895, 1903, mając już ustabilizowany re-pertuar ról popisowych z Adrianną Lecou-vreur, Lady Makbet i schillerowską MariąStuart na czele. Z korespondencji KarolaChłapowskiego i Franciszka Dobrowol-skiego ze spółki teatralnej „Teatr Polskiw ogrodzie Potockiego” wynika, że w roku1880 istniały plany objęcia dyrekcji TeatruPolskiego przez małżeństwo Chłapowskich.Występy Modrzejewskiej dla polskiej pu-bliczności zawsze oznaczały wielkie naro-dowe święto. Do tego stopnia, że policjapruska w 1903 roku pilnowała porządku naplacu Wilhelmowskim podczas uroczystegopochodu odprowadzającego artystkę do po-koju hotelowego w Bazarze.

Marceli Motty, kronikarz XIX-wiecznegoPoznania, mocno akcentował wielkopolskągenezę wielkiej sławy Heleny Modrzejew-skiej w swych Przechadzkach po mieście:„O Modrzejewskiej to dodam, że właściwierozgłos o niej w Poznaniu się zaczął, przedjej przyjazdem bowiem do nas w Krakowiespokojne tylko robiła wrażenia; dopiero za-pały publiczności naszej i rozpisywania siędzienników tutejszych rozdmuchały owągwiazdkę do wielkości gwiazdy. Na Poznańzatem belissima [...] narzekać nie może,zwłaszcza, iż na domiar znalazła tutaj tego,który węzłem małżeńskim się z nią połą-czywszy, podziela wszelkie jej zmiennei tak dziwnie urozmaicone losy”. Z całąpewnością w Wielkopolsce rozkwitła le-genda wybitnej artystki, wyjątkowo żywai kultywowana w miejscowościach, w któ-rych bywała, czego dowodem jest chociaż-by izba pamięci Modrzejewskiej w pałacuw Kopaszewie.

Dr Alicja Przybyszewska

WINIETA Pismo Biblioteki RaczyńskichRedaguje Kolegium, przew. Krzysztof KluppPoznań, ul. Wroniecka 14, tel. 61 855-12-44

e-mail: [email protected] winietki: Nina Badowska

Druk: „Rex-Druk”, Skórzewo, ul. Sportowa 6

Page 6: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

6 WINIETA 2015 nr 2

W zbiorach Biblioteki Raczyńskich

185 lat Dąbrówki – najstarszej poznańskiej szkoły żeńskiejOd kilku lat Biblioteka Raczyńskich współ-pracuje ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Szko-ły im. Dąbrówki w Poznaniu. Kontakty tezaowocowały m.in. wystawą zorganizowanąw gmachu Biblioteki w 2010 roku z okazji 180lat istnienia Dąbrówki oraz powiększeniemzasobu zbiorów specjalnych. Stowarzyszenieprzekazało Bibliotece archiwalia związanez historią szkoły w latach 1830–2010(jednodniówki, wycinki prasowe, fotografie,plakaty, tarcze szkolne) oraz zbiór materiałówdotyczących historii poznańskiego harcer-stwa żeńskiego (m.in. kronika VI ŻeńskiejDrużyny Harcerskiej im. Anieli Tułodziec-kiej z lat 1947–1948 oraz rękopisy wspom-nień Dąbrówczanek). Ponadto w ramachwspółpracy ze Stowarzyszeniem i Szkołąim. Dąbrówki pracownia digitalizacyjnaBiblioteki zeskanowała komplet 60 egzem-plarzy kronik szkolnych z lat 1930–2006.

Materiały przekazane przez Stowarzy-szenie oraz skany kronik szkolnych uzupeł-niły archiwalia znajdujące się już w zbio-rach specjalnych (fotografie, przedwojennesztambuchy uczennic, świadectwa szkolne),dzięki czemu badacze zainteresowani dzie-jami szkolnictwa poznańskiego znajdąw Bibliotece Raczyńskich obszerny zbiórpoświęcony Szkole im. Dąbrówki.

Agnieszka Baszko

Krótka historia SzkołyVII Liceum Ogólnokształcące im. Dą-

brówki w Poznaniu jest jedną z najstarszychszkół średnich w Wielkopolsce. Szkoła kon-tynuuje tradycje Luisenschule (Szkoły Lud-wiki), pierwszej poznańskiej uczelni żeńskiejpowołanej do życia w 1830 roku jako funda-cja księżnej Ludwiki Radziwiłłowej. W 1873roku placówka z siedzibą przy ul. Młyńskiejstała się instytucją rządową i w takim charakte-rze przetrwała do uzyskania przez Polskę nie-podległości. Po I wojnie światowej SzkołęLudwiki przejęły władze polskie, a na dy-rektorkę zwanej odtąd Państwową UczelniąŻeńską im. Dąbrówki w Poznaniu powołałyMarię Swinarską. W 1939 roku szkoła zostałazajęta przez wojska niemieckie. Łącznośćmiędzy nauczycielami i uczennicami nie zo-stała jednak przerwana, naukę kontynuowa-no w warunkach konspiracyjnych. W lutym1945 roku, w wyniku działań wojennych, bu-dynki szkoły legły w gruzach. Pozbawiona stałejsiedziby Dąbrówka przenosiła się z miejscana miejsce, zyskała miano „szkoły wędrują-cej”. W trudnym powojennym czasie funk-cję dyrektora sprawowała Janina Kamińska.Od 1967 roku Szkoła jest placówką koedu-kacyjną. VII Liceum Ogólnokształcące orazGimnazjum Dwujęzyczne im. Dąbrówkiobecnie znajdują się przy ul. Żeromskiego.

Zachować dziedzictwo historyczneW Dąbrówce działa Szkolna Izba Pamię-

ci. Otwarcie Izby poprzedził kilkuletni okresporządkowania rozproszonych materiałów

archiwalnych, ich uzupełnianie, konserwacjaoraz inwentaryzacja. W trakcie tych pracpowstał pomysł utworzenia stałej ekspozy-cji zgromadzonych zbiorów przybliżającejzainteresowanym prawie dwustuletnie dziejeDąbrówki. Elżbieta Stryjakowska, ówczes-na dyrektorka, uznając celowość zamierze-nia, poparła pomysł, przydzieliła lokum.Uroczyste otwarcie Izby nastąpiło w 2005roku podczas obchodów 175-lecia Szkoły.

W Izbie gromadzona i eksponowanajest bogata spuścizna Szkoły, oryginalneświadectwa jej najdawniejszej historii, alei z niezbyt odległych czasów. W gablotachwidnieją fotografie dawnych uczennic i pe-dagogów Dąbrówki, a także kolejnych sie-dzib naszej „wędrującej szkoły”. Na zainte-resowanie zasługują również innearchiwalia, m.in. portret Marii Swi-narskiej (1930), list Marii Skłodo-wskiej-Curie do M. Swinarskiej(1922), błogosławieństwo kard.Augusta Hlonda (1946), dziennikz podróży uczennic do Francji(1929), rycina zburzonej Szkoły(1947). Kolekcję fotograficznąi zbiory dokumentów uzupełniawystawa przyborów szkolnychi pomocy naukowych, tarcz szkol-nych, historycznych sztandaróworganizacji szkolnych, są takżepamiątkowe puchary, a nawet ze-gar szkolny odliczający godzinylekcyjne w dawnej Dąbrówce.

Zgromadzone zbiory służą społecznościszkolnej oraz innym zainteresowanym.W oparciu o archiwalia zostały przygotowaneJednodniówki zjazdów Dąbrówczańskich,monografia Szkoły (1830–2010), a ostatnionawet praca magisterska. Najstarsze zbioryszkolne prezentowane są też na platformieCYRYL (Cyfrowe Repozytorium Lokalne).

Historia Stowarzyszeń DąbrówczańskichStowarzyszenia absolwenckie odgrywały

w Dąbrówce zawsze ważną rolę. Od począt-ku jej istnienia były czynnikiem integrują-cym środowisko szkoły i absolwentów, kul-tywowały tradycje szkolne, dążyły do za-chowania i popularyzacji historii Dąbrówki.Pierwsze stowarzyszenie pod nazwą Zwią-zek Byłych Uczennic Państwowej Uczelniim. Dąbrówki zostało utworzone w 1930roku na I Zjeździe Dąbrówczańskim.

W grudniu 1945 roku, na II Zjeździe,reaktywowano dawny związek pod nazwąStowarzyszenie Byłych Dąbrówczanek.Nowa organizacja postawiła sobie za celutrzymanie łączności koleżeńskiej orazwsparcie odbudowy zniszczonych podczaswojny budynków szkolnych przy ul. Młyń-skiej i pomieszczeń kolonijnych w Czerni-cach. Utworzono fundusz imienia MariiSwinarskiej, by realizować zamierzone cele.Na pierwszym zebraniu podjęto uchwałę,iż stowarzyszenie pokryje z własnego fun-

duszu wykonanie kopii sztandaru szkolnego.Pierwszy sztandar z 1930 roku został spa-lony przez Niemców. Uroczyste wręczenieSzkole kopii sztandaru nastąpiło 18 maja1947 roku na III Zjeździe Dąbrówczańskim.Stowarzyszenie Byłych Dąbrówczanek dzia-łało do września 1949 roku, do momentuwykreślenia przez władze z rejestru.

Niezwykła więź emocjonalna pomiędzygronem pedagogicznym a uczennicami na-szej szkoły powodowała, że absolwentki dą-żyły uparcie do stworzenia oficjalnej plat-formy spotkań Dąbrówczanek. W 1958 rokugrupa byłych uczennic wystąpiła o reakty-wowanie stowarzyszenia. Prezydium RadyNarodowej jednak uznało, że nie widzi po-trzeby tworzenia stowarzyszenia absolwenc-

kiego. W następnych latach Dąbrówczankispotykały się tylko na gruncie prywatnymi wspólnym wysiłkiem doprowadziły w ro-ku 1981 do wmurowania tablicy pamiątkowejpoświęconej Marii Swinarskiej na Wzgórzuśw. Wojciecha. Uroczystość na PoznańskiejSkałce była wielką manifestacją więzi łą-czącej społeczność Dąbrowczańską w trud-nych czasach przemian społecznych.

Na VI Zjeździe Dąbrówczańskim w 2000roku, gdy w Szkole stawiło się ponad 1500uczniów i uczennic, pojawiła się ponownieidea powołania stowarzyszenia absolwenc-kiego. Współczesne Stowarzyszenie Przyja-ciół Szkoły im. Dąbrówki działa od sierpnia2002 roku. Wspiera zadania edukacyjnei wychowawcze szkoły oraz propaguje ideeDąbrówczańskie poprzez promocję i doku-mentowanie historii Dąbrówki.

Kroniki D ąbrówczańskieCiekawym zbiorem wśród archiwaliów

dokumentujących dzieje Dąbrówki są kronikiszkolne z lat 1930–2006. Najstarsza z nich,jedyna z dwudziestolecia międzywojennego,została założona w 1930 roku na pamiątkęI Zjazdu Dąbrówczańskiego, w stulecie ist-nienia najstarszej żeńskiej uczelni w Pozna-niu. Strony kroniki wypełniają podpisy licz-nie zaproszonych, znamienitych gości i in-nych uczestników jubileuszu. Na pierwszejstronie widnieje wpis Jego Eminencji Kar-

Maria Dolata, Wacława Małecka i Grażyna Mormolze Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły im. Dąbrówki

w Poznaniu w Szkolnej Izbie Pamięci

Page 7: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

WINIETA 2015 nr 2 7

dynała Augusta Hlonda Prymasa Polski,który swoją obecnością uświetnił uroczy-stości. Na kolejnych kartach podpisy złożylikuratorzy – dr Joachim Namysł i BernardChrzanowski, profesorowie i pedagodzy –Jacques Langlade, Andre Mathieu, Stani-sław Wład, Ignacy Stein, Julian Waga,Roman Dreżopolski, Stanisław Węckowski,Irena Hoppówna. W księdze odnajdziemytakże autografy Marii Swinarskiej, pierw-szej przełożonej Dąbrówki, organizatorkijubileuszu, jej sióstr Konstancji i ZofiiSwinarskich oraz ówczesnych pedagogówi uczennic Dąbrówki. Druga część księgizawiera podpisy osób wizytujących Dą-brówkę, m.in. profesorów Eugeniusza Pia-

seckiego, Juliusza Ippolda i FranciszkaCzubalskiego. Jednym z cenniejszych jesttakże wpis „Z błogosławieństwem Bożymdla Uczelni im. Dąbrówki w dzień ŚwiętaNarodowego 1933 roku – Walenty DymekBiskup Sufragan Poznański”.

Pozostałe kroniki obejmują lata 1945–2006. Zapisy na kartach kronik szkolnych,klasowych, wycieczkowych i różnych orga-nizacji młodzieżowych dość szczegółowodokumentują szkolne życie w nowej rze-czywistości. W pierwszych powojennychlatach Dąbrówka działała podobnie jakprzed wojną. W okazjonalnych przemówie-niach wzywano do patriotyzmu wyrażanegodobrą nauką i wytężoną pracą. W później-

szych latach głównym zadaniem szkołybyło „tworzenie” nowego człowiekao świadomości socjalistycznej i internacjo-nalnej. Wprowadzano nowe zwyczaje,nowy język, który był odbiciem partyjnejnowomowy. W kronikach z ostatnich lat(1990–2006) znajdujemy odzwierciedleniezmian, które przyniosły demokratyczneprzemiany w Polsce. Dąbrówka może reali-zować program nauczania w taki sposób, bymłodzież dostrzegała możliwości i umiałasprostać wymaganiom współczesnegoświata. Opisane kroniki szkolne zachowałysię w dobrym stanie i stanowią cenny mate-riał poznawczy.

Wacława Małecka, Grażyna Mormol

„O ile wszelka duma jest występkiem,o tyle narodowa jest powinnością”. ManifestKazimierza Brodzińskiego O narodowościPolaków (1831) pojawia się we właściwejdla siebie epoce: po przemianach rewolucjifrancuskiej i epoki napoleońskiej, w trakcierozpędzających się procesów modernizacjii kształtowania świata nowoczesnego. Epo-ka nowoczesna przynosi przełom: reforma-cja dzieli jednolity dotąd Kościół, ostrowyodrębniają się poszczególne państwaz egoistycznymi interesami, religia wytracasiłę scalania ludzi, Europejczycy przestająbyć jednym „narodem chrześcijańskim”.

Społeczeństwa muszą odnaleźć lubwytworzyć – „wyobrazić” nową zasadęwspólnoty, nową tożsamość i świadomość,w miejsce religijnej i stanowej. Tą zasadąstaje się naród i idea narodowa. Polacy,polskie elity, podejmują esencję nowocze-sności, podejmują modernizacyjne procesynarodotwórcze w arcytrudnych warunkachbraku wsparcia własnego nieodległego pań-stwa, przy wrogości instytucji okupacyj-nych. W Wielkopolsce zwieńczeniem pracykilku pokoleń jest sprawnie przeprowadzo-ne powstanie 1918–1919 roku, dojrzałośćżycia narodu i idei narodowej w okresiemiędzywojennym, aż do zagłady rękaminajeźdźcy germańskiego i moskiewskiego.

W XIX stuleciu Wielkopolska stanowiłaognisko nowoczesnej tożsamości narodo-wej, tutaj bodaj najmocniej akcentowanomiędzyzaborowy i ponadregionalny wymiarpolskości, tutaj po odzyskaniu niepodległo-ści, ale we wciąż niesprzyjających dla re-gionu warunkach, wydatkowano energię dlapokonania różnic dzielnicowych.

Wypracowaliśmy zespół wartości, z jed-nej strony – wspólny dla Polaków gdziekol-wiek ich ziemia, a z drugiej – swoisty, wy-różniający Wielkopolan. Pośród tutejszychobywateli dominujące znaczenie uzyskał typdziałań praktycznych, społecznych i gospo-darczych, w odróżnieniu od akcentowaniaheroizmu czy ekspresji poetyckiej bądźartystycznej, albo tradycjonalizmu i rytuałupradawnych wzorców rodzinnych i wspól-notowych. W Wielkopolsce wykształciła się

uderzająco nowoczesna etyka odpowie-dzialności, tj. rachowania konsekwencjidziałań, zważania na okoliczności, zasób siłi możliwości, w miejsce etyki absolutnejwartości, realizowanej bez względu naskutki, warunki sytuacji czy skalkulowanemożliwości powodzenia. Tutaj uformowałsię zespół nowoczesnych cnót mieszczań-skich, jak oszczędność, pracowitość i rzetel-ność, sprzyjający rozwojowi gospodarczemu,wzrostowi własności i zamożności, warto-ściom wiodącym z kolei ku niezależnościobywatelskiej, politycznej i narodowej.

W konfrontacji z mechanicznym napo-rem niemieckim, wspartym potęgą admini-stracyjną i materialną, Polacy nie ulegli ger-manizacji, mało – istniał fenomen przycią-gania polskości i polszczenia się Niemców.Naród cywilizacji łacińskiej nie został zwy-ciężony przez społeczeństwo regulowanezasadami protestantyzmu i bizantynizmu.

Biblioteka Raczyńskich, której egzy-stencja rozpoczęła się w bliskości czasowejrozprawy Kazimierza Brodzińskiego, towa-rzyszyła walce wolnych Polaków z okupa-cyjną przemocą, przecho-wywała i wzmacniała dumęnarodową oraz czyniła jąpowinnością.

Dziś, kiedy myśl kieru-jemy ku setnej rocznicypowstania wielkopolskiego,Biblioteka Raczyńskichprzygotowuje zespół dzia-łań pod ogólnym szyldem„Kanonu wielkopolskiego”.Natura zdarzeń sama wska-zuje moment kulminacyjnyza trzy lata; w międzyczasieplanowane jest wydanie se-rii książek, podstawowegopiśmiennictwa wielkopol-skiego epoki zaborów, za-równo już publikowanego,jak i zostającego dotądw rękopisach. Prócz tegow zamyśle są przedsię-wzięcia naukowe zmierza-jące do rozpoznania ze-

społu idei, wartości i cnót Wielkopolan,które umożliwiły skuteczne trwanie, rozwóji wreszcie sprawne dobycie oręża.

Spośród innych zamierzeń, popularnona-ukowych i edukacyjnych, wymienić należynastępujące inicjatywy: gry miejskie, zbie-ranie pamiątek z epoki, wystawy, akcentpołożony zostanie także na aktywizacjęśrodowisk wielkopolskich poza Poznaniem.

Na początku XXI stulecia, w epoce in-formacyjnej, gdy społeczeństwo podlegawyraźnej indywidualizacji, przestając byćzwartą wspólnotą, musimy myśleć o prze-formułowaniu kategorii patriotyzmu, jegonowych formach. Może zamiast odbudowyjednolitej tożsamości i świadomości mogli-byśmy pójść w stronę znanej z I Rzeczpo-spolitej konfederacji, jako związku jedno-stek, „ognisk” dla realizacji i rozprzestrze-nienia celu albo idei, czy mobilizacji zaso-bów? Może powinniśmy zawiązywać ogni-ska konfederacji dumnych Polaków?

Nie idziemy z wezwanymi przez płk. UBAnatola Fejgina: „Zabić polską dumę, roz-strzelać patriotyzm”, idziemy zawołani przezksięcia Józefa Poniatowskiego: „Trzeba, byimię Polaków brzmiało dobrze!”.

Jarema Jakubowski

Duma narodowa jako powinność

Przystanek Historia IPN w Bibliotece Raczyńskich – pod-czas uroczystego otwarcia cyklu (11 czerwca) odbyła siędyskusja nad książką Przemysława Zwiernika „Prasa pod-ziemna opozycji politycznej w Poznaniu”. Na fot. od lewej:prof. Bogusław Bakuła (UAM), prof. Jan Żaryn (IPN War-szawa, UKSW) i dr Łukasz Kamiński (Prezes IPN).

Page 8: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

8 WINIETA 2015 nr 2

O książceTo moja trzecia książka, dwie poprzed-

nie moim zdaniem nie są tak dobre. Z tejjestem zadowolony. W niej jestem bliski te-mu, co mam do powiedzenia na temat tego,jak wygląda moje życie w ostatnich latach.

Tematem tej książki są głównie spotka-nia z ludźmi. W poprzedniej, która doty-czyła Ameryki Południowej i Północnej,prawie w ogóle nie było ludzi. To mi zarzu-cano. A ludzi jest cała masa po drodze,każdego dnia spotyka się inne osoby. Cza-sami trudno powiedzieć, dlaczego jednepamięta się bardziej, a inne mniej. Stądtytuł Powidoki: nawiązuje on z jednej stro-ny do zjawiska optycznego, ale tu nie tylechodzi o zjawisko optyczne, lecz o to, cozostaje po tych wszystkich spotkaniach,po wszystkim, czego doświadczamy. Chodzio to, że nie do końca pamięta się dokładnieto, co było. Zostają jakieś reminiscencje,powidoki właśnie, coś między słowami.

Książka powstała w Poznaniu. W 2011próbowałem przejechać trasę z Alaski doPatagonii, co mi się nie do końca udało.Gdy ruszyłem w 2013, byłem prawie pe-wien, że mi się uda, bo miałem dużo siłyi jakieś tam pieniądze, ale przydarzył mi sięwypadek. Zapatrzyłem się na mężczyznę,który dziwnie się zachowywał przy drodze,zawinęła mi się kierownica, upadłem naasfalt na lewe kolano i złamałem rzepkękolanową. Musiałem wrócić do Polski.Przez pierwsze dwa miesiące byłem w ja-kimś amoku, zawieszeniu, nie bardzo wie-działem, co ze sobą zrobić, bo miałem żaldo całego świata, że znów się nie udało,a potem pomyślałem, żeby dobrze ten czaswykorzystać. Przez kolejne miesiące po-wstawała ta książka. Mieszkałem większośćtego czasu w Poznaniu. Byłem wtedyw związku z kobietą, która bardzo mi po-magała przy pisaniu: opiekowała się mną,gdy nie mogłem chodzić, była też pierwszączytelniczką i recenzentką. Gdyby nie Ala,nie byłoby chyba tej książki.

Pisząc, bazowałem na starych notatkach.Czasami bardzo starych, nawet kilkunasto-letnich. Tekst był gotowy w marcu 2014,a oddałem go dopiero w lipcu. Stopniowogo ubywało: na początku książka miała 280stron, a zostało 170. Okładka tej książkito jest moje zdjęcie. To skan ze slajdu,

prześwietlonego celowo dwukrotnie. To jestwoda, tutaj ludzie idą po wodzie.

Jest w Powidokach melancholia, bo gdypisałem tekst, byłem w niespełnieniu tegomojego wyjazdu, była we mnie cała masasmutku i tęsknoty.

Dlaczego cytatyWydawało mi się, że gdy będę miał cy-

taty, to książka będzie mądrzejsza. Taki kie-dyś miałem pomysł. Dziś nie wiem, czy do-

brze myślałem. Cytaty są zobrazowaniemtego, co czuję. Czytając słowa innych ludzi,czy oglądając obrazy namalowane przezkogoś, kto ma podobną wrażliwość – bo todotyczy chyba wszystkich dziedzin sztuki –po prostu czujemy, jakby to była część nas,jakby ktoś opisywał nas w taki sposób, w ja-ki my nie potrafilibyśmy tego wyrazić. Czujębardzo duże pokrewieństwo z tymi autorami,oni nie znaleźli się w Powidokach z przy-padku i też nie dlatego, że są mi najbliżsi.Są tacy, których trudno byłoby nazwać po-dróżnikami, choćby Wiesław Myśliwski czyCormac McCarthy. Chodzi nie o porówny-wanie, ale o współodczuwanie – te cytaty są

częścią mnie. Wydawało mi się też, że cytatybędą dobrym otwarciem rozdziałów. Długoje wybierałem. One podsumowują lub obra-zują w zwięzły sposób treść danego rozdziału.

Lektury, ważni autorzy i trochę o... muzyceCzytam, co mi wpadnie w ręce. Ostat-

nio jestem zafascynowany Markiem Bień-czykiem, jego książką Jabłko Olgi, stopyDawida. Trudno nazwać tę książkę podróż-niczą, to raczej eseistyka, ale jest mi to takbliskie, że aż jest to coś nieprawdopodob-nego. Ja w ogóle mam problem z warto-ściowaniem – trudno mi powiedzieć, że cośjest „naj”. Słucham najróżniejszej muzyki,na przykład ruskiego disco czasami, ale też

muzyki klasycznej – uwielbiam Bacha, słu-cham też techno, jak mnie najdzie, w zależ-ności od nastroju, na zasadzie zresetowaniasię – nie chodzi tutaj o estetykę, ale o jakieśdoznanie. To samo z literaturą. To możebyć cokolwiek, nawet książka kucharska.Ostatnio mama kupiła jakąś książkę o wy-piekach i tam w fantastyczny sposób byłoopisane pieczenie babek, też to czytałem,przez dwie godziny nie mogłem się oder-wać. Chodzi o to, żeby nie szufladkować.Cytowany przeze mnie Cormac McCarthy –trudno go nazwać pisarzem-podróżnikiem,albo Curwood – w jego przypadku już bar-dziej można mówić o podróżowaniu, alewłaściwie to interesuje go przyroda. Cytatotwierający Powidoki pochodzi z książkiHohaj mało znanej w Polsce szwedzkiej pi-sarki Elisabeth Rynell. Książka jest niesa-mowicie napisana, to impresja na tematmiłości, to w ogóle moim zdaniem najpięk-niejsza książka o miłości, jaką w życiu czy-tałem. Nie jest za wesoła. Lubię smutnerzeczy. Może piękno jest zawsze smutne...W smutku często jest jakiś walor estetyczny.

Zatem jaka literatura? Naprawdę naj-różniejsza, trudno byłoby mi nawet wska-zać ulubionych autorów. PowiedziałbymMyśliwski, ale zaraz przyszedłby mi dogłowy kolejny autor i kolejny, i kolejny...

O samotnym podróżowaniu i... duchachJeżdżę sam, nierzadko w miejsca, które

są odludne. Często jadę cztery, pięć dnii nic nie ma. Mózg zaczyna zupełnie inaczejfunkcjonować, człowiek trochę świruje, bonie ma zmiennych pobudzeń zmysłowych.Wtedy mózg otwiera się na zupełnie innedoznania, na przykład jestem przekonany,że gdy jadę, to często obcuję z duchami,po prostu czuje się jakąś zmagazynowanąenergię dokoła siebie. Czy uciekam przedczymś? Może... Ale od czego uciekam?Nie mam pojęcia. Moje podróże to takiewłóczenie się, takie flâner – to francuskiesłowo, które też to dobrze określa, takiewłóczęgostwo...

Najdłużej byłem w...Jeżeli traktować jako podróż pobyt

w Anglii w ośrodku dla niepełnosprawnych– to tam, ale to nie było przypadkowe,przecież pojechałem wiedząc, że będę tamrok siedział. Islandia była miejscem, w któ-rym przebywałem najdłużej – jeśli zliczyćwszystkie pobyty, i było najwięcej takichmomentów, kiedy nie chciało mi się dalejjechać, zostawałem na kilka dni z racjisamego miejsca. Nie byłem też ograniczonyczasowo. Podczas ostatniego wyjazdu nie

Laureat Bursztynowego Motyla 2015 mówi o nagrodzonejksiążce i swojej podróżniczej pasji

Ciągle się włóczę...Piotr Strzeżysz – laureat Bursztynowego Motyla: nagrody w XX Konkursie im. Arka-dego Fiedlera na najlepszą książkę polskiego autora o tematyce podróżniczej i krajo-znawczej – 15 czerwca tego roku był gościem Muzeum-Pracowni Literackiej ArkadegoFiedlera w Puszczykowie, gdzie odebrał nagrodę za Powidoki. W tym samym dniu wie-czorem odbyło się też spotkanie z autorem w Bibliotece Raczyńskich, w której dwadzie-ścia lat temu zrodził się pomysł konkursu i która jest koordynatorem wydarzenia.W obu miejscach podróżnik opowiadał o swoich wyprawach, o książce, ważnych auto-rach i lekturach, planach podróżniczych.

Piotr Strzeżysz z Bursztynowym Motylem

Page 9: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

WINIETA 2015 nr 2 9

miałem takiego komfortu, bo sobie – możeniepotrzebnie – założyłem, że muszę gdzieśtam dojechać, gdzie i tak nie dojechałem,ale miałem wiele takich momentów, żechciałem zostać. Ograniczają też pieniądze.Teraz, jeśli wyjadę, to chcę tak pojechać,żeby nie mieć już absolutnie żadnego celu.O poczuciu czasu

Czas da się trochę określić tak: słońcewstaje, to wiem, że jest dzień, trzeba sięzebrać i wstać. Człowiek się budzi i wpadaw naturalny rytm dnia. Bardzo dużo sy-piam, gdy jadę rowerem, jest mi to potrzeb-ne do regeneracji sił. W Polsce mogę sięprzespać pięć, sześć godzin, nawet trzy,cztery i jakoś funkcjonuję na drugi dzień –na rowerze sobie w ogóle tego nie wyobra-żam! Dziewięć godzin to jest optimum.Gdy śpię naturalnie, to budzę się po dzie-sięciu godzinach.

Jest cykl dobowy. To, która jest godzi-na, jest mi niepotrzebne w ciągu dnia. Nieobchodzi mnie w ogóle, czy jest jedenasta,czy siedemnasta. Do czego miałoby to mibyć potrzebne? Gdy jestem na wyprawie,nie mam żadnych zobowiązań ani spotkańna czas, nie umówiłem się z nikim, jadęprzed siebie, nikt na mnie nie czeka, więcw ciągu dnia nie wiem, która godzina. Mo-gę zerknąć na słońce, ale to jeszcze zależy,gdzie jestem, bo gdy się człowiek zbliży dorównika, to trudno za pomocą słońca sięzorientować. Mniej więcej wiem, czy jestśrodek dnia, czy nie, ale czy to jest ponie-działek, czy sobota, to już po tygodniu sięnie wie. Co mnie to też obchodzi, czy tojest sobota, poniedziałek czy środa. Jestcała masa wrażeń, bodźców. Nawet gdy niema spotkań z ludźmi, to są spotkania zezwierzętami, z przyrodą albo z samym sobą

– tego jest tak dużo, że czas jakby się roz-szerza: upłynął tydzień, a wydaje się, żecały miesiąc. Poczucie czasu jest względne.

O zakorzenieniuCzy mam tu swoje gniazdo? Trudno

powiedzieć... Od kilku lat znów nie mamdomu, od czterech lat trochę jeżdżę to tu, totam i mieszkam to tu, to tam. Na przykładteraz wróciłem do Polski i większość moichrzeczy zostawię u babci pod Garwolinem,ale nie nazwałbym tego domem – to dobremiejsce, żeby tam zrzucić graty, posiedzieć,chwilę odpocząć. Chyba tam będzieBursztynowy Motyl. Tak naprawdę to całyczas jestem w drodze. Dzisiaj jestem tu,jutro gdzieś, dzisiaj wiem, gdzie nocuję,a jutro... nie wiem. Nie wyobrażam sobie,że siedzę w domu. Gdy wrócę skądś, z ty-dzień, dwa siedzę w jednym miejscu, a po-tem już się włącza w głowie coś, co pchamnie dalej. Ciągle się włóczę... Zostało mito z dzieciństwa.

O wyborze celu podróżySą miejsca, które – już będąc dzieckiem

– chciałem odwiedzić. To był Tybet, Islan-dia, Afryka, Ameryka Południowa właści-wie też. Zawsze fascynowało mnie Chile.Ciągle są miejsca, w których nie byłem,a chciałbym tam pojechać, na przykładBotswana, Namibia. Teraz, jeśli się wybioręw kolejną podróż, najprawdopodobniej wró-cę do Panamy. Są trasy-klasyki, na przykładAlaska – Patagonia, ale często jest tak, żeczłowieka ciągnie w takie miejsca, którewydają się egzotyczne, niecodzienne, choćja chyba coraz mniej szukam inności.

O MuminkachUwielbiam Muminki od dzieciństwa!

Tam, gdzie mieszkałem, było kino i były

poranki filmowe – często puszczali Mumin-ki. Są mi one bardzo bliskie, gdy czytałemksiążkę, to wydawało mi się, że to jest takiświat, w którym chciałbym żyć, chciałbymbyć takim Muminkiem. Tam jest wszystkotakie proste... Podczas podróży często czy-tam Muminki.

Książki towarzyszami podróżyOd dwóch lat jeżdżę z czytnikiem ksią-

żek i to jest rewelacja na podróż, bo mogęzabrać sto, tysiąc książek i zajrzeć do tych,na które akurat mam ochotę. Kiedyś brałemjedną, dwie lektury – Muminki i coś tam –teraz mam dwieście na tym czytniku.To są książki, które czytałem kilkanaścierazy – niektóre, ale do nich wracam, bo tojest tak, jak gdyby się spotkało z przyjacie-lem. To tak, jakbym wchodził na momentdo świata, który ktoś stworzył, który jestmi znany, wiem, jak wygląda, ale to jakspotkanie z kimś. Lubię wracać do tychsamych rzeczy.

Chciałbym powrócić do...Bardzo chętnie bym pojechał jeszcze

kiedyś na Islandię. Chciałbym odwiedzićKolumbię ze względu na koty, które zosta-wiłem na wsi, kiedy dochodziłem do siebiepo chorobie. Zobaczyłbym, co z tymi kota-mi się dzieje. Do Tybetu chciałbym teżjeszcze pojechać, chociaż był bardzo mę-czący, i to nawet nie ze względu na warunkiśrodowiskowe, ale ze względu na ludzi –tam jest potworna żebranina o pieniądze.To bardzo frustrujące. A jednak Tybet jesttakim miejscem szczególnym ze względuna krajobraz. Bardzo lubię otwarte prze-strzenie, wysokie góry. Boliwia też jesttakim miejscem.Wysłuchała i spisała Monika Tomaszewska

Narodowe CzytanieLalki Bolesława Prusa

dokończenie ze s. 1Wiele emocji wzbudził występ Teatru

mplusm, który zaprezentował własną inter-pretację powieści. Zakulisowe rozmowyi rozterki postaci z Lalki w brawurowym wy-konaniu aktorów: Joanny Mikołajewskiej,Anny Smogorzewskiej, Małgorzaty Lasoty,Luizy Greczko, Moniki Rękoś i TomaszaKilarskiego wyreżyserowała na podstawiewłasnego scenariusza Anna Szymczak.

Mocnym akcentem programu byłaprojekcja niemego filmu z 1930 roku w reż.L. Trystana Dusze w niewoli, które są rzad-ko wspominanym, beletrystycznym debiu-tem Prusa, zapowiadającym problematykęLalki. To portret człowieka pochopnieosądzonego i pogardzanego przez opinię

publiczną. Ambicja, samotność, skrywanauczuciowość to cechy Ludwika Lachowi-cza z Dusz w niewoli, które wskazują napodobieństwo do postaci Wokulskiego.Ekranizacja z 1930 roku reklamowana była

jako polska superprodukcja, a rola legen-darnego Ludwika Solskiego (wówczas75-letniego!), w roli ojca głównego bohate-ra, do dziś wzbudza podziw. Na uwagę za-sługuje także premierowe wykonanie mu-zyki do filmu – autorskiej kompozycjiWaldemara Rychłego. Utwory wykonali:W. Rychły (gitara i instrumenty perkusyj-ne), Joanna Zielecka (flety), Krzysztof Ku-basik (wiolonczela).

Wystawa Warszawa Prusa i Sienkiewi-cza, przygotowana na tegoroczną edycjęNarodowego Czytania, ukazuje klimat tegomiasta z przełomu XIX i XX wieku, prze-kazany przez obu pisarzy w ich publika-cjach i korespondencji. Na wystawę, pre-zentowaną w Muzeum Literackim HenrykaSienkiewicza (Stary Rynek 84) do 30 lis-topada br., składają się zdjęcia Warszawy,na których uwieczniono miejsca związanez pisarzami, instytucje, modę z epokii życie towarzyskie. Podczas wernisażuZbigniew Grochal uraczył publiczność swąinterpretacją fragmentów Lalki.

Zapraszamy na kolejną edycję Narodo-wego Czytania już za rok.

Krzysztof Dziemian

Powstania dwa,czyli insurekcje po polskuCykl spotkań poświęcony powstaniom wiel-kopolskiemu i warszawskiemu. W pierwszymspotkaniu 16 czerwca Poznań – Warszawa 0:1.Scentralizowany kraj, scentralizowana wyo-braźnia udział wzięli prof. Waldemar Łazugai dr hab. Dariusz Gawin. 23 czerwca odbyła się

dyskusja z udziałem dra hab. Grzegorza Ku-charczyka i dra hab. Marka Cichockiego nt.Kto jest dziś powstańcem wielkopolskim,a kto warszawskim? Jakie wartości obu in-surekcji budują współczesny patriotyzm?

22 września – Historia w popkulturze, popkul-tura w historii. „Hiszpanka” a „Miasto ‘44”gośćmi byli Wiesław Kot i Andrzej Wolf.W kolejnym spotkaniu Kto miał rację? Tra-dycja insurekcyjna Poznania i Warszawy,które odbyło się 29 września w MuzeumPowstania Warszawskiego, udział wzięli:dyr. Biblioteki Raczyńskich Anna Gruszec-ka, dyr. Muzeum Powstania WarszawskiegoJan Ołdakowski, prof. Przemysław Matusik– dyr. Instytutu Historii UAM, oraz DariuszJaworski.

Page 10: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

10 WINIETA 2015 nr 2

Jubileusz 70-lecia Instytutu ZachodniegoW grudniu 1944 roku, jeszcze w warunkachokupacyjnych, grupa naukowców przedwo-jennego Uniwersytetu Poznańskiego, dzia-łaczy społecznych i politycznych, skupionawokół prof. Zygmunta Wojciechowskiego,wybitnego historyka prawa, zainicjowałapowstanie placówki badawczej, zajmującejsię problematyką niemiecką oraz dziejamitrudnego sąsiedztwa polsko-niemieckiego.Jakkolwiek pomysł utworzenia InstytutuZachodniego zrodził się w Milanówku podWarszawą, gdzie wówczas przebywał prof.Wojciechowski i gdzie konspiracyjnie spo-tykali się pozostali inicjatorzy pomysłu,to jednak wybór Poznania jako jego siedzi-by od początku nie budził wątpliwości. Jużw okresie międzywojennym stolica Wiel-kopolski stanowiła ważny ośrodek badańniemcoznawczych, prowadzono tutaj pracenaukowe dotyczące stosunków polsko-nie-mieckich oraz dokumentowano polskąprzeszłość obszarów zachodnich (wówczaswschodnie prowincje Niemiec).

A zatem od siedemdziesięciu już lat ist-nieje w Poznaniu ważna i uznana interdy-scyplinarna placówka naukowo-badawcza,której zainteresowania oraz aktywność stop-niowo się rozszerzały i wzbogacały. Obokkonsekwentnie prowadzonych badań natemat historii i współczesności Niemiec,stosunków polsko-niemieckich, w tymdziejów okupacji hitlerowskiej w Polsce,zagadnień związanych z problematykąZiem Zachodnich i Północnych, zespół na-ukowców Instytutu Zachodniego podejmo-wał problematykę integracji europejskiej(był na tym polu badawczym w Polsce pio-nierem), relacji kulturalnych między Polskąa Niemcami, mniejszości polskiej w Niem-czech, następnie procesu zjednoczeniaNiemiec, a także transformacji w EuropieŚrodkowo-Wschodniej, bezpieczeństwa eu-ropejskiego i stosunków transatlantyckich.

Dzisiaj historycy, politolodzy, socjolo-dzy i ekonomiści, tworzący grupę pracow-ników naukowych Instytutu Zachodniego,kontynuując dotychczasowe kierunki ba-dawcze, prowadzą także analizy i studiaodnoszące się do szeroko rozumianego ha-sła: Polska – Niemcy – Europa. Badaniamiobjęto więc główne procesy polityczne,gospodarcze i społeczne, zachodzące wewspółczesnym świecie, opisując też ichznaczenie dla Polski i jej pozycji na areniemiędzynarodowej; w Instytucie analizujesię też najważniejsze współczesne wyzwa-nia i podejmuje refleksję naukową nadprzezwyciężeniem obecnych problemów.

Efektem prac prowadzonych w Instytu-cie Zachodnim są setki prac monograficz-nych i zbiorowych, artykuły publikowanem.in. w wysoko punktowanym własnymczasopiśmie „Przegląd Zachodni”, dziesiąt-ki wydawnictw seryjnych i okazjonalnych,a także publikacje on-line. Posiadanie wła-snej oficyny wydawniczej, znanej i cenio-

nej w kraju i za granicą, podnosi też rangępoznańskiej placówki. Jej atutem jest rów-nież biblioteka, która zgromadziła ogromnezbiory specjalistyczne z zakresu niemcozna-wstwa, historii Polski i historii powszech-nej, problematyki europejskiej i stosunkówmiędzynarodowych. W zbiorach bibliotekiznajdują się również unikatowe zespołyarchiwalne i dokumentacja prasowa.

Trudno wyobrazić sobie polską naukę,w tym niemcoznawstwo, bez dorobku ba-daczy z Instytutu Zachodniego. Poznańskaplacówka utrzymuje swą wysoką rangętakże w świecie nauki europejskiej, jestaktywna w międzynarodowym dyskursienaukowym. Jej pracownicy na różnychpolach i różnym instytucjom oraz mediomsłużą swą wiedzą ekspercką i doświadcze-niem badawczym. Starają się działać narzecz popularyzowania wiedzy, pogłębianiaeuropejskiej świadomości, przełamywaniastereotypów między sąsiadami. Mobilizujądo dyskusji nie tylko nad żywotnymi intere-sami Polski, ale także problemami Niemiec,Europy i świata.

Obchodzony w 2014 roku jubileusz 70-le-cia Instytutu Zachodniego stał się więc okazją,aby o tym bogatym i cennym dorobku na-ukowym, popularyzatorskim i eksperckimprzypomnieć. Fakt, że honorowy patronatnad uroczystościami objął Prezydent RPBronisław Komorowski, był dla pracowni-ków IZ powodem do ogromnej satysfakcji.Cenne było również i to, że w skład Komi-tetu Honorowego, którego przewodniczą-cym został prof. Jerzy Buzek, poseł do Par-lamentu Europejskiego, weszło wiele zna-komitych osobistości polskiej i niemieckiejnauki, polityki, kultury i biznesu.

Obchodom towarzyszyło wiele inicjatywpopularyzujących poznańską instytucję na-ukową. Specjalnie przygotowana wystawa,obrazująca dzieje i różnorodną aktywnośćInstytutu Zachodniego, została zaprezento-wana na Starym Rynku w Poznaniu. Wyda-no w wersji polskiej i angielskiej folderokolicznościowy, zawierający historię orazopis działalności IZ. Film o poznańskiejplacówce, eksponujący też ważne postaciepolskiej nauki, polityki i kultury pracującelub współpracujące z Instytutem Zachod-nim, pokazał, jak bardzo dzieje Instytutu,zwłaszcza jego aktywność niemcoznawcza,przeplatała się z przełomowymi momenta-mi w relacjach polsko-niemieckich.

Wyjątkowo ważną i cenną formą pro-mocji IZ stały się organizowane we współ-pracy z Biblioteką Raczyńskich, obchodzą-cą też swój jubileusz, wykłady skierowanedo szerokiego audytorium poznaniaków.Dotyczyły one problemów i zagadnień, bę-dących przedmiotem dociekań badawczychpracowników IZ. Były więc tematy histo-ryczne, poświęcone okupacyjnym dziejomPoznania i historii samego Instytutu Za-chodniego – prof. Maria Rutowska opo-

wiadała o niemieckim obozie przesiedleń-czym na Głównej w Poznaniu, a prof. Zbi-gniew Mazur przedstawił początki działal-ności Instytutu. Kilka wykładów związanychbyło z tradycyjną, niemcoznawczą proble-matyką badawczą poznańskiej placówki –o stereotypach Polski w Niemczech mówiłprof. Andrzej Sakson, o sytuacji Polakóww Niemczech opowiadał dr Michał Nowo-sielski, a dr Maria Wagińska-Marzec snułaopowieść o Berlinie i jego nowych symbo-lach architektonicznych. Były też tematypotwierdzające, jak bardzo poszerzył sięwachlarz zainteresowań badawczych w In-stytucie Zachodnim – prof. Jadwiga Kiwer-ska opowiadała o amerykańskich prezy-dentach, a dr Radosław Grodzki, mówiąco konflikcie na Ukrainie, dowodził umie-jętności reagowania naukowców w Instytu-cie na aktualne wyzwania badawcze.

Kulminacją jubileuszu Instytutu Zachod-niego były uroczystości w dniu 12 grudnia2014 roku. Uczestniczył w nich jeszczesekretarz stanu w Kancelarii Prezesa RadyMinistrów Władysław Bartoszewski. Z dzi-siejszej perspektywy jego obecność staje sięszczególnie cenna. Byli również sekretarzstanu w Ministerstwie Nauki i SzkolnictwaWyższego prof. Marek Ratajczak, posłowiedo Parlamentu Europejskiego oraz posłowiena Sejm RP. Prezydenta RP reprezentowałprof. Tomasz Nałęcz. Przybyli rektorzy po-znańskich uczelni. Obecny był prof. LeszekRafalski, przewodniczący Rady Głównej In-stytutów Badawczych. Władze lokalne re-prezentowali: wojewoda wielkopolski, mar-szałek województwa wielkopolskiego orazzastępca prezydenta miasta Poznania.

W trakcie uroczystości zaprezentowanoimpresję filmową ukazującą dzieje i doko-nania Instytutu Zachodniego. O wyzwa-niach stojących przed poznańską placówkąmówił jej dyrektor, dr Michał Nowosielski.Głównym mottem jego wypowiedzi, obokprzedstawienia ambitnych planów badaw-czych i wizji rozwoju, była trudna sytuacjafinansowa Instytutu Zachodniego, wynika-jącą z obecnego systemu dotowania placó-wek badawczych. „Dzisiejsza sytuacjaInstytutu – mówił dr Nowosielski – kryzysfinansowy grożący rozwojowi, a nawet ist-nieniu poznańskiej placówki w przyszłościsprawiają, że pytanie o relacje między na-uką a państwem nadal pozostają aktualne”.

Do tego problemu nawiązała prezes Ra-dy Ministrów Ewa Kopacz w liście skiero-wanym do pracowników Instytutu. Panipremier pisała: „Misja Instytutu Zachod-niego pozostaje nadal ważna, dlatego liczęna znalezienie rozwiązań dla ustabilizowa-nia sytuacji i zapewnienia środków po-trzebnych do jego rozwoju zarówno w ba-daniach naukowych, jak również w wymia-rze praktyki politycznej, działalności pu-blicznej oraz edukacyjnej”. Także w prze-słaniu od prezydenta RP znalazły się słowa

Page 11: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

WINIETA 2015 nr 2 11

uznania dla osiągnięć poznańskiej placów-ki: „Polska zawdzięcza Instytutowi Zachod-niemu ogromny dorobek wiedzy i mądrychinspiracji. [...] Jestem przekonany, że niebyłoby możliwe osiągnięcie obecnego po-ziomu relacji polsko-niemieckich, najlep-szego w całej wspólnej historii, gdybynie wieloletnia praca badaczy InstytutuZachodniego, konsekwentnie wychodzącanaprzeciw wyzwaniom czasu”.

Ważnym punktem uroczystości było uho-norowanie postaci prof. Krzysztofa Skubi-szewskiego, pierwszego ministra spraw za-granicznych suwerennej Polski, swego czasupracownika Instytutu Zachodniego. Na ścia-nie siedziby Instytutu została odsłonięta ta-blica upamiętniająca postać K. Skubiszew-skiego. Następnie otwarto „Gabinet Mini-stra Krzysztofa Skubiszewskiego” zawierają-cy zbiory przekazane Instytutowi Zachod-niemu przez rodzinę Ministra. Są to pracenaukowe, dokumenty dyplomatyczne, bo-gata biblioteka, pamiątki rodzinne orazmeble. Z dużym zainteresowaniem zebranina uroczystości wysłuchali refleksji o prof.Krzysztofie Skubiszewskim, snutych przezJego brata, prof. Piotra Skubiszewskiegooraz ministra Bartoszewskiego, jednegoz kontynuatorów wytyczonych przez Niegokierunków polskiej polityki zagranicznej.

Ostatnim akordem programu uroczysto-ści 70-lecia Instytutu Zachodniego byłtrójgłos naukowców na temat: Niemcy –Polska. Nauka i Polityka. O polskim niem-coznawstwie mówiła prof. Anna Wolff--Powęska, niemieckie badania nad Polskąprzedstawił prof. Klaus Ziemer, a dr OlafOsica rekapitulował temat, mówiąc o spla-taniu się nauki i polityki oraz różnych tegokonsekwencjach.

Zespół Instytutu Zachodniego w kolejnedziesięciolecia wchodzi z nowymi planamibadawczymi i strategiczną wizją rozwoju.Poznańska placówka pragnie dalej byćcentrum wiedzy i edukacji o procesachzachodzących w Niemczech oraz otoczeniumiędzynarodowym Republiki Federalnej– chętnie we współpracy z BibliotekąRaczyńskich. Staje jednak przed wielkimwyzwaniem, związanym z niemożliwymido przezwyciężenia bezpomocy i wsparciawładz odpowiedzial-nych za polską naukę,załamaniem finanso-wym. Jest to problemo znaczeniu podsta-wowym, przesądzającyo tym, czy InstytutZachodni, jedna z naj-ważniejszych polskichplacówek naukowo-ba-dawczych, będzie trwałdalej. Pytanie to, jakna razie, pozostaje bezodpowiedzi.

Prof. dr hab.Jadwiga Kiwerska

14 lipca br. w nowym gmachu BibliotekiRaczyńskich odbył się wernisaż wystawy

Poznań na przełomie XX i XXI wiekuw fotografii Tadeusza Bonieckiego

na której zaprezentowano wybór zdjęć prze-kazanych Bibliotece w latach 2005–2014.Kolekcja licząca blisko 5700 fotografiiobejmuje okres od 1981 do 2014 roku.

Wystawa przedstawiająca życie kultu-ralne i społeczne oraz zmiany zachodzącew architekturze Poznania podzielona zo-stała na 22 tematy. Ekspozycja cieszyła siędużym powodzeniem wśród czytelnikówi gości biblioteki, a podczas finisażu, któryodbył się 31 sierpnia, autor oprowadził powystawie i opowiedział o swojej pasji.

W Muzeum LiterackimHenryka Sienkiewicza

5 maja odbyła się promocja książki prof.Marcelego Kosmana Między wizją literackąi prawdą dziejową. Nad Trylogią HenrykaSienkiewicza. Studia i szkice (WydawnictwoNauka i Innowacje). Kolejna książka poznań-skiego historyka i literata stanowi analizęrelacji między prawdą dziejową i wizją arty-styczną w powieściopisarstwie Sienkiewicza.Autor, opierając się na wynikach najnow-szych badań, zamieszcza eseje o postaciachz Trylogii. Szczególne miejsce zajmujetematyka wielkopolska, w tym związkiSienkiewicza z Poznaniem oraz tutejszymMuzeum i jego twórcą, Ignacym Mosiem.

W Pracowni-MuzeumJózefa I. Kraszewskiego

od 1 lipca do 8 października prezentowanoplakaty artystów związanych z Poznaniemdo spektakli wystawianych w poznańskichteatrach. Ekspozycję ze zbiorów Doku-mentów Życia Społecznego BibliotekiRaczyńskich zorganizowano w związkuz ustanowieniem przez Sejm RP roku 2015Rokiem Polskiego Teatru Publicznego.

Ilustracja z wystawy „Warszawa Prusa i Sienkiewicza”w Muzeum Literackim Henryka Sienkiewicza; czytaj na s. 2

Wydarzenia● 4 maja – spotkanie z Piotrem Derlatką,autorem książki Zdradziecka AgnieszkaOsiecka oraz koncert zespołu Czama-nova. Prowadzenie: Tomasz Raczek.● Bajeczne Niedziele u Raczyńskich:10 maja – fragmenty najnowszej książkiRenaty Piątkowskiej Ciekawe co będziejutro? czytał Lesław Żurek; 21 czerwca –Marzena Rogalska czytała opowiadaniez książki Wymiar Pe, czyli świat wedługLusi Mariusza Niemyckiego; 20 września– Dorota Deląg czytała fragmenty książkiGrzegorza Kasdepke Kuba i Buba, czyliawantura do kwadratu.● Tydzień Bibliotek – 8 maja: Nie tylkoo znaku Rodła – spotkanie wokół książkiJanka Kłopocka; 12 maja: Wtorek dlaseniora: wykład Tomasza Umerle (UAM)Widokówka od Barańczaka; 14 maja:spektakl Teatru mplusm pt. Jeremi. Męż-czyzna piosenny – w setną rocznicę uro-dzin Jeremiego Przybory; 15 maja: spot-kanie z Tomaszem Rożkiem, autoremksiążek Nauka – to lubię: kosmos i Nauka– to lubię: od ziarnka piasku do gwiazd.● 19–20 maja – VI Konferencja Fonotek„Archiwizowanie zasobów audiowizual-nych – kaprys czy konieczność?”.● 25 maja – Salon u Raczyńskich, czyli chwilkilka z poezją i prozą laureatów NagrodyNobla – spotkanie z twórczością NadineGordimer, południowoafrykańskiej pi-sarki (Nobel 1991), z udziałem aktorkiEwy Wiśniewskiej i prof. Ryszarda K.Przybylskiego (UAM).● 8 czerwca – Jesteście na Ziemi, na torady nie ma! Dialogi o teatrze SamuelaBecketta – spotkanie z Antonim Liberąi o. Januszem Pydą.● 13 czerwca – Sobota familijna: turniejgier Polak Mały i Monte Cassino.● 13 czerwca: Bajkowy Rynek – Poznańczyta dzieciom (w ramach Jarmarku Świę-tojańskiego). Dzień z Biblioteką Raczyń-skich – dyr. Anna Gruszecka opowiadałao Edwardzie hr. Raczyńskim, Michał Gru-dziński czytał bajkę Złota kaplica JackaKowalskiego, odbyły się warsztaty dlaliterata-małolata „Tajemnica ukryta w bi-bliotece” czyli wspólnie piszemy krymi-nał. – 28 czerwca dzieciom czytała OlgaBończyk – także w języku migowym.● XX lat Konkursu im. Arkadego Fiedlerao Nagrodę Bursztynowego Motyla: 19 czer-wca – spotkanie z Bogusławem Michalcem,autorem albumu Polska ginąca; 21 lipca –spotkanie z Elżbietą Dzikowską, autorkąserii przewodników po Polsce „Groch z ka-pustą”; 26 sierpnia – spotkanie z PaulinąWilk, autorką książki Lalki w ogniu.● 23 września – wykłady maturalne w ra-mach Wielkich inspiracji literackich dlamłodzieży ze szkół patronackich UAMz terenu Wielkopolski.● 24 września – Przystanek Historia IPNw Bibliotece Raczyńskich: dyskusja nadksiążką Piotra Wrońskiego Spisek zało-życielski. Historia jednego morderstwa.

Page 12: nr 2(69) Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa

12 WINIETA 2015 nr 2

Zazdroszczę Krakowowi! Owszem, za-zdroszczę specyficznej atmosfery miastakrólewskiego, zazdroszczę Wawelu, Piwni-cy pod Baranami i festiwalu Misteria Pas-chalia. Ale w ostatnim czasie coraz bardziejzazdroszczę mieszkańcom Krakowa feno-menu, jakim jest funkcjonujące coraz pręż-niej wraz z wszystkimi swymi inicjatywamiCentrum Kopernika Badań Interdyscypli-narnych (w skrócie: Copernicus Center).

Centrum Kopernika założone zostałow 2008 roku jako jednostka powołana do pro-wadzenia badań i popularyzacji wiedzy z dzie-dziny kosmologii, neuronauki, filozofii, fizy-ki, psychologii, nauk ewolucyjnych, teologii,a przede wszystkim relacji między naukąa religią. Pomysłodawcą i dyrektorem Cen-trum jest ks. prof. Michał Heller – pierwszy(i jak na razie jedyny) polski laureat NagrodyTempletona, który otrzymaną sumę – bagate-la – 1,6 mln dolarów przeznaczył właśnie naufundowanie Copernicus Center. „Piękno nau-kowej przygody polega na tym, że nigdy niezabraknie dalszych znaków zapytania” – mówiprof. Heller, kosmolog aktywnie współuczest-niczący w rozwoju założonej przez siebie jed-nostki. Siedmioletnia historia działalnościprzedstawia się imponująco: dwujęzycznestudia magisterskie i podyplomowe, kilkadzie-siąt książek, kilkaset artykułów naukowychi popularnonaukowych, kilkanaście konfe-rencji, niemal dwie setki filmów z wykła-dami i dyskusjami, zamieszczone takżew serwisie YouTube. Cechą charakterystycz-ną Copernicus Center jest właśnie sprawnewykorzystywanie możliwości dotarcia dojak najszerszego grona odbiorców. Centrumprowadzi serwisy internetowe: Filozofiaw-nauce.pl, Granicenauki.pl, Naukaireligia.pl,jest współorganizatorem festiwalu naukiCopernicus Festival, pod jego auspicjamidziała Wydawnictwo Copernicus CenterPress, a w ramach Fundacji Centrum Ko-pernika funkcjonować zaczął CopernicusCollege – jak promuje się na stronie: pierw-szy polski e-uniwersytet, w którym studio-wać można „online i całkowicie za darmo”.

Dodać należy, że osoby zaproszone dowspółpracy to nierzadko wybitni naukowcypolscy i zagraniczni, a tematyka podejmowa-na w ramach Centrum jest tą, która dopieroco rodzi się na naukowej mapie świata.O potrzebie jej popularyzacji niech zaświad-czą liczby pochodzące z samego serwisuYouTube. Wykład M. Hellera GraniceWszechświata (opublikowany w grudniu2014 r.) – ponad 14,5 tys. wyświetleń; Ry-szarda Tadeusiewicza Sieci neuronowe – nagranicy neurocybernetyki i sztucznej inteli-gencji (luty 2013 r.) – ok. 11 tys. wyświetleń;Dominiki Dudek Szaleństwo – chorobaduszy czy mózgu? (lipiec 2012 r.) – ponad11 tys. wyświetleń. Informacją istotną dlaszerokiego odbiorcy jest fakt zasadniczoprzystępnej formy wypowiedzi upublicznia-nych materiałów, wzorowa organizacja wy-

powiedzi prelegentów, nierzadkie dygresje.Wykłady prof. Jerzego Vetulaniego (neuro-biolog) czy Jerzego Stelmacha (prawnik)prowadzone z obowiązkową autoironią i in-teligentnym żartem są smaczną strawą dlarozumu i emocji, strawą, przy której i bokirwać można. Chce się słuchać!

To, że oparcie się na dobrze sprawdzonychwzorcach nie jest prostym i nagannym kopio-waniem, ale poszukiwaniem szansy rozwoju,wiadomo dobrze. Nie należy wstydzić sięwłaściwych inspiracji. W kontekście biblio-tecznych zabiegów o promocję instytucji jakotzw. trzeciego miejsca warto przedłożyć jakowzór jeszcze jedną inicjatywę CopernicusCenter. W ramach Fundacji Centrum przyul. Brackiej działa De Revolutionibus Books&Cafee – księgarnio-kawiarnia, która stałasię miejscem spotkań i debat wokół proble-mów filozoficznych, teologicznych, naukścisłych, zagadnień dotyczących życia spo-łecznego oraz wydarzeń literackich. Ta kawia-renka i księgarnia zarazem zdołała wytworzyćtaką atmosferę, o jaką zabiegają dziś biblio-teki w ramach swych działalności spoza pod-stawowego kanonu udostępniania zbiorów.Do Revolutionibusu chodzi się nie tylko, bywypić (wyśmienitego zresztą sortu) kawę czykupić książkę. Według informacji na stronieinternetowej księgarnio-kawiarnię odwiedzamiesięcznie 3 tys. osób, a facebookowe kontośledzi ponad 2 tys. internautów. To w Revo-lutionibusie zorganizowane zostały kolejnetrzy serie cieszących się ogromną popularno-ścią wykładów Granice nauki, to tu w cykluSpotkań przy kawie można było uczestniczyćw dyskusji Czy matematyka jest antropolo-gią kultury?, to tu przestrzeń do prezentacjiznalazła trójka powieściowych debiutantówz 2014 roku, a dzieciom zafundowano cie-kawe warsztaty filozoficzno-artystyczne.

Popularność tych przedsięwzięć powinnazwrócić uwagę, czy rozwijanych coraz inten-sywniej w dzisiejszych bibliotekach ofertopartych głównie o propozycje literacko-czy-telnicze nie warto by poszerzać także o temieszczące się w jeszcze szerszym kręguzagadnień humanistyki lub wręcz wcalez nią nie związanych (i znów nie chodzi-łoby tylko np. o zajęcia w ramach szkoleńkomputerowych). Biblioteki są dziś inne,a ich przeformułowywanie jest faktem bez-dyskusyjnym. Przypomnę: w lipcu 2014 ro-ku ogłoszone zostały dane GUS-u (Co sięzmieniło w bibliotekach? Program RozwojuBibliotek w danych Głównego Urzędu Staty-stycznego). Jak notuje dokument: „Statystykiobrazujące kanoniczną działalność bibliotek– wielkość księgozbioru dostępnego dlamieszkańców, liczbę czytelników czy wypo-życzenia – spadają. [...] Coraz więcej danychsugeruje jednak zmiany w niekanonicznychpolach działania biblioteki. Związane są onepo pierwsze z rolą technologii w życiu bi-blioteki, a po drugie z większą aktywnościązwiązaną z animacją oraz edukacją. Zmiany

takie zachodzą we wszystkich bibliotekachw Polsce [...]”. Kierując się tylko i wyłącz-nie zdrowym rozsądkiem można domnie-mywać, że taka tendencja będzie jeszczewzrastać. W rzeczywistości coraz większejliczby dokumentów publikowanych onlineinne wartości niż tylko bogate zbiory będąmusiały przyciągać do bibliotek. I znów:oby nie okazało się, że sednem wszystkiegosą wolnorynkowe zabiegi o pozyskanieklienta prowadzone według klucza: śmiesz-niej, prościej, wymyślniej (choć zasadniczood aspektu ludycznego ludzkiej aktywnościabsolutnie się nie odżegnuję). Kiedy usły-szałam, że podczas pierwszej ogólnopol-skiej Nocy Bibliotek w jednej z książnicpersonel przyjmował gości w szlafrokachi szlafmycach, po zasadniczo pozytywnymodbiorze całej akcji „nocy”, wzdrygnąwszysię, zreflektowałam: jak dobrze, że nie wy-padło mi do pracy przyjść w poranniku...

Może inaczej: dobrze, żeby w bibliotece(a już zwłaszcza bibliotece publicznej) każdyznalazł swoje miejsce. Warto jednak zdać

sobie sprawę z roli, jaką biblio- czy mediate-ki mogą odegrać w rzeczywistości takiejorganizacji szkolnictwa (mowa tu głównie,choć nie tylko o szkolnictwie wyższym),w której wiedza jest towarem, a student czyuczeń petentem, którego w ów towar wypo-saża się tak, by następnie skorzystać mógłz tego potencjalny pracodawca. Gdy na filo-zofię i muzykologię nie ma miejsca w szkoleczy na uczelni, być może właśnie bibliotekibyłyby dobrą przestrzenią ich obecności. Niebagatelizując problemu aktualnych zapotrze-bowań rynkowych, powiedzieć trzeba (i niejest to myśl odkrywcza), że kształcenie poza-zawodowe według zasady „tego uczymy, cobezpośrednio będzie wykorzystane w pracy”owocuje być może skutecznością „produk-cji” wytwórców, zewnątrz sterowalnych try-bików maszyny społecznej, niewiele jednakma wspólnego z budowaniem dojrzałegospołeczeństwa obywatelskiego. Nie od świętaprzecież spotykamy ludzi legitymujących siędyplomami wyższych uczelni (lub tzw. szkółwyższych), niezdolnych w sposób kulturalnyi inteligentny krytycznie ustosunkować siędo jakichkolwiek kwestii, także tych, bez-pośrednio owych ludzi tyczących.

Wreszcie wspomnieć trzeba i o tych, dlaktórych kilkuletni (czy czasem dłuższy) okreskształcenia akademickiego był czasem in-ternalizacji wartości, które kiedyś zwykłosię określać mianem inteligenckich. Takżei dla tej grupy – która opuściwszy już muryuniwersytetów nadal odczuwa potrzebęuczestniczenia (aktywnego bądź biernego)w dyskursie na poziomie akademickim – bi-blioteki są i powinny stawać się coraz bar-dziej tzw. trzecim miejscem. Popularnośćprzedsięwzięć, o których pisałam na po-czątku każe dopowiedzieć: dokonywać sięto może w tym przypadku zwłaszcza wtedy,gdy najbardziej nawet subtelne nowinyze świata nauki będą w niej stale obecne.Także w wymiarze spotkań dyskusyjnych.

Alicja Sobańska

O obrotach sfer bibliotecznych