Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i...

12
1 Kwartalnik poświęcony ewangelicznej służbie bliźniemu nr 3-4/ (17-18) 2004 Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? zwietrzeje, czymże ją nasolą? zwietrzeje, czymże ją nasolą? zwietrzeje, czymże ją nasolą? zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, Na nic więcej już się nie przyda, Na nic więcej już się nie przyda, Na nic więcej już się nie przyda, Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona tylko aby była precz wyrzucona tylko aby była precz wyrzucona tylko aby była precz wyrzucona tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana. Wy jesteście i przez ludzi podeptana. Wy jesteście i przez ludzi podeptana. Wy jesteście i przez ludzi podeptana. Wy jesteście i przez ludzi podeptana. Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć światłością świata; nie może się ukryć światłością świata; nie może się ukryć światłością świata; nie może się ukryć światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. miasto położone na górze. miasto położone na górze. miasto położone na górze. miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają Nie zapalają też świecy i nie stawiają Nie zapalają też świecy i nie stawiają Nie zapalają też świecy i nie stawiają Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, jej pod korcem, lecz na świeczniku, jej pod korcem, lecz na świeczniku, jej pod korcem, lecz na świeczniku, jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. i świeci wszystkim, którzy są w domu. i świeci wszystkim, którzy są w domu. i świeci wszystkim, którzy są w domu. i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość Tak niechaj świeci wasza światłość Tak niechaj świeci wasza światłość Tak niechaj świeci wasza światłość Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, uczynki i chwalili Ojca waszego, uczynki i chwalili Ojca waszego, uczynki i chwalili Ojca waszego, uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” który jest w niebie” który jest w niebie” który jest w niebie” który jest w niebie” (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). W piątek, osiemnaście minut przed za- chodem słońca, w żydowskich domach zapala się świece szabasowe. Zapalenie dwóch świateł szabasowych przez matkę oznacza, że rozpoczął się szabat i należy zaniechać wszelkich prac. Świecące świece szabasowe są symbolem świateł jaśnieją- cych w domu w dzień Pański. Zapalenie ich przez matkę podkreśla ważność kobie- ty w rodzinie. To matka wznieca ogień w sercach i jest źródłem światła w szcze- gólny sposób darzącego jej rodzinę poko- jem i radością w tym dniu Pańskim. Zapa- lone świece niosą ciepło, szczęście i pokój żydowskiemu domowi. Światło jest sym- bolem mądrości, wiedzy i prawdy. Świecą- ce świece to jak światło Tory, które roz- świetla mroki nocy i wskazuję drogę życia. Zapalenie świec inspiruje i nadaje wieczo- rowi niepowtarzalną atmosferę wewnętrz- nych przeżyć. Mimo że w tradycji protestanckiej świe- ca nie odgrywa tak istotnej roli jak w kultu- rze żydowskiej, także i my, wprawdzie od niedawna, bo dopiero od roku 2000, mamy swoją tradycję zapalania ekume- nicznych świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Stawiamy je na wigilijnych sto- łach z nadzieją, że będą one źródłem nie tylko niepowtarzalnej atmosfery przy świątecznym posiłku, ale także światłem i radością dla dzieci w trudnej sytuacji życiowej. B łogosławionego czasu Adwentu, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wiele dobrych dni w Nowym Roku 2005 życzy wszystkim Czytelnikom Kwartalnika, osobom zaangażowanym w pracę diakonijną Nikt specjalnie nie spieszy się do domu... redakcja Kwartalnika i pracownicy Biura Diakonii Kościoła Od jak dawna są organizowane śniadania diakonijne w parafii? – Od około dziesięciu lat. Kiedy przed trzema laty rozpoczynałam tutaj pracę, ta- kie spotkania już się odbywały – trzy razy w roku: w okolicach Bożego Narodzenia, Świąt Wielkanocnych i z okazji Dziękczyn- nego Święta Żniw. Wybrano akurat te trzy święta, bo właśnie wtedy ludzie gromadzą się przy stole, są ze sobą, spotykają się rodzi- ny, żyjące coraz częściej w rozproszeniu. Porę przedpołudniową wybrano natomiast z myślą o osobach starszych i samotnych. Zwłaszcza w porze zimowej osoby te boją się wieczorem wracać same do domu, stąd – rozmowa z Magdaleną Brzóską, koordynatorem pracy diakonijnej w parafii Świętej Trójcy w Warszawie ta pora jest dużo lepsza. Nasze śniadania zawsze mają miejsce w soboty. Czy te osoby samotne to starsze osoby? – Głównie tak, choć są wśród nich także osoby w wieku około 50 lat, które czują się młodo. Ludzie młodsi raczej na te śniadania nie przychodzą. Jacy ludzie przewinęli się przez te śnia- dania w ciągu tych lat? – Jest to dość liczna stała grupa ludzi, którzy spotykają się od lat niemal jak w swoim własnym, rodzinnym gronie. Ale staramy się za każdym razem „wyławiać” też nowe osoby: podczas spotkań w kance- larii parafialnej, w okresie przedświątecz- nym, gdy ich odwiedzam lub do nich dzwo- nię. Często osoby takie nie przychodzą, bo nie czują się bezpośrednio zaproszone. Ile osób bywa średnio na tych śniadaniach? – Około 40 osób. A ile osób przyszło na ostatnie śniadanie diakonijne z okazji Święta Żniw? – Ponad 40. Jak przebiegają takie spotkania? Za każ- dym razem inaczej, czy też z reguły podobnie? Co jest oferowane oprócz… śniadania? – Zawsze jest zwiastowanie Słowa Bożego – krótkie kazanie tematyczne, które przygo- towuje jeden z księży z parafii. Staramy się fot. E. Byrtek

Transcript of Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i...

Page 1: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

1

Kwartalnik poświęcony ewangelicznej służbie bliźniemu nr 3-4/(17-18) 2004

Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego

„Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól„Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól„Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól„Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól„Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sólzwietrzeje, czymże ją nasolą?zwietrzeje, czymże ją nasolą?zwietrzeje, czymże ją nasolą?zwietrzeje, czymże ją nasolą?zwietrzeje, czymże ją nasolą?Na nic więcej już się nie przyda,Na nic więcej już się nie przyda,Na nic więcej już się nie przyda,Na nic więcej już się nie przyda,Na nic więcej już się nie przyda,tylko aby była precz wyrzuconatylko aby była precz wyrzuconatylko aby była precz wyrzuconatylko aby była precz wyrzuconatylko aby była precz wyrzuconai przez ludzi podeptana. Wy jesteściei przez ludzi podeptana. Wy jesteściei przez ludzi podeptana. Wy jesteściei przez ludzi podeptana. Wy jesteściei przez ludzi podeptana. Wy jesteścieświatłością świata; nie może się ukryćświatłością świata; nie może się ukryćświatłością świata; nie może się ukryćświatłością świata; nie może się ukryćświatłością świata; nie może się ukryćmiasto położone na górze.miasto położone na górze.miasto położone na górze.miasto położone na górze.miasto położone na górze.Nie zapalają też świecy i nie stawiająNie zapalają też świecy i nie stawiająNie zapalają też świecy i nie stawiająNie zapalają też świecy i nie stawiająNie zapalają też świecy i nie stawiająjej pod korcem, lecz na świeczniku,jej pod korcem, lecz na świeczniku,jej pod korcem, lecz na świeczniku,jej pod korcem, lecz na świeczniku,jej pod korcem, lecz na świeczniku,i świeci wszystkim, którzy są w domu.i świeci wszystkim, którzy są w domu.i świeci wszystkim, którzy są w domu.i świeci wszystkim, którzy są w domu.i świeci wszystkim, którzy są w domu.Tak niechaj świeci wasza światłośćTak niechaj świeci wasza światłośćTak niechaj świeci wasza światłośćTak niechaj świeci wasza światłośćTak niechaj świeci wasza światłośćprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreuczynki i chwalili Ojca waszego,uczynki i chwalili Ojca waszego,uczynki i chwalili Ojca waszego,uczynki i chwalili Ojca waszego,uczynki i chwalili Ojca waszego,który jest w niebie”który jest w niebie”który jest w niebie”który jest w niebie”który jest w niebie” (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16). (Mt 5,13-16).

W piątek, osiemnaście minut przed za-chodem słońca, w żydowskich domachzapala się świece szabasowe. Zapaleniedwóch świateł szabasowych przez matkęoznacza, że rozpoczął się szabat i należyzaniechać wszelkich prac. Świecące świeceszabasowe są symbolem świateł jaśnieją-cych w domu w dzień Pański. Zapalenieich przez matkę podkreśla ważność kobie-

ty w rodzinie. To matka wznieca ogieńw sercach i jest źródłem światła w szcze-gólny sposób darzącego jej rodzinę poko-jem i radością w tym dniu Pańskim. Zapa-lone świece niosą ciepło, szczęście i pokójżydowskiemu domowi. Światło jest sym-bolem mądrości, wiedzy i prawdy. Świecą-ce świece to jak światło Tory, które roz-świetla mroki nocy i wskazuję drogę życia.Zapalenie świec inspiruje i nadaje wieczo-rowi niepowtarzalną atmosferę wewnętrz-nych przeżyć.

Mimo że w tradycji protestanckiej świe-ca nie odgrywa tak istotnej roli jak w kultu-rze żydowskiej, także i my, wprawdzieod niedawna, bo dopiero od roku 2000,mamy swoją tradycję zapalania ekume-nicznych świec Wigilijnego Dzieła PomocyDzieciom. Stawiamy je na wigilijnych sto-łach z nadzieją, że będą one źródłemnie tylko niepowtarzalnej atmosfery przyświątecznym posiłku, ale także światłemi radością dla dzieci w trudnej sytuacjiżyciowej.

Błogosławionegoczasu Adwentu,radosnych

Świąt BożegoNarodzenia

oraz wieledobrych dni

w NowymRoku 2005

życzywszystkim

CzytelnikomKwartalnika,

osobomzaangażowanym

w pracędiakonijną

Nikt specjalnie nie spieszy się do domu...

redakcja Kwartalnikai pracownicy Biura Diakonii Kościoła

Od jak dawna są organizowane śniadaniadiakonijne w parafii?

– Od około dziesięciu lat. Kiedy przedtrzema laty rozpoczynałam tutaj pracę, ta-kie spotkania już się odbywały – trzy razyw roku: w okolicach Bożego Narodzenia,Świąt Wielkanocnych i z okazji Dziękczyn-nego Święta Żniw. Wybrano akurat te trzyświęta, bo właśnie wtedy ludzie gromadząsię przy stole, są ze sobą, spotykają się rodzi-ny, żyjące coraz częściej w rozproszeniu.Porę przedpołudniową wybrano natomiastz myślą o osobach starszych i samotnych.Zwłaszcza w porze zimowej osoby te bojąsię wieczorem wracać same do domu, stąd ▼– rozmowa z Magdaleną Brzóską, koordynatorem pracy diakonijnej w parafii Świętej Trójcy w Warszawie

ta pora jest dużo lepsza. Nasze śniadaniazawsze mają miejsce w soboty.Czy te osoby samotne to starsze osoby?

– Głównie tak, choć są wśród nich takżeosoby w wieku około 50 lat, które czują sięmłodo. Ludzie młodsi raczej na te śniadanianie przychodzą.Jacy ludzie przewinęli się przez te śnia-dania w ciągu tych lat?

– Jest to dość liczna stała grupa ludzi,którzy spotykają się od lat niemal jakw swoim własnym, rodzinnym gronie. Alestaramy się za każdym razem „wyławiać”też nowe osoby: podczas spotkań w kance-larii parafialnej, w okresie przedświątecz-

nym, gdy ich odwiedzam lub do nich dzwo-nię. Często osoby takie nie przychodzą, bonie czują się bezpośrednio zaproszone.Ile osób bywa średnio na tych śniadaniach?

– Około 40 osób.A ile osób przyszło na ostatnie śniadaniediakonijne z okazji Święta Żniw?

– Ponad 40.Jak przebiegają takie spotkania? Za każ-dym razem inaczej, czy też z regułypodobnie? Co jest oferowane oprócz…śniadania?

– Zawsze jest zwiastowanie Słowa Bożego– krótkie kazanie tematyczne, które przygo-towuje jeden z księży z parafii. Staramy się

fot. E. Byrtek

Page 2: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

2

rozważania

W biblijnym opisie początku świata, któ-ry znajdujemy w 1 Księdze Mojżeszowej,pierwszym stworzeniem Boga jest światłość.„I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość.I stała się światłość” (1 Mż 1,3). Bóg wy-łania ją z nicości, czyniąc ją odbiciem Je-go chwały i swego rodzaju szatą, w którąsię przyodziewa. Światłość jestdo Niego podobna, odzwierciedlaJego piękno i chwałę, jest rów-nież symbolem Królestwa Bożego,a zatem sprawiedliwości, pokojui radości w Duchu Świętym. Prze-ciwieństwem światłości jest ciem-ność będąca kryjówką szatanai symbolem duchowego zagubie-nia człowieka. „I widział Bóg,że światłość była dobra. Oddzie-lił tedy Bóg światłość od ciemności”(1 Mż 1,4). Kompromis między ciemnościąi światłością nie jest możliwy. Jedno auto-matycznie eliminuje drugie. To stawiaczłowieka wobec konieczności ciągłegowybierania między ciemnością a światło-ścią, przy czym ta ostatnia oznacza wiaręi miłość do bliźniego. W Ewangelii Jana czy-tamy: „Każdy bowiem, kto źle czyni, niena-

widzi światłości i nie zbliża się do światło-ści, aby nie ujawniono jego uczynków.Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą,dąży do światłości, aby wyszło na jaw, żeuczynki jego są dokonane w Bogu”.

Sam Jezus odczuwa pokusę porzuceniaswojej misji właśnie nocą, w ogrodzie Getse-

mane. Natomiast w poranek zmar-twychwstania odwalony kamień po-zwala przeniknąć światłu w miejsceśmierci. Tak więc zdążając do Króle-stwa Niebieskiego, kierowani świa-tłem Chrystusa, ludzie osiągną świa-tłość, która nie gaśnie. W Objawie-niu Jana czytamy: „I nocy już niebędzie, i nie będą już potrzebowa-li światła słonecznego, gdyż Pan,Bóg, będzie im świecił i panować

będą na wieki wieków” (Obj 22, 5).Światło i światłość znajdują w Biblii cen-

tralne miejsce wśród symboli religijnych.Są znakiem Bożej obecności. Dla tych, któ-rzy słuchali Jezusa, tak jak i dla nas, sym-bol światła przywołuje pragnienie prawdyi chęć osiągnięcia pełni poznania. Kiedyświatło zmniejsza się, czy znika, nie jeste-śmy w stanie do końca rozróżnić otaczają-

cej nas rzeczywistości. Nocą często czujemysię niepewnie, niecierpliwie oczekujemynadejścia światła poranka. My, ludzie wie-rzący mamy być stróżami poranka (por. Iz21,11-12) zwiastującymi nadejście słońca,którym jest zmartwychwstały Chrystus.

Światłem, o którym nam mówi Jezusw Ewangelii jest światło wiary, które przy-chodzi od Boga, aby oświecić serce i rozja-śnić umysł: „Bo Bóg, który rzekł: z ciem-ności niech światłość zaświeci, rozświe-cił serca nasze, aby zajaśniało pozna-nie chwały Bożej, która jest na obliczuChrystusowym” (II Kor 4, 6). Osobiste spo-tkanie z Chrystusem rozjaśnia życie no-wym światłem, wprowadza nas na właści-wą drogę i zobowiązuje nas, abyśmy by-li Jego świadkami. Pochodzący od Niegonowy sposób patrzenia na świat i na ludziprzenika nas dogłębnie w tajemnicy wiary,która nie jest jedynie zbiorem tez wymaga-jących przyjęcia i zatwierdzenia przez ro-zum, lecz pewnym doświadczeniem doprzyswojenia, prawdą, którą trzeba żyć,solą i światłem całej rzeczywistości.

Wielkie światło objawiło się w słowachi czynach Jezusa. Syn Boży wyraźnie o sobie

też za każdym razem przygotować dostoso-wany do danego święta program artystycz-ny: wiersze, rozmyślania. Czasem zapra-szamy gości. Na przykład w czasie śniada-nia wielkanocnego w 2003 roku wystąpiłchórek dziecięcy z parafii w JastrzębiuZdroju.

W tym roku towarzyszyła nam grupastudentów Akademii Muzycznej im. Fryde-ryka Chopina w Warszawie, którzy wyko-nali utwory na skrzypce i fortepian, a jednaze studentek wokalistyki wykonała kilkapieśni. Taki program jest przeplatany oczy-wiście… prawdziwym śniadaniem, w które-go menu znajdują się zawsze tradycyjne,charakterystyczne dla danego święta potra-wy. Kiedyś były też zabawy, śpiew w gru-pach. Staram się zawsze szukać nowych po-mysłów, by każde śniadanie mogło być innei niepowtarzalne.My, czyli kto?

– Przygotowaniem tych śniadań zajmu-je się parafialna komisja diakonijna. Wy-znacza spośród siebie oraz innych chętnychpomocników osoby, które zajmą się zaku-pami, gotowaniem, pieczeniem, dekorowa-niem stołów itp.

Uczestnicy są zadowoleni z tych spotkań?– Mam nadzieję, że tak. Do mnie przy-

najmniej docierają w większości pozytyw-ne i ciepłe wypowiedzi. Myślę, że taka for-ma spotkań jest bardzo potrzebna, właśnietaka typowo śniadaniowa. Przy stole spoty-kają się ludzie, którzy być może w ogóle niemieliby okazji się poznać. Dla wielu jest toswego rodzaju wydarzenie kulturalne, bonie każdego stać przecież na wyjście dokina czy teatru. Wielu może wówczas wyjśćze swoich domów, być z innymi. Poza tymosoby samotne nie zawsze mają ochotęprzygotowywać świąteczne potrawy dlajednej osoby – tylko dla siebie.

Znasz wszystkich, którzy przychodzą naśniadania?

– Tak, znam wszystkich. Są wśród nichludzie, którzy mają swoje rodziny, aleteż i tacy, którzy zostali zupełnie sami.Moim zdaniem na tych śniadaniach panujemiła, rodzinna atmosfera. Nikt specjalnienie śpieszy się do domu. Ludzie mają zare-zerwowany czas na to sobotnie przepołu-dnie.Trzy razy w roku – czy to nie jest zbytrzadko, skoro śniadania cieszą się takąpopularnością?

Wydaje mi się, że gdyby te śniadania od-bywały się częściej, to mogłyby stracić swój

▼▼

Page 3: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

3

powiedział: „Ja jestem światłością świa-ta; kto idzie za mną, nie będzie chodziłw ciemności, ale będzie miał światłośćżywota” (J 8,12). Każdy z nas wszczepionyw Chrystusa przez Chrzest Święty ma nieśćJezusową światłość na cały świat, gdyż samzostał nią oświecony. Zbawiciel przypomi-na nam, że to światło powinno promienio-wać z naszego postępowania i mówi donas: „Tak niechaj świeci wasza światłośćprzed ludźmi, aby widzieli wasze dobreuczynki i chwalili Ojca waszego, który jestw niebie” (Mt 5,16). Zarówno w Biblii, jaki w długiej historii Kościoła znajdziemy wie-le świetlanych postaci, których niezłomnawiara, miłość i poświęcenie dla bliźniegorozświetlają nie zawsze łatwą, czasem wręczmroczną historię ludzkości. Nie sposób ichwszystkich wymienić, ale myślę tu szcze-gólnie o skromnej i niepozornej Tabicie,o Matce Teresie zwanej „Aniołem Ubogich”,z protestanckiego kręgu o Matce Ewie vonTiele-Winckler i siostrze Jadwidze Kunert.O tych bardziej znanych, jak np. AlbertSchweitzer, Brat Roger z Taize, ale teżo całej rzesze tych bezimiennych kobieti mężczyzn, którzy z potrzeby serca i bez

rozgłosu na co dzień wypełniają Boże przy-kazanie. To oni są światełkiem dla wieluludzi zagubionych w dzisiejszym świecie.

Najważniejszymi zadaniami Kościołasą misja i diakonia, które „są szynami tegosamego toru” (bp J. Jagucki, synod 2003 r.).Obydwie te formy działalności są ze sobąściśle związane, gdyż czyn zawsze musiwiązać się ze Słowem Bożym. Zaś zwiasto-wanie i katecheza są wpisane do działalno-ści misyjnej i diakonijnej. Tutaj chciała-bym zacytować słowa ks. dr Alfreda Jaguc-kiego, który w kazaniu na rozpoczęcie ob-rad Synodu Kościoła w 1984 r. tak powiedział:„Diakonia jest wyrazem życia i istoty Koś-cioła. Pełnia życia Kościoła, zboru, znajdu-je swój wyraz nie tylko w tym, że Słowo Bo-że jest czysto i wiernie zwiastowane, lecztakże – a dziś szczególnie – w diakonii”.

W Starym Testamencie spotykamy Bo-ga, który w swym działaniu staje po stro-nie słabszego. W prawie ludu izraelskiegoznajdowało się wskazanie, żeby wśród lu-du nie było człowieka, który musiałby żyćw biedzie i uzależnieniu od innych. Prawożydowskie nakazywało, by na święto Pu-rim człowiek poszukał biedniejszego od sie-

bie i ofiarował mu jakiś dar (Est 9, 22). Jed-nak czynienie miłosierdzia wypływającetylko z mocy prawa nigdy nie będzie zado-walające. Tym bardziej, że Grecy w tamtychczasach uważali, że to panowanie, a niesłużenie nadawało godność człowiekowi.

W Nowym Testamencie Jezus odwracacałkowicie relacje panowania i służenia.Jezus uczy uczniów usługiwania. Sammyje im nogi mówiąc: „Wy nazywaciemnie Nauczycielem i Panem, i słuszniemówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja,Pan i Nauczyciel umyłem nogi wasze,i wy winniście sobie nawzajem umywaćnogi. Albowiem dałem wam przykład,byście i wy czynili, jak Ja wam uczyni-łem” (J 13,13-15). Jezus wzywa, by naj-większy spośród uczniów stał się sługąwszystkich (Mt 23,11). „Ja jestem wśródwas jako ten, który usługuje” – mówi Je-zus (Łk 22,27). Jezus Chrystus był pierw-szym diakonem, diakonia jest dalszym cią-giem służby Jezusa Chrystusa. W EwangeliiMateusza (r. 25) diakonia jest przedsta-wiona jako miłość do bliźniego. Z tegowypływa siedem dzieł miłosierdzia: na-karmienie głodnych, napojenie spragnio-nych, przyjęcie bezdomnych, odzianie na-gich, odwiedzanie chorych, odwiedzanieskazanych, towarzyszenie umierającym.Dzieje Apostolskie wskazują, że Kościół odpoczątku czuł się zobowiązany do służbymiłości i tę służbę podjął poprzez m.in. po-wołanie siedmiu diakonów w zborze w Je-rozolimie (Dz 2,45;4,32-37;6,1-7). W pier-wszych zborach diakonia miała różne zna-czenie i rozumienie. Rozumiano ją jakousługiwanie przy stołach, zaopatrywaniei troskę o potrzebujących i każdą czynnośćsłużącą rozwojowi zboru, a także jako za-danie kierowania zborem poprzez urządapostolski, pracę misyjną, służbę Słowa.Także służba u Stołu Pańskiego: udzielanieKomunii Świętej i prowadzenie nabożeń-stwa, kolekty, ofiary pieniężne dla zboruw Jerozolimie były rozumiane jako zada-nia diakonii.

Dobiegający końca rok 2004 był w na-szym Kościele rokiem szczególnym, ponie-waż został ogłoszony przez Synod KościołaRokiem Diakonii. Działalność diakonijnaw naszych parafiach ma długą tradycję,jednak dopiero od roku 1999, kiedy to Dia-konia Kościoła uzyskała osobowość praw-ną możemy oficjalnie działać jako organi- ▼

wyjątkowy, świąteczny charakter i stałybysię tylko okazją do wspólnego posiłku,a przecież nie tylko o to w nich chodzi. Śnia-dania te są przede wszystkim związanez ewangeliczną, duchową treścią świąt,a nie odbywają się ot, tak sobie. Chodzi o to,by ludzie poczuli wyjątkowość tego czasui szczególność śniadania akurat w konkret-nym okresie roku kościelnego. Dla wielujest to też okazja do tego, by szczególnie sięprzygotować: pójść do fryzjera, odświętnieubrać na tę okazję, by nabrać ochoty i rado-ści życia.Pochodzisz z parafii na Śląsku Cieszyń-skim, gdzie ewangelicy nie potrzebują

ekstra śniadań, by się zesobą spotkać, bo spoty-kają się po prostu po są-siedzku?

– Tak, tutaj te spot-kania przy śniadaniu ma-ją zupełnie inny sens.W wielkim mieście, któresprawia, że człowiek stajesię anonimowy i samot-ny mimo woli, a w dodat-ku żyje w diasporze, takie

śniadania mogą zastąpić właśnie spotkaniasąsiedzkie. Ludzie potrzebują bycia ze sobąw parafii, społeczności z innymi, także spo-łeczności wiary. Na Śląsku Cieszyńskim jestsię jeszcze w dalszym ciągu jednym z wieluewangelików mieszkających na danej ulicy,w danej miejscowości. Tutaj jest inaczej –będąc ewangelikiem jest się jedym wśródtysięcy ludzi. Śniadania są dla ich uczestni-ków niejednokrotnie oderwaniem od sza-rej codzienności, ale także dają poczuciewspólnoty i bliskości.Dziekuję za rozmowę.

rozmawiała:Danuta Lukas

3-4/2004

Page 4: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

4

jubileusze diakonii

3-4/2004

„Błogosławieni, co czynią światludzkim w czas nieludzki” – te słowa,które kiedyś przed laty przeczytałamw materiałach katechetycznych przy-gotowując się do lekcji religii, utkwiłymi głęboko w pamięci. Niewątpliwiewybuch reaktora atomowego w Czar-nobylu był czasem nieludzkim. Zginę-ło wielu niewinnych ludzi, wielu stra-ciło dach nad głową i nadzieję naprzyszłość.

Armand Ksammer, który po wybu-chu reaktora przebywał w Czarnoby-lu, tak opisał to, co zobaczył: „Widzia-łem miasto pięćdziesięciotysięczne,ale ani jednego człowieka. Wszystkopuste. Jedynym gospodarzem tamtegoterenu jest wiatr”. Od tamtego momen-tu minęło już 18 lat. Mogłoby się wy-dawać, że to już historia. I niekoniecz-

nie. Każdego roku na tym terenie prze-prowadza się badania naukowe, któredowodzą, że skutki tej tragedii z dnia23 kwietnia 1986 r. są odczuwalne natym terenie do dziś. Zachorowalnośćdzieci na raka tarczycy jest w dalszymciągu bardzo groźna, a w niektórychokręgach liczba wrodzonych wad roz-wojowych wzrosła od 24% do 83%,jak np. w okręgu homelskim.

Trudna sytuacja społeczno-ekono-miczna Białorusi nie zawsze pozwalana odpowiednią opiekę medyczną dlatych dzieci. Nie bez znaczenia jestwięc niesienie pomocy przez ludzi do-brej woli z wielu różnych organizacjikościelnych i pozarządowych z zagra-nicy, m.in. także z Polski.

Kościół Ewangelicko – Augsburskiw Polsce w ramach działalności dia-

Dzieci z Białorusi już po raz dwunastywypoczywały w Polsce

konijnej uczestniczy w takim progra-mie pomocy od 1993 r. Rozpoczęcietej akcji było możliwe dzięki ofiaromwiernych z wielu ewangelickich para-fii w całej Polsce. Pomimo własnychtrudności wielu podzieliło się tą przy-słowiową „kromką chleba”. Od 1994roku finansowo te akcję wspiera takżefundacja szwajcarska „Glaube in der2.Welt”.

W tym roku już po raz dwunastygościli w naszym kraju mali gościez Białorusi. Tym razem jednak odbyłysię dwa letnie turnusy. Pobyt dzieciw Sorkwitach sfinansowała „Glaubein der 2.Welt”, a turnus w Istebneji Wiśle Jaworniku – Diakonia Samo-dzielnego Ewangelicko – Luterańskie-go Kościoła (SELK) z Niemiec.

W. Falk

zacja pozarządowa o charakterze charyta-tywnym na terenie całego kraju. Historiainstytucjonalnego organizowania działal-ności diakonijnej rozpoczęła się w 1991 r.Wówczas na I Sesji Synodu Kościoła – bp JanSzarek, obecnie prezes Diakonii Kościoławskazał na potrzebę tworzenia nowych formpracy m.in. poprzez powołanie urzędu dia-kona, możliwość wprowadzenia urzędusiostry świeckiej (zborowej), zaktywizo-wanie pracy wśród kobiet. W ślad za tymizaleceniami powołano diecezjalne i para-fialne komisje diakonijne. W kolejnych la-tach komisje diecezjalne przekształciły sięw tzw. diakonie diecezjalne. Dla rozwojudziałalności diakonijnej w naszym Koście-le niewątpliwie duży wpływ miały i mają

Fragmenty referatu wygłoszonego pod-czas XIII Ogólnopolskiego Forum Ko-biet Luterańskich w Warszawie dnia 25września 2004 r.

parafialne komisje diakonijne, których ak-tywnie działających jest 51. To one ciągle nanowo rozbudzają ducha diakonijnego wśródparafian. W ramach diakonii diecezjalneji parafialnej prowadzona jest m.in. pracaz niepełnosprawnymi, pomoc osobom star-szym, samotnym i chorym, pomoc rodzi-nom dysfunkcyjnym oraz innym potrzebu-jącym, organizowanie kolonii dla dzieci,zakupy leków i innych form pomocy.

Bądźmy więc, podobnie jak wiele wspo-mnianych przeze mnie postaci, chrześcija-nami nie tylko w słowach, ale i w czynach.Gdziekolwiek żyjemy lub pracujemy bądź-my wiarygodnymi znakami miłości Bogai wiarygodnymi świadkami obecności Chry-stusa, bo jak mówi Ewangelista „nie zapa-

la się światła i nie stawia go pod korcem,ale na świeczniku, aby świeciło wszyst-kim, którzy są w domu” (por. Mt 5,15).

Tak, jak światło oświeca ciemności, takmiłość do Boga i bliźniego nadaje pełnysens życiu, czyniąc je odblaskiem chwałyBożej. Chcąc przekonać drugiego człowie-ka o miłości Bożej trzeba go najpierw po-kochać, a dopiero potem mówić mu o Bo-gu. Bowiem to Bóg posyła człowieka doczłowieka i pragnie, byśmy się wzajemniemiłowali tak, jak On nas miłuje.

Wanda Falk

Page 5: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

53-4/2004

Wielu z nas, ze średniego i starszegopokolenia, pamięta z pewnością śpie-waną w języku rosyjskim piosenkę,której refren brzmiał następująco:

Zawsze niech będzie słońce,

Zawsze niech będzie niebo,

Zawsze niech będzie mama,

Zawsze niech będę ja.

Tę właśnie piosenkę przypomniałami grupa dzieci z Białorusi, któreprzyjechały na turnus letni do parafiiw Istebnej. Przesłanie, aby „zawszebyło słońce, niebo, mama i ja” niebyło tak oczywiste, gdy przed lat na-stąpiła awaria reaktora elektrowniatomowej w Czarnobylu na Ukrainie.Ta awaria, a za nią idące skażenie ra-dioaktywne ziemi spowodowało, żeaż 80% sąsiadującej z Ukrainą ziemBiałorusi z powodu powiewu wiatrui innych czynników zostało skażonychna wiele dziesięcioleci. Stało się tak,jakby już nigdy nie miało zaświecićradosne słońce, a niebo nad ludźmitam żyjącymi stało się tylko chmurąradioaktywną. W wyniku skażeniawielu ludzi zmarło lub stało się kale-kami, a słowa „zawsze niech będziemama, tata” stały się ważne, potrzeb-ne i nabrały innego wymiaru zwłasz-cza dla dzieci, sierot, niepełnospraw-nych. Również słowa „zawsze niechbędę ja” brzmią w ustach tych dzieciz Białorusi inaczej: my też chcemybyć, ja chcę normalnie żyć, miećprawdziwe dzieciństwo i uśmiech natwarzy.

W tym roku jedna z grup wypoczy-wała w dniach od 22 maja do 12czerwca 2004 r. na południu Polski,w parafiach w Istebnej i w Wiśle Ja-worniku.

Po całonocnej podróży z Mińskado Istebnej, w sobotę 22 maja o godz.1000 z autobusu wysiadły zmęczone,o smutnym spojrzeniu dzieci. Były wy-straszone nowym miejscem, ciche i spo-kojne. Na szesnaście dziewcząt i czter-nastu chłopców czekały – na przygoto-wanych dla nich łóżkach – małe upo-minki: pluszowa zabawka, słodka nie-spodzianka, mydło, pasta do zębów,szczoteczka oraz ręcznik.

Pierwsze dwa dni upłynęły im naaklimatyzacji, wspólnym zapozna-niu się i integracji w grupie. Dzieciw większości pochodziły z jednejz wsi niedaleko Mińska. Opiekowałysię nimi cztery osoby: pracownik so-cjalny z tej wioski, nauczycielka WF,gdyż codziennie rano dzieci miałygimnastykę korekcyjną; nauczycielkanauczania początkowego i MarinaDajneko z Fundacji Pomoc DzieciomCzarnobyla.

Program ich pobytu był bardzourozmaicony. Na samym początku byływ centrum Istebnej, w Ośrodku Eko-logicznym, gdzie zapoznały się z florąi fauną beskidzkich lasów. Przez ko-lejne dni nie tylko mogły posłuchaćgrupy folklorystycznej „Małe Isteb-

nioki” i znanej kapeli „Wałasi”, aletakże wziąć udział w warsztatach pla-stycznych w Gminnym Ośrodku Pra-cy Pozaszkolnej w Koniakowie, gdzieuczyły się bibułkarstwa, heklowania,czyli szydełkowania koronek konia-kowskich, wyszywania haftem, tań-ców regionalnych. Odbyło się wie-le zajęć ruchowych, rozgrywek spor-towych z dziećmi ze szkoły podsta-wowej w Istebnej, wspólne meczew piłkę nożną i w ringo.

Organizatorzy zaplanowali takżecałodniową wycieczkę autokarowąprzez Wisłę Czarne, Salmopol, Biel-sko, która zakończyła się wjazdemkolejką na Szyndzielnię i wędrówkąna Klimczok. W Bielsku spotkały sięz bp Pawłem Anweilerem, zwiedziłykościół i zrobiły zdjęcie pamiątkowepod pomnikiem ks. Marcina Lutra,w Salmopolu zostały przywitane przezks. Jana Byrta. Dzieci poznawały takżenajbliższe okolice, prowadzone przezinstruktorkę i przewodnika z parafiiw Istebnej, na Stecówkę.

W niedzielę miały własną szkółkęniedzielną, gdyż dzieci były wyzna-nia prawosławnego, a po nabożeń-stwie mogły spotkać się z parafianami,

„Bo przecież chodzio uśmiech...”

Przyjechały do naszego kraju z okolic Wilejkij, Smorgoni, Świtogorska,Logajska i Mińska. Miały od 7 do 13 lat. W większości ich rodziny były nie-pełne lub wielodzietne.

Przygoda z Polską była dla nich czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym.Urzekło je wiele rzeczy: wygodne mieszkania, smaczne jedzenie, ciekawewycieczki, opieka pastorostwa Londzinów, Mutschmanów i Sztwiertniów,spotkania z różnymi ciekawymi ludźmi, piękna okolica. Ten trzytygodnio-wy wypoczynek przyniósł im wiele radości i uśmiechu. Swoje uczucia uwi-doczniły na namalowanych rysunkach, przedstawiając najczęściej pięknonatury, dom, kościół oraz kolorową tęczę – nadzieję na lepsze jutro.

W ciągu ostatnich dwunastu lat nasz Kościół gościł ok. 500 dzieci z Biało-rusi. Trudno przewidzieć, jaki wpływ mają takie wyjazdy na ich przyszłość.Można przypuszczać, że spotkanie z inną kulturą kształtuje ich osobistapostawę i uczy szacunku do innego narodu, innego wyznania. Ponadtowspólne akcje jednoczą władze lokalne i ich mieszkańców, nawiązują siędobre kontakty, niejednokrotnie przyjaźnie. Z relacji opiekunów z Białorusiwynika, że dzieci wspominają często swoje „jedyne, prawdziwe wakacje”,jakie przeżyły w naszych ośrodkach parafialnych.

Cieszę się, że polska Diakonia ma swój udział w tym programie. Dobrosię nie sprzedaje, ale zapada głęboko w serce i myślę, że jest to najlepsza,bo ludzka, inwestycja. Wanda Falk

Najlepsza, ludzka inwestycja

Page 6: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

6

jubileusze

3-4/2004

przedstawić im białoruskie pieśni lu-dowe.

W ostatni dzień swego pobytuw Istebnej zwiedziły słynną „ChatęKawuloka” – stary drewniany dom-muzeum, wystawę koronek, szczytKoczego Zamku w Koniakowie i z da-leka przynajmniej, z powodu deszczu,zobaczyły styk granic polsko-czesko-słowackiej w Jaworzynce. W trakcieich pobytu w Istebnej odwiedzili ichm.in przedstawiciele Diakonii SELKz Niemiec, dyr. gen. Diakonii WandaFalk, bp Jan Szarek z małżonką. Wie-lokrotnie przedstawiały swój krajw pieśniach i wierszach, rysunkach,które wykonały, spędzały wieczoryz gośćmi na rozmowach i wspólnymśpiewie. Mimo bariery językowej dośćszybko integrowały się z miejscowymidziećmi, zwłaszcza podczas zabawi rozgrywek sportowych, gdy językwłaściwie nie jest potrzebny.

Dzieci wielokrotnie były obdaro-wywane, gdziekolwiek się pojawiały:w parafii w Szczyrku Salmopolu,w Bielsku, przez Urząd Gminy i para-fię w Istebnej i parafię w Jaworzu.Ich radości nie było końca i przyjem-nie było patrzeć, jak wyjeżdżają uś-miechnięte i zadowolone z Istebnej.Bo przecież o ten uśmiech chodzi,o radość i niezapomniane przeżyciai wspomnienia.

ks. Marek Londzin

To już 10 lat!

,,Mazurskie refleksje”Diagnoza zabrzmiała jak wyrok – zwy-

rodnienie stawu biodrowego i kolano-wego. Czy będzie możliwe założenie en-doprotez? Tego jeszcze na razie nie wia-domo. Tymczasem skierowano mnie namasaże i fizykoterapię. W ośrodku Na-rodowego Funduszu Zdrowia zapisanomnie na wrzesień, choć zgłosiłem się

Pobyt dzieci z Białorusi w drugiej częściturnusu w parafii w Wiśle Jaworniku tokolejne atrakcje i niespodzianki, jakie przy-gotowali organizatorzy. Wśród nich wę-drówki okolicznymi szlakami, jak np.z Czantorii do ośrodka w Jaworniku, licznegry i zabawy sportowe z dziećmi ze szkołypodstawowej w Jaworniku, Kid’s Gamesprzygotowane przez Amerykanów, wspól-ne ognisko.

Dzieci wyjechały także na całodniowąwycieczkę do Krakowa i Wieliczki. Były tak-że w parku wodnym w hotelu Gołębiew-skim w Wiśle, zwiedziły też Muzeum Be-skidzkie. W niedzielę odwiedził je ks. Ser-giusz Dziewiatowski z prawosławnej para-fii w Sosnowcu.

Z kolei grupa, która wypoczywaław Sorkwitach mogła zwiedzić planetariumi Starówkę w Olsztynie, Mikołajki orazŚwiętą Lipkę. Odbyło się spotkanie integra-cyjne z dziećmi ze szkoły w Sorkwitach,

W Beskidach i na Mazurach...wspólne turnieje sportowe, gry i zabawyprzygotowane przez nauczycieli szkolnychoraz pracownice stacji diakonijnej w Sor-kwitach. opr. dal

W obozie letnim w Sorkwitach uczestni-czyły dzieci z rodzin przesiedlonych z tere-nów czarnobylskich, z rodzin niepełnychi wielodzietnych. Wszystkie dzieci potrzebo-wały wypoczynku i dożywiania, a niektóreprzybyły w stanie wysokiego stresu. Dlate-go też ten trzytygodniowy pobyt na Ma-zurach bardzo im pomógł. Zdecydowaniewypoczęły, przytyły, twarze im się zmieni-ły, pojawiły się uśmiechy i zaokrągliły po-liczki.

Wszystkim, dzięki którym mogliśmyprzeżyć te wspaniale chwile, pragniemyserdecznie podziękować.

Marina Dajneko – koordynator projektuFundacji Pomoc Dzieciom

Czarnobyla z Mińska na Białorusi

Już po raz dziesiąty odbyły sięw Mikołajkach organizowane co rokuprzez Diakonię Kościoła wczasy reha-bilitacyjno-wypoczynkowe dla osóbniepełnosprawnych z całej Polski.Przez te 10 lat przewinęło się przeznie wiele osób: uczestników, wolonta-riuszy, studentów teologii. Wiele sięwydarzyło przez ten niekrótki prze-cież czas: uczestnicy „dojrzewali”,uczyli się innego spojrzenia na swojąniepełnosprawność, stawali się bar-dziej pewni siebie, uczyli się bycia

z innymi. Wolontariusze i opiekuno-wie uczyli się, jak to jest być i żyć naco dzień, przynajmniej przez te dwatygodnie, z ludźmi, których ograniczaich niepełnosprawność.

Była to nauka wzajemnego szacun-ku, tolerancji i zrozumienia. Czas nachwile wesołe i chwile refleksji.

Tym razem do Mikołajek w dniachod 24 lipca do 4 sierpnia 2004 r. zawi-tało 61 osób z całej Polski. Turnus

prowadzili: Wanda Falk, dyr. Diako-nii Kościoła, absolwenci i studenciteologii: Robert Szmigielski, Ewa Ste-bel, Sebastian Olencki, Mateusz Ła-ciak, studentka pracy socjalnej Moni-ka Grajcar oraz słuchacz TechnikumSamochodowego Robert Antczak,a także wolontariuszki z Niemiec:Kathrin Hessdorfer i Sarah Kompa.Opiekę pielęgniarską sprawowała jużpo raz czwarty Ewa Tschirschnitz.

w kwietniu. Leczenie prywatne nie wcho-dziło w rachubę, skoro ledwo mi starczana leki z lichej renty.

I w tym strapieniu głos z ambony,jak z nieba – biskup Mieczysław Cieślarogłasza nabór na turnus rehabilitacyjnydla osób niepełnosprawnych organizo-wany przez Diakonię Kościoła w ośrodku,,Arka” przy Parafii Ewangelicko – Augs-

– okrągły jubileusz turnusów rehabilitacyjnych w Mikołajkach

Poniżej przedstawiamy, zamiast typowej relacji z turnusu – refleksje jego uczestników

Page 7: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

73-4/2004

burskiej w Mikołajkach. A już wiedzia-łem, że w ,,Arce” można skorzystać zarównoz fizykoterapii, jak i masaży leczniczych.

Mały „busik” – własność diakonii para-fii św. Mateusza w Łodzi i inny samochódparafialny, wiozą nas do Warszawy, a tuw Ośrodku Kościoła Ewangelicko – Augs-burskiego wita nas dyrektor generalnyDiakonii pani Wanda Falk, z wolonta-riuszkami z Niemiec i ochoczą grupą stu-dentów Chrześcijańskiej Akademii Teolo-gicznej, którzy przejmują bagaże i prowa-dzą do autokaru. Niektórych chorychwnoszą, innych transportują z wózkamiinwalidzkimi. Jest nas 61 osób, lecz całaoperacja trwa krótko. Wolontariusze sia-dają obok siebie, niepełnosprawni ze Ślą-ska obok warszawiaków, łodzian i osóbz innych stron kraju. Nawiązują się roz-mowy, znajomości i przyjaźnie. Podróżz Warszawy do Mikołajek wydaje się krót-ka i przed kościołem Świętej Trójcy w Mi-kołajkach witają nas – ks. Franciszek Czu-dek z żoną Janiną – dyrektorem DomuOpieki ,,Arka” i grupą mieszkańców, któ-rzy wiele osób spośród przybyłych znająi cieszą się na to spotkanie.

Wolontariusze sprawnie przenosząnasze bagaże, ułatwiając nam zakwatero-wanie w pokojach. Wkrótce spotykamysię na kolacji, potem na wieczorku zapo-znawczym i oczywiście na nabożeństwie.Wolontariuszki z Niemiec – Sarah i Ka-trin, a także studenci z ChAT, dosłownieczyhają, by spieszyć nam z pomocą, nietylko przy stołach, lecz także we wszyst-kich innych okolicznościach.

Zapisuję się na zabiegi – masaże i laser.Już po pierwszych zabiegach czuję ulgę,bóle ustępują. Rehabilitanci troskliwie sięnami zajmują, z radosnym uśmiechemspełniają swe obowiązki.

Raptem nawiedza nas zespół solistów,,Lado” z Kaliningradu, mają w repertuarzezarówno muzykę kościelną, jak i ludową,między innymi nie tylko pieśni prawo-sławne, lecz także nasze ewangelickie –przyjęliśmy ich występ entuzjastycznie.

Niżej podpisany obchodził niedawnojubileusz 50-lecia pracy twórczej i wydałnowy tom wierszy – „Opus continuandum”,więc była okazja do spotkania autorskie-go i dyskusji na tematy literackie.

Przyrody Mazur nie da się przecenićani poznać do końca, toteż uczestnicy tur-

nusu wzięli udział w rejsie po jeziorze Mi-kołajskim połączonym ze Śniardwami.Było co podziwiać, zarówno w środowi-sku przyrodniczym, jak i żeglarskim, wszakMikołajki to duży port.

Miejscowi ludzie odnosili się donas życzliwie, zawiązaliśmy z nimi więzyznajomości i przyjaźni. Nasza wspaniałaśpiewaczka, pani Barbara Bartkowiczuświetniła pieśniami ceremonię Sakra-mentu Chrztu Świętego w czasie nabo-żeństwa w tutejszym kościele, w którymuczestniczył cały turnus.

Godzi się podkreślić, że prowadzoneprzez panią Wandę Falk dowcipne roz-mowy przy okazji posiłków stwarzałymiłą atmosferę i przyczyniły się w dużymstopniu do integracji grupy.

Osobny rozdział to życie duchowe tur-nusu. Zarówno nabożeństwa, jak i modli-twy wieczorne, kazania miejscowych księ-ży i wolontariuszy, wspólne pieśni byływażnym elementem w życiu każdegoz uczestników turnusu.

Znajomość życia Kościoła na Mazu-rach pogłębiły refleksje ks. FranciszkaCzudka i pokazy filmów. Wydaje się,że istnieje jakiś genius loci pozwalającyw tym właśnie miejscu przeżywać głębięi refleksje religijne. Odjeżdżaliśmy stądz żalem, z miejsca gdzie doznaliśmy do-bra i ciepła. Józef Wiśniewski

,,Nie widzę wózków inwalidzkich,lasek i kul”

Słoneczne popołudnie, w zaciszu sie-dzimy i rozmawiamy, ci którzy są tuw Mikołajkach wiele razy i po raz pierwszy.Otwartość i szczerość dominuje na twa-rzach. Uczestnicy mówią: ,,jesteśmy tu jakrodzina”, a najmłodsza 10-letnia Kasia ci-chutko dodaje: ,,jesteście moimi przyja-ciółmi, a misio, którego otrzymałam odwas, także tu przyjechał, w moim domu onłączy mnie z wami, zwłaszcza w nocy”.Wszyscy czujemy się szczęśliwi, potrzebnisobie nawzajem.

Przyjechałam na turnus rehabilitacyj-ny po raz pierwszy; wszystko, co mnie ota-cza budzi zachwyt i niezgłębioną radość,nie widzę wózków inwalidzkich, lasek, kul,widzę ludzi szczęśliwych, radosnych, o ro-ześmianych oczach i spokoju na twarzy.Dalej – wolontariuszy Sarę i Kasię z Nie-miec oraz studentów teologii i pracy so-

cjalnej, którzy wnoszą swoją młodość,a także dobro serca.

Pani Wanda Falk, dyrektor generalnyDiakonii Kościoła przygotowała nam bo-gaty i cudowny program zajęć. Każdydzień różni się od następnego. O niczymnie zapomniała. Zawsze jest blisko, by nasrozweselić, by spełnić życzenia i pragnie-nia serca, by nakłonić dobry los do dziele-nia się z nami.

Gdy słońce wstaje, a dzień nastaje, gim-nastykujemy się pod gołym niebem. Roz-ciągamy nasze kończyny i pokonujemynasze słabości cielesne, walczymy codzien-nie o 730 w ciepłych promieniach słońca,przy krzesłach 18-osobowa grupa ćwiczyi bawi się. Zastanawiam się dlaczego jestnam tak bardzo dobrze?

Łaska Boża ogarnia nas, czyni bogaty-mi, lepszymi, szczęśliwymi. Bóg nas kocha– tu zgromadzonych w Domu Opieki,,Arka” i domu gościnnym w Mikołajkachprzy parafii Ewangelicko – AugsburskiejŚwiętej Trójcy. Bogu niech będą dzięki.

Małgorzata Martynowska

,,Miły czas w Mikołajkach”Bardzo mi się tu podoba i chętnie tu przeby-

wam. Jestem bardzo szczęśliwa, gdy mogę gościćw Mikołajkach. Z wielką radością przyjeżdżamnie tylko sama, ale przede wszystkim z mojąukochaną mamą i najukochańszą przyjaciółkąi bratnią duszą, naszą suczką Kamusią.

Podoba nam się tu w Mikołajkach nie tylkohotel Gołębiewski, ale najbardziej piękno prze-bogatej mazurskiej przyrody – rybitwy i zacho-dy słońca, jezioro, a na nim żaglówki, moto-rówki i statki. Na przystani urocze kawiarenkii miejsca spotkań turystów.

Pan Józef Wiśniewski, jeden z uczestnikówturnusu czytał nam swoje wiersze, które nambardzo się podobały. W sobotni wieczór urzą-dzono nam grilla, przy którym świetnie się ba-wiliśmy. Dla chętnych, dwa razy w ciągu dniaodbywała się gimnastyka. Były też lekcje językaniemieckiego prowadzone przez wolontariusz-ki z Niemiec. Zwiedzaliśmy muzeum Reforma-cji, które prowadzi Parafia Ewangelicka w Mi-kołajkach. Odwiedzili nas też mieszkańcy Do-mu ,,Sarepta” z Węgrowa, z którymi spotkali-śmy się i rozmawialiśmy przy kawie, herbaciei słodkościach. Potem oglądaliśmy slajdy o pra-cy Diakonii. Miło spędziliśmy ten czas w Miko-łajkach, za który dziękujemy kierownictwui pastorostwu. Ewa Mendyk

Page 8: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

8

jubileusze diakonii

3-4/2004

,,Powracamy pełni optymizmu”Od kiedy pamiętamy nasze wyjazdy na

turnusy, to zawsze się nam podobało. Dlanas jest to zmiana otoczenia, w Skoczowiemamy do czynienia z monotonią, a z Mazurzwykle powracamy pełni optymizmu. Za-wsze ze strony opiekunów odbieraliśmyi odbieramy ciepło, wolontariusze rozpra-szali i rozpraszają nasze smutki – cały czasna naszych twarzach gości uśmiech.

Jesteśmy wdzięczni Diakonii za serce,a przede wszystkim opiekę nad nami – todla nas niezmiernie ważne!

Jola i Jurek Piechowiczowie

,,Zawsze jest super!”Zawsze jest super! W tym roku by-

łam razem z mamą już piąty raz. Zakażdym razem mamy dobre wrażenia.Dla mnie to głównie możliwość kon-taktu z przyjaciółmi, no i oczywiściewyjazdu na ,,wakacje”.

Basia Grzegorz

To wszystko, oczywiście, jest co rokumożliwe dzięki temu, że mamy busa.Jesteśmy niezależni od innych środkówtransportu, co sprawia, że właściwiewszędzie jest blisko. Dla nas to bardzowiele, kiedy wiemy, ze istnieją możli-wości wyjazdu i integracji, nie tylko tuna Śląsku, ale i poza nim.

Danuta Grzegorz

,,Poznałem nowych przyjaciół”Wyjazdy i spotkania z osobami niepełno-

sprawnymi stały się dla mnie już pewną trady-cją. Po raz kolejny – także w tym roku miałemprzyjemność spotkania i pracy z moimi przyja-ciółmi, którzy dotknięci są różnym stopniemniepełnosprawności. Tegoroczny, dziesiąty jużturnus, stał się okazją do podsumowań i ref-leksji.

Myślę, że fenomen mazurskich spotkań po-lega na integracji i wspólnej pracy tak wieluosób – indywidualności, które pochodzą z róż-nych środowisk. Ich potrzeby są różne, każdaz nich ma własne doświadczenia związanez niepełnosprawnością, pewnie też inne sąoczekiwania każdego z uczestników, ale mimoto udaje nam się spotkać i wspólnie przeżyć bli-sko dwa tygodnie.

Wiem, iż gdybym nie miał możliwościuczestnictwa i pracy w turnusach rehabilitacyj-nych, to z pewnością nie poznałbym środowi-

ska osób niepełnosprawnych ani też nie zapo-znałbym się z ich problemami. Na pewno niemiałbym wielu nowych przyjaciół, z którymispotykam się nie tylko co roku na Mazurach,ale też przy innych okazjach. Za ich przyjaźń,serdecznie i gorąco im dziękuję.

Robert Szmigielski,student teologii

,,Droga do samodzielności”Dla mnie to chyba jedyna możliwość

zmiany otoczenia. Wyjeżdżam co roku tam,gdzie jest spokojna i rodzinna atmosfera.To wpływa pozytywnie na system nerwowy,człowiek czuje się zrelaksowany.

Pamiętam początki – było zupełnie ina-czej, nie byłem samodzielny. W ciągu tychlat przeszedłem ogromną drogę – od trud-nych początków, przez wszystkie fazy roz-woju aż do samodzielności.

„Mikołajki” – turnus organizowanyprzez Diakonię jest dla mnie niezwykle waż-ny, podobnie jak spotkania stowarzyszenia„Marta-Maria” w Ustroniu Polanie u ks.Piotra Wowrego. Janek Kukucz

,,Możliwość bycia samodzielnymi decydowania o sobie”

Po raz kolejny w tym roku brałemudział w turnusie wypoczynkowym, or-ganizowanym od wielu lat przez Diako-nię Kościoła. W tym roku do Mikołajekdojeżdżaliśmy z przerwą w Warszawiew trzech grupach. Pobyt jak zwykle zor-ganizowany był bardzo ciekawie i nie nu-dziliśmy się.

Dla mnie jest to tak naprawdę jedy-na możliwość wyjazdu i integracji orazokazja do poznania ciekawych ludzi,a tych poznałem właśnie w Mikołajkach– dzięki temu mam wielu przyjaciół. Noi oczywiście wolontariuszki są bardzopiękne.

Myślę o turnusach organizowanychprzez Diakonię na Mazurach jako o moż-liwości bycia samodzielnym i decydowa-nia o sobie, w innej sytuacji niż zwykle –z dala od domu. To dla mnie bardzoważne. Sobiesław Richter

,,Światło w mroku”Ja też jestem niebywale szczęśliwa, bo

Rafał wraca zawsze wypoczęty i pogodny,i to jest wielka, wielka sprawa – światłow mroku.

W tym roku, zresztą jak zwykle, Misiekczęsto wspomina i opowiada wokołoo swoich przeżyciach – jak płynął stat-kiem, spotykał przyjaciół, a głównie o od-wiedzinach u fryzjera.

Myślę, że to, co robi Diakonia jest waż-ne i potrzebne nam, a głównie Miśkowi.

Rafał Szymczyk – Misieki Irmina Dylis – ciocia Rafała

,,Inaczej patrzę na swojąniepełnosprawność”

Turnusy na Mazurach to dla nas, osóbniepełnosprawnych, wspaniała możliwośćspotkania wielu osób oraz okazja do chwi-li refleksji.

Dużym przeżyciem są zawsze nabo-żeństwa w mikołajskim kościele, tuż przedołtarzem wózek przy wózku, obok wypeł-nione ławki, na twarzach widać skupienie.Te momenty dają siłę, która mnie wzmac-nia, dają pokój, sprawiają, że inaczej patrzęna własną niepełnosprawność i zwiększasię moja wiara w Boga oraz w siebie.

Henryk Szewczyk

,,Z roku na rok staję się corazbardziej samodzielny i pewny siebie”

Na wczasy terapeutyczne w Mikołajkachwyjeżdżam od 1998 roku. Za każdym razemwyjazd ten stwarza mi niepowtarzalne możli-wości bycia wśród znanych i lubianychosób oraz poznawania coraz to ciekaw-szych miejsc.

Pamiętam, że na początku czułem sięnieswojo, ponieważ nie znałem wszystkichuczestników. Wkrótce jednak rozmawiali-śmy ze sobą tak, jakbyśmy znali się od wielulat. Wspólne wycieczki pozwoliły mi rozsze-rzyć wiedzę na tematy przyrodnicze oraz hi-storyczne, jak również pozwoliły na zaspo-kojenie mojej ciekawości związanej z ży-ciem codziennym innych ludzi. Wczasy tezaowocowały przyjaźniami, które trwają dodnia dzisiejszego i mam nadzieję, że będątrwać wiele lat. Mogąc spędzić czas na Ma-zurach w tak kreatywny sposób, byłem i je-stem zachwycony tą formą wypoczynku.Osobną sprawą jest rehabilitacja, która dlawielu uczestników, także dla mnie, jest bar-dzo ważna i w większości możliwa tylkopodczas turnusów.

Dla mnie wyjazdy te są szczególnie waż-ne, ponieważ sprawiają, że co roku staję sięcoraz bardziej samodzielny i pewny siebie.

Radosław Kremzer

Page 9: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

93-4/2004

W dużej sali jest gwarno i wesoło. Tokobiety z dziećmi spędzają tutaj przedpołu-dnie – do godz. 1500, potem przychodząmężczyźni, a raz w tygodniu spotykają sięcałymi rodzinami. Tutaj mogą znaleźćwsparcie i poradę. Prowadzone są m.in.zajęcia terapeutyczne, pracownicy poma-gają w poszukiwaniu pracy i mieszkania,a przede wszystkim w odnalezieniu wła-snej tożsamości. Takie Centrum integra-cji chrześcijan i muzułmanów istnieje jużw Danii 21 lat i jest bardzo znaną instytu-cją. Tutaj znajdują także bezpieczne schro-nienie i wsparcie w sytuacjach kryzyso-wych muzułmanie, którzy prze-szli na chrześcijaństwo. Takiecentrum integracji to tylko jed-na z wielu form działalnościdiakonijnej, jaką prowadzi nawielką skalę Ewangelicko – Lu-terański Kościół w Danii.

W podróży studyjnej zorga-nizowanej w dniach 14-19 ma-14-19 ma-14-19 ma-14-19 ma-14-19 ma-ja 2004 r.ja 2004 r.ja 2004 r.ja 2004 r.ja 2004 r. w ramach współpra-cy Diakonii Kościoła w Polscez Diakonią Duńską uczestniczy-ło osiem osób z Polski zaanga-żowanych w pracę diakonijną. Podczas tejpodróży wiele z tych form mogłyśmy po-znać i na własne oczy przekonać się, jak sąrealizowane.

Działalność Ewangelicko – Luterańskie-go Kościoła w Danii oparta jest głównie nadziałalności diakonijnej, której początki się-gają 60. lat XIX w. Wtedy powstał pierwszydiakonat w Kopenhadze. Około 300 diakonis

Spotkanie z Duńską Diakoniąrozpoczęło swoją służbę jako pielęgniar-ki w szpitalach, a także w misji zewnętrz-nej. Ponieważ ludzi potrzebujących pomo-cy przybywało, zaczęto z czasem nie tylkorozbudowywać ośrodek, ale też kształcićpersonel medyczny, lekarzy, pielęgniarkioraz opiekunów do osób starszych. Skrom-ne początki dały podwaliny prężnej, zorga-nizowanej i wszechstronnej działalnościKościoła na różnych płaszczyznach życiaspołeczeństwa. Działalność diakonijna tonie tylko troska o ludzi w świetnie funkcjo-nujących domach opieki, ale także o ludzistarszych pozostających w swoich miej-

scach zamieszkania. Dla tych osób organi-zuje się pomoc w codziennym ich życiu:opiekę medyczną, pomoc przy robieniu za-kupów, sprzątaniu itp.

Przykładem innej formy pracy diakonij-nej był ośrodek dla młodych osób z różny-mi problemami zdrowotnymi. Małe „osie-dle” parterowych domków powstało z ini-cjatywy rodzin chorych. Młodzi ludzie z du-

mą pokazywali swoje małe gospodarstwai opowiadali o pracy, którą mogli samo-dzielnie wykonywać.

Odwiedziliśmy także jedno z hospicjóww Kopenhadze prowadzone przez duńskąDiakonię. Szczególne wrażenie wywarła nanas opieka psychologiczna i duszpasterska

dla osób przebywających w tymhospicjum. Placówkę tę prowadzi-li ludzie profesjonalnie przygoto-wani do tego rodzaju służby.

Pomysłową działalność wśródludzi uzależnionych od alkoholuprowadzi Błękitny Krzyż. Zwie-dzając taki ośrodek zobaczyli-śmy tych ludzi w innym świetle– przy warsztacie, naprawianiuznalezionych rowerów (w Daniito podstawowy środek lokomo-cji). Ten ośrodek to nie tylko

„schronisko”, gdzie mogą przenocować,ale tutaj mogą wykazać się swoimi zdolno-ściami czy umiejętnościami, wytwarzającnp. piękne świece, wyroby z drewna itp.

Ta podróż była dla nas nie tylko ważnai pouczająca, ale przed wszystkim dała wie-le nowych impulsów do naszej własnejpracy.

Edyta Juroszek, Anna Kajzar

Dania (Królestwo Danii):Obszar: 43 094 kmLudność: 5,3 mln, z tego 97,1% Duńczycy,1,6% Niemcy, 0,5% Turcy, 0,4% Szwedzi, 0,2%Anglicy, 0,2% JugosłowianieJęzyk urzędowy: duńskiReligia: 85% luteranie, 1% katolicy, 10% inneprotestanckie wyznania oraz muzułmanie

Większość zadań w dziedzinie opieki społecznejspoczywa na państwie, gdyż w Danii nie ma pry-watnych instytucji. Około 85 % funduszy publicz-nych przekazuje się na potrzeby ludzi chorych.

wspólne sprawy

Pracuję z osobami niepełnosprawnymi od1995 roku, kiedy to po raz pierwszy odbył sięogólnokościelny turnus rehabilitacyjno-wy-poczynkowy, które do tej pory osobiście pro-wadziłam. Patrząc z tej perspektywy 10 lat za-uważam, jak wiele się w Polsce i w życiu tychosób zmieniło, choć w dalszym ciągu niew stopniu zadowalającym samych zaintere-sowanych.

Większość osób mieszka w rodzinie i mato oczywiście swe dobre strony, bo w domu są

wśród najbliższych, ale też często bliscy trak-tują swojego krewnego jako osobę, która maproblemy ze zdrowiem niż jako osobę mającątakie samo prawo do samodzielności jak peł-nosprawni. Brak funduszy na odpowiednieleczenie i należytą opiekę powoduje, że osobapozostaje w znacznym stopniu tylko w kręgunajbliższych. Kiedy rodzice – w wielu wypad-kach samotnie wychowujący swoje dzieci –się zestarzeją, to ich niepełnosprawna córkaczy syn trafia najczęściej do domu pomocyspołecznej, gdzie czeka na swoją starość.

W krótkich relacjach uczestników odkry-łam pewną prawidłowość: bardzo ważną rolęna drodze do samodzielności spełniają turnu-

sy rehabilitacyjne. Przypominam sobie np.Janka i Sobiesława sprzed kilku lat. Na turnu-sy przyjeżdżali ze swoimi rodzicami, którzynie opuszczali ich nawet na jedną sekundę,tłumacząc, że właśnie takiej opieki wymaga-ją, bo przecież nie mogą chodzić… więc mu-szą być wożeni na wózkach. Musze przyznać,że nie zawsze łatwo jest przekonać najbliż-szych, że może być inaczej. W przypadku Jan-ka i Sobiesława udało się, ponieważ już od kil-ku lat przyjeżdżają na turnusy sami i świetniesobie radzą. Ich postawa motywuje innych dobycia bardziej samodzielnym, o ile to jestmożliwe ze względu na stan zdrowia.

Wanda Falk

Na przykładzieJanka i Sobiesława

Page 10: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

10 3-4/2004

„Człowiek uboższy od muchy, skar-bem dla niego chleb suchy, słodkichoć łzami zwilżany, słodki, bo zapra-cowany”. Ten krótki wierszyk o chle-bie autorstwa Konstantego Majrano-wskiego bardzo spodobał się uczestni-kom wycieczki do Domu Chlebaw Radzionkowie koło Bytomia.

Wycieczkę, zaplanowaną na 18 lip-ca br. zorganizowało StowarzyszenieOsób Niepełnosprawnych „Maria-Marta” z Ustronia Polany. Wzięłow niej udział ponad 40 osób wrazz opiekunami.

Muzeum Chleba w Radzion-kowie, które otwarto 26 kwiet-nia 2000 roku, założył PiotrMankiewicz. Wszystko zaczę-ło się od niewinnego „zbierac-twa” i kupowania eksponatówna targach staroci. Z czasem tezbiory zaczęły zajmować corazwiększą przestrzeń. Wśród nich sąm.in. różne formy i foremki do wypie-kania chleba, urządzenia do przygoto-

wywania i miesza-nia ciasta.

W każdym wiekuchleb cieszył się du-żą wartością. Wielewykopalisk i odnalezione podczasnich ryciny pozwalają stwierdzić, żejuż w starożytnym Egipcie wypiekanochleb. To samo dotyczy starożytnegoRzymu. Zachowane do dzisiaj płasko-rzeźby pokazują czynności związanez mieleniem mąki, wyrobem ciastai wypiekiem chleba. Dlatego trud

i pracę związanąz wypiekiem chlebawielokrotnie ukazy-wano na obrazach,rzeźbach oraz w poe-zji wielu artystów.

Na zakończeniewizyty w MuzeumChleba uczestnicy

wycieczki zostali zaproszeni do salina poczęstunek. W gronie przyjaciółi znajomych opowiadaliśmy o tym,

jak ważny w codziennym życiu jestchleb. Często mówimy: „nasz chlebpowszedni”, „chleba naszego powsze-dniego”, „to jest dla nas chlebem po-wszednim” lub ,,witamy was chlebemi solą”, podkreślając w ten sposóbznaczenie i wartość tego pokarmu dlakażdego człowieka, tak w przeszłości,jak i w dniu dzisiejszym oraz w przy-szłości. Rumiany, dobrze wypieczo-ny, chrupiący chleb dodaje poczuciesytości i zadowolenia. Radośni może-my wtedy iść do pracy i codziennychzajęć.

Nie wszyscy jednak o tym pamięta-ją lub chcą pamiętać, jak wiele trudui pracy trzeba poświęcić, by na naszstół trafił właśnie taki świeży, rumianyi pachnący chleb.

Henryk Szewczyk

Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce oraz DziełoDiakonii z Niemiec zorganizowaływ dniach od 6 do 13 czerwca br. pobytdla osób niepełnosprawnych z Polskii Niemiec, wraz z opiekunami, w oś-rodku sportowym „Start” w Wi-śle. Ośrodek ten jest przysto-sowany do potrzeb osób nie-pełnosprawnych.

Główną atrakcją Wisły, za-równo dla naszych gości z Nie-miec, jak i dla nas samych,była podobizna skoczka nar-ciarskiego Adama Małysza wy-konana z białej czekolady orazmakieta nowej skoczni w WiśleMalince. Po południu wspól-nie pojechaliśmy na wyciecz-

kę do Istebnej i Koniakowa, a następ-nego dnia było w planie zwiedzanieCieszyna.

Jeszcze większą atrakcją okazał sięwyjazd do Krakowa. Nie trzeba pisać,jakie wrażenie na zwiedzających wy-

Czekoladowy Małysz, rejs po Wiśle i trudne rozstania– niepełnosprawni z Polski i Schneidlingen w Wiśle

warł widok tego miasta. Wielką atrak-cją był rejs statkiem po Wiśle.

Podczas pobytu w Wiśle uczestni-czyliśmy także w nabożeństwie naRównicy przy kamieniu. W ostatnimdniu pobytu gości z Niemiec spotkali-śmy się w Ustroniu Polanie na wspól-nym nabożeństwie w kościele, któreodprawił ks. Piotr Wowry. Atmosferabyła bardzo wzruszająca, każdy z ucze-stników zapalał świecę i modlił się,dziękując Bogu za opiekę i bezpie-czeństwo, a także prosząc o szczęśli-wy powrót gości z Niemiec.

Mimo że rozstania są zawsze naj-trudniejsze, pożegnaliśmy naszychgości z Niemiec z nadzieją, że jeszczesię spotkamy.

Henryk Szewczyk

Spotkanie przy

leb

iech

wspólne sprawyfot. E. Byrtek

Page 11: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

11

wolontariat

Wolontariat 2003/04Już po raz piąty sześć osób przyje-

chało do Polski, by skonfrontowaćswoje wyobrażenia i plany z rzeczywi-stością. Natomiast jedenastu Polakówspędziło ten rok za granicą, ucząc siępoznawać samych siebie i innych,wiedząc, że ten czas może stać się nie-zapomnianą przygodą.

W Polsce wolontariusze byli za-angażowani w parafii Świętej Trójcyw Warszawie, CeKiRON-ie i GminieWyznaniowej Żydowskiej we Wrocła-wiu oraz w Domu Spotkań M. M. Kol-bego w Gdańsku. Polacy zaś wyjecha-li na rok do Niemiec, Wielkiej Bryta-nii oraz Holandii.

Z pewnością zarówno dla jednych,jak i dla drugich czas w ten sposóbspędzony był niezwykłą szkołą życia.W obcym kraju, innej kulturze, którejjęzyk i zwyczaje dopiero trzeba po-znawać bywa niełatwo. Jednak byciewolontariuszem za granicą daje w za-mian wiele radości i satysfakcji, niesieze sobą doświadczenia, których niemożna zdobyć w inny sposób. Wolon-tariat jako forma służby dla drugiego

człowieka staje się coraz bardziej po-pularny, czego znakiem jest chociaż-by stale rosnące zainteresowanie wy-jazdami.

Wolontariat 2004/05W tym roku z Polski wyjechało

dziewiętnaście osób do siedmiu kra-jów Europy: Wielkiej Brytanii, Nie-miec, Holandii, Belgii, Hiszpanii,Francji i po raz pierwszy do Grecji.

Do Polski przyjechało zaś sześćosób, które rozpoczęły swoje pierw-sze zmagania z językiem polskim, nakursie językowym w Gdańsku. Selma,Anne-Sophie, Linda, Laura, Anja i Tillbędą przez kolejny rok poznawać życiew Polsce. Jedni z perspektywy War-szawy, angażując się w pracę parafiiŚwiętej Trójcy, inni z perspektywyWrocławia, pracując w CeKiRON-iei Gminie Wyznaniowej Żydowskiej,czy z perspektywy Domu Opieki „NaszDom” w Białymstoku.

Dla nich właśnie teraz rozpocząłsię rok inny niż zwykle, w czasie któ-rego każdy z osobna będzie dowiady-wał się, co dla niego oznacza bycie

wolontariuszem. Czy będzie ozna-czać to, tak jak dla Eli Pasterny, któraniedawno wróciła z Wielkiej Brytanii:„Nabywanie nowych doświadczeń;specjalizowanie się w zawodzie, którysię wykonuje; dobrą zabawę; pozna-wanie interesujących ludzi i z tymwiążących się kultur; doskonalenie sa-mego siebie; naukę języka; czas na za-stanawianie się, co w życiu jest najważ-niejsze i co chcę robić w przyszłości”?

O tym przekonamy się za rok.Ewa Wunsz

Nowi wolontariusze

We wrześniu 2003 r. przy wsparciuDiakonii naszego Kościoła wyjechały-śmy jako wolontariuszki do WielkiejBrytanii. Nasza grupa składała sięz następujących osób: Ela Pasternyz Goleszowa, Ewa Żurawska z Biel-ska-Białej, Gosia Kiedrzyn z Mierzę-cic, Kasia Piecyk z Zabrza i BogumiłaKarczewska z Warszawy.

W trakcie tego pobytu postanowi-łyśmy zorganizować wieczór, na któ-rym Brytyjczycy mogliby się czegośdowiedzieć o naszym kraju. Dobrymmiejscem do zrealizowania tego po-mysłu była miejscowość Cheltenham,gdzie jedna z nas pracowała w ramachswojego projektu.

Początkowo ów polski wieczór,czyli polish evening miał się odbyć tyl-ko dla społeczności lokalnej jednegoz Kościołów, szybko jednak okazałosię, że zainteresowanie jest o wiele

większe. Datę wyznaczyłyśmyna 1 maja – dzień wejścia Pol-ski do Unii Europejskiej. Po-nieważ każda z nas odbywałaswój wolontariat w innej częściWielkiej Brytanii, była to takżeświetna możliwość do spotka-nia się i wspólnej twórczej pra-cy. Czas przygotowań upłynąłnam na gotowaniu i pieczeniupolskich potraw oraz szczegółowymopracowaniu programu.

Program postanowiłyśmy bardzourozmaicić. Był więc m.in. film o Pol-sce, lekcja języka polskiego, konkurswiedzy o naszym kraju, wspólne śpie-wanie i poczęstunek. Ku naszemu mi-łemu zaskoczeniu, na wieczorze poja-wiło się ponad 100 osób, w tym sporoosób z polonii. Całość zakończyliśmywspólną modlitwą w dwóch językach.Uznano wieczór za bardzo udany! Dla

nas samych jego zorganizowanie byłowielką frajdą, która dała nam wielesatysfakcji.

Cały nasz roczny wolontariat był ro-kiem wielu podróży, nowych wrażeńi doświadczeń. Poznałyśmy inny kraj, je-go kulturę i ciekawych ludzi. Bardzo du-żo się przy tym nauczyłyśmy. Na pew-no nie pozostanie to bez wpływu na na-sze dalsze studia, pracę, a nawet przy-szłość. Polecamy każdemu taki wy-jazd. Wolontariuszki

Polish evening w Wielkiej Brytanii

3-4/2004

Page 12: Niech nasza światłość świeci w służbie bliźniego...2017/04/03  · nali utwory na skrzypce i fortepian, a jedna ze studentek wokalistyki wykonała kilka pieśni. Taki program

12

w skrócie

Pożegnanie ks. Armina Zielke,dyrektora Diakonii SELK

Dotychczasowy, pierwszy dyrektor Dia-konii Samodzielnego Ewangelicko – Lute-rańskiego Kościoła w Niemczech (SELK)ks. Armin Zielke przeszedł z dniem 1 sierp-nia 2004 r. na emeryturę. Uroczyste, ofi-cjalne pożegnanie połączone z nabożeń-stwem, odbyło się w niedzielę, 29 sierpnia29 sierpnia29 sierpnia29 sierpnia29 sierpnia2004 r. 2004 r. 2004 r. 2004 r. 2004 r. w Baunatal niedaleko Kassel. Na-bożeństwo to połączone było także z 127-leciem ewangelicko – luterańskiej Funda-cji Gertrudy, do której należą parafia i domopieki, a w których ks. Zielke działał jakoproboszcz i duszpasterz.

Podczas nabożeństwa, w którym ucze-stniczyło ponad trzystu zaproszonych go-ści, obecni byli także przedstawiciele Dia-konii Kościoła Ewangelicko – Augsburskie-go w Polsce: bp Jan Szarek – prezes Diako-nii i Wanda Falk – dyrektor Diakonii.

Ksiądz Armin Zielke urodził się w 1939roku w Karolinowie pod Lublinem jakoczwarte dziecko księdza ewangelickiego.Studiował teologię ewangelicką w Oberur-sel i Marburgu oraz filozofię we Frankfur-cie nad Menem. Początkowo pracowałjako duszpasterz w parafiach w okręgu ko-ścielnym Hannover, od 1983 r. w kierow-nictwie Samodzielnego Kościoła Ewange-licko – Luterańskiego w Niemczech, czło-nek wielu gremiów kościelnych.

W 1993 roku objął funkcję pierwsze-go dyrektora Diakonii tegoż Kościoła i zo-stał także proboszczem parafii Gertrudyw Baunatal.

Do tej pory nie wybrano jeszcze następ-cy ks. Zielke na stanowisku dyrektora Dia-konii SELK. (dal)

Ambitny program krótkiej wizytyZ pięciodniową wizytą, w dniach od 18od 18od 18od 18od 18

do 25 maja br.do 25 maja br.do 25 maja br.do 25 maja br.do 25 maja br. przebywała w Polsce na za-proszenie Diakonii Kościoła siedmiooso-bowa delegacja Diakonii Samodzielne-go Kościoła Ewangelicko – Luterańskiegow Niemczech. Goście z Niemiec postawilisobie ambitne założenie: w ciągu pięciudni zapoznanie się z działalnością diako-nijną różnych instytucji kościelnych na te-renie diecezji cieszyńskiej, katowickiej, war-szawskiej i wrocławskiej. W podróży towa-rzyszyła im dyr. Diakonii Wanda Falk.

I tak w diecezji cieszyńskiej zwiedziliDiakonat Żeński „Eben-Ezer” w Dzięgielo-

Przygotowanie i redakcja materiałów:zespół pod kierownictwem Wandy Falk

Korespondencję prosimy kierowaćpod adresem:

Wanda Falk,ul. Miodowa 21, 00-246 Warszawa,

tel. (0-22) 887-02-07, fax (0-22) 887-02-18

Kwartalnik poświęcony ewangelicznej służbie bliźniemu

wie i dom opieki „Soar” w Bielsku-Białej;odwiedzili Centrum Misji i Ewangelizacjii rodzinny dom dziecka w Dzięgielowie.Pojechali do parafii w Istebnej, gdzie wypo-czywały właśnie dzieci z Białorusi. We Wro-cławiu głównym punktem programu byłoCentrum Kształcenia i Rehabilitacji OsóbNiepełnosprawnych, a w Katowicach Szo-pienicach stacja socjoterapeutyczna i klubdla młodzieży.

Oprócz zapoznania się z rozmaitymiprojektami diakonijnymi, prowadzonymiprzez Diakonię Kościoła, goście z Niemieczwiedzili Kraków i kopalnię soli w Wielicz-ce; byli w muzeum pamięci w Oświęcimiu.

(dal)

Pożegnanie Diethelma BruneW wieku 54 lat, 5 sierpnia 2004 r.5 sierpnia 2004 r.5 sierpnia 2004 r.5 sierpnia 2004 r.5 sierpnia 2004 r. zmarł

nieoczekiwanie w Szwecji Diethelm Bru-ne, członek zarządu ds. geriatrii i pomocyludziom starym w Evangelisches Johan-nesstift w Berlinie.

Od kilku lat Diethelm Brune działał narzecz nawiązania współpracy pomiędzyDiakonią Kościoła w Polsce i EvangelischesJohannesstift. Ta współpraca miała wkrót-ce zostać uwieńczona stworzeniem pol-sko-niemieckiej Fundacji Comeniusa. Fun-dacja miałaby służyć kształceniu pracow-ników stacji diakonijnych i domów opieki,promocji nowych programów nauczania.

Diethelm Brune urodził się w Westfaliiw Niemczech. W Evangelisches Johannes-stift w Berlinie został diakonem. Pracowałz młodzieżą i jako nauczyciel religii w Rhe-dzie w Westfalii, w latach 1979-1989 pro-wadził Dom Sióstr i Braci przy Evangeli-sches Johannesstift. W 1989 r. został dyrek-torem administracyjnym szpitala im. Wi-cherna. (dal)

Zmiany w Caritas PolskaCaritas Polska ma od połowy bieżącego

roku nowego dyrektora. 38-letni ks. AdamDereń zastąpił na tym stanowisku ks. Woj-ciecha Łazewskiego, który sprawował tęfunkcję przez dwie pięcioletnie kadencje.Ks. Adam Dereń pochodzi ze Świdnicy naDolnym Śląsku, studiował w Rzymie i jestdoktorem teologii dogmatycznej, w 1997 r.został dyrektorem Caritas ArchidiecezjiWrocławskiej.

Od października br. jego zastępcą jest41-letni o. Zdzisław Świniarski ze Zgroma-

dzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi,który zastąpił dotychczasowego wicedy-rektora O. Huberta Matusiewicza. O. Świ-niarski pochodzi z Sokołowa Podlaskiego,jest doktorem teologii biblijnej. Pracowałjako duszpasterz w Polsce i w StanachZjednoczonych.

Trzy siostry z FrankfurtuTrzy siostry diakonise: przełożona He-

idi Steinmetz, Anneliese Friese i Hanna La-chenmann z Diakonatu Frankfurckiegow Niemczech były w dniach 28-31 lipca br.28-31 lipca br.28-31 lipca br.28-31 lipca br.28-31 lipca br.gośćmi Diakonii Kościoła. W Warszawiesiostry diakonise spotkały się z biskupemKościoła, ks. Januszem Jaguckim, odwie-dziły dom opieki „Sarepta” w Węgrowie,gdzie również pracuje siostra diakonisa:Aniela Kawulok, a także Ewangelicki Ośro-dek Diakonii „Tabita” w Konstancinie-Je-ziornie. Podczas pobytu w „Tabicie” szcze-gólne wrażenie wywarło na nich spotka-nie z 95-letnią s. Nanny Uggla, ostatniążyjącą diakonisą z nieistniejącego już Dia-konatu Warszawskiego.

W Warszawie trzy siostry z Frankfurtubyły tylko klika dni, lecz w Polsce w sumiespędziły trzy tygodnie. Odwiedziły takżeDiakonat Żeński „Eben-Ezer” w Dzięgielo-wie, w Bytomiu Miechowicach spotkały sięz s. Martą Grudke i zwiedziły dom MatkiEwy. Siostry wypoczywały przez kilka dniw Wiśle Malince, uczestniczyły w nabożeń-stwie w Szczyrku Salmopolu i spotkały sięz ks. Janem Byrtem.

Diakonat we Frankfurcie nad Menem,który jest domem macierzystym sióstr dia-konis, powstał w 1870 r. w tradycji Teodo-ra Fliednera, założyciela słynnego diako-natu w Kaiserswerth w Niemczech. Obec-nie siostry diakonise z Frankfurtu uczestni-czą w wielu działaniach diakonijnych Koś-cioła ewangelickiego: pracują w parafiach,szpitalach, domach opieki, przedszkolach,domach dziecka i innych instytucjach i pro-jektach diakonijnych. (dal)