Miłość ,medycyna i cuda

4
„Fakt, że duch rządzi ciałem, choć lekceważony przez biologię i medycynę, jest najbardziej fundamentalnym faktem w procesie życia, jaki znamy.” dr med. Franz Aleksander „Miłość , medycyna i cuda” Dr Bernard Siegel , absolwent dw ch uczelni: Colgate University i Cornell University, chirurg. W 1978 roku rozpo- czął pracę z pacjentami chorymi na nowotwory i zaczął stosować wobec nich nowatorskie i efektywne metody leczenia. Prowadził liczne terapie grupowe oraz indywi - dualne. Posługiwał się w nich wizualizacją, nauką medy- tacji, interpretacją snów. Uruchamiał w chorych mecha- nizm samoleczenia poprzez dotarcie do ich psychiki. Ta wieloletnia współpraca z chorymi przekonała go, iż każdy z nich, odpowiednio pokierowany, jest w stanie wyzwolić w sobie potężną moc uzdrowienia. 54 Adremida czerwiec 2012

description

opis spektakularnych uleczeń

Transcript of Miłość ,medycyna i cuda

Page 1: Miłość ,medycyna i cuda

„Fakt, że duch rządzi ciałem, choć lekceważony przez biologię i medycynę, jest najbardziej fundamentalnym faktem w procesie życia, jaki znamy.”

dr med. Franz Aleksander

K

„Miłość,medycyna i cuda”

Dr Bernard Siegel, absolwent dwóch uczelni: Colgate University i Cornell University, chirurg. W 1978 roku rozpo-czął pracę z pacjentami chorymi na nowotwory i zaczął stosować wobec nich nowatorskie i efektywne metody leczenia. Prowadził liczne terapie grupowe oraz indywi-dualne. Posługiwał się w nich wizualizacją, nauką medy-tacji, interpretacją snów. Uruchamiał w chorych mecha-nizm samoleczenia poprzez dotarcie do ich psychiki. Ta wieloletnia współpraca z chorymi przekonała go, iż każdy z nich, odpowiednio pokierowany, jest w stanie wyzwolić w sobie potężną moc uzdrowienia.

54 Adremida czerwiec 2012

Page 2: Miłość ,medycyna i cuda

Pierwsze założenie, jakie musi sobie postawić chory człowiek i jego lekarz, to usunięcie ze swojego słownika słowa „niemożliwe”.

K 2. Większość pacjentów, 60-70% to typ aktora, odgrywa-jącego rolę chorego. Grają, by zadowolić swych lekarzy. Dostosowują się bez dyskusji do terminów wizyt, do zażywania leków, stosują wszystkie zalecenia – jednym słowem całą odpowiedzialność za leczenie oddają leka-rzom, sami nie pracując samodzielnie i aktywnie nad poprawą swego zdrowia. Wybierają rolę ofiary, wierząc, że sami sobie nie mogą pomóc i wszystko trzeba za nich zrobić.

3. 15-20% to tzw. Wyjątkowi Pacjenci. Pacjenci, którzy uważają, że nie są ofiarami choroby. Aktywnie uczą się sami i starają się rozszerzyć swą wiedzę na temat lecze-nia. Chcą brać udział w kuracji i pragną mieć cały czas kontrolę nad wszystkim, niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowana jest ich choroba. Niewątpliwie trzeba dużej odwagi, by być Wyjątkowym Pacjentem.Siegel wręcz twierdzi, że pacjenci określani jako trudni, albo nie współpracujący z lekarzem, to ci, którzy wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyleczą się. Na pyta-nie: „Czy chcesz dożyć stu lat?” – Wyjątkowi Pacjenci odpowiadają: „Tak”, bez żadnych „jeśli”, „albo”. Mają oni tzw. wewnętrzną samokontrolę, nie obawiają się przy-

szłości, ani przeciwności losu, wiedzą, że szczęście jest sprawą wewnętrzną każdego człowieka, zależną od jego wysiłku. Wyjątkowi Pacjenci pragną stać się „lekarzami” własnej choroby.

Siegel twierdzi, że w pewnym momencie swej praktyki lekarskiej stał się – oprócz bycia chirurgiem – trochę kaznodzieją, trochę nauczycielem i trochę uzdrowicie-lem. Tych wszystkich „specjalności” nauczyli go właśnie Wyjątkowi Pacjenci. Każdy pacjent jest dla niego indy-widualnością, a nie kolejnym numerem statystycznym przypisanym do konkretnej choroby. Każdy pacjent jest jego nauczycielem. Jego grupa CnRWP zaczęła się rozrastać i osiągać duże sukcesy – pomimo dezaprobaty jego kolegów po fachu. Zaczął burzyć ich dogmaty. Np. ostro stwierdza, że nie istnieje w medycynie coś takiego jak statystyka. Uważa, że wszystkim pacjentom należy wpoić przekonanie, że mogą się wyleczyć i to niezależnie od tego, jakie są na to szanse i jak zaawansowana jest ich choroba. To właśnie

Książkę „Miłość, medycyna i cuda” napisał lekarz – amerykański chirurg, który udowadnia czytelni-kom, że nawet pacjenci, którzy są w beznadziejnym stanie choroby, mogą sami wpłynąć na proces wyle-czenia i odwrócić nieuchronny bieg wydarzeń.

Autor przekonuje nas, że choroba i śmierć nie są naszą klęską. Nikt nie żyje wiecznie, dlatego śmierć nie może być klęską. Naszym celem jest życie – natomiast klęską jest nie podjęcie wyzwania, jakim jest to życie. Autor przedstawia nam tych swoich pacjentów, którzy żyją, choć wedle praw medycz-nych nie powinni. Pokazuje nam, czego powinniśmy się uczyć od tych ludzi, którzy odnieśli sukces w swej walce z chorobą i jak obudzić w sobie ową chęć do życia, jak podjąć walkę i jak ją wygrać.

Pierwsze założenie, jakie musi sobie postawić chory człowiek (i jego lekarz), to usunięcie ze swojego słownika słowa „niemożliwe”. Autor twierdzi też, że określenia typu „spontaniczna remi-sja” lub „cud” są mylące, gdyż zakładają, że pacjent musi mieć szczęście żeby się wyleczyć, a przecież tak naprawdę uzdrowienia są wynikiem ciężkiej pracy właśnie pacjenta. Musimy też pamiętać, że „cud” jaki zdarza się w jednym pokoleniu, w następnym może być naukowym faktem.

Autor ma w swojej wieloletniej dokumentacji medycznej ogrom przypadków samoistnych wyle-czeń z najgroźniejszych chorób naszej cywilizacji. Poprzez swój wieloletni kontakt z „nieuleczalnie” chorymi pacjentami był świadkiem wyzdrowień tam, gdzie medycyna była bezradna. Ponieważ pragnął by ci wyjątkowi pacjenci dawali siłę i poma-gali innym chorym, założył i zaczął prowadzić grupę terapeutyczną, którą nazwał „Chorzy na raka wyjąt-kowi pacjenci”- CnRWP.

Dzięki wieloletniemu prowadzeniu tej grupowej terapii, Siegel podzielił chorych na trzy rodzaje pacjentów:

1. Jest to 15-20% chorych, którzy podświadomie (a często i świadomie) chcą umrzeć. Na pewnym etapie swego życia uważają swoją chorobę za możliwość ucieczki od przerastających ich proble-mów. Wybierają wtedy chorobę, albo nawet śmierć. Pacjenci ci w momencie diagnozy nie popadają w stres, a kiedy lekarze walczą o ich wyzdrowienie, są bardzo oporni i starają się umrzeć. Są to ci ludzie, którzy są tak bezradni i zrozpaczeni wydarzeniami w swoim życiu, że nie chcą dłużej żyć.

55www.adremida.pl

Page 3: Miłość ,medycyna i cuda

Wyjątkowi Pacjenci potrafią odrzucić statystykę i powie-dzieć „ja przeżyję”, nawet jeśli lekarz nie jest na tyle mądry, żeby to zrobić. Pomyślmy jak wielkiej trzeba odwagi, aby zwalczyć pewien konkretny rodzaj raka, którego jeszcze nikt nie pokonał.

Tego rodzaju nadzieja podtrzymywała Williama Caldero-na, dzięki czemu medycyna mogła odnotować pierwszy udokumentowany przypadek wyleczenia AIDS. Calderon został zdiagnozowany w grudniu 1982 roku. Lekarze powiedzieli mu, że zostało mu około pół roku życia. Otrzymawszy taki wyrok popadł w depresję. Prawie

natychmiast pojawiły się guzki Kaposiego - rodzaj raka towarzyszący AIDS. Rozwijały się na całej skórze oraz w przewodzie pokarmowym i jelitach. Pewnego razu Judith Skutch (współzałożycielka, wraz z astronautą Edga-rem Mitchellem, Instytutu Nauk Noetycznych) przyszła z umówioną wizytą do salonu fryzjerskiego Calderona. Widząc, że płakał, skłoniła go, by powiedział jej co się dzie-je. Jej następne słowa okazały się kluczem, by uratować mu życie. Powiedziała: „William, wcale nie musisz umierać. Możesz wyzdrowieć”. Skutch opowiedziała mu o metodzie

"Związek lekarza z chorym wykuwa się na wiele sposobów. Cuda, jakie potrafi spowodo-wać bliska współpraca

lekarza z pacjentem zawsze mnie zdumie-

wają – pisze Siegel. – My, lekarze musimy stać się narzędziami, a kiedy to następuje,

umotywowani pacjenci posługują się nami i

działają cuda”.

leczenia jaką stosują Simontowie wobec chorych na raka. Calderon dzięki jej duchowemu wsparciu zaczął wierzyć w wyleczenie. Kontynuował pracę, którą kochał i postanowił walczyć – nie poddać się chorobie. Zaczął stosować medytację, praco-wać nad przywróceniem poprawnych stosunków rodzinnych. Osiągnął spokój ducha i zaczął wyba-czać wszystkim którzy – jak uważał – skrzywdzili go. Zaczął znów kochać swoje ciało, dbać o nie, ćwiczyć, dobrze się odżywiać – uwierzył, że może wyzdrowieć. Wkrótce jego system odpornościowy zaczął pozytywnie reagować, guzy zmniejszały się. Dwa lata później wykonane badania wykazały, że w jego organizmie nie ma śladów AIDS.1)

Luise mając kilkanaście lat zachorowała na raka jajników z przerzutami do płuc i jamy brzusznej. Jej onkolog „dał” jej 6-12 miesięcy życia (przy stosowa-niu chemioterapii). Oświadczyła mu, że tylko Bóg może decydować ile czasu jest jej przeznaczone i postanowiła sama pokierować swoim życiem. Wyprowadziła się z domu, gdyż żyła tam w ciągłym stresie, wynajęła mieszkanie, a ostatnie 10 dolarów wydała na ogłoszenie w gazecie szukając chorych na raka, którymi chciała się zaopiekować. W pewnym momencie jej onkolog oświadczył, że nie ma po co jej leczyć, ponieważ „sprawy zaszły za daleko”. W 6 miesięcy od chwili wybrania własnej drogi wszyst-kie jej guzy zniknęły, a lekarz nie potrafił nawet powiedzieć jej tego głośno, podał tylko formularz recepty z napisanym zdaniem: „Pani rak zniknął”. Co takiego zrobiła Luise? Luise postanowiła kochać

Miejmy świadomość tego, że Bóg obdarzył każdego z nas wolną wolą. Możemy więc zdecydować czy wybie-ramy chorobę, zniszczenie i śmierć, czy też miłość i uleczenie.

56 Adremida czerwiec 2012

Page 4: Miłość ,medycyna i cuda

Gdy się jest odpowiednio wewnętrznie wyciszonym, można wyleczyć raka, odzyskać wzrok i sprawić, że paraliż zniknie.

i dawać. Dokonały się w niej duchowa i psychologiczna przemiana, jakie zawsze następują w ludziach samouzdra-wiających się. Trzeba jednak wielkiej siły by to osiągnąć. Zwłaszcza po tym, jak ktoś z wysokości swojego autorytetu oświadcza, że masz wkrótce umrzeć.

Siegel jednoznacznie jednak stwierdza, że choć zawsze konieczny jest optymizm, nigdy nie wolno przed pacjentem ukrywać choćby części diagnozy. Zawsze trzeba powiedzieć prawdę wraz z wyrażeniem nadziei, ponieważ nikt nigdy nie ma pewności jaka będzie przyszłość. Jako najważniejsze zadanie dla lekarza uważa pomoc pacjentowi w osiągnię-ciu spokoju ducha, a poprawa stanu zdrowia nie powinna być celem jedynym. Znacznie ważniejsze dla chorego jest nauczenie go życia bez strachu, pogodzenie się z życiem, a kiedyś ze śmiercią. A wtedy, gdy zniknie tzw. poczucie przegranej (status ofiary), poprzez wiarę może nastąpić uzdrowienie.

Często proces zdrowienia zaczyna się jeszcze przed rozpo-częciem kuracji – wystarczy tylko w umiejętny sposób przekazać choremu jakąś porcję nadziei i przekonać go, że nie istnieje „nieuleczalna” choroba, z której ktoś nie mógłby zostać wyleczony. Nadzieja w pacjencie pojawia się zwykle w wyniku zaufania pacjenta i jego wiary w leczące-go. Niesamowicie ważne jest tzw. partnerstwo w leczeniu. Czasami trzeba pozwolić choremu na wyrażenie gniewu, czasami umieć zażartować z jego choroby... „Związek lekarza z chorym wykuwa się na wiele sposobów. Cuda, jakie potrafi spowodować bliska współpraca lekarza z pacjentem zawsze mnie zdumiewają” – pisze Siegel. – „My, lekarze, musimy stać się narzędziami, a kiedy to następuje, umotywowani pacjenci posługują się nami i działają cuda”. Siegel uważa, że jego rola jako lekarza nie sprowadza się tylko do zalecenia właściwej kuracji, uważa, że lekarz powinien pomóc pacjentowi w znalezieniu wewnętrznej motywacji by żyć, rozwiązać narosłe konflikty i wreszcie wyzwolić uzdrawiającą energię. Prosi więc swych pacjentów, aby zmobilizowali swoją wiarę we wszystko w co wierzą. Ci, którzy chcą wyzdrowieć tylko dzięki lekarzowi, zmniejszają swoją szansę. Zanim więc zacznie pomagać swoim pacjentom poprzez wybranie dla nich odpowiedniej kuracji, przeprowadza z nimi długie rozmowy, w których padają cztery podstawowe pytania. A pacjenci szczerze muszą na nie odpowiedzieć:

1. Czy chcesz dożyć 100 lat?

2. Co ci się wydarzyło na rok lub dwa przed zachorowaniem?

3. Co oznacza dla ciebie choroba?

4. Dlaczego potrzebna ci była choroba?

Omówienie tych pytań i odpowiedzi na nie są kluczowym przesłaniem książki. Zachęcam więc wszystkich poten-

cjalnych czytelników – i tych zdrowych, i tych chorych – po sięgnięcie po nią. Dzięki Siegelowi zrozumiemy też, że najważniejszy cel w chorobie to spokój ducha, a nie wyle-czenie raka, ślepoty czy paraliżu. Gdy się jest odpowiednio wewnętrznie wyciszonym, można wyleczyć raka, odzy-skać wzrok i sprawić, że paraliż zniknie. Wszystko to może zdarzyć się dzięki spokojowi ducha, który stwarza w organizmie uzdrowicielskie warunki. Każdy kto chce nad tym popracować, ów stan osiągnie, a najważniejsze jest zrozumienie (bez litowania się nad sobą i bez wzbu-dzania w sobie poczucia winy) w jaki sposób duchowe nastawienie wpływa na powstanie i rozwój chorób. Jeśli to zrozumiemy, zostaną nam ukazane zmiany, jakich musimy dokonać, żeby żyć w zgodzie ze samym sobą i w efekcie pokonać chorobę.

Tzw. duchowość, zdolność dostrzegania cierpienia i proble-mów innych, oraz bezwarunkowa miłość, przyczyniają się do naszego duchowego wzrostu, do wewnętrznej przemiany, oraz pozwalają nam na właściwe wykorzystanie czasu, który został nam dany. Nauczmy się odczuwać, że chwila obecna jest wszystkim co mamy i że jest nieskończona. Zauważmy, że tak naprawdę nie ma przeszłości i przyszłości. Nie myślmy więc w kategoriach przyszłość – przeszłość, bo wówczas dajemy się wciągnąć i zatracić w osądzającym myśleniu. W jednym z krajów, gdzie panuje długowieczność, wśród mieszkańców popularne jest stwierdzenie: „Wczoraj minęło, jutra jeszcze nie ma, a wiec czym się tu martwić?”

Paradoksalnie, wiele osób dopiero wtedy potrafi się wyzbyć lęku przed życiem, kiedy są bliscy śmierci. Miejmy świado-mość tego, że Bóg obdarzył każdego z nas wolną wolą. Możemy więc zdecydować czy wybieramy chorobę, zniszczenie i śmierć, czy też miłość i uleczenie. Wszystko zależy od nas samych. Mamy wpływ na swoją chorobę, swoje zdrowie i swoją przyszłość. To my decydujemy. Aby się o tym przekonać, proponuję gorąco przeczytać książkę Bernarda Siegela. Warto! [Jolanta Domagała]

1) Przypadek Calderona został dokładnie omówiony przez dr J. Shinoda Bolen, w nr. marzec/kwiecień1985 „New Realities”, str.9-15

Źródło:

,Tytuł:”Miłość ,medycyna i cuda” Autor: Bernard S. SiegelWydawnictwo Dom Wydawniczy LIMBUS85-959 Bydgoszcz 2 skr. poczt. 21

57www.adremida.pl