M38. Warszawa, d. 22 Września 1889 r. Tom...
Transcript of M38. Warszawa, d. 22 Września 1889 r. Tom...
M38. Warszawa, d. 22 Września 1889 r. Tom VIII.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM. PRENUMERATA "WSZECHŚWIATA."
W Warszawie: rocznie rs. 8 kwartalnie " 2
Z przesyłki) poczlow•: rocznie " 10 półrocznie " 6
l Komitet Redakcyjny stanowi": P. P. Dr. T. Chałubiński, J. Aleksandrowicz b. dziek. U ni w., K. J urkiewicz b. dziek. U niw., mag.K. Deike, mag.S. Kramsztyk, Wł. Kwietniew·
ski, W. Leppert, J. Natanson i mag. A. Śl6sarski. "Wszechświat" prz.Yjmuje ogłoszenia, których treśó ma jakikolwiek ZWiązek z nauklł, na nast!jpujących warunkach: Za l wiersz zwykłego druku w szpalcie
Prenumerować moźna w Redakcyi W s z echświata albo jego miejsce pobiera si!j za pierwszy raz kop. 7lf1, i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą. za sześć nast!jpnych razy kop. 6, za dalsze kop. 5.
------------~---------------~----------~--
Adres :eeda.k:oy-1: :R:ra.k:o-w-sk:1e-J?rzed:tn1eśoie., Nr ee.
Przinoszenie dźwięków fortepian u na_ fonograf Edisona.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
598 WSZECHŚWIAT. Nr 38. ----------------~--------------------------------------------------
FONOGRAF I JEGO VVYN .A.L.A.SC.A._
Opis ulepszonego fonografu Edisona podaliśmy juz w roku zeszłym, obecnie, gdy zyskał on znaczne uznanie na wystawie paryskiej, wypada nam dodać niektóre szczegóły i uprzytomnić niedługie dzieje tego zdumiewającego wynalazku.
Przez fonograf rozumiemy przyrząd do odtwarzania głosu służący, a w tern znaczeniu jestto niewątpliwie samodzielny wynalazek Edisona, lubo za pierwowzory jego uwaźać moźna przyrządy, przy pomocy których ciało brzmiące samo drgania swe wypisuje.
Pierwszy pomysł "wibrografu" pochodzi od Wilhelma W e bera (1830 r.), posługi wał
się on wszakże jedynie uczernioną płytką szklaną, ponad którą przesuwał kamerton, zaopatrzony w końcu w cienki drucik; drucik ten dotykał powierzchni sadzy pokrywającej szkło, podczas drgania zatem i przesuwania kamertonu ścierał ją i wypisywał liniją falistą. Duhamel '!V roku 1859 zastąpił płytkę walcem, obracającym się na osi i pokrytym papierem, uczernionym sadzą;
na walcutym również kreśli liniją falistą
pręcik połączony z ciałem drgającem, a przyrząd zegarowy oznacza na niej początek
i koniec każdej sekundy, w ten sposób przyrząd Duharoela nadaje się dobrze do oceny ilości drgań, dokonywanych przez ciało w ciągu sekundy. Podobneż urządzenie zastosował, prawie
współcześnie, do wypisywania głosu ludzkiego Leon Scott i nazwał je "fonautografem". Głos mówiącego wprawia w dt·ganie błonę, zakrywającą węższy koniec rury stożkowatej, a pręcik na błonie tej osadzony, w podobny jak wyżej sposób, drgania te na obracającym się walcu notuje. W falowych tych linijach, przez głos osoby mówiącej wypisywanych, wybijały się wyraź
nie różnice, ch_al'akteryzujące rozmaitość
głosek i różną dźwięczność głosu, nie przypuszczano wszakże bynajmniej, by z linij tak wypisanych odtworzyć można było głos
pierwotny,- uważano to za niemożebność, o której mowy wcale nie było.
Nie myślano jednak wtedy także, by możliwem było przenoszenie głosu na odległość, w świeżej mamy jeszcze pamięci zdumienie, ja ki e wywołał telefon Bella w roku 1876-77. Wkrótce potem zbudował Edison pierwszy swój fonograf i, nie może ulegać wątpliwości, że pomysł do tego wynalazku nasunął mu właśnie telefon. W istocie, skoro błona telefonu drgać może w sposób taki, że odtwarza głos, który był początkowem źródłem tych drgań, przeto i rysy przez głos wypisane, wyryte, odt_warzać
mogą og6l tych ruchów pierwotnych, a zatem głos, który te linije wypisał.
Jak w telefonie zresztą, tak tez i w pierwotnjm fonografie Edisona uderza nas prostota całego urządzenia. W dawniejszym tym fonografie, jak wiadomo, wyrazy wymawiane wprawiały w drganie błonę, a osadzony na niej rylec znaczył rysy na kartce cynfolii, utwierdzonej na powierzchni walca; za pomocą korby poruszanej ręką, albo też za pośrednictwem urządzenia zegarowego, walec otrzymywał ruch obrotowy i postępowy, zna ki zatem przez rylec kreślone układały się w wiersze, po sobie idące. J:)o odtwarzania głosu służył tenże sam rylec, który biegnąc za zagłębieniami cynfolii, wprawiał w drgania wspierającą się na nim błonę. Przy tej prostocie wszakże swojej pierwotny fonograf nie był jeszcze przyrzą· dem zdatnym do usług praktycznych. Sam wynalasca wyraził się o nim jeszcze w roku 1887 w "Electrical World" w sposób zgoła niepochlebny: "Przyrząd waży 50 kilogragramów, jest drogi, posługiwać się nim mogą jedynie osoby wprawne, rowek wyryty na cynfolii przez igiełkę stalową nie trwa długo. Wątpię, czy zdołam kiedykolwiek widzieć istotny fonograf, gotów do odtwarzania wsz~lkiej mowy w sposób zrozumiały; dlatego też, pozostawiwszy pokoleniu następnemu troskę o udoskonalenie fonografu, wolałem zająć się -raczej światłerp
elektt·ycznem." Taki był zatem stan tej kwestyi, gdy je
den z najdzielniejszych współpracowników Edisona, p. Tainter, wprowadził do foncig~·afu ważne ulepszenia; w roku 1885 mianowicie zastąpił on blachę cynową czyli
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZECHŚWIAT. 599
cynfoliją przez walec z wosku, albo raczej przez pewną mięszaninę parafiny i wosku, która okazała się daleko podatniejszą., głos
wypisuje się na niej łatwiej i rysy są. trwalsze. Udział ten Taintera w udoskonaleniu fonografu jest niewą.tpliwy, towarzystwo bowiem, zajmujące się fabrykacyją fonogra· fów Edisona, płaci p. Tainterowi wynagro· dzeoie dziesięciu dolarów za każdy sprzedany fonograf. (Revue Scient. z dnia 6 Lipca r. b.). Odtąd jednak widocznie Edison i Tainter rozeszli się i nad dalszą. konstrukcyją przyrządu każdy z nich pracował oddzielnie, tak, że obecnie istnieją już dwa różne fonografy: Edisona i Taintera, wyróżnia· jące się nawet i nazwą, przyrządowi bowiem swemu Tainter nadał nazwę "grafofonu".
Ponieważ, jak wspomnieliśmy wyżej, opis i rysunek nowego fonografu Edisona podaliśmy już dawniej (W szechśw. z r. z. str. 113), przypomnimy tu tylko, na czem polega różnica od urządzenia pierwotnego. Sam walec, na którym nakłada się walec w osko· wy, posiada w fonografie nowym ruch tylko obrotowy, a wcale się nie przesuwa; natomiast zaś przesuwają się błony, służące do wypisywania i do-odtwarzania głosu. Jednę lub drugą z nich, stosownie do potrzeby, umieszcza się na wózku, w taki sposób po· łączonym z osią walca, że przy jej obrocie przesuwa się wzdłuż walca. Notowanie czyli wypisywanie głosu odbywa się za pomocą igiełki, utwierdzonej w środku błony; do odtwarzania zaś głosu służy błona bardzo cienka, dźwigająca w środku pręcik,
o który opiera się lekko sprężyna zakrzy· wiona, drugim swym końcem dotykająca
walca. Gdy spl'ężyna przebiega zagłębienia, wyryte na walcu woskowym, błona przechodzi w drgania i odtwarza głos, który poprzednio rysy te wypisał. Dodać nadto należy, że obrót dokonywa się nie zapomocą korby ręcznej, jak w urządzeniu pierwotnem, ale za pośrednictwem motoru elektrycznego, wprawianego w ruch stosem o d w u ogni wach. Edison starał się tym razem otrzymać raczej wyraźną artykulacyją mowy, aniżeli silne dźwięki, dlatego do słuchania głosu, wymawianego przez fonograf, posługiwać się trzeba trąbkami akustyczne· mi, wprowadzaneroi do uszu i połączoneroi z błoną drgającą.
Załączony tu rysunek nie wymaga objaśnienia,- wskazuje on, w jaki sposób za pośrednictwem wielkiej tuby akustycznej, dźwięki fortepianu przenoszą się na woskowy walec fonografu. Do wypisywa· nia dźwięków instrumentów dętych słu
żą tuby akustyczne o mniejszych rozmia· rach, jakie są również na rycinie przedstaWIOne.
Co do grafofonu Taintet·a, to zasadniczo nie różni się on od powyższego fonografu, bo, jak już wiemy i tu dźwięki utrwalają się na walcu woskowym;- naj wybitniejsza zapewne różnica zasadza się na tern, że
obrót walca nie dokonywa się za pomocą motoru elektrycznego, ale za pośrednictwem pedału, poruszanego nogą osoby mówiącej lub słuchającej. Potrzeba tu, oczywiście,
aby obrót walca dokonywał się z jak najzupełniejszą jednostajnością, co się osięga przy pomocy stosownego regulatora. Przyrząd
wypisujący przedstawia rylec stalowy, przyczepiony do błony drgającej; rylec ten zagłębia na walcu woskowym rowek, prze· chowujący wiernie obraz drgań błony. Ponad błoną znajduje się lejek akustyczny, -gdy głos zwracamy do tego lejka, błona
przechodzi w drgania, które się udzielają
rylcowi. Przesuwając się po wosku, rylec wyrzyna skrawek, który przed sobą usuwa. Niemniej prosty jest i przyrząd odtwarzający głos. Jestto również pręcik, giętszy jednak od poprzedniego, połączony drucikiem z błonką z celuloidu, która drga, skoro pręcik przesuw a się po rowku wyżłobionym. Do słuchania również w ogólności posługi· wać się trzeba trąbkami akustycznemi. W arstwa wosku jest nadzwyczaj cienka, grubość jej bowiem nie przechodzi pół milimetra; rozlożoną jest na walcu z kory drzew· nej, mającej również nieznaczną grubość,
nieprzenoszącą milimetra. Dotychczasowe zwoje grafofonu są niewielkich wymiarów, przy trzech bowiem centymetrach średnicy mają długość 20 centymetrów.
Zalety i niedostatki fonografu i grafofonu są mniej więcej jednakie; starać się należy o przytłumienie szumu samego przy· rządu, o wzmocnienie dźwięków odtwarzanych i o usunięcie niepokonanej dotąd, pe· wnej ich chropowatości. I teraz już jednak podobno przyrządy te zaczynają. się rospo·
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
600 WSZECllŚWIA T. Nr 38.
wszechniać w Stanach Zjednoczonych, zastępując miejsce listów.
Dajmy, że dwie osoby posiadają jednakie fonografy. Gdy jedna z nich mówi do swego przesyłacza, czyli do przyrządu wypisującego, ryje głos swój na walcu woskowym; walec ten przesyła osobie drugiej, która go nakłada na swój przyrząd i słyszy tenże sam głos odtworzony.
Fonograf przynosi nam zatem więcej, aniżeli list, daje nam bowiem mowę żywą, ze wszelkieroi jej odcieniami i z zupełną jej dźwięcznością. Nadto łatwiej i prędzej wysłać można "fonogram", aniżeli napisać
list, z drugiej jednak strony i list gót·uje dla innych względów. Można go bowiem szybko okiem przebiedz, pojąć jego znaczenie, zabrać go z sobą i każdej chwili odczy· tywać bez kłopotliwego przyrządu, gdy fonogram bez grafofonu jest zgoła niezrozumiałym i bez żadnego znaczenia.
Korzystniej wszakże nadawać się może
fonograf do innych celów, - dobrze zape· wne będzie mógł np. zastąpić stenografiją.. Zanim jednak przydatnym się okaże do od· twarzania utworów muzycznych, wymaga jeszcze istotnych ulepszeń.
Powyższe wiadomości o fonografie uzupełnimy jeszcze krótką notatką bijograficzną o jego wynalascy, któt·y, jak wiadomo, z powodu wystawy paryskiej poraz pierw· szy zawitał obecnie do Europy.
Tomasz Alva Edison urodził się dnia 11 Luteo-o 1847 roku w stanie Ohio, w małej wios;e Milan, gdzie w domu rodziców otrzymał wykształcenie zaledwie elementarne, ale które, jak wielki Faraday, uzupełnił gorliwą. pracą, czytając po całych nocach wszelkie książki naukowe, jakie mu w ręce wpadały.
W dwunastym roku życia był chłopcem
do posług na drodze żelaznej "Grand Trunk Railway of Canada and Central Michigan", a już wtedy dał dowód przedsiębiorczości, :założył bowiem dziennik, czyli raczej kartkę infotmacyjną. drukowaną na pociągu,
podczas biegu, zapomocą czcionek i małej
prasy, którą przypadkowo nabył i umieścił w kąciku wagonu bagażowego. Młody amerykanin był sam właścicielem, redaktorem, zecerem, dmkarzem i roznosicielem swego
Pisma The Grand Trunk Herald", które " było pierwszym dziennikiem, wydawanym
w pociągu drogi żelaznej, a redaktor zamieszczał tam wszelkie wiadomości, jakie mógł na każdej stacyi chwytać, szczegóły
o komunikacyjach na drogach bocznych, o hotelach, o wypadkach zaszłych w oko· licy.
Edison wszakże nie zamierzył pozostać repot·terem i dziennikarzem, a każdą wolną chwilę poświęcał kształceniu się w mechanice, chemii i nauce o elektryczności, zawsze w kąciku, który mu pozostawiono w wagonie. Raz jednak przy doświadczeniach swoich wzniecił pożar wagonu, a rozgniewany konduktor wyrzucił za drzwi młode· go drukarza z jego prasą, z książkami i przyrządami, które wagon towarowy zamieniły w istną pracownię chemiczną..
Doświadczenie jednak nabyte przez Edisona przy obsłudze pociągu dozwoliło mu zająć miejsce telegrafisty w Port Huron, w stanie Michigan. Tu miał sposobność poznać dokładnie telegrafiją i do tej dziedziny odnoszą się pierwsze jego wynalazki. Systemy jego telegrafii podwójnej i poczwórnej (duplex i quadruplex) rospowsze· chnione są zwłaszcza w Ameryce 1).
W roku 1868 przybył do Bostonu, gdzie zdolności jego oceniać juź zaczęto. Założył tam warsztat, który mu służył do wykonywania wynalazków telegraficznych, a wkrótce wszedł do służby towarzystw
" Gold and Stock Company" i "Western Union Telegraph Company", które zaku~
•) W yróżniajllJ sill dwa stystemy telegrafii podwójnej, to jest współczesnego przesyłania dwu depesz. Jeżeli dwie depesze przechodz~ po drucie współcześnie w różne strony, czyli gdy dwie atacyje współcześnie i nawzajem do siebie telegrafuj~j, system nazywa Bill dup/ex; gdy zaś dwie depesze razem w jedni) stronll przechodzllJ, stanowi to system diplex. System poczwórny, quadruplex , polega na kombinacyi systemów duplex i diplex, służy on zatem do współczesnego przesyłania czterech depesz, dwu w jedni) i dwu w przeciwnllJ stroni).
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZECHŚWIAT. 601
piły jego wynalazki i dały tern początek jego zamozności. Następnie założył znów warsztat w Newark (New Jersey), gdzie fabrykacyją telegrafów zatrudniał już trzystu robotników. Gdy wszakże zajęcie to pochłaniało mu wszystek czas, przeniósł się do Men lo Park, a tameczna jego pracownia zyskała znaczenie historyczne, z niej bowiem rozeszły się najwazniejsze wynalazki Edisona.
Przed kilku laty pracownia w Menlo Park okazała się już zbyt szczupłą dla niego, obrał tedy siedlisko w Orange, gdzie zakłady jego, przeznaczone do badań i do konstrukcyj fabrycznych, tworzą istne miasto przemysłowe.
Wynalazki Edisona., drobniejsze i waż· niejsze, obejmuh- wszelkie gałęzie elektro· techniki, ale najdonioślejsze znaczenie przedstawia lampa żarząca, którą u nas przez błędne przełożenie nazw "a l'incadescence, Gliihlampe" niewłaściwie nazwano lampą żarową 1). Obok tej lampy i fonograf przeniesie do potomności nazwisko Edisona, natomiast błędnie przypisuje się mu często wynalazek telefonu. Istotnym wynalascą telefonu jest bowiem prof. Graham Bell, Edison zaś wprowadził tylko przesyłacz
węglowy, który, podobnie jak mikrofon, wymaga obsługi stosu.
Na pracownię Edisona uwaga ogółu
z większem niewątpliwie zwraca się natężeniem, aniżeli na wszystkie pracownie naukowe. Ci wszakże, co wielbią. wynalazki praktyczne a lekceważą badania naukowe, nie powinni zapominać, że właśnie badania naukowe są. podstawą wszelkich doniosłych zastosowań praktycznych. Elektrotechnika zwłaszcza potwierdza to naj wybitniej.
S. K.
1) Żar oznacza temperatur~ bardzo wysoką, na·
zwa zatem lampy żarowej odpowiadałaby raczej lampie łukowej, wiadomo bowiem, że łuk Volty atanowi źródło pot~żnego ciepła.
PRZYCZYNEK DO CZYNXOŚCI
OśRODKOW NERWOWYCH U RYB l)
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że posuwanie się ryb (naprzód) zalezy głów· nie od ruchów ogona, bez względu na to, czy są one pozbawione płetw, czy tez nie. Możemy płetwy unieruchomić, przymoco· wując je do boków zwierzęcia zapomocą ze· latyny, pomimo to jednak ryba będzie się posuwała naprzód. Lecz od chwili, gdy uczynimy ogon nieruchomym (np. zapomocą dwu sztywnych pręcików), wszelki ruch miejscazmienny staje się niemozebnym. Do utrzymania równowagi płetwy tez nie są.
konieczne; ale zato płetwy piersiowe służą
jako spadochron przy spuszczaniu się, przy zatrzymywaniu się na jednym poziomie, jako ster przy wszelkich zwrotach, a również od ich działalności zależy ruch w tył i zatrzymywanie się.
Kwestyja, w jaki sposób i jakie części ośrodków nerwowych kierują ruchami miej· scozmiennemi u ryb zajmowała wielu bada· czów i nad rosstrzygnięciem tego pytania pracowało już wielu uczonych, poddając swym badaniom różne gatunki ryb. W ubie· głym roku wyszła praca J. Steinera: "Die Functionen des Centralnervensystems und iht·e Phylogenese, 2 Abth. Die Fische", w której autor rospatruje wpływ ośrod
ków nerwowych na 1·uchy miejscazmienne u ryb.
Przytoczymy tu główne wyniki jego doświadczeń; przedtem jednak przypomnimy w krótkości, z jakich części składa się mózg ryb i jakim częściom mózgu ssących odpo· wiadają one. W mózgu ryb rozróżniamy pięć części: l) mózg przedni czyli wielki, odpowiadający półkulom mózgowym ssą
cych; 2) międzymózg i 3) mózg środkowy, odpowiadające razem wzgórkom wzroko· wym i czworaczym ssących; 4) mózg mały
l) Naturwissenschaftliche Rundachau Nr 41, 1888 r.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
602 WSZECH§WI.A.T. Nr 38.
czyli móżdżek i 5) rdzeń przedłużony.
Oprócz tego przed mózgiem przednim znajdują się silnie rozwinięte płaty węchowe.
Najniższa ryba, lancetnik, nie posiada jeszcze wcale mózgu; pozostałe zaś działy ryb mają te wszystkie pięć części (tylko rybom kościstym brak drugiej), lecz rozwinięte
w rozmaity sposób. Teraz mamy przystąpić do opisu doświad·
czeń Steinera, oraz do wykazania otrzyma· nych przezeń wyników. Ryby, poddawane doświadczeniom, były trzymane w basenie z wodą bieżącą. Przez czas trwania operacyi utrzymywano sztuczne oddychanie, dostarczając im nieustanny strumień wody przez otwór skrzelowy. Po operacyi zaś zasklepiano ranę błoną żelatynową i wpu· szczano zwierzę napowrót do basenu.
Z ryb kościstych poddanym był badaniu Squalius cephalus. Ryba ta, po wycięciu
jej mózgu przedniego z pozostawieniem w całości nerwów ocznych, wykonywała
wszelkie ruchy zupełnie tak samo, jak i p1·zed operacyją. Wiadomo, że żaby po takiej operacyi nie Bil! już w stanie wyko· nać żadnego dowolnego ruchu. Ryby zaś przeciwnie najdoskonalej wymijały wszelkie przeszkody i nie uderzały się nigdy o smany naczynia. Jeżeli w kilka dni po operacyi wpuszczano do wody żywą dżdżownicę, ryba rzucała się na nią zajadle i po· łykała ją natychmiast; rzucała się też wprawdzie i na sznurek, ale dotknąwszy go pu· szczała zawsze. W ogóle można powiedzieć, że ryby operowane okazywały się czulszeroi na bodźce zewnętrzne, niż nieopel'Owa·ne; jeśli w basenie znajdowały się jednocześnie i te i tamte i rzucano im dżdżownicę, to prawie zawsze chwytały ją pierwej ryby operowane. Na dżdżownicę, trzymaną w ręku ryby wogóle nie rzucały się, lecz chwytały ją., skoro była zawieszoną. na sznurku. Czasem ryby operowane nie chwytały dżdżo· wnic, ale zato rzucały się na inne robaki, lub chleb. Jeżeli wrzucano do wody opłatki kolorowe to tak ryby zdrowe, jak i operowane wybierały znowu najpierw czerwone, a później białe; niebieskie, zielone i żółte opłatki, zdaje się, nie wywierały na nie żadnego nadzwyczajnego wrażenia.
Z tego ich zachowania się, Steiner wyprowadza wniosek, że ryby operowane po-
siadają. zdolność pobudliwości woli i że za· tern u ryb kościstych wola nie jeet związaną z mózgiem przednim (wielkim), lecz ze środkowym (c01·pora bigemina). Jedyna różnica w zachowaniu się operowanej ryby polega na tern, że się ona prędzej rzuca na zdobycz, niż zdrowa. Steiner widzi w tern dowód mniejszej przezorności: "zatem w związku z wielkim mózgiem pozostaje wyższy stopień inteligiencyi, który lepiej zabespiecza rybę od niebespieczeństw w walce o byt; gatunek posiadający wielki mózg ma więcej danych utrzymania się w tej walce, niż gatunek pozbawiony go".
Wycięcie pokrywy (warstwy korowej) środkowego mózgu wywołuje ślepotę zwierzęcia: ruchy nie ulegają. żadnym zmianom, lecz zwierzę uderza się często o ściany naczynia. W tej więc części mózgu znajduje się ośrodek wzroku. Mechaniczne drażnienie pokrywy wywołuj e ruchy oczu.
Jeżeli oddalimy cały mózg środkowy
wt·az z jego podstawą, zwierzę traci zdolność dowolnych ruchów i leży nieruchomo na boku lub grzbiecie; oddycha jednak prawidłowo i wykonywa pewne ruchy miejsco· zmienne, gdy drażnimy jego skórę. Oddzielenie przedniej trzeciej części mózgu środkowego nie zmienia zwykłej zdolności do ruchu. Wycinanie tylnej lub przedniej części móżdżku nie wywołuj e poważnych zaburzeń; zniszczenie tylnej jego części nie ma wogóle żadnych skutków; zniszczenie zaś przedniej powoduje nieznaczną niepewność w ruchach miejscozmiennych, jak u ryb, których płetwy unieruchomiano za· pomocą. żelatyny. Niektóre z nich zaczynały pływać prawidłowo odrazu, inne wracały do zwykłego stanu po upływie kwadransa lub pół godziny. Dowodzi to, że
móżdżek nie zostaje w żadnym istotnym związku z mechanizmem ruchów i równo· wagi. Poza tern jednak nie można było utrzymać przy życiu operowanych zwierząt dłużej nad jeden dzień.
Jeżeli wycinano pęczek włókien nerwowych, rospoetartych nad jamą. rdzenia prze· dłużonego, oddychanie ustawało natychmiast. Tam zatem znajduje się ośrodek
oddychania. Jeżeli przecinano rdzeń przedłużony poniżej tego miejsca, oddychanie odbywało się dalej prawidłowo, ale usta-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZEOHŚWIĄT. 603
wały wszelkie ruchy miejscozmienne; nawet podrażnienia skórne nie mogły już ich wywołać.
Z tych doświadczeń w połączeniu z wyżej opisaneroi doświadczeniami nad mÓz· giem środkowym, Steiner wnioskuje, że ośrodki miejscozmienności znajdują si~
i w mózgu środkowym i w rdzeniu prze· dłużonym; różnica między niemi polega na tern, że pierwszy jest czuły na wet na drażnienie skóry wodą i dlatego ryba w wodzie pływa dowolnie; drugi zaś działa odruchowo tylko pod wpływem bespośrednich silnych podrażnień skóry i dlatego ryby, po· zbawione mózgu środkowego mogą si~ poruszać odruchowo dopiero wtedy, gdy bę
dziemy silnie drażnić ich skór~. Doś w·iadczenia nad lancetnikiem, którego
ciało składa się z zupełnie jednoznacznych dzwonów (metamerów) przekonały, że każ·
de dzwono (metamer) jego ciała posiada zdolność prawidło w ej miej scozmienności, t. j. wykonywania. ruchów w~żowych. Dowodzi to, że lancetnik z punktu widzenia fizyjologicznego posiada niezróżnicowany
układ ośrodków nerwowych.
Inaczej rzecz si~ ma z żarła'Czami (Squalidae). Po wyci~ciu mózgu przedniego silnie rozwiniętego, ustają wszelkie ruchy dowolne, jak również przyjmowanie pokarmów. Chociaż wrzucano do basenu nieżywe sardynki, ulubiony przysmak żarłaczów, pozostawały one nietkniętemi. Ryba jednak może wykonywać normalne ruchy pod wpływem podrażnień zewnętrznych.
Taki sam skutek otrzymamy, jeżeli zamiast całego mózgu przedniego wytniemy tylko płaty węchowe (lobi olfactorii); jednakże po oddzieleniu jednego tylko płata, świadome przyjmowanie pokarmów nie u~>tanie.
Musimy zatem przyjąć, że czynność przyjmowania pokarmów u żarłaczów zostaje w związku z wielkim mózgiem; taki sam związek udowodniono i u ziemnowodnych, z tą jednak różnicą, że u żarłaczów utrata zdolności przyjmowania pokarmów nast~puje już po wyci~ciu płatów w~chowych,
u ziemnowodnych zaś dopiero po wyci~ciu całego przedniego mózgu.
Wycięcie mi~dzymózgu powoduje prze· dewszyatkiem ślepot~ wskutek nieuchron-
nego przecu~Cla nerwów wzrokowych przy tej operacyi. Pomimo to jednak ryba może jeszcze wykonywać zwykłe ruchy, dopóki nie natrafi na jaką przeszkodę; wówczas zatrzymuje ai~ bez mechanicznego po· drażnienia: brakuje jej pop~du do ruchu. Wycięcie móżdżku nie wywołuje żadnych zmian. N aj większe zaś zaburzenia nas tę· pują po wycięciu mózgu środkowego. Pokrywa ( waratwa korowa) jego zawiera ośrodek wzroku, to też z utratą jej zwierzęta tracą zdolność unikania przeszkód i ude· rzają się ciągle o nie. Po wyci~ciu podatawy mózgu środkowego ryba może jeszcze wprawdzie pływać przy silnych mechanicz · nych podrażnieniach, traci jednak bardzo łatwo równowagę i pada na grzbiet, zwła
szcza przy zmianie płaszczyzny ruchu. Jeżeli jednak poprowadzimy przekrój prze~ tylną część móżdżku tak, żeby on przeszedł i przez przednią część rdzenia przedłużonego, to ustaną wszelkie ruchy miejscozmien· ne i nawet podrażnienia mechaniczne nie będą już w atanie ich wywołać; conaj wyżej ryba b~dzie mogła wykonywać ruchy kur· czowe. Zatem w przedniej cz~ści rdzenia przedłużonego leży jedyny i ogólny ośt·odek ruchu, jak również część ośrodków
utrzymywania równowagi. Jeżeli przepołowimy żarłacza, lub przetniemy go w któ· rembądź innem miejscu rdzenia kręgowego, lub wprost odetniemy mu głowę, tułów cały lub jego części, będą pływały z zachowaniem równowagi, zupełnie tak, jak zwie· rzę nieuszkodzone. Jeśli jednak poprowadzimy przekrój tak wysoko, ze on przejdzie ponad miejscem wyjścia nerwu błędnego, ruchy miejscozmienne ustaną natychmiast. Zestawiając te doświadczenia z wyżej opisaneroi (nad mózgiem), przychodzimy do wniosku, że rdzeń kr~gowy posiada, praw· dopodobnie, oddzielny ośrodek miejsco· zmienności i równowagi dla każdego dzwo· na (metameru), oraz że te ośrodki rdzenia kr~gowego są całkiem podległe ogólnemu ośrodkowi miejscozmienności, znajdujące
mu si~ w mózgu. Tak samo zachowują się po przecięciu rdzenia kręgowego płaszczki i kostołuskie, najbardziej spokrewnione z iarłaczami. Ich rdzeń kręgowy, po oddzieleniu od mózgu, posiada też zupełną
ruchliwość. Jesiotr, któremu odci~to gło-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
604 WSZECHŚWIAT. Nr 38.
wę, zmieniał miejsce pod wpływem podrażnień.
Inaczej zachowują się minogi: Petromyzon fl.uvialis, P. Planeri i Ammocoetes brambialis. Jeżeli przetniemy zwierzę na dwie części i wrzucimy je do wody, to tylko część, zawierająca głowę, będzie pływała; część zaś ogonowa może conajwyżej wykonywać ruchy nieskojarzone i przytern jedynie pod wpływem silnych podrażnień mechanicznych, ~ecz nie będzie w stanie uczynić żadnego poruszenia zwykłego przy pływaniu, chyba, że ją włożymy do 1% kwasu pikrynowego. Dowodzi to, że w rdzeniu kręgowym minogów znajdują się ośrodki,
kierujące miejscozmiennością; jednakże mogą się one stać czynneroi tylko pod wpły
wem podrażnień, silniejszych nad to, jakie może wywrzeć woda 1).
Zapomocą wycinania pewnych części mózgu lub jednostronnych przekrojów, możemy wywołać u żab tak zwane ruchy przymusowe (Zwangsbewegungen). Steiner badał zachowanie się ryb w podobnych wy· padkach. U ryb kościstyh (Squalius cephalus) jednostronne zniszczenie półkuli
wielkiego mózgu nie wywoływało żadnych zmian w ruchu prostolinijnym. Jednostron· ne zaś uszkodzenie środkowego mózgu lub przekrój przezeń aż do podstawy powodo· wały kręcenie się w kółko w kierunku nieuszkodzonej części, przy czem ryba była
ciągle zgiętą w kabłąk i leżała na grzbiecie, z powodu jednoczesnego uszkodzenia ośrodków równowagi. Wycięcie z jednej strony móżdżku nie wywoływało żadnych ruchów przymusowych. Po uszkodzeniu rdzenia przedłużonego następowało przewracanie się.
(dok. nast.).
B. Dyakowski.
t) Z ryb kościstych tylko w~gorz posiada zdolność miej~cozmienności po przepołowieniu go; godnem jest jednak uwagi, że poruszać si~ bl)dzie tylko część ogonowa, głowowa zaś pozostanie nie· ruchomą; nawet kwas pikrynowy nie wywiera na nią, żadnego skutku.
OGÓLNE ZARYSY
ZOOGXEOGRAFXX WEDŁUG
r!Jllreda łjussel ifallacea.
{Ciąg dalszy).
Z kolei przejść możemy do czterech prowincyj, stanowiących ten obszar, a które są doskonale odgraniczone jedne od drugich. Przedewszystkiem mamy grupę wysp Austro-Malajskich, leżących w pasie zwrotnikowym i odznaczających się bogatą leśną
roślinnością. Potem idzie Australija właściwa wraz z Tasmaniją w większej części
jałowe i bezleśne, lecz odznaczające się bogactwem form oryginalnych. Dalej rozległa Polinezyja, składająca się z mnóstwa wysp pokrytych bogatą roślinnością, lecz ubogich w zwierzęta osobliwie wyższej or· ganizacyi. Wreszcie para wysp Nowo-Zelandzkich o klimacie umiarkowanym i faunie dość ograniczonej, lecz w naj wyższym stopniu oryginalnej.
l. Prowincyja Austro- Malajska zajmuje część wielkiego pasa leśnego ciągnącego się wśród zwrotników, a tern samem posiada klimat ,gorący i w wysokim stopniu wilgotny. Srodek zajmuje wielka wyspa Nowa Gwinea wraz z wyspami Mysol, Aru, W aigiou, !obi i innemi; całą tę część prowincyi nazwano Papuazyją, gdyż zaludniona jest przez plemię papuasów. Ku wschodowi ciągnie się grupa wysp zakończona archipelagiem wysp Salomońskich. Fauna tej części prowincyi jest przeważnie nowogwinejskiego pochodzenia, lecz brak w niej licznych typów właściwych wyspie metro· politalnej. Ku zachodowi rosciąga się archipelag wysp Moluckich, na których obok australijskich występują też i typy wschodnie. Na południe od wysp Moluckich le· ży mała grupa Timor, faun~ której posiada mięszany charakter australijski, jawański i molucki. Wreszcie do tej prowincyi na· leży wyspa Celebes, stanowiąca prawdziwą zagadkę dla zoogieogt·afów, tak jej fauna
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZECHŚWIAT. 605
jest rótnorodna i pomięszana. Kaźdą. z tych grup należy przejrzeć zosobna.
Papuazyja czyli grupa Nowo-Gwinejska. Ta część prowincyi posiada bardzo mało ssących w porównaniu z Australiją.. Zaledwie cztery rodziny australijskie, liczrv.:e dziewięć rodzajów spo.tyka się tutaj. Grupa Nowo-Gwinejska posiada nadto rodzaj dzikiej świni i rodzaj szczura (Uromys). Ten ostatni wszelako zamieszkuje także Ce· lebes, przypuszczać więc można, że dostał
się tu wypadkowo przez pośrednictwo człowieka. Przypomnieć też należy czytelnikowi, że ubóstwo ssących może tu być tylko pozorne, gdyż grupa ta, a osobliwie sama Nowa Gwinea jest jeszcze bardzo mało znana.
Ptaków liczy Papuazyja nie mniej jak 350 gatunków, należących do 136 rodzajów, z których 39 jest wyłącznie właściwych,
lubo niektóre z nich spotyka się na pólnocnem pobrzeźu Australii, oraz na wyspach Moluckich. Porównywają.c avifauny Pa· puazyi i Australii udet·zy nas w pierwszej ubóstwo niektórych rodzin, jak gajówek ( Sylviidae ), papug szeroko - ogoniastych (Platyoercidae), Ploceidae, Timaliidae i so · kołów (Falconidac). Najobficiej reprezentowane są. papugi, gołębie i zimorodki.
Niepodobna jest pominąć milczeniem sześciu rodzajów ptaków, spotykanych w Papuazyi i pochodzących niewątpliwie z IndoMalajskiej gt"Upy, a których- rzecz dziwna - brak jest na pośrednich wyspach Moluckich. Trudno jest sobie objaśnić, w jaki sposób ptaki te dostały się z Jawy i Borneo aź na Nową. Gwineę, pomijając setki wysp pośrednich. Jedynie przypuszczać
można, że odbyły się tu przed wiekami bardzo zlokalizowane zanurzenia i podniesienia niektórych części tej prowincyi.
Wallace zwraca uwagę na ogromny stosunek ptaków bogato upierzonych do skromnych, jaki zachodzi na Nowej Gwinei. Na Malakce stosunek ten jest jak l: 3, gdy w Papuazyi l : l. Pomiędzy wszystkieroi odznaczają się osobliwie rajskie ptaki (Paradiseidae ), będące naj wyższym wyrazem bogatego upierzenia. Z zimorodków odznacza się rodzaj Tanysiptera, posiadający wspaniałe błękitne ubarwienie z domięszką. białego koloru; dziób jest koralowy, a d wie
środkowe sterówki wydłużają. się spomiędzy innych i kończą łopatkowato. Nowa Gwinea posiada nadto olbrzymie gołębie z rodzaju Goura, odznaczają.ce się piękną. koroną. piór na głowie. W reszcie różne gatunki z rodzaju kusaków (Pitta) i pięknie ubarwione papugi stanowią. niemałą ozdobę tego:cudownego zakątka świata.
Gady nowo- gwinejskie przedstawiają
mięszaninę form wschodnich i australijskich. Węży posiada Pa puazyj a 24 ro· dzaje, z których 6 jest wschodnich, 4- australijskie i 4- właściwe temu dystryktowi. Reszta należy do szeroko rozmieszczonych. Jaszczurek spotykamy również 24 rodzaje, lecz pomiędzy niemi tylko 3 wschodnie, 3 australijskie i 6 właściwych. Zwrócić należy u wagę, że wogóle jaszczurki posiadają szersze rozmieszczenie, aniżeli węże. W tym jednak razie przewaga węży
wschodniego typu nad jaszczurkami przypisaną być musi interwencyi człowieka, który na swych łodziach z łatwością i pomimowolnie mógł przewozić węże z jednej wyspy na drugą, co się i w dzisiejszych czasach zdarza bardzo często.
Co się tyczy ziemnowodnych, to grupa nowo -gwinejska liczy ich 8 rodzajów, z których 3 szeroko rozmieszczone, 4 australijskie, a l właści wy Polinezyi oraz wyspom Filipińskim. Brak zupełny form wschodnich jest faktem, wysoce pouczającym.
Wiadomo bowiem, że woda słona jest doskonałym środkiem izolacyjnym dla zwierząt ziemnowodnych, a w takim razie nie ulega wątpliwości, że w ostatnich czasach gieologicznych nie było połączenia pomię
dzy obszarem wschodnim i australijskim i że ono istniało prawdopodobnie przez cały okres trzeciorzędowy.
G1·upa Molucka składa się z wysp Gilolo, Buru i Ceram z niektóreroi innemi drobneroi wysepkami. Część ta prowincyi Austro-Malajskiej odznacza się niezwykle bogatą roślinnością i pięknie obarwionem ptastwem i owadami. Ssące tej grupy wysp noszą. przeważnie charakter papuazyjski; niemniej jednak spotykamy tu pięć rodzajów, których brak jest w Papuazyi oraz Australii; przypuszczać jednak można, że cztery z nich, a mianowicie małpa, jeleń,
babirusasa (rodzaj dzika malajskiego) i ci-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
606 WSZECHŚWIAT. Nr 38.
weta wprowadzone zostały przez człowieka. Ptaków lądowych liczy ta grupa 82 rodzaje, z których 2 tylko właściwe. W ptakach widoczną jest tez przewaga typów papuazyjskich. Brak tu jednak mnóstwa najcharakterystyczniejszych typów nowo-gwinejskich, a między niemi 11 rodzajów rajskich ptaków, skąd wnosić należy, ze grupa Molucka odda wna j uz oddzieloną. została od Nowej Gwinei, co potwierdza jeszcze znaczny pl'Ocent gatunków właściwych temu archipelagowi. Niemniej jednak połączenie Molukków z wyspą. metropolitalną. istnieć kiedyś musiało, gdyz inaczej trudnoby sobie było objaśnić znajdowanie się na nich kazuara i niektó1·ych ssących papuazyjskich.
Grupa Timorska wyróżnia się od innych wysp względnie suchym klimatem i jałowym gruntem. Kilka ssących, zamieszkujących tę grupę mało nas interesować może, gdyż po większej części należą. do szeroko rozmieszczonych rodzajów i mogły z łatwością przedostać się dzięki pośrednictwu
malajczyków, lub też przepływając wąskie
cieśniny, dzielące te wyspy od archipelagu !udo-Malajskiego. Ptaki są. bardziej interesujące. Ptaków lądowych znanych jest z grupy Tim01·skiej 96 rodzajów, reprezentowanych przez 160 gatunków. W schodni pierwiastek równowazy się tu prawie zupełnie z austt-alijskim, gdyż spotykamy 30 rodzajów pierwszego typu i tylez drugiego. Porównywają.c jednak gatunki, znajdziemy pewne różnice. Z owych 160 gatunków właściwych grupie Timorskiej odciąć należy 4~ jako szeroko, rozmieszczone. Z pozo· łych wypadnie 62 należących do typu australijskiego i 49 - do wschodniego. Gdy wszelako ptaki te podzielimy na d wie gru· py, mieszcząc w jednej gatunki wspólne grupie Timorskiej i obszat·owi. wschodniemu lub australijskiemu, a w drugiej gatun· ki bliskie, tak zwane zastępcze, otrzymamy bardzo pouczającą. statystykę i tak:
Gatunków wspólnych grupie Tim01'-skiej i obszarowi wschodniemu . 30
Gatunków właściwych grupie Timor· skiej, lecz blisko spokrewnionych z ga-tunkami wschodnieroi 19
Razem . 49
Gatunków wspólnych grupie Timor· skiej i obszarowi australijskiemu. 18
Gatunków właści wy ch grupie Timor· skiej, lecz blisko spokrewnionych z ga· tunkami australijskieroi . 44
Razem 62
Powyższa statystyka jasno wskazuje, że połączenie gmpy Timorskiej z Australiją, a właści wie zbliżenie tych dystryktów do siebie- było znacznie starsze aniżeli zbliżenie Jawy z grupą. Timorską. Egzaminu· jąc mapę, spostrzeżemy obszerne mielizny, rosciągające się pomiędzy Timorem i Au· straliją.; tędy mianowicie odbyło się zbliżenie tych dwu dyst1·yktów, które wszelako długo trwać nie mogło, gdyz tylko 18 lub ~O gatunków czysto australijskich przedostało się na grupę Timorską.; reszta zaś musiała przewędrować przez Nową. Gwineę
i Molukki. Co się zaś tyczy imigracyi gatunków jawańskich, to ona może się powtarzać i za dni naszych dzięki wąskiej
cieśninie, dzielącej wyspę Bały od Lom· boku.
Celebes nalezy niewą.tpli wie do najciekawszych wysp nietylko tęgo obszaru, lecz nawet całego świata. Ssących posiada lO rodzajów (nieliczą.c nietoperzy), reprezento· wanych przez 16 gatunków właściwych wyłącznie tej wyspie. Dwa rodzaje, a miano· wicie Anoa, rodzaj małego dzikiego bydła i Ęabirussa - oryginalna świnia z zakrę
coneroi kłami górnej szczęki, stanowią. d w a wybitne typy, niespotykane w żadnej innej części świata. Ptaków posiada Celebes 205 gatunków i 150 rodzajów. Odrzuciwszy ptastwo błotne i wodne, pozostanie około 152 gatunków i 123 rodzajów ptaków lą.do-. wych, z których nie mniej, jak 9 rodzajów i 66 gatunków właściwych Celebesowi.
Porównywając ptaki lądowe tej wyspy, oraz sąsiednich obszarów, to jest wschodniego i australijskiego, znajdziemy na Celebesie 55 gatunków wspólnych z pierwszym z dwu, a tylko 22 -z drugim, co ni?wą.tpliwie dowodzi obfitszej imigra· cy1 form z zachodu aniżeli ze wschodu ~ przynajmniej w ostatnich czasach. Jestto rzeczą. łatwą. do zrozumienia, skoro tylko rzucimy okiem na położenie Celebesu, któ-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZEOHŚWIAT. 607
ry wydłuzonem swem pobrzezem zachodniem sąsiaduje z tak wielkieroi wyspami, jak Borneo, Jawa i z grupą Filipińską, gdy przeciwnie od wschodu napotykamy rzadko rossiane, niewielkie wyspy Moluckie. Powyższa jednak statystyka nie jest dostateczną w kwestyi tak ważnej, jak przeszłość danej krainy oraz początek jćj fauny. W tym celu nalezy porównywać rodzaje. I tak Celebes posiada 22 rodzajów właściwych sąsiednim wyspom Jawie i Borneo, a tylko 15 rodzajów pochodzenia moluckiego. Na pozór zdawałoby się, że wyspa, w mowie będąca podlegała przez dłuzszy czas wpływowi zachodniemu, niż wschodniemu. Baczyć jednak należy, że owe 22 rodzajów ma· laj s kich stanowi zaledwie 1/ 4 wszystkich rodzajów, zamieszkujących Jawę i Borneo, gdy 15 rodzajów moluckich stanowi 1/ 3 ro· dzajów, zamieszkujących wyspy Moluckie. Stąd wypada, że stosunek typów moluckich na Celebesie jest większym, aniżeli typów wschodnich. Wnosić też mozna, ze Celebes nie był po
łączony w ostatnich czasach ani od wschodu, ani od zachodu z żadnym większym lądem, lecz tylko otrzymywał przypadkowych imigrantów zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, z większą jednak łatwością od strony Austro-Malajów aniżeli od strony Indo-Malajów.
Bardzo ciekawe są wypadki rozmieszczenia przerwanego (discontinous distribution), obserwowane na Celebesie. I tak np. ro· dzaj kraska (Coracias) zamieszkuje tę wyspę i ląd stały Azyi, gdy brak go na pośre· dnich wyspach Indo-Malajskich. Podobny wypadek zachodzi z małą muchołówką
z rodzaju Myialestes. Inne przykłady tego rodzaju pominiemy dla braku miejsca. Słów kilka wspomnieć nale~y o przypu
szczalnym początku fauny Celebesu. W niedawnych stosunkowo czasach gieologicznych napłynęły tutaj formy austro-malajskie, brak jednak zupełny najpospolitszych typów moluckich wskazuje, ze ta imigracyja odbyć się musiała przez Tirnor i połut.lniową część Nowej Gwinei, która w owych czasach rościągała eię bardziej ku południozachodowi. W owym czasie brzegi Borneo nie podchodziły jeszcze tak blisko Celebesu, a zblizenie obu wysp nastąpiło dopiero nie-
co później i wówczas to napłynął nieznaczny procent typów indo - malajskich, nieznaczny zaś ~dlatego, że Cele b es był juz szczelnie zamieszkany przez właściwe sobie formy.
Inwazyja niektórych typów indo - chińskich odbyć się musiała w dawniejszym oki-esie gieologicznym, wtedy mianowicie, kiedy ląd azyjatycki rościągał się bardziej ku południowi, to jest mianowicie w tej samej epoce, kiedy i wyspa Jawa otrzymała imio-rantów indo-chińskich. Wreszcie ta-
'"' kie typy jak Anoa, lub Babirussa, zdradza-jące pokrewieństwo z formami azyjatyckie· mi i afrykańskiemi, należą do najstarszych mieszkańców Celebesu, a wspólni ich przodkowie zamieszkiwać musieli jednocześnie Azyją, Afrykę i Celebes. W owym czasie wyspy Indo-Malajskie jeszcze nie istniały, a Celebes rościągał się w kierunku północ· no-zachodnim, ku brzegom lądu azyjatyckiego.
(dok. nast.). Jan Sztolcman.
Z wycieczki wakacyjnej.
V.
J eszcze słó w kilka o wieży Eiffla. - Palac ma·
szyn. - Wielki globus. - Wodotryski świetlne.
Żaden, najdokładniejszy choćby, opis me daje dostatecznego pojęcia o wrażeniu, jakie sprawia wieza Eiffla. Wyobrazić sobie tak olbrzymią budowę jest wprost niemożebnością. A gdy się ją widzi, wrażenie by· naj mniej nie słabnie, lecz raczej wzmaga się przy coraz częstszem oglądaniu. Cóż z tego, że powiem, ze wieża Eiffla przedstawia masę pięciu milijonów kilogramów ze· laza? Umysł nie zdobędzie się na to, ażeby zdać sobie dobrze sprawEJ z tego, jak wielką na okojest taka masa. Wynika z tego, że wiezę Eiffla koniecznie widzieć trzeba,
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
608 WSZECHŚWIAT. Nr 38.
widzieć zbliska; wspinając się po jej stopniach, trzeba się przyglądać uważnie krzyżującym się w tysiącznych kierunkach mniejszym i większym sztabom, pomyśleć, że wymiary, kierunek, opór każdej z tych sztab były z góry obmyślane i najsciślej obrachowane; trzeba, stanąwszy u jej stóp, starać się objąć okiem olbrzymie łuki i podstawy, na których ten olbrzym się wspiera.
Gdyby celem wzniesienia wieży było jedynie tylko wykazanie stopnia obecnego wydoskonalenia sztuki inżynierskiej, to już to samo najzupełniej usprawiedliwiłoby poświęcony nakład pracy i pieniędzy. Komu to nie wystarcza, powiadają, że wieża w bardzo wielu kierunkach oddać może usługi
nauce. Dotychczas jeszcze badania naukowe na szczycie wieży nie zostały w sposób systematyczny przedsięwzięte, urządzono
wszakże już trzy pracownie. Słynny fizyk Mascart spodziewa się uzyskać mnóstwo danych w zawiłej sprawie elektryczności atmosferycznej, astronom Janasen użył już wieży, jako do~odnego punktu do obserwowania zjawisk spektroskopowych. (Ob. W szechśw. z r. b. str. 417).
Obserwatoryjum astronomiczne na=wyso· kości 300 mett·ów posiada teleskop, zapomocą którego można będzie śledzić ruch tych gwiazd, które znajdują się niezbyt wysoko nad horyzontem naszych szerokości i które przeto dla obserwatorów zwykłych naszych dostrzegalni zakryte są zawsze nieprzejrzystą mgłą.
Pracownia fizyko·meteoro logiczna )aopatt·zona jest w termometry, barometry, anemometry, hygrometry i aktynometry i już obecnie podczas trwania wystawy funkcyjonuje. Przyrządy samopiszące przesyłają telegt·aficznie spostrzeżenia do Pałacu sztuk wyzwolonych (Palais des Ąrts liberaux), gdzie je codziennie odczytywać można. Po wy s ta wie zaprowadzoną będzie bespośre· dnia komunikacyja z paryskiero centralnem biurem meteorologicznem.
D1· Henocque urządził też pracownię bijologiczną, której zadaniem głównem będzie dokonywanie rozbiorów bakteryjologicznych powietrza na wysokości szczytu wieży.
Na wysokości pierwszego swego piętra wieża posiada zupełnie wolną przestrzeń
wynoszącą 900 m2; poniewaz zaś na wyższych piętrach wiązania w wielu miejscach są wyżłobione w kierunku osi, zatem od samego szczytu posiadamy wolną przestrzeń
w kierunku pionowym, w której badać można prawa spadku ciał. P1·zestt·zeni tak wielkiej dotychczas nie miano. Będzie więc można znów sprawdzić zjawisko obrotu ziemi.
Jeśli ziemia wykonywa obrót około swej osi, w takim razie oczywiście szczyt wieży Eiffla musi się szybciej obracać aniżeli jej podstawa, gdyż jest on bardziej od śt·odka ziemi oddalony. Gdy przez otwory wieży opuścimy ze szczytu kulę ołowianą, podczas spadku zachowywać ona będzie prędkość obrotową wierzchołka wieży. Upadłszy
przeto na ziemię, kula posiada większą prędkość aniżeli podstawa i wskutek tego znajdzie się nie prostopadle pod miejscem, z którego została rzuconą, lecz nieco na wschód od tego miejsca. Wyprzedziła ona niejako podstawę wieży w obrocie około osi ziemskiej. Obliczenia dotychczasowe juz wykazały, że to odchylenie ku wschodowi wynosić powinno 17 cm; jest to wielkość,
której w dotychczasowych doświadczeniach nad spadkiem ciał osięgnąć nie zdołano.
Sensacyją pewną -pomiędzy publicznością
sprawiły pierwsze wiadomości, że podczas jednej z burz sierpniowych piorun uderzył w w1ezę. W rzeczywistości z tych wszystkich, którzy znajdowali się podówczas na wieży jeden tylko służący widział przez chwil kilka szczyt wieży w bladem, migają-
- cem świetle. Dla uspokojenia nieświadomych prof. Masoart publicznie zapewniać musiał, że nietylko wieża nie przedstawia żadnych niebespieczeństw, lecz o wszem działa jak żaden dotychczas na świecie piorunochron, zwłaszcza, że żelazne podstawy za pomocą przewodników połączone są z wodą. Z drugiej strony są tacy, którzy sądzą, że tak olbrzymia masa żelaza może wpły
nąć w pewnym stopniu na zmianę warunków w elektryczności atmosferycznej nad Paryżem i nie kryją się ze sweroi obawami, lecz i te obawy są płonne.
"Wieża się waha". Oto znów okrzyk, powtarzany przez bojaźli wy ch. Lecz nic w tern dziwnego. Z góry o te m wiedziano, ze olbrzym trzechsetmetrowy, zbu-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZECTIŚWIA.T. 609
dowany z elastycznego materyjału, ze stożkowym szczytem wystawionym na działanie burz i wiatrów wahać się będzie i nawet zgóry obliczono wielkość tego wahania, którc;;o zresztą, stojąc na szczycie, nie jesteśmy na wet w stanie odczuć, jak kol wiek wynosi ono 10 cm w najniekorzystniejszych warunkach atmosferycznych·. Obserwacyje i obliczenia w tym kierunku wykonał p. M. de Nansouty, a sprawdzone one zostały przez Akademiją nauk.
Już dziś tomy można pisać o wieży Eiffla, zwłaszcza jeżeli zajmować się pytaniami tego rodzaju, jak np. ile lat istnienia wieży przepowiedzieć można, czy jest obecnie możliwem wzniesienie jeszcze wyższej budo· wli i t. p.
Rzeczywiście granic żadnych dla pomysłowości mechaników i inżynierów zgóry stawiać nie można. Wystawa posiada prócz wieży inny jeszcze wspaniały na to dowód. Jest nim pawilon maszyn.'
Wobec sławy Eiffla na drugi plan ustą· pili pp. Dutert i Contamin, budowniczy i inżynier, którzy wznieśli pawilon maszyn. W świecie spacyjalistów jednakże i ci dwaj ostatni zasłużyli sobie na długą pamięć. Pawilon maszyn uważany jest za najnowszy tryjumf w budownictwie. Dotychczas żelazo w tych rozmiarach i formach w sztu· ce budowlanej używanem nie było. Cała hala posiada 420 m długości i 145 m szerokości; łuki sklepienia pawilonu mają po 115 m długości i unoszą się na wysokości 45 m. Te właśnie łuki wprawiają w zdumienie widza. Dość powiedzieć, że słynna hala dworca św. Pankracego w Londynie, zbudowana w ten sam sposób, posiada łuki 75-metrowe, a dotychczas był to gmach najokazalszy tego rodzaju. Ten niespodziewany przeskok, który dokonali pp. Dutert i Contamin, tak wysoko stawia ich dzieło w historyi architektury żelaznej.
Zdawaćby się mogło, że olbrzym taki po· siada formy niekoniecznie estetyczne. Otóż, bynajmniej tak nie jest. Stanąwszy na wysoko umieszczonym moście, skąd wnętrze hali maszyn doskonale okiem objąć można, doznaje się prawdziwie przyjemnego wrażenia. Nie trzeba wcale być specyjalistą
budowniczym, by dojrzeć doskonałą har-
moniją pomiędzy odozielneroi częściami pa· wilonu i zachwycać się kształtem śmiało ku górze wznoszących się łuków. Pozwolę sobie nawet powiedzieć., że co do mnie, pawilon maszyn, pomimo swych, rozmiarów spra· wia estetyczniejsze wra.żenie, aniżeli wieża
Eifla, któ1·a zbyt szybko od podst.awy (na wysokości pierwszego piętra) w górę śpi· czasto się wznosi. Nie ulega wątpliwościj że kształt wieży ściśle jest zależny od wa· runków jakie przedstawia materyjał, z którego wieża jest zbudowana. Poruszam to Zl'esztą zupatnie nawiasowo.
Gdy już mowa o olbrzymach wystawy, przypomnieć muszę też czytelnikowi wielki globus ziemski, przedstawiający kulę naszę, milijon razy zmniejszoną. Opis dokła
dny tego wspaniałego globusu czytelnicy W szachświata już mieli. Opis ten dopełnię tu tylko kilkoma interesująceroi cyframi statystycznemi, które na uzupełniających kartach pomieszczone są na ścianach we· wnątrz budynku. Cyfry te ilustrują właściwie gieog1·afiją i demografiją kuli ziemskiej. Wyjmę z nich najważniejsze, a choć niektóre z nich znane, jednakże przypo· mnieć nie zawadzi.
Oceany zajmują. na kuli ziemskiej 373 900 000 km 2, ląd stały zaś tylko 136100000 km 2
• OceanSpokojnysam stanowi więcej, niż trzecią część całkowitej po· wierzchni ziemi; zaś pomiędzy częściami świata Europa zajmuje 1/ 5o powierzchni. Mieszkańców posiada kula ziemska 1483000 000. Więcej niż połowa zamieszkuje Azyją., Europa daje przytułek tylko jednej czwartej, reszta zaś podzieloną. jest mniej więcej
w równych częściach pomiędzy pozostałeroi częściami świata. N~jgęściej zaludnionym krajem jest Belgija, posiadająca 203 mieszkańców na km2• F1·ancyja posiada tylko 72 mieszk. na km 2• Chiny, kraj najludniejszy, ma jednakże tylko 35 mieszk. na km2• Najmniej zaludnioneroi są. Sybe1·yja i kontynent australijski, mające na km2 0,3 mieszkańców.
Mógłbym przytoczyć bardzo du.żo jeszcze innych ciekawych i pouczających cyf1·. Zaniecham tego jednakże, dając tylko jeszcze małą tabliczkę, przedstawiającą produkcyją.
zboża rozmaitych państw:
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
610 WSZECHŚWIAT. Nr 38. --------------------------------------------------------------------
Stany Zjednoczone 939900000 hektolitr. Rossyja. 572 500000 " Niemcy. 270 800 000 " Austryja 260 800000 " Francyj a 256 800000 " Hiszpanij a 97 l 00 000 " Włochy. 76 900000 "
Bogactwo narodów, wymiana produktów, komunikacyje i t. d. przedstawione są na ścianach budynku, mieszczącego glob ziemski bardzo dosadnie, w cyfrach okrągłych,
które dają obfity materyjał do wysnuwania porównawczych wniosków. Chcąc zakończyć w tym liście opis tego,
co na wystawie ujść nie może oka widza, co zdumiewa swą wspaniałością, muszę jeszcze koniecznie wspomnieć o urządzeniu wodotrysków świetlnych, które ściągają tłumy widzów wieczorami na pole Marsowe, wówczas kiedy właściwie, prócz obfitości wielkiej światła i dźwięków muzyki, nic więcej
'wystawa nie daje. Wrażenie, jakie sprawiają wodotryski
świetlne trudno opisać. W najpiękniejszych barwach i odcieniach, przybierając coraz to inne formy strumienia, krople wody opadają na kształt różnobarwnych dt·ogich kamieni i, wpatrując się w tę grę światła, mimowoli zapominamy, że to woda, lecz zdaje się nam, że to najpiękniejsze ognie, ujęte w pewne estetyczne kształty. Oczywiście, iż urzą
dzenie tych wodotrysków ma jedynie tylko dekoracyją pola Marsowego na celu, i nie wspominałbym o niem wcale, gdyby nie to, że kosztowało ono niemało trudów czysto technicznej na.tury i że sam efekt polega na szczęśli wem zastosowaniu pewnych zasad fizycznych, które wszakże wymagają oddzielnego opisu.
Maksymilłjan Flaum.
KRONH\A NAUKOWA.
ASTRONOMIJ A.
Gwiazdy zmienne. W wydawanym przez Gonlda "Astronomical Journal'' wypowiada p. S. C. Chandler ciekawe uwagi o gwiazdach zmiennych.
Jeżeli pominiemy zmienne, nale~IJJCe do typu gwiazdy Algol, to inne gwiazdy zmienne podzielić mo· żna na dwie kategoryje, o długim i o krótkim okresie; do ostatnich należ~JJ gwiazdy, których okres zmienności nie przechodzi dni 90, do pierwszych gwiazdy, u których okres ten wynosi przeszlo 120 dni. W ogólności im barwa gwiazdy jest czerwieńsza , tern dłuższy jest okres; podobnież, okres ten jest tern dłuższy, im większą, jest zmienność· Zachodzi również różnica co do sposobu, w jaki si!l dokonywa zmiana blasku gwiazdy. Przy okresach krótkich przyrost blasku dokonywa się w cza· sie, wynoszącym około % czasu, przez jaki trwa ubytek. Co się tyczy gwiazd o okresie długim, to gdy okres ten wynosi 120 do 200 dni, ubytek i przyrost blasku trwają przez czas jednaki, u gwiazd o okresie rocznym ubytek światła trwa dwa razy krócej, aniżeli przyrost, u gwiazd zaś o okresie bardzo długim czas ubytku blasku znowu wyró· wnywa czaBowi wzrostu. Do tych okoliczności do· dać należy spostrzeżenie, 2.e nie znamy zgoła
gwiazd o okresie wynoszącym 90 do 120 dni, a stąd wnosi p. Chandler, że przyczyna zmienności u obu tych kategoryj gwiazd, o krótkim i długim okre· sie, jest różna. Co do roskładu tych gwiazd na niebie, dotychczasowe nasze wiadomości nie upo· ważniają do pewnych wniosków; zdaje się wszak· że, że w sąsiedztwie płaszczyzny drogi mlecznej zachodzi pewne nagromadzenie gwiazd zmiennych o krótkim okresie.
S. K.
BOTANIKA.
- W cieplarni Ogrodu Botanicznego w War· szawie, kwitną dwa gatunki osobliwych i rzadkich roślin, dzbaneczników, Nepenthes, a mianowicie: Nepenthes hybrida i Nepenthes robusta, z których pierwszy posiada tylko kwiaty pręcikowe, drugi zaś tylko słupkowe. Dzbaneczniki (Nepenthes) wogóle są roślinami dwudomoweroi czyli dwupienne· mi (dioecia), mają kwiaty drobne, brudno-zielonawe, ułożone w grona lub kłosy; okwiat pojedyń· czy czterodzialkowy, o działkach na zewnątrz wło· skowatych, wewn~~Jtrz gruczolkowatych. W kwia· tach pręcikowych (męskich) niema śladu słupka,
pręcików 4- 16 zrośniętych nitkami, tak, że pyl· niki tworzą główkę. W kwiatach słupkowych (żeń·
skich) znajduje sie zawiązek (bez śladu pręcików) ,
jajowaty, podluźny czterościenny. Szyjki niema, znamię tarczowate 1- do 4-klapowe. Owoc torebka, nasiona pokryte powłoką skórzastą, przedlużoną w dwu kierunkach. O ile kwiaty Nepentesów SIJJ drobne i niepozorne, o tyle znów liście
bardzo osobliwe i okazale, zakończone dzbanuszkowateroi rosszerzeniami z przykrywkami odstaj~JJ·
cemi, wewnątrz dzbanuszków zbiera się ciecz wo· dnista, w której topią się owady, ulegają, roskla· dowi, a substancyj e stąd powstale są wessane przez roślinę. Pierwszy to raz, zdaje się, Nepenthes kwi· tnie w Warszawie, wogóle bowiem, roślina ta, rzad· ko wydaje kwiaty w cieplarniach. Gatunki kwitnące obecnie są, utrzymywane i prowadzone wzo-
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
Nr 38. WSZECHŚWIAT. 611
rowo, w stanie, przypominającym stan Batury.P. H. Cybulski stara sili) skrzyżować z sobą te dwa gatunki, przenosząc pyłek z Nepenthes hybrida na znamili) słupka Nepentbes robusta.
A. S.
ZOOLOGIJ A.
- Działanie alkoholu na karpie. Według pisma ,.Revue des sciences naturelles appliquees" alko· hol posiadać ma własność przywracania do życia niektórych ryb, zduszonych już długiem przetrzymywaniem bez wody. Dwa karpie z akwaryjum w South-Kensington, trzymane w skrzyni bez wo· dy przez cztery godziny, wyrlawały się już zupeł· nie zmademi, gdy je przeniesiono do ich żywio· łu; skoro jednak wprowadzono kilka kropel wódki do ~ęby jednego z nich, odzyskał natychmiast przytomność i zaczął pływać. W cztery godziny później tenże sam sposób pozwolił wrócić do . ży-. cia drugiego karpia. Doświadczenie to prowadza· no i z inneroi rybami, powiodło sili) ono co do pstrąga, na łososia jednak alkohol żadnego nie wywarł wpływu. Kawałek chleba lub gąbki, napojony wódką i wprowadzony do gli)by karpi, prze· znaczonych do dalekiego przewozu, dozwala im przybywać żywemi do miej sca przeznaczenia. -Ciekawą tę wiadomość łatwo przynajmniej spraw· dzić.
A. STATYSTYKA.
- Cena pracy ludzkiej w Ameryce i Europie. Według danych, zebranych i ogłoszonych przez "Dziennik izb handlowych w Stanach Zjednoczo· nych" okazuje się, że w wielu gałęziach przemy· slu praca ludzka wypada tam taniej aniżeli w Europie, chociaż wynagrodzenie robotnika jest znacznie wyższe .• - Tak np. praca potrzebna do wy· robienia 100 yardów (91,4 metrów) tkaniny ba· wełnianej kosztuje w Niemczech i Szwajcaryi 3 franki, w Anglii 2 fr. 75 c., w Stanach Zjedna · czonych 2 fr.; chociaż, powtarzamy, robotnik jest tam lepiej płatny. Rezultat ten, na pozór para· dok~alny, tłumaczy się tern, że gdy w Europie robotnik jeden obs~uguje dwa lub trzy warsztaty, prowadzi ich w Ameryce sześć do ośmiu.
W jednej z największych fabryk wyrabiających ze~ary Waterbury, wynagrodzenie dzienne robotmka wynosi około 9 fr. dziennie, jest zatem czte· ry razy wyższetaniżeli w Szwajcaryi lub w Czar· nym Lesie. Fabryka, o której mowa, zajmuje 400 osób, z których polowę stanowią kobiety; tygodniowo wyrabia fabryka 9000 zegarów, które od· daje kupcom po 7 fr. 50 c., tygodniowy więc jej dochód czyni 67 50lJ fr. W tymże samym czasie płaca robotników wynosi 22500 fr., za jeden za· tem zegar wypada każdemu przecięciowo 2 fr. 50 c., ~zyli trzecia część ceny sprzedaży. W Szwajcaryi l Czarnym Lesie~!wynagrodzenie robotnika wynosi trzy piąte ceny przedmiotu wyrobionego.
J;iczby urz!Jdowe uczą, że w Stanar-h Zjednoczo· nych 600 robotników wystarcza do wyrobienia ta·
kiejże samej ilości narz!)dzi rolniczych, do jakiej przed 20 laty trzeba było 2145 robotników. Praca roczna dziesięciu osób wystarcza tam do zao· patrzenia w chleb tysiąca osób przez ciąg roku.Transport towarów, który dziś na drogach żelaz· nych wymaga obsługi 250000 ludzi, potrzebowałby na drogach dawniejszych 13 milijonów ludzi i 54 milijony koni. Koszty eksploatacyi dróg żelaz·
nych w Ameryce północnej wynosiły w 1885 roku 2 612 500000, czyli blisko trzy bilijony; gdy by tęż samą pracę chciano dokonać przy pomocy koni, wydatki wynosiłyby 55 bilijonów.
Liczby te uwidoczniają, dobrze przewrót, jaki w przemyśle sprowadziły - para, maszyny i po· dział pracy. A.
R O Z M A I T O ś C I.
- Matematyka i przyrodoznawstwo. Z ogłoszonej
niedawno przez p. A. Rebiere, prof. w liceum św. Ludwika, książki, zawierającej liczne wypisy z dzieł znakomitych matematyków, podajemy tu kilka uwag o związku matematyki i wiedzy przyrodniczej:
, ,Dokładne badanie przyrody jest najobfitezero źródłem odkryć matematycznych. Badanie to bo· wiem nadając poszukiwaniom naszym cel określa·
ny, nietylko usuwa kwastyje mętne, ale stanowi nadto drag!) bespieczną, tworzenia samej analizy i wykrywania jej elementów, na których znajomo· ści najwięcej nam zależy i które nauka ta zawsze zachować winna: elementy zasadnicze są te, które sili) odtwarzają we wszystkich objawach przy· rody''.
Baron Fourier.
"Należy na zawsze usunąć podział nauki na matematykę czystą i na matematykę stosowaną. Dział pierwszy już nziś nie istnieje. Arytmetyka jest wybitnie praktyczną; teoryja liczb nawet wynajduje najpiękniejsze swe twierdzenia w badaniu drgań. Gieometryja i mechanika są to dwie ga· lęzie fizyki matematycznej, które badają, odrębne
własności materyi, rosciągłość i ruch. Algiebra i rachunek różniczkowy są to tylko narz!Jdzia ana· lityczne, niezbędne, nieodłączne od wszelkich teo· ryj fi zycznych, które prowadzą do najogólniejszych praw zjawisk badanych. Rachunek całkowy, tra· ktowany odłącznie, jest niedorzecznością, każdy bowiem jego postęp ma swe źródło naturalne w pewnem zastosowaniu".
Lam e. "Matematyka jest jakby młynek do kawy, któ
ry miele wybornie, co mu do mielenia dajemy, ale który wraca to tylko, cośmy mu dali".
Faraday. S. K.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/
612 WSZECHŚWIAT. Nr 38.
- Bilety telefonowe. Z uslug telefonów korzy· stać mogą przewaznie abonenci posiadający przy· rządy w mieszkaniach; aby uczynić je bardziej dostępneroi i dla osób innych, towarzystwo "Southern New England Telepbane Company" wpro· wadziło bilety, dają,ce osobom postronnym prawo korzystania z aparatów, zn~jdujących sil) u abonentów. Bilet kosztuje 50 centymów, towarzystwo zaś odkupuje je od abonentów po 25 centymów, a w ten sposób dzieli sil) z nimi dochodem. Oczywiście potrzeba tu i zgody abonenta, ale zakłady mniej lub więcej publiczr:e, jak magazyny, cukiernie, sklady tytuniu i t . p. znaleść tu mogą, źródlo dochodu, które ?górą, pokryje koszty opłaty telefonu. Główna wszakże zaleta takiego urządzenia polega na tern, :i:e daje ono ogółowi wil)kszą, la· twośó wzajemrej komunikacyi. (Rev. Scient.).
l państw jt:st zaledwie 10500 mil, reszta pozostaje w zawiadywaniu towarzystw prywatnych. (Revue Scient.). T. R.
T. R.
- Długość podmarsliich drutów telegraficznych wynosi obecnie ogółem 113031 mil morskich czyli 209 322 kilometrów. Z tego własnością, różnych
Nekrologij a.
W trzecim tygoduiu Sierpnia r. b. zmarł w 78 roku zycia Elijasz Loomis, znany fizyk amerykański, ostatnio profesor astronomii w uniwersytecie Yale. Oprócz badań oryginalnych, ogłosił
znaczną bardzo liczb\) podrl)czników i dzieł popu· larnych.
-:e u l e ty n D:l. e t e o rolo g 1 c z n y
za tydzień od 11 do 17 Wrze§nła 1889 r.
(ze spostrzeżeń na stacyi meteorologicznej przy Muzeum Przemyalu i Rolnictwa w Warsżawie).
- Barometr s:i.~ Suma ·= 700 mm+ Temperatura w st. C. 1)~ Kierunek wiatru Uwagi. .~ ~~ opadu "'
........ ~ 7 r. l l p. l 9 w. 7 r. l l p. 19 w. INajw.INajn. S:""
11 53,7 52,7 52,6 14,1 21 ,0 16,2 21,4 13,8 73 1 W,W,NW l 0,8 D. r. i w ciągu dnia kilk. 12. 46,6 42,9 49,5 14.6 15,8 9,1 16,0 9,1 88 WS,SW,WN 15,0 D. caly dz., chwil. ulewny 13 52,2 51,2 45,4 8,6 12,5 9,2 12,8 7.2 75 w,w.s 3,4 Deszcz wiecz. 14 45,5 45,8 45,4 7,4 12,0 6.2 13,0 6,2 79 N,W,W 4,4 Rano d,, popot. kr. i grad 15 469 47,5 50,1 7,2 9,2 7;2 12,0 4,0 75 w s, w, w 0,7 Deszcz od rana do pot 16 52,8 5B,5 54,9 5,4 9,5 7,0 10,0 4,4 1 78 W,WN,N 1,3 Popol. d, kilk. krótko pad. 171 55,8 55,8 1 55,0 5,0 l 9,9 7,5 1 11,0 4,8 1 71 NE.EN,E 0,0 \Pogoda
~--____....
Srednia 50,2 9,9 76
UWAGI. Kierunek wiatru dany jest dla trzech godzin obserwacyj: 7-ej rano, 1-ej po południu i 9-rj
wieczorem. b. znaczy burza, d. - deszcz.
TREŚĆ. Fonograf i jego wynalasca, przez S. K. - Przyczynek do czynności ośrodków nerwowych
u ryb, przez B. Dyakowskiego. - Ogólne zarysy zoogieografli, według Alfreda Russel Wallacea, na
pisał Jan Sztolcman. - Z wyciecżki - wakacyjnej, napisą,l Maksymiiijan Flaum. - Kronika naukowa. -
~9z~aito,ś<}j," '_ - Nekrąlogija. - Buletyn meteorologiczny.
Wydawca E. Dziewulski. Redaktor Br. Znalowlcz.
AoaBO.[eao ~eaaypozo. BapwaBa, 8 Ce!ł THCipa 1889 r. Druk Emila Skiwskiego, Warszawa, Chmielna N! 26.
Ze zbiorów Biblioteki Głównej AGH http://www.bg.agh.edu.pl/