Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.

6
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 2.7 – Widmo promieniowania. Nie można powiedzieć, żeby obroty życiowych sfer obywatela M. były w sposób szczególny skomplikowane, wręcz przeciwnie. Wstaje sobie o czwartej, co by się załapać na połączenie do punktu zatrudnienia - później byczy się przekładając z miejsca na miejsce coś w celu mu nieznanym – a jeszcze później kieruje się na domową wyżerkę, którą szykuje w mikrofalówce, jednocześnie zapoznając się z najnowszymi danymi o tym lub owym, a w sumie zawsze o tym samym. Słowem, taki banał i pospolitość bijąca po oczach, pospolitość po przestrzeni i czasie. Tylko że, widzicie, to się tak pozornie prezentuje - można nawet i powiedzieć, że to tak wygląda w zgrubnym ujęciu. Bo jak już tak z rozpędu głębiej w tym życiorysie poskrobać, tu zajrzeć, tam coś po przyrządowemu zmierzyć, albo i logiką fizycznie filozoficzną sobie prześwietlić – to wychodzi z tego skomplikowanie i zakręcone mocno zagadnienie. A wręcz można powiedzieć, że bardzo złożone. Zdziwi to was, powiecie, jak w takiej pospolitości dziejowej można się dziwnych faktów doszukać, powiecie. I w ogóle, jak je w takim czymś odszukać, kiedy ów cały M. ze swoimi przyległościami, sobie samemu osobowość być może ważna szczegółami, ale jednak po całości to takie ogólne nic, to przeciętność statystyczna i dodatkowo tak jeszcze generalnie uśredniona? A jednak nie, powiem wam. To tylko taki zewnętrzny i powierzchowny pozór, wasze spojrzenie w sobie ułomne z zasady i krótkowzroczne – a przez to niepełne. Tak, nie dziwicie się, każde wasze spojrzenie zawsze w sobie jest powierzchowne i na krótkim dystansie ono się dzieje, ale fizycznie inne nigdy nie może być. Spójrzcie dokładniej na wzmiankowanego obywatela M., co widzicie? Zaawansowana łysina, worki pod oczami oraz piwny mięsień brzuszny w stanie dynamicznego przyrastania. Ale, zauważcie, takie chodzące po planecie coś, niby byt rozumny i korona stworzenia, to zarazem złożenie – takie wielokomórkowe i wieloelementowe złożenie, mocno w sobie pogmatwane. Widzicie to? Składa się to z atomów, a nawet i elektronów, napchane jest białkowym świństwem i podobnie, wycieka z niego różne takie – słowem, rozumiecie, niby coś pospolitego, a jednak głębiej wielość procesów i faktów. Powiecie, że każdy tak ma, że w tym harmonia życiowa się objawia, ale poza tym nic więcej. No, może i macie rację, takie M. faktem rzeczywistym wielkiego coś sobą nie reprezentuje. Ale spójrzcie wy sobie na równie pospolity element świata, czyli promieniste widmo naukowo zbadane. Też się w tym takim dzieje fotonowym banałem, jakieś składowe hulają tam bez sensu w swoim drgawkowym tańcu - prawda, że pospolitość? Mówicie, że tak jest i że to wszystko żadnego zadziwienia waszego nie wywołuje. Ha-ha-ha, ja na to wam się zaśmieję. I jeszcze wam w 1

Transcript of Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.

Page 1: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 2.7 – Widmo promieniowania.

Nie można powiedzieć, żeby obroty życiowych sfer obywatela M. były w sposób szczególny skomplikowane, wręcz przeciwnie. Wstaje sobie o czwartej, co by się załapać na połączenie do punktu zatrudnienia - później byczy się przekładając z miejsca na miejsce coś w celu mu nieznanym – a jeszcze później kieruje się na domową wyżerkę, którą szykuje w mikrofalówce, jednocześnie zapoznając się z najnowszymi danymi o tym lub owym, a w sumie zawsze o tym samym. Słowem, taki banał i pospolitość bijąca po oczach, pospolitość po przestrzeni i czasie.Tylko że, widzicie, to się tak pozornie prezentuje - można nawet i powiedzieć, że to tak wygląda w zgrubnym ujęciu. Bo jak już tak z rozpędu głębiej w tym życiorysie poskrobać, tu zajrzeć, tam coś po przyrządowemu zmierzyć, albo i logiką fizycznie filozoficzną sobie prześwietlić – to wychodzi z tego skomplikowanie i zakręcone mocno zagadnienie. A wręcz można powiedzieć, że bardzo złożone.Zdziwi to was, powiecie, jak w takiej pospolitości dziejowej można się dziwnych faktów doszukać, powiecie. I w ogóle, jak je w takim czymś odszukać, kiedy ów cały M. ze swoimi przyległościami, sobie samemu osobowość być może ważna szczegółami, ale jednak po całości to takie ogólne nic, to przeciętność statystyczna i dodatkowo tak jeszcze generalnie uśredniona?A jednak nie, powiem wam. To tylko taki zewnętrzny i powierzchowny pozór, wasze spojrzenie w sobie ułomne z zasady i krótkowzroczne – a przez to niepełne.Tak, nie dziwicie się, każde wasze spojrzenie zawsze w sobie jest powierzchowne i na krótkim dystansie ono się dzieje, ale fizycznie inne nigdy nie może być.

Spójrzcie dokładniej na wzmiankowanego obywatela M., co widzicie? Zaawansowana łysina, worki pod oczami oraz piwny mięsień brzuszny w stanie dynamicznego przyrastania. Ale, zauważcie, takie chodzące po planecie coś, niby byt rozumny i korona stworzenia, to zarazem złożenie – takie wielokomórkowe i wieloelementowe złożenie, mocno w sobie pogmatwane. Widzicie to? Składa się to z atomów, a nawet i elektronów, napchane jest białkowym świństwem i podobnie, wycieka z niego różne takie – słowem, rozumiecie, niby coś pospolitego, a jednak głębiej wielość procesów i faktów.Powiecie, że każdy tak ma, że w tym harmonia życiowa się objawia, ale poza tym nic więcej.

No, może i macie rację, takie M. faktem rzeczywistym wielkiego coś sobą nie reprezentuje. Ale spójrzcie wy sobie na równie pospolity element świata, czyli promieniste widmo naukowo zbadane. Też się w tym takim dzieje fotonowym banałem, jakieś składowe hulają tam bez sensu w swoim drgawkowym tańcu - prawda, że pospolitość?Mówicie, że tak jest i że to wszystko żadnego zadziwienia waszego nie wywołuje. Ha-ha-ha, ja na to wam się zaśmieję. I jeszcze wam w

1

Page 2: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

sprawie powiem, że was podpuszczam, kit wam solidny wciskam, no i że wy się na to dajecie prostoliniowo nabierać. Pospolitość sobie uświadamiacie tam, gdzie również wielokrotna złożoność i szalona w swojej procedurze zachodzenia komplikacja. Na lep słówek i wizyjną ukrytą treść się łapiecie bezrefleksyjnie, w przekaz podawany tym lub owym dajecie się omotać bez własnej oceny. Tak, taka prawda w tym waszym stanowisku życiowym się zawiera, można powiedzieć, że w pełni telewizyjna, beztreściowa.

Bo to, widzicie, takie niby nic istotnego, jakieś tam tabelkowe i poliniowane zestawienie drgań promienistych, takie naukowe kiedyś zbadane. - A tu nic z tego, to znów powierzchnia zjawiska, ważna w badawczym działaniu, pomocna w przeróżnych okolicznościach, ale w całości jeszcze nie przenikniona. W całości, wam powiem, daleko we wszystkim nie przepatrzona. Widzicie fakt w tle, a samo tło już w waszym spojrzeniu nieważne, do pominięcia, puste treścią i swoim w głębi znaczeniem. I błąd robicie, zasadniczo poważny.Zaprotestujecie, skrzywicie się, będziecie dowodzić, że mylę się i że głupstwa opowiadam, że widmo fotonowego rozkładu żadnego już w sobie dziwnego elementu nie posiada, od góry do dołu poznane, że w nim wszystko widać, nawet jak nie widać. Że przyrządowo to poznane i nawet wykorzystane – że tak dalej i tym podobne.

A ja na powyższe wam pod kaprawe patrzałki obrazek z owym widmem i promieniami podsunę, do zastanowienia nad wizją przymuszę, rozum i okolicę karzę w analizie logicznej zaprząc. I co? I jak? - Jak taki fizycznie wypracowany w trudzie i laboratoryjnym znoju rozkład tej promienistej ewolucji widzicie, jak to odbieracie? Przecież już to wam jasne, już wiecie, że tylko fakt wyróżniający i rzucający się w oczka się tak pokazuje, że rzeczywiście ważne jest dalsze - więc skryte w powierzchownym oglądzie. Już posiedliście wiadomość, że w tematykę warto mocniej się wgryźć i w jej rozrysowaniu potraktować fundamentalnie. Już wiecie, że chwilowość, że złudzenie, że tylko fragment z całości, itd. I co, i jak?

I nic, dalej nic? A widzicie wy górną część? Widzicie, że sobie w jakimś takim, nie wiedzieć jakim i dlaczego takim miejscu się to w procedurze urywa, widzicie to? Czy to was w zamieszanie pojęciowe nie wprawia, nie zastanawia, nie zmusza do zreflektowania się nad tym wszystkim?... Nie dostrzegacie wy w całości takiego zbioru tej sensownej regularności, nie dzielicie sobie tego zestawu na części sobie równe - oraz jedną, właśnie tę górną, jakoś niepełną? Tak to się wam nie przedstawia?

Powiadacie, że wam się nic podobnego nie prezentuje, że mam chyba senne omamy i że dalej wam kit wciskam z tym równomiernym fotonów rozkładem. Powiadacie, że wam widmo jest widmem, i tyle, że nauka to już zestawiła i że nic więcej z tym nie potrzeba robić, że fakt to jest i że tak to jest. I że lepiej temat na bardziej ciekawy w sobie zamienić, opowiastkę lepszą ludności przedstawić. Choćby też o owym obywatelu M.Oj, ja wam powiem, oj. Wy zupełnie nie chwytacie sensu tam, gdzie on występuje, a zerkacie na to, co prosto podane i co widoczne tak

2

Page 3: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

na powierzchni. Ja tu wam niebywale istotną faktografię pod oczka podtykam, cechę świata najgłębszą wydobywam na wierzch, powiązanie ze wszystkim wrzucam do analizy, a wy kręcicie nosami, lekce sobie macie taki temat. Ech.

Przecież w tym niedokończonym w części górnej widmie, w tym kryje się niebywale istotna informacja, to sięga podstaw zrozumienia tej całej energetycznej ewolucji – wszystkiego.Tak, nie patrzcie się tak dziwnie. I zastanówcie się, dlaczego to tak wygląda, jak wygląda? Owszem, fizyka już pomierzyła wszystko i niczego więcej w tym zakresie odkryć się nie da, to zbiór pełny i skończony. Ale dlaczego on jest w tym zestawieniu niepełny, co? Co się za tym kryje, co? Że tak jest, to fakt, ale dlaczegoś to tak w pomiarach się układa – przyszło wam kiedyś takie pytanie do głowy? Postawa w stylu, że tak jest, bo tak jest, to – tak to ujmę – mało w sobie postępowe, daleko się tak nie zajedzie. A przecież, weźcie sobie pod rozwagę, widmo promieniowania właśnie tak się prezentuje, że ono już jest niepełne – że ono, i owszem, w przeszłości miało tę górną wartość, ale jej dziś nie ma i być nie może. I jeszcze więcej, że widma ciągle i ciągle ubywa, zakres do badania się kurczy. - Widmo w jego postaci zbiorczej to nie zestaw raz na zawsze danych faktów, ale konstrukcja pochodna stanu świata i dynamiczna – i w swoich maksymalnych rejonach zanikająca. I jest to rzeczywiście niebywale ważny fakt fizyczny oraz logiczny - taki z odniesieniami i wnioskami do wszystkiego.

Znów nie wierzycie, znów spoglądacie tak jakoś dziwnie – a ja wam teraz mówię, że to prawda swoją głęboka prawdą prawdziwa. Musicie to zaakceptować.Spójrzcie raz jeszcze na rysunek i jego symetryczne rozłożenie do dalszej analizy weźcie. Można tak zrobić, można podzielić zakres w regularne odstępy? Można, jak najbardziej. Widzicie, że w zestawie jest środek, że są kolejne osie symetrii? Widzicie, dobrze. Macie nakierowanie patrzenia na ten górny brak widma? Macie, dobrze... I teraz zastanówcie się, ale tak poważnie, dlaczego to tak wygląda i co z tego wynika?

Że to fakt badawczy, to już padło, trzeba było to pomierzyć i tak zestawić, koniec, kropka. Ale teraz warto na tym widocznym zrobić kolejny krok poznawczy i zastanowić się, jaką informację ten zbiór ze sobą niesie. Bo niesie, bez dwu zdań. Niby banalny zestaw, ale to głębokie przesłanie.Przecież, zauważcie, każda porządna ewolucja ma w sobie środkowy zakres oraz oś symetrii, zgadza się? Oczywiście są powichrowane, a nawet zupełnie skrzywione procesy, ale i tak można w nich środek i oś symetrii wyznaczyć. Zauważcie też, że choć widmo promieniowania to konstrukcja w formule abstrakcji, że nigdzie na świecie nie ma takiego zestawienia, to oddaje ewolucję energetyczną w trakcie jej zachodzenia. A więc musi również zawierać w sobie stan środkowy i oś symetrii - to abstrakcja i narzucona na zmianę zewnętrzna wobec procesu reguła, ale musi oddawać fakt symetrii zmiany. A tego, zauważcie, nie ma. Można zrobić tak, jak na rysunku, czyli wyznaczyć pełny, regularny odcinkami przedział widma – ale realnie

3

Page 4: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

tego nie ma. I powstaje pytanie: dlaczego tak jest, co to wnosi do zrozumienia świata? Oczywiście można zrobić tak, jak proponujecie, a więc poprzestać na samym ustaleniu, że są takie i nie inne fakty w widmie. Tylko że to pasywna, mało twórcza postawa – rozumiecie?Ustalenie, że jest tak a tak, i koniec, to, sami przyznacie, banał poznawczy, ważny, ale pospolicie prosty. Rozumiecie?

Rozumiecie, to dobrze. Bo, widzicie, za tak wyznaczonym brakiem w widmie, a to jest przecież fakt, za tym kryje się przekaz, że tych wartości nie ma i że żadne, nawet najbardziej wymyślne badanie już tego nie zmieni. Bo tych wartości nie ma. Ale one były, powtarzam i was zapewniam, i to stosunkowo niedawno w całości ewolucji tego świata, ale to już odeszło w przeszłość, to już historia. I w tym tutejszym wszechświecie nic podobnego nie zaistnieje. Przy czym, co też warto sobie uświadomić, aktualnie górny rejon w widmie i energetycznie maksymalny, to nie jest stan dany na zawsze - to teraźniejszy, chwilowy i przede wszystkim ciągle zanikający w swoich wartościach rejon. Skutkiem niebywale krótkiego przebywania w świecie bytu mierzącego, widmo jawi się jako coś stabilnego, więc odwiecznego, ale to pozór, to złudzenie, które wprowadza w błąd. W głębokiej analizie widać, że widmo promieniowania - a więc również i rzeczywistość jako taka – że to się kurczy i znika. I nieodległe zaniknie zupełnie.

Skoro była chwila, w której widmo promieniowania posiadało w sobie wszystkie elementy, od energetycznej góry do samego zera drgań, to oczywiście trzeba zadać pytanie, kiedy we wszechświecie tak ważny i zarazem szczególny moment zaistniał?W środku przebiegu. W środku zmiany, która oznacza wszechświat. W tym jednym momencie dziejów całościowego układu nastały warunki, w których wszelkie elementy widma były obecne. To w tym punkcie - bo to był punkt - w środku zmiany można było zarejestrować wszelakie częstotliwości. Mówiąc nieco górnolotnie, ale przecież zasadnie, tylko w tym jednym i jedynym momencie brzmiały wszystkie tony orkiestry świata. Gdyby był ktoś, kto by mógł to stwierdzić, opisał by to jako harmonię – pełne brzmienie harmonii sfer.Problem jednak w tym, widzicie, że tego momentu żaden rozumny byt nie mógł zarejestrować. Dlaczego? Ponieważ takiego bytu nie było. W momencie zaistnienia wszystkich częstotliwości, w momencie tego wspomnianego środka – wówczas nie było nigdzie nikogo, kto by taki fakt mógł odnotować. Był środek ewolucji wszechświata, ale żadnego obserwatora zdolnego to odnotować nie było.

Tylko że, widzicie, ten moment był niezwykle istotny nie z takiej tam sobie logicznej układanki, żeby tu pokazywać, że czegoś brak w zbiorze promieniowania, środek zmiany to szalenie ważny moment dla nas i naszego istnienia. Tak, uświadomcie to sobie, właśnie w tej to środkowej chwili zaczęło się to, mogło zaistnieć to, co oznacza nas – czyli komórka rozumu. No i w dalszej ewolucji rozum w swojej pełnej postaci. Uświadomcie sobie, że tylko w tej jednej chwili w dziejach tego były warunki, pełny zakres możliwości, które wiodły do powstania rozumu. Nigdy wcześniej, nigdy później. Rozumiecie? -

4

Page 5: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

Wyłącznie i tylko w środku może taki fakt zaistnieć.

Powiadacie, że to naciągane, że życie to proces wielce odporny, że na pewno był wcześniej i będzie później. Prawda. To prawda, że się życie potrafi chwycić wszelkich dogodnych warunków i że się pleni w każdym zakamarku wszechświata. To fakt, ale tylko biologiczny. W przypadku bytu posiadającego rozeznanie i samoświadomość – cóż, to już zupełnie inna gadka. Takie rozumne coś, nawet tak pospolite w swojej pospolitości, jak obywatel M. w jego uśrednionym jestestwie – to może zaistnieć raz i nigdy więcej. Raz jako fakt osobniczy i raz jako fakt zbiorowy. Warunki do zaistnienia rozumu są tylko i wyłącznie w środku całej zmiany. Życie to banał, ale życie rozumne to wyjątek.

I właśnie o tym mówi niepełny zakres widma. Podpowiada, kiedy taki środek wystąpił, pozwala to obliczyć – i zarazem informuje, że to zmiana w toku zachodzenia. A przez to skończona. Też z momentem do wykazania. - Ten brak wnosi wiedzę, że możliwe do zaobserwowania w świecie fakty i elementy, że to nie jest kiedyś tam zaistniały na pełny okres trwania świata zestaw, ale że ten zbiór powstawał i że zanika – powstawał krokami i zanika takimi samymi krokami. Powstał w rytmie od góry, od największych wartości - ale i zanika w takim samym rytmie. I dlatego tego górnego rejonu już nie ma. Bo środek minął, elementy się oddaliły od siebie i tego stanu skupienia być nie może. Już nie może.Do środka zachodziło kondensowanie, zbliżanie się elementów, które tworzyły wszechświat. Zewnętrzny docisk wymuszał wzrastanie w tym układzie ciśnienia, a to skutkowało zbliżaniem jednostek energii i tworzeniem kolejnych poziomów rzeczywistości. W środku tak opisanej zmiany, tylko w tym jednym momencie, tylko w tym punkcie i również punktowo, zaistniały warunki do wytworzenia się najbardziej w tym układzie skomplikowanej struktury – rozumu. Powstała konstrukcja, w której wielowymiarowo dopełniony został zbiór kwantów. Powtórzę, nigdy wcześniej nie było do tego warunków i nigdy już nie zajdą w tym świecie. I to warto zrozumieć – i docenić.Od środka bowiem proces biegnie w drugą stronę. Czyli wcześniejsze skupianie zamieniło się w rozprzestrzenianie – w wybuch i ucieczkę elementów. Ucieczkę w nieskończoność. Że to stosunkowo duży obiekt wszechświatowy, ponieważ tworzą go mnogie elementy, to i zjawisko rozpadu jeszcze trochę się utrzyma i pozwoli podziwiać, ale trwa i nawet przyspiesza. Z tym ważnym zastrzeżeniem, że to nie kiedyś tam, za ogromną skalę lat dojdzie do wspomnianego finału, ale ten finał będzie niedługo. W skali wszechświatowych zdarzeń niedługo.

I jeszcze jedno ważne, z czego też warto sobie zdać sprawę i co z tego braku w widmie wprost wynika. Ten zanikający zakres nie jest tam i daleko, on nie dzieje się gdzieś brzegiem świata. Jeżeli tak ktoś przedstawia sobie rzeczywistość i jej ewolucję, to znaczy, że niczego z takiej rzeczywistości nie pojmuje.Przecież, zauważcie, zanikanie wartości promieniowania przebiega w całości układu oraz w każdym miejscu. Niemożność pomierzenia tych

5

Page 6: Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.

wartości to nie pochodna ulokowania mierzącego czy jego możliwości badawczych. To nie tak. Chodzi o to, że jeżeli czegoś nie ma, to w tym miejscu tego nie ma i w ogóle nie ma - jeżeli tutaj czegoś nie stwierdzam, to tego nie ma w każdym zakątku. Mówiąc inaczej - i co warto sobie uzmysłowić - to nie na dalekim i gdzieś w horyzoncie zdarzeń umiejscowionym rejonie brzegowym świat ulega zanikowi i się złuszcza warstwa kwantowa po warstwie, ale że to dokonuje się ciągle i w każdym punkcie. Brzeg zjawisk jest tu i teraz – i wszędzie.Również we mnie. Składające się na mnie elementy świata, które tak stabilne wydają się w swojej rotacji, które zamykają się w twardą w moim pomiarze sferę a to atomu, a to fotonu – to również podlega rozpadowi, zanika ich pełna w chwili środkowej postać. Dlaczego? W świecie nie ma już takich zasobów, żeby ich powłoki dopełnić. Taki moment już nie zaistnieje, nigdy. Te elementy posiadały środkowy i maksymalny charakter, ale to przeszłość. Obecnie ciągle, ciągle i ciągle się złuszczają, tracą górne wartości. Ten proces jest w ciele osobniczym, stąd moje zanikanie – ale i w ciele światowym, cały wszechświat tak się złuszcza i zanika, traci składniki i zanika. - Na tę chwilę brakuje jednostki i trochę, ale to oznacza, że każdy element już jest dziurawy i że się nie dopina w istnieniu – ale to również oznacza, że całość wszechświata jest dziurawa i się rozpada. Oraz że ta dziura się powiększa.

Się powiększa... Się powiększa...

cdn.

Janusz Łozowski

6