Juan Peron i Jego Argentyna
Transcript of Juan Peron i Jego Argentyna
Juan Peron i jego Argentyna - wizja a rzeczywistość
Marcin Stępnicki
1 października 2004
Rozdział 1
Wolność na pampie
Mi gloria es vivir tan libre
Como el pajaro del cielo:
No hago nido en este suelo
Ande hay tanto que sufrir.1
Argentyna jest państwem specyficznym i jedynym w swoim rodzaju. Europejczykowi
Ameryka Południowa jawi się jako organizm w miarę jednolity lub wręcz monokultur-
owy. Na pewno można znaleźć pewne wspólne mianowniki, jednak poszczególne państwa
zdecydowanie więcej dzieli niż łączy. Ten rozdział ma za zadanie wyjaśnić jakim krajem tak
naprawdę jest Argentyna i ukazać niepowtarzalny klimat w którym dorastał i wychowywał
się Juan Peron2. Jest to bowiem klucz do zrozumienia mentalności tak Argentyńczyków,
jak i samego przyszłego prezydenta. Bez tego elementu próba zrozumienia motywów i
sposobów jego działania wydaje się być skazana na niepowodzenie.
Słowo pampa pochodzi z języka Indian Tehuelche, którzy w ten właśnie sposób określali
rozległą równinę. Hiszpanie podbijający te ziemie wielokrotnie przekonali się, jak groźna
może być przyroda w połączeniu z żywiołowością zamieszkujących takie tereny ludzi. Pier-
wotni mieszkańcy (Guarani, Aimarowie, Matakowie, wspomnieniu już Tehuelche) ustąpili
pola dość szybko (Buenos Aires zostało założone w roku 1580 przez Juana de Garaya;
1„Moją chwałą jest życie tak swobodne/ jak ptaka na niebie/ Nie tworzę gniazda na ziemi / Chodzeniesprawia mi ból”, J. Hernandez, op.cit.2Pochodzenie Peróna nie jest jednak do końca jasne. On sam niechętnie mówił o swojej przeszłości, cza-
sami jedynie powołując się na swoich włoskich przodków. Włoski historyk Rafelle Ballore zebrał przekonu-jące dowody, że Perón naprawdę nazywał się Giovanni Piras i wyemigrował z Włoch do Argentyny w 1909roku. Szerzej nieznany w Polsce artykuł dotyczący tej kwestii można znaleźć na płytce CD dołączonej dopracy.
1
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 2
pierwsze próby osadnictwa w regionie zwanym Rio de la Plata wiążą się z działalnością
Pedro de Mendozy około roku 1563), jednak z potomkami ich zdobywców królom Hiszpanii
nie poszło już tak łatwo. W roku 1600 dominikanin Reginaldo de Lazarraga relacjonował
królowi Filipowi III polowania zwane vaquerias, podczas których najlepsi jeźdźcy zabijali
byki poprzez przecięcie ich ścięgien specjalną piką, a następnie poderżnięcie gardła. Reko-
rdziści potrafili w przeciągu tygodnia zabić ponad trzy tysiące zwierząt. Ponad dwieście lat
później gauchos i vaqueros, pasterze bydła, odpowiednicy północnoamerykańskich kowbo-
jów, pomagali generałowi Jose de San Martinowi podczas powstania ludowego przeciwko
hiszpańskim kolonizatorom. Kreole (czyli biali potomkowie dawnych osadników) stanow-
ili wśród nich raczej margines - zdecydowaną większość stanowili Metysi, którzy nie do
końca wyrzekli się na pół koczowniczego, nomadycznego trybu życia. Jednak to dzięki nim
Argentyna mogła w roku 1816 ogłosić niepodległość.
Motto tego rozdziału jest zaczerpnięte z XIX-wiecznego epickiego poematu narodowego
Martin Fierro (pierwsza część wydana została w 1872, druga w 1879). Jest w nim (poema-
cie) zawarte wszystko to, co stanowiło esencję życia dla ówczesnych Argentyńczyków: dzika
natura, proste obyczaje i ideały, miłość, śpiew, ciężka praca i niesprawiedliwość zarówno
państwa, jak i wielkich właścicieli ziemskich. Ci ostatni stanowili bardzo hermetyczną
grupę - 4750 tys. hektarów ziemi wokół Buenos Aires było własnością tylko 550 rodzin.
Od czasów wynalezienia maszyny ciśnieniowej używanej do rozpylania gazów wykorzysty-
wanych w chłodniach (Charles Tellier, 1876) otworzył się przed Argentyną chłonny rynek
europejski (przede wszystkim angielski), co oznaczało dalsze wzmocnienie ziemskiej oli-
garchii.
Z dnia na dzień Argentyna stała się Ziemią Obiecaną dla milionowych rzesz europejskiej
biedoty (głownie Włochów i Hiszpanów, ale spotkać można było przedstawicieli praktycznie
każdej nacji), która w emigracji upatrywała swojej szansy na poprawę losu. Przybysze
traktowani byli z obojętnością - nie robiono im jednak problemów z uwagi na niewielką
konkurencję na rynku pracy. W przeddzień XX wieku (rok 1900) Buenos Aires miało 820
tysięcy mieszkańców, z czego aż 125 tysięcy stanowili imigranci którzy przybyli do miasta
w ciągu ostatniego roku. Rzeczywistość nie okazała się jednak dla nich łaskawa. Praca
czekała głownie na farmach, zwanych tutaj estancjami. Aby wykarmić bydło, potrzebne
były duże ilości paszy. Imigranci mogli liczyć na trzy- do pięcioletnią dzierżawę około
dwustuhektarowego pola. Coroczne obciążenia były jednak na tyle duże, że pozostawiały
rodziny bez środków do życia. Wielu z nich rezygnowało i wracało do ojczyzny, jednak
mimo tego przez cały czas napływali nowi. W roku 1914 liczba mieszkańców Buenos Aires
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 3
przekroczyła 1,5 mln., około jedna trzecia to imigranci. Niektórzy, próbując wyrwać się
z zależności od wielkich właścicieli (których środowisko skurczyło się jeszcze bardziej -
w prowincji Buenos Aires w 1918 roku 3 mln. hektarów znalazło się w rękach zaledwie
18 rodzin, a cena ziemi w tym rejonie wzrosła pięćsetkrotnie) próbowali szczęścia w pio-
nierskim życiu na znacznie mniej żyznych i praktycznie pustych ziemiach sąsiadujących z
Paragwajem i Brazylią, uprawiając yerba mate3, cukier i tytoń. Warto odnotować fakt, iż
znaczną część tych osadników stanowili Polacy.
W podobnych okolicznościach narodziła się inna legenda i wizytówka Argentyny w
świecie - tango. Tango to dziecko ulicy4, najczęściej grane i tańczone było w licznych w
Buenos Aires domach publicznych. Cała „orkiestra” składała się z gitary, fletni Pana i
bandoneonu. Tango jest liryczne i nostalgiczne, oddaje tęsknotę argentyńskich imigrantów
za swoimi dawnymi ojczyznami (wielu z nich zostawiło w kraju swoich bliskich) i gorzki
smak „wolności”. Absolutnym fenomenem stał się w latach 20 i 30 XX wieku pochodzący z
Kraju Basków Carlos Gardel5- potrafił on do maksimum wykorzystać możliwości drzemiące
w nowoczesnej technice - płytach gramofonowych i filmie. Po jego śmierci w katastrofie
lotniczej w 1935 roku żałobą okryła się cała Argentyna. Swój renesans tango przeżywało po
drugiej wojnie światowej, już za prezydentury Perona. Zarówno Peron jak i jego żona Eva
byli gorącymi jego zwolennikami, dopiero w latach 50 inwazja rock and rollowych rytmów
Billa Haleya i Elvisa Presleya spowodowała stopniowy spadek popularności tanga.
Kiedy w 1913 roku młody podporucznik Juan Peron opuszczał mury akademii wo-
jskowej (obowiązkowa służba została wprowadzona w roku 1901), kraj wkraczał właśnie w
okres wstrząsów społecznych i politycznych. Od 1905 roku w Argentynie działała FORA -
Regionalna Federacja Robotnicza Argentyny (Federacion Obrera de la Region Argentina),
zdominowana przez anarchistów organizacja wywodząca się ze związków zawodowych, na-
wołująca do stosowania czynnej przemocy i przeprowadzenia strajku generalnego. Wielu
działaczy związanych było z III Międzynarodówką. Mniej radykalni działacze socjalistyczni
3yerba mate jest to napar z liści ostrokrzewu paragwajskiego, dość podobny w smaku do zielonej herbaty,mający działanie pobudzające i zagłuszający uczucie głodu. Dla Argentyńczyków jest mniej więcej tym,czym herbata dla Anglika lub kawa dla Brazylijczyka. Picie mate jest swego rodzaju rytuałem, używasię do niego małej tykwy - mate (wyraz yerba oznacza zioło) oraz najczęściej metalowej słomki zwanejbombilla (patrz zdjęcia). Do dzisiaj widok Argentyńczyka idącego ulicą z tymi akcesoriami w jednej igorącym termosem w drugiej ręce jest czymś zupełnie naturalnym. Zaproszenie na wspólne picie yerbamate należy odczytać jako zaszczyt, oznacza to uznanie kogoś za bliskiego przyjaciela (pije się bowiem zjednego, wspólnego mate, tak jak czynili to dawni gauchos).4Dodać należy, że tango argentyńskie nie ma poza nazwą nic wspólnego z tangiem europejskim5można go posłuchać (i obejrzeć) m.in. na załączonej do pracy płycie CD. Znacznie bogatszy wybór
można znaleźć na stronie http://www.todotango.com. Wszystkie utwory mają status dziedzictwa naro-dowego Argentyny i jako takie mogą być rozpowszechniane bez ograniczeń.
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 4
utworzyli UGT - Powszechny Związek Pracujących (Union General de Trabajadores). W
1912 roku FORA, popierana zresztą przez niższych duchownych katolickich, zorganizowała
bunt około 120 tysięcy chłopów w prowincji Santa Fe. Było to ostrzeżenie i zapowiedź dal-
szych akcji w przyszłości. Pośrednim skutkiem akcji stało się wprowadzenie w Argentynie
powszechnego prawa wyborczego. Pierwszym tak wybranym prezydentem został kandy-
dat UCR (Obywatelski Związek Radykalny - Union Civica Radical) Hipolito Yrigoyen.
Jego metody działania szybko zyskały sobie powszechną nienawiść, a sam Yrigoyen raz
zdecydowawszy się na przemoc i pomoc wojska brnął coraz dalej w ślepą uliczkę. W
styczniu 1919 rozpoczął się w Buenos Aires strajk pracowników huty - rankiem 7 sty-
cznia robotnicy ze swoimi rodzinami wzięli udział w marszu, wysuwając żądania wolnej
niedzieli i redukcji (z 11 do 8) godzin pracy. Policja otworzyła ogień, kilka osób zginęło,
kilkadziesiąt zostało rannych. Następnego dnia podczas pogrzebu ofiar odbyła się wielo-
tysięczna manifestacja którą „ochraniali” uzbrojeni anarchiści z FORA. Policja wspoma-
gana przez wojsko ponownie użyła ostrej amunicji, zabijając ponad 50 osób. W tłumieniu
zamieszek brał również udział regiment do ktorego należał Juan Peron, wówczas już 23-
letni porucznik i instruktor szkoły podoficerskiej, chociaż nie wiemy nic o udziale samego
Perona. Sytuacji w kraju nie poprawiło wprowadzenie nowego kodeksu pracy, uwzględ-
niającego część postulatów protestujących. Akcje protestacyjne nasiliły się - przeprowad-
zono manifestację w Gualeguaychu, anarchiści zamordowali gubernatora prowincji San
Juan, wreszcie w 1922 roku wybuchło powstanie gauchos w Patagonii. Do rebeliantów
dołączyli robotnicy i anarchiści. Prezydent Yrigoyen wydał rozkaz stłumienia powstania
siłą. Dówódca 10 pułku kawalerii Hector Varela, nazwany po tym wydarzeniu „Szakalem”
rozkazał rozstrzelać ponad 2 tysiące schwytanych powstańców, każąc im wcześniej wykopać
własne groby. Z siłami rządowymi współpracowali lokalni posiadacze ziemscy. Słabo uzbro-
jeni i nieprzygotowani taktycznie rebelianci byli bez szans. Ich powstanie nie przyniosło
poprawy sytuacji, właściciele ziemscy zgodzili się jedynie na okresowe kontrole w gospo-
darstwach przeprowadzane przez przedstawicieli związków zawodowych. „Szakala” zemsta
dosięgnęła dwa lata później - zginął od ładunku wybuchowego podłożnego przez Kurta
Wilkensa z FORA, gdy wchodził do swojego mieszkania w Buenos Aires.
W Ameryce Południowej udział wojska w życiu cywilnym nigdy nie należał do niety-
powych zachowań, i to już od czasów wojen o niepodlegość. Ostatnia wojna zakończyła
się w roku 1870. Kariera wojskowa była znakomitą szansą dla mniej zamożnych młodych
ludzi, których nie było stać na studia na drogich uczelniach. Jednocześnie brak konfliktów
zbrojnych powodował, iż wojskowi szukali nowych zajęć. Armia często zastępowała policję,
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 5
marynarka zajmowała się oceanografią. Była ona szkolona w sposób niezwykle profesjon-
alny, a żołnierzy uczono posłuszeństwa i wykonywania poleceń za wszelką cenę. Nie mogło
być inaczej, skoro szkolenie powierzono Niemcom. Prezydent Roca sprowadził na początku
XX wieku 25 pruskich oficerów, którym nakazał reorganizację armii. Nawet mundury i
uzbrojenie wprowadzono na wzór niemiecki, a jeszcze wiele lat po II wojnie nawet hełmy
argentyńskich żołnierzy były kopiami hełmów Wehrmachtu. Oficerom wpajano, iż odgry-
wają w państwie kluczową rolę - nie tylko w czasie wojny, ale również w czasie pokoju.
Szkolenie obejmowało podróże do krajów europejskich, zwłaszcza do Niemiec. Z podróży
tych młodzi oficerowie (stanowiący późniejsze pokolenie generałów lat 30 i 40) wracali
oczarowani potęgą i prestiżem tamtejszego wojska. Nawet przegrana przez Niemcy I wo-
jna światowa nie zmieniła ich nastawienia. W pewnym momencie (można tu wskazać jako
cezurę czas prezydentury Yrigoyena) wojskowym znudziła się rola narzędzia w rękach poli-
tyków. Wskazać jednak należy, iż oprócz własnych ambicji armii i nacisku na rządzących,
politycy sami wpychali władzę w ręce oficerów. Oprócz tłumienia zamieszek i pilnowania
porządku w czasie wyborów, oficerowie zajmowali się też pomocą podczas wprowadzania
w prowincjach rządzonych przez konserwatystów tzw. rządów komisarycznych. Prezydent
najwidoczniej nie do końca ufał ludziom z UCR, a pozostawianie decyzji politycznych w
rękach wojskowych skończyło się rozbudzeniem ich apetytu na władzę. Po wydarzeni-
ach w Buenos Aires i Patagonii Yrigoyen zdawał sobie zresztą sprawę, że wsparcie wojska
to dla niego jedyna szansa nie tylko na uniknięcie utraty władzy, ale i na ujście z życiem.
Prezydent dotrwał do końca swojej kadencji, co więcej prawdopodobnie dzięki wyborczemu
oszustwu po 6 latach prezydentury Marcelo Alveara sędziwy (w dniu wyborów miał 77 lat)
i znienawidzony caudillo został ponownie wybrany na głowę państwa w roku 1928! Rządy
Alveara zbiegły się z początkiem kryzysu w całej gospodarce światowej, prezydent prze-
forsował jedynie ustawę regulującą warunki pracy kobiet i dzieci, do tej pory tragiczne.
Pracowano 12-16 godzin za około 1 peso dziennie, czyli 3 bochenki chleba lub 4 kilogramy
fasoli. W kraju eksportującym olbrzymie ilości mięsa stało się ono za drogie dla większości
robotników.
Za drugim razem jednak poparcie wojska okazało się krótkotrwałe. Już dwa lata później
generał Uriburu przeprowadził zamach stanu poprzedzony licznymi manifestacjami, na
których studenci i robotnicy domagali się dymisji prezydenta. Rok wcześniej miał miejsce
nieudany zamach, prawdopodobnie przygotowany przez spiskowców z „loży generała San
Martina”. Yrigoyen został zesłany na wyspę Martin Garcia. Na jaw wyszły jego interesy
prowadzone z amerykańskim Standard Oil i brytyjskim Royal Dutch Shell. W zamian za
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 6
pokaźne gratyfikacje finansowe przygotowywał projekt stworzenia państwowego monopolu
naftowego, którego głównymi udziałowcami mieli być właśnie Amerykanie i Brytyjczycy.
Pogłębiał się kryzys ekonomiczny. W tej sytuacji armia postrzegana była nawet przez
zwykłych obywateli jako jedyna siła mogąca zaprowadzić w państwie porządek.
Peron lata 20 spędził w szkole podoficerów jako instruktor, o czym wspominałem już
wcześniej. Napisał nawet książkę - podręcznik gimnastyki. Właśnie w szkole, jak wspomi-
nał później6, spotkał się się z prawdziwą biedą - niektórzy poborowi byli nawet odrzucani
ze względu na niedożywienie. Po jej ukończeniu awansował na kapitana i rozpoczął naukę
w Wyższej Szkole Wojennej, którą ukończył w 1930 roku już w randze kapitana. Nie należy
jednak odnosić mylnego wrażenia, że interesowało go tylko wojsko. Nie stronił również od
bardziej przyziemnych uciech, był stałym bywalcem wszelkiego rodzaju knajp, gdzie razem
ze swoim przyjacielem Kazimierzem Rechniewskim (tak jak wskazuje nazwisko - Polakiem,
później lekarzem) lubili prowokować bójki - z których z reguły wychodzili zwycięsko.
Uspokojenie przyszło wraz ze ślubem. Od trzech lat Peron spotykał się z nauczycielką
plastyki, Aurelią Tizon (przyjaciele nawiązując do jej okrągłych kształtów nazywali ją
Potota7 , co Peron natychmiast podchwycił i praktycznie nie zwracał się do niej w inny
sposób). Była ona bardzo spokojną, cichą i romantycznie usposobioną osobą, całkowicie
oddaną mężowi. Tłumaczyła Peronowi teksty z angielskiego i francuskiego, w wolnych
chwilach robiła na drutach ubranka dla biednych dzieci. Peron zawsze faworyzował młod-
sze od siebie partnerki - w przypadku Aurelii różnica wieku wynosiła trzynaście lat. W mo-
mencie ślubu Peron dobiegał właśnie wieku Chrystusowego, jego żona kończyła dwadzieścia
lat.
Przyszła żona Perona, Evita, była wtedy zaledwie dziesięcioletnim brzdącem z up-
odobaniem bawiącym się swoją ulubioną lalką ze złamaną nóżką. Ponieważ wywarła ona
znaczny wpływ nie tylko na samego Perona ale i historię całej Argentyny należy się jej w
tym miejscu trochę uwagi.
Dziadek Evity, Joaquin Ibarguren, przybył do Argentyny z Kraju Basków. Już na
miejscu spotkał wędrowną handlarkę, Petronę Nuńez. Para doczekała się dwóch córek, z
których jedna - Juana - znalazła pracę w posiadłości ziemskiej Los Toldos jako kucharka
przygotowująca posiłki dla gauchos. Właścicielem był miejscowy polityk, Juan Duarte,
mieszkający w Chivilcoy z żoną i trójką dzieci. Juana szybko została jego kochanką, wyda-
jąc na świat cztery córki (najmłodszą Evę 7 maja 1919 r.) i syna. Wkrótce po narodz-
inach Evy jej ojciec zdecydował się zwolnić z pracy i wyrzucić całą swoją drugą rodzinę
6A. Lewczuk , Juan Domingo Peron. Biografia, Warszawa 2002, s. 16.7mniej więcej: kartofelek
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 7
z posiadłości. Dwudziestopięcioletnia Juana została z dziećmi bez środków do życia. Za
nędzną pensję zatrudniła się jako szwaczka, wynajmując niewielką chatkę - a właściwie
dach i cztery ściany, ponieważ rodzina spała początkowo na gołej ziemi8. Juan Duarte nie
wiedział jednak, że Eva została przez Juanę wpisana do księgi w urzędzie stanu cywilnego
jako Eva Maria Duarte, a nie Ibarguren. Pod naciskiem matki w 1926 roku zgodził się uz-
nać swoje ojcostwo, ale nie zdążył potwierdzić swojej decyzji sądownie. Ósmego stycznia
zginął w wypadku samochodowym. Rodzina Duarte nie pozwoliła Juanie nawet na wejście
do domu pogrzebowego9.
Zarobki Juany były niewielkie, pozwalały jedynie na przeżycie. Jednak mimo tego
zdecydowała się ona na wysłanie Evy do szkoły, aby spróbować zapewnić córce lepszą
przyszłość. Pruderyjne argentyńskie społeczeństwo nie mogło wybaczyć Evicie pochodzenia
z nieślubnego łoża, rodzice tylko jednej dziewczynki - Emmy Vinuesa - nie zabronili jej
bawić się z Evą. Juana wykorzystała pierwszą nadarzającą się okazję i na początku 1930
roku przeniosła się z całą rodziną do Junin. Zmiana otoczenia pozwoliła chociaż częściowo
zostawić za sobą przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Najstarsza córka Elisa otrzy-
mała pracę na poczcie, Blanca zdała egzamin nauczycielski, syn Juan został sprzedawcą
w Buenos Aires, a po pięciu latach Juanie udało się nawet otworzyć małą gospodę, która
miała odmienić nie tylko sytuację finansową rodziny, ale i pośrednio wywrzeć ogromny
wpływ na wyjazd Evy do Buenos Aires.
Na razie jednak dalej jesteśmy w roku 1930 i przyglądamy się wydarzeniom związanym z
zamachem stanu generała Uriburu. Europejczycy rządy wojskowych kojarzą jednoznacznie
z Włochami Mussoliniego lub Hiszpanią de Rivery, czyli faszyzmem. Tymczasem mimo
podobnych metod, pobudki działania Uriburu (a później także większości jego następców,
w tym Perona) były inne. Armia nie wystąpiła jako samodzielna siła. Korporacjonizm
miał stać się lekarstwem na amoralność polityków, a reżim wojskowy dość szybko ustąpił
miejsca władzy konstytucyjnej. Rola Perona w przewrocie nie była wielka - podczas całej
akcji dowodził jedynie jednym z oddziałów pilnujących porządku wokół pałacu prezydenck-
iego. Nowe władze zauważyły jednak młodego, ambitnego kapitana. Otrzymał stanowisko
sekretarza w Ministerstwie Wojny oraz katedrę historii wojskowości w Wyższej Szkole Wo-
jennej, a wkrótce awansował na stopień majora. Peron znalazł się więc blisko centrum, a
jednocześnie nie stracił dobrych kontaktów z niższymi oficerami. Miało mu to w przyszłości
bardzo pomóc. Zaczynał też zdobywać sobie uznanie jako historyk. Jego najważniejsze
dzieła to Front wschodni w czasie wojny światowej 1914 roku, studia strategiczne (1928),
8C. i J. Legrand, Evita Peron, Warszawa 2000, s. 12.9tamże, s.16.
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 8
Notatki z historii wojskowości. Część teoretyczna (1932) i Notatki z historii wojskowości.
Wojna rosyjsko-japońska (1933). W późniejszych latach był też współautorem publikacji
na temat wojny francusko-pruskiej 1870 roku, napisał nawet książkę dotyczącą pochodzenia
nazw geograficznych w Patagonii. Oprócz tego tworzył podręczniki dla podoficerów, a w
1937 roku wygłosił odczyt na Międzynarodowym Kongresie Historii Ameryki w Buenos
Aires. Jego tematem było przejście przez Andy armii San Martina. Największy auto-
rytet w dziedzinie historii Argentyny, profesor Ricardo Levene zaproponował Peronowi
napisanie na ten temat rozdziału do jego Historii Narodu Argentyńskiego. Ostatecznie na
przeszkodzie stanął wyjazd Perona do Europy.
Lata trzydzieste są przez argentyńskich historyków nazywane haniebnym dziesięci-
oleciem (la decada infame10). Zarówno sposób rządzenia krajem jak i ogólna sytuacja
gospodarcza nie mogła napawać optymizmem. Spiskowcy z Nueva Republica, czyli grupy
związanej z Uriburu, zorganizowali zaledwie pokaz siły, a cały system polityczny legł w
gruzach. Nie znaczy to jednak, że armia zdołała zapanować nad chaosem, do którego
powstania się przyczyniła. Również oligarchom nie zależało specjalnie na silnych rządach
- słaba, fasadowa demokracja była im bardzo na rękę. Ostatecznie zatriumfowały siły
opowiadające się za powrotem do systemu demokratycznego. Wybory 1932 roku stały
się jednak zwykła farsą. Prezydentem w wyniku manipulacji przy wynikach został gen.
Agostino Justo (Uriburu wyjechał do Paryża, gdzie wkrótce potem zmarł). Większość
w Kongresie uzyskała Concordancia, grupa konserwatystów sprzymierzona z zachowawczą
częścią partii radykalnej i socjalistami. Ta przedziwna mieszanka miała na celu zdobycie
przewagi nad odsuniętymi od rządów radykałami z UCR - mimo iż sam Justo był ministrem
wojny za prezydentury Alveara. Problemy polityczne zeszły jednak na drugi plan wobec
kryzysu ekonomicznego i problemów społecznych. Światowy kryzys nie miał zamiaru słab-
nąć, a jego skutki dosięgnęły w końcu także Argentynę. Sytuacja pogarszała się z dnia
na dzień, policja pałkami rozpędzała protestujących, rząd ocenzurował lub zawiesił dzi-
ałalność wielu gazet, w tym anarchistycznej La Protesta. Komisarz policji Juan Garibotto
postawił sobie za cel wytępienie wszelkich form protestu; służyć miało temu m.in. „poka-
zowe” torturowanie i rozstrzelanie przez wojskowy pluton egzekucyjny dwóch anarchistów:
Severino Di Giovanniego i Paulino Scarfo. W całym kraju wprowadzono stan wyjątkowy,
który odwołano dopiero w roku 1934. Za kryzysem ekonomicznym poszła również wymus-
zona degradacja obyczajów - na ulicach zaroiło się od manicuras, prostytutek oddających
się klientom nie tylko za pieniądze, ale czasami nawet za żywność. Lekarze nie byli w
10Dzieje Ameryki Łacińskiej, red.R.Stemplowski, s. 83.
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 9
stanie powstrzymać fali chorób wenerycznych, a policja tysięcy vivos - oszustów potrafią-
cych np. sprzedawać biletów wstępu do portu (aby móc podziwiać przypływające statki),
ale również dyplomy uniwersyteckie i dokumenty rekomendacyjne do gabinetu ministra.
Najgorsza sytuacja panowała na prowincji, której mieszkańcy rozpoczęli migrację do mi-
ast, zwłaszcza Buenos Aires, tworząc nowy proletariat - tzw. cabecitas negras 11. Są oni
powszechnie pogardzani, nie mają nawet swojej reprezentacji politycznej - nie chcą mieć
z nimi nic wspólnego nawet socjaliści i komuniści. Zresztą oba nurty miały problemy.
FORA została uznana za organizację nielegalną, nie zezwolono także na zjazd kongresu
CGT (Confederacion General de Trabajadores - Powszechny Związek Pracujących). Aby
nie zostawiać działalności związkowej wyłącznie w rękach socjalistów rząd poparł za to
nowo utworzoną USA (Argentyńska Unia Związkowa) o programie korporacjonistycznym,
zgodnym z polityką Uriburu. Komuniści popełnili błąd, przyjmując program III Między-
narodówki i założenia o konieczności walki z faszyzmem - hasła ideologiczne nie były tym,
co najbardziej interesowało wówczas robotników. Główny przedmiot ich troski, czyli sytu-
acja ekonomiczna, nie pozostawiał miejsca na rozgrywki ideowe. Rząd dostrzegał, iż okres
wzrostu gospodarczego spowodowanego argentyńskim eksportem dobiegł właśnie końca.
Priorytetowe było uratowanie jego resztek oraz przestawienie kraju z produkcji rolniczej
na przemysłową. Wszystkie kraje rolnicze w okresie Wielkiego Kryzysu przeżyły zała-
manie głębsze niż kraje uprzemysłowione - utracone rynki dla żywności oraz brak produkcji
wewnątrz kraju powodował gwałtowny wzrost cen. Ponadto główny odbiorca argentyńs-
kich towarów (a zwłaszcza wołowiny), Wielka Brytania, zniosła najpierw wymienialność
funta szterlinga a w 1932 roku podpisała w Ottawie układ z innymi krajami Wspólnoty
Brytyjskiej, dotyczący wzajemnej ochrony swoich rynków przed konkurentami z państw
trzecich (tzw. preferencje imperialne). Dla Argentyny był to olbrzymi cios, ponieważ
powiązania gospodarcze z Wielką Brytanią były nawet silniejsze niż związki z krajami
kontynentu.
W takich warunkach doszło do podpisania układu, który otrzymał swoją nazwę od
nazwisk głównych negocjatorów: Roca - Runciman. W zamian za podtrzymanie importu
argentyńskiej wołowiny na najbliższe trzy lata bez nakładania dodatkowych ceł wiceprezy-
dent Roca zagwarantował szerokie przywileje i koncesje brytyjskim eksporterom i inwest-
orom w Argentynie (np. monopol na transport mięsa otrzymały statki brytyjskie). Mimo
braku realnej alternatywy, układ został jednoznacznie oceniony przez Argentyńczyków jako
zdrada i sprzedanie się Anglikom. W kontekście wszechobecnej biedy oraz takiej polityki
11„czarne główki”
ROZDZIAŁ 1. WOLNOŚĆ NA PAMPIE 10
generała Justo chętnie wracano myślami do przeszłości i idealizowano postać prezydenta
Yrigoyena, puszczając w niepamięć chociażby powstanie w Patagonii. Wzrost nastrojów
radykalnych nastąpił po śmierci byłego prezydenta w 1933 roku - po otwarciu testamentu
okazało się, że przeznaczył on cały swój majątek na cele społeczne, co dodatkowo wz-
mocniło jego legendę. Na nastrojach społecznych grali działacze UCR organizując ludowe
manifestacje i „opłakując” dawną Argentynę, której koniec miał nastąpić wraz ze śmiercią
Yrigoyena - nasilenie akcji nastąpiło zwłaszcza po powrocie z wygnania jego następcy i
działacza UCR Marcelo Alveara.
W tym czasie do Buenos Aires przybyła osoba, która miała w przyszłości przyćmić
sławę i legendę nie tylko Yrigoyena, ale i samego San Martina. Już w szkole Eva zdradzała
talent aktorski i marzyła o karierze na scenie. Nie chciała zostać na prowincji i grać roli
żony i matki, jak gdyby przeczuwając swoje powołanie. Dopomógł jej przypadek, chociaż
jego okoliczności nie są do końca jasne. Sama twierdziła później, iż z Junin zabrał ją
znany piosenkarz Augustin Magaldi, który zaszedł do gospody jej matki po występach w
mieście. Wyrecytowała mu kilka wierszy, zwierzyła się ze swoich marzeń o występach w
teatrze. Oczarowany nastolatką artysta miał zostawić jej swój adres w Buenos Aires12.
Matka była początkowo przeciwna eskapadzie, jednak widząc determinację córki zgodziła
się i sfinansowała bilet na wyjazd pod warunkiem, że w stolicy będzie pozostawać pod stałą
opieką brata Juana. Odważna dziewczyna, wówczas zaledwie szesnastolatka, wysiadła z
pociągu w Buenos Aires 3 stycznia 1935 roku. Nie wiedziała wtedy, że ten krok zmieni
życie nie tylko jej, ale także pewnego szczęśliwie żonatego majora i historyka wojskowości
oraz w konsekwencji losy całej Argentyny.
12T. Martinez, Evita, s. 41, Warszawa 1997.
Rozdział 2
Droga do sławy
Cantando me he de morir
Cantando me han de enterrar
Y cantando he de llegar
Al pie del eterno padre:
Dende el vientre de mi madre
Vine a qeste mundo a cantar 1
Rok 1936 przyniósł kolejny przełom w karierze Perona (już podpułkownika), został on
bowiem wysłany na placówkię w Chile jako attache wojskowy. Ten okres jego działal-
ności pozostaje nadal niejasny - faktem jest iż pozostawił po sobie rozbudowaną siatkę
szpiegowską, jednak informacje o wydaleniu go z kraju po przyłapaniu na fotografowaniu
tajnych wojskowych dokumentów są nieprawdziwe. Wspomniana afera dotyczy następcy
Perona, Eduarda Lonardiego, natomiast sam Peron pozostawał w doskonałych stosunkach z
ówczesnym prezydentem Peru, Alessandrim. Jedna z teorii dotyczących odwołania Perona
ze stanowiska wiąże się z jego śmiałymi koncepcjami obronnymi opierającymi się na wyko-
rzystaniu naturalnych warunków geograficznych Andów. Ponieważ granica argentyńsko-
chilijska przebiega właśnie wzdłuż gór, władze w Santiago mogły żywić uzasadnione wąt-
pliwości, czy podpułkownik zajmuje się rzeczywiście jedynie koncepcjami defensywnymi,
zwłaszcza w kontekście jego udziału w wielkich manewrach górskich tuż obok granicy z
Chile w roku 1927 oraz artykułów na temat przejścia przez góry wojsk generała San Mar-
tina. W pewnym momencie uznano zapewne, że dalsza obecność Perona może stanowić
1„Śpiewając umrę / Śpiewającego mnie pochowają / I śpiewający przybędę do stóp wiecznego ojca: /wychodząc z mojej matki / przybyłem na ten świat aby śpiewać”, J. Hernandez, Martin Fierro, BuenosAires 1962.
11
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 12
zagrożenie dla bezpieczeństwa Chile i podziękowano mu za współpracę.
Po powrocie z Santiago Perona spotkała tragedia osobista - na raka umarła zaledwie
30-letnia wówczas Aurelia. Po tym ciosie nie mógł otrząsnąć się przez długi czas. Chcąc
zająć obiecującego oficera pracą i pomóc mu wyjść z kryzysu, wysłano go na początku
1939 roku do Europy - do Włoch - jako attache wojskowego. Pobyt na Starym Kontynencie
spełnił swoje zadanie, Peron wyraźnie odżył i znalazł nowy sposób na życie. Jego głównym
zadaniem miało być poznanie taktyki i organizacji górskiej piechoty - został przydzielony
do Trydenckiej Dywizji Alpejskiej, brał udział w zajęciach szkoły alpinizmu w Aosta i
szkoły narciarskiej w Sestieres. Nie ograniczał się jednak tylko do tych czynności - wolny
czas spędzał na uniwersytetach w Bolonii i Turynie, nawiązywał też kontakty osobiste.
W późniejszym czasie wspomniał o swoim spotkaniu z Mussolinim, jednak wydaje się to
mało prawdopodobne. Był jedynie obecny w trakcie przemówienia duce, podczas którego
wypowiadał on wojnę. Mussolini wywarł ogromne wrażenie na Peronie, przypisuje mu się
nawet zdanie „Mussolini popełnił katastrofalne błędy. Ja mam nad nim tę przewagę, że
mogę wyciągnąć z tego wnioski; będę podążał jego śladem, ale uniknę jego błędów”2. Sama
osoba Mussoliniego to oczywiście nie jedyny powód tej fascynacji. Argentyńskiemu ofi-
cerowi musiał podobać się prestiż, jakim cieszyła się armia we Włoszech i w Niemczech;
również obiecujący początek wojny i podbicie przez Włochy Albanii, a przez Niemcy Pol-
ski, Danii, Norwegii, krajów Beneluksu i Francji sprawiły, iż Peron nabrał przekonania o
potędze armii państw Osi i słuszności obranego przez nie kierunku jeżeli chodzi o strategię,
wyszkolenie i sprzęt. Do samego konfliktu stosunek miał raczej neutralny i nie zamierzał
bez istotnej przyczyny angażować się politycznie po którejkolwiek stronie ani podpowiadać
takich rozwiązań w kraju (notabene bogacącego się na wojnie poprzez sprzedaż żywności
obu stronom i nie mającego interesu w zmianie tego stanu rzeczy). Korzystając z okazji
wyruszył w podróż po Europie odwiedzając miejsca walk (między innymi Tannenberg).
Przebywał w Albanii, Jugosławii, Francji, Hiszpanii, Portugalii i na Węgrzech. Oprócz
wrażeń militarnych wyniósł z tych podróży wiedzę o społecznym podłożu pojawiających
się nowych ideologii; demokracja parlamentarna i liberalizm gospodaczy wydawał się nie
zdawać egzaminu w ówczesnej Europie. Rządy faszystowskie (przy czym to słowo nie
miało wówczas pejoratywnego wydźwięku) kojarzyły się przede wszystkim pozytywnie:
konserwatyści widzieli w nich powrót do koncepcji silnego państwa i odejście od oddania
władzy „prymitywnemu ludowi”, świat robotniczy dostrzegał liczne zdobycze ekonomiczne
i socjalne - najlepszym dowodem jest fakt, że żaden dyktator nie byłby w stanie rządzić
2A. Lewczuk, op. cit., s. 29
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 13
bez problemu przez dwadzieścia lat stosując wyłącznie terror3 . Reformy i poprawa na
szeroką skalę warunków życia ludności wywarły na Peronie jeszcze większe wrażenie niż
ulotne zwycięstwa militarne. Nieprzekonany do zachodniego liberalizmu i radzieckiego ko-
munizmu widział we włoskim i niemieckim modelu „trzecią drogę” mogącą z powodzeniem
zdać egzamin w biednej Argentynie. Koncepcja państwa korporacyjnego wydała mu się
niezwykle interesująca i możliwa do wcielenia w życie za oceanem. Jednocześnie mógł zaob-
serwować, czym grozi konflikt armii i robotników (wojna domowa w Hiszpanii) i podpatrzeć
metody porywania za sobą tłumów (w czym mistrzami byli Mussolini i Hitler).
Podsumowując wyjazd Perona do Europy należy stwierdzić, że miał on kluczowe znacze-
nie dla jego późniejszych działań i poglądów. Nawiązane znajomości, podpatrzone sposoby
rozwiązywania problemów i popełnionych przy tym błędów miały jeszcze nie raz zapro-
centować w późniejszym okresie. Należy przy tym podkreślić, że podpułkownika intere-
sował faszyzm w jego pierwotnym znaczeniu, nieskażonym jeszcze zbrodniami II Wojny
Światowej i nigdy nie był on zwolennikiem hitlerowskiego ludobójstwa, co próbuje mu się
niekiedy przypisać. Ponadto, jak wspomniałem wyżej, Argentyna czerpała znaczące ko-
rzyści z neutralnej postawy w czasie wojny. Peron nigdy nie odznaczał się przywiązaniem
do konkretnej ideologii czy sposobu działania, zachowując dalece posunięty pragmatyzm.
Oprócz korzyści finansowych zdawał sobie sprawę również z nastrojów proalianckich w
społeczeństwie, bliskości i wpływów USA oraz z drugiej strony licznej mniejszości włoskiej
i niemieckiej w Argentynie oraz sympatii proniemieckich w armii. Opowiedzenie się po
którejkolwiek stronie naruszałoby wewnętrzną równowagę w państwie, co rozumiały także
ówczesne władze. Jednocześnie wpuszczano więc do portów okręty Kriegsmarine i uz-
nawano emigracyjny rząd Polski, wyrzucono z kraju wojskową misję gen. Niederfuhra i
pozwalano na działalność niemieckich banków i przedsiębiorstw wysyłających pieniądze do
Europy i przechowujących majątki hitlerowskich dygnitarzy. Sytuacja uległa zaostrzeniu
po przystąpieniu do wojny USA w roku 1941. Stany Zjednoczone dążyły do wspólego wys-
tąpienia wszystkich państw obu Ameryk przeciwko Osi. Od spotkania ministrów spraw
zagranicznych w Rio de Janeiro w styczniu 1942 roku i zignorowaniu przez Argentynę
amerykańskiego „zalecenia” dotyczącego zerwania wszelkich stosunków z Niemcami i ich
sojusznikami datuje się wzrost natężenia ataków jankeskich mediów na kolejne rządy ar-
gentyńskie, niemal zawsze określane jako „faszystowskie”. Interesy USA i Argentyny po-
zostawały w tym momencie rozbieżne; Argentyńczycy obawiali się (słusznie zresztą), że
podporządkowanie się Stanom oznacza nie tylko poddaństwo polityczne ale również gospo-
3M. Borucki, Mussolini
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 14
darcze. Co ciekawe, naciski USA na Wielką Brytanię w kwestii potępienia Argentyny
zostały puszczone mimo uszu, ponieważ Brytyjczycy sami prowadzili z Argentyńczykami
korzystny dla obu stron handel. Echa amerykańskiej propagandy, wzmocnione jeszcze kole-
jnymi wydarzeniami przetrwały jednak aż do czasów współczesnych. Neutralna postawa
Argentyny, mimo iż w pewnym stopniu na pewno dwuznaczna moralnie, w istniejącej sytu-
acji geopolitycznej była jedyną mogącą przynieść krajowi korzyści. Niektórzy nadmiernie
proniemieccy oficerowie zostali nawet usunięci ze stanowisk, co nie przeszkodziło USA
pominąć Argentyny przy przyznawaniu kredytów wojskowych (dostały je m.in. również
neutralne Brazylia i Chile).
Po powrocie Peron został awansowany do stopnia pułkownika i powierzono mu dowództwo
górskich oddziałów wojskowych w Mendozie, na pograniczu argentyńsko-chilijskim. Mając
dużo czasu na rozmyślania i kontakty z podwładnymi podróżował po rozsianych w okol-
icy garnizonach, a konkretnie kantynach i klubach oficerskich. W jednym z nich spotkał
człowieka podzielającego wiele z jego idei i dzięki któremu zyskał szansę ich realizacji.
Mowa o późniejszym prezydencie, a obecnie generale Eldemiro Farrellu.
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, który z nich stał się głównym inicjatorem
spisku mającego na celu wprowadzenie w kraju rządów opartych na argentyńskiej armii.
Obaj uważali, że wojskowi reprezentują wszystkie najlepsze cechy narodowe, a na przeszkodzie
w pełnej realizacji potrzebnych do wykonania zadań stoją konserwatywni, starzy oficerowie
i mało zdecydowany rząd. Nie wiadomo również, kto był autorem tekstu traktowanego
później jako manifest powstałej organizacji: Groupo de Oficiales Unidos (Grupa Zjednoc-
zonych Oficerów). Nie jest jasna nawet rola Perona w jej kierownictwie - prawdopodobnie
pełnił jedynie rolę potrafiącego dotrzeć do wielu osób emisariusza, natomiast głównymi
organizatorami pozostawali generałowie Pedro Ramirez i Eledemiro Farrell. Członkowie
GOU byli niewątpliwie nacjonalistami, zwolennikami silnego państwa i wojska. Opowiadali
się za kontynuacją polityki neutralności i niezaangażowania, koncentrując się na problemach
wewnętrznych. Właśnie ten czynnik ponownie zaważył na historii Argentyny. Urzędujący
prezydent Ramon Castillo pod koniec kadencji namaścił na swojego następcę przedstaw-
iciela bogatej oligarchii i zwolennika polityki proalianckiej Robustino Patrona Costasa.
Zarówno wśród oficerów jak i społeczeństwa konserwatyści nie cieszyli się dobrą opinią
i dość powszechnie sądzono, że wybory zostaną najzwyczajniej w świecie sfałszowane
(podobnie jak te z roku 1937, w których prezydentem i wiceprezydentem zostali Ortiz
i Castillo - ten pierwszy ustąpił później ze względów zdrowotnych). Politycy konserwaty-
wni, w tym prezydent Castillo skompromitowali się przede wszystkim korupcją (łapówki
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 15
i finansowanie kampanii wyborczej przez belgijski trust energetyczny Sofina w zamian za
przedłużenie koncesji na wytwarzanie energii dla całego kraju) i rozluźnieniem standardów
moralnych (finansowany przez mafię klub homoseksualistów, do którego oprócz polityków
należeli m.in. kadeci ze Szkoły Wojskowej).
Spiskowcy nie czekali jednak aż do wyborów. 3 czerwca 1943 roku generał Ramirez
przybył do rezydencji prezydenta i zażądał jego ustąpienia. Jak można się domyślić został
natychmiast aresztowany. Następnego dnia Casa Rosada4 został otoczony przez wojsko.
Prezydent Castillo oraz członkowie rządu zostali przetransportowani na pokład okrętu
Drummond, który w pośpiechu opuścił port. Niestety nie obyło się bez ofiar - śmierć
poniosło kilkudziesięciu kadetów Marynarki Wojennej do końca lojalnych wobec prezy-
denta. Całą operacją dowodził jednak człowiek niezwiązany wcześniej z GOU - był nim
powszechnie szanowany generał Arturo Rawson. Jak się szybko okazało, był on potrzebny
spiskowcom tylko na chwilę - po dwóch dniach sprawowania władzy zastąpił go Pedro
Ramirez, natomiast wiceprezydentem i ministrem wojny został Farrell. Charakterysty-
czne, że główni animatorzy trzymali się raczej w cieniu zamachu. Sam Peron (dodatkowo
nie zajmujący nawet żadnego ważnego stanowiska w GOU) zniknął gdzieś poprzedniego
dnia i odnalazł się dopiero, gdy sytuacja była już opanowana. Wystawia mu to niewąt-
pliwie niezbyt chlubne świadectwo, chociaż Peron określiłby zapewne swoje postępowanie
„taktyką zabezpieczania tyłów”.
Mimo tego pułkownik dzięki sympatii Farrella został sekretarzem w Ministerstwie Wo-
jny. Szybko okazało się, że stanowisko to nie odpowiadało jego ambicjom, zwłaszcza iż o
prezydencie Ramirezie miał dość niskie mniemanie; podobno „był mało inteligentny, nie
miał poczucia humoru i za dużo pił”5 . Wykorzystując liczne znajomości wśród młodych
oficerów należących do GOU oraz swoją pozycję w Ministerstwie obsadził oddanymi sobie
ludźmi sporą część stanowisk w wojsku i policji. Gwarantując sobie poparcie w resortach
siłowych 27 października 1943 został na własną prośbę mianowany szefem Narodowego
Departamentu Pracy (Departamento Nacional del Trabajo). Peron zdawał sobie sprawę,
mając w pamięci wydarzenia z Hiszpanii, że sama siła to nie wszystko i bez społecznego
poparcia jego ewentualne rządy nie mają najmniejszych szans powodzenia. Nowy obszar
działania gwarantował mu kontakty ze związkowcami, w tym z silnym żywiołem komu-
nistycznym. W trakcie spotkań akcentował konieczność zjednoczenia ruchu robotniczego,
niezależnie od ideologii. Należy przy tym wspomnieć, że władza sama w sobie nie była dla
Perona czymś specjalnie nęcącym. Oczywiście przedstawianie go jako kryształowego męża
4„różowy dom”, siedziba prezydenta Argentyny5A. Lewczuk, op. cit., s. 49
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 16
stanu jest również odległe od prawdy, jednak Peron naprawdę uważał, że Argentyna potrze-
buje zmian na lepsze i zależało mu na poprawie losu współobywateli nie tylko z czysto prag-
matycznych powodów (utrzymanie się przy władzy). Nieco patetyczny styl przemówień,
na przykład pierwszego6 po utworzeniu Sekretariatu Pracy i Spraw Socjalnych, nawiązy-
wał do retoryki Mussoliniego, jednak za słowami szły czyny. Jeszcze w tym samym roku
wydał dekrety o płatnych urlopach, zasiłkach chorobowych, odprawach, emeryturach, są-
dach pracy i trzynastej pensji. Nowe prawa przyznano też chłopom - ogłoszono tzw. Statut
peona gwarantujący minimalną płacę, opiekę medyczną, urlopy i przerwy w trakcie pracy.
Dodatkowo ustalono maksymalne czasy pracy dla poszczególnych zawodów i jednorazową
podwyżkę płac o 20%. Zawrzało zarówno wśród robotników i chłopów, jak i właścicieli
fabryk i ziemi. Peron niemal natychmiast zyskał sobie miłość tych pierwszych i nienawiść
drugich.
Dobre stosunki ze związkami zawodowymi stały się kluczem do odniesienia sukcesu
- jeżeli jacyś związkowcy próbowali przeciwstawiać się Sekretariatowi, nie mieli szans
na wywalczenie przywilejów, które spadały wtedy na związki konkurencyjne. W ten
sposób dość szybko najważniejsi przywódcy związkowi stali się ludźmi całkowicie odd-
anymi Peronowi, a i tak nieliczni „buntownicy” (zwłaszcza komuniści) zostali zmarginali-
zowani. „Dziki” kapitalizm został ukrócony najszybciej w Ameryce Łacińskiej, na straży
kodeksu pracy stało państwo, przedstawiciele robotników udzielali się w rządowych komis-
jach. Jednocześnie Peron nie zamierzał zaniedbywać przedstawicieli kapitału przekonu-
jąc ich o konieczności zmian. W pamięci miał jeszcze krwawe wydarzenia z Hiszpanii,
gdzie nierówności społeczne nie były przecież tak silne jak w Argentynie. Przewidując
wzrost znaczenia ideologii komunistycznej i możliwe zwycięstwo Związku Radzieckiego
w II Wojnie Światowej Peron chciał za wszelką cenę uniknąć rewolucji i argumentował,
że to czego przedsiębiorcy nie dadzą robotnikom teraz, ci później wezmą sobie sami.
Konieczność rozładowania sytuacji i znalezienia „trzeciej” drogi pomiędzy uległością w sto-
sunku do Stanów Zjednoczonych i zagrożeniem rewolucją komunistyczną stała się szczegól-
nie widoczna po zakończeniu działań wojennych, ale już wcześniej Peron zyskał sobie opinię
dobroczyńcy robotników i twardego, ale jednak partnera dla świata przedsiębiorców.
Mimo wszystko zarówno sytuacja w kraju jak i na świecie daleka była od stabilizacji.
Prezydent Ramirez rozwiązał sejm i senat, wprowadził cenzurę prasy, do więzień trafiło
wiele osób o poglądach republikańskich i demokratycznych. Dla równowagi na początku
1944 roku rozwiązano również nacjonalistyczne ugrupowania polityczne. Amerykanie rozpę-
6przemówienie to zyskało później tytuł El pueblo quiere saber de que se trata - Lud chce wiedzieć oczym się mówi w nawiązaniu do wydarzeń z 25 maja 1810 roku i utworzenia pierwszego rządu Argentyny
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 17
tali nagonkę na argentyńskie władze - prym wiódł sekretarz stanu Cordell Hull, wprost
nazywając je faszystowskimi i sugerując ich sympatię do państw Osi. Faktycznie zresztą
niektórzy oficerowie kupowali w Niemczech na własną rękę broń. Churchill początkowo
próbował powstrzymywać rozgorączkowanych jankesów, jednak pod naciskiem Roosvelta
ostatecznie poparł stanowisko USA w tej sprawie. Nie chcąc stracić lukratywnego rynku
angielskiego prezydent Ramirez zerwał 11 marca stosunki dyplomatyczne z Niemcami,
Japonią i Włochami. Decyzja ta nie znalazła jednak zrozumienia w kręgach wojskowych,
chcących utrzymać neutralność za wszelką cenę. Amerykańskie naciski spowodowały również
powszechne oburzenie Argentyńczyków. Ramirez został zmuszony do rezygnacji ze stanowiska.
Nowym prezydentem został dotychczasowy wiceprezydent, generał Farrell. Jego ulubieniec,
Peron, otrzymał natomiast tekę ministra wojny a 7 czerwca 1944 został wiceprezydentem.
W życiu pułkownika nastąpiły liczne zmiany. Awans zawodowy i perspektywy dalszego
wzmacniania swojej pozycji były niewątpliwie ważne, jednak równie istotne okazały się
zawirowania w życiu osobistym. Dokładne okoliczności spotkania Juana i Evy Duarte są
niezbyt jasne - różni historycy przedstawiają je w różny sposób, sama Evita w swojej (cho-
ciaż do tego też są wątpliwości) książce La razón de mi vida prezentuje jeszcze inną wersję.
Podczas organizowanego z okazji pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w San Juan koncertu
miała podejść do Perona i wypowiedzieć następujące słowa: Si es, como usted dice, la
causa del pueblo su propia causa, por muy lejos que haya que ir en el sacrificio no dejare
de estar a su lado, hasta desfallecer 7. Wersja ta nie wydaje się specjalnie prawdopodobna,
jednak na pewno jest najbardziej sentymentalna i z tych względów nie będziemy szerzej
interesować się tą sprawą. Nie będziemy też dociekać przyczyn zainteresowania młodej ak-
torki statecznym pułkownikiem, zostawiając to licznym biografom Evity. Dość powiedzieć,
że od tego wieczora Evita i Juan stanowili nierozłączną parę i nie sposób omawiać dalszych
działań Perona bez wspomnienia o jego najpierw kochance i przede wszystkim przyjaciółce,
a od 10 grudnia 1945 żonie.
Nowy wiceprezydent rozpoczął swoje urzędowanie w ciężkich warunkach. Nowy am-
basador USA, Spruille Braden, był jeszcze bardziej uprzedzony do Argentyńczyków niż
jego poprzednik. Oczywiście, jego działania nie mogły nie być koordynowane przez władze
amerykańskie (i oczywiście wspierały je także amerykańskie media). Braden postawił sobie
za cel zorganizowanie opozycji dla „faszystowskiego”, wojskowego rządu Farrella i Perona.
Posunął się nawet do żądań ich dymisji i przekazania władzy Trybunałowi Stanu. Ze zrozu-
miałych względów poglądy Perona na tę sprawę były zgoła odmienne. Działania Bradena
7„Jeżeli sprawa ludu jest pana własną, jak pan twierdzi, będę trwała przy pana boku ze wszystkich sił,choćby wymagało to największych poświęceń”
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 18
traktował (słusznie zresztą) jako kolejny przejaw amerykańskiej chęci dominacji. Przegry-
wające wojnę państwa Osi nie mogły być brane pod uwagę jako ewentualny sojusznik, a
wiceprezydent nie miał najmniejszego zamiaru bronić przegranej sprawy. Otwarte popar-
cie aliantów oznaczałoby z kolei opowiedzenie się po stronie USA. Peron chętnie widziałby
Argentynę na czele „trzeciej siły” - południowoamerykańskiego bloku obejmującego także
Urugwaj, Paragwaj, Boliwię i Chile.
Sytuacja międzynarodowa nie sprzyjała jednak zachowaniu polityki równowagi ani bu-
dowaniu nowych struktur międzynarodowych, zwłaszcza wojskowych. Pod koniec wojny
Peron zamknął kilka proniemieckich gazet, zlecił zlikwidowanie niemieckich szpiegów i
rozpoczął kontrolę przedsiębiorstw z niemieckim kapitałem. Wątek domniemanej współpracy
Perona z nazistowskimi zbrodniarzami zostanie poruszony w dalszej części pracy, tutaj
wspomnę tylko że jak zwykle pułkownik bardzo umiejętnie działał na dwa fronty do mak-
simum wykorzystując wszystkie nadarzające się okazje. Po konferencji w Jałcie Roosvelt
i Stalin przy niezbyt energicznym sprzeciwie Churchilla ogłosili, że w przyszłej konfer-
encji pokojowej Argentyna będzie mogła wziąć udział pod warunkiem wypowiedzenia do
początku marca wojny państwom Osi. Peron, wówczas pełniący już rolę prezydenta de
facto (Farrell od towarzystwa nudnych polityków wolał ładne kobiety i butelkę dobrego
wina, czemu zresztą trudno się dziwić) zignorował te żądania. W odpowiedzi Amerykanie
zerwali stosunki dyplomatyczne z Argentyną.
Na początku marca w Meksyku z inicjatywy USA doszło do spotkania przedstawicieli
krajów Ameryki Łacińskiej. Mimo zachęty ze strony innych państw Argentyna pozostała
jedynym krajem Ameryki Południowej, który nie zdecydował się na wypowiedzenie wojny
państwom Osi. W tym momencie jeszcze raz zadziałał pragmatyzm Perona - widząc brak
perspektyw na powodzenie dotychczasowej polityki i mając na uwadze korzyści, jakie może
odnieść Argentyna z faktu bycia zwycięską stroną w toczącej się wojnie zaczął przekony-
wać oficerów o konieczności zmiany stanowiska. Kompromis polegał na wypowiedzeniu
wojny Japonii jako ”agresorowi na kontynent amerykanski”, a dopiero w drugiej kolejności
Niemcom jako sojusznikom Japonii. Argentyna podpisała się pod uchwałą z Meksyku w
zamian za zniesienie sankcji gospodarczych i przywrócenie stosunków dyplomatycznych
z USA. Zaproszono ją też ostatecznie na konferencję założycielską ONZ mimo sprzeciwu
ZSRR, Jugosławii i Grecji. Państwa te podnosiły zarzut o czerpaniu korzyści z wojny,
podczas gdy inne kraje poświęcały życie swoich obywateli. Sytuacja na arenie międzynar-
odowej była nadal napięta, jednak prawdziwe problemy czekały Perona w kraju. Bran-
den zyskał posłuch zwłaszcza wśród bigatszej części spoleczeństwa. Wojskowy rząd nie
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 19
pochodził z powszechnych wyborów, dodatkowo sporo Argentyńczyków mimo iż nie pałała
szczególną miłością do Stanów Zjednoczonych, większą niechęcią darzyła hitlerowców. Idea
konieczności budowania ”silnego państwa” kosztem swobód politycznych i podporządkowa-
nia rządowi mogła działać w przypadku biedniejszej ludności, natomiast już średnia klasa
mając przed oczami jasny obraz klęski państw stosujących taki model zaczęła szemrać prze-
ciwko dotychczasowym władzom. Kluczowym wydarzeniem stało się wręczenie Farrellowi
manifestu, w którym organizacje przemysłowców protestowały jednak głównie przeciwko
robotniczym przywilejom. Ze zrozumiałych względów wywołało to niepokój związkowców i
samego Peróna, ktory za wszelką cenę chciał unknąć konfrontacji różnych grup społecznych.
Zapowiedział przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i legalizację wszystkich partii
politycznych. Sterowana przez Bradena opozycja nie zadowoliła sie jednak tymi ustępst-
wami, organizując 19.IX 1945 ”Marsz Wolności” w którym wzięło udział okolo 100 tys.
demonstrantów. Jedynymi zwolennikami Perona pozostawali niezmiennie najbiedniejsi.
Nawet przychylni mu do tej pory wojskowi, przede wszystkim generał Avalos, od czasu
nawiązania flirtu z USA zachowywali chłodny dystans, który pogłębił się jeszcze po wejś-
ciu ”na salony” Evity. W tej grupie zawodowej szczególną niechęcią darzyli go marynarze,
pamiętając o śmierci swoich kolegów podczas przewrotu. Miarka przebrała się, gdy Evita
ułatwiła przyjacielowi jej matki, Oscarowi Nicolliniemu, objęcie funkcji Dyrektora Poczt i
Telegrafu a sama wybrała sobie gabinet tuż obok niego. Oficerowie nie mieli zamiaru odd-
awać „byle komu” kontroli nad krajową łącznością. Na początku października prezydent
Farrell poprzez generałów van der Becke i Pistariniego poprosił Perona o złożenie dymisji,
co też nastąpiło. Tego samego dnia Jaime Yankelevitch, właściciel Radia Belgrano, wyrzu-
cił z pracy Evitę. Wydawało się, że tym epizodem Peronowie zakończą swoją obecność na
kartach historii. Jak się jednak okazało, to był dopiero początek.
Perón wydawał się być pogodzony z losem - nie zamierzał wywoływać wojny domowej,
uważał że w zaistniałej sytuacji nie jest w stanie wiele zdziałać. Nie protestował nawet w
sprawie swojej dymisji. Co innego Eva - nie po to rozpoczynała swoją drogę na szczyt,
aby zatrzymać się w pół drogi. Telefonicznie skontaktowała się z wieloma młodszymi ofice-
rami, którzy zawdzięczali swój awans Perónowi i działaczami związkowymi wzywając ich do
spłacenia długu. Nicolliniemu nakazała zorganizowanie transmisji ostatniego przemówienia
Perona, interweniowała też na policji (nastawionej do Peróna bardzo pozytywnie) w sprawie
zamknięcia wszystkich gazet, które z entuzjazmem wyraziły się o dymisji pułkownika, pod
pretekstem publikacji informacji o ruchach wojsk. Wszystkie elementy zadziałały perfek-
cyjnie. Przemówienie Peróna, w którym obiecywał on obronę dotychczasowych zdobyczy
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 20
socjalnych8 transmitowały wszystkie stacje w kraju. Wysłuchało go też ponad 30 tysięcy
ludzi przybyłych pod Ministerstwo Pracy. Policja nie interweniowała. Zaraz po przemówie-
niu świadomy zagrożenia Perón ukrył się z Evitą na małej wysepce w delcie La Platy.
Oficerowie byli wściekli. Farrell, Avalos i admirał Vernengo Lima wydali nakaz aresztowa-
nia uciekinierów. Po kilku dniach wysepka została odkryta, a Perón zabrany do więzienia
marynarki. Evita jednak zwyzywała marynarzy, opluła i spoliczkowała dowódcę po czym
oświadczyła, że nigdzie się nie ruszy9. Oszołomiona grupa pościgowa odeszła wypełniając
jedynie połowę zadania. Historia ta brzmi nieprawdopodobnie, jednak ten właśnie ruch
zaważył na dalszej historii Argentyny. Evita jak zwykle nie miała zamiaru marnować czasu
na rozpaczanie. W La razon de mi vida plastycznie opisała swoją wyprawę do Buenos Aires
i proces gromadzenia zwolenników - dość powiedzieć że 15 października prezydenta Far-
rella i generała Avalosa obudziły okrzyki „Niech żyje Perón!” dochodzące zza okien Casa
Rosada. Przestraszony Avalon oświadczył, że nastąpiło nieporozumienie - Perón nigdy
nie był aresztowany, a w więzieniu marynarki przebywa ze względu na niebezpieczeństwo
jakie mu zagrażało. Pułkownika przewieziono do Buenos Aires, natomiast Avalos złożył
rezygnację ze wszystkich funkcji wojskowych. Wieczorem 17 października ponad dwieście
tysięcy robotników i chłopów zebranych przed Casa Rosada obejrzało, jak na balkonie Far-
rell i Perón ściskają się serdecznie a następnie wysłuchało prawie godzinnego przemówienia,
w którym Perón poinformował swoich descamisados - „ludzi bez koszul”, jak pisała o nich
prasa - o rezygnacji ze służby w armii i zapowiedział dalsze zajmowanie się ich sprawami.
Na dobry początek ogłosił następny dzień wolnym od pracy.
Kilka dni później Evita i Juan wzięli cichy ślub, a Jaime Yankelevitch pokornie poprosił
seńorę Perón o powrót do Radia Belgrano, oczywiście z dwukrotnie wyższą pensją. Z
punktu widzenia Argentyńczyków z wyższych sfer, Perón popełnił niewybaczalny meza-
lians. Oczywiście, mężczyzna mógł mieć kilka kochanek, wytłumaczalne były narodziny z
takiego związku dzieci, ale ślub „z taką kobietą” uznawano za absolutnie niedopuszczalny.
Niedługo miała rozpocząć się kampania wyborcza do zbliżających się wyborów prezy-
denckich. Nie zastanawiając się wiele Perón zgłosił swoją kandydaturę, zresztą naciskała
na to także Evita. W przeddzień wystąpienia Peróna doszło do starć na wiecu Unii
Demokratycznej, głównej partii antyperonistowskiej. Nieznani sprawcy otworzyli ogień
do uczestników, zginęło kilka osób a dalszych kilkadziesiąt zostało rannych. Mimo tego
następnego dnia podczas przemówienia Peróna na Avenida Nueve de Julio obecne były
tysiące osób. Perón podwinął rękawy koszuli chcąc upodobnić się do swoich descamisa-
8J. Perón, El pueblo ya sabe de que se trata9J. Barnes, Evita, s. 42
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 21
dos i obiecał krótszy dzień pracy, udział robotników w zyskach zakładów, budownictwo
mieszkaniowe i prawa wyborcze dla kobiet. Tłum zafalował - tego się nikt nie spodziewał.
Korzystając z bezkarności jaką zapewniało poparcie policji bandy peronistów-chuliganów
postanowiły uszczknąć już teraz nieco z bogactw Buenos Aires. Łatwym celem wydali się
bogatsi Żydzi i rzeczywiście splądrowano kilkanaście sklepów i mieszkań. Amerykański his-
toryk i dziennikarz John Barnes powołując się na ówczesne wydania New York Timesa10próbuje
wplątać Peróna w antysemityzm. Teoria ta wydaje się być całkowicie chybiona - cele
rabunkowe bez wątpienia odgrywały pierwszorzędną rolę, a atak na bogatą mniejszość
wzbudzał z pewnością o wiele mniejsze zainteresowanie niż gdyby dotyczył rodzimej oli-
garchii. Perón zresztą odciął się od tych działań. Drobne starcia pomiędzy peronistami
i demokratami również były na porządku dziennym, tym pierwszym nierzadko pomagała
policja. Wpływ Peróna na ludzi niewątpliwie był duży, ale nie aż taki aby dla niego wyzbyli
się chęci łatwego zysku.
Kandydatem Unii Demokratycznej został Jose Tamborini - mało wyrazisty polityk, jed-
noczący raczej przeciwników Peróna niż dysponujący własnym spójnym programem. Kam-
pania przebiegała w nerwowej atmosferze, na jednej ze stacji podpalono pociąg w którym
jechał Tamborini, w pociągu Peróna nieznani sprawcy podpiłowali oś wagonu - tylko cu-
dem nikomu nic się nie stało. W wystąpieniach na żywo oczywiście o wiele lepiej wypadał
Perón - zaprocentowała wyprawa do Europy i podglądanie Mussoliniego. Dodatkowym
atutem była młoda, piękna, pochodząca „z ludu” żona. Przy jowialnym, całującym dzieci
i palącym z dyskutantami papierosy Juanie i olśniewającej Evicie Tamborini był całkowicie
bezbarwny. W tym sensie niewątpliwie można nazwać Peróna populistą, nie wolno jed-
nak zapominać że polityka to także w dużej mierze sztuka autoreklamy. Tej umiejętności
działacze Unii Demokratycznej byli pozbawieni całkowicie.
Na korzyść Perona przemawiało - dosłownie - radio. Wpływy Evity pozwoliły zmarginal-
izować obecność Unii w tym medium. Szczególnie nagłośnione sprawy to wypłata robot-
nikom trzynastej pensji (wprowadzonej wcześniej przez Peróna) oraz publikacja i rozpowszech-
nienie przez Stany Zjednoczone (przy czynnym udziale byłego ambasadora Bradena) tzw.
Niebieskiej Księgi (Libro Azul), zawierającej rzekomo dowody na współpracę Peróna z
nazistami i chęć ich naśladowania na terenie Ameryki Południowej. Temat „współpracy”
zostanie jeszcze poruszony w dalszych rozdziałach, na razie dość powiedzieć że książka
spowodowała efekt odwrotny do zamierzonego. Dość szybko ukuto hasło „Albo Perón,
albo Braden” grając w ten sposób na powszechnych wśród Argentyńczyków nastrojach
10tamże, s. 51
ROZDZIAŁ 2. DROGA DO SŁAWY 22
antyjankeskich.
Wybory wyróżniły się niesłychanie wysoką frekwencją - ponad 80%. Perón zdobył
w nich 55% głosów. 4 czerwca 1946 roku przejął szarfę prezydencką z rąk Farrella. W
Buenos Aires ponad milion osób zebrało się pod Casa Rosada i na trasie przejazdu, aby
zobaczyć swojego nowego prezydenta - pierwszego od dawna wybranego w demokratyczny
sposób, mimo ostrej kampanii. Peroniści obsadzili stanowiska gubernatorów we wszystkich
15 prowincjach, zdobyli wszystkie 30 miejsc w senacie i 109 na 158 mandatów w sejmie.
Bez przesady można powiedzieć, że oto narodziła się nowa Argentyna.
Rozdział 3
Argentyna marzeń
Yo he conocido esta tierra
en que el paisano vivıa
y su ranchito tenıa
y sus hijos y mujer?
era una delicia el ver
como pasaba sus dıas1.
Pierwszym celem każdego polityka, choćby twierdził zupełnie co innego, jest utrzymanie
się przy władzy jak najdłużej. Mimo tego Perón już raz oparł się pokusie obrony swo-
jego stanowiska za wszelką cenę i w działaniu musiała wyręczyć go Evita. Również tym
razem to ona zadbała o jego interesy - w 1949 dzięki jej kampanii przeprowadzono zmianę
konstytucji, która umożliwiała Peronowi reelekcję. W 1951 roku w przyśpieszonych nieco
wyborach (po raz pierwszy brały w nich udział także kobiety, które co zrozumiałe głosowały
głównie na tego, który im to umożliwił) Perón zdobył 65% głosów. Należy podkreślić, że
do przebiegu zarówno tych jak i poprzednich wyborów nie można mieć zastrzeżeń - żadne
fałszerstwo wyborcze nigdy nie wchodzilo w grę.
W tym momencie Perón mógł wreszcie przystąpić do nieskrępowanej realizacji swo-
jej wizji. Już jego dotychczasowe działania wskazywały, w jakim kierunku może podążać
jako prezydent. Swoją siłę opierał na poparciu licznej najuboższej warstwy społeczeństwa,
przede wszystkim osób które dzięki niemu wydźwignęły się z nędzy lub awansowały w
wojsku lub policji. W odróżnieniu od swoich poprzedników i konkurentów na jego kon-
cie zapisały się rzeczywiste działania. Konsekwentnie wykorzystywał niechęć rodaków do
1„Czy znam ziemię / na której żył ten człowiek / jego małe ranczo / dzieci i żonę? / Wspaniale byłopatrzeć / jak spędzają swoje dni”, J. Hernandez, op. cit.
23
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 24
Amerykanów, zresztą osobiście także nie pałał do nich szczególnym sentymentem. Uważał,
że Argentyna może pełnić znaczącą rolę w świecie ale nie za wszelką cenę - mania wielkości
charakterystyczna nawet dla będącego dla Peróna swojego rodzaju wzorcem Mussoliniego
w żadnym stopniu nie dotyczyła nowego prezydenta. Oprócz imperializmu amerykańskiego
w Argentynie silnie zaznaczone były wpływy brytyjskie - zwłaszcza ekonomiczne. W rękach
Brytyjczyków pozostawało wiele kluczowej dla państwa infrastruktury, na przykład linie
kolejowe i zakłady energetyczne. Z punktu widzenia Argentyny, biorąc pod uwagę cią-
gle niestabilną sytuację polityczną i chęć pozostawania poza nowymi blokami dzielącymi
świat, tak silne uzależnienie od jednej ze stron było niewskazane. Jeżeli pominąć półle-
galne środki typu nacjonalizacja, kraj wymagał szybkiej industrializacji przy pomocy rodz-
imego kapitału, co stanowiło zachętę dla bogatszej części społeczeństwa. Założony w 1947
roku Przemysłowy Bank Kredytowy chętniej udzielał pożyczek przedsiębiorcom argen-
tyńskim, wzrost płac robotników spowodował też ożywienie handlu2. Argentyna stawała
się państwem bogatym i perspektywicznym również dla emigrantów z powojennej Europy.
Możliwość realizacji programu miała zapewnić Perónowi założona po wyborach 1951 partia
peronistyczna (Partido Peronista), nad którą sprawował on pełną kontrolę. Jej uzupełnie-
niem były Peronistyczna Partia Kobiet na czele z Evitą oraz największy związek zawodowy
Argentyny, Powszechna Konfederacja Pracy (CGT ).
Najważniejsza dla Peróna stała się gospodarka. Wiedział, że tylko rozwój ekonomiczny
kraju może stanowić o jego sile oraz umożliwi utrzymanie się przy władzy. Już w 1947
ogłosił tzw. deklarację niezależności ekonomicznej, zakładającą odzyskanie kontroli nad
kluczowymi gałęziami gospodarki. Najbliższymi doradcami Peróna w tym zakresie byli
przedsiębiorca Manuel Miranda i właściciel ziemski Juan Eldore.
Na pierwszy ogień poszedł Bank Centralny, do tej pory zarządzany właściwie przez
Brytyjczyków, zaraz potem upaństwowiono także giełdę. Perón ponownie użył także argu-
mentów o rosnącej roli komunistów i konieczności ustępstw ze strony właścicieli. Korzys-
tając z rezerw Banku Centralnego wykupiono gazownie, elektrownie, spółki telekomunika-
cyjne, linie lotnicze i plantacje yerba mate. Korzystając z faktu, iż Wielka Brytania była
winna Argentynie niemal 150 milionów funtów, Perón przejął także linie kolejowe darując
w zamian sporą część długu. Oczywiście, bez specjalnych konsultacji z dłużnikiem. Ut-
worzono Argentyński Instytut Promocji Handlu, kontrolujący handel zagraniczny. Pomysł
był prosty i dotyczył głównie pszenicy, której ceny na rynkach światowych były wówczas
bardzo wysokie. Płacono producentom pewną (godziwą, ale niższą niż wynikającą z cen
2Z. Szot, Argentyna, s. 173.
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 25
światowych) stawkę, a potem odsprzedawano zboże w Europie za jeszcze wyższą cenę. Kon-
trolowano również ceny niektórych produktów wewnątrz kraju. Jednocześnie początkowe
zapowiedzi oddania ziemi „tym, którzy na niej pracują” pozostały jedynie zapowiedziami -
oligarchowie stanowili zbyt dużą siłę i mimo iż hasło to brzmiało atrakcyjnie dla indiańskich
chłopów, jego wprowadzenie w życie mogło skończyć się rozlewem krwi. Tej ewentualności
Perón nie brał nawet pod uwagę. Warto zresztą przyjrzeć się wszystkim założeniom za-
wartym w tekście Doctrina Nacional (napisanym co prawda już po zakończeniu tego okresu
prezydentury, ale niewątpliwie zawierającym wszystko to, czym kierował się Perón).
Perón od początku był zwolennikiem tzw. trzeciej drogi, którą określał mianem natural-
nego porządku społecznego. Uważał, że ów porządek został naruszony na przełomie XVIII
i XIX wieku, gdy niewielka liczebnie grupa burżuazji wzbogaciła się na zamorskim handlu
i lichwie, przejmując jednocześnie kontrolę nad państwem i rezerwując sobie prawo głosu.
Jednak to cały naród powinien być panem swojego losu - zniewolenie i zubożenie przez
międzynarodowy kapitał uniemożliwia mu rozwój i pełne zaprezentowanie swoich możli-
wości. Liberalny reżim, w którym pieniądz pozostaje jedynym źródłem władzy sprzyja
sytuacji, w której bogaci bogacą się jeszcze bardziej a biedni jeszcze bardziej ubożeją.
Nawet wolność osobista nie zmienia tej sytuacji; jak powiedział ironicznie Julio Guesde,
XIX-wieczny francuski socjalista - „dlaczego kura ma pretensje że została zjedzona przez
lisa? Przecież miała pełną swobodę zjeść lisa wcześniej”. Rzemieślnicy - obecni robotnicy
- przestali być właścicielami wytworzonego przez siebie towaru a nawet narzędzi służących
do jego produkcji. Oczywiście mieli możliwość nieakceptowania tej sytuacji - i umarcia z
głodu.
Dotychczasowe próby zmiany tej sytuacji: syndykalizm „wojujący” i „reformistyczny”
nie przyniosły rezultatu - pierwszy, organizując strajki, był bezradny wobec wojska i policji.
Drugi, zakładający negocjacje z pracodawcami, był za mało efektywny i jednocześnie
podkopywał pozycję tego pierwszego - „bohaterów zastąpili kupcy i handlarze”. Jed-
nocześnie Marks mylił się, sądząc że kapitał będzie się koncentrował w coraz mniejszej
ilości rąk. Według Peróna, początkowy zapał pierwszych kapitalistów stopniowo opadł i
osiągnąwszy pewien poziom życia nie mieli oni dalszej motywacji do dążenia do absolut-
nego monopolu. Klasa średnia powoli, ale jednak zwiększała swoją liczebność - należałoby
ten proces przyśpieszyć. W Związku Radzieckim raczkujący kapitalizm został zgnieciony
w zarodku podczas rewolucji 1917 roku, a porównana do jakobinów partia komunisty-
czna zamieniła się w technobiurokratyczną oligarchię, szybko zapominając o bezbronnych
robotnikach i przekształcając związki zawodowe w swoje narzędzie. Perón wplótł też w
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 26
swój wywód teorię spiskową - według niego „kapitalizm liberalny” (capitalismo liberal) i
„kapitalizm państwowy” (capitalismo estatal) wcale nie stanowiły przeciwieństw i wszys-
tko wskazuje na istnienie siły ponad blokami „demo-plutokratycznym” i sowieckim, na co
dowodem miałoby być wsparcie bankowców udzielone Trockiemu w 1917 roku. Kapitał nie
ma ojczyzny i kieruje się tylko swoim interesem. Zimna wojna jest korzystna dla obu zaan-
gażowanych stron, pozwalając USA na rozwój ekonomiczny a Związkowi Radzieckiemu
na utrzymanie w jedności mimo wewnętrznego napięcia, a nawet tendencji separatysty-
cznych. Utrzymania tego stanu rzeczy pilnuje „globalna Unia Demokratyczna” znana jako
Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Trzecia droga, ów naturalny porządek społeczny (justicialismo) odniósł w Argentynie
zwycięstwo po rewolucji 1943 roku dzięki wspólnemu działaniu wojska, cywilnych patriotów
i mas pracujących. Jednocześnie ruch ten nie został od razu sformalizowany i nie posiadał
sztywnej doktryny. Jedyną organizację wprowadzały związki zawodowe, ale ich charakter
był z natury rzeczy wybitnie klasowy. Nowy rząd justicjalistyczny (przez analogię do słów:
kapitalistyczny, komunistyczny), mimo ograniczonego przez poprzedników prawnego pola
działania, dzięki wsparciu związków zawodowych przywrócił sprawiedliwość społeczną nie
niszcząc jednocześnie kapitalizmu3.
Początkowo wszystko wydawało się iść zgodnie z planem - lata 1947-49 przyniosły
niespotykany wcześniej wzrost poziomu życia przeciętnego Argentyńczyka. Europa dzięki
planowi Marshalla zaczęła jednak powolny marsz w górę i dość szybko stało się jasne, że
korzystna koniunktura gospodarcza w końcu się zmieni. Dodatkowym problemem była
rosnąca konkurencja ze strony Stanów Zjednoczonych. Wspieranie lokalnego przemysłu i
organizowanie robót publicznych wymagało pieniędzy. Wprawdzie rezerwy Banku Central-
nego były spore, jednak nawet one nie wystarczyły na długotrwałą kontynuację takiej poli-
tyki. Już w 1949 roku rząd rozpoczął dodruk pieniędzy, co tylko na krótką metę pozwoliło
utrzymać rozwój na dotychczasowym poziomie. Kontrola cen i dopłacanie np. do wołowiny
spowodowało wzrost jej sprzedaży wewnątrz kraju, a co za tym idzie spadek eksportu. Do-
chodziło do sytuacji w której starannie do tej pory wykorzystywane resztki wyrzucano do
kubłów na śmieci. Takie marnotrawstwo złościło Peróna, który ostatecznie pod naciskiem
nowych ekonomistów (Miranda popadł w niełaskę i został odsunięty od otoczenia prezy-
denta) uwolnił ceny na żywność. Jednocześnie jednak związkowcy wystąpili w związku z
tym o podwyżki płac i jeszcze tym razem Perón ugiął się przed żądaniami. Stało się jednak
jasne, że dalsze trwanie tego stanu rzeczy jest niemożliwe i trzeba znaleźć inne rozwiązania.
3J. Perón, Fundamentos de la doctrina nacional justicialista
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 27
Industrializacja kraju również nie przebiegała bezboleśnie - okazało się, że Argentyna nie
dysponuje wystarczającą liczbą elektrowni i przede wszystkim węgla. Szwankowało także
wydobycie ropy. Przed wyborami 1951 roku Perón musiał prosić robotników i przedsiębior-
ców o cierpliwość zamrażając wzrost płac i ograniczając roboty publiczne. Nie omieszkał
przy tym obwinić za trudności międzynarodowych imperialistów, chociaż sam oczywiś-
cie doskonale zdawał sobie sprawę z rzeczywistych przyczyn. Mimo protestów radykałów
dopuścił do rynku kapitał zagraniczny, i to ten najbardziej znienawidzony - amerykański.
Koncern Standard Oil podpisał z rządem lukratywny kontrakt na wydobycie ropy przez
okres 40 lat. Wszystkie te działania pozwoliły opanować sytuację. Związkowcy darzyli
Peróna zaufaniem i potrafili wybaczyć przejściowe trudności (jeżeli rzeczywiście okazałyby
się przejściowe), także przedsiębiorcy złapali drugi oddech i mimo iż oczywiście nie stali się
nagle zagorzałymi peronistami zabrali się przede wszystkim za pracę. Problemy oczywiście
istniały dalej, ale jak się okazało to już nie Perón był tym, który miał sobie z nimi radzić.
Oprócz ekonomii ważną rolę odgrywały też oczywiście swobody obywatelskie. Tajna
policja była obecna, zdarzały się aresztowania za wyznawane poglądy ale jednocześnie
nawet szczególnie zawzięte na Peróna źródła amerykańskie nie donoszą o porwaniach, tor-
turach i innych brutalnych formach represji (te były domeną następców prezydenta). John
Barnes przytacza kilka anegdot dotyczących ówczesnej Argentyny:
Pasażer tramwaju w głupi sposób dał wyraz swoim odczuciom na temat
„rządu drobnych polityków, łobuzów i głupców, niekompetentych, skorumpowanych
i przepłacanych”. Kiedy wysiadał z tramwaju, ktoś złapał go za ramię.
- Muszę pana aresztować - powiedział jeden ze współpasażerów, wyciągając
z kieszeni płaszcza odznakę policji federalnej. - Nie wolno mówić o rządzie w
ten sposób.
Pomyślawszy szybko, pasażer odparł, że jego rozmówca źle usłyszał, że mówił
o rządzie amerykańskim. Przez chwilę policjant milczał. Potem uśmiechnął się
szeroko.
- Nie - stwierdził. - To się panu nie uda. Nie ma dwóch takich rządów jak
ten, który pan opisał.
Inna anegdota dotyczy psów:
Pies z Chile, niedożywiony, schorowany, zdecydował się iść do Argentyny,
gdzie zawsze jest dużo jedzenia. W Andach, na granicy dwóch krajów, spotkał
psa z Argentyny, dobrze odżywionego i zdrowego, który zmierzał w przeciwną
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 28
stronę - do Chile. Zdziwiło to psa z Chile, chciał więc dowiedzieć się, dlaczego
tamten idzie do jego kraju.
- To proste. - odparł pies argentyński. - Chcę zaszczekać.
Jak widać, Argentyńczycy nie tracili dobrego humoru. Perón nie przejmował się raczej
takimi drobiazgami, dopiero „żart” polegający na wywieszeniu na latarni w pobliżu Casa
Rosada tabliczki z napisem „Ta latarnia czeka na prezydenta Peróna” wyprowadził go nieco
z równowagi. Evita z kolei słynęła z niemal całkowitego braku poczucia humoru i dość
brutalnie zapowiadała, że „każdy, kto źle mówi o rządzie, dostanie to, na co zasługuje”4.
Po licznych bojach doprowadziła do zamknięcia głównej opozycyjnej gazety La Prensa,
wojowała z dobrze urodzonymi paniami z Towarzystwa Dobroczynności które nie chciały
dopuścić jej do swojego grona (ostatecznie pozbawione subsydiów Towarzystwo upadło,
a monopol na działania charytatywne przejęła Evita i jej Fundacja Pomocy Społecznej),
kazała zamknąć w celach przeznaczonych dla prostytutek starsze kobiety związane z To-
warzystwem za udział w demonstracji w obronie konstytucji, na jej polecenie peroniści
przegłosowywali usunięcie z sejmu za „poważne uchybienia” posłów opozycji, potrafiła
zmusić przedsiębiorców do licznych wpłat na konto swojego stowarzyszenia. Głośnym
echem odbiła się sprawa producenta słodyczy, firmy Mu-Mu. Poproszeni przez Evitę o
podarowanie pewnej ilości cukierków, ośmielili się zaproponować ich sprzedaż po kosz-
tach produkcji. W fabryce dość szybko pojawiła się inspekcja, która stwierdziła obecność
w karmelu szczurzej sierści. Przedsiębiorstwo zlikwidowano, a dochody z jego sprzedaży
przekazano fundacji. Podobno odtąd wysłannicy Evity łamali opornych właścicieli fabryk
zjadając na ich oczach cukierka - po takiej demonstracji z reguły otrzymywali to, czego
żądali. Należy jednak przyznać, że pieniądze te nie szły na marne - fundacja nie prowadziła
co prawda ścisłej księgowości, jednak dzięki niej podwoiła się liczba szpitali (do około 120),
otwarto szkołę pielęgniarstwa, tworzono domy dla samotnych matek i starców, sierocińce i
inne formy pomocy społecznej. Część kwoty trafiło z pewnością na prywatne konto Evity,
która uwielbiała szlachetne kamienie i modne stroje. Dziewczynie wychowanej w nędzy nie
należy specjalnie z tego powodu potępiać, zresztą robotnicy nie mieli jej tego za złe - była
ich ikoną, którą mogli podziwiać i wielbić. Sama podkreślała wielokrotnie, że kupowane
przez nią rzeczy nie są jej prywatną własnością i kiedyś trafią z powrotem do argentyńskiego
ludu. Mimo swojej aktywności politycznej nie była jednak feministką w dzisiejszym znacze-
niu tego słowa - uważała tradycyjny podział ról za naturalny, co nie znaczyło iż kobiety
mają jedynie siedzieć w domach i nie zabierać głosu. Ukoronowaniem działalności Evity
4J.Barnes, op.cit., s. 68
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 29
była jej podróż po Europie. Początkowo na zaproszenie generała Franco do Hiszpanii miał
udać się Perón, ale obowiązki zatrzymały go w kraju i zaproponował, że w jego zastępst-
wie pojedzie Evita. Hiszpania potrzebowała argentyńskiej pszenicy - generał Franco miał
nadzieję dogadać się ze swoim argentyńskim odpowiednikiem w sprawie dostaw. Franco
przygotował odpowiedni pretekst, ogłaszając przyznanie Evicie najwyższego państwowego
odznaczenia, Wielkiego Krzyża Orderu Izabeli Katolickiej. Co prawda aby otrzymać ten
order należało być Hiszpanem, ale dla Franco takie drobnostki nie stanowiły większego
problemu. Evita wyruszyła w swoją wielką podróż.
Pierwszym przystankiem była oczywiście Hiszpania. Ponieważ Franco spodziewał się
odniesienia realnych korzyści, przywitał panią Perón ze wszystkimi honorami. Entuzjazm
tłumów wydawał się zresztą rzeczywisty - Evitę nazywano w Hiszpanii dama de la esper-
anza, Panią Nadziei, przybyłą z zamorskiego bogatego kraju. Evita dostosowała się do tej
retoryki, mówiąc że jest „tęczą, łączącą dwa bliskie sobie kraje”. Od tego zdania zwykło
nazywać się jej wycieczkę „Tęczową Podróżą”. Podczas uroczystości wykonała drobny, acz
znaczący gest, który był później bezlitośnie wykorzystywany przez nieprzychylną jej prasę
przez długi czas i stał się jednym z fundamentów oskarżeń Perónów o faszyzm - gdy tłum
przywitał ją falangistowskim pozdrowieniem, oddała pozdrowienie również unosząc przed
siebie rękę. Ciężko dopatrywać się w tym czegoś innego niż uprzejmości w stosunku do
gospodarzy. Wyjeżdżając Evita obiecała przysłać w podziękowaniu dwa statki pszenicy.
Franco, który wydał krocie na godne podjęcie pierwszej damy Argentyny zdecydowanie
lepiej zrobiłby zwyczajnie przeznaczając te pieniądze na kupno zboża. Dopiero Perón
uzupełnił ofertę Evy o korzystny kredyt.
Evita tymczasem na kolejny cel swojej wizyty obrała Rzym. Na audiencji u papieża
Piusa XII przyjęto ją ze wszystkimi należnymi honorami, za to w trakcie oficjalnego powi-
tania przed ambasadą doszło do ogólnej bijatyki między komunistami a faszystami, którzy
powitali Evitę w podobny sposób jak ich hiszpańscy koledzy. Spotkanie z włoskimi ko-
bietami i wizyta w teatrze przebiegły bez zakłóceń, za to w Mediolanie tłum odniósł
się do niej wrogo. Z tego wydarzenia zachowała się kolejna złośliwa anegdotka, jak to
Evita zwraca się do towarzyszącego jej sędziwego oficera marynarki: „Czy słyszał pan,
że nazywają mnie dziwką?!”. Na to oficer ze stoickim spokojem: „Ależ seńora, proszę
się tym nie przejmować. Nie byłem na morzu od piętnastu lat, a mimo to nadal nazy-
wają mnie admirałem”. Włoski rząd przeprosił za incydent, ale Evita nie chciała już
przedłużać swojego pobytu i po kilku dniach wypoczynku wyruszyła do Paryża. Wiz-
yta w stolicy światowej mody była okazją do zaprezentowania wszystkich najlepszych
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 30
kreacji, ale najważniejszym jej punktem było podpisanie argentyńsko-francuskiego trak-
tatu handlowego przyznającego Francji pożyczkę w wysokości 120 milionów dolarów. Di-
amenty i złoto otaczające Pierwszą Damę Argentyny w połączeniu z hojnością dla rządu i
zwykłych gapiów (Evita często sięgała do torebki i wręczała niewielkie kwoty napotkanym
biedakom) zostawiły niezapomniane wrażenie. W międzyczasie napłynęło zaproszenie z
Wielkiej Brytanii. Ambicją Evity było spotkanie z królową, jednak komitet organizacyjny
zdecydowanie nie stanął na wysokości zadania: po przepychu który Evita spotkała na
kontynencie wyspiarze z właściwym sobie wyczuciem zaproponowali jej wizytę w dokach
i Londyńskim Towarzystwie Rolniczym, informując jednocześnie że para królewska będzie
nieobecna w mieście w czasie pobytu Evity. Również prasa nie zostawiła na niej suchej
nitki, pisząc o „żonie faszystowskiego dyktatora”, „złodziejskich cenach za argentyńskie
mięso fatalnej jakości” i „faszystowskich pozdrowieniach, demonstrowanych przez nią przy
każdej okazji”. Obrażona Evita odwołała wizytę i wyjechała na krótko do Szwajcarii. Teo-
ria spiskowa głosi, że zdeponowała w tamtejszych bankach ogromne oszczędności i być może
kontaktowała się również z przebywającymi w tym państwie byłymi niemieckimi naukow-
cami. Do Argentyny wróciła statkiem, zatrzymując się po drodze w Brazylii gdzie odbywała
się Wszechamerykańska Konferencja Obrony z udziałem m.in. amerykańskiego sekretarza
stanu Marshalla. Głównym architektem osiągniętego porozumienia był Juan Bramuglia,
minister spraw zagranicznych i jeden z najbardziej zaufanych ludzi Peróna (przewodniczył
również Radzie Bezpieczeństwa ONZ w czasie blokady Berlina w 1948 roku). Od tego mo-
mentu Evita zaczęła zwracać na niego baczniejszą uwagę, aby przypadkiem nie przyszło
mu do głowy wybicie sie kosztem prezydenta.
W samej Argentynie zgotowano Evicie przyjęcie iście królewskie - nad miastem latały
specjalnie kolorowane gołębie, samoloty zrzucały gałązki oliwne z szarfami w barwach nar-
odowych, we wszystkich kościołach biły dzwony. Cała ceremonia była oczywiście starannie
wyreżyserowana, ale jednocześnie spontaniczna i prawdziwa. Byli i obecni descamisados
naprawdę uwielbiali Evitę i byli skłonni do przesady jeżeli chodziło o zewnętrzne oznaki
tego uwielbienia.
Rola Evity jak widać nie ograniczała się tylko do funkcji reprezentacyjnych i działal-
ności charytatywnej, tradycyjnie kojarzonych z żonami prezydentów. Dysponowała realną
władzą i wykorzystywała ją do umocnienia pozycji męża nawet uciekając się do sposobów
których nigdy nie wykorzystywał sam Perón. Evita miała po swojej stronie większość
prasy, marszałkiem sejmu był jej oddany poplecznik Hector Campora. Przewodniczący
CGT Jose Espejo, były portier w dawnym mieszkaniu Evity, również zaliczał się do ludzi
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 31
którzy zawdzięczali jej swoje stanowisko, a co za tym idzie był jedynie marionetką w rękach
Pierwszej Damy. Formalnie Evita była funkcjonariuszką Ministerstwa Pracy, jednak w
praktyce to ona sprawowała władzę nad krajem w stopniu większym nawet niż sam Perón.
Juanowi zresztą to bardzo odpowiadało - miał więcej czasu na swoje zajęcia i wiedział
jednocześnie że nigdy i nigdzie nie znajdzie współpracownika tak oddanego i zaufanego
jak żona, będącego w dodatku tak cennym jego uzupełnieniemS i zdobywającym serca
Argentynczyków. Można pokusić się o stwierdzenie, że tak jak Evita nie zaistniałaby bez
Juana, tak Juan miałby marne szanse na utrzymanie się przy władzy bez Evity. W swoich
działaniach doskonale się uzupełniali i publicznie zawsze mówili jednym głosem zawsze
demonstrując miłość i przywiązanie do siebie i do swoich descamisados. Czy uczucia te
były autentyczne? Mimo złośliwych plotek i prób deprecjonowania działań Perónów nic
nie wskazuje na fałsz w tym zakresie. Oczywiście w ich zachowaniach było sporo teatru, ale
sporym nadużyciem byłoby twierdzenie, że wszystko to było jedynie cyniczną grą obliczoną
na zyskanie poparcia w wyborach.
Poparcie przyszło samo - mimo trudniejszej niż w latach poprzednich sytuacji eko-
nomicznej (klęska suszy w Argentynie i rozpoczęcie odbudowy Europy) i społecznej (za-
ostrzono przepisy o tzw. braku szacunku, zdradzie stanu i szpiegostwie, a niepokornych
wcielano do armii) podczas wiecu przedwyborczego 22 sierpnia 1951 roku tłum wymógł
na Evicie obietnicę kandydowania na stanowisko wiceprezydenta. Kilka dni później w
radiowym wystąpieniu Evita odwołała jednak obietnicę - już wówczas dawała się jej we
znaki ciężka choroba, dodatkowo Perón bał się również reakcji wojska, które już kiedyś
jednoznacznie dało do zrozumienia iż uważa za niemożliwe, aby „taka kobieta” była for-
malnie (jako wiceprezydent) zwierzchnikiem sił zbrojnych. Krążyły nawet pogłoski o możli-
wym zamachu stanu. 28 września z bazy lotniczej w El Palomar wystartowały samoloty,
które zrzuciły na Buenos Aires olbrzymie ilości ulotek nawołujących do buntu przeciwko
Perónowi - widniał na nich podpis generała Benjamina Mendeneza. Nie wywołało to jednak
spodziewanego efektu, a El Palomar zostało błyskawicznie zajęte przez oddziały rządowe
- zginął tylko jeden żołnierz. Perón odgrażał się, że spiskowców powiesi, jednak ostate-
cznie dał im po cichu uciec do Urugwaju. Na pierwszy plan wysunęła się choroba Evity,
którą opiekowała się polska pani doktor - Helena Zawarska. 17 października przemówiła po
raz ostatni do swoich descamisados, prosząc o poparcie Peróna w nadchodzących wyborach
prezydenckich. Juan wygrał je zdecydowanie uzyskując 65% głosów, ale ten fakt nie sprawił
mu szczególnej radości. Mimo przeprowadzonej operacji usunięcia macicy (Evita cierpiała
na jej raka) 26 lipca 1952 roku pierwsza dama Argentyny odeszła. Przez ponad pół roku
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 32
sprawy państwa niemal zupełnie nie zaprzątały głowy Juana, czemu zresztą trudno się dzi-
wić. Jego ludzie, zwłaszcza gubernator prowincji Buenos Aires Carlos Aloe utrzymywali
jednak porządek i wpływy. Nawet po śmierci czar Evity miał jednak działać dalej. Jej ciało
zabalsamował wybitny hiszpański patolog, dr Pedro Ara, a przyznana na początku lipca
Wielka Kolia Orderu San Martina gwarantowała pogrzeb przysługujący głowie państwa,
rozpoczęto prace nad budową mauzoleum. Działalność kontynuowała także Fundacja, cho-
ciaż bez Evity utraciła wiele ze swojej dynamiki i wpływów. Stanowiska utracili Espejo,
Campora i minister pracy Freire, w niewyjaśnionych okolicznościach zginął oskarżony o
korupcję brat Evity, Juan. Jedna z wersji zakłada, że próbował odzyskać pieniądze zde-
ponowane przez Evitę w Szwajcarii i w swoich działaniach posunął się za daleko - prawdy
jednak zapewne już nie uda się odkryć5.
Najważniejsza zmiana dotyczyła jednak samego Peróna. Jowialny i bezpośredni prezy-
dent teraz głównie milczał, stracił swoje słynne poczucie humoru i stał się chłodny i
wyniosły. Zaczął również dążyć do jak najpełniejszego skupienia władzy w swoich rękach,
usuwając ze stanowisk nie tylko przeciwników, ale i tych spośród zwolenników którzy mogli
stanowić w jego mniemaniu niebezpieczeństwo. Po stracie Evity nie ufał nikomu i rzadko
konsultował swoje decyzje. Nie oznacza to jednak, że całkowicie oderwał się od rzeczy-
wistości. Zdawał sobie sprawę z problemów ekonomicznych i zaczął dążyć do ich zlikwid-
owania. Mimo protestów wewnątrz partii dopuścił do udziału w rynku jeszcze większą
liczbę przedsiębiorstw zagranicznych, jeździł do sąsiednich państw regionu chcąc ożywić
współpracę handlową, dokonał licznych cięć budżetowych. Starania te zaczęły odnosić
skutek i być może udałoby mu się wyprowadzić Argentynę z kryzysu (zresztą tylko re-
latywnego i jeszcze nie długotrwałego), gdyby nie niepojęte działania autodestrukcyjne i
„umiejętność” wynajdywania sobie coraz to nowych wrogów.
— parę zdań ze stacjonarnego —
Mimo tego peroniści w wyborach 1954 roku odnieśli przytłaczający sukces zdobywając
niemal 70% głosów w wyborach do sejmu. Gospodarka dzięki zagranicznym inwestycjom
(co wzbudzało kontrowersje wewnątrz partii peronistycznej) zaczęła stawać na nogi, a to
było w tym momencie dla Argentyńczyków najważniejsze. Niestety Perónowi nie wystar-
czały te sukcesy i niepotrzebnie zabrał się za regulowanie również innych dziedzin życia
swoich obywateli. Konkurencyjna dla Stowarzyszenia Uczniów Szkół Średnich Akcja Ka-
tolicka związana z niewielką Partią Chrześcijańsko-Demokratyczną (Partido Democratica
Cristiano) zaczęła stopniowo zdobywać coraz większą popularność, bez wątpienia również
5e.C. Foss, op. cit., s. 66.
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 33
pod wpływem informacji (w większości zmyślonych) o nadmiernym zainteresowaniu Peróna
uczennicami. Z tego drobnego faktu podejrzliwy prezydent wysnuł wniosek o katolickim
spisku przeciwko jego osobie. Najpierw na jego wniosek Kongres zalegalizował rozwody i
prostytucję oraz przyznał pełne prawa dzieciom pochodzącym ze związków pozamałżeńs-
kich. Demonstracja katolików podczas święta Niepokalanego Poczęcia zmieniła szybko
swój charakter na polityczny, co zaowocowało zakazem publicznego obchodzenia uroczys-
tości religijnych. Ponadto Perón przeforsował wycofanie ze szkół religii, opodatkowanie
kościelnej własności i głośno mówił o konieczności rozdzielenia Kościoła od państwa. Gdy
mimo zakazu w Boże Ciało zorganizowano procesje (część z nich oprócz charakteru re-
ligijnego miała również podtekst polityczny) Perón nakazał deportację dwóch księży, w
tym biskupa Buenos Aires, do Włoch. Papież ekskomunikował „wszystkich, którzy do-
prowadzili do wydalenia duchownych”, ale nie wymienił wprost nazwiska Peróna. Jeszcze
tego samego dnia samoloty pilotowane przez żołnierzy lojalnych wobec ministra mary-
narki wojennej, A. Olivieriego, zbombardowały Casa Rosada a później Plaza de Mayo,
na którym zaczęli gromadzić się peroniści. Zginęło ponad trzysta osób, dalszych tysiąc
zostało rannych. I tym razem jednak próba przewrotu okazała się nieudana - oddziały
rządowe szybko opanowały sytuację, a spiskowcy uciekli tradycyjną drogą do Urugwaju.
Przez kilka następnych dni w akcie zemsty peronistowskie bojówki niszczyły i podpalały
kościoły, zaatakowano nawet siedzibę prymasa. Ostatecznie Perón wezwał swoich zwolen-
ników do zaprzestania tego typu działań i zmienił nieco podejście: policja zaczęła chronić
budynki przed atakami, z więzień zwolniono wszystkich księży, rozpoczęto remonty w już
zdemolowanych świątyniach. Po tym zimnym prysznicu prezydent ogłosił, że pod wpływem
„głębokich przemyśleń” postanowił dopuścić opozycję do życia publicznego. Wystąpił z
partii, zdymisjonował ministra spraw wewnętrznych jako winnego zajściom po zamachu, z
więzień i przymusowej służby wojskowej wróciło wiele osób aresztowanych po 1951 roku,
w mediach zaczęli pojawiać się również przedstawiciele Partii Radykalnej (głównej siły
opozycyjnej). Peroniści kręcili z niedowierzaniem głowami i wyrażali głośno swoje niezad-
owolenie. Jednak 31 sierpnia 1955 roku ich przywódca zaskoczył wszystkich ogłaszając
swojąc rezygnację, twierdząc iż w zaistniałej sytuacji „mówi się o wojnie domowej, ale nic
takiego się nie wydarzy; mamy tylko dwie alternatywy: pokój lub dyktaturę” i dodając, że
„nie ma charakteru dyktatora, i jeżeli okaże się że jest to jedyne rozwiązanie, ktoś powinien
go zastąpić, ponieważ zmiana jednego człowieka nie powinna zmieniać życia milionów”6.
Motywy takiej decyzji nie są do dzisiaj jasne. Na pewno Perón czuł się zmęczony i,
6A. Lewczuk, op. cit, s. 273.
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 34
pozbawiony wsparcia Evity, wypalony. Być może dochodziły do niego niepokojące syg-
nały o kolejnym zamachu z udziałem wojskowych (sugeruje to treść przemówienia), a jak
wiemy nigdy nie ośmielił się ryzykować życia osób cywilnych w obronie swojej władzy.
Descamisados, mimo wielu zastrzeżeń, nie zamierzali jednak tak łatwo wypuszczać swojego
prezydenta. CGT zorganizowała strajk generalny, radiostacje i prasa wzywały robotników
do przybycia pod Casa Rosada i skłonienia Peróna do zmiany decyzji. Po kilku godzi-
nach prezydent pojawił się na balkonie. Demonstracja siły jego zwolenników pozwoliła
mu uwierzyć, że nie wszystko jeszcze stracone, mimo iż nie wydawał się o tym przeko-
nany. Przemówienie, które wygłosił, zawierało dokładnie to co chcieli usłyszeć robotnicy
- zapowiedź rozprawienia się z opozycją która „nie przyjęła wyciągniętej ręki”, wezwanie
do „przygotowania do walki” i „obrony praw i zdobyczy narodu argentyńskiego”. Praw-
dopodobnie był to jedynie blef; Perón nie czuł się najlepiej, nie zamierzał przelewać krwi
i nie miał ochoty na walkę. Kilka tygodni później, 16 września 1955 roku, prawicowi ofi-
cerowie podkreślający swoje związki z Kościołem, na czele z generałem Eduardo Lonardim
oraz podobnej proweniencji cywile kierowani przez Mario Amadeo rozpoczęli w Cordobie
przewrót. Wsparła ich konserwatywna część armii: generał Lagos, generał Pedro Aram-
buru i admirał Isaac Rojas. Flota skierowała działa na Buenos Aires, w stolicy doszło
do drobnych potyczek. Perón nie zdecydował się na prowadzenie działań wojskowych na
szerszą skalę - po trzech dniach dostarczył Lonardiemu oświadczenie o swojej rezygnacji,
spakował przysłowiową szczoteczkę do zębów i na pokładzie hydroplanu udał się do Parag-
waju prosząc wcześniej o azyl. Nowym szefem rządu został generał Lonardi.
Sytuacja była wprawdzie trudna, ale gdyby prezydent zdecydował się podjąć walkę,
prawdopodobnie stłumiłby bunt. Większość zwykłych żołnierzy i niższej kadry oficer-
skiej była zdeklarowanymi peronistami, nie można też zapominać o wielomilionowej rzeszy
descamisados. Z wyjątkiem marynarki niewielu wojskowych jawnie wsparło buntowników,
jednak z pewnością nie obyłoby się bez rozlewu krwi. Wizja wojny domowej zawsze przer-
ażała Peróna i mimo zapowiadanych wcześniej represji wolał usunąć się w cień niż narażać
kraj na niepewny los. Jego przeciwnicy uznali tę decyzję za przejaw słabego charakteru i
tchórzostwa, jednak opinia ta wydaje się być mocno krzywdząca. Perón z pewnością nie
należał do bohaterów, a bez wsparcia Evity utracił dawną konsekwencję i energię. Decyzja
o rezygnacji miała z pewnością podłoże osobiste, jednak gdyby prezydent przyjął wyzwanie
opozycjoniści z pewnością nie sławiliby jego odwagi lecz raczej uznali za krwawego tyrana.
Po przeprowadzeniu szybkiej kalkulacji Perón wybrał emigrację i odpoczynek od wielkich
spraw, chociaż jak pokaże przyszłość beztroska starość w paragwajskim domku nie była
ROZDZIAŁ 3. ARGENTYNA MARZEŃ 35
mu pisana.
Rozdział 4
Żywot wygnańca
Yo no tenia ni camisa
ni cosa que se parezca;
mis trapos sólo pa yesca
me podian servir al fin...1
Przeciwnicy postanowili zostawić byłego prezydenta w spokoju. Prawdopodobnie uznali,
że na wygnaniu będzie stanowił mniejsze zagrożenie niż pozostając w kraju i mając dalszy
kontakt ze swoimi zwolennikami, którzy mogliby nawet spontanicznie przywrócić go do
władzy. Pokazowy proces nie wchodził w grę z tych samych powodów. Te same reguły
nie dotyczyły jednak kraju, w którym przeprowadzono brutalną „deperonizację”. W try-
bie przyśpieszonym obalano pomniki i niszczono portrety Juana i Evity, zmieniano nazwy
ulic, wymieniano kadrę urzędniczą i oficerską, rozwiązano Kongres i osadzono w aresz-
cie wielu peronistowskich deputowanych. Nie poszło jednak tak łatwo z robotnikami -
w związkach zawodowych nadal główne stanowiska obsadzali peroniści, podczas demon-
strancji dochodziło do starć z wojskiem. Wiele energii poświęcono również na przedstaw-
ienie czarnej legendy Peróna w mediach. Sąd wojskowy pozbawił go stopnia generała za
zachowanie niegodne oficera (związek z Nelly Rivas), wyciągano kwestię nieksięgowanych
kwot z fundacji Evity oraz afery korupcyjne z udziałem ludzi z otoczenia prezydenta. Zor-
ganizowano wystawę na której znalazły się rzeczy zgromadzone (lub rzekomo zgromadzone)
przez Evitę (stroje, futra, klejnoty) i Juana (samochody, motocykle, łodzie). Perónowie
z pewnością żyli dostatnio, chociaż na co dzień nie obnosili się ze swoim bogactwem i
również nie za często mieli możliwość z niego korzystać. Krążyły także pogłoski o ukry-
tych kontach za granicą - prawdopodobnie było w tym nieco prawdy, Perón na pewno liczył1J. Hernandez, op. cit.
36
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 37
się z koniecznością nagłego wyjazdu, zresztą podczas pobytu w Paragwaju i późniejszych
podróży nie wyglądał na człowieka liczącego się z każdym groszem (chociaż również nie sza-
stał pieniędzmi na lewo i prawo). Propaganda nie przyniosła specjalnego efektu, zwłaszcza
że nowe władze nie za bardzo radziły sobie z gospodarką. Wystawę zamknięto, ponieważ
bogactwa Peróna stały się świadectwem dawnych, dobrych czasów. Ukuto nawet hasło
Ladrón o no ladrón, queremos a Perón2 które dość dobitnie pokazywało jak do obecnych
władz nastawiona jest ludność. Futra i klejnoty Evity również nie wzbudziły negatywnych
odczuć - nigdy się z nimi nie kryła, w większości były to zresztą prezenty. Nie dano jej
zresztą spokoju nawet po śmierci - aby zabalsamowane ciało Evity nie stało się przedmiotem
kultu po kryjomu wywieziono je do Włoch i pochowano na cmentarzu w Mediolanie pod
nazwiskiem Maria Maggi de Magistris. Aby ułatwić późniejszą identyfikację doktor Ara,
który dotychczas przechowywał ciało, wyciął niewielką gwiazdę skórę za uchem zmarłej i
zawiadomił o tym Peróna. Z transportem do Włoch wiąże się jeszcze jedna przykra historia
- pilnujący początkowo Evity w swoim mieszkaniu pułkownik Eugenio Koening zastrzelił
w nocy swoją ciężarną żonę, biorąc ją za włamywacza który przyszedł po trumnę3. Perón
odzyskał ciało Evy dopiero w 1971 roku.
W Paragwaju Perón przebywał niezbyt długo (Stroessner przywitał go co prawda miło,
ale jednocześnie uważał za niebezpiecznego gościa) i odleciał na zaproszenie Somozy do
Nikaragui. W trakcie jednego z wywiadów odgrażał się, że nadal czuje się konstytucyjnym
prezydentem Argentyny i porównał generała Lonardiego do „człowieka, który wyskoczył
z dwudziestego piętra budynku i mijając czwarte piętro krzyczy, że jak dotąd idzie mu
świetnie”4. Jak się okazało miał rację, ponieważ ledwie kilka tygodni później Lonardi
został zmuszony do ustąpienia, a nowym prezydentem został Pedro Aramburu. Po jego
interwencji Somoza poprosił Peróna o opuszczenie Nikaragui. Rozgoryczony były prezy-
dent wyjechał do Panamy, gdzie udzielił burzliwego wywiadu w którym kolejny raz za-
powiadał swój powrót i krwawą rozprawę z buntownikami. Ostatecznie, wyproszony z
amerykańskiego hotelu, trafił do stolicy Wenezueli Caracas, skąd wyjechał po obaleniu
prezydenta Jimeneza. Przez pewnien czas przebywał także na Dominikanie, gdzie Trujillo
udzielił schronienia również Jimenezowi i Batiście. Targana niepokojami Dominikana nie
była jednak dobrym miejscem na prowadzenie działalności politycznej, zresztą cały re-
gion wyglądał na zdestabilizowany politycznie - prawdopodobnie niemałą rolę odegrali w
tym agenci CIA. Ironia losu polegała na tym, że najbardziej liberalny spośród wszystkich
2„złodziej czy nie, chcemy Peróna”.3J. Legrande, op. cit., s. 108.4M. Lewczuk, op. cit., s. 313
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 38
wojskowych jacy rządzili w Ameryce Południowej i mający za sobą autentyczne poparcie
ludności Perón został przez Amerykanów okrzyknięty faszystowskim dyktatorem i tułał się
po państewkach, którymi rządzili rzeczywiście krwawi tyrani mający za sobą amerykańskie
poparcie i pieniądze (zgodnie z taktyką ograniczania wpływów komunistów w krajach re-
gionu). Rozgoryczony Perón postanowił przenieść się za ocean, gdzie mający wobec niego
pewne zobowiązania (przyznawane kredyty, niewycofanie ambasadora mimo rezolucji ONZ
z 1946 roku uznającej rząd Hiszpanii za nielegalny) generał Franco przyjął go z wszelkimi
honorami.
W tym miejscu warto odnieść się do wielokrotnie już wspominanych oskarżeń o faszyzm
czy wręcz nazizm, jakie w różnych momentach życia Peróna wysuwała przeciw niemu
przede wszystkim amerykańska prasa. Spróbujmy porównać zachowania argentyńskiego
prezydenta z tymi osobami, których rzekomo miał naśladować: Mussoliniego i Hitlera.
Definicje nacjonalizmu i patriotyzmu w różnych kręgach politycznych bywają odmi-
enne. Jeżeli za główne kryterium różnicujące przyjmiemy stosunek do innych państw i
narodów, można powiedzieć że Perón był nacjonalistą bardzo umiarkowanym. Uważał,
że Argentyna jest predestynowana do przewodnictwa w regionie i był dumny ze swojego
państwa. Jednocześnie ani przez jedną chwilę żadna narodowość, religia czy rasa nie były
w Argentynie dyskryminowane. Argentyńczycy byli i są narodem składającym się głównie
z imigrantów i mimo lekkiego zadufania w sobie nigdy nie żywili uprzedzeń do innych - nie
inaczej było z Perónem. Nie przepadał za Amerykanami i Brytyjczykami, jednak niechęć
ta miała podstawy ekonomiczne i polityczne, a nie narodowościowe.
W okresie rządów Peróna Argentyna nie prowadziła żadnej wojny. Argentyńczycy
nie chcieli brać udziału nawet w II Wojnie Światowej i utrzymali neutralność do ostat-
niego możliwego momentu. Żaden z sąsiednich krajów nigdy nie mógł powiedzieć, że jego
terytorium jest zagrożone (obawy Chile z czasu przebywania Peróna w górskich garni-
zonach wynikały raczej z lekkiej paranoi chilijczyków pod tym względem niż rzeczywistych
uwarunkowań) przez argentyńskie wojska. Co więcej, Perón odsuwał od władzy oficerów
o zbytnich zapędach militarystycznych. Wydatki na armię nigdy nie stanowiły znaczącej
części budżetu, przemysł wojskowy nie był traktowany preferencyjnie, z wyjątkiem spo-
radycznych przypadków (traktowanych jako „resocjalizacja” nadgorliwych opozycjonistów)
nie wcielano nikogo przymusowo do armii. Przywództwo w regionie miało opierać się na
sile gospodarczej i duchowej, a nie narzuconej przewadze militarnej. Faktem jest, że Perón
podjął starania o uzyskanie dostępu do energii jądrowej - oczywiście oficjalnie jedynie w
celach pokojowych. Zatrudniony przez niego austriacki profesor Richter okazał się jednak
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 39
zwykłym hohsztaplerem i pieniądze przeznaczane na badania wydawał głównie na własne
przyjemności, dopóki inni eksperci nie przekonali Peróna o bezcelowości jego działań.
Partie opozycyjne rzeczywiście nie miały w Argentynie łatwego życia. Media kon-
trolowane głównie przez ludzi Evity nie dopuszczały ich przedstawicieli do głosu, zdarzało
się także rozbijanie wieców przez policję. Jednocześnie działalność żadnej z nich nie została
zakazana (w tym partii komunistycznej), wszystkie wybory odbywały się w całkowicie
demokratyczny sposób. Za działalność polityczną można było trafić do więzienia (szczegól-
nie jeżeli znalazło się na celowniku Evity), ale represje nie dotyczyły rodzin skazanych.
Mimo teoretycznych możliwości prawnych nikt nie został skazany na śmierć w sprawach
politycznych, a szczególnie niewygodnym przeciwnikom (w tym przywódcom nieudanych
zamachów) nie stawiano przeszkód w emigracji do sąsiedniego Urugwaju. Mimo utrud-
nień (drobiazgowe inspekcje, racjonowanie dostępu do papieru) przez cały czas działała
opozycyjna prasa.
Z drugiej strony barykady określeniem „faszysta” szafowano conajmniej równie chętnie,
jako że dla ZSRR faszystą był każdy, kto nie dość gorliwie popierał ideologię komunisty-
czną (na przykład Josip Broz Tito czy Konrad Adenauer). Perón obawiał się radykalizmu
komunistów, ale robotników starał się odciągać od tego ruchu nie poprzez represje, lecz
pozytywne działania własnych związków zawodowych. Szanował również własność pry-
watną i mimo niechęci do oligarchów nie posunął się do przymusowej konfiskaty mienia
(wyjątki dotyczyły sektorów ważnych strategicznie i pozostających pod kontrolą obcego
kapitału, np. brytyjska kolej - zawsze jednak wypłacano uczciwe odszkodowanie).
Koronnym dowodem na związki Peróna z faszyzmem i nazizmem miał być stosunek
rządu Argentyny do uchodźców z Europy w trakcie i po II Wojnie Światowej. Bezsprzecznym
faktem jest, że obywatelstwo argentyńskie mógł otrzymać każdy nie obawiając się niewygod-
nych pytań na temat swojej przeszłości. Argentyna potrzebowała rąk do pracy i każdy imi-
grant był witany z otwartymi ramionami. Największe zastrzeżenia budziło przyjmowanie
Niemców, którzy formalnie nie mogli opuszczać terenów byłej Rzeszy. Zachodziły pode-
jrzenia, że w tym akurat przypadku prezydent nie był całkowicie bezinteresowny i chętnie
umożliwiał pobyt w Argentynie za odpowiednią kwotę. W 1948 roku po śledztwie w Kon-
gresie wyszło na jaw istnienie tajnej komisji umożliwiającej wjazd do kraju z pominięciem
Urzędu Imigracyjnego. Śledztwo to i raport z niego zostały utajnione przez Peróna - być
może prawda o tych praktykach spoczywa do tej pory gdzieś w argentyńskich archiwach.
Nie da się również ukryć, że w całym świecie rządy poszczególnych państw prześcigały się w
ofertach dla niemieckich naukowców. W Argentynie schronienie znaleźli głównie przedstaw-
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 40
iciele przemysłu lotniczego: profesor Kurt Tank, as lotnictwa Adolf Galland i całe rzesze
techników Luftwaffe, którym umożliwiono kontynuację prac nad silnikiem odrzutowym.
Najciemniejszym punktem i rzeczywistą skazą na wizerunku Peróna była jego znajo-
mość z Otto Skorzennym, osławionym przywódcą komandosów odbijających Mussoliniego
i organizatorem siatki agentów znanej jako Odessa, zajmujących się przerzutem hitlerows-
kich zbrodniarzy w różne bezpieczne miejsca, przede wszystkim w Ameryce Południowej.
Sam Skorzenny przebywał w Argentynie jako rzekomy przedstawiciel firmy Kruppa. Praw-
dopodobnie to właśnie Skorzenny pomógł w ucieczce całemu szeregowi hitlerowskich dyg-
nitarzy: Martinowi Bormannowi, Adolfowi Eichmannowi, Josephowi Mengele, Klausowi
Barbie, komendatom gett w Rydze i Przemyślu: Eduardowi Roschammowi i Josephowi
Schwammbergerowi, Vittorio Mussoliniemu, przywódcy chorwackich ustaszy Ante Pavelićowi
i wielu innym. Cała historia Odessy i wpływów Skorzennego jest niezwykle tajemnicza i od
wątku południowoamerykańskiego prowadzi aż do wrót Watykanu. Być może sam Perón
nie wiedział, kto dokładnie przybywa do Argentyny i w zamian za korzyści finansowe
zostawił Skorzennemu wolną rękę. Cały czas niejasne pozostają również okoliczności dzi-
wnej wizyty Evity w Szwajcarii i późniejszej śmierci jej brata. Z całą pewnością Perón jeżeli
nie przeszkadzał, to również nie pomagał zbiegom (z wyjątkiem tych naukowców, których
zdecydował się zatrudnić) - środki do życia musieli zdobyć sami lub korzystać z gościn-
ności dość dobrze zorganizowanej mniejszości niemieckiej (przykładem może być Joseph
Mengele, przebywający w Argentynie w latach 1949-1958). W tym momencie wchodzimy
jednak w sferę domysłów i spekulacji. Gerald L. Posner i John Ware w swojej książce
dość bezkrytycznie podchodzą do rewelacji na ten temat zawartych w „błękitnej księdze”
Bradena5. Według nich Perón pełnymi garściami czerpał z bogactw lokowanych za granicą
przez hitlerowców na wypadek przegranej wojny. Duża część skarbów pochodzących z
rabunku i przechowywanych początkowo w Reichsbanku miała być przewieziona U-bootami
do Argentyny, gdzie czterech wysoko postawionych bankowców po wymianie na gotówkę i
złoto zdeponowało je na nazwisko Evy Perón w dwóch działających w Argentynie bankach:
Banco Germanico i Banco Tourquist. Cała czwórka miała być potem zlikwidowana przez
Peróna w zaaranżowanych „wypadkach”, a pieniądze wysłane prawdopodobnie do Szwa-
jcarii. Cała historia pasuje do legendarnego rozmachu i fantazji Skorzennego, być może
opłacał się on w jakiś sposób słynącemu z maksymalnego wykorzystywania wszystkich
nadarzających się okazji Peronówi, nie tłumaczy jednak chociażby tego, w jaki sposób
zdołano tak szybko upłynnić przywiezione skarby, po których ślad zaginął. Sam fakt zna-
5G. L. Posner, J. Ware, Mengele - polowanie na anioła śmierci, s. 127.
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 41
jomości Peróna i Skorzennego nie budzi wątpliwości, jednak cała prawda o ich wzajemnych
powiązaniach prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie na jaw.
Mimo początkowych deklaracji o wycofaniu się z czynnej polityki Perón nigdy nie zreal-
izował tej swojej obietnicy. W Hiszpanii towarzyszyła mu już nowopoznana kobieta, która
oczarowała go podczas pobytu w Panamie. Maria Estela Martinez Cartas występowała
tam jako tancerka pod pseudonimem Isabel. Do Madrytu pojechali już razem, a w 1961
roku wzięli ślub.
Sytuacja w Argentynie ze złej stała się wręcz fatalna. Kolejni generałowie zmieniali się
na stanowiskach, gospodarka nie dźwignęła się z kryzysu, a dodatkowo pojawiła się rzecz
już w kraju zapomniana - terror. W tradycyjnie opozycyjnych wobec Peróna środowiskach
studenckich i młodej burżuazji nastąpiła wymiana pokoleniowa. Wszystkie następne rządy
były w o wiele większym stopniu bardziej represyjne niż za czasów Peróna, wzrosła popu-
larność idei socjalistycznych i komunistycznych. Paradoksalnie okrzyczany dawniej faszystą
Perón stał się symbolem lepszych czasów dla młodych socjalistów, którzy może nie do końca
rozumieli o co chodziło byłemu prezydentowi, wiedzieli jednak że za jego rządów wszystkim
żyło się lepiej. Oznaczało to pojawienie się nowego, lewicowego skrzydła peronistów, które
miało w przyszłości przysporzyć Perónowi wiele zmartwień. Tymczasowo jednak energia
młodych stała się impulsem dla Peróna i sygnałem, że w kraju zaczynają się zmiany.
Oprócz działalności stricte politycznej Perón znalazł też nareszcie czas na ubranie
swoich koncepcji w słowa i napisanie kilku tekstów odzwierciedlających jego spojrzenie na
Argentynę. Żaden z nich nie stał się co prawda symbolem w rodzaju czerwonej książeczki
Mao nawet wśród zagorzałych peronistów, jednak warto przyjrzeć się niektórym z nich z
bliska. Jednym z najbardziej konkretnych w sformułowania jest esej Modelo Argentino,
który można postrzegać jako zawierający najważniejsze cechy justycjalizmu.
Dokument rozpoczynają rozważania na temat roli kapitalizmu i komunizmu we współczes-
nym świecie i stwierdzenie, że Argentyna musi wypracować sobie swój własny model
postępowania pozbawiony błędów wspomnianych systemów. Model ten ma być oparty
na zasadach sprawiedliwości społecznej leżącej również u podstaw chrześcijaństwa i brać
pod uwagę trzydzieści lat doświadczeń justycjalizmu z pierwszego okresu prezydentury
Peróna, ponieważ w trakcie tego właśnie czasu głos narodu był brany pod uwagę przede
wszystkim. Innymi słowy, justycjalizm nie był narzuconą odgórnie doktryną obiecującą
powszechne szczęście, lecz zlepkiem pierwotnych idei równości i wolności zweryfikowanym
przez rzeczywiste pragnienia ludu, a przez to prawdziwym i zasługującym na swoje miejsce
nie tylko w historii Argentyny, ale i świata. Fundamentami justycjalizmu są wolność,
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 42
sprawiedliwość i poczucie odpowiedzialności, umożliwiające zachowanie równowagi między
wartościami duchowymi i materialnymi. Równowaga osiągnięta przy pomocy tych cnót
wyznawanych przez ogół Argentyńczyków będzie prowadzić do ukształtowania w pełni
świadomego i otwartego narodu, w którym każdy mający coś do zaoferowania społeczności
będzie mile widziany; poszczególne jednostki są bowiem kluczowe przy budowaniu wspól-
nego dobra. Do podążania tą tzw. trzecią drogą - przedkładaniem dobra ludu nad dogmaty
- niezbędne jest identyfikowanie się z narodem, ale jednocześnie tolerancja i zrozumienie.
Mówienie jednym głosem w sprawach najwyższej wagi jest potrzebne, ale to różnorodność
postaw i poglądów jest tym co pomaga wypracować najlepsze rozwiązania.
Wspomniany terror dotyczył wszystkich opcji sceny politycznej, ale prym wśród tego
typu organizacji wiedli Montoneros, teoretycznie opowiadający się za Perónem. Wsław-
ili się akcją porwania i zabicia generała Aramburu oraz oświadczeniem, że jego zwłoki
zostaną wydane dopiero gdy „naród odzyska ciało ukochanej Evity”. Dodawali przy tym,
że „gdyby Evita żyła, byłaby Montonera”. Perón nie udzielił rebeliantom swojego bło-
gosławieństwa, nie zdobył się też jednak na zdecydowanie odcięcie od ruchu - mimo iż
stosowane przez montoneros metody nie były mu bliskie, usiłował tłumaczyć je zwykłą
reakcją na brutalne działania wojskowych. Zaczął także w swoich odezwach nawiązywać
do słów słynnych rewolucjonistów: Mao i Fidela Castro. Pierwsza próba powrotu do
kraju w 1964 roku spaliła jednak na panewce - samolot z Perónem został zawrócony nad
Brazylią. Zawiodły pozostałe ogniwa, przede wszystkim przeprowadzony bez większego
rozmachu i entuzjazmu strajk generalny. Władze tymczasowo opanowały sytuację. Jednak
już w 1972 roku generał Alejandro Lanusse najpierw zalegalizował partię peronistowską,
a następnie sam zaprosił byłego prezydenta do kraju. Po otwarciu testamentu gener-
ała Aramburu odnaleziono ciało Evity i zwrócono je Perónowi. Lanusse liczył po cichu
na to, że zwolennicy „peronizmu bez Peróna” w kraju zechcą usunąć byłego przywódcę
i pogrążą się w chaosie walk wewnętrznych. Perón został w Madrycie, a jako swojego
przedstawiciela wysłał do Buenos Aires Isabel. Miała ona za zadanie zebranie wszystkich
sprzymierzeńców i zakomunikowanie im, że jedynym kandydatem partii peronistowskiej
na prezydenta mógł być sam Perón. Z roli tej wywiązała się znakomicie. Zwolennicy
Peróna wykupili dom i wyczarterowali samolot, aby ich przywódca mógł do nich dołączyć.
Mimo początkowych obiekcji (obawiano się zamachu) byly prezydent zdecydowal się na
podróż. Powitanie na lotnisku Ezeiza w Buenos Aires było z pewnością burzliwe, padły
strzały; amerykański historyk i antropolog z Uniwersytetu Berkeley, Robert Reed6twierdzi,
6R. Reed, Juan Perón and the Cocaine Politics, http://www.consortiumnews.com/1999/11299a.html
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 43
że wśród obstawy Peróna można było rozpoznać kubańczyków z organizacji Alpha 66,
Włochów z paramilitarnej organizacji faszystowskiej Ordine Nuovo, chorwackich ustaszy
Ante Pavelića i korsykańskich gangsterów związanych z handlem narkotykami. Domnie-
manymi szefami tego conajmniej dziwnego zlepka ubranych w czarne płaszcze typów spod
ciemnej gwiazdy mieli być Jorge Osinde (były dowódca wywiadu) i Ciro Ahumada (były
lider ultraprawicowej Francuskiej Tajnej Armii zamieszanej w działania terrorystyczne
w Algierii). Bojówka ta miała stanowić zalążek późniejszego „szwadronu śmierci”, Ar-
gentyńskiego Sojuszu Antykomunistycznego, który rzeczywiście rozpoczął działalność po
śmierci Peróna. Ponieważ Reed nie podaje jednak źródeł swoich rewelacji potraktujmy ten
tekst jako przykład amerykańskiego zaangażowania w tworzenie „czarnej legendy” argen-
tyńskiego prezydenta.
Na przeszkodzie w wyborze Peróna na nowego prezydenta stanęła pośpiesznie zmieniona
przez Lanussego ordynacja, na mocy której startować mogły jedynie osoby przebywające
w Argentynie conajmniej od 1 sierpnia 1972 roku. Sąd Najwyższy odrzucił protest per-
onistów, w związku z tym należało pomyśleć o innym kandydacie. Perón zaproponował
na to stanowisko swojego dawnego współpracownika, Hectóra Camporę. Plakaty Evity
konkurowały z medialną nagonką na byłego prezydenta. Społeczeństwo wykazało wyjątkowe
zainteresowanie wyborami - przy frekwencji sięgającej 90%, 49% głosów zdobył Campora.
Perón nie chciał już angażować się w bieżące prace rządu i stanowisko kierującego „z tylnego
fotela” bardzo mu odpowiadało. Sytuacja w Argentynie była jednak daleka od stabilności.
Lewicowa partyzantka (przede wszystkim trockistowska Rewolucyjna Armia Ludowa) ter-
roryzowała kraj, w pięciu prowincjach wprowadzono stan wyjątkowy. Wszystko to zdecy-
dowanie przerosło Camporę, który po 49 dniach podał się do dymisji, zmieniając wcześniej
ponownie ordynację wyborczą. Perón wydawał się być ostatnim człowiekiem mogącym
stworzyć coś na kształt „rządu jedności narodowej”, przekonując do współpracy przeciwko
terrorystom koła prawicowe i wojskowe. Nie chcąc promować żadnego ze skrzydeł par-
tii peronistowskiej stary generał zaproponował na stanowisko wiceprezydenta swoją żonę
Isabel. Mimo prób upodobnienia się do Evity (nawiązywanie bezpośredniego kontaktu z
robotnikami, próby zorganizowania działalności charytatywnej) Isabel posiadała zupełnie
inną osobowość. Nie tylko mówiła o sobie, że jest zwykła kobietą oddaną swojemu mężowi
lecz rzeczywiście taką była. Nie miała własnych ambicji politycznych, postępowała za-
wsze zgodnie z wolą Juana. 26 września 1973 roku duet Perón-Perón odniósł przytłacza-
jące zwycięstwo, otrzymując 62% głosów. Demokratyczny powrót usuniętego siłą przy-
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 44
wódcy po 18 latach nieobecności w kraju uznano za polityczny wyczyn stulecia7. Żaden z
jego następców nie sprostał powierzonemu zadaniu, a tym razem przemawiającego prezy-
denta ochraniały kuloodporne szyby. Prawie 80-letni Perón nie mógł jednak już zbyt
długo dźwigać brzemienia odpowiedzialności za naród, a nie wychował sobie politycznego
następcy. Cierpiał na naturalne w tym wieku przypadłości, zwłaszcza na kłopoty z sercem.
W pełni sprawny pozostawał jednak jego umysł. Duża część peronistowskich bojówek, w
tym osławieni Montoneros mimo początkowych oporów obiecała podporządować się jego
poleceniom. Z drugiej strony aby powstrzymać falę terroru Perón musiał oprócz wyelimi-
nowania marksistowskich elementów ze swojej partii nawiązać również kontakt z wojskiem
i politykami konserwatywnymi. Sytuacja była pod każdym względem gorsza niż podczas
jego poprzedniej prezydentury. Narzucone twarde reguły ekonomiczne (wysokie podatki
dla posiadaczy ziemskich niewykorzystujących w pełni posiadanego areału, kontrola cen)
połączone i z tak nienajlepszymi warunkami na rynkach światowych (zmniejszony import
argentyńskiego mięsa, kryzys paliwowy) nie mogły zjednać oligarchów, państwo nie dys-
ponowało też wystarczającym kapitałem na uruchomienie tanich kredytów jak w latach
czterdziestych. Perón szukał kontaktów gospodarczych zarówno po jednej jak i drugiej
stronie żelaznej kurtyny - jego ministrowie podróżowali do ZSRR, Rumunii, Węgier i Polski
(rozmowę z mającym polskie korzenie ministrem Jose Gelbardem przeprowadził tygodnik
Polityka8).
Powszechne zdziwienie wywołała nominacja na głownego komisarza policji sekretarza
Peróna z czasów emigracji, Jose Lopeza Regi. Ta bez wątpienia barwna postać wywarła
zdecydowanie zbyt wielki wpływ na prezydenta, a przede wszystkim na Isabel. Rega
zajmował się astrologią, utrzymywał bliskie kontakty z samym archaniołem Gabrielem,
przeprowadzał transfer duszy Evity do ciała Isabel, wskrzesił Peróna po ataku serca,
wspomniany już Robert Reed wiązał go ze zorganizowaniem egzotycznej osobistej ochrony
prezydenta. Jak widać kierowanie odpowiedzialnym stanowiskiem państwowym przy takich
referencjach było raczej niezbyt wymagającym zadaniem. Rega słynął także z radykalnych
poglądów antykomunistycznych.
Tymczasem w Argentynie trwały strajki i kryzys gospodarczy. Trzeba przy tym za-
uważyć, że stopa życiowa przeciętnego Argentyńczyka spadała z niebywale wysokiego
pułapu jak na warunki Ameryki Południowej. Słynna polska podróżniczka Elżbieta Dzikowska,
która odwiedziła Argentynę w latach 70. napisała nawet, że argentyński kryzys mógłby
7A. Lewczuk, op. cit., s. 368.8Polityka, nr 20/1974.
ROZDZIAŁ 4. ŻYWOT WYGNAŃCA 45
być w innych krajach traktowany jak dobrobyt9. Perón zdołał jeszcze skłonić Kongres do
przegłosowania ustawy wprowadzającej surowe kary za udział w czarnorynkowym handlu,
ale już 19 czerwca położyło go do łóżka zapalenie płuc. Dość szybko doszły do tego prob-
lemy z sercem. 1 lipca prezydent przeszedł dwa następujące po sobie zawały serca. Ostatni
z nich zakończył się jego śmiercią.
Perónowi hołd oddali zarówno jego przeciwnicy jak i zwolennicy. Fidel Castro określił
śmierć prezydenta jako cios dla całej Ameryki Łacińskiej, kardynał Caggiono nazwał go
„chrześcijaninem, humanistą i wrogiem przemocy”, setki tysięcy Argentynczyków wyszły
na trasę ostatniego przejazdu generała ulicami Buenos Aires. Pochowano go razem z
Evitą. Niezależnie od wszystkich zastrzeżeń jakie można mieć do Juana Peróna nie można
odmówić mu odegrania wielkiej roli w historii nie tylko regionu, ale i całego świata.
Isabel w roli prezydenta i Jose Lopez Rega jako jej doradca, pozbawieni wsparcia
Peróna nie byli w stanie opanować zaogniającej się sytuacji. Argentyński Sojusz An-
tykomunistyczny i Wyzwoliciele Ameryki prześcigali się w aktach terroru z Montoneros
i Rewolucyjną Armią Ludową, sam Rega podejrzewany był o zdefraudowanie olbrzymich
sum w kierowanym przez siebie Ministerstwie Opieki Społecznej i uciekł wkrótce do Hisz-
panii. W marcu 1976 roku Isabel wywieziono wojskowym helikopterem do Patagonii, gdzie
przebywała w areszcie domowym aż do roku 1981. Rządy przeprowadzającej zamach junty
generałów-zbrodniarzy: Videli, Massery i Agostiego rozpoczęły najczarniejszy i najbardziej
krwawy okres w historii Argentyny (tzw. „brudna wojna”), utożsamiany z obozami koncen-
tracyjnymi, zrzucaniem więźniów z pokładów samolotów do oceanu oraz odbieraniem dzieci
uwięzionym kobietom. Ten przygnębiający obraz Argentyny zmieniła dopiero przegrana
wojna o Malwiny i rozpoczęcie w 1983 roku rządów demokratycznie wybranego prezydenta
Alfonsina.
9E. Dzikowska, Argentyńska mozaika. „Kontynenty nr 3/1976.