Marek Sobczak Egipt egipt 2013.pdf · Count Jan Potocki, author of “Manuscript Found in...
Transcript of Marek Sobczak Egipt egipt 2013.pdf · Count Jan Potocki, author of “Manuscript Found in...
Marek Sobczak Egipt
Marek Sobczak EgiptTeksty / Texts: WOJCIECH MAREK DARSKI / KATARZYNA KASPRZAK STAMM
/ ANDRZEJ KLIMCZAK-DOBRZANIECKI / DOROTA M. KOZIELSKA / AGNIESZKA KRZEMIŃSKA / KRYSTYNA LENKOWSKA / ELIZA PTASZYŃSKA / MAREK SOBCZAK
/ WIESŁAW SZYMAŃSKI / KRZYSZTOF WACHOWIAK / MARIUSZ WOSZCZYŃSKI
Muzeum Okręgowe w Suwałkach 2013
Kom Ombo. Tory kolejowe, 2011, papier, tusz, 29,8 x 42 cm
Kom Ombo. Railway, 2011, ink on paper, 29,8 x 42 cm
Nil, 2012, akryl, płótno, 120 x 90 cm
Nile, 2012, acrylic on canvas, 120 x 90 cm
Organizatorzy wystawy
Muzeum Okręgowe w Suwałkach
ul. Tadeusza Kościuszki 81
16-400 Suwałki
Dyrektor
Jerzy Brzozowski
Kuratorzy wystawy
Zbigniew Fałtynowicz
Eliza Ptaszyńska
Miejsce prezentacji
Muzeum im. Marii Konopnickiej
Oddział Muzeum Okręgowego
w Suwałkach
ul. Tadeusza Kościuszki 31
16-400 Suwałki
Koncepcja i produkcja katalogu: Marek Sobczak
ISBN 978-83-61494-72-0
Wydawca
Muzeum Okręgowe w Suwałkach
ul. Tadeusza Kościuszki 81, 16-400 Suwałki
tel. (+48 87) 566 57 50
mail: [email protected]
Muzeum Okręgowe w Suwałkachjest instytucją kultury miasta Suwałki
© Copyright by Marek Sobczak 2013
Teksty: Wojciech Marek Darski, Katarzyna Kasprzak Stamm,
Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki, Dorota M. Kozielska,
Agnieszka Krzemińska, Krystyna Lenkowska, Eliza Ptaszyńska,
Marek Sobczak, Wiesław Szymański, Krzysztof Wachowiak,
Mariusz Woszczyński
Tłumaczenie na język angielski: Ewa Hryniewicz-Yarbrough,
Sarah Luczaj, Violetta Sobczak, La Crosse
Korekta w języku polskim: Zofia Kozik
Projekt graficzny i przygotowanie do druku: Marek Sobczak
Fotografie i reprodukcje: Marek Sobczak, Violetta Sobczak (s. 90)
Skanowanie: Andrzej Kozak
Specjalne podziękowania osobom,
które wniosły pomoc w powstaniu cyklu „Egipt”,
wystaw, katalogu i stron internetowych:
Alicja Andrulewicz, Marek Buczyński, Łukasz Drucis,
Wojciech Druszcz, Bogdan Hildebrandt, Andrzej Pszonak,
Natalia Regucka, Wiesław Szymański, Jacek Werbanowski,
Mariusz Woszczyński
Na okładce:
Marek Sobczak, Studium wzoru asuańskiej czapki, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm
Front cover:
Marek Sobczak, Study of the design of Aswan cap,
2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
www.marek.sobczak.sdsart.eu
5
8 Wiesław Szymański
XXX / XXX
10 Krzysztof Wachowiak
Czysty kolor Południa / The Clear Colour of Southern Egypt
16 Marek Sobczak
Egipt. Ukryte granice / Egypt. Hidden Boundaries
34 Krystyna Lenkowska
Bo wypadły mi okulary w grobowcu Nefertari /
Because I dropped my glasses in Nefertari’s tomb
37 Dorota M. Kozielska
Egipt – pejzaż nieoswojony / Egypt – an untamed landscape
42 Mariusz Woszczyński
Cisza i kuszenie pustyni / The silence and temptation of the desert
47 Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki
Kolekcjoner emocji / Collector of emotions
56 Agnieszka Krzemińska
Beznosa enigma / An enigma without a nose
66 Wojciech Marek Darski
Wirtualne hieroglify. Animacja / Virtual hieroglyphics. Animation
74 Katarzyna Kasprzak Stamm
Podróżnicy i Turyści / Travellers and tourists
82 Eliza Ptaszyńska
Egipt / Egypt
91 Marek Sobczak
Wystawy / Exhibitions
95 Noty o autorach / Notes on the authors
Stacja benzynowa na Synaju, 2012, akryl, płótno, 116 x 89 cm
Gas station in Sinai, 2012, acrylic on canvas, 116 x 89 cm
SpiS TrEścicOnTEnTS
76
wszystko i nic
jest
wyryte w kamieniu
granat nieba
na szczytach piramid
zwiastuje
kamienny sen wszechświata
siadam pod drzewem
Wczoraj i Dziś
sfinks puszcza oko
jeszcze dwa autokary
naiwnych
i mamy dniówkę
granat nieba
zatrzymuje oddech słońca
piaszczeję
w ziarenka gwiazd
everything and nothing
is
carved in stone
the deep blue sky
at the peaks of the pyramids
foretells
the stone dream of the universe
I sit under a tree
Yesterday and Today
the sphinx winks
two more buses
of the naive
and we’ll have a day’s pay
the deep blue sky
stops the breath of the sun
I’m crushed
into the grains of stars.
Tłumaczenie Sarah Luczaj
Wiesław Szymański
XXX / XXX
Nubia, 2012, olej, płótno, 116 x 81 cm
Nubia, 2012, oil on canvas, 116 x 81 cmko
lekc
ja/c
olle
ctio
n: Z
dzi
sław
Pie
tras
ik
8 9
kole
kcja
/co
llect
ion
: Ab
ou
El H
agg
ag E
l Am
mar
i
Egipska droga, 2009, papier, tusz, 24 x 32 cm / Egyptian road, 2009, ink on paper, 24 x 32 cm
W ostatniej serii obrazów Marek Sobczak opowiada
o pejzażu egipskiego południa. Południa spoza
naszej strefy geograficznej i kulturowej. Południa
wciąż zdobywanego i traconego. Od tysięcy lat
będącego obiektem pożądania kolejnych kon-
dotierów swych cywilizacji. Myślę, że dla Marka
Sobczaka podstawowym medium badawczym
jest rysunek, którym włada doskonale. Szeroko
położone plamy tuszu, lawowane o różnym walorze,
kładzione pędzlem kontrastują z formami mocnymi,
ostrymi, rysowanymi patykiem, piórkiem rozbijając
kompozycję i łącząc na zasadzie harmonizacji
przeciwieństw. Oprócz szerokiego tła i monumental-
nych form autor wprowadza mnóstwo szczegółów,
postaci ludzkich, form zwierzęcych i roślinnych
zawsze w innej formie opowiedzianych, z użyciem
innego narzędzia i sposobu jego wykorzystania. W ten
sposób wciąga nas w plastyczną opowieść o dalekim
egzotycznym kraju. To swobodne dynamizowanie
bądź stabilizowanie kompozycji przy użyciu różnych
technik i form nie było by możliwe bez długotrwałego
treningu, który – jak widać – sprawia przyjemność
autorowi. Ten ślad rysunkowy widać w obrazach
Marka Sobczaka. Pusta obca płaszczyzna nieba kon-
trastuje z podzielonymi kreską na mniejsze fragmen-
ty partiami pustyni. Gładka powierzchnia, jednolity
granatowy kolor są kontrapunktem do faktury skał,
żwiru, piachu. Niekiedy faktura jest bardzo wyrazista,
kolor kładziony jest na grubym podkładzie, ponadto
autor używa podziałów podkreślonych poziomymi,
szerokimi pasmami, też dzielonymi na mniejsze
płaszczyzny wypełnione jak w rysunku: kropkami,
przecinkami, cienkimi kreseczkami dla podkreślenia
odmienności materii, światłocienia, formy skał,
kamieni, domów. Podkreśla też przestrzeń i pierwszy
plan. Kolor akcentuje kontrastową budowę obrazu,
staje się zgrzytliwy i dziki.
Głęboki ciemny błękit położony gładko jak na ścianie
walczy z czerwonymi, czarnymi skałami, żółtym,
brązowym żwirem pustyni podkreślonym czarnymi,
granatowymi smugami. Czysty kolor prosto z tuby
musi znaleźć równie mocny odpowiednik; czerwień,
błękit, żółć, czerń staje się samoistnym tematem
obrazu. Fragmenty miasta, domy, ogrody malowane
są w cieplejszej tonacji, są spokojniejsze,
opowiadają o zwyczajnym życiu, potrzebie
bezpieczeństwa.
In his recent series of paintings, Marek Sobczak
talks about the landscape of Southern Egypt.
The South, which is beyond our geographical and
cultural zone. It continues to be conquered and lost.
And for thousands of years, it has been coveted
by condottieri of many civilisations. I believe that
for Marek Sobczak his main research medium
is drawing, which he has mastered perfectly. Widely
laid blots of India ink, wash-painted with a varied
paleness of colour or brushed in, contrast
with strong, sharp forms drawn with a stick or tech-
nical pen, and break up and join the composition
of the work by following the principle of harmonisa-
tion of opposites. Apart from wide backgrounds
and monumental forms, the author introduces
to his works a wealth of detail such as human
figures or animal and plant forms which are shown
using a different painting or drawing instrument
and method of use. This way Marek Sobczak draws
us into his artistic story about this far-away, exotic
country. His freedom in dynamising or stabilising
his compositions with the use of various techniques
would not be possible without sustained training,
which obviously pleases the author. These drawing-
based traces clearly show in Marek Sobczak’s
paintings. An empty alien plane of sky contrasts
vividly with desert areas, line-divided into smaller
parts. A smooth surface with a solid navy blue
colour forms a counterpoint to the texture of rocks,
gravel and sand. Sometimes this texture is very rich
– the colour is laid onto a thick undercoat
and the author draws divisions highlighted with hori-
zontal, wide stripes, which are further divided into
smaller areas filled in, as in his drawings, with dots,
commas or thin lines, all serving to emphasise
the dissimilarity of material, chiaroscuro, form
of rocks, stone or houses. They also emphasise
spatiality and the foreground. Colour emphasises
the contrasting construction of a painting, taking
on a grating and wild form.
A deep dark blue laid on smoothly, as if on a wall,
competes with red and black rocks, the yellow
and brown gravel of the desert emphasised by black
and navy-blue streaks. Clear colour directly from
the tube must find an equally strong equivalent;
red, blue, yellow and black become the self-con-
tained topic of the painting. Fragments of a town,
houses or gardens are painted in warmer
and mellow colours as they retell the story
of an ordinary life and express the desire for safety.
10 11
Krzysztof Wachowiak
cZYSTY KOLOr pOŁUDniAThE cLEAr cOLOUr Of SOUThErn EgYpT
12 13
kole
kcja
/co
llect
ion
: Mar
iusz
Wo
szcz
yńsk
i
Kair, 2011, akryl, płótno, 30 x 40 cm / Cairo, 2011, acrylic on canvas, 30 x 40 cm
Z cienia, 2011, olej, płótno, 70 x 65 cm / Out of the shadows, 2011, oil on canvas, 70 x 65 cmKair, 2011, papier, tusz, 41,5 x 59 cm
Cairo, 2011, ink on paper, 41,5 x 59 cm
14
Spotkanie w Luksorze, 2011, olej, płótno, 30 x 40 cm
Meeting in Luxor, 2011, oil on canvas, 30 x 40 cm
Kair. Cytadela, 2011, papier, tusz, 18 x 24 cm / Cairo. Citadel, 2011, ink on paper, 18 x 24 cm
Cytadela w Kairze, 2012, papier, tusz, 16 x 29,7 cm / Citadel in Cairo, 2012, ink on paper, 16 x 29,7 cm
kole
kcja
/col
lect
ion:
Mar
iusz
Wos
zczy
ński
I. Ikona
Za pierwszym razem nie pojechałem do Afryki.
Kilkanaście kilometrów gibraltarskiej cieśniny
oddzielało mnie od szarozłotych skał. Kawałek lądu
otoczony niebem majaczył spoza granicy wody.
To moja ikona Afryki. Za nią był świat, który znałem
z albumów i rodzinnych pamiątek. Afrykański nóż
i niewielkie akwarele przedstawiające: piramidy,
krajobraz z palmami i jeźdźców na wielbłądach.
Ślady z Afryki były obecne. W suwalskim muzeum
oglądałem obrazy Alfreda Wierusz-Kowalskiego
z arabskich wypraw. Na watykańskim placu
zobaczyłem egipski obelisk z XII wieku p.n.e.
Na dziedzińcu Luwru – piramidę ze stali i szkła.
W stanie wojennym zastanawiałem się nad tym,
czy tekturowe piramidy potrafią zaostrzyć
umieszczone w nich żyletki.
Z lekcji religii pamiętałem plagi egipskie, egipskie
ciemności i ucieczkę do Egiptu. Zespół Pink Floyd
na filmowej płycie „More” nagrał utwór
„The Nile Song”. Henning Mankell napisał krymi-
nalne opowiadanie „Piramida” o komisarzu Kurcie
Wallanderze.
Do 2010 roku Egipt był krajem najczęściej odwie-
dzanym przez Polaków.
II. Moda na Egipt
Jan Potocki, autor „Rękopisu znalezionego
w Saragossie”, dotarł nad Nil przed światową
modą na Egipt. Atak febry udaremnił mu wejście
na piramidę Cheopsa. Zdołał jedynie poświęcić się
ulubionemu zajęciu – rysowaniu. Niestety, egipskie
rysunki Potockiego, przełożone również na grafiki,
nie dotrwały do naszych czasów. Oprócz rysowania,
I. Icon
I did not go to Africa the first time. Several kilome-
tres of the Strait of Gibraltar separated me
from the grey-gold rocks. A piece of land surrounded
by sky emerged from beyond the water borderline.
This is my icon of Africa. Behind that icon was
the world I knew from albums and family souvenirs.
An African knife, small watercolours depicting pyra-
mids, scenery with palm trees and riders on camels.
Traces of Africa have always been present in my
surroundings. In the Regional Museum in Suwałki,
I examined paintings of Alfred Wierusz-Kowalski
from Arabian expeditions. In St. Peter’s Square
in the Vatican I saw an Egyptian obelisk from
the 12th century BC. In the courtyard of the Louvre
Palace – a pyramid made of steel and glass.
During martial law in Poland, I wondered whether
cardboard pyramids could sharpen razor blades
hidden inside.
From my religion classes I remembered the plagues
of Egypt, Egyptian darkness and the escape
to Egypt. Pink Floyd recorded “The Nile Song”
for its “More” movie soundtrack. Henning Mankell
wrote “The Pyramid”, a criminal story
about Superintendent Kurt Wallander.
Until 2010, Egypt was the most favourite travel
destination for Poles.
II. Egypt in fashion
Count Jan Potocki, author of “Manuscript Found
in Saragossa”, reached the Nile before
the world-wide fashion for Egypt began. Fever attack
foiled his plans to climb the Pyramid of Cheops.
He only managed to pursue his favourite activity
16
Marek Sobczak
EgipT. UKrYTE grAnicEEgYpT. hiDDEn BOUnDAriES
17
18 19
polski podróżnik wyrył na bloku piramidy zdanie:
„Gmachy ich niezwyciężone, sam czas zatrzymały”.
Kilkadziesiąt lat później oficerowie Napoleona
spierali się o autorstwo tego poetyckiego „graffito”.
To właśnie wyprawa Napoleona rozpętała światową
modę na Egipt i Orient. To podczas tej wyprawy
odnaleziono trójjęzyczny kamień z Rossety,
który pozwolił na odczytanie hieroglifów.
Niewątpliwie kulminacją mody na Egipt była kopia
kairskiej ulicy stworzona na wystawie światowej
w Paryżu w 1889 roku. „W przeciwieństwie
do geometrycznego i regularnego rozplanowania
reszty wystawy, uliczka imitowała swym kapryśnym
przebiegiem przypadkowy układ bazaru; zatłoczona
sklepikami i straganami. Atmosferę bazaru uzupełniało
pięćdziesiąt egipskich osłów sprowadzonych z Kairu
wraz z poganiaczami, stajennymi, kowalami”.
Modzie na Orient uległ poeta Artur Rimbaud,
który swoje nazwisko wyrył wysoko na ścianie
świątyni w Luksorze. Henryk Sienkiewicz także
obejrzał piramidy i sztuka egipska nie wywarła
na nim wrażenia. Bolesław Prus nad Wisłą tchnął
ducha w Ramzesa XIII, a Jerzy Kawalerowicz,
który sfilmował historię tego faraona, otarł się
o Oscara w Hollywood.
Wielu malarzy, o których niesprawiedliwie
zapomniała chwilowo historia sztuki, ruszyło śladami
Jana Potockiego. Franciszek Tepa w połowie XIX wieku
wykonał akwarelowe szkice: „Młyn perski nad Nilem”,
„Edfu, kobiety przy studni”, „Wojownicy nubijscy”.
Na projekcie okładki „Albumu z rysunkami
z podróży na Bliski Wschód” przedstawił sfinksa.
Jan Ciągliński pół wieku później wykonywał niewiel-
kie obrazy (olej, płótno na tekturze około 26 x 38 cm)
Kair. Cytadela, 2011, papier, tusz,
41,5 x 59 cm
Cairo. Citadel, 2011, ink on paper,
41,5 x 59 cm
– drawing. Unfortunately, the Egyptian drawings
of Count Potocki, also transformed into prints,
did not survive into our times. Apart from
drawings, the Polish traveller engraved the following
sentence on the side of the pyramid:
“Their unconquered edifices, stopping time itself”.
A few dozen years later, the officers of Napoleon
Bonaparte argued over the authorship
of this poetic “graffito”.
It was Napoleon’s Egyptian expedition that brought
the Orient and Egypt into fashion. It was during that
expedition that the triple-script Rosetta Stone
was found, that provided the key to the modern
understanding of Egyptian hieroglyphs.
Undoubtedly, the culmination of the fashion
for Egypt was a copy of a Cairo street created
for the World Exposition in Paris in 1889. “Contrary
to geometrical and regular planning of the rest
of the exhibition, the [Cairo] Street’s capricious
course imitated the random arrangement
of a bazaar crowded with shops and stalls.
The bazaar atmosphere was enhanced by fifty
Egyptian donkeys brought from Cairo, together
with herdsmen, stable-boys and blacksmiths”.
The poet Arthur Rimbaud fell under the spell
of the fashion for the Orient and engraved his
surname high on the wall of the temple at Luxor.
Henryk Sienkiewicz also visited the pyramids but
the Egyptian art did not make any great impression
on him. At home, Bolesław Prus breathed
new life into Rameses XIII, and Jerzy Kawalerowicz
who filmed the history of this pharaoh nearly won
an Oscar for the movie.
Many painters who are currently unjustly forgotten
in the history of art followed Count Jan Potocki.
In the mid-19th century, Franciszek Tepa produced
the watercolours “Persian Mill on the Nile”, “Edfu,
Women at Well” and “Nubian Warriors”. The cover
design of his “Album with drawings from a trip
to the Middle East” features a sphinx. Half a century
later, Jan Ciągliński painted small paintings
(26 x 38 cm oil on canvass and oil on cardboard)
resembling entries in a travel log. They showed Cairo
streets, Luxor temples, the Nile at Aswan, the desert
and the sphinx at night…
The relations between art and the Orient were
recalled by the 2008 exhibition at the National
Museum in Warsaw. The exhibition catalogue
showed, apart from the works of the Polish artists
referred to above, the works of Eugene Delacroix,
Jan Matejko and Carl Spitzweg.
Contacts with oriental art also had an impact
on the works of Paul Gauguin, Henri Matisse,
Piotr Potworowski and Jerzy Nowosielski, as exempli-
fied by Gauguin’s 1892 painting “Tahitian Women
on a Bench” exhibited in the Kunstmuseum in Basle.
This painting depicts five women sitting in the man-
ner characteristic of sitting figures in ancient Egypt.
Gauguin’s painting shows the women sitting sideways,
Meczet w Al Qusair,
2010, papier, tusz, 14,8 x 21 cm
Mosque in Al Qusayr,
2010, ink on paper, 14,8 x 21 cm
20 21
przypominające zapisy w dzienniku podróży.
Są tam kairskie ulice, świątynie w Luksorze,
Nil pod Assuanem, pustynia, sfinks w nocy...
O związkach sztuki z Orientem przypomniała
wystawa w warszawskim Muzeum Narodowym
w 2008 roku. W katalogu z wystawy odnaleźć
można prace wyżej wspomnianych polskich malarzy,
ale także Eugeniusza Delacroix, Jana Matejki
i Carla Spitzwega.
Kontakty ze sztuką orientalną wywarły wpływ
na Paula Gauguina, Henri Matisse’a, Piotra
Potworowskiego i Jerzego Nowosielskiego.
Wystarczy wspomnieć obraz Paula Gauguina
z 1892 roku „Tahitanki na ławce” z Kunstmuseum
w Bazylei. Na obrazie tym kompozycja pięciu kobiet
naśladuje sposób przedstawiania siedzących postaci
w starożytnym Egipcie.
Obraz Gauguina ukazuje siedzące bokiem kobiety;
powtarzanie w obrazie podobnego rytmu wzmacnia
kompozycyjną siłę obrazu.
Na początku sześćdziesiątych lat XX wieku
z podróży do Egiptu powstały piękne prace
Davida Hockneya. Hockney narysował „Sfinksa
pod piramidami”, namalował „Wielką piramidę
w Gizie ze złamaną głową z Teb”, „Wielką procesję
w półegipskim stylu”, namalowane kobiety
w jego „Małżeństwach” przypominają gauguinowskie
„Tahitanki na ławce”, w obrazie Hockneya kobiety
w ślubnych welonach przybierają egipskie pozy.
III. W stronę granicy
Filozof egipski Zaki Nadżib Mahmud w koncepcji filo-
zofii arabskiej przedstawił Egipt jako pomost pomiędzy
dwiema kulturami: duchowością Wschodu (Indii i Chin)
a pragmatyzmem i materializmem świata Zachodu
(Europy i Ameryki). Oba te aspekty spotykały się
przez wieki na Bliskim Wschodzie, sąsiadowały ze sobą:
religia i nauka, sztuka i rzemiosło.
Granicę przecinającą Egipt można przedłużyć – rozciąg-
nąć na Polskę, która od wieków była pomostem między
kulturami. Do tej granicy z różnych stron podchodzą
dwaj malarze: Jerzy Nowosielski i Piotr Potworowski.
while the repetition of a similar rhythm in the painting
only intensifies its compositional strength.
At the very beginning of the 1960s, David Hockney
produced fine works from his trip to Egypt. Hockney
drew “The Sphinx at the Foot of the Pyramids”,
painted the “Great Pyramid at Giza with Broken
Head from Thebes” and “A Grand Procession
of Dignitaries in Semi-Egyptian Style”. The women
depicted in his painting “The Marriage” resembled
those of Gauguin’s “Tahitian Women on a Bench”:
in Hockney’s picture, the women in bridal veils
also assumed Egyptian poses.
III. Towards the boundary
The Egyptian philosopher Zaki Nadżib Mahmud,
in his conception of Arabic philosophy, viewed Egypt
as a bridge between two cultures: the spirituality
of the East (India and China) and the pragmatism
and materialism of the West (Europe and America).
These two aspects met over the centuries
in the Middle East, and religion, fine arts and crafts-
manship neighboured on and permeated each other.
The boundary cutting across Egypt can be extended
to include Poland, which was for many centuries
considered to be a country hosting various cultures.
Two Polish painters, Jerzy Nowosielski and Piotr
Potworowski, demonstrated different approaches
to that boundary.
Jerzy Nowosielski, who was immersed
in the spirituality of Eastern painting, in 1947
created the abstract painting “Battle of Addis
Ababa”, and in 1990–92 painted several pictures
called “Recollection of Egypt”.
Piotr Potworowski, rooted in the richness of Western
art, succumbed to the temptation to reduce
this wealth in the form of painting. By doing so,
he intensified the power of the message
of his paintings, as exemplified by the following
works: “Black and White Shield” dated 1959,
“Face of the Sea” (1960), “Purple Still Life” (1961)
and “Gołuchów Composition” (1961), all of which
show analogies with Nubian designs and African art.
Gołębniki w delcie Nilu,
2012, papier, tusz, 16 x 29,7 cm
Dovecotes in the Nile delta,
2012, ink on paper, 16 x 29,7 cm
Port Ghalib (Zakochani), 2010, papier, tusz, 17,9 x 25 cm
Port Ghalib (Lovers), 2010, ink on paper, 17,9 x 25 cm
22 23
Jerzy Nowosielski, zanurzony w duchowości wschod-
niego malarstwa, stworzył w 1947 roku abstrakcyjną
„Bitwę o Addis Abebę”, zaś w latach 1990–92
powstało kilka obrazów zatytułowanych „Wspomnie-
nie z Egiptu”.
Piotr Potworowski wychodzący z bogactwa sztuki za-
chodniej uległ pokusie redukowania tego bogactwa
w malarskiej formie. Wzmocnił przez to siłę przekazu
w swoim malarstwie, przykładem może być:
„Czarnobiała tarcza” (1959), „Twarz Morza” (1960),
„Fioletowa martwa natura”(1961) i „Kompozycja
gołuchowska” (1961) – mające analogie z nubijskimi
wzorami i sztuką afrykańską.
IV. W stronę pejzażu
Piotr Potworowski mawiał, że malując pejzaż, należy
odejść od Okna. Pejzaż, według Potworowskiego,
może istnieć w kawałku starej opony lub desce.
Ważne, by krzywizna deski potrafiła zatrzymać myśl.
Długo zastanawiałem się, jak pokazać mój Egipt.
Namalować: piramidę, sfinksa i obelisk?
Wejść w schemat dziewiętnastowiecznych opowieści
z dorzecza Nilu? Pamiątek z orientalnych podróży?
Zanim zacząłem malować – powstało około dwóch
i pół tysiąca fotografii. Później odbyłem drogę w stronę
rysunku. Narysowałem: piramidę, sfinksa, obelisk.
To, co należało zobaczyć podczas podróży do Egiptu.
I to, co w tysiącach, a może w milionach fotografii
ujrzeć można w Internecie, wpisując hasło „Egipt”.
Narysowałem: kilkadziesiąt sfinksów, piramidy,
asuańską tamę, bezimienne postaci podążające
ulicami Kom Ombo, ogrodnika w hotelu The Three
Corners i sprzedawcę czosnku, który utożsamia
wszystkich sprzedawców, jakich spotkałem w Egipcie,
i ich wielobarwne kramy. W czarnym tuszu uwięziłem
rybaków, policję turystyczną, statki na Nilu i tłum
przed kairskim muzeum. Wielokrotnie rysowałem
wieżę w Porcie Ghalib i koptyjskie świątynie rozsy-
pane na pustyni, których nazw nie zapamiętałem.
Fotografowałem pomieszczenia, w których wisiały
fotografie Hosniego Mubaraka. Jego wielkoformatową
twarz – na tle bujnej egipskiej przyrody i w złocistych
IV. Towards landscapes
Piotr Potworowski used to say that to paint
a landscape the artist should walk away from
the Window. According to Potworowski, a landscape
can exist in a piece of old tyre or a plank. What is
important is that the curvature of the plank should
retain one’s thoughts.
For a long time I wondered how to render my Egypt.
Should I paint a pyramid, a sphinx or an obelisk?
Should I follow the pattern of the 19th century
stories of the Nile basin? Or rather the pattern
of oriental travel souvenirs?
Before I started painting, I took nearly two and a half
thousand photographs. Then I turned to drawing.
I drew a pyramid, a sphinx and an obelisk. I drew
the things that one should see during a visit to Egypt.
I also drew the things seen in millions of photo-
graphs posted online under “Egypt”.
I did a few dozen drawings of sphinxes, pyramids,
the Aswan Dam, nameless figures making their way
along the streets of Kom Ombo, the gardener
in the Three Corners Fayrouz Plaza Beach hotel,
the garlic seller who embodied all Egyptian sellers
with their multi-coloured stalls. I encapsulated
in black ink the fishermen, tourist police, ships
on the Nile and the crowd in front of the Cairo
Museum. I depicted Port Ghalib’s tower several
times and the numerous Coptic churches scattered
around in the desert, whose names I could
not remember.
I took photographs of interiors embellished
with portraits of Hosni Mubarak, of his large-format
face against a background of lush Egyptian vegeta-
tion and hung in golden frames in hotel premises.
Using these pictures, I made several drawings
as the circumstances reminded me of pre-1989
Poland with similar signs of a personality cult.
When the Egyptian Revolution broke out in 2011,
I instinctively made some drawings depicting this
event. However, I quickly gave that up as I am not
interested in a reporter-type situation in art. There
are some artists who successfully deal with political
Uliczni handlarze w Kairze, 2011, papier, tusz, 18 x 24 cm
The street traders in Cairo, 2011, ink on paper, 18 x 24 cm
Bar w Kairze, 2011, papier, tusz,
17,9 x 25 cm
Bar in Cairo, 2011, ink on paper,
17,9 x 25 cm
24 25
ramach w hotelach. Zrobiłem na podstawie tych
zdjęć kilka rysunków, bo sytuacja przypominała mi
czas sprzed 1989 roku, kiedy podobne znamiona
kultu władzy były w naszym krajobrazie.
Kiedy w 2011 roku wybuchła egipska rewolucja
– odruchowo wykonałem kilka rysunków
przedstawiających te wydarzenia. Szybko jednak
przestałem rysować, ponieważ nie interesują mnie
sytuacje reportażowe w sztuce. Są artyści, którzy
z sukcesem zajmują się komentarzem politycznym.
– Ale co z tego zostanie? – podsumował to kiedyś
malarz, profesor Jacek Waltoś.
Zadałem sobie pytanie: – Co ludzi pociągało
w tym kawałku ziemi? Starożytnych Egipcjan, Żydów,
Greków, Macedończyków, Rzymian, Arabów, Fran-
cuzów, Anglików...
Korowód cieni przed piramidami zaczął się
wcześniej, nim pierwszy reporter w historii ludzkości,
Herodot, pojawił się w Egipcie.
Musiałem odrzucić historię, tę dzisiejszą, gorącą,
i tę, która kilkudziesięcioma wiekami patrzy na nas
z piramid.
Człowiek i jego historia to tylko cienie wobec milcze-
nia sfinksa.
Malując Egipt, uciekłem od języka opowiadającego.
Ponieważ język malarski ma inną logikę niż język
opowiadający. Obraz – to język pierwszy.
Językiem pierwszym jest informacja, która trafia
do oczu, zanim to, co widzimy, uwięzimy w słowach
i znaczeniach. Malując Egipt, starałem się uciec
(czasem bez sukcesu, pokusa była silna): od Egiptu
pocztówkowego, turystycznego lub takiego,
jaki znamy z historii. To wszystko w ciągu kilku
sekund można odnaleźć w Internecie.
Po co więc malować to, co jest w świecie wirtual-
nym? Piramida ma sens jedynie
w zestawieniu z ludzkim morzem, które przed nią
faluje i przepływa w historii. Miał rację Jan Potocki,
ryjąc w kamieniu piramidy słowa: „Gmachy ich
niezwyciężone, sam czas zatrzymały”.
comment. “But what will remain of this?” was how
the painter Professor Jacek Waltoś summed it up
some time ago.
I asked myself a question: What was it that
attracted people to this piece of land? What attracted
the ancient Egyptians, Jews, Greeks, Macedonians,
Romans, Arabs, the French or English?
The procession of shadows in front of the pyramids
began earlier, before the first reporter in mankind’s
history, Herodotus, appeared in Egypt. I had to reject
history, contemporary history with its breaking news,
and that history which has for several dozen centu-
ries followed us from the heights of the pyramids.
Man and his history are merely shadows when juxta-
posed against the silence of the sphinx.
In painting Egypt, I escaped from the language
of story-telling. The language of painting has its own
logic, different from that of story-telling. The picture
is the primary language.
The primary language is the information that finds
its way to the eyes, before we lock up in words
and meanings what we actually see. In painting
Egypt, I tried to escape (sometimes with no success
as temptation was too strong) from a postcard-type
rendition, from tourist-like Egypt or from the Egypt
we know from history. This can all be found
on the Internet within a few seconds.
So why paint things that exist in a virtual world?
The pyramid has its sense only when juxtaposed
with the sea of faces passing in front of it like
a wave and making its way through history.
Count Jan Potocki was right when he engraved
the following words in the pyramid’s stone:
“Their unconquered edifices, stopping time itself”.
In painting Egypt I tried to give up anecdotes.
Tensions, rhythms and colour became more
and more important in my paintings – all subordi-
nated to the Power of the Picture. Egypt is my way
to the desert. Initially, that desert appeared
to be merely a sea of sand. And rather flat.
A place where emptiness made its home.
When I opened my eyes to the desert, it transpired
that it can indeed be flat, but also rocky, rugged,
brutal and twisted. It is a place where life battles
against the sun and the sand. And the life takes
on the form of weedy plants or small insects (some-
times dangerous). The desert lives its own rhythms
of life and non-existence, light and shadow. Hot sand
may become a mirror reflecting the sky, mountains
or non-existent lakes. Desert sands can be glaring
(in this case the name of a colour), can be purple
and grey-green at dawn. One day after it rained in Rho-
des, I realised that desert sands can be red and can
move about, as I saw that everything around was
buried in red dust. This was my first invitation to Africa.
Desert sands can also be blue like the sea. They can
be black with an extremely intense sky above.
In the old days, the gods spoke from that sky.
The movement of the stars marked out stories far
more interesting than those of today’s TV series.
Myths and astronomical news came from the sky.
Malując Egipt, starałem się porzucić anegdotę.
Ważne w moich obrazach stawały się napięcia,
rytmy i kolor – podporządkowane Sile Obrazu.
Egipt to moja droga w kierunku pustyni. Początkowo
wydawało mi się, że pustynia to tylko morze piasku.
Raczej płaskie. Miejsce, które za mieszkanie
obrała pustka.
Kiedy otworzyłem oczy na pustynię, okazało się,
że może być płaska, ale równie dobrze skalista,
poszarpana, brutalna, poskręcana. Tam życie toczy
walkę ze słońcem i piaskiem. Życie w postaci
rachitycznych roślin lub niewielkich owadów
(czasem groźnych). Pustynia ma swoje rytmy:
życia i nieistnienia, światła i cienia. Rozgrzany piasek
może być lustrem, w którym odbijają się: niebo, góry
i nieistniejące jeziora. Piasek bywa oślepiający
(w tym przypadku to nazwa koloru), bywa fioletowy
i jasnozielony o świcie. To, że jest czerwony i wędruje,
przekonałem się pewnego dnia po deszczu na Rodos,
gdy wszystko wokół tonęło w czerwonym osadzie.
To było pierwsze zaproszenie do Afryki.
Klasztor św. Szymona
w Asuanie, 2012,
papier, tusz, 16 x 29,7 cm
Monastery of St. Simeon
in Aswan, 2012,
ink on paper, 16 x 29,7 cm
26 27
Piasek pustyni może też być niebieski niczym morze.
Może być czarny, z niezwykle intensywnym niebem
nad sobą. Dawniej z tego nieba przemawiali
bogowie. Ruch gwiazd wyznaczał historie ciekawsze
niż dzisiejsze telewizyjne seriale.
Z nieba płynęły mity i astronomiczne wiadomości.
Niebo decydowało o wylewie Nilu i gniewie
egipskiego bóstwa.
Na południu Egiptu, gdzie turyści nie docierają
często, życie toczy się podobnie jak przed tysiącem
lat. Różnica jest taka, że na domach z suszonej
cegły pojawiły się talerze satelitarnych anten,
a z nieba, z którego dotychczas płynęła mitologia,
zaczęła płynąć także wiedza.
W „Krajobrazie z antenami” – który przemalowałem
niemal całkowicie – zostawiłem fragmenty poprzed-
niej wersji obrazu. One są jak ślady archeologiczne.
Trójkąty w tym obrazie są symbolami zaczerpniętymi
z kultury nubijskiej – z asuańskich wzorów – która
tysiące lat redukowała informacje – aż do owych
trójkątów. Podejrzewam, że z tego samego drzewa
myśli wyrosły piramidy. Te trójkąty musiały pojawić
się w moim obrazie, dlatego że wymagała tego jego
logika, jego kompozycja i jego napięcia.
V. Ślady cywilizacji
Pustynię, którą malowałem, przecinają asfaltowe dro-
gi. Symbole dumnej cywilizacji powoli połyka piasek.
Ziarno po ziarnie, fala po fali – nie spieszy się. Pow-
szechnie zrozumiałe hieroglify zostały już raz zapom-
niane. Można tylko nosić w sobie pytanie, czy napis
coca-cola będzie kiedyś archeologicznym obiektem?
Wiedza przeciwstawia się mitologii i splata z nią
zarazem, tworząc ciekawe wzory. Nic nie jest stałe,
zwrotnik Raka wędruje po egipskiej pustyni. Piasek
zasypuje granice, które wymyślił sobie człowiek.
Maluję napięcia pomiędzy ogromem przyrody
a tym, co nazywamy „śladami cywilizacji”.
Trwanie i kruchość, i granica pomiędzy
– są moim Egiptem.
Marek Sobczak
It was the sky that determined whether the Nile
flooded or whether an Egyptian deity was angry.
In Southern Egypt with its smaller tourist crowd,
life goes on in the same manner as it did a thousand
years ago. The only difference is that satellite dishes
have appeared on adobe-walled houses and that
knowledge has started to come from that same sky
from which in ancient days only mythology flowed.
In “Landscape with Satellite Dishes”, which was
almost completely re-painted, I intentionally left
some fragments from the painting’s previous
version. These fragments are like archaeological
traces. The triangles in this painting are symbols
deriving from Nubian culture, from geometrical
patterns found in Aswan, which have over thou-
sands of years reduced information to those very
triangles. I believe the pyramids sprang
from the same tree of thought. These triangles had
to appear in my paintings as they were required
by painting logic, picture composition and tension.
V. Traces of civilisation
The desert in my paintings is criss-crossed
with asphalt roads. The symbols of proud civilisa-
tion have been slowly swallowed up by desert sands.
Grain after grain, wave after wave, without haste.
Commonly understood hieroglyphs were forgotten
at one time. One can only wonder whether coca-cola
inscriptions will ever become an archaeological object.
Knowledge defies mythology, intertwines with it
to create interesting patterns. Nothing is permanent.
The Tropic of Cancer continues to move across
the Egyptian desert. The sand buries the man-made
boundaries. I depict the tensions between
the magnitude of nature and what we call
“traces of civilisation”.
Durability and fragility, and the divide between
– that is my Egypt.
Marek Sobczak
Statki na Nilu. Z brzegu, 2011, papier, tusz, 18 x 24 cm
Ships on the Nile. From the shore, 2011, ink on paper, 18 x 24 cm
Kościół koptyjski w Wadi an-Natrun, 2011, papier, tusz, 18 x 24 cm
Coptic churchin Wadi El Natrun, 2011, ink on paper, 18 x 24 cm
28 29
Synaj, 2012, akryl, płótno, 30 x 30 cm / Sinai, 2012, acrylic on canvas, 30 x 30 cm Ultramarynowy Synaj, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm / Ultramarine Sinai, 2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
30 31
Biały Synaj, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm / White Sinai, 2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm Synaj VI, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm / Sinai VI, 2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
32 33
Synaj z żaglem piasku, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm / Sinai with a sand sail, 2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm Synaj V, 2013, akryl, płótno, 30 x 30 cm / Sinai V, 2013, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
kole
kcja
/col
lect
ion:
Joa
nna
Szy
mań
ska
34 35
To do niej
od tysięcy lat
pielgrzymują nieustannie
w mroku
i w chłodzie
bo piękna
bo martwa
błogosławiona między
żonami
uklękłam
szukając wzroku
bo wypadły mi okulary w grobowcu Nefertari
nagle ktoś wszedł do środka
i przeszedł po mnie
bo byłam płaska jak ziemia
tak po prostu
w ułamku sekundy.
Just for her
for thousands of years
there have been continual pilgrimages
in the dark
and in the cold
because she is beautiful
because she is dead
blessed among
wives
I knelt down
looking for sight
because I dropped my glasses in Nefertari’s tomb
suddenly someone came inside
and walked over me
because I was flat as the earth
just so
in a split second.
Translated by Ewa Hryniewicz-Yarbrough
Pierwsza katarakta, 2013, akryl, płótno, 50 x 30 cm
The first cataract, 2013, acrylic on canvas, 50 x 30 cmko
lekc
ja/c
olle
ctio
n: K
ryst
yna
i Wal
dem
ar L
enko
wsc
y
Krystyna Lenkowska
BO WYpADŁY Mi OKULArY W grOBOWcU nEfErTAriBEcAUSE i DrOppED MY gLASSES in nEfErTAri’S TOMB
36 37
Pierwsza katarakta, 2012, olej, płótno, 120 x 160 cm
The first cataract, 2012, oil on canvas, 120 x 160 cm
Styczniowa chłodna noc nad Morzem Czerwonym.
O piątej budzi mnie głos muezina nawołującego
do porannej modlitwy. Gardłowe zawodzenie,
nienaturalnie spotęgowane przez głośniki, szarpie
nerwy. Po chwili znowu zapadam w sen. Jestem
na pustyni. Słoneczny blask wgryza się w oczy.
Na horyzoncie majaczą góry przedzielone ostrą linią
cienia. Wokół martwa cisza i przerażająca pustka.
I znowu o świcie budzi mnie muezin
kończący modły.
Obraz tamtych gór i pustyni odnalazłam
w obrazach Marka Sobczaka.
Malarz chętnie pracuje, tworząc cykle, ciągle trudząc
się nad przedstawieniem własnego, subiektywnego
widzenia świata. Przez lata konsekwentnie i uparcie
trwa przy wyborze malarstwa jako najważniejszego
medium artystycznej ekspresji. Po Portrecie „Trumien-
nym” i „Wieży Babel” powstaje cykl „Egipt”. Kraj ten
jest dla przybysza niewyczerpanym źródłem emocji.
Podróż coś porządkuje, daje człowiekowi dystans
do samego siebie. W miarę posuwania się w górę
Nilu, kiedy przekracza się kolejne etapy, znikają
naleciałości cywilizacji. Pejzaż oczyszcza się.
Wraz z nim, podążający na południe przybysz,
powtarzając doświadczenie tak wielu przed nim
wędrowców, również doznaje oczyszczenia.
Bo podróż ta, w kierunku źródeł rzeki, jest podróżą
w głąb siebie. Gdzieś za plecami pozostają gwarne
sukki czy turystyczne centra wypełnione tłumem
żądnym wrażeń. Na pustyni trwa medytacyjne
zamyślenie.
Nubijskie przestrzenie, katarakty Nilu, stają się
swoistą scenerią tych egzystencjalnych procesów.
Dorota M. Kozielska
EgipT – pEJZAŻ niEOSWOJOnYEgYpT – An UnTAMED LAnDScApE
Cool January night beside the Red Sea. At five
o’clock I am awakened by a muezzin’s voice
announcing morning prayers. The throaty wailing,
unnaturally intensified by loudspeakers, gets on my
nerves. After a while, I fall asleep again.
I am in the desert. The brightness of the sun
hurts my eyes. Mountains are visible far away
on the horizon, divided by the sharp line of shadow.
Dead silence and terrifying emptiness all around.
And again, the muezzin finishing his prayers wakes
me up at dawn.
I found the reflection of those mountains
and the desert in the paintings of Marek Sobczak.
The painter often works in cycles, always trying
to present his own, subjective vision of the world.
For years, consequently and stubbornly, he has
stood by his choice of painting as the most impor-
tant medium of artistic expression. The Egypt cycle
is created next to the Coffin Portrait and the Tower
of Babel. This country is a never-ending source
of emotions for its visitors.
Travelling introduces some order, allowing you
to take distance from yourself. As you go up the Nile,
you cross various thresholds and the impact
of civilisation disappears. The landscape becomes
cleaner. Along with it, the visitor, going south,
repeating the experience of many others before him,
also experiences cleansing. This trip towards the
river’s source is also a journey into yourself. Noisy
markets and tourist centres filled with crowds
looking for adventure are left far behind.
In the desert, meditative reflection is the order
of the day.
38 39
W licznych obrazach Sobczaka Egipt jest bezludny.
Rozpalone czerwonooranżowe góry i pustynia jarzą
się, porażając obcością. Góry są skaliste, pobrużdżo-
ne i złowrogie. Tygrysi grzbiet Góry Synaj wywołujący
niepokój i lęk. Jej zwalista sylweta trwa, emanując
grozą, jak w przeddzień kosmicznej katastrofy.
Dobór środków malarskich, wyrazisty rysunek
czy ekspresyjna kolorystyka nie są tradycyjnym
sposobem przedstawienia egipskiego pejzażu.
Malarz bardzo świadomie decyduje się
na przełamanie konwencji. Operuje silnym napię-
ciem kontrastów, umownością poszczególnych
planów pozbawionych detali. Artysta w zdecydowany
sposób pokazuje swoje widzenie natury,
jej surowość czy wręcz pierwotność. Użyta
z rozmachem czerń nadaje obrazom graficzności,
porządkując narrację.
Kolorystyka obrazów przykuwa wzrok.
Cały cykl emanuje wewnętrzną energią.
Błękitnoszmaragdowy Nil, falująca płaszczyzna
złota i błękitu niekiedy budząca nieufność intensyw-
nością barw.
Czy w naturze możliwe są takie kolorystyczne
zestawienia? Wobec piękna widz jest bezradny.
Jak dziś pamiętam, z dala lał się Nil błękitny,
Dalej jakiegoś miasta widać było mury,
I nad głowami niebo czyste, bez obłoku,
A powietrze choć bardzo jasne, grało w oku,
Nad katafalkiem niby od gromnic płomieni…
Juliusz Słowacki „Kordian”
Sobczak maluje doznania, a nie percepcję oka,
bardzo intensywnie skupiając się na oddaniu siły
przeżyć. Obrazy przeciwstawiające rzeczywisty
pejzaż emocjom, jakie on w widzu wywołuje.
W pracach artysty dominacja światła czy cienia
powoduje, że odbieramy je jako całość.
Drapieżne obrazy gór, liryzm błękitów w kolejnych
wersjach Nilu to przeciwstawne bieguny środków
malarskiego wyrazu, jakimi operuje Sobczak.
Kolorystyka oddaje specyficzną aurę przedstawionych
Nil II, 2012, akryl, płótno, 120 x 90 cm
Nile II, 2012, acrylic on canvas, 120 x 90 cm
Nubian expanses and Nile cataracts become
the background to those existential processes.
In Sobczak’s numerous paintings, Egypt is unin-
habited. Burning red and orange mountains
and the desert dazzle us with their strangeness.
The mountains are rocky, furrowed and sinister.
The tiger-like ridge of Mount Sinai arouses anxiety
and fear. Its stocky silhouette emanates terror,
as if on the eve of a cosmic disaster.
This selection of the means of painting, the clear
drawings or expressive colours is not the traditional
way of presenting the Egyptian landscape.
The painter consciously decides to break with con-
vention. He uses a strong tension of contrasts
and symbolic plans without detail. The artist
presents his perception of nature, its raw or even
primal character. Black colour, used extensively,
provides the pictures with a graphic quality, bringing
order to the narrative.
The colours draw your attention. The entire cycle
emanates inner energy. The blue and emerald Nile,
a wavy surface of blue and gold sometimes causes
distrust because of the intensity of the colours.
Are such colours possible in a natural environment?
The viewer is helpless when faced with beauty.
The blue Nile flowed afar, as I recall,
We saw the walls of a city beyond;
A cloudless sky stretched out above our heads,
Although the air was clear, it tricked our eyes,
Like candle flames above a catafalque...
Juliusz Słowacki “Kordian”
Sobczak paints sensations instead of eye percep-
tion, focusing on reflecting powerful experiences.
The paintings oppose the actual landscape
with the emotions he arouses in the viewer.
A domination of light or shadow in the artist’s works
makes us perceive them as an entirety.
The sharp presentation of mountains and the lyri-
cism of blue colours in various versions of the Nile
are the opposite poles of Sobczak’s artistic
40 41
miejsc. Napięcie w obrazach buduje poprzez rozdar-
cie między estetyką a prawdą natury.
Wraz z rozwojem cyklu mocne uderzenia pędzla
stają się gwałtowniejsze. Prace mają coraz bardziej
zróżnicowaną fakturę, przypominającą relief. Użycie
czerni nadaje im rytm i siłę. Artysta wyzbywa się
doraźności, impresyjności.
Bezludny Egipt Sobczaka jest przystankiem w życiu,
jest czasem na refleksję, na kontemplację. Prakty-
kowanie tego jest bardzo trudne we współczesnym
życiu, a jeszcze trudniejsze w malarstwie.
Przypomina mi wypowiedź Jerzego Tchórzewskiego:
Jedna z najpiękniejszych, jaką znam, to jest definicja
sztuki Faulknera. Poezja to jest czysta esencja,
wydestylowana z jakichś przejmujących momentów
ludzkiej kondycji. I dla mnie to jest definicja w ogóle
sztuki. Słowo „przejmujący” to nie musi być koniecz-
nie wielki dramat. To może być podanie komuś ręki.
Monumentalne w wyrazie pejzaże Marka Sobczaka
stawiają widza w sytuacji, kiedy bardzo trudno
jest mieć do nich dystans. Niekiedy są jak dźgnięcie
w serce.
Cykl Egipt pamięta się jeszcze długo po wyjściu
z galerii.
Dorota M. kozielSka
Nil III, 2012,
akryl, płótno, 70 x 50 cm
Nile III, 2012,
acrylic on canvas, 70 x 50 cm
expression. The colours reflect the unique atmo-
sphere of the places presented. The tension
in the pictures is created by the division between
aesthetics and nature’s truth.
Together with the development of the cycle,
the strong touches of the brush become more
violent. The works have an increasingly varied
texture, relief-like. The use of black provides them
with rhythm and power. The artist rids himself
of what is temporary and based on impressions.
Sobczak’s uninhabited Egypt is a stop in life,
a time for reflection, contemplation. Practising this
is very difficult in contemporary life, and even more
difficult in painting.
I recall the words of Jerzy Tchórzewski:
One of the most beautiful definitions of art was
Faulkner’s. Poetry is pure essence, distilled from
certain moving moments of the human condition.
For me, this is a definition of art in general.
The word “moving” does not necessarily have to
mean something very dramatic. It may be just
shaking someone’s hand.
Marek Sobczak’s monumental landscapes put
the viewer in a situation where it is very difficult
to distance himself from them. Sometimes they
are like a stab in the heart.
The Egypt cycle remains in your mind long after you
leave the gallery.
Dorota M. kozielSka
42 43
For some time now, Marek Sobczak has been
under the favourable impression of the southern
landscape, partly Mediterranean and partly
African, the landscape of Egypt. On many occasions
he visited this country situated at the border
of the world of Judeo-Christian culture. He saw
and savoured Sinai, the fertile Nile River Valley,
the Valley of the Kings, Nile cataracts and oases
scattered in between the Nile and the expanse
of deserts. Also the muezzin’s prayer, the cones
of the Southern Sahara, Jebel al-Mawta – the Moun-
tain of the Dead, black rocks, sweet dates, white
limestone rocks with fancy shapes, men wearing
the jalabia and smoking hookahs. He has started
a new painting cycle, saturated with the whiteness
of the South, the colours of the desert, the wind,
rocks, sky and the sharpness of sunlight. Starting
with his black-and-white, ink-on-paper drawings,
he has smoothly moved to larger formats
on canvass. The canvass works have become better
thought-out, more developed and more contrasted.
They depict moods, atmosphere, rhythm, colours,
places, nature and human staffage lost
in a metallic, homogeneous, blazing landscape.
This escape into strangeness is inspiring
and the journey provides a sharpness of vision.
Reading the world, incessant inspiration.
The symbiosis of the scenery and the diversity
of a newly discovered austere landscape. The imagi-
nation is fed with leitmotifs which are to all intents
and purposes biblical, with the desert, souk, street
in an Egyptian town, or a mirage. Experience,
phenomena and seeing all equally stimulate
the imagination, which then “propels” the artist
Obecnie Marek Sobczak jest pod silnym
wrażeniem pejzażu południowego, po części
śródziemnomorskiego, po części już afrykańskiego,
pejzażu w Egipcie. Miał możliwość wielokrotnie
odwiedzić ten kraj położony na granicy świata kul-
tury judeochrześciańskiej. Zobaczył i poznał Synaj,
żyzną Dolinę Nilu, Dolinę Królów, kolejne katarakty
i oazy rozrzucone między Nilem a przestrzeniami
pustyni. Modlitwa muezina, stożki Sahara Suda,
Dżebel al Mawta – Góra Umarłych, czarne skały,
słodkie daktyle, białe, kredowe skały o fantazyjnych
kształtach, mężczyźni w galabijach palący wodne
fajki. Rozpoczyna nowy cykl malarski, nasycony
bielą Południa, barwami pustyni, wiatru, skał,
nieba, ostrością słonecznego światła.
Opierając się na wielu czarno-białych, różnorodnych
rysunkach własnych, wykonanych tuszem na papie-
rze, przechodzi płynnie w płótna formatów
większych. Kompozycje stają się bardziej
przemyślane, rozbudowane, skontrastowane.
Ukazują nastroje, klimat, rytmikę, barwy, miejsca,
naturę i sztafaż ludzki, zagubione w metalicznym,
jednorodnym, rozbłyskującym pejzażu. Ta ucieczka
w obcość jest inspirująca malarsko, podróż daje
ostrość widzenia.
Świata odczytywanie, inspiracja nieustanna.
Symbioza krajobrazu i inność nowo odkrytego
surowego pejzażu. Wyobraźnia karmi się motywami
właściwie biblijnymi, pustynią, sukiem, ulicą w egip-
skim mieście, fatamorganą. Przeżycie, zjawisko,
zobaczenie dają pokarm wyobraźni, a ona
„napędza” pracę malarską. Intensywne zanurzenie
się w nowej rzeczywistości buduje porządek obrazu,
jego określenie.
into painting. A profound submersion into new reality
builds up the picture arrangement, its definition.
The quest for an internal, particular voice in artistic
painting is a difficult task. For Marek, the composi-
tion content matters, as it allows a saturated form
to fully come into being. Through the act of painting,
a discovery is made of his own seeing of the work.
Marek tries to provide an adequate dosage
of emphasis, seeking to harmonise the entire work,
diversify the composition and skilfully render
the content. During these successive conscious acts
of painting work, he mindfully manages his works
to ensure that a refreshing effect of intuition fully
materialises in the overall conception of his works.
Poszukiwanie wewnętrznego, specyficznego głosu
w malarstwie jest zadaniem trudnym. Treść
w kompozycji obrazu ma dla Marka znaczenie,
ona pozwala w pełni zaistnieć nasyconej formie.
Poprzez pracę malarską następuje odkrycie
własnego zobaczenia obrazu. Marek stara
się odpowiednio dozować akcenty, poszukuje
współbrzmienia całości, zróżnicowania kompozycji,
umiejętnego wyrażenia treści. Podczas tych
kolejnych, świadomych czynności malarskich
Marek uważnie prowadzi obrazy tak, by ożywcze
działanie intuicji mogło w pełni zaistnieć
w ich całościowej koncepcji.
Pustynia i pola, 2012,
olej, płótno, 120 x 160 cm
Desert and fields, 2012,
oil on canvas, 120 x 160 cm
Mariusz Woszczyński
ciSZA i KUSZEniE pUSTYniThE SiLEncE AnD TEMpTATiOn Of ThE DESErT
44 45
Pustynia, 2012, akryl, płótno, 30 x 40 cm
Desert, 2012, acrylic on canvas, 30 x 40 cm
Asuan. Pustynia, 2012, akryl, płótno, 30 x 40 cm
Aswan. Desert, 2012, acrylic on canvas, 30 x 40 cm
Pustynia X, 2012, olej, płótno, 30 x 40 cm
Desert X, 2012, oil on canvas, 30 x 40 cm
Pustynia IX, 2012, olej, płótno, 30 x 40 cm
Desert IX, 2012, oil on canvas, 30 x 40 cmko
lekc
ja/c
olle
ctio
n: M
aria
n Tu
rski
46 47
Któż dzisiaj, w dobie obłędnej manii fotografowa-
nia wszystkich i wszystkiego, zdecydowałby się
zamienić aparat cyfrowy na – zdawałoby się
staroświecki i anachroniczny nieco – pędzel, tusz
i papier? Taka decyzja nie została podjęta nagle
i bez powodu. Obserwując bowiem artystyczny
dorobek Marka Sobczaka, widzimy, że oprócz
znakomicie opanowanej sfery wykonawczej, pełnej
intelektualnej i artystycznej świadomości, emocjo-
nalny pierwiastek w jego malarstwie zawsze
odgrywał rolę pierwszorzędną. To on w końcu
stwierdza, że …Język malarski, tak różny od litera-
ckiego, jest językiem pierwszym. Ponieważ wpierw
widzimy, a później nazywamy… Myślę więc, że za
taką decyzją Marka Sobczaka, za decyzją przyz-
nania pierwszeństwa wrażeniom i uczuciom, a nie
chłodnym obserwacjom i analizom, stała obawa
zamienienia się w coś na kształt obiektywu aparatu
fotograficznego. I w ten prosty, aczkolwiek dosyć
radykalny sposób z beznamiętnego rejestratora
faktów i widoków stał się kolekcjonerem przeżyć,
emocji i refleksji.
Marek Sobczak w opisie swojego dorobku wyraźnie
odwołuje się i wymienia współczesnych i bliskich
mu artystów. Są to m. in. Baselitz, Kiefer, Penck,
Immendorff, Paladino i Enzo Cucchi. Ale także
Munch, Picasso, Bacon, Dwurnik, Jerzy Panek
i – przede wszystkim – Eugeniusz Markowski.
Krąg określony przez postacie tych artystów jest
na tyle wyraźny i wyrazisty, że – chociażby tylko
przez formalne analogie – twórczość Sobczaka
można wyraźnie usadowić w szeroko rozumianych
emocjach malarskich, a mówiąc precyzyjniej
– w nurcie neoekspresji. Wszak artysta, chociażby
Pustynia VI, 2012, olej, płótno, 30 x 40 cm
Desert VI, 2012, oil on canvas, 30 x 40 cm
Pustynia VIII, 2012, olej, płótno, 30 x 40 cm
Desert VIII, 2012, oil on canvas, 30 x 40 cm
Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki
KOLEKcJOnEr EMOcJicOLLEcTOr Of EMOTiOnS
Who would nowadays, in the era of a crazy mania
of taking photos of everything and everybody,
replace a digital camera with seemingly
old-fashioned and slightly anachronistic brush, ink
and paper? Such a decision was not taken suddenly
and unreasonably. If you observe Marek Sobczak’s
artistic output, you can see that apart from the per-
fectly mastered technical area, full of intellectual
and artistic awareness, the emotional factor in his
painting has always been very important. He states
that ...the language of painting, so different from
the literary one, is the first language. That is be-
cause first we see and then we name things... I think
that this decision made by Marek Sobczak to give
priority to sensations and emotions instead of cold
observations and analyses results in changing
permanent anxiety into something similar to
the lens of a camera. In this simple but radical way,
he changed from becoming an unemotional recorder
of facts and views into a collector of emotions,
sensations and reflections.
In the description of his artistic output, Marek
Sobczak clearly refers to and mentions contempo-
rary artists close to him. These include Baselitz,
Kiefer, Penck, Immendorff, Paladino and Enzo
Cucchi, but also Munch, Picasso, Bacon, Dwurnik,
Jerzy Panek and – above all – Eugeniusz Markowski.
The range determined by those artists is sufficiently
clear and precise to place Sobczak’s works – even
if only through formal analogies – in broadly com-
prehended painting emotions, or to be more precise
– in the neo-expressionist style. The artist, if only
because of his date of birth, belongs to a generation
for which this language is perfectly natural. However,
48 49
z daty swojego urodzenia, przynależny jest pokole-
niu, dla którego ten język jest całkowicie naturalny.
Ale mam też wrażenie, że w wypadku szukania
koneksji z wymienionymi artystami mniej
istotne są bezpośrednie stylistyczne i formalne
podobieństwa. Natomiast rzeczą ważniejszą jest
specyficzny – wspólny im wszystkim – sposób
widzenia rzeczywistości polegający na emocjonalnej
akceptacji wielowymiarowości świata. No i rodzaj
pokrewnej wrażliwości.
Dyplomowi „Rosjanie”, późniejsza „Wieża Babel”,
„Portrety trumienne” i długi, w sensie czasowym,
„doktorski” „Egipt” – to tytuły malarskich serii,
które stały się najbardziej charakterystycznymi
etapami w twórczości Marka Sobczaka.
„Moje obrazy nie są grą ze sztuką nowoczesną,
bo to (…) termin, który mnie nie obchodzi” – to słowa
artysty. I chwilę później tłumaczy on wyraźnie że:
„Jestem obok, prowadzę swoją grę z czasem
i pamięcią”. Jest to prawda, a jednocześnie dosyć
precyzyjne i pełne determinacji określenie własnego
miejsca na mapie topografii artystycznej. A także
ujawnienie skali własnych artystycznych wartości.
Nie jest dosłownie tak, jak pisałem, iż Sobczak
programowo nie posługuje się aparatem fotografi-
cznym. On sam w swoim autokomentarzu pisze,
iż przed zaczęciem tej malarskiej serii zrobił ich
grubo ponad dwa tysiące. Pisząc o rezygnacji
z fotografowania, nie traktowałem tego dosłownie.
Posłużyłem się więc czymś na kształt metafory,
chciałem bowiem zwrócić uwagę na charak-
terystyczną postawę artysty, traktującą całą
rzeczywistość jak artystyczne tworzywo. Jeśli już
decyduje się posługiwać aparatem fotograficznym,
traktuje to wyłącznie jako ułatwienie pracy i jako
techniczny półśrodek i półprzekaz.
Z całą pewnością ten wieloletni już cykl jest efektem
prywatnych i głębokich i różnorodnych fascynacji
autora. On sam w swoim opisie pracy doktorskiej
ciekawie mówi o meandrycznej nieco drodze
do interesującego go tematu. Pisze o odrzucaniu
Synaj. Droga, 2012, akryl, płótno, 89 x 116 cm
Sinai. Road, 2012, acrylic on canvas, 89 x 116 cm
in my opinion, in searching for connections
with the above-mentioned artists, direct stylistic
and formal similarities are less important. A more
significant thing is the specific manner – common
to all of them – of seeing reality based on emotional
acceptance of the multidimensionality of the world.
And there is also a kind of similar sensitivity.
The diploma work “Russians”, later the “Tower
of Babel”, “Coffin Portraits” and the long ‘doctoral’
“Egypt” – these are the titles of series of paintings
which became the most characteristic stages
in Marek Sobczak’s creative activity.
“My paintings are not playing with modern art,
because (...) I don’t care about that term,” says
the artist. A moment later, he explains clearly
that “I stand apart, playing with time and memory.”
This is true and is also a quite precise and deter-
mined specification of his own place on the map
of artistic topography, as well as revealing the scale
of his own artistic values.
When I wrote that Sobczak does not use a camera
at all, it was not exactly true. In his auto-comment,
he wrote that before starting the painting series,
he took over two thousand photographs. When
I wrote about giving up photography, I did not treat
that seriously. So I used a kind of metaphor,
because I wanted to draw attention to the characte-
ristic attitude of the artist, who treats the whole
of reality like artistic material. If he decides
to use a camera, he treats it only as a means
of facilitating his work, a technical palliative
and a limited message.
Certainly this cycle, already lasting for years,
is the result of private, profound and varied fascina-
tions of the author. In his description of the doctoral
thesis, he mentions a slightly meandering road
to the subject that interests him. He writes about
rejecting appealing temptations – stereotypes.
This means renouncing a “tourist”, “anecdotal”
and “picturesque” look at Egypt. In choosing
the artistic variant and using his painting
50 51
smacznych pokus – stereotypów. A więc o rezygnacji
z „turystycznego”, „anegdotycznego” i „malowni-
czego” spojrzenia na Egipt. Decydując się
na wariant na wskroś artystyczny i opierając się
na swoich dotychczasowych doświadczeniach
malarskich, Sobczak wybrał drogę zasadzającą
się na uważnej, daleko interpretowanej obserwacji
światła, kolorów, form i przestrzeni. Dodając do tego
olbrzymi bagaż własnych fascynacji tym krajem,
jego historią, sztuką i kulturą, tworzy z tego wszyst-
kiego przekonywający artystycznie przekaz.
Powstała więc liczna seria malarskich kompozycji,
w których suma odczytywalnej anegdoty, narracji
i pejzażowych wątków stała się pretekstem
do konstruowania obrazów posługujących się
w dalszym ciągu konwencją ekspresji. Ale – jak
w „Portretach Trumiennych”, a może nawet
rozwijając tę koncepcję – Sobczak wyraźnie filtruje
ją przez czynnik dyscyplinujący. Czuć w tym sposobie
patrzenia na rzeczywistość – i od tego nie odżegnuje
się artysta – dalekie odwołania, a może raczej ukłon
w stronę Potworowskiego, a nawet Nowosielskiego.
Podobnie jak oni, Marek Sobczak dąży do przetwa-
rzania wartości przestrzennych na płaskie, nieco
dekoracyjne układy pasowe, w których elementy
pejzażu czy architektury zamieniają się w abstrak-
cyjne znaki malarskie o wyraźnych walorach struk-
turalnych. Jednym słowem, prace składające się
na cykl „Egipt” to z pewnością najbardziej dojrzałe
obrazy Marka Sobczaka. Wykorzystuje on w nich
efektywnie wszelkie swoje dotychczasowe, bogate
doświadczenia malarskie.
Natomiast bardziej czułe i kronikarsko reagujące
na otoczenie zdają się być jego niezliczone wręcz
czarno-białe szkice i rysunki. Nie są one wyłącznie
półproduktem do późniejszego, malarskiego wyko-
rzystania. Będąc autonomiczną, pełną wypowiedzią,
jednocześnie pełnią funkcję artystycznego sejsmogra-
fu niestroniącego od faktów czy to obyczajowych,
czy społecznych. I tak obok bardzo interesujących
graficznych i kompozycyjnych rozwiązań
dostrzegamy w nich pewną publicystyczną nutę.
Pustynia. Czerwona droga, 2012, akryl, płótno, 60 x 120 cm / Desert. Red road, 2012, acrylic on canvas, 60 x 120 cm
Pustynia z czarnym rondem, 2012, akryl, płótno, 60 x 120 cm / Desert with black roundabout, 2012, acrylic on canvas, 60 x 120 cm
experiences, Sobczak has selected a path based
on a careful, precisely interpreted observation
of light, colours, forms and spaces. By adding
a lot of his own fascination with this country,
its history, art and culture, he creates an artistically
convincing message.
Numerous series of painting compositions were
therefore created, where the sum total of readable
anecdote, narrative and landscape threads became
an excuse to create pictures still using the conven-
tion of expression. But Sobczak clearly applies
a disciplining factor – as in the “Coffin Portraits”,
or even developing this concept. This method
of perceiving reality contains references,
or perhaps rather a compliment, to Potworowski
or even Nowosielski, which is not negated by
the artist. Similarly to those artists, Marek Sobczak
strives to process spatial values into flat, somewhat
decorative horizontal band systems, where the ele-
ments of landscape or architecture are changed into
abstract painting signs with visible structural values.
In short, the works contained in the “Egypt” cycle
are certainly the most mature paintings by Marek
Sobczak. He effectively uses his extensive painting
experiences in them.
On the other hand, his numerous black
and white sketches and drawings seem to be
more sensitive and responsive to the surroundings
in an annalist way. They are not only semi-finished
materials to be later used in painting. While consti-
tuting an autonomous full expression, they also play
the role of an artistic seismograph in dealing
with social or moral facts. Therefore, apart from
interesting graphic and compositional solutions,
you also notice a certain journalistic element
in them. For example, apart from crowds
of tourists clambering pointlessly around the pyra-
mids, we also see lyrical Nile landscapes, desert
oases, café interiors or Egyptian architecture.
We can even see policemen with rifles and street
scenes. These drawings, apart from their artistic
value, because of their fast creation and specific
52 53ko
lekc
ja/c
olle
ctio
n: B
ożen
a i W
itol
d D
aniło
wic
zNp. obok tłumów turystów kłębiących się bezsen-
sownie pod piramidami widzimy liryczne pejzaże
znad Nilu, pustynne oazy, wnętrza kawiarni
czy egipską architekturę. Widzimy nawet policjantów
z karabinami i wielkomiejskie uliczne scenki.
Te rysunki, obok swoich artystycznych walorów,
poprzez szybkość powstawania, specyficzne względy
warsztatowe i realizacyjne są bezsprzecznie
najbardziej szczerą i emocjonalną reakcją artysty
na wszelkie zewnętrzne informacje.
Bardzo ciekawym uzupełnieniem realizacji malar-
skiej, będąc jednocześnie jej dopełnieniem ideowym,
jest tekst pt. „Dlaczego maluję”. Jest to – najkrócej
mówiąc – pogłębiona analiza dotycząca własnej
twórczości malarskiej, kondycji malarstwa
i aktualnej sztuki i refleksja dotycząca relacji
pomiędzy różnymi dyscyplinami artystycznymi.
To także, oprócz zaprezentowanych obrazów, ważki
dowód na to, iż Marek Sobczak jest artystą
w pełni dojrzałym, w pełni świadomym i z całkowitą
łatwością formułującym artystyczne cele. I który,
posługując się własnym, indywidualnym językiem
malarskim, potrafi realizować je precyzyjnie.
anDrzej kliMczak-Dobrzaniecki
Krajobraz z hieroglifem, 2012, olej, płótno, 120 x 160 cm / Landscape with hieroglyphic, 2012, oil on canvas, 120 x 160 cm
issues of workmanship and completion, are
certainly the most honest and emotional response
of the artist to all external information.
A very interesting supplementation to the paintings,
also being their ideological complementation,
is the text entitled “Why I paint”. This is – to put it
briefly – a detailed analysis of his own painting
activity, the condition of painting and contemporary
art, as well as a reflection on relations between
various artistic disciplines. It is also important
evidence, apart from the paintings presented, that
Marek Sobczak is a mature artist who is fully aware,
easily formulates artistic targets, and who can also
precisely achieve those targets using his own
individual painting language.
anDrzej kliMczak-Dobrzaniecki
Pustynia III, 2012, olej, płótno, 30 x 40 cm
Desert III, 2012, oil on canvas, 30 x 40 cm
54 55
Czarny Synaj, 2012, olej, płótno, 120 x 160 cm / Black Sinai, 2012, oil on canvas, 120 x 160 cmCzerwona droga, 2012, olej, płótno, 120 x 160 cm / Red road, 2012, oil on canvas, 120 x 160 cm
56 57
Około 1400 roku p.n.e., w pewien gorący sierpniowy
dzień, Totmes – młodszy syn faraona Amenhotepa II
– postanowił zapolować na gazele na pustyni
w Gizie. Nekropola memficka już wtedy była
zabytkiem i osobliwością powstałą ponad tysiąc lat
wcześniej. Co prawda piramidy pokrywała
jeszcze jasna wapienna okładzina, ale ich komnaty
wyrabowano, królewskie mumie przepadły,
a budynki świątynne były zaniedbane i opuszczone
przez kapłanów. Wielki sfinks był po szyję zasypany
piaskiem nawianym z pustyni.
Zmęczony książę spoczął w cieniu starożytnej
rzeźby. Oparł się plecami o gigantyczną wapienną
głowę, napił wody i zasnął. Przyśnił mu się
sokołogłowy duch Sfinksa, boga o imieniu „Horus
na horyzoncie” (czyli Horemachet lub Harmachis),
który poprosił Totmesa o to, by go odsłonił i odnowił,
w zamian za co obiecał mu królewską koronę.
Książę zabrał się do roboty zaraz po przebudzeniu
– kazał usunąć piasek i odsłonić mierzącą 73,5 m
długości i 20 m szerokości rzeźbę. Być może robot-
nicy naprawili też posąg i pomalowali go jaskrawymi
kolorami, by było go widać z daleka. Bóg musiał
być zadowolony, bo książę został królem Egiptu
i rządził nim przez około 10 lat. Całe zdarzenie
kazał uwiecznić w kamieniu na tzw. Steli Snu,
która do dziś stoi między łapami Sfinksa.
To piękna opowieść, ale współcześni badacze
ustalili, że nie do końca prawdziwa. Po pierwsze,
trudno przypisać naprawy oraz otoczenie Sfinksa
murem, mającym chronić go przed zasypaniem,
właśnie Totmesowi IV; po drugie, stela miała przede
wszystkim charakter propagandowy, a jej celem była
Agnieszka Krzemińska
BEZnOSA EnigMAAn EnigMA WiThOUT A nOSE
Sfinks (Czerwony), 2013, akryl, płótno, 40 x 40 cm
Sphinx (Red), 2013, acrylic on canvas, 40 x 40 cm
In about 1400 BC, on a hot August day, Thutmose
– younger son of Pharaoh Amenhotep II – went
to hunt gazelles in the Giza desert. The Memphis
necropolis was already a monument and peculiarity,
created over a thousand years before. The pyramids
were still covered with a light lime layer, but their
chambers had been plundered, the royal mummies
had disappeared and the temple buildings were
neglected and abandoned by the priests. The Sphinx
was buried up to its shoulders in sand blown
in from the desert.
The tired prince rested in the shadows of the ancient
sculpture. He rested his back against the gigantic
limestone head, drank some water and fell asleep.
He dreamed about the falcon-headed spirit
of the Sphinx, the god named “Horus of the Horizon”
(i.e. Horemachet or Harmakhis), who asked Thut-
mose to remove the sand and restore the sculpture,
promising him the crown in return. The prince
started to work right after waking up – he ordered
the removal of the sand and the entire sculpture
to be revealed, which was 73.5 metres long
and 20 metres high. Perhaps the workers also
repaired the statue and painted it in vivid colours,
so that it was visible from a distance. The god must
have been satisfied, because the prince became
king of Egypt and ruled for about ten years.
He ordered the entire event to be immortalised
in stone at the so-called Dream Stela, which is still
located between the Sphinx’s paws.
This is a beautiful story, but contemporary resear-
chers have ascertained that it is not entirely true.
Firstly, it is difficult to assign the repairs
58 59
legitymizacja władzy tego faraona, który doszedł
do niej w dość niejasnych okolicznościach.
W późniejszym okresie do Gizy przyjeżdżano,
by podziwiać wspaniałe monumenty, ale też po to,
by poczuć bliskość duchów pochowanych tam
zmarłych władców oraz Sfinksa, utożsamianego
z bóstwem opiekuńczym. Ale prawdziwa turystyka
zaczęła się dopiero w czasach grecko-rzymskich,
to wtedy dziwną, leżącą hybrydę – pół lwa
pół człowieka – nazwano sfinksem. W mitologii
greckiej był to potwór o ciele lwa, ogonie węża,
skrzydłach orła i głowie kobiety, który został wysłany
przez Herę, by ukarać króla Teb za jego skłonności
homoseksualne. Potem sfinks zamieszkał
pod Tebami i każdemu podróżnemu zadawał
zagadkę, wszystkich, którzy nie potrafili jej
rozwiązać, zabijał.
W starożytnym Egipcie pół lew, pół człowiek
zwany jest Hu i pojawia się znacznie wcześniej,
już na przedstawieniach z czasów pierwszych
dynastii (pocz. III tys. p.n.e.). Ta boska istota, łącząca
w sobie siłę zwierzęcia i inteligencję człowieka,
zabija wrogów Egiptu. Choć w sztuce i architekturze
egipskiej istnieje więcej przedstawień tej fantasty-
cznej hybrydy, to zdecydowanie najbardziej znany
jest monumentalny Sfinks z Gizy. Chociaż dziś
jest on uważany za strażnika nekropolii, funkcja
ta została mu przypisana ponad 2 tys. lat po jego
wzniesieniu. Zdaje się jednak, że zawsze uważano
go za boga, gdyż od samego początku przy Sfinksie
Czarny Sfinks, 2011,
papier, tusz, 18 x 24 cm
Black Sphinx, 2011,
ink on paper, 18 x 24 cm
Mały Sfinks w ogrodzie, 2012, papier, tusz, 16 x 29,7 cm
Small Sphinx in the garden, 2012, ink on paper, 16 x 29,7 cm
Sfinks, 2013, papier, tusz, 14,7 x 21 cm
Sphinx, 2013, ink on paper, 14,7 x 21 cm
Sfinks, 2013, papier, tusz, 14,7 x 21 cm
Sphinx, 2013, ink on paper, 14,7 x 21 cm
and surrounding the Sphinx with a wall to prevent
it from being buried in sand to Thutmose IV,
and secondly the stela had a mainly propaganda
significance, its purpose being to validate the power
of that pharaoh, who received the crown in rather
unclear circumstances.
Later, people came to Giza to admire the magnifi-
cent monuments and also to feel the closeness
of the spirits of the dead rulers and the Sphinx
with its protective spirit. However, real tourism
began in Greek and Roman times, when the strange
hybrid of lion and human was named a sphinx.
In Greek mythology, the sphinx was a monster
with a lion’s body, a snake’s tail, eagle wings
and a woman’s head, sent by the goddess Hera
to punish the king of Thebes for his homosexual
inclinations. Thereafter, the sphinx lived near
Thebes and gave riddles to all travellers. He killed
everyone who couldn’t solve his riddle.
In Ancient Egypt, the half-lion and half-human
is called Hu and appears much earlier, already
on representations dating back to the first dynasties
(about 3000 BC). It is a godlike creature, combining
animal strength with the intelligence of a human,
and it kills the enemies of Egypt. Although this fan-
tastic hybrid is presented in many ways in Egyptian
architecture and art, the monumental Sphinx from
Giza is certainly the most famous. Nowadays it is
considered to be the guardian of the necropolis,
but this function was assigned to it over two
60 61
znajdowała się świątynia, a między jego przednimi
łapami ołtarz, na którym składano ofiary. Jakiego
rodzaju był bóstwem, nie wiadomo, bo pierwsza
wzmianka o Harmachisie pojawia się dopiero
w okresie Nowego Państwa (ok. 1550–1070 roku
p.n.e.). Na Steli Snu Sfinks nazywany jest Harma-
chisem-Chepri-Re-Atumem, synkretycznym
bóstwem solarnym. Pierwotna funkcja Sfinksa
to jedna z wielu jego tajemnic.
Monumentalny posąg powstał prawie 4600 lat
temu, gdy królowie IV dynastii – Cheops (eg. Chufu),
Chefren (eg. Chafre) i Mykerinos (eg. Menkaure)
– budowali na płaskowyżu w Gizie swoje grobowce
w kształcie piramid. Wapienny ostaniec najpierw
służył jako kamieniołom, potem został rzeźbiarsko
obrobiony i pomysłowo wkomponowany w cały
kompleks grobowy. Kto kazał to zrobić?
– to kolejna zagadka.
Wielu badaczy sądzi, że Sfinks miał pierwotnie lwią
głowę, dopiero potem została ona przerobiona
na ludzką. Dowodem na to jest jej nieproporcjonal-
nie mały rozmiar w stosunku do wielkości ciała,
pozostałości różnych farb oraz mniejszy stopień
skorodowania. Przeciwnicy tej teorii twierdzą,
że brak proporcji może wynikać z tego, że taki
a nie inny kształt miał ostaniec i rzeźbiarze
musieli się dostosować, a inny stan zachowania
ciała niż głowy ma przyczyny geologiczne. Ale nawet
jeśli głowa Sfinksa była wielokrotnie przerabiana,
wielu badaczy i tak twierdzi, że ludzkie rysy zostały
jej nadane już w czasach Starego Państwa.
Od momentu gdy w połowie XIX w. odkopano
w pobliżu Sfinksa pozostałości świątyni zbudo-
wanej przez Chefrena, dominowała teoria, że to on
zbudował też Sfinksa i kazał nadać mu rysy swojej
twarzy. Inni twierdzą, że Sfinksa kazał wykonać
Cheops i że to jego portret. Cheops, jako budow-
niczy pierwszej i największej piramidy na płasko-
wyżu, wkomponował ostaniec w całe założenie
(oprócz piramidy były tam także świątynie dolna
i górna oraz łącząca je rampa). Według niektórych
Sfinks, 2011, papier, tusz, 18 x 25 cm
Sphinx, 2011, ink on paper, 18 x 25 cm
Sfinks, 2012, papier, tusz, 16 x 29,7 cm
Sphinx, 2012, ink on paper, 16 x 29,7 cm
thousand years after it was built. It seems that
it has always been considered a god, because
from the very beginning there was a temple next
to the Sphinx. There was also an altar between
its paws, where victims were sacrificed. We do not
know what kind of a god it was, because the first
mention of Harmakhis occurred in the period
of the New Kingdom (about 1550–1070 BC).
At the Dream Stela the Sphinx is named Harmakhis-
Khopri-Ra-Tum, a syncretic solar god. The initial
function of the Sphinx is one of its many mysteries.
The monumental statue was created nearly 4600
years ago, when the Pharaohs from the 4th dynasty
– Khufu (Cheops), Khafre (Chefre) and Mycerinus
(Menkaure) – built their tombs shaped as pyramids
on the Giza plateau. The limestone inselberg was
first used as a quarry, and was then sculpted
and included in the entire funerary complex.
Who ordered this work? – that is another mystery.
Many researchers state that initially the Sphinx had
a lion’s head, which was later changed into a human
one. This view is supported by its disproportionally
small size in relation to the entire body, the remains
of various paints and a lower degree of erosion.
Opponents of this theory maintain that the lack
of proportions may be caused by the fact that
the inselberg had its specific shape and the sculp-
tors had to adjust their work to that fact, while
the different level of preservation of the head
and the body has its geological explanation. Even
if the Sphinx’s head was changed many times, many
researchers still claim that it already received its
human features in the times of the Old Kingdom.
Since the time when the remains of a temple built
by Khafre were discovered near the Sphinx in the
middle of the 19th century, the theory that he also
built the statue and ordered his features to be
added to the Sphinx’s face was dominant. Other
people claim that Khufu ordered the construction
of the Sphinx and that it bears his features. Khufu,
as the builder of the first and largest pyramid
62 63
twarz Sfinksa jest szersza niż wizerunki Chefrena,
a układ nemesu (czyli chusty na głowie) przypomina
ten znany ze statuetki Cheopsa (jedyny portret Cheop-
sa to parocentymetrowa figurka z kości słoniowej).
Najważniejszym argumentem jest jednak brak tzw.
sztucznej bródki, bo nie ma jej też figurka Cheopsa.
Na fragment trzonu plecionej brody (dziś w Britisch
Museum) natrafił w 1818 roku Giovanni Battista
Caviglia, ten sam, który znalazł też ureusza (kobrę)
z czoła sfinksa i Stelę Snu. Długo twierdzono, że ta
sztuczna broda, symbol boskości, była oryginalnym
elementem rzeźby, ale brak jej śladów na krawędzi
podbródka świadczy o tym, że była późniejszym
dodatkiem. Nie do końca wiadomo też, kto sprawił,
że Sfinksowi odpadł nos. Nie był to ani sympaty-
czny Gal Obeliks, który według René Goscinnego
i Alberta Uderzo zniszczył rzeźbę, wdrapując się
na nią, ani żołnierze Napoleona, którym przypisuje się
ten akt wandalizmu. Nie byli to też tureccy żołnierze,
którzy ponoć strzelali do Sfinksa z dział. Dowodem
na to jest grafika wykonana przez duńskiego
podróżnika Fryderyka Ludwika Nordena, który był
w Egipcie w latach 1737–1738. Na jednej z rycin
przedstawiających egipskie monumenty uwiecznił
on przysypanego piaskiem Sfinksa, który już wtedy
nie miał nosa.
Żyjący na przełomie XII i XIII wieku arabski historyk
Abd al-Latif z Bagdadu w opisie Sfinksa wspomina
o jego nosie, więc najprawdopodobniej odtrącił
go suficki szejk Sajima al-Dahra, zwany „wiecznie
poszczącym”, który, jak mówią kroniki, w 1378 roku
„zniszczył mu twarz i oczy”. Arabowie zwali
wówczas Sfinksa „Panem Grozy” i otaczali kultem,
więc nie dziwili się, że ten zemścił się za akt wanda-
lizmu i zasypał piaskiem pobliską wioskę. Wściekli
wieśniacy zlinczowali nadgorliwego szejka. I tak
podczas gdy fragment brody znaleziono,
tak poszukiwania nosa Sfinksa trwają.
Grecko-rzymska definicja sfinksa doskonale
pasuje do giganta z Gizy, który cały czas zadaje
nam pytania, na które nie potrafimy odpowiedzieć.
To symbol i ikona tajemniczego starożytnego Egiptu,
nic zatem dziwnego, że każdy przyjeżdżający
na wycieczkę do Egiptu chce mieć z nim zdjęcie.
Sfinks i piramidy pojawiają się na rycinach
podróżników, którzy wyprawiali się do Egiptu już
w średniowieczu. W XVI wieku sfinks pojawia się
m.in. na mapie Hogenberga i Brauna, rysuje go
angielski podróżnik George Sandys, francuski
podróżnik François de La Boullaye-Le Gouz i inni.
Często rysunki te są silnie stylizowane i trudno
w nich rozpoznać oryginał. Na realizm przyszedł czas
w XVIII wieku Szczegóły oddają wspomniane już ry-
sunki Nordena oraz rysunki wykonane przez uczest-
nika wyprawy Napoleona barona Dominique Vivant
Denona. W XIX wieku, gdy w Europie wybuchła
egiptomania, motyw Sfinksa zagościł wówczas
Poganiacze wielbłądów ze Sfinksem w tle,
2013, papier, tusz,
18 x 25,5 cm
Camel herdsmen with the Sphinx
in the background, 2013,
ink on paper, 18 x 25,5 cm
at the plateau, included the inselberg in the entire
project (apart from the pyramid, it also comprised
a lower and upper temple and a ramp linking them).
According to some people, the Sphinx’s face
is wider than the images of Khafre and the layout
of the nemes (i.e. the headcloth) is similar to that
presented on the statue of Khufu (the only portrait
of Khufu is an ivory statue, a few centimetres high).
However, the most important argument
is that the Sphinx does not have a fake beard,
because Khufu’s statue does not have it either.
A fragment of the braided beard (presently
stored in the British Museum) was found in 1818
by Giovanni Battista Caviglia, the same man who
found the Uraeus (cobra) from the Sphinx’s forehead
and the Dream Stela. It has long been claimed that
the artificial beard, a symbol of deity, was an original
element of the figure, but there are no traces
on the chin, which proves that it was added later.
Another unexplained issue is who destroyed the
Sphinx’s nose. It was not the nice Obelix the Gaul,
who damaged the sculpture while climbing it
(according to René Goscinny and Albert Uderzo),
nor Napoleon’s soldiers, who are also accused
of that act of vandalism. Neither were they Turkish
soldiers, who allegedly shot the Sphinx with their
cannons. This is proved by graphics made
by a Danish traveller, Frederic Louis Norden,
who visited Egypt in the years 1737–1738.
One of the sketches presenting Egyptian
monuments illustrates the Sphinx covered in sand
– the figure is already missing its nose.
The Arab historian, Abd al-Latif from Baghdad,
living at the turn of the 12th and 13th centuries,
describes the Sphinx and mentions its nose,
so presumably it was destroyed by Sa’im al-Dahr,
a Sufi Muslim, also called “the one who is always
fasting”, who “destroyed its face and nose” in 1378,
according to chronicles. The Arabs called the Sphinx
the “Lord of Terror” at the time and praised it,
so they were not surprised that it took revenge
on this vandalism and covered the nearby village
in sand. Angry villagers hanged the overzealous
sheikh. Fragments of the Sphinx’s beard have been
found, but the nose is still being searched for.
The Greek and Roman definition of the Sphinx fits
the giant from Giza very well, as it is full of questions
we still cannot answer. It is a symbol and icon
of mysterious, ancient Egypt, so obviously all
tourists want to have a photo with it. The Sphinx
and the pyramids were illustrated on sketches
of travellers visiting Egypt as early as in the Middle
Ages. In the 16th century, the Sphinx is included
on a map by Hogenberg and Braun, and was also
drawn by an Englishman, George Sandys,
the French traveller François de La Boullaye-Le Gouz
and others. Often these drawings are stylised
64 65
w malarstwie – u akademika Jean-Léon Gérôma
(autora obrazu przedstawiającego Napoleona przy
zasypanym Sfinksie z 1857 roku), czy zakochanego
w Oriencie szkockiego malarza Davida Robertsa.
Wraz z pojawieniem się fotografii talent malarski
przestał być konieczny, by przywieźć sobie pamiątkę
z wyprawy do Egiptu. Od połowy XIX wieku wielcy
tego świata chętnie uwieczniają się na zdjęciach
przed Sfinksem – w 1864 członkowie ambasady
Japonii w Europie, a w 1871 roku brazylijska rodzina
królewska. Dziś robi to większość turystów.
Motyw sfinksa to turystyczny standard,
więc rysowanie go lub malowanie zdaje się raczej
zajęciem dla wytwórców bazarowych pamiątek,
a nie artystów. Niektórym jednak udaje się uciec
od tej kliszy i pokazać coś nowego. Marek Sobczak
w swym cyklu egipskim także mierzy się z tą klasyką.
W jego rysunkach tuszem kilka prostych pociągnięć
pędzla wyjaśnia, z jaką ikoną sztuki mamy do czynie-
nia, jednocześnie jednak sfinks jest na nich enigmą,
co pogłębia często przez twórcę stosowany zabieg
pozbawienia go rysów twarzy. Rozpoznawalność
z jednej strony i tajemnica z drugiej – obserwatorowi
od razu przychodzą do głowy te dwie myśli,
gdy patrzy na „Czarnego Sfinksa”. Natomiast
w przesyconym czerwienią portrecie „Sfinksa” jego
twarz liżą promienie zachodzącego słońca. Artysty-
czna wizja sfinksa w wykonaniu Marka Sobczaka
to kolejne wariacje na temat staroegipskiego
monumentu, który od wieków robi wrażenie,
zarówno jako dzieło sztuki, jak i nierozwiązana
zagadka z przeszłości.
agnieSzka krzeMińSka
Sfinks, 2012, akryl, płótno, 40 x 40 cm
Sphinx, 2012, acrylic on canvas, 40 x 40 cm
and it is difficult to recognise the original. Realism
came into its own in the 18th century. Details
are illustrated in the above-mentioned sketches
by Norden and drawings made by a participant
in Napoleon’s expedition, Dominique Vivant, Baron
de Denon. In the 19th century, when the mania
for Egypt started in Europe, the theme of the Sphinx
appeared in the paintings of Jean-Léon Gérôme
(author of a picture from 1857 showing Napoleon
next to the Sphinx buried in sand) or a Scottish
painter captivated by the Orient – David Roberts.
When photography was invented, painting talent
was no longer needed to bring a souvenir
from Egypt. Since the mid-19th century, famous
people have been eager to pose in front
of the Sphinx – for example, members
of the Japanese embassy in Europe in 1864
or the Brazilian royal family in 1871. Today,
the majority of tourists do just that.
The theme of the Sphinx is a tourist standard,
so drawing or painting it seems to be an activity
for producers of cheap souvenirs rather than artists.
However, some of them manage to distance them-
selves from this cliché and show something new.
Marek Sobczak also takes on this classic subject
in his Egyptian cycle. In his ink sketches, a few simple
brush movements explain that we are dealing
with an artistic icon, but at the same time the Sphinx
is an enigma, which is emphasised by the fact that
the artist does not present its facial features. Recog-
nisability on the one hand and mystery on the other
– that is what immediately comes to people’s minds
when they look at the “Black Sphinx”. In the portrait
of the Sphinx filled with red, its face is touched
by the rays of the setting sun. The artistic image
of the Sphinx presented by Marek Sobczak is another
variation on the theme of this ancient Egyptian
monument, which has been impressing people
for centuries, both as a work of art
and as an unsolved riddle from the past.
agnieSzka krzeMińSka
66 67
Salam salam salam – camel camel camel – gizeh
gizeh gizeh… Wielbłąd w bejsbolówce zaciąga się
głęboko pustynią i wypuszcza z pyska kółka aro-
matycznego dymu. Z reklamową lubością czochra
garb o spłaszczone w gilzownicy piramidy. Wszystko
jak w opasłych kronikach cywilizacji na folderowej
diecie: rozgrzany piasek w stożkach piramidal-
nego cienia, breakdance pamiątkowych migawek
i klikające flamingi ememesów, a potem rozkosze
hotelowego seraju – whisky and soda pod palmami
przy basenowej oazie. Sfinks już dawno stracił twarz
i powołanie. Certyfikowane w XXI wieku polisy
nie przewidują śmiertelnych skutków gry w zagadki.
Kilka tysięcy lat temu przez gwiezdne wrota zstąpił
tu dostojny Amon-Re w koronie ze słonecznych piór.
Wyprzedzała go tańcząca kotka – Bastet o jędrnych
piersiach i przymilnym grzbiecie. A w cieniu pańskiej
dłoni czaił się szakal Anubis, węszący nieuchronny
posiew śmierci. Zanim odlecieli kolonizować
nowe galaktyki, ofiarowali afrykańskim małpiatkom
pszeniczne ziarna, spęczniałe przypływem wielkiej
rzeki, trochę astronomicznych pojęć oraz magiczne
znaki markowe całej tej historii, ciągle elektryzujące
archeologów i hollywoodzkich scenarzystów.
Z kazirodczego związku Izydy i Ozyrysa zrodził się
miedzianoskóry lud oraz Horus-Mojżesz,
który ukamienował naturalną lekkość
śródziemnomorskiego bytu. Największe tajemnice
poszły do piachu. Ich szczątki rozwlekają po pustyni
skorpiony. Rabusie piramid sprzedają je w sklepach
ze starzyzną i w muzealnych aulach.
Cienie snują się po falach Nilu. Trzcinowe drakkary
zapisują skrzętnie każdy pustynny powiew
na papirusach żagli, ale już prześcignęły je
macedońskie, rzymskie i tureckie galery.
Brytyjskie parowce i kanonierki zaczaiły się
w delcie, pilnując, aby Morze Czerwone nie zamknęło
się przed europejską krucjatą. Wszyscy chcą
tu być. W zubożałej stajence cywilizacji na rozstaju
światów. Posyłają w darze czołgi, rakiety, inżynierów
i demokrację…
Medina zastyga w rdzawych cieniach i tylko
niewierne psy wałęsają się między straganami,
gdy z minaretów strzela płomień wiary. Brodata * Pokój wam i boże miłosierdzie i błogosławieństwo / Peace be upon you and God’s mercy and blessings
Salam salam salam – camel camel camel – gizeh
gizeh gizeh... A camel in a baseball cap deeply
inhales the desert and blows aromatic smoke
circles. With a televisual delight it ruffles its hump
against pyramids flattened in a filter tube injector.
Everything looks like it does in the thick civilisation
chronicles on a folder diet: warm sand in the cones
of a pyramid’s shadow, a breakdance of souvenir
snapshots and clicking text message flamingos.
Later, the delights of a hotel harem – whiskey
and soda under palm trees near the swimming-pool
oasis. The sphinx lost its face and vocation
a long time ago. The policies certified
in the 21st century do not provide for the deadly
effects of playing riddles.
Several thousand years ago the eminent Amon-Re
descended through a stargate wearing a crown
made of sunny feathers. Bastet, a dancing kitten
with firm breasts and a smooth back, preceded him.
A jackal called Anubis lurked in the shadow
of the king’s palm, sniffing the imminent seed
of death. Before they flew away to colonise
new galaxies, they offered wheat grains, swollen
by the high tide of a huge river, some astronomic
terms and the magical trademarks of this entire
story, which still thrill archaeologists and Hollywood
screenwriters, to African prosimians. The incestuous
relationship of Isis and Osiris gave birth to a copper-
skinned folk and Horus – Moses who stoned
the natural lightness of Mediterranean existence.
The biggest secrets became buried. Their remains
are spread over the desert by scorpions.
Pyramid plunderers sell them in junk shops
and in museum halls.
Shadows glide over the waves of the Nile. Cane
Viking ships busily record every desert breath
on their papyrus sails, but some Macedonian,
Roman and Turkish galleys have already overtaken
them. British steamships and gunboats lurk
in the delta, preventing the Red Sea from being
closed against a European crusade. Everybody
wants to be here. In an impoverished stable
at the intersection of worlds. They send tanks,
rockets, engineers and democracy as a gift...
Willa egipska,2011, olej, płótno,
40 x 50 cm
Egyptian Villa, 2011, oil on canvas,
40 x 50 cm
Wojciech Marek Darski
WirTUALnE hiErOgLifY. AniMAcJAVirTUAL hiErOgLYphicS. AniMATiOn
68 69
mumia Alego Paszy uchyla skrycie kopuły meczetu,
by śledzić sąd nad szpitalnym łóżkiem z karykaturą
faraona. Wymordowani mamelucy i dozgonni
niewolnicy banków łakną zemsty. Wiosna powiewa
dumnie zielonym sztandarem Proroka, ale pustynne
dżinny wciąż sypią piasek i drobne monety w oczy
fellahów. Za pół dolara czarka orientalnego wrzątku.
Za dwa – ocieniony markizą stolik z przestronnym
widokiem na rewolucję.
Jak zapisać ten płynny, choć pełen pauz,
jak asuańskie tamy, rytm północnoafrykańskiej
suity? Pieczęciami ideogramów na kamiennych
stelach, czy trzcinką i cyrklem, kaligrafującym
prorocze wersety? A może cyfrowym ciągiem
w pamięci chińskiego komputera, księgującym
historię, jako bilans globalnych zysków i strat.
Ciemną plamą i kreską w spieczonym słońcem
cieście barw… Ochrą i mdłą zielenią, wlokącą
swe pragnienia ku oazom. Głębokim, zimnym
granatem nocy, rozstrzelanym przez obce gwiazdy.
Rozmodleni błagalnicy obsiedli miejskie place,
jak gołębie. Ponad zarośnięte antenami dachy Kairu
wznosi się odwieczna prośba o boskie miłosierdzie.
Na próżno… Odkąd Nefretete wyjechała zarabiać
euro w Berlinie, nie pozostało tu nic z tajemniczego
piękna młodości ludzkiej rasy. Tylko orientalny suk.
Hałaśliwa wyprzedaż przepalonych, cudownych
lamp i wysoce awaryjnych, latających dywanów.
Gizeh gizeh gizeh – camel camel camel… Salam!
Wojciech Marek DarSki
The medina freezes in rusty shadows and only
disloyal dogs idle between the stalls, when a flame
of faith shoots up from the minarets. The bearded
mummy of Ali Pasha secretly lifts the mosque’s
cupolas, to track the trial over the hospital bed
with the pharaoh’s caricature. Murdered mam-
luks and lifelong bank slaves crave revenge. Spring
proudly flutters in the wind with a green Prophet’s
flag, but the desert jinns still throw sand and small
coins into the eyes of fellahin. A cup of oriental
boiling water for half-a-dollar. For two dollars
– a marquise-shadowed table with a wide view
of the revolution.
How can you record such a steady but pause-filled
rhythm, just like the Aswan Dams, of a North African
suite? Using ideogram stamps on stone stelae
or reed and compass to calligraph prophetic verses?
Or maybe by means of a digital sequence recorded
in the memory of a Chinese computer, registering
history, as a balance of global profits and losses.
A dark spot and a line in a sunburnt cake
of colours... Or ochre and dull green, dragging its
desires to the oases. The deep and cold dark blue
of the night, with unknown stars scattered on it.
Praying supplicants are crowding around the city
squares, like pigeons. The everlasting prayer
for divine mercy transcends over the roofs of Cairo,
covered with antennas. In vain... because ever since
Nefertiti went to Berlin to earn euros, nothing has
remained of the mysterious beauty of human youth.
Only the oriental souk. The noisy sale of burn-out,
marvellous lamps and failure-prone flying carpets.
Gizeh gizeh gizeh – camel camel camel… Salam!
Wojciech Marek DarSki
Willa egipska, 2011, papier, tusz,
18 x 24 cm
Egyptian Villa, 2011, ink on paper,
18 x 24 cm
Willa egipska, 2009, papier, tusz, 14,8 x 21 cm
Egyptian Villa, 2009, ink on paper, 14,8 x 21 cm
70 71
Asuan. Klasztor św. Szymona (III), 2012, akryl, płótno, 40,5 x 40,5 cm
Aswan. Monastery of St. Simeon (III), 2012, acrylic on canvas, 40,5 x 40,5 cm
Asuan. Klasztor św. Szymona (wersja szara), 2012, akryl, płótno, 30 x 30 cm
Aswan. Monastery of St. Simeon (gray version), 2012, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
Asuan. Klasztor św. Szymona, 2012, akryl, płótno, 30 x 30 cm
Aswan. Monastery of St. Simeon, 2012, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
72 73
Asuan. Klasztor św. Szymona (IV), 2012, akryl, płótno, 30 x 30 cm
Aswan. Monastery of St. Simeon (IV), 2012, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
Asuan. Klasztor św. Szymona (V), 2012, akryl, płótno, 30 x 30 cm
Aswan. Monastery of St. Simeon (V), 2012, acrylic on canvas, 30 x 30 cm
Droga w Luksorze,2011, olej, płótno, 100 x 100 cm
The road in Luxor, 2011, oil on canvas, 100 x 100 cm
74 75ko
lekc
ja/c
olle
ctio
n: K
atar
zyna
Kas
prza
k S
tam
m
Egipt. Rewolucja, 2011, papier, tusz,
24 x 32 cm
Egypt. Revolution, 2011, ink on paper,
24 x 32 cm
Sfinks, 2012, papier, tusz, 17,7 x 25,3 cm
Sphinx, 2012, ink on paper, 17,7 x 25,3 cm
Słońce uderza w twarz. Oślepia i ogłusza.
Ogłusza też tumult nieznanej ulicy, napierający tłum.
Trzeba czasu, żeby zacząć widzieć.
Za to widzenie, kiedy się pojawia, jest inten-
sywniejsze niż zwykle. Obrazy przed oczami
przypominają rozbłyski. Dar widzenia dany jest
podróżnikowi w nowym miejscu tylko na jakiś czas.
Takich momentów olśnienia nie chce się zapomnieć.
Szkice z Egiptu Marka Sobczaka zapisują je na pa-
pierze. Dotyczą życia, spotkań z ludźmi i miejscami.
Są jak początek opowieści z podróży.
Wykonane tuszem, malowane i rysowane pędzlem,
patykiem, piórkiem, lawowane. Obrazy i sceny
ustawiane są w kadry porządkujące chaos form
i kontrastów – cieni i światła, plam i kresek, dużych
i drobnych form, pustej przestrzeni i sylwety. Nieprzy-
padkowe fragmenty całości, którą autor szkiców
zaczyna oswajać.
Oddają działanie ostrego światła, roztapiającego
kontury, rozpuszczającego detale i każącego mrużyć
oczy. Z gry między światłem, cieniami i półcieniami
wyłaniają się abstrakcyjne formy. Przestrzeń
zapełnia się arabeską znaków, czymś, co autor
żartobliwie określa jako egipski strach przed pustką.
Szkicowanie, zapisywanie wynika z chęci zrozumie-
nia, wyostrza uwagę. W tych szkicach czyta się także
podskórny komentarz do tego, co zobaczone. Tak się
dzieje w obrazach Kairu, z sylwetkami kopuł i mina-
retów, które porządkują kółka satelitarnych anten.
Niebo jak chorągiew powiewa nad panoramą sta-
rego, a zarazem nowoczesnego miasta.
Plątanina rąk, kresek, flag – Rewolucja. I spokój
przykucniętych figur w białych turbanach, rybaków
z rozłożoną siecią, statków w porcie. Z zetknięcia
Katarzyna Kasprzak Stamm
pODróŻnicY i TUrYściTrAVELLErS AnD TOUriSTS
The sun strikes your face. It blinds and deafens.
The tumult of an unknown street, the pressing
crowd, also confuse you. You need time to see.
But when you finally see, it is more intensive than
usual. The pictures before your eyes resemble
flashes. The gift of vision is given to travellers in new
places only for a certain time. You wish you could
remember such flashes of insight forever. Marek
Sobczak’s Egypt drawings record them on paper.
They refer to life, meetings with people and places.
They resemble the beginning of a travel story.
Done in ink, painted and drawn with a brush, stick,
feather, or wash-painted. Pictures and scenes are
put in frames bringing order to the chaos of forms
and contrasts – shadows and light, spots and lines,
large and small forms, empty space and silhouettes.
Intentional fragments of a whole, which the author
of the drawings begins to make tame.
They reflect sharp light, blurring the outlines, dissol-
ving details and forcing you to narrow your eyes.
Abstract forms emerge from the play of light,
shadows and semi-shadows. The space is filled with
an arabesque of signs, something humorously defi-
ned by the author as the Egyptian fear of emptiness.
Drawing and recording results from the will to under-
stand, sharpens one’s attention. The drawings also
contain an inner commentary on what was seen.
That happens with the paintings of Cairo,
with the silhouettes of domes and minarets, ordered
by circles of satellite aerials. The sky waves like
a banner over the panorama of that old but also
modern city. A mixture of hands, lines, flags
– Revolution. The peace of crouching figures
in white turbans, fishermen with their nets, ships
76 77
z tym światem rozpiętym między przeciwieństwami
wynika dla Europejczyków szok, mówi o nim także
Marek Sobczak. Przed współczesnymi przybysza-
mi (podobnie jak przed pierwszymi podróżnikami)
odsłania się zasłona czasu i ukazują obrazy jak
z odległej przeszłości. Kobiety przy studni owinięte
szczelnie szatami, sylwetki idących po pustyni,
postacie w zaułkach ciasnych ulic. Są częścią
zachodniego snu o Oriencie – spotyka się tu ludzi
o urodzie i harmonii ruchów, jakie nasza
cywilizacja utraciła już dawno. Poruszają wyobraźnię
jak obrazy z innych epok widziane tu i teraz.
Całkowicie niespodziewane są ślady nowoczesności
wyrastającej jakby bezpośrednio na tym ciele
nadal żywej historii. Egipt wydaje się egzotyczny,
pociągający, a zarazem niezrozumiały i wrogi.
„Orientalizm” to rysunek białej postaci we wschod-
nim stroju na tle chaotycznej gęstwiny gałęzi.
Ciemne rzędy modlących się muzułmanów wywołują
niepokój. Przyjeżdża się tu pełnym uprzedzeń
i trzeba doświadczyć bliższego spotkania z Innym,
by powrócić z tej podróży mądrzejszym.
Herbert mówił o podróży, że jest to przygoda prawie
miłosna. Jedna z form dialogu ze światem.
Marek Sobczak gdy po raz pierwszy przyjechał
do Egiptu, chciał zobaczyć portrety trumienne
z początku naszej ery – sam malował wtedy obrazy,
które nazwał „Portrety Trumienne”, nawiązując
do sarmackich XVII-wiecznych portretów
pośmiertnych.
Malowane przez niego cykle obrazów wskazują
na to, jak chce siebie pokazać. Określa się jako
człowiek prowincji, zakorzeniony tam i zwrócony
w kierunku Wschodu.
Specyfiką polskiego orientalizmu w sztuce było
związanie go z życiem pogranicza, Kresów.
Dla mieszkańców Polski aż do początku XX wieku
spotkanie z obcą kulturą, z kulturą Wschodu,
nie było wyimaginowanym doświadczeniem.
Wschód był często blisko domu.
I Marek Sobczak czuje się człowiekiem pogranicza.
in the harbour. Meeting this world, stretched
between contradictions, is a shock for Europeans
– it is also mentioned by Marek Sobczak. The con-
temporary visitors (like the first travellers) see
the time veil removed and experience visions
from the past. Women at wells, tightly wrapped up
in their clothes, silhouettes of people walking
through the desert, figures in the corners of narrow
streets. They are a part of the western dream about
the Orient – you can here meet people with beauty
and movements that were lost a long time ago
by our own civilisation. They affect your imagination
like pictures from other epochs seen here and now.
The traces of modernity are completely unexpected,
appearing directly on this body of a still living history.
Egypt seems to be exotic and attractive, but abstract
and hostile at the same time. “Orientalism”
is a picture of a white figure in eastern clothes against
a background of chaotic, tangled branches. Dark rows
of praying Muslims cause anxiety. You come here full
of prejudices and you need to experience the Other
closely to return from such travel a wiser person.
Herbert said about travelling that it is almost a love
affair. One of the forms of dialogue with the world.
When Marek Sobczak came to Egypt for the first
time, he wanted to see the coffin portraits from
the beginning of our era – he had been painting
such pictures himself at that time, calling them
“Coffin Portraits”, referring to the Sarmatian
after-death portraits of the 17th century.
His cycles of paintings indicate how he wishes
to present himself. He describes himself
as a provincial man, rooted there and looking
in an eastward direction.
The specifics of Polish Orientalism in art was its
connection with the life of the eastern borderlands
– the Kresy. For the inhabitants of Poland until
the beginning of the 20th century, meeting a foreign
culture, eastern culture, was not an imagined
experience. The East was often close to home.
Marek Sobczak too feels that he is a man
Orient, 2011, papier, tusz, 17,8 x 24 cm
Orient, 2011, ink on paper, 17,8 x 24 cm
Luksor, 2010, papier, tusz, 17,8 x 25 cm
Luxor, 2010, ink on paper, 17,8 x 25 cm
78 79
Jego wyjazdy do Egiptu, powroty tam i zapuszczanie
się coraz głębiej, poza uczęszczane szlaki, można
odebrać jako wyraz nostalgii za światem przeszłości,
gdy w jego rodzinnym mieście po ulicach chodzili
ludzie mówiący różnymi językami, noszący różne
stroje, modlący się w różnych świątyniach. Ci sami,
którzy leżą dziś na pięciu różnych cmentarzach
w Suwałkach. Polska oczyszczona ze swojej dawnej
różnorodności wywołuje poczucie próżni. Brakuje
nie tyle wolnej myśli co wielo-myśli, horyzont
umysłowy wydaje się za ciasny. Czasem
trzeba wyruszać w podróż, by napoić w sobie
to pragnienie Inności.
Podróż, w odróżnieniu od turystyki, zakłada wyjście
na spotkanie Inności, przystanie na przyjęcie
obcych reguł. Założenie, że wszystkiego zrozumieć
nie sposób. Nie sposób zrozumieć od razu.
Zgoda na to, że na zbliżenie do zrozumienia
trzeba czasu.
Próbując zrozumieć i wtopić się w obcy krajobraz,
podróżnik staje się kimś innym, choćby na krótko.
W oczach mieszkańców przyjezdni są jak nomadzi,
którzy porzucają własne domy i rodziny, by wyruszyć
w drogę bez istotnej przyczyny. Razem z tłumem
innych, poszukując wrażeń i widoków, pędzą przed
siebie, zatrzymują się przed ruinami, by się tam
fotografować i iść dalej. Dumni przedstawiciele
Zachodniej Cywilizacji witani są z mieszaniną
pogardy i obawy. Beztroscy w swoim turystycznym
pędzie, wydają się miejscowym ludźmi żyjącymi
życiem pozbawionym sensu, bez więzi rodzinnych
czy religijnych zobowiązań. Nie witają się,
nie siadają, nie pytają o nic, nie słuchają. Nie są
więc traktowani jako goście. Przynoszą korzyść jako
turyści, bywają potencjalnymi ofiarami oszustwa.
Oszukiwani oszuści chcą za wszystko płacić mniej
niż u siebie, uważają, że należy im się za darmo
gościnność i serdeczność.
Podróżnik jeśli chce być potraktowany jak gość,
musi pokazać swoją inną twarz. Własną
– nie Człowieka Zachodu.
from the borderlands. His travels to Egypt, returning
there and reaching ever deeper, beyond the most
frequented routes, may be perceived as nostalgia
for the past, when in his family town the people
walking the streets spoke various languages,
wore various types of clothes and prayed in different
places of worship. Those same people are now
buried in five different cemeteries in Suwałki.
A Poland cleansed of its previous variety arouses
a feeling of emptiness. It lacks not so much free
thought as multi-thought, and the mind’s horizon
seems to be too narrow. Sometimes you need
to travel to satisfy the need for the Other.
Travelling, in contrast to tourism, assumes reaching
out to meet the Other, accepting foreign rules.
The assumption that you cannot understand
everything. Not immediately. Consenting to the fact
that you need time to come closer to understanding.
When a traveller tries to melt into the foreign
landscape, he becomes someone else,
even if only for a short time.
In the eyes of the inhabitants, strangers are like
nomads who abandon their homes and families
to hit the road without a significant reason.
Together with the crowds, searching for impressions
and views, they rush forward, stopping in front
of ruins to take a picture and then go on. Proud
representatives of Western Civilisation are wel-
comed with a mixture of scorn and fear. Careless
in their tourist rush, they are perceived by the locals
as people living a life without sense, family ties
or religious obligations. They do not greet you,
do not sit down, do not ask and do not listen.
Thus, they are not treated as guests. They bring
benefits as tourists, and are potential victims
of fraud and deception. Tricked cheaters, they want
to pay less than they usually pay in their own country,
and expect hospitality and cordiality for free.
If a traveller wants to be treated as a guest, he has
to show a different face. His own face – not that
of Western Man.
Brama kościoła koptyjskiego, 2011, papier, tusz, 29,8 x 42 cm
Coptic Church Gate, 2011, ink on paper, 29,8 x 42 cm
Dom na pustyni i sztandar nieba, 2011, papier, tusz,
21 x 29,7 cm
Home in the desertand the banner of heaven,
2011, ink on paper, 21 x 29,7 cm
80 81
Przybysze z Europy od XVIII wieku widzieli Egipt
i Bliski Wschód, zwany wtedy Orientem,
jako miejsce rozpadu wielkich cywilizacji.
Pierwsi dokumentujący zabytki dawnych cywilizacji
rysownicy i malarze stawali przed nimi porażeni
zdumieniem, tak były niepodobne do niczego,
co znali. Dawid Roberts, Szkot, który wybrał się
na Wschód w 1838 pisał: „często rzucałem ołówek
w zwątpieniu, czy kiedykolwiek uda mi się oddać coś
z charakteru tych niezwykłych miejsc”…
Na ich rysunkach widać wyłaniające się ze skał
i piasku olbrzymie fragmenty architektury, rzeźb
skontrastowane z drobnymi, pojedynczymi postacia-
mi Arabów. Sylwetki Beduinów mają pomóc
widzom w zrozumieniu skali kolosów, ale też oddają
głębokie odczucie ówczesnych Europejczyków
– nieprzystawalności dawnych, wzniosłych cywilizacji
do obecnych barbarzyńskich mieszkańców Orientu.
Roberts napisał w liście z tej podróży: „jesteśmy
ludem karłów odwiedzających świat gigantów”.
To były czasy przed powstaniem Wielkiej Trasy
– Le Grand Tour, wiodącej z Egiptu i Afryki Północnej
do Palestyny, Libanu i Syrii, trasy, jaką podejmowali
europejscy podróżnicy na długo przed pojawieniem
się turystyki.
Dziś autentycznym wyzwaniem, jakie stoi przed
każdym odwiedzającym te miejsca, jest zobaczenie
ich na nowo, przełamanie banału widzenia. Zostały
uprzedmiotowione, sprowadzone do pocztówkowych
ikon. Marek Sobczak w swoich rysunkach pokazuje
piramidy wyrastające nie z piasku, ale z gęstego
tłumu. Kontrastuje ich ciemną bryłę z masą głów,
ciał, kłębowiskiem ludzkim. Sfinksy rysuje
jak ekspresjonistyczne czaszki, jak martwą naturę,
memento mori nad nową, zadziwiającą cywilizacją
– konglomeratem Wschodu i Zachodu zgroma-
dzonym w Egipcie.
katarzyna kaSprzak StaMM
Waszyngton, kwiecień 2013
Since the 18th century, strangers arriving
from Europe perceived Egypt and the Middle East,
then known as the Orient, as a place where great
civilisations disintegrated.
The first illustrators and painters documenting
the monuments of past civilisations stood before
them in astonishment, as they were so unlike
anything they had ever known. David Roberts,
a Scotsman who travelled to the East in 1838,
wrote: “I often threw my pencil away, doubting
whether I could ever reflect anything
of the character of those unusual places...”
Their drawings depict large fragments of architec-
ture and sculptures emerging from rocks and sand,
contrasted with small, individual Arab figures.
The silhouettes of bedouins are supposed to help
viewers understand the scale of the giant monu-
ments, but they also reflect the deep feeling of Euro-
peans of those times – the contrast of past sublime
civilisations with the present barbaric inhabitants
of the East. Roberts wrote in a letter from that jour-
ney that “we are dwarfs visiting a world of giants”.
These were times before the creation of the Great
Route – Le Grand Tour, leading from Egypt
and North Africa to Palestine, Lebanon and Syria,
the route taken by European travellers long before
the beginnings of tourism.
Nowadays, the challenge faced by every visitor
to these places is to see them in a new way, to break
the triviality of vision. These places are itemised,
reduced to postcard icons. On his drawings, Marek
Sobczak shows pyramids not rising over sand, but
out of crowds of people. He contrasts their dark
shapes with a mass of heads, bodies, a tangled
human whirl. He draws sphinxes as expressionist
skulls, as still life, a memento mori over a new,
astonishing civilisation – a combination of east
and west accumulated in Egypt.
katarzyna kaSprzak StaMM
Washington, April 2013
Kom Ombo, 2009, papier, tusz, 50 x 70 cm
Kom Ombo, 2009, ink on paper, 50 x 70 cm
Pod piramidą, 2011, papier, tusz, 18 x 25 cm
At the pyramid, 2009, ink on paper, 18 x 25 cm
82 83
Podróż to wyprawa do jakiegoś oddalonego, mniej
lub bardziej konkretnego, określonego w planach
podróżnika, miejsca. Wyruszenie w podróż oznacza
jednocześnie zostawienie za sobą miejsca dotąd
bliskiego, znanego, zadomowionego. Wyrusza się
zatem po to, aby poznać, zobaczyć to, co nowe
i nieznane, ale też po to, żeby o czymś zapomnieć,
coś zostawić, opuścić... Podróż jest poznawaniem
świata, innych ludzi, obyczajów, kultur. Oznaczała
od zawsze naukę, szlifowanie manier, poszerzanie
horyzontów, rozwój. Miejsce, skąd się wyruszało
w podróż, jest więc z definicji miejscem gorszym,
nie tak ważnym dla podróżnika jak to, do którego
on rusza.
Kolejne pokolenia młodych ludzi pozostawia swoje
rodzinne strony – o których Jerzy Stempowski pisał:
Być sobą […] można […] tylko w jakiejś więzi, konk-
retnej czy idealnej, ze swoją rzeką, z krajobrazem
swojej ściślejszej ojczyzny, rodzonej czy przybranej
– i starają się w dali od nich nauczyć się lepiej lub
inaczej żyć. Pragną znaleźć tę przybraną ojczyznę,
która pomoże im być sobą, takimi, jakimi są w głębi
duszy i w mocy swojego przekonania. A gdy już
znajdą takie miejsce, staną się sobą, to ponownie
wyruszają w podróż, wierząc, że gdzieś poza swoją
przybraną „ściślejszą ojczyzną” dowiedzą się o sobie
samym czegoś, czego jeszcze nie wiedzą, poznają
coś, czego dotąd nie doświadczyli.
Marek Sobczak wyruszył w drogę po raz pierwszy
przed wielu laty, opuszczając rodzinne Suwałki
w celu podjęcia studiów artystycznych w Poznaniu.
Miejscem, które obrał za własne, okazała się
Warszawa. Odwiecznym śladem młodych
zostawił peryferia, aby w centrum, w konfrontacji
Eliza Ptaszyńska
EgipT / EgYpT
Krajobraz z antenami, 2012, olej, płótno, 81 x 100 cm / Landscape with antennas, 2012, oil on canvas, 81 x 100 cm
A journey is an expedition to a remote, more or less
specific place, defined in the traveller’s plans.
Setting out on a journey also involves leaving behind
a place that up until now has felt dear, well-known
and familiar. You embark on a journey to discover
and see something new and unfamiliar, but also
to forget, leave something behind and letting go...
Travelling allows you to discover the world, other
people, customs and cultures. It has always involved
learning, refining your manners, broadening your
horizons and overall growth. Your place of departure
is therefore, by definition, the lesser place, one that
is not as important to you as the one you are
leaving it for.
Ever increasing generations of young people leave
behind the place where they grew up – about which
Jerzy Stempowski wrote: You can […] be yourself
only if you have a bond, whether specific or ideal,
with your river, with the scenery of your innermost
homeland, whether you were born into it or chose
to adopt it. – and try to learn a better or different
way of life far away from that place. They want to find
an adopted homeland that will enable them to be
themselves, to be who they are at heart, to the core
of their conviction. And once they find that place
and become who they are, they set out on another
journey, convinced that somewhere beyond their
adopted “innermost homeland” they will learn
something about themselves they do not yet know
and discover something they have not previously
experienced.
Marek Sobczak set out on the road for the first time
many years ago, leaving his home town of Suwałki
to pursue an arts degree in Poznań. Warsaw was
84 85
i mierzeniu się z innymi, zdobyć należną sobie
pozycję. Po latach wyruszył w kolejną podróż
– do Egiptu. O tym, jak ważną dla siebie, świadczą
setki przywiezionych z kilkakrotnych wyjazdów
fotografii, szkiców, rysunków, a także – powstałych
jako ich efekt – obrazów. Poruszał się szlakiem wyty-
czonym przez swoich poprzedników, opuszczających
zasiedziałe strony dla nieznanego, obcego miejsca,
jakim jest dla europejskiej kultury Bliski Wschód.
Wschód zawsze przyciągał podróżników
odmiennością swojego świata. Piękno przyrody,
wielowiekowe tradycje kultury, egzotyka stroju
i obyczaju budziły od dawna zainteresowanie
artystów. Szczególnie żywe stały się one w XIX wieku.
Wyprawa Napoleona do Egiptu, a potem ideały
romantyzmu, gdy zaczęto wobec postępu technicz-
nego, rozwoju przemysłu, narastającego poddania
jednostki presji cywilizacyjnej i społecznej tęsknić
za niczym nieskrępowaną wolnością, którą uosabiali
w pojęciu Europejczyka dumni i niezależni Arabowie
przemierzający pustynię czy wojownicy kaukascy.
Coraz powszechniejsze egzotyczne podróże, relacje
prasowe z tych odległych wypraw, narastające ruchy
narodowowyzwoleńcze umacniały mit Orientu
– krainy, gdzie dzikość splatała się z uległością,
a bajkowy przepych z okrucieństwem.
Polska kultura wcześniej niż pozostałe kraje
Europy Zachodniej poddana była silnym wpływom
Orientu. Położenie „pomiędzy” Okcydentem
a Orientem, daleko na wschód wysunięte granice,
walki z Turkami, odsiecz wiedeńska, Polska
„przedmurzem chrześcijaństwa” – w trwały
sposób wprowadzały w obyczaj i smak artystyczny
pierwiastki kultury raz wroga, raz sprzymierzeńca.
Ważną rolę w eksplorowaniu mitu Wschodu
odgrywali artyści. Pragnęli odkryć tajemnicę jego
czaru i siły, a jednocześnie go wzmacniali, odtwarza-
jąc na płótnach czy kartach szkicowników urodę krajo-
brazu i egzotykę ubioru, i obyczajów jego mieszkańców.
Szczególnym miejscem podróży był i jest – także
obecnie – Egipt. Kolebka cywilizacji starszej
niż europejska, wspaniała kultura, historia, sztuka.
Malownicza, pełna kontrastów przyroda – wrogość
pustynnych połaci i rajska obfitość oaz.
Peryferia muszą się godzić z wciąż przeżywaną
utratą. W ich istotę wpisana jest odczuwana
później tęsknota za opuszczoną ziemią dzieciństwa
i melancholia krótkich powrotów. Około 150 lat temu
Alfred Wierusz-Kowalski, urodzony w 1849 roku
w mieście nad Czarną Hańczą, opuścił je na zawsze
jako szesnastolatek. Przewędrował pół Europy,
aby znaleźć miejsce dla siebie wśród spokojnych,
przewidywalnych monachijskich mieszczan. Ale jako
dojrzały mężczyzna i spełniony artysta wyruszył
w krótką podróż do Afryki Północnej w poszukiwaniu
w innym pejzażu i egzotycznej kulturze nowych
tematów do swojego malarstwa. Miał wówczas
54 lata i zarówno on sam, jak i miłośnicy jego
twórczości czuli się znużeni wciąż powtarzanymi
motywami weselnych orszaków lub roześmianych
dziewcząt, przemierzających piaszczyste drogi
pokryte w zależności od pory roku kurzem, błotem
lub śniegiem. Szczególną rolę w planowaniu wyprawy
odegrały monachijskie salony sztuki. To właściciele
jednego z nich, świetnie prosperującej galerii Heine-
mann, nakłaniali artystę do odbycia podróży.
O jej charakterze, który obecnie określilibyśmy
jako „marketingowy”, najlepiej świadczą notatki
prasowe, które towarzyszyły przygotowaniom
do wyprawy. Krótkie wzmianki o planach artysty,
terminie i celu wyjazdu, podsycały ciekawość
czytelników prasy. To właśnie oni, w Polsce nowa
grupa społeczna – inteligencja, a w Monachium
– od zawsze – mieszczanie byli tymi, którzy
odwiedzali sale wystawowe w Zachęcie, w salonie
Krywulta czy monachijskim Glaspalast. To oni byli
potencjalnymi nabywcami prac Alfreda Wierusza-
-Kowalskiego. Te same tytuły prasowe równie skwapli-
wie, chociaż często niemal amatorsko, relacjonowały
najnowsze dzieła twórców i wystawy. Zaintereso-
wanie prasy, a co za tym idzie – jej odbiorców,
miało zaowocować lepszą sprzedażą obrazów.
the place he chose to call home. Like many young
people over the course of centuries, he left behind
the periphery to accomplish what he felt
he deserved in the centre, by facing
and challenging others. Many years later, he set
out on another journey, this time – to Egypt.
The hundreds of photographs, sketches
and drawings he brought back from his multiple
trips, as well as the paintings created on their
basis, confirm just how much that journey meant
to him. He followed in the footsteps of his
predecessors, leaving behind what he knew all too
well for the unfamiliar, foreign place that the Middle
East represents for European culture.
The Orient has always lured travellers with
the alternative world it offered. The beauty of its
nature, the centuries-old cultural traditions, exotic
garments and customs have forever appealed
to artists. The infatuation became particularly vivid
in the 19th century. First, it was Napoleon’s expedi-
tion to Egypt, and then the ideals underlying
Romanticism, when, in the face of technological
advancement, industrial development
and increasing pressure on individuals due
to rapid growth and social advancement, that
caused people to long for unfettered freedom,
which, to the average European, was personified
by bold, independent Arabs traversing the desert
or by warriors in the Caucasus. The increasingly
common exotic travels, press accounts of those
remote expeditions, and surging liberation move-
ments reinforced the myth of the Orient as a land
where savagery meets submission and fairytale
opulence is intertwined with cruelty.
Polish culture fell under strong oriental influence
long before any Western European countries.
Its location between the Occident and the Orient,
the borders stretching far into the east, a history
of battles with the Turks, the siege and subsequent
relief of Vienna, being dubbed the “bulwark of Chris-
tianity” – all of these factors permanently
incorporated into Poland’s artistic custom
and sensibility, the cultural elements of which
alternated between being an enemy and an ally.
Artists played an important role in exploring
the mystery of the Orient. They wished to get
to the heart of its charm and strength, and rein-
forced it by recreating on canvas or sketching on
their pads the beauty of the scenery and exotic
quality of dress, as well as the customs of its peoples.
A special destination was, and is today, the country
of Egypt, the birthplace of a civilisation older than
that of Europe, with its glorious culture, history
and arts. The picturesque nature with its contrasts:
the intimidating stretches of desert wilderness
and the lush paradise of oases.
Peripheries must resign themselves to a recurring
sense of loss. They are inextricably bound to a sub-
sequent feeling of longing for the abandoned
place where one grew up and the melancholy
of brief returns. Approximately 150 years ago,
Alfred Wierusz-Kowalski, born in 1849 in a town
on the Czarna Hańcza, left it forever at the age
of sixteen. He travelled through half of Europe to
finally make a home for himself amongst the quiet,
predictable burghers of Munich. However,
as a grown man and fulfilled artist, he embarked
on a short trip to North Africa in search of new
themes for his paintings amid its different
landscapes and exotic cultures. At the time,
he was 54 years old and both he and the admirers
of his work had grown weary of the recurring motifs
of bridal parties or smiling maidens traversing dirt
roads covered in dust, mud or snow, depending
on the season. A special role in the planning
of the expedition was played by Munich’s art
houses. It was the owners of one such salon,
the successful Heinemann gallery, who encouraged
the artist to embark on that journey. Its nature,
which could now be described as “marketing”,
is best characterised by the press reports that
accompanied preparations for the expedition.
86 87
Co ciekawe, afrykańskie słońce i pustynne pejzaże
nie zmieniły w sposób zasadniczy malarstwa
Alfreda Wierusza-Kowalskiego. Bohaterami jego
obrazów byli jeźdźcy, którzy ubrani w białe bur-
nusy przemierzali pustynie lub gromadzili się przed
świątyniami. Mimo zmiany scenerii: pustynia
zamiast zaśnieżonych pól i wojowniczy Arabowie
w miejscu polskich wieśniaków, prace artysty
musiały pozostać rozpoznawalne jako te, które
wyszły spod jego pędzla. Takie były prawa rynku
sztuki w dziewiętnastowiecznym Monachium.
Wizytówką malarza była tematyka jego obrazów.
Wielokrotnie powtarzane motywy pozwalały łatwo
przypisać określone płótno właściwemu autorowi.
Alfred Wierusz-Kowalski przedsięwziął krótką,
pięcio-, sześciotygodniową, podróż do Afryki
Północnej, aby odświeżyć swoją sztukę, dodać
jej nowego blasku, lśnienia, ale pozostawić
jednocześnie taką, jaka była.
Marek Sobczak nie był pierwszym twórcą, który
w Egipcie, a szerzej – w Afryce Północnej, szukał
artystycznych wrażeń. Do Egiptu podróżowali przed
nim, aby wymienić tylko kilku: Franciszek Tepa,
Stanisław Chlebowski, Jan Ciągliński, Wojciech
Kossak. Wyprawiali się tam w celu studiów
do planowanych obrazów – Wojciech Kossak
przygotowywał się do panoramy Bitwa pod piramida-
mi, Franciszek Tepa towarzyszył jako ilustrator
hr. Adamowi Potockiemu w jego kolekcjonersko-
-dyplomatyczno-poznawczej wyprawie na Wschód.
Lata później Kazimierz Pochwalski towarzyszył
hr. Andrzejowi Potockiemu w podróży krajoznawczej
do Egiptu. Stanisław Chlebowski podróżował
do Egiptu wielokrotnie podczas kilkunastoletniego
(1864–1876) pobytu w Stambule, gdzie pełnił funkcję
nadwornego malarza, a Jan Ciągliński przez ponad
30 lat podróżował regularnie po Bliskim Wschodzie,
przywożąc stamtąd setki szkiców i studiów z natury.
Motywy wyjazdów były odmienne, a efekt
artystyczny uzależniony od wrażliwości podróżnika
i celu wyjazdu. Nikt jednak nie oparł się urodzie
Kobiety egipskie, 2011, papier, tusz, 24 x 32 cm
Women of Egypt, 2011, ink on paper, 24 x 32 cm
Statek na Nilu VII, 2011, papier, tusz, 18 x 24 cm
Ship on the Nile VII, 2011, ink on paper, 18 x 24 cm
Readers’ curiosity was sparked by brief notes about
the artist’s plans, dates and purpose of the trip.
It was them: in Poland, a new social group
– the intelligentsia, and in Munich, the ever-present
burghers, that were the ones who visited the exhibi-
tion venues at the Zachęta, Krywult’s salon or Mu-
nich’s Glaspalast. They were the potential buyers
of the works of Alfred Wierusz-Kowalski. The same
newspapers and journals also eagerly, albeit often
somewhat amateurishly, reported on artists’
latest works and exhibitions. The press attention,
and consequently, attention from its readers, was
intended to generate higher sales of the paintings.
Interestingly enough, the sun and desert landscapes
of Africa did not significantly affect the artwork
of Alfred Wierusz-Kowalski. His paintings featured
burnous-clad horsemen traversing the desert
or gathering outside sanctuaries. Despite a change
in scenery: the desert replacing snowy fields
and warlike Arabs replacing Polish peasants,
the artist’s work had to remain distinctively his.
Such were the rules of the art market in 19-century
Munich. The themes of an artist’s paintings were his
signature. Recurring motifs helped identify the author
of a given canvas. Alfred Wierusz-Kowalski set off
on a brief, five-to-six week trip to North Africa
to garner a new perspective on his work, breathe
new life into it but also to keep it the way it was.
Marek Sobczak was not the first artist to look
for inspiration for his art in Egypt, or more broadly
speaking, in North Africa. Franciszek Tepa,
Stanisław Chlebowski, Jan Ciągliński and Wojciech
Kossak, to name but a few, all had travelled to Egypt
before him. They all went there in preparation
for future paintings – Wojciech Kossak went
to Egypt to study for his Battle of the Pyramids
panorama, Franciszek Tepa accompanied count
Adam Potocki as an illustrator on his expedition
to the East that combined his passion for collecting,
diplomacy and exploration. Years later, Kazimierz
Pochwalski accompanied count Andrzej Potocki
88 89
to nie „orientalizm” w sensie kolonialnym, czyli coś
innego, odmiennego kulturze, z której wychodzi
autor, nie coś, co jest obce, barwne, egzotyczne,
ale powrót do istoty malarstwa: formy i koloru.
Nie ma w tych obrazach bogactwa barw, kształtów.
Nie ma przepychu, epatowania kunsztem wykonania
i kosztownością materii obrazowanego świata,
a jest tylko dwuwymiarowa płaszczyzna i kolor.
Autor nie szukał w swoich wędrówkach po kraju
nad Nilem egzotyki, jak inni, dziewiętnastowieczni
czy współcześni podróżnicy. I tym razem chciał
odkryć istotę doświadczanej rzeczywistości.
Jej odmienność widoczna jest w ograniczeniu
jej postrzegania do tych podstawowych wartości
plastycznych.
Marek Sobczak patrzy na Egipt z dystansem.
Dostrzegając jego urodę, duchowość, odczytując
autentyczność toczącego się życia, wydaje się,
że stara się odkryć tajemnicę sekretnego uroku
kraju, który od tylu dziesiątków, setek lat przyciąga
wciąż nowych odkrywców jego piękna.
eliza ptaSzyńSka
i legendzie Orientu. Studia smagłych postaci w bur-
nusach, wschodnie piękności na wpół obnażone
lub o ciałach okrytych zwiewnymi materiami,
zawoje i turbany na głowach, ale przede wszystkim
pejzaż: blade, rozpalone słońcem niebo, intensywny
błękit morza, spłowiała zieleń roślin i architektura:
ciasne, rozpalone słońcem lub ukryte w cieniu
uliczki, białe ściany świątyń, strzeliste minarety
trafiły na dziesiątki, setki kart szkicowników
i płócien. Dostrzegano malarskim okiem kosztowne
materie strojów, bogate ozdoby kobiet, kunsztownie
zdobioną broń. Wschód w oczach artystów był
egzotyczny i bogaty w formie i barwie.
Marek Sobczak także uległ urokowi Wschodu.
Powtarzane wyjazdy do Egiptu przynosiły dziesiątki
notowanych szkicowo, tuszem, obserwacji i wrażeń.
Powstawały one, sądząc z zapisów odautorskich,
bezpośrednio w trakcie podróży lub były odtworze-
niem, po powrocie do Warszawy, zapamiętanych
widoków i scen. Marek Sobczak jawi się poprzez
nie jako uważny obserwator – raczej reporter
niż poszukiwacz malowniczej egzotyki. Na karto-
nikach, pojawiają się i wysmukłe kreski minaretów
i masyw głowy sfinksa. Są postacie w burnusach
i domyślność zakwefionej twarzy, zarys białych
szczytów na tle ciemnego nieba i rytm ciał skłonionych
w modlitwie, ale i psy przemykające pustymi ulica-
mi, kawiarniane stoliki w cieniu drzew, tłum i postać
ze zwycięsko uniesioną flagą. Czarne plamy tuszu
budujące na bieli kartonu rzeczywistość obserwo-
wanego przez artystę kraju z jego codziennością.
Jest w tej postawie twórcy ciekawość poznawanego
Egiptu i pragnienie przeniknięcia jego istoty.
Inny jest Egipt na obrazach Marka Sobczaka.
Malowany głównie barwami podstawowymi,
których paletę uzupełniają kolory dopełniające,
uderza ukrytą w obrazach energią. Tym razem
autor szukał w oglądanym i odtwarzanym świecie
przede wszystkim formy i koloru. I rzeczywiście, to,
co tam zobaczył, to forma i kolor – dwie podstawowe
wartości plastyczne. Na jego płótnach Egipt
of the cardboard to illustrate the author’s perception
of the country’s reality and day-to-day life. This atti-
tude is a testament to the artist’s curiosity about
the country he was exploring and his desire
to penetrate to its very heart.
Marek Sobczak’s paintings present a completely
different portrait of Egypt. Painted mainly using
primary colours, supplemented with complementary
colours, they stun the viewer with their
hidden energy. This time, the artist was looking
for shape and colour in the world he was viewing
and recreating. And indeed, what he saw there were
shape and colour - two fundamental concepts for
painters. On his canvas, Egypt is not about “Oriental-
ism” in the colonial sense of the word, i.e. something
other and different than the culture from which
the author originates, not something foreign, colour-
ful and exotic, but a return to the core of the art
of painting: to form and colour. These paintings
do not feature a wealth of colours and shapes.
There is no splendour, no desire to shock with
the artistry of finish and the wealth of the world
depicted, but merely two-dimensional plane and
colour. Unlike many other 19-century or present-day
travellers, in his travels across Egypt, the author
was not searching for the exotic. Also this time,
he was hoping to discover the essence of the reality
he was experiencing. Its otherness is noticeable
as a result of limiting its perception to those funda-
mental artistic values.
Marek Sobczak presents an objective, well-balanced
view of Egypt. In noticing its beauty, spirituality,
recognising the authenticity of life there, he appears
to attempt to unlock the secret of the country’s
mystic charm, which has attracted, over decades
and centuries, large numbers in search of its beauty.
eliza ptaSzyńSka
Studium wzoru asuańskiej czapki,
2013, papier, tusz, 12,9 x 12 cm
Study of the design of Aswan cap,
2013, ink on paper, 12,9 x 12 cm
on his sightseeing excursion to Egypt. Stanisław
Chlebowski took multiple trips to Egypt during his
twelve-year (1864-1876) stay in Istanbul, where
he was the court painter, while Jan Ciągliński regu-
larly travelled to the Middle East for over thirty years,
which resulted in hundreds of sketches and studies.
The motivations behind the trips varied and
the artistic result depended on the sensibilities
of the traveller and the purpose of each expedition.
However, none of them was able to resist the beauty
and mystery of the Orient. Studies of swarthy figures
wearing burnouses, oriental beauties, half-naked
or draped in airy fabrics, with head-scarves
and turbans, but above all, the landscape:
the pale, blazing sky, the vivid blue of the sea,
the faded green of the plants, and the architecture:
the narrow, sun-drenched or shaded streets,
the white walls of sanctuaries, and the soaring
minarets were immortalised on dozens or hundreds
of sketch pads and canvases. The artist’s eye noted
the luxurious fabrics, the lavish ornaments worn
by women and the fine finish of the weaponry.
In the eyes of artists, the Orient was exotic and rich
in colour and form.
Marek Sobczak also fell under the spell of the Orient.
His numerous trips to Egypt resulted in dozens
of experiences and observations, recorded in both
pencil and ink. Judging from the author’s notes,
they were created directly in the course of a journey
or recreated, upon return to Warsaw, the memories
of scenery and images. They indicate that Marek
Sobczak is a watchful observer – more of a report-
er than an explorer of the picturesque and exotic.
The sketch pads feature both the slender outlines
of minarets and the bulky sphinx head. You will see
burnous-clad figures and the implied quality
of niqabbed faces, outlines of white peaks against
a dark sky, the movement of bodies bowing
in prayer, but also dogs criss-crossing empty streets,
coffee shop tables given shade by trees, a crowd
with a lone figure triumphantly waving a flag.
Black ink stains combining against the white
91
Marek Sobczak
mail: [email protected]
www.marek.sobczak.sdsart.eu
Urodził się 7 kwietnia 1963 roku w Suwałkach. W latach 1984–1990 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych
(obecnie Uniwersytet Artystyczny) w Poznaniu. Dyplom z malarstwa w pracowni prof. Jana Świtki. Współtwórca intermedialnej grupy SDS.
W 1990 roku otrzymał osiemnastomiesięczne stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki, stypendysta ZAIKS (2011, 2013). W 2012 roku
obronił doktorat na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (promotor: dr hab. Mariusz Woszczyński, profesor ASP).
W 2013 roku otrzymał doroczną nagrodę Miasta Suwałki.
Założył i w latach 1991–1994 prowadził galerię CHŁODNA 20 w Suwałkach. Był kuratorem wystaw m.in.: Edwarda Dwurnika,
Eugeniusza Markowskiego, Leszka Knaflewskiego i Piotra C. Kowalskiego. W latach 1994–2000 pracował jako grafik
w „Gazecie Wyborczej” w Warszawie, w 2000–2003 w tygodniku „Wprost”, od 2003 roku pracuje w tygodniku „Polityka”.
Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i grafiką.
Cykle malarskie: „Rosjanie”, „Wieża Babel”, „Portrety trumienne”, „Kondotier” i „Egipt”.
Prace w zbiorach w Polsce, Szwecji, Niemczech, Francji, na Litwie, Rosji i w Egipcie.
Brał udział w dwustu wystawach indywidualnych, grupowych i zbiorowych.
Born on 7 April 1963 in Suwałki. In the years 1984–90, studied in the Academy of Fine Arts in Poznań. Diploma in painting
(Prof. Jan Świtka). Co-orginator of an intermedia arts group, SDS. In 1990, granted an 18-month scholarship by the Ministry of Culture
and Fine Arts. In 2011 and 2013, granted a scholarship of ZAIKS. In 2012, defended his PhD in the Academy of Fine Arts in Warsaw,
Faculty of Painting (thesis supervisor: Professor of Fine Arts Mariusz Woszczyński, PhD). In 2013, was awarded an annual prize
of the City of Suwałki for his artistic output.
Founded and in the years 1991–94, managed an art gallery, CHŁODNA 20 in Suwałki. Curator of the exhibitions of Edward Dwurnik,
Eugeniusz Markowski, Leszek Knaflewski and Piotr C. Kowalski. In the years 1994–2000, worked as graphic designer
in a daily newspaper, “Gazeta Wyborcza”, in Warsaw, and during 2000–2003 – in a weekly magazine, “Wprost”. As of 2003,
has worked as graphic designer in a weekly magazine, “Polityka”.
Works in painting, drawing and graphics.
Painting cycles: “The Russians”, “Tower of Babel”, “Coffin Portraits”, “The Condottierri” and “Egypt”.
Works of art in the collections in Poland, Sweden, Germany, France, Lithuania, Russia and Egypt.
Participated in 200 individual and group exhibitions.
2013
– Egipt, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, oddział im. Marii Konopnickiej, Suwałki
– Wieża Babel, Biblioteka Praga Południe, Warszawa
– 50/50, Suwalski Ośrodek Kultury, Suwałki
– Egipt, Galeria Sleńdzińskich, Białystok
2012
– Egipt, Galeria Promocyjna, Warszawa
– III Baltic Biennale „Archipelago Baltia”, galeria Rizzordi Art Foundation, Sankt Petersburg (Rosja)
– Nowe Otwarcie, wystawa zamykająca obchody 100-lecia ZPAP, Galeria Domu Artysty Plastyka, Warszawa
– Osiem ścian, Galeria Domu Artysty Plastyka, Warszawa
92 93
2010
– Wieża Babel, Centrum im. Ludwika Zamenhofa, Białystok
– Portret Trumienny, Galeria Pod Arkadami, Łomża
– Egipt. Prolog, rysunek, Galeria Jednego Obrazu, Suwałki
2009
– Portret Trumienny, Galeria Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury, Białystok
– 21 Grafik, Galeria Mazowiecka, Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki, Warszawa
2008
– Malarstwo, Galeria Marszałkowska, Olsztyn
– Malarstwo, Galeria Pod Belką, Zamek-Nidzica
– Malarstwo, Galeria Miejska BWA, Tarnów
2007
– Malarstwo, Galeria K2, Gołdap
– 13 Linorytów, Galeria Tygmart, Klub Jazzowy Tygmont, Warszawa
– Malarstwo, Galeria Chłodna 20, Suwałki
– Malarstwo, Galeria Test, Warszawa
– Vilnius Painting Triennial „Dialogues”, ŠMC (Centrum Sztuki Współczesnej), Wilno (Litwa)
2006
– 5e Biennale Européenne d’Art Contemporain. Tabou or not Tabou, Edinburgh Sculpture Workshop, Edynburg (Szkocja)
– Internetional Watercolour Exhibition „Baltic Bridges”, National Museum of M. K. Čiurlionis, Kowno (Litwa)
– Expressions Polonaises, Galerie Maison 44, Bazylea (Szwajcaria)
– Warszawa w Sofii, Narodowe Centrum Wystaw Sztuki Współczesnej, Sofia (Bułgaria)
– Warszawa w Berlinie, Kommunale Galerie, Berlin (Niemcy)
– 5e Biennale Européenne d’Art Contemporain. Tabou or not Tabou, Association Le Manif, Nimes (Francja)
– Nowa Ekspresja. 20 lat (Grzyb, Minciel, Nitka, Skarbek, Sobczak), Galeria BWA, Olsztyn
– Wieża Babel, Galeria Pod Arkadami, Łomża
2005
– Projekt 1.11 (SDS: Sobczak–Hildebrandt), Galeria Prawdziwej Sztuki im. Andrzeja Legusa, Regionalny Ośrodek Kultury, Olecko
– Polen Kommt. 12 Maler aus Polen, Rok Polski w Niemczech, Stadtische Käufhaus Leipzig, Lipsk (Niemcy)
– Polen Kommt. 12 Maler aus Polen, Rok Polski w Niemczech, Stadthaus, Bonn (Niemcy)
– Warszawa w Ułan Bator, Art Gallery, Ułan Bator (Mongolia)
– Culture at a Crosing, Farum Kulturhus, Kulturhuset, Farum (Dania)
– Polen Kommt. 12 Maler aus Polen, Rok Polski w Niemczech, Kulturbrauerei, Berlin (Niemcy)
2004
– Warszawa w Wilnie, Galeria Arka, Wilno (Litwa)
– Warszawa w Kijowie, Centralny Dom Artysty Plastyka, Kijów (Ukraina)
2003
– mareksobczakmalarstwografika, Galeria Pod Belką, Zamek-Nidzica
2002
– Malarstwo – rzeźba, Galeria DADA, Warszawa
2001
– Supermarket Sztuki, Galeria Domu Artysty Plastyka, Warszawa
– Wschodni Salon Sztuki, Grafika 2001, galeria BWA, Lublin
2000
– Książka 2000, Galeria Domu Artysty Plastyka, Warszawa
– Polnische Illustratoren, 52 Targi Książki, Frankfurt (Niemcy)
Marek Sobczak, Egipt, Galeria Promocyjna, Warszawa, 7 XI–10 XII 2012 / Marek Sobczak, Egypt, Galeria Promocyjna, Warsaw, 7 XI–10 XII 2012 Marek Sobczak, Egipt, Galeria Sleńdzińskich, Białystok, 15 II–10 III 2013 / Marek Sobczak, Egypt, Galeria Sleńdzińskich, Białystok, 15 II–10 III 2013
94 95
nOTY O AUTOrAchnOTES On ThE AUThOrS
Wojciech Marek Darski (1958), poeta, dziennikarz i eseista. Współtwórca grupy SDS. Mieszka w Giżycku.
Katarzyna Kasprzak Stamm, absolwentka Instytutu Historii Sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, pracowała w Muzeum ASP w Warszawie, obecnie niezależny krytyk sztuki. Zajmowała się twórczością m.in.: Mieczysława Szymańskiego, Jana Dziędziory, Andrzeja Wróblewskiego i Janusza Kaczmarskiego. Od dwudziestu lat nie mieszka w Polsce (mieszkała w Afryce, na Bałkanach, w Szwajcarii, w Indiach, obecnie w USA).
Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki (1946), profesor Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, w latach 1993–1996 rektor tej uczelni. W latach 1997–2009 prowadził także pracownię malarstwa na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Dorota M. Kozielska, absolwentka Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (dyplom 1986). Zajmuje się biografistyką i historią Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Z uczelnią plastyczną jest związana od 1979 roku. Brała udział w działaniach związanych z kulturą niezależną w latach ’80.
Agnieszka Krzemińska, absolwentka Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego i Freie Universität w Berlinie (doktorat). Specjalizowała się w archeologii i kulturze starożytnego Egiptu. Dziennikarka tygodnika „Polityka”.
Krystyna Lenkowska, poetka i tłumaczka literatury anglosaskiej. Jej wiersze zostały przełożone na angielski, czeski, słowacki, serbski, włoski i francuski. Mieszka w Rzeszowie.
Eliza Ptaszyńska, historyk sztuki, kustosz Muzeum Okręgowego w Suwałkach. Współredagowała album „Malarze polscy w Monachium” (2005), autorka książki „Alfred Wierusz-Kowalski 1849–1915” (Warszawa 2011).
Wiesław Szymański (1957–2013), poeta, publicysta, autor słuchowisk radiowych. Ukończył polonistykę na Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku.
Krzysztof Wachowiak (1949), profesor Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, w latach 1996–2000 dziekan Wydziału Malarstwa.
Mariusz Woszczyński (1965), profesor ASP, malarz, grafik, prowadzi pracownię rysunku i malarstwa na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych. Laureat nagrody kwartalnika EXIT, Nowa Sztuka w Polsce w 2006 roku.
Wojciech Marek Darski (1958), poet, journalist and essayist. Cocreator of SDS. Lives in Giżycko.
Katarzyna Kasprzak Stamm, graduate of the Institute of Art History, University of Warsaw; worked in the Academy of Fine Arts Museum in Warsaw; currently – an independent art critic; researched the artistic activity of, among others, Mieczysław Szymański, Jan Dziędziora, Andrzej Wróblewski and Janusz Kaczmarski. For over twenty years lived outside Poland (Africa, the Balcans, Switzerland, India and presently in the US).
Andrzej Klimczak-Dobrzaniecki (1946), Professor at the Faculty of Painting of the Eugeniusz Geppert Academy of Art And Design in Wrocław; in the years 1993–1996, Rector of the Academy of Fine Arts in Wrocław. In the years 1997–2009, conducted a painting workshop at the Faculty of Arts of the University of Zielona Góra.
Dorota M. Kozielska, graduated from the University of Warsaw, Faculty of History (Diploma in 1986). Works in the field of biographical writing and history at the Academy of Fine Arts in Warsaw; has been related with this institution since 1979; participated in the activities of “independent culture” in the 1980s.
Agnieszka Krzemińska, graduate of the Faculty of Mediterranean Archeology of the University of Warsaw and Freie Universität in Berlin (PhD dissertation). Specialized in the archeology and culture of ancient Egypt. Journalist of the Polityka weekly magazine.
Krystyna Lenkowska, poet and translator of Anglo-Saxon literature. Her poems were translated into English, Czech, Serbian, Italian and French. Lives in Rzeszów.
Eliza Ptaszyńska, art historian, curator in the Regional Museum in Suwałki. Co-edited the album „Polish Painters in Munich” (2005), author of the book „Alfred Wierusz-Kowalski 1849–1915” (Warsaw 2011).
Wiesław Szymański (1957–2013), poet, publicist, author of radio dramas; graduated from the University of Warsaw (Białystok), Faculty of Polish Philology.
Krzysztof Wachowiak (1949), Professor at the Faculty of Painting of the Academy of Fine Arts in Warsaw. In the years 1996–2000, Dean of the Faculty of Painting.
Mariusz Woszczyński (1965) painter, graphic artist, conducts drawing and painting workshops at the Faculty of Sculpture of the Academy of Fine Arts in Warsaw. The 2006 Prize winner of EXIT, New Arts in Poland, quarterly magazine.
Marek Sobczak, 50/50, Suwalski Ośrodek Kultury, 24 V–30 IX 2013 / Marek Sobczak, 50/50, Cultural Centre of Suwałki, 24 V–30 IX 2013
1998
– Wieża Babel, Galeria Chłodna 20, Suwałki
– Ziemia, Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk, Warszawa
1995
– Malarstwo, Galeria GI, Zielona Góra
– Gody Marcowe 2, Galeria 86, Łódź
1994
– Ogólnopolski Konkurs Graficzny im. Józefa Gielniaka, Muzeum Okręgowe, Jelenia Góra
– Malarstwo, Galeria Promocyjna, Warszawa
1992
– Malarstwo, Galeria Chłodna 20, Suwałki
– Malarstwo, Galeria BWA, Leszno
– Malarstwo, Galeria Ewy Polony, Poznań
1990
– Dyplom, Galeria Wielka 19, Poznań
David Roberts: Jesteśmy ludem karłów odwiedzających świat gigantów.
David Roberts: We are dwarfs visiting a world of giants.