Na zawsze i o jeden dzień dłużej

17
Delilah Marvelle Na zawsze i o jeden dzień dłużej Na zawsze ZACZYTAJ SIĘ Laureatka nagrody za najbardziej zmyslowy romans historyczny 2011

description

Delilah Marvelle: Na zawsze i o jeden dzień dłużej Ona marzy o ucieczce z Nowego Jorku i lepszym, dostatnim życiu. On nie pamięta, kim jest, ale na pewno nie należy do jej świata: nieprzyzwoicie bogaty arystokrata z Europy. Nieszczęśliwy wypadek krzyżuje ich losy. Ale żadne z nich nie jest przygotowane na rodzącą się między nimi namiętność. Ani na to, co oboje mogą stracić, gdy jego prawdziwa tożsamość wreszcie zostanie ujawniona.

Transcript of Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Page 1: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Cena detal. 14,90 zł

Delilah Marvelle

Delilah M

arvelle

Na zawszei o jeden dzień dłużej

Na zawszei o jeden dzień dłużej

ZACZYTAJ SIĘ

Laureatka nagrody za najbardziej zmysłowy romans historyczny 2011

ZACZYTAJSIĘ•

Ona marzy o ucieczce z Nowego Jorku i lepszym, dostatnim życiu.

On nie pamięta, kim jest, ale na pewno nie należy do jej świata: nieprzyzwoicie bogaty arystokrata z Europy.

Nieszczęśliwy wypadek krzyżuje ich losy. Ale żadne z nich nie jest przygotowane na rodzącą się między nimi namiętność. Ani na to, co oboje mogą stracić, gdy jego prawdziwa tożsamość wreszcie zostanie ujawniona.

Ona marzy o ucieczce z Nowego Jorku i lepszym, dostatnim życiu.

On nie pamięta, kim jest, ale na pewno nie należy do jej świata: nieprzyzwoicie bogaty arystokrata z Europy.

Nieszczęśliwy wypadek krzyżuje ich losy. Ale żadne z nich nie jest przygotowane na rodzącą się między nimi namiętność. Ani na to, co oboje mogą stracić, gdy jego prawdziwa tożsamość wreszcie zostanie ujawniona.

Ona marzy o ucieczce z Nowego Jorku i lepszym, dostatnim życiu.

On nie pamięta, kim jest, ale na pewno nie należy do jej świata: nieprzyzwoicie bogaty arystokrata z Europy.

Nieszczęśliwy wypadek krzyżuje ich losy. Ale żadne z nich nie jest przygotowane na rodzącą się między nimi namiętność. Ani na to, co oboje mogą stracić, gdy jego prawdziwa tożsamość wreszcie zostanie ujawniona.

na zawsze.indd 1 2012-06-06 12:52:20

Page 2: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 6Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 6 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 3: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Na zawsze i o jeden

dzień dłużej

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 1Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 1 2012-06-15 12:43:162012-06-15 12:43:16

Page 4: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 2Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 2 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 5: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Delilah Marvelle

Na zawsze i o jeden

dzień dłużej

tłumaczenie

Magdalena Filipczuk

Michał Filipczuk

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 3Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 3 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 6: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2012

Druk: Drukarnia Colonel, Kraków

Tytuł oryginałuForever and a Day

Copyright © 2011 by Delilah MarvelleCopyright © for the translation by Magdalena Filipczuk & Michał Filipczuk 2012

All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form. Th is edition is published by arrangement with Harlequin

Enterprises II B.V./S.à.r.l.

Th is is a work of fi ction. Names, characters, places and incidents are either the product of the author’s imagination or are used fi ctitiously, and any resemblance to actual persons, living or dead, business establishments,

events or locales is entirely coincidental.

Projekt okładkiAgnieszka Tomasik

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Eveline Kooijman/Vetta Collection/iStockphoto.com

Opieka redakcyjnaJulita CisowskaAlicja Gałandzij

Opracowanie tekstuBarbara Gąsiorowska

ŁamaniePiotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-2283-0

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 4Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 4 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 7: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

7

cz

rozdział pierwszy

„Próba zapomnienia o kimś jest niezawodnym sposobem, by nie myśleć o niczym innym”.

Jean de La Bruyère, Charaktery (1688)

6 lipca 1830, wczesne popołudnieMiasto Nowy Jork

Georgia Emily Milton rzadko zwracała uwagę na któ-regoś z zamożnych mężczyzn kroczących dumnie po Broadwayu, jako że od dawna miała zasadę, by

nigdy nie pragnąć niczego, czego nie mogła mieć lub czego nie potrzebowała. Lecz gdy przepychała się przez zatłoczony, szacowny odcinek Broadwayu, kierując się z powrotem ku mniej już szacownym obszarom Little Water, zauważyła, że w jej stronę niespiesznie kroczy niezwykle wysoki, elegancki dżentelmen. Georgia nie tylko zwolniła kroku, ale w duchu pożałowała, że nie urodziła się damą.

Lawirowała między ludźmi, żeby zapewnić sobie lepszą wi-doczność. Udało jej się pochwycić wzrokiem tego okazałego,

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 7Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 7 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 8: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

8

umięśnionego mężczyznę odzianego w szary surdut, świet-nie skrojone spodnie oraz haft owaną kamizelkę z podwój-nym rzędem guzików. Widziała, jak urękawicznioną dłonią dżentelmen nasunął sobie na oczy kapelusz o szarym gołę-bim kolorze, tak by lepiej osłonić je przed jasnymi promie-niami słońca odbijającymi się w witrynach sklepowych po obu stronach ulicy.

Już sam jego kapelusz był pewnie wart tyle co jej dwumie-sięczne wynagrodzenie.

Kiedy zręcznie minąwszy kilku ludzi, mężczyzna zaczął się kierować na jej stronę chodnika, jego błyszczące szare oczy, bystro patrzące na nią spod kapelusza, napotkały jej wzrok i znieruchomiały. Wibrująca intensywność tego wnik-liwego, gorącego spojrzenia sprawiła, że dosłownie straciła dech w piersiach.

Zacisnąwszy zęby, skierował się wprost w  jej kierunku, i dzieląca ich przestrzeń zaczęła maleć z każdym gorączko-wym uderzeniem jej serca. Mężczyzna zwolnił kroku – za-uważyła teraz, gdy w końcu się do niej zbliżył – że na nogach miał buty z czarnej skóry. Uprzejmie – choć odrobinę zbyt po-ważnie – skinął ku niej głową, dostrzegając ją w przestrzeni publicznej, czego ludzie z jego sfery nigdy nie czynią za dnia.

Zachowywał się tak, jak gdyby nie dostrzegał, że Geor-gia jest śmieciem w łachmanach z kretonu, który spłynął tu z Orange Street – lecz jakby była elegancką młodą damą przechadzającą się pod ramię z matką, trzymając parasolkę w ręku. Georgia poczuła się tak atrakcyjną, że przez chwilę rozważała, czy nie posłać mężczyźnie całusa. Na szczęście wiedziała, jak trzymać się z dala od kłopotów.

Odwróciła wzrok i  uniosła głowę, jak zrobiłaby każda szanująca się kobieta, po czym godnie minęła jego potężną postać, pozwalając na to, by jej ramię musnęło jego ciało.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 8Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 8 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 9: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

9

Nagle jednak jej stopa zaplątała się w suknię, potknęła się o  poły sukni jakiejś praczki, która znalazła się tuż przed nią. A niech to…

Jego wielka dłoń wysunęła się błyskawicznie, chwytając ją w pasie za gorset i swobodnym ruchem pomagając jej utrzy-mać równowagę. Georgia zamarła, czując, jak jej torebka zakołysała się wokół jej nadgarstka, uderzając o jego silne przedramię, które przytrzymało ją w miejscu.

Serce przestało jej na chwilę bić, gdy zdała sobie sprawę, że jej tyłek wspiera się w tej chwili na silnym męskim udzie. Jego silnym męskim udzie.

Pochylił ku niej głowę, a jego mięśnie naprężyły się, kiedy władczym ruchem przycisnął ją do swojej klatki piersiowej, tak że jej plecy stykały się z jego torsem. Jego dłoń zacisnęła się na jej talii.

– Wszystko w porządku, madame?Miał gardłowy głos. Mówił w  sposób wyrafi nowany,

z  arystokratycznym brytyjskim akcentem, sprawiając, że jej irlandzka krew zawrzała, a dłonie zacisnęły się w  pięści.

– Na szczęście tak, sir. Dziękuję panu. – Starając się prze-rwać ową intymną bliskość, Georgia usiłowała grzecznie wydostać się z jego objęć.

Wypuściwszy jej talię, jego ręka powędrowała do jej od-słoniętego karku, sprawiając, że naga skóra pod jej ubraniem pokryła się gęsią skórką.

Jej oczy zaokrągliły się, gdy ta sama dłoń przesunęła się z powrotem do jej boku, jakby mężczyzna zamierzał obry-sować kształty jej ciała. Usiłowała się uwolnić i zniknąć, lecz mężczyzna mocniej chwycił ją za ramię i bez wahania z po-wrotem przyciągnął ją ku sobie.

– Madame.Bez tchu wyszarpnęła się i odepchnęła go, aż się zachwiał.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 9Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 9 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 10: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

10

– Niech pan się nie waży mnie obłapiać! – Pani czepek. – Szybko wyciągnął obie ręce w geście ka-

pitulacji i wskazał na jej czepek. – Jedna ze wstążek się po-luzowała. To wszystko.

– Och. – Jej policzki oblały się pąsem. Sięgnęła w górę i namacała obszycie czepka, próbując znaleźć wstążkę. Ja-kież to wszystko upokarzające. – Bardzo przepraszam, sir. Nie chciałam…

– Niech się pani nie martwi. Proszę mi pozwolić. – Poło-żył ogromną dłoń na jej szczupłych plecach i stanowczo pod-prowadził ją pod wystawę pobliskiego sklepu, usuwając ich tym samym z drogi, którą spiesznie przemykali przechodnie.

Gdy zdała sobie sprawę, że mężczyzna zamierza własno-ręcznie poprawić wstążkę jej czepka, jej oczy zaokrągliły się ze zdziwienia.

– Naprawdę nie ma potrzeby, żeby pan… – Owszem, jest. Inaczej straci ją pani. A teraz, proszę…

Niech pani przez chwilę stanie bez ruchu. Obrócił ją i przyciągnął ku sobie, unosząc postrzępioną,

wyblakłą wstążkę, zwisającą z jej czepka.Georgia niezgrabnie stała przed nim, kiedy przytwierdzał

wstążkę na jej dawnym miejscu. Choć pragnęłaby w tej chwili uciec, wiedząc, że jej czepek to okropieństwo niegodne do-tyku dżentelmena, to przecież czasem młoda kobieta musi spojrzeć na gwiazdy, zwłaszcza kiedy tak ochoczo błyszczą. Nawet jeśli owe gwiazdy są tak dalece poza zasięgiem wyob-raźni dziewczyny bez grosza przy duszy.

Gdy jego palce dotykały jej czepka, przypinając wstążkę, opanowała ją pokusa sięgnięcia ręką do jego twarzy i przesu-nięcia po niej z uwielbieniem dłonią – tak była gładka i do-kładnie ogolona. Ależ by to było, ależ by to było – należeć do takiego mężczyzny!

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 10Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 10 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 11: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

11

Spostrzegła pojedynczą czarną opaskę wokół rękawa sza-rego surduta na umięśnionym przedramieniu mężczyzny, po czym jej wzrok ponownie powędrował ku jego twarzy. Serce ścisnęło jej się w piersi. Był w żałobie.

– Prawie naprawione – rzucił konwersacyjnie, ze wzro-kiem utkwionym w  jej czepku. Przysunął się do niej jesz-cze bardziej. – Wykorzystam jedną z pozostałych szpilek, by przymocować wstążkę czepka.

– Dziękuję – szepnęła, spuszczając wzrok.Zapach jego surduta przypominał aromat rozgrzanych

przypraw korzennych. To była niezwykle ciepła i miła woń, nawet w taki letni dzień. Podwójny rząd guzików na jego ręcznie haft owanej kamizelce poruszył się pod wpływem na-pięcia mięśni jego rozłożystej klatki piersiowej, gdy mężczy-zna kończył przytraczać ostatnią wstążkę. Z metalicznego połysku guzików mogła wywnioskować, że nie była to mo-siężna imitacja srebra, lecz prawdziwe srebro. Tylko uprzy-wilejowaną grupę mężczyzn w Nowym Jorku stać było na srebrne guziki. Georgia doskonale zdawała sobie sprawę, że to byli ludzie elity, która zawsze będzie poza jej zasięgiem, nawet gdyby ze wszystkich sił wyciągała rękę w ich stronę.

– Już po wszystkim. – Ich oczy spotkały się i odziane w rę-kawiczki dłonie odsunęły się od niej. – A jak się pani dzisiaj miewa, madame? – zapytał mężczyzna niskim barytonem.

Zamrugała ze zdziwieniem i  dostrzegła, że spojrzenie jego oczu i sposób ułożenia brwi złagodniały, nadając twa-rzy mężczyzny wyraz chłopięcej bezbronności, które nie pa-sowały do jego imponującego wzrostu – musiał mieć z metr dziewięćdziesiąt. Próbowała rozproszyć mrowienie niepo-koju, które poczuła w żołądku. Mimo zamętu i zgiełku, jaki panował na Broadwayu, ten olśniewający mężczyzna najwy-raźniej chciał sobie uciąć z nią pogawędkę.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 11Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 11 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 12: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

12

– Bardzo dobrze, sir. Dziękuję. – Ze względu na wstążkę na jego ramieniu powstrzymała się od zapytania go o  to samo. Zamiast tego uśmiechnęła się zalotnie, wskazując na gładkie obrębienie swojego czepka. – Imponujące. Rozwa-żał pan zatrudnienie się w pasmanterii?

Uśmiech z wolna rozjaśnił jego twarz; wokół oczu pojawiły się delikatne zmarszczki. Jego gładkie, wydatne usta rozciąg-nęły się w uśmiechu, a twarz, dotychczas poważna, zajaśniała.

– Nie, nie rozważałem.Jasne, że nie. W końcu nosił surdut ze srebrnymi guzi-

kami. Najpewniej posiadał na własność każdą pasmanterię w mieście. Albo w mieście, z którego pochodził.

Zbliżył się do niej, a jego olbrzymia postać zasłoniła wi-dok ulicy.

– Mieszka pani w okolicy?Miała ochotę parsknąć. – Jest pan niezwykle uprzejmy, to jest pewne, ale biorąc

pod uwagę, że odpadają mi wstążki czepka, jest chyba jasne, że nie. Tylko pawie o nakrapianych złotem piórach stać na to, by mieszkać w tych stronach, sir. Ja jedynie tędy przechodzę.

– Pawie o  nakrapianych złotem piórach?  – Mężczyzna uśmiechnął się i  założył dłonie za plecami. Jego ramiona sprawiały teraz wrażenie jeszcze szerszych. – Czy tak nazy-wa pani bogatych ludzi?

Podrapała się mocno po nosie. – Nie, tak naprawdę to nie. Po prostu staram się być

uprzejma, widząc, że jest pan jednym z nich i że nieźle pana poturbowałam.

Roześmiał się sardonicznie. – Zapewniam panią, że jestem do tego przyzwyczajony –

zauważył, nadal patrząc na nią intensywnie. – Przekroczy-łem już swój przydział trącania łokciami innych w miejscach

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 12Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 12 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 13: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

13

publicznych, zważywszy, że jestem Anglikiem. Zbyt wielu Amerykanów nadal pamięta podpalenie Waszyngtonu, ale przysięgam pani, że ja w tym nie maczałem palców.

Georgia wybuchnęła śmiechem, rozbrojona jego sardo-nicznym poczuciem humoru.

– Och, łatwo panu ich winić! Wy, Anglicy, jesteście jak gzy z wyszukanym akcentem.

Zastygł w bezruchu, obrzucając jej twarz gorącym spoj-rzeniem i nie kryjąc już nieposkromionej ciekawości.

– Czy mogę na krótką chwilę darować sobie kurtuazję i zapytać, czy zechciałaby mi pani dać się zaprosić na kawę do mojego pokoju hotelowego? Minęło już dużo czasu, od-kąd pozwoliłem sobie na chwilę przyjemności. Proszę mi uczynić ten zaszczyt.

Na jego napiętej twarzy była jakaś intensywność i  tęsk-nota, która nadawała jej tak elektryzujący wyraz, że Geor-gia zadrżała. Choć kusiło ją, by rzucić okiem, jak wyglądało życie drugiej części społeczeństwa nad tymi ich porcela-nowymi fi liżankami, wiedziała, że nie powinna wchodzić w relację z mężczyzną, który nosi surdut ze srebrnymi gu-zikami. To i tak nie miałoby szansy przetrwać wiele dłużej, niż zajmuje zrzucenie spódnicy, czyli więcej niż jedną noc.

Zerknęła na przechodzących ludzi. – Nie chcę być niegrzeczna, sir, gdyż jest pan niezwy-

kle uprzejmy, ale naprawdę muszę już iść. Mam przed sobą długi dzień. – Wskazała na chodnik, jakby to miało wszystko wyjaśniać.

Na jego twarzy, na której przed chwilą była nadzieja, od-malowało się rozczarowanie.

– Rozumiem. Nie będę pani dłużej zatrzymywać. – Ski-nął ku niej głową, dotykając koniuszkami palców w ręka-wiczkach satynowanego ronda kapelusza. – Życzę pani mi-łego dnia, madame.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 13Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 13 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 14: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

14

Jego na wskroś arystokratyczne maniery były tak samo boskie jak cała reszta jego osoby.

– Ja również życzę panu udanego dnia, sir. Jestem wdzięczna za to, że nieoczekiwanie pospieszył pan z  po-mocą mojemu czepkowi.

Kąciki jego ust zadrżały. – Możliwość naprawienia pani czepka to dla mnie za-

szczyt. Miłego dnia. Robiąc krok w tył, wyminął przechodzącą parę. Obejrzał

się ostatni raz za siebie. Jego wzrok spoczął na niej, a wtedy uśmiechnął się, po czym zniknął w otaczającym ich tłumie.

Georgia westchnęła ze smutkiem, wiedząc, że właśnie otarła się o życie, jakie mogłaby wieść, gdyby przyszła na świat w wyższych sferach jako arystokratyczna dama. Ach, pieniądze. Gdyby tylko mogły zapewnić kobiecie także prawdziwą miłość i  szczęście, Georgia pierwsza wdarłaby się do miejscowego banku i przystawiając pistolet wszystkim tamtejszym urzędnikom, zażądałaby całej forsy.

Zwróciwszy się w przeciwnym kierunku, ponownie ru-szyła w stronę domu oddalonego o dobre czterdzieści mi-nut marszu. Czemu tak wytworny dżentelmen nie mógł żyć w jej części miasta? To, że ona mogła wybierać jedynie po-śród mężczyzn, którzy klepali kobiety po pośladkach i gwiz-dali przez spróchniałe, niemyte zęby, nie było ani trochę fair. Ale już wkrótce się to skończy. Brakowało jej tylko sześciu dolarów, by mogła wyruszyć na zachód, i wprost nie mogła się doczekać, aż wskoczy do dyliżansu i na zawsze zostawi za sobą swoje nędzne życie.

Nagle wyrosła przed Georgią wysoka postać o szerokich ramionach, zwracając się ku niej gwałtownie i napędzając jej stracha.

– Madame.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 14Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 14 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 15: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

15

Oczy Georgii zaokrągliło zdumienie. Na Boga! To był jej Anglik! Zwolniła kroku.

– Tak? – zapytała szybko.Obrócił się ku niej, po czym zaczął biec przed nią tyłem

zwrócony do niej twarzą. Nagle gwałtownie się zatrzymał. Georgia pisnęła i również stanęła jak wryta, by na niego

nie wpaść.Anglik skłonił się ku niej. – Mogę jedynie przeprosić za nietypową dla siebie zu-

chwałość, ale muszę poznać pani imię.Zdumiona, podniosła na niego wzrok. – A po cóż ono panu, sir?Uniósł ciemną brew. – Może omówimy to przy kawie? Czy nie znalazłaby pani

czasu na fi liżankę w moim towarzystwie? Tylko jedną… Ja stawiam.

Cóż on sobie wyobrażał? Czy ona naprawdę wyglądała mu na jedną z takich?

– Jestem wdzięczna za propozycję, sir, ale nie jestem spragniona. Ani kawy, ani mężczyzn. Rezygnuję z  jednej i drugich, póki nie dotrę na zachód.

Jego oczy ściemniały. – Nie proszę o możliwość nasycenia pani pragnienia.Choć dzień był bardzo ciepły, przez całe jej ciało prze-

szedł kolejny dreszcz. Doskonale wiedziała, co mężczyzna ma na myśli.

– To prawda. Jeszcze nie teraz. Jednak zaprasza mnie pan, bym towarzyszyła mu, pijąc kawie w pańskim numerze ho-telowym. Może moi przodkowie pochodzą z Irlandii, ale to jeszcze nie oznacza, że jestem głupia.

Pochylił głowę. – Kawa to tylko niewinna propozycja.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 15Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 15 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 16: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

16

– Och, bardzo dobrze wiem, co pan proponuje, więc ja z kolei proponuję, żeby pan sobie dał spokój. Czy wyglądam, jakbym desperacko pragnęła przygody albo kawy?

Na jego ustach pojawił się uśmiech. – Niech pani ma litość nad zadurzonym mężczyzną. Jak

pani na imię?Właśnie w takich chwilach nie znosiła swojego życia. Tak

atrakcyjny, bogaty mężczyzna, o tak wysokiej pozycji spo-łecznej mógł ją postrzegać jedynie jako towar na jedną noc. Znała życie na tyle, by nie pragnąć dla siebie więcej, niż mog-ła osiągnąć, biorąc pod uwagę, że była jedynie wdową z Five Points, choć jej drogi Raymond nauczył ją, że ma prawo żą-dać, czego zapragnie – i, na Boga, zamierzała to dostać!

Był tylko jeden sposób obrony tej niewielkiej cząstki ho-noru, jaka jej pozostała. Georgia poda mu nazwisko najlep-szej prostytutki w okolicy. W ten sposób wszyscy odniosą korzyść z jej sprytu, jeśli ten Anglik rzeczywiście zechce ją odnaleźć.

– Nazywam się Elizabeth Heyer, sir. Pani Elizabeth Heyer. Przepraszam, że nie mogę panu towarzyszyć. Mój mąż nie byłby zadowolony. – Energicznie wyminęła mężczyznę, za-mierzając odejść. – A teraz, niech mi pan wybaczy…

Zatarasował jej drogę. – Prosiłem panią o podanie jej prawdziwego imienia. – Właśnie to zrobiłam.Potrząsnął głową, ani na moment nie spuszczając z niej

oczu. – Zastanawiała się pani przez chwilę przed udzieleniem

odpowiedzi i nawet pani na mnie nie spojrzała, odpowiada-jąc. Dlaczego? Czyżbym panią wytrącił z równowagi?

Podniosła na niego oczy. – Na wypadek gdyby pan nie zauważył, chcę odejść.

Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 16Marvelle_Na_zawsze_pocket.indd 16 2012-06-15 12:43:242012-06-15 12:43:24

Page 17: Na zawsze i o jeden dzień dłużej

Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2 2012-01-02 13:39:552012-01-02 13:39:55