nieśmiały

1
nieśmiały, milczał, z rzadka tylko rzucając urywane słowa na sposób wojskowy: — Tak jest, proszę księżnej pani... słucham... rozumiem... — Na długo księżna do nas łaskawie przybyła? — spytał. — Dzisiaj przenocuję u was, a jutro pojadę do Kławdii Nikołajewny, dawnośmy się już nie widziały, a pojutrze znowu do was i pobędę jakie trzy, cztery dni. Szukam u was wypoczynku dla ducha, ojcze wielebny... Księżna lubiła odwiedzać N-ski klasztor, W ciągu ostatnich dwóch lat upodobała sobie to miejsce, przyjeżdżała tutaj latem prawie co miesiąc i zostawała przez jakie dwa albo trzy dni, niekiedy nawet przez cały tydzień. Lękliwi braciszkowie, cisza, niskie sufity, zapach cyprysu, skromne jedzenie, tanie firaneczki w oknach — wszystko to wzruszało ją i rozczulało, usposabiało do rozmyślania i dobrych uczuć. Po pół godzinie przebywania w tych komnatach wydawało się jej, że sama jest lękliwa i skromna i że także pachnie cyprysowym drzewem; przeszłość odchodziła gdzieś daleko, traciła swą wagę, i księżnej poczynało się zdawać, że mimo swoich dwudziestu dziewięciu lat jest bardzo podobna do starego przeora i że tak samo jak on urodziła się nie dla bogactw, nie dla ziemskich zaszczytów i miłości, ale dla cichego, ukrytego przed światem życia, przyćmionego jak te komnaty...

description

CZECHOWCZYK

Transcript of nieśmiały

Page 1: nieśmiały

nieśmiały, milczał, z rzadka tylko rzucając urywane słowa na sposób wojskowy: — Tak jest, proszę księżnej pani... słucham... rozumiem...— Na długo księżna do nas łaskawie przybyła? — spytał.— Dzisiaj przenocuję u was, a jutro pojadę do Kławdii Nikołajewny, dawnośmy się już nie widziały, a pojutrze znowu do was i pobędę jakie trzy, cztery dni. Szukam u was wypoczynku dla ducha, ojcze wielebny...Księżna lubiła odwiedzać N-ski klasztor, W ciągu ostatnich dwóch lat upodobała sobie to miejsce, przyjeżdżała tutaj latem prawie co miesiąc i zostawała przez jakie dwa albo trzy dni, niekiedy nawet przez cały tydzień. Lękliwi braciszkowie, cisza, niskie sufity, zapach cyprysu, skromne jedzenie, tanie firaneczki w oknach — wszystko to wzruszało ją i rozczulało, usposabiało do rozmyślania i dobrych uczuć. Po pół godzinie przebywania w tych komnatach wydawało się jej, że sama jest lękliwa i skromna i że także pachnie cyprysowym drzewem; przeszłość odchodziła gdzieś daleko, traciła swą wagę, i księżnej poczynało się zdawać, że mimo swoich dwudziestu dziewięciu lat jest bardzo podobna do starego przeora i że tak samo jak on urodziła się nie dla bogactw, nie dla ziemskich zaszczytów i miłości, ale dla cichego, ukrytego przed światem życia, przyćmionego jak te komnaty...