Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami,...

60

Transcript of Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami,...

Page 1: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.
Page 2: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

W numerze:

USA na drodze do porażki w rywalizacji z ChinamiBartłomiej Radziejewski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Wojna zimna, emocje gorąceBogdan Góralczyk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12

Jak Amerykanie chcą militarnie powstrzymać ChinyPaweł Behrendt . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17

Polska stanu wyjątkowegoBartłomiej Radziejewski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23

Jak uczyć w domu i nie zwariować?Anna Szczerbata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27

Czy rząd chce walczyć z suszą?Paweł Średziński . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32

Kultura strachu utrudnia radzenie sobie z pandemiąZ profesorem Frankiem Furedim rozmawia Jarema Piekutowski . . . . . . . . . . . . 38

Minusy plusów, czyli druga strona polityki socjalnej PiSStefan Sękowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42

Gabinet filozofa jest jak gabinet lekarzaZ Piotrem Sikorą rozmawia Jarema Piekutowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46

Puste MazuryWojciech Stanisławski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52

2

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 3: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

3

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Polskie elity polityczne i – może nawetbardziej – ich intelektualne zaplecze opie-rają się na założeniu długotrwałości pry-matu Stanów Zjednoczonych i ich przewagiw rywalizacji z Chinami. Można częstousłyszeć, że amerykańskie zwycięstwo jestkwestią czasu. Scenariusz odwrotny – po-rażka USA – jeśli w ogóle dopuszczanyjest do wyobraźni, to jako marginalny.Na tym założeniu budowane jest polskiebezpieczeństwo i cała polityka zagraniczna.Pod nie ułożona jest wręcz cała politykapolska, jeszcze w przededniu obecnej pan-demii radośnie skupiona na „wzrościei rozwoju” oraz podziale ich owoców, jakgdyby wciąż trwało pierwsze dwudzies-tolecie transformacji, z jego wiarą w „ko-niec historii” i „wieczny pokój”. W związkuz tym, nieuchronnie, kwestie bezpieczeń-stwa, przetrwania narodu i państwa orazich miejsca w międzynarodowej rywali-zacji – znajdują się na marginesie uwagi.

To fundamentalny błąd. Scenariuszembazowym jest amerykańska porażka, nieamerykańskie zwycięstwo, które nie jestniemożliwe, ale bardzo mało prawdopo-

dobne. To zaś dla Polski, która odzyskałaniepodległość w ramach przejścia do świa-ta jednobiegunowego z USA na czele, i po30 latach pozostaje elementarnie zależnaw sferze bezpieczeństwa od Ameryki,zmienia bardzo wiele.

Jak Kartagina z Rzymem

Rywalizacja amerykańsko-chińska przy-pomina pod pewnymi ważnymi względamirywalizację Kartaginy z Rzymem w dobiewojen punickich w III i II wieku przedChrystusem. Po pierwsze, jest zderzeniemdominującego mocarstwa mającego cha-rakter morski z rosnącym w siłę mocar-stwem o charakterze najpierw lądowym,potem zaś hybrydowym (lądowo-mor-skim). Tym, czym była w III w. przedChrystusem Kartagina dla zachodniej czę-ści basenu Morza Śródziemnego, tym Sta-ny Zjednoczone są dla Zachodniego Pa-cyfiku – i świata – dziś. Naprzeciw mająChiny, mocarstwo tradycyjnie lądowe,które, tak jak Rzym podczas wojen pu-nickich, intensywnie rozbudowuje poten-

BArtłomiej rAdziejewSkiDyrektor „Nowej Konfederacji”

Odwrotnie niż zakładają polskie elity, scenariuszem bazowym jest amery-kańska przegrana, nie amerykańskie zwycięstwo, które nie jest niemoż-liwe, ale bardzo mało prawdopodobne. To zaś dla Rzeczypospolitej zmie-nia bardzo wiele

USA na drodze do porażki w rywalizacji z Chinami

Page 4: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

cjał morski, przekształcając się w potęgęhybrydową.

Po drugie, zbliżony poziom potęgi ry-wali w połączeniu z dużymi różnicamiw jej poszczególnych aspektach sprawia,że tak jak wtedy, tak i dziś, trudno roz-strzygnąć tę rywalizację w jednym lubkilku starciach. Rywalizacja hegemonicznaRzymu z Kartaginą trwała co najmniej118 lat, oznaczała trzy wojny i zmaganiana wielu różnych polach, obejmującychnie tylko kwestie wojskowe, ale też handel,technologię, zabiegi o względy sojuszni-ków. Odmienności sytuacji dzisiejszej sąoczywiście ogromne, ale, tak jak wtedy,należy się spodziewać dłuższej rywalizacjii wielu konfliktów na różnych polach,mogących przygasać i wracać, ulegać za-mrożeniu w jednych aspektach, trwającw innych. Mieliśmy już zresztą okazję toobserwować.

Po trzecie, można zobaczyć podobień-stwo na poziomie logiki rozstrzyganiakonfliktu. Carthago delenda est, Kartaginamusi zostać zniszczona – powtarzał KatonStarszy, uważając, że dopóki się to niestanie, afrykańskie miasto będzie zawszezagrożeniem dla Rzymu. Można w to wąt-pić (tak jak wówczas Publiusz KorneliuszScypion), studiując wielkie osłabienieKartaginy po II wojnie punickiej, o IIInie wspominając. Z pewnością bliższeprawdy byłoby odwrotne powiedzenie: toRzym musiał zostać podbity lub znisz-czony, aby Kartagina mogła utrzymaćmocarstwowy status. Wyzwalając ogromnypotencjał zjednoczonego pod swoim pa-nowaniem Półwyspu Apenińskiego, Re-publika stała się niezwykle witalnym i eks-pansywnym mocarstwem, którego niemogły zatrzymać pojedyncze porażki,i które miało wielką zdolność szybkiej re-generacji po stratach. Pokazała to m.in.

I wojna punicka. Rozumiał to, jak sięzdaje, Hannibal, zbierając wielką armięlądową i próbując ataku na stolicę prze-ciwnika. Jak wiemy, nie powiodło musię, w efekcie czego przegrał i II wojnępunicką, i przyszłość Kartaginy. W IIIwojnie gra toczyła się już tylko o to, czymiasto zachowa autonomię jako rzymskiklient, czy też zostanie jej pozbawionelub zniszczone.

Współczesna Kartagina, którą są StanyZjednoczone, coraz wyraźniej staje przedpodobną logiką sytuacji: poza wojną to-talną i uderzeniem w samo serce prze-ciwnika nie widać jasnego sposobu napowstrzymanie wzrostu jego potęgi. Braktego powstrzymania będzie oznaczać trwa-łą utratę statusu mocarstwa nr 1 na świecie,ustanawiającego międzynarodowe regułyi będące ich głównym beneficjentem. Takjak Kartagina chciała ustanawiać termsof trade w zachodniej części basenu MorzaŚródziemnego. To nie tylko prognoza, alei opis: ten proces już trwa.

4

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

współczesna kartagina,

którą są Stany zjednoczone,

coraz wyraźniej staje przed

podobną logiką sytuacji:

poza wojną totalną

i uderzeniem w samo serce

przeciwnika nie widać

jasnego sposobu na

powstrzymanie wzrostu jego

potęgi

Page 5: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Smok na światowych salonach

Jego najbardziej spektakularnym i para-doksalnym przejawem jest fakt, że podrządami Donalda Trumpa Stany Zjedno-czone zaczęły kwestionować reguły mię-dzynarodowe, które same ustanowiły.Prowadzą wojny handlowe, osłabiają in-stytucje międzynarodowe, działają narzecz wzrostu ceł, protekcjonizmu i na-cjonalizmu. Osłabiają globalizację, którąw dotychczasowej formie same ustanowiły,i której były liderem, napotykając na iro-niczne kontry despotycznych Chin, wy-stępujących teraz publicznie – jak Xi Jin-ping na forum w Davos w 2017 r. –w obronie wolnej wymiany i dotychcza-sowego porządku.

To efekt zlekceważenia przestrogi Na-poleona, który przenikliwie mówił: „zos-tawcie Chiny, niech śpią, bo kiedy sięprzebudzą, cały świat zadrży”. USA obu-dziły Smoka w latach 70., włączając godo zglobalizowanej gospodarki, w sposóbpozwalający mu zachować kontrolę nadzasobami o strategicznym znaczeniu (ina-czej niż podczas późniejszej transformacjiEuropy Środkowej). To umożliwiło Chi-nom bezprecedensowy w historii gospo-darczej świata skok rozwojowy, któregomiarą jest zasypanie ponaddziesięciokrot-nej dysproporcji udziału w światowej pro-dukcji między tymi mocarstwami w ciąguzaledwie 34 lat. W 1980 było to, w kate-goriach parytetu siły nabywczej (PPP),2,2 proc. (Chiny) do 25 proc. (USA).W 2014 r. Chiny prześcignęły Stany podtym względem. Dziś są już o 1/3 większew kategoriach PPP, a według nominalnegoPKB, ich gospodarka stanowi 67 proc.amerykańskiej i szybko skraca dystans.W szczytowych momentach potęgi po-przednich rywali strategicznych USA tenstosunek przyjął wartość 40 proc. dla

Związku Sowieckiego i 26 proc. dla IIIRzeszy.

Wpuszczenie Chin do zglobalizowa-nego świata miało głęboki sens w czasiepierwszej zimnej wojny, gdyż rozbiło blokkomunistyczny i zaprzęgło Smoka dopracy przeciwko Moskwie. Niezatrzymanaw porę integracja Pekinu z systemem-światem doprowadziła do sytuacji, w którejwyrósł on na porównywalne do USA mo-carstwo, będące największym beneficjen-tem globalizacji i jednocześnie najwięk-szym rewizjonistą systemu międzynaro-dowego. To mocarstwo wlało się jak wodaw szczeliny systemu, obracając z czasemjego logikę na swoją korzyść. Ponieważjednak ich rewizjonizm ma naturę ewo-lucyjną – polega na wchodzeniu w kolejnepunkty systemu i zwiększania wpływu naniego poprzez wielką liczbę stosunkowomałych ruchów, albo w ogóle poza per-cepcją strategiczną rywali, albo na zasadzieplasterków salami, zbyt małych aby ry-zykować większą konfrontację o nie –prowadzi do największego paradoksu na-szych czasów. Polega on na tym, że StanyZjednoczone muszą kwestionować reguły,które same ustanowiły, aby odwrócić nie-korzystne dla siebie tendencje. To oczy-wiście budzi konsternację i niezadowoleniewśród wielu ich sojuszników, zwłaszczaw Europie. A więc otwiera kolejne szcze-liny, w które może się wlewać – i wlewasię Pekin.

Nieskuteczna ofensywa Waszyngtonu

Ameryka podjęła jak dotąd dwie próbypowstrzymania tego procesu. Obie nie-udane. Pierwszą był „zwrot ku Azji” (pivotto Asia) prezydenta Baracka Obamy z lat2011-14. Przybrał postać głównie reto-ryczną, sprowadzającą się do gromkichprzemówień i symbolicznej sygnalizacji

5

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 6: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

strategicznej, mających dać do zrozumie-nia, że USA nie pozwolą się zepchnąćz piedestału ani w Azji, ani w pozostałejczęści świata. Zakończył się spektakularnąporażką: przyjęciem przez Chiny otwarciewielkomocarstwowej retoryki, ich wysu-nięciem się na pierwsze miejsce pod wzglę-dem PKB wg PPP, zasianiem jeszcze więk-szego zwątpienia wśród amerykańskichsojuszników (takich jak Filipiny czy KoreaPołudniowa). Last but not least: konkret-nymi przesunięciami wpływów na klu-czowym Morzu Południowochińskim,z budową chińskich sztucznych wysp i ichwygraną w sporze o Scarborough Shoal.

Po kilku latach dogłębnego namysłustrategicznego (podczas których układ siłdalej znacznie się pogorszył) USA przy-stąpiły do drugiej fazy. Już pod rządamiDonalda Trumpa, zapowiadającego „uczy-nienie Ameryki ponownie wielką”, roz-poczęły w roku 2018 de facto nową zimnąwojnę. Ma ona trzy główne wymiary –strategiczny, technologiczny i handlowy –i, w przeciwieństwie do pivotu Obamy,przekłada się na wiele konkretnych dzia-łań. Nie miejsce je tu szczegółowo opisywać(odsyłam do starszych publikacji „NowejKonfederacji” na ten temat). Istota rzeczyjest jednak prosta: zadając wreszcie Chi-nom bolesne ciosy (częściowo uderzającew nie same), USA wciąż nie zdołały od-wrócić fatalnego trendu, w ramach któregorywal rozwija się ponad dwa razy szybciej.Dalej pogarszając układ sił na niekorzyśćAmeryki.

Bieżące relacje mogą nie zdawać spra-wy z istoty rzeczy. USA są w ofensywie:zadają ciosy, przesuwają siły, wzbudzająmedialne zainteresowanie. Udało im sięosłabić chińskie giganty technologicznez ZTE i Huawei na czele, zmniejszyćdeficyt handlowy, zahamować ekspansjęPaństwa Środka na Morzu Południowo-

chińskim, zaburzyć chińskie łańcuchyprodukcji poprzez ograniczenie dostępudo półprzewodników. Ale nie udało imsię powstrzymać chińskiej ekspansji ka-pitałowej i politycznej ani w Azji, aniw Europie, ani w Ameryce Łacińskiej,o Afryce nie wspominając. Będący jednymz głównych celów ataku Huawei rozwijadziałalność w tak ważnych krajach so-juszniczych jak Wielka Brytania i Polska.Izrael, mimo ostrej krytyki Waszyngtonu,

nie wycofał się z oddania Chińczykomw zarządzanie strategicznego portu w Haj-fie. Korea Południowa, kluczowy sojusznikna Zachodnim Pacyfiku, oddaliła się odUSA w sferze bezpieczeństwa. Na ame-rykańskie sankcje handlowe Chińczycyreagują ze spokojem, bądź wprowadzającsymetryczne restrykcje, bądź odwlekająci akceptując. Na technologiczne: wyklu-czeniami na własnym rynku i rozwojempopytu wewnętrznego. W zeszłym rokudysproporcja wzrostu bogactwa Chini Ameryki była jeszcze większa niż rokwcześniej (6,1 vs. 2,3 proc. wzrostu PKB,wobec 6,6 vs. 2,9).

6

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Podstawowym wyzwaniem

jest dla USA

powstrzymywanie Chin

w Azji i na indo-Pacyfiku.

europa – w tym nasz

region – jest dla nich drugo-

lub trzeciorzędnym teatrem

strategicznym (rzecz

dyskusyjna: po, czy przed

zatoką Perską)

Page 7: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Ścisła integracja Państwa Środka zeświatową – zwłaszcza amerykańską –gospodarką powoduje, że każdy cios eko-nomiczny wymierzony w Pekin uderzarykoszetem w USA i w innych. Z tego po-wodu Stany Zjednoczone nie mogą sobiepozwolić na pełnowymiarową wojnę gos-podarczą z głównym przeciwnikiem bezpociągania na dno samych siebie i resztyświata. Podjęte przez USA wysiłki na rzeczgospodarczego rozdzielenia (decoupling)są teoretycznym rozwiązaniem tego pro-blemu, rozwiązującym Waszyngtonowiręce. Teoretycznym, bo nie da się szybkoodwrócić strukturalnych zmian w mię-dzynarodowej gospodarce, które zaszłyprzez ostatnie czterdzieści lat, bez zruj-nowania samej Ameryki i jej sojuszników.Dlatego też dotychczasowe postępy szum-nego rozdzielania są znikome i napotykająogromny opór.

Podobnie ma się rzecz na polu woj-skowo-strategicznym. Kolejne manifes-tacje amerykańskiej siły na Indo-Pacyfiku,dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywieniewspółpracy z Filipinami, Japonią i In-diami – wyhamowały chińską ekspansjęw regionie. Ale tylko tyle. Chiny konty-nuują intensywne zbrojenia, w tym roz-budowę floty, zmniejszając z roku na rokdysproporcję potęg militarnych. Wydająna wojsko o ponad 1/3 mniej w stosunkudo PKB niż USA, mają więc większe re-zerwy wzrostu. Dysponują już większąliczbą okrętów niż Ameryka (oraz naj-większymi na świecie flotami rybackąi handlową, które w razie potrzeby mogązostać częściowo zmilitaryzowane) i dys-proporcja ta rośnie. Mają przy tym komfortgłębi strategicznej, bliskości teatru po-tencjalnej wojny, dla USA dalekiego i kosz-townego. Mają też luksus koncentracjizasobów wojskowych w jednym regionie,gdy amerykańskie są rozproszone po

całym świecie. Jednocześnie wysiłki USAna rzecz wzmocnienia poważnie zanie-dbanej floty napotykają na duże trudnościwewnętrzne i są w samych Stanach oce-niane jako dalece niewystarczające. Niewidać też nawet zapowiedzi przełomuw dziedzinie zdolności do przełamywaniachińskiego systemu antydostępowego(A2AD), czyniącego znaczną część ame-rykańskiego potencjału ofensywnegow tym regionie – z lotniskowcami naczele – bezużyteczną. Wyścig zbrojeńz Chinami na Indo-Pacyfiku wyglądaz punktu widzenia USA coraz bardziej napułapkę podobną do tej, jaką zastawiłReagan na Sowiety.

Krótko mówiąc, summa summarumpolityka powstrzymywania Chin prowa-dzona przez Trumpa jest porażką. Mniejsząniż pivot Obamy, ale wciąż porażką. Chinywydają się już zbyt potężne, aby ulec tegorodzaju presji, jakiej je USA ostatnio pod-dają. Działania Ameryki jawią się jakoznacznie spóźnione. Trzy daty wydają siętu kluczowe: 1991, 2001, 2011.

Po rozpadzie ZSRS w roku 1991 ma-newr Nixona z odwróceniem Chin straciłgeostrategiczną aktualność. Stany dyspo-nowały wówczas wszelkimi narzędziami,by powstrzymać lub przynajmniej spo-wolnić tuczenie przyszłego rywala. Popadłyjednak w zbyt wielką pychę (związanąz ogromną przewagą nad każdym poten-cjalnym konkurentem podczas „jedno-biegunowej chwili”) i chciwość (wynikającąz atrakcyjności inwestycyjnej Chin).W roku 2001 z tych samych powodówdopuściły Państwo Środka do ŚwiatowejOrganizacji Handlu, otwierając przed nimszeroko drzwi do światowej ekspansjii przymykając oko na jego protekcjonis-tyczne praktyki, naruszające reguły tejorganizacji. Jednocześnie same StanyZjednoczone zaangażowały się, po zama-

7

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 8: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

chach z 11 września, w przewlekłe wojnyw świecie muzułmańskim. Wreszciew roku 2011, gdy Chiny były już poważnymrywalem, można było lepiej rozeznać sy-tuację i podjąć prawdziwe, a nie pozoro-wane powstrzymywanie. Wielu amery-kańskich analityków postulowało to odlat. Gdyby wówczas poddano Chiny takiejpresji jak teraz lub silniejszej, wynik byłbyz pewnością dla USA korzystniejszy, po-nieważ taki był też stosunek sił. Terazzaś, jak mówił mi niedawno tytan realizmupolitycznego i znany orędownik powstrzy-mywania Pekinu, prof. John Mearsheimer,jest już za późno.

Czy nie przesadza? Być może. Nie spo-sób precyzyjnie przewidzieć przyszłości,w tym dokładnego wpływu na tę rywali-zację nieznanych dziś innowacji techno-logicznych, zmian klimatycznych czy kas-kadowych skutków epidemii. W każdymrazie ja nie potrafię tego zrobić. Znacznaczęść rzeczywistości społecznej jest teżz natury nieprzewidywalna, jest domeną„czarnych łabędzi” i nieprzejrzystej zło-żoności.

Jak pokonać Chiny?

Widzę trzy drogi do odwrócenia przezAmerykę niekorzystnego dla niej trendu.Wszystkie dość teoretyczne. Pierwsza tościeżka punicka, a więc uderzenie w serceprzeciwnika i wojna totalna. Największaefektywna przewaga, jaką USA mają nadChinami, to arsenał nuklearny. Ponaddwudziestokrotna przewaga w liczbie gło-wic oznacza, że Ameryka może przeciwnika„obrócić w dymiące zgliszcza”, podczasgdy Pekin może „tylko” zniszczyć centrakilku-kilkunastu miast rywala, zabijającokoło milion ludzi, jak szacuje prof. HughWhite. „Tylko” robi tu jednak wielką róż-nicę. Czy Ameryka byłaby skłonna ponieść

taką ofiarę dla ocalenia swojego globalnegoprymatu? Cóż, nie. Zainteresowanychszczegółami odsyłam do znakomitegoeseju wspomnianego White’a pod wy-mownym tytułem „Bez Ameryki” („Wit-hout America”).

Druga droga, mniej akademicka, totaka przebudowa ładu międzynarodowe-go – na zasadzie „zmienić wszystko, abynie zmienić nic” – aby zaczął on ponowniepracować na rzecz Ameryki bardziej niżna rzecz Chin. Taką próbę podjął Obama,inicjując transpacyficzną i transatlantyckąstrefę wolnego handlu (TPP, TTIP), mającena nowo ustanowić USA jako centrumkapitalistycznego świata, z pominięciemChin. Wątpliwe, czy to by wystarczyło,było jednak niewątpliwie krokiem we wła-ściwą z punktu widzenia Ameryki stronę.Oba przedsięwzięcia upadły z inicjatywyTrumpa. Alternatyw nie widać nawetw zapowiedziach.

Trzecia droga, najmniej, choć wciążwysoce nieprawdopodobna, to przekształ-cenie tej rywalizacji w grę o sumie ujemnejbez eskalacji w nuklearny armagedon.

8

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jedno z przesunięć

relatywnej potęgi w wyniku

pandemii może pójść

właśnie w stronę

niechińskiej Azji

wschodniej, co dałoby

Ameryce nieco większe

możliwości równoważenia

rosnących wpływów Pekinu

Page 9: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Jeśli amerykańskie elity i opinia publicznabyłyby w stanie zaakceptować bezmiarstrat gospodarczych i ludzkich w imięwiększego osłabienia Chin, aby dopro-wadzić do poprawy rachunku względnejpotęgi i zablokować marsz Państwa Środkaku globalnemu prymatowi, mogłyby uru-chomić wielkie przewagi, które wciążmają. Przede wszystkim w wojskach kon-wencjonalnych, a także przewagę walutowąi technologiczną. Zwycięska wojna po-wietrzno-morska na Indo-Pacyfiku raczejnie złamałaby, ale mogła poważnie osłabićChiny, podobnie jak wyniszczająca ichgospodarkę wojna walutowa, bazująca naogromnej przewadze „Króla Dolara” jakogłównej waluty rezerwowej świata.

Problem w tym, że każde takie wyda-rzenie spowodowałoby olbrzymie stratytakże po stronie USA. Czy Amerykaniesą gotowi je zaakceptować? Jak dotąd nicna to nie wskazuje. To, co jest jednymz największych atutów Stanów Zjedno-czonych – ich fantastyczne położenie geo-polityczne – jest też ważną słabością w ry-walizacji z Chinami. Podstawowa stawkasporu, dominacja Państwa Środka w AzjiWschodniej i na Zachodnim Pacyfiku,dotyczy fundamentalnych interesów Ame-ryki. Ale jednocześnie nawet jeśli to sięPekinowi uda, będzie wciąż daleki odstworzenia egzystencjalnego zagrożeniadla USA na Zachodniej Półkuli. To rady-kalnie obniża motywację do toczenia bojuna śmierć i życie. Zwłaszcza że może onzawsze w niekontrolowany sposób wyes-kalować w wojnę nuklearną.

Biorąc więc pod uwagę dostępną wie-dzę i podlegające sensownemu progno-zowaniu aspekty rzeczywistości, Amerykajest na drodze do porażki, Chiny – nadrodze do stania się mocarstwem numerjeden. To bazowy scenariusz. Niekoniecz-ny, ale wysoce prawdopodobny.

Czy pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 to zmienia? Jak wpływa na opisanątu logikę? Za wcześnie jeszcze na cało-ściowe oceny. Dotychczasowe dane, wska-zujące na znacznie łagodniejszy przebiegpandemii w Azji Wschodniej niż na Za-chodzie, sugerują swoistą powtórkę z roku2008, kiedy to na kryzysie finansowymstracili wszyscy, ale USA i Europa znaczniewięcej. To spowodowało poważne prze-sunięcie względnej potęgi na korzyść Azji,z Chinami na czele. Te ostatnie popełniływ początkowej fazie wielkie błędy, którespowodowały znacznie cięższy przebiegpandemii niż w niechińskiej Azji Wschod-niej: w Japonii, Korei Południowej, naTajwanie, w Singapurze. Z tych państwtylko pierwsze dysponuje potencjalniemocarstwowym potencjałem, ale pozostałemieają też duże znaczenie strategiczne.Warto mieć więc z tyłu głowy hipotezę,że jedno z przesunięć relatywnej potęgiw wyniku pandemii może pójść właśniew stronę niechińskiej Azji Wschodniej,co dałoby Ameryce nieco większe możli-wości równoważenia rosnących wpływówPekinu. Jednocześnie jednak łagodniejszyprzebieg pandemii w Państwie Środkaw porównaniu z głównymi krajami za-chodnimi, na czele z USA, sugeruje kolejnezmiany układu sił na niekorzyść StanówZjednoczonych.

Bazowy scenariusz amerykańskiej po-rażki w rywalizacji z Chinami rozwidlasię z kolei w dwa podstawowe scenariuszetak dla świata, jak i dla Polski. Co dopierwszego, kluczowe jest pytanie, jakiład międzynarodowy wyłoni się z chao-tycznych przekształceń, które obserwu-jemy. Może być on dwubiegunowy, jeśliUSA i Chiny utrzymają lub powiększąprzewagę względnej potęgi nad pozosta-łymi państwami. W tym wariancie słab-nąca (relatywnie) Ameryka będzie pró-

9

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 10: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

bować coraz to nowych sposobów nautrzymanie swojej pozycji, ale coraz bar-dziej ograniczone w stosunku do potrzebmożliwości będą ją zmuszać do wycofy-wania się z kolejnych teatrów strategicz-nych i pól rywalizacji. W część lub wewszystkie z nich będą wchodzić Chiny.Dziś nie mają one potencjału wystarcza-jącego do zapewnienia Pax Sinica w miejs-ce Pax Americana, mogą go jednak uzys-kać z czasem. Będzie to ład podlegającyintensywnym zmianom, ale stosunkowostabilny, tak jak stabilny był porządekzimnowojenny.

Może być to jednak także ład wielo-biegunowy, jeśli duża gwałtowność zmianlub, przeciwnie, zakleszczenie Chin i USAw osłabiającej oba te państwa rywalizacji,wzmacniającej względnie innych graczy –pozwoli wyrosnąć tym ostatnim do rangiwielkich mocarstw. W kolejce czekają napewno Japonia, Indie, Rosja, Niemcy, In-donezja, Brazylia. Taki ład będzie z naturyrzeczy mniej stabilny i bardziej obfityw konflikty.

Polska potrzebuje strategicznejsamodzielności

Z perspektywy Polski oznacza to jedenpodstawowy wniosek: konieczność sięg-nięcia po samodzielność strategiczną. Po-stępująca destabilizacja systemu oznaczamożliwość tak dużych zagrożeń, jak i du-żych szans. Bez zbudowania zdolności douczestniczenia w nowej grze międzyna-rodowej jako samodzielny podmiot – bę-dziemy przedmiotem. Klientem, mogącymtylko wybierać podczepianie się pod tolub inne mocarstwo.

Bazowość scenariusza porażki StanówZjednoczonych w rywalizacji z Chinamioznacza, że kontynuacja ich protekcji nadPolską jest zasadniczo zagrożona. USA

doświadczają już bowiem i doświadcząw jeszcze większym stopniu bardzo silnejpresji na rzecz konsolidacji rozproszonychzasobów na kierunkach priorytetowych.Podstawowym wyzwaniem jest dla nichpowstrzymywanie Chin w Azji i na Indo-Pacyfiku. Europa – w tym nasz region –jest dla nich drugo- lub trzeciorzędnymteatrem strategicznym (rzecz dyskusyjna:po, czy przed Zatoką Perską). Utrzymanieamerykańskiej obecności tutaj zależy prze-de wszystkim od trzech czynników: tempaspadku ich względnej potęgi, użytecznościEuropy w powstrzymywaniu Chin, relacjiz Rosją.

Tempo spadku względnej potęgi USAjest szybkie i nic nie wskazuje na zatrzy-manie tego trendu. Użyteczność Europyw powstrzymywaniu Chin jest jak na razienikła. Można jednak spodziewać się, żeamerykańskie wycofanie ze Starego Kon-tynentu jeszcze by ją zmniejszyło. To orazdrugi czynnik, jakim jest presja amery-kańskiego (i w mniejszym stopniu: trans-atlantyckiego) establishmentu na utrzy-manie status quo, przemawia za pozo-staniem Stanów w Europie. Również do

10

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Należy się więc spodziewać

powrotu dążeń do resetu

z rosją w Ameryce. Czy się

on powiedzie, to pytanie

otwarte, ale jest to kolejny

argument za liczeniem się

z wycofaniem USA z europy

lub ograniczeniem

obecności w niej

Page 11: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

czasu – czasu prawdopodobnej, ostatecz-nej porażki w rywalizacji z Chinami.

Co do relacji z Rosją, to powszechnieznany jest fakt, że Trump chciał ich nor-malizacji, nowego resetu. Widział bo-wiem – z punktu widzenia amerykańskiegoegoizmu narodowego słusznie – że konfliktz Moskwą niepotrzebnie rozprasza corazbardziej ograniczone zasoby Waszyngtonui oddala wariant wykorzystania rosyjskiegopotencjału przeciwko Chinom lub przy-najmniej jego neutralizacji w tych zma-ganiach. Oskarżenia o współudział Kremlaw wyborze Trumpa, sprzeciw dużej i wpły-wowej części amerykańskiego establis-hmentu strategicznego oraz wiara w moż-liwość jednoczesnego zwycięstwa nawszystkich frontach – zatrzymały tentrend. Wszystkie te czynniki słabną i raczejbędą słabły dalej. Należy się więc spo-dziewać powrotu dążeń do resetu z Rosją

w Ameryce. Czy się on powiedzie, to py-tanie otwarte, ale jest to kolejny argumentza liczeniem się z wycofaniem USA z Eu-ropy lub ograniczeniem obecności w niej.

Podsumowując: więcej czynników grana rzecz redukcji amerykańskiego zaan-gażowania na Starym Kontynencie niż zajego utrzymaniem lub zwiększeniem. Tozaś czyni jeszcze bardziej prawdopodob-nym scenariusz, w którym Polska będziemusiała się obyć bez protekcji USA.

A więc ponownie: samodzielność stra-tegiczna. Na wstępie wymagałoby to po-rzucenia dojutrkizmu i zadowolenia zestatus quo w polityce wewnętrznej orazjednowariantowego myślenia życzenio-wego w polityce zewnętrznej. Bazowymscenariuszem nie jest już pewność, a nie-pewność. Również co do trwałości sytuacji,w której Stany Zjednoczone zapewniająPolsce bezpieczeństwo.

11

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 12: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

12

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Przez ponad cztery dekady Zachód, po-cząwszy od USA, grał na Chiny, w ramachprzyjętej strategii zaangażowania. Przezdwa pierwsze dziesięciolecia prowadzonoją w jednym zbożnym celu: osłabić ZSRR –co się udało. A potem, po 1992 r., gdywizjoner chińskich reform Deng Xiaopingwyciągnął należyte wnioski z rozpaduZSRR i włączył wielki chiński rynek w glo-balizację, czyli wszedł na kapitalistycznerynki, ówczesna administracja Billa Clin-tona znalazła inne uzasadnienie dla po-głębionej współpracy z ChRL: im więceju nich zainwestujemy, tym bardziej sięzliberalizują. Dziś już wiemy, jak bardzosię „zliberalizowali”, a świadomość(geo)strategicznej porażki wreszcie dotarłado amerykańskich (i częściowo innychzachodnich) elit.

Strategiczna konkurencja

Dlatego od przełomu lat 2017/18 i przy-jęcia nowych strategii militarnych i bez-pieczeństwa w USA mamy już do czynienia

z nowym rozdaniem i nową epoką: stra-tegicznej konkurencji. Najpierw amery-kańscy stratedzy i analitycy, a następniepolitycy uświadomili sobie, jak groźnez ich punktu widzenia są asertywne i śmia-łe strategie nakreślone przez Xi Jinpingaczy to na scenie wewnętrznej („chińskiemarzenie” i „wielki renesans narodu chiń-skiego”), jak też na zewnętrznej, w postaciInicjatywy Pasa i Szlaku – BRI. A w roku2019 zrozumiała to nawet Komisja Euro-pejska, po raz pierwszy definiując Chinyjako „systemowego rywala”.

Ta zmiana z zaangażowania na rywa-lizację dość szybko dała o sobie znaći przybrała formę zainicjowanej w po-czątkach 2018 r. przez prezydenta DonaldaTrumpa wojny handlowej. Objęła ona do-datkowymi cłami cały dwustronny handelUSA z Chinami, przekraczający rocznie700 mld. dol. w obie strony (z ogromnąchińską nadwyżką przekraczająca 400mld.), a porozumienie podpisane w BiałymDomu 15 stycznia br. było niczym innym,jak tylko klasycznym rozejmem czy za-

BogdAN górAlCzykPolski politolog, sinolog, dyplomata, publicysta

Ideologiczne zacietrzewienie i płynące stąd – często głębokie, trudne dopodważenia czy usunięcia – uprzedzenia wobec „wroga” stają się barierąw trzeźwym rozeznaniu sytuacji. A brak tego ostatniego nierzadko prowa-dzi do katastrofy i strategicznych porażek

wojna zimna, emocje gorące

Page 13: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

wieszeniem broni; albowiem większośćpodwyższonych ceł nie została wcale znie-siona – i nadal obowiązuje.

Na ten stan rzeczy nałożyła się nie-spodziewana pandemia COVID-19, zmie-niając azymuty naszych zainteresowańoraz rozumienie wielu kwestii. W chwili,gdy piszę te słowa, jest ona jeszcze naj-wyraźniej daleka od zakończenia, a to odtego, kiedy i jak się ten wielki, globalnykryzys zakończy, będzie zależała naszaprzyszłość.

Jeśli bowiem miałoby być tak jak obec-nie, że Chiny deklarują wyjście z pandemii(a przynajmniej jej pierwszej fali), a Za-chód nadal się z nią boryka – z wielkimiofiarami, a największymi na obszarzeUSA – to nie trzeba nawet być prorokiem,by twierdzić, że może dojść do klasycznejpowtórki z historii, tylko na jeszcze większąskalę. Albowiem tak jak po poprzednim,gospodarczym kryzysie z 2008 r. nastąpiłowyraźne przesunięcie ośrodków siły (nie

tylko gospodarczej) z Atlantyku na Pacyfiki wzmocnienie Chin, tak po pandemii2020 r. obie te tendencje mogą zostaćjeszcze bardziej wzmocnione. A to dlatego,że zarówno Chiny kontynentalne, jak innekraje Azji Wschodniej najwyraźniej lepiejsobie poradziły z wirusem niż Zachód,począwszy od dotychczasowego hegemona,USA.

Uderzać w słabe punkty

W tej sytuacji już w fazie wstępnej pan-demii pierwsza reakcja amerykańskichelit rządzących na nową sytuację jest rów-nie zrozumiała, co logiczna: należy Chinomdokuczyć i w każdy możliwy sposób jeosłabiać. Tym bardziej, że mają swojąprawdziwą piętę Achillesa w postaci faktu,iż wirus narodził się w Wuhan na terenieChin. W ten sposób dotychczasowa wojnahandlowa została zamieniona w innyfront: propagandowo-medialny, w ramachktórego najważniejsi politycy amerykańscy,począwszy od prezydenta, wiceprezydentai sekretarza stanu, zaczęli otwarcie mówićo „chińskim kryzysie”, „wirusie z Wuhanu”,czy „zarazie płynącej z Chin”.

To akcja zakrojona na szeroką skalęi już niemal wszechobecna. Doświadczy-liśmy jej nawet w Polsce, gdzie na łamachjednego najpoczytniejszych naszych portalidoszło do bezprecedensowej w dyplomacji,otwartej sprzeczki między panią amba-sador USA a ambasadorem Chin. Tapierwsza zarzuciła drugiej stronie wprost:„Tuszując prawdę, Chiny doprowadziłydo globalnej pandemii”. Na to ambasadorchiński dosłownie następnego dnia nietylko argumentował, że USA „przerzucająodpowiedzialność na innych”, ale przytym zaapelował do strony amerykańskiej,by nie upolityczniała sprawy i tym samym„nie rozsiewała politycznego wirusa”.

13

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Prawdopodobnie jak

w poprzedniej zimnej

wojnie, musimy się liczyć

z kolejnymi proxy wars,

a więc konfliktami poprzez

podstawione pionki. Przy

tym wojny te, jak wiemy

chociażby z doświadczenia

korei czy wietnamu, mogą

trwać latami i pociągnąć

wiele ofiar

Page 14: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

To zderzenie jest symptomatycznei dowodzi jednego: zamiast współpracy,wzajemnego zrozumienia i solidarnościw globalnej walce z wirusem, mamy doczynienia z czymś dokładnie odwrotnym –nową odsłoną walki o prymat i prestiż.Innymi słowy, mamy do czynienia z no-wym rozdaniem w wojnie hegemonicznejmiędzy dotychczasowym hegemonema pretendentem do tronu, co Graham Al-lison i eksperci z Harvardu tak ładnienazwali „pułapką Tukidydesa”.

Tym razem zamienia się ona w bójmedialny i propagandowy, najwyraźniejwprowadzając nas w nową fazę – wojnyideologicznej, czyli znanej już nam z nie-odległej historii „zimnej wojny” i otwartegostarcia dwóch odmiennych kultur i sys-temów wartości, z których każdy jest świę-cie przekonany o wyższości swoich racji.

Albowiem ambitne plany Xi Jinpingamoglibyśmy łatwo sparafrazować słowamiDonalda Trumpa: make China great aga-in… Owszem, władze w Pekinie, mającna uwadze pierwszą od ponad pół wiekurecesję (spadek PKB o 6,8 proc. w pierw-szym kwartale br.) oraz wiele wewnętrz-nych trudności, co wymagałoby odrębnejanalizy (zob. mój tekst „Recesja w Chinach,czyli nowa wirówka”) najchętniej od tegozimnowojennego starcia by uciekły.

Jednak Amerykanie najwyraźniej „obu-dzili się” w stosunku do Chin, a ich politykawobec Pekinu – co teraz rzadkie, czywręcz unikatowe w kontekście głębokiejpolaryzacji na własnej scenie wewnętrz-nej – jest objęta dwupartyjnym konsen-susem. Można więc zakładać, że zapewnenie zejdą z ostatnio obranej ścieżki. Noi teraz, w czasach pandemii, uderzająw Chiny wszędzie tam, gdzie tylko mogą(głośny spór o pieniądze dla WHO teżtego dowodem). Co z tego wszystkiegowynika?

Wojny podjazdowe

No cóż, prawdopodobnie jak w poprzedniejzimnej wojnie, musimy się liczyć z kolej-nymi proxy wars, a więc konfliktami po-przez podstawione pionki. Przy tym wojnyte, jak wiemy chociażby z doświadczeniaKorei czy Wietnamu, mogą trwać latamii pociągnąć wiele ofiar. Teraz już wyraźniewidać, że najlepszymi kandydatami dotego typu starć stają się Hongkong (jużod niemal roku objęty turbulencjami)oraz Tajwan, w strategii Chin kontynen-talnych traktowany jako warunek sinequa non sięgnięcia po wymarzony chińskirenesans. Jaki to bowiem renesans, gdymamy do czynienia z dwoma podmiotamiz Chinami w nazwie, czyli z podziałemChin? Natomiast w strategii amerykańskiejjuż w połowie minionego stulecia, podczaswojny koreańskiej (1950-53) Tajwan zostałjednoznacznie zdefiniowany jako „nieza-tapialny lotniskowiec na Pacyfiku”.

Nic dziwnego, że liczba nowych ini-cjatyw amerykańskich wobec Tajwanu powybuchu pandemii koronawirusa zauwa-żalnie rośnie. A w Waszyngtonie corazczęściej i otwarcie proponuje się „pod-niesienie globalnego statusu Tajwanu”,czyli mówiąc prościej: wzmocnienie jegopraw i ewentualnej suwerenności, będącejotwartym wyzwaniem wobec aktualnejstrategii Chin, mówiącej o „pokojowymzjednoczeniu przez Cieśninę”.

Logika zimnowojenna to jednak nietylko wojny zastępcze czy podjazdowe,ale przede wszystkim bezpardonowe star-cie medialno-propagandowe, gdzie wszel-kie chwyty – nie tylko tak popularne terazfake news – są dozwolone. Niełatwo będziesię samemu w tym wszystkim odnaleźć,niełatwo zachować zdrowy rozsądek, gdywokół rozpętały się żywioły i wielkie, gorące,podsycone ideologicznym żarem emocje.

14

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 15: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Nowe szaleństwo władzy?

Do czego ten stan może doprowadzić,udowodniła kiedyś znana amerykańskapisarka historyczna Barbara Tuchmanw tomie o znamiennym tytule „Szaleństwowładzy”. Chodziło jej o łatwe do zdefi-niowania błędy, nawet już na wstępie da-nego starcia czy konfliktu.

Ideologiczne zacietrzewienie i płynącestąd – często głębokie, trudne do podwa-żenia czy usunięcia – uprzedzenia wobec„wroga” stają się barierą w trzeźwym ro-zeznaniu sytuacji. A brak tego ostatniegooczywiście nierzadko prowadzi do kata-strofy i strategicznych porażek. Albowiemporażka bierze się nie tyle z niedołęstwai nieuctwa władców, ich pychy czy zaro-zumialstwa (co oczywiście też częste), ilewynika – jak plastycznie dowodzi Tuch-man – z prowadzenia polityki w istociesprzecznej z własnym dobrze rozumianyminteresem, a wynikającej z ideologicznegoferworu.

Tuchman zaczęła opowieść od słynnegokonia trojańskiego, ale skończyła relację –i o to jej wtedy chodziło – na zaangażo-waniu się Amerykanów na terenie Wiet-namu, po wcześniejszym – nieszczęsnymdla nich – wycofaniu się stamtąd Fran-cuzów. Pokazała ona, opierając się nawielu dokumentach, jak Amerykanie –tamtejsi wojskowi, biurokracja, admini-stracja centralna – brnęli z jednego ab-surdu w drugi, widząc naprzeciw siebienie tyle prawdziwego przeciwnika i jegorealny potencjał, zawsze we własnych kal-kulacjach minimalizowany, ile wstrętnegokomunistę, którego za wszelką cenę należyzmieść z powierzchni ziemi, jako iścieodmienny rodzaj człowieka.

Nie wiemy jeszcze, czy teraz grozi nampodobne wyzwanie, ale argumentacja per„chińscy komuniści” (choć często są to

arcybogaci kapitaliści z portfela) jest corazchętniej i coraz częściej używana po za-chodniej stronie, również i u nas. To niejest dobrze obrana ścieżka, ale już niąwyraźnie kroczymy.

Chińczycy to wiedzą i widzą. Próbująwięc odejść od bipolarnego, zerojedyn-kowego, ponownego zimnowojennegoi dwubiegunowego podziału, szukając zawszelką cenę „trzeciego bieguna”, naj-chętniej zresztą znajdując go – we włas-nych kalkulacjach – w Niemczech, EuropieZachodniej czy całej Unii Europejskiej.Zdają sobie bowiem doskonale sprawęz tego, że to też nie są ulubieńcy DonaldaTrumpa wołającego „America first!”, a re-lacje transatlantyckie trzeszczą, szczególniepo brexicie – już dokonanym, choć nadalnie wiadomo, na jakich warunkach.

Jednakże, powiedzmy to otwarcie,obecni mandaryni w Pekinie, z „przewod-niczącym od wszystkiego”, kumulującymwładzę w jednych rękach Xi Jinpingiemna czele, też nie są bez winy. Narysowaliwielce ambitne plany – dla siebie i innych,

15

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

widać wyraźnie, że

w Pekinie zwycięża raczej

nowa, asertywna strategia,

czy to w stosunku do

Hongkongu i tajwanu, czy

w ramach nowych inwestycji

po Szlakach Bri, jak też –

jak najbardziej –

w podejściu do USA

i zachodu

Page 16: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

a przeciwników i inaczej myślących u siebie(nie tylko w Tybecie, Xinjiangu czy Hong-kongu) zmuszają do milczenia lub ule-głości.

Co gorsza, w odpowiedzi Amerycei Zachodowi często sięgają po dyplomacjęspod znaku Wojownika Wilka („ZhanLang”, ang. „Wolf Warrior”), czyli ko-rzystają z arsenału arcypopularnegow ChRL filmu z 2015 r. w reżyserii WuJinga, który w dwa lata później dorobiłsię nawet sequela, ponownie – co zna-mienne dla społecznych nastrojów, szcze-gólnie wśród młodzieży – bijącego rekordypopularności. A w filmie tym główny bo-hater, snajper, a po części kaskader LengFeng z chińskich jednostek specjalnychostro rozprawia się z Amerykanami…

To nie jest akurat narracja sprzyjającadialogowi i deklarowanej oficjalnie przez

Pekin strategii budowy „społeczności dzie-lącej się odpowiedzialnością” (communityof shared responsibility). Widać wyraźnie,że w Pekinie zwycięża raczej nowa, aser-tywna strategia, czy to w stosunku doHongkongu i Tajwanu, czy w ramach no-wych inwestycji po Szlakach BRI, jakteż – jak najbardziej – w podejściu doUSA i Zachodu.

Pandemia COVID-19, mimo pozornegouśpienia i spokoju oraz zamknięcia nasw czterech ścianach, przyniosła ze sobąjeszcze jeden wymiar chińskiej aktywności,czyli – głośną i u nas – „dyplomację ma-seczek”. To jednak nic innego, jak kolejnaodsłona nowego rozdania w dynamice re-lacji między wielkimi mocarstwami. Wartoo tym pamiętać, bo jak mówi azjatyckieporzekadło: „Tam gdzie walczą słonie,tam trawa i krewetki będą zdeptane”.

16

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 17: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

17

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Rosnąca morska potęga Chin jest od latprzyczyną bólu głowy amerykańskich de-cydentów wojskowych i cywilnych anali-tyków. Głównym wyzwaniem jest zniwe-lowanie przewagi, jaką chińskiej mary-narce wojennej w przypadku konfliktudają przewaga liczebna, walka na własnympodwórku i systematycznie rozwijane sys-temy antydostępowe. Przedstawianew Pentagonie pomysły są mniej lub bar-dziej konwencjonalne, a także – mniejlub bardziej sensowne.

Konkurencja na morzu

Na początek kilka akapitów trzeba po-święcić założeniom chińskiej strategiimorskiej. Pozwoli to na większą świado-mość tego, z czym muszą się mierzyćAmerykanie. Mimo lat intensywnej roz-budowy i prześcignięcia US Navy podwzględem liczebności, w Pekinie zdająsobie sprawę, że chińska marynarka wo-jenna nadal nie osiągnęła poziomu tech-nicznego potencjalnego przeciwnika i ciąg-le brakuje jej doświadczenia w operowaniu

dużymi siłami na otwartym morzu.W związku z tym za inspirację wziętoZwiązek Radziecki i wdrażane w latach60. i 70. koncepcje admirała Gorszkowa.

W najbardziej ogólnym założeniu stra-tegia ta czyniła z floty wysuniętą linięobrony, której głównym zadaniem byłoniedopuszczenie do wybrzeży amerykań-skich lotniskowców i grup desantowych.Osobną i nigdy niewyjaśnioną kwestiąpozostaje, jak daleko wysunięty miał byćten „błękitny pas obrony”. Dla Gorszkowazasadniczą kwestią było prowadzenie ope-racji w zasięgu oddziaływania lotnictwabazującego na lądzie, a także we współ-pracy z nadbrzeżnymi systemami prze-ciwlotniczymi i przeciwokrętowymi. Tymsposobem starano się zniwelować prze-wagę flot USA i sojuszników. AdmirałGorszkow jest więc właściwie twórcą kon-cepcji antydostępowych (A2/AD).

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, żeszeroka obecność radzieckiej floty na Mo-rzu Śródziemnym i jeszcze dalszych wo-dach miała dwa zasadnicze cele. Z jednejstrony było to prezentowanie bandery

PAweł BeHreNdtPublicysta, tłumacz, szef działu aktualności portalu Konflikty.pl

USA szukają wszelkich możliwych sposobów na neutralizację chińskiejstrategii A2/AD, i na poziomie teoretycznym robią to skutecznie. COVID-19wprowadził do tej gry nowy czynnik, którego skutki dopiero poznamy

jak Amerykanie chcą militarniepowstrzymać Chiny

Page 18: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

i projekcja siły, z drugiej, w przypadkuwojny, sposób na odciągnięcie, przynaj-mniej przez pewien czas, eskadr przeciw-nika od własnych wybrzeży.

Marynarka Wojenna Chińskiej ArmiiLudowo-Wyzwoleńczej (MWChALW), dlaktórej obrona własnych wybrzeży byłazawsze kluczowym zadaniem, przyjęłakoncepcje Gorszkowa z dużym zaintere-sowaniem, a następnie przystosowała doswoich potrzeb i rozwinęła dzięki postę-powi technicznemu. Podobnie jak w przy-padku Związku Radzieckiego, zasięg ko-lejnych linii obrony na morzu jest niejasnozdefiniowany, jednak koncentrują się onena wodach oblewających Chiny i wokółpierwszego łańcucha wysp, ciągnącegosię od Japonii przez Tajwan i Filipiny doBorneo.

Bronić – czy atakować?

Zasadniczo strategia oparta na A2/ADjest więc defensywna, może jednak byćz powodzeniem użyta do realizacji ofen-sywnych celów politycznych, takich jakpróba wypchnięcia USA z Azji Wschodniej.Widać to szczególnie wyraźnie na MorzuPołudniowochińskim. Między współczes-nymi Chinami a ZSRR istnieje jedna za-sadnicza różnica, istotnie wpływająca namyślenie o strategii morskiej. Chińskagospodarka jako nastawiona na eksporti uzależniona od importu surowców,zwłaszcza węglowodorów, jest w dużymstopniu zależna od kontroli szlaków mor-skich (SLOC). Z tego względu zadaniaeskortowe i stała obecność na OceanieIndyjskim mają dla Chin kluczowe zna-czenie. Podobnie jednak jak flota radziec-ka, także MWChALW ma ograniczonemożliwości operowania dużymi zespołamiz dala od własnych baz.

Tak jak w okresie zimnej wojny, mamyzderzenie dwóch sposobów myśleniao konfrontacji na morzu. Z racji przed-stawionych wyżej uwarunkowań, radziec-ko-chińskie koncepcje klasyfikowane sąjako sea denial. Ogólnie mówiąc, głównymzadaniem marynarki wojennej jest nie-dopuszczenie przeciwnika na określonyobszar. US Navy, wychowana w duchuadmirała Alfreda Mahana, działa nato-miast w celu zdobycia panowania na mo-rzu (sea control), nawet jeżeli obszari czas kontroli danego akwenu mają byćograniczone. Warto jeszcze wspomnieć,

że koncepcjom Mahana od co najmniejtrzech dekad poświęca się w Chinach bar-dzo dużo uwagi. Z jednej strony Pekinmarzy o stworzeniu oceanicznej floty zdol-nej do wywalczenia panowania na morzu,z drugiej strony pozwala to poznać sposóbmyślenia przeciwnika. Równie istotne jestsformowane przez Mahana założenie, żepotęga morska i panowanie na morzu sąwarunkami sine qua non bycia mocar-stwem. Założenie to po raz kolejny okazujesię uniwersalne i przydatne tak dla USA,jak i Chin.

18

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Przyjęte strategie i założenia

polityczne sprawiły, że

Amerykanie od momentu

zetknięcia z chińskimi

strefami antydostępowymi

zaczęli myśleć o tym, jak je

przełamać

Page 19: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Przyjęte strategie i założenia politycznesprawiły, że Amerykanie od momentu ze-tknięcia z chińskimi strefami antydostę-powymi zaczęli myśleć o tym, jak je prze-łamać. Jako pierwszy z problemem uporałsię Korpus Piechoty Morskiej, który wewrześniu 2017 opublikował strategię LOCE(Littoral Operations in Contested Envi-ronments). Jak sama nazwa wskazuje,

doktryna koncentruje się na operacjachw silnie bronionych rejonach przybrzeż-nych. Ówczesny dowódca USMC, generałRobert Neller, mówił o odwróceniu do-tychczasowych schematów. Do tej porymarynarka wojenna najpierw walczyłao panowanie na morzu i w powietrzu, byprzeprowadzić desant. W myśl LOCE,marines opanowują obszary lądowe, bynastępnie przy użyciu własnych systemówprzeciwlotniczych i przeciwokrętowych

wspomóc US Navy w walce o kontrolęnad danym obszarem.

Podobnie jak w przypadku A2/AD,nie jest to nowa koncepcja. W latach 80.amerykańskie lotniskowce miały atakowaćdaleki wschód Rosji z regionu najbardziejna północ wysuniętej japońskiej wyspyHokkaido, gdzie mogły operować przywsparciu lądowego lotnictwa oraz syste-mów przeciwlotniczych i przeciwokręto-wych. Koncepcja ta została odkurzonarównież przez Japończyków. Założeniana wypadek konfliktu z ChRL na MorzuWschodniochińskim mówią o rozmiesz-czeniu na kontrolowanych i odbijanychwyspach własnych systemów przeciwlot-niczych i przeciwokrętowych, których za-daniem jest wsparcie marynarki i lotnictwaw walce o panowanie na morzu i w po-wietrzu.

Rozpraszanie sił

LOCE jest cały czas sukcesywnie rozwijana.Na początku tego roku przedstawionokoncepcję kolejnego jej elementu – MarineLittoral Regiment (MLR). Ma być to jed-nostka przeznaczona do operacji na silniebronionych obszarach przybrzeżnych. Wy-posażony w liczne powietrzne, lądowei wodne bezzałogowce, środki rażenia da-lekiego zasięgu i systemy przeciwlotniczeLMR ma wspierać tworzenie wysuniętychbaz USMC. Idea jest jeszcze na wczesnymetapie realizacji: cały czas trwają pracenad organizacją jednostki, jej wyposaże-niem i konkretnymi zadaniami.

Sposobów na bańki antydostępoweszuka także US Army. W styczniu tegoroku sekretarz wojsk lądowych RyanMcCarthy zapowiedział powołanie spe-cjalnej grupy zadaniowej przeznaczonejdo przełamywania chińskich i rosyjskichstref A2/AD. Badane rozwiązanie wpisuje

19

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

z lotnictwem związany jest

pomysł komandora

podporucznika johna m.

leedsa, który na łamach

magazynu „Proceedings”,

wydawanego przez United

States Naval institute,

zaproponował przywrócenie

znanych z okresu drugiej

wojny światowej

mieszanych eskadr

patrolowo-bombowych

(Patrol Bombing Squadron,

VPB)

Page 20: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

się w koncepcję bitwy/operacji wielo-aspektowej (multidomain battle/opera-tion) i zakłada skoordynowany atak pro-wadzony w cyberprzestrzeni, w spektrumelektromagnetycznym oraz przy użyciuartylerii i pocisków dalekiego zasięgu od-palanych z okrętów i wyrzutni lądowych.Trzeba zwrócić uwagę, że w ostatnichmiesiącach w USA znacznie przyspieszonoprace nad pociskami hipersonicznymi.O ile skuteczność tej broni w wymiarzestrategicznym jest poddawana w wątpli-wość, to w skali operacyjnej i taktycznejmoże być ona cennym atutem, minimali-zując czas, jaki przeciwnik ma na reakcję.

W przypadku artylerii powrócono pokilku dekadach przerwy do prac nad dzia-łami o donośności kilkuset kilometrów.Z kolei dla klasycznej artylerii lądoweji okrętowej dostępna jest już precyzyjnaamunicja o zasięgu nawet 85 km.

W ogólnym zarysie, US Army planujewięc oślepienie i czasowe wyłączenie sys-temów obserwacji i dowodzenia wroga,a następnie eliminację środków rażenia.W ten sposób wybite mają zostać dziuryw A2/AD, przez które wtargną siły po-wietrzne i morskie. Specjalna grupa za-daniowa miałaby zostać rozmieszczona„na wyspach na wschód od Tajwanu i Fi-lipin”. Na myśl przychodzi Guam, jednakpod uwagę należy brać też inne wyspy naPacyfiku kontrolowane przez USA, Japonięi Australię. Jest to zgodne z koncepcjąrozpraszania własnych sił (dispersed let-hality), przy jednoczesnym przesuwaniuich poza zasięg rażenia chińskiego lot-nictwa i marynarki wojennej.

Co z lotnictwem?

Z lotnictwem związany jest pomysł ko-mandora podporucznika Johna M. Leedsa,który na łamach magazynu „Proceedings”,

wydawanego przez United States NavalInstitute, zaproponował przywrócenieznanych z okresu drugiej wojny światowejmieszanych eskadr patrolowo-bombowych(Patrol Bombing Squadron, VPB). W ichskład miałyby wejść samoloty patroloweP-8A Poseidon marynarki wojennej i bom-bowce strategiczne B-1B Lancer sił po-wietrznych. Samoloty uzupełniałyby sięnawzajem: P-8A jest wyposażony w bogatyzestaw sensorów do wykrywania okrętównawodnych i podwodnych, przenosi na-tomiast mało uzbrojenia. Z kolei B-1 możezabrać nawet 24 pociski przeciwokrętoweLRASM, ale ma ograniczone możliwościwykrywania celów nawodnych.

Leeds postuluje więc, by eskadry VPBoperowały z Guamu, i w strefie międzypierwszym a drugim łańcuchem wysp po-lowały na chińską flotę. Działając w ze-społach hunter-killer Poseidony mogłybyskoncentrować się na zwalczaniu okrętówpodwodnych i wskazywaniu celów Lan-cerom. Do tego zasięg LRASM sięgający400 km umożliwiałby zwalczanie chińskichokrętów spoza zasięgu ich systemów prze-ciwlotniczych.

Jak zauważył Maciej Hypś z portalukonflikty.pl, mimo pozornej atrakcyjnościpomysł napotyka szereg problemów odstrony organizacyjnej i operacyjnej. Komupodlegałyby samoloty wchodzące w składVPB? Czy lotnictwo, w celu usprawnieniadziałań, przekazałoby swoje B-1 mary-narce? Do tego Lancery są już dość mocnowyeksploatowane i część z nich już w przy-szłym roku zostanie wycofana ze służby.Trudno też spodziewać się, że US Navyzechce przyjąć kosztowne w utrzymaniubombowce.

Do tego, jak już zaznaczono wyżej,Guam znajduje się na priorytetowej liściechińskich celów na wypadek wojny. Dlabezpieczeństwa mieszane eskadry mu-

20

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 21: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

siałyby operować z baz na Hawajach lubw Australii. Tutaj wchodzi w grę tyraniadystansu: działania VPB musiałyby za-bezpieczać liczne latające cysterny, coz kolei wymuszałoby wywalczenie pano-wania w powietrzu w rejonie działań. Al-ternatywnym rozwiązaniem jest uderzeniewyprzedzające i likwidacja większościchińskich pocisków zagrażających Gua-mowi.

Zagrożenie stwarzane przez Chiny dlawyspy jest najwyraźniej traktowane po-ważnie, bowiem 23 kwietnia ogłoszonowycofanie z niej bombowców. Pentagonnie podał uzasadnienia takiej decyzji, alew grę wchodzi też obawa przed zarażeniemzałóg koronawirusem SARS-CoV-2. Z dru-giej strony, zaledwie kilka dni później B-1 pojawiły się na ćwiczeniach w Japonii.Wycofanie bombowców z Guamu wpisujesię więc równie dobrze w dispersed let-hality i realizację wprowadzonej w roku2018 strategii zmniejszania przewidywal-ności rozmieszczenia amerykańskich siłna świecie.

Kaperstwo wraca do łask?

Inne pomysły przedstawiane Pentagonowisięgają jeszcze dalej w przeszłość. Na po-czątku 2019 pojawiły się głosy za uzbra-janiem statków handlowych. Pomysł za-kłada wyposażenie kontenerowców i tan-kowców w 30-50 pionowych wyrzutnipocisków rakietowych. Uzbrojone statkinie otrzymywałyby zaawansowanych sys-temów elektronicznych i odpalałyby po-ciski według danych podawanych przezokręty wojenne. Tym sposobem za sto-sunkowo niewielkie pieniądze zwiększonamiałaby zostać siła ognia zespołów floty.W zależności od zakresu prac koszt prze-budowy szacowany jest na 25-50 milionówdolarów.

Pomysł, chociaż z pozoru szalony, maswoje zalety. W trakcie obu wojen świa-towych uzbrojone statki handlowe wyko-rzystywano do obrony konwojów, co po-zwalało skierować okręty do innych zadańlub uzupełnić niedobory eskortowców.Duże jednostki cywilne są też relatywnieodporne na ciosy, co można także popra-wić w ramach przebudowy. Za zadaniamieskortowymi przemawia jeszcze jedenfakt: zwykłe kontenerowce i tankowce niesą w stanie nadążyć za zespołami floty.

Uzbrajanie statków handlowych byłona przestrzeni dziejów powszechną prak-tyką, podobnie jak kolejny pomysł zgło-szony na łamach „Proceedings” przez puł-kownika US Marine Corps w stanie spo-czynku Marka Canciana i analityka Bran-dona Schwartza, którzy postulują powrótdo kaperstwa. Założenie obu autorów jestnastępujące: w związku z dużą zależnościąchińskiej gospodarki od importu węglo-wodorów i eksportu, najlepszą drogą douderzenia w Chiny jest atak na flotęhandlową.

Z jednej strony chińska marynarkawojenna nie jest, jak już wspomniano,zdolna do utrzymywania przez długi czassilnych zespołów daleko od wód macie-rzystych; z drugiej jednak trudno oczeki-wać, by US Navy odsyłała cenne niszczy-ciele do polowania na statki handlowe.Cancian i Schwartz proponują skorzystaniez firm świadczących usługi wojskowe, ta-kich jak Blackwater. Przedsiębiorstwa teudowodniły już, że są zdolne do prowa-dzenia operacji morskich, kierując około40 prywatnych patrolowców przeciwkosomalijskim piratom.

Kaperstwo to piractwo w wykonaniuprywatnych armatorów, podejmującychten proceder na podstawie otrzymanychod rządu listów kaperskich. To odróżniaich od korsarzy, którzy są „profesjonal-

21

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 22: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

nymi” piratami działającymi na zlecenierządu. Wprawdzie oba procedery zostałyzakazane deklaracją paryską z roku 1856,ale ani USA, ani Chiny jej nie ratyfikowały.Co więcej, w amerykańskim prawie za-chowały się przepisy dotyczące pryzu,czyli zajętych statków i ładunków. Właśniesprzedaż pryzu miałaby być głównymźródłem finansowania kaperstwa w XXIw. Zdaniem Canciana i Schwartza, uchwa-lenie odpowiednich przepisów przez Kon-gres i organizacja floty kaperskiej powinnyzająć kilka tygodni od wybuchu konfliktu.

Także tutaj pojawiają się liczne pro-blemy. Pierwszym jest to, czy i w jakisposób Chiny zabezpieczą się przed takimasymetrycznym zagrożeniem. Drugi pro-blem to poważne wyzwanie dla amery-

kańskiej dyplomacji, która będzie musiałastale naciskać na państwa sprzymierzonei neutralne, by pogodziły się z działalnościąkaprów.

Jak widać, USA szukają wszelkichmożliwych sposobów na neutralizacjęchińskiej strategii A2/AD i na poziomieteoretycznym robią to skutecznie. CO-VID-19 wprowadził do tej gry nowy czyn-nik, którego skutki dopiero poznany.Z pewnością nie można mówić o rady-kalnej zmianie sytuacji na niekorzyść Wa-szyngtonu. Pandemia rozpoczęła się prze-cież w Chinach, i tak długo, jak nie poz-namy realnych szkód, jakie tam poczyniła,nie można przedstawić konkretnych wnio-sków. Piłka jest cały czas w grze, a obiestrony mają swoje atuty i słabe punkty.

22

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 23: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

23

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Mamy w Polsce stan wyjątkowy. De facto,nie de iure. A więc taki stan, w którymdotychczasowe normy, właściwe dla –mniej lub bardziej ułomnego, zostawmyteraz ten gorący spór na boku – państwaprawa i ładu liberalno-demokratycznego,nie obowiązują, ustępując miejsca arbit-ralnym decyzjom władzy. „Czasowe za-wieszenie podstawowych praw i wolnościobywatelskich. Gigantyczne kary finan-sowe, nawet sześć razy wyższe od tychzasądzanych w stanie klęski żywiołowej.Nakładanie kar na podstawie notatekurzędowych policji, bez prawa do obrony,oceny winy i gwarancji zapewnianychprzez prawo karne, z rygorem natych-miastowej wykonalności i ograniczeniemprawa do sądu. Mandaty z wątpliwymipodstawami prawnymi. Policja dokonującawiążącej wykładni prawa. To nie reportażz odległego autorytarnego kraju, w którymnikt nie słyszał o idei państwa prawa.Tak wygląda polska rzeczywistość prawnaw stanie epidemii” – wyliczał niedawnoTomasz Pułról, słusznie zastrzegając, żelista mogłaby być znacznie dłuższa. Można

by do niej dodać niekonstytucyjny zapewnestan epidemii i cały szereg pomniejszychnaruszeń przepisów przez władzę. Wszyst-ko to jednak blednie wobec zupełnie wy-jątkowego przedsięwzięcia, jakim okazałasię organizacja wyborów prezydenckichw dobie pandemii. Przygotowywanie elek-cji pocztowej bez podstawy prawnej jesttu przy tym najmniejszym problemem.

Czysty decyzjonizm

Najpierw parcie do ewidentnie niekon-stytucyjnych (w każdym razie w tej formie)wyborów korespondencyjnych, potem ichbezprawne nieodbycie, to już nie pomniej-sze (nawet jeśli liczne i dotkliwe) naru-szenia przepisów, ale – podważenie obuwielkich zasad liberalnej demokracji: pań-stwa prawa i samej demokracji. Pierw-szego, bo dokonało się to bez podstawyprawnej, dotykając zarazem najbardziejrdzeniowej dla znanego nam ustroju po-litycznego kwestii, jaką są wybory. Drugiej,bo to właśnie w wyborach wyrażana wolaludu została – w swojej proceduralnej

BArtłomiej rAdziejewSkiDyrektor „Nowej Konfederacji”

Jesteśmy w faktycznym stanie wyjątkowym: powstały w wyniku pandemiii reakcji polskich polityków chaos podważył dotychczasowe reguły życiapolitycznego, stwarzając konieczność ustanowienia ich na nowo

Polska stanu wyjątkowego

Page 24: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

możliwości – zmanipulowana. I tow dwóch fazach i na dwa sposoby.

Zauważmy przy tym, że o ile w do-tychczasowych sporach konstytucyjnychrządzący PiS zawsze argumentował, że 1)to on przestrzega ustawy zasadniczej, ina-czej niż krytycy rozumiejąc poszczególnejej przepisy, 2) ewentualne wątpliwościprawne blakną wobec zasady rządówwiększości, o tyle teraz 1) przestał w ogólesięgać po jakiekolwiek uzasadnienia praw-ne w sposób dotykający 2) samych wybo-rów, czyli procedury wyrażania swojejwoli przez naród. Podważone zatem zostaływ sposób ewidentny obie główne zasadynormujące nasz system polityczny. O ilewiele – bynajmniej nie tylko polskich –wewnętrznych konfliktów politycznychostatnich lat można wyjaśnić rozejściemsię tych dwóch żywiołów (liberalnego i de-mokratycznego) i przedkładaniem przezróżne stronnictwa jednej z tych zasadnad drugą, o tyle w Polsce ostatnich mie-sięcy obserwujemy jednoczesne podwa-żenie ich obu.

W tym sensie obecna sytuacja w Polsce,z symbolicznym „porozumieniem dwóchJarosławów” (postanawiających nie odbyćwyborów, komunikujących to za pomocąoświadczenia dwóch nieuprawnionychosób, przewidujących w dodatku określonądecyzję formalnie niezależnego Sądu Naj-wyższego w tej sprawie) na czele, jest wy-darzeniem z dziedziny czystego decyzjo-nizmu. Jego najważniejszy teoretyk, nie-miecki filozof i prawnik Carl Schmitt de-finiował tę doktrynę prawno-politycznąjako upatrującą źródła ładu politycznegowłaśnie w arbitralnej decyzji politycznegosuwerena, pozbawionej podstaw w prawiepozytywnym – jako kreacyjnej podstawyładu politycznego. Jak pisał w „TeologiiPolitycznej”: „rozstrzygnięcie jako takiejest już wartością, ponieważ właśnie wśród

rzeczy ważnych najważniejsze jest, że roz-strzygnięcie zapada, jak i to, że już siędokonało”. I dalej: „Żadna norma nie sto-suje się do chaosu. Aby porządek prawnymiał sens, wpierw musi zostać ustano-wiona sytuacja normalna. Władza suwe-rena to właśnie władza decydowania o tym,

czy panująca sytuacja jest rzeczywiścienormalna. Suweren tworzy sytuację jakocałość i zapewnia jej trwały charakter. Toon zachowuje monopol na podejmowanieostatecznych decyzji. Na tym polega istotasuwerennej władzy w państwie, któraz prawnego punktu widzenia nie jest wcalemonopolem stosowania przymusu lubmonopolem panowania, lecz dokładniewyłącznością na podejmowanie ostatecz-nych decyzji. (…) decyzja jest niezależnaod normy prawnej i, paradoksalnie władzanie potrzebuje prawa, by ustanowić po-rządek prawny”.

24

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jesteśmy w faktycznym

stanie wyjątkowym:

powstały w wyniku

pandemii i reakcji polskich

polityków chaos podważył

dotychczasowe reguły życia

politycznego, stwarzając

konieczność ustanowienia

ich na nowo.

Przeprowadzenie tego

procesu spada póki co, siłą

rzeczy, na rząd

zjednoczonej Prawicy

Page 25: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Stan wyjątkowy de facto

Chaos, poprzedzający faktyczny stan wy-jątkowy, pojawił się w Polsce z dwóchprzyczyn. Po pierwsze, wywołała go pan-demia koronawirusa SARS-CoV-2, desta-bilizując ogólną sytuację i zderzając sięz kalendarzem wyborczym. Drugą przy-czyną jest parcie obozu PiS do majowychwyborów. Parcie na tyle silne, że posu-wające się do negacji tak zasady państwaprawa, jak i demokratycznej procedury.

Zostawmy na boku, w jakim stopniuto drugie było słuszne lub nie. Dopieropołączenie tych dwóch elementów mogłodać taki efekt, jaki obserwujemy. Faktycznystan wyjątkowy wywołała – w krajach ca-łego świata – pandemia. Natomiast w pań-stwach liberalno-demokratycznych sposóbwprowadzania takiego stanu reguluje kon-stytucja, co odzwierciedla fakt, że suwe-renem jest w nich lud, rządzący poprzezwybór reprezentacji politycznej i pętaniejej rygorami państwa prawa. „Ten, ktodecyduje o stanie wyjątkowym, jest su-werenny”, by ponownie przywołać Schmit-ta. Nie inaczej w Polsce, gdzie ustawa za-sadnicza nazywa ową sytuację, o którejtu mowa – „stanem nadzwyczajnym”,przybierającym z kolei trzy możliwe formyprawne (stan wojenny, wyjątkowy, klęskiżywiołowej). Nie decydując się na sko-rzystanie z legalizacji stanu wyjątkowegopoprzez wprowadzenie formalnego stanuklęski żywiołowej obóz PiS zdecydował,chcąc nie chcąc, o stanie wyjątkowymw sensie politycznym: zawieszenia do-tychczasowych, podstawowych norm narzecz norm ustanawiających ex nihilo(z niczego) nowy porządek polityczny.

Alternatywną – moim zdaniem naj-mniej złą z punktu widzenia interesu pub-licznego – opcją było przyjęcie początkowejpropozycji ówczesnego wicepremiera Ja-

rosława Gowina: wydłużenia kadencjiprezydenckiej o dwa lata. Byłby to rodzajpuczu konstytucyjnego stabilizującego sy-tuację w imię okiełznania niestabilnościwywołanej nadzwyczajnością sytuacji. Zła-manie konstytucji byłoby tu wymuszonymprzyczynami niezależnymi (pandemią)aktem, pozwalającym zredukować stanwyjątkowy do jednego momentu zmianyustawy zasadniczej i od razu ustabilizowaćnowy porządek.

Umyślnie – czy tak wyszło?

Teraz natomiast jesteśmy w stanie wy-jątkowym o nieokreślonym czasie trwania.Z pewnością jego ramy wyznacza, jakopierwotne źródło, pandemia. Rysują siętu dwie zasadnicze możliwości rozumieniatej sytuacji.

Pierwsza: PiS (a w zasadzie jego su-weren Jarosław Kaczyński) wprowadziłnas, przy okazji pandemii, w faktycznystan wyjątkowy umyślnie. Ma więc wizjęnowego porządku politycznego i dokonapróby wcielenia jej w życie. Najbardziejprawdopodobne formy tego ładu to: 1)skorygowana wersja postkomunistycznejdemokracji liberalnej, 2) demokracja nie-liberalna (zapewne w tylu zbliżonym dowęgierskiego, 3) rodzaj autorytaryzmu.

Możliwość druga: PiS wprowadził nasw faktyczny stan wyjątkowy w istocie nie-chcący, nie w pełni rozumiejąc konsek-wencje własnych czynów. Chciał po prostujak najszybciej, póki trwa efekt konsolidacjispołeczeństwa wokół władzy, przeprowa-dzić i wygrać wybory, ale sprawy się skom-plikowały. Logika rozwiązywania kon-kretnych problemów – czy związanychz wyborami, czy ze sprzeciwem Gowina -tu i teraz wyprowadziła go poza przewi-dywane ramy. Wskazuje na to fakt, żekażde z podważeń ważnych norm było

25

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 26: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

związane z tego rodzaju bieżącymi pro-blemami. Żadne nie nosiło znamion uro-czystego ustanawiania nowego porządkupolitycznego. Ta, bardziej prawdopodobnamoim zdaniem możliwość, byłaby niezwykleostrą oceną jakości obecnych rządów.

W każdym razie jesteśmy w faktycznymstanie wyjątkowym: powstały w wynikupandemii i reakcji polskich politykówchaos podważył dotychczasowe reguły ży-cia politycznego, stwarzając koniecznośćustanowienia ich na nowo. Przeprowa-dzenie tego procesu spada póki co, siłąrzeczy, na rząd Zjednoczonej Prawicy.

Rysują się tu trzy główne scenariusze.Pierwszy – to wariant próby odtworzeniareguł sprzed pandemii. Zwłaszcza jeśliich bezprecedensowa dewastacja nie byłaintencjonalna, może zostać wytłumaczonajako wymuszona sytuacją i być stopniowo

odwracana, w miarę możliwości. Oznaczato jednak konieczność zmierzenia sięz długą listą oskarżeń o złamanie prawa.I z oporem rzeczywistości, zmienionejnieodwracalnie pod pewnymi względami.

Drugi – to scenariusz budowania no-wego ładu politycznego we wspomnianychwariantach. Trzeci – to przedłużający sięchaos: brak jasnego planu politycznego,zderzony z czynnikami destabilizującymii tak już poważnie zdestabilizowany po-rządek. A więc – brak suwerena. Co zatym idzie, wyłonienie się nowego po dłuż-szym czasie rozkładu norm i postępującejanarchizacji. Anarchizacji będącej w istociepolityczną tragifarsą, w której fundamen-talne dla zbiorowego życia kilkudziesięciumilionów ludzi skutki wywoływane sąprzez decydentów bez zrozumienia kon-sekwencji własnych czynów.

26

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 27: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

27

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

– To ile wam dziennie zajmuje czasu tacała szkoła? – zapytałam ucznia 7 klasyszkoły podstawowej w Grudziądzu.

– A to zależy. Czasami to dwie minuty,bo tylko coś muszę kliknąć. A czasami todługo, nawet ze dwie godziny…

Naturalnie ta informacja przywodzina myśl refleksję, że chyba nie najlepiejidzie ta nauka w domu. I w tym przypadkuz dużym prawdopodobieństwem możnastwierdzić, że tak właśnie jest – że aninauczyciele, ani uczniowie tej szkoły niewznoszą się na wyżyny swoich możliwości.

Są jednak sytuacje, w których taki sto-sunkowo niedługi czas poświęcony narealizację podstawy programowej nie musioznaczać, że dziecko uczy się mało. Wielurodziców, którzy wybrali dla swoich dzieciedukację domową zamiast tradycyjnejszkoły mówi, że na przerobienie materiału,który w szkole realizuje się w ciągu 5-6godzin, w domu wystarczy 1,5 godziny.Jak to możliwe? W szkole na każdą 45-mi-nutową lekcję przypada około 15 minutnicnierobienia (zajmowanie miejsc, spraw-dzanie listy, zgłaszanie nieprzygotowań,

sprawdzanie prac domowych), a pozostałe30 minut wykorzystywane jest nieefek-tywnie (odpytywanie jednego spośróddwudziestu-trzydziestu uczniów, różnegorodzaju zakłócenia itd.). Dobra wiadomośćjest więc taka, że efektywne przeprowa-dzenie nauki w domu, nawet przy ogra-niczonym czasie, nie jest niemożliwe.

Tyle wprowadzenia. Teraz konkretyściśle związane z sytuacją, w której znaleźlisię rodzice ponad 4,5 miliona ucznióww całej Polsce. Żeby dowiedzieć się, jakto w praktyce wygląda, przeprowadziłamwiele rozmów, zarówno z uczniami, jaki z rodzicami. Ograniczę się do opisaniarealiów szkół publicznych, prywatne po-zostawiając na boku jako nie do końcareprezentatywne.

Największe problemy

Podstawowym problemem, z którym bo-rykają się obecnie rodzice, jest brak czasu.W normalnych warunkach szkoła, opróczedukacyjnej, pełni też w wielu przypadkachfunkcję przechowalni dzieci, więc aktualna

ANNA SzCzerBAtACzłonek zespołu „Nowej Konfederacji”

Co zrobić, żeby przezwyciężyć choć część trudności związanych z naukądzieci w domu podczas epidemii? W przygotowaniu poniższych rekomen-dacji pomogli mi rodzice dzieci w edukacji domowej, nauczyciele i samiuczniowie

jak uczyć w domu i nie zwariować?

Page 28: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

sytuacja jest dla zapracowanych ojcówi matek bardzo trudna. Większość z nichmusi teraz „jednocześnie” pracować i zaj-mować się swoimi pociechami, w tym,o zgrozo, ich edukacją.

Szkoły, nawet najlepiej zorganizowane,nie są w stanie wziąć na siebie ciężaruutrzymania dyscypliny wśród uczniówsiedzących w domach. Prawda jest taka,że wiele z nich nie jest też w stanie za-pewnić odpowiedniego wsparcia w nauce.Nauczyciele wielu placówek zarzucili rolęwykładowców, mentorów. Ograniczają siędo wysyłania rodzicom mailowo zadańz podręczników. Jedna z mam, z którymirozmawiałam, skarżyła się, że nauczycielejej kilkunastoletnich dzieci potrafią wysłaćdo niej siedemnaście wiadomości jednegodnia, większość z nich po godzinie 21.Swoją drogą treść wiadomości, w tymznajomość polszczyzny, pozostawia na-prawdę wiele do życzenia. Inna rozmów-czyni zwróciła mi uwagę na to, że wiado-mości od nauczycieli do rodziców naj-częściej zawierają kilkugodzinny terminrealizacji, np. w wiadomości z 8:00 ranonauczyciele zlecają uczniom, via skrzynkimailowe ich rodziców, wykonanie wska-zanych zadań do godziny 12:00. To absurd,zważywszy na to, że w warunkach domo-wych często niemożliwe (ale też nieefek-tywne, o czym za chwilę) jest utrzymy-wanie reżimu „dnia szkolnego”.

Dodatkowym problemem jest brakumiejętności cyfrowych nauczycieli. Gdybybyli choć trochę obyci z siecią, bylibyw stanie znajdować atrakcyjne materiałydo nauki. Internet jest ich pełen. Niestety,najczęściej kończy się na wspomnianymprzesyłaniu stron z podręcznika do prze-czytania i zadań do rozwiązania. To oczy-wiście skutkuje brakiem zainteresowaniai motywacji ze strony dzieci i młodzieży.

A skoro uczniowie nie są zaintereso-wani nauką, to robią to, co robić najłatwiej:spędzają czas przed telewizorem, konsolą,ekranem smartfona, komputera czy tabletuskrolując media społecznościowe, grającw gry i prawdopodobnie, co gorsza, na-trafiając na treści pornograficzne, agre-sywne, wulgarne.

W takim scenariuszu szczęściem w nie-szczęściu może być kolejny „problem”,który dotyka wielu rodzin w Polsce –mianowicie niewystarczająca liczba kom-puterów w domu. Nie ma właściwie ża-dnego powodu, dla którego każde z dzieciw rodzinie powinno mieć własny kom-puter. Wręcz przeciwnie, jak pisałam kilkamiesięcy temu w artykule „Ratujcie mózgiswoich dzieci”, badania amerykańskie,brytyjskie, rumuńskie i portugalskie wy-kazały zgodnie, że dostęp do komputerówi internetu sprawia, że uczniowie, zamiastsię edukować, poświęcają swój czas naelektroniczne rozrywki, a ich wyniki w nau-ce się pogorszają.

Ostatni problem, jaki warto wymienić,to kwestia samodyscypliny dzieci, którajest niezbędna w sytuacji, gdy nikt niestoi nad ich głowami, pilnując, czy napewno zajmują się nauką.

28

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

trzeba wprowadzić w domu

jakąś formę organizacji

pracy i kontroli efektów.

Najlepiej, żeby

„kontrolującym” nie był

rodzic, ale samo dziecko

Page 29: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Dobre rady

Co w takim razie robić, żeby przezwyciężyćchociaż część ze wspomnianych trudności?W przygotowaniu poniższych rekomen-dacji pomogli mi rodzice dzieci w edukacjidomowej, nauczyciele i sami uczniowie.Podstawowym założeniem jest to, że ro-dzice mają chęć zainteresować się edukacjąswoich dzieci.

Po pierwsze: zasady

Trzeba wprowadzić w domu jakąś formęorganizacji pracy i kontroli efektów. Naj-lepiej, żeby „kontrolującym” nie był rodzic,ale samo dziecko.

– My mamy w domu taką tabelkę,w której każde dziecko ma zapisane za-dania codzienne: angielski, hiszpański,matematyka, pisanie, czytanie i trening.Dzieci do godziny 18:00 każdego dniamają wykonać dowolne zadanie w tymzakresie. Ja w ciągu dnia przypominamtylko, ile godzin zostało do 18:00 i cojeszcze mamy rodzinnie w planie, żebymieli obraz sytuacji. Odkąd zrobiliśmytabelkę i zaczęli sami zarządzać swoimczasem, współpraca jest dużo łatwiejsza –powiedziała mi mama piątki dzieci, w tymdwójki w edukacji domowej.

– Mam świadomość, że rodzice pracująw domu. Dziecku jednak potrzebny jestczas, bo nie zawsze zrozumie od razudany temat czy zagadnienie. Dlategodobrze jest ustalić ramy czasowe w ciągudnia, kiedy rodzic jest do dyspozycji dziec-ka, kiedy dziecko może przyjść po pomoc,nie obawiając się, że będzie przeszkadzać –doradziła nauczycielka jednej z warszaw-skich szkół podstawowych. Takie rozwią-zanie porządkuje zarówno pracę rodzica,jak i dziecka, wprowadzając pewną regu-larność i punkt odniesienia.

Po drugie: indywidualneuwarunkowania

Jeżeli szkoła daje taką możliwość, niewysyłając zadań na określone godziny,należy dopasować plan nauki do prefe-rencji i możliwości dzieci i rodziców. Senjest ważny, a fakt, że nie ma potrzebyzrywać dzieci z łóżek o świecie, może daćrodzicom większą przestrzeń do spokojnejpracy, a dzieciom do wypoczynku przednauką. Być może nauczyciele dadzą sięprzekonać do racjonalizacji i zgodzą sięwysyłać zadania z większym wyprzedze-niem lub bardziej elastycznym terminem,tak aby rodziny mogły niezależnie odszkoły planować swoje aktywności. Jed-nym z atutów edukacji domowej jest właś-nie wyzwolenie się ze sztywnego gorsetuzajęć szkolnych i dopasowanie nauki doindywidualnych uwarunkowań.

Po trzecie: holistyczne podejście

Charakterystyczne dla szkoły sztywne roz-graniczenie przedmiotów nie musi bezprzerwy towarzyszyć nauce w domu. Oczy-wiście zadania domowe trzeba zrobić, alena co poświęci się resztę czasu – zależyjuż od rodziców. Klasycznym pomysłemna połączenie kilku dziedzin i rodzajówumiejętności jest wciąganie dzieci w ak-tywności dorosłych: gotowanie, majster-kowanie, prace w ogródku, sprzątanie,przygotowywanie balkonu na wiosnę, czynawet czytanie „dorosłych” książek i ar-tykułów, albo objaśnianie, czym zajmująsię rodzice w pracy – to doskonałe sposobyna naukę. Dzieci nigdy nie uczą się lepiejniż podczas naśladowania rodziców.

Gotowanie można wykorzystać do nau-ki liczb, miar, wag. Grzebanie przy rowe-rze – do zrozumienia niektórych praw fi-zyki, prace ogrodnicze – do nauki przy-

29

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 30: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

rody, a wspólna lektura na pozór niezro-zumiałych dla dzieci treści potrafi otworzyćwiele klapek w mózgach młodzieży i po-łączyć naukę polskiego z historią, wiedząo społeczeństwie czy biologią, zależnieod zawodu rodzica. Takie zaangażowaniew rozmaite prace, zamiast ślęczenia nadzeszytem czy przed ekranem komputerama też tę zaletę, że uwzględnia wyko-rzystanie innych części ciała niż jednadłoń, a to z kolei nie tylko dobrze wpływana zdrowie dzieci, ale też pobudza pracęmózgu, sprawiając, że informacje są prze-twarzane głębiej i na kilka sposobów,

a w konsekwencji są lepiej zapamiętywane.Dla naukowców zajmujących się procesemuczenia od dawna nie jest tajemnicą, żejeśli do nauki posługujemy się tylko klik-nięciem myszki, to uczymy się gorzej, niżgdybyśmy dany wyraz napisali w całościna kartce, a z kolei napisanie na kartce tomniej niż dotknięcie przedmiotu, wyko-nanie z nim kilku czynności i przekonaniesię na własnej skórze, jak coś działa.Chodzi o głębokość przetwarzania infor-macji. Wszystkie urządzenia, które skra-cają procedurę przetwarzania nowej in-formacji i spłycają naszą interakcję z nią,sprawiają, że gorzej ją zapamiętujemy.

Po czwarte: świat naszych dzieci niekończy się na rodzicachi nauczycielach

Zwłaszcza w czasie, kiedy nasze kontaktyspołeczne są mocno ograniczone, kulty-wowanie więzi z rodziną i przyjaciółmiwydaje się potrzebne. I tutaj już techno-logia się przyda. W wyjaśnieniu zawiłościchemii może pomóc ciocia-farmaceutka,poczytać po angielsku może przysłowiowywujek z Ameryki, o biologii chętnie opowiebabcia-pielęgniarka. Jeśli uda się dopro-wadzić do tego, że nasi znajomi i rodzinazaangażują się choćby w najmniejszychstopniu w edukację naszych pociech, wy-grywamy na trzech płaszczyznach: popierwsze dziecko uczy się od praktyka,co zawsze jest ciekawsze, po drugie –podtrzymujemy relacje towarzyskie, potrzecie – rodzice znów zyskują czas dlasiebie.

Po piąte: dajmy im trochę luzu

Wolny czas sprzyja wyobraźni. Jeśli tylkonie zostanie wykorzystany do gapieniasię w telewizor albo granie na konsoli,można z dużym prawdopodobieństwemprzypuszczać, że dzieci pozostawionesame sobie na popołudnie z poleceniemprzygotowania niespodzianki dla całejrodziny będą w stanie wymyślić coś na-prawdę ciekawego. Można poprosić jenp. żeby stworzyły program edukacyjnydla rodziców, grę terenową w przestrzenidomowej, specjalny posiłek albo konkursczy zawody sportowe. Takie zadania, z po-zostawieniem pełnej swobody co do te-matu i sposobu realizacji (ale z możliwo-ścią otrzymania wsparcia rodzica w wy-znaczonych porach) mogą mieć zbawiennywpływ na motywację dzieci i na więziwewnątrz rodziny.

30

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jedną z najważniejszych

zasad, jeśli chcemy nie tylko

przetrwać, ale i czegoś nasze

dzieci nauczyć, jest

zachowanie dyscypliny

i higieny umysłowej

wszystkich członków

rodziny

Page 31: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Warto spróbować

Już tych kilka bardzo prostych propozycjimoże znacząco wpłynąć zarówno na efek-tywność nauki dzieci, jak i na stan psy-chiczny rodziców. Niektóre z nich pewniena pierwszy rzut oka wydają się prze-kombinowane czy uciążliwe, ale w prak-tyce, jeśli rodzice w jakimś stopniu jużwcześniej interesowali się edukacją swoichpociech, nie wymagają one istotnychzmian w ilości czasu poświęconego dzie-ciom. Mogą też wprowadzić trochę świe-żości do naszego życia w czterech ścianach,więc choćby dla urozmaicenia warto jewypróbować.

Jedną z najważniejszych zasad, jeślichcemy nie tylko przetrwać, ale i czegośnasze dzieci nauczyć, jest zachowaniedyscypliny i higieny umysłowej wszystkichczłonków rodziny. Wyobraźmy więc sobie,że utknęliśmy niczym Ernest Shackleton

w 1915 roku w okolicach Antarktydy. Jestminus 30 stopni, a naszym celem jestwytrwanie przy życiu i powrót do domu,razem z całą 28-osobową załogą. Co ro-bimy? Pilnujemy porządku dnia i utrzy-mujemy morale na wysokim poziomie.W naszym przypadku oznacza to na przy-kład, że jemy wspólnie śniadania, obiadyi kolacje o wyznaczonych porach. Regu-larnie uprawiamy sporty, dbamy o siebie,gotujemy, zajmujemy się domem, rośli-nami i zwierzętami, urządzamy zabawy,koncerty, zawody, czytamy książki, ko-miksy, oglądamy filmy, różnicujemy sobierozrywki, realizujemy postawione sobiezadania. I oczywiście uczymy się. Przejawybuntu i objawy demotywacji staramy siętłumić w zarodku. Inaczej nasza wyprawatransantarktyczna nie zakończy się takszczęśliwie jak wyprawa Shackletona. Po-wodzenia!

31

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 32: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

32

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

– Z powodzią walczy się tu i teraz, a suszato taki pełzający problem, do którego zdą-żamy się przyzwyczaić, zanim poczyniprawdziwe szkody – mówi „Nowej Kon-federacji” dr hab. Mateusz Grygoruk zeSzkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiegow Warszawie, gdy pytam go o przyczynęsuszy w Polsce. – Ograniczanie skutkówsuszy to praca u podstaw: zatrzymywaniewody w krajobrazie w różnych formachretencji, na przykład w bagnach, w mean-drujących rzekach, w oczkach śródpolnychczy starorzeczach i równinach zalewowych.Praca ta jest mozolna, a jej rezultaty –niepewne i uwidaczniające się dopieropo kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu la-tach. Zapobieżenie powodzi w jakimśmiejscu poprzez ułożenie worków z pia-skiem jest bardziej dynamiczne i spekta-kularne. Dlatego przyzwyczailiśmy się dobohaterów walki z powodzią, a o bohate-rach walki z suszą nikt nie myślał i niktich nie zna.

Dr hab. Andrzej Mikulski z ZakładuHydrobiologii Uniwersytetu Warszaw-skiego wskazuje jako przyczynę odpro-

wadzanie wody z krajobrazu i brak retencji.To nie tylko melioracje, ale również praceutrzymaniowe, szczególnie na małych rze-kach. Zamiast pozwolić im swobodniei wolno płynąć, sprawiliśmy, że rzeki przy-spieszyły spływ w wyniku odmulania i pro-stowania ich biegu. Do tej listy ŁukaszMisiuna, przyrodnik, prezes Stowarzy-szenia MOST dodaje likwidację tam i że-remi bobrowych, wycinkę lasów górskichi przekształcanie terenów zalewowych namiejsca pod zabudowę mieszkalną.

Rząd planuje walkę z suszą, zbiorniksuszy nie zatrzyma

Susza, która dotknęła Polskę na początkuwiosny, sprawiła, że rządzący przyspieszyliprace nad specustawą, która ma prze-ciwdziałać jej skutkom. Opracowali PlanPrzeciwdziałania Skutkom Suszy (PPSS),który zawiera niezbędne wytyczne do rea-lizacji stosownych działań. Sam plan wska-zuje na konieczność odbudowy naturalnejretencji w dolinach rzek, na polach upraw-nych, terenach wodno-błotnych i na ob-

PAweł ŚredzińSkiDziennikarz, miłośnik przyrody, rzecznik Fundacji DziedzictwoPrzyrodnicze i redaktor Magazynu Poświęconego Przyrodzienatropie.tv

Decydenci wydają się nie słuchać ekspertów, którzy od lat wskazują napotrzebę zmiany podejścia do zarządzania wodą w Polsce. Za chwilębędziemy mierzyć się z jeszcze większymi problemami z niedoboremwody, a każdy błąd będzie kosztował nas kolejne jej krople

Czy rząd chce walczyć z suszą?

Page 33: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

szarze lasów, jak i retencji podziemnej.O takie zatrzymywanie wody od lat bez-skutecznie zabiegały środowiska naukowe.A zatem w tym punkcie należy programpochwalić. Niestety, zaraz obok retencjinaturalnej pojawia się w rządowych pla-nach retencja zbiornikowa, i to pomimotego, że PPSS zawiera następujące sfor-mułowanie: „należy promować działaniazakładające naturalne metody retencji,a budowanie retencji sztucznej w postacisztucznych zbiorników traktować jakodziałania ostatecznego wyboru, w sytuacji,gdy przeanalizowano wszystkie możliwewarianty, bardziej korzystne ze środowi-skowego punktu widzenia”. To jeden z wie-lu braków programu, na który uwagęzwrócili niedawno eksperci z PolskiegoTowarzystwa Hydrobiologicznego (PTH)i inicjatywy „Nauka dla przyrody” (NdP).

Czy zbiorniki zatrzymają suszę? – py-tam dra hab. Mateusza Grygoruka. Gry-goruk pokazuje mi zdjęcie satelitarne.Jest na nim zbiornik małej retencji. –Zanim zastanowimy się, co jest nie tak –proszę spojrzeć na to, co już mamy.

– Co widać na zdjęciu satelitarnym? –kontynuuje po chwili Grygoruk. – Wpły-wająca do tego zbiornika rzeka jest szeroka,a wypływa z niej mały strumyk. Gdziepodziała się woda? Olbrzymia część wodyz takiego zbiornika paruje. Ze względuna to, że powierzchnia zbiornika jest wie-lokrotnie większa od powierzchni zwier-ciadła rzeki płynącej niegdyś na odcinkutego zbiornika, parowanie z niego jestwielokrotnie większe. A zatem dopływającado niego woda „rozlewa się” na relatywniedużym obszarze, z którego latem, w okre-sach niskiego stanu wód, gdy najbardziejbrakuje ich w rzekach, efektywnie z takiegozbiornika znika. Poniżej zbiornika jestwięc w rzece mniej wody, niż do niegodopływa. Rzeka poniżej wysycha.

W opinii ekspertów takich jak Grygo-ruk czy Mikulski, budowa zbiorników re-tencyjnych nic nie da. Grygoruk podkreśla,że zbiorniki te są punktowe, położonezwykle w dole rzeki, a ich objętość jest zamała w stosunku do prognozowanych,coraz dłuższych i głębszych niżówek, orazdo szybkich i gwałtownych powodzi. I pro-

33

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 34: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

ponuje prostą kalkulację. – Załóżmy, żedo zbiornika dopływa 2 m3/s, a więc 2 x86 400 m3/dzień. Zbiornik ma powierzch-nię X, a dobowe parowanie latem ze zbior-nika wynosi średnio 4 litry na dobę z metrakwadratowego. Ile wody musi odpływaćze zbiornika, żeby utrzymać w nim stałypoziom wody? Od razu widać, że na pewnomniej niż 2m3.

– Jak to jest, że część zbiornikówmałej retencji wybudowanych w latach2000-2010 nie jest już w stanie dziś pełnićswoich funkcji? – pyta Grygoruk i wskazujena zbiornik małej retencji „Karpowicze”na małej rzece Brzozówce, dopływie Bieb-rzy. – Podczas ostatnich pożarów BagienBiebrzańskich nie dało się z tego zbiornikapozyskać wody do gaszenia bagien! Branoją z Biebrzy – naturalnej rzeki. To jak to?Mamy zbiornik retencyjny, a nie da sięgo wykorzystać? Tak. Bo on nie działa.Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że mu-simy budować zbiorniki, bo przecież „takimamy klimat” i one nie działają, bo mamysusze, przez które wiosną nie dajemy radynapełnić zbiorników, a w rzekach brakujewody. Ale właśnie – może nie trzeba ichbudować właśnie dlatego? Bo nie da sięich napełniać i utrzymywać tak, by reali-zowały wszystkie pokładane w nich na-dzieje i zakładane funkcje?

– Zbiorniki zaporowe pozwalają za-dowolić elektorat, pokazać, że władzadziała na dużą skalę – dodaje Mikulski. –W świadomości społecznej zbiorniki za-porowe stanowią skuteczne antidotumna susze i powodzie. Roztaczane utopijnewizje zbiorników wielozadaniowych dzia-łają na wyobraźnię społeczności lokalnych,pozwalają wierzyć w spowodowany bu-dową zapory szybki rozwój turystyki, po-wstanie atrakcyjnych terenów rekreacyj-nych, wskrzeszenie transportu rzecznegoi tanią energię. Jednak w naszych wa-

runkach retencja zbiornikowa jest absur-dalnym pomysłem.

Za planami budowy zbiorników kryjesię specustawa, która ma spowodowaćprzyspieszenie takich inwestycji, odbie-rając głos stronie społecznej, reprezento-wanej przez zewnętrznych ekspertów i or-ganizacje pozarządowe. W ten sposób wy-kluczy się możliwość skutecznego protestuwobec wydawania pieniędzy na inwestycje,które okażą się nieskuteczne. Wygrywawizja ujarzmiania rzek, a nie ich przy-wracania naturze.

– Zamiast takich obostrzeń potrzebnajest specustawa, która pozwoli przeznaczyćśrodki dla tych, którzy gospodarują naobszarach nad rzekami i jeziorami, orazdla tych, którzy mogą na swojej działcezwiększać infiltrację – uważa Grygoruk.– To jest prawdziwa inwestycja, a jejefekty będą trwałe i widoczne za kilka,maksymalnie kilkanaście lat. Natomiastbudowa zbiorników to wielki koszt o wąt-pliwej stopie zwrotu. Nie powinno byćpośpiechu przy ich planowaniu i budowie.

Kluczowa gospodarka leśna

Nie tylko zbiorniki budzą kontrowersjew rządowych pomysłach na walkę z suszą.Niepokojącą kwestią jest sprawa „wyko-nania prac dotyczących utrzymania urzą-

34

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Susza, która dotknęła Polskę

na początku wiosny,

sprawiła, że rządzący

przyspieszyli prace nad

specustawą, która ma

przeciwdziałać jej skutkom

Page 35: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

dzeń melioracji wodnych”, która znalazłasię w dokumencie. W Polsce rozumie sięprzez te prace działania, ale nie zatrzy-mujące wodę, tylko odwrotnie – przy-spieszające jej odprowadzanie ze zlewni,co zwiększa zagrożenie suszą.

W PPSS brakuje również kwestii zwią-zanej z odniesieniem się do problemuodwodnień kopalnianych – czytamy w opi-nii PTH i NdP, które przedstawiło właśniepolskiemu rządowi swoje stanowisko w tejsprawie. Jak zauważają eksperci z PTH:„Problem najostrzej widoczny jest w przy-padku kopalń odkrywkowych węgla bru-natnego. Generowane przez nie wielko-obszarowe odwodnienia obniżają poziomwód gruntowych, powodują zanik wódpowierzchniowych, zmniejszają zdolnościretencyjne krajobrazu, a w konsekwencjiwywołują dotkliwą suszę rolniczą. W ob-liczu groźby ogromnych strat tym spo-wodowanych, czas najwyższy zrewidowaćplany budowy kolejnych kopalń i stop-niowo rezygnować z energetyki opartejna węglu brunatnym”. Tego jednak w pro-jekcie brakuje.

Nie ma w nim również ogólnopolskiegoplanu działania na rzecz zatrzymywaniawody w dorzeczach, który nie powinienmieć formuły nieskoordynowanych działańna poziomie lokalnym. W tym przypadkukluczowy wydaje się brak odniesienia dogospodarki leśnej na obszarach górskichi podgórskich, gdzie pozyskuje się drewno,do czego w części nadleśnictw trzeba do-płacać z funduszu innych regionalnychdyrekcji Lasów Państwowych, ponieważwycinka w trudnym terenie kosztuje wię-cej. Zdaniem ekspertów, lepiej zaprzestaćtakiej wycinki i skoncentrować się na od-tworzeniu górskich torfowisk, spowolnićtempo spływu górskich potoków poprzezich rzeczywistą renaturyzację.

Z kolei na obszarach nizinnych nale-żałoby przystąpić do oddania rzekomczęści ich dolin i terenów zalewowychpoprzez odsuwanie wałów i ich likwidacjęw miejscach, gdzie jest taka możliwość.Skuteczność polderów zalewowych, naktóre woda wezbraniowa w przypadkuzagrożenia powodzią mogłaby się rozlać,jest znacznie większa niż w przypadkukosztownych przegrodzeń rzek, tworzącychfałszywe poczucie bezpieczeństwa wśródosób zamieszkujących poniżej zbiornika.

Jednocześnie należałoby zachęcić rol-ników do tego, aby nie pozbywali się wodyz pól i łąk, jeśli na nich długo się zatrzy-muje. W zamian za to należałoby wypłacaćrolnikom rekompensaty za to, że ichziemia znajduje się pod wodą. Zamiasttego władze pracują dziś nad specustawą,która ma ograniczać suszę, ale tak na-prawdę ma pomóc w realizacji planówprzegradzania rzek i kosztownych inwe-stycji hydrotechnicznych. Ma temu służyćprzepis zakładający ograniczenie możli-wości odwoławczych, pozwalających nie-zależnym ekspertom i organizacjom po-zarządowym na kontrolę inwestycji ma-jących na celu przeciwdziałanie suszy.Wśród nich znajdą się duże zbiorniki re-tencyjne.

Zatrzymać wodę w rzece

Jeszcze większym absurdem w czasachsuszy jest planowanie wielkich dróg wod-nych. W ostatnich latach idea regulacjii ujarzmiania rzek w celu dostosowaniaich do żeglugi śródlądowej przeżywa swójrenesans w resorcie gospodarki morskieji żeglugi śródlądowej. Wszyscy zdają sięzapominać, że przy takich okresach suszyczeka nas niski stan wody, uniemożliwia-jący kursowanie statków. A jeśli tak będzie,

35

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 36: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

to co dalej? Kaskadyzować i spiętrzać?Budować tamy i zapory?

– Czy da się skaskadyzować Wisłę?Oczywiście. Czy da się pojechać metremz Warszawy do Berlina? Tak. Tylko poco? Co będziemy wozić? Skąd? Jaki będzieczas przewozu? Jakie będzie ryzyko nie-dostarczenia towaru z powodu powodzi,niżówki czy zjawisk lodowych ogranicza-jących żeglugę? Czy nie lepiej zainwesto-wać te pieniądze w inne formy transpor-tu? – wylicza Grygoruk.

A zatem należałoby zrobić wszystko,żeby – zamiast przyspieszania spływurzek – spowolnić ich bieg. To z koleimożna zrobić najtaniej, pozwalając rzekommeandrować, zostawiając im tereny za-lewowe i pozwolić się zamulać. Zostawiaćw nich zatopione drzewa. Tymczasem odlat w Polsce są prowadzone prace utrzy-maniowe na rzekach. Załóżmy że odmu-lenie kilometra małej rzeki może koszto-wać około 40 tysięcy złotych. Potem po-mnóżmy to przez kolejne odmulania.

Podobnie wygląda sytuacja z wycinkądrzew wzdłuż cieków wodnych w ramachprac utrzymaniowych. Łukasz Misiunapodaje dwa przykłady niedawnej dewas-tacji w Ostoi Żyznów.

– W pierwszym przypadku wyciętoolchy porastające brzegi Kacanki i wy-wleczono z niej martwe drewno zalegającew korycie. Drugi przypadek to bezimiennyciek kilka kilometrów dalej. Unikatoweprzyrodniczo miejsce. Pośród wspaniałychgrądów – nadrzeczny łęg z wymierającymigatunkami roślin i zwierząt, ekstremalnierzadko występującymi w świętokrzyskiem.Tymczasem Nadleśnictwo Staszów doko-nało tam rzezi drzew. Miejsce wyglądaobecnie, jakby obrzucono je bombami.Można mnożyć przykłady. Takich małychrzek i cieków wodnych, prostowanych,ogołacanych i obkładanych kamieniamilub betonem często nie dostrzegamy.

Tego typu prace utrzymaniowe i od-mulanie sprawiają, że z publicznych pie-niędzy finansuje się suszę. Bo jak inaczejnazwać przyspieszanie spływu wód, nawetz obszarów leśnych? Wiele już zrobionoi wciąż się robi, żeby pozbyć się jak naj-szybciej wody.

To co ludziom udaje się zniszczyć,dziś mogą naprawić m.in. bobry. Te gry-zonie, które w niektórych miejscach stająsię wrogiem publicznym, podgryzającdrzewa i zalewając łąki, okazują się sto-sunkowo najtańszym sposobem na za-trzymywanie wody. – Bobry to nasi wielcysprzymierzeńcy. Jestem codziennie nadrzekami i w lasach – mówi Łukasz Mi-siuna. – Tylko tam, gdzie są bobry, jestjakaś woda. Gdzie indziej wszystko jestwyschnięte na wiór i nawet trzydnioweopady nie poprawiły sytuacji.

Był pomysł na to, żeby dopłacać rol-nikom za to, że zgadzają się na zalanieczęści swoich gruntów w rezultacie dzia-

36

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

to co ludziom udaje się

zniszczyć, dziś mogą

naprawić m.in. bobry. te

gryzonie, które w niektórych

miejscach stają się wrogiem

publicznym, podgryzając

drzewa i zalewając łąki,

okazują się stosunkowo

najtańszym sposobem na

zatrzymywanie wody

Page 37: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

łalności bobrów. Spowolniłoby to znacznieucieczkę wody z pola. Niestety, tak sięnie stało. Pomysł nie znalazł zrozumieniawśród osób decydujących o systemie do-płat. A bóbr zamiast za sprzymierzeńcacoraz częściej uchodzi za wroga.

Z suszą nie należy walczyć

– Z suszą nie da się walczyć – podsumo-wuje Mateusz Grygoruk. – Można pró-bować ograniczać jej skutki. Odpowie-dzialność za ograniczanie skutków suszyspoczywa tak na rządzie, jak i na każdymmieszkańcu naszego kraju i użytkownikuwody. Polska powinna zacząć patrzeć nawodę jako na element narodowego bo-gactwa. Powinniśmy jak najszybciej wdro-żyć mechanizm dopłat za retencję wody,ale nie dla właścicieli zbiorników, a dlarolników, miast, wsi… A przede wszystkim,jak kiedyś powiedziałem w jednym z wy-wiadów – powinniśmy się cieszyć, gdypada deszcz.

Misiuna podaje przykład, jak próbowałzatrzymać niszczenie jednej ze święto-

krzyskich rzek. – Zmagałem się z proce-derem zasypywania działek gruzem w te-rasie zalewowej rzek. Właściciel postanowiłzasypać gruzem nadrzeczne, zalewowełąki. Gmina na to przymknęła oko, a migrożono. Następnie działki zostały prze-kształcone w budowlane. I stało się to, cosię musiało stać. Zabudowane działki za-częły być zalewane, bo na innym odcinkuwykonano prace utrzymaniowe, co spo-wodowało gwałtowne przyśpieszenie spły-wu wód, a że nie miały one swoich starychłąk do rozlewania się, rozlały się właśniena podwórkach nowo wybudowanych do-mów. Ich właściciel wystąpił o odszko-dowania i je dostał. I co dalej? A dalejuznano, że rzeka stanowi zagrożenie,i znowu ją potraktowano pracami utrzy-maniowymi.

Natomiast Andrzej Mikulski mówikrótko: – Zmienić logikę gospodarowaniawodą.

Inaczej będzie za późno na radzeniesobie ze skutkami suszy – na własne ży-czenie.

37

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 38: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

38

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

W poprzednim wywiadzie rozmawia-liśmy o kulturze strachu. Czy światzachodni byłby lepiej przygotowanyna kryzys pandemiczny, czy lepiej bysobie z nim radził, gdyby nie kulturastrachu i zasada ostrożności?

Pandemia jest oczywiście prawdziwymzagrożeniem, ale trzeba sobie z nią radzićw bardziej zniuansowany sposób. Gdy-byśmy mieli bardziej pozytywne nasta-wienie do podejmowania ryzyka, potrafi-libyśmy na przykład rozróżniać międzyosobami starszymi a pozostałymi grupamiprzy tworzeniu i wprowadzaniu restrykcji.Być może zostawilibyśmy szkoły otwarte.Polegalibyśmy bardziej na ludziach i ichzdrowym rozsądku, zamiast dążyć doustanowienia prostej zasady czy też jed-nego, jedynego sposoby reagowania nazagrożenie.

Dlaczego uważa pan, że tak byłoby le-piej? Może wtedy zmarłoby więcejosób?

Musimy pamiętać, że jest to problemzdrowia publicznego. Choroba w końcuzniknie, ale w Anglii i Ameryce słyszymy,że pandemia zmieni nasz sposób życiana zawsze. Sugeruje się, że kiedy pandemiasię skończy, powinniśmy nadal nosić ma-ski. Że nie powinniśmy już podawać sobierąk, że musimy zmienić nasze wyobrażenieo kontakcie fizycznym. Nie chcę żyćw świecie, w którym nie mogę uścisnąćdłoni przyjaciela, nie mogę pocałować lubprzytulić bliskiej osoby. Nie chcę żyćw świecie dystansu.

Mówię o tym nie z powodu mojej lek-komyślności, ale dlatego, że już przedrozpoczęciem pandemii to podejście opartena dystansowaniu było częścią kultury

FrANk FUrediBrytyjski socjolog, publicysta, profesor emeritus na University ofKent. Specjalizuje się w socjologii strachu i edukacji. Autor m.in.takich książek jak „The Politics of Fear. Beyond Left and Right”(2005) czy “How Fear Works. Culture of Fear in the 21stCentury”(2018)

Już przed rozpoczęciem pandemii podejście oparte na społecznym dys-tansowaniu było częścią kultury strachu. Przez pandemię idea, że niepowinniśmy być zbyt blisko siebie, może pozostać normą, gdy zagrożeniaSARS-Cov-2 dawno już nie będzie

kultura strachu utrudnia radzenie sobie z pandemią

z profesorem Frankiem Furedim rozmawia jarema Piekutowski

Page 39: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

strachu. Przez pandemię idea, że nie po-winniśmy być zbyt blisko siebie, możestać się normą, gdy zagrożenia SARS-Cov-2 dawno już nie będzie. W Angliiw szkołach obowiązuje tzw. „no touchrule” – zasada „bez dotyku”. Pielęgniarkii inni dorośli nie mogą dotykać dzieci.W dawnych czasach, gdybym miał 9 lati płakałbym na ulicy, od razu podeszłabyjakaś pani i przytuliła mnie. Dziś nikomunie wolno tak zrobić. Poszliśmy już tądrogą i dlatego taka jest nasza automa-tyczna reakcja na pandemię. To pryzmat,przez który rozumiemy świat.

Jak ocenia pan strategie lockdownuw zachodnim świecie? Na przykładw Polsce minister zdrowia stwierdził,że będziemy musieli nosić maseczki,dopóki nie będzie dostępna szcze-pionka. Eksperci twierdzą, że to możetrwać rok, dwa lata albo dłużej. Czy teobawy są przesadzone?

Myślę, że to nie jest rozsądne podejście.Nawet z czysto technicznego, medycznegopunktu widzenia wiemy, że maseczki nierobią wielkiej różnicy. W zasadzie jedynymcelem ich noszenia jest to, by samemunie rozprzestrzeniać wirusa, jeśli akuratjesteśmy zakażeni.

Bardzo często, gdy politycy nie wiedzą,jak reagować, stosują symboliczne gestytylko po to, by pokazać, że cokolwiekrobią. Wiele rządów przyjęło strategie,które wskazują, że ich członkowie samisą trochę przestraszeni. Zamiast dobrego,przemyślanego przywództwa jest szybkiei głośne reagowanie na bieżące zmiany.

W Anglii rząd na początku miał własnąstrategię. Wtedy jednak media zaczęłyszaleć: „Spójrzcie, we Francji, w Norwegiii we wszystkich innych krajach stosowanajest inna strategia. Dlaczego my tak nie

robimy?”. Była to bardzo silna presja narząd. Powodem, dla którego rządzącyzmienili zdanie, był strach, że jeśli choćjedna osoba umrze, media skoczą im dogardła. Wygląda to tak, że klasa politycznanie robi tego, co konieczne, ale to, co wy-daje się dobrze wyglądać na zewnątrz.

Jak pan myśli, jaki będzie wpływ obec-nej pandemii na kulturę światową,zwłaszcza na kulturę strachu? Bartło-miej Radziejewski twierdzi w swoimeseju, że być może „nastąpi ponownezwiązanie zasług z prestiżem i sławą.(…) Będzie więcej miejsca dla bohate-rów i ludzi elementarnie użytecznych,mniej – dla «znanych z tego, że sąznani»„. Myśli pan, że to możliwe?

Chciałbym, żeby red. Radziejewski miałrację. Taka zmiana byłaby dobra. Ale wąt-pię, że do niej dojdzie. Przeprowadziłem

39

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

kultura strachu rozwinęła

się w kalifornii, potem

przeniosła się do

wschodnich stanów,

a stamtąd – do europy.

Chociaż w USA istnieje

solidna mniejszość, która się

jej sprzeciwia, to jednak

Ameryka zawsze była

najbardziej niechętna

ryzyku ze wszystkich krajów

świata

Page 40: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

wiele badań nad katastrofami i reakcjamina nie i widzę, że zawsze w pierwszej ko-lejności istniejące wcześniej tendencjestają się silniejsze.

Jestem pewien, że wydarzą się dwierzeczy. Po pierwsze, postawy ostrożno-ściowe staną się silniejsze. I to będziemiało naprawdę bardzo niedobry wpływna nasze życie. Po drugie, naprawdę mar-twię się, że tyrania zdrowia publicznegostanie się jeszcze silniejsza. Pojęcie „za-grożenia dla zdrowia” może być skuteczniewykorzystywane do regulowania wszyst-kich obszarów życia, do ustanawiania za-sad. Zdrowie staje się moralnością za-stępczą. W takim ujęciu dobry człowiekto ktoś, kto nosi maseczkę, a zły jest ktoś,kto jej nie nosi.

Zmiany takie jak ta, o których mówired. Radziejewski, również mogą nastąpić,ale pozostaną niszowe. Wiele osób będzieczerpać naukę z doświadczenia pandemiii uświadomi sobie, że aby odzyskać siły,musimy zacząć współpracować i budowaćwspólnotę. Wiele osób zda sobie sprawę,że rodzina jest ważniejsza, niż to sobiewcześniej wyobrażaliśmy, że potrzebujemyswoich społeczności i sąsiadów i możemyna nich polegać.

Być może w niektórych przypadkachsytuacja pandemii da ludziom większepoczucie identyfikacji z narodem. Częśćosób zda sobie sprawę, że nie można poprostu polegać na tanich chińskich towa-rach. Że dobrze jest mieć nieco większąkontrolę nad własną egzystencją społecznąi ekonomiczną.

W wywiadzie dla magazynu „Reaction”krytykuje pan Unię Europejską za nie-chęć do ryzyka. Twierdzi pan, że wedługUE „jeśli coś się rusza, to powinnozostać uregulowane”. Jednak Stany

Zjednoczone, które są powszechnieuznawane za przychylne wobec ryzyka,wcale nie radzą sobie o wiele lepiejz pandemią…

W Stanach Zjednoczonych zawsze więcejbyło gadania niż działania. Kultura strachurozwinęła się w Kalifornii, potem prze-niosła się do wschodnich stanów, a stam-tąd – do Europy. Chociaż w USA istniejesolidna mniejszość, która się jej sprzeciwia,to jednak Ameryka zawsze była najbardziejniechętna ryzyku ze wszystkich krajówświata.

Mówi się, że miejsca takie jak PaloAlto z Doliną Krzemową, gdzie byłemkilka razy, to królestwo eksperymentato-rów, innowatorów, ludzi skłonnych dopodejmowania ryzyka. Ale potem idzieszdo domów tych ludzi, wchodzisz do kuchni,i widzisz, że jest jedna lodówka dla żony,jedna dla męża, jedna dla dziecka – bokażdy członek rodziny ma inne alergie!Kuchnia jest jak laboratorium medyczne.Supermarket w Palo Alto jest jak apteka.Twierdzenie, że Amerykanie to „twardzifaceci z pogranicza”, przychylni ryzyku,to mit. Indywidualnie rzecz biorąc, Polacywydają mi się o wiele bardziej skłonni doryzyka niż Amerykanie.

Na koniec chciałbym zapytać panao nową książkę „Why Borders Matter”,która ukaże się w lipcu. Co może panpowiedzieć naszym czytelnikom o tejksiążce?

Podstawowa teza, którą rozwijam, brzmi,że nie tylko coraz gorzej umiemy doko-nywać sądów moralnych i rozdzielać dobrood zła, ale też coraz słabiej trzymamy sięnaprawdę ważnych granic. Nie mówiętylko o granicach państwowych. W rze-

40

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 41: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

czywistości nie umiemy już dłużej utrzy-mywać jednoznacznej granicy między do-rosłymi a dziećmi. Wielu dorosłych maproblem z byciem dorosłymi; chcą byćdziećmi. Mamy więc infantylnych doro-słych i „dorosłe dzieci”. Granica staje sięcoraz bardziej zamazana. Nie jesteśmypewni co do granicy między mężczyznamii kobietami, a nawet między ludźmi i zwie-rzętami. Zanika również granica międzytym, co prywatne i publiczne.

Może te granice nie są – w rzeczywis-tości – tak jasne, jak myśleliśmy wcześ-niej? Może dawniej stawialiśmy zbytwiele granic?

Zacieranie się granic wynika z tego, żeboimy się wydawać sądy o świecie, podczasgdy poprzez wydawanie sądów tak na-prawdę rozwijamy naszą ludzką zdolnośćdo rozumienia rzeczywistości. I to właśniedzięki wydawaniu sądów możemy rze-czywiście zjednoczyć się, prowadzić dialogi tworzyć życie publiczne, które coś znaczy.Ale jeśli mówimy, że sądzenie jest błędem,i uczymy nasze dzieci nie wydawać sądów,to w zasadzie tracimy zdolność do mo-ralnego rozumowania i zaczynamy nada-wać sens światu w sposób niezwykle wąskii techniczny. W tych okolicznościach sta-jemy się niezdolni do radzenia sobie z co-dziennymi problemami naszego życia.

41

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jAremA PiekUtowSkiCzłonek zespołu, główny ekspert ds. społecznych

Page 42: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

42

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Rządy Prawa i Sprawiedliwości przyblo-kowały liberalnych demokratów. Wpro-wadzając swoją socjalną agendę, sprawiłyim niewątpliwy kłopot. Wcześniej nie-chętni tego typu rozwiązaniom, liberałowiemiotają się między bezsilną wściekłościąna „motłoch”, który dał się przekupić,a chęcią przebicia stawki.

Ciekawie obserwuje się, jak na tą sy-tuację reaguje środowisko „Kultury Li-beralnej”. Od kiedy rządzi PiS, skupia sięono nie tylko na krytyce poczynań obozurządzącego, ale także na wskazywaniuopozycji, co robi źle. Zwłaszcza opozycjio rodowodzie liberalno-demokratycznym,skupionej dziś w Koalicji Obywatelskiej.Kolejne książki, tłumaczenia, artykuły re-cenzują liberałów i wskazują, jak bardzowyczerpał się ich przekaz i sposób pat-rzenia na rzeczywistość. Rewizjoniści z KLwskazują często na brak silnej emocji,która spajałaby polityków i wyborcówopozycji. Łukasz Pawłowski w swojejksiążce „Druga fala prywatyzacji” przed-stawia taką potencjalną emocję. To soli-

darność, która w tym przypadku mogłabysię wyrażać w budowie skutecznych usługpublicznych.

Liberalna solidarność

Liberał nie kojarzy się z chwaleniem tegotypu rozwiązań. Pawłowski mówiąc o li-berałach nie ma na myśli zastępów zwo-lenników państwa minimalnego, dla któ-rych każda ingerencja państwa w gospo-darkę nosi znamiona zdrady idei, a dokt-rynę (zwłaszcza, jak rozumiem, obecnąw anglosaskiej kulturze politycznej) roz-wijającą się i ewoluującą od co najmniejdwóch stuleci, która już przynajmniej razprzeszła ewolucję, inkorporując elementypaństwa socjalnego. To bardziej centrowaliberalna demokracja, dla której programekonomiczny nie stanowi jedynego fun-damentu, a jest jednym z członów doktrynyobejmującej także demokrację i pluralizmświatopoglądowy (przynajmniej w dekla-racjach). Pewnym kłopotem jest to, żePawłowski nie pisze tego wprost, a ten

SteFAN SękowSkiZastępca Dyrektora „Nowej Konfederacji”, kierownik sekcji Publicystyki

Kosztem alternatywnym socjalnych programów PiS jest zaniedbanieusług publicznych. W postulacie ich wzmocnienia Łukasz Pawłowski widzidla opozycji szansę na znalezienie spajającej emocji. Recenzja „Drugiejfali prywatyzacji”

minusy plusów, czyli druga strona polityki socjalnej PiS

Page 43: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

sposób myślenia muszę rekonstruowaćna podstawie innych fragmentów jegotwórczości oraz innych publikacji wyda-wanych przez KL – wydaje mi się jednak,że rekonstruuję go prawidłowo.

W każdym razie: dbanie o publicznąedukację, opiekę zdrowotną i emeryturymieści się w paradygmacie tak rozumia-nego liberalizmu (dodam od siebie, żei Adam Smith w „Bogactwie narodów”wymieniał edukację jako jeden z obo-wiązków państwa). A z nimi jest w Polscecoraz gorzej. Dzieci nudzą się w szkołachw przepełnionych szkołach o mało inno-wacyjnym podejściu do nauczania. Jakpisze Pawłowski, „połowa polskich nau-czycieli ma ponad 50 lat, a średnia wiekuw tym zawodzie to 42 lata”. Niskie płacew ochronie zdrowia skutkują tym, że jesttam jeszcze gorzej: przeciętna polska pie-lęgniarka ma ponad 50 lat. Przewidywalnastopa zastąpienia w emeryturach też jestdramatycznie niska, co z kolei skutkujetym, że mało kto wierzy, że kiedyś otrzy-mamy jakieś emerytury.

Koszt alternatywny świadczeń

Nie pozostaje to bez skutków także dlaportfeli Polaków. Niemałą część pieniędzy,które otrzymują w ramach świadczenia500+, przeznaczają na zaopatrywanie sięw analogiczne usługi prywatnie. Rośniepopyt na prywatne szkoły i przedszkola –przykładowo, jak pisze Pawłowski, w trak-cie zmian w edukacji w latach 2016/2017liczba prywatnych podstawówek w Polscewzrosła o 20 proc., a uczących się w nichuczniów o 48 proc. Rozwija się rynek ko-repetycji. Coraz więcej osób korzysta z pry-watnych ubezpieczeń zdrowotnych; w la-tach 2014-2018 odsetek osób ubezpie-czonych prywatnie wzrósł z 19 do 28 proc.W to, że będą jakieś państwowe emeryturyw przyszłości, mało kto wierzy – niektórzyodkładają samodzielnie lub inwestują pie-niądze np. w nieruchomości tak, by nastarość nie zostać na lodzie. Oczywiściejeśli kogoś na to stać.

Pawłowski uważa – inaczej niż wielulewicowców – że korzystanie z usług pub-licznych nie musi być wcale częścią etosu.Ludzie mają prawo do swoich konsu-menckich wyborów. Ma to jednak dwo-jakie konsekwencje. Autor pokazuje, jakieznaczenie mają usługi publiczne dla bu-dowania solidarnego państwa, w którymsektor prywatny nie jest w stanie zaspo-koić popytu z powodu niskiej podażypracowników. Ponadto korzystając z usługpublicznych prywatnie płacimy za tosamo… podwójnie – bo przecież już razpaństwo pobrało od nas środki na utrzy-manie szkół czy szpitali w formie podat-ków czy składek. Dobrze jest mieć świa-domość, że zaniedbanie usług publicznych,za które trzeba płacić z własnej kieszeni,to koszt alternatywny programów socjal-nych PiS.

43

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

łukasz Pawłowski w swojej

książce „druga fala

prywatyzacji” przedstawia

taką potencjalną emocję. to

solidarność, która w tym

przypadku mogłaby się

wyrażać w budowie

skutecznych usług

publicznych

Page 44: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Czy to lewica?

Książka Pawłowskiego ukazuje problemz perspektywy dotychczas nieruszonejpublicystycznie (chyba że przez samegoPawłowskiego na łamach KL), wyrywającsię ze schematu podziału na „socjalizm”i „leseferyzm”. Czyta się ją sprawnie, jestzwięzła, a przy tym na podstawowym po-ziomie wyczerpuje temat. Argumentacjanie jest ogólnikowa – przeciwnie, autorprezentuje na poparcie swoich tez wieleciekawych danych. W swojej skrótowościpomija jednak parę istotnych kwestii lubtraktuje je po macoszemu. Przykładowo:skąd wziąć na to pieniądze? Propozycjesą dość ogólnikowe i można jedynie dom-niemywać, że np. Pawłowski nie byłbyniechętny np. opodatkowaniu dużych kor-poracji cyfrowych czy też wprowadzeniaprogresywnego PIT. Nie jest jednoznacznyw kwestii np. bezpośrednich świadczeń.Nowych nie chce, ale czy chce stare zlik-widować? To nie jest jasne; raczej nie. Tojednak dość istotna kwestia, skoro jednakwłaśnie m.in. z powodu programu 500+zabrakło środków na usługi publiczne, tebraki trzeba jakoś zrekompensować. Do-piero z wywiadów, których autor udzielana temat swojej książki dowiadujemy się(ogólnikowo), że źródłem mogłoby byćnp. inne skalibrowanie składek czy zmniej-szenie wydatków na obronność. I tu po-jawia się kłopot, bowiem takie postawieniesprawy (bliskie też np. lewicy) wskazujena chęć poświęcenia na rzecz wymienio-nych przez Pawłowskiego usług innegodziałania, podstawowego nawet dla mi-nimalnego państwa, czyli zapewnieniabezpieczeństwa zewnętrznego. Nie miejscetu na dogłębne omawianie tematu, jakefektywnie wydawać dostępne środki –obawiam się jednak, że Pawłowski baga-telizuje ten problem.

Jest też pytanie, co tak naprawdę li-beralnego jest w pomyśle Pawłowskiegoi czym odróżnia się jego liberalizm odpomysłów lewicy. Z książki to nie zabardzo wynika. Przykładowo, gdy autoropisuje „kontrexpose” Adriana Zandbergai podejście lewicy sejmowej, to przedewszystkim wyróżnia go nawoływanie, byw formułowaniu postulatów nie iść zadaleko. Czy jednak liberalizm to umiar-kowana lewica? Chyba nie – zwłaszczaże w wywiadzie udzielonym „Polityce”

Pawłowski to precyzuje, wskazując, żeo ile lewica zainteresowana jest równościąefektów, o tyle liberałowie chcą równościna starcie. To zgrabne postawienie spra-wy – tyle że w książce zupełnie nie wy-brzmiewa. Oczywiście zdaję sobie sprawęz tego, że obecnie możemy mieć do czy-nienia z „socjalną korektą” III RP, w ra-mach której generalnie różne pomysłyna zmiany – obojętnie, czy lewicowe, li-beralne czy konserwatywne – mogą iśćw kierunku wzmacniania roli państwa,jednak muszą się one jakoś od siebie od-różniać. Zwłaszcza że i w ramach narracjio konieczności wzmocnienia roli państwaw polityce społecznej można zajść Pa-włowskiego z indywidualistycznej strony.Zwolennicy ruchów PiS wskazują, że da-wanie ludziom pieniędzy jest lepsze od

44

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jest też pytanie, co tak

naprawdę liberalnego jest

w pomyśle Pawłowskiego

i czym odróżnia się jego

liberalizm od pomysłów

lewicy

Page 45: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

inwestowania w usługi publiczne, ponie-waż ludzie sami najlepiej wiedzą, co jestdla nich dobre i mogą wydać te środkizgodnie ze swoimi potrzebami – a choćbyi właśnie na usługi publiczne. Tezę o tym,że publiczna opieka zdrowotna jest lepszaniż prywatna (przynajmniej w konkretnymzakresie) trzeba jednak mocniej uzasadnić,bo być może z liberalnego punktu widzeniawłaśnie taka forma wręczania quasi-bonówedukacyjnych czy zdrowotnych jest sen-sowniejsza?

Brak postulatów

Wreszcie pojawia się pytanie, czy to kwes-tia finansów, czy jednak źle skalibrowa-nych systemów usług publicznych (alboi jednego i drugiego). Gdy krytykuje się„deformę” edukacji, a jednocześnie wska-zuje na wady status quo ante, dobrzewskazać na jakąś alternatywę, podobniejak w przypadku systemu emerytalnego

czy opieki zdrowotnej. Konstruktywnychpostulatów, wychodzących poza postulatzwiększenia finansowania, jest jednakzdecydowanie za mało, zwłaszcza w przy-padku emerytur, gdzie Pawłowski skupiasię na diagnozie problemu. Jeśli opozycja,której Pawłowski otwarcie stara się do-radzać, chce przejąć inicjatywę, nie możeograniczać się w myśleniu o usługachpublicznych do tego, że potrzebują onewięcej pieniędzy. Odchodząc od logikiciepłej wody w kranie trzeba zapropono-wać też rozwiązania systemowe.

Mimo tych ewidentnych braków Pa-włowski może próbować zachęcić libe-ralnych demokratów do znalezienia emo-cji, która będzie ich spajała oraz przema-wiała do elektoratu – i zarazem nie będziezwykłym, topornym antypisowskim re-sentymentem. Może na początek to wy-starczy, bo na razie opozycja jest na etapiebronienia się przed świadomością własnejideowej pustki.

45

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 46: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

46

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

JP: Co może filozof dać światu w mo-mencie pandemii?

PS: Odbiję piłeczkę i zapytam: a czym sięróżni sytuacja pandemii od tego, co byłoprzed nią?

Jest bardzo dużo różnic. Pierwsza,która przychodzi mi do głowy, to świa-domość śmiertelnego zagrożenia. Ży-jemy w niepewności co do tego, czyzakazimy się potencjalnie śmiertelnymwirusem, a może już się zakaziliśmy?

To faktycznie jest nietypowa sytuacjaw świecie euroamerykańskim, który kiedyśnazywany był „pierwszym światem”. Alegdzie indziej to nie jest aż tak niezwykłe.Kryzys uchodźczy kilka lat temu pokazał,że ogromna liczba ludzi na świecie ma tęświadomość śmiertelności wiszącej nadgłową i niepewności co do swoich losów.

Zaczęliśmy w Europie doświadczać tego,czego ludzie poza Europą doświadczająpraktycznie od zawsze.

Więc co może dać filozof naszemu,zachodniemu światu?

Może uświadomić nam właśnie, że przezdługi czas nie chcieliśmy dopuścić dosiebie świadomości, którą ludzie na świeciegeneralnie mają. A zdanie sobie sprawyz tego, to jest już droga do wyjścia pozaegocentryczną perspektywę i patrzeniew perspektywie całości świata. Zdolnośćparzenia w takiej perspektywie była bardzoważna na przykład dla stoików.

Żyliśmy w złudzeniu pewności, bez-pieczeństwa, kontroli nad rzeczywistością.Zadawaliśmy sobie głównie pytania o to,czy wzrost gospodarczy wyniesie 3%, czy3,5%, albo jaka partia dojdzie do władzy.COVID pokazał rzeczywistość taką, jaka

Piotr SikorAdr hab. filozofii. Jest kierownikiem Katedry Filozofii WspółczesnejInstytutu Filozofii Akademii „Ignatianum” w Krakowie orazredaktorem „Tygodnika Powszechnego”. Od 10 lat uczestniczymiędzyreligijnych badaniach nad duchowością i mistykąprowadzonych przez „The Elijah Interfaith Institute”.

Epikur w jednym ze swoich listów pisze do adresata: jeśli ważne dla ciebiejest zdrowie twojej duszy, filozofuj! Niektóre współcześnie nurty w psy-choterapii, na przykład terapia poznawczo-behawioralna, świadomieodwołują się do stoickich praktyk i inspiracji

gabinet filozofa jest jak gabinet lekarza

z Piotrem Sikorą rozmawia jarema Piekutowski

Page 47: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

jest. W Ewangelii jest przypowieść o bo-gaczu, który nazbierał tyle plonów, że niemógł ich zmieścić w spichlerzu. Myślało tym, że musi zbudować większy spichlerzi to zabezpieczy go do końca życia. Na toJezus mówi: „Głupcze, jeszcze tej nocyzażądają twojej duszy”… W pewnym sensiei do końca życia będzie miał bezpieczeń-stwo finansowe, tylko że ten koniec będzieza parę godzin [śmiech].

Co mówi nam ta przypowieść?

Mówi o tym, że rzeczy są niepewne, nie-trwałe, że tak na prawdę ich kontrolujemymimo złudzenia kontroli. A tkwienie w tymzłudzeniu, trzymanie się go, samo powo-duje problemy, zwłaszcza, gdy dojdzie dogłosu rzeczywistość. Niedawno widziałemtaki obrazek: ludzie jechali na ferie zi-mowe, samochód wyładowany nartami,bagażami – i stoi na poboczu drogi, uszko-dzony po solidnej kolizji. Na szczęście ni-komu nic się nie stało, ale plany trzebabyło zmienić: to, co wydawało się byćpod kontrolą, przestało być pod kontrolą.

Jak się ma do tego filozofia?

Ta filozofia, którą staram się uprawiać,to m. in. trwająca od wieków refleksja,ćwiczenie umysłu, by rozpoznać, co jesttrwałe, a co jest nietrwałe, umieć to roz-różnić. Bo inaczej powinniśmy się zacho-wywać wobec aspektów rzeczywistościtrwałych lub zależnych od nas, a inaczejwobec tego, co nietrwałe i od nas niezależne.

Właśnie. Jeśli do filozofa przyjdziektoś, kto ma dziś poczucie utraty kon-troli, niepewności, lęku, to prawdopo-dobnie zapyta nie o to, jak jest, tylkoo to, jak może lepiej czy mądrzej żyć?Co można mu odpowiedzieć?

Jestem raczej sceptyczny wobec da-wania jakichś gotowych odpowiedzi. Od-powiadanie na pytanie „jak żyć” jest pre-rogatywą tego, kto zna odpowiedzi w spo-sób pewny, czyli mędrca.

Filozof natomiast to nie jest ten, ktowie, ale ten, kto szuka wiedzy. Philosophos,czyli ten, który kocha mądrość, ale kochaw sensie dążenia do niej. Ma świadomośći swoich, i ogólnoludzkich ograniczeń.Dlatego nie chcę dawać odpowiedzi. Móg-łbym natomiast z tym kimś wspólnie po-szukać rozwiązania, zaczynając od zadaniapytania: „Dlaczego przychodzisz z tymdo mnie, a sam nie możesz sobie poradzić?Czemu szukasz odpowiedzi z zewnątrz?”

Odpowiedź może brzmieć: „Bo lęk jestsilniejszy ode mnie, i rzeczy które pró-buję z nim robić go nie uśmierzają”.

47

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Cnota to jest sprawność

i może mieć różne wymiary.

można więc całe życie

postrzegać nie w kategorii

obowiązku, a rozwoju.

zamiast pytać, co

powinienem zrobić, jakie

mam zobowiązania wobec

kogoś, można pytać: jakie

działania będą rozwijać

mnie, i ludzi z którymi

jestem w relacjach?

Page 48: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Jako filozof nie mam recepty na lęk anigwarancji rozwiązania problemu. Możemynatomiast wspólnie rozejrzeć się po tejsytuacji. Mogę zapytać taką osobę: dla-czego się boi? Dlaczego właśnie w tej sy-tuacji? Czy bała się wcześniej? Odpowiedzina te pytania otwierają nowe przestrzenie.Dzięki tym pytaniom człowiek, który domnie przychodzi i rozmawia ze mną jakoz filozofem, może sam lepiej zorientowaćsię, co się w nim dzieje.

Fundamentalne hasło całego procesufilozoficznego, wyryte na frontonie świą-tyni w Delfach, brzmi: „Poznaj samegosiebie”, gnothi seauton. W tym sensieproces filozoficzny polega na tym, że py-taniami prowokujemy człowieka, by onsam zdał sobie sprawę z siebie. Może dla-tego tak często szukamy pomocy z ze-wnątrz, że nie mamy doświadczenia w ro-zeznawaniu się w samym sobie.

To dzieje się podczas psychoterapii.

U stoików i epikurejczyków pojawia siępodobna myśl: że gabinet filozofa jest jakgabinet lekarza. Epikur w jednym ze swoichlistów pisze do adresata: jeśli ważne dlaciebie jest zdrowie twojej duszy, filozofuj!Niektóre współcześnie nurty w psychote-rapii, na przykład terapia poznawczo-be-hawioralna, świadomie odwołują się dostoickich praktyk i inspiracji. Albo korzys-tają z techniki dialogu sokratejskiego.

Istnieje jedna istotna różnica: w psy-choterapii mamy do czynienia z człowie-kiem, który przychodzi z jakimiś zabu-rzeniami. Choć te dwie rzeczy są ze sobąpowiązane, to jednak istnieje różnica po-między leczeniem zaburzenia, a wcho-dzeniem na drogę rozwoju, gdy już z za-burzeniami sobie poradzimy. Na tej drodzerozwoju może towarzyszyć człowiekowifilozof.

Od pewnego czasu zapraszasz ludzido dialogu filozoficznego. Masz na Fa-cebooku profil „Sztuka życia filozo-ficznego” i jesteś gotów prowadzićz ludźmi taki dialog online. Skąd takipomysł?

Jestem filozofem akademickim od wielulat, ale trochę mi ciasno w samej akade-mickości. Filozofowanie ma o wiele więcejwymiarów niż to, co się robi w akademii.W tym sensie filozofia od dłuższego czasustaje się dla mnie coraz bardziej drogąegzystencjalnego rozwoju. Przez procesdialogowania z filozofami – nieżyjącymi,którzy zostawili po sobie teksty, ale i ży-jącymi, których znam – nauczyłem sięwielu rzeczy, które mi osobiście pomagałyradzić sobie w sytuacjach egzystencjalnych.Dlaczego zatrzymywać to dla siebie?

W pracy dydaktycznej i w prywatnychrozmowach zauważyłem, że wprowadzaniedo rozmów wątków egzystencjalno-filo-zoficznych jest dla ludzi ważne. A jest toobszar zaniedbany na przykład przez szko-łę. Niewiele mówi ona np. o stoikach,a oni uczą, jak myśleć o sobie i świecie,jak radzić sobie z emocjami, z niespójno-ściami w obrazie świata, generującymiproblemy życiowe.

Niektórzy badacze mówią, że rola eg-zystencjalna filozofii została zepchniętana dalszy plan z chwilą kiedy w Europiezaczęło panować chrześcijaństwo. Jejmiejsce zajęła teologia i duchowość. Fi-lozofia stała się dziedziną wyłącznie inte-lektualną, czego dziedzictwem jest właśniejej akademickość. To nie jest do końcaprawda, bo te dwie sfery mają na siebiewpływ. Ojcowie Kościoła, Ojcowie Pustyni,którzy są traktowani jako mistrzowie du-chowi, bardzo często inspirowali się filo-zofami starożytnymi.

48

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 49: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Mając więc dodatkową przestrzeń cza-sową i energetyczną pomyślałem, że mogęludziom zaoferować możliwość rozmowyo takich sprawach, w tym „pandemicznym”czasie – całkowicie za darmo.

Czy zgłasza się wielu chętnych do ta-kiego dialogu?

Miałem kilka wstępnych deklaracji, alenikt się na razie nie zdecydował na regu-larne spotkania. Trudno powiedzieć, dla-czego. Większe jest zainteresowanie roz-mowami na Facebooku, które dają moż-liwość komentowania pisemnego, z dys-tansem. W przestrzeni wirtualnej mojegoprofilu ruch jest większy, w postaci uwag,czy komentarzy, czy dalszych pytań. Mamteż świadomość, że w Polsce taki dialogfilozoficzny to rzecz mało znana i pierw-szym pytaniem, jakie zadają mi ludzie,jest najczęściej: „a co to?”, „na czym tomiałoby polegać?”.

Skąd taki niejasny obraz?

Z braków w edukacji. Z reguły, gdy z filo-zofią spotykamy się w szkole czy na stu-diach, najczęściej polega to na tym, żetrzeba wkuć na pamięć, jakieś hasła po-wiązane z danym filozofem: Kant – im-peratyw kategoryczny, Leibniz – monady,Platon – idee, a Arystoteles – forma i ma-teria. My, filozofowie, jesteśmy trochęsami sobie winni. Z punktu widzenia So-kratesa, filozofa wzorcowego, jest to wizjaśmieszna! Filozofii, która posiada formułkimające rozwiązywać wszystko.

Kontrowersyjny jest też funkcjonującyw Polsce obraz jednej z dziedzin filozofii,jaką jest etyka. Została umiejscowionaw systemie edukacji jako alternatywa wo-bec religii – można powiedzieć, że jakolekcja dla antyklerykałów, czy ateistów.

Bardzo szkoda, bo etyka to ważny aspektkształcenia.

Na czym on miałby polegać?

Na tym, by uczyć ludzi samodzielnegokształtowania swojego życia w wymiarzewartości, odpowiedzialnego podejmowaniadecyzji etycznych. Nie przez dostosowaniesię do jakichś zewnętrznych przepisów,ani nie w sposób impulsywny, czy arbit-ralny, ale w oparciu o myślenie. W naszejkulturze niski jest poziom świadomościtego, że istnieje filozofia, która może po-móc w etycznych problemach.

Więc, przykładowo, z jakimi pytaniamietycznymi ludzie przychodzą albomogą przyjść do filozofa?

Po pierwsze, zdarzają się pytania bardzoogólne. Po co żyję? Co ma wartość w życiu?

49

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Być może żeby żyć naprawdę

po ludzku, w sposób, który

nas rozwija i uszczęśliwia,

musimy w swoim życiu

wprowadzić jakiś sens; coś

więcej niż tylko trwanie

biologicznego organizmu.

okazuje się, że ten sens nie

jest oderwany od

konkretnych zdarzeń

życiowych, tylko się jakoś

z nimi wiąże i ostatecznie

w nich przejawia

Page 50: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Jaki ma być horyzont wartości, kształtującymoje życie? Nie zawsze zauważamy, że topytanie etyczne, bo nauczyliśmy się, żeetyka to normy, nakazy i zakazy. A to py-tanie o wartości i cele. Myślę, że w obecnejsytuacji niepewności i braku kontroli, aleteż wyrwania z codziennej rutyny i przy-zwyczajeń, takie pytania powracają. Filozofmoże pomóc przyjrzeć się, w jaki sposób,na jakiej bazie podejmujemy decyzje.Wtedy może okazać się, czy moje życiejest chaosem, czy zmierza ku czemuś kon-kretnemu. Czy moje poszczególne decyzjetworzą jakiś wspólny wzór, czy nie? Jeślitak, to czy jestem zadowolony z tego wzo-ru? Czy chciałbym go zmienić?

Drugi rodzaj to pytania bardziej szcze-gółowe – o to, jak ten horyzont wartościprzekładać na konkretne działania. Czypowinienem podejmować daną pracę, czynie? Jeśli szef każe mi wykonać coś zdalnie,a z drugiej strony moje dziecko właśnienie radzi sobie z lekcją, to czy dobrzebędzie zostawić dziecko samemu sobie,czy zawalić trochę pracy i pomóc dziecku?Kiedy nosić maseczkę, a kiedy nie? Takiepytania mają etyczny wymiar.

Chodzi o to, jak spełniać własne obo-wiązki?

Dotykamy tu ważnej kwestii: czy moral-ność należy budować na obowiązku? Sątacy filozofowie, którzy uważają, że możnakształtować moralność w ogóle bez zobo-wiązań.

To nie będzie moralność relatywis-tyczna?

Niekoniecznie: może być to moralnośćcnoty. To słowo w języku polskim mapewne negatywne konotacje, ale greckiepojęcie cnoty – arete – niektórzy tłumaczą

jako dzielność. Podstawową arete byłazdolność do bycia świetnym wojownikiem.Cnota to jest sprawność i może miećróżne wymiary. Można więc całe życiepostrzegać nie w kategorii obowiązku,a rozwoju. Zamiast pytać, co powinienemzrobić, jakie mam zobowiązania wobeckogoś, można pytać: jakie działania będąrozwijać mnie, i ludzi z którymi jestemw relacjach? To jest zdolność do kształ-towania swojego życia, w pewnym sensiena wzór dzieła sztuki, jako coś pięknego.

Pisaliśmy w NK o cnotach. Jednakpostawiłbym taką hipotezę, że w Polscenasze myślenie etyczne jest kształto-wane w kategorii obowiązków raczejniż rozwoju cnót czy potencjału.

Zgadzam się. W pewnej mierze wynikato z kształtu polskiego katolicyzmu (choćwbrew pozorom katolicyzm u swoich źró-deł wcale nie jest religią kodeksu obo-wiązków), ale to też występuje wśródludzi, którzy nie są z katolicyzmem zwią-zani. Najczęściej pod postacią: „co wypadaw społeczeństwie”.

Przeformułowanie patrzenia na swojeżycie z perspektywy obowiązku na per-spektywę rozwoju to jedna z potencjalnychdróg dialogu filozoficznego. Oczywiściekażdy musi sam zdecydować, jaki rodzajetyki wybrać, ale warto namówić kogośna spojrzenie z innej perspektywy na tensam problem. Patrzenie z różnych per-spektyw pomaga w osiągnięciu samo-dzielności.

Wróćmy na chwilę do pandemii. Z jed-nej strony wielu z nas dopatruje sięw jej przyjściu jakiegoś większegosensu, albo wręcz celu („czego pan-demia ma nas nauczyć”). Z drugiejstrony filozof Tomasz Stawiszyński

50

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 51: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

mówi na przykład: „Pewna znana psy-cholożka oznajmia, że koronawirusjest jej «wielkim sprzymierzeńcem»,bo może się wiele od niego nauczyć.(…) wypowiadanie takich słów, kiedydookoła za sprawą tego «sprzymie-rzeńca» umierają ludzie, a ich rodzinyprzechodzą gehennę, jest zwyczajnienie na miejscu”. Powinniśmy doszu-kiwać się w pandemii sensu, czy nie?

To bardzo ważne pytanie! Ale znów: janie wiem, co powinniśmy, a co nie. Wolęrozważyć, co nas skłania do szukania ta-kiego sensu. Być może żeby żyć naprawdępo ludzku, w sposób, który nas rozwijai uszczęśliwia, musimy w swoim życiuwprowadzić jakiś sens; coś więcej niżtylko trwanie biologicznego organizmu.Okazuje się, że ten sens nie jest oderwanyod konkretnych zdarzeń życiowych, tylkosię jakoś z nimi wiąże i ostatecznie w nichprzejawia. W związku tym łączymy poje-dyncze wydarzenia, w tym pandemię,z innymi.

Jeśli przywoływana przez TomaszaStawiszyńskiego psycholożka chce się cze-goś nauczyć z pandemii, z wydarzeniabiologicznego, które stwarza w jej kon-kretnym przypadku jakąś ważną sytuacjęegzystencjalną; jeżeli dzięki temu wyda-rzeniu rozwinęła się i może lepiej pomagaćinnym ludziom, to czy faktycznie jej słowasą nie na miejscu? Co innego, gdyby całewydarzenie uznała za dobre i stwierdziła,że powinniśmy wszyscy za nie dziękować.To by sugerowało, że stawia swoją ego-

centryczną perspektywę wyżej niż wszyst-kie inne. Ale, jak sądzę, takiej tezy onanie stawia. Wydarzenia biologiczne samew sobie nie mają wartości, ale mogąnabrać różnej wartości w zależności odosoby, której dotykają.

Na koniec zapytam, czy są jacyś mist-rzowie filozofii, których szczególniebyś polecał do lektury w tym okresie?

Po pierwsze stoików – Epikteta i MarkaAureliusza, najlepiej razem. Co ciekawe,Epiktet dużą część życia spędził jako nie-wolnik, a Marek Aureliusz był cesarzem.A mieli bardzo podobną, stoicką wizję,rozważania prowadząc z zupełnie innychpunktów widzenia, które się uzupełniają.

Do nich dodałbym Epikura, który bywatraktowany jako przeciwstawny stoikom,ale, moim zdaniem, może ich uzupełniać.W jego pismach też jest dużo kwestii co-dzienno-etycznych. Na początek właśnieich bym polecił.

Z drugiej strony poleciłbym też Hezy-chiusza z Synaju. Z jednej strony to niefilozof, a Ojciec Pustyni. Przedstawia jed-nak niezwykle praktyczne ćwiczenia świa-domościowo-uważnościowe, pokazującezwiązek między tym, co myślimy a tymco dzieje się w sferze okołomyślowej:emocjach, impulsach biologicznych. Z pun-ktu widzenia filozofów takich jak stoicyczy epikurejczycy, to ćwiczenia bardzoważne, niezbędne do rozumnego kształ-towania swego życia.

51

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

jAremA PiekUtowSkiCzłonek zespołu, główny ekspert ds. społecznych

Page 52: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

52

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Dramat ludności Warmii i Mazur – dramat,któremu początek dały decyzje z Jałtyi Poczdamu – miał kilka odsłon. Najbru-talniejsze było otwarcie, ucieczka bliskomiliona ludności cywilnej Prus Wschodnichprzed nadciągającą Armią Czerwoną: w naj-lepszym razie oznaczało to tułaczkę w upa-dającej III Rzeszy, w gorszym – śmierć,w najgorszym – przemoc i gwałty ze stronysołdatów, których Ilja Erenburg i inny na-mawali do „zemsty na Germańcach”.

Po rozciągnięciu iluzorycznej z po-czątku administracji warszawskiej na te-renach dawnych Prus Wschodnich, któreznalazły się w nowych granicach, wcalenie było lepiej – tylko bardziej dwuznacz-nie. Z około 200 tysięcy mieszkańców,którzy pozostali po przejściu frontu, po-łowę uznano za Niemców, którzy w ciągukolejnych kilkunastu miesięcy doświad-czyli brutalnej wywózki. Pozostałych stotysięcy uznano za „ludność rodzimą, po-chodzenia słowiańskiego, lecz uległą ger-manizacji” i rozpoczęto wobec niej obli-gatoryjną akcję polonizacyjną.

Wielkie Wyrównanie

Ta polonizacja też miała, oczywiście, różneoblicza – i właściwie żadne z nich sym-patyczne. Najbardziej cywilizowaną jejformułą (choć też nie pozostawiającąmiejsca na żaden wybór) była polonizacjaprzez edukację. Na terenach Warmii i Ma-zur rozbudowano struktury polskiej oświa-ty – bez żadnej możliwości wyboru języka,programów uwzględniających specyfikęjęzykową i regionalną czy bodaj prze-szkolenia nauczycieli. Rezultatem byłapolonizacja, którą dałoby się, trochę prze-wrotnie, określić z niemiecka jako Gleich-schaltung, czyli „Wielkie Wyrównywanie”.Zwykle była skuteczna: mazurska ludnośćnie posiadała ani własnych elit, które mog-łyby stworzyć struktury oświaty niezależ-nej, ani, w rozpoczynającym się właśniestalinizmie, żadnej przestrzeni społecznej,w której mogłaby kultywować swoją od-rębność. Z reguły polonizacja była bolesna,postrzegana, już w dorosłym życiu, jakoopresyjne narzucenie tożsamości.

wojCieCH StANiSłAwSkiDoktor historii, publicysta

O ileż lepsze byłyby te reportaże, gdyby nie były tak naznaczone głębokąniechęcią – nie, nie do PRL z jej dyktatem i brutalnością, lecz do samej„cywilizacji polskiej”, z jej niechlujnością, bylejakością, katolickim trium-falizmem

Puste mazury

Page 53: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

Ta formuła była jednak i tak mniejbrutalna niż masowo doświadczane na-jazdy szabrowników, dokonujących zaborulub niszczenia majątku, zwykle na oczachjego właścicieli; niż przemoc, na którą„ludność miejscowa” stale była narażona.A co z wyższością o zabarwieniu nieledwiekolonialnym, demonstrowaną przez przed-stawicieli administracji lokalnej, urzęd-ników i milicjantów, ale i przez personelpaństwowych sklepów czy sąsiadów zzamiedzy? W pierwszej powojennej dekadzierównowaga między obywatelem a pań-stwem była wyjątkowo przesunięta naniekorzyść tego pierwszego – ale na Ma-zurach wyglądało to najgorzej.

Ból nieopisany

Problem „ludności rodzimej pochodzeniasłowiańskiego” brał swój początek w od-ległej przeszłości, jeśli nie średniowiecz-nych zmagań, to osadzania przybyszówz Mazur w Prusach Książęcych – ale po1945 dał o sobie znać z całą mocą. Bliskowiek zmagań ofiarnych polonizatorów –nauczycieli ludowych, księży, wydawców„Gazety Olsztyńskiej” nie przyniósł prze-łomu. Nadal nie było pomysłu na skutecznei dobrowolne zarazem przekonanie lud-ności rodzimej do polskości – tym bardziej,że w odbudowującej się Polsce żyło siębiedniej i szarzej niż w Niemczech – za-równo przed-, jak powojennych.

Stąd kolejne fale wyjazdów do Nie-miec – w ramach tuż powojennej tzw. re-patriacji, po odwilży w połowie lat 50.i po kolejnych liberalizacjach systemu.„Polska ma Warmię i Mazury, a Niemcy –Warmiaków i Mazurów” – żartowano.Sam jednak motyw upokorzeń, jakie spo-tykały ludność miejscową, był nieobecnyw kulturze nie tylko ze względu na zapisycenzury: również z racji nieobecności tego

tematu w świadomości społecznej. Jakieśaluzje u autorów powieści dla młodzieżyczy popularnych czytadeł, eksplorującychwątki przygodowe czy romantyczne orazuroki Ziem Odzyskanych – u BolesławaMrówczyńskiego, Eugeniusza Paukszty

czy Zbigniewa Nienackiego – to cała pa-mięć, na jaką mogli liczyć. Tabu zostałouchylone (na dwa palce) dopiero po opub-likowaniu w roku 1975 przekładu powieściniemieckiego autora Ernsta Wiecherta„Dzieci Jerominów”; nieco przyciężkiejsagi o melancholijnych mieszkańcach jed-nej wioski, która w roku 1945 przestałaistnieć.

Zapis monologu i klasyczny reportaż

Po roku 1989 ludnością Mazur i Warmii,z której „tutejszością” PRL nie umiał siępogodzić, zajęli się naukowcy, poeci i ese-iści. Brakowało jednak trochę reportażubiograficznych, ukazujących losy poszcze-

53

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

różne są formuły tych

reportaży. Czasem pisane są

one w trybie „zapisu

monologu”, niejako z pozycji

przyszywanej wnuczki,

wysłuchującej bez

krytycznego dystansu

długiej opowieści starca –

eugeniusza kowalskiego czy

wspomnianego już Herberta

Sobottki

Page 54: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

gólnych osób, ich prób i doświadczeń,często, jak bywa u „tutejszych”, bolesnychposzukiwań swojej tożsamości. Tę lukęusiłuje zapełnić Beata Szady w zbiorzereportaży, z których część publikowanabyłą dotąd na łamach „Tygodnika Po-wszechnego” czy „Polityki”. W „Wiecznympoczątku” poznajemy losy ludzi, którzyprzetrwali na miejscu, kultywując swojąosobność, uparci jak polne kamienie (jakHerbert Sobottka), którzy przez całe życierozważali swoją dwoistość (troistość?)mazursko-polsko-niemiecką (jak prof.Hubert Orłowski, jeden z najwybitniej-szych polskich germanistów) bądź, nie-oczekiwanie dla siebie, wyjeżdżali, bywrócić, bo genius loci okazał się, jak tylerazy, silniejszy niż wszystkie uroki dobrzezaopatrzonych niemieckich supermarke-tów: tak stało się z małżeństwem Adi i Al-berta Burdinskich.

Różne są formuły tych reportaży. Cza-sem pisane są one w trybie „zapisu mo-nologu”, niejako z pozycji przyszywanejwnuczki, wysłuchującej bez krytycznegodystansu długiej opowieści starca – Eu-geniusza Kowalskiego czy wspomnianegojuż Herberta Sobottki. Czasem, jak w przy-padku opowieści o Filemonie i Baucisz Jeleniowa (przedwojennego Jellinowen),czyli państwa Burdinskich, jest to kla-syczny reportaż – opowieść życia: obrazkiz teraźniejszości (podupadająca wieś, pi-jaczkowie pod sklepem, na ich tle – schlud-ny dom „podwójnych repatriantów”) prze-platane z kęsami wspomnień. Zdarza sięw tych tekstach tłumaczenie oczywistości,zdarza się jednak również duża uroda ję-zykowa: „wysiepany asfalt”, powracającyw dwóch tekstach, brzmi wiarygodniejniż wiele trącących myszką regionalizmów.Podobnie świetna fraza „w PRL pełło sięwszelkie oznaki niemieckości”, która do-wodzi nie tylko sprawności w odmianie

niełatwego czasownika, ale i wrażliwościna różne półtony propagandy komunis-tycznej, której udawało się łączyć futury-styczny dynamizm z nuta sielskości.

O ileż lepsze byłyby te reportaże, gdybynie były tak naznaczone głęboką niechę-cią – nie, nie do PRL z jej dyktatem i bru-talnością, lecz do samej „cywilizacji pol-skiej”, z jej niechlujnością, bylejakością,katolickim triumfalizmem. Mniejsza jużo czysto polityczne wtręty: każdy maprawo do swojego zestawu szpileczek,również współpracowniczka „Dużego For-matu” i „Polityki”. Inna rzecz, że zatytu-łowanie jednego z podrozdziałów „Hitleri Kaczyński”, następnie zaś pozostawieniebez komentarza dłuższej opinii pana So-bottki („[Mazurzy] najlepiej mieli za Hit-lera. Co prawda przez krótki czas. (…) Tosamo można teraz powiedzieć o Kaczyń-skim. Dlaczego ludzie na niego głosują?Bo daje im pięćset złotych na dziecko.I Hitler też dawał kindergeldy. I miesz-kania budował. To dlaczego ludzie mielibynie głosować?”) pokazuje, że żar zaanga-żowania bywa dla Beaty Szady ważniejszy

54

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

warmia i mazury

doświadczyły w Prl

degradacji (niewiele

bardziej niszczącej, niż

reszta kraju, ale wyraźniej

widocznej w kontraście

z przedwojenną kulturą

materialną) i w iii rP

niekoniecznie ją odrobiły

Page 55: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

niż styl: reductio ad Hitlerum uważanejest zazwyczaj za dość pośledni argument.

Antypolskie klisze

Większym wyzwaniem dla czytelnika możesię jednak okazać fakt, że dla autorki nie-miłe są dziesiątki praktyk już nie władzPRL, lecz „strony polskiej” jako takiej.Czy wynika to z faktu, że bezkrytyczniezinternalizowała opinie swoich rozmów-ców? Czy cierpkie przekonanie o pośled-niości współczesnych nam Polaków byłow niej obecne już wcześniej? Pewne jest,że czytając „Wieczny początek” doświad-czyć można niecodziennego efektu:w książce, która stawia sobie za jedenz celów demaskowanie zabiegów propa-gandowych, w tym antyniemieckich kliszi stereotypów, znaleźć można niemałoklisz, kojarzonych z nieżyczliwą Polscepropagandą niemiecką! Polnische Wirts-chaft? Polacy – prymitywni i skąpi, de-wastujący dziedzictwo, do którego nie-dorośli? Niemało tego. Szczegółowo re-lacjonowane doświadczenia państwa Bur-dinskich są jednoznaczne zarówno na po-ziomie urbanistycznym (Jeleniowo zapy-ziałe, zapadłe w sobie, gdzie była restau-racja, jest fastfood; gdzie były trzy sklepy,jest jeden, a śródmiejski zbiornik wodnyzmienił się w bagno), jak i jednostkowym:chciwy na fanty wuj zabierający siostrze-nicy komunijny rowerek, ludzie, którymprzypadł dom po Burdinskich, szczującydawnych właścicieli policją i psami; księ-żowska „banda czworga”, jak sami się na-zwali, siłą i podstępem przejmowała ewan-gelickie kościoły.

Jak zwierzęta żyją ci Polacy, jak zwie-rzęta. Trupami grządki nawożą i za nic tomają. „Do tej pory rodziny Kołodziejównie ekshumowano. W miejscu rowu (prze-

ciwpancernego, w którym pochowanozwłoki w roku 1945 – przyp. WS) są dziśogródki działkowe. Rosną na nich mar-chewki”. I niszczyć tylko potrafią – toznaczy nie „oni”, lecz my, bo w jednymz reportaży pojawia się znajoma, oska-rżycielska fraza ujęta w pierwszej osobieliczby mnogiej: „Warmia została przyłą-czona do Polski dopiero po drugiej wojnieświatowej. Nie mieliśmy więc dużo czasu,żeby krajobraz popsuć. I długo nie psu-liśmy. Właściwie z braku pieniędzy nierobiliśmy nic. (…) brak jakichkolwiek re-montów spowodował, że krajobraz kul-turowy dosłownie się wali”.

Nie w tym rzecz, że którakolwiek z tychsytuacji jest zmyślona. Nie, są prawdziwe.Warmia i Mazury doświadczyły w PRLdegradacji (niewiele bardziej niszczącej,niż reszta kraju, ale wyraźniej widocznejw kontraście z przedwojenną kulturą ma-terialną) i w III RP niekoniecznie ją od-robiły. Chciwych wujków bywa niemało,lęk przed „Niemcem, co wróci i zabierze”przybiera czasem groteskowe formy, war-mińskich szachulców i szop z czerwonejcegły strasznie żal. Idzie raczej o to, żecały zbiorek utrzymany jest w tym cierp-kim, na poły demaskatorskim tonie. Cza-sem wydaje się, że równie dobrze mógłbyukazać się nakładem któregoś z tychstrasznych, zdemonizowanych (tu już kła-nia się propaganda PRL) ziomkostw –a już na pewno może liczyć w tych kręgachna życzliwe recenzje. Gdyby autorka zdo-była się wobec napływowych Polaków –też nieźle przeczołganych przez historię –na bodaj część tej empatii, którą oferujeswoim bohaterom, wyszłoby to książcezdecydowanie na dobre.

Beata Szady, „Wieczny początek. Warmiai Mazury”, Wydawnictwo Czarne, 2020

55

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Page 56: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

56

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Pod uwagę działaczom religijnym, politycznym i społecznym:

Chrześcijańska myśl ekonomiczna

Chrześcijańska myśl ekonomiczna stanowi kierunek badania znaczenia Przykazań De-kalogu: „Nie kradnij!” i „Nie pożądaj własności bliźniego!” dla ekonomii i gospodarki,oraz na wyciąganiu wniosków z wyników tych badań w celu ich wykorzystania w nauceekonomii i polityce gospodarczej. Inspiracją tej myśli jest stwierdzenie, że ponieważ ażdwa te Przykazania mają za cel ochronę własności człowieka, czyli ochronę własnościprywatnej, to znaczy, że Stwórca nadał nienaruszalności instytucji własności prywatnejwysoką rangę. Stanowi ona dobro nierozerwalne z człowieczeństwem. Pod pojęciem„własność prywatna” rozumie się, oczywiście, dobro uczciwie nabyte przez człowieka,a nie dobro przez niego posiadane, lecz nabyte drogą jakiegokolwiek rodzaju kradzieży.

Wyniki badań powyższego wpływu okazują się rewelacyjne. Okazuje się, że łamanieprzez ludzi i ich rządy Przykazania „Nie kradnij!”, poprzedzane na ogół łamaniemPrzykazania „Nie pożądaj własności bliźniego!”, czyli, inaczej mówiąc – kradzież jestgłówną przyczyną, lub samą istotą, prawie wszystkich poważnych krajowych i między-narodowych problemów i kryzysów gospodarczych wiodących do biedy i rożnych nie-pożądanych efektów społecznych. Im powszechniejsze zjawisko kradzieży we wszelkichjej formach, a szczególnie w formach grabieży zalegalizowanej przez państwo i popełnianejna różne sposoby, często „w majestacie prawa”, na obywatelach, tym poważniejsze ha-mowanie rozwoju gospodarczego i dobrobytu. Do tych sposobów zaliczyć należy,między innymi:

1) zaciąganie pożyczek państwowych bez wiedzy i zgody obywateli, którzy wraz zeswym potomstwem pożyczki te będą musieli spłacać;

2) drukowanie papierowych pieniędzy bez ich pokrycia w przyroście bogactwa naro-dowego, co powoduje inflację i obniżanie wartości pieniędzy już posiadanychprzez obywateli;

3) przyznawanie przez władze rożnych licencji, monopoli i innych przywilejówwybranym ludziom lub grupom ludzi, kosztem wszystkich pozostałych;

4) tworzenie w instytucjach państwowych tak zwanych stanowisk pracy, pracy bez-produktywnej i pasożytniczej, będącej przykrywką do dzielenia się pieniędzmiz kieszeni podatnika;

5) sprzecznie z zasadą równości wszystkich obywateli wobec prawa, zalecane przezMarksa opodatkowanie wybiórcze (progresywne) ludzi zamożniejszych, a tymsamym karanie ich za to, że w gospodarce rynkowej stali się nimi dzięki swej pra-

Reklama

Page 57: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

cowitości, zaradności, uczciwości, wyrzeczeniom, oszczędzaniu i zaspokajaniupotrzeb innych ludzi owocami swej działalności;

6) opodatkowanie na cele nie służące dobru całego społeczeństwa, lecz tylko niektórychjego grup;

7) łamanie prawa podaży i popytu, przez narzucanie cen minimalnych lub maksymalnychza jakieś dobra – a więc okradając właściciela danego dobra z prawa do swobodnegodysponowania swą własnością;

8) szerzenie i praktykowanie korupcji poprzez tworzenie korupcjogennych urzędówdla „swych” ludzi i ochrona ich działań drogo kosztujących całe społeczeństwo;

9) praktykowanie socjalizmu poprzez bezpośrednią konfiskatę własności prywatnejna rzecz państwa i jego różnych instytucji;

itd., itd.

W świetle powyższego jasne jest, dlaczego państwa socjalistyczne i „opiekuńcze”oparte na „uszczuplaniu” i konfiskacie własności prywatnej prowadzą kraje dobankructwa, a rodziny i społeczeństwa do rozkładu.

Przyjęcie powyższego do wiadomości powinno być szczególnie łatwo akceptowaneprzez nas, chrześcijan, dla których Dekalog, będący zbiorem nakazów i zakazów po-chodzących od Stwórcy, jest jednym z filarów wiary. Szczególnie czujni winniśmy byćna znaczenie nieraz spotykanych haseł o potrzebie realizacji zasad sprawiedliwościspołecznej (co, między innymi, jest wyrażone w Artykule 2 obecnie obowiązującejKonstytucji RP), bo często bywają one pośrednim wzywaniem do łamania Przykazania10 („Nie pożądaj żadnej rzeczy należącej do bliźniego”) i do przymusowego wyrównywaniamiędzyludzkich nierówności majątkowych i społecznych, drogą zalegalizowanej grabieżyi kradzieży gwałcącej Przykazanie „Nie kradnij!” i chrześcijański nakaz miłości bliźniego,a są inspirowane przez różnych popleczników marksizmu, którego, jak wiadomo,jednym z podstawowych dogmatów jest konieczność likwidacji własności prywatnej.Nieopatrzna akceptacja takich haseł przez katolików, mimo, że nigdzie w PiśmieŚwiętym nie ma potępienia, a nawet tylko dezaprobaty nierówności międzyludzkich,stanowi sukces infiltracji wrogiej chrześcijaństwu ideologii marksistowskiej do Kościoła.Chrześcijańska myśl ekonomiczna służyć może za narzędzie intelektualne w zwalczaniutej infiltracji. Niezależnie od tego zachęca ona patriotów pragnących jak najlepiej dlaswego kraju, aby nie pozwalali rządzącym na ustanawianie i egzekwowanie prawokradania obywateli przez państwo, a doprowadzali do likwidacji takich praw już ist-niejących.

jAN miCHAł mAłekZałożyciel Fundacji PAFERE

57

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl

Reklama

Page 58: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

www.nowakonfederacja.plTHINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020

58

Misja

Świat intelektualny – od uniwersytetów po media – nie nadąża dziś za gwał-townymi przemianami rzeczywistości politycznej, gospodarczej i społecznej,opisując je za pomocą kategorii z poprzednich epok. To zasadniczo obniżajakość rządzenia, które wymaga rozstrzygania dylematów przy użyciu wiedzydostępnej w danej chwili. Deficyt tej ostatniej zwiększa ryzyko decyzji błędnychlub wręcz katastrofalnych, jak również – dominacji fałszywych ideologii. Polskidotyczy to w stopniu szczególnym, ze względu na trudne położenie geopoli-tyczne i słabość intelektualną (uniwersytetów, mediów, think tanków).

„Nowa Konfederacja” stara się temu kryzysowi myśli przeciwdziałać na czteryzasadnicze sposoby: 1) Poprzez formułę thinkzine’u: pierwszego w Polsce i prawdopodobnie na

świecie think tanku i magazynu publicystycznego w jednym, umożliwiającąlepszą komunikację i synergię między ekspertami z różnych dziedzin orazmiędzy specjalistami a  publicystami i  intelektualistami; wszystko po to,aby po pierwsze zwiększać poziom wiedzy specjalistycznej, a po drugie(i ważniejsze) budować całościowy obraz rzeczywistości;

2) Poprzez kształtowanie opinii elit;3) Poprzez oddziaływanie na główny nurt debaty za pomocą komentatorstwa

politycznego;4) Pełniąc rolę pośrednika między światem ekspercko-akademickim a me-

dialnym.

Działamy w  duchu polskiej tradycji republikańskiej, uważając ją z  jednejstrony za najbardziej chwalebny dorobek rodzimej polityki, z  drugiej zainspirację do rozwiązywania współczesnych problemów, na czele z fałszywymidylematami: państwo czy wolność, wolność czy wspólnota. Dziś potrzebujemyjednocześnie więcej państwa, więcej wolności i więcej wspólnoty. Wyzwaniatak dla politycznej podmiotowości, jak i wolności są bowiem bezpreceden-sowe – taka musi też być odpowiedź.

Jesteśmy konfederacją – związkiem obywateli dążących razem do dobrawspólnego, w sytuacji, gdy inne instytucje zawodzą.

Jesteśmy niezależni tak od partii politycznych, jak i od rywalizacji na klikalność.Jest to możliwe przede wszystkim dzięki hojności naszych Darczyńców. Utrzy-manie niezależności i poziomu merytorycznego oraz dalszy rozwój, przybliżającyrealizację powyższych celów, zależą od utrzymania i  rozwoju finansowaniapoprzez bezwarunkowe darowizny na cele statutowe.Jeśli cenisz „Nową Konfederację” – wesprzyj ją.

Page 59: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

www.nowakonfederacja.plTHINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020

59

Działalność

Do listopada 2017 r. „Nowa Konfederacja” była pierwszym w Polsce interne-towym miesięcznikiem idei (pierwszych 51 numerów ukazało się w  formulee-tygodnika, między październikiem 2013 a  wrześniem 2014). Dziś „NowaKonfederacja” to prawdopodobnie pierwszy na świecie thinkzine. To nowaforma instytucji eksperckiej i  publicystycznej jednocześnie. Umożliwia toz jednej strony lepsze niż dotąd gromadzenie i tworzenie wiedzy specjalistycznej,z  drugiej: efektywniejszą pracę nad całościowym opisem rzeczywistości publicznej.

Do tej pory podstawowym sposobem prezentacji takich owoców była pub-licystyka, która cały czas odgrywa ważną rolę w naszej działalności. Obecniekażde kolejne wydanie e-miesięcznika zawiera 10 materiałów – artykułówanalitycznych, esejów, wywiadów. Dwa razy w  tygodniu publikujemy ko-mentarze reagujące na bieżące wydarzenia. Swoje miejsce ma u nas takżefelieton – wymierający gatunek na pograniczu dziennikarstwa i  literaturypięknej, ukazujący się co najmniej raz w miesiącu.

Od listopada 2017 roku stawiamy także na działalność ekspercką. Specjaliściod spraw ustrojowych, międzynarodowych, prawa, obronności, gospodarki,samorządu i nie tylko publikują w „Nowej Konfederacji” raporty, analizy, ko-mentarze eksperckie.

Zarówno publicyści, jak i eksperci związani z „Nową Konfederacją” występująw mediach, zarówno pracując w różnych tytułach, jak i występując w nichgościnnie czy komentując dla nich bieżące wydarzenia. Jesteśmy obecni nałamach największych polskich dzienników i  tygodników, w  internecie, nafalach stacji radiowych, regularnie występujemy także w programach tele-wizyjnych stacji publicznych i prywatnych.

Ważnym elementem naszej działalności są także otwarte debaty, które or-ganizujemy co najmniej raz w  miesiącu. Zaproszeni przez nas goście –naukowcy, politycy i  dziennikarze – dyskutują wokół kolejnych naszychpublikacji, a także na bieżące tematy społeczno-polityczne. Jesteśmy obecnitakże w mediach społecznościowych – na Facebooku, Twitterze czy YouTube.

Page 60: Nowa Konfederacja nr 114...dalsza fortyfikacja Tajwanu, ożywienie współpracy z Filipinami, Japonią i In - diami –wyhamowały chińską ekspansję w regionie. Ale tylko tyle.

„Nową Konfederację” tworzą

Stali Darczyńcy: Bartłomiej Kachniarz, Piotr Kubiak, Michał Macierzyński, JerzyMartini, „mieszkaniec Bytomia”, Jakub Stychno, Marcin Sławeta, MichałKocur, Remigiusz Iwuć, Piotr Ogiński, Damian Szczerbaty, Szymon Radziszewicz,Krzysztof Szatan oraz Anonimowi Darczyńcy

Pozostali Darczyńcy: Jacek Bartosiak, Piotr Remiszewski, Piotr Woźny, AndrzejDobrowolski, Krzysztof Poradzisz, Marek Nowakowski, Karol Tatara orazAnonimowi Darczyńcy (Lista Darczyńców jest uaktualniana na początku każ-dego miesiąca)

Zespół: Kołodyńska-Magdziarz (Sekretarz zespołu), Jarema Piekutowski, Bart-łomiej Radziejewski (Dyrektor), Stefan Sękowski (Zastępca dyrektora, kierowniksekcji Publicystyki), Anna Szczerbata, Paulina Raczyńska, Marcin Chruściel

Stali współpracownicy: Paweł Behrendt, Łukasz Kobeszko, Michał Lubina,Stanisław Maksymowicz, Rafał Matyja, Anna Mieszczanek, Andrzej Mikosz,Adam Radzimski, Marek Wojnar, Karol Zdybel, Adam Michalak, Witold Sokała,Piotr Celiński, Patryk Gorgol, Krzysztof Sękowski

Współpracownicy: Michał Beim, Ludwik Dorn, Błażej Duber, Stanisław Gasik,Tomasz Geodecki, Tomasz Grzegorz Grosse, Elżbieta Hibner, Maria Libura,Damian Maziarz, Filip Memches, Tomasz Pichór, Radosław Piekarz, TomaszPułról, Witold Repetowicz, Jan Rokita, Błażej Sajduk, Wojciech Stanisławski,Zbigniew Stawrowski, Barbara Szewczyk, Artur Wołek, Krzysztof Wołodźko,Roman Graczyk, Paweł Średziński, Andrzej Horubała

Grafika (okładki): Piotr Promiński

Korekta i redakcja stylistyczna: Jarema Piekutowski, Stefan Sękowski

Skład: Rafał Siwik

Wydawca: Fundacja Nowa Rzeczpospolita

Kontakt: [email protected]

60

THINKZINE, nr 5(119)/2020, maj 2020 www.nowakonfederacja.pl