Martin George R. R. - Stal i śnieg
-
Upload
kasia-katarzyna -
Category
Documents
-
view
229 -
download
0
Transcript of Martin George R. R. - Stal i śnieg
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
1/563
George R. R. Martin
Nawanica
mieczy
Stal i nieg
A Storm of Swords vol. I:
Steel and Snow
Tumaczy: Micha Jakuszewski
Wydanie oryginalne: 2000
Wydanie polskie: 2002
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
2/563
Notatka na temat !ronologii
Pie Lodu i Ognia jest opowiadana z punktu widzenia postaci, ktre
dziel od siebie setki, a niekiedy nawet tysice mil. ydarzenia opisywane
w pewnyc! rozdzia"ac! trwaj dzie bd# tylko godzin$, te za, o ktryc!
mowa w innyc!, dwa tygodnie, miesic czy p" roku. Przy takiej kompozycji
narracja nie mo%e by& cile c!ronologiczna. 'iekiedy wa%ne rzeczy dziejsi$ jednoczenie tysice mil od siebie.
przypadku obecnego tomu czytelnik powinien wiedzie&, %e pierwsze
rozdzia"y Nawanicy mieczy rozgrywaj si$ nie po ostatnic! rozdzia"ac!
Starcia krlw, lecz raczej jednoczenie z nimi. (aczynam ksi%k$ od
przedstawienia wydarze, do ktryc! dosz"o na Pi$ci Pierwszyc! Ludzi, w
)i*errun, +arren!al i na ridencie podczas stoczonej pod -rlewsk
Przystani bitwy nad zarnym 'urtem, oraz wypadkw, ktre nastpi"y po
niej...
George R.R. Martin
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
3/563
Dla Phyllis, ktra namwia mnie na wprowadzenie smokw
"rolog
/zie by" szary i potwornie zimny, a psy nie c!cia"y i& ladem.
ielka, czarna suka raz tylko obwc!a"a trop nied#wiedzia, po czym
porzuci"a go i wrci"a do s0ory z podkulonym ogonem. Przy nag"ym
powiewie zmarkotnia"e psy zbi"y si$ w ciasn grupk$ na brzegu rzeki.
!ett rwnie% poczu" przebijajcy si$ przez warstwy czarnej we"ny i
utwardzanej skry podmuc!. (apucili si$ w okolice zbyt zimne dla ludzi i
zwierzt. ykrzywi" usta w grymasie, niemal czujc, %e czyraki na jego
policzkac! i szyi nabieraj barwy wciek"ej czerwieni. Mogem siedzie
bezpiecznie na Murze, opiekujc si! tymi cholernymi krukami i palc na
kominku dla maestera "emona#o b$kart 1on 2now odebra" mu t$ pozycj$,
on i jego spasiony kole%ka 2am arly. Przez nic! odmra%a" sobie jaja w
g"$bi nawiedzanego lasu, majc za towarzystwo s0or$ psw.
/o siedmiu piekie". 2zarpn" mocno za smycze, by przycign&
uwag$ psw. 2zuka&, skurwysyny. o trop nied#wiedzia. !cecie %re&
mi$so czy nie3 2zuka&4 Psy jednak zbi"y si$ tylko jeszcze cianiej,
skowyczc cic!o. !ett strzeli" im nad g"owami z krtkiego bicza i czarna
suka warkn$"a na niego. Psie mi$so jest rwnie dobre jak nied#wiedzie
ostrzeg" j. 1ego oddec! zamarza" przy ka%dym s"owie.Lark 2iostrzanin sta" obok niego z r$kami skrzy%owanymi na piersi i
d"omi wetkni$tymi pod pac!y. !o& nosi" czarne, we"niane r$kawice,
wiecznie si$ skar%y", %e odmra%a sobie palce.
Przy takiej c!olernej zimnicy nie da si$ polowa& stwierdzi". dup$ z
tym nied#wiedziem. 'ie warto dla niego zamarza&.
'ie mo%emy wrci& z pustymi r$kami, Lark mrukn" 5a"y Paul.
i$ksz cz$& jego twarzy pokrywa"y brzowe kud"y. Lordowi dowdcy by
si$ to nie spodoba"o.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
4/563
Poni%ej sp"aszczonego nosa m$%czyzny wida& by"o zamarzni$te smarki.
ielka d"o w grubej skrzanej r$kawicy zaciska"a si$ mocno na drzewcu
w"czni.
( nim te% w dup$ rzuci" 2iostrzanin, c!udy m$%czyzna o ostryc!
rysac! i niespokojnym spojrzeniu. 5ormont zginie, nim wzejdzie s"oce,pami$tasz3 o nas obc!odzi, czy mu si$ spodoba czy nie3
5a"y Paul zamruga" powiekami czarnyc! oczek. !ett pomyla", %e
mo%e rzeczywicie o tym zapomnia". 6y" taki g"upi, %e nie pami$ta" prawie
o niczym.
/laczego musimy zabija& 2tarego 'ied#wiedzia3 'ie mo%emy po
prostu uciec i pozwoli& mu %y&3
7 mylisz, %e on pozwoli nam %y&3 warkn" Lark. 8rzdzi na nas
polowanie. !cesz, %eby nas dopad", ty przeroni$ty przyg"upie3 Nie odpowiedzia" 5a"y Paul.ego nie c!c$. (a nic.
zyli %e go zabijesz? zapyta" Lark.
Tak. Pot$%ny m$%czyzna waln" t$pym kocem w"czni w
zamarzni$ty brzeg rzeki. (abij$. 'ie powinien na nas polowa&.
2iostrzanin wysun" r$ce spod pac! i zwrci" si$ w stron$ !etta.
8wa%am, %e powinnimy wykoczy& wszystkich oficerw.
!ett mia" ju% serdecznie do& tego gadania.
Przecie% o tym mwilimy. (ginie 2tary 'ied#wied# i 6lane z ie%yieni. 9rubbs i 7et!an te%. 5ieli pec!a, %e wylosowali akurat t$ wart$.
/ywen i 6annen, bo s tropicielami, i ser :winka, przez kruki. ; na tym
koniec. (a"atwimy ic! po cic!u, podczas snu. 1eden krzyk i wszyscy
b$dziemy %arciem dla robakw. 1ego czyraki zrobi"y si$ czerwone ze
z"oci. ykonaj swoj cz$& i przypilnuj, %eby twoi kuzyni zrobili, co do
nic! nale%y. Paul, zapami$taj, %e to ma by& trzecia warta, nie druga.
Trzecia warta powtrzy" wielki m$%czyzna, rozc!ylajc ukryte pod
szczecin i zamarzni$tymi smarkami usta. 1a i ic!a 2topa. 6$d$
pami$ta", !ett.
/zisiejszej nocy by" nw i zaplanowali s"u%by w ten sposb, %e omiu
spiskowcw pe"ni"o stra%, a jeszcze dwc! pilnowa"o koni. Lepsza okazja
ju% si$ nie nadarzy. Poza tym lada dzie mogli ic! zaatakowa& dzicy i !ett
mia" zamiar by& w tym momencie daleko std. !cia" %y&.
'a p"noc wyruszy"o trzystu zaprzysi$%onyc! braci z 'ocnej 2tra%y,
dwustu z zarnego (amku i stu z ie%y ieni. o by"a najwi$ksza wyprawa,
odkd %ywi si$gali pami$ci, prawie jedna trzecia wszystkic! si" 2tra%y.
5ieli zamiar odszuka& 6ena 2tarka, ser aymara )oycea i innych zaginionych
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
5/563
zwiadowcw, a tak%e dowiedzie& si$, dlaczego dzicy porzucaj wioski. Od
2tarka i )oycea byli teraz rwnie daleko, jak w c!wili opuszczenia 5uru,
zdo"ali si$ jednak dowiedzie&, dokd odeszli dzicy. wysokie i zimne,
zapomniane przez bogw 5ro#ne -"y. 5ogli tam sobie siedzie& a% po kres
czasu i nie podra%ni"oby to czyrakw !etta.Oni jednak z"azili na d". zd"u% 5lecznej ody.
8nis" wzrok i ujrza" przed sob rzek$. 1ej kamieniste brzegi pokry"a
warstewka lodu, a mlecznobia"e wody sp"ywa"y nieustannie z 5ro#nyc!
-"w. 7 teraz t sam drog sc!odzi" 5ance )ayder i jego dzicy. Przed
trzema dniami powrci" wciek"y !oren 2mall
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
6/563
kruczymi stopami, lecz przeciw tak licznej armii nic mu to nie pomo%e. 1eli
tu zostan, wrg ic! zaleje.
7 !oren 2mallwood zamierza" atakowa&. 2"odki /onnel +ill by"
giermkiem ser 5alladora Lockea, a poprzedniej nocy 2mallwood odwiedzi"
Lockea w jego namiocie.2er 5allador, podobnie jak stary ser Ottyn yt!ers,c!cia" si$ wyco0a& na 5ur, 2mallwood postanowi" jednak nak"oni& go do
zmiany zdania.
en krl za 5urem nie b$dzie si$ nas spodziewa" tak daleko na
p"nocy mwi" wed"ug s"w 2"odkiego /onnela. ta ca"a jego wielka
armia to tylko !orda obdartusw, bezu%ytecznyc! gb do wy%ywienia,
ludzi nie majcyc! poj$cia, za ktry koniec trzyma& miecz. ystarczy
jeden cios, a odec!ce im si$ walki, uciekn z wrzaskiem i na jakie
pi$&dziesit lat ukryj si$ w swoich chatach.rzystu przeciw trzydziestu tysicom. !ett uwa%a" to za czysty ob"$d.
o gorsza, ser 5allador po tej rozmowie zmieni" zdanie i obaj byli bliscy
przekonania rwnie% 2tarego 'ied#wiedzia.
1eli b$dziemy zwleka& zbyt d"ugo, taka okazja mo%e si$ ju% nigdy nie
powtrzy& powtarza" 2mallwood ka%demu, kto c!cia" go s"uc!a&.
1estemy tarcz, ktra os"ania krain$ cz"owieka odpowiedzia" mu ser
Ottyn yt!ers.arczy nie wyrzuca si$ lekkomylnie.
Podczas walki najlepsz obron jest szybkie uderzenie miecza, ktrezabije przeciwnika, a nie c!owanie si$ za tarcz skontrowa" !oren
2mallwood.
'ocn 2tra% nie dowodzi" jednak 2mallwood ani yt!ers, lecz lord
5ormont, ktry czeka" na powrt pozosta"yc! zwiadowcw. 1armana
6uckwella i ludzi, ktrzy wspi$li si$ na 2c!ody Olbrzyma, a tak%e >!orina
P"r$kiego i 1ona 2now, ktrzy wyruszyli do wozu Piskw. 6uckwell i
P"r$ki sp#niali si$ jednak.
Pewnie nie $yj# !ett wyobrazi" sobie 1ona 2now, ktry le%a" siny i
zamarzni$ty na szczycie jakiej pos$pnej turni, a z jego b$karciego dupska
stercza"a w"cznia dzikiego. 8miec!n" si$ na t$ myl. Mam nadziej!, $e
wyko%czyli te$ jego cholernego wilka#
'ie ma tu %adnego nied#wiedzia skonkludowa" nagle.o tylko stare
tropy. racamy na Pi$&.
!sy oma" go nie przewrci"y. !cia"y wraca& rwnie gorco jak on. 5o%e
zdawa"o im si$, %e dostan je&. !ett nie potra0i" si$ powstrzyma& od
miec!u. 'ie karmi" ic! od trzec! dni, %eby by"y g"odne i z"e. 'oc, nim
wymknie si$ w mrok, wypuci je mi$dzy liny do przywizywania koni,
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
7/563
c!wil$ po tym, jak 2"odki /onnel +ill i -arl 2zpotawa 2topa przetn
postronki. & caej Pi!'ci peno b!dzie ujadajcych psw i spanikowanych
koni# (!d zadeptywa ogniska, przeskakiwa mur i przewraca namioty#
Przy takim zamieszaniu mog min& godziny, nim ktokolwiek si$
zorientuje, %e znikn$"o czternastu braci.Lark c!cia" zwerbowa& dwukrotnie wi$cej ludzi, czego jednak mo%na si$
by"o spodziewa& po g"upim, cuc!ncym ryb 2iostrzaninie3 ystarczy
szepn& s"wko do niew"aciwego uc!a i w jednej c!wili skrc cz"owieka o
g"ow$. 'ie, czternastu to odpowiednia liczba. ystarczy, by zrobi& to, co
trzeba, i nie nazbyt wielu, %eby doc!owa& tajemnicy. i$kszo& z nic!
!ett zwerbowa" osobicie. 1ednym z jego ludzi by" 5a"y Paul, najsilniejszy
cz"owiek na 5urze, c!ocia% t$py a% strac!. -iedy z"ama" dzikiemu
kr$gos"up, prbujc go uciska&. 5ieli te% /irka, ktrego ulubion broniby" sztylet, oraz niskiego, posiwia"ego cz"owieczka, zwanego przez braci
ic! 2top. m"odoci zgwa"ci" on setk$ kobiet i lubi" si$ c!e"pi&, %e
%adna z nic! go nie us"ysza"a, dopki nie wsadzi" jej tego, co trzeba.
7utorem planu by" !ett. o on by" z nic! najsprytniejszy. a"e cztery
lata s"u%y" maesterowi 7emonowi jako zarzdca, zanim b$kart 1on 2now
nie wykopa" go z roboty, %eby przekaza& j tej t"ustej wini, swemu
kole%ce. -iedy b$dzie zabija" dzi w nocy 2ama arly ego# wysze$cze m% do
%cha& '!ozdrw ode mnie (ona )now*. Potem poder%nie ser :wince gard"o ib$dzie patrzy", jak krew wyp"ywa spod grubej warstwy sad"a. !ett zna" si$
na krukac!, z nimi wi$c nie b$dzie k"opotu. 'ie wi$cej ni% z arlym.
ystarczy jedno dotkni$cie no%a, a ten tc!rz zleje si$ w portki i zacznie
b"aga& o darowanie %ycia. 'iec! sobie b"aga. 'ic mu to nie pomo%e. 9dy
ju% poder%nie temu spalakowi gard"o, otworzy klatki i wyp"oszy ptaki,
%eby nikt nie mg" wys"a& wiadomoci na 5ur. ic!a 2topa i 5a"y Paul
wykocz 2tarego 'ied#wiedzia, /irk za"atwi 6lanea, a Lark i jego kuzyni
ucisz 6annena i starego /ywena, ktrzy mogliby wyw$szy& ic! trop. 1u%
od dwc! tygodni gromadzili %ywno&, a 2"odki /onnel i -arl 2zpotawa
2topa przygotuj dla nic! konie. Po mierci 5ormonta dowdztwo przejdzie
na ser Ottyna yt!ersa, starego, zm$czonego cz"owieka, ktrego
opuszcza"y ju% si"y. Nim zajdzie so%ce, b!dzie ju$ zmiata w stron! Muru#
Na pewno nie zechce marnowa ludzi na po'cig za nami#
Psy cign$"y go z ca"ej si"y przez las. !ett widzia" ju% wystajc nad
zielone korony drzew Pi$&. /zie by" tak ciemny, %e 2tary 'ied#wied#
kaza" zapali& poc!odnie. ielki krg %agwi p"on" na murze
piercieniowym, ktry otacza" szczyt stromego, skalistego wzgrza. rzej
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
8/563
spiskowcy przeszli strumie w brd. oda by"a przera#liwie zimna i
gdzieniegdzie pokrywa"y j ju% plamy lodu.
1a rusz$ z kuzynami w stron$ wybrze%a wyzna" Lark )iostrzanin.
(budujemy sobie "d# i po%eglujemy do domu, na 2iostry.
tam natychmiast si! zorientuj, $e jeste'cie dezerterami, i po'cinajwam te gupie by pomyla" !ett. en, kto raz wypowiedzia" s"owa
przysi$gi, nigdy ju% nie mg" opuci& 'ocnej 2tra%y. ca"yc! 2iedmiu
-rlestwac! czeka" go wyrok mierci.
Ollo Obci$ta )$ka planowa" wrci& do yros!, gdzie wed"ug jego s"w
ludzie nie tracili rk za zajmowanie si$ uczciwym z"odziejstwem ani nie
wysy"ano ic! na ca"e %ycie na mro#ne pustkowie za to, %e dali si$
przy"apa& w "%ku z %on jakiego rycerza. !ett zastanawia" si$, czy z nim
pojec!a&, nie mwi" jednak w ic! zalinionym, dziewczyskim j$zyku. ozreszt mg"by robi& w yros!3 yc!owywa" si$ na 6agnie 1$dzy i nie mia"
%adnego zawodu. 1ego ojciec ca"e %ycie ora" cudze pola albo zbiera"
pijawki. )ozbiera" si$ do grubej skrzanej opaski i brodzi" w m$tnej wodzie.
zasami kaza" pomaga& sobie przy zrywaniu pijawek. -iedy jedna
przyssa"a si$ c!"opakowi do d"oni i !ett zgnit" j z obrzydzeniem o
cian$. Ojciec zbi" go za to do krwi. 5aesterzy za tuzin sztuk p"acili
miedziaka.
Lark mg" sobie wraca& do domu, i ten c!olerny yros!ijczyk te%, alenie !ett. 1eli minie wieczno&, nim znowu ujrzy 6agno 1$dzy, to i tak
b$dzie za wczenie. Przypad"a mu do gustu wierdza rastera. /ziki %y" tu
sobie jak lord. zemu !ett nie mia"by pod%y& za jego przyk"adem3 o by
dopiero by"o. !ett, syn pijawkarza, lordem z w"asn twierdz. 'a
c!orgwi mg"by mie& tuzin pijawek na r%owym polu. /laczego zreszt
mia"by poprzesta& na lordzie3 5o%e powinien zosta& krlem. Mance
)ayder zaczyna jako wrona# Mgbym zosta krlem tak samo jak on i
wzi sobie troch! $on# raster mia" ic! dziewi$tnacie, nie liczc
najm"odszyc! crek, ktryc! nie wzi" jeszcze do "o%a. Po"owa z tej liczby
by"a tak samo stara i brzydka jak on, ale to nie przeszkadza"o !ettowi.
2taruc!y b$dzie mg" zagoni& do prania i gotowania, sadzenia marc!ewki
oraz karmienia wi, podczas gdy m"ode b$d mu grza"y "o%e i rodzi"y
dzieci. raster nie b$dzie si$ sprzeciwia", nie po tym, jak uciska go 5a"y
Paul.
1edynymi kobietami, jakie zna" w %yciu !ett, by"y dziwki, ktre
kupowa" sobie w 5oles own. -iedy by" c!"opcem, wiejskie dziewczyny
odwraca"y si$ z obrzydzeniem na widok czyrakw i kaszaka na jego twarzy.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
9/563
'ajgorsza by"a ta 0ldra 6essa. 1eli rozk"ada"a nogi dla ka%dego c!"opaka
na 6agnie 1$dzy, to dlaczego nie mia"aby tego zrobi& dla niego3 iedzia",
%e lubi polne kwiaty, zbiera" je wi$c dla niej przez ca"y ranek, ale ona
rozemia"a mu si$ tylko w twarz i powiedzia"a, %e wola"aby pj& do "%ka z
pijawkami jego ojca ni% z nim. Przesta"a si$ mia& dopiero wtedy, gdywrazi" w ni n%. idok jej twarzy by" taki s"odki, %e !ett wycign" n% i
wbi" go raz jeszcze. -iedy z"apali go nieopodal 2iedmiu 2trumieni, stary
lord alder ?rey nie po0atygowa" si$ nawet osdzi& go osobicie. Przys"a"
jednego ze swyc! b$kartw, tego aldera )i*ersa. 'im !ett zd%y" si$
zorientowa&, maszerowa" ju% na 5ur z tym cuc!ncym, czarnym diab"em
@orenem. (a jedn s"odk c!wil$ zabrali mu ca"e %ycie.
eraz jednak zamierza" je odzyska&. Przy okazji we#mie te% sobie
kobiety rastera. *en stary, zboczony dziki ma racj!# +e'li kto' chce pojkobiet! za $on!, powinien j sobie wzi, a nie dawa jej kwiaty w nadziei
na to, $e nie zauwa$y jego cholernych czyrakw# !ett nie pope"ni drugi
raz tego samego b"$du.
da si! powtarza" sobie po raz setny. Pod warunkiem, $e zdoamy si!
wymkn# 2er Ottyn ruszy prosto na po"udnie, ku ie%y ieni. o by"a
najkrtsza droga prowadzca na 5ur. Nie b!dzie sobie nami zawraca
gowy# Nie &ythers# (!dzie chcia tylko ratowa skr!#!oren 2mallwood
mimo wszystko zdecydowa"by si$ na atak, ale ser Ottyn by" zbyt ostro%ny,a to on by" starszy stopniem.-reszt, to i tak wszystko jedno# Po naszej
ucieczce .mallwood mo$e sobie atakowa, kogo tylko zechce# /o nas to
obchodzi0 +e'li $aden z nich nie wrci na Mur, to nikt nie b!dzie nas szuka#
Pomy'l, $e zgin!li'my razem z reszt#o by"a nowa myl i przez c!wil$
wydawa"a mu si$ kuszca. Aeby 2mallwood obj" dowdztwo, musieliby
zabi& rwnie% ser Ottyna i ser 5alladora Lockea, a obaj byli pilnie
strze%eni dzie i noc...nie, ryzyko by"o zbyt wielkie.
+hett odezwa" si$ 5a"y Paul, kiedy szli mi$dzy drzewami stra%niczymi
i %o"nierskimi sosnami a co z $takiem?
(akim znow% $takiem# do cho"ery?
7kurat teraz najbardziej potrzebne mu by"o wys"uc!iwanie przyg"upa
bredzcego o jakim ptaku.
-rukiem 2tarego 'ied#wiedzia wyjani" 5a"y Paul.1eli go zabijemy,
kto b$dzie karmi" ptaka3
kogo to# do cho"ery#obc!odzi3 1eli c!cesz, to jego te% zabij.
(a nic nie skrzywdzi"bym ptaka sprzeciwi" si$ 5a"y Paul. 7le on
umie mwi&. o b$dzie, jeli powie, co zrobilimy3
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
10/563
Lark 2iostrzanin parskn" miec!em.
u mamy 5a"ego Paula, co jest g"upi jak 0asola zadrwi".
Lepiej si$ zamknij mrukn" z gro#b w g"osie 5a"y Paul.
!a%" wtrci" !ett, nim ros"y m$%czyzna zd%y" si$ rozgniewa& kiedy
znajd starego le%cego z poder%ni$tym gard"em w ka"u%y krwi, nie b$dpotrzebowali ptaka, %eby im powiedzia", %e kto go zabi".
5a"y Paul zastanawia" si$ c!wil$ nad tymi s"owami.
To $rawda przyzna".o mog$ sobie zatrzyma& tego ptaka3 Lubi$ go.
Prosz$ bardzo rzuci" !ett, c!cc, %eby przyg"up wreszcie si$
zamkn".
1eli zg"odniejemy, b$dziemy mogli go ze%re& zauwa%y" Lark.
5a"y Paul znowu si$ zac!murzy".
Lepiej nie prbuj ze%re& mojego ptaka, Lark. Lepiej nie prbuj.!ett s"ysza" ju% dobiegajce zza drzew g"osy.
(amknijcie te c!olerne g$by. Pi$& jest ju% blisko.
,ysz"i z "as% nieda"eko zachodniegostoku wzgrza i skierowali si$ w stron$
po"udniowego zbocza, ktre by"o "agodniejsze. 'ieopodal skraju lasu
dwunastu m$%czyzn &wiczy"o strzelanie z "uku. yci$li na pniac! drzew
zarysy postaci i teraz prbowali w nie tra0i&.
!atrzcie rzuci" Lark. :winia z "ukiem.
)zeczywicie, najbli%szym "ucznikiem by" sam ser :winka, grubyc!"opak, ktry ukrad" !ettowi miejsce u boku maestera 7emona. 'a
widok 2amwella arlyego natyc!miast zala" go gniew. Pozycja zarzdcy
maestera 7emona by"a najlepsz rzecz, jaka go w %yciu spotka"a. 2tary
lepiec nie by" wymagajcy, a wi$kszo& jego potrzeb i tak spe"nia" lydas.
/la !etta zostawa"y tylko "atwe obowizkiB czyszczenie ptaszarni, czasem
rozpalenie w kominku albo przyniesienie posi"ku... a do tego emon nigdy go nie
uderzy". &ydaje mu si!, $e mo$e tak po prostu mnie wykopa, tylko
dlatego, $e jest szlachetnie urodzony i umie czyta# Mo$e powiem mu,
$eby przeczyta mj n$, zanim poder$n! mu gardo#
;d#cie dalej rozkaza" towarzyszom.1a c!c$ na to popatrze&.
!sy cign$"y mocno smycze, przekonane, %e na szczycie czeka je
posi"ek. -iedy !ett kopn" suk$ szpicem buta, uspokoi"y si$ troc!$.
Przyglda" si$ spomi$dzy drzew, jak gruby c!"opak zmaga si$ z
dorwnujcym mu wysokoci "ukiem. ykrzywi" w skupieniu czerwon
pyzat twarz. ziemi$ przed nim wbito trzy strza"y. arly nasadzi" jedn z
nic! na ci$ciw$, nacign" "uk i utrzymywa" go w tej pozycji przez d"u%sz
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
11/563
c!wil$, prbujc wycelowa&. -iedy wystrzeli", strza"a znikn$"a w krzakac!.
!ett parskn" g"onym miec!em, pe"nym radosnej pogardy.
'igdy jej nie znajdziemy i znowu b$dzie na mnie oznajmi" Cdd
ollett, ponury, siwow"osy giermek, ktrego powszec!nie zwano Cddem
ierpi$tnikiem.1eli co zginie, wszyscy zawsze spogldaj na mnie, odczasu, kiedy zgubi"em tego konia. 1akbym mg" co na to poradzi&. -o by"
bia"y i pada" nieg, no to czego si$ spodziewali3
(nis" j wiatr zawyrokowa" 9renn, kolejny kumpel 1ona 2now.
2prbuj trzyma& "uk prosto, 2am.
1est ci$%ki poskar%y" si$ grubas, na"o%y" jednak drug strza"$. a
polecia"a wysoko, przemykajc mi$dzy ga"$ziami dziesi$& stp nad celem.
!yba strci"e li& z tego drzewa zauwa%y" Cdd ierpi$tnik. ; tak
ju% nadciga jesie. 'ie ma potrzeby jej wyr$cza&. estc!n". wszyscywiemy# co $rzyc!odzi po jesieni. 6ogowie, ale mi zimno. 6ierz t$ ostatni
strza"$, 2amwell, bo j$zyk mi przymarznie do podniebienia.
2er :winka opuci" "uk. !ett pomyla", %e grubas zaraz si$ rozbeczy.
1est za ci$%ki.
'a"%, nacignij i wypu& ponagli" go 9renn. 'o ju%. !"opak
pos"usznie podnis" ostatni strza"$ z ziemi, nasadzi" j na ci$ciw$, napi"
"uk i wystrzeli". (robi" to szybko, nie celujc uwa%nie, jak za pierwszymi
dwoma razami. 2trza"a wbi"a si$ z dr%eniem w doln cz$& piersinarysowanej w$glem drzewnym $ostaci.
ra0i"em go. 2er :winka by" wyra#nie wstrzni$ty. idzia"e,
9renn3 Cdd, popatrz, tra0i"em go4
Prosto mi$dzy %ebra poc!wali" c!"opaka 9renn.
zy go zabi"em3 dopytywa" si$ grubas. ollett wzruszy" ramionami.
5g"by przebi& mu p"uco, gdyby je mia", ale na og" drzewa ic! nie
miewaj. yj" "uk z rk 2ama. idzia"em ju% jednak gorsze strza"y.
ak%e we w"asnym wykonaniu.
2er :winka promienia". Patrzc na niego, mo%na by pomyle&, %e
naprawd$ czego dokona". 9dy jednak zauwa%y" !etta i jego psy,
umiec! znikn" i twarz mu st$%a"a.
ra0i"e w drzewo zacz" !ett. (obaczymy, jak sobie poradzisz z
c!"opakami 5ancea )aydera. Oni nie b$d stali spokojnie, wycigajc
r$ce i szeleszczc li&mi. 6$d gnali prosto na ciebie, drc si$ jak op$tani.
(a"o%$ si$, %e zlejesz si$ w portki. 1eden z nic! wbije ci topr prosto mi$dzy
te wiskie oczka. Ostatnim, co us"yszysz, b$dzie "oskot, z jakim rozwali ci
czaszk$.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
12/563
9rubas dygota". Cdd ierpi$tnik po"o%y" mu d"o na ramieniu.
-racie rzek" z powag to, %e tak by"o z tob, jeszcze nie znaczy, %e
2ama rwnie% czeka taki los.
czym ty gadasz# To""ett?
O toporze, ktry rozszczepi" ci czaszk$. zy to prawda, %e po"owarozumu wyciek"a ci na ziemi$ i ze%ar"y j twoje psy3
Ten wie"ki prostak 9renn parskn" miec!em. 'awet 2amwell arly
zdoby" si$ na s"aby umieszek. !ett kopn" najbli%szego psa, szarpn" za
smycze i ruszy" w gr$ zbocza. 'miechaj si! do woli, ser 1winko#
-obaczymy, kto b!dzie si! 'mia dzi' w nocy# Aa"owa", %e nie b$dzie mia"
czasu, %eby zabi& te% olletta. /holerny, ponury przygup - ko%sk g!b#
2tok by" stromy, nawet z tej strony wzgrza. po"owie drogi psy
rozszczeka"y si$, szarpic mocno smycze. ydawa"o im si$, %e zarazdostan je&. (amiast %arcia otrzyma"y kopniaka, a ten wielki brzydal,
ktry prbowa" ugry#& !etta, posmakowa" te% jego bicza. -iedy ju%
przywiza" zwierz$ta, poszed" z"o%y& meldunek.
6y"y tam lady, tak jak mwi" 9igant, ale psy nie c!cia"y podj& tropu
oznajmi" 5ormontowi przed jego wielkim# czarnym namiotem. o by"o tu%
nad rzek i lady mog"y by& stare.
)zkoda. Lord dowdca 5ormont mia" "ys g"ow$ i d"ug, potargan,
siw brod$. 1ego g"os wyra%a" tyle samo zm$czenia, co jego wygld. Przyda"oby si$ nam wie%e mi$so.
2iedzcy na jego ramieniu kruk pokiwa" "bem.
5i$so. 5i$so. 5i$so powtrzy".
Mogliby'my ugotowa te cholerne psy pomyla" !ett, trzyma" jednak
g$b$ zamkni$t, dopki 2tary 'ied#wied# nie kaza" mu odej&. Po raz
ostatni musiaem chyli przed nim czoo pomyla" z satys0akcj. 5ia"
wra%enie, %e robi si$ coraz zimniej, c!o& by"by gotw przysic, %e to
niemo%liwe. Psy zbi"y si$ w gromad$ na twardym, zmarzni$tym b"ocie.
!ett mia" niemal oc!ot$ wczo"ga& si$ mi$dzy nie. (amiast tego owin"
sobie doln cz$& twarzy czarnym, we"nianym szalikiem, zostawiajc
wsk szpar$ na usta. iedzia" ju%, %e jest mu cieplej, jeli pozostaje w
ruc!u, zacz" wi$c c!odzi& wok" obozu ze zwitkiem kwanego licia,
cz$stujc nim pe"nicyc! s"u%b$ czarnyc! braci. !cia" pos"uc!a&, co maj
do powiedzenia. 'ikt z ludzi pe"nicyc! dzienn wart$ nie nale%a" do jego
spisku, doszed" jednak do wniosku, %e warto si$ dowiedzie&, co myl.
Przede wszystkim by"o im c!olernie zimno.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
13/563
ienie nabiera"y d"ugoci, a coraz silniejszy wiatr przedziera" si$ ze
s"abym wistem przez szczeliny w murze piercieniowym.
'ie znosz$ tego d#wi$ku poskar%y" si$ ma"y 9igant. 6rzmi zupe"nie
jak porzucone w sitowiu niemowl$, ktre domaga si$ mleka.
9dy !ett skoczy" obc!d i wrci" do psw, czeka" na niego Lark. ficerowie znowu siedz w namiocie 2tarego 'ied#wiedzia. 9adaj jak
naj$ci.
ni tak zawsze skomentowa" !ett. ,szyscy o$rcz -"anea s
szlac!etnie urodzeni i upijaj si$ s"owami zamiast wina.
Lark przysun" si$ bli%ej.
2erwatkowy "eb wci% gada o tym $taszysk% ostrzeg" !etta,
jednoczenie upewniajc si$, czy nikt ic! nie s"yszy. !ce si$ dowiedzie&,
czy sc!owalimy dla c!olernika troc!$ ziarna. To kr%k stwierdzi" !ett. Aywi si$ trupami.
'a przyk"ad jego trupem3 zapyta" z umiechem )iostrzanin.
Albo twoim. !ett by" zdania, %e przyg"up jest mu bardziej potrzebny ni%
Lark.
'ie przejmuj si$ 5a"ym Paulem. (rb swoj cz$&, a on zrobi swoj.
9dy !ett pozby" si$ wreszcie 2iostrzanina i wzi" si$ do ostrzenia
miecza, w lesie zapada" ju% zmierzc!. r$kawicac! robota sz"a mu
c!olernie ci$%ko, nie zamierza" ic! jednak zdejmowa&. Przy takim zimniskuka%demu durniowi, ktry dotkn"by stali go" r$k, natyc!miast zesz"aby
skra.
-iedy s"oce zasz"o, psy zacz$"y skomle&. zamian otrzyma"y od
!etta troc!$ wody i przeklestwa.
1eszcze p" nocy i same znajdziecie sobie %arcie.
zu" ju% zapac! kolacji.
/osta" od kuc!arza +akea pi$tk$ twardego c!leba i misk$ zupy
0asolowej z boczkiem. a"y czas musia" przy tym s"uc!a& przynudzajcego
$rzy ognisk% /ywena.
, borze jest za cicho gl$dzi" stary drwal. 'ad rzek nie s"yc!a& ptakw,
a w nocy sw. 'igdy nie spotka"em si$ z tak martw cisz.
5artw jak twoje szcz$ki zauwa%y" +ake.
/ywen k"apn" drewnianymi z$bami.
ilkw te% nie ma. Przedtem by"y, a teraz ic! nie ma. 1ak mylicie,
gdzie sobie posz"y3
Tam# gdzie jest cie$"ej stwierdzi" !ett.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
14/563
( oko"o tuzina zgromadzonyc! wok" ogniska braci, czterec! nale%a"o
do spisku. Podczas posi"ku przyjrza" si$ uwa%nie ka%demu z nic!,
zastanawiajc si$, czy ktry mo%e si$ za"ama&. /irk wyglda" na
spokojnego. 1ak co noc ostrzy" bez s"owa sztylet. 2"odki /onnel +ill
swobodnie rzuca" %artami. 5ia" bia"e z$by, pulc!ne, czerwone wargi i z"otew"osy, ktre opada"y mu zr$cznie zaczesan 0al na ramiona. wierdzi", %e
jest b$kartem jakiego Lannistera. 5o%e rzeczywicie tak by"o. !ett nie
lubi" "adnyc! c!"opcw ani b$kartw, ale 2"odki /onnel sprawia" wra%enie
cz"owieka, ktry potra0i sobie radzi& w %yciu.
5niej pewny by" drwala, ktrego bracia zwali Pilarzem, raczej ze
wzgl$du na jego c!rapanie ni% na co, co robi" z drzewami. tej c!wili
wyglda" na tak wystraszonego, %e wydawa"o si$, i% nigdy ju% nie b$dzie
c!rapa". 7 z 5aslynem by"o jeszcze gorzej. !ett zauwa%y", %e mimolodowatego wiatru po jego twarzy cieka pot. -ropelki p"ynu lni"y w blasku
ogniska niczym malekie, wilgotne klejnoty. /o tego 5aslyn nic nie jad".
9api" si$ tylko na zup$, jakby robi"o mu si$ niedobrze od jej zapac!u. (!d!
musia mie na niego oko pomyla" !ett.
0birka1 -rzyk wyrwa" si$ nagle z tuzina garde" i szybko dotar" do
ka%dego zakamarka obozu. Ludzie z 'ocnej 2tra%y4 (birka przy
centralnym ognisku4
(as$piony !ett dokoczy" zup$ i pod%y" za pozosta"ymi.2tary 'ied#wied# sta" przed ogniskiem, a 2mallwood, Locke, yt!ers i
6lane ustawili si$ za nim w szeregu. 5ormont mia" na sobie grube, czarne
0utro, a na jego ramieniu przysiad" czyszczcy pira kruk. *o nie mo$e
znaczy nic dobrego# !ett przepc!n" si$ mi$dzy 6rzowym 6ernarrem a
jakimi lud#mi z ie%y ieni. 9dy ju% zebrali si$ wszyscy oprcz wys"anyc!
do lasu obserwatorw i pilnujcyc! muru wartownikw, 5ormont
odc!rzkn" i splun". Plwocina zamarz"a, nim zd%y"a spa& na ziemi$.
-racia zacz". Ludzie z 'ocnej 2tra%y.
2%dzie1 wrzasn$"o ptaszysko. 2%dzie1 2%dzie1
/zicy maszeruj na nas. 2c!odz z gr brzegami 5lecznej ody.
!oren uwa%a, %e ic! przednia stra% dotrze do nas za dziesi$& dni. /owodzi
ni +arma Psi =eb i z pewnoci towarzyszy jej cz$& ic! najbardziej
dowiadczonyc! wojownikw. )eszta zapewne b$dzie tworzy"a tyln stra%
albo skupi si$ wok" 5ancea )aydera. pozosta"yc! cz$ciac! kolumny
zdolni do walki ludzie b$d bardzo rozcigni$ci. Prowadz wo"y, mu"y,
konie... ale tyc! jest ma"o. i$kszo& to piec!ota, #le uzbrojona i
niewyszkolona. ;c! bro cz$ciej b$dzie zrobiona z kamienia i koci ni% ze
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
15/563
stali. lok ze sob kobiety, dzieci, stada owiec i kz oraz ca"y swj
ziemski dobytek. -rtko mwic, c!ocia% jest ic! wielu, s podatni na
atak...i nie wiedz, %e tu jestemy. 7 przynajmniej musimy si$ o to modli&.
&iedz pomyla" !ett. *y cholerna, stara kupo smrodu, s tego tak
samo pewni jak tego, $e jutro wzejdzie so%ce# 2horin Pr!ki nie wrci,prawda0 +arman (uckwell rwnie$# +e'li dzicy ktrego' z nich capn!li, to
wiesz doskonale, $e wydusili ju$ z niego par! piosenek#
2mallwood wystpi" przed szereg.
5ance )ayder zamierza przebi& si$ przez 5ur i zanie& do 2iedmiu
-rlestw krwaw wojn$. 5y rwnie% to potra0imy. 1utro wytoczymy wojn$
jemu.
yruszymy o wicie ze wszystkimi si"ami zapowiedzia" 2tary
'ied#wied#, gdy mi$dzy zgromadzonymi przebieg" szmer. Pojedziemy nap"noc, a potem zawrcimy na zac!d. Przednia stra% +anny b$dzie ju%
wtedy daleko za Pi$ci. 8 podn%a 5ro#nyc! -"w pe"no jest wskic!,
kr$tyc! dolinek, stworzonyc! na miejsce zasadzki. ;c! kolumna b$dzie
d"uga na wiele mil. 8derzymy na ni w kilku miejscac! jednoczenie. 6$d
gotowi przysic, %e jest nas nie trzystu, lecz trzy tysice.
(adamy im powa%ny cios, zanim ic! konnica zd%y si$ zgromadzi&, by
stawi& nam czo"o podj" przemow$ !oren 2mallwood. 1eli sprbuj
nas ciga&, poganiamy si$ z nimi troc!$, a potem zawrcimy i uderzymyznowu, bli%ej czo"a kolumny. 2palimy ic! wozy, rozproszymy stada i
zabijemy tylu, ilu zdo"amy, w tym samego Mancea )aydera, o ile uda nam
si$ go dopa&. 1eli pjd w rozsypk$ i wrc do swoic! c!at, b$dzie to
znaczy"o, %e zwyci$%ylimy. 1eli nie, b$dziemy ic! n$ka& a% po sam 5ur,
%eby zostawili za sob sznur trupw.
2 ic! tysice zawo"a" kto stojcy za $"ecami +hetta.
o pewna mier& dorzuci" 5aslyn dr%cym ze strac!u g"osem.
:mier& rozdar" si$ kruk 5ormonta, "opoczc czarnymi skrzyd"ami.
:mier&, mier&, mier&.
/"a wie"% z nas przyzna" 2tary 'ied#wied#. 6y& mo%e nawet dla
wszystkic!. 1ak jednak powiedzia" przed tysicleciem inny lord dowdca,
po to w"anie ubieraj nas w czer. Przypomnijcie sobie s"owa przysi$gi,
bracia. 1estemy mieczami w ciemnoci, stra%nikami na murac!...
Ogniem, ktry odp$dza zimno.
2er 5allador Locke wycign" miecz.
:wiat"em, ktre przynosi wit odpowiedzieli bracia. -olejne miecze
wysun$"y si$ z poc!ew.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
16/563
Po c!wili wszyscy ju% wydobyli bro. gr$ unios"o si$ prawie trzysta
mieczy i tyle samo g"osw zakrzykn$"oB
)ogiem, ktry budzi picyc!4 arcz, ktra os"ania krain$ cz"owieka4
!ettowi nie pozosta"o nic innego, jak przy"czy& si$ do c!ru.
Oddec!y braci wype"ni"y powietrze mg", a ic! miecze lni"y w blaskuognia. ( zadowoleniem zauwa%y", %e Lark, ic!a 2topa i 2"odki /onnel
rwnie% dr si$ na ca"e gard"o, jakby byli takimi samymi durniami jak
reszta. 6ardzo dobrze. Lepiej nie przyciga& uwagi, gdy godzina jest ju%
tak bliska.
-iedy krzyki ucic!"y, ponownie us"ysza" wist owiewajcego mur
piercieniowy wic!ru. P"omienie zataczy"y i zamigota"y, jakby im rwnie%
by"o zimno. ciszy, ktra nagle nasta"a, kruk 5ormonta zakraka" g"ono i
raz jeszcze zawo"a"B :mier&.
Mdre ptaszysko pomyla" !ett. O0icerowie kazali braciom si$
rozej&, przypominajc wczeniej, by dobrze si$ najedli i porzdnie
wyspali. !ett po"o%y" si$ pod 0utrem tu% obok psw z g"ow pe"n myli o
wszystkim, co mog"o pj& #le. 7 jeli ktry z nic! zmieni zdanie po
przypomnieniu tej c!olernej przysi$gi3 7lbo 5a"y Paul zapomni, co mu
powiedziano, i sprbuje zabi& 5ormonta podczas drugiej, a nie trzeciej
warty3 7lbo 5aslyna opuci odwaga, albo kto oka%e si$ szpiclem, albo...("apa" si$ na tym, %e ws"uc!uje si$ w noc. ic!er zawodzi" jak p"aczce
dziecko. Od czasu do czasu dobiega"y go te% g"osy ludzi, r%enie koni,
potrzaskiwanie p"oncej w ognisku k"ody, ale nic poza tym. Jest bardzo cicho.
Oczyma wyobra#ni ujrza" przed sob twarz 6essy. *o nie n$ chciaem
ci wsadzi mia" oc!ot$ jej powiedzie&. Przyniosem ci kwiaty, dzikie r$e,
wrotycze i jaskry# -bieraem je cay ranek# )ercewali"o mu jak m"otem, a%
ba" si$, i% obudzi wszystkic! w obozie. 6rod$ wok" ust pokry"a mu
skorupka lodu. .kd mi si! przypltaa ta (essa0 -iedykolwiek o niej
myla", zawsze wspomina" to, jak wyglda"a w c!wili mierci. o go
ugryz"o3 Ledwie mg" oddyc!a&. zy%by zasn"3 /#wign" si$ na kolana.
1ego nosa dotkn$"o co zimnego i wilgotnego. !ett spojrza" w gr$.
Pada" nieg.
zu" na policzkac! zamarzajce "zy. 5ia" oc!ot$ krzykn&B 'To
nies$rawied"iwe*. :nieg pokrzy%uje wszystkie jego starannie uk"adane plany.
ielkie, bia"e p"atki sypa"y g$sto z nieba, pokrywajc ziemi$ wok" niego.
1ak znajd w niegu ukryt %ywno& albo wydeptan przez zwierzyn$
cie%k$, ktr zamierzali uda& si$ na wsc!d3 +e'li b!dziemy jecha po
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
17/563
'wie$ym 'niegu, wytropi nas nawet bezpomocy Dywena i Bannena. /o tego
nieg ukrywa" zarysy gruntu, zw"aszcza noc. -o mg" potkn& si$ o
korze albo z"ama& nog$ na kamieniu. To koniec zrozumia". 3oniec, nim
jeszcze zd$yli'my zacz# Przegrali'my# 2yn pijawkarza nie b$dzie %y" jak
lord, nie b$dzie mia" w"asnej twierdzy, %on ani korony. zeka" go tylkowbity w brzuc! miecz dzikiego, a potem bezimienny grb. &szystko zabra
mi 'nieg...cholerny 'nieg...
)az ju% zniszczy" go cz"owiek o poc!odzcym od niegu nazwisku. On i
jego winia.
!ett podnis" si$. 'ogi mia" zesztywnia"e, a padajce z nieba p"atki
zamienia"y odleg"e poc!odnie w niewyra#ne pomaraczowe plamy. zu"
si$ tak, jakby zaatakowa"a go c!mura jasnyc!, lodowatyc! owadw, ktre
siada"y na jego ramionac! i g"owie, wpada"y do nosa i do oczu. 2trzepywa"je z siebie, przeklinajc wciekle. Samwell Tarly przypomnia" sobie. Mog!
jeszcze policzy si! z ser 1wink# Owin" sobie twarz szalikiem, podnis"
kaptur i ruszy" przez obz ku miejscu, gdzie spa" tc!rz.
:nieg sypa" tak g$sto, %e !ett zab"dzi" wrd namiotw, w kocu
jednak wypatrzy" ma"e, os"oni$te od wiatru miejsce, ktre wypatrzy" sobie
grubas mi$dzy ska" a klatkami dla krukw. arly sc!owa" si$ pod stosem
czarnyc! we"nianyc! kocw i kosmatyc! 0uter. ic!ura znosi"a na niego
nieg. yglda" jak mi$kka, okrg"a gra. !ett wysun" sztylet z poc!wy.2tal otar"a si$ o skr$ z szeptem cic!ym jak nadzieja.
!ork odezwa" si$ nagle jeden z krukw.
)now doda" drugi, spogldajc zza krat czarnymi lepiami.
)now $owtrzy" pierwszy.
!ett omin" je ukradkiem, posuwajc si$ krok za krokiem. Lew d"oni
zakryje grubasowi g$b$, %eby st"umi& jego krzyki, a potem...
"!!!!!!h!!!!!!!!!!.
(atrzyma" si$ w p" kroku, prze"ykajc przeklestwo. 9"os rogu
wype"nia" ca"y obz, s"aby i odleg"y, lecz "atwy do rozpoznania. Nie teraz.
Niech szla# tra$i bo#w, nie T%&A'( 2tary 'ied#wied# rozmieci" w otaczajcym
Pi$& piercieniu drzew obserwatorw, ktrzy mieli ic! ostrzec przed
zbli%ajcym si$ nieprzyjacielem.+arman (uckwell wrci zeSchodw )lbrzyma
pomyla" !ett."lbo 2horin Pr!ki z &wozu Piskw# Pojedynczy sygna"
rogu oznacza" powrt braci. 1eli by" to P"r$ki, mg" mu towarzyszy& %ywy
1on 2now.
2am arly usiad" i spojrza" zaspanymi oczyma na padajcy nieg. -ruki
kraka"y g"ono. !ett s"ysza" te% ujadanie swyc! psw. Poowa cholernego
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
18/563
obozu zerwaa si! na nogi# (acisn" skryte w r$kawicy palce na r$kojeci
sztyletu, czekajc, a% d#wi$k ucic!nie. 'im jednak wybrzmia" do koca,
rozleg" si$ po raz drugi, g"oniejszy i bardziej przecig"y.
"!!!!!!!!!!!h!!!!!!!!!!!!!!!.
-ogowie zaskomla" 2am arly. 9ruby c!"opak podnis" si$ na kolana.1ego stopy zaplta"y si$ w p"aszcz i koce. Odrzuci" je kopniakiem i si$gn"
po kolczug$, ktra wisia"a na skale tu% obok. (arzuci" na siebie wielki jak
namiot "ac! i wsun" si$ w niego. -iedy wystawi" g"ow$ na zewntrz,
zauwa%y" stojcego nieopodal !etta.
zy to by"y dwa3 zapyta". :ni"o mi si$, %e s"ysza"em dwa sygna"y...
o nie by" sen odpar" !ett. /wa sygna"y wzywaj 2tra% do broni.
/wa sygna"y znacz, %e nadciga wrg. 9dzie tam jest topr, na ktrym
jest napisane ':winka*, grubasie. /wa sygna"y znacz dzicy. )ozmieszy"go widok strac!u na wielkiej pyzatej g$bie. /o siedmiu piekie" z nimi
wszystkimi. !olern +arm. !olernym Manceem )ayderem. ; c!olernym
2mallwoodem, ktry powiedzia", %e przyjd dopiero...
"!!!!!!!!!!!!!!h!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.
/#wi$k brzmia" bez koca, a% wyda"o im si$, %e nie ucic!nie ju% nigdy.
-ruki wrzeszcza"y i "opota"y skrzyd"ami, lata"y po klatkac! i wali"y o kraty.
ca"ym obozie bracia z 'ocnej 2tra%y zrywali si$, wk"adali zbroje, zapinali
pasy, si$gali po topory i "uki. 2amwell arly sta", dygoczc, a jego twarzmia"a taki sam odcie, jak padajce wok" p"atki niegu.
Trzy pisn" do +hetta to by"y trzy, s"ysza"em trzy. 'igdy nie grali
trzec!. Od stuleci, od tysicleci. rzy znacz...
3nni.
!ett wyda" z siebie d#wi$k, ktry by" w po"owie miec!em, a w
po"owie "kaniem. 'agle poczu", i% ma mokr bielizn$ i mocz sp"ywa mu po
nodze, a potem zobaczy", %e z jego spodni buc!a para.
#aime
sc!odni wiatr, delikatny i wonny jak palce ersei, mierzwi" jego
spltane w"osy. 1aime s"ysza" piew ptakw i czu" przesuwajcy si$ pod
"odzi nurt rzeki. ios"a nios"y ic! w stron$ blador%owej jutrzenki. Po
d"ugim czasie sp$dzonym w mroku wiat wydawa" si$ tak s"odki, %e
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
19/563
1aimeowi zakr$ci"o si$ w g"owie. 4yj! i upiem si! so%cem# ( jego ust
wyrwa" si$ miec!, nag"y jak lot sp"oszonej przepirki.
+isza mrukn$"a dziewka, krzywic si$ wciekle. 2roga mina pasowa"a
do jej szerokiej, nie"adnej twarzy bardziej ni% umiec!. o prawda, 1aime
nigdy nie widzia", by si$ umiec!a"a. /la %artu wyobrazi" j sobie w jednejz jedwabnyc! sukien ersei, zamiast w nabijanym %elaznymi &wiekami
skrzanym kaftanie. )wnie dobrze mo$na by ustroi w jedwabie krow!#
a krowa umia"a jednak wios"owa&. Pod brzowymi spodniami z
szorstkiej we"ny kry"y si$ "ydki jak sagi drewna, a d"ugie mi$nie ramion
rozciga"y si$ i kurczy"y g"adko z ka%dym ruc!em wios"a. !o&
przepracowa"a ju% p" nocy, nie by"o po niej wida& zm$czenia. 'ie mo%na
tego by"o powiedzie& o jego kuzynie, ser leosie, ktry trudzi" si$ przy
drugim wiole. &yglda jak wielka i silna chopka, ale wysawia si! niczymszlachetnie urodzona dama, nosi miecz i sztylet# "ch, ale czy potra5i si!
nimi posugiwa0 (amierza" to sprawdzi&, gdy tylko uwolni si$ z tyc!
okoww.
5ia" na nadgarstkac! i kostkac! dwie pary %elaznyc! kajdan, obie
po"czone ci$%kimi "acuc!ami d"ugimi tylko na stop$.
zy%by sdzi"a, %e s"owo Lannistera nie wystarczy3 zadrwi", gdy go
w nie zakuwano. 6y" wtedy zupe"nie pijany, upi"a go atelyn 2tark. ( ic!
ucieczki z )i*errun pami$ta" tylko krtkie urywki. 5ieli jakie k"opoty zestra%nikiem, ale poradzi"a z nim sobie wyroni$ta dziewka. Potem wc!odzili
na cignce si$ bez koca kr$te sc!ody. 'ogi mia" s"abe jak #d#b"a trawy i
potkn" si$ dwa albo trzy razy, a% w kocu dziewka podpar"a go
ramieniem. pewnym momencie owini$to go w p"aszcz podr%ny i
u"o%ono jak t"umok na dnie "odzi. Przypomina" sobie, %e s"ysza", jak lady
atelyn rozkazuje komu unie& krat$ zamykajc odn 6ram$.
'iedopuszczajcym sprzeciwu tonem oznajmi"a, %e wysy"a ser leosa
?reya do -rlewskiej Przystani z nowymi propozycjami pokojowymi dla
krlowej.
!otem na $ewno zasn". Od wina czu" si$ senny i przyjemnie mu si$ by"o
wycign&. loc!u "acuc!y nie pozwala"y na taki luksus. /awno ju%
nauczy" si$ spa& w siodle, a to nie by"o trudniejsze. *yrion porzyga si! ze
'miechu, kiedy usyszy, $e przespaem wasn ucieczk!#eraz jednak ju%
nie spa" i okowy bardzo mu zawadza"y.
!ani zawo"a". 1eli zec!cesz zerwa& te "acuc!y, zastpi$ ci$ przy
wios"ac!.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
20/563
(nowu si$ skrzywi"a, ods"aniajc koskie z$by w grymasie z"owrogiego
podejrzenia.
0ostaniesz w kajdanach# 4r"objco.
5asz zamiar wios"owa& ca" drog$ do -rlewskiej Przystani, dziewko3
Mw do mnie -rienne. Nie dziewko.
7 ja nazywam si$ ser 1aime. 'ie -rlobjca.
!cesz si$ wyprze& tego, %e zabi"e krla3
'ie. 7 czy ty c!cesz si$ wyprze& swojej p"ci3 1eli tak, to rozwizuj te
portki i udowodnij mi, %e si$ myl$. 8miec!n" si$ do niej niewinnie.
Poprosi"bym ci$, %eby rozc!yli"a gorsecik, ale sdzc po twoim wygldzie,
to niczego nie dowiedzie.
2er leos poruszy" si$ nerwowo.
4%zynie# nie za$ominaj o %$rzejmoci.Ma w $yach niewiele lannisterskiej krwi# leos by" synem ciotki 1aimea
9enny i tego g"ba Cmmona ?reya, ktry %y" w nieustannym strac!u przed
lordem ywinem Lannisterem od dnia, gdy polubi" jego siostr$. -iedy lord
alder ?rey z 6li#niakw przystpi" do wojny po stronie )i*errun, ser
Cmmon opowiedzia" si$ za %on, a przeciw ojcu. /asterly )ock nie zrobio
dobrego interesu na tym 'lubie pomyla" 1aime. 2er leos wyglda" jak
"asica, walczy" na sposb g$si, a by" odwa%ny niczym wyjtkowo dzielne
jagni$. Lady 2tark obieca"a go zwolni&, jeli przeka%e wiadomo&yrionowi, i ser leos z"o%y" solenn przysi$g$, %e to uczyni.
szyscy przysi$gali w tej celi bardzo wiele, a najwi$cej 1aime. ego
za%da"a od niego lady atelyn w zamian za wolno&.
Przysi$gnij, %e nigdy nie wyruszysz w pole przeciw 2tarkom albo
ullym %da"a, dotykajc jego serca sztyc!em miecza wyroni$tej
dziewki. Przysi$gnij, %e zmusisz swego brata do dotrzymania obietnicy i
zwrcenia bez szkody moic! crek. Przysi$gnij na swj !onor rycerza,
!onor Lannistera i !onor zaprzysi$%onego brata 9wardii -rlewskiej.
Przysi$gnij na %ycie swej siostry, ojca i syna, na staryc! bogw i nowyc!.
1eli to uczynisz, odel$ ci$ do siostry. 1eli odmwisz, wytocz$ tw krew.
Pami$ta" uk"ucie, ktre poczu" przez "ac!many, gdy obrci"a nagle
miecz.
/iekawe, co wielki septon miaby do powiedzenia na temat 'wi!to'ci
przysig zo$onych przez pijanego w sztok, przykutego do 'ciany
czowieka, ktremu do piersi przyciskaj miecz0 +o $rawda# (aime nie dba" o
tego grubego oszusta i bogw, ktrym jakoby s"u%y". Pami$ta" wiadro,
ktre lady atelyn przewrci"a kopniakiem w celi. /ziwna kobieta.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
21/563
Powierzy"a swe crki cz"owiekowi, ktry mia" gwno zamiast !onoru. o
prawda okaza"a mu tak niewiele zau0ania, jak tylko mog"a. Pokada
nadziej! w *yrionie, nie we mnie#
5o%e wcale nie jest taka g"upia powiedzia" na g"os. 1ego stra%niczka
b"$dnie zrozumia"a te s"owa. 'ie jestem g"upia. 9"uc!a te% nie.
raktowa" j wyrozumiale. /rwi& z niej by"oby tak "atwo, %e nie
sprawi"oby mu to %adnej przyjemnoci.
5wi"em do siebie i wcale nie o tobie. celi cz"owiek nabiera takiego
nawyku.
(marszczy"a brwi, ani na moment nie przestajc porusza& wios"ami. 'ic
nie powiedzia"a.
Jest rwnie elokwentna, co !rodziwa.
( twej wymowy wnosz$, %e jeste szlac!etnie urodzona.
5oim ojcem jest 2elwyn z art!u, z "aski bogw lord ieczornego
/woru.
'awet to zdradzi"a z niec!$ci.
Tarth odezwa" si$ 1aime. O ile sobie przypominam, to okropnie
wielka ska"a na wskim morzu. 7 ieczorny /wr przysig" wierno&
-ocowi 6urzy. 1ak to si$ sta"o, %e s"u%ysz )obbowi z inter0ell3
o lady atelyn s"u%$. 7 ona rozkaza"a mi zaprowadzi& ci$ bezpieczniedo -rlewskiej Przystani, do twojego brata yriona, a nie przerzuca& si$ z
tob s"owami. 2ied# cic!o.
5am ju% po dziurki w nosie ciszy, kobieto.
To $ogadaj sobie z ser +"eosem. (a nie rozmawiam z $otworami.
1aime zamia" si$ g"ono.
2 tu gdzie jakie potwory3 5o%e kryj si$ pod wod3 7lbo w tym
wierzbowym gszczu3 7 ja nie mam miecza1
z"owiek, ktry posiad" w"asn siostr$, zamordowa" swego krla i
wyrzuci" przez okno niewinne dziecko, nie zas"uguje na inne miano.
Niewinne0 *en przekl!ty chopak nas podglda# 1aime c!cia" tylko
sp$dzi& godzin$ sam na sam z ersei. Podr% na p"noc by"a jedn d"ug
udr$k. idywa" siostr$ co dzie i nie mg" jej dotkn&, a jednoczenie
wiedzia", %e )obert co noc wali si$ pijany w jej "o%e w tym wielkim
skrzypicym domu na ko"ac!. yrion robi", co mg", %eby poprawi& mu
!umor, to jednak nie wystarcza"o.
6d# uprzejma, jeli c!odzi o ersei, dziewko ostrzeg" j.
'azywam si$ 6rienne, nie dziewka.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
22/563
o za r%nica, jak si$ do ciebie zwraca potwr3
'azywam si$ 6rienne powtrzy"a, uparta jak ogar.
2ady -rienne? 5ia"a tak za%enowan min$, %e 1aime zrozumia", i% tra0i"
w s"aby punkt. 7 mo%e bardziej odpowiada"by ci ser 6rienne3 Parskn"
miec!em. 'ie, obawiam si$, %e nie. 5o%na na"o%y& mlecznej krowienag"owek, przedpiersie i os"on$ zadu, a tak%e spowi& j w jedwabie, ale to
jeszcze nie znaczy, %e da si$ na jej grzbiecie ruszy& do bitwy.
-uzynie 1aime, prosz$ ci$, nie przemawiaj tak grubiasko. Pod
p"aszczem ser leos mia" opocz$ ozdobion bli#niaczymi wie%ami rodu
?reyw oraz z"otym lwem Lannisterw. zeka nas d"uga droga i nie
powinnimy wszczyna& mi$dzy sob k"tni.
-iedy wszczynam k"tni$, robi$ to mieczem, kuzynku. 5wi"em do
pani. Powiedz mi, dziewko, czy wszystkie kobiety z art!u s takie brzydkiejak ty3 1eli tak, to %al mi waszyc! m$%czyzn. 5o%e %yjc na tej pos$pnej
grze sterczcej z morza, nawet nie wiedz, jak wyglda prawdziwa
kobieta3
art! jest pi$kny mrukn$"a dziewka w przerwie mi$dzy poruszeniami
wiose". (w go 2za0irow ysp. 2ied# cic!o, potworze, c!yba %e c!cesz,
%ebym ci$ zakneblowa"a.
Ona te% nie jest zbyt %$rzejma# $rawda# k%zynk%? zwrci" si$ 1aime do ser
leosa. !ocia% musz$ przyzna&, %e ma stalowy kr$gos"up. 'iewielum$%czyzn ma odwag$ zwa& mnie potworem prosto w oczy.
/hocia$ nie wtpi!, $e za moimi plecami robi to bez zahamowa%#
2er leos kaszln" nerwowo.
Lady 6rienne z pewnoci nas"uc!a"a si$ tyc! k"amstw od atelyn
2tark. 2tarkowie wiedz, %e nie zdo"aj pokona& ci$ mieczem, wi$c
prowadz wojn$ na zatrute s"owa.
+u$ raz pokonali mnie mieczem, ty kretynie bez podbrdka# 1aime
umiec!n" si$ znaczco. Ludzie potra0ili wyczyta& z takiego umiec!u
najrozmaitsze rzeczy, jeli im na to pozwoli&. /zy kuzyn /leos naprawd!
wierzy w ten garniec gwna, czy tylko chce si! wkupi w moje laski0 /o tu
mamy, uczciwego barana czy lizusa0
-a%dy, kto wierzy, %e zaprzysi$%ony brat 9wardii -rlewskiej
skrzywdzi"by dziecko, nie ma poj$cia, co znaczy !onor bredzi" beztrosko
ser leos.
*iz!sa. 2zczerze mwic, 1aime z czasem po%a"owa", %e wyrzuci"
6randona 2tarka przez to okno. !"opak uparcie nie c!cia" umrze& i ersei
nie dawa"a mu z tego powodu spokoju.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
23/563
On mia" dopiero siedem lat, 1aime czyni"a mu wymwki. 'awet jeli
zrozumia", co zobaczy", moglimy go zastraszy&.
'ie myla"em, %e c!cia"aby...
y nigdy nie mylisz. 1eli c!"opak si$ ocknie i powie ojcu, co widzia"...
1eli, jeli, jeli. Posadzi" j sobie na kolanac!. 1eli si$ ocknie,powiemy, %e to mu si$ przyni"o albo nazwiemy go k"amc, a gdyby dosz"o
do najgorszego, zabij$ 'eda 2tarka.
co twoim zdaniem zrobi wtedy Robert?
'iec! sobie robi, co c!ce. 1eli b$d$ musia", zaczn$ z nim wojn$.
5instrele nazw j wojn o pizd$ ersei.
Pu& mnie, 1aime4 warkn$"a, prbujc wsta&. Poca"owa" j. Opiera"a
mu si$ przez c!wil$, po czym jej usta rozc!yli"y si$ pod jego naciskiem.
Pami$ta" smak wina i go#dzikw na jej j$zyku. 9dy zadr%a"a, przesun"d"o na jej gorsecik i szarpn" go mocno, rozdzierajc jedwab, by uwolni&
piersi. 'a c!wil$ zapomnieli o ma"ym 2tarku.
zy ersei przypomnia"a sobie o nim p#niej i wynaj$"a cz"owieka, o
ktrym mwi"a lady atelyn, %eby c!"opak nigdy ju% si$ nie ockn"3 6dyby
chciaa, $eby zgin, wysaaby mnie# *o do niej niepodobne, wynaj zbira,
ktry tak popisowo schrzani robot!#
dole rzeki, na pomarszczonej od wiatru ta0li wody lni"o odbicie
wsc!odzcego s"oca. Po"udniowy brzeg tworzy"a czerwona glina, g"adkaniczym trakt. 5niejsze strumienie "czy"y si$ tam w wi$ksze, a w pobli%u
skarpy wida& by"o butwiejce pnie zatopionyc! drzew. P"nocny brzeg by"
bardziej dziki. 'a wysokic! na dwadziecia stp skalistyc! urwiskac! ros"y
gaje bukw, d$bw i kasztanowcw. 1aime wypatrzy" na wzgrzac! przed
nimi wie%$ stra%nicz, ktra z ka%dym pocigni$ciem wiose" stawa"a si$
coraz wy%sza. 'a d"ugo przed tym, nim si$ z ni zrwnali, zorientowa" si$,
%e jest opuszczona, a zwietrza"e kamienie jej murw porastaj pnce r%e.
-iedy wiatr zmieni" kierunek, ser leos pomg" wyroni$tej dziewce
ustawi& %agiel, sztywny trjkt p"tna w czerwono
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
24/563
Nie. -obieta napi$"a mi$nie. 'ie pozwol$, %eby wzi" do r$ki bro.
1ej g"os by" twardy jak kamie.
(oi si! mnie, nawet gdy jestem w a%cuchach#
leosie, c!yba musz$ ci$ poprosi&, %eby mnie ogoli". 6rod$ zostaw,
ale zetnij mi w"osy z g"owy. !cesz si$ obci& na "yso3 zdziwi" si$ leos ?rey.
a"e krlestwo zna 1aimea Lannistera jako g"adko wygolonego
rycerza o d"ugic! z"otyc! w"osac!. =ysy m$%czyzna z brudn, %"t brod
b$dzie mg" si$ przemkn& niepostrze%enie. ola"bym, %eby nikt mnie nie
pozna", gdy jestem zakuty w "ac%chy.
2ztylet nie by" tak ostry, jak powinien, lecz leos wzi" si$ dzielnie do
roboty, przecinajc i pi"ujc sko"tunione k"aki, ktre nast$pnie wyrzuca" za
burt$. ("ote loki unosi"y si$ na powierzc!ni wody, powoli zostajc z ty"u.9dy sk"$bione w"osy znikn$"y, 1aime poczu", %e po szyi c!odzi mu wesz.
("apa" j i zmia%d%y" o paznokie& kciuka. 2er leos pozdejmowa" pozosta"e
insekty, wrzucajc je pstrykni$ciem do rzeki. 1aime obla" sobie g"ow$ wod
i kaza" ser leosowi naostrzy& n%, nim zdrapie mu ostatni cal blond
szczeciny. Potem przyci$li rwnie% brod$.
Odbita w wodzie twarz nale%a"a do nieznajomego m$%czyzny. 'ie tylko
by" teraz "ysy, lecz rwnie% wydawa"o si$, %e postarza" si$ w loc!u o pi$&
lat. warz mia" c!udsz i pooran bruzdami, ktryc! sobie nie przypomina",a oczy zapadni$te. Nie jestem ju$ tak podobny do /ersei# (!dzie w'cieka#
Oko"o po"udnia ser leos zasn". 1ego c!rapanie brzmia"o jak g"osy
parzcyc! si$ kaczek. 1aime wycign" si$ na "odzi, obserwujc mijajcy go
wiat. Po pobycie w ciemnicy ka%da ska"a i ka%de drzewo wydawa"y si$
cudem.
Pozostawili w tyle kilka jednoizbowyc! c!at osadzonyc! na wysokic!
palac!, ktre nadawa"y im wygld %urawi. 'igdzie jednak nie dostrzegli
mieszkajcyc! w nic! ludzi. idzieli latajce wysoko ptaki i s"yszeli ic!
dobiegajce spomi$dzy porastajcyc! brzeg drzew g"osy. pewnej c!wili
1aime wypatrzy" przeszywajc wod$ srebrn ryb$. Pstrg *ullych# *o zy
omen pomyla", za c!wil$ jednak zobaczy" gorszy. 1edna z mijanyc! przez
nic! k"d okaza"a si$ trupem, obrzmia"ym i bezkrwistym. P"aszcz zabitego
zaplta" si$ w korzenie zwalonego drzewa, "atwo jednak by"o rozpozna&
karmazynow barw$ Lannisterw. (astanawia" si$, czy by" to kto, kogo
zna".
id"y ridentu stanowi"y naj"atwiejszy szlak transportowy na obszarze
dorzecza. czasac! pokoju natkn$liby si$ tu na "odzie rybackie,
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
25/563
popyc!ane tyczkami w d" rzeki barki ze zbo%em, kupcw sprzedajcyc! w
p"ywajcyc! sklepac! ig"y i bele materia"u, a mo%e nawet pomalowan w
jaskrawe barwy bark$ komediantw z pikowanymi %aglami o pi$&dziesi$ciu
r%nyc! kolorac!, w$drujc w gr$ rzeki od wioski do wioski i od zamku
do zamku.ojna zebra"a jednak swoje %niwo. 5ijali wioski, ale nie widzieli
wieniakw. 1edynym ladem po rybakac! by"a zawieszona na drzewac!
pusta sie&, rozdarta i porbana mieczami. Pojca konia dziewczyna
umkn$"a, gdy tylko zobaczy"a %agiel. Potem natkn$li si$ na tuzin c!"opw
obrabiajcyc! pole w pobli%u spalonej wie%y. 5$%czy#ni popatrzyli na nic!
pozbawionymi wyrazu oczyma i wrcili do pracy, uznawszy, %e "d# nie
stanowi dla nic! zagro%enia.
zerwone id"y by"y szerok, powoln i pe"n meandrw rzek. ;c!liczne zakr$ty i serpentyny usiane by"y niezliczonymi lesistymi wysepkami.
z$sto te% blokowa"y je piaszczyste "awice bd# zatory z majaczcyc! tu%
pod powierzc!ni pni. ydawa"o si$ jednak, %e 6rienne ma bystre oczy i
zawsze potra0i znale#& woln drog$. 9dy 1aime poc!wali" j za znajomo&
rzeki, spojrza"a na niego podejrzliwie.
Nie znam tej rzeki stwierdzi"a.art! jest wysp. 'auczy"am si$ radzi&
sobie z wios"ami i %aglem, nim pierwszy raz dosiad"am konia.
2er leos usiad" nagle, pocierajc oczy. 6ogowie, ale% mnie bol mi$nie. 5am nadziej$, %e ten wiatr si$
utrzyma. Pow$szy" uwa%nie. zuj$ zapac! deszcz%.
1aime ucieszy"by si$ z porzdnej ulewy. Loc!y )i*errun nie by"y
najczystszym miejscem w 2iedmiu -rlestwac! i z pewnoci mierdzia"
teraz jak przejrza"y ser.
leos skierowa" wzrok w d" rzeki.
idz$ dym.
Przywo"ywa" ic! cienki szary palec, ktry wznosi" si$ nad po"udniowym
brzegiem kilka mil przed nimi. Poni%ej 1aime wypatrzy" tlce si$ jeszcze
pozosta"oci jakiego du%ego budynku oraz %ywy db obwieszony
martwymi kobietami.
rony ledwie zd%y"y si$ dobra& do trupw. ienkie postronki wpi"y si$
g"$boko w mi$kkie gard"a. Przy ka%dym podmuc!u wiatru ko"ysa"y si$ i
wirowa"y gwa"townie.
o nie by" rycerski uczynek stwierdzi"a 6rienne, gdy podp"yn$li blisko
i zobaczyli to wyra#nie. Aaden prawdziwy rycerz nie przy"o%y"by r$ki do
takiej bezsensownej rzezi.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
26/563
Prawdziwi rycerze widz gorsze rzeczy za ka%dym razem, gdy ruszaj
na wojn$, dziewko odpar" 1aime. idz i robi.
6rienne skierowa"a "d# ku brzegowi.
'ie zostawi$ niewinnyc! o0iar na po%arcie wronom.
6ezwzgl$dna z ciebie dziewka. rony te% musz je&. rzymaj si$rzeki i zostaw zmar"yc! w spokoju, kobieto.
Przybili do brzegu powy%ej wielkiego, poc!ylajcego konary nad wod
d$bu. 6rienne zwin$"a %agiel, a 1aime wygramoli" si$ na brzeg. Okowy
kr$powa"y jego ruc!y. oda zerwonyc! ide" wype"ni"a mu buty i
przesik"a przez obszarpane spodnie. Pad" ze miec!em na kolana i
zanurzy" g"ow$ w rzece. 9dy j unis", sp"ywa"y z niej strumienie wody.
1ego d"onie pokrywa" zaskorupia"y brud, a kiedy wyszorowa" je do czysta,
okaza"y si$ c!udsze i bledsze ni% ongi. 'ogi rwnie% mia" zesztywnia"e itrudno mu si$ by"o na nic! utrzyma&. .tanowczo za dugo siedziaem w
cholernym lochu 7ostera *ully+e#o.
6rienne i leos wycign$li "d# na brzeg. rupy wisia"y nad ic! g"owami
niczym o!ydne, dojrzewajce owoce.
4to z nas b$dzie musia" je odci& zauwa%y"a dziewka.
1a wdrapi$ si$ na gr$. 1aime wyszed" na brzeg, pobrz$kujc
"acuc!ami. Ty"ko zdejmij mi te okowy.
/ziewka gapi"a si$ na jedn z martwyc! kobiet. 1aime podszed" do niejma"ymi kroczkami, na jakie tylko pozwala" mu d"ugi na stop$ "acuc!.
8miec!n" si$ na widok prostej tabliczki, umieszczonej na szyi wiszcego
najwy%ej trupa.
2pa"y z lwami przeczyta". Oc!, tak, kobieto, to nie by" rycerski
uczynek...ale to twoja strona si$ go dopuci"a, nie moja. iekawe, kim by"y
te dziewczyny3
/ziewkami karczemnymi wyjani" ser leos ?rey. eraz sobie
przypominam, %e tu by"a gospoda. -iedy ostatnio wracalimy do )i*errun,
niektrzy ludzie z mojej eskorty sp$dzili w niej noc.
( budynku pozosta"y jedynie kamienne 0undamenty oraz rumowisko
zw$glonyc! belek. ( popio"w nadal unosi" si$ dym.
1aime zostawia" dziwki i burdele swemu bratu yrionowi. 1edyn kobiet,
ktrej kiedykolwiek pragn", by"a ersei.
yglda na to, %e dziewczyny zabawia"y %o"nierzy mojego pana ojca.
5o%e podawa"y im jedzenie i picie. ym w"anie zas"u%y"y na ko"nierze
zdrajcw, poca"unkiem i ku0lem ale. Przesun" wzrokiem wzd"u% rzeki, by
si$ upewni&, %e s sami. o ziemie 6rackenw. 6y& mo%e to lord 1onos
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
27/563
rozkaza" je zabi&. 5j ojciec puci" z dymem jego zamek i obawiam si$, %e
nie wzbudzi"o to jego mi"oci.
7 mo%e to robota 5arDa Pipera zauwa%y" ser leos. 7lbo tej lenej
zjawy 6erica /ondarriona, c!ocia% s"ysza"em, %e on zabija wy"cznie
%o"nierzy. 7 mo%e to by"a banda ludzi Roosea -o"tona? 5j ojciec pokona" 6oltona nad (ielonymi id"ami.
7le go nie rozbi" ucili" ser leos. -iedy lord ywin pomaszerowa"
na brody, 6olton wrci" na po"udnie. )i*errun s"ysza"em, %e odebra"
+arren!al ser 7moryem% 2orchowi.
(aimeowi nie spodoba"o si$ to, co us"ysza".
-rienne powiedzia", zwracajc si$ do niej po imieniu, w nadziei, %e go
wys"uc!a.1eli lord 6olton siedzi w +arren!al, zarwno rident, jak i szlak
krlewski z pewnoci s obserwowane. 5ia" wra%enie, %e dostrzega w jej wielkic!, niebieskic! oczac! cie
niepewnoci.
1este pod moj opiek. 5usieliby mnie zabi&.
'ie sdz$, by sprawi"o im to wi$kszy k"opot.
8miem walczy& rwnie dobrze jak ty broni"a si$. 6y"am jedn z
wybranej sidemki krla )enlyego. "asnymi r$kami na"o%y" mi pasiasty
jedwab $czowej 9wardii.
$czowej 9wardii3 o by"a ty i sze& innyc! dziewczyn3 Pewienminstrel rzek" kiedy, %e w jedwabiac! wszystkie panny s pi$kne ... ale
nigdy nie widzia" ciebie, prawda3
-obieta poczerwienia"a.
5usimy wykopa& groby. Odwrci"a si$ i wlaz"a na drzewo.
/olne konary d$bu by"y tak grube, %e mog"a na nic! swobodnie stan&.
Przemieszcza"a si$ wrd lici ze sztyletem w d"oni i odcina"a jedne zw"oki
po drugic!. ok" spadajcyc! cia" k"$bi"y si$ muc!y, a ka%de z nic!
mierdzia"o gorzej od poprzedniego.
(adajemy sobie mnstwo trudu dla zwyk"yc! kurew poskar%y" si$ ser
leos. zym b$dziemy kopa& te groby3 'ie mamy "opat, a nie zamierzam
u%ywa& w"asnego miecza...
6rienne krzykn$"a nagle i zeskoczy"a z drzewa, zamiast z niego z"azi&.
/o "odzi. 2zybko. idz$ %agiel.
:pieszyli si$, jak mogli, c!o& 1aime w"aciwie nie by" w stanie biec, a na
pok"ad musia" go wcign& kuzyn. 6rienne odpyc!a"a si$ wios"em od
brzegu i popiesznie rozwin$"a %agiel.
)er +"eosie, "ap za wios"o.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
28/563
ykona" jej rozkaz. =d# pru"a teraz wody nieco szybciej, gnana
prdem, wiatrem i wios"ami. 1aime siedzia" skuty "acuc!ami i patrzy" w
gr$ rzeki. ida& by"o jedynie czubek %agla cigajcej ic! "odzi. zerwone
id"y cigle meandrowa"y, wydawa"o si$ wi$c, %e %agiel posuwa si$ na
p"noc ponad polami, skryty za zas"on drzew, podczas gdy oni p"yn$li napo"udnie. 1aime wiedzia" jednak, %e to tylko z"udzenie. 8nis" d"onie, by
os"oni& oczy.
zerwie b"ota i b"$kit wody oznajmi".
,ie"kie usta 6rienne poruszy"y si$ bezg"onie, nadajc jej wygld
prze%uwajcej krowy.
)zybciej# ser.
9ospoda znikn$"a z ty"u. 2tracili te% z oczu wierzc!o"ek %agla, to jednak
nic nie znaczy"o. 9dy tylko cigajcy min zakr$t, znowu stan si$widoczni.
0awsze mo%emy liczy& na to, %e szlac!etni ullyowie zatrzymaj si$,
%eby poc!owa& martwe kurwy.
(aimeowi nie umiec!a"a si$ perspektywa powrotu do celi. *yrion
pewnie wpadby na jaki' sprytny pomys, ale jedyne, co mnie przychodzi
do gowy, to zapa za miecz i rzuci si! do ataku#
Przez prawie godzin$ bawili si$ ze cigajcymi w c!owanego pord
meandrw i lesistyc! wysepek. 9dy ju% zacz$li nabiera& nadziei, %e uda"oim si$ jako ic! zgubi&, znowu ujrzeli odleg"y %agiel. 2er leos puci" wios"o
i otar" pot z czo"a.
'iec! ic! ;nni porw.
ios"uj4 zawo"a"a 6rienne.
To jest rzeczna ga"era oznajmi" 1aime po c!wili obserwacji. 2tatek zdawa"
si$ rosn& z ka%d c!wil. /ziewi$& wiose" po ka%dej stronie, co daje
osiemnastu ludzi. i$cej, jeli oprcz wiolarzy na pok"adzie s %o"nierze.
/o tego maj wi$ksze %agle. 'ie zdo"amy im uciec.
2er leos znieruc!omia" przy wios"ac!.
Mwisz# osiemnast%?
Po szeciu na ka%de z nas. zi"bym na siebie omiu, ale te
bransoletki troc!$ mi przeszkadzaj. (aime %nis" r$ce. !yba %e lady
6rienne zec!cia"aby mnie rozku&3
(ignorowa"a go, wszystkie si"y wk"adajc w wios"owanie.
yruszylimy w drog$ p" nocy przed nimi mwi" 1aime. ios"uj
od witu i tylko dwc! mo%e odpoczywa& jednoczenie. 2 zm$czeni. tej
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
29/563
c!wili widok naszego %agla doda" im si", ale to nie potrwa d"ugo. Powinno
nam si$ uda& zabi& wielu.
2er leos rozdziawi" usta.
"e... ich jest osiemnast%.
o najmniej. (apewne dwudziestu albo nawet dwudziestu pi$ciu odpar" 1aime.
1ego kuzyn j$kn".
Nie mamy szans pokona& osiemnastu.
7 czy ja mwi$, %e mamy3 'ajlepsze, na co mo%emy liczy&, to zgin&
z mieczem w d"oni.
5wi" szczerze. 1aime Lannister nigdy nie ba" si$ mierci.
6rienne przesta"a wios"owa&. -osmyki lnianyc! w"osw przylepia"y si$
jej do czo"a od potu, a wciek"y grymas czyni" j jeszcze brzydsz ni%dotd.
)ozkazano mi ci$ broni& oznajmi"a g"osem tak gniewnym, %e
przypomina" raczej warkni$cie psa.
'ie mg" si$ nie rozemia& na tak wojowniczo&. To )#ar z cyckami
pomyla".A przynajmniej byaby nim, gdyby miaa cycki#
takim razie zrb to, dziewko. 7lbo zwr& mi wolno&, bym mg"
broni& si$ sam.
9alera mkn$"a w d" rzeki niczym wielka drewniana wa%ka. oda wok"statku pieni"a si$ od uderzajcyc! zawzi$cie wiose". :cigajcy byli coraz
bli%ej. 'a pok"adzie t"oczyli si$ ludzie dzier%cy w r$kac! lnicy metal.
1aime wypatrzy" te% "uki.8ucznicy# 'ienawidzi" "ucznikw.
'a dziobie galery sta" t$gi m$%czyzna o "ysej g"owie, krzaczastyc!,
siwyc! brwiac! i muskularnyc! ramionac!. 'a kolczug$ narzuci" sobie
brudn bia" opocz$, na ktrej wyszyto jasnozielon nici wierzb$
p"aczc, p"aszcz jednak mia" spi$ty srebrnym pstrgiem. 3apitan stra$y
domowej )i9errun# swoim czasie ser )obin )yger s"yn" jako
nieust$pliwy wojownik, lecz jego czas ju% min". 6y" rwienikiem +ostera
ullyego i zestarza" si$ razem ze swym lordem.
9dy "odzie dzieli"o od siebie ju% tylko pi$&dziesit jardw, 1aime otoczy"
usta d"oni i krzykn"B
!cesz mi %yczy& szcz$cia, ser )obinie3
!c$ ci$ sprowadzi& z powrotem# 4r"objco rykn" ser )obin )yger.
9dzie si$ podzia"y twoje z"ote w"osy3
5ia"em nadziej$ olepi& wrogw blaskiem "ysiny. obie to wyc!odzi
ca"kiem nie#le.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
30/563
e s"owa nie rozmieszy"y ser )obina. Odleg"o& mi$dzy "odzi a galer
zmniejszy"a si$ doczterdziest% jardw.
)zu&cie wios"a i bro do wody, a nikomu nie stanie si$ krzywda. 2er
leos odwrci" si$.
1aime, powiedz mu, %e uwolni"a nas lady atelyn ...%e to prawomocnawymiana jecw...
1aime spe"ni" jego prob$, lecz nic to nie da"o.
"adzy w Ri5err%n nie s$raw%je +ate"yn )tark krzykn" w odpowiedzi ser
)obin. zterej "ucznicy zaj$li pozycje po jego obu stronac!, dwc! stojc, a
dwc! kl$czc. )zu&cie miecze do wody.
Nie mam miecza odpowiedzia" 1aime ale gdybym go mia", wbi"bym ci
go w brzuc! i odrba" jaja tym czterem tc!rzom.
Odpowiedzia"a mu salwa strza". 1edna wbi"a si$ w maszt, dwieprzedziurawi"y %agiel, a czwarta c!ybi"a 1aimea o stop$.
Przed nimi zamajaczy" kolejny z szerokic! meandrw zerwonyc!
ide". 6rienne wprowadzi"a "d# w zakr$t. )eja obrci"a si$ nagle, a %agiel
strzeli" g"ono, jakby wype"ni" go wiatr. Przed sob, porodku rzeki, ujrzeli
wielk wysp$. 9"wny nurt op"ywa" j z prawej. Po lewej, mi$dzy wysp a
wysokimi urwiskami p"nocnego brzegu, bieg" wski kana". 6rienne
poruszy"a sterem i pop"yn$"a w lewo, "opoczc %aglem. 1aime patrzy" jej w
oczy. . adne pomyla". spokone. 8mia" czyta& z ludzkic! oczu i wiedzia",jak wyglda strac!.Jest zdeterminowana, ale nie zdesperowana.
rzydzieci jardw za nimi galera wc!odzi"a w zakr$t.
2er leosie, zajmij si$ rumplem rozkaza"a dziewka. -rlobjco, "ap
za wios"o i uwa%aj, %ebymy si$ nie rozbili o ska"y.
,ed"e rozkaz%# $ani.
ios"o nie by"o mieczem, ale jego pirem mo%na by"o rozwali&
cz"owiekowi g"ow$, a drzewce nadawa"o si$ do odbijania ciosw.
2er leos wepc!n" wios"o w d"o 1aimea i przeszed" na ru0$. 5in$li
cypel wyspy i pop"yn$li wskim skrtem. =d# przec!yli"a si$, spryskujc
wod powierzc!ni$ urwiska. ysp$ porasta" gszcz wierzb, d$bw i
wysokic! sosen. /rzewa rzuca"y g"$boki cie na bystr wod$, w ktrej
kry"y si$ zatory z butwiejcyc! drzew. Po ic! lewej stronie wznosi"a si$
stroma, skalista ciana. 8 jej podn%a woda uderza"a o zsuni$te z gry
g"azy, tworzc bia" pian$.
!rzesz"i ze s"onecznego blasku w cie, ukryli si$ przed galer mi$dzy
zielon zas"on drzew a kamienistym, szarobrzowym urwiskiem. /hwila
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
31/563
odpoczynku od strza pomyla" 1aime, omijajc na wp" pogr%ony w
wodzie g"az.
=d# zako"ysa"a si$ nagle. 8s"ysza" cic!y plusk. Obejrza" si$ i zobaczy",
%e 6rienne znikn$"a. Po c!wili dostrzeg" j ponownie. ydosta"a si$ z wody
u podstawy urwiska, przebrn$"a przez p"ytk ka"u%$, przelaz"a przez kilkaskalistyc! wynios"oci i zacz$"a wspina& si$ w gr$. 2er leos wyba"uszy"
oczy i rozdziawi" szeroko usta. Dure% pomyla" 1aime.
'ie gap si$ na dziewk$, tylko steruj warkn" na kuzyna. (obaczyli
przesuwajcy si$ za drzewami %agiel galery. 2tatek pojawi" si$ w ca"ej
okaza"oci u wejcia do kana"u, dwadziecia pi$& jardw za nimi. (akr$ci"
gwa"townie i kilka strza" pomkn$"o w ic! stron$, wszystkie jednak c!ybi"y.
Obie "odzie by"y w ruc!u, co utrudnia"o zadanie "ucznikom, 1aime wiedzia"
jednak, %e wkrtce cigajcy wstrzelaj si$ w cel. 6rienne by"a ju% wpo"owie wysokoci urwiska, przec!odzc od uc!wytu do uc!wytu. )yger
na pewno j zobaczy i ka$e tym ucznikom j zaatwi#1aime postanowi"
sprawdzi&, czy duma starego we#mie gr$ nad jego rozsdkiem.
)er Robinie krzykn". Powi$& mi c!wil$.
2er )obin unis" r$k$ i jego "ucznicy opucili bro.
5w, co masz do powiedzenia, -rlobjco, ale piesz si$.
(nam lepsze rozwizanie krzykn" 1aime, gdy "d# mija"a skupisko
pop$kanyc! kamieni. )toczmy $ojedynek. 'ie urodzi"em si$ dzi rano, Lannister.
'ie, ale mo%esz zgin& dzi po po"udniu. 1aime unis" d"onie, by
wszyscy ujrzeli jego kajdany. 6$d$ z tob walczy" w "acuc!ac!. zego
si$ boisz3
'ie ciebie, ser. 9dyby wybr nale%a" do mnie, z przyjemnoci
spe"ni"bym twoje %yczenie, ale rozkazano mi sprowadzi& ci$ %ywcem, jeli
tylko b$dzie to mo%liwe. =ucznicy. 8nis" r$k$. 'a"%. 'acignij. ypu...
( odleg"oci niespe"na dwudziestu jardw trudno by"o c!ybi&, ale gdy
"ucznicy unieli bro, posypa" si$ na nic! deszcz kamykw, ktre
grzec!ota"y o pok"ad, odbija"y si$ od ic! !e"mw i wpada"y z pluskiem do
wody po obu stronac! dziobu. i, ktrzy byli wystarczajco bystrzy, %eby
zrozumie&, co si$ dzieje, podnieli wzrok akurat w tej samej c!wili, gdy ze
szczytu urwiska run" g"az wielkoci krowy. 2er )obin krzykn" przera%ony.
-amie zawirowa" w powietrzu, odbi" si$ od ciany urwiska, p$k" na dwoje i
uderzy" w "d#. i$kszy od"amek z"ama" maszt, rozdar" %agiel, strci"
dwc! "ucznikw do rzeki i zmia%d%y" nog$ poc!ylonego nad wios"em
m$%czyzny. 2zybko&, z jak galera zacz$"a nabiera& wody, sugerowa"a, %e
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
32/563
mniejszy okruc! zrobi" dziur$ w kad"ubie. -rzyki rannego odbija"y si$
ec!em od urwiska, a "ucznicy miotali si$ jak szaleni w wodzie. yglda"o
na to, %e %aden z nic! nie umie p"ywa&. 1aime wybuc!n" miec!em.
9dy wyp"yn$li z kana"u, galera ton$"a ju% pord ka"u%, wirw i
zatopionyc! pni. 1aime Lannister doszed" do wniosku, %e bogowie s"askawi. 2er )obina i jego po trzykro& przekl$tyc! "ucznikw czeka" d"ugi,
mokry powrt do )i*errun, a przy okazji pozby" si$ te% tej brzydkiej,
wyroni$tej dziewki. Nie potra5ibym zaplanowa tego lepiej# Niech no
tylko pozb!d! si! tych kajdan...
2er leos krzykn" g"ono. 1aime spojrza" w gr$ i zobaczy" 6rienne,
ktra wlok"a si$ szczytem urwiska, spory kawa"ek przed nimi. Przesz"a
ldem na skrt, podczas gdy oni p"yn$li wzd"u% zakr$tu. 2koczy"a do wody.
locie wydawa"a si$ niemal pe"na gracji. 6y"oby niewdzi$cznocipragn&, %eby rozwali"a sobie g"ow$ o kamie. 2er leos skierowa" "d# w
jej stron$. 'a szcz$cie 1aime mia" jeszcze wios"o. Jeden dobry zamach,
kiedy podpynie bli$ej, i uwolni! si! od niej#
(amiast tego wycign" wios"o w jej kierunku. 6rienne z"apa"a je i 1aime
wcign" j na "d#. -iedy pomaga" jej wsi&, woda sp"ywa"a jej z w"osw i
z przemoczonego ubrania, tworzc ka"u%$ na pok"adzie. 3iedy jest mokra,
robi si! jeszcze brzydsza# Nigdy bym nie uwierzy, $e to mo$liwe#
1este c!olernie g"upi dziewk oznajmi" jej. 5oglimy pop"yn&dalej bez ciebie. Pewnie mylisz, %e ci podzi$kuj$3
'a nic mi twoja wdzi$czno&, -rlobjco. ("o%y"am przysi$g$, %e
dostarcz$ ci$ bezpiecznie do -rlewskiej Przystani.
; rzeczywicie zamierzasz jej dotrzyma&3 1aime obdarzy" j swym
najpromienniejszym umiec!em.o doprawdy zdumiewajce.
$atelyn
2er /esmond 9rell ca"e %ycie s"u%y" rodowi ullyc!. -iedy atelyn si$
urodzi"a, by" giermkiem, gdy nauczy"a si$ c!odzi&, je#dzi& konno i p"ywa&,
rycerzem, a kiedy wysz"a za m%, dowdc zbrojnyc!. 5a"a at lorda
+ostera na jego oczac! sta"a si$ m"od kobiet, %on wielkiego lorda i
matk kr"a." teraz zobaczy, jak zostaam zdrajczyni#
yruszajc na bitw$, jej brat Cdmure mianowa" ser /esmondakasztelanem )i*errun, i to on musia" zaj& si$ spraw jej zbrodni. Aeby
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
33/563
u"atwi& sobie zadanie, przyprowadzi" ze sob zarzdc$ jej ojca, ponurego
8t!erydesa ayna. 5$%czy#ni wpatrywali si$ w ni bez ruc!uB ser
/esmond t$gi, rumiany i zawstydzonyE 8t!erydes powa%ny, wyc!udzony i
melanc!olijny. Obaj czekali, a% drugi zacznie mwi&. Po'wi!cili $ycie na
su$b! mojemu ojcu, a ja si! im odwdzi!czyam ha%b pomyla"aznu%ona atelyn.
Twoi synowie odezwa" si$ wreszcie ser /esmond. 5aester Fyman
nam powiedzia". 6iedni c!"opcy. o straszne. 2traszne. 7le...
/zie"imy twj sm%tek# $ani wtrci" 8t!erydes ayn. a"e )i*errun
pogr%y"o si$ z tob w %a"obie# a"e...
a wiadomo& z pewnoci doprowadzi"a ci$ do szalestwa przerwa"
mu ser /esmond. Aa"oba spowodowa"a ob"$d, ob"$d matki. Ludzie to
zrozumiej. 'ie wiedzia"a... iedzia"am sprzeciwi"a si$ stanowczo atelyn. (dawa"am sobie
spraw$, co robi$, i by"am wiadoma, %e to zdrada. 1eli mnie nie ukarzecie,
ludzie pomyl, %e wsplnie uknulimy spisek, by uwolni& 1aimea
Lannistera. o by"a wy"cznie moja wina i tylko ja powinnam ponie&
odpowiedzialno&. 1eli tak si$ musi sta&, zakujcie mnie w pozosta"e po
-rlobjcy "acuc!y i b$d$ nosi"a je z dum.
"acuc!y3 2amo to s"owo przyprawi"o biednego ser /esmonda o
szok. 5atk$ krla, crk$ mojego lorda3 o wykluczone. Pani, mo%e zgodzi"aby si$ na areszt domowy w swej komnacie do
czasu powrot% ser 6dm%rea? zaproponowa" zarzdca 8t!erydes ayn.
5og"aby sp$dzi& troc!$ czasu w samotnoci, pomodli& si$ za
zamordowanyc! synw.
Tak zgodzi" si$ ser /esmond. 'ajodpowiedniejsza by"aby komnata
w wie%y.
1eli mam by& uwi$ziona, to najlepiej w komnatac! ojca, %ebym mog"a
s"u%y& mu pociec! w jego ostatnic! c!wilac!.
2er /esmond zastanawia" si$ c!wil$.
(goda. 'ie zabraknie ci wygd i b$dziesz traktowana z szacunkiem,
ale musimy ci odebra& wolno& w obr$bie zamku. 5o%esz c!odzi& do
septu, kiedy tylko zec!cesz, ale poza tym nie opuszczaj komnat lorda
+ostera a% do powrotu lorda Cdmurea.
1ak sobie %yczysz.1ej brat nie by" lordem, dopki %y" lord +oster, ale
atelyn nie zamierza"a poprawia& ser /esmonda. 1eli musicie,
przydzielcie mi stra%nika, ale macie moje s"owo, %e nie b$d$ prbowa"a
ucieczki.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
34/563
2er /esmond skin" g"ow, wyra#nie zadowolony, %e upora" si$ ju% z
tym przykrym zadaniem, lecz 8t!erydes ayn o smutnym spojrzeniu
zosta" w komnacie jeszcze c!wil$ po jego wyjciu.
Pope"ni"a ci$%ki wyst$pek, pani, ale i tak nic z tego nie wyniknie. 2er
/esmond wys"a" w pocig ser )obina )ygera, nakazujc mu sprowadzi&-rlobjc$ %ywcem...a gdyby mu si$ nie uda"o, jego g"ow$.
atelyn nie by"a tym zaskoczona. )by -oownik doda siy twemu
ramieniu, (rienne modli"a si$. (robi"a wszystko, co mog"a, i teraz
pozosta"a jej jedynie nadzieja.
Przeniesiono jej rzeczy do komnaty ojca. /ominowa"o w niej wielkie
"o%e z baldac!imem, na ktrym si$ urodzi"a. 1ego kolumnom nadano
kszta"t skaczcyc! pstrgw. 1ej ojca przeniesiono p" pi$tra ni%ej. =o%e
c!orego ustawiono na wprost trjktnego balkonu jego samotni. 6y"o zniego wida& rzeki, ktre zawsze tak bardzo koc!a".
9dy atelyn znalaz"a si$ w rodku, lord +oster spa". ysz"a na balkon i
opar"a d"o na szorstkiej kamiennej balustradzie. (a ostrym kocem
zamkowyc! murw wartki -amienny 'urt "czy"swe wody ze spokojnymi
zerwonymi id"ami i jej wzrok si$ga" daleko w d" rzeki. +e'li na
wschodzie pojawi si! pasiasty $agiel, to b!dzie znaczyo, $e wraca ser
)obin# 'a razie powierzc!nia wd by"a pusta. Podzi$kowa"a za to bogom i
wrci"a do ojca.'ie wiedzia"a, czy lord +oster zdaje sobie spraw$ z jej obecnoci i czy w
czymkolwiek mu ona pomaga, jego blisko& natomiast dodawa"a jej otuc!y.
o by' powiedzia o mojej zbrodni, ojcze0 zastanawia"a si$. /zy
postpiby' tak samo, gdyby'my z :ys wpady w r!ce wrogw, czy ty
rwnie$ by' mnie pot!pi i nazwa to ob!dem matki0
-omnat$ wype"nia"a wo mierci, ci$%ka, s"odkawa i obrzydliwa.
Przypomina"a jej utraconyc! synw, s"odkiego 6rana i ma"ego )ickona,
zabityc! przez !eona 9reyjoya, ktry by" podopiecznym 'eda. 'adal
op"akiwa"a 'eda, b$dzie go op"akiwa"a a% do mierci, ale %eby straci& te%
dzieci...
7trata dziecka to straszny# okr%tny cios wyszepta"a cic!o, raczej do siebie ni%
do ojca.
Lord +oster rozc!yli" powieki.
R%ta wyszepta" oc!ryp"ym z blu g"osem.
Nie poznae mnie. Przyzwyczai"a si$ ju% do tego, %e bra" j za matk$ albo za
Lys$, tego imienia jednak nie zna"a.
(estem +ate"yn wyszepta"a. (estem +at# ojcze.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
35/563
,ybacz mi... krew...oc!, prosz$... R%ta...
zy w %yciu jej ojca mog"a by& inna kobieta3 5o%e jaka wiejska
dziewczyna, ktr skrzywdzi" za m"odu3 /zy mg po 'mierci matki szuka
pociechy w ramionach dziewki su$ebnej0 o by"a dziwnie niepokojca
myl. 'agle wyda"o jej si$, %e w ogle nie zna"a ojca. -to to jest )uta, ojcze3 zy mam po ni pos"a&3 9dzie mog$ j
znale#&3 zy jeszcze %yje3
Lord +oster j$kn".
'ie %yje. !wyci" j za d"o. 6$dziesz jeszcze mia"a inne... s"odkie
dzieci z prawego "o%a.
/nne0 pomyla"a atelyn. /zy$by zapomnia, $e Ned nie $yje0 /zy
nadal mwi do )uty, czy do mnie0 " mo$e do :ysy albo matki0
-aszln" i z ust pop"yn$"a mu krwawa lina. 8cisn" mocno jej palce. ...bd# dobr %on, a bogowie ci$ pob"ogos"awi ... synami... $rawowitymi
synami... aaachchch...
Lord +oster zacisn" d"onie w nag"ym paroksyzmie blu, wbijajc
paznokcie w skr$ atelyn. ( jego ust wyrwa" si$ st"umiony krzyk.
2zybko zjawi" si$ maester Fyman, ktry przygotowa" kolejn dawk$
makowego mleka i pomg" swemu panu je wypi&. Po c!wili lord +oster
ully ponownie zapad" w g"$boki sen.
Pyta" o jak kobiet$ oznajmi"a at. O )ut$. )ut$3
5aester popatrzy" na ni zdziwiony.
'ie znasz nikogo o tym imieniu3 /ziewki s"u%ebnej albo kobiety z
jakiej pobliskiej wioski3 5o%e to kto z dawnyc! czasw3
atelyn opuci"a )i*errun na wiele lat.
'ie, pani. 1eli c!cesz, mog$ o ni zapyta&. 8t!erydes ayn z
pewnoci b$dzie wiedzia", czy kto taki s"u%y" w )i*errun. 5wi"a, )uta3
Prostaczkowie cz$sto nadaj crkom imiona kwiatw albo zi". 5aester
zamyli" si$. Przypominam sobie tak wdow$, ktra przyc!odzi"a do
zamku pyta&, czy mamy stare buty, w ktryc! trzeba wymieni& podeszwy.
ydaje mi si$, %e nazywa"a si$ )uta. 7 mo%e 2za"wia3 o w tym rodzaju.
'ie przyc!odzi ju% jednak od wielu lat...
'azywa"a si$ ?io"ek przerwa"a mu atelyn, ktra wietnie pami$ta"a
staruszk$.
'aprawd$3 5aester mia" zawstydzon min$. ybacz, lady atelyn,
ale nie mog$ tu zosta& d"u%ej. 2er /esmond powiedzia", %e wolno nam
rozmawia& z tob tylko o tym, czego wymagaj nasze obowizki.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
36/563
takim razie musisz wykona& jego polecenie.
'ie mog"a mie& pretensji do ser /esmonda. 'ie da"a mu powodw do
zau0ania i z pewnoci obawia" si$, %e mog"aby wykorzysta& lojalno&,
ktr wci% czu"o wobec crki swego lorda wielu ludzi z )i*errun, by
narobi& mu jeszcze wi$cej k"opotw. &reszcie mog! zapomnie o wojnie
powiedzia"a sobie. /hoby tylko na krtk chwil!#
Po wyjciu maestera zarzuci"a we"niany p"aszcz i ponownie wysz"a na
balkon. 6lask s"oca z"oci" przep"ywajce obok zamku wody. atelyn
os"oni"a oczy d"oni, ze strac!em wypatrujc odleg"ego %agla. 'ie widzia"a
jednak nic, a to znaczy"o, %e jej nadzieje nie umar"y.
2ta"a tak do wieczora i przez znaczn cz$& nocy, a% wreszcie rozbola"y
j nogi. P#nym popo"udniem do zamku przylecia" kruk, ktry skierowa" si$
do ptaszarni, poruszajc leniwie wielkimi, ciemnymi skrzyd"ami. /zarneskrzyda, czarne sowa pomyla"a, przypominajc sobie poprzedniego
ptaka i groz$, ktr przynis".
ieczorem wrci" maester Fyman, ktry zaj" si$ lordem ullym i
przynis" atelyn skromn kolacj$ z"o%on z c!leba, sera i gotowanej
wo"owiny z c!rzanem.
)ozmawia"em z 8t!erydesem aynem, pani. 1est prawie pewien, %e
za jego czasw w )i*errun nie s"u%y"a %adna kobieta imieniem )uta.
idzia"am dzisiaj kruka. zy pojmano 1aimea?"lbo zabito, bogowie bro%cie0
'ie, pani, nie mamy %adnyc! wieci o -rlobjcy.
7 wi$c to kolejna bitwa3 zy Cdmure ma k"opoty3 7lbo )obb. Prosz$
ci$, oka% mi troc!$ serca i uga moje obawy.
!ani# nie $owinienem... Fyman rozejrza" si$ wok", jakby c!cia" si$
upewni&, %e w komnacie nikogo nie ma. Lord ywin opuci" dorzecze. 'a
brodac! bez zmian.
takim razie skd przylecia" ten kruk3
0 zachod% odpowiedzia". (aj" si$ pociel lorda +ostera, nie c!cc
patrze& jej w oczy.
zy to wieci od )obba3
(awa!a" si$.
Tak# $ani.
2ta"o si$ co z"ego. Pozna"a to po jego zac!owaniu. o przed ni
ukrywa". !owiedz mi. +zy to Robb? +zy jest ranny?
"le nie zgin, dobrzy bogowie, nie mw mi, $e zgin#
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
37/563
1ego 5i"o& odnis" ran$ podczas szturmu na urni$... 5aester Fyman
nadal nie odpowiada" jej wprost. ...ale pisze, %e nie ma powodu do
niepokoju i ma nadziej$, %e wkrtce wrci.
)an$3 1ak ran$3 zy jest powa%na3
Pisze, %e nie ma powodu do niepokoju. szystkie rany mnie niepokoj. zy ma odpowiedni opiek$3
1estem tego pewien. (ajmie si$ nim maester urni.
7 gdzie zosta" raniony3
Pani, zabroniono mi z tob rozmawia&. Przykro mi.
8yman zebra" swe eliksiry i opuci" popiesznie komnat$. atelyn znowu
zosta"a sam na sam z ojcem. Po wypiciu makowego mleka lord +oster
zapad" w g"$boki sen. ( kcika jego ust sp"ywa" wski strumyk liny, ktra
zwil%a"a poduszk$. atelyn wzi$"a p"cienn c!usteczk$ i delikatniewytar"a plwocin$. Lord +oster j$kn", gdy go dotkn$"a.
,ybacz mi powiedzia" tak cic!o, %e ledwie s"ysza"a jego s"owa. R%ta...
krew... krew...bogowie, bd#cie "askawi...
e s"owa, c!o& nie potra0i"a ic! poj&, wzbudzi"y w niej silny nie$okj.
1rew pomyla"a. /zy wszystko zawsze si! musi sprowadza do krwi0
;jcze, kim bya ta kobieta i co jej uczynie', $e a$ tak bardzo pragniesz jej
wybaczenia0
atelyn spa"a niespokojnie. /r$czy"y j nieokrelone sny o jej dzieciac!,tyc! zaginionyc! i tyc! zabityc!. 'a d"ugo przed witem obudzi"o j ec!o
s"w ojca. .odkie dzieci z prawego o$a...dlaczego to powiedzia0 /zy$by...
spodzi z t )ut b!karta0 'ie potra0i"a w to uwierzy&. 1ej brat Cdmure,
owszem. 'ie zdziwi"aby jej wiadomo&, %e Cdmure ma t%zin nat%ra"nych dzieci.
"e nie jej ojciec# nie "ord 9oster T%""y# nigdy.
" mo$e to na :ys! mwi )uta, tak samo jak na mnie /at0 Lord +oster
nieraz ju% myli" j z siostr. (!dziesz jeszcze miaa inne, powiedzia#
.odkie dzieci z prawego o$a# 2ysa poroni"a pi$& razy, dwukrotnie w Orlim
9nie#dzie i trzykrotnie w -rlewskiej Przystani... ale nigdy w )i*errun,
gdzie lord +oster mg" s"u%y& jej pociec!. Nigdy, chyba $e...chyba $e bya
w ci$y za tym pierwszym razem...
Obie siostry wzi$"y lub tego samego dnia. 5$%owie zostawili je pod
opiek ojca i wyjec!ali, by przy"czy& si$ do buntu )oberta. Potem, gdy ic!
miesi$czna krew nie pop"yn$"a w wyznaczonym terminie, Lysa gada"a
radonie o synac!, ktre z pewnoci nosi"y.
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
38/563
wj syn b$dzie dziedzicem inter0ell, a mj Orlego 9niazda. Oc!,
b$d najlepszymi przyjaci"mi, tak jak twj 'ed i lord )obert. 6$d raczej
bra&mi ni% kuzynami. Po prostu to wiem.
(ya taka szcz!'liwa#
7le nied"ugo potem krew Lysy pop"yn$"a i wszelka rado& w oczac! jejsiostry zgas"a. atelyn zawsze myla"a, %e okres Lysy po prostu si$ sp#ni",
ale jeli by"a w ci%y...
Przypomnia"a sobie c!wil$, gdy po raz pierwszy da"a siostrze do
potrzymania )obba. 6y" maleki, wrzeszcza" i mia" czerwon buzi$, ale ju%
wtedy by" silny i pe"en %ycia. 9dy tylko atelyn poda"a go Lysie, jej siostra
zala"a si$ "zami, odda"a popiesznie niemowl$ i uciek"a.
+e'li ju$ przedtem stracia dziecko, to mogoby tumaczy sowa ojca i
wiele innych spraw... 5a"%estwo Lysy z 1onem 7rrynem zaaran%owanopopiesznie, a 1on ju% wtedy by" starym cz"owiekiem, starszym od ic! ojca.
.tarym czowiekiem bez dziedzica# 1ego pierwsze dwie %ony zmar"y
bezpotomnie, syna jego brata zamordowano razem z 6randonem 2tarkiem
w -rlewskiej Przystani, a jego dzielny kuzyn zgin" w 6itwie /zwonw.
1eli rd 7rrynw mia" przetrwa&, potrzebna mu by"a m"oda %ona... moda
$ona, ktra dowioda ju$ swej podno'ci#
atelyn wsta"a, wdzia"a szat$, zesz"a do ciemnej samotni i stan$"a nad
"o%em ojca. ype"nia" j strac! po"czony z bezradnoci. jcze powiedzia"a. Ojcze, wiem, co uczyni"e. 'ie by"a ju% niewinn
dziewczyn z g"ow pe"n marze. 6y"a wdow, zdrajczyni i pogr%on w
%a"obie matk, ktra dobrze pozna"a %ycie. (musi"e go, %eby j przyj"
wyszepta"a. :lub z Lys by" cen, ktr 1on 7rryn musia" zap"aci& za
miecze i w"cznie rodu ullyc!.
'ic dziwnego, %e w ma"%estwie jej siostry nie by"o mi"oci. 7rrynowie
byli dumni i ic! !onor "atwo by"o urazi&. Lord 1on mg" polubi& Lys$, by
przecign& ullyc! na stron$ rebelii, a tak%e w nadziei na syna, lecz
trudno by mu by"o pokoc!a& kobiet$, ktra przysz"a do jego "o%a zbrukana
i niec!$tna. ( pewnoci traktowa" j z szacunkiem i wyrozumia"oci, ale
Lysa potrzebowa"a ciep"a.
'ast$pnego dnia przy niadaniu atelyn poprosi"a o g$sie piro oraz
papier i zacz$"a kreli& list do siostry, do /oliny 7rrynw. Pisa"a, walczc ze
s"owami, o 6ranie i )ickonie, lecz przede wszystkim o lordzie +osterze.
+ego dni dobiegaj ko%ca i my'li teraz tylko o krzywdach, ktre ci
wyrzdzi# Maester
-
8/13/2019 Martin George R. R. - Stal i nieg
39/563
spoczynek# Mimo to walczy zawzi!cie i nie chce si! podda# My'l!, $e
chodzi mu o ciebie# Potrzebne mu twoje wybaczenie# &iem, $e wojna
sprawia, i$ podr$ z ;rlego 6niazda do )i9errun staa si! niebezpieczna,
ale z pewno'ci silny oddzia rycerzy mgby bezpiecznie przeprowadzi
ci! przez 6ry 3si!$ycowe# .tu ludzi albo tysic0 " je'li nie mo$eszprzyjecha, to czy chocia$ do niego nie napiszesz0 Mo$e skre'lisz kilka
sw mio'ci, $eby mg spokojnie umrze0 Napisz, co chcesz, a ja mu to
przeczytam, by ul$y jego sercu#
9dy atelyn od"o%y"a g$sie piro i poprosi"a o lak, zrozumia"a, %e to
zbyt p#no i niewiele ju% pomo%e. 5aester Fyman rwnie% nie wierzy", by
lord +oster pozosta" przy %yciu na czas przelotu kruka do Orlego 9niazda i
powrotu. /hocia$ nieraz ju$ mwi to samo... T%""yowie nie poddawali si$
"atwo, nawet w beznadziejnej sytuacji. Odda"a list maesterowi i posz"a doseptu zapali& wieczk$ dla Ojca 'a 9rze w intencji swego ojca, drug dla
2taruc!y, ktra wypuci"a na wiat pierwszego kruka, gdy spojrza"a przez
drzwi mierci, i trzeci dla 5atki, w intencji Lysy i wszystkic! dzieci, ktre
obie utraci"y.
P#niej, gdy siedzia"a z ksi%k przy "o%u lorda +ostera, raz za razem
czytajc ten sam urywek, us"ysza"a g"one krzyki i d#wi$k trby. Ser &obin
pomyla"a natyc!miast z dr%eniem l$ku. ysz"a na balkon, lecz na rzekac!
nic nie by"o wida&. 'a zewntrz s"ysza"a jednak coraz wyra#niejsze g"osy,t$tent wielu koni, pobrz$kiwanie zbroi, a tu i wdzie rwnie% radosne
krzyki. )uszy"a kr$tymi sc!odami na dac! don%onu. .er Desmond nie
zakaza mi wst!pu na dach powiedzia"a sobie, wc!odzc na gr$.
/#wi$ki dobiega"y z drugiego koca zamku, spod g"wnej bramy.
9rupka ludzi sta"a przed krat,