Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

10

description

Świat po Wybuchu. Bezpieczni są tylko Czyści, żyjący spokojnie pod Kopułą. Na zewnątrz pozostali zmutowani. Partridge, syn Willuksa, dowódcy Czystych, ucieka spod kopuły, by na zewnątrz odnaleźć matkę. Dołącza do grupy Wyrzutków, na których czele stoi El Capitan. Żeby odzyskać syna, Willuks nie cofnie się przed niczym. Żeby ocalić pozostałych, Partridge będzie musiał wrócić pod Kopułę i zmierzyć się z najstraszniejszym wyzwaniem. Pressia zaś, uzbrojona tylko w tajemniczą skrzynkę ze wskazówkami, wyruszy w drogę tam, gdzie nie prowadzą żadne mapy. Jeśli tej dwójce się powiedzie – uratują świat, jeśli nie – ludzkość zapłaci przerażającą cenę…

Transcript of Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

Page 1: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott
Page 2: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott
Page 3: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

Tytuł oryginału: Fuse

Copyright © 2012 by Julianna Baggott

© for the Polish edition by Egmont Polska Sp. z o.o.,Warszawa 2013

Tłumaczenie: Janusz MaćczakRedakcja: Agnieszka TrzeszkowskaKorekta: Joanna Egert-RomanowskaProjekt okładki: Katarzyna Borkowska, [email protected]ęcia na okładce: © Gunnar Assmy – Fotolia.com;© Seamartini Graphics – Fotolia.com;© iStockphoto LP 2010. All rights reserved; © Darren Pearson (dariustwin)/Flickr Select/GettyImages/Flash Press Media;© Noel Hendrickson/Getty Images/Flash Press MediaKoordynacja produkcji: Małgorzata WnukWydawca prowadzący: Natalia SikoraPrzygotowanie pliku e-booka: Anita Pilewska

Informacja o zabezpieczeniachW celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem,zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowozabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Wydanie pierwsze, Warszawa 2013Egmont Polska Sp. z o.o.ul. Dzielna 60, 01-029 Warszawatel. +48 22 838 41 00

www.egmont.pl/ksiazki

ISBN 978-83-237-7671-0

Skład i łamanie: Katka, Warszawa

Page 4: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

Mojemu ojcu Billowi Baggottowi.Dziękuję, że pomogłeś mi tworzyć światy,

zwłaszcza pierwszy świat mego dzieciństwa.

Page 5: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

PROLOGWILDA

Leżała na cienkiej warstwie śniegu i patrzyła w dal, gdzie szare niebo stykało się z szarą ziemią.Wiedziała, że wróciła. Monotonny, płaski horyzont przecinały tylko trzy karłowate drzewa rosnącew rzędzie. Wyglądały, jakby spinały ziemię z niebem.

Westchnęła nagle urywanie, jakby ktoś usiłował skraść jej oddech, a ona wciągnęła go z powrotem dopłuc.

Usiadła. Wciąż była małą, zaledwie dziesięcioletnią dziewczynką. Miała wrażenie, że upłynęłomnóstwo czasu, jednak to tylko złudzenie. W rzeczywistości nie straciła lat, lecz najwyżej kilka dni czytygodni.

Szczelniej otuliła się cienką kurtką, która stanowiła namacalny dowód. Dotknęła jej srebrnychguzików. Pod kurtką miała szalik owinięty dwukrotnie wokół szyi. Kto ją ubrał? Kto owinął jej szyjęszalikiem? Spojrzała na swoje buty – ciemnoniebieskie z grubymi sznurówkami, nowe – a potem nadłonie w rękawiczkach; każdy palec zamknięty w ciasnym kokonie.

Pukle jej lśniących ciemnorudych włosów spływały na kołnierz kurtki. Koniec każdego loku był grubyi równy, jakby niedawno obcięty.

Podciągnęła rękaw kurtki, odsłaniając ramię. W jasnym świetle dnia zobaczyła, że kość nie jest jużzdeformowana, a ze skóry znikły wypuczone fałdy plastiku i odłamki szkła, a nawet wszystkie pieprzykii piegi. Jej skóra była biała – tak biała, jak powinien być śnieg, może nawet bielsza. Nigdy nie widziałaprawdziwie białego śniegu. Pod warstwą bieli widniały drobne niebieskie żyłki. Przytknęła wewnętrznączęść nadgarstka do policzka, potem do warg. Poczuła dotyk gładkiej skóry na gładkiej skórze.

Rozejrzała się i pojęła, że te stwory są gdzieś w pobliżu. Wyczuwała w powietrzu elektrycznewibrowanie ich ciał. Przypomniała sobie, jak poprzednio zabrały ją spośród innych bezdomnych,osieroconych dzieci, wraz z którymi sypiała w prymitywnie skleconych przybudówkach nieopodaltargowisk. Nie wiedziała, dlaczego wybrano właśnie ją. Jeden ze stworów chwycił ją i podniósł, a potem,trzymając w ramionach, gnał wielkimi susami przez rumowisko, pozostałe zaś pędziły, otaczając gokręgiem. Dyszał miarowo, mechanicznie, a jego nogi pracowały jak tłoki. Oczy jej łzawiły od pędupowietrza, toteż widziała jego kanciastą twarz niewyraźnie, rozmazaną. Wtedy się nie bała, ale teraztak. Stwory były już tuż obok – ich mocne ciała wydawały brzęczący dźwięk niczym olbrzymie pszczoły –lecz nie zwróciły na nią uwagi. Poczuła się jak dziecko z bajki. W opowieściach jej matki – kiedyś miałamatkę – występował drwal, który miał wyrwać dziewczynce serce i zanieść je złej królowej, ale nie

Page 6: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

potrafił się na to zdobyć. Inny drwal rozpłatał siekierą brzuch wilkowi, by uratować ludzi pożartych przezzwierza. Drwale z tych opowiastek byli silni i dobrzy. Niekiedy jednak zostawiali małe dziewczynkiw lesie, a one potem musiały radzić sobie same.

Zaczął padać drobny śnieg. Wstała powoli. Świat zakołysał się, jakby zrobił się nagle ciężki. Opadła nakolana i wtedy usłyszała głosy pośród drzew. Szło ku niej dwóch ludzi. Nawet z tej sporej odległościdostrzegła na ich twarzach czerwone szramy. Jeden kulał. Dźwigali jakieś worki.

Owinęła szalikiem nos i usta. Powinni ją znaleźć. Była znajdą; pamiętała, że użyto tego słowaw tamtym jaskrawo oświetlonym pokoju. „Chcemy, żeby uznano ją za znajdę” – powiedział drżący męskigłos z głośnika. „Willux, Willux” – szeptali ludzie, ludzie o gładkiej skórze, niestopieni z niczym.Poruszali się lekko i zręcznie wokół jej łóżka – otoczonego przez metalowe słupki z przymocowanymiprzezroczystymi torebkami wypełnionymi płynem, który skapywał do rurek – pośród niewielkichurządzeń wydających ciche miarowe dźwięki oraz plątaniny przewodów. Czuła się, jakby miała matkii ojców – zbyt wielu, by mogła ich rozróżnić.

Z tego pokoju zapamiętała mocne światło błyszczącej żarówki, tak jaskrawej i bliskiej, że czuła jejpromieniujące ciepło. Zapamiętała, jak po raz pierwszy powiodła dłonią po skórze, a kiedy dotknęłabrzucha, wydawał się zbyt gładki. Pępek – który matka nazywała zawsze guzikiem jej brzuszka, a głosyw tamtym pomieszczeniu określały jako „umbilicus” – zniknął.

Teraz sięgnęła pod kurtkę i koszulę i przesunęła ręką po brzuchu. Tak jak poprzednio, natrafiła tylkona gładką skórę.

„Wyleczona – orzekły wtedy głosy zza białych masek, lecz brzmiała w nich troska. – To jednak sukces”.Któryś dodał, że trzeba zatrzymać ją na obserwacji.

Obecnie chciała zawołać do odległych postaci niosących worki, ale nie mogła całkowicie otworzyć ust.Wydawało się, jakby delikatnie zszyto je z boków, przy kącikach.

Zresztą, co miałaby powiedzieć? Nic nie przychodziło jej na myśl. Słowa chaotycznie wirowaływ głowie, plątały się. Nie potrafiła uszeregować ich i wymówić. W końcu zdołała krzyknąć tylko:

– Chcemy!Nie wiedziała dlaczego. Ponownie spróbowała zawołać o pomoc, lecz z jej ust znów wydobyło się

jedynie:– Chcemy!Postacie podeszły. Okazało się, że to dwie młode kobiety. Zbieraczki – co poznała po brodawkach

i bliznach na ich dłoniach. Niewątpliwie dotykały mnóstwa trujących cebulek, jagód, grzybów. Jednazamiast dwóch palców miała dwa srebrne zęby starego widelca. To ona kulała, a jej twarz, chociażprzypalona na kolor ciemnej czerwieni, była zaskakująco ładna. Głównie z powodu oczu, które jarzyły sięzłociście pomarańczowo niczym płynny metal – zabarwione jaskrawym blaskiem eksplozji bomb. Kobieta

Page 7: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

była ślepa. Trzymając się kurczowo ramienia swej towarzyszki, spytała:– Kim jesteś?Zabrzmiało to jak śpiew ptaka. Dziewczynka słyszała w jasnym pokoju nagrane głosy ptaków,

odtwarzane z niewidzialnych głośników.„Gruchanie” – pomyślała teraz i w tym momencie usłyszała pośród drzew inne ptaki. Miały głosy

takie, do jakich przywykła od urodzenia – nie słodkie i czyste, tylko skrzypiące i zgrzytliwe.Te dwie kobiety się jej bały. Czy już zauważyły, że jest inna?Chciała im powiedzieć, jak się nazywa, lecz jej imię gdzieś zniknęło. W umyśle odnalazła tylko słowa:

„Ognisty Kwiat”. Tak dawniej czasami nazywała ją matka; zrodzona z ognia i zniszczenia, wypuściłakorzenie i urosła. Nigdy nie poznała ojca, ale była przekonana, że zaginął właśnie pośród ogniai zniszczenia.

A potem jej imię powróciło. Wilda. Ma na imię Wilda.Położyła dłoń na zimnej ziemi. Pragnęła oznajmić tym kobietom, że jest nowa. Chciała im powiedzieć,

że świat na zawsze się zmienił. Rzekła jednak tylko:– Chcemy naszego syna.Te słowa ją zaskoczyły. Dlaczego to powiedziała?Na twarzach obydwu młodych kobiet odmalowało się zdziwienie. Niewidoma spytała:– Jak to? Czyjego syna?Druga kobieta miała bliznę biegnącą w dół policzka, jakby w twarz wtopił się jej warkocz, pokryty

obecnie warstwą skóry. Powiedziała:– Ona ma nie po kolei w głowie.– Kim jesteś? – spytała ponownie niewidoma.A dziewczynka powtórzyła:– Chcemy naszego syna.Tylko to potrafiła powiedzieć.Zbieraczki rozejrzały się nagle – obie, ślepa też. Usłyszały wibracje elektrycznych synaps przeszywające

powietrze. Stwory, które wcześniej porwały dziewczynkę, były niespokojne.– Wiele ich – odezwała się kobieta z blizną po warkoczu. – Chronią ją. Wyczuwasz je? Wysłali je nasi

Życzliwi Obserwatorzy, żeby jej strzegły.– Anioły – rzekła niewidoma.Obie kobiety zaczęły się cofać. Ale wtedy Wilda podciągnęła rękaw i odsłoniła ramię tak białe, że

zdawało się jaśnieć.– Chcemy naszego syna z powrotem – powiedziała powoli.

Page 8: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

CZĘŚĆ I

Page 9: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

PRESSIAĆMY

W HOLU KWATERY GŁÓWNEJ OPR z nagich belek nośnych wysokiego sufitu zwisało kilka zapalonychlamp naftowych domowego wyrobu. Ocaleli leżeli na kocach i matach, tuląc się do siebienawzajem, by się ogrzać. Ich ciała zachowały zbiorowe wilgotne ciepło, mimo iż wysokich okiennie zabito deskami. Z pozbawionych szyb framug okiennych zwieszały się podarte resztki cienkichzasłon. Przez okna wpadały gnane wiatrem wirujące płatki śniegu – niczym setki ciem zwabionychświatłem płonącym w kloszach lamp, o które uderzą.

Na dworze było jeszcze ciemno, ale zbliżał się ranek i niektórzy z tych wstających wcześnie jużsię budzili. Pressia znowu nie położyła się spać przez całą noc. Czasami tak pogrążała się w pracy,że traciła poczucie czasu. Trzymała mechaniczną rękę, którą właśnie skonstruowała ze złomudostarczonego jej przez El Capitana: srebrzyste szczypce zamiast dłoni, staw łokciowy z łożyskakulkowego, a wszystko połączone starym przewodem elektrycznym i zaopatrzone w skórzanerzemienie tej wielkości, by objęły wątły biceps chłopca po amputacji. Miał dziewięć lat i wszystkiepięć palców stopiło mu się razem, tak że przypominały płetwę – całkowicie bezużyteczne. Szorstkoszepnęła jego imię:

– Perlo! Jesteś tu?Ruszyła naprzód, klucząc pomiędzy leżącymi ocalałymi, którzy wiercili się i mamrotali. Usłyszała

przenikliwe kwilenie.– Ucisz je! – rzuciła jakaś kobieta.Pressia zobaczyła, że pod jej kurtką coś się wije, a po chwili przy szyi kobiety ukazała się

jedwabiście czarna głowa kota. Niemowlę krzyknęło. Ktoś zaklął. Potem jakiś mężczyzna zanuciłkołysankę:

– Upiorne dziewczynki, potworne dziewczynki, upiorne dziewczynki. Kto je ocali od tego świata? Odtego świata? Rzeka szeroka, rzeka się wije, rzeka woła, rzeka się wije…

Niemowlę ucichło. Muzyka nadal potrafiła koić.„Jesteśmy nieszczęśnikami, lecz wciąż potrafimy śpiewać – a pieśni wznoszą się w nas –

pomyślała Pressia. Chciałaby, aby dowiedzieli się o tym ludzie w Kopule. – Tak, jesteśmy brutalnii podli, ale także zdolni do zaskakującej czułości, uprzejmości, do piękna. Jesteśmy ludźmi –pełnymi wad, a jednak dobrymi, prawda?”.

– Perlo? – spróbowała raz jeszcze, przyciskając do piersi sztuczną rękę.

Page 10: Nowy Przywódca. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

Niekiedy w tłumie takim jak ten szukała swojego ojca – chociaż nie pamiętała jego twarzy. Matkaprzed śmiercią pokazała jej pulsujące tatuaże na swojej klatce piersiowej – jeden z nichsymbolizował ojca Pressii i stanowił dowód, że on przeżył Wybuch. Oczywiście, tutaj go nie ma.Przypuszczalnie nie ma go nawet na tym kontynencie – czy raczej na tym, co z niego zostało.Dziewczyna nie potrafiła jednak się powstrzymać przed zaglądaniem w twarze ocalałychw poszukiwaniu kogoś, kto jest choć trochę podobny do niej: oczy o migdałowym kroju, lśniąceczarne włosy. Nie umiała przestać szukać bez względu na to, jak irracjonalna była jej wiara, żepewnego dnia może go odnajdzie.

Przemierzyła korytarz i doszła do ściany oklejonej plakatami. Zamiast czarnego szponu, symboluOPR, budzącego niegdyś strach w ocalałych, na tych plakatach widniała twarz El Capitana – sroga,z mocną, wydatną szczęką. Pressia popatrzyła wzdłuż rzędu plakatów, wzdłuż szeregu oczu ElCapitana; zza pleców wystawała wątła sylwetka jego brata Helmuda. Nad głową El Capitanawidniało hasło: „Jesteś silny i sprawny? Wstąp do służby. Solidarność nas ocali”. El Capitan sam jewymyślił i był z niego dumny. Na dole napis drobnym drukiem oznajmiał położenie kresu SzałomŚmierci – krwawemu sportowi polegającemu na tym, że wyznaczone zespoły żołnierzy OPRzabijały słabych i znosiły ich zwłoki na nieprzyjacielskie pole – oraz zlikwidowanie obowiązkowegopoboru w wieku szesnastu lat. Ochotnikom El Capitan obiecywał „posiłki bez strachu”. Strachuprzed czym? OPR miało mroczną, ponurą przeszłość. Ludzi wywlekano z domów, więziono,oduczano umiejętności czytania, używano jako żywych celów…

Wszystko to jednak już się skończyło. Plakaty odgrywały swoją rolę. Obecnie zgłaszało się więcejrekrutów niż kiedykolwiek wcześniej. Przybywali z miasta obdarci i głodni, poparzeni i okaleczeni.Niekiedy zjawiali się całymi rodzinami. El Capitan powiedział Pressii, że będzie musiał zacząćodsyłać niektórych z powrotem. „To nie jest państwo opiekuńcze. Usiłuję sformować tutaj armię”.Jednak jak dotąd udawało jej się zawsze przekonać go, by pozwolił każdemu zostać.