Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.

6

Click here to load reader

Transcript of Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.

Page 1: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 4.4 – Precyzyjne dostrojenie.

Są na świecie sprawy nie do wyjaśnienia.Na ten przykład szefostwo. Wzywa w sprawie. Kurs jest, szefostwo w moim kierunku papierkiem rzuca. Delegacja jest. Pojedziecie i się wyszkolicie. Dalmierzystą zostaniecie, mówi szefostwo. Takie coś z rozdzielnika przyszło, kogoś trzeba było posłać, rozumiecie. Tutaj azymut macie. Jedźcie i się kursujcie.Cóż. Wola szefa. Z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Sami rozumiecie, pod sufit nie skakałem. Normalna ludzkość inne w życiu ma sprawy pierwszoplanowe. Spotkać się, porozmawiać o takim czymś znajomym, spożyć to i owo dla rozrywki. Żadne tam mierzenie człowiekowi w głowie nie siedzi, ani tym bardziej jaka w sobie tam interferencja, tfuj i jeszcze raz tfuj, obrzydlistwo.Ale jadę. Rozpakowuję bambetle. I się na całego kursuję.

Hotel, nie powiem, z gwiazdką, jedzenie strawne, towarzystwo tak w ogólności akceptowalne. Słowem, delegacja zapowiada się znośnie. A nawet z perspektywą. Tylko, widzicie, ten kurs to chyba programowo z archaiku tematykę swoją zaczerpnął, a może i z głębszej warstwy geologicznej. Niby w okolicy dwudziesty i pierwszy wiek, niby przyrządowo człowiek się na okoliczne planety szarpnął, niby laser sobie do sprawdzania tej tam odległości wykorzystuje, a też podobne częstotliwości. A w tym to kursowaniu optykę pospolitą nam zaserwowali, widzicie. Szkolne prawa fizyczne podtykali, żeby to. Ja nie powiem, nic do pryzmacików i rurek tubusowych nie mam, to i owo nawet sobie po okolicy lornetkuję w wolnej chwili. Tylko, sami rozumiecie, ta kursowa okoliczność dziwną się mi wydała. Taka, nie ma co dużo mówić, z czasów telefonii korbkowej i przeszłości mocno zatęchłej. Słowem, archeologia po wszystkim.

Wiecie, technologii operatorskiej to ja wam streszczał nie będę, a ciekawskich odsyłam do fachowych źródeł. Dalmierzenie, rozumiecie, tak generalnie na zręczności palcowo-manualnej się zasadza, proste w sumie to jest. Ja tam się nie chwalę, ja z palcówkami jestem aż po sam koniec obeznany. I dobry. Tak mówią.No więc w takim kursowaniu to trzeba w odpowiednią szparkę zajrzeć - ale też odpowiednio. Palcami pogmerać, trochę na czuja pokrętła nastroić, tu i tam pomacać delikatnie, a przy tym takie, wiecie, w przyrządzie prążki na ekraniku śledzić. Takie kreseczki tam widać i one się mają na siebie nałożyć. Pokryć, znaczy się, mają. A jak się już pokryją, to sobie taka procedura samoobsługowa się dzieje. No i trzeba z podziałki wartość zanotować, przeliczyć. I jest wynik – i jest odległość. I jest radość, że się wstrzeliło w cel. Cóż tu dużo dużo mówić, kurs kursem, swoje na delegacji odbębniłem

1

Page 2: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

i papierek certyfikujący na dalmierzystę dostałem. Czyli poszło w dobrym kierunku generalnie. Można tak powiedzieć. No i pewnie by tematyka odeszła w swoją historię - wszystko by się potoczyło codzienną rutyną, gdybym tak zupełnie losowym przypadkiem w jakiejś tam okoliczności nie trafił na problemat z dostrojeniem, znaczy się dziwnym nałożeniem się wszelakich zgodności. Z takim w sobie precyzyjnym dostrojeniem tego wokół.Sprawę znacie - te wyliczenia, że któraś cyferka po przecinku jest ważna, żeby to się prezentowało tak, jak się prezentuje. No znacie też te wszystkie ochy i achy, że dziw, że niezwykłość dająca mocno do myślenia – że to świadczy. Takie tam gadanie, wiadomo.

Co tu dużo mówić, wiedza we mnie świeża była, dalmierzenie w jego złożoności poznałem, więc sobie tematyczność jedną i drugą umysłem skojarzyłem. Znaczy się, inaczej na okolicę zacząłem zerkać.

Skoro to w sobie takie dziwnie niezwykłe, skoro tak zmienność się świata zbiera, że patrzącemu we wzorki fizyczne albo matematyczne się układa, a wszystkie one architekturę w jej wzorzystości ciał i też budowli wspierają – to znaczy, że za tym zestrojenie kreseczek w dalmierzu rzeczywistości się kryje. Że linie procesu zmiany się na siebie nałożyły. I to skutkuje. I to się pokazuje. Czyli świat taką manualną palcówkę robi i paseczki zmiany układa w to lub tamto. A ludzkość z tego przyjemność obserwacyjną ma. A też i ogólnie życiową, wiadomo. Wiecie, temat może na pierwsze wejrzenie sobie daleki, tu świat po jego zmianie nieskończonej i wszechświatowej, a tu przyrząd rodem z epoki geodezyjnej. Tylko, widzicie, tu zestrojenie swoje reguły pokazuje – i tu; tu zadziwienie dziwnym stanem – a tu wynik, który do uzysku celowniczego prowadzi; tu ważna chwila życiowa, która po zestrojeniu elementów obserwacyjnie porusza – i tu znaczenie mocno istotne linii, co to w pokryciu odległość pokazują. Słowem, jest zależność. To nie byle skojarzenie mało wprawnego do analiz umysłu, ale faktem się dziejąca zależność.

Bo to zerknijcie sobie na efekt przesunięcia. Sami wiecie, pędzi w dal sobie coś pędem – pędzi z tej strony na drugą. I pędzi sobie w dźwięku albo kolorami. I jak się do punktu obserwacyjnego zbliża, to się pokazuje. A to piskiem lub odpowiednio wysokim kolorem lub basuje i czerwienieje. Jest efekt? No, jest.A postawcie sobie pytanie, takie głębokie: czy wszechświatowa taka tam zmiana tworząca, to statyczność, czy może pęd ogromny, ruch po kierunku? Pęd z tej na drugą stronę, znaczy się. Co, pędzi? No. To pędzi, bez dwu czy więcej zdań. Aż furkocze, aż skry idą i para tu i tam z brzucha bucha tej światowej machiny. Nie dość, że pędzi, to w tym pędzie wiekuistym zatrzymania żadnego nie ma; to pędzi sobie kwantami i pędzi dwutorowo. Czyli rozpada się i łączy jednocześnie – przecież tak to się generalnie prezentuje, sami wiecie. Zauważcie, że wszystko wokół w swoim uśrednieniu i łączy się, więc tworzy z elementów, ale i rozpada, więc traci zdobyte wcześniej po okolicy zasoby. Widać element, atom czy planetę, albo człowieczą w swojej pokraczności bytowość, a to w ujęciu filozoficznym cielesna

2

Page 3: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

wypadkowa pozyskiwania i tracenia, to dwa procesy skierowane sobie przeciwnie takie coś wznoszą w jego fizycznej posturze w przedział nadprogowy. Coś się z czymś złączy i chwilowo nie zdąży rozpaść – i w efekcie osobistość sobie myśli, główkuje, analizę tego świata po horyzont i dalej prowadzi w zapamiętaniu. Nic, tylko jedna się kreseczka na drugą nakłada, stabilizuje na mgnienie – i później w tle, z którego się poczęło, zanika na wieki wieków.

Tylko, widzicie, sprawa przez to dalmierzenie generalna się robi i w sobie zasadnicza – taka, wiecie, do wszystkiego. No bo skoro wszelkie obserwowane z bliska czy daleka tak się w tym pędzie buduje, skoro nic z tej reguły tworzenia oraz zanikania się nie wyłamuje – to, sami przyznacie, całość wszechświatowa też się w ten sam deseń musi zmieniać. Ja tam mogę sobie kreseczki w swym przyrządzie na ekraniku notować i z tego odległość do obiektu tam lub siam obliczać, dajmy na to do bliskiej gwiazdy, ale na takiej samej zasadzie i okoliczność, i odległość, i czasowość światową w całości mogę pomierzyć. Przecież i we wszechświecie promieniowanie się po każdym zakątku szwenda, w sobie wiadomości z archaiku albo innej epoki przenosi, czyli do dalmierzenia ono wielce przydatne. Niby w nim takie drobiazgi fotonowe, niby takie nic i bez ciała, a to posłaniec z historii się tutaj w przyrząd mierzący zaplątuje. I pięknie.

Można na wszechświatową aktualność historyczną spojrzeć banalnie i sobie mierzyć słoneczko za słoneczkiem, ustalać ciężar materialny tego lub tamtego – można, nie powiem. Ale można spojrzeć i tak, że to wszelkie widoczne, całe cztery procent wszystkiego, to lokalne uśrednienie, wypadkowa dwu linii zmiany, które pędza sobie po dwu wzajemnie do siebie równoległych torach – że rzeczywistość, to, co za rzeczywistość się powierzchniowo traktuje, że to złożenie oraz skutek owego pędu. Kwant czegoś tam pędzi sobie z nieskończoności do nieskończoności, zapętli się we wszechświatową sferę, spotka w tym pędzie z drugim - a skutek jest taki, że materia lub promienie się pokazują. I inne pochodne na dokładkę. Można tak spojrzeć na wszechświat? Można w takim pędzącym procesie linie dojrzeć i wzajemne powiązanie? Można je usłyszeć i zobaczyć w dochodzeniu do obserwatora i oddalaniu się? - Można.

Spójrzcie sobie na takie linie, taki model badawczy sobie w głowie czy na rysunku skonstruujcie. Jest kolejowy ciąg komunikacyjny, w tę i w drugą stronę. Znaczy się jeden tor biegnie z lewa na prawo, a drugi z prawa na lewo, wiadomo. Fizyczni mogą się przy okazji w słynne wzory na spotkanie jednostek pędzących wpatrywać, ale to w tym działaniu specjalnie konieczne nie jest – wspomoże w liczeniu, ale filozoficznie to bardziej urozmaicone i proste zarazem.Czyli pędzi sobie jeden skład osobowy - a właściwie ekspresowy, bo to światowa, wszechświatowa prędkość wchodzi w grę. No i pędzi po drugim torze identyczny, w detalach identyczny skład wagonów - tak punkt w punkt identyczny, okno w okno. No i pędzą sobie te składy elementów ku sobie.

I teraz wiadomo, że one się w pewnej chwili spotkają, taka jest tu

3

Page 4: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

mechanika dziejowa, że się spotkają. Ale zanim do tego dojdzie, to warto - to trzeba w takim modelowaniu wszelkie stany pośrednie też przemyśleć. A może i wyciągnąć wnioski.Bo to jest tak, że kiedy nawet pociągowe zbiory są daleko i nawet je namierzyć trudno, to już są zjawiska, słabe bo słabe, ale są i dają skutki obserwacyjne. A to jeden maszynowiec zatrąbi, a to się drugiemu spodoba promyczek w dal reflektorem rzucić. Słowem, sami widzicie, że coś się w tym poczyna. Niby pustka, niby torowisko w całości wolne, ale sygnalizacja dźwiękowa czy kolorami już może po czasie i przestrzeni się roznosić.A tu chwila za chwilą mija, kwanty sobie tykają, zbliżenie liniowe się dokonuje. I jest, i nastaje ten moment, kiedy czoło w czoło te pędzące machiny i materialne strumienie czegoś się spotykają. Nie mogą w żadnym przypadku zboczyć czy uciec w bok, ponieważ zabudowa toru to uniemożliwia. Zabudowa toru, a więc zawieranie się w sferze świata. Czyli muszą się spotkać. I co więcej, co bardzo istotne, spotkać się na odległość jednostki – kwantu. Przecież drugi tor jest w oddaleniu na jeden kwant, nie bliżej, nie dalej. Jeden kwant, i zawsze jeden w takiej wypadkowej ewolucji kwant.

Zmiana się toczy, mknie lokomotywa po szynach i wagony ciągnie. A w wagonach siedzą pariasy i grubasy, chucherka ledwo widoczna, ale i obżarte masą konstrukcje. I wszelakie.I stuka, i błyska, i pędzi; hałas i zawierucha.

Widzicie to? Stoicie z boku i obserwujecie? Dostrzegacie, jak krok po korku, okno po oknie, wagon po wagonie to się do siebie zbliża i na siebie w waszym obrazie nakłada? Rejestrujecie, że oddalone w chwili wcześniejszej maksymalnie oba "składy", teraz fakt po fakcie się wzajemnie pokrywają? Widzicie to?A przecież w tym zbliżaniu i nakładaniu się są różne momenty, tak w sobie maleńkie, ale i rozbudowane. Najpierw brzegowo, początek i czoło składu, więc i zbieżności są minimalne. Jakiś foton, albo i element fotonu zaistnieje. Następnie pierwszy wagon z sąsiadem po drugim torze pędzącym się zrówna – i jest atom na ten przykład. A dalej, kiedy już kilka "wagonów" się na siebie z obu pędzących po torach zjawisk nałoży, to i komórka życia zaistnieje, bowiem zbiór elementów składowych będzie lustrzanie dostępny. Itd.

I nastaje taka chwila, jest w tej obserwacji taki moment, że można – stojąc z boku – zauważyć, można wyznaczyć, że wszystko z jednego toru jest symetrycznie odbite i dopełnione drugim przebiegiem, że w tym pedzie szalonym nie można powiedzieć, co jest stroną jedną i co drugą – bo łącznie, wspólnie to jest jednością. Waszą fizyczną obserwacją.Kiedy oba tory zmiany dokładnie, szczegół w szczegół się wzajemnie dopełniają – w tym jednym jedynym momencie wielostronnie dopełnia się to, co jest wierzchołkiem góry lodowej i rzeczywistością jako taką. Dokładnie w tym jednym momencie jest wszystko, co może się w procesie wszechświatowej zmiany pojawić. Tylko tu i tylko teraz. W środku tej wielotorowej i wielowymiarowej zmiany.

4

Page 5: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

Na ten ruch po obu torach można spojrzeć w sposób szczegółowy, ale i generalny. I to jest ważne.Przecież tak opisywana zmiana, ten szczególny moment spotkania, on jest rzeczywiście jeden jedyny – ale tak dla procesu wewnętrznego i jego skutków, tak dla procesu ogólnie i dla jego skutków. A tak po prawdzie, jedno z drugim jest w ścisłej zależności. Środkowa i szczególna w obserwacji złożoność – albo "dostrojenie", jak komuś to pasuje – dotyczy samej możliwości obserwacji, to po pierwsze, a po drugie tego, kto tę obserwację może prowadzić. Musi zaistnieć w tym pędzie wszechświatowym chwila środkowa, żeby środkowo mógł się w niej zagnieździć obserwator i swoje palcówki mógł przeprowadzać, czy inne manualne robótki wyczyniać.

Zauważcie, że takie pędzące linie, a jest ich w całości więcej, bo łącznie aż osiem, takie cztery podwojone tory – to tworzy jedyny w tej łącznej zmianie moment, kiedy kwant po kwancie się to ze sobą w pędzie mija na odległość jednego kantu. Owszem, całościowa taka światowa konstrukcja mała nie jest i to trochę zajmuje przestrzeni i czasu, więc w jakimś tam zakątku, zanim się to ponownie oddali w nieskończoność, zanim się to rozejdzie z braku nacisku, tworzą się kolejne materialne zgęstki. Od fotonu po osobliwość osobowości. W trakcie nakładania się linii na siebie i w miarę zazębiania się w pędzie – buduje się w kolejnych krokach to, co jest obserwowanym zbiorem faktów. Z samym obserwatorem jako faktem środkowym, jako ostatnim w takim pędzie możliwym złożeniem.

Przecież w tym dopełnianiu się krok po kroku linii tworzących, w tym wielowymiarowym pędzie jest również jeden i jedyny moment, tak już absolutnie jedyny, kiedy dosłownie wszystko – całkiem wszystko z jednego "składu" uzyskuje lustrzane dopełnienie w drugim. Kiedy to obserwować z boku - to można w takim szalonym pędzie wyznaczyć punkt, dosłownie punkt, gdy każdy fakt jest zwielokrotniony, jest dopełniony z każdego kierunku. - Kwant wcześniej było przed, kwant później będzie po, ale w tym jednym punkcie wszystko jest całością i dopełnieniem, w żadnym kierunku nie ma dziury. To punkt – ale jakże szczególny w całości wszechświatowej zmiany punkt.

I teraz pytanie: co powstaje w tym wyjątkowym momencie? Tutaj się rozpoczyna ewolucja, która może doprowadzić do świadomego siebie i światowej zmiany obserwatora. Tu i tylko tu, w takim wielokrotnym złożeniu może zaistnieć byt postrzegający rozumnie. Nie wcześniej, nie później – w punkcie.

Oczywiście wszystkie linie tworzące pędzą od zawsze do zawsze, ale w tym przypadku i w tym wszechświecie tak się lokalnie zapętlają, że tworzy się wpierw cała okolica, czyli w trakcie dochodzenia do środkowego zakresu zmiany powstają elementy tę okolicę budującą – od drobiazgu promieniowania po komórki biologiczne. A w środku, w tym absolutnym i logicznie wyznaczonym środku buduje się to – może zaistnieć to, co doprowadzi do umysłu i myślenia. Obserwowana tak przeróżnie okolica i jej elementy, która tak zadziwia i wywołuje u

5

Page 6: Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.

nastawionych emocjonalnie wytrysk abstrakcji, to środek procesu w formule "wszechświat" – ale i sam obserwator to efekt tego środka. Okolica jest dlatego dogodna i dostrojona do obserwatora, że w jej zaistnienie zaangażowane są linie tworzące i ruch elementów, które te linie tworzą – oraz że to składało się w tę strukturę ogromnym zakresem czasu i przestrzeni. Ale i sam obserwator dlatego może to obserwować, że składa się z tych linii i elementów w ruchu. I też jest środkiem – absolutnym środkiem zmiany.

Warto sobie uświadomić, że dla obserwatora dostępne są nie linie i składowe, ale zsumowanie tych linii – stojący z boku nie widzi ani torów, ani pędzących strumieni, ani pojedynczych kwantów. Dla niego dostępna jest wyłącznie suma takiego nakładania się, wielokrotny w sensie logicznym i filozoficznym proces, ale fizycznie jedność. W obserwacji jest jednostka, ale w analizie jest wielowymiarowy tok procesów składowych.Na to, co dziś – oraz na aktualną chwilę – jest punktem w postaci obserwatora, na to, co dziś jest mnogością punktów w postaci bytów materialnych – na to składają się liczne procesy, to obserwacyjna fizyczna jedność, ale zbudowana na wielości.Wszechświat to osiem linii budujących – a widoczne to powierzchnia i naskórek. Ale tylko to jest dostępne w mierzeniu. Reszta jest do tego tłem. Reszta jest niezbędnym dopełnieniem, które tylko namysł może wydobyć z mroku.

Rozumiecie? Kiedy tak sobie zestrajam ten swój przyrząd mierzący, to korzystam z tego, że te "kreseczki" mogą się w aparacie zetknąć i pokażą odległość. Ale dlatego może to się stać, że w świecie się linie składowe też na siebie nałożyły i dopełniły w pędzie. One za chwilę się rozejdą, już się dynamiczne te pociągi od środka zmiany oddalają, już widać dziury w powłoce tego i tamtego, jednak pewien czas to jeszcze potrwa, jeszcze swoje dalmierzenie mogę czynić. I warto z tego korzystać ku uciesze swojej i innych.W tej wszechświatowej zawierusze nie ma niezwykłości, jest banalne zapętlenie kwantów w sferę i wewnętrzny, i wielokrotny w niej pęd. I w efekcie połączenie na chwilę w konkretną strukturę czy postać. Obserwowane to nie powód do zadziwień, ale okazja do smakowania i podziwiania; to nie precyzyjne dostrojenie, ale samoistna zmiana w trakcie zachodzenia. I jej skutek. Nic mniej, nic więcej.

Że myślący skutek? Zmiana zawiera osobliwość. To środek środka.

cdn.

Janusz Łozowski

6