Nexus 03

61

Transcript of Nexus 03

Page 1: Nexus 03
Page 2: Nexus 03

NEXUSNOWE CZASY

Ludzkość przeżywa obecnie okres ogromnych przemian. Mając to na uwadze NEXUS stara się docierać dotrudno dostępnych informacji, które mogłyby pomóc ludziom w pokonywaniu związanych z nimi trudności.NEXUS nie jest związany z żadnym ruchem religijnym, filozoficznym, polityczną ideologią oraz organizacją.

ROK II, NUMER 1 (3) • STYCZEŃ-LUTY 1999

NR INDEKSU 346 179 WYDANIE POLSKIE ISSN 1506-0284

WIEŚCI Z GLOBALNEJ WIOSKI 3Przegląd wiadomości, których prawdopodobnie nieczytaliście.

ZAKAZANA ARCHEOLOGIA 7Liczne dowody wskazują, że ludzkość istnieje na Ziemiznacznie dłużej, niż głosi to oficjalna nauka, Co więcej,wiele z nich ukazuje, że nasi starożytni przodkowie bylikimś więcej niż tylko prymitywnymi jaskiniowcami, jakzwykliśmy o nich sądzić.

David G. GuyattAKTA PEGASUSA, cz. 2 (dokończenie) 14

Gene „Chip” Tatum, były agent CIA i członek ultratajnejgrupy Pegasus, ujawnia dalsze, niepokojące szczegółyna temat kontroli handlu narkotykami i prania brud-nych pieniędzy przez ważne osobistości ze światapolityki.

POKARM DLA ZWIERZĄT DOMOWYCH– SZOKUJĄCA PRAWDA 19

Przemysłowo produkowany pokarm dla zwierząt do-mowych zawiera ciała martwych zwierząt, niebezpiecz-ne dla środowiska toksyny oraz inne szkodliwe odpady.

Viera ScheibnerSYNDROM POTRZĄSANEGO DZIECKA– ZWIĄZEK ZE SZCZEPIENIAMI 24

Jak pokazują badania, uszkodzenia ciał wielu dzieci,które diagnozowane są rutynowo jako „zespół po-trząsanego dziecka”, mogą być rezultatem szczepień.

NAUKA: przegląd interesujących nowinekz pogranicza nauki 30

W tym numerze Barry Hilton opowiada o przypad-kowym, niezwykłym odkryciu, które może okazać sięwspaniałym, alternatywnym źródłem energii służącymdo napędu pojazdów samochodowych.

Catherine SimonsKŁAMSTWA NA TEMAT BENZYNYBEZOŁOWIOWEJ, cz. 3 (dokończenie) 34

Dokończenie prezentacji niepokojących faktów doty-czących zagrożeń dla ludzkiego zdrowia, których źród-łem są niezwykle toksyczne substancje powstającew wyniku spalania w silnikach samochodowych ben-zyny bezołowiowej.

Stuart TroyTERAPIA KOLOROWYM ŚWIATŁEMI REPRESJE AMA 39

Pionier terapii kolorowym światłem pozwalającej sku-tecznie leczyć ludzi z wielu różnych chorób, dr Dins-hah P. Ghadiali, przez dziesięciolecia prześladowanybył przez amerykański establishment medyczny. Mimotych szykan jego alternatywna metoda leczenia ponow-nie zyskuje popularność.

Michael HesemannAUTOPSJA OBCEJ ISTOTY – ROSWELLCZY SOCORRO? 47

Niektórzy badacze zjawiska UFO uważają, że głośnyfilm Santilliego z Roswell jest autentyczny. Twierdząprzy tym, że przedstawione w nim podczas autopsjiciało obcej istoty nie pochodzi z katastrofy UFO w Ros-well, ale z wcześniejszej – w Socorro.

STREFA MROKU: dziwne opowieściz nie tego świata 56

W tym numerze przedstawiamy kilka wstępnych infor-macji na temat sensacyjnego odkrycia dokonanego nadnie oceanu w pobliżu położonych na wschód odFlorydy wysp Bimini. Wiele wskazuje na to, że odkrytetam budowle oraz przedmioty są pozostałością pomitycznej – jak dotąd uważano – Atlantydzie.

LISTY DO REDAKCJI 60

POWIEDZ SWOIM PRZYJACIOŁOM O „NEXUSIE”!

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 1

Page 3: Nexus 03

WYDAWCAAgencja NOLPRESS s.c.Skrytka pocztowa 4115-959 Białystok–2tel. (085) 6512765

e-mail: [email protected]

REDAGUJERyszard Z. Fiejtek

WSPÓŁPRACAMirosław Kościuk

Jerzy Florczykowski

DRUKBiałostockie Zakłady Graficzne

Al. Tysiąclecia Państwa Polskiego 215-111 Białystok

Zam. 1967/98

————————————

WYDAWCA WERSJI ORYGINALNEJDuncan M. Roads

P.O. Box 30Mapleton, QLD 4560

Australiatel. +61 75442 9280fax +61 75442 9381

e-mail: [email protected]://www.peg.apc.org/∼nexus/

GRAFIKA NA OKŁADCEDawid Michalczyk

e-mail: [email protected]://users.cybercity.dk/∼bcc5877/home.html

OŚWIADCZENIE W SPRAWIE PRZEDRUKÓWZachęcamy wszystkich do rozpowszechniania

zamieszczanych w NEXUSIE informacji.Zabrania się jednak powielania publikowanych

w nim artykułów, zarówno w formiedrukowanej, jak i elektronicznej (z Internetem

włącznie) bez pisemnej zgody redakcji!

Wszystkie opinie wyrażane na łamachNEXUSA są opiniami ich autorów

i niekoniecznie odzwierciedlają punktwidzenia wydawcy.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialnościza treść zamieszczanych na łamach

NEXUSA reklam i ogłoszeń.

FILIEWIELKA BRYTANIANEXUS Magazine

55 Queens Road, East GrinsteadWest Sussex, RH19 1BG

Wielka Brytaniatel. +44 (0) 1342 322854fax +44 (0) 1342 324574

e-mail: [email protected]

EUROPANEXUS Magazine

P.O. Box 372Dronten, 8250 AJ

Holandiatel. +31 (0)321 380558fax +31 (0)321 318892

e-mail: [email protected]

WŁOCHYNEXUS

Avalon EdizioniPiazza Mazzini 52

35137 PadovaWłochy

tel. +39 (0)49 912 6006fax +39 (0)49 912 6006

USANEXUS Magazine

P.O. Box 177Kempton, IL 60946-0177

USAtel. +1 815 253 6464fax +1 815 253 6454

e-mail: [email protected]

OD REDAKCJIDziękuję wszystkim naszym Czytelnikom za pozytywny oddźwięk na

pierwsze dwa numery NEXUSA wyrażony zarówno w listach, jak i rozmowachtelefonicznych. Cieszy nas, że oba te numery trafiły w Państwa gust, za-spokajając Państwa pragnienie poznawania spraw przemilczanych przezśrodki masowej dezinformacji – jak ironicznie nazywam telewizję i wysoko-nakładową prasę – oraz kolorowe czasopisma bezinformacyjne (przypomina-jące komiksy zachodnie mutacje pism dla kobiet i inne im podobne produktybezmyślnie przeniesione na nasz rynek, które starają się ukierunkowaćzainteresowania czytelników na rzeczy błahe i w życiu ludzi tak naprawdęnieistotne) ślizgające się po tematach, serwujące ukryte wśród nawałukolorowych plam i zdjęć strzępy informacji. Szukanie w nich artykułów, któredogłębnie opisywałyby dany problem, to jak szukanie igły w stogu siana.Zadaniem NEXUSA jest wypełnienie tej poważnej luki.

W chwili gdy piszę te słowa, mamy już rozliczenie sprzedaży pierwszegonumeru. Liczba sprzedanych egzemplarzy była trochę niższa, niż zakładaliś-my, i dlatego wbrew wcześniejszym zapowiedziom zmuszeni jesteśmy po-wstrzymać się na razie przed wprowadzeniem prenumeraty. Jeśli sprzedażdrugiego numeru wykaże tendencję zwyżkową, to prenumeratę wprowadzi-my od czwartego numeru. Aby jednak umożliwić tym wszystkim, którzy mająkłopoty z kupieniem NEXUSA w kioskach, dalszy kontakt z tym pismem,informujemy, że za pomocą przekazu zamieszczonego w środku numerumożna wnieść przedpłatę na następny, czwarty, numer. Ponadto można zajego pomocą zamówić z naszej redakcji dwa poprzednie numery (ich treśćpodana została na stronie 60).

Jak wszyscy zapewne zauważyli, przy artykułach podawane są adresyi inne informacje umożliwiające kontakt z autorami artykułów lub organizac-jami, które oni reprezentują. Ma to oczywiście na celu umożliwienie cobardziej dociekliwym drążenie poruszonego w danym artykule tematu.W związku z tym zwracam się z apelem do wszystkich Czytelników, którzypodążą tropem jakiegoś poruszonego w NEXUSIE zagadnienia o podzieleniesię swoimi odkryciami/ustaleniami. Na przykład interesuje mnie, czy Wstecz-na Mowa (patrz artykuł w poprzednim numerze) jest zjawiskiem powszech-nym, czy też jakąś szczególną właściwością języka angielskiego. Gorącozachęcam wszystkich tych, których ta sprawa zainteresowała i którzy majątrochę wolnego czasu, do poeksperymentowania z tym zjawiskiem i po-dzielenia się z nami swoimi ustaleniami. Dalsze szczegółowe informacje naten temat można znaleźć na podanej na końcu artykułu stronie internetowejpoświęconej Wstecznej Mowie (www.reversespeech.com).

Do podobnych wynurzeń zachęcam również te osoby, które będą chciałypoznać i sprawdzić skuteczność opisanego w tym numerze leczenia koloro-wym światłem (patrz „Terapia kolorowym światłem i represje AMA”), a takżeskonstruować ogniwo Joe’ego (patrz „Wieści z pogranicza nauki”) czy opisanyw pierwszym numerze generator Hendershota.

Czekając na Państwa opinie i sugestie, życzymy przyjemnej lektury tegonumeru, a także wszystkiego najlepszego w dopiero co rozpoczętym przed-ostatnim roku XX wieku.�

Ryszard Z. Fiejtek

Korespondencję do nas kierować prosimy na skrytkę pocztową podaną przyadresie redakcji lub za pośrednictwem Internetu ([email protected]).

2 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 4: Nexus 03

COLGATE PŁACI ZA ZRUJNOWANEFLUOREM ZĘBY

Grupa członków parlamentu podprzewodnictwem Sir Ivana Lawren-ce’a, deputowanego z ramienia PartiiKonserwatywnej, ma przedstawićrządowi Wielkiej Brytanii apel o za-przestanie fluoryzacji wody. Ich dzia-łanie jest wynikiem decyzji firmy Col-gate-Palmolive z listopada 1996 rokuprodukującej pastę do zębów, którawyraziła chęć „dobrowolnego” wy-płacenia dziesięcioletniemu chłopcuodszkodowania w wysokości 1000funtów. Chłopiec cierpi na fluorozęzębów, która polega na przebarwie-niu emalii zębowej związkami fluoru.

Sir Ivan, który od lat prowadzikampanię przeciwko fluoryzacji,oświadczył: „Decyzja ta przywracaaktualność problemowi. Wahadłoodchyliło się na stronę niekorzystną dlafluoryzacji i sądzę, że jak najszybsze za-rzucenie fluoryzacji wody jest sprawą niedo uniknięcia”.

Stwierdził on, że obecnie istnieją na-macalne dowody szkodliwego dla zdrowiadziałania związków fluoru i że przedstawion rządowi raport dowodzący, że fluorczyni więcej szkody niż dobra.

Adwokat z Nottingham, Julian Middle-ton, który występuje w imieniu 200 dziecicierpiących na fluorozę, stwierdził, że od-szkodowanie pomoże rodzicom w ich walceo ustanowienie prawnej pomocy. „Uważa-my, że jest to bardzo doniosłe wydarzenie,mimo że nie wynikało z prawomocnegowyroku. Związki fluoru należą do najbar-dziej trujących znanych nam substancji.Eksperci uważają, że są one przyczynąfluorozy, lecz nic dotychczas nie powiedzia-no na temat dawki bezpiecznej dla dzieci”.

Ostatnio opublikowane przez rządUSA dokumenty dotyczące znanych już odroku 1944 naukowych dowodów potwier-dzających fakt, że fluor może być przyczy-ną dezorientacji, zawrotów głowy i apatii,również przyczyniły się do wsparcia kam-panii przeciwko fluoryzacji wody pitnej.Odkrycie tego faktu miało podobno miejs-ce w bazie broni nuklearnej. Poleconoprzeprowadzenie dalszych badań, którychjednak zaniechano sześć miesięcy później.

Dokumenty dotyczące tej sprawy zo-stały wydobyte na światło dzienne przez drPhyllis Mullenix, toksykologa z pediatrycz-nego szpitala w Bostonie. Z badań tok-syczności fluoru przeprowadzonych przezdr Mullenix na szczurach, wynika moż-liwość odkładania się tego związku w móz-gu, co może prowadzić do znacznego ob-niżenie współczynnika inteligencji IQ.(Źródła: The Sunday Express, Wielka Bryta-nia, 24 listopad 1996; The Daily Telegraph,Wielka Brytania, 25 grudzień 1996)

SYSTEM SATELITARNY DO ŚLEDZENIATWOJEGO SAMOCHODU

Skonstruowany w Australii rewolucyj-ny system przeciwko kradzieżom samo-chodów pozwala na odnalezienie skra-dzionego pojazdu i powiadomienie policjiw ciągu kilku minut od chwili kradzieży.

W momencie włamywania się do sa-mochodu bez oryginalnego kluczyka uru-chamia się dzwonek alarmu.

W ciągu kilku minut centrala systemupowiadamia właściciela i policję o dokona-nej kradzieży.

Policja wydaje centrali systemu polece-nie aktywacji funkcji RED (Remote EngineDisable – zdalne unieruchomienie silnika),co powoduje zatrzymanie się samochodu.

Najważniejszą, tajną częścią systemujest malutkie stalowe pudełko mieszczącew sobie kompaktowy satelitarny nadajnikz odbiornikiem radiowym zasilanymz akumulatora samochodowego.

System może również służyć jako po-moc w przypadku braku zasilania jakonawigator, a także środek łączności z po-gotowiem i policją w sytuacjach wymagają-cych natychmiastowej pomocy (wypadek).(Źródło: The Sunday Telegraph, 14 maj 1995)

NIEWIDZIALNI SZEFOWIE KORPORACJIKONTROLUJĄ EUROPĘ

Od co najmniej 15 lat Europa nie jestrządzona przez polityków i urzędnikówpaństwowych, lecz przez mało znaną gru-pę ponadnarodowych korporacji umowniezwanych European Round Table of In-dustrialists (ERT – Europejski OkrągłyStół Przemysłowców).

Raport pod nazwą „Europe Inc.” (Euro-pa Zjednoczona) opracowany przez miesz-czącą się w Holandii agencję CorporateEurope Observatory (Obserwatorium Zjed-noczonej Europy) dowodzi, że siłą sprawcząwewnętrznego rynku Wspólnoty Europejskiejw latach osiemdziesiątych, Traktatu z Maast-richt z roku 1991 i obcinającej zdobyczesocjalne wspólnej waluty, był ERT.

Założony w roku 1983 ERT składa sięz 45 największych przemysłowców z olb-rzymich, ponadnarodowych, europejskichkorporacji, których łączne obroty sięgają880 miliardów dolarów. Chodzi tu o takiekorporacje, jak na przykład BP, Shell,Daimler-Benz, Fiat czy Siemens. Ich in-tencją jest ukierunkowywanie politykiWspólnoty Europejskiej w taki sposób,aby odpowiadała ona ich celom.

Specjaliści z Corporate Europe Obser-vatory badali dokumenty ERT oraz akta

Wspólnoty Europejskiej, jak równieżprzeprowadzili wiele wywiadówz przedstawicielami pozaparlamenta-rnych grup nacisku wspierających po-nadnarodowe korporacje.(Źródło: The Sydney Morning Herald,23 sierpień 1997)

WYRYCIE PLUTONU W UZĘBIENIUBRYTYJSKICH NASTOLATKÓWW wyniku badań prowadzonych

na zlecenie brytyjskiego ministerstwazdrowia wykryto pluton w uzębieniunastoletnich Anglików, Szkotów, Wa-lijczyków i Północnych Irlandczyków.

Autorzy tych badań wnioskują, żeprzyczyną skażenia są radioaktywnezrzuty pochodzące z zakładów oczy-szczania plutonu w Sellafield, którychwłaścicielem jest kontrolowana przezrząd spółka o nazwie British Nuclear

Fuels Ltd (BNFL).Badania pod nazwą „Zmienność pozio-

mu plutonu, strontu i pozostałych substancjiemitujących promieniowanie alfa w ludz-kim uzębieniu na podstawie danych zebra-nych na terenie Wysp Brytyjskich” zostałyopublikowane w magazynie naukowym za-jmującym się zagadnieniami ochrony środo-wiska noszącym tytuł Science of Total Envi-ronment Journal. Wyniki opracowano napodstawie 3300 zębów usuniętych nastolat-kom z Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii.

Pluton, który jest emiterem cząsteczekalfa, jest pierwiastkiem wysoce rakotwór-czym i może stanowić olbrzymie zagroże-nie przez dziesiątki tysięcy lat, jeśli zo-stanie wpuszczony do środowiska. Plutonjest pierwiastkiem wytwarzanym przedewszystkim przez człowieka, głównie doprodukcji broni jądrowej.

Rewelacje na temat skażenia z Sella-field pojawiły się w samym środku toczącejsię we Francji dyskusji dotyczącej fabrykiplutonu La Hague, która co roku wypom-powuje ponad 230 milionów litrów pro-mieniotwórczych odpadów do Atlantyku.(Źródło: przekaz internetowy od [email protected] z 2 sierpnia 1997 roku)

WYCISZACZ HAŁASUBrytyjski wynalazca opracował urzą-

dzenie, które może być pierwszym „anty-hałasowym” aparatem zdolnym do wytłu-mienia większości dźwięków pochodzą-cych z zewnątrz i to na stosunkowo dużejpowierzchni.

The Electronic Controlled AcousticShadow System (ECASS – elektroniczniesterowany system akustycznego cienia) zo-stał pomyślany jako urządzenie do zwal-czania hałasu w przemyśle, lecz najpraw-dopodobniej uda się go zaadaptować rów-nież do potrzeb domowych.

Profesor Selwyn Wright pracuje naUniwersytecie Huddersfield i zajmuje sięprojektem ECASS od trzech lat. JegoR&D zostało opłacone przez firmę Yorks-hire Electricity, która chciała wyciszyć nis-kotonowe buczenie emitowane przez jejelektryczne podstacje.

ECASS składa się z komputera, zesta-wu sześciu mikrofonów i sześciu głośników.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 3

Page 5: Nexus 03

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .Mikrofon jest umieszczany w pobliżu źró-dła hałasu i przesyła dane do komputera,który analizuje charakterystykę emitowa-nych dźwięków i generuje dźwięk będącyprzeciwieństwem uciążliwego hałasu, także po nałożeniu się na siebie oba dźwiękiznoszą się nawzajem dając w rezultaciekompletną ciszę.(Źródło: Daily Mail, 29 lipiec 1997)

WYNALAZCA-AMATOR ZADZIWIAŚWIAT ODKRYCIEM FANTASTYCZNEGO

PLASTYKUByły fryzjer z hrabstwa Yorkshire za-

dziwił koła wojskowego i naukowego es-tablishmentu całego świata, wytwarzającniezwykły plastyk, który jest tak trwały, żepotrafi wytrzymać temperatury wyzwalanew czasie wybuchu nuklearnego.

Doświadczenia przeprowadzone w Za-kładach Atomowych w hrabstwie Essex,podległe Ministerstwu Obrony WielkiejBrytanii, oraz przez naukowców NATOna poligonie rakietowym w White Sandsw stanie Nowy Meksyk w USA wykazały,ze substancja ta potrafi wytrzymać symu-lowane rozbłyski nuklearne o temperatu-rze 1 000 stopni Celsjusza.

Wyniki testów, które opublikowano poraz pierwszy w International Defence Re-view (Międzynarodowy Przegląd Obronny)wydawanym przez firmę Jane’s, zdumiałyśrodowiska naukowe po obu stronach At-lantyku z uwagi na fakt, że ów angielskiwynalazca bez wyższego wykształceniakrzątając się przez kilka lat po swoimlaboratorium odkrył coś, czego fizycy nuk-learni poszukują od dziesiątków lat.

Odprawiony kiedyś z kwitkiem jakonaciągacz z plastykową pszczołą na kapelu-szu, Maurice Ward jest obecnie za sprawątego polimeru, który ochrzcił mianem Star-lite, pupilkiem zakładów przemysłu zbroje-niowego Wielkiej Brytanii i Ameryki.

Nikt, w tym również Maurice Ward, niewie, skąd biorą się niezwykłe właściwościStarlite’u (tylko wybrani członkowie jegorodziny znają składniki potrzebne do jegoprodukcji), które są doprawdy imponujące.

Maurice Ward po raz pierwszy ujawniłswoje odkrycie trzy lata temu. Wystąpiłwówczas w programie BBC Tomorrow’sWorld (Świat jutra). W trakcie jego trwaniapokrył swoją substancją skorupkę surowe-go kurzego jajka, a następnie poddał tojajko działaniu płomieni palnika acetyleno-wego. Jajko pozostało nie ugotowane, nieuszkodzone i można je było trzymać gołymirękami natychmiast po wyjęciu z płomienia.

W czasie testów przeprowadzonych nazlecenia Ministerstwa Obrony WielkiejBrytanii w październiku 1990 roku płytka zeStarlite’u grubości 0,25 milimetra wytrzy-mała przez 30 sekund uderzenia laserowerównoważne 75 rozbłyskom nuklearnym.

Poddawany różnorakim próbom Star-lite (nazwa wymyślona przez Kerry, oś-mioletnią wnuczkę Maurice’a Warda) wy-chodzi z nich nie uszkodzony. Na jegopowierzchni zostają tylko malutkie zagłę-

bienia (takie jak po ospie wietrznej). Ene-rgia skierowana na polimer nie jest prze-zeń odbijana, lecz absorbowana i odpro-wadzana w niesamowitym tempie w wyni-ku procesu, którego istoty naukowcy wciążnie mogą dociec.

Obecnie doradcą Maurice’a Wardajest profesor Sir Roland Mason, który doroku 1983 był głównym doradcą nauko-wym Ministerstwa Obrony Wielkiej Bryta-nii i który przewiduje, że współpraca w wy-korzystaniu Starlite’u przez cywilne i wojs-kowe zakłady stanie się „ciągiem nie koń-czących się wydarzeń”. Przepowiada onzastosowanie go najpierw w przemyśle lot-niczym i stoczniowym, oraz w astronauty-ce do budowy pojazdów kosmicznych.

„Maurice jest nastawiony bardzo entu-zjastycznie i czasami wygłasza naukowenonsensy, lecz nie ma najmniejszych wątp-liwości, że odkryty przez niego materiał jestrewelacyjny” – powiada profesor. Minister-stwo Obrony skromnie oświadczyło, żemateriał ten ma „interesujące możliwości”.

„Pewnego dnia, po wykonaniu jednegoz testów w Cavendish [Uniwersytet Cam-bridge], jeden z tamtejszych pracownikówpowiedział mi, że rezultaty do tego stopniaprzekroczyły jego najśmielsze oczekiwa-nia, że sądził, iż ma do czynienia z błędemkomputerowym. Sprawdzili wszystko razjeszcze i teraz już mi wierzą”.(Źródło: The Observer, Londyn, niedziela, 11kwiecień 1993)

WALCZĄCY Z RAKIEM OSKARŻENIO UKRYWANIE SPOSOBÓW JEGO

LECZENIADr Robert Atkins, którego nazwisko

jest na ustach wszystkich ludzi od chwiliopublikowania danych o jego niskowęg-lowodanowej diecie, oświadczył:

— Istnieje wiele sposobów leczeniaraka. Są one jednak systematycznie zwal-czne przez American Cancer Society (A-merykańskie Stowarzyszenie Raka), Na-tional Cancer Institute (Państwowy Insty-tut Raka) oraz główne ośrodki onkologi-czne, ponieważ utrzymanie obecnego sta-tus quo leży w ich interesie.

Dr Atkins twierdzi, że wyłącznie poli-tyczne względy powstrzymują rząd od za-rządzenia testów sprawdzających efektyw-ność różnych terapii przeciwrakowych,których lecznicze właściwości bazują nastosowaniu odpowiedniej diety.

— Rząd nie podjął się sponsorowanianowych metod, ponieważ jego ciała dorad-cze składają się zwykle z ekspertów, którzypobierają pensje także z innych źródeł— twierdzi Atkins. — Wielu z nich jestzwiązanych z głównymi ośrodkami onko-logicznymi, które posiadają większościowepakiety akcji w firmach dostarczającychaparaturę naświetleniową. Poza tym ame-rykańska, ortodoksyjna medycyna osiąg-nęła swój obecny status za sprawą przemy-słu farmaceutycznego i jego ogłoszeń.

To bardzo istotne stwierdzenie, ponie-waż spółki zajmujące się produkcją leków

boją się utraty zysków w przypadku wdro-żenia terapii żywieniowych, jako że pole-gają one na spożywaniu wyłącznie natural-nych, biologicznych produktów.(Źródło: www.rarebooks.net/beck/suppress.htm)

CYFROWY TELEWIZOR OBSERWUJECIĘ, KIEDY OGLĄDASZ TELEWIZJĘWystrzelenie satelity telewizyjnego

BSkyB wyposaży spółkę Ruperta Murdo-cha w nadzwyczajną moc pozwalającą nadotarcie do abonentów i ich telewizoróworaz rejestrowanie ich preferencji progra-mowych.

Technologia ta ma umożliwić Sky(Niebiosom*) sprawdzanie, czy księża nieoglądają aby czasem paskudnych, erotycz-nych filmów, czy starsze panie nie mająobsesji na temat zbrodni i mordów lub czysąsiad bardziej interesuje się mydlanymioperami niż pracą w ogródku.

Wszystko to będzie możliwe, ponieważsatelita telewizji cyfrowej będzie interak-tywny. Chodzi o to, że mała czarna skrzyn-ka, która znajdzie się na telewizorze, bę-dzie posiadała możliwość odbioru i nada-wania. Specjaliści od telewizji cyfrowejtwierdzą, że ta czarna skrzynka będziemagazynować informacje dotyczące prefe-rencji programowych właściciela danegotelewizora, zaś satelita Sky będzie mógłz nich korzystać według własnego uznania.

Informacja, jak wiadomo, jest złotymjajkiem dla handlowców. W myśl przepi-sów prawa dotyczącego ochrony danychosobistych telewidzowie będą musieli byćinformowani, że ich nazwiska zostały ko-muś przekazane, ale już koniecznie o tym,że informacje na ich temat są zbierane.

Owe czarne skrzynki, które jak infor-muje spółka, znajdą się w sprzedaży od1 października, nie będą wyposażonew program monitorujący preferencje tele-widzów. Jednak w praktyce satelita BSkyBmoże w każdej chwili zdalnie wprowadzićdo nich ten program.

Telewidzowie, którzy obawiają się tej„obserwacji”, powinni wiedzieć, że istniejesposób na wyłączenie „pana Murdocha”.Sky do każdej interaktywnej czarnej skrzyn-ki chce zainstalować obok telewizora dodat-kową linię telefoniczną. To połączenieumożliwi dwustronne porozumiewanie siępomiędzy skrzynką i kwaterą główną Sky.Telewidzowie będą mogli jednak wyciągnąćwtyczkę linii telefonicznej i nadal odbieraćwszystkie kanały telewizji cyfrowej, blokującw ten sposób skrzynce jej interaktywność.———* Gra słów oparta na tym, że języku angielskim„sky” oznacza „niebo” – przyp. tłum.

(Źródło: Jane Robins, The Independent, Wie-lka Brytania, 21 sierpień 1998)

LUDZIE I DELFINY MAJĄPODOBNE GENY

Biolodzy morscy od lat powtarzają, żedelfiny i ludzie mają wiele wspólnych cech,włącznie z inteligencją i wzajemną sym-patią.

4 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 6: Nexus 03

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .— Zakres podobieństwa genetycznego

okazał się naprawdę zaskakujący — po-wiedział David Busbee z Teksaskiego Uni-wersytetu A&M, który zamieścił wynikiswoich badań w piśmie Cytogenetics andCell Genetics.

Naukowcy z Teksaskiego Uniwersyte-tu A&M porównali fluorescencyjnie ozna-kowane ludzkie chromosomy z chromo-somami delfinów i okazało się, że 13 spo-śród 22 chromosomów delfinów jest do-kładnie takich samych jak chromosomyludzkie. Wiele z pozostałych 9 delfinichchromosomów jest kombinacją lub swoistąaranżacją ich ludzkich odpowiedników.Naukowcy wyizolowali również trzy geny,które są identyczne z genami ludzkimi.

— Delfiny to morskie ssaki żyjące w oce-anie i to, że mamy z nimi znacznie więcejwspólnego niż z ssakami lądowymi, okazałosię bardzo zaskakujące — stwierdził HorstHameister, profesor genetyki medycznejUniwersytetu Ulm w Niemczech.(Źródło: Seema Kumar, Discovery ChannelOnline News, http://www.discovery.com)

REAKCJE UBOCZNE NA LEKIPRZYCZYNĄ ŚMIERCI PONAD

100 000 AMERYKANÓWWedług danych opublikowanych

w ostatnim numerze Journal of the Ameri-can Medical Association (JAMA – patrzrównież artykuł na temat leczenia koloro-wym światłem – przyp. tłum.) ponad100 000 Amerykanów umiera roczniew wyniku reakcji ubocznych na leki kupo-wane zarówno na receptę, jak i te, któremożna kupić bez recepty, zaś kolejne 2,5miliona doznaje poważnego uszczerbkuna zdrowiu. Raport ten podkreśla, że tegorodzaju reakcje (nie licząc przypadkówbłędnych recept i uzależnienia od leków)zajmują szóste miejscu na amerykańskiejliście przyczyn zgonów – tuż za zawałamiserca, rakiem, chorobami płuc, udaramimózgu i wypadkami.

Naukowcy z Uniwersytetu w Torontooceniają, że rocznie w wyniku niekorzyst-nych reakcji na leki w szpitalach w Sta-nach Zjednoczonych dochodzi do średnio106 000 zgonów.

— Niekorzystne reakcje na leki wystę-pują często… znacznie częściej, niż siępowszechnie uważa — twierdzą naukowcy.(Źródło: CNN poprzez Internet website,http://cnn.com/HEALTH/9804/14/drug.reac-tion/index.html)

WIADOMOŚCI AMERYKAŃSKIEJTELEWIZJI PRZYCZYNĄ PRZERAŻENIA

DZIECIAmerykańskie dzieci dorastają w kul-

turze, w której w kinie, telewizji a nawettekstach piosenek stale gości przemoc. 17sierpnia naukowcy ogłosili jednak, że wie-le dzieci przypisuje swoje lęki dotycząceżycia jednemu źródłu – telewizyjnym wia-domościom.

— Obecnie „wiadomością” nazywamytylko to, co jest sensacją — oświadczyła

Joanne Cantor, psycholog z Uniwersytetuw Wisconsin. — Wiadomością jest wszyst-ko, co jest zdolne wywołać przerażenie.

Joanne Cantor i Barbara Wilsonz Uniwersytetu w Santa Barbara w Kalifo-rnii oświadczyły na zjeździe Amerykańs-kiego Towarzystwa Psychologicznego (A-merican Psychological Association) w SanFrancisco, że wyniki najnowszych badańwskazują, iż wiadomości telewizyjne, zwła-szcza stacji lokalnych, mogą powodowaćwzrost poziomu stanów lękowych u dzieci.

Podkreślając gwałtowny przyrost pro-gramów informacyjnych oraz tendencję doumieszczania w nich coraz większej liczbyobrazów przedstawiających przemoc i ob-rażenia ciała, stwierdziły one, że rodzicei nauczyciele powinni bacznie przyglądaćsię programom informacyjnym, któreoglądają małe dzieci.

— Z chwilą gdy dzieci zaczynają zda-wać sobie sprawę z różnicy między fanta-zją i rzeczywistością, rośnie niebezpie-czeństwo wynikające z oglądania wiado-mości — twierdzi Cantor. — Te reakcjelękowe mogą przybierać znaczne rozmiaryi powodować ogólne osłabienie.

Najwięcej reakcji lękowych wywołująsprawy, o których dzieci sądzą, że są blis-kie ich życiu. O ile młodsze dzieci częstoprzerażają obrazy naturalnych klęsk, wo-jen i głodu, o tyle starsze doznają lęku podwpływem historii ukazujących zbrodnięi brutalność, zwłaszcza gdy dotyczą oneprzemocy wobec dzieci.

— Dzieci powinny być w sposób roz-sądny informowane o niebezpieczeńst-wach, jakie im zagrażają — twierdzi Bar-bara Wilson — natomiast to, czym się jekarmi, obrazuje stan przesadnego zagro-żenia i niebezpieczeństw, z którymi nieko-niecznie muszą się one spotkać.

W ramach prowadzonych przez niąostatnio badań w jednej ze szkół pod-stawowych w Santa Barbara, zauważyłaona, że 51 procent dzieci może opisaćszczegółowo wydarzenie z ostatnich wia-domości telewizyjnych, które je przeraziło– mieszczą się one w zakresie od brutalnejdziałalności gangów po naturalne kata-strofy.

Silniejszy lęk dzieci bierze się stąd, żesą one w znacznie większym stopniu niżdorośli skłonne wierzyć w to, co widzą naekranie telewizora.

Z badań Barbary Wilson wynika, że 94procent dzieci wierzy, że to, co widziałow wiadomościach telewizyjnych, jest za-wsze lub prawie zawsze prawdą.

— Dzieci postrzegają wiadomości tele-wizyjne z bardzo dużym poczuciem real-ności tego, co widzą — stwierdziła Wilson.(Źródło: Andrew Quinn, Reuters, 18 sierpnia1998)

NOWE OGRANICZENIAODNOŚNIE AMALGAMATÓW

UŻYWANYCH W STOMATOLOGIISzwedzki rząd postanowił, że od 1 sty-

cznia 1999 roku wstrzymuje dotacje do

plomb z amalgamatu rtęci w celu ich cał-kowitego wycofania.

W Australii z kolei, wbrew twierdze-niom Australijskiego Stowarzyszenia Sto-matologicznego, które utrzymuje, że amal-gamat rtęci jest substancją bezpieczną,sami jego producenci przyznają, że istniejezagrożenie dla wewnętrznych organówz jego strony.

Na przykład spółka Caulk, producentDispersalloyu, opublikowała najnowsząMaterials Safety Data Sheet (MSDS – Ta-bela bezpiecznych materiałów) oraz Dire-ctions for Use (Zalecenia do stosowania),które zawierają przeciwwskazania do sto-sowania amalgamatu w stomatologii.

Cała ta sprawa stawia stomatologóww niezbyt wygodnej sytuacji prawnej. Sto-matolodzy zostają zobligowani do znajo-mości przepisów zawartych w MSDS od-nośnie używanych przez nich materiałów.Jeśli pacjent będzie odczuwał ujemne sku-tki produktu, który został użyty niezgod-nie z zaleceniami wytwórcy, wówczas sto-matolog może zostać pociągnięty do od-powiedzialności.(Źródło: Australian Society of Oral Medicineand Toxicology (Australijskie TowarzystwoMedycyny Jamy Ustnej i Toksykologii), 13marzec 1998, PO Box A860, Sydney South,NSW 2000, Australia, telefon +61 (0)2 98671111)

MIKROFALE ZAKŁÓCAJĄ ZDOLNOŚĆEMITOWANIA ŚWIATŁA PRZEZ LUDZI

Badania dra fizyki Gerarda Hylanda(Uniwersytet w Warwick, Wielka Bryta-nia) dotyczące światła emitowanego w no-rmalnych warunkach przez ludzkie ciałoujawniły nowe problemy i możliwościzwiązane z promieniowaniem mikrofalo-wym generowanym przez przenośne tele-fony, radary i kuchenki mikrofalowe orazjego wpływ na ludzkie ciało.

Doktor Hyland zaprezentował ostatniowyniki badań, które dowodzą, że biologi-czne systemy, w tym ludzkie ciało, generu-ją i emitują światło – promieniowanieo bardzo niskim natężeniu wysyłane w for-mie mikroskopijnych pakietów energii, tj.fotonów.

Te fotonowe emisje nie są czymś przy-padkowym, lecz charakteryzuje je spójnośćpodobna do tej, jaka jest właściwa dlapromieniowania o znacznie większej inten-sywności, tj. promieniowania laserowego.Dr Hyland uważa, że źródłem tej spójnościjest metabolizm ciała, który generuje włas-ne spójne pole elektromagnetyczne. Tebardzo słabe emisje światła można trakto-wać jako zewnętrzną oznakę właściwieprzebiegających procesów metabolicznych.

Badania dra Hylanda ujawniają, że ze-wnętrzne źródła promieniowania mikro-falowego mogą mieć bardzo poważnywpływ na żywe tkanki oraz na generowaneprzez nie, ich własne wzorce elektromag-netyczne.(Źródło: Blazing Tattles, vol. 7, numer 8,sierpień 1998)

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 5

Page 7: Nexus 03

ZBIEG OKOLICZNOŚCI, SPISEK CZYNIEOSTROŻNOŚĆ?

Oto częściowa lista osób, które miały (lubmogły mieć) dowody niezgodnej z prawemdziałalności prezydenta Stanów Zjednoczo-nych, Billa Clintona i zginęły w bardzo po-dejrzanych okolicznościach. (Ograniczonailość miejsca uniemożliwiła nam podanieszczegółów tajemniczych zgonów Vince’aFostera i Rona Browna).Gandy Baugh – zginął w maju 1994 roku.Adwokat bliskiego przyjaciela Clintona, Da-na Lassitera, który popełnił rzekomo samo-bójstwo wyskakując z okna wielopiętrowegobudynku. Lassiter był później podejrzanyi skazany w procesie kokainowym, a następ-nie ułaskawiony przez Clintona.James Bunch – w roku 1993 popełnił samo-bójstwo strzelając do siebie. Posiadał „czarnąksięgę” wpływowych ludzi z Teksasu i Arkan-sas, którzy odwiedzali pewne prostytutki. Bli-ski przyjaciel Billa Clintona.Danny Casolaro – zginął w sierpniu 1991roku. Reporter o zacięciu detektywistycz-nym, który badał afery związane z lotniskiemMena oraz Arkansas Development FinanceAuthority. W trakcie prowadzonego przezniego dochodzenia znaleziono go z pociętymiżyłami na nadgarstkach mającymi sugerowaćsamobójstwo. Przed śmiercią zdążył powie-dzieć swojej rodzinie, że jego życiu zagrażaniebezpieczeństwo i że w żadnym wypadkunie ma zamiaru popełniać samobójstwa.Susannne Coleman – miała romans z Clin-tonem, w czasie kiedy był prokuratorem ge-neralnym stanu Arkansas. Zginęła w wynikustrzału w tył głowy, który zakwalifikowanojako samobójstwo. Okazało się, że była w cią-ży – rzekomo z Clintonem.Kathy Ferguson – zginęła w czerwcu 1994roku. Była żoną policjanta z Arkansas, Dan-ny’ego Fergusona. Znaleziono ją martwąw domu z raną postrzałową głowy. Uznano,że popełniła samobójstwo, chociaż w miesz-kaniu znaleziono spakowane walizki, wskazu-jące, że zamierzała gdzieś wyjechać. DannyFerguson był razem z Clintonem współoskar-żonym w procesie Pauli Jones. Kathy Fergu-son była świadkiem zeznającym na rzecz Pau-li Jones.Hershell Friday – zginął 1 marca 1994 roku.Adwokat, założyciel fundacji Clintona. Zgi-nął w wyniku eksplozji samolotu, w którymsię znajdował. Jak dotąd nie ustalono, co byłoprzyczyną wybuchu.Paula Grober – zginęła 9 grudnia 1992 roku.Od roku 1978 aż do śmierci była tłumaczkąClintona na język migowy. Zginęła w wypad-ku samochodowym bez świadków.Stanley Huggins – zginął w wyniku „samo-bójstwa”. Prowadził dochodzenie w sprawieMadison Guarantee. Jego trzystustronicowesprawozdanie nigdy nie zostało ujawnione.Johnny Lawhorn jr – mechanik, który znalazłw samochodzie oddanym do naprawy do jegowarsztatu czek wystawiony na nazwisko Clin-tona. Zginął w wypadku samochodowymuderzając w słup uliczny.Florence Martin – zginęła w roku 1994.Księgowa współpracująca z CIA, którą znale-ziono w Mabell w Teksasie z trzema ranamipostrzałowymi w głowie. Miała dokumenty,numery kont i papiery dotyczące przerzutu

narkotyków przez Barry’ego Seala na lotnis-ko Mena.James McDougal – zginął 8 marca 1998 roku.Partner Clintonów w aferze Whitewater. Zgi-nął bez świadków na niespełna 24 godzinyprzed stawieniem się w sądzie w celu złożeniazeznań.Mary Mahoney – zginęła w lipcu 1997 roku.Była stażystka Białego Domu. Tuż przedpublicznym wystąpieniem z oskarżeniemo molestowanie seksualne zginęła w kawiarni„Starbucks” w Georgetown od sześciu strza-łów zawodowego mordercy.Jerry Parks – zginął 26 września 1993 roku.Szef zespołu ochroniarzy Clintona w LittleRock, w czasie gdy był on gubernatoremArkansas. Zastrzelony we własnym samocho-dzie na odległym od centrum skrzyżowaniuw Little Rock. Parks zbierał dowody nielegal-nej działalności Clintona, które zostały skra-dzione i nigdy ich nie odzyskano.C. Victor Raiser II i (syn) Montgomery Rai-ser – zginęli 30 lipca 1992 roku. Victor byłwspółprzewodniczącym National Finance,która zajmowała się finansowaniem kampaniiwyborczej Clintona. Zginęli w katastrofieprywatnego samolotu. Przyczyna nie znana.Barry Seal – zginął w roku 1986. Pilot CIA,który przewoził drogą lotniczą narkotyki nalotnisko Mena w Arkansas. Autor listy „BossHogs” („Przywódcze świnie”). Zabity seriąz karabinu maszynowego we własnym domuw Baton Rouge na Florydzie.Bill Shelton – zginął w czerwcu 1994 roku.Policjant z Arkansas – narzeczony KathyFerguson. Negował samobójstwo swojej na-rzeczonej. Znaleziono go zastrzelonegow kwaterze grobowej Fergusonów. Równieżuznany za samobójcę.Paul Tulley – zginął 24 września 1992 roku.Dyrektor Komitetu Politycznego Demokra-tów. Znaleziono go martwego w pokoju hote-lowym w Little Rock w Arkansas. Przyczynaśmierci nie znana. Nie zezwolono na sekcjęzwłok. Clinton określił go jako „drogiegoprzyjaciela i zaufanego doradcę”.Jon Parnell Walker – zginął 15 sierpnia 1993roku. Pracownik Resolution Trust Corp., de-tektyw prowadzący śledztwo w sprawie po-wiązań między aferą Whitewater i Clinto-nem. W tajemniczych okolicznościach wy-padł z balkonu w apartamencie w Arlingtonw stanie Wirginia, który był podobno używa-ny przez Vince’a Fostera.Paul Wilcher – zginął 22 czerwca 1993 roku.Prawnik z Waszyngtonu prowadzący docho-dzenie w sprawie powiązań pomiędzy „Oc-tober Surprise” („Październikowa Niespo-dzianka”), masakrą w Waco i przemytemnarkotyków i broni przez lotnisko Menaw Arkansas. Znaleziono go martwego w ubi-kacji jego mieszkania. Nie ustalono przyczy-ny śmierci. Na tydzień przed śmiercią dostar-czył swój stustronicowy raport Janet Reno.Ed Willey – zginął 30 listopada 1993 roku.Prawnik zajmujący się handlem nieruchomo-ściami. Wspierał finansowo Clintona. Znale-ziono go martwego w lesie w Wirginii z ranąpostrzałową głowy. Uznano, że było to samo-bójstwo, którego powodów nie ustalono. Je-go żona, Kathleen Willey, która zginęła tegosamego dnia, oskarżała Clintona o obłapianiejej w Gabinecie Owalnym w Białym Domu.

John Wilson – zginął 18 maja 1993 roku. Byłydoradca waszyngtoński, miał powiązaniaz aferą Whitewater i chciał zadenuncjowaćClintona. Rzekomo popełnił samobójstwoprzez powieszenie.Barbara Wise – zginęła 29 listopada 1996roku. Urzędniczka Ministerstwa Handlu,która współpracowała ściśle z Ronem Brow-nem i Johnem Huangiem. Jej martwe, posi-niaczone ciało znaleziono w jej biurze w Mi-nisterstwie Handlu. Oficjalnie nie ujawniono,co było przyczyną jej śmierci. Dziwnym zbie-giem okoliczności Clinton niespodziewaniewrócił do Białego Domu z pobytu z okazjiDnia Dziękczynienia w Camp David. Wróciłrano tego samego dnia, kiedy ją zabito. Jakopowód jego nagłego powrotu podano osten-tacyjnie chęć odzyskania tomiku poezji.Kevin Ives i Don Henry – zginęli 23 sierpnia1987 roku. Początkowy raport stwierdzał, żeci dwaj nastoletni chłopcy zasnęli na torzekolejowym; miejscowy szeryf nazwał to „po-dwójnym samobójstwem”. Później okazałosię, że przed położeniem na torach zostalizarżnięci. Podobno byli świadkami przerzutunarkotyków na lotnisku Mena.

Kolejnych siedem osób posiadało informa-cje dotyczące sprawy Ives-Henry. Wszyscyoni zginęli, zanim zdążyli złożyć zeznania:Keith Coney – zginął w lipcu 1988 rokuuderzając motocyklem w tył ciężarówki; Ke-ith McMaskle – zginął w listopadzie 1988roku od 113 pchnięć ostrym narzędziem;Gregory Collins – zginął w styczniu 1989roku od rany postrzałowej; Jeff Rhodes – zgi-nął w kwietniu 1989 roku, jego okaleczonei nadpalone ciało znaleziono na wysypiskuśmieci z raną postrzałową; James Milan– zginął w roku 1989 wkrótce po Rhodesie,odnalezione ciało nie miało głowy, zaś koro-ner orzekł śmierć „z przyczyn naturalnych”;Jordan Kettleson – zginął w lipcu 1990 rokuzastrzelony na przednim siedzeniu swojegosamochodu-półciężarówki; Richard Winters– zginął w lipcu 1989 roku w napadzie rabun-kowym, był podejrzanym w sprawie zgonuIvesa i Henry’ego.

Oto częściowa lista ochroniarzy Clintona,którzy zginęli w tajemniczych okolicznoś-ciach:• Generał-major William Robertson, pułko-wnik William Densberger, pułkownik RobertKelly, specjalista Gary Rhodes – wszyscy onizginęli 23 lutego 1993 roku w katastrofiehelikoptera w Weisbaden w Niemczech.• Major William S. Barkley jr, kapitan ScottJ. Reynolds, sierżant Brian Haney, sierżantpiechoty morskiej Tim Sabel – wszyscy onizginęli w katastrofie helikoptera w lasachw pobliżu Quantico w stanie Wirginia.

Wyżej wymienionych osiem osób oraz jesz-cze osiem innych ochroniarzy było związa-nych z wizytą Clintona na lotniskowcu Roos-velt w czasie operacji utrzymania pokoju mię-dzy Bośnią i Serbią.• Steve Willis, Robert Williams, ConwayLeBleu, Todd McKeehan – wszyscy oni zgi-nęli 19 kwietnia 1993 roku w masakrze w Wa-co. Wszyscy mieli takie same kule w lewejczęści skroni.(Źródło: skompilowano na podstawie stron in-ternetowych: www.devvy.com/deathlist.htmli www.sightings.com)

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .

6 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 8: Nexus 03

ZAKAZANA ARCHEOLOGIAZAKAZANA ARCHEOLOGIA

Liczne dowodywskazują, że

ludzkość istniejena Ziemi znaczniedłużej, niż głosi tooficjalna nauka. Cowięcej, wiele z nich

ukazuje, że nasistarożytni

przodkowie bylikimś więcej niż

tylko prymitywnymijaskiniowcami, jakzwykliśmy o nich

sądzić.

Zapis wywiadu przeprowadzonegoprzez Laurę Lee z Michaelem

Cremo, współautoremZakazanej archeologii

1995

Artykuł ukazał się pierwotnie wTownsend Letter for Doctors

maj 1995

Jesienią ubiegłego roku w księgarniach pojawił się polski przekład głośneji niesłychanie ważnej książki Michaela Cremo i Richarda Thompsona Zakazanaarcheologia, w której autorzy dowodzą, że człowiek istnieje na Ziemi odniepamiętnych czasów. Aby dać wszystkim zainteresowanym tego typu sprawa-mi możliwość zorientowania się, czego mogą po tej książce oczekiwać, przed-stawiamy wywiad, jakiego znanej amerykańskiej prezenterce radiowej, LaurzeLee, udzielił jej współautor Michael Cremo. Wywiad ten w nieco zmodyfikowaneji okrojonej formie ukazał się przed ponad dwoma laty na łamach NieznanegoŚwiata (nr 9, 1996). Poniższy tekst jest pełnym zapisem tego wywiadu.

R.Z.F.

LAURA LEE: Pozwól, że zacznę od kilku najbardziej zadziwiających znaleziskarcheologicznych. Mam tu na myśli znalezioną w Afryce Południowej metalowąkulę z wyżłobionymi wzdłuż jej obwodu rowkami pochodzącą, jak się przypuszcza,z okresu prekambryjskiego. Odcisk buta znaleziony w Antelope Springs w stanieUtah, którego powstanie datuje się na okres kambryjski. Metalową wazę znalezionąw Dorchester w stanie Massachusetts pochodzącą prawdopodobnie z okresuprekambryjskiego. Kamień znaleziony w Szkocji, w którym znajdował się żelaznygwóźdź. Pochodzenie tego znaleziska datuje się na okres dewoński. Kamieńznaleziony w Tweed w Anglii, w którym umieszczona była złota nić. Żelaznydzban znaleziony w Wilburton w stanie Oklahoma. Oba te znaleziska datujesię na okres Karbonu. Co takiego na temat naszej historii mogą przekazaćnam te wszystkie zadziwiająco stare znaleziska? Chyba to, że nasza wiedzana temat prehistorii bazująca na pewnych teoretycznych założeniach nie pozwala,aby tego rodzaju znaleziska oglądały światło dzienne, i odrzuca tego rodzajuanomalie. Tego rodzaju znaleziska podważają wyznawane teorie i dlatego niesą brane pod uwagę. Zamiast wprowadzić poprawki do obecnie obowiązującejteorii lub zbadać dokładnie te znaleziska, idzie się po najmniejszej linii oporui odrzuca je. O tym wszystkim, o tak zwanej „zakazanej archeologii”, opowienam zaraz nasz gość, Michael Cremo, współautor książki pod tym samymtytułem. Michael, dziękuję, że znalazłeś czas dla nas.

MICHAEL CREMO: To dla mnie zaszczyt być tutaj, Lauro.LEE: Proszę, opowiedz nam o zakazanej archeologii. Co skłoniło cię, że zająłeś

się tym zagadnieniem? Jakie były tego początki?CREMO: Tak zwaną zakazaną archeologią zainteresowałem się w roku 1984.

W tamtym czasie dyskutowałem razem z drem Richardem Thompsonem, który jestwspółautorem mojej książki, sprawę pochodzenia człowieka. Słyszeliśmy wcześniejo pewnych raportach opisujących dziwne, nieprawdopobne wręcz znaleziska.I postanowiliśmy zbadać tę sprawę. To, co znaleźliśmy, bardzo nas zadziwiło.

LEE: Co tak was zadziwiło? Proponuję, abyś wyjaśnił nam najpierw ogólnie całyproblem, a potem przeszedł do szczegółów.

CREMO: W porządku. Kiedy przegląda się współczesne książki, można sięz nich dowiedzieć, że ludzie tacy jak my, Homo Sapiens, wyewoluowali naprzestrzeni ostatnich około stu tysięcy lat z istot przypominających małpy. Wszyst-kie przytaczane w tych książkach dowody potwierdzają tę tezę nadając jej wiarygod-ności. Kiedy jednak przyjrzałem się temu z bliska, zorientowałem się, że naprzestrzeni ostatnich stu pięćdziesięciu lat antropolodzy tak naprawdę pogrzebaliniemal tyle samo dowodów, ile wygrzebali. Mówiąc: pogrzebali – mam tu oczywiściena myśli ich ukrywanie lub ignorowanie. Dowody te świadczą przeciwko obowiązu-jącej do dzisiaj w nauce teorii dotyczącej pochodzenia człowieka. Świadczą równieżo tym, że człowiek taki jak my istnieje na Ziemi nie od setek tysięcy, ale od setekmilionów lat. Na początku naszej rozmowy wymieniłaś kilka osobliwych dowodówtakich jak na przykład piękna metalowa waza, którą znaleziono w Dorchesterw stanie Massachusetts. Natrafiono na nią w skale, która pochodzi z okresuprekambryjskiego, a to oznacza, że wykonano ją ponad sześćset milionów lat temu.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 7

Page 9: Nexus 03

Tłuczek i moździerz odkryte przezJ.H. Neale’a w korytarzu kopalniprzechodzącym przez złoża trze-ciorzędowe liczące 33-55 milionówlat leżące pod Table Mountainw okręgu Tuolumne w Kalifornii.

Kredowa kula znaleziona we wczesnoeoceńskimpokładzie lignitu w pobliżu Laon we Francji. Napodstawie jej pozycji stratygraficznej można jądatować na 45-55 milionów lat.

LEE: Właśnie, czy to nie jest zdumiewające? Metalowawaza, która ma ponad sześćset milionów lat? Powiedz mi, coby się stało, gdyby nagle ktoś wyłożył te wszystkie dowody nastół i nie wdając się w żadne teorie oraz unikając uprzedzeń,powiedział: Przyjrzyjmy się tym wszystkim dowodom i za-stanówmy się nad dziejami ludzkiej rasy na Ziemi. Jaksądzisz, do czego by to doprowadziło?

CREMO: Pierwszą rzeczą, jaką musiszwiedzieć, jest to, że jeśli zapragniesz poznaćwszystkie zgromadzone do tej pory dowody,będziesz potrzebowała do tego celu kilkustołów. Kiedy weźmiesz pod uwagę wszyst-kie dowody, a nie tylko te, które bada sięobecnie, to stwierdzisz, że ludzie tacy jakmy koegzystują na tej planecie z innymiistotami od bardzo dawna – dosłownie odsetek milionów lat.

LEE: Teoria koegzystencji z innymi is-totami nikogo dzisiaj już nie dziwi, ponie-waż obecnie uważa się, że człowiek nean-dertalski koegzystował przez sto tysięcy latz człowiekiem z Cro-Magnon. Czy to współ-czesna teoria? Czy jest słuszna?

CREMO: Tak, masz całkowitą rację.Nawet teraz są uczeni, jak choćby brytyjskaantropolog Myra Shackley, którzy twierdzą,że w obecnych czasach nadal koegzystujemyz takimi istotami jak choćby człowiek neandertalski. Tę teoriępotwierdzają liczne relacje pochodzące z wielu części świata.Mówią one o obserwacjach dziwnych istot, takich jak naprzykład Yeti lub Człowiek Śniegu, jak je się nazywa w Hima-lajach, zaś w Ameryce Północnej Wielka Stopa lub Sasquatch,a także innych podobnych do nich istot. Zatem teoria koeg-zystencji z tego typu istotami ma całkiem solidne podstawy.

LEE: Przyjrzyjmy się temu dokładniej, przyjrzyjmy siędowodom, jakie mamy. Zacznijmy od początku posuwając sięw górę strzałki czasu. Zauważyłam, że w miarę cofania sięw czasie znajdujemy coraz bardziej znaczące znaleziska, zaśkierując się ku współczesności są one coraz mniej wyszukane.Pojawienie się pierwszych ludzi naZiemi umiejscawiasz w swojej książcew znacznie dawniejszym okresie niżinni. Michael, opowiedz nam o kilkutych niezwykłych znaleziskach, któ-rych wiek szacuje się na wiele milio-nów lat, co jak wiadomo, stoi w sprze-czności z obecnie obowiązującą teo-rią. Czy mógłbyś wymienić kilka przy-kładów? Interesują mnie okolicznoś-ci, w jakich je odkryto, czy są dobrzeudokumentowane i gdzie się w chwiliobecnej znajdują?

CREMO: W porządku, oto jedenbardzo dobry przykład. Pochodziz ostatnich lat. Pragnę zaznaczyć, żeto jeden z moich ulubionych. W roku1979 w Laetoli w Tanzanii Mary Lea-key, żona jednego z najsłynniejszychantropologów dwudziestego wieku,Louisa Leakeya, znalazła w wyschnię-tym wulkanicznym pyle liczącym sobie 3,6 miliona lat odciś-nięte ślady stóp należące do trzech osobników. Analizowałoje wielu specjalistów zajmujących się badaniem śladów stóp,takich jak na przykład antropolodzy fizyczni. Całe to odkryciezostało szczegółowo udokumentowane w magazynie NationalGeographic i innych podobnych mu periodykach, które wy-

mieniliśmy w naszej książce. Możesz je tam obejrzeć uwiecz-nione na fotografii. Wyglądają identycznie jak odciski stópwspółczesnego człowieka. Jeden z badaczy powiedział, żegdyby przejść się teraz po plaży i spojrzeć na odciski ludzkichstóp, jakie możemy tam znaleźć, to nie stwierdzilibyśmymiędzy nimi i tymi odnalezionymi na zaschniętym wulkanicz-

nym pyle żadnej różnicy. Najdziwniejszew całej tej sprawie jest to, że żaden z uczo-nych, którzy badali te ślady, nie doszedł dooczywistego wręcz wniosku, że istota, któraje pozostawiła, musiała być bardzo podobnado nas, współczesnych ludzi.

LEE: Tak więc z jednej strony mamydowody, które wykorzystuje się do poparciaodpowiedniej teorii, o ile oczywiście do niejpasują, z drugiej zaś nie mniej cenne dowo-dy, które się odrzuca, jeśli do niej niepasują. Nie uważasz, że to pewien rodzajhipokryzji?

CREMO: Oczywiście, że tak. To zjawis-ko nazwaliśmy „filtrowaniem wiedzy”i w pewnym sensie nie jest to wcale diabel-ski spisek naukowców w celu oszukiwanialudzi. Jest to raczej pewien rodzaj samo-oszukiwania się naukowców, którzy są w tozaangażowani. Na przykład kiedy znalezio-no wspomniane odciski stóp, antropolodzy

stwierdzili, że „musiały one należeć do australopiteka”, mimoiż w swoich zbiorach mieli kości stóp tego człekopodobnegostworzenia przypominającego małpę, które żyło prawdopodo-bnie trzy miliony lat temu w Afryce. Posiadane przez nichkości stóp nie pasowały do śladów znalezionych przez MaryLeakey.

LEE: W jakim stopniu te dwa znaleziska nie zgadzały sięze sobą?

CREMO: W dużym, dlatego że palce stóp australopitekasą bardzo długie i zaokrąglone. Duży palec ich stóp pełniu nich rolę podobną do naszego kciuka. Przyjrzyj się szym-pansom, spójrz na ich stopy. Wielki palec w stopach szympan-

sów może poruszać się na wszystkiestrony. Pełni podobne funkcje jakkciuk u ludzi. Jest na przykład bardzopomocny podczas wspinania się podrzewach – do chwytania gałęzi. Takwięc znalezione w Afryce ślady stóp,które datowane są na 3,6 miliona latw żadnym wypadku nie mogą byćśladami pozostawionymi przez austra-lopiteka.

LEE: Dlaczego w takim razie wy-brano właśnie jego do wyjaśnienia po-chodzenia tych śladów?

CREMO: Ponieważ była to, jakwówczas sądzono, jedyna w owymczasie istota, która chodziła na dwóchnogach, a także dlatego, że ignorująoni wszystkie inne dowody, którewskazują, że ludzie podobni do współ-czesnego człowieka żyli w tamtymczasie. Coś takiego nie mieści się

w ich głowach mimo ewidentnych dowodów. Jeśli to są śladyludzkich stóp, to mógł je odcisnąć nie kto inny jak ludzie.

LEE: A co na to Leakeyowie? W jaki sposób oni inter-pretowali te ślady?

CREMO: Mary Leakey twierdziła, że te ślady pochodząod człekokształtnej małpy z ludzkimi stopami. Gdyby to był

8 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 10: Nexus 03

Metaliczna rura znaleziona w Saint Jeande Livet we Francji w pokładzie kredysprzed 65 milionów lat.

jedyny dowód, jaki mamy, na istnienie człowieka w zamierz-chłej przeszłości, to można by było przyznać jej rację. W na-szej książce Zakazana archeologia przedstawiliśmy jednakwiele innych udokumentowanych dowodów na istnienie czło-wieka w tamtym okresie, na przykład kamienne narzędzia,różnego rodzaju wyroby rzemieślnicze, inne ludzkie kościoraz kompletny szkielet człowieka pochodzący z tego samegookresu co ślady stóp znalezione przez Mary Leakey. Wyżejwymienione znaleziska każą nam przypuszczać, że ślady stópwidniejące w wyschniętym wulkanicznym pyle zostały odciś-nięte przez człowieka.

LEE: Dlatego że potwierdzają to inne dowody…CREMO: Dokładnie tak.LEE: Sugerujesz zatem, że historia rodzaju ludzkiego

zawiera jakieś bardzo interesujące rozdziały, które są naj-zwyczajniej w świecie ignorowane, tylko dlatego że obowiązu-je nas jakaś niewłaściwa teoria. Może podasz nam jakieś inneprzykłady. To, co mówisz, jest bardzo interesujące.

CREMO: Innym przykładem może być szkielet znalezionyw Afryce w roku 1913 przez dra Hansa Recka, pracownikaUniwersytetu Berlińskiego. Szkielet spoczywał na obszarzeznanym obecnie jako Olduval Gorge…

LEE: Bardzo popularne miejsce do dokonywania odkryć,nieprawdaż?

CREMO: Zgadza się. To właśnie tam Leakeyowie prowa-dzili większość swoich poszukiwań ar-cheologicznych. W roku 1913 dr HansReck znalazł tam kompletny szkieletwspółczesnego człowieka, który spoczy-wał w skamieniałej warstwie geologicz-nej liczącej sobie od jednego do prawiedwóch milionów lat. Było to bardzo do-niosłe odkrycie, ponieważ zgodnie zewspółczesnymi teoriami naukowymi lu-dzie tacy jak my istnieją na Ziemi odniespełna stu tysięcy lat, co oznacza, żeten szkielet nie powinien istnieć…

LEE: W jaki sposób to wyjaśniono?Czy w roku 1913 człowiek nie był w cent-rum zainteresowania archeologii? Dla-czego tego typu znaleziska nie były analizowane?

CREMO: W tamtym czasie, po odkryciu w roku 1894Człowieka Jawajskiego, podstawy współczesnej archeologiidopiero się kształtowały. Kiedy patrzy się teraz na to z per-spektywy czasu, jest to bardzo interesująca historia przypomi-nająca powieść detektywistyczną. Swoje epokowe dziełoO powstawaniu gatunków Karol Darwin napisał w roku 1859.Książka ta wywołała fale intelektualnego szoku, które obiegłycały świat. Najbardziej intrygujące w tamtym czasie pytaniebrzmiało: „Skąd pochodzi człowiek?”

LEE: Zgodzisz się chyba ze mną, że jesteśmy raczejsamolubnymi istotami, prawda?

CREMO: Tak, to prawda. Nie interesujemy się zbytnio,skąd się wzięły na przykład motyle czy kraby. Interesuje nas,skąd pochodzimy my sami – ludzie. Pokusiłem się więco przejrzenie współczesnych opracowań i zauważyłem w nichbrak jakichkolwiek wzmianek o raportach z okresu międzyrokiem 1859, kiedy to Darwin napisał O powstawaniu gatun-ków, a 1894, kiedy odkryto Człowieka Jawajskiego, któremówiłyby o tego typu znaleziskach. Pomyślałem, że to bardzodziwne, zwłaszcza że w tamtym czasie niezliczone rzeszenaukowców poszukiwały na całym świecie brakującego og-niwa niezbędnego do wyjaśnienia zagadki pochodzenia czło-wieka. Poprosiłem zatem jednego z moich asystentów, abyudał się do biblioteki i przyniósł mi jakieś książki antropologi-czne z lat 1880-1885. Chciałem je dokładnie przejrzeć. To, co

w nich znalazłem, wręcz mnie zaszokowało. Były one napisa-ne przez naukowców a nie zwykłych ludzi. Uczeni ci byligeniuszami swojej epoki. Opisywali w naukowych czasopis-mach różnego rodzaju dowody wskazujące, że ludzie tacy jakmy – żadne tam małpoludy ani brakujące ogniwa – żyli 10, 20,30, 40, 50, a nawet więcej milionów lat temu. I nie mówię tuo jakimś jednym czy dwóch odkryciach, ale o setkach tegotypu odkryć. Wszystkie je opisałem w swojej liczącej niemaltysiąc stron książce Zakazana archeologia.

LEE: To niesamowite. Gdzie są te wszystkie znaleziska?Gdzie się teraz znajdują? Co się z nimi stało? Co się obecniedzieje z tymi setkami ludzkich szkieletów, z których wielepochodzi sprzed setek milionów lat, i co z wcześniejszymiznaleziskami, które udokumentowaliście w swojej książce?

CREMO: Najstarsze znaleziska, jakie opisaliśmy, to…oczywiście nie mówimy tu teraz o szkieletach, ale różnegorodzaju przedmiotach, które nie mogły powstać w sposóbnaturalny…

LEE: Rozumiem.CREMO: Przedmioty, które opisaliśmy, zostały najwyraź-

niej wykonane ludzką ręką. Najstarszy z nich to metalowakula z wyżłobieniami znaleziona w Południowej Afryce. Zna-leziono ich bardzo wiele. Są to doskonale okrągłe metalowekule, z których część ma po trzy wyżłobienia biegnące wokółich obwodu. Ich wiek szacuje się na około 2,8 miliarda lat…

LEE: Przepraszam, czy dobrze zro-zumiałam? Mówisz, że te kule mają 2,8miliarda lat?

CREMO: Tak. Jak zapewne wiesz,zgodnie z obowiązującą teorią naukową,Ziemia ma około 5,3 miliarda lat. Takwięc te metalowe kule są dosyć stare,prawda? Najstarszym śladem pozosta-wionym przez człowieka jest odcisk sto-py odnaleziony w Antelope Springsw stanie Utah w roku 1968. Szacuje się,że pochodzi on z okresu kambryjskiego,to znaczy, że ma mniej więcej sześćsetmilionów lat.

LEE: Powiedz mi, ile lat mają naj-starsze szczątki szkieletu, jakie znaleziono?

CREMO: Najstarszymi pozostałościami szkieletu, z jakimisię zetknęliśmy i opisaliśmy w naszej książce, jest szkieletczłowieka, który został odkryty w kopalni węgla w okręguMacoupin w stanie Illinois w roku 1862. Szkielet ten opisanow czasopiśmie The Geologist. Stwierdzono, że pochodziz okresu Karbonu, co oznacza, że ma około trzystu milionówlat. Jest to więc bardzo niezwykłe znalezisko. Jednak jak to sięczęsto zdarza, jeśli któreś ze znalezisk nie pasuje do obowią-zującej teorii, to się go nie ujawnia opinii publicznej, kiedy zaśpasuje, to jest pieczołowicie pielęgnowane i eksponowane.

LEE: Robi się wokół tego wiele szumu, nagłaśnia, możnawszędzie o tym przeczytać…

CREMO: Tak. Znaleziska, które pasują do przyjętychteorii, można oglądać w muzealnych gablotach. Kręci sięo nich filmy, które można później obejrzeć w programieNational Geographic lub innych jemu podobnych. Lecz jeślicoś stoi w sprzeczności z obowiązującą teorią, to nigdy sięo tym nie usłyszy. Tych dziwnych znalezisk się nie zachowuje,dlatego często nie pozostaje po nich żaden ślad. Chcę teżpowiedzieć, że to ludzie tacy jak ty, mam tu na myśliprzedstawicieli środków masowego przekazu, powinni głębiejbadać tego rodzaju sprawy. To tak jakbyś pytała politykao jakąś sprawę, którą on starałby się przed tobą ukryć, i brałajego wyjaśnienia za dobrą monetę, nie starając się jej zgłębić,nie starając się poznać rzeczywistych faktów. Sądzę, że wiele

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 9

Page 11: Nexus 03

Znaki przypominające litery znalezione wewnątrz marmuro-wego bloku, który wydobyto w kamieniołomie w pobliżuFiladelfii w stanie Pensylwania w USA. Blok tego marmuruznajdował się na głębokości około 20 metrów.

wyników prac archeologów jest ukrywanych przed opiniąpubliczną. Pragnę podkreślić, że nie możemy im ufać bardziejniż zwykłym ludziom, tylko dlatego że zajmują uniwersyteckieposady lub mają przed nazwiskiem literki „dr”.

LEE: Całkowicie się z tym zgadzam. Michael, przed-stawiasz tu całkiem odmienny punkt widzenia od tego, jakima większość ludzi. Mówisz, że naszym obowiązkiem, intelek-tualną powinnością jest nieprzyjmowanie głoszonych teorii nasłowo, ale staranie się ustalić, czy nic się za nią nie kryje i czyistnieją jakieś inne możliwości. Dlaczego tak uważasz? Słysza-łam od wielu ludzi, którzy mówili, że musisz być chyba głupi,skoro nie akceptujesz teorii, które wyznają szerokie kręgiuczonych, albo że padłeś ofiarą oszustwa i tracisz czas za-jmując się tym, co robisz. Jak sądzisz, dlaczego twój punktwidzenia tak bardzo się różni i co ma nas skłonić do przyjęciaalternatywnej teorii.

CREMO: Sądzę, że w stosunku do nauki powinniśmyprzyjąć taką samą postawę, jak w stosunku do politykii polityków. Podam przykład. Jeśli mamy jakieś podejrzeniaw stosunku do danego polityka, zwykle sądzimy, że cośukrywa przed nami, i wówczasnie akceptujemy tego i żądamywyjaśnień.

LEE: Wyjaśnij mi to w jakiśinny sposób, proszę.

CREMO: Dobrze. Sądzę, żetego rodzaju podejście, to zna-czy akceptowanie wszystkiego,co mówią naukowcy, jestw chwili obecnej przeważające.Myślę, że powinniśmy być bar-dziej…

LEE: Sceptyczni?CREMO: Tak. Powinniśmy

być bardziej sceptyczni. Na nie-które sprawy powinniśmy spo-jrzeć niezależnym okiem, cza-sem nawet przyjąć postawę postronnego obserwatora. Ludziechcą znać stanowisko kogoś niezależnego, osoby nie związa-nej z daną sprawą. Dlatego nie należy za każdym razemzwracać się do ekspertów, którzy badają daną sprawę, ponie-waż oni zawsze przedstawią swój punkt widzenia na to, cobadają. Aby zbadać coś dokładnie, potrzeba ludzi z zewnątrz,którzy spojrzą na to świeżym okiem. Właśnie coś takiegozrobiliśmy w naszej książce. Materiał do niej zaczęliśmygromadzić bez żadnych przyjętych z góry koncepcji i to, coznaleźliśmy, dowodzi, że nasze wyobrażenia o przeszłości sąnieobiektywne. Nie przekazuje się nam całej prawdy. Niepodaje się nam wszystkich faktów. Dlatego w Zakazanejarcheologii staraliśmy się przedstawić wszystkie fakty, abyludzie sami mogli wyciągnąć z nich wnioski.

LEE: Jakie ty i Richard Thompson macie wykształceniew tej dziedzinie?

CREMO: Prawie żadnego, poza badaniami, jakie prze-prowadziliśmy.

LEE: Czy łatwo prowadzi się tego rodzaju badania? Czyraporty, które badaliście były łatwo osiągalne? Skąd wiedzieli-ście, gdzie szukać prawdy, jeśli była ukrywana?

CREMO: To było jak pisanie detektywistycznej powieści.Po pierwsze, cofa się w badaniach wstecz i zaczyna odnaj-dywać raporty mówiące o różnego rodzaju znaleziskach.Później trzeba szukać nieznanych przypisów. To jest jakkamuflaż. Jak zatajanie jakiejś sprawy. Jeśli chce się cośodkryć, trzeba się do tego dokopać. Musieliśmy zdobyćczasopisma, niektóre z nich utajnione, oraz raporty dosłowniez całego świata, z których część pochodziła nawet sprzed

kilkuset lat. Następnie trzeba było je przetłumaczyć na angiel-ski z niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego, rosyjskiegoi wielu innych języków. Zajęło to nam prawie osiem lat.Osiem lat pracowicie zbieraliśmy materiały do naszej książki.Wszystko jest w niej dokładnie opisane, każda informacja maswój odnośnik. To kompletna biografia.

LEE: Jednak naukowcy nie odpowiedzieli na to, co napi-saliście. Sądzę, że czytali waszą książkę i z łatwością moglibyzweryfikować prawdziwość pochodzenia niektórych z przed-stawionych przez was znalezisk. Oczywiście nawet w tysiącstronicowej książce nie mogliście opisać ich wszystkich. Jakiezatem obraliście kryterium, którym kierowaliście się przywyborze danego znaleziska do zbadania i umieszczeniaw książce?

CREMO: Wybieraliśmy tylko te znaleziska, których po-chodzenie można było udokumentować i poświadczyć w spo-sób naukowy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że procesnazwany przez nas „filtracją wiedzy” trwa nadal. Mieliśmyszczęście dotrzeć do kilku współczesnych badaczy, którzypadli jego ofiarą. Byli tak uprzejmi, że wyjaśnili nam, w jaki

sposób jest on realizowany.LEE: Zatem powiedz nam,

jak się on obecnie odbywa?CREMO: Po pierwsze, po-

trzebne są pieniądze. Następ-nie są określone grupy wpływo-wych ludzi, którzy kontrolująpewne stanowiska. Jest takżepotrzebna możliwość publiko-wania wyników badań. Należywiedzieć, że jeśli chce się zostaćprofesorem na uniwersytecie,należy posiadać rekomendacje.Jeśli chcesz, aby twój artykułzostał opublikowany w nauko-wym czasopiśmie, musi onprzejść najpierw przez coś, co

się nazywa „powtórną weryfikacją”.LEE: Pewni ludzie mogą komentować czyjąś pracę i jej

autor nawet nie wie, kim oni są.CREMO: Dokładnie tak. Nie wiadomo, kim oni są. W pew-

nym sensie można nawet powiedzieć, że jest to dominująca grupaludzi, która wykorzystuje różnego rodzaju środki, aby uniemożli-wić poznanie prawdy szerszemu kręgowi społeczeństwa.

LEE: Zatem do objęcia jakiegoś ważnego stanowiskanaukowego, opublikowania jakiegoś ważnego artykułu po-trzebne są tak zwane układy i koneksje, czy tak?

CREMO: Oczywiście. Od czasu do czasu łączę się poprzezmój komputer z Internetem…

LEE: Ja również.CREMO: Jak wiesz, w Internecie istnieją grupy dyskusyj-

ne. W niektórych z nich dyskutuje się na temat wad obecnegosystemu i są ludzie, którzy właśnie ten temat wybrali sobiejako obiekt swoich zainteresowań.

LEE: Jakiego typu są to grupy? Czy to grupy artystyczne?Biblioteczne? Chodzi mi o to, skąd czerpiesz tego rodzajuinformacje? Wśród naszych słuchaczy mamy przecież wieluużytkowników Internetu.

CREMO: Spotkałem się z jedną, ale nie pamiętam do-kładnie jej nazwy, pamiętam tylko, że była naprawdę dziwna.Grupa ta prowadziła dyskusję na temat możliwości zatrud-nienia się na stanowiska uniwersyteckie. Dyskutowano o tym,co trzeba zrobić, aby taką posadę otrzymać, oraz o systemieich przydzielania, w ogóle o tym, jak działa ten system.

LEE: Zatem nie ma sensu starać się o jakiekolwiekstanowisko, dopóki nie pozna się, jak się należy o nie ubiegać.

10 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 12: Nexus 03

Po lewej: Ślad przypominający odcisk buta znale-ziony przez Williama Meistera w kambryjskimłupku w pobliżu Antelope Spring w stanie Utahw USA. Jego wiek szacuje się na 505 milionówlat. Po prawej: Ten sam odcisk z naniesionymzarysem w celu jego lepszego uwidocznienia.

CREMO: Dokładnie tak. Na każde stanowisko uniwer-syteckie, które się zwalnia, jest zazwyczaj bardzo wielu,czasami setki, kandydatów.

LEE: Jak rozumiem, tak wielka konkurencja zachęca, abybyć w zgodzie z obowiązującą doktryną, prawda? Jeżeli myślisię poważnie o posadzie, to robi się wszystko, aby ją otrzymać.

CREMO: To prawda. W kręgach uniwersyteckich i nauko-wych istnieją bardzo wpływowi ludzie, którzy decydują, ktoobejmie dane stanowisko, kontrolują możliwość publikowa-nia wyników badań oraz otrzymania na nie pieniędzy. Jeślichce się mieć dobrą posadę, publikować swoje prace orazmieć pieniądze na prowadzanie badań, to musi się grać tak,jak oni tego chcą. Właśnie tak działa ten system. Roz-mawiałem z wieloma ludźmi, którzy stali się jego ofiarami.Ludziom tym odmówiono prawa do publikacji ich własnychprac, odmówiono im możliwości wykonywania pracy i po-zbawiono pieniędzy na prowadzenie badań.

LEE: Może ci ludzie chcieli głosić jakieś herezje?CREMO: Nie. Przyczyną były ich poglądy. Jeden z takich

przypadków przedstawiamy w naszej książce. Dotyczy onVirginii Steen-McIntyre, geolog pra-cującej dla US Geological Survey.W 1970 roku oznaczała wraz z innymigeologami wiek pewnego miejscaw Hueyatlaco w Meksyku, w którymznaleziono bardzo precyzyjnie wyko-nane kamienne narzędzia.1 Mógł jewykonać nie kto inny, jak tylko czło-wiek. Do określenia wieku miejsca,w którym znaleziono te narzędzia,oprócz metody uranowej wykorzysta-no również inne techniki. Dzięki temuustalono, że wynosi on około trzystutysięcy lat. Obowiązująca jednak dok-tryna mówi, że człowiek pojawił sięw Ameryce Północnej nie więcej niżdwanaście tysięcy lat temu. Mimo iżniektórzy uczeni wydłużają już tenokres nawet do dwudziestu pięciua nawet trzydziestu tysięcy lat, nadalobowiązuje dwanaście tysięcy lat. Takwięc mamy tu bardzo precyzyjnie wy-konane narzędzia znalezione w miejs-cu datowanym na trzysta tysięcy lat,co jest w tym przypadku wręcz eks-tremalną anomalią. Nie było wtedy przecież na Ziemi takrozwiniętej istoty, która mogłaby wykonać takie narzędzia.Przecież człowiek istnieje od stu tysięcy lat. W rzeczy samejtego rodzaju narzędzia znaleziono w Europie, ale ich wiekdatuje się na czterdzieści tysięcy lat. Tak więc fakt, żew Meksyku, gdzie w tym czasie w ogóle nie powinno byćjeszcze człowieka, znaleziono narzędzia, których wiek datujesię na trzysta tysięcy lat, to znaczy ponad dwieście pięćdziesiąttysięcy lat więcej niż jakiekolwiek inne znalezisko tego typu…jest nie do przyjęcia!

LEE: I to rodzi problem, prawda?CREMO: Tak. Badacze, którzy to odkryli, sporządzili

raport, ale nigdy nie udało im się go opublikować. Nikt niechce się tego podjąć.

LEE: Powiedz mi, co się stało z tymi narzędziami? Gdziesię one dzisiaj znajdują?

CREMO: Narzędzia te są przechowywane w jakimś muze-um – odnalazły się stosunkowo niedawno i jeśli się po-śpieszycie, to może jeszcze zdążycie je zobaczyć. Staraliśmysię o pozwolenie na zrobienie im zdjęć i umieszczenie ichw naszej książce. Powiedziano nam jednak, że możemy dostać

na to zgodę, pod warunkiem że pod zdjęciami umieścimynapis, że mają one dwadzieścia pięć tysięcy lat. Jeśli jednakbędziemy upierali się przy tym, że mają one trzysta tysięcy lat,to nie otrzymamy zgody na ich wykonanie.

LEE: Opowiedz nam jeszcze o innych tego typu znalezis-kach, a potem o tym, kto decyduje o losach tej światowejspuścizny? Podaj niektóre z narzucanych ograniczeń. W jakisposób datuje się znaleziska? Skąd wiemy, jak są one stare?Wiem, że datowanie wielu znalezisk związane jest z wiekiemwarstw geologicznych, w których je znaleziono. Opowiedznam coś więcej o tych znaleziskach, a potem przejdźmy doomówienia związanych z nimi spraw.

CREMO: Zgoda. Innym ciekawym znaleziskiem jest rzeź-biona muszla odkryta w formacji skalnej Red Crag w Anglii.Muszlę tę znalazł Henry Stopes, członek Angielskiego Towa-rzystwa Geologicznego. Wiek formacji skalnej w Red Cragszacuje się na około dwa miliony lat. Na znalezionej przezniego muszli widnieje wyrzeźbiona ludzka twarz. Zgodniez obowiązującą doktryną tego rodzaju przedmioty sztukiwykonane przez człowieka i znalezione w Europie nie mogą

być starsze niż czterdzieści tysięcy lat.Tak więc muszla, której wiek szaco-wany jest na dwa do trzech milionówlat, jest niezwykłą anomalią. Pragnęw tym miejscu dodać, że znaleziono jąw dziewiętnastym wieku.

LEE: Rozumiem. A co z innyminiezwykłymi znaleziskami?

CREMO: Teraz przykład pocho-dzący z Ameryki Północnej. Jesteśmyw posiadaniu świetnej dokumentacjipokazującej, w jaki sposób ukrywa sięniektóre znaleziska. W miejscu zwa-nym Sheguiandah, na terenie Wiel-kich Jezior w Kanadzie, a dokładniena wyspie Manitoulin, dr Lee znalazłw formacji glacjalnej kamienne narzę-dzia, których wiek oszacował na sie-demdziesiąt tysięcy lat. Jak już wcześ-niej wspominałem, zgodnie z obowią-zującą teorią człowiek pojawił sięw Ameryce Północnej dopiero dwana-ście tysięcy lat temu. Kiedy dr Leedokonał swojego odkrycia, współpra-cował z Muzeum Narodowym Kana-

dy. Poprosił innego geologa, aby przyjechał i zbadał tenarzędzia, ponieważ chciał się upewnić, czy otrzymane przezniego wyniki są prawdziwe. I w tym momencie stracił pracę.Nie dopuszczono do publikacji jego raportu na temat tegoodkrycia. Co więcej, przez lata nie mógł dostać nigdzie pracyw swoim zawodzie. Czuł się z tego powodu bardzo pokrzyw-dzony. Kamienne narzędzia, które znalazł, zostały zabranei gdzieś ukryte.

LEE: Zatem całą tę sprawę jakby pogrzebano?CREMO: Tak, pogrzebano ją.LEE: W swojej książce umieściliście opisy przede wszyst-

kim tych przedmiotów, których pochodzenie da się udoku-mentować i które wymagały od was przeczytania fachowejliteratury naukowej. Wspominacie też o znaleziskach, wpraw-dzie niezbyt często, których pochodzenie nie jest tak dobrzeudokumentowane. Mam tu na myśli przedmioty znalezioneprzez górników kopiących w bardzo głębokich, starych warst-wach węgla. Na przykład słyszłam od ludzi, którzy rozdrab-niają grudy węgla na mniejsze kawałki po to, aby móc włożyćje później do swoich pieców, o znajdujących się w nich złotychłańcuchach, metalowych wazach oraz innych niezwykłych

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 11

Page 13: Nexus 03

Figurka ze studni Nampa w stanie Idaho w USA. Znalezis-ko to pochodzi z przełomu pliocenu i plejstocenu, czylisprzed około 2 milionów lat.

Wenus z Wilendorfuodkryta w Europie.Jej wiek szacuje sięna 30 tysięcy lat.

znaleziskach. Czy rzeczywiście coś takiego miało miejsce i czymoże sami górnicy, którzy pracują w kopalniach, również cośznaleźli.

CREMO: Opowiem ci o jednym tego typu przypadku,który opisaliśmy w naszej książce. W roku 1987 na łamachgazety Daily News, która wychodzi w Omaha w stanie Nebras-ka ukazał się artykuł zatytułowany „Rzeźbiony kamień wy-grzebany w kopalni”. Opowiadałon o odłamku skalnym o wymia-rach 0,6 na 0,3 metra. Na jegogórnej powierzchni były wyrzeź-bione geometryczne figuryw kształcie diamentu, a wewnątrzkażdego z tych diamentów ludzkatwarz przedstawiająca osobęw starszym wieku. Jak ten kamieńdostał się do warstwy, z którejwydobywa się węgiel? Miejsce,z którym go znaleziono, położonebyło na głębokości około stu trzy-dziestu stóp [39 m] pod powierz-chnią ziemi. Górnicy mówili, żewarstwy węgla w tym miejscu byłynienaruszone. Trzeba wiedzieć, że ci ludzie wiedzą, co mówią,bowiem od tego, czy węgiel był naruszony, czy nie, częstozależy ich życie. Gdyby wydobywali węgiel w miejscu, gdziezostał on naruszony, groziłoby to osunięciem się warstw węglai w rezultacie mogliby zostać uwięzieni pod ziemią. Węgielwydobywany nie opodal Omaha w stanie Nebraska ma okołotrzystu milionów lat, co czyni to znalezisko niezwykłymodkryciem. Gdzie w chwili obecnej znajduje się ten dziwnykamień? Nie wiem. Próbowaliśmy go odszukać, ale niestetynie udało się nam. Co ciekawe, kamień ten był opisywanyw gazetach. Znaleźliśmy wiele wzmianek na jego temat.Widocznie tak bardzo odbiega on od obowiązującej obecnieteorii, że prawdopodobnie nigdy nie zostanie zaakceptowanyprzez współczesną naukę i nigdy nie zostanie umieszczonyw żadnym z muzeów. Przypuszczamy, że to któryś z górnikówzatrzymał sobie ten kamień, a kiedy umarł, przeszedł onw posiadanie jego rodziny, albo on sam gdzieś go zapodział…

LEE: Albo spoczywa on sobie gdzieś u kogoś w domu nastrychu i ten ktoś nawet nie zna jego prawdziwego pochodzenia.

CREMO: Może tak być. Jeśli ktoś wie, co się dzieje z tymkamieniem, niech skontaktuje się z nami.

LEE: Michael, słyszałam o odkryciu znajdują-cych się sto pięćdziesiąt stóp [45 m] pod ziemiąkamiennych ścian. O ile mi wiadomo, odkryćtakich dokonano w Teksasie i Kalifornii. Czy toprawda? Czy kiedykolwiek spotkałeś się z czymśtak ogromnym, jak te kamienne ściany?

CREMO: Tak słyszeliśmy o tego rodzaju zna-leziskach. O jednym z nich wspomnieliśmy w na-szej książce. Mamy relację górnika, który praco-wał w roku 1928 w kopalni w Heavener w stanieOklahoma. Miejsce, w którym dokonano odkry-cia, położone było na głębokości dwóch mil [3,2km] i składało się z różnych komór. Pewnegoranka odstrzeliwszy ścianę węgla górnicy ujrzeli nakońcu powstałej komory betonowe, jak je okreś-lili, bloki niewiadomego pochodzenia. Miały onebardzo gładką, jakby wypolerowaną powierzchnięi tworzyły coś, co wyglądało jak ściana, którą ktoś tam na dolemusiał wybudować. O swoim odkryciu powiadomili przełożo-nego, który usłyszawszy o tym kazał im opuścić ten korytarzi skierował ich w inne miejsce. Część korytarza, w którymznajdowały się te bloki, po prostu zasypano.

LEE: Wygląda to na typowe postępowanie w tego rodzajuprzypadkach.

CREMO: Tak, to typowe postępowanie. Pamiętajmy jed-nak, że w przypadku tego rodzaju znalezisk można ponownierozpocząć ich badanie, tylko że do tego potrzeba ludzio bardziej otwartych umysłach.

LEE: Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym, co bysię stało, gdyby pewnego dnia na-sza Ziemia stała się nagle prze-źroczysta i moglibyśmy ujrzeć naprzykład wszystkie kości dinozau-rów, niezwykłe przedmioty wyko-nane przez człowieka, wszystkieludzkie szczątki, odciski stóp – towszystko, co znajduje się zagrze-bane w Ziemi i spoczywa w niejod niepamiętnych czasów. Jak są-dzisz, co byśmy wtedy ujrzeli? Czybyłoby tego dużo?

CREMO: No, gdybyśmy mielitaką możliwość, to sądzę, że po-znalibyśmy pełny obraz wszyst-kich stworzeń i ludzi. Jednak

w chwili obecnej mamy do czynienia z problemem innegorodzaju niż tylko z możliwością ujrzenia wszystkich szczątkówi artefaktów. Otóż wszystkie rzeczy, które odnajdujemy, sątraktowane w dwojaki sposób. Jeśli jakieś znalezisko pasujedo obecnie obowiązującej teorii to…

LEE: Nie ma z nim żadnego problemu, czy tak?CREMO: Tak. Ale jeśli coś się nie zgadza z obowiązującą

doktryną, to takie znalezisko jest tuszowane. Zawsze przecieżmożna znaleźć coś, czego pochodzenia nie da się wyjaśnić.Ostatecznie można powiedzieć, że dane znalezisko jest poprostu zręczną mistyfikacją…

LEE: Właśnie, może ktoś to zaplanował albo…CREMO: Masz rację. Problem jednak w tym, że gdyby

przyjąć tę samą miarę do znalezisk, które znajdują się obecniew muzeach, to również i je spotkałby ten sam los. Naprzykład, jeśli ktoś odnajduje szkielet współczesnego człowie-ka w warstwie węgla położonej blisko powierzchni, którejwiek szacuje się na dwieście milionów lat, to mamy podstawy,aby uważać, że i on ma tyle lat. Ktoś inny może jednak tegonie uznać i stwierdzić, że szkielet ten znaleziono zbyt blisko

powierzchni ziemi, w związku z czym… Takżenajbardziej znane znalezisko archeologiczne, ja-kim jest Lucy – najsłynniejsza przedstawicielkagatunku Australopithecus znaleziona w Etiopiiw roku 1970 przez Donalda Johansona – odkrytoblisko powierzchni ziemi. Co więcej, większośćszczątków Człowieka Jawajskiego również znale-ziono blisko powierzchni ziemi. Jak dotąd nieznaleziono ich na większej głębokości.

LEE: Rozumiem. Słyszałam o złotych łańcu-chach, które wypadały z brył węgla. Opisy tegorodzaju znalezisk spotkałam w kilku książkach.Czy wiadomo ci coś na ten temat?

CREMO: Tak, również o tym czytałem. Takżew naszej książce wspominamy o tego rodzajuznaleziskach. W roku 1891 miał miejsce jeden zeszczególnie interesujących przypadków odnalezie-nia złotego łańcuszka. Przypadek ten opisano

w wychodzącej w stanie Illinois gazecie The MorrisonvilleTimes. Pani Culp, żona wydawcy tej gazety, rozdrabniaławłaśnie węgiel, aby móc włożyć go do pieca, kiedy w pewnymmomencie zauważyła wystający z bryły mały złoty łańcuszeko dość skomplikowanej budowie. Łańcuszek był bardzo moc-

12 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 14: Nexus 03

Metaliczna kula z trzema bruzdami biegnącymiwzdłuż jej „równika” pochodząca z RepublikiPołudniowej Afryki znaleziona w prekambryjs-kim osadzie mineralnym datowanym na 2,8miliarda lat.

Ms Laura LeeThe Laura Lee Show

P.O. Box 3010Bellevue, WA 98009

USA

Townsend Letter for Doctors911 Tyler Street

Port Townsend, WA 98368USA

(10 numerów w roku)

W nawiązaniu do powyższego wywiadu oraz książki Zakazana archeologia re-dakcja NEXUSA zwraca się się do wszystkich górników w Polsce z zapytaniem, czyw czasie Waszej pracy zdarzyło się Wam natknąć w pokładach węgla lub innych mi-nerałów na jakieś znaleziska, które mogłyby być dziełem człowieka. Prosimy o opisytych znalezisk oraz informacje, co się z nimi stało lub gdzie trafiły. Wszystkichinnych, którzy wiedzą lub słyszeli o tego rodzaju znaleziskach w Polsce, prosimyrównież o podzielenie się swoją wiedzą na ten temat z naszymi Czytelnikami!

ny – do tego stopnia, że był w stanie utrzymać zwisające z obujego końców bryły węgla. Dopiero ich rozłupanie pozwoliłogo wydobyć. Poprosiliśmy obecnego wydawcę gazety, abyprzysłał nam kopię artykułu, w którym opisano to znalezisko.Wydawca spełnił naszą prośbę i przysłał nam jego kopię.Zwróciliśmy się także z prośbą do Urzędu Geologicznegostanu Illinois o podanie nam wieku węgla, w którym znaj-dował się ten łańcuszek.

LEE: I co się z nim stało? W jaki sposób udało się wam toudokumentować? Przecież to tylko historia z gazety o tym, żektoś coś znalazł w bryle węgla. Wpraw-dzie trochę różniąca się od innychpublikowanych w tym czasie. Może ktośnosi teraz ten łańcuszek na swojej szyi,sądząc, że to zwykły wyrób jubilerski?

CREMO: Staraliśmy się go odna-leźć, ostatecznie miał około trzystumilionów lat. Ustaliliśmy, że jego wła-ścicielka zmarła w roku 1959, zaś pojej śmierci przeszedł on w posiadaniejej krewnych. W tym miejscu naszeposzukiwania utknęły w martwympunkcie. Właśnie dlatego, że nie uda-ło nam się dobrze udokumentowaćtego znaleziska, umieściliśmy je w do-datku do książki. Nasza książka skła-da się głównie z opisów znalezisk,które nie są tak spektakularne jak tahistoria ze złotym łańcuszkiem, nie-mniej ich zaletą jest to, że są oneprzez nas lepiej zbadane i udokumentowane. Niektóre z opi-sanych przez nas rzeczy można podziwiać w muzeach.

LEE: Właśnie połączył się z nami Tom z San Luis Obispo.Dziękujemy ci za telefon.

TOM: Dzięki. Mam kilka pytań na temat metalowych kulz rowkami. Po pierwsze chciałbym się dowiedzieć, ile kulznaleziono, z czego są wykonane, w jaki sposób je datowanoi czy kiedykolwiek powtarzano ten pomiar?

CREMO: Zgoda. Wiele pytań, ale postaram się odpowiedziećna wszystkie. Metalowe kule z rowkami znaleziono w miejscowo-ści Ottosdal w Afryce Południowej. Znajdowano je przez dłuższyczas. Znaleziono ich setki. Nie wszystkie z nich mają równoległerowki biegnące wokół ich obwodu. Nigdy nie opisano tychmetalowych kul w żadnym naukowym czasopiśmie i właśniemiędzy innymi dlatego opis tego szczególnego znaleziskazamieściliśmy w dodatku do naszej książki. W chwili obecnej kulete znajdują się w muzeum w Klerksdorpie w RepublicePołudniowej Afryki. W sprawie tych kul korespondowaliśmyz Roelfem Marxem, kustoszem tego muzeum. Roelf Marxpowiedział nam, że według niego kule te wyglądają na sztucznegopochodzenia. Co więcej, powstały w czasie, kiedy na Ziemi nieistniały podobno żadne inteligentne formy życia. Tak przynaj-mniej uważa. Roelf Marx powiedział nam, że mimo iż kule tewyglądają, jakby były wykonane przez człowieka, to jednak niemogą być jego dziełem, ponieważ, jak sam stwierdził, „wiem, że

w tamtym czasie nie istniał człowiek ani żadna forma życia”. Kulete zostały znalezione w warstwie pirofilitu – minerału, któregowiek szacuje się na 2,8 miliarda lat. Informację tę otrzymał on odprofesora geologii Bisschoffa z Uniwersytetu w Potchefstroom.Kule zostały wykonane z limonitu. Limonit jest jedną z wielu rudżelaza, jednak w przypadku tych kul jest on niezwykły, ponieważjest wyjątkowo twardy. Nie można ich zarysować nawet stalowympunktakiem, co w skali twardości minerałów oznacza, że jest onwyjątkowo twardy. Normalnie limonit jest miękkim minerałem,jednak w przypadku tych kul jest bardzo twardy, co wydaje się

bardzo tajemnicze. Opisu tych kul nieznajdzie się w żadnym naukowym czaso-piśmie i nie sądzę, aby znalazł się choćjeden uczony, który odważyłby się przy-znać, że są one dziełem człowieka,mimo iż ich wygląd tego dowodzi.

LEE: A teraz ostatnie pytanie.W skale pochodzącej z okresu Triasuznaleziono odcisk podeszwy buta.Wiek tej skały szacuje się na dwieściepięćdziesiąt milionów lat. Podeszwabuta była przytwierdzona do pozosta-łej jego części przy pomocy grubejnici, co wyraźnie pokazuje ów odciskw skale. Czyż to nie jest niezwykłe!Jak można przeoczyć coś takiego?Tak przy okazji, gdzie znajduje sięteraz ta skała?…

CREMO: Dobrze, że o tym wspo-mniałaś. Mamy tu następny przykład

znaleziska, które jest skrzętnie ukrywane, niezwykły kawałekskały, który przedstawiono naukowcom. Osoba, która goznalazła, zabrała go do Nowego Jorku na Uniwersytet Colu-mbia. Pokazała go tam kilku wpływowym osobom z Amery-kańskiego Muzeum Historii Naturalnej, a następnie im goprzekazała. Napisaliśmy do tego Muzeum z prośbą o infor-macje o tej skale, lecz w odpowiedzi odpisano nam, że nic imo niej nie wiadomo. Oświadczyli, że w ich rejestrach nie mażadnej wzmianki na jej temat.

LEE: Tak więc nie wierzcie we wszystko, co słyszycie.Bierzcie pod uwagę inne możliwości. Sądzę, że ta rozmowabyła bardzo interesująca i zachęci wielu z nas do innegospojrzenia na tego rodzaju sprawy, a co za tym idzie, po-szerzenia swojego światopoglądu. Dziękuję za uwagę. MówiłaLaura Lee.�

Przełożył Adrian AnszczakPrzypisy:

1. Artykuł Virginii Steen-McIntyre na temat jej znalezisk w Hueyatlacow Meksyku zamieścimy w następnym numerze. – Przyp. red.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 13

Page 15: Nexus 03

AKTA PEGASUSAAKTA PEGASUSA

Gene „Chip”Tatum, były agent

CIA i członekultratajnej grupyPegasus, ujawnia

dalsze, niepokojąceszczegóły na temat

kontroli handlunarkotykami

i prania brudnychpieniędzy przez

ważne osobistościze świata polityki.

Część 2(dokończenie)

David G. Guyatt1997

Kontakt listowny poprzez brytyjskie biuro NEXUSA

55 Queens RoadEast Grinstead, W. Sussex RH19 1 BG

Wielka BrytaniaTel./fax: +44 (0) 1702 217523

E-mail: [email protected]

W czasie swojej dwudziestodwuletniej kariery jako supertajny agent CIAi DIA1 Gene „Chip” Tatum widział lub brał udział w ogromnej liczbie

tajnych operacji. W jego pamięci najbardziej utkwiły lata 1986-1992, w czasiektórych pracował na rzecz grupy, którą nazywa „Pegasus”. Grupa ta działaław imieniu rządu USA oraz rządów innych krajów, prowadząc działania, którychzakres wahał się od przemytu narkotyków po mordy polityczne.

Nazwa „Pegasus” została wymyślona przez Tatuma w celu ochrony własnejosoby przed ewentualnym oskarżeniem. Na początku tego roku Tatum ujawniłprawdziwą strukturę tej grupy i wyjaśnił powody, dla których zmuszony jestukrywać jej rzeczywistą nazwę. Rozłożenie wszystkiego w czasie było najważniejsze.W przekazanej autorowi tego artykułu informacji podał: „Minął właśnie pięcioletniokres ograniczeń, w czasie którego to wszystko mogło wrócić i nadal mnieprześladować. Tą przełomową datą był 22 stycznia 1997 roku. 21 stycznia 1992 rokuwyszedłem ze spotkania na wyspie Jupiter, o którym mówiłem wcześniej”.

Zaledwie niewielu ludzi zdaje sobie sprawę ze znaczenia wyspy Jupiter położo-nej niedaleko atlantyckiego wybrzeża Florydy, zaledwie kilka mil od Palm Beach.Wyspa ta ma około pół mili (0,8 km) szerokości i dziewięć mil (16,2 km) długości.Według Webstera Griffina Tarpleya i Antona Chaitkina jej rezydentów możnaznaleźć w Who Is Who dotyczącym anglosaskiego establishmentu. Wielu z nichzwiązanych jest ściśle ze służbami specjalnymi, natomiast część pozostałych osóbjest lub była członkami nie cieszącej się dobrą sławą Skull and Bones Society(Towarzystwo Czaszki i Kości), tajnej, wpływowej loży masońskiej założonej nawydziale prawa Uniwersytetu Yale.2 Warto zauważyć, że wielu pierwszych rezyden-tów wyspy, w tym Averell Harriman3 i Prescott Bush (ojciec George’a Busha), toprzed wybuchem drugiej wojny światowej zagorzali zwolennicy Adolfa Hitlerai jego Narodowo-Socjalistycznej Partii. Nawet w ostatnich latach George Bushkontynuował nie zakończone interesy z nazistami zadomowionymi w PołudniowejAfryce. Tatum mówi, że wybrał on ten okres z premedytacją, kiedy oczy świata byłyzwrócone na Saddama Husajna i Irak w czasie Operacji Pustynna Burza. Ale tozupełnie inna historia.

Wyspa Jupiter jest dumna ze swoich superzabezpieczeń. Wszystkie pojazdyśledzone są przez czujniki umieszczone na drogach, zaś każda gospodyni, ogrodniklub inny nie-rezydent muszą być zarejestrowani i zgodzić się na zdjęcie swoichodcisków palców. Przyszli rezydenci są dokładnie „prześwietlani”, zanim uzyskajązgodę na kupno nieruchomości (powszechnie uważa się, że większość tego rodzajutransakcji odbywa się na podstawie rekomendacji). Potem jednym z ich pod-stawowych obowiązków jest aktywny „nadzór” – wszystko po to, aby zapewnićwyspie bezpieczeństwo.4 To właśnie tutaj w rezydencji Rose Bush, matki wice-prezydenta a potem prezydenta Busha, Tatum spotykał się z nim i omawiał różnezadania delikatnej natury.

NARZĘDZIE TAJNEGO RZĄDUZanim przejdę dalej, niezbędne jest przypomnienie struktury organizacyjnej

grupy Pegasus w wersji podanej przez Tatuma. Różne polecenia prezydentów,które stały się zaczynem tajnych operacji z udziałem Tatuma i innych osób, sąbardzo znaczące, ponieważ to one doprowadziły do powstania tajnego rząduw rządzie. Jest to potężna siła kryjąca się za plecami oficjalnego, demokratycznegorządu. Niektórzy nazywają ją „Ośmiornicą” („The Octopus”). Działalność tej grupyobejmuje handel narkotykami, nielegalny transfer najnowszych rodzajów broni,pranie brudnych pieniędzy na masową skalę oraz „uderzenia” lub „dostosowania”mające na celu wskazanie drogi, po której mają się poruszać różne indywiduao „trzęsących się kolanach”.

Był rok 1981, kiedy to według Tatuma „prezydent Reagan podpisał NationalSecurity Decision Directive number 3 (NSDD-3)5, która upoważniała wiceprezy-denta do kierowania Special Situation Group (SSG)6”. SSG stanowiła oddział

14 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 16: Nexus 03

Interesy Izraela aż do chwilizlikwidowania go w roku

1988 przez zespół„Łuczników” pod

dowództwem Tatuma – nażądanie wysoko

postawionych osobistościtego kraju – reprezentował

Amiram Nir.

National Security Council (NSC)7. Jedną z formacji mającychwspierać SSG była Terrorist Incident Working Group(TIWG)8, stworzona w kwietniu 1982 roku na mocy podpisa-nej przez Reagana dyrektywy NSDD-30. Grupa ta składałasię z przedstawicieli CIA (dyrektor), Departamentu Obrony,FBI, NSC oraz innych instytucji w zależności od potrzeb.9

Tatum wyjaśnia, że celem TIWG było bezpośredniewspieranie SSG (wiceprezydent). W kwietniu 1984 rokuReagan zaaprobował NSDD-138, co spowodowało rozszerze-nie kompetencji TIWG i upoważniło ją do tworzenia pod-grup. To właśnie za sprawą NSDD-138 powstała OperationSub-Group (OSG)10, w skład której weszli przedstawicieleNSC, DoD11, FBI oraz wywiadu zagranicznego. Służyła onado przeprowadzania operacji z pominięciem rutynowych pro-cedur stosowanych przez agencje wywiadowcze, wojskowei policyjne. OSG powołano do życia w lutym 1986 roku.

Po opisaniu treści prezydenckich dyrektyw umożliwiającychprowadzenie tajnych operacji, Tatum podał szczegóły dotyczą-ce jądra OSG. „Byłem pracownikiem operacyjnym OSG odkwietnia 1986 do stycznia 1992 roku. Wykonując zadaniaz ramienia OSG sprawozdania z nich składałem bezpośredniodo OSG, żadne meldunki nie szły ani do CIA, ani do DIA. Tonarzędzie «tajnego rządu» budowane przez Busha w latach1981-1986 przechwytywało wartoś-ciowych ludzi z CIA, specjalnychjednostek operacyjnych DoD i z sek-tora prywatnego. Don Gregg, dorad-ca wiceprezydenta Busha ds. bezpie-czeństwa państwa, powołując się naklauzulę prywatnego sektora włączyłdo OSG brytyjskich i izraelskichprzedstawicieli służb specjalnych. Dopewnego czasu nazywałem tę grupę«Pegasus» starając się, nie ujawniać,kim oni są, dopóki nie poczułem, żestąpam po bezpiecznym gruncie.Chociaż większość zadań wykonywa-nych przez OSG-2 objętych jest taje-mnicą państwową, samo istnienie tej grupy już nią nie jest”.

Do czasu ujawnienia tych szczegółów przez Tatuma niktnie wiedział, że istnieje więcej niż jedna OSG. FaktycznieTatum ujawnił istnienie trzech OSG. OSG-1 kierował TedShackley i była to „nasza grupa antynarkotykowa”.12 OSG-2była grupą antyterrorystyczną, zaś OSG-3 „naszą grupą «wy-równawczą»”. Na początku Tatuma przydzielono do OSG-2,którą dowodził pułkownik Oliver North. Trzeciej grupie,OSG-3, przewodził Richard Secord. Po ujawnieniu roli Olive-ra Northa w aferze Contragate w roku 1987 dowództwo nadOSG-2 przekazano Secordowi. W tym samym czasie Tatumamianowano dowódcą OSG-3.

Wszystkie trzy OSG odpowiadały przed osobami zasiada-jącymi w TIWG. Generał Colin Powell reprezentował Depar-tament Obrony, William Casey – CIA, zaś Donald Gregg– NSC. „Faceci z FBI przychodzili i odchodzili” – oświadczyłTatum. – „Wyglądało na to, że nie mogą znaleźć nikogoodpowiedniego”. Reprezentantem brytyjskich służb specjal-nych był Sir Colin Figure. Początkowo był on szefem M16(wywiad brytyjski), później, w roku 1986, został mianowanyna „Koordynatora ds. Bezpieczeństwa” – było to jedno z naj-bardziej eksponowanych stanowisk w rządzie Margaret That-cher. Odszedł w roku 1989. Interesy Izraela aż do chwilizlikwidowania go w roku 1988 przez zespół „Łuczników” poddowództwem Tatuma – na żądanie wysoko postawionychosobistości tego kraju – reprezentował Amiram Nir.

Każda z tych sześciu osób mogła samodzielnie „zarządzićakcję”. Dodatkowo zrobić to mógł również George Bush.

Niemałe znaczenie miała również okazjonalna obecnośćw TIWG Lorda Chalfonta. Ten brytyjski arystokrata pełniłw niej w latach 1986-1990 rolę doradcy „do spraw Środ-kowego Wschodu”.

Po skaptowaniu „Chipa” Tatuma do OSG skierowano godo północnej części stanu Nowy Jork, gdzie założył całyszereg stanowiących przykrywkę do tajnych działań firm.Jedną z nich była Cedar Shores Estates, Inc.13, która stanowi-ła jego bazę operacyjną przez sześć kolejnych lat.14

Być może to tylko przypadkowy zbieg okoliczności, żenazwa tej firmy jest podobna do Cedar Holdings, brytyjskiejspółki, która związana była z byłym skarbnikiem brytyjskiejPartii Konserwatywnej, Lordem (Alistairem) McAlpine’em.Publicysta Peter Jones w swojej dotychczas nie wydanejksiążce analizuje pewne szczegóły interesów prowadzonychprzez tę „Szarą Eminencję” Partii Konserwatywnej i zarazemczołowego masona.15 Niemało uwagi Jones poświęcił równieżpowiązaniom wielu przedsiębiorstw, które są jego zdaniemzamieszane w różnego rodzaju podejrzaną działalność.Wśród nich znalazła się na przykład spółka o nazwie LeisureCircle, która miała niejasne związki z Sir Johnem Cuck-neyem, jedną z centralnych postaci występujących w Do-chodzeniu Scotta w sprawie sprzedaży broni do Iraku.

Te wszystkie związki są bardzoniewyraźne, podobnie jak operacjeTatuma w północnej części stanuNowy Jork, które obejmowały takżeprzerzuty najnowocześniejszej broniprzez granicę do Kanady. Równiedobrze znane są związki Olivera No-rtha z operacjami nielegalnego han-dlu bronią i praniem brudnych pie-niędzy poprzez bank BCCI (Bank ofCredit and Commerce International– Międzynarodowy Bank Kredyto-wo-Handlowy) z siedzibami na Wy-spach Normandzkich i w Londynie.Pranie brudnych pieniędzy było jed-

nym z głównych zajęć pułkownika Olivera Northa.

OSZUSTWO O KRYPTONIMIE „SUPERBILLS”Jedna ze znanych Tatumowi operacji dotyczyła kantu

znanego jako „Superbills” lub „Supernotes”16

Wiele lat wcześniej przed niżej opisanymi wydarzeniami,w końcu lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych,CIA udostępniła potajemnie szachowi Iranu zestaw matryc,przy pomocy których można było drukować studolarówki.Dostarczono mu również prasę do druku wklęsłego. Tegorodzaju prasa wytłacza w papierze unikalny dla dolarów,dający się wyczuć palcami relief. Szach otrzymał ponadtoodpowiednie farby oraz papier, które umożliwiały druk ideal-nych kopii amerykańskich dolarów. Wyjeżdżając w pośpiechuz Iranu, zostawił tam zarówno matryce, jak i prasę. Jaktwierdzą niektórzy eksperci, wszystko to znajdowało sięw mennicy w Teheranie.17

Według Tatuma afera z „superbanknotami” została za-aranżowana w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych przezwiceprezydenta Busha, Manuela Noriegę z Panamy i przywó-dców Iranu. W tym czasie w Banco Nacional de Panama(Centralny Bank Panamy) znajdował się depozyt kokainowe-go króla Pablo Escobara, który wynosił 8 miliardów dolarówamerykańskich. Cała ta suma została „pożyczona” Geo-rge’owi Bushowi. Jej połowę, 4 miliardy, przewieziono samo-lotem do Iranu, gdzie wymieniono ją na podrobione banknotyw stosunku 1 prawdziwy za 2 fałszywe. W drodze powrotnejluk bagażowy Boeinga 707 zawierał dwie palety, na których

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 15

Page 17: Nexus 03

…tylko jedna osoba wyszłaz tego wszystkiego bez

szwanku – George Bush, któryprzejął kontrolę nad sumą 3,8miliarda wypranych dolarów.

George Bush i jego ulubiony latynoamerykański przywódca, prezydent Wenezueli, CarlosAndrés Pérez, podczas spotkania w Waszyngtonie.

znajdowały się po 4 miliardy dolarów. Boeing wylądowałw bazie lotniczej Howard lub Albrook w Panamie, gdzie obiepalety wyładowano pod ochroną panamskich żołnierzy. Pod-robione banknoty złożono w Banco Notional de Panama nakoncie Escobara w miejsce prawdziwych. Pod żadnym pozo-rem nie mogły one opuścić sejfu bankowego, ponieważgroziło to dewaluacją amerykańskiej waluty wywołaną zale-wem fałszywych banknotów. Sprawą nie dopuszczenia do ichwprowadzenia na rynek miano zająć się później.

Drugą połowę „dobrych” pieniędzy Escobara oddanow ręce Nany DeBusii, wnuka pierwszego demokratycznegoprzywódcy Gujany. Wybrany przez dyrektora CIA, WilliamaCaseya, DeBusia miał zająć się ich praniem na dużą skalęi umieszczeniem ich na różnych kon-tach, z których mogli pobierać jezarówno wiceprezydent GeorgeBush, jak i William Casey.

Następna faza operacji polegałana odzyskaniu 4 miliardów dolarówwymienionych z Irańczykami na „su-perbanknoty”. Dokonano tego do-starczając im sprzęt wojskowy, broń,amunicję i części zamienne. Ta częśćtransakcji prowadzona była przez pułkownika Olivera Northaz polecenia Williama Caseya z CIA.

Rezultat tych skomplikowanych operacji był dwojakiegorodzaju. Po pierwsze, w wyniku sprzedaży broni CIA zyskała4 miliardy dolarów na finansowanie swoich przyszłych czarnychoperacji bez potrzeby oglądania się na dotacje Kongresu i jegonadzór. Gdyby coś się wydało, to, jak powiada Tatum, „CIAzawsze mogła podać jako źródło swoich funduszy transakcjesprzedaży broni do Iranu”. Pewna część tej sumy zostaławykorzystana na wsparcie Contras, natomiast reszta zniknęław czeluściach ultraczarnej dziury tajnych transakcji Firmy.

Drugim rezultatem były skutki wynikłe z działalności NanyDeBusii, który rozpoczął pranie pozostałych 4 miliardóww różnych bankach, włącznie z Bankiem Watykańskim.18 Naopłacenie tych transakcji oraz za swoje usługi DeBusia mógłwziąć prowizję w wysokości 200 milionów dolarów. Pozostałe3,8 miliarda rozlokował w różnych bankach na całym świecie.Operacja ta prowadzona była pod kontrolą George’a Bushai Williama Caseya.

Cała operacja została zakończona pomyślnie, z wyjątkiempewnych niezbędnych „czystek”, do których doszło w następ-nych latach:

1. Wwyniku „wojny narkotykowej”toczącej sięmiędzy StanamiZjednoczo-nymi iKolumbią PabloEscobar stał sięw roku 1989 celem ataku. W obawieoswoje życiezbiegł doswojejkryjówki.Znaleziono go dopiero w roku 1993i zastrzelono w trakcie policyjnej obła-wy.Nakręconyprzez brytyjską telewizjęfilmdokumentalnypokazuje,że „Koka-inowy Król” został zastrzelony podczaspróby ucieczki,w chwiligdy byłprawdo-podobnie zupełniebezbronny.Kampa-niaprzeciwkoEscobarowiuniemożliwi-ła mu podjęcie 8 miliardów dolarówpodmienionych na „superbanknoty”.Po jego śmierci ilość i jakość transpor-tów kokainy z Kolumbii znaczniewzrosła, co zadaje kłam propagandziezwiązanej z „Wojną Narkotykową”.

2. W roku 1989 w wyniku amery-kańskiej inwazji na Panamę ujęto

generała Noriegę, po czym przewieziono go do StanówZjednoczonych, gdzie go oskarżono, osądzono i osadzonow federalnym więzieniu. Cała ta akcja miała na celu uciszeniego.19

3. Potem oskarżono Nanę DeBusię i wytoczono mu 32procesy, włącznie z procesem o oszustwa bankowe, co skute-cznie zamknęło mu usta.20

4. Nieco wcześniej, w roku 1987, z powodu guza mózguzmarł dyrektor CIA William Casey – kilka dni przed swoimwystąpieniem przed senacką komisją do sprawy afery Cont-ragate.

Według Tatuma tylko jedna osoba wyszła z tego wszyst-kiego bez szwanku – George Bush, który przejął kontrolę nad

sumą 3,8 miliarda wypranych dola-rów. Oczywiście CIA utrzymało kon-trolę nad pozostałymi 4 miliardamiuzyskanymi w wyniku „oszukańczej”operacji.

Warto podkreślić, że przebieg tejoperacji został potwierdzony przezinne źródło, którego wiarygodnośćnie podlega wątpliwości.21 Osoba taprzebywała w Teheranie w czasie tych

wydarzeń, po czym w związku z tą aferą została skierowanaw inne miejsce. Ponadto ujawniono, że Banca Nazionale delLavoro (BNL) był bardzo mocno zaangażowany w przekrętz „superbanknotami”. Co więcej, nie ulega żadnym wątpliwoś-ciom,że stanowił on część „Enterprise’u” („Przedsiębiorstwa”)Olivera Northa, a właściwie jednej z OSG podległej TIWG.22

W tym miejscu nasuwa się pytanie, co George Bushzamierzał zrobić ze swoją częścią „czarnego funduszu” wyno-szącą 3,8 miliarda dolarów? Jaki był ostateczny cel całej tejoperacji? Być może część tych pieniędzy przeznaczył on naswoją kampanię prezydencką po zakończeniu drugiej kaden-cji Reagana. Może użył ich na finansowanie innych, nie mniejlukratywnych, przedsięwzięć. A może chodziło o zastrzykfinansowy przeznaczony na inne jego wielkie przedsięwzięcie,o którym wspomniał Tatum, czyli realizacje „zamiarów i ce-lów” dotyczących Nowego Porządku Świata.

Kopia opracowania dotyczącego owych „zamiarów i ce-lów”, którą Bush dał Tatumowi, przewiduje utworzenie Kor-poracji, której celem jest „…stworzenie centralnej sieci infor-macyjnej, opracowanie analitycznych podstaw strategii o cha-rakterze międzynarodowym w celu zapewnienia ekonomicz-

16 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 18: Nexus 03

PEŁNA LISTA „PRZYWÓDCZYCH ŚWIŃ”

SALWADORDuarteBalestarosMaty

MEKSYKBracia SalinasAlbrego

NIKARAGUAColaroBorgeBermudez

Dowódcy:FernandoFranklinMartinChamoroPastoraNora (kobieta)Lacayo

IZRAELRabinKimchiNir(P. Ben lub gwalemalski [sic!]dostawca broni do Izraela)Harrari

KOLUMBIAOchoaLederNavarroRichardoDuranSarmiento

ARABIA SAUDYJSKAFahdKsiążę B (Tatum sądzi, żechodzi tu o księcia Bandara)

IRANGorba

PANAMANoriega i jego bratHarrari

HONDURASSuazoCordobaAlvarez

NIEZNANY KRAJ POCHODZENIASanta CruzEcheverriBolinik

STANY ZJEDNOCZONECaseyBushKissingerHaigGregg

ClairageFernandezNorthClair GeorgeSinglab

ColbySecordWeldRodriguezPeroot

Poszczególne stanyArkansas: Clinton YoungLuizjana: Edwards (kumpel Barry’ego) rodzina MarcellasKentucky: przekupiony gubernator

nej stabilizacji i porządku na świecie”. Opracowanie to obe-jmuje cztery główne zagadnienia:

1. Centralizacja informacji.2. Analiza danych przez wyspecjalizowanych w danym

regionie analityków.3. Opracowywanie przez międzynarodowych ekspertów

zaleceń na podstawie raportów analityków.4. Opracowanie podstawowego planu rozwoju świata

i stabilizacji ekonomicznej.Korporacja miała być własnością prywatną i zarządzana

przy pomocy „rady dyrektorów składającej się z 12 członkówwybieranych co roku przez udziałowców”. Korporacja maskładać się z pięciu departamentów: „Zasobów Danych,Politycznego, Gospodarczego, Wojskowego i Środowiska”.23

PEŁNA LISTA „PRZYWÓDCZYCH ŚWIŃ”Najbardziej wyróżniającą się osobą w dziedzinie transakcji

narkotykowych jest jednak Ta-tum. W pierwszej części tegoartykułu podana została listanazwisk wysoko postawionychosobistości amerykańskich,którą przed swoją śmierciąw roku 1986 przekazał Tatu-mowi Barry Adler Seal. Sealnazwał ją Listą „PrzywódczychŚwiń” („Boss Hogs” List).Obejmuje ona czołowe osobis-tości z jedenastu krajów, którekontrolują według Seala świa-towe rynki narkotykowe. Poni-żej podaję pełną listę „przywó-dczych świń”24 w jej oryginal-nym brzmieniu z błędamiw pisowni, w takiej formie,w jakiej Tatum zapisał ją natylnej stronie dziennika lo-tów.25

PEŁNY KRĄGI w ten oto sposób opo-

wieść „Chipa” Tatuma zato-czyła pełny krąg. W marcu1996 roku Tatum napisał dobyłego dyrektora CIA, Willia-ma Colby’ego. Colby, jak jużpisałem, był tym, który skap-tował Tatuma do CIA w roku1971 i uczynił z niego tajnegoagenta operacyjnego. Od tegomomentu Tatum poczuł sym-patię do tego superszpiega,który stał się z kolei jego men-torem. Tatum poprosił Col-by’ego o napisanie wstępu do swojej książki Operation RedRock (Operacja Czerwona Skała), którą skończył dwa miesią-ce wcześniej. Była jednak jeszcze jedna przyczyna napisaniado byłego DCI (dyrektora CIA).

Cztery lata wcześniej, kiedy Tatum zrezygnował z dowo-dzenia OSG, zgodził się przyznać do winy w poważnymprocesie, który mógł doprowadzić do zniszczenia jego wiary-godności. Stanowiło to część jego strategii, której celem byłozachowanie życia, bowiem zdawał sobie doskonale sprawęz tego, że każdy, kto wycofuje się z zespołu, nie może liczyć nadługie życie. To, że zgromadził namacalne dowody (nagraniawideo i audio oraz inne dokumenty) w charakterze „ubez-

pieczenia na życie”, wzmocniło jego pozycję w negocjacjach.W tym czasie nie planował ujawniać niczego z tego, co obecniewyjawił. Jego oferta została przyjęta i odsiedział w więzieniunieco ponad rok. I na tym ta sprawa miała się zakończyć.

Jednak po odsiedzeniu wyroku, a więc spełnieniu warun-ków umowy, ponownie go aresztowano, a także jego żonę,Nancy, i wysunięto przeciwko nim kolejne zarzuty. Ta niego-dziwość mocno go rozsierdziła i w liście do Colby’ego napisał:„Zawsze dotrzymywałem w stosunku do pana słowa. Powie-działem, że sam się zdyskredytuję. I nie potrzebna mi do tegopańska pomoc, jednak oskarżanie Nancy o zbrodnię orazmniemanie, że się na to zgodzę, to już za wiele”. Następniedodaje z oburzeniem: „Wiem, że to North i Rodriguez stojąza tym. Czyżby zapomniał pan ich ostrzec, że nie będę siedziałz założonymi rękami?” I dalej stwierdza: „Nie winię panao to, jestem jednak rozczarowany, że pozwolił pan, aby«szumowiny» narzucały panu swoją wolę!”

W dalszej części listu wysu-wa ostrzeżenie: „Druga książ-ka, nad którą zacząłem jużpracować, będzie opisywałamoje poczynania od roku 1980do chwili obecnej. Opiszęw niej nie tylko operacje,w których brałem udział, alerównież harmonogram wdra-żania NWO26 i zaplanowa-nych akcji”. W końcu dodajezłowróżbnie: „I podam nazwi-ska. Muszę odseparować panaod tych ludzi!”

Dalej opisał, w jaki sposóbdoprowadzi do przyjęcia do-wodów w zbliżającym się pro-cesie, i ostrzegł, że w przypad-ku ich odrzucenia z powoduich tajności „Specjalny Oskar-życiel będzie musiał zbadać tedowody, a taśmy magnetowi-dowe nie kłamią”. Następniedodaje: „Posiadam równieżzdjęcia i nagrania audio z pe-wnego spotkania, które stano-wią dodatek do tych taśm wi-deo. Z uwagi na szacunek, jakido pana żywię, trzymałem dotej pory pańskie nazwiskoz dala od tego wszystkiego, alejeśli pan sam nie odżegna sięod tych terrorystów, nie będęmiał wyjścia i ujawnię równieżpański udział. Tak czy inaczej,grupa ta zostanie obnażona al-bo przed media, albo przez

komisję śledczą. W każdym przypadku będą skończeni!” Swójlist Tatum kończy słowami: „Panie Colby, zrobił pan zbytwiele dla tego kraju, aby zostać pozbawionym czci w sposób,jaki stanie się to w przypadku tych ludzi”.

Niecałe dwa miesiące później były DCI, William Colby,zaginął. Jego ciało znaleziono w poniedziałek 6 maja 1996roku. Później podano, że zginął w wyniku wypadku, którywydarzył się podczas przejażdżki łodzią typu „canoe” po rzeceWicomico w stanie Maryland. Tatum oraz wielu innych ludzi(ja również) wątpi w prawdziwość tego wyjaśnienia. Colbyprzez całe życie bał się wody. Dobrowolne wejście do łodzi, niemówiąc już o canoe, stało w sprzeczności z jego charakterem.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 17

Page 19: Nexus 03

Mimo to jego śmierć traktowana jest oficjalnie jako wypa-dek. Nie jest to jednak niespodzianką dla Tatuma, któryniedawno oświadczył mi, mówiąc: „Wiedziałem, że członko-wie OSG są kuloodporni – od czasu gdy o jednym z naszychcelów, który miał 25 lat, powiedziano, że zmarł na atak serca.Nazywał się Al-Jarrah”. Ale to już zupełnie inna historia.

POSTSCRIPTUMO godzinie 15.00 w piątek 4 kwietnia 1997 roku, niedługo

po opublikowaniu pierwszej części tego artykułu przerwanoTatumowi popołudniową drzemkę i kazano mu stawić sięprzed naczelnikiem więzienia, w którym przebywał. Poinfor-mowano go, że zostaje zwolniony ze skutkiem natychmias-towym, mimo iż nie minęła nawet połowa jego dwudziesto-siedmiomiesięcznego wyroku. Stało się to w wyniku odwoław-czego posiedzenia sądu, który uznał wyrok sędziego Adamsaza sprzeczny z prawem.

Obecnie Tatum zażywa rozkoszy, zarówno florydzkiegosłońca, jak i kuchni „cajun”27, przygotowując się do podjęcianowego zawodu – prawdziwego zawodu. Szpiegostwo niebędzie jedną z jego części. Na razie napisał i opublikowałswoje Kroniki, które przedstawiają szczegóły wielu jego wynu-rzeń.28�

O autorze:David Guyatt jest Anglikiem i zawodowym dziennikarzem nie

związanym na stałe z żadną redakcją. Wcześniej pracowałw bankowości, gdzie zdobył podstawy i inspirację do prowadze-nia badań na temat ciemnych stron finansów związanych z hand-lem bronią i narkotykami oraz praniem brudnych pieniędzy.

Współpracował z Międzynarodowym Komitetem Czerwone-go Krzyża w sprawach dotyczących produkcji broni oraz z grupąnacisku o nazwie World Development Movement (ŚwiatowyRuch Rozwoju) wywodzącą się z organizacji dobroczynnych,która zajmowała się sprawą finansowania uzbrojenia brytyjs-kiego, a także z wiodącym brytyjskim programem dokumental-nym o nazwie „World in Action” („Świat w działaniu”).

Obecnie jego zainteresowania oscylują wokół programówwojskowych, których celem jest opanowanie i doskonalenietechnik manipulowania ludzkim umysłem, nie powodującychśmierci systemów broni oraz ukrytych wpływów grup elit nacałym świecie.

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Skrót od Defense Intelligence Agency (Wywiadowcza Agencja Obrony.– Przyp. red.

2. Webster Griffin Tarpley, Anton Chaitkin, George Bush: The UnauthorizedBiography (George Bush – nieautoryzowa biografia), Executive Intelligence Re-view, Waszyngton, 1992.

3. Amerykański finansista i dyplomata (1891-1986), który piastował szeregstanowisk publicznych; był między innymi ambasadorem USA w ZSRR (1943-1946) oraz Sekretarzem Handlu Stanów Zjednoczonych (1946-1948) – Przyp. tłum.

4. Webster Griffin Tarpley, Anton Chaitkin, George Bush….5. Dyrektywa nr 3 w Sprawie Bezpieczeństwa Państwa. – Przyp. tłum.6. Grupa do Szczególnych Sytuacji. – Przyp. tłum.7. Rada Bezpieczeństwa Narodowego. – Przyp. tłum.8. Robocza Grupa Antyterrorystyczna. – Przyp. tłum.9. Dodatkowo okresowymi członkami byli Department of State (Depar-

tament Stanu) oraz Federal Emergency Management Agency (FEMA; Federal-na Agencja ds. Krytycznych Sytuacji). NSDD-30 (Dyrektywa nr 30) byłaopatrzona klauzulą „tajne”. Obecnie została częściowo odtajniona. Odtajnionefragmenty dotyczą nominacji członka NSC, pułkownika Olivera Northa, i uczy-nienie go odpowiedzialnym za „operacje antyterrorystyczne”. Chodziło tu o takzwane „działania aktywne” mające „przewidzieć i zapobiec terrorystycznymatakom” oraz o ustalenie administracyjnych ram dla „działań CIA skierowanychna zabijanie przywódców radykalnych organizacji islamskich”. W tym sensie taprezydencka dyrektywa była nielegalna. Dziękuję panu Steve’owi Aftergoodowiz Federation of American Scientists (Federacja Amerykańskich Naukowców)w Waszyngtonie za dostarczenie mi wypisów z tej i innych dyrektyw zaczerp-niętych z książki Christophera Simpsona National Security Directives of theReagan and Bush Administrations (Dyrektywy w sprawie bezpieczeństwa państwa

wydane przez administracje Reagana i Busha) wydanej przez Westview Pressz San Francisco.

10. Podgrupa Operacyjna. – Przyp. tłum.11. Skrót od Department of Defense (Departament Obrony). – Przyp. red.12. Znane są liczone przykłady powiązania Shackleya z przemysłem nar-

kotykowym. Pułkownik Bo Goritz, oficer sił specjalnych z największą w historiiliczbą odznaczeń, opowiedział o spotkaniu z birmańskim dygnitarzem wojs-kowym Khun Sa. Rezydujący w samym środku „Złotego Trójkąta” Khun Sa jestjednym z największych światowych eksporterów surowego opium. W czasiewywiadu nakręconego kamerą wideo Khun Sa oznajmił, że jego głównymkontaktem w interesie heroinowym był Ted Shackley z CIA. Według Khun SaShackley ściśle współpracował z szefem mafii Santosem Trafficante.

13. Tatum stwierdził, że zakładanie własnych interesów w charakterze przy-krywki do rzeczywiście prowadzonej działalności było działaniem rutynowymwszystkich pracowników operacyjnych OSG. Kapitał zakładowy był dostarczanyprzez republikanina Harry’ego Hyde’a w postaci linii kredytowej w Key Bank ofCentral New York z Watertown w stanie Nowy Jork. Firma zakładana była przezprawnika Bena Whittakera. W imieniu firmy występowała kancelaria prawniczaO’Hara and Crough w Syracuse w stanie Nowy Jork. Tatum działał równieżprzez inne podobne „przybudówki”, takie jak na przykład Progressive Struc-tures, Inc., Irving Place Capital & Development oraz American National HomeBuilders.

14. Tatum dostarczył mi cały szereg dokumentów dotyczących tego rodzajufirm, włącznie ze szczegółami organizacyjnymi, godzinami urzędowania, wycią-gami bankowymi, bilansami i kopiami wykorzystanych czeków. Dodatkowodostarczył mi również dane dotyczące innych „przykrywkowych” firm, z którymiwspółpracował.

15. Peter Jones, The Obedience Of Australia (Posłuszeństwo Australii), wydanawłasnym sumptem w roku 1995. Książka ta zawiera szczegółowy opis masońskichpowiązań o, delikatnie mówiąc, wątpliwym charakterze.

16. Oba te słowa można przetłumaczyć jako „superbanknoty”. – Przyp. tłum.17. Dalsze szczegóły na ten temat można znaleźć w artykule Fredrica Dan-

nena i Iry Silvermana opublikowanym 23 października 1995 roku w NewYorkerze.

18. Tatum twierdzi, że DeBusia prał te pieniądze poprzez banki londyńskie.Zbiegi okoliczności są dość częste w tej historii i być może nie są niczymwięcej jak zbiegami okoliczności. Niemniej sądzę, że warto zacytować GeraldaJamesa, byłego prezesa Astra Plc i jednej z głównych postaci w aferzeScotta oraz sprawie dostaw broni do Iraku. W swojej książce In the PublicInterest (W publicznym interesie) wydanej w roku 1996 przez Warner BooksGerald James zamieścił wewnętrzne pismo firmy odnoszące się do szerokozakrojonej brytyjsko-saudyjskiej umowy handlowej w sprawie dostaw broni,w którym mowa jest o 4 miliardach dolarów w powiązaniu z łapówką danąsaudyjskiemu księciu Bandarowi, siostrzeńcowi króla Fahda. Pismo to zawierazdanie: „O tych 4 miliardach dolarów była mowa w związku z synem paniM. Thatcher”. Co ciekawe, suma 3,8 miliarda dolarów występuje w raporcieKerry’ego dotyczącym afery Iran-Contras.

19. Jednym z głównych świadków oskarżenia w procesie przeciwko generałowiNoriedze był Gabriel Tabóada. Rzekomo bez zeznań Tabóady (traktowanegojako „kluczowego świadka”) oskarżenie przeciwko generałowi Noriedze mogłoupaść. Tatum dostarczył mi cały szereg prywatnych listów i innych dokumentówpisanych przez Tabóadę, które dowodzą, że Tabóada został „poinstruowany”przez stronę skarżącą, co ma mówić i co ważniejsze, czego ma nie mówić.Korespondencja Tabóady wskazuje niezbicie, że podobnie jak zespół oska-rżycieli, zdawał on sobie doskonale sprawę z tego, że proces przeciwkogenerałowi Noriedze został całkowicie sfingowany. Tabóada do dziś żyje w cią-głym strachu o swoje życie, co w ogóle nie obchodzi Departamentu Spra-wiedliwości USA.

20. Po interwencji CIA DeBusia został oczyszczony ze wszystkich zarzutów,ale ponieważ został skutecznie zdyskredytowany, siedzi teraz cicho jak mysz podmiotłą.

21. Prywatna wymiana informacji z autorem.22. Zainteresowanych szczegółami roli BNL w aferze Contragate odsyłam do

książki Alana Friedmana The Spider’s Web (Pajęcza sieć) wydanej w roku 1993przez Faber & Faber. Z tego, co mi wiadomo z wiarygodnego źródła, znacznaczęść maszynopisu Friedmana została usunięta przez strachliwego wydawcę.

23. Sprawdzenie prawdziwości tego dokumentu jest z wielu powodów niemoż-liwe. Głównie dlatego, że nazwa Korporacji nie jest podana, zaś sam dokumentjest maszynopisem sporządzonym na trzech czystych (bez nadruków) kartkachpapieru formatu A4. Co o tym myśleć, pozostawiam decyzji czytelników.

24. W poprzedniej części artykułu podana została jedynie jej amerykańskaczęść. – Przyp. tłum.

25. Kopia oryginalnego dziennika lotów jest w moim posiadaniu.26. Skrót od New World Order (Nowy Porządek Świata).27. Sposób gotowania pochodzenia francuskiego charakteryzujący się stoso-

waniem dużej ilości ostrych przypraw. – Przyp. tłum.28. The Tatum Chronicles (Kroniki Tatuma), maszynopis w miękkiej oprawie

formatu A4, który można zamówić przez telefon przy pomocy karty kredytowej(mieszkańcy USA: (352) 330 1650; mieszkańcy innych krajów: +1 (352) 330 1652)w cenie 19,95 dolarów amerykańskich plus opłata pocztowa. Kroniki zawierająreprodukcje dzienników lotów Tatuma wraz z naniesionymi na nie notatkamii szokującymi komentarzami.

18 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 20: Nexus 03

POKARM DLA ZWIERZĄT DOMOWYCHSZOKUJĄCA PRAWDA

POKARM DLA ZWIERZĄT DOMOWYCHSZOKUJĄCA PRAWDA

Przemysłowoprodukowanypokarm dla

zwierzątdomowych

zawiera ciałamartwychzwierząt,

niebezpiecznedla środowiskatoksyny oraz

inne szkodliweodpady.

Artykuły ukazały się pierwotnie wEarth Island Journal(vol. 5, nr 4, jesień 1990vol. 11, nr 3, lato 1996)300 Broadway, Suite 28San Francisco, CA 94133Tel.: +1 (415) 788 3666Fax: +1 (415) 788 7324

E-mail: [email protected]://www.earthisland.org/ei/

ANN MARTINPRAWDA NA TEMAT KOTÓW I PSÓW

P rzemysł wytwarzający pokarm dla naszych ulubieńców używa w produkcjiśmieci, które normalnie zgniłyby na wysypiskach lub zostały przetworzo-

ne na kompost. Zawarty w puszce przemysłowo wytworzony pokarm możezawierać resztki przejechanych i zutylizowanych kotów i psów. Producenci tychspecjałów utrzymują, że ich produkty zawierają „pełną i zrównoważonąkalorycznie i witaminowo karmę”, w rzeczywistości jest to produkt, którego niepowinni jeść ani ludzie, ani zwierzęta.

„Jarzynowe proteiny” – najczęściej używane określenie suchej karmy dlapsów – składają się z mielonej żółtej kukurydzy, otrębów pszennych, soi, plewryżowych, orzeszków ziemnych i ich skorupek (na etykietach skorupki tewystępują pod nazwą „celuloza”). Są to najczęściej zmiotki z podłóg zakładówmłynarskich. Ogołocone z olejów, protoplazmy i okryw te tak zwane „proteiny”są pozbawione podstawowych kwasów tłuszczowych, rozpuszczalnych w tłusz-czu witamin, zwierzęcych protein oraz przeciwutleniaczy. „Zwierzęce protei-ny” (białko) w wytwarzanej przemysłowo karmie dla zwierząt może zawieraćzakażone mięso, mięso ofiar wypadków drogowych (oczywiście zwierząt),zanieczyszczone odpadki z rzeźni, fekalia, rozgotowane psie i kocie tusze orazpióra drobiu konsumpcyjnego. Głównym źródłem zwierzęcego białka sąszczątki zwierząt określanych mianem „4D” – dead (nieżywych), diseased(śmiertelnie chorych), dying (umierających), disabled (ułomnych) – wzbogaco-ne „pokarmem roślinnym” mającym na celu ukrycie braku tłuszczów i mięsa.Takie mięso (po poddaniu go działaniu węgla drzewnego i oznakowaniu jako„nie przeznaczone do konsumpcji przez ludzi”) jest dopuszczone jako poży-wienie dla naszych ulubieńców.

Zakłady utylizacyjne przetwarzają rozkładające się zwłoki zwierzęce po-chodzące z wypadków drogowych oraz ciała uśpionych psów i kotów na suchąkarmę białkową, którą sprzedają następnie zakładom produkującym pokarmdla zwierząt. Jeden z niewielkich zakładów tego rodzaju w Quebec w prowincjiOntario w Kanadzie przetwarza 10 ton psów i kotów tygodniowo. Ministerrolnictwa z Quebec twierdzi, że „futro nie jest usuwane z psów i kotów” oraz że„zdechłe zwierzęta są gotowane razem z ich wnętrznościami, kośćmi i tłusz-czem w temperaturze 115° C przez około 20 minut”.

Amerykańskie Centrum Weterynarii Urzędu ds. Leków i Żywności1 wie-dząc o dodawaniu przetworzonych psich i kocich zwłok do pokarmu dlazwierząt oświadczyło beztrosko: „CVM nie podjęło żadnych określonychdziałań zmierzających do wprowadzenia zakazu przetwarzania zwłok zwierzątdomowych, co nie oznacza, że ten proceder cieszy się jego aprobatą”.

Zarówno w USA, jak i Kanadzie przemysł wytwarzający pokarm dlazwierząt jest gałęzią działającą wyłącznie w oparciu o własne zasady. W Sta-nach Zjednoczonych organizacja zajmująca się kontrolą pożywienia2 ustanawiajedynie ogólne zasady i przepisy dotyczące żywności dla zwierząt, włączniez żywnością dla zwierząt domowych. W Kanadzie najważniejszym aktemregulującym te sprawy jest „Labeling Act” (Ustawa o etykietowaniu), którejwymogi sprowadzają się jedynie do konieczności podawania na produkcienazwy i adresu zakładu wytwarzającego dany produkt, wagi produktu oraztego, czy jest to karma dla psów, czy kotów. Kanadyjskie TowarzystwoWeterynaryjne3 oraz Kanadyjskie Towarzystwo Żywności Dla Zwierząt Domo-wych4 są organizacjami o charakterze społecznym i w głównej mierze polegająone na wiarygodności producentów, którzy zapewniają, że jakość ich produk-tów jest wyższa od wymaganego minimum.

Większość (85-90 %) karmy przeznaczonej dla zwierząt domowych sprze-dawanej w Kanadzie jest dziełem międzynarodowych spółek z głównymudziałem kapitału amerykańskiego. Zgodnie z kanadyjsko-amerykańską

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 19

Page 21: Nexus 03

Przemysł wytwarzający karmędla zwierząt domowychpromuje zasadę, w myśl

której każdy, kto pragnie, abyjego ulubieniec pozostawałw zdrowiu, musi karmić go

przemysłowo przygotowanympożywieniem. Niestety tegorodzaju dieta prowadzi do

raka, chorób skóry, uczuleń,nadciśnienia, niedomogówwątroby i nerek, zawałówi kłopotów z uzębieniem.

umową regulującą zasady wolnego handlu między tymikrajami ani CVMA, ani PFAC nie ma prawa do sprawo-wania jakiejkolwiek kontroli nad zawartością puszekz pokarmem dla zwierząt domowych.

Przemysł wytwarzający karmę dla zwierząt domowychpromuje zasadę, w myśl której każdy, kto pragnie, abyjego ulubieniec pozostawał w zdrowiu, musi karmić goprzemysłowo przygotowanym pożywieniem. Niestety tegorodzaju dieta prowadzi do raka, chorób skóry, uczuleń,nadciśnienia, niedomogów wątroby i nerek, zawałów i kło-potów z uzębieniem. Na etykietkach z żywnością dlazwierząt domowych należy dodać jeszcze jeden znak:trupią czaszkę i skrzyżowane piszczele.�Ann Martin jest działaczką ruchu na rzecz praw zwierząti czołowym krytykiem żywności produkowanej przemys-łowo; mieszka w Londynie w prowincji Ontario w Kanadzie.

DR (WETERYNARII) WENDELL O. BELFIELDNIEODPOWIEDNIA ŻYWNOŚĆ DLA ZWIERZĄTDOMOWYCH

P ytaniem, które jest mi najczęściej zadawane z racjiwykonywanego przeze mnie zawodu weterynarza,

brzmi: „Który z przemysłowo produkowanych pokarmówdla zwierząt pan poleca?” Stan-dardowo odpowiadam na nie:„Żadnego”. Jestem pewien, żewłaściciele zwierząt zauważajązmiany, jakie zachodzą u ich ulu-bieńców po pewnym okresie spo-żywania przez nie różnych poka-rmów dla zwierząt. Ich ulubieńcyzaczynają cierpieć na biegunkę,wzdęcia, ich sierść traci połysk,często dostają wymiotów, podra-żnienia skóry etc. Wszystko tosą popularnie występujące sym-ptomy związane ze spożywaniemprzemysłowo przygotowywanegopokarmu.

W roku 1981 odkryliśmyz drem Martinem Zuckerem i opi-saliśmy w naszej książce How toHave a Healthier Dog (Co zrobić,aby mieć zdrowszego psa) pełny zakres negatywnego wpły-wu, jaki wywiera na zwierzęta przemysłowo produkowanadla nich karma. W lutym 1990 roku dziennikarz SanFrancisco Chronicle, John Eckhouse, posunął się jeszczedalej w swoim artykule „W jaki sposób psy i koty zostająponownie wprowadzane do obiegu w postaci pożywieniadla zwierząt domowych”.

Napisał w nim między innymi: „Każdego roku przed-siębiorstwa określane mianem «rendererów»5 przetwarza-ją miliony nieżywych amerykańskich psów i kotów razemz milionami ton innego materiału zwierzęcego. Ostateczneprodukty tego przetwórstwa… łój i mięso konsumpcyj-ne… służą jako produkt wyjściowy do wytwarzania tysięcyrzeczy, wśród których znajdują się kosmetyki i pokarm dlazwierząt domowych”.

Rzecznicy przemysłu wytwarzającego pokarm dla zwie-rząt domowych wszystkiemu zaprzeczają, ale federalnei stanowe agencje, włącznie z Centrum WeterynaryjnymUrzędu ds. Leków i Żywności (CVM) oraz medycznymiorganizacjami takimi jak Amerykańskie StowarzyszenieMedycyny Weterynaryjnej6 i Kalifornijskie Stowarzysze-nie Medycyny Weterynaryjnej7, potwierdzają, że zwierzętadomowe są rutynowo po ich śmierci w schroniskach dla

zwierząt oraz uśpieniu przez weterynarzy przetapiane,stając się składnikiem pokarmu dla zwierząt domowych.

Rządowi specjaliści od zdrowia, naukowcy oraz rzecz-nicy firm produkujących pokarm dla zwierząt utrzymują,że tego rodzaju krytycyzm przemysłowo wytwarzanej żyw-ności dla zwierząt domowych jest nieuzasadniony. JamesMorris, wykładowca w Szkole Weterynarii w Davis w Kali-fornii, twierdzi, że „wszelkie produkty nie nadające się dospożycia przez ludzi są starannie sterylizowane, tak że nicnie może przedostać się do organizmu zwierzęcia”. Lu-dzie, którzy wygłaszają tego rodzaju opinie nie mająpojęcia o tym mięsie i interesach robionych na utylizacji.

Przez siedem lat sprawowałem z ramienia Departa-mentu Rolnictwa USA oraz stanu Kalifornia jako lekarzweterynarz funkcję inspektora ds. mięsa. Brodziłemw krwi, wodzie, osoczu i fekaliach, wdychałem smródunoszący się nad podłogą, na której mordowano zwierzę-ta, i przysłuchiwałem się ich przedśmiertnym jękom.

Przed drugą wojną światową rzeźnie miały charakterzakładów zamkniętych, co oznacza, że inwentarz domowybył zarzynany i poddawany przetworzeniu w jednym miejs-cu. W rzeźni znajdowało się specjalne pomieszczenie dowędzenia mięsa, inne do produkcji wędlin, i jeszcze inne do

utylizacji odpadów. Po drugiej woj-nie światowej przemysł mięsny ba-rdzo się wyspecjalizował. W rzeźninastępuje tylko rozbiór tusz zwie-rzęcych, zaś wędliny wytwarzane sąw zupełnie innym zakładzie. Utyli-zacja resztek również stała się od-rębną specjalnością i przestałapodlegać jurysdykcji rządowejsłużby sanitarnej i nie ma w niątakże wglądu opinia publiczna.

Aby uniemożliwić wprowadze-nie odpadów rzeźnych do spożyciaprzez ludzi, państwowe przepisystawiają wymóg ich „denaturacji”(skażenia) przed opuszczeniemrzeźni i przekazaniem do zakła-dów utylizacyjnych. W czasie gdysprawowałem funkcję inspektora,mięso było denaturowane przy po-

mocy fenolu (kwas karbolowy) i/lub kreozotu (środekstosowany do impregnacji drewna lub dezynfekcji). Obiesubstancje są silnie trujące. Według państwowych przepi-sów następujące substancje są dopuszczone do denatura-cji mięsa: olej napędowy, nafta, fenol i citronella (środekdo odstraszania insektów wytwarzany z cytrynowej trawy).

Tusze padłego bydła poddane działaniu wyżej wymie-nionych chemikaliów mogą stać się surowcem do produk-cji pokarmu dla zwierząt domowych. Ponieważ zakładyutylizacyjne nie podlegają rządowej kontroli, mogą oneprzetwarzać ciała dowolnych zwierząt – nawet psów i ko-tów. Jak oświadczyła dziennikarzowi Chronicle EileenLayne z CVMA: „Kiedy etykietka na pokarmie dla zwie-rząt domowych zawiera stwierdzenie: «pokarm mięsno-kostny» – oznacza to, że zawiera on rozgotowane i prze-tworzone zwierzęta, włącznie z kotami i psami”.

Niektóre ciała martwych zwierząt domowych – uśpio-nych przez weterynarzy – zawierają przed poddaniem ichprocesowi denaturacji fenobarbital. Naukowcy z Uniwer-sytetu Stanowego w Minnesocie twierdzą, że stosowany dousypiania zwierząt domowych fenobarbital sodu „pozo-staje nie rozłożony w wyniku procesów utylizacyjnych”.Do końcowego produktu procesu utylizacji dodawane są

20 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 22: Nexus 03

Zakaźna encefalopatiagąbczasta (TSE) przenoszonaw pożywieniu pochodzeniaświńskiego i drobiowego

może przyćmić zagrożenie„chorobą wściekłych krów”.Ryzyko zakażenia zwierzątdomowych chorobą TSE

w wyniku spożywania przeznie zakażonej żywności jest

ponad trzykrotnie większe niżryzyko zakażenia człowieka„chorobą wściekłych krów”

w wyniku spożywaniahamburgerów.

ponadto stabilizatory tłuszczów, aby zapobiec ich roz-kładowi. Najpopularniejszymi stabilizatorami tłuszczów sąBHA (butylohydroksyanizol) i BHT (butylohydroksytolu-en) – oba te związki niszczą wątrobę i nerki – a takżepodejrzewany o właściwości rakotwórcze ethoxyquin.Wiele rodzajów półmokrego pokarmu dla psów zawieraglikol propylenowy – pochodną środka przeciw zamarza-niu, glikolu etylenowego, który niszczy czerwone ciałkakrwi. W pokarmie dla zwierząt często pojawia się ołów– nawet w sporządzonym z bydlęcych tusz. Badania prze-prowadzone w Massachusetts Institute of Technology,których wyniki opublikowano w opracowaniu „Ołów w po-karmie dla zwierząt”, dowodzą, że dziewięciofuntowy kot(ok. 4 kg) żywiony przemysłowo wytworzonym pokarmemwchłania większą dawkę ołowiu od tej, jaką uważa się zaniebezpieczną dla dzieci.

Jestem praktykującym od ponad 25 lat weterynarzemzajmującym się leczeniem małych zwierząt. Każdego dnianatykam się na ofiary propagandy prowadzonej przezprzemysł produkujący pokarm dla zwierząt. Niestety, wy-kładowcy szkół weterynarii popie-rają ten przemysł, który niewieleobchodzi zdrowie naszych zwie-rząt.

Jeszcze jedno ostrzeżenie: mię-so i kości pochodzące ze źródełokreślanych jako nie nadające siędla człowieka, są stosowane jakokarma dla drobiu hodowlanego.Oznacza to, że produktami pocho-dzenia zwierzęcego utylizowanymiw warunkach budzących wątpli-wości karmi się ptaki, które mogąznaleźć się na państwa stołach.Proszę nie zapominać o tym w tra-kcie jedzenia kolejnej porcji kur-czaka lub indyka.�Dr Belfield jest absolwentem Insty-tutu Weterynarii Tuskegee i obecniepraktykuje w San Jose w Kalifornii.Dr Belfield założył pierwszy w USAortomolekularny szpital weteryna-ryjny. Jest współautorem dwóchksiążek The Very Healthy Cat Book (Księga bardzo zdrowe-go kota) oraz How to Have a Healthier Dog (Co zrobić, abymieć zdrowszego psa). Niniejszy artykuł ukazał się po razpierwszy w majowym numerze Let’s Live Magazine z roku1992.

GAR SMITHSPOJRZENIE DO WNĘTRZA ZAKŁADU UTYLIZACJIZWIERZĄT

U tylizacja została ochrzczona mianem „cichego prze-mysłu”. Każdego roku w USA ponad 286 zakładów

utylizacyjnych spokojnie przerabia ponad 12,5 miliona tonzdechłych zwierząt, tłuszczu i resztek mięsa. Jako wyrazi-ciel nastrojów opinii publicznej PR Watch zauważył, żeutylizatorzy „są zadowoleni z faktu, iż większość ludzi jestnieświadoma ich istnienia”.

Kiedy ostatniego lata Van Smith, reporter gazety CityPaper, odwiedził Baltimore’s Valley Proteins (nazwa jed-nego z zakładów utylizacyjnych – przyp. tłum.), zauważył,że „hoggersy” (duże kadzie używane do rozdrabnianiai filtracji tkanek zwierzęcych przed ich wysmażaniem)zawierają części korpusów różnych zwierząt, od „zdech-łych psów i kotów” zaczynając a na „szopach, oposach,

jeleniach, lisach, wężach, słoniątku z cyrku” i resztkachBozemana (policyjny koń, który „zginął w czasie pełnieniasłużby”) kończąc.

Schroniska zwierząt z Baltimore przekazują przecię-tnie co miesiąc do Valley Proteins ponad 1824 sztukizdechłych zwierząt. W ubiegłym roku zakład ten prze-tworzył 150 milionów funtów (68 100 ton) rozkładającegosię mięsa i kuchennych tłuszczów na 80 milionów funtów(36 320 ton) mięsnego pokarmu, mączki kostnej, łojui żółtego tłuszczu. Trzydzieści lat temu większość uty-lizowanych resztek mięsnych pochodziła z małych sklepówi rzeźni. Obecnie dzięki gwałtownemu rozwojowi siecirestauracji serwujących tak zwany „fast food” niemalpołowę surowca stanowi tłuszcz kuchenny i olej do sma-żenia.

Proces powtórnego wprowadzania do obiegu (recyk-ling) mięsa i kości zdechłych zwierząt domowych orazdzikich stanowi zaledwie „ułamek produkcji, którą niechcemy się chwalić” – oświadczył reporterowi City Paperdyrektor Valley Proteins, J.J. Smith. Zakład traktuje

przetwórstwo tych zwierząt jako„służbę publiczną a nie działalnośćnastawioną na zysk” – twierdziSmith – „jako że nie ma w nich[tych zwierzętach] wiele białka…a jedynie kupa sierści, z którą trze-ba sobie jakoś poradzić”.

Według danych podanychprzez City Paper Valley Proteins„sprzedaje niejadalne części zwie-rząt i utylizowany materiał takimfirmom, jak Alpo, Heinz i Rals-ton-Purina. Zakłady Valley Prote-ins utrzymują, że nie sprzedają„produktów ubocznych powsta-łych przy przetwarzaniu ciał zwie-rząt domowych” firmom zajmują-cym się wytwarzaniem pokarmudla zwierząt, ponieważ „zwracająone dużą uwagę na zawartośćw produkowanej przez nie żywno-ści resztek zwierząt domowych”.Zakłady Valley Proteins prowadzą

dwie linie produkcyjne – jedną dla czystego mięsa i kościi drugą dla zdechłych zwierząt domowych i dzikich. Nie-mniej jednak Van Smith podaje, że „materiał białkowyjest mieszaniną pochodzącą z obu linii. Tak więc mięsno-kostne pożywienie produkowane w zakładach zawierazarówno składniki pochodzące ze zdechłych zwierząt do-mowych, jak i dzikich, zaś około 5 procent tego produktuidzie do producentów suchej karmy dla zwierząt domo-wych…”

Raport USDA (Departament Rolnictwa Stanów Zjed-noczonych) z roku 1991 podaje, że „w roku 1983 wy-produkowano w przybliżeniu 7,9 miliardów funtów(3 586 600 ton) pokarmu mięsno-kostnego, krwiopochod-nego i z pierza”. 34 procenty tego materiału użyto doprodukcji pokarmu dla zwierząt domowych, 34 procentydo produkcji pokarmu dla drobiu, 20 procent do produk-cji pokarmu dla świń i 10 procent do produkcji pokarmudla bydła rzeźnego i mlecznego.

Zakaźna encefalopatia gąbczasta8 przenoszona w poży-wieniu pochodzenia świńskiego i drobiowego może przy-ćmić zagrożenie „chorobą wściekłych krów”. Ryzyko zaka-żenia zwierząt domowych chorobą TSE w wyniku spoży-wania przez nie zakażonej żywności jest ponad trzykrotnie

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 21

Page 23: Nexus 03

Zakłady utylizacji zwierzątwykonują jedną z najbardziejwartościowych prac na naszej

planecie: wprowadzają dopowtórnego obiegu zużytezwierzęta. Bez ich pracy

nasze miasta zniknęłyby podzwałami zakażonych

i rozkładających się ciał,a śmiercionośne wirusy

i bakterie rozprzestrzeniłybysię wśród ludzi bez możliwości

opanowania tego procesu.

większe niż ryzyko zakażenia człowieka „chorobą wściek-łych krów” w wyniku spożywania hamburgerów.�

Gar Smith jest redaktorem Earth Island Journalu.

(Autor anonimowy)CIEMNE STRONY „RECYKLINGU”[W styczniu 1990 roku gazeta San Francisco Chronicleopublikowała makabryczny, dwuczęściowy artykuł opisu-jący, w jaki sposób zagubione psy, koty i zwierzęta zeschronisk są rutynowo przerabiane przez zakłady utylizacjizwierząt na między innymi pokarm dla zwierząt domo-wych. Według prowadzącego badanie w tej sprawie, którydostarczył dane Chronicle, gazeta ta skróciła tę historięi usunęła z niej wiele udokumen-towanych przezeń zarzutów. Ra-port, który opracował on dla tele-wizji ABC został również znacznierozmydlony. W końcu przesłałswoje dane do Earth Island Journa-lu. Przed przedrukowaniem tegoartykułu w NEXUSie poproszonojego wydawcę o niepodawanie na-zwiska jego autora, który w wynikukierowanych pod jego adresemgróźb zmuszony został do opusz-czenia wraz z żoną San Franciscoi ukrycia się.]

P odłoga zakładu utylizacjizwierząt pokryta jest zwałami

„surowego produktu” – tysiącamimartwych psów i kotów; bydlę-cych, owczych, świńskich i końs-kich głów i kopyt; całymi skunksami, szczurami i szopami,które czekają na przetworzenie. W wynoszącej ponad 30stopni Celsjusza temperaturze te stosy nieżywych zwierzątzdają się jednak żyć swoim własnym życiem za sprawąrojących się w nich milionów robaków.

Dwaj mężczyźni w maskach na twarzach pracują jakooperatorzy miniładowarek typu Bobcat wrzucając „suro-wy” materiał do mającego dziesięć stóp (3 m) głębokościzbiornika wykonanego z nierdzewnej stali. Są to pracujący„na czarno” Meksykanie, którzy jako jedyni zgodzili sięwykonywać tę brudną pracę. Umieszczona na dnie pojem-nika gigantyczna maszynka do mięsa zaczyna się obracać.Dźwięk pękających kości i miażdżonego mięsa zamieniasię w koszmar, którego nie da się zapomnieć.

Proces utylizacji polega na gotowaniu surowego mate-riału w celu usunięcia z niego płynów i tłuszczu. Zakładutylizacyjny to coś w rodzaju gigantycznej kuchni. Jejgłówny „kucharz” czuwa nad doborem surowego materia-łu, tak aby zachować odpowiednie proporcje między iloś-cią korpusów zwierząt domowych, bydła, odpadów drobio-wych i odrzutów z supermarketów.

Po pokrojeniu na drobne kawałki cała masa zostajeprzetransportowana do następnej maszynki w celu jejdokładnego rozdrobnienia. Następnie jest podgrzewanaprzez godzinę do temperatury 140 stopni Celsjusza, a po-tem non stop gotowana 24 godziny na dobę przez siedemdni w tygodniu. W czasie tego ciągłego procesu gotowaniamięso rozgotowuje się i oddziela od kości tworząc gorącą„zupę”, z której wydziela się żółty tłuszcz lub łój, który jestzgarniany z jej powierzchni. Rozgotowane mięso i kości sąwkładane do prasy i młyna, które wyciskają resztki płynówi mielą wszystko na granulat. Wstrząsowe sita odsiewająnadmiar włosia i duże kawałki kości. Po zakończeniu

procesu przetwarzania danej porcji zostaje jedynie żółtytłuszcz oraz mięsno-kostne pożywienie.

Mięsne menuZgodnie z wyjaśnieniami zamieszczonymi w magazynie

American Journal of Veterinary Research ten mięsno-kost-ny pokarm jest „źródłem protein i innych środków odżyw-czych w diecie drobiu i świń oraz zwierząt domowych.W mniejszej ilości wykorzystywany jest on także do tuczubydła i owiec. Występujący w nim tłuszcz zwierzęcy stano-wi źródło energii”.

Setki zakładów utylizacji zwierząt w całych StanachZjednoczonych transportują codziennie dziesiątki tysięcy

ton tego „wzbogaczacza karmy”na fermy drobiu, do wytwórni paszdla bydła, na farmy mleczne orazzajmujące się hodowlą świń, dozakładów hodowli ryb oraz wytwó-rni pokarmu dla zwierząt domo-wych, gdzie miesza się go z innymiskładnikami, które tworzą karmędla milionów zwierzaków, którezjadane są następnie przez mięso-żernych ludzi.

Zakłady utylizacji zwierząt ma-ją różne specjalizacje. Oznakowa-nia na etykietkach określonej „pa-rtii” pokarmu informują o przewa-dze w jego składzie jakiegoś ro-dzaju zwierząt – na przykład: kar-ma mięsna, mięsny produkt ubo-czny, karma drobiowa, drobiowyprodukt uboczny, karma rybna,

olej rybi, żółty tłuszcz, łój, tłuszcz wołowy lub tłuszczkurzy.

Zakłady utylizacji zwierząt wykonują jedną z najbar-dziej wartościowych prac na naszej planecie: wprowadzajądo powtórnego obiegu zużyte zwierzęta. Bez ich pracynasze miasta zniknęłyby pod zwałami zakażonych i roz-kładających się ciał, a śmiercionośne wirusy i bakterierozprzestrzeniłyby się wśród ludzi bez możliwości opano-wania tego procesu.

Ciemna stronaŚmierć stanowi najważniejszy element w interesie,

w którym popyt na składniki odżywcze znacznie prze-kracza dostawy surowca. Niestety ten rozwinięty systemprodukcji pokarmu w drodze zagospodarowywania od-padów rozwinął się w koszmar „recyklingu”. Zakładyutylizacji zwierząt z konieczności przetwarzają toksyczneodpady.

22 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 24: Nexus 03

Ponieważ zwierzęta (psyi koty) często są dostarczanedo zakładów [utylizacji] z niezdjętymi obrożami przeciw

pchłom, do finalnego produktutrafiają preparaty fosforo-

organiczne zawierające środkiowadobójcze… Do zakładówutylizacji trafia nawet plastyk

pochodzący z nie sprzedanychw supermarketach porcjimięsa, kurczaków i rybpakowanych w folie na

styropianowych tackach.

Ciałom nieżywych zwierząt (surowiec) towarzyszy całagama niepotrzebnych składników. Do procesu utylizacjiwchodzą za pośrednictwem zatrutego bydła pestycydy, zaśolej rybny (tran) jest skażony nielegalnie stosowanymDDT i innymi preparatami fosforoorganicznymi, którezakumulowały się w ciałach makreli i tuńczyków pocho-dzących z zachodniego wybrzeża.

Ponieważ zwierzęta (psy i koty) często są dostarczanedo zakładów z nie zdjętymi obrożami przeciw pchłom, dofinalnego produktu trafiają preparaty fosforoorganicznezawierające środki owadobójcze (insektycydy). Insektycydo nazwie Dursban występuje w formie plastykowych łatek(bydlęcy odpowiednik obroży przeciw pchłom). Z koleiśrodki farmaceutyczne pochodzą z antybiotyków podawa-nych inwentarzowi oraz preparatów stosowanych przyeutanazji zwierząt domowych, zaś ciężkie metale z róż-nych źródeł: znaczków identyfikacyjnych zwierząt domo-wych, a także chirurgicznych szpil i igieł.

Do zakładów utylizacji trafia nawet plastyk pochodzącyz nie sprzedanych w supermarketach porcji mięsa, kurczakówi ryb pakowanych w folie na styropianowych tackach. Nikt niema czasu na uciążliwe i pracochłonne rozwijanie tysięcy tegorodzaju pakunków. Kolejnym źród-łem plastyku są znaczki identyfika-cyjne bydła, plastykowe łatki insekty-cydowe oraz plastykowe zieloneworki zawierające uśpione przezweterynarzy domowe zwierzęta.

Kontrola utylizatorówNiebotyczne koszty robocizny

są jednym z czynników ekonomi-cznych zmuszających zrzeszeniahycli i utylizatorów do oszustwa.Odcinanie obroży przeciw pchłomi rozwijanie zepsutych steków jestoperacją zbyt kosztowną i zakła-dów utylizacyjnych nie stać na to.Każdego tygodnia miliony paczekowiniętego w plastyk mięsa trafiado procesu utylizacyjnego i stądbierze się jeden z niepotrzebnychskładników pokarmu dla zwierząt.

Najbardziej uczulonym na sprawy dotyczące ochronyśrodowiska w USA jest stan Kalifornia, gdzie inspekcjefabryk oraz sprawdzanie składników zawartych w pokarmiedla zwierząt są przeprowadzane w sposób losowy z częstot-liwością raz na dwa i pół miesiąca. Stanową agencjąnadzorującą jest Wydział ds. Żywności i Nawozów9. Jegogłównym zadaniem jest sprawdzanie, czy skład pożywieniajest rzeczywiście taki, jak podano na etykiecie, czy procen-towa zawartość protein, fosforanów i wapnia zgadza sięz tym, co podał producent na etykiecie, oraz czy skład tenjest zgodny z ustanowionymi w tym stanie normami. Jednaksprawdzanie ilości pestycydów oraz innych związków toksy-cznych zawartych w pożywieniu dla zwierząt jest niepełne.

Kalifornia posiada ośmiu inspektorów terenowych,którzy kontrolują przemysł karmiący zwierzęta, którez kolei spożywa 30 milionów mieszkańców tego stanu.Kiedy jednak sprawa dotyczy zakładów utylizacyjnych,zarówno stanowe, jak i federalne instytucje „umywająręce” i pozwalają, aby przemysł ten rządził się własnymiprawami. Artykuł zamieszczony w lutowym numerze ma-gazynu Render (branżowe pismo utylizatorów) z 1990 rokupodaje, że zasada samoregulacji pewnych procesów zwią-zanych z zanieczyszczeniami zawodzi.

Niedawno wprowadzono nieśmiało program o nazwieSalmonella – Informacja/Redukcja, który jest prowadzonypod nadzorem National Renderers Association (KrajoweStowarzyszenie Utylizatorów). Magazyn Render podaje, że„…jeśli amerykańscy i kanadyjscy utylizatorzy nie wezmąsię poważnie do sprawy i nie wykażą, że są naprawdęzainteresowani zmniejszeniem ilości przypadków zanie-czyszczeń salmonellą swojego proteinowego pokarmu, tostaną twarzą w twarz… z nowymi i znacznie ostrzejszymiprzepisami, które ustanowi rząd”.

Jak dotąd dobrowolny, zakładający samoregulację pro-gram nie działa. Jak podaje magazyn Render, „…zaledwieokoło 20 procent wszystkich zakładów produkujących lubmieszających proteinowy pokarm dla zwierząt przystąpiłodo tego programu…” Znacznie mniej przystąpiło dorzeczywistego badania swoich produktów.

The American Journal of Veterinary Research zorgani-zował w roku 1985 w typowym zakładzie utylizacji badaniadotyczące stopnia rozkładu fenobarbitalu sodu w kor-pusach zwierząt poddanych eutanazji (uśpionych). W wy-niku badań ustalono, że „…zasadniczo nie następujejakikolwiek rozkład tego środka podczas zwykłego proce-

su utylizacji” oraz że „…jeśli cho-dzi o pozostałe chemiczne zanie-czyszczenia (metale ciężkie, pes-tycydy oraz inne środki skażająceśrodowisko, które mogą spowodo-wać masowe zgony) i stopień ichdegradacji w procesie utylizacji,sprawa ta wymaga dalszych, bar-dziej szczegółowych badań”.

Utylizatorzy są cichym ogni-wem w naszym łańcuchu pokar-mowym. Zaniepokojone istnieją-cym stanem rzeczy, związane z tymprzemysłem osoby zaczynają corazczęściej mówić, a najczęściej po-wtarzanym przez nie słowem jest„pestycydy”. Co więcej, rzeczywis-tością stała się możliwość petro-chemicznego skażenia naszej żyw-ności. Agencje rządowe i przemysłbeztrosko pozwalają, aby toksyny

z ulic i półek supermarketów były ponownie wprowadzanedo naszego łańcucha pokarmowego. Wchodząc w nowyokres charakteryzujący się wzrostem skażenia środowiska,powinniśmy zastanowić się nad naszym w nim miejscu.Przestaliśmy być myśliwymi i stajemy się ofiarami naszegotechnologicznie zmodyfikowanego łańcucha pokarmo-wego.

Możliwość petrochemicznego skażenia naszej żywnościstała się rzeczywistością.�(Po raz pierwszy artykuł ten ukazał się w jesiennym numerzeEarth Island Journalu z 1990 roku).

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. US Food and Drug Administration’s Center for Veterinary Medicine;

w skrócie CVM.2. Association of American Feed Control Officials; w skrócie AAFCO.3. Canadian Veterinary Medical Association; w skrócie CVMA.4. Pet Food Association of Canada; w skrócie PFAC.5. Chodzi tu o zakłady zajmujące się utylizacją zwierząt.6. American Veterinary Medical Association; w skrócie AVMA.7. California Veterinary Medical Association; w skrócie CVMA.8. Transmissible Spongiform Encephalopathy, w skrócie TSE.9. Departament of Agriculture’s Feed and Fertilizer Division of Comp-

liance.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 23

Page 25: Nexus 03

SYNDROM POTRZĄSANEGO DZIECKAZWIĄZEK ZE SZCZEPIENIAMI

SYNDROM POTRZĄSANEGO DZIECKAZWIĄZEK ZE SZCZEPIENIAMI

Jak pokazująbadania, uszkodzenia

ciał wielu dzieci,które diagnozowane

są rutynowo jako„zespół potrząsanegodziecka”, mogą być

rezultatem szczepień.

Dr Viera Scheibner1998

178 Govetts Leap RoadBlackheath, NSW 2785

Australia

Tel. +61 (0)2 4787 8203Fax +61 (0)2 4787 8988

O statnio coraz częściej słyszy się o „epidemii”, którą nazywa się „syn-dromem potrząsanego dziecka”. Rodzice dzieci, a zwłaszcza ojcowie

oraz opiekunowie dzieci jak na przykład nianie, bardzo często oskarżani sąo tak silne potrząsanie dziećmi, że powstają u nich trwałe uszkodzenia mózgu,a w niektórych przypadkach nawet śmierć. Dlaczego tak się dzieje? Czyżbyz jakiegoś powodu przybywało dzieciobójców lub osób, które lubią krzywdzićdzieci? A może przyczyna tego rodzaju wypadków leży gdzie indziej?

Od pewnego czasu zgłaszają się do mnie prawnicy reprezentujący rodzicówoskarżanych o rzekome krzywdzenie własnych dzieci w celu zasięgnięciau mnie opinii. Po bliższym zapoznaniu się z genezą wszystkich opisywanych miprzypadków ujawniły one swoje drugie, groźniejsze oblicze. Otóż, w każdymz badanych przeze mnie przypadków opisywane przez rodziców objawychoroby dziecka pojawiały się zawsze po podaniu dziecku szczepionki.

Analizując historie choroby każdego z tych dzieci, dzienniki sprawowanejnad nimi opieki oraz medyczne bazy danych szybko ustaliłam, że badaneprzeze mnie dzieci zostały poddane jednemu lub kilku z tak zwanych rutyno-wych szczepień – przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, DPT(dyfteryt, koklusz, tężec), polio (choroba Heinego-Medina) oraz HiB (Haemo-philus influenzae1 typu B). W dość krótkim czasie po podaniu im tychszczepionek wystąpiły u nich objawy choroby, której rezultatem było poważneuszkodzenie mózgu lub ich śmierć.

Dziecko zaraz po urodzeniu jest zazwyczaj zdrowe i w okresie dwóchmiesięcy zostaje poddane pierwszej serii rutynowych szczepień. (Czasamiszczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B zostaje podanaw niedługim czasie po urodzeniu, kiedy dziecko i matka znajdują się jeszczew szpitalu. Jednak w chwili obecnej dość duża liczba dzieci umiera w okresiekilku dni albo dwóch do czterech tygodni po urodzeniu i to po podaniuszczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Zostało toudokumentowane w aktach działającego w Stanach Zjednoczonych VAERS[Vaccine Adverse Event Reporting System – System Raportowania ReakcjiUbocznych na Szczepionki]). Tak więc czasami po podaniu szczepionkidziecko przestaje się rozwijać i jego zdrowie zaczyna się pogarszać. Takiedziecko wykazuje zazwyczaj oznaki infekcji dróg oddechowych. Następnieotrzymuje drugą i trzecią serię szczepień i w tym momencie dochodzi dotragedii – dziecko zaczyna coraz intensywniej płakać, nie można go uspokoićani pocieszyć, może przestać przyjmować pokarm, zaczyna wymiotować, matrudności z połykaniem, zaczyna być przewrażliwione, ma kłopoty ze snem,może nawet dojść do konwulsji i pogorszenia jego stanu zdrowia, a także doupośledzenia funkcji mózgu.

Pogorszenie stanu zdrowia dziecka może narastać bardzo szybko albostopniowo, do momentu dopóki rodzice nie zauważą jakichś niepokojącychzmian w jego zachowaniu. Dopiero wtedy śpieszą do lekarza albo do szpitala.Co ciekawe, lekarz zawsze pyta ich, kiedy dziecko było poddawane szczepieniu.Przypominając sobie, że ich pociecha jest „uodporniona”, ich wątpliwości codo jego stanu ulegają z reguły rozproszeniu. Mają jednocześnie nadzieję, żewszystko szybko wróci do normy. Zwykle w takim momencie lekarz odsyła ichz dzieckiem do domu, udzielając im rady: „Dajcie mu Panadol”. Jeśli jednakrodzice nadal upierają się, że z ich dzieckiem jest coś nie w porządku, traktujesię ich jako przesadnie przewrażliwionych lub kogoś, kto szuka kłopotów. Takwięc rodzice idą do domu, a ich dziecko pozostaje w tym samym stanie copoprzednio, a w skrajnych przypadkach umiera.

Do niedawna śmierć dziecka z powodu podania mu szczepionki byłaokreślana jako „nagła śmierć noworodka”, zwłaszcza gdy brak było wyraźnychsymptomów oraz wyników badań patologicznych. Obecnie z uwagi na rosnącąliczbę przypadków przedwczesnej śmierci noworodków rodzice (głównie oj-

24 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 26: Nexus 03

…w Stanach Zjednoczonychwielu […] rodziców już odbywakarę w więzieniach. Najpierwzmuszono ich do zaszczepieniaswoich dzieci, a kiedy pojawiłysię groźne efekty uboczne lub

kiedy ich dziecko zmarło,musieli ponieść za to karę.

ciec) często oskarżani są o spowodowanie śmierci dzieckaz powodu zbyt mocnego potrząsania nim. „Uzasadnie-niem” oskarżeń wysuwanych pod adresem rodziców jestdomniemanie, że rodzice, widząc, że ich dziecko się nieporusza, nie oddycha, ma szkliste spojrzenie, zaczynająnagle odruchowo nim potrząsać, aby przywrócić je dożycia. Czasami – co zakrawa trochę na ironię – chcącratować życie swojemu dziecku rodzice oskarżani są po-tem o spowodowanie obrażeń wewnętrznych, które do-prowadziły rzekomo do utraty przez nie oddechu. W rze-czywistości obrażenia te istniały już wcześniej, przed po-trząsaniem dziecka mającym na celu przywrócenie go dożycia.

Nieważne co powiedzą lub zrobią rodzice pokrzyw-dzonego dziecka. I tak wszystko świadczy przeciwko nim.Jeśli będą płakać i okazywać zbyt wiele emocji, sąd uzna toza oznakę ich winy. Jeśli będą zachowywać się spokojnienie okazując żadnych emocji, sąd uzna, że są wyrachowanii winni.

Innym razem przerażeni rodzice starają się opisaćsymptomy choroby dziecka towarzyszącemu im w szpitalulekarzowi lub chirurgowi, zupełnie nie rozumiejąc, co taknaprawdę przytrafiło się ich dziecku. Zdezorientowanii będący w szoku dopiero po pewnym czasie odkrywają, żekiedy opisywali lekarzowi dostrze-żone przez siebie objawy, on alboinny członek zespołu lekarskiegodiagnozował je jako syndrom po-trząsanego dziecka.

Wielu z tych rodziców oskar-żanych jest często o spowodowa-nie obrażeń u swojego dziecka,a nawet osadzanych w więzieniu zacoś, czego w rzeczywistości nie po-pełnili, a co było udziałem kogośzupełnie innego. Niektóre z tegorodzaju przypadków kończą sięuniewinnieniem w sądzie apelacyj-nym lub zostają wygrane na podstawie opinii ekspertów,którzy dowodzą, że sprawcami śmierci dziecka nie bylirodzice, ale podana mu przez lekarza szczepionka. Jednaktylko dobry Bóg i jeszcze lepszy prawnik mogą pomócrodzicom lub opiekunom, którym zdarzyło się nie wie-dzieć o tym lub, co gorsze, mają kryminalną przeszłośćzwiązaną z przemocą wobec dziecka, bądź jakikolwiekzwiązek z „nie wyjaśnionym” przypadkiem śmierci dzieckapozostającego pod ich opieką. Jednak najtrudniejszym dowybronienia przypadkiem nie wyjaśnionej śmierci dzieckajest sprawa, w której śmierć dziecka nastąpiła z powodupodania mu szczepionki i które miało ponadto złamanąrękę lub popękaną czaszkę. Coraz częściej tym niefortun-nie doświadczonym przez los rodzicom proponuje się„układ” polegający na tym, że jeśli przyznają się do winy,to dostaną jedynie kilka lat odsiadki w więzieniu. Jeślijednak tego nie zrobią, to mogą spędzić w nim nawetdwadzieścia lat.

Od obeznanego z tym tematem pracownika socjalnegodowiedziałam się, że w Stanach Zjednoczonych wielutakich rodziców już odbywa karę w więzieniach. Najpierwzmuszono ich do zaszczepienia swoich dzieci, a kiedypojawiły się groźne efekty uboczne lub kiedy ich dzieckozmarło, musieli ponieść za to karę.

Oczywiście istnieje możliwość, że w niektóre tegorodzaju przypadki nie wyjaśnionej śmierci dziecka mogąbyć zamieszani dzieciobójcy lub osoby, które umyślniekrzywdzą dzieci. Niemniej brak jakiegokolwiek wyjaśnie-

nia, dlaczego tak wielu rodziców czy też opiekunów dziecimiałoby zachowywać się w sposób grożący utratą przez ichpodopiecznych zdrowia lub życia. Podejrzewanie i oskar-żanie niewinnych rodziców o chęć zrobienia krzywdyswojemu dziecku bywa w takich przypadkach zwykłymokrucieństwem.

DOWODY MEDYCZNECzy literatura medyczna mówi coś na temat syndromu

potrząsanego dziecka? Przyjrzyjmy się pracom, w którychuczeni starają się wyjaśnić ten niepokojący wiele osóbproblem.

W swoich pracach z roku 1972 i 1974 Caffey2,3

traktuje „ostry syndrom potrząsanego noworodka” jakoskutek silnego potrząsania kończynami noworodka, któremoże doprowadzić do śródczaszkowych i sródocznychkrwawień grożących trwałym uszkodzeniem mózgu i opó-źnieniem w rozwoju umysłowym. Opis tego rodzajuobjawów pojawił się już ponad trzydzieści lat temui odnosił się do „sześciu zmaltretowanych dzieci w roku1945”. Do podstawowych symptomów pojawiających sięw tym syndromie należały krwiaki podtwardówkowe,krwawienia śródoczne i wielorakie zmiany w kościachdługich. Powyższe objawy były koronnym „dowodem” na

to, że przed pojawieniem się tychzmian dziecko było mocno po-trząsane.

W roku 1993 Reece4 przeanali-zował przypadki nieodpowiednie-go obchodzenia się z dziećmi oraztak zwany syndrom nagłej śmiercinoworodka5 (SIDS), a także kryty-czne decyzje lekarzy, którzy sta-wiali w tych sprawach diagnozy.Wskazał na konieczność rozróż-niania nieoczekiwanej śmierci no-worodka od przypadku syndromunagłej śmierci noworodka oraz

ustalenia związku, jaki mają nieoczekiwane śmierci nowo-rodków z przypadkami niewłaściwego obchodzenia sięz dziećmi. Stwierdził też, że pediatrzy, lekarze rodzinni,patolodzy oraz agencje zajmujące się ochroną dzieci po-winni dokładniej zapoznać się z tym szeroko rozpowszech-nionym problemem. Z jednej strony powinni informowaćo przypadkach, w których zachodzi podejrzenie o złeobchodzenie się z dzieckiem i chronić inne dzieci w danejrodzinie, z drugiej zaś wszyscy zgadzają się, że wiedza,jaką posiadamy na ten temat, jest niepełna i niejedno-znaczna.

Z tych wszystkich autorów jedynie Duhaime napisałw swojej pracy z roku 19926, że „pacjenci, u którychwykryto krwotok wewnętrzny oraz ci, którzy nie wykazujążadnych oznak jakiegokolwiek urazu, muszą mieć takżeprzeprowadzone badania kliniczne i radiograficzne w celuwykluczenia uderzeń w głowę, złamań kości długich lubobrażeń tkanek miękkich. Trzeba to zrobić w celu cał-kowitego wyeliminowania możliwości spontanicznegośródczaszkowego krwotoku, jaki może się czasem pojawićw wyniku zniekształceń naczyń krwionośnych lub skłonno-ści do krwawień”.

Oczywiście może się zdarzyć, że niektórzy rodzice lubopiekuni dzieci mogą obchodzić się z nimi w sposóbnieprawidłowy, co może powodować u nich różnego ro-dzaju obrażenia. Z drugiej strony jednak trzeba byćbardzo ostrożnym w interpretowaniu podobnych zjawiskpatologicznych, które wcale nie muszą mieć cokolwiek

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 25

Page 27: Nexus 03

Interesujące jest to, że kiedyzwierzęta laboratoryjne

wykazywały objawy chorobowespowodowane podaniemszczepionki, a następnie

umierały, nigdy nie uznawanotego za zbieg okoliczności.

Kiedy jednak u dzieci, którympodawano tę samą szczepionkę,występowały podobne objawylub śmierć, traktowano to jako

przypadek bądź skuteknieodpowiedniego ich

traktowania przez rodzicówlub opiekunów.

wspólnego z uszkodzeniami typu mechanicznego czy teżzłym traktowaniem dzieci.

Nigdy nie zapomnę słów ojca dziesięciomiesięcznegoniemowlaka. Po wygranej sprawie sądowej w sądzie apela-cyjnym powiedział: „Nadal jednak nie wiemy, co napraw-dę zabiło nasze dziecko”. Ani ja, ani nikt inny nie powie-dział im, że przyczyną śmierci ich dziecka mogła byćszczepionka.

Zatem co jeszcze może być przyczyną obrzęku móz-gu, krwawień śródczaszkowych, krwotoku, jaki występujena siatkówce oka, oraz pęknięć czaszki i innych kości?Od momentu rozpoczęcia masowych szczepień noworod-ków, periodyki poświęcone medycynie zaczęły zapełniaćsię doniesieniami na temat przypadków coraz częstszegowystępowania poważnych uszkodzeń mózgu, systemukrwionośnego, zaburzeń metabolizmu i innych uszko-dzeń ciała.

Szczepionki takie jak ta przeciwko kokluszowi są obec-nie używane do wywoływaniau zwierząt laboratoryjnych zapale-nia mózgu i rdzenia (eksperymen-talne alergiczne zapalenie mózgui rdzenia). Badania te prowadziliLevine i Sowinski w roku 1973.7Podanie tej szczepionki wywoły-wało obrzęk mózgu oraz krwotokporównywalny do tego, jaki możepowstać podczas mechanicznegouszkodzenia mózgu (Iwasa i inni,1985)8.

W roku 1981 Munoz badał ra-zem z innymi naukowcami9 bio-logiczną aktywność krystalicznegopertussigenu – toksyny produko-wanej przez bakterie Bordetella pe-rtussis, które wywołują koklusz i sąaktywnym składnikiem, zarównow postaci komórkowej, jak i bez-komórkowej, wszystkich typówszczepionek badanych na myszachlaboratoryjnych. Twierdzili oni, żejuż niewielka ilość pertussigenu wywołuje nadwrażliwośćna histaminę (wykrywaną nawet osiemdziesiąt cztery dnipo podaniu), leukocytozę, zakłóca wytwarzanie insuliny,zwiększa wytwarzanie immunoglobuliny IgE i przeciwciałG1 na albuminę jaja kurzego, a także podatność na szokanafilaktyczny i naczyniową przepuszczalność mięśni prą-żkowanych. Podanie dawki pięciuset czterdziestu sześciunanogramów pertussigenu dla jednej myszy spowodowałośmierć połowy myszy, którym ją podano. Typowe było teżopóźnienie momentu nadejścia śmierci. Kiedy podanomyszom dawkę wynoszącą pięć mikrogramów pertussige-nu, większość z nich nie osiągnęła swojej typowej wagii zdechła w ciągu pięciu dni. Ostatnia z nich zdechław ósmym dniu eksperymentu. Jednomikrogramowa daw-ka tej substancji zabiła cztery z pięciu myszy poddanychtestowi. Między drugim i piątym dniem myszy osiągnęłyswoją wagę, jednak później ich ciężar pozostawał nastałym poziomie aż do momentu ich śmierci. Nawet jednaz nich, która przeżyła szesnaście dni i została późniejzabita, na własnej skórze doznała kryzysu (przestała przy-bierać na wadze) w dniach, w których zdychały jej kole-żanki. Czy mysz, która została zabita, mogłaby żyć dłużej?Może przeżyłaby dwadzieścia cztery dni – jest to kolejnykrytyczny dzień zidentyfikowany przez Cotwatcha w wyni-ku badań nad oddychaniem dzieci, w czasie którego mogą

one mieć nawrót trudności z oddychaniem lub umrzeć pootrzymaniu szczepionki – a nie szesnaście?

Interesujące jest to, że kiedy zwierzęta laboratoryjnewykazywały objawy chorobowe spowodowane podaniemszczepionki, a następnie umierały, nigdy nie uznawanotego za zbieg okoliczności. Kiedy jednak u dzieci, którympodawano tę samą szczepionkę, występowały podobneobjawy lub śmierć, traktowano to jako przypadek bądźskutek nieodpowiedniego ich traktowania przez rodzicówlub opiekunów. Kiedy te wyjaśnienia okazywały się niewy-starczające, stwierdzano, że cała ta sprawa jest „zagad-kowa”.

Opóźnienie w występowaniu niekorzystnych objawówna szczepionki jest raczej normą a nie wyjątkiem. Tłuma-czono to jako skutek immunologicznej śródnaczyniowejzłożoności antygenu (komórkowych lub bezkomórkowychorganizmów wywołujących koklusz), co w roku 1988 opisałWilkins10. Stwarza to ogromny problem dla lekarzy doko-

nujących szczepień i sprawia, żetworzą oni zależności czasowe ma-jące wykazywać, że w przypadko-wych relacjach między podawa-niem szczepionek a występowa-niem reakcji ubocznych występująokreślone prawidłowości. Zwykleokres ten wynosi od 24 godzin do7 dni. W rzeczywistości większośćniepożądanych reakcji na szcze-pionki występuje w późniejszymczasie i z reguły uważa się, że niemają one z nimi związku.

Wystarczy jednak tylko spo-jrzeć na ulotkę dołączaną doszczepionki przeciwko wirusowe-mu zapaleniu wątroby typu B, abystwierdzić, że oprócz miejscowychreakcji mogą wystąpić po niej zna-cznie groźniejsze objawy o neuro-logicznym charakterze, takie jakparastezja czy paraliż, a także ze-spół Guillaina-Barre’a, zapalenie

nerwu wzrokowego i stwardnienie rozsiane.W roku 1996 Devin11 opisał przypadki występowania

krwotoku siatkówkowego, który spowodowany jest jegozdaniem nieodpowiednim obchodzeniem się z dzieckiem.Nie wiedział, jak widać, że te same objawy mogą, a nawetwystępują po podaniu szczepionki. W swojej pracy opub-likowanej w roku 1990 Goetting i Sowa12 opisali przypadkiwystępowania krwotoku siatkówkowego u dzieci nawet poreanimacji krążeniowo-oddechowej.

Wybrzuszenie ciemiączka spowodowane obrzękiemmózgu zostało opisane w roku 1979 przez Jacoba i Man-nino13 jako bezpośrednia reakcja na szczepionkę DPT(przeciwko dyfterytowi, kokluszowi i tężcowi). Opisali oniprzypadek siedmiomiesięcznego niemowlaka, u któregow dziewięć godzin po podaniu trzeciej serii szczepionkiDPT doszło do wybrzuszenia ciemiączka przedniego, pozatym zaczął on gorączkować i stał się rozdrażniony.

Siniaki i skłonność do krwawień są jedną z charakterys-tycznych cech choroby objawiającej się brakiem krzep-liwości krwi, czyli małopłytkowości (thrombocytopenia).Tego typu objawy występują także jako efekt uboczny powielu różnych szczepionkach. Pierwsze z nich to łatwopowstające siniaki, krwawienia i wysypki wybroczynowe.Małopłytkowość może doprowadzić do krwotoków w mó-zgu i innych narządach (Woerner, 1981)14.

26 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 28: Nexus 03

…zewnętrzne obrażeniafizyczne skłaniają wręcz

do popełnienia błędu przystawianiu diagnozy, zwłaszcza

że lekarze wykonującyszczepienia nigdy nie

przyznają, że szczepionkamoże doprowadzić u dziecka

do poważnych obrażeń.

W swojej pracy z roku 1981 Cody15 podał, że w jed-nym przypadku na 1750 szczepień przeciwko DPTwystępują konwulsje, które mogą spowodować nie wyjaś-nione przypadki nagłych upadków dzieci, które potrafiąjuż siedzieć lub stać. Upadki te mogą powodowaćpodłużne pęknięcia czaszki lub złamania kończyn. Kiedyweźmiemy pod uwagę fakt, że dzieciom podaje się trzydawki szczepionek przeciwko DPT i OPV (doustnaszczepionka przeciwko polio), wówczas okaże się, żeryzyko wystąpienia niekorzystnych objawów po szczepie-niu wzrasta do jednego na 580 przypadków, a w przypa-dku pięciu dawek do jednego na 350. Oznacza to, żeduża liczba dzieci dostaje konwulsji między drugimi szóstym miesiącem życia, około osiemnastego miesiącaoraz między piątym i szóstym rokiem. Konwulsje wy-stępują często w czasie, gdy rodzice lub opiekunowiedziecka tego nie widzą. Dziecko stojąc lub siedząc napodłodze, pada nagle do tyłu lub do przodu i łamiesobie rękę.

Te zewnętrzne obrażenia fizyczne skłaniają wręcz dopopełnienia błędu przy stawianiu diagnozy, zwłaszcza żelekarze wykonujący szczepienia nigdy nie przyznają, żeszczepionka może doprowadzić u dziecka do poważnychobrażeń. Często rutynowe poddawanie dzieci osiemnastuszczepieniom w ciągu sześciu mie-sięcy od urodzenia może przyczy-nić się do wywołania u nich nie-bezpiecznych obrażeń ciała.

Biorąc to pod uwagę systemsądowniczy powinien być bardziejotwarty na alternatywne wyjaśnie-nia problemu, jakim są obrażeniadoznawane przez dzieci pod wpły-wem szczepień. Sąd powinien byćtakże bardziej rozważny, wysłu-chując opinii „ekspertów”, którzywypowiadając się na temat szcze-pień twierdzą, że tylko intensywnepotrząsanie dzieckiem może spo-wodować u niego krwotok siatkówkowy. To twierdzeniewskazuje jedynie na ich ignorancję. To właśnie tacy „eks-perci” wciąż namawiają rodziców, aby szczepili swojedzieci, bezkarnie przyczyniając się w ten sposób do wzros-tu liczby przypadków obrażeń, jakie występują u dzieci popodaniu im szczepionki.

WIELKA BRYTANIA I EPIDEMIA ODRY, KTÓREJNIGDY NIE BYŁO

Termin „syndrom Munchausena” odnosi się do osób,które zabijają lub krzywdzą dzieci w celu zwrócenia nasiebie uwagi. W latach osiemdziesiątych terminem tymokreślano także przypadki, w których dochodziło do nag-łej śmierci noworodków.

Według Meadowa (1995)16 termin „syndrom Mun-chausena” został początkowo stworzony na potrzebydziennikarzy. Używano go też w stosunku do osób doros-łych, które miały skłonności do opowiadania niepraw-dopodobnych historii na swój temat, podobnie jak czyniłto fikcyjny baron von Munchausen, który twierdził, żelatał balonem. Obecnie terminu „syndrom Munchausena”używa się też w stosunku do rodziców, którzy zmyślająróżne historie na temat chorób swoich dzieci.

Termin „syndrom Munchausena” może okazać sięcenny i pomocny przy opisywaniu i dokumentowaniuprzypadków umyślnego krzywdzenia dzieci przez rodzi-ców, którzy trują lub wystawiają je na zbędną i często

niebezpieczną terapię medyczną. Coraz częściej jest to dlaniektórych lekarzy także sposób na kamuflowanie zauwa-żonych przez nich prawdziwych efektów ubocznych poda-wanych w Wielkiej Brytanii szczepionek, w szczególnościprzeciwko odrze (M) odrze-śwince-różyczce (MMR) i od-rze-różyczce (MR). Wiele tysięcy angielskich dzieci (we-dług niektórych szacunków nawet piętnaście tysięcy) za-częło wykazywać oznaki autyzmu w połączeniu z zaburze-niami jelitowymi po podaniu im w roku 1994 powyższychszczepionek.

W roku 1994 i 1995 Biuletyn of Medical Ethics (Biuletynetyki medycznej) opublikował na ten temat dwa artykuły.W październikowym artykule z roku 1994 noszącym tytuł„Czy twoje dziecko rzeczywiście potrzebuje szczepionkiprzeciwko odrze?” podano, że w listopadzie 1994 rokurząd Wielkiej Brytanii chce rozpocząć akcję propagan-dową, której celem jest przekonanie ludzi do koniecznościmasowych szczepień przeciwko odrze wszystkich dzieciw wieku pięciu i sześciu lat.

Rząd twierdził, że ma to na celu zapobieżenie epide-mii, która może nastąpić w roku 1995. Jej skutkiem możebyć pięćdziesiąt zgonów na każde dwieście tysięcy za-chorowań. Według autorów artykułu od roku 1990 w Wa-lii i Anglii zanotowano łącznie zaledwie od ośmiu do

dziesięciu tysięcy przypadków za-chorowań na tę chorobę. Jedynaepidemia, jak w tym czasie wy-stąpiła, miała miejsce zimą naprzełomie roku 1993 i 1994w Szkocji, gdzie odnotowano pięćtysięcy przypadków zachorowańna odrę. Jednak w okresie międzymajem i sierpniem 1994 rokuwskaźnik zachorowań na tę choro-bę gwałtownie zmalał. Tak więcnie istniały w rzeczywistości żadneprzesłanki, które wskazywałyby namożliwość wybuchu epidemii.

W dziewięciostronicowym arty-kule pochodzącym z sierpnia 1994 roku można byłomiędzy innymi przeczytać, że 14 września 1992 rokuMinisterstwo Zdrowia pośpiesznie wycofało z użycia dwarodzaje szczepionek przeciwko MMR (odra-świnka-róży-czka). Stało się to po przedostaniu się do prasy przeciekumówiącego, że po podaniu tych szczepionek wzrasta ryzy-ko zachorowania na zapalenie opon mózgowych. Obieszczepionki zawierały szkodliwe szczepy Urabe, które jaksię okazało, powodowały w jednym na tysiąc czterdzieścicztery przypadki szczepień zachorowanie na zapalenieopon mózgowych (Yawata, 1994)17.

Bazując na epidemiologicznym domniemaniu, że w ro-ku 1995 może wybuchnąć epidemia odry, do której w rze-czywistości nie doszło, rząd Wielkiej Brytanii próbowałprzeprowadzić podobną akcję ze szczepionką przeciwkoróżyczce. Owa akcja masowych szczepień miała być eks-perymentalną alternatywą dla dwuetapowego programuszczepień przeciwko odrze-śwince-różyczce. Rząd Wiel-kiej Brytanii umyślnie wprowadził w błąd rodziców w spra-wie konieczności szczepień i ryzyka związanego z odrąi szczepionką przeciwko niej. Ministerstwo Zdrowia Wiel-kiej Brytanii złamało prawo Unii Europejskiej, któredokładnie określa sposoby zawierania kontraktów i gwa-rantowania określonym firmom farmaceutycznym moż-liwości prowadzenia kampanii związanych z masowymszczepieniem ludności. Gdyby akcja szczepień, jaką chciałprzeprowadzić rząd Wielkiej Brytanii udała się, firmy

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 27

Page 29: Nexus 03

Rodzice małych dzieci, któreczeka seria szczepień, samipowinni ocenić, czy warto je

szczepić i narażać na poważnekłopoty zdrowotne. Powinni

poznać prawdziweniebezpieczeństwa, jakie niesie

ze sobą ta nienaukowa,bezużyteczna i szkodliwaprocedura medyczna…

Rodzice, którzy ulegli tejpolitycznej propagandzie,

mogą doświadczyć na sobiew pewnym momencie gorzkiej

prawdy – mogą zostaćoskarżeni o spowodowanieobrażeń u swojego dziecka,

których rzeczywistą przyczynąjest szczepionka.

farmaceutyczne mogłyby mówić o wielkim szczęściu. Sta-łoby się tak dlatego, że właśnie kończył się termin ważno-ści wyprodukowanych w roku 1992 szczepionek przeciwkoodrze i różyczce, na które nie było praktycznie zapo-trzebowania.

Skutek akcji masowych szczepień był znikomy. I takw roku 1995 w Anglii i Walii wystąpił dwukrotny wzrostzachorowań na różyczkę w stosunku do tego samegookresu z roku 1994 – 412 przypadków zachorowańw porównaniu do 217. Zanotowano również sześćprzypadków zachorowań na różyczkę kobiet ciężarnych.Dane wskazywały, że w pierwszym kwartale roku 1995odnotowano większą liczbę przypadków (11) w stosun-ku do pierwszego kwartału roku 1994 (9). Poza tymlekarze pracujący w szkołach informowali o ustaniurozprzestrzeniania się odry wśród dzieci. Higson(1995)18 opisał przypadek dwóch przedstawicieli Mini-sterstwa Zdrowia Wielkiej Bryta-nii, którzy próbowali potwierdzićsukces masowej akcji szczepieńprzeciwko odrze i różyczce zapomocą fałszywych danych, którew ogóle nie odzwierciedlały rocz-nych raportów zawierających da-ne dotyczące przypadków zaka-żeń odrą. Stwierdził, że dane ze-brane na ten temat przez Mini-sterstwo Zdrowia nie uzasadniająkonieczności wyasygnowania ażtak wielkich kwot pieniędzy naprowadzenie tak drogiej akcji.Rząd Wielkiej Brytanii wydałokoło dwudziestu milionów fun-tów na szczepionki przeciwkoodrze i różyczce, które miałystracić wkrótce ważność.

Obecnie część z tysiąca pięciu-set rodziców uczestniczy w zaję-ciach, których celem jest naucze-nie ich, jak rodzić sobie z kło-potami, z jakimi borykają się ichdzieci (często są to dzieci auty-styczne, które mają także prob-lemy z jelitami).

Wakefield i jego współpracow-nicy opublikowali w roku 1998 w prestiżowym magazy-nie medycznym Lancet artykuł, w którym opisali przypa-dki kilkunastu dzieci, u których wystąpiły po upływie odjednego do czternastu dni od chwili podania im szcze-pionek przeciwko M, MMR i MR objawy przewlekłegozapalenia jelita cienkiego i okrężnicy.19 Przedstawiliw nim również swoją teorię na temat przyczyn zapada-nia dzieci na autyzm. Twierdzą oni, że autyzm jestspowodowany „nadmiarem opioidu”. Ich zdaniem jestto rezultat niepełnego rozkładania się i nadmiernegowchłaniania peptydów jelitowych pochodzących z takichproduktów spożywczych jak jęczmień, ryż, owies i kazei-na znajdująca się we wszystkich produktach pochodze-nia mlecznego będącego rezultatem uszkodzenia jelitprzez szczepionki. Peptydy te mogą wywoływać efektyopioidowe bezpośrednio lub poprzez tworzenie ligandówz enzymami peptydowymi niezbędnymi do rozkładaniaendogennych opioidów znajdujących się w centralnymukładzie nerwowym, prowadząc do rozregulowania pra-widłowo działającego systemu neuroregulacji oraz zabu-rzeń rozwoju mózgu.

W ostatnim czasie wielu brytyjskich rodziców zwracałosię do mnie ze skargami, że ich dzieci zaczęły po otrzyma-niu szczepionek zachowywać się inaczej oraz przejawiaćpodobne jak opisane powyżej problemy z jelitami. Leka-rze, do których zwracali się z tymi problemami, mówili im,że te objawy, które opisują, po prostu sobie wymyślili, albosami je spowodowali, aby zwrócić na siebie uwagę. Używa-li przy tym określenia „syndrom Munchausena”. To za-chowanie lekarzy przysparzało rodzicom jedynie cierpie-nia oraz wielu problemów rodzinnych, w niczym niepomagając ofiarom szczepień. Ich opowieści były wręczprzerażające.

EDUKACJA W SPRAWIE ZAGROŻEŃWYWOŁYWANYCH PRZEZ SZCZEPIONKI

Podsumowując należy stwierdzić, że szkody wywoływa-ne przez szczepienia stale rosną. Nie dość, że nie polep-

szają one zdrowia dzieci i innychpacjentów, to jeszcze wywołująu nich poważne kłopoty zdrowot-ne oraz stwarzają wiele proble-mów dla ich rodzin, czyniąc z nichofiary ofiar.

Rodzice małych dzieci, któreczeka seria szczepień, sami powin-ni ocenić, czy warto je szczepići narażać na poważne kłopotyzdrowotne. Powinni poznać praw-dziwe niebezpieczeństwa, jakieniesie ze sobą ta nienaukowa, bez-użyteczna i szkodliwa proceduramedyczna. Bez względu na ilośćszczepionek, do których przyjęcianamawia się ludzi, szczepienia niesą w Australii obowiązkowe (cho-ciaż liberalny minister zdrowia za-powiedział, że zamierza to zmienićw najbliższej przyszłości, co za-brzmiało mi wręcz jak groźba)i rodzice nie muszą poddawać imswoich dzieci. Rodzice, którzy ule-gli tej politycznej propagandzie,mogą doświadczyć na sobie w pe-wnym momencie gorzkiej prawdy– mogą zostać oskarżeni o spowo-

dowanie obrażeń u swojego dziecka, których rzeczywistąprzyczyną jest szczepionka.

Stale namawiam lekarzy, aby kierując się swoim do-świadczeniem obserwowali i starali się ustalić, czy danachoroba nie została wywołana przez szczepionkę. Powinniuważnie słuchać, kiedy ich pacjenci, a zwłaszcza rodzicemałych dzieci mówią o efektach ubocznych szczepień.

Niezdolność do uważnego słuchania i obserwowaniapacjentów może przyczynić się do wzrostu liczby lekarzy,którzy zamiast leczyć będą szkodzić, zamiast pomagaćw rozwiązaniu problemu będą oskarżać i w końcu zatajać– nieważne czy będą to robić umyślnie, czy nie, co zdarzasię coraz częściej – przyczyny powstania choroby z powo-du swojej niekompetencji i niewiedzy. Zapewne „bume-rang Munchausena” byłby dobrym terminem na okreś-lenie tych członków medycznej profesji, którzy mnożąofiary swoich szkodliwych zabiegów, zwłaszcza szczepień.

Chciałabym przypomnieć wszystkim, którzy nadal są-dzą, że korzyści płynące ze szczepień znacznie przewyż-szają wywoływane przez nie szkody, że choroby zakaźne,przeciwko którym szczepimy nasze dzieci, są im potrzeb-

28 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 30: Nexus 03

ne, aby ich system immunologiczny mógł dojrzeć. Przej-ście przez tego rodzaju choroby jest dla systemu im-munologicznego małego dziecka przełomowym wydarze-niem. Zachorowanie na odrę powoduje w rezultaciepowstanie ciał odpornościowych nie tylko na tę chorobę,ale powstanie nieswoistej odporności na inne, o wielepoważniejsze choroby, takie jak choroba zwyrodnieniowakości i chrząstek stawowych, niektóre rodzaje guzów,choroby skóry oraz choroby atakujące system immuno-logiczny (Ronne, 1985)20. Przebycie świnki pozostawiaz kolei w systemie immunologicznym przeciwciała prze-ciwko rakowi jajników (West, 1966)21. Tak więc niema potrzeby chronienia dzieci przed zachorowaniem nachoroby zakaźne.

Co więcej, prowadzone jakiś czas temu badania nadsystemem immunologicznym dowiodły, że szczepionkiwcale nie zwiększają odporności, a jedynie wyczulająorganizm – zwiększają jego podatność na zapadnięcie nadaną chorobę (Craighead, 1975)22. Jak wiadomo, istniejązaszczepione dzieci, które cierpią na chroniczne doleg-liwości chorobowe, takie jak astma czy ciągła infekcjaucha środkowego, które są jednymi z wielu efektówubocznych stosowania szczepionek; dzieci, które wykazująobjawy uboczne takich chorób, jak zapalenie płuc czyatypowa odra, których wystąpienie kończy się w 12 do 15procentach przypadków zgonami; czy wreszcie dzieci,które mogą mieć poważne problemy ze zwalczeniem takpospolitej i nieszkodliwej choroby jak ospa wietrzna. Jestto skutek osłabienia ich systemu immunologicznego przezszczepionki.

Kończąc, proszę wszystkich rodziców, aby zadali sobiekilka pytań. Czy zauważyliście, jak usilnie promuje sięszczepienia, używając do tego gróźb, przymusu, różnegorodzaju oskarżeń oraz kar pieniężnych? Czy przytrafiłosię wam coś podobnego w przypadku innego produktu?Czy nie bylibyście podejrzliwi i nie pytali, czy z produk-tem, który usilnie narzuca się konsumentom, jest wszyst-ko w porządku? Dlaczego tak wielu dobrze poinfor-mowanych rodziców, w tym również lekarzy, odmawiapoddania swoich dzieci szczepieniom? Czy nie powinniś-cie być podejrzliwi w stosunku do całego systemumedycznego, który tak bardzo na was naciska? Systemu,który nie chce wziąć odpowiedzialności za spowodowanieobrażeń, jakie mogą wystąpić po podaniu szczepionki,i który bezprawnie stara się pozbawić was waszegokonstytucyjnego, demokratycznego i legalnego prawa dokontroli zdrowia zarówno waszego własnego, jak i wa-szych dzieci?�

O autorze:Viera Scheibner jest emerytowanym doktorem nauk przy-

rodniczych. W czasie swojej kariery naukowej napisała trzyksiążki i opublikowała około dziewięćdziesiąt artykułów w li-czących się czasopismach naukowych. Od połowy lat osiem-dziesiątych, kiedy to przyczyniła się do rozwoju technikimonitorowania oddechu dzieci, które wykazują czasamioznaki zatrzymania go na pewien czas (SIDS), prowadziłarównież intensywne badania nad szczepionkami i ich wpły-wem na organizm dziecka. W roku 1993 wydała książkę naten temat Vaccination: The Medical Assault on the ImmuneSystem (Szczepionki – atak medycyny na system immunologi-czny). Jest często powoływana przez sąd jako biegły w spra-wach dotyczących uszkodzeń ciała mogących być następst-wem szczepień, ponadto prowadzi regularne wykłady na tentemat.

Przełożył Adrian Anszczak

Przypisy:1. Pałeczka grypy.2. J. Caffey, „On the theory and practice of shaking children” („Teorie

i badania na temat syndromu potrząsanego dziecka”), Am. J. Dis. Child,124, sierpień 1972.

3. J. Caffey, „The whiplash shaken infant syndrome: manual shaking bythe extremities with whiplash-induced intracranial and intraocular ble-eding, linked with residual permanent brain damage and mental retar-dation” („Syndrom potrząsanego dziecka: ręczne potrząsanie kończynamidziecka powoduje śródczaszkowe i śródoczne krwawienia związane z trwa-łym uszkodzeniem mózgu i opóźnieniem umysłowym”), Pediatrics,54(4):396-403, 1974.

4. R.M. Reece, R. M. „Fatal child abuse and sudden infant deathsyndrome” („Nieodpowiednie obchodzenie się z dzieckiem i syndromnagłej śmierci noworodka”), Pediatrics, 91:423-429, 1993.

5. Sudden Infant Death Syndrome; w skrócie SIDS.6. A.C. Duhaime, A.J Alario, W.J. Lewander i inni (1992), „Head

injury in very young children mechanisms, injury types and opthalmologicfindings in 100 hospitalized patients younger than two years of age”(„Mechanizm powstawania urazów głowy u bardzo małych dzieci – typyurazów i przypadki ich występowania u stu hospitalizowanych pacjentóww wieku poniżej dwóch lat”), Pediatrics, 90(2):179-185, 1992.

7. S. Levine, R. Sowinski, „Hyperacute allergic encephalomyelitis”(„Ostre alergiczne zapalenie mózgu i rdzenia”), Am. J. Pathol., 73:247-260,1973.

8. A. Iwasa, S. Ishida, K. Akama, „Swelling of the brain caused bypertussis vaccine: its quantitative determination and the responsiblefactors in the vaccine” („Obrzęk mózgu wywołany szczepionką przeciwkokluszowi – ilościowa zawartość głównych składników w szczepionce”),Japan J. Med. Sci. Biol. 38:53-65, 1985.

9. J.J. Munoz, H. Aral, R.K. Bergman, P. Sadowski, „Biologicalactivities of crystalline pertussigen from Bordetella pertussis” („Biologicznaaktywność krystalicznego pertussigenu pochodzącego z bakterii Bordetellapertussis”), Infection and Immunity, wrzesień 1981, str. 820-826, 1981.

10. J. Wilkins, „What is «significant» and DPT reactions” („Co jest«ważne» i reakcje organizmu na DPT”), list, Pediatrics, 81(6):912-913,1988.

11. F. Devin, G. Roques, P. Disdier, F. Rodor, P.J. Weiller, „Occlusionof central retinal vein after hepatitis B vaccination” („Okluzja głównej żyłysiatkówki po podaniu szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątro-by typu B”), Lancet, 347:1626, 8 czerwiec 1996.

12. M.G. Goetting, B. Sowa, „Retinal haemorrhage after cardiopul-monary resuscitation in children: an etiologic evaluation” („Krwotoksiatkówkowaty u dzieci po reanimacji krążeniowo-oddechowej – ocenaprzyczyn”), Pediatrics, 85(4):585-588, 1990.

13. J. Jacob, F. Mannino, „Increased intracranial pressure after dipht-heria, tetanus and pertussis immunization” („Wzrost ciśnienia śródczasz-kowego po podaniu szczepionki przeciwko błonicy, tężcowi i kokluszowi”),Am. J. Dis. Child, 133:217-218, 1979.

14. S.J. Woerner, C.F. Abildgaard, B.N. French, „Intracranial haemor-rhage in children with idiopathic thrombocytopenic purpura” („Krwotokśródczaszkowy u dzieci z samoistną plamicą małopłytkową”), Pediatrics,67(4):453:460, 1981.

15. C.L. Cody, L.J. Baraff, J.D. Cherry, S.C. Marcy, Manclark, „Natureand rates of adverse reactions associated with DTP and DT immunizationsin infants and children” („Przyczyny i występowanie reakcji ubocznychu noworodków i dzieci po szczepieniu przeciwko DTP i DT”), Pediatrics,68(5):650-660, 1981.

16. R. Meadow, „What is and what is not «Munchausen syndrome perproxy»?” („Czym jest, a czym nie jest «Syndrom Munchausena?»”), Arch.Dis. Child, 72:534-538, 1995.

17. Makoto Yawata, „Japan’s troubles with measles-mumps-rubellavaccine” („Japońskie kłopoty ze szczepionką przeciwko odrze-śwince-różyczce”), Lancet, 343:105-106, 8 styczeń 1994.

18. N. Higson, „Evaluating the measles immunisation campaign” („Oce-na akcji szczepień przeciwko odrze”), British Medical Journal, 311:62, 1995.

19. A.J. Wakefield, S.H. Murch, A. Anthony, J. Linnell i inni, „Ileal-lymphoid-nodular hyperplasia, non-specific colitis and pervasive develop-mental disorder in children” („Limfoidalno-guzowaty rozrost krętniczy,zapalenie okrężnicy o nieznanej etiologii i rozwój objawów chorobowychu dzieci”), Lancet, 351:637-641, 28 luty 1998.

20. T. Ronne, „Measles virus infection without rash in childhood isrelated to disease in adult life” („Zakażenie wirusem odry nie wywołującejwysypki w wieku dziecięcym i jego związek z chorobą w starszym wieku”),Lancet, 5 styczeń 1985, str. 1-5, 1985.

21. R.O. West, „Epidemiologic studies of malignancies of the ovaries”(„Epidemiologiczne badania złośliwości jajników”), Cancer, czerwiec 1966,str. 1001-07, 1966.

22. J.E. Craighead, „Report of a workshop: disease accentuation afterimmunisation with inactivated microbial vaccines” („Raport – występowa-nie choroby po immunizacji szczepionką zawierającą nieaktywne mikro-by”), J. Infect. Dis., 1312(6):749-754, 1975.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 29

Page 31: Nexus 03

NAUKAWIEŚCI Z POGRANICZA NAUKI

JAK NAPĘDZAĆ SAMOCHÓD „ENERGIĄ PUNKTU ZEROWEGO1”?Barry Hilton

Ogniwo energetyczne Mark-IWYLOT ENERGII

WZIERNIKZ PLEKSIGLASU

SZKLANYWZIERNIK

ANODA KATODA

W roku 1996 otrzymałem taśmęmagnetowidową z nagraniem

przedstawiającym australijskiego ba-dacza, który twierdził, że jeździł sa-mochodem bez benzyny, wykorzystu-jąc urządzenie, które wytwarzałoz wody wodór lub gaz Browna. Inte-resując się najnowszymi amerykańs-kimi osiągnięciami w dziedzinie prak-tycznego wykorzystania gazu jako pa-liwa (ogniwa energetyczne) poszed-łem tropem tego interesującego zja-wiska i poniżej przedstawiam to, cozobaczyłem na taśmie.

Kopia mojego opracowania trafiłapo pewnym czasie w ręce owego wy-nalazcy, który zadzwonił wkrótce domnie, oznajmiając mi, że niektórez moich założeń są błędne. Obiecałodwiedzić mnie w Melbourne i wyjaś-nić wszystko osobiście. Byłem szczęś-liwy z możliwości uzyskania informa-cji z pierwszej ręki i wypełnienia lukw mojej wiedzy. Wbrew obawom niedoznałem rozczarowania.

OGNIWO ENERGETYCZNE MARK-ISprawą alternatywnego paliwa Joe

„X” zainteresował się po raz pierwszyw roku 1991. Wpadł na pomysł napę-dzania swojego samochodu parą wy-twarzaną w zamkniętym, nierdzew-nym cylindrze, w którym znajdowałsię perforowany element cylindrycz-ny. Sądził, że jeśli do obudowy przyłą-czy biegun dodatni (+) dwunastowol-towej baterii (akumulatora), a do we-

wnętrznej tuby biegun ujemny (–), towoda zagotuje się i będzie mógł jąskierować na wyjście ogniwa, a na-stępnie wprowadzać do rury doloto-wej układu napędowego samochodu.

Ogniwo paliwowe miało średnicę4 cali (100 mm) i długość 3 stóp (870mm). Było wykonane z rury z nie-rdzewnej stali pochodzącej ze starejdojarki. Końce rury były zamkniętenakrętkami, z których jedna była wy-konana z przezroczystego szkła (doobserwowania przepływu mleka w ru-rze), a druga z przezroczystego per-speksu (pleksiglasu), przez którywprowadzono ujemny biegun bateriipołączony z wewnętrznym elementemz perforowanej stali nierdzewnej. Ele-ment ten miał średnicę około 3,5 cala(89 mm) i długość 2 stóp (600 mm).Element miał perforację w postacisześciokątnych otworów o przekątnejwynoszącej 8 mm rozmieszczonych co12 mm. Rura odprowadzająca byłaumieszczona w odległości okołodwóch trzecich długości zewnętrzne-go cylindra. Miała służyć jako wylotpary.

9 października 1991 roku Joe usta-wił całą aparaturę obok samochoduna trawniku przed swoim domem naparze drewnianych koziołków (stojakiużywane do piłowania drewna). Połą-czył półcalowym, przezroczystym pla-stikowym wężem ogrodowym otwórwyjściowy ogniwa z układem pod-grzewania gaźnika samochodu, są-

dząc, że dostarczy ono gazu (mie-szanki paliwowo-powietrznej) doukładu zasilania. Samochodem, któ-rego użył, był Rover V8 3500 SDIz całkowicie hermetycznym, alumi-niowym silnikiem wyposażonymw bliźniaczy, jednoprzelotowy gaźniktypu Zenith.

Po przyłączeniu dwunastowolto-wej baterii do ogniwa zaobserwował,poprzez wziernik, że ogniwo wypeł-niło się białymi banieczkami, a nadpowierzchnię wody wydobywała siębiała para, która, jak sądził, była parąwodną. Następnie uruchomił silnik(w tym momencie był on napędzanybenzyną). Silnik przez krótki czaspracował na wolnych obrotach, poczym eksperymentator odciął dopływbenzyny, lecz silnik nadal pracował,nawet po opróżnieniu komory pływa-kowej. Ponieważ silnik nie pracowałpłynnie, Joe przyśpieszył zapłono około 80 procent, aby doprowadzićgo do płynnej pracy na wolnych obro-tach. Następnie pozwolił silnikowipracować przez pewien czas, sądząc,że jest on napędzany parą. Potem,aby zatrzymać silnik, odłączył baterięod ogniwa. Ku jego zdziwieniu silnikpracował dalej mimo odłączenia good źródła zasilania! Dopiero po wyłą-czeniu kluczyka zapłonu udało mu sięzatrzymać silnik. Odkrył również, żemoże uruchomić silnik przy pomocyrozrusznika bez zasilania benzynąi bez przyłączania baterii do ogniwa!

30 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 32: Nexus 03

Niektórzy czytelnicy z pewnościązorientowali się już, że układ pod-grzewania gaźnika nie ma żadnegopołączenia z układem zasilania w pali-wo. W rzeczywistości nie łączy się onz jakimkolwiek urządzeniem z wyjąt-kiem zewnętrznej obudowy gaźnika.

To odkrycie całkowicie mąci namw głowach, bowiem żaden gaz o wy-buchowych właściwościach nie jestdostarczany przez ogniwo paliwowedo układu zasilania. Jedyny gaz, jakidostaje się do silnika, to powietrze.Ponieważ silnik pracuje bez wytwa-rzanej przez gaźnik mieszanki kon-wencjonalnego paliwa z powietrzemwlatującym do gaźnika, paliwo musipochodzić z innego źródła. AlboJoe’emu udało się sterować silnikiemprzy pomocy siły woli, albo nieświa-domie stworzył sposób na ukierun-kowanie „surowej” energii do wyko-nania konkretnej pracy. Joe nigdy nietwierdził, że posiada jakiekolwiekmoce nadprzyrodzone, i jest równieskonsternowany tym zjawiskiem, jakpozostali, którzy byli świadkami jegoeksperymentu. Nie ma pojęcia, jakimcudem to działa – wie tylko, że działa.

Do dzisiaj udało mu się przestroićco najmniej 14 samochodów (jedenz nich bije nawet rekordy w zawodachsamochodów ciągnikowych). Żadenz przestrojonych przez niego samo-chodów nie posiadał bezpośredniegopołączenia między ogniwem i gaźni-kiem, z wyjątkiem Leylanda (markasamochodu), który został wyposażonyw ogniwo o nazwie Mark-II.

Wygląda na to, że Joe dobrał się dojakiejś formy energii punktu zerowe-go (energia ta generowana jest przezróżnice w „fluoroplazmowej gęstości”kontinuum energetycznego lub ete-ru2). Nie wiadomo, w jaki sposóbenergia gazu przekazywanego do blo-ku silnika przez plastykowy wąż zmie-niała chemiczne własności powietrzawchodzącego do gaźnika, tak że sta-wało się ono mieszanką wybuchową.Jeśli tak rzeczywiście było, oznaczało-by to, że to najprawdopodobniej azotulegał jakimś przemianom, w wynikuczego w połączeniu z tlenem i resztka-mi węgla tworzył implozyjną/eksplo-zyjną mieszankę podobną do nitrogli-ceryny. Jak się wydaje, owe procesyzachodzące w cylindrach to albo im-plozje, albo eksplozje, albo jednoi drugie. Jak na razie to tylko domysły.

Niedługo potem Joe zmodyfiko-wał swoje ogniwo Mark-I. Zauważył,że mniejsze urządzenie jest równiewydajne jak tamto długie, ponadtomiało ono tą zaletę, że łatwiej je byłozamontować w samochodzie. Zredu-

kował jego długość do około 18 cali(457 mm) i umieszczał w swoim Rove-rze w bagażniku lub na podłodzeobok kierowcy.

Następnie pojechał nim ze swojegodomu w północnej części Nowej Połu-dniowej Walii do Melbourne w stanieWiktoria i z powrotem. Osiągnięcie tojest tak niesamowite, że niemal nie-wiarygodne. Udał się również na pię-ciodniową wyprawę do Toowoombaw stanie Queensland i z powrotem dodomu w Nowej Południowej Walii.W czasie drogi nie miał żadnych kło-potów z silnikiem zasilanym wodnymogniwem swojego pomysłu.

— Jedyny drobny problem, jakiwystąpił — powiedział Joe — polegałna tym, że zostawiana na noc bateriarozładowywała się i trzeba było jąpotem ładować, przyłączając do niejdwunastowoltową baterię na okołotrzy minuty. Po takim załadowaniu jestjuż zdolna do napędzania samochodu.

Joe zauważył również, że zwykłyplastykowy wąż łączący baterię z gaź-nikiem nie zdaje egzaminu – to zaga-dnienie zostanie omówione w dalszejczęści artykułu.

Wyposażony w aluminiowy silnikRover ma w normalnych warunkachzapłon ustawiony na 0 stopni w zwrot-nym położeniu odkorbowym3, ale kie-dy napędzany jest wyłącznie „BateriąJoe’ego” wyprzedzenie musi wynosić80 stopni. Joe podkreśla, że każdy typsilnika wymaga innego ustawienia wy-przedzenia. Może również zaistniećkonieczność regulacji wolnych obro-tów. Napędzany w ten sposób silniknie wydziela, jak twierdzi Joe, żad-nych szkodliwych związków. W czasiecałej jazdy wskaźnik temperatury anirazu nie wychylił się poza położeniezerowe – silnik, rura wydechowai chłodnica były zimne.

Za zgodą Joe’ego nieżyjący jużprofesor Ron Davis z Uniwersytetuw Newcastle zbadał Rovera i ogniwakonstrukcji Joe’ego. Rozwiązał przyokazji problem rozładowywania ogni-wa przez przyłączenie do niego (kiedynie jest używane) półtorawoltowej ba-terii (biegun ujemny uziemiony a do-dani połączony z obudową ogniwa).Joe zauważył, że w wyniku tego połą-czenia z baterii w ogóle nie jest czer-pana energia. Podkreślił ponadto, żepojazd znacznie zyskał na mocy, kiedyw czasie prób drogowych do ogniwaprzyłączana była na kilka sekund owapółtorawoltowa bateria. Jego najnow-szej konstrukcji ogniwo nie ulega roz-ładowaniu w czasie postoju w nocy,w związku z czym nie jest już mupotrzebna mała bateria prądu stałego.

OGNIWO ENERGETYCZNE MARK-IIKolejne ogniwo Joe’ego różniło

się radykalnie od wersji Mark-I.W ogniwie Mark-II zastosował onsiedem płaskich, okrągłych płytekustawionych w szeregu. Te wykonanez nierdzewnej stali płytki o grubościokoło 2 mm i średnicy 100 mm zostałyumieszczone w mającej niewielkądługość czarnej, pomarszczonej w ha-rmonijkę rurze (miechu) z polichlor-ku winylu. Aby umożliwić ulatnianiesię gazu znad płytek, usunięto okołojednej trzeciej obwodu tej rury. Na-stępnie całe urządzenie umieszczonowewnątrz złączki w kształcie litery„T” (trójniku) o średnicy 120 mmwykonanej z polichlorku winylu. Po-jedyncze płytki umieszczono w od-dzielnych karbach miecha, w wynikuczego zostały one oddzielone od sie-bie przestrzenią rzędu 8 mm. Obaprzelotowe końce trójnika zostały za-mknięte nakrętkami. Stalowe płytkiznajdujące się po obu końcach mie-cha zostały naładowane dodatnio, zaśśrodkowa – ujemnie. Znajdujące mię-dzy dodatnio i ujemnie naładowany-mi płytkami – po dwie z każdej strony– dodatkowe płytki nie miały żadnegopołączenia ze źródłem elektryczności.Joe nazywa te płytki „neutralnymi”.

W trakcie eksperymentów Joe wy-kazał, że do naładowania ogniwa wy-posażonego w neutralne płytki po-trzeba mniejszego natężenia prąduniż w przypadku ogniwa posiadające-go jedynie katodę i anodę. Mimozmniejszenia natężenia prądu wyglą-dało na to, że wytwarzanie gazu w og-niwie z neutralnymi płytkami znacz-nie się poprawiło. Joe odkrył, że naj-lepsze wyniki uzyskuje się przy za-stosowaniu ogniwa z dwiema neutral-nych płytkami po obu stronach kato-dy i dwiema anodami na skraju urzą-dzenia. Joe przetestował to ogniwow samochodzie Leyland P76 V8, któ-ry posiada w pełni aluminiowy silnik.W przeciwieństwie do Rovera silniktego samochodu nie jest hemisferycz-nie zamknięty. W tym przypadku Joepołączył wylot ogniwa bezpośrednioz gaźnikiem poprzez hermetyczniedopasowaną przykrywkę.

Ogniwo Mark-II sprawowało sięw tym silniku bardzo źle. W czasietestowej jazdy do Lismore w roku1992 Joe zauważył, że przy przyśpie-szaniu nakrętka z polichlorku winylu,przez którą przechodził gaz/energia,wybrzuszała się na zewnątrz o jedencal (2,54 cm), a w czasie hamowaniawracała do normalnego rozmiaru,lecz w związku z nadmiarem ga-zu/energii zawartej w ogniwie pod

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 31

Page 33: Nexus 03

Ogniwo energetyczne Mark-II

KATODAWYLOTGAZU/ENERGII

NEUTRALNE PŁYTKI RURAW KSZTAŁCIEHARMONIJKI

TRÓJNIKZ PCV POZIOM

WODY

ciśnieniem, nie można było płynnieregulować przyśpieszeń silnika.

Joe sądzi, że kiedy przyśpieszamyi pobieramy z ogniwa więcej ga-zu/energii, dochodzi w nim do reakcjiłańcuchowej, w wyniku której nastę-puje wytworzenie większej ilości ga-zu/energii, co objawia się wzrostemciśnienia w ogniwie. W trakcie hamo-wania w ogniwie powstaje elektrosta-tyczne napięcie powierzchniowe.Nadmiar gazu/energii zmagazynowa-ny w ogniwie zostaje w wyniku wzros-tu ciśnienia przekazany do układuzasilania silnika, przez co nie możnapłynnie regulować prędkości samo-chodu.

Joe powiedział, że profesor Davisskonstruował próbne ogniwo w kszta-łcie przypominającym samochodowyfiltr powietrza umieszczone w cien-kiej obudowie z nierdzewnej stali.Kiedy poddano je próbom w samo-chodzie, okazało się, że występująw nim te same problemy co w plas-tykowym ogniwie Joe’ego. Ciśnieniegazu/energii znajdujących się w og-niwie zmieniło jego kształt z płaskie-go dysku w niemal pełną kulę. Tocud, że te ogniwa nie wybuchły!

Joe uważa, że jeśli chcemy, abyogniwo pracowało właściwie i nie roz-szerzało się, a następnie kurczyło, za-równo obudowa ogniwa, jak i prze-wód łączący je z silnikiem muszą byćwykonane ze sztywnego, mocnegomateriału. Chociaż ogniwo to dostar-czyło energii potrzebnej do napędusilnika V8, okazało się jednak, że jegoeksploatacja może być niebezpieczna.

OGNIWO ENERGETYCZNE MARK-IIINastępnie Joe postanowił użyć

koncentrycznych cylindrów wewnątrzpojemnika z grubej nierdzewnej stali.Podstawą nowej konstrukcji było og-niwo Mark-II. Ta nowa konstrukcja

miała łączyć w sobie zalety oryginal-nego ogniwa Mark-I oraz korzyściwynikające z zastosowania płytekneutralnych.

Joe zauważył również, że ogniwoma większą moc, kiedy elektrycznepołączenie z katodą przechodzi przezdno ogniwa. W tym przypadku poleenergetyczne jest generowane wokółcałej powierzchni cylindrów. Kiedykatoda połączona jest od góry, jedy-nie górna część ogniwa zdaje się byćaktywna.

Ogniwo Mark-III składa się z pię-ciu koncentrycznych cylindrów. Cy-linder środkowy o średnicy około1 cala (25,4 mm) został podłączonyprzez dno ogniwa do katody, przyczym pręt łączący został odizolowanyod zewnętrznej obudowy. Wokół nie-go umieszczone są współśrodkowotrzy neutralne cylindry o średnicachwynoszących odpowiednio 2 (50,8mm), 3 (76,2 mm) i 4 cale (101,6 mm)i takiej samej jak on długości. Ściankicylindrów znajdują się w odległościokoło 0,5 cala (12,7 mm) od siebie.Piąty cylinder to obudowa ogniwa wy-konana z blachy z nierdzewnej stalio minimalnej grubości 3 mm. We-wnętrzne płytki (cylindry) muszą byćwykonane tak, aby były dokładnie tejsamej długości. Należy zwrócić bacz-ną uwagę, aby górne krawędzie wszy-stkich cylindrów znajdowały się najednakowym poziomie. Górna kra-wędź anody (zewnętrznej obudowy)musi być stożkowata bądź półkolistatak, aby kierować energię do ujściaw jej górnej części. Górne i dolnekrawędzie wewnętrznych cylindrównie powinny być umieszczone w od-ległości mniejszej niż 1 cal (25,4 mm)od obudowy stanowiącej anodę, nato-miast odległość między nią i najbar-dziej zewnętrznym cylindrem neutral-nym może być mniejsza, jednak nie

mniejsza niż 0,5 cala (12,7 mm) i niewiększa niż 2 cale (50,8 mm). Joetwierdzi, że szerokość tej zewnętrznejwolnej przestrzeni nie jest istotna,pod warunkiem że nie jest ona zbytmała.

Wszystkie cylindry muszą być izo-lowane przy pomocy najlepszych do-stępnych izolatorów, tak aby niewchodziły w reakcję z polami ener-getycznymi wewnątrz ogniwa. Izola-tory syntetyczne, wykonane z plasty-ku, nylonu, teflonu i temu podobnychsubstancji okazały się nieprzydatne,ponieważ po krótkim czasie tworząsię w nich ścieżki przewodzące, coprowadzi do krótkiego zwarcia mię-dzy cylindrami i destrukcji pól ener-getycznych wzbudzonych w wodziemiędzy płytkami.

Sprawdziłem osobiście cały szeregogniw użytych przez eksperymentato-rów, którzy starali się powtórzyć do-świadczenie Joe’ego. Ogniwa te byłyużywane przez pewien czas i po roz-montowaniu okazywało się, że majągłębokie wżery wokół miejsc, w któ-rych znajdowały się izolatory.

Joe stosował w swoich ogniwachczarną gumę, jakiej używa się na dro-gach do zliczania ilości samochodówi określania natężenia ruchu. Niestetywiększość zarządów dróg przeszła jużna materiały syntetyczne, które nienadają się do tych ogniw. W zastępst-wie wykorzystywał korki z czystej gu-my używane w laboratoriach oraz ko-rki do naczyń przeznaczonych nakwasy. Korki te są wykonane z moc-nej gumy (bez dziury w środku służą-cej do wsuwania przez nią do wnętrzanaczynia rurek). Izolatory z tego ma-teriału wytrzymywały w czasie testównieprzerwane ładowanie prądem sta-łym o napięciu 60 wolt przez pięćdób. Nie zauważono żadnych wżerów,a sąsiadujące ze sobą płytki nie wyka-zywały przebicia elektrycznego.

W czasie ładowania wody przezna-czonej do zastosowania w ogniwiesamochodowym należy zwrócić uwa-gę, aby osad powstający na powierz-chni wody nie osiadał na izolatorach,ponieważ po pewnym czasie wytwarzaon na ich powierzchni warstwę prze-wodzącą. Jest to jeden z powodów,dla których Joe zdecydował się nazastosowanie osobnego pojemnika doładowania wody.

W czasie montażu gumowych kor-ków między cylindrami należy umieś-cić je tak, aby powierzchnie zaokrąg-lone były położone poziomo, zaś po-wierzchnie płaskie opierały się o cy-lindry. Tego rodzaju rozmieszczeniezapobiega gromadzeniu się osadów

32 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 34: Nexus 03

Ogniwo energetyczne Mark-III

WYLOT ENERGIIWIECZKO NAKRĘCONENA GWINT LUBWCIŚNIĘTEI USZCZELNIONESZCZELIWEM POZIOM

NAŁADOWANEJWODY

ANODA

TRZY NEUTRALNECYLINDRY

KATODA PRĘT ODIZOLOWANYOD OBUDOWY (ANODY)

dokończenie na stronie 59

między zakrzywioną powierzchnią gu-my a powierzchnią płytki.

Joe stosuje minimalną ilość sepa-ratorów (izolatorów) koniecznych doutrzymania właściwej odległości mię-dzy płytkami – po trzy izolatory przygórnej krawędzi cylindrów oraz potrzy przy dolnej. Każdy z tych gumo-wych izolatorów powinien być umie-szczony w odległości około 5 mm odkrawędzi cylindra w miejscu oddalo-nym od następnego o 120 stopni.Większe gumowe izolatory utrzymająwszystkie elementy konstrukcji nawłaściwym miejscu i wytrzymają wib-racje samochodu.

Cała sztuka polega na tym, abyjedną gumę (izolator) umieścić naj-pierw na pierwszym cylindrze, a na-stępnie ścisnąć w tym miejscu dwapierwsze cylindry przy pomocy szczy-piec o zaokrąglonych końcach, poczym włożyć kolejne gumy. Wstępnezakładanie nie musi być szczególniedokładne, jako że położenie wszyst-kich trzech gum można skorygowaćpo ich włożeniu. Należy jednak konie-cznie skorygować ich położenie przedwłożeniem kolejnych gum między ko-lejne cylindry. Jeśli tego nie zrobimy,może okazać się, że będziemy musielizacząć całą tę pracę od początku. Pozakończeniu montażu cylindrów i od-dzielających je gum należy sprawdzić,czy górne krawędzie wszystkich cylin-drów znajdują się na tym samym po-ziomie (czy żaden z cylindrów niewystaje ponad pozostałe). Jeśli tenwarunek nie będzie spełniony, możeokazać się, że czynnik powielającyenergię może wcale nie docierać doniższych płytek (cylindrów) i tym sa-mym obniżyć wydajność ogniwa.

Właściwe usytuowanie pręta kato-dy umożliwia umieszczenie na nimcałego zestawu cylindrów za pomocąnakrętki. Jeśli jednak ktoś uważa, żezestaw płytek (cylindrów) wymagadodatkowego zamocowania, możeumieścić na dolnej krawędzi zewnęt-rznego neutralnego cylindra trzy do-datkowe gumowe blokady, aby lepiejusztywniały cały ten układ wewnątrzobudowy. W otwór wywierconyw dnie obudowy (anody), przez któryprzechodzi pręt, należy wstawić doda-tkową warstwę izolacyjną, po czym naoba jego wyloty założyć uszczelki izo-lujące i całość uszczelnić białym ma-rynarskim kitem (Sikaflex).

Wszystkie metalowe części, z wy-jątkiem przewodu przesyłającegoenergię z ogniwa, powinny być wy-konane z diamagnetycznej, nierdze-wnej stali, jakiej używa się do pro-dukcji garnków i naczyń. Najbardziej

nadaje się do tego stal o symbolu316. Przed kupnem trzeba sprawdzić,czy stal ma własności paramagnety-czne. Nie może ona przyciągać fer-rytowego magnesu ani odchylać, na-wet odrobinę, igły kompasu. W prze-ciwnym razie kupując ją zmarnujemyczas i pieniądze. Wszystkie stale nie-rdzewne wykazują pewne własnościmagnetyczne w obecności neodymo-wych magnesów.

Nie mam pewności, do jakich sa-mochodów były montowane ogniwaz trzema obojętnymi elektrycznie pły-tkami (cylindrami) ani jak się sprawo-wały. Od Joe’ego wiem, że w ciąguostatnich kilku lat dokonał on uda-nych przeróbek wielu popularnychsamochodów, w tym Fordów i Hol-denów. Po próbach z Leylandem eks-perymentował ze sztywnymi przewo-dami przesyłającymi energię z ogniwado gaźnika wykonanymi z materiałówo dużej wytrzymałości. Zrezygnowałrównież z prób przyłączania ogniwado rury dolotowej silnika na rzeczłączenia go z hermetyczną obudowągaźnika. Ponieważ nadal istnieje nie-bezpieczeństwo nadmiernego wzros-tu ciśnienia w ogniwie, Joe twierdzi,że najlepiej jest wsunąć przewódw otwór w obudowie gaźnika bezuszczelnienia go.

We wczesnej fazie doświadczeńJoe zamienił przezroczysty plastyko-wy przewód łączący ogniwo z gaź-nikiem na przewód miedziany, leczjak się okazało, miedź w pobliżu og-niwa ulegała korozji. Ostatecznie zde-cydował się na przewód aluminiowyo średnicy trzech czwartych cala(19,04 mm). Przewód jest wkręcany

do wylotu w górnej części ogniwa(złącze gwintowane metal-metal). Nadrugi koniec przewodu zakładana jestrurka z dobrej jakościowo gumyo długości około 4 cali (100 mm),która łączy się bezpośrednio z obudo-wą gaźnika.

Według Joe’ego najlepszym mate-riałem na przewód przesyłający ener-gię z ogniwa jest aluminium, ponie-waż wykonany z tego materiału prze-wód nie koroduje w wyniku oddziały-wania ogniwa. Gumowa rurka znaj-dująca się na końcu przewodu izolujeogniwo od masy samochodu.

Joe twierdzi, że mimo iż ogniwonie posiada elektrycznego połączeniaz baterią (nie zamknięty obwód), jegoobudowa ma ładunek dodatni i połą-czenie jej bezpośrednim metalowymłączem z masą samochodu powodujejego rozładowanie. Po takim rozłado-waniu musi być ono oczyszczone, na-pełnione nową, naładowaną wodą lubnaładowane przez baterię, chociaż sa-mo doładowanie może nie wystar-czyć. Joe nie zaleca obecnie dołado-wywania ogniwa z baterii, ponieważogniwo może ulec zanieczyszczeniui przestać działać, dopóki się go nieoczyści i nie naładuje ponownie. Og-niwo Mark-I, które było ładowaneprzez baterię/akumulator samocho-dowy, składało się tylko z jednej ano-dy i jednej katody. Nie było w nimpłytek neutralnych ani separatorów(izolatorów), które mogłyby być przy-czyną problemów wywoływanychprzez zanieczyszczenia lub krótkiezwarcia.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 33

Page 35: Nexus 03

KŁAMSTWA NA TEMATBENZYNY BEZOŁOWIOWEJ

KŁAMSTWA NA TEMATBENZYNY BEZOŁOWIOWEJ

Alarmujące danena temat silnie

toksycznychsubstancji zawartych

w benzynie orazwydobywających się

z katalitycznychkonwertorówskłaniają do

wniosku, że jużnajwyższy czas zająć

się poważnieposzukiwaniem

i rozwojemalternatywnychźródeł energii.

Część 3(dokończenie)

Catherine Simons, B.Sc.na podstawie artykułów

P. Sawyera, G. Alluma i S. Grose’aKontakt przez:

NEXUS MagazinePO Box 30

Mapleton, Qld 4560Australia

Tel. +61 (074) 429280, fax +61 (074) 429381

G łówne pytanie, które należy zadać w sprawie dodatków do benzyny,brzmi: „Po co było to całe zamieszanie w sprawie tej jednej toksycznej

substancji w naszej benzynie – ołowiu – skoro substancje, które go zastąpiły,takie jak benzen, inne węglowodory aromatyczne i olefiny, wydają się byćznacznie bardziej od niego toksyczne?” Wydaje mi się, że gdyby rzeczywistympowodem usunięcia ołowiu z benzyny było dbanie o nasze zdrowie, podjętoby znacznie bardziej efektywne wysiłki w celu zastąpienia go czymś dużobezpieczniejszym. Nikt w zasadzie nie ukrywał, co będzie używane zamiastołowiu. Rafinerie nie muszą – przynajmniej w Australii – ujawniać składuprodukowanej przez siebie benzyny. Należy tu zauważyć, że katalitycznekonwertory bardzo szybko stałyby się bezużyteczne, gdyby w benzynie znaj-dował się ołów.

Jak wiadomo, benzen jest silnie rakotwórczy. Wykazało to niezbicie wielemedycznych badań. Na przykład profesor Bill McCarthy, ordynator oddziałuczerniaka w Królewskim Szpitalu im. Księcia Alfreda w Sydney, jest bardzozaniepokojony poziomem benzenu w centrum Sydney oraz w miejscachpołożonych pod trasami przelotów samolotów.1 Dr Michael Dawson i NoelChild dokonali pomiarów poziomu benzenu w Sydney i wykazali, że jest onbardzo wysoki. Średni poziom wyniósł 4 cząsteczki na bilion latem i 7,6cząsteczki na bilion zimą, zaś maksymalne wartości wynosiły odpowiednio 12i 25 cząsteczek na bilion. Poziomy toluenu były znacznie wyższe.2 W innychmiastach na całym świecie poziomy te są również bardzo wysokie. WielkaBrytania przyjęła maksymalne dopuszczalne stężenie w wysokości 5 cząsteczekna bilion, stawiając sobie jednocześnie zadanie dojścia docelowo do poziomuponiżej 1 cząsteczki na bilion.

Poziom benzenu w paliwach waha się w granicach od 2 do 3 procent (patrztabele w 2 części artykułu), zaś ogólna ilość związków aromatycznych od 20 do40 procent. Ważne jest zdanie sobie sprawy, że kiedy te związki aromatyczneulegają spaleniu, duża ich część ulatnia się w spalinach w postaci benzenu, takwięc poziom benzenu będzie znacznie wyższy, niż to wygląda na początku.W gazach spalinowych jest jeszcze wiele innych związków, lecz zarówno ichwpływ, jak i tolerancja na nie człowieka nie są znane, to znaczy nie zostaływ pełni zbadane. Profesor Maltoni z Włoch prowadzi od pewnego czasubadania dotyczące wpływu benzenu oraz innych substancji pochodzącychz emisji samochodów na żywe organizmy. Jak dotąd w Australii nie prze-prowadzono żadnych badań – nawet pełnego składu spalin.

Badania prowadzone przez Petera Anyona z Federal Office of Road Safety(Federalne Biuro ds. Bezpieczeństwa Drogowego)3 mają na celu dokonanieanalizy spalin 600 samochodów i znalezienie szybkiego i taniego sposobuokreślania poziomu zanieczyszczenia spalin oraz ustalenie, czy wprowadzenieodpowiednich środków mechanicznych doprowadzi do zmniejszenia emisjiszkodliwych substancji. Początkowo badania obejmowały jedynie substancje,o których wiedziano, że są niebezpieczne, to znaczy wymienione w Australijs-kim Prawie Konstrukcyjnym jako szkodliwe dla zdrowia. Są to: wszystkiewęglowodory, tlenki azotu i tlenek węgla. W ostatnim roku, kiedy stało sięjasne, że benzen jest także niebezpiecznym związkiem, rozszerzono badaniao pomiar poziomu siedmiu węglowodorów. Poziom ich emisji będzie badanyna próbce 50 pojazdów. Wśród węglowodorów, których emisja będzie badana,znalazły się: benzen, ksyleny (trzy odmiany), toluen i butadien-1,3. Taki jestpoczątek.

Dr Hans Nieper donosi o nowej substancji znajdującej się w spalinachbędącej najprawdopodobniej produktem katalitycznego konwertora, którejskutki działania na ludzki organizm są wręcz szokujące. Jakie jeszcze reakcjezachodzą w konwertorach, o których nic nie wiemy? Czy są jeszcze jakieśniebezpieczne gazy w spalinach, których odkrycie jest wciąż przed nami?

34 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 36: Nexus 03

Dr Hans Nieper donosio nowej substancji znajdującej

się w spalinach będącejnajprawdopodobniej produktem

katalitycznego konwertora,której skutki działania naludzki organizm są wręcz

szokujące. Jakie jeszcze reakcjezachodzą w konwertorach,

o których nic nie wiemy? Czysą jeszcze jakieś niebezpieczne

gazy w spalinach, którychodkrycie jest wciąż przed nami?

Ważnym produktem spalania olefinów jest butadien-1,3, kolejna substancja, której wysoką toksyczność odkrytostosunkowo niedawno. Istnieje pilna potrzeba przeprowa-dzenia znacznie szerzej zakrojonych badań.

Następnym istotnym aspektem całej tej sprawy jest to,że poziom ołowiu został znacznie zmniejszony równieżw benzynie ołowiowej (etylinie). W rzeczywistości poziombenzenu i związków aromatycznych w benzynie ołowiowej(etylinie) oraz zwykłej benzynie bezołowiowej jest w wielukrajach wręcz identyczny. Dodatkowa zawartość ołowiustanowi jedyną różnicę między zwykłą benzyną bezołowio-wą i etyliną. Poziomy benzenu i pozostałych związkówaromatycznych w wysokooktanowej benzynie bezołowio-wej są niesamowicie wysokie i jeśli chodzi o moje zdanie,odradzam używanie tej benzyny w ogóle.

Nie ulega wątpliwości, że ołów jest substancją toksycz-ną. Na całym świecie przeprowadzono cały szereg badańmających na celu zbadanie jego toksycznych właściwości.Nie udało się przy tym dowiedzenie istnienia związkumiędzy ołowiem w benzynie i ołowiem w krwi.4 Wygląda nato, że ołów ze spalin posiada bar-dzo niską bioaktywność. Istniejepilna potrzeba zbadania tej sprawy.

Istnieje wiele innych źródełołowiu w naszym środowisku, ta-kich jak ołowiane rury kanalizacyj-ne, ołowiowe spoiny w puszkachna żywność, ołowiowe farby itp.Dr Alan Bell, konsultant ds. zdro-wotności środowiska, twierdzi napodstawie swoich badań, że po-winniśmy pozbyć się resztek oło-wiowych farb w starych domach.Twierdzi, że to właśnie one sągłównym źródłem ołowiu w krwi.5Wydaje mi się dziwne zastępowa-nie trucizny odkładającej sięw mózgu, która natychmiast powydostaniu się z rury wydechowejopada na ziemię, gazem, który jestwydalany do atmosfery i, jak wiadomo, silnie rakotwórczy.

Otrzymałam trzy listy zaprzeczające temu, że Narodo-we Stowarzyszenie Na Rzecz Czystego Powietrza6 z Wiel-kiej Brytanii wycofało swoje poparcie dla benzyny bezoło-wiowej. Oto fragment listu NSCA do jego członków:„Członkowie NSCA zapewne zauważyli artykuł opubliko-wany w The Sunday Timesie z 12 grudnia 1993 roku.Artykuł utrzymuje, że Stowarzyszenie «wycofało swojepoparcie» dla benzyny bezołowiowej z powodu zaniepo-kojenia emisją benzenu. Nie jest to prawdą. Artykułprzytaczał wyjęte z kontekstu fragmenty wywiadu udzielo-nego dziennikarzowi tej gazety, czym mocno wypaczyłstanowisko Stowarzyszenia”.7

Kolejny list warty jest zamieszczenia w całości, ponie-waż prezentuje on, jak sądzę, nowe spojrzenie na niektórezagadnienia zawarte w poprzednich dwóch częściach tegoartykułu i sygnalizuje bardzo interesujące alternatywy.

Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł skompilowanyprzez Catherine Simons [patrz „Kłamstwa na temat ben-zyny bezołowiowej”, część 1].

Nie jest prawdą, że pierwsze samochody były napędzanewyjątkowo czystą benzyną – jakość jej była raczej zmienna…Emisję pochodzącą z pierwszych samochodów można opat-rzyć wszelkimi przymiotnikami, z wyjątkiem „czysta”, zaśproces spalania odbywał się na chybił-trafił…

Żaden silnik nie może wydalać jako spalin mieszaninyskładającej się wyłącznie z pary wodnej i dwutlenku węgla– tego rodzaju wynik jest możliwy jedynie w teorii, kiedyzachodzi proces pełnego spalania. Istnieje wiele przyczynskładających się na niemożność zaistnienia tego teoretycz-nego założenia:

(1) prędkość silnika ograniczająca czas potrzebny dopełnego spalania;

(2) typ i konstrukcja komory spalania;(3) ustawienie zaworów silnika;(4) retencja paliwa w przestrzeniach wokół pierścieni

tłokowych;(5) rozdział paliwa w rurze dolotowej.Moc silników samochodowych była zwiększana nie tyle

przez zwiększanie stopnia sprężania, co przez skokowośćsilnika. Silnik o krótkim skoku jest szybszy od silnikao długim skoku. W naszym kraju [Anglii] brak nam byłowsparcia ze strony ministerstwa finansów na prace związanez rozwojem silników, co spowodowało, że eksploatacjasilników o krótkim skoku była niesamowicie droga – z punk-

tu widzenia użytkownika – i jedynąalternatywą stało się stosowanie sil-ników o długim skoku – dobrych dowykonywania prac wymagającychdużego momentu obrotowego, leczkiepskich z punktu widzenia szyb-kiego osiągania dużych prędkości.Firma Bugatti często nabijała sięz Bentleya z powodu jego „wyścigo-wych ciężarówek”.

Azot, którego zawartość w po-wietrzu wynosi około 79 procentnigdy nie stanowił problemu. Jakogaz o charakterze biernym niewchodził w reakcje podczas spala-nia. Dopiero w temperaturze spala-nia wynoszącej 2500 °C lub wyższejgaz ten ulega utlenieniu i tworzycztery rodzaje tlenków, które w po-łączeniu z węglowodorami tworzą

w obecności światła słonecznego smog. Najgorszym z tychtlenków jest dwutlenek azotu – czerwonobrunatny, gryzącyi przypuszczalnie rakotwórczy gaz będący przyczyną stanówzapalnych dróg oddechowych.

Katalityczny konwertor jest najgorszym rozwiązaniemproblemu szkodliwych emisji. Rozwiązanie było oczywiste,przynajmniej jeśli chodzi o brytyjskich inżynierów, i drogapostępu prowadziła przez metodę ubogiego, oszczędnegospalania. Nie po raz pierwszy przewodziliśmy reszcie świataw tej dziedzinie. Niestety, decyzje o charakterze politycznymprzeważyły szalę na korzyść konwertorów.

Z logicznego punktu widzenia zastosowanie dwóch cen-nych metali w charakterze katalizatorów jest całkowiciezwariowanym pomysłem. Jeśli chodzi o platynę, sprawa jestoczywista, natomiast jeśli chodzi o rod, staje się to zro-zumiałe, w chwili gdy uświadamiamy sobie, że 99 procentrodu pochodzi z kopalń Afryki Południowej. Gdyby kiedyśw przyszłości zaistniały przyczyny uniemożliwiające handelz Afryką Południową, wówczas konsekwencje tego byłybyoczywiste.

Obserwując przez wiele lat amerykańskie prace nadkonwertorami, nawet dla kogoś o bardzo niskiej inteligencji,włącznie z biurokratami, staje się jasne, że system ten nie jestefektywnym remedium. Zatem tym, co należałoby zrobić,byłoby zaadoptowanie amerykańskiego (kalifornijskiego) sy-stemu w całości i wdrożenie go w Europie, pomijając przy

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 35

Page 37: Nexus 03

tym fakt, że warunki panujące w obu tych miejscach sącałkowicie odmienne, w związku z czym nie ma co sięspierać o liczby.

Katalityczne konwertory muszą mieć czas na ogrzanie się,i dopóki to nie nastąpi, samochody w nie wyposażone sądokładnie tak samo „brudne” jak te bez nich. Zapach„zepsutego jaja” wydobywający się z rury wydechowej rzeczy-wiście pochodzi od siarkowodoru, gazu, który niektórzyspecjaliści podejrzewają o silne właściwości rakotwórcze.

Niestety w całą tę aferę zamieszany jest „wielki kapitał”,co niemal w każdym przypadku zamazuje fakty i prawdę.Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu wielkie interesyi prawda zawsze wykluczają się nawzajem.

Jeśli chodzi o ołów w paliwie, to mimo iż nie było toidealne rozwiązanie, przynajmniej wiedzieliśmy, gdzie jesteś-my. Obecnie, przy emisji gazów lżejszych od powietrza, mogąsię one kumulować w jakimś miejscu nad ziemią i być możedopiero po wielu latach dowiemy się, jakie są rezultaty naszejdzisiejszej działalności.

Obraz nie jest jednak aż tak ponury, bowiem jest wielepozytywnych aspektów tej sprawy i to odnoszących sięzarówno do krótszej, jak i dłuższej perspektywy czasowej.

Racjonalne przewidywania na przyszłość to:1. Technologia ubogiego, oszczędnego spalania.2. Katalizatory ubogiego, oszczędnego spalania. Pomysł

ten różni się od obecnego i polega na usunięciu tlenuz bogatego w tlen środowiska, co doprowadzi do tego, że azotzawarty w gazach wydechowych będzie w dalszym ciąguczystym azotem, a nie jego tlenkami.

3. Zastosowanie specjalnych smarów w górnej częścicylindra. Są one już dostępne i każdy kierowca możedodawać je do paliwa przyczyniając się tym samym dopoprawienia jakości powietrza i zmniejszenia ilości skład-ników toksycznych w gazach wydechowych.

Są jeszcze inne możliwości, jak na przykład zastosowaniepaliw o zmniejszonej ilości węgla. Jedną z możliwości jest tuzastosowanie metanu, który posiada tylko jeden atom węgla(w porównaniu z oktanem, który ma tych atomów aż osiem).Doprowadzi to natychmiast do zredukowania ilości dwutlen-ku węgla.

Pomysł samochodu z napędem elektrycznym, biorąc poduwagę obecne możliwości, należy nadal odłożyć na przy-szłość. To prawda, że tego rodzaju napęd jest rzeczywiściewolny od jakichkolwiek toksycznych emisji, to jednak moczużywana na ładowanie akumulatorów jest znaczna. Stosu-nek mocy do wagi jest wciąż nie do zaakceptowania, poza

tym ilość paliwa zużywana na stacji w celu naładowaniaakumulatorów jest bardzo duża, no i co zrobić ze zużytymiakumulatorami ołowiowo-kwasowymi.

Jeden z pomysłów, nad którym usilnie pracuję, dotyczyzastosowania pary. Posiada ona wszelkie możliwe zaletyi jest wolna od wyżej wymienionych wad. Charakteryzuje jąmaksymalna moc i moment obrotowy w fazie postoju,wydech wprowadzany powtórnie do biegu, a więc żadnychszkodliwych emisji (gdyby miała miejsce jakakolwiek emisja,byłaby to emisja pary wodnej). Silnik mógłby być zaledwietrzycylindrowym dwutaktem i zastępowałby całkowicie sześ-ciocylindrowy czterotakt, byłoby bardzo mało części rucho-mych, co z kolei zapewniałoby niezawodność działania.Ciepła dostarczałby wodorowy katalizator dostarczający nie-zbędnej mocy w ciągu 10 sekund od chwili uruchomienia.

Czy są jakieś problemy z konstrukcją? Bynajmniej. Spra-wa wiąże się z niechęcią ze strony „grup wielkich interesów”.Nie ma najmniejszych wątpliwości, że tego rodzaju kon-strukcja nie spotka się z ich uznaniem, gdyż jest onasprzeczna z ich obecnym sposobem rozumowania. Urzeczy-wistnienie tego pomysłu wymaga wizjonerów zdolnych po-święcić się tej idei…

Z wyrazami szacunkuDouglas Wragg

I. Eng,. L.A.E., M.I.M.I., M.I.R.T.E., F.Diag.E.,8konsultant ds. transportu drogowego Balcombe,

hrabstwo Sussex, Anglia, Zjednoczone Królestwo.

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Profesor Bill McCarthy, ordynator oddziału czerniaka w KrólewskimSzpitalu im. Księcia Alfreda w Sydney, „Wystąpienie do Specjalnej KomisjiSenatu w sprawie hałasu w Sydney, którego źródłem są samoloty”.

2. Dr Allan Bell, Public Health Bulletin (Biuletyn Zdrowia Publicznego),marzec 1995; oraz S. Corbett i C. Cowie, Public Health Bulletin, listopad1993.

3. Telefoniczna rozmowa Catherine Simons z dyrektorem PeteremAnyonem z Federalnego Biura ds. Bezpieczeństwa Drogowego, Canberra,ACT, Australia, lipiec 1995.

4. Simon Grose, The Canberra Times, 26 marzec 1994.5. Telefoniczna rozmowa Catherine Simons z drem Alanem Bellem,

konsultantem ds. zdrowotności środowiska, Mosman, Sydney, Australia,lipiec 1995.

6. National Society for Clean Air; w skrócie NSCA.7. National Society for Clean Air (Wielka Brytania), odezwa do człon-

ków, 1994. Odniesienie do rozmowy telefonicznej Catherine Simonsz Brianem Wellsem z Automobilklubu Australijskiego, lipiec 1995.8. I. Eng,. L.A.E., M.I.M.I., M.I.R.T.E., F.Diag.E. – to tytuły zawodoweautora listu. – Przyp. tłum.

GAZY DZIAŁAJĄCE NA UKŁAD NERWOWYPOCHODZĄCE Z KATALIZATORÓW SAMOCHODOWYCH

Dr Hans A. Nieper(dokończenie)

„Od końca roku 1992 lub początku 1993 obserwujemyu wielu pacjentów wzrost poziomu hemoglobiny. Podczasgdy poprzednio poziom ten wynosił od 13 do 13,5, obecniewynosi 16, czasami 17, a nawet więcej. Proszę sprawdzićmetody pomiaru”.

Pani Rau, technik medyczny w moim laboratorium,odpowiedziała jednak, że wszystko zostało sprawdzonei że poziom hemoglobiny od marca 1993 roku stalewzrasta, a dokładniej są to stałe wzrosty następującew kilkumiesięcznych okresach. Poleciłem naszemu labora-torium szpitalnemu niezależne zbadanie zjawiska stałegowzrostu poziomu hemoglobiny i rezultat był taki sam.

Wzrost poziomu hemoglobiny można było zaobserwowaćgłównie u pacjentów, którzy nie byli poważnie chorzy,a więc u tych, u których szpik kostny był zdolny doregulowania tego procesu w sposób nie odbiegający odnormy. Potem siostra Monika powiedziała mi, że „średnialiczba leukocytów również wzrosła w ciągu ostatniegoroku”. Ta obserwacja również okazała się zgodna z wyni-kami badań.

U setek pacjentów, u których miałem możliwość zba-dać poziom hemoglobiny w roku 1993 i porównać goz tym, jaki mieli w latach poprzednich, wystąpiło jegodrastyczne podwyższenie. Niektórzy moi koledzy dokonali

36 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 38: Nexus 03

…ludzie często pytają mnie, cobym zalecił, aby zniwelowaćzagrażający zdrowiu wpływtych urządzeń. W pierwszej

kolejności należy bezzwłoczniewymontować i wyrzucićwszystkie katalizatory.

Kolejnym krokiem winno byćusunięcie z benzyny MTBE

i ograniczenie dodopuszczalnego poziomu

benzenu. Następnie należyz powrotem wprowadzić do

niej ołów, ale tylkow niezbędnej ilości.

takich samych spostrzeżeń. Przy okazji odczytu w Langen-hagen, gdzie mówiłem o tym zjawisku, ludzie spoza środo-wiska lekarskiego mówili mi, że ich lekarze również o tymwspominali. Tego rodzaju znaczący wzrost poziomu he-moglobiny występuje w przypadkach niedoboru tlenu, naprzykład u osób, które przez długi czas przebywają nadużych wysokościach. Jest to normalny objaw będącyrezultatem adaptacji organizmu do warunków niedoborutlenu. Obecnie poziom hemoglobiny rośnie u wielu pac-jentów będących pod kontrolą lekarską w związku zespadkiem PO2 w krwi, a więc ze zmniejszeniem cząstecz-kowego ciśnienia tlenu w krwi, nawet kiedy ten spadek jestniewielki.

Jakie czynniki oprócz absorpcji tlenu mogą być od-powiedzialne za wzrost poziomu hemoglobiny? Praktycz-nie jedynym wyjaśnieniem są wcześniej wspomniane (patrzczęść 1) toksyczne gazy pochodzące z katalitycznych kon-wertorów.

Zjawisko to nie występuje u mieszkańców wysp naMorzu Północnym, gdzie stale wieje wiatr od morza.Ponadto nie stwierdzono go u pac-jentów pochodzących z dużych re-gionów o charakterze rolniczympołożonych w środkowo-zachod-niej części Stanów Zjednoczonych.Z kolei stwierdzono je u pacjen-tów mieszkających we wschodnieji północno-wschodniej części USAoraz w roku 1993 u mieszkańcówKalifornii.

Zastanawiające jest, dlaczegonie zaobserwowano tego zjawiskaw latach 1991-1992? Otóż rok1993 był bardzo wilgotny, nato-miast poprzedzające go lata – bar-dzo suche. Estry fosforowe (gazynerwowe), takie jak enole ograni-czające zdolność komórek doprzyswajania tlenu, których ślado-we ilości daje się wykryć, majątendencję do przylegania do cząs-teczek wody, dzięki czemu są łat-wo wchłaniane przez biosystem.W okresach suszy substancje te rozpadają się szybcieji istnieje mniejsze prawdopodobieństwo ich wchłonięcia.W roku 1993 W Niemczech prawie cały czas lało, zaśKalifornię nawiedziły mgły i cykliczne ulewy. U pacjentówdał się w tym czasie zauważyć wzrost zapadalności nainfekcje oraz podrażnień dróg oddechowych.

Nie było to pocieszające spostrzeżenie. Co więcej,jesienią 1993 roku dokonano kolejnego poważnego od-krycia. Na przestrzeni ostatnich 18 lat onkolodzy klinicznistwierdzili u pacjentów cierpiących na raka lub mającychskłonności do tej choroby, chorych na osteoporozę lubniewydolność systemu immunologicznego przejawiającąsię na przykład stwardnieniem rozsianym, niski poziommocznika w osoczu krwi, podczas gdy poziom kreatyny niewykazywał znacznego spadku. Następnie, w roku 1987,hiszpański biochemik i neurolog, Amat, wydał liczącą1 000 stron monografię na temat biochemicznego znacze-nia mocznika. Publikacja ta jest dostępna jedynie w językuhiszpańskim, niemniej powinien się z nią zapoznać każdyonkolog i immunolog.

Amat wykazał, że mocznik obecny w osoczu krwiwystępuje w nim nie tylko jako produkt przemiany materiiprzeznaczony do wydalenia poprzez nerki, ale tworzy

również w krwi magazyn (pool) posiadający zdolnośćautomatycznej regulacji o fundamentalnym dla organizmuznaczeniu. Metabolizm mocznika pełni rolę regulatoradla co najmniej siedmiu innych magazynów metaboli-cznych i vice versa. Amat opisał ten system jako me-chanizm komunikacyjny, który kieruje cyklami pirogro-nianowym i glutaminianowym oraz elementami meta-bolizmu lipidów.

Doświadczenie uczy nas, że poziom mocznika w osoczukrwi powinien wynosić około 37 mg %. Jeśli wzrasta onznacząco powyżej tej wartości, oznacza to, że nerki mogąbyć uszkodzone. Fakt ten jest powszechnie znany. Jeślijednak jest on znacznie niższy, oznacza to, że organizmowizagraża na dłuższą metę niebezpieczeństwo. Wzrasta mo-żliwość wystąpienia raka. Przy poziomie niższym od około17 mg % często występują guzy z przerzutami. Wystąpie-nie takiego związku jest bardzo prawdopodobne u pacjen-tów z skłonnością do melanomatozy (czerniakowatość),którzy normalnie mają czystą skórę. Bardzo często wy-stępuje korelacja między stwardnieniem rozsianym, osteo-

porozą i niedomogami układu im-munologicznego a bardzo niskimpoziomem mocznika. Podczasostatnich piętnastu lat podjęliśmypróbę zbadania zjawiska niskiegopoziomu mocznika. Jest to jednakniemożliwe bez wcześniejszego za-poznania się z „opasłym dziełem”Amata. Jest oczywiste, że komór-kowe struktury biologiczne są odmilionów lat uzależnione od mo-cznika będącego nieodzownymczynnikiem odpowiedzialnym zastabilność błony komórkowej orazstruktur genowych albo funkcjewyżej wspomnianego mechanizmumetabolicznego muszą być takuregulowane, aby organizm posia-dał „pełny” zestaw mocznika. Jeślitak się nie dzieje – bez względu naprzyczynę – wówczas błony komó-rkowe oraz system genów ulegajądestabilizacji, co może mieć powa-

żne konsekwencje dla zdrowia organizmu.W roku 1993 zaobserwowaliśmy u wielu pacjentów ze

zwiększonym poziomem hemoglobiny obniżony poziommocznika. Było to typowe dla pacjentów, którzy mielipoprzednio niskie ciśnienie krwi. Wyglądało również nato, że obniżył się u nich poziom trójglicerydu. To każeprzypuszczać, że wyżej wymienione substancje toksycznebędące dziełem katalitycznych konwertorów prowadzą nietylko do ukrytego, bardzo wolno postępującego znisz-czenia „mechanizmu Amata”, ale również do zmniej-szenia zasobów mocznika. Jeśli tak jest naprawdę, a niemam co do tego wątpliwości, to jest to odkrycie wskazują-ce na bardzo poważne zagrożenie.

Zauważyliśmy jeszcze jedną rzecz. U pacjentów zestwardnieniem zanikowym bocznym (chorobą Charcotai Duchenne’a) również wykryliśmy niski poziom mocz-nika. Choroba ta w przeciwieństwie do stwardnienia roz-sianego nie jest chorobą systemu immunologicznego.W przypadkach stwardnienia zanikowego bocznego mamydo czynienia z defektem zdolności do dezaktywacji wiru-sów z grupy odry, a w szczególności z komórkową niezdol-nością do zamiany proenzymu w enzym, zwaną popularnieSOD1. SOD zapobiega niszczącemu działaniu toksycznych

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 37

Page 39: Nexus 03

rodników tlenowych i ciężkich metali na komórki ner-wowe. Jedno wiadomo na pewno: wielu pacjentów zestwardnieniem zanikowym bocznym będących pod nasząobserwacją pochodziło z rejonów, w których jest dużosamochodów z katalizatorami. Sytuacja ta stale się pogar-sza. Wykazanie związku między samochodami wyposażo-nymi w konwertory katalityczne i tą chorobą wymagajednak jeszcze długich badań.

Znając mój krytyczny stosunek do katalitycznych kon-wertorów, ludzie często pytają mnie, co bym zalecił, abyzniwelować zagrażający zdrowiu wpływ tych urządzeń.W pierwszej kolejności należy bezzwłocznie wymontowaći wyrzucić wszystkie katalizatory. Kolejnym krokiem win-no być usunięcie z benzyny MTBE2 i ograniczenie dodopuszczalnego poziomu benzenu. Następnie należy z po-wrotem wprowadzić do niej ołów, ale tylko w niezbędnejilości. Potem trzeba zoptymalizować „wewnętrzne” spala-nie w silnikach benzynowych i rozwijać tę opcję, cow trzech listach do mnie wyraził prezes Citroena i Puegeo-ta, Jacques Calvet. Jednym ze sposobów osiągnięcia tegocelu jest naoławianie paliwa lub mieszanki paliwowo-powietrznej za pomocą pól magnetycznych. Innym god-nym polecania sposobem jest zastosowanie wysokoener-getycznego zapłonu o bezoporowej charakterystyce (takzwany zapłon plazmowy bazujący na zjawisku Tesli). Tegorodzaju technologia pozwala na stosownie ubogich mie-szanek [ubogie spalanie] i usuwanie toksycznych związkówze spalin.

To, że ADAC (niemiecki automobilklub), magazynStern i inne instytucje dyskredytują tę technologię odlat, wyrażając się o niej w niewybredny sposób, mówisamo za siebie. ADAC wie o problemach związanych zestosowaniem katalitycznych konwertorów od co najmniejośmiu lat. Sposób, w jaki ta sprawa nabrała w świetleostatnich odkryć kryminalnego charakteru, będzie mu-siał stać się przedmiotem zainteresowania odpowiednichinstytucji.

Jeśli ktoś chce kupić nowy samochód, powinien zde-cydować się wyłącznie na pojazd z silnikiem Diesla. Nie-mieckie, francuskie i szwedzkie firmy oferują bardzowysokiej jakości samochody z silnikami Diesla, które sągeneralnie lepsze od samochodów z silnikami benzyno-wymi.

Te wszystkie rekomendacje mają jednak bardzo ogra-niczoną perspektywę. Jak sądzę, mało kto wie, że koniecbenzyny, a także paliwa do silników Diesela, został jużprzesądzony i proces ten ma zacząć się pierwszego stycz-nia 1998 roku. Stało się to za sprawą kalifornijskiegoprawa, które mówi, że dwa procenty wszystkich samo-chodów sprzedawanych pod jedną marka muszą być ab-solutnie wolne od spalin. Jeśli tak się nie stanie, marka tabędzie musiała zostać całkowicie wycofana ze sprzedaży.Po następnych trzech latach zasada ta ulegnie dalszemuzaostrzeniu. Jeśli dana marka nie uzyska homologacjiw USA, to jest oczywiste, że nikt na świecie jej nie kupi.

Ponieważ samochody napędzane energią elektrycznąz akumulatorów pozostaną marginesem, z uwagi na prawafizyki, jedyną alternatywą na przyszłość są silniki spalającewodę w formie gazu wodorotlenowego. Będzie on wy-twarzany w przekształconym polu energetyczno-próżnio-wym w silniku napędzanym wodą z być może niewielkimdodatkiem benzyny, paliwa dieslowskiego lub wodoru. Niema alternatywy w stosunku do tego pomysłu, z wyjątkiemtak zwanej konwersji plecowej3 (projekt Toyoty).

Ludzie często pytają mnie, jak bronić się przed produ-ktami katalizatorów znajdującymi się w powietrzu. Teore-

tycznie trochę pomóc powinien koenzym Q10 (hydro-chinon). Jednak nie zauważyliśmy żadnych pozytywnychrezultatów wynikających z jego stosowania. Lepsza mogła-by być mieszanina asparaginianu potasowo-magnezowegow roztworze z mocznikiem [tel.: +49 (511) 341387]. Po-prawia ona proces metabolizmu komórkowego dostar-czając mu wysokoenergetycznych fosforanów. Bardzo za-lecam przyjmowanie witaminy Mi (sole kolaminofosfora-nowe4 Ca-RMg-AEP) w formie granulatu lub kapsułek.Tabletki o grubej powłoce ochronnej nie są tak łatwoprzyswajane przez pacjentów z uszkodzeniem błony.W wyniku przyjmowania trzech do pięciu kapsułek dzien-nie ulega poprawie wchłanianie tlenu w płucach. Nie jestto jednak właściwe rozwiązanie. Właściwym rozwiązaniemjest pozbycie się trucizn wydobywających się z katalizato-rów, i to jak najszybciej!�

Przełożył Jerzy Florczykowski

(Pierwotnie tekst ten ukazał się w Townsend Letter forDoctors, grudzień 1994 roku).

Przypisy:1. Super-oxide-dismutase (nadtlenowa dysmutaza).2. Skrót od Methyl-tertiary-butyl ether (eter trójbutylometylowy).3. Shoulders conversion.4. Colaminphosphate salts.

Dr Hans A. NieperDepartment of Medicine

The Paracelsus Silbersee HospitalHannover

Republika Federalna NiemiecFax: +46 (511) 318417

38 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 40: Nexus 03

TERAPIA KOLOROWYMŚWIATŁEM I REPRESJE AMA

TERAPIA KOLOROWYMŚWIATŁEM I REPRESJE AMA

Pionier terapiikolorowym światłem

pozwalającejskutecznie leczyć

ludzi z wieluróżnych chorób,

dr DinshahP. Ghadiali, przez

dziesięcioleciaprześladowany byłprzez amerykański

establishmentmedyczny. Mimotych szykan jego

alternatywnametoda leczenia

ponownie zyskujepopularność.

Stuart Troy 1997

Dalsze informacje możnauzyskać pod adresem:

Dinshah Health SocietyP.O. Box 707

Malaga, NJ 08328USA

Tel.: +1 (609) 692 4686http://www.wj.net/dinshah

Z ło wyrządzane przez niektórych ludzi ma tak dużą siłę karmiczną, że jegoskutki trwają jeszcze długo po ich śmierci. Gdyby można było zmierzyć

i dokładnie opisać ludzki ból i zbędne cierpienia, wówczas zabójcza spuściznapo niesławnej pamięci doktorze medycyny Morrisie Fishbeinie (1889-1976),członku American Medical Association (AMA)1 zapewne znacznie przewyż-szyłaby hańbę, jaką okryły ludzkość dokonania Hitlera i Stalina razem wzięte.Za jego sprawą może przemknąć zupełnie nie zauważona przez nikogobardziej subtelna i cicha zbrodnia ideobójstwa, której stale kumulująca siępotworność może okazać się większym złem wymierzonym przeciwko ludzko-ści niż „zwykłe” ludobójstwo. Kiedy oskarżenie o ludobójstwo zostaje w końcusformułowane, zawiera ono konkrety: czas i miejsce popełnienia przestępstw,listy ofiar etc. Ale jak ustalić ofiary lub zmierzyć ból, które znaczą ideobójcząkarierę Fishbeina? Czy kiedykolwiek uda się nam sporządzić listę krzywddoznanych za jego przyczyną?

Gdyby jedynym grzechem popełnionym przez Fishbeina było obsesyjne,uporczywe prześladowanie w latach 1924-1958 pułkownika, doktora medycyny,kręgarstwa, filozofii i nauk prawniczych, Dinshaha Ghadiali, w celu wy-plenienia z korzeniami terapii spektrochromatycznej2, zarówno z praktykimedycznej, jak i publikacji, już tylko to całkowicie uzasadniałoby mój punktwidzenia na jego karierę.

Według oficjalnie obowiązującej wersji dziejów inspirowane przez FDA3

szokujące palenie dzieł doktora Wilhelma Reicha (obecnie uważane zaskandaliczne) było odosobnionym i bezprecedensowym aktem tego rodzajuw Stanach Zjednoczonych przestrzegających rzekomo Pierwszej Poprawki doKonstytucji4.

W rzeczywistości wątpliwy zaszczyt stania się pierwszą ofiarą rządowegopalenia książek należy do Dinshaha. Dziesięć lat wcześniej, w roku 1947,musiał podporządkowując się wyrokowi sądu federalnego „zgodzić się nadestrukcję” swojej unikalnej biblioteki zawierającej wydane drukiem publika-cje dotyczące terapii kolorowym światłem przez szeryfów federalnych z Cam-den w stanie New Jersey. Przez cały czas pozostawał wierny prawdziew dziedzinie sztuki leczenia oraz swojej własnej wizji uczciwej, energiczneji otwartej Ameryki, którą stworzył sobie 50 lat wcześniej, w czasie pierwszejw niej wizyty. Źródła jego odporności należy chyba szukać w często po-wtarzanym przez niego motcie: „Prawdę można pokonać, ale nigdy nie da sięjej zniszczyć”.

W lepiej znanym przypadku doktora Reicha5 wyjątkowe barbarzyństwonapaści oraz otaczająca go legenda stworzyły mit męczeństwa zapewniając muw ten sposób poczesne miejsce w historii niezależnie od wartości głoszonychprzezeń nauk. Zupełnie inaczej jest z SCT (leczenie kolorowym światłem),którego dzieje są mało znane nawet wśród osób praktykujących alternatywnemetody leczenia, mimo bezustannych starań Dinshah Health Society (Towa-rzystwo Zdrowotne Dinshaha) założonego i kierowanego Dariusa Dinshaha,syna Dinshaha Ghadiali, mieszczącego się na terenie dwudziestotrzyakrowej(9,3 ha) posiadłości w Malaga w stanie New Jersey. Działając w obliczu ostrychzakazów zawartych w rozporządzeniu FDA z roku 1958, którego postanowie-nia wciąż obowiązują, SCT udało się jakoś przetrwać, korzystając ze złagodzeńprawa potwierdzonych uznaniem towarzystwa w roku 1994 (jedynie jakoźródła informacji) przez US Office of Alternative Medicine6.

Na szczęście dla nas istota systemu SCT (dowolne źródło światła – z wyjąt-kiem fluorescencyjnego – plus 12 kolorowych filtrów) mieści się w zakresie niewymagającym skomplikowanych technologii, zaś „tonacja” aplikowania– z wielkim trudem opracowana i skatalogowana przez Dinshaha – jest takprosta, że można ją stosować w warunkach domowych. Niestety, to właśnie taprostota stosowania i łatwość dostępu spowodowała, że Dinshah stał się

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 39

Page 41: Nexus 03

Dr Dinshah P. Ghadiali (1873-1966)

łatwym celem Fishbeina i całego lekarskiego establish-mentu traktującego swój zawód wyłącznie jako źródłodochodów.

Niezwykłe zdolności i smykałka do przemysłu szybkodały znać o sobie u urodzonego w Bombaju w roku 1873syna zegarmistrza wyznania parsee7. Mając trzy lata po-szedł do szkoły podstawowej, a następnie w wieku ośmiulat do szkoły średniej. Mając jedenaście lat był już zastęp-cą profesora matematyki i nauk ścisłych w Wilson Collegew Bombaju. Ojciec nie był nastawiony entuzjastycznie dojego zainteresowań elektrycznością i Dinshah często mu-siał przekradać się ze swojej sypialni na dół, aby móc sięw nocy uczyć. Kładł się spać dopiero nad ranem i pokrótkim śnie wstawał razem z ojcem. W wieku 14 lat zdałegzamin na uniwersytet, gdzie uzyskał stopień „profes-jonalny”8 z języka angielskiego, perskiego i religii. W wol-nym czasie opanował biegle osiem orientalnych i osiemzachodnich języków.

W kolejnym roku Dinshah dzieli czas między pokazyz dziedziny fizyki i chemii oraz sprawy związane z prowa-dzeniem przezeń przedsiębiorstwa zajmującego się mon-tażem przeciwwłamaniowych instalacji alarmowych.W tym samym roku rozpoczął studia medyczne.

W wieku lat 18, mając już opanowaną sztukę YogaShastra i będąc członkiem The Theosophical Society9,w swoich wystąpieniach oratorskich zaczyna uwzględniaćelementy duchowe. Jego reputacja i doświadczenie jakoinżyniera elektryka dały mu stanowisko superintendentads. telefonii i telegrafii okręgu Dholar. Trzy lata późniejpiastuje już stanowisku inżyniera elektryka w Patiala orazinżyniera mechanika w Umbala Flour Mill (zakłady mły-narskie).

W roku 1896 kończy studia medyczne i po raz pierwszyodwiedza Stany Zjednoczone, gdzie prowadzi wykłady na

temat promieni rentgenowskich i promieniotwórczościoraz poznaje Teslę, Edisona i inne osobistości światafizyki. Stając się ulubieńcem prasy, zostaje okrzykniętyprzez New York Timesa „Zoroastriańskim Edisonem”(„the Parsee Edison”).

Wolność, możliwości, stymulująca intelektualna ener-gia, które postrzega w przedwojennej Ameryce, pozo-stawiają w nim ducha współczucia i optymizmu, któregonie będą w stanie zniszczyć przyszłe wydarzenia. Po po-wrocie do Indii zostaje społecznym reformatorem i pierw-szym wydawcą oraz redaktorem tygodnika The Impartial,którego celem jest „poszerzanie zakresu wolności słowa”.

Rok 1897 był przełomowy w jego karierze, ponieważwłaśnie wtedy jako pierwsza osoba w Indiach zastosowałi osiągnął sukces w leczeniu zarazy w oparciu o zasadysformułowane w hipotezie dra Edwina D. Babbitta i opi-sane w książce The Principles of Light and Colour (Prawaświatła i koloru) wydanej przez University Books (NewHyde Park, NY, 1876; wznowiona w roku 1967), orazwyrażone przez dra Setha Pancosta w monografii Blue andRed Light, or Light and its Rays as Medicine (Światłoczerwone i niebieskie lub światło i jego promienie jakolekarstwo) wydanej w roku 1877.

W początkowych latach dwudziestego wieku, w czasiepanowania zarazy, eklektyczne i nieortodoksyjne poglądyoraz metody Dinshaha przyniosły w rezultacie sześćdzie-sięcioprocentową uleczalność, która znacznie przewyższa-ła przewidywane przez medycynę konwencjonalną 40 pro-cent.

W odpowiedzi na prośby wpływowej przyjaciółki z krę-gu teozofów Dinshah udał się ze swojego głównego ośrod-ka leczenia światłem położonego kilkaset mil od środ-kowych Indii do łoża jej umierającej na mucosa colitis(dyzenteria) ciotki. Od chwili przybycia Dinshah stanąłw obliczu wielu przeciwności. Leczący ją lekarz był bardzopoważanym parseem mającym tytuł Honorowego Chirur-ga, który stawiał go niemalże w pozycji przynależnejwicekrólowi Indii. Starsza pani traktowała go prawie jakpółboga, zaś do Dinshaha odnosiła się z lekceważeniemmówiąc o nim „ten dziecinny doktor”.

Dinshah przez trzy dni przyglądał się w milczeniugwałtownemu pogarszaniu się jej stanu w trakcie brutal-nej, konwencjonalnej terapii, jaką jej zaaplikowano. Acz-kolwiek terapia ta została właściwie pomyślana i pozo-stawała w zgodzie z zaleceniami The British Pharmacopae-dia (brytyjski urzędowy poradnik farmakologiczny) Dins-hah zauważył, że podawane jej w celu uśmierzenia bóluopium działało na jej serce szkodliwie. Poza tym areka,która jest dobrym środkiem ściągającym, blokuje jedno-cześnie perystaltykę; kreda podawana jako czynnik wiążą-cy podrażnia jelita; stosowany lokalnie jako środek anty-septyczny zasadowy azotan bizmutu zatyka przewód poka-rmowy, zaś zapobiegający gromadzeniu się gazów w prze-wodzie pokarmowym chloroform podrażnia uszkodzonetkanki.

Dinshah odnotował: „I tak pozostała jeszcze dwa dnipijąc trującą mieszaninę. Trzeciego dnia była już w takimstanie, że wniosła ręce ku mnie i powiedziała błagalnie:«Dinshah, ratuj mnie!» Z medycznego punktu widzeniabyła przypadkiem beznadziejnym, przeto odrzekłemz westchnieniem: «Proszę się modlić do Wszechmogące-go, aby panią ocalił. Droga pani, nie znam takiej siły anilekarstwa, które mogłyby pani pomóc, ale jeśli pani po-zwoli, postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy».Chora wyraziła chęć poddania się mojej opiece i wówczasz miejsca odstawiłem mieszaninę owych leków… Oto

40 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 42: Nexus 03

W początkowych latachdwudziestego wieku, w czasiepanowania zarazy, eklektyczne

i nieortodoksyjne poglądyoraz metody Dinshahaprzyniosły w rezultacie

sześćdziesięcioprocentowąuleczalność, która znacznieprzewyższała przewidywane

przez medycynękonwencjonalną 40 procent.

nadarzała się okazja wypróbowania koloroterapii EdwinaD. Babbitta. Kobieta umierała – była już prawie martwa.Nie mogłem już jej bardziej zaszkodzić, gdyby mi się nieudało… Wyjąłem butelki [koloru indygo], które miałysłużyć w charakterze filtrów… W ciągu 24 godzin biegun-ka o częstotliwości 100 wypróżnień dziennie została zredu-kowana do czterech dziennie, po 48 godzinach do dwóch,zaś trzeciego dnia Jerbanoo wstała z łóżka!”

Będąc odzwierciedleniem cierpliwości i opanowaniaWschodu oraz przedstawicielem okresu przedelektronicz-nego charakteryzującego się wolniejszym tempem rozwojutechnologicznego, Dinshah wcale nie śpieszył się z opub-likowaniem swoich osiągnięć. Przed przystąpieniem dopublicznego promowania SCT (leczenie kolorowym świat-łem) czuł się w obowiązku precyzyjnego określenia proce-dury leczenia. W tym celu przystąpił do długich teoretycz-nych studiów, w rezultacie których opracował bardzodokładne zasady tonowania10.

Do roku 1904 udało mu się założyć w Ajmer i Surat„Electro-Medical Halls” służące promocji badań nad ko-loroterapią, magneto- i elektroterapią oraz w zakresiemedycyny konwencjonalnej. Jużstosunkowo wcześnie musiał jed-nak porzucić badania nad skąd-inąd obiecującymi elektrycznymimetodami leczenia za sprawą częs-tych objawów zaburzeń nerwo-wych i innych niemożliwych doprzezwyciężenia problemów wy-woływanych przez „nie dające sięopanować dziwne prądy”.

W roku 1908 opuścił Indiei udał się do Europy, aby promo-wać swoje wynalazki, po czymw roku 1911 osiadł na stałe w Sta-nach Zjednoczonych, gdzie osied-lił się razem ze swoją pierwszążoną i dwojgiem dzieci. Pokochałten kraj i entuzjazmował się zasa-dami jego polityki i otwartą demokracją. Niestety jegożona, która odreagowując prawdopodobnie okres nędzy,jaki przeżyła w młodzieńczych latach, oraz ogromny szokkulturowy, wróciła sama do Indii.

Dinshah był tak zafascynowany ideami Walta Whit-mana i Horatio Algera11 dotyczącymi Ameryki w jejprzedwojennej (chodzi oczywiście o pierwszą wojnę świa-tową – przyp. tłum.) postaci, że w roku 1914 odrzuciłpropozycję zakupu przez prywatną osobę za sumę 100 000dolarów swojego wynalazku noszącego nazwę „wewnętrz-ny wykrywacz niedomogów silnika spalinowego”, któryopracował będąc profesorem i głównym instruktoremw New York College of Engineering Science and Auto-mobil Instruction (wyższa szkoła techniczna o profilumotoryzacyjnym – przyp. tłum.). Zamiast tego przekazałcałość praw do tego wynalazku armii amerykańskiejz przeznaczeniem do wykorzystania w lotnictwie. (Wśródopatentowanych przez niego wynalazków znajduje sięurządzenie do uzwojeń elektrycznych – 1911, nr pat.983703; wewnętrzny wykrywacz niedomogów silnika spali-nowego – 1915, nr pat. 1144898; projektor kolorowych fal– 1925, nr pat. 1544973; elektryczny termometr – 1929, nrpat. 1724469, i aparatura do projekcji kolorowych fal– 1936, nr pat. 2038784).

W roku 1917 Dinshah otrzymuje amerykańskie obywa-telstwo, a rok później nominację na kapitana Nowojors-kiej Rezerwy Policji, następnie w uznaniu zasług położo-

nych w czasie wojny związanych z patrolowaniem portuzostaje awansowany do stopnia pułkownika i odznaczonyprzez burmistrza Nowego Jorku, Johna Hylanda, Meda-lem Wolności (Liberty Medal), po czym zostaje mianowa-ny głównym inspektorem NYPD Aviation School (SzkołaPilotażu Policji Nowojorskiej). W roku 1919 zostaje wpły-wowym członkiem American Association of ProgressiveMedicine (Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Postę-powej) oraz wiceprezydentem Allied Medical Associationof America (Zjednoczenie Towarzystw Medycznych Ame-ryki) i National Association of Drugless Practitioners(Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy Naturalnych).

Wszystkie te zaszczyty nijak nie przystają do epitetóww rodzaju „szarlatan” czy „domokrążca”, którymiobrzucało go przez następne dziesięciolecia fishbe-inowskie AMA pospołu z równie pozbawionym własnegozdania FDA.

Coś podstępnego i niezauważalnego wydarzyło sięw ciągu 24 lat, od chwili gdy Dinshah po raz pierwszyprzybył do Ameryki. Rekiny dziewiętnastowiecznej finans-jery odkryły wartości kryjące się w technologii i wdrożyły

ten sam rodzaj pirackiej kontroliwartości intelektualnych, jaką po-przednio rozciągnęły nad tradycyj-nymi źródłami dóbr materialnych.Wraz ze wzrostem potęgi i umoc-nieniem pozycji nowych akwizycyj-no-inkwizycyjnych instytucji przy-gasły światła krótkotrwałej epokioświecenia.

Historyk i autor wielu książek,David Lindsay, napisał w Magnifi-cent Possibilities (Wspaniałe moż-liwości), że wraz z wejściem w no-we stulecie nastąpiła zmiana w po-strzeganiu człowieka techniki, wy-nalazcy. Nowe siły społeczne połą-czyły się i ustanowiły bezpośrednikontakt między człowiekiem i te-

chnologią. Kontrola i zaufanie, które były własnościąnaukowców, zostały przejęte przez agendy przemysłowepracujące ręka w rękę z agencjami rządowymi.

Kanadyjski uczony zajmujący się zagadnieniami poli-tyki, Andrew Michrowski, podaje jeszcze bardziej dokład-ną przyczynę i datę:

„Nikola Tesla12, Alexander Graham Bell13 i GeorgeWestinghouse14 mogli zaznaczyć swoją obecność tylkodlatego, że w czasie, kiedy żyli, przed rokiem 1913, siływsteczne nie były jeszcze na tyle zorganizowane, aby mócw pełni przeciwstawić się ich innowacjom”.

W roku 1912 młody doktor medycyny (!) MorrisFishbein, który w rzeczywistości nigdy nie zdał egzaminuz anatomii ani nie ukończył stażu podyplomowego, zostałpracownikiem już wtedy wątpliwej reputacji AmericanMedical Association (Amerykańskie Towarzystwo Medy-czne) bez odbycia jakiejkolwiek praktyki w zawodzie.W roku 1913 został zastępcą redaktora wydawanego przezAMA Journal of the American Medical Association (JA-MA). Będąc płodnym autorem artykułów, a później ksią-żek gloryfikujących zawód lekarski, Fishbein został w roku1924 redaktorem naczelnym JAMA i Hygeia15 i pozostał natych stanowiskach przez 25 lat.

Występując publicznie w Nowym Jorku w kwietniu1920 roku ze swoimi ideami dotyczącymi SCT nieświadomnadejścia nowej ery ciemnoty Dinshah wystąpił przeciwkojej prawom. Pierwszy oficjalny wykład na ten temat

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 41

Page 43: Nexus 03

Opisała przypadek dziecka…tak potwornie poparzonego,że nie było nadziei na jego

uratowanie. Po zastosowaniuSpektrochromu [początkowo

zastosowano kolor turkusowy,to znaczy połączenie

niebieskiego z zielonym]dziecko jest już prawie

wyleczone.

wygłosił przed audytorium składającym się z 27 studen-tów. W ciągu następnych czterech lat, w czasie którychMorris Fishbein umacniał swoją pozycję w AMA, Dinshahprowadził 26 grup liczących łącznie ponad 800 studentów,w których oprócz lekarzy szkolił się także personel pomoc-niczy.

Nawet człowiek nie związany profesjonalnie z medycy-ną mógł z olbrzymią łatwością przyswoić sobie zasadyustalania właściwej tonacji barwnej i stosować tę metodęz dobrym skutkiem w warunkach domowych. Gdyby Dins-hah utrzymał w tajemnicy arkana wiedzy SCT i popierałkonstruowanie drogiego wyposażenia dostępnego jedyniedla medycznego kręgu zawodowców, wydarzenia potoczył-by się zupełnie inaczej. Nie ulega wątpliwości, że towłaśnie ogólna dostępność SCT, a w konsekwencji za-grożenie interesów medycznego establishmentu uczyniłoz Dinshaha cel zachłannego Fishbeina.

Na szczęście jedną z pierwszych uczestniczek jegoszkoleń była dwudziestotrzyletnia doktor medycyny KateW. Baldwin piastująca stanowisko głównego chirurgaw Kobiecym Szpitalu w Filadelfii, członkini Amerykańskie-go Kolegium Chirurgicznego,Amerykańskiego TowarzystwaMedycznego, Pensylwańskiego To-warzystwa Medycznego oraz (jakopierwsza kobieta) AmerykańskiejAkademii Oftalmologii i Ololaryn-gologii. Przez cały czas aż do swojejśmierci w roku 1937 stosowała w le-czeniu metodę SCT, broniąc za-wzięcie przed ciemnotą i represja-mi, zarówno SCT, jak i Dinshaha.

Dr Baldwin miała zbyt silnąpozycję, aby początkowe ataki naterapię kolorowym światłem mog-ły zastraszyć ją lub zaszkodzić jejkarierze. Jej obecność i zeznaniana korzyść Dinshaha na jego pierwszym procesie w roku1931 wywarły tak silne wrażenie, że rząd odstąpił do końcajej życia od oskarżeń pod jego adresem – pod pretekstemkonieczności naukowej weryfikacji jego teorii.

W roku 1921 dr Baldwin zorganizowała Dinshahowiwykłady w Filadelfii. Osobą, która wprowadziła wieleelementów SCT do swojej praktyki w Brooklynie był jejbrat, równie znany chirurg, dr L. Grant Baldwin (KlinikaMayo).

Pewne dane na temat społecznej (politycznej) historiiSCT można znaleźć w lakonicznych, ale wiarygodnychprotokółach z posiedzeń Rady Nadzorczej KobiecegoSzpitala w Filadelfii. Przez następnych pięć lat protokółyte więcej sugerowały, niż rzeczywiście ujawniały.

Żądanie dr Baldwin w stosunku do Rady w sprawieleczenia pacjentów kliniki przy pomocy SCT zostałouwzględnione i 21 grudnia 1923 roku, jak podają proto-kóły, doktor „przedstawiła ilustrowane sprawozdanie do-tyczące wspaniałej roboty wykonanej w szpitalu przy po-mocy metody spektrochromatycznej [sic]. Opisała przypa-dek dziecka… tak potwornie poparzonego, że nie byłonadziei na jego uratowanie. Po zastosowaniu Spektro-chromu [sic] [początkowo zastosowano kolor turkusowy,to znaczy połączenie niebieskiego z zielonym] dziecko jestjuż prawie wyleczone. Przypadek ten jest tak niezwykły, żeRada uważa, iż powinien być on opisany i opublikowanyprzez dr Baldwin… Spektrochrom nie jest stosowanyw żadnym innym szpitalu i należy wyrazić uznanie drBaldwin za jego zastosowanie tutaj. W szpitalu znajdują

się cztery urządzenia tego typu i można by zainstalowaćdalsze, gdyby było więcej miejsca”.

Niespełna pięć tygodni później JAMA (Journal of theAmerican Medical Association), który właśnie dostał siępod skrzydła Fishbeina, wystrzelił pierwszą salwę zamiesz-czając na swoich łamach długi, bezpodstawny, oszczerczyatak na SCT wraz z oczerniającą wypowiedzią na tematDinshaha oraz wszystkich lekarzy stosujących tę metodę,ze szczególnym uwzględnieniem dr Baldwin, która razemz innymi lekarzami regularnie dostarczała opisy choróbleczonych metodą SCT do miesięcznika Spectro-Chrome,który Dinshah wydawał w latach 1922-1947. Oto fragmenttego artykułu:

„Niektórzy lekarze być może będą się zastanawiać, poco poświęcamy tak wiele miejsca zagadnieniu, które już napierwszy rzut oka jest tak bezsensowne, że samo sięgrzebie. Kiedy jednak zdamy sobie sprawę, że beznadziej-nie chorzy i naiwni pacjenci są leczeni z tak poważnychchorób, jak syfilis, zapalenie spojówek, zapalenie jajników,cukrzyca, gruźlica płuc oraz chroniczna rzeżączka za po-mocą kolorowych świateł, wówczas okaże się, że miejsce

poświęcone temu zagadnieniuwcale nie jest za duże”.

Postawienie Dinshaha po razpierwszy przed sądem zajęło Fish-beinowi cztery lata, jednak pierw-sza krew popłynęła znacznie wcze-śniej. W dwa miesiące po ukazaniusię wspomnianego artykułu na ła-mach JAMA w protokółach z po-siedzeń Rady Nadzorczej Kobie-cego Szpitala w Filadelfii z 28 mar-ca 1924 roku znalazła się wzmian-ka mówiąca, że Rada otrzymałalist od pracowników z żądaniemzaprzestała przez dr Baldwin sto-sowania terapii SCT. Jedyną przy-

czyną tej oddolnej inicjatywy był artykuł w JAMA. Odpo-wiedź Rady była klasyczną, sprawdzoną od dawna, biuro-kratyczną reakcją – powołano komisję, która miała zbadaćsprawę i przedstawić Radzie wnioski do dyskusji.

Nie wszystkie jednak problemy straciły w międzyczasieswą jaskrawość i Rada została zmuszona do odpowiedzi.Według danych z protokółów Rady z 23 marca 1924 roku:„sprawa została rozpatrzona z różnych punktów widzeniai… komisja zaleciła kontynuację dotychczasowego sposobuleczenia. Raport komisji został zaakceptowany przez Radę”.

Prawie rok później w protokóle z 27 marca 1925 rokuodnotowano, że „dr Baldwin zwróciła się na piśmiew sprawie przydzielenia jej większych pomieszczeń doleczenia spektrochromem. Prosi o udostępnienie dwóchpomieszczeń, jako że ma wiele przypadków wymagającychtego rodzaju leczenia…” Realizując postulaty zawartew podaniu pozwolono jej na urządzenie dwóch pomiesz-czeń do terapii SCT.

Mimo początkowych sukcesów wspieranych wynikamileczenia, oficjalnych potwierdzeń i instytucjonalnego po-parcia, SCT czekał srogi odwet. Wkrótce następuje nagły,wyraźny zwrot w nastawieniu Rady. Niestety, protokóły nieoddają pełnego obrazu codziennej polityki szpitala i z uwa-gi na ich ograniczony zakres oraz cel są mało przydatnejako źródło historyczne. W rzeczy samej zawarte w nichinformacje raczej generalizują zdarzenia niż je opisują.

Tak więc zmuszeni jesteśmy do spekulacji na tematdziwnego i napastliwego listu zawierającego obiekcje codo dalszego pozostawania dr Baldwin w składzie per-

42 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 44: Nexus 03

„Spektrochrom ma znaczniewiększą wartość jako środekterapeutyczny niż wszystkie

produkowane lekii szczepionki. Zamknęłabym

swój gabinet jeszcze dziśi nigdy więcej już bym gonie otworzyła, gdybym niemogła stosować leczeniakolorowym światłem”.

sonelu chirurgicznego kliniki, jaki szpitalni stażyści16 skie-rowali do jej Rady Nadzorczej, o czym wspominają proto-kóły z 24 września 1926 roku.

Zgodnie z tradycją stażyści stanowią najmniej wpływo-wą grupę kształtującą politykę kadrową szpitala. Nietrud-no także zrozumieć, a nawet sympatyzować z ich stanowis-kiem, z ich rosnącym stresem i napięciem wynikającymz tego, że nie kończący się strumień potencjalnych kan-dydatów do chirurgicznych operacji jest codziennie od-syłany do domu bez jakiegokolwiek, nawet wizualnego,kontaktu ze skalpelem lub pigułką.

Tym, co jest tu najmniej zrozumiałe, to skuteczność ichlistu. Na wrześniowym zebraniu Rada poprosiła dr Bald-win o wystąpienie z zespołu chirurgicznego i jednocześnieudzieliła jej „zgody na stosowanie terapii spektrochroma-tycznej (SCT) wobec jej prywatnych pacjentach przebywa-jących w Kobiecym Szpitalu”. Oba postanowienia zostaływykonane.

22 października Rada przyjęła „z żalem” bez jakiejkol-wiek dyskusji bądź wyjaśnień jej rezygnację z zespołuchirurgicznego kliniki.

Tuż przed pierwszym procesem Dinshaha w roku 1931w Buffalo w okręgu Erie w stanie Nowy Jork dr Baldwinotrzymała pismo od sekretarzaTowarzystwa Medycznego okręguErie zawierający komentarz do jejuwag na temat artykułu z roku1924 i nieomal sugeruje działanieo charakterze kryminalnym.

W piśmie tym czytamy:„Według artykułu [zamieszczo-

nego w JAMA] dziewięcioletniaSusie T., która została przywiezio-na do Kobiecego Szpitala z pode-jrzeniem perforacji wyrostka roba-czkowego i zapalenia otrzewnej,zapadła na zapalenie płuc, którebyło leczone przez dr Baldwinprzy pomocy świateł w kolorze cyt-rynowym, turkusowym i purpurowym. Zupełnie wyleczo-na Susie została następnie wypisana do domu.

Używający tytułu doktora medycyny Dinshah P. Gha-diali jest wydawcą magazynu Spectro-Chrome. Będącoskarżonym o wyłudzanie pieniędzy poprzez prowadzeniepłatnych kursów oraz wynajmowanie aparatury do na-świetlania kolorowym światłem, które ma rzekomo leczyćludzi z różnych dolegliwości, przebywa obecnie w areszcie.

Zastanawiamy się, czy w artykule, w którym figurujepani nazwisko, są zawarte prawdziwe dane. Nasze Towa-rzystwo interesuje się ostatecznym rezultatem tej sprawyi bylibyśmy bardzo zobowiązani, gdyby pani powiadomiłanas, czy pani nazwisko zostało użyte za pani wiedząi zezwoleniem”.

Potwierdzenie dr Baldwin stało się zapowiedzią ot-wierającego oczy zeznania, które złożyła wkrótce podprzysięgą.

W jej liście czytamy:„Właśnie otrzymałam państwa pismo z 9 czerwca.

Wydrukowane 26 stycznia 1924 roku przez Journal ofAmerican Medical Association oświadczenie zawiera dane,jakie zawarłam w artykule przeznaczonym dla magazynuSpectro-Chrome. Operacja Susie została przeprowadzonabezzwłocznie o godzinie dziewiątej wieczorem. Po wyko-naniu cięcia okazało się, że z wyrostka już nic nie zostałoi nie ma co usuwać. Było tam dużo ropy i nie można byłozamknąć całkowicie rany pooperacyjnej, założono dren

i położono dziecko do łóżka z niewielką nadzieją, żedożyje do rana. Przez kilka dni przemywano jamę brzusz-ną przez otwór w podbrzuszu. W tym też czasie dostałazapalenia płuc. Zastosowałam terapię spektrochromatycz-ną i ostatecznie opuściła ona szpital w dobrym stanie.

Terapię za pomocą Spektrochromu stosowałam w Ko-biecym Szpitalu w wielu przypadkach i z dobrym skutkiemdla pacjentów, personelu oraz Rady. Wyniki leczenia byłyaprobowane przez wszystkich zainteresowanych do czasuukazania się wspomnianego artykułu w Journalu. Wów-czas personel odwrócił się ode mnie. Rada powołałanadzwyczajną komisję składającą się z pięciu osób w celuzbadania tej sprawy. Kopię raportu tej komisji dołączamdo tego listu. W wyniku dochodzenia przydzielono midodatkowe pomieszczenia do pracy ze Sepektrochromem.

American Medical Association nadal traktuje mniejako pełnoprawnego członka. Zarówno AMA, jak i samilekarze nie zrobili nic, aby ustalić prawdę. To, że AMAwydała oświadczenie przeciwko terapii spektrochromaty-cznej, wystarczyło do jej potępienia. W swoim czasiewystosowałam pismo do Journalu podając rzeczywistefakty. Niestety, jak dotąd nie otrzymałam odpowiedzi. Listwysłałam jako przesyłkę poleconą, która jak wynika z po-

kwitowania, została doręczona ad-resatowi. Ostatecznie artykuł tenstał się bezpośrednią przyczynąutraty przeze mnie pozycji w ze-spole chirurgicznym KobiecegoSzpitala.

AMA było nieuczciwe nie tylkowobec jednego ze swoich człon-ków, ale również wielu innychosób. W roku 1929 przesłało po-wiadomienia do wielu moich pac-jentów w postaci przedruku arty-kułu opublikowanego w roku 1924w Journalu oraz listu ośmieszają-cego zarówno mnie, jak i Spektro-chrom.

Spektrochrom ma znacznie większą wartość jako śro-dek terapeutyczny niż wszystkie produkowane leki i szcze-pionki. Zamknęłabym swój gabinet jeszcze dziś i nigdywięcej już bym go nie otworzyła, gdybym nie mogłastosować leczenia kolorowym światłem”.

Dinshah stawał przed sądem ośmiokrotnie, wygrywającprzy tym tylko dwa razy, i w wyniku wyroków odsiedziałw więzieniu łącznie 18 miesięcy. Jego pierwsze zwycięstwow Buffalo w stanie Nowy Jork w roku 1931 było zarazemostatnią próbą sił zwalczających leczenie kolorowym świa-tłem, w czasie której ośmieliły się one stawić czoło decyzjisądu, który zgodził się wysłuchać opinii ekspertów i przy-jrzeć się naukowym dowodom. Jego drugie zwycięstwo(pierwszy proces w Camden w roku 1934) opierało się nawniosku sądu, że będąc potomkiem parsee’ów Dinshahbył „białym człowiekiem” i w związku z tym siedemnaścielat po naturalizacji (nadaniu mu amerykańskiego obywa-telstwa) nie można go było zgodnie z prawem deportować.

Podobnie jak w przypadku dr Baldwin, gdzie wniosekniewiele znaczących stażystów przysporzył jej sporo kłopo-tów, również okoliczności aresztowania Dinshaha w maju1930 roku wskazują, że kryje się za tym coś więcej.Oskarżenie, na podstawie którego zatrzymano go, stwier-dzało, że: „z premedytacją ukradł 175 dolarów od House-mana Hughesa, dając fałszywe świadectwo i twierdząc, żepewien przyrząd [Spektrochrom] jest w stanie wyleczyćludzi z wszelkich chorób”.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 43

Page 45: Nexus 03

Pierwszy świadek Dinshaha…w metodzie SCT widział

wspaniałe narzędziepozwalające leczyć różne

formy raka, cukrzycę,rzeżączkę, syfilis, wrzody,zapalenia nerwów i opon

mózgowych, niedomogi sercai wiele innych chorób.

Ponownie mamy tu do czynienia z wiarygodnym i jed-nocześnie bardzo lakonicznym zapisem sądowym. Przy-glądając się tej sprawie można z dużą dozą prawdopodo-bieństwa przyjąć, że ktoś posłużył się Hughesem. Pytanietylko kto? Hughes był zupełnym laikiem, który nigdy niebył poddany ani nie był świadkiem, ani też nie stosowałleczenia kolorowym światłem. Protokóły z zeznań złożo-nych w czasie śledztwa wskazują, że jedynie wypożyczyłzestaw (za co nawet nie zapłacił), po czym wniósł oskar-żenie. Co więcej, w zeznaniach nie ma nawet wzmiankio tym, że w ogóle wyjął go [Spektrochrom] z pudełka.

Istotą tego żenującego oskarżenia było świadectworzekomego „eksperta” – lekarza, który oświadczył, żeprzyrząd generuje zwyczajne światło przepuszczane przezkolorowe filtry z najzwyklejszego szkła i nie wytwarzażadnych zmian spektralnych ani jakichkolwiek nowychpromieni. Zeznanie to było o tyle niezwykłe, że Dinshahnigdy nie twierdził, że jest inaczej!

(Ten proces z roku 1931 był ostatnim, w którym rządtraktował to wszystko jako normalną sprawę sądową.Później FDA wykonał zwrot o 180 stopni i dla własnejwygody ogłosił, że Spektrochrom jest nie zalegalizowanym„urządzeniem medycznym”, dziękiczemu mógł przeprowadzać po ro-ku 1947 bez jakiegokolwiek uprze-dzenia rewizje w mieszkaniach, pi-wnicach i garażach będących włas-nością bogu ducha winnych oby-wateli).

Stojąc przed perspektywą 10 latwięzienia lub 10 000 dolarów grzy-wny, Dinshah wybrał obronę przypomocy pięciu świadków, spośródktórych trzech miało stopień dok-tora medycyny. Jego rozumowanieopierało się na mniemaniu, że „sę-dzia zna prawo, a ja swój zawód,więc mogę go obronić lepiej niż jakikolwiek prawnik.Prawdę można pokonać, ale nigdy nie da się jej zniszczyć”.

Nie przygotowane na szczelną obronę państwo wy-stawiło jednego świadka oskarżenia, doktora medycynyAlberta Sya zajmującego się nowoczesną, drogą techno-logią leczenia przy pomocy radu, promieni rentgeno-wskich i ultrafioletowych, który zeznał między innymi podprzysięgą, że jego doświadczenie w zakresie SCT jestrówne zeru i że nie ma żadnych dowodów na wsparcieswojej opinii, iż „leczenie kolorowym światłem nie mażadnej terapeutycznej wartości ani nie oddziałuje na zwie-rzęta”.

Pierwszy świadek Dinshaha, dr Welcome Hanor, którybył jednym z pierwszych absolwentów kursów nauczaniametody SCT i jej entuzjastycznym zwolennikiem wpłacił1 500 dolarów kaucji. Jego atutem była nieposzlakowanaopinia, jaką zyskał w ciągu trzydziestoletniej praktykilekarskiej. W metodzie SCT widział wspaniałe narzędziepozwalające leczyć różne formy raka, cukrzycę, rzeżączkę,syfilis, wrzody, zapalenia nerwów i opon mózgowych,niedomogi serca i wiele innych chorób.

Dr Martha Peebles legitymowała się dwudziestocztero-letnią prywatną praktyką w Nowym Jorku, gdzie pias-towała również stanowisko w Miejskim Wydziale Zdro-wia, oraz służbą w Amerykańskich Siłach Ekspedycyjnychgenerała Pershinga, gdzie wykonywała do 61 operacjidziennie.17 W wyniku zapalenia stawów i nerwów stała sięinwalidką, po czym dzięki terapii kolorowym światłemzastosowanej przez dr Baldwin odzyskała zdrowie i wróci-

ła do pracy. Zeznając jako świadek wyliczyła swoje osiąg-nięcia w leczeniu różnych postaci raka, zwyrodnień sta-wów, zapaleń istoty szarej rdzenia, zapaleń wyrostka sut-kowego, rwy kulszowej, chorób serca, powiększenia tar-czycy, owrzodzeń, zapaleń nerwów oraz wielu innychchorób.

Zeznanie dr Kate Baldwin było bardzo wyczerpujące,absolutnie jednoznaczne i nie do obalenia. Ku rozpaczyzadającego jej pytania prawnika strony skarżącej cały czaswyrażała się pozytywnie na temat skuteczności leczeniaprzy pomocy SCT takich przypadłości, jak zaćma, jaskra,ostre infekcje oka, krwotoki, stany zapalne sutka i uchaśrodkowego, angina i problemy z gruczołami chłonnymi,gruźlica, zapalenie oskrzeli i opłucnej, organiczne i funk-cjonalne niedomogi serca, owrzodzenia, hemoroidy, czy-raki, uzależnienie od leków, narkomania, astma, zapaleniekrtani, niedomogi jamy ustnej, reumatyzm, lumbago, syfi-lis, rak, oparzenia popromienne, zapalenie wyrostka roba-czkowego, przepuklina uwięziona z zatrzymaniem krąże-nia i wiele innych chorób.

Proces trwał cztery dni i w końcu ława przysięgłych popółtoragodzinnych obradach wydała wyrok uniewinniają-

cy. Potem (w dodatku do poprzed-nio przegranego procesu w Port-land w roku 1928) Dinshah prze-grał procesy w Cleveland, Wilmin-gton, Waszyngtonie, Brooklynie(ostateczny wyrok FDA) orazw końcu w Camden w roku 1947.

Od roku 1941 poczta wysłanana adres instytutu Dinshaha byłazwracana bez doręczenia z adno-tacją: „Oszustwo – zwrot przesyłkina podstawie zarządzenia Naczel-nego Dyrektora Poczty”. Nie manajmniejszych wątpliwości, że toczysto administracyjne zarządze-

nie poczty nie będące wynikiem procesu sądowego w połą-czeniu z traktowaniem AMA jako pararządowej organiza-cji przyśpieszyło ostateczne wskutek ograniczenia liczbylekarzy stosujących SCT zaprzestanie leczenia tą metodą.

Dzięki restrukturyzacji i reorganizacji instytutu Dins-hahowi udało się przez jakiś czas omijać blokadę po-cztową. Jego wybiegi zdały się jednak nie na długo – tylkona sześć lat, do roku 1947.

Przyglądając się historii Dinshaha, człowieka niezłom-nie walczącego z przeciwnościami losu, zachowującegostałość charakteru, wspomnieć należy również dla równo-wagi upór, mściwość, pamiętliwość i stronniczość prywat-nych stowarzyszeń działających w zgodnym chórze z agen-cjami rządowymi uzbrojonymi obecnie w prawne środkiumożliwiające im pozbywanie się dowodów i protokółówznajdujących się zarówno w aktach sądowych, jak i ar-chiwach klinik.

We wszystkich opowieściach, zarówno współczes-nych, jak i historycznych dotyczących prześladowańi cenzury, bez względu na ich stopień prawdziwości,stale przewija się motyw pożaru laboratorium, bibliotekietc. powstałego w podejrzanych okolicznościach. Para-frazując powiedzenie Cervantesa, mówienie o „intelek-tualnej inkwizycji” bez podpalenia jest jak posiłek bezwina.

W roku 1945, na 90 dni przed procesem brooklyńskim,pożar zniszczył główny budynek instytutu Dinshaha, po-wodując nieodwracalne szkody i to nie tylko dla jegoobrony, ale również dla nas wszystkich, niszcząc prototypy

44 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 46: Nexus 03

Po przegraniu w roku 1947drugiego procesu w Camden…

Dinshah został ukaranygrzywną 20 000 dolarów

z zawieszeniem kary na pięć latz jednoczesną obserwacją jegozachowania, który to warunekzawierał w sobie konieczność„przekazania do zniszczenia”

wszystkich drukowanychmateriałów (z wyjątkiem

osobistych notatek)dotyczących terapii kolorowym

światłem.

jego projektów oraz zbiór historii chorób pochodzącychz jego dwudziestopięcioletniej praktyki.

Po przegraniu w roku 1947 drugiego procesu w Cam-den (akcja FDA w sprawie „błędnego etykietowania”)Dinshah został ukarany grzywną 20 000 dolarów z zawie-szeniem kary na pięć lat z jednoczesną obserwacją jegozachowania, który to warunek zawierał w sobie koniecz-ność „przekazania do zniszczenia” wszystkich drukowa-nych materiałów (z wyjątkiem osobistych notatek) doty-czących terapii kolorowym światłem. Wartość tego zbioruszacowano wówczas na 250 000 dolarów. Zakazano muponadto prowadzenia jakichkolwiek badań.

Okres zawieszenia kary skończył się w roku 1953 roku.Dinshah ponownie przeprowadził reorganizację swojegoinstytutu. Tym razem zmienił jego profil na edukacyjnyi nadał mu nazwę Visibile Spectrum Research Institute(Instytut Badań Widzialnego Widma). Wkrótce też wzno-wił rozprowadzanie informacji i sprzętu, który opatrzonybył tym razem uwagą mówiącą: „Z punktu widzeniamedycyny konwencjonalnej produkt ten nie posiada war-tości leczniczych”. Niezależnie od różnych danych od-noszących się do SCT i Dinshaha powszechnie wiadomobyło, że ta „naukowa” uwaga jestcałkowicie nieprawdziwa. (W roku1958 FDA wywalczyła obowiązują-cy do dzisiaj stały zakaz określają-cy ramy, w których Dinshah mógłdziałać aż do swojej śmierci w ro-ku 1966, w wieku 92 lat).

Opinie przeciwne, jakie wyra-żał na przykład powszechnie sza-nowany w środowisku lekarskimdr A.J. Ochsner, autor klasycz-nych podręczników chirurgii, moż-na by nawet dzisiaj w myśl po-stanowień tego zakazu pozbawićjakiejkolwiek wartości. W jednejz jego napisanej bez jakiegokol-wiek szczególnego celu publikacjiczytamy między innymi:

„W moich osobistych doświad-czeniach z infekcją posocznicowąból był tak silny, że aż nie dozniesienia. Kiedy zasugerowano nam zastosowanie światłaelektrycznego, wydawało się nam, że nie może ono działaćlepiej niż inne środki, które przedtem stosowaliśmy. Jed-nak z chwilą zastosowania terapii świetlnej przenikliwy bólprawie natychmiast ustał. Od tamtej chwili zastosowaliśmyterapię światłem w setkach przypadków bólu wywołanegoinfekcją posocznicową – w większości z nich z dobrymskutkiem i to nie tylko ze względu na ulgę w bólu, alerównież z tego względu, że to remedium ma konkretnywpływ na zmniejszenie infekcji”.

Fakt, że od owego mrocznego okresu palenia ksiągw Ameryce dzieli nas już niemal pół wieku, sprawianiewiele pociechy. Zakres stosowania fototerapii w sto-sunku do głównego nurtu medycznego niewiele się zmie-nił. Dynamika wzajemnych stosunków i zasady walkipozostały takie same. Potężny i nieubłagany, pełen fałszuprotest podejrzanych osobników rekrutujących się z elitymedycznej ponownie jest puszczany w obieg.

I tak na przykład wysoko ceniony magazyn CancerJournal for Clinicians (CJC)18 w roku 1994 (44:115-127)scharakteryzował anonimowo World Research Founda-tion (WRF)19 jako „pomagającą ludziom dotrzeć do wątp-liwych sposobów leczenia raka… namawiając ich do kup-

na Spektrochromu”. Na koniec wysuwa zdumiewającywniosek: „Nie ma jakiegokolwiek naukowego dowodu, żeświecenie kolorowym światłem na ciało daje jakiekolwiekefekty biologiczne”.

To stwierdzenie musi być nie lada szokiem dla wielugeneracji pediatrów, którzy od pół wieku rutynowo stosująw przypadkach żółtaczki u wcześniaków (chodzi o zabu-rzenia równowagi bilirubinowej u noworodków) charak-teryzującą się zwiększoną ilością widma niebieskiego po-rodową lampę Westinghouse’a, również dla wielu pokoleńhodowców kurczaków, szynszyli i ryb, którzy od pół wiekustosują do regulacji rozrodczości, płci a nawet zachowaniazwierząt monochromatyczne aparaty skonstruowaneprzez pioniera Johna Otta, a także dla czytelników szaco-wnego American Teachera (Amerykański nauczyciel) z ma-rca 1987 roku, którzy okazali się aż tak naiwni i prostodu-szni, że uwierzyli w wywody H. Wohlfratha z UniwersytetuAlberta w Kanadzie, który w roku 1982 potwierdził wynikiniemal pięćdziesięcioletnich badań rosyjskiej nauczycielkiE.I. Krywickiej, która zauważyła, że w klasie oświetlonejświatłem o barwie leżącej w wyższej partii widma (owyższej częstotliwości) zmniejszyła się absencja, napięcie

wzroku, ilość problemów wynika-jących z próchnicy itp., i jedno-cześnie wzrosła zdolność koncent-racji, zapamiętywania itp.

Kiedy w roku 1931 dr Albert Sywraził swoje niedowierzanie, mógłczynić to z pewną dozą niewinnejuczciwości. Czyżby redaktorzyCancer Journal for Clinicians prag-nęli zniechęcić nas do tematu pod-jętego przez Annals of the NewYork Academy of Sciences20 (nr453, 1985) w artykule „Medycznei biologiczne efekty światła”, któ-remu poświęcona była cała kon-ferencja? Może liczące sobie wte-dy osiemnaście lat Roczniki byłyzbyt młode, aby zwrócić na siebieuwagę redaktorów CJC, a może zastare? W przeciwieństwie do draSya są oni co najmniej winni kry-

minalnego charakteru ograniczania wiedzy na ten temat.W odpowiedzi na ten anonimowy artykuł zamieszczony

w CJC dr Steve Ross pisząc w piśmie WRF InternationalHealth and Environment Network, World Research News21

(II kwartał 1995) zmierza jasno i przejrzyście do istotyproblemu:

„Cancer Journal for Clinicians (CJC) jest rozsyłany dopraktycznie wszystkich lekarzy w USA zajmujących sięleczeniem raka. Czyżby tego rodzaju głupota i dezinfor-macja były przyczyną tego, że problem raka nie zostałrozwiązany tak szybko, jak się tego spodziewano?

W czasach inkwizycji palono ludzi za to, że wierzyli, iżziemia kręci się wokół Słońca a nie odwrotnie. Tegosamego rodzaju działania są podejmowane przez bastionmedyków oskarżających i pozbywających się tych, którzypróbują dyskutować i wdrażać terapie różniące się odzalecanych przez przemysł farmaceutyczny”.

Trzeba przyznać Fishbeinowi, że mentalność Torque-mady22, czyli sposób myślenia, któremu obce są subtelno-ści dotyczące różnic (być może wcale nie tak małych)między nauką tworzoną na podstawie danych i naukąkreowaną na podstawie dyktatu, nie jest jego dziełem.W końcu JAMA przed, w czasie i po Fishbeinie nigdy nie

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 45

Page 47: Nexus 03

była areną lockeańskiego dialogu23 na „rynku nieskrępo-wanych, wolnych poglądów”, gdzie prawda zawsze wyłaniasię jako najwartościowszy towar. Ośmieszanie jako narzę-dzie reakcji i cenzury wyprzedziło czasy Galileusza. Cieka-we czy nie jest ono czasem nieodłączną częścią naszegosposobu myślenia.

Pozostały po Fishbeinie spadek – apoteoza dostojeńst-wa, instytucjonalizacja (zawodowa, akademicka, stowarzy-szeniowa i polityczna) jednostek, które są ostoją reakcji,antyrewolucyjnego potencjału ludzkiego intelektu – niejest czymś odosobnionym. Jest to raczej coś w rodzajurenty wypłacanej w postaci rosnącego bólu.

Obecnie 125 lat po drze Babbitcie i 100 lat po em-pirycznej deklaracji Dinshaha w prowadzonych na za-chodnią modłę nowoczesnych szpitalach na całym świecieznaleźć można poważnie wyniszczonych pacjentów będą-cych po operacjach rutynowo przetrzymywanych podświatłem o dziwnym i przypadkowo skonfigurowanymskładzie, jak choćby spokojnym i podobno „białym” świat-łem fluorescencyjnym, i odżywianych z przesadną dokład-nością na poziomie minimum ustalonym przez FDA.W Stanach Zjednoczonych – Ziemi Prawników, gdzie sąwprowadzane w życie niemoralne zasady AMA lub FDA– należy uważać z nazywaniem światła „radosnym”, a ko-enzymatycznych pigułek „pożywieniem”. Inaczej mówiąc,zrozumienie istoty rzeczy zderza się z konwencjami ustabi-lizowanej praktyki medycznej, co w konsekwencji powo-duje, że wdrożenie ewentualnych kar za czyny kryminalne,cywilne i zawodowe (w szczególności w wymiarze pienięż-nym) następuje z prędkością większą niż 300 000 km nasekundę24.

To pomieszanie z poplątaniem – zgłaszanie postulatóww charakterze dowodów prawdy może stanowić na wzórheglowskich antytez intelektualny krok wstecz w stosunkudo ewolucyjnej nieuchronności. Mimo obecnego ponure-go obrazu radośniejsza strona heglowskiego paradygmatuobiecuje nam jednak końcowy zysk w postaci jednegokroku do przodu. Być może właśnie to stanowi filozoficz-ną podstawę, która sprawia, że motto Dinshaha na tematprawdy, którą „można pokonać, ale nigdy nie da się jejzniszczyć”, jest uniwersalną zasadą a nie powtarzającymsię wersem modlitwy.

Ostatecznie dzieło dra Dinshaha P. Ghadiali – światłospektrochromatografii i pokrewnych jej fototerapii z pre-medytacją przygaszane przez dziesiątki lat nie uległocałkowitemu zgaszeniu. W rzeczywistości SCT wzbudzazainteresowanie coraz większej liczby ludzi i powoli od-radza się pod pełnym poświęcenia nadzorem syna Dins-haha, Dariusa Dinshaha – przystępnego animatora dzia-łań prowadzonych przez Towarzystwo Zdrowotne Dins-haha (Dinshah Health Society).

Towarzystwo jest ośrodkiem informacyjnym, organizu-je coroczne zjazdy, publikuje nowości oraz archiwizujenajważniejsze pozycje udostępniając je rosnącej liczbiezainteresowanych. Szczególnie polecana, zarówno zewzględów historycznych, jak i z uwagi na użytecznośćzawartych w niej instrukcji, jest książka Dariusa DinshahaLet There Be Light (Niech się stanie światłość).�

O autorze:Stuart Troy jest badaczem i pisarzem mieszkającym w No-

wym Jorku. Jego pierwszy artykuł „Sigmund Freud and theRelevance of a Newtonian Scientist in the Post-Einsteinian/Hei-senberg Age” („Zygmunt Freud a użyteczność newtońskiegonaukowca w posteinsteinowsko-heisenbergowskim okresie”)opublikowany został w roku 1978 w APERION: A Journal ofPhilosopical Inquiry and Opinion, którego był współwydawcą.

Jego pierwsza książka, napisana wspólnie z Jonathanem Eisen-em, nosiła tytuł The Nobel Reader (Czytelnik Nobla). Niniejszyartykuł o Dinshahu pochodzi z książki Suppressed Inventions II(Ukrywane wynalazki – 2), pod redakcją J. Eisena (Avery Books,Garden City, 1997).

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Amerykańskie Towarzystwo Medyczne.2. Spectro-Chrome Therapy; w skrócie SCT (terapia spektrochromaty-

czna lub leczenie kolorowym światłem).3. Skrót od Food and Drug Administration (Urząd ds. Leków i Żywno-

ści), którego zadaniem jest inspekcja, testowanie, zatwierdzanie i stanowie-nie standardów dotyczących żywności, leków, chemikaliów, kosmetykóworaz urządzeń domowych i medycznych. – Przyp. tłum.

4. Chodzi o 10 pierwszych poprawek do Konstytucji USA, przyjętychostatecznie jako Pierwsza Poprawka nosząca nazwę Bill of Rights. Dotyczyona głównie wolności wyznania, słowa, prasy i zebrań. – Przyp. tłum.

5. Chodzi tu o powszechnie znany przypadek prześladowań WilhelmaReicha, niemieckiego psychoanalityka osiadłego w USA, który za sprawągłoszonych przez siebie nauk popadł w konflikt z władzami USA i napoczątku lat pięćdziesiątych został skazany i osadzony w więzieniu, gdziezmarł, zaś wszystkie jego dzieła zostały zniszczone. – Przyp. tłum.

6. Amerykańskie Biuro ds. Medycyny Alternatywnej.7. Parsee – członek zoroastriańskiej sekty religijnej w Indiach, której

członkowie są głównie potomkami Persów; często wyznawcy tej religii sąnazywani „Wyznawcami Światła”. – Przyp. tłum.

8. Egzaminy prowadzone są na trzech poziomach: „ordinary” – zwykły,najniższy, „advanced” – zaawansowany i „proficiency” – biegły, profes-jonalny, najwyższy poziom. – Przyp. tłum.

9. Towarzystwo Teozoficzne – organizacja założona w Nowym Jorkuw roku 1875 wyznająca zasady będące połączeniem pewnych aspektówbuddyzmu i braminizmu. – Przyp. tłum.

10. Chodzi tu o określenie, jakiego koloru światłem należy naświetlaćw poszczególnych chorobach. – Przyp. tłum.

11. Pierwszy to sztandarowa postać literatury amerykańskiej okresuwojny Północy z Południem głosząca idee poszerzenia demokracji; drugi torównież literat z mniej więcej tego samego okresu gloryfikujący w swojejtwórczości postacie chłopców, którzy ze skrajnej nędzy doszli do dobrobytui sławy. – Przyp. tłum.

12. Urodził się w roku 1856 w Chorwacji, a zmarł w roku 1943 w NowymJorku – chorwacko-amerykański wynalazca i badacz, który odkrył wirującepole magnetyczne będące podstawą większości urządzeń napędzanychprądem zmiennym. W roku 1884 wyemigrował do USA i sprzedał patentyswoich wynalazków George’owi Westinghouse’owi. – Przyp. tłum.

13. Urodzony w roku 1847 w Edynburgu i zmarły w roku 1922 w Kana-dzie wynalazca telefonu. – Przyp. tłum.

14. Urodzony w roku 1846 w USA i zmarły w roku 1914 amerykańskiwynalazca i przemysłowiec, którego główną zasługą było zastosowanieprądu zmiennego do przesyłania energii w USA. – Przyp. tłum.

15. Pismo poświęcone medycynie, którego nazwa wywodzi się od grec-kiej bogini zdrowia. – Przyp. tłum.

16. Mianem stażystów określa się studentów lub początkujących absol-wentów szkół lub uczelni (w tym przypadku chodzi zapewne o młodszypersonel medyczny). – Przyp. red.

17. Generał Pershing popularnie zwany Black Jackiem (Czarny Jacek) byłdowódcą Amerykańskich Siłach Ekspedycyjnych (AEF) w Europie podczaspierwszej wojny światowej. Jego nazwiskiem ochrzczono amerykańskie, doniedawna najnowocześniejsze, rakiety samosterujące. – Przyp. tłum.

18. Pismo medyczne zajmujące się rakiem adresowane do klinicystów.– Przyp. tłum.

19. Światowa Fundacja Badawcza (41 Bell Rock Road #C, Sedona, AZ86351, USA).

20. Roczniki Nowojorskiej Akademii Nauk.21. Kwartalnik naukowy zajmujący się problemami zdrowia i ochrony

środowiska. – Przyp. tłum.22. Tomas de Torquemada (1420-1498) – dominikanin, pierwszy Wielki

Inkwizytor Hiszpanii, którego nazwisko stało się synonimem horroruŚwiętej Inkwizycji, religijnej bigoterii, okrucieństwa i fanatyzmu. – Przyp.tłum.

23. John Locke, siedemnastowieczny filozof angielski, któremu przypi-suje się sformułowanie klasycznych, liberalnych praw jednostki, broniącychją przed władzą państwa i kościoła. – Przyp. tłum.

24. Prędkość światła w próżni.

UWAGAThe Dinshah Health Society (Towarzystwo Zdrowotne Dins-

haha) jest niedochodową, naukową, edukacyjną organizacją.Z Towarzystwem skontaktować się można pisząc na adres: P.O.Box 707, Malaga, NJ 08328, USA, tel.: +1 (609) 692 4686, adresinternetowy: http://www.wj.net/dinshah.

46 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 48: Nexus 03

AUTOPSJA OBCEJ ISTOTYROSWELL CZY SOCORRO?

AUTOPSJA OBCEJ ISTOTYROSWELL CZY SOCORRO?

Niektórzy badaczezjawiska UFO

twierdzą, że głośnyfilm Santilliegoz Roswell jestautentyczny.

Twierdzą przy tym,że przedstawionew nim podczas

autopsji ciało obcejistoty pochodzi niez katastrofy UFO

w Roswell, alez wcześniejszej

– w Socorro.

Michael Hesemann1996

WydawcaMagazin 2000

Worringer Strasse 1D-40211 Dusseldorf

RFN

Fax: +49 (0) 211 354893

UDOSTĘPNIENIE OPINII PUBLICZNEJ „FILMU Z ROSWELL”

M niej więcej półtora roku temu, 5 maja 1995 roku, londyński producentfilmowy, Ray Santilli, zaprezentował po raz pierwszy w Muzeum

Londyńskim przedstawicielom mediów oraz badaczom zjawiska UFO filmprzedstawiający rzekomo autopsję obcej istoty.

Na krótko przed tą prezentacją doszło do ożywionej dyskusji. Rozgniewaniufolodzy wezwali Santilliego do milczenia lub podjęcia z nimi współpracy,natomiast pozostali od samego początku utrzymywali, że film jest zwykłymfałszerstwem, ponieważ nie pasuje do ich poglądów na temat tego, co się stałow Nowym Meksyku latem 1947 roku.

Handlowe podejście Santilliego do tej sprawy, komercyjny sposób eks-ploatacji filmu, jego ignorancja, jeśli chodzi o zagadnienia dotyczące UFO,oraz pogwałcenie wszelkich niepisanych zasad środowiska ufologicznego nieprzysporzyły mu wielu przyjaciół wśród ufologów i wkrótce znaczna ich ilośćkrzyknęła zgodnym chórem: „To fałszerstwo!” – mimo braku dowodów napoparcie tego werdyktu.

Jeden z badaczy po szczegółowym przytoczeniu plotek i informacji z drugieji trzeciej ręki, a także niezborności w tym, co Santilli utrzymuje, że jest prawdą(lub przypisuje się mu, że tak utrzymuje), pozwolił sobie nawet na stwier-dzenie: „Nie ma żadnego filmu [chodzi o zapis na szesnastomilimetrowejtaśmie filmowej] ani operatora kamery”. Całe to „śledztwo” miało na celuudowodnienie, że od początku miał rację, twierdząc, że to jedno wielkieoszustwo, ponieważ istota na stole sekcyjnym wyglądała „zbyt ludzko, abymogła być istotą pozaziemską”, ignorując przy tym powszechnie znany fakt, żewiększość naocznych świadków tak właśnie opisuje wygląd pochodzącychz katastrof ciał istot pozaziemskich.1

Niestety, tylko nieliczni zadali sobie trud ustalenia prawdy, jaką by ona niebyła. Wśród tych nielicznych, którzy wysłuchali najpierw Santilliego, spraw-dziwszy przed poproszeniem go o dalsze informacje i osądzeniem wszystko, cosię da, był Philip Mantle (Wielka Brytania), Bob Shell (USA) i MichaelHesemann (Niemcy). Nasza trójka tworzyła International Research Team2

(IRT), do którego dołączyli następnie: Maurizio Baiata i Roberto Pinotti(Włochy), Johannes Buttlar (Niemcy), Odd-Gunnar Roed (Norwegia), Hans-peter Wachter (Szwajcaria), pułkownik Colman VonKeviczky, dr Bruce Mac-cabee, Joe Stefula, podpułkownik Wendelle C. Stevens, Ted Loman, RobertMorning Sky, Llewellyn Wykel, Dennis Murphy (USA) i inni.

Podkreślenia wymaga również fakt, że Ray Santilli był zawsze bardzoprzyjazny, pomocny i chętny do współpracy, mimo iż bywał ograniczonyw swoim działaniu różnymi umowami z partnerami w interesach oraz umowąz kamerzystą. Zastanawiam się, czy jakakolwiek z czołowych, międzynarodo-wych korporacji prasowo-radiowo-telewizyjnych byłaby zdolna do takiej otwar-tości na różnego rodzaju badania, jak to miało miejsce w przypadku Santil-liego. Poniższy materiał stanowi podsumowanie i wyniki pierwszego rokudochodzeń przeprowadzonych przez IRT.

OPERATOR KAMERYTak, istnieje operator kamery. Udało się na dotrzeć do ludzi, którzy, nie

licząc Santilliego, rozmawiali z nim przez telefon. Są to: Gary Shoefieldz Polygram, Philip Mantle, John Prudie z Channel Four w Wielkiej Brytaniii sekretarz Davida Roehringa z Fox Network w USA. Tym kamerzystą jeststarszy wiekiem Amerykanin mieszkający na Florydzie. Był w szpitalu, kiedyGary Shoefield chciał się z nim skontaktować, z kolei w czasie rozmowytelefonicznej z Philipem Mantle’em mocno kaszlał. Jak wyznał, przeszedłw dzieciństwie chorobę Heinego-Medina.3 Ofiary tej choroby kończyły w tam-tych czasach zwykle jako kaleki. Niemożliwe, aby choroba uszkodziła mu ręce,

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 47

Page 49: Nexus 03

Reprezentujący siły powietrzneoficer w stopniu kapitana

powiedział Shellowi, że udałoim się odnaleźć taśmy

pochodzące z tego samegozbioru, co film Santilliego

i że przynajmniej jego częśćjest oryginalna. Dodał, że

ciała istot ukazanych na filmienie przedstawiają ani atrap, ani

ludzi.

bowiem w takim przypadku nie mógłby być operatoremfilmowym, ale mógł mieć uszkodzoną nogę. Sposób poru-szania się kamerzysty tego filmu właśnie na to wskazuje– jego ruchy nie są płynne. Bob Shell przeprowadził wywiadwśród starszych kamerzystów armii amerykańskiej, starającsię dowiedzieć od nich, czy przypominają sobie kogoś zeswojej grupy z lat czterdziestych, który miałby niepełno-sprawną nogę. Okazało się, że znali taką osobę. Nazywa sięon Jack „X” i ma dokładnie tyle lat, ile powinien miećkamerzysta Santilliego, czyli sześćdziesiąt osiem.4

Człowiekiem tym nie jest Jack Barnett – Santilli po-służył się początkowo tym nazwiskiem, aby chronić właś-ciwą osobę. Jack Barnett pracowałdla agencji Universal News i byłtym, który filmował Elvisa Pres-leya w czasie jego koncertuw szkole średniej w roku 1955.Zmarł w roku 1969. Jack X niepracował dla Universalu, niemniejrównież filmował Presleya, leczw czasie innego koncertu, któryodbywał się na wolnym powietrzu– podczas strajku kamerzystówUniversalu.5 Zgodził się udzielićwywiadu głównym stacjom telewi-zyjnym Stanów Zjednoczonych.6

W kwietniu 1996 roku w rezul-tacie dochodzenia prowadzonegona zlecenie dra Johna Gibbonsa,naukowego doradcy prezydentaClintona, z Bobem Shellem skontaktowali się przedstawi-ciele Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Reprezen-tujący siły powietrzne oficer w stopniu kapitana powie-dział Shellowi, że udało im się odnaleźć taśmy pochodzącez tego samego zbioru, co film Santilliego i że przynajmniejjego część jest oryginalna. Dodał, że ciała istot ukazanychna filmie nie przedstawiają ani atrap, ani ludzi. Znali teżnazwisko kamerzysty, Jacka X, i poprosili Shella, abypodał im jego obecny adres, ponieważ w budynku wojs-kowego archiwum w St. Louis wybuchł swego czasu pożari wiele akt uległo zniszczeniu. Poszukiwania jego byłybydługotrwałe i kosztowne.7

Kiedy poprosiliśmy kamerzystę o szczegóły dotyczącemiejsca katastrofy, przekonaliśmy się, że bardzo dobrzeorientuje się w terenie, w którym miała ona miejsce. Zapośrednictwem Raya Santilliego, który nic nie wiedział natemat tego terenu i z uporem nazywał go Sorocco zamiastSocorro, opisał ruiny mostu, które udało się nam znaleźć

dopiero w czasie trzeciej wyprawy na miejsce zdarzenia.Kamerzysta wiedział dobrze, o czym mówi.

Chociaż niektórzy krytykują sposób, w jaki sfilmowanotę sekcję zwłok, inni wojskowi kamerzyści oświadczyli, żesfilmowaliby ją w podobny sposób.

„Kamerzysta porusza się, ponieważ musi usuwać sięz drogi chirurgowi i stara się jednocześnie uzyskać jaknajlepszą perspektywę. Zadaniem kamerzysty wojskowe-go jest dokładna rejestracja tego, co się dzieje, a niewykonywanie artystycznych ujęć. To, co tu widzimy, stano-wi dokładny filmowy protokół” – stwierdził dr RoderickRyan, operator filmowy marynarki wojennej USA w la-

tach czterdziestych i pięćdziesią-tych, który filmował wiele tajnychprzedsięwzięć rządowych, włącz-nie z próbami z bronią atomowąna Atolu Bikini.8

„W takich okolicznościach niktnie mógłby wykonać lepszychujęć… operator był nie tylko dob-rze wykształconym i doświadczo-nym filmowcem, ale posiadł po-nadto pełną wiedzę z zakresu pro-dukcji filmu dokumentalnego.Świadczy o tym filmowanie prze-biegu sekcji zwłok z różnych pozy-cji” – twierdzi pułkownik ColmanVonKeviczky, który studiowałw Akademii Filmowej UFA w Ba-belsbergu pod Berlinem, a ponad-

to był szefem oddziału audio-wizualnego WęgierskiegoKrólewskiego Sztabu Generalnego, operatorem i szefemsłużb filmowych 3 Armii Stanów Zjednoczonych w Hei-delbergu oraz członkiem audio-wizualnego wydziału ONZw Nowym Jorku.9

FILMUważne badanie stopklatek wykonanych z oryginal-

nego filmu za pomocą wysokiej klasy sprzętu standarduBetacam dowodzi, że oryginalny film został rzeczywiścienakręcony na szesnastomilimetrowej taśmie. Sposób trzy-mania kamery w czasie filmowania scen z sekcji zwłokwskazuje, że używano małej, lekkiej kamery o stałychobiektywach (stąd nieostre zbliżenia), jak na przykładszesnastomilimetrowa filmowa kamera firmy Bell & Ho-well, której używali amerykańscy operatorzy wojskowiw latach czterdziestych, w tym również – zgodnie z tym, cosam twierdzi – wspomniany operator filmowy.10

48 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 50: Nexus 03

Shell potwierdził, że te fragmentyfilmu muszą pochodzić

z szesnastomilimetrowej taśmywyprodukowanej przed rokiem1956, kiedy to Kodak zmienił

podkład swoich filmówz acetylocelulozowopropioniano-wego na trójacetylocelulozowy.

Otrzymane próbki miały podkładacetylocelulozowopropionianowy.

Rozbiegówki szesnastomilimetrowego filmu zostałyprzesłane do oddziałów firmy Kodak w Hollywood, Lon-dynie i Kopenhadze, gdzie potwierdzono, że posiadająone symbole stosowane przez Kodaka (kwadrat i trójkąt)w roku 1947 lub 1967.11

Dwa wycinki, każdy składający się z trzech klatek (najednym z nich znajduje się obraz pomieszczenia, w którymprzeprowadzano sekcję) przekazano Bobowi Shellowi,który jest redaktorem magazynu Shutterbug oraz fototech-nicznym ekspertem sądowym i konsultantem FBI. Postarannej analizie fizykochemicznej Shell potwierdził, że tefragmenty filmu muszą pochodzić z szesnastomilimetro-wej taśmy wyprodukowanej przedrokiem 1956, kiedy to Kodak zmie-nił podkład swoich filmów z acety-locelulozowopropionianowego (a-cetate-priopionate) na trójacetylo-celulozowy (triacetate). Otrzyma-ne próbki miały podkład acetylo-celulozowopropionianowy. Był tofilm typu Super XX-PanchromaticSafety Film, który charakteryzujesię dużą czułością i jest przezna-czony do wykonywania zdjęć w po-mieszczeniach zamkniętych. Jegookres ważności nie przekracza 2 lat– po tym czasie promieniowaniekosmiczne powoduje jego „zady-mienie”. Shell jest pewny, że filmzostał naświetlony i wywołany przed upływem daty ważno-ści, co oznacza, że musi pochodzić sprzed roku 1958.12

WYPOSAŻENIE POMIESZCZENIA, W KTÓRYMPRZEPROWADZANO SEKCJĘ ZWŁOK

Wszystko, co widać na filmie, jest zgodne z czasem, doktórego się on odnosi. Telefon to model firmy AT&Tz roku 1946;13 znajdujący się w nim spiralny przewód byłstosowany w telefonach od roku 1938 i stanowił standar-dowe wyposażenie aparatów używanych w siłach zbroj-nych Stanów Zjednoczonych.14 Zegar ścienny to modelznajdujący się na rynku od roku 1938,15, natomiast mikro-fon pochodzi z roku 1946 i jest dziełem firmy SheerBros.16 Stół wraz z instrumentami był według profesoraCyrila Wechta, byłego rektora Amerykańskiej AkademiiNauk Sądowych, standardowym wyposażeniem anatomo-patologów.17 Młotek do kości nie był niczym niezwykłym,podobnie jak palnik Bunsena, który służył w trakcie sekcjido wypalania tłuszczu w tkankach.

CIAŁOCiało znajdujące się na stole sekcyjnym stało się przed-

miotem wielu zażartych dyskusji dotyczących tego, czy jestto manekin, ciało dziewczyny z defektami genetycznymi,czy też ciało obcej istoty. Prawie wszyscy eksperci odefektów specjalnych twierdzili, że stworzenie absolutnierealistycznej filmowej sceny autopsji zwłok jest jak najbar-dziej możliwe. Swego czasu wiele emocji wzbudzały filmypokazujące śmierć na żywo (snuff films). Zastanawiano sięnad pochodzeniem użytych w nim ciał. Uważano, żepochodzą one z Ameryki Południowej, jednak napływają-ce stamtąd raporty mówiły, że były to bardzo realistycznie

wykonane manekiny. Wprawdzienikomu nie udało się znaleźć do-wodów na to, że przy filmowaniutej sekcji zwłok zastosowano efek-ty specjalne, to jednak nie ma wąt-pliwości, że przy obecnym pozio-mie techniki filmowej można zimi-tować wszystko.18

Z drugiej strony, anatomopato-lodzy i lekarze z całego świataobejrzawszy ten film byli przeko-nani, że to ciało nie było kukłą, aleprawdziwymi zwłokami człowiekalub humanoida.

Jest sprawą niezaprzeczalną, żew sfilmowanych zwłokach możnazauważyć pewne cechy charaktery-

styczne dla przypadków zaburzeń genetycznych, takich jakna przykład zespół Turnera19 lub progeria20 w połączeniuz polidaktylią21, która nie jest typowym elementem ze-społu Turnera, niemniej istnieje możliwość wystąpieniaobu tych zaburzeń jednocześnie, a także inne anomalie.To wszystko skłoniło niemieckiego dermatologa, dra T.Jansena z Polikliniki Uniwersyteckiej w Monachium, doopublikowania w jednym z magazynów medycznych ar-tykułu, którego celem było udowodnienie, że to ciało byłozwłokami pewnej dziewczyny, która zmarła na rzadkąformę progerii.22 Z drugiej strony zapomniał wyjaśnić,skąd się wzięły dwie dziewczyny o identycznych sym-ptomach, w tym z polidaktylią o identycznej nadmiernejilości palców, zwłaszcza że progeria jest bardzo rzadkąchorobą (na całym świecie znanych jest aktualnie zaledwie20 przypadków). Niestety, jedyny znany przypadek bliź-niąt z zespołem Turnera, choć udokumentowany za po-mocą filmu, nigdy nie został omówiony w literaturzemedycznej.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 49

Page 51: Nexus 03

Nie było ani jednego lekarzalub anatomopatologa, który

po obejrzeniu tego filmuoświadczyłby, że to oszustwolub że istota na stole sekcyjnym

to manekin. Wszyscy bylizgodni, że to ciało żywej,

biologicznej istoty – ludzkiejlub nie.

Wnioski dra Jansena nie wyjaśniają również szczegól-nych środków ostrożności, które podjęto w trakciewykonania sekcji. Dlaczego cały zespół ubrany byłw zabezpieczające przed zakażeniem kombinezony,skoro ciało poddawane sekcji było zwłokami osobycierpiącej na zaburzenia genetyczne, i skąd u niej czarnesoczewki oczne? Chociaż dr Jansen zdiagnozował, żeprzyczyną śmierci był udar (pospolity u ludzi z progerią),nie tłumaczy to jednak uszkodzeń prawej nogi, złamaniai opuchlizny lewej nogi, odcięciaprawej dłoni oraz siniaka na le-wej skroni sugerującego możli-wość rany po pocisku. Czyżby taistota sama połamała sobie nogi,odcięła prawą dłoń i strzeliła so-bie w głowę, zanim zmarła z po-wodu udaru?

Jeszcze mniej przekonywającejest mętne wyjaśnienie dra Janse-na dotyczące braku pępka: „Totak jak osłonięcie czegoś paraso-lem – znikają wszelkie niezgodno-ści”.23

Z drugiej strony wielu anato-mopatologów uważało, że ta istota nie była człowiekiem,ponieważ jej narządy wewnętrzne nie przypominały nicze-go, co zdarzyło się im kiedykolwiek widzieć u ludzi. Otokilka ich wypowiedzi:

Profesor dr Christopher Milroy, anatomopatolog Ho-me Office (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych WielkiejBrytanii) z Uniwersytetu w Sheffield:

— Mimo iż pokazano zbliżenie mózgu, obraz byłnieostry, niemniej mogę stwierdzić, że jego wygląd niepasował do wyglądu mózgu człowieka.24

Profesor dr M.J. Mihatsch z Uniwersytetu w Bazyleiw Szwajcarii:

— Narządy, które wyjęto z ciała, nie dadzą się porów-nać z żadnymi ludzkimi organami.25

Profesor Cyril Wecht, były rektor Amerykańskiej Aka-demii Nauk Sądowych:

— Nie potrafię umieścić tych struktur w kontekścietułowia… Mam trudności ze znalezieniem podobieństwz ludzkim ciałem, takim jakie je znam. Tkanka, któramusiałaby być mózgiem, gdyby chodziło tu o człowieka,nie wygląda tak jak tkanka mózgowa… nie wydaje mi się,aby mogła pochodzić od ludzkiej istoty.26

Dr Carsten Nygren z Oslo w Norwegii:— To nie jest mózg ludzki. Jest… zbyt ciemny.27

Profesor Pierluigi Baima Bollone z Uniwersytetu Tu-ryńskiego we Włoszech:

— Kiedy przyglądamy się wewnętrznym organom, niewidzimy ani jednego w jakikolwiek sposób przypominają-cego któryś z ludzkich narządów. Organ główny, którymógłby być wątrobą, nie ma ani kształtu, ani nie znajdujesię w miejscu odpowiadającym ludzkiej wątrobie. Twarzdomniemanej pozaziemskiej istoty wykazuje nadzwyczaj-ne cechy anatomiczne: bardzo duże oczodoły, bardzo

płaskie wybrzuszenie nosowe,brak typowego dla ludzi umięśnie-nia twarzy, które odpowiada zaszeroką gamę jej wyrazów… Ogól-ne wrażenie jest takie, że mamy doczynienia z osobnikiem należącymdo naszego gatunku, lecz różnią-cym się od nas tak bardzo, żerozważania o podobieństwach sta-ją się absurdalne.28

Nie było ani jednego lekarzalub anatomopatologa który poobejrzeniu tego filmu oświadczył-by, że to oszustwo lub że istota nastole sekcyjnym to manekin.

Wszyscy byli zgodni, że to ciało żywej, biologicznej istoty– ludzkiej lub nie.

ANATOMOPATOLODZYWedług operatora, który nakręcił ten film, sekcja prze-

prowadzana była przez dra Bronka i dra Williamsa.Dr Detlev Bronk (1897–1975) nie stanowi niespodzian-

ki, ponieważ jego nazwisko występuje w kontrowersyjnychmateriałach dotyczących grupy Majestic-12. Był czołowymamerykańskim biofizykiem, przewodniczącym NationalResearch Council (Narodowa Rada ds. Badań) orazczłonkiem Advisory Committee of the Army (KomitetDoradczy Armii) i Atomic Energy Commission (Komisjads. Energii Atomowej). Był osobą, której nadzór nadsekcją o takim znaczeniu mógł być powierzony. Po jegośmierci, wszystkie jego prace i dokumenty zostały przeka-zane do Rockefeller Institute for Medical Research (In-stytut Badań Medycznych im. Rockefellera), którym kie-rował od roku 1953.29 Dr Bronk był bardzo skrupulatnąosobą. Prowadził i zachowywał szczegółowe zapiski orazcałą korespondencję. Kiedy jednak Bob Shell chciał rzucićokiem na jego papiery i dzienniki z roku 1947, dowiedziałsię, że dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie jegodokumenty z tego roku zaginęły. Żaden z zaprzyjaźnio-nych z nim bibliotekarzy nie potrafił wyjaśnić mu, co sięz nimi stało i dlaczego ich nie odnaleziono.30

Drem Williamsem mógł być dr Robert Parvin Williams(1891-1967), który był specjalnym asystentem głównegochirurga armii stacjonującym w Fort Monroe w stanieWirginia. W roku 1947 miał stopień podpułkownika, zaśw roku 1949 awansowano go do stopnia generała bryga-dy.31 Już samo podanie nazwiska dra Williamsa, który byłwłaściwym człowiekiem do tego zadania, wskazuje, żekamerzysta był człowiekiem wtajemniczonym.

Czy osoby występujące w filmie przedstawiającym sek-cję ciała obcej istoty rzeczywiście były anatomopatologa-mi, chirurgami, czy też aktorami? To pytanie zadaliśmylekarzom, którzy oglądali ten film. Oto, co stwierdzili:

Profesor dr Christopher Milroy z Uniwersytetu w Shef-field w Wielkiej Brytanii:

— Chociaż to badanie posiada cechy fachowego bada-nia medycznego, to jednak pewne aspekty wskazują, że

50 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 52: Nexus 03

Według operatora w rozbitympojeździe znaleziono czteryżywe obce istoty. Pierwszaz nich nie przeżyła operacjiwydobycia z wraku, drugai trzecia zmarły po około

tygodniu, zaś czwarta przeżyłaaż do maja 1949 roku.

nie było ono przeprowadzane przez doświadczonego ana-tomopatologa, ale raczej przez chirurga.32

Profesor dr M.J. Mihatsch z Uniwersytet w Bazyleiw Szwajcarii:

— Nie wątpię w fachowość anatomopatologa lub chi-rurga, który przeprowadzał sekcję tego ciała.33

Profesor Cyril Wecht, były rektor Amerykańskiej Aka-demii Nauk Sądowych:

— …[oni] są albo anatomopatologami, albo chirur-gami, i to takimi, którzy mieli już na swoim koncie wieleinnych sekcji.34

Profesor Pierluigi Baima Bollone z Uniwersytetu Tu-ryńskiego we Włoszech:

— …To z pewnością chirurdzy, a nie anatomopatolo-dzy… doświadczeni fachowcy.35

Profesor Jean Pierre z Uniwersytetu Paryskiego weFrancji:

— Osoby, które przeprowadza-ły sekcję, były z całą pewnościązawodowymi medykami, jeśli niedoświadczonymi anatomopatolo-gami.36

Dr Carsten Nygren z Oslow Norwegii:

— Osoby, które przeprowadza-ły sekcję, były z pewnością chirur-gami, a nie anatomopatologami.37

W rzeczywistości dr Bronk i drWilliams nie byli anatomopatolo-gami. Bronk był biofizykiem, zaśWilliams chirurgiem. Co ciekawe,żaden z lekarzy nie wysunął przypuszczenia, że to byliaktorzy i popełnili jakieś błędy.

Jedynym, co poddano krytyce, był rodzaj przeprowa-dzonej sekcji. Było oczywiste, że wykonano ją raczejw celu określenia przyczyny śmierci, a nie poznania budo-wy ciała obcej formy życia. Z drugiej jednak strony możnato wyjaśnić okolicznościami, w jakich ją przeprowadzono.

Według operatora w rozbitym pojeździe znalezionocztery żywe obce istoty. Pierwsza z nich nie przeżyłaoperacji wydobycia z wraku, druga i trzecia zmarły pookoło tygodniu, zaś czwarta przeżyła aż do maja 1949roku. Nie wiemy nic na temat sekcji pierwszej istoty. Byćmoże to właśnie jej ciało poddano sekcji o charakterzenaukowo-badawczym.

Operator filmował drugą i trzecią sekcję w dniach1 i 3 lipca 1947 roku, kiedy to głównym problemem mogłobyć ustalenie przyczyny nagłej śmierci tych istot w celu

umożliwienia utrzymania przy życiu czwartej z nich, abynawiązać z nią kontakt i dowiedzieć się od niej, w jakimcelu przybyły na Ziemię. Z całą pewnością ta sprawastanowiła wyższy priorytet dla wojska, niż naukowe bada-nie obcych form życia. Tym niemniej zakładamy, żew czasie sekcji z ciała tej istoty pobrano narządy w celu ichdokładnego zbadania.

Co więcej, według tego co zeznał operator, ciało czwar-tej istoty poddano naukowej sekcji w medycznym audyto-rium w Waszyngtonie w obecności czołowych naukowcówz USA, Wielkiej Brytanii i Francji.38

FILM PRZEDSTAWIAJĄCY SZCZĄTKI POCHODZĄCEZ WRAKU POJAZDU OBCYCH ISTOT

Część filmu Santilliego przedstawiająca metaloweszczątki pochodzące z wraku pojazdu została poddanaanalizie przez Dennisa W. Murphy’ego, który posiada

stopień naukowy w dziedzinie mo-rskiego nurkowania oraz obróbkimetali nadany mu przez Akade-mię Nauk. Przez pewien czas za-jmował się badaniem różnego ro-dzaju konstrukcji metalowych.Oto, co powiedział:

— Nigdy nie widziałem nicze-go, co przypominałoby technolo-gię zastosowaną do wykonania be-lek dwuteowych przedstawionychna filmie Santilliego. Nie znamprocesu technologicznego, któryumożliwiałby wykonanie belek

dwuteowych o tak skomplikowanych kształtach.Murphy wyklucza zastosowanie frezowania („Kiedy

przyglądam się napisowi, dostrzegam precyzyjne zaokrąg-lenia symboli; nie sądzę, aby można je było wykonać przypomocy obecnie dostępnych frezarek”), wyciskania, wal-cowania, odlewania, wytłaczania („przeciw wytłaczaniuprzemawia… pozorny brak ciężaru wszystkich części…bardzo ostre kąty proste przy podstawach, wysmukłośćramion dwuteownika oraz precyzja rysunku wypukłychsymboli…”, które można wytworzyć jedynie w metaluo dużej gęstości, który byłby znacznie cięższy od podanejwagi) i spieniania („krystaliczna struktura przełomu dwu-teowników, połysk materiału w tym miejscu oraz sztyw-ność dwuteowników…” przemawiają zdaniem Murp-hy’ego przeciwko tej możliwości).

Charakter przełomów i połysk dwuteowników dopro-wadziły Murphy’ego do wniosku, że użyto tu metaluo niezwykle delikatnej, krystalicznej strukturze, wytworzo-nego przy zastosowaniu nieznanej technologii.39

Do tego samego wniosku doszedł profesor dr Malangaz uniwersytetu w Pizie we Włoszech.40

Starszy sierżant Bob Allen, koordynator do sprawbezpieczeństwa sił powietrznych w ściśle tajnym ośrodkubadawczym położonym w pobliżu Tonopah w stanie Ne-wada, rozpoznał panele pokazane na filmie. Oto, copowiedział:

— Po wielu latach wojsko doszło do wniosku, że teistoty zabrały te panele ze sobą, ponieważ były oneindywidualnie dostosowane do każdej z nich z osobna.Można je było wsuwać w gniazda znajdujące się w różnychurządzeniach. Cały system – napędowy, nawigacyjny – do-słownie wszystko można było uruchamiać i kontrolowaćprzy pomocy tych paneli. My również próbowaliśmy sięnimi posłużyć, ale częstotliwość naszego mózgu była zbytniska do sterowania nimi.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 51

Page 53: Nexus 03

Bill Uhouse… zidentyfikowałte panele jako indywidulane

pulpity sterownicze.Prawdopodobnie służyły

one do obsługi komputerapokładowego, a właściwie

jednostki sterującej.

Według Allena były one razem z innymi urządzeniamipozaziemskiego pochodzenia udostępniane co dziesięć latLaboratorium im. Lawrence’a Livermore’a do zbadaniaw oparciu o najnowsze osiągnięcia nauki.41

Powyższe słowa potwierdza inżynier sił powietrznychzatrudniony w Laboratoriach Sandia w Albuquerquew Nowym Meksyku, który zidentyfikował je jako swegorodzaju „współpracujące z mózgiem komputery reagującena impulsy wysyłane przez neurony”.42

— Nauczyliśmy się wprowadzać do nich informacje, alewciąż nie potrafimy wydobyć z nich żadnych danych.

Bill Uhouse, inżynier konstruktor w dziedzinie mecha-niki, który pracował w ściśle taj-nym kompleksie w Strefie 51 poło-żonej w Newadzie, gdzie miał po-dobno do czynienia z pozaziemskątechnologią, zidentyfikował te pa-nele jako indywidualne pulpitysterownicze. Prawdopodobnie słu-żyły one do obsługi komputera po-kładowego, a właściwie jednostkisterującej. Kiedy statek rozbił się,każda z tych istot wzięła ze sobąswój panel. Przypuszczalnie służy-ły one również do łączności z jed-nostką macierzystą, która mogła dzięki nim je zlokalizo-wać i zabrać z miejsca katastrofy.43

HIEROGLIFYKiedy po raz pierwszy zobaczyłem hieroglify znajdują-

ce się na dwuteowych belkach, moją uwagę z miejscazwróciło ich podobieństwo do alfabetu greckiego i fenic-kiego. Oba te alfabety mają wspólne źródło i należą do tejsamej rodziny, podobnie jak wiele innych alfabetów semi-ckich – aramejski, sabaicki, samarytański, hebrajski, pro-tokananejski, nabatejski i arabski – które pochodzą z koleiod alfabetu hieroglificznego, jednej z czterech głównychgrup egipskich hieroglifów (pozostałe są zbudowanez dwu- lub trójwyrazowych znaków i ideogramów).44

Warto zauważyć, że inskrypcje, które najwyraźniej należądo tej samej grupy alfabetów i poprzedzają fenicką orazegipską kulturę, zostały odkryte na całym świecie – w Peru(Ylo)45, Ekwadorze (Cuenca)46, Brazylii (Piedra Pintada)47,Francji (Glozel, Maz d’Azil)48, na Wyspach Kanaryjskich49

i w wielu innych miejscach. Z powodu ich podobieństwa doalfabetu fenickiego nazywam je protofenickimi.

W naszym przypadku byłem w stanie odcyfrować in-skrypcje na obu belkach dwuteowych i przetłumaczyć ich

znaczenie posługując się językami z tej samej grupy, coalfabety. Mówią one: „DIREQH ELE/ECE” oraz „O-SNI”. „DIREQH” jest pokrewne hebrajskiemu „Derekh”,które oznacza „drogę, szlak, podróż”. „ELE” może byćliczbą mnogą od „El” oznaczającego „Bóg”, podobnie jakhebrajskie „Elohim”, zaś „ECE” jest pokrewne egips-kiemu „ase” oznaczającemu „wprowadzać, przedstawiać”lub „zbliżać się”. Tak więc w zależności od tego, czyprzeczytamy drugi znak jako „lambda/lamed”, czy „gam-ma/gimel” możemy zwrot ten przetłumaczyć (nie znającgramatyki) jako „podróż do bogów” lub „podróż doosiągnięcia/przedstawienia”. Ja tłumaczę „OSNI” jako

egipskie „asni” oznaczające „uczy-nić otwartym”50 lub w znaczeniufilozoficznym jako „otworzyć nakontakt” lub „otworzyć świado-mość”, lub jeszcze inaczej, w sen-sie praktycznym – „otworzyć tu-taj”.

Dlaczego istoty pozaziemskiemiałyby mówić i pisać tak jak Fe-nicjanie, Żydzi lub Egipcjanie?Może dlatego, że jest to język bo-gów, którzy wprowadzili go naZiemi. W rzeczy samej starożytni

Egipcjanie wierzyli, że ich hieroglificzne pismo zostałopodarowane im przez Totha lub Tehuti, boga mądrości,jednego z Neteru (Obserwatorów), który podróżowałw statkach po niebiańskim Nilu – Drodze Mlecznej.51

Czy to przypadek, że oto spotykamy istoty o 12 palcachi że podstawą matematycznego systemu zarówno starożyt-nych Sumerów, jak i Egipcjan była liczba 12? Co więcej,na anasazyjskich petroglifach52 znajdujemy dwunastopal-cowe ślady stóp pochodzące z kanionów stanu Utahw USA.53 Ponadto w podaniach Indian Laguna, Hopii innych należących do grupy Pueblo znajdujemy wzmian-ki o dwunastopalcowych Niebiańskich Kachinach54.55 Bra-zylijscy Ugha Mongulala (nazwa plemienia) wierzą, że ich„Starożytni Ojcowie”, którzy przybyli z gwiazd, mieli sześćpalców u rąk i nóg, co stanowiło oznakę ich boskiegopochodzenia.56

ROSWELL CZY SOCORRO?Twierdzenie Santilliego, że film dotyczy katastrofy

w Roswell, wywołało wiele kontrowersyjnych wypowiedzi,jako że żaden ze świadków, którzy mieli z nią związek, niepotwierdził zgodności wyglądu tych ciał oraz szczątkówz tym, co tam wtedy widział. W rzeczywistości ciała

52 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 54: Nexus 03

…data, lokalizacja i wszystkoinne, co jest pokazane na

filmie, nie pasują do wydarzeńw Roswell, a to z kolei oznacza,

że była to inna katastrofa.

odnalezione w Roswell były mniejsze i miały wedługświadków cztery lub pięć palców.57 Nikt z nich nigdy niewspominał o sześciu palcach. Jeśli w tej sytuacji przy-jmiemy, że film jest oszustwem, to dlaczego nikt z tych,którzy go preparowali, nie zadał sobie trudu, aby prze-czytać choć jedną z książek opublikowanych na ten tematlub obejrzeć doskonały telewizyjny miniserial Roswell au-torstwa Paula Daviesa pokazany w ramach programuShowtime?

Już pierwsza informacja, jaką uzyskałem od Santil-liego na temat źródła pochodzenia filmu, wywołałau mnie wątpliwości, czy rzeczywi-ście odnosi się on do Roswell.Na pokazie 5 maja 1995 rokuSantilli wciąż twierdził, że sekcjezostały sfilmowane 1 i 2 lipca1947 roku, zaś ciała odnalezionogdzieś „na początku czerwca”, toznaczy miesiąc za wcześnie jakna katastrofę w Roswell. Kiedy30 czerwca 1995 roku pojecha-łem do Roswell, aby skonfrontować zeznania naocznychświadków (między innymi Roberta Shirkeya, GlennaDennisa i Franka Kaufmanna) z otrzymanymi zdjęciamistopklatek z filmu, poprosiłem Santilliego o szczegółydotyczące położenia miejsca katastrofy. Mógł mi jedyniepowiedzieć, że stało się to „jakieś cztery i pół godzinydrogi”, „w pobliżu poligonu White Sands” i „rezerwatuApaczów”, oraz „na północnym brzegu małego wy-schniętego jeziora na końcu niewielkiego kanionu”.Zasugerowałem mu, aby zadzwonił do operatora i po-prosił go o trochę więcej szczegółów, co też uczynił.Powiedział, że miejsce katastrofy znajdowało się „mię-dzy Socorro [w rzeczywistości powiedział „Sorocco”]i Magdaleną”.

Pod koniec lipca 1995 roku Santilli opublikował całośćrelacji kamerzysty, który potwierdził w niej, że dowiedziałsię o katastrofie 1 czerwca 1947 roku, co oznacza, żedoszło do niej w późnych godzinach 31 maja 1947 roku.Tak więc data, lokalizacja i wszystko inne, co jest pokaza-ne na filmie, nie pasują do wydarzeń w Roswell, a toz kolei oznacza, że była to inna katastrofa.

To, że przetransportowano go samolotem do Roswell,a następnie zawieziono na miejsce katastrofy samocho-dem, stało się podstawą jego przypuszczenia, że brałudział w akcji związanej ze „zdarzeniem w Roswell”,o którym potem usłyszał, zaś Santilli wziął to mniemanieza dobrą monetę.

MIEJSCE KATASTROFYPostępując zgodnie ze wskazówkami udzielonymi

przez kamerzystę, kierując się jego słowami „ostatniapolna droga przed górami [Magdalena]”, znalazłem małe,wyschnięte jezioro na końcu kanionu. Miejsce to znaj-dowało się w odległości około 15 mil (24 km) od poligonuWhite Sands i Parku Narodowego Bosque del Apache– dawnego rezerwatu.

Podczas trzeciej wizyty w tamtym miejscu TedowiLomanowi udało się odnaleźć ruiny mostu kolejowego,o którym wspominał kamerzysta. Po przesłaniu mu zdjęć,

które tam zrobiliśmy, potwierdził,że chodziło właśnie o to miejsce.

We wrześniu 1995 roku Santilliudostępnił opinii publicznej po-prawione przez artystę grafika ry-sunki kamerzysty przedstawiającewidok miejsca katastrofy. Chociażutrwalona na naszych zdjęciachsceneria wyglądała inaczej, to jed-nak wychodząc z kanionu odkryliś-

my, że wygląda ona dokładnie tak, jak przedstawiają tojego rysunki. W miejscu, w którym umieścił rozbity o klifpojazd, znaleźliśmy teren o średnicy 20 metrów, na któ-rym ktoś „zamiótł” skały, jak gdyby starając się usunąćstamtąd jakieś ślady.

Powyżej niecki wyschniętego jeziora zlokalizowaliśmystarą kopalnię. Zgodnie z danymi uzyskanymi w NewMexico Office of Mining & Technology58 w Socorro byłato kopalnia magnezu o nazwie „Niggerhead Mine”, którązamknięto w roku 1938, a następnie ponownie otwartow czasie wojny, kiedy wzrosło zapotrzebowanie na tenmetal. Ostatecznie zamknięto w roku 1945. Według ope-ratora Rząd Stanów Zjednoczonych otworzył ją jeszczeraz, ale nie w celach wydobywczych. Stało się to dokładnietego samego dnia, kiedy rozpoczęto operację przejmowa-nia wraku, czyli 1 czerwca 1947 roku.59 Jak wiadomo,w czasie realizacji Projektu Manhattan60 prowadzonoprace wydobywcze, które stanowiły kamuflaż dla rzeczywi-stych działań. Być może i tutaj było podobnie. Ostateczniewznowienie wydobycia w kopalni stanowi doskonały pre-tekst do wprowadzenia na dany teren ciężkiego sprzętu– żurawi, samochodów ciężarowych – oraz personelu,a także jego ogrodzenia.

Raport w sprawie wypadku lotniczego napisany rze-komo przez generała Nathana Twininga z DowództwaSprzętu Lotniczego61 w bazie Wright Field62 i opubli-kowany przez nieżyjącego już Lena Stringfielda63 zawiera

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 53

Page 55: Nexus 03

Udało się nam znaleźć czterechświadków, którzy widzieli

będący w posiadaniu wojskai służb specjalnych film z tego

samego zestawu, co filmSantilliego. Fakt ten został

niedawno potwierdzony przezkapitana Johna McAndrewsa

z sił powietrznych.

następujące zdanie: „Latający dysk znaleziony w pobliżupoligonu White Sands”. Musiało się to wydarzyć przeddatą sporządzenia raportu, czyli przed 16 lipca 1947 roku.Ponieważ raport zawiera pełny opis badania pojazdu,można przyjąć, że katastrofa miała miejsce co najmniejmiesiąc wcześniej, jeśli nie więcej.64

Stringfield podaje jeszcze jednego świadka, kapitanaV.A. Postlethwaita z wywiadu wojskowego, który widziałtajny teleks, w którym była mowa o rozbiciu się dysku „napoligonie White Sands Proving Grounds”.65

ŚWIADKOWIE OBECNI NA MIEJSCU KATASTROFYUdało się nam zlokalizować wielu świadków katastrofy,

do której doszło 31 maja 1947 roku. Według miejscowychranczerów, Betty i Smoky Poundów, miejscowy hodowcabydła, Fred Strozzi, który mieszkał zaledwie kilka mil odmiejsca katastrofy, twierdził, że widział meteoryt „większyod piłki do koszykówki”, który opadał ku ziemi właśniew tym czasie i miejscu.66 Niestety, Strozzi nie żyje już odwielu lat, przeto nie mogliśmy zapytać go o szczegóły.

Ten sam „meteoryt” został zauważony także przez grupędzieci pochodzącą z plemienia Acoma. Dzieci chodziły doszkoły w Gallup w stanie Nowy Meksyk. Tego dnia, to znaczy31 maja (datę tę zapamiętała dokładnie jedna z dziewczynek,ponieważ było to akurat w przeddzień jej urodzin), byłobardzo gorąco i bawiły się onedopiero wieczorem, kiedy upał tro-chę zelżał. „Nagle całe niebo rozświe-tliło się, jakby wróciła pełnia dnia”– powiedział jeden ze świadków. „Wciągu nie więcej niż czterech sekundwielka kula ognia przeleciała w ciszynad naszymi głowami z lewej stronyna prawą, czyli z północnego zacho-du na południowy wschód” – toznaczy w kierunku Socorro. „Światłobyło tak jasne, że dzieciaki zasłoniłysobie oczy rękoma”.67

Dwa dni później większośćz nich miała pęcherze na dłoniachi ramionach, które nazywały „swędzeniami”. Otrzymaliś-my list od córki jednego ze świadków, a także udało sięnam przeprowadzić rozmowę z dwoma z nich, jedna z nichzostała przeprowadzona telefonicznie, a druga nagranakamerą wideo.68 Meteoryt nie mógłby spowodować takichpęcherzy. Kiedy operator przybył na miejsce katastrofy 24godziny później, dysk nadal był gorący i obawiano sięwybuchu pożaru. Możemy zatem przyjąć, że dysk byłrzeczywiście „kulą ognia” przed rozbiciem się w późnychgodzinach 31 maja 1947 roku.

Czy w lokalnej prasie ukazały się informacje na temattego „meteorytu”? Ted Loman próbował odszukać coś naten temat i w tym celu odwiedził redakcję Socorro Chief-tain. Powiedziano mu, że pod koniec lat sześćdziesiątychogień zniszczył pewną część archiwum i że brakuje nie-których numerów – tych z okresu między 10 maja a 15czerwca 1947 roku. Idąc za wskazówką asystenta redak-tora Ted spróbował szczęścia w bibliotece miejscowejuczelni górniczej, gdzie udało mu się odnaleźć mikrofilmywszystkich lokalnych gazet – z wyjątkiem numerów, którewyszły między 10 maja i 15 czerwca 1947 roku. Jegostarania zmierzające do odnalezienia brakujących nume-rów w Zbiorze Rio Grande Uniwersytetu stanu NowyMeksyk w Las Cruces okazały się również bezowocne.

Bob Shell próbował swoich sił w Magdalenie. Tamrównież brakowało numerów z tego samego okresu. Po-

wiedziano mu: „Nie znajdziesz ich pan. Szukam ich od lat,ale nikt ich nie ma”. Próbował również znaleźć cośw nowomeksykańskiej Bibliotece Zimmermana, ale rów-nież bez rezultatu.

Według kamerzysty dysk został w połowie czerwca1947 roku przetransportowany na ciężarowej naczepie doWright Field w stanie Ohio. Świadek Howard Marston,inżynier budowlany, który latem 1947 roku był zatrud-niony w laboratorium badawczym w Wright Field, utrzy-muje, że był w bazie, „kiedy przywieźli dysk…” W czasiewywiadu, który z nim przeprowadziłem, powiedział mi, że„znajdował się on na naczepie ciężarówki przykrytej plan-dekami. Rozładowali go w hangarze. Widziałem go z dale-ka, kiedy go odkryli. Był to metaliczny dysk o średnicy od30 do 40 stóp [9-12 m]”.69

ŚWIADKOWIE POTWIERDZAJĄCY AUTENTYCZNOŚĆFILMU

Udało się nam znaleźć czterech świadków, którzywidzieli będący w posiadaniu wojska i służ specjalnychfilm z tego samego zestawu, co film Santilliego. Fakt tenzostał niedawno potwierdzony przez kapitana JohnaMcAndrewsa z sił powietrznych.70

Starszy sierżant Bob Allen był koordynatorem dospraw bezpieczeństwa sił powietrznych w ściśle tajnym

ośrodku badawczym położonymw pobliżu Tonopah w stanie Ne-wada. W czasie szkolenia miałokazję obejrzeć ponad dwuipółgo-dzinny film. Kiedy zobaczył w tele-wizji film Santilliego natychmiastgo rozpoznał jako część tamtegozestawu. „Widziałem trzy sekcje”– oświadczył. – „Podczas jednejz nich za szklaną przegrodą znaj-dującą się w pomieszczeniu, gdzieodbywała się sekcja, stał Truman.Miał wprawdzie na twarzy maskęchirurgiczną, ale mimo to możnabyło poznać, że to on. Po kilku

dniach zmarł pierwszy a potem drugi [chodzi o istotypozaziemskie – przyp. tłum.]. Powiedzieli: «Niech to szlagtrafi, mrą jak muchy, a my musimy dowiedzieć się, czy niemają jakichś wrogich zamiarów i co tu robią. Musimyznaleźć sposób na utrzymanie tego czwartego przy życiu».Dlatego dokonano sekcji zwłok. Czwarta istota pozaziem-ska żyła jeszcze przez dwa lata…”71

Sierżant Clifford Stone stacjonował w roku 1969w Fort Ley w stanie Wirginia. Wchodził w skład Atomo-wo-Biologiczno-Chemicznego (NBC) Zespołu SzybkiegoReagowania. Powiedział: „Moje obowiązki polegały nawykonywaniu zadań NBC NCO72 w zakresie łączności.Któregoś razu poleciałem razem z naszym porucznikiemdo Fort Belvoir w Wirginii. Będąc tam poszedłem razemz pilotem do świetlicy. Weszliśmy po schodach na górę,a następnie do pomieszczenia przylegającego do prze-stronnej sali widowiskowej. Usiedliśmy i zaczęliśmy sięrozglądać. Było tam okno z pleksiglasu, które wychodziłotę salę… siedzieli tam na dole i oglądali coś, co wydawałosię nam fragmentami filmu fantastyczno-naukowego.Przedstawiały one te pospolite, talerzokształtne pojazdyUFO, UFO przypominające cygara… a także ciała. Piloti ja oglądaliśmy to z zaciekawieniem i staraliśmy sięustalić, z jakiego filmu pochodzą te urywki, ponieważ obajinteresowaliśmy się SF73… Było kilka typów ciał… Kiedyjuż obejrzeliśmy wszystko, przyszli jacyś ludzie i kazali

54 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 56: Nexus 03

dokończenie na stronie 59

nam iść ze sobą bez podawania jakichkolwiek powodów”.Obaj zostali aresztowani i poddani „intensywnemu

praniu mózgów”, które trwało cztery noce i pięć dni.„Kiedy zobaczyłem film Santilliego, stanęły mi przedoczami obrazy, które wtedy widziałem, cofnęły mnie doowego dnia w 1969 roku, do tamtego filmu, który wtedyoni oglądali. Były tam ciała które wyglądały bardzo,bardzo podobnie do tych [z filmu Santilliego]. Były tamrównież żywe istoty. Wiem, że istnieje film, film z… jeśli tonie był Truman, w tym filmie, to był to bardzo podobny doniego dubler”.74

26 czerwca brytyjski badacz zjawiska UFO, ColinAndrews, odwiedził Raya Santilliego w towarzystwie ja-pońskiego badacza Johsena Takano, doradcy japońskiegorządu do spraw UFO, oraz dra Hoang-Yung Chiangaz Państwowego Ośrodka Badań Biotechnologicznychw Tajpej na Tajwanie. Dr Hoang-Yung Chiang jestwykładowcą na Uniwersytecie Kultury oraz UniwersytecieMedycznym w Tajpej. To właśnie dzięki jego staraniomufologia została uznana przez rząd tajwański za dyscyplinęnaukową.

Po prywatnym pokazie filmu obaj, Johsen Takanoi Hoang-Yung Chiang, oświadczyli Andrewsowi, że wi-dzieli już ten film: Takano, po tym jak jego rząd zwróciłsię do rządu USA o informacje na temat UFO (film zostałwówczas dostarczony do Tokio przez agenta CIA), zaśChiang goszcząc w kwaterze głównej CIA w Langleyw stanie Wirginia.75

WNIOSKIW czasie gdy nikomu nie udało się przedstawić faktów

świadczących, że film Santilliego ukazujący sekcję zwłokobcej istoty jest fałszerstwem, nam udało się zgromadzićkilka dość przekonywających dowodów wskazujących nato, że jest on prawdziwy. Jeśli jest on jednak mistyfikacją,to jest to z całą pewnością jedno z najzręczniejszychoszustw naszego stulecia.

Zamiast polemizować ze sobą bez końca poważnibadacze zjawiska UFO powinni zająć się ujawnianiemprawdy i szukaniem dowodów – dowodów, które mogąokazać się najbardziej prowokującą prawdą, prawdą do-wodzącą, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie.�

O autorze:Michael Hesemann jest z wykształcenia antropologiem

i historykiem, który ukończył Uniwersytet w Getyndze. Jestautorem wielu książek oraz laureatem kilku nagród filmo-wych. Jego specjalnością są zjawiska paranormalne orazsprawy związane z istotami pozaziemskimi. Mieszka w Dus-seldorfie w Niemczech. Od roku 1984 jest wydawcą i redak-torem kwartalnika Magazin 2000, który wychodzi także w ję-zyku czeskim. Jego najbardziej znane książki to: UFOs: DieBeweise, Eine Dokumentation (UFO-dowody), UFOs: DieKontakte (UFO – kontakty). Jego najnowsza książka BeyondRoswell (Poza Roswell) napisana wspólnie z Philipem Mant-le’em opisuje jego własne badania w sprawie kontrowersyj-nego filmu przedstawiającego sekcję zwłok obcej istoty. Jestautorem kilku nagrodzonych filmów dokumentalnych natemat zjawiska UFO, takich jak na przykład UFOs: DieBeweise (UFO – dowody) i UFOs: Geheimnisse der Schwa-rzen Welt (UFO – tajemnice czarnego świata). Często wy-głasza odczyty. Występował przed słuchaczami 30 uniwer-sytetów na pięciu kontynentach oraz na forum NarodówZjednoczonych. Jest członkiem Towarzystwa Badań Nauko-wych.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Kent Jeffrey, „Santilli’s Controversial Autopsy Movie” (Kontrower-

syjny film Santilliego z sekcji zwłok”), MUFON UFO Journal, nr 335,marzec 1996, Seguin, Teksas.

2. Międzynarodowy Zespół Badawczy.3. (a) Philip Mantle (redaktor), „The Roswell Film Footage” („Film

z Roswell”), UFO Times, BUFORA, nr 36, lipiec-sierpień 1995, Batley.(b) Ray Santilli (redaktor), „Operation Anvil” („Operacja Kowad-

ło”), komunikat dla prasy, Londyn, 1995.4. Bob Shell, prywatne oświadczenie, grudzień 1995.5. Ray Santilli, „My Story” („Moja opowieść”), komunikat dla prasy,

Londyn, 1995.6. Ray Santilli, konferencja pod nazwą CompuServe Encounters Fo-

rum, 25 marzec 1996.7. Bob Shell, prywatne oświadczenie, 18 kwiecień 1996.8. B. Kiviat, D. Roehring, Alien Autopsy: Fact or Fiction, program

telewizyjny stacji Fox Network nadany 29 sierpnia 1995 roku. (W Polscenosi on tytuł Obcy – oni żyją i wydany został na kasetach wideo przez BestFilm).

9. Colman VonKeviczky, Autopsy of a Human-like „Freak” Body (Sek-cja podobnego do ludzkiego „nienormalnego” ciała), raport, Nowy Jork, 23październik 1995.

10. Tamże.11. (a) List od firmy Eastman Kodak Co, Hollywood, USA, czerwiec

1995 (bez daty określającej dzień).(b) List od firmy Kodak Ltd, Londyn, Wielka Brytania, 14 czerwiec

1995.12. Bob Shell, „Summary of Points in Physical Research of Film Dating”

(„Podsumowanie rozważań na temat fizycznego badania wieku filmu”),raport, Radford, Wirginia, 6 wrzesień 1995.

13. (a) Osobista informacja od Terry Blantona, 31 październik 1995.(b) Magazyn Time, Nowy Jork, 18 grudzień 1995.

14. Tamże.15. Ray Santilli, oświadczenie opublikowane w Internecie, czerwiec

1995.16. Oddział MUFON-u, materiały z konferencji CompuServe Encoun-

ters Forum, wrzesień 1995.17. B. Kiviat, D. Roehring, Alien Autopsy…18. Trey Stokes, „Special Effects: The Fine Art of Fooling People”

(„Efekty specjalne – sztuka precyzyjnego ogłupiania ludzi”), UFO Times,BUFORA, Batley, Wielka Brytania, styczeń 1996.

19. Zespół Turnera charakteryzuje się między innymi płetwistością szyi,koślawością łokci, brakiem owłosienia i niedorozwojem zewnętrznychorganów płciowych. – Przyp. tłum.

20. Choroba objawiająca się przedwczesnym starzeniem. – Przyp. tłum.21. Wielopalcowość. – Przyp. tłum.22. T. Jansen, „Der Roswell Alien” („Obcy z Roswell”), Munch. Med.

Wschr., nr 9, Monachium. 1996.23. „Wie im Lehrbuch”, Der Spiegel, Hamburg, 23 kwiecień 1996.24. Dr Christopher Milroy, oświadczenie, 2 czerwiec 1995.25. Hanspeter Wachter, „Der Roswell Film” („Film z Roswell”), Maga-

zin 2000, nr 110, maj 1996, Neuss, Niemcy.26. B. Kiviat, D. Roehring, Alien Autopsy…27. Odd-Gunnar Roed, „Norwegian pathologist views the Roswell

footage” („Pogląd norweskiego anatomopatologa na film z Roswell”),raport, Oslo, Norwegia, marzec 1996.

28. Misterii, program telewizyjny, RAI Due, Włochy, 17 październik1995.

29. (a) Modern Scientists and Engineers (Współcześni naukowcy i in-żynierowie), McGraw-Hill, Nowy Jork, rocznik 1, 1980.

(b) Current Biography (Bieżąca biografia), Nowy Jork, 1949.30. Bob Shell, prywatne oświadczenie, 25 styczeń 1996.31. Who was Who, str. 784 (kopia bez daty podarowana Bobowi Shel-

lowi).32. Dr Christopher Milroy, oświadczenie, 2 czerwiec 1995.33. Hanspeter Wachter, „Der Roswell Film”…34. B. Kiviat, D. Roehring, Alien Autopsy…35. Misterii…36. Program telewizyjny poświęcony filmowi z Roswell, TF1, Francja, 23

październik 1995.37. Odd-Gunnar Roed, „Norwegian pathologist…38. Ray Santilli (redaktor), „Operation Anvil”…39. Dennis Murphy, „Discussion of Debris Details: Santilli Alien Dis-

section Film” („Dyskusja na temat szczątków z wraku – film Santilliegoz sekcji zwłok obcej istoty”), raport przedstawiony w czasie konferencjiCompuServe Encounters Forum, 1 marzec 1996.

40. Dr Corrado Malanga, odczyt wygłoszony podczas Sympozjum natemat zdarzenia w Roswell w San Marino, 7 wrzesień 1995.

41. Starszy sierżant Bob Allen, prywatne oświadczenie, 24 styczeń 1996.42. Bob Shell, prywatne oświadczenie, 18 luty 1996.

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 55

Page 57: Nexus 03

Widok z góry podwodnej drogi lub ściany odkrytej w pobliżu wysp Bimini, która jak należy przypuszczać stanowi część tego samegokompleksu monumentalnych budowli co wspomniana w powyższym artykule świątynia.

ODKRYCIE RUINSTAROŻYTNYCH ŚWIĄTYŃW POBLIŻU WYSP BIMINI

(NEXUS, vol. 4, nr 6)

W czasie kiedy oddawaliśmy dodruku ostatni numer (NE-

XUS, vol. 4, nr 5, sierpień-wrzesień1997 – przyp. red.) w środkach maso-wego przekazu pojawiło się szereginformacji na temat odkrycia ruin sta-rożytnych kamiennych świątyń u wy-brzeży Wysp Bimini na Bahamach.Z kłębiącymi się w naszych głowachmyślami o Atlantydzie śledziliśmywiadomości udostępniane nam przezAarona Du Vala, prezesa Towarzyst-wa Egiptologicznego mieszczącegosię w Muzeum Nauki w Miami, któreopracowuje doniesienia na ten temat.

Towarzystwo przekazuje sukcesy-wnie mediom wszystko, co nadaje siędo publikacji na ten temat (pierwszedoniesienie opublikowano 21 czerw-ca, a ostatnie 2 sierpnia). Poniżejprzedstawimy najważniejsze doniesie-nia i obiecujemy zamieszczanie dal-szych wiadomości na ten tematw miarę ich otrzymywania. Na prośbęAarona Du Vala nie podajemy szcze-

gółów umożliwiających bezpośrednikontakt z nim, z uwagi na niezliczoneprośby kierowane pod adresem towa-rzystwa i muzeum o dalsze informac-je, a także ze względu na koniecznośćochrony przed ciekawskimi miejsca,w którym dokonano odkrycia.

RUINY STARSZE NIŻ 12 000 LATMiami, Floryda – związane z Mu-

zeum Nauki w Miami TowarzystwoEgiptologiczne ma zaszczyt powiado-mić o dokonaniu doniosłego odkryciaarcheologicznego wskazującego na is-tnienie bardzo rozwiniętej cywilizacji,która zbudowała w pobliżu Biminiświątynię mającą ponad 12 000 lat.

W wyniku wstępnych badań ustalo-no, że budowla ta, choć mniejsza,wydaje się być konstrukcyjnie bardziejzaawansowania od Wielkiej Piramidyw Gizie w Egipcie. Po zmierzeniupokrywających tę budowlę kamien-nych bloków okazało się, że cechują jetakie same unikalne kąty, jakie znajdu-jemy w wielkiej Wielkiej Piramidzie.

Znajdują się tam rysunki przedsta-wiające orbity planet i, co jest jeszczebardziej intrygujące, drogi gwiazd, orazściany pokryte metalem i umieszczone

w formie mozaiki kolorowe kamiennebloki – czerwone, białe, czarne i inne.

Ich pozostałe cechy charakterys-tyczne są bardzo zbliżone lub niemalidentyczne z tymi, jakie posiadają me-galityczne budowle występujące w Pe-ru, na półwyspie Jukatan i w innychczęści Meksyku, a także w Irlandiii Skandynawii.

SYSTEM KALKULACYJNO-KALENDARZOWY

Miami, Floryda – badania enigma-tycznych, starożytnych, liczących po-nad 12 000 lat świątyń odnalezionychw pobliżu Bimini dopiero rozpoczęto.Już teraz jednak zaczynają się wyłaniaćinteresujące cechy tajemniczego ludu,którego dziełem są te megalitycznebudowle. Wydaje się, że magicznymiliczbami związanymi z tymi ruinami sąpięć i dziewięć. Te same liczby maływielkie znaczenie u starożytnych Egip-cjan i ludów środkowoamerykańskich.

Istnieją dowody na to, że używanotam systemu obliczeniowego oparte-go na wzorze szachownicy. Przykładytego systemu znaleziono na szczycieWielkiej Piramidy. Był on równieżprzez długi czas stosowany przez sta-

56 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 58: Nexus 03

Płetwonurek sprawdzający miejsce połączenia dwóch bloków kamiennych w kompleksiepodwodnych budowli w pobliżu wysp Bimini.

Gigantyczna budowla w kształcie piramidy odkryta w pobliżu wysp Bimini za pomocą sanarusłużącego do poszukiwania ławic ryb (wysokość 141 m, długość boku podstawy 156 m).

rożytne ludy środkowoamerykańskie.Tego samego typu szachownice wy-stępują na kamiennych nadprożachw świątyniach zbudowanych przezCeltów iberyjskiego pochodzenia.Niektórzy astronomowie twierdzą, żewzór ten służył również jako swegorodzaju regulator kalendarza, przypomocy którego mierzono kierunkiwschodu i zachodu słońca w czasieprzesilenia letniego i zimowego orazrównonocy wiosennej i jesiennej.

Chociaż ściany tej tajemniczejświątyni z Bimini są ozdobione mapa-mi sfer niebieskich, prawie w ogólenie ma na nich jakichkolwiek innychznaków, jakie znaleziono na przykładw piramidach w Gizie. Wiele spośródnielicznych piktogramów, które siętam znajdują, do złudzenia przypomi-na te, które znaleziono w słynnej jas-kini Altamira, zwanej też „KaplicąSykstyńską Prehistorii”, której ścianypokryte są szeroko znanymi już dzi-siaj rysunkami bizonów.

RYSUNKI NASKALNE I MAPY NIEBAMiami, Floryda – niedawno odkryto

ruiny starożytnych świątyń, które zosta-ły zbudowane w pobliżu wysp Biminiponad 12 000 lat temu. To ich wstępnedatowanie przeprowadzono na podsta-wie powszechnie akceptowanych do-wodów geologicznych związanychz miejscem, w którym je wzniesiono.

Są to ruiny megalityczne i chociażznajdują się na zachodniej półkuli, dozłudzenia przypominają budowle sta-rożytnego Egiptu. Tak zwane „rysun-ki naskalne” znalezione w Asuaniei w Wielkiej Piramidzie są niemalidentyczne z tymi, jakie odkryto na

kamiennych blokach, z których zbu-dowano świątynię z Bimini.

Główną różnicę między znalezis-kami egipskimi a tymi z Bimini stano-wią umieszczone na tych ostatnichliczne mapy nieba przedstawiająceróżne ciała niebieskie wraz z ich traje-ktoriami. Wygląda na to, że najwięk-szym zainteresowaniem tej tajemni-czej, starożytnej cywilizacji, którastworzyła te mapy, cieszyły się planetySaturn i Jowisz, przy czym najstarszeprzekazy dotyczą Saturna.

Ruiny przyciągnęły uwagę między-narodowej społeczności archeologów,która planuje przeprowadzenie szero-ko zakrojonych prac badawczych.

Odkrywcy tych starożytnych ruin,którzy pragną zachować na razie ano-nimowość, ochrzcili je mianem „ka-

miennych bloków Scotta” od nazwis-ka profesora, dzięki którego wskazó-wkom to odkrycie stało się możliwe.

Media nadal będą informowaneo postępie prac, lecz dokładna lokali-zacja ruin nie zostanie ujawniona, do-póki właściwe urzędy i muzea nieroztoczą nad nimi należytej ochrony.

Informacje na temat kamiennychbloków Scotta są obecnie opracowy-wane przez Towarzystwo Egiptologi-czne mieszczące się w Muzeum Naukiw Miami na Florydzie.

HERMETYCZNIE ZAMKNIĘTEPOJEMNIKI

Miami, Floryda – odnalezionaw pobliżu wysp Bimini starożytna świą-tynia została zbudowana przez niezna-ną nam, bardzo zaawansowaną cywili-zację, która przeżywała prawdopodob-nie okres rozkwitu, w czasie gdy resztaświata tkwiła w epoce kamiennej.

Jedną z wyjątkowych cech tychstarożytnych świątyń jest to, że byćmoże będzie możliwość dokładnegookreślenia wieku kamieni użytych doich budowy w przeciwieństwie do in-nych budowli megalitycznych rozrzu-conych na całym świecie.

Jak utrzymują geolodzy, teren, naktórym je zbudowano, znajduje siępod wodą od 12 000 lat. Między nie-którymi kamiennymi blokami świąty-ni odkryto także lawę, której próbkimogą pomóc naukowcom określićdokładny wiek znalezisk.

Antyczność kamiennych blokówrzuca się w oczy od pierwszego spo-jrzenia. W niektórych z nich znajdująsię puste przestrzenie, na którychwewnętrznych ścianach narosły takrozległe formy krystaliczne, że obe-cnie wyglądają one jak wnętrza skał

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 57

Page 59: Nexus 03

Płetwonurkowie fotografujący potężne bloki kamienne znajdujące się na dnie oceanu w po-bliżu wysp Bimini.

wypełnianych przez geody. W wieluprzypadkach zaprawa, które spajałakiedyś kamienne bloki, uległa całkowi-tej krystalizacji. Jeszcze bardziej wymo-wne jest to, że niektóre z tych masyw-nych granitowych bloków uległy w ciąguminionych wieków tak dalekiemu meta-morfizmowi, że przestały być granitem.

Lecz najbardziej interesującym zewszystkich znalezisk jest, jak się wydaje,materia organiczna, którą znalezionow hermetycznie zamkniętym pojemni-ku razem z żelaznymi przedmiotami.Wkrótce po otwarciu pojemnika będą-ce w doskonałym stanie żelazne przed-mioty zaczęły rdzewieć, co wskazuje, żeprzez tysiące lat do jego wnętrza niedostawało się powietrze. Materia orga-niczna była w stanie nienaruszonymi może okazać się bardzo pomocnaw określeniu wieku znaleziska. Jak namwiadomo, istnieje cały szereg innychhermetycznie zamkniętych pojemni-ków, które nie zostały jeszcze otwarte.

Jak stare są kamienne bloki Scot-ta? Czy to megalityczne siedlisko po-zwoli dokładnie określić ich wiek?Czy ludzie potrafili obrabiać żelazoprzed nastaniem Epoki Żelaza? Byćmoże już wkrótce poznamy odpo-wiedź na te pytania.�

Przełożył Jerzy Florczykowski(Źródło: Aaron Du Val, przewodniczącyTowarzystwa Egiptologicznego z siedzibąw Muzeum Nauki w Miami na Florydzie;artykuły prasowe opublikowane między21 czerwca a 2 sierpnia 1997 roku).

ATLANTYDZKIE PRZEKAZYZNALEZIONE NA KAMIENNYCHBLOKACH SCOTTA ODKRYTYCH

W POBLIŻU WYSP BIMINI(NEXUS, vol. 5, nr 6)

W odpowiedzi na liczne prośbyo dalsze informacje na temat

znajdujących się pod wodą ruin świą-tyni znalezionych w pobliżu wysp Bi-mini przytaczamy poniżej niedawnąwypowiedź Aarona Du Vala, przewo-dniczącego Towarzystwa Egiptologi-cznego z Miami na Florydzie.

Mamy prawdziwie niezwykłą wiado-mość do zakomunikowania światu!Dla wielu może się ona okazać pewnąniespodzianką, dla innych nawet wiel-ką. Wielu ona ucieszy, część przerazi,a innych zasmuci. Nie bacząc na za-wiść, strach i narastające domysły, ma-my przyjemność zakomunikowaćw imieniu i za zgodą odkrywców, żekamienne bloki Scotta nie są jedyniepozostałością po jakimś starożytnym,nieznanym, megalitycznym społeczeńs-twie, które żyło dawno temu w rejoniewysp Bimini, ale częścią Alantydy – tejsamej, o której pisał Platon.

Tak, to prawda! Co więcej, bada-cze, którzy dokonali tych odkryć, mogąobecnie to udowodnić! Odkryli tamstarożytne kalendarze, mapy, glinianeprzedmioty etc. Ale największym ichznaleziskiem są starożytne przekazy, naktóre tam natrafili!

I tym razem, jak twierdzą badacze,wiedza profesora Scotta, którego imie-niem nazwano wspomniane kamiennebloki, pozwoliła im wstępnie zlokalizo-wać owe przekazy; przekazy, które jaksię oczekuje, znacznie poszerzą nasząwiedzę na temat zarania dziejów ludz-kości. Tak więc wcześniejsze przypusz-czenia, że te ruiny mogą doprowadzićdo reinterpretacji dziejów naszej cywili-zacji, przestały być już tylko domysłem.

Ludzie często pytają: „Co takiegosprawia, że ci badacze są przekonani,że to, co znaleźli, jest rzeczywiście At-lantydą Platona?” Ich odpowiedź na topytanie brzmi: „Obecnie dużo mówi sięo możliwości odnalezienia starożytnychzapisów, głównie w rejonie Gizy, alewszyscy zdają się zapominać o starożyt-nych przekazach z Sais”.

Badacze ci twierdzą, że zidentyfiko-wali zaginione dawno temu tablicechronologiczne używane przez kapła-nów z Sais, którzy w VI wieku przednaszą erą udzielali informacji Solono-wi. Jak wiadomo, ich istnienie zostałopotwierdzone po śmierci Platona, leczz czasem o nich zapomniano. Badaczeoświadczyli, że zlokalizowali je i od-czytali, i że ich treść pokrywa się z tym,co podają inskrypcje na kamiennychblokach Scotta! Oba przekazy oddzie-lone od siebie oceanem opowiadają tosamo, dzięki czemu historia mówiącao zagładzie atlantydzkiego imperiumopowiedziana przez kapłanów z Sais,

a następnie przez Solona i Platonamoże być obecnie potwierdzona przezniezależne źródło.

Kamienne bloki Scotta odkryto trzyi pół roku temu i ich odkrywcy mielinadzieję szerzej poinformować o nichopinię publiczną w lecie ubiegłego roku,ale odniesione przez nich obrażenia,choroby oraz obawa przed zdradą po-krzyżowały ich pierwotne zamierzenia.Obecnie po wielu miesiącach zwłoki,wszystko zaczyna układać się pomyśl-nie i odkrywcy mają nadzieję ujawnićniedługo swoją tożsamość. Ich wstępneplany przewidują, że kolejna ich próbaudostępnienia informacji na temat tegoznaleziska opinii publicznej podjęta zo-stanie tego lata lub tej jesieni. To, że nieujawnili się do tej pory, wynika z faktu,że nie chcą, aby ktokolwiek ingerowałi przeszkadzał im w badaniach.

Te dwa zestawy inskrypcji są wciążintensywnie badane i analizowane,w związku z czym nie przewiduje się jakna razie ujawniania żadnych dodatko-wych informacji na ich temat. Mogępowiedzieć jedynie, że są już przygoto-wane fascynujące zdjęcia, opisy, rysun-ki i nagrania wideo i że trwają pracenad dalszymi materiałami. Nasze to-warzystwo ma nadzieję wziąć udziałw ujawnieniu tych szokujących z histo-rycznego punktu widzenia informacjispołeczeństwu.

Tak więc mamy już dowód, choćoczywiście zdajemy sobie sprawę, żeistnienie Atlantydy jest wciąż w pew-nych kręgach kwestią sporną. Wydajesię, że większość «autorytetów», z który-mi się do tej pory kontaktowano, byławyraźnie przerażona taką możliwością.Wkrótce niektóre z nich mogą znaleźćsię w bardzo niezręcznej sytuacji.

58 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999

Page 60: Nexus 03

AUTOPSJA OBCEJ ISTOTY – ROSWELL CZY SOCORRO?dokończenie ze strony 55

43. Bill Uhouse, oświadczenie w sprawie paneli pokazanych w filmiez Roswell, International UFO Conference (Międzynarodowa KonferencjaUFO), Mesquite, Newada, USA, 1 grudzień 1995.

44. (a) Karl-Theodor Zauzich, Hieroglyphs without Mystery (Hieroglifybez tajemnic), University of Texas Press, Austin, Teksas, 1992.

(b) Budge Willis, Egyptian Language (Język egipski), Dover Pub-lications, Nowy Jork, tom 1-2, przedruk z roku 1983.

(c) Budge Willis, An Egyptian Hieroglyphic Dictionary (Słownikegipskich hieroglifów), Dover Publications, Nowy Jork, tom 1-2, przedrukz roku 1978.

(d) Barbara Watterson, Introducing Egyptian Hieroglyphs (Wprowa-dzenie do egipskich hieroglifów), Scottish Academic Press, Edynburg, 1993.

(e) Andrews, Robinson, Story of Writing (Historia Pisma), Londyn,1960.

(f) Joseph Naveh, Die Etstehung des Alphabets (Pochodzenie alfa-betów), Palphot, Jerozolima, Izrael, 1994.

45. Robert Charroux, Vergessene Welten, Econ, Dusseldorf, 1974.46. Erich von Daniken, Meine Welt in Bildern, Econ, Dusseldorf, 1973.47. Dr Marcel Homet, Die Soehne der Sonne, Walter, Olten, Szwajcaria,

1958.48. Robert Charroux, Das Raetsel der Anden, Econ, Dusseldorf, 1978.49. Salvador Lopez Herrera, The Canary Islands through History (Histo-

ria Wysp Kanaryjskich), Graficas Tenerife, Santa Cruz, (bez daty).50. Budge Willis, An Egyptian Hieroglyphic Dictionary (Słownik egipskich

hieroglifów), Dover Publications, Nowy Jork, tom 2, przedruk z roku 1978.51. Michael Hesemann, Cosmic Connections, (Kosmiczne związki), Ga-

teway Books, Bath, Wielka Brytania, 1995.52. Anasazi – lud zamieszkujący południowe Kolorado i Utah oraz

północną część Nowego Meksyku i Arizony od około 100 roku naszej ery.Jego spadkobiercami są obecne plemiona z grupy Pueblo. – Przyp. tłum.

53. Robert Morning Sky, prywatne oświadczenie, grudzień 1995.54. Liczne, czczone duchy przodków plemion indiańskich z grupy Pueb-

lo. – Przyp. tłum.55. Bob Shell, prywatne oświadczenie, luty 1996.56. Karl Brugger, The Chronicle of Akakor, (Kronika Akakor), Delacorte

Press, Nowy Jork, 1977.57. (a) S. Friedman, D. Berliner, UFO Crash at Corona (Katastrofa

UFO pod Coroną), Paragon, Nowy Jork, 1992.

(b) K. Randle, D. Schmitt, UFO Crash at Roswell (Katastrofa UFOpod Roswell), Avon Books, Nowy Jork, 1991.

58. Biuro ds. Kopalnictwa i Technologii Stanu Nowy Meksyk.59. (a) Dokument ze zbiorów Instytutu Górnictwa i Technologii w No-

wym Meksyku, Socorro, Nowy Meksyk, 24 wrzesień 1995.(b) L. Wykel, K. Kelly, „The Six Mile Canyon Crash Site” („Miejsce

katastrofy w sześciomilowym kanionie”), raport, Albuquerque, NowyMeksyk, 24 wrzesień 1995.

60. Tajny program badawczy wdrożony przez Amerykanów w roku 1942,którego celem było zbudowanie bomby atomowej. – Przyp. tłum.

61. Air Materiel Command.62. Później bazę tę przemianowano na bazę sił powietrznych Wright-

Patterson.63. Znany badacz zjawiska NOLi specjalizujący się zagadnieniu kata-

strof tych obiektów. Autor książki Situatin Red: The UFO Siege orazsiedmiu raportów na temat katastrof NOLi. – Przyp. red.

64. Leonard H. Stringfield, UFO Crash/Retrievals: Search for Proof ina Hall of Mirrors – Status Report VII (Katastrofy-odnalezienia NOLi:poszukiwanie dowodów w gabinecie luster – raport nr 7), Cincinati, 1994(wydany własnym sumptem). W polskim wydaniu raport ten znajduje sięw książce tegoż autora Katastrofy UFO – 2 (str. 85-194) wydanej przezAgencję NOLPRESS (patrz nasza oferta w środku numeru).

65. Leonard H. Stringfield, UFO Crash/Retrievals: Amassing the Eviden-ce – Status Report III (Katastrofy-odnalezienia NOLi: dalsze dowody – raportnr 3), Cincinati, 1982 (wydany własnym sumptem). W polskim wydaniuraport ten znajduje się w książce tegoż autora Katastrofy UFO – 1 (str.98-198) wydanej przez Agencję NOLPRESS (patrz nasza oferta w środkunumeru).

66. L. Wykel, K. Kelly, „The Six Mile…67. List do Arta Bella (prowadzącego radiowy talk-show), 10 wrzesień

1995.68. Wywiady prywatne, 19 luty 1996.69. Howard Marston, wywiad przeprowadzony 2 grudnia 1995 roku.70. Bob Shell, prywatne oświadczenie, 18 kwiecień 1996.71. Starszy sierżant Bob Allen, prywatne oświadczenie, 24 styczeń 1996.72. NCO oznacza oficera kontraktowego.73. Skrót od słów Science Fiction (fantastyka naukowa).74. Sierżant Clifford Stone, wywiad przeprowadzony przez Teda Loma-

na, 20 luty 1996.75. Colin Andrews, prywatne oświadczenie, 28 czerwiec 1995.

JAK NAPĘDZAĆ SAMOCHÓD „ENERGIĄ PUNKTU ZEROWEGO”?dokończenie ze strony 33

Z uwagi na to, że przewód, którympłynie energia, ma ładunek dodatninależy zwrócić baczną uwagę, aby nieprzebiegał on w pobliżu innych gene-ratorów pola, takich jak cewka, styki,alternator czy przewody wysokiegonapięcia. Przewód ten musi być rów-nież dobrze odizolowany od masy sa-mochodu.

Joe zaleca, aby ogniwo umieszczaćna podłodze obok kierowcy (w tymprzypadku pręt katody powinien byćpołączony z masą samochodu) albow bagażniku z dala o wszelkich elekt-rycznych przewodów. Jeśli ogniwoumieścimy w bagażniku, wówczasprzewód przesyłający energię należyzaizolować na całej jego długości przypomocy plastykowej koszulki, abyuniemożliwić mu kontakt z ujemnienaładowaną masą. Jeśli ogniwo umie-

ścimy obok kierowcy, wówczas prze-wód ten należy przeprowadzić przezotwór w ognioodpornej ściance za-bezpieczając go odpowiednim, gumo-wym pierścieniem izolacyjnym.

W wyniku eksperymentów Joe od-krył, że ogniwo z dwiema płytkamineutralnymi działa równie wydajniejak ogniwo z trzema, a być możenawet lepiej. Jednak ogniwo z dwie-ma płytkami neutralnymi wymagawstępnego ładowania wody w innymogniwie, które służy tylko do tegocelu. Joe stwierdził, że jeśli woda jestpoddawana wstępnemu ładowaniuw oddzielnych pojemnikach, wówczascały proces przebiega znacznie spraw-niej niż podczas ładowania ogniwaz baterii/akumulatora samochodowe-go i właśnie z tego powodu ostatniostosuje wyłącznie ogniwa z dwiemapłytkami neutralnymi.�

Od wydawcy:Dodatkowe szczegóły na ten temat

znaleźć można w czterdziestostronicowejbruszurze Barry’ego Hiltona The Joe Phe-nomenon: How to Run Your Car on ZeroPoint Energy (Zjawisko Joe’ego, czyli jakjeździć samochodem napędzanym energiąpunktu zerowego). Książkę można zmó-wić pod adresem: NuTech 2000, P.O. Box255, Ivanhoe, Vic. 3079, Australia; tel./fax+61 (0)3 9457 2814; e-mail: [email protected]; cena 41 dolarów amerykańs-kich w przypadku zamówień spoza Au-stralii (płatne przekazem pocztowym lubprzy pomocy karty kredytowej).

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Chodzi tu o niezbywalną energię, którąposiada każde ciało w temperaturze zera ab-solutnego. – Przyp. tłum.

2. Chodzi tu o hipotetyczną substancję/ener-gię wypełniającą próżnię będącą nośnikiem falelektromagnetycznych. – Przyp. red.

3. Top dead centre; w skrócie TDC.

Jednym z powodów, dla którychTowarzystwo Egiptologiczne zostałowłączone do tego fascynującego przed-sięwzięcia, jest to, iż osobiście podzie-lam odczucia odkrywców, że te bezcen-ne informacje powinny całkowicie omi-nąć pełen pogardy i wątpliwości „u-

stalony porządek”… dopóki wszystkiete dowody nie będą gotowe na rzeź!

Du Val obiecał w imieniu Towa-rzystwa Egiptologicznego przekaza-nie Nexusowi kolejnych informacji,jak tylko będą gotowe.�

Przełożył Ryszard Z. Fiejtek

(Źródło: Wywiad z Aaronem Du Valemprzeprowadzony 23 maja 1998 rokuw siedzibie Towarzystwa Egiptologiczne-go w Muzeum Nauki w Miami na Flory-dzie; adres towarzystwa: Egyptology So-ciety, Miami Museum of Science, 3280South Miami Avenue, Miami, Florida33129, USA).

STYCZEŃ-LUTY 1999 NEXUS • 59

Page 61: Nexus 03

W POPRZEDNICH NUMERACH „NEXUSA”

Nr 1 (1/1998), cena 6,00 złPrawdziwe przygody parapsychicznego szpiega,cz. 1; Kłamstwa na temat benzyny bezołowiowej,cz. 1; Terapia Indukowanej Remisji – nadzieja nazwalczenie raka; Generator „poltergeistów”; Ta-jemnica generatora Hendershota; Syndrom wojnyw Zatoce Perskiej; Stargate – pół wieku milczeniaw sprawie UFO; Zagrożenia wynikające z używa-nia kuchenek mikrofalowych.

Nr 2 (2/1998), cena 6,00 złAkta Pegasusa, cz. 1; Czy HIV rzeczywiście wy-wołuje AIDS?; Przyczyna i lekarstwo na AIDS;Gorzka prawda o sztucznych słodzikach; Wstecz-na mowa – głos podświadomości; Fińscy uczeniodkrywają sztuczną grawitację; Kłamstwa na te-mat benzyny bezołowiowej, cz. 2; Prawdziweprzygody parapsychicznego szpiega, dokończe-nie; Terapia Indukowanej Remisji – nadzieja nazwalczenie raka, dokończenie; Tajne tunele In-ków.UWAGA: Powyższe numery można zakupić bezpo-średnio z naszej redakcji za pomocą przekazu za-mieszczonego w środku numeru!

LISTY DO REDAKCJI

Szanowny PanieRedaktorze!

Przeczytałem arty-kuł z 37 strony 2 numeru „NEXUSA”– „Wieści z pogranicza nauki” – dotyczą-cy sztucznej grawitacji. Artykuł zacieka-wił mnie ze względu na to, że ja będącjeszcze młodym i czynnym oficerem lot-nictwa około 30 lat temu zgłosiłem mojeprzemyślenia między innymi dotyczącegrawitacji do Dowództwa Wojsk Lotni-czych w Poznaniu. Oczywiście przemyś-lenia te jak wiele innych zostały przyję-te, delikatnie mówiąc, z wielkim pobła-żaniem i prawdopodobnie wrzucone dokosza. Ponieważ Pana czasopismo za-jmuje się między innymi takimi przemy-śleniami, chcę w telegraficznym skróciepodać je.

Wyszedłem z założenia, że sumaenergii kinetycznej i potencjalnej jestwielkością stałą, więc jest oczywistym,że zmiana jednej z nich powoduje zmia-nę drugiej. Ponieważ energia kinetycz-na jest energią ruchu, a energia po-tencjalna jest w tym przypadku (od-nośnie masy) energią grawitacji, więczmiana energii kinetycznej masy powo-duje zmianę jej energii potencjalnej– w tym przypadku energii grawita-cyjnej. Zmiana energii kinetycznej ma-sy to również zmiana np. jej ruchuwirowego i stąd prosty wniosek: jeśliweźmiemy np. masę w kształcie tarczy(wytrzymałość) i będziemy nadawalijej ruch wirowy – obrotowy względemosi jej środka, to przy odpowiednio du-żych obrotach – odpowiednio dużejenergii kinetycznej – można uzyskaćzmianę jej energii potencjalnej, a więcjej energii grawitacyjnej pochodzącejw tym przypadku z oddziaływania ma-sy Ziemi na masę jej tarczy. Tarczata przy odpowiednio dużej energii ki-netycznej będzie przyjmowała wartościujemnej energii potencjalnej (grawita-cyjnej) względem Ziemi, co będzie ide-alnym napędem w każdym otoczeniu.

Do DWLot podałem dokładne wyli-czenia, jakie obroty musi uzyskać, przyodpowiedniej średnicy i masie, żebyuniosła na odpowiednią wysokośćwzględem Ziemi masę odpowiedniegopojazdu.

Oczywiście idealnym rozwiązaniembyłoby wprowadzić w ruch wirowyelektrony w nadprzewodniku przy od-powiednim natężeniu prądu, tak jak zro-

bili to ci Finowie. I według mnie nicinnego w ich doświadczeniu nie ujaw-niło się jak tylko duża energia kinety-czna elektronów krążących w nadprze-wodniku, która spowodowała zmianęich energii potencjalnej na tyle, że dałosię to zauważyć jako zmiana energiigrawitacyjnej elektronów oddziaływa-jących na ścianki nadprzewodnikaa poprzez niego na całość układu, alenie oddziaływa na otoczenie w taki spo-sób, jak Oni opisują.

Dokładniej w takim skrócie nie jes-tem w stanie opisać mego przemyślenia,ale mam nadzieję, że samo sedno zjawis-ka dość jasno opisałem.

Pragnę dodać, że to właśnie taki ro-dzaj napędu może być zastosowanyw UFO.

P.S. Podobne przemyślenia, choć in-nej natury, np. odnośnie magnetyzmu,wysłałem przed laty do DWLot – rów-nież bez echa.

Jedno z przemyśleń dotyczące auto-matycznej blokady spadochronu hamu-jącego samolotu MIG-21 powyżej pręd-kości lądowania, do którego wykonaniana samolocie ściągnięto mnie nawetz urlopu, też odebrano mi, bo ponoćw DWLot pracowano nad tym o miesiącwcześniej.

Po roku od wykonania przeze mnieinstalacji na samolocie podano tę przy-krą dla mnie wiadomość, oczywiściez moją instalacją (schemat ideowy),w „Przeglądzie Wojsk Lotniczych”.

Z poważaniemKrzysztof Dąbrowski

Człuchów

Szanowna Redakcjaczasopisma NEXUS!

Od dawna oczekiwałem na „wy-strzał” takiego pisma. – Brawo!

Wasz wcześniejszy brat – kwartalnikUFO ma tylko jedną wadę… wychodzizaledwie cztery razy w roku? – To mało!Mam nadzieję, iż gdy NEXUS pozostaniedwumiesięcznikiem, zapełni lukę czaso-wą do dziesięciu egzemplarzy rocznieWaszej białostockiej edycji.

Robicie dobrą robotę. Zaś takową„trójcą”: NEXUS, UFO i N.Ś. – współ-pracującą ze sobą – sprawicie miłośni-kom tego rodzaju lektur wielką przyjem-ność!

Życzę pomyślnej pracy, ciekawychartykułów i szerokiego wypłynięcia NE-XUSA na rynek wydawniczy.

Na marginesie: Drukujcie w NEXU-SIE także odcinki prenumeraty poczto-wej na to pismo, gdyż nie wszystkie

placówki RUCH-u są zainteresowaneposiadaniem tego pisma w sprzedaży…

Pozdrowienia dla całej RedakcjiWasz wierny czytelnik

Bernard BromboszczKatowice

Wbrew zapowiedzi zamieszczonej w po-przednim numerze w „Od Redakcji” musi-my jeszcze przez co najmniej jeden numerpowstrzymać się z ogłoszeniem prenume-raty na kolejne numery NEXUSA. Powo-dem jest niejednoznaczna sprzedaż pierw-szego numeru. Sądzimy, że główną tegoprzyczyną był oczywiście brak szerszej re-klamy, na którą, jak już wspomnieliśmy,nas nie stać. Jeśli sprzedaż drugiego nume-ru wykaże tendencję zwyżkową, w co moc-no wierzymy, to prenumeratę wprowadzi-my od czwartego numeru. Na razie możnawpłacać na następny, tj. czwarty, numer.

Pańskie stwierdzenie, że „nie wszystkieplacówki RUCH-u są zainteresowane po-siadaniem tego pisma w sprzedaży” nie jestzgodne z prawdą. NEXUS ma nakład20.000 egzemplarzy, natomiast ilość kios-ków będących własnością RUCH-u i zaopa-trywanych przez tę firmę znacznie przekra-cza tę liczbę. Jeśli w którymś kiosku są4 egzemplarze NEXUSA, to jest oczywiste,że w trzech innych nie będzie żadnego.Problem w tym, żeby egzemplarze tegopisma trafiły do właściwych kiosków. Tylkojak rozwiązać ten problem. RUCH musiałbywdrożyć w tym celu specjalny system kom-puterowy i zatrudnić sztab ludzi, którzy śle-dziliby z numeru na numer sprzedaż czaso-pism we wszystkich kioskach i zmienialinadziały stosownie do wyników sprzedaży.Wątpię, czy gdziekolwiek na świecie działataki system.

Jedynym sposobem w tej sytuacji nazwiększenie dostępności naszego pismajest zwiększenie jego nakładu. Aby jednakdo tego doszło, musi nastąpić wzrost jegosprzedaży, a to już zależy wyłącznie odCzytelników.�

Ryszard Fiejtek

60 • NEXUS STYCZEŃ-LUTY 1999