Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

17

description

Agata Jaroszuk przyciągała jak magnes. Kiedy Klara miała siedem lat, nie mogła przestać wlec się za nią po korytarzu, obserwować na lekcji, żebrać o towarzystwo… Wiele lat później Klara spotyka „tego jedynego”, a on - inną kobietę. Klara odnajduje jej bloga. Uczucia lepkiej małżeńskiej zazdrości przeradzają się w rosnącą fascynację. Co z tego wyniknie? Czy jedno spotkanie może na zawsze odmienić życie trójki ludzi? Gdzie jest granica między prześladowaniem a uwielbieniem? Czy brak miłości może być lepszy niż jej nadmiar? Trzecia książka autorki szeroko dyskutowanych Drobnych szaleństw dnia codziennego udatnie łączy prozę psychologiczną i misternie skomponowaną narrację z lapidarno-rezolutnym stylem współczesnych blogów.

Transcript of Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

Page 1: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 3 10/1/12 3:25 PM

Page 2: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 4 10/1/12 3:25 PM

Page 3: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

Dziękuję Kindze i Maćkowiza nieustające wsparcie i pomoc w pracy nad tą książką

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 5 10/1/12 3:25 PM

Page 4: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

Wszystkie osoby i wydarzenia opisane w tej książce są fikcyjne, a ich ewentualna zbieżność z rzeczywistością – całkowicie przypadkowa.

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 6 10/1/12 3:25 PM

Page 5: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

86

07.01.2010 WSPARCIE Rozważam zakończenie szybkie i bezbolesne. I to mi zajmuje dużo czasu. Nie odbieram tele-fonów. Nie odpowiadam na listy. Leżę. Rozmyślam. Waham się. Tymczasem rodzina się przejęła moim milczeniem zbyt długim. Wydelegowała matkę, żeby sprawdziła, czy żyję. Matka przyniosła zakupy (jogurt, bułki, sok pomarańczo-wy). Rozejrzała się po mieszkaniu. Łypnęła pod komodę i do zlewu. Oceniła poziom bałaganu na zastraszający. A poziom mojego samopoczucia na niewystarczający. Zmyła. Podała mi calmsy i melisę.

– Niezależnie od tego, przez co przechodzisz, mam na-dzieję, że mnie za to nie winisz – powiedziała i poszła.

20.01.2010 ZMIANA SCENARIUSZA Zdecydowa-łam jednakowoż wstać. Się do porządku doprowadzić. Albo przynajmniej do pionu ustawić. Zdecydowałam za-jąć się namiastką istnienia. Skoro w pełni istnieć nie jest mi pisane. Zawsze to lepiej, pomyślałam, półistnieć, niż nie istnieć w ogóle. Postanowiłam nagrywać filmy proste. Najlepiej dokumentalne. Bez fabuły. Najlepiej o zwierzę-tach. Dla kanału Discovery albo Canal+. Postanowiłam zostać postacią drugoplanową. (Taką żabą na przykład, co to obserwuje lwa goniącego antylopę. Albo mało interesu-jąca muchą na tle pustynnych krajobrazów). Ewentualnie statystą w serialu telewizyjnym „Plebania”. Postanowiłam poddać się reanimacji. Się własnoręcznie uratować. I do życia powrócić.

Wstałam. Radio włączyłam. Wysłuchałam pogody. I od-powiednio się ubrałam. Wyszłam na miasto. Zakupiłam

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 86 10/1/12 3:25 PM

Page 6: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

87

chleb i jedzenie dla kota. Odkurzyłam komputer i odpowie-działam na maile. To wszystko zrobiłam JA. Sama.

Jestem z siebie dumna.

20.01.2010 WIECZÓR IDEALNY Dość samotności, po-myślałam. W piątkowy wieczór wybrałam się do miasta. Mia-łam ochotę na spotkanie towarzyskie. Niewielkie. Intymne. (Najlepiej przy winie). W kawiarni niedrogiej, acz stylowej. Niezatłoczonej, ale i takiej, której nie zamkną o dziesiątej. Niezadymionej, ale z popielniczkami na stolikach. Trudno będzie, myślę sobie, spełnić moje oczekiwania wygórowane. Zaryzykowałam jednak. Dałam szansę Losowi. Idąc w Cen-trum, natknęłam się na kolegę sprzed lat. Kolega, o ile pamię-tam, był zabawny i oczytany. (Co więcej, zdradzał w swoim czasie pewne mną zainteresowanie). Zauważyłam, że zmienił styl. Flanelową koszulę zastąpił marynarką. Skajowy plecak – płócienną torbą na ramię. Lenonki wymienił na ray-bany. Wyglądał korzystnie.

– Cześć – uśmiechnął się.– Cześć – odpowiedziałam. I  już miałam go minąć

i pójść dalej, kiedy nagle mnie olśniło. Los zsyłał mi właśnie idealne towarzystwo.

Przystanęłam.– Szukam lokalu na piątkowy wieczór – bąknęłam na

próbę.– Ja również – odpowiedział kolega. I poprawił ray-ba-

ny, w których to było mu do twarzy.Od słowa do słowa uznaliśmy, że raźniej będzie we

dwójkę ruszyć na poszukiwania. Niż się samotnie po nocy

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 87 10/1/12 3:25 PM

Page 7: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

88

pałętać. Zaczęliśmy więc od rozmów o literaturze, idąc już razem ulicą. Przy rynku przeszliśmy na politykę. Po drodze w sklepie spożywczym nabyliśmy wino (egri bikavér 15,50 butelka). Idąc w dół skarpy (i nie znajdując knajpy idealnej), omówiliśmy kwestię globalnego ocieplenia. Oraz wymiera-nia tuńczyka. (To już nad rzeką). Na moście doszliśmy do wniosku, że nasze światopoglądy idealnie do siebie pasują. Knajpy naszych marzeń nadal nie było w zasięgu wzroku, więc zamówiliśmy taksówkę.

– Do idealnej kawiarni, poproszę – powiedział kole-ga w ray-banach i marynarce. I pojechaliśmy do niego do domu. Gdzie natychmiast zdjął marynarkę. Oraz całą resz-tę stylowych ubrań, które miał pod spodem. Ja nie zdjęłam marynarki. Bo nie noszę. Za to dziarsko wydostałam się z sukienki. A także z bielizny. Co pozwoliło nam skupić się zgodnie na badaniu naszych ciał. Też pasowały. Całkiem zgrabnie. (Rzekłabym nawet: idealnie). Do domu wracałam późno. Usatysfakcjonowana. Obecnie czuję się lepiej. Nie pamiętam dokładnie, ale gdzieś na obrzeżach miasta miesz-ka idealny towarzysz piątkowych wieczorów. I świadomość tego dodaje mi otuchy.

Co to są ray-bany, na miłość boską? Sprawdzam w necie. Miłość boska nie ma z tym nic wspólnego. Ray-bany to oku-lary, duże i mało twarzowe. Ale może temu koledze było w nich dobrze? Ja powinnam nosić okulary z powodu wady wzroku, co się pogłębia samowolnie. Ale nie noszę, bo mi nie pasują do twarzy i reszty ciała, oraz do koncepcji, podług której bym się wykreowała, gdybym miała siły. Bym sobie

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 88 10/1/12 3:25 PM

Page 8: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

89

kupiła spodnie luźne w kroku albo bluzkę w kwiatki i z koł-nierzykiem, albo może nawet obcisłe dżinsy i kurtkę w pe-pitkę szarą, którą Tamta Kobieta nosi. I bym była wyższa nieco, z biustem. Bym miała jasne włosy, grzywkę nad brwi i nieprzekłute uszy, co je kiedyś na złość mamie poddałam piercingowi bez znieczulenia, za to sterylnie. I bolało. Tak bym wyglądała właśnie, gdybym miała czas. Ale nie mam, bo się zmarnował i teraz zostałam z kwitkiem i musztardą po obiedzie. Z powodu rozrzutności mojej niefrasobliwej, lecz uświadomionej, w temacie mijających godzin i dni, zasta-nawiam się przez chwilę, czy nie zmienić taktyki rynkowej i nie zainwestować w ray-bany, których to akcje na pewno wzrosną niebawem. I będę mogła je wymienić na jakiś okres czasu, którego nie zmarnuję. Niestety jednak czasokresy nie istnieją, a w najlepszym razie są niepoprawne i wybrako-wane, więc cała operacja rynkowa, z trudem przeze mnie opracowana, przestaje mieć sens. Oraz ręce i nogi. Potem myślę sobie, że mogłabym przecież uprawiać przygodny seks. Nosić spełnienie zamiast okularów pośrodku ciemnej ulicy, kiedy wracam. Prostą satysfakcję, zaspokojenie cielesne. Bez zbędnych pytań i natrętnych myśli, bez skrupułów w osobie męża czekającego w domu. Bez pytań o przyszłość i celowość, co w dużej mierze zmniejszyłoby zapotrzebowanie na czas, który nie biegnie bez celu, tylko zwalnia. Trochę się wstydzę, trochę zazdroszczę. Ja bym tak nie mogła jak Ona, co jest na moje nieszczęście odważna i Jej nienawidzę. Miałabym potem wyrzuty sumienia. Musiałabym dzwonić, wyjaśniać i  przepraszać. Musiałabym powiedzieć Franciszkowi. Co gorsza, pewno bym się zakochała… Ray-bany są za drogie, ale może kupię sobie podróbki?

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 89 10/1/12 3:25 PM

Page 9: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

90

06

To musiała być zima, chociaż we wspomnieniach Klara widziała wyraźnie zieleniejące trawniki, drzewa, na któ-rych pękały blade żółte pąki, i szare, zamglone niebo. W późniejszym czasie nie raz zastanawiała się, w którym momencie przekroczyła granicę, zrobiła o jeden krok za dużo i już nie mogła się cofnąć. Czego się wtedy spo-dziewała i na co liczyła? Czy w ogóle miała jakiś plan, jakiekolwiek wyobrażenia na temat przyszłości? Byłoby chyba zbyt dużym nadużyciem, gdyby próbowała twier-dzić, że już w owej kawiarni w centrum miasta, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy w odbiciu szyby, obudziły się w niej uczucia, które żywiła kiedyś dla Agaty Jaro-szuk. Sięgając pamięcią wstecz, nie potrafiła jednak od-naleźć momentu, w którym nie kochała się w Michale Krauze. Uwiodły ją skazy, zdumiewające usterki jego ciała. Uwiódł ją głęboki tembr głosu, lekko duszący za-pach kurzu, który mogła wyczuć, jeśli podchodził bli-żej, niedopasowane, opadające sztruksy, koszulki zbyt obcisłe albo za luźne dla odmiany, a przede wszystkim uwaga, jaką jej poświęcał. W tamtą środę myślała jedy-nie o tym, że powinna pójść na zajęcia. Zaniedbywa-nie obowiązków sprawiało jej przykrość. Skręć w lewo, w  lewo, nakazała sobie, a  jednak sunęła dalej prosto, pobladła, z błyszczącymi oczami, chowając się w cieniu kamienic i co chwila oglądając niepewnie przez ramię. Tuż obok przejechał chłopiec na rowerze. Zakręcił ostro, zahamował i trzymając jedną nogę opartą o chodnik, rzucił jej krótkie, wyzywające spojrzenie. Pachniało

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 90 10/1/12 3:25 PM

Page 10: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

91

paloną kawą. Przed drzwiami bistra starszy mężczyzna w  płóciennym fartuchu zamiatał chodnik. To mnie nie dotyczy, pomyślała, mijając go szybkim krokiem. Otyła, wysoka kobieta w zielonym płaszczu kupiła od kwiaciarki pęczek goździków. Zaraz. A jednak to była zima. Sprzedająca kwiaty siedziała opatulona w wacia-ną kurtkę. Tuż przy jej bucie zastygła grudka brudnego śniegu. W  blaszanych dzbankach wzdłuż muru stały zmarznięte róże i okryte celofanem gerbery. Żadnych tulipanów, ani jednego narcyza. Kobieta w  zielonym płaszczu zapłaciła kwiaciarce i  pomaszerowała przed siebie. Klara widziała jej umięśnione łydki, spuchnięte kostki wystające ze skórzanych półbutów i oczko bie-gnące w górę po cielistej pończosze. To mnie nie doty-czy, powtórzyła głośno. Weszła do kawiarni i zamówiła kawę. Usiadła w oknie. Nigdy się nie umawiali, poza tym razem, kiedy po gwałtownej wymianie maili spo-tkali się w parku, a przecież on w końcu przychodził. Wystarczyło poczekać. Jedna kawa, druga… Miasto za szybą wydało się obce. Środkiem jezdni przejechał sa-mochód. Za kierownicą młoda dziewczyna odgarnęła włosy za ucho. Tak, to wielka szkoda, że nie potrafię nabrać dystansu do własnych uczuć, pomyślała Klara, podnosząc filiżankę do ust, że nie umiem jak inni lu-dzie panować nad emocjami i powściągać ich we właści-wy, chłodny sposób. Gdybym tylko nie zaniedbywała przez to obowiązków… Gdybym uczyła się wieczorami, próbowała zdawać egzaminy… Tymczasem cała uwaga Klary skupiła się na jednym człowieku, jakby od nie-go zależało jej życie. I dlaczego nie, zastanawiała się,

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 91 10/1/12 3:25 PM

Page 11: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

92

odprowadzając wzrokiem niknący w oddali samochód. Dlaczego nie miałabym odnaleźć szczęścia w  drugiej osobie? Nie ma w tej chęci niczego złego. Coś jednak niepokoiło ją w tamtym czasie. Jej determinacja wyda-wała się niebezpieczna i nie mogła sama nie przyznać, że zamiast zamawiać trzecią kawę, powinna wstać i wyjść natychmiast. Drzwi od ulicy rozwarły się gwałtownie. Klara poderwała leżącą na kolanach gazetę i nie pod-niosła głowy, dopóki nie odezwał się do niej.

– Znowu tu jesteś? – Michał przez chwilę zastana-wiał się, czy powinien od razu wyjść, uznał jednak, że takie zachowanie byłoby odebrane jako grubiaństwo. Popatrzył na nią uważnie. I Klarze wydało się, że od-najduje w  jego oczach to, na co tak długo czekała, głęboką, ciepłą tkliwość i  wzruszenie spowodowane spotkaniem.

– Zamówię herbatę – powiedział i  ruszył do baru śmiesznym, rozkołysanym krokiem, który znała tak do-brze. Wracał potem powoli do jej stolika. Widziała, że unosi lewą rękę i machinalnym gestem poprawia okulary. Gestem, który zawsze wzruszał ją głęboko i rozczulał.

– Siedzisz sama? – zabrzmiało to bardziej jak stwier-dzenie niż pytanie.

– Mam przerwę w zajęciach – przyznała obojętnie.Przejechał dłonią po twarzy.– Czy coś się stało? – zapytała niespokojnie.– Jestem bardzo zmęczony. Przez całą noc sprawdza-

łem kolokwia.Jak on mógł sprawdzać prace? Teraz? A co z nią? Czy

myślał o niej, czytając te testy? Przy stoliku obok męż-

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 92 10/1/12 3:25 PM

Page 12: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

93

czyzna w flanelowej koszuli przewrócił szklankę. Poto-czyła się po blacie, ale złapał ją szybko, nim spadła na ziemię.

– Ach tak – westchnęła. – Ja też źle spałam. Od pół roku źle sypiam…

– Przykro mi – powiedział szczerze.– Przykro?– Przykro mi, że masz kłopoty ze snem.– Nie powinno cię to przecież w ogóle obchodzić. Milczał przez chwilę, a kiedy się w końcu odezwał,

jego głos brzmiał dziwnie głucho i nienaturalnie.– Obchodzi mnie jednak – odparł, nie odrywając

wzroku od filiżanki.– To tylko i wyłącznie moja sprawa, jak się czuję –

Klara poruszyła się gwałtownie. – Nie powinieneś się nad tym zastanawiać. W ogóle nie powinieneś o mnie myśleć.

– Nie powinienem? – Michał uniósł brwi.– Nie powinieneś. Nikomu dobrze nie robi zastana-

wianie się nad tym, co dzieje się z drugą osobą, jeżeli nie ma żadnego wpływu na jej życie.

Nie skomentował jej słów, więc ciągnęła dalej:– Nie wolno zbytnio utożsamiać się z innymi. To nie

przynosi dobrych efektów.– Efektów?– Owszem, prowadzi jedynie do zbytniego rozczula-

nia się nad światem i w końcu nad sobą. Jest objawem egoizmu.

– Nie do końca rozumiem, o czym mówisz, Klaro – powiedział już lekko poirytowany.

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 93 10/1/12 3:25 PM

Page 13: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

94

– Jak to? To chyba jasne. Sam to przecież kiedyś powiedziałeś. Nie powinniśmy myśleć o  sobie. To nie jest uczciwe w  stosunku do twojej dziewczyny. I  ja to rozumiem. Przyjęłam to do wiadomości. Oboje to rozumiemy…

Mówiła szybko, zbyt szybko, tak jakby mogła oplą-tać go słowami i zatrzymać. Miała wrażenie, że Michał słucha z roztargnieniem. Odwrócił głowę w stronę baru. Jego wzrok błąkał się przez chwilę po sali, a w końcu powrócił i zawisł na jej szyi.

– Oczywiście, że nie byłoby dobrze, gdybyśmy prze-kraczali granice – powiedział powoli. – Ale żadne z nas przecież tego nie robi.

– Tak właśnie, nie robimy tego – przyznała z mocą. – I nie będziemy robić.

– Niemniej jest mi przykro – powtórzył, szczerze wzruszony jej bólem.

– Nie chcę, żebyś się nade mną litował!– Przecież nie ma mowy o litości – Michał zaprzeczył

gwałtownie. – Sama dobrze wiesz, jak bardzo mi na to-bie zależy, dlatego martwię się, że nie śpisz.

– Ale nie jesteś w stanie mi pomóc. Nikt nie umie mi pomóc... – urwała i przez chwilę panowała niezręczna cisza. Michał znowu wpatrywał się w filiżankę. – Prze-praszam – dodała szybko – nie powinnam obciążać cię dodatkowo. Ale czasem bardzo potrzebuję z kimś poroz-mawiać, wszyscy są tacy zajęci swoimi sprawami…

– Jasne – uśmiechnął się i w końcu na nią spojrzał. – Zawsze możesz ze mną porozmawiać. Nie ma w tym nic złego.

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 94 10/1/12 3:25 PM

Page 14: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

95

– Dziękuję – powiedziała już spokojnie i posłała mu długi uśmiech.

Michał dopił herbatę i wstał.– Cieszę się, że cię zobaczyłem – pogłaskał ją po

ramieniu.Przebiegł ją dreszcz, dosięgnął nagły błysk, raptow-

ny, przejmujący wstrząs. Miał na sobie obcisłą niebieską koszulkę i  luźne wypłowiałe spodnie. Uniósł filiżankę i Klara przez chwilę widziała odsłonięte ramię. Poczuła, że braknie jej tchu, że blednie i ręce zaczynają jej drżeć.

– Muszę zaraz iść, skserować coś na zajęcia – dodał i jego spojrzenie znowu prześlizgnęło się po niej obojęt-nie i umknęło, nim zdążyła je pochwycić i związać.

Chciała go zatrzymać, ale wiedziała dobrze, że nale-gania na nic się nie zdadzą. On przecież nie zaniedby-wał obowiązków. Żadne uczucia, nawet te najsilniejsze, nie były w  stanie go zatrzymać. Zamilkła więc. Czy on gra, zastanawiała się, patrząc, jak wyjmuje portfel z tylnej kieszeni spodni. Czy to możliwe, że uśmiecha się do niej z autentyczną czułością, odliczając jednocze-śnie dwudziestogroszówki i odkładając je skrupulatnie na blat? Odrywa się od niej ze smutkiem, żeby zaraz potem ruszyć do punktu ksero? Powiedzieć: „Piętnaście kopii poproszę”, a potem otworzyć notes i zapisać kilka uwag na temat zajęć swoim drobnym, zdecydowanym pismem? Poczekała, aż wyjdzie, i odrzuciła gazetę na pu-ste krzesło. W powietrzu wisiały jeszcze jego słowa. Ten wibrujący, niski ton… Mężczyzna we flanelowej koszuli dawno dopił ostatnie piwo i wyszedł. Dochodziła piąta. Koścista, energiczna kelnerka ścierała blaty i wyrzucała

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 95 10/1/12 3:25 PM

Page 15: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

96

pety z wypełnionych popielniczek do plastikowego ko-sza, który trzymała w  ręce. Na dworze uderzył Klarę chłodny, rześki podmuch. Powiedział, że się cieszy, po-myślała. To znaczy, że mu na mnie zależy… Kwiaciarka znikła. Pozostała po niej tylko celofanowa torba, którą podrywał wiatr. Włożyła rękawiczki, poprawiła czapkę i ruszyła w stronę tramwajów.

Klara nie wiedziała, ile czasu spędziła owej zimy w ka-wiarni pod uniwersytetem. Coraz częściej zdarzały się długie, wyblakłe popołudnia, kiedy Michał Krauze nie nadchodził i musiała zadowolić się jedynie wspomnie-niami, obrazami, które pieczołowicie przechowywała na dnie własnego umysłu, żeby właśnie w takich chwilach, zgaszonych i smutnych, przeglądać je apatycznie w żół-tym świetle lampy i  układać pieczołowicie, jedne po drugich na stoliku, tuż obok filiżanki kawy. Brała je po-tem w palce, obracała i podnosiła do oczu z nadzieją, że uda jej się odnaleźć w nich jakiś ważny szczegół, którego wcześniej nie zauważyła, tamten ruch głowy, uśmiech bardziej czuły niż zazwyczaj, poziomą zmarszczkę nad brwiami… Słowa, które powtarzała sobie uporczywie: co on powiedział, co na to odparła? I jeszcze raz topniejący w półmroku owal policzka, ulotny zapach kurzu i gorą-ce wgłębienie w zgięciu ramienia, uśmiech tyleż czuły, co ironiczny, tak uroczy, jak i niebezpieczny… Czekała. Późnym wieczorem wracała do domu pustoszejącą ulicą, żeby następnego dnia wrócić i  znowu wyglądać przez okno bistra. Napięcie spowodowane oczekiwaniem na-rastało w niej przez całe popołudnie, aż wyczerpywało

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 96 10/1/12 3:25 PM

Page 16: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

97

się i opadało w gorzkim uczuciu rozczarowania pod ko-niec dnia. Ogarniała ją złość. Za oknem przesuwały się dziesiątki anonimowych postaci, jak kukiełki, płaskie, pozbawione życia dekoracje, i żadna z mijających ją osób nie była nim. Czasem niepokoił Klarę czyjś krok roz-kołysany, uniesiona w charakterystycznym geście dłoń, pochylone ramię. Podrywała się z miejsca przepełniona radością. Jednak za chwilę dłoń opadała, zawisała bez-władna i  obca, a w Klarze odezwały się dawne uczu-cia upokorzenia i gniewu. Dręczące, urągliwe poczucie zranionej dumy. Przestała się uczyć, spotykać ze zna-jomymi. Opuszczała zajęcia. Za oknem prószył śnieg, drobny i suchy jak ziarenka piasku. Nic się nie zdarzy, myślała. Nic się nigdy nie zmieni… Nie zauważyła na-wet, że przyszła wczesna, rozmazana wiosna i spłynęła ulicami miasta.

Tamtego dnia, pod koniec kwietnia, Klara stała na przy-stanku, czekając na autobus. Niebo zaszło chmurami, które ścieliły się nisko, ciężkie, nabrzmiałe deszczem. Światło przygasło i wyraźnie odczuła, jak miasto kuli się w sobie, napięte i czujne, świadome nadchodzącej burzy. A jednak powietrze było nadal świeże. Wiatr szumiał bez-trosko w gałęziach drzew. Podrywał wesoło pudełko po papierosach i turlał je po chodniku. On na mnie patrzy, pomyślała. Autobus zatrzymał się tuż obok. Główna aleja, centrum, dworzec kolejowy… Tak, jechał we właściwym kierunku. Weszła na schody i przecisnęła się w głąb po-jazdu. Usiadła na podwyższeniu obok starszej pani ubra-nej w  luźną spódnicę i  sweter z  golfem. Kobieta miała

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 97 10/1/12 3:25 PM

Page 17: Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!

Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!Warszawa 2012

© Copyright by Kaja Malanowska, 2012© Copyright for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2012

Wydanie I

Printed in Poland

ISBN 978-83-62467-79-2

Redakcja: Marta KonarzewskaKorekta: Danuta Sabała

Projekt okładki: Jan BajtlikZdjęcie autorki: Grzegorz MalanowskiUkład typograficzny i łamanie:

Druk i oprawa: www.opolgraf.com.pl

Wydawnictwo Krytyki Politycznejul. Foksal 16, p. II00-372 [email protected]

Seria Literacka, t. XVII

Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w siedzibie Krytyki Politycznej (ul. Foksal 16, II p., 00-372 Warszawa) w Świetlicach KP w Cieszynie (ul. Zamkowa 1), Gdańsku (ul. Nowe Ogrody 35) i Łodzi (Piotrkowska 101) oraz sklepie internetowym KP (www.sklep.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.

patrz-na-mie-klaro - po II korekcie.indd 280 10/1/12 3:25 PM