Cena zl 5. - Nr. 6. Tczew, d n ia 15 — 31 maja 1946 v . Rok. I. GeniuszPowieść „Ogniem i mieczem" wzbudzi ł a zachwyt cał ego społ eczeństwa; wrażenie spot ęgował y dalsze części „Trylogii". Mimo to, jak pisze Bronisław Chlebowski w swej „Lit erat urze polsk iej" — „Obchód jubileuszowy w r. 1900 nie zespolił w hołdzie dla wielkiego pisarza całej inteligencji i wywołał ze strony młodych ówczesnych nami ętne zarzuty przeciw tendencji ostatnich utworów, a zwłaszcza „Rodziny Połanieckich". Wzmagające się po r. 1905 poczucie narodowe w coraz szerszych kolach społ eczeństwa przywraca powoli harmoni ę mi ędzy czytelnikami a pisarzem..." Wystąpi} więc Stanisław Brzozowski w „Legendzie Młodej Polski" z zarzutem, że w Sienkiewiczu pokutuje spóźniony duch ginącej epoki romantycznej, że nasz powieściopisarz nie bierze udziału w kul turze nowego ś wiata pracy. Zaczepiał Sienkiewicza, docinał mu złośliwie Wilhelm Feldman w „Historii literatury polskiej". Zarzut w j ęzyku akademickim brzmiał : brak prob lema tyki współ czes nej. Sł yszał em ten sam zarzut, sformuł owany nieco proś ciej: Sienkiewi cz pisał o pan ach ,nie o chłopach... Nie była to prawda; Sienkiewicz pisał o chłopach, otwierając oczy społeczeństwu na życie wsi i jego bolączki. Opozycja przeciwko Sienkiewiczowi ograniczała si ę głównie do światka literackiego i nie miała szerszego powodzenia. Sienkiewicz był pierwszym Polakiem, który otrzymał nagrodę Nobla. Jego nazwi sko stało si ę sławą Polski i obiegło świat. „Quo va- dis" przet ł umaczono na wszystkie kulturalne j ęzyki. Żadna książka, żadne dzieło sztuki polskiej, chyba poza muzyką Szopena — nie zdobyło takiego rozgłosu. Ale nie mniejs ze zn aczenie mia ła poczytność Sienkiewicza we wszystkich warstwach jego narodu. Mickiewicz marzył tylko o „Pa nu Tadeu sz u", „żebyte ksi ęgi zbłądziły pod strzechy". Pociechy tego rodzaju d ożył dopiero Sienkiewicz. „ Zbł ądz eni e" na wieś, to nie wszystko, co udało się osiągnąć jego utworom. Znany jest fakt, że w paru wioskach kobiety przychodzi ły do księdza zamówi ć mszę św. za dusze ś. p. Longinusa Podbipi ęty i Wołodyjowskiego. Sienkiewicz, dowiedziawszy się o tym, powiedział, że jest to najlepsza ocena, jakiej pisarz może się spodziewać. Problematyka „współ czesna"!... Czy „Iliada" j ą zawierał a? A „Boska Komedia"? A dramaty Szekspira? Kulturą rządzi myśl Boska, objawiona w Pi śmie świętym, ale już! nieco widoczna w „Hymnach Rig- wedy", w arcytworze Dantego — i przebł yskuj ąca podobnie w „Fauście", jak i w „Wielkiej improwizacji", w „Hymnach" Kasprowicza i w „Quo vadis". To właśnie decyduje o wielkości — ten refleks spraw wiecznych, które czł owiek w natchnieniu, w wielkim rozbudzeniu swych uczuć i władz poznawczych — zobaczył w świecie i w swojej duszy. To też arcydzieł a się ni e starze ją, kiedy współczes - ność zmienia swoje oblicze tak szybko, jak słup. ogłoszeń, one mają trwałość spiżową. Możnaby to, co Sienkiewicz powiedział o wiekuistym panowaniu Bazyliki św. Piotra — zastosować w skali zmniejszonej do samego Sienkiewicza. Oto minęły różne style, mody i epoki, zapomnieliś my o wielu krzykaczach i doktrynerach, którzy we współczesności nie widzieli nic poza materialistyczną walką o byt — i wydaje mi się,, że nawet „Ludzie bezd omn i" zaczynaj ą już z acierać si ę w oddaleniu, a dzieła Sienkiewicza świecą nadal blaskiem pierwszej wielkości. Tchną one ty msamym geniuszem, co 70 lat temu, maj ą te same rumieńce i toż samo wej rzenie życia i potęgi. Z kim porównywać Sienkiewicza? Chyba tylko z Prusem o anielsko przenikliwym wzroku. Ale Prus nie miał tego słonecznego żaru, panuj ącego nad smu tkiem s łabości i nie stworz ył t ak czaruj ących wizji. Może z Żeromskim, który widział wszystko zło, ale nie znalazł w sobie sił do jego zwalczania i nie dał ludziom pociechy. Podobny do Sienkiewicza i równy mu, podobnie związany z narodem i do serc przemawiaj ący —• jest tylko jeden Mickiewicz. Wielcy są i tamci pisarze. Potrzebni są i tacy, co jak Żeromski, „rozdrapuj ą, rany", aby nie zaszłybrudem. Ale nie sztuka potępiać; wielkość człowieka polega nie na tym, co widzi małe go dokoł a, ale na tym, co wnosi wielkiego w swe otoczenie. Sienkiewicz mógłby powiedzieć: może nie było takich ludzi, jak Woł od yjowski, Skrzetuski, Podbipi ęta, H e lena, Danuś ka, Jurand ze Spychowa, Litka... ale ja ich powołałem do życia mocą literacką i teraz wierzycie, że tacy ludzie mog ą być. Stwo rzy łem ich z mojej i waszej tęsknoty, z iskier, tkwiących w duszach przede wszystkim młodzieży...