Listy do żony (pdf)

30
CZESLAW IBERSZER LISTY DO śONY PO POLSKU PO TRZYDZIESTU LATACH Pamiętasz? Mijal rok hitlerowskiej okupacji. Od trzech miesięcy byliśmy rozlączeni. Do czasu pierwszego listu z Sachsenhausen nie wiedzialaś, co się ze mną dzieje. Bylaś pelna niepokoju i troski o mój los. Chcialaś wiele rzeczy wyjaśnić. Oszukiwano Cię, klamano, pocieszano falszywie, nawet groŜono. Wszystko to bylo zgodne ze zbrodniczą dzialalnością zaborcy. Ta sama machina gestapowska powodowala, Ŝe moje listy do Ciebie musialy zawierać wiele nieścislości, niedomówień, a nawet oczywistych klamstw, np. o moim zdrowiu, albo Ŝe wkrótce się zobaczymy. Pisalem listy po niemiecku, bo inaczej nie bylo wolno, a język ten mialem za slabo opanowany, Ŝeby wyrazić aluzje polityczne lub tak subtelne uczucia, jakimi są milość, nienawiść, tęsknota. Tobie tlumaczono te listy teŜ zapewne nie najlepiej, nie bylo komu, moŜe celowo ktoś falszowal pewne fakty. Ale spróbujmy choć w skrócie powtórzyć naszą korespondencję, a wlaściwie moje karty obozowe, bo Twoich, tak jak innych listów otrzymywanych od rodziny, nie mam. UŜylem slowa karty obozowe, bo tego nie moŜna nazwać listami – te są w kopertach i nieocenzurowane. Co zawieraly nadruki na tych kartkach? „KaŜdy więzień moŜe wysylać w miesiącu 2 listy lub karty i tyleŜ otrzymać. Jeden list nie moŜe zawierać więcej jak 4 strony po 15 linijek. List musi być czytelny i jasny w treści. Korespondencja nie odpowiadająca tym wymaganiom nie będzie oddawana, względnie odsylana. Przesylki pienięŜne są dozwolone. Wkladanie pieniędzy do listów zakazane. Korespondencja na odcinkach przekazów zabroniona. Paczki jakiejkolwiek zawartości nie mogą być otrzymywane. W obozie moŜna wszystko kupić. Przesylanie obrazów i zdjęć jest zakazane. Narodowosocjalistyczne gazety są dozwolone, lecz muszą być zamawiane przez więźnia poprzez obozową pocztę”. Nadruk ten ulegal róŜnym przemianom. Nie chcę się tu dluŜej zatrzymywać, a tylko krótko o dwóch stwierdzeniach nadruku: 1. W kantynie obozowej dokonywano sporadycznych zakupów. Bardzo rzadko przychodzily jakieś artykuly spoŜywcze. Delegacja bloku odbierala mizerny przydzial produktów przypadających na barak (blok), w którym mieścilo się nawet czterysta osób. śywność dzielono wedlug ustalonej kolejności, np. stolami. Nie przypominam sobie, bym tą drogą kupil choć kawalek chleba. Po prostu nie doczekalem się swojej kolejki. Pamiętam, Ŝe dostalem tylko dwie lub trzy puszki slodu jęczmiennego – karo, w tym raz poza kolejką, gdy zostalem zbity przez Niemca i chciano mi w ten sposób zmniejszyć ból. I to wszystko przez pięć lat. Tak wygląda hitlerowskie „w obozie wszystko moŜna kupić”. 2. Korespondencję prowadzilo się na gotowych drukach o dwóch wielkościach: większy zawieral 16, a mniejszy 9 linijek do wypelnienia – to wszystko. Nie bylo Ŝadnej dowolności, tak jak to sugeruje nadruk, Ŝe list moŜe zawierać maksimum 4 strony po 15 linijek.

Transcript of Listy do żony (pdf)

Page 1: Listy do żony (pdf)

CZESŁAW IBERSZER

LISTY DO śONY PO POLSKU PO TRZYDZIESTU LATACH Pamiętasz? Mijał rok hitlerowskiej okupacji. Od trzech miesięcy byliśmy

rozłączeni. Do czasu pierwszego listu z Sachsenhausen nie wiedziałaś, co się ze mną dzieje. Byłaś pełna niepokoju i troski o mój los. Chciałaś wiele rzeczy wyjaśnić. Oszukiwano Cię, kłamano, pocieszano fałszywie, nawet groŜono. Wszystko to było zgodne ze zbrodniczą działalnością zaborcy. Ta sama machina gestapowska powodowała, Ŝe moje listy do Ciebie musiały zawierać wiele nieścisłości, niedomówień, a nawet oczywistych kłamstw, np. o moim zdrowiu, albo Ŝe wkrótce się zobaczymy.

Pisałem listy po niemiecku, bo inaczej nie było wolno, a język ten miałem za słabo opanowany, Ŝeby wyrazić aluzje polityczne lub tak subtelne uczucia, jakimi są miłość, nienawiść, tęsknota. Tobie tłumaczono te listy teŜ zapewne nie najlepiej, nie było komu, moŜe celowo ktoś fałszował pewne fakty. Ale spróbujmy choć w skrócie powtórzyć naszą korespondencję, a właściwie moje karty obozowe, bo Twoich, tak jak innych listów otrzymywanych od rodziny, nie mam.

UŜyłem słowa karty obozowe, bo tego nie moŜna nazwać listami – te są w kopertach i nieocenzurowane. Co zawierały nadruki na tych kartkach?

„KaŜdy więzień moŜe wysyłać w miesiącu 2 listy lub karty i tyleŜ otrzymać. Jeden list nie moŜe zawierać więcej jak 4 strony po 15 linijek. List musi być czytelny i jasny w treści. Korespondencja nie odpowiadająca tym wymaganiom nie będzie oddawana, względnie odsyłana.

Przesyłki pienięŜne są dozwolone. Wkładanie pieniędzy do listów zakazane. Korespondencja na odcinkach przekazów zabroniona. Paczki jakiejkolwiek zawartości nie mogą być otrzymywane. W obozie moŜna wszystko kupić. Przesyłanie obrazów i zdjęć jest zakazane. Narodowosocjalistyczne gazety są dozwolone, lecz muszą być zamawiane przez więźnia poprzez obozową pocztę”.

Nadruk ten ulegał róŜnym przemianom. Nie chcę się tu dłuŜej zatrzymywać, a tylko krótko o dwóch stwierdzeniach nadruku:

1. W kantynie obozowej dokonywano sporadycznych zakupów. Bardzo rzadko przychodziły jakieś artykuły spoŜywcze. Delegacja bloku odbierała mizerny przydział produktów przypadających na barak (blok), w którym mieściło się nawet czterysta osób. śywność dzielono według ustalonej kolejności, np. stołami. Nie przypominam sobie, bym tą drogą kupił choć kawałek chleba. Po prostu nie doczekałem się swojej kolejki. Pamiętam, Ŝe dostałem tylko dwie lub trzy puszki słodu jęczmiennego – karo, w tym raz poza kolejką, gdy zostałem zbity przez Niemca i chciano mi w ten sposób zmniejszyć ból. I to wszystko przez pięć lat. Tak wygląda hitlerowskie „w obozie wszystko moŜna kupić”.

2. Korespondencję prowadziło się na gotowych drukach o dwóch wielkościach: większy zawierał 16, a mniejszy 9 linijek do wypełnienia – to wszystko. Nie było Ŝadnej dowolności, tak jak to sugeruje nadruk, Ŝe list moŜe zawierać maksimum 4 strony po 15 linijek.

Page 2: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

18 VIII 1940 Kochana Aneczko! Bądź dobrej myśli. Myślę, Ŝe wkrótce będziemy znowu razem, czego Ŝyczę sobie z

całego serca. Ten nowy okres naszego wspólnego Ŝycia będzie najszczęśliwszy. A więc Ŝyj szczęśliwie dalej i niech Ci czas mija bez cierpień. Pozdrowienia dla Mamusi i rodzeństwa. Do Tatusia juŜ napisałem. Ucałuj go w moim imieniu. Odpisz natychmiast. Jestem zdrowy.

Czesław

Na podstawie tego listu ktoś moŜe stworzyć sobie obraz sielanki pobytu w obozie.

A tymczasem miałem za sobą aresztowanie, więzienie na Zamku w Lublinie, koszmarną podróŜ do Sachsenhausen, miesiąc kwarantanny i przeszkolenia. Zacząłem pracować na komandzie Klinkerwerk. KaŜdy z tych etapów to osobny rozdział cierpień, upokorzenia, głodu, cięŜkiej pracy. Szybko ubywało mi ciała i sił. Praca musiała być wykonywana w biegu. Szybko nadchodził kryzys.

29 IX 1940 Moja Kochana śono! Otrzymałem Twoją kartę. Jestem zdrowy. A Ty? Twoja cała rodzina? Serdeczne

pozdrowienia dla mojego Ojca i rodzeństwa. Tęsknię za Wami bardzo. Niech praca i powodzenie w niej będą zawsze Twoimi przyjaciółmi, a nasza rozłąka będzie się wydawała krótką. Odwiedź z Ojcem panią Wermanową i Tyszkiewiczową. MoŜe sprzedasz mój zegarek. Proszę Cię bardzo, Ty powinnaś i Ty moŜesz trzy razy częściej pisać niŜ dotychczas. Proszę o długie listy. Powiedz o tym w moim domu. Przygotuj zapasy na zimę i zapraszaj jak najczęściej Tatusia.

Szczególnie serdeczne pozdrowienia dla Mamusi. Pozdrowienia dla wszystkich znajomych i sąsiadów. Odpowiedz natychmiast. Całuję Cię serdecznie.

Twój Sieniek

śycie uciekało ze mnie. Wisiało na włosku kaŜdego dnia. Instynkt

samozachowawczy bił na alarm, było niedobrze. Nikt mi jednak nie mógł pomóc. Pełno było głodu, cierpienia, zimna. Wokół panoszyła się śmierć. Z wycieńczenia miałem zawroty głowy, z trudem wstawałem. Czułem zbliŜający się koniec i napisałem Ci, Ŝe ostatni raz będę czekał na Twoją odpowiedź, a potem zwrócę się do mojej Matki, która od dawna czuwała nade mną w niebiosach…

27 X 1940

Page 3: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Moja Kochana śono! Pozdrawiam Cię serdecznie. Jesteś zdrowa? A Twoja i moja rodzina? Proszę Cię

bardzo, pisz do mnie częściej niŜ dotychczas. Jak wygląda sprawa z Piszem? Na ten cel moŜesz sprzedać moje ubranie. Będę jeszcze ostatni raz czekał na Twoją odpowiedź. Potem zwrócę się do mojej Matki, a nie do Twojej Matki. MoŜesz do mnie co tydzień pisać i wszystko dokładnie opowiedzieć. Moja tęsknota i wspomnienia są coraz mocniejsze…

W czasie jednego z powrotów z komanda Klinkerwerk, dokąd szło się około 3

kilometry pod karabinami esesmanów, zasłabłem i zemdlałem. Koledzy przynieśli mnie i połoŜyli na placu apelowym. śyłem jednak. Esesman przeliczył nasz blok, a potem kopnął mnie i zapytał: „Tot?”. „Jeszcze nie” – otrzymał odpowiedź od blokowego.

24 XI 1940 Kochana Aneczko!

Dwa ostatnie Twoje listy z markami pocztowymi otrzymałem. RównieŜ od Ojca otrzymałem list. Dziękuję bardzo. Piszcie tak dalej, ale jeszcze częściej. W przyszłości przysyłajcie mi znaczki waŜne w Niemczech, po 6 lub 12 fenigów, a nie znaczki, jakie są waŜne w Generalnym Gubernatorstwie. Bądź natychmiast w Instytucie Rolniczym w Puławach i poprzez dyrektora tego Instytutu zapytaj się o pana Śliwę, instruktora uprawy tytoniu, w sprawie plantacji tytoniu. Chciałbym wiedzieć, czy brat Edward otrzymał ode mnie list? Czy Ojciec ma jeszcze te trudności w Puławach, o których mi poprzednio pisał? Takich trudności nie ma brat Edward, dlatego powinnaś do niego napisać. Pozdrawiam Cię serdecznie. śyj szczęśliwie! Pozdrowienia od pana Pisza nie obchodzą mnie wcale.

Twój Sieniek

Stan mojego zdrowia był krytyczny. Uciekłem ze szpitala. Spodziewałem się, Ŝe

na bloku wśród kolegów będzie jakaś pomoc. Do kompletnego wycieńczenia organizmu dołączyły zaburzenia psychiczne. Jadłem pod stołem, gadałem od rzeczy. Jedyny to był list, gdzie nie pisałem, Ŝe jestem zdrów. Kilku kolegów z lubelskiego zostało wtedy zwolnionych. Chciałem skierować Ciebie do nich (m.in. do Śliwy), byś dowiedziała się prawdy, a moŜe wyreklamowała mnie z obozu, tak jak to im się udało… Pisałem: Ŝyj szczęśliwie, jakbym się z Tobą Ŝegnał…

12 I 1941

Page 4: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Moja Aneczko! Jestem zdrów. A ty? Nasza cała rodzina? BoŜe Narodzenie juŜ minęło, kto

odwiedzał nas podczas świąt? Pogoda nie jest tak ostra. Do dzisiaj tylko kilka dni było mroźnych. Właśnie otrzymałem dwa listy (ze znaczkami): od Ciebie z datą 2 I 1941 i od Ojca z dnia 18 XII 1940. Dziękuję za nie. Tatusiu nie troszcz się. Wykorzystaj spokojnie zezwolenie w kaŜdym miesiącu. Cieszę się bardzo, Ŝe Stanisław moŜe swojemu bratu pomagać. Mam nadzieję, Ŝe to poparcie będzie trwałe. Pozostaję zdrowy i całuję Ciebie i Ojczulka.

Czesiek

Jako kompletny muzułman – tak nazywano bardzo chudych wyniszczonych

więźniów – jestem na bloku z innymi. Nie chodzę na cięŜkie roboty, tylko dorywczo na pobliskie komanda. Pomagam w pracach porządkowych i utrzymaniu czystości na bloku. Odczuwam jakby ochronę ze strony niemieckiego kierownictwa (więźniarskiego) bloku. Zdobywam sobie Ŝyczliwych kolegów (Zawodny, Łaciak, Mirecki, Jaworski). Z Woldenberga, od brata, jeńca wojennego, zaczynam otrzymywać przesyłki pienięŜne. Choć nie ma co kupować, ale jest nadzieja – ktoś o mnie myśli. Czuję się lepiej psychicznie, zaczynam znów walczyć o Ŝycie, o przetrwanie. Jest styczeń. Zima. Śpimy przy otwartych oknach. Rano często koce przymarznięte. Przytulamy się jeden do drugiego.

6 IV 1941 Kochany Kociaku! Jestem zdrowy. Twój list z trzema kwiatkami otrzymałem dzisiaj. Dziękuję Ci za

wszystko, coś dla mnie zrobiła. Ten pan, o którego pytasz, moŜe otrzymywać 2 listy miesięcznie. Ja się Ciebie pytałem, czy znane Ci jest obecne Ŝycie Wawelberczyka? Powiedz mojej siostrze Jance, Ŝe z niecierpliwością czekam na list od brata Staszka i wiadomość, czy to, co on pisał, jest wiarygodne? Powodzenia w Twojej pracy! Pozdrowienia dla najbliŜszych.

Czesiek

Przeszła pierwsza zima w niewoli. Wiosna. Jakieś mocniejsze skojarzenia z

przeszłością. A w rzeczywistości ta wiosna jest okrutna: wokół druty, głód, choroby, praca niewolnicza. Ciało mam we wrzodach. Wróg triumfuje, jest mocny. Nie ma nadziei. Czarne myśli. Co raz niknie ktoś z najbliŜszego otoczenia (Tyszkiewicz, Minkiewicz).

13 VII 1941

Page 5: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Kochana Aneczko! Jestem zdrowy. Twój list otrzymałem przed tygodniem, a Ojca wczoraj. Dziękuję

za Ŝyczenia imieninowe. Napisałem list do Stacha, jako odpowiedź na jego kartkę. Stąd dłuŜsza przerwa. W dniu Twoich imienin włóŜ moją marynarkę i przeczytaj kilka listów, tych sprzed wojny… Z okazji Twoich imienin tylko jedno Ŝyczenie: prędko, jak to tylko moŜliwe, razem w Kazimierzu. Czy Twoje porzeczki rosną i owocują? Agrest od Kwiatka i Szymczyka? A inne drzewa, o których Wituś wie? Cieszę się, Ŝe Ci w pewnym sensie dobrze idzie. To mnie uspokaja, Ŝe Ty swój wolny czas wypełniasz muzyką, malowaniem i dobrymi ksiąŜkami. Moja Najkochańsza, gdy wrócę, będę mógł od Ciebie duŜo usłyszeć. śyczę duŜo szczęścia i szczęść BoŜe przy Ŝniwach, a Twojej kochanej Mamusi szybkiego wyzdrowienia.

Czesiek

22 czerwca 1941 roku hordy hitlerowskie napadły na Związek Radziecki. Wśród

niektórych więźniów zapanował optymizm, a nawet radość, u innych natomiast jeszcze większa depresja. Pierwsi przeprowadzali analogie z wyprawą Napoleona, drugich martwiły łatwe zwycięstwa Hitlera i szybki marsz jego wojsk na wschód. W razie zwycięstwa III Rzeszy byliśmy skazani na zagładę, a w razie klęsk na zemstę gestapo. Męczące to rozwaŜania.

7 IX 1941 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. Jak się cieszę, Ŝe Ty i Twoi najbliŜsi jesteście zdrowi. Jest mi

bardzo przyjemnie, gdy piszesz: „bez jakichkolwiek zmian”. PoniewaŜ wiem jak było, to znam teraźniejszość. Mogę wędrować z Tobą w myśli, ile tylko chcę, i Ŝartować, śmiać się do woli. W rzeczywistości trudno jest stodołę czy wiatrak przybliŜyć, a i drogi są tak samo dalekie… A czy nie czujesz mnie nieraz, jak pomagam Ci przy Twojej pracy? Jak przytrzymuję wełnę i opowiadam, i zagaduję…? Gdy idziesz do miasta i nagle coś musisz poprawić, coś Ci się odpięło, coś upuściłaś… To Sieniek psoci! Wspomnień mamy tak duŜo, tak są przyjemne…

Do następnego listu za cztery tygodnie. Dzisiaj otrzymałem 15 marek od Ojca, z datą 7 VIII 1941. Dziękuję bardzo za to. Od czterech tygodni nie otrzymałem od was listu. Serdeczne pozdrowienia dla Mamusi i rodzeństwa.

Czesiek

ZbliŜa się druga zima. Wspomnienia i doświadczenia z poprzedniej zwiększają

szaloną tęsknotę za wolnością, za Ŝoną, za rodziną. Zima, to długie noce, a moja dolegliwość oczu w tym okresie jest specjalnie uciąŜliwa i przysparza więcej kłopotów

Page 6: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

i napięcia. Do niewoli przybywają Ukraińcy, Rosjanie i inne narodowości Europy. Dyscyplina się wzmaga. Kary, takie jak bicie na koźle, wieszanie, pokazywanie zastrzelonych w czasie ucieczki, wielogodzinne stanie przed bramą bez względu na pogodę, wymierzane są publicznie. Dzień i noc dymi rozbudowane krematorium, a mój barak 65. jest blisko, bo oddziela nas tylko mur więzienny. Przy wietrze na nasz blok wdychamy sadze i trupi zapach. Do uszu dochodzą odgłosy stłumionych strzałów i krzyki mordowanych.

5 X 1941 Kochana Aneczko!

Czuję się dobrze i chciałbym w takim stanie wrócić. śadnych zmian. Kajtek pomerdałby ogonem i przyjaźnie zaszczekał, a Azor przebaczyłby pewnie długą nieobecność i nie szczerzyłby zębów, gdybym tak nagle się pokazał… CięŜko jest tylko marzyć o szczęściu… A Pupilka miała znów małe i dalej się rozmnaŜa? Ty Kiciaku pracujesz i martwisz się o wiele rzeczy. Głęboko mam to wszystko w sercu, jakbym ja temu wszystkiemu był winien. Ubolewam, Ŝe inni widzą Ciebie umęczoną na Wiatraku. Macie co jeść? Ptaki tu są jak u Was, nawet te same gatunki, które w lesie za Jeziorszczyzną opadły. Wawelberczyk pisał mi, Ŝe ma stałą pracę, tylko nie w swoim zawodzie. W tych dniach są imieniny Sabinki i Edka. Prześlij im ode mnie Ŝyczenia. Dziękuję Ci bardzo z dwa ostatnie listy (10 i 24 IX) i pieniądze. Moje serdeczne gratulacje dla Janka. Jego zwolnienie moŜna porównać z narodzinami. Chciałbym to samo przeŜyć… Całuję Cię serdecznie.

Twój Sieniek

Gestapo morduje masowo jeńców wojennych1. Wbrew konwencji genewskiej

trzyma się ich najpierw w obozie koncentracyjnym w okropnych warunkach. Są głodzeni, mrą masowo, ale zbyt powoli dla gestapo. Stworzono więc cały aparat i technologię zagłady. Straszne ludobójstwo. Ginie ponad 18 tysięcy młodych ludzi w wojskowych mundurach. Wszyscy wiemy o tym, jesteśmy bezsilni. Czy nie zrobią tego z nami?…

2 XI 1941 Kochana Aneczko! Twój drogi list z dnia 17 X otrzymałem. Jestem zdrów. Tęsknota, o której

wspominasz, jest mi szczególnie droga. Pozwala mi wiele sądzić i wiąŜe mnie z Ŝyciem.

1 Chodzi o radzieckich jeńców wojennych.

Page 7: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Widzisz Aneczko, do odzyskania mam wszystko. A tak duŜo straciłem. Robię wszystko, co jest w mojej mocy, co ode mnie zaleŜy, Ŝeby mój powrót stał się faktem. Słyszysz Aneczko? Gdy o tym Ci mówię, patrzę w zakochane Twoje oczy jak dawniej, w tym pamiętnym walcu…

Nadzieja podobnych przeŜyć, jak: tamta przejaŜdŜka kajakiem po Wiśle w noc księŜycową, zbieranie poziomek i wiele, wiele innych wspólnych chwil, wystarcza, by wszystko to wytrzymać. I nadejdą te czasy, bo wrócę spragniony, zawstydzony, pełen wdzięczności i podziwu dla Ciebie i świata. Twoją tęsknotę, cierpienia i łzy biorę na siebie jako moją winę. Często mam wraŜenie, jakbym to nie mnie, ale Ciebie aresztowano, i ja musiałbym Ciebie pocieszać i uwolnić z pęt niewoli. W rzeczywistości oboje mamy ten sam los…

Właśnie otrzymałem od Ciebie 10 marek z 6 X. Dziękuję bardzo. Czy dobrze się paliły świeczki na grobach? Bądź taka dalej, jak dotychczas…

9 listopada wstrzymano wymarsz kolumn roboczych. Wielkie zaskoczenie wśród

więźniów, wiele przypuszczeń, przewaŜnie złowieszczych. Niczego dobrego to nie wróŜy. Ścisły zakaz opuszczania baraków. Okna i drzwi muszą być szczelnie pozamykane. Cisza. I nagle od strony krematorium słychać ciche salwy karabinowe. Liczymy z trwogą: raz, dwa, trzy… kilkanaście. W zdenerwowaniu mylą się liczby. Na pewno egzekucja. Kogo? Ilu? Za co znów mordują?… Kolumny ruszają znowu do niewolniczej pracy.

11 I 1942 Kochana Aneczko! Twój list z dnia 16 XII otrzymałem wczoraj. Cieszę się bardzo, Ŝe masz w końcu

wiadomości o Wawelberczyku. Pozdrów Zbyszka z Puław i Krzyśka z Nałęczowa. Zbyszek na pewno opowiedział ci coś o Krzyśku. Nieprawda? Za list i pozostałe starania i trudy dziękuję bardzo. U mnie bez jakichkolwiek zmian. Jestem zdrów. Zima dotychczas była łagodna. Kochana Aneczko, stałaś się nerwowa. To wyczuwa się z Twoich listów. Dziwię się, Ŝe listonosz Cię jeszcze nie zbił. Daj mu spokój i czekaj na listy spokojnie. Listy przyjdą. Czesiek przygotuje je dla Ciebie. Bądź więc spokojna.

Jest dopiero styczeń. Musisz oszczędzać swoje siły, a zwłaszcza swoje nogi. Nie chodź więc za często do Kazimierza. Ja przecieŜ nie mam zamiaru w przyszłości bez Ciebie po świecie spacerować. Czesiek wie tylko to, Ŝe tam w oddali jego Ŝyje Kochana Aneczka, z którą razem znowu będzie Ŝyć.

Twój Czesiek

W Sachsenhausen więziono znaczną ilość śydów. Pracowałem z nimi na

komandach. Niczym nie róŜnili się od innych kolegów. Umieli jednak dobrze po niemiecku. Pamiętam jak na komandzie Klinkerwerk osuszaliśmy razem bagno, jak

Page 8: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

dostałem od jednego z nich kawałek cebuli za kawałek chleba. I nagle śydzi zniknęli. RóŜnie mówiono. MoŜe ich izolowali? MoŜe transport?

Apel wieczorny. Noc. Esesmani przeliczyli bloki i przekazali wyniki komendantowi. Ten sprawdza. W ciszy i cierpieniu stoi około 20 tysięcy więźniów. AŜ tu nagle od strony baraku dezynfekcyjnego słychać narastający ludzki wrzask. Pełne zaskoczenie. Groza chwyta za gardło. Spomiędzy baraków w kierunku bramy wejściowej, wprost na esesmanów biegną śydzi. Z obawy przed śmiercią ulegli jakiemuś zbiorowemu szałowi. Było ich kilkuset. Ręce mieli podniesione do góry lub rozrywali ubiór na piersiach i krzyczeli: „Zastrzelcie mnie”. Zza bramy obozu wypadła kolumna wojska. Esesmani mieszają się z desperatami. Słychać komendy, a wśród nich najczęściej „padnij!”. Pojedyncze strzały, krzyki i nagle wszystko ucichło. śydzi leŜą pokotem. Wśród nich stoją esesmani. Czy wszyscy są zabici? Nagle pada rozkaz: „Powstań!”. śydzi wstają, jakby zmartwychwstali i zostają odprowadzeni za mury. Jestem zaskoczony tym wszystkim i sam nie wierzę własnym oczom. Los śydów przesądzony.

8 II 1942 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. Twój list z 23 I otrzymałem. Sprawił mi on wiele radości. Sprawa

koca jest niezaleŜna ode mnie. Aneczko, bądź spokojna, Tatuś teŜ. Otrzymuję wszystkie przesyłki pienięŜne od was, o których wspominacie. Serdecznie dziękuję za tę pomoc. Wiadomość o Twojej podróŜy do Lublina przyjąłem z zadowoleniem. Zima prawie juŜ przeszła. To jest bardzo waŜne. Z wiosną zwykle związane są lepsze myśli, a nadzieja jest coraz większa. MoŜe przecieŜ w końcu dla nas przyjść nowe Ŝycie, co daj BoŜe jak najprędzej. Teraz mam Twój list w ręku i rozmawiam z Tobą długi czas… Nie czytam tylko treści listu, bo to by było dla mnie za mało, ale ja czytam w nim treść naszego wspólnego Ŝycia. Oby ono było jak najdłuŜsze. Pozdrowienia dla rodziny.

Twój Czesiek

Sobota. Kolejna kradzieŜ chleba. W czasie rewizji szafek znajdują u mnie chleb.

Pytają się stołowego, czy jadłem swój chleb na kolację. Jadłem. Blokowy wyciąga fałszywy wniosek, Ŝe to ja ukradłem. Zabijano za to. Widziałem niedawno takie morderstwo na naszym bloku. Makabryczne. Zaczynają mnie bić. LeŜę zakrwawiony na podłodze. Bicie i dochodzenie trwa dwa dni. Na szczęście znajduję obrońców wśród Niemców. Moje dotychczasowe postępowanie i zdobyta sympatia owocuje. Prowadzą o mnie zaŜarty spór. Skaczą sobie do oczu. LeŜę pobity. Wszystko rozumiem. Prosiłem tylko o to, by mi pozwolono udowodnić, Ŝe chleb kupiłem, a nie ukradłem. Wiem, co mnie czeka, jeśli tego nie zrobię. Udowodniłem. śyję dalej. Ale bito mnie jeszcze za to, Ŝe kupowałem, a potem za to, Ŝe tak drogo zapłaciłem. W tym czasie byłem muzułmanem. Zamiast zjeść kupiony chleb od razu, zostawiłem go sobie na niedzielę, która była zawsze najgłodniejsza.

Page 9: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

8 III 1942 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. Twój list z markami otrzymałem przed tygodniem. Pisz do mnie

zawsze takie listy. Niemniej cieszę się z Twoich podróŜy do Radomia i Warszawy. Dla Ciebie na razie listu dosyć. Dalsza część listu jest juŜ dla Mamusi. Kochana Mateczko. Gdy myślę o Aneczce, myślę równocześnie i o Tobie. Ja naleŜę do Niej, Ona do Ciebie. Jest owocem Twojego Ŝycia. Za taką, jaka jest, jestem Ci wdzięczny z całego serca. Doznałem od Ciebie tak duŜo dobrego, Ŝe – rozumiesz – całym sercem i duszą naleŜę do Ciebie. śyczę Ci serdecznie, Ŝebyśmy tak w trójkę razem mogli się cieszyć w pełnym zdrowiu przez wiele lat. Bądź tak dobra i zatrzymaj w swojej opiece moją Aneczkę. Staraj się o to, by ona jak najmniej o mnie myślała. Najserdeczniej całuję Twoje spracowane dobre ręce. Twój Czesław.

Aneczko! Dziękuję bardzo za wszystkie pozdrowienia i ślę moje, równieŜ gorące. Dla Ciebie mam stale melodię Indian z filmu „Zew miłości”, ale tak pełną tęsknoty jak nigdy.

Czesiek

Tęsknota, jaka bije z moich listów, jest ogromna. To wielkie wołanie, krzyk,

skowyt o Ŝycie z dna upokorzenia, nędzy i bólu. W rzeczywistości tęsknota była jeszcze większa. Wstydziłem się o niej pisać, by się nie ośmieszać, by adresat nie przestraszył się mego stanu i nie wyczuł, Ŝe to chorobliwe objawy straconego człowieka.

Listy to małe chwile wyrwane z tamtego Ŝycia, które trwało nie tylko wiele miesięcy, lecz nawet całe lata. JakŜeŜ te listy odbiegały od rzeczywistości. Wokoło śmierć i cierpienie, a w listach skowyt do wolności, do ideału Ŝycia.

5 IV 1942 [...] Idą ciepłe dni. Najukochańsza, proszę Ciebie, uszyj sobie kostium z mojego

jasnego garnituru. Ale na pewno. Będę się czuł tak, jakbym ja sam go miał na sobie. Lubiłem ten garnitur. Znaczków pocztowych na razie mam dosyć, a pieniędzy uŜyj na odwiedziny ojczyma w Lublinie. Proszę Cię, pisz tak ciasno jak ja i do ostatniej linijki. Najbardziej Ŝyczę Ci, byś była zdrowa Ty, Mamusia i Wasi najbliŜsi. Jestem zdrów. Twój list ze znaczkami z 19 marca otrzymałem przed tygodniem. Przysporzył mi on, jak zwykle kaŜdy Twój list, wiele radości. A ostatni list z 26 marca z przylaszczkami był prawdziwym podarunkiem z okazji Wielkanocy. Serdecznie dziękuję. À propos wiosny i czasu sprzed 3–4 lat, o których wspominasz, to chcę jeszcze raz stwierdzić, Ŝe gdy wrócę zdrowy, to przez naszą rozłąkę i wydarzenia, jakie zaszły w tym czasie, wiosna będzie sięgać wiosny, a kaŜdy dzień będzie wielokrotnie droŜszy, szczęśliwszy niŜ dawniej! Przyszłość wynagrodzi naszą rozłąkę. Przetrwać rozłąkę, to jest nasz cel,

Page 10: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

kaŜdy dzień powinniśmy przezwycięŜyć dla tego celu, zaczynać i kończyć. A kwiatek, który otrzymałem, jest symbolem nadchodzącego Ŝycia. Całuję Cię serdecznie.

Twój Czesław

Rzeczywiście walczyłem o kaŜdy dzień w imię tej świetlanej przyszłości.

Duchowo i psychicznie byłem znów zdrowy, a nawet mocny. Przeprowadzałem róŜne kalkulacje i wymyślałem filozofie, z których wynikało jasno, Ŝe warto bić się o kaŜdy dzień i nie ma takich cierpień, których nie warto by znieść, Ŝeby osiągnąć cel ostateczny, jakim było uzyskanie wolności.

Wiele moich zabiegów o higienę i zdrowie robiłem wbrew regulaminowi, co groziło mi represjami. Ale ryzykowałem, choć nieraz dostawałem cięgi.

17 V 1942 Kochana Aneczko! Twój list z 23 kwietnia i 30 marek otrzymałem. Daruj mi, Ŝe jeden list napisałem

do Stacha. List ten, niestety, wrócił do mnie. Napisz Stachowi, Ŝe otrzymałem pieniądze i kartę od niego z dnia 28 marca. Jestem zdrów, a jak Wy? Jak jest ze zdrowiem naszego ojczyma? Czy cięŜki jest przednówek? Jak idą prace wiosenne? Oczywiście Ty i Mateczka jesteście zapracowane. Szczęść BoŜe. Chyba nie będziecie mieli mi tego za złe, jak ja przyjdę na gotowe? Aneczko, Ty powinnaś się opalić na brązowo i nie zapominać o Wiśle. Z wiosną rośnie tęsknota za Wami. Aneczko! Jak mocno pragnę was jeszcze zobaczyć! Jak mocno chciałbym przytulić Ciebie do serca! Pozostaję, mając Twój obraz w oczach. Najchętniej widzę Ciebie w tej niebieskiej sukience włóczkowej, co ją sama zrobiłaś. Prześlij moje pozdrowienia dla Hołubiczki, Głąba i Tadka.

Twój Czesiek

O koncentraku trudno mi pisać: „w obozie”, „o obozie”. Raczej pasowałoby

katownia, mordownia, kacet, więzienie. Jakiś dziennikarz niemiecki nazwał swoją ksiąŜkę o Sachsenhausen: „Obóz śmierci (Todeslager Sachsenhausen)”.

Było nas równocześnie kilkadziesiąt tysięcy więźniów. Sami męŜczyźni. Część była więziona na tak zwanych komandach zewnętrznych, m.in. w Berlinie. Ogółem tych miejsc pracy było około 80. Z wyjątkiem komanda Heinkel, które było zewnętrzne i gdzie pracowałem przez półtora roku, inne znajdowały się w pobliŜu i wtedy mieszkałem w głównym obozie, gdzie stale było nas ca 20 tysięcy. Ale chcę tu wspomnieć o samotności wśród mrowia ludzkiego. Brzmi to jak paradoks, ale tak niestety było. KaŜdy był zajęty swoim nieszczęściem, walką o swoje Ŝycie. A walka była bezpardonowa, obnaŜała często niskie instynkty ludzi. Współwięzień, którego miałeś prawo nazywać kolegą, potrafił cię w nocy skopać i zająć twoje miejsce, by samemu spać lepiej. Ktoś ci sprzedał kawałek drewna zamiast chleba, ktoś inny

Page 11: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

wyrwał ci chochlę zupy podarowaną przez słuŜbę bloku, inni potrafili deptać cię, nie zwracając uwagi na twój cięŜki stan. Straszne to było uczucie osamotnienia.

28 VI 1942 Kochana Aneczko! JuŜ dwa lata! Bez Ciebie, bez pokoiku, który na pewno juŜ zniknął, ale który moŜe

jeszcze kiedyś znowu być. W mojej pamięci będzie on aŜ do śmierci. Myślę, Ŝe ten pokoiczek będzie za mały na tak duŜo szczęścia, ile do nas przyjdzie. Nieprawda? Moja wolna Aneczko! Około dwa lata przedtem… skradałem się do Ciebie, szedłem do Ciebie drogami, które znałaś. A potem to światełko w oddali. Światełko, które oświetlało moją duszę … Moje Słoneczko było tam przecieŜ w środku… Czekałaś na mnie. Och, to było tak cudowne… KsięŜyc zwykle był przy tym. Minęło to wszystko. A teraz? Teraz otrzymałem kochany list od ciebie z 27 maja i od Ojca z 13 czerwca. Minęła wiosna i moŜe będzie lŜej Ŝyć. Pieniądze od Stacha otrzymałem. Przesyłam przez Ciebie serdeczne Ŝyczenia dla Solenizantów. Twoją prośbę odnośnie treści mojego listu spełnię z bólem. Całuję Cię serdecznie. Pomyślności.

Twój Czesiek

Przygnębienie pobytem w kacecie było ogromne. Mało kto wiedział na zewnątrz,

co to właściwie jest obóz koncentracyjny. Nie wiedzieli teŜ moi najbliŜsi w kraju. Liczyłem na ich pomoc, szybką i skuteczną. Nie nadchodziła, bo gestapo trzymało tajemnice w swoich zbrodniczych łapach. Nam bardzo spieszyło się do tej pomocy. Często nie myśleliśmy realistycznie. Nasze marzenia braliśmy za konkrety. Na przykład gdy umierałem w izbie chorych z wycieńczenia i głodu, uciekłem stamtąd, bo myślałem, Ŝe na bloku czeka na mnie pomoc, a tu ktoś mi ją zabiera…

10 VIII 1942 […] Macie juŜ nowy chleb? To jest najwaŜniejsze. Nie mniej cudowna jest

moŜliwość naszego łączenia się przez listy! NieprawdaŜ? Prawie widzę to dokładnie, jak siedzisz przy stole i trudzisz się nad tłumaczeniem Twoich myśli. Słownik jest chyba mocno juŜ zniszczony od tak częstego uŜywania, co? A potem, później Twój list robi podróŜ około 1000 km i trafia do mnie. Czytam go dokładnie, wielokrotnie i jestem szczęśliwy… Obecnie lato jest dosyć ciepłe, ładne i trwa jeszcze. Niechby tak trwało jak najdłuŜej. Chciałbym dowiedzieć się czegoś nowego o Wawelberczyku. Twoja przepowiednia jednak się nie spełniła… Kochana Aneczko, jest mi całkiem obojętne, co Ciebie cieszy. Jestem jednak bardzo wdzięczny temu, kto tę radość Ci daje. Tym razem jestem wdzięczny Twojemu kotkowi Skakance. Poza tym jesteśmy o dwa lata bliŜej naszego spotkania…

Page 12: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

W Europie zwycięski pochód armii hitlerowskich. Jeszcze nie ma Stalingradu. Jeszcze pół roku, zanim zaczną przesączać się wiadomości o klęsce. W Sachsenhausen panuje nadal zabójcza dyscyplina. Nie liczą się z ludźmi, z opinią, z niczym. Boleśnie to odczuwamy na co dzień. Nadchodzi jesień. Zimno się robi na samo wspomnienie przebytych tu ostatnich dwóch zim. Ale ponad dwa lata istnienia tej katowni nauczyło wielu ludzi Ŝyć i w tych warunkach. Nauczyło twardej walki o byt. I ja zacząłem wierzyć w cud ocalenia.

20 IX 1942 [...] Jestem zaniepokojony tym, Ŝe brat Stanisław od dłuŜszego czasu nie pisał do

mnie. A tak zawsze regularnie to robił. Powiedz to Ojcu… W wyniku interwencji i nacisku wolnego świata na Niemcy, by zaprzestali

zbrodni, bo będą za nie odpowiadać, zaczęło się coś dziać na korzyść więźniów. DuŜo rzeczy było robionych na pokaz, dla propagandy, ale i dla nas coś zostało.

Przykład propagandy: od czasu do czasu obóz lustrowały jakieś komisje międzynarodowe. Wtedy w pierwszym rzędzie baraków pojawiały się na pryczach białe prześcieradła, a kuchnia gotowała obiad esesmański dla esesmanów, ale w kuchni obozowej. Dla więźniów zniesiono bieg w czasie pracy, a rodzinom pozwolono przysyłać paczki z ciepłą bielizną. Wielka rzecz.

1 XI 1942 Kochana Aneczko! Nie wyobraŜasz sobie, ile radości miałem po otwarciu paczki. Całą głowę

wsadziłem do środka, Ŝeby doznać pieszczoty od kaŜdej drobnostki, którą tak pięknie i starannie zrobiły i ułoŜyły Twoje ręce. Odnosiłem wraŜenie, Ŝe ciepło i zapach Twoich rąk są wśród tych rzeczy. Minęło juŜ kilka tygodni, a pomimo to to mocne wraŜenie, jakiego doznałem w pierwszej chwili, trwa nadal. Noszę juŜ na sobie sweter, a w kieszeni trzymam chusteczkę. Tu nie jest jeszcze tak zimno, przeciwnie – dość ciepło. Inne ciepłe rzeczy leŜą spokojnie w paczce i czekają na mróz. Dzisiaj dzień Wszystkich Świętych. Łączę się z Wami w tym smutnym dniu przy grobach naszej rodziny.

Twój Sieniek

Początkowo w bloku 65. spaliśmy na siennikach jeden obok drugiego. Pola sienników obramowane były deskami. Między deskami było przejście do poszczególnych legowisk czy barłogów, bo inaczej tego nie moŜna nazwać. Było tak ciasno, Ŝe jeśli ktoś w nocy wyszedł do ustępu, to jego miejsce znikało. Przekręcenie się na drugi bok powodowało przekręcenie się wszystkich w danym rzędzie. Siennik i koce były brudne, a często wprost nosiły ślady uŜywania przez chorych ludzi. Koc

Page 13: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

dostawało się jeden. Był on najczęściej szorstki i nieprzyjemny w dotyku. Było duŜo chorych na Ŝołądki. Zaduch okropny. Okna musiały być stale otwierane. Ci, co spali przy oknach marzli. Pamiętam, dzieliłem siennik z Polakiem z Chin. Obaj byliśmy chudzi. Przytulaliśmy się ściśle do siebie. Nad ranem koce były oszronione, przymarznięte do siennika. Dlatego zima łączyła się ze strachem. Przysparzała więźniom dotkliwych cierpień.

29 XI 1942 […] Od kilku miesięcy nie palę. Cieszę się z tego bardzo. Cieszę się z tego, Ŝe

dozwolone jest przysyłanie nam paczek Ŝywnościowych. Chciałbym raz w tygodniu otrzymać paczkę o wadze około 2–3 kg. Z góry dziękuję. Czy studnia jest juŜ gotowa? Wiatrak chodzi? Cieszy mnie, Ŝe jesteście wszyscy zdrowi i Ŝe stale zbliŜamy się do naszego spotkania.

Czesiek

Przyczyny zezwolenia na przysyłanie więźniom paczek były proste. Trwał bój pod Stalingradem. Do świadomości Niemców dochodziło, Ŝe wojny tak prędko nie wygrają. Trzeba mobilizować wszelkie rezerwy dla przemysłu i obrony. Sięgnęli do więźniów. By te ludzkie cienie, skazane dotychczas wyłącznie na zagładę, mogły pracować, trzeba było zmniejszyć rygor obozowy i dać ludziom więcej jeść. Ale hitlerowcy nie dali więcej jeść, tylko łaskawie pozwolili to robić naszym rodzinom. Nie tylko zabrano nas bliźnim, wykorzystywano perfidnie, to jeszcze kazano nas odŜywiać, by dało się więcej z nas wyciągnąć dla III Rzeszy. A więc po 30 miesiącach nadejdą upragnione paczki, które niejednemu uratują Ŝycie. ZdąŜyły uratować i moje.

A to zwycięstwo nad wyjątkowo szkodliwym nałogiem palenia było wielkie. Jak papieros szkodził, niech świadczy taki fakt: przed śniadaniem wychodziliśmy zaciągnąć się. Na czczo, Ŝeby lepiej działała nikotyna. I rzeczywiście działała. Często nie mogłem trafić do klamki drzwi, tak byłem odurzony. Ale walka ze sobą z tamtych lat pomogła mi po wielu latach opanować powtórnie ten nałóg. Od sześciu lat nie palę, z mocnym postanowieniem wytrzymania do końca.

27 XII 1942 [...] Co za straszliwe nieporozumienie. Moja nieuwaga, moja wina, ale przyczyną

tu jest ojczym, a nie Ŝadne słoneczko. Jest mi bardzo przykro z powodu takiego podejrzenia…

W czasie Świąt byłem duszą z wami w Kazimierzu, przy Tobie Aneczko. Czytałem Wasze i Twoje listy. Pracujesz cięŜko. Zawsze pracowałaś cięŜko. Niech Ci Bóg pomoŜe! Jak oczy mamusi? Kiedy zobaczysz Czesława Wawelberczyka? Dlaczego Sieniek pracuje w nocy? itd.… itd.… Proszę Cię, bierz narty i jak najczęściej chodź w góry. Za mnie takŜe. Teraz wiem dokładnie jak piękna, jak zdrowa jest jazda na nartach. BoŜe, zachowaj mi Ciebie w pełnym zdrowiu. [...]

Page 14: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Znajomość języka niemieckiego wyniesiona z gimnazjum wiele mi pomogła w

przetrwaniu. Mogłem pomagać innym. Pisałem te drogie mi listy sam. Innym teŜ. Mogłem czytać narodowosocjalistyczne dzienniki, jak „Das Reich” i „Völkischer Beobachter”. Cieszyć się i podawać innym, jak to front wschodni był planowo skracany, jak wymieniano nazwy miast leŜące coraz bardziej na zachód, które „celowo” opuszczała armia hitlerowska…

W dramatycznym okresie na kwarantannie, kiedy zabroniono mówić po polsku i kazano uczyć się tekstów pieśni obozowych, byłem wielu kolegom pomocny. Blokowy groził, Ŝe pobije, jak usłyszy polską mowę, albo jak ktoś nie będzie znał słów niemieckich pieśni. Wdzięczni koledzy przynosili mi kawałki chleba. Oczywiście nie mogłem takich darów brać. To był z ich strony niewspółmierny wysiłek w porównaniu z moim.

24 I 1943 [...] Wspaniały dzień. Otrzymałem Twój piękny bohaterski list ze znaczkami

pocztowymi, jeszcze piękniejszą paczkę i pocztówkę od brata Stacha. Cieszy mnie, Ŝe nasz Sieniek, jak Ty piszesz, ma juŜ tak długie włosy, Ŝe ojczym jest o wiele lepszy dla swojego rodzeństwa. Jestem zazdrosny, Ŝe tak piękny obraz jak „słońce wśród pomidorów” znajduje się u Wawelberczyka. Ojciec powinien teŜ, tak jak Ty, odwiedzić Sołotowa. [...]

Paczki – tak oczekiwane – nieraz przysparzały teŜ wielu kłopotów i były

niebezpieczne. Wielu więźniów miało osłabioną wolę i z głodu lub strachu przed kradzieŜą przejadało się. Były wypadki skrętu kiszek, niebezpiecznych biegunek, zaparć itp. Pamiętam, jak ugotowałem przysłane mi suszone kluski i groch. Zaprosiłem na ucztę Kwiatka z Cholewianki. Potem czułem się fatalnie. Nie mogłem siedzieć i leŜeć ani chodzić. Myślałem, Ŝe mi kiszki popękają. Męczyłem się z tym przez wiele godzin, aŜ wszystko zakończyło się szczęśliwie. A nauczkę miałem ogromną…

A te zawistne spojrzenia, a ta walka wewnętrzna, co i komu dać, z kim się podzielić. To były trudne decyzje.

Paczki stwarzały wiele napięć, szarpały nerwy. Nieraz chciałoby się, by paczki w ogóle nie przychodziły lub by dzielono je między wszystkich po równo. Nasi najbliŜsi często odejmowali sobie jedzenie, aby nam coś posłać.

28 II 1943 [...] Dlaczego przysyłasz mi ciasto? To kosztuje Cię duŜo pracy, a dla mnie jest o

wiele za smaczne. Zwracam uwagę, Ŝe karteczki, jakie wkładasz mi stale do paczek, muszą być bardzo krótkie i pisane po niemiecku. Aneczko, za kilka dni znów moje urodziny. 28 lat! Czy to moŜliwe? Kiciaku, widzisz, jaki juŜ stary jest Twój Sieniek? Ale bądź spokojna! Czuję się jeszcze całkiem młody i mam wielką chęć do Ŝycia! Mam nadzieję, Ŝe tak samo jest z Tobą?!

Page 15: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Nadzieja i radość rosły w moim sercu. Zrobił to Stalingrad, paczki, listy od

kochanej Ŝony i rodziny. Stałem się juŜ doświadczonym więźniem. Przetrwałem niejeden kryzys sytuacyjny i zdrowotny. Zacząłem z coraz większą dbałością walczyć o kaŜdy dzień tam, gdzie to tylko ode mnie zaleŜało. A więc czystość. Chodziłem z innymi blokami do łaźni, częściej zmieniałem bieliznę, kupowałem mydło. Ale w tamtych warunkach wszystko, co wykraczało poza normę, mogło się niebezpiecznie skończyć. Przykład: kupiłem mydło za 1 markę od kolegi Stanisława Mielcarka z naszego szóstego stołu. W nocy budzą całe skrzydło. Wywołują mój numer obozowy: 26486. Wchodzę do tagesraumu – starszyzna bloku, starszyzna obozu i esesman. Pytanie: „Czy to twoja szafka? Twoje to mydło?”. Przytakuję, trzęsąc się ze strachu i zimna. „Skąd je masz?” „Kupiłem”. „Od kogo?” PoniewaŜ nie chciałem zdradzić kolegi, powiedziałem: „Od Cygana. Wieczorem na pierwszym pierścieniu”. DuŜo miałem z tym jeszcze róŜnych perypetii. Był poŜar magazynów. Skradziono część zapasów. Mydła były numerowane i doszli, Ŝe moje mydło było stamtąd. W ten sposób szukali złodziei. Za kradzieŜ zabijano.

28 III 1943 […] Nie tylko ja sam podziwiałem, jak pięknie były zapakowane jajka. Jedno jajko

w rogu było stłuczone. Kwiaty wywołały u mnie wiele wspomnień. Nie musisz wagi 3 kg z tak duŜą dokładnością przestrzegać. Waga paczek przecieŜ nie jest ograniczona. Kochana, jeśli masz za duŜo cebuli, to wkładaj mi trochę do kaŜdej paczki. Ojczym kocha Ciebie i prawdopodobnie nie pozwoli Ci się oddalić, szczególnie na spotkanie z Wawelberczykiem. To jest zaleŜne od Twojego szczęścia.

Czytając obozowe kartki po trzydziestu latach, przeŜyłem wiele mocnych chwil.

Oczywiście róŜnych. Ale wspomnienia te zawsze kończą się tym samym akordem: wszystko przeŜyłem, jestem, spełniły się moje najskrytsze marzenia i stałem się wolnym człowiekiem, odzyskałem Ŝonę i rodzinę, wychowuję troje dzieci, pracuję dla swojej ojczyzny, która stała się niepodległa i dla mnie lepsza. Jestem nadal zdrów i kocham Ŝycie. Wprost niewiarygodne jest, jak się sięga myślami do tamtych strasznych dni. Było ich razem 1767.

25 IV 1943 […] A malowane jajka! Jakie były piękne! Szukałem wśród malowanek Ciebie i

wiatraka… Ty moja z przejaŜdŜki kajakowej… Ty moja ze zbierania jagód… Jak się układa Twoje współŜycie z ojczymem? Pozdrowienia dla Hołubiczki. Kwiatek przesyła Ci ukłony. Wielkanoc! Cztery lata temu… Co poza tym? Poza tym czekam dalej. I tak juŜ prawie trzy lata. Moja tęsknota nie jest przez to osłabiona, przeciwnie – jest świeŜa i mocna jak na początku. I jeszcze jedno: zdrowie! Wszystko inne jest chwilowo niewaŜne. Dlatego pozostaj mi w pełnym zdrowiu w Kazimierzu. [...]

Page 16: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Dochodzę do wniosku, Ŝe esesmani nie bardzo dokładnie czytali naszą pocztę.

PrzecieŜ w sposób jawny i bezczelny mówiłem Ŝonie o spotkaniu, o dalszym wspólnym Ŝyciu. Pełno w moich kartkach było wielokropków, zapytań, dwuznaczników, nazwisk. I było tyle tęsknoty do Ŝycia, Ŝe albo powinni mnie dobić, Ŝebym się nie męczył, albo wypuścić na wolność. MoŜe na urlop, jeśliby mieli trochę fantazji. Ale to byli esesmani o kamiennych sercach, a nie poeci. A moŜe cieszyli się z cierpień naszych?

23 V 1943 … bądź tak dobra i przyślij mi trochę proszku do zębów albo pastę. Kochana,

wierzę Ci, Ŝe tam w Kazimierzu bardzo, bardzo piękne jest… Ty… Dlaczego opowiadasz mi, Ŝe tam, daleko stąd, wśród pól Ŝyje ktoś kąpany w słońcu… Przysyłam Ci wiele gorących słów… Kto przynosi wodę? Skąd? Z Czerniaw, od Dzwonnika czy z wąwozu? Kto jest w domu? Co robią Bogdan i Paweł? Pozdrowienia dla nich. Mama jest nadal tak wesoła i zdrowa jak wtedy? Całuję jej dobre ręce!

Prośba o proszek do zębów przypomniała mi następujący incydent w walce o

utrzymanie zdrowia. Zęby mi się psuły na potęgę. Kilka juŜ wyrwałem. Zorganizowałem kilka paczek papierosów, za które dostałem się na fotel dentystyczny w szpitalu obozowym. Przyszedł lekarz esesman, moŜe cywilny Niemiec, zajrzał mi w gębę i z krzykiem wyrzucił za drzwi. „Bezczelny Polak – krzyczał za mną – do karnej kompanii z nim!”. Uciekłem, gdzie pieprz rośnie. Albo inny, podobny incydent. Z blokiem młodocianych wcisnąłem się do łaźni. Jak lunęła z prysznica woda, chłopcy z piskiem pouciekali pod ściany. Byli chudzi i chłodna woda była dla nich nie do zniesienia. Ja jeden zostałem na środku i myłem się dokładnie. Wtedy podszedł do mnie vorarbeiter i zapytał: „Ty jesteś z bloku młodocianych?”. Zaprzeczyłem, bo kłamstwo moŜna było łatwo sprawdzić, i surowo za nie karali. „To uwaŜaj i zmykaj stąd, bo ci się odechce kąpieli raz na zawsze”. Trafiłem na łagodnego kapo. Inny mógłby się ze mną nieźle zabawić i zrobić widowisko młodocianym. Widziałem takie tortury: oblewa się na przemian zimną i ciepłą wodą, a potem szlauchem silnym strumieniem zimnej wody i polewa się skaczącego Ŝabką więźnia. Skutki wiadome.

27 VI 1943 […] Twój list wywarł na mnie silne wraŜenie… Przesyłam Ci mocne, bardzo

mocne słowa, Ŝebyś wytrwała. Głowa do góry, wszystko przejdzie, wszystko przeminie. Ja Ŝyję tylko myślą, Ŝe razu pewnego wszystko wróci do nas, jak było… A więc pozostań mi w pełnym zdrowiu.

Page 17: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Widocznie jakieś słowa zwątpienia były w Twoim liście, bo tak Cię mocno pocieszałem. W swoich listach nie zapisywałem czarnych myśli. Po pierwsze – cenzura by nie przepuściła, po drugie – po co martwić innych, kiedy wokół nas działy się ciągle rzeczy przykre, okrutne. Ten sam wróg był i tu, i tam. Wróg, który dostawał cięgi, ale w stosunku do zwykłych, pojedynczych ludzi był jeszcze bardziej mściwy. W Sachsenhausen co raz kogoś publicznie bito, wieszano, rozstrzeliwano.

Przytoczę tu dwie zwrotki wiersza współwięźnia z tamtych czasów. Wiersz ten oddawał nastrój, w jakim wtedy Ŝyliśmy. Cytuję z pamięci:

„Od wczoraj, od wieków i od tysiącleci Przemoc szydzi z człowieka, z tęsknot jego drwi, A dym kadzideł wciąŜ do niebios leci, A świat jest mokry od krwi. Człowiek w człowieka kły swe zapuszcza jak ogar I tylko chwili odpowiedniej czeka… I cóŜ tu pomoŜe religia Boga Gdy nie ma najprostszej religii człowieka?” W pewnym okresie panował tyfus, który właściwie nas martwił, ale i cieszył, bo

nie chodziliśmy do pracy. KaŜdy z więźniów miał swoje własne dolegliwości, choroby, które go trapiły na co dzień – obtarte nogi, czyraki itp. Najczęstszą chorobą była biegunka, która odwadniała organizm i prowadziła do puchnięcia nóg. Chory trafiał do szpitala i często wracał do Polski przez komin.

26 VII 1943 […] Twoje imieniny. JuŜ czwarte, odkąd tu jestem, a juŜ od ośmiu lat dzień ten jest

dla mnie bardzo waŜny. To tak, jakby to były moje imieniny. Ty moja najkochańsza! Bądź mi nadal zdrowa.

Połowa roku 1943. Rosną nadzieje, a jednocześnie obawy. Jesteśmy przecieŜ w

łapach potwora i moŜe on przygotować dla nas róŜny koniec. Jednak na ewentualność zdrowego powrotu do kraju, kaŜdy chciał jak najwięcej nauczyć się na wrogu, Ŝeby być przydatnym w Polsce. Takie hasło było rzucone przez ruch oporu i rozeszło się wśród więźniów narodowości polskiej. Wyraziłem wobec kolegów chęć do zmiany komanda. Byłem przecieŜ fachowcem z dyplomem i ciągnęło mnie do zawodu. Nie chciałem się zupełnie wyjałowić z wiadomości technicznych. Organizacja szybko to załatwiła i wkrótce znalazłem się w fabryce samolotów Heinkel.

1 VIII 1943 … bardzo mnie cieszy, Ŝe Ty tam w Kazimierzu, a nie gdzie indziej jesteś. Zdrowa i

czekasz na mnie.

Page 18: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Co prawda, koledzy ostrzegali mnie, Ŝe przemysł będzie bombardowany przez

aliantów i mogę w ten sposób szybko „zjeść śledzia”, ale to mnie nie powstrzymało. Teraz, z perspektywy czasu, nie Ŝałuję tego. Zginąć moŜna było wszędzie, a tam bardzo wzmocniłem się psychicznie. Trafiłem nawet do biura konstrukcyjnego przy fabryce, a więc dostałem pracę, jaką miałem przed czterema laty w fabryce amunicji w Warszawie. Fizycznie teŜ się wzmocniłem, bo biuro, to nie cięŜka praca fizyczna pod gołym niebem. To posunięcie chyba zdecydowało o przetrwaniu w Sachsenhausen. No oczywiście, niepoślednią rolę odegrały paczki otrzymywane od rodziny, kolegów, a nawet od osób nieznajomych.

15 VIII 1943 […] Z okazji, Ŝe musisz iść do pracy, mogę Ci tylko przesłać Ŝyczenia, Ŝeby ta

praca była dla Ciebie przyjemną. Dla mnie waŜne jest tylko, Ŝe Ty jesteś zdrowa, wszystko inne przejdzie. Nie mogę Ci pomóc, jest mi przykro, ale mogę Cię zapewnić, Ŝe moja tęsknota jest tysiąckrotnie większa, niŜ Twoja, i tylko nie próbuj mi się sprzeciwiać. Ale Kochana, głowa do góry! Mam nadzieję – jest juŜ dość blisko. Dlatego pozostań mi tam w pełnym zdrowiu i zatrzymaj Twoją siłę i chęć Ŝycia.

W ciągu około dwóch tygodni pobytu w Heinklu przeŜyliśmy pierwszy nalot

samolotów amerykańskich w dzień. Dywan bomb spadł tylko na połowę obozu i tylko pół hal uległo zniszczeniu. PrzeŜyłem grozę bombardowania. Wielu kolegów zginęło lub zostało rannych. Na sygnał alarmu przerywaliśmy pracę i zaganiano nas do schronów. W jeden taki schron trafiła bomba. Schron zawalił się i zginęło około 300 więźniów. Zrobiło nam się nieswojo. Wiedzieliśmy, Ŝe Amerykanie powtórzą nalot, gdy tylko odbudujemy hale i ruszy znowu produkcja. Świadomość tego nie nastrajała wesoło. Na prośbę starszyzny więźniarskiej pozwolono nam w czasie alarmów rozpraszać się po całym obozie dla zmniejszenia strat w ludziach, którzy przecieŜ są przyuczeni i muszą kontynuować produkcję. A więc ustępstwo nie ze względów humanitarnych, a tylko z czystego wyrachowania komendantury obozu.

Ciekawostka. Data następnego listu jest tylko o tydzień późniejsza od poprzedniego. A przecieŜ wolno było wysyłać list co dwa tygodnie. Ale nadawcą tego listu był współwięzień, Henryk Wiśniewski nr 60512, mieszkający w moim bloku. Po prostu korzystałem za jego wiedzą z tego, Ŝe on nie pisał – nie miał do kogo. Uprawiałem ten proceder wielokrotnie, a na moje szczęście nikt z cenzurujących tego nie wykrył. Pisałem więc co tydzień i nieraz więcej niŜ jeden list. Ustaliła się cena za odstępstwo pisania listu: dzienna porcja chleba. Było wiele osób, do których musiałem dać znać, czy o coś ich prosić, czy podziękować im. Jednocześnie nie mogłem okradać z listów Ciebie.

22 VIII 1943 […] Jestem bardzo ciekawy, jak czujesz się w nowej pracy? Na pewno masz teraz

wiele pracy, a mało czasu. W tym miejscu zasyłam Ci serdeczne Ŝyczenia i słowa

Page 19: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

pociechy. Jak idzie ojczymowi? Jest on nadal taki straszny? Mamy tu upały 38°C w cieniu. W takich chwilach wracam myślą nad Wisłę. Ty wiesz, jak byłem z wodą związany i dlatego wiesz, jak za tym wszystkim tęsknię, z Tobą na czele…

Dla mnie pobyt na komandzie Heinkel to codzienne alarmy lotnicze. W czasie

około półtora roku pracy, kaŜdy dzień był z tym ściśle związany, a naloty powtarzały się z regularnością zegarka: w dzień około godziny 14 – Amerykanie, a wieczorem około godziny 20 i rano między 4 a 5 – Anglicy. NiewaŜne były jedzenie i praca. KaŜdy zachodził w głowę, czy alarm i nalot dotkną nas samych. Pełno tu było kalkulacji, paroli2, przewidywań i środków zaradczych, by wyjść cało z ewentualnego bombardowania. Sceneria tych alarmów była fascynująca.

5 IX 1943 […] Stosuj więcej papieru przy pakowaniu, poniewaŜ Twoja praca idzie na marne.

Nie bądź zła za tę uwagę, ale paczka do mnie podróŜuje około 1000 km w czasie ponad 10 dni. KaŜdy owoc musi być oddzielnie mocno owinięty w papier, bo inaczej wszystko, co jest w paczce, przechodzi wilgocią i pleśnieje. Cieszy mnie, Ŝe z Twojego listu bije Twoja Ŝywotność. Ten list z 28 sierpnia przysporzył mi szczególnie wiele radości. Cieszy mnie to, Ŝe obecnie pracujesz w Kazimierzu, a nie w Karczmiskach…

Komando Heinkel leŜało na północny zachód od Berlina w odległości około 25

km od jego centrum. Berlin miał pięć, a moŜe więcej, linii obrony przeciwlotniczej, a w czasie przelotu samolotów na Berlin strzelały kolejno poszczególne linie. Samoloty aliantów zrzucały na spadochronach tzw. flary3. Słychać było wybuchy bomb w Berlinie. Było więc hucznie i z iluminacjami. Oczywiście z jednej strony cieszyliśmy się z coraz większej przewagi lotniczej aliantów, ale z drugiej strony trzęśliśmy się z zimna, wyrywani ze snu i źle odziani. Nerwy teŜ mieliśmy napięte, bo przecieŜ byliśmy między liniami artylerii przeciwlotniczej. Często eskadry zrzucały część bomb, by uspokoić gniazda obrony. Poza tym ze złowieszczym sykiem padały wokół nas odłamki pocisków. Były one bardzo niebezpieczne – kolega Jan Borek do dziś chodzi z takim odłamkiem w okolicy serca.

12 IX 1943 […] Wczoraj otrzymałem Twój list z podpisem, którego brak w poprzednim liście

tak mnie zmartwił. Cieszę się, Ŝe jesteś zdrowa i zadowolona z pracy. Mam do Ciebie prośbę: gdy nie masz czasu na napisanie do mnie listu, to nie przysyłaj Ŝadnego. List od Ciebie pisany inną ręką, gdy Ty zdrowa jesteś, jest dla mnie czymś niezrozumiałym…

2 Optymistyczne, przewaŜnie zmyślane wiadomości dla podniesienia ducha. 3 flary – race świetlne zrzucane na spadochronach.

Page 20: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Po drugim bombardowaniu dla zmniejszenia strat w ludziach, komendant obozu

przydzielił nam kawałek lasu, gdzie chroniliśmy się w czasie nalotów. Właśnie w tym lasku kaŜdy z nas, osobno lub w zespołach, porobił sobie małe bunkry. Były to jamy wykopane często rękami lub kawałkiem blachy, przykryte następnie drzewem i blachą. W zaleŜności od sprytu i moŜliwości kaŜdego zespołu, bunkry były róŜnej jakości, od bardzo mizernych ziemianek do wspaniałych i mocnych schronów. Miałem powód, dla którego musiałem mieć zawsze serdecznego przyjaciela na czas alarmów. Była nią nabyta kurza ślepota. Po ciemku musiałem ubrać się, pędzić przez większą część obozu między halami, a potem odszukać swój bunkier. Przy takiej dolegliwości bez pomocy serdecznego kolegi, nie byłem w stanie się poruszać i musiałbym przeŜyć wiele dodatkowych cierpień i przykrości.

19 IX 1943 […] Jest dobrze, Ŝe znam Twoje obecne miejsce zatrzymania w Karczmiskach.

Moja ciekawość jest zaspokojona. Ale gdzie jest ów sklep, gdzie Ty przebywasz tak duŜo czasu? Którą ścieŜką idziesz do pracy? Przez Folwark czy ścieŜką polną? Z kim jedziesz do Kazimierza? Czy chodzisz równieŜ piechotą? Czy nadal posiadasz rower? Często myślałem nad róŜnymi drobiazgami z Twojego Ŝycia. Nieraz mam wraŜenie i zarazem obawę, Ŝe Ty stałaś się inna, Ŝe Ty się duŜo zmieniłaś. Czy to prawda? O sobie nie mogę Ci nic powiedzieć. Dopiero Ty sama znajdziesz zmiany, jakie zaszły we mnie. Ja wiem tylko, Ŝe moja miłość do Ciebie jest coraz mocniejsza…

Nazywał się Jerzy Szablowski. Pochodził z Łucka. Był absolwentem Politechniki Lwowskiej, samochodziarzem. Starszy ode mnie o kilka lat. TuŜ po alarmie wstępnym zjawiał się przy moim łóŜku i nadzorował moje postępy w ubieraniu. Pomagał, jeśli było to potrzebne. Brał mnie za rękę i pędził ze mną przez obóz jakimiś drogami. Dosłownie nic nie widziałem. Biegłem za nim z pełnym zaufaniem, stąpając na miękkich nogach, gotowy na jakieś niespodzianki w terenie. Jurek po drodze oglądał niebo i ustalał, która godzina. Robił to z dokładnością do 10 minut. Mówił na przykład: „Dzisiaj są wcześniej, dopiero druga” albo „To jakiś dodatkowy nalot, chyba będziemy jeszcze raz wstawali” itp. Nieomylnie pakował mnie do naszej ziemianki i tam, dygocąc z zimna, słuchaliśmy, jak przebiegał nalot. To trwało nieraz do 45 minut, a więc bardzo długo, i było niebezpiecznie dla zdrowia.

3 X 1943 […] Rok ten zaczynałem z myślami, Ŝe na pewno w tym roku nastąpi koniec naszej

rozłąki. Zostały jeszcze trzy miesiące. Czas teraz mija mi szybko i jeden tydzień jest jak dzień. Następny rok będzie dla mnie trwać tylko do Wielkanocy. I tak się okłamuję juŜ ponad trzy lata. Ta nierzeczywistość jest rozdmuchiwana z dnia na dzień, aŜ pewnego dnia stanie się rzeczywistością…

Page 21: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Jurek wobec mnie zachowywał się nadzwyczajnie, po koleŜeńsku i nigdy nie

zostawiał mnie samego, choć zaleŜało mu bardzo na szybkim znalezieniu się w „bezpiecznym” miejscu. W Schwerinie w maju 1945 r. ledwo zdąŜyłem wyrwać rękę i wyskoczyć z cięŜarówki, którą on i grupa Francuzów jechali na zachód. Chciał mnie zabrać ze sobą. Po wojnie, w roku 1965, odszukałem go. śyje w ParyŜu. Korespondujemy ze sobą. Ma przyjechać do Polski, jak będzie juŜ na emeryturze. Bardzo chciałbym się z nim zobaczyć i choć w części odwdzięczyć za okazaną pomoc.

17 X 1943 […] Jeśli Cię razu pewnego nazwałem grubasem, to był to tylko Ŝart. Odwołuję to

teraz i Ŝyczę sobie, byś natychmiast przytyła, dobrze? Cieszę się, Ŝe dobrze się czujesz w swojej pracy…

Pewnej nocy podczas alarmu zgubiłem się w drodze do bunkra. MoŜe Jurek był

chory i ktoś inny był ze mną, nie pamiętam tego dokładnie. Wszedłem po omacku do jakiejś hali fabrycznej. Sam jeden. Od podmuchów bomb trzaskały drzwi, sypały się szyby. Rezonans tego, co się działo na zewnątrz, był ogromny. Błyski, huki i obawa, Ŝe któryś z esesmanów nakryje mnie tu i posądzi o sabotaŜ. Po zakończeniu nalotu zawołałem kogoś z przechodzących i wróciłem na swój blok. Od tamtej pory robiłem wszystko, by podczas nocnego alarmu być razem z kimś.

24 X 1943 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. A Ty? Twoi najbliŜsi? Jest juŜ jesień – czwarta bez Ciebie. Tak mile

wspominam lasek brzozowy przy Twoim domku, gdzie wieczorem paliliśmy wspólnie ognisko. Fizycznie i psychicznie czuję się dobrze i mam dosyć sił, Ŝeby przetrzymać to wszystko, co mi jeszcze wojna przynieść moŜe. Z wielką radością przyjmuję Twoje zapewnienie, Ŝe we wszystkim dajesz sobie radę. Tatuś pisze do mnie od czasu do czasu coś przyjemnego o Tobie. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny i Ŝyczę serdecznie, Ŝeby tak jak dotąd towarzyszyło Ci dalej szczęście. Cieszę się, Ŝe wujowi Wawelberczykowi posłałaś własnoręcznie malowany obraz „słońce”. Poślij mu równieŜ list z Ŝyczeniami ode mnie.

Twój Czesiek

W czasie kolejnego biegu do schowka podczas alarmu znowu się zgubiłem. Idąc

na oślep, natrafiłem na okazały bunkier w formie kopca. Wszedłem do środka przez zasłony i tam zastałem współwięźnia, który siedział przy świecy w dobrze

Page 22: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

zagospodarowanym pomieszczeniu. Stół, stoliki, dodatkowa odzieŜ i inne drobiazgi. Lokator bunkra przyjął mnie Ŝyczliwie, posadził i wysłuchał mego wyjaśnienia, skąd się tutaj wziąłem. Wkrótce po mnie weszli inni współlokatorzy tego przestronnego schowka. Józef Mrozek, bo to on był tu gospodarzem, zapoznał mnie kolejno z wchodzącymi, którzy wyraŜali zdziwienie, Ŝe widzą nową twarz wśród stałych bywalców. Alarm trwał wyjątkowo długo i z rozmów, jakie tu prowadzono, z pytań, jakich mi wiele zadawano, wynikało, Ŝe zbiera się tu zgrana paczka kolegów, a Józek jest tu szefem czy przywódcą.

7 XI 1943 […] Idzie zima. Właśnie pada śnieg. Idą długie wieczory. Masz odpowiednie

towarzystwo? Dobre koleŜanki? Czy masz na czytanie ksiąŜek, na naukę? Czy ksiąŜki jest trudno dostać? Czy masz zimowe palto? Czy w domu jest ciepło?… Bądź mi zdrowa i jeszcze raz zdrowa! Czekam na jak najszybszą odpowiedź…

Znajomość z Józkiem Mrozkiem zacieśniała się coraz bardziej. Zostałem

dopuszczony do wszystkich tajemnic tego bunkra i Ŝyciorysów ludzi, którzy go odwiedzali. Pasjonująca była biografia Józka. Godzinami opowiadał o wojnie domowej w Hiszpanii, o udziale w niej jego i Polaków, o pobycie w Oświęcimiu, o partyzantce w Polsce, o wielu, wielu przygodach jego i jemu najbliŜszych towarzyszy walki o wolność i demokrację, o socjalizm. Był komunistą. Wszędzie i zawsze postępował zgodnie ze swoimi przekonaniami. W obozie koncentracyjnym równieŜ werbował wokół siebie ludzi, których wciągał do ruchu oporu, do sabotaŜu. Utalentowany dowódca wojskowy i polityczny.

14 XI 1943 Kochana Aneczko! Myśli i pytania, które Ty wielokrotnie w swych listach poruszasz, są często

zasadnicze i dla nas bardzo waŜne. Są one dla mnie mocno wartościowe, poniewaŜ są one zarazem jak gdyby moje własne. Nie odpowiadam na nie świadomie i celowo, poniewaŜ nie ma obecnie ku temu warunków. MoŜesz być jednak przekonana, Ŝe Ciebie w pełni rozumiem i mogę Cię zapewnić, Ŝe leŜy w tym powód do radości, a nie do smutku. I w tym duchu przesyłam Ci słowa wytrwania, pociechy i pewności… Ubolewam, Ŝe masz tak mało czasu, Ŝe nawet swoją ręką nie moŜesz do mnie listu napisać. Mam nadzieję, Ŝe list następny będzie juŜ pisany przez Ciebie osobiście. Dobrze? Dziękuję…

Wielka szkoda, Ŝe nie mam Twoich listów. Ciekawie byłoby porównać je z

moimi. Na pewno nie chodziło tu o brak czasu, ale miałaś rzeczywistą trudność pisania

Page 23: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

w obcym języku. Bałaś się, Ŝe moŜesz coś pomylić. Ja z kolei mogłem Cię posądzać o chorobę. Stąd moje zdenerwowanie i prośba o pisanie listów przez Ciebie osobiście.

A tymczasem rozłąka się przeciągała. Pomimo wielkiego optymizmu i wiary, nadziei, jaka biła z naszych listów, działy się koło mnie rzeczy straszne. Ale najbardziej przykre były tortury psychiczne, jakie cierpiałem w tych warunkach. Czy nie zajdą jakieś zmiany we mnie i w Tobie. Lata całe rozdzieleni przebywamy w zupełnie innych warunkach. Ja tu – wyobcowany z normalnego środowiska, poniŜany, bity, głodzony, pracujący niewolnik. A Ty tam – wolna w górach, moŜe w partyzantce z bronią w ręku. Co za szalona róŜnica…

21 XI 1943 […] Z największą miłością piszę znów do Ciebie. W nadziei, Ŝe otrzymam od

Ciebie odpowiedź i w ten sposób będę wiązał i umacniał wspólne nici naszego Ŝycia. Chciałbym wiedzieć, kto teraz pomaga Mamusi, gdy Ty jesteś w Karczmiskach? Czy Twoja praca jest pracą stałą? Czy przy niej masz jakiekolwiek trudności? Tak, jak piszesz, to Ty właściwie mieszkasz w Karczmiskach. Jak się tam urządziłaś? Masz ze sobą instrumenty muzyczne? Wczoraj miał nadejść list od Ciebie, ale niestety, nie było go…

Opiszę Ci obrazek z Ŝycia. Zostałem przydzielony do komanda, które budowało

farmę kurzą. Wykopaliśmy duŜą nieckę, a potem wykładaliśmy ją blokami z kamienia. LeŜały one kilkadziesiąt metrów od miejsca przeznaczenia. Były cięŜkie. Jeden drugiemu taki kamień zakładał na ramię i gromada chwiejących się postaci więźniów starała się iść jak najszybciej. Esesman z psem pilnował i szczuł nim tych, którzy zostawali w tyle. KaŜdy starał się nie być ostatnim. Rzucali kamienie często na nogi swoje lub towarzyszy niedoli. Esesman pejczem ich podnosił, a pies zapuszczał kły w chude nogi. Po kilkugodzinnej pracy mieliśmy dusze na ramieniu, serca biły jak dzwon, pojawiały się zawroty głowy…

28 XI 1943 Kochana Aneczko! ChociaŜ to dopiero kilka tygodni jak nie mam od Ciebie listu, jednak dla mnie

znaczy to bardzo długo. Ja przecieŜ piszę do Ciebie dalej. MoŜe być tak duŜo przyczyn, przez które list nie doszedł. Dlatego piszę spokojnie dalej i będę tak nadal postępować. Ale ten pozorny spokój kosztuje mnie wiele napiętej woli. Prawdziwy spokój da mi właśnie list od Ciebie. Dlatego proszę Cię bardzo, pisz do mnie jak najczęściej. O czym? O wszystkich drobnostkach, o czym tylko chcesz, o wszystkim, co dotyczy Ciebie i mnie – całe Twoje otocznie jest dla mnie bardzo drogie. A szczególnie list pisany Twoją ręką moŜe mi duŜo powiedzieć… Zostaję tu i pozdrawiam Cię najserdeczniej.

Page 24: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

śyłem stale w jakimś nerwowym napięciu. Instynkt samozachowawczy wołał wciąŜ na alarm, Ŝe jest niedobrze. Egzekucje i publiczne chłosty pobudzały wyobraźnię i ciągle przypominały, gdzie jestem. Niektóre osobiste doznania miały wpływ na wiele dni następnych. Przykład: biegnę na jakiś blok do księdza, który leczył, po poradę. Słońce od jego strony, przymruŜam oko. Nie zauwaŜam w porę dwóch esesmanów, którzy wyszli zza baraku z bocznej uliczki. Za późno zerwałem czapkę, by oddać im rytualny hołd. Zawołali mnie i kazali przy sobie robić Ŝabkę. Szli spacerem, a ja wzdłuŜ drogi przed nimi skakałem. Coraz cięŜej to szło, serce waliło. Za sobą słyszałem znienawidzony szwargot niemiecki. W końcu zwaliłem się bezwładnie na ziemię. Dostałem silnego kopniaka. Poszli. Zostawili mnie w spokoju.

12 XII 1943 […] Nadchodzą święta BoŜego Narodzenia. Z tej okazji przesyłam Tobie jak

najserdeczniejsze pozdrowienia i Ŝyczenia. Na pewno spędzisz święta w domu. PrzekaŜ Mamusi i rodzeństwu, Ŝe przesyłam pozdrowienia i ukłony. Są to juŜ czwarte święta… Myślami będę przy Tobie w Kazimierzu, a myśli te są świeŜe i równocześnie o wiele mocniejsze. Twój ostatni list z dnia 21 XI poruszył do głębi moje uczucia do Ciebie. Był tak miękki, miły i piękny jak kwiat….

MoŜliwości samowolnego przejścia z jednego komanda na inne były bardzo

ograniczone, a dla pewnej grupy więźniów prawie niemoŜliwe. Na poszczególnych komandach były róŜne warunki pracy. Do lepszego chcieliby przejść wszyscy, a tymczasem liczyło ono nieraz kilka lub kilkanaście osób. RóŜnymi sposobami starano się poprawić sobie pracę. Głównie chodziło o to, by była to praca pod dachem i gdzieś blisko. I mnie udało się dostać pod dach do fabryczki obuwia więziennego. Musiałem wykroić 200 par drewnianych podeszew do butów. Były odpowiednie wygięcia, obcasy, kształt odrysowany według szablonów. Jak nie wyrobiło się normy, traciło się komando. Pracowałem na pile taśmowej. Piły były stare. Miały szereg połączeń po zerwaniach. Miejsca lutowania były źle oczyszczone i grubsze, więc piła uderzała o drzewo, wszystko drgało i groziło nowym pęknięciem i zerwaniem. śadnej ochrony rąk ani twarzy. Kilka razy dziennie pękała piła i w kaŜdej chwili groziło nam kalectwo. Poza tym okropnie się kurzyło. Wentylator nie działał. Co pewien czas, moŜe co 15 minut, cały nos i przewody oddechowe zatkane były trocinami. Barak był szczelnie zamknięty, szczególnie podczas nocnej zmiany. Duszno, niebezpiecznie, niezdrowo. I to było jedno z dobrych komand.

18 II 1944 […] List ten piszę po długiej przerwie. Ale bądź spokojna. Jestem zdrów. A Ty?

Twoi najbliŜsi? Całą pocztę przesyłaj mi na nowy adres. Jeśli to moŜliwe, paczki przesyłaj jako pilne, gdyŜ przychodzą wiele szybciej. Nie pisz do Kazika, to nie jest mój kolega. Stach Głowacki nie powinien Wawelberczyka odwiedzać. Kochana Aneczko! Ja zawdzięczam Tobie, tu w obozie, duŜo, duŜo przyjemnych chwil. Dziękuję Ci jak

Page 25: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

najserdeczniej za pomoc. Poza tym bez zmian. Całuję Cię serdecznie. Z tego listu wynika, Ŝe Stach Głowacki został wywieziony do Niemiec na roboty

jako „wolny” robotnik i miał moŜność poruszania się. Chciałaś, by mnie odwiedził. PoniewaŜ odwiedzanie w obozie było zabronione, dlatego napisałem, by Wawelberczyka nie odwiedzał. Zresztą w nadruku listu było napisane: „odwiedziny w obozie są zabronione”, a obok: „Dzień zwolnienia nie moŜe być jeszcze podany. Zapytania są bezcelowe”. I bezcelowe nieraz wydawało się takie trwanie. Płynęły lata anormalnego Ŝycia. Ludzie starzeli się tu wielokrotnie szybciej. Widać to było na twarzach kolegów, a szczególnie na twarzach współwięźniów, którzy juŜ po kilka lat byli odseparowani od świata. Nieraz byłem wściekły na lustro, które wisiało w umywalni. Spojrzenie w nie nie dodawało otuchy. I przytoczę tu część wiersza „Wi ęzień i lustro” kolegi K.A. Jaworskiego:

„Wi ęzień patrzy się w lustro i twarz swoją bada, Tropi ślady, którymi nadciąga juŜ wróg: Poorała się w bruzdy za szkłem maska blada, Przepłynęło cierpienie korytem tych dróg. Obcy człowiek na niego spoziera z zwierciadła, Nie człowiek, ale widmo natęŜa tam słuch: Oto wróg się juŜ zbliŜa, wnet skoczy do gardła… A moŜe to jest tylko litościwy druh?” 5 III 1944 […] Piszę do Ciebie dopiero po czterech tygodniach. Ale bądź spokojna.

Przesyłam Ci bardzo duŜo Ŝyczeń i pozdrowień. Zostań mi zdrowa, Ty moja najkochańsza. Serdeczne pozdrowienia dla Twojej rodziny, a szczególnie dla Mamusi. Kiciaku, teraz jest niedziela, popołudnie… Myślami jestem przy Tobie, w ukochanym Kazimierzu… Jest mi dobrze. Wydaje mi się nieraz, Ŝe czas, który tu spędziłem, był całkiem krótki, poniewaŜ juŜ przeszedł. Tylko czas, który stoi przede mną jest jeszcze zawsze tak długi… Moja najkochańsza, pozostaję tu myślami o Tobie…

Jak cięŜka była praca na niektórych komandach, świadczyć moŜe fakt, Ŝe często

pod wieczór pół komanda prowadziło lub niosło pozostałą część towarzyszy niedoli. I wtedy tak prawdziwy i zrozumiały stawał się napis na bramie więzienia: „Praca daje wolność”. Tę wiekuistą chyba…

19 III 1944 […] Wczoraj otrzymałem z wielką radością list od Ciebie. A teraz czekam na

następny. W paczce były kwiaty. Cieszyłem się całą duszą. Twoje dobre ręce piszą tak

Page 26: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

duŜo i tak pięknie. Czytam wszystko tak uwaŜnie. Dziękuję Ci bardzo za wszystko. Kochana, napisz do pana Sieklickiego (wieś Witki gmina Radzików powiat Sochaczew) i podziękuj mu w moim imieniu za paczkę. Zapytaj go, komu właściwie to zawdzięczam, bo osobiście nie znam p. Sieklickiego. Poza tym u mnie nic nowego. Pisał mi Wawelberczyk, Ŝe otrzymał on pracę w swoim zawodzie, z czego jest całkiem zadowolony. Pozostań mi zdrową! […]

Optymizm bije z kaŜdego listu. W kaŜdym piszę: jestem zdrów. A przecieŜ

przeszedłem tyle chorób. Było mi nieraz tak cięŜko psychicznie i beznadziejnie. Myśl o śmierci krąŜyła stale jak natrętna osa. Wmawiałem sobie, Ŝe jestem juŜ stary, mam np. 83 lata i w tym wieku jest to rzecz normalna. Najbardziej bolało mnie istnienie wilków wśród ludzi. Silniejsi, brutalniejsi, kosztem innych chcieli ratować siebie. Nie wiedzieli, co to współczucie, co to niedola. Przykład: zmęczony pracą wpadłem na pomysł, by choć na chwilę usiąść na drąŜku w latrynie i odpocząć. Za chwilę dostaję silny cios w głowę. Nie wpadłem jednak jak inni do dołu dla uciechy kapo i jego kumpli. Ktoś mnie podpatrzył, Ŝe udaję.

Inny przykład: łopatami przegarnialiśmy całe góry ziemi przy równaniu terenu pod fabrykę. Naokoło setki więźniów, krzyki kapo i jęki bitych. Łopaty szybko pracują, o wiele za szybko jak na moŜliwości ludzi, którzy je trzymają. I mnie się w końcu robi słabo: jakieś mroczki w oczach. Chcę wyprostować na chwilę zgięty grzbiet, rozejrzeć się, moŜe chwilę odpocząć, jeśli kapo czy esesman nie widzi. A tu ktoś mi nagle wyrwał łopatę i zdzielił mnie nią kilkakrotnie w plecy, po rękach i nogach. Potem usłyszałem niemiecki wrzask: „Ty leniwa świnio, ty przeklęty Polaku”.

23 IV 1944 […] Tu równieŜ jest juŜ wiosna. Poza tym bez zmian. Wczoraj powinien nadejść

list od Ciebie, ale niestety… Otrzymałem list od Wawelberczyka. Pisze mi, Ŝe mieszka teraz około 15 km od dawnego miejsca pracy. Poza tym bardzo tęskni do swojej Ŝony. Kiciaku, przesyłam Ci jak najserdeczniejsze ucałowania i pozdrowienia. Kwiaty od Ciebie sprawiły mi ogromną radość. Trzymałem je dłuŜej niŜ 10 dni. Jestem ciekawy, jak traktuje was ojczym?

Twój Czesiek

Nie pamiętam szczegółów. Ale Twoje listy chyba były równie śmiałe jak moje. Ten szyfr był świetny: Wawelberczyk to ja, a ojczym to Hitler. Te dwa słowa pozwalały wiele powiedzieć. Informowałem więc, Ŝe zmieniłem pracę i mieszkam 15 km dalej. Pracuję na nocnej zmianie, itp. Zapytuję, czy Hitler jest nadal taki groźny? Jak Was traktuje? Oczywiście ryzykowałem i miałem pietra, Ŝe ktoś moŜe to wyjaśnić. PrzecieŜ ani Ty, ani ja nie mieliśmy ojczyma. Mogli od Ciebie Ŝądać wyjaśnień, kto to jest Wawelberczyk. Mogły być z tego represje wobec mnie i Ciebie. Najłagodniejsza to np. zakaz pisania. Ale kto w czasie wojny nie ryzykował? I to jak! Konieczne to było wszędzie.

Page 27: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

21 V 1944 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. A Ty? NajbliŜsi? Z największym zadowoleniem piszę ten list.

Właściwie kilka słów, miliardową część tego, co mam dla Ciebie, co bym chciał, co mógłbym Ci opowiedzieć. Ale nie pozostało nic innego do zrobienia, jak tęsknić do Ciebie – Ty Ukochana. Z wielkim zadowoleniem przeczytałem Twój list z 1 maja 1944. Bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci, Ty moja. Poza tym bez zmian. Dopiero od kilku dni jest naprawdę ciepło. Pisał mi Wawelberczyk: bardzo tęskni do swojej Ŝony. Na inne pytania moŜesz sobie sama łatwo odpowiedzieć.

Twój Czesław

Panujący w obozie głód był największą plagą. Wyłączając mały odsetek

więźniów, którzy mieli dobre komanda lub otrzymywali paczki, reszta była notorycznie głodna. Zresztą okres paczek był krótki i komanda nie były stałe. WciąŜ miały miejsce porachunki między komunistami a zawodowymi zbrodniarzami narodowości niemieckiej – walka o władzę. Było to na rękę esesmanom, a zresztą te rozgrywki były przez nich inspirowane. Mieli doskonałe informacje, co dzieje się w barakach wśród więźniów. KaŜdy, kto przeŜył Sachsenhausen, a był w nim dłuŜszy czas, musiał mieć jakiś okres ulgowy. Inaczej musiał zginąć z głodu, od chorób, od bicia czy z innych przyczyn. Taki okres ulgowy był, gdy otrzymywało się paczki, miało się lepsze komando i przede wszystkim szczęście. Jednak wrogiem nr 1 olbrzymiej większości więźniów był głód. Sam z jego powodu byłem kilkakrotnie bliski śmierci. CięŜko karano za zdobycie poŜywienia. Teraz, pod koniec wojny, kiedy dzięki paczkom i lepszemu komando czułem się trochę lepiej i chwilowo naleŜałem do tego odsetka uprzywilejowanych, widziałem wokół siebie nadal zapadłe twarze napiętnowane trwałym głodem. PoniewaŜ większość jedzenia oddawałem innym, najbardziej potrzebującym, to przy moim stole gromadziło się nieraz ponad 20 muzułmanów, którzy z nadzieją wpatrywali się we mnie. Było to straszne i chyba wtedy cierpiałem na równi z nimi…

18 VI 1944 Kochana Aneczko! Jestem zdrów. Twój dobry list z 31 maja 1944 i paczkę otrzymałem. Najmocniej

dziękuję. Znowu podarowałaś mi wiele swojej pracy i cieszy mnie bardzo to, Ŝe przynajmniej mogę Tobie wyrazić najszczersze podziękowania za Twoją pomoc. Pytania w Twoim liście są bardzo dobrze postawione… Tu równieŜ dość zimno. Poza tym bez zmian. Zasyłam Tobie wiele serdecznych ucałowań i pozdrowień. Kiciaku, stawiasz mi od czasu do czasu pytania, na które nie odpowiadam. Robię to ze

Page 28: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

świadomością, Ŝe tak będzie lepiej… Poza tym wszystko, to drobnostki w porównaniu z tym, Ŝe mogę pewnego razu wrócić do Ciebie. Mając ten fakt na uwadze, całuję Cię jak najmocniej.

Czesław

To był chyba ostatni list, jaki dotarł do Ciebie z Sachsenhausen. W lipcu ofensywa

radziecka dotarła do Wisły i Ty byłaś juŜ wolna. Na ponad rok nastąpiła przerwa w korespondencji. Następny list do Kazimierza dotarł ze Szwecji.

Z rozczuleniem i pełen wspomnień przeczytałem te listy, które z taką pieczołowitością przechowywałaś przez tyle lat.

Ten list, jak i tamte, zbliŜył mnie znów do Ciebie. Podniósł na duchu i zachęcił od Ŝycia, do którego tak mocno tęskniłem zza drutów Sachsenhausen.

Twój Czesław 17 sierpnia 1972 roku.

Page 29: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach

Page 30: Listy do żony (pdf)

Listy do Ŝony po polsku po trzydziestu latach