Kwantologia 7.4 droga.

5
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 7.4 – Droga. Idzie sobie człowiek drogą idzie – taką czy ową idzie – za młodu i w starości idzie – i się nie zastanawia – i się nie dziwi – i nic a nic ciekawego w tym nie widzi. Ech – i żeby to. Droga jak droga, można powiedzieć, tu błoto albo asfalt, tu cement albo kamień; albo jeszcze coś innego, takie miękkie i przetrawione przez kogoś. Zawsze i wszędzie to samo. - A jednak nie to samo. I nigdy to samo. Można o drodze napisać esej, można wiersz; można kadrami filmowymi pokazać, że ciągnie się w odległą dal, a można to streścić jednym słowem i machnięciem ręki. Droga, twarda opoka. Droga materialna i życia. A to przecież ta nasza proza codzienna, kilometry do pracy i takie same z pracy. Kurz i smród, tłok i spocone ręce; zmęczenie i senność; i złość na idiotę wyprzedzającego na ciągłej; wzniosłe i wyblakłe widoki; i wyrwane koło, i nieruchome ciało na poboczu w worku... Droga do... Przyznaję, poniosło mnie, macie rację. Ale czy można się dziwić – czy można odrzucić te wszystkie skojarzenia, które łączą się z tą konkretną i dowolną drogą? Powiecie, że droga jak droga, nic w niej ciekawego, co najwyżej męczącego i w gruncie rzeczy smutnego. - Bo ma swój koniec. Był początek, to będzie koniec. A tu, widzicie, was zaskoczę – i tak, i nie. Koniec dla was, no i dla mnie, co zrozumiałe, ale nie koniec tak w ogóle. Że to mała w sumie pociecha? Błąd oceny. Bo to, że zaistnieliśmy na tej naszej drodze, to efekt tego, że te wcześniejsze się skończyły. A jak się nasza skończy, to kiedyś i gdzieś ma szansę zbudować się inna. Też gdzieś poprowadzi. I też się skończy. Ale tego tak zostawić nie sposób, warto analizę skończoności drogi i jej ulotność pociągnąć dalej. Warto wyjść w takim filozofowaniu na temat drogi od obserwowanego i doznawanego, więc konkretnego szlaku. Jest sobie ścieżka czy też utwardzona autostrada, to nie ma znaczenia - niby wszystko poznane i oczywiste od najpierwszego kroku. Ale... Ale czy tak postrzegana i tak rozumiana droga istnieje? Czy to, co uchodzi za grunt i co w szerszym spojrzeniu jest kulą u nogi – czy coś takiego to fakt? Znów powiecie, że się czepiam, że dzielę kwant na czworo, kiedy on w sobie już niepodzielny. Słowem, słuchać nie zamierzacie, bo niczego tu ciekawego. A ja wam na to powiem, że robicie błąd, że postrzegane i doznawane bierzecie za wszystko, kiedy to dalece nie wszystko. Niby więc jest taka tam sobie dróżka, solidny kawał materii. Tylko czy w ujęciu filozoficznym on istnieje? Gdzieś tam daleko i bardzo fundamentalnie zarazem w rzeczywistości jest tylko kwant czegoś i jego ruch w nieskończoności. Tak się w tym całym bezkresie Kosmosu zadziało, że się lokalnie sfera tutejszego wszechświata wytworzyła 1

Transcript of Kwantologia 7.4 droga.

Page 1: Kwantologia 7.4   droga.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 7.4 – Droga.

Idzie sobie człowiek drogą idzie – taką czy ową idzie – za młodu i w starości idzie – i się nie zastanawia – i się nie dziwi – i nic a nic ciekawego w tym nie widzi. Ech – i żeby to.Droga jak droga, można powiedzieć, tu błoto albo asfalt, tu cement albo kamień; albo jeszcze coś innego, takie miękkie i przetrawione przez kogoś. Zawsze i wszędzie to samo. - A jednak nie to samo. I nigdy to samo.Można o drodze napisać esej, można wiersz; można kadrami filmowymi pokazać, że ciągnie się w odległą dal, a można to streścić jednym słowem i machnięciem ręki. Droga, twarda opoka. Droga materialna i życia. A to przecież ta nasza proza codzienna, kilometry do pracy i takie same z pracy. Kurz i smród, tłok i spocone ręce; zmęczenie i senność; i złość na idiotę wyprzedzającego na ciągłej; wzniosłe i wyblakłe widoki; i wyrwane koło, i nieruchome ciało na poboczu w worku... Droga do...

Przyznaję, poniosło mnie, macie rację. Ale czy można się dziwić – czy można odrzucić te wszystkie skojarzenia, które łączą się z tą konkretną i dowolną drogą? Powiecie, że droga jak droga, nic w niej ciekawego, co najwyżej męczącego i w gruncie rzeczy smutnego. - Bo ma swój koniec. Był początek, to będzie koniec.A tu, widzicie, was zaskoczę – i tak, i nie. Koniec dla was, no i dla mnie, co zrozumiałe, ale nie koniec tak w ogóle. Że to mała w sumie pociecha? Błąd oceny. Bo to, że zaistnieliśmy na tej naszej drodze, to efekt tego, że te wcześniejsze się skończyły. A jak się nasza skończy, to kiedyś i gdzieś ma szansę zbudować się inna. Też gdzieś poprowadzi. I też się skończy.

Ale tego tak zostawić nie sposób, warto analizę skończoności drogi i jej ulotność pociągnąć dalej.Warto wyjść w takim filozofowaniu na temat drogi od obserwowanego i doznawanego, więc konkretnego szlaku. Jest sobie ścieżka czy też utwardzona autostrada, to nie ma znaczenia - niby wszystko poznane i oczywiste od najpierwszego kroku. Ale... Ale czy tak postrzegana i tak rozumiana droga istnieje? Czy to, co uchodzi za grunt i co w szerszym spojrzeniu jest kulą u nogi – czy coś takiego to fakt? Znów powiecie, że się czepiam, że dzielę kwant na czworo, kiedy on w sobie już niepodzielny. Słowem, słuchać nie zamierzacie, bo niczego tu ciekawego.A ja wam na to powiem, że robicie błąd, że postrzegane i doznawane bierzecie za wszystko, kiedy to dalece nie wszystko. Niby więc jest taka tam sobie dróżka, solidny kawał materii. Tylko czy w ujęciu filozoficznym on istnieje? Gdzieś tam daleko i bardzo fundamentalnie zarazem w rzeczywistości jest tylko kwant czegoś i jego ruch w nieskończoności. Tak się w tym całym bezkresie Kosmosu zadziało, że się lokalnie sfera tutejszego wszechświata wytworzyła

1

Page 2: Kwantologia 7.4   droga.

– w sumie żadna dziwota, wcześniej takie fakty były, później będą, aktualnie tutejszego kilometra podłogi się trzymamy. - Słowem, pęd się tak po wszystkiemu dzieje i żadnej stabilizacji.A nawet więcej trzeba powiedzieć, że zmysłowo odbierana stabilność "drogi" to złudzenie tym właśnie pędem spowodowane. To sobie tak w wieczności pędzi, zapętla się z podobnymi jedynkami czegoś, no i w chwilowym zawirowaniu buduje się konkret, fizyczny foton czy atom. Widać twardy grunt, a to w swojej podszewce i podprogowości ruch, i to szalony ruch; widać światło w jego maksymalnym pędzie, a to w fundamencie złożenie wielu pomniejszych faktów.

A skoro to pęd i zmienność odbierana jako stałość - to czy w takim ujęciu droga, to, co uchodzi za drogę, takie coś istnieje? Jedyna logiczna odpowiedź jest taka, że nie, że nie ma niczego takiego. W postrzeganiu uczestnika marszu droga jest faktem, dla niego jest i zawsze będzie niezbędnym elementem rozumowania o świecie – ale nie ma czegoś takiego, nie ma żadnej drogi. Jest tylko i wyłącznie zmiana w trakcie zachodzenia i stan mocno - mocno chwilowy.

Prawda, idzie przez wieki marzenie o wyznaczeniu położenia każdego kwantu w ewolucji, ale to mrzonka. - Dlaczego? Ponieważ nie można wyznaczyć rozmieszczenia czegoś, co nigdy nie istnieje w formule i postaci, którą rejestruje obserwator. Widzę "drogę", a to zmienny w swojej dynamice proces – widzę "atom", a to struktura, którą do istnienia powołałem swoim wyróżnieniem; stałość świata jest w moim spojrzeniu.Czy jestem bez szans? Nie. Tego dowodzi choćby to, że istnieję, a też rozliczne działania, które mogę podjąć - to oznacza, że zmiana i jej rytm jest poznawalna. To oznacza, że moje odczytanie zmiany - mniej lub lepiej przeprowadzone, z takich lub innych abstrakcji budowane – to pozwala ustalić regułę i z niej korzystać. Przecież świat jest jeden, zmiana jest jedna, rytmika zmiany również jedna. Dlatego wystarczy tylko poznać rozmieszczenie "słupków milowych" – reszta jest pochodną. Czym jest "droga"?Z analizy wyłania się ujęcie, że obserwator znajduje - zawiera się w "rozwijającej" się, układającej w czasoprzestrzeni "drodze". To zawsze-tylko stan chwilowy oraz kawałek możliwy do zaobserwowania i oparcia się na nim, ale to jest droga. Do mnie, konkretnego już bytu, przynależy "iks" jednostek tego szlaku, a zbiór mi podobnych istnień liczy "iks" plus zbiór - na linii idącej z nieskończoności w nieskończoność mam do dyspozycji odcinek i z niego mogę okolicę postrzegać. A co przeżyję, to moje. Wokół ciemność, dosłownie jest to ciemność, a ja idę wąziutką ścieżką, która buduje się tuż przede mną i tuż za mną rozpada. I ja również. I niczego więcej poza tak wyznaczoną chwilą nie ma. Nie było i nie będzie. Jednak ważne jest to, że droga buduje się w rytmie kwantowym – i że jest poznawalna. Zasadnicze dla obserwatora, który stara się opisać "drogę" w skali lat-kilometrów, jest to, co się i gdzie na niej znajduje, gdzie są wyboje i dziury – a gdzie na głowę spadają pociski.

2

Page 3: Kwantologia 7.4   droga.

Jak wyobrażać sobie "drogowe" istnienie ewolucji? W płaskim ujęciu jako linię, nieskończoną linię, po której teraz i tu idę. To droga jednokierunkowa. Nie ma na niej innych przeskoków jak kwantowe, czyli na jednostkę. Nie ma tu zakrzywień i zapętleń, pomimo że czasoprzestrzeń jest zwinięta i pokrzywa. Na tej drodze nie ma zdarzeń innych niż mgnieniowe - logicznie jest tylko punkt, a fizycznie kawałek rozbudowanej struktury.

Co więcej, obserwator-uczestnik marszu musi taką drogę w całości w umyśle dopełnić, jako złożenie kolejnych kroków. Jego aktywna rola w procesie budowania drogi jest fundamentalna - bez niej droga nie zaistnieje. Dlatego im lepiej to robi, tym dalej sięga spojrzeniem i tym dłużej kroczy po wertepach. Fizycznie znajduje się wyłącznie w punkcie, logicznie ustali obraz nieskończonego zbioru punktów; w chwili teraz "widzi" najbliższą okolicę, ale w oparciu o zebrane w trakcie wędrówki jednostkowe i konkretne dane może zbudować obraz wszystkiego i zawsze."Droga" jest zawsze tylko chwilą i zmianą – jej stałość jest moją obserwacją, jest we mnie i dla mnie. Czyli można na zmianę nanieść podziałkę, wyznaczyć "sekundy" oraz "kilometry". Jednostka użyta do opisu i jej abstrakcyjna forma, to nie ma znaczenia – liczy się to, że jest jednostką i że obserwator dokonuje podziału jednolitego i nieskończonego procesu; działanie i wypracowany rytm jest warunkiem poznania.W wyniku opisania czasoprzestrzeni w kilometrach i sekundach, takie działanie wprowadza regularność w proces, wydarzenia opisane jako układanie się na mapie w taki sposób, że znajdują się w tym a tym kilometrze i w tej a tej dobie - to decyduje o wyniku i możliwości poznania. Z jakich konkretnie "atomów" coś się złoży w linię drogi albo też w element drogi? Nieważne, na pewno z odpowiednich - ponieważ inne się nie liczą. A kiedy takich w konkretnej okolicy zabraknie, cóż, nie będzie obserwatora. I nie będzie miał kto braku stwierdzić. I narzekać na drogę nie będzie miał kto...W przypadku postrzegania i opisywania "płaszczyzny ewolucyjnej" – a więc rozciągniętej i "rozwalcowanej" wielowymiarowej ewolucji - takie działanie jest drogą. Samo działanie poznawcze jest drogą w czasoprzestrzeni, ale także uzyskany wynik i obraz to droga. Nawet pojmowana dosłownie.

W tym maszerowaniu, w kolejnych etapach oraz w kolejnych punktach doznawania i analizowania, równomiernie i nie losowo, choć wygląda to początkowo na stan chaosu, pojawiają się fakty. Także reguła. - Obserwuję, analizuję, wnioskuję. Zaistniałe fakty, stan przeszły oraz zapamiętany - poddany obróbce rozumu - buduje, może i musi zbudować "narzut" na proces w formie rytmu tej zmiany. Czyli obserwator i uczestnik zarazem zmiany, musi zbudować teorię, która tłumaczy to, co się zdarzyło. I wykracza tym samym w przyszłość – poza aktualność swojej drogi. Buduje sam dla siebie obraz tego, co ma się dopiero wydarzyć. Na fundamencie już zaistniałych faktów, po ich zgromadzeniu oraz powiązaniu ze sobą w zależnościach, konstruuje obraz zdarzeń, które jeszcze nie zaszły,

3

Page 4: Kwantologia 7.4   droga.

ale które zajdą, ponieważ stan aktualny warunkuje to, co się może zbudować; obraz "dziś" przedłużony o "jutro" dlatego się sprawdza, że dalsze jest pochodną obecnego – i reguły zmiany. Tutejsze jest znane, reguła jest jedna i ustalona, dlatego wynik tej operacji na elementach też jest poprawny.Im wypracowany obraz pełniejszy, tym działanie sprawniejsze. Mogę ustalić to, co było lub będzie, mogę zobaczyć "słupy milowe" drogi, które oznaczają moje istnienie lub planety - które są pokoleniami łańcucha życia albo łańcuchami górskimi. Tej drogi nigdy-nigdy-nigdy nie ma łącznie, grunt pod moimi nogami tworzy się w każdej sekundzie i natychmiast rozpada, a ja stawiam krok tam, gdzie "przed chwilą" była pustka, a za chwilę zaistnieje ponownie nieskończoność. Jednak "tu i teraz" mam pod stopami "fakt materialny" i dlatego mogę iść. Fizycznie jest zawsze stan chwilowy, szeroki na kwant – a "droga" i jej obraz jest we mnie.Ja i droga to jedność - istnieję na niej i w niej.

Dlatego postrzeganie rzeczywistości w formule tylko czasu lub tylko przestrzeni - to musi się zmienić w postać "drogi". Czyli linii, a więc płaskiego i rozciągniętego w czasoprzestrzeni wydarzenia. To musi być płaszczyzna, która "rozciągnięta" w poznawaniu na kolejne etapy, jawi się jako "mapa" wydarzeń. I dosłownie jako mapa, "płachta" papieru rozciągnięta i opisana w jednostkach, z wszelkimi "poziomicami" czy "izobarami". Najlepszy model zmiany to płaszczyzna, ogromna karta papieru, w której umysł wyznacza, nanosi kolejne punkty-fakty. I wtórnie, ponownie zwija w fizyczny kształt konkretnego ciała – planetę, dowolny byt.Niby działanie zbędne, niby wiadomo, co jest pod nogami i co i jak się zmienia, a jednak po takim rozłożeniu na kolejne warstwy, plus naniesieniu skwantowanej podziałki na zmianę i następnie ponownym złożeniu w jedność - to zasadniczo zmienia sytuację obserwatora i uczestnika zmiany: z zawsze i tylko doznającego stanu aktualnego, staje się obserwatorem i uczestnikiem całości zmiany – zmiany w jej absolutnym przebiegu. Zamiany, której w takiej postaci nigdy nie ma i nie będzie.Rzeczywistość to skwantowana zmiana - strumień kwantów w pędzie po nicości, i nic więcej. Ale skwantowana zmiana plus suplement do tej zmiany - czyli instrukcja obsługi z naniesionym na zmianę rytmem – to warunek poruszania się po drodze.

Mówiąc inaczej, poznanie biegnie od zarejestrowania istnienia, np. sfery w otoczeniu i ustaleniu faktów tworzących – dalej zmiana tak postrzegana zostaje "rozpłaszczona" do stanu jednokwantowego, a to podlega znakowaniu i skalowaniu – na końcu, kolejnymi krokami, to, co zostało spłaszczone, ponownie podlega "zwinięciu" w "obiekt" i fizyczny stan. Rozum początkowo zbiera dane, później "rozbiera", a więc rozciąga złożoną i wielowymiarową ewolucję w kolejne "zwoje" i ustala w tych zwojach "kilometraż " oraz "sekundy" - a następnie znów, znając jednostki mapy, dokonuje "zwinięcia" w kulę. Czyli w czasoprzestrzeń abstrakcyjną z naniesioną siatką kartograficzną, a przez to poznawalną.Tym razem jest to już siatka nadpisana na czymś, co nie istniało w

4

Page 5: Kwantologia 7.4   droga.

taki sposób i nie zaistnieje. - Skutek? proces staje się po takim zabiegu przewidywalny. I to nawet wówczas, kiedy obserwator uznać nie może, że rozpoznał wszystkie atomy w zmianie od przeszłości do przyszłości. Dlaczego? Ponieważ w tym ujęciu okazuje się to działaniem zbędnym. Wiedza o zaistniałych faktach, którą przechowuje obserwator w swym archiwum, to jest podstawą do zbudowania abstrakcji zmiany, która toczy się zawsze w chwili aktualnej. A to pozwala następnie zrobić sumowanie, pozwala łączyć nawet odlegle od siebie fakty i ustalać związki. W efekcie coś, co nigdy nie istnieje zbornie, staje się w postrzeganiu zdarzeniem łącznym i poznawalnym. I nie ma znaczenia, co buduje konkretny fakt, liczy się skwantowana zmiana i jej rytm. I niczego więcej nie trzeba.

Droga – ale jaka?Szlak zdarzeń, codzienny i tutejszy drogowy ruch w rzeczywistości, to jest znakowane w kilometrach i sekundach, generalnie w odrębnym ujmowaniu. W skali wszechświata, ze względu na postrzegany dystans – tu dominowały jednostki czasu. Ale niezależnie od opisywanego i analizowanego zakresu zmiany, to zawsze jest droga, jednowymiarowy szlak. To jest droga, a jej "słupki milowe" są rzeczywiście milami i kilometrami. Dlatego przychodzi obecnie czas, żeby droga zaczęła być postrzegana latami-i-kilometrami – jako czasoprzestrzeń. I to w każdym miejscu i zawsze. Dlatego, że dopiero kilometry-lata mogą posłużyć za wyznaczenie, gdzie w takiej myślowo rozciągniętej oraz wielowymiarowej ewolucji się znajduję i gdzie znajduje się kolejny jakoś dla mnie ważny punkt.Bez "kilometrów" nie mogę powiedzieć, że konkret będzie podlegać trzęsieniom ziemi, jednak opis wyłącznie czasem wnosi obraz ogólny i niedokładny wobec potrzeb. Co mi po obliczeniu, że w roku "iks" i sekundzie "igrek" ziemia w jakimś nieznanym zakątku się zatrzęsie - to sucha informacja, wręcz zbędna, bo tworzy atmosferę strachu. Ale informacja przeliczona na kilometry-sekundy i już ograniczona do małego kręgu, to wiadomość istotna. To pozwala na ustalenie, w ponownym nawinięciu warstw na siebie - w umyśle albo komputerze - na jakiej głębokości zagrażający fakt wystąpi i jak się w odbiorze zaprezentuje. W przypadku planety ma to cenę życia.

"Droga" biegnie z nieskończoności w nieskończoność. Jednak jest w pełni poznawalna.

cdn.

Janusz Łozowski

5