Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.

8
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 7.2 – Dusza-i-ciało. Witam serdecznie. Mamy dziś tak wielu słuchaczy, że zaczynam się niepokoić, czy aby nie zaszła pomyłka wywołana tematem spotkania. Oczywiście jestem rad, że państwo przyszliście tak tłumnie. I mam zarazem nadzieję, że nawet jeżeli jest to powodowane nieporozumieniem, to wyjdziecie zadowoleni. Chciałbym jednak sprawę wyjaśnić już na wstępie. To i tak musiałoby się pojawić, ponieważ poprzednie z tego cyklu nasze spotkanie było czas jakiś temu, więc w ramach przypomnienia coś o sprawie trzeba powiedzieć, ale postaram się to zrobić w wymiarze o stopnień większym od wstępnego założenia. Mogę bowiem zakładać, że cześć z naszych gości jest tu pierwszy raz. Muszę również uprzedzić, że nie jest to temat pojęty religijnie, a więc tradycyjnie, to nie ten poziom dyskusji, to nie takie ujęcie, to nie takie spotkanie. Jeżeli ktoś z zebranych przyszedł z myślą, że czegoś się dowie o duszach, ich przemieszczaniu się, o zakresie "poza", jakoś tam pojętym zakresie "poza", zależnie od osobistych preferencji, cóż, być może się rozczaruje. A może nie, będę starał się nie zanudzić. Z tym, co od razu dodaję na zachętę, odniesienia do religii, różnych religii, będą częste, a wręcz są kanwą obecnej prezentacji. Religia, filozofia, logiczny namysł nad światem, to w tym dzisiejszym spotkaniu centralny element dyskusji. Witam raz jeszcze i przechodząc do tematu, chciałbym zacząć choćby od ogólnego omówienia tego, co koledzy na poprzednich spotkaniach prezentowali. Przypominam, a obecnych pierwszy raz informuję, że w tamtych pogadankach, które nosiły tytuł "Dostawka do umysłu", były to dwie prelekcje, wówczas została zaprezentowana myśl, że wielce w kontakcie z naszym codziennym otoczeniem przydała by się swoista "przystawka", czy jak to nazwać. Urządzenie, które przejmuje pełną kontrolę nad łączeniem umysłu, właśnie umysłu, nie tylko mózgu, ze światem zewnętrznym. Dziś, wystarczy się tylko rozejrzeć, jesteśmy w pewnym, a nawet w dosłownym sensie niewolnikami. Owszem, każde z widocznych urządzeń samo z siebie jest nam potrzebne, a nawet już niezbędne do życia. I wszystko byłoby piękne. Ale każdy przyzna, że zaczyna się to robić kłopotliwe. A to trzeba podładować, a to coś ustawić lub poprawić, tu zmienić i dopilnować - i w ogóle czujemy się zniewoleni. Kable, fale takie i inne, terminy, rozmowy zawsze i wszędzie, bo naciskają, ale wszystko trzeba pilnować. Nie muszę się dłużej rozwodzić, każdy to zna. I teraz proszę sobie wyobrazić, że to wszystko jest w jednym, już na zawsze jednym urządzeniu. A do tego nasza aktywność zupełnie w nim nie musi grzebać, jest i jest, a człowiek korzysta w pełni, na każdym kroku i zawsze. Ładnie brzmi? Widzę, że ładnie. Jedno takie skromne urządzonko, a łączy, odbiera, pozwala włączyć co się chce w technicznym otoczeniu, kontaktuje na wszelkie sposoby, które już dziś znamy, albo kiedyś inżynierowie wymyślą. Każdy chciałby coś w 1

Transcript of Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.

Page 1: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 7.2 – Dusza-i-ciało.

Witam serdecznie. Mamy dziś tak wielu słuchaczy, że zaczynam się niepokoić, czy aby nie zaszła pomyłka wywołana tematem spotkania. Oczywiście jestem rad, że państwo przyszliście tak tłumnie. I mam zarazem nadzieję, że nawet jeżeli jest to powodowane nieporozumieniem, to wyjdziecie zadowoleni. Chciałbym jednak sprawę wyjaśnić już na wstępie. To i tak musiałoby się pojawić, ponieważ poprzednie z tego cyklu nasze spotkanie było czas jakiś temu, więc w ramach przypomnienia coś o sprawie trzeba powiedzieć, ale postaram się to zrobić w wymiarze o stopnień większym od wstępnego założenia. Mogę bowiem zakładać, że cześć z naszych gości jest tu pierwszy raz. Muszę również uprzedzić, że nie jest to temat pojęty religijnie, a więc tradycyjnie, to nie ten poziom dyskusji, to nie takie ujęcie, to nie takie spotkanie. Jeżeli ktoś z zebranych przyszedł z myślą, że czegoś się dowie o duszach, ich przemieszczaniu się, o zakresie "poza", jakoś tam pojętym zakresie "poza", zależnie od osobistych preferencji, cóż, być może się rozczaruje. A może nie, będę starał się nie zanudzić. Z tym, co od razu dodaję na zachętę, odniesienia do religii, różnych religii, będą częste, a wręcz są kanwą obecnej prezentacji. Religia, filozofia, logiczny namysł nad światem, to w tym dzisiejszym spotkaniu centralny element dyskusji.

Witam raz jeszcze i przechodząc do tematu, chciałbym zacząć choćby od ogólnego omówienia tego, co koledzy na poprzednich spotkaniach prezentowali. Przypominam, a obecnych pierwszy raz informuję, że w tamtych pogadankach, które nosiły tytuł "Dostawka do umysłu", były to dwie prelekcje, wówczas została zaprezentowana myśl, że wielce w kontakcie z naszym codziennym otoczeniem przydała by się swoista "przystawka", czy jak to nazwać. Urządzenie, które przejmuje pełną kontrolę nad łączeniem umysłu, właśnie umysłu, nie tylko mózgu, ze światem zewnętrznym. Dziś, wystarczy się tylko rozejrzeć, jesteśmy w pewnym, a nawet w dosłownym sensie niewolnikami. Owszem, każde z widocznych urządzeń samo z siebie jest nam potrzebne, a nawet już niezbędne do życia. I wszystko byłoby piękne. Ale każdy przyzna, że zaczyna się to robić kłopotliwe. A to trzeba podładować, a to coś ustawić lub poprawić, tu zmienić i dopilnować - i w ogóle czujemy się zniewoleni. Kable, fale takie i inne, terminy, rozmowy zawsze i wszędzie, bo naciskają, ale wszystko trzeba pilnować. Nie muszę się dłużej rozwodzić, każdy to zna.

I teraz proszę sobie wyobrazić, że to wszystko jest w jednym, już na zawsze jednym urządzeniu. A do tego nasza aktywność zupełnie w nim nie musi grzebać, jest i jest, a człowiek korzysta w pełni, na każdym kroku i zawsze. Ładnie brzmi? Widzę, że ładnie. Jedno takie skromne urządzonko, a łączy, odbiera, pozwala włączyć co się chce w technicznym otoczeniu, kontaktuje na wszelkie sposoby, które już dziś znamy, albo kiedyś inżynierowie wymyślą. Każdy chciałby coś w

1

Page 2: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

ten deseń posiadać. Ja na pewno.

Ale jest problem, zasadniczy: nasza indywidualność, osobnicza, tak dla nas cenna osobowość. Cenna dla nas, ale ogromne wyzwanie, kiedy to trzeba sprzęgnąć ze wspomnianym technicznym otoczeniem. Jednego obywatela świata można zdekodować, odczytać jego sposób notowania danych, ale milion, ale miliardy? To po prostu niemożliwe, nie da się, żaden inżynier takiego zbioru nie odczyta. Problem? Tak, jest problem. Ale, to na pocieszenie nam natura daje, jeżeli jest problem, to i rozwiązanie się znajdzie. Jak coś w świecie stanowi ścianę, której podobno się nie pokona, to zawsze jakieś obejście też można odkryć i ominąć zawalidrogę. Jak to się powiada, głową muru nie pokonasz, ale jeżeli brak innych narzędzi, to warto spróbować.Na poprzednich prelekcjach omówione to zostało szeroko, ograniczę się więc do stwierdzenia, że wyjściem jest indywidualne, takie od pierwszych chwil istnienia osobnika, notowanie jego funkcjonowania w umyśle. W mózgu, jako faktu biologicznego, ale i umyśle, całości funkcjonalnej. Czyli nośnika i treści abstrakcyjnej. Zbudowanie i dalej wykorzystywanie tak widzianej "przystawki", to pozwala, już realnie pozwala na pokonanie wspomnianej bariery osobności każdego bytu. Jest "pośrednik", którym łączy ze światem i odbiera płynące z tegoż świata sygnały. I fajnie.

Tylko że to jest najmniej ważne zagadnienie. W tej chwili zbliżam się już do dzisiejszego tematu, poprzednie etapy to właśnie takie podłączenie do otoczenia - użyteczne wielce, ale banalne. Chodzi o coś znacznie istotniejszego.Proszę zwrócić uwagę, że "przystawka", urządzenie działające sobie "w tle" osobniczej aktywności, że ono nie tylko kontaktuje, ale i zapisuje kwant po kwancie, element po elemencie tej osobowości, i to w skali całego istnienia. Co więcej, działa technicznie tak, że zachowuje, prezentuje się w swoich funkcjach identycznie, jak to w przypadku mózgu można obserwować. Zgoda, materialna substancja do tego działania użyta jest inna, praktycznie każda, która się nada, ale funkcja, sposób reagowania, działanie jest identyczne. Nie ma znaczenia nośnik, ważne, żeby procesy były te, takie same. Nie ma znaczenia, w czym i na czym się myśli, ważne, żeby logicznie.

Czyli, to bardzo istotne, w chwili maksymalnie dla osobowości już ważnej, w chwili końca istnienia, pojawia się taka konsekwencja i niezwykłość tej "przystawki-dostawki": jeden obiekt, struktura ze wszech miar pełna, ale biologiczna - to się kończy, a po drugiej i ciągle aktywnej stronie jest owe "urządzenie". I co? Proszę się na chwilę zastanowić, czy to dalej można określać "urządzeniem", stąd znak umowności w wypowiedzi. Czy to jest urządzenie? Widzę pewne i nawet spore zakłopotanie, i słusznie. To jest, i to pod każdym już względem, stan niezwykły - ale na pewno nie urządzenie.Dlaczego nie urządzenie? Przecież, tak na oko, nic się w stosunku do stanu "ciut" wcześniejszego nie zmieniło. Ta drobna różnica to brak zauważalnej aktywności biologicznej konstrukcji. Można by to określić, że to "banał", ale nie zamierzam ironizować. Jednak to w praktyce tylko taka różnica, nic więcej...

2

Page 3: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

Ale zarazem zupełnie coś nowego, to się czuje, nawet nie trzeba w temat się wgłębiać. Przecież osobowości poprzedniej już nie ma, a przecież jest dalej. To jest konsekwencja "przystawki". - Coś się zakończyło, ale coś trwa dalej. I to aktywnie.

Słowem, warto to sobie uzmysłowić, w chwili przejścia, to pozornie drugorzędne urządzonko, wychodzi na plan pierwszy. I to ono teraz w świecie spełnia, i to w całej pełni, aktywną rolę osobowości. Po prostu jest tą osobowością. Niczym, dosłownie niczym w zawartości nie różni się od struktury biologicznej - na zmianę świata reaguje tam samo, jak poprzedni byt, jest po całości tym bytem. Wszystkie funkcje oraz "narowy" poprzednika są szczegół w szczegół zapisane w archiwum, nośnik się zmienił, ale zawartość pozostała i zmienia się tak, jak poprzednia konstrukcja – wszystko, wszystko zachowane i stabilne, a przecież inne. Osobnik się skończył, osobnik istnieje.

Czy to czegoś nie przypomina? Zadaję to pytanie pod adresem osób, które nie uczestniczyły w poprzednich spotkaniach, wówczas zostało to zasygnalizowane. Czy to czegoś nie przypomina?Dokładnie, dusza ulatuje w zaświaty. Czyli przechodzimy po wstępie do zasadniczego dzisiejszego tematu. "Wędrówki dusz". Ale zwracam uwagę, że w liczbie mnogiej, to nie chodzi o jednorazowe takie tam sobie przejście osobnicze, ani też jednostkowe. Tu chodzi o fakty liczne i powszechne. I techniczne.

Właśnie, techniczne. To w tej chwili jest zasadniczy, główny - ten najważniejszy element rozumowania. W tej chwili chciałbym przejść nie do ogólnych rozważań, jak się duszyczki przemieszczają, wędrują po i w świecie, ale do zagadnień technicznych. Nie w szczegółach, bo to niemożliwe, to zostanie wypracowane w przyszłości i na pewno nie będzie łatwe do uzyskania, ale do samego faktu, że to staje na porządku dnia - i staje się realnie dostępne. To już nie logiczne i filozoficzne, czy inaczej religijne ustalenie odnoszące się jakoś do skrajnego faktu istnienia, czyli śmierci, ale zagadnienie może nie proste do rozwiązania, ale też nie niemożliwe do pokonania. To już widać na horyzoncie.Mówiąc inaczej, "wędrówki dusz", przesiadanie się z ciała do ciała jest nie fantastyką, modlitewnym zawołaniem, ale realnością. Dziś nie do przeprowadzenia, ale już do logicznego opisania. A skoro w taki sposób to jest dostępne, to "za chwilę" będzie fizycznie i w codzienności. Czy dla każdego? Cóż, zapewne będzie różnie, jak zawsze, ale tak w przyszłości... Może i dla każdego.

Chce mocno podkreślić ten techniczny i fizyczny aspekt zagadnienia i jego znaczenie. To za moment pozwoli mi przejść dalej. - Chodzi o to, że logicznie staje się strawne, łatwo akceptowalne to, co dla wielu sceptycznie nastawionych do koncepcji "duszy" jest obecnie i od dawna nie do przeskoczenia. Chodzi o fakt, że samo podejście i analiza przechodzi z obszaru jakoś "poza", dziwnego i kłopotliwego do pogłębionej analizy – w obszar codzienności, wręcz banalności. Z niezwykłości logicznej, do zwykłości technicznej. - I to jest w

3

Page 4: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

tym tak istotne, to jest sedno zagadnienia. Oto okazuje się, z pewnym zaskoczeniem dla obu stron dyskusji, że pojęcie "duszy" upraszcza się, że to nic nadzwyczajnego. Ot, tylko trzeba "zawartość" głowy osobnika poznać, zapisać na innym nośniku i w chwili krańcowej przenieść w nową lokalizację. Że to realnie i praktycznie przebiegać musi w sposób skomplikowany, już padło, ale to w tym ujęciu jest sprawą którąś tam z rządu, technicznie ważną, w opisie logicznym zbędą. Zwracam na to uwagę, za moment o tym coś w opisach się pojawi.Czyli coś do tej pory wręcz mistycznego i maksymalnie niezwykłego, sławetna na wieki "dusza", to okazuje się odniesione do jednostki i fizycznego zanotowania, zawsze tylko do jednostki. I traci przez to charakter wyjątkowości, z wszelkimi tego konsekwencjami. Czyli może być przenoszone, dosłownie już wędrować poprzez ciała - i to najróżniejsze. Ograniczenia wynikają tylko z fizyki i pomysłowości - lub zapotrzebowania; teoretycznie można się "wpisać" w każdy stan tej tutejszej rzeczywistości. I tym samym spełnia się to, co wiekami i przez wszelkie dyskusje w dziejach było poodnoszone.

I to jest najciekawsze dla mnie w tej chwili. Ten logiczny, idący tysiącleciami i dowolnymi filozofiami koncept, że jest "dusza", że może wędrować, że trzeba to a to wykonać, żeby taki stan osiągnąć i zeń korzystać. Zwracam na to uwagę, to było od zawsze. Obecnie w ujęciu logicznym przechodzi do strefy technologii - ale myślowo to było "od zawsze".

Czy to przypadek? Oczywiście nie. Absolutnie nie. Ale nie dlatego, to w stronę zwolenników koncepcji duszy, czegoś niematerialnego i podobnego mówię, że treść pojęcia "dusza" jest taka, jak to sobie w analizach państwo przedstawiacie. Ale też nie dlatego, to znów w stronę przeciwników "duszy" mówię, że to pomysł bzdurny czy daleki od świata, nic podobnego. Pojęcie "duszy" jest jak najbardziej, i to przecież powyżej pokazywałem, zasadne, to osobniczy zbiór tych w głowie zawartych abstrakcji i pojęć. A przez to nie błąd, to nie nadinterpretacja czy pobłądzenie w analizach. Że w działaniach na pojęciach do tej pory to mistyka i filozofia zawłaszczyły, to nie oznacza, że to był logiczny błąd. Bo nie był. Po prostu aktualnie zaczynają się tym zagadnieniem zajmować osoby techniczne, wcześniej nie było do tego podstaw. Tematyka ta sama, zmieniły się jedynie okoliczności.

Tak, trzeba wyjść od generalnego stwierdzenia: nie ma, nie ma, nie może być analizy, żadnej konstrukcji logicznej, albo fizycznej tym bardziej, która byłaby sprzeczna ze światem, z jego prawami. Może na poziomie słownictwa i stosowanych obrazów mieć to różne, jakoś tam wypracowane upostaciowanie, to wszystko jest jednak wyłącznie powierzchnia, najmniej ważna, to literacka albo mityczna warstwa, nic istotnego. Dla wielu najważniejsza oraz jedynie dostępna, ale patrząc logicznie, zupełnie nieistotna. I teraz proszę tak właśnie potraktować koncepcję "duszy", jako coś poprawnie wypreparowanego z otoczenia, ale tylko logicznie. Że to stan realny potencjalnie, nie usamodzielniony, odmaterializowany i

4

Page 5: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

jakoś tam nadrzędny fakt. To nigdy nie jest "fakt", ale możliwość logicznie poprawna, ale na dziś, do momentu "przystawki" to tylko i wyłącznie teoretyczna możliwość.

Warto sobie w tym momencie postawić pytanie, dlaczego taka formuła definiowania świata i elementu świata się pojawiła? Czy to polega na "objawieniu", "natchnieniu", albo jakoś tak? - Moim zamiarem i wszystkich tu występujących nie jest zupełnie stosowanie określeń mało dla kogoś przyjemnych, nasze spotkania mają coś pokazać, ale nie obrażać. Mogę domniemywać, że komuś właśnie taki niezwyczajny poziom tłumaczenia odpowiada, szanuje to... tylko to jest pojęcie, które jest głęboko nieprawdziwe. Nie, że głęboko fałszywe, bo jest prawdziwe. - W takim ujęciu jest prawdziwe, że pojawia się nagle, jako "olśnienie" dla osobnika te abstrakcje tworzącego, a więc z natury on nie wie nic o procesie i jego uwarunkowaniach, które do takiego ustalenia doprowadziły. To poziom skryty dla niego, więc rezultat musi się wydać zaskakujący – kub właśnie "objawiony". W tym rozumieniu to rzeczywiście proces "spoza" – spoza poznania. Ale na pewno proces z zakresu doznawania i komentowania. Stąd jego znaczenie i siła emocjonalnego rażenia, że tak się wyrażę.Ale zarazem jest to głęboko sprzeczne z logiką jako taką – bo nie ma "objawienia", jest obróbka materii i na tej podstawie ustalanie abstrakcyjne faktów. I zawsze tylko faktów. - Nie ma objawienia w takim znaczeniu, że jest absolutnie spoza, z "czegoś" czy "kogoś", to zawsze stąd i teraz. I zawsze w tym konkretnym osobniku.

Czy religia, filozofia, naukowe działanie – i zupełnie dowolne już działanie, czy to może prowadzić do fałszywego obrazu świata? Ktoś powie, że może i że często może. I popełni błąd. Tak, to warto, a nawet trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: nie ma i nigdy nie było w dowolnie prowadzonym działaniu logicznym abstrakcji, która byłaby względem świata sprzeczna. Każda jest poprawna.Widzę ruch na sali i niedowierzanie. Tak, taka jest ostateczna, na bazie logiki przeprowadzona analiza możliwych systemów odnoszących się do środowiska. Nie ma błędnych, oderwanych od rzeczywistości i przez to głupich czy jakoś tak określanych struktur. Nauka rodem z najbardziej naukowego laboratorium, filozofia z najlepszego sortu umysłu, religia lub magia, zawartość głowy osoby z psychiatryka – to wszystko jest poprawne ujęcie świata. Jeżeli coś istnieje, to w sobie zawiera poprawne odczytanie własności świata. Powtarzam, jeżeli coś istnieje, fizycznie czy jako abstrakcja, to jest poprawne - spełnia wymóg poprawnego odczytania świata.

Znów widzę poruszenie, a niesłusznie. Już z samego faktu, że coś w realności funkcjonuje, już to oznacza, że zawiera w sobie reguły z tym światem, z jego stanami zgodne. Owszem, i stąd się zapewne bierze na sali widoczne zaniepokojenie, owszem, jest zróżnicowanie w takim działaniu, w jego skuteczności, w jego mniejszej albo większej do świata przystawalności – jednak tylko tak. Logicznie każdy system objawiający się zaistnieniem jest poprawny. Coś istnieje – to oznacza, że uwzględnia reguły świata.

5

Page 6: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

Mówiąc inaczej, jeżeli jakaś religia, dowolna religia, dopracowuje się pojęcia "duszy", czy adekwatnego, to przecież wypracowuje to w oparciu o stan świata, przecież niczego innego nie ma do odbioru i poznawania. To fizyczność świata i zachodzące w nim zmienności, to wyznacza zakres takiej analizy, jest punktem odniesienia - ale też jest weryfikatorem ustaleń. Że dzieje się to najczęściej zupełnie nieświadomie w głowie analizującego? Pełna zgoda. Inaczej zresztą to nie może przebiegać. - Zasadniczo to całkowicie i zawsze dzieje się bez świadomości takiego odniesienia. Osobnik w swoim zakamarku rzeczywistości prowadzi eksperyment, fizycznie lub logicznie, ale i tak zawsze jest skonfrontowany ze stanem świata i nigdy inaczej. Bo świat to jest wszystko, co ma w takiej analizie. I dlatego musi uzyskać na końcu kombinowania pojęciowego opis świata we wszelkich jego przeobrażeniach, niczego innego nie uzyska.Może nie mieć zupełnie świadomości o mechanice kwantów i głębokiej zasadzie rzeczywistości, i najczęściej jej nie ma – ale działając w środowisku i w jego fizycznej zmianie zawsze się do tego rytmu i tej reguły stosuje – istnieje, wiec się stosuje. I tym samym może uzyskać poprawny wynik operacji na kwantach, zupełnie nie wiedząc, że coś takiego jest. Liczy się samo działanie, rezultat i tam musi – musi być poprawny. Owszem, jak to już mówiłem, na poziomie słów to może być różnorako definiowane, to zależy od tego, co zostanie wstępnie wprzęgnięte w taka analizę. Jak wyjdzie się od aniołów i podobnych, to przecież na końcu nie pojawią się kwarki czy kwanty, to oczywiste. Ale gdy jest to poprawnie przeprowadzony dowód logiczny, to głęboki zakres analizy oddaje prawdę, jest opisem świata. Musi takim być.

Fakt i prawda, można w takim zbiorze logicznie równoważnych sobie systemów, ale już zewnętrznie do tego zbioru, przeprowadzić coś na podobieństwo drabiny użyteczności, czyli wprowadzić klasyfikację z uwagi na korzyści dla stosującego taki system. I w tym już ujęciu wcześniej ustalona jednakowa dobroć - to wygląda inaczej: uzyskuje się gradację. No i okazuje się, że system, w którym dominuje, tak przykładowo, podkowa przybita nad drzwiami na szczęście, że taki w świecie ustalany porządek może i się sprawdza dla korzystającego z niego, ale już dla innego osobnika nie, że tenże inny osobnik jest sam dla siebie kowalem losu. W innym przypadku to dopiero zasada z mechaniką kwantową okaże swoją przydatność, itd. Co ważne, w takim zestawieniu, zwracam uwagę, podejście religijne nie jest złe i na straconej pozycji. Dlaczego? Ponieważ powstawało długo, dlatego mogło dopracować się, i to po wielekroć, zgodnych do świata abstrakcji, ilość prób weryfikacyjnych była wielka i przez wielu prowadzona. A to dalej oznacza, że skoro takie postrzeganie otoczenia jest i posiada swoich użytkowników i zwolenników – to ma dla nich praktyczne, życiowe znaczenie. - Czyli musi odpowiadać na zapotrzebowanie, w jakimś zakresie się sprawdza. A skoro tak, jest dobre i potrzebne. Dla tej konkretnej jednostki, ale potrzebne. I nie można tego negować.Że dziś takie podejście sprawdza się dla coraz mniejszego zbioru odbiorców, a więc codziennych eksperymentatorów, no i coraz gorzej- fakt. Po prostu w świecie zaszło tak wiele zmian, że odpowiedź w

6

Page 7: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

formule religijnej zwyczajnie za tą zmiennością nie nadążą. Gdzieś skrajnie, właśnie "dusznie", posiada to dla niektórych sens, tylko już wyraźnie widać, że ten zakres tłumaczenia rzeczywistości spada w hierarchii, z głównego i jedynego - do uzupełniającego, jeszcze obecnego, ale już raczej magicznego. A nawet i zbędnego. Podejście motywowane filozofią religijną, w zderzeniu z nauką i jej "cudami", z technicznymi możliwościami... Cóż, wynik jest wiadomy.Z religijnego pojęcia "duszy" można w analizie wycisnąć niewiele, z pojęcia "materialnej duszy", tutaj w analizie prezentowanej - całe zbiorowisko zastosowań. I to takich, o których mówiły najróżniejsze religie. Tylko mówiły.

Czyli, jak sobie religia wypracowuje po iluś obrotach sfer pojęcie "duszy", to wypracuje je w oparciu o własności świata, nie błądzi w takim działaniu. Bo nie może. Fakt, może sobie jakiś filozof, co to w swojej jaskini przesiaduje i do działania wystarczy mu miska zupy, może taki osobnik w chwili wolnej byt i niebyt w jego wiecznej i nieskończonej formule raz i po wielekroć analizować. I zawsze coś uzyska. Co, to już zależy od tego, z czego wychodzi. Ale uzyska, musi; tak to się w głowie tego osobnika dziać dzieje, i inaczej nie może. Abstrakcja z abstrakcją wchodzą w związek fizyczny w tej głowie, no i jest nowość, również abstrakcyjna na wyjściu... Oczywiście pojawia się problem, jak to zweryfikować, sprawdzić. - Czasami wystarczy przetrzeć oko, żeby w analizie wykryć mało dokładne ustalenie, czasami trzeba tysiącleci i wielkich konstrukcji, żeby "atom" rozbić na elementy. Myśl sobie polatuje swobodnie, choć materialnie, ale zasady materialnego oraz zmiennego świata ustala się wolno i długo.

Odwołam się do wcześniej powiedzianego o "przystawce", że pojawia się w chwili brzegowej stan, że ciało odchodzi w niebyt, ale pełne odwzorowanie zawartości osobniczej, że to pozostaje. I działa już samodzielnie. Przecież to techniczne zrealizowanie ujęcia duszy. W tym zawiera się ten istotny fakt. W zakresie religijnym trzeba to a to i odpowiednio wykonać - tu, w świecie tranzystorów czy trybików, tak samo, też trzeba zestawić i zestroić. Efekt logicznie jest ten sam, dusza – czyli już właśnie fizycznie pojęta dusza. Przechodzi sobie z ciała w kolejne ciało, "ulatuje", wydostaje się, uwalnia z formy poprzedniej - i znajduje oparcie w kolejnym bycie. Fizycznym i zawsze fizycznym, a przecież kolejnym. "Wędrująca dusza".W ujęciu religijnym wystarczy spełnić rytuał, to w jednej z takich form, albo przejść cały kołowrót możliwych cielesności, zanim się w nieskończoności rozpuści, ale zasadniczo to to samo. Zresztą, to warto podkreślić, nawet te sygnalizowane ujęcie, pozornie mityczne tylko i literackie, tak na dnie odnoszą się do możliwych i realnie technicznych do zastosowania dróg przemian. Czyli właśnie jedno i ostateczne przejście w świat "dalszy" - albo mnogość cykli, aż się to lokuje w dalekim horyzoncie wieczności. Słowna, abstrakcyjna w takim opisie warstwa jest, w odniesieniu do poziomu technicznego, dziwaczna i bez sensu, jednak logicznie, a więc głęboko, tożsama.

Czy to oznacza, że my człowiek wkraczamy w "erę duszy"?

7

Page 8: Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.

Tak to trzeba postrzegać. Nam tu obecnym to w żadnym przypadku już nie grozi ani jest osiągalne. Być może będziemy to obserwować, być może nawet nie będzie to taki odległy punkt, wszystko dziś pędzi i zmienia się szalenie, ale osobiście, jako byty fizyczne, już ziemi "po drugiej stronie" chwili przejścia nie zobaczymy, to nie nasze pokolenie. Ale jako zbiorowość musimy się na to szykować, to widać już wyraźnie. Że będą problemy? Ech, przeliczne, ogromne, z naszej dzisiejszej perspektywy niebotyczne. Choćby energetyczne, choćby z tym, jak taką populację wyżywić, zająć czymś, itd. Ale to już nie my, to nie nasze zmartwienie. Ale ono nastanie, nie ma od tego po prostu odwołania. Jeżeli coś jest możliwe, to zaistnieje.

Chyba, że analizującego nie będzie...

cdn.

Janusz Łozowski

8