Modernizacja systemu kształcenia zawodowego – szkolenie w rzemiośle
NA NOWY ROK - sbc.org.pl · Dokument zacho wał się po dziś dzień w dojnym stanie. aktu, rzuca...
Transcript of NA NOWY ROK - sbc.org.pl · Dokument zacho wał się po dziś dzień w dojnym stanie. aktu, rzuca...
Piątek, 1 stycznia 1937 r,
NA NOWY ROKIdzie Rok Nowy! Grają mu fanfary i wieszczą światu inne, nowe czasy: rodzą się jakieś jasne szczęścia mary, ścieląc nam drogę w szkarłatne atłasy.
A rok ubiegłyj wlokąc nieszczęść brzemię, szuka spoczynku za cmentarza m urem ... Słychać, jak jeszcze o zmarzniętą ziemię uderza krzywym, zmurszałym kosturem.
Spoczął w mogile; z nim — ludzkie cierpienia, sny niespełnione, niedole żebracze i tęsknot siła, i czar rozmodlenia».Cicho i pusto.,. Nikt po nim nie płacze.
Idzie Rok Nowy! Świetlany! radosny uśmiech wokoło promienisty sieje; tchnie wonią kwiatów i urokiem wiosny, i w sercach budzi przecudne nadzieje.
Ten! co legł w grobie, również tak nadchodził, a potem mieszał łzy w szczęścia pucharze, wśród nieszczęść ludzkich ustawicznie brodził, skalpelem troski orał nasze tw a rz e . ,1
Więc bądźmy silni, mężni i wytrwali, pnijmy się w życiu wciąż wyżej, do góry, bo jeśli dusze mieć będziem ze stali — w pył rozniesiemy przeszkód twarde mury!
U t . &
P z m m T K m m w A m m m s z m m H»■ , t*. r ... • 46. "OWSZYSTKtM *Z E Ś m m SENSACYJN EPCW fEŚCL
m YL
ffyBMfe BB en egzespterza t 8 §r,
Serdeczne życzenie;
„Dosiego 1937
Roku!“składają Abonentom, Czytelnikom
i Współpracownikom
Redakcja I Wydawnictwo „Siedmio Groszy ‘
"Panfe, bo bo na własność
ie, więc też nie dziwota, iż ciągle człowiek nigdy nie będzie i stękają. Ale za to druga poło- i że trzeba być pobłażliwy
Ftr. 2 5 Z Wf*G RD E M
Człapał Rok Stary, zgarbiony I pochylony, opierając się Ba swoim kosturze i postękując raz po raz boleśnie.
•— Ach! Kiedy wreszcie skończy się moja udręka? — mruczał Rok Stary pod nosem: — z rozkazu Boga chodzę i chodzę po ziemi już przez czas taki długi i nie wiem, kiedy moje sterane i zbolałe od ciągłej wędrówki kości ułożę wreszcie na spoczynek... Wszystko się zmienia na tym świecie, a tylko ja trwam bez końca... Muszę pójść do Pana Boga i poprosić Go, aby kogoś innego i młodszego wyznaczył na moje miejsce, a mnie już odpocząć pozwolił!
Na tronie złocistym, w otoczeniu 'Aniołów i całej Świty Niebieskiej siedział Bóg i dobrotliwym wzrokiem ogarniał z wyżyn cały padół ludzki. I widział, że ludzie snują się jak cienie, uginając się pod ciężarem trosk i cierpień, życie ich bowiem biegło monotonnie, szaro bez widoków zmiany na lepsze, a jeden dzień był do drugiego bliźniaczo podobny. Zwątpienie i rozpacz ogarnęły świat cały...
Zasępiło się Oblicze Boga. Oderwawszy wzrok od kuli ziemskiej, rzekł do otaczających Go Aniołów:
— Aniołowie! Patrzę na nędzny padół ludzki i widzę tylko łzy i ból. Chciałbym usłyszeć jakiś radosny okrzyk, do uszu Moich dochodzą jednak tylko westchnienia i jęki. Żal mi bardzo ludzi, ale już Mi się znudziło patrzeć na zbolałe, kamienne twarze, na których zamarł uśmiech radosny. Bądźcie, Aniołowie co trzeba uczynić, aby człowieka wyrwać z rezygnacji i niechęci do życia!
Jeden z Aniołów, piastujący wysoką godność w hierarchii niebieskiej, odezwał się pokornie:
'— IWiemeł Ją eoS W tybędąc kilka razy na ziemi, nasłuchałem się do syta utyskiwań ludzkich na ciężką dolę. Połowa ludzi — to naprawdę nieszczęśliwi, którym w życiu się nie
darował, zawsze jeszcze będą krzyczeli, ie pokrzywdzeni zostali...
— Zbyt surowo ich sądzisz, Aniele, ■— rzekł Pan Bóg — czyż nie wiesz, że
jwa to tacy, którzy nigdy nie będą zadowoleni i zawsze wszystkiego będą mieli za mało. I choćbyś im, Panie, całe nie-
fm. jo ?
SVtem u wrót niebieskich powstał rumor wielki. —• Zaciekawieni mieszkańcy niebios zwrócili oczy w tę stro-
Na pólkach bibliotek" prywatnych, muzeów i w rupieciarniach handlarzy starożytności poniewierają się stare, pokryte pleśnią i zakurzone książki, dzieła sztuki, pożółkłe pergaminy i t. p. przedmioty, .żywiej, przemawiające do naszej wyobraźni, niż najbarwniej ujęte opisy współczesnych mistrzów pióra. Często jeden tknięty zębem czasu dokument bywa dokładną historią nie tylko jakiegoś człowieka, lecz całej miejscowości, miasta, czy nawet kraju.
Swego czasu brałem udział w pewnej uroczystości cechu krawców w Starym Bieruniu, gdzie pokazano mi cenny dokument historyczny, pochodący z przed 250 lat. Ten jeden jedyny dokument jest historią Starego Bierunia, miasta, które w błyskawicznym tempie doszło do szczytu rozwoju, a potem... do upadku.
Akt na świńskiej skórzeW posiadaniu Cechu krawców w Sta
rym Bieruniu znajduje się napisany w jeżyku polskim dokument, noszący dato 13 sierpnia 1685 r. Na podstawie tego pergaminu cech otrzymał prawa publiczne. Nadał je cechowi ówczesny pan na Pszczynie i właściciel Promote, hrabia Baltazar Erdman, przodek książąt Pszczyńskich. Dokument spisano na świńskiej skórze, na zamku pszczyńskim, gdzie następnie w obecności duchowieństwa i przedstawicieli możnych rodów śląskich pan na Pszczynie wręczył uroczyście akt przedstawicielom cechu krawców bieruńskich. Dokument zachował się po dziś dzień w dojnym stanie.
aktu, rzuca ona bowiem' światło na 'ówczesne stosunki, panujące w rzemiośle.
Trzeba przyznać, że podówczas nie łatwo było zostać rzemieślnikiem, a jeszcze trudniej piastować w cechu jakąś funkcję. Krótko mówiąc, każdy przedstawiciel rzemiosła musiał być po prostu wzorem moralnie prowadzącego się człowieka.
Kto mógł być członkiem cechu?Nowowstępujący do cechu krawiec
winien był pochodzić- „z łoża poczciwego małżeństwa“, a,j)onadto musiał posiadać .prawa miejskie . Jak więc z tego wynika, bardzo wielu ludzi nie mogło się podjąć „poczciwej“ pracy, choć pochodzenie ich... nie było zależne od nich samych. Dalsze przepisy, które obowiązywały nowowstępujących do cechu krawieckiego, były już mniej rygorystyczne, musiały być jednak również skrupulatnie przestrzegane. Przepisami tymi regulowało się pewne zwyczaje, względnie tradycje, istniejące wśród krawców. Przede wszystkim kandydat wpłacał do kasy cechu jeden talar śląski, z którego pokrywało się część wydatków cechu. W zasadzie chodziło tu tylko o pewną formalność, gdyż kwota ta nie przedstawiała podówczas zbyt wielkiej wartości.
Członkowie cechu mieli również pewne obowiązki wobec Kościoła. Brali u- dział w pewnych z góry określonych nabożeństwach kościelnych, w czasie których reprezentowali cech. Na te właśnie nabożeństwa cech bieruński dostarczał odpowiedniej ilości świec, które paliły się przed ołtarzem. Ną sporządzenie tych świec, każdy z noWowstępujących do ce-fitot ̂ hmi
strza 4 funty wosku, z którego wyrabiano następnie świece. i
Ächtei piwa dia mistrzaDalsze wymagania, jakie stawiano
no wo wstępującemu do cechu, wydają siędzisiejszemu rzemieślnikowi śmieszne. Młody krawiec, wstępujący do cechu, u- rządzał przede wszystkim dla mistrza 4- zw. „.Swaczynę"''. Trizeba, niestety, przyznać, że ten warunek przyjęcia d<> cechu przedstawiał dla kandydata większe trudności, związane z nim były bowiem dość poważne wydatki pieniężne. Przepis ten nazwanoby w dzisiejszych czasach nie inaczej, jak łapówką. Nowoprzy- jęty stawiał swemu mistrzowi „achtel“ piwa i urządzał przyjęcie, na które wi- nimen był zaprosić wszystkich mistrzów cechu.
iWi zasadzie przepis mówił, że ma „Swaczynie“ trzeba było postawić dwa stoły, na których miały stać dwa „garnce * wina i przekąski.
Niemniej ostre przepisy obowiązywały członka cechu, który chciał zostać starszym cochmistrzem. Kandydata takiego obowiązywały te same reguły, co i nowowstępujących do cechu; ponadto winien om był stosować się do następujących zasad: musiał mieć żonę z „prawowitego łoża ', a jeśli nie był żonaty, musiał... poszukać sobie „w ciągu czterech niedziel poczciwej panny, albo wdowy , którą pojmował następnie za żonę.
Wreszcie akt mówi o stosunkach, o- bowiązujących wszystkich członków cc- chu. By zostać mistrzem, trzeba było zło- zyc t zw. „majstersztyk", który musiało
wPOkazać $ sześciu kosach“* Dręgą-
nę i njrzeH siwiuteńkiego staruszka, zbliżającego się powolnym krokiem do tronu Boga. Padł staruszek na kolana przed Obliczem Przedwiecznego i, wyciągnąwszy błagalnie kościste i drżące ręce zawołał: — Litości, o Panie! Jestem Stary Rok. — Służyłem Ci wiernie, o Boże przez czas długi, ale już za stary jestem, by wlec się z jednego krańca świata na drugi. Ludzie mnie wyśmiewają i mają w pogardzie, za to tylko, żem stary— Daj im, Stwórco Dobrotliwy, jakiegoś następcę, a mnie pozwól pozostać w niebie!
i— Dobrze! Spełnię twoją prośbę — rzekł Pan Bóg — a powiódłszy wzrokiem po Aniołach, wybrał jasnowłose i niebieskookie pacholę i poleciwszy mu zbliżyć $ię do Swego tronu, taki wydał rozkaz: — Idź, Aniele, na ziemię, na miejsce Starego Roku i rozsiewaj dokoła blaski nadzieli i otuchy! A gdy rok minie, ześlę na twoje miejsce innego Anioła. I tak będzie odtąd po wszystkie czasy! ;
Gdy ludzie ujrzeli jasnowłose pacholę, biegnące z gwiazdką złocistą na czole, twarze poweselały im nagle. Dawno niewidziany uśmiech osiadł na ich wargach. Brzemiona trosk i cierpień spadły im nagle z ramion, a okrzyki radosne rozległy się na całym globie ziemskim. Liczba niezadowolonych stopniała do małej garstki, a ci, którym Rok Stary dokuczył za bardzo, zaczęli się spodziewać od Roku Nowego, że będzie dla nich przychylniejszy i zmieni ich smutną i ciemną dolę na jaśniejszą. i
Tak" zjawił się Nowy Rok, Jasnowłose i roześmiane pacholę, przynoszące ludziom upragnioną nadzieję zmiany na lepsze.
Jowane były również stosunki uczciwości pomiędzy mistrzami krawieckimi- W akcie jest wyraźnie powiedziane... „znalazłby się też takowy mistrz, któryby drugiego mistrza robotę ganić, albo nią gardzić się ważył, temu przepada do cechu dwa funty wosku“.
Widzimy więc, że mistrzom nie wolno było prowadzić pomiędzy sobą walki konkurencyjnej. Jakże inaczej sprawa ta przedstawia się obecnie!
Możny władca ma Pszczynie domagał się również surowego karania t. zw. „nie- robiszów ', czytamy bowiem w akcie, że „gdyby któryś z czeladników nie przybył w poniedziałek do pracy, nie powinno mu się dać roboty w ciągu następnych sześciu dni“.
Na statucie krawców bieruńskich, najstarszym na Śląsku, wzorowały się następnie wszystkie inne cechy śląskie. Nic dziwnego, że rzemiosło śląskie stało przez długie dziesiątki lat pod wpływami Starego Bierunia.
Miasto krawcówDziwnym zbiegiem okoliczności x
starym Bieruniu osiadło przed dwusti laty wielu krawców, którzy dzięki swyn usilnym zabiegom pierwsi otrzymali pra wa publiczne. Ponieważ cech bieruńsk był jedynym, posiadającym te prawa, d< miasteczka ściągało z całego Górnegi Śląska wielu ludzi, chcących pobiera nauki.
Wielu z nich" osiadło w samym Bieru niu, inni rozeszli się po Śląsku, zakłada jąc warsztaty. Śmiało rzec można, ż Stary Bieruń jest właściwie kolebką kra wiecczyzny. Nic też dziwnego, iż roz wijał się on w owych czasach w szyb kun tempie i że pod względem gospodar czym miasto rozkwitało.
Świetny rozwój Starego Bieruni; powstrzymały jednak coraz dosko nalsze zdobycze techniki. Nastały cza sy, w których niesposób było wzorowa- się na przestarzałych metodach i warun kach pracy. Rzemiosło krawieckie po szło inną drogą.
Dziś stary Bieruń" należy ffo skrom nych, maleńkich miasteczek śląskich z melancholią wspomina o minionej i&ła
I ćzasąch dobrobytu^
X
„ S I E D E M G R O S Z Y " Str, 3
mmmmmm 1 -1* Uf
m@mot>
Słońce miało się ku zachodowi, kiedy Maria z Józefem zbliżali się do miasteczka Betlejem. Cały już dzień wędrowali w spiekocie. Ciężko było Marii, niosącej słodkie brzemię w sobie, odbywać tak daleką drogę. Raz po raz mijały wędrowców gromadki ludzi starych 1 młodych- Matki niosły na rękach swe niemowlątka, a pacholęta dreptały bosymi stopkami o- bok swych rodzicielek, czepiając się rą- ezkana ich szat malowniczych, albo skakały po łąkach i połach przydrożnych zrywając pełne naręcza wszelakiego ziela.
Niektóre leciwe niewiasty jechały na osiołkach i mułach. W szyscy dążyli do miasta, z którego swój ród wywodzili. Ten i ów spojrzał z politowaniem na młodą kobietę prowadzoną przez starca z siwą brodą. Niektórzy, mający "dobre serca, Podwieźli ją kawałek drogi na swym o* siołku, a byli i tacy, którzy, śpiesząc do Betlejem, by dostać miejsce w gospodzie, Wcale nie zwrócili uwagi na parę wędrowców.
Wreszcie i ona dotarła do cehi podróży.
— MarioT — rzekł Józef — musimy najpierw poszukać jakiejś gospody, byś mogła wypocząć po ciężkich trudach we-1 drówki_
Maria, zwracając ku towarzyszowi swą słodką i niebiańską twarzyczkę, odpowiedziała:
— Wiszakci w Betlejem mieszka Jakub 1 żona jego Rachela. Kiedy byłam jeszcze mała, przychodzili często do mych rodziców, a źe byli bardzo biedni, matka moja Anna dawała im czasami dzban oliwy pod placki, lub skórkę koźlęcia do okrycia. Do nich więc skierujemy swe kroki!
Jakieś pacholę pokazało im dom Jakuba, lecz kiedy weszli — nie znaleźli gościny. Jakub i niewiasta jego Rachela, stali się teraz bogaczami, mieli największe winnice 1 najliczniejsze stada owiec, ,to też zapomnieli o dawnych czasach i o dawnych znajomych.
Zapłakała Maria rzewnymi łzami, zafrasował się opiekun jej stary. Szukali dalej noclegu. Ale prawie wszystkie gospody były już zajęte, a te, które były wolne, nie chciały przyjąć biednej rodziny pod swoją strzechę. I wlokła się Maria coraz bledsza i coraz słabsza, czując, że naochodzi Jej godzina, w której ma powić Syna Bożego. Wzniósłszy swe prze
cudne oczy ku wyiskrzonemu niebu, żaliła się.
— Boże, żali pozwolisz, by Syn Twój Jedyny nie miał schronienia?
Wyszli z miasta i znaleźli po drodze maleńką lepiankę, ubożuchną i chylącą się ku ziemi.
— Wejdźmy do niej — mówi Józef — czasem ludzie ubodzy mają więcej serca i zrozumienia dla nędzy ludzkiej, niż bogacze.™
W lepiance leżała na barłogu kobieta, a obok niej kwiliło dziecko. Z trudem
— Za to, żeś nie odmówiła nam noclegu, żeś chętnie chciała odstąpić własne posłanie Synowi memu, nagroda cię nie minie!
Niewiasta spojrzała zdziwiona na Marię, lecz słów Jej nie zrozumiała.
Odpoczęła chwilkę Maria, odpoczął Józef stary, a nie chcąc zajmować jedynego posłania chorej niewieście, udali się do stajenki, która stała w pobliżu.
I tam o północy stał się cud wielki, niesłychany..™ Bóg-Człowiek przyszedł na świat, by przynieść ludowi pokój i
I nastał sądnyzwlokła się z barłogu i pozdrowiła przybyłych, a widząc, źe obca niewiasta ledwie stoi na nogach, poprosiła ją, by położyła się na jej miejsce t odpoczęła trochę.
Maria na chwilę wyciągnęła się na po- słaniri, niewiasta zaś rzecze:
'— Chętnie zostawiłabym was na noc, tylko musicie poczekać, aż mąż mój, Szymon, który pasie owce, powróci do domu, i przyniesie ze stajenki trochę słomy na posłanie. Ja sama jeszcze jestem słaba, bo wczoraj powiłam synka.
Wejrzała Maria na syna niewiasty i, pogłaskawszy go, mówi:
dzień w Judei..zbawienie! Zbratał się z tymi prostaczkami, którzy pierwsi przybiegli, by pokłonić Mu się i podzielić się z Nim ubogim dobytkiem swoim. Przywlokła się I owa biedna niewiasta z lepianki, z dzieckiem na ręku, i przyszedł mąż jej, Szymon, który pasał owce u bogatego Jakuba.
Dzieciątko Jezus, leżące w żłóbku, u- śmiechało się do wszystkich rozkosznie i wyciągnęło rączki do tej biednej, jak gdyby chcąc ją przygarnąć do Swego maleńkiego serduszka i powiedzieć jej: — Nie smućcie się i nie płaczcie, wy wszyscy, którzy dzisiaj dachu nie macie nad głową i w nędznych lepiankach i norach szu
kać musicie schronienia przed mrozem i słotą! Wszakże i Mnie ludzie nie chcieli do domu swego przyjąć... A wy wszyscy, którzy napróżno szukacie dzisiaj pracy ł wy, którzy prześladowani jesteście za to tylko, że we Mnie wierzycie, nie traćcie wiary i ufności, gdyż dopóki Ja jestem i żyję z wami i w was, nic złego stać się wam nie może!
Garnęli się do Jezuska wielcy i mali, zdrowi i chorzy — i dawno oczekiwanym Mesjaszem i Królem Go nazywali.
Dowiedział się o tym Herod, ówczesny władca Judei i trwoga wielka zapanowała w jego sercu samolubnym ł chciwym władzy i panowania. Długo rozmyślał nad tym, jakby się Jezusa pozbyć. Wreszcie wpadł na szatański pomysł, który rychło w czyn wprowadził.
Nastał dzień sądny w całej Judei. Chłopaczków maleńkich wyrywano z rąk ojców i matek i ucinano im głowy. Płacz, jęki rozpaczy i przekleństwa rozchodziły się po całym kraju Judzkim. — I w lepiance Szymona i jego niewiasty zapanowała trwoga nieopisana. Wszakże i oni mieli syna — jedynaka. — By ukryć niemowlę przed zbirami, położono je na posłaniu, na którym przez chwilę odpoczywała Maria w ową pamiętną i pełną cudów noc i nakryto je prześcieradłem. — Nie trwało długo, a do lepianki wpadli żołdacy Heroda, nie widząc zaś dziecka na rękach rodziców, rzucili się ku posłaniu.
Szymon i jego niewiasta skamienieli z przerażenia. Niezdolni byli ni słowa wymówić, ani dziecka swego bronić.
Lecz o dziwo! Pod prześcieradłem, które brutalne ręce zbirów ściągnęły z posłania nie było ich synka Łukasza!
Spojrzeli na siebie Szymon i jego niewiasta, pojąć nie mogąc tego dziwnego zjawiska. Wszak sami położyli dziecko na posłaniu i przykryli prześcieradłem, gdzież się więc podziało?
Dziwili się również żołdacy Heroda, że u Szymona nie znaleźli synka, lecz przypuszczając, źe już pewnie został zabity, wybiegli szybko z lepianki, by szukać nowej ofiary.
Aliści ledwie przebrzmiały odgłosy ich kroków, Szymon i jego niewiasta zobaczyli, że ukochany ich Łukasz leży na posłaniu i uśmiecha się do nich słodko.
Wtedy poznali, że to Bóg bielmem przysłonił oczy morderców, by nie widzieli ich Łukasza.
A niewiasta Szymona zrozumiała teraz słowa Mai ii, wypowiedziane woncźas, gdy udzieliła Matce Jezusowej gościny i pozwoliła Jej wypocząć na swym nędznym barłogu.
Wzięli synka z posłania, zostawili całą chudobę i poszli w dalekie kraje, głosząc po drodze Imię Jezusowe i Marii,a W ä a s m ä r
m m m
‘— Jestem praw dziw ym osłem ! — m ruczał do siebie. — Sam zasunąłem rygiel i w yobrażam sobie, że ktoś tu .wszedł; ale m uszę go odsunąć, bo nie chcę, aby służący hotelow y mnie obudził, gdy przyjdzie po ubranie, aby je Wyczyścić.
Zgasił św iatło i w szedł t pow rotem do łóżka.
,W kilka m inut później znowu rozleg ło się chrapanie, bogaty farm er za- .snął.
N ordheim sta ł dosyć długo, nie ■poruszając się. W padł na now y pomysł. P rzy świetle świecy zauważył, źe farm er, pom im o swej starości był podobny do niego.
T a sam a kró tka broda", tä sam a %x>stać, w ięc czem u nie ma opuścić jiotelu w roli farm era Cadw ella?
I tym samym zm yliłby czujność jrwoich prześladow ców.
Jak cień prześlizgnął się 3o "stołu t— gdyż przy świetle świecy zauważył na nim grubo w ypchany portfel. Je- Sden ruch i pugilares był w jego ręku. {Zabrał rów nież rew olw er.
Bez szm eru zbliżył się do w ieszaka, wziął na rękę płaszcz, m arynarkę, spodnie i kapelusz — i za chwilę opu- jtcił pokój.
A mr. Cadwełl spał dalej snem 'sprawiedliwego.
*— P an w róci na śniadanie? — zapytał kelner wychodzącego.
T en znowu kiwnął głową.•— Kim jest ten pan? — zapytał
pułkownik R ogers po cichu kelnera.— M r. Cadwell Jeden z na jbogat
szych obyw ateli z tych okolic.i— T ak? •— zdziwił się Rogers.Ale po godzinie rozległ się strasz
ny hałas. K elnerzy, służący i portier rzucili się w przerażeniu na górę.
M r. Cadwell stał w drzw iach swego pokoju, w samej ty lko bicliźnie i wrzeszczał gniew nie na chłopca czyszczącego zwykle obuwie.
— Do pioruna! Gdzie jesteś, gdzie jest moje ubranie ?
— Pańskie rzeczy? — zapytał w ystraszony służący z głupim wyrazem twarzy. — Ja ich nie zabrałem.
•— Co nicponiu, nie zabrałeś mi mego ubrania, więc gdzie się znajduje?
— Nie wiem I -—■ odpowiedział zakłopotany.
— Czekaj, kanalio, już ja ci pokażę! — i w tej chwili rzucił w niego krzesłem. Służący uchylił się w sam czas i rzucony przedmiot z wielkim łoskotem upadł na podłogę.
Mr. Cadwell pobiegł z powrotem do sw ego pokoju... Coś mu wpadło do głowy. Szukał swego pugilaresu, ale nie mógł go znaleźć.
■—1 Jestem okradziony, zrujnowany! '— zaczął krzyczeć na służącego.
•—i Złodzieje, bandyci, to wyście mnie okradli.
— Ależ, mr. Cadwell! — odpowiedział kelner obrażony w swej godności.
'— Ludzie bez czci i honoru — wrzeszczał farmer — zwróćcie mi pieniądze, bo inaczej powystrzelam was wszystkich, jak wściekłych psów. I jak opętany rzucił się do stołu, aby pochwycić rewolwer,
Ale ten również był skradziony.Cała służba hotelowa uciekła czym
prędzej w popłochu, podczas gdy mr. Cadwell w samej bieliźnie gonił ich i krzyczał ciągle:
«— Kanalie, ja was wszystkich u- duszę, ja wam wszystkim skręcę karki. Gospodarz zatrzymał rozwścieczonego i chciał go uspokoić, ale to nie było takie łatwe.
— Niech się pan uspokoi, mr. Cadwell, wszak ja odpowiadam za pańską stratę!
— A moja gotówka? — zapytał. To już nie, żałuję bardzo — rzekł gospodarz, wzruszając ramionami — gdyby mi pan dał pieniądze do przechowania, wtedy było by co innego.
Pułkow nik stał na schodach. Podejrzewał, że N ordheim uciekł i chciał się o tym przekonać osobiście.
Co to za pan, który tak krzyczy? — zapytał kelnera.
— Mr. Cadwell, k tó ry tu mieszka od dwóch dni — odnowiedział zakłopotany kelner.
— Ale mnie się zdaje, że mr. Cadwell dopiero co wyszedł z hotelu? A może to nie był Cadwell?
K elner stał przez chwilę, jak w ryty. N araz zaczęło mu coś św itać w głowie.
P rędko pobiegł do pokoju, w k tó rym N ordheim spał i otw orzył drzwi.
Leżało tam stare porw ane ubranie, całe poplam ione k rw ią; w rogu para w ykrzyw ionych butów , na stole stary, połam any kapelusz. W łóżku nie było nikogo. Obcy znikł.
— A ch! — zawołał kelner prawie bez tchu. — T o on był, to on w yszedł w ubraniu mr. Cadwella, dlatego mi. nie odpowiadał. .Och, cóż za osioł ze mnie l
T ak, zgadzam się z wam i w zupełności — odezwał się gospodarz i wszedł z pułkownikiem na schody, podczas gdy mr. Cadwell, jak zraniony bawół, biegał po pokoju i wciąż k rzycza ł:
1— Osiemdziesiąt tysięcy 'dolarów! Jestem zrujnowany, zgubiony!
Pułkow nik szybko zbiegł ze schodów, rzucił gospodarzow i krótkie, pożegnalne spojrzenie i wskoczył do powozu, w którym Sam na niego czekał.
•— Czyś widział, dokąd udał się mężczyzna w dużym, kapeluszu farm erskim ? Przed chwilą wyszedł z hotelu.
Sam w skazał biczem na jedną ż ulic.
— W ięc prędko, co koń wyskoczy za nim ! To był N ordheim ! — krzyknął pułkownik i zatrzasnął drzwiczki. Konie ruszyły galopem.
N ordheim przypuszczał, że k ra dzież hotelow a m ogła być w ykryta lada chwila. Szedł więc ulicą rynkow ą tak długo, póki go można było w idzieć z hotelu. Potem jednak skręcił w małą, w ąską uliczkę i prędko poszedł naprzód, póki nie zostaw ił za sobą ostatn ich dom ków m iasteczka.
i— Czy dobrze idę do najbliższej stacji kolejow ej? — zapytał N ordheim pewną kobiecinę.
— Nie, musi pan wrócić i przejść główną ulicę. — odpowiedziała staruszka. — Corson City leży stąd o 4 mile.
— W ięc w takim razie tędy nie dojdę do żadnej stacji? — rzekł N ordheim, napozór rozczarow any.
— Tędy droga prow adzi do M ontgom ery, ale ta jest oddalona najm niej o siedem mil.
N ordheim podziękował $ poszedł dalej, a staruszka ze zdziwieniem o- glądała się za nim. Około południa N ordheim doszedł do stacji. Pociąg miał nadejść dopiero za pół godziny. Chwilowo uciekł przed swoimi prześladowcami, bo obliczał, że zanim tu przyjdą, przeszukają najpierw okolicę.
Ażeby nie dać powodu do podejrzenia, kupił bilet do V icksburg, a stam tąd miał zam iar udać sie parow cem na południe.
RO ZD ZIAŁ 100.OBCY PA N .
Był ponury, dżdżysty dzień. W jednej z najelegantszych kaw iarni New- O rleansu, zebrało się tow arzystw o, złożone z m łodych ludzi, należących do elity tow arzystw a m iasta.
W w spaniale urządzonych salonach olbrzym iego zakładu przecha-* dzały się g rupy młodych ludzi, śmiejących się i dow cipkujących; mieli oni tem peram ent, k tó ry cechuje południowców.
Rozpraw iali o najśw ieższych w yborach prezydenta, przy czym dyskusje nabierały takiego tem pa, że obcy pom yślałby, iż rozm ow y takie skończą się pewnie krw aw ą rozprawą., Ale w net w szystkie te gorące debaty zakończyły się wesołym śmieghem.
P rzy stoliku obok bufetu siedziało trzech młodych panów, k tó rzy pili lemoniadę. Znać było po nich, że troska0 codzienny byt była im obca.
— Gdzie się podział dzisiaj W a rren? — zapytał niecierpliwie jeden z nich. Był to K reol, o ciem nych lokach, brunatnej cerze i dużych, czarnych oczach.
— N apew no przyjdzie, B eauregard, w szak dopiero trzecia — dodał jeden z siedzących. Był on zupełnie odm iennym typem od poprzedniego.
,— Chciałbym bardzo poznać go< Lewis — zwrócił się trzeci pan do flegm atycznego blondyna, k tórego ja- sno-szare oczy zdradzały spryt i znajom ość życia.
— P an go jeszcze dosyć wcześnie pozna, Mac Donnel. — odpowiedział Lew is spokojnie.
— Tyle się o nim nasłuchałem w... ostatn ich dniach — odezwał się M ac D onnel — Szkot, ciem ny szatyn o melancholijnych oczach, — że m oja ciekawość jest poniekąd uspraw iedliw iona. W szak pan, panie B eauregard, zna go od dłuższego czasu, więc powiedz mi, co to za człowiek?
<— Zobaczy pan — uśm iechnął się zapytany, — otoż on.
O czy trzech panów skierowały się ku drzwiom .
Gdy W arren wszedł, wszyscy grzecznie ustępow ali mu z d rog i; g rupy rozchodziły się, aby mu zrobić m iejsce.
Był to m ężczyzna wysoki, barczysty i bardzo elegancki. Miał ciemne loki, wysokie, białe czoło, krótką, ale bardzo starannie pielęgnow aną brodę1 delikatną tw arz, małe ręce i nogi. Jednym słowem w yw ierał niezw ykłą wrażenie.
Ale najbardziej ciekawe były jego duże, ciemne oczy, k tó re przyciągały każdego. M iały jakby m agiczną siłę,, Gdy patrzył, m iały one spokojny w yraz, a gdy mówił, ożywiały się, stawały się niespokojne i nie znosiły sprzeciwu.
T akim był kapitan W arren , który bawił w N ew -O rleans już od kilku" tygodni. Podobno był bardzo bogaty . W ystąpił z w ojska stanów północnycK i przyjechał tu ta j, aby nabyć jakąś posiadłość. Zapoznał się ze złotą młodzieżą i był bardzo łubiany. Był td najodw ażniejszy jeździec, najlepszy strzelec i z zim ną krwią mógł prze* gryw ać najw iększe sumy, a przegrana nie w yprow adzała go z równowagi. Gdy wygrał, wygrana go nie wzruszała.
K apitan W arren zbliżył się 3o" s to lika, przy k tórym siedziało trzeclj m łodych ludzi. i 4
— Dzień dobry, panow ie! «—• p rzyw itał Lew isa i B eauregarda i uprzejmie ukłonił się m łodemu Szkotowi» ^
(Ciąg 'dalszy nastąpił.
R O Z D Z IA Ł 9 9 .P R Z E B IE G Ł O Ś Ć .
Pułkow nik R ogers przedsięw ziął ßr nocy wszelkie środki ostrożności, aby pochwycić zbrodniarza.
Sam siedział w pokoiku, ubrany w jego liberię, a m urzyn z podniesionym kołnierzem siedział na koźle w ynajętego powozu, który, czekał niedaleko od hotelu.
Rian R ogersa był tak?, "że jak tylko N ordheim w yjdzie z hotelu, schwyci go i zaprow adzi do powozu, aby z pomocą Sam a go związać,
,W ten sposób n ik tby teg o nie zauważył, a N ordheim byłby jednocześnie uwięziony.
Było już rano. W ybiła siódma.N a schodach rozległ się odgłos
ciężkich kroków;. K toś schodził z piętra na pa rte r.
Czy może to był N ordheim ?K elner, k tó ry stał obok loży por
tie ra , bacznie obserwował schodzącego^
.— D zień dobry, mr. Cadwell <— fcawołał kelner do człowieka, który skierow ał się do drzw i wejściowych
w cześnie pan dzisiaj wstał, czy pan już idzie do m iasta?
Gość tylko kiw nął głową'.M iał podniesiony kołnierz od pal-
Ja i kapelusz m ocno nasunięty na jzoło.
mSTRESZCZENIE POCZĄTKU POW IEŚ CL
Piękna I miodu h rab ianka Irena Hohen- Bteln ■ Niemiec wyszła w brew woli rodziców za mą* za A rtura N ordhelm a, który ją w krótce porzucił 1 w yjechał do Ameryki, W ypędzona s dom u przez ojca, Irena wraz 1 m ałym dzieckiem w yjechała do Ameryki, gdzie odnalazła A rtura, k tó ry przybrał nazwisko Gould 1 ożenił się pow tórnie. Przegrawszy m ajątek w karty , A rtur zam ordow ał w celach rabunkow ych swego teścia Sm itha 1, ścigany przez policję, ukryw a się. Chcąc zmusić Irenę, aby a nim wyjechała, porw ał je j córeczkę, k tó re j nieszczęśliwa m atka szuka po wszystkich m iastach, wraz a swym znajom ym a Niemiec Szollerem. C udownym zbiegiem okoliczności Irena odzyskuje swe dziecko I ucieka w raz z Szollerem do południow ej części k ra ju . I tam jednak odnalazł ją Nordheim . Po niesam ow itych przygodach 1 przeżyciach nieszczęśliw a kobieta znowu trac i dziecko, który zab łąkało się w dżungli. Na skutek przeżyć Iren a rozchorow ała się ciężko. Tymczasem N ordheim , ścigany przez pułkow nika policji Rogersa i jego pom ocnika Sama, został ran ny w rękę 1 udał się do lekarza w Columbii dr. Kenedy. 1
■V? i
is •
musi pan wrócić się przejść główną ulicę
„ S I E D E M G R O S Z Y Str. 5
%
e r a
*m
Każdego z nas zaciekawia tajemnica przyszłości, której zasłony chcielibyśmy uchylić za wszelką cenę. Na taką pokusę wystawieni jesteśmy przede wszystkim u progu każdego Nowego Roku. Co nam on przyniesie? Czy będziemy przeżywali lepsze i spokojniejsze czasy, czy też będziemy się uginali pod brzemieniem losu i kryzysu gospodarczego?
Ciekawym dajemy na to pytanie odpowiedzi, oparte na przepowiedniach medium, pani Vilmy Turay z Katowic, u której występuje dar jasnowidzenia podczas snu hipnotycznego.
Przepowiednie p. Vilmy Turay na rok 1936, zamieszczone przez nas w roku ubiegłym na tym samym miejscu, sprawdziły się częściowo.
O losach naszego kraju oraz Innych państw w r. 1937 p. Turay tak mówi:
W Polsce wzrost dobrobytu. Zaznacza się stopniowy, choć powolny rozwój handlu i przemysłu. Nie wyklucza to jednak przejawów niezadowolenia i strajków wśród szerokich rzesz pracujących. Do poważnych zajść nie dojdzie. Liczne wypadki w kolejnictwie, lotnictwie i w przemyśle wstrząsną społeczeństwem. Rząd będzie dążył stale do utrzymania pokoju, to też pomimo kilku poważnych zatargów sąsiedzkich sytuacja dotychczasowa nie zmieni się i do wojny nie dojdzie.
Rzesza niemiecka przejawiać będzie w dągu roku silną agresywność, lecz z powodu niepewnej sytuacji wewnętrznej nie odważy się wywołać wojny. Choć nędza, głód i niezadowolenie mas w kraju tym wzrosną, dotychczasowe czynniki utrzymają się przy sterze władzy.
Rosja sowiecka będzie narażona na wstrząsy kontrrewolucyjne. Wykryte zostaną tajne związki, a na życie dyktatora Stalina będą nastawali zakonspirowani zamachowcy. Zbrojenia Rosji wzrosną i zagrażać będą światu, nękanemu ciągłym niepokojem.
Francja będzie niepokojona stałymi tarciami pomiędzy rosnącym w siły „Frontem ludowym" i przeciwnymi mu partiami Może nawet dojść do krwawych rozruchów, w rezultacie jednak trzeźwa racja stanu zwycięży. Sytuacja polityczna ulegnie odprężeniu. Zatriumfują kompromisy.
Hiszpania będzie się krwawiła nadal. Do rozstrzygającego zwycięstwa którejś z walczących stron nie dojdzie. Mimo kilku większych zwycięstw wojsk powstańczych, wojska rządowe utrzymają się w większej części półwyspu Pirenejskiego. Próby pojednania stron walczących nie doprowadzą
do skutku. Walki ustaną na pewien czas z powodu wyczerpania się przeciwników, lecz do pokoju w kraju tym nie dojdzie.
Jak z tego wynika, rok 1937 nie będzie bardzo pomyślny, dla nas będzie on jednak lepszy od ubiegłego.
W związku z tymi wieszczbami warto przytoczyć również wróżby pana Ha- nusza L. z Pragi, który od lat 11-tu zajmuje się astrologią i przepowiadaniem przyszłości.
Twierdzi on, że najwięcej klęsk żywiołowych spadnie na nieszczęsny glob ziemski w sierpniu. Liczba ofiar i wysokość strat materialnych, które ludzkość poniesie, będą niebywałe. W katastrofach przejawi się złowrogie „prawo serii".
W styczniu wielkie poruszenie na święcie wywołają silne wahania sejsmografów notujących trzęsienia ziemi. Na oceanie Indyjskim w następstwie tych wstrząsów pojawi się nowa wyspa.
Na początku lutego w Stanach Zjednoczonych Ameryki Półn.ocnej będzie wykry-
orkan zniszczy jeden z wielkich sterowców amerykańskich. W październiku umrze w tragicznych okolicznościach sławny literat amerykański. W połowie grudnia zostanie ujawniony wynalazek, zmieniający gruntownie wygląd świata.
Rzecz ciekawa, że przepowiednie Prażanina dotyczą wszelkich dziedzin życia. Oświadcza on na przykład, iż najmodniejszym kolorem, noszonym przez kobiety w roku 1937, będzie barwa miodowo-żółta. Pan L. dodaje, iż w roku 1937 urodzi się wielu ludzi, którzy zdobędą sławę i będą dobrymi gospodarzami. Na świat przyjdzie również mnóstwo pięknych i sympatycznych kobiet, dobrych, oszczędnych i pracowitych gospodyń. Rok 1937 będzie raczej suchy, niż wilgotny. Wiosna będzie dżdżysta, lato parne, a jesień i zima będą łagodne.
W e d łu g p rz e w id y w a ń je d n eg o ze s ław n y ch astro lo g ó w p a ry s k ic h w e F ra n c j i w yb u c h n ą w p ie rw szy ch m ie s iącach ro k u zab u rz e n ia w ew n ę trzn e , k tó re grozić b ęd ą
Wątrobą lest filtrem dla krwiZanieczyszczona krew może powodować
szereg rozm aitych dolegliwości, bóle artretycz- ne, wzdęcia, odbijania, bóle w w ątrobie, niesm ak w ustach, brak apetytu, skłonność do tycia, plam y i w yrzuty na skórze. Choroby złej pizem ir.ny m aterii niszczą organizm i przyspieszają starość. Racjonalną, zgodną z n a tu rą k u rac ją jest norm ow anie czynności w ątroby i n e
rek. Dwudziestoletnie doświadczenie wykazało, że w chorobach na tle złej przem iany m aterii, chronicznego zaparcia, kam ieniach żółciowych, żółtaczce, otyłości, artretyźm ie m ają zastosow anie zioła „C holekinaza“ H. Niemo- jew sk'ego W arszaw a, Nowy - Świat 5 oraz apteki i skł. apŁ
ta wielka afera szpiegowska, w którą będą zawikłane znane osobistości. Dzień 13 lutego będzie krytyczny dla wszystkich finansistów, bankierów, giełdziarzy 1 t. d. Dnia tego w jednym z państw środkowoeuropejskich dojdzie do katastrofy finansowej. Pan L. zastrzega się jednak co do tego ostatniego punktu, iż kryzys finansowy może^wybuchnąć nieco wcześniej, lub trochę później.
Czerwiec będzie obfitował w wynalazki. W dziedzinie zbrojeń pewien wynalazca dokona doniosłego odkrycia chemtczno- technicznego, które rozsławi jego imię w całym świecie. W końcu lipca, a więc w sezonie „ogórkowym", Wielka Brytania zawrze z dwoma mocarstwami w drodze dyplomatycznej umowę, która uniemożliwi wszelkie zatargi zbrojne. Sierpień będzie obfitował w powodzie. W tymże miesiącu
p rz e ro d z e n ie m się w w o jn ę dom ow ą. W s ty czn iu w zb ierze fa la s tra jk ó w i b ez ro b o c ia . S y tu a c ja do jd z ie do n a jw ięk szeg o n a p ię c ia w k w ie tn iu 1937 i zak o ń czy się ro z ła m em F ro n tu L udow ego , ro zw iązan iem izby, k ry z y se m k o n s ty tu c y jn y m , ja k i p o w stan ie n a sk u te k z a ta rg u m ięd zy p rezy d en tem , p rz e c iw s ta w ia ją c y m się n o w y m w y b o ro m i sen a tem , k tó reg o s tan o w isk o w k o ń c u zw ycięży . Z w y b o ró w w y jd z ie n ow y p a r la m e n t, k tó r y ożyw i d aw n e so ju sze i p c h n ie z a g ra n ic z n ą p o lity k ę F ra n c j i n a n o w e to ry . W m a rc u F ra n c ja , d z ięk i z ręczn o śc i jed n eg o z m in is tró w (D elbosa), zd o ła w o s ta tn ie j n ie m a l chw ili u n ik n ą ć w o jn y . P re z y d e n t L eb ru n u s tąp i. Ż ycie w ew n ę trzn e F ra n c j i k sz ta łto w a ć się b ędz ie w ed ług w y n ik a ją c y c h z d u ch a fra n c u sk ie g o fo rm u ł d e m o k ra ty c z ny ch . N ie b ędz ie an i faszy zm u , a n i k o m u n izm u.
D rug ie p ó łro cze , z ap o czą tk o w an e o tw a r
ciem w y staw y m ię d z y n a ro d o w e j, s to ją c e j p o d zn ak ie m W en u s, zn am io n o w a ć będzie o- g ó lne ożyw ien ie w d z ied z in ie g o sp o d arcze j, n a w ró t do h a rm o n ijn e j w sp ó łp racy w szy stk ic h w a rs tw sp o łeczn y ch n a p o d s ta w a c h re p u b lik a ń sk ic h . W d z ied z in ie o b y cza jo w e j ro k te n s tać będzie p o d z n a k ie m p ew nego ro z lu ź n ie n ia ob y cza jó w . B og in i W e n u s św ięcić będzie sw e try u m fy . W p ie rw sze j p o ło w ie ro k u o p in ią F ra n c j i w s trz ą śn ie w ie lk a a fe ra szp iegow ska n a rzecz N iem iec, w k tó rą u w ik ła n i b ęd ą w yżsi o ficerow ie . W d ru giej po łow ie p o w szech n ą se n sa c ją będzie w ie lk i p ro ce s n a tle o b y cza jo w y m . P o za ty m ro k ten będzie ro k ie m m uz. K u ltu ra i sz tu k a w ch o d zą w n ow y o k re s ro zw o ju . W ro k u p rzy sz ły m u k aże się now e a rcy d z ie ło m uzyczne, godne n ie śm ie rte ln eg o W a g n e ra .
S ow iety b ęd ą u siło w a ły F ra n c ję u w ik łać w w o jnę , co d o p ro w ad z i w k o ń c u d o z e rw a n ia so ju szu fran cu sk o -so w ieck ieg o i s to p n iow o do ogólnego u sp o k o je n ia a tm o sfe ry p o lity czn e j, p rz y n a jm n ie j n a zach o d z ie E u ro p y .
G orzej d a lek o p rz e d s ta w ia się sy tu a c ja n a W schodzie . P rz e lo tn e m u , c h w ilam i c iężk iem u z a c h m u rz e n iu h o ry z o n tu p o lity c z n e go n a Z achodzie o d p o w iad a w y b itn a sk ło n n o ść do b u rz n a w schodzie E u ro p y .
Szczególn ie c iężk i będzie te n ro k d la Sow ietów . S ta lin w in ien n a k ażd y m k ro k u m ieć się n a bacznośc i, gdyż ju ż w p o c z ą tk a c h ro k u 1937 g rozi m u śm ie r te ln a c h o ro b a w zg lędn ie z a m a c h n a jego życie . K o m u n izm s tra c i w ty m ro k u p o w ażn ie n a z n a czen iu . W S o w ie tach d o jd z ie do o s try c h za b u rz e ń , w y w o łan y ch ru c h e m n a ro d o w y m n a U k ra in ie .
D la A nglii h o ro sk o p p rz e w id u je p o w aż n e z a b u rz e n ia po k o ro n a c j i Je rzeg o VI. N iep o k o je te p rz e ja w ią się n a jp ie rw w A u s tra lii i s to p n io w o p rz y jm ą c h a ra k te r , z a g ra ż a ją c y sp o is to śc i im p e riu m . D ra m a t ten , b ę d ą cy d a lszą k o n se k w e n c ją a b d y k a c ji E d w a rd a V III, zak o ń czy się „ h a p p y en d e m “ k u za d o w o len iu w szy stk ich p a r ty j , b io rą c y c h w n im u d z ia ł.
W ro k u 1937 n au czy m y się do b y w ać z ło to z w ody m o rsk ie j. P o d o b n o o d k ry c ia tego d o k o n ać m a n a jg ło śn ie jszy z „ a lc h e m ik ó w “ w sp ó łczesn ych , D u n ik o w sk i, k tó re g o w y n a la z e k z n a jd z ie n a reszc ie sp o d z iew an e u zn an ie . W ied z a ścisła , a zw łaszcza ch em ia , p o czy n i w ty m ro k u o lb rzy m ie p o stęp y . P o n iew aż je d n a k h o ro sk o p p rz e w id u je g łów n ie ro zw ó j te j n a u k i w N iem czech , tru d n o p rzy p u szczać , b y z n ie j coś d o b reg o d la lu d zk o śc i w y n ik ło .
Zamieszczając te uwagi, dorzucamy przezornie od siebie: kto dożyje, ten się przekona, czy wróżby sprawdzą się . . .
TU WYCIĄĆ!
H u r n o tAtnrENTYCZKB
W nbezpieczalni jakaś babina, skarżąca się na nogi, m a polecone zw rócić się do chirurga, k tó ry ordynuje na drugim piętrze.
—i O, Boże! w wzdycha, — tak wysoko. Nie dam rady wejść moimi nogami. Czy nie m ogłabym pojechać w indą?
— Można, ale trzeba na to mieć pozwolenie na karteczce, —; poucza woźny.
— A gdzie m am iść po tę karteczkę?
■— Do naczelnego lekarza, trzecie piętro!
WOJSKOOficer podczas egza
m inu: — Jak podchorąży usłyszy w nocy sygnał na alarm , to co n a jpierw zrobi?
— Będę klął, panie po- rucznku!
DOBRE SERCEM atka: No, Stasiu!
Dałeś coś tw ojej siostrzyczce z tego jabłka, k tó re ci podarow ałam ?
Staś: — N aturalnie!Najlepszą część!
M atka: — A co?Staś: —- Dałem je j pe-
etki! Jeżeli ona wsadzi do ziemi, w yrosną jej drzewa z wielom a jabł-
— 236 —
najw ylej zabezpieczyć sobie starość. W ięcej zresztą nie chcę... Dobrze mi u pana!...
Po chwili milczenia sekretarz zapytał:— Czy pan szef ma zamiar powrócić do Ame
ryki? Wi takim razie należałoby uważać za stracone pieniądze, jakie pan włożył w przebudowę i urządzenie willi.
— Nie jestem jeszcze zupełnie zdecydowany. — odpowiedział Thain, obojętnie. — Jest tu kilka listów, na które należy odpowiedzieć. Niech mi pan da je potem do podpisu.
Po wyjściu sekretarza Dawid zatopił się w m yślach. Przebiegł pamięcią swój krótki pobyt w Anglii i to szczęście w interesach, jakie m u sprzyjało. Tylko osobiste jego pragnienia nie urzeczywistniały się tak, jak nie spełniła się zemsta jego wuja... Przecież akcje „Plutona“ przyniosły markizowi m ajątek m iast zrujnować go do reszty, a wtargnięcie do sypialni lady Letycji ośmieszyło nie ją, lecz tylko jego i uniemożliwiło mu dalszy pobyt w Anglii... Markiz może teraz oczyścić swe hipoteki, on zaś musi ponownie porzucić ojczyznę...
Opuścił głowę smutny i upokorzony.Nagle ocknął się, słysząc czyjeś kroki.Otworzył oczy i osłupiał. Przed nim stała lady
Letycja, cokolwiek blada, ale uśmiechnięta.—• Niech pan się nie przeraża, nie jestem du
chem 1 — rzekła. — Chodźmy do ogrodu. Chciałabym chwilę z panem pomówić...
W milczeniu szedł za nią, tak strwożony, że chwilami chciałby uciec od niej.
Jakby przeczuwając to, przysunęła się ku nie-■ b j u n T '
—— 233 —
*— Chciałeś przecież osiedlić się tutaj, Dawidzie?
— Tylko dlatego, by być w każdej chwili na usługi wuja. Dziś, gdy spełniłem jego wolę, wrócę do mojej przybranej ojczyzny, bo własną straciłem...
•— Coś zrobił markizowi? — zapytała Marta.<— Starałem się go zrujnować i rzucić cień na je
go córkę... Ale nie mówmy o tym, Marto. Niezadługo dowiesz się o wszystkim... Pozwól teraz, że cię pożegnam, skoro nie chcesz jechać ze mną do Broom- sley.
Zanim zdołała mu odpowiedzieć, już się oddalił.
Obejrzała się, a widząc m arkiza, zrozumiała przyczynę pośpiechu Dawida.
M arkiz podszedł do niej..— Jeżeli idziesz do dworku, — rzekł. — to cię
podprowadzę. iPrzez jakiś czas szli w milczeniu. W reszcie m ar
kiz odezwał się:— Nie traćm y na próżno słów... Życie twego ojcai
zatrute było przeciwieństwami, które znasz dobrze, a za które oboje ponosimy odpowiedzialność. Głó» wną atoli przyczyną tej ciągłej udręki był jego upór. Sprawiedliwości jednak musi się stać zadość, choć jak dotychczas nie widzę, w jakiej formie to się przejawi..,
— Istotnie, — odpowiedziała. — ojciec był nierozsądny i z góry odrzucał każdą próbę pojednania.
— A czy wiesz, Marto, że siostrzeniec ojca, a mój nowy lokator w Broom sley, był, w br*x swej woli, narzędziem zemsty ojca?
«=* TaŁ więm a ty®! — rzeB *
tfłt. w „ S I E D E M G R O S Z « "
— 234 — — 235 — H u tn o *
— Ja pierwszy zobaczyłem ojca fwego nieżywego. — ciągnął dalej markiz. — Gdy tylko odebrałem twój list, poszedłem zaraz do niego, by mu zakomunikować nowinę, sądziłem bowiem, że nienawiść jego nareszcie ustanie. Niestety list twój czytałem już przed trupem . Myślę, że um ierając, był przeświadczony, że dokonał zemsty i że przeświadczenie to napawało go radością...
Marta chciała odpowiedzieć, powstrzymał ją jednak ruchem ręki.
— O tym wszystkim mówię ci, Marto, byś mnie zrozumiała w godzinie naszego rozstania się.
— Samotność, Reginaldzie, będzie dla ciebie na- fcbyt uciążliwą...
— Nie, Marto. Świadomość, że ty już nie jesteś Osamotniona, jest dla mnie ulgą. Rozpoczynasz nowe życie i będziesz dla twego męża tak potrzebna, jak byłaś dla mnie przez te długie lata... To jest całkiem naturalne i dlatego musimy się rozstać.
kW skazała na dworek starego Vonta.— Ten domelc należy teraz do mnie, Reginal
dzie. Zwracam ci go.Markiz patrzył w zamyśleniu na przedmiot tak
długiego sporu.— Chociaż to jedno życzenie moje spełniło się ..
Inne — nigdy chyba nie urzeczywistnią się... Tam dalej stoi twój samochód, Marto. Czy to mąż twój daje c i znaki ręką?
—- Tak, to oni — rzekła-r- Idź do niego!* - Podejdźmy razem. — rzekła cicho.s™ 2w*i MałSgk 144 auiML Pozdrów tseg c mgłg
ode mnie I przyjm życzenia szczęśliwego z nim współżycia. Bądź zdrowa!...
Odeszła i zbliżyła się do samochodu, przed którym stał jej mąż i łkając oparła się o jego ramię.
— Zabierz mnie stąd Jerzy! Uwieź jak najprędzej!
Po pogrzebie wuja Dawid oddał się pracy. Nieustannie odbierał i wysyłał depesze i listy.
Przed chwilą właśnie wręczył m u sekretarz ka- blogram który mu przypom niał rozmowę z Letycją, gdy go przepraszała za niesłuszne podejrzenia. Akcje „Plutona", które też m iały być narzędziem zemsty Vonta i nie warte były jednego dolara, trudno było już kupić po ośm dolarów. Ropa naftowa wytrysnęła w ilościach niesłychanych. Tereny naftowe miały wartość miliardową.
Czterdzieści tysięcy funtów m arkiza warte dziś były czterykroć sto tysięcy.
— Czy to nie dziwne? — powiedział Thain do swego sekretarza, który pracował z nim jeszcze w Ameryce i cieszył się całkowitym jego zaufaniem.
— Istotnie niezwykły wypadek, panie szefie! — odparł sekretarz Jackson. — W szystko, czego się pan dotknie, zamienia się w złoto.
Czyżby? — rzekł Thain z powątpiewaniem.— Kupiłem i dla siebie trochę tych akcji... —
mówił dalej Jackson. — i płaciłem za nie po siedemdziesiąt centów za sztukę.
— Ale miliona pan chyba nie zarobił, bo w ta kim razie nie chciałby pan więcej u mnie pracować, prawda?
— Co znowu, panie szefie! Z tego, co dotych- SZM zaoszczędziłem, a obecnie feKfifeifem, ®pg§ c«
W KAWIARNI— Czytał pan, że gen.
Goering w prowadzi! w Niemczech karę śm ierci dla tych, k tórzy swe m ienie wywożą lub pozostaw iają za granicą. A gdyby to sam o zrobić i w Polsce?
W SĄDZIE— Czy oskarżony przy
znaje się do kradzieży zegarka?
—i Nie, panie sędzio. To było tak: Słońceświeciło. Szedłem sobie przed siebie. Zegarek szedł również. Pom yślałem sobie wówczas: D laczego nie mam y iść r a zem?
a—1 Ä więc, oskarżony
pocałow ał tę pan ią i choć zaczęła płakać, pocałował ją drugi raz?
— Tak, panie sędzio, myślałem, że to łzy ra dości!
NOWOCZESNYPROGRAM
=—i Chciałabym wiedzieć, czy zakład p row adzony przez pan ią m a też program nowoczesnej pensji?
— Rzecz prostat l i czymy jazzu, tango, foks- tro tta , kierow ania au to mobilem, sam olotem , bo- ksu i po lityk# '
Pod takim nagłówkiem będzie się okazywała już od
niedzieli, 3 stycznia r. b. codziennie w odcinku pisma naszego, jako tom 10-ty Biblioteki „Siedmiu Groszy“
sensacyjna powieść z czasów wojny światowej pisarza amerykańskiego H. 0. Yard!ey‘a.
Czytelnicy niewątpliwie z najgłębszym zainteresowaniem „będą śledzili
przebieg wałki, toczącej się pomiędzy świetnie zorganizowaną i działającą na obszarze całego Nowego świata
niemiecką szajką szpiegowską a kontrwywiadem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Do ostatniego rozdziału będzie-
Ku słońcu — po zdrowieK onstruktorzy nowoczesnego środka kom u
n ikacji nic przypuszczali zapewne, wznosząc się po raz pierwszy w obłoki, że ich cenny wynalazek znajdzie kiedyś zastosow anie w leca- nletwle.
Na ten niezw ykle pasjonujący tem at wygłosił niedaw no odczyt jeden z w ybitnych lekarzy niem ieckich, k tóry m. In. oświadczył, że najw iększe właściwości lecznicze posiada pow ietrze w górnych w arstw ach od 3.000 metrów . Kwestie leczenia górskim pow ietrzem rozw iązywano dotychczas, przenosząc ludzi n ieraz z odległych m iejsc do m iejscowości wyżej położonych. N iezadługo kosztow na ta m etoda będzie zastąpiona przez łatw iej dla w szystkich dostępną m etodę wznoszenia się na odpow iedn ią wysokość sam olotem lub balonem na uw ięzi. Pozostaje ty lko do rozstrzygnięcia kw estia długości pobytu w górnych rejonach dla poszczególnych kategoryj chorych. Inaczej sp rawa ta przedstaw ia się dla astm atyka, czy dotkniętego kokluszem , a inaczej dla gruźlika. W każdym razie dotychczasowe badania dowiodły, że k ilka godzin pobytu w górnych w arstw ach atm osfery jest skuteczniejsze od kilkum iesięcznego pobytu w górskich stacjach klim atycznych.
na obrazku, I znajdując się sam w położeniu, nie o wiele lepszym™
Jesteśmy pewni, że„ { F o S e m r a i c e &ontvn>Ęfn>iadu’*
będą dla Abonentów naszych miłym upominkiem noworocznym!
Od niedzieli tedy, Czytelnicy, śledźcie burzliwe losy Billa i Joel i przeżywajcie wraz z nimi wszystkie ich wstrząsające I ścinające krew w żyłach przygody!
Agentowi policji wywiadowczej zaproponował jadący z nim współpasażer wypalenie papierosa. Ten nie uznał tego za) coś anormalnego. Zdziwiło go jedynie, że propozycję swą ów pasażer uczynił w przedziale dla »niepalących. Widocznie miał w tym swój cel. Agent wydobył papierosa z etui, ukrył go zręcznie w kieszeni i zapalił własny tytoń. Następnie potoczyła się rozmowa, podczas której do przedziału wkroczył nowy współpasażer.
Kiedy wywiadowca odął, że zmorzył go sen, wówczas dwaj współpasażerowie usiłowali wlać mu do ust jakiś trujący płyn, a drugi już szutkał portfelu agenta,
Nre udała się jednak sprawa dobrze zorganizowanej bandzie. Wtej chwili brutalna pięść wywiadowcy zwaliła na ziemię napastników.
Po chwili do coupee wszedł konduktor w towarzystwie kolegów-wywiadowców policji francuskiej. Ujęto trzech członków bandy, która grasowała na kolejach francuskich, zdobywając szczególnie obfity tup wśród gości, udających się do miejscowości kąpieliskowych na Riwierze. —• Banda ta korzystała z pomocy jednego % kierowników ruchu strassburskiej dyrekcji kolejowej.
W styczniu banda znajdzie się przed sądem za rabunek w expressach francuskich.
Tajemnica eksprenuNieuchwytni rabusie - włamywacze
Na linii Strassburg - Ventimiglia na Riwierze kursował pociąg pośpieszny Nr. 759. Co pewien czas w pociągu wydarzały się tajemnicze zatrucia, które sprawiały wiele kłopotu policji francuskiej. Mimo to postanowiono wyśledzić sprawę
i poddać dokładnej obserwacji poszczególne przedziały, zajmowane przez publiczność.
Pewnego razu podczas przejazdu expressu w późnych godzinach wieczornych wydarzyła się następująca scena.
my sobie zadawali pytanie, czy mlo- głównych, wyjdzie cało z opresji i dy I energiczny wyrwie ukochaną Joel Carter z rąk
porucznik Bill Gordon, wrogów, znalazłszy ją w groźnej sy- odgrywający w powieści jedną z ról tuacji, w jakiej widzimy panienkę
» S I E D E M G R O S Z T« Str. 1 '
TTCały poäqf wyleciał w powietrze
Jiisząańsfc ie ivojsfoa n a r o d o w e §kontroio&ująR ab at, 31. 12. PAT.N a froncie aragońsk im w ojska pow stań
cze p rzeszły do k o n tra tak u . N a odcinkach C orbazan , Cam pillo n iep rzy jacie l cofa się w dalszym eiągn, pozostaw iając n a p lacu bo ju licznych zabitych, jeńców i wicie m ate ria łu w ojennego.
W okolicy B asnrero w ojska rządow e zaa tak o w ały pozycje pow stańcze. N ieprzy jaciel, przypuszczony n a n iew ielką odległość do okopów i p rzy ję ty silnym ogniem k a ra b inów m aszynow ych, poniósł w ielkie stra ty . N a p rz e d p o lu zn a le z io n o 80 tru p ó w żo łn ie rz y n ie p rz y ja c ie lsk ic h , p rz y czym ze z n a le z io n y c h p rz y n ic h d o k u m e n tó w stw ie rd zo no , źe a tak ten był oddaw na i s ta rann ie p rzygotow yw any. W g o d z in ach p o p o łu d n io w y ch o d p a r to n a o d c in k u ty m p o n o w n ie a ta k w o jsk rząd o w y ch , w k tó ry c h b ra li u dział żołnierze przew ażnie pochodzenia zagranicznego.
M adry t, 31. 12. PAT.W c z o ra js z y w ieczo rn y k o m u n ik a t M in i
s te rs tw a w o jn y d o n o si: N a o d c in k u A ran- ju e z u n a p o łu d n ie od T a g u z a a ta k o w a ły w o jsk a rząd o w e p o zy c je p o w stań có w , z a d a ją c im p o w ażn e s tra ty . N a ty m sam y m o d c in k u w y sad zo n o w pow ietrze sk ładający się z 35 w ag o n ó w pociąg posA tańczy, w io zący żo łn ie rzy , m a te r ia ł w o je n n y i żyw ność .
N a o d c in k u G u a d a la ja ra z a ję ły w o jsk a rz ą d o w e m ie jsco w o ść A tienza . N a fro n c ie m a d ry c k im p a n o w a ł sp o k ó j.
B u rg o s , 31. 12. PA T.P o za ję c iu p rzez w o jsk a p o w stań cze m ia
s ta B u a la n c e i g m in y C an e to w ład ze cy w ilne p rz y s tą p iły do p ro to k ó la rn e g o z b ie ra n ia danych o gospodarce kom unistów w tych o- s ied lach .
S tw ierdzono , że w B ualance rozstrzelano 150 osób. Zam ordow ano 6 księży 1 4 żołnierzy żandarm erii. W C aneto zam ordow ano
39 osób , m . in. d e p u to w an eg o . P rz e d za ję - m u n iśc i zam o rd o w a li o p ró cz w yżej w skaza- c iem C an eto p rz e z w o jsk a gen . F ra n c a ko- nych 39 osób, jeszcze 10 kobiet.
U
Bluźnierca żydowski ukarany$ęd skazał ŁlSlouero na rok więzienia
Stoimy na progu nowego roku. Natura nasza jest już taka, że gdy on nadchodzi, popuszczamy wodzy marzeniom i nadziw jom na Jutro, lepsze i jaśniejsze od doby obecnej. Takie mniej więcej nastroje o- żywiają każdego z nas w Noc Sylwestrowa, gdy zegar uroczyście i poważnie wybija północ•
C zy postępujemy rozważnie i słusznie? Nie, gdyż nie powinniśmy nigdy rzu
cać u’ kąt cennego sprawdzianu, jakim jest, doświadczenie z przeszłości.
Jeśłi przypomnimy sobie o nim w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, głos rozsądku szepnie nam: — Rojenia są przeważnie rozkładowymi czynnikami duchowymi, a nadzieje — pożytecznymi. Ale, dając fol- ge tym ostatnim, redukujcie je do właściwej miary. A m arą tą jest wskazówka z lat ubiegłych\, iż zawsze zapowiadały się one jako różowe, a były szare
Dobrze tedy bgdzie na progu nowego roku nastawić się wewnętrznie na przyjęcie od Jutra me wszystkiego najlepszego", lecz ,/tajgorszego“, bo gdyby nawet <o ,/iajgOrsze" przyszło, zastanie nas odpowiednio przygotowanych, wskutek czego brzemię trosk wyda nam się znacznie lżejszym •
Pamiętacie z „Popiołów" Żeromskiego scenę w lochu Kuistcinu austriackiego, jak zbójnik — Liptak mówi do Rafała Olbrom- skiego, aby w duszy swej poszukał haka nadziei i trzymał się go kurczowo w ‘Chwilach najgorszych i najcięższych?
I m y poszukajmy w sobie takiego „haka" nadziei zdrowej, rozsądnej, zbudowanej na fundamencie twardej rzeczywistości, a mężnie, ze spokojem i z pożytkiem przetrzymam .w zvstko, co rok 1937 namprzyniesie*
F . *
W a rsz a w a , 31. 12. T el. w ł.S ąd O kręgow y og łosił dz iś w y ro k w p ro
cesie adw . Jó z e fa L it ta u e ra i r e d a k to ra o d p o w ied z ia ln eg o czaso p ism a „W o ln o m y ślic ie l P o lsk i“ Jó ze fa W ro ń sk ieg o , k tó ry to p roces toczy ł się w czo ra j.
Sąd u zn a ł, że adw . L it ta u e r z p e łn ą św ia d o m o śc ią d o p u śc ił się pu b liczn eg o b lu źn ie r- s tw a w p rz e k ła d z ie k s iążk i C ouchoud p. t. „ T a je m n ic a Je z u s a “ , d ru k o w a n e j w o d c in k a c h w „ W o ln o m y ślic ie lu P o lsk im “ i ska-
Ordynator szpitala Ginekologicznego
dr. K. Suchodolskipowrócił
Przyjmuje w chorobach kobiecych od 5 — 7, według zapisu telef.
S o sn o w ie c , W arszawska 6, tel. 61420
za ł go n a ro k w ięz ien ia bez zaw ieszen ia k a ry . R e d a k to r o d p o w ied z ia ln y W ro ń sk i u zy sk a ł w yro k u n ie w in n ia ją c y , p o n iew aż ja k o d ru k a rz n ie m ia ł w p ływ u n a tre ść p ism a, fa k ty c z n y m re d a k to re m b y ł zaś k to in n y . J a k w iadom o , sp ra w a la to czy ła się z o sk a r żen ia 0 0 . P au lin ó w z k la s z to ru J a s n o g ó rskiego.
W m o ty w a c h w y ro k u sędzia L eszczyńsk i p o d k re ś lił p u b lic zn y c h a ra k te r b lu ź n ie rs tw a o ra z o k o liczn o śc i o b c iąż a jące adw . L it ta u e ra . W in ie n on p o n ieść su ro w ą o d p o w ied z ia lność , p o n iew aż z n a n y je s t z tego, że p r o w adzi od d łuższego czasu u p o rczy w ą w alk ę z K ościo łem k a to lick im , je s t cz łow iek iem n a w ysok im poz iom ie in te le k tu a ln y m i ja k o a d w o k a t zd aw a ł sob ie sp raw ę, iż czyn za g ro żo n y je s t k a rą . T łu m aczen ia się o sk a rż o nego, iż n ie p o s ia d a ł o n św iadom ośc i, że d o p u szcza ł się b lu ź n ie rs tw a , je s t bez zn acze n ia , ja k ró w n ież i ta oko liczność , że „W o ln o m y ślic ie l“ , k tó ry z a w ie ra ł b lu źn ie rcze o d c ink i, n ie b y ł k o n fisk o w an y .
pozyczica francuskaWarszawa, 31. 12. tel. wł.W kołach dobrze poinformowanyc* » 6 -
wią, że pierwsza wpłata z tytułu pożyczki francuskiej wpłynie w końcu przyszłego miesiąca lub na początku lutego.
zgon wnuczki cesarzaInsbruk, 31. 12. Tel. wt.W mieście tyrolskim Haiti« zmarła w
35 roku życia arcyksiężna Marła Habsburg, wnuczka cesarza Franciszka Józefa I-go.
Pan Simpson w CannesCannes, 31. 12. Tel. wł.Jak donosi „L'Intransigeant“ do Can
nes, gdzie mieszka pani Simpson przybył handlowiec Simpson, były jej małżonek. Cel jego podróży nie jest znany. W üb. tygodniu pan Simpson bawił w Londynie. Ż Londynu do Cannes przyleciał samolotem linii „Air France“.
TrocKf w MeMsyKBNowy J o rk , 31. 12. T el. wł.D onoszą z M exico-C ity, że rząd m eksy
kańsk i w yznaczył T rockiem u m iejsce zam ieszkania w w illi m a larza Rivery, m ieszczące j się poza m iastem .
Amerykanie wznoszę piramidęZ ło ż ą w n ie j sfimwfeo d łn ^otommnącłk
Waszyngton, 31. 12. Tej. wł.„Obywatele, żyjący w roku 8113, poz
drawiam was!“ — w tych słowach zwraca sie prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki półn., Franklin Roosevelt do przyszłych pokoleń amerykańskich. Mową jego utrwalono na płycie gramofonowej, aby zaś ostała się ona niszczycielskim wpływom czasu, powodziom, trzęsieniom ziemi, cyklonom i innym klęskom żywiołowym, uczeni amerykańscy opracowali plany, według których w Ozark Hill w stanie Arkansas buduje się olbrzymią piramidę, w której płyta zostanie złożona.-
Płyta Rooseveita spocznie w piramidzie obok płyt z mowami Mussoliniego, Hitlera, cesarza japońskiego Mutsuhito i innych współczesnych polityków 1 mężów stanu. W niezwykłym muzeum będą umieszczone również najdoskonalsze i najnowocześniejsze maszyny do pisania, kopie kilku najlepszych filmów, egzemplarze dzienników, słowniki naukowe, automobile, plany, monety, banknoty, fotografie 1 jeden samolot sportowy.
Skarby te będą złożone w piramidzie tak, aby w ciągu wieków nie ucierpiały najmniejszego szwanku, gdyż budowniczowie piramidy uczynili wszystko, aby zapewnić jej jaknajwiększą trwałość. Piramida będzie szczelnie zamknięta. Wnętrze jej będzie izolowane od wpływów atmosferycznych. Nie dostanie się do niej ani woda, ani powietrze.
Amerykanie wznoszą ją na olbrzymiej skale, która, wedle zapatrywań geologów, nie drgnie nawet w czasie najsilniejszego trzęsienia ziemi. Wnętrzne piramidy będzie napełnione gazem konserwującym, prawdopodobnie neonem, lub argonem, który przyczyni się do utrzymania skarbów w nienaruszonym stanie.
Uniwersytet w Atlancie, który zajął się budową piramidy, przewiduje iż wydatki na nią pochłoną sumę około 60 milionów złotych. Dzięki pomysłowi uczonych amerykańskich, obywatele Arkan- sasu będą mogli po 7.000 lat zapoznać się z życiem 1 zwyczajami swych przodków z 20-go wieku.
P o p ie ż czo le sit; le p ie fJ im a c ja p o trw a ® ^ofo 2 m iesiącu
wać z łóżka i poruszać się, trzymając jednak chorą nogę w bezruchu.
Jeśli wszystko odbywać się będzie normalnie, upłyną jeszcze conajmniej 2 miesiące, za nim Ojciec św. powróci do zdrowia. Papież zachowuje zupełną pogodę i cierpliwość, całą ufność pokładając w Bogu.
Miasto Watykańskie, 31. 12. Tel. wl.Stan zdrowia Ojca św. poprawił się
znacznie. Od trzech dni ustąpiły bóle w nodze, gdyż skrzep w żyle został usunięty 1 krew krąży znowu swobodnie. Niebezpieczeństwo komplikacyj wydaje się niemożliwym. Przygotowuje się specjalny aparat, który pozwoli Ojcu św. wsta-B
Strzelali do własnego wojskaMadryt, 31. 12. PAT.Z kół urzędowych komunikują’: Żoł
nierze armii powstańczej, zbiegli z Oviedo, zjawili się na pozycjach rządowych i o- świadczyli, że 27 grudnia skutek fałszywych informacyj 13 samolotów powstańczych zasypało pociskami z karabinów
maszynowych własne pozycje, zabijając 71 i raniąc 80 ludzi.
Na miejsce płk. Aranda z Oviedo został mianowany, według tych zeznań gen. Varela. Oviedo nie ma oświetlenia, gdyż elektrownia jest zniszczona przez pociski wojsk rządowych.
Przybił rękę d o drzwi katedryW str z ą s a ją c a d e m o n s tr a c ja in w a l id ą
R y g a , 31. 12. PAT. wydarzył się niezwykły wypadek. Pu-Przed katedrą iuterańską w Rydze błiezność, wychodząca z katedry po na-
Sztaby fałszywego złotaOszuści francuscy robią świetne „interesy
P a r y ż , 31. 12. PAT.Mimo ustawy dewizowej, przeprowa
dzającej w praktyce rekwizycję złota w monetach i sztabach, rozwija się tv dalszym ciągu, szczególnie na prowincji francuskiej, nielegalny handel sztabami złota, który daje powód do szeregu oszustw na włehsza skal*
• 6
Jak donosi prasa paryska, aresztowano w Lyonie pewnego jubilera, który handlowa! fałszywymi sztabami złota. Sztaby te sporządzone były z miedzi, czy też z jakiegoś stopu, a na powierzchni były złocone. Poza tym fałszerze wyciskali na nich stempla z inicjałami Banku Francji,
bożeństwie, zobaczyła mężczyznę, którego lewa ręka była przygwożdżona grubym, 5 calowym gwoździem do dębowych drzwi katedry.
U stóp mężczyzny leżał młotek, a z przebitej ręki lała się krew. Mężczyzna, blady z upływu krwi, oświadczył otaczającej publiczności, iż jest inwalidą z wojny światowej nazwiskiem Asars i chciał w ten sposób zwrócić uwagę świata na niebezpieczeństwa* woiny.
Policja umieściła 'Asarsa, jako umysłowo chorego, jg szpitalu psjęcbiatrycz*1
Stf. 8 „ S I E D E M G R O S Z r *
Pix tek
Styx m ia 1037
Dełśi Nowy Rok Jutro Genowefy W schód słońca: g. 8 m. 11 Zachód słońca: g. 16 m. 66 Długość dnia: g. 7 m. 46
: - .Redakcja i administracja: Katowice, ulica Sobieskiego i i , — tek 343 -81 ,
A TEATR IM. ST. W Y SPIA Ń SK IEG O WKATOWICACH.
PIĄTEK: g. 16 „Szesnastolatka” ; g. 20 „Podw ójna buchalteria“.SOBOTA: g. 20 „Tewsa“.NIEDZIELA: g. 16 „M atura” ; g. 20 „N iespodzianka“.W TOREK: g. 20 „M adam a B utterfly“.A TEATR IM. ST. WYSPIAŃSKIEGO NA
PROW INCJI:CHORZÓW: w torek, 5 stycznia, g. 20 „Po
dw ójna buchalteria“.RYBNIK: p iątek, 8 stycznia g. 20 „Podw ój
n a buchalteria“.A M IEJSKI DOM LUDOWY W CHORZO
W IE:P iątek : 1 stycznia ■— sensacyjny jedyny wy
stęp gościnny „W esołej Lwowskiej F a li“.
/ Z Magistratu w ChorzowieNa ostatnim posiedzeniu M agistratu cho
rzowskiego uchw alono wyasygnować około pól m iliona złotych n a budow ę kilkupiętrow egogm achu miejskiego, który m a pow stać przy ul. Bytom skiej. W gm achu tym znajdą pomieszczenie: M iejski Urząd W odociągowy oraz m iejskie biuro zakładów elektrycznych. Ponad to w gm achu będzie k ilkanaście m ieszkań służbowych dla urzędników. (x)
Wylezd dziewczę!de Jastrzębie
W e wtorek, 5 bm. wyjeżdża 1 Katowic 50 dziew cząt szkolnych, zakw alifikow anych przez lekarzy szkolnych do uzdrow isk, na 4-fo tygodniow ą kurację do m iejskiego sanatorium dla dzieci w Jastrzębiu-Z droju. Rodzice, których dzieci zostały wyznaczone przez Miejski Urząd Opieki Społecznej w Katowicach do Jastrzębia- Zdroju, w inni ze swymi dziećmi stawić się w podanym dniu punktualn ie o godzinie 11 te j na dw orcu w K atow icach, w hali II-giej.
r• N E B I E 'na jtan ie j kupisz w firm ie
„MEBLOPOL“KATOWICE. OL MRLSOOZGO 6, w podwórzu.Wielki wybór wszelkich mebli po bardzo nis-
I k ic h cenach — przyjmujemy jako wpłaty obli- I Racje pożyczek Państwowych — Uwaga na adres 1I Skład znajduje sie jedynie w podw órzu! |
Jak $lq$k walczy z gruźlicąMimo małych funduszów pomyślny rozwój akcji
S i a r t u j s w ó j g r o s z 12!Najtaniej kupisz solidne m e b l e w zna-
m u«« Dom meblowyOSKAR B E R G E RTarnowskie G ó r y , ul. Krakowska 27.Przyjmujemy obligacje pożyczek pań
stwowych.Wielki wybór maszyn do szycia.
W alka z gruźlicą, chorobą, pociągającą za sobą z każdym rokiem coraz to więcej ofiar, nie jest łatwa. W edle ostatnich, możliwie ścisłych obliczeń, na terenie w ojewództwa śląskiego mam y około 40 tysięcy chorych na gruźlicę, z czego około 13 tysięcy chorych na o- tw artą gruźlicę płuc, najbardziej niebezpieczną dla otoczenia.
W ostatnich k ilku latach, gdy nędza i bezrobocie osiągnęły p unk t kulm inacyjny, gruźlica rozrosła się na Śląsku do zastraszających rozm iarów. Stała się ona najbardziej dokuczliwą plagą społeczną, m anifestu jącą swoje istnienie szczególnie tam , gdzie uprzednio wycisnęły piętno inne plagi: głód 1 bezdomność.
Gruźlica najbardziej wszechwładnie panuje w najuboższych ośrodkach robotniczych. !m m niejsze m ieszkanie, im bardziej ciem na, w ilgotna i duszna izba, tym silniej rozw ija się gruźlica.
Na Śląsku, jak zresztą na terenie całego państw a, do w alki z gruźlicą s ta ją w pierw szym rzędzie przychodnie przeciwgruźlicze. Każda taka przychodnia, to posterunek zdrowia — placów ka, w ysunięta w „teren n ieprzyjacielski“, k tó rej zadaniem jes t w yszukiwanie źródeł infekcji gruźliczych, opiekow anie się chorym i, wreszcie um ożliw ianie im leczenia się. To są podstawowe, najw ażniejsze czynniki pomocy doraźnej, gdyż chory, wyleczony lub
taa
REPERTUAR KIN:KATOWICE. C apltol: Moja gw iazdeczka. Casino:
Dwa dni miłości. (Sen nocy Sylw estrow ej). Colosseum: Ada, to n ie w ypada. R ialto: K onfetti. S tylowy: R obert 1 Gloria. Union: Rozwód z przeszkodam i. Dębina: Nie zapom nij o m nie i B uster Keaton.
KATOWICE BOGUCICE. A tlantic: A udiencja w Isch- ta . ty lko do soboty 2. L 37.
CHORZÓW. Apollo: W alc nad Newą I San F ranclsko . Roxy: M ayerling i Sh irley Tem pie — Złotowłosy brzdąc. D elta: Toni x W iednia. Colosseum: Sen nocy Sylw estrow ej i Rok 2000. R lalto : K arie ra 1 Cowboy m ilionerem .
WIELKIE HAJDUKI, śląskie: Słowik X W iednia i F ilm plastyczny. Rinlto: śm ie rte ln y skok 1 B ohaterska brygada.
SZOPIENICE. Colosseam: W iedeń szaleje (MagdaSchneider 1 Pau l Hörbiger). Hel: Dla ciebie Mario (Are Maria) i Robin Hood z Eldorado.
MYSŁOWICE. Casino: Dla ciebie M arle. Odeen: Pod dw iem a Ilagam i. Helios: Mały król. Colosseum: Czu-Czin-Czau.
PIOTROWICE. M etrspol: Cały P aryż śp iew a i Byli sobie dw aj hu lta je .
SIEMIANOWICE SL. Apollo: Ciotka K arola. Kamera lne : Romeo i Julia.
ŚW IĘTOCHŁOWICE. Apollo: Godzina pokusy i M ęł- fczyini w niebezpiecznym w ieku. Colosseum: O statn i Moh ikan in i Tango zakochanych. W aw el: Idziem y po szczęście i W ładca milionów.
SZARLEJ. Apollo: W alc królewski i Duet Aditinl.MIKOŁÓW. A dria : W alc n ad Newą.NOWA W IEŚ. P ias t: Tylko raz kochała 1 B urza nad
św iatem . Sienkiewicz: Ave M aria. Słońce: Skradziona m iłość i K łopoty sportow ca.
RUDA ŚL. Apollo: św ieczn ik i kró lew skie 1 n adp ro gram . P ias t: Serca ze sta li i nadprogram .
WODZISŁAW. Słońce: Nie zapom nij o mnie.RYBNIK. Apollo: Ave M aria i T a jna brygada. Helios:
W ie rna rzeka i C oncertina. B ałtyk: P ałac we F land rii i dodatek.
BIELSZOWICE. śląskie: Świat jest zakochany 1 Cowboy bohater.
PAWŁÓW. Eden: Czarne ró łe i D roga bez pow rotu.PSZÓW. Apollo: Bal w Savoy'u i Szkarła tny k w ia tTARN. GÓRY. Nowości: Szept miłości,LUBLINIEC. Apollo: Pieśń milionów.RYDUŁTOWY. Apollo: B arb ara Radziw iłłów na. Polo
nia: Kto osta tn i ra z cału je i S rebrne ostrogi.B1ERTUŁT0W Y. Helios: Dwie Joasie i G ra o ko
bietę.KNURÓW. Casino: R apsodia B ałtyku i O statn i re
ko rd . ś ląsk ie : W alc nad N ewą i Żona dw óch mężów.CHROPACZÓW. M etropol: A llo tria i Rom ans w Bu
dapeszcie.RADZIONKÓW. Casino: P anna Liii.ORZEGÓW. Casino: Czardasz — T okaj — Miłość i
B ohaterow ie Sybiru.CZERW i ONKA. Apollo: K apitan Blood i Caranga.
RADIO Piątek, 1 stycznia 1937 r.
Katowice. 6.00 Sygnał czasu i kolęda. 6.03 P łyty. g.03 K oncert zespołu. 9.00 T ransm isja nabożeństw a z kościoła św. Krzyża w W arszaw ie. 11.57 Sygnał czasu. 12.03 K oncert rozryw kow y. 14.20 „Frankow e S w ię ta " .- now elka. 14.30 Audycja d la dzieci. 15.00 „Św iętych Pań- •k ich K alendarz" - gawęda. 15.15 Kapela Ludowa. 16.20 Rozm owa ks. Rękasa z chorym i. 15.30 P rem iera słuchow iska p t. „Poczta św iąteczna". 17.00 Płyty. 17 30
O rk ies tra m andolinistów . 18.00 Noworoczna pogadanka sportow a. 18.10 Płyty. 19.00 O rkiestra smyczkowa. 19.35 K oncert solistów. 21 00 „W spom nienia z dawnych ta t“ — p o tp o u rr i muzyczno - w okalne. 22.00 „Skórka banana“ — hum oreska. 22.30 O rk iestra do tańca.
Z KATOWIC I OKOLICY(K) DYŻUR LEKARSKI. Dyżur lekarski z
ram ien ia Ogólno-Miejscowej Kasy Chorych na m iasto Katowice, w niedzielę, 3 bm. pełnią: d r. Horn (Pocztowa 14/16) i dr, K rajew ski (Dy- rekcy jną %
Dziś zasnął w Bogu po krótkiej I ciężkiej chorobie w 29 roku życia nasz najm ilszy syn, brat. szwagier i wuj
Ś . I » .
Alojzy MyszorKatowice - Dąb, dnia 31 grudnia 1936 r.Pogrzeb odbędzie się w niedzielę o godz. 13-teJ.
Rodzina
Za oblanie wapnemW roczn icę c zyn u s ta n ę ła p rze d są d e m
Na lawie oskarżonych Sądu Okręgowe go w Katowicach zasiadała w czwartek 17-Ietnia Maria Senczykówna z Brzezinki, pod Mysłowicami, oskarżona o umyślne spowodowanie ciężkiego urazu cielesnego. W Brzezince istnieje od dawna zwyczaj, że w wieczór sylwestrowy dziewczyny smarują kawalerom okna mieszkania wapnem. Dnia 31 grudnia 1935 wybrała się Senczykówna wraz z przyjaciółką, by dokonać tego zwyczaju na oknach mieszkania jednego swego znajomego. W drpdze spotkały Leona Wyrwalca, którego Senczykówna oblała wapnem. Skutki tego
były straszne, bowiem wapno, wypaliło nieszczęśliwemu oczy.
Na rozprawie tłumaczyła się Senczykówna tym, że W yr walec zaczepił ją i w czasie szamotania się wypadł jej z rąk garnek z wapnem-
Po przesłuchaniu świadków sąd uznał czyn Senczykówny za nieumyślny i dlatego oddał ją pod dozór rodziców, nie wymierzając jej ze względu na jej wiek innej kary. Dziwnym zbiegiem okoliczności Senczykówna zasiadła na ławie oskarżonych w rocznicę popełnionego czynu, (ag)
Kuch ludności w Katowicach
podleczony, u którego uda się zam ienić gruźlicę o tw artą w zam kniętą, p rzestaje być rozsad- nikicm choroby. N ajw ażniejszą rolę w wyszukiw aniu tych źródeł odgryw a dośw iadczona pielęgniarka, k tó ra udaje się w teren i drogą wywiadów spełnia swe ciężkie i mozolne posłannictw o społeczne.
C ałokształt akcji społecznej przeciw gruźliczej spoczywa w rękach „Śląskiego T ow arzystwa W alki i Gruźlicą w Katowicach. Tow arzystwo to, przy pomocy śląskiego urzędu wojewódzkiego i okręgu Polskiego Czerwonego Krzyża, spełnia swe zadanie przez organizowanie przychodni przeciwgruźliczych. P rzy chodni tych, rozsianych na terenie w ojewództwa jest obecnie 18, z 19 lekarzam i i 21 pie- lęgniarkam i.
W ciągu jednego tylko roku, przychodnie śląskie udzieliły 16.402 porad lekarskich, przeprow adziły 3.000 badań rentgenologicznych, o- koło 9.000 wywiadów społecznych itd. Na 13 tysięcy zbadanych, po opieką poradni znalazło się 7.500 chorych. Do akcji tej dochodzą jeszcze bezpłatne świadczenia, jak udzielanie potrzebnych leków, tranu , zakładanie sztucznych odm piersiow ych; rozdano około 160.000 litrów m leka i 107.000 kg. mąki. Również 315 chorych skierow ano na leczenie szpitalne i sa natory jne.
Cyfry te ilu stru ją akcję przeciwgruźliczą na terenie woj. śląskiego. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że działalnością poradni objętych jest tylko 7.500 na 40.000 chorych na gruźiicę, to w yraźnie zarysow uje się konieczność jak najintensyw niejszego rozw ijania dalszej pracy. Pocieszający jest fakt, że z każdym rokiem ilość objętych opieką i leczeniem „Śl. Tow. W alki a Gruźlicą“ w zrasta. F u n d u sze jednak Tow arzystw a są za małe przez co nie może być mowy o szerszym rozw inięciu akcji leczenia szpitalnego i sanatoryjnego, co jest palącą koniecznością.
Zapoczątkow ana i dobrze rozw ijająca się akcja w alki z gruźlicą, nie może być osłabiona. Nie m a u nas ustawy, k tó ra nakazyw ałaby obowiązkowe ubezpieczenie od gruźlicy, ale tę ustaw ę w inno zastąpić poczucie społeczne kierow ników instytucyj ubezpieczeniowych, przem ysłu śląskiego, w ładz i całego społeczeństwa.
Drzewo budow lane, stolarskie, sosnowe, świerkowe (Skole). Deski sosu. podłog. hebl. szp. (suchy tow ar, pas. szp., w łasna obróbka). Dykty olch. (Tobal, Gemal). F o rn ier m ach. orz. kauk. am. dębowy. Tanio do oddania 1 wagon desek sosn. suchych stolarskich, nadaj, się na tru m ny, oraz m eble pod forn ier (t. zw. mursz) 20, 26 i 33 mm., m ożna i furm ankam i pojed. dostarczyć na dogodnych w arunkach. — Szczęśliwego Nowego Roku klienteli życząc:
STANISŁAW PRZEWÓZ ING, skład i heb larn ia drzewa. Nowa W ieś (W irek,
obok szpitala). — Telefon nr. 511-09.
Zmniejszenie sie liczby małżeństw Z€brai(C CKCryfdWNumer 11. „Wiadomości Statystycz
nych miasta Katowic“ przynosi m. in. dane co do ruchu ludności w Katowicach w ciągu listopada ubiegłego roku. Na końcu tego miesiąca Katowice liczyły 131,597 ludności, w tym 64,445 mężczyzn i 67,152 kobiet. Według wyznań przypada na rzymsko-katolickie 116,517, na prawosławne i grecko-katolickie 129, na ewangelickie 5851, na mojżeszowe 8776, na inne wyznania 324.
Najludniejszą dzielnicą jest oczywiście Katowice-centrum, posiadające 66,208 mieszkańców, najmniej mieszkańców ma
dzielnica IV. (Ligota-Brynów), bo tylko 7712.
Przyrost ogólny ludności wyniósł w listopadzie 211, w poprzednim miesiącu tylko 33, z tego przyrost naturalny przypada 128, przy 201 urodzeniach i 73 zgonach. Największy przyrost zanotowano w Katowicach-centrum (174), ubytek zaś w dzielnicy III. (Załęże-Dąb) 21, a to skutkiem silnego odpływu ludności z tej dzielnicy.
Małżeństw zawarto w listopadzie 157,mniej, niż w poprzednim miesiącu (162) i mniej, niż w listopadzie 1935 roku (184).
CHORZÓW I OKOLICA(Ch) DYŻUR LEKARSKI W CHORZOWIE
dla członków Kasy Chorych pełnić będą dn. 1 b. m.: dr. Matoga, Chorzów I, ul. Sobieskiego nr. 2 i d r Zbroja, Chorzów II, ul. 3 Maja 2. D yżur trw ać będzie do soboty, dnia 2 bm. godzina 8 rano.
M E B L E P O Z N A Ń S K I E
słynne ze swej nieograniczone] trwałości ekspor
tuje się na cały świat, bo nie są droższe od tandetnych. Sypialnie, jadalnie, kuchnie, pokoje mieszkalne, kombinowane, tapczany, leżanki poleca po cenach najniższych - fabrycznych.,P O K !ł,* m $ K 8 DOS* M E B L I“KATOWI CE. Piłsudskiego 15. sklep frontowy
Okradała skarbonkiw kościele
Po ukończeniu dochodzeń prokuratorskich wpłynął do Sądu Okręgowego w Katowicach akt oskarżenia przeciwko Anieli Makowskiej, która zasiądzie na ławie oskarżonych pod zarzutem systematycznego okradania i sprofanowania kościoła. Jak stwierdzono w czasie dochodzeń, Makowska wieczorem przed zaknięciem kościoła parafialnego w Małej Dąbrówce wchodziła do wnętrza, poczem ukrywała się i w ciągu nocy rozbijała skarbonki, kradnąc znajdujące się w nich pieniądze. Dwukrotnie skradła ona po 40 zł. Poza tym Makowska dopuściła się profanacji kościoła. Przebywa ona w areszcie śledczym,
D nia 5 stycznia odbędzie się w K atow icach0 godz. 10 tej w sali „S trzecha Górnicza“ (ul. Andrzeja) zebranie em eryt, urzędników p ań stwowych. Równocześnie kom unikuje zarząd związku, że ostatn i wiec em erytów w W arszawie m iał charak te r dem onstracyjny. W iec poprzedziła audiencja w Min. Skarbu, w w yniku której projekt nowej ustaw y em erytalnej został wycofany. Bliższe inform acje na zebraniu.
Mleko o 2 grosze tańszePol. Związek Mleczarzy na Wojew.
śląskie donosi nam, że od dnia 1 stycznia 1937 r. cena za litr mleka w detalicznej sprzedaży jest o 2 grosze niższa i wynosi 24 grosze.
Cena ta obowiązuje z dniem tym na całym terenie Wojew. śląskiego.
Abonament „Siedmiu Groszy" w Halembiez doręczeniem do domu można zamawiać u p. Klary Małajiwnsj 3-go Mija 23
Umowa z kelneramiDnia 31. ub. m. na konferencji między
Zw. Restauratorów, właść. kawiarni i hoteli na Woj. Śl. oraz Zw. Zaw. Kelnerów1 pokr. zawodów w Katowicach przedłużono umowę taryfową z dn. 28 lipca 193Q r. do czasu zawarcia nowej umowy tary* fowej, najdłużej jednak do dn. 31 mar» ca b£»
„ d J E D E M G R O S Z Y " Str. §
Gospodarka w K. K. Ow S w S e S r o e S s S s B w i c e s s i a
z b a d a n a p r z e ziW związku z wszczęciem dochodzeń Kasy Oszczędności, czy też sprawę urno- cjainy komunikat w sprawie rzekomej złejsprawie złej gospodarki w Komunalnej rzyć. Dodatkowo informują nas,
Kasie Oszczędności w Świętochłowicach, najbliższym czasie prokurator wyda ofi władze prokuratorskie przy Sądzie Okręgowym w Chorzowie zajęty wszystkie księgi handlowe kasy, które były badane przez rzeczoznawcę sądowego.
Jak nam obecnie donoszą, badanie ksiąg zostało ostatecznie ukończone i wszystkie dokumenty przesłano do dyspozycji prok. dr. Malczyka w Chorzowie,
że w gospodarki w Komunalnej Kasie Oszczędności w Świętochłowicach. (x)
Obuchem siekiery w iłow e£ p i l © $ U k w m a z w e t i H ó f f k i m
W październiku ub. r. doszło na jednej z czego musiał on leczyć się przez kilka ty- który prowadzi dochodzenia w tej spra- zabaw tanecznych w Paniowach, po w. godni w szpitalu. Żur został aresztowany wie. _ Prokurator dr. Malczyk przesłucha pszczyńskim, do bójki pomiędzy robotni- za usiłowane zabicie człowieka.m. 5 .% ta rW ę ś ^ L c h k ^ k i % , p. Sza! kami /gnącym Żurem a Os&urgm Dzień- W czwartek Żur został z więziona do- lińskiego, tak, iż w najbliższym czasie ozielem, na tle dawnych porachunków o- prowadzony na rozprawę przed Sądem O akta przekazane będą prokuartorowi Są- sobistych. Właściciel restauracji wyrzu* kręgowym w Katowicach. Tłumaczył się du Apelacyjnego w Katowicach, który za- cił bijących się na ulicę i wtenczas Żur on zdenerwowaniem, wywołanym wypi- decyduje o tym, czy pociągnąć do od po- pobiegł do znajdującego się w pobliżu ciem nadmiernej ilości wódki. Po przemó- wiedzialności karnej zarząd Komunalnej
zgimnazSam UatoUcMcfe w Katowicach
W tych dniach odbyła się w Gimnazjum Katolickim św. Jacka w Katowicach miła uroczystość przyjęcia do nowoutworzonej Sodalicji Mariańskiej pierwszych piętnastu sodalisów. Uroczystość tę, po
mieszkania, skąd zabrał siekierę a następ- wieniach stron skazał sąd Żura na 8 mieni e wrócił na pole walki. siecy wiezienia, zaliczając mu na poczet
W czasie bójki, Żur uderzył z calej si- kary areszt śledczy, (ag) ly obuchem siekiery Dziendziela, wskutek
Zse i ic ie c z is c z c e l i6 m ie s ię c y w ię z ie n ia
Wczoraj przed Izbą Karną w Rybniku Po pewnym czasie Siódmok zgłosił się
mokowi i Janowi Zaganowi. mordercy Sierpińskiego. Unikał on po-Jak już donosiliśmy, Sierpiński jest licji jak ognia, legitymował się fałszywy-
uczestnikiem zbrodni dokonanej na osobie mi dokumentami, wreszcie jednak zostałpiekarza z Radlina, śp. Jureczki. Reszta przytrzymany w Będzinie i osadzony woskarżonych odsiaduje kary więzienia po więzieniu.kilka lat. Przed sądem oskarżeni nie wypierali
Tym razem oskarżeni odpowiadali za s;ę winy. Stanowczo jednak zaprzeczali,
Ä Ö Ä Äsza, deklamacje uczniów o treści, zwią- arżen, P^ep.łowal, sztaby zełazne w Siódmoka na kary bezwzględnego więźle-zanej z rocznicą skargowską, i gra na “kn|e ,=eli w-^-ennej i skręciwszy ręczni- „ia po 6 miesięcy, zaś Zagana sąd unie-
sierocińca im. dra Mielęckiego, w czasie której moderator sodalicji, ks. dr. Jasiński, przyjął" ślubowanie sodalisów, po czym w sali gimnazjum rozpoczęła się a- kademia, zagajona przez dyrektora dra E. Trzaskę. W program akademii weszły: występy chóru gimnazjalnego, który pod kierownictwem prof. Zająca odśpiewał kil-
skrzypcach prof. Zająca, na wiolonczeli — p. H. Hornika i na fortepianie — p. J. Ka- mińskiego. Na uroczystość zaproszeni byli także rodzice uczniów.
ki, kołdry itd. spuścili się z celi z drogie- winnił. (k) go piętra na podwórze, po czym zbiegli.
Wszystkim Klientom, Znajomym i Przyjaciołom ż y c z y
S zc zę ś l iw eg o Jlow e& o (fto&uH. Resenw ald / Magazyn mebliC horzów I , ul. Strzelców Bytomskich 4.
Orzechowy przemyłW nocy na czw artek policja w Rudzie zau
w ażyła na ul. B iskupickie; dwóch osobników, niosących jakieś tow ary. W ezw ani do zatrzym an ia się, osobnicy poczęli uciekać, porzucając tow ary na podw órzu jednego z pobliskich dom ostw . W pakunkach znajdow ało się 40 kg. orzechów laskowych, k tóre pochodziły z przem ytu . (x)
Podajem y do łaskaw ej wiadomości, że wszyscy nasi inkasenci upow ażnieni do inkasa naszych należności posiadają specjalne legitym acje, k tóre pow inni okazać na każde żądanie Szan. naszych Klientów. Należności płaconych do rąk nieupow ażnionych do inkasa nie uznajem y.
ADMINISTRACJA „POLONII*I „SIEDMIU GROSZY“
mmm
Widok na jedną z hal nieczynnej kop. „Jerzym w Małej Dąbrówce, gdzie mieści się ośrodek
metalowy.
Zabawa dziennlkarsKaDzień 10 stycznia b r. to data , k tó ra utrw alić
się musi w pam ięci wszystkich, którzy wezwani będą na niezw ykle atrakcy jną tegoroczną zabawę karnaw ałow ą, u rządzaną w salonach recepcyjnych Sejmu Śląskiego i Urzędu W oj. Śląskiego przez Syndykat D ziennikarzy Śląska 1 Zagłębia Dąbrowskiego.
Po zaproszenia należy się zw racać do redak- cyj: Polskiej Agencji Telegraficznej, Katowice, 3-go Maja 34 (teł. 305.65), Polski Zachodniej, Katowice, Batorego 4 (tel. 337.67), Miejskiego oddz. „Polonii“, Katowice, M ariacka 5 (tel. 328.21), Ilustr. K uriera Codziennego, Katowice, M ariacka 13 (tel. 306.53), Expresu Ilustrow anego, Katowice, P iastow ska 9 (teł. 333.08) i Expre- su Zagłębia, Sosnowiec, ul. T eatralna 1 a (tel. 616.92).
stały czytelnik n w i c II p. Józef
mann obchodzi 1. 52-lecie urodzin.
Jak to już donosiliśmy, śląski UrządZa postrzelenie ścigającego
połączenie Krakowa z Bielskiem. Według pierwszego projektu szosa miała przechodzić przez Mysłowice, Stary Bieruń 1 Pszczynę do Bielska.
Obecnie donoszą nam, że projekt uległ pewnej zmianie i mianowicie szosa miała by ominąć Stary Bieruń. W związku z tym, kupiectwo bieruńskie zebrało się na konferencję, na której uchwaliło zwrócić się do kompetentnych władz z prośbą o zatwierdzenie pierwszego, korzystniejszego dla Bierunia projektu. (xj,
. Przed Sądem Okręgowym w Chorzowie odpowiadał we wtorek niejaki Bernard Nawrat z Chropaczowa, którego oskarżono o usiłowane zabójstwo Eryka Byczki. Splot okoliczności, w jakich doszło do zajścia jest dość ciekawy. W dniu 16 czerwca br. jakiś osobnik okradł niejakiego Emila Szlosarka, wyrządzając mu większą szkodę. O kradzież tę poszkodowany podejrzewał Nawrata i usiłował go zatrzymać pewnego dnia na jednej z ulic Chropaczowa. W chwili, gdy Szlo- sarek podszedł do Nawrata, ten począł
CHORZOWSKA CENTRALA MEBLI SPRZEBÄE W ROKU 1 9 3 7
M E B L E N A R A T Y Za gotówkę 15 % rabatu N a j w i ę k s z y w y b ó r
CHORZOWSKA CENTRALA MEBLIMEBLE MEBLE MEBLE
s a r s DOSIEGO ROKU!A. NiewrzedowskaKATOWICE, ul. MŁYŃSKA 4. Fiima chrześcijańska.
Zgon śp. ks. Jana MilikaPo długiej 1 ciężkiej chorobie zm arł w
czw artek, 31 grudnia, członek K apituły Katedralnej 1 K urii D iecezjalnej w Katowicach śp. ks. kanonik Jan Miiik, T ajny Szambelan J. Św., Radca K urialny, W izytator Diecezjalny, K urato r S. S. M arianek i długoletni profesor nauk i religii przy Państwow ym Gim nazjum w Bielsku, w 60 roku życia i 35 roku kapłaństw a.
Zm arły urodził się dnia 21 grudnia 1877 r. w Rcnardow icach, na Śląsku Cieszyńskim. Studia teologiczne ukończył śp. ks. Milik w Ołom uńcu, a święcenia kapłańskie otrzym ał 23 lip- ca 1902 r. Długie la ta był Zm arły profesorem religii w Bielsku, a ostatnio od roku 1928 był referentem spraw szkolnych 1 w izytatorem diecezjalnym szkół średnich.
Eksporfacja zwłok ze szpitala S. S. E lżbietanek w Katow icach, przy ul. P iłsudskiego 52-54 do kościoła katedralnego nastąpi w niedzielę, 3 stycznia o godz. 15, po czym przewiezione zostaną do Bielska, gdzie odbędzie się pogrzeb w poniedziałek, 4 stycznia o godz. 10-tej.
Zgon powszechnie szanowanego i zasłużonego K apłana wywołał powszechny żal i sm utek.
R. L p.
„Hrabia" - złodzieiW zw iązku z naszą no tatką pod powyższym
tytułem , prosi nas p. K unicki z Katowic o wyjaśnienie, że rzekom ego hrabiego, przez k tó rego został następnie okradziony, poznał już w Poznaniu, zaś w Katowicach nastąpiło już pow tórne spotkanie. W czasie rozm owy ze znajomym, p. Kunicki pozwolił m u jedynie, a nie prosił, jak podaw ano, rzekom ego hrabiego o zaopiekow anie się mieszkaniem . Skradziona p. Kunickiem u bielizna przedstaw ia w artość 500 złotych.
uciekać. Szlosarek podążył za nim a to samo uczynił przechodzący przypadkowo przez ulicę Eryk Byczka. W czasie ucieczki Nawrat strzelił z rewolweru do ścigającego go Byczki, raniąc go ciężko w nogę.
Sąd skazał Nawrata na 6 miesięcy więzienia za spowodowanie ciężkiego urazu ciała. (x)
Z kroniki żałobne!Onegdaj zmarła w Piekarach śl. po
ciężkiej chorobie, zaopatrzona Sakramentami św., w 64 roku życia przewodnicząca Kat. Tow. Polek w Piekarach, śp. Marta Gawliczkowa. R. i p.
Pogrzeb odbędzie się w sobotę, o godz. 9.30 z domu żałoby, Klasztorna nr. 6 . — Członkinie koła piekarskiego oraz okolicznych kół uprasza się o wzięcie udziału w pogrzebie.
SZTANDARY—CHORĄGWIE kościelne, związkowe, w znanym solidnym w ykonaniu dostarcza najtan ie j „SZTUKA KOŚCIELNA“ wł. M. Spychajów na KATOWICE, ul. F rancuska 9. II p tr. (narożnik ul. M ariackiej). Sprzedaż m a
teriałów , frendzli itp. przyborów .
W sprawie szosyKraków - Bielsko
F -m a , Źródło Mebli“ Sp. z o . oSOSNOWIEC, 3-go Maja 1 1a . tel. 6 1 5 - 3 3 .
naprzeciw dworca życzy wszystkim swoim P. T. Sz. Klientom
Pom yślnego N ow ego Roku.Posiada stale na składzie wielki wybór wszelkich mebli na bardzo dogodnych warunkach.
Przyjmuje Pożyczki Narodowe i In w.
Pierścień znalazł się po trzech latachPiątek , 1 hm. — Poleca się nabożeństwo z
Kom unią św. przez dziewięć z rzędu pierw szych piątków m iesiąca na cześć Najśw. Serca Jezusowego.
Poniedziałek, 4 bm. — O płatek — zebranie tow arzyskie z produkcjam i m uzykalno-w okal- nym i i urozm aiceniam i w Domu Związkowym przy kościele N. M. P. w Katowicach.
Środa, 13 bm. godz. 18 — Ogólne zebranie Członkowskie z referatem sod. prof. Rękosie- wicza p. t. „Encyklika“ o w ychow aniu m łodzieży, w sali Akcji K atolickiej (ul. P iłsudskiego).
Niedziela, 17 bm. •— Msza św. sodalicyj- na na in tencję zapanow ania sprawiedliwości społecznej z nauką ks. M oderatora i wspólną Komunią św. w Sierocińcu im. Mielęckiego ul. P lebiscytowa 46).
Środa, 20 bm. godz. 19 — Z ebranie Sekcji Misyjnej z referatem sod. d ra Kłodnickiego pt. „Podstaw y dogmatyczne misyj kato lickich“ w biurze Akcji K atolickiej (Piłsudskiego 20).
Poniedziałek, 25 bm. — Z ebranie Z arządu w mieszkaniu sod. prefekta (Słowackiego 171. Zebranie instrukcyjne kandydatów i zebranie Sekcji Eucharystycznej — z referatem sod K ałdonka pt. „L iturgia Mszy św. w biurze Akcji Katolickiej.
P. Józef Waluga za.■ =,zkały w Chorzowie obchodzi 1 stycznia
‘‘S-letie urodzin.
Mr. I i „ S I E D E M G R O S Z Y "
JicvnMcnu
Marti«. Błogosławione słowo „matka". Najdroższe i najbliższe sercu każdego człowieka słowo „matka". Jakiż ogrom uczuć, czci, miłości i przywiązania mieści się w tym jednym, krótkim, słyszanym na każdym kroku słowie!
Szczęśliwy człowiek, który ma matkę, tak szczęśliwy, jak nieszczęśliwym jest ten, któremu nigdy słodkie usta matczyne nie scałowywały z ócz łez smutku i radości, który nigdy w życiu nie mógł złożyć skołatanej swej głowy na jej piersiach i nigdy nie przytulił się do jej łona . . .
Przed wejściami do poczekalni dworcowych, przed kawiarniami, z których dobiega gwar zadowolonych z życia i sytych ludzi, przed bramami cmentarnymi, z których wionie chłód śmierci i trupia zgnilizna — wystają całymi dniami oberwane, blade, o zapadłych oczach i z gorączkowymi wypiekami na twarzy — dzieci. Sieroty, które nie wiedzą, -co to rozkosz domowego ogniska, które zazdrosnym okiem patrzą na swych rówieśników, prowadzonych za rączkę przez matki. Wtedy w maleńkich i zziębniętych ich serduszkach rozlega się cichy jęk, w duszach rodzi się jakaś tęsknota, a po twarzyczkach płyną ł zy. . .
Wielkie jest miłosierdzie ludzkie, ale za małe, aby tym nieszczęśliwym rzeszom sierot dać choć złudzenie szczęścia, choć odrobinę ciepła domowego ogniska. Liczne przytułki i domy sierot tylko w jednej maleńkiej części mogą sprostać swemu zadaniu.
W Katowicach-Bogucicach, tuż obok kościoła, stoi duży, czerwony, ogrodzony murem gmach, na którym widnieje szyld z napisem: „Zakład Wychowawczy im. ks. Markiefki".
Gdy zadzwoniłem do bramy, zjawiła się mała, około 13 lat licząca dziewczynka, ubrana w szarą sukienkę i czarny fartuszek. Zaprowadziła mnie do schludnej poczekalni. Wkrótce przybyła siostra miłosierdzia, pełniąca funkcję sekretarki zakładu, przedstawiła mnie siostrze przełożonej, która z kolei, wziąwszy na siebie rolę przewodniczki, oprowadziła mnie po zakładzie.
Pierwsze, co uderzyło moje oczy, to nadzwyczajna czystość i porządek. W obszernych, słonecznych salach sypialnych, przez które przechodziliśmy, panuje niczym niezamącona cisza. Słychać tylko miarowe, monotonne tykanie zegarów.
— Proszę siostry przełożonej — zapytuję — a gdzie są obecnie dzieci?
— Dzieci są teraz w salach wykładowych, gdzie odbywają się lekcje dla starszych dzieci; młodsze natomiast bawią się w specjalnie dla tego celu przeznaczonych salach.
Czyniąc zadość mojemu życzeniu, siostra przełożona wprowadza mnie do dużej, widnej sali, z której dobywa się miły rozgwar licznej dzieciarni. Gdy tylko otworzyły się drzwi i weszliśmy na salę, dzie ciarnia wśród radosnych okrzyków rzuciła się ku nam i obstąpiła siostrę przełożoną czepiając się jej szerokiej szaty.
Siostra przełożona, jak prawdziwa matka, jednemu z dzieci powiedziała miłe słówko, drugie poklepała po piecykach, trzecie pogłaskała po twarzy, czwarte wzięła na
chwilę za rękę i pocałowała, tak, że każda z tych maleńkich istotek była zadowolona z tej króciutkiej pieszczoty „malecz-
ców. Każdy oddział tworzy jak gdyby osobną rodzinę. Ma swój pokój mieszkalny, jadalnię, sypialnię, umywalnię i t. d.
Widok zakładuki", jak wszystkie dzieci nazywają siostrę przełożoną.
— To są moje najmniejsze i najmilsze pupilki, panie redaktorze. Cały dzień spędzają na zabawie, gdyż liczą zaledwie 3 do 5 lat i do nauki są jeszcze za młode. Nieco starsze od nich uczą się teraz w przedszkolu i są obecnie zajęte. Jeszcze starsze odbywają lekcję w szkole powszechnej, która się mieści w naszym zakładzie i której kierownikiem jest p. Marcin Mazurski. Poszczególne przedmioty wykładają siostry, mające ukończone seminarium nauczycielskie.
Korzystając z wolnej chwili do czasu przerwy w lekcjach dzieci starszych, zwiedzam cały zakład i jego urządzenia. Siostra przełożona informuje mnie o powstaniu i rozwoju zakładu. Założycielem zakładu był ś. p. ks. proboszcz Leopold Mar- kiefka, który w roku 1858 zakupił grunt z domkiem. W jakiś czas później ks. Mar- kiefka rozbudował domek i wraz z ogrodem podarował go na rzecz biednych, opuszczonych i osieroconych dzieci.
Z biegiem czasu zakład rozbudowywał się stopniowo, tak, że obecnie może pomieścić 300 dzieci. W zakładzie, jak mnie informuje siostra przełożona, mieści się 7-kla- sowa prywatna szkoła powszechna, duża biblioteka, gabinet fizyczny, sala gimnastyczna z przyrządami gimnastycznymi sala robót ręcznych, w której chłopcy ucz^ się robót stolarskich i introligatorskich i t. p.
— Ile, proszę siostry, przebywa obecnie w zakładzie dzieci?
— Przeciętnie około 200 dzieci: chłopców i dziewcząt w wieku od lat 3 do 14. Dzieci są podzielone na oddziały. Chłopcy mają 4 oddziały, a dziewczęta tylko dwa, gdyż jest ich znacznie mniej, niż chlop-
przy czym nad każdym oddziałem czuwają dwie siostry — wychowawczynie.
— A jakie są zajęcia dzieci w zależności od ich wieku? — pytam siostrę przełożoną.
Dzieci do 5 roku życia uczęszczają do przedszkola, młodsze zostają w oddziałach
znaje mnie z rozkładem zajęć całego dnia.Zachęceni śmiałością swej rówieśniczki,
chłopcy i dziewczęta zaczęli się licytować w opowiadaniu o swych chwilach szczęścia i radości w zakładzie, wśród ukochanych sióstr, które starają się jak mogą, zastąpić im rodziców i osłodzić życie.
— Najwięcej uciechy w ostatnim czasie mamy — mówi jakiś rumiany, pucołowaty chłopiec z rozwichrzoną czupryną —- z boiska, któregośmy dotąd nie posiadali. Na boisku jest bieżnia, skocznia, teren dq gry w piłkę, teren do zabaw i t. d. Na boisku urządzamy Piegi, a niektórzy chłopcy „osiągają" dobre wyniki. Mówią, że chcą wziąść udział w przyszłej Olimpiadzie.
W tej chwili' rozległ się dzwonek, wzywający dzieci na naukę. Liczna gromadka rozpierzchła się, jak stado spłoszonych wróbli. Po chwili zostałem na korytarzu sam jeden, bezradny i nie wiedzący, gdzie skierować swe kroki.
Wkrótce otworzyły się drzwi, w których ukazała się uśmiechnięta siostra przełożona, zdająca się być uosobieniem dobroci i poświęcenia.
— Czy pan redaktor dowiedział się tego, czego chciał? — zapytała.
— Dziękuję, wiem wszystko, o co mi chodziło! Chciałbym tylko jeszcze zapytać siostrę, z jakich środowisk pochodzą dzieci, powierzone troskliwej opiece zakładu?
— Niech mi pan redaktor nie prawi komplementów, bo jakkolwiek robimy, co możemy, to jednak wszystko to nie wystarcza. Najwięcej mamy w naszym zakładzie sierot nie mających ani ojca, ani matki. Znaczna część naszych wychowanków to dzieci, nie mające matki, dzieci, których ojcowie za takie, czy inne przestępstwa dostali się do więzienia. Wiele dzieci zaprowadziło w nasze progi nieludzkie obchodzenie się z nimi macochy i ojca. Niestety, wiele jest nieszczęśliwych dziatek, których ojcowie, ożeniwszy się po raz wtóry i pozostając pod wpływem drugiej żony, tolerowali nieludzkie obchodzenie się z dziećmi i sami znęcali się nad dziećmi. . . Pokutują za to obecnie w mrocznych celach więzienia i rozpamiętywują swe czyny, za które kiedyś będą musieli zdać rachunek przed Bogiem i społeczeństwem. Są również dzieci, które nie mają ojca, a których matki, pracując ciężko po za domem na kawałek chleba, nie są w stanie wychowywać najdroższych swemu sercu istot!
Po I-szej Komunii świętej
Lekcja robót kobiecych
i bawią się pod opieką sióstr, natomiast starsze uczą się w szkole.
Rozmowę naszą przerwał długi, głośny dzwonek. Wkrótce korytarze zapełniły się dzieciarnią. Wszystkie dziewczynki, tak, jak i chłopcy, są ubrani jednakowo, skromnie lecz czysto.
— Proszę siostry, chciałbym trochę porozmawiać z pupilkami siostry i zapytać, jak się czują, jakie są ich życzenia i prośby!
— Panie redaktorze, nie chcąc, aby dzieci były skrępowane moją obecnością, pozwolę sobie zostawić pana na chwilę samego. Niech pan z nimi porozmawia.
Rzekłszy to, siostra przełożona szybko się oddaliła, pozostawiając mnie samego. Byłem tym tak onieśmielony, jak i gromadka dzieci, które, otoczywszy mnie ze wszystkich stron, patrzyły na mnie z ukosa i z nieufnością.
Pierwszy przerwałem chwilowe milczenie i, ująwszy delikatnie pod brodę małego chłopczynę, zapytałem go, jak się nazywa. Chłopczyk, liczący około 7 lat, spuścił głowę i nie odpowiedział mi.
— Ja, panoczku, łon sie bo i ni skim jic chce go dać! — rzekł jakiś rezolutny chłopczyk.
— No, i jak wam tu jest, dzieci, dobrze? — rzuciłem pytanie.
— Ja, tu jest ale fajnie! Mumy jeś za tyła i grumy w fusbal, a siostry som fajne . . .
— No, a co robicie przez cały dzień?Przez czas dłuższy żadne z dzieci nie
daje odpowiedzi, aż wreszcie wystąpiła naprzód 12-letnia dziewczynka, która zago-
— Proszę siostry przełożonej, a skąd zakład czerpie dochody na utrzymanie?
— Za niektóre dzieci, pozbawione o- pieki, płacą poszczególne gminy, za inne część opłaty uiszczają matki lub krewni, ale troska o utrzymanie i o wychowanie największej części pozostałych dzieci spo czywa na nas...
Opuszczam mury zakładu, a ponieważ autobus mam dopiero za 15 minut, wracam do Katowic piechotą, drogą wiodącą przez hałdy kopalni „Ferdynand". Mimo woli rozejrzałem się dokoła i spostrzegłem liczne lepianki „ludzi — szczurów“, mieszkających w norach. Tu i ówdzie zauważyłem gromadki brudnych, oberwanych i wygłodniałych dzieci. Głód skręca im kiszki, ostry wiatr powiewa łachmanami i zimno przenika ich do szpiku kości. Ale są szczęśliwe, że mają matkę. Bo nie ma nic bardziej bolesnego uü doli sierocej.
Wkrótce pozostały za mną i zakdać im. ks. Markiefki, i lepianki nędzarzy, łaknących kęsa suchego chleba... Pozostałem sam, ze swoimi myślami, które padły mi na pierś ołowiem.
Wszyscy pełni radości, dobrobytu, wszyscy którzy pijecie z pucharu radości życia i pławicie się w szczęściu, wspomnijcie że są maleńkie istoty, tak wam dalekie, a jednak tak bliskie każdemu współczującemu sercu. Pomyślcie że możecie choć na chwilę osłodzić życie tym maleńkim i niewinnym istotom, cierpiącym niewiadomo. za czyje grzechy i za czyje wi- n z —
„ S I E D E M G R O S Z * - \ Str. n
Valley oświad- bno nikt w No-
m m t mV (V ■' : . " -t-v i " - s m u
łZDFNtEK PAIDAL
Wzdłuż brzegu Nilu, mnie} więcej w Odległości 20 mil od osady El Asoh posuwa się powoli mały orszak, złożony z pięciu ludzi. Na czele kroczy biały w hełmie tropikalnym na głowie i ze strzelbą na ramieniu, a za nim posuwają się „gę-, siego“ czterej Murzyni, niosący różne pakunki. Słońce praży; powietrze jest rozpalone. Biały rzucił strzelbę na ziemię I zdjął hełm korkowy, aby się podrapać w głowę. — All devil — rzekł z niezadowoleniem — a to upał. Dziesięć dolarów Xa szklankę limonlady z lodem I
Murzyni rozbili namiot. Biedny fch pan wpełzł do wnętrza i rozciągnął się zmęczony na ziemi. Klął po cichu. Był to John Wilkins, właściciel hurtowni maszynek do liczenia w Nowym Jorku. Siedząc w namiocie nie przypominał wcale handlowca. Jego wygląd mówił raczej 0 umęczonej duszy człowieczej lub o ofierze jakiegoś zbrodniczego spisku. Aby nie było nieporozumień, pan Wilk ins udał się do gorącego czyśćca afrykańskiego aa wyprawę myśliwską.
Upłynęło właśnie osiem tygodni od Chwili, gdy pani Wilkins wróciła do domu z klubu kobiecego z głośnym ,płaczem.
— Co ci jest, kochanie? — zapytał zdziwiony małżonek czule, jak to robił zawsze, gdy rozmawiał z kimś godnym Szacunku. <— Czy cię ktoś skrzywdził?
— Tak — szlochała rozpaczliwie jego tona. — Taka kompromitacja!
1 tu się dowiedział, że pantofelki i torebka, które wczoraj ofiarował żonie z okazji rocznicy jej urodzin, nie są warte 30 dolarów, jak go zapewniano, tylko najwyżej 2 centy.
i— Jatcto? — nłe mógł tego zrozumieć, *— Przecież to prawdziwa krokodylowa skóra! : -v -
— Właśnie, że nie! Pani czyta, że to imitacja. Pode wym Jorku poza nią nie ma pantofelków I torebki z prawdziwej krokodylowej skóry. Dostała ona cały metr kwadratowy tej skóry od bratanka swego, Samuela, który był słynnym myśliwym i osobiście pojmał krokodyla w czasie jednej ze ewych awanturniczych wypraw. Mówi, że widziała krokodyla i jego skórę na własne oczy, nie może tedy być mowy o żadnym szwindlu i o Imitacji, jak w moim wypadku... O ja nieszczęśliwa! Jakiegoż mam męża!
Gdy pan iWilkins usłyszał te narzekania, pierś przepełniło mu przeczucie czegoś niedobrego. Jak wykazały późniejsze wypadki, intuicja nie zawiodła go wcale. Żona płakała przez cały tydzień. Musiał wreszcie ustąpić przed jej biadaniami i natarczywymi żądaniami, wsiąść na okręt 1 udać się wraz z nowozakupionym sz tunerem na brzegi Nilu, aby swej pani przywieźć to, o czym marzyła.
Nigdy w życiu nie miał sztucera w ręce. O krokodylach wiedział niewiele. Dopiero na miejscu, w Afryce, wynajmując tragarzy i przewodników dowiedział się, że potwory te mają brzydki zwyczaj pożerania ludzi. Na szczęście, choć wałęsali się po brzegach Nilu już od dobrych dziesięciu dni, nie zauważyli dotychczas niczego, co by choć trochę było podobne do któregoś z tych łajdaków wodnych.
Daremnie od rana do nocy wędrowali z miejsca na miejsce. Mr. Wilkins wpadł wreszcie w rozpacz i siedząc w cieniu płótna namiotu przyglądał się ze smętkiem pantofelkom i torebce żony, które zabrał z sobą z Nowego Jorku jako „corpus delicti“.
W szparze namiotu ukazała się wykrzywiona strachem twarz famulusa murzyńskiego.
— Bimbo zobaczyć zły krokodyl — bełkotał czarny. — Pan szybko biec, zanim krokodyl uciec!
Pod panem Wilkinsem ugięły się kolana, ale po chwili zdobywszy się na odwagę, wziął strzelbę i wyszedł z namiotu. Cztery czarne prawice wyciągały się w kierunku środka rzeki.
— Niczego nie widzę, niech mnie licho porwie, — mówił łowca z nadzieją w duszy, że alarm okaże się fałszywy. — Chyba nie myślicie, że ta płaska kłoda, płynąca po Nilu, to krokodyl!
v — I f l ais t?atć desłyLj ~ To być kra-
R O K PIA NIEĆS3 m ie s i ą c u
Amerykańskie próby zmiany kalendarzaNasz stary kalendarz gregoriański, który
pochodzi z roku 1582 i z biegiem czasu został p rzyjęty przez w szystkie państw a, jest pow ażnie zagrożony, gdyż w S tanach Zjednoczonych Ameryki Północnej pow stał ruch, opow iadający się za gruntow ną zm ianą rachuby czasu i dostosow aniu je j do ruchu handlowego.
Jeśli pomyślimy, że zwykły rok, do k tó rego już się przyzw yczailiśm y m iałby wyglądać inaczej, w ydaje nam się to dziwnym. K alendarz nasz sięga wstecz aż do czasów legendarnego Nu my Pom piliusza, k tóry podzielił rok rzym ski na 12 miesięcy. Od czasu do czasu trzeba było do roku, k tóry ja k się okazywało, był za k rótki, wsuwać miesiąc przestępny. Gaju sz Juliusz Cezar w prow adził rok , m ający 365 dni, jak to jest i dzisiaj. W ielki ten mąż stanu i wódz popełnił przy tym m ały błąd. Omylił się o 11 m inut i 12 sekund, k tóre z u- plywem czasu rosły. W okresie pontyfikatu Grzegorza XIII błąd urósł do rozm iarów ca- łjc h 10-ciu dni. Papież Grzegorz w prowadził tedy do kalendarza gruntowne poprawki. Rok
jego jest a 25 sekund krótszy od t. zw. „roku tropikalnego“, kalendarz tedy mógłby spokojnie istnieć przez trzy tysiące la t, jeśli... nie zostanie zniesiony.
O statnio u rząd statystyczny w Waszyngtonie opracow ał p ro jek t reform y kalendarza, k ieru jąc się nie tyle danym i astronom icznym i, ile interesam i handlu. W przyszłości rok ma mieć 13 mies. ,z których każdy będzie się składał z 28 dni. Innow acją w tym kalendarzu jest o- koliczność, że każdy miesiąc m a się rozpoczynać od niedzieli, a kończyć sobotą. Inną zm ianą zasadniczą jest ta , że w szystkie święta w przyszłości m ają przypadać na poniedziałki. Ponieważ jednak rok, według nowego p ro jek tu, m a się składać tylko z 364 dni, trzebaby było wsunąć jeden dzień świąteczny na początek roku, a w latach przestępnych — jeden dzień św iąteczny do środka roku.
A meryka nosi się z zam iarem w ysłania przedstaw iciela na sesję Ligi Narodów, aby zrobić propagandę nowemu kalendarzow i. Czy jej sis to powiedzie = wykaże grżyązjość.., jm]
do rozpuku, włażąc ostrożnie do wody. «* Do diabła! Głęboko tutaj, zamoczyłem sobie nogawkę!
Murzyni na brzegu zaczęli wrzeszczeć.— Krzyczcie, krzyczcie, idioci — myślał
Amerykanin, stojąc w wodzie. — Przecież kawał zgniłego drzewa mnie nie u- gryzie. — Ale dmo rzeki nie było zniżającym się łagodnie dnem basenu, jak sobie wyobrażał sympatyczny Nowojorcza- nin. Nagle stracił grunt pod nogami i z pluskiem pogrążył się w wodzie.
— Ratunku! Zegarek wpadł mi do rzeki, — wołał do Murzynów, biegających w popłochu po brzegu. Zanurzył głowę w wodzie, aby odnaleźć stracony przedmiot.
Nagle kłoda, leżąca dotychczas bez rucha na powierzchni nurtu, pomknęła szybko i pan Wilkins ujrzał przed sobą dwoje fosforyzujących oczu i paszczę wielką, niby drzwiczki samochodu. Paszcza rozwarła się, ukazując zębate szczęki Amerykaninowi zrobiło się słabo. __
— Goodness — jęknął przerażony myśliwy. — Skąd się to wzięło?! Hallo, chłopcy, — wołał na Murzynów na brzegu — czy widzicie tę bestię, która tu na mnie wywala ślepia?! Odpędźcie ją bez zwłoki! — Odwrócił się od strasznego widoku i popłynął do brzegu, lecz nagle wrzasnął rozpaczliwie, gdyż straszny ból przeszył mu łydkę.
t— O, łajdaku! — zawołał, czepiając etę kurczowo drżących rąk Murzynów, aby się wygramolić na brzeg i zostawi*# jąc równocześnie część swej łydki w zębatej paszczy potwora...
Znalazłszy się szczęśliwie na lądzie, Mdlał Murzynom na rękach.
I tak się stało, że pant Wffidns powitała po kilku tygodniach bohaterskiego małżonka, wracającego z dalekiej wyprawy z małym zawiniątkiem pod pachą.
— Więc cóż? — Zachmurzyła się, gdy 3*łnęły pierwsze radosne chwile. — W tym małym pakieoiku niesiesz całego krokodyla? Pokaż!
Rozpakowała zawiniątko I wyjęła parę pantofelków damskich z twardej skóry i torebkę z tegoż materiału.
— Jakto? — przywiozłeś ml * powrotem rzeczy, które dałam ci dlatego, żebyś łatwiej dostrzegł,! poznał krokodyla?
'— Ale gdzież tam, kochanie, — uspokajał ją małżonek. — Co ci przychodzi dd głowy! Pojmałem krokodyla i kazałem na miejscu zrobić pantofelki i torebkę z jego skóry. Tak było taniej!
Obecnie nic nie mąci dalszego szczęśliwego pożycia małżeńskiego państwa Wilkins. W ostatnich miesiącach jednak małżonek zmizerniał, dowiedział się bowiem, że jeszcze w czasie tej zimy futra tygrysie będą bardzo modne, (m)
Najstarsze miastow Bułgarii
Dotychczas uchodził za założyciela m iast# Plowdiw w Bułgarii k ró l F ilip M acedoński, ojciec A leksandra W ielkiego. P rzy rozkopywać niu ku rhanu na krańcach m iasta na trafiono teraz na w ykopaliska w postaci naczyń różnych z okresu kam iennego. Archeolodzy prow adzą dalej poszukiw ania i sądzą, że Plow diw costal założony w czasie 3500—3000 la t przed N arodzeniem Chrystusa, a tym sam ym jest ono najstarszym m iastem na terenie obecnej Bułgarii.
Chevalier zarabia4 funty na minutę
M aurice C hevalier został zaangażow any n# tournee po Egipcie. Oczekujący go tłum nie n# dw orcu w K airze wielbiciele i w ielbicielki doznali jednak zaw odu — Chevalier*# nie było w pociągu. O dnaleziono go dopiero w drodze, gdy pociąg ju ż ruszył. Moryś bowiem m iał na głowie zam iast swego tradycyjnego kapelusz# słomkowego — czerwony fez. Początkow o Chevalier zam ierzał podróżować po Egipcie Ul# w łasnej tylko przyjem ności. Pewien m anager skłonił go jednak do trzech występów w jednym z kin w Kairze. D yrektor k ina zapłaci! M orysiowi najw yższą gazę, jaką otrzym ał kiedykolwiek aktor. Za każdy wieczór dostał Chevalier 250 funtów , co w Stosunku do długości występu wyniosło 4 funty za młnalS recytacji,
„Zostawi! część łydki
1 z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się kłodzie, 'która powoli, jak gdyby znoszona prądem, posuwała się ku brzegowi.
— Najlepiej będzie, jeśli ją wyciągnę na brzeg, aby się przekonali o swojej omyłce, — mruczał kupiec. — Ale, zresztą, po co mam się trudzić? Niech ją wy-
w paszczy krokodyla. .
na* s ta l jak wryci, % oczyma rozszerzonymi przerażeniem.
— Baby! — krzyknął gniewnie nieustraszony przywódca wyprawy. Odłożył sztucer, zzui buty i zawinął nogawki spodni, aby wejść dio wody i spotkać się z rzekomym „krokodylem“.
— _Więc pójdź, gałganiet. *— śmiał się
kodyt — szepnęli ostrzegawczo drżącymiwargami Murzyn],
— Głupcy! ~ Biorą drzewo za krokodyla, — splunął pogardliwie mr. Wilkins
ciągną sami! Hej, chłopcy, wyciągnijcieto z wody!
Wskazał palcem na "płaską belkę, sunącą zwoi na ku brzegowi. Murzyni jed-
« r. n „ S I E D E M G R O S Z T"
— Abon. n r. 54448, Piasek. P . K. O. nie o-Hzicla Różyczek osobom pryw atnym , to p raw da. Ale nie rozum iem jednej rzeczy. Ma pan gospodarstw o w artości 16.000 z)., be* długu. Potrzeba panu n a w ykończenie nowego domu pożyczki 2.000 zŁ Zwrócił się pan o n ią do K. K. O. w Pszczynie. Mimo poparcia N. Ch. Z. P„ naczelnika gminy i p. starosty pszczyńskiego, oraz zaofiarow ania dwu żyrantów , gospodarzy rów nież niezadłużonych, K. K. O. w Pszczynie odm ów iła udzielenia tej m ałej pożyczki... A przecież ten sam p. starosta, wielki i— jak sam tw ierdzi — przyjaciel ludu w iejskiego, k tóry wniosek pana do K. K. O. poparł, spraw uje nadzór nad K. K. O. w Pszczynie, za eo bierze rocznie k ilka tysięcy złotych; bez je
go wiedzy i zgody żadna pożyczka z tej kasynie jest udzielana...
Abon. G. W. w Międzyrzeczu. Pożyczał pan złote i w złotych pan dług spłacił, więc k lauzula, dotycząca stosunku do lara do złotego (8,90 zł. = 1 dolar) pana nie obowiązuje, gdyż dolar spadł, a nie złoty. Interes (odsetki) od 2 000
złotych, pożyczonych w kw ietniu 1931 a , a wmiędzyczasie już spłaconych, musi pan zapłacić wedle umowy; najm niej 8 proc. w stosunku rocznym. Jeśli to był dług rolniczy, zaciągnięty na cele rolne 1 jeżll zgłosił go pan doSądu Rozjemczego przy starostw ie, to odsetki w ynoszą tylko 3 proc. w stosunku rocznym , a
spłata może być rów nież rozłożona, jak spłan ta kapita łu , na kilkuletn ie raty . — 2) Co się tyczy długu skarbowego, to oczywiście sp rawa jest trudniejsza, skoro pan tw ierdzi, że Okręgowy Urząd Skarbowy panu wymierzył podatk i za duże, niew spółm ierne do obrotu i dochodu, i że w niesionych reklam acyj o obniżenie opłat skarbow ych uwzględnić nic chce, to pow inien pan wnieść prośbę i zażalenie do Głównego Urzędu Skarbowego przy woj. śląskim w Katowicach i ostatecznie do M inisterstwa Skarbu. — Zasadą państw a pow inno być: „Nie niszczyć egzystencji niew spółm iernym i dan inam i skarbow ym i!“
i— Abon. nr. 21507. Podatek kościelny płaci się tej parafii, w której znajdu je się stałe m ieszkanie parafian ina. Jeśli pan m ieszka stale w Chorzowie i płaci podatek kościelny swej parafii chorzow skiej, to choć pan posiada do- m ek na Zarzeczu pod Mikołowem, ale tam nie mieszka — parafia M ikołowska nie m a praw a pobierania podatku kościelnego. Podatek kościelny jest daniną osobistą, indyw idualną, a nie rzeczową od m ają tku nieruchom ego. — 2) Obie renty — inw alidzka i na starość zostały scalone i dlatego ren ta z m arek jest taka mała.
M E B L E IE jENajlepszych fabryk poznańsko - pomorskich kupisz najlepiej w D o rn a M e b l o w y m
„TRUST“KałOWiCG Francuska 10 iSL 394,75 (Dom Zjednoczonych Zakładów Pralń)
R i B przyjmujemy obligacje pożyczki narodowej I Inwestycyjnej.I Przyjezdnym z prowincji yzwracam koszty p r z e j a z d u .
K« A 5® A f S 'W I A 1 E C 1 N T
»»OgZKJMIIJĄ P R A C ¥ = =
POSZUKUJĘ posady szofera - m echanika, posiadam praw o jazdy cywilne i wojskowe, język polski i niem iecki. O ferty Siedem Groszy pod „M echanik“. 2616
MŁODY pom ocnik p iekarsk i szuka posady w w iększej p iekarn i na jeden rok praktyki. Zgłoszenia do „7 Groszy“, Bielsko, pod „Pom ocn ik “. 1004
MŁODY, zdolny, inteligęnty •— poszukuje stałej posady inkasenta, kasjera, lub woźnego w większym biurze. Dam kaucję lub w ynagrodzenie od 500 do 1000 zł. O ferty do red. „Siedm iu Groszy“ pod „ K aw aler“. 1005
PANIENKA 17-letnia zdolna, p racow ita szuka posady tylko w chrześcijańskiej rodzinie. Ł askawe zgłoszenia do Siedm iu Groszy w Sosnow cu pod „Pracow ita“. 1023
FRYZJERKA dam sko - m ęska zmieni posadę zaraz, siła dobra. Zgłoszenia z w arunkam i do Siedm iu Groszy Sosnowiec pod „Sam otna“.
1024
DAM 200 zł. za w yszukanie jakiejkolw iek s ta łej posady kaw alerow i z lepszym w ykształceniem. Zgłoszenia do Siedmiu Groszy pod „Uczciwy* 592 7d. 1027
CZELADNIK piekarski z p rak tyką poszukuje posady. Oferty Siedem Groszy pod „P iekarsk i“.
1014
WOŁNC PO SA D Y
PANNA inteligentna, znająca dobre gotowanie, sp rzątan ie potrzebna do młodego pana. Oferty do Siedem Groszy pod 5955d. 1031
LCZEN kow alski potrzebny Grobecki Józef Katowice III, W ojciechowskiego 124. 1037
FRYZJER z k a rtą rzem ieślniczą potrzebny od zaraz. Bobla, B ieruń Stary, Słowackiego. 1008
POSZUKUJĘ dziewcząt z dobrym i św iadectw ami. k tóre się znają na gotowaniu. H offm an Krystyna, Katowice, T eatra lna 4 w podwórzu. Pośrednictw o posad. 1015
POSZUKUJĘ uczciwej służącej. Mazurek. Chorzów I, Szopena l l a . 1047
SŁUŻĄCA uczciwa i czysta zaraz potrzebna. Schmidt, Panew nik, ul. K. M iarki 3, I p. 1054
DOMEK w Chorzowie-Klimzowiee do sprzedania. Inform acje w każdą sobotę od godz. 14-ej ul. Średnia, mieszk. 14. 1058
10 PARCEL koło Stadionu, Chorzów I do sprzedania. Zgłoszenia „7 Groszy“ Chorzów pod „Stadion". 1044
DOMEK nowy, 8 ubikacyj, ogród, sprzedam wPiotrow icach. Piotrow ice, D olna 20. 1055
O B W d T jPEM EW RĘZN ?
6000 ZŁ. pożyczki n a I hipotekę, do w ykończen ia budowy w Panew nikach, w artości 22 000 zł. poszukuję. O ferty do Siedem Groszy pod 5954d. 1034
POSZUKUJĘ pożyczki 4000 zł. na dokończenie dom u 2 p tr. Pożyczka zapew niona na I h ipo tece, procent według umowy. Zgłoszenia do Siedem Groszy pod 5948d. 1038
POSZUKUJĘ pożyczki n a pierw szą hipotekę n a dom, w artości 25.000. Zgłoszenia Siedem Groszy Mysłowice — pod 8224. 1019
KTO sobie życzy zastrzec swój kap ita ł potrzebny na I h ipotekę na dom handlow y. Potrzebne 5000 zł. O ferty pod Nr. „325“ do Siedmiu Groszy. 1009p o w n r - BPĄlgClEB.55KUPIĘ dom, w płaty 30.000 zł. Oferty Siedem Groszy Mysłowice pod 8227/M. 1021
BUDOWISKA w Panew niku sprzedam . 5 m inut od dworca. Oferty do Siedm iu Groszy pod 6916d. 1025
KUPIĘ dom w pow. Lublm ieckim lub T arno- górskim przy wpłacie 3000 zł. O ferty do Siedm iu Groszy pod 5926d. 1026
SINGERMASZYNA kraw iecka, dam ska, sprzedam okazyjnie. Rybnik, W iejska 21a. 0630
MEBLE solidne kupisz na jtan ie j we f-e ME- BLODOM Katowice, 3 Maja 17 w podwórzu.
9074
MASZYNY do pisania, pow ielania, liczenia na dogodnych w arunkach. Ćwiczenia na m aszynach. „M aszynopis" Rybnik, K orfantego 4.
9304
REGAŁ na kapelusze lub krótkie tow ary z 4drzwiczkam i, lustram i i 16 szufladek do sprzedania. Ochojec, Dąbrowskiego 1, przystanek autobusowy, Drogeria. 1035
FUTRA. O trzym ałem z W ilna w kom is dużą ilość lisów, k tóre sprzedaję bardzo tanio. F u tra okazyjne i ku rtk i źrebcowe po zł. 75 już na wyczerpaniu. „K orona", Katowice, D yrekcyjna 10/1 p. 1038
SPRZEDAM dobrze utrzym any magiel. -Bielszo- wice Szkolna 43 Skład. 1010
DRUKARSKA m aszyna pośpieszna, 2-kolorowa, form at 47X74 zaraz sprzedam . O ferty „7 Groszy" Chorzów pod „M aszyna“. 1046
KOCIOŁ na gnojówkę i pom pę sprzedam. — Andrzej Mrozik, Zgoda, ul. Mielęckiego. 1051
PIANINO w ynajm ę lnb tanio sprzedam. K atowice, Rynek 8, I. 1039
STRAGAN nabiału w hali targowej, z powodu innych interesów do sprzedania. Pew na egzystencja dla m ałżeństwa lub pani. Zgłoszenia: „7 Groszy“ pod „Jednorazow a okazja“. 1052
OSZCZĘDNOŚCIĄ PIENIĘDZY I KŁOPOTÓW jest zakup MEBLI W „BAZARZE MEBLI“ Katowice, ul. Kościuszki 12. Teł. 323-58. Polecam y w wielkim wyborze po najniższych c e n a c h , również na raty, nowe i mało używ ane sypialnie, jadalnie, gabinety męskie — dębowe, ma- choniowe, oraz orzech kaukaski i kuchnie. — MEBLE BIUROWE, MASZYNY DO PISANIA I SZYCIA STALE NA SKŁADZIE. Skład mój przy ul. P iłsudskiego 40 zlikwidowałem. 1040
SAMOCHÓD sportow y „Ford" na chodzie sprzedam. Cena 1.900 zł. Telefon 339-41. Szewczyk.
1Ö60
gJW IBElEttg..
POKÓJ um eblowany dla solidnego pana, osobne wejście do wynajęcia. Katowice, W ojew ódzka 7 m. 5. 1032
Z O B B I O W R
ZGUBIONO w śródmieściu Katowic książkę z legitym acją do rejestrow ania film ów kina „Paw " Strzemieszyce. Łaskaw y znalazca raczy Zwrócić za w ynagrodzeniem 5 zł. do oddziału Polonii Katowice, M ariacka 5. 1013
----KUPIE motocykl. O ferty do Siedem Groszy pod 5939d. 1028
KUPIĘ bryczkę kolejną, lekką, może być zniszczona O ferty do Siedem Groszy pod 5941d.
1030
K UPIĘ gater 600 mm. Oferty do Siedem Groszy pod 5940d. 1029
* WYCHÓW,
NAJNOWSZE kurza k ro ju , szycia 1 m odelowania udziela Helena Janasow a, Katowice, P iastowska 9. 9623PRZYJM UJE się na nowy ku rs stenografii, p isania na maszynie, korespondencji oraz języka niemieckiego. Zgłoszenia: Katowice, Zabr-ska 10 m. 11. 1011UCZ SIĘ STENOGRAFII, maszynopism a, korespondencji w obu językach, a znajdziesz posadę. Katowice, Plebiscytow a 4 m. 4. 1061
I,@MAŁ1E IWA WBIŁO WE =====
KIOSK m urow any tan io sprzedam . W iadom ość Mysłowice, K opalniana 13. 1020
PiEKARNIA do w ynajęcia od 1 lutego 37 r„dobry dochód. Bliższe in form acje: RyszardKrzymyk, Nowa W ieś, Kochłowicka. 1012
DO WYNAJĘCIA od zaraz dw a duże nowesklepy z przyległym pokojem , przy ulicy Dąbrowskiego 32 w Chorzowie I. Z akład fryz je rski pierwszeństwo. Mieszkanie w dom u zapew nione. Chorzowska Spółdzielnia M ieszkaniowa z o. o. w Chorzowie. 1045
SKŁAD z urządzeniem i m ieszkaniem do w ynajęcia. Urządzenie, lodow nia do sprzedania. ■— Emil W ojtek, Chropaczów. 1048
SKLEP zaprow adzony z 2-ma oknam i z u rządzeniem do oddania. W iadom ość w firm ie „No- wości“, przy Rynku._______________________1063SKLEP spożywczy lub ładne urządzenie z powodu w yjazdu do sprzedania tanio, byle zaraz. Zgłoszenia „7 Groszy" pod „Sklep". 1043
SKLEP z mieszkaniem , 2 pokoje z kuchnią w Ochojcu, przy Katowicach, nadający się dobrze na drogerię lub m anufak tu rę zaraz do w ynajęcia. Ochojec, B rynow ska 2. 1053
SKLEP m leka i nabiału z w olnym m ieszkaniem w bardzo dobrym położeniu, obok wielkiej kolonii w Mysłowicach, z tow arem za 800 zł. od zaraz do sprzedania. Zgłoszenia „7 Groszy" Mysłowice pod 8229. 1042
ŻYCZENIA NOWEGO ROKU! Tylko przez Biu ro M atiym onialne, Katowice, ul. K rakow ska 9 dna niej Szopena 16, znajdziesz Twoją odpowiednią partię. Na odpowiedź znaczek za 1 zł. 1016FACHOWIEC, la t 30 na stałej posadzie pragnie zapoznać m ajętną wdowę. O ferty w raz z fotografią kierow ać do „7 Groszy" Chorzów, pod„K atolik“.______ I___________________________1050KAWALER lat 40, m istrz, właściciel domu i gruntu, pragnie poznać pannę lub wdowę bezdzietną, w tym sam ym wieku, z kapitałem do 20.000 zł. Cel m atrym onialny. O ferty „7 Groszy" pod „08d". 1062
WDOWIEC, la t 40, m istrz p iekarski, z 8-letnim dzieckiem, pragnie poznać pannę lub wdowę z m ałą gotówką. Oferty z fotografią, k tórą zw rócę do „7 Groszy" pod „L at 40“. 1011
2 POKOJE, kuchnia i przedpokój i pokój ku chnia do w ynajęcia zaraz, czynsz z góry według umowy. Zgłoszenia Siedem Groszy Mysłowice pod 8223. 1018
1 POKÓJ z kuchnią w Chorzowie I, czynsz 28 zł. na zam ianę do starego m ieszkania i na 2 pokoje z kuchnią poszukuję zaraz. Chorzów I, telefon 41613. 1049
POKÓJ z kuchnią do w ynajęcia. Mała Dąbrówka, N arutow icza 7a. 1056
3 POKOJE, kuchnia z kom fortem , 2 pokoje zkuchnią i przedpokój, stacja Katowice-Ligota, do w ynajęcia. O ferty „7 Groszy" pod „Zadole" 5964 d. 1059
R O IN R
TANIO w ypożyczam kostium y maskowe, teatralne, smokingi, fraki, cylindry. Katowice, S tawowa 16, m ieszkanie 8. 9597
UWAGA! Przy zakupie wszelkich tow arów m anufakturow ych jak -wyrobów bielskich oraz m ateriałów dam skich, jedw abnych, firanek, to w arów płóciennych, p rzy jm uję 3 proc. Pożyczkę Inw estycyjną po pełnym kursie (100 — 100). TOWARY TEKSTYLNE R. ROSENZWEIG KATOWICE, W odna 4, II p. na przeciw kościoła M ariackiego. P rzyjm uję również Pożyczkę Narodow ą i K onsolidacyjną. 1002
EMERYTURY, zasiłki — poinform uje W arszawskie Biuro Powiernicze, W arszaw a, Zgoda 6. Złotówka. 1003
CO PRZYNIESIE CI ROK 19377 WYCIĄĆ I PRZECHOWAĆ! W szyscy czytelnicy „Siedmiu Groszy“, korzystać mogą do m iesiąca grudnia 1937 r. z 50 proc. zniżki za okazaniem niniejszego ogłoszenia. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość oraz stan psychiczny, widzi znane m edium W ilm a T uray w stanie hipnotycznym . Godziny przyjęć: od 9 — 12 i 3 — 6 po południu, Katowice, uL K ochanow skiego nr. 11, III piętro. Prosim y dać baczną uw agę na adres, ogłoszenie wyciąć i oddać w instytucie grafologicznym T uray-K arten. 1007
DO PRAWDZIWEGO MEDIUM P. VILMY TURAY ORAZ DO P. PREZESA I EKSPERYMENTATORA J. KARTENA. Siedm ioro dzieci moich, żona m oja, a najw ięcej sum ienie m oje nakazu ją mi złożyć w tym miejscu z głębi serca podziękow anie za skuteczną pomoc i trafne rozpoznanie w transie hipnotycznym stanu mego zdrowia. •— Lecząc się u różnych znachorów i znachorek bez żadnego skutku, w padałem w coraz gorszy stan zdrowia, chciałem więc zwrócić się do p. Vilmy Turay, ale znachorzy m i stale odradzali, tw ierdząc, że p. Vilma jest żydówką i nie m a po eo do niej chodzić. Gdy jednak stan mego zdrow ia pogorszył się do tego stopnia, iż nie było już wyjścia, w tedy zwróciłem się do p. Vilmy Turay, k tó ra w transie hipnotycznym od razu rozpoznała, iż m am „Dobrotliw y now otw ór“ i, że muszę być natychm iast operow any, sk ierow ując mnie do szpitala. — Tym uratow ała mi życie, bo gdybym był się spóźnił, żadna operac ja by roi nie pomogła. N iechaj będzie to nauką d la wszystkich cierpiących, ażeby wiedzieli, gdzie w biedzie szukać pomocy i nie dać się odm aw iać przez nieuczciwych konkurentów, rzucających obelgi na p. Vilmę T uray z zazdrości. Uwaga na dokładny adres: Insty tu t Grafologiczny Turay-K arten, Katowice, ul. Kochanow skiego 11, czw arte piętro. Mistrz kow alski, S tanisław Kowalczyk, Częstochowa.
BACZNOŚĆ Uchodźcy Śląscy ■ obu Związków! D nia 3 stycznia o 13-tej godzinie odbędzie się na sali w M agistracie (Ratusz) w Katowicach Zebranie Inform acyjne. Sobczyk — Sicroń.
1031
UNIEWAŻNIAM książkę wojskową, w ydaną na nazw isko Tadeusz Michla przez P. K. U.Będzin. 1022
BACZNOŚĆ! Niniejszym podajem y do w iado mości, że w Katowicach, ul. K rakow ska 9, znajdu je się z dniem 1 stycznia 1937 r. koncesjonow ane B iuro Pośrednictw a m ieszkań i domów. Zaznaczam y, iż jesteśm y w posiadaniu wszelkich lokali. Restauracje, wyszynki, wille, domy m ieszkalne ze składam i, gospodarstw a oraz parcele budow lane w różnych miejscowościach według życzenia Szanow nej K iijenteli
w różnych cenach. W szelkie inform acje udziela powyższe Biuro. 1017
PROSZĘ o zw rot książeczki w ojskow ej na nazwisko F ilipczyk Nikodem i zniżkę kolejow ą, k tóre zostały skradzione. H elena i M arian F ilipczyk, P iotrow ice SI. 1057
itmam
M IE S IĘ C Z N Y ABONAMENT „7 G R O S Z Y " ! DOSTAWĄ DO DOMU PRZEZ A G EN TÓ W l u b PR1EZ P O C Z T Ó W KRAJU U .2.31 rPR Z Y ZAM ÓWIENIU W URZ£DZIE PO CZT. ZŁ.241
p p ltfi■a«™
— CENNIKOGŁOSZEN W.SIEDMIU G R O SZ A C H ’« * «1 POLE O WYMIARZE 55 MM. X 6 7 M M .Z Ł .2 0 - *1 POLE NA PIERW SZEJ STRONIE O WYMIARZE 3SMM.X67MM.LUB JE G O M IEJSCE Z Ł . 4 0 . — OGŁOSZENIA DR08NE-20GR.Z A SŁOWO DLA POSZUKUJĄCYCH PRACY 10G«.
NAJMNIEJSZE PISMO JAKIEGO UŻYWAMY P P Z Y OGŁOSZENIACH JEST PETIT-CENNIK NALEŻY ROZUMIEĆ ZA 1 WIERSZ MM.LUB JEGO MIEJSCE
Brukiem i nakładem Zakładów Graficznych i W ydawniczych «Polonią“ S, A . $ Katowicach, , Redaktor odpowiedzialny Stanisław N o g a j .
„ S I E D E * G R O S Z Y * Stf. 13 ’
Przygody bezrobotnego Froneka
N awet H eród, poprzed którym
D rżały wazvstkle św iata trony,
Rzekł: „Cześć pleśni!“ i wychodzą*..
P rzy tknął palce do korony,
Kiedy poszli, F roncek myśli: „Tcroz podjem se niemało!*’
Nagle zdębiał, no, bo piwo
Gdzieś ge stołu się podziało.
Spojrzał w garnek. Moi złoci!
W garnku n jrza ł tylko lorę,W ięc też nie dziw, żr z wściekłości
Chłopak skoczył ua m etr w górę.
Niby p iorun m knie po schodach,
Krzycząc: — W y farofiskle dranie,
Niech wos jeno dzlsloj chyea -a Ręka, noga, mózg na ścianie!
Patrzcie! Patrzcie, H fen Froncek W nowym roka nie wyprawia,Musiał grubszą zdobyć „forsę*,B e l a n e Melbas w garnek w staw ia»
Patrzy Ciapek', patrzy Muła (Be tak drngl psiak się zowie). T oi to będzie dziś wyżerka! flk t e takiej nie • powie,
Są 1 piw ka dwie butelki, F roncek ładnie Je ustawi*».
Nagle— Patrzcie! Coś s i ł stało,
Co chłopaka w podziw w prawia.
Przebóg! Kogóż to niebiosa
W e Fronckow e progi w iodą?
Patrzcie — wchodzi ze skarboną Anioł a nlegoloną brod*
Śmierć = K ostucha Z lśniącą kosą, Już się kręci koło pieca I swój nos do garnka wstawia,.Toż nie szopka Już, lecz heca!
Turek na H eroda krzyczy
I okru tn ie szablą miga,
A ły d , czując woń kiełbasy,
Przypraw ionym nosem śmhta.
Siedzi H eród na swym tronie* Który ztekka się telepie,
D iabeł stanął cichcem z boku
I po plecach króla klepie.
Przedstaw ienie już skończony Anioł dostał pół złotego No 1 poszli kolędnicy,
Życząc szczęścia wszelakiego.
Froncek, kiedy koesyf króla, Grzecznie krzesło mu podstawił Ne, bo berło 1 korona Zawsze to wrażenie sprawia.
Ledwo H eród sladf na krześlĄ
K tóre tron m arkow ać miało,
K ruche nóżki się złam ały 1 k ról potłukł... głowę całą
Już I diabeł skądś stę znalazł,
W idać wślizgnął się gdzieś bokiem*
I na piw a butle obie Swym diabelskim łypie okiem.
Już przybycie kolędników W ieści Anioł w ielkim głosem^ W chodzi H eród ee zbój bezecią Za nim Turek z krzywym nosem.
Fir. IR „ S I E D E M G R O S Z Y "
■.
minut do Lasu Cygańskiego, leżącego u zy ,Żydzi — wynosić się!
Mamy początek stycznia. Jeżeti pogoda dopisze, a śnieg pokryje grabą warstwą wszystkie szczyty i stoki górskie, dla naszych miłośników sportu narciarskiego otworzy się raj wymarzony.
Istnieją dwa rodzaje narciarzy: takich, którzy uprawiają narciarstwo dla samego sportu, i takich, którzy tylko dlatego, że sport ten jest obecnie modny, sprawiają sofcie elegancki ekwipunek narciarski, zakładają na nogi nowiuteńkie narty i... zawadzajją tym, którzy już jeździć u- mieją. Tak, czy owak pobyt na świeżym powietrzu zawsze wychodzi ludziom na zdrowie. Lepiej jeździć po dyletancku na nartach, niż siedzieć po całych nocach w zadymionych lokalach miejskich.Bez pieniędzy ani rusz
Oczywiście, o ile się chce wyjechać w góry, trzeba posiadać pieniądze. Bez gotówki ani rusz. Chcesz, bracie, czy siostro, użyć przyjemności zimy, musisz dobrze za nie zapłacić. Jeśli się wycieczka uda i żadne nieprzyjemności cię nie spotkają, to jeszcze pół biedy. Gorzej jest jednak, kiedy zwabiony urokiem gór I idealnym powietrzem wybierzesz się pełen radości t wesela w góry po śnieg i po słońce, a tu, ledwie przy pasałeś narty, zaledwie zdołałeś kilka razy bęenąć w biały puch śnieżny, krople deszczu zaczynają kapać na ciebie z nieba, albo — nim zejdziesz z góry, niepokalana bieł śniegu zaćmienia się w czarną, błotnistą maź. Czasem, kiedy zmoczony i zmarznięty do- czołgasz się do stacji kolejowej, do przystanku tramwajowego, czy autobusowego, dowiesz się ku swej udręce, że właśnie przed chwilą wehikuł twój odjechał, a następny odchodzi dopiero za dwie godziny. Albo te w schronisku nie ma już wolnego łóżka, wobec czego musisz się przespać na ławie. Prawdziwy turysta i miłośnik przygód nie zraża się takimi drobiazgami. Z początku złości się i wyzywa, Ile wlezie, ale później, ochłonąwszy trochę, śmieje się serdecznie z przeciwności i opowiada z dumą wszem wobec i każdemu z osobna, co go na wycieczce spotkało.
Tych więc wszystkich, którzy wybierają się z nartami na wakacje zimowe w Beskidy, a nie znają dokładnie terenu i tych, którym ciężkie warunki życiowe nie pozwalają na kosztowny wyjazd w góry, chcę przeprowadzić przez najbardziej uczęszczane pasma i szczyty górskie I zapoznać ich z pięknem i niezrównanym czarem dumy i chłufcy śląska,Z Bielska do Lasu Cygańskiego
Gdy turysta wyjdzie przed dworzec kolejowy w Bielsku, dostrzega wagon kolejki
elektrycznej, który obsługuje jedną tylko 11- gdy skądś z dalszych zakątków i zakamar- nię tramwajową t odchodzi co dziesięć ków lokalu dobiegają do ich uszu wyra-
k
Otwierają się przed naszym wzrokiem śliczne widoki.-Ag. fot. „Siedmiu Groszy«' Czesław Patka.
podnóża gór. Tramwaj jedzie ulicą 3 Maja, jedną z najruchliwszych i najładniejszych arteryj miasta i zatrzymuje się przy placu Chrobrego. Później wjeżdża do Dolnego Przedmieścia, do dzielnicy fabryk i kominów. Pędzi ze zgrzytem i hukiem obok największych ośrodków przemysłu bielskiego, w których wre praca, wykonywana niezmordowanie przez setki rąk robotniczych, mknie przez miejscowości Kamienicę i Mikuszowice, a wreszcie po półgodzinnej jeździe wpada do Lasu Cygańskiego.
Myślałby ktoś może, te w Lesłe-Cygańskim znajdzie jakieś tabory cygańskie. Cyganów tu nie ma, ale za to możemy spotkać w lesie inny naród koczownicy, który podobnie, jak Cyganie nie ma własnej ojczyzny i przenosi się z miejsca na miejsce, wypędzany ze wszystkich krajów. Na polskiej glebie czuje się on szczególnie „swojsko". Zapuściwszy w nią korzenie, siedzi na niej, jak na własnych śmieciach.
Nasza „kochana" mniejszość narodowa grasuje po wszystkich ścieżkach i zakątkach Lasu Cygańskiego. Pełno jej również we wszystkich restauracjach i kawiarniach. Znajduje się tam pewna restauracja, w której nasza mniejszość narodowa jest niechętnie widziana. Żydzi, znający Las, skrzętnie omijają „niegościnny“ przybytek, a przybyli z dalszych okolic Polski, którzy wstępują do restauracji na swoje utrapienie, są niemile zdziwieni,
W góry, w góry,
miły bracie...
_ Czesław Dattą.
długo bywają powtarzane, dopóki krzy- wonost „goście“ nie opuszczą jadłodajni.
KlimczokKtóż nie słyszał o słynnym zbójcy bes
kidzkim Klimczoku, który ukrywał się ze swoją bandą w górach Beskidu, by robić
Byłby czas najwyższy aby Polskie Towarzystwo Turystyczne zajęło się tą sprawą, co sobie bowiem pomyśli turysta z za granicy, gdy w polskich górach słyszy na każdym kroku język niemiecki?
Stoki gór okolicznych są gęsto zalesione. Otwartych przestrzeni jest mało, nie trudno więc tu o wypadki, którym ulegają nawet zaawansowani narciarze. O niecałą godzinę drogi, pod szczytem Ma- góry znajduje się kamienne schronisko t. zw. „Klementynówka“, mogące pomieścić 40 turystów. Najdogodniejszymi stacjami dojazdowymi na Klimczok są Bielsko, Biała, Bystra i Jaworze.
BłatniaO ile któryś z jurystów chce zwiedzić
dalsze szczyty, może z Klimczoka dojść na „Błatnię“ czyli Błotny szczyt nad Ja- worzem, skąd za zielonymi znakami dojdzie przez Brennę na Równicę.
Na „Błatnię“ (917 m.) prowadzi wśród smreków i buików piękna ścieżynka. Co ka
wałek drogi rozjaśnia się majestatyczna czerń boru świetlistą polanką, na którą podają refleksy słoneczne. Oj, używa tu brać narciarska, prując długimi nartami biały puch śniegu! Przy ścieżynce owej, prowadzącej z Klimczoka na Błotny szczyt, niedaleko szczytu Klimczoka znajdują się groty, w których miał pono ukrywać się zbójnik ze swą bandą.
Stare schronisko na KlimczokuAg. fot. „Siedmiu Groszy“ Czesław Patka.
.wypady" do wsi okolicznych pomagać słanym, a karcić przemoc i nieprawość? Idąc za żółtymi znakami, które prowadzą na Klimczok, człowiek nadsłuchuje mimowo- li, czy nie usłyszy skądś gwizdnięcia nawołujących zbójników a na każdy trzask gałęzi rozgląda się na wszystkie strony, pewny, że Klimczok na czele swej bandy wyłoni się lada chwila z gęstwiny zielonych smreków i świerków, by udać się na wyprawę. Niestety, wrażenie pryska jak bańka mydlana, gdy zamiast romantycznej postaci Klimczoka, widzi się za sobą łysych i grubych turystów, pnących się pod górę w takim rynsztunku „bojowym“, jak gdyby się wybierali na zdobycie „Mount Everest'u“ a nie naszego poczciwego „Klimczoka" (1119 m.). Ale i Klimczok nie jest znowu taki łagodny, na jakiego wygląda, gdyż przez trzy godziny drogi, jaką trzeba przebyć, chcąc się dostać na szczyt, człowiek dosyć się napoci i namęczy. To też nie dziwota, że turyści co kilka minut odpoczywają i pożywiają się obficie przed dalszą drogą.
Schronisko na Klimczoku należy do „Beskidenvereinu“, posiada dobrą restaurację i miejsca dla 50-ęiu turystów. Z werandy można widzieć Babią Górę, Tatry, Beskidy, oraz Bielsko i jej siostrzy- cę — Białą. Nieco niżej znajduje się skocznia narciarska i dwa schroniska, należące również do „Beskidenvereinu“: Ro- delhuette' i „Baumgaertel". Jak widzimy, niemieckie towarzystwo turystyczne nie utraciło dotychczas hegomonii, ugruntowanej za czasów zaboru austriackiego i posiada pod swoim zarządem prawie wszystkie scfcaai&ka * gógacb Beskidu.
Droga do szczytu Błatni (ze znakami żółtymi) trwa około półtorej godziny. Obok szczytu znajduje się drewniane i wygodne schronisko, czynne przez cały rok i obliczone na 50 osób. Ze szczytu Błotnego, którego rozlegle polany nęcą wszystkich miłośników sportu zimowego, są bardzo dobre zjazdy do Jaworza. Miejscowość znana jest szerszemu ogółowi ze swego zakładu wodoleczniczego, a także jako letnisko, które i w okresie letnim i w zimowym cieszy się dość liczną frekwencją gości z całej Polski. Jaworze ma również dwa kościoły, godne zwiedzania, gdyż odznaczają się one piękną architekturą.
Można też z Klimczoka zejść do doliny Roztoki w Wapienicy, gdzie znajduje się wykończona niedawno tama wodna, zbudowana przez miasto Bielsko za sumę kilku milionów zł. Woda ze zbiornika zasila wodociągi miejskie w Bielsku.
W następnym naszym reportażu poprowadzimy Czytelników szlakiem śnieżnym przez pasmo wiślańskie i Czantorię, zawadzając niekiedy o leżące u stóp górskich urocze i malownicze miejscowości.
A& m m i eie S i e d e m99
Cienie roku olimpijskiegoRoK 1936 smolną Kartą w historii polskiego sportu
Rok olimpijski mim*. Z konieczności więc przystąpić trzeba do zrobienia bilansu z całokształtu tycia sportowego i jego najważniejszych przejawów. W iemy, te o ile chodzi o sport polski, nie ma powodu do radości. Sukcesy, na jakie Uczono na terenie międzynarodwoym zaledwie w drobnej części spełniły się, a dalekie miejsce w klasyfikacji narodów, ł»orq- cych udział w igrzyskach olimpijskich było właściwie wiernym odbiciem istotnej wartości nasze1 kultury fizycznej. Nie jesteśm y i nie prędko będziemy potęgą w tej dziedzinie, mimo te posiadamy nieno- towaną w żadnym kraju na kwiecie Uość urzędów, powołanych ze strony państwa do opieki nad sportem; mimo posiadania kilku asów, dosięgających poziomem klasy światowej; mimo szczycenia się największą uczelnią wychowania fizycznego w Europie, o czym zresztą pąza Polską nie bardzo wiedzą.
Aby się przekonać o miernej wartości naszego wychowania fizycznego i sportu, wystarczy sięgnąć do źródeł oficjalnych, do danych „Małego Rocznika Statystycznego", wgłębić się w cytry, podane przez Państwowy Urząd W . F. i P. W„ świadczące dobitnie, nie tylko o tym, źe ze sportem itaszym jest źle, ale również o tym , źe praca nad rozwojem kultury fizycznej w Polsce kroczy drogami dalekimi od ideału i potrzeb naszego społeczeństwa.
Sfery, kierujące życiem sportowym w yolsce, stale w nim coś reorganizują. Pod tym względem wpadliśmy po prosta w wir jakiejś bezmyślności. Nie twierdzimy, źe wszystko w organizacji naszego sportu było idealne, ale przecież zgodzić się musimy z tym , źe podwaliny pod form y organizacyjne życia sportowego w kraju położyli ludzie, którzy sport rozumieli, pracowali dlań z całym oddaniem i, źe jeszcze parę lat temu przy tych właśnie formach organizacyjnych byliśmy na drodze, o ile nie wspaniałego, to w każdym razie normalnego rozwoju. Odkąa do sportu przyszli ludzie nowi, odkąd wmieszała się weń masa urzędów i komitetów, odkąd zaczęła się reorganizacja w duchu „pi .stwowo-twórczym" w sporcie polskim dzieje się coraz gorzej.
Rok miniony był tego namacalnym dowodem: coraz mniej ćwiczących, coraz większe usuwanie się od czynnego udziału jednostek wartościowych, mniejsza ilość sukcesów, niź w latach poprzednich, ale za to daleko większa ilość afer najrozmaitszego kalibru, afer w wysokim stopniu kompromitujących dotychczasowe dobre imię naszego sportu — to wszystko smutny bilans roku olimpijskiego.
Byłoby może niesłusznie przypisywać bezpośrednią winę wspomnianym wyżej urzędom i komitetom za te wszystkie a- iery, ale przecież każdy przyzna, że ponoszą one winę pośrednią, zajmując się niepotrzebną reorganizacją, nieodpowiada- jącą w wysokim stopniu naszym warunkom, zamiast wziąć się do racjonalnej propagandy wśród szerokich mas, do współpracy z drobnymi klubami, rozsianymi po całym terenie kraju i ludźmi, rozumiejącymi potrzeby, nie tylko dotyczące wielkich reprezentacyjnych przedsięwzięć, ale także potrzeby szarego sportowca. Brak tego jest właśnie przyczyną zła i wielkich afer roku minionego.
Przeglądnijmy po krótce te smutne fakty i roztrząśnijmy, co zrobiono, aby u- clironić się od nich na przyszłość.
Zaczęło się od POS-u. W całej Polsce z małymi wyjątkami była zgodna opinia, źe z odznaką, mającą stanowić trzon sprawności fizycznej społeczeństwa działy się rzeczy, które nie mogły nie razić ludzi uczciwych. Odznakę nosili ułomni, albo tacy, którzy jej nigdy nie zdobywali, a rok 1935 przyniósł w sumie 83.000 tych odznaką mßiSfM ji
lam ośd wychowania fizycznego wśród mas.
Kiedy ludzie, którym dobro sportu polskiego leżało na sercu wywlekli sprawę na światło dzienne, kiedy postawiono konkretne zarzuty, cóż zrobiły nasze władze? — Zamiast wypalić zło gorącym żelazem, zamiast unieważnić wszystkie zakwestionowane odznaki, zamiast przedstawić do odpowiedzialności sądowej wszystkich winnych, stworzyły na Śląsku komisję, której celem było nie zbadanie, lecz odparcie zarzutów, kompromitujących pewne osoby. Po kilku miesiącach wygodnych dla siebie badań, wydano komunikat nikogo nie przekonywujący, a wydano go w okresie, kiedy uwaga całego społeczeństwa zwrócona była na igrzyska w Berlinie. Oczywiście zrobiono to celowo, aby reakcja opinii na tego rodzaju postępowa
nie nie została odpowiednio uwypuklona.Że jednak, stawiający zarzuty w spra
wie POS. mieli rację, najlepszy dowód, źe w roku 1936 ilość zdobytych oznak zmalała w porównaniu z rokiem poprzednim niewspółmiernie.
Po tym przyszły dalsze afery: awanturą spirytusowa z Ruchem, sprawa Retting er — Heliasz, skandal kolarski Mi char lak — Napierała, przekupstwo graczy Śląska, niedoszły wyjazd Rucha do Francji, wycieczka amerykańska Martyny i towarzyszy, dezercja graczy mistrzowskiej drużyny Polski do Niemiec, sprawa Krzyka, nie mówiąc już o głosach wielu działaczy, o metodach pracy w klubach ligowych i niezliczonych awanturach.
Jak zareagowano na wszystkie te wypadki? — W kilka sprawach wydano oficjalne komunikaty, o treści banalnej, w
pozostałych zaś nabrano wody do ust i wszystko zbyto milczeniem. Zaledwie w nielicznych wypadkach posypały się kary.
Po serii afer przyszły nowe próby reorganizacji, próby co prawda delikatne, mające jednak na celu wprowadzenie do naszego życia sportowego zupełnie nowych form. Zażądano władzy, władzy nieograniczonej, podając jako powód chęć u- zdrowienia stosunków. A przecież czynniki, kierujące sportem mają tej władzy bardzo wiele, ale niestety nie potrafiły jej dotychczas odpowiednio i sprawiedliwie wyzyskać.
W tej chwili nie wiadomo jeszcze, jak się ułoży ta jeszcze jedna reorganizacja, ale z okazji Nowego Roku sportowi polskiemu należałoby życzyć, aby wszystkie odpowiednie czynniki przestały wreszcie reorganizować, a wzięły się do rzetelnej i fachowej roboty, do współpracy z całym społeczeństwem, a nie tylko z klikami, odpowiadającymi im poglądami politycznymi, a wtedy na pewno zmniejszy się ilość afer a zwiększy ilość sukcesów sportowych i ludzi, uprawiających sport, (z)
Maria MajowsKa i Antoni Sonikna czele
lO-clu naflepszucfi sportowców slqshichZamiast ogłaszania dorocznym zwyczajem
bilansu sportu śląskiego, tym razem postanowiliśmy zestawić listę najlepszych dziesięciu zawodników 1 zawodniczek śląskich za m iniony rok.
P rzy ustalaniu kolejności nazwisk, k tó rą podajem y poniżej, nasza redakcja sportow a b rata pod uwagę: w artość wyczynów poszczególnych zawodników z punk tu w idzenia k lasy m iędzynarodow ej, w yników olim pijskich, dalej wyników krajow ych, uzyskanych miejsc, oraz popularności, jak ą cieszą się specjalności sklasyfikow anych sportowców.
O ile ustalenie pierwszych m iejsc nie sprawiało zbytnich trudności, to dalsze m iejsca nastręczały wiele kłopotu, gdyż ilość dobrych za w odników jest na Śląsku stosunkow o dość duża. Dlatego też w k lasyfikacji panów podajem y oprócz dziesięciu najbardziej, według nas wartościow ych zawodników, k ilkanaście dalszych nazwisk, k tó re i powodzeniem pretendow ać mogą do m iana najlepszych sportowców śląskich.
Na czele k lasyfikacji panów znalazł się szerm ierz, A ntoni Sobik z Policyjnego KS. Katowice, podw ójny m istrz Polski, olim pijczyk 1 siódmy szerm ierz św iata. Jego wyższość, jeżeli chodzi o klasę nad pozostałym i sportow cam i Śląska nie ulega według n a s . żadnej w ątpliw ości.
Podobnie ma się rzecz z pierwszym m iejscem w k lasyfikacji pań, k tóre przyznajem y m istrzyni Polski w gim nastyce olim pijce Marii M ajew skiej z Sokola Katowice Brynów. Choć może nie cieszy się ona popularnością tak wielką, jak : Jarkullszów na, Y olkm erówna, Sta- noszków na, czy inne zawodniczki, sklasyfikowane na dalszych m iejscach, to jednak w stosunku do klasy m iędzynarodow ej reprezentu je poziom najwyższy.
Kolejność najlepszych dziesięciu sportowców Śląska za rok 1936 przedstaw ia się następu jąco:
I) Sobik — szerm ierz, olim pijczyk 1 m istrz Polski z Policyjnego KS. Katowice.
2) W odarz — piłkarz, olimpijczyk, członek m istrzowskiego zespołu Polski ■ KS. Buch W ielkie H ajduki.
S) Schneider — lekkoatleta, tyezkan, olimpijczyk i rekordzista Polski, członek KS. Pogoń Katowice.
4) Tarłow skl — tenisista, mistrz Polski z KS. Pogoń Katowice.
5) K asprzycki — hokeVta, olimpijczyk z KS, Dąb Katowice.
f) W ilim owskl — piłkarz, reprezentant Pol skl, członek mistrzowskiego zespołu p iłkarskiego z KS. Buch W ielkie H ajduki.
7) Kalus — łyżw iarz, m istrz Polski w Jeździć param i, z Śląskiego Tow arzystw a łyżw iarskiego Katowice.
i ) Karliczek I — olim pijczyk, m istrz I r e kordzista Polski, członek mistrzowskiego zespołu krajowego w piłce wodnej z EKS„ Katowice.
9) P iła t — bokser, olim pijczyk, m istrz Polski z Policyjnego KS. Katowice.
10) W ostal — piłkarz, reprezentant Polski z Amatorskiego KS. Chorzów.
Ponadto, jak już wyżej powiedzieliśmy, dziesiąte miejsce z powodzeniem należeć się może: olim pijczykom — piłkarzow i Peterkow l z KS. Ruch) szermierzom — Zaczykowi 1 Kar- w lcklemn z Policyjnego KS. Katowice, pływakow i Baryszowi, narciarzow i W elnschenkowi z WSV. Bielsko, piłkarzom — Dytce z KS. Dąb Katowice 1 Mecowi I z KS. N aprzód Llpiny; mistrzom Polski — rekordziście Polski w rzucie miotem W ęglarczykowl z Sokola Chorzów, ciężko atlecie Mańce, tenisowemu mistrzowi juniorów — Kończakowl z KS. Pogoń Katowice, łyżwiarzowi Groberlowl, pływ akom — Heldrlchowi i Z lajl z Siemianowic; a także —- piłkarzom : Tatusiow i 1 Gemzie z Ruchu w W ielkich H ajdukach; szczypiornlstom : Kryp- czykowi 1 braciom Stelmachom z KS. Chorzowa, M cchull I 1 Grolikowi z Pogoni katow ickiej, gim nastykom : Breguli z Sokoła Bogucice,
Szlosarkowi z Sokoła Orzegów, P radełi z Sokola Siemianowice 1 Gruszce z Sokoła Chorzów ; narciarzom : Czepczorowi z ŚląskiegoKlubu N arciarskiego z Istebnej, F lcderow i z SKN. Koniaków, H aratykow l z WKS. Bielsko 1 K ozdrunlowl z SKN. Katowice; lekkoatletom : Chmielowi 1 Orłowskiemu z KPW. Katowi«?, Rakoczemu z KS. Pogoń Katowice, Dytce z Sokoła Krywałd, Praskiem u ze Srzcica Katowice 1 Gwoździowi z Sokoła Bogucice.
K lasyfikacja pań:1) M ajowska — glm nastyczka, olim pijska
m istrzyni Polski z Sokola Katowice Brynów.2) Jarkuliszów na Niedohleeka — pływaczka,
m istrzyni i rckordzistka Polski z Towarzystw a Pływackiego Giszowicc.
3) Kalusów na — łyźw larka, m istrzyni Polski w jeździe param i z Śląskiego Towarzystw a łyżwiarskiego w Katowicach.
4) Stanoszkówna — florccistka, m istrzyni Polski z Pierwszego Śląskiego K lubu Szerm ierczego w Katowicach.
6) Yolkm er Jakobsenowm ■—- tenlslstka, d ru ga rak ie ta Polski z katowickiego Klubu Tenisowego.
6) Slerońska — glm nastyczka, olim pijska z Sokoła w Świętochłowicach.
7) Osadników na — glm nastyczka olim pijska z Sokola w Katowicach Załężu.
8) Dawidowlczówna — pływaczka, m istrzyni i rckordzistka Polski z H akoahu w Bielsku.
9) Popowlczowa — łyźw larka, m istrzyni Polski z Śląskiego Tow arzystw a Łyżwiarskiego-
10) Orzeł ów na — lekkoatletka, rckordzistka Śląska w skoku wzwyż i biegu z plotkam i z ICPW. Katowice.
Poza wymienionymi do najlepszych „sportswomen“ śląskich zaliczyć jeszcze należy: pływaczkę T raudów nę z Bielska, łyżw iarkę Zia- jównę z Katowic, lekkoalletkl — Sledlaezków- nę z Sokoła w Chorzowie, Blskupównę z KPW , Iiofm anów nę ze Stadionu w Chorzowie, Świąt- ków nę 1 K ieronlmównę ze Strzelca Katowice.
Katowice - Budapeszt 5:2€1:0, 1:1, 3 :1 )
Na turze lodowym w Katowicach w środę wieczór odbył się oczekiwany z w ielkim zainteresow anie u u r n hokejowy: Budapeszt — Katowice. Był on pewnego rodzaju rew anżem za porażki poniesione przez ślązaków w lutym br. w stosunku 7:2 (7:0). Rewanż ten udał się w ca lej pełni. Kntowiczanie zwyciężyli w pięknym stylu, wcale wysoko i przekonyw ująco.
W ęgrzy w ystąpili w zapowiedzianym przez nas składzie. N ajlepszą częścią ich drużyny była linia a taku : Jenay, Miklos I Roimy. Atak ten pozbawiony był jednak „rasowego“ ciągu na bram kę, co można częściowo wytłumaczyć •) ni. że nie chciał on wiele ryzykować ze względu nu słabą obronę, w które; tylko Bekeszy sta nąl na wysokości zadania. W spom niana tró jka starała sic zaszachować m cjscowych różnego r t i >i,ju zagraniam i, chw ilam i: w ogóle nie pod-& M » w eed isafiłks Rwtiaaike, a tedynte
ograniczając się do efektownych zagrań kom binacyjnych. Drugi atak : I.onay, Margo 1 Olt n .lal zdaje się za zadanie strzelanie na bram t e i to z każdej pozycji. Trzeba zaznaczyć, że W ęgrzy grali bardzo fair, a mimo to i mimo porażki byli dla Katowic tw ardym przeciwnikiem.
R rprzcntacja Katowic łym razem , chociaż miała kilka słabych punktów , zdała egzamin celująco. Przede wszystkim porw ał widownię Kanadyjczyk Smith. Jego sposób prow adzenia a taku i ustaw ianie się do strzału było chwila, ml tak świetne, że bez zastrzeżeń możemy stwierdzić, iż Smith w grze z W ęgram i prze wyższa! Kanadyjczyków, których widzieliśmy w drużynie olim pijskiej Kanady na igrzyskach w Garmlsch. Największą niespodzianką u m iejscowy eh byli gracze Pogoni Górecki i Urzoń Pierwszy zabłysnął talentem skrzydłowego. B d ta d z a ^ t grzjr wjhit.n# gdolaoścż do y %
zespołowej, które uw ypukliły się w tow arzystwie takiego partnera, jak Sm ith, drugi zaś. chociaż tym razem był słabszy w jeździe, do skonale dostroił się do partnerów 1 w ykazał pierwszorzędną orientację.
św ietnie zagrał Thom pson, który udow odnił, źe im przeciw nik silniejszy, tym skuteczniej potrafi go unieszkodliw ić, przy czym czyni to w sposób dozwolony przepisam i. Ostrość w grze ciałem, jak ą zadem onstrow ał K anady jczyk. jes t pożądana i stosow ana przez wszystkie czołowe zespoły kanadyjskie.
B iug i obrońca miejscowych Ludwlczak u- . dowodnlł, że znajdu je się u szczytu form y; po
za skuteczną obroną po trafił on porw ać widownię błyskawicznym i wyjazdam i, a sposób po dąnia krążka Urzoniowl przy pierwszej bram ce był wielkim „trickiem “. Do jasnych punktów rs sz e j drużyny zaliczyć trzeba jeszcze Ka spnyckiego, który niestety nie mógł znaleźć poparcia u swych partnerów Kucera i Arlta. Dobrze wypadł w bram ce Tarłowskl, Im ponując spokojem. Do słabych punktów miejscowego zespołu zaliczyć należy przede wszystkim Kucera . Arii w goli napastn ika nie czuł się zbyt de-
mmmm
mm
r<
1) mistrzowska drużyna Polski w piłce nożnej — Ruch Wielkie Hajduki, 2) mistrzowska drużyna Polski w szczypiorm»Ku tv. s. Azoty Chorzów, 3) drużyna piłkarska A. K. S. z Chorzowa, która zakwalifikowała się do Ligi Państwowej, 4) olimpijczyk piłkarz Dytko z K. S. Dąb Katowice, 5) reprezentadyjny piłkarz Poiaro God z K. S. Śląsk Świętochłowice, 6) olimpijczyk — piłkarz Piec 1 z Naprzodu Lipiny, 7) najpopularniejszy piłkarz śląska Wilimowski z Ruchu Wielkie Hajduki, 8) olimpijczyk — piłkarz Peterek i 9) Wo darz również olimpijczyk obaj z Ruchu Wielkie Hajduki, 10) olimpijka Sierońska z Sokoła Świętochłowice, 11) lekkoatlet- ka Orzołówna z K. P. w . Katowice, 12) najlepszy skoczek wzwyż Chmiel I z K. P. W. Katowice, 13) olimpijczyk, rekordzista Polski i jeden z najlepszych tycstarz? w Europie Schneider z K. S. Pogoń Katowice, 14) czołowy biegacz Polski na średnie dystanse Orłowski z K. P. W. Katowice, 15) wicemistrz Polski w pchnięciu kulą Praski ze Strzelca Katowice, 16) reprezentacja zapaśnicza śląska, 17) olimpijczyk Piłat — bokserski mistrz Polski w wadze ciężkiej, 18) olimpijka Osadni- kówna z Sokoła Katowice - Załęże, 19) wicemistrz Polski w gimnastyce Breguła z Sokoła Katowice - Bogucice, 20) mistrz Polski w jeździe sztucznej na łyżwach Grpbert z śl. Towarzystwa Łyżwiarskiego, 21) najlepszy oszczepnik śląska Dyka z Sokoła Krywald, 22) mistrzowska drużyna okręgu w koszykówce z P. Z. P. Nowy Bytom, 23) mistrzowska para Polski w jeździe sztucznej rodzeństwo Kałusowie, 24) łyżwiarka Ziajówna, 25) mistrz Polski w pływaniu Karliczek 1 z E. K. S. Katowice, 26) olimpijczyk, pływak Barysz z Pogoni Katowice, 27) mistrz skoków pływackich Ziaja z K. P. Siemianowice, 28) rekordzista i mistrz Polski w rzucie młotem Węglarczyk z Sokola Chorzów, 29) mistrzyni i rekordzistka Polski w pływaniu Jarkuliszówna z T. P. G. Gieszowiec, 30) czołowy narciarz śląska Hara- tyk z W. K. S. Bielsko, 31) rekordzistka i mistrzyni Polski w pływaniu Dawidowiczówna z Hakoahu Bielsko, 32) najlepszy biegacz narciarski śląska Czepczor z ś. K. N. Istebna, 33) Wilimowski w roli hokeisty, 34) olimpijczyk Kasprzycki z hokejowego zespołu K. S. Dąb Katowice, 35) motocyklista Breslauer z Katowic, 36) najlepszy skoczek narciarski śląska Kozdruń z ś. K. N. Katowice, 37) mistrzowska drużyna Polski w piłce wodnej E. K. S. Katowice, 38) tenisistka Volkmer-Jacob- senowa, druga rakieta Polski z K. K. T. Katowice, 39) tenisowy mistrz Polski Tarłowski z Pogoni Katowice, 40) najlepszy sportowiec śląska, olimpijczyk w szermierce Sobik z Policyjnego K. 5. Katowice, 41) olimpijczyk, szermierz Zaczyk z Policyjnego X. S. Katowice, 42) mistrzyni Polski we florecie Stanoszkówna z Pierw
szego śląskiego Klubu Szermierczego w Katowicach,