Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

9
EKONOMIA KULTURY RYNEK SZTUKI Antoni Karwowski „Plaża I”, akryl na płótnie, 80 x 100 cm, artpower.pl

description

Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej wypowiada się na temat STALOWYCH Aukcji Sztuki

Transcript of Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

Page 1: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

EKONOMIA KULTURY

RYNEK SZTUKI

Antoni Karwowski „Plaża I”, akryl na płótnie, 80 x 100 cm, artpower.pl

Page 2: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

48

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Wojciech NiewiarowskiTransakcje dokonywane przez galerie, które sta-nowią ok. 50 proc. ob-rotów rynku sztuki, nie są przez tę fi rmę mo-nitorowane oraz nie wchodzą jako dane do rocznego podsumo-

wania. Tegoroczny raport jest optymistyczny. Wykazuje, że obroty światowego rynku sztuki wzrosły o 26 proc. wobec 2013 r. i osiągnęły 15,2 mld dol. Głównym graczem były Chiny ze sprzedażą 5,7 mld dol., pomimo że odnotowały 5-proc. spadek w stosunku do roku ubiegłego. Wzrost za to, i to znaczny, bo o 21 proc., obser-wowano w USA, gdzie na aukcjach sprzedano dzieła za 4,9 mld dol. W Europie niezmiennie na trzecim miejscu plasowała się Wielka Bry-tania ze sprzedażą 2,9 mld, potem szły Fran-cja (0,5 mld), Niemcy (0,2 mld), Szwajcaria (0,15 mld) i Włochy (0,12 mld).

Sytuacja w krajuO Polsce informacji w raporcie Artprice nie ma, gdyż nasz rynek ze sprzedażą aukcyjną na pozio-mie 50–70 mln zł nie jest przez fi rmy monito-rujące dostrzegany. Zwykle w lutym miesięcznik „Art & Business” publikował raport z polskich aukcji za rok ubiegły, ale za rok 2014 do tej pory się nie ukazał. Można jednak sądzić, że obroty na polskim rynku również były większe niż w roku 2013, ale o ile procent – nie wiadomo.

Rekordy sprzedażoweRaport Artprice podkreśla, że istotnie wzro-sła liczba sprzedanych, drogich dzieł sztuki, tj. w cenie powyżej 10 mln dol. W 2014 r. takich transakcji było 116. Wiele mówiące o upodoba-niach kolekcjonerów jest zestawienie sprzedaży dzieł artystów osiągających największe obroty. Na pierwszym miejscu znalazł się Andy War-hol ze sprzedażą 569 mln dol., który wyprze-dził Pabla Picassa (375 mln) i Francisa Bacona (270 mln). Dalsze miejsca zajęli Gerhard Rich-ter (254 mln) i Mark Rothko (249 mln), a do-piero na szóstym uplasował się impresjonista Claude Monet (222 mln). W gronie najdroż-szych artystów znalazł się rzeźbiarz Alberto Giacometti (205 mln) i dwóch chińskich twór-ców – Qi Baishi (206 mln) oraz Zhang Da-qian (193 mln). Pierwszą dziesiątkę zamknął Jeff Koons (149 mln), który razem z Richte-rem należy do grona artystów żyjących. Wy-mienione wyżej nazwiska corocznie, w różnych konfi guracjach, znajdują się na liście najlepiej sprzedających się. Brakuje wśród nich starych mistrzów (od Giotta di Bondone do impre-sjonistów) i  akademików (malarstwo XIX w.). Analiza powyższych danych jednoznacz-nie wskazuje, że kolekcjonerzy i  inwestorzy preferują sztukę nowoczesną lub współcze-sną. Trzeba też pamiętać, że na notowania wpływa dynamika powstawania nowych mu-zeów, zwłaszcza w krajach Azji, gdzie w ciągu roku otwiera się ponad 200 placówek, z któ-rych każda chce poszczycić się dobrą kolekcją.

Najbardziej pożądani twórcy w PolscePolscy kolekcjonerzy mają tradycyjne gusta – najwięcej gotowi są zapłacić za obrazy z prze-łomu XIX/XX w. malowane realistycznie. W 2013 r. najwyższe notowania miały dzieła Jacka Malczewskiego, Jana Matejki i  Józefa Chełmońskiego. W  pierwszej dziesiątce naj-drożej sprzedanych znalazły się też co prawda płótna Wojciecha Fangora, Jerzego Nowosiel-skiego i Bolesława Cybisa, jednakże z notowa-niami znacznie poniżej 0,5 mln zł. Jak do tej pory za najdrożej sprzedane na aukcjach w Pol-sce uważa się obrazy Henryka Siemiradzkiego,

Jacka Malczewskiego i pastele Stanisława Wy-spiańskiego. Czy oznacza to, że sztuka współcze-sna musi jeszcze poczekać na docenienie przez polskich kolekcjonerów? Niekoniecznie.

Sukces aukcji sztuki współczesnejW 2006 r. odbyła się w Łodzi pierwsza Au-kcja Promocyjna, na której zaoferowano dzieła początkujących absolwentów Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego. Dała ona początek narodzinom nowego seg-mentu rynku, który umownie określa się jako Młoda Sztuka. Na aukcjach w Warszawie, Ło

Obroty światowego rynku sztuki wzrosły o 26 proc. wobec 2013 r. i osiągnęły

15,2 mld dol. Głównym graczem były Chiny ze sprzedażą 5,7 mld dol., pomimo że

odnotowały 5-proc. spadek w stosunku do roku ubiegłego

CO PRZYNIESIE NAM ROK?Najważniejszym wydarzeniem ostatnich dni na rynku sztuki było opublikowanie przez Artprice.com raportu podsumowującego wyniki aukcyjnych sprzedaży w roku 2014. Ukazujący się od kilkunastu lat w marcu raport odzwierciedla sytuację panującą na rynku i jest ważną wskazówką dla właścicieli galerii, kolekcjonerów i inwestorów. Artprice zbiera dane z około połowy działających na świecie domów aukcyjnych i stara się analizować oraz publikować tylko potwierdzone informacje o sprzedażach aukcyjnych, publicznych.

Magdalena Połacik „Szalony Kapelusznik była kobietą”, 2014, sygn. na odwrociu olej, płótno 40 x 80 cm, Rynek Sztuki

Bartłomiej Koter „City lights #1” sygn. p.d. olej, płótno 80 x 80 cm (88,5 x 88,5 z ramą), Rynek Sztuki

Page 3: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

49

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Sławomir J. Siciński „Cynober i fi olet”, 2015, sygn. na odwrocie olej, płótno 60 x 45 cm, Rynek Sztuki

Page 4: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

50

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

dzi i  Sopocie wystawiane są dzieła artystów w większości w wieku 25–35 lat, w cenach od kilkuset złotych. Kupującymi są w większości młodzi ludzie korzystający z nowych mediów, zdarza się, że 70 proc. oferty jest sprzedawane poprzez internet. Takich aukcji organizowa-nych w ciągu roku w Polsce jest kilkadziesiąt i chociaż od tej pierwszej w 2006 r. w Łodzi minęło już osiem lat, cieszą się one dużym za-interesowaniem i  przyciągają nowych klien-tów. Potwierdza to ostatnia XXIV Aukcja

Promocyjna, na której efektywność sprzedaży oscylowała, jak poprzednio, wokół 80 proc. Wylicytowane ceny nierzadko przekraczały kilka tysięcy złotych. Ważne, że wśród klientów pojawiają się obcokrajowcy, którzy nabywając polską sztukę i wywożąc ja za granicę, nadra-biają kilkadziesiąt lat izolacji polskiego rynku.

Dobre prognozy dla rynkuPowodzenie sprzedaży dzieł młodych arty-stów wydaje się iść w parze z ostatnimi wy-

darzeniami w  Warszawie, gdzie na aukcji bardzo dobrze sprzedano dwa obrazy Ra-fała Malczewskiego (680 tys. i  950 tys.  zł bez opłaty aukcyjnej). Dzieła o dużych wa-lorach artystycznych zostały docenione przez zamożnych kolekcjonerów, którzy nie wahali się przed wydaniem prawie miliona złotych. Dobrze to świadczy o  ich gustach, bo Ra-fał Malczewski był niesłusznie uważany za artystę z  drugiej ligi. Wszyscy, którzy wi-dzieli jego obrazy eksponowane w zakopiań-

skiej Okszy, powinni go docenić i wreszcie tak się stało. Zatem bieżący rok na polskim rynku sztuki zapowiada się ciekawie, za-pewne będzie triumfem sztuki nowoczesnej i współczesnej, a zatem tym, który przełamie kolekcjonerskie stereotypy.

Autor jest prezesem zarządu fi rmy Rynek Sztuki Sp. z o.o., sekretarzem w zarządzie Stowarzyszenia Antykwariuszy

Polskich i wykładowcą akademickim

Katarzyna Gołębiowska, „13.06 (2014)” sygn. na odwrocie, akryl, płótno 120 x 110 cm, Rynek Sztuki

Page 5: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

51

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Galerie internetowe są traktowane z rezerwą, ale jestem pewna, że ich rola na polskim rynku sztuki jest bardzo istotna – to one spopularyzowały młodą polską sztukę, stworzyły nowe pokolenie klientów, udowodniły, że kupno sztuki może być proste, a dostęp do niej nie jest skomplikowany, zwiększyły świadomość w tym obszarze i wykreowały modę na sztukę we współczesnym polskim domu, a każde działanie, które sprzyja pozytywnym zmianom, jest warte wysiłku

Gabriela Gancarz-StasiakPolski rynek e-com-merce jest rozwinięty i  taka forma zakupów od lat jest powszechna i  akceptowana, ale ha-sło „internetowa galeria sztuki” nadal budzi zdzi-wienie. „Obraz z  sieci?

Bez oglądania na żywo? Tak nie można kupo-wać sztuki!” – to najczęstsze reakcje, gdy jestem pytana, czym się zajmuję. Jest pewien opór wśród nabywców sztuki, by dopuścić do siebie myśl, że obraz, tak jak każdy inny towar, można po prostu „dodać do koszyka” jednym kliknię-ciem. Trzeba też sobie uświadomić, że polski rynek w ogóle jest trudny – na co dzień prze-ciętny Polak rzadko odwiedza galerie czy ku-puje obrazy, więc tym bardziej nie zdecyduje się na taki zakup w sieci. To jest podstawowy pro-blem, z jakim trzeba się zmierzyć, gdy myśli się o tym biznesie. W naszym kraju grupa doce-lowa komercyjnych galerii jest niezwykle wą-ska. Trzeba mieć pomysł na zaistnienie na tym trudnym rynku, gdyż samo uruchomienie wir-tualnej oferty z dziełami artystów może nie dać żadnych efektów.

Tańsze obrazy w internecieCo zdecydowanie działa na plus galerii funk-cjonującej online, to stosunkowo niskie koszty działalności (w porównaniu do tradycyjnej gale-rii stacjonarnej) – obecnie takie galerie to samo-dzielni gracze na rynku sztuki, którzy w zasadzie nie potrzebują wsparcia w postaci lokalu z eks-pozycją prac na żywo. Niższe koszty pozwalają na zaoferowanie niższych cen, w związku z czym szanse na znalezienie nabywcy rosną. Galeria internetowa to miejsce dla sztuki w przyjaznych cenach – na pewno świetnie to brzmi z punktu widzenia klienta. Podejrzewam, że średnia wartość zamówienia jest nieporów-nywalna z  zakupami w  galeriach stacjonar-nych. Niemożność obejrzenia obrazu sprawia, że klient zazwyczaj woli wydać (chociaż ryzyka nie ma tu żadnego) mniejsze pieniądze.

Najświeższa bogata ofertaTakie galerie to miejsce dla artystów z  ce-nami realnymi. W zasadzie są to przestrze-nie odzwierciedlające rzeczywistość polskiego twórcy – tylko nieliczni sprzedają naprawdę drogo, większość porusza się w kwotach dość przeciętnych, co absolutnie nie oznacza, że są to artyści słabi – taka jest niestety specyfi ka, ale też oczekiwania polskiego rynku. Nato-miast gdy klient poszukuje konkretnych po-pularnych nazwisk z wysokiej półki cenowej, to swoje kroki skieruje do galerii stacjonar-nej czy domu aukcyjnego. Prowadząc galerię online, trzeba mieć to na uwadze i nastawić się na sprzedaż wielu dzieł w  niższych ce-nach, a nie na pojedyncze ekstra transakcje. Ogromną zaletą galerii internetowej jest wiel

W naszym kraju grupa docelowa komercyjnych galerii jest niezwykle wąska. Trzeba mieć

pomysł na zaistnienie na tym trudnym rynku, gdyż samo uruchomienie wirtualnej oferty

z dziełami artystów może nie dać żadnych efektów

Sztuka – dodaj do koszyka!W Polsce nie ma nawyku interesowania się sztuką i nabywania jej, więc biznes w postaci galerii, na dodatek internetowej, jest tak naprawdę dość karkołomny. Kluczem jest odpowiednia oferta i pomysł skierowany do bardzo konkretnej i wąskiej grupy potencjalnych klientów.

Ryszard Gancarz „Miasto – zielone I”, collage, rysunek, 70 x 50 cm, artpower.pl

Page 6: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

52

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Galeria internetowa to duży komfort zwłaszcza dla początkującego nabywcy sztuki, gdyż daje niepowtarzalną możliwość przeglądania zasobów według różnych kryteriów. Taka galeria zapewnia całkowitą dyskrecję, a cenić trzeba każdego klienta na oryginalne dzieło sztuki, bez względu na przesłanki, jakimi się kieruje

kość oferty, która jest nieograniczona – nie ma tu limitu powierzchni ścian czy pojem-ności magazynu, więc z pewnością każdy za-interesowany jest w stanie znaleźć dzieło dla siebie. Oferta galerii może być bardzo często aktualizowana i tym samym pokazuje sztukę najnowszą w  sensie dosłownym. Jeśli tylko ktoś chce być na bieżąco z aktualną twórczo-ścią polskich artystów, to powinien przeglądać zasoby właśnie galerii internetowych.

Potrzeba selekcjiJednak mówiąc o ofercie galerii, warto dokony-wać bardzo ścisłej i przemyślanej selekcji prezen-towanych dzieł. Zbyt duża liczba idąca w tysiące jest po prostu niemożliwa do obejrzenia i przy-tłaczająca. Dobrze jest trzymać się jednej linii, stworzyć styl galerii. Zbyt duży chaos może znie-chęcać i dezorientować. Dobrze jest zastanowić się, czy sami decydujemy o każdym obrazie, który trafi a do sprzedaży, czy dajemy tu wolną rękę artystom – to ma kluczowy wpływ na osta-teczny wizerunek.

Jak wybierać obrazy?Podejmując współpracę z artystami, trzeba zda-wać sobie sprawę, że większość z nich wystawia prace równocześnie w wielu galeriach online, zwiększając tym samym swoje szanse na sprze-daż. Klient ma możliwość porównywania cen (chociaż wielu artystów już stosuje politykę jed-nolitych cen sprzedaży) i może się zdarzyć, że wysiłek włożony w promocję danego autora za-kończy się sprzedażą u… konkurencji.

Galeria internetowa to duży komfort zwłasz-cza dla początkującego nabywcy sztuki, gdyż daje niepowtarzalną możliwość przeglądania zasobów według różnych kryteriów. Jeśli klient poszukuje dzieła wyłącznie do celów dekora-cyjnych, to tylko tutaj może je przeglądać np. według rozmiaru, tematyki, tonacji kolory-stycznej – kryteriów dość często wykpiwanych, ale jestem pewna, że dla wielu nabywców bar-dzo ważnych, a może i kluczowych. Pod tym względem taka galeria zapewnia całkowitą dys-krecję, a cenić trzeba każdego klienta na orygi-nalne dzieło sztuki, bez względu na przesłanki, jakimi się kieruje.

Trudności prowadzenia e-galeriiPod względem formalnym galeria internetowa jest po prostu sklepem internetowym, co wiąże się ze szczególną ochroną klienta-konsumenta. Dla fi rmy oznacza to konieczność śledzenia przepisów dotyczących sprzedaży online, więc dobrze jest korzystać z usług prawniczych, je-śli nie chcemy narażać się na problemy. Nato-miast dla klienta to komfort i bezpieczeństwo – jeśli obraz nie spełnia oczekiwań, można go odesłać bez podania przyczyny (czy jakaś gale-ria stacjonarna umożliwia przymierzenie obrazu do ściany i jego ewentualny zwrot?). Taki zakup sztuki jest więc pozbawiony ryzyka i wszelkie obawy potencjalnych klientów są tu bezpod-stawne. Oczywiście wcześniej należy dokładnie zapoznać się z regulaminem galerii. Jedynym trudnym momentem jest sama prze-syłka dzieła, które jest przecież towarem dość

delikatnym i podatnym na uszkodzenia. Do-datkowo jest problem z transportem – fi rmy kurierskie zastrzegają w swoich regulaminach, że nie podejmują się przewożenia dzieł sztuki, a w razie awarii właściciel galerii ma kłopot. Odpowiednie pakowanie dzieł jest tu ratun-kiem i obrazy są w stanie dotrzeć do odbiorcy bez szwanku. Prowadzenie galerii to ciekawe zajęcie i  daje dużo satysfakcji (zwłaszcza gdy robi się arty-stom przelewy), ale nie jest to łatwy biznes. Jest to branża dość niestabilna, bardzo podatna na wszelkie wahania gospodarcze i dodatkowo cha-rakteryzuje ją duża sezonowość. Sztuka nie jest towarem pierwszej potrzeby i  łatwo jej sobie odmówić.

Realne zmianyGalerie internetowe nadal są traktowane z  pewną rezerwą, ale jestem pewna, że ich rola na polskim rynku sztuki jest bardzo istotna – to one spopularyzowały młodą pol-ską sztukę, stworzyły nowe pokolenie klien-tów, udowodniły, że kupno sztuki może być proste, dostęp do niej nie jest skompliko-wany, zwiększyły świadomość w tym obszarze i wykreowały modę na sztukę we współcze-snym polskim domu, a każde działanie, które sprzyja pozytywnym zmianom, jest warte wy-siłku. Będzie idealnie, gdy przyczynią się rów-nież do docenienia trudnego zawodu artysty.

Autorka jest właścicielką galerii internetowej artpower.pl oraz autorką bloga o sztuce w domu sztukaniegryzie.pl

Antoni Karwowski „Amsterdam III”, akryl na płótnie, 80 x 60 cm, artpower.pl

Page 7: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

53

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Kinga FrankowskaJeśli weźmiemy pod uwagę tak zwane au-kcje sztuki młodej, mamy jeszcze do dys-pozycji prace po wstęp-nej selekcji domu aukcyjnego. W  czasie ogromnego dostępu do

materiałów malarskich i mody na bycie arty-stą rynek zalewany jest ogromną liczbą prac. Najlepiej widać to w internecie, gdzie twórcy zakładają swoje strony, prezentują prace na ogólnodostępnych portalach itp. Początku-jący kolekcjoner mógłby nie przebrnąć przez ogrom proponowanych prac. Poza domami aukcyjnymi również galerie sztuki starają się proponować swoim klientom jedynie wyselek-cjonowane, ciekawe artystycznie prace. Ceny takich prac w renomowanych, godnych zaufa-nia galeriach są zdecydowanie wyższe od cen wywoławczych podczas aukcji młodej sztuki, które w większości polskich domów aukcyj-nych wynoszą 500 zł.

Zaskakujące wynikiOczywiście, cena końcowa obrazu sprzedanego na takiej aukcji potrafi być wielokrotnie wyższa od ceny wywoławczej. Jest to jeden z uroków

aukcji sztuki. Nawet znając twórczość artysty i kwoty, za jakie jego obrazy sprzedawały się podczas ostatnich aukcji, każda następna au-kcja może przynieść spore zaskoczenie. Przyto-czę tu przykład z tego miesiąca. Do 10 marca (Aukcji Młodej Sztuki w DESA Unicum) ob-razy Grzegorza Klimka (ur. 1987 r.) podczas aukcji sztuki w różnych polskich domach au-kcyjnych osiągały ceny do 3 tys. zł, podczas gdy 10 marca jego obraz pt. „Bursztynowy byk” osiągnął cenę 9 500 zł. Urok niewiadomej ceny ostatecznej jest ogromny, zwłaszcza dla osób z nutką hazardu w sercu. Niewiadoma ta ma również inny wymiar. Cena wywoławcza jest niska, dużo niższa niż większość prezentowa-nych prac otrzymałaby w galerii sztuki. Biorąc udział w aukcji, mamy nadzieję nabyć pracę poniżej jej wartości rynkowej, co ma ogromne znaczenie, zwłaszcza gdy kupujemy sztukę w celach inwestycyjnych.

Gdy emocje biorą góręAukcja sztuki to więc doskonały sposób na za-kup obrazu nie tylko ze względu na gwarancję autentyczności, wybór spośród zaakceptowa-nych przez dom aukcyjny ze względu na jakość artystyczną i rynkową dzieł oraz relatywnie niską cenę wywoławczą. To również świetna okazja do przeżycia kilku chwil z dużą dawką adrenaliny. Nigdy, do momentu rozpoczęcia aukcji, nie wiemy, ile innych osób zainteresowanych jest nabyciem tego samego dzieła, nie znamy rów-nież limitów cenowych naszych konkurentów. Emocje przy licytacji wymarzonej pracy potra-fi ą sięgnąć zenitu. Obserwacja konkurentów, ich mimiki czy próba rozpracowania technik li-cytatorskich nigdy nie dadzą gwarancji, że tym razem nasza oferta nie zostanie przebita. Jeśli da-nym obrazem jest silnie zainteresowanych przy-najmniej dwóch licytujących, wówczas emocje w trakcie licytacji potrafi ą wziąć górę i końcowa cena obrazu może być znacznie powyżej esty-

macji. Dlatego też zawsze powtarzam naszym klientom, by podczas aukcji kierowali się za-równo sercem, jak i rozumem. Rozumem, by jeszcze przed aukcją wyznaczyli sobie limit, po-wyżej jakiego zdecydowanie nie chcą nabyć da-nego dzieła, by gdy emocje już opadną, mogli jedynie cieszyć się nabytym dziełem. Sercem, by przede wszystkim kupowali obrazy, które im się podobają, gdyby z jakichś przyczyn zakup oka-zał się złą decyzją inwestycyjną, zostali z dziełem, które będzie wartościowe dla nich bez względu na humory rynku.

Autorka jest menedżerem Galerii DNA

Emocje przy licytacji wymarzonej pracy potrafi ą sięgnąć zenitu. Obserwacja

konkurentów, ich mimiki czy próba rozpracowania technik licytatorskich nigdy nie

dadzą gwarancji, że tym razem nasza oferta nie zostanie przebita

EMOCJE CZY CZYSTA KALKULACJA?Aukcje sztuki to bez wątpienia świetna okazja do nabycia obrazu. Nie ma znaczenia, czy interesuje nas obraz sztuki dawnej czy współczesnej. W każdym przypadku mamy gwarancję domu aukcyjnego co do autentyczności sprzedawanego dzieła, a w świecie wybitnych rzemieślników i świetnych technik kopistów jest to wartość nie do przecenienia.

Aukcja sztuki to świetna okazja do przeżycia kilku chwil z dużą dawką adrenaliny

Katarzyna Rutkowska „Drzwi”, technika olejno-żywiczna na płótnie, 50 x 120 cm, 2013 r., Galeria DNA

Grzegorz Klimek „Bursztynowy byk”, technika mieszana/płótno, 100 x 130 cm, 2015 r., Galeria DNA

Page 8: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

54

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

0 Podsumowanie lutego na aukcjach w domu aukcyjnym DESA Unicum

ZIMOWE REKORDY Luty to czas, w którym rynek aukcyjny zaczyna pracować na pełnych obrotach – w domu aukcyjnym DESA Unicum z powodzeniem zrealizowaliśmy w tym miesiącu cztery aukcje.

Agata SzkupAukcji Młodej Sztuki 10 lutego towarzyszył kata-log pełen obrazów uzna-nych młodych artystów oraz ciekawych debiu-tantów. Co znamienne, prawie wszystkie obiekty znalazły nowych wła-

ścicieli – zanotowaliśmy skuteczność sprzedaży na poziomie 97 proc. Najwyższą cenę uzyskała praca Tomasza Poznysza – cenionego, stałego już bywalca naszych aukcji. Tym razem żartobliwy portret buldoga, zatytułowany „A pug in military costiume”, został sprzedany za 6 490 zł. Na walentynkowej Aukcji Biżuterii 12 lutego za-prezentowanych zostało pięćdziesiąt obiektów sztuki jubilerskiej, zarówno dla pań, jak i dla pa-nów. Dużym zainteresowaniem cieszyła się biżu-teria w typie art déco, natomiast najwyższą cenę, 30 680 zł, uzyskała perłowa bransoleta z akwa-marynem otoczonym diamentowymi rozetami.

Aukcja Prac na PapierzeNa pierwszą w tym roku Aukcję Prac na Papierze 19 lutego złożyło się 114 malarskich, rysunkowych oraz szkicowych dzieł na papierowym podłożu. Najwyższą cenę, 135 250 zł, nowy właściciel za-płacił za rysunek Władysława Strzemińskiego, który stanowi trzecią znaną wersję do kompozy-cji „Rzeźba grecka” (dwie pozostałe znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie oraz Muzeum Narodowego w Poznaniu). Prezen-towana na aukcji praca jest kolekcjonerskim ra-rytasem, a pochodzi z cyklu dzieł wykonanych na okoliczność ostatniego, siódmego Olimpij-skiego Konkursu Sztuki i Literatury w 1948 r. w Londynie. Za kwotę 41 300 zł sprzedany zo-stał natomiast impresjonistyczny pejzaż Leona Wyczółkowskiego „Limba w Tatrach”. Powodze-niem cieszyły się także obiekty sztuki współcze-snej – warto wspomnieć chociażby dwustronną pracę Andrzeja Wróblewskiego (cena sprzedaży 37 760 zł) czy „Dziewczęta” autorstwa Kazimie-rza Mikulskiego (sprzedane za 33 040 zł).

Aukcja Sztuki WspółczesnejOstatnia w ubiegłym roku Aukcja Sztuki Współ-czesnej, która odbyła się w grudniu i zakończyła się ogromnym sukcesem, podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Nasza pierwsza tegoroczna licy-tacja sztuki powojennej, Aukcja Sztuki Współ-czesnej 26 lutego, pokazała, że zainteresowanie tą sztuką trwa, a kupujący skłonni są wysoko li-cytować dzieła należące do klasyki sztuki dru-giej połowy XX w. Obrót aukcji wyniósł ponad 3,8 mln zł. Aż 10 prac sprzedało się powyżej 100 tys. zł, z czego cztery wylicytowały się za ponad 200 tys. Były wśród nich obrazy Jana Lebensteina, Henryka Stażewskiego i Jerzego Nowosielskiego. Najwięcej, bo 290 500 zł, zapłacono za „Barok” Juliana Stańczaka, jednego z czołowych przedsta-wicieli op-artu. Okładkowa „Figura” Jana Leben-steina z 1961 r. osiągnęła cenę 256 000 zł. Kwoty znacznie przekraczające ceny wywoławcze nie na-leżały na aukcji do rzadkości. Duże abstrakcyjne

płótno Leona Tarasewicza z 1988 r., wystawione z ceną wywoławczą 90 tys. zł, sprzedane zostało za 175 500 zł. Zaciekle licytowano też okazały ob-raz Jarosława Modzelewskiego, który z wywoław-czych 40 tys. zł osiągnął cenę sprzedaży 112 100 zł. Podwójne przebicie uzyskała też wczesna fotogra-fi a Natalii LL – warto przypomnieć, że w CSW w Warszawie oglądać można aktualnie dużą, mo-nografi czną wystawę tej artystki.

Autorka jest dyrektorem działu sprzedaży w fi rmie DESA Unicum

Tomasz Poznysz „A pug in military costiume”, akryl, olej/płótno, 90 x 70 cm, 2014 r., DESA Unicum

Aż 10 prac sprzedało się powyżej 100 tys. zł, z czego cztery wylicytowały się za ponad 200 tys. Były wśród nich obrazy Jana Lebensteina, Henryka Stażewskiego i Jerzego Nowosielskiego. Najwięcej, bo 290 500 zł, zapłacono za „Barok” Juliana Stańczaka, jednego z czołowych przedstawicieli op-artu. Okładkowa „Figura” Jana Lebensteina z 1961 r. osiągnęła cenę 256 000 zł

Page 9: Krzysztof Fabijański w Gazecie Finansowej

55

27 marca – 9 kwietnia 2015 r.

EKONOMIA KULTURY

Zarówno artyści, jak i domy aukcyjne liczą na duże zainteresowanie danymi pracami, co nie za-wsze pokrywa się z rzeczywistością. Ten rynek, jak każdy inny kieruje się prawami popytu i podaży. Brzmi to fatalnie, bo chciałoby się sztukę „wyjąć”z grupy towarów na sprzedaż i włożyć do przegródki „szuka wysoka – misterium – piedestał”

Krzysztof FabijańskiW pierwszym kwartale roku bieżącego odbyły się dwie aukcje w  zu-pełnie nowej, niespoty-kanej na rynku polskim formule. Oprócz au-kcji stacjonarnej, tzw. młotkowej, w  siedzibie

Galerii można było równocześnie licytować za pośrednictwem internetu w czasie rzeczywistym, a ponadto na żywo śledzić przebieg aukcji na tej samej stronie, na której przebiegała licytacja.

Ostatnia aukcja w liczbachZwykle artyści zgłaszają na aukcję kilkaset prac, ale z uwagi na chęć zachowania wysokiego po-ziomu artystycznego dopuszczamy na nasze au-kcje jedynie wybranych twórców i  starannie selekcjonujemy zgłoszone prace. Podczas XII Stalowej Aukcji Młodej Sztuki zaoferowaliśmy do sprzedaży 72 wyselekcjonowane prace wy-konane głównie w technice olej/akryl na płót-nie, ale w ofercie aukcyjnej znalazły się również grafi ki i fotografi e. Przed aukcją zarejestrowało się kilkanaście osób, które licytowały z sali i kilku licytujących za po-średnictwem internetu, a  ponadto otrzymali-śmy kilka zgłoszeń telefonicznych. Dodatkowo w imieniu swoich klientów licytował obecny na sali przedstawiciel Artinfo. Momentami atmos-fera była gorąca, a ceny szybko szybowały w górę, zwłaszcza jeśli któryś z klientów ustawił poprzez internet wysoki limit cenowy na wybraną pracę. Sprzedaliśmy ogółem 32 pozycje za średnią cenę 844 zł. Jest to wynik przyzwoity, biorąc pod uwagę fakt, że cena wywoławcza wyno-siła 500 zł. Najdrożej sprzedały się obrazy Violi Tycz, Ryszarda Rabsztyna oraz artystek ukry-wających się za pseudonimami Tatai i Gajowy. Co ciekawe, bardzo dobrą cenę uzyskała foto-grafi a Agnieszki Ewy Braun z cyklu „Dorasta-nie”, za którą kolekcjoner był skłonny zapłacić (wraz z opłatą aukcyjną) 1 265 zł. Z naszego do-świadczenia wynika, że prace fotografi czne czę-sto spadają z aukcji lub są sprzedawane za cenę wywołania. Świadczy to o wzroście zaintereso-wania dobrą, artystyczną fotografi ą wśród mło-dego pokolenia miłośników sztuki.

Jakość ponad ilośćNa rok 2015 zaplanowaliśmy osiem aukcji mło-dej sztuki. Najbliższa, XIII SAMS już 29 kwietnia o godzinie 19:00. Prowadzimy rozmowy z arty-stami, oceniamy nadesłane propozycje prac, zgła-szanych na kolejne aukcje, dokonujemy selekcji prac mając na uwadze dorobek artysty, ale zwłasz-cza walory artystyczne konkretnych, zgłoszonych dzieł. Bardzo wielu artystom musimy z przykro-ścią odmawiać, a wiele prac przez nas odrzuco-nych przyjmowanych jest bezrefl eksyjnie przez inne domy aukcyjne, dla których liczy się (nie-stety) jedynie osiągnięty dochód. Jestem zdania, że w przypadku sztuki kompro-misy są nie do przyjęcia, bo za chwilę okaże się, że mamy w ofercie aukcyjnej masę kiczowatych obrazów, które wypaczają gust odbiorców. Myślę, że lepiej mniej, ale na odpowiednim poziomie.

Od początku drukujemy katalogi aukcyjne, które rozsyłamy do zainteresowanych kolekcjo-nerów oraz rozdajemy wszystkim uczestnikom biorącym udział w aukcji w siedzibie Galerii.

Aukcje młodej sztuki psują rynek?Zdania na temat aukcji młodej sztuki z tak ni-skimi cenami wywoławczymi budzą mieszane uczucia wśród właścicieli galerii i domów au-kcyjnych. Niektórzy uważają, że jest to psu-cie rynku, a sprzedaż prac za cenę 500 zł nie pokrywa ani kosztów ponoszonych przez ar-tystów, ani nie daje przyzwoitego dochodu ga-leriom. Ponadto, klienci, którzy nabyli wcześniej pracę obiecującego młodego twórcy za cenę nie-raz kilku tysięcy złotych czują się oszukani, bo przecież na aukcji mogą porównywalną pracę nabyć za cenę dużo niższą. Ja osobiście jestem zwolennikiem organizowa-nia tego typu aukcji; po pierwsze, aukcje rządzą się swoimi prawami i nigdy nie wiemy, jaka fak-tycznie będzie ostateczna cena sprzedaży. Jest to swojego rodzaju okazja, dzięki której szczęśliwy nabywca może taniej kupić pracę dobrego arty-sty za bardzo niewielkie pieniądze pod warun-kiem, że na tej aukcji nie będzie kilku innych licytantów zainteresowanych danym dziełem.

Jak tworzy się wartość?Zarówno artyści, jak i domy aukcyjne liczą na duże zainteresowanie danymi pracami, co nie za-wsze pokrywa się z rzeczywistością. Ten rynek, jak każdy inny, kieruje się prawami popytu i podaży. Brzmi to fatalnie, bo chciałoby się sztukę „wyjąć” z grupy towarów na sprzedaż i włożyć do prze-gródki „szuka wysoka – misterium – piedestał”. Tak jest w przypadku kilkuset artystów, na ogół dojrzałych, uznanych, z bogatym dorobkiem ar-tystycznym. Podczas aukcji młodej sztuki mamy do czynienia na ogół z młodymi, bardzo zdol-nymi twórcami, którzy są na początku swojej drogi artystycznej. Muszą oni najpierw zaistnieć na rynku sztuki, ich nazwiska i sposób malowania muszą się osłuchać i opatrzeć, aby mogli w przy-szłości oferować swoje dzieła za przyzwoite ceny.Trzeba też brać pod uwagę, że prace młodych twórców nie sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Nawet jeśli młodemu twórcy uda się sprzedać rocznie kilka prac za 2–4 tys. zł, to nie tylko nie utrzyma się, lecz także nie będzie miał na blejtramy, farby i pędzle… Należy pamiętać, że udział w wielu aukcjach organizowanych przez kilkanaście już podmiotów pozwala na wypro-mowanie nazwiska, twórczości danego artysty, co w najbliższych latach przełoży się na wyższy poziom cen uzyskiwanych za te prace.

Zainteresować młodych obrazamiPonadto warto też wziąć pod uwagę jeszcze je-den, niezmiernie istotny aspekt – popularyzo-wanie dobrej, przystępnej cenowo sztuki wśród młodego i średniego pokolenia. W Polsce mamy wiele milionów mieszkań, w których oprócz wątpliwej wartości artystycznej i estetycznej wy-druków oferowanych przez sieci handlowe na ścianach nie ma nic… Młodzi ludzie na ogół mają już kupione na kredyt mieszkanie, samo-chód, byli na wczasach w Egipcie – pora zatem,

aby mieć własne, oryginalne, wyjątkowe i niepo-wtarzalne dzieło sztuki! Trzeba im to umożliwić za wszelka cenę, nawet kosztem niezadowolenia zasiedziałych galerii sztuki czy domów aukcyj-nych, które (poza licznymi wyjątkami oczywi-ście) nic lub niewiele robią dla propagowania twórczości młodego pokolenia artystów. Trzeba zrobić wszystko, aby w dobrym tonie było po-siadanie dzieła młodego, zdolnego malarza, grafi ka, rysownika, fotografa czy rzeźbiarza. Ob-cowanie ze sztuką na co dzień daje wiele radości, łagodzi obyczaje, budzi zdrowe zainteresowanie twórczością innych młodych twórców.

Co warto kupować?Zachęcam wszystkich do odwiedzania muzeów, galerii, uczestnictwa (także w charakterze widza) w aukcjach sztuki. Da to możliwość wyrobienia sobie własnego zdania w tej materii. Odradzam kupowania obrazów czy innych dzieł sztuki wy-łącznie z uwagi na nazwisko twórcy. Sugeruję, aby kupować takie prace, które naprawdę się po-dobają – będziemy przecież obcować z nimi na co dzień, staną się naszymi domownikami. Życzę wszystkim czytelnikom „Gazety Finan-sowej”, aby znaleźli swój własny, mały „kawałek sztuki” i żeby mieli z tego wiele radości.

Autor jest właścicielem Galerii Sztuki Stalowa

Trzeba zrobić wszystko, aby w dobrym tonie było posiadanie dzieła młodego, zdolnego malarza,

grafi ka, rysownika, fotografa czy rzeźbiarza. Obcowanie ze sztuką na co dzień daje wiele radości,

łagodzi obyczaje, budzi zdrowe zainteresowanie twórczością innych młodych twórców

Czas na młodych twórców!Galeria Stalowa jest prywatną, komercyjną galerią sztuki, której głównym celem jest promowanie twórczości młodych artystów. Położona jest w samym sercu Starej Pragi, przy ulicy Stalowej 26. Przez dwa lata istnienia Galerii, oprócz kilkunastu wystaw indywidualnych i zbiorowych, udało się zorganizować dwanaście Stalowych Aukcji Młodej Sztuki.

GAJOWY „Palaczka”, 2013, spray, pilśnia, 55 x 40 cm, Galeria Stalowa