jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania,...

344

Transcript of jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania,...

Page 1: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 2: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 3: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 4: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 5: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

ROK DWUDZIESTY TRZECI 1954

V M ffi K a "K . Jf'- V ML imJ t iŁ /M / m / . ■- - w' ■ E ■ ET

Page 6: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 7: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W I E R C H Y

Page 8: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 9: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WIERCHYROCZNIK POŚ WI ĘC ON Y GÓROM

O R G A N

POLSKI EGO TOWARZYSTWA TURYSTYCZNO - KRAJOZNAWCZEGO W Y D A W A N Y P R Z E Z K O M I S J Ę . T U R Y S T Y K I G Ó R S K I E J

Z A R Z Ą D U G Ł Ó W N E G O P T T K

ROK DWUDZIESTY TRZECI1 9 5 4

KRAKÓW 1954 R E A L I Z A C J A : W Y D A W N I C T W O „ S P O R T I T U R Y S T Y K A "

W A R S Z A W A

Page 10: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

K O M I T E T R E D A K C Y J N Y

W A L E R Y G O E T E L ( p r z e w o d n i c z ą c y ) , W Ł A D Y S Ł / W K R Y G O W S K I , R O H D A N

M A Ł A C H O W S K I , J A N R E Y C H M A N , J A N A L F R E D S Z C Z E P a N S K I

R E D A K T O R

W Ł A D Y S Ł A W K R Y G O W S K I

L. zam. 465 z 5. 8. 54. D ruk ukończono 13. 12. 1954. Papier druk. sat. I II k l., 70X 100, 80 grN akład 3.160 egz. A rk . d ruku 20,375

K R A K O W S K I E Z A K Ł A D Y G R A F I C Z N E N r 4, U L . J . S A R E G O 7 - M - 5 - 7 0 9 5 0

Page 11: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W dziesięciolecie turystyki Polski Ludoweji.

D w udziesty trzeci rocznik „W ierchów " ukazuje się w dziesiątą rocz­nicę w yzw olenia Polski Ludowej.

„Było to dziesięciolecie najw iększych przeobrażeń społecznych — mówił Bolesław Bierut na II Zjeździe Partii — jak ie naród polski prze­żyw ał w ciągu swej tysiącletn iej historii. Był to okres coraz bardziej pogłębiającej się polskiej rew olucji ludow ej".

W procesie przeobrażeń rew olucyjnych, kształtu jących naszą epokę od pam iętnych dni lipcow ych 1944 roku po uchw ały II Z jazdu Partii w skazujące jasn y program i k ierunek dalszego w zrostu sił naszej o j­czyzny — nie mogło braknąć i nie brakło w ielkich przeobrażeń w n a ­szej kulturze, stanow iącej isto tną część i n ieodłączny w arunek naszego budow nictw a.

O bok budow li N ow ej H uty, w ielkich pieców Częstochow y i Śląska, obok Żerania, K ędzierzyna i W ierzbicy oraz ty lu innych osiągnięć prze­m ysłowych, p rzeobrażających naszą ojczyznę w kraj w ielkiego p rze­m ysłu — polska rew olucja ludow a dokonała zasadniczych przem ian w naszej kulturze, nasycając ją now ą socjalistyczną treścią, „która um ożliw ia w ychow anie now ego człow ieka ■—■ człow ieka socjalizm u".

O przełom ow ych dniach naszych m ożna pow iedzieć to, co kiedyś pisał M arks do Engelsa, że „20 lat znaczy ty le co jeden dzień w ielkich przem ian historycznych, chociaż później m ogą nadejść tak ie dni, k tóre zaw rą w sobie i 20 lat". Epoka nasza, k tórej fundam entem jes t W ielka Październikow a Rew olucja Socjalistyczna — trw a, ale dla każdego jest już dziś bezspornie jasne, że dni nasze zaw arły w sobie la t dziesiątki. Przeobrażenia, k tóre objęły w szystkie dziedziny naszego życia gospo­darczego i kulturalnego — objęły rów nież w ażny odcinek ku ltu ry — tu rystykę i krajoznaw stw o, po jęte szeroko jako świadom e poznawanie kraju.

Ileż bowiem w artości ośw iatow ych i kulturalno-w ychow aw czych w pływ ających na kształtow anie się św iatopoglądu tu rysty w k ierunku naukow ego pojm ow ania zjaw isk p rzyrody m ieści w sobie tu rystyka

Page 12: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

6 W DZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSK I LU D O W EJ

i krajoznaw stw o, ile m ożliwości nastręcza poznaw anie w łasnej o jczy­zny, w ielkości i w artości jej cyw ilizacyjnego dorobku, gospodarczych i społecznych zdobyczy oraz osiągnięć socjalistycznego budow nictw a!

Będąc instrum entem kształtu jącym um ysł i rozw ijającym siły fi­zyczne w szczególny — ja k żadna inna form a w ychow aw cza — sposób, tu ry styka i k rajoznaw stw o w Polsce Ludowej sta ły się odcinkiem w alki0 now ą ku ltu rę i socjalistyczny św iatopogląd.

U progu dziesięciu lat — bezpośrednio po w yzw oleniu — m usiała1 urystyka polska zaczynać w szystko od nowa. Zniszczone schroniska,

Pod szczytem M ogiellcyFot. S. U rbańsRi

zdew astow ane urządzenia turystyczne, załam ana pod ciosam i w yni­szczającej w ojny organizacja tow arzystw społecznych — a nade w szy­stko zdziesiątkow ane kadry dośw iadczonych i oddanych p racy tu ry ­styczno-krajoznaw czej ludzi — oto co zastała Polska Ludowa w tej dziedzinie.

D ziałające przed w ojną w ielkie tu rystyczne organizacje społeczne, Polskie Tow arzystw o T atrzańskie i Polskie Tow arzystw o Krajoznawcze, o rganizacje o w ieloletnim dorobku ku lturalnym i m aterialnym ruszyły do pracy, s tara jąc się w pierw szym rzędzie zabliźnić rany zadane przez w ojnę i hitlerow skiego okupanta.

Rów nocześnie w łonie obu tow arzystw , na tle coraz ostrzej śc iera­jących się poglądów m łodych i s tarych — coraz skuteczniej torow ał

Page 13: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W D ZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSKI LU D O W EJ 7

sobie drogę nu rt zdążający do zw ycięskiej realizacji hasła upow szech­n ien ia tu r /s ty k i i krajoznaw stw a.

A le now e życie w ym agało now ych iorm i gruntow nie przebudow a­nej oiganizacji. N ic nie uronić z pozytyw nych osiągnięć i zdobyczy obu tow arzystw i nadać now y kształt, odpow iadający now em u du­chowi, ludow ej tu rystyce — oto było założenie podstaw ow e zjedno­czenia obu tow arzystw w Polskie Tow arzystw o Turystyczno K rajo­znaw cze w 1950 roku.

Punktem w yjścia d la now ej organizacji było upow szechnienie tu ry ­styk i i krajoznaw stw a. To hasło, dziś tak oczyw iste — m usiało w yw al­czyć sobie uznanie i zrozum ienie jego istotnego sensu. A isto tny jego sens to praw o w szystkich do upraw iania tu rystyk i, to stw orzenie w szystkim ludziom p racy i m łodzieży tak ich w arunków , aby m ogli ko­rzystać z radości odpoczynku i przyjem ności by tow ania w otoczeniu przyrody, z dobrodziejstw a w ędrów ek po k ra ju ojczystym ku wzbo­gaceniu swego życia, ku rozryw ce, k tó ra uczy i w iedzy, k tó ra raduje.

Rosły nam serca, gdy tysiące now ych ludz:' zjaw iły się na szlakach górskich, nad brzegam i rzek, nad morzem, na row erze, ka jaku i z p le­cakiem na pieszej w ędrów ce. Z tysięcznej rzeszy w yłaniali się w na­szych oczach coraz bardziej dośw iadczeni turyści, k tórzy już w m niej­szych zespołach śm iało podejm ow ali coraz trudniejsze w ypraw y gór­skie, w ym agające zw iększonych kw alifikacji.

W ciągu dziesięciu lat byliśm y św iadkam i rosnącej fak zaintereso­w ania tu ry sty k ą i k rajoznaw stw em w e w szystkich ich gałęziach. Góry i tu ry sty k a górska pociągnęły w szystkich od razu, gdyż w yzw alały i za spokajały m oże najbardziej tak naturze ludzkiej bliski pęd poznaw czy rzeczy tru an y ch i śm iałych, w yzw alały zdobywczość i zdrow ą siłę, roz­w ijały odw agę i m ęstwo, te zaiste „nieodzow ne cechy człow ieka na­szej epoki".

Rosły nam serca, gdy na szlakach Sudetów tysiące wczasowiczów z różnych stron naszego k ra ju poznaw ały piękno gór Ziem Zachodnich, b rata jąc się z tam tejszym ludem utrw alającym polskość ziem i odbudo­w ującym ich dobrobyt.

W idom ym spraw dzianem upow szechnienia się tu rystyk i górskiej był żyw iołow y w zrost Górskiej O dznaki Turystycznej, k tó ra ze znikom ych ilości pierw szych lat po w ojnie osiągnęła w 1953 r. pow ażną liczbę po­nad 23.000 zdobytych odznak. Dziś ogółem zdobyło ją w Polsce około 60.000 ludzi a jej dotychczasow y rozm ach je s t zapow iedzią jeszcze p ię­kniejszych w yników w przyszłości. Również inne odznaki — przede w szystkim GON i N O N z roku na rok chlubią się coraz lepszymi osią­

Page 14: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

8 W DZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSK I LU D O W EJ

gnięciam i dow odzącym i upow szechnienia się narc iarstw a w górach i na nizinach.

W ielkim dośw iadczeniem i sukcesem były m asow e raidy tu rystyk i kw alifikow anej, górskie, nizinne, w odne i kolarskie, k tó rych głównym celem było zachęcenie szerokich rzesz ludzi p racy i m łodzieży do tu ry ­styki i k rajoznaw stw a.

Około 45.000 uczestników ty ch im prez w la tach 1952— 19o3 stało się krzew icielam i tu ry styk i górskiej w lecie i w zimie, w ędrów ek ka jako ­w ych lub kolarskich. A z tych im ponujących liczb w yrasta ją z roku na rok coraz to w yższe w ym agania staw iające ra idy w ysokokw alifikow ane, z k tó rych z kolei w y łan ia ją się k ad ry now ych działaczy i pracow ników .

W ten sposób poprzez rosnące kad ry przodow ników odznak, poprzez w yrab ia jące się w trudzie w ędrów ek liczne zastępy dośw iadczonych turystów — dzieło upow szechnienia tu ry styk i i k rajoznaw stw a kształ­tow ało się w ciągu dziesięciolecia coraz w yraźniej.

Dorobkiem tego okresu są także w zorow ane na radzieckich m eto­dach A lpm iady, w k tó rych alpiniści nasi w ykazyw ali nie tylko swe w ysokie kw alifikacje techniczne lecz rów nież w spaniałego ducha ze- społowości. Już n ie garstka alpinistów jednego środow iska, lecz dzie­siątk i m łodzieży robotniczej z różnych części naszego kraju , wśród nich m łodzież zetem pow ska, bierze udział w naszych w ejściach w lecie i w zimie, a sztandary za tkn ięte na szczytach T atr i Beskidów nie są ty lko zew nętrzną m anifestacją lecz sym bolem now ego ducha przen ika­jącego przebudow aną do g runtu tu ry stykę górską i alpinizm w p ierw ­szym ludow ym dziesięcioleciu.

R ów nolegle z coraz szerszym zasięgiem liczbow ym ludzi upraw ia­jących tu ry stykę i krajoznaw stw o, Państw o Ludowe w ram ach planów gospodarczych łożyło corocznie pow ażne kw oty na odbudow ę i nudowę now ych schronisk. Polityka inw estycy jna objęła rem onty i adap tacje schronisk od Sudetów przez Beskidy do Tatr. Szczególnie osta tn ie la ta przyniosły liczne budow y schronisk i dom ów turystycznych , k tó re o tw o­rzą dla szerokich m as mniej odw iedzane części naszych gór. Ilość udzielonych noclegów w schroniskach PTTK w ykazuje w dziesięcio­leciu olbrzym i wzrost. Porów nując ty lko dane z 1949 r. i 1953 r. w i­dzimy, że liczba udzielonych noclegów w tym ostatnim w zrosła trzy­kro tn ie w stosunku do pierw szego i osiąga 850.000 w 1953 roku.

N iem ałym osiągnięciem jes t kon tynuac ja p rac nad poszerzeniem i ulepszeniem sieci szlaków turystycznych , k tó ra od Sudetów po Bie­szczady obejm uje p ięć tysięcy kilom etrów znakow anych ścieżek.

Do upow szechnienia tu ry styk i i k rajoznaw stw a oraz pogłębienia rze­telnej w iedzy o naszym k ra ju przyczyniły się w ydaw nictw a „Sportu

Page 15: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W DZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSK I LU D O W EJ 9

i T urystyki" obejm ujące sw ym zasięgiem różne części Polski; dużym osiągnięciem było ukazanie się m iesięcznika „Turysta" inform ującego ogół tu rystów o najw ażniejszych spraw ach i w ydarzeniach turystyczno- krajoznaw czych i w iążącego szerokie m asy krajoznaw cze w jedną ro­dzinę.

U zupełnienie lite ra tu ry i p rasy turystycznej stanow iła akc ja szko­lenia prow adzona w różnych dziedzinach i na różnych szczeblach. Od kursów przew odnickich, taternickich, ratow niczych, narciarskich, zna-

Górski raid w Sudetach — rald młodzieżyF o t . Z . F lach

karsk ich i innych, organizow anych przy w spółpracy najlepszych fa­chow ców poszczególnych dyscyplin po system atyczną p racę odczytow ą i poradnictw o w O środkach PTTK oraz czytelnictw o w C entralnej Bi­blio tece Górskiej — rozw ijała się praca, k tórej celem było stałe podno­szenie kw alifikacji fachow ych, bez k tó rych nie m ożna w yobrazić sobie racjonalnego upow szechnienia tu ry styk i i krajoznaw stw a.

Łącżyła się z tym nierozerw alnie tro ska o coraz w yższy poziom kul­tu ry turystycznej i w pajan ie zasad ochrony przyrody oraz ochrony za­bytków , tak bliskich każdem u turyście

Page 16: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

10 W DZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSKI LU D OW EJ

Rosnące liczby m asow ego ruchu w górach w lecie i w zimie stw o­rzyły potrzebę szczególnej opieki nad ratow nictw em górskim. 1 oteż służbę ratow niczą rozszerzono na obszar całych gór, tw orząc obok Ta­trzańskiego O chotniczego Pogotow ia R atunkow ego analogiczne Pogo­tow ia w Beskidach i Sudetach.

N ow ą dziedziną p racy stało się badan ie i udostępnianie jask iń ta ­trzańskich, będących dużą a trakcją dla m asow ego ruchu.

Czy to w szystko co zam ykają daty początkow e i końcow e Dziesię­ciolecia? N a pew no nie. A le choćbyśm y w ym ienili tu inne jeszcze osią­gnięcia najw ażniejszą p raw dą Dziesięciolecia jest, że:

„Polska Rzeczpospolita Ludowa, u trw ala jąc i pom nażając zdobycze ludu pracującego, um acnia i rozszerza p raw a i w olności obyw ateli" jak głosi K onstytucja PRL w art. 57 -— i że:

„O rganizacja wczasów, rozwój tu rystyk i, uzdrow isk, urządzeń spor­tow ych, dom ów kultury , klubów, św ietlic, parków i innych urządzeń w ypoczynkow ych stw arzają m ożliwości zdrow ego i ku lturalnego w y­poczynku dla coraz szerszych rzesz ludu pracującego m iast i wsi".

Je s t to praw da będąca bilansem i uw ieńczeniem dokonanych już p rze­mian. N ajw ażniejszym osiągnięciem stanow iącym isto tę przeobrażeń na odcinku tu ry styk i i k rajoznaw stw a jes t ostateczne przełam anie i rozpra­w ienie się ze złym i tradycjam i i ze szczątkam i elitaryzm u, z oporami i zasto jem m yślow ym i zastarzałym i naw ykam i, kryjącym i się nieraz pod pow ierzchnią rosnących kształtów now ego życia.

II.

W alka o now ą tu ry stykę i k rajoznaw stw o trw a w dalszym ciągu i byłoby om yłką stanąć w m iejscu na niew zruszonej pozycji. W tej w alce n iejeden błąd popełniono, n iejedno niedociągnięcie należy sobie uświadom ić. Czy zasięg upow szechnienia tu ry styk i w istocie był tak szeroki ja k nim być pow inien, czy w kręgu tu rystycznych zain tereso­w ań znaleźli się w szyscy ludzie p racy i cała młodzież i czy um ieliśm y zrzeszyć najszersze m asy pracow nicze i m łodzieżowe w kołach PTTK? Czy 100.000 członków PTTK w 1954 r. to rzeczyw iście kres naszych ambicji?

Odpow iedź na te py tan ia n ie będzie w pełni zadow alająca. N ie ty lko ilość zrzeszonych w PTTK tu rystów i k rajoznaw ców nie zadowala. W ilości tej b rak m łodzieży, k tó ra pow inna przede w szystkim upraw iać tu rystykę i krajoznaw stw o. W ciąż m ało widzi się na szlakach górskich w lecie i w zim ie młodzieży, k tó ra pod fachow ym kierownic tw em po ­w inna nabierać dośw iadczenia do sam odzielnych w przyszłości w ypraw .

Page 17: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W D ZIESIĘCIO LECIE TURYSTYKI POLSKI LU D OW EJ 1 1

Turystyka uczy kochać człowieka gór...F o t . J . Dańda

Page 18: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 2 Vv i £.jl£S i ĘCICl e CIe t u r y s t y k i p o l s k i l u d o w e j

W ciąż m ało jeszcze na w ycieczkach robotników i chłopów, choć osiągnięcia w tej dziedzinie w porów naniu z okresem tu ry styk i bm żu- azyjnej są duże.

Pow ażnym i isto tnym niedociągnięciem w ydaje się n iedostateczne nasycanie treśc ią krajoznaw czą w iększości w ycieczek organizow anycu przez zak łady pracy, co zm niejsza w artość ideow o-w ychow aw czą tych w ycieczek. W ybitnym osiągnięciom ilościow ym nie zawsze tow arzy­szyła planow a podbudow a krajoznaw cza. Również wycieczki górskie w czasow iczów pod w zględem organizacji i w ykorzystan ia krajoznaw ­czych w artości często m ogły budzić zastrzeżenia. W w ielu w ypadkach szw ankow ało w yszkolenie kadr instruk torsk ich i przew odnickich, k tó ­rych stałe dokształcanie fachow e pow inno stać się w ażnym zadaniem w przyszłości.

Słuszną ze w szech m iar zasadę rozw ijania tu ry styk i m asow ej upra­szczano sobie często spychając na szary koniec tu ry sty k ę indyw idu­a lną m niejszych grup, uw ażając ją niesłusznie za coś gorszego a naw et w stecznego. A przecież upow szechnienie turystyk i górskiej nie ozna­cza, że m a się ją upraw iać w m asow ych zespołach; by łoby to naw et w teren ie górskim nieraz niem ożliwe, n ieracjonalne i niebezpieczne. M ożna ją upraw iać rów nież w m ałych zespołach jak tego w ym agają w arunki i trudności terenu i najw ażniejsze jest, aby upraw iano ją po­w szechnie. W tym też tkw i je j isto tny sens. N iedocenianie tego odbi­jało się często ujem nie na tu rystyce indyw idualnej.

W polityce inw estycyjnej buduw y schronisk górskich nie zwrócono dostatecznej uw agi na te ren y beskidzkie, zwłaszcza w części w schod­niej, k tó re schronisk po trzebu ją i k tóre w ydatn ie odciążyłyby p rze­ludnione Tatry. W ażne budow y schronisk ja k na Turbaczu, Przehybie, Lubaniu realizu je się dopiero obecnie. Ja k pilne są potrzeby ty ch ob­szarów św iadczą piękne in ic ja tyw y budow y społecznym w ysiłkiem schronów na Przehybie, Łabowskiej H ali i Jaw orzyn ie K rynickiej.

Rozbudow anie gęstej sieci stacji noclegow ych na obszarze od Su­detów po Beskid N iski stw orzyłoby dla m asow ego ruchu turystycznego dodatkow e punk ty oparcia. Tym czasem tę w ażną dziedzinę, nie w ym aga­jącą dużych nakładów , zaniedbano zupełnie.

Z pow szechną k ry ty k ą oddolną spo tkały się również n iek tó re schro­niska górskie, w k tó rych nie um ieliśm y stw orzyć tu rystycznej atm o­sfery. Tej atm osfery nie należy rozum ieć ty lko jako w yjścia naprzeciw potrzebom tu rysty , lecz także jak o czynnik w ychow aw czy o często n ie­docenianych w artościach. W tej dziedzinie bezkry tycznie dopuściliśm y do w kradania się w góry hotelarstw a, schlebiającego m ałom ieszczań- skiem u w ygodnictw u i nie przeciw działaliśm y polityce zbyt w ysokich

Page 19: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W DZIESIĘCIOLECIE t u r y s t y k i p o l s k i l u d o w e j 1 3

cen w schroniskach oraz przerostow i papierkow ej biurokracji, zniechę­cającej tu rystów i sam ą obsługę schronisk. W iele je s t w tej dziedzinie b raków i niedociągnięć, nad k tó rych usunięciem w szyscy m usim y in­tensyw nie pracow ać.

Jakko lw iek w zauresie w ydaw nictw turystyczno-krajoznaw czych za­szła pow ażna zm iana na lepsze, to jednak i tu należałoby oczekiw ać

...uczy miłości ojczystego krajuF o t . Z . Z w o liń ska

pogłębiem a w artości ideow ych krajoznaw stw a i zapoznania czyteln i­ków polskich z w ielom a znakom itym i pozycjam i w ydaw niczym i lite ra ­tu ry radzieckiej. Turyści w ysokogórscy odczuwali dotkliw ie długotrw ały zastój w w ydaw aniu „Taternika", Byłoby rów nież ze w szech m iar po­żądane w ydanie elem entarnych podręczników tu ry styk i kw alifikow anej, jak rów nież schem atycznych szkiców i m apek inform ujących o prze­biegu szlaków lub perspektyw icznych diagram ów .

Pow ażną bolączką jes t b rak sprzętu turystycznego i jego w ysoki koszt. U ruchom ienie p rodukcji tan ich i dobrych plecaków , butów tu ry ­stycznych i narciarskich, m aszynek do gotow ania, nam iotów — w a­runkuje racjonalny rozwój tu ry styk i i krajoznaw stw a.

Page 20: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 4 W uzacS IĘ C IO L E C IE TURYSTYKI POLSKI LU D OW EJ

Te b rak i i b łędy — a m ożna by ich przytoczyć jeszcze nie m ało — nie w ym agają uspraw iedliw ienia. Są one zupełnie zrozum iałe na tle śm iałej p roblem atyki po tężnych przeobrażeń i osiągnięć.

W w alce o w zrost stopy życiow ej człow ieka w Polsce w alka o w yż­szy poziom tu ry styk i i lepszą jej organizację jest jednym z w ielu środ­ków ku temu.

Cóż w ięc robić należy, aby lata, k tó re nadchodzą po pierw szym dziesięcioleciu, przyniosły jeszcze pełniejszą realizację idei upow szech­nienia tu rystyk i, przyniosły jeszcze w yższy poziom w artości, k tóre w zbogacają tu ry stykę i pogłębiają m iłość o jczystej ziemi?

Jak ą m a być tu ry styka górska, aby najlep iej spełniła swą społeczną funkcję?

III.

T urystyka w Polsce Ludowej stała się potężnym ruchem m asow ym w ciągającym szerokie rzesze w góry, nad morze, nad brzegi rzek, do lasów. Co w ięcej — stała się dla n ich żyw iołow ą p o t r z e b ą ku ltu ­ralną, k tó rą należy planow o zaspokajać.

S taw iając sobie s ta l^ z a cel pow szechność tu rystyk i m usim y do niego dostosow ać w szelkie środki, przy czym pow inny one być dostosow ane do różnych szczebli doskonalenia się, od k ró tk ich niedzielnych w ycie­czek, jeszcze na pograniczu spacerów , odbyw anych w dużych zespołach, od w ycieczek, w k tó rych w ysuw a się na p ierw szy plan elem ent roz­ryw ki i w ypoczynku -— poprzez coraz dłuższe, w ym agające w iększego w ysiłku w ędrów ki, podejm ow ane w niezbyt dużych grupach, lecz wciąż jeszcze kierow ane aż po trudne, sam odzielne w ypraw y, do k tó rych po­trzebne je s t duże dośw iadczenie, organizow ane w niew ielkich zespołach.

N ikt zespołów tych nie nazw ie elitarnym i, gdyż będą to po prostu najbardziej dośw iadczeni i p rzodujący turyści, k tó rych już w ychow ały trudy górskich w ędrów ek w tym celu, aby m ogli innych m niej dośw iad­czonych uczyć i w prow adzać w góry.

W ydaje się słuszne i logiczne, że szczeblom w ym ienionym wyżej odpow iadają następu jące środki:

1) A kcja w ypoczynku św iątecznego -— dla pierw szego, początkują­cego szczebla. Je j zadaniem będzie zainteresow ać w ycieczkow a­niem za pośrednictw em rozryw ki i n iedługich spacerów , m ają­cych za cel stopniow o w ciągać w upraw ianie dłuższych w ycie­czek. Zbliżony charak te r do tego m ają w ycieczki organizow ane przez dom y wczasowe.

2) Rozległy system tu rystycznych w czasów w ędrow nych i planow a akcja raidów górskich o m asow ym charak terze — dla drugiego,

Page 21: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W DZIESIĘCIO LECIE TURYSTYKI POLSKI LU D OW EJ 1 5

.zapoznaje z pięknem zabytków wzniesionych przez człowiekaFot. T. Chrzanowski

Page 22: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

16 W D ZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSKI LU D O W EJ

średniego szczebla, przeznaczona dla tych, k tó rych tu ry sty k a gór­ska w ciągnęła już w swe ortutę., lecz k tó rzy nie są jeszcze na ty le doświadczeni, aby mogli ją sam odzielnie upraw iać.

3) A kcja trudnych raidów dla dośw iadczonych tu rystów — jeszcze wciąż k ierow anych — jako wstęp do s a m o d z i e l n e g o podej­m ow ania trudn iejszych w ycieczek, k tó re pow inno stanow ić osta­teczny cel.

Tylko tą drogą uzyskam y pełną pow szechność i ściśle z tym zw ią­zany poziom upow szechniającej się tu rystyki.

C zuw ając nad praw idłow yrr przebiegiem nurtu tu ry styk i górskiej opartej o poznanie i m iłość ojczystego k ra ju i gór — stw orzym y w spa­niałe w arunki do rozkw itu jeszcze jednego szczebla — tate rn ic tw a i a l­pinizmu.

W szystk ie te postacie tu ry styk i m usim y napełnić elem entem k ra ­joznawczym . O siągnięcie znajom ości naszego k ra ju i w szelkich o b ja ­w ów życia Polski Ludowej w inno stać się rów nie doniosłym celem upraw iania tu rystyk i, ja k samo odbyw anie w ycieczek i osiąganie przez to w rażeń oraz w ypoczynku. Te elem enty krajoznaw stw a i w iedzy o k ra ­ju pow inny w nikać w szeregi naszych członków i sym patyków przez rozliczne ku rsy kształcące przew odników i kierow ników imprez tu ry ­stycznych na w szelkich szczeblach, przeznaczonych tak dla obsługi tu ry ­styki upraw ianej w PTTK ja k przez m asow e organizacje. W szystk ie p ra ­ce tu ry styk i górskiej pow inny być rów nież w jeszcze silniejszym stopniu nasycone zasadam i ochrony przyrody i zabytków . M usim y przy tym nie ty lko rozum ieć je, lecz przyjm ow ać te zasady za swoje. Chodzi nie ty lko o to, aby uznaw ać ochrunę p rzyrody góisk iej za rac ję by tu tu ­rystyki, szczególnie w górach tak zagrożonych ja k T atry, Pieniny, czy n iek tó re partie Beskidów, Sudetów lub Gór Św iętokrzyskich, ale na­leży o ochronę p iękna tej p rzyrody czynnie walczyć. Tak samo trzeba czynnie w spom agać ochronę bezcennych a tak szybko ginących zabyt­ków ku ltu ry i sztuki wszelkiego rodzaju na terenach górskich.

Całem u tem u praw idłow em u rozw ojow i tu rystyk i górskiej m us' to ­w arzyszyć p lanow a rozbudow a bazy gospodarczej, a w ięc schronisk, schronów , stacji turystycznych , szlaków, środków transportow ych i sprzętu, gatunkow o dobrego i finansowo dostępnego dla szerokich mas.

I to nie stw orzyłoby jeszcze w ystarczających, dogodnych w arunków , jeśliby tych m as nie u ję ła potężna, napraw dę m asy zrzeszająca orga­nizacja ruchu turystycznego, zapew niająca m u tanią, dostępną i rac jo ­nalnie zorganizow aną tu rystykę.

Przed Zw iązkam i Zawodowym i, Związkiem M łodzieży Polskiej, Zw iąz­kiem Sam opom ocy C hłopskiej zrzeszającym i w ielom ilionow e m asy

Page 23: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W D ZIESIĘCIO LECIE TURYSTYKI K jLSK i l L D O W e j 1 7

otw ierają się w nowym dziesięcioleciu rozległe peispek tyw y. O ne bo­wiem będą dostarczać adeptów tu ry styk i i krajoznaw stw a w ram ach swojej organizacji.

Zadaniem Polskiego Tow arzystw a Turystyczno Krajoznawczego Dę- dzie w iązać jeszcze ściślej tw órczą in ic ja tyw ę i inspirację w szelkich poczynań w tej dziedzinie z rzeszam i ludzi pracy, młodzieży, robotników

Na wędrownych wczasach górskichFot. E. M oskała

i chłopów w organizacjach m asow ych. Zadaniem jego będzie w lew ać treść tu rystyczną i krajoznaw czą w form y w szystkich imprez w yciecz­kow ych i udzielać im fachow ej pomocy.

W akcji w ypoczynku św iątecznego oraz w ycieczek w czasow ych PTTK będzie m ieć rów nież doniosłą ro lę do w ykonania, chociaż samo organizow anie ich nie spocznie w jego rękach. Szkolenie przodow ni­ków i instruktorów w ram ach przem yślanego program u i stałe czuw a­nie nad wysokim poziom em tych im prez będzie decydow ać o w łaści­wym założeniu podw alin pod przyszły rozwój racjonalnej i społecznie w artościow ej tu rystyki.

W organizacji w ędrow nych wczasów tu rystycznych oraz raidów w szelkiego rodzaju przypadnie PTTK w ażna rola, nie ty lko insp iratora lecz także organizatora.

W ie r c h y t . X X I I I 2

Page 24: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 W DZIESIĘCIOLECIE TURYSTYKI POLSKI LU D O W EJ

Przyw iązujem y duże nadzieje do rozw oju insty tucji w czasów w ę­drow nych, k tó re m ogą i pow inny stać się popularną a kształcącą formą pow szechnego w ycieczkow ania.

Przytoczone wyżej form y realizacji naczelnego celu naszej p racy — upow szechnienia tu rystyk i i k rajoznaw stw a oraz jego pogłębienia — nie są na pew no ostateczne i nie pow inny stanow ić niezachw ianego schem atu.

Życie rw ie naprzód i różnym i formami będzie dążyć do zaspokoje­nia rosnących potrzeb ludzi pracy.

M y w iem y już teraz jedno na pewno, że p raca nad w spaniałym i kształcącym dziełem poznania w łasnego kraju , św iata jego gór i życia jego ludzi, m usi być przepełniona — jak każda p raca — gorącym en tu ­zjazmem i w olą zw ycięstw a.

1 dlateyo rozpoczynam y now e dziesięciolecie m ając żywo w pam ięci w ezw anie Bolesława Biei uta na II Zjeździe Partii:

„Czyńm y wszystko, aby podnosić św iadom ość i aktyw ność m ilionów robotników i chłopów, rozpalajm y w nich entuzjazm tw órczej pracy, oddania, ofiarności na rzecz budow y socjalizm u, którego celem jest podnoszenie dobrobytu i ku ltu ry całego narodu".

Na górskich krańcach Ziem ZachodnichFot. E. Kitzman

Page 25: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Polacy w górach Kaukazu do końca XIX w .

i.

O bok rodzim ych K arpat, obok Alp, znanych w ielu Polakom, u da ją ­cym sit; na Zachód, do W łoch, obok bałkańskich Rodopów, przez k tóre przepraw iali się polscy w ysłannicy do Turcji, szczyty kaukaskie były dla w ielu Polaków pierwszym i góram i, jak ie widzieli. W XIX w ieku los rzucił w ielu Polaków na Kaukaz. Chociaż w iem z nich było zesłań­cami, a nie tu rystam i czy wędrow cam i, jak ci, k tórzy w spółcześnie po­znaw ali A lpy czy K arpaty, to jednak i oni ulegli czarowi pierw otnej natury, chłonęli górskie widoki, zachw ycali się w ąw ozam i i p rzepa­ścistym i stokam i, a w rażenia swe spisyw ali w form ie wspom nień, czy naw et u tw orów lite ra tu ry p ięknej. W praw dzie góry K aukazu nie ode­grały w naszej litera tu rze tej roli, jaką spełniły w litera tu rze rosyjskiej, to jednak i u nas w yw arły silne piętno na kształtow anie się pojęć i w y­obrażeń o górach. Tym sposobem w dziejach stosunku człow ieka do gór, obok Alp i K arpat znajom ość gór K aukazu odegrała w Polsce doniosłą rolę.

Praca n iniejsza jest owocem 25-letniego grom adzenia m ateriałów , n iek tórych bardziej, innych mniej lub w ogóle nieznanych, a w każdym bądź razie nie zebranych dotąd w form ie całości jako przyczynek do historii polskiej tu rystyk i górskiej 1).

II. '

Pierw szym i Polakam i, k tórzy zobaczyli Kaukaz, byli niew ątpliw ie podróżnicy do Persji: kupcy, w ysłannicy, dyplomaci. Poprzez Kaukaz, wąskim przesm ykiem m iędzy góram i a M orzem Kaspijskim, tam gdzie Idżą „w rota Azji" Derbent, lub też m orskim szlakiem z A strachania, prow adziła droga z Polski do Persji, k tó rędy w XVI—XVIII wieku, w okresie najżyw szych stosunków m iędzy obu krajam i często przejeż-

*) W iele informacji zawdzięczam dyr. J. Zborowskiemu z Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, dr Wacławowi Olszewiczowi i innym osobom, którym na tym miejscu składam serdeczne podziękowanie; niestety nie mogę już ich złożyć nieodżałowanemu Julianowi Tuwimowi, który też dostarczył mi inforrnacyj bibliograficznych

Page 26: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

20 JA N REYCHMAN

dżali posłańcy czy m isjo n arze2). W ysłany na początku XVII w. rze­komo po kobierce, a faktycznie zapew ne w ta jnej m isji politycznej O r­m ianin Sefer Muratowie*, udał się m orską drogą do T rapezuntu, a stąd przez kraj zakaukaski, przez Erzerum -Kars-Gum ry (obecny keninakan)- Eryw ań-N achiczew ań do T eb ry zu 3).

N iew iele zostało po tych pierw szych podróżach polskich na Kaukaz, nie w iem y jak ie w rażenie na przejezdnych w yw arły góry Kaukazu. Na początku XVIII w ieku na należącym w ów czas do Persji Zakaukaziu czynna była w śród Orm ian m isja jezuicka; po tych m isjonarzach zo­sta ły pew ne prace językow e i historyczne. Jeden z m isjonarzy, nazw i­skiem W ieczorkow ski, sporządził katechizm po azerbajdżańsku, a inn^ pater, h isto ryk dziejów perskich T. K rasiński uw zględnił w swyuh p ra ­cach epizody, odnoszące się do Kaukazu, p ierw szy zaznajam iając Europę z po lityką Persji i innych krajów na K au k az ie4). A le o sam ych górach nie znajdziem y w tych dziełach praw ie nic. N iem al w sto lat później, gdy po przyłączeniu k rajów kaukaskich do Rosji pow stały znów m isje jezuickie, jeden z zakonników opisał podróż z M ożdoku przez ów czesny W ładykaukaz (dziś Dzaudżikau) doliną T ereku i przez Krzyżową Prze­łęcz w głównym grzbiecie K aukazu (2388) do doliny A ragw y i T y flisu5). Droga ta stanow iąca do dziś dnia główne połączenie m iędzy północną a południow ą stroną Kaukazu, p rzecinająca w poprzek przez sam środek główne jego pasmo, prow adzona głęboko w ciętym i dolinam i tuż pod szczytem KazbeKu (5.04'/J i będąca pod nazw ą „wojennoi-gruzińska d ro ­ga" główną osią następnych podróży polskich po K aukazie w XIX wieku, oszołomiła połockiego jezuitę. Jego pogląd na góry kształtow ał się je ­szcze pod w pływ em w yobrażeń średniow iecznych, dla k tórych góry były siedliskiem szatana, źródłem strachu, m iejscem ponurej g ro z y 6). Gdy w połow ie XIX w ieku w szyscy podróżnicy, naw et nieszczęśni ze­

2) S. Brzeziński, Misjonarze i dyplomaci polscy w Persji w XVII i XVIII w., Potulice 1935, S. Kościałkowski, L‘Iran et la Pologne a travers les siecles, Tehe­ran 1943, J. Reychman, Kaukaz, wyd. Polska i Polacy w cywilizacji świata, t. I, zesz. IV, Warszawa 1939, s. 265—267, B. Baranowski, Znajomość Wschodu w daw­nej Polsce do XVIII w., Łódź 195C, s. 212—214. Dzieło M. A. Poliewtowa, Jewro- polskije puteszestwienniki XIII—XVIII w. po Kawkazu. Tbilisi 1935, nie było mi niestety dostępne.

3) T. Mańkowski, Wyprawa po kobierce do Persji w roku 1601, Rocznik Orien- talistyczny XVII, Kraków 1953 s. 28—39.

4) J. Reychman, Znajomość i nauczanie języków orientalnych w Polsce XVIII w., Wrocław 1950, s. 28—39.

5) List księdza J. S. opisującego podróż z Możdoku przez góry Kaukazu ku miastu Tyflis, Miesięcznik Połocki 1818.

6) M. Pawlikowski, Człowiek w obliczu gór. Kraków 1934.

Page 27: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH KAU K AZU D O K O Ń C A X IX W . 21

słańcy, pędzeni tu przez cara t nie mogli pow strzym ać się od zachw ytu w m iejscu, gdzie za W ładykaukazem oczom przejezdnego po raz p ierw ­szy ukazuje się w całej swej krasie łańcuch Kaukazu, to nasz jezu ita ma tylko na te w idoki w yrazy w strętu : „W szystkie przyjem ne widoKi tu się skończyły, sam e okropne przepaści odkry ły się mym oczom". M iej­sca, k tó re w okresie rom antyzm u ty lu poetów rosyjskich, gruzińskićh i polskich natchnęły swą pięknością dla stw orzenia w spaniałych, n ie­śm iertelnych utw orów , w edług księdza Suryna „sm utny dla przejeżdża-

Zamek królowej Tamary w górach kaukaskich. Ryci­na z polskiego czasopisma „Przyjaciel Ludu" z I po

łowy XIX wieku

jących przedstaw ują widok, sam e tylko puste góry, po w iększej części granitow e lub jaspisow e widzieć się dają . O statn ia ta uw aga ujaw nia inne oblicze połockiego jezuity; niby je s t on pobożnym m isjonarzem , ogląda ru iny kościołów, ule już przebija przez niego XVI7I-wieczny przyrodoznaw ca. Ja k Staszic bada on skały, a gdy koło Kobi znajduje jakiś osobliw y porow aty kam ień nie om ieszka schować go i zaznacza w swej korespondencji, że „w ybrane lepsze kaw ałki z innym i kam ie­niami przyślę do połockiego gabinetu".

Ów X V III-w ieczny scjentyzm , tak jeszcze w stydliw ie p rzebija jący w pobożnej i bogobojnej korespondencji połockiego patra, już uprze­dnio w idoczny jes t w opisach pierw szego podróżnika polskiego, k tóry w celach tak naukow ych, jak i — jakbyśm y dziś pow iedzieli — tu ry ­stycznych — zjaw ił się u stóp Kaukazu jeszcze przed kaukaską podróżą

Page 28: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

jA N R EY C H tJA N

księdza Suryna, ale w yniki tej podróży ogłosił później. Podróżnikiem tym był Ja n Potocki (1760— 1815), pow ieściopisarz („Rękopis znaleziony w Saragossie"), uczony dy letan t i eklektyk, am ator orien talista i po­dróżnik. W okół jego kaukaskiej podróży urosły legendy, uczyniono

z niego pierw szego Polaka na K aukazie i tw órcę now o­czesnej w iedzy europejskiej o K au k az ie7). W gruncie rzeczy, ja k . to już w ykazałH. U łaszy n 8), Ja n Potocki nie był w cale na w łaściw ym Kaukazie, a le ty lko u jego stóp. M arszruta znana jest częściowo z jego „V oyage dans les steps d 'A strakhane et du C aucase" w ydanego przez K laprotha w Paryżu w 1829 r. Potocki przybył od północnego w schodu drogą od stepów astrachańskich, skąd 8 listopada 1829 zoba­czył po raz p ierw szy „szczy­ty K aukazu niegościnnego" (s. 135). Dnia 18 listopada był w M ożdoku, 27 listopa­da odsłonił mu się cały łań ­cuch gór Kaukazu, błyszczą­cych od śniegu i słońca „od

góry M kinw are, nazw anej przez Rosjan Kazbek, aż do Elbrusa" (s. 169). Rzecz ciekaw a, że na K azbek stosu je oryginalną m iejscow ą nazw ę gru­zińską 9).

Dla Potockiego sam e góry nie były obce; studiow ał w Szwajcarii i obserw ując kształt gór kaukaskich um iał porów nać je do Alp no­tując, że góry kaukaskie w yróżniają się głębokim i w cięciam i w grzbie­cie, podczas gdy „Alpy nie są nigdzie tak w cięte i tak nie w yglądają z jak ie jko lw iek strony, by je oglądać" (s. 171). N arysow ał szkic w i­

7) W. Gomulicki, Jan Potocki jako podróżnik, Wędrowiec 1900.e) H. Ułaszyn, O Janie Potockim i literaturze Kaukazu, Warszawa 1912.!l) Właściwie Mkinvari, to jest „lodowy"; nazwa osetyńska brzmi Urs Choch tc

jest „biała góra".

Jan Potocki

Page 29: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH KAU K AZU DO K O Ń C A X IX W . 2 3

doku gór kaukaskich, n ieste ty nie zachow any; w ielka to szkoda, by ł­by to bowiem pierw szy rysunek tych gór w ykonany ręką Polaka!

W zdłuż grzbietu kaukaskiego podróżow ał Potocki na zachód, przez G ieorgiew sk udał się do babińska, obserw ując po drodze szczyt Besziau (1399 m) 10), następnie w E katerynodarze (dziś Krasnodarze) opuścił w io­sną 1798 kraj kaukaski. Choć Potocki nie zagłębił się w Kaukaz, to jednak w szędzie starał się zetknąć z jego m ieszkańcam i, zbierał od spotkanych po drodze, przybyłych z gór krajow ców próbki ich mowy, ułożył też słow niczek języków ludów górskich Kaukazu: tałyskiego, kum yckiego, tackiego, kubaczyńskiego n ), osetyńskiego, Cterkieskiego, abchaskiego, in teresow ał się też folklorem tych ludów. Badania jego nie m iały zresztą większego sam odzielnego znaczenia; nie był on p io­nierem badań naukow ych Kaukazu, jakim go chciano widzieć, gdyż korzystał on już w dużej m ierze z w yników pierw szych praw dziw ych badaczy Kaukazu, jak Gmelin, G uldenstadt i in., ale jego bezsprzeczną zasługą jes t opieka, jak ą roztoczył nad in icjatorem now szych badań nad etnografią Kaukazu, K laprothem ; dzięki w staw iennictw u Potockiego K laproth w ysłany został przez R osyjską A kadem ię N auk dla zbadania języków ludów górskich K aukazu 12).

III.

Ja n Potocki reprezentow ał na Kaukazie nowy, na ośw ieconym XVIII w ieku w ychow any typ turysty-naukow ca. Po nim na Kaukazie po ja­w ia się pierw sza fala Polaków, nie dla tu rystycznych celów nieste ty tu przybyłych. Od początków XIX w. cara t trak tow ał Kaukaz jako m iej­sce zsyłki dla politycznie skazanych, n iew ygodnych dla reżim u lub jeńców w ojennych. Z w yroku sądowego zesłano na Kaukaz i w cielono do działających na Kaukazie w ojsk w ielu w ybitnych Rosjan-dekabry- stów; na Kaukaz dostało się tą drogą w ielu Polaków-spiskowców, po­w stańców , jeńców . Był nim może ów kap itan W itkow ski, Polak na ro ­

lu) Best Tau to znaczy „pięć gór (porównaj nazwę Piatygorsk). Wyraz na ozna­czenie „góry" u ludów tureckich (tiurkskich) ma rozmaite brzmienie zależne od miej­scowej wymowy: dag, dagh, dach, tau itd., jest to jednak jeden i ten sam wyraz.

“ ) O zasługach Jana Potockiego w badaniach nad Kubaczyńcami pisze E. M. Szylling, Kubaczyńcy i ich kultura, Moskwa 1949.

12) Zob. po polsku O rozmaitych ludach azjatyckich, ich zwyczajach itd., wy­ciągi z podróży Klaprotha do gór kauKaskich, Pamiętnik Warszawski 1818, 9— 12, s. 295—375.

Page 30: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 4 JA N REYCHM AN

syjskiej służbie, k tó ry Potockiego uczył w yrazów czerkieskich 13). Z n ie­woli podczas w ojen napoleońskich dostał się na K aukaz m. in. kapitan Now acki; zostaw ił on opis swej podróży, przedsięw ziętej w r. 1814 pt. „Podróże do Georgii w czasie mojej niew oli w Rosji odbyte w roku 1813, 1814 i 1815" (Poznań 1833), w k tó i/m tak opisuje sw oje pierw sze w raże­n ia z zetknięcia z górami: „Przebyw aliśm y skaliste i w ysokie góry, z k tó rych w idzieć m ożna było w szystkie z nich począw szy od kauka­skich aż ku południow i okiem nieprzejrzane... N ie m ogłem się napatrzeć tak w spaniałem u w idokow i podobnem u do chmur, w chodzących na ho­ryzont".

N ow a fala Polaków przypłynęła na Kaukaz po pow staniu listopa­dowym, gdy rząd carski w cielił do korpusu kaukaskiego w ielu w ziętych do niew oli uczestników pow stania. Znalazł się tu m iędzy innym Sta­nisław Piłat; pozostały po nim w spom nienia 14)r w k tó rych opisuje, jak przeznaczony z kolegam i do ochrony w ojskow ej górskiego uzdrow iska w zachodnim Kaukazie, Piatigorska, obozował na zboczach słynnej z pięknego w idoku na głów ny łańcuch kopulastej góry M aszuk (994 m). W r. 1835 Piłat pow rócił do Galicji.

W śród innych zesłanych w tym okresie na Kaukaz, k tórzy pozo­staw ili literacki ślad swego tam pobytu znane pozostało nazw isko W oj­ciecha Potockiego. Był on w M ingelii, odbył szereg po niej podróży, zwiedził góry Cebeldyńskie (część tzw. grzbietu Bzybskiego) i dolinę Inguru. W G agrach poznał głów ny grzbiet Kaukazu, w m iejscu jego zetknięcia się z M orzem Czarnym, m ając na praw o „śnieżne szczyty O sztenu" (2808 m), potem był na północnym Kaukazie, znalazł się nad Argunem, znał ziem ię Kum yków m iędzy Terekiem a Sułakiem i kraj Czeczeński.

Mimo, że podróże te połączone były z m arszam i w ojskowym i, Po­tocki poczynił szereg ciekaw ych spostrzeżeń, w piei waszym rzędzie e tno­graficznych, pośw ięconych życiu górskich plem ion Kaukazu. In teresu­jące są jego obserw acje na tem at sprzedaży kobiet u górali kaukaskich; k iedy tłum aczył im obyczaje europejskie „jak ja ich, tak oni mnie po­jąć nie mogli". Trafnie uchw ycił on isto tę zjaw iska zbójnictw a gór­skiego u Kum yków pisząc, że „rzadko kto ze starszych gospodarzy nie był za m łodu w górach, a być w górach to znaczy mieć udział w na­

13) Potocki, Voyage, s. 167.14) Ustęp z Pamiętników. Album Lwowski, Lwów 1862; nie wiemy dlaczego

M. Janik, Dzieje Polaków na Syberii, Kraków 1928, s. 269, nie zna tych wspom­nień i informacje o pobycie Piłata na Kaukazie czerpie tylko z życiorysu Piłata przezW. Zawadzkiego, Dziennik Literacki, Lwów 1866, s. 37—40.

Page 31: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó R A C H K AUKAZU DO K O Ń C A X IX W . 2 5

padach, grabieżach i rozbojach" 15). W rażenia swe u trw alił w zbeletry­zow anych opow ieściach z życia ludów k a u k a sk ic h 16), należy w ięc on do grupy pisarzy kaukaskich, o k tórych niżej pisać będziem y bardziej obszernie.

Z pow stania listopadow ego w zięty był na K aukaz Leon Gerszewski; w cielony był do słynnego niżegrodzkiego dragońskiego pułku, do k tó ­rego przeznaczeni byw ali także zsyłani na Kaukaz dekabryści i inni rosy jscy spiskow cy. Gerszew ski stacjonow ał głównie w K ara Agacz koło Tyflisu; we w spom nieniach sw o ic łi17) nie zostaw ił w iele kolorytu kaukaskiego poza piosnką, nazw aną przez niego „gruzyjską", będącą w gruncie rzeczy azerbajdżańską, a zaczynającą się od słów „Kaladyn Kalia". W r 1837 Gerszew ski pow rócił do kraju

Zaledw ie grupa zesłańców z okresu pow stania listopadow ego za­częła się przerzedzać, k iedy napłynęła now a fala, tym razem z w y­krycia spisku Szymona K onarskiego i S tow arzyszenia Ludu Polskiego. W zw iązku z tym przeniesiono karn ie na Kaukaz bohaterskiego oficera rosyjskiego M ikołaja K orow ajew a18), k tó ry chciał uwolnić Szymona Konarskiego.

W okresie tym zesłany został na Kaukaz Tadeusz Zabłocki, zdolny poeta, dem okrata z ówczesnego pokolenia „chłopom anów szlacheckich"; z m iejscow ości i dat figurujących przy poszczególnych jego poezjach z okresu „zakaukaskiego" możemy mniej w ięcej sporządzić sobie e tapy kaukaskiego itineiarium : a więc koniec lat trzydziestych stan ica Bezo- pasnaja, potem C arskie Kołodce, Chazry w Lezgii, A chty, w r. 1841 Kuba u stóp Szach-dachu, potem w tym że roku D erbent i Szemacha; z Szem achy zrobił w ycieczkę na „Szem achińską Górę" (prawdopodobnie grzbiet na południu od Szemachy ze szczytem O sm andag 588 m) ze w spaniałym widokiem na Szyrwan. W r. 1842 okrążyw szy K aukaz od południo-w schodu widzim y go w Tyflisie, skąd odbył w ypraw ę przez Przełęcz Krzyżową, nazw aną zresztą przez niego „w ierzchołkiem Dzwa- ris A chm arti" do Larsu i Kazbeku.

Zabłocki głęboko odczuł urok górskiej przyrody i św ietnie gc oddał w w ielu w ierszach; należy mu się m iejsce w dziejach poezji górskiej

lr>) W. Potocki, Asłan Temirów, Biblioteka Warszawska 1841. I.lc) W. Potocki, Asłan Temirów, Abdullach i Honvaldt, tamże 1842 i, Złamana

przysięga, tamże 1842 II i III, Dwie przedaże, tamże 1842, I.” ) L. Gerszewski, Pamiątki z niewoli, Poznań 1852.18) O spiskowcach zesłanych na Kaukaz po wykryciu Stowarzyszenia Ludu Pol­

skiego, ogólnie M. Janik, Dzieje Polaków na Syberii, Kraków 1928, s. 130—131, Antoni J. (J. Rolle), Ze wspomnień kresowych, Kraj (Petersburg) 1884 s. 20.

Page 32: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 JA N REYCHM AN

w Polsce. N auczył się on dobrze czył; w r. 1845 został m ianow any

języków m iejscow ych, w iele tłum a- zarzqdcą kopalni aoli w Kulp w A r­

m enii (dziś Jazłudża w Tur­cji, nad Araksem ) u stóp Agri-dagu. W r. 1847 zm arł na cholerę 19). f

Za spraw ę Konarskiego znalazł się na K aukazie po­eta, potem druh i serdeczny przyjaciel Łady Zabłockiego, student un iw ersy te tu k ijow ­skiego W ładysław Stizelnic- ki (1820— 1846) rodem z Po­dola; mimo ciężkiej' służby w ojskow ej Strzelnicki m iał oko tu rysty , choć od uroku pierw otnej przyrody wolał ru iny klasztorne, gdyż — jak sam pisał — „ruiny to k le j­not dla w ędrow nika". Strzel­nicki przebyw ał głównie u stóp w schodnich zboczy Kau­kazu. W latach 1839 — 1841 u tw ory jego datow ane są m. m. z Suszy, A zkeranu, Sze- machy, Baku, Kiurdapiiru. Przebyw ał on rów nież w Ka-

Tadeusz Łacla-Zawocki rabachu, górskim rejonie napołudnie od doliny Kury

(Utkwari) u stóp tak zwanego Grzbietu K arabaskiego (najw yższy szczyt Giamysz 3471 m), znał także K abardię i kraj Czeczeński. Jak iś czas był

l()) życiorys Zabłockiego K. W. Wójcicki, Historia Literatury Polskiej w zary­sach, Warszawa 1861, IV, s. XV -XVI, list Zabłockiego do Podbereskiego z Ty- flisu 10. VI. 1843, Rocznik Literacki IV, 1849, X—XIV, K. W. Zawodziński, W stu­lecie romantycznego tonu poezji, Twórczość 1946, III., J. Dtirr-Durski, Tadeusz Zabłocki spod przemalowań biograficznych, tamże 1947, III Ostatnio poezje Łady- Zabłockiego i jego życiorys znalazły się w zbiorze „Księga Wierszy Polskich XIX wieku". Warszawa 1954, T. II, str. 438—445, (zebrane przez J. Tuwima, redago­wane przez J. W. Gomulickiego): nieznane Gomulickiemu szczegóły podał J. Reych- man, Wyjaśniona zagadka zapomnianego poety-spiskowca, Twórczość, nr 6. czer­w iec 1954.

Page 33: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POI ACY W G Ó RA CH KAU K AZU D O K O Ń C A X I X W . 2 7

on na ku racji w Piatigorsku, skąd oglądał jeszcze północne szczyty K aukazu z Kazbekiem; zmarł w Tyflisie 20).

Z falą „K onarszczyków" przybył na K aukaz Leon Janiszew ski (1810— 1861), trochę im ający się pióra, a poza tym nauczyciel m uzyki w Tyflisie. O dbył on opisaną w „Rubonie" w ycieczkę z W ładykaukazu wojenno-gr-uzińską drogą do Tyflisu podziw iając przepaście, mgły ścielące się po drodze „białą oponą wilżąc w ędrow ną karaw anę" 21).

N astępny w ybitn iejszy „K onarszczyk” zesłany na Kaukaz to M ichał Butowt-Andrzejkowicz, rodem ze Żmudzi. U jrzał on gory z W ładykau­kazu i od razu oczarow any został ich pięknem . Szczególny urok przed­staw iał dla niego Kazbek. Z W ładykaukazu odbył podróż w ojenno-gru- zińską drogą nad przepaścią, „do k tó ie j zajrzaw szy kręci się w głowie", do Kobi, gdzie spotkano dwie A ngielki-turystki, k tóre „w yjechały na m ułach w góry, gdzie m iano im pokazać lodowce". N a przełęczy leżały jeszcze śniegi. Po dw uletnim pobycie w Tyflisie pułk, do którego był w cielony A ndrzejkow icz w ym aszerow ał na wschód; Butowt-Andrzej- kowicz poznał kotlinę na południe od głównego grzbietu kaukaskiego i dotarł nią do Szemachy, skąd wzdłuż podnóża w schodnich krańców K aukazu przeszedł do Tem ir-Chan-Szura, gdzie zatrzym ano się na parę lat pobytu. Stąd w licznych w ypraw ach w ojennych poznał Butowt-An- drzej kowicz góry D agestanu. W r. 1844 odbył długą i uciążliw ą górską w ypraw ę, w której poznał pasm a górskie Czonkatau, Les, Grzbiet Gim- ryński, doliny kazykum yskiego Kaj-Su, Akuszy, H ałam arku Buganu i in., zwiedził górskie osady, jak C udachaia, Lewaszy, M achy. Przy przejściu do doliny Akuszy, od skalnej przełęczy nazw anej Diable W rota uczynił w ypad na sąsiedni szczycik skalny. O drodze w dolinie A kuszy pisze, że „była tak piękna, że trudno było coś podobnego w y m arzy ć"22). W czasie tych w ędrów ek zaszedł A ndrzejkow icz do słynnej okolicy Kubaczy, złożonej z paru górskich aułów, znanych z artystycznych w y­robów rzem ieślniczych i z osobliwego języka, w yróżniającego się od innych kaukaskich języków , a zw racającego uw agę lingw istów, jak przed pół w iekiem Jana Potockiego.

Butowt-Andrzej kowicz m iał pew ne zainteresow ania naukow e. „Mi­chał A ndrzejkow icz jes t to pracow ity kom pilator zb ierający m ateriały ściągające się do Kaukazu, pod w szelkim i względami... G aw ędy k ra­jowców dostarczają m u także obfitego m ateriału" — pisał o nim z Ty-

20) W. Strzelnicki, Ułomek z rozpoczętych szkiców Kaukazu, Rubon X, Szkice Kaukazu, Żytomierz 1860, Poezje, Żytomierz 1860.

21) L. Janiszewski, Obrazy i myśli z podróży do Tyflisu, Rubon X.“ ) Szkice Kaukazu, II, III.

Page 34: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 JA N REYCHM AN

flisu Leon Janiszew ski do R. P odberesk iego23). W Kubaczy zauw ażył on np., że „mieszkańcy m ówią zupełnie odrębnym językiem , n iepo­dobnym ani do żadnego europejskiego ani do żadnego góralskiego (tj. kaukaskiego) 24j.

Z okolic środkow ego i środkow o-zachodniego D agestanu z k raju Ka- zykum ychów Butowt-Andrzejkowicz w tej samej w ędrów ce przez m ost na Kara-Koj-Su dotarł do A w ari północno-zachodniego D agestanu, do A w arii i Anolii, k ra ju licznych w ąw ozów i przełom ow ych dolin A w ar­skiego, A ndyjskiego Koj-Su i Sułaku, fan tastycznych skał i urw isk. W czerw cu 1845 roku A ndrzejkow icz wszedł na grzbiet zw any Ancy- m e 'e r25). Żołnierze dokonali tu górskiego w yczynu, stanęli m ianow icie na „najw yższej z całego łańcucha górze położonej na drodze do A ndii‘J. N a grani nie p rzyw ykłych do takiego w idoku i nie przygotow anych na tak ie zm iany tem peratury żołnierzy zastał śnieg i mróz. Szczyt ten no­sił nazw ę Zonakbak, ale w ykształceni na k lasycznych au to rach zesłańcy nazw ali go N ow ym Olimpem żałując, że nie m ają przyrządów pom ia­row ych dla usta len ia w ysokości nad poziom m orza oraz długości i sze­rokości geograficznej; alpinistycznym zw yczajem pozostaw ili ty lko na szczycie bu telkę z nazw iskam i zdobyw ców szczytu.

Zesłany w r. 1835 H ipolit Jaw orsk i (1812— 1877) służył w tzw. apsze- rońskim pułku piechoty, głów nie *w Tem ir-Chan-Szura (aziś Bujnakok). W ciężkich m arszach, w kam paniach w ojennych przeciw m urydom po­znał on głów nie góry D agestanu, m alownicze i dzikie doliny A ndyj­skiego i A w arskiego Koj-Su, grzbiety Bogoski i Gim ryński. Opisów przyrody u niego mało, raczej szczegóły historyczne i etnograficzne.

„Czyliż prow incje będące obecnie pod rządzem rosyjskim nie są stokroć sw obodniejszym i" 26). Bardzo surow o oceniał Jaw orsk i fana­tyzm i okrucieństw o obcych ludow ym interesom m urydów. W r. 1846 pow rócił do kraju; wziął on udział w pow staniu 1863 r. i zm arł na em i­gracji 27).

23) Pamiętnik Naukowo-Literacki 1849, VI.24) Tamże 114. O Kubaczy por. E. M. Szylling, Kubaczyńcy i ich kultura, Mo­

skwa 1949.25) Grzbietu tego nie zdołałem zidentyfikować, ale nazwa wygląda na prawdziwą:

Ancy znaczy po awarsku dziesięć, a me‘er znaczy góra.2C) H. Jaworski. Wspomnienia Kaukazu, Poznań 1877, s. 5.2’) Życiorys (nieznany Janikowi) w Roczniku Towarzystwa Historyczno-Literac­

kiego w Paryżu 1 8 7 3 - 1878 s. 331—332; Jaworski drukował Wspomnienia Kau­kazu w Gazecie Codziennej, Warszawa 1858, pod pseudonimem Mieczysława Terlicy, potem przerobione pod nazwiskiem, Poznań 1877.

Page 35: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH K AUKAZU D O K O Ń C A X I X W . 2 9

Chronologicznie do grupy tej należał rów nież H. Dzieiżek, autor „W spom nień K aukazu" drukow anych w A thenaeum K raszew skiego28). Przybył on na Kaukaz w iosną 1840 r. drogą od M orza Czarnego; z okrętu u jrzał po raz p ierw szy „sine i m gliste góry daw nej Kolchidy... W yglą­dały już w dali i śnieżne w ierzchołki O lbrzym ów Kaukazu".

Do tego pokolenia zesłańców należał jeszcze K saw ery Pietraszkie­wicz (1812— 1842), ongiś student un iw ersy te tu kijow skiego, potem ska­zany w spisku 1839 r. i w cielony do arty lerii korpusu kadeckiego, autor w zorow anych na Sonetach Krym skich Sonetów K aukaskich i niewy- danych, zaginionych w spom nień z Kaukazu; odbył on około 1840 r. zimą drogę z Tyflisu przez góry W ładykaukazu, potem ranny przebyw ał na kuracji w P ia tig o rsk u 2s)). W reszcie należą tu jeszcze: Stanisław W in­nicki, zm arły w Gruzji w 1842, Franciszek Sawicz, k tó ry uczył się po „tataraku" i zbiegł do Kyzlaru, Ja n W ierzbicki, lekarz i p rzy ro d n ik 30) oraz K onstanty Zach, językoznaw ca, k tó ry „udaw szy się na robotę drogi w górach znalazł tam śm ierć pod urw iskam i skał i w falach górskiego potoku" 31).

Nowi napłynęli na Kaukaz w latach czterdziestych, zwłaszcza po roku 1844, tj. po w ykryciu tzw. Zw iązku N arodu Polskiego, a następnie spisku księdza Ściegiennego. Now ą*falą napłynęli również zesłańcy — Rosjanie z Dw. spisku Pietraszew skiego. Znów m iędzy zesłańcam i pol­skimi a rew olucjonistam i rosyjskim i zaw iązały się w ęzły braterstw a i przyjaźni.

Fala „kaukazczyków " z lat czterdziestych była w yjątkow o liczna, ohfitow ała w ludzi w ybitnych, w rażliw ych — mimo ciężkich w arun­ków żołnierskich — na piękno przyrody górskiej.

N ajw ięcej stosunkow o w iem y o M ateuszu Gralew skim (1842— 1891), M azurze, w ysłanym w roku 1844 z C ytadeli w arszaw skiej na Kaukaz, gdzie wcielono go do w spom nianego pułku derguńskiego. J a k z jego w spom nień można w yw nioskow ać, przez kilka lat pułk jego stacjono­w ał na północnych stokach Kaukazu, zapew ne w D agestanie, skąd po­znał Derbent. W czesną w iosną r. 1847 w yruszył G ralew ski ze swą kom ­panią z Tem ir-Chan-Szura (dziś Bujnakok) ku południow i; brzegiem M o­

26) H. Dzierżek, Wspomnienia Kaukazu, Athenaeum, 18 18.2n) Fragmenty tych wspomnień drukowane były w Dzienniku Domowym 1841

nr 22: O Pietraszkiewiczu, Antoni J., Ze wspomnień kresowych. Kraj 1884 nr 20i M. Gralewski, Kaukaz, wspomnienia z dwunastoletniej niewoli, Lwów 1877 s 510.

30) List T. Lady-Zabłockiego z Tyflisu 10. VI. 1843 do Podbereskiego, Rocznik Literacki IV 1849, s. X—XIV.

31) L. Janiszewski w Pamiętniku Naukowo-Literackim 1849, VI.

Page 36: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

30 JA N REYCHM AN

rza K aspijskiego żołnierze dotarli pod w schodni cypel gór kaukaskich, skąd ujrzeli w yniosły Szach-dag, „w spaniały w swym królew skim m a­jestacie w białą czałmę śniegow ą przybrany, w ychylając głow ę z w ieńca chm ur" i w stąpili w góry, do doliny Samuru.

Z doliny Sam uru żołnierze przeszli do doliny K urachczajskiej, gdzie zaczęli w spinać się na grzbiet, oddzielający dolinę K urachu od doliny

Czyrachszaju, zeszli do aułu Czyrach i stąd znów w e­szli na grzbiet, oddzielają­cy dolinę Czyrachszaju od doliny Kuli, stanow iącej do­pływ y kazykum skiego Koj- Su. Dość w ysoki ten grzbiet stanow i odgałęzienie od pa­sma Sam urskiego, w ybiega­jącego ku północy od DulH- dag (4005 m). Żołnierze p rze­szli Czyrag-dag i osiągnęli grzbiet, zw any przez Gra- lew skiego Turcy-dag (czy to nie zniekształcenie Dulti-dag, Tulti-dag?), gdzie „przypa­tryw ali się w idokom gór, przerażającej potęgi i dziko­ści' . Później przebyw ał G ra­jew ski na południow ej stro ­nie Kaukazu, skąd odbył pierw szy m arsz w ojenno- gruzińską drogą z Ty flisu do W ładykaukazu. Droga ta u- czyniła na przem aszerow ują- cych w strząsające wrażenie. „Góra Gud w tych strasz-

Mieszkańcy Kaukazu nych dniach zniszczenia zeRycina z czasopisma „Przyjaciel Ludu" (Leszno) swym i zaw iejam i św iatło

z pierwszej połowy XIX wieku dzienne zakryw ającym i zszumem a hukiem podobna

jes t do burzy m orskiej". Choć był już początek czerwca, pod górą Gud leżały bry ły lodu. Biwakowali później koło P iatigorska na popularnej „piątigorskiej Gubałówce", na M aszuku (994 m), skąd Gralęwski i to-

Page 37: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH KAU K AZU D O K O Ń C A X IX W . 3 1

w arzysze „w pijali się wzrokiem w łańcuch w znoszących się gór K au­kazu".

G ralew ski przebyw ał na K aukazie do r. 1856, pozostaw ił ciekaw e wspom nienia, pełne opisow gór, w iadom ości o Polakach na Kaukazie, o b raterstw ie ich z zesłańcam i — Rosjanami. Sam G ralew ski przyjaźnił się z Rosjaninem -zesłańcem , „pietraszew szczykiem " W asylem Gołowiń- skim, aresztow anym w 1849 r., k tó ry m ówił G ralew skiem u, że „przyjdzie ta chwila, że gdy Rosja będzie wolną, gdy pozbędzie się cara, da wam wolność od s ie b ie " 32). G ralew ski w .r . 1856 pow rócił do kraju , w ydał pod pseudonim em M aciej z M azew a szereg broszur popularnych dla ludu, brał udział w pow staniu 1863 r., potem em igrował. Kaukazowi po­św ięcił jeszcze w iele ro z p ra w 33).

N a ten sam M aszuk, z k tórego szczytu tak tęsknie w ypatryw ał G ra­lewski, w drapyw ał się inny Polak-zesłaniec, w cielony w latach 1845— 1852 do pułku kuryńskiego W incenty Dawid (1816— 1897), z Lubelskiego, m a­jący asp iracje literackie. Pomimo, iż na M aszuk prow adziła okrężna droga konna, w olał on jednak w spinać się prosto po skałach, gdyż — jak sam pisze — „przekładałem jednak podróż pieszą na górę..., po od­łam kach w apiennego kam ienia i m arm uru" 34). W yw nioskow ać można, że Dawid posiadał rów nież zam iłow ania geologiczne, trak tow ał góry fachowo, ich kształty porów nyw ał do Alp, P irenejów i K arpat pisząc, że w przeciw ieństw ie do nich góry kaukaskie opadają ku północy jakby piętram i, na k tó rych są pastw iska; inaczej zaś ukształtow ane są zbo­cza południow e. N a Kaukaz dostał się Dawid jak praw ie w szyscy od Staw ropola, oglądał stam tąd Besztau (1399 m) „czyli pięciogórze, w y­noszące za obłoki kam ienne w tró jk ą t ścięte czoło, ty lko w czasie po­gody w ystępu jące z o b ło k ó w "35), ujrzał rów nież Elbruz, k tó ry „w y­chylił gdzieś w stepach daleko podw ójne śnieżne czoło". W zrok w ę­drow ców ..chciwie w patryw ał się w tego białego olbrzym a, co sterczał pod niebo, m ieszając się z chm uram i" 36).

3-) O Gołowińskim, zob. w słowniku biograf. Dieiateli rewolucjonnogO' dwiżenja w Rossji, I, Moskwa 1927 s. 45.

S3) Życiorys Graiewskiego przez .1. Keychmana, przygotowany dla Polskiego Słownika Biograficznego PAU, w rękopisie, zob. M. Gralewski, Kaukaz, Lwów 1.877, tegoż Gruzja z Osetją, Sobótka, Lwów 1875, O Gruzinach, Braterstwo, III, por. też Janik j. w. 272—274.

S41 W. Dawid, Piatihorsk, Dziennik Warszawski 1853 nr 50.S51 Tegoż Wspomnienie z podróży i wycieczek po Kaukazie, Nowiny (Lwów)

Ił8 5 4 - 1855.3o) Tegoż Wspomnienia z wycieczek po Kaukazie, Biblioteka Warszawska 185'

Page 38: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 2 JA N REYCHM AN

Zesłany w r. 1844 pow rócił do k ra ju w 1853 i ogłaszał później w iele sw oich w spom nień z K au k azu 37); w k ra ju zajm ow ał się pedagogiką, redagow ał regionalne periodyki lubelskie.

Podobnie jak Dawid, pew ne asp iracje tu rystyczne reprezentow ał w spółczesny m u Ja n Załęski (1807— 1877), k tó ry w cielony do słynnego niżegrodzkiego dragońskiego pułku, potem do kabardyńskiego, b iw aku­jąc w dolinie A lezańskiej, w K ara Agacz, podczas gdy inni grali w karty ,,ja sam jeden idę w góry, gdzie cisza panuje" 38). Ja k Daw id m iał za­m iłow ania geologiczne, tak Zaleski robił „w ypraw y botaniczne". Prze­rzucono go potem do w schodniej części Kaukazu, w r. 1847 stacjonow ał w W niezapnej, gdzie z żalem stw ierdzał, że góry tu ty lko z daleka w i­dać, swem u żalowi dając upust w liście do K saw erego (Pietraszkiew i­cza?), „nie znajdziesz tu owej w spaniałej przyrody, jaką . na każdym kroku nad pieniącym i się brzegam i T ereku lub Sułka spo+ykasz" 39).

Podobnie, jak jedni szukali zapom nienia w geologii czy botanice, tak inni pośw ięcali się sztuce m yśliw skiej. Do tych należał Ju lian Su- rzycki, zesłaniec ze spisku Ściegiennego, k tó ry pisze, że „Kaukaz n a ­uczył m nie także polować... Szukanie jedynej i najm ilszej ucieczki w przyrodzie sta je się w ięcej może jak potrzebą, może zadaniem ży­cia" 40). Surzycki brał udział w licznych w ycieczkach i w ypraw ach, ale najm ilsze były m u w ypraw y m yśliw skie w lasy D agestanu pełne dzi­ków, jeleni, rysi i niedźwiedzi. Z opisu gór D agestanu widać, że Surzycki doskonale był zorientow any w orografii i skom plikow anej rzeźbie gór­skiej tej partii Kaukazu, rozpatryw ał ją ze szczytów. „Stanąw szy na K utiszyńskich G órach" — pisze Surzycki — „stąd w zrok z jednej strony0 śniegow e szczyty się opiera, gdy z drugiej tonie we mgle m orskiego w idnokręgu, cała praw ie przestrzeń (krainy D agestanu) rozkłada się1 sterczy pod stopam i" 41).

W osobliw ych w arunkach zwiedził sporo ciekaw ych górskich krain K aukazu Karol K alinow ski z K alinow a w Augustowskiem . Skazany na zesłanie w r. 1844 znalazł się zw ykłym szlakiem, przez Stawropol, u stóp Kaukazu. Z M aszuka ujrzał góry K aukazu i zapisał, że „śnieżne jego

37) Tegoż Na Kaukazie, Kurier Niedzielny 17. XI. 1896, Wspomnienia Kauka­skie, Gazeta Lubelska 1878 (o tej ostatniej pozycji wspomina Janik s. 278).

38) J. Z., Kara-Agacze, Dziennik Warszawski 1853.S9) J. Z., Rys życia obozowego, Gwiazda 1849, zob. też Wspomnienia z podróży

po Kaukazie, Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych 1856, Wyjątki z pa­miętników, Dziennik Warszawski 1853— 1854.

40) J. Surzycki, Polowania w lasach Dagestanu, List z Dzislagaru, W ieniec II.41) J. Surzycki, Obrazy Dagestanu, Biblioteka Warszawska. Górami Kutiszyń-

skimi Surzycki przypuszczalnie nazywa południową część tak zwanego grzbietu Czonka-tau.

Page 39: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó R A C H K AU K AZU D O K O Ń C A X I X W . 3 3

szczyty uroczo wznoszą się ku obłokom lub ponad nie w ystępują". W lipcu 1845 sk ierow any został do W niezapny. W w ypraw ie nad Ak- tasz dostał się do niew oli u Czeczeńców. W ciężkich w arunkach niewoli, pędzony piechotą, zwiedził przym usow o szereg górskich rejonów Cze- czni i dotarł do Dargo, k tórego urokow i położenia, mimo ciężkich w arun­ków niew oli, n ie mógł się oprzeć: „Dargo w pięknej dolinie w śród gór przedandyjskich leżące dziw nie pięknym mi się naów czas wydało". Stam tąd dalej — - jak sam pisze — „zm ordow any do najw yższego stop­nia niezw yczajną dla m nie drogą po skałach" piechotą popędzony zo­stał na w ysoki Grzbiet A ndyjski, stanow iący dział w odny m iędzy do­linam i A ktasz a andyjskim Koj Su, skąd „rozw arły się przed nam i pa­szcze ciem nych przepaści, a daleko w dole ciemny, posępny wąw óz".

Choć Kalinow ski nad przepaściam i „truchlał z przerażenia", p rzy­zw yczaił się stopniow o do w ędrów ek górskich, w idział naw et m orze chm ur, gdy „obłoki w ypełn iające przepaści m iędzy góram i przedsta­w iają p iękny w idok niezm iernych jezior w skalistych ram ach gór, w y ­skaku jących nad ich pow ierzchnię" i w tych tragicznych, przym usow ych w arunkach, nie obcy pięknym widokom , zwiedził górskie re jony Awarii, gdzie uderzyły go „dziwne kształty skał i urw isk", następnie z pow ro­tem przez Grzbiet A ndyjski dostał się do W edeno; w czasie jednej z w ypraw nad rzekę M iczyk udało m u się w reszcie zbiec. W szeregach rosy jsk ich jeszcze w 1852 i 1853 przeszedł cały Kaukaz, w r. 1854 aw an­sow ał na oficera, a w r. 1858 pow rócił szczęśliw ie do k r a ju 42).

W tym też okresie, n iew ątpliw ie jako zesłaniec przebyw ający na Kaukazie, poeta I. Dobrski, dobrze znający góry, zanotow ał, że „jeżeli0 św icie dnia Elbruz ukaże się na horyzoncie w całej swej m ajesta­tycznej okazałości jest to nieom ylną przepow iednią, że w ciągu całego dnia najp iękniejsza trw ać będzie pogoda" 4S).

Już na przełom ie następnej epoki w ystępu je ciekaw a postać w ę­drow ca o asp iracjach alpinistycznych, potem ta te rn ika Kazim ierza Łap- czyńskiego (1823— 1893). N ależy on jeszcze ściśle do grupy zesłańców, (skazany został za udział w spisku 1844 r.) ale poniew aż wspom nienia z K aukazu spisał on po w ielu latach, w ciągu k tó rych poznał T atry1 stał się taternikiem , opisyw any przezeń Kaukaz w idziany już jest przez pryzm at Tatr. O ile w iększość poprzednich w ędrow ców polskich na K aukazie n ie potrafiła zupełnie opisać gór, oddać ich rzeźby, każde wzniesienie drogi określała jako „górę", m ieszała pojęcia szczytu i grzbietu, przełęczy i wąwozu, u legała charakterystycznej dla niena-

42) K. Kalinowski, Pamiętnik mojej żołnierki na Kaukazie i niewoli u Szamila od r. 1844 do 1854, Warszawa 1883, zob. też Janik s. 278.

4S) Dobrski I., Szkice Kaukazu, Warszawa 1850.i

W ie r c h y t . X X I I I 3

Page 40: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 4 JA N REYCHM AN

w ykłych do w idoku gór przesadzie w ocenie strom ości i przepaścistości, o ty le Łapczyński, k tó ry pisał swe w spom nienia już po zetknięciu się z pierw szą polską p lejadą tatern ików na przełom ie lat sześćdziesią tych-siedem dziesiątych, pierw szy opisał góry K aukazu w tak i spo­sób, że można w yrobić sobie na podstaw ie tego obraz tych krain gór­skich, p ierw szy użył naukow ej górskiej now oczesnej term inologii; był w ięc Łapczyński ja k gdyby zapow iedzią epok następnych tu rystów pol­skich na Kaukazie. M iłość do gór, k tó rą potem przelał na T atry, ujaw niła się u niego już gdy ze zw ykłego szlaku katorg i ze Staw ropola zobaczył około N ow ego Roku 1846 szczyt Elbruz,u. „Oczów nie m ogłem od tego olbrzym a oderwać... Do gór ciągnęła m nie n ieprzeparta s i ła " 44).

Z góram i zetknął się Łapczyński dopiero w m aju w Ekaterynogro- dzie, chciał zaraz „czepiać się ponad przepaściam i, w edrzeć się aż na śniegow e w ierzchołki" 45), ale tym czasem m usiał wzdłuż północnych sto­ków K aukazu żołnierską odbyw ać służbę, wzdłuż T ereku do Kyzleru, wędrować „po w szystkich skalistych dróżkach i ścieżkach przepaści­stych" D agestanu, aby okrążyw szy grzbiet kaukaski od w schodu zna­leźć się przez Baku i Szemachę w Tyflisie. Z Tyflisu odbył szereg w y­cieczek, m. in. już jako inżynier kom unikacji około 1855 roku w m aju służbowo odbył podróż aż po A rara t i po drodze przebył D elidżański wąwóz, obserw ow ał w ypęd owiec na hale górskie; w spisyw anych po latcich w spom nieniach zauw ażył, że w przeciw ieństw ie do Alp i Tatr tu ta j nie ty lko pasterze, ale cała ludność w yrusza na letn ie siedziby.

Z przełęczy Sew ańskiej (2114 m), w obniżeniu m iędzy pasm em Pa- nibakskim a Szachdaskim, odsłonił się przed nim cudny w idok na je ­zioro Sewan (Gokcze); cały czas przed nim unosił się „w spaniały ol­brzym bielący się na szafirowym niebie bez chmurki... To A rarat!".

Łapczyńskiego ciągnęło do zaryzykow ania w ejścia na A rarat, w spo­m inał w ejścia Abicha, Parrota, S eym oura i Chodźki, chciał choć wspiąć się na siodło m iędzy M ałym a W ielkim A raratem , ale cóż, służba nie drużba. Czekała go jeszcze droga przez Szarur do N achiczew ania na granicę p e rs k ą 46). Zato w roku 1856 3 grudnia w yruszył z Tyflisu wo- jenno-gruzińską drogą i mógł w reszcie poznać w idzianą swego czasu ze Staw ropola środkow ą część Kaukazu, co praw da nie z północy na po­łudnie, ale w k ierunku odwrotnym . Po drodze z A nanur chciał zaspokoić swe alpinistyczne zapędy i w drapać się na którąś z okolicznych gór, ale — jak sam pisał — „co się w ydźw ignę paręset stóp, to nowy, coraz

44) K. Łapczyński, Przejazd przez szczyty Kaukazu, Tygodnik Ilustr. 1868.45) Tamże.4S) K. Łapczyński, Z Tyflisu pod Ararat. Tygodnik Ilustrowany 1866.

i

Page 41: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó R A C H (KAUKAZU D O K O Ń C A X I X W 35

w yższy horyzont zjaw ia się przede m ną" 47). Celu swego nie dopiął w ięc, ale obser­w ow ał bacznie okolice i po latach, już po nabyciu ta ­trzańskiego dośw iadczenia mógł określić, że „porów nu­jąc Kaukaz z Karpatam i, oko­lica Tyflisu i M chatu jest pienińskiej skali, okolica zaś nadanurska jest już koście­liskiej", dolinę Pasanuru po­rów nyw ał do Roztoki lub Staroleśnej. A utor „Lata pod P ien inam i"48) um iał również dostrzec różnice, b rak koso­drzew iny na Kaukazie, różo­w y i żółty kolor skał. Łap- czyński notow ał wszędzie w ysokość nad poziom morza, iiie uszła jego uw adze i gór­na granica lasu, in teresow ał się law iną („śniegowy ob­wał"), spadłą spod góry Gud(2400 m). N asi tu ryści w Kaj-

. „ . . Rycina z drugiej połowy XIX wiekuszanurze przesiedli się na Wąwóz Da ialskiw ielbłądy i Doliną Czarciąpod górą Gud przez Przełęcz Krzyżową (o w ysokości — jak no tu je Łap- czyński — rów nej Łom nicy 2381 m) przedostali się na północną stronę Kaukazu, gdzie w Kazbeku znaleźli gospody „we w szystkie gastronom icz­ne potrzeby, zbytki naw et, sow icie zaopatrzone", pili w ody ze szczaw, przebyli wąwóz D arialski i p izez Lars w ydostali się poza obręb gór.

Łapczyński zajm ow ał się przekładam i z lite ra tu ry gruzińskiej i zbie­rał przysłow ia gruzińskie. Pow róciw szy dc k ra ju pośw ięcił się głównie badaniom botanicznym , zyskał sobie zasłużone imię jako znaw ca flory T atr i Pienin, au to r p ięknych opisów w ycieczek w nasze g ó ry 48).

4?) K. Łapczyński, Przejazd j. w.“ ) Tamże.4“) Życiorys Łapczyńskiego przez A. Ślusarskiego, Wszechświat 1893 nr 1, zob.

też A. Zaleski, Kazimierz Łapczyński, kilka słów wspomnień, Pamiętnik Towa­rzystwa Tatrzańskiego XIV s. 71—77 i W. Eljasz Radzikowski, Przyczynek do wspomnień o śp. Kazimierzu Łapczyńskim, Pam. Tow. Tatrz. XXVI s. 35—43.

Page 42: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 6 JA N REYCHM AN

O statn ia fala zesłańców nap łynęła na Kaukaz w latach pięćdziesią­tych, po w ykryciu now ych spisków w Królestw ie. Znalazł się w ów czas na K aukazie G. G iedroyć, au to r rym ow anych w spom nień50), zap rzy ja ­źniony z rosyjskim zesłańcem -rew olucjonistą „pietraszew szczykiem " Gołowińskim . G iedroyć przebyw ał głów nie w górach D agestanu, znał grzb iet górski m iędzy A łazańską Doliną i Czecznią, w ym ienia szczyt Gu- dordach, w spom ina Kazbek, k tó ry „pokry ty w iecznym śiiiegiem wzniósł w obłoki głow ę"; w spom nienia jego. zaw ierają szereg ładnych opisów p rzy rody górskiej. Później G iedroyć zbiegł z zesłania i wziął udział w pow staniu 1863 r. Do tego „pokolenia" zesłańców należał Edward M achczyński (1836— 1872), au to r pow ieści kaukaskiej „Hau A hm et". Był ę n na K aukazie od r. 1853. W ziął potem udział w pow staniu stycznio­w ym 51).

IV.

Środowisko zesłańców polskich na K aukazie z połow y XIX w ieku było jednym z najw iększych i najciekaw szych ugrupow ań Polaków, rzuconych w góry Kaukazu. O lbrzym ia w iększość zesiańców m e znała do tąd jak ichko lw iek gór, nie m iała o nich żadnego w yobrażenia. Jedni pochodzili z M azowsza, inni z Lubelskiego czy A ugustow skiego, jeszcze inn i z W ołynia, Litwy czy Podola. Ja k ci ludzie, dla k tó rych tak zwane -góry ponarskie, lubelskie roztocze lub m iodobory były dotychczas n a j­w iększym i wzniesieniam i, zareagow ali na w idok olbrzym ów, sięgających do 5 tysięcy m etrów , w iecznie pokry tych śniegam i, na w idok lodowców, se te k m etrów sięgających przepaści i obrywów, chm ur pod stopam i i innych w spaniałych zjaw isk p rzyrody górskiej?

Mimo tego, że w szyscy byli w yrw ani z dom ów i rzuceni na zesłanie, mimo tego, że siłą pędzeni byli w rek ru ty do w alki za obcą spraw ę, mimo tęskno ty do wolności i n iechęci do nienaw istnego im życia obo- ■zowego w m undurach zaborczej armii, w szyscy oni nie mogli oprzeć się czarowi górskiej p rzyrody Kaukazu.

W iększość om aw ianych przez nas zesłańców to ludzie wrażliw i, w y­chow ani pod wpływem w ielkiej poezji rom antycznej, często sami poeci, ludzie pióra. P rzyroda górska działała na nich bardzo silnie, tak samo ja k oddziaływ ał w idok gór K rym skich na M ickiew icza lub Alp na Sło­w ackiego i M ickiewicza. M oże n iek tórzy z Polaków lat czterdziestych

5 ) G. Giedroyć, Kilka wspomnień z kaukaskiego wygnania, Lwów 1867,51) A. Giller, O mało znanym poecie słów kilka, Gazeta Narodowa nr 114, 20.

V; 1874, Ma..., E. Machczyński, jeszcze jeden żołnierz-poeta, Księga pamiątkowa na 40-letnią rocznicę powstania styczniowego, Lwów 1903.

Page 43: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

ru L A C Y W G Ó R A C H KAU K AZU DO K O Ń CA X I X W . 3 7

przebyw ający na K aukazie znali już górskie w iersze obu wieszczów i pod ich w pływ em kształtow ali swe wyo urażenia?

W iększość ów czesnych w ędrow ców polskich bliżej zetknęła się z gó­rami przede w szystkim wzdłuż tak zwanej w ojenno-gruzińskiej drogi, k tó ra stanow iła najdostępniejszy w ów czas szlak do serc K aukazu i po­zw alała na bezpośrednie zetknięcie się z olbrzym am i głów nego grzbietu Kaukazu, p rzecinając go na tak zw anej Przełęczy Krzyżowej albo Gu- daurskiej (2381 m). Droga ta przez Lars, wąw óz Darialski, Kobi (1981 m), stację Kazbegi (1705 m) dziś stac ję G udaur (na zboczu góry Gud 2400 m), przełom A ragw y, M lety, A nanur, Duszeti, stanow i do dziś główne po­łączenie północnych i południow ych stoków Kaukazu.

W idziane z b liska góry budziły rozm aite, nieraz sprzeczne uczucia. Ich ogrom, dzikość i przepaścistość budziły grozę i przerażenie. U ty ch ludzi naw ykłych do rów nin w yw oływ ało to przecenianie trudności i cha­rak terystyczną dla p ierw szy raz zw iedzających góry przesadę w oce­nianiu przepaścistości i trudności terenu , tę przesadę, k tó ra kilkanaście lat przedtem kazała M ickiewiczowi w skrom nych reg ielkach krym skich widzieć „ścianą postaw ione m orza lodu", „grom drzem iący w kolebce obłoków", przepaści, gdzie „spadła źrenica... o dno nie uderza".

W ystarczy powiedzieć, że sam a droga w ojenno-gruzińska, jezdna droga, k tó rą m ożna odbyć końmi, ba, k tó rą dziś przejeżdża setki au t i autobusów (choć należy pam iętać, że ulegała ona w XIX w. przebu­dowie, m ającej na celu uchronienie je j od law in ze żlebu spod Kazbeku i nie by ła jeszcze ta k szeroka i bezpieczna, ja k dziśj w opisach Pola­ków, k tórzy z rów nin M azow sza czy W ołynia nagle znaleźli się w gó­rach, w ygląda co najm niej na jak iś alp inistyczny wyczyn. „W ieszając się co chw ila nad przepaści brzegiem — w alcząc z burzą i ulew ą, pio­runem lub śniegiem — stanąłem na w ierzchołku Św iętokrzyskiej Gó­ry" — pisał po osiągnięciu D żw aris-A chm arti w r. 1842 najzdolniej­szy z poetów kaukaskich, spiskow iec-konarszczyk Tadeusz Łada-Za- błocki.

M ichała Butow t-A ndrzejkow icza zupełnie oszołomiło w ejście do w ą­wozu D arialskiego: „góry tak się blisko do siebie p rzysunęły z obu stron zakryw ając horyzont...". „Pierwszy raz byłem w górach" —- pi­sze oszołom iony Litwin „nie znałem ich uroku, straciłem głowę... Zdawało mi się, że widzę przed sobą niebo i piekło". Pod górę Gud przechodził nad „przepaścią, do k tórej zajrzaw szy kręci się w głowie i ćmi w oczach; w idziałem w tej otchłani osety jsk i auł zagrożony law i­nam i" 52). „Obłoki to ścielą się po drodze białą oponą wilżąc węarowną.

62) Butowt-Andrzejkowicz, j. w. s. 30—31.

Page 44: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 8 JA N REY CH M A N

karaw anę, to w iszą po górach ogromnym i, przeźroczystym i płachtam i, to u la tu ją nad w ierzchołki" — pisał Janiszew ski, a na przełęczy onie­m iał z grozy: „Naokoło cisza śmierci, góry cudotw órnej wysokości, nagie i strom e sto ją am fiteatrem naokoło pięknej doliny".

O bok pierw szego w idoku na zaśnieżone szczyty i b iele jące w ogniach lodowce, obok grozy w ąw ozów i przepaści drogi w ojenno-gruzińskiej, najsiln iejsze w rażenie na rzuconych w te n iebotyczne góry Polakach w yw oływ ał w idok z osiągniętego w ierzchołka czy grzbietu górskiego ku dolinom i rów ninom w dali. (Z grzbietu Turczy-aag G ralew ski z to ­w arzyszam i, k tórzy „pozostali na pozycji turczydaćhskiej p rzypatryw ali się w idokom gór, przerażającej potęgi i dzikości") 5S). N iejak i A rystarch S. opisując w „A thenaeum " przejście przez grzbiet gór Lezgistanu, tak oddaje sw oje w rażenia po osiągnięciu grzbietu: „Przebóg jak iż to obraz natury! Cała dolina A lezanu i Szezinu jak m orza zam glone d iżała u stóp naszych... N a niej tysiące w iosek i ku tanów kropkam i tylko się zdaw ało " M). Ładę-Zaołockiego w idok ze szczytu Szem achińskiej góry natchnął do w iersza „W idok Szyrw anu z Szem achińskiej góry", rozpoczy­na jącego się od słów: „Co za rozkosz ze szczytu Szem achińskiej góry spoglądać na bezbrzeżne rów niny Szyrwanu..."

N aw et podczas uciążliw ego m arszu w ojskow ego M ichał Butowt- A ndrzejkow icz znalazł czas na podziw ianie w idoku z przełęczy, zw a­nej Diable W rota: „Odszedłem od mego działa" — pisze w sw ych w spom nieniach — „w ydrapałem się na sam w ierzchołek i oparłszy się o D iablą Skałę zatopiłem w zrok w cudow ny w idok odkryw ający się przede m ną" 55).

O bcow anie z górską przyrodą przynosiło w ielu Polakom ukojenie w osobistych cierpieniach i narodow ych. „W tenczas błądząc w najdzik­szej K aukazu ustroniu łzy me przed ludźmi ukryw am " — pisał w w ier­szu „W spom nienie" Łada-Zabłocki. W idok ze szczytów gór pobudza Zabłockiego do oderw ania się od ziem skich przestw orzy i w zniesienia się duchem na w yższe rejony: „Jak słodko duchem pływ ać w tym mo­rzu bez brzegów — Gdzie nie dojdzie pył życia burzliw ej zam ieci ■— Żegnam w as niskiej ziemi poziome obszary — Już do w as nie należę, już czuję bicie serca przyrody" 56).

53) M. Gralewski, Kaukaz.54) Arystarch S., Opis przejścia przez grzbiet gór Lezgistanu, Athenaeum 1847,

s. 218. Przypuszczalnie autor przechodził z doliny Alezanu przez przełęcz Kodorską (2357 m) do Cezi.

55) Butowt-Andrzejkowicz j. w. t. II s. 106.r,(l Wiersz Na Wierzchołku Dzwaris-Achmarti, 1842.

Page 45: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH K AU K AZU DO K O Ń C A X IX W . 3 9

W ładysław Strzelnicki w w ierszu „Do Tadeusza Łady-Zabłockiego" zapytuje, czy jego m yśl „jak górny orzeł b łąka się w chm urze i nad drzem iący Kazbek w ylata? ''

W reszcie dla w ielu serc polsKich, traw ionych tęskno tą do kraju, Kaukaz budził ją i ucieleśniał; zdaw ało się zesłańcom , że ze szczytów K aukazu dostrzegą Polskę. Słowami „Może stojąc na Szach-dachu szczy­tach... Po sterczących spław iasz w zrok granitach... Zali Polski nie dostrzeżesz krańców ?" u trw alał w poezji tę tęskno­tę Łada-Zabłocki. Te m om enty tęskno­ty i m elancholii najlepiej on odzw ier­ciedlał; z Z akaukazia patrząc ku pół­nocy na szczyty K aukazu widział za nimi, daleko św iat dzieciństw a, szczę­ścia (wiersz „Do Żary"), a w idok brzo­zy przypom inał mu brzozę w lasach polskich (wiersz „Do brzozy w górach kaukaskich").

V.

Duża część Polaków, k tórzy znale­źli się na K aukazie w la tach 40-tych XIX w ieku, byli to, jak już mówiliśmy, ludzie p ióra albo w każdym razie lu ­dzie na poezji w ychow ani. Samaprzyroda górska być m oże podziałała. . . , , , . , Karta tytułowa „Szkiców Kaukazupobudzająco na tworczosc w ielu ze- strzelnickiegosłańców-Polaków. Mimo ciężkich w a­runków w ielu z nich kontynuow ało na Kaukazie swą działalnośćtw órczą lub rozpoczęło pisać. W ytw orzyło się całe jak gdyby śro­dowisko, jak gdyby szkoła kaukaska, m oże nie tak zdecydow ana, określona i w rośnięta w folklor m iejscow y, ja k szkoła ukraińska, ale też czerpiąca z m iejscow ych w ątków i opiew ająca uroki krajobrazu k au k ask ieg o 57). Do grupy kaukaskiej, k tórej pośw ięcono już w lite ra ­turze parę wzmianek, ale k tó ra ciągle czeka na całkow ite opracow anie,

57) O kaukaskiej grupie jako o pewnym środowisku literackim zob. Rocznik Literacki, IV, 1849 s. X—XIV, Pamiętnik Naukowo-Literacki 1849 VI, List o pra­cach literackich i naukowych na Kaukazie. Czas 1851 nr 203—205, K. W. Wójcicki, Historia literatury polskiej w zarysach, IV, Warszawa 1861 s. XIV, M. Gralewski, Kaukaz s. 518—520, tegoż Polacy na Kaukazie, Dziennik Literacie 1869 s. 52,<G. Korbut, Literatura polska, Warszawa 1930, s. 526—527.

Page 46: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

4 0 JA N REY CH M A N

należeli Tadeusz Łada-Zabłocki, au to r poem atu „Kazbek" i szeregu liry ­ków, zebranych w tom ik poezji, w ydany już po jego śmierci, dalej W ła­dysław Strzelnicki au to r „Szkiców K aukazu" i u tw orów epickich oraz drobniejszych utw orów , w ydanych w roku 1860, K saw ery P ietraszkie­wicz, au to r sonetów , silnie inspirow anych przez Sonety Krym skie, S ta­nisław W innicki, au to r niedokończonego poem atu „Kaukaz", W ojciech Potocki, au tor w ielu opowieści, opartych na folklorze kaukaskim , Edw ard M achczyński, autor pow ieści kaukaskiej „Hau A hm et", poeta i m uzyk Leon Janiszew ski, M arcin Szym anowski, I. Dobrski, au to r licz­nych przeróbek z Bestużew -M arlińskiego, m ało znany W. S zan iaw sk i58), pam iętnikarze Butowt A ndrzejkow icz, Gralew ski, Jaw orski, D aw id 59).

Poza górskim , byronow skim i ludow ym m iał Kaukaz jeszcze jedno oblicze dla rom antyzujących poetów : ko lory t orientalny. N a „grupę k au ­kaską" w yw iera ją w pływ poeci W schodu: Firdausi, Hafiz, z k tórego cy ta tę wziął za m otto jednego z w ierszy Zabłocki, tłum acz m ało u nas znanego k lasyka tadżyckiego z X w ieku, Rudakiego. In teresu jący jest fakt, że Zabłocki tłum aczył to bezpośrednio z perskiego.

Poza działalnością na polu lite ra tu ry p ięknej Polacy, będący na K au­kazie w tym okresie, próbow ali sw ych sił na innym polu, studiow ali m ianow icie Kaukaz. Badania przyrodnicze prow adzili, ja k w idzieliśm y, Załęski, Dawid, poza tym W incenty Sapalski, G erard Łohynowicz, bo ta­n ik Lissowski, zm arły nagle w górach, doktor W ierzbicki i in n i60). W ielu uczyło się języków m iejscow ych, przede w szystkim azerbajdżań- skiego, zw anego w tedy „tatarskim ". Sawicz pisze, że w w ięzieniu w Staw ropolu nauczył się u jakiegoś Persa, imieniem Ali, „po ta tarsku , z tym językiem na W schodzie w szędzie przejść można, nauczyłem się nazw ań wyrazów najpotrzebniejszych" 61). Zabłocki zbierał p ieśni „Za­kaukask ich Tatarów " tj. azerbajdżańskich i tłum aczył H istorię K raju Zakaukaskiego azerbajdżańskiego h istoryka i poe ty A bbas Kali Chana 62), podobnie K onstanty Zach „obeznaw szy się z tu tejszvm i językam i śle­

68) O Szaniawskim jedyna wzmianka u Dawida, Na Kaukazie, Kurier Niedzielny 17. XI. 1896 nr 6.

30) Gralewski j. w. s. 520.co) J. Reychman, Kaukaz j. w.cl) E. Helleniusz, Wspomnienia lat minionych, II, Kraków 1876, s. 219. Pod

nazwą języka „tatarskiego" uczył się na Kaukazie języka azerbajdżańskiego Ler­montow, zob. M. Michajłow, K woprosu o zanjatiach M. J. Lermontowa tatarskim jazykom, Tiurkołogiczeskij Sbornik, Moskwa 1951. O znaczeniu języka „tatarskiego" na Wschudzie pisze zesłaniec Butowt-Andrzejkowicz: „Umiejąc ten język można podróżować aż do Indii i wszędzie się nim można rozmówić zupełnie jak francuskim w Europie", Szkice Kaukazu, I, Warszawa 1859 s. 78.

62) O pracach Zabłockiego nad literaturą azerbajdżańską pisał będę osobno.

Page 47: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY \v G Ó RA CH K AU K AZU DO K O Ń CA X I X W . 4 1

dzi podania i tłum aczy gm inne piosnki T atarów zakaukaskich!"; znał on „języki perski, ta tarsk i, turecki, zabierał się całe życie pisać gram a­tykę perską czy ta tarską" , zginął jednak zasypany law iną kam ienną w g ó ra c h 63). Polacy in teresow ali się postępow ą litera tu rą narodów kau ­kaskich: jak przypuszcza radziecki biograf azerbajdżańskiego pisarza Achundow a, mógł on w Tyflisie znać się z „polskim rew olucjonistą Za­błockim " 64). Łapczyński tłum aczył arcydzieło gruzińskiej lite ra tu ry „Rycerza w skórze ty g ry s ie j" 63), a ze swej strony Gruzini in teresow ali się polską literaturą . E rystaw i przełożył na gruziński kaukaskie sonety Zabłockiego i w iersz „Dolina A lezańska". Sam zresztą Zabłocki zabierał się do szkicu piśm iennictw a gruzińskiego.

Ja k już m ówiliśmy, cara t przeznaczył Kaukaz na m iejsce zesłania dla w szystkich żywiołów m u niew ygodnych. Tam w ysłan i zostali Pusz­kin i Lermontow, czem u zaw dzięczam y zresztą ich w spaniałe poezje k au ­kaskie. Tam znalazło się z wyroku w ielu dekabrystów , jak Rajewski, A leksander Bestużew -M arliński, P iotr Bestużew, O d o jew sk i60). S p i­skow cy w ojskow i w cieleni byli do oddzielnego K orpusu Kaukaskiego; dekabrysta Rajew ski został dow ódcą niżegrodzkiego dragońskiego pułku, gdzie odbyw ała służbę w iększość karn ie na Kaukaz przeniesionych Po­laków ; m. in. dow ódcą tego pułku był później Polak, generał Kazimierz G ołębiow ski 67).

U stóp w spaniałych szczytów Kaukazu, we w spólnej niedoli naw ią­zyw ały się nici serdecznej przyjaźni i w spó łp iacy m iędzy zesłańcam i polskim i i rosyjskim i. Jedn i i drudzy widzieh w caracie w spólnego w roga i ciem iężcę. Zesłaniec polski G iedroyć i zesłaniec rosy jsk i Go- łow oński p lanują, żeby „wspólnym i siłam i uderzyli na carat, by gw ałt do m ogiły w trącić razem ze zgrają jego hołdow ników ", i w ów czas „lud w swobodzie i szczęściu w yszedłszy z ciem ności by łby silnym ". Zesła­

63) Rocznik Literacki, 1849, IV, Pamiętnik Naukowo-Literacki 1849 VI.M) Dż. Dżafarow, Mirza Fatali Achundow i tradycji russkogo realizma, Drużba

Narodow, 1953 nr 3, s. 58.C5) Przekład Rustaweliego ogłoszony był w Bibliotece WarszawsKiej 1863; o od­

dźwiękach tego przekładu w Gruzji zob. notatka w Kłosach 1871, 292 (zob. też J. Reychman, O przekładach Rustaweliego, Życie Literackie 29. III. 1953). Wybór przysłowi gruzińskich zebranych przez Łapczyńskiego podała Biblioteka Warszaw­ska 1863, luty. Później przekłady z literatury gruzińskiej dał A. Leist, Szkice z Gruzji, Warszawa 1886, zob. też o nim Kraj (Petersburg) 1887 nr 37

ce) O dekabrystach zesłanych na Kaukaz A. Fadiejew, Diekabristy w otdielnom kawkaskom korpuse, Woprosy Istorii, 1951 nr 1.

67) W. Potto, Istorija 44-go niżegrodzkago dragunskago półka, 4 tomy, Peters­burg 1894. Nie mylić z równie pełnym polskich i rosyjskich zesłańców darguńskimpułkiem.

Page 48: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

4 2 JA N REY CH M A N

niec rosy jsk i K orow ajew , skazany za usiłowanie uw olnienia Szym ona K onarskiego nauczył się na K aukazie po polsku i zaprzyjaźnił się z pol­skimi zesłańcam i.

Serdecznie w spom inali Polacy pam ięć Bestużew a-M arlińskiego i Ler­m ontowa, k tórego w spólne z Polakam i losy, jako zesłańca, karn ie w cie­lonego do Korpusu K aukaskiego i poległego na K aukazie (w r. 1829), uczyniły go Polakom specjaln ie bliskim. Pielgrzym ow ali do m ogiły Gri- bojedow a koło Tyflisu, odwiedzali grób Lerm ontow a w Piatygorsku. „Nie w ystrzegaliśm y się cienia poety" — pisał G ralew ski — „boć on jeden z w ygnańców i p isarzy swego ludu był jeszcze niezepsuty ca- ryzm em, sw obodę i bujność ducha w alczących g ó ra li" 68). Serdeczne słow a w sw ych w spom nieniach pośw ięcili polscy zesłańcy G iedroyć i G ralew ski przyjacielow i Polaków, zesłanem u na K aukaz Rosjaninow i ze spisku pietraszew szczyków , G ołow ińskiem u69).

VI.

W połow ie XIX w ieku środow isko zesłańców Polaków na Kaukazie zaczęło się przerzedzać. W ielu Polaków zginęło w w alce z pow stańcam i, w ielu zm arło na sku tek chorób, inni zginęli w w ypadkach górskich, jak ów Zach, zasypany law iną skalną. Reszta pow róciła do kraju. Stopniowo cara t zaprzestał w cielan ia zasądzonych politycznie do K orpusu K auka­skiego. W tym też okresie zaczynają się po jaw iać na K aukazie nowi, inni przybysze z Polski, k tórzy reprezentow ać będą już nie ty lko mi­łość do gór, czy luźno i ubocznie po jętą tu rystykę, ale czynną górską tu rystykę i św iadom e dążenie do poznania gór, choć jeszcze nie dla celu samego w sobie, ale dla celów naukow ych. A lpinistyczne w artości gór K aukazu budziły zresztą w Polsce dość duże teoretyczne zain tereso­w anie, czego w yrazem był przedruk szeregu opisów now ych wejść, p rze­de w szystkim na A rara t i E lb ru z70).

os) Gralewski j. w. s. 410.“') Wasilij Andrejewicz Gołowiński aresztowany 23. IV. 1849 za udział w tzw.

spisku Pietraszewskiego, wcielony jako prosty szeregowiec do orenburskiego bata­lionu liniowego, przeniesiony na Kaukaz w r. 1851, zob. dane w słowniku Diejateli rewolucjonnogo dwiżenija w Rossji, I, MosKwa 1927 s. 45.

70) Opis wejść na Ararat w XVII i XVIII w. Dziennik W ileński 1829, 217, 438, wejścia Parrota i Fedorowa tamże 1829, IV, 48, 1830, V, 155—159, T. Narbutt, O górze Ararat, Rozmaitości Warszawskie 1829, nr 14 s. 105— 109, opis wejść Kupfera i Lenza na Elbrus tamże 1829, VIII, s. 287—296, opis wejścia Killara, Wy­prawa do Kaukazu, Lwowianin 1836, zob. też S. Broniewski, Wiadomość o Czer- kiesach, poprzedzona geograficznym, statystycznym rysem Kaukazu i o górze Elbrus, Dziennik Warszawski 1825, I, 212, Elbrus, Pokłosie, V, 1862.

Page 49: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó R A C H KAU K AZU DO K O ttC A X IX W . 4 3

Zakończenie procesu przyłączania Kaukazu do Rosji i organizacja zagospodarow ania w łączonycn terenów pociągnęły za sobą rozbudow ę służby cyw ilnej na Kaukazie. Znalazło się w niej m iejsce dla w ielu Po­laków, a w śród nich dla w ielu badaczy i m iłośników gór. G ranica m ię­dzy tym pokoleniem a poprzednim nie jes t zresztą ścisła, gdyż jak z jedne j strony bardzo w ielu zesłańców pozostaw ało po odbyciu kary na Kaukazie, przechodziło do służby cyw ilnej i w tym charakterze po­znaw ało dalej góry (przykładem tu może być Łapczyński, k tó ry jako inżynier kom unikacji w pięćdziesiątych latacn dokonał szeregu po­dróży), tak z drugiej strony nie da się ściśle od zesłańców oddzielić i w ielu tych Polaków, k tórzy naw et w drugie; połow ie XIX w. znaleźli się na K aukazie w służbie cyw ilnej; często byli to ludzie, k tórzy nie byli skazani w yrokiem , ale byli dla caratu politycznie „podejizani" i m ieli adm inistracyjnie w yznaczony Kaukaz jako m iejsce przym uso­wego pobytu.

N ie był na pew no zesłańcem hrabia Juliusz Berlicz-Sas Strutyński (1810— 1878), osobliwa i arcyciekaw a postać, bałaguła i literat-cygan, tu rysta i geolog-sam ouk, łow ca przygód, oficer carski (adiutant nam ie­stn ika Kaukazu N eudhardta), b irban t i poeta w jednej osob ie"1), k tóry w połow ie XIX w. znalazł się służbowo na Kaukazie. O dbył on w s ty ­czniu 1846 r. zim ową podróż z Tyflisu w ojenno gruzińską drogą w góry, zachw ycił się „śnieżną koroną Kazbeku", zapisał w rażenia: „Cóż może w yrów nać uroczystej piękności Kaukazu?" i tych zachw ytów nie zga­siła bynajm niej ani zadym ka śnieżna koło Kwiszetu, ani law ina koło Kobi 72).

O ile w form ie zachw ytów nad urokiem krajobrazu górskiego i w ła t­wości przejm ow ania i w kolor rom antyczny ubieran ia m iejscow ych lu­dow ych wątków Strutyński był pogrobow cem pokolenia rom antyków Strzelnickich i Zabłockich, o ty le był on rów nocześnie prekursorem na­stępnego pokolenia geologów i alpinistów polskich na Kaukazie. Już w r. 1844 pisze o sobie S trutyński, że „jako żołnierz i trochę geognosta miałem nierzadkie pow ody szukać przygód w dzikich w ąw ozach lub na strom ych urw iskach gór, gdziem badał troskliw ie natu rę pokładów i flory alpejskiej bogactw " 73). W r. 1846 w okolicach G arciskari (1612 m) specjalnie zboczył od drogi w góry „celem badania form acji pokładów ". Zwiedziwszy Besztau stw ierdził, że góra ta „składa się z m asy jedno­rodnej trachitycznego porfiru". Znał też dobrze nom enklaturę gór, za­

71) Życiorys w Kłosach nr 674, 18. V. 1878. Strutyński w r. 1869 przeniósł się do Galicji i zmarł w Krakowie.

72) J. Strutyński, Miscellanea, Wilno 1855.73) Tegoż Miscellanea.

Page 50: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

4 4 JA N REY CH M A N

stanaw iał się nad pochodzeniem sam ej nazw y Kaukaz, zaznaczał, że Elbruz u K araczajów zwie się M ingi-tau, a u O rm ian i „Tatarów " (tj. lu ­dów tiurkskich) Jałbuz. N ie wiemy, jak ie by ły alp inistyczne osiągnię­cia Strutyńskiego; w każdym razie pew ne owoce sw ych badań geolo­gicznych pozostaw ił drukiem 74).

M niej w ięcej rów nocześnie ze S trutyńskim opisał Kaukaz A. Idz- kowski; pism a i zain teresow ania jego pozw alają przypuszczać, że n ie był to zesłaniec, raczej tu ry sta czy kuracjusz z kaukaskich w ód m ine­ralnych, do k tó rych już Polacy zaczęli wów czas z jeżd żać75). Idzkow ski in teresow ał się też geologią, ale specjaln ie s truk tu rą i orografią Kau­kazu, op ierając się głów nie na raporcie K upfera dla Rosyjskiej A ka- dem i’ N a u k 76). O ceniając kształty gór K aukazu Idzkow ski pow ołuje się dla porów nania na konfigurację Alp, k tó re nie w iadom o czy znał z opisu czy z autopsji, w skazując, że sam grzbiet w A lpach jest ostry, srrcm y, n ieprzydatny dla kom unikacji, k tó ra odbyw a się ty lko dolinami, „gdy tym czasem doliny kaukaskie będąc nader w ąskim i w kształcie w ąw o­zów u trudn ia ją podróż swym i przepaściam i i gw ałtow nością poto­ków " 77). Idzkuw ski in teresow ał się alpinizm em na K aukazie, omówił próby zdobycia Elbruzu przez K u p fe ra78), ale — ja k p isał ■— „dla zim na, trudnego i niebezpiecznego w śród rozpadlin i przepaści postępow ania, usiłow ania uczonych n ie m ogły dojść do swego celu". Jed en - ty lko Czerkies, nazw iskiem Killar, doszedł do szczytu góry i pow rócił szczę­ś liw ie 78). Idzkow ski opisał też P iatygorsk i jego okolice, źródła, groty, skąd one w ytrysku ją , M uszak oraz Besztau, k tó ra m a „pięć ostrych końców".

T urystą, kuracjuszem i podróżnikiem , um iejącym inne góry do Kau­kazu przyrów nać był R. Klonowski (1816— 1872), k tó ry po licznych w ę­drów kach po św iecie osiadł w Tem ir-Chan-Szura (dziś Naksk) u pod­nóża gór, przy córce tam zam ężnej, czyniąc stam tąd w iele wycieczek. W r. 1870 odbył w ycieczkę w góry na zachód od N aksk, przez Iszkarty i Koronai do słynnego G im ryńskiego urw iska (nad przełom em Kaj-Su,

74) J. Strutyńskl, Kilka badań geologicznych i dziejowych Kaukazu, Berlin 1857. Rzadka ta broszura znajduje się m. in. w Bibliotece Centralnej PTTK. Uwagi geologiczne Strutyńskiego są, jak się zdaje, na ogól dość trafne, dziś określa się, że Besz-tau składa się ze skał pochodzenia wulkanicznego tzw. trachito:liparytów.

75) Zob. wydaną w W ilnie rozprawę M. Żabczyński, De aąuis mineralibus Cau- casi in Magna Cabardia, Vilna 1841.

76) Kupfer, Reisa in die Umgegend des Elboruz, Petersburg 1830.77) A. Idzkowski, Wspomnienie Kaukazu, Biblioteka Warszawska 1843.78) Opis wyprawy Kupfera znany był i po polsku, druk. w Dzienniku Wileńskim

1829.78) Opis wyprawy Killara byl znany po polsku z artykuliku w Lwowianinie 1836.

Page 51: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó K A C H K AU K AZU DO K O Ń CZ X I X W . 4 5

u północnej części tzw. G im ryńskiego Grzbietu), k tó re opisał słowami pełnym i zachw ytu: „W idziałem w całej k rasie W łochy i H iszpanię, za Alpami, A peninam i i Pirenejam i, w idziałem i śnieżne szczyty gór szw aj­carskich, niem niej jednak widok, k tó ry przed sobą u jrzałem w praw ił m nie w zachw yt i zdum ienie" 80). W lutym r. 1871 odbył w ycieczkę z Te- m ir-Chan-Szura ku północnem u-zachodow i wzdłuż podnóża gór do Gro­źnego i W ładykaukazu (Dzaudżikau) i dalej w ojenno-gruzińską drogą przez góry do T y flisu 81). K lonowski by ł zam iłow anym tu ry stą górskim, m oże naw et alpinistą. Padł ofiarą swego zam iłow ania, jak bowiem po­daje jego nekrolog ,,w czasie swej w ycieczki w śnieżne góry W łady- kaukaskie , na najw yższym praw ie onych w ierzchołku do tkn ięty ude­rzeniem słońca, a stąd apopleksją zakończył życie w lipcu 1871 r." 82). Cóż to mógł być za śnieżny, najw yższy szczyt? Chyba nie Kazbek, w iedy jeszcze mało dostępny, chyba też nie Szan (4429 m), raczej należy przy­puszczać, że tym szczytem była w znosząca się q aa D zaudżikau tzw. Góra Stołow a (3009 m).

T urystą górskim i podróżnikiem był W. Padlew ski (zm. 1901). O dbył on podróż wzdłuż północnego K aukazu z W ładykaukazu do Tem ir-Chan- Szura, stam tąd do B ortunaja, forteczki w górach północnego D agestanu nad Aktaszem . Z grzbietu zwanego Ibrahim Daila otw orzył m u się roz­leg ły widok: „Z praw ej strony ukazyw ały się wzgórza w nieładzie po­rozrzucane, za nimi ciągnęły się odnogi gór spiętrzonych jedna nad drugą" 83). A lpinistycznych w ypraw Padlew ski zdaje się nie podejm o­w ał; w sw ych opisach podróży pośw ięcał w iele m iejsca szczegółom ■etnograficznym, życiu m ieszkańców itd.

VII.

N ieśm iałe alpinistyczne w yczyny Klonowskiego, geologiczne zain te­resow ania Dawida czy S trutyńskiego, żale B utow ta-A ndrzejkow icza nad brakiem narzędzi pom iarow ych na zdobytym szczycie „Nowego Olimpu" n ie m ogły rów nać się z praw dziw ie alp inistyczną i naukow o-górską po­staw ą i działalnością najw ybitn iejszej w śród Polaków zasłużonych w poznaw aniu i zdobyw aniu K aukazu jednostki, jak ą był Józef Chodźko (1800- 1881). Zw ykle w iązano działalność Chodźki głównie z połu

8(l) R. Klonowski, Wycieczka do Gimryńskiego Urwiska, Tygodnik Ilustrowany1871.

81) Tegoż, W ycieczki po Kaukazie i Gruzji, tamże 1875.82) Tygodnik Ilustrowany 1872 nr 221.83) W. Padlewski, Wspomnienia z podróży po Kaukazie, Tygodnik Ilustrowany

1872.

Page 52: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

4 6 JA N RE i c H M A N

Grzbiety górskie Kaukazu

Page 53: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH KAU K AZU DO K O Ń C / X IX W . 4 7

dniowym ram ieniem gór kaukaskich (tzw. M ałym Kaukazem), tj. przede w szystkim z A raratem , ale w rzeczyw istości działalność Chodźki rozcią­gała się na cały Kaukaz, tak Zakaukazie, jak i góry północnego K au­kazu. Zasługam i alpinistycznym i Chodźki zajm owano się już dużo, głównie na łam ach tatern ick ich pism p o lsk ich 84), ale n ieste ty opraco­w ania te w yszłe głów nie spod p ióra J. D iirra i J. A. Szczepańskiego opierały się, szczególnie jeśli chodzi o działalność alpinistyczną Chodź­ki na głów nym grzbiecie Kaukazu, o źródła zachodnio-europejskie, fran­cuskie, niem ieckie i angielskie, bez uw zględnienie bezpośrednich źródeł rosy jsk ich i stąd obraz tej działalności w ypadł n iepełny i zniekształ­cony. Zaniedbanie to jes t tym bardziej dziwne, źe nie potrzebując sięgać naw et do w ów czas ze w zględów językow ych n iedostępnych źródeł ro ­syjskich, polscy h isto rycy alpinizmu, działający głów nie w Krakowie, mogli na m iejscu korzystać z rękopiśm iennego przekładu p racy Chodź­ki o oiugrafii Kaukazu, gdzie jes t dużo dokładniejsze przedstaw ienie osiągniętych przez Chodźkę szczytów, niż w jakichś angielskich w yka­zach. Dopiero w oparciu o bezpośrednie źródła, przede w szystkim ro syjskie, możemy w ięc należycie i w pełni ocenić zasługi alpinistyczne i naukow e Józefa Chodźki.

W iążąc się z pokoleniem geologów, turystów , alpinistów , inżynie­rów na cyw ilnej służbie poznających i badających góry K aukazu nie był Chodźko obcy pokoleniu zesłańców i spiskowców, gdyż przyczyną jego pobytu na Kaukazie by ła rów nież zsyłka przez cara.

Syn Jan a Chodźki „Jana ze Swisłoczy", b rat A leksandra (1804— 1891) orientalisty , zbieracza perskiej i azerbajdźańskiej pieśni ludo­wej 85) Józef Chodźko studiow ał od r. 1816 geodezję i astronom ię na uniw ersytecie w ileńskim , został też następnie ze w zględu na swe zdol­ności, na polecenie rek to ra Śniadeckiego, przydzielony do p rac trian- gulacji guberni w ileńskiej, p racow ał rów nież w obserw atorium . W cza­sach studenckich, brał żywy udział z M ickiewiczem, Zanem, swoim bratem A leksandrem w pracach filom acko-filareckich. W r. 1831 w sto­pniu podporucznika gw ardii był przez spiskow ców upatrzony na po­w stańczego kom endanta W ilna, ale na sku tek podejrzeń władz car­skich został w ysłany w głąb R o s ji86), a w r 1840 w ysłany został na

B4) J. Diirr, Wyprawa polska na Ararat, Taternik 1925 nr 1—2, (J. A. Szcze­pański) Wyprawa polska na Ararat, tamże 1932 nr 1 i tegoż Jeszcze o alpinistycz­nej działalności Józefa Chodźki, tamże 1933, nr 2, W. H. Paryski, Wyprawa Chodźk' na Ararat, tamże 1947 nr 2—3, s. 56.

8S) J. Reychman, Aleksander Chodźko, Przegląd Orientalistyczny (1954).8<i) H. Mościcki. Pod znakiem Orła i Pogoni, Lwów 1923 s. 240.

Page 54: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

4 8 JA N REY CH M A N

Kaukaz, gdzie przydzielono go do robót pom iarow ych i w r. 1847 został naczelnikiem robót trian g u la c y jn y c h 87).

Chodźko rozpoczął swe prace od pom iarów południow ych zboczy głównego grzbietu kaukaskiego oraz gór Z akaukazia i podjął w tym celu wiele trudnych i uciążliw ych w ypraw górskich, połączonych ze w spinaniem się na trudno dostępne, a do triangu lac ji potrzebne szczyty. Sam pisał później, że „nieraz przew odnicy w drapaw szy się na skalistą ścianę spuszczali sznury, by przyw iązaw szy do nich skrzynię teodolitu i drugie ciężary, w ciągnąć je na górę" 88).

Jedną z pierw szych była pod jęta w r. 1847 w ypraw a na Ałagoz lub Aragac (4095 m), osobno sto jący stożek w ulkaniczny m iędzy Erywaniem a dzisiejszym Leninakanem (w obecnej A rm eńskiej SRR). W ypraw a m usiała przejść przez louowiec; na szczycie nie było m iejsca dla na­m iotu pom iarow ego, w ykonano w ięc sztuczny ta ras i codziennie m ię­dzy 25 a 30 sierpnia członkow ie w ypraw y z obozu położonego na lo­dowcu m usieli p rzy nachyleniu w iększym od 25° w spinać się na szczyt. W tym że roku w czasie w ejścia na A głagan (2998 m) w południow ej części M okrych Gór śnieg zniszczył przygotow aną ścieżkę. W czerwcu 1848 r. Chodźko czekał dw a tygodnie pod sam ym szczytem Kirsa (2740 m) w paśm ie K arabachu na lepszą pogodę, aby móc w ykonać pom iary. Przy w ejściu na szczyt Godorebi (3190 m), w paśm ie Samsarskim, w sierpniu 1849 r. huragan zabił konia i ranił dw óch członków ekipy trian ­gulacyjnej. G dy nasta ła pogoda Chodźko na szczycie stw ierdził ciepło, w ydaw ane przez nasłonecznione pole w iecznego śn ie g u 89).

W r. 1850 podjęta została pod kierow nictw em Józefa Chodźki słyn­na w ypraw a na M ały A rara t (3926 m) i W ielki A rara t (5165 m). W wy-

87) Życiorys J. Chodźki przez B. Zwolskiego w Polskim Słowniku Biograficz­nym PAU, III, 1937, s. 385—386 niedokładny i bez uwzględnienia źródeł rosyj­skich, dokładniejsze życiorysy przez H. Stebnickiego w Izw. Kawk. Otd. Russ. Geogr. Obszcz., 1882/83 s. 15—24 i L. Wejnberga w Russkij Biograficzeskij Słowar, 1901; Ostatnio J. Reychman, Józef Chodźko, wielki polski geodeta i badacz gór Kaukazu, Problemy nr 5, maj 1954.

88) Rękopis Orografla 'Kaukazu w Bibliotece PAN (byłej bibliotece FAU) w Kra­kowie, nr 252; jest to prawdopodobnie nie przez samego Chodźkę wykonany prze­kład z francuskiego oryginalnego rękopisu Chodźki, Coup d‘oeil sur l ‘orographie du Caucase, znajdującego się przed wojną w tzw. Zbiorach Rapperswilskich Biblioteki Narodowej w Warszawie, zob. A. Lewak i H. Więckowska, Zbiory Biblioteki Rap- perswilskiej, t. II cz. I. Warszawa 1938 s. 502, pod nr 2227. Rękopis ten spłonął w 1944. Przekład francuski jest niedołężny, tłumacz nie zna polskiej terminologii górskiej, tłumaczy ,,bassin“ przez „kotłowina", „glacier" przez „lodownik" itd.

89) O tych pierwszych wyprawach rkps o orografii Kaukazu oraz artykuł O cho- -die rabot po triangulacji Zakawkaskogo Kraja, Zapiski Kawk. Otd. Geogr. Obszcz 1852, I i Zapiski Wojenno-Topograf. Depo, XIX, 1858.

Page 55: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Star

y sz

ałas

p

ast

ersk

i u;

Bes

kid

zie

Nis

kim

Page 56: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 57: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó R A C H K AU K AZU DO K O Ń C A X I X W . 4 9

praw ie wzięli udział m. in.: uczony znaw ca K aukazu Panychow , e tno­graf baron Uslar, rysow nik w ypraw y Bajkow i in. Przew odnikam i byli m iejscow i górale Orm ianie: Szymon Sarkisow, k tó ry prow adził już Abi- cha przy jego w ejściu na A rara t 29 lipca 1845 r. oraz O nan A w akow z Now ej A chury. 6 sierpnia 1850 r. w ypraw a osiągnęła M ały A rarat, po czym pow róciła do obozu założonego na przełęczy Sardar Bułak, skąd Bajkow nakreślił szkic W ielkiego A raratu , na k tórym Chodźko naniósł m arszrutę na szczyt.

11 sierpnia Chodźko z tow arzyszam i podszedł pod grzbiet i założył obóz m eteorologiczny w Taszkilisie. Dnia 13 sierpnia zaczęli w spinać się pod szczyt, 15 sierpnia założyli górny obóz pod szczytem , a 18 sierpnia, 130 przeczekaniu groźnej burzy śnieżnej, osiągnęli sam głów ny (zachodni) w ierzchołek W ielkiego A raratu . W sw ych opisach w ypraw górskich Chodźko nie w ychodził zw ykle poza suche w yliczenie szczegółów tech ­nicznych ekspedycji, ty lko przy opisie w idoku z A rara tu n ie m ógł po­w strzym ać się, żeby nie zaznaczyć, że „można rzec, że na szczycie A raratu w idnokrąg nie m iał granic". N a szczycie A rara tu Chodźko po­został tydzień, dokonując pom iarów geodezyjnych i badań m eteorolo­gicznych. Był on i na niższym, w schodnim w ierzchołku, k tó ry w ięk­szość poprzednich zdobywców uw ażała za punkt najw yższy; przypu­szczalnie ty lko Parro t i Fedorow byli na zachodnim w ie rzcho łku90). Pomimo, że w ejście Chodźki na A rara t nie było pierw szym zdobyciem tego szczytu, to jed n ak razem z pierw szym i kilkunastom a w ejściam i

9°) Pierwsze sprawozdanie z wyprawy Chodźki na Ararat w języku polskim, nieznane zupełnie naszym historykom alpinizmu polskiego ukazało się w Tygodniku Petersburskim, 1850, XIII, s. 98—99, z obszerną wzmianką o poprzednich wypra­wach Parrota, Spaskiego, Behrensa, Abicha i Seymoura, który ,,w przystępie fan­tazji wędrownika bez celu (turysty) wdrapał się na świętą górę", widzimy więc, że termin „turysta" był wtedy równoznaczny pojęciu „wędrownik bez celu". W r. 1859 w Mitteilungen aus Justus Perthes Geographischer Anstalt (Gotha) zesz. VIII s. 350 ukazał się niemiecki przekład sprawozdania z wyprawy napisanego przez Chany- kowa. Sam Chodźko ogłosił w Annuaire du Club Alpin Franęais 1876, s. 377—389 obszerne sprawozdanie pt. Ascension du Grand Ararat en 1850, które nieco prze­robione ukazało się również po rosyjsku pt. Zapiska o pochożdieni; na wierszinu Bolszogo Ararata, Zapiski Kawk. Otd., 1876, na zasadzie czego sporządzony został polski przekład w Wędrowcu 1881. O wyprawie Chodźki poza tym E. Wejdenbaum Bolszoj Ararat i popytki woschożdienija na jego wierszynu Zapiski Kawk. Otd. XIII, 1884 i po niemiecku Der Grosse Ararat und die Versuche zu seiner Besteigung, Mitteilungen der Gesellschaft fur Erdkunde, Lipsk 1884, zob. też W. Rickmer- Rickmers, Ararat, ZdDuOeAV, 1896..M . Ebeling, Der Ararat, tamże 1899 oraz Tater­nik, 1925, 1932, 1933 i 1947 jak wyżej, zob. przyp. 84.

W ie r c h y t . X X I I I 4

Page 58: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

5 0 JA N REYCHMAN

weszło do złotej k a rty dziejów alpinizm u św iatow ego i rozsław iło imię naszego ro d a k a 91).

W tym że roku w szedł Chodźko na w ierzchołek Gadis (2542 m) nad rów niną Eryw ańską. W r. 1851 osiągnął szczyt G aładur (3147 m) w O se­tii. 28 czerw ca obserw ow ał stam tąd pełne zaćm ienie s ło ń c a 92). Do roku 1851 Chodźko dokonał określen ia 17 punktów triangu lacy jnych p ierw ­szego rzędu. Prace te zyskały m u w ielkie uznanie. D yrektor obserw a­torium pułkow skiego Struw e pisał o nim do generalnego kw aterm istrza Berga: „Nie ukryw am mego podziw u dla siły charak teru ? energii, k tó­rym i tem u rzutkiem u geodecie udało się przeprow adzić obserw ację na punktach w znoszących się do 13.000 stóp nad poziom m orza" 9S).

W r. 1852 podjął Chodźko w ypraw ę na Ziłga Choch (3857 m) w głów­nym grzbiecie K aukazu w Osetii. W ypraw a w yszła 29 lipca ze wsi ose- tyńskiej Zbu; brało w niej udział poza Chodźką i jego pom ocnikam i 19 żołnierzy i 12 krajow ców osetyńców z długim i żerdziam i dla po­suw ania się po lodowcach. Po drodze m usiano rąbać lodow iec i rzucać kładki przez rozpadliny. 4 sierpnia w ypraw a osiągnęła zachodni w ierz­chołek Z iłga Choch; było to p ierw sze w ejście na ten sz cz y t94).

W latach 1854—55 Chodźko przydzielony jako naczelnik oddziału geodezyjnego do arm ii rosyjskiej, w alczącej przeciw Turkom na Kau­kazie, dokonał licznych zdjęć topograficznych terenów górskich okolicy Karsu. W r. 1858 został naczelnikiem oddziału wojskow o-topograficz- nego głównego sztabu arm ii kaukaskiej.

O gólnie od r. 1847 do r. 1854 Chodźko oznaczył na południow ym K aukazie i Z akaukaziu 1386 punktów przy pom ocy 30 stacji trygono­m etrycznych. W ykaz ty ch stacji um ieszczonych na szczytach, może nam być pom ocny przy sporządzeniu listy szczytów kaukaskich, osiągnię­tych przez Chodźkę, gdyż wiemy, źe on sam osobiście prow adził po­m iary z każdego punktu; nie m am y ty lko dat w ejścia na te szczyty. Poza w ejściam i wyżej wym ienionym i, k tó rych daty ustaliliśm y, w cho­dzą tu jeszcze w grę następu jące szczyty, na k tó rych stanęła stopa na­

81) Legenda o tym, jakoby Józef Chodźko był pierwszym zdobywcą Araratu,długo pokutowała wśród mniej zorientowanej opinii, czego dowodzi bałamutnawzmianka w Wiadomościach Polskich nr 162 z 8 maja 1949 zob. też tamże nr 158.

02) Zob. też o tym list gen. Stebnickiego w czasopiśmie Wszechświat, 1885-nr 38.

9S) Zapiski Kawkaz. Otdiel., 1852, I.°4) Szczegóły wejścia na Ziłga Choch w Orografii Kaukazu. Chodźkę jako zdo­

bywcę Ziłga Choch wymienia H. Woolley, List of principal Peaks ascended in the-Central Caucasus prior to 1912, Alpine Journal 1912 oraz C. Egger, W elche Kau-kazusgipfel sind noch unbestiegen, Der Bergsteiger, 1931, I.

Page 59: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W G Ó RA CH K AUKAZU DO K O Ń C A X IX W . 5 1

szego rodaka: w głównym grzbiecie Kaukazu M ta Cm inda 95), Germ uch (3119 m), Bazar-Duzi (4480 m) we w schodniej części głów nego grzbietu, Baba-dag (3632 m) na południow y Vv schód od poprzedniego, Kiou-Choch (3429 m) na północny zachód od Adai-Choch, T irch Lebezt (2860 m), W izir-czau (3896 m )96), a w tak zw anym M ałym K auka­zie Ak-dag (3569 m) w tzw. paśm ie A km angańskim na zachód od jeziora Gogcze,Czyngil (3119 m) w Armenii,Em lekli (3052 m) na południe od Godorebi, Giamysz (3471 m) w K aiabachu, Inak-dag (3360 m) w Karabachu, Iszi- gli-dag (3245 m) w K araba­chu, K apudżych (3917 m) w paśm ie Zangezurskim , Kuni- dag (3125 m), Tesz Efehmit (3109 m) 97), poza tym w Per­sji w tzw. paśm ie Kara-dag (Czarne Góry) A rchacz lub K aszka-dag (3057 m), oraz Hesz Tasar (2954 m). J. A.Szczepański przypuszcza, że Chodźko zwiedził też szczytI.atraldasz (3370 m) w gru­pie Leksur T ichtengen w Sw anecji, gdyż w w ykazach w ejść na szczyty kaukaskie figuruje on jako jedyny po- Gen. Józef Chodźkoza Ziłga Choch w ierzchołekzdobyty w połow ie XIX w. przez o ticerów rosyjsk ich przy pom iarach; w szakże w podanym przez Chodźkę w ykazie stacji pom iarow ych nazw a ta się nie znajduje.

W r. 1860 przy udziale przysłanego mu do pom ocy Polaka H. Steb- nickiego rozpoczął Chodźko triangu lację północnego Kaukazu. Mimo podeszłego w ieku brał jeszcze udział w pom iarach i dokonał w ejścia

95) Chodźko podaje wysokość ok. 2269 m, sam szczyt ma 3076 wysokości, przy­puszczalnie stacja pomiarowa nie była na samym wierzchołku.

96) Dwa ostatnie szczyty nie zidentyfikowane.S7) Dwa ostatnie nie zidentyfikowane.

Page 60: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

5 2 JA N REYCHMAN

n a szereg szczytów, z k tó rych najw yższy był śnieżny A łachun-dag (3949 m) w paśm ie Sam urskim. W r. 1865 triangu lac ja K aukazu została zakończona. Dziełem Chodźki L /ło też szereg pra>_ z geografii i oro- grafii K au k azu 98). Po w yjściu ze służoy czynnej Chodźko m ieszkał w dalszym ciągu w Tyflisie, u stóp gór. otoczony pow szechnym szacun­kiem i uw ażany za jednego z najw iększych znaw ców gór kaukaskich. Za swe zasługi alpinistyczne w ybrany został członkiem Club A lpin Franęais. O ddział kaukaski Rosyjskiego Tow arzystw a Geograficznego, którego był jednym z założycieli, ustanow ił nagrodę jego im ienia dla pośw ięcających się badaniom geograficznym na Kaukazie. Do końca życia Józef Chodźko utrzym yw ał serdeczne stosunki z rodakam i, tak sta le na K aukazie m ieszkającym i, ja k i tam przebyw ającym i, ja k np. geolog Rehman.

Poza Cnodźką pracow ało w tedy na K aukazie w ielu Polaków w służ­bie topograticznej, przy p racach inżyniery jnych itd. Prace naukow e do­tyczące gór kaukask ich ześrodkow ane były w kaukaskim oddziale Ro­syjskiego Tow arzystw a Geograficznego, k tórego jednym z założycieli był Chodźko. Ze spraw ozdań wiem y, że w latach 70-tych w skład od­działu wchodziło 45 Polaków; w pro tokołach zarządu w ystępu ją polskie nazw iska, ja k Rzewuski, C iągliński, Jackiew icz, Jaczew ski i in. N a­stępcą Chodźki na stanow isku szefa prac geodezyjnych i kartograficz­nych na K aukazie był Polak, gen. Hieronim Stebnicki (1832— 1897), k tó ry w ykonał też szereg p rac kartograficznych, prow adził dalej p race po­m iarow e i ogłosił w iele rozpraw dotyczących gór K au k azu "). Zajm o­wał się on m. in. w ysokością linii w iecznych śniegów na Kaukazie, rozłożeniem lodowców 10°) i pom iaram i ciężkości ciał na w ysokościach, np. na A raracie 101).

Polakiem był rów nież Leonard Zagórski (1827— 1891), jeden z bardziej czynnych działaczy oddziału kaukaskiego T ow arzystw a Geograficznego, a u to r licznych p rac z zakresu językoznaw stw a i etnografii mało zba­danych górskich plem ion K aukazu, ja k Etnograficzeskije K arty Kau- kaskogo K ra ja 102), i w espół z Jegiazarow em Słow nika Kurm andżyjsko-

88) Praca o orografii Kaukazu, druk. w Zapiskach Kawk. Otdiel., 1864, VI, sprawozdania z pomiarów w Zapiskach Wojenno-Topograf. Depo, XX, 1858, zob. też Kawkaskij Kalendar (Tyflis) 1856 oraz gazeta Kawkaz (Tyflis) 1853 n- 13, por. też artykuł Chodźki, Die neueste Hohenmessungen in Kaukasus, Petermans Mit- teilungen 1859 s. 303—304.

") Izwiestija Imperat. Russ. Geogr. Obszcz. IX, 5, s. 143— 157.10°) Izwiestija Kawk. Otdiel. Imper. Russ. Geograf. Obszcz., V, 1877— 1878,

s. 1—21.101) Tamże 1882, II.102) Tamże VII.

Page 61: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W GÓRACH KAUKAZU DO KOŃCA X IX W . 5 3

Rosyjskiego. Prace swe ogłaszał on głównie pc rosyjsku; po francusku wyszło Les Etudes des Langues du Caucase, M oscou 1880.

Duże zasługi na polu badań gór m iał Polak B. Statkow ski, inżynier kom unikacji, k tó ry zajm ow ał się m eteorologią górską i badaniem law in; ogłosił on p racę o tzw. „Zawale", tj. law inie, spadającej co pew ien czas spod K azbeka 103). Dzięki staraniom Statkow skiego na Suram skiej Prze­łęczy (877 m), stanow iącej dział w odny m iędzy dorzeczam i Rionu i K ury założono stac ję m eteo ro log iczną104). W swej p racy o zadaniach klim a­tologii K aukazu Statkow ski p ierw szy rzucił m yśl założenia „Kaukaskiego Klubu A lpejskiego", k tó ry obok zadań turystycznych m iałby i cele na­ukowe, a jego członkow ie prow adziliby p rzy w spółpracy ze służbą m e­teorologiczną badania np. nad w ysokością w iecznych śniegów , dolnej gran icy lodowców itp .105). N ie wiem y, czy pow stały u schyłku XIX w. „Klub G órski" w Tyflisie (Tbilisi) by ł w ynikiem in ic ja tyw y Statkow ­skiego, w każdym razie godna jes t podkreślen ia łączność jak ą on p ra ­gnął w idzieć m iędzy zadaniam i ściśle alpinistycznym i, a naukow ym i w ypraw górskich, łączność, k tó rą w pełni zrealizow ał dopiero alpinizm radziecki. N ie w iem y też, czy sam Statkow ski dokonał w ejść alpi­nistycznych; nie słyszym y poza w ejściam i Chodźki o żadnych w y­czynach alp inistycznych w śród Polaków przebyw ających wów czas na Kaukazie. Topograf o polskim nazw isku M. G ołębiow ski próbow ał w la­tach 1887— 1888 dokonać w ejść na Elbruz, na k tó ry zresztą jeden z pierw szych w szedł ta te rn ik spiski, W ęgier, Dechy, zdobyw ca A daj- Choch, k tó ry pierw szy rzucił pom ost pom iędzy tatern ictw em a alpini­zmem kaukaskim 106).

Chodźkę, Stebnickiego, S tatkow skiego i Zagórskiego, jako rodaków , odwiedził w Tyflisie w r. 1873 p ierw szy Polak, k tó ry na K aukazie m iał za sobą znajom ość naszych T atr i mógł te góry porów nać, a m ianow i­cie w ybitny geolog A. Rehm an (1840—-1917). Co praw da już Łapczyński próbow ał kształt gór K aukazu porów nać do Tatr, ale czynił to ex post, spisując po latach swe w spom nienia. Rehm an przybył na Kaukaz przede wszystkim dla zbadania jego przyrody. Brzegiem m orza udał się z Ana- py do M ingerelii, stam tąd pojechał do Tyflisu, gdzie odwiedził roda­ków. O glądając u Stebnickiego m apę p lastyczną K aukazu zauw ażył, że rzeźba synklitycznej góry G unid-dag (2352 m) w D agestanie „przypo­

los) Zapiski Kawkaz. Otdiel. VII.,04) Izwiestija Kawk. Otdiel. VII s. 6 i 25, IX, s. 4.105) Tamże V, 279.ioc) W oolley j. w. W. M. Sisojew, Woschożdienija na Elbruz, Izwiestija LiubiL

Izucz. Kubanskoj Obłasti (Ekaterynodar) 1902 nr 2, Dechy, Elbruz, Mitt. d. D. u. Oe_ AV, 1885. Izwiestija Kawk. Otdiel. IX, 2, s. 470.

Page 62: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

5 4 JA N REYCHraAN

m ina sw oją postacią M urań w T atrach". Z Tyflisu udał się Rehm an wo- jenno-gruziriską drogą na Przełęcz Krzyżową. W G udaur zauw ażył b u j­ną roślinność „którą porów nyw ałbym tylko z łąkam i halskim i naszych Tatr". O szałam iające w rażenie uczynił na Rehm anie ranny w idok na śnieżny Kazbek, k tó ry w postaci „olbrzym iej głow y cukru z w ierzchoł­kiem zlekka zaokrąglonym w yłaniał się znad czarnych skał niższych gór i zieleni hal". „Na próżno siliłbym się opisać słowami to, co ujrzałem , bo jestem bezw arunkow o p±zekonany, że słow a m oje m ogą dać ty lko słabe w yobrażenie o przedm iocie... Był to jeden z najjaskraw szych k ra job ra­zów, jak ie widziałem w życiu moim, chociaż zwiedziłem dw ie półkule ziemi". Rehm an in teresow ał się „zaw ałem kazbeckim ", o k tórym o b ja ­śniał go rodak Statkow ski. Podjął też pieszą w ycieczkę z przew odni­kiem dó lodow ca O rciri (ok. 3474 m), chciał jeszcze dojść na w ysepkę w lodowcu, ale się cofnął. W szędzie obserw ow ał roślinność analogiczną do Alp i Tatr. Spraw ozdanie z podróży Rehm ana um ieszczone zostało w organie now opow stałego Tow arzystw a T a trzań sk ieg o 107) i podkre­ślało tym sam ym górskie pozakarpackie zainteresow anie now ego To­w arzystw a. Było ono pierw szym artykułem o górach K aukazu w w y­daw nictw ach T. T. i — aż do opisu w ypraw y kaukaskiej naszych alpi­nistów w XX w. — ostatnim .

VIII.

U schyłku XIX w. znów zjaw iło się na K aukazie nieco Polaków, k tó­rzy z racji działalności rew olucyjnej m ając sobie tam przez rząd carski wyznaczone „m iejsce pobytu" w ykorzystali ten pobyt dla poznania górskich m asyw ów Kaukazu. Serię tę rozpoczyna ciekaw a i oryginalna osobistość Ludwika M łokosiew icza (1831— 1909), k tó ry znał już Kaukaz ze służby w arm ii carskiej w latach 50-tych. Zesłany tam ponow nie w r. 1899 zam ieszkał jako nadleśniczy w Łagodechii w K achetii u stóp głów nego łańcucha Kaukazu, skąd podjął szereg w ypraw górskich głów nie celem zbierania okazów flory i fauny; zasługą jego było zw ró­cenie uw agi na w iele ciekaw ych gatunków , k tó re otrzym ały jego na­zwisko. Był to oryginał, człow iek o w ielkiej miłości do ludzi i przyrody o poglądach postępow ych. „W jego poglądach" — jak pisał B. H ry­n iew iecki — „Lew Tołstoj odegrał też dużą rolę, zwłaszcza jego poglądy na państw o i społeczeństw o". M łokosiewicz, k tó ry w r. 1878 podjął w y­p raw ę na D em aw end (5670 m) w Persji, osiągnięty swego czasu przez

107) A. Rehman, Kilka kartek z Kaukazu, Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego, IV, 1879, o podróży Rehmana notatka w Izw. Kawk. Otdiel. II, 1873—74, 5 149—152.

Page 63: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W GÓRACH KAUKAZU DO KOfJCA X I X W . 5 5

Polaka Jan a Czarnotę 108), w r. 1889 w ybrał się z córką Julią, 14-letnim synem, tam tejszym strażnikiem celnym M aksym em H odżajew em i trze­m a Kurdam i przew odnikam i na A rarat. W ypraw a doszła 19 sierpnia 1889 r. dc Sardar Bułak, a 20 sierpnia o godz. 13-tej do tarła do M ech Tepe; nocleg był u stóp pula lodowego Saribe-ady na w ysokości ok. 3050 m. N astępnego dnia w ypraw a ruszyła dalej w drogę i dotarła do wysokości ok. 5100 m; M łokosiewicz z synem pozostali w tyle, tylko córka z H odżajew em dotarła pod sam w ierzchołek; huragan śnieżny przeszkodził im w osiągnięciu samego szczytu, od którego dzieliła już ty lko n iew ielka odległość. Ju lia M łokosiewicz była w ięc p ierw szą ko­b ietą na A raracie 10fl). Sam M łokosiewicz do późnego w ieku nie zaprze­stał sw ych w ypraw w góry i w czasie jednej z ty ch w ycieczek zmarł nagle w górach D agestanu 6 sierpnia 1909 r.110).

Również botaniczne przede w szystkim zain teresow ania miał Edward Strumpf, k tó ry spędził szereg lat na Kaukazie, czego w ynikiem była m. in. rozpraw a o budow ie anatom icznej roślinności górskiej na Kau­kazie, stanow iąca jego p racę doktorską na un iw ersy tecie dorpackim. W spom nienia swe z Kaukazu opisał w książeczce „O brazy z K auka­zu" m ) zaw ierającej m nóstwo m ateriału opisowego, m. in. ustęp o lite ­raturze gruzińskiej z przekładam i utw orów poezji. O pisał on poza tym jedną ze sw ych w ycieczek w ysokogórskich; podjął on ją z położonej na południe od Tyflisu (Tbilisi) m iejscow ości Sadachło, ku południow em u zachodow i, na Lalwar-dag (2559 m), kopulasty szczyt, będący najw yż szym w zniesieniem pasm a górskiego, ciągnącego się na zachód od linii kolejow ej Tbilisi — Leninakan. Pod szczyt Strum pf z tow arzyszącym mu Gruzinem dostali się konno. „Zszedłszy z koni — pisze Słrum pf —

108) J. Reychman, Polskie wejście na Demawend w połowie XIX wieku, Tater­nik, XXX, 1948, nr 3—4, s. 96—99 i tegoż, Ślązak zdobywcą najwyższego szczytu Persji w połowie XIX wieku, Problemy, nr 6, czerwiec 1950, s. 420—421.

109) Sprawozdanie z wypraw w gazecie Nowoje Obozrienije (Tyflis) nr 1996, 6. X. 1889, streszczone we W szechświecie, 1890 nr 8. Zob. też Bulletin de la So- ciete de Geographie (Marseille) 1890, Alpine Journal luty 1901. W. Rickmer-Rick- mers, Ararat, ZDuOeAV, XXVI, 1896 ± W. Schmidkunz Alpines Handbuch mylnie wymienili datę 1890 jako datę zdobycia Araratu przez Julię Młokosiewicz, gdyż rok ten podany był przez Bulletin (zob. wyżej); sprostowali datę (J. A. Szczepański), Materiały do historii alpinizmu polskiego, Taternik, XVIII 1934 zesz. III i (W. H. Paryski) Polskie wyprawy na Ararat, Taternik XXX, 1948 nr 3—4, źródła te nie znają pierwszego opisu wejścia Młókosiewicza w tyfllskiej gazecie.

J1°) Zob. B. Hryniewiecki, Ze wspomnień kaukaskich, — W gościnie u rooaka miłośnika przyrody, Wierchy XIX 1949 i tegoż W ycieczka naukowa na górę Ararat, Warszawa 1949, s. 134—135; por. tegoż Ludwik Młokosiewicz, badacz przyrody Kaukazu, Wszechświat 1950.

m ) Warszawa (1900).

Page 64: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

5 6 JA N REYCHMAN

pięliśm y się dalej pieszo po kam ieniach i po uciążliw ej drodze dosię­gliśm y w reszcie szczytu". Szczyt Lalw ar-dagu przez swe położenie jest św ietnym punktem w idokowym . „W prom ieniu kilkudziesięciu w iorst m ieliśm y przed sobą najbardziej czysty obraz lasów , wzgórz, w ąw ozów i dolin, jasnym i w stęgam i rysu jącycn się dróg... Dalsze m iejscow ości ginęły pod gęstym okryciem obłoków... Dopiero głów ny łańcuch kau ­kaski w ynurzał się ponad to morze, św iecąc w b lasku słonecznym n ie­p rzerw aną lin ią w iecznego śniegu... W prost przed nam i w zrok opierał się o lśniącego olbrzym a, św ietnie panującego nad innym i szczytam i: by ł to Kazbek. Elbruz ginął w chm urach..." 112). N a zboczach Lalw ar-dagu zna­lazł Strum pf „sploty w arkoczów naszej brzozy północnej", tak iej samej, jak ta, k tóra przed pół w iekiem ta k wzi uszyła poetę-zesłańca Ładę-Za- błockiego, że pośw ięcił jej, pe łen tęskno ty za krajem , wiersz.

Już n a początku XX w. odbył szereg ciekaw ych w ycieczek po g ó ­rach K aukazu i badał je naukow o jeszcze jeden botanik, dziś profesor U niw ersy tetu W arszaw skiego, członek Polskiej A kadem ii N auk, Bole­sław H ryniew iecki, k tó ry zesłany w r. 1894 w głąb Rosji, w r. 1900 zo­stał asystentem rosyjskiego uczonego K uźniecow a i z jego polecenia w ram ach prac Rosyjskiego Tow arzystw a Geograficznego, badał florę Kochetii, następnie odw iedził w Łagodechii M łokosiew icza i odbył z nim w ycieczkę na Choczau-dag (ok. 3482 m) 113). W r. 1901 H rynie­wiecki zwiedził w iększą połać gór oc N ow orosyjska do Suchumu, doliną rzeki Szache szedł na głów ny łańcuch gór, osiągnął szczyt Fiszt (2896 m), był na górze Szucho na zachód od Fiszt. Bardziej na południu H rynie­w iecki zwiedził całą dolinę rzeki M zym ly aż do je j początków z Kara- dywacz, zwiedził górę Acziszcho (ok. 2430 m), doszedł do przełęczy Pseaszcho (2910 m), skąd w szedł na szczyt nad przełęczą i s tam tąd p rze­szedł na północną stronę grzbietu do źródeł rzeki U ru sz ten u 114). W r. 1903 pod jął trzecią w ypraw ę: z E ryw ania udał się do O rdubachu, skąd w yruszył w góry w tzw. pasm o zangezurskie. Przez Liszk dostał się na K apudżych (3917 m), najw yższy szczyt pasm a, skąd grzbietem tego pasm a ku północy i po zw iedzeniu szczytu A lm eran-dag, w grupie Kirsa, zeszedł do Katiw, skąd po zw iedzeniu okolic jezio ra Kara-gol udał się w k ierunku północno-zachodnim i grzbietam i gór dostał się nad jezioro Gog-cze. O dbył stam tąd jeszcze w ycieczkę na A libek (2852 m) 115) n iedaleko Eryw ania. W iększość drogi odbył konno. W tvm

112) E. Strumpf, Obrazy Kaukazu, s. 161— 165.115) Opisane w artykule Ze wspomnień kaukaskich, W ierchy XIX.114) Wyniki naukowe tych wypraw opisane w pracy Rezultaty dwóch naucznych

putieszestwij na Kawkaz w 1900 i 1901 g., Jurjew (Tartu) 1903.116) B. Hryniewiecki, Otczet o putieszestwij po Armenii i Karabachu, Izwiestija

Imp. Russ. Geogr. Obszcz., XL, 3, Petersburg 1904, s. 354—398.

Page 65: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

POLACY W GÓRACH KAUKAZU DO KO ŃCA X I X W . 5 7

samym roku H ryniew iecki przyłączył się do w ypraw y zorganizow anej z Tyflisu przez dyrek tora Insty tu tu Fizycznego, rów nież Polaka, S. Hła- skę (późniejszego dy rek to ra PIM w Polsce) oraz przez ryfliski Klub A l­pejsk i na A rarat. W ypraw a w yruszy ła 29 sierpnia 1903 r. z E ryw ania i w ieczorem do tarła do Sardar Bułak, skąd 31 sierpnia doszła do p ierw ­szego pola lodowego. Rankiem 1 w rześnia spadł śnieg i część w ypraw y nie czując się dalej na siłach, zeszła w dół. H ryniew iecki z resztą w y­praw y ruszył na zdobycie szczytuj w ypraw a doszła tego dnia do w y­sokości 4600 m, gdzie przenocow ała w śpiw orach i następnego dnia próbow ała w ejść na szczyt, ale doszedłszy do w ysokości 5100 m nie czując się na siłach iść dalej cofnęła się, schodząc p rzy tym 4 w rze­śnia inną drogą od Sardar-Bułak do doliny Sw. J a k u b a 116). A czkolw iek cel alp inistyczny nie został w pełni osiągnięty, to jednak plon naukow y był znaczny: H ryniew iecki zebrał sporą kolekcję okazów zielnikow ych, owadów -chrząszczy, skam ielin i poczynił pom iary wysokości.

Po botan ikach zjaw ili się geologow ie: nafta i inne bogactw a natu ­ralne p rzyciągały uczonych, znaw ców skał i ziemi. Jeszcze w 1885 roku w ysłany był na Kaukaz w spraw ach naftow ych L. S y roczyńsk i117). W la­tach 1901— 1912 badał pod tym kątem w idzenia góry K aukazu Karol Bohdanowicz (1864— 1947), późniejszy dy rek to r Państw ow ego Insty tu tu Geologicznego w Polsce. Czynił on poszukiw ania złóż naftow ych i w ód m ineralnych, p ro jek tow ał budow ę tunelu . W r. 1903 obronił dysertację o przecięciach głów nego grzbietu kaukaskiego 118). Badał te te ren y i in­żynier W yganow ski, k tó ry d la koncernu N obel budow ał naftociąg z Baku. Zw iedzał on także góry, w sw oich w spom nieniach pisze, że „ze szczytu A rara tu poiłem w zrok krajobrazam i Persji i T u rc ji" 119), nie w iem y n ieste ty w jak ich okolicznościach udało m u się dokonać wejścia na szczyt, spod którego cofnęli się M łokosiew icz w r. 1880 i H ryniew iecki w r. 1903.

N a początku XX w. byli jeszcze na K aukazie polscy turyści, k tó rych nie w iodły tu ani poszukiw ania naftowe, ani stud ia botaniczne, raczej k ie­

Ilc) B. Hryniewiecki, Wycieczka naukowa na górę Ararat, Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego 1948 i odbitka, Warszawa 1949, zob. też W. H. P(ary- ski), Taternik XXX 1948 nr 3—4 oraz informacje prof. B. Hryniewieckiego w liście do autora tej pracy z 18. X. 1953.

m ) Miał on o Kaukazie odczyt w Towarzystwie im. Kopernika por. Kosmos, 1885, X, s. 45—47.

118) K. Bohdanowicz, Dwa pieriesieczenija gławnago kawkazkogo chrebta, Trudy Gieołog. Komitieta, XIX, nr 1, Matieriały po gieołogii Kawkaza, Gomy Zornał, 1906 nr 2, zob. życiorys K. Bohdanowicza przez S. Krajewskiego, Księga Pamiątkowa ku czci prof. B. Bohdanowicza, Warszawa 1951.

n») T. Wyganowski, Wspomnienia z Kaukazu, Warszawa 1907 s. 18.

Page 66: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

5 8 JA N REYCHMAN

row ała nimi ży łka m yśliw ska; do nich należał Adam Sierakowski z W a­plew a w pow iecie sztum skim (1846— 1912), też hrabia, podróżnik i am a­tor-orien talista, ja k jego poprzednik Ja n Potocki przed stu laty , ale dużo niższej k lasy naukow ej, niż ośw iecony au to r ..Podroży do stepów kaukaskich". Adam Sierakow ski w e w rześniu 1902 r. przedsięw ziął z Krym u w ycieczkę na Kaukaz. A lpinistycznych aspiracji nie p rze ja­wiał, ale odbył jedną w ypraw ę w ysokogórską: z uzdrow iska Borżomi pojechał na południe w ijącą się w serpen tynach drogą na przełęcz Cchra-C karo-M ta (2458 m) w paśm ie trialeckim , skąd udał się ku po­łudniow em u zachodow i na najw yższy szczyt pasma, zresztą o łagod­nych kształtach i łatw o dostępny (na m apach K ara Kaj 2853 m, przez S ierakow skiego nazw any tak, ja k przełęcz). Pod w ierzchołkiem nocował u chłopa rosyjskiego, k tó ry pasł tu sw oje bydło. O w schodzie słońca — jak pisze — „cudny m iałem w idok na całe pasm o olbrzym ów Kaukazu". S ierakow ski był zawołanym m yśliwym . „N a ow ych w ysokościach skąd oko obejm ow ało cały pas ziemi..., ze słynną ze srebrnych filigranów stolicą A chałcyche i p iękne T abackurskie jezioro, krążyło pełno ja ­strzębi. Jednego z mej fuzji ubiłem " 120). O bok tego obserw ow ał S iera­kow ski florę kaukaską, notow ał okazy róży alpejskiej, gencjany szafiro­w ej i jod ły w schodniej (Pinus orientalis); jeden jej okaz m iał u siebie w parku waplewskim .

Później u ryw a się seria podróży polskich tu rystów i uczonych w gó­rach Kaukazu. T radycje daw nych w ycieczek polskich podjąć dopiero m iała tak gościnnie przez radzieckie w ładze oraz insty tucje turystyczne i naukow e podejm ow ana polska w ypraw a w ysokogórska na Kaukaz w r. 1935121), k tó ra objęła zresztą swym zasięgiem środkow ą część głównego łańcucha kaukaskiego, mało dotychczas zw iedzaną przez po­przednie pokolenia Polaków na Kaukazie.

Jan Reychman

,20) A. Sierakowski. Listy z podróży, Warszawa b. r., I, s. 75—76.121) O tej wyprawie nie należącej już chronologicznie do zakresu niniejszej pracy

zob. T. B(ernadzikiewicz) Polska wyprawa wysokogórska w Kaukaz, Wierchy. XIII, 1935, W. Ostrowski, Polska wyprawa alpinistyczno-naukowa w Kaukaz, Wierchy XIV, 1936, tegbż W skale i w lodzie, Lwów 1937, Taternik, zeszyt poświęcony wyprawie w Kaukaz, XX, 1936, J. A. Szcz(epański) Polscy alpiniści w górach Kaukazu, Turystyka nr 2. 1950; o wynikach naukowych zob. Publikacje dotyczące badań naukowych polskiej wyprawy wysokogórskiej na Kaukaz w r. 1935, Taternik XXIX, 1947 nr 6, s. 175, por. poza tym E. Ruhle, Współczesne zlodowacenie Kau­kazu, Wierchy XIX, 1949.

Page 67: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

M ędzy Bobrem i KaczaruąN asyceni pięknem K arkonoszy opuszczam y pew nego lipcowego po­

ranka Je len ią Górę i udajem y się do W lenia, aby następn ie rozpocząć pieszą w ędrów kę po rzadko odw iedzanym przez turystów Pogórzu Ka­cza wskim.

N iedaleko za Je len ią Górą m ijam y Siedlęcin z zabytkow ą stanicą znaną z tego, że dochowało się w niej ścienne m alow idło z pierw szej połow y XIV wieku, p rzedstaw iające sceny jak iejś rycersk iej rapsodii. S tanica m iała znaczenie obronne, leżała przy drodze w iodącej doliną Bobra od Bolesławca i Lwówka ku w ielkiej Przesiece Karkonoszów. Lecz gdziez ten Bóbr? N ie w idać go wcale, bo tuż na północ od Jelen iej G óry schow ał się m iędzy wzgórzam i zbudow anym i z archaicznych gnej­sów, przetykanym i szachow nicą lasów, pól i łąk. Dopiero po kilku przy­stankach kolejow ych ukazuje się nam na chw ilę dolina zalana wodami jeziora. Ścinam y jego półw ysep i teraz suniem y już brzegiem poły ■ skującej tafli w ód drzem iących w szm aragdow ej opraw ie lasów. O ko­lica jes t pagórkow ata, jezioro paru jące mgłami rozw idla się na kilka zatok i zatoczek. W dali w idnieją Pilchow ice nad ujarzm ionym Bo­brem. Przypom inam y, że Pilchow ice zostały nazw ane przez Niemców, „M auer", gdyż pierw si niem ieccy osadnicy zastali w nich jakow eś m ury, nie wiadomo w jakim celu przez słow iańską ludność w cza­sach może jeszcze Bolesława C hrobrego wzniesione. Chyba nie były one śladem zapory wodnej postaw ionej przez naszych praojców ?

M inutow y postój na m ałej s tacy jce nad jeziorem i pociąg rusza w dalszą drogę w śród sfałdow anych archaicznych gnejsów przeniknię­tych intruzjam i ciem nych law bazaltow ych. Lecz już w krótce trasa ko­lei prow adzi w ysoko po w schodnich zboczach doliny Bobra, w ykształ­conej w kam bro-sylurskich łupkach zaw ierających w prasow ane w nie w kładki m arm urów , eksploatow anych dzisiaj przez człowieka. Był czas, że poszukiw ano tu także rud arsenu, m iedzi i złota, czego ślady docho­w ały się w postaci hałd w idocznych z okien w agonu

Pociąg zatrzym uje się na stacji we W leniu. Tu w ysiadam y. Po jednej stronie toru, nieco w dole, w idać m iasteczko objęte w ielkim m eandrem

Page 68: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

60 M A R IA N G O TK IEW ICZ

rzeki, po drugiej zaś nad grupą w illow ych dom ków wznosi się strom o lesisty stok góry, uw ieńczony na szczycie ru iną zamku.

Postanaw iam y najp ierw skierow ać się na zamek, zw iedzenie zaś sa­mego m iasta pozostaw iam y sobie na później. Ścieżka w ykładana kiedyś schodam i w spina się wciąż w śród lasu, rozw idla się i dochodzi do m u ­

row anych zabudow ań. To jeszcze nie zamek, to dopiero jeden z budyn­ków przynależny do kom pleksu pałacow ego w zniesionego u stóp ru iny

zam kow ej w r. 1662 tj. w czasie, gdy zam ek spalony przez Szwedów leżał już od lat k ilkunastu w gruzach. Lecz oto i furta w iodąca do zw a­lisk w leńskiego grodu. Jesteśm y w jego obrębie, rekonstruu jem y w m y­śli p lan kom nat zgrupow anych dookoła dw óch dziedzińców, nad k tó­rym i panu je okrągła wieża, posiadająca kam ienne, dw um etrow ej g ru ­bości m ury. Od strony zachodniej oderw ał się z jej szczytow ej części potężny b lok m urów i stoczył się po zboczu o k ilkadziesiąt m etrów poniżej.

W obrębie daw nych kom nat, na gzym sach i b lankach rozgościły się teraz zarośla drzew i krzewów.

Stojąc u podstaw y w ieży patrzyliśm y na dachy przyległego pałacu i jego zabudow ań dw orskich, na lesiste w zgórza rozcięte doliną n iew i­docznego stąd Bobra, na dalekie garby K arkonoszy i na bliższe od nich,

OstrzycaFot. M. Gołkiewlcz

Page 69: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I KACZAW Ą 6 1

w ięcej ku w schodow i w ysun ięte G óry Kaczawskie. Spośród łagodnie siałdow anej pow ierzchni ich przedgórza w yłaniaia się śm iało zaryso­w ana bazaltow a kopuła O strzycy (501 m). W idok ku północy m ieliśm y częściow o zasłonięty gęstw iną drzew, m ogliśm y jednak stw ierdzić, że te ren urozm aicony rów noleżnikow ym i grzędam i wzgórz obniża się stop­niowo w tam tą stronę, by gdzieś za linią lw ów eckich w zniesień przejść w rów ninę dalekiej nadodrzańskiej niziny N ajbardziej jednak narzu­cał się nam w idok m ieściny W leń, przypadłej do stóp zanikow ej góry i w raz z n ią objętej pę tlą Bobra. J a k na dłoni w idać stąd było rozkład ulic w ybiegających z prostokątnego rynku. Przy jednej z nich wznosił się katolicki kościół, dobudow any do gotyckiej w ieży, pam iętającej po­czątek XIII w ieku

Zegar na ratuszu w ybił w łaśnie godzinę 8 rano, m ogliśm y w ięc po­zwolić sobie na dłuższy odpoczynek i przypom nieć sobie dzieje zamku i m iasteczka.

Zam ek stoi na m iejscu daw nego słow iańskiego grodziska, jak ich na­liczono na Śląsku ponad 500. W zw iedzanej przez nas krain ie, zam ie­szkałej przed lat tysiącem przez śląsk ie plem ię Bobrzan, grodziska te leżą przew ażnie w pobliżu osad w ystępu jących w najstarszych doku­m entach pod nazw am i polskim i, że w spom nę ty lko O tok, Rakowice, Płakow ice, Sobótkę, W leń, N ielestno, Pilchow ice czy Strzyżo wice.

I nazw y gór, rzek i potoków by ły polskie; dość wspom nieć Góry K aczaw skie i oprócz rzeki Bobra i K aczaw y tak ie potoki ja k Bystrzycę, Łomnicę, Studnicę, Kam ienicę czy Kwisę. Od Słowian nazw y te prze­jęli Niemcy, k tórzy tu poczęli napływ ać później, bo dopiero w XIII w ieku.

Zam ek W leń w zm iankow any jes t po raz p ierw szy w dokum encie z r. 1155, lecz istn iał już zapew ne w czasach Bolesława C hrobrego jako siedziba kasztelana. Zam ek by ł w tedy przypuszczalnie- drew niany, strzegł przejścia z Czech do Polski. Stał się on w arow nią zbudow aną z kam ienia w czasach najazdów czeskich a um acniał go jeszcze bardziej w la tach 1163— 1178 Bolesław W ysoki. Z tego to czasu pochodzi jego okrągła w ieża dochow ana do dzisiaj. O pasyw ały go trzy p ierścienie m urów.

W dole u jego stóp w yrosła rybacka osada, podniesiona w r. 1215 do godności m iasteczka przez H enryka Brodatego, k tó ry chętnie tu przebyw ał w raz z żoną sw ą Jadw igą, m atką H enryka Pobożnego. W m ie­ście stanął w latach 1215— 1241 okazały kościół; jego kam ienna go­tycka wieża, nak ry ta ostrosłupow ym hełm em stoi dotychczas obok no­wego kościoła zbudow anego w la tach 1863—64.

Page 70: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

6 2 M ARIAN GOTKIEWICZ

Panow anie H enryka Brodatego to okres kolonizacji niem ieckiej. N iem cy osiadali głów nie po m iastach, w sie zaś by ły polskie i naw et w tedy polskimi" być nie przestaw ały , gdy p±zechodziły na praw o n ie­m ieckie, otrzym ując ty lko urzędow ą nazw ę niem iecką. W roku 1209 został założony Lwówek, w r. 1212 — Z łotoryja, w r. 1214 — Środa. W tedy i W leń m usiał otrzym ać trochę napływ ow ego elem entu z N ie­miec, skoro przez jak iś czas m iał się podobno nazyw ać Birkenau. Że już w XIV w. by ła to m iejscow ość o ludności m ieszanej o ,ty m św iad­czy petyc ja jej m ieszkańców z r. 1349 dom agająca się księdza, k tó ry by znał zarów no język polski ja k i niem iecki.

N a zam ku W leniu w ięził w r. 1256 aw anturn iczy Bolesław II Rogatka w rocław skiego biskupa Tomasza, tu ta j też w ięził on w r. 1274 pojm a­nego księcia H enryka IV, k tó ry przeszedł do historii jauo gospodarny włodarz ziemi w rocław skiej oraz Krakowskie], dążący do zjednoczenia w szystkich dzielnic Polski. Śm ierć tego księcia (f 1299) dała początek dalszem u rozdrabnianiu Śląska na m niejsze księstew ka. W leń należał do księstw a jaw orskiego i po śm ierci H enryka (f 1345), syna Bolka Su­rowego, stał się dziedzictw em jego jedynaczki, księżny A nny Jaw orsko ■ Św idnickiej. Jako część jej olbrzym iego w iana przeszedł na w łasność korony czeskiej. W r. 1465 r. zam ek stał się w łasnością Zedlitzów i słu żył im przez jak iś czas za gniazdo ra u b ritte rsk ie 1). Podczas w alk w ojsk cesarskich ze Szweaami, zam ek został w r. 1646 spalony i od tego czasu aż do dzisiaj stoi w zupełnej ruinie. Tuż przy jego zdew asto­w anych m urach w znieśli w i662 r. K oulhasow ie barokow y pałac oraz kaplicę św. Jadw igi, sto jącą na m iejscu daw nej drew nianej kapliczki.

C iekaw ość kazała nam udać się do tego pałacu, gdzie przez kilka lat m ieściła się szkoła rolniczo-hodow lana. Teraz rem ontow ano jego w nętrze przysposabiając je do potrzeb m ającego tu pow stać dom u w cza­sowego. Przed frontem pałacu rosły dw ie sędziwe lipy, tuż obok zaczy­nał się cienisty park z cisami i innym i rzadkim i gatunkam i drzew. Nie spiesząc się, zeszliśm y do m iasta.

S tojący na rynku przed ratuszem piękny pom nik dziew czyny trzym a­jącej gołąbka na ram ieniu przypom ina nam, iż W leń słynął przez dłu­gie la ta z targów na gołębie. Samo m iasteczko nie zaznaw ało spokoju i to ham ow ało jego rozwój. N aw iedzały je liczne klęski w ielkich pow o­dzi, głodu, m oru i pożarów . Uległo zniszczeniu w czasie w alk z husy- tam i a później w r. 1640 splądrow ali je Szwedzi. Pożar w r. 1739 zni­szczył dolną część rynku z podsieniam i i szerokim i okapaiyi domów

J) Wspomniany ród śląski Zedlitzów zwał się właściwie Siedliczami i był pol­skiego pochodzenia.

Page 71: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I KACZAW Ą 6 3

w spartych na drew nianych słupach. W r. 1813 cofające się w ojska fran- cusKie ponow nie obróciły W leń w perzynę.

O d tego czasu począł się on podnosić z upadku, zwłaszcza od kiedy uzyskał połączenie kolejow e z Lwówkiem i Je len ią Górą. N ow e ciosy zadała mu druga w ojna św iatow a. Z początkiem m aja 1945 r. gdy zbli­żał się front w ojenny, h itlerow cy w ysadzili m ost na Bobrze, zniszczyli tunel kolejow y, spalili fabrykę mebli, ew akuow ali część m iejscow ej lud-

Wlciok na Wleń

ności. W ojska radzieckie w kroczyły do w yludnionej osady od strony Bystrzycy. W kilka tygodni później zaczęła tu napływ ać ludność polska, pow stały tu polskie szkoły i przedszkola, uruchom iono sanatorium i dom w:czasowy, przyw rócono połączenie kniejow e z Lwówkiem i Je len ią Gó­rą. Rozpoczęła się now a karta w historii W lenia.

Lecz w róćm y do naszej w ędrów ki. Postanow iliśm y w yruszyć z W le­nia w k ierunku na bazaltow ą O strzycę (501 m), położoną ok. 8 km na pn. w schód od W lenia (licząc w linii prostej) na dziale w odnym m iędzy Bobrem a Kaczawą a potem iść tym działem ku północy w stronę Grodź- ca, stojącego również na bazaltow ej górze. Któż wie? M oże to te w y­lew y law bazaltow ych zakrzepniętych w skały, tw ardszych od otocze­nia, law zaznaczonych na naszej geologicznej m apie czerwonym i plam ­kami usianym i wzdłuż wododziału, przyczyniły się choćby częściowo do tego, że dział ten ukształtow ał się w łaśnie wzdłuż ich linii? Szumiała może na nim dłużej niż gdzie indziej w ielka puszcza, ow a Przesieka

Page 72: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

6 4 M ARIAN GOTKIEWICZ

odgraniczająca dzierżaw y Bobrzan od sadyb Slęzan i Trzebow ian... Może w ięc znajdziem y tam jeszcze jak ieś strzępy p ierw otnych zespołów ro ­ślinnych, znajdziem y resztki krajobrazu, k tó re n ie u leg ły tak g runto­w nym przeobrażeniom , jak ie dokonały się w dolinie sam ego Bobra, od w ieków eksploatow anej przez człowieka?

Takie m yśli snuły się nam w głow ie gdy ruszaliśm y drogą przez Bystrzycę ku północnem u w schodowi. W Bystrzycy podziw ialiśm y w spa­

niałą lipę rosnącą przed w ej­ściem do dw orskiego parku i stw ierdziliśm y, że drzew o m a grubość 6'/2 m w obwodzie.

W pobliżu tej wsi skończy­ła się strefa łupków kam bryj- sko-sylurskich obrzeżająca u- skokam i od południa i północ­nego wschodu podłużną niec­kę czyli synklinę kaczaw ską, pow stałą w okresie karboń- skim podczas tzw. hercyńskich ruchów górotw órczych. N a dnie tej niecki grom adziły się osady różnego w ieku i ga tun­ku. Przecinając ją w poprzek ku północy m ieliśm y je m ijać

w szystkie po kolei od najstarszych , perm skich, po jaw iających się wzdłuż skrzydeł niecki, przez skały triasow e, do najm łodszych kredow ych i m ioceńskich, leżących w środkow ej podłużnej osi synkliny. Idąc od tych ostatn ich w dalszym ciągu na północ m ieliśm y znowu spotykać te sam e utw ory, ty lko już od najm łodszych ku najstarszym , skrzydłowym , spoczyw ającym na łupkach kam bro-sylurskich. Łupki te zapadają na północ od Grodźca w głębiny skorupy ziem skiej 700-metrowym, tzw. ze- w nętrzno-sudeckim uskokiem . Za nim zaczyna się już nizina śląska, w ypełniona w swym zapadlisku m łodszym i utw oram i form acji lignitow ej i nanosam i dyluw ialnym i.

Ja k z tego w ynika, osady kaczaw skiej synkliny n ie leżą poziomo lecz zanurzają się nieznacznie ku środkow i. To ich zanurzenie, w zględ­nie w ygięcie nastąpiło w tym sam ym czasie, w k tórym pow stał uskok zew nętrznc-sudecki, a także inne zaburzenia tektoniczne w różnych czę­ściach Sudetów, uw arunkow ane rucham i górotw órczym i w m iocenie (orogeneza alpejska, karpacka), czem u tow arzyszyły w ylew y law ba­zaltow ych przeb ija jących pionow ym i kanałam i cały zespół skał su-

_______ Kambro - jylur

Mela pry

D U J BazaftCzerwony spąsowieć

C ech iz tyn

Pstry piaskowiec Wapień muszlowy

f e g f j Cenonw n

| a ® g | Turon

iflllB E m s z r e r

5cnonI.\ v / Vj Trzadorzec/

Mapka geologiczna okolic \V lenia

Page 73: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W

okol

icy

Du

szn

ik

Page 74: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 75: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I KA C ZAW Ą 6 5

deckich aż do dolnego m iocenu w łącznie. Jak o tw arde zakrzepłe słup^y zostały one spośród m iększego otoczenia w ypreparow ane i teraz zazna­czają się w krajobrazie w postaci śm iałych kopuł. Jedną z w ielu tak ich kopuł rozsianych w Sudetach jes t w ybitna form a O strzycy.

Poszliśm y ku niej od brzegów synkliny, przekraczając rów noleżni­kow e strefy coraz m łodszych skał, a w ięc najp ierw strefę gruboziarni­stego perm skiego piaskow ca, następnie pokryw ę m elafirow ych law bu ­dującą system w zniesień, na k tórej dalej ku północy leżały osady tzw. górnego spągow ca stanow iące jedno z m łodszych p ięter perm u. Spośród tych utw orów , k tó rych istn ien ie trudno zauw ażyć laikow i n ie znającem u geologii, bo p rzykryw a je w arstw a gleby zaścielona kobiercem roślin­ności, dźwiga się z głębi skorupy ziem skiej tw ardy bazaltow y zrąb O strzycy.

Je j lesisty , ostro zakończony stożek stanow ił tak uderzający kon­tras t w stosunku do łagodnie sfalow anej szachow nicy zagonów, ufor­m owanej p racą człow ieka w geom etryczny schem at, że mimo w oli przy­stanęliśm y na ten widok.

O strzyca w dzięcznie w yłam yw ała się z tego schem atu.Podeszliśm y do jej podnóża i przekonaliśm y się, że stoki góry po­

k ry te by ły bazaltow ym rum ow iskiem , staczającym się od strony po­łudniow ej na perm skie podłoże. Jak iś gran itow y głazik leżący w po­bliżu postaw ił nas przed dylem atem , czy w pleistocenie podczas nasu­n ięcia się czaszy lodowej ze Skandynaw ii, O strzyca by ła p rzykry ta tą czaszą, czy w całości znalazła się pod jej stopą czy może jej w ierzcho­łek sterczał z niej jako skalista, płaszczem w łasnej zw ietrzehny przy­odziana w yspa, tw orząc tzw. nunatak . Trudno tę kw estię z całą pew no­ścią rozstrzygnąć z uw agi na to, że szczyt ten sięgający 501 m w yso­kości bezw zględnej jest jednak niższy niż poziom 590 m, na któi ym zna­leziono narzutow e głazy na północnych stokach pobliskich Gór Ka- czaw skich, o k tó re oparło się czoło lądolodu.

W eszliśm y w las o przew adze drzew szpilkowych, po rasta jący stare rum ow isko i porzuciw szy ścieżki pięliśm y się przez zarośla w prost ku szczytowi. Im w yżej, tym góra staw ała się strom sza, p iargi świeższe i bardziej zesuw ające się. Tu już panow ały buki z dom ieszką innych drzew liściastych. N apotkaliśm y kilka jaw orów , m iejscam i kraśn iał k rzak dzikiego bzu albo dzikiej wiśni. Na każdym kroku w idać było jak ciężką w alkę staczają drzew a z pochłaniającym i je piargam i. Pnie odw iecznych buków pod ciężarem zsuw ającego się żyw iołu pow ygi­nały się pokracznie, lecz nie daw ały za w ygraną i w ierzchołkam i upar­cie dążyły do pionu. N ie zawsze jednak z tej w alki w ychodziły zw y­cięsko: na gołoborzach grożących kam ienną law iną w yłan iały się nie-

W le rc h y t . X X I I I 5

Page 76: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

66 M ARIAN GOTKIEWICZ

kiedy k ikuty pni i gałęzi, św iadczące o k lęskach lasu. Jedyn ie dzika w y­ka obrzeżająca gołoborza nie daw ała się pochłonąć obsuw ającym się głazom.

Pnąc się po św ieżym rum oszu osiągnęliśm y nagrzany południow ym słońcem w ierzchołek rozdarty w yraźną szczerbą na dw ie części, gdzie panow ały jesiony i dęby szypułkow e, karłow aciejące już tu ta j i nie czu­jące się dobrze w ustaw icznych zm aganiach z szalejącym i w ichram i.

Patrząc na południe m ieliśm y przed sobą niew ysokie w zgórza zbu­dow ane z m elafiru, za nimi zaś grzbiet Kaczawski ze szczytem O kolę 721 m npm. wzniesionym . Zza jego ram ienia w yglądały K arkonosze a da­lej na praw o G óry Izerskie.

Zw róciw szy się tw arzą na północ, w idzieliśm y kraj obniżający się ku Borom Dolnośląskim. Bóbr i Kaczaw a w tam tym zdążały kierunku. W rów nym od nas dwum ilow ym oddaleniu szarzały na północnym w schodzie i zachodzie ledwo w idoczne w dolinach tych rzek, stare gór- niczo-przem ysłow e m iasta: Z ło tory ja i Lwówek. N ie dalej niż one, ty lko że w prost na północy, sterczał z szerokiego i p łaskiego garbu dzielącego dorzecze Bobru od Kaczawy, bazaltow y zrąb Grodziska, dźw igający na sobie m ury m asyw nego kasztelu.

...Prawda, w szak to i nasza O strzyca na tym sam ym stoi garbie wo- dodzielnym. Pójdziem y nim na Grodziec po bazaltach „Świętej Góry" (330 m), przedostaniem y się przez lasy, pokaźnym i płatam i ścielące się od Lwówka poprzez dział w odny w dorzecze K aczaw y a potem już do Grodźca będziem y mieli nie tak daleko...

O k ilka kilom etrów od nas ciągnęły się długim rzędem dom ostw a jakiejś wsi, a nad nimi panow ała w ieża kościoła. N iem iecka m apa po­uczała, że ow a wieś zowie się Probsthain. I inne w ioski w pobliżu m iały też na tej m apie nazw y: H arpersdorf, Pilgram sdorf, Zobten. Lecz za­b rana przez nas niem iecka książka, w ydana 100 lat tem u pouczała, że w sie te za H enryka Brodatego i w czasach późniejszych m iały polskie nazwy. H arpersdorf zwał się Tw ardocice, P ilgram sdorf — Pielgrzym o- wice, Probsthain m iał się pierw otnie zwać Bystrzycą a później Probo­szczowym Gajem. W yczytaliśm y w tej książce, że ow a Bystrzyca m iała kościół już w r. 1160 fundow any, że została w roku 1241 zniszczona przez Tatarów , że jeszcze w tej wsi i w je j sąsiedztw ie dochow ał się zw y­czaj palen ia św ięto jańskich sobótek...

Od roku 1350 kościołem tutejszym zaw ładnęli p ro testanci i już go ka­tolikom nigdy nie oddali. Tutaj z dalekich stron ściągała na nabożeń­stw a ludność ew angelicka w okresie je j prześladow ań przez H absbur­gów tj. w latach 1653— 1742, bo tu te jszy zbór z łask i cesarza w yjątkow o nie został ew angelikom zabrany.

Page 77: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I KACZAW Ą 67

M am y tu jeszcze inne h istoryczne ciekaw ostki: po w siach w okół O strzycy m ieszkali w yznaw cy sekty pro testanckiej K aspra Schw enck- felda (1490— 1561) znienaw idzeni przez ew angelików i nie łubiani przez katolików . Żyli spokojnie, odbyw ali pielgrzym ki do Sobótki i na O strzy­cę i tam odpraw iali swe obrzędy.

W latach 1711— 1740 doznali tak w ielkich prześladow ań, że w ięk­szość ich przeniosła się do Am eryki. Szydzono z ich stro jów i zw y :za- jów . M ówiono, że diabeł zaw adził workiem , w k tórym ich niósł do piekła, o skałę O strzycy, z w orka tego w ylecieli sekciarze i rozsypali się po w siach w okół tej góry.

Po dłuższym w ypoczynku zaczęliśm y schodzić po skalnych stopniach na stronę północną, zalesioną (stary las, w nim bazaltow e słupy i daw ne opuszczone schronisko!), gdzie udało nam się znaleźć rzadką w tych stro­nach roślinę, rodzaj szczypiórka z gatunku A lb iu m s tric tum , prócz niej dzwonki m ajow e, groszek bulw ow y, poziomki, ożyny. Jak iś dzięcioł opu­kiw ał jodły, św ierki i m odrzewie, nad samym w ierzchołkiem O strzycy krążyły dw a sokoły. Za lasem ujrzeliśm y w ioskę oznaczoną na niem iec­kiej m apie nazw ą Arm enruh. W niej, w edług tradycji m ieli w ypoczyw ać biedni pielgrzym i podążający do kaplicy sto jącej na bazaltach Świętej Góry. K aplica ta została spalona w r. 1428 przez husytów . Podobno w upalne dni, gdy ciem ne bazalty bardzo się rozgrzeją, słychać w ich szczelinach tajem nicze szmery, k tó re są w estchnieniam i pątn ików spa­lonych żywcem w tej kaplicy. Przykładam y ucho swe do ziemi, lecz zie­m ia m ilczy ja k zaklęta...

W tam tych stronach spotkaliśm y ślady m oreny lodowcowej, zacho­w ane tu na dziale przed denudacją w ód płynących; uw aga nasza SKie- row ała się ponow nie na spraw y geomorfologiczne. Przechodziliśm y przez różne, coraz to m łodsze strefy skał w ypełn iających synklinę, a strefom tym odpow iadały pasy w zniesień to znow u obniżeń w ym o­delow ane erozją i denudacją jeszcze przed nastaniem epoki lodowej. Rzeźba predy luw ialna podobną w ięc była do dzisiejszej. W m iękkich w arstw ach w ytw orzyły się rów noleżnikow e doliny potoków , w arstw y tw ardsze zostały w ypreparow ane w postaci wzgórz, czy stopni m or­fologicznych. Lądolód skandynaw ski całą tę rzeźbę zasypał swoimi na­nosami, dzisiejsze potoki ją odgrzebują i już ją przew ażnie odgrzebały. Tylko na dziale trudne im zniszczyć re lik ty moren.

A le i e tnograf znajdzie tu relik ty , a do nich zaliczyć należy cha ty z dacham i kry tym i słomą. M ożna przejść dolinę górnego Bobru i nie spotkać ich nigdzie, ale w tym ustroniu chat tak ich k ilka jeszcześm y znaleźli. Stały po drugiej stronie szpilkow ego boru w Bielance, co się po niem iecku Lauterseiffen zwała. Człon „Seiffen" tkw iący w tej n a ­

Page 78: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

o8 M A R IA N G O TK IEW ICZ

zwie św iadczył, że m am y tu do czynienia ze s ta rą osadą górniczą, w k tórej przed w iekam i w ypłukiw ano złoto. Również nazw y „Zeche" spo tykane w pobliżu tej m iejscow ości w skazyw ały, że k iedyś znajdo­wały się tu ta j kopalnie złota. Pierw sza w zm ianka o nich pochodzi z r. 1211 i jest ona zarazem najstarszą w zm ianką dotyczącą górnictw a

na Śląsku. D ow iadujem y się z niej, że książę H enryk Bro­daty nadał Lwówkowi „50 łanów w Gorensiffen" tzn. w Gorisseiffen oraz, że na­dał m iastu w szystkie kopal­nie (Zeche) leżące m iędzy Płakow icam i a Dw orkiem (Hófe1), Zbylutow em (Deut- mannsdorf) i B ielanką (Lau- terseiffenj. O kolica ta p o ­siadała liczne płuczkarki, w k tó rych urobek złota prze­siany przez sita i rozdrob­niony m łotem lub stępą na drobniejsze kaw ałki, oddzie­

lano od kruszcu bieżącą wodą. O tak ich płuczkarkach m ów ią i później­sze akta, że w ym ienię ty lko ak t z r. 1505 dotyczący Grodźca i Chojno­w a. W Bielance by ły jeszcze w r. 1497 dw ie kopalnie złota.

N ie trzeba sądzić, że dopiero górnicy niem ieccy sprow adzeni przez H enryka Brodatego rozpoczęli eksploatację złota i innych kruszców na Śląsku, bo już znacznie w cześniej by ły one tam dobyw ane przez lud­ność słow iańską. Św iadczą o tym przedhistoryczne dym arki do w yta­p ian ia żelaza oraz w czesnohistoryczne hałdy kam ieni i resztki szybów i sztolni, rozsiane po całym Pogórzu Sudeckim, a zwłaszcza w okolicy Złotoryi. Sama Złotoryja, najstarsze niem ieckie górnicze m iasto na Ślą­sku, zostało założone tuż obok starszej od niego polskiej osady m ającej w ym ow ną nazw ę Kopacz, w iążącą się z w ydobyw aniem złota przez m iejscow ych słow iańskich autochtonów .

Z Bielanki w idać było w oddali zam czysko Grodziec, wzniesione na szczycie lesistego wzgórza. Dzieliło nas od niego ty lko 8 km (mierząc w linii prostej) i m ogliśm y do niego dotrzeć jeszcze przed wieczorem, a le dow iedzieliśm y się od jak iegoś w ieśniaka, że w pobliskim Zbyla- tow ie m ieszkają repatrianci z rum uńskiej Bukowiny. Postanow iliśm y ich w ięc odwiedzić. N ie żałow aliśm y zm iany m arszruty, gdyż w e wsi znale­źliśm y ponad 20 rodzin z bukow ińskiego Baniłowa a w śród nich naw et

Mapka morfologiczna okolic Wlenia

\

Page 79: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I KACZAW Ą 6 9

kilku znajom ych. Rodziny te stanow iły in teresu jącą grupę etnograficzną. Kiedyś, przed 150 laty pradziadow ie ich opuścili sw oje sadyby na ziemi czadeckiej (pograniczna dolina Kisucy za Przełęczą Zw ardońską i Jab łon ­kowską) należącej wów czas do W ęgier, i osiedlili się w okolicy K rasnej i Tereblesztów . skąd część ich przeniosła się ok. r. 1840 do nowo zało­żonych w iosek Pieszy i Pojany M ikuli, skąd znow u po k ilkunastu la­tach nadw yżki ludności w yem igrow ały do Baniłow a nad Seretem . Rzecz ciekaw a, że mimo tych w ędrów ek w śród obcoplem iennych elem entów , górale ci zachow ali doskonale polską gw arę sw ych przodków , a także oryginalne zw yczaje i stro je przyniesione z nad Kisucy. M ogliśm y

Bóbr w okolicy LwówkaFot. M. G o th iew icz

stw ierdzić, że i tu na śląskiej ziemi zachow ują oni swe regionalne od­rębności, chociaż przychodzi im to trudniej wobec coraz bardziej za­cieśniającego się w spółżycia z n iegóralską ludnością. N azw iska ich są te same, k tó rych pełno w tak ie j Istebnej czy Koniakow ie w Śląskim Beskidzie, a w ięc tak ie jak np. Chabiniak, Drozdek, Lehocki, N ajdek, Juraszek... P racują na roli, powodzi im się nie najgorzej, u trzym ują kon tak ty ze swoimi krew nym i z Bukowiny, rozproszonym i po Dolnym Śląsku.

Podejm ow ani gościnnie przez zacnych górali przenocow aliśm y u nich w Zbylutow ie a nazajutrz ruszyliśm y w dalszą drogę.

W zdłuż w si p łynie potok uchodzący do Bobru poniżej Lwówka. Dawniej znajdow ano w tym potoku aga ty i jaspisy. Jego praw y, pół­nocny brzeg zbudow any z jasnego piaskow ca, eksploatow anego w w iel­kim kam ieniołom ie, jes t na kilkadziesiąt m etrów w ysoki, m iejscam i tw o­

Page 80: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

7 0 M ARIAN GOTKIEWICZ

rzy urw iska. W yszliśm y na niego i osiągnąw szy grzbiet grzędy u jrzeli­śmy stam tąd zam ek w Grodźcu, sto jący na bazaltow ym wzgórzu. W doli­nie u jego stóp dym iły kom iny w ielkiej cem entow ni w Raciborow icach eksploatu jącej triasow y w apień muszlowy. W dali poza pagórkam i zna­czyła się poziom ą linią N izina Śląska.

Zagłębiłem się w lek tu rę niem ieckiego przew odnika i k iedy czy ta­łem historię Grodźca, znalazłem w niej w iele analogii z dziejam i W le­nia. Bo i tu i tam by ły słow iańskie grodziska, tu i tam w tym samym cza­sie pow staw ały na ich m iejscu obronne zam ki w spom niane po raz p ierw ­szy w bulli papieskiej z r. 1155, rozszerzone i um ocnione w latach 1163— 1201 przez Bolesława W ysokiego. Książę ten w łaśnie w Grodźcu sporządził ak t nadania Lubiąża nad O drą na rzecz cystersów sprow adzo­nych z Saksonii, k tórzy opierając się na przyw ileju z r. 1175 zapoczątko­w ali niem iecką akcję kolonizacyjną na Śląsku. H usyci do obu zamków rów nocześnie niem al szturm ow ali, W leń się im oparł, Grodziec zam ienili w kupę gruzów i dopiero książę legnicki F ryderyk I odbudow ał go w XV w. N iedługo potem Grodziec spłonął ponow nie (1533), by znów się podźw ignąć, lecz już w bogatej renesansow ej szacie. N ie na długo, bo w r. 1633 dostał się zdradą w ręce w ojsk W allensteina, k tó re yo ograbiły i częściow o spaliły. Reszty zniszczenia dokonał rok 1646, k iedy to w ojska cesarsk ie w alczyły ze Szwedami. Przypom inam y sobie, że i W leń w tych w alkach popadł w ruinę. I tak później p rzy w leńskich zw aliskach stanął p rzy tu lony do nich pałac Koulhasów, tak i tu ta j w r. 1710 graf Franken- berg wzniósł sobie u stóp zniszczonego Grodźca m agnacką rezydencję. N ie była ona jednak tym kasztelem , którego w ieże dziś panu ją nad oko­licą.

Dzisiejsza budow la zniszczona w czasie ostatn iej w ojny pochodzi z la t 1906— 1908 a wzniósł ją w edług daw nych planów niem iecki m ag­nat W illibald von Dirksen.

Szliśmy ku spustoszonym m urom przez gęstw ę okalającego je parku a potem przez bram ę, obszerny dziedziniec oraz przez szeregi w iększych i m niejszych kom nat p rzysypanych odpadniętym tynkiem i cegłami. Przekonaliśm y się, że dzisiejszy Grodziec to n ie ru ina W lenia, porosła m cham i stuleci, o ściśle funkcjonalnym charak terze architektonicznej konstrukcji, bezkom prom isowo przystosow anej do terenu. Grodziec to raczej model w arow ni XV II-wiecznej, założonej na szerszej podstaw ie.

Idąc przez gruzy i zgliszcza znaleźliśm y się w reszcie na galery jce głów nej wieży, skąd roztaczał się przed nam i pouczający w idok na w szystkie strony. W ięc najp ierw na południe. O d b łęk itn ie jących na firm am encie niebios K arkonoszy przez G óry Kaczawskie, piram idę O strzycy, w ysterk i Św iętej G óry i lasy i złotonośne stoki Bielanki, aż

Page 81: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MIĘDZY BOBREM I K A C Z « vVĄ 71

do sam ego podnóża Grodźca przem ierzam y całą odbytą drogę. Biegła ona bazaltow ym rdzeniem daw nej Przesieki, obecną granicą pow iatu lw ów eckiego i złotoryjskiego!

A teraz spójrzm y ku północy, gdzie D ział-Przesieka zbiegnąw szy z progu Sudeckiego Pogórza podąża kędyś ku Odrze snując się środ­kiem w ielkich, ig lastych borów porasta jących m orenow e zwały. O d­w ieczny szlak w iodący z Łużyc przez Bolesławiec do W rocław ia prze­c in a w poprzek ciem ne p ła ty ty ch borów. Za nimi już ty lko rów ień leg­n ick ich pól roztap iających się w bezkreśnej dali.

M a ria n G o tk iew icz

LITERATURA

I. G. K n i e: Alphabetisch statistisch topographische Uebersicht der Dórfer, Flecken, Stadte und anderen Orte der Provinz Schlesien. Breslau 1645.

S.: Lwów szląski (Lówenberg). „Tygodnik Ilustrowany" Tom VIII, 1886 nr 190.K o n s t a n t i n D a m r o t h : Die alteren Ortsnamen Schlesiens. Beuthen 1896.K a n t o r K ii h n. Die Groditzburg. „Der Heimat Bild. Heimatsbuch oes Krei-

ses Goldberg = Heinau" 1928.B r u n o W i t t i g : Caspar von Schwenckfeld und die Schwenckfelder. „Der

Heimat Bild. Heimatsbuch des Kreises Goldberg = Heinau" 1928.A. G r o s s : Die Burgen im Kreisę Lówenberg. „Heimaisbuch des Kreises Ló­

wenberg" 1926.E. Z i m m e r m a n n : Der geologische Aufbau des Kreises Lówenberg. „Hei­

matsbuch des Kreises Lówenberg" 1926.G u s t a w Ti i r k : Die ehemalige Goldgewinnung bei Goldberg. „Schlesische

Geschichtsblatter" 1936. N. 3.R u d o l f W i n d ę : Das Bober-Katzbach-Gebirge.M a r i a n K s i ą ż k i e w i c z : Zarys budowy geologicznej Sudetów i ich przed­

górza. „Wiadomości Muzeum Ziemi" T. III 1947, s. 18—40.L. B a r a n i e c k i : Gołoborze Ostrzycy i Sobótki. „Czasopismo Geograficzne"

T. XXI—XXII. Wrocław 1952. s. 439 -440 .Z d z i s ł a w K a c z m a r c z y k : Krótkie dzieje Śląska w wiekach średnich (Do

r. 1526). Warszawa 1946.Dolny Śląsk. Praca zbiorowa pod redakcją K. Sosnowskiego, T. I. C ^ II . Instytut

Zachodni 1948.K a r o l M a l e c z y ń s k i : Z dziejów górnictwa śląskiego w epoce feudalnej.

„.Szkice z dziejów Śląska" pod red. Ewy Maleczyńskiej 1953.T a d e u s z S i e r o s ł a w s k i : Wleń — uroczy zakątek ziemi dolnośląskiej.

„Polska Zachodnia" 1948 Nr 41.T a d e u s z C h r z a n o w s k i : Wzdłuż Sudetów. „Tygodnik Powszechny".M a r i a n G o t k i e w i c z : ślązacy wrócili z Bukowiny i Bośni na Dolny

Śląsk. „Ziemia" Rok XXXIX 1948, Nr 1 (571). '

Page 82: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z dziej óu; daumych przem ysłóir ud Karpatach i Sudetach

Podkreślano już, że w badaniach dziejów Podhala m ało kładziono dotąd nacisku na zagadnienia gospodarcze 1). Jeszcze w większym sto­pniu uderza b rak zain teresow ania tym i zagadnieniam i w badaw czych p racach dotyczących przeszłości pozostałych części naszych gór, Pod­karpacia, Beskidów i Sudetów. Z agadnienia gospodarcze scftodziły tam na dalszy plan w badan iach h istoryków i badaczy przeszłości naszych gór; zajm ow ali się oni nimi jakby mimochodem, pośw ięcając n iepro­porcjonaln ie w iele uw agi innym przejaw om działalności ludzkiej. Ten stan rzeczy spraw ił, że i lite ra tu ra krajoznaw cza tych obszarów nace­chow ana jest pew ną jednostronnością, nie uw ydatn iającą gospodarczej przeszłości z zarysow ującym i się pierw szym i form am i przem ysłu zmie­niającym i się w raz z rozw ojem stosunków p rodukcy jnych aż do tw o­rzenia się zakładów już o charak terze kapitalistycznym .

Skutkiem tego jednostronnego spojrzenia na przeszłość i życie n a ­szych gór niezm iernie w ażny i decydujący o obrazie tej przeszłości czynnik, p raca człow ieka, n ie uw ypukla się a naw et często p raw ie w y­m yka się w ogóle z w iedzy o kraju , w k tó rą pow inien być uzbrojony każdy krajoznaw ca. W ie on, a przynajm niej w iedzieć może, w iele o h i­storii m iast i w si podgórskich, o zaby tkach sztuki i ku ltury , stosunkow o m ało o gospodarce i p racy człow ieka. A przecie praca, narzędzia p iacy i sposób p racy kształtow ały i w arunkow ały tw órczość ku ltu ra lną i św ia­domość społeczną. A przecie „historia rozw oju społeczeństw a jes t przede w szystkim historią rozw oju produkcji, h istorią sposobów produkcji, k tó ­re kolejno następu ją pc sobie w ciągu w ieków , h istorią rozw oju sił wy- tw órczycł^ i stosunków produkcji m iędzy lu d źm i"2).

W ydaje się w ięc pożyteczne w yszperać przyczynki historyczne roz­rzucone w różnych źródłach, dotyczące tego zapoznanego zakresu dzia­łalności człow ieka w tym przekonaniu, że chociaż są ty lko przyczyn­kami n ie w yczerpującym i w całości w szystkich źródeł i m ateriałów ,

*) Ostatnio J. Reychman. W sprawie nowych badań nad dziejami dawnego prze­mysłu na Podhalu. W ierchy XXII. 66—79.

2) J. Stalin. O materialiźmie dialektycznym i historycznym.

Page 83: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAW N Y CH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 7 3

wzbudzą zain teresow anie tu ry sty i k rajoznaw cy górskiego. W przyczyn­kach naszych zajm iem y się przede w szystkim m niej znanym górnictwem , hutnictw em żelaznym i szklanym , przem ysłem drzew nym , tkackim i su­kienniczym , garncarstw em i innym i a pom iniem y przem ysł naftow y, k tó ry chociaż tak silne p iętno w yw arł na życie Ą spraw y Podkarpacia, w ym aga osobnego opracow ania m onograficznego, podobnie ja k dzieje kopalnictw a w ęglow ego w Sudetach.

Poszukiwanie kruszców w XVI w.W edług A grico li

Sięgniem y najp ierw do odległych czasów, k iedy w yobraźnia ludu w idziała w górach złoto, srebro, miedź i złoża drogich kam ieni, k iedy to istn ieli poszukiw acze kruszców i skarbów . Strzegli oni pilnie sw ych odkryć i tajem nic, ale mimo tego nie um ieli milczeć; zostaw ili oni owe dziw acznym językiem przekazyw ane w skazów ki i przew odniki, w k tó rych k ry ła się m ądrość i dośw iadczenie haw iarzy, gm atw anina niejasności, zaw ierających czasem kruszec praw dy.

Znane są spiski tatrzańskie, mniej w ie się o spiskach z innych części naszych gór. M ają je Sudety i to dość wczesne, bo z połow y XV w ieku i zaw ierające ciekaw e szczegóły topograficzne okolic Z łotoryji i pó łnocnych stoków Gór Sowich 3).

s) K. Maleczyński. Z dziejów górnictwa śląskiego w epoce feudalnej w pracy pt. Szkice z dziejów Śląska. Książka i Wiedza 1953. str. 187, gdzie autor przytacza fragmenty tekstów.

Page 84: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

7 4 W ŁADYSI A W KRYGOWSKI

W jednym ze „spisków " n iejak i A ntoni W alde poucza: „...gdy rów ­nież chcesz znaleźć złoto i drogie kam ienie, to przejdź przez kam ienny most, k tó ry prow adzi przez Bóbr koło M olkenschloss, a następnie pójdź w dół Bobru albo w górę po stronie Z łotoryji, aż przyjdziesz przed dw orem pew nego chłopa, k tó ry nazyw a się K uternoga; stąd idź w dół Bobru, tam w pada m ała rzeczułka do Bobru i drogą koło zagrody chłopa przez jeden albo w ięcej zakrętów idź wzdłuz strum ienia... tam jes t góra wysoka.... a na środku yóry jest ziem ia czarna... i nabierz tak iej ziemi z jak iegokolw iek zagłębienia, to najdziesz p iękne rubiny i dobre złoto..." A oto inny spisek: „Ze Św idnicy py taj się o Dzierżoniów, n a ­stępnie trzym aj się gór po praw ej ręce aż do pew nej wsi, k tó ra nazyw a się Bielawa, a następnie do Grodziszcza, a następnie do Budzowa. Tam idź aż do końca, gdzie jes t droga poprzez Srebrną Górę. Tam znajdziesz przy drodze bry ły ołow iu w ielkości grochu i w iększe lub mniejsze... A chcesz dostać się do drogich kam ieni, to wróć przez w ieś Budzów, aż przyjdziesz do Ząbkowic. Tam idź aż do bram y... i py taj się o Com- m eberge, k tóra jes t na trzy ćw ierci drogi od. Ząbkowic. Tam znajdziesz w iele drogich kam ieni".

W spom niane w tekście nazw y M olkenschloss i Com m eberge odno­szą się do n ieistn ie jących dzisiaj osad. N ie w szystko co czytam y w tych spiskach zrodziła w yobraźnia. W okolicy Z łotoryji, w M iedziance koło Jelen iej Góry, Złotym Stoku, Srebrnej Górze, Budzowie i w pobliżu C ukm antla 4) po czeskiej stronie istn iały rzećzyw iście starodaw ne ośrod­ki kopalnictw a sięgające początków XIII w ie k u 5), cc św iadczy, że już przedtem m usiały one istnieć. Resztki sztolni, szybów i hałd oraz ślady w czesnohistorycznych dym arek przetrw ały po dziś dzień koło Z łotoryji i Lwówka (Płakowice, Dworek, Zbylutów).

Bogactwa natu ra lne Sudetów znalazły oddźw ięk także w poem acie z 1612 r., w k tórym czytam y:

„Pod G ryfibergą perły śliczne z rzeki Q uisy w yjm ują, jak grochow e ziarna, tym i czasy...",

4) Ciekawym przyczynkiem do dziejów kopalni Cukmantla jest dokument ogło­szony w „Tekstach źródłowych do historii Wrocławia" (Zestawili K. Maleczyński i J. Raiter) Wrocław 1951. Nr 47. str. 6 4 stwierdzający pod datą 1522 r., że mie­szczanie wrocławscy występują jako udziałowcy w gwarectwie na kopalni Cukman- tel, gdzie „parobcy górnicy buntują się, porzucają kopalnie i nie chcą dalej pra­cować..."

5) Wzmianki o Złotoryi pochodzą z 1211 r. i 1274 r„ o Cukmantlu z 1339 r„ o Złotym Stoku z 1344 r., Srebrnej Górze, Budzowie z 1454 r., o Miedziance z 1519 r. K. Maleczyński 1. c. 178.

Page 85: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAW N Y CH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 7 5

a także wzm iankę, że „są kruszce i w n iek tó rych rzekach piask i złote i kam ienie najdu ją drogie rozm aite safiry, diam enty..." 6).

I w tym fragm encie jes t kruszec praw dy. N a dnie Kaczawy, w p ia­skach N ysy Szalonej i w górskich potokach znajdyw ano złoty piasek, z którego w prym ityw ny sposób oddzielano złoto. Spiski górnicze do­c ie ra ją rów nież w Beskidy, nie m ówiąc oczywiście o Tatrach. P o d k re ­ślano już, że „O pisanie ciekaw e gór Tatrów " M ichała firosieńskiego w ykazuje w spólne cechy ze spiskiem niejakiego Gorączki z M yślenic, k tó ry opierał się — ja k przyznaje sam — na źródłach niem ieckich 7).

N iew ątpliw ie Śląsk i Sudety, k tó re posiadały w cześnie rozw inięte górnictw o, by ły ojczyzną różnych opisów i w skazów ek dla poszukiw a­czy kruszców, k tóre naśladow ano gdzie indziej.

„Prope G rybów in m onte Św inka est fluvius H orni Potok dictus, in quo est argilla rubra ibidem habetur optim um arabicum cum grana quan- tita tio pysae..." czytam y w „Testam encie n iektórego W ydżgi, k iedy miał um rzeć" z XVII wzgl. XVIII w ie k u 8), a w innym m iejscu: „Powyżej tego R ychw ałda jes t po tok M argorzęcin, k tórem idź do w ierzchu, a gdy przyjdziesz w ierzchow inę od w schodu słońca trzeba iść do w ierzchu góry, pod którym wierzchem są kam ienie jako piece a w yżej tego kam ie­nia są kam yki białe i czarne tam że przy tym głazisku... najdziesz in mo- dum grandivis, tam że też są doły z k tó rych niekiedy brano, tam że też są kam yki brunatne i czarne, brać je i p łókać co zostanie. Deus laudabilis".

N ie mniej ciekaw e jest, co czytam y dalej: „ iter faciendo est in villa Kłodne dicta, ubi est qui vocatu r Z łoty Potok ibi supra usque invenies lapidem, in quo lapide est signum m anus et crux, non signo reperto, eas u lterius et invenies aliud signum cubitum , si lapidem non invenies, tunc invenies zaciosy, et ibi invenies szachtam per quam potok vad it e t ibi est arbor jaw or, in qua videbis faciem desculptam , in radice vero illius arboris invenies karby, to t passus ad arbora, verte a facie sculpta transi ibi sub m ech invenies satis".

Jeszcze w cześniej Długosz na podstaw ie tradycji notuje, że w gó­rach łąckich żywcem złoto dobyw ają a później w XVIII w ieku G. Rzą- czyński fantazjuje, że „adam antes in regione subm ontana circa oppidum Baligród m inores facile reperib iles" 9).

“) W. Rozdzieński. Officina terraria. Wyd. R. Pollak. Poznań 1933. Str. 31.7) J. Krzyżanowski. Na szlakach tatrzańskich poszukiwaczy skarbów, Wierchy

XII. 81. Przypisek.8) Ziemia, 1935. Str. 198—200. Materiały do poszukiwania skarbów. Wydał

S. Szczotka.°) Ks. Gabryel Rzączyński. Historia natu^alis curiosa Regni Poloniae. Sando-

miriae 1721.

Page 86: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

76 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

Z tej na pół bajecznej sfery spisków, k tó re by m ożna m nożyć jeszcze innym i przykładam i, przejdźm y teraz w bardziej rea lne dziedziny.

N a pow ażną skalę rozbudow any przem ysł to h u t y ż e l a z a . Chro­nologicznie poszukiw ania rudy żelaznej i p rzetap ian ie jej prym ityw nym i sposobam i są najstarsze i sięgają m roków przedhistorycznych. Tu za j­m iem y się hutnictw em żelaznym, gdy przybrało ono w iększe rozm iary i w yszło z p ierw otnych foim eksploatacji. Było tych hu t żelaza n ie mało na całym Podkarpaciu. Siadem ich są dzisiaj pow tarzające się często nazw y topograficzne: huta, rudnik, ruda, gdyż słow em „ruda" określano

Kuźnik z XVII wiekui

daw niej sam ą hutę. Istn ie ją jeszcze po nich tu i ówdzie s ta re ha łdy , za­rosłe lasem i traw ą, bardzo często w yrasta jące jako rum ow iska łupków i piaskow ców . N a Śląsku Cieszyńskim , w lasach beskidzkich, k ry jących złoża rudy żelaznej w w iększej ilości niż w innych częściach naszych gór, od daw na w ytapiano żelazo do w yrobu narzędzi codziennego uży t­ku. Z arośnięte stożki rum ow isk usypanych przy kopaniu rudy, w idoczne są jeszcze po obu stronach drogi z Istebnej do K rzyżow ej10).

H uty żelaza zakładano z reguły w głębi lasów , gdyż produkcja w ym agała ogrom nej ilości drew na. Toteż istn ien ie ich łączyło się za­w sze ze spustoszeniem okolicznej puszczy do zużytkow ania k tórej „m inerator" otrzym yw ał praw o w raz z praw em eksploatacji. P ierw otny

10) K. Buzek. Ruda żelazna w Śląskich Beskidach i jej znaczenie dla kraju.II Rocznik Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego „Beskid Śląski" Cie­szyn 1931

Page 87: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAW NYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 77

w ytop żelaza odbyw ał się przy pom ocy m iechów kow alskich w dołkach w ykopanych w ziemi, do k tó rych nakładano rudą i w arstw y węgla drzew nego. Bryły żelaza uzyskane tą prym ityw ną m etodą ogrzew ano i kuto ręcznym i młotam i, o trzym ując w ten sposób żelazo kow alne.

W X i\ć i XV w ieku huta żelaza składała się już z bardziej zm echa­nizow anych urządzeń, z tzw. dym arki, tj. pieca o pojem ności k ilkunastu stóp kubicznych, na Śląsku Cieszyńskim zw anego „wilkiem ", w którym układano w arstw am i rudę i w ęgiel drzew ny, oraz z m iecnów w tłacza­jący ch pow ietrze przy w ykorzystan iu siły wodnej. Ręczne m łoty zastą­piły m łoty poruszane wodą, spod k tó rych żelazo wychodziło w formie szyn lub b lo k ó w 11). Te m etody nie u leg ły w zasadzie zm ianie do końca XVIII w ieku i jeszcze w XIX w ieku są stosow ane. B. Z. Stęczyński, op isu jąc ham ernie w Jaw orzynie (chodzi tu o Jaw orzynkę w Tatrach) da je szczegółow y opis produkcji: „Tu są zakłady w yrobów żelaza Ham- m erniam i z niem iecka nazyw ane, k tó rych obszerne budynki m ają le- ja rn ie czyli topieln ie żelaza z rudy, g liny uleżałej, siw obrunatnej pod ciężarem w yniosłych gór stw ardniałej i tę rudę dobyw ają sztolniam i czyli otw oram i pow stającym i z kopania, a tak dalece prow adzonym i, dopóki św ieże pow ietrze do p racy robotnikom wchodzić może. Rudę sypią do p ieca-m ającego podobieństw o kom ina czworobocznego, w ilo­ści stosow nej do w ielkości pieca, tym sposobem: Bierze się zw yczajnie 3 korce jodłow ych, korzec bukow ych węgli, sypie do pieca, na to w sypanie daje się ty lko 22 garnce rudy, na k tó rą znow u przychodzą w ęgle bukow e i jodłow e, potem ruda itd. aż do pełności pieca. Jedno tym sposobem napełnienie pieca zowie się gichta. Ze stu funtów rudy w ytapia się 15 funtów czystego żelaza. Robienie dobrego żelaza, lanie rzeczy rozm aitych, a szczególnie w yrabian ie stali i dulli czyli Gusstali poszło w przysłow ie z przyczyny dobroci m ateriału. Te zimą i latem zatrudnione w yrobnie (fabryki) w ydają rocznie przeszło 100 000 cetna- ió w żelaza, przynoszącego znaczne korzyści" 12).

Duża huta żelaza, stanow iąca w łasność królew ską, istn iała w XVI i XVII w ieku w Now ym Sączu. Pracow ały tu w 1569 r. cztery ham ry, k tó re w yrab iały b lachę i sierpy a produkcja ich była ja k na ow e czasy bardzo duża. W ciągu dw óch m iesięcy 1613 r. w jednej pracow ni sier- pacza — tak nazyw ano robotników w yrab ia jących sierpy — w y­niosła ona 9.800 sierpów; inna pracow nia potrafiła w ciągu trzech ty ­

u) K. Buzek. 1. c. Patrz także Rutkowski. Historia gospodarcza Polski T. I. str. 75.

1J) B. Z. Stęczyński. Feronija czyli wspomnienia z podróży po Tatrach i ziemiach słowiańskich (rkp. 1845 r.) Rękopis udostępniony mi łaskawie przez mgr S. Paga- czewskiego, który mi nań zwrócił uwagę.

Page 88: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

7 8 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

godni w yprodukow ać 5.300 sierpów, co św iadczy również o dużym zby­cie tych narzędzi. Z kuźnicam i sądeckim i łączy się nazw isko rodziny Kromerów, gdyż pierw szym sierpaczem był M arek Krom er zm arły w 1489 r.13).

Istn iała rów nież w Now ym Sączu w 1569 r. „officina in qua certa ąuaedam ara tria instrum enta conficiuntur". W yrabiano w tej fabryce podkow y, łopaty, radlice, trzodła i inne narzędzia rolnicze. •

Średniowieczne wozy naładowane towarami

N iektórzy w skazują, że Chom ranice w Sądeczyźnie w yw odzą się rów nież od istn iejących tam h a m ró w 14).

W iek XVIII przynosi w Beskidzie Śląskim założenie dużego ośrodka przem ysłow ego w U stro n iu 15). A lbert, ks. saski, ożeniony z córką M arii Teresy, buduje tu w 1772 r. w ysoki p iec a w 1778 kuźnicę zw aną ham rem Adama. W następnych latach pow stała dalsza kuźnica, Jan a i A lberta

13) Szczęsny Morawski. Sądeczyzna. T. II. str. 343.14) tamże j. w.15) Równocześnie powstaje huta żelaza w Brennej. Patrz F. Popiołek. Historia

osadnictwa na Śląsku, który powołuje się na Hofkanzlei Erlasse 1792. akt. 101.

Page 89: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAW N Y CH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 7 9

(w 1820 r.) oraz kuźnica K rystyny w górnej części Ustronia. W tym że samym czasie pow staje odlew nia części m aszyn, kół zębatych, garn­ków, pieców itp., tzw. Kuźnica T eresy [w daw niejszej papierni na Po­lanie (1820 r.)], zaś od 1840 następu je dalszy rozwój zakładów przem y­słow ych, przede w szystkim uruchom ienie w alcow ni H uty H ildegardy (1846 r.). Przy kuźnicy A dam a pow staje najp ierw tokarn ia i ślusarnia a następnie faL±yka m aszyn i śrub, ko tlarn ia i zakład budow y m ostów żelaznych, rozrasta jący się do w ielkiego przedsiębiorstw a, k tó re od n a ­zw iska założyciela, m ajstra Kotucza, nazyw a się potocznie „do Kotucza" lub Kotuczową. W fabryce tej w yprodukow ano ok. 1850 r. p ierw szy pług ośm ioskibowy, ciągnięty m aszyną parow ą. M iał on kształt p rostokąta a na jednym ram ieniu um ieszczone by ły cztery pługi, na drugim dalsze cztery, k tó re by ły zw rócone w odw rotną stronę, tak że orały zawsze tylko cztery skiby. N a pługach tych siedział człcw iek regu lu jący głębo­kość orki. N a końcach sta ły dwie m aszyny parow e w kształcie dzisiej­szych ciągników i ciągnęły pług na linach lfl).

Prócz hut żelaza także inne przedsiębiorstw a przem ysłow e, jak cegielnia, w apiennik, papiern ia i brow ar przeniesiony z Kozakowic, spo­w odow ały w zrost U stronia w dużą osadę fabryczną, ściągającą siłę ro­boczą.

Kronikarz z la i osiem dziesiątych ubiegłego stulecia 17) tak i podaje opis okolicy:

„Dziś U stroń jes t głów nie osadą fabryczną. W ysokie kom iny, kłęby czarnego dymu, szeregi m urow anych dom ków dla robotników , k tóre przy w jeździe do wsi spotykam y, św iadczą o przem ysłow ym charak­terze osady. Są tu hu ty żelazne arcyksięcia austriackiego A lbrechta. Jest tu w alcow nia, odlew nia. Ruch m usi być dość ożywiony, k iedy w za­kładach około 600 robotników pracuje. Zarząd fabryczny jes t niem iecki, robotnicy jednak praw ie w yłącznie szlązacy. Panuje w ięc tu mowa pol­ska z całą swobodą i to nie ty lko na ustach tego ludu, k tó ry niższą spełnia służbę".

Chłopi odrabiali pańszczyznę w przedsiębiorstw ach książęcych i je ­szcze w 1870 r. przydzielono ich 70 do p racy w hutach. D ostarczali oni bądź to furm anek, bądź robocizny pieszej, w zględnie zatrudnieni byli przy kopaniu rudy ż e la z n e j18). Nazy w ano ich rudziarzam i a ich zarobek

16) Niektóre wspomnienia z przeszłości Ustronia. Podał Andrzej Kostka Orli Lot. R. XXIII. nr 4. 1949.

17) U źródeł Wisły. Obrazki z podróży. Napisał A. P. Tygodnik Ilustrowany 1878 r. str. 327.

ls) F. Popiołek. Historia osadnictwa w Beskidzie Śląskim 1939 r. str. 228.

Page 90: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

8 0 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

m iesięczny w ynosił w la tach 1850— 1870 — 7 do 8 reńskich p rzy p racy 12 do 16 godzinnej 18a).

Kopano ją przede wszystkim w sam ym Ustroniu, w Górkach, w Ci- sow nicy (gdzie „dosyć wydajna" kopalnia istn ieje w XVIII wieku) 19), w Kojkow icach, K rasnej, w Lesznej Górnej, W ędryni, N y d k r, M istrzo- wicach, Puńcowie, K oniakow ie i Istebnej. W tej ostatn iej dobyw ano ją w szczególności na stokach Gańczorki oraz w przysiółkach: Łączynie, Glinianem, koło Olzy, O leckach, nadto w Jaw orzynce „u M ałyszia" 20).

Przem ysłow y ośrodek ustroński w okresie najw iększego swego roz­kw itu zatrudniał około 2.000 robotników a p rodukcja w ysokiego pieca w ynosiła tygodniow o 320 cetn. m etrycznych surow ca. Praca w kuźni zaczynała się o 7-mej rano i trw ała 10 godzin. W edług zapisów z opo­w iadań starych ludzi z ubiegłego s tu le c ia 21), kuźnica była czynna tylko w okresie poza zimowym, gdyż m łoty poruszane by ły wodą; do ognia w rzucano żelazo o długości ok. Y2 m etra a szerokości 40— 45 cm. Gdy rozgrzało się do czerw oności w yciągano je kleszczami i kładziono na kow adło pod m łot zw any kam dą, gdzie rozcinano go specjalnym nożem.

N ajw iększe nasilen ie w ydobycia rudy żelaznej w Beskidzie Śląskim przypada na okres 1850— 1870, w szczególności w 1851 r. najw yższa ilość roczna w ynosiła 164.234 q 22). Z czasem zaczęła się ona w yczerpyw ać a gdy w drugiej połow ie XIX w ieku odkryto na Słowacji w ydatniejsze gatunki, słow acka ruda zaczęła w ypierać śląską. Sprowadzano ją na j­p ierw końm i a od 1872 r. koleją. Ponieważ U stroń leżał z daleka od linii kolei bogum ińsko-koszyckiej, los hu t ustrońskich był przesądzony. Toteż przeniesiono je do T rzyńca a w U stroniu pozostał ty lko w ysoki piec i odlew nia (Huta Elżbiety), kuźnia K rystyny i fabryka maszyn. Ale i te m iały z czasem zniknąć. W ysoki piec w ygaszono w 1897 r., kuźnię zburzono w 1904 r., resztę zaś hut nabyła firma B revillier i Urban, u ru ­cham iając w nich fabrykę w yrobów kow alskich.

W iek XIX w raz z postępującym rozw ojem kapitalizm u przynosi za­łożenie dużej hu ty w W ęgierskiej Górce. Rozpoczął jej budow ę w 1837 r. Adam W ielopolski, do którego należały wów czas dobra żyw ieckie, lecz gdy powódź na Sole zerw ała tam ę dla doprow adzania w ody do huty, zaniedbał jej. Ukończył budow ę następny w łaściciel dóbr żyw ieckich arc. Karol Ludwik, k tó ry w 1844 r. założył obok h u ty zakład fryszerski

18a) J. Wańtuła. Karty z dziejów ludu Śląska Cieszyńskiego. Warszawa 1954. str. 204.

ln) F. Popiołek. Dzieje Śląska austriackiego. Str 269.20) M. Gładysz. Zdobnictwo metalowe na Śląsku. Kraków 1938. Str. 58.21) Orli Lot. R. XXIII Nr 4 — 1. c. Patrz też K. Buzek 1. c.22) K. Buzek. 1. c. Str. 50.

Page 91: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

i. „ZIEJOW DA win i CH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 8 1

z 2 piecam i i 2 m łotam i poruszanym i wodą. H utę z w ielkim i piecam i nazw ano hu tą żelaza K arola Ludw ika zaś fryszerskie zak łady hu tą Hil- degardy. W raz z hu tą w W ęgiersk iej Górce przeszły w dziedzictw o do­b ra żyw ieckie na are. A lbrechta, a po jego śm ierci w 1895 r. nastąp ił podział, w m yśl którego zakłady w W ęgierskiej Górce zw iązano z w iel­kimi zakładam i w Trzyńcu i koksow niam i oraz kopalniam i w ęgla w K ar­winie. W ysokie p iece dotrw ały w W ęgiersk iej Górce do 1905 r. a potem pracow ały tu ty lko odlew nie ru r i żelaza.

C iekaw e jest, że rudę żelazną przyw ożono w pew nym oKresie do W ęgierskiej Górki także z okolic Istebnej.

T ania była siła robocza gdyż b iedo ty góralskiej nie brakow ało. W lo­k ły się dniem i nocą chłopskie sterane furm anki, naładow ane śląską darniow ą rudą, w yboistą koniakow ską drogą przez K asperki pod dy­m iącą hutę, gdzie rudę pław iono a uzyskany surow iec zw any „liyci- nom" tym i samym i furm ankam i pow racał do kuźnic ustrońskich dla dalszej przeróbki na żelazo k u jn e 23).

W dzikim podów czas krajobrazie żyw ieckim nie jed y n a W ęgierska G órka z dym iącym i zakładam i H absburgów była czymś nowym . W O b­szarze koło Żyw ca w yrosły w połow ie XIX w ieku 4 fryszerki i 2 kuźnice również należące do H absburgów . Padły one w 1906 r. ofiarą postępu­jącej koncentracji p rodukcji i rozbudow y w ielkiego przem ysłu na Ślą­sku Cieszyńskim , przede w szystkim zakładów w Trzyńcu.

Istn iały rów nież w bliskim sąsiedztw ie Żyw ca w Sporyszu 4 fryszerki założone w la tach 1836— 1838, k tó rych p rodukcja nie by ła m ała, skoro, np. w 1851 r. w ynosiła 16.121 q żelaza i 20.589 q żelaza lanego. I te za­k łady zw iązały się z przem ysłem trzynieckim i karw ińskim a w 1906 r. s ta ły się podobnie ja k zakłady w W ęgierskiej Górce — w łasnością austriack iego tow arzystw a akcyjnego.

Jeszcze o k ilku hu tach żelaza w Beskidach należy wspom nieć. O za­kładach przem ysłow ych w pobliżu M akow a i Suchej pisze w drugiej po­łowie XIX w ieku M aria Steczkow ska:

„Tuż za m iastem budynek przeznaczony na m ieszkania d la urzędni­ków i dozorców bardzo obszerny i porządny. M achina parow a poddy- m ając m iechy, rozżarza ogień w dw óch piecach. N ie robią tu delikat­nych sztuk, jedyn ie ty lko le ją szyny, w alce, piece itp..,.

...Fabryka garnków żelaznych i drobniejszych w yrobów znajduje się nieopodal w e wsi Suchej, ham ernia zaś jes t w Zawoi o parę mil po­w yżej M akow a leżącej, dokąd posy ła ją tu te jszy surow iec. Pom iędzy do­zorcami i robotnikam i jes t w ielu N iem ców i zniem czonych szlązaków.

23) M. Gładysz. Zdobnictwo metalowe na Śląsku. Kraków. 1938 Str. 58.

W ie rc h y 13 X X I I I 6

Page 92: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

8 2 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

Dowiedziałam się, że tak m akow ska hu ta ja k i tam tejsza ham ernia na­leżą do hr. Ludwika Filipa de Saint Genois" 24). Również w samej Su­chej istn iała w XIX w ieku ham ernia, należąca do Branickich, k tó ra upadła w 1886 r.

W ielkim kom pleksem zakładów przem ysłow ych była w tym okresie K am ienica z przyległym i wsiami i przysiółkam i, przede w szystkim Szczawą i Zasadnem . O bok licznych tartaków , papierni, gorzelni i hu ty szkła pracow ały tu dw ie kuźnice, założone w 1845 i 1851 r. każda o 3 p ie­cach, w yrab ia jące żelazo sztabow e i ku te w ilości do 150.000 kg rocz­n i e 25); olbrzym ie lasy gorczańskie o pow ierzchni około 3.214 ha nale­żące do M arszałkow iczów, ściśle biorąc do Kornelii z K irchnerów M ar - szałkowiczow ej, żony M aksym iliana, dostarczały koniecznego paliwa, zaś rudę żelazną zwoziły chłopskie furm anki z N aw o jo w ej26).

Na przeciw ległym krańcu naszych gór, w Bieszczadach, w pierwszej połowie XIX w ieku huczały hu ty i ham ernie żelaza w Cisnęj, Dusza- tynie i Rabem, o k tó rych w spom ina A. Fredro w „Trzy po trzy", jako że należały do jego rodziny. K opalnie tam tejsze dostarczały do 700 q surow ca przetap ianego przede w szystkim w C isn e j27) i w połow ie ub. stu lecia p rzestały pracow ać 28).

W szystkie zakładane w XIX stuleciu karpackie hu ty i fabryki są w ynikiem usiłow ań klasy obszarników przejścia na bardziej racjonalną gospodarkę i dostosow ania jej do tow arow o-pieniężnych stosunków . Stąd to usiłu ją oni uprzem ysłow ić sw oje m ajątk i zak ładając hu+y, ham ry, gorzelnie, ta rtak i i inne zakłady oparte na kapita listycznych m etodach gospodarki, kosztem w yzysku nędznie opłacanego chłopa-robotnika. W n iek tó rych hutach dzień roboczy w ynosił 16 godzin a nędza wsi ga­licyjskiej mimo tego pchała taniego chłopa do tej m ozolnej k ilkunasto godzinnej pracy. Dowodem rosnącej św iadom ości klasow ej jes t fakt, że wśród pow stańców zw erbow anych w 1846 r. przez J. G oslara znaleźli się także robotnicy hut, tartaków i innych zakładów przem ysłow ych w K arpatach m. in. także z hu ty żelaza w Cisnej. Rów nocześnie tan ia siła robocza ham ow ała stosow anie wyższego poziom u techniki eksplo­atacji hu t karpackich. O losie ich zdecydow ał w ięc ostatecznie kryzys

24) M.(aria) S.(teczkowska) W ycieczka na Babią Górę. Dodatek do Nr 75 Ty­godnika Ilustrowanego 1869 r.

Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego T. 3 Str. 744.26) J. Sitowski. Dwory i dworki w Limanowszczyźnie. Piotrków Tryb. 1918 r.

Sir. 31—32.27) Bericht der Handels und Gewerkekammer in Lemberg fur Jahre 1854—j.856.28) Encyklopedia do krajoznawstwa Galicji. A. Schneider. Lwów 1868 T. II.

Str. 467.

Page 93: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW D AW NYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 8 3

gospodarczy a rów nocześnie i rozwój techniki, k tórem u obszarnicy nie um ieli i n ie chcien nadążyć.

Z pow odu uw łaszczenia chłopa w ydobycie in d y żelaznej tak niskiego gatunku, jakim i by ły rudy karpackie, przestało się po prostu opłacać. Produkcja ich, jak zresztą w szystkich hu t w głębi gór, budow anych w okresie uprzem ysław iania m ajątków obszarniczych, sta ła na bardzo prym ityw nym i dyletanckim poziom ie, op ierając się tradycy jn ie na w ę­glu drzew nym a nie kam iennym 29).

Dzieje h u t s z k ł a w górach i na pogórzu to rów nież in teresu jący rozdział h istorii gospodarczej Karpat. Podobnie ja k hu ty żelaza zakła­dano je z regu ły w śród lasów dostarczających taniego i jedynego zre­sztą paliw a. Decydow ało o tym rozm ieszczenie surow ca, ilość rąk do p racy obok rozm iarów zapotrzebow ania. K otlina Je len iogórska i Podkar­pacie były terenem szczególnie nadającym się do produkcji szklą, gdyż w łaśnie tam nie brakow ało surow ca, robotn ika ani paliw a. Sąsiedztwo dużych ośrodków m iejskich, będących naturalnym m iejscem zbytu, n ie­zła sieć dróg handlow ych, duże złoża surow ca nad N ysą Łużycką sprzy­ja ły zakładaniu hut szkła w K arkonoszach w okolicy Szklarskiej Po­ręby, a w K arpatach zw łaszcza w pasie od Beskidu Śląskiego po okolice M uszyny. W Szklarskiej Porębie istn iała hu ta szkła już przed 1366 r. skoro w tym czasie jes t ona przedm iotem kupna-sp rzedaży30). Przem ysł szklany rozw ija się bardzo pom yślnie aż do XVII w. w zbogacając rodzinę jeleniogórskich patrycjuszy Preusslerów , jednak w XVIII w ieku zaczął upadać. Dalsze ośrodki przem ysłu szklanego znane są w XVII w ieku w Beskidzie Śląskim.

W urbarzu obejm ującym wsie książęce, należące do państw a sko- czow sko-strum ieńskiego, spisanym w 1621 r. w ym ieniona jes t Brenna, w k tórej znajduje się hu ta szkła w yrab ia jąca „szkło proste oraz szklanki na piwo i w ino". H uta ta m usiała już istnieć w drugiej połow ie XVI w ieku, skoro z 1605 r. pochodzi w zm ianka dotycząca nadania pola „Dzie- lec", określonego bliżej jako znajdującego się „przy hucie". Założył ją praw dopodobnie W acław W oda, k tó ry w 1565 r. otrzym ał w darze Bren- nę od ks. W acław a w nagrodę za w ierną służbę. K siążęta puszczali hutę w dzierżaw ę, pobierając czynsz „od roboty szklarskiej". Istn iała ona o zm iennym nasileniu produkcji aż po początek XIX w ieku, k iedy to skasow ano ją w obliczu rosnącej n ieop łaca lności31).

M iała liczne hu ty Żyw ieczyzna, przede w szystkim zaś Żywiec, gdzie w XVI w ieku istn iała h u ta należąc a do Kom orowskich, k tó ra dostar-

20) N. Gąsiorowska. Górnictwo i hutnictwo w Polsce. 1949 Wyd. II. Str. 86.3°) K. Maleczyński. Z przeszłości Jeleniej Góry — Sobótka. R. IV. 1949. Str. 112.31) F. Popiołek. 1. c. 111.

Page 94: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

8 4 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

ezała szkła na targ i krakow skie, nadto w Rycerce i Pewli. Dziejopis żyw iecki A ndrzeja K om onieckiego wspom ina przy roku 1570, że „roku tegoż hu ta na Bystrej n a s ta ła " 32), a przy roku 1679 pisze: „Tegoż roku h u ta żyw iecka za Pewlą, w k tórej ostatn i był hu tn ik W aw rzyniec M an- decki, ustała, obróciw szy te grunta na zarębki w ym ierzyw szy ich Nro 15 i stąd tę tam wieś H uciskam i n az w a n o "33). Istn iaia nadto z począt­k iem XIX w ieku huta szkła w U jso łach 34), lecz nie trw ała długo.

Aż XIV w ieku sięgają hu ty szkła w Beskidzie Średnim, na południe od M yślenic; istn iała w tym czasie huta szkła w Trzebuni rozw ijająca się na pow ażną skalę w XV wieku, skoro jak św iadczą dokum enty z 1452 r. — niejak i M arcin v itrea to r alias hu tarz z M yślenic sprzedał ją za drogie pieniądze Szymonowi ze Stróży. P rzetrw ała ona cały w iek XVI i jeszcze w 1597 r. M alina z M yślenic przyw oził szklenice do K ra­kowa. O rozm iarach i poziom ie tego przedsiębiorstw a m ogą świadczyć dane produkcji rocznej; w ynosiły one 6.000 szyb w iększych, 5.000 m niej­szych, 80. tuzinów szkła „m alowanego i rysow anego", istn iała bowiem przy hucie także m alarnia, szklarnia i szlifiernia. Z atrudnieni w hucie palacze byli zwani narzeczow o sularze lub szulerze (spolszczone z n ie­m ieckiego Schiirzer) a3), co tłum aczy dzisiejszą nazw ę szczytu Sularzów- ka (624 m) na płd.-zach. od M yślenic. Również w sąsiadującej z Trzebunią W ięciórce produkow ała tam tejsza huta szyby, szklanki, kieliszki i flaszki. P raca — ja k w szędzie — oparta była na w yzysku chłopów, k tórzy prócz opłat p ien iężnych w yrabiali dla zam ku z otrzym anego surow ca pokaźną ilość w yrobów szklanych jako tow ar dla dw orskiego handlu. P rzyto­czone w yżej ilości p rodukcji w skazują, że handel w yrobam i szklanym i kw itł na dużą skalę kosztem ciężkiej p racy chłopskiej 36).

Również duża m usiała być inna hu ta szkła w okolicy Jazow ska i Obi- dzy, skoro now osądecki kupiec Tym ow ski w XVII w ieku zakupuje z niej n ieraz 4.500 szyb. Istn iała ona w XVIII w ieku i w spom inają o niej k ro­niki z lat 1680— 1748, pisząc pod datą 1736, 18 Junii: „Hutę pom iędzy gó­ram i będącą góra przyw aliła, co też m ogła podebrać w oda to za­brała" 37).

32) Dziejopis żywiecki Andrzeja Komonieckiego T. I. Str. 108.33) Tamże. Str. 259.34) J. Mehoffer. Wadowicer Kreis in Konigreiche Galizien. Wien 1843. J. Gąt-

kowski. Rys dziejów Księstwa oświęcimskiego i Zatorskiego. Lwów 1867. Str. 90.35) A. Bruckner. Słownik Etymologiczny Str. 557.36) A. Przyboś. Powstanie chłopskie w starostwie lanckorońskim i nowotarskim

w r. 1670. Str. 50 i nast.37) Roczniki do dziejów Podtatrza i Spiszą z lat 1680— 1748 spisane przez XX

Jana i Stanisława Owsińskich, wydane przez J. Jerzmanowskiego, Kraków 1858, Str. 39.

Page 95: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW D AW NYCH rRZEMYSŁOW W KARPATACH I SUDETACH 8 5

Ciekaw e jest, że h u ta ta czynna by ła jeszcze w pierw szych latach XIX w ieku, po czym podzieliła los w ielu podobnych przedsiębiorstw . Ruiny je j w spom ina jeszcze h isto ryk na początku XX w ie k u 38), a do dnia dzisiejszego, chociaż nie da się ustalić dokładnie m iejsca gdzie one istniały, u trzym uje się tradyc ja o hucie w śród m ieszkańców Obidzy.

Zamek w Muszynie — centrum państwa muszyńskiegoW ed łu g P rzy ja c ie la L u d u z 22 IV . 1832 r.

W kom pleksie zakładów przem ysłow ych K am ienicy i Szczawy istn iała na początku XIX w ieku „na Rzekach", przysiółku Zasadnego hu ta szkła, k tórej p rodukcję szybko zawieszono. Dalej na wschód, m ię­dzy Popradem a Ropą, z głównym ośrodkiem w M uszynie, rozsiadło się od końca XIV aż do końca XVIII w ieku tzw. państw o m uszyńskie, na­leżące do biskupów krakow skich i posiadające sw oistą organizację jak gdyby państw o w państw ie, uniezależnione do pew nego stopnia od wia- dzy królew skiej pod względem adm inistracji, sądow nictw a i w ładzy wojskow ej. W sie należące do państw a m uszyńskiego, zwanego także

ss) J. Sygański. Historia Nowego Sącza. Lwów 1901. Str. 151.

Page 96: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

8 6 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

od pobliża gran icy w ęgierskiej, kresem m uszyńskim , obow iązane były do licznych pow inności. M. in. istn iejące w Pow roźniku, Słotw inach, M uszynce i Stawiszy hu ty szkła m usiały dostarczać rocznie po 1.000 szyb każda dla dworu. Przekraczało to oczywiście jego zapotrzebow a­nie a przeznaczone było na handel. Już w 1581 r. zanotow ano, że do państw a m uszyńskiego przynależą 2 hu ty szklane 39).

W XVI w ieku istn iały hu ty w Szklarce koło Szym barku, na Flaszy w Ropie, w H ucie W ysow skiej 40), oraz w Krem pnej. Tę osta tn ią w y­m ienia w XVIII w ieku G eografia z 1787 r. K uropatnickiego jako sław ną, zaś Słow nik G eograficzny K rólestw a Polskiego z 1883 w spom ina o dwóch hutach jako istn iejących i zatrudn iających 146 ludzi. H uta Szym barska m usiała istnieć jeszcze w XVII w ieku, skoro w spom ina o niej W acław' Potocki:

„Tam kędy wprzód, nim przez nie w ożę się na prom ie Spadłszy Ropa z Bieszczadu krzyw e brzegi łomie Zam ek stoi w tak ciasnym i w kącie ta k skrytym Prędzej niż znalezionym , może być dobytym Szym bark zowią; w ieś przy nim, gonty, deski, huty... ...Prezentują mi sklence i z hu ty kieliszki Piwo i chleb owsiany...

Przem ysł szklany odnowił się w XIX w ieku w dolinie Ropy a m ia­now icie w okolicy Uścia. Pow stała tam hu ta szkła w O dernem i Boł- czaczem, gdzie zresztą by ły także stare ham ry dla obróbki żelaza. Do dzisiejszego dnia u s tarych ludzi w Uściu przechow uje się żyw a tra ­dyc ja p rac w pobliskich hutach, po k tó rych może jes t nazw a Stara H uta na płn. zachód od w zniesienia K iczerka (653 m), m iędzy nim a Bar- diów W ierchem (755 m).

Ja k w yglądała p raca człuw ieka w tych prym ityw nych hu tach za dni daw nych —■ nie wiemy. Pew ne ty lko w yobrażenie może nam dać póź­niejszy opis, dotyczący hu ty w N iw iskach, podany przez A. M. Paproć (Antoniego M ańkowskiego) pochodzący z 1845 r.

„W śród lasu stał obszerny budynek; w szedłszy do niego zostałem zdum iony ogrom nym w środku budynku zbudow anym piecem o 10 fra­m ugach, w k tórego w nętrzu w iły się i k łębiły płom ienie, pow stałe z p a ­lącego drzew a, k tóre w prost po ścięciu w lesie, w surow ym stanie do n ie­go wrzucano. Przy każdej fram udze stał dośw iadczony robotn ik z długim, na obu końcach m osiężną blachą okutym cybuchem , na końce którego

39) Pawinski. Małopolska. III Str. 148.40) Castr. Biec. T. 183 p. 1027 cyt. w pracy A. Wójcik. Gładysze. Gorlice 1948.

Page 97: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW D A y.WYCH PRZEMYSŁÓW w KARPATACH I SUDETACH 8 7

naw inąw szy potrzebną ilość m asy szklanej, znajdującej się w płynnym stanie w glinianym kociołku w śród płom ieni — zw racał się do pom o­cnika, u jm ującego w ydm uchaną banię w drew nianą form ę dowolnego przedm iotu; czynność ta odbyw ała się z nadzw yczajną szybkością i zręcznością, a p rzy m niejszych robotach np. flaszeczkach, słoikach itp. w praw iała w podziw " 41).

Pow ażną pozycję w gospodarce stanow ił p r z e m y s ł d r z e w n y . Rozwija się on na całym Podkarpaciu i w głębi Beskidów, wszędzie tam, gdzie były lasy.

„Gdzie spojrzeć, wszędzie rąb ią albo buk do hu ty Albo sośnię na smoły, albo dąb na szkuty" —

pisze poeta. Różnorakie m iał ten przem ysł formy, a w ięc w ypalanie węgla, pędzenie smoły, obróbkę budulca, w yrób gontów, desek, klepek, beczek solnych czyli bednarek, „w sianków gontow ych", p rzygotow y­w anie tram ów do pańskich traczów czyli pił w odnych, w reszcie w yrób sprzętów dom owego gospodarstwa.. Inw entarze starostw a lanckoroń- skiego z XVII w ieku w ym ieniają różne „naczynia drzew iane" w yrabia­ne w e w siach należących do starostw a a w ięc cebry, cebrzyki do um y­w ania nóg, stoły, stołki, rydle, stolnice, łyżki itp.42).

W drugiej połow ie XVIII w ieku w Beskidzie Śląskim w yrabiali z pni drzew nycli skrzynie prym ityw ne, pługi, wozy bose (bez o k u c ia )4S). Prócz tych przedm iotów na w łasny uży tek w yrabiała ludność góralska w Beskidach przedm ioty zw iązane z szałaśnictw em i pasterstw em jak czerpaki, w arząchw ie, skrzynie na sery, obońki, naczynia domowe (łyżki, stępy itp.), narzędzia tkack ie jak kołow rotki, wrzeciona, w arsztaty; z w y­robem tych przedm iotów zw iązane jes t bogate zdobnictw o drzewne, bę­dące przejaw em oryginalnej tw órczości i w rażliw ości artystycznej ludu góralskiego 44).

W drugiej połow ie XVI w ieku było w podgórskich częściach pow ia­tów śląskiego, bieckiego, szczyrzyckiego, w szędzie tam, gdzie p łynęły rw ące potoki — około 40 tartaków , nazyw anych raz piłam i na Żywie-

41) Sprzed lat czterdziestu. Ustęp z pamiętnika („Ruch" pod redakcją Stanisława Błotnickiego i Alfreda Inlendera. Lwów, 1887, Rok I, Nr 6 i 7) przedrukowany w pracy M. Tyrowicza „Julian Maciej Goslar“ , Warszawa 1953, Str. 179— 185.

42) A. Przyboś. 1. c. 48—49.43) F. Popiołek 1. c. 62.44) Zagadnienie zdobnictwa drzewnego, omawiają wyczerpująco: praca M. Gła­

dysza „Góralskie zdobnictwo drzewne na Śląsku", Kraków 1935, W. Matlakowskiego„Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu" Warszawa 1901, L. Malickiego „Za­rys kultury materialnej górali śląskich" Katowice 1936.

Page 98: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

88 W I A DY SEA W K RYG O W SKI

czyźnie i w okolicach Suchej i M akow a lub traczam i na P o d h a lu 45). N iezm ordow ane ta rtak i cięły puszczę karpacką i p rzerab iały ją prym i­tyw nym i sposobam i na bele, tarc ice i łaty. Zanim znalazły się w tra- czach-piłach, m usiał chłop w yrąbać drzew o i spław ić je potokam i w dół w najcięższych w arunkach, zbijając po 10 drzew w tzw. tafle lub w ra ­

zie b raku spław nych poto­ków wzgl. w czasie m ałej wody, zwozić je furm anka­mi. W yrąb lasów przeradzał się w XVI i XVII w ieku w rabunkow ą gospodarkę, k tórej celem był wyw óz bu­dulca drogą w odną przez Gdańsk. W yw ożono drzew o drobniejsze, ja k wańczos, klepki, rzem ień, p lu ty i gru­be, jak kłodzinę, bale, m a­szty, zaś z Podkarpacia cis46), k tó ry był — ja k świadczą liczne w K arpatach nazw y— drzew em często w nich w y­stępującym .

Do przew ożenia do G dań­ska trzeba było sratków i tra ­tew . Budow ały w ięc chłop­skie ręce duże łodzie (szku- ły, kom ięgi i dubasy) i m a­łe achtany, ba ty i łódki. Bu­dow ano je w starostw ie sa­nockim , zwłaszcza w oko­

licach nad Sanem, w T yraw ie W ołoskiej, wszędzie tam, gdzie „lasów jest dobrych nie mało, w k tó rych bukow iny najw ięcej i jodłow ego drze­wa do budow ania kom ięg", n ie bacząc na O strorogow e ostrzeżenie, że „kto dęba u tn ie jakoby chłopa zabił".

W latach 1537— 1576 przeciętn ie rocznie przechodziło przez kom orę w e W łocław ku ok. 1.500 tzw. „centów " (po 120 sztuk) drobnego drzew a.

46) J. i S. Reychmanowie, Przemysł wiejski na Podhalu. Zakopane 1937. Str. 28. Patrz też mapa nr 7. Atlasu językowego polskiego Podkarpacia M. Małeckiego i K. Nitscha, Kraków 1934.

46) J. Rutkowski. Historia gospodarcza Polski (do 1864 r.), Warszawa 1953. Str. 119.

Młyn wodnyDrzeworyt z X V I wieku

Page 99: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓYy D AW N Y CH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 8 9

ok. 30 kop. (po 60 sztuk) grubego drzew a i ok. 150 centów c is u 47). Ilości te oczyw iście dotyczyły w yw ozu z całego państw a, pokaźna ich jednak częśc a niem al całość w yw ozu cisu pochodzi z Podkarpacia i Karpat.

Szczególnie na w ielką skalę rozw inęło się gonciarstw o; nie było chyba w ioski położonej w pobliżu lasu, k tórej m ieszkańcy nie byliby gonciarzarni czyli szyndzielorzam i, jak ich nazyw ano w Beskidzie Ślą­skim. W yrab iał g<mt/ Beskid Śląski, Żywiecczyzna, N ow otarskie a w szczególności w Beskidzie Średnim w części należącej do sta­rostw a lanckorońskiego; w yspecjalizow ali się w gonciarstw ie chłopi Z Palczy, Baczyna, Jasien icy , Jachów ki, Budzowa, Trzebuni, M akowa, Bieńkówki, W ięciórki, Bogdanówki i Zawadki. C iekaw e jest, że przem ysł ten przetrw ał w tych stronach a zwłaszcza w okolicy M akow a do XIX wieku, skąd gon ty przyw ożono i później do Krakowa.

Lustracja z 1564 r. w królew szczyżnie Zatorskiej i oświęcim skiej wspom ina, że „w gęstych lasach m iędzy Inw ałćem , Jędrychow em a Su- likow icam i poczęła się now a wieś i osiadło już człow ieka No 28 a je ­szcze ich może osieść k ilkanaście. Jeszcze nic nie p łacą ani robią, ty lko po 10 kop gontów daw aj ą do zam ku" 48). M ow a tu jes t o wsi wołoskiej Rzykach.

W now szych czasach, w drugiej połow ie XIX w ieku by ły próby me­chanizacji w yrobu gontów. Przykładem takiego w arsztatu poruszanego w odą by ła gonciarnia lub gonciarka w Bańskiej na Podhalu w ybudo­w ana przez P io tra K ułatha, sam ouka-rzeźbiarza, u talentow anego kon­struk to ra 49).

G onciarstw o było rów nież jednym z najczęściej upraw ianych prze­m ysłów chłopskich w Sądeczyźnie i Beskidzie Niskim. I tu by ły nieraz całe wsie, ja k np. O derne w pobliżu Uścia w dolinie Ropy, k tóre w yłącznie w yrab iały gonty. Tylko część ich pokryw ała w zniesione rę ­kam i ludow ych budarzy kościółki i cerkw ie, w iększość dostarczana była przez chłopów do dw oru i zam ku jako jedno ze św iadczeń pod­danych, lub gdy dw ór p roduktu nie potrzebow ał, op łacana była p ie­niędzmi. W Jasien icy w starostw ie lanckorońskim gonciarze płacili rocz­nie po 15 groszy lub oddaw ali gotow e gonty. W M ake w ie Lazdy chłop obowiązkowo w yrab iał pół kopy gontów długich lub płacił po 3 grosze od kopy. W Trzebuni Zawadzie, W ięciórce podwyższono w XVII w ieku obow iązkow e dostarczanie ich do dw óch kop od km iecia. „A jeśliby gontów nie potrzebow ano m a płacić kopę po gr. 6" 50).

47) J. Rutkowski. 1. c.48) J. Putek. O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jero­

zolimie. Kraków 1938. Str. 196.49) J. i S. Reychmanowie. Przemysł wiejski na Podhalu. Zakopane 1937 1. c. 73.50) A. Przyboś. Powstanie 1. c. 48.

Page 100: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

9 0 W ŁADYSŁAW KRYGOWSKI

Gdy gonciarz w yrabiał gonty na w łasny uży tek z pańskiego drzew a, m usiał za to płacić od każdego drzew a lub dostarczyć gontów w naturze np. w Bieńkówce po 4 kopy. Podobne obowiązki m ieli p ilarze tj. w y­rabiający deski na p iłach do tarc ia tram ów, k tórzy np. w Skaw icy m u­sieli obowiązkowo p rzetizeć dla zam ku 50 kóp tram ów rocznie. Do św iadczeń p ilarzy należało też dostarczanie mebli i sprzętu domowego użytku, podobnie jak do obow iązków garncarzy i kafla±zy (Lanckorona), szklarzy (Trzebunia, W ięciórka) i innych, należało dostarczanie pro-

BednarzeM in ia tu ra w K o d e k s ie B ełiem a

duktów ich prac> . T radycje m eblarstw a w okolicy Lanckorony i Kal­w arii do trw ały od XVII w ieku aż do dni dzisiejszych, ja k rów nież kow al­stw a w Św iątnikach i Sułkowicach.

O sobny dział stanow iło sm olarstwo. W yrób sm oły przeznaczony był przede w szystkim dla bednarzy, k tó rych dostarczały okolice M akowa, Trzebuni, • W ięciórki a także Bochni, gdzie rozw ijało się bednarstw o z uw agi na zapotrzebow anie beczek na sól.

W yrab iający smołę nazyw ali się sm olarzam i w odróżnieniu od w ę­glarzy, zajm ujących się w ypalaniem w ęgla drzew nego, niezbędnego dla kow alstw a i hutnictw a. Kow alstwo — jeśli chodzi o starostw o lancko-

Page 101: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DłiW NYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 9 1

rońskie — istniało w M akowie, Zachełm iu, O sielcu i Jasienicy. N a Ślą­sku Cieszyńskim silnym i ośrodkam i kow alstw a były: Jabłonków , Bu­kowiec, W isła, Ustroń, Istebna, skąd wyw odzili się późniejsi słynni ko­w ale ś lą s c y 51).

Chłopi z Bieńkówki na w iększą skalę zajm owali się w ęglarstw em na rzecz zamku, w zam ian za co byli zwolnieni od ren ty odrobkow ej na roli.

Jabłonków — ośrodek płóciennlctwa, kowalstwa 1 garncarstwaW edług a kw a re li R . A lta (z p ie rw sze j p o ło w y X IX w ie k u )

Ciężkie by ły to prace. Toteż sm olarze i w ęglarze stanow ili elem ent niezm iernie zahartow any w pierw otnych w arunkach bytow ania w gór­skich lasach.

„Ma być każdy w ęgielnik do roboty rący Rano chodzić do lasu a robić do nocy I tak zaw dy roboty w lesie m a pilnow ać A by mógł dw a m ilerza za rok w ygotow ać"

- pisał w 1612 r. w „Officina Ferraria abo H uta y W arsztat z Kuźniami szlachetnego Dzieła Żelaznego", poeta-hutn ik W alen ty Roździeński.

61) M. Gładysz. Zdobnictwo metalowe na Śląska. Str. 58—59.

Page 102: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

9 2 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

Pokrew nym działem by ła p rodukcja popiołu, k tó ry w ypalano w ogrom nych ilościach na całym Podkarpaciu. W ypalano całe stoki i do­liny górskie na potasz, czego częste ślady znajdu ją się dzisiaj w na­zw ach potasznia, lim ierz, spalenica, palenica, zapalacz.

Był to bardzo rozw inięty przem ysł, w ym agający licznej siły robo­czej, k tórej było pod dostatkiem . W . Łoziński, op ierając się na ak tach grodzkich halickich przytacza liczne p rzykłady um ów zaw ieranych przez m agnatów z kupcam i gdańskim i, na podstaw ie k tórych ty siące szyfuntów (1 szyfunt rów nał się przeszło 2 cetnarom ) p łynęły W tółą a n iem ała część potaszu pochodziła z lasów karpackich. Ze sm olarzy skazanych na trudne dzikie życie leśne w yw odzi W. Łoziński harników , będących rud^ajem m ilicji granicznej 52). Z ludzi ty ch tworzono w Ziemi Sanockiej i Przem yskiej także w Bieczu, N ow ym Sączu i M uszynie, w oj­skow e oddziały graniczne „ad defensum ad quodvis periculum propul- sandum tum et latrones coercendum aptos e t idoneos" 53).

O sobliw ym rodzajem przem ysłu był znany już w XVI w ieku na Są- deczyźnie w yrób t e r p e n t y n y , w yw ożonej na W ęgry i do Gdańska. Jeszcze w iększe rozm iary osiągnęłe w XVI w ieku p r o d u k c j a s a l e ­t r y na Podkarpaciu, skupiająca się przede w szystkim pod Jasłem , w N o­w ym Sączu, w Starym Sączu, Grybowie, Krużlow ej, Łącku, Limanowej a dalej na zachód w Jordanow ie i W adow icach. W yrabiali ją sale trn icy w dw óch gatunkach, czystą czyli lu trow aną i nie czyszczoną, zajm ując się zazw yczaj rów nież w yrobem prochu strzelniczego. Głównym ry n ­kiem zbytu, sa le try by ł Kraków, lecz wyw ożono ją też z k ra ju i to na dużą skalę aż do zakazu Stefana Batorego z 1577 r.54).

W spom nijm y tu ta j także, że w M ilówce w XIX w ieku istn iała fa­bryczka prochu, w spom niana w Słow niku Geograficznym K rólestw a Pol­skiego oraz w Lesku i Bezmiechowej fabryka siarki i w itriolu.

Do p rasta ry ch przejaw ów w ytw órczości przem ysłow ej należy t k a c t w o m ające pom yślne w arunki rozw oju w południow ej, podgór­skiej części kraju , tak u podnóża K arkonoszy jau i na Podkarpaciu. U pra­w a roślin w łóknistych jak len, konopie była tu znana od dawna. O da- w ności przem ysłu płócienniczego św iadczy choćby etym ologia w yrazu płacić, w iążącego się ze słow em „płat" oznaczającym cienką ln ianą tk a ­ninę, k tó ra stanow iła w IX i X w. m onetę obiegow ą S łow ian55).

Dogodne w arunki fizjograficzne i klim atyczne spraw iły, że podsta­w ow ym przem ysłem ludności u stóp K arkonoszy było w łaśnie tkactw o,

62) W. Łoziński. Prawem i lewem, T. I. Lwów 1904. Str. 136.63) Harnicorum praesentatio w grodzie bieckim w 1684 r.64) J. Sygański. Historia Sącza, T. II. Str. 153.65) A. Bruckner. Słownik Etymologiczny języka polskiego. Str. 420 i 4 2 2 .'

Page 103: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAWNYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 9 3

skup ia jące się przede w szystkim w okolicy Jelen iej Góry, k tó ra stała się głów nym jego centrum . Początki jego sięgają 1560 r.; w 1582 r. istn ie je już w Je len iej Górze cech tkaczy p rodukujących cienkie ga­tunki płótna. N adto tkacze skupiają się w lym czasie w K ow arach, a później w XVII i XVIII w ieku w Lubawce, Kam iennej Górze, Bol­kow ie, W ałbrzychu. Przyczyną rozkw itu przem ysłu tkackiego było to, że k ieru jąc się n iską ceną w iejskiej produKcji ln ianej najp ierw pa­now ie gruntów , później przedsiębiorcy-nakładcy inw estow ali w nim ka­p ita ł. „O bróbką lnu, przędzeniem , tkactw em trudn iła się ludność w ie j­ska, m ająca głów ną podstaw ę utrzym ania w p racy na roli. W ykorzy­stu jąc okresy w olne od p racy w rolnictw ie, m ogła ona ubocznie trud ­nić się przetw órstw em lnu naw et przy m inim alnym zarobku" 56).

Z czasem tkactw o stało się głów nym zajęciem ludności, skazując ją na coraz to w iększą zależność od kupca-nakładcy i pośredników , k tó ­rym sprzedaw ać m usiała w yprodukow ane płótno, gdyż stało się to jej jedynym źródłem utrzym ania. „O ile chłop w yzw alał się spod władzy pana pańszczyźnianego, o ty le w padał pod w ładzę pieniądza, dostaw ał się w w arunki produkcji tow arow ej, okazyw ał się w zależności od ro­dzącego się kapitału" — pisał Lenin 57) o losach w yzw olonego chłopstw a rosy jsk iego a sąd ten odnieść m ożna też do tkaczy śląskich. N a tym tle zaostrzała się w alka klasow a, k tórej najw ażniejszym i punktam i były pow stania w 1793 i 1844 r. N ędzę tkaczy odm alow ał Ślązak W ilhelm Wolff, p rzy jaciel K arola M arksa, w pracy pt. „Das Elend und A ufruhr in Schlesien". O rozm iarach rozpow szechnienia tego przem ysłu św iad­czy fakt, że w 1748 r. na teren ie pow iatu jeleniogórskiego było 5672 w arsztatów tkackich, k tó ra to liczba przechodziła różne fluktuacje, obni­żając się i zw iększając, natom iast w połow ie XIX wieku w ybitn ie zma­lała w okresie pow stania tkaczy w 1844 r.58).

O kolice D zierżoniow a u stóp Gór Sowich w iążą się z m anufaktu­ram i wrocław skim i, k tó re p rzysyłały tu baw ełnę do przędzenia i tkania system em chałupniczym . O rozm iarach chałupnictw a św iadczy fakt, że w jednej z w ielkich m anufaktur w rocław skich w 1766 r. na 1471 za­trudnionych robotników 1400 było chałupnikam i w Sudetach, na 56 w arsztatów tkack ich p racu jących dla tej m anufaktury 50 było w Su­detach a ty lko sześć w W rocław iu 59).

i(j W. Rusiński. Tkactwo lniane na Śląsku do r. 1850. Przegląd Zachodni 1949 IV. 11— 12.

55) W. i. Lenin. „Reforma chłopska" a proletariacko-chłopska rewolucja. Dzieła T. 17, 4 wyd. ros. str. 95.

5e) K. Maleczyński. Z przeszłości Jeleniej Góry 1. c. str. 117.59) W. Długoborski. Wrocławski przemysł tekstylny w XVIII wieku. Sobótka

R. V. 1950 Str. 126—162.

Page 104: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

9 4 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

W e w szystkich w siach sudeckich przędzenie, tkactw o, b ielenie — w spom ina badacz z początku XIX w ieku 60) — były głów nym zajęciem ich m ieszkańców. „Skoro ty lko dziecko ur ośnie o tyle, że może obra­cać wrzeciono, zaraz o trzym uje robotę, k tó rą m usi gotow ą oddać m atce, gdyż ta k ieru je przędzeniem ; w długie w ieczory zimowe przędzie zre­sztą także ojciec i cały dom. Pasterz zabiera ze sobą kądziel w pole, p aste rka przyw iązuje sobie krow ę lub kozę do pasa, a sam a siada na traw ie i przędzie. W e w iększych gospodarstw ach p rzerab ia się przędzę ty lko na dom ow y użyrek, k lasa uboższa przędzie także na sprzedaż; w szędzie są handlarze, k tórzy skupują przędzę i dostaw iają ją na targ i do m iast".

„Klasa uboższa" eksploatow ana była przez w rocław skich i berliń ­skich przedsiębiorców , k tórzy w szystkie ujem ne w ahania koniunktury przenosili na chałupników sudeckich. W skutek w ojen napoleońskich wzm agał się w przem yśle tkackim kryzys, u którego podstaw tkw iły po­stępujące zm iany techniki, m echanizacja i konkurencja angielskich w y­robów przem ysłow ych. „Położenie tkaczy śląskich stało się beznadziejne a pogorszyło się jeszcze bardziej na sku tek ogólnoeuropejskiego kryzysu gospodarczego w 1836 r., posuchy w lecie 1842 r. i ciężkiej zimy w 1842/3. Zrozpaczeni tkacze rzucili się w lecie 1844 do pow stania, k tóre szybko w praw dzie stłum iono, lecz rezu lta ty jego sięgnęły o w iele lat dalej. Pow stanie tkaczy śląskich w r. 1844 było pierw szym aktem konsolido­w ania się świadom ości klasow ej p ro le taria tu śląskiego i pierw szym ostrzeżeniem -pod adresem burżuazji niem ieckiej, k tó ra w łaśnie z lęku przed robotnikiem w ykazała podczas rew olucji 1848 bardzo m ało zde­cydow ania i chętnie cofała się na pozycje reakcji" 61) 62).

Przenieśm y się teraz w Beskid Śląski. N a Śląsku Cieszyńskim istn ie­jące tam od daw ien daw na tkactw o przybrało zorganizow ane formy w XV wieku. Istn ieje tu w tym czasie cech w Cieszynie, podczas gdy po wsiach rozw ija się tkactw o bądź to w form ie przem ysłu w iejskiego dla w łasnego użytku, bądź też d la dostarczania określonej ilości przędzy na rzecz panów . M iędzy m iejskim a w iejskim tkactw em w ytw arzają się antagonizm y, k tó rych w yrazem są przepisy w edle k tó rych „miało być zakazane trudn ien ie się tkactw em w obrębie półtorej mili od Cieszyna,

6°) J. Blau. Die Gebirgsbewohner des Troppauer Kreises (Zeitschrift fur Osterr. Volkskunde, XVIII, 186. Cyt. za F. Popiołkiem; Dzieje Śląska austriackiego. 1914. Str. 274.

r,‘) L. Bazylow. Robotnik Śląski. Z dziejów klasy pracującej Śląska Wrocław 1950 Str. 47.

(;2) Podstawową pracę dotyczącą powstań tkaczy śląskich dał historyk radziecki S. B. Kan w dziele: Dwa wostanija silezkich tkaczej 1793— 1844. Moskwa 1948.

Page 105: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAWNYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 9 5

a także zakazujące przyw ozu do C ieszyna obcych płócien, przede w sz y s t­kim bielskich. A ntagonizm ten da się obserw ow ać na całym Podkar­paciu m. in. w Bieczu. N a Podhalu tkactw o upraw iała ludność góralska ze szczególnym zam iłow aniem od dawna, Górale z okolic Now ego Tar­gu, Spiszą i O raw y w XIX w ieku na w ielką skalę skupvw ali surow iec na Podhalu a w yprooukow ane p łó tna znajdow ały zbyt na W ęgrzech i docierały naw et na Lewant 63).

Wadowice i okolice były ważnym ośrodkiem tkactwa.W ed łu g a h w a re li R . A lta (z p ie rw sze j p o ło w y X IX w ieh u )

Również w pozostałej części Podkarpacia było tkactw o tradycyjnym dom owym przem ysłem . W XVI w ieku rozw ijało się najsilniej w Bieczu, Krośnie, Kołaczycach, Libuszy, N ow ym Sączu, Skawinie, Białej, W ila­m owicach, Kętach, W adow icach, organizując później sąsiadujące ośrodki Czaniec, Kozy, Targanicę, Roczyny, Inwałd, A ndrychów , Sułkowice, Za- górnik, W ieprz a dalej na wschód Rajbrot, Jodłow ą, Binarową, Siary, Ropę, Szym bark, Sękową, Szerzyny, Kombornię, Dębowiec, Duklę, Żmi­gród, Baligród. O popularności płóciennictw a św iadczą liczne wzm ianki w księgach w iejskich, w spom inające często przy sposobności różnych transakcji m ajątkow ych „w arsztaty ooruśne" i inne przyrządy tkac-

63) J. Sygański. 1. c, T. II. Str. 148.

Page 106: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

9 6 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

k ie 64). Lepsze gatunk i p łó tna pochodziły z m iejscow ości gdzie istn iały blechy, z regu ły z m iast a w ięc m. in. z Biecza, Krosna, N ow ego Sącza, W ilam ow ic i W adow ic. W XVI w ieku szczególną w ziętością cieszyły się p łó tna b ieckie „podgórskiej m iary", zaopatru jące północne W ęgry, gdzie konkurow ały z w yrobam i z Bardiowa.

Blechy by ły ciekaw ie urządzone. N a ogrodzonym m iejscu rozkła­dano płótno do b ielen ia i skrapiano je wodą. O bok stał budynek z uizą- dzeniem w prow adzonym w ruch siłą wody. M echanizm ren podnosił stąpory czyli tłoki opadające na podsuw ane pod nie płótno, k tó re stale przem yw ane w odą ulegało w ten sposób zm iękczeniu. M imo okresu w ojen tkactw o w XVII i XVIII w ieku n ie uległo zastojow i. Jak o p rze­m ysł domowy rozpow szechniło się po w siach podbeskidzkich na Śląsku tak, że n ie było w tym okresie w ioski nie zajm ującej się tkactw em . Jeszcze w XIX w ieku, gdy już w okręgu bielsko-bialskim w związku z m echanizacją i na podstaw ach kapita listycznych stw orzyły się silne ośrodki przem ysłow e, tkacze jabłonkow scy w liczbie 600 — rozprow a­dzali swe dom owe w yroby po W ęgrzech i Galicji, zapuszczając się dalej na południe. Również silne ośrodki płóciennicze na O raw ie rozprow a­dzały swe w yroby na k ra je austriacko-w ęgierskie.

Szczytow ą produkcję osiąga tkactw o w iejskie w pierw szej połowie XIX wieku. W A ndrychow ie 1816 r. chłopi zakładali spółki czyli „ko­ligacje" kupiecKie, k tó rych celem było rozprow adzanie drelichów , m a­sowo w yrab ianych w A ndrychow ie i okolicy, drogą dom okrążnego han ­dlu po k ra jach w chodzących wów czas w obręb m onarchii austriacko- w ęgierskiej. Zasięgiem swym obejm owali także Bułgarię. Rumunię, T urcję a naw et P e rs ję 65). Ludność Kęt w 1797 r. — byli to praw ie sami „tkacze, knopy, rob iący drelichy, cwilichy, sagaty i tp ." 66), zanikając w połow ie XIX w ieku na rzecz sukienników . W tym czasie zaznacza się decydujący w pływ w prow adzenia do produkcji now ego surow ca, ba­wełny, k tó ra spycha len na dalszy plan, jakko lw iek jeszcze do 1870 r. u trzym uje się przędzalnictw o ln iane w Bielsku, C ieszynie i Jabłonkow ie.

Duże znaczenie gospodarcze w dziejach Podkarpacia m iało s u k i e n - n i c t w o. N a ok. sześćdziesiąt cechów sukienników , p łócienników i po- strzygaczy zorganizow anych przed 1600 r. w ym ienionych przez S. Ba­ranow skiego 12 przypada na Podkarpacie. M ają one siedzibę w Bieczu, C iężkowicach, Czchowie, Jaśle , Krośnie, Kętach, M yślenicach, Now ym

f'4) Księga andrychowska i targanicka z 1791 r. Cyt. u J. Putka — O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie. Kraków 1938. Str. 174.

65) J. Putek. 1. c. 242 i in.66) Wspomnienia Ambrożego Grabowskiego. Wyd. S. Estreicher, Kraków 1909

T. II. Str. 308.

Page 107: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAWNYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 9 7

Sączu, N ow ym Targu, W adow icach i W ielopolu. A le sukiennictw o istniało już przedtem ; w drugiej połow ie XV w ieku m iasta podkarpackie zaw iązały rodzaj ka rte lu w ym ierzonego przeciw ko pośrednikom w yku­pującym wełnę, k tórej b rak dał się odczuwać, „aby n ikt nie chodził za kupnem w ełny po wsiach, z w yjątk iem kupna całej strzyży u szlach­cica". Liczne wsie podkarpackie nad potokam i górskim i dostarcza­jącym i siły m iały m łyny sukiennicze z w alidłam i (foluszami) do folo-

Biecz — starodawna siedziba sukienników i tkaczyW edług ry c . w P rzy ja c ie lu L u d u z 6. V. 1832

w ania sukna. Istn iały m. in. folusze i „fabryki" sukna w H ałbow ie koło Kątów, w Dukli, Komańczy, W ołkow yji, Żm iącej, Piwnicznej i M uszy­nie (gdzie w spom niana jes t także farbiarnia sukna). W niek tórych m iej­scach na Podhalu istn iały folusze do niedaw na.

Prócz tego silne ośrodki sukiennicze koncentrow ały się w Cieszynie (już przed 1541 r.) i w Bielsku (przywilej z 1548 r.). Ten ostatn i miał następnie rozróść się szczególnie silnie dzięki przyw ilejow i Jan a Ka­zim ierza, um ożliw iającem u sukiennikom bielskim praw o sprzedaży su­kna w całej Polsce. Rozwój przem ysłu w iąże się z XIX w iekiem kiedy to w Bielsku, Białej, Lipniku, K ętach i w Żyw cu pow stają zmechanizo-

W ie rc h y t. X X I I I 7

Page 108: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

9 8 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

w ane fabryki sukna. W krótkim okresie czasu w prow adza się m aszyny: m aszynę przędzalniczą o 16 w rzecionach (1806 r.), zgrzeblarkę (1809 r.)r strzygarkę (1810 r.) 67). U progu XIX w ieku p racu je w Bielsku 520 tka ­czy w ytw arzających rocznie 24.000 sztuk sukna, w 1831 r. do 50.000, a w 1859 r. już 100.000 sztuk sukna, rozchodzącego się w M ałopolsce

Garncarz przy pracy (XVI w.)M in ia tu ra w K o d e ksie B eh em a

a także na M oraw ach, W ęgrzech i na Bałkanach. W Białej i Lipniku p racu je z początkiem XIX w ieku 7 fabryk i 250 sukienników , w Żyw cu 1 fabryka o 50 sukiennikach a w K ętach o 40 su k ien n ik ach 68).

S tarodaw nym i pow szechnym przem ysłem w iejskim na Podkarpa­ciu było też g a r n c a r s t w o . M iało ono w iększe ośrodki w Now ym Są­czu, gdzie w yrabiano „kafle zielone szklane czy glazurow ane, także kufle

C7) Z. Lubertowicz. Turystyczny przewodnik po Beskidzie Śląskim i Małym, Ka­towice 1937. Str. 21.

f’8) J. Gątkowski. Rys dziejów księstwa oświęcimskiego i Zatorskiego, Lwów 1867 Str. 8 9 - 9 0 .

Page 109: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW1 DAWNYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 9 9

z b iałą p o le w ą " 69), w M yślenicach skąd rozchodziły się „garnce m alo­w ane", w Skaw inie (8 w arsztatów ), K ętach (14 w arsztatów ), w Bieczu, gdzie w 1508 r. istn iała cegielnia. Pracow ali tu m istrze garncarscy, w spom agani przez tow arzyszy i „robieńców ". W spom niane są także jako ośrodki garncarstw a Jaśliska (w 1594 r.), Strzyżów i Lipnica M urow ana

Garbarze (XVI w.)M in ia tu ra w Kodetesie B eh em a

(w XVII w ieku było w niej 22 garncarzy i część jej nazyw a się do dzisiaj Glinik), zaś na Śląsku Cieszyn, gdzie w 1573 r. założono cegielnię, znie­sioną w 1752 r. lecz uruchom ioną w krótce na n o w o 70). G arncarstw o rozw inęło się głównie w W iśle i Jabłonkow ie, gdzie w yrabiano misy, rynki, „piekocze", „banioki" i m alow ane kubki, ozdabiane barw nym geom etrycznym o rnam en tem 71). D ługoletnią tradyc ją cieszyły się Ko­łaczyce „fabryką ganczarską glin ianych naczyń kołaczyckich zw anych sław ne, k tórem i na galerach handlu ją do W arszaw y, Torunia i Gdań-

69) J. Sygański 1. c. T. II. 317.70) F. Popiołek. Dzieje Śląska austriackiego 1924 Str. 272.71) F. Popiołek. Historia osadnictwa w Beskidzie Śląskim Str. 99.

Page 110: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 0 0 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

.ska" 72), ja k rów nież Kobylanka, k tórej m ieszkańcy byli w w iększości •garncarzami 73).

N ależałoby wapom nieć jeszcze o g a r b a r s t w i e , łączącym się :z szew stw em , gdyż w daw nych czasach każdy szewc garbow ał sam skórę. Skutkiem tego w w ielu m iastach podkarpackich ja k m. in. M y­ślenice już w XVI w ieku istn iały stępy do tłoczenia kory dębowej, z k tórej w yrabiano garbnik. W XIX w ieku fabryki skór m iały Ropa i Kęty.

Szeroki rozw ój m iało w średniow ieczu p i w o w a r s t w o . Piwo było popularnym trunkiem w Polsce. W ypijano go w iele i wszędzie na sto­łach m niej i bardziej m ożnych, a m iarą jego popularności może być prośba Leszka Białego w niesiona do papieża o zw olnienie od udziału w krucjacie, poparta argum entem , że w gorących k rajach braknie mu piw a, do k tórego w Polsce naw ykł 74)

Również na Podkarpaciu nie brakło p rodukcji piw a, a głów ny ośro­dek m iała ona na Sądeczyżm e. przede w szystkim w N ow ym Sączu, k tó ry znany był z dobrych gatunków piwa. Nic dziwnego, gdyż na rów ninie m iędzy N ow ym a Starym Sączem rozw inęła się hodow la chmielu. W y­rabiano tam różne gatunki, zielone i czarne tzw. m arzec i szm elcow ane alias d w u rażn e75).

N a Śląsku Cieszyńskim głów nym centrum w arzenia piw a był Cie­szyn (XVI w.); nadto istn iał duży b row ar w Ustroniu.

W okresie uprzem ysław iania i tzw. dw orskiego kapitalizm u, w śród rozm aitych zakładów przem ysłow ych, w iążących się z dworem , istn iały m. in. b row arv i gorzelnie w Rabce, Szczawie (na 20 korcy dziennego zacieru) i N iedźwiedziu.

Przedsiębiorstw em na w ielką skalę sta ł się założony w 1856 r. b ro­w ar w Żyw cu, należący do H absburgów , dw ukrotnie rozbudow yw any (1870 i 1912).

A oto pa rę przyczynków do dziejów jeszcze jednej, m niej znanej, gałęzi daw nego przem ysłu, f a b r y k a c j i p a p i e r u . W XVII w ieku w kluczu porębskim , należącym wów czas do rodziny Lubomirskich, istn ia ła u stóp Gorcow papiernia, czynna w la tach 1608— 1730. Zacho­w ał się po niej ty lko inw entarz (z 1682 r.), z k tó iego w ynika, że „pa­p iern ia ta je s t w polu na rzece za w sią N iedźw iedź nazw aną". Inwen-

72) Geographia albo Dokładne opisanie Królestwa Gallicyi i Lodomeryi Andrzej Kuropatrucki. Przemyśl 1786 Str. 57.

7S) H. Stupnicki. Galicya pod względem topograficzno-geograficzno-historycznym. Lwów 1869 Str. 52.

74) M. Bobrzyński. Szkice i Studia historyczne. Kraków 1922. Str. 243.7r') J. Sygański. 1. c. T. II. Str. 146.

Page 111: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z DZIEJÓW DAWNYCH PRZEMYSŁÓW W KARPATACH I SUDETACH 101

tarz podaje szczegółow y opis urządzeń izby do robienia papieru. „W tej izbie p rasa do scisjsania papieru, w tej p rasie szroba..., około tej szroby obręczy żelaznych cztery, czop żelazny jeden na k tórym sitem obraca. szrubę, poprzeczny gwóźdź żelazny w tej szrobie, kadź jodłow a dwiem a obręczam i żelaznym i zbita na rozczynienie m aterji do papieru..."

D rugą izbę stanow iła stępnica. „W tej stępnicy koł w odnych dwie z wałami... Stęp dębow ych jes t dziesięć, w każdej stępie jes t b lacha że­lazna... S tęporów cztery..." Ponad stępnicą była izba do suszenia p a ­pieru 76).

Papiernia porębska jes t ciekaw ym przykładem przem ysłow ej m anu­fak tu ry w głębi gór, po k tórej p rodukcji zachow ała się ty lko garść ak tów sądow ych z 9 odm ianam i filigram ów tj. znaków wodnych. Inna pap iern ia w yniszczająca lasy gorczańside istn iała w K am ienicy w do­brach M aksym iliana M arszałkow icza. Założona przez tego przedsiębior­czego w łaściciela w 1840 r. m iała — ja k no tu je Słow nik Geograficzny K rólestw a Polskiego — 2 pu tn ie i 3 ho lendry z aparatem w ałkow ym i szlifierskim do w yrab ian ia m asy drzew nej 77). W yrab iano tu przede w szystkim siw y pap ier kancela ry jny i bibułę. W yroby te m iały usta­loną sław ę w daw nej Galicji a głów ny skład ich m ieścił się w sk lep ie n iejakiego J. K osterkiew icza w N ow ym Sączu w ry n k u 78). W w ieku XIX w spom niana jes t też pap iern ia w O s ie k u 78a). N a koniec w spom nij­m y o niew ym ienionych dotąd gałęziach w ytw órczości w iejskiej. Je s t ich nie mało i w iążą się z lokalnym i surow cam i i zapotrzebow aniem okolicy. N iek tóre z nich m ają zasięg szerszy, n iek tóre zanikły, inne do­trw ały do dni naszych, chociaż u leg ły w pływ om obcym i przem ianom gospodarczym .

W Beskidzie N iskim w iele wsi znanych było w XIX w ieku z pew ­nych specjalności i tak w C ieklinie w yrabiano posadzki z kam ienia, w N ow icy rozw ijało się ręczne tokarstw o i w yrób przedm iotów codzien­nego użytku, w Foluszu w yrabiano b rusy i osełki, w Łosiu w iększość m ieszkańców trudniła się w yrobem mazi do wozów. Do dm a dzisiej­szego tradycję tę u trzym uje jedna rodzina m aziarzy. W Bartnem, w y­korzystu jąc złoża kam ieni na M agurze W ątkow skiej, w yrabiano ka-

76) W. Budka. Papiernia w Porębie W ielkiej. Silva Rerum. Miesięcznik Tow. Miłośników Książki. Kraków 1928. 1 /2 . Str. 28 i n.

77) Urządzenie papierni z początku XIX wieku opisuje W. Budka w notatce pod tym tytułem w Silva Rerum 1. c. 29—30.

78) J. Sitowski. Dwory i dworki w Limanowszczyźnie oraz ich właściciele w ostat­nich dziesiątkach XIX w. Piotrków Tryb. 1918 r. Str. 31—32.

78a) J. Gątkowski. Rys dziejów księstwa oświęcimskiego i Zatorskiego. Lwów 1867. Str. 90.

Page 112: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

102 WŁADYSŁAW KRYGOWSKI

m ienie do żarn; kam ieniarstw o (zwłaszcza kam ienne kapliczki przy­drożne) rozw ijało się szczególnie silnie w K rępnej i Przegoninie. Z k a ­m ieniarstw a znana też była i jes t Łysina, w ieś w Beskidzie M ałym. W e wsiach łem kow skich Beskidu N iskiego rozpow szechniony by ł w XIX w ieku w yrób słom kow ych kapeluszy dla uży tku w łasnego ludności.

Sprzęt dom owy należący do gospodarstw a dom owego, szałaśniczego i rolnego w yrabiali m iejscow i rękodzielnicy na całym Podkarpaciu. Lu­dowi w ytw órcy dostarczali narzędzi ja k świdrów , drew nianych szydeł, kobylic. krążydeł, ośników, czerpaków , łyżników , solniczek, w arsztatów do obróbki lnu i tkack ich itp. Szczególnie bogatym zdobnictw em w drze­w ie i w m etalu w yróżniały się od daw na Beskid Śląski i Podhale. H istoryk osadnictw a śląskiego F. Popiołek podkreśla, że zdobnictw o w m etalu w iązało się z m iejscow ościam i, gdzie dobyw ano rudę żelazną ja k Istebna, Jaw orzynka, U stroń i inne. Pow stały tam już daw no kuźnie, a zdolniejsi kow ale ozdabiali swe w yroby ornam entem przez w ybijanie, ry tow anie i w yciskanie w m e ta lu 79).

N ie w yczerpaliśm y na pew no całokształtu daw nej w ytw órczości prze­m ysłow ej wsi podkarpackiej. N ie byłoby to naw et m ożliw e w ram ach niniejszego szkicu. Dalsze opracow ania poszerzą i pogłębią naszą wiedzę o technice p racy człow ieka w tym zakresie w naszych górach. Dla ce­lów jednakże krajoznaw czych w ydało się nam pożyteczne1 przew ędro­w ać poprzez całe K arpaty i spojrzeć na nie z innego punk tu w idzenia, rzucając przynajm niej pow ierzchow nie okiem na te ciekaw e i mało do­tąd zbadane dzieje p racy i trudu człowieka. Siedząc je bow iem od p ier­wocin poszukiw ań górniczych i od p rym ityw nych narzędzi tkackich, od dym arek, foluszy, stęp i blechów poprzez hu ty żelaza i szklane, aż ku now ym doskonalącym się formom p racy i narzędzi — łatw iej i lepiej m ożna zrozum ieć p racę dnia dzisiejszego i przyszłości.

W ła d ys ła w K ryg o w sk i

T0) F. Popiołek. Historia osadnictwa w Beskidzie Śląskim. Str. 96—97.

Page 113: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Ochrona przyrody w Zuiiązku RadzieckimOchrona przyrody ma znaczenie dla całego państwa, przywiązuję do niej olbrzymią wa­gę. Niech więc będzie uznana za potrzebę państwową i oceniana miarą spraw o zna­czeniu ogólnopaństwowym.

W. I. L e n i n 1919

Od lat k ilkudziesięciu rozpatryw ane są na łam ach naszych w ydaw ­n ictw tu rystycznych górskich „Pam iętnika Tow arzystw a Tatrzańskiego", a następnie „W ierchów " zagadnienia ochrony przyrody. Zabierali w nich głos czołowi przedstaw iciele nauki, litera tu ry , sztuki, techniki i gospodarstw a, reprezen tu jąc rozm aite punkty w idzenia.

A le przez w szystkie ich w yw ody przew ijała się, ja k złota nić na­czelna praw da: że ochrona przyrody, jes t dla tu rystyk i zagadnieniem o znaczeniu zasadniczym . W m iarę postępu jących w naszych górach zniszczeń, w m iarę w zrastającego na nie naporu drobnom ieszczańskiego w ygodnictw a oraz zakusów kapita listycznych dorobkiew iczów i kom ­binatorów , ostatecznie u trw aliła się w szerokich kołach turystycznych świadomość, że ochrona przyrody jes t po prostu rac ją by tu turystyki. Znalazło to w yraz w przytoczonej przez w ielkiego bojow nika ochrony przyrody J. G. P aw likow sk iego1) dyskusji: „W gron ie cz łonków Towa­rzys tw a Tatrzańskiego toczy ła się następująca rozm owa: „P an byś chcia ł, aby w T a try n ik t n ie chodz ił" — m ó w ił k toś ze starszego poko len ia z epo­k i up rzystępn ian ia T a tr do jednego z m łodych ta te rn ików . „C hcia łbym , by tam b y ło po co chodzić" — odpow iedz ia ł reprezentant n o w e j id e i" .

W dzisiejszej dobie, k iedy w Polsce Ludowej uzyskaliśm y m ożność tak silnej realizacji haseł ochrony przyrody, jak nigdy dotąd, gdy mo­żem y jej idee szerzyć w śród m ilionów tu rystów — ludzi pracy, dążących ze w szystkich stron Polski do obszarów piękna przyrody, jako rejonów zasłużonego w ypoczynku i wczasów, k iedy w całym społeczeństw ie szerzy się ku lt praw dziw ej nauki i sztuki — niezbędnym jest zapoznać

*) por. J. G. Pawlikowski: „Kultura a natura". Warszawa 1913. Przedruko­wane w zbiorowym wydawnictwie dzieł J. G. Pawlikowskiego.

Page 114: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 0 4 WALERY GOETEL

bliżej ogół naszych tu rystów i m iłośników przyrody z ogrom nym do­robkiem na polu ochrony p rzyrody Zw iązku Radzieckiego.

W ciągu 35 lat, k tó re upłynęły od rzucenia przez W . I. L e n i n a p a ­m iętnego hasła, zacytow anego w nagłów ku, nastąp iła w ZSRR praw dzi­w ie w spaniała rozbudow a ochrony przyrody. Stało się to obok rów no­czesnego tak potężnego rozw oju technik i i przem ysłu, że z zacofanej Rosji carskiej pow stało państw o olśniew ającego postępu technicznego, przem ysłow ego i gospodarczego.

A le rów nie zdum iew ającym , ja k ów postęp, je s t fakt, że w Zw iązku Radzieckim następu je rów nocześnie silne rozw ijanie w szystkich gałęzi nauki i ku ltury , także takich, k tó re zdają się być daleko oddalone od życia gospodarczego. O lbrzym i dynam izm k ra ju zrealizow anego socja-, lizmu i budującego się kom unizmu pozw ala na to, aby z rów norzędnym natężeniem , w rów nom iernym tem pie i w rów nie w ysokiej jakości roz­budow yw ać ów piękny k ierunek tw órczości ludzkiej, jak im jes t ochrona przyrody.

Bardzo in teresu jące są koleje, jak ie ochrona przyrody przechodziła najp ierw w Rosji carskiej, a potem w Zw iązku Radzieckim.

N a losach przyrody Rosji carskiej odbijały się w pływ y najpierw feudalnej, a potem kapitalistycznej gospodarki. Był on po prostu niszczy­cielski, tak i ja k go K a r o l M a r k s krótko scharakteryzow ał w liście do F r y d e r y k a E n g e l s a z dnia 25 m arca 1868 roku: „J e ś li k u ltu ra ro z w ija się żyw io ło w o , a n ie je s t św iadom ie k ie row ana — pozostaw ia za sobą p us tyn ię ".

1 rozszerzały się obszary pustynne i półpustynne w Rosji carskiej, Poszły w niepam ięć przew idujące rozporządzenia P i o t r a W i e l k i e ­g o z lat 1722— 1723 o hamow aniu tem pa w ycinania lasów przez zakłady przem ysłow e i zakazie w yrębu lasów nad brzegam i rzek. Rozszerzał się katastrofaln ie handel drzewem , k tó re spekulanci w ykupyw ali od pod­upadających w łaścicieli ziem skich, zarab iając m ilionow e sum y na gw ał­tow nych w ycinaniach lasów. Szybko znikały bory U krainy i Nadw ołża; w krótkim czasie południow a i cen tralna Rosja sta ły się z k ra ju obficie zalesionego obszarem n ieurodzajnych pól i suchych stepów. O rozm ia­rach zniszczenia św iadczy fakt, że w la tach 1888 do 1914, a w ięc w cią­gu 26 lat w ycięto w Rosji Europejskiej 26 m ilionów ha lasów p ry ­w atnych, czyli 1 m ilion hek tarów rocznie. Skutkiem tej straszliw ej trze­bieży drzew było obniżenie poziom u w ód gruntow ych nad w ielkim i rzekam i Rosji Europejskiej, ja k W ołga, Don, Oka, Kama i inne. Zm niej­szyła się w ilgotność klim atu, okru tne posuchy, wzm ożone przez gorące w ia try „suchow ieje", zaczynały ogarniać coraz to w iększe obszary. Po­jaw iło się nieodłączne a groźne dla gospodarki rolnej następstw o: ero­

Page 115: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 1 0 5

zja gleby. Burze piaskow e zaczęły przeciągać przez p łaskie obszary Europejskiej Rosji. J a k katastro falne byw ały skutki tak ich żyw iołow ych klęsk, św iadczy fakt, że jedna burza piaskow a, trw ająca k ilka godzin, zw iew a z jednego hek ta ra od 40 do 125 ton gleby (jak to stw ierdzono w Baszkirii).

Rów nolegle z w ycinam em lasów i w yniszczaniem gleby, a przez to podstaw gospodarki rolnej, szło gw ałtow ne tep ien ie zwierząt.

W kraju , k tó ry słynął z obfitości tak cennych zw ierząt, ja k łosie, jelenie, żubry, tury , niedźw iedzie, dziki, bonry, sobole, gronostaje, ku­ny, lisy, dzikie konie, dzikie kozy, p tactw c rozlicznych rodzajów , z ła­będziem i żuraw iem na czele, a nadto nieprzebranego bogactw a ryb, w yłoniła się paląca potrzeba zarządzeń, chroniących św iat zw ierząt przed zupełnym w ytępieniem . Począwszy od XVII-go w ieku zaczęto w ydaw ać rozporządzenia regulu jące polow ania i ograniczające bezm yślne tęp ie­nie zw ierząt, począw szy od łosia, a skończyw szy na ochronie tarlisk ryb.

O bok zarządzeń w ydaw anych przez czynm ki państw ow e, przerażone ogrom em dokonyw anego niszczenia p rzyrody i sprow adzanych przez to szkód dla gospodarki, rozpoczął się społeczny ruch ochrony przyrody.

W roku 1905 zajęło się tym zagadnieniem po raz p ierw szy M oskiew ­skie Stow arzyszenie Badaczy Przyrody. W roku 1909-ym XII zjazd ro ­sy jsk ich przyrodników i lekarzy w ypow iedział się za ochroną przyrody, a to w w yniku in teresu jącej dyskusji po referacie akadem ika I. P. B o- r o d i n a: „O ochronie obszarów roślinności in teresu jących pod w zglę­dem botaniczno-geograficznym ". W roku 1910 pow stało w niew ielkiej m iejscow ości C horticy w guberni jekaterynosław sk iej z inicjatyw y m iej­scowego nauczyciela P. F. B a z u k a osobne stow arzyszenie „O chrony Przyrody", liczące ponad 200 członków. W roku 1912 pow stała przy Rosyjskim T ow arzystw ie G eograficznym „Stała Kom isja O chrony Przy­rody". Z in ic ja tyw y tego tow arzystw a zostało w roku 1916 w ydane pierw sze w Rosji p raw o o rezerw atach. Czynny udział w pracach nad ochroną przyrody w zięła A kadem ia NauK i różne tow arzystw a przy­rodnicze.

A le w szystkie te prace i in ic ja tyw y by ły doryw cze, n ie m ogły one dać w iększych w yników w ustro ju kapitalistycznym .

Dopiero W ielka Socjalistyczna Rew olucja Październikow a przynio­sła radykalny przełom w spraw ach ochrony przyrody.

Już w roku 1919 został założony rezerw at A strachański w delcie W ołgi. W roku 1920 W. I. L e n i n podpisał dekret o utw orzeniu na U ralu państw ow ego rezerw atu Ilm eńskiego. Sław ny m ineralog i geo- chem ik radziecki akadem ik A. F e r s m a n ta k ocenił u tw orzenie tego rezerw atu: „ A i w tych ła tach nad ludzkiego w y s iłk u zna jdu je W I. Le­

Page 116: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 0 6 W A LER/ GOETEL

n in czas, aby w ys łuchać i ocenić p o zy tyw n ie zdaw a łoby się n ie na cza­sie będący p ro je k t departam entu górn iczego N a jw yższe j Rady Gospo­darczej, p rzed łożony Radzie Ludow ych K om isarzy ZSRR: szło o u tw orze ­n ie — pierw szego na św iecie — rezerw a tu p rzy ro d y n ieożyw ion e j na p o łu d n io w ym U ra lu w o k o lic y m ie jscow ości M iass. D n ia 14 k w ie tn ia 1920 podp isa ł Len in doniosłe rozporządzenie, k tó re w czasie b o jó w o su­row ce m inera lne zaw ie ra ło w ie lk ą ideę tak ich ochrony, ja k mądrego i pełnego w yko rzys ta n ia w szys tk ich s ił tw ó rczych z iem i".

To ujęcie zagadnienia przez A. F e r s m a n a określa trafnie zasadni­czą ideę k ierunku ochrony przyrody, zapoczątkow anego przez Kraj Rad. O bok zachow ania osobliwości krajobrazu, św iata roślin i zwierząt, a w ięc ochrony przyrody o typ ie konserw ow ania je] najcenniejszych obiektów , w ysunęło się tu zagadnienie szeroko pojęte j ochrony zaso­bów przyrody celem ich w ykorzystan ia dla dobra człowieka. Podstaw ę do ogólnego w prow adzenia w życie zasad tak pojęte j ochrony przyrody dał dekret Rady Kom isarzy Ludow ych „O ochronie pom ników p rzy­rody, ogrodow i parków ", ogłoszony 16 w rześnia 1921 roku, a zaw ie­ra jący szczegółow e i znakom icie u ję te postanow ienia co do ochrony fragm entów krajobrazu, zw ierząt, roślin, skał itd. p rzedstaw iających w artość naukow ą lub historyczno-naukow ą (zw anych pom nikam i p rzy­rody) oraz tw orzenia rezerw atów i parków narodow ych.

O d tego czasu nastąp ił szereg dekretów i rozporządzeń, dotyczących ew idencji pom ników przyrody, ochrony gatunkow ej zw ierzyny (żubry, je len ie p lam iste i jelenie-m arale, antylopy, bobry, dzikie kozy itd.), ro ­ślin, przeciw działania rabunkow em u niszczeniu zasobów przyrody, ra ­cjonalnego w ykorzystan ia bogactw na tu ra lnych i ich pom nożenia, o rga­nizacji ochrony przyrody oraz tw orzenia lezerw atów .

Z organam i państw ow ym i, opiekującym i się ochroną przyrody w Zw iązku Radzieckim, tak w cen tralnych w ładzach ZSRR jak republi­kach zw iązkow ych i okręgach autonom icznych, w spółdziałało od roku 1924 W szechrosyjsk ie Tow arzystw o O chrony Przyrody, m ające za za­danie propagandę idei ochrony przyrody w śród najszerszych w arstw społeczeństw a, w ynajdyw anie, ew idencję i p racę nad poznaw aniem in­teresu jących objektów przyrodniczych oraz nad racjonalnym w yzyska­niem natu ra lnych bogactw państw a. W ielkim i m anifestacjam i idei ochrony przyrody sta ją się w szechzw iązkow e zjazdy ochrony przyrody. N a zjazdach tych rozpatru je się w ielkie zagadnienia bieżące ruchu ochrony p rzyrody w ZSRR w zw iązku z ogólnym i zadaniam i budow ­nictw a socjalistycznego, w alki z n ieracjonalną i niszczycielską eksplo­a tac ją bogactw przyrody oraz p racą nad ochranianiem i pom nażaniem zasobów przyrody.

Page 117: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 1 0 7

Isto tna treść tak pojętego celu now oczesnych prac na ochroną przy­rody w inna się opierać na tych słow ach J. S t a l i n a 1):

„Ludz ie um ie ją ju ż u ja rzm iać n iszczyc ie lsk ie s iły p rzy ro d y , że tak pow iem , ok ie łznać je , ob róc ić s iłę w o d y na pożytek społeczeństwa i w y ­ko rzys tać ją do zraszania pó l, do o trzym yw an ia energ ii. C zy znaczy to, że przez to samo ludz ie zn ieś li p raw a p rzy rody , p raw a nauk i, że s tw o­rz y li nowe p raw a p rzy rody , now e praw a nauki? N ie , n ie znaczy. Cho­d z i o to, że cała ta procedura zapobiegania dz ia łan iu n iszczyc ie lsk ich s ił w o d y i w yko rzys ta n ia ich w in te res ie społeczeństwa przebiega bez ja k ie g o k o lw ie k naruszenia zm iany lub zn iesien ia p ra w nauk i, bez s tw o­rzenia now ych p ra w nauki. P rzeciw nie, cała ta procedura dokonu je się ściś le na podstaw ie p ra w p rzy rody , p raw nauk i, a lbow iem ja k ie k o lw ie k naruszenie p m w p rzy ro d y , na jm nie jsze ich naruszenie dop row adz iłoby je d y n ie do zakłócen ia procesu, do załam ania p rocedu r*/' x).

Jak ież w św ietle tych praw d m a znaczenie now ocześnie po jęta ochro­n a przyrody?

Oto dostarcza ona pracom nad przeobrażeniem przyrody i w ykoizy- staniem jej dla dobra społeczeństw a bezcennego m ateria łu w postaci zachow anych terenów lub objektów przyrody, w k tó rych możemy stu­d iow ać p raw a przyrody tam , gdzie jes t ona niezm ienioną przez w pływ człow ieka. O bszary tak ie są rów nocześnie terenam i, na k tó rych przy­roda zachow ana jes t w jej pierw otnym pięknie i stanow i przedm iot w zruszeń estetycznych.

W iceprezes W szechrosyjskiego Tow arzystw a O chrony Przyrody W . N. M a k a r ó w u jął całość tak pojętego zagadnienia ochrony przy­rody w następu jący sp o só b 2):

„Przez ochronę p rzy ro d y w p o jęc iu szerszym na leży rozum ieć cało­ksz ta łt ś rodków zm ierza jących do rozum nego ko rzys tan ia przez czło­w ie ka z dóbr p rzy rody , n iezbędnych do zaspokojen ia jego potrzeb go­spodarczych i estetycznych. N a leży p rzy tym m ieć na uwadze po trzeby poko leń n ie ty lk o ży jących obecnie, lecz i p rzysz łych oraz uw zględn iać w p rzyrodz ie zm iany zarów no te, k tó re zachodzą w n ie j w sposób na tu ­ra ln y ja k i te, k tó re p o w s ta ły i pow sta ją w n ie j na sku tek dz ia ła lności cz ło w ie ka " i dalej:

„Zasadnicze zadanie i trudności och rony p rzy ro d y po lega ją na tym , by znaleźć rozumne, d ia lek tyczne rozw iązan ie sprzeczności pom iędzy

‘) por. J. W. S t a l i n : „Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR". Warsza­wa. Książka i Wiedza 1952, str. 7.

2) por. W. N. M a k a r ó w : „Ochrona przyrody w ZSRR". Warszawa, Czytelnik 1950.

Page 118: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 0 8 WALERY GOETEL

postępu jącym postępem te ch n ik i i gospodarczego opanow ania bogactw na tu ra lnych k ra ju , a równoczesną koniecznością odnaw ian ia i zacho­w ywaniu. typ o w ych w zo rów p rzy ro d y Z w ią zku Radzieckiego w in te re ­sie gospodark i narodow e j, n a u k i i k u ltu ry " .

T ak pojętym celom ochrony przyrody w Zw iązku R adzieckim służą liczne, w ielkie i w spaniałe rezerw aty , W tym dziale p racy nad ochroną

Góry Pamiru wznoszą się nad olbrzymimi lodowcami

przyrody, w yrażającym najdobitn iej tw órczą realizację je j celów, Zw ią­zek Radziecki zajm uje czołow e m iejsce w świecie._ N a m apie dołączonej do podstaw ow ego dzieła „R ezerw aty ZSRR" *) w idać, że rezerw aty są rozsiane na olbrzym iej przestrzeni od zachodnich granic K raju Rad aż do O ceanu Spokojnego. Je s t ich m nóstwo, a po­w ierzchnia ich jes t ogrom na. O kreśla to m iarę znaczenia, jak ie w K raju Rad przyw iązuje się do tw orzenia rezerw atów . R ezerw aty Zw iązku Ra­dzieckiego utw orzono w w szystkich typow ych rejonach krajobrazu i przyrody arktycznej i leśnej oraz tajgi, lasów m ieszanych i liśc iastych różnych typów europejsk ich oraz azjatyckich, strefy leśno-stepow ej, s te ­pow ej, półpustynnej i pustynnej, a nadto licznych krajobrazów górskich w europejskiej i azjatyckiej części ZSRR

*) por. „Zapowiedniki SSSR“ . (Rezerwaty ZSRR) Moskwa 1951 2 tomy.

Page 119: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 1 0 9

Cele rezerw atu , przepisy ochronne oraz organizację określa ją spe­c ja lne sta tu ty . O soby naruszające obow iązujące w rezerw atach zakazy

. m uszą pokryć w yrządzane szkody i są pociągane do odpow iedzialności karnej.

W rezerw atach ZSRR podlegają ochronie k rajobrazy oraz rośliny i zw ierzęta osobliw e i cenne pod w zględem gospodarczym , naukow ym lub kulturalnym . R ezerw aty te są terenow ym i insty tu tam i naukow o-ba­dawczymi, prow adzącym i p racę naukow ą bezpośrednio w środow isku przyrodniczym . Je s t to szczególnie w ażne przy opanow yw aniu zagadnień teoretycznych i p raktycznych, w ym agających dłuższej obserw acji p ro­cesów geologicznych, biologicznych, glebotw órczych itd. W rezerw atach istn ieją , ja k to w ykazała d ługoletnia p rak tyka , szczególnie sprzyjające w arunki do badań nad w zajem ną zależnością zjaw isk przyrodniczych k rajobrazu roślin i zw ierząt od siebie i w arunków otoczenia, a w ięc w a­runki, k tó re są podstaw ą uznanego dzisiaj słusznie za najisto tn iejsze kom pleksow ego opracow yw ania zagadnień naukow ych.

A w ięc w rezerw atach m ożna badać czynniki określa jące natu ra lną produkcyjność p ierw otnej p rzyrody (lasów, stepów itp.), opracow yw ać biologiczne m etody w alki z owadam i-szkodnikam i lasów , badać paso­ży ty i choroby dzikich zw ierząt, zagadnienia zachow ania i zwiększe- n ia pogłow ia cennych zw ierząt, hodowli w artościow ych roślin. T ereny rezerw atów są niezm iernie w artościow e dla nauki i gospodarstw a jako obszary kontrolne do porów nyw ania obszarów pierw otnej przyrody z obszaram i, na k tó rych prow adzona jes t gospodarka ludzka.

Toteż rezerw aty K raju Rad są przedm iotem rozległej i żyw ej p racy naukow ej. Z sam ych rezerw atów Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Zw iązkow ej w ykonano do roku 1952 i opublikow ano 1750 prac nauko­w ych i fachow ych, a dalszych 1500 przygotow ano do druku. Rezerw aty sta ły się doniosłym czynnikiem kształcenia młodej kad ry naukow ej. Ze 175 pracow ników naukow ych w rezerw atach ZSRR 30 otrzym ało na pod­staw ie p rac naukow ych, w ykonanych w rezerw atach godność kandydata nauk, a 4 doktora nauk.

Przez utw orzenie rezerw atów uchylono w Zw iązku Radzieckim n ie­bezpieczeństw o u tra ty dla gospodarki, nauki i ku ltu ry jak iegokolw iek gatunku zw ierząt lub roślin.

A rów nocześnie sta ły się rezerw aty terenam i, na k tó rych realizuje się w K raju Rad p iękne hasło M. J. K a l i n i n a : „A b y ś m y skutecznie ko ch a li sw o ją O jczyznę, m usim y ją m iłow ać konkre tn ie , to jes t m iłow ać je j p rzyrodę, łasy, łą k i i po la ".

W tej dziedzinie w kraczam y w zagadnienie em ocjonalnego oddzia­ływ ania p iękna p rzyrody na człow ieka, k tó re obok zagadnień poznaw-

Page 120: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

110 WALERY GOETEL

czych w inno być najisto tn iejszą treśc ią odnoszenia się człow ieka do przyrody.

Z praw dy zaw artej w haśle K a l i n i n a w ynika jasno po trzeba ochrony przyrody, gdyż p iękną jes t ty lko przyroda niezniszczona. To ta część ruchu ochrony przyrody, k tó ra ze szczególną siłą przem aw ia do człow ieka p racy w ędrującego po k ra ju i szukającego w p ięknie p rzy­rody odetchnienia po trudzie codziennego życia i nabrania sił do dal­szej pracy.

Toteż rezerw aty ZSRR są terenem ogrom nego ruchu turystycznego i to ruchu celow o organizow anego i rozum nie kierow anego. N a w yciecz­kach w rezerw aty K raju Rad uczą się tu ryści poznania bogactw i piękna przyrody, zysku ją podstaw y naukow e dla znajom ości różnych obsza­rów kraju , pogłęb iają swą m iłość i gotowość do ofiarnego w ysiłku d la O jczyzny.

Przejdźm y w krótkim zarysie najw ażniejsze rezerw aty , u tw orzone dotychczas w Zw iązku Radziecł im ze szczególnym uw zględnieniem re ­zerw atów górskich.

N ajstarszym , w ielkim rezerw atem ZSRR jest, ja k wspom niałem , R e- z e r w a t A s t r a c h a ń s k i , położony w delcie W ołgi u u jścia tej rze­ki do M orza Kaspijskiego. Je s t to królestw o p taków i ryb, o pow ierzchni 42 900 ha. W śród dżungli w odnych zarośli na niezliczonych odnogach W ołgi żyje tu około 300 gatunków ptaków , głów nie w odnych i błotnych, w śród nich czapli, ibisów, pelikanów , korm oranów , bażantów , łabędzi, żu iaw i oraz m nóstw o p taków śpiew ających. N iektóre z tych ptaków , jak np. czapla zagrożone by ły w ytępieniem ze w zględu na ozdobne pió­ra, k tó re je zdobią. U tw orzenie R ezerw atu A strachańskiego zabezpie­czyło ich istnienie. W rezerw acie znajdują się liczne lęgow iska ptaków , przez te ren rezerw atu w iodą głów ne szlaki ciągów ptasich. O bok p ta ­ków zam ieszkuje rezerw at m nóstwo ryb, w śród nich szlachetnych ga­tunków , m ających w ielkie znaczenie gospodarcze, ja k jesio try , czeczugi, sterlety , łososie, sandacze itd. W m aju rozpoczyna się m asow a w ędrów ka ryb z m orza K aspijskiego do ogrzanych w ód rezerw atu celem sk ładan ia ikry. N a ryby czyhają obok różnych p taków w ydry. W św iecie roślin­nym kró lu ją pachnące lotosy, grzybienie białe oraz orzechy wodne,0 ow ocach jadalnych, k tó rych zarośla tw orzą zw artą plątaninę. Rezer­w at A strachański jes t bardzo popularny i zw iedzają go liczne w vcieczki z całego K raju Rad.

Równie popularnym , jakko lw iek zaw iera osobliwości innegc w iel­kiego działu przyrody, — nieożyw ionej — jest R e z e r w a t I l m e ń s k i1 m. W. I. L e n i n a na południow ym Uralu. Je s t to rezerw at górski, do którego włączono część grzbietu Ilm eńskiego, pośw ięcony ochronie

Page 121: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 111

w spaniałych m inerałów uralskich. M ożna je tu podziw iać w nieprzebra­nym bogactw ie i różnorodności, jakim rów nych nie m a na kuli ziem skiej (znaleziono tu ponad 120 rodzajów m inerałów , w śród nich najrzadszych i najp iękniejszych w przepysznych form ach krystalicznych), w dawnych, troskliw ie zachow anych kopalniach, odkryw kach natu ra lnych i m uze­ach rezerw atr>wych. Przyroda Ilm eńskiego Rezerw atu obfituje w piękne jeziora, lasy olbrzym ich sosen i modrzewi, m alownicze krajobrazy, oto-

Kaukaz — Widok ogólny otoczenia Użby

czone bezkresnym stepem Zachodnio-Syberyjskim oraz tętn iącym i ży­ciem potężnym i ośrodkam i przem ysłow ym i uralskim i. W śród zwierząt najciekaw szym i są łosie, jelen ie plam iste, głuszce, cietrzew ie i jarząbki.

N ajw iększym rezerw atem górskim europejskiej części ZSRR jest R e z e r w a t K a u k a s k i , utw orzony w roku 1924 celem ochrony w spaniałego k rajobrazu w ysokogórskiego oraz św ia ta zw ierząt i roślin Kaukazu. Rezerw at K aukaski o pow ierzchni ok. 100.000 hek tarów jest położony w zachodniej części głównego grzbietu K aukazu na jego pół­nocnych i południow ych zboczach w dorzeczach dopływ ów rzeki Ku- bani pom iędzy m iastam i M ajkop i Soczi. N a w ielkiej rozpiętości w znie­sienia nad poziom em m orza od 400 do 3000 m etrów i ogrom nej p rze­strzeni rezerw atu znalazło się m iejsce na w szystkie osobliwości św iata gór. Od lodowców, zakuw ających w lśniący, b iały pancerz najw yższe grzbiety rezerw atu aż do k rainy bujnej roślinności pokryw ającej pod­nóże jednych z najp iękniejszych gór św iata, południow ym swoim za­

Page 122: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 1 2 WALERY GOETEI

sięgiem w chodzących w k ra inę subtropikalną, — tu ry sta rozkoszuje się bogactw em zjaw isk górskich. Setki potoków w kaskadach i w odospa­dach to»_zy swe burzliw e w ody przez głęboko w cięte doliny i wąw ozy; w potokach tych p luskają się pstrągi. Zbocza górskie pokryw ają potężne lasy pierw otne, złożone głów nie z buka, jod ły i w schodniego św ierka; w lasach tych rośnie ponad 160 gatunków drzew, w śród nich tysiącletn ie cisy. Cisy obok bukszpanów , tw orzących całe zagajniki są drzewam i reliktow ym i, k tóre p rze trw ały od epoki lodow cow ej. Polany i łąjd re ­zerw atu pokryw a roślinność tak w ysoka, że może się w niej ukryć jeździec na koniu. Równie bogatym , ja k św iat roślin, jes t św iat zwierząt. N a w ysokogórskich barw nych łąkach alpejsk ich pasą się s tada kozic, nieco niżej tysiące koziorożców, a jeszcze niżej jeleni. Liczne dziki i niedźw iedzie, pantery , a w śród p taków orłosępy i sępy płow e oraz p iękne indyki górskie dopełniają różnorodności i osobliw ości św iata zw ierzęcego. Oprócz tego rezerw atu założono też dalsze górskie rezer­w aty na K aukazie i Krymie.

W śród rezerw atów europejsk iej części ZSRR szczególnie nas in­teresu je położony blisko naszej gran icy R e z e r w a t B i a ł o w i e s k i , u tw orzony przez B iałoruską Republikę Radziecką głów nie dla ochrony żubra, bobra i łosia. Rezerw at ten obejm uje pow ierzchnię 74.200 hek ta ­rów, je s t w ięc k ilkanaście razy w iększy od naszego Parku N arodow ego Białow ieskiego (4.716 ha). Z tego obszaru 2h całej pow ierzchni po­k ryw ają lasy, w k tórych najw ięcej je s t borów sosnow ych; a poza nimi w ystępu je obfitość św ierków oraz lasów m ieszanych o bardzo urozm a­iconym składzie. D aje to doskonałe w arunki dla życia zw ierząt, w śród k tó rych dom inują niedźw iedzie, rysie, łosie, dziki, sarny, gronostaje, w iewiórki i kuny leśne. O toczone troskliw ą opieką odradzają się tu żubry, nadto ży ją bobry w okazałej, ilości.

N ajbogatszym terenem bobrow ym jes t R e z e r w a t W o r o n e s k i , leżący na platform ie rosy jsk iej, o pow ierzchni 30.000 hektarów . N a rze­kach przep ływ ających przez rezerw at znajdują się tam liczne osiedla bobrów, k tó rych ilość dochodzi obecnie już do 3000 sztuk. Dzięki osią­gnięciu tak znacznej ilości tych oryginalnych i pożytecznych zw ierząt (w chwili pow stania rezerw atu było ich tu zaledw ie 150), z Rezerw atu W oroneskiego m ożna bvło rozpocząć rozsyłanie bobrów do rozsiedla­nia w innych m iejscach.

W azjatyckiej części ZSRR w śród licznych rezerw atów w ybija ją się p rzepiękne rezerw aty górskie.

W górskim obszarze A łta ju utw orzono państw ow y R e z e r w a t A ł ­t a j s k i . Leży on nad przepięknym Jeziorem Teleckim o brzegach po­w ycinanych w głębokie fiordy. 'W w odach jezio ra ży je licznie w arto-

Page 123: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Wid

ok

z P

olan

y R

usi

no

wej

Page 124: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 125: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 113

ściow a troć sybery jska, dochodząca do 30 kilogram ów wagi. Przyroda rezerw atu je s t dzika i pierw otna, ale, ja k to słusznie podnosi w sw ych publikacjach W . N. M a k a r ó w , na tym w łaśnie polega je j u rok i siła przyciągająca. W dziew iczych lasach lim bowych, jodłow ych i m odrze­w iow ych rezerw atu ży ją okazałe jelenie-m arale, renifery, łosie, piż­m owce, niedźw iedzie, rysie, rosom aki, w ilki, w yary , sobole, gronostaje, w iew iórki ałtajskie, ba rany górskie, kozły górskie i świstaki.

Przepiękne są rezerw aty w górach Ałm a-Ate i G órach Sajańskich, tw orzące olbrzym ie obszary ochrony przyrody.

R e z e r w a t A ł m a - A t a obejm uje trzy m niejsze obszary górskie w ,C entralnej części gór Tian-Szań grupa Ała-Tau. W górskich rejonach rezerw atu k ry ją się w śród skał i lasów m alow nicze jezio ra (np. Jezioro Iszyk-Kul). Stepy i doliny m iędzy góram i pokryw ają się na w iosnę czer­wonym i tulipanam i, liliow ym i kosaćcam i, m alinow ym i piw oniam i i żółty­mi, białym i i różow ym i różami. N a w ysokości 1100 m — 1400 m rosną la­sy liściaste, w śród k tó iy ch w ystępują lasy jabłoniow e z m oreią, jarzębiną i osiką. Suchsze, południow e stoki gór pokryw ają krzew y róż dzikich, głogu, w iciokrzew u i berberysu, w p iętrze od 1400—2000 m rośnie potęż­n y św ierk tiańszański, dochodzący do 50 m w ysokości. Pow yżej 2400 m po jaw ia się płożący jałow iec, a od 2700 do 3400 m zapanow uje niepo­dzielnie roślinność alpejska, gdzie kw itną m iędzy innym i ja sk ry i fiołki. N a w ysokości ponad 3500 m znajdują się już ty lko nagie skały, lodowce i pola śnieżne. W śród zw ierząt żyją w lasach św ierkow ych niedźw ie­dzie tiańszańskie i rysie, jelen ie oraz najcenniejsze zw ierzęta rezerw atu, rodzaj baranów górskich, argali, a w reszcie najw yżej żyjące koziorożce.' W śród dzikich drzew ow ocow ych ży ją jeżozw ierze i koszatki. Przebo­g a ty jes t św iat ptaków , k tó re odbyw ają w obrębie rezerw atu w ędrów ki, schodząc w poszukiw aniu lepszych w arunków pożyw ienia i klim atycz­nych z rejonów w ysokich na pogórze.

R e z e r w a t S a j a ń s k i na sw ych w ielkich p izestrzen iach za­w ie ra szereg krain przyrodniczych o charakterze arkt^cznym , dochodzą­cych do 3000 m wysokości, o niezm iernie zajm ujących z punk tu w i­dzenia naukow ego przepięknych krajobrazach.

Dalszym i w ielkim i rezerw atam i są Rezerw at K ronocki na półw yspie K am czatce oraz Rezerw at Sichote-Aliński w K raju Przym orskim nad O ceanem Spokojnym.

R e z e r w a t K r o n o c k i , utw orzony w roku 1927, obejm uje roz­legły ko tlinow aty teren, p rzy legający do w ybrzeża O ceanu Spokojnego N ad wybrzeżem rezerw at jes t pok ry ty lasem brzozowym, na w ysokości 600—800 m nad poziom m orza zaroślam i krzew iastym i, w śród nich karłow atym i wierzbam i, a od 800 do ponad 3700 m tw orzy bezleśne

W ie rc h y t . X X I I I

Page 126: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 1 4 WALERY GOETEL

piętro, k tórego górne partie leżą w rejon ie w iecznych śniegów. Piękne są łąki upstrzone barw nym i kw iatam i, w śród w ulkanów zakw itające na w iosnę liliow ym i kw iatam i. N ajw iększą osobliw ością rezerw atu jest bo­gactw o zjaw isk w ulkanicznych. K ilkanaście w ulkanów , w śród nich n ie­k tó re olbrzym y (najw iększy szczyt rezerw atu Sopka K ronocka 3730 m) a k ilka z n ich czynnych, liczne gorące źródła, z k tó rych b iorą początek gorące w odospady, n iezam arzające rzeki, dzikie uroczyska, gdzie uka-

W rezerwacie Ałtajskim

żują się porosłe niebieskim i, żółtymi, pom arańczow ym i i czarnym i glo­nami gorące jeziorka i okazałe, odkry te dopiero w la tach 1S41— 42 gejzery (m. in. „Olbrzym ", w yrzucający słup w rzącej w ody o średnicy 5 m na w ysokość około 50 m etrów regu larn ie co dw ie godziny i 45 minut), tw orzą jedną z najw iększych osobliwości w ulkanicznych na kuli ziem skiej. N ad ciepłym i niezam arzającym i wodam i zim ują scho­dzące tu z gór dzikie owce, w ydry i liczne ptactw o zwłaszcza kaczki i łabędzie. Słusznie pisze W. N. M a k a r ó w , że jest to w idok tak nie­zw ykły, że w ydaje się złudzeniem i mimo woli podróżnik zadaje sobie pytanie, czy to nie sen: ta droga zimowa, k iedy sypie śnieg, a mróz pali tw arz i oszroniałe psy ciągnące sanie i łabędzie p ływ ające w śród śn ie­gów. O sobliw ością św iata p taków są głuszce i pardw y kam czackie. A le obok nich nie b rak skow ronków , słowików, kukułek, pliszek i jeżyków . W śród ssaków kró lu je niedźw iedź brunatny . M a on obyczaje łagodne,.

Page 127: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 1 1 5

i n ieraz w lesie ze zdum ieniem m ożna w idzieć olbrzym ie niedźw iedzie pasące się w tundrze na jagodach bagiennych w harm onii ze stadam i jelen i i reniferów . W śród zw ierząt drapieżnych w ystępu ją wilki, roso­m aki i p iękne lisy ogniste. Sobol kam czacki je s t najw iększym ze zna­nych soboli i posiada puszyste, ciem ne futro. N a skałach przybrzeżnych nad Pacyfikiem znajdu ją się legow iska fok i lisów morsKich. O zdobą rezerw atu je s t w ielkie Jezioro K ronockie o pow ierzchni 60.000 hektarów , otoczone lasam i liściastym i. Rzeki obfitują w ryby, szczególnje łososio­w ate. Polują na nie w ydry i łapą w yław iają je niedźw iedzie. Do prze­bycia ogrom nego rezerw atu potrzeba 2 tygodni; latem siłą pociągow ą są konie, zim ą psy, k tó rych kilka w yborow ych zaprzęgów posiada za­rząd rezerw atu.

R e z e r w a t S i c h o t e - A l i ń s k i utw orzono w toku 1930 celem zachow ania i zbadania roślinności północno-w schodnio azjatyckich te ­renów oraz usta len ia na tej podstaw ie m etod racjonalnej eksploatacji lasów , a nadto zbadania, zabezpieczenia i ew entualnego regenerow a­nia cennych zw ierząt przem ysłow ych, a w zw iązku z tym opanow ania naukow ych podstaw organizacji gospodarki łow ieckiej k raju . Cała przestrzeń rezerw atu podzielona jes t przez łańcuch górski Sichote-Alin, dochodzący do w ysokości ponad 2000 m etrów , na dwie części: w schod­nią, opadającą ku M orzu Japońskiem u i zachodnią, ciągnącą się w głąb lądu. N ie będę już opisyw ał ze w zględu na szczupłość m iejsca w ielkich i różnorodnych osobliwości krajobrazow ych i przyrodniczych tego re ­zerw atu. W spom nę tylko, że w rezerw acie żyje rzadki już w te; części k ra ju Azji tygrys, k tó ry je s t o taczany na teren ie rezerw atu szczególną opieką.

Poza opisanym i rezerw atam i istn ieje w śród m nóstw a utw orzonych i ciągle tw orzących się rezerw atów radzieckich szereg innych bardzo in teresu jących . Jednym z najciekaw szych w obszarze europejskiej czę­ści ZSRR jest R e z e r w a t P i e c z o r s k o - I ł y c z s k i o pow ierzchni ok. 100.000 ha, chroniący typow ą przyrodę północnego kręgu polarnego. N a w yspie S a c h a l i n utw orzono w roku 1948 dwa rezerw aty pań­stw owe, gdzie w obszarze górskim chroni się i bada naukow o-cenną brzozę górską Erdmana. Jak ież in teresu jące są rezerw aty „ S t o ł p y " na Syberii, w okolicy K rasnojarska nad olbrzym ią rzeką sybery jską Jenisej, przypom inające swym i osobliwym i turniam i nasze G óry Stołow e i bę­dące terenem w ysokogórskich w spinaczek, lub górski R e z e r w a t B a r g u z i ń s k i ze szczytam i dochodzącym i do 2800 m i o przepysznej scenerii górskiej nad m alow niczą głębią J e z i o r a B a j k a l s k i e g o .

Oprócz tych rezerw atów dużą w artość dla nauki i ku ltu ry m ają b a r­dzo liczne i ciągle w ZSRR tw orzone „pomniki przyrody". W śród nich

Page 128: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 1 6 WALERY GOETEL

w i e l k a g r o t a L o d o w a K u n g u r s k a na Syberii, jask in ia z resztkam i człow ieka pierw otnego w Republice Baszkirskiej, jask in ie krym skie, jezio ra takie, ja k J e z i o r o M o g i l n e na w yspie w M orzu B arensa o trzech w arstw ach wody: słodkiej, słonej i nasyconej siarko­w odorem , prześliczne J e z i o r o H e k - H e l w A zerbajdżańskiej SRR, la sy osobliwe, jako pozostałości borów przedłodow cow ych lub z innych

w zględów naukow ych i k ra job ra­zowych, porozrzucane w różnych okolicach od Leningradu aż do K rym u i K aukazu oraz w A zja­tyckiej części ZSRR, a w ięc lasy i gaje jesionow e, topolow e i pi­stacjow e, cisowe, laurow e, buk­szpanow e, sosnowe, dębowe, k a ­sztanow e, grabow e, lipow e, s tare drzew a, cenne osto je stepow e, n iek tóre osobliw e skały, głazy, w odospady, odkryw ki geologicz­ne, m iejsca zaw ierające skam ie­niałości, uroczyska, kam ienne groby itd.

Już ten k ró tk i przegląd zaga­dnień ochrony przyrody w Związ­ku Radzieckim, którego w yrazem terenow ym są tak liczne, w ielkie i w spaniałe rezerw aty oraz pom ­niki przyrody, ukazuje nam w y­raziście, ja k ogrom ne są w yniki działalności ZSRR na polu ochro­ny przyrody, jak w szechstronne jest urzeczyw istnienie hasła W . I. L e n i n a z roku 1919.

Z rezerwatu ,,Stołpy“ W śród licznych przykładówz dziedziny nauki, ku ltury , prze- -

m ysłu, technik i i rolnictw a, k tó re uzyskujem y z K raju Rad, udzielającego nam sw ych dośw iadczeń tak bezinteresow nie i szczodrze, m ożem y czer­pać też z dorobku w spaniałej realizacji zagadnień ochrony przyrody.

W ynik stosow ania tego przykładu może być u nas szczególnie do­datni, gdyż w dotychczasow ych osiągnięciach ochrony przyrody w Pol­sce m am y podbudow ę do pełnego w ykorzystan ia zdobyczy ZSRR na iym polu.

Page 129: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OCHRONA PRZYRODY W ZWIĄZKU RADZIECKIM 1 1 7

W ybitne zdobycze na polu ochrony przyrody m iędzyw ojennej Pań­stw ow ej Rady O chrony Przyrody pod w odzą niestrudzonego bojow nika0 ochronę przyrody prof. dr W . S z a f e r a , nieugięte stanow isko w akcji ochrony przyrody naszych gór, zajm ow ane przez Polskie Tow arzystw o T atrzańskie w ciężkiej w alce z o fic ja ln /m i czynnikam i Polski m iędzy­w ojennej, trzęsącym i ów czesną tu ry s ty k ą — um ożliw iły w Polsce Lu­dow ej przejęcie dodatnich cech przedw ojennego ruchu ochrony p rzy­rody.

Podobnie, jak na w szystkich polach życia naukow ego, kulturalnego1 gospodarczego, tak i na polu ochrony przyrody uzyskaliśm y w Polsce Ludowej olbrzym ie m ożliwości działania. W ynikiem jes t tak ie rozpo­w szechnienie w społeczeństw ie, a w szczególności w kołach tu rystycz­nych, haseł ochrony przyrody, o jak im nie było m ow y w czasach go­spodarki kapitalistycznej. Rozwojowi tego p rądu sprzyja stanow isko Partii i naszych czynników m iarodajnych, k tó re ochronę przyrody uzna­ją za doniosły elem ent naszej rzeczyw istości.

W p racy nad ochroną przyrody w stąpiliśm y w Polsce Ludowej na rozszerzoną i pogłębioną drogę. Przy dalszym utrzym yw aniu kierunku konserw atorskiego ochrony przyrody na pierw szy p lan w ysunęliśm y zagadnienia przekształcania przyrody, tak podstaw ow ą ro lę odgryw a­jące w gospodarce p lanow ej, gospodarce socjalistycznej. Przed ochroną przyrody otw arły się nowe, rozległe horyzonty. R ezerw aty i Parki N a­rodow e sta ją się na tej now ej drodze, podobnie ja k w ZSRR, terenam i dośw iadczalnym i, na k tó rych bada się przyrodę w nienaruszonym sta­nie, aby uzyskiw ane tu dośw iadczenia stosow ać na terenach, m ających ulec przekształceniu w zw iązku z urzeczyw istnieniem rew olucyjnych działań gospodarki socjalistycznej.

O gólna pow ierzchnia Parków N arodow ych i rezerw atów utw orzo­nych w Polsce (przy czym liczym y tak pow ierzchnię utw orzonych już defin ityw nie i form alnie Parków N arodow ych Białow ieskiego 4716 ha i Św iętokrzyskiego 5,804 ha, jak pow ierzchnię już istn iejących w licz­bie 64 m ałych rezerw atów , k tó re odpow iadają w ZSRR „pomnikom przyrody") w ynosi 10,834 hektarów . Jeżeli dodam y pow ierzchnię w szyst­kich p ro jek tow anych lub m ających być uzupełnionym i Parków N aro­dow ych górskich, a to Tatrzańskiego (17,000 ha), P ienińskiego (1,350 ha)r Babiogórskiego (2000 ha), Sudeckiego (5,000 ha) oraz nizinnych, to otrzym am y razem dla istn iejących oraz p ro jek tow anych Parków N a­rodow ych i rezerw atów w Polsce pow ierzchnię 90,584 ha, co w obec po­w ierzchni Polski Ludowej 311,730 km, w ynosi znikom y procent pow ierz­chni. A le i na tej n iew ielkiej pow ierzchni naszych Parków N arodow ych i rezerw atów (do której przybędzie jeszcze zupełnie m ała powierzchnia.

Page 130: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 1 8 WALERY GOETEL

p ro jek tow anych pom ników przyrody) da się rozw inąć pow ażne prace naukow o-badaw cze, m ające na oku ta k nauKowe, jak i gospodarcze cele, jeżeli ty lko nasz program Parków N arodow ych i rezerw atów będzie zrealizow any ostatecznie, czego tak gorąco oczekują szerokie koła p ra ­cow ników nauk i i ku ltury . T uryści zaś, posiadając w utw orzonych i p ro ­jek tow anych Parkach N arodow ych i rezerw atach, zabezpieczone osto je ochrany przyrody najosobliw szym i i na jp iękniejszych obszarów w Pol­sce, uzyskają w nich bezcenne te ren y upraw iania tu ry styk i i k rajo ­znaw stw a.

Dążeniom tym pa tronu je nasza najw yższa in sty tucja naukow a, Pol­sk a A kadem ia N auk, przygotow ując znaczne rozw inięcie p rac nauko­w ych nad zagadnieniam i ochrony przyrody w now oczesnym ich ujęciu, dostosow anym do zadań i potrzeb Polski Ludowej.

Polskie Tow arzystw o Turystyczno-K rajoznaw cze, zrzeszające w ielo­tysięczne rzesze tu rystów i m iłośników przyrody i k ieru jące żyw iołow o rosnącym ruchem turystycznym i krajoznaw czym , łączy się najgoręcej z now oczesnym ruchem ochrony p rzyrody w Polsce Ludowej; liczne do­w ody takiego stanow iska znajdujem y w w ypow iedziach członków i uczestników im prez tu rystycznych PTTK

Usilnym naszym dążeniem jest, aby tu ryśc i Polski Ludowej w w ę­drów kach przez Parki N arodow e i rezerw aty zapoznaw ali się z bo­gactw em zjaw isk pięknej, niezniszczonej przyrody, a przez to pogłę­biali m iłość do Ojczyzny.

W a le ry Goetel

Page 131: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Uuiagi o „W ierchach" Artura Malairskiego„Chciałbym kategorycznie zaprotestow ać przeciw legendzie o nie-

m uzykalności górali, stw orzonej — przypuszczam — przez pierw szych przybyszów z nizin, przerażonych do głębi w ykrzykiw aniem z w irchu do w irchu, z hali do hali pieśni juhasów . O czyw iście nie ma m etoda ta mc w spólnego z pieściw ym bel canto w eneckich gondolierów. Jednak czy można m ówić o niem uzykalności ludu, k tó ry poza niezm iernym bo­gactw em pieśni, czaru jących nieraz niezw ykłą, kapryśną linią m elod i\ zdobył się j e d y n y w Polsce (a może i gdzie indziej) na stw orzenie zespołow o-instrum entalnej m uzyki, opartej o o ryginalny system harm o­niczny i rytm iczny?" — tym i słowami zw alczał trzydzieści lat tem u Ka­rol Szym anowski n iechęć społeczeństw a do autentycznego m uzykow a­nia góralskiego.

O d tego czasu zm ieniło się wiele. Tw órca H arnasiów „odkrył" p raw ­dziwą m uzykę góralską, odgrzebał je j p ierw otny kształt spod ufryzo­w anej, „cyw ilizow anej" opraw y przeróżnych salonow ych Album ów Ta­trzańskich, ukazał jej u rzekające piękno, „utajone ■— ja k sam pisał — w chropaw ej, prostokątnej, w kam ieniu jakby w ykutej form ie". P ra­w ie całe późniejsze pokolenie naszych kom pozytorów, żyjące pod prze­możnym w pływ em Szym anow skiego, w zrastało w atm osferze en tuzja­zmu dla m uzycznego folkloru Podhala, posiadającego już niezaprze­czone praw o obyw atelstw a w św iecie tzw. m uzyki artystycznej.

Sytuacja ta m iała n ieste ty w iele stron ujem nych. Po prostu „góral­szczyzna" staw ała się m odna. U źródeł tej m ody nie leżało w ogrom nej większości w ypadków jak ieś własne, in tensyw ne, osobiste przeżycie, przejęcie się urokiem Podhala; w ystarczało zastosow ać którąkolw iek podpatrzoną u Szym anow skiego charak terystyczną cechę odrębności m u­zyki góralskiej, tak genialnie przezeń uchw yconą i problem był już roz­wiązany. W ten sposób m oda „autentyzm u" przeradzała się w nieznośną m anierę, rów nie daleką od praw dziw ego artyzm u, jak dalekie były od niego salonow e zafałszow ania sprzed H arnasiów . W ynikiem tego mógł być ty lko p rzesy t „góralszczyzną"; Szym anow ski pisze w ow ych latach swe Pieśni kurpiow skie.

Page 132: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

120 TADEUSZ STRUMIŁŁO

Stan tak i trw ał długo. D opiero rok 1550 przynosi zasadniczą zmianę. N a estradzie krakow skiej filharm onii w ykonano Rapsodię góralską „W ierchy", balet-pantom inę A rtu ra M alaw skiego. Pow odzenie było olbrzym ie. Jednogłośnie uznano W ierchy za najlepszy polsKi u tw ór po­w ojenny. Podobnie ja k podczas p raprem iery H arnasi — pow iał znów od gór św ieży w iatr.

„Jeśli chodzi o sens ideow y W ierchów , to m ają one opiew ać słowem, m uzyką i tańcem piękno p rzyrody Podhala i odzw ierciedlać specyfikę obyczajów , gwary i psychiKi górali podhalańskich" — pisze sam kom ­pozytor. W jak i sposób zrealizow ał on swe zam ierzenia? Czem u za­w dzięczają W ierchy sw ą w artość i pow odzenie?

Je s t rzeczą pow szechnie znaną, że p raw ie w szyscy kom pozytorzy w ykazują zadziw iający b rak sm aku w doborze tekstów poetyck ich do sw ych utw orów w okalnych. S ta tystyka w ykazu je niezbicie, że n a j­w iększym pow odzeniem cieszą się w śród kom pozytorów przeciętne tek sty słabych poetów , podczas gdy stosunkow o rzadko w ykorzysty ­w ane są do tych celów tek sty napraw dę w artościow e. Podobnie m a się rzecz z W iercham i. Kom pozytor zużytkow ał teksty , pochodzące ze zbior­ku „Z w ysokik T ater w ia te rny sum " Ja n a M azura. Zbiorek ten , w y­dany jeszcze w 1937 r. je s t — trzeba to pow iedzieć otw arcie — nieporo­zumieniem , eksperym entem całkow icie n ieudanym a w yw odzącym się z separatystycznego regionalizm u daw nego Zw iązku Podhalan. Próba połączenia gw ary podhalańskiej z całkow icie in teligenckim sposobem m yślenia, przejaw iającym się szczególnie jaskraw o w m etaforach oraz w stosow aniu pojęć najzupełniej obcych góralom , dała w yniki fatalne. W ym ow nie św iadczą o tym przykłady:

(Burza) Z ajyncały, zahucały organy niebiosów,ogiyń Bozi zajon skały ta trzańsk ik kolosów.

(M oja skoła) Srybno niebieskie gran ie T atr i chm urka liiijow o,to mój w ysoki, górny św iat, co ducha mi w ychow oł.

(Swit) W staw ojcie ludzie śpiyw ać p rzy trudzie p a rty je swojom[w operze,

ftorom Duk Bozi św iatu ułożył, coby nie pojon a wierzył.

Podhale jes t tu w idziane okiem przybysza z dolin (jak limba, to już oczyw iście ty lko nad M orskim Okiem...), n ie znającego naw et dobrze obyczajow ości góralskiej (jakże odm ienny jes t erotyzm w ierszy M a­zura od najbardziej naw et drastycznego tek stu góralskiej przyśpiewki!).

Podobnie przedstaw ia się spraw a akcji scenicznej baletu , zadziw iają­cej brakiem m otyw acji psychologicznej szeregu scen. Fabuła baletu przedstaw ia się w skrócie m niej w ięcej tak: N a hali dochodzi do bójki

Page 133: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

UWAGI O „W IERCHACH" ARTURA MALAWSKIEGO 121

pom iędzy dwom a ryw alam i, F rankiem i Juhasem -Zabijokiem , zakochany­mi w jednej i te j samej dziew czynie, M arysi z D unajca. Do bójki tej dołą­czają się stronnicy jednego i drugiego, a gdy b itka dochodzi do punk tu kulm inacyjnego, burza rozpędza w alczących. N astępna scena odbyw a się w karczm ie, gdzie — na w esołej zabaw ie — znajdu ją się w śród innych górali także F ranek i M arysia. Pojaw ia się tu też Juhas-Zabijok, k tóry swym w spaniałym , popisow ym tańcem rzuca na M arysię „uroki", i w cią­ga ją w w ir tańca m iłosnego. Przem ocą odciągają M arysię dziew częta i w yprow adzają w raz z Frankiem z karczm y. „Juhas-Zabijok zaczyna się orientow ać, że traci M arysię i odchodzi strap iony w góry. M arysia pojm uje, że była pud jego chw ilow ym urokiem , że je j praw dziw ym oblu­bieńcem jes t Franek. Zw raca się więc do niego i oboje tańczą tan iec miłości". W śród pow szechnego w esela i radości „w głębi sceny zja­w ia się Juhas-Z abijok na czele sw oich ludzi. W szyscy z prom iennym uśm iechem na tw ardy przychodzą w zam iarze pojednania się z F ran­kiem i jego ludźmi. — M ajesta tyczny tan iec pojednan ia całego baletu i solistów " kończy sztukę.

„D oskonały tekst Ja n a M azura, k tó ry był w łaściw ie dla m nie inspi­ratorem do skom ponow ania W ierchów i przez sw oją m ocną wym ow ę sam daje św ietną w izję Podhala, pow inien być szczególnie uw ypuklo­ny" — pisze M alaw ski w swym kom entarzu do baletu. C zytając te sło­w a niesposób nie przypom nieć sobie w ielkiej a nieodw zajem nionej mi­łości do opery, jak ą żyw ili kom pozytorzy tacy ja k Schubert czy na­w et brahm s. Tw órca m uzyki tak typow o instrum entalnej, a zw łaszcza sym fonicznej, jak im jes t M alaw ski, najw yraźniej potknął się tu ta j, chcąc w tłoczyć swe dzieło w obce m u ram y i schem aty. N a szczęście „potknię­cie" to nie zaciążyło w cale nad m uzyczną koncepcją utw oru, doskonale m ieszczącą się w ram ach estradow ego a nie scenicznego w ykonania. D latego też o w artości W ierchów decyduje ty lko i w yłącznie ich m u­zyka.

O m aw iając W ierchy trudno uniknąć porów nania ich z Harnasiam i, dz ięk i podobnym założeniom ideow ym i analogicznej tem atyce tym silniej uw ypuklają się różnice u jęcia. Szym anow ski zasauniczo posłu­giwał się au tentycznym m ateriałem m uzycznym i tekstow ym . W szyst­kie p ieśni i przyśpiew ki z H arnasiów m ożem y spotkać — z nieznacznym i m odyfikacjam i dziś jeszcze na Podhalu. O rk iestra natom iast dopow iada w szystko to, czego tak b raku je m elodii ludow ej, w ydarte j z je j na tu ­ralnego otoczenia i przeniesionej żvwcem na kartkę m artw ego papieru czy też na estradę sali koncertow ej. Szym anowski w ytw arza atm osferę góralskiej chałupy czy w ysokogórskiej hali w sposób niezrów nany, dzię- ki czem u m elodia ludow a, choć w kom ponowane organicznie w w ysoce

Page 134: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

122 TADEUSZ STRUMIŁŁO

kunsztow ną, artystyczną całość utw oru, zachow uje swą p ierw otną św ie­żość.

M alaw ski obrał nieco inne założenie — nie chciał sięgać do au ten ­tyku. To zerw anie z m anierą „autentyzm u" było m ożliwe ty lko dzięki św ietnej znajom ości życia i folkloru górali — i to znajom ości z autopsji. Podczas ostatn iej w ojny kom pozytor spędził w iele czasu w podhalań­skich w ioskach, zżył się z góram i i pokochał je. Pierw szy szkic W ier­chów, ja k i w szystkie m elodie do tekstów pow stały w jesien i i w zimie 1944 w Czarnym D unajcu (całość napisał kom pozytor dopiero w 1950 r.). W łaśnie ten zachw yt Podhalem sta ł się faktycznym im pulsem tw ór­czym —- w iersze M azura (wbrew tem u co tw ierdzi sam kom pozytor) by ły dlań tylko pretekstem .

M uzyka W ierchów nie jes t bynajm niej całkow icie oderw ane od gó­ralsk ich „nut". Kom pozytor poszedł tu w nieco innym kierunku, ani­żeli Szym anow ski w H arnasiach, zbliżając się raczej do drugiego kon­certu skrzypcow ego czy do czw artej symfonii. W W ierchach w yczu­w am y doskonale klim at góralskiego m uzykow ania, słyszym y niem al n ieuchw ytną, specyficzną góralską intonację. N ie m am y tu do czynie­nia ani z przetw arzaniem cytatów ani ze sty lizacją „pod góralszczyznę". C ałkow ite przekom ponow anie elem entów sty listycznych folkloru na ba­zie najnow ocześniejszej techniki kom pozytoiskiej, doprow adziło do po­w stan ia najzupełniej sam odzielnego dzieła, do stw orzenia now ej formy „sty lu góralskiego". To w łaśnie je s t głów ną zasługą M alaw skiego.

U derzająco inaczej niż w H arnasiach jes t w W ierchach po tiak to - w any chór (jak zresztą w iększość solow ych partii w okalnych). Szyma­now ski w plótł p iosenki i p ieśni obrzędow e ściśle w przebieg akcji ba­letu. U M alaw skiego chór nie bierze udziału w akcji, tekst n ie w iąże się bezpośrednio z tym , co rozgryw a się na scenie, znajduje się jakby o b o k , dopow iada uogólnione refleksje, kom entuje zdarzenia. W n ie­jednym w ypadku budzi to naw et skojarzenia z ro lą chóru w antycznej tragedii greckiej. Kom pozytor w ykorzystu je przy tym w szechstronnie m ożliwości kolorystyczne zespołu w okalnego. N ieraz chór śpiew a tylko na jednej sylabie, bez tekstu , stw arzając jedyn ie barw ne tło d la solisty lub orkiestry ; efekt zastosow any genialn ie już w H arnasiach dla odda­n ia p rzerażenia w m om encie w targnięcia zbójników. M alaw ski efekt ten stosuje bardzo często, dla oddania bogatej skali nastro jów i uczuć.

Języ k m uzyczny W ierchów nosi w szelkie znam iona indyw idualnej techniki kom pozytorskiej M alaw skiego. W praw dzie elem ent m elodyczny dochodzi tu w o w iele w iększym stopniu do głosu aniżeli w innych jego dziełach, jednak rów nie w ażną rolę spełnia ko lorystyka harm o­n iczna i instrum entacyjna. N a w skroś now oczesna harm onika nie cofa

Page 135: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

U W A G I O „W IE R C H A C H " ARTURA M A LA W SK IEG O 1 2 3

Fragment partytury „Wierchów"

Page 136: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 2 4 TADcUSZ STRUMmŁO

się przed rów noczesnym używ aniem po litonalnych zestaw ień akordo­w ych. Jask raw o dyssonujące w spółbrzm ienia nieraz pow stają pozornie jako „produkt uboczny" kilku niezależnych, rów nolegle obok siebie przebiegających figur m elodycznych o ostro zaakcentow anej sam odziel­ności rytm icznej.

C harak terystyczne jes t dla M alaw skiego w prow adzenie (obok frag­m entów o bardzo proste j, p rzejrzystej fakturze) w pełnym tu tti całego zespołu w ielu najrozm aitszych płaszczyzn brzm ieniow ych. D otyczy to zarów no harm oniki jak i instrum entacji (gdzie p rzejaw ia się jako łącze­nie poszczególnych instrum entów w specjalne g rupy w ram ach całej orkiestry). Płaszczyzny te w spółgrają ze sobą, nak ładając się jedna na drugą, dzięki czem u kom pozytor osiąga niezrów nane bogactw o efektów kolorystycznych, un ikając rów nocześnie ciężkiej m asyw ności brzm ienia całego zespołu.

W ierchy napisane są z w ielką pasją, ogrom nym nerw em dram atycz­nym . N a każdym kroku m ożem y śledzić u M alaw skiego ten em ocjo­n a lny stosunek do dzieła. M alaw ski-now ator n ie je s t tu rów nocześnie n igdy doktrynerem . Przy tym rzecz charak terystyczna — emocjonalizm M alaw skiego bliższy jes t raczej patosow i epickiem u aniżeli subiek tyw ­nem u liryzm owi, ku którem u mimo w szystko graw itow ał Szym anowski w H arnasiach. Pouczające jes t porów nanie sm ętnego, niem al sen tym en­talnego zakończenia tych ostatn ich z po ryw ającą sw ym rozm achem , tę ­tn iącą uniesieniem życia, końcow ą sceną W ierchów . W tym w szystkim trudno się jednak było M alaw skiem u ustrzec ilustracy jnych efektów naturalistycznych (np. w prow adzenie do o rk iestry dzw onków owczych czy też znane jeszcze przed w agnerow skim T ristanem — naśladow anie bełkotu strum ienia figuracją klarnetów ). Efekty te są zresztą użyte ba r­dzo oszczędnie, n ie psu jąc w cale w rażenia całości.

Trudno jes t już obecnie, z perspek tyw y zaledw ie czterech lat w y­znaczać W ierchom m iejsce w m uzyce polskiej czy św iatow ej. W każ­dym razie — choć h istoria p ła ta nieraz złośliw e figle zbyt pew nym sie­bie k ry tykom — m am y praw o sądzić, że n ie będzie to m iejsce ostatnie. M ożem y natom iast z całą pew nością stw ierdzić, że w m uzyce naszej nie było poza H arnasiam i innego dzieła tej m iary, ta k blisko zw iązanego z góram i, w yrosłego z um iłow ania i znajom ości Podhala. I chociaż M a­law ski opow iedział sw oją legendę T atr nieco inaczej niż Szym anow­ski — obaj dali nam urzekającą w izję n ie ty lko w iercnów i harnasi, lecz całego Podhala — i za to należy im się szczególna wdzięczność.

Tadeusz S tru m iłło

Page 137: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

M1NYAG—KANGKAR(Gory Zachodnio-Chmskie)

Zdawało by się, że Chiny, kraj z daw na znany, o p rastare j kulturze, n ie pow inny kryć w iększych niespodzianek geograficznych, chyba je ­szcze gdzieś w głębi Tybetu. A jed n ak ta k nie jest. M apy z pierw szej ćw ierci bieżącego w ieku oznaczają bieg w ielkich naw et rzek jako nie­pew ny a kolosalne b łędy ty ch map są stale odkryw ane.

H istoria poznaw ania pasm a Kung-ka, będąc ego tem atem niniejszego a rtyku łu , jes t dowodem , ja k n iek tó re odkrycia geograficzne idą nieraz w niepam ięć i trzeba w ielu lat, aby św iat na nowo dow iedział się o nich. M ówić zatem będę o górach zachodnio-chińskich, położonych na w schodnim sk ra ju tzw. T ybetu Chińskiego, czyli k rainy K h am 1), zw a­nych góram i Kung-ka.

NIECO Z HISTORII ODKRYCIA

W latach 1877— 1880 badała Chiny zachodnie austriacko-w ęgierska w ypraw a bar. Szechenyi. Członek tej w ypraw y, K reitner, u jrzał w tedy z odległości około 200 km w spaniałą piram idę górską. W edług infor­m acji tubylców góra ta nazyw ała się Bekonka. K reitner ocenił jej w y­sokość na okołu 7800 m, ja k się okazuje z osta tn ich pom iarów w cale trafnie. O dkrycie to pozostało tak dalece zapom niane, że najlepsze m a­p y tych stron nie w ykazyw ały do la t trzydziestych bieżącego stulecia żadnych w ybitn iejszych gór w tym m iejscu, nie m ówiąc już o kolosach lodowcowych, n iew iele ustępu jących him alajskim . N atom iast w yrósł na m apach na północ od tych inny olbrzym górski, szczyt Dżara, o w yso­kości 7800 m, k tó ry w rzeczyw istości okazał gię o w iele niższy.

W tych stronach leży m iasto Ta-tsien-lu, zw ane „w rotam i do Ty­betu . Tu zaczyna się droga karaw anow a w głąb Tybetu, wzdłuż której

9 Tybet właściwy, ze stolicą Lhassa, obejmuje zachodnią część wyżyny tybetań­skiej, natomiast wschodnia część, zwana Tybetem Chińskim lub Kham, leży w gra­nicach chińskiej prowincji Sikian. Obszar Tybetu właściwego powrócił w granice Chin na mocy umowy zawartej 23. V. 1951 r. między rządem Chińskiej Republiki Ludowej a lokalnym rządem tybetańskim z siedzibą w Lhassie.

Page 138: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 2 6 B O H D A N M A ŁA C H O W SK I

została w ybudow ana przez inżynierów europejsk ich w la tach 1905— 1908 linia telegraficzna do Cziam-do, dużego m iasta w Tybecie Chińskim . Tuż koło Ta-tsien-lu rozpoczyna się w spaniały łańcuch górski Kung-ka, kulm inujący w szczycie M iny ag-Kany kar o w ysokości 7585 m; sam szczyt leży zaledw ie o 35 km w linii pow ietrznej od Ta-tsien-lu, a z prze­łęczy drogi karaw anow ej m ożna go w idzieć kilkakrotnie. I te kolosy

siedm iotysięczne, b iele jące śniegam i i lodowcam i, nie zw róciły zupeł­nie uw agi ani budow niczych linii telegraficznej, ani agentów i kupców europejskich w ędrujących tędy w głąb Chin.

Dopiero w latach 1920— 1930 zaczęły przenikać do Europy i A m eryki głuche wieści o potężnym szczycie w Chinach, -— bodaj czy nie w yż­szym od Czomo-lungmo-Everestu. Ciekaw e, że w ieści te pochodziły raczej od strony zachodniej, od strony niżu i pogórza Chin, gdzie czasami przy dobrej pogodzie z odległości 200—300 km ukazyw ała się tajem nicza i sm ukła piram ida lodowa. W idyw ali ją różni Europejczycy, mówili o niej i Chińczycy. W latach 1929—30 podał pierw szy rysunek sylw etki szczytu i ocenił go na 9000 m A m erykanin Edgar. N astępna am erykań­ska ekspedycja R oosevelta potw ierdziła tę w iadomość, rozdm uchaną przez prasę am erykańską do rozm iarów sensacji; inni badacze zm niej­szyli pom iar góry do 7800 m.

Szkic orientacyjny położenia grupy Minyag-Kangkar

Page 139: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

M IN Y A G -K A N G K A R 1 2 7

N ależy tu jeszcze zaznaczyć, że żadna chyba góra św iata nie była w ym ieniana pod tylom a różnym i nazw a­mi co M inyag-Kangkar. (Bekonka, Kungka, a w ięc rów nobrzm iące z nazw ą pasm a całego, Gangka, Bo Kang Kar, M iny a Konka itd.).

Zainteresow anie no­w ym odkryciem skło­niło U niw ersytet im. Sun Yat Sena w K anto­nie do w ysłania w ypra­w y naukow o - badaw ■ czej pod kierunkiem dw óch Szwajcarów, profesorów tegoż uni­w ersytetu , Heim a i Im- hoffa. Ta szwaj carsko- chińska w ypraw a, od­byta w larach 1930 — 1931, udała się w oko­lice Ta-tsien-lu, okrą­żyła cały m asyw gór Kung-ka i gól Ta-tsien- lu, zwiedziła okolice górskie na zachód i w schód od Ta-tsien-lu. Dopiero tej w ypraw ie należy zawdzięczać pierw sze pow ażne da­ne naukow o - geogra­ficzne, k tóre stały się podstaw ą dla w iedzy o tych stronach.

W rok potem , 28 października 1932 r., a lpinistyczna w ypraw a am e­rykańska zdobyła w ierzchołek M inyag-K angkar (R. L. Burdsall i T. Mo- ore).

Góry Zachodnio-Chińskie Objaśnienie numerów: 1. Lamosże (6145 m), 2. Prz. Jatsiaken (3850 m), 3. Cziburongi (5900 m), 4. Dżaze Kangkar (7200 m), 5. Lodowiec Dżaze, 6. Szczyt Ed­gar (5950 m), 7. Szczyt Grosvenor (6940 m), 8. Red- domain, 9. Daddomain, 10. Longemain, 11. Minyag- Kangkar (7585 m), 12. Szczyt Sunjatsen (7000 m),

13. Szczyt Tai (5900 m).

Page 140: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 2 8 BOHDAN MAŁACHOWSKI

Widok ogólny na otoczenie Minyag-Kangkar

GÓRY KUNG-KA

O m aw iany teren leży na północ od w ielkiego łuku Yang-tse-kiang, najw iększej rzeki Chin. Rzeka ta, zanim opuści Tybet zatacza w ielki łuk ku południowi, aby w yszedłszy na rów niny chińskie — popłynąć ku wschodowi. Teren ten odw adnia w ielki lew obrzeżny dopływ Yang-tse- kiangu, rzeka Jalung, p rzecinając środek łuku Y ang-tse-kiang. W schod­nią granicę tego terenu, oddzielającą go od tzw. „Czerw onego Zagłę­bia Seczuanu", stanow i dalszy lew obrzeżny dopływ Y ang-tse-kiangu, rzeka Min. Przybiera ona z praw ego brzegu w tórny dopływ, rzekę Tung. M iędzy Jalungiem a Tungiem leżą w łaśnie góry Kung-ka, przy czym głów ny ich m asyw ciągnie się tuż na w schód od rzeki Tung, rów nolegle do niej, m ając przebieg południkow y.

W tych stronach poza góram i Kung-ka rozciągają się jeszcze dwie w ybitne grupy górskie. Jedna z nich, to potężny m asyw N ienda (6760 m) o 100 km na zachód od Ta-tsien-lu, drugi zaś m iędzy rzekam i Tung a Min, kulm inujący w w ierzchołkach M ount Stubbs (6200 m) — nazw a nadana przez w ypraw ę Heim a i Imhoffa, i T ahsuetang (5300 m), m ogą­cymi stanow ić c iekaw y teren alpinistyczny.

Nieco odrębną grupę stanow i pasm o położone na północ od Ta-tsien- lu. W tym paśm ie leży potężny szczyt Dżara (5900 m), oddalony za­ledw ie o dw a dni drogi od Ta-tsien-lu. Dżarę oceniano niegdyś na 7800 m — jak to w spom niałem na w stępie, ostatn ie pom iary pom niejszyły ją o 2000 m! Inna rzecz, że ten sam otnie sto jący olbrzym, przerasta jący całe otoczenie, mógł na niedośw iadczonym oku zrobić potężne wrażenie.

W ogóle, o ile chodzi o pom iary szczytów o w ysokości około i po­wyżej 6000 . m, to wiadomo, że w w iększości w ypadków ciągle są one n ieustalone i płynne. Różnice przy szczytach często m ierzonych i na­

Page 141: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MINYAG-KANGKAR 1 2 9

w et w okolicach od daw na ucyw ilizow anych (choćby np. Aconcagua) dochodzą nieraz do paruset m etrów. Cóż dopiero tam, gdzie chodzi o ocenę bez pomiarowa Dodać należy, że b rak sieci triangu lacy jnej po­k ryw ającej centrum Azji czyni w szystkie pom iary zależne od pom iaru

Śmiała sylwetka Minyag-Kangkar

bazy w yjściow ej, robionej w yłącznie barom etrycznie, a w ięc z dużym przybliżeniem i każda popraw ka pom iaru w ysokości bazy autom atvcz- nie w prow adza popraw ki do w szystkich pom iarów z niej robionycn.

Dżara ze swym i wysokim i niem al pionow ym i ścianam i lodowo-skai- nymi, robiąca w rażenie w ielkiego bastionu, stanow i p iękny cel dla alpi­nistów , dotychczas niezdobyty. Łatwość dostępu do jej podnóża od Ta-

W ie rc h y t. X X I I I 9

Page 142: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 3 0 BOHDAN MAŁACHOWSKI

tsien-lu, k tó re stanow i doskonałą bazą do w ypadów w te góry, czyni z Dżary tym ponętn iejszy obiekt.

M asyw gór K ung-ka leży na południe od Ta-tsien-lu. Tw orzy on zw artą grupę, ograniczoną od w schodu głęboką doliną rzeki Tung, k tó ­rej dno leży 1200 m nad poziom em morza, co daje 6400 m w zględnej różnicy w ysokości w stosunku do kulm inacji K ung-ka' D opływ y rzeki Tung i ich głębokie doliny ograniczają cały m asyw ze w szystkich stron, a rzeka Lu dzieli go na dwie w yraźne grupy, północno-w schodnią — pasm o Ta-tsien-iu i południow o-zachodnią, w łaściw y m asyw Kung-ka. D oskonałą bazę w yjściow ą stanow i w spom niane już m iasto Ta-tsien-lu, położone na w ysokości 2600 m.

Pasmo Ta-tsien-lu wznosi sio dosłow nie nad m iastem tej nazwy, jak T atry nad Zakopanem . Pasmo to posiada liczne piękne lodow o-skalne w ierzchołki, m ogące stanow ić doskonały cel eksploracji alpinistycznej W szystkie w ierzchołki głównego grzbietu p rzekraczają 5900 m, a ku l­m inuje on w szczycie Lamosze 6145 m.

Dalej na południe rozciąga się cen tralny m asyw gór Kung-ka.Przebieg głównego grzbietu jes t południkow y. Zaczyna się on o oko­

ło 20 km na południe od Ta-tsien-lu i ciągnie się na przestrzeni około 60 km. G łówny ciąg grzbietu m a szereg w ierzchołków w granicach 5000—6000 m, spiętrza się w potężnym bastionie Dżaze K angkar 7200 m, k tó ry jest drugim pod względem w ysokości szczytem. O bok wznoszą się olbrzym y górskie M ount Edgar (ok. 7000 m), M ount G rosvenor (6940 rn) (nazwy nadane bezim iennym rzekom o w ierzchołkom przez Szwajcarów) i śm iała piram ida Cziburongi (5900 m). G rupę tę uw ażają Heim i Imhoff za najciekaw szą pod w zględem alpinistycznym .

U stóp w spom nianych kolosów ciągną się liczne, p iękne lodowce, w śród nich najw iększy lodow iec Dżaze.

N astępnie grzbiet głów ny obniża się nieco. W ybija ją się w nim trzy sm ukłe lodowe szczyty, łączące grupę Dżaze z M inyag-K angkar — a to Reddom ain (6440 m), Daddom ain (ok. 6700 m) i Longem ain (ok. 6800 m).

Grupę najw iększego szczytu pasm a M inyag K angkar (7585 m) cha­rak teryzu ją rozległe lodowce, zwłaszcza od strony w schodniej, Hailoko, długości ok. 18 km, i Janczo, długości ponad 13 km. O d strony zachod­niej ciągną się u stóp szczytu lodowce W ielk i i M ały Gomba. Dziesiątki m niejszych lodowców zaściela doliny całego pasm a, tw orząc scenerię godną Him alajów. W grupie tej m iędzy lodowcam i Hailoko i Janczo w znosi się potężny lecz o łagodnych kształtach lodow y szczyt M ount Sun Yat Sen (7000 m) nazw any przez Szw ajcarów na cześć w ielkiego syna narodu chińskiego. N a południe od M inyag K angkar leżą w ierzchołki Czu (ok. 6000 m), Tai (5500 m), i Nyam bo K angkar (6250 m).

Page 143: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

MINYAG-1'ANGKAR 131

Z gór leżących w bezpośrednim sąsiedztw ie głównego pasm a z.wraca uw agę śm iała skalista tu rn ia Siao-pi (ok. 6000 m), położona na północny wschód od g rupy Dżaze.

T ak w ygląda w zarysie św iat najw yższych gór chińskich. Drogi ku niem u prow adzą niezm iernie ciekaw ym pod w zględem krajobrazow ym i etnograficznym terenem Chin Zachodnich pociągających egzotyzm em

Cziburongi i Dżaze Kangkar

i oryginalnością. M ieszkają tu w łuku Y ang-tse-kiang odrębne grupy etnograficzne, podchodzące od południa pod sam e góry Kung-ka, mie­szka tu tajem niczy do niedaw na lud Lolo, owi pram ieszkańcy Chin, ze­pchnięci przez Chińczyków w daw nych w iekach w góry zachodm o- chińskie. M am y tu na pograniczu górskim do czynienia z m ieszaniną etnograficzną Chińczyków, T ybetańczyków oraz Lolosaini. S tw arza to barw ną m ozaikę obyczajów , strojów , budow nictw a i sztuki ludowej.

W spaniały kanion Y ang-tse-kiangu przedzierającego się przez góry Zachodnich Chin z przyborem w iosennym w ód dochodzącym do 50 m jest niezw ykłą a trakcją geograficzną.

Kraj p iękny i wciąż jeszcze nieznany, kraj w którym m apy ty ie je ­szcze białych plam w ykazują, k raj w k tórym ty le jeszcze niezdobytych gór — otw iera przed nauką i eksploracją rozległe m ożliwości badaw cze i alpinistyczne.

Bohdan M a łachow sk i

Page 144: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Góry ŚwiętokrzyskieO dwu punktach w G órach Św iętokrzyskich u trzym uje się opinia

tubylców , że o tw ierają w idok na T atry. Jednym z nich jes t Łysa Góra, drugim w yniosłości w Paśmie O rłow ińskim niedaleko Kozła. Trudno w praw dzie znaleźć takiego m ieszkańca, k tó ry by „sum iennie" z w ła­snego przeżycia potw ierdził w iarygodność owej „wieści gm innej". N ie a to jednak chodzi. Do wielu legend przedziw nych o olbrzym ich pogań­sk ich św iątyniach kam iennych na Łysicy, o czarow nicach, zbójach i e re ­m itach, skrzypku cudownym , k tó ry m uzyką zw ierzęta dzikie poskra­miał, kory tarzach podziem nych i skarbach nieprzebranych, przybyw a jeszcze jedna, w spaniała legenda obrazująca nieograniczone praw ie mo­żliwości w idokow e Łysogór.

Każda legenda m a sw oją płaszczyznę, na k tórej s tyka się z rzeczy­w istością. Tak jes t i z gadką o w ierchach św iętokrzyskich. M oże ludzie tu te js i, k tórzy tak często w w iekach średnich zapuszczali się doliną W i­słoki i D unaica ku przełęczom w ęgierskim , zachow ali w w yobraźni m a­je s ta t górskiej granicy Polski południow ej. M oże z w yniosłości rodzin­nych stron pokazyw ali dzieciom k ierunek sw oich podróży odbytych w in teresach handlow ych. Faktem jest, że kon trast m iędzy rów ninnym otoczeniem i Górami Św iętokrzyskim i stw arza do dziś w rażenie, że łyse, przygniecione starością garby św iętokrzyskie w ydają się jak ieś wyższe, a dla ludzi, k tórzy tak jak Stefan Żerom ski kształtow ali od dzieciństw a sw oje po jęcia o w ysokościach na m iarę „dom ow ej" Radostowej prze­kraczają na zawsze cyfry pom iarów kartograficznych. C yFry te są rze­czywiście m ało wym owne. N ie one też decydują o w yrazie oblicza tej ■ziemi. Starej, a tak niepospolicie żyw otnej! Ja k oblubienica dorodnej. Pociągającej jaŁ tw arz m atki, niew yczerpanej w miłości, um iarkow a­nej w karaniu. P rzebogata różnorodność treści krajobrazow ej, geologicz­nej, botanicznej, etnograficznej, h istorycznej i społeczno-gospodarczej sk łada się na to, że Góry Św iętokrzyskie pomimo sw ych niepozornych wysokości zespalają na swoim teren ie pełną problem atykę ludowe; tu ­ry styk i górskiej.

Centrum ich zajm uje tzw. region łysogórski, k tó ry składa się z trzech szczątkow ych łańcuchów , poprzeryw anych na krótsze pasma. N a za­

Page 145: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

g Or y Św ię t o k r z y s k i e 1 3 3

chodzie opierają się one o rzekę Łośnę (W ierną Rzekę). N a w schodzie zapadają pod lessy opatowsKie. Łańcuch środkow y złożony z czterech pasm — O blęgorskiego, M asłowskiego, Łysogórskiego i Jeleniow skiego w yrasta z dna dolin W ilkow skiej i Kielecko-Łagowskiej, za k tórym i od południa wznoszą się trzy odm ienne kom pleksy wzgórz chęcińskich, dy- m ińskich i orłow ińskich, od północy zaś rów noległe Pasmo Klonowskie.

Rozpiętość pom iędzy najbardziej krańcow ym i punktam i szlaków tu ­rystycznych na osi podłużnej, Rudą Straw czyńską na zachodzie i Goło- szycam i pod O patow em w ynosi około 105 km. N a osi poprzecznej za­

szczyt Łysicy w zimieF o t . J . S iu d o w sh i

ledw ie trzecią część tej odległości. Przestrzeń to w ięc niew ielka. W cią­gu 10 dni przew ędrow ać m ożna w szystkie tra sy do GOT w ytyczone przez PTTK. A le jakaż na n ich różnorodność. Ja k a mnogość m ateria­łów do studiów terenow ych, przyrodniczych, językoznaw czych, h isto­rycznych, etnograficznych. Co roku przybyw ają tu w akacyjne obozy naukow ych placów ek badaw czych. Geologowie za sw oją bazę obierają najchętn iej C hęciny osiadłe na rafach koralow ych m orza dewońskiego. Badają w apienie dolom itow e i ju ra jsk ie zaw ierające niezliczoną ilość stw orzeń skam ieniałych przed „potopem św iata". Podziw iają jed y n y ocalały w tej okolicy nagi szczyt skalny góry Zelejow ej (367 m) słu­żący za m iejsce ćwiczeń dla k ieleckich wspinaczy. Stąd robią w ypady do Sluchowic opodal Karczów ki pod Kielcami, aby nabrać po jęcia o po­tędze sił górotw órczych, zastygłych tu ta j w fałdach odsłoniętego ka­m ienia. Potem w ędrują Doliną W ilkow ską, gdzie na obu skłonach przy­ległych w zniesień odsłania się archaiczna historia ziemi — kw arcy ty i piaskow ce p rzykry te płatam i lessu, bądź rum owiem polodowcowym . Setki m ilionów lat s ta rły na proch i rozm yły niebosiężne niegdyś w ier­chy św iętokrzyskie, zostaw iając z w spaniałego gm achu przyrody iskrzą­

Page 146: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 3 4 JA N PAZDUR

cy się w słońcu złom sKalny na Łysicy, Szczytniaku i w kilku innych punktach.

Potężne w yładow ania sił przyrody przekształcały skład chem iczny m aterii, na k tórej drzem ią w w ilgotnych oparach Góry Św iętokrzyskie. W jałow ą dew ońską opokę pod Karczówką, Stokow ą Górą, w rejon ie

Gołoborze na Św. KrzyżuF ot. J . KłodawsJci

C hęcin i Łagowa przenikały od jąd ra ziemi srebronośne żyły galeny. O sadzała się miedź rodzim a, zanim w postaci zw iązków w ydostała się na W ychodnie M iedzianki i M iedzianej Góry. Rodziły się gniazda i na­w arstw iały p łaskury tlenków i siarczków żelaza w Paśmie Oblęgorskim , w Barczy, Świniej Górze, Rudkach i w ielu innych m iejscow ościach. W zatokach m orza m ioceńskiego tężały w ęglow odory arom atyczne, osa­dzały się sole i gipsy. Ten sam czas, k tó ry na zew nątrz orał pow ierz­chnie bruzdam i starości, grom adził zarazem w podglebiu zapasy energii, podtrzym ujący św ieży rum ieniec życia na obliczu ziemi.

Page 147: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE 135

Tak ja k sędziwość Gór Św iętokrzyskich rozw ija zam iłow ania do ge­ologii, rodząc tak ich uczonych jak Tomasz Siem iradzki czy Ja n Czar­nocki, podobnie też ich m łodość oparta na bogactw ach m ineralnych, m ozaice glebow ej i stosow nie różnorodnej roślinności ściąga w te strony botaników i m iłośników flory. Rezerw at cisów pod Radomicami pozo­s ta je nieco na uboczu trasy górskiej biegnącej w ierzchołkam i Pasm a Dy­m ińskiego. Ledwo pojedyncze okazy napotka tu ry sta w górach ocie- sęckich. N atom iast nie po trzebuje zbaczać z drogi, aby na Chełmowej Górze zetknąć się z jedyną w Polsce natu ra lną w yspą m odrzew ia pol­skiego, a w głów nym paśm ie łysogórskim zapoznać się z resztkam i m a­tecznika jodłow o bukow ego przetykanego klonem , jaw orem , dębem i in­nym i okazam i „Czarnolasu" o bujnym podszyciu z leszczyny, jarzębiny, osiki i gęstym kobiercu u tkanym z jeżyn, m alin, w rzosów i paproci. Podczas gdy specjalista zatrzym a się dłużej p rzy licznych okazach ro ­ślinności stepow ej, k tóre p rzetrw ały na zboczach gór chęcińskich, la i­kow i u trw ali się w pam ięci upaja jąca w oń żyw icy sosnow ej i roślin zielnych, m nogość n ieprzebrana rozm aitych jagód leśnych, poziomek, borów ek, brusznic, żuraw in, malin, czernic i jeżyn, dzikiej wiśni, s ta ­now iącej osobliwość regionu, a w n iek tóre la ta także orzechów i grzy­bów.

W porów naniu z przyrodą lud św iętokrzyski od czasów O. Kolberga i F. Siarkow skiego nie budził tak ich zainteresow ań jak górale podha­lańscy albo chłopi z podkrakow skich Bronowie. Z jego zasobów języ ­kow ych czerpał Stefan Żeromski. M elodiam i i baśniam i zajm ow ali się Stan. Suchorow ski i Ja n Gajzler. Fragm entarycznie om aw iano też strój tutejszy, zw łaszcza zapaskę .Mimo to ku ltu ra m aterialna i artystyczna ludu św iętokrzyskiego, zachow ująca do dzisiaj w iele cech oryginalnej tw órczości pozostała w zasadzie niezbadana. Dopiero w ostatn ich cza­sach zaglądają tu coraz częściej ekspedycje naukow e Insty tu tu H istorii Sztuki i ka ted ry językoznaw czej U niw ersytetu Łódzkiego, k tó re dzięki zespołowej m etodzie zdołają zapew ne jeszcze u ratow ać znaczną część dziedzictw a po daw nych paszczakach św iętokrzyskich.

D oceniając znaczenie odkryw czego natarcia naukow ców na Góry Św iętokrzyskie, w pierw szej linii w idzieć trzeba jednak rzesze prze­cię tnych tu rystów i krajoznaw ców , k tó rych czołów kę ^ 'p ro w a d z ił w te strony A leksander Janow ski na początku XX w. Oni bowiem stw arzają zapotrzebow anie społeczne dla pvac badaw czych. O ni też najw szech­stronniej korzysta ją z różnorakiej treści ideow o w ychow aw czej Gór Św iętokrzyskich p rzy rozw ijaniu swojej w iedzy o ziemi ojczystej i po­głębianiu uczuć patrio tycznych. Specyfiką tu ry styk i tego terenu jest uderzająca czytelność procesu w spółżycia człow ieka z przyrodą i w szyst-

Page 148: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 3 6 JA N PAZDUR

kie konsekw encje tej symbiozy. Znakom icie w ystępuje ona na głów­nym szlaku od Rudy S traw czyńskiej po Gołoszyce. Czego się tu nie na­potka, to m ożna sobie dopowiedzieć, gdyż w spaniała w idokow ość w i e r ­chów na tej trasie przekształca całą okolicę w m apę p lastyczną Łysogór. N ajw ięcej efektów krajobrazow ych dadzą turyście górskiem u dw a od­cinki tego szlaku: Pasmo O blęgorskie, pom iędzy w spom nianą już Rudą Straw czyńską i Tum linem, i M asłowskie, pom iędzy W iśniów ką i Sw. Ka-

Góry Jeleniowskie widziane ze Sw. KrzyżaF o t. J . KłodawsJci

tarzyną. W idok z Łvsej Góry na trzecim etapie to rozdział sam dla sie­bie. W idać stąd O patów , O strow iec, Kielce. W ielkie p ła ty lasów ił­żeckich m ajaczą w oddali. W zrok biegnie ponad niziną nadwiślańsKą i gubi się w nieprzezroczystej m lecznej przestrzeni. O d strony zachod­niej zasłan iają horyzont G óry O blęgorskie, Perzow a a zwłaszcza Si- niew ska (448 m). Ta ostatn ia przy dobrej w idoczności góruje nad bai- dzo rozległym horyzontem o typow o górskim krajobrazie. Równie p ię­kne efekty w idokow e stw arza punkt na południow ym ODrzeżu lasu jo ­dłowego spływ ającego z Łysicy ku poletkom w si K rajna. W ym ow a je ­go jest jednak zupełnie odm ienna. O tw iera perspektyw ę na ciekaw e doliny, W itkow ską i K ielecko-Łagow ską po obu stronach głównego pasm a, z panoram ą Kielc i Zagnańska na ty lnym planie. O dcinki po­m iędzy wspom nianym i punktam i w idokow ym i obfitują w niespodzianki nagradzające sowicie trud turysty . Pełno tu strom ych podejść, w ąw o-

Page 149: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

g ó r y Św ię t o k r z y s k i e 1 3 7

zów i rozpadlin p izem ytych strum ieniam i, różnorakich partii leśnych, po lan z ukw ieconą m uraw ą, poręb zarosłych zielskiem przez k tó re prze­b ija ją odrośle m łodnika, nagich skał tw orzących n iek iedy jask in ie i gro­ty. Jedną z nich, p iaskow cow ą grotę św. Rozalii na Perzow ej Górze, od niepam iętnych czasów otacza lud m iejscow y w ielkim nabożeństwem . Kto w ie czy n ie służyła ona jeszcze za m ieszkanie pierw szym osadnikom tej krainy , k tó rzy w późniejszej epoce przedpiastow skiej założyli opo­dal grody obronne w Straw czynie i na Grodowej Górze koło Tumlina. Jak o m iejsce pierw otnego, bardzo zakorzenionego ku ltu przodków , gro­ta została zapew ne adaptow ana przez kościół do potrzeb now ej w iary i porządku społecznego. W ten sam sposób w yparty został ku lt daw ­nych bogów na Łysicy i Łysej Górze, gdzie k lasztor benedyktyński i pusteln ie erem itów zastąpiły s tare bugaje i chram y pogańskie. Jednakże pam ięć daw nych bóstw i form y ku ltu z przedziw ną w prost uporczyw o­ścią u trzym yw ały się w ostępach leśnych. Jeszcze w XIV w. lud tu te j­szy składał pokłony w yobrażeniom daw nych św iętości, w iążąc z nimi w spom nienie w spólnot rodow ych i w yrażając swój p ro test przeciw ko uciskow i feudalnem u. D latego książęta i zaprzyjaźniona z nim i orga­nizacja kościelna doprow adziła do oddania całego niem al obszaru Gór Św iętokrzyskich w ręce duchow nych, biskupa krakow skiego i w łocław ­skiego oraz klasztorów . Za ich spraw ą w szystkie rozdroża, uroczyska, ustronia leśne i w yniosłości zw iązane ze starą obyczajow ością, usiane zostały w yobiażeniam i Bożej M ęki, kapliczkam i i inną sym boliką usi­łu jącą przypom inać w szechobecność now ego Boga i sędziego, k tó ry nie przebacza w iarołom stw a. Mimo to uw ażny tu ry sta jeszcze dziś w kształ­cie n iek tó rych kapliczek budow anych na kształt słupa z dziuplą w ydłu­baną na pom ieszczenie św iętego obrazka dostrzeże poza bogatą o rna­m entyką ślady posągu obalonego bóstw a. Potężny a tajem niczy oddech życia, p rzen ikający do świadom ości sam otnego człow ieka poważną, n iek iedy pieszczotliw ą, n iek iedy groźną pieśnią rozkołysanego boru czynił go wrażl Lwym na spraw ę pojednania z nieznanym i mocami. J e ­szcze w okresie m iędzyw ojennym w ierzył on niem al pow szechnie w m o­żność skutecznego zaklęcia, zam ów ienia czy zaczarow ania m ocy sobie przeciw nych. K w itły na tym tle różne prak tyk i, k tó re z jednały słuszną sław ę czarow nicom z Łysej Góry. Echa odległej zależności człow ieka od sił p rzyrody napo tka tu ry sta także w rozm ieszczeniu i układzie przestrzennym osiedli ludzkich. W yciągają się one kluczam i drew nia­nych chat wzdłuż strum ieni, k tó re m ieszkańców zaopatryw ały w wodę. O sobliw ością tych strum ieni są liczne, przew ażnie dziś już zarosłe roz­lew iska, k tó re ty lko w w ilgotnej porze roku p rzyb iera ją jeszcze p ier­w otny w ygląd. W m iejscach takich, naw et gdy tw orzą łąkę, pow inien

Page 150: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 3 8 JA N RAZDUR

tu ry sta w idzieć człow ieka. Są to bowiem pierw sze dokum enty k ra jo ­brazow e pozw alające na zaobserw ow anie m ozolnej drogi, jak ą przebył m ieszkaniec puszczy jodłow ej w Łysogórach, w yzw alający się stopnio­wo z p ierw otnej zależności od sił przyrody. W m iejscach tak ich praco­w ały niegdyś, co najm niej od XIII w. m łyny w odne, n ie ty lko zbożowe, ale i inne, pędzone w odą urządzenia przem ysłow e zw ane wów czas m ły­nami. Do nich liczyły się też p iły trackie, papiernie, kuźnice żelazne, o lejarnie, folusze i różnego rodzaju stępy dc tłuczenia rudy lub kam ie­n ia w zględnie p iasku kw arcow ego do hut szklanych. N a w szystkich trasach napo tka tu ry sta ślady tego w ielkiego postępow ego zjaw iska. Idąc szlakiem głów nym napotka na m iejscow ości Kuźniaki, Ruda, Huta, (pod O blęgorkiem i Łysą Górą) M iedziana Góra, Tumlin. Z dala zobaczy Hum er, Piłę, Papiernię oraz w iele innych m iejscow ości, k tó re choć z na­zw y nie przypom inają działalności przem ysłow ej, to jednak na starych m apach figurują jako ośrodki przetw órstw a na energii w odnej. Poza tym cały niem al obszar gór cnęcińskich, oblęgorskich, m asłowskich, klonow skich, daleszyckich, pokry ty lejam i o znacznej n iek iedy głębo­kości przypom inał będzie co k rok uporczyw ą w alkę o odsłonięcie ta ­jem nic p rzyrody i lepszy by t dzisiejszego pokolenia. Bez znajom ości tego zagadnienia tu ry sta nie zrozum ie oblicza Łysogór. N ie będzie w ie­dział dlaczego nie m a buków na Bukowej a klonów na Klonowej Górze. Skąd się bierze w ielka ilość jałow ych bezleśnych halizn obróconych na pastw iska owcze lub nieopłacalne rolnictw o. Jeżeli nie zobaczy w Tum linie człow ieka od XII stu lecia pochylonego nad skałą piaskow co­w ą i obrabiającego kam ienie m łyńskie, ciosy rom ańskie, obram ow ania budowli renesansow ych, jeżeli n ie skojarzy jego p racy z p racą kam ienia­rza m arm urow ego z okolicy Chęcin, nie pojm ie ani budow li k lasztor­nej na Sw. Krzyżu ani p iękna okładzin na M. D. M.

Trudno byłoby tu opow iadać o w szystkich odm ianach tej pracy, k tó ra odbiła się na krajobrazie łysogórskim . N ajsiln iej zaw aży1 p rze­m ysł żelazny i szklarski, pochłan iając lasy św iętokrzyskie. Kuźnica żelazna zużyw ała co roku norm alny p rzyrost m asy drzew nej z ODSzaru pow yżej 300 ha. H uta szklana była zdaje się jeszcze bardziej żarłoczna, gdyż przerabiała popiół drzew ny jako surow iec stanow iący podstaw ę m asy szklanej, a nadto zużyw ała drew no na topienie szkła. N iszczyła ona w yłącznie lasy liściaste, przede w szystkim w łaśnie buki, klony, brzozy, poniew aż inne popioły nie nadaw ały się do produkcji. Zanik względnie zm ianę szaty roślinnej Łysogór na odcinku od W zdołu i M a­słow a aż po Łysą Górę spow odow ała w łaśnie hu ta szklana, k tó ra od XVI do XVIII w. odbyła tę drogę i zatrzym ała się na m iejscu dzisiejszej w si o tej nazwie. H uta szklana po w ytępien iu drzew ostanu przenosiła

Page 151: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

GORY aWIĘTOKRZ i ,3rvIE 1 3 9

się bowiem na inne m iejsce. N iew ielki zagajn ik na zboczu Dąbrówki nad Lubrzanką koło M ąchocic pozostał św iadkiem jak i to m ateriał po­służył tu ta j do przeróbki na szyby i butelki. Lasy położone w zachod­niej partii gór św iętokrzyskich służyły przew ażnie za m ateriał dla prze­m ysłu żelaznego, k tó ry zużyw ał go w postaci przetlonej na węgiel. Jak o dokum ent tego przetw órstw a zachow ała się m iejscow ość W ęgle, położona na trasie z Tum lina do W iśniów ki, w centrum staropolskiego przem ysłu m etalow ego. O dczytując żeliw ne tabliczki z napisam i na licz­nych krzyżach, kościołach i kaplicach, tu ry sta z łatw ością zorientuje się, że pochodzą one z zakładów sam sonow skich lub białogońskich nad Bo- brzycą. O kazałe ru iny w ielkiego p ieca w Sam sonowie, jednej z w iel­k ich inw estycji Staszica w tej okolicy, zobaczy z w yniosłości Grodowej Góry. Będzie m ógł przy tej okazji przypom nieć ■ sobie, że to w łaśnie tam , nad zarosłym dzisiaj staw em dokonał się w XVI w. najw iększy przełom w m etalurgii polskiej, dzięki którem u zaczęliśm y produkow ać w łasne działa i pociski, dzwony z krajow ego surow ca i w yposażenie techniczne dla przem ysłu spożywczego.

O pracy górników m ożna by w iele mówić. Byli to bowiem ludzie odw ażni, k tórzy nie bali się m ocy diabelskich kró lu jących w ciem no­ściach podziem nych. Uzbrojeni w przem ożną, ja k im się w ydaw ało, opie­kę św. B arbary i łaskę św. A ntoniego podziuraw ili całą k rainę ja k sito, chrzcząc każdy szyb, zachow any do dziś w postaci leja, im ieniem jak ie ­goś życzliw ego patrona. Szkielety odnajdyw ane często w czasie odna­w ianych w spółczesnych robót górniczych świadczą, że w ysoka p ro tekcja n ie zawsze była skuteczna.

Po bezleśnych pochyłościach pną się od dolin ku szlakom tu rystycz­nym barw ne pasem ka ornych pól. Poeci i a rtyści już daw no dostrzegli w nich m otyw , przeniesiony przez sztukę ludow ą na w ełn iany kilim ko­biecej zapaski. Rzeczywiście jes t to m otyw bardzo stary, znany tu już w okresie renesansu i używ any naw et do dekoracji pańskich rezyden­cji. Jednakże dzisiejszy układ gruntow y, tak charak terystyczny dla roz­drobnienia pow ierzchni gruntow ej w okolicach górskich, skąpych w zie­m ię upraw ną, n ie sięga tak odległych czasów. T urysta m usi wiedzieć, że w spółczesny m u chłop św iętokrzyski m a poza sobą w ielow iekow ą, feudalną i kapitalistyczną drogę do pełnych p raw gospodarzenia u sie­bie. Układ jego pól, rozdrobnionych następnie w skutek podziałów spad­kow ych został m u narzucony przez burżuazyjną krzyw dzącą reform ę o oczynszow aniu i regulacji w połowie ub. wieku. W odleglejszych cza­sach gospodarka rolna tych okolic opierała się na hodowli, k tó ra zasły­nęła naw et szczególną odm ianą bydła rogatego rasy św iętokrzyskiej. J e s t to bydło czerwone, krótkorogie, o silnej budowie, spotykane n ie­

Page 152: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 4 0 JAN PAZDUR

rzadko przez tu rystów w porębach i na ugorach. Także hodow la ow iec m a długą tradycję . In tensyw ny rozwój gospodarki pastersk iej wzdłuż głównego pasma, w M ąchocicach, Bęczkowie, K rajnie, Porąbkach i da­lej w Paśm ie Klonowskim w Psarach i Bodzentynie datu je się dop iera od czasów Staszica, k tó ry tu pozakładał folw arki zarodow e ow czarskie dla rozpow szechnienia lepszych gatunków tego bydła. Plan jego w iązał się z potrzebą w ykorzystan ia pustek poczynionych przez działalność przem ysłow ą w stanie zadrzew ienia.

W idać z tego jak na każdym kroku tw orzyw o sił przyrody sp lata się w krajobrazie św iętokrzyskim z dziełem rąk ludzkich. N ie czyni to tu ­rystyk i ła tw ą rozryw ką lecz praw dziw ą szkołą sam okształcenia. Poza tym co dostrzegalne, jes t jeszcze obszerna księga tradyc ji w alk w y ­zwoleńczych. N iew yjaśn iona je s t do tej pory spraw a zbójnictw a św ię­tokrzyskiego. W edług tradycji nie byli to rozbójnicy typu feudalnych rycerzy, jak ich w iele spotykało się na Śląsku i w N iem czech czy F ran­cji, żeru jących na krzyw dzie ludzkiej. Siedzibą ich by ły podobno oko­lice Zam czyska w Paśm ie Orłowińskim , niedostępne i najbardziej dzi­kie po dziś dzień. Stąd łatw o było w ypraw iać się na uczęszczane trak ty handlow e od O patow a ku W iślicy lub Chm ielnikow i Zbójnicy raz do roku przybyw ali podobno z łupem na stare m iejsca ku ltu i rozrzucali pieniądze m iędzy ubogą ludność.

Szczegółowe w iadom ości posiadam y jed n ak dopiero o późniejszych form ach w alki klasow ej, k tó ra w okresie O drodzenia w yraziła się na j­p ierw ruchem husyckim a następnie ariańskim . Ten ostatn i ruch nie dotarł do sam ego serca Łysogór. Zam knęły m u drogę posiadłości du­chow ne i trybunał kontrreform acyjny w Bodzentynie. Tylko zachodnie i południow e pogranicze w okolicy Bolmina w Paśmie Chęcińskim oraz południow y rąbek Pasm a O rłow ińskiego objęte zostały radykalizm em społecznym Braci Polskich. Schyłkow e w ieki feudalne nie posiadają tu żadnego odpow iednika podhalańskiego Janosika ani Kostki N apier- skiego. Zato w iek XIX pulsu je w alką rew olucy jną chłopów i robotników, przelew a krew w e w szystkich narodow ych w alkach wyzw oleńczych. Typow ą sy lw etką reprezen tu jącą program tutejszego chłopstw a jes t ks. P iotr Ściegienny, k tó ry w 1844 przygotow yw ał pow stanie o w olną rzecz­pospolitą chłopską, opartą na ustro ju w spólnot gm innych. Z Pasm a Dy­m ińskiego w idoczna jest rodzinna w ieś tego rew olucjonisty , a w K raj­nie szlak przebiega przez pola ostatniego w iecu chłopskiego przed po­wstaniem .

W 20 lat później pod w pływ em m anifestu Rządu N arodow ego o uw ła­szczeniu znowu lud św iętokrzyski poszedł do pow stania. Św ięty Krzyż, z kw aterą Langiewicza, M ałogoszcz, W ierna Rzeka i dziesiątki m ogił

Page 153: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE 141

znaczonych krzyżam i na om szałych jod łach przechow ują żyw ą pam ięć ty c h w ydarzeń. Lasy łysogórskie a potem ociesęckie stanow iły podsta­w ę operacyjną licznych akcji zbrojnych. N ie dały one wyników , po­dobnie ja k i ruchy stra jkow e robotników i służby folw arcznej w później­szych la tach w alki z burżuazją i obszarnikam i. Dopiero osta tn ia p a rty ­zantka w spółdziałająca z A rm ią Radziecką pom ściła niepow odzenia po­ległych i ujarzm ionych. O na też zebrała owoce zw ycięstw a. N a oczach naszych rudzi sitj now a rzeczyw istość. Starą zaś tak ujął poeta św ię­tok rzysk i Ja n Gajzler:

N a oczach i na czole ukojnie się Kładziecisza krzyżów struchlałych pośród pól z kam ienia —Surow a jak przydrożne, krasne św iątki w sadzie gdzie się koral jarzębin w purpurę odmienia.

Spią w sie szare śród w rześnia złocistej drzęm oty, czerw one od jarzębin, ln iane babim latem —Ciche W zdoły, Leszczyny, Tarczki i C iekoty, ogacone pod jesień jasnożółtym kwiatem...

Po rozw artych stodołach b iją cepy chlebne, zbożem pachną i słońcem zapola stodolne...W sadach baby pasiaste lny sczesują zgrzebne — a dziew uchy z owcam i idą w m iedze polne...

N ad wsiam i św iętokrzyskie, n iebieskie pagóry, odwieczna, nieodm ienna tej ziemi wymowa...Kłębią się nad praborem granatow e chm ury —Surow ą klechdą w ieków puszcza tchnie jodłow a.

Jan Pazdur

Page 154: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Dolina Białej WodyZe zbiorów Słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego

Page 155: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

. W iek męski, iriek klęski?(z notatnika tatrzańskiego — 1953)

Pamięci mego brata Alfreda, świetnego wspinacza i najczęstszego towarzysza moich wypraw tatrzańskich, który zmarł przeżyw szy lat 46.

22 1 i p c a 1953Tatry, dolina Białej W ody. Słońce. Dzień dzwoniący cykadam i. Cie­

pło. Pow ietrze rozm igotane, lśniące i połyskliw e jak sam olot w locie. N ad Polaną Białej W ody daleki w idok przem glony upałem . Cicho i pu­sto. Za izeką pozostał gw ar roztok, jeszcze tylko sam ochodow e klaksony m ącą szept lasu, w kłócają się w góry.

Południe. Piętro Polany pod W ysoką. N ad lasy zwieszone ram iona M łynarza. Po raz pierw szy tu jestem od 14 lat, po w ojennej i roboczej przerw ie — i inny jest wzrok, p rzepatru jący trasy w spinaczkow ych dróg, k tórym i zdobyw aliśm y Tatry. Przym rużyć trzeba oczy, by w ypatrzeć szlak, a szczegółów i najbardziej w ytężone patrzenie nie od­tw orzy. Inne są góry, choć te same, i oddaliły się drogi, k tórym i sze­dłem.

Dokoła spokój. Gdzież się podziało bydło, w ypasane po łąkach nie dla krów , gdzież są juhasi, uznojeni w płonych górach naa m iarę, gdy niedoużyte w iędły w onne hale i bujne pastw iska spiskich grani? Ani śladu starej drogi leśnej, przez wodę, law iny i racice rozszarpyw anej, ni to jezdnego w yraju ni turystycznego przechodu -— u trap ien ia i do­pustu. Ścieżka nie schodząca z praw ego brzegu Białej W ody, chyża ścieżka — tylko ścieżka, w iąże Łysą Polanę z Polaną pod W ysoką. Sło­w acki TANAP (Tatrzański Park N arodowy) w ita gospodarką rozumną, celową, dbałą o piękno i ład. N a w spom nienie chwil n iedobrych kładzie się zachw yt. A naród góralski — z początku nieprzekonany, nieufny — teraz godnie się kłania swej ludow ej władzy, że mu w Spiskiej M agu­rze dała te ren y pasterskie, wobec k tó rych tatrzańsk ie są ja k g rapy w po­rów naniu z czarnoziemem.

Idę z p iętra na p iętro Doliny Sw istowe. N ieprzyw ykłe od lat do górskiego m ozołu serce przechw ytuje rytm . Góry są i bliskie i dalekie. Ściany granitow e przypom inają tuzin pobliskich m oich w łasnych przejść,

Page 156: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 4 4 JA N ALFRED SZCZEPAŃSKI

ale przypom inają też, że ty lko m łodość jes t ich. T ak s ta ry ak to r gra­jący C ześnika w spom ina lata, gdy by ł W acław em u stóp Klary. Ale ■czyż ro la Cześnika nie w iększy roztacza blask, nie w ięcej skupia spoj­rzeń widzów? K lara pa trzy ty lko w oczy W acław a...

Rohatka. Stąd niegdyś szło się graniam i do Staroleśriej i Nowoleś- nych Turni albo na Dziką Turnię i do Sw istowego Szczytu.. W pow ietrzu spokój, w idać każdy załom ścian, a w pobliżu — każdy m etr chw ytów i stopni. No cóż, zejdziem y ścieżką do schroniska...

W schronisku ciasno, w ilgotno, prym ityw nie, pryczow ato i życzli­wie. N ie m ogę zasnąć, parzy nadpalone ciało. O bracam się z boku na bok. Czy spod ścian, zam alow anych w apnem , doskrobać by się jeszcze można do daw nych trupich głów i piszczeli, w ysm arow anych tu w cza­sach Chm ielowskiego i Jordana, K ordysa i Kom arnickich?

„Zbójnicka Chata"... M usiało całe pokolenie ustąpić z Tatr, by ta nazwa zadom ow iła się, by w yparła starodaw ną „Trupiarnię". Nazwy- epoki.

N asłoneczniona skóra gorzeje. Przew racam się z boku na bok. W ów ­czas był też lipiec. K ilka tygodni tem u Szczuka rozm aw iał w W ar­szaw ie z M ajakow skim i w ciąż jes t pod w rażeniem spotkania z n a j­w iększym rew olucyjnym poetą św iata. R ecytuje po rosy jsku w iersze, k tó re brzm ią ja k salw y. N azajutrz idziem y na południow ą ścianę M a­łego Lodowego Szczytu, w ów czas ryw alkę południow ej ściany Zam arłej, dopiero dw ukrotnie przebytą. Straszyli — ale kpimy. Dopisujem y trzecie przejście, rozw iew am y jeszcze jedną legendę arcytrudności. Jesteśm y młodzi i zadufani. Problem y dookolne są w dosięgu ram ienia: ino ruszyć ręką, a dadzą się zerw ać ja k szyszka z kosówki. To cały sm ak Tatr: w idok ty lko z drogi urwiskiem , radość ty lko z w ierzchołka uwieńczo­nego now ą drogą. Co inne, to ceperstw o. Dla niedołęgów lub starych.

N ie mogę spać. W ychodzę pod noc i gwiazdy. Je s t tak cicho, że słychać przenikliw y puls widoku. W ątłą traw ą faluje w ysoki w iatr, mógłbym teraz m yśleć o A tlasach i K ordylierach, górach obcych gwiazd — ale jakże o nich m yśleć, gdy rozległe hałdy Pośredniej Grani są najw spanialszym widokiem , najpotężniejszym egzotyzmem , na jbar­dziej tajem niczą przyrodą... Czy m iałem kiedykolw iek rów nie silne w ra­żenia radości? w rażenie rów nie realistycznego piękna?

23 1 i p c a

Cały dzień u nam iotów na Strzeleckich polach. Przyjaciele i kole­dzy tatern icy . N aw et tu, blisko grani szczytow ej pow ietrze dziś drga upałem i jakby nie było różnicy m iędzy plażą tego upłazka a plażą Bielan czy bałtyckich wczasów.

Page 157: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WIEK MĘSKI. WIEK KLĘSKI 1 4 5

Patrzą na południow ą ścianą O strego szczytu, jesr tak blisko, tuż nade mną, m ógłbym je j dotknąć, za chwil n iew iele chyba dojść przez nią do w ierzchołka. Rozeznają każdy szczegół terenu, każdy odcinek dróg. Praw ie rozpoznają ów nib} śtyrtm y traw ers, z k tórym H elka nie um iała sobie poradzić — m ajdała nogami, bojąc sią zaw ierzyć płytkim łyżeczkom dla stóp. Potem by ły podpisy w blaszanej puszce m istrza

Nad Polaną Białej Wody widok przemglony upałem...F ot. W . K ry g o w sk i

T anerta (pono one teraz w muzeum?), gadanina, wesołość, pocałunki, schodzenie na hurra, niew praw ne zjazdy (ale to chyba innym razem — dni i la ta sią mylą) — szczyt łatw y, krąpy, rozstaw ny, ściany bez w ra­żeń, w ejścia bez strachu.

...To było na górnym traw niku, a może jeszcze w yżej, ponad w szyst­kim i trudnościam i, tuż przed radością zw ycięstw a. N ajp ierw odpadła Zośka, po niej Jag ienka. H ak w bity szczupłą dziew częcą ręką — w y­rw any, nie uratow ał. W spólny kolega z dróg skalnych robił potem z am atorstw a śledztwo, notow ał, w k tórym m iejscu leżały zwłoki, w k tó ­rym znalazł w łosy, a w którym ... to w szystko szczegółowo opisał później w czasopiśmie. Zam glona przebiega przez m yśl jeszcze jedna śm ierć na

W ie rc h y t. X X I I I 10

Page 158: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 4 6 JAN ALFRED SZCZEPAŃSKI

«tej ścianie - śm ierć druha z Kościołów i zachodniej śc iany Łomnicy, k tó ry tu naw et do dolnego traw nika nie dotarł.

Znużony podnoszą sią z traw kow ego posłania. Pójdą — ty lko z po­w rotem do schroniska. Mam przeszło 50 lat.

25 1 i p c a

A rno Puśkaś jest najw ybitn iejszym neotatern ik iem w Czechosłow a­cji, najśw ietniejszym w spinaczem dnia ozisiejszego, kierow nikiem kur sów i schroniska, hakom istrzem i czasożerem a na dom iar form alizują- cym m alarzem ścian, k tóre przeszedł i przejdzie. Porów nują trudy naszego pokolenia i jego. W obec m łodych — w Czechosłow acji czy u nas — czuję się zakonserw ow anym klasykiem , k tó ry w iele odkrył, ale- na now oczesnym tatern ictw ie skądby się m iał znać. Po schroniskach znajom i z autopsji i znajom i z przew odników w ita ją m nie z cerem onial­nym szacunkiem , ale ja k widmo niespodziew anie i czy potrzebnie w skrzeszonej przeszłości? A mam zaledw ie 51 lat. Te lata jednak dźwig­nęły rekord tatrzański od południow ej ściany Zam arłej Turni do w scho­dniej ściany M nicha i od dróg na północnej ścianie Galerii G anku do przechodzenia tych dróg zimą. W ięc trzeba je liczyć podwójnie.

Puśkaś mówi z patosem : ściana w iecznego cienia. N ajw iększa ze­rw a Tatr. N ajw iększa i najtrudniejsza. Tak wczoraj jako i dzisiaj. Pro­zą pełną upojenia pisali o niej najtrzeźw iejsi. Głowa boli od zadzierania w górą, gdy sią ją chce z dołu obejrzeć. O czy p ieką od w patryw ania się w jej przeraźliw e gładzizny.

Nie m uszę tym razem zadzierać ku niej głowy, gdy leżąc patrzą w niebo. Po ścianie pełzną rozchodzące sią mgły. A le poprzez nie prze­św ieca słońce. Ściana jest w słońcu. W yraźnie ry su ją sią zachody, półki i progi, którym i szedłem w 1927 roku tropem K om arnickiego i H efty 'ego, zachodnia depresja, k tó rą przebyłem jeszcze w tym sam ym roku, załupa. półeczka, listw a, galery jka, którym i pod tuszem cienkich siklaw prze­bijaliśm y się dw a la ta później, pierwsi przez dolne piętro. Każdy p ła t ściany, każde ram ią drogi m a tu swe żyw e wspom nienia, w słońcu i bu­rzy, w lecie i w zimie. Tam pow ściągam y na siłą Leporowskiego, gdy pcha się w prost na w yszarpany, po dziś dzień dziew iczy teren i zam iaru nie m ierząc na siły ociera się znow u o śmierć, k tó ra go ściga z uporem i dopada coraz bliżej. Tam, pod różow iejącym i obłokam i, w arian t Szczu­ki — w ulew ie, pod szum strug, żwiru, wody, w iatru , kara za pyszałko- w atość i lekcew ażenie, z jakim i odnieśliśm y się do najeżonych hakam i grozy i opisów naszych poprzedników . Że co? że droga rzeczyw iście nie była trudna? A le burza dała nam niezłego bobu

Page 159: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

■VvieK m ę s k i w i e k k l ę s k i 1 4 7

A tam , głęboko w praw o żlebu w ybrzuszona kulisa, gdzie rom an­tyczna ustroń, gdzie ciepło lipcow ego dnia n iesie pow iew ćw iczebnych m ajów ek aż na szczyty najbardziej serio.

Znowu oczy błądzą po rozległej fasadzie, roztropność góruje nad pa­sją, sam okontrola nad z±ywem: zerw y dało się przejść, gdy flegm atycz­nie w ypatrzona droga, gdy zabezpieczony odwrót. Ryzyko i tu: głów pod bijący wodospad, a le nabicie guza to tan i okup za ścianę.

Scena zm ienia się, g ran it skuw a zima. G raniczny filar b łyska dwu- rożem Żółtej Turni, biegnie w m głę w ierzchołka. W którym że m iejscu biw akow ałem tu kw ietniow ą zimą, w 17-stopniowym mrozie, ow inięty wraz z dwiem a przyjaciółkam i, p łach tą Zdarsky’ego. Cnyba tam, bo to było najw yżej sto m etrów poniżej w ierzchołka. Dziś p łach ty Zdar- sky’ego nie używ ają naw et oldboye, a dróg tatrzańskich zim owych po­robiono tysiąc stokroć trudniejszych. A le kto mi zabroni pam iętać, że wówczas był to lekord, rekord naszych lat. Ileż ich m inęło od owego dwudnia? Równo 25. Ćw ierćw iecze przeszło nade m ną od owej nocy po k ilkunastu godzinach skalnego północnego trudu — i od owego słonecz­nego południa, gdy do puszki z biletam i na szczycie przybył nasz now y dopisek. Tylko ćw ierć w ieku i aż ćw ierć wieku.

Cisza. Czy pragnę, znużony, zasnąć? W liliow ych dzw onkach brzę­czy bąk, „z każdego kielicha w ysysa nektar". Z gór pow racają krzepcy i żwawi. Dolina paru je cieniem. Lecz ściana jeszcze wciąż w słońcu — żarzy się, goreje Zaw racam do schroniska, k tó re znałem jako „Erzher- zog F riedrich Schutzhiitte", później jako „Friedrich Schutzhiitte", póź­niej jako „Chata Karp.-Ver. pod Jastrabou", a jeszcze później „Chata KSTL pod Jastrabou"; teraz nazyw a się ono Brnćalova Chata. O to jest głęboka słuszność i nieodw racalna logika dziejów, przełam ana w zw ier­ciadle jednej tatrzańskiej doliny. M yślę o zadaniach, k tó re oczekują w mieście. T atern ik nigdy nie chciał być ty lko taternikiem .

26 1 i p c a

T raw y są bujne, do kolan, sam otność przenika w idok i zapach łąk. Jakaż cisza. Tu gdzie brzęczały owce, porykiw ały krow y, gdzie po psiej traw ce buszow ały zbiedzone ow czary — tu gdzie dym z w atr osm alał dachy juhaskich szałasów — snuje się ty lko w iatr, kołysząc drzew a, trzepoce ptak. N ad potokiem , nad skrajem lasu leżę w patrzony w juhask ie perci na Jagnięcym i już m nie ty lko śm ieszy wspom nienie byków , k tó re tu ta j jak w ściekłe ganiały tu rystów (i mnie, i m nie toże!), zam ieniając T a try w bydlęcy poligon. Dziś traw a hal znów ży je i czu­wa górskość, sklepiona w g: anicie i św ierku.

Page 160: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 4 8 JAN ALFRED SZCZEPAŃSKI

Oto dw a najsiln iejsze w rażenia, chyba już na cały sezon tych Tatr: Park N arodow y w Białej W odzie i K operszadach — i lunapark na tra ­sie Łomnica -Łomnica. Pod Łomnicą, nad Łomnickim Stawem byłem w czoraj i jeszcze pełen gw aru, krzyku, hałasu, m iejskości — zapisuję.

Trzy stadia, trzy okresy, trzy ery geologiczne! O to pierw sza z nich: sam otny Kam ienny Staw — tak go wów czas pow szechnie nazyw ano — i sam otna w pobliżu koleba, parodniow a nasza baza. Prócz nas — ni­kogo. Czy rozum iecie? Dzisiejsze m iasteczko puste jak tea tr po spek­taklu nocą, w dzisiejszym m iasteczku nikogo, bo ani m iasteczka nie ma a n i dróg, k tó re by doń wiodły, prócz jednej zapuszczonej perci z dołm podbiegłej traw ą, nak ry te j kosów ką. U brzegów staw ku kląska ptaK. M ożna w wodzie pluskać się nago, nikogo wokół. N ad kotłem ściany przew ażnie dziewicze. I T atry, rozum iecie, tu gdzie dziś jarm ark i czas sygnałów — góry dla ludzi w ędrow nych, nie dla autom atów -w agoników . G dy zapadała noc, — i gdy strudzeni po w spinaczkach patrzyliśm y w ie­czorem na niskie gw iazdy wsi i m iast Spiszą — św iatła kolei i osad były innym wym iarem , niechby i nagrodą, ale odległą o p iękne plecakow e marsze.

A oto druga epoka: ścieżki z góry i z boków, m agistrala od Zimnej W ody do K ieżm arskiej. I zam iast bezceprza — ciąg ceprów. M ali m ie­szczanie i żadni turyści. I zam iast koleby — zapchlona izba p rym ityw ­nego zagospodarow anego legow iska. A inne schroniska nieopodal. Spójrz i przejdź mimo.

A teraz, teraz? N otu ję uryw ane w rażenia, fotograficzne migawki. O sied le z porozpinanym jak liny gw arem -— to pierwszy akcent. Za nim inne: ścieżki p rzerzynające z w szech k ierunków zbocza, podw ójny k rą g ścieżek nad staw em , tra sy narciarsk ie z w yrąbanym duktem ko­sów ki, droga od M ałej Rakuskiej że m otocyklem w yjedziesz, znaki na patykach , drogow skazy, zachęty, ostrzeżenia, m andaty. A także wyższe szykany: sieć lin jak w elek trostro ju , szyny kolejow e od burżuazyjno- kubistycznego hotelu do feudalno-zam czystego obserw atorium , kolebią­ce się nad przestrzenią wagoniki, m egafony przekrzykujące ubocza do­liny, zapora na staw ie, głow a Łomnicy p rzydeptana butem stacji szczy­tow ej. Chw ile dla „szarego człow ieka": kioski szynkują piw o i stare cukierki, łysy urzędnik nab ija laskę pam iątkow ym znaczkiem , ogonek do w idoków ek z pieczątką, m atka w ysadza dziecię, śpiew aczka ochoczo pieje, ceper w blaszance znosi z C m entarzyska śnieg, pa ra w tryko tach szuka odległej kosówki, w m aliniakach resztki połam anych budów, sk ład pustych i potłuczonych butelek, ślady bytności se tek ludzkich stw orzeń, śm ieci i odchody.

Page 161: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WIEK MĘSKI, WIEK KLĘSKI 1 4 9

N ikt n ie zważa, że m ogłaby tu zagrzm ieć górska burza, że m ógłby tu spaść górski śnieg, że m ogłoby się stać groźnie i dziko, że m ogłyby tu w rócić góry. G óry — po co? Oto jes t stopień najw yższego zw ycięstw a: słońce z całą pokorą przyśw ieca śródm iejsko.

...Tu zaszła zmiana w scenach m ojego widzenia...N ad K operszadam i i Białą W odą b iałe obłoki. THS czuwa. Ziemia

w yzw olona odradza się, pulsuje. Bądźmy spraw iedliw i: czy ocalenie uroczysk n ie w arte ceny łom nickiego kram u? Je len ie i kozice bez po-

W Tatrach WysokichFot. W . M a c io ło tu s J c i

śpiechu schodzą z drogi, św istaki bez bojażni baraszkują w złom iskach. Czyż to zysk zbyt m ały za stopy ceprów na w ierzchołku jednego szczy­tu? ó w szczyt — to Łomnica. To praw da. A le z Białej W ody, z Kaczej, Litworowej, Białczańskiej — Łomnicy n ie w idać, jak nie w idać „ka­m aszy" i pantofli na francuskich obcasach. Łomnica — to jeszcze nie całe Tatry. A T atry Słowackie — to dziś n ie Łomnica lecz przede w szystkim P ark N arodow y. I w tym w ypadku pora powiedzieć: oto wzór. W yprzedzili nas Czesi i Słowacy, nasi uczniow ie w dziedzinie ochrony przyrody. Zazdrość, jeśli n ie jes t zawiścią, n ie m usi być uczu­ciem niskim, ale sądzę, że m iejsce tu przede wszystkim , wyłącznie, na głęboką radość. Bo T atry są jedne — nas w szystkich.

Page 162: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 5 0 JA N ALFRED SZCZEPAŃSKI

28 1 i p c a

Interm ezzo zakopiańskie. N a pocztę nie można się docisnąć, bo w najw iększym sezonie akura t najw iększy rem ont. W illa „Amico" i zakurzone rem anenty „Siedmiu kotów ". Sklep z pieczyw em nr 44 — tak i zachęcający num er, a tak a odstręczająca obsługa. Pyskate auto- Dusy o w ygniecionych siedzeniacn i rozkładzie jazdy, k tó ry obsługa z w dziękiem ma w nosie.

I do wolnego łóżka nie łatw o się docisnąć, bo pokutu ją jeszcze le­w ackie teory jk i, że tu ry sta indyw idualny to tu ry sta „dziki", którego tępić i p rzeganiać należy. Biedny „Gong" pęka od turystów , a i jego chcą nam zabrać. Czy nie czas w ięc na hasło: chrońm y żubra?! Ów żubr to na tu ra ln ie tu ry sta sam otny. To hasło — mówmy pow ażnie — ani tro ­chę nie kłóci się z chw ałą i pierw szoplanow ym i potrzebam i tu ry styk i ko­lektyw nej. Przeciwnie: dopiero ze w spółdziałania tych dw u elem entów w yrasta tu rystyka praw dziw ie upowszechniona.

Interm ezzo kościeliskie. Sz.nur wczasowiczów w kory tarzu G roty M roźnej. Popisy i popiski. Radość cukierków . Fotografie przed i po. Te latark i za jak iś tam rok będą zastąpione żarów kam i. W ładek i pani Ma- rita. Co będzie na kolację?

Żleb W ysranka i schron zbójnicki M atei. N apisy na om szałej ściance: „Sukaj a najdzies". Znaki i daty. Tęga kryjów ka, n iedostrzegalna a pod­ręczna, fajna ściółka na noc i na spotkanie z freirką. O podal leśno- skalny wąwóz, m iniatura Krakowa. Aż dziw że tak blisko — tak i m ikro- m atecznik.

29 1 i p c a

Po obu stronach m ostu na Białce: ochrona graniczna, ja k zw ykle ży­czliwa, ja k należy staranna, ja k przystało skrupulatna. W ym iana grzecz­ności. N a przepustce — do ro ju p ieczątek p rzybyw ają nowe.

Za Jaw orzyną o tw iera się rejon nowej, w spaniałej autostrady, k tó­rej pozazdrościć Słowakom. I autobusy CSAŁ) b iją nasze PKS — nie ge­neralizując — czystością w nętrz i uprzejm ością obsługi. I b iją racjonali­zatorskim odkryciem : że kierow ca może być na p rzystankach zarazem konduktorem sprzedającym bilety, że jednoosobow a obsługa wozu to nader rozsądna oszczędność. N a pertu rbacje w rozkładzie jazdy to nie w pływ a — sam się przekonałem .

Smokowiec. N ajp ierw do źródła C saky’ego. A le jakby się przez lata w ysupłał z żelaza, niezbyt w iele się różni od zw yczajnej wody. Potem sklepy, dobrze zaopatrzone — porów nyw anie cen.

Page 163: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WIEK MĘSKI, WIEK KLĘSKI 1 5 1

N ocleg na jednym z w ielu se tek tan ich tu rystycznych łóżek, rozm ie­szczonych w k ilku rozciągliw ych ja k gum a nocleharniach. Przyjem ny pow rót do studenckich spartaniad.

30 1 i p c a

Taki jest człow iek i trzeba się przyznać: chw ytam okruchy w idoku ze szczytu kolejkow ej Łomnicy, a w raz ze m ną m laskają na w idok w i­doku jak ieś panie i jacyś panow ie, jegom ość potrząsany zimnem, n ie­w iasty opatulone w płaszcze, ow inięte w szale, opięte w sw etry, m ło ­dzieniec w w ibram acn i z zaw adiacką miną, jego panna w w iatrów ce i szortach. W wieżowym hotelu popijam y coś tam.

O d K ieżm arskiego Szczytu biegnie grań, najpolo tn iejsza grań Tatr. P ierw si przebijaliśm y się nią ku Łomnicy. Znowu pam ięć przyw ołuje Szczukę, jego popis na w schodnim uskoku najtrudniejszej turm ta trzań ­skiej — W schodniego Szczytu W ideł. Pierw sze przejście „pod włos", połów trudności, w yścig nieszkodliw ego snobizmu... Lecz pam ięć cofa się jeszcze dalej w głąb do nocy sprzed la t trzydziestu, gdy jako począt­ku jący ta te rn ik biw akow ałem nad Łomnicką Próbą. M ieszały się w pa­mięci Płaczki Em ericzy'ego z O dw rotam i M atirka, Źródło M ojżesza z Drogą O ttona, a W ro tka z Kapliczką, i uk ładały w podśw iadom y strach. W pełni nocy wstałem szukać drogi. Lunatycznie w stałem - - śpiąc — i dopiero zaniepokojone pytan ie przebudzonego tow arzysza przyw ołało mnie do przytom ności... o krok od urw iska. A le gdy w kilita lat później, przyw iązany liną do haka, biw akow ałem na zachodniej ścianie Łomnicy nie było m ajaków , nie było zwidzeń w zmęczonym, trudnym półśnie. Noc pionowa, noc urw iskow a m ijała sportowo. A le T atry nie były b li­żej, niż wów czas za pierw szych dni, gd y ściany, ja k Łomnicka, były po prostu — przepaścią, gdy górną granicą był stopień dróg nieco trud ­nych. Za to teraz, w stacyjnym bufecie, w oparzę tytoniow ego dym u i poczekalni kolejkow ej, mam czegom chciał — zniknęły w szelkie Tatry, jak zniknęła gęsia skórka z ud panny bez spódnicy. W stydliw ie zam y­kam przew odnik z opisam i dróg.

1 s i e r p n i a

Zapiska w notesie:Śląski Dom g. 7.30 — Długi Staw g. 8.30 — Sucha Kopa g. 9.15 —

Zw alista Turnia g. 10.35... A więc patrzę jednak na Łomnicę z tu rystycz­nej nie kolejkow ej góry i szczyty w okół m ają w yraz bliski, przyjazny. W iek nie gra roli. Serce tika równo. Spotkałem w K operszadach De- neśa Ferenca — m iał pelerynę, „Y aterm órdera" i 80 lat z okładem. G ra­

Page 164: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 5 2 JA N ALFRED SZCZEPAŃSKI

nit w abi ja k m ądra dziew czyna. I nogi są m ocne, w ypoczęte. W iatr, wzw ód chm ur — nie straszą. Zuchow ato obzieram się w praw o i w lewo. Skały są zachęcające, S taroleśna w dosięgu chw ytów . I problem by się podwinął.

W ysoko nad rów doliny, w ysoko nad zaw ór Zw alistej w zbija się w czub nieba m asyw Garłucha. To jego w schodnia ściana, najw yższa ściana Tatr. B irkeum ajer, Durawski, Kupczyk i ja — idziemy. Tu, gdzie

Ganek i Wysoka z Czeskiej DolinyF o t . A . W ieczo rek

najpionow iej. Dość trudno, trudno, bardzo trudno, nadzw yczaj trudno, a tu 8 m etrów zacięcia, k tó re uw ażam y za jeszcze trudniejsze. Prze­szliśmy. Później przeszło to zacięcie jeszcze paru innych — przy pomocy techniki hakow ej.

Ściana przede m ną w całej p lastycznej bliskości. W idzę jej filar, rynnę, przew ieszki, nieledw ie jej klucz. Tu szedł p ierw szy Kupczyk — zginął n ieostrożnie na O strym Szczycie. Tu n ie dał rady Birkenmaie*' — zm arł zimą z w yczerpania na Galerii Ganku. Tu w spinał się lekko Do- raw ski — nie chodzi już w w ysokie góry.

A ja... Ja , cóż, czytam opis łatw ych dróg, i w nich w ybieram , do n ich się zwężam. A skoro tak — miej konsekw encję pożegnania. Stop­niow y może być wzrost, n ie godzi się stopniow o upadać.

Page 165: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WIEK MĘSKI, WIEK KLĘSKi 1 5 3

...Przez Baniastą i M ałą W ysoką w racam do schroniska. W ia tr ucichł. M ży skąpy deszcz. Ściana znika z widoku. Jakbyś zaporę wzniósł nie ty lko z chmur.

I ta k w racam y do punk tu startu , do T atr pierw iastkow ych- ścieżki i niedostępności. A ścieżka biegnie ty lko w dół.

To nie tak ie proste! Bo choć z jednej strony jest w rażenie dystansu i k resu — na przeciw ną szalę m ożna nie ty lko w spom nienia, u rok do­świadczeń, konfrontację czasu z przeżyciem , kon trapunkt m ijających1 m inionych dni, m ożna również rzucić m ądrość całego wieku, filozofię, k tó ra nie ty lko objaśnia lecz zmienia. Życie jest ruchem jak czas. Ruch jes t synonim em twórczości.

2 s i e r p n i a

Niebo m gławe, w ieje obłokami. W oda w staw ie starcza, pom arszczo­na. Spod chm ur nie w ypatrzysz ni Kończystej ni Batyżowieckiego. Chłód w iatrów kow y, osow iałe m yśli i m ięśnie ud jak b y zmęczone. M gławo.

30 lat tem u było inaczej. Było słońce i brzask. Była na szczycie za­baw kow a w spinaczka, popis przed przygodnie spotkanym . Potem ów człow iek poszedł prosto w dół — prosto w śmierć. To by ła p ierw sza śm ierć górska, k tó rą spotykam y na swej drodze. Zam ierającym dniem znosim y rannego spod urw isk, upochodnioną nocą tow arzyszym y jego um arłej w ędrów ce od stawu.

O glądam tablicę: „In m em oriam Dr Ernst Gottlib — gesturzt am 17 Aug. 1923 — an der K orćista". Jak iż p rzypadek ocalił ten m arm u­row y hołd w dobie panow ania czarnych koszul i sutan, — może nie­m iecki język — a może po prostu zapom nienie, w szechogarniające za­pom nienie? O d Popradzkiego Staw u zbaczam do sym bolicznego cm enta­rzyska górskiego. W zupełnym uroczysku, pod ścianam i O sterw y, k tóre tu w yglądają ja k najdz^Ksze krzesanice kulą się do zrudziałych głazów i ukorzenionych drzew symboliczne, ryzow ane krzyże, tablice m ałe i du­że, pokorne i pyszne, kapliczka, oddzielona k ratą , przez k tó rą zabobon i zły zwyczaj w rzucają pod o łtarzyk brzęczący bilon i parokoronów ki. Krążę od daty do daty, od tab licy ku czci najw iększego polskiego prze­w odnika-górala, zniesionego tu z Jaworowej Doliny, do tab licy najw ięk­szego spiskiego przew odnika, k tó ry w iodąc tu rystkę zginął na Pośred­niej Grani, licząc lat 75. Trafiam na ta k znane nazw iska jak W iesław a Stanisław skiego i na ta k mało znane ja k dra Eman. H erm ana O tavsky’- ego z Pragi (który zritil se 20. 7. 1938 se severni steny Ceskeho śtitu")... Śmierci, śmierci... Zza drzew w ynurzają się wciąż now e nagrobki.

Są i inne śmierci. Gdy w Zimnej W odzie m ijałem Bilikową C natę dow iedziałem się, że partyzan t Pavol Bilik zginął 8 w rześnia 1944 roku

Page 166: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

154 JA N ALFRED SZCZEPA Ń SK I

w w alce o zam ek T hókólyich w Kieżmarku. A gdy w ieczorem docho­dzę do sym patycznego Furkotnego Schroniska (Raśova Chata) już wiem, kom u zawdzięcza ono swą słow acką nazwę: 31-letni kap itan Ja n Raso

zginął 26 w rześnia 1944 roku w T atrach — w potyczce z fa­szystam i przy W ażeckiej C ha­cie. Znak rów nania? Przeciw ­staw ienie? To byłoby śmieszne. Świat jes t bardziej skom pliko­w any niż życie w produkcy j­nych pow ieściach, a schem a­tyzm przeczy realizm owi, jest sw oistą form acją idealizmu. O jedno ty lko chodzi, jedno je s i ważne: że gór nie oddzie­lisz od życia, że nie wolno ci tw orzyć fikcyjnej autonom ii tatern ictw a. Bo jak g ó l / nic nie znaczą bez człow ieka, tak człow iek jakże mało znaczy w sam ych górach...

3 s i e r p n i a

C hata im. kpt. Raso to m a­łe, uboczne schronisko, parę w nim ty lko izb z piętrow ym i łóżkam i i w ik t niew ybredny, skrom ny. Tym milsi chwilow i w spółm ieszkańcy — . schroni­ska i pokoju. Starsi państw o zagłębiają się w „Kroutilu", choć przejdą ty lko do Trzech

W ścianie Studni. M łodzi ludzie m ówiąF o t . j . s t u p s k i o górach, m yślą o sobie, są

zgrabni i zakochani. Sierpniowa noc niedługa, sierpniow a noc niechłodna. W m ierzchną-

cym m roku dziew czyna śpi ze swoim cłiłopcem. Gdy spóźnione śn iada­nie — już w ybiegli w chłód poranka, w dolinę kosów kow ą i staw iarską.

Również i ja wychodzę. K ierunek na łańcuch Soliska. Dzień pory­w isty, szary, choć m gły górą. N ie tak tu było 20 lat tem u, gdy w grec­kim słońcu sierpniow ym obracałem się ku ścianie Szczyrbskiego So-

Page 167: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W IEK M ĘSK i. WIEK KLĘSKI 1 5 5

liska. W ów czas sprożony kom inożleb był problem em — zwłaszcza dla sam otnika — dziś rozpłaszczony, szeroki, traw iasto-p iarżysiy żleb w y­wiedzie bezw spinaczkow o na dwuczub Skrajnego Soliska. W ów czas próba w spinaczki nago — czy kolana unikną granitow ych zadraśnięć? — była żartobliw ym zaw odem o spraw ność i zręczność, gdzież dzisiaj ów ­czesna zw inność m ięśni, p recyzja serca, elastyczność ruchów, szczupłość brzucha?

Tym samym żlebem drze się ku górze m łoda para ze schroniska. Gołe uda dziew czyny ziębną, choć przenikliw y deszcz zatnie dopiero za godzinę. Przyśpieszam tempo. N aiw na satysfakcja: n ie idę wolniej niż ci młodzi. N a grani kołom ąci w iatr. W skazuję k tó rędy m ajq zejść. N ie idę na M łynickie Solisko. N arem ne chm ury przestraszają.

W zaśm ieconej, zabutelczonej szopie przy górnej stacji linow ego w yciągu przeczekuję ulew ę. C hroni się dw u robotników czeskich na w czasach. Rozmowa — a jednak tak! •—- o przodow nictw ie i socjalistycz­nym współzaw odnictw ie.

4 s i e r p n i a

Raniutko do Szczyrbskiego Jezio ra i pierw szym autobusem dookoła r atr. Baiom etr o stio spada, w róży słotę. Jadę trasą, k tó ra i za W ęgier i za burżuazyjnej Czechosłow acji biegła przez leśne, niezam ieszkałe re ­wiry. Dziś ze zdum ieniem m ijam daw niej n ieistn ie jące osiedla: N ocą Poliankę, T atranske Zruby... i wszędzie obserw uję ruch, budow ę no­w ych will czy sanatoriów — dla ludu. Truizm, slogan, transparen t wie­cowy? Ależ tak, i w yw alanie o tw artych drzwi, odkryw anie am eryk, pow tarzanie praw d dzieciom znanych! Lecz dla mnie, k tó ry rosłem w tu ­rystyce elitarnej, k tó ry w idziałem burżujski monopol, kom ercjalne kom binacje Bobkowskiego i jego forsołow nej Ligi Popierania (złej) Tu­rystyki, dla mnie, k tóry , choć z daleka, śledziłem kapitalistyczne siuchty braci O rszaghów — dla m nie ta spraw a: dla kogo? nie jes t „notatnikiem agita tora" ani problem em tak prostym jak następstw o pór roku. Dokoła m nie, w ojczyźnie i tu w przyjaznym i napraw dę bratnim kraju , toczy się now e życie i w nim tu rystyka nową. Mówisz, że o tym już nie ma potrzeby pisać? Czasem trzeba. Rozm awiam y o szczegółach przerw ania '-■gnia w Korei. To m ó j obóz zw yciężył wojnę, im perialistyczną agresję, ludobójczy napór. To m ó j obóz um ożliw ia każdem u człow iekow i pójść w góry. A w ięc i w górach trzeba o tym nie mniej silnie w iedzieć jak w mieście.

Ludzie są rozmowni, w ylew ni. N am aw iają na dalsze podróże, dają sw oje adresy. I m ówią szczerze o trudnościach, kom entują niedaw ną

Page 168: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 5 6 JA N ALFRED SZCZEPAŃSKI

zm ianę w aluty. T rochę się je j zlękli — może i trochę ponarzekali — dziś doceniają je j korzyści.

Ruch tu rystyczny olbrzymi. I porządek, ład. Szacunek dla ochroniar­skich przepisów , śm iecie w koszach n a śmieci.

N a południe jestem w M orskim Oku. Ruch tu rystyczny olbrzymi. Po­rządek - w schronisku - - wzorowy.

10 s i e r p n i a

Polana nad Jaw orzyną. Słońce, sen ptaków . T raw a tak ciepła, że milej w prost na niej leżeć niż na kocu...

N ie będę ted y m ówił ani m yślał w cale Lecz nieskończona m iłość w serce m oje spłynie I będę szedł jak Cygan — w coraz dalsze dale W przyrodzie jak z kobietą, szczęsny w tej godzinie.

(Rimbaud)11 s i e r p n i a

Śniegu jeszcze moc, w każdym zakam arku skał, naw et na spadach; górne piargi jednolicie białe jak na wiosnę. A le pogodne słońce w zbra­n ia dłużej czekać. Ku Lodowemu Szczytowi żłobi trop śladów dw u tu ­rystów . Ku Baranim Rogom zw racam się sam.

N iew ielka dzieli przestrzeń od grani, k tó ra sucha. A le ten żlebek, rynienki, balkonik, skałki — pokry te zdradliw ym śniegiem. Pośliznąć się — znaczy spaść. Spaść — znaczy zabić się. Ach, kochana w y­obraźni!...

Cóż u licha, przecież wiem, że ten te ren naw et w śniegu — nie­trudny, że jeszcze 10 la t tem u ani bym nań zwrócił uwagę. Cofam się? Cofam. Boję się? I to fakt. W aham się, kluczę, zakręcam , macam, p ró ­buję. Aż m nie m ierzi ciężar lat.

I w reszcie — grań. W idzę zaśnieżone pó ły ku Przełęczy S tolarczyka i Baranie Turnie nim je m gły zaw ieją. Jak ież one piękne... że je mogę widzieć. Siedzę chw ilę na „m ojej" Baraniej S trażnicy i śp iew ająco za­w racam ku białym pochylniom u stóp Śnieżnej Przełęczy.

12 s i e r p n i a

Ze Skrytej Ławki (w grani Kopy Lodowej) ry su ję w schodnią ścianę M ałego Lodowego Szczytu i w ydaje mi się przez chwilę, że ry su ję dla siebie samego, że w najbliższym czasie przejdę i tę ścianę, zwłaszcza w tej części gdzie jes t problem em , w linii spadku Lodowej Turni. W 1939 roku wszedłem na ten w ierzchołek od zachodu, od Jaw orow ej strony.

Page 169: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W IEK M ĘSKI, W IEK KLĘSKI 1 5 7

Czem użby w ięc tym razem nie od Lodowego Stawku? Przecie te ren na pew no puści.

T rzeba um ieć w porę zejść ze sceny. W iem ja k to Ludno. A le wiem ja k to — konieczne. Schodzę na popołudnie do Smokowca.

Dolinie Żabich Stawów BiałczańskichF ot. T. i S. Z w o liń sk i

16 s i e r p n i a

O statn ie dni urlopu. O statn i dzień Tatr. N a Rysach poranne słońce opalało nas i innych lokatorów schroniska pod W agą. Schodzimy ku Dolinie Czeskiej. Pokazuję H enrykow i trasę mej pionierskiej drogi ścia­ną Czeskiego Szczytu i linię klasycznej drogi ścianą G alerii Ganku. Były to dla nas w la tach 1926— 1Q28 w spaniałe przejścia, pełne em ocji w urw isku G alerii p ierw sze z udziałem kobiety. A dziś te daw ne drogi to niem al corso, (jakby pow iedział Chmielowski) a rekordow e ta tern ic­k ie cele biegną środkiem ściany, gdzie najbardziej niedostępne zerwy. N igdy w yraźniej nie odczuwam różnicy pom iędzy moim a młodszym pokoleniem , nigdy w yraźniej nie czuję się — stary.

Starość?... Po zboczach zbiegam jeszcze żwawo, nogi niosą chyżo. N ad staw em postój dla w rażeń, nie dla załapania tchu. Doliną Białej W ody m arsz szybki, w yliczony na schw ytanie autobusu. Za rok pójdę znow u w góry. Serce bije.

Jan A lire d Szczepański

Page 170: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SzerpoiuieJuż najdaw niejsze w ypraw y him alajskie, o jak ich m am y bliższe w ia­

domości, a m ianow icie sław nego botanika, Josepha K pokera w latach 1848— 1850 i podróżników niem ieckich, braci Schlagim w eit w 1855— 1856 używ ały tragarzy. Je s t to w dziewiczym teren ie H im alajów rzeczą bez­w zględnie konieczną, nie m a bowiem innego sposoDU przenoszenia znacznego bagażu z jednego rejonu górskiego do drugiego. Zarów no jednak w w ym ienionych w ypraw ach, ja k w szeregu innych pod koniec XIX w ieku tragarze nie wychodzili zasadniczo ponad doliny i karaw a­now e szlaki przełęcze we. Pierw si alpiniści w H im alajach, jak W . W. Graham (1883 r.), T. S. K ennedy (1883 r.), Kurt Boeck (1890 r.) posługi­w ali się w teren ie w ysokogórskim przew odnikam i alpejskim i, przy­w iezionym i z Europy.

W la tach 90-tych ub. stu lecia rozpoczął swe him alajskie w ędrów ki G. G. Bruce, naów czas kapitan pułku G urkhów w arm ii indyjskiej. On pierw szy powziął p lan w prow adzenia w te ren w ysokogórski górali h i­m alajskich. N ajodpow iedniejszym i w ydali się m u jego w łaśni żoł­nierze, pochodzący bez w y ją tku z nepalskiego szczepu G urkha *). Szczep ten zam ieszkuje południow e okolice Nepalu, w yznając religię bram iń­ską. W ybranych żołnierzy w ypróbow ał na sw ych w ypraw ach z dosko­nałym wynikiem . Z kilkom a z nich zżył się tak dalece, że zabierał ich z sobą do Europy i chodził z nimi po A lpach (Harkbir, Parbir, Am an Singh, Karbir). W pism ach swoich w yrażał się o ta len tach górskich G urkhów entuzjastycznie ‘). Bruce zabrał sw oich G urkhów na w ypraw ę w K arakorum z M. Conw ayem w r. 1892. W ów czas to H arkbir i Parbir osiągnęli na szczycie „Pioneers Peak" ów czesny rekord w ysokości 6890 m. Bruce polecił M um m eryem u Ragobira i Goman Singha, k tórzy zdołali dotrzym ać kroku tem u w yjątkow ej k lasy alpiniście w jego zu­chw ałych a takach na N anga Parbat i wraz z nim zginęli w zerw ach lodow ca Diama (1895 r.).

*) W artykule zachowuje autor przeważnie pisownię nazw i nazwisk używaną przez literaturę angielską.

l ) vide: Mountaineering in the Himalayas, Alp. Joum. XX str. 305—313.

Page 171: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 159

Także K arbir Burathoki, k tó ry z drem T. Longstaffem i jego europej­skimi przew odnikam i, braćm i Brochere). stanął w roku 1907 na szczycie Trisul 7120 m, był w ychow ankiem Biuce'a. Longstaff w ystaw ia Karbi- row i dobre św iadectw o, pisząc, że jes t on w pełni rów norzędny prze­wodnikom a lp e jsk im 1). W szystkie te fak ty w ym ow nie przem aw iają za w ybitnym i uzdolnieniam i alpinistycznym i Gurkhów. Tym niem niej nie oni m ieli odegrać w alpinizm ie him alajskim decydującą rolę.

W tym że czasie (1907) rozpoczyna sw ą w spaniałą działalność him a­lajską dr A lexander M itcnell Kellas. Zniechęcony do przew odników alpejskich, z którym i poczynił niedobre dośw iadczenia na swej p ierw ­szej w ypraw ie, postanaw ia Kellas angażow ać w yłącznie ludzi m iejsco­wych. W ybór jego padł na ludzi z góralskiego plem ienia Sherpa. Sam Kellas przystosow ał się do skrom nego trybu życia tubylców pod wzglę­dem w yżyw ienia i wym ogów bytow ych — przez w iele lat przebiegał i nimi ogrom ne przestrzenie i dokonyw ał znam ienitych w yczynów gór­skich. W r. 1911 odbyw a Kellas sw ą sław ną w ypraw ę w H im alaje Sik- kim u w tu w a iz /s tw ie 8 Szerpów. Znam y nazw iska ty lko 3 z nich, k tó ­rych kw alifikacje Kellas najw yżej ocenia: są to Tuny (najlepszy) i Sona, oraz b ra t pierw szego, im ieniem (jak skądinąd wiadomo) Ang T h a rk e 2). W tej w ypraw ie dwaj Szerpowie, Sona i A ng T harke po raz pierw szy sta ją na szczycie przew yższającym 7000 m. Jest to rekord w ysokości — Pauhunri 7127 m. j

Kellas nie był w praw dzie pierw szym alpinistą, zatrudniającym Szer­pów. bo już D. W. Freshfield w czasie swej podróży „round Kangchen- junga" 3) w r. 1899 m iał ze sobą Rinsing Bhotię, w sław ionego sam otnym przejściem przez przełęcz Jongsang La 6145 m w głównej grani him alaj­skiej między N epalem a Sikimem, dokonanym jeszcze w r. 1884. Także dr Jacot-G uiFarm od w tragicznym a taku na K angchendzóngę4) od strony lodow ca Yalung w r. 1905 m iał w składzie swej w ypraw y kil­ku Szerpów. Trzech z nich — Bahadur Lama, „Thenduck" (zapewne Thondup) i „Phubu" (Phurba) — zginęło w ów czas w law inie. Dopiero jednak system atyczne dośw iadczenia K ellasa zadecydow ały o „karierze" him alajskiej Szerpów. Był on zatem w łaściw ym odkryw cą w ysokogór­skich zdolności tych górali nepalskich i gorąco polecił ich w łaśnie or­ganizatorom pierw szej w ypraw y na M ount Everest w r. 1921. Zachow a­

') vide: Mountaineering in Garhwal. Alp. Journ. XXIV. str. 107— 133.2) vide: The Mountains of Northern Sikim and Garhwal. Alp. Journ. XXVI,

str. 113— 142. Z wymienionej trójki żyje jeszcze w Dardżiling Tuny, mający 70 lat.3) Freshfield D. W., Round Kanchenjunga. London: Arnold.4) Jacot-Guillarmod Jules, Vers le Kanchinjunga, Himalaya Nepalais. Schweiz.

Alp. Club Jahrb. 41. str. 190—205.

Page 172: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 6 0 JA N KAZIM IERZ D ORAW SK.'

nie się Szerpów na tej w ypraw ie zadecydow ało z kolei o stałym zaan­gażow aniu ich na dalsze w ypraw y ta k na Mt. Everest, ja k i inne olbrzy­m y him alajskie. W niedługim czasie zdobyli Szerpowie faktyczny m o­nopol na w ykonyw anie zaw odu tragarza w ysokogórskiego w H im ala­jac h i zasłynęli jako najlepsi tragarze w ysokogórscy św iata.

N azyw ani pospolicie Szerpami tragarze pochodzą z dw óch szcze­pów — w znacznej przew adze ze szczepu pochodzenia m ongolskiego Sherpa*), zam ieszkującego w pn. N epalu pd. stoki głów nego pasm a Him a­lajów, zwłaszcza okręg Solo Khumbu z najw ażniejszą m iejscow ością N am che Bazar — w m niejszości ze szczepu Bhotia, pochodzenia tybe­tańskiego, którego siedziby są (w przeciw ieństw ie do Szerpów) rozrzu­cone na dość znacznej przestrzeni wzdłuż pd. gran icy Tybetu od Bhu­tanu aż po G arh wal.

Siedziby Szerpów położone w N epalu by ły niedostępne dla euro­pejsk ich podróżników aż do osta tn ich lat. Dochował się tam lud taki, ja k i stw orzyła natura. Toteż bezpośrednie zetknięcie się z tym ludem w jego odw iecznych sadybach w yw ołuje zachw yt u podróżników . Tak pisze o tym G. Chevalley: „oto lud gościnny, sym patyczny, zdum iew a­jący. Lud wesoły, k tó ry odnosi się do ciebie z m iłością, opartą ne cie­kaw ości, lecz n iebaw em całkiem rzeczyw istą. Prostota, odw aga, w y trw a­łość, przyjaźń. N urzam y się tu w legendzie, w epopei, w czarow nym świecie. L iteratura grecka na żywo. Poznanie tego ludu jes t n iezw y­kłym przeżyciem " 1).

Szerpowie od dziecka przyzw yczajają się do noszenia w ielkich cię­żarów w teren ie górskim, gdyż trudn ią się zawodowo noszeniem to ­w arów przez w ysokie przełęcze z N epalu do Tybetu. C ały dość oży­w iony transport handlow y odbyw a się w tym k ra ju na grzbiecie ludz­kim. Główny kontyngen t tow arów stanow i w ełna i sól tybetańska oraz ryż i papier hinduski. C iężary noszone są w ręcz niew iarygodne! O pisy podają, że dorośli m ężczyźni noszą do 70 kg, kobiety do 50 kg a dzieci k ilkunasto letn ie do 30 kg na głowę. I to n ie ty lko w przenośni, gdyż tragarz him alajski zaw iesza swój ciężar nie na ram ionach, lecz na gło­w ie szerokim pasem biegnącym przez czoło. T ransport ten odbyw a się na przestrzeni setek kilom etrów przez w ysokie przełęcze z tysiącam i m etrów różnicy poziomów, choć nie w teren ie wysokogórskim . Daje on jednak Szerpom obycie się z góram i, a w rodzona in te ligencja po­zw ala im szybko nabyć um iejętność poruszania się w śniegu i lodzie oraz posługiw ania się czekanem , ra i ami i liną.

*) Według znanego tybetologa Johannesa Schuberta (Lipsk) nazwa brzmi wła­ściw ie Shar-pa, co znaczy ..ludzie wschodni". Vide Journal SSAF vol. I. str. 98.

*) vide: Avantpremieres a l’Everest. Arthaud. Paris. str. 244.

Page 173: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 1 6 1

A le nie tylko to było decydujące w zajęciu przez Szerpów tak w y­jątkow ego stanow iska w alpinizm ie him alajskim . N iew ątpliw ie w aż­niejszym czynnikiem były w yjątkow e zalety ich charakteru . Synowie

Tenslng Bhotia Norkey.

ludu tak entuzjastycznie wyżej opisanego nie mogą być inni jak ich współplem ieńcy. Są też niezw ykle uczciwi i lojalni, ogrom nie praco­wici, uczynni i w ierni. O dznaczają się nieporów naną pogodą ducha i w esołym usposobieniem , okazyw anym naw et w najgorszych w arun­kach. Ich w rodzony, z religii buddyjskiej w ypływ ający fatalizm ułatw ia

W ie r c h y t . X X I I I 11

Page 174: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

162 JA N KAZIM IERZ D O RA W SK I

im staw ienie czoła niebezpieczeństw om . A lpiniści w szystkich narodo­wości zgodnie podkreśla ją w yliczone zalety Szerpów.

A ndre Roch podziw ia u Szerpów „ich nieograniczoną przyjacielskość, z jaką się odnoszą do każdego. Rok w rok podróżują z różnym i „kop­niętym i" ludźmi. Jed en jes t skąpy, drugi narw any, trzeci sam ochwał, n ie znający gór itd. Szerp je s t zawsze ten sam. Przyhyw szy na m iejsce obozu rozstaw ia nam iot, nadym a m aterace gumowe, przygotow uje śpiw ory, pom aga zm ienić buty, przyrządza jedzenie, robi jednym słowem w szy­stko. W burzy śnieżnej przvnosi zupę i gorącą herbatę do nam iotu, gdzie się w ygodnie i ciepło leży w puchach. W deszczu lub śniegu od­daje sahibowi płaszcz gum ow y a sam m oknie. N a mrozie, gdy m y szczę­kam y zębami, chodzi w samej koszuli i spokojnie oddaje się swoim zajęciom " 1).

W tej pocnw ale Rocha m ieści się także uznanie wyższości Szerpów nad europejskim i alpinistam i w zakresie odporności fizycznej. N ie ty lko łatw iej znoszą mróz i w icher, ale także szybciej na ogół się aklim aty- zują na dużych w ysokościach. Urodzeni i ży jący m iędzy 3 a 4 tysiącam i m etrów nad poziomem morza, m ają n iew ątpliw ą przew agę w fizjologicz­nych w łaściw ościach organizmu.

A le inni podnoszą jeszcze jedno - sportow ego ducha Szerpów. Ga­briel C hevalley, k ierow nik jesiennej w ypraw y na Everest 1952 pisze: „...w ytw arza się m iędzy tym i ludźmi a nam i i naszą w ypraw ą całkiem w idoczny związek, k tó ry je s t czymś w ięcej, jak kontrak tem pieniężnym . Oni zaangażow ali się także w sensie m oralnym tego słowa. D ają nam nie ty lko sw oje m ięśnie za określoną cenę, ale także sw oje zain tereso­w anie, sw oją wolę, sw oją praw dziw ą przyjem ność, gdyż w głębi ich duszy leży zam iłow anie i pasja do działań niezw ykłych" 2).

Zalety fizyczne i m oralne Szerpów by ły bazą, na k tórej dokonał się ten ogrom ny postęp, jak i stał się ich udziałem od noszenia cięża­rów na w ypraw ie rekonesansow ej na Everest 1921 do czynnego udziału w zdobyciu szczytu św iata w r. 1953. N ie należy sobie bowiem w yobra­żać, że od razu byli tymi, jakim i są dzisiaj. N ie było to oczyw iście mo­żliwe. W czasie pierw szych w ypraw istn iały liczne czynniki ham ujące. Z jednej strony b rak spraw ności technicznej, na k tórej nabycie potrzeba długiego ćwiczenia, z drugiej strony — i to może przede w szystkim — zaham ow anie psychiczne. Góry były dla buddystów Szerpów siedzibą dem onów i bóstw a, k tó re w ich pojęciu nie godziło się na zakłócanie swego spokoju przez ludzi. N ie łatw e być m usiało przezw yciężenie ta ­kich wierzeń! Nic dziwnego, że jeszcze w r. 1924 m usiał N orton zużyć

') Roch: A., Der Khumbu-Flrnbruch, Berge der Welt, VIII. str. 66.2) 1. c. str. 243.

Page 175: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 163

trzy kw adranse czasu na gorące nam ow y i obietnice, aby nakłonić tra ­garzy do w yruszenia z obozu IV-go na przełęczy Czang La w kierunku grani Everestu x).

A le oto w roku 1933 przy w yruszaniu z obozu V-go na wys. 7850 m tragarze byli gotowi przed alpinistam i i szli już bez w ahania. Liczne w ypraw y, w k tó rych brali w m iędzyczasie udział i zdobycie długiego szeregu szczytów m u sia ł/ zlikw idow ać ową pierw otną m istyczną obawę. N aw et jeśli Szerpow ie zachow ali w iarę w to, że góry są siedzibą bóstw a, to przekonali się, że m ożna po nich chodzić.

Po pierw szych w ypraw ach na Everest założono w Dardżiling zw ią­zek Szerpów. Od chwili założenia H im alayan Club (1928) zw iązek ten znajduje się pod fachow ą opieką tegoż. W r. 1934 w yaano Szerpom książeczki, w k tó re m ają być w pisyw ane ich w ypraw y, a potem p rzy­znano 17 najlepszym tragarzom „M edal Tygrysa", ufundow any przez H im alayan Club. Oto nazw iska pierw szych „tygrysów ":

Aila, tA n g Tensing II, A ng Tharke, A ng Tsering III (zwany „Pan- sy"), D aw a Thondup, | Dawa Tsering Sherpa, t G enden Amdo (zwany „Umdu"), t Kusang Nam ge, Lhakpa Tensing, | Lewa, t Lobsang Sherpa II, Palden, Pasang D aw a Lama, | Pasang Kiluli, t Rinsing Bhotia, Tensing Bhotia i t W angdi N orbu (zwany „Ongdi"). Spośród tych „tygrysów " dziew ięciu oznaczonych krzyżykam i już nie żyje. N ależy zaznaczyć, że dalszych m edali już nie przyznaw ano, wobec czego w ielu m łodszych Szerpów m edalu nie ma, choć nań w pełni zasługuje. N iem niej m iano ty ­g rysa przylgnęło do ogółu w ybitnych Szerpów. W roku 1939 przepro­wadził H im alayan Club oficjalną re jes trac ję Szerpów ze spisem w edle num erów. N um eracja ta je s t bardzo pom ocna w identyfikacji Szerpów, noszących nader często te sam e imiona.

Im iona Szerpów pochodzą z języka tybetańskiego. Dla alpinistów - „sahibów" XIX w ieku tragarz był isto tą tak nic nie znaczącą, że nie zadaw ali sobie trudu zapisyw ania ich imion. Potem, gdy już zaczęto in­teresow ać się Szerpami, przekręcano ich im iona tak niem iłosiernie, że obecnie trudno je w ogóle zidentyfikow ać. Przyczyną tego jes t oczywi­ście nieznajom ość języka tybetańskiego oraz jego szczególne odrębności fonetyczne, zdecydow anie trudne do uchw ycenia dla Europejczyków. W skutek tego w relacjach i książkach him alajskich XX-go w. roi się od nazw isk poprzekręcanych i jeden i ten sam tragarz całkiem inaczej u różnych au torów się nazywa. Któż m ógłby się dom yśleć, że „Ander- kyow " u K ellasa — to A ng Tharke, a „Tsinabou" u D yhrenfurtha — Tsering Norbu?

*) Norton E. F., The Fight for Everest, 1924. London: Arnold.

Page 176: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

164 JA N KAZIM IERZ D O RA W SK I

N ajczęstsze im iona Szerpów, to dni tygodnia, w k tó rych na św iat przyszli, albo słow a oznaczające jakąś zaletę charakteru , k tórej rodzice sobie życzą. N azw isk u Szerpów nie ma, najw yżej jak ieś w dodatku do im ienia przezw iska lub przydom ki. M am y więc: Dawa (w skrócie Da) — poniedziałek, M ingm a = w torek, Lhakpa = środa, Phurba = Czwartek, Pasang piątek , Pem ba = sobota, N yim a = niedziela, Le-

Grupa młodych Szerpów, która w jesieni 1952 osiągnęła 8100 m na pd. wsch. grani Evereslu. (Od lewej: Pemba Sundar, Ang Namgyai, Ang Temba, Topkie, Gundin,

Ang Nyima, Pemba;

w a = p ięknie w yglądający, Thondup = m ający powodzenie, Sona = szczęśliwy, Tensing = godzien zaufania, Tsering = długowieczny, A ng = mały, N am gyai = zw ycięski e tc *).

Szerpowie biorą za swą p racę oczywiście w ynagrodzenie. W ynosi ono 100— 120 rupii m iesięcznie dla zw ykłego tragarza, a 150—200 rupii d la przodow nika, tzw. sirdara. Oprócz tego dostaje tragarz całkow ity ekw inunek górski, przy czym u tarł się zwyczaj, że osobisty ubiór po­zostaw ia się mu na w łasność. W rejonach zam ieszkałych tragarze m ają się żywić w łasnym kosztem , w rejonach w ysokogórskich dostają żyw ­ność od w ypraw y. Podstaw ą w yżyw ienia je s t ryż i m ąka jęczm ienna, tzw. tsam pa, z k tórej przyrządzają placki, zw ane czapatti. W obozach

>) W g Johannes Schubert, Journal SSAF, I. str. 6.

Page 177: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 1 6 5

w ysokich żyw ność tragarza jes t identyczna, jak wspinacza. Czy w yna­grodzenie to jes t duże, czy małe? O cena tego zależy od punktu w idze­nia. Jeśli weźm iem y w rachubę bardzo m ałe możliwości zarobkow e tych ludzi oraz niezw ykle niski poziom życia i m ałe jego koszty, jes t to suma spora, gdyż np. 3—4 m iesięczna w ypraw a daje Szerpowi zarobek w ysta r­czający na utrzym anie przez cały rok. Gdy jednak zważym y znaczne

Tragarze Polskiej Wyprawy Himalajskiej 1939 roku. (Od lewej, u góry: Palder,, Indżung Bhotia, Kipa; u dołu: Boktej, Dawa Tsering, Nyima)

ryzyko u tra ty życia, jak ie grozi tragarzow i na w ypraw ie, sum a zaro­biona w ydaje się niew spółm iernie mała. A ryzyko istn ieje i jest rzeczy­w iście duże. Dowodem tego jest, że na liście tragarzy him alajskich, ze­staw ionej przez L. K reneka i M. Kurza x) na 226 nazw isk m am y 34 ofiary gór A zatem co siódm y tragarz ginie w górach! W ym ieniona lista do­wodzi poza tym, że Szerpowie są na ogół krótkow ieczni. W śród 64 na­zwisk, zm arłych natu ra lną śm iercią m am y ty lko 4 ponad 50-letnich, a cała reszta zm arła przew ażnie m iędzy 35 a 45 rokiem życia. Trudno z tego fak tu w yciągać daleko idące wnioski, ale w arto byłoby zbadać, czy ta krótkotrw ałość życia nie stoi jednak w zw iązku z ich zawodem.

Technika i dośw iadczenie w ysokogórskie Szerpów osiągnęły obecnie poziom wysoki. Dawno m inęły te czasy, k iedy grupa tragarzy m usiała

*) Llste der Himalaya-Hochtrager. Journal der Schweizerisch. Stlftung f. A lpine Forschungen, I. str. 1—21.

Page 178: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 6 6 JA N KAZIM IERZ D O RA W SK I

być zawsze eskortow ana przez alpinistów . Czasem tylko pozw alano im schodzić sam odzielnie już u tartym szlakiem. Z biegiem czasu doszło do usam odzielnienia Szerpów, k tó re obecnie — przynajm niej w odnie­sieniu do czołowej g rupy — jest już całkow ite. Spraw ność techniczna Szerpów we w spinaczce lodowej budzi n iejednokrotn ie podziw alpini­stów. Szw ajcarzy w opisach sw ych ostatn ich w ypiaw na Everest k ilka­kro tn ie z naciskiem podają o n iek tó rych Szerpach, że chodzą „comme un grand guide suisse". Każdy kto o rien tu je się, jak ą k lasę reprezentu ją w ielcy przew odnicy szw ajcarscy, wie, że jest to najw yższa m ożliwa pochwała.

Toteż swe zadanie transportu nagażu w ykonują obecnie Szerpow ie w łaściw ie sam odzielnie. W czasie w iosennej w ypraw y na Everest 1952 transport przez 600-metrową trudną i bardzo niebezpieczną zerw ę lo­dow ca Khum bu w ykonyw ała w czasie p a ru tygodni grupa 6 Szerpów zupełnie bez udziału alpinistów . N ie dziw ota, że A. Roch pisze „...nade w szystko podziw iam sposób, w jak i Szerpow ie w ykonują transport w w ysokich górach. Kto sam tego nie przeżyw ał, nie uw ierzyłby. Moi tow arzysze i ja stoim y wręcz w strząśnięci wobec tego dzieła nie p^zez nas, lecz przez naszych tragarzy dokonanego" 1).

Zasłużenie zatem ugruntow ana jes t pozycja Szerpów w alpinizm ie him alajskim . W szystk ie w ypraw y od przeszło 30 la t b ra ły ze sobą ty lko Szerpów. M iejscem w erbunku jest Dardżiling w Indiach, gdzie w iększość tragarzy stale m ieszka, lub przybyw a przed sezonem. Je d y ­n ie w roku 1953 w ypraw a niem iecka na N anga Parbat zaangażow ała nie Szerpów lecz tragarzy z p lem ienia Hunza. Byli to w yłącznie now i­cjusze i nie mogli dorów nać w yczynom Szerpów. Po licznych zaw o­dach i kłopotach ostatecznie ty lko 4 z n ich zdołali alpiniści doprow a­dzić do 7000 m. Pizypom nieć tu w arto, że sir F rancis Younghusband, jeden z najlepszy* h znaw ców ludów him alajskich, był w ielkim en tu­zjastą Hunzów i już w iele la t tem u zw racał uw agę na ten szczep gó­ralsk i (nb. praw dopodobnie m do-europejskiego pochodzenia) i tw ier­dził, że m ożna by z nich w ychow ać znakom itych przew odników gór­skich 2).

Zanim się to stanie Szerpow ie są bezkonkurencyjni. Są jednak ludźmi i nie m ogą być wolni od różnych ludzkich słabości. N ie m ożna sobie w yobrazić, że nie dochodzi nigdy do tarć w e w spółżyciu z nimi. N igdy jednak nie by ły one na ty le pow ażne, by m ogły osłabić ogólny ko­

') 1. c. str. 66.2) Younghusband Fr. Der Hlmalaja ruft. Roth Co, Berlin 1936. str. 146 nast.

Page 179: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 1 6 7

rzystny obraz. N igdy też nie zdarzyło się, by Szerpowie złam ali dyscy­plinę swego zobow iązania, chyba w w ypadku jaw nego szaleństw a alpi­nistów . Doczekali się w ięc słusznej odm owy z ich stiony i Earl Denm an w r. 1947 i R. B. narsen w r. 1951, k tórzy bez odpow iedniego ekw ipunku usiłow ali atakow ać Everest z Przełęczy Północnej. To samo spotkało

Da Namgyal, osiągnął na Evereście w r. 1953 wy­sokość 8380 m.

rów nie szaleńczą i tragicznie zakończoną eskapadę na lodowcu Rakhiot. W . H. C race’a i J. W. Thornleya w grudniu 1950.

A jeśli w ypraw a angielska w r. 1936 zostaw iła na Czang La cały sk ład żyw ności i sprzętu, spędzona niepogodą, a tragarze w rócili w je ­sien i i sk ład ten sobie zabrali, to zarzut n ielojalności je s t nieuzasadniony. Przecież rzeczy te byłyby dla w szystkich stracone. W jednym tylko w y­padku karność Szerpów uległa rozluźnieniu. Radość po zdobyciu Eve- res tu w yraziła się tak pow szechnym szaleństw em w N am che Bazar, że

Page 180: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 6 8 JA N KAZIM IERZ D O RA W SK I

przez dw a dni nie m ożna było Szerpów zebrać i doprow adzić do stanu trzeźwości.

W czołowej grupie Szerpów w yróżnia się k ilku w ybitnych alp ini­stów. Pierw sze m iejsce zajm uje n iew ątpliw ie Tensing Bhotia H orkey, na caby św iat sław ny jeden z dw ójki zdobyw covV Everestu, „alpinista w yjątkow ej k lasy i odporności fizycznej" *). Urodzony w r. 1915 rozpo­czął swą karierę w rekonesansow ej w ypraw ie na Everest w r. 1935. Brał udział w 20 w ypraw ach, w tym w 7 everestow skich. Inteligentny, jakko lw iek niepiśm ienny, m ów iący znośnie po angielsku, został jednym z najpopularn iejszych sirdarów . Pełnią ta len tu zabłysnął w e francuskiej w ypraw ie tzw. Expedition Lyonnaise w 1951. W ów czas to dokonał wraz z Louis Dubost Ii-go vvejścia na Nande Devi W schodni gran ią południo­wą, drogą przebytą 12 la t przedtem przez Polaków. W e w szystkich trzech w ypraw ach na Everest 1952 i 1953 odegrał ro lę czołową, zali­czony po raz p ierw szy w dziejach him alaizm u do ekipy szturm ow ej. Tensing prow adzi pew nie w trudnym teren ie lodowym , jes t nam iętnym alpinistą. W śród Szerpów zażyw a ogrom nej powagi, jest w prost bez­apelacyjnym au tory tetem i otoczony jes t podziw em i czcią.

N ajstarszym z obecnie jeszcze czynnych Szerpów jest D aw a Thon- dup. Chodzi od 1933 roku i b rał udział w 24 w ypraw ach. Św ietny tech­nik i znakom ity tow arzysz, cieszy sie w ielką popularnością u Szerpów i p rzyjaźnią w ielu alpinistów . Jo h n H unt w szystko poruszył, aby Dawie umożliwić udział w w ypraw ie 1953 roku. D aw a przeżył straszliw y od­w ró t z grani N anga Parbat 1934 roku, za bohaterską postaw ę otrzym ał odznakę N iem ieckiego Czerwonego Krzyża. M a on za sobą dw a znako­m ite sukcesy: w yszedł na Abi Gamin 7355 m (22. 8. 1950 z Chevalleyem , D ittertem i Tissieres) oraz w charakterze przew odnika w yprow adził na Trisul 7120 m I-szą w ypraw ę hinduską (III-cie w. 23. 6. 1951). U korono­w aniem jego .kariery było osiągnięcie Lho La 7880 m, co dla niem al 50-letniego człow ieka było w yczynem zupełnie niezw ) Lłym.

Do elity Szerpów należy Ang Tharke. In te ligentny i św ietny organi­zator, uchodzi obok Tensinga za najlepszego sirdara. Urodzony w r. 1909 brał udział w 16 w ypraw ach. W roku 1933 osiągnął na pn. drodze na Everest obóz V I-ty — 8350 m w ysokości, co w ów czas było rekoraow ym w yczynem Szerpów. W r. 1945 dokonał z W ilfriedem N evce Ii-go w ejścia na Pauhunri 7127 m. N a A nnapurna w yszedł do ostatniego obozu — nie chciał iść wyżej, przew idując — jak się okazało słusznie — ciężkie odm rożenia. O degrał znaczną rolę w rozpoznaniu drogi przez zerw ę Khumbu na w ypraw ie Shiptona 1951. W 1953 był sirdarem Francuzów

*) Hunt John, The Ascent of Everest. Hodder a. Stoughton. London, rozdz. 1.

Page 181: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 1 6 9

na N un 7135 m — porw any law iną cudem uniknął śmierci, lecz pow ażnie lcontuzjonowany m usiał odstąpić od ataku szczytowego, zakończonego zdobyciem góry przez panią Claude Cogan i P. V ittoza (28. 8. 1953).

W pełni działalności górskiej znajduje się sław ny Pasang Daw a La­m a (ur. 1911). Już w pierw szej swej w ypraw ie stanął na szczycie Chomol-

DawE Thondup, senior tragarzy himalajskich.

hari 7314 m (21. 5. 1937)! Znakom ity wspinacz, by ł Pasang tow arzyszem Fr. W iessnera w sław nym ataku na K 2. W ów czas to 19. 7. 1939 osiągną1 w nader trudnej w spinaczce 8380 m, aż do w yczynów Tensinga rekord S zerpów 1). Swoje w alory okazał Pasang na M ukut Parbat 7242 m. A tak członków w ypraw y now ozelandzkiej E. M. C ottera i H. E. Riddiforda jem u w łaśnie zaw dzięczał swój sukces. Gdy alpiniści zniechęceni trud ­

') Mniej więcej tę samą wysokość 8380 m uzyskał Da Namgyal (25. 5. 53) a wyższą, ca 8500 m tylko jeszcze Ang Nyima (28. 5. 53) — obaj na pd. wsch. grani Everestu.

Page 182: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 7 0 JA N KAZIM IERZ D O RA W SK I

nościam i i zimnem chcieli zawrócić, usilnym:' nam ow am i skłonił ich do kontynuow ania w ejścia do końca (11. 7. 51) 1).

O bok ty ch asów godnie sta je n ieży jący już (zmarł w r. 1948 m ając 42 lata) w ielki sirdar Lewa. U czestnik trzech a taków na K angchendzóngą

Ang Norbu, świetny tragarz wypraw szwajcarskich, dla wesołego usposobienia nazwany „Soleil de

Sierre".

(1929, 1930, 1931), stanął Lewa na dw óch szczytach him alajskich, n a j­wyższych, jak ie po kolei zdobywano. Dnia 8. 6. 1930 był tow arzyszem G. O. D yhrenfurtha w Il-gim w. na Jongsang Peak 7470 m, a w rok potem stanął na szczycie Karnetu 7756 m ze Smythem, Shiptonem i Holds-

>) Riddiford H. E., Der Mukut Parbat unć seine Trabanten. Berge a. Welt. VII. str. 135.

Page 183: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

SZERPOW IE 1 7 1

worthem . Pam iętam y p iękny gest Anglików, k tórzy na kilkanaście m e­trów przed szczytem ustąpili m iejsca Lewie, aby jego nogi stanęły pierw sze na w ierzchołku. Te nogi, k tó re w łaśnie w tedy dotknięte cięż­kim odm rożeniem m iały okaleczeć.

W spom niałem pow yżej, że jedną z najcenniejszych zalet Szerpów je s t w ierność. N ie m ożna sobie w yobrazić doskonalszego jej dowodu, jak postaw ę Szerpów w dw óch trag icznych katastrofach na N anga Par- ba t (1934) i K 2 (1939).

W odw rocie z grani N anga Parbat ginie kolejno W ieland, W elzen- bach i 5 tragarzy. A ngtsering i Gyali („Gay Lay") tow arzyszą chorem u i nie m ogącem u iść o w łasnych siłach M erklowi. Po 6 dniach strasznej m ęki posyłają A ngtseringa po pomoc — Gyali zostaje p rzy M erklu, jakko lw iek m ógł się jeszcze uratować. A ngtsering przebija się przez burzę i olbrzym ie zw ały świeżego śniegu do obozu IV-go, dokonując jednego z najw spanialszych rekordów woli. C iała M erkla i Gyali znale­ziono w 4 la ta potem przy turni zwanej M ohrenkopf i pochow ano na m iejscu w szczelinie lodow ej, tow arzyszy złączonych śmiercią.

W czasie odw rotu z K 2 pozostał w obozie VII (7530 m) niedom agają­cy alp inista W ulfe. N astępnego dnia trzej tragarze Pasang Kikuli, Pa- sang K itar i P intso podchodzą z niższego obozu by go zabrać, lecz W olfe nie chce iść, prosi, by przyszli po niego na drugi dzień. N iepogoda udarem nia ten zamiar, lecz na trzeci dzień (31. 7.) tró jka w iernych tra ­garzy w yrusza znów w górę, by już •— nie wrócić. Ciężka, parodniow a niepogoda zadecydow ała o ich śmierci.

Czyż A ngtsering, Gyali, Kikuli i Pintso nie są symbolami niezłom ­nej w ierności i praw dziw ego bohaterstw a? Czyż nie są rów ni najw ięk­szym alpinistom ? Ich trad y c ja żyje. W szystko w skazuje na to, że będą m ieli godnych następców : A jiba, Sarki, A ng Norbu, Da Nam gyai, a z na j­m łodszych A ng Nyim a, A ng Nam gyai, A ng Temba, Pem ba Sundar, Gun- din — oto w ybitni Szerpowie, k tó rzy w szyscy już przekroczyli granicę 8000 m i rów nie dobrze m ogą przekroczyć granicę pośw ięcenia i bo­haterstw a.

Jan Kazim ierz D oraw sk i

Page 184: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Na karpackiej przełęczyD rzew o ry t. Z . T y ro w ic z

Page 185: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

LUDZIE I SPRAWY GÓRSKIE

W spom nienie o Józefie O ppenheim ieWziąłem znowu kiedyś do ręki 'rwoją jedyną książkę o górach, „Szlaki narciar­

skie Tatr Polskich", aby powędrować z Tobą, zaszyć się gdzieś w Starej Robocieczy Pysznej, gdzie lubiłeś tak chodzić, lub w Kamienistą i Tomanową o po­rze, gdy nad wiosennym oślepiającym śniegiem unosiły się pierwsze, chyba wiatrem z Liptowa zagnane motyle.

Chciałem orzeźwić się tym prze­pysznym Twoim stylem, prostą gwarą narciarską i górską, wyjętą ze słowni­ka pokolenia górskiego, które kochało równie mocno i wiernie najtrudniejszą wspinaczkę, jak słoneczne wagary w Niewcyrce Tym stylem mówiłeś na codzień i tak samo napisałeś wstęp do swego przewodnika narciarskiego po Tatrach, wstęp jedyny w swoim rodza­ju dzięki bezpośredniości, która ota­czała Cię wszędzie: w górach, w starej budzie niewcyrskiej, gozie kozłowce zaglądały przez szpary przy znakowa­niu na Trzydniówce, gdzie jeszcze dziś widnieją Twoją ręką malowane krzyże narciarskie, na zebrania Sekcji Nar­ciarskiej PTT, gdy gardłowałeś za po­mocą i opieką nad młodymi — wszędzie bił z każdego Twego odezwania się numor, często niespodziewany cios do­wcipu rzuconego w najbardziej poważ­nym tonie. Można było całego Józiapoznać nieraz w jednym zwrocie, w któ­rym wyrażała się jego bystrość i trzeź­wość nie mająca w sobie nic z oschło­ści, zawsze okraszona czymś roman­tycznym.

Ro jest coś w istocie romantycznego w tej postaci studenta, który przybywszy na krótki pobyt w Zakopanem zostaje w nim na całe życie, członka II Proletariatu, którego porwała fala rewolucji i niosła już przez całe życie w nurcie postępu, wią­żąc go później z kręgiem wszystkich postępowych ludzi na Podtatrzu.

Page 186: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

174 W ŁA D Y SŁA W K RYG O W SKI

Osiadł w 19] 0 roku jako kierownik domu turystycznego AZS na Łukaszówkach w tym Zakopanem, gdzie obok wiecznie przewalającej się rzeki ludzi i poglądów, w plątaninie ważnych i nieważnych wątków, z całą konsekwencją choć trochę na uboczu działa od 1924 roku „Gospoda W łóczęgów" skupiająca awangardę postępu. Tu przebywali wypuszczeni z więzień sanacji więźniowie polityczni, aby czerpać siły i zdrowie do dalszej walki. Tu spotykali się W. Broniewski, K. Jasiński, M. Szczuka, M. Kwiatkowski, F. K. Sawicki, Sigalin, Rożek, Wierżalski, E. Strużecka i tylu innych, których przygarnęła Gospoda w tych czasach pogardy. Bliski im był Józef Oppenheim i przez wspólny front walki o sprawiedliwość i przez góry, które ukochali. Stara, zaginiona w zawierusze wojennej księga pamiątkowa Gospody, kry­jąca tyle wspomnień i pamiątek — wiele umiałaby powiedzieć: o ludziach, ścieraniu się myśli i poglądów, dyskusjach, w których krzesały się niezmordowane charaktery walki i postępu, o wycieczkach wspólnie odbywanych w góry, o całej atmosferze życia „Gospody Włóczęgów".

Oddychał nią również Oppenheim, któregc psychice wrodzone było głęboko ludz­kie poczucie wspólnoty z życiem innych ludzi, górali wyrosłych na trudnej ziemi skalnej f przybyszów, których przywołały z nizin i urzekły Tatry.

Ta właśnie wspólnota przywiązuje Oppenheima już na całe życie do górskiego ratownictwa. I nie ma chyba nikogo, kto by nie patrzył z podziwem na tego czło­wieka, którego całe życie było jedną nieprzerwaną kroniką służby ratowniczej od 1914 roku, gdy po Mariuszu Zaruskim stanął na czele Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego członkiem był już od 1912 roku.

Setki wypraw wysokogórskich w lecie i zimie, podejmowanych w najtrudniej­szych warunkach, aby nieść pomoc i ocalenie turyście, to nie jest sprawa tylko za­wodu i obowiązku, który obrał. Oppenheim kochał góry i ludzi i jego niezmordowany trud ratowniczy wynikał z tych dwóch nierozłącznych miłości. Niezrównane znaw­stwo gór i ich niebezpieczeństw, znajomość logiki wypadków letnich i zimowych, umiejętność wczuwania się w psychologię turysty, który błądzi na krawędzi życia i śmierci — pozwalały Oppenheimowi z niezawodną dokładnością i pewnością dać diagnozę wypadku i prowadzić ekspedycję ratunkową. Umiał odróżnić fałszywe alar­my od prawdziwych, poważne od błahych, zachowując przy tym spokój i opanowanie w najcięższych nieraz chwilach. A chwil takich nie było mało w jego wieloletniej służbie ratowniczej, w której wychował szeroki krąg ratowników, zdolnych jak on do najwyższego wysiłku i poświęcenia.

Był to wspaniały człowiek. Żywa, bujna indywidualność o szerokich zaintereso­waniach, niezmiernie czuła i delikatna, zarazem poważna i pogodna, rubaszna i pełna osobistego czaru.

Pamiętam go w ciężkiej godzinie znoszenia M. Świerża z zachodnich urwisk Kościelca, nie załamanego, chociaż niósł przyjaciela. Pamiętam go stroskanego o los wspaniałych jodeł pod Kopieńcami, którym groziło wycięcie, śmiejącego się na Py­sznej z turysty, który chciał zaimponować swymi wyczynami górsKiml i widzę go za­patrzonego w wizję lasu o świcie nad Koprową Wodą.

Jego dwudziestopięcioletnią pracę ratowniczą, obok której pełnił mnóstwo spo­łecznych obowiązków, przerwał wrzesień 1939 roku. Oppenheim udaje się na Wschód, znajduje schronienie u siostry Borysa W igilewa — Eugenii Aleksiejewskiej. W 1942 roku przekrada się do Warszawy i poprzez ogień powstania i chwilowy przytułek u znajomych w Pruszkowie powraca w 1945 roku pod Tatry. Tu na ukochanej przez

Page 187: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z D Z IE JÓ W CH ŁO PSK ICH W A LK O TURBACZ 1 7 5

siebie ziemi górskiej ginie 28 stycznia 1946 roku pod ciosami faszystowskich ban­dytów.

Góry straciły w nim niezwykłego, zakochanego w nich człowieka, turystyka gór­ska i organizacje turystyczne, przede wszystkim PTT, z którym tak był ściśle związa­ny — świetnego kierownika służby ratowniczej w Tatrach 1 niezrównanego znawcę spraw tatrzańskich oraz zagadnień turystyki letniej i narciarskiej, reprezentującego w tych organizacjach śmiałe, postępowe idee.

I chociaż sięgnąłem do „Szlaków narciarskich Tatr Polskich", aby przewędro­wać raz jeszcze z Józiem przez staroroboclańskie i pyszniańskie ścieżki i bezdroża — nie w tych osobistych wynurzeniach tkwi sens wspomnienia.

Niech pokolenie nowych turystów, dla którego postać Józefa Oppenheima od­dala się już w mgłę przeszłości, pamięta, kim był ten niezwykły człowiek, w którym miłość gór stopiła się w jedno z miłością człowieka.

W ładysław Krygowski

Z dziejów chłopskich walk o TurbaczRozrzucone nad prawobocznymi dopływami górnej Raby rozsiadły się u stóp

Gorców wsie byłego „państwa wiełkoporębskiego"; Poręba Wielka, N iedźw iedź'), Podobin, Witów, Konina, Mszana Górna, Łostówka, Łętowe, Lubomierz i Zawada

W 1751 r. wsie wielkoporębskie dostają się mucą kontraktu zastawnego możnowładczej rodzinie Wodzickich. Sytuacja społeczno-gospodarcza poddanych chło­pów ulega w tym okresie wyraźnemu pogorszeniu. Złożyło się na to wiele przyczyn.

Nowi właściciele Poręby Wielkiej dążą m. in. do intensyfikacji gospodarki dwor­skiej, co wyraziło się głównie we wzmożonej eksploatacji bogactw naturalnych ja­kimi były lasy i uciekając się do przymusu pozaekonomicznego przykręcają z roku ua rok śrubę wyzysku poddanego chłopa. W parze z możliwościami zwiększenia intraty zgodnie z rynkową koniunkturą na poszczególne płody leśne lub wyroby przemysłowe, szły zawsze tendencje do zwiększania starych, lub narzucania nowych powinności. Masy chłopskie Poręby Wielkiej nie poddały się jednak biernie rosną­cemu uciskowi i raz po raz występowały przeciwko istniejącemu stanowi rzeczy.

Na zwiększenie pańszczyzny, podwyższenie czynszów narzucanie nowych da­nin i opłat, na grabież ziemi chłopskiej i serwitutów leśnych, na nadużycia dzier­żawców i ekonomów dworskich, na stosowanie kar cielesnych i pieniężnych — od­powiadali chłopi porębscy solidarną i zorganizowaną odmową wykonywania powin­ności, nieposłuszeństwem, aktywnym niszczeniem lasu pańskiego i mienia dwor­skiego, wreszcie długoletnim i wytrwałym procesowaniem się z właścicielem ziem­skim na drodze sądowej 2).

*) Dziejom tej właśnie wsi w okresie wcześniejszym, tzn. do połowy XVIII w. poświęcona jest znana monografia prof. K. Dobruwolskiego: Dzieje wsi Niedźwie­dzia w powiecie limanowskim do schyłku dawnej Rzeczypospolitej. Studia z historii społ. i gosp. poświęcone F. Bujakowi, Lwów 1931.

2) Problematykę tej klasowej walki chłopów wielkoporębskich omawia szczegó­łowo przygotowana do druku rozprawa autorki pt. „System ucisku feudalnego i wal­ka klasowa chłopów w kluczu wielkoporębskim w drugiej połowie XVIII wieku".

Page 188: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 7 6 IREN A RYCHLIKOW A

Niezwykle ważne miejsce w antyfeudalnej walce chłopów porębskich zajmowała walka o ziemię. W ystępowanie tej walki i jej formy uwarunkował m. in. rozwój ustroju rolnego w dobrach. Charakteryzował go przy tym daleko posunięty proces rozdrobnienia ziemi chłopskiej.

Siedzący często na kilkumorgowym zaledwie skrawku roli czy zarębka kmieć lub zagrodnik, obarczony ponadto rozlicznymi powinnościami na rzecz wielkiej wła­sności, zmuszony był szukać uzupełnienia swej egzystencji poza gospodarstwem roi nym. Dodatkowym a w niejednym wypadku podstawowym źródłem utrzymania staje się hodowla owiec lub chałupnicze rzemiosło oparte na surowcu leśnym (wyrób gon­tów, bednarek, naczyń drewnianych itd.). Chłopi porębscy są więc żywotnie zainte­resowani w uzyskaniu swobodnego dostępu do lasu. Z drugiej strony, odkąd pod stawą rentowności gospodarki folwarcznej staje się, poza — rzecz jasna — powin­nościami poddanych wsi, gospodarka leśna, dwór nabiega wszystkimi dostępnymi mu środkami o wyłączne skupienie w swym ręku absolutnie wszystkich lasów. Te sprzeczne ze sobą dążenia chłopów i dworu stają się podłożem konkretnej walki klasowej.

Z ogólną walką o ziemię i las wsi porębskich jako całości łączy się też kilku­dziesięcioletni proces rodziny Potaczków z Podobina o górę Turbacz. Turbacz — najwyższe wzniesienie Gorców wraz z Turbaczykiem, Spalonem i Solniskiem nabył w 1751 r. od ks. Janusza Aleksandra Sanguszki za 30 zł poddany z Podobi­na —■ Kazimierz Pota- cz ek 3) *). Polany, pastwi­ska i lasy dostarczające paszy, przyległe do Turba­cza i jego okolic, a które dostały się w używanie Po­laczkom, obejmowały ob szar ok. 2 .000 morgów.Wolno im było ponadto przyjmować na paszę letnią po 600 sztuk owiec z oko­licznych wsi i po 50 do 60 wołów rocznie. Od każdej owcy, a przypuszczać na- Na hali Długiej — w głębi Kudłońleży, że brali ich dużo wię- F o t - w - K r y g a w s K i

cej niż to przewidywaływarunki umowy, pobierać mogli po 3 grosze, od wołu zaś po złotemu. Tymczasem dworowi w myśl przywileju mieli wpłacać z Turbacza zaledwie 70 zł. gór.

Turbacz więc, jako źródło bogacenia się Potaczków stał się obiektem chciwych zakusów Wodzickich, wchodzących w tym samym czasie w posiadanie dóbr. Spo­glądają nań jednak krzywo również i chłopi, z jednej strony ci najbiedniejsi, któ­rzy jako pozbawieni własnych pastwisk, za opłaceniem się korzystać mogli z paszy

3) Por. Oryginalny przywilej na górę Turbacz wydany przez ks. Sanguszkę K. Potaczkowi 12. V. 1751 r., RKPS Ossolineum, Sygn. 11714/111.

*) Nazwisko Potaczek tłumaczy nazwę wzgórza 747 m na zachód od Niedź­wiedzia, oznaczonego na mapach Potoczkowa. Prawidłowa nazwa jego winna brzmieć Potaczkowa. (Przyp. redakcji).

Page 189: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z D Z IE JÓ W CH ŁO PSK ICH W A LK O TURBACZ 177

bogatego sąsiada, z drugiej zaś zamożni gospodarze, mający sami ochotę na ten złotodajny interes.

W miarę postępującego rozwarstwiania wsi w łonie jej poczęły pojawiać się antagonizmy również mięazy poszczególnymi jej warstwami. I choć na zewnątrz chłopi wobec dworu występują solidarnie, wewnątrz wsi rozpoczęła się w tym okre-

W zarębkach pod TurbaczemF o t . 3. K ędziora

sie walka w obrębie samej masy chłopskiej. Konflikty te jak zawsze tak i tym ra­zem wygrał dwór. Kiedy próby bezprawnego odebrania oryginalnego prawa na Tur­bacz zawiodły, dwór szukał innej okazji wydarcia chłopom Turbacza. Niedługo po­tem zjawił się u ekonoma jeden z poddanych, Sebastian Frączek i ofiarował samo­rzutnie z Turbacza dwukrotnie wyższą opłatę, obiecując ponadto trzymać po 100 owiec dworskich i płacić od każdej dodatkowo po 3 zł. Wykorzystuje to zręcznie dwór i gdy wezwany Potaczek wzbraniał się przyjąć warunki oferowane przez Frącz- ka, nie oglądając się dłużej na książęcy przywilej — Turbacz oddaje Frączkowi. Frączek, jak uprzednio Potaczek ciągnął niemałe zyski z turbackich lasów i past­wisk, ale wykorzystując powszechny strajk pańszczyźniany w kluczu, nie śpieszył się bynajmniej z czynszem do dworu. Ten oddaje więc Turbacz drugiemu i trzeciemu, a wreszcie ok. 1779 r. powraca go Potaczkom, na nowych jednakże i wyśrubowa­nych warunkach.

W ie r c h y t . X X I I I 12

Page 190: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 7 8 IREN A RY CH LIK O W A

Potaczkowie zebrawszy 14-tu świadków z okolicznych wsi złożyli protest w cyrkule nowosądeckim4). Dwór neguje prawdziwość i wiarygodność przywileju Potaczków i ubierając się w togę obrońcy biedoty wiejskiej oskarża ich jako oszu­stów i wyzyskiwaczy.

„Czyż można — pyta — za tak małym opłaceniem się jednego szczęśliwie, a drudzy poddani, żeby im poddanemi byli co jest nawet przeciw Uniwei- sałowi o lasach..." 5).

Spór o Turbacz trwał dalej. Zajęła się nim dopiero w 1788 r. specjalna komisja cyrkularna, rozpatrująca równocześnie szereg innych skarg włościańskich. Komisja ta stanęła na stanowisku przychylnym raczej dworow'. Uznając prawo i pretensje Potaczków za wątpliwe, nakazuje im oddać Wodzickiemu oryginalny przywilej ks. Sanguszki. Potaczkowie zaś mieli otrzymać prawem emfiteutycznym tylko polanę Turbacz z polankami Turbaczyk, Solnisko i Spalone, ograniczone do 45 morgów 1 232 sążni za rocznym czynszem w wysokości 120 zł. Nie wolno im też było odtąd przyjmować na paszę, z wyjątkiem owiec miejscowych poddanych, żadnych obcych owiec. Zaległe zaś czynsze od 1780 r. wynoszące w sumie 739 zł. gór. pod rygorem egzekucji i utraty prawa nakazano uiścić dwoma ratami do 24. VI. 1789 r. 6). Tyle mówił protokół komisji. W rzeczywistości sporządzono wprawdzie projekt nowej umo­wy, ściągnął nawet dwór pierwszą ratę zaległości w sumie 569 zł i 15 gr.7) ledwie jed­nak komisja opuściła granice klucza, dwór niepomny własnych zobowiązań zakłada na Turbaczu dworski szałas i gospodarzem tego szałasu mianuje... herszta miejsco­wych zbójców — Mateusza Szwaję 8).

Bogaci chłopi, jakimi byli bez wątpienia Potaczkowie,. bojąc się jak ognia są­siedztwa zbójnika, zwinęli co prędzej własny szałas . opuścili Turbacz. Wieś nie po­parła wiejskich bogaczy. Dwór triumfował. Skarżą się jeszcze Potaczkowie dziedzi­cowi, potem protestują w Urzędzie Cyrkularnym, w kwietniu 1790 r. udają się na­wet do Najwyższego Gubernium we Lwowie. Nie udało im się jednak już nigdy od­zyskać utraconego przywileju.

W 1790 r. Wodzicki ogłaszając ich „burzycielami spukojności" zlecił UrzędowiEkonomicznemu: aby tą polaną zarządził... tak jak osądzi być przyzwoite dladogodzenia gruntowi i gromadzie tamtejszej...". Tak więc wygrywając sprytnie kon­flikty nurtujące samą wieś, zasłaniając się rzekomym dobrem ogółu, uciekając się do przemocy i gwałtu, dwór zagarnął Turbacz 9).

Przegrali też w międzyczasie Potaczkowie jeszcze inny proces: o lasek przyle­gający do ich roli. Uznając za „omnium głupie wyrazy suplikanta w opisie jego su­

4) Por. Prośbę Błażeja, Franciszka, Wawrzyńca, Marcina, Mateusza i AntoniegoPotaczków do Urzędu Cyrkularnego, b. d. Sygn. Ossolineum 11714/III.

6) Por. Simplex copia dekretu między Potaczkami o polanę Turbacz, oraz Do Prześw. JCMUrzędu Cyrkularnego, Nowosąd. Prośba od zwierzchności W. Poręb­skiej o approbację dekretu między Potaczkami względem góry Turbacz, Sygn. Ossol. 11714/III.

6) Protokół który ...na zaniesioną przez braci Potaczków... skargę... przedsię­wzięty został 16. IX. 1788 r. por. także projekt nowej umowy i Potaczkami z 30. X. 1788, Sygn. Ossol. 11714/III.

7) Por. Protokół ...z dnia 13 września roku 1788, oraz Konsygnacja remanentów pieniężnych pro die 29. VII. 1787 ...do odebrania zostawionych..." Sygn. Ossol. 11714/III.

8) Por. Do naszego J. W. Pana ...pokorna suplika podana od pracowitych Potacz­ków w pokrziwdzeniu kontraktu torbackiego, Sygn. Ossol. 11714/III.

9) Por. Kopia supliki Błażeja, Franciszka, Mateusza, Szymona, Tadeusza, Jadwigi Potaczków i Andrzeja Kowalskiego ...z 17. IV. 1790 r. Sygn. Ossol. 11714/III.

Page 191: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Z D Z IE JÓ W CH ŁO PSK ICH W A LK O TURBACZ 179

pliki, że dziad onego własnemi rękami ten las zasadzał..." wzbronione Potaczkom wstępu do ich własnego lasu 10).

Wszędzie tam, gdzie chłopi porębscy rozumiejąc, że siła ich leży w jedności działania, występowali solidarnie i zorganizowanie, mogli liczyć jeśli nie na pełne, to przynajmniej na częściowe spełnienie swych żądań i powstrzymać drapieżne za­pędy wielkiego właściciela ziemskiego i jego zauszników. Pojedyncza zaś, odosob­niona walka nie mogła przeciwstawić się skutecznie ani społecznemu uciskowi, ani gospodarczemu wyzyskowi. Dwór w takich wypadkach był prawie zawsze zwycięzcą i przystępował potem do jeszcze większej eksploatacji poddanego chłopa.

Irena Rychlikowa

Projektowanie schronisk górskich*)Schronisko górskie spełnia dość odrębną rolę, służąc OKreślonej kategorii ludzi

odwiedzających góry — turystom. Teren górski i turyści stawiają wymagania, które szeroko i bez reszty winny być uwzględnione przy sporządzaniu projektu. Człowiek przebywający w górach pragnie oglądać je takimi, jak je sobie wyobrażał w ocze­kiwaniu na urlop, razi go każdy niewłaściwy objaw wdzierającego się tu życia do­lin, a każda forma przypominająca je jest mu co najmniej niemiła.

Stwierdźmy przede wszystkim czym schronisko nie powinno być. Nie powinno być hotelem, pensjonatem, domem wczasowym ani wreszcie zajazdem. Powinno stać się drugim domem, miejscem spokojnego wypoczynku po całodziennym trudzie, miejscem, którego nastrój nie pozwala zapomnieć, że jest się w górach, wśród lu­dzi sprowadzonych tu, tym samym dążeniem.

Kwestia uwzględnienia w projekcie tego aspektu ideowego schroniska, jest pierwszorzędnej wagi. Tymczasem w praktyce, stawiane są nawet ponad nią pro­blemy techniczno-budowlane.

Schronisko użytkuje nie wczasowicz czy „letnik", ale właśnie turysta. Nie chcę przez to powiedzieć, że wczasowicz czy letnik nie ma korzystać ze schroniska, lecz chcę podkreślić, że powinien być t u r y s t ą , człowiekiem poszukującym właśnie gór. Pragnę mocno podkreślić odrębność schroniska w stosunku do innych tego typu urządzeń publicznych i ta odrębność musi znajdować odbicie w projekcie.

Budujmy schroniska o przeznaczeniu i charakterze schronisk, niech czuje się w nich dobrze przede wszystkim turysta, budujmy coś innego niż „Bristole" i „Do­my Zdrojowe", niech każdy widzi tę różnicę, będzie to jeszcze jedna forma propa­gandy właściwej turystyki.

Wciągamy do niej nowego człowieka przychodzącego w góry z całym zapasem przyzwyczajeń nizinnych. Niech ich tu nie wprowadza, niech góry uczą go doświad­czeń i przyzwyczajeń górskich. Niech uczy go tego schronisko, w którym spędzi wieczory, niechaj uczy go tego samą swoją budową, życiem i nastrojem.

10) Por. Rezolucja na supliki prezentowane 5. I. 1789 r. oraz Projekt na podane zaskarżenia porębskie w czterech kategoriach rezolucję dać należy..., Sygn. Ossol. 11714/III.

*) Pa-trz poprzednie dyskusyjne artykuły na ten temat w „Wierchach" T. XXI i XXII.

Page 192: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 0 M A C IE J KUCZYŃSKI

W XXI roczniku Wierchów, inż. Z. Schneigert w artykule „Budowa schronisk górskich" przedstawił syntetycznie na ogół całość zagadnienia. Pewne jednakże szczegóły istotne pominął lub jako nie specjalista przedstawił zgoła inaczej, niż je współcześnie pojmujemy. Pragnę zachować ciągłość dyskusji i nawiązuję w niniej­szej wypowiedzi do układu wymienionego artykułu. Unikam też powtai /.anla rzeczy, które zostały tam powiedziane i które nie budzą wątpliwości. Wracam do kwestii, które mogę przedstawić w odmiennym świetle, bądź uzupełnić istotnymi szczegó­łami.

L o k a l i z a c j a s c h r o n i s k . Zła lokalizacja jest błędem nieodwracalnym, a spowodowane nią przykre niespodzianki ujawniające się w trakcie użytkowania, ogromnie zmniejszają atrakcyjność schroniska. Najkorzystniejsze warunki dają zbo­cza o wystawie południowej i wschodniej, miejsca o możliwie silnej i długotrwałej insolacji, ponad „morzem mgieł" zalegającym często doliny, jednak nie za wysoko, a w każdym razie nie nu liniach grzbietów ze stałym wystawieniem na działanie wiatrów. Najlepiej w zaciszach leśnych lub depresjach terenu, gdzie wiatr nie działa bezpośrednio całą swą siłą. Konieczne jest zorientowanie się co do kierunku naj­częściej wiejących wiatrów, który lokalnie, zwłaszcza w terenie górskim, nie zawsze pokrywa się z ogólnym kierunkiem ruchów powietrza na szerszym obszarze. Przy lokalizacji w niższych partiach zboczy, w dolinach, grozi niebezpieczeństwo wybra­nia miejsca w „wiecznym cieniu", lub co gorzej, w „niecce chłodu". Są to obszary zalegane przez masy zimnego powietrza, nie znajdujące odpływu.

Schroniska nie należy stawiać nu samym dnie wąskiej doliny, ale z boku i wy­żej, Z okien powinien roztaczać się szeroki widok, nie mniej sam budynek nie powi­nien znaleźć się na linii horyzontu, czy stanowić w jakikolwiek sposób dominanty części krajobrazu, lepiej jeśli w nim zniknie, raczej utrudniając odszukanie, niż gdyby miał się narzucać w widokach ze wszystkich okolicznych sziaków.

Należy zapewnić łatwe doprowadzenie wody i odprowadzenie kanalizacji, dół gnilny nie powinien znaleźć się na ścieżce lub przed budynkiem.

Możliwości transportu w trakcie budowy mają pewien wpływ na wybór miejsca, •chociaż ten wzgląd jeśli powoduje tylko zwiększenie kosztów, choćby dość znaczne, nie powinien decydować. Warto podkreślić konieczność oszczędzania drzewostanu i takiego zakładania placu budowy, aby pozostawił jak najmniejsze rany, tak trudno i długo gojące się w warunkach górskich.

Należy zorientować się w warunkach zaśnieżenia i nie dopuścić do powstawa­nia zasp wokół budynku. Uwzględnić ewentualność lawin śnieżnych i kamiennych, ■choć chodzą one często bardzo dziwnymi drogami.

T y p y s c h r o n i s k . W szelkie próby klasyfikowania schronisk, ustawienia ich w grupy zależnie od wielkości, funkcji czy wyposażenia, pozbawione są większego znaczenia praktycznego. W związku z podziałem ustalonym przez inż. Schneigerta, na schroniska bazowe, górskie i wysokogórskie, należy powiedzieć, iż w naszych warunkach jest on całkowicie nieaktualny, o ile pewne znaczenie miałby np. w A l­pach.

Schronisk wysokogórskich nie posiadamy w ogóle, a ich potrzeba jest raczej wątpliwa. Normalnie służą one alpinistom jako oparcie w dalekich wypadach. W Ta­trach miałyby ewentualnie rację jako niezagospodarowane schrony, zastępujące ko­leby, lecz dostępność Tatr czyni je również zbytecznymi. Niezależnie od gór wyso­kich, wartoby pomyśleć c tym typie dla terenów, w ogóle turystyc znie niezagospoda­rowanych, dla Beskidów na wschód od Krynicy. W ielkie schroniska bazowe two­

Page 193: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

PR O JEK TO W A N IE SCH RO N ISK GÓRSrvICH 1 8 1

rzą w Alpach całe osiedla u wstępu dc terenów turystycznych. U nas typ ten budzi wiele wątpliwości. O ile tam, na dużych przestrzeniach, często odległe od większych centrów stale zamieszkałych, spełniają rolę właściwych baz turystyki i sportu, to u nas miałyby cel budowane jedynie w obrębie miejscowości podgórskich. Wpro­wadzanie ich w głąb gór jest szkodliwe i niecelowe. Przy swoich rozmiarach tracą wszystkie cechy schroniska, a stają się zwykłymi hotelami. Trudno je ukryć w te­renie i zgrać z nim, budzą wątpliwości swoją formą, wymagają budowy dojazdów i wielu kosztownych urządzeń.

Ponieważ tego typu hotele górskie trudno traktować jako schroniska, nie bę­dziemy ich w dalszym ciągu rozpatrywać. Pewne wątpliwości budzi jeszcze je­den typ, a mianowicie schronisko kilkunastomiejscowe (do ok. 20). Takie są właśnie chaty alpejskie, niemniej wzoicwanie się na nich byłoby raczej błędem. Ilość miejsc w okresach nasilenia ruchu, z zasady nie wystarcza i w rezultacie istnieje potrzeba dalszego inwestowania. Stawia się wtedy, w zazwyczaj małej odległości drugie schronisko, lub przystępuje do rozbudowy. Powstaje dziwoląg o niewłaściwej funkcji i nieokreślonej bryle, a miejsc w dalszym ciągu zwykle jest za mało. Ten typ ma pełny sens jedynie wówczas, gdy przeinaczony jest dla obsługi naprawdę dużego ru­chu przelotowego, miejsca noclegowe możne traktować jako dodatek.

Omówione niżej typy schronisk nie wynikają z jakiegokolwiek podziału, podyk­towane są po prostu aktualnymi potrzebami.

S c h r o n i s k o n i e z a g o s p o d a r o w a n e . Jest ono typem, który całkowi­cie u nas zaniknął i który obecnie staje się aktualnym w związku z zagospodarowa­niem nowych terenów w Beskidzie Niskim i Bieszczadach. Ruch turystyczny ożywia się tam z każdym rokiem, a po­stawienie dużych schronisk nie jest sprawą najbliższej przyszło­ści. W razie podjęcia budowy sieci schronów niezagospodaro­wanych, należałoby je traktować jako prowizorium i odpowiednio do tego kierować się w projek­cie możliwie niskimi kosztami maksymalnym uproszczeniem kon­strukcji i urządzeń. Wydaje się przy tym. że na razie może być mowa jedynie o schronach let­nich. Schrony takie, przeznaczone dla turystów spędzających w nich jedną lub dwie noce, winny po­siadać nie więcej niż cztery miej­sca noclegowe na pryczach (ew. spiętrowanych) oraz dwa na ła­wach. Odnośnie konstrukcji pew­nym wzorem może tu być budo­wnictwo szałasowe właściwe da­nemu terenowi. Należy całkowi­cie wykorzystać materiały miej­scowe ze względu na konieczność utrzymania niskich kosztów oraz w wielu zapewne okolicach, po prostu niemożność transportu. Tak więc pozostaje drzewo i kamień.

Schron niezagospodarowany — pełne wykorzy­stanie przestrzeni dachowej

Page 194: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 2 M A C IE J KUCZYŃSKI

Narzuca się pewien typ konstrukcyjny dach drewniany kryty dranicami, ściany raczej drewniane niż kamienne, możliwie niskie, przy pełnym wykorzystaniu prze­strzeni dachowej. Podłoga z bali jednostronnie obrobionych na niskiej podmurówce

z kamienia. Drzwi, oraz ewentualnie okno, w ścianach szczytovvych. Wy­posażenie wnętrza jak najprostsze. Prycze z desek i okrąglaków, taki sam ciężki stół i ławy. Pewnym lu­ksusem byłoby zastąpienie desek na pryczach plecionką z pasów gurto- wych. Na zewnątrz wyraźne miejsce na ognisko, aby nie prowokować do rozpalania go wewnątrz wzorem sza­łasów pasterskich. W środku nato­miast część podłogi założona kamie­niami dla ustawiania kuchenek tu­rystycznych. Rysunki ilustrują dwa typy schronów, spośród których na­leżałoby wyróżnić typ o dachu pul-

Schron niezagospodarowany ściana prze- pitowym dającym maksymalne wy- dnia w konstrukcji kamiennej lub drewnianej korzystanie przestrzeni dachowej

i odznaczający się nadzwyczajną prostotą konstrukcji. Dach stromy dwuspadowy jest już pod tym względem nieco bardziej skomplikowany.

S c h r o n i s k a ś r e d n i e i d u ż e . Ilość miejsc od stu wzwyż, z możliwością obsłużenia znacznego nawet ruchu przelotowego. Przedstawiony poniżej program funkcjonalny nosi wszelkie cechy programu optimum i należy go traktować nie jako wykaz pomieszczeń, ale właśnie funkcji. Dają się one ze sobą znakomicie łą­czyć, takie rozwiązanie sprzyja powstawaniu tego, co nazywamy atmosferą schro­niska, bez szkody dla strony użytkowej.

Pomieszczenia dla turystów nie nocujących:Taras lub weranda z wystawą w kierunkach południowych, ławy drewniane pod

okapem, przedsionek ze stojakiem na narty, hall z ew. szatnią, przechowalnią rze­czy, suszarnią, portiernią, W. C., sala jadalna z bufetem, połączona okienkiem z kuchnią. *

Pomieszczenia dla turystów nocujących:Przedsionek, hall j. w., narciarnia, suszarnia, jadalnia jako oddzielne pomie­

szczenie lub wyodrębniona część jadalni ogólnej, świetlica z biblioteką, kuchnia turystyczna, sypialnie, łazienki i W. C.

Narciarnia odpowiednio wjsoka, najmniej 2,5 m winna umożliwiać także smaro­wanie i naprawę nart. Drzwi jedne do hallu, drugie ewentualnie wprost na dwór. Jadalnia połączona bezpośrednio z kuchnią turystyczną, wyposażona w spiżarnię, gdzie turyści mogliby składać swe zapasy, trzymane zazwyczaj między oknami. W świetlicy kominek, zaciszne miejsce na bibliotekę, kilka stołów. Wokół ścian ławy, kilka foteli. Jeśli chudzi o sypialnie, tu trzeba się wypowiedzieć przeciw zbyt dużym salom zbiorowym, powyżej 12 miejsc. Projektant powinien przewidywać takie ustawienie łóżek, aby nie stwarzało następnie konieczności zastawiania ja­kichś drzwi, lub odsuwania się od ścian wobec skosów dachowych, zbyt nisko scho­dzących. Nie do przyjęcia są pokoje przechodnie, szczególnie jeśli prowadzą

Page 195: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

i-hajjeiyTOWANIE s c h r o n i s k g ó r s k i c h 1 8 3

do pomieszczeń gospodarczych. Najwyższy czas pomyśleć też o szafach w sypialniach, oraz miejscu na ustawienie plecaków — na razie we wszystkich schroniskach rzeczy trzyma się w dzień na łóżku, w nocy pod łóżkiem. W iele też do życzenia pozostawia rozwiązanie węzłów sanitarnych, zarówno jeśli chodzi o ich rozmiary jak i stopień komfortu. Nie ma tu miejsca na żadne prymitywy. Ilość urządzeń przewidują odpo­wiednie normy. W. C. dla męzczyzn i kobiet winny znajdować się na każdym piętrze, ■oddzielone pełnymi ściankami od sufitu do podłogi. W łazienkach odpowiednia ilość umywalni, lepiej pojedynczych, zamknięte kabinki tuszowe, bidety. Wanny jedynie w części dla personelu. Odnośnie dyskutowanego niejednokrotnie systemu klozetów, należy zdecydowanie wypowiedzieć się przeciwko tureckim, na korzyść normalnie stosowanych, angielskich.

Pomieszczenia dla personelu: -Mieszkanie dla kierownika, 2 pokoje, pp. łazienka, W. C. Pokoje jedne lub dwu­

osobowe dla pracowników umysłowych i fizycznych, świetlica, łazienki, W. C.Kwestia mieszkań dla personelu jest dotąd co najmniej niedoceniana i wymaga

natychmiastowego naprawienia. Nie ma tu miejsca na prymityw i prowizorium, prze­ciwnie, warunki mieszkaniowe muszą być możliwie najlepsze.

Pomieszczenia administracyjne i gospodarcze:Pokój zarząau schroniska, pokój T. O. P. R., magazyn sprzętu schroniskowego,

magazyn żywności, kuchnia z podręczną spiżarnią i kredensem, umywalnia, W. C., pralnia, suszarnia, kotłownia c. o., magazyn opału, piwnice.

Z a g a d n i e n i a k o n s t r u k c y j n e . Mówi się często o decydującej roli konstrukcji i materiału w całym zespole zagadnień ważnych przy projektowaniu. Trudno się z tym pogodzić. Wszak materiał i konstrukcja, funkcja i plastyka to czyn­niki najzupełniej równorzędne i tak je należy traktować. Konstrukcja nie powinna zaciążyć nad charakterem budynku, nie jest tc w żadnym wypadku konieczne. Nowo­czesne materiały dlatego są właśnie iiuwoc/.esnymi, że zwiększają oprócz możliwuści technicznych, także plastyczne. Rzecz prosta, stosowanie ich nie jest całkiem dowolne, pewne z nich nadają się lepiej do warunków górskich niż inne. Omówimy je z tego właśnie punktu widzenia. Większość naszych schronisk jest drewniana. Nie stosowano drzewa zwykle tam, gdzie nie pozwalały na to znaczne rozmiary budynku. Przeciw drzewu przemawia wzgląd na konieczną ognioodpomość, maksymalną trwałość i zdol­ność izolacyjną, a zapewniają to inne materiały w stopniu wyższym niż drzewo.

Statystyka wykazuje, że pożary powstają najczęściej nie przez zapalenie ścian, lecz dachu, ściślej zaś okapu lub więźby dachowej. Dążymy do tego, aby konstruk­cję dachu uczynić w całości niepalną, jednakże dla połaci o dużym spadku, rozwią­zanie nie łatwo będzie znaleźć. Chwilowo wystarczająco dobre wyniki daje stoso­wanie stropu ogniotrwałego, a na nim więźby drewnianej. Dach płaski nie budzi wątpliwości konstrukcyjnych, przy zachowaniu warunku ognioodpomości, choć trudno dla niego znaleźć formę architektoniczną i rodzaj pokrycia o zadowalającym efekcie plastycznym. Pod tym względem dachy w jsokie traktujemy na razie jako jedyne niewątpliwe rozwiązanie. Podobnie rzecz ma się z rodzajami pokrycia, gdzie gont i dranica są wciąż najpopularniejsze. Blacha, dachówka, eternit nie odpowiadaj? wymogom estetycznym i częściowo użytkowym. Eternit rozpowszechnił się jako ma­teriał trwały i ognioodporny, ale uzyskiwany przy użyciu jego efekt plastyczny jest zdecydowanie ujemny. Płytki są niewielkie i kładzione niemal w jednej płaszczyźnie, przez co dach robi wrażenie jednolitej sztywnej połaci, podzielonej cienką jak pa­jęczyna kratką. Mimo patyny dach ten razi zawsze sztywnością, a to samo można po­

Page 196: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 4 M A C IE J KUCZYŃSKI

wiedzieć w odniesieniu do eternitu falistego Niemniej kwestia eternitu pozostaje otwarta. Jest to wprawdzie współczesny materiał, a z chwilą gdy uda się nadać jego arkuszom inny kształt i format oraz zabarwienie, będzie najbardziej godnym za-' lecenia

Blacha przy swoich niewątpliwych zaletach ma szereg wad Poci się od spodu nawilgacając poddasze, jest zbyt dobrym przewodnikiem ciepła, a to powoduje nie­możność mieszkania na poddaszu zwłaszcza latem. Połać kryta blachą jest gładka, pozbawiona drobnego szczegółu, typowego dla innych rodzajów pokrycia, rozma­itości w barwie, ułożeniu, wreszcie nie patynuje się. Tworzy martwe, jednolite pła­szczyzny.

W konstrukcji ścian porzucenie drzewa nie budzi już żadnych wątpliwości. Win­ny być stanowczo trwałe. Materiałem odpowiednim będzie kamień, dorównujący drzewu tak pod względem tradycjonalnym w budownictwie ludowym jak i plastycz­nym, a przewyższający je ognioodpornością, większą elastycznością form, rozmaito­ścią gatunków, układów, faktur, barw, łatwością łączenia się z innymi nowoczesny­mi materiałami — betonem, szkleni i metalem.

S z a t a p l a s t y c z n a . Schronisko małe czy duże, udane lub nie, zawsze jest w krajobrazie elementem obcym i raczej niepożądanym. Stąd powstaje problem ta­kiego rozwiązania plastycznego, które byłoby w najmniejszym stopniu rażące. Istnieje szereg schronisk doskonale „wtopionych" w teren. Przeciwstawiają się im piojekty, które nie poszły w kierunku złagodzenia kontrastów, a raczej podkreślają swą odręb­ność w stosunku do otoczenia. Która droga daje efekt właściwszy wydaje się nie ulegać wątpliwości. Zaskakujące odrębności, łączenie elementów o skrajnie różnej wymowie, dobre może gdzie indziej, w górach giozi zawsze popadnięciem w dys- harmonię. Na eksperymentowanie w tym kierunku nie powinniśmy sobie pozwalać. Zbyt mało mamy gór, aby je szpecić. Ponadto przy swej niewielkiej rozległości, są już silnie zagospodarowane, mało w nich miejsc, gdzie przyroda zachowała się w sta­nie naturalnym, gdzie nie byłoby widać sztucznych zmian, wsi, zabudowań, dióg, pól uprawnych, trudno te miejsca jeszcze uszczuplać stawianiem wyróżniających się w krajobrazie budynków. Pożądaną harmonię osiąga się w praktyce zarówno przez dobór odpowiednich form, rozczłonkowanie bryły, dyskretną lokalizację, jak i poprzez kolor i fakturę użytych materiałów.

Właściwa lokalizacja polega na takim ustawieniu budynku, aby nie czynić go- dominantą krajobrazu oglądanego z ważniejszych przynajmniej punktów widoko­wych okolicy, jeśli niemożliwe jest całkowite ukrycie. Rozczłonkowanie bryły bę­dzie powtórzeniem form naturalnych, gdzie nie ma monotonii wielkich płaszczyzn, geometrycznej regularności elementów. Materiały miejscowe zapewnią kolorystyczną i fakturalną zgodność z tłem. To samo zapewnia zresztą szereg materiałów sztucz­nych. Wśród nich beton ma już uznaną pozycję, a w zespole z kamieniem daje wręcz znakomite rezultaty.

Szata plastyczna schroniska musi wyrażać nie tylko zgodność z otoczeniem, ale też mówić o funkcji budynku czy jego części, o charakterze, nie pozostawiając pod tym względem wątpliwości. Architektura nie może tu być przeniesioną z innego terenu — to co właściwe jest dla stanicy kajakowej, czy schroniska w Jurze Wieluń­skiej, nie może być odpowiednie w górach. O projekcie dopiero wtedy można po­wiedzieć, że jest udany, gdy mamy pewność iż jest odpowiedni wyłącznie dla terenu górskiego i nie dałoby się z równym powodzeniem postawić go nad zatoką morską czy wśród zielonych pól.

Page 197: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

PROJEKTOWANIE SCHRO N ISK GÓRSK ICH 1 8 5

W wspomnianym artykule inż. Schneigerta, czytamy: „wydaje mi się, że forma schroniska powinna być zalezna od rodzaju materiału budowlanego właściwego w wa­runkach górskich, przeznaczenia, a dopiero na trzecim miejscu należy brać pod uwagę postulat regionalizmu". (Regionalizm pojmuje autor zgoła niewspółcześnie, jako „...rozdymanie chaty góralskiej do rozmiarów kamienicy" — jest tc zresztą błąd, którego nie uniknął i Witkiewicz).

Otóż należy powiedzieć, że przy komponowaniu schroniska, nie ma zagadnień drugorzędnych, a jeśli już koniecznie chcielibyśmy szeregować, to współczesny stan

Nowe schronisko w Dolinie Pięciu Stawów PolskichF ot. S. Z w o liń sk i

techniki pozwoliłby postawić zależność formy od materiału na ostatnim miejscu Bądź co bądź materiał jest tu tylko środkiem. Dysponujemy obecnie takim asorty­mentem gatunków i jakości, takimi możliwościami konstrukcyjnymi, że praktycznie niemal każda śmiała myśl plastyczna może być zrealizowana. Nowe materiały wy­najdujemy nie po to, aby stawać się ich niewolnikami, lecz po to, by uwolnić się od więzów jakimi byliśmy skrępowani dawniej i to nie tylko w odniesieniu do strony architektonicznej ale i budowlanej. I jeśli spotkamy się z przykładami świadczą­cymi pozornie na korzyść tćzy inż. Schneigerta, to będą one nie tyle dowodziły jej słuszności, ile niewłaściwego wykonawstwa i złego doboru materiałów. Niekoniecz­nie ciekawy plastycznie budynek musi zaciekać, a bezstylowe „pudło" kryte malo­waną na czerwono blachą okazać się szczelnym. W spółczesne materiały i metoay dają architektowi wolną rękę; ma to tym większe znaczenie, że chodzi o budynki tak ważne, tak nietypowe, tak nie często i na tak długo stawiane jak schroniska.

W n ę t r z a . Wydaje się słuszne, aby architektura wnętrza była kontynuacją za­sad przyjętych dla architektury całego budynku. Tak więc pójdziemy w kierunku

Page 198: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 6 W A N D A G ENTIL-TIPPENHAUER

nadania jednolitego charakteru zarówno w szacie zewnętrznej, jak i wewnętrznej schroniska. Brak ciągłości stylowej może srać się czynnikiem, który przesądzi o chy­bionym efekcie plastycznym i ideowym budynku. Odnośnie wnętrz można zastoso­wać wszystkie uwagi, które czyniliśmy już poprzednio na temat funkcji schroniska, jego roli, jego odrębności w stosunku do typowych rozwiązań hotelowych. Należy podkreślić, że wnętrza i zespoły mebli dla schronisk muszą być każdorazowo pro­jektowane. Wyposażenie musi odbiec od standardowych rozwiązań lokali publicz­nych. Nie ma tu miejsca na ohydne lamperie olejne, lady nakryte ceratą, pokopane przy podłodze, zalane piwem, odrapane urządzenia barowe, tłuste i niechlujne blaty, spluwaczki.

Konieczność zapewnienia wyposażeniu trwałości, nie oznacza, że o jego doborze mają decydować wyłącznie względy praktyczne, niekoniecznie to’co piaktyczne musi zaprzeczać najprostszym zasadom estetyki.

Macie) Kuczyński

LITERATURAArchitektura i Budownictwo, R. 1935, Nr 10, Wł. Weker „O schroniskach gór­

skich", Konkurs S. A. R. P. na schronisko górskie, przegląd prac. R. 1936, Nr 12, „Obserwatorium na Kasprowym W “.

Arkady R. 1935, Nr 6, St. i Z. Dziewulscy „Schroniska".L‘architecture d‘aujourd‘hui R. 1939 Nr 4, Numer poświęcony schroniskom

górskim.■ Wierchy R. XXI, inż. Z. Schneigert „Budowa schronisk górskich". R. XXII B.

Małachowski „O budowie schronisk górskich".Turysta R. 1954, Nr 2. Wł. Milata „O właściwą lokalizację schronisk w góracn".

W ytiuórca ludoiuy na PodhaluAnonimowość dzieł sztuki ludowej wynika z warunków ustrojowo-bytowych w ja­

kich żył I tworzył dotąd ludowy twórca. Sztuka ludowa rozwijała się na podłożu kla­sowym, zaspokajając wyłącznie bytowo artystyczne potrzeby wiejskiego ludu danej okolicy. Zasięg jej działania nie wychodził prawie poza granice klasy jak i naj­bliższej okolicy. Klasa ta nie miała zasadniczo wpływu na kształtowanie kultural­nej świadomości narodu, utwory jej sztuki powstawały przeważnie bezimiennie.

Nie dowodzi to jednak, iżby w sztuce ludowej nie istniały inaywidualności arty­styczne imiennie znane i cenione przez odbiorców. Nie znaczy to również, aby indy widualność twórcy ludowego, w ramach tradycyjnych kształtów, nife wyciskała swego piętna i nie wprowadzała pewnych zmian czy odchyleń. Te zmiany, o ile znalazły uznanie wśród odbiorców, przyjmowały się jako nowa moda, wpływając na dalszą ewolucję tradycyjnych form. Sztuka ludowa nie jest bowiem skostniałym kształtem, bytującym niezmiennie w świadomości ludzkiej, lecz żywym organizmem, którego rozwój dyktują warunki życiowe i materialne ludu wiejskiego.

Dopiero jednak w Polsce Ludowej wiedza o sztuce ludowej rozrasta się w praw­dziwą naukę. Dziś w rejestrach Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Państwowego Instytutu Sztuki notuje się nazwiska artystów ludowych całej Polski, obok ich dzieł.

Wszystkie konkursy sztuki ludowej ogłaszane na terenie ziemi podhalańskiej od czasu powstania Polski Ludowej potwierdziły, że Podhale jest w dobie obecnej re­gionem posiadającym największą ilość żyjących i tworzących ludowych artystów.

Page 199: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

WY i W Or c a l u d o w y n a p o d h a l u 1 8 7

Pierwszą zapowiedzią opieki i trosk? Państwa nad ludowym twórcą był ogło­szony przez Instytut Przemysłu Ludowego w 1947 r. konkurs na wzorce ludowej wytwórczości. Chodziło o zgromadzenie dobrych okazów sztuki ludowej dla celów przemysłu artystycznego.

Ogłoszony w 1949 r. przez Ministerstwo. Kultur.y i Sztuki oraz Wydział Kul­tury Woj Rady Narodowej w Krakowie konkurs „Haftu i Rzeźby Ludowej Podhala" dostarczył w iele nowych nazv isk krawców, hafciarzy, hafciarek oraz rzeźbiarzy lu­dowych. Ostatni ogłoszony w 1953 r. przez Ministerstwo Kultury i Sztuki i tenże Wydział Kultury „Konkurs Pamiątkarstwa Podhalańskiego", do którego zostali za­proszeni wTszyscy wytwórcy ludowi powiatu nowotarskiego, przyniósł jeszcze peł­niejszą listę ludowych artystów ze wszystkich dyscyplin twórczych.

W związku z akcją imiennego zapraszania ludowych wytwórców podhalańskiej wsi do wzięcia udziału w ogłaszanych konkursach, z ramienia Ministerstwa Kultury i Sztuki Helena Roj Kozłowska oraz autorka niniejszego artykułu, dwukrotnie obe­szły w latach 1949 i 1953 liczne wsie nowotarskiego powiatu, celem zebrania wiadomości o żyjących tam wytwórcach ludowych. W yłoniły się nowe postacie, od­słoniły warunki ich życia i pracy. Zebrane bezpośrednio w terenie dane dotyczą następujących kwestii: kim są dziś żyjący autorzy dzieł sztuki ludowej na Podhalu, jak i od kogo uczą się swego rzemiosła, w jakich żyją ośrodkach i w jakich pra­cują warunkach bytowych, jaka jest ich pozycja socjaina i materialna w społecz­ności wiejskiej i czy zaszły jakie zmiany w ich życiu w Polsce Ludowej w porówna­niu z okresem ich pracy w epoce kapitalistycznej?

Postaramy się odpowiedzieć choć w części na te pytania.Pierwszym faktem dającym się niezbicie stwierdzić to fakt, że wytwórca i artysta

ludowy na Podhalu rekrutuje się zasadniczo ze sfery uzdolnionej biedoty wiejskiej.Zrozumiałe jest samo przez się, że ubogi w ziemię i bydło gazda szukać będzie

dodatkowego zarobku w umiejętności artystycznego opracowania metalu lub skóry. Nie bogacz wiejski posiadający dotychczas, dzięki przewadze kapitału, mir i siłę władczą w społeczności wiejskiej, starać się będzie o polepszenie swej pozycji so­cjalnej przez osiągnięcie poważania, jakie daje umiejętność artystycznego rzemiosła.

Artysta i wytwórca ludowy to uzdolniony biedniak, który chwyta się rzemiosła wiejskiego celem poprawienia sobie warunków życiowych.

Wszechstronnie uzdolnionych górali na Podhalu nie brakowało nigdy. Lud gó­ralski bytujący od zarania swego istnienia w trudnych warunkach górskich i pod­górskich pustaci, wyrobił w sobie, w wyniKU ciężkich warunków walki o byt, nie­powszednią zaradność i pomysłowość — „pomyślunek" jak sam to lud podhalański określa.

Ow „pomyślunek" jest w dziedzinie wytwórczości artystycznej niezastąpiony tak przy opanowywaniu technicznym danego rzemiosła jak przy rozwijaniu twórczej in­wencji, przy zastosowywaniu tradycyjnych form ludowej ornamentyki na różnych przedmiotach.

Na podhalańskiej wsi nie brak górali, którzy nie będąc żadnymi wytwórcami ludowymi potrafią postawić dom, wyryzować sobie sosręb, wyhaftować portki, ,,wy- zdajać" nóż zbójnicki czy spinkę do koszuli. Nie brak tam dziewcząt i kobiet umie­jących wyhaftować sobie gorset czy spódnicę lub „kołcany" (papucie z sukna), utkać barwny szmaciak czy torbę juhaską. Lecz dopiero ten zawodowo zajmie się wyku­ciem spinki z bakfonu czy wyhaftowaniem portek, który potrafi uczynić to lepiej,

Page 200: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 8 8 W A N D A GENTII - flP P E N K b UER

prędzej i piękniej, znajdując w tym szczególne zadowolenie i którego do tego nieco- bieda przyciśnie.

Lecz nie należy przez to rozumieć, aby stawał się rodzajem rzemieślnika wsio­wego. Pozostaje na równi z innymi gazdą, biednym, nie ,,hrubym“ , o jednej kro- winie albo i bez krowiny i owcy. Tylko tyle się różni od innych, że potrafi pewne, tradycyjne przedmioty potrzebne wsi do parady czy użytku wykonać na zamówienia- Ale do tej roboty zasiada zwykle dopiero późną jesienią i zimą. Na wiosnę czy la­tem przeważnie nie zobaczysz go przy robocie, chyba że plucha na dworze.

Ilez to razy z moją towarzyszką w poszukiwaniu wskazanego nam wytwórcy lu­dowego musiałyśmy ganiać het, za las, na nędzne poletko, czy do góry na grapę, gdzie nasz artysta pasł krowę albo sadził grule!

Ot, artysta ludowy, skromniej wyrażając się, wytwórca ludowy, to taki góral, taki człek, co potrafi „choć co“ zrobić.

— Idźcie do takiego a takiego — często gęsto informowano nas na wsi — jako zechce to wam co zrobi!

— Może zrobi jak zechce i jak będzie miał czas!O ten tam to pomyślunek ma! Już on wam tam cosik na konkurs wyzdaje,

jak mu wytłomaczycie o co wam chodzi — objaśniali nas uczynni informatorzy, wy­mieniając czyjeś nazwisko.

Tę wszechstronność uzdolnień i umiejętności wytwórców ludowych nie trudno sprawdzić. Taki Blaszak z Chochołowa nie tylko jest majstrem w ryzowaniu łyżni­ków czy robieniu czerpaków, ale i na wyrobie instrumentów muzycznych zna się ni­czym lutniści z Rremony!

Józef Kałafut z Czarnej Góry to nie tylko muzyk znamienity, przewodzący wła- snej orkiestrze ale i cymbały sam wykona, i spinkę z metalu, i pasek skórzany!

Młody Stanisław Słodyczka ze Słodyczek za Gubałówką stolaruje wspaniale i rze­źbi bez zarzutu a na robieniu instrumentów muzycznych zna się tak wyśmienicie, że z daleka do niego przychodzą, aby basetlę wykonał!

Stanisław Szymoszek z Sobczakówki w Zakopanem to tęgi stolarz, świetny ry- zownik na drzewie a i pas bacowski z okuciami wykonać potrafi i nóż zbójnicki i spinkę do koszuli.

Stary Józek Bigos z Brzegów toć sława wiejska, jeśli chodzi o wyrób kierpców czy pasków skórzanych, spinkę z metalu wykona równie aobrze i gra sam jak wy­trawny muzyk wiejski.

Helena Roj Kozłowska od Rojów w Zakopanem nagrodę za wyhaftowanie pa­puci i nagrodę za malowanie obrazków na szkle wzięła.

Uczenie się kunsztu nie odbywa się w żadnej akademii, na żadnych wydziałach specjalnych. Rzemiosła ludowego uczy się taki chłopak czy dziewka od stryka, oćca lub ciotki, jeśli daną umiejętność dziedziczy się w rodzinie od kilku pokoleń. Lub ,,samołuk“ (jak mi pisali w Ochotnicy), podpatruje u kogo się da i sił swych próbuje na własne ryzyko.

Podobnych ,,samołuków“ jest najwięcej. O losie ich decyduje skala uzdolnień artystycznych.

— Ponieftóry to taki partać do śmierci ostanie, wielkiej sławy ani większych dudków nigdy się nie dorobi! —

Inny wybija się wymową swego kunsztu na taką okoliczną sławę, że o dziesiątki kilometrów do niego przychodzą. W ieś bowiem ceni dobrą robotę techniczną, zna­

Page 201: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W Y TW Ó R C A LUDOW Y N A PODHALU 1 8 9

jomość starych tradycyjnych wzorów jak i umie­jętność dostosowania się do „nowej mody".

Trudniej jest oczywiście wybić się samouko­wi niż temu. co dziedziczy tajemnice wzorów i kunsztu, przekazywane z ojca na syna czy sio­strzeńca. Tqteż sława niektórych rodów sięga zamierzchłych czasów i otacza od urodzenia dzie­dziców Imienia i kunsztu. Tacy wytwórcy nale­żą do najzamożniejszych, lecz nie porzucają zwy­kle rzemiosła dla gazdówki, gdyż jasne jest, że praca w rzemiośle artystycznym lżejsza jest i le­piej się opłaca niż gazdowanie, które uważają za poboczne zajęcie.

Do rodów słynnych krawców-hafciarzy na­leży ród Faklów w Kościeliskach, Szczepania­ków w Szczawnicy Górnej, Słodyczków za Gu­bałówką.

Czasami cała wieś staje się słynnym na ca­łe Podhale ośrodkiem danej gałęzi wytwórczości jak np. Ratułów, który od dziesiątków lat słynie jako centrum wyrobów metalowych (spinki, fajki góralskie, zbyrcaki dla krów). Tam do dziś je­szcze żyje najsłynniejszy na Podhalu majster w tej dziedzinie — Kubin Opacian i jego zięć Żołnierczyk Tonsaga, mistrz od wyrobu fajek góralskich.

Jeżeli chodzi o geugraficzne rozmieszczenie wytwórców ludowych na Podhalu, to najliczniej i to wszędzie reprezentowani są krawcy-hafcia- rze. Nie ma prawie wsi, w której nie pracował­by choć jeden krawiec-hafciarz, a przeważnie jest ich z reguły kilku. Haftują oni także prze­śliczne papucie z sukna, noszone zimą przez gó­ralki. Kobiety czasem pomagają w szyciu portek niegorzej od mężczyzn a słyną nawet jako spe­cjalistki w haftowaniu papuci. Najbogatsze w tej

Kubin Opacian, fajkarz i spin- mierne są okolice Cichego, gdzie np. obecniekarz, mistrz ludowy z Ratułowa pracuje cała plejada mistrzów, jak bracia Lu-

fot. j. R e y c h m a n (1930) dwik i Bronisław Szwajnosi Ruziny, Józef Bo-biak, a obok nich w Górnym Cichem Maria Her-

choń i Tomasz Wróbel. Ośrodek ten promieniuje również i na Dzianisz, Stare Bystre i Chochołów.

Drugim takim wybitnym ośrodkiem hafciarzy i krawców jest wieś Tylmanowa i zaplecze jej Ochotnica, ciągnąca się przez 24 kilometry. Panują tam trochę od­mienne niż w Cichem wzory a dziewczęta wprowadziły modę haftów na chustki na głowę.

W drugiej kolejności za krawcami-hafciarzami idą na Podhalu wytwórcy z dzie­dziny skóry, wyrabiający kierpce, paski, pasy bacowskie i drobiazgi skórzane, zwią­zane ze strojem męskim.

Page 202: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 9 0 W A N D A GENTIL-TIPPENIIAIJER

Silnym ośiodkiem podobnych wytwórców są okolice Bukowiny Tatrzańskiej. Jó­zef Bigos w Brzegach, Józef Korkosz w Białce, Józef Pawlik w Czarnej Górze czy Andrzej Gombos w Jurgowie należą do najwybitniejszych. Ten ostatni jest również rzeźbiarzem w drzewie. Jednakże i w innych okolicach np. Chochołowa, Maniowych

Helena Wodziak (Białka) — Biały haft na koszuli męskiejF ot. S . Z w o liń sk i

czy Ochotnicy znajdziemy wytwórców umiejących wytłaczać w skórze i wyrabiać z niej potrzebne części stroju ludowego. W Bukowinie CPLiA urządziła ostatnio kurs skórzano-metalowy.

Równie licznie reprezentowane są jeszcze na Podhalu wytwórczynie białych haf­tów używanych przy „fartuchach" (białe, haftowane halki pod wierzchnią spódnicą góralek), koszulach kobiecych a czasem jeszcze i męskich zgodnie ze „starą modą“ . Haft ten, silnie ażurowy, stosowany jest również jako ozdoba powłoczek na poduszki i jaśki. Na konkursach haftu wyróżniły się swoimi pracami Hanka Wodziak z Białki, Hanka Krzysiak z Chochołowa, Maria Wojtowicz ze Szlembarku czy Maria Chrobak z Ochotnicy Dolnej. Drugim działem haftów kolorowych uprawianych z powodze­niem przez kobiety na Podhalu są hafty kolorowe wełną i jedwabiem na gorsetach, papuciach, a w okolicy Tylmanowej i Ochotnicy na rogach chustek. Pokazały je z powodzeniem na konkursach Maria Klaper z Krzeptówek, Helena Roj Kozłowska z Zakopanego, Agnieszka Boblak z Cichego, Zofia Szczepaniak ze Szczawnicy Gór­nej, Maria i Katarzyna Kozielec, Katarzyna Paluch, Maria Piszczek i inne z Tylma­nowej „za wodą“ . Ale trzeba zaznaczyć, że nie ma prawie wsi, gdzie by nie słynęła

Page 203: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W Y TW Ó R C A LUDOW Y N A PODHALU 1 9 1

jakaś młoda czy stara wytwórczym z tej dziedziny. Tak jest w Maruszynie, w Gre­niu, Łopusznej, Ochotnicy. „Pomyślunek" góralek i w tej aziedzinie wprowadzi! pewne zmiany. W iele z tych hafciarek haftuje obecnie na maszynie tak doskonaie zastosowują^ tradycyjne motywy ażurowych haftów i tak świetnie je wykonywując. iż trudno odróżnić taki haft maszynowy od ręcznego. Mistrzynią w tej dziedzinie jest między innymi Hanka Krzysiak z Chochołowa, która nawet otrzymała nagrody na konkursach ministerialnych.

Okolice Spiszą słyną znów z pięknie wykonywanych mereżek na płótnie. Wero­nika Mądlak Plucińska z Jurgowa jest nieporównaną mistrzynią tak w technice sa­mej obróbki jak i co do znajomości wszystkich tradycyjnych wzorów w tej dziedzinie. Lecz obok mej żyje jeszcze wiele w tamtej okolicy dobrych hafciarek.

Obróbka metalu używanego do wyrobu ciupag, noży zbójnickich, spinek, klamer, biżuterii kobiecej (kolczyki i pierścionki) nie koncentruje się wyłącznie w Ratułowie, najsłynniejszym ośrodku tej wytwórczości. Pomniejsi majstrowie zamieszkują Bu­kowinę, Gron, Dzianisz (Józef Kamieński, Józef Tylka), Zakopane (Władysław Makow­ski, Bednarz), Czarną Górę i inne wioski. Największą sławą na Podhalu w tej d y­scyplinie jest jednakże Andrzej Opacian Kubin z Ratułowa a w dziedzinie wyrobu tradycyjnej fajki góralskiej Józef Żołnierczyk Tonsaga, również z Ratułowa. Umie­jętność ta jest dziedziczną w ich rodach.

Najsłabiej reprezentowana jest na wsi podhalańskiej dziedzina tradycyjnej rze­źby w drzewie. Wszystko co posiadało jakieś zdolności w tym kierunku wywędro- wało do Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, czy poszło na usiugi wytwórni galanterii drzewnej „pamiątek" zakopiańskich czy rabczańskich.

Lecz jeśli mamy niewielu ludowych rzeźbiarzy na Podhalu, to błyszczą wśród nich gwiazdy pierwszej wielkości.

Taką gwiazdą inwencji twórczej jest ostatni świątkarz Podhala, Józef Janas z Dębna. Samotnie żyjący w swej chatynce poświęca się całkowicie umiłowanej na­miętności, rzeźbiąc bez przerwy dziesiątki płaskorzeźb i figur na tematy świątkar- skie. Lecz zaproszony do wzięcia udziału w konKursach rzeźby czy pamiątkarstwa pokazał co może „pomyślunek" ludowy. Wyrzeźbił płaskorzeźby drewniane z Koper­nikiem, Matejką, Kościuszką, Mickiewiczem, Stwoszem, filozofem, Madejem i zbój­nikiem, tematy po raz pierwszy poruszone przez niego w rzeźbiarstwie i wykonane tak zmyślnie, że zostały one prawie wszystkie z miejsca zakupione przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, nie mówiąc o pierwszej nagrodzie jaką mu przyznało jury kon­kursowe.

Takąż pierwszą nagrodę otrzymali za swoje place rzeźbiarskie Wojciech Bla- szak z Chochołowa i Stanisław Szymoszek z Zakopanego, każdy z nich o odmiennym profilu twórczym w dziedzinie tradycyjnej ornamentyki. Nie mniejsze majsterstwo okazuje Stanisław Słodyczka ze Słodyczek czy siedzący za lasami i górami na Osobiu w okolicach Ochotnicy Tomasz Konopka. Dochodzą do nich Józef Miętus z Dzianisza, Franciszek Stocfisz z Bukowiny, Władek Koszarek czy Jan Ustupski z tejże Buko­winy.

Siedzi jeszcze trochę po wsiach majstrów od wyrobu tradycyjnego sprzętu ba­cowskiego jak czerpaki i chochle drewniane, konewki oraz puciery wiązane łykiem po staroświecku.

Specjalnym działem wytwórczości wiejskiej jest dział dzianych rękawic, używa­nych do roboty w lesie i przez woźniców wiejskich. Prawie w każdej wsi ktoś je

Page 204: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 9 2 W A N D A GENTIL-TIPPENHAM ER

wyrabia, lecz Bronisława Bartol Marculka ze Zębu i Andrzej Harędza ze Szlembarku wykazują nie byle jaki pomyślunek. Opracowali oni nowe formy drewniane, zezwala­jące pierwszej na utkanie ściegiem dzianym cżapKi na głowę a drugiemu pantofli.

W przeciwieństwie do bogatego w pomysłowość ludową Podhala teren Orawyprzedstawia się ubogo. Pracuje tam zaledwie obecnie kilku krawców-hafciarzy umie­

jących wyhaftować trady­cyjne, piękne czarno białe portki orawskie. Strój ko­biecy prawie zanikł. Tkają tam jeszcze dość ładne szmaciaki o specjalnych wzorach. Ignacy Bosak w Orawce naftuje jeszcze pa­pucie a Jar Stechura Ko­ścielny w tejże Orawce jest najznamienitszym krawcem- hafciarzem stosującym sta­ry kunszt cyfrowania oraw - skiej parzenicy.

Ilość w yLwórców na Podhalu jest rozłożona dość równomiernie z tym, że w miejscowościach uzdrowi­skowych jak Zakopane, Rabka i Szczawnica prze­stali oni pracować dla wsia zmienili się w chałupni­ków na usługach przemysłu pamiątkarskiego, wykonują­cego tandetę nie mającą nic wspólnego z tradycją sztuki ludowej.

Wieś podobnych cha­łupników za wytwórców lu­dowych nie uważa. Zasad­niczo wieś podhalańska bardzo ceni swych wy-

Józef Janas (Dębno) — Mikołaj Kopernik twórców ludowych i płaci(płaskorzeźba w drzewie) im dobre ceny za ich trud.

F o t . s. Zwoliński Ceny te ustalone są mniej więcej równomiernie na ca­

łym obszarze Podhala z pewnymi odchyleniami na korzyść bogatszych okolic. Ale sławni majstrowie mogą zażądać- więcej i na ogół biorą więcej za swoje wytwory, co wiejski nabywca uważa za całkiem słuszne. W ieś bowiem bardzo sobie ceni maj- sterstwo techniczne i rozróżnia ,,partaca“ od majstra. Ciupagę Kubina ceni się miarą ceny owcy, chociaż kto inny o wiele taniej zrobić potrafi dobrą ciupagę. Tak samo się ma ze spinką tego majstra czy kolczykami lub pierścionkiem przez niego zro­bionym.

Page 205: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W Y TW Ó R C A LU D OW Y N A PODHALU 1 9 3

Wytwórczość ludową cechuje solidne wykonanie i ścisłe trzymanie się dobrych tradycyjnych wzorów. Jedynie robota dla gości czy do sklepów uzdrowiskowych, gwoli taniości jakiej wymagano, staje się coraz bardziej tandetną.

Wieś płaci często „dudkami", ale praktykuje się i wymiana towarowa, bacowie płacą serami, gazdowie sianem czy drzewem wedle zapotrzebowań wytwórcy.

Pozycja socjalna ludowego wytwórcy na wsi podhalańskiej mierzy się wartością artystyczną jego wyrobów. Im większy majster w swoim zawodzie z tym większym szacunkiem odnosi się do niego wieś i jej mieszkańcy. Lud z dumą mówi o nich i z łatwością można się o nich dowiedzieć od każdego dziecka na wsi. A Sam wy­twórca świadomy jest swego kunsztu.

Gdyśmy w poszukiwaniu nafciarzy dotarły do braci Szwajnosów w Cichem, zgo­dzili się naaesłać swe prace na konkurs, mówiąc nam z uśmiecnem, że trudno nam będzie znaleźć większych majstrów od nich w tej dziedzinie Osąd jury kon­kursowego potwierdził w pełni ich słuszne mniema­nie o własnym kunszcie.Klasą roboty i zgodnych z duchem tradycji podha­lańskiej wzorów wyróżniali się nawet w porównaniu z najlepszymi hafciarzami.

Nie należy mniemać, że sztuka ludowa, zbiorowe ar­cydzieło inwencji wielu po­koleń, nie zezwala na prze­jawianie się indywidualno­ści twórczej wykonawcy.Dobry wytwórca ludowy nie jest tylko ślepym ko­pistą w swoim zawodzie.Z wielu tradycyjnych form znanych mu na pamięć wy­biera on niektóre, opracowując indywidualnie ich zestawienia. Wzbogaca lub zu­boża je, a nawet jak historia sztuki ludowej wykazuje, tworzy czasem „nową modę" przez wprowadzenie nowych elementów zdobniczych czy formalnych. Moda ta two­rzy się pod wpływem bądź zapożyczonych z obcych środowisk form, czasem mate­riałów, lub wskutek specjalnych wymagań stawianych wytwórcy przez odbiorcę.

Tak np. do tradycyjnej formy starogóralskiej parzenicy wkradły się nie tak dawno wzbogacenia motywów hafciarskich różnymi naturalistycznie potraktowanymi kwiatkami jak róże, niezapominajki, osty. Stało się to pod wpływem haftów na bluzkach ceperskich wystawianych w sklepach uzdrowisk podhalańskich czy oglą­danych na mieszczańskich serwetkach i poduszkach minionej epoki. Również bo­gacz wiejski odegrał jak się okazało pewną rolę w tym zaśmiecaniu ślicznych ele­mentów i proporcji starej parzenicy. Chcąc się wyróżnić zamożnością, wymagał od krawca jak najbogatszego zahaftowania portek, w wyniku czego naruszona została szlachetna proporcja poszczególnych części samej parzenicy. Wobec rozszerzenia się

Ceramika podhalańska Stanisław Tokarski (Chochołów) — miska z lewej stro­

ny; Jan Reszkowski (Niwa) — miseczka i dzbanekF o t . S. Zw oliński

W ie r c h y t . X X I I I 13

Page 206: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 9 4 W A N D A C.ENTIL-TIPPENHAUER

formy centralnej gwiazdy, obustronne pętle skurczyły się do formy bezkształtnych, ciemnych kul, zatracając wyrazistość i piękny rysunek.

Na pięćdziesiąt nadesłanych na konkurs haftu parzenic, ani jedna nie była do drugiej podobna ani w kolorze, ani w zestawie tradycyjnych kształtów poszczegól­nych elementów. Zwiedzający wystawę górale od ra,£.u odróżniali autorów poszczegól nyeh wzorów. Indywidualność artystyczna interpretatora tradycyjnych form zaryso­wuje się wyraźnie dla oka obeznanego z sztuką ludową Podhala. Mieszkańcy wsi poc- tatrzańskich odróżniają ich prace i tym się tłumaczy, że niejeden z nich chodzi dO' tego a nie innego krawca, gdy chce sobie zamówić portki. Długo po śmierci nie­których „sław" ludowych wytwórców, wspomina się o nich i ich robocie.

Kiedy po raz pierwszy wyruszałyśmy na wieś podhalańską, aby zapraszać ludo­wych mistrzów do wzięcia udziału w ogłoszonych konkursach, spotkałyśmy się z po­czątku z nieufnością, lękiem i zdziwieniem. Trudno im było zrozumieć czego chcą od nich ludzie z miasta, którzy dotychczas nic o nich wiedzieć nie chcieli.

Dziś już zapadłe wsie podtatrzańskie pojmują istotę zmian jaKie w kraju za­chodzą. I coraz śmielej i chętniej same zgłaszają się z dziełami swych artystów.

W życiu ludowego wytwórcy na Podhalu za czasów Polski Ludowej zaszła jedna i to zasadnicza zmiana. Przestał on być twórcą wyłącznie dla jednej klasy, to jest dla społeczności wiejskiej. Jego kunszt, dzieła i imię zostały udostępnione całemu narodowi. Urządzane są pokazy publiczne jego prac, zaprasza się go do wzięcia udziału w konkursach na równi z zawodowymi artystami. Ministerstwa i muzea za­kupują jego dzieła, które przestały być bezimienne. Urządzane są zjazdy artystów ludowych w stolicy. Twórczość jego oddziaływać może już na świadomość całego' narodu, stając się często bodźcem twórczym dla innych artystów i plastyków.

Artysta ludowy stał się pełnowartościowym ooywatelem poiskiej społeczności.

W anda Gentil Tippenhauer

Turystyczne Raidy NarciarskiePolskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze zjednoczyło wszystkie gałęzie

turystyki, tworząc dla nich specjalne fachowe Komisje. Wśród wielu gałęzi tury­styki znalazło się także narciarstwo, kierowane przez Komisję Turystyki Narciarskiej Zarządu Głównego PTTK z siedzibą w Krakowie.

Komisja ta rozpoczęła pracę w lecie 1951 roku i od pierwszych chwil starała się o nadanie turystyce narciarskiej właściwego kierunku przez naukę turystycznej ja­zdy na nartach, przyswajanie zasad uprawiania turystyki oraz skierowanie narciarzy w rozległe tereny narciarskie Beskidów i Sudetów — bardziej odpowiednie zwła­szcza dla mało doświadczonych, niż groźne Tatry.

W realizacji tych zadań natrafiono' w tym okresie na poważne trudności. Duża. nawet w przybliżeniu nieznana, ilość turystów-narciarzy nie była zrzeszona w PTTK. Ruch turystyczno-narciarski koncentrował się wokół Kasprowego Wierchu, którego osiągnięcie ułatwiała kolejka linowa, lub ograniczał się do nielicznych a bar­dzo przeludnionych pólek narciarskich. Ilość instruktorów i przodowników narciar­skich nie wystarczała na zaspokojenie coraz bardziej rosnących potrzeb w tym za­kresie.

Page 207: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

TURYSTYCZNE RAIDY NARCIA RSKIE 195

Ujęcie organizacyjne chodzących luzem narciarzy i skierowanie ich w bardziej odpowiednie i bezpieczne tereny oraz nauczenie ich podstawowych zasad uprawia­nia turystyki narciarskiej Dyło zadaniem koniecznym i palącym.

Wówczas to zrodził się projekt zorganizowania masowego raidu narciarskiego, który miał dać początek realizacji tych zadań. Pierwsza próba w lutym 1952 toku dała nadspodziewane rezultaty.

Osiągnięcia oraz doświadczenia pierwszego raidu pozwoliły na opracowanie szcze­gółowych form organizacyjnych raidów narciarskich oraz zasad regulaminu. Za-

Na Mędralowej. W głębi Babia GóraF ot E M oshala

interesowanie raidami górskimi było powszechne i już w krótkim czasie inne ga­łęzie turystyki poszły za ich przykładem; tak powstały raidy piesze, kolarskie itp. i ich idea rozpowszechniła się w bardzo szybkim tempie.

Zasady organizowania raidów i ocena uczestników wywołała i ciągle jeszcze wy­wołuje ożywione dyskusje, a nawet spory w turystycznym świecie. Nie brak było też głosów, że raidy mają zbyt sportowy charakter — jak to często określano. Wy­starczy wgłębić się w zasady oceny, aby dojść do przekonania, że wymagania sta­wiane przez regulamin raidów narciarskich mają jeden zasadniczy cel; wpoić za­sady właściwego uprawiania turystyki narciarskiej. Ocenia się więc punktualność wyjścia, regularność przejścia, zachowanie się na szlakach i na etapach oraz zespoło- wość i koleżeństwo. Określane czasy przejścia poszczególnych etapów, dostosowane przez kierownictwo raidu do warunków istniejących w danym terenie —- nie są rów­noznaczne z zawodami. Jeśli ktoś uskarżał się na zbyt wygórowane wymagania od­nośnie do czasu przejść — ten zapewne bez przygotowania, wprost c>d biurka, po raz pierwszy w sezonie wyruszył na poważną kilkudniową wędrówkę górską.

Page 208: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

196 Z B IG N IEW PŁO NK A

I znowu — trzeba to podkreślić — raid okazał się dobrą szkołą, gdyż zmusił do ■ciągłego uprawiania turystyki narciarskiej i poznawania coraz to nowych terenów. Uczestnicy, którym pierwszy raid dał nielada nauczkę, na drugim przechodzili po szczególne trasy bez zmęczenia. Ważny, choć najczęściej krytykowany czynnik czasu n ie mógł i nie powinien być pominięty w zasadach raidów narciarskich, gdyż jest sprawdzianem przygotowania i kondycji uczestników. Ocena uczestników, która też jest czasem kwestionowana, to nic innego jak wynik egzaminu, jakim jest raid, a podział na kategorie pierwszej, drugą i trzecią to przecież nic innego jak stopnie: bardzo dobry, dobry, dostateczny.

Byłoby dużą przesadą gdybyśmy twierdzili, że zarówno zasady organizacji raidów narciarskich, ich regulamin i sposób oceny były wzorowe i utrwalone na zawsze. Tak nie jest — jest jeszcze wiele niedokładności i braków, które w miarę nabiera­nia coraz to nowych doświadczeń muszą być usunięte. Jedno wydaje się pewne, że raidy stanowić będą jedną z form masowego szkolenia i egzaminu turystycznego. Dowodem tego jest, że idea raidów rozszerzyła się nie tylko na inne dyscypliny tu­rystyki w ramach PTTK, ale także została podjęta przez inne organizacje masowe jak Z. S. Ch., Z. M. P. itp.

Zastanówmy się jaka jest ich przyszłość i dalszy rozwój. Czy należy w przyszło­ści organizować coraz więcej raidów a każdy z nich coraz bardziej masowy? Wyja­śniliśmy na jjuczątku genezę raidów. Wiemy też, że od tego czasu na raidach ogól­nopolskich i wielu okręgowych (o zasięgu wojewódzkim) przeszkoliło się tysiące nar­ciarzy. Wiemy też, że to przeszkolenie miało tylko wstępny, podstawowy charakter. Dotychczasowa forma raidów masowych spełniła zamierzone zadania z poważną nad­wyżką. Dalsze zwiększanie ilości uczestników w raidzie natrafia na coraz to po­ważniejsze trudności. Odpowiedzialność organizatorów za całość uczestników, ko­nieczność przygotowania wielkiej ilości kwater w małych, często słabo zagospodaro­wanych miejscowościach górskich, trudności korńunikacyjne itp. — oto w skrócie trudności. Dalsze zwiększanie ilości uczestników powoduje progresywne zwiększanie kosztów imprezy Najważniejsze jest jednak to, że względy odpowiedzialności i bez­pieczeństwa nakazują przy masowych raidach prowadzenie uczestników niemal że za rękę. A turystyka ma przede wszystkim uczyć samodzielności i zaradności. Raidy narciarskie tego dotąd dać nie mogły. Nie dano też w nich możności wykazania się uczestników znajomością terenów górskich, gdyż dopiero odkrywano przed sze­rokimi rzeszami narciarskimi te tereny.

Obecnie wysuwa się na pierwszy plan podniesienie poziomu turystycznego przez uczenie turysty samowystarczalności, zaradności i znajomości naszych gór. Nadchodzi czas, aby ilość zmienić na jakość. Będzie to jednak możliwe wówczas, gdy będziemy organizować więcej raidów, w coraz to innych terenach i w trudniejszych warunkach, raidów o mniejszej ilości uczestników. W sumie pozwoli to na uczestniczenie większej ilości narciarzy w większej ilości imprez, ułatwi organizację i zmniejszy koszty, a — co najważniejsze — podkreśli i ujawni najbardziej wartościowe walory turystyki, dotąd gubione w zbyt tłumnych imprezach.

Pierwszą taką próbą miał być wysokogórski raid narciarski w Tatrach. Nie­stety brak dogodnych warunków śnieżnych w czasie kapryśnej zimy 1953/54 r. zmu­sił organizatorów do odwołania tego ciekawego przedsięwzięcia. Przyszłe sezony narciarskie pozwolą sprawdzić słuszność tej idei i wskażą może także i inne jeszcze środki upowszechnienia turystyki i podniesienia jej poziomu.

Zbigniew Płonka

Page 209: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

OPIS WYCIECZKI W TATRY Z R. 1841 1 9 7

Opis ujycieczki uj Tatry z r. 1841Nie mamy tak wiele opisów wycieczek w Tatry z pierwszej połowy XIX wieku,

aby ,iie warto było poświęcić nieco uwagi jeszcze jednemu, dotychczas nieznanemu. Nawet w wypadku, gdy takie wspomnienia nie zawierają nadzwyczajnych "•woUcji, publiKowanie ich jest uzasadnione, bo zyskuje się w ten sposób materiał do po­równań Są one świadectwem na to, jak w owym czasie odczuwano stosunek do gór. Szczegóły w nich zawarte mogą być niejednokrotnie pożyteczne przy odtwa­rzaniu historii nabywanej powoli wiedzy o Tatrach, dla /.najomości obyczajów, a cza­sem świadczyć nawet o zmianach w topografii terenu itp. Dowiedzieć się z nich można między innymi, że już wówczas Tatry pociągały nie tylko ludzi nauki jak np Staszica, ale że szukano też w nich wyłącznie nowych wrażeń i podejmowano w tym celu dość uciążliwe wyprawy. Przy zbieraniu takich okiuchów z dochowanych do­kumentów piśmienniczych nie jest też pozbawiona znaczenia i osoba ich autora.

Ksawery Franciszek Prek (1801— 1863) *) od urodzenia głuchoniemy, kształcił się początkowo w specjalnym zakładzie w Dreźnie. Uzdolniony artysta malarz uczył się rysunku u W. K. Stattlera 2). Pozostawił szereg ubra^ów olejnych, znajdujących się w zbiorach prywatnych oraz większą ilość akwarel, odznaczających się niezwykłą precyzją wykonania i barwnością, których tematem są przeważnie typy i stroje lu­dowe. Teki z jego akwarelami przechowuje w swych zbiorach graficznych Biblioteka Jagiellońska. Prek jest również autorem obszernego, bo 7 tomów obejmującego pa­miętnika, który znajduje się także w Bibliotece Jagiellońskiej (Rkps 938) Mitor sporządził też kopię swego pamiętnika i ta jest w posiadaniu Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie (Rkps 1183). Z trzeciego tomu tegoż pamiętnika po­chodzi opis wycieczki do Morskiego Oka, umieszczony na kartkach 22—24, który po­niżej przytaczam.

.,20 sierpnia 1841.Kilkunastu z naszej młodzieży zrobili projekt zwiedzenia Karpat i Morskiego

Oka, co jest w naszym kraju osobliwością, którą nie wszędzie za granicą znaleźć potrafimy. Z chęcią więc przystałem na tę podróż, ruszyliśmy więc c godzinie 7-ej drogą do Czorsztyna a stamtąd do Nowego Targu, którj jest o 6 mil odległym od Szczawnicy. Tam popasaliśmy, droga bowiem jest kamienista, lecz własnym powo­zem z łatwością dojechać można, lecz stamtąd zaczyna się drożyna wąska, kamie­niami najokropniejszymi usłana i tak nieprzyjemna, że kości zdają się rozlecieć w człowieku, co się tam puszcza. Wokoło nas ziemia nieurodzajna, z wielką pracą ledwie kilkanaście piędzi zasianych a koło tego kupa kamieni, które z niej mozolnie wygrzebano — wszędzie ogrodzenia nie z chrustu lecz z kamieni jedne na drugich złożonych, chaty wiejskie porządne z drzewa budowane, lecz dach tarcicami pokryty, gdyż słomy żadnej nie mają w tak nieurodzajnym gruncie. Na noc stanęliśmy w Bu­kowinie, wsi odległej od Nowego Targu o pół czwartej mili, tam przygotowawszy wszystko do dalszej naszej wyprawy, naradziliśmy się z oberleśniczym tam mieszka­jącym, jak i którędy najlepiej dostać się do Morskiego Oka, ruszyliśmy o 6-tej z rana w liczbie siedmiu osób to jest Józef Szumanczowski, dwóch Gorayskich mło­

') Wobec niezgodności źródeł w podawaniu dat biograficznych zaznaczam, że oparłem się na artykule Z. Batowskiego w „Algemeines Lexikon der bildenden Kunst- ler“ Leipzig 1933 t. 27 s. 375.

2) Stattler W. K., Przypomnienie starych znajomości. Kłosy 1874 t. 1. s. 359.

Page 210: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

1 9 8 STA N ISŁA W SIEROT W IN SKI

dych, dwóch Stojowskich młodych, ja i p. Dorn. Wsiedliśmy więc na wózeczki tak wąskie, że ledwie dwie osoby, jedna z tyłu, druga z przodu mieścić się mogły i przy jasnym i pogodnym dniu posuwaliśmy się różnymi manowcami, zawsze jadąc do góry pomiędzy lasy szpilkowe, lecz najpiękniejszego kształtu i formy, coraz więcej się zbliżając do gór niebotycznych, górale zaś zawsze piechotą idąc koło wózków,

jak dzikie kozy z kamyczka na kamień przeskakując, jakby szponami się trzymali tychże Wesołość ich i szybkość mnie zajęła, pomimo że byt ich jest oarazo nędzny, zachowują do­bry humor i krzepkość. Po le­wej ręce daje się ujrzeć rzecz­ka Białka, płynąca dość by­stro i zapewne od tego nosi swe nazwisko, iż płynie pc krzemieńcu szczególniej śnież­nej białości. Nad górami orła latającego spostrzegliśmy, mó­wiono iż w tych górach prze­biegają kozy dzikie, skakając ze skały na skałę. Ujechawszy 3 mile tej tak mozolnej podró­ży, o 9-tej godzinie porzuci­liśmy wózki, gdyż dale,i już tylko piechotą dostać się mo­żna i zaczęliśmy się drapać ścieżkami, które nam prze­wodnik z Bukowiny i leśniczy do oprowadzania przydany, wskazał. Po godzinie przeszło tak przykrej przeprawy, gdyż po korzeniach, drzewach, na krzyż leżących i kamieniach

Autoportret F. K. Preka musieliśmy odpocząć i pokrze-Ze zbiorów B ib lio te k i J a g ie llo ń s k ie j pić Siły winem, które góral

w koszu za nami niósł. Tam spotkaliśmy kilku krakowskich studentów, z mantelzaczkami na plecach, któ­rym sędziwy- jakiś jegomość towarzyszył i naaspodziewanie łatwo wszęazie się z nimi wdrapywał. Razem więc w ich towarzystwie dalej się puściliśmy, a uszedł­szy znowu godzinę na nowo spoczęliśmy wszyscy — Tam zupełnie już inną naturę spostrzegliśmy, inne krzaki, inne krzewy, mech szczególny, atmosferę zimniejszą etc. — Leśniczy nam wtenczas dał szkło różnofarbne, przez które spojrzawszywszystkie przedmioty zdawały się nam cudem piękności, z wielką szybkością i szu­mem spostrzegliśmy spadające źródło dwoma strumieniami, które potem tworzy rzeczkę Białkę, o której wyżej wspomniałem. To źródło wypływa od Pięciu Stawów i przepyszny sprawia widok, rozpryskując się po kamieniach, promienie słońca na nie bijące brylantowaną nam tę wodę przedstawiały. Ponad ten spadek znajduje się

Page 211: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O PIS W Y CIECZKI W TA TRY Z R. 1841 1 9 9

scieżeczka, którą przebywać trzeba i ta jest bardzo przykra, bo z jednej strony prze­paść niezmierzona okiem, a z drugiej tylko sterczące kamienie za podporę mieć można, a skropione wodą zupełnie są śliskie. O 12-tej dopiero doszliśmy ao zamie­rzonej mety i spostrzegliśmy te P ięć Stawów do których z taką pracą dążyliśmy, lecz jak zawsze w świecie bywa, że oczekiwanie więcej zapowiada przyjemności jak skutek, obejrzawszy się wokoło siebie, mgła zakryła nam widoki oddalone. Kraków który stamtąd mówią widać, zupełnie był pod mgłą ukryty.Śniegu gdzieniegdzie widzie­liśmy trochę. Nazbierałem róż­nych gatunków mchu, wrzosu, lichenu czyli płucniku, urwa­łem kosodrzewiny, która się pnie po ziemi. Goryczka także tam rośnie obficie. Stawy te są bardzo obszerne, wodą Czy­stą napełnione i dość odległe jeden od drugiego; nawet do ostatnich dwóch już nie do­szliśmy, gdyż zgłodniawszy musieliśmy się posilić nie su­tym, bo tylko z chleba i sera składającym się obiadem, a pragnienie ugasiwszy winem, wzięliśmy się do wody, która w tych stawach jest bardzo smaczna. Zimno nas trochę przejmować zaczęło i chcieliś­my już (się) zbierać, kiedy le śnieży nabiwszy fuzję, wystrze­lił kilka razy, by nam dać sły­szeć echo, które w tych gó­rach się kilkakrotnie rozlega i najprzyjemniejsze sprawia w rażenieJ). Pov racając inną stroną spostrzegliśmy kamie­nie, które tu i ówdzie tam są porozrzucane, są zupełnie siarczanego koloru, po tych z ostrożnością wielką stąpać musieliśmy, by nie złamać nogi. Widzieliśmy także kamienie czerwonawe, które ułu- pawszy zapach fiołków rozszedł się po powietrzu. Oddzielny zupełnie widok sprawia­ją te wszystkie masy granitowe i różnymi kolorami ubarwione. Tam pochwyciwszy duży kamień i zrzuciwszy go na dół, w kilku dopiero mirutach usłyszeliśmy go na

■dole. Żałowałem, że ja tak prędko tam się znajdować nie mogę, gdyż jeszcze przy­krzejsza jak pierwej podróż się dla nas zaczęła. Trawka, która się w niektórych miejscach pokazuje jest długa, sucha zupełnie i świecąca. Trzeba było po tra­wie ślizgać się na dół, podpierać się na kutych laskach, a spoglądając koło sie­bie głowa się kręci myśląc o wysokości, w której się znajdujemy. Chcąc so-

Górale z okolic SzczawnicyW edług aR w areli F. PreRa

Z e zb io ró w B ib lio teR i Jag iellońsR iej

*) Spostrzeżenie u głuchoniemego dość dziwne.

Page 212: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

200 STA N ISŁA W SIER O TW lN SK I

bie zrobić ulgę w podróży i zabawkę zsunęliśmy się na dół siedząc miejscami po trawie. Po godzinie takiej pracy spotkaliśmy śródło doskonałej zimnej wody, która się nam nektarem zdawała, gdyż tak się czuliśmy zmęczeni, nogi wszyscy mieliśmy pokaleczone, a niektórzy z pomiędzy nas buty podarte. Z wielkim więc ukontentowaniem ujrzeliśmy drożynę, dalej postępując do góry wielkie jezioro, które nosi nazwisko Morskiego Oka, koło niego czekały nasze wózki. — Jezioro to jest dziwnym igrzyskiem natury, gdyż wokoło otaczają go ogromne góry i skały a to w środku położone zabiera blisko czterdzieści morgów. Koło niego jest chata z drzewa zbudowana, przeznaczona na schronienie podróżu­jących. Znajduje się także blisko tejże popiersie Taaffego, byłego Galicji guberna­tora. Na stawie jest tratew, na której opłynęliśmy staw. Woda jest koloru zupełnie zielonego, a głębokość niezgruntowana dlatego tratew do brzegu na linie przybita i zawsze się tymże wokoło krąży. Lodowatej temperatury jest woda w tym stawie. Z niego wypływa Dunajec Biały. Mówiono nam. że jeden francuz zwiedzający Morskie Oko cały staw przepłynął, nie pojmuję jakim cudem tam nie zmarzł. O pią­tej godzinie wieczór chmurzyć się zaczęło, nie mogliśmy więc dojść do Czarnego Stawu tylko siadłszy z wielkim ukontentowaniem na wózki wróciliśmy do Buko­winy o 9-tej. Tam wyspawszy się doskonale po całodziennej fatydze, rano wypiwszy śniadanie, wpisaliśmy się w książkę podróżujących osób, która jest napcłnion; przy- pisKami, wierszami etc. O 8-mej ruszyliśmy do Zakopanego o dwie mil od Buko­winy położonej, tam jest hamernia żelaza, przerzyna ją Dunajec Biały. — Na po­dwórcu jest żelazny posąg, przedstawiający arcyksięcia Franciszka Karola, którą Homolacz właściciel wylać kazał na pamiątkę jego bytności tamże 24-go sierpnia 1823. — Oglądaliśmy tę całą fabrykę i zdziwiony byłem kiedy przy laniu jednej szyny, góral tam pracujący zrzucił swoją trepkę z korkiem i stąpił na rozpaloną szynę bez uszkodzenia się. — Popasłszy pojechaliśmy do Kościelisk gdzie także jest hamernia mniej znacząca, także do Homolacza należąca, którego majętność 11 mil okrąża i mówią intraty rocznej ma 4 .0 0 0 koron, lecz tylko z żelaza i lasów, gdyż zupełnie się tam nie rodzi. — Górale też tam są wolni, tylko za najem panu robić milszą. — Oprowadzał nas także tamtejszy pisarz pomiędzy pyszne góry skaliste, pomiędzy którymi na dolinie krąży się jak wstążka Czarny Dunajec, doprowadził nas do źródła, z którego wytryska w wydrążeniu skały i mówił, że na 80 sążni w głąb wejść można schyliwszy się, ale trzeba po kostki brnąć wodą, tego już tentować nie mieliśmy chęci. Na wierzchołku skały są znowu imiona wyryte podróżujących tam. Naznaczywszy także swoje, poprowadzono nas wąwozikiem pomiędzy skały tak ście­śnionym, że dwie osoby ledwie razem mieścić się może i tak idąc przez dobre pół godziny doszliśmy w kąt jaskini, od której już bez śladu drapiąc się po górach ze­szliśmy ku Kościeliskom, przechodząc zaś różne te urwiska spostrzegliśmy skałę zu­pełnie kształtu sowy. We wsi nocowaliśmy i nazajutrz wróciliśmy do Szczawnicy nie mogąc już dłużej zatrzymywać się, chociaż jeszcze największa tam jaskinia jest do zwiedzenia. Od Kościelisk do Nowego Targu jecnaliśmy już robioną drogą i wie­czór stanęliśmy w Szczawnicy zachowując bardzo przyjemne wspomnienie tej inte­resującej podróży".

♦ *

W porównaniu z innymi opis wycieczki Preka nie odznacza się ani szczególnym pięknem, ani nie przynosi specjalnie ciekawych, skądinąd nieznanych wiadomości. Ma nawet akcenty nieco komiczne, które wynikają tak z usterek gramatycznych -

Page 213: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O PIS W Y CIECZK I W TA TRY Z R. 1841 201

widocznie był lepszym malarzem niż stylistą — jak i z pewnej naiwności, powierz­chowności obserwacji i braku krytycyzmu. Z tym wszystkim jednak jest dość cha­rakterystyczny dla swego czasu i nie pozbawiony pociągającej bezpośredniości w przedstawieniu doznanych wrażeń. Dzisiejszego turystę ubawi zapewne przece­nianie trudów wyprawy. Autor zbyt często pamięta o wygodzie, a jak na artystę jest dziwnie mało wrażliwy na piękno i urok gór. Na marginesie tego opisu na­suwa się spostrzeżenie, że Tatry musiały być już w tych czasach uczęszczane, skoro w drodze napotykano na innych turystów. Niestety mimo poszukiwań nie udało się zidentyfikować osoby wspomnianego przez Preka „jegomościa" towarzyszącego stu­dentom. Można by się domyśleć, że grupa studentów mogła tam przebywać w jakichś celach naukowych. Wyprawy badawcze w Tatry nie były wtedy rzadkością bo np. w tych latach Zejszner przeprowadzał pomiary barometryczne na bardzo rozległym terenie Tatr i Podhala (opublikowane w Bibliotece Warszawskiej 1844 t. 4 s. 361—368 pt. „Pomiary barometryczne Beskidów, Tatrów i wzniesień od nich równoległych". Dokładne, żmudnie zestawione tabele, obejmują obserwacje od r.1838 z podaniem dat i punktów w Tatrach).

Stanisław Sierotwiński

W ieś „weprana lu zaświaty"Nazywa się Kaczyna. Leży na południowy zachód od Wadowic, w obrębie grupy

górskiej zwanej Beskidem Małym. U podnóża tego górotworu rozłożyły się dokoła miasta: Wadowice, Andrychów, Kęty, Bielsko-Biała, Żywiec, Sucha, połączone linia­mi kolejowymi i dobrymi gościńcami, z północy na południe przecinają go gościńce Andrychów — Żywiec i Kęty — Żywiec, pod względem malowniczości należące do najpiękniejszych dróg górskich w Beskidach.

Można by przypuszczać, że skutkiem łatwej dostępności komunikacyjnej kraj­obraz Beskidu Małego utracił już cechy pierwotności, lak jednak nie jesi.

Chociaż lasy, rzeki, złoża kamienne, połogie zbocza, halne grzbiety Beskidu Ma­łego zostały wprzągnięte w gospodarkę człowieka, to jednak ten rozległy ok. 300 km2 zajmujący obszar, zachował wszelkie powaby świata gór o średniej wysokości.

Wierchy małobeskidzkie nie osiągają nawet 1000 m n. p. m. a mimo to górotwór ten jest nadspodziewanie uroczy. Jego. krajobrazowe osobliwości jak przełomy Skawy koło Mucharza i Soły z Międzybrodzkim jeziorem i bystrą górą Żar, serpentyny gościńca na przełęczy Kocierskiej, wspaniałe i długie doliny podłużne jak Kocierska, Wielkiej i Małej Puszczy, Ponikwi, rozłożysty grzbiet Magurki nad Wilkowicami, dziki szczyt Madohory, halami zasłany szczyt Leskowca nad Ponikwią, widokowe, na skraj gór wysunięte bastiony Jawornicy koło Andrychowa i Gancarza nad Ka- czyną, potężne jeszcze bory bukowe i jodłowe — niegdyś i cisowe — gaje limbowe i brzozowe — sprawiły, iż Beskid Mały ma licznych i gorliwych miłośników.

Takie jest otoczenie i górskie tłc Kaczyny.Zanim opiszemy samą wieś, spójrzmy na życie i sprawy ludzi w Beskidzie Małym.Pod względem gospodarczym i kulturalnym dzielił się do niedawna Beskid Mały

na dwie, dość różniące się od siebie części. Granicą ich był przełom Soły, który pra­

Page 214: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

202 KAZIM IERZ SO SN O W SK I

w ie prostą linią łączy Żywiec z Kętami. Ludność śródgórska, po jałowych groniach rozsiana, z najwyższym mozołem najlichsze plony przeważnie z polesisk wyciskająca, cierpiała skrajną nędzę i bytowała prawie w półzwierzęcych warunkach. Zwłaszcza najbiedniejszą była ludność wypchnięta głodem ziemi na grzbiety górskie i popod wierchy, ściśnięta w kilkudomowe przysiółki (Gładkie, Potrójne, Zakocierz Gibasy, Żarnówka, Kiczora, Praczaki, Żurkowa itd.), gazie pion stanowiły jedynie grule, owies

Kaczyna — środek wioskiF ot. E. M oskała

i krzyca (żyto na porębach z trzyletnim turnusem żniwa). Plony te niszczyły często klęski żywiołowe: burze, wichry, długotrwałe śniegi oraz dziki.

Chociaż lat temu wiele, pamiętam dobrze tragiczną twarz gazdy, kiedy wska­zywał mi na stajanie swych ziemniaków, doszczętnie stratowane i wyjedzone przez dziki, mimo ustawionych tam pomysłowo hałaśliwych straszaków. Jeszcze mocniej utkwił mi w pamięci rozpaczliwy ruch rąk i okrzyk biednej wdowy, zbierającej po ściernisku nieliczne już kłosy: „O cieszyłach sie mocno, bo udał sie owiesek nie­zgorzej. Myślałach — bedzie żur, placki i słoma. Zżełach sama jedna stajanie piek- niutko i ułożyłach zboże po zagonach, żeby jutro przeschło do słonka. W nocy wpadł wicher skądsi, znienacka jak pies wściekły porwał w górę cały pokos i rzucił na las, na smreki! Patrzcie hań wysoko po gałęziach, widzicie, jak moim owsem szeroko i daleko ozłocone? Kto go hańtela wyzbiro, kto go powiąże do kupy? Prze­padła marnie moja praca, przepadł chlib mój i moich dzieci!"

Ale i ucieszonego gazdę-optymistę spotkałem na Potrójnej. Wziął mnie za rękę i mówił: „Poćcież ze mnom hań końdek za chałupę. Pokaże wom coś co sie tu w nas- kich groniach nie widuje. Zasiołech se kawołecek ziemie pszenicom. I udała sie — patrzcież! Starołech sie duza o niom i ogrodziłech płotkiem. Bede mioł i moi światły placusek we święta!" Nachyliłem źdźbło ku sobie i naliczyłem w kłosie siedem

Page 215: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W IES „W E PR A N A W ZA ŚW IA T Y " 2 0 3

chudych, i w jesieni jeszcze nie całkiem dojrzałych ziaren. Może nim dojrzeją śnieg je zasypie? A poletko miało zaledwie wielkość dużego stołu jadalnego.

Przemysłu w pobliskiej okolicy nie było prawie żadnego, ci przysiółkowi ludzie beskidzcy nie mieli gdzie zarobkować, jedynie sezonowo w lasach. Ale i źle gospo­darujące i niewypłacalne dwory nie zapewniały stałego grosza. Toteż kończyło się zwykle na odrobkowej dzierżawie wyrębów pod krzycę i grule, oraz na samorodnym

Widok z górnej Kaczyny na GancarzF ot. E. MosKała

przemyśle, jak na struganiu części składowych do kół wozowych z drzewa bukowego, oraz na wyrobie mioteł i wyplataniu koszyków we wsiach, gdzie obficie rosła brze­zina.

Ciężary społeczne ponosili ci ludzie w całej pełni, z dobrodziejstw społecznych i kulturalnych nie korzystali wcale.

Był człowiek, który znał życie i niedolę małobeskidzkich górali do głębi, który wiedział, że „zima siedzi u nich przez pół roku, słońce z ciepłem się nie spieszy, a ludzie przez cały rok wytrwale pokumani z postem", gdzie na wykrawkach rolnych do orki i bronowania musi biedota często wprzęgać nie konie, lecz siebie, żonę lub syna, a strome „grapy" trzeba własną ręką „drapać, zgarniać, kopać".

Był to Emil Zegadłowicz, który całe swe życie spędził w skromnym dworku w Gorzeniu Górnym nad Skawą, zżył się z chłopami, poznał ich życie, myśli, prag­nienia, niedolę i dał im wyraz w oryginalnych, gwarą tamtejszą pisanych balladach {Powsinogi Beskidzkie, Gody Pasterskie, W ielka Nowina i in.). Zachęcił też do te­matyki góralskiej swych przyjaciół, którzy swymi utworami wypełnili tomy „Czar- taku".

W znacznie lepszych warunkach materialnych i kulturalnych żyli górale w wio­skach i przysiółkach, położonych za Sołą w zachodniej połowie Beskidu Małego.

Page 216: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 0 4 KAZIM IERZ SO SN O W SK I

Zawdzięczali to bliskiemu sąsiedztwu bielsko-bialskiego przemysłu, gdzie znajdowali stałe zarobki, choć okupione wyzyskiem i podwojonym trudem, bo ci z głębi gór i z doliny Soły musieli zazwyczaj iść „na piechty" przez przełęcz Przegibek i Stra- conkę do miasta.

Dziś zatarły się prawie różnice życiowe po obu brzegach przełomu Soły. Staje się to dzięki powstaniu nowych i rozbudowie dawniejszych zakładów przemysłowych w okolicznych miastach, dzięki unormowaniu pracy i płacy w lasach i kamienioło­mach, dzięki komunikacji usprawnionej przez podwożenie pracowników autobusami i przez pomnożenie przystanków kolei w pobliżu miejscowości mieszkalnych.

Stało się to przede wszystkim dzięki stałemu poprawianiu się stopy życiowej górala beskidzkiego, przed którym Polska Ludowa otwarła nowe, niedostępne mu dawniej możliwości gospodarcze i kulturalne.

Do wiosek „roztrąconych po wierchach, wepranych w zaświaty", których nędzę i trud opisywał Zegadłowicz, — coraz silniej zaczęły docierać postęp i kultura.

Do takich wsi śródgórskich, dotąd opuszczonych należą Ponikiew i Kaczyna, Jaszczurowa, Tarnawa Górna, Targoszów, oba Kocierze z przysiółkiem Łysiną oraz w przełomie Soły położone — Tresna, Czernichów a przede wszystkim w lesistą kotlinę nad jeziorem ujęte dwa Międzybrodzia z zacisznym i dosłonecznym przy­siółkiem Nowy Świat. Z wyjątkiem tych ostatnich, gdzie już rozpoczął się wczasowy ruch młodzieżowy, stoją te świetne dla ruchu wypoczynkowego miejscowości pustką. A przecie ich walory klimatyczne i lecznicze oraz wartości krajobrazowe i turystyczne są nieprzeciętne.

Cały Beskid Mały u którego północnego podnóża rozłożyły się wielkie ośrodki przemysłowe Bielska-Białej, Andrychowa i Wadowic stanowi naturalną krainę dla niedzielnych wczasów wypoczynkowych i wędrownych.

Od Wadowic po Andrychów ciągnie się równolegle do rdzennego grzbietu Be. skidu Małego pasmo wstępne z kulminacjami Iłowiec, Łysa Góra, Skolec *), Ostry Wierch, Wapienica sięgającymi dość kończystymi wierchami do ok. 600 m wy­sokości. Potok Choczenka przerzyna się przez nie między Skolcem a Kobylą Głową tworząc właściwie przełomową dolinkę, w której mieści się urocza a zapomniana Ka­czyna. Już to jest pewną osobliwością geograficzną. Przedgórze to zbudowane jest z miękkiego piaskowca i fliszowych łupków, których odkrywki widnieją w ścianach 4 kilometrowej doliny. Skutkiem tej budowy teren nie ma takiej malowniczości jak góry zbudowane z trwałych skał, mimo to' położenie Kaczyny pełne jest uroku.

Dolina i potok tworzą nieliczne zakręty, a choć szerokość dna doliny wynosi zaledwie 100—200 m, znalazłoby się tu dość miejsca na średniej wielkości wcza- sowisko, bo przestrzeni dodaje kilka dolinek bocznych.

Klimat ma Kaczyna łagodny, wiatry bowiem hulają górą nie mącąc ciszy doliny zamkniętej i zewsząd osłoniętej górami, owoce i zboża dojrzewają tu dobrze. Po­wietrze nasycone żywiczną wonią morza okolicznych lasów szpilkowych. W zimie warunki śniegowe dla narciarstwa dogodne.

Chociaż wsunięta w głąb gór na 4 km ma wieś łatwy dostęp i dojazd. Z szosy podkarpackiej Kraków — Wadowice — Bielsko zbacza do niej ze wsi Chocznia bita droga, nadająca się dla mechanicznych pojazdów, 12 km z Wadowic. Ze stacji ko­lejowej w Choczni piesze dojście lub dojazd drogą 7 km, z tego 3 km przez górną połowę tej wielkiej, zamożnej i dobrze zabudowanej wsi, a 4 km doliną przełomową

*) Patrz: rozważania w artykule „O niektórych błędnych nazwach w Beskidzie Zachodnim" na str. 209 w tym samym tomie „Wierchów (Przyp. redakcji).

Page 217: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

W IES „W EPR A N A W ZA ŚW IA T Y " 2 0 5

potoku Choczenka. Do wylotu tej doliny mamy też piesze dojście, o 1 km bliższe ścieżką po stoku Kobylej Głowy z następnej stacji Inwałd. Między przystankami w Choczni i Inwałdzie zbliża się tor kolejowy tuż pod wylot doliny Choczenki toteż uruchomienie tu przystanku zbliżyłoby Kaczynę do świata o 3 km. Przestanek ten byłby też potrzebny dla tutejszych robotników, a i mieszkańcom górnej Choczni skróciłby dojazd do Wadowic.

Dowóz aprowizacji łatwy, bo drogi nie mają nagłych zakrętów i podnoszą się miarowo do poziomu 450 m n. p. m. Magazyny żywnościowe znajdują się w Wadowi­cach, zaś w pobliskim Inwałdzie źródłem zaopatrzenia jest przodująca spółdzielnia produkcyjna; w samej Kaczynie i Choczni można nabyć nabiał, owoce itd. w do­wolnej ilości.

Kaczyna stanowi niejako przedłużenie zasobnej Choczni w ciasną gardziel śród- górską, nie jest jednak wsią zacofaną ani ubogą. Liczy 50 wcale przyzwoitych do­mostw, w tym jedną willę, rozsianych wydłuż potoku i ma główny ośrodek na końcu doliny w kotlinie u podnóża wrzosowiskami strojnego Gancarza (802 m) i lesistej, dosłonecznej góry Choczenki. Posiada szkołę, sklep Samopomocy Chłopskiej i dom ludowy ze świetlicą. Kaczyna była też pierwszą wsią w Beskidzie Małym, z Której Polska Ludowa wykorzeniła analfabetyzm.

Na koniec jeszcze kilka słów o możliwościach wycieczkowych. Z poprzednich uwag wynika, że Kaczyna może być ważnym punktem wyjściowym dla wycieczek, zwłaszcza w wschodnią część Beskidu Małego. Na Gancarz ma stąd turysta 1 godz. podejścia, na Leskowiec. do schroniska PTTK P /2—2 godz ; przez wstępne pizedgórze wykonano ostatnio „Szlak Pokojowej Rozbudowy" (znaki żółte) z Inwałdu przez Ostrą, Skolec., Jaroszowicką Górę do Kleczy (6 g.j; przez przełęcz Hutę (508 m) łatwo i blisko zejść do Ponikwi i przystanku kolejowego w Czartaku, przez Kobylą ■Głowę do Inwałdu lub Andrychowa, przez Łysą Górę do Wadowic, a na dłuższą wy­cieczkę można wybrać się za niebieskimi znakami przez Leskowiec na Babią Gorę. Nie są to oczywiście wszystkie wycieczki i spacery w okolice Kaczyny.

Chciałem przede wszystkim przypomnieć tę „wepraną w zaświaty" wieś, która dla wczasów, wypoczynku i turystyki może i powinna stać się w przyszłości ważnym 1 wartościowym ośrodkiem.

Kazimierz Sosnowski

O niektórych błędnych nazmach u; Beskidzie Zachodnim

Znane jest powszechnie, jak skorzy byli do przekręcania polskich nazw geogra­ficznych c. i k. austriaccy topografowie. Długich lat wymagało odchwaszczanie polskich map z różnych dziwacznych, przekręconych lub nieistniejących nazw, zwła­szcza nazw różnych szczytów. Należało sprostować, że najwyższy szczyt Gorców to nie Niedźwiedź, jak tego chce mapa austriacka, lecz Turbacz, a austriacki Turbacz — to Turbaczyk. Trzeba było ustalić, że Cymbalowa w rzeczywistości nazywa się Zemba- lowa, Brana to nieistniejąca nazwa przyjęta przez austriacką topografię na oznacze­nie Cylu albo Małej Babiej Góry, że Prinsowa to naprawdę Bryndzówka, na Lenii — to Jaroszowicka Góra, Piasna — to Pisana itd. itd.

Page 218: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 0 6 ALEKSY S IEM IO N Ó W

Zdawałoby się, że po tylu latach geografowie i kartografowie polscy już ustalili w sposób pewny i niezbity nazwy wszystkich szczytów w naszych rdzennych gó­rach — Beskidach Zachodnich. Tymczasem tak wcale nie jest. Cudaczne, fantastyczne nazwy wprowadzone przez austriackie mapy żyją i uzurpują sobie prawo obywatel­stwa w geografii i kartografii polskiej. Figurują nie tylko na mapach, spotykamy się z nimi w najpoważniejszych przewodnikach, w czasopismach turystycznych, re­gulaminach odznak PTTK, na tablicach orientacyjnych, drogowskazach; wszędzie można je spotkać, tylko nie w ustach miejscowej ludności, która zawsze używa od­wiecznych, poprawnych nazw. Kilka takich typowych, wprost rażących przykładów pragnę omówić.

W Beskidzie Małym, w rejonie Leskowca, w odległości 3 ,5 km na północny wschód od niego znajduje się wzniesienie (819 m) na mapach austriackich w skali 1 : 75 000 z 1914 r. i wcześniejszych noszące nazwę K r ó l o w a W y ż n a . Tej samej nazwy używają także i polskie mapy W. I. G. Nawet taki znawca toponoma­styki beskidzkiej jak prof. Kazimierz Sosnowski, we wszystkich wydaniach swego przewodnika (nawet ostatniego uzupełnionego i poprawionego) posługuje się tą nazwą, jak również tak samo szczyt ten nazywają i inne przewodniKi: Lubertowicza, Saysse-Tobiczyka i Lenartowicza, oraz najnowsze (i wszystkie poprzednie) wydanie regulaminu GOT. Nazwy tej używa też autor notatki w zeszłorocznych „Wiercuach", który skrzętnie zebrał nazwy najdrobniejszych skrawków polan w rejonie tego szczytu, nie zajmując się właściwą nazwą samego szczytu. Absurdalność tej nazwy nikogo nie razi, choć posługujemy się nią często, gdyż prowadzą przez ten szczyt dwa znakowane, uczęszczane szlaki na Leskowiec, jeden z przystanku Czartak, a drugi z Mucharza. Może uspokajająco na turystów, geografów i kartografów wpływał fakt, że w Tatrach istnieją dwa szczyty c cokolwiek podobnej nazwie: Kopa Królowa Wielka i Kopa Królowa Mala?

Nazwy tatrzańskie są jednak zrozumiale i językowo łatwo wytlumaczalne; Kopa Królowa, czyli Kopa górala nazwiskiem Król, który ongiś byl jej właścicielem. Tym­czasem co może znaczyć „Królowa Wyżna"? Nazwa ta od dawna niepokoiła mnie od strony językowej swoją niezwykłością. Troszeczkę uspokoiłem się, kiedy przed ro­kiem czy dwoma laty ujrzałem, że na tablicy orientacyjnej umieszczonej na fronto­wej ścianie schroniska na Leskowcu zastąpiono nazwę „Królowa Wyżna" przez „Kró- lewizna". Nazwa ta językowo zrozumiała nie zaspokoiła mnie w zupełności i posta­nowiłem wreszcie całą sprawę dokładniej zbadać.

W wyniku badań ustaliłem, że miejscowa ludność z Ponikwi, Kozińca czy Tar­nawy, szczyt 819 m nazywa tylko M a g u i k ą i twierdzi, że szczyt ten tak się tu nazywał od wieków. Znając trochę przeszłość historyczną tego terenu, łatwo jest zarówno prawdziwą jak i fałszywą nazwę szczytu wytłumaczyć.

Ponikiew i jej dawny przysiółek (obecnie samodzielna wioska) Koziniec, poło­żony u stóp północnych zboczy Magurki (819 ni) należały do starostwa Zatorskiego, będącego królewszczyzną. W Ponikwi w XV w. osiedli pasterze wołoscy, którzy dzier­żawili na wypas owiec i bydła od starosty Zatorskiego tereny pasterskie w rejonie szczytu (819 m) i Leskowca. Oni właśnie najczęściej zapuszczali się na te szczyty wznoszące się bezpośrednio nad Kozińcem, też przez nich zamieszkałym i oni nadali szczytowi swoją wołoską, często w Beskidach Zachodnich spotykaną, nazwę Magurki. Nazwa ta utrzymuje się po dziś dzień w sąsiednich wioskach. Jak mogła powstać austriacka nazwa? Można to łatwo wyjaśnić.

Page 219: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O N IEK TÓ RYCH Bł ę D N i C H N A Z W A C H W BESKIDZIE ZA CH OD N IM 2 0 7

Jak powiedziano, Ponikiew i przyległe obszary wraz z północnymi stokami Ma- gurki, aż po linię grzbietową, należały do dóbr królewskich, południowe zaś i wschod­nie, opadające ku Jaszczurowej i Tarnawie od wieków wraz z tymi wsiami stanowiły prywatną własność. Okoliczni mieszkańcy musieli nazywać części przynależne do Po- nikwi ,,królewizną“ w odróżnieniu od części będących prywatną własnością. Topo­graf austriacki chcąc dowiedzieć się nazwy szczytu, zapytał się o to mieszkańca Jaszczurowej czy Tarnawy. Zapytany mógł objaśnić go, że to jest „królewizna", określając w ten sposób przynależność tego obszaru do Ponikwi, a w niemieckich

Wiatr w Beskidach .F ot. H . C zarn o ck i

uszach topografa zabrzmiało to jak „Królowa Wyżna". Topograf zapisał sobie tę nazwę i beztrosko umieścił ją na mapie. O wiele troskliwszym i skrupulatniejszym w zbieraniu nazw był znany geograf i etnograf drugiej połowy XIX w. prof. Broni­sław Gustawicz. W tomie V Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1884, czytamy jego artykuł pt. „Magórka", góra lesista, wznosząca się na granicy gminy Ponikwi i Jaszczurowej, w powiecie wado­wickim. z Tarnawą w pow. żywieckim, pod 37° 8' 14" wsch. dłg. g. F, a 49° 48' 15" płn. sz. g., w odnodze górskiej wybiegającej od Łamanej Skały (934 m) na płn.-wsch. granicą powiatów żywieckiego i wadowickiego, przez szczyty Leskowiec (922 m) i Jaworzynę (890 m) wzniesienie Magórki 819 m npm. Na północnej* stoczystości M. biją źródła Ponikiewki, dopływu Skawy, na południowej zaś polanie śródleśnej

Page 220: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 0 8 ALEKSY S IEM IO N Ó W

legły chaty „Suszyce" należące do Tarnawy. Tu też wytryskują potoki: Jaszczurówki i Tarnawki dopływów Skawy".

Szkoda, że nasi geografowie i kartografowie wcześniej nie skorzystali z rozle­g łej wiedzy Gustawicza i nie zajiZeli do ..Słownika", a zaufali w zupełności bała­mutnym informacjom austriackim Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że szczyt 819 m to M a g u r k a i nazwę tę naieży wprowadzić w miejsce błędnej Królowej Wyżnej wzgl. Królewizny. Celem odróżnienia od innych bardzo licznych Magurek można by szczyt ten nazywać M a g u r k ą P o n i k i e w s k ą .

Bardziej tajemniczo pi /.odstawia się historia pi zekręcenia, a właściwie zmienie­nia nazwy najwyższego szczytu Beskidu Małego, mającego 934 m wysokości npm, a zwanego oficjalnie Madohorą. Nazwy takiej nie spotykamy nigdzie na przestrzeni całych Karpat. Nazwa ta nie jest ani polskiego, ani wołoskiego pochodzenia. Można p o p u sz c z a ć , że nazwa ta jest przekręceniem słowackiej nazwy Mlada Hora. Skąd jednak i dlaczego kartografowie austriaccy doczepib tę dziwaczną nazwę do szczytu, który miał swoją odwieczną nazwę? Nazwa ta brzmi Łamana Skała. Po raz pierwszy spotykamy się z nią w dokumencie z 1445 r. W roku tym księstwo Oświęcimskie ule­gło podziałowi, a mianowicie wyodrębniono z niego księstwo Zatorskie. Dokument po­działu określa szczegółowo południową granicę świeżo powstałego księstwa i stwier­dza, że m. in. przebiega ona przez szczyt Łamanej Skały '). W V tomie „Słownika Geograficznego" (str. 578) informuje nas Br. Gustawicz: „ Ł a m a n a S k a ł a " także Łomna Skała w Beskidach andrychowskich, szczyt wznoszący się na granicy trzech gmin Lasu, Rzyk i Siemienia pod 37° 3' 55" wsch. dłg. F, a 49 f 45' płn. szer. geogr. dochodzi 934 m. wysokości bezwzględnej. Od Łamanej Skały oorywa się ku pół­nocy ramię górskie aż po szczyt bezimienny 863 m wysoki, od którego na północny wsch. wybiega odnoga „Na Beskidzie" zwana, aż po szczyt Leskowiec (922 m) i na północny zachód druga odnoga „Turoń" (685 m). Z zachodnich stoków Łamanej Skały wytryska kilku strugami potok Kocierz, dopływ Łękawki, z północno-zachodnich stoków spływają liczne potoki do strumienia Rzykami zwanego, a od strony wschod­niej i południowo-wschodniej spływają do Koconki, jak Gibaszów, Kotelnica, Siko- rówka i inne. Na szczycie znajduje się znak triangulacyjny".

Przechrzczenie przez Austriaków tego szczytu nastąpiło gdzieś na przełomie XIX i XX w. Jeszcze mapa austriacka z sześćdziesiątych lat XIX w. oznacza szczyt 9 3 4 m właściwą nazwą Łamana Skała. Natomiast mapy austriackie z XX w. w skali 1:75 000 nagle, nie wiadomo dlaczego, szczyt ten nazywają Madohorą, a za nimi powtarzają zupełnie bezkrytycznie tę nazwę bez żadnego uzasadnienia polskie mapy i liczna literatura turystyczna. Jedynie M. Klimaszewski w „Wierchach" z 1947 r. opisując ■osobliwości skalne w Beskidach obok nazwy Madohory podaje drugą właściwą na­zwę „Łamana Skała".

Przewodnik Sosnowskiego z 1930 r. i 1948 r. podaje następującą błędną infor­mację: „na mapach punkt 934 m bywa też oznaczany nazwą „Łamana Skała", którą należy odnieść do pobliskiego, na mapach nie nazwanego wierchu 898 m, gdzie isto­tnie skałę łupano" 2). (T. II str. 366 1930 r. i str. 312 z 1948 r.).

*) Granica ta utrzymała się na tym odcinku po dziś dzień jako granica powiatów żywieckiego i wadowickiego: przechodzi ona i obecnie przez szczyt 934 m.

2) Wierch 898 m był i jest szczytem leżącym w gm. Siemień na Żywieczyźnie i przez niego nigdy nie przechodziła, ani nie przechodzi obecnie granica Żywie- czyzny. Dokument z 1445 r. określał nazwą Łomnej Skały punkt 934 m a nie 898 m., który był i jest punktem granicznym. Jak sprawdziłem, szczyt 898 m wśród miejsco­wej ludności nosi nazwę G i b a s ó w G r o ń .

Page 221: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Pie

nin

y

z d

rog

i do

F

als

zty

na

Page 222: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 223: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O N IEK TÓ RYCH BŁĘDNYCH N A Z W A C H W BESKIDZIE ZA CH O D N IM 2 0 9

Nazwa Łamana czy Łomna Skała jest w odniesieniu do tego szczytu nazwą zu­pełnie zrozumiałą i usprawiedliwioną, gdyż na szczycie występują na powierzchnię duże bloki, materace skalne, które niewątpliwie dawniej eksploatowano, łamano. Zresztą nazwa Łomna, to nazwa na terenie Beskidów bardzo pospolita i z nazwą tą spotykamy się i na obszarze etnograficznym polskim i słowackim i ukraińskim. Znany jest szereg wsi o tej nazwie na Śląsku, na Orawie, w okolicach Turki i Do- bromila. Również w Beskidach Śląskich jest rzeka Łumna, a na granicy Ora wy i Lip­towa szczyt o tej nazwie. Zbliżoną nazwę Łomnicę spotykamy też jako nazwę wsi (Sądeczyzna), rzeki (Spisz, Niżne Tatry), góry (Tatry, Spisz). Należy nadmienić, że miejscowej ludności w Beskidzie Małym znana jest nazwa Łomnej na oznaczenie szczytu 934 m. Czy nie należałoby zacząć nazywać ten szczyt jego odwieczną nazwą, zamiast używać nazwy wymyślonej przez topografów austriackich?

W reszcie wymagają rewizji nazwy innych pomniejszych wzgórz w rejonie Be­skidu Małego. Dr Putek w swej pracy „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie" (Kraków 1938) stwierdza, że użyta przez austriackie mapy, a powtórzona przez polskie, nazwa T o b c o w a G ó r a , na oznaczenie wzgó­rza 377 m nad Inwałdem jest wyssana z palca. Odwieczną i właściwą nazwą tego wzgórza jest K o p i e c lub K u w i k. Dwie zielone, symetryczne górki o wysokości 564 m wznoszące się nad Chocznią z łaski austriackich topografów i na naszych mapach noszą nazwę S k o 1 e c podczas gdy ich właściwa nazwa brzmi B l i ź n i a k i lub G e r m a d k a . Wymienione nazwy zna dr Putek i z dokumentów, a ponadto, jako pochodzący z Choczni, dobrze wie jak nazywa te górki miejscowa ludność.

Również wzgórze 369 m koło Przytkowic nie nazywa się wcale, jak podają pol­skie i austriackie mapy Judka, lecz L u d k a ; wznosząca się zaś nad Kalwarią Ze­brzydowską góra 527 m nie nazywa się Żarek, lecz Ż a r . Nazwa ta występuje w bardzo starych dokumentach. Żarek — to nazwa pierwszej od wschodu kulminacji Żaru. Nadmienić wreszcie należy, że miejscowa ludność kwestionuje słuszność na­zwy Leskowca. Mieszkańcy górnego Targoszowa, którzy są właścicielami .szczyto­wych hal Leskowca twierdzą, że ich przodkowie zawsze nazywali i oni nazywają Leskowiec i grzbiet na zachód od niego B i e s k i d e m (nazwy tej używa stara austriacka mapa), Leskowcem zaś nazywają szczyt 890 m, który na mapach nazywa się Jaworzyną. Natomiast J a w o r z y n ą nazywają oni szczyt i halę 809 m, który na mapach figuruje pod nazwą Targoszowskiej Góry.

Mniejszemu przekręceniu, niż omawiane powyżej nazwy, uległa nazwa szczytu 8 7 4 m wznoszącego się na południe od wsi Bieńkówki, a na północny wschód od Makowa. Mapy austriackie z początków XX w. nazywają tę górę K o ś k ó w k ą i nazwę tę powtarzają przedwojenne mapy WIG-u, oraz nazwy tej używa regulamin GOT. Nazwa ta nie jest nazwą poprawną. Na mapie austriackiej z połowy XIX w. góra ta nosi nazwę Koskowej Góry. Bronisław Gustawicz w Słowniku Geograficznym (tom IV. str. 485) podaje ,,K o s k o w a lub K o s z k o w a , dział górski w Beskidzie wschodnim (oczywisty błąd drukarski), w górach skawiańsko-rabczańskich itd.“ .

Powojenna mapa WIG wprowadza nazwę Koszkowa, również tejże nazwy użvwa w wydanym w 1953 r. przewodniku po okolicach Makowa i Jordanowa, St. Paga- czewski i słuszność tej nazwy upatruje prawdopodobnie w tym, że w rejonie góry istnieje przysiółek ,,u Koszka". (Trudno dociec skąd w przewodniku wzięła się ta dziwna nazwa. Badając ją w terenie stwierdziłem, że zarówno w tym przysiółku, jak i w sąsiednich, wszędzie, miejscowa ludność nazywa ten przysiółek ,,U Koska"). Mnie się jednak wydaje, że słuszniejsza jest nazwa Koskowa.

W i e r c h y t . X X I I I 14

Page 224: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

210 ALEKSY SIE M IO N Ó W

W okolicach Lanckorony, Bieńkówki, Jachówki, bardzo pospolitym nazwiskiem na wsi jest nazwisko Kosek. Na samym szczycie Kcskowej Góry w dwu przysiółkach Bogdanówki, „U Koska" i „Majdówce", na 10 rodzin tam zamieszkałych — 5 nosi nazwisko Kosek. Również i w innych częściach Bogdanówki nazwisko to nosi wielu mieszkańców. Góra ta niewątpliwie nazwę swoją musiała wziąć od tego nazwiska jako góra Koska, czyli Koskowa Góra. Wypytując miejscowych mieszkańców o na­zwę tej góry (m. in. rozmawiałem z dość inteligentnym i dobrze orientującym się w miejscowych nazwach gajowym lasów państwowych, zamieszkałym tuż pod szczy­tem gory), dowiedziałem się, że wszyscy tu nazywają ją Koskowa Góra.

Nazwa „Koszkowa" wydaje mi się nie do przyjęcia i ze względów językowych. W rejonie Koskowej, jak zresztą w rejonie Beskidów Zachodnich w ogóle, mieszka i od wieków mieszkała ludność posługująca się gwarą mazurską, w której dźwięk „sz“ jest nieznany i zastępowany jest przez ,,s“ Chłopi tu mówią ..kosyk", „kosta", „kokoska", „gruska" itd. Skądby więc tu mogła powstać nazwa „Koszkowa", któ­rej mazurzący chłopi zgoła wypowiedzieć nie potrafią? Ciekawym tylko jest dlaczego Gustawicz w „Słowniku" podaje jako dwie równorzędne nazwy „Koszkowa" i „Ko­skowa", przy czym przychyla się do używania raczej pierwszej z nich, a stara mapa austriacka zna tylko tę o rugą.

Przy sposobności wspomnijmy, że szczyt ten godzien jest poznania przede wszystkim dla swego pięknego widoku. Z pokrytego halami i uprawną ziemią szczytu, roztacza się niezwykle oryginalny widok na pasmo Babiogórskie i Przedbabiogórskie. Patrząc na te pasma ukośnie z boku, widzimy wszystkie szczyty i większe i mniejsze piętrzące się jeden nad drugim. Widnieją też stąd prawie całe Tatry, Gorce, w iele szczytów Beskidu W yspowego z Luboniem, Zembalową na czele oraz pogórze Lanc- kurońskie. W zimie Koskowa ma doskonałe tereny narciarskie. Dojście za niebie­skimi znakami ze stacji w Kalwarii-Lanckoronie w 5 godz a za tymiż znakami w 4 godz. z Jordanowa. Z Makowa za żółtymi znakami można dojść w 2,5—3 godzin, a nieco dłużej trwa dojście za tymiż znakami przez Kotoń i Parszywkę od zako­piańskiej szosy z Pcimia.

W paśmie Koskowej stosunkowo niewielkiemu jeszcze zniekształceniu uległa na­zwa głównej góry pasma, samej Koskowej; natomiast szereg szczytów tego pasma na zachód od Koskowej nosi zupełnie błędne, nieraz fantastyczne nazwy, nie ma jące absolutnie nic wspólnego z miejscową nomenklaturą. I tak szczyt 638 m, mię­dzy Zembrzycami i Suchą, na prawym brzegu Skawy, na mapach i w przewodniku nazywa się „Działowskie". Nazwa błędna oznaczająca nie nazwę góry. ale określa­jąca przynależność gruntów, położonych na górze, do przysiółka Makowa, na po łudnie od szczytu, zwanego Makowskim Działem. Z poprawną nazwą tej góry spot­kać się można w literaturze, ale nie turystycznej, lecz pięknej. H. Bobińska, w swej poczytnej powieści dla młodzieży pt. „O szczęśliwym chłopcu", której akcja roz­grywa się w okolicach Suchej, dużo miejsca poświęca tej górze i nazywa ją M i o ­d u s z y n ą. Nazwa ta jest w powszechnym użyciu wśród okolicznych mieszkańców. Następny ku wschodowi kolejny szczyt pasma o wysokość. 611 m, na mapach i w przewodniku nazywa się Borysówką. Miejscowa ludność nie zna tej nazwy i na­zywa go P o l a n ą . Posuwając się ku wschodowi dalej, napotykamy dominujący nad Makowem szczyt 699 m, który mapy austriackie nazywają Prinsowa, a polskie Bryn- dzówką. Ani jedna, ani druga nazwa nie jest poprawna. W szerokiej okolicy zdawien dawna szczyt ten nosi nazwę M a k o w s k a G ó r a . Łatwo jest wyjaśnić skąd wzięła się błędna nazwa Bryndzówka. Bryndzówką nazywa się przysiółek, złożony

Page 225: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O NIEK TÓ RYCH BŁĘDNYCH N A Z W A C H W BESKIDZIE ZA CH O D N IM 211

z kilku domów, położony tuż zaraz na południowy wschód od głównej kulminacji. Nazwa osiedla przeniesiona została bezpodstawnie na gó>’ę. Przewodnik Pagaczew- skiego bez żadnego uzasadnienia wschodnią część góry nazywa Bryndzówką, a za­chodnią — Makowską Górą.

Na wschód od Makowskiej Góry leży szczyt pasma 651 m, zwany przez przewod­nik i mapy Stankowką. Znow najzupełniej błędna nazwa. Jak stwierdziłem wśród miejscowej ludności nazywają tę górę O s t r y s z e m lub O s t r y s k i m W i e r ­c h e m . (Nazwa ta jest prastarą nazwą występującą w różnych częściach naszych gór. I tak np. Ostryszem nazywa się szczyt 528 m na południe od Dobczyc i tę samą nazwę nosi szczyt 1025 m na północ od Dzianisza na Podhalu). Położone niedaleko Ostrysza wzgórze 579 m, mapy nazywają Kwaśniówką. Tak się nazywa naprawdę przysiółek Żarnówki, położony w pobliżu tego wzgórza, samo zaś wzgórze nazywa się D z i a ł e k . Sąsiadujący od zachodu z Koskową, szczyt 846 m, zwany na mapach Zarębską Górą, miejscowa ludność nazywa P r z y s ł o p s k i W i e r c h .

W pasemku odchodzącym od Koskowej na południowy zachód, też należy sko­rygować nazwę kilku szczytów. I tak pierwszy od strony Koskowej szczyt 705 m, austriacka mapa nazywa Kołowa Góra, polska Klumakówka, a poprawnie winien on nazywać się K o z ł o w a G ó r a (tej poprawnej nazwy używa również i prze­wodnik Pagaczewskiego). Następna, najwyższa kulminacja tego pasma 730 m, na mapach i w przewodniku nazywa się Adamówką. I znów, w rzeczywistości Ada­mówką lub „U Adama" (w miejscowej wymowie ,,U Jadama“) nazywa się rola po­łożona na południowym zboczu tej góry, przynależna do Wieprzca. Poprawna na­zwa tej góry brzmi Z w a l i s k o . (Tak samo nazywa się szczyt 757 m na północ od Pewli koło Żywca). Jedynie następny szczyt 719 m, na mapach i w przewod­niku nazywa się poprawnie K a m i e n n ą G ó r ą , natomiast szczyt położony na południowy wschód od Kamiennej, mapy nazywają Mozorową Górą, przewodnik na­zywa go Morożową Górą, a w istocie nazywa się on M o s o r o w ą G ó r ą , i bierze nazwę od częstego wśród miejscowej ludności nazwiska Mosor (,,U Mosora" nazwa pobliskiego przysiółka Kojszówki, „Mosome" w Zawoi). Przy okazji należy stwier­dzić że wznoszący się nad Policznem w Zawoi szczyt 1045 m, zwany przez mapy Mozomy Gron, właściwie nazywa się M o s o r n y G r o n .

Również i szczyty położone na południe od Makowa noszą błędne nazwy. Szczyt zwany przez mapy i przewodnik Sosnowskiego Witkówką (760 m), nazywa się wśród miejscowej ludności M a l i k o w s k i G r o n . Również błędna jest nazwa dwu innych pobliskich szczytów 636 m, zwanego przez mapy Kudyjówką, i 632 m, zwanego Skupniówką. Na podstawie przytoczonych licznych przykładów widzimy, że wszystkie figurujące na mapach nazwy szczytów, zakończone na ,,ówka“ są na­zwami błędnymi, odnoszącymi się nie do szczytów, lecz pobliskich przysiółków. Takich, jeszcze nieskontrolowanych nazw w okolicach Makowa, Osielca, Jordanowa jesl mnóstwo i wszystkie je należy poddać szczegółowej rewizji

Sądzę, że wszystkie one winny ulec skorygowaniu, po ewentualnym dodatko­wym sprawdzeniu niektórych z nich. Niewątpliwie istnieje jeszcze w Beskidach sporo takich przekręconych nazw. Turyści przemierzający góry winni interesować się toponomastyką, zbierać informacje u miejscowych mieszkańców, a następnie poddawać korekcie wszelkie błędne lub przeinaczone nazwy geograficzne, oddając w ten sposób skromną, lecz wartościową przysługę nauce i krajoznawstwu.

A leksy Siemionów

Page 226: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

212 O R G A N IZM CZŁOW IEKA N A H IM A L A JSK IC H W Y SO K O ŚC IA C H

Organizm człowieka na himalajskich wysokościach *)

Już w 1924 roku doświadczenia wyprawy everestowskiei wykazały, że po dzie­więciu tygodniach spędzonych na umiarkowanych wyżynach, ludzie mogą osiągnąć wysokość 8 .400 m i przespać dwie lub trzy noce na wysokości ponad 8 .100 m. Człowiek niezaaklimatyzowany, poddany działaniu tych wysokości, szybko traci przy­tomność i umiera, co można było stwierdzić na przykładzie pierwszych nawigatorów ■balonowych w 70-tych latach ubiegłego wieku. Osobnik poddany w komorze de­kompresyjnej na poziomie morza zmniejszonemu ciśnieniu barometrycznemu, imi­tującemu warunki wysokogórskie, traci przytomność po dziesięciu minutach przy ciśnieniu odpowiadającemu wzniesieniu 7 .500 m, a po trzech minutach przy ciśnie­niu odpowiadającemu 8 .1 0 0 m.

Największa znana wysokość, na której ludzie mieszkają wynosi 5 .250 m. Mowa tu o osadzie górniczej Aconąuilcha w Andach, położonej na tej właśnie wysokości. Podobno górnicy z tej osady w oleli codziennie poKonywać wzniesienie 450 m do miejsca pracy niż zamieszkać w obozie wybudowanym dla nich przez przedsiębior­stwo na wysokości 5 .700 m.

Wspinacze everestowscy stwierdzili, że ich sprawność polepszała się do granicy 6 .900 m, natomiast po jej przekroczeniu następowało wyraźne i szybkie pogorszenie kondycji, objawiające się wziastającym osłabieniem, stanami letargicznymi, nie ustę­powaniem zmęczenia i niewydolnością mięśni. Powolny spadek kondycji fizycznej rozwija się na wysokościach pomiędzy 6 .300 m a 6 .900 m, lecz jest maskowany procesem aklimatyzacji, tak że bóle głowy oraz inne zaburzenia „wysokościowe" ustępują i przez pewien czas sprawność wzrasta. Jednakże występuje równocześnie utrata apetytu, ubytek wagi i osłabienie energii oraz zdolności do pracy. Poniższa tabelka podaje najdłuższe okresy pobytu everestowskich wspinaczy na różnych wy­sokościach ponad sześcioma tysiącami metrów.

6 .0 0 0 do 6 .300 m 4 do 5 tygodni szereg wypraw 6 .900 m 11 dni Odell 19246 .6 0 0 do 7 .380 m 11 dni Lowe 19537 .710 m 5 nocy B im ie 19338 .220 m 3 noce Smythe 1933

W ysiłek fizyczny marszu na wysokościach ponad 7 .800 m jest tak wielki, że tylko nieliczne jednostki (jeśli w ogóle ktokolwiek) zdolne są do więcej niż jednego takiego podejścia w czasie wyprawy, a całkowity powrót do zdrowia po tym wy­czynie wymaga wielu tygodni.

Charakterystyczną cechą aklimatyzacji do dużych wysokości jest wielka rozma­itość uzdolnienia poszczególnych jednostek do przekraczania granicy 6 .000 m. Nie­którzy ludzie wydają się niezdolni do poruszania się powyżej 6 .3 0 0 m a prawdo­podobnie tylko wyjątkowe jednostki mogą przekraczać 8 .100 m bez dodatkowego

*) Fizjolog G. Pugh i lekarz wyprawy na Czomolungma (M. Everest) w 1953 r. M. Ward, opracowali w jednym z dodatków do relacji płk. Hunta, kierownika wy­prawy, wyniki dotychczasowych obserwacji, dotyczących zachowania się organizmu ludzkiego na dużych wysokościach.

Page 227: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O R G A N IZM CZŁOW IEKA N A H IM A LA JSK IC H W Y SO K O ŚC IA C H 2 1 3

zasilania tlenem. Istnieją też znaczne różnice w sprawności każdego osobnika zależnie od dnia, a wspinacze miewają „dobre" i „złe" dni.

Do tej pory nie ma innego sposobu przewidywania jak kto zniesie dużą wyso­kość, poza praktyczną próbą w górach. Reakcja na imitowane warunki wysokościowe w komorze dekompresyjnej nie wykazuje żadnego związku z późniejszym zachowa­niem się w terenie. Jednakże wszystkie ekspedycje zauważyły, że odporność na wiel­kie wysokości wzrasta z każdą bytnością w Himalajach i że przyzwyczajenie orga­nizmu zdobyte uprzednio może przetrwać wieloletnią przerwę.

W iele dyskutowano na temat wieku najodpowiedniejszego dla himalajskiej wspi­naczki. Większość wspinaczy himalajskich, którzy osiągnęli sukcesy, miała od dwu­dziestu pięciu do czterdziestu lat. Jest rzeczą prawdopodobną, że wytrzymałość na tego rodzaju wysiłki wykształca się stopniowo przez w iele lat.

Technika możliwie najszybszej aklimatyzacji wymaga jeszcze dalszego zbadania. Wyprawy everestowskie drogą północną wymagały sześciotygodniowego okresu pod­chodzenia przez Tybet na wysokościach od 3 .9 0 0 m do 5 .100 m. Mimo to, człon­kowie dwóch pierwszych ekspedycji cierpieli zaburzenia wysokościowe w czasie zdo­bywania góry. Wyprawa z 1933 roku, korzystając z tych doświadczeń, spędzała po kilka dni we wszystkich obozach ponad bazą, aby dać uczestnikom czas na aklimaty­zację. W wyniku czternastu dodatkowych dni spędzonych na górze wyprawa ta osiągnęła wyższe obozy w lepszej kondycji niż poprzednie ekspedycje. Również w 1933 roku położono nacisk na ważność ograniczenia do minimum czasu spędzo­nego na wysokości ponad 6 .900 ze względu na pogorszenie kondycji.

Południowa droga przez Nepal zezwala na osiągnięcie dużych wysokości po trzy­tygodniowym marszu terenem o wzniesieniu około 1.800 m z przełęczami od 3 .000 m do 3 .600. Dla wypraw powojennych stało się zwyczajem przebywanie w ciągu ty­godnia strefy pomiędzy 3 .600 m a 5 .700 m. W czasie tych przemarszów powszechne były objawy choroby górskiej (bóle głowy, wymioty, zaburzenia oddeenu) na wy­sokościach pomiędzy 4 .5 0 0 a 5 .100 m, mijały jednak po kilku dniach. Jednakże sprawność fizyczna była wówczas słaba w porównaniu ze sprawnością w późniejszych stadiach ekspedycji. Ci, którzy schodzili niżej dla odpoczynku, z powodu choroby albo też dla doniesienia zapasów, doświadczali w czasie powrotu na duże wyso­kości wyraźnej poprawy ogólnego samopoczucia. Po takim odpoczynku na poziomie od 4 .800 m do 5 .100 m niektórzy wspinacze odczuwają zmęczenie i trudności odde­chowe podchodząc z powrotem do wysokości ponad 6 .000 m; jest to jednak zjawisko przejściowe. Niektórzy doświadczeni himalaiści utrzymują, że na początku wyprawy nie należy zatrzymywać się dłużej niż kilka dni na wysokościach pomiędzy 3 .600 m a 4 .200 m ponieważ dłuższy pobyt w tej strefie nie dopomaga aklimatyzacji powy­żej 5 .400 metrów. Potwierdzeniem tego poglądu wydaję się fakt, że Szerpowie z Nauszne (ok. 3 .600 m) często uskarżają się na bóle głowy, i zadyszki, przekra­czając przełęcz Nangpa La (5.700 m). Jednakże obserwacje fizjologiczne dokonane na Cho Oyu każą przypuszczać, że jeśli zaatakować bezpośrednio wysokość ponad 5 .400 m i pozostawać na niej, pogorszenie kondycji fizycznej następuje w ciągu dwóch pierwszych tygodni.

Wziąwszy po uwagę znaczne różnice w reagowaniu poszczególnych jednostek na duże wysokości, niemożliwe jest ustalenie sztywnych reguł dotyczących najsku­teczniejszego sposobu osiągnięcia szybkiej aklimatyzacji. Rozsąaną wydaje się za­sada umieszczania obozów we wczesnych stadiach ekspedycji na takich wysokościach, aby wszyscy uczestnicy wyprawy mogli dobrze jeść i spać. W ciągu dnia mogą on

Page 228: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 1 4 O R G A N IZM C ZŁG W i e K A N A H IM A e A j SK IC H W Y SO K O ŚC IA C H

wspinać się bez szkody tak wysoko, jak potrafią. Po okresie aklimatyzacji, kiedy zostaną już założone wyższe obozy, ci członkowie wyprawy, którzy ulegli przemę­czeniu albo zachorowali z jakichkolwiek powodów, powinni być odsyłani na dół, aby odpocząć na mniejszych wysokościach. Doświadczenie uczy, że jeśli zaniedba się tego, mogą oni nie powrócić dó zdrowia dostatecznie szybKO by być w formie, gdy będą potrzebni.

W ostatniej wyprawie ten rodzaj odpoczynków stosowany był z wielkim pożyt­kiem. Podczao pierwszego okresu aklimatyzacji grupy ćwiczebne osiągały wysokości ok. 6 .000 m i dwie lub więcej nocy spędzały na wysokościach między 5 .100 a 5 .400 m. Po pięciu dniach nastąpił powrót do Thyangboche (poniżej 3 .900 m) na trzydniowy odpoczynek przed następnym pooejściem do 6 .000 m. Zanim obsadzono główną bazę (5 .400 m blisko), nastąpił jeszcze jeden okres wypoczynku w Thyang­boche. W sumie przed podjęciem poważnej roboty na lodospadzie *), poświęcono trzy tygodnie na wstępną aklimatyzację. Po ukończeniu prac przygotowawczych i transportu zapasów oraz sprzętu do progu zachodniego kotła, uczestnicy wyprawy schodzili partiami do Lobudże (4.950 m), gdzie odpoczywali po trzy dni. Chociaż wszyscy stracili na wadze, pozostali jednak w dobrej kondycji, dzięki czemu istniała zawsze dostateczna obsada przy pracach związanych z przygotowaniem ataku szczy­towego. Obserwacja, że powtarzane bytności w Himalajach zwiększają odporność na działanie dużych wysokości, znalazła i tym razem potwierdzenie. Poza Tensingiem, cała piątka wspinaczy, którzy zaszli najwyżej, była poprzedniego roku na Cho Oyu. Nie znaczy to, aby inni nie mogli dojść równie wysoko gdyby m ieli po temu spo­sobność, niemniej znamienny jest fakt, że jedyni dwaj uczestnicy wyprawy, którzy źle znosili dużą wysokość, byli nowicjuszami. Jednak i ci także przyszli do siebie po odpoczynku na dole i wnieśli potem poważny wkład w sukces wyprawy.

Tłum aczył Jan Józef Szczepański

*) Mowa tu o zerwach lodowcowych w dolnej części lodowca Khumbu przedsta­wiających duże trudności techniczne dla grup alpinistycznych, posuwających się dla założenia wyższych obozów.

Page 229: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

K R O N I K A

B A D A N I A N A U K O W E

Z zagadnień i prac konserw atorskich na Podhalu. W roku 1953 ze szczególną si­łą i wyrazistością wystąpiło zagadnienie ochrony i konserwacji budownictwa dre­wnianego wsi — wobec podjęcia przez Ministerstwo Kultury i Sztuki szeroko za­krojonej akcji na terenie całego kraju. Czołowe iniejsce w realizacji tego zagad­nienia pi zypadło ziemiom Polski południo­wej, w szczególności terenom wojewódz­twa krakowskiego, ze względu na wyjąt­kowo bogaty materiał zabytkowy w za­kresie budownictwa drewnianego. Zagad­nienie jego ochrony od wielu lat najmowa­ło poczesne miejsce w pracach konser­watorskich tego terenu, obejmując jed­nak w pierwszym rzędzie zabudowania małomiasteczkowe w takich „rezerwatach", jak np. Zakliczyn n. Dunajcem, Lancko­rona, Ciężkowice. W roku 1953 przerzu­cono ciężar zagadnienia na ochronę bu­downictwa wiejskiego, inicjując akcję wielotorową, mającą za zadanie znalezie­nie najbardziej celowej i nowoczesnej for­my wydobycia i zachowania narodowych form budownictwa chłopskiego. Tym ra­zem — rzecz zrozumiała — terenem za­sadniczych prac realizacyjnych było Pod- Jiale ze Spiszem i Orawą oraz ziemia ży­wiecka.

Mając na uwadze jak najszersze po­traktowanie zagadnienia, obrano trzy za­sadnicze kierunki pracy:

1) Przystąpiono do szczegółowej inwen­taryzacji zabudowy wsi wybranych w te­renie. Inwentaryzacja obejmowała opis obiektu z krótką charakterystyką, jego fo­tografię, rysunek i umiejscowienie na pla­nie. W ten sposób zebrano materiały do zabudowy wsi: Dębno, Frydman, Harklo­wa, Maniowy, uzyskując jasny pogląd na wartości zabytkowo-historyczne chałup, bu­dynków gospodarczych i całych zagród wiejskich. Wnioski stąd wysnute pozwa­lają na odpowiednie i racjonalne, hierar­chiczne ustalenie potrzeb na badanym te­renie.

2) Wybrano najbardziej zagrożone, a cenne i charakterystyczne dla regionu o- biekty zabytkowe, skupiając cały wysiłek na ich odbudowie i tym samym ratując je od zupełnej zagłady. Do obiektów tych zaliczono stary zajazd w Jeleśni koło Żyw­ca oraz opuszczony i walący się kościół wiejski w Białce Tatrzańskiej. W Jele­

śni — z powodu trudności organizacyjno- technicznych — zabezpieczono jedynie nie­wielką część dachu i przygotowano ma­teriał budowlany. A przecież konieczne wydaje się utrzymanie tego rozłożystego budynku o zachowanym wewnętrznym u- kładzie pomieszczeń, budynku zajmujące­go większą część rynku jeleśniańskiego od wieku XVIII. Jesi to jeden z nielicz­nych przykładów typowych niegdyś dre ,v-

Zabytkowy kościół w Białce TatrzańskiejFot. W , W erner

nianych zajazdów, istniejących dawniej w każdym prawie miasteczku. Dziś — na­leżą one do rzadkości, przechowując for­my polskiej ciesiołki, rodzimych dachów łamanych, krytych gontem, wrośniętych w ziemię zrębów i niewielkich okien Bły­skających drobnymi szybkami do słońca. Kapitalny remont zajazdu w Jeleśni po­zwoli niewątpliwie na umieszczenie w nim ośrodka turystycznego miejscowego Ko­ła PTTK.

Zasadniczym remontem był objęty w roku 1953 kościółek w Białce Tatrzań­skiej, zbudowany w roku 170C przez cie­śli znanych z imienia i nazwiska: Jana Chlipalskiego i Jędrzeja Topora. Od cza­

Page 230: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 1 6 KRONIKA

su wzniesienia w sąsiedztwie nowego i — mówiąc nawiasem — wyjątkowo brzydkie­go kościoła murowanego, stary, drewnia­ny, opuszczony i zaniedbany, osiadał co­raz niżej wśród uroczyska dawnych mogił, zarośniętych bujnie pleniącym się i kwit­nącym zielem. Zdawało się, iż mimo sta­rań władz konserwatorskich, które odno­w iły wieżę kościelną w roku 1946, nic nie zdoła ocalić tego wybitnego przykładu pracy rąk budarzy wiejskich, zabytku, któ­ry powinien stać się muzeum ciesiołki pod­halańskiej. Jeśli dzisiaj możemy pochwalić się i uradować pewnością, iż wzmocniony i częściowo odbudowany z ruiny zabytek postoi znowu w iele lat — mamy to do zawdzięczenia w pierwszym rzędzie dzia

Dworek Moniaków w Zubrzycy Górnej (przed remontem)

Fot. M. Kornecki

łalności aktywu społecznego chłopów w Białce. Na przykładzie tym występuje ja­sno siła społeczna tkwiąca w działaniu lu­dzi terenu, będących czołowymi opieku­nami zabytków z ramienia PTTK. Jan Pa­ra z Białki, majster i kierownik robót Sta­nisław Kuruc z Bukowiny z fachową po­mocą architekta Andrzeja Tatara z Za­kopanego — przezwyciężyli w iele trudno­ści organizacyjnych i technicznych, do­prowadzając budynek do pierwotnej for­my i wytrzymałości. Należało tu wymie­nić całe fundamenty, niemal wszystkie pod­waliny, podnieść i naprostować przygię­ty wiekiem budynek. Po zburzeniu szpecą­cej, późnej dobudówki zrekonstruowano całą prawie ścianę nawy od strony połu­dniowej. Wzmocniono konstrukcję dachu, pokrywając go podwójnie gontem. W ten sposób wspólnym, społecznym wysiłkiem rąk i myśli zachowano dla przyszłości ten wybitny zabytek ciesiołki wiejskiej.

3) Trzeci tor działania konserwatorskie­go prowadził do najszerzej pojętego za­dania ochrony cennych przykładów regio­nalnego budownictwa chłopskiego. Formę

działania narzucił z siłą realny materiał zabytkowy, pełen treści ludzkiej*. Punktem wyjściowym dla tej zupełnie specjalnej akcji związanej mocno z terenem, kraj­obrazem, życiem chłopa i turystyką — by­ły teoretyczne, zawiłe i trudne dyskusje nad utworzeniem parku etnograficznego w Krakowie na W oli Justowskiej, dokąd za­mierzano przenieść najcelniejsze przykła­dy wiejskiego budownictwa drewnianego wszystkich regionów leżących w obrębie województwa krakowskiego. Jak wiadomo idea nie nowa, trudna do wypracowania koncepcyjnego, realizacyjnego i dydak­tycznego. Z tych nierozstrzygniętych dotąd wątpliwości, trudności i oporów, wyłoniła się konieczność przystąpienia do szerszej akcji terenowej, realizującej wbrew te­oretycznym konfliktom program władz cen­tralnych, wypływający z rzeczywistych po­trzeb szybko Dostępującego w rozwoju form życia wsi. Głosy terenu, aktywi spo­łecznego, chłopa i turysty zwróciły uwagę na wyraźną konieczność i celowość prze­sunięcia zagadnienia parków etnograficz­nych z warunków sztucznych, gablotkowo- muzealnych, w warunki n a t u r a l n e , wyrastające z powiązania zabytku ze śro­dowiskiem, dla którego został wzniesiony, z otoczeniem, w którym powstał, stawiany ręką miejscowego budarza. W ten sposób przystąpiono do realizacji idei naturalnych parków etnograficznych, w których uni­ka się sztywnej ekspozycji architektury w formie „eksponatu" muzealnego.

Realizacją objęto dwa ośrodki, przysto sowując w- każdym wypadku formę przy szłego naturalnego parku etnograficznego do istniejących, realnych warunków ży­cia. Jeden z ośrodków znajduje się z Zu­brzycy Górnej na Orawie, obejmując te­ren i zabudowania znanego dworku soł­tysiego rodu Moniaków; drugi — to ulica Kościeliska od Starego Cmentarza po­cząwszy, aż po Skibówki, przedstawiają­ca najstarszą zabudowę w Zakopanem. Dla przeprowadzenia zamierzeń konserwa­torskich powołano w Zubrzycy Górnej i Zakopanem zespoły najlepszych miejsco­wych cieśli i majstrów góralskich. Oni to, pod kierownictwem majstra Jaśka Gie- wonta-Gąsienicy w Zakopanem i Andrzeja Chowańca w Zubrzycy Górnej, zasłużyli na miano przodowników prac konserwa­torskich województwa krakowskiego, wy­konując w ciągu zaledwie pięciu miesięcy jesienno-zimowych nie tylko planowane roczne roboty, lecz poszerzając ich zakres przy współpracy inspektorów robót: inż. Władysława Malczewskiego i inż. arch. Andrzeja Tatara z Zakopanego

Page 231: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 1 7

Koncepcja utworzenia naturalnego par­ku etnograficznego w Zubrzycy Górnej wypłynęła z konieczności zabezpieczenia, remontu i zagospodarowania zagrody soł­tysiej Moniaków, przekazanej na rzecz Skarbu Państwa jeszcze w roku 1937, a osieroconej wobec śmierci ostatniej wła­ścicielki zamieszkującej chatę ,,na doży­wociu". Położenie Zubrzycy na skrzyżo­waniu dróg turystycznych u stóp Babiej Góry, wyjątkowe wartości krajoznawcze i przyrodnicze — narzucają ośrodkowi sze­rokie zadania turystyczne, kulturalne i pro­pagandowe. Wobec pozbawienia dotąd zie­mi orawskiej jakichkolwiek punktów usłu- gowo-kulturalnych, tutaj właśnie położono podwaliny pod organizację ośrodka, któ­rego zadania przeiastają program muzeal- no-etnografic/.ny, wiążąc się silnie z re­alnymi potrzebami życia ziemi orawskiej i jej mieszkańców. Podjęto prace budo- wlano-konserwatorskie, mające na celu podniesienie z kompletnej ruiny zabudo­wań gospodarskich, jak stajni, stodoły i obory, oraz zabezpieczenie zabytkowego budynku dworu sołtysów.

Pochodzi on z roku 1784 i należy do czołowych przykładów budownictwa, cha­rakterystycznego dla ziemi orawskiej. P i­sano o nim niejednokrotnie, analizując przemiany, jakim podlegał w ciągu wieków oraz podnoszono klasyczne piękno jego wnętrza, zwracając szczególną uwagę na izbę czarną, lśniącą hebanem spatynowa­nych ścian; pisze o tym Bohdan Treter w artykule pt. „Dwór Moniaków w Zub­rzycy Górnej" zamieszczonym w XVI roczniku „Wierchów". Wrośniętą w ziemię chałupę podniesiono wysiłkiem rąk góral­skich, wymieniono fundamenty, podwaliny, przegniłe belki ścian; pokryto olbrzymią powierzchnię dachu podwójnie układanym gontem, rekonstruując ganeczki zwane „przedwyżcami", prowadzące do wyżek. Wnętrzu przywrócono charakter pierwot­ny, usuwając później przestawione piece i rekonstruując system ogrzewania i pale­nisk należny chacie kurnej, jaką był przez wieki ten „dworek".

W tak odnowionym budynku znajdzie miejsce świetlica oraz muzeum regionalne, gromadzące najciekawsze przykłady sztu­ki chłopskiej Orawian. Teren ośrodka o- grodzony, budynki gospodarcze odbudo­wane, oczekują nowego gospodarza, któ­ry by nową treścią wypełnił zabytkowe pomieszczenia. Nie na tym jednak kończy się koncepcja organizacji tego ośrodka. Zdecydowano przeniesienie w pobliże ist­niejącego zespołu innych obiektów zabyt­kowych, charakterystycznych dla regionu,

ceiem podniesienia jego wartości użytko- wo-gospodarczych, wzmocnienia atrakcyj­ności i wartości dydaktycznych. Do o- biektów tych należy w pierwszym rzędzie uudynek dawnej karczmy z pobliskiej wsi Podwilk, przeznaczony do rozbiórki. Na­leży on do wyjątkowo ciekawych i nie­licznych przykładów łączenia cech budo­wnictwa regionalnego i dworskiego. Jego wysoki łamany dach ukrywa wewnątrz konstrukcję wyżki, a ciekawe urządzenia ogniowe nie wykluczają pierwotnej kon­cepcji zbliżonej do chaty kurnej. Po zin­wentaryzowaniu i sfotografowaniu budy­nek rozebrano i przewieziono na teren ośrodka w Zubrzycy Górnej, gdzie zosta­nie zrekonstruowany. Obok niego stanie zabytkowy lamus drewniany. Nad poto­kiem przecinającym teren ośrodka, pośród starych drzew jaworowych, zostanie w la­tach przyszłych zrekonstruowany orygi­nalny folusz i młyn orawski. W ten spo­sób budownictwo regionu będą reprezento­wały również obiekty przemysłowe, dają­ce pogląd na rozwój warsztatu pracy i pro­dukcji w iejskiego przemysłu.

Inny charakter posiada zaczaiek natural­nego parku etnograficznego w Zakopanem. Zasadnicza różnica polega na fakcie, iż obejmuje on budynki zamieszkałe i zago­spodarowane. Zespół najstarszych chałup przy ulicy Kościeliskiej, składający się z około osiemnastu realności, posiada treść własną, żywą i żywotną Natomiast forma, w jakiej mieści się pulsujące tam życie, wymaga korektur i poprawek, mających na celu wydobycie pierwotnego charak­teru i piękna zabudowy ulicy. Komisja konserwatorska z udziałem góralskich znawców budownictwa miejscowego obe­szła wszystkie zagrody, ustalając we wspól­nej naradzie program prac konserwator­skich. Zanotowano ciekawe pazdury, strój szczytów, kształt kominów, kołkowanie sta­rych dźwierzy, postanawiając przy współ­udziale właścicieli usunąć szpecące na­leciałości, odtworzyć pierwotną krasę stro­ju i kształtu budynków. Realizując Lak powzięte decyzje przystąpiono do> remon­tu kilku wybranych obiektów (nr nr 12, 38, 44, 52, 76), rozkładając prace nad całym zespołem na kilka lat. W przyszło­ści wzbogaci się ulicę Kościeliską cha­łupami przeniesionymi z pobliskich wsi, celem zapełnienia luk niezabudowanych parcel, lub wymiany zrujnowanych i prze­robionych całkowicie budynków. Ten park etnograficzny tworzą ręce wielu ludzi wspólnym wysiłkiem; jest to dowód spo­łecznej troski o wartość własną, dowód rozumienia narodowej sztuki budowania.

Page 232: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 1 8 KRONIKA

widocznej w chłopskiej chałupie i stodole. Jakby ukoronowaniem podjętej idei — siał się rodzinny dom Sabały na Krzeptówkach, nie złączony wprawdzie z terenem pro­jektowanego parku, lecz stanowiący może najmocniejszy akcent starej zabudowy Za­kopanego. Stojący na szczycie wzgórza, niemal u wylotu Doliny za Bramką, się­ga on — zdaniem górali i specjalistów — wieku osiemnastego, reprezentując w kon­strukcji i planie najstarszy typ budowni­ctwa, wspólny dla całego Podhala. Prze-

Chr,łupa Sabały w czasie remontuFot. W. W erner

prowadzone prace konserwatorskie urato­wały go od zupełnego upadku. Chylił się on ku ziemi, wrastał w nią, zapadał się w sobie, przeświecał sitem przegniłych gontów. Obecnie szerokie płazy jego ścian podniosły się do pierwotnego poziomu, dach świeci złotem nowego gontu; zdobią go dymniki doprowadzone do właściwej, wdzięcznej formy. Wnętrze pojaśniało wskutek podniesienia ścian i okien, sto­sunkowo niemałych; zyskało na przestron- ności wskutek usunięcia niskiego pułapu i powrotu do pierwotnego stropu o kon­strukcji złożonej z tragarzyków i sosrę­bu. Te ostatnie zachowały się w kształcie oryginalnym. ,,Siumne i honorne" musia­ło być życie w tej sołtysiej chałupie, w

której wyrósł i żył Sabała. Należy obecnie przemyśleć i poddać dyskusji zagadnienie „użytkowania" chałupy Saoały, pozostają­cej . w rękach rodu Krzeptowskich. Czy w chałupie tej pozostawić codzienne życie obecnych właścicieli, czy uczynić ją waż­nym i głośnym punktem mówiącym o oby­czaju i piśmiennictwie góralskim, o życiu, gawędach i mądrości Sabały i jego towa­rzyszy. Sprawa warta trudu, wysiłku or­ganizacyjnego — i dołożenia dobrej woli przez wszystkich związanych w jakikol­wiek sposób ze Skalnym Podhalem. Prace konserwatorskie w tym wypadku winny być podwaliną dla dalszych poczynań. Sprawa tworzenia reprezentacyjnego par­ku etnograficznego w tak ważnym ośrod­ku turystycznym jak Zakopane, wymaga jednak rychłego uporządkowania początku ulicy Kościeliskiej od strony śródmieścia, aż po róg ulicy Kaszelewskiego. Odcinek ten jest szpetną pozostałością gospodarki kapitalistycznej; zabudowa jego winna co rychlej ustąpić zieleńcom i przestrzeniom wolnym.

Do akcji ratowniczej w zakresie budo­wnictwa drewnianego włączono w roku 1953 ochronę i konserwację zakopiańskie­go budownictwa witkiewiczowskiego, przy­stępując do ratowania zagrożonych frag­mentów willi „Pod Jedlami", będącej nie­mal ostatnim, klasycznym przykładem my- sii witkiewiczowskiej w zaKresie architek­tury regionu. Podejmując te ostatnie pra­ce nie wdawano się w ponowną analizę dzieła i myśli Witkiewicza na tym polu. Krytyka lub uznanie nie stanowiłyby w fym wypadku wystarczającego kryterium rila akcji konserwatorskiej. Zjawisko stylu witkiewiczowskiego przyjęto jako niezmier­nie charakterystyczny wkład epoki do hi­storii interpretacji Dudownictwa ludowe­go i dlatego przystąpiono m. in. do wiernej rekonstrukcji zagubionych szcze­gółów rzeźb balkonowych, do wzmocnie­nia podmurowań, wymiany gontów i przy­wrócenia imponującej koronki gontowej na kalenicy dachu.

Dużo doświadczeń organizacyjnych, konserwatorskich i tecnnicznych przyniósł rok 1953 w zakresie ochrony zabytków drewnianych. Były i rozczarowania, smęt­ne refleksje na temat „niedosytu" orga- nizacyjno-matenałowego. Obok tego jed­nak, a może wbrew temu przeważyły mo­menty, które chciałoby się nazwać wzru szającymi i budującymi. Po raz pierwszy bowiem akcja prowadzona z urzędu — związała się tak blisko z aktywem spo­łecznym, po raz pierwszy siły ukryte w dobrej woli „terenowych" ludzi zostały

Page 233: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 219

zespolone z pracą konserwatorską. Nuty Sabałowe wygrane przez kapelę góralską w dniu uroczystego odbioru przedtermino­wo wykonanych robót — przemówiły pro­stym językiem piękna, stając się sym­bolem wspólnych osiągnięć i dążeń na przyszłość.

Wśród prac konserwatorskich w dzie­dzinie plastyki w roku 1953 ukończono prace nad utrzymaniem, utrwaleniem i wy dobyciem pełnych wartości historyczno- artystycznych jednego z czołowych zespo­łów malowideł ściennych: polichromiiwnętrza drewnianego kościółka w Tryb- szu. Fundatorem malowideł był wybitnie światły i wiele społecznie działający, ma­gister „artium liberalium“ i doktor filo ­zofii, proboszcz w spiskim Frydmanie, ks. Jan Ratułowski. Nie można wątpić, że dobór treści, układ scen i ich opracowa­nie pochodziły od samego fundatora, tym bardziej, że mówi o tym ciekawa notatka przechowana w Muzeum Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, pochodząca z czasów powstania malowideł, tj. z ro­ku 1647. Długotrwałe pozbawienie wszel­kiej opieki, opuszczenie, zamiana na ma­gazyny doprowadziły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wnętrze kościoła do ta­kiego stopnia zniszczenia, że wiele cie­kawych i bogatych ikonograficznie scen stało się niemal nieczytelnymi. Spływają­ce po ścianach zacieki wypłukały w wielu miejscach warstwę farby' kładzioną wprost na drzewie, pozostawiły czarne smugi w miejsce żywych niegdyś kolorów, spowo­dowały odklejenie pasków płótna na spo­jeniach desek — a w końcu wygnicie 1 zmurszenie kilku desek stropu. Pracowite, staranne i delikatne ręce młodych kon­serwatorów doprowadziły w ciągu trzech lat do odczyszczenia i utrwalenia zacho­wanych części malowideł, w niejednym wypadku czyniąc czytelnymi sceny i frag­menty dawniej uszkodzone, bądź zatarte. W ten sposób na stropie wystąpiła w ca­łym bogactwie szczegółów scena Wniebo­wzięcia Matki Boskiej, ciesząca każdego widza wdziękiem i realizmem akcesoriów towarzyszących scenie głównej. Należą do nich grupy skrzydlatych aniołków, w świeckich ozdobnych sukniach, wyrażają­cych radość chwili dźwiękiem melodii pły­nącej z cytry, trąbki lub lutni. Jednakże najbardziej zastanawiającym i wymownym elementem wspomnianej sceny jest jej tło krajobrazowe, przedstawiające pejzaż gór­ski. Czy jest on przekazem realnym, czy świadczy o bystrości i ścisłości spojrzenia malarza, który uwiecznił swoje osobiste przeżycia, czy też powtarza on jakiś da­

leki i nieczytelny schemat? Pytania takie nasuwają się każdemu, kto zapoznał się z malowidłem, a komu nie oDcy jest kraj­obraz tatrzańsKi. Korzystając z cennych uwag i spostrzeżeń udzielonych łaskawie przez Witolda H. Paryskiego z Zakopane­go — można stwierdzić, iż pewne partie krajobrazu wydają się chwytane na go­rąco z natury i uzupełniane bujną fanta­zją malarza. Przypuszczać należy, iż pa­noramę Tatr obserwował malarz z okolic Trybsza, może z Pawlikowskiego Wierchu, jako najbardziej dogodnego punktu w te­renie. Po lewej stronie sceny zarysowuje się grupa Tatr Bielskich z masywem Ha­wrania. Szeioka i malownicza dolina wi­doczna w' środku obrazu wydaje się być Doliną Jaworową. Natomiast zasadniczą trudność interpretacyjną nasuwa partia wysokich szczytów po prawej stronie sce­ny. Są to chyba W ysokie Tatry sło­wackie, skoro pasmo to leży na pra­wo od Tatr Bielskich. W niższych par­tiach sceny rysują się wyraźnie ciemne i łagodne wzgórza regli tatrzańskich, na tle których ustawione są gm py postaci. W układzie tym niezrozumiałym i niere­alnym jest umieszczenie masywnych i mo­numentalnych murów zamczyska na tle Tatr Bielskich. Jest to albo zupełnie do­wolna Koncepcja malarza, albo też element świadczący o konieczności ponownej ana­lizy panoramy z dopuszczeniem ewentu­alności umieszczenia punktu obserwacyj­nego malarza od strony południowej Tatr. W tym wypadku panorama opierałaby się na schemacie rysunkowym lub graficznym przywiezionym przez malarza z podtatrzań­skich terenów Słowacji.

Hanna Pieńkowska

A kcja zbierania folkloru m uzycznego na Podkarpaciu. Gdy w r. 1950 Państwowy Instytut Sztuki zapoczątkował akcję zbie­rania folkloru muzycznego, podzielono ca­ły obszar państwa na kilka okręgów ba­dawczych, stwarzając w każdym z nich regionalną ekipę pracowników terenowych i centralnych. Na terytorium objętym za­sięgiem działania eKipy krakowskiej zna­lazły się dwa rejony etnograficzne, róż­niące się wyraźnie pod względem charak­teru: ziemia krakowska i tereny leżące wzdłuż Karpat.

Naczelnym założeniem pracy było za­pewnienie możliwie największej autentycz­ności i bezpośredniości materiału. W peł­nym zrozumieniu ważności tego problemu zastosowano jako zasadę utrwalanie me­lodii na taśrr.ie magnetofonowej. Memda ta gwarantuje możliwie największą wier­

Page 234: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 2 0 KRONIKA

ność zebranego materiału, a zarazem daje szanse dokładnego odtworzenia go.

Nagranie jest najważniejszym etapem w pracy zbierawczej. Poprzedza je wy­szukanie w terenie odpowiednich wyko­nawców i nawiązanie z nimi kontaktu. Za­danie to wykonują nasi pracownicy — zbieracze. Początkowo rekrutowali się oni spośród zamieszkałych na miejscu nauczy­cieli, organistów lub innych osób posiada­jących odpowiednie kwalifikacje. Opraco­wywali oni swoją wieś i jej okolice, zapi­sując śpiewane lub grane przez miejscową ludność m elodie — w miarę możności — przy czym starali się zebrany materiał uzupełnić dodatkowymi opisami, dzięki którym będzie można łatwiej wyświetlić genezę twórczości ludowej.

Na opisy te składały się wiadomości dotyczące miejscowego folkloru a więc zachowanych obrzędów itd. Szczególną u- wagę zwracano też na inne dziedziny twór­czości artystycznej, nie pomijając przy tym specyficznych cech, ważnych z punktu wi­dzenia etnografii i gwaroznawstwa.

Dotychczasowa metoda zbierania, tzw. ołówkowa, była do niedawna stosowana ja­ko jedyny środek utrwalenia muzyki lu­dowej. Posługiwał się nią Kolberg i w ię­kszość zbieraczy w okresie międzywojen­nym. Mimo, że miała w iele braków, sto­sowano ją z konieczności, gdyż nie było innych, doskonalszych środków. Zasadniczą jej wadą jest niepewność i niedokładność zapisu, gdyż nawet najbardziej sumienny i wyszkolony zbieracz może nieraz popeł­nić omyłki. Zapis ołówkowy nie oddaje nadto wszelkich subtelności wykonania; jest właściwie tylko ogólnym szkicem u- trwalanej melodii. W rezultacie daje obraz tylko całkiem ogólny, dość daleki od uzy­skanego drogą mechaniczną, tj. za po­średnictwem wałka fonograficznego, płyty gramofonowej i taśmy. Z tych powodów obecnie stosuje się metodę ołówkową tyl­ko jako środek pomocniczy, służący do zorientowania się w pierwszym etapie pracy.

■ Zbieranie pieśni realizujemy dzisiaj nieco inaczej. Zdając sobie sprawę, że pracownicy dobierani spośród osób zamie­szkałych w terenie nie posiadali na ogół większych kwalifikacji poza muzycznymi, szkoliliśmy nowe kadry fachowców, tak że obecnie pracę terenową wykonują prze­ważnie absolwenci muzykologii, posiada­jący nadto przygotowanie etnograficzne.

Zbieracz przysyła zebrany materiał do swej centrali, tj. do siedziby ekipy regio­nalnej i tutaj następuje selekcja. Niektóre pieśni zostają tylko załączone do zbiorów

i zarejestrowane jako występujące w da­nej wsi. Dzieje się to z melodiami, które były już nagrane poprzednio a nie posia­dającymi szczegółów, które by wnosiły coś nowego. Pozostałe pieśni zostają zakwali­fikowane do nagrania.

Gdy uzbiera się ich w jakiejś okolicy odpowiednią ilość, wyruszamy w teren sa­mochodem zaopatrzonym w aparaturę do nagrywań. Nowoczesne urządzenia tech­niczne ułatwiają ogromnie pracę. Nic łat­wiejszego jak zwrotkę lub całą pieśń myl­nie zaśpiewaną „zmazać" z taśmy i po­nownie nagrać.

Największą trudnością jest kwestia do­tarcia g o wykonawcy, który często jest w podeszłym wieku, czasem złożuny cho­robą, a mieszka w okolicy niedostępnej dla samochodu. W takich wypadkach, o Ile odległość nie jest zbyt wielka, a dom zelektryfikowany, wysiada się z samocho­du i aparaturę zanosi do mieszkania wy­konawcy. Jeżeb jednak dom nie posiada oświetlenia elektrycznego, to musimy zre­zygnować z nagrywania, gdyż nasza ,,e- lektrownia" w samochodzie jest bardzo trudna do przenoszenia.

Przy samym nagrywaniu, które winno odbywać się w warunkach jak najbardziej naturalnych, wykonawca musi się czuć całkiem swobodnie i śpiewać nie dener­wując się widokiem tak obcych dla nie­go aparatów. Dzięki temu można utrwalić zwyczajną interpretację, którą śpiewak stosuje w normalnych warunkach, a wła­śnie takie nagrania nacechowane zupełną naturalnością mają dla nas największą war­tość, gdyż dają najbardziej autentyczny materiał do wysnuwania wniosków przy opracowaniu naukowym.

Ostatnim etapem pracy jest przeniesie­nie nagranych melodii z taśmy na papier. Dokonuje się to już w spokojnym zaciszu pracowni, przy czym dokłada się wszel­kich starań, aby zapisy były jak najbar­dziej dokładne. Stosuje się przy tym mnó­stwo specjalnych znaków dotyczących wy­sokości tonów, ich wartości itd. W ten sposób osiąga się precyzję nieznaną pismu nutowemu stosowanemu przez ogół muzy­ków, niezbędną jednak przy pracy nau­kowej.

W naszyci; czasach, kiedy urbanizacja wsi dokonuje się w przyśpieszonym tem­pie, dawne pieśni ludowe giną z zastra­szającą szybkością. Zdajemy sobie co praw­da sprawę, że są one tylko częścią na­szego folkloru muzycznego, że nowy, bar­dzo charakterystyczny folklor ciągle nara­sta jako wyraz dokonujących się przemian ekonomiczno-społecznych, nie możemy je­

Page 235: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 2 1

dnak dopuścić do zmarnowania sposobności i zrezygnować z utrwalenia naszej dawnej pieśni ludowej. Dlatego też jak dotąd główny nacisk położyliśmy na akcję zbie­rania, która powinna nam w możliwie najkrótszym czasie dostarczyć materiału, na podstawie którego można by uchwycić przynajmniej najbardziej charakterystycz­ne cechy poszczególnych rejonów.

Przystępując do pracy przeprowadziliś­my podział terenów podkarpackich na kil­ka okręgów. Niezależnie od stosowanego ze względów administracyjnych i organi­zacyjnych podziału roboczego według po­wiatów rozróżniliśmy pewne okręgi et- nograficzno-muzyczne, przy czym niejed­nokrotnie różnice zachodzące między ni­mi mogliśmy uchwycić dopiero na podsta­wie zebranego materiału. Tak więc po­dział ustalony początkowo w ogólnych za­rysach ulegał pewnym zmianom w ciągu pracy. Obecnie przyjmujemy na PodKarpa- ciu następujące rejony: 1. Skalne Podhale, 2. Orawa, 3. Spisz, 4. Pieniny, 5. Ochot­nica i okolica, 6. Północne Podhale, 7. Kamienica, Łącko i okolica, 8. Sąde- czyzna, 9. Obszaiy połemkowskie, 10. O- kręg Babia Góra — Zawoja, 11. Żywie- czyzna południowa, 12. Żywieczyzna za­chodnia i północna. Rzecz jasna, podział ten nie jest ostateczny. Badania są do­piero w toku, można się liczyć z dalszy­mi zmianami, a raczej z dalszym rozdrob­nieniem podziału. Granice tych okręgów nie dają się ściśle ustalić. Wymiana dóbr kulturalnych między poszczególnymi rejo­nami jest ogromnie ożywiona tak, że słu­szniej jest mówić nie o granicach, lecz o szerokich pasach granicznych, w któ­rych krzyżują się wzajemne wpływy. Jest to problem znany etnografom już od da­wna w zakresie zasięgów poszczególnych zjawisk kulturalnych a w „geografii pie­śni ludowej" jest także w pełni aktualny. Dokładny obraz zaciera jeszcze ponadto duży zapas melodii znanych ogólnie w ca­łej Polsce lub w jej dużych połaciach.

Mimo tych trudności możemy jednak — chociażby w ogólnych zarysach — okre­ślić granice i scharakteryzować większą część wymienionych wyżej okręgów z tym, że stopień dokładności będzie uzależniony od zaawansowania badań na danym tere­nie. Właściwe badania naukowe, w pełnym tego słowa znaczeniu, zostały rozpoczęte bardzo niedawno. Musiała je poprzedzić akcja zbiorcza, mająca na celu dostarcze­nie odpowiedniej ilości materiału.

1. Tzw. S k a l n e P o d h a l e . Praca zbiorcza w tym okręgu jest niemal na u- kończeniu, co więcej — jej naukowe re­

zultaty zostały już częściowo podane do wiadomości w serii artykułów naszego pra­cownika Włodzimierza Kotońskiego, u- mieszczonych w czasopiśmie „Muzyka"

(nr 5— 12, 1953 i nr 1—2, 1954). Poza tym w druku znajduje się książka tego samego autora o tańcach Podhala. Usta­lenie granicy południowej, wschodniej i zachodniej tego okręgu jest rzeczą łatwą, za północną granicę można przyjąć dolinę Dunajca koło Nowego Targu, z tym jed­nak, że w sferze wpływów tego środowi­ska znajduje się cała północna część po­wiatu nowotarskiego aż po Chabówkę Rzecz jasna, że wpływy Podhala sięgają znacznie dalej, występują jednak w spo­sób o w iele słabszy.

Badania Kotońskiego przyniosły szereg odkryć wręcz rewelacyjnych, zmieniają­cych w wielu punktach dotychczasowe po­glądy na muzykę Podhala. I tak określe­nie „nuta ' identyfikowane zwykle z me­lodią ujmuje Kotoński jako pewien układ harmoniczny oparty na basie. Mogą mu towarzyszyć różne melodie różniące się między sobą niejednokrotnie tak silnie, że nie można ich traktować tylko jako wa­rianty; wszystkie one podpadają pod wspól­ną nazwę „nuty". Oto przykład „harmo­nicznego" ujęcia muzyki Podhala, będą­cego przeciwstawieniem stosowanej ogól­nie do polskiej muzyki ludowej interpre­tacji „melodycznej". Jednym z rezultatów ego ujęcia, jest stwierdzenie w pewnym

znaczeniu „ubóstwa" muzyki Podhala, któ­re posiada w sumie według Kotońskiego nie wiele więcej niż 100 „nut". Ubóstwo to jednak jest wynagrodzone dużą ilością melodii stosowanych do tej samej nuty, co jest wynikiem indywidualizmu górali i ich zdolności improwizacyjnych. O zdu­miewającym bogactwie inwencji śpiewa­ków podhalańskicn można się przekonać przy notowaniu melodii. Zdarzyło się raz, że pewien stary baca podał około 40 tek­stów słownych, każdy z nich jednak śpie­wał inaczej. Nieraz były to różnice n ie ­znaczne, czasem jednak odnosiło się /ra­żenie, że są to melodie zupełnie różne. W czasie Kilkugodzinnego notowania (po­nad 100 zapisów melodii), wykonawca nie powtórzył się ani razu a odnosiło się wra­żenie, że mógłby w ten sposób śpiewać jeszcze barazo długo.

W pracy swojej przeprowadził Kotoń­ski systematykę pieśni Podhala, wskazał na ciekawe związki między muzyką wokal­ną i instrumentalną, dając bardzo cieka­wy materiał naukowy, który może być podstawą do dalszych badań.

Page 236: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 2 2 KRONIKA

2. i 3. O r a w a i S p i s z . Granice obu tych okręgów są wytyczone całkiem wyraźnie. Akcja zbiorcza jest w nich prawie całkiem na ukończeniu. Zebrany materiał wykazuje związek z muzyką Pod­hala, większy na Orawie, mniejszy na Spi­szu. Poza tym na Spiszu dają się stwier­dzić wyraźne wpływy muzyki węgierskiej i słowackiej, a na Orawie głównie słowac­kiej a także pewne ślady melodii kra­kowskich. Badania naukowe zebranego materiału przyniosą niewątpliwie wiele in-

po Dunajec. Okręg ten geograficznie sta­nowi pewną całość, co wpłynęło na cha­rakter jego muzyki. Materiał z samej O chotnicy został już zebrany, obecnie jest w przygotowaniu oparta na nim praca mgr Aleksandry Szurmiak. Interesującym szczegółem są tu wyraźne wpływy osad­nictwa wołoskiego.

6. P ó ł n o c n e P o d h a l e jest wła­ściwie przedłużeniem Podhala Skalnego, z tym, że zatracają się tu (idąc ku północy) cechy charakterystyczne i czystość stylu.

Osiedle góralskie w Ochotnicy— RzeceFot. W. Krygov/ski

teresujących wniosków i umożliwią syn­tetyczne określenia charakterystycznych cech obu tych rejonów.

4. P i e n i n y . Okręg, w którym wła­ściwie badania nie zostały jeszcze rozpo­częte. Głównymi punktami badawczymi bę dą tu Krościenko, Szczawnica i Sromowce Niżne. Wśród dotąd zebranych materia­łów natrafiliśmy na ślady , .odkrytego" jeszcze w okresie międzywojennym bar­dzo interesującego wielogłosu wokalnego, tzw. diafonii pienińskiej. Technika ta zre­sztą występuje również na Podhalu a na­wet w rejonach przyległych.

5. O c h o t n i c a D o l n a i Gó r - n a oraz okolica. Północną granicę tego okręgu wytyczają południowe stoki Gor­ców, południowa sięga po Spisz, wschod­nia mniej więcej po Łopuszną, zachodnia

natomiast rosną wpływy okręgów sąsied­nich, nie wyłączając nawet krakowskiego. Granicą północną jest tu mniej więcej O- bidowa, Chabówka. Szczegółowych badań w tym okręgu jeszcze nie przeprowadzono.

7. K a m i e n i c a , Ł ą c k o i okolica. Jest to okręg wyodrębniony z Sądeczyzny, zamknięty od południa północnymi stoka­mi Gorców i Dunajcem, od wschodu li­nią północ—południe przechodzącą przez Maszkowice, a na zachód sięgający po Turbacz. Granica północna nie ustalona jeszcze nawet w przybliżeniu. W okręgu tym spotykamy melodie i inne wytwory kulturowe, jak np. obrzędy weselne, gó­ralskie a także silne wpływy krakowskie, sądeckie oraz — podobnie jak w Ochotni­cy — wołoskie. Rezultaty tej mieszaniny elementów widzimy m. in. w stroju. Mie­

Page 237: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIK/ 2 7 3

szkańcy tego okręgu różnią się od sądec­kich Lachów tym, ze noszą m e tylko tak jak oni gurmany, ale i góralskie portki.

8. S ą d e c z y z n a zajmuje pozostałą część powiatu sądeckiego z wyjątkiem czę­ści południowej. Badania w tym okręgu były, jak dotąd, prowadzone tylko orien­tacyjnie. Jako punkt, który dostarczy wie­le cennego materiału typujemy m. in. Po­degrodzie. Jedną z charakterystycznych cech tego okręgu jest specjalny typ kra­kowiaka. Jest on znany w sąsiednich po­wiatach brzeskim i tarnowskim pod na­zwą ,,krakowiaka góralskiego".

9. O b s z a r y p o ł e m k o w s k i e zajmują południową część powiatu sądec­kiego. Bajania na tym terenie wykazały silne naleciałości pieśni Łemków, z dru­giej stiony na pieśni łemkowskiej wyci­snęła wyraźne piętno pieśń sądecka. W i­dać to nie tylko w melodiach, ale i w te­kstach, które wykazują wzajemne zapoży­czenia. W iele tekstów jest po prostu tłu­maczeniem z jednego języka na drugi.

10. Mały stopień samodzielności posiada o k r ę g b a b i o g ó r s k i ( Z a w o j a ) . Krzyżują się tu cechy pieśni żywieckiej, podhalańskiej, a nawet krakowskiej.

Typowym obszarem przejściowym jest pas wzdłuż kolei Chabówka — Sucha. Ma­my tu do czynienia z przenikaniem się wzajemnym pieśni podhalańskiej i krakow­skiej. Wpływy góralszczyzny sięgaj'ą dość daleko na północ, bo aż po Myślenice. Granicy ich na terenie powiatu wadowic­kiego nie możemy na razie ustalić, Wubec braku materiału z tych okolic. W każdym razie występują one jeszcze w Makowie i o kilkanaście kilometrów na północ.

11. Ż y w i e c z y z n a p o l u d n i o - w a zajmuje południową część powiatu, nie sięgając do samego Żywca. Jak wska­zują dotychczasowe badania, nie ukończo­ne jeszcze, ale .przeprowadzone z wielką dokładnością, rejon ten jest nadzwyczaj bogaty pod względem muzyki. Brak tu wprawdzie niemal zupełnie zespołów in­strumentalnych, tak charakterystycznych dla Podhala. Nie spotykamy też śpiewu wielogłosowego, niemniej same melodie odznaczają się swoistą odrębnością i o- gromną różnorodnością. Zachowały się też dotąd dwuosobowe zespoły, składające się ze skrzypka i gajdziarza (dudziarza); po­za tym w odległych wsiach wykonuje się nieznane ogółowi oryginalne tańce. Już dzisiaj można stwierdzić, że opracowanie materiału dotąd zebranego (ponad 2000 melodii), zwłaszcza po jego uzupełnieniu zbiorami z niezbadanych jeszcze wsi, do­prowadzi do rezultatów rewelacyjnych, na

podstawie których Żywieczyznę zaliczy się do najbardziej interesujących rejonów Pol­ski.

12. Na p o z o s t a ł y m o b s z a r z e Ż y w i e c z y z n y można wyodrębnić trzy okręgi: a) sam Żywiec, gdzie zachowały się dawne tańce i melodie tutejszych rze­mieślników, będące wyrazem tradycji mie­szczańskich; b) partię zachodnią, znajdu­jącą się pod przemożnym wpływem Ślą­ska 1); północną część Żywieczyzny, która jest terenem o charakterze przejściowym. Mniej więcej do Międzybrodzia Bialskie­go przeważają tu wpływy południowe, po­czynając jednak od Porąbki występują co­raz silniej wpływy ziemi krakowskiej.

Trzeba zaznaczyć z całym naciskiem, że przedstawiony powyżej podział i cha­rakterystyka rejonów podgórskich są do pewnego stopnia prowizoryczne i mają charakter zdecydowanie roboczy. Opierają się wprawdzie na materiale dość obfitym, bo zawierającym prawie 10 000 melodii, ale nie jest on jeszcze kompletny. Poza tym nie rozpoczęliśmy jeszcze badań na terenach podgórskich w województwie rze­szowskim. Nie można jednak zapominać, że mamy do czynienia tylko z m a t e r i a ­ł e m , który oczekuje dopiero pełnego o- pracowania naukowego. Dużą trudność sprawia jeszcze obecnie uchwycenie kon­kretnych kryteriów przy przeprowadzeniu podziału na poszczególne okręgi. Toteż w obecnym stadium pracy kierujemy się przeważnie „osłuchaniem się", co wpraw­dzie nie jest kryterium naukowym, ale w obecnej fazie badań stanowi najbardziej odpowiedni środek. Dlatego też trzeba _się liczyć z tym, że niektóre z przytoczonych powyżej wniosków ulegną zmianie, gdy naukowcy wezmą cały materiał na swój precyzyjny warsztat. Niemniej, zanim się to stanie, należy już dzisiaj podać do wia­domości ogólnej, w jakim stadium znaj­duje się akcja zbierania folkloru muzycz­nego. Trzeba też podkreślić, że prace te są zakrojone na szeroką skalę, o czym świadczy choćby imponująca cyfra 50 000 pieśni i tańców zebranych w całej Polsce.

Rezultatem akcji będzie wielotomowe wydawnictwo naukowe, zawierające po­kaźny zbiór naszych pieśni ludowych. W przygotowaniu jest już pierwszy tom po­święcony melodiom wielkopolskim. Nie­zależnie od tego ukażą się już w niedłu­

i) C zęść ty c h m a te r ia łó w zo s ta ła n ied aw n o w łączona do w o jew ó d ztw a sta linogrodzk iego , co by ło u w a ru n k o w a n e c iążen iem g o sp o d ar­czym i k u ltu ra ln y m ty c h okolic.

Page 238: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 2 4 KRONIKA

gim czasie mniejsze śpiewniki regionalne1 o charakterze praktycznym. Będą one mia­ły doniosłe znaczenie społeczne, dostarcza­jąc świetlicom, zespołom regionalnym i kompozytorom materiału oczekiwanego przez nich z wielką niecierpliwością.

Dr W łodzim ierz Poźniak

W artość lecznicza niektórych roślin ta­trzańskich. Wśród bogatej flory tatrzań­skiej znajduje się w iele roślin, które są, względnie mogą być stosowane w lecz­nictwie. Rośliny te są pod względem bo­tanicznym dokładnie poznane, natomiast o ich wartości leczniczej, ocenionej na pod­stawie zawartości ciał czynnych, posiada­liśmy do lat ostatnich bardzo skąpe wia­domości.

Z braku własnych danych posługiwano się często danymi z literatury obcej, głó­wnie niemieckiej, a więc opracowanym: dla flory germańskiej. W roku 1946 pod­jęte zostały przeze mnie i pod moim kie­rownictwem przez współpracowników w Zakładzie Farmacji Stosowanej A. M. w Krakowie oznaczenia zawartości ciał czyn­nych w niektórych roślinach tatrzańskich. Uzyskane wyniki porównane z normami międzynarodowymi lub danymi z literatury obcej mogą służyć jako podstawa do oce­ny wartości leczniczej badanych przez nas roślin.

Dotychczas wykonane przez nas bada­nia objęły: 1. Tojad mocny Aconitum fir- mum Rchb. 2. Tojad dzióbaty Aconitum variegatum L. 3. Goryczkę trojeściową Gentiana asclepiadea L. 4. Goryczkę krop­kowaną Gentiana punctata L. 5. Arcydzię- giel Archangelica officinalis Hoffm. 6. Ciemierzycę lobeliańską Veratrum Lobe- lianum Bernh. 7. Jałowiec Juniperus com- munis L 8. Kosodrzewinę Pinus mughus Scop. = Pinus montana Mili. p. p. 9. O- stróżkę wyniosłą Delphinium elatum L.10. Ostróżkę tatrzańską Delphinium oxy- sepalum Borb. et Pax.

Uzyskane wyniki dają się ująć następu­jąco: Tojad m ocny Aconitum firmum z gó­rzystych terenów Polski (Tatry, Karkono­sze) *) odpowiada pod względem zawarto­ści alkaloidów i toksyczności normom mię­dzynarodowym, ustalonym dla farmako-- pealnego Aconitum Napellus. Można za­tem zamiast bulw nie rosnącego w Polsce Aconitum Napellus wprowadzić do farma­

1) M. G a tty -K o sty a l i L. K ró w czy ń sk i: W ar­to ść leczn icza ni :k tó ry c h to ja d ó w k ra jo w y c h Cz. 1 i II . P ra c e K om . N a u k F a rm . PA D . Tom I i II.

kopei polskiej bulwy potomne i liście to­jadu mocnego, pierwsze zebrane późną je- sienią, drugie zaś przed kwitnięciem. Z bulw tojadu mocnego wyosobniono w postaci krystalicznej główny alkaloid, któ­ry zidentyfikowano jako akomtynę.

Tojad dzióbaty Aconitum variegatum 2) występuje w Tatrach rzadziej niż tojad mocny. Toksyczność ciał czynnych tojadu dzióbatego jest wielokrotnie mniejsza (o- koło 50C razy) od akonityny wyosobnio­nej z tojadu mocnego. Stąd przypuszczenie, że w tojadzie dzióbatym nie znajdują się alkaloidy z grupy akonityn, lecz z grupy azytyn (wielowodorotlenowe aminoalko- hole). Możliwe, że jego rzadkie występo­wanie w Tatrach przypisać należy zjada­niu go, jako mało toksycznego, przez owce, które tojad mocny starannie omijają.

Z g o r y c z e k 3) rosnących w Polsce na­dają się do celów leczniczych i przemysło­wych goryczki trojeściową Gentiana ascle­piadea i kropkowana G. punctata. Bardziej wartościową ze względu na swą budowę i zawartość związków goryczkowych jest goryczka kropkowana, Korzeń jej jest przeszło trzykrotnie bardziej gorzki niż korzeń farmakopealnej. u nas nie rosnącej, goryczki żółtej Gentiana lutea. Goryczka kropkowana należy obecnie do rzadko spo­tykanych ziół leczniczych i jest chronio­na. Podjęcie uprawy tej wysoce wartościo­wej rośliny jest bardzo celowe. Zachętą w tym kierunku byłoby dopuszczenie go­ryczki kropkowanej obok importowanej goryczki żółtej do farmakopei polskiej.

A rcyd zięg ie l lekarski Archangelica of­ficinalis 4), zebrany ze stanu dzikiego z naturalnych stanowisk w Tatrach, jest za­równo pod względem wydajności jak i ja­kości olejku lepszy od niżowego. Z tych względów należy do jego uprawy wyzy­skać wilgotne tereny wysokogórskie. Naj­bogatszą w olejek częścią rośliny są ko­rzenie o średniej wydajności 1,30% z su­chego surowca tatrzańskiego. Wydajność ta porównana z danym1 z literatury nie­mieckiej świadczy o bardzo dobrej jakości arcydzięgla tatrzańskiego. Liście a także całe ziele dają olejek nie ustępujący w swych właściwościach olejkowi z korzenia.

2) L . K ró w czy ń sk i: T oksyczność c ia ł czy n ­n y c h z A co n itu m v a r ie g a tu m . S p raw o zd an ia PA U . T om I, N r 9, 1949, s tr . 515.

3) i . w ib ro w sk a : W artość leczn icza w a ż n ie j­szych g o ry czek k ra jo w y c h . P ra c e K om . N au k F a rm . PA U . T om II.

4) L . K ró w czy ń sk i: Z aw arto ść i jak o ść o le jk u w a rcy d z ięg lu le k a rsk im k ra jo w y m . P ra c e K om . N au k F a rm . PA U . Tom II.

/

Page 239: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 225

C iem ierzyca Iobeliańska Veratrum Lo- belianum 1) występuje w Polsce znacznie częściej aniżeli przyjęta ao farmakopei

Goryczka kropkowana (Gentiana punctata)Fot. Z. Zwolińska

ciemierzyca biała Veratrum album. Należy zatem wprowadzić do farmakopei obok kłącza ciemierzycy białej także kłącze czę­ściej u nas spotykanej ciemierzycy lobe- liańskiej, co jest zgodne z farmakopeą radziecką (1952). Zawartość alkaloidów w kłączu ciemierzycy lobeliańskiej waha się, zależnie od pochodzenia, w granicach od 0 ,50—0,70% i jest najwyższą w surow­cu pochodzącym z Tatr.

Szyszkojagody jałow ca Fructus Juni- p er i2) stanowią cenny surowiec leczniczy oraz spożywczo-przyprawowy. Przed II wojną światową jałowiec był masowo eks­portowany z Polski Na giełdach zielar­skich notowany był jako odrębny gatunek handlowy, tzw. polski jałowiec; uważano go jednak za surowiec małowartościowy.

1) M. G a tty -K o sty a l i D. Ja ro s iń sk a : Z aw ar­tość c ia ł czy n n y ch w zim ow icie je s ie n n y m i cie- n iie rzy cy ro sn ą c y c h w Polsce . P ra c e K om . N au k F arm . PAU. T om III.

2) L . K ró w czy ń sk i: W ażnie jsze d an e o szy- szko jag o d ach ja ło w ca k ra jo w eg o pochodzen ia . D isse rta tio n es P h a rm a c e u tic a e , PA N . T om V.

Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepia- dea)

Fot. L. Krówczyński

winy pod względem zawartości i jakości olejku i ująć te różnice w dane cyfrowe. Prócz tego badano zależność zawartości i jakości olejku od miejsca i czasu zbioru

3) A. S taw o w czy k : Z aw arto ść i jak o ść o le jk u w k o so d rzew in ie ro sn ące j w Polsce . D isse rta - tio n es P h a rm a c e u tic a e , PA N . T om VT.

Licznie wykonane oznaczenia wydajności olejku z różnych próbek szyszkojagód ja­łowca ze zbioru ze stanowisk w różnych okolicach Polski południowej wykazały, że surowiec krajowy pod względem wy­dajności olejku ustępuje jedynie surowcom włoskiemu i francuskiemu, tym samym przeczy niekorzystnej opinii, głoszonej dla jaiowca polskiego. Stwierdzenie niesłu­szności tej opinii może być wykorzystane w naszej gospodarce eksportowej.

Kosodrzewina Pmus mughus Scop. = Pinus montana Mili. p. p., rosnąca w Pol­sce *) nie była dotychczas zbadana pod względem zawartości i jakości olejku. Do podjętych w tym kierunku badań użyto wielu próbek surowca zebranego w Ta­trach i' w Beskidzie Zachodnim. W sze­regu oznaczeń starano się prześledzić róż­nice dla poszczególnych części kosodrze-

W ie r c h y t . X X I I I 15

Page 240: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 2 6 KRONIKA

surowca. Ponadto oznaczono własności fi­zyczne i chemiczne otrzymanego olejku kosodrzewinowego. Wartości uzyskane w tych badaniach mieszczą się na ogół w granicach podanych w literaturze zagra­nicznej dla kosodrzewiny rosnącej w in­nych krajach.

Ostróżka w yn iosła Delphinium elatum i ostróżka tatrzańska Delphinium oxyse- palum *) należą do roślin rzadko spotyka­nych w Tatrach. O ile mi wiadomo ostróż­ka tatrzańska (endemit tatrzański) stoso-

Kosodrzewina na SwistówceFot. Z. Zwolińska

wana jest przez ludność góralska w le­czeniu schorzeń sercowych. Badania przez nas podjęte miały na celu oznaczenia ja­kości, ilości i toksyczności ciał czynnych obu ostróżek rosnących w Tatrach, głównie niebadanej dotychczas pod tym względem ostróżki tatrzańskiej. Surowiec do badań pochodził ze stanowisk naturalnych w Ta­

ił M. G a tty -K o sty a l i A. S taw ow czyk : Za- w a r to ść i ja k o ś ć a lk a lo id ó w w o stró żk ach ro ­sn ą cy ch w T a tra c h . W o p raco w an iu .

trach i z kilku okazów wyprowadzonych z nasion tatrzańskich w Stacji Badania Roślin Leczniczych PAN w Krakowie- Bronowicach. W badaniach wstępnych stwierdzono w obu ostróżkach obecność alkaloidów, których zawartość oznaczono. Substancja wyosobniona z ziela oraz z czę- ści podziemnej tych roślin okazała się toksyczna dla białych myszek.

Marek G atty-Kostyal

Badania nad wzajem nym w pływ em śnie­gu i roślinności na terenie Tatr. Od po­czątku roku 1953 Zakład Ochrony Przy­rody Polskiej Akademii Nauk w Krako­wie prowadzi badania nad zależnością po­krywy śnieżnej od zespołów roślinnych w Tatrach. Celem tych badań jest wyka­zanie jednego ze związków, jaki istnieje w przyrodzie pomiędzy rośliną a jej oto­czeniem oraz przedstawienie ważnego zna­czenia takich zależności ze względów e- konomicznych i gospodarczych.

Turystów, znających od dawna Tatry i Beskidy, zastanawia niewątpliwie stały ubytek wody w rzekach i potokach gór­skich, jak też i krańcowe przeskoki stanu wód w różnych porach roku. Główną przy - czyną tych katastrofalnych stosunków hy­drologicznych jest zmiana ogromnych po­łaci naszych naturalnych lasów górskich na sztuczne uprawy, przeważnie świerko­we, nietrwałe i wywierające fatalny wpływ na gospodarkę wodną w przyrodzie. Wła­ściwa przebudowa tych sztucznych lasów na podobne do naturalnych zespoły ro­ślinne, jest ważnym celem polskiego le ­śnictwa.

Tatry, które w pewnym stopniu zacho­wały niezmienioną, pierwotną szatę roślin­ną są doskonałym terenem dla badań po­równawczych. Turyści zwiedzający Tatry wczesną wiosną wiedzą, że w czasie kie­dy już śnieg stopnieje w niżej położonych lasach oraz wysoko w piętrze kosodrze­winy, wówczas jeszcze w świerczynie gór- noreglowej długo utrzymuje się na pół zlodowaciała pokrywa śniegu. Ustalenie na podstawie takich właśnie zjawisk, me­todą szczegółowych . badań terenowych, wpływu naturalnych zespołów roślinnych oraz terenów zmienionych gospodarką człowieka na stosunki wodne, na określo­nych terenach w Tatrach jest właśnie ce­lem omawianych badań Zakładu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.

Stefan M yczkowski

Page 241: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 2 7

Karpacka eKspedycja archeologiczna. W roku 1951 podjęte zostały planowe pra­ce archeologiczne na obszarze Karpat pol­skich. Po niewielkich wyprawach zwia­dowczych, urządzanych z Krakowa w do­linę górnej Soły, Raby i Dunajca, prze­niosły się one w jesieni tegoż roku na prawie nietknięte przez archeologa tereny Karpat środkowych i wschodnich, w dorze­cza górnej Wisłoki, Wisłoka i Sanu. Przy­czyniło się do tego przede wszystkim zor­ganizowanie w lecie r. 1951 — przez pi­szącego te słowa — prac wykopaliskowych na grodzisku Wietrzno-Bóbrka w pobliżu Przełęczy Dukielskiej. Tu powstała główna baza wypadowa ekspedycji, nazwanej wów­czas podkarpacką. Wyprawy badawcze z Wietrzna miały początkowo nieduży za­sięg i zmierzały głównie do uzyskania tła kulturowego dla grodziska, rychło jed­nak — w miarę przestrzennego poszerze­nia eksploracji — rozrosła się problema­tyka i ustaliły metody pracy ekspedycji.

Koszty badań pokrywane były w latach 1951—53 częściowo przez Ministerstwo Kultury i Sztuki — Zarząd Ochrony i Kon­serwacji Zabytków, częściowo przez sa­mych uczestników wypraw; od r. 1954, w związku z przejęciem akcji przez Pol­ską Akacemię Nauk — Instytut Historii Kultury Materialnej, otrzymać ma ekspe­dycja odpowiednią bazę finansową.

Podstawowym zadaniem Karpackiej (do r. 1953 i Podkarpackiej) Ekspedycji Ar­cheologicznej na lata 1951—55 jest wstępna inwentaryzacja zabytków arche­ologicznym ruchomych i nierucjnomych (głównie grodzisk) oraz naukowe przygo­towanie przyszłych większych eksplora­cji w oparciu o studia map i planów ka­tastralnych, pisanych źródeł średniowiecz­nych i nowożytnych, tudzież informacje z terenu, zbierane często systemem ankiet, przeprowadzane są prace polowe, prze­ważnie typu rozpoznawczego i sondażowe­go; na niektórych tylko, wybranych sta­nowiskach wykonuje się wykopy szeroko- przestrzenne. Podczas prac terenowych rejestrowane- są również niektóre fakty et­nograficzne i toponomastyczne.

W ciągu trzech lat pracy zorganizowano szereg wypraw zarówno na . wschodnie połacie omawianego terenu (z Dazy wietrz- niańskiej i Sanoka), jak też i na zachod­nie (z Krakowa). Doprowadziły one do od­krycia wielu nieznanych dotąd stanowisk archeologicznych, weryfikacji istnienia lub klasyfikacji kulturowej zabytków notowa­nych w literaturze specjalnej i archiwach muzealnych. Kartogram stanowisk wy­łowionych przez ekspedycję, w nowym

świetle ukazuje już dzisiaj procesy osad­nicze w niektórych połaciach Karpat pol­skich. Np. w najbardziej na południowy wschód wysuniętych powiatach Polski, sanockim i leskim, zdołano zanotować 31 miejscowości, w których występują zabyt­ki archeologiczne; wiele z nich znaczy nam najdalszy południowy zasięg osad­nictwa czy też pewnych zjawisk kulturo­wych doby starożytnej i wczesnego śred­niowiecza (Turzańsk — ostatnie stanowi­sko neolityczne, Radoszyce, Cisną i Mię- dzybródź — najdalsze ślady pobytu i wę­drówek zakarpackich człowieka okresu rzymskiego, Hoczew, Zwierzyn i zdaje się Łupków — kresowe grody wczesnośrednio­wieczne). Szczególnie wiele zarejestrowa­no stanowisk wczesnośredniowiecznych, co posiada niemałe znaczenie dla prowadzo­nych obecnie badań nad początkami pań­stwa polskiego. Do ważnych zdobyczy za­liczyć należy przede wszystkim odkrycie łańcucha grodzisk nad górnym Sanem (11 obiektów), doskonale" zachowanego grodziska w Brzezowej, pow. Jasło i pier­wotnego, zapewne kasztelańskiego grodu w Starym Sączu, dalej — wstępne zbada­nie celtyckiego castellum w Poznachowi- cach Górnych, pow. Myślenice i słowiań­skiej warowni w Naszacowicach, pow. Nowy Sącz, zainicjowanie badań średnio­wiecznych zamczysk (Rytro nad Popradem, Pustelnia św. Kingi w Pieninach, Odrzy- koń, Załuż itp.), inwentaryzację kopców- mogił (Jawczyce, pow. Kraków — najwię­ksza grupa kopców) itd.

Andrzej Żaki

Badania grodu W ietrznów koło P rzełę­czy D ukielsk iej. Od roku 1951 prowadzo­ne są prace wykopaliskowe na grodzisku leżącym w pobliżu Przełęczy Dukielskiej, na pograniczu wsi Wietrzna i Bobrki, w powiecie krośnieńskim. Dzięki pracom tym, największym w regionie Karpat pol­skich, oraz poszukiwaniom w źródłach pi­sanych możemy przyjąć, że mamy tu dc czynienia z ruinami silnej wczesnopolskiej warowni zwanej Wietrznów. Warownia te stanęła na lewym brzegu Jasiołki (dopływ Wisłoki), na wzniesieniu dochodzącym do 425 m npm i około 100 m ponad dolinę tej rzeki. Tu, w miejscu dawnego osad­nictwa ludności kultury łużyckiej (po któ­rej pozostało wiele charakterystycznych ułamków ceramiki) wydźwignięto gdzieś z końcem X w. trzy czy też (później) czte­ry potężne wały, używając do budowy se­tek tysięcy słupów i dyli dębowych i wy­kopując z fos tyleż metrów sześciennych ziemi gliniastej i miejscowego łupku me-

Page 242: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 2 8 KRONIKA

nilitowego. Centralną część grodu o po­wierzchni jednego morga zajęły zabudo­wania gospodarcze i domostwa z paleni­skami. Na podstawie rozmieszczenia resz­tek palenisk w zbadanej części grodziska można prowizorycznie obliczać pierwotne nasilenie osadnictwa. Mogło ono wyrażać się (średnio) liczbą 45 domów i przyjmując

stał strawiony pożarem, po którym nastą­pił okres odbudowy fortyfikacji. Po ja­kimś czasie odbudowany gród uległ z nie­wiadomych przyczyn ponownej, tym ra­zem ostatecznej ruinie. Losy jego miesz­kańców nie są znane. Jeśli ludność ocala­ła — osiedliła się przypuszczalnie poni­żej grodziska w dolinie Jasiolki i jej do

6 głów na dym — 270 mieszkańców. Jest to liczba bardzo znaczna jak na Małopol- skę wczesnośredniowieczną, odpowiadają­ca niechybnie ówczesnej pozycji grodu. Świadczy ona również o wczesnym zago­spodarowaniu strefy Przełęczy Dukiel­skiej.

Badania archeologiczne grodziska wietrzniańskiego przyniosły stosunkowo dużą — jak na warownię karpacką — ilość zabytków ruchomych, umożliwiających bliższe poznanie warunków bytowania mie­szkańców grodu. Znaleziono wiele tysię­cy ułamków naczyń glinianych lepionych w ręku, oraz obtaczanych na kole garn­carskim (w tym parę ze znakami garncar­skimi), przęśliki .tkackie, liczne przedmio­ty żelazne, m. in. dłutowate narzędzia rol­nicze do zgarniania ziemi z pługa(?), sierp, kilka grołów do strzał, ostrzy noży itd.

W świetle dotychczasowych, nie zakoń­czonych jeszcze badań można przypu­szczać, że gród Wietrznów przetrwał dc przełomu wieku XI i XII. Zwęglenia i zsu­wy drewnianych elementów obwałowań (przypuszczalnie o konstrukcji przekładko­wej pilotowanej) oraz zaczerwienienia nie­których partii ziemi, mówią, że gród zo-

pływu Wietrznej, w miejscu dzisiejszej wsi Wietrzno, która tc później, od końca w XII, należała do klasztoru Cystersów z Koprzywnicy. Dokumenty z w. XIII zna­ją już tylko wieś Wietrznów (villa Vetr- now, Uetrnow) ’

Położenie grodu wietrzniańskiego, roz­miary jego obwałowań i gęstość zabudo­wy dowodzą, że zajmował ważną pozycję strategiczną i gospodarczą na pograniczu polsko-węgierskim, a później — gdy Ruś zajęła dorzecze górnego Sanu — również na granicy poisko-ruskiej.

Prace wykopaliskowe na grodzisku zbli­żają się ku końcowi. Ostateczne ich za­kończenie przewidziane jest na jesień 1954 r.

Andrzej Żaki

Średniow ieczne „Zam czysko" w pow ie­c ie jasielskim . Podczas badań zwróciliśmy uwagę na jedno ze wzgórz przy torze ko­lejowym, między stacjami Tarnowiec i Je­dlicze. Ludność miejcowa twierdzi że -po­noć mają tam być podziemne przejścia, nocami coś tam „straszy", a grunr przy

Page 243: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 2 9

chodzeniu dudni. Owo tajemnicze wzgórze nosi lokalną nazwę „Zamczysko". Ludność miejscowa - jak wiadomo — bardzo czę­sto w nazwach obiektu zabytkowego prze­chowuje tradycję jego dawnej funkcji czy przeznaczenia — podczas gdy na powierz­chni nie pozostało śladu dawnych osiedli. Są to różne „zamczyska", „grodziska", „wały", „okopy", „stróże", „cmentarzy­ska", „żalniki" itp. Charakterystyczne są również wszelkie podania, legendy o za­padniętych grodach, o ukrytych skarbach, dzwonach lub drzwiach(I), O’ „dudnieniu" ziemi, o tajnych chodnikach, o śpiących rycerzach... Przeważnie są to bajki wyssa­ne z palca, ważną jednak wskazówką jest to, że są one związane z tym, a nie innym miejscem.

Zapadający zmrok uniemożliwił dokład­niejsze zbadanie obiektu i jego pomiary. Stwierdziliśmy, że wzniesienie „Zamczy­sko" tworzy jak gdyby cypel pasma wzgórz, ciągnących się wzdłuż lewego brzegu Jasiołki. Leży ono na terenie la­sów państwowych Patrząc nań z dołu, od wsi Brzezówka, widzi się tylko strome zbocza, porośnięte gęstym lasem. Dopiero wspinając się w górę, można zauważyć, że sam szczyt tworzy jakby sztucznie usy­pany stożek — z płasko ściętym wierz­chołkiem. To właśnie owa domniemana strażnica obronna. Rozmiary jej niewielkie. Jest to po prostu kolisty majdan, otoczo­ny widocznym jeszcze dobrze nasypem ziemnym. Całość z „wałem", licząc wzdłuż osi N S i E- W, ma rozmiary ok. 40 X 30 m. Wysokość obwałowania nie przekracza l m — mierząc od dzisiejsze­go poziomu majdanu. Zewnętrzny stok na­sypu łączy się dalej ze spadzistymi zbo­czami, co naturalnie utruania dostęp. Od strony południowej wał rozdwaja się; mię­dzy jego elipsoidalnie schodzącymi się ra­mionami powstaje niewielka fosa. Na e- wentualną bramę, czy wjazd zdaje się wskazywać znaczne obniżenie, pi zerwa w wale ud strony wschodniej. Natomiast trudno jest dziś zinterpretować odgałęzie­nie wału w kierunku środka majdanu. Gruba warstwa liści utrudnia dokładniej­sze obserwacje terenu. Wykorzystujemy jednak niemieckie rowy strzeleckie z cza­sów ostatniej wojny, by zdobyć jakiś ma­teriał zabytkowy, zaobserwować układ warstw osadniczych. Chodzi o to, by do­wiedzieć się czegoś więcej o porzuconej strażnicy (?). Stwierdziliśmy, że w waie, a nawet na zewnątrz, na podwalu, ciągnie się warstwa spalenizny, przepojonej du­żymi kawałkami węgla drzewnego. Pod nasypem żółtego piasku, w trzonie wału.

znajduje się czerwona ziemia, jakby silnie przepalona (podobnie reagował na ogień łupek wałów grodziska we Wietrznie).

W tej warstwie, jak i poza wałem, znala­zło się trochę ułamków ceramiki, a na­wet jeden fragment dna z odciskiem zna­ku własnościowego garncarza.

Technika wykonania naczyń (całkowicie obtaczanych), cienkość ścianek, jak i silnie wywinięte na zewnątrz brzegi, wskazywa­łyby, według chronologii przyjętej dotych­czas dla Małopolski, najwcześniej na wiek XIV. Znalezienie jednak dna z odciskiem znaku garncarskiego nie pozwala również

Schematyczny plan i przekrój pionowy Zamczyska

na późniejsze datowanie ceramiki. Znaki te zanikają bowiem w przeciągu XIII i XIV wieku, w związku z przechodzeniem na technikę toczenia naczyń. Powyższe u- wagi, odnośnie chronologii ceramiki, zna­lezionej na omawianym obiekcie, mają ra­czej charakter hipotezy roboczej. Dyspo­nujemy bowiem zaledwie kilkoma frag­mentami naczyń, które nie dają podsta­wy do ostatecznych wniosków.

W każdym bądź razie znalezienie ce­ramiki, najprawdopodobniej XIV-wiecznej, w wale pozwala stwierdzić, że nie powstał or, wcześniej, niż w wieku XIV. Wydaje się też, że wyżej omówiony „gródek" na­leży. do rzędu znanych powszecnnie tzw. grodzisk stożkowych z doby rozdrobnie­nia dzielnicowego i krzepnącej władzy miejscowego feudała. Obronność tego sta­nowiska — to nie tylko wał, czy ewentu­alnie fosa. Bardzo strome zbocza wzgó­rza, wspaniała widoczność doliny Jasiołki daleko na wschód, bliskość rzeki (a więc

Page 244: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 3 0 KRONirCA

przeszkody naturalnej) — oto czynniki, dzięki którym przypuszczalny gródek za­wdzięcza swoje bardzo dogodne położenie. Doskonałe możliwości tego punktu dla ob­serwowania okolicy i zbliżających się od strony Krosna wojsk doceniali także Niem­cy *w ostatniej wojnie, zakładając tu gnia­zdo oporu.

W każdym bądź razie, z całą pewno­ścią o funkcji i chronologii grodziska mó­wić będziemy mogli po przeprowadzeniu systematycznych badań wykopaliskowych.

Powinno się zwrócić też uwagę na po­wiązanie tego —- raczej obronnego — sta­nowiska z osadą, jaka musiała stanowić jego zaplecze; a dalej na ewentualne związ­ki z innymi okolicznymi „zamczyskami" średniowiecznymi ■); wreszcie zbadać inne eweniualne punkty obronne wczesno i pó­źnośredniowieczne nad Jasiołką (na lewym brzegu tej rzeki leży, o kilkanaście km na południe, słynne grodzisko w Wietrz­nie — Bobrce, wcześniejsze jednak o przy­najmniej trzy wieki).2)

Helena Zollówna

Z dziejów fotografii tatrzańskiej. Znany turysta i fotografik J. Sunderland opra­cował obszerną monografię o fotografii tatrzańskiej, obejmującą czasy do pierw­szej wojny światowej.

Oto tytuły rozdziałów części pierwszej, obejmującej wiek XIX: I. Człowiek i góry,II. Podróżnicy (Rzewuski. Olszyński, Dut­kiewicz, Sykta). III. Turyści (Szubert, St. Bizański, W. Eljasz). Wiek XX omawia część druga, na którą składają się roz­dział IV. Nowe czasy, V. Taternicy, VI. Karłowicz. VII. inni taternicy (Chmielow­ski, W. i K. Bizańscy, Kordys, Król, Zdyb, Komornicki i inni), VIII. Zwiastu­ny fotografiki (dr St. Krygowski, W. Her- se, Kotiers, Ł. Dobrzański, Bobiński, Kle­mensiewicz, M. Dudryk). IX. Dalsza wspi­naczka artystyczna (Małachowski, Pawli­ca, Oppenheim, Jaroszyński, Lande, Le- biedziński, Łazarski, W igilew, Mierczyń- ska, Cyprian). Rozdział ostatni (X) jest pró­bą syntezy dziejów fotografii tatrzańskiej w. XIX i pierwszych dziesiątków XX wieku.

W

1) A. Ż ak i — S p ra w o zd an ie z p ra c b ad aw ­czych p rzep ro w ad zo n y ch w W ietrzn ie-B óbrce , pow . k ro śn ie ń sk i i oko licy . P rz e g lą d Z achodn i, r. V II, n r 11/12, s tr . 499—509.

2) H. Z ollów na — A rcheo log iczna e k sp ed y ­c ja p o d k a rp a c k a . Z O tch łan i w iek ó w , r . X X X II, zesz. 6, s tr . 235,-236.

B adania jaskiń w Tatrach i P ieninach.Sekcja Taternictwa Jaskiniowego w Zako­panem, która powstała w styczniu 1954 r. z istniejącego tam od roku 1951 Koła Ja- skinioznawczego przy Oddziale PTTK, wy­kazywała żywą działalność badawczą w cią­gu ubiegłego roku.

Jeszcze przed ostatecznym zorganizowa­niem się Sekcji przystąpiono do dalszych badań w Jaskini Zimnej. W dniach 24— 25 stycznia wyruszyła wyprawa w skła­dzie: L. Cwiertniak J Frączek, M. Hy- ziński, J. Orawiec, K. Stec/d, E. Winiar­ski i S. Zwoliński, w głąb Czarnego Ko­mina *) i po przebyciu zalanego w lecie wodą miejsca korytarza, posunęła się nim dalej aż do kulminacyjnego wzniesienia korytarza, wynoszącego 66 m. nad pozio­mem dolnego piętra jaskini. W tym miej­scu Czarny. Korytarz zmienia kierunek i opada w dół. Dno jego, zrazu pokryte głazami, staje się coraz bardziej strome i wreszcie urywa się pionowym progiem. Po zjeździe z tego progu na linie, człon­kowie wyprawy znaleźli się w dość obszer­nej komorze, stanowiącej pięterko w wiel­kich kominach wznoszących się w górę za syfonem w końcowych partiach dolnego piętra jaskini. Kominy te sforsowane zo­stały w jesieni uuiegłego roku przez wy­prawę Kursu Instruktorów Taternictwa Ja­skiniowego z Krakowa. W nowo odkrytych partiach koi ytarza napotykano wszędzie na utwory naciekowe pokryte czarnym nalo­tem, któremu korytarz ten zawdzięcza swą nazwę. Odkrycie Czarnego Korytarza ma duże znaczenie dla dalszych wypraw ta­ternickich do Jaskini Zimnej, gdyż sta­nowi on drogę omijającą niebezpieczny i trudny do opróżnienia z wody syfon w dol­nym piętrze jaskini.

Sekcja zorganizowała nadto cztery wy­prawy do Jaskini Zimnej. Wyprawa w dniu 14 lutego miała charakter rekonesansu. Następna trzydniuwa wyprawa odbyta w dniach 26—28 luty w składzie: L. Cwiert- niak, K. Habowski. J. Orawiec, K. Stec­ki i S. Zwoliński, dokonała odkrycia no­wego korytarza nazwanego Korytarzem pod Łukami. Korytarz ten rozwinięty jest nad najbardziej na południe wysuniętym odgałęzieniem jaskini i łączy się z nim kilkoma pionowymi studniami. W jego sklepieniu czerni się otwór niedostępnego komina, prowadzącego prawdopodobnie do dalszych partii tego odgałęzienia jaskini. Osobliwością Korytarza pod Łukami są ła­

*) P a trz a r ty k u ł S. Z w oliń sk ieg o o Ja sk in i Z im n ej w „ W ie rch ach " to m X X II, s tr . 174.

Page 245: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 3 1

wice piasku granitowego świadczące o wielkiej rozciągłości jaskini w głąb masy­wu Czerwonych Wierchów skąd piasek ten musiał być przyniesiony, oraz pokaźna ilość szkieletów kun, zgromadzonych w jednym miejscu, co znowu daje podstawy do przypuszczeń, że jaskinia ma inne, nie­znane jeszcze połączenia z powierzchnią ziemi.

Oprócz zadań odkrywczych wyprawa ta miała na celu wykonanie planu nowo od­krytych korytarzy, podobnie jak i, nastę­pna zorganizowana w dniach 18—21 mar­ca, w czasie której pomierzono do końca prawie wszystkie większe korytarze jaski­ni. Dokonano także podczas tej wyprawy eksploracji niezbadanego dotąd systemu studni w południowym odgałęzieniu jaski­ni. Jak stwierdził J. Orawiec spuszczony na dno ostatniej, najgłębszej studni, — kończy się ona niemożliwym do przebycia zamuliskiem.

Ostatnia jednodniowa wyprawa Sekcji do Jaskini Zimnej, odbyta w dniu 4 kwiet­nia, miała za zadanie dokończenie badań w Krętym Korytarzu odgałęziającym się w komorze nad progiem w dolnym piętrze jaskini. Stwierdzono, że korytarz ten prze­chodzi w wąskie a wysokie szczeliny, któ­rymi nie można się już dalej przecisnąć. Rezultatem wypraw Sekcji zakopiańskiej było rozwiązanie wszystkich problemów odkrywczych w Jaskini Zimnej, możliwych do pokonania metodami taternickimi.

Po zakończeniu zimowego sezonu Sek­cja skierowała uwagę na dokładne pozna­nie masywu Organów i okolic Wąwozu Kraków. W ciągu wiosny i lata 1954 od­byto ogółem 15 wypraw jednodniowych w te okolice. W czasie tych wypraw zwie­dzono kilka niewielkich jaskiń, docierano przy pomocy zjazdów na linie do wysoko położonych w skałach otworów, zainicjo­wano próbne przekopywanie zawalisk w kilku zasypanych jaskiniach. Dzięki tym robotom stwierdzono, że dwa korytarze ja­skiniowe poniżej Okien Zbójnickich łączą się w jeden tunel przebijający na wylot żebro skalne. W innym miejscu, w pobli­żu Hali Pisanej, po usunięciu gruzu po­sunięto się korytarzem kilkanaście metrów w głąb skały, nie docierając jeszcze do końca jaskini. W Wąwozie Kraków, w po­bliżu odkrytej w zeszłym roku przez człon­ków Sekcji Jaskini Zakosistej, znalezio­no jeszcze cztery niegłębokie jaskinie. Najciekawiej z nich zapowiada się jaski­nia nazwana Piarżystą, która jednak w głębi jest zasypana i badanie jej musiało­by być połączone z rozkopaniem zagra­dzającego drogę zwaliska.

Drugim terenem działalności odkryw­czej Sekcji były Pieniny. W okresie od lipca do września zorganizowano trzy wy­prawy w te okolice. W czasie wyprawy w dniach 18—19 lipca zwiedzono w masy­wie Sokolicy liczne zapadliska i szczeliny pochodzenia tektonicznego. Najdłuższa z nich, dwuwylotowa, liczy wraz z. rozgałę­zieniami ok. 70 m. możliwych do przejścia korytarzy, które splanowano. W dwóch innych szczelinach, niestety za wąskich do zwiedzenia i zawalonych gruzem, stwier­dzono wydobywanie Się na zewnątrz sil­nych prądów powietrza o tak niskiej tem­peraturze, że jeszcze w lipcu znajdowały się tam bryły lodu. Podobne zjawisko za­obserwowano również w rumowisku skal­nym w pobliżu miejsca, na którym stało nieistniejące dziś schronisko im. Sienkie­wicza. W dniu 7 sierpnia odnaleziono i zwiedzono dużą jaskinię szczelinową w do­linie Pienińskiego Potoku oraz przeszu­kano stoki W ielkiej Pustelnicy. W czasie trzydniowej wyprawy w dniach 5—7 wrze­śnia wzięli udział członkowie Sekcji. M. Hyziński, B. Nowina-Nojszewski, K. Stec­ki, E. Winiarski, S. Zwoliński oraz dwie osoby do Sekcji nie należące. W pierw­szym dniu wyprawy powtórnie zwiedzono i splanowano Jaskinię w Potoku Pieniń­skim, znajdując jeszcze szereg nieznanych odgałęzień. Jest to jaskinia wytworzona na wielkim pęknięciu tektonicznym prze­cinającym w popr zek żebro skalne na sto­ku Góry Zamkowej. Południowy wylot ja­skini mieści się w niewielkiej wnęce, wśród poti zaskanych bioków skalnych. Za tym, zwężonym przez zwaliska wyiOtem, szczelina rozszerza się w obszerny, opada­jący stromo w dół korytarz, który dopro­wadza do północnego wylotu jaskini o cie­kawej budowie i imponującej wysokości. W połowie wschodniej ściany korytarza otwiera się szerokie przejście do drugiej szczeliny, posiadającej również obszerny wylot na powierzchnię, na północnym sto­ku grzędy skalnej. Oprócz tego głównego ciągu jaskinia posiada szereg wyżej lub niżej położonych odgałęzień. W sumie ko­rytarze jaskini mają przeszło 100 m dłu­gości i w większości są dużych rozmiarów, tak, że Jaskinię w Pienińskim Potoku na- leżj uznać za największą z dotąd znanych jaskiń pienińskich.

Ponadto przeszukano okolice Piecków i Facimiecha, znajdując tam tylko kilka płytszych wnęk w skałach, oraz części Zie­lonych Skałek pod Czorsztynem. Znajdu­ją się tam liczne jamy- borsucze, które czasami są małymi jaskiniami naturalny-

Stcfan Zwoliński

Page 246: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 3 2 KRONIKA

Jaskinia KasproWd N iżnia. W związku z notatką Kazimieiza Kowalskiego w XXII tomie „Wierchów" str. 214 pt. Jaskinia Kasprowa Niżnia, pragnę podzielić się mo­imi spostrzeżeniami sprzed lat przeszło dwudziestu, które być może przyczynią się do bliższego poznania zjawisk zachodzą-

. cych w tej grocie.Nad studnię, znajdującą się w końco­

wej części groty, dotarłem po raz pierw­szy w grudniu roku 1930, po przebyciu korytarza o soczewkowatym przekroju za­lanego częściowo wodą Z końcowej części korytarza, nie zalanej wodą, opadała w le­wo studnia pionową ścianką. Dno studni wypełnione było wodą. Będąc sam (towa­rzysze Henryk Busse i Jerzy Grochowski pozostali w Sali Rycerskiej) nie mogłem zbadać bliżej studni.

Na to samo miejsce powróciłem w 2 lata później, również w grudniu. Tym ra­zem zostałem opuszczony na linie przez towarzyszy (Janina Boretti i J. Grochow ski) na dno studni, zalane na prawie ■ ca­łej powierzchni wodą. Dno studni opada­ło pod wodą stromo ku ścianie, po której nastąpił zjazd. Mimo bardzo dokładnego obejrzenia otoczenia nie stwierdziłem żad­nych otworów, mogących stanowić wejście do dalszych korytarzy.

Ponieważ właśnie na dnie tej studni, jak podaje autor notatki, grupa turystów zakopiańskich znalazła jesienią 1951 roku wejście do dalszych korytarzy, wejście to musiało się za mojej bytności znajdować pod powierzchnią wody.

Biorąc pod uwagę, że oba razy byłem w miesiącu, kiedy stan wód w grocie by­wa raczej najniższy, zachodzi pytanie, czy wejście do. kurytarzy jesienią roku 1951 było wyjątkowo tylko nie zalane wodą, czy też między rokiem 1932 i 1951 za­szły w systemie odwadniającym tej części groty zmiany, które odsłoniły to wejście na stale, przynajmniej dla tej pory roku, gdy grota jest w ogóle dostępna.

W łodzimierz Busse

D alsze odkrycia w Jaskini Zimnej. Ja­skinia Zimna w Dolinie Kościeliskiej była

T A T R Y , ^ P O D H A L E ,

Konkurs i W ystaw a Podhalańskiego P a m iątkarsiwa w Zakopanem. W czerwcu 1953 r. ogłoszony został na Podhalu przez Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz Wy­dział Kultury przy Prezydium Wojewódz­kiej Rady Narodowej w Krakowie, Kon­kurs Pamiątkarstwa Podhalańskiego. Ini-

*

w r. 1954 terenem dalszych prac odkryw­czych. W czasie od 31. I — 9. II. 1954 r. działała tu wyprawa badawcza zorganizo­wana przez Podkomisję Taternictwa Jaski­niowego przy Komisji Taternictwa ZG PTTK. W wyprawie wzięło udział 19 u- czestników z Krakowa, Warszawy, Toru­nia, Poznania i Częstochowy. Po pokona­niu zagradzającego drogę syfonu i progów dotarto do korytarzy odkrytych jesienią 1953 r. Tutaj założono chatkę biwakową, w której 7 uczestników wyprawy spędziło 4 dni (przebywali oni pod ziemią nieprzer­wanie przez 103 godziny, co jest rekordem w po1 >kim taternictwie jaskiniowym). Chatka połączona była telefonem z po­wierzchnią ziemi.

Podczas biwaku zbadano w iele nowych korytarzy o łącznej długości 1200 m. W ie­le z nich posiada piękne nacieki, jedne z najładniejszych w naszych jaskiniach. Większość chodników ma charakter szcze­lin, częste kurytarze przebiegają na tych samych szczelinach w różnych poziomach. Jeden z chodników doprowadził w są­siedztwo powierzchni, gdyż dawał się w nim odczuwać wyraźnie chłód, a na ścia­nach znaleziono owady typowe dla otwo­rów jaskiń. Niestety przejście na po­wierzchnię było tu całkowicie zasypane gruzem.

Wyprawa przyniosła w iele zdobyczy na­ukowych. Wykonano plany wszystkich od­krytych korytarzy jaskini, której długość wzrosła do 2600 m. W chwili obecnej jest więc Jaskinia Zimna najdłuższą jaskinią1 Polski, przewyższając znacznie następną z kolei, Chochołowską Szczelinę, liczącą 1650 ni długości. W czasie wyprawy wy­konano liczne zdjęcia fotograficzne, do­konano obserwacji mikroklimatycznych i zoologicznych. Wyprawa przyniosła rów­nież cenne doświadczenia techniczne do­tyczące biwakowania w jaskini i metod pokonywania progów i jeziorek. Nowo od­kryte części jaskini są przeważnie trudne i nie nadają się zupełnie dla szerszego ruchu turystycznego. Całość Jaskini Zim­nej daleka jest jeszcze od zbadania.

K. Kowalski

P O D K A R P A C I E

cjatywa tej akcji wyszła ze Związku Pol­skich Artystów Plastyków w Zakopanem. W poczuciu odpowiedzialności Kulturalnej za poziom artystyczny produkcji terenu ich działalności zwrócili się oni z memo­riałem do Min. Kultury i Sztuki o ko­nieczności uporządkowania pod względem

Page 247: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 3 3

kulturalno-artystycznym tej gałęzi produk­cji lokalnej. Poziom podhalańskiego pa­miątkarstwa, odziedziczony przez Polskę Ludową okazał się bardzo niski i obcy tradycjom wspaniałych osiągnięć ludowej sztuki Podhala. Czynnikami obniżającymi poanalańskie pamiątkarstwo był z jednej strony wpływ wywarty na ludowego twór cę przez Szkołę Przemysłu Drzewnego za­łożoną w najlepszej myśli przez TT w 1875 r. w Zakopanem. Szkoła ta, prze­szedłszy bardzo szybko pod opiekę władz austriackich, stała się rozsadnikiem wszel­kiego rodzaju kosmopolityzmu, odrywają­cego zakopiańskiego chałupnika od ro­dzimych tradycji ludowej sztuki. Drugim czynnikiem obniżającym poziom artystycz­ny pamiątkarstwa podhalańskiego stał się kapitalistyczny przedsiębiorca, który w po­goni za jak największym zyskiem, dążył jedynie do obniżenia ceny pamiątki nie interesując się poza sprawą „chodliwości" wzorca, ani poziomem artystycznym, ani zgodnością z tradycjami wspaniałej sztuki ludowej góralskiego ludu.

Obecnie w Polsce Ludowej zagadnie­nie dostarczenia masom ludowym odpo- czjwającym pod Tatrami po pracy, tury­stom i wycieczkom ludowo-robotniczym, odwiedzającym regularnie rokrocznie te­ren Podtatrza i Tatr, kulturalnej i arty­stycznie wartościowej pamiątKl stało się palącym zagadnieniem Podhala. Zwłaszcza, że produkcja pamiątkarska jest poważnym czynnikiem dobrobytu gospodarczego dla kilkuset chałupników i pracowników za­trudnionych i wyspecjalizowanych w tej produkcji na terenie powiatu nowotar­skiego.

Uznając wagę tego zagadnienia polityki kulturalnej Ministerstwo Kultury i Sztuki powołało w czerwcu br. komitet organi­zacyjny Konkursu Podhalańskiego Pamiąt­karstwa, przekazując mu akcję ogłoszenia konkursu i zorganizowania pokonkurso­wej Wystawy Pamiątkarstwa Podhalań­skiego.

Do wzięcia udziału w konkursie zostali zaproszeni wytwórcy ludowi pow. nowo­tarskiego, uczniowie szkół zawodowych po­wiatu, pracownicy i chałupnicy zakładów zwartych czy zespołów chałupniczych, ar­tyści plastycy jak i amatorzy. Członkowie komitetu organizacyjnego przeprowadzali instruktaż uświadamiający o celach i za­daniach konkursu. Rozplakatowano afisze w całym powiecie. Pracownicy oświatowi Muzeum Tatrzańskiego nie tylko pokazy­wali każdemu wszelkie okazy tradycyjnej sztuki ludowej Podhala, lecz zorganizowali wystawę objazdową po świetlicach wiej­

skich. W kilkunastu gablotach umieszczo­no okazy tradycyjnej sztuki ludowej przy współczesnych pamiątkach opartych na tradycyjnych, dobrych wzorach. Wygłasza­no przy tym pogadanki na temat konkursu. W wyniku tej akcji w dniu 30 listopada 1953 r. 450 osób zgłosiło 1600 wzorów na „pamiątki". Dwudziestoparoosobowe jury, zakwalifikowało przeszło 100 wzo­rów na wystawę. Przyznano 47 nagród i wyróżnień, przy czym należy podkreślić, że pierwsze nagrody przypadły tak wy­twórcom ludowym, chałupnikom, jak i a- matorom, a szkoły: Liceum Technik Pla­stycznych i Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Zakopanem otrzymały 2 pierwsze na­grody zespołowe. W wyniku konkursu 21 marca 1954 r otwarta została w Zakopa­nem Wystawa Podhalańskiego Pamiątkar­stwa.

Pozytywnym wynikiem konkursu jest wykazanie ile inwencji twórczej tkwi wśród chałupników, twórców ludowych a nawet amatorów w powiecie nowotarskim. Dalszym etapem akcji podniesieni? arty­stycznego i kulturalnego „pamiątki" mu­szą być starania o potanienie produkcji oraz znalezienie takich form o-ganizacyj nych, które ułatwiłyby twórcom ludowym i chałupnikom produkowanie pamiątek po­jętych w najszerszym tego słowa znacze­niu i wprowadzenie ich na rynek dla sze­rokich mas luazi pracy.

W . G. T .

Z zagadnień czyteln ictw a w Zakopanem.Zarówno stali mieszkańcy Zakopanego, jak i czasowo przebywający w tym mieście turyści, wczasowicze i kuracjusze mają tu bardzo ułatwiony dostęp do książki. Mo­gą je nabywać na własność czy to w „Do­mu Książki", czy w ośrodkach sprzedaży „Ruchu", czy wreszcie u kolporterów za­kładowych, coraz liczniej działających w miejscowych zakładach pracy. Mogą oni również wypożyczać je w bibliotekach za­kładowych lub publicznych/pozostających pod kierownictwem organizacji społecz­nych, jak CRZZ (biblioteki zakładowe w sanatoriach, domach FWP, domach wypo­czynkowych „Orbisu", świetlicacn orga­nizacji społecznych) oraz pod nadzorem instytucji państwowych takich, jak Mini­sterstwo Oświaty (biblioteki szkolne), Mi­nisterstwo Kultury i Sztuki (Biblioteka Muzeum Tatrzańskiego, Miejska Bibliote­ka Publiczna). Całość zagadnień czytel­nictwa w Zakopanem pozostaje od roku pod opieką Miejskiej Rady Czytelnictwa i Książki, która koordynuje poczynania poszczególnych ośrodków kontaktu czy­

Page 248: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 3 4 KRONIKA

telnika z książką. Działalności tych zako­piańskich ośrodków popularyzacji książki warto dziś poświęcić słów kilka.

Ośrodki sprzedaży książki, reprezento­wane przez „Dom Książki" i „Ruch", wy­kazują bardzo ożywioną działalność, odpo­wiadającą ogólnej tendencji maksymalne­go nasycenia rynku księgarskiego dużą ilością starannie dobieranych książek. Na szczególne podkreślenie zasługuje tu zwła­szcza fakt oddania do dyspozycji tury­stów 1 miłośników przyrody wszelkiego ro­dzaju przewodników po Tatrach i Podhalu, dał się natomiast odczuć brak XXII rocz­nika „Wierchów".

W trosce o zaspokojenie potrzeb czy­telnika przebywającego w sanatoriach, do­mach wczasowych, czy zakładach pracy, powołano do życia instytucję kolporterów zakładowych, którzy w ilości ponad 120 stawiają do dyspozycji powierzonych swo­jej opiece wczasowiczów, kuracjuszy czy kolegów biurowych ostatnie nowości z wszystkich dziedzin. W tychże zakładach zamkniętych rozbudowano istniejące bi­blioteki, a tam gdzie ich nie było stwo­rzono nowe, dbając przy tym o to, aby kompozycja księgozbiorów obejmowała po­zycje najbardziej wartościowe. Niektóre instytucje, jak Fundusz Wczasów Praco­wniczych, posiadają bibliotekę centralną, liczącą ponad 20 000 tomów i obsługującą kilkadziesiąt domów wczasowych i zatrud­niającą fachowych bibliotekarzy. Zespół sanatoriów powierzył zagadnienie organi­zacji bibliotek sanatoryjnych specjalnie do tego celu przyjętemu bibliotekarzowi. Należy mieć nadzieję, że opieka zespo­łu nie ograniczy się do jednorazowej akcji uporządkowania bibliotek, ale roz­ciągnie się na przyszłą ich działalność, zwłaszcza jeśli chodzi o planową akcję czy­telniczą, która w warunkach powierzania prowadzenia biblioteki przybywającym do danego zakładu na kilka tygodni kuracju­szom — pozbawiona była całkowicie ele­mentu ciągłości i odpowiedzialności za ca­łość pracy z czytelnikiem.

Spośród bibliotek publicznych o pro­blematyce regionalnej na czoło wysuwa się biblioteka Muzeum Tatrzańskiego, pozosta­jąca pod fachową i troskliwą opieką dy­rektora Muzeum, Juliusza Zborowskiego. Księgozbiór obejmujący ponad 10 000 to­mów zawiera nie tylko druki zwarte, ale i bogatą kolekcję czasopism i wycinków z prasy. Bibliotece tej brak jest odpo­wiedniego pomieszczenia, co w dużym sto­pniu utrudnia udostępnienie zbiorów czy­telnikom, rekrutującym się przeważnie z naukowców, literatów i muzyków.

Miejska Biblioteka Publiczna powstała w obecnej swej postaci w roku 1945 z po­łączenia kilku dawniejszych księgozbio­rów. Trzon biblioteki stanowi biblioteka Towarzystwa Czytelni Zakopiańskiej, się­gającego swymi początkami czasów Cha­łubińskiego. Biblioteka tego towarzystwa zasilana była darami abonentów czytelni, jak dr Baranowskiego a zwłaszcza prof.E. Swierzawskiego, który przekazał biblio­tece Czytelni Zakopiańskiej cenny swój księgozbiór o tematyce przeważnie histo­rycznej, liczący ok. 3 0 0 0 tomów. Dziś Miejska Biblioteka Publiczna liczy ponad 36 0 0 0 tomów i rozwija swoją działalność za pośrednictwem takich ośrodków kon­taktu z czytelnikiem, jak wypożyczalnia książek, Czytelnia Książek i Czasopism, Filia i siedem punktów bibliotecznych. Wypożyczalnia książek odwiedzana jest codziennie przez około 200 osób, wypoży­czających od 3 0 0 do 500 tomów dziennie. Wśród tych czytelników duży odsetek sta­nowi młodzież. Wobec stale rosnącej licz­by tych właśnie młodocianych czytelni­ków dwa zagadnienia stają się coraz bar­dziej palące: sprawa brakującej literatu­ry młodzieżowej i potrzeba osobnej wy­pożyczalni książek wyłącznie dla młodzie­ży. Zagadnienie literatury młodzieżowej, a zwłaszcza dziecięcej rozwiązać da się jedynie w płaszczyźnie ogólnokrajowej, natomiast zagadnienie osobnej wypożyczal­ni książek dla młodzieży i dzieci to spra­wa czysto lokalna, której rozwiązanie le­ży wyłącznie w kompetencji terenowych władz administracyjnych, które ułatwią niewątpliwie bibliotece odzyskanie lokalu, pierwotnie przeznaczonego na wypożyczal­nię dla młodzieży, a obecnie zajmowanego przez inną instytucję. MiejSKa Czytelnia Książek i Czasopism wyposażona jest nie tylko w czasopisma krajowe i zagraniczne ale i w bibliotekę podręczną, słowniki, en­cyklopedie itp. i daje możność korzysta­nia z czasopism i książek zwłaszcza nau­kowych.

Filia i punkty biblioteczne obsługują ludność zamieszkałą przeważnie na pery­feriach Zakopanego. Jedyny wyjątek sta­nowi punkt biblioteczny w Hotelu Robot­niczym, położonym centralnie. O ile czy­telnicy w centralnej wypożyczalni książek i czytelni rekrutują się przeważnie z kół miejscowej inteligencji pracującej i mło­dzieży szkolnej, o tyle czytelnicy na punk­tach bibliotecznych, to prawie wyłącznie okoliczna ludność wiejska, zwłaszcza w punktach bibliotecznych przy świetlicach Związku Samopomocy Chłopskiej. Ilość czytelników, która z początkiem roku 1950

Page 249: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 3 5

wynosiła blisko 700 osób, wzrosła w ciągu czterech lat do 2 600 osób i wykazuje na­dal tendencję wzrastającą. Ilość wypoży­czeń przekroczy zapewne 100 000 tomów w stosunku rocznym. Poza katalogiem al­fabetycznym autorskim oraz katalogiem rzeczowym wypożyczalni, posiada Biblio­teka katalog recenzji ukazujących się w czasopismach. Zbiór tych recenzji wyko­rzystywany jest szczególnie często przez młodzież szkolną, bibliotekarzy oraz akty­wistów kulturalno-oświatowych.

W związku z coraz szerszym zasięgiem zainteresowań abonentów Biblioteki Miej­skiej wydaje się pożądane, aby powołać do życia przy Bibliotece Miejskiej pra­cownię naukową, która dawałaby możli­wość stałej i systematycznej pracy nauko­wej w oparciu o znajdującą się na miejscu, lub sprowadzaną z innych bibliotek lite­raturę naukową.

Mówiąc o bibliotekach czynnych na te­renie Zakopanego, niesposób pominąć księgozbioru znanego taternika, miłośnika przyrody i znawcy folkloru Podhala, W. Paryskiego. Jego prywatny księgozbiór, liczący ponad trzy tysiące systematycznie kolekcjonowanych dzieł o tematyce regio­nalnej, udostępniony jest przez uczynnego właściciela postronnym czytelnikom któ­rzy od doskonale zorientowanego gospo­darza uzyskać mogą niejedną wskazówkę metodyczną i informację bibliograficzną.

Zygm unt Bielski

Konkurs na projekt schroniska nad Mor­skim Okiem. SARP — Oddzi.ał Kraków i Komitet dla spraw Turystyki zorganizo­wali konkurs na projekt nowego schroni­ska nad Morskim Okiem. Na konkurs na­desłano 72 prace, które na wystawach w Zakopanem i Warszawie budziły duże za­interesowanie, czego dowodem był żywy udział publiczności w ankietach i dysku­sjach.

X

A grotechnika na halach. W artykule Pod tym tytułem ogłoszonym w ..Dzienni­ku Polskim" vnr 189 z 9—10 sierpnia 1953) dr Jan Kiełpiński zajmuje się waż­nym zagadnieniem zastosowania nawozów sztucznych w górach. Okazuje się w świe­tle badań agrotechnicznych prowadzonych przez Wydział Rolny UJ, że nawozy sztu­czne nie są wypłukiwane tak łatwo na zboczach górskich jak dotąd przypuszcza­no, gdyż rośliny bardzo szybko pobierają azot z przesiąkającej wody, zaś potas i fo­sfor wchłania gleba, zwracająca go rośli­

nom. Nawet długie deszcze nie wypłukują tych składników.

Miejsce psiej trawki (Nardus stricta) o niewielkiej wartości pastewnej zajmują trawy słodkie i koniczyny i plon siana wzrasta z 12 na 30 q/ha.

Również w zaaresie koszarzenia — jak wynika z artyicuiu autora — podjęto pró­by racjonalizacji, stosując zamiast jedne­go koszaru gęstego (1 m2 na owcę) dwa koszary, nocny (2 m2 na- owcę) i dzienny (1 m2 na owcę), zwiększając w ten sposób biochemiczny zasięg nawożenia. Dla zwię­kszenia ilości składników pokarmowych, na jednostkę powierzchni wysiano dodat­kowe dawki nawozów sztucznych.

Wyniki doświadczeń na łące górskiej w Lipowej koło Żywca wykazały, że do­tąd stosowany sysrem gęstego koszaru ca­łodobowego powodował zbyt obfite nawo­żenie, którego roślinność nie zdołała wy­korzystać.

Plony luźnego koszarzenia przy zasto­sowaniu sztucznych nawozów były niemal te same co przy gęstym lecz wynosiły bli­sko dwa razy tyle co na polach nie nawo­żonych.

Z artykułu dra Kiełpińskiego wynika, że w następstwie tych doświadczeń bęozie można ułożyć rotację nawozową dla całej hali, co pozwoli na zwiększenie produkcji masy roślinnej i zwiększenie ilości owiec z 4 do 10 sztuk na hektar.

Ponieważ owce znajdą dostateczną ilość paszy na hali nie będą pasły się w lesie, dla którego są czynnikiem niszczy­cielskim. Tym samym wprowadzenie na­wożenia hal przyczyni się dodatnio dla ochrony przyrody, gospodarki wodnej i wyżywienia ludności.

Warto przytoczyć horoskopy z artyku­łu dra Kiełpińskiego, który przewiduje, że z 100 000 hektarów ubogich użytków zielonych w Karpatach Zachodnich, dają­cych przeciętnie 10 q siana z ha plony siana wzrosną skutkiem racjonalnego ko­szarzenia do 40 q/ha. Uzyskany wzrost wyniesie wówczas ok. 3 miliony q dobre­go siana.

Artykuł porusza nadto zagadnienie ra­cjonalnego zagospodarowania gruntów podgórskich wskazując, że uprawa zbóż chlebowych na znacznych wysokościach daje słabe rezultaty. Przyszłość gospodar­cza regionów podgórskich leży w wprowa­dzeniu systemu trawopolnego, polegające­go na uprawie wieloletnich mieszanek ko- niczynowo-trawiastych w płodozmianach polowych. System ten wzmocni bazę pa­szową, poprawi strukturę glebową i wstrzy­ma erozję powierzchniową.

Page 250: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 3 6 KRONIKA

Ciekawe szczegóły artykułu, z którego cytujemy powyższe wnioski wskazują, że nasi agrotechnicy skierowali Sv/e zainte­resowania również na hale górskie. Zain­teresowania te wychodzą już poza ramy doświadczeń a wszystkie zmierzają do pod­niesienia produkcyjności rolnictwa w gór­skich obszarach Polski południowej.

W.

Zainteresowanie ow czarkiem podhalań­skim . W dawnej Polsce znane były liczne cenne użytkowe rasy psów, jak np. gończe, wyżły, czy zaginione w ostatniej wojnie, zmyślne, wierne i miłe owczarki nizinne, tak poszukiwane intensywnie przez nie­mieckich hodowców. Z moich kilkuletnich obserwacji wynikało, że to samo niebez­pieczeństwo zawisło nad znanymi wszyst­kim miłośnikom gór owczarkami tatrzań­skimi. Coraz trudniej było nabyć dobre szczenięta, coraz mniej spotykało się war­tościowych okazów. Celem poprawy sytu­acji została zorganizowana przez podpisa­nego w 1949 r. Oddziałowa Rada Związ­ku Kynologicznego w Zakopanem, której zadaniem było ratowanie tego użytkowego psa przed wyginięciem i postawienie jego hodowli na właściwym poziomie.

Mimo poświęcenia grona osób z Zako­panego, nowa komórka natrafiła na po­ważne trudności z braku środków finanso­wych i po roku istnienia upadła, wyko­nawszy jednak mimo krótkiego żywota część zadania. Poruszono opinię publiczną i zainteresowano' ją sprawą ginącego ow­czarka. W propagandowym artykule (Z. Danek: „Owczarek Podhalański", Piesnr 1/1950) przedstawiono krytyczną sytu­ację owczarka oraz plan akcji mającej po­prawić stan rzeczy. Zainteresowano sprawą podhalańskich lekarzy weterynarii, którzy przeprowadzając coroczne szczepienia o- chronne psów, mieli możność prowizorycz­nego przeglądu i rejestracji pogłowia. Dal­szym efektem pracy był obszerny artykuł (Z. Danek: „Owczarek Tatrzański" Wszech­świat nr 4/53), będący próbą monogra­ficznego opisu naszego owczarka, nieroz­łącznego towarzysza i ozdoby kierdeli owiec na halach górskich.

W dniu 9 maja 1954 r. na wniosek i przy materialnej pomocy Krakowskiej Rady Kynologicznej, zorganizowano prze­gląd owczarków. Doprowadzono 110 ow­czarków, co było sukcesem nie lada. Cha­

rakterystyczny był udział przeważnie psów młodych (do 3 lat), o dobrej na ogół kon­dycji i wzorcu, co wskazuje na skutecz­ność prowadzonej od kilku lat akcji. Prze­gląd odbył się na stadionie pod Skocznią na Krokwi, gdzie w obecności ok. 3000 widzów, zespół sędziowski dokonał oceny psów. W łaściciele najlepszych okazów wzo­rowych psów użytkowych, bacowie W. Sta­sik, W. Wirmański, W. Krupa, J. Naglak i inni otrzymali nagrody pieniężne, aby za­chęcić ludność Podhala do hodowli.

W pizeddzień pokazu odbyła się w Za­kopanem narada naukowa poświęcona ow­czarkowi. Stwierdzono na niej, że sytuacja owczarka zaczyna się poprawiać, że rasa ta jest cenna i przydatna w pasterstwie (jeden pies zastępuje w pracy czterech pa­stel zy), że w ieszcie pies ten potrafi za­aklimatyzować się na nizinach i może za­stąpić w naszej hodowli owiec o wiele droższe owczarki zagraniczne

Następstwa propagandowe tego pokazu znalazły natychmiastowy oddźwięk wśród ludności podhalańskiej. Na wystawę psów w Krakowie w dniu 30. V. 1954 przysła­no 15 ogromnych i silnych psów z pokazu zakopiańskiego.

Dalszą konsekwencją opisywanej „akcji owczarka podhalańskiego" było zwołanie w Krakowie w dniu 12. VI. 1954, z ini­cjatywy Krakowskiej Rady Kynologicznej, narady mającej na celu ustalenie progra­mu i zasad rozwinięcia racjonalnej, na na­ukowych podstawach opartej hodowli ow­czarka, która stałaby się źródłem wyse­lekcjonowanych, zarodowych okazów.

mgr inż, Zygm unt Danek

Owce beskidzkie w B ieszczadach. Z ro­ku na rok na doskonałych terenach past­wiskowych Bieszczadów pasą się kierdele owiec przybyłych tam z różnych części Podhala, ostatnio także z terenów Beski­du W yspowego. Akcja wypasowa rozwija się szczególnie pomyślnie w rejonie Ust­rzyk Dolnych, Nowego Łupkowa, Smol- nika i Komańczy, lecz również coraz czę­ściej spotyka turysta życie pasterskie tu i ówdzie głębiej w górach.

E. M.

R ozwój spółdzieln i produkcyjnych na Sądeczyźnie. Od skromnych początków w 1950 r., kiedy to na obszarze Sądećzyzny powstały trzy spółdzielnie produkcyjne, w Tyliczu, Mochnaczce Niżnej i Piorunce,

Page 251: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 3 7

do chwili obecnej datuje się wzrastający z. roku na rok rozwój ruchu spółdzielcze­go Obecnie istnieje na tyin obszarze 25 gospodarstw zespolonych, nastawionych przede wszystkim na hodowlę owiec i by­dła. Hodowla owiec w spółdzielniach obej­muje dziś ponad 20% pogłowia owiec ca­łego powiatu: Piorunka ma ich obecnie 403, Tylicz 370, ZłocKie 284 sztuKi.

Istotną sprawą dla spółdzielni sądec­kich jest zaopatrzenie w paszę a więc za­kładanie hal i łąk sztucznych. Doskonałe wyniki pod tym względem mają spółdziel­nie w Mochnaczce Niżnej, Złockiem, Flo- rynce, Tyliczu, Piorunce, Łabowej, Czyr- nej i Szczawniku.

Spółdzielnie hodowli bydła, jak w Ty­liczu i Muszynie zwiększają stale dostawy mleka a również niektóre z nich przecho­dzą na chów bydła zarodowego.

Nie są to jedyne rodzaje spółdzielni w Sądeczyźnie. Spółdzielnia „Kryniczanka" osiąga dobre wyniki warzywnicze a spół­dzielnia w Tyliczu pszczelnicze.

W

Siady sprzętu haw iarskiego. Dnia 30 lipca 1953 roku, podczas wycieczki do starych sztolni w północno-zachodnich sto­kach Ornaku, od strony Doliny Staroro- bociańskiej, znalazłem ślad robót hawiar- skich, w postaci starego przerdzewiałego haka. Hak ten leżał na skraju hałdy bru­natnych łupków kruszconośnych, jakie do dziś widnieją pod śladami otworów daw­nych sztolni w tym rejonie Ornaku, tuż na południe od żlebu Baniste. Znaleziony hak leżał na wysokości 1530—40 m npm., opodal śladu starej drogi hawiarskiej za­czynającej się w Dolinie Starorobociań- skiej przy polanie Dudówka.

Długość tego klinowatego haka wynosi 142 mm, średnica głowicy, rozpłaszczonej jak gdyby uderzeniami, ma 65 mm. Mimo usilnych poszukiwań w pobliżu nie udało mi się znaleźć żadnego innego śladu ro­bót górniczych. Miejsce znalezienia tego haka odległe jest o trzydzieści kilka me­trów poniżej pierwszego od północy sta­rego otworu sztolni. Otwór ten wiedzie

T U R Y S T Y K A — T A T E R N I

A kcja w czasów turystyczno-krajoznaw­czych w górach. Niemałą rolę w propa­gowaniu turystyki odgrywa akcja wcza-

do krótkiego, częściowo zawalonego, za­ledwie 3 metrowego, chodnika. Drugi ot­wór znajduje się o kilkanaście metrów bardziej na południe, mniej więcej w tym samym poziomie. Jest on znacznie płyt­szy, zarasta malowniczo kosodrzewina i

Stary hak hawiarskiFot. S. Berezowski

paprociami. Innych otworów w pobliżu nie udało mi się stwierdzić, mimo poszukiwań wśród kosówki ponad hałdą, świadczącą o dawniej istniejących na pewno liczniej­szych sztolniach.

Hak przekazałem do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.

Stanisław Berezowski

C T W O — R A T O W N I C T W O

sów turystyczno-krajoznawczych, organi­zowana łącznie przez FW P i PTTK na najciekawszych turystycznie szlakach gór­

Page 252: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 3 8 KRONIKA

skich, nizinnych i nadmorskich *). Wśród nich szlaki górskie stanowią jedną z naj­popularniejszych form wczasów, ciesząc się dużym zainteresowaniem. Na wczasy tego rodzaju kierowani są wyłącznie członko­wie związków zawodowych, posiadający prawo do otrzymania ulgowego skierowa­nia i ponoszący identyczne dopłaty do skie­rowań jakie obowiązują na normalnych wczasach. Tym samym więc stanowią one o właściwym składzie uczestników, którzy grupują się z pracowników fizycznych i umysłowych o niższym uposażeniu, zwykle ludzi, którzy pierwszy raz w życiu spędza­ją swe urlopy „turystycznie", na wędrów­ce. Wczasy turystyczne są jak gdyby przed­szkolem właściwej turystyki.

Wczasowicze wędrują szlakiem według ściśle ustalonego harmonogramu, w gru­pach ca 20 osobowych (w Karkonoszach ca 30 osobowych); ogólna ilość turnusów, które rozpoczynają się w końcu czerwca a kończą w początkach września, wynosi ca 20. Każdy turnus prowadzony jest przez fachowego przewodnika PTTK, angażowa­nego spośród aktywu społecznego.

Z roku na rok wzrasta ilość szlaków górskich, wzrasta też ilość uczestników jak i ustala się właściwszy skład wczaso­wiczów pod względem socjalnym.

W ciągu czterech lat organizacji wcza­sów turystyczno-krajoznawczych (1950— 1953 r.) szlakami górskimi przeszło 4420 wczasowiczów, w ogromnej większości lu­dzi, którzy po raz pierwszy w swym ży­ciu zobaczyli góry!

W 1950 r. (jeszcze w ramach PTK) na jedynym szlaku jaki zorganizowano — karkonoskim zanotowano 575 wczasowi­czów. W roku następnym ilość wczasowi­czów się podniosła do 1012 osób, zorgani­zowano bowiem wczasy wędrowne także na szlaku tatrzańskim. W roku 1952 prze­szło przez cztery szlaki (przybyły beskidz­ki i ziemi kłodzkiej) 1790 wczasowiczów. Rok 1953 przyniósł wprawdzie obniżkę globalnej ilości uczestników na tych sa­mych szlakach do 1043 osób — jednakże nastąpiło to w wyniku silniejszej tendencji w kierunku ograniczenia ilości wydawa­nych skierowań pracownikom umysłowym — na. rzecz fizycznych. O ile w roku ubie­głym jedynie 15,2% ogółu uczestników sta­nowili robotnicy — o tyle w r. 1953 udział ich wzrósł do> 24,5% w ogólnej akcji wcza­sów turystyczno-krajoznawczych.

*) W 1955 r . P T T K ro z b u d u je a k c ję tę na w ie lk ą sk a lę n a n ieco in n y c h zasad ach i t r a ­sach .

Na poszczególnych szlakach górskich u- dział pracowników fizycznych był nastę­pujący (dane z 1953 r.):

J5 >• CU

ogół

emuc

zest

niki o

c ._ £ G O ns ^Eo, pr

acow

nic

umys

łow

i

czło

nkow

iro

dzin

szlak ziemi kłodzkiej 305 23,5% 75.6% 0,9%szlak karkonoski 280 21,8% 74,3% —

szlak tatrzański 305 20,8% 72,9% 6,2%szlak beskidzki 153 9,0% 86,6% 4,4%

Z danych 1953 r. wynika, że: na szlak tatrzański najwięcej wczaso­wiczów przybyło z woj. stalinogrodz kiego (54), poznańskiego (48), m. War­szawy (43), wrocławskiego (36), łódz­kiego (32)

— szlak karkonoski obesłały woj. poznań­skie (68), stalinogrodzkie (59), wrocław­skie (41), m. Warszawa (23), kieleckie 14.szlak beskicizki — woj. poznańskie (46), wrocławskie (21), m. Warszawa (15), łódzkie (13), kieleckie (U ).

— szlak ziemi kłodzkiej — woj. stali­nogrodzkie (85), poznańskie (61), wro­cławskie (52), lubelskie (22), m. War­szawa (21)

O ile więc wśród uczestników wczasów przeważają mieszkańcy Wielkopolski i Warszawy — o tyle dziwi brak krako wian (na wszystkich górskich szlakacr łącznie 21 na 195 wydanych skierowań', i gdańszczan (łącznie 27! na 67 skierowań wydanych).

Skale trudności poszczególnych szla­ków jest dość podobna, aczkolwiek tatrzań­ski z uwagi na wysokość wymaga wyż­szych kwalifikacji aniżeli pozostałe. U- kład każdego szlaku sprawia, iż wędrówka rozpoczynana jest w terenach łatwiejszych, stopniowo przechodząc do trudniejszych partii, — pozwalając równocześnie poznać dokładnie całe pasmo górskie — Tatr, Be­skidu Śląskiego czy Karkonoszy. Równo­cześnie uczestnicy w ciągu 14-dniowego pobytu na wczasach osiągają dostateczną ilość punktów na zdobycie brązowej od­znaki GOT

Piany rozwojowe akcji wczasów, które mają objąć w przyszłości coraz większą ilość osób uwzględniają z jednej strony zwiększenie ilości szlaków równolegle z rozbudową urządzeń turystycznych w Be­skidzie Sądeckim, Gorcach jak również i w Górach Świętokrzyskich — z drugiej zaś strony większe „uturystycznienie" ich, tak przez stworzenie krótszych pobytów w po­

Page 253: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 239

szczególnych schroniskach, jak i poprowa dzenie niektórych tras poprzez dwa lub trzy pacma górskie.

Jerzy Hoppe

D alszy rozwój GOT w 1 9 5 4 r. Rok u-biegły zaznaczył się dalszym rozwojem Górskiej Odznaki Turystycznej. Chociaż wobec trwającego obecnie sezonu zdoby­wania odznaki nie można podać ostatecz­nych danych, pewne jest że ilość zdoby­tych GOT w połowie października br. prze­kroczyła dane porównawcze z tego sa­mego miesiąca 1953 roku i przekracza 30 000.

Wzrasta ilość wyższych stopni i to nie tylko małej srebrnej i złotej, lecz cieszą­cych się dużą popularnością wśród do­świadczonych turystów GOT dużych

Podkomisja Górskiej Odznaki Tury­stycznej zbiera obecnie materiały sprawo­zdawcze dla przeprowadzenia analizy u- biegłego sezonu i dla ustalenia planu na rok przyszły

O gólnopolski Festiw al Turystyczny. Je­dną z najciekawszych imprez letnich 1954 roku był Ogólnopolski Festiwal Tuiystycz- ny na Podhalu, zorganizowany przez O- kręg PTTK w Krakowie w ramach obcho­dów X-lecia w dniach 4—6 czerwca Po­myślany jako impreza kombinująca różne rodzaje turystyki, był pewnego rodzaju eksperymentem, który może stać się pro­totypem na przyszłość

Wedle założeń Festiwalu, miały składać się na całość cztery raidy, górski, kolar­ski, motorowy oraz spływ kajakowy Du­najcem. Pięć tras pieszych miało punkty wyjściowe w Poroninie, Szaflarach, Nowym Targu, Rabce i Limanowej. Raid kolarski przebiegając trzema trasami (w projekcie było ich pięć; z braku odpowiedniej ilo­ści zgłoszeń zlikwidowano dwie najcie­kawsze przez przełęcz Rzeki i dolinę Ka­mienicy) rozpoczynał się w Poroninie (2 trasy) i Nowym Targu. Trasy motorowe Rozpoczynały się i kończyły w Krakowie > Tarnowie, przebiegając w przeciwnych kierunkach.

Najpiękniejszą trasę miał spływ: Nowy Targ — Szczawnica — Nowy Sącz.

Nowością w turystyce tamtych terenów był przebieg trasy kolarskiej, zwłaszcza trzeciej, która prowadziła przez przełęcz Knurowską i Ochotnicę, włączając tym sa­mym Gorce do „repertuaru" kolarskiego.

Wszystkie trasy zbiegały się w drugim dniu w Szczawnicy, gdzie odbył się mani­

festacyjny wiec turystów, którzy ponadto m ieli możność zwiedzić szereg wystaw (TOPR-u, obozownictwa, pamiątkarstwa), przyglądać się występom zespołów regio­nalnych, jak również uzupełnić braki w e- kwipunku na kiermaszu sprzętu turystycz­nego. Trzeci dzień był przeznaczony na dotarcie do punktów końcowych (Piwnicz­na, Rytro, Stary Sącz, Nowy Sącz), skąd specjalny pociąg festiwalowy powiózł u- czestników do Krakowa.

Największa liczba uczestników brała u- dział w raidzie górskim — 1182, naj­mniejsza w motorpwym — 104. W spły­wie uczestniczyło 341 osób, a w raidzie kolarskim 210.

Punktacja raiduwa wspólna dla wszyst­kich raidów, co również było zupełną no­wością — dzieliła drużyny klasyfikowane na 4 kategorie. W I kategorr sklasyfiko­wano łącznie 207 drużyn na 363, które rozpoczęły raid tj. 57% ogółu drużyn, któ­re wzięły udział w raidzie a 60% drużyn klasyfikowanych.

Organizacja Festiwalu stała na wyso­kim poziomie, co nie było łatwe jeśli zwa­żyć, że brak było wzorów i doświadczeń w tego rodzaju kombinowanych impre­zach.

(grzyb)

Trzy lata pracy Stalinogrodzkiego Okrę­gu PTTK. Okręg Stalinogrodzki, zajmują­cy w ogólnopolskiej hierarchii PTTK czo­łowe miejsce, może się poszczycić znaczny­mi osiągnięciami. Gdy w roku 1951 przy­stąpiono do pracy, główną uwagę skiero­wano na organizację Oddziałów oraz Kół PTTK przy zakładach pracy. Utworzono 12 Oddziałów, skupiających w swych sze­regach 1 926 członków. Kół przy zakła dach pracy w roku 1951 powstało za­ledwie 24. Natomiast rok 1952 był prze­łomowym w pracy PTTK na terenie okrę­gu. Rozwój organizacyjny w roku 1952 przedstawia się w cyfrach następująco: liczba Oddziałów 12, liczba Kół przy za­kładach pracy 112, członków 8 870. W roku tym ożywił się też znacznie ruch wy­cieczkowy w ramach turystyki kwalifiko­wanej: urządzono 399 wycieczek, w któ­rych wzięło udział 67 375 uczestników. W roku tym przeprowadzono również 20 kursów dla organizatorów wycieczek z za­kładów pracy, przeszkalając 900 osób de­legowanych przez poszczególne zakłady.

Do pracy w roku 1953 przystąpiono już z opracowanym planem organizacyjnym. Dotarł on do Oddziałów a przez nie do najniższych komórek naszego Towarzy­stwa - - 'd o Kół PTTK.

Page 254: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

240 KRONIK-rt

Rok ten był dalszym okresem rozrostu organizacji pod każdym względem. Wzro­sła olbrzymia popularność PTTK nie tyl­ko wśród członków ale i sympatyków tu­rystyki. W roku 1953 było już zarejestro­wanych 180 Kół PTTK przy zakładach pracy z ogólną liczbą członków 16 247. W Kołach tych istniało 281 sekcji tury­styki kwalifikowanej. W jednym tylko ro­ku 1953 członkowie kół zdobyli 3 722 od­znaki turystyczne, co jest najlepszym do­wodem umasowienia i spopularyzowania turystyki. Poza działalnością czysto tury­styczną Koła rozwijały również działalność w zakresie krajoznawstwa, organizując od­czyty połączone z wyświetlaniem przezro­czy lub filmów. Ponadto urządzano róż­nego rodzaju wystawy o treści krajoznaw­czej. Warto dodać, iż w roku 1953 zor­ganizowano w terenie 1 258 tego rodzaju widowisk, w których wzięło udział pra­wie 300 000 uczestników.

Ważnym osiągnięciem roku 1953 było zorganizowanie 7 Kół przewodników PTTK, które powstały przy Oddziałach: Stalinogrodzkim, Bytomskim, Cieszyńskim, Gliwickim, Sosnowieckim i Zabrskim, z z ogólną liczbą 275 członków. Przewodni­cy zostali wyszkoleni na kursach, licznych odprawach i pokazowych wycieczkach.

Okręgowa Komisja Turystyki Narciar­skiej, składająca się z zasłużonych dzia­łaczy z kol. Kapturskim na czele, ma naj­ważniejsze osiągnięcia w przeprowadzo­nych akcjach szkoleniowych w latach 1952/53. Poza 13 kursami, na których przeszkolono 257 narciarzy początkują­cych, Komisja zorganizowała kurs dla in­struktorów narciarskich na polecenie Za­rządu Głównego PTTK. Najlepiej pracu­jącą Komisją była może Komisja Turystyki Wodnej. Delegaci Komisji często wyjeż­dżali w teren służąc poszczególnym sek­cjom radą i instruktażem. Komisja prze­prowadziła 46 imprez wodnych z 1 117 uczestnikami oraz w okresie martwego se­zonu przeprowadziła kursy naprawy i bu­dowy sprzętu wodnego. Przewodniczący Komisji kol. Solecki zasługuje na po­chwałę. Bardzo poważnymi wynikami mo­że się poszczycić Komisja Turystyki Gór­skiej. Skupia ona w 115 sekcjach 6 754 członków. W ponad 1 560 wycieczkach, wędrówkach i raidach wzięło udział oko­ło 6 500 członków sekcji i prawie dwa- kroć tyle osób nie będących członkami, którzy zdobyli łącznie 4 602 odznaki GOT. Aktywną działalność rozwijała również Komisja Taternicka, skupiająca w 4 sek­cjach taternickich przy Oddziałach 235 taterników. W 19 wspinaczkach wzięło u­

dział 361 uczestników członków tej sek­cji.

Przechodząc do omówienia prac po­szczególnych Oddziałów PTTK trzeba stwierdzić, iż pracowały one usilnie na-d umasowieniem turystyki, osiągając na tym polu znaczne sukcesy. Do uaktywnienia pracy Oddziałów przyczyniła się w znacz­nym stopniu przeprowadzona w roku 1952/53 akcja sprawozdawczo-wyborcza, w wyniku której do Zarządów Oddziałów weszło wielu nowych entuzjastów turysty­ki i krajoznawstwa, wielu młodzieżowych aktywistów, którzy potrafili nadać pracy tempo i rozmach.

Również bieżący rok 1954 wykazuje dalszy rozwój okręgu. Liczba Kół-wyno­siła na koniec pierwszego kwartału 246, ogólna liczba członków — 18 259. Po­wstał nowy Oddział na terenie Częstocho­wy.

Mimo jednak poważnych zdobyczy nie ustrzegli się działacze okręgu w swej co­dziennej żmudnej pracy nad rozwojem i u- masowieniem turystyki od wielu błędów. Zbyt małą troską otoczyli oni Domy Mło­dego Górnika i Robotnika, zbyt mało inte­resowali się odcinkiem wiejskim. Czasem ważne sprawy załatwiano przy biurku bez wyczerpującego porozumienia się z tere­nem i uwzględnieniu jego potrzeb, jednak te usterki nie mogą przysłonić ani przy­ćmić osiągnięć Dardzo poważnych 1 dobrze świadczących o aktywie społecznym.

mgr inż. E. Sukiennik

P ierw szy Górski R aid w Bieszczadach.W dniach oc. 14 do 19 czerwca 1954 r. od­był się w Bieszczadach Pierwszy Górski Raid, którj można uważać za ważne i zwro­tne wydarzenie w naszym życiu turystycz­nym. Inicjatorem i organizatorem tegc rai- du była Komisja Turystyki Górskiej Zarzą­du Głównego PTTK, która — z inicjatywy mgra W. Krygowskiego — wysunęła myśl zorganizowania raidu, odbiegającego w swych podstawowych założeniach od do­tychczasowych imprez górskich PTTK.

Naczelnym założeniem raidu bieszczadz­kiego była pełna samodzielność i samowy­starczalność uczestników, którzy w ciągu sześciodniowej wędrówki przez trudny i niezagospodarowany teren Bieszczadów mieli poddać się mozolnemu egzaminowi. Wymagania nie były małe. Uczestnika­mi mogli być tylko turyści o wysokich kwalifikacjach, którzy pod względem kon­dycji fizycznej i doświadczenia górskie­go sprostali regulaminowym warunkom. Wyposażenie każdego uczestnika musia-

Page 255: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

K R O IniiyA 241

lo być przewidziane na sześciodniowy pobyt w górach, z dala od wszelkich wygód. Każda drużyna musiała posiadać sprzęt obozowy, kochery i namioty, po­nieważ wszystkie noce miała spędzać pod namiotami. Turyści posiadali kompasy i otrzymali szkice terenu; wyznaczono im poszczególne punkty, które musiały być przebyte oraz rejony biwaków. Nie było żadnych opisów tras i — w przeciwień-

skie — 4, kieleckie — l i szczecińskie —1. Polskie Towarzystwo Turystyczno Kra­joznawcze wystawiło 65 drużyn, zrzesze­nia sportowe 18, zakłady pracy — 12. Ko­biety stanowiły bardzo duży procent, gdyż na ogólną liczbę 3 4 4 uczestników było ich 107. Charakterystyczne, że większość uczestników stanowili turyści w wieku od 20 do 4 0 lat. Tłumaczy się to nie tylko wymaganiem regulaminu, by w raidzie

Drużyny wyruszają z RzepedziaFot. E. M oska ia

stwie do wszystkich dotychczasowych rai­dów drużyna zdana była wyłącznie na samą siebie. Poza tym ogłoszono konkurs na przewodnikowy opis przebytej trasy.

Przy trudnych wymogach regulaminu nie mogło być mowy o tysiącach uczest­ników. Raid bieszczadzki musiał być i był trudnym egzaminem wysoko kwalifikowa­nej kadry najbardziej doświadczonych tu­rystów. Toteż liczba 344 uczestników w 70-ciu drużynach, którzy stanęli na punk­tach wyjściowych w Rzepedzi, Komańczy, Nowym Łupkowie, Ustianowej i Szew­czenkowie (Lutowiska) — wcale nie jest mała. Zadowalający jest również fakt, że w raidzie brały udział drużyny prawie z całego kraju. Najliczniej reprezentowane było województwo krakowskie — 31 dru­żyn, następnie stalinogrodzkie — 18 dru­żyn, wrocławskie — 16, warszawskie — 11, łódzkie — 5, poznańskie — 5, gdań-

brali udział turyści powyżej 18 ego roku życia — lecz przede wszystkim warunkiem wysokiej kwalifikacji i doświadczenia tu­rystycznego. Raid ukończyło 70 drużyn, przy czym 60 zaliczyła Komisja Sędziow­ska do kategorii pierwszej, tylko 10 do kat. drugiej, żadnej natomiast nie zalicza­jąc do kat. trzeciej. Świadczy to wybitnie o ogólnym poziomie drużyn, gdyż trudno­ści na trasach były często poważne. Tra­sy te wiodły przez Chryszczatę, Jasło, W ielką Rawkę Połoninę Caryńską i Poło­ninę Wetlińską, przez grupę Halicza i Tar- nicy, Bukowe Bordo, Magórę Stuposiań- ską Otryt, Żuków, Łopiennik, przez doli­nę Sanu, Osławy, Hoczewki, Soliny, W etli­ny i Wołosatego, ukazując turystom naj­piękniejsze i najciekawsze partie Bieszcza­dów. Należało przebyć na każdej z pięciu tras średnio około 105 km i pokonać oko­ło 3500—4000 m różnicy wzniesień w

W i e r c h y t . X X I I I 1 6

Page 256: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 4 2 KRONIrCA

przeciągu sześciu dni i przez sześć nocy biwakując w terenie.

Trudny egzamin bieszczadzkiego raidu zdali na ogół wszyscy uczestnicy, wyno­sząc z niego trwałe doświadczenie górskie, nabyte w ciężkiej i wielodniowej zapra­wie.

Na pewno nie ma nikogo, kto by nie chciał wrócić w ten przepiękny zakątek górski, mimo że raid odbył się w zmien­nych warunkach at.r~ ^sferycznych: w po godzie, upale, burzy, czasem i we mgle. U stóp pomnika wzniesionego na miejscu śmierci generała K. Świerczewskiego od-

w żywność. Miejscowe kopalnictwo naftowe w Sanoku i Ustrzykach oraz sanocka fa­bryka ,,Sanowag“ , przez swą pomoc w transporcie samochodowym, znakomicie ułatwiły zadanie *).

E. Moskała

N owa form a raidów turystycznych.OKTG w Stalinogrodzie zorganizowała w 1953 r. ciekawy górski raid jesienny w Beskidach. Organizatorzy pozostawili uczestnikom całkowitą swobodę w wybo­rze trasy, jej długości, ilości członków drużyny, czasu przejścia itd. Jedynymi wa-

Na punkcie kontrolnym między Jasłem a Szczawnikiem (Bieszczady)Fot. E. Moskała

była się podnicsła uroczystość zakończenia tej pięknej imprezy. Po przemówieniach przedstawicieli WRN w Rzeszowie, władz WOP, zabrał głos wiceprezes Zarządu Głównego PTTK ob. Biskupski, który dał wyraz radości, że Pierwszy Górski Raid w Bieszczadach, zorganizowany w 10-lecie Polski Ludowej, zapoczątkował nową for­mę raidów masowych, pomyślanych jako sprawdzian wysokich kwalifikacji tury­stycznych.

Władze i organizacje terenowe pośpie­szyły organizatorom z wydatną pomocą, przede wszystkim Komitet Wojewódzki PZPR i Prezydium WRN w Rzeszowie, zwłaszcza jej referat turystyki. Dowództwo WOP, a również i podległe mu jednost­ki terenowe swą życzliwą opieką i po­mocą przyczyniły się zdecydowanie do po­wodzenia raidu. Również dzielnie spisała się PSS, zaopatrując metę w Jabłonkach

runkami były: zgłoszenie drużyny z ilo­ścią uczestników — d*a zapewnienia środ­ków komunikacji w drodze powrotnej i zbieranie potwierdzeń na arkuszach tere­nowych oraz przybycie w dniu U . 10 53 do Rajczy na metę, którą urządzono w przepięknym parku.

Niektóre drużyny odbyły wędrówki 4- dniowe, inne 3-dniowe, większość 2-dnio- we a nieliczne jednodniowe, zdążając do Rajczy ze wszystkich stron: od Ustronia, Wisły, Bielska, Koniakowa, Wadowic, Su­chej itd., podziwiając piękno polskiej je­sieni w górach Beskidu Sląskiegc, Ży­wieckiego, Małego i grupy W ielkiej Ra­czy. Kierownictwo raidu dokonało na miej­scu weryfikacji wycieczek, przebytych czę­ściowo po szlakach nieznakowanych i u­

1) W je s ie n i 1954 p o d o b n y ra id zo rgan izow ał w B ieszczadach O k ręg P T T K w Rzeszow ie.

Page 257: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KkONiKA 2 4 3

rządziło przemiłą gawędę, połączoną z wy­stępami artystycznymi amatorskich zespo­łów, wspólnym śpiewem i wymianą wra­żeń. Wieczorem uczestnicy rozjechali się do domów dzięki sprawnie przygotowanej komunikacji.

Trzeba podkreślić wypowiedzi raidow- ców pod adresem organizatorów, podno­szące duże zalety tego typu raidów, po­zwalających z jednej strony na swobod­ny wybór trasy, z drugiej zaś dających możliwość bez pośpiechu poznania piękna przebywanych okolic, nawiązania łączno­ści z ludnością gór i wykonania czynów społecznych zgodnie z potrzebami ludno­ści.

Wyróżnione drużyny otrzymały dyplo­my pamiątkowe i podarki w formie albu­mów górskich i przewodników. Bezchmur­na jesienna pogoda i doskonała widocz­ność dodały uroku tej nowego typu im-P re Z le 1 ) ' - - Z7 c ł - -łmgr inz. sukiennik

III R aid N arciarski PTTK. III Raid Nar­ciarski PTTK, o charakterze ogólnopol­skiej imprezy masowej, odbył się w lutym 1954 r. w Sudetach. Organizację jego powierzono Okręgowej Komisji Turystyki Narciarskiej we Wrocławiu.

Oddanie organizacji imprezy w ręce Ko­misji Okręgowej, znalazło głębokie uzasa­dnienie w pozyskaniu nowych zastępów działaczy społecznych. Dzięki ich pracy i poświęceniu raid przebiegał bardzo spra­wnie.

Sądzić należy, że młody aktyw Dolnego Śląska przejmie w swe ręce sprawy tury­styki narciarskiej w województwie wro­cławskim nie tylko w czasie wielkich im­prez, lecz również „na codzień", dążąc do prawdziwego umasowienia narciarstwa i i propagandy terenów sudeckich.

Wybrany dla raidu teren podzielono z konieczności na trzy rejony: jeleniogórski, kłodzki i wałbrzyski.

III Raid spełnił swoje zadanie, a była nim w pierwszym rzędzie popularyzacja Sudetów jako doskonałych terenów nar­ciarskich w celu przerzucenia tam części bodaj ruchu turystyczno-narciarskiego z przeładowanych Beskidów i Tatr. Właści­wa propaganda, poprzedzająca raid, skie­rowała uwagę społeczeństwa na walory tu­rystyczne i krajoznawcze Dolnego Śląska, na polskość tych ziem i osiągnięcia budo­wnictwa socjalistycznego.

Cel .ten osiągnięto by jeszcze w więk­szej mierze, gdyby dopuszczono do udzia­

P o d o b n y r a id u rz ą d z ił O k ręg S ta lin o g ro d z- k i w je s ie n i 1954 ró w n ież z m e tą w R ajczy .

łu w raidzie więcej drużyn zgłoszonych z innych województw. Kierownictwo rai­du obdarzyło pewnym przywilejem orga­nizacje Dolnego Śląska, przyznając dia ich drużyn 125 miejsc na ogóiną liczbę 553. Dodatnią stroną takiej decyzji był fakt, że właśnie wśród tych 125 drużyn najwięcej było zespołów robotniczycn z wielkich- zakładów przemysłowych, kopalń i hut.

Panujące przed raidem silne mrozy trzymały „na włosku" postanowienie o od-

Slad narciarskiFot. L. Michalski

wołaniu imprezy. Przewidując jednak wielkie rozgoryczenie, jakie wywołałaby taka decyzja, władze PTTK ograniczyły się do zaostrzenia przepisów o przebiegu raidu i do odwołania udziału młodzieży poniżej 17 lat, utrzymując w mocy decy­zję o odbyciu imprezy.

Tradycyjna podczas imprez PTTK po­goda i tym razem dopisała w pełni. Mróz zelżał, utrzymując się w granicach od —5 do — 10°, przy pięknej słonecznej po­godzie, a świeżo spadły śnieg stworzył idealne warunki dla narciarzy. Toteż 95% uczestników było naprawdę oczarowanych urokiem Sudetów. Znikoma ilość niezado­

Page 258: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 4 4 KRONIKA

wolonych w pełni, to przede wszystkim zwykli malkontenci, których niestety nie brak i wśród narciarzy, zwłaszcza począt­kujących, a prócz tego pewien odsetek istotnie źle obsłużonych przez schroniska.

Główną przyczyną wypadków (12 zła­mań kończyn i 9 zwichnięć) było zbyt sła­be przygotowanie techniczne i kondycyjne uczestników raidu. Jeszcze ciągle podcho­dzą oni do raidów narciarskich z bez­troską brawurą, mimo przypomnień o ko­nieczności sumiennej zaprawy i treningu na śniegu.

Uroczystość zakończenia raidu, połączo­na z rozdaniem dużej ilości nagród, ofia­rowanych w większości przez instytucje i społeczeństwo Dolnego Śląska, odbyła się w Wałbrzychu.

Niejednolita interpretacja regulaminu raidu i stosowanie zbyt ostrej punktacji karnej, przyczyniły się do zepsucia dosko­nałego nastroju trwającego w czasie rai­du, w ostatnim dniu. Błąd ten jednak szyb­ko naprawiono, weryfikując powtórnie wy­niki.

Podsumowując wyniki III Raidu trzeba stwierdzić, że cel nakreślony w założe­niach został osiągnięty, gdyż 2665 osób, a wśród nich 608 robotników, wędrowało po Sudetach, poznając piękne tereny oj­czystego kraju, poznając zdobycze budo­wnictwa socjalistycznego, nawiązując przy­jaźń z miejscową ludnością, krzepiąc zdro­wie i siły, podnosząc sprawność fizyczną i kwalifikacje narciarskie.

Uczestnicy raidu w iele czasu poświęcili dla pracy społecznej, wykonując prawie 1600 , .czynów społecznych", a to napra­wy maszyn rolniczych, udzielanie porad lekarskich, technicznych, prawnych itd.

Obliczenia ilościowe, przedstawiają się następująco:

udział drużyn z województw: wrocław skiego — 125, stalinogrodzkiego — 97, warszawskiego — 88, krakowskiego — 58, gdańskiego — 30, łódzkiego i poznańskie­go — po 26, białostockiego i opolskiego — po 17, kieleckiego i rzeszowskiego — po14, bydgoskiego i szczecińskiego — po 11, lubelskiego — 7, koszalińskiego, ol­sztyńskiego i zielonogórskiego — po 4.

Organizacje reprezentowane w raidzie to przede wszystkim PTTK, które wysta­wiło 140 drużyn, następnie „Kolejarz" — 41, „Stal" — 36, LZS — 31 (a więc wieś gam ie się do turystyki narciarskiej!), ZMP — 29, „Budowlani" — 28, ,-,Ogni­wo" — 25, „Unia" — 23, „Zryw" — 17, „Start" — 16, AZS i „Górnik" — po15, „Włókniarz" — 9, „Spójnia" — 8, .„Gwardia" — 2. Prócz tego drużyn z za­

kładów pracy było 92, iormacji wojsko­wych — 10, szkół — 10, wyższych uczel­ni — 4 i LPŻ — 2.

Ogółem tych 553 drużyn jednoczyło 2665 osób, w tym 189 kobiet, (co stanowi zaledwie 7,09% ogólnej liczby uczestni­ków i co powinno skłonić PTTK i inne organizacje do zwrócenia baczniejszej u- wagi na udział kobiet w ruchu turystycz-n ^ m ^ ' Zofia W ęgrzyn

Chłopski raid narciarski. Okręg PTTK w Krakowie zorganizował na wiosnę 1954 roku oryginalną imprezę, której celem by­ła popularyzacja narciarstwa na wsi. Był nią pierwszy chłopski raid narciarski prze biegający pięknymi terenami Beskidu Ży­wieckiego z metą w Rajczy. Zgromadził on parotysięczne rzesze ludności góral­skiej a wśród uczestników w iele młodzie­ży, garnącej się do turystyki narciarskiej.

X

Ruch turystyczno-narciarski w sezonie 1953/54. Mimo mroźnej na Ogół zimy, po­krywa śniegowa w górach była dość ską­pa. Mała ilość śniegu dawała się szczegól­nie w e. znaki narciarzom, którzy obrąb sobie Tatry na teren w ycieczek . Przez ca­ły okres zimowy śnieg nie przykrył tam kosówki — co jest zjawiskiem rzadko spo­tykanym. Stosunkowo dobre warunki w Tatrach mieli narciarze, którzy wybrali się w Tatry późną wiosną na słońce — a za­stali warunki typowo zimowe.

Mimo kapryśnej zimy ruch narciarski był w górach znaczny. W stosunku do u- biegłego sezonu wzrosło znacznie zainte­resowanie Sudetami, do czego zwłaszcza przyczynił się Raid Narciarski. Beskidy i Gorce cieszyły się jak zwykle znaczną frekwencją. Ogromnie zwiększył się ruch narciarski w rejonie Szyndzielni, wobec uruchomienia wyciągu górskiego, co od­działało także na sąsiednie tereny Błatnej i Skrzycznego.

Nowo wybudowane nartostrady w tym rejonie cieszyły się szczególną frekwencją i jak wykazało jednosezonowe doświad­czenie — spełniły dobrze swoje zadania. Zwiększenie ruchu narciarskiego na tych terenach spowodowało jednak wzrost ilo­ści wypadków, w których interweniowało Beskidzkie Pogotowie Ratunkowe, szybko i sprawnie niosąc pomoc nieostrożnym narciarzom. Jeśli chodzi o wypadki trze­ba podkreślić, że pod tym względem sytu­acja w Beskidzie Śląskim jest analogiczna do tatrzańskiej. Największą ilość wypad­ków wykazują nie nartostrady - lecz otwarte polany na stokach Klimczoka, a

Page 259: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 4 5

zwłaszcza Skrzycznego. Dowodzi to zbyt wielkiej brawury i lekkomyślności narcia­rzy, którzy upajając się pędem zapominają0 swych możliwościach technicznych —1 tu należy upatrywać przyczynę mnożą­cych się nieszczęśliwych wypadków.

Wybitną zmianę na korzyść zaobserwo­wano w ub. sezonie w Tatrach Turystyka narciarska ogromnie wzrosła na całym ob­szarze Tatr, odciążając w dużej mierze utarte szlaki Kasprowego Wierchu. Doli­na Pięciu Stawów była odwiedzana czę-

Ogólnie charakteryzując miniony sezon narciarski — można określić, że był mi­mo niezbyt dogodnych warunków śniego­wych ożywiony. Coraz więcej narciarzy porzuca utarte szlaki zjazdowe w pobliżu kolejek i odkrywa piękno terenów narciar­skich we wszystkich niemal rejonach gór­skich. Stan ten wpłynął dodatnio na zmniejszenie się ilości wypadków narciar­skich, które były poważną troską w po­przednich sezonach.

Z. Pionka

W marcowym słońcu

ściej niż w ubiegłym roku, również czę­sto można było spotkać grupy narciarzy na Krzyżnem, zjeżdżające pięknyir szla­kiem przez Dolinę Waksmundzką. Liczne wycieczki przebyły grań Czerwonych Wierchów, nadto również zaroiły się tere­ny Tatr Zachodnich. Najliczniej odwie­dzany był Trzydniowiański Wierch i jego najbliższa okolica.

Jak już wspomnieliśmy, mała pokrywa śniegu powodowała trudności w zjazdach — zwłaszcza w niższych partiach_ Tatr — z drugiej strony jednak pozwoliła na od­bywanie wycieczek w terenach, które za­zwyczaj były niebezpieczne ze względu na lawiny.

Fot. A. Magiera

Próba spraw ności ratowników GOPR.W dniu 11 kwietnia 1954 odbyły się I zi­mowe zawody ratowników Górskiego O- chotniczego Pogotowia Ratunkowego zor­ganizowane w ramach imprez PTTK w 10- lecie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Zawody te były pierwszą próba spraw­dzenia sprawności ratowników górskich z terenów Tatr, Sudetów i Beskidów, w zi­mowych akcjach ratunkowych. Miały one za zadanie pokazać umiejętność w udzie­laniu pierwszej pomocy i opatrywaniu ran­nego oraz technikę zwożenia rannych w trudnym terenie górskim.

Dla wymiany doświadczeń z zakresu ra­townictwa i sprzętu w zawodach poza kon-

Page 260: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

246 KRONIKA

V

kursem brali także udział ratownicy Ta­trzańskiej Służby Górskiej w Czechosło­wacji.

Do zawodów stanęły 34 zespoły, w tym 23 ochotnicze i 11 zawodowych. Zespół składał się z dwóch ratowników i jednego „pacjenta". Zawodnicy byli podzieleni na trzy grupy. Do pierwszej należeli ochot­nicy, do drugiej zawodowi ratownicy, do trzeciej — seniorzy powyżej 50 lat. Roz­piętość wieku była duża, najmłodszy ra- towniK liczył 19 lat, najstarszy 68. W gru­pie trzeciej brali udział najstarsi, najbar­dziej doświadczeni i ofiarni ratownicy ta­trzańscy, 68-letni Stanisław Gąsienica Byr- cyn i 64-letni Stanisław Gąsienica Szym- ków.

Trasa zawodów przebiegała z Kasprowe­go Wierchu w stronę Goryczkowej. Punkt startowy dla grupy zawodowej znajdował się na Przełęczy Goryczkowej pod Zakosy, dla ochotników — około 100 metrów po­niżej. Zespoły miały za zadanie dojechać do miejsca wypadku, powyżej Kotła Go­ryczkowego. Tam czekała już „ofiara wy­padku", którą należało opatrzyć i zwieźć do mety. Spusób dokonania opatrunku był kontrolowany przez lekarzy-sędziów. Po opatrzeniu „rannego" zespół ruszał dalej, mając jeszcze przed metą dokonać przeja­zdu przez 20 bramek. Trasa była popro­wadzona w terenie trudnym i tak zaprojek­towana, aby zawodnicy m ieli do pokona­nia wszelkiego rodzaju trudności, jakie zwykle napotykają w czasie transportu. Po przyjeździe na 'metę zespół przekazywał „rannego" drugiej komisji lekarskiej.

Niezależnie od sędziów lekarzy na tra­sie rozstawieni byli sędziowie bramkowi i tak zwani obserwatorzy. Do tych ostat­nich należała ocena sposobu przejazdu od miejsca startu do mety.

O wynikach decydował więc nie tylko czas ale i suma punktów karnych.

Najlepszymi w grupie ochotników byli ratownicy TOPR, Cetnarski Jan 1 Ustup- ski Jerzy. Niespodzianką w tej grupie by­ło zajęcie drugiego miejsca przez zespół bielski w składzie: Lastowica Alfred i Bie­lecki Marian. W grupie zawodowych naj­lepszy wynik uzyskał zespół Wawrytko Józef i Bachleda Władysław. W grupie seniorów na pierwszym miejscu uplaso­wali się Krzeptowski Józef i Ziemblic Lud­wik.

Mówiąc o przeprowadzonej próbie spra­wności, należy zadać sobie pytanie, czy przeprowadzone zawody zdały egzamin?

Pytanie to jako jedno z pierwszych by­ło postawione w dwa dni po zawodach na naradzie roboczej przeprowadzonej wspól­

nie z ratownikami czechosłowackim’, któ­rej zadaniem było omówienie błędów i niedociągnięć w przeprowadzonej impre­zie.

W szyscy byli jednego zdania. Zorgani­zowanie tego rodzaju zawodów było słu­szne i celowe. Należy bezwzględnie urzą­dzać je co roku i to w ramach szerszych — międzynarodowych.

Zawody wywołały wśród ratowników duże zainteresowanie. Współzawodnictwo0 tytuł najlepszego zespołu było podnietą1 zachętą do wprowadzenia licznych zmian i ulepszeń, tak w sprzęcie jak i samej te­chnice zjazdu. Zaczęły się kształtować po­mysły budowy nowych toboganów, wpro­wadzono już parę ważnych ulepszeń po­zwalających na bezpieczniejszą i szybszą jazdę. Ratownicy dyskutując zastanawiali się nad samą techniką zjazdu i najważ­niejszym w zjeździe problemem: jak za­pewnić zupełne bezpieczeństwo zjazdu z rannym.

Rozważano też i sprawę profilaktyki wypadków narciarskich. W dyskusji nad tym nadzwyczaj ważnym zagadnieniem u- stalono, aby tak Tatrzańska Służba Gór­ska jak i Górskie Pogotowie Ratunkowe opracowały swoje doświadczenia i przed­stawiły wnioski do omówienia na wspól­nej konferencji. Konferencja ta odbyła się w październiku 1954 r. przynosząc w wy­niku w iele cennych ustaleń i wytycznych.

Zygm unt Wójcik

Rozbudowa i poprawa siec i szlaków gór­skich. Stałą troską Komisji Turystyki Gór­skiej Zarządu Głównego PTTK jest dąże­nie do poprawy stanu znakowania w gó­rach. Zgodnie z planem prac w bieżącym roku wykonano następujące nowe szlaki: Polana — doi. Dobki — Wierch Malinka (czarny), Szczyrk — Skałka (żółty). Gro­dziec — Żarek (niebieski), Międzybrodzie —• Nowy Świat (niebieski), Kubalonka — Kozińce (niebieski), Zwardoń — Oźna — Kolonia (niebieski), W ielka Racza — Prze- glbek (niebieski), Lipowska — Hala Mi- ziowa (czerwony), Raba Niżna — Niedź­wiedź — Turbacz (zielony). Zimna Dziu­ra —• Szczebel — Kasinka (czarny), Le- wocz — Jasło (zielony), Gromnik — Słona Góra — Czchów (zielony), Nosalowa — Gromnik (czarny), Jamna — Bukowiec (czarny), Uście Gorlickie — Magura Mała- stowska (żółty), Jaworne — Kołonice — Jabłonki tzw. Szlak pamięci gen. K. Świer­czewskiego (czerwono - biało - czerwony). Nadto wykonano nowe szlaki w Sudetach i w Górach Świętokrzyskich. Oprócz prac tych planem 1954 roku objęta była po-

Page 261: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 247

prawa dawnych szlaków 1 dalsze studia terenowe. X

sz la k i narciarskie w górach. W ubie­głym roku podaliśmy szczegółowy plan rozbudowy szlaków w Beskidach Śląskich. Z planowanych' robót wykonano już narto­stradę z Szyndzielni przez Kołowrót do Olszówki oraz z Kołowrotu przez Kozią Górę do Parku Ludowego w Mikuszo- wicach, z Klimczoka przez Trzy Kopce do Szczyrku oraz gruntownie wyremon­towano i częściowo przerobiono popularną nartostradę ze Szyndzielni przez Dębowiec do Olszówki, z Klimczoka przez Dolinę Bilej do Szczyrku oraz częściowo z Klim­czoka do Górnej Bystrej.

Ponadto prowizorycznie przygotowano szereg innych szlaków na sezon zimowy.

W bieżącym roku następuje dalsza re­alizacja zeszłorocznego planu, z tym że prace obejmą rejon Skrzyczanego, gdzie prócz zaprojektowanych szlaków przygoto­wuje się jeszcze jedną nartostradę ze Skrzycznego przez Skalite do Szczyrku, a następnie rejon Baraniej Góry.

Równocześnie z pracami w Beskidzie Śląskim prowadzone będą prace w Gor­cach, gazie przewiduje się wytyczenie no­wego szlaku narciarskiego z Turbacza do Rabki (wariant szlaku letniego) oraz z Tur­bacza do Nowego Targu, ponadto prowizo­ryczne poprawienie kilku szlaków w Be­skidzie Wysokim — m. in. poprawienie szlaku narciarskiego z Babiej Góry do Za- woji, który w ub. roku został wykonany pracą społeczną.

Komisja Turystyki Narciarskiej łącznie7. Komisją Turystyki Górskiej opracowały zasady współdziałania przy znakowaniu szlaków letnich — celem zapewnienia nar­ciarzom możliwie najlepszych warunków na nowoznakowanych szlakach letnich. Dzięki umocnieniu współpracy na tym od­cinku — rozbudowa szlaków narciarskich będzie mogła być znacznie przyspieszona.

Z. Pionka

Grzbietam i B ieszczadów na nartach.W dniach 24. II. — 3. III. 1954. cztero­osobowa grupa narciarska- w składzie: mgr Elżbieta Czartoryska, dr Paweł Czartory­ski, Krzysztof Kozłowski i Marek Tar­nowski, członkowie PTTK — Lublin, oraz KS Kolejarz Kraków i PTTK Kraków, odbyła raid narciarski na trasie Komań­cza — Cisną — Ustrzyki Górne w Bie­szczadach Zachodnich. Zamiarem grupy było dokonanie całkowitego przejścia grzbietami Bieszczadów od Chryszczatej

po Halicz. Skutkiem złych warunków at­mosferycznych plan ten wykonany zosta* tylko częściowo. Wydaje się pouczające podać bliższe szczegóły dotyczące trasy czasu przejść, warunków atmosferycznych i sprzętu, które mogą być wykorzystane przez następców.

T r a s a i h o r a r i u m r a i d u:24. II. 1954 godz. 17 — wymarsz z

Komańczy, godz. 18.30 — biwak nad Pre- łukami.

25. II. godz. 7 — wymarsz, godz.11.30 — Chryszczata, godz. 17 — biwak pod Jawornem (1001 m).

26. II. godz. 7 .30 — wymarsz, godz.10.30 — Wołosań, godz. 11 — wypadek: skręcenie nogi przez P. Czartoryskiego, godz. 14.30 — Cisną. Nocleg. Ze wzglę­du na niezdolność Kontuzjonowanego ucze­stnika raidu do dalszego marszu, grupa od­bywa dalszą trasę w składzie 3-osobowym.27. II. godz. 9 — wymarsz z Cisnej, godz. 13 — początek podejścia na Smerek, godz.16.30 — szczyt Smereku, godz. 17 — biwak pod szczytem.

28. II. godz. 8 .30 — wymarsz, czterogo­dzinne błądzenie w zupełnej mgle po szczy­towych partiach Smereku, godz. 12 30 — odnalezienie dalszej drogi, godz. 15.30 — szczyt Połoniny Wetlińskiej, zjazd do Na- siczniańskiego Potoku, godz. 17 — biwak w Berehach Górnych nad Nasiczniańskim Potokiem.

1. III. godz. 8 —- wymarsz. Ze względu na odwilż i padający deszcz, zrezygnowa­no z dalszej trasy grzbietami i udano się drogą do Ustrzyk Górnych, gdzie zanoco­wano.

2. III. godz. 8 .30 - - wymarsz z Ustrzyk Górnych, szosą. Deszcz, roztopy. Przej­ście wbród przez wezbrany potok. — Stu- posiany. - godz. 17.30 — Czarna, gdzie zanocowano i następnego dnia samocho­dem udano się do Ustrzyk Dolnych.

W a r u n k i a t m o s f e r y c z n e i ś n i e g o w e :

24, 25, 26. II. w dzień 10—15°, nocą do 20° mrozu, śnieg dobry: w dolinach i na zboczach puch zmarznięty, na grzbie­tach gips lub szreń, i „fortepiany" prawie bez przerwy. Silny, porywisty wiatr. W i­doczność dobra, zachmurzenie zmienne, częściowo słonecznie.

27—28. II. temperatura ok. 0°, w gór­nych partiach lekki mróz, b. silny wiatr. Mgła — widoczność do 20 m. Przelotne opady (śnieg z deszczem). Śnieg ciężki, lepki. W nocy z 28. II namiot przemókł całkowicie skutkiem pokrycia ok. 20 cm warstwą mokrego śniegu.

Page 262: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

248 KRONIKA

1, 2, 3. III. — Deszcz, roztopy.S p r z ę t i e k w i p u n e k :Narty, foki, śpiwory puchowe, 1 namiot

4-osobowy, 3 kochery, 1 siekierka, paliwo i żywność na 6 dni. Obciążenie 15—20 kg na osobę.

U w a g i i w n i o s k i :Trasa starannie i prawidłowo wyznako­

wana, co znacznie ułatwiało orientację w partiach lesistych. Znaki zawodziły jednak na bezleśnych obszarach połonin, gdzie skutkiem mgły trzeba było iść wyłącznie na kompas. Tempo marszu co najmniej 2 razy wolniejsze od czasu letniego skut­kiem ciężkich warunków śniegowych (szczególnie w drugiej części raidu) oraz dużego obciążenia. Przebycie jakiegokol­wiek odcinka bez biwaku — praktycznie niemożliwe. Wobec zupełnego braku punk­tów zaopatrzeniowych po drodze (spółdziel­nia w Cisnej miała tylko wódkę, piwo i... kawę zbożową) całą żywność trzeba było mieć ze sobą. Posiadany sprzęt biwakowy zdał doskonale egzamin, biwaki mimo 20° mrozu nie były męczące i dawały dosta­teczny odpoczynek.

Poważne niebezpieczeństwo w tak od­ludnym terenie stanowi możliwość wypad­ku na trasie, co właśnie zdarzyło się, na szczęście już niedaleko Cisnej. Uzyskanie jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz jest cał­kowicie niemożliwe i grupa w razie ko­nieczności transportu rannego jest zdana tylko na własne siły. Tego rodzaju akcja, w razie poważniejszego wypadku, w miej­scu oddalonym mogłaby się przeciągnąć do 2 dni.

Drugim niebezpieczeństwem są wilki. Bieszczady stanowią teren ich najliczniej­szego występowania w Polsce. Widziano wiele tropów, jednakże spotkania nie było. Ostrzeżenia ze strony miejscowej ludno­ści, służby leśnej i żołnierzy WOP po­twierdzają liczne występowanie tego dra­pieżnika, szczególnie groźnego w zimie. Dla bezpieczeństwa miejsce biwaku ota­czano fladrami.

Bieszczady stanowią teren turystyki nar­ciarskiej najwyższej klasy, zarówno ze względu na ich rzeźbę, walory widokowe, wspaniałą przyrodę i bogaty zwierzostan (wilki, dziki, rysie, żbiki, sarny, jelenie, podobno 1 niedźwiedź), jak też i na trud­ności przedstawione powyżej. Raid w tym terenie bez doskonałego sprzętu biwako­wego i dużego doświadczenia turystyczne­go nie ma szans powodzenia, i grozi po­ważnym niebezpieczeństwem.

dr Paweł Czartoryski

To i owo z narciarstwa za granicą. Jakwynika z prasy zagranicznej ilość nie­szczęśliwych wypadków narciarskich ro­śnie zastraszająco. Stan ten tłumaczą nie­którzy zupełnym zanikiem turystyki nar­ciarskiej i przekształceniem się narciar­stwa w ujeżdżanie po szlakach zjazdowych wzdłuż coraz to liczniejszych kolejek i wy­ciągów górskich, które mnożą się w Al­pach jak grzyby po deszczu.

Liczne artykuły nawołują do zorganizo­wania i propagowania turystyki narciar­skiej, która może plagę wypadków przy­najmniej częściowo zlikwidować.

Ubiegły sezon nie przyniósł żadnych zmian w sprzęcie i ekwipunku. Szał wy­myślania coraz to nowych wiązań znacznie osłabł, utrzymuje się nadal typ wiązania Kandahar — z mało istotnymi zmianami w szczegółach wykonania. Zasada budowy wiązań pozostaje bez zmian i zwycięsko opiera się różnym nowinkom.

Największą sensacją jest lansowanie krótkich nart. Instruktorzy szkół francu­skich lansowali w ubiegłym sezonie naukę jazdy na krótkich nartach (około 1,75 m) twierdząc, że postępy w nauce uzyskiwali w ten sposób znacznie łatwiej i szybciej. Na ten temat rozgorzała polemika w pi­smach fachowych — jedni starają się prze­konać o słuszności używania nart krót­kich, inni bronią nart długich.

Sądzimy, że prawda leży w pośrodku. Doświadczony narciarz turysta nigdy nie wybierze nart zbyt długich, które mogą być odpowiednie dla zjazdowca. Porusza­nie się w terenie lesistym, jaki przeważa w naszych górach, zjazdy w stromych o- graniczonych żlebach tatrzańskich nakazu­ją wybór nart raczej krótszych — nie­mniej jednak każda przesada nie jest roz­sądna. Zbyt krótkie narty nie prowadzą pewnie. Dlatego też należy wystrzegać się przesady w wyborze zbyt krótkich jak i zbyt długich nart. Obecna produkcja nart0 dużej skali sprężystości pozwala na wy­bór nart nieco krótszych od ogólnej zasa­dy (długość wyciągniętej ręki narciarza), jednak nie więcej jak 10—15 cm poniżej tej normy. Niezależnie od tej zasady ważną rolę odgrywa przyzwyczajenie. Jeśli ktoś przyzwyczaił się ao pewnej długości nart1 dobrze się na nich czuje, wybitna zmia­na długości będzie dla niego niekorzystna.

Z. Płonna

Taternicki sezon zim owy 1 9 5 3 /5 4 w Ta­trach P olsk ich . M yliłby się ten, kto by są­dził, że mniejszy plon omawianej zimy taternickiej świadczy o obniżeniu pozio­mu technicznego taterników. Ostatniej zi­

Page 263: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

k r o i n i K A 2 4 9

my było dni z dobrymi warunkami śnież­nymi i atmosferycznymi znacznie mniej, niż wyjątkowo pod tym względem ko­rzystnej zimy 1952/3. Cały grudzień był co prawda bardzo pogodny, a śnieg, rów­nież w zacienionych miejscach, zbity i twardy, tak ze nie było mowy o wbiciu weń styliska czekana; było go jednak tak mało, że wszystkie progi w depresjach były jeszcze odkryte - no a taterników bawiło w tym czasie jeszcze mniej. Wła­ściwie jedynymi, którzy działali w tym okresie, byli taternicy zakopiańscy. Z wejść tego okresu należy wymienić: Ii przejście zimowe pn. ściany zachodniego wierzchoł­ka Giewontu (Krupski i Tobolewski). I wej­ście zimowe wschodnią ścianą na Zadni Granat (Berbeka i Mitkiewicz) i I wejście zimowe środkiem pd.-zach. ściany na Swi- nicę (Januszkowski i Mitkiewicz). Potem nadchodzi okres niepogody i ciągłych, choć niewielkich opadów śnieżnych. W tym czasie zanotować można tylko jedno osiągnięcie: I przejście zimowe pd.-zach. ściany Żabiego Szczytu Niżniego (Sawicki i Szymański). Parodniowy okres dobrych warunków śnieżnych w połowie lutego wykorzystują Honowski i A. Truszkowski, instruktorzy kursu ośrodka krakowskiego nad Morskim Okiem, dokonując 11-to go­dzinnego, V-go przejścia pn.-zach. ściany Niżnich Rysów. Dość pogodnemu okreso­wi, jaki teraz następuje, towarzyszą, jak i całej zimie zresztą, bardzo silne mrozy, które uniemożliwiają dokonywanie powa­żniejszych wypraw, poza tym śnieg jest luźny i niezwiązany. Gąsiorowski i Żół­towski wychodzą w tym czasie pn. ścianą na Szpiglasowy Wierch.

Przed samą alpiniadą, na zakończenie kursu ośrodka śląskiego, instruktorzy te­go kursu Bernadt, Bilczewski, Udziela i tow. dokonują IV-go wejścia zimowego na Kozią Przełęcz Wyżnią od południa

Przychodzi okres alpiniady, która gru­puje dużą część czołówki taternickiej nad Morskim Okiem i na Hali Gąsienicowej. W okresie treningowym zapowiada się atak na jeden z największych pozostałych problemów zimowych — pn.-wsch. grzędę Mięguszowieckiego Szczytu. A le okazuje się, że na zacienionych ścianach są bardzo złe warunki śniegowe, wymagające poże­rającego czas „czyszczenia" skały i trze­ba się zadowolić pomniejszymi sukcesami. Tak więc w pierwszym dniu pada znów (Vl-te przejście) pn.-zach. ściana Niżnich Rysów, zimą po raz pierwszy przez lewą depresję ściany (Biel, Lenczowski i J. Wa­la). W następnych' dniach okresu trenin­gowego Rubinowski i A. Wala dokonują

/ --

Ii-go przejścia zimowego pn.-wsch. ściany M ięguszowieckiego Szczytu Środkowego, Mitkiewicz i Schramm I-go przejścia pół­nocnej ściany Zadniego Mnicha oraz pa­dają znów dwa przejścia pn.-zach. ściany Niżnich Rysów (VII i VIII), dokonane przez Drogowskiego, Mitkiewicza, Schram­ma i Strumiłłę oraz w rekordowym czasie 8 godzin przez Dobrowolskiego i Nowic­kiego. Z innych przejść tego okresu nale-

Odpoczynek na graniFot. Z. Dziędzielewicz

ży wymienić parokrotnie wsch. ścianę Mię­guszowieckiego Szczytu nad Czarnym, Cu- brynę różnymi drogami, Mnicha i inne oraz wejścia treningowe grupy przebywa­jącej na Hali Gąsienicowej, w tym dwu­dniowe przejście grani od Małej Koszy- stej po Swinicę. Już po zakończeniu al­piniady I-go wejścia zimowego na Mni- chową Przełączkę Wyżnią od wschodu przez ścianę Mnicha dokonują- Jaworow­ski, któiy brał udział w obu poprzednich próbach, Strumiłło i Jerzy Waia w dniach28—29 marca.

W pierwszych dniach kwietnia przyby­wa nad Morskie Oko kurs ośrodka war­szawskiego. Jego instruktorzy, Piotrowski

Page 264: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

250 KRONIKA

1 Sawicki, w czasie silnej odwilży wycho­dzą w 7 i s/i godz. kominem Stanisław­skiego na Mnichową Przełączkę Wyżnią. Wykorzystując mroźny dzień po odwilży, wchodzą w pn.-wsch. grzędę Mięguszo­wieckiego szczytu Mierzejewski, Piotrow­ski i Sawicki, również instruktorzy kursu warszawskiego. Biwakują z 12/13 kwietnia w nyży już ponad kluczowymi trudnościa­mi dolnej części grzędy. Następnego dnia, wśród padającego śniegu, gęstej m gły i wiatru robią stosunkowo łatwiejszą, środ­kową część grzędy i kończą drogę już pół­nocną ścianą, wychodząc na grań na pra­wo od wierzchołka. Tak więc, przynaj­mniej w dużej części został rozwiązany jeden z największych problemów zimo­wych w Tatrach.

Tymczasem spadają niebywałe śniegi, tak że pokrywa śnieżna w połowie kwiet­nia osiąga najwyższy stan w ciągu całej zimy. Wydawało się, że już do końca zimy nie da się nigdzie chodzić. Tymczasem w ostatnich dniach kwietnia przyjeżdżają w Tatry taternicy ośrodka śląskiego i doko­nują wielu wspaniałych wejść a mianowi­cie (Mamatiuk i Rogowski) I-go przejścia zach. ściany Kościelca kominem Świerża i innych, jak filaru Szczuki w pn. ścianie Małego Koziego Wierchu (Sledziewski i Żukuwski), Iii-go przejścia zimowego fila­ru Staszla w Granatach oraz w dzień po I przejściu dokunanym przez Długosza, Ho- nowskiego i S. Kozłowskiego, powtarzają wsch. ścianę Zawratowej Turni.

Jerzy Mitkiewicz

P ierw sza O gólnopolska A lpin iada Zi­mowa. Dla uczczenia 10-lecia Polski Lu­dowej i 50-lecia istnienia zorganizowane­go taternictwa polskiego odbyła się w Ta­trach od 15 do 30 marca br. Pierwsza Ogólnopolska Alpiniada Zimowa, której organizatorem było PTTK. W imprezie wzięło udział 47 taterników z całej Pol­ski. Zadaniem uczestników, podzielonych na trzy grupy, było przejście w oznaczo­nym czasie, określonych odcinków gra­ni — w kierunku Mięguszowieckiego Szczytu ■ bez schodzenia w doliny. Tra­sy grup szturmowych były następujące:

I — Schronisko w Roztoce, Wołoszyn, Orla Perć, Swinica, Szpiglasowy Wierch, Cubryna, Mięguszowiecki Szczyt,

II — Schronisko nad Morskim Okiem, Żabia Czuba, Żabi Szczyt Wyżni, Rysy, Żabia Turnia Mięguszowiecka, Przełęcz pod Chłopkiem, Mięguszowiecki Szczyt,

III — Kasprowy, Swinica, Szpiglasowy Wierch, Cubryna, Mięguszowiecki Szczyt.

Alpiniada miała spełnić jeszcze inne za­dania. Były nimi: propaganda i umasowie- nie taternictwa zimowego, podkreślenie dotychczasowych osiągnięć, zdobycie no wych doświadczeń w wyprawach długo­okresowych, przyswojenie i spopularyzo­wanie radzieckiej techniKi alpinistycznej, przygotowanie aktywu taternickiego do wypraw w góry obce oraz propaganda PTTK. Najważniejszy zaś z tych wszyst­kich, łączący zresztą wszystkie inne za­dania, był cel zdobycia doświadczenia. I ten cel osiągnięto w ciągu dwutygodnio­wej próby. (bm)

L etui sezon taternicki i 9 5 4 r. Miniony letni sezon cechowała niezwykle ożywio­na działalność taternicka, tak indywidu­alna jak i zbiorowa. W szystkie istniejące sekcje zorganizowały liczne kursy i obo­zy dla początkujących i zorganizowa­nych. Należy jednak z żalem stwierdzić, że zbyt późne (koniec czerwca!) uporząd­kowanie spraw taternickich połączone z powołaniem nowych władz Sekcji Alpini­zmu, nie pozwoliło na centralne zorgani­zowanie szkolenia taternickiego juz w tym sezonie. Spowodowało to znaczny chaos w szkoleniu. Brak jednolitych planów szkolenia, brak kontroli kursów, doprowa­dził do dużej, zbyt daleko idącej dowol­ności w ich organizowaniu, co stało się przyczyną popełnienia wielu zasadniczych błędów natury wychowawczej i technicz­nej.

Za dobrze przeprowadzone można uznać zaledwie dwa kursy: sekcji zakopiańskiej — przeprowadzony w otoczeniu Morskiego Oka, oraz sekcji krakowskiej, przeprowa­dzony na Hali Gąsienicowej pod kierow­nictwem inż. Mischke.

W omawianym sezonie da* się zauwa­żyć bardzo żywy napływ młodych kadr taternickich. Wielu adeptów zeszłorocz­nego lub nawet tegorocznego szkolenia rozpoczęło w Tatrach samodzielną ożywio­ną działalność. Niestety, prócz wielu do­brze zapowiadających się młodych tater­ników, napłynęła w Tatry spora grupa lu­dzi będących może dobrymi wspinaczami, nie mających jednakże jeszcze nic wspól­nego z prawdziwym taternictwem. Ich ce­chy, to wieczna pogoń za ,,ausserami“ , krzykliwe rozmowy w schroniskach o swych „wyczynach", damskie kapelusze na głowach, spodnie w łaty najwymyślniej­szych kolorów itd. itd. Jeśli taternictwo polskie ma spełnić swe wychowawcze za­dania, musi odizolować stanowczo i jak najszybciej tych ludzi, którzy w taternic­twie widzą środek do bezkarnego wyła-

Page 265: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 251

tlowywania swych — zabarwionycn mocno chuligaństwem — chorobliwych ambicji.

Przejdźmy jednak do prawdziwego ta­ternictwa.

W polskiej części Tatr Wysokich za­brakło już dawno terenów, gdzie można by było odkrywać prawdziwie nowe pro­blemy. Co prawda i w tym sezonie zro­biono kilka nowych dróg (np. uskok szczy­towy Niżnich Rysów - Truszkowski i tow., lewa połać zachodniej ściany Ko­ścielca — Żuławski i tow.) są to jednak drogi krótkie, nie dające nowych cieka­wych rozwiązań ściany.

Po raz pierwszy w tym sezonie doko­nano ciągłego przejścia grani Tatr Pol­skich od Żabiej Czuby po Turnię nad Dziadem. W przejściu tym, dokonanym w ramach kursu Sekcji Warszawskiej u- dział wzięli: Biel, Bonarski, Mitkiewicz, Siadek i Surdel. Przejście trwało 3 dni, od 4 do 6 lipca.

Przejście to zostało powtórzone nastę­pnie przez grupę taterników śląskich.

Z ważniejszych powtórzeń należy wy­mienić: pierwsze polskie powtórzenie środ­ka płn. ściany Żabiej Turni Mięguszo­wieckiej, dokonane w dniu 27. 7. przez Biela i Jakubowskiego, drugie przejście drogi Łapińskiego i Paszuchy na Szpigla- sowy Wierch, dokonane przez Bilczew- skiego i Sledziewskiego, trzecie przejście kantu płd. ściany Zamarłej Turni (A. Wala, Nowicki), kilkanaście przejść jednej z naj­dłuższych dróg w Tatrach Polskich — prawą grzędą płn.-zach. ściany Niżnich Rysów.

Główne tegoroczne osiągnięcia polskie­go taternictwa miały jednakże miejsce po słowackiej stronie Tatr. Po raz pierwszy ■od lat pięciu został zorganizowany przez Sekcję Alpinizmu ZG PTTK, treningowy obóz taternictwa w Tatrach Słowackich w okresie od 24. 8. do 17. 9. 54, Uczestni­cy obozu wytypowani spośród członków wszystkich sekcji, podzieleni zostali na dwa turnusy. Turnus pierwszy obejmował 15-tu uczestników i trwał od 24. 8. do8. 9., drugi — 13-tu i trwał od 3. 9. do17. 9. Kierownikiem obozu był Justyn Wojsznis.

Baza obozu znajdowała się w Dolinie Kaczej. Oba turnusy, przez trzy ostatnie dni pobytu po stronie słowackiej, przeby­wały w Dolinie Kieżmarskiej w szkole al­pinistycznej, mieszczącej się w dawnym schronisku położonym nad Białym Stawem. Obóz prowadzony był pod kątem zdo­bycia doświadczeń dla dalszych wypraw zagranicznych, wypracowania form ze­społowej działalności taternickiej i do­

konania szeregu wyczynowych wspinaczek. Założenia te zostały w pełni spełnione.

Na obozie dokonano łącznie kilkudzie­sięciu wartościowych przejść taternickich. W bezpośrednim otoczeniu. Doliny Kaczej zostały powtórzone wszystkie najdłuższe i najtrudniejsze d ro g i'). Czasy przejść były z zasady krótsze o Vs a nawet poło­wę od czasów przewodnikowych.

Na najwyższą ocenę zasługują następu­jące powtórzenia:

— Łomnica przez „hokejkę" — Biel, Rubinowski — 7 godzin,

— Łomnica — wsch. ścianą — drogą Korosadowicza — Karpiński, Kozłowski.

— Łomnica — zach. ścianą — drogą Birkenmajera — Mitkiewicz, Żarębsk:, 8 godzin,

— Mały Kieżmarski — płn. ścianą — zespół 4-osobowy, 9 godzin,

— Szczyt Stalina — wsch. ścianą, Helle- równa, Wiśniowska oraz niezależnie He- gerle, Słupski,

— Mały Kołowy — płd. ścianą — Filek, Piotrowski, Schramm,

—■ Ganek — wsch. ścianą — bracia Wa­łówie.

Prócz tego rozwiązano szereg' warto­ściowych problemów jak np.:

— lewe żebro wsch. ściany Kaczej Tur­ni — droga nadzwyczaj trudna ok. 8 go­dzin — Czyż, Jaworowski,

— Zasłonista Turnia — ostrzem płn.- wsch. filara — droga nadzwyczaj trudna — 7 godzin, Jakubowsk, Nowicki,

— Zasłonista Turnia — wsch. usko­kiem — droga b. trudna, 5 godzin, Filek, Piotrowski,

— Litworowy Szczyt — płd. filarem — droga nadzwyczaj trudna — Staszel, Wala,

— Mały Lodowy — płd. ścianą — droga nadzwyczaj trudna — 3Va godz., Honow- ski, Stefański.

Te doskonałe wyniki osiągnięte na oma­wianym obozie przez taterników ze wszy­stkich polskich środowisk, świadczą o tym, że taternictwo nasze mimo dotychczasowe­go ograniczenia swej działalności na nie­wielkim odcinku Tatr Polskich, stale pod­nosi swe kwalifikacje i jest w pełni przy­gotowane do podjęcia wypraw w najwyż­sze zagraniczne masywy górskie.

T . Nowicki

i ) n p . w s c h . f i l a r G a n k u , l e w a i p r a w a g r z ę ­d a w s c h . ś c i a n y R u m a n o w e g o S z c z y tu , Ż ło b i - s t y S z c z y t o d p ł n . - w s c h o d u d r o g ą M o ty k i , p ł a ­z a c h . ś c i a n a N iż n ie J W y s o k ie j G e r l a c h o w s k ie j i s z e r e g in n y c h .

Page 266: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

252 KRON i a a

N ow ości i nowimci w sprzęcie turystycz­nym. W ostatnim okresie ukazało się wiele nowości sprzętowych, mogących zaintere­sować naszych turystów. Ulepsza się sprzęt i wyposażenie turysty. Zauważyć to mo­żna choćby na nartach. Produkuje się obecnie narty o ślizgach z plastyku, a na­wet wykonane w całości z plastyku. Za­sadą budowy takich nart jest użycie róż­nych tworzyw, zależnie od żądanej sprę­żystości poszczególnych odcinków nart.

Sprzęt turystyczny dąży zawsze do zwiększenia wygody. Dążeniu temu podpo­rządkowują się różne rodzaje sprzętu. Wi­duje się np. komplety naczyń turystycz­nych, gotujących w przyśpieszonym tempie dzięki użyciu nadciśnienia. Również pry- musy przechodzą ewolucję: coraz, częściej używa się prymusów na tzw. „gaz płynny". Gaz ten dostarczany jest w małych dura- lowych butlach, których zawartość wy­starcza, zależnie od wielkości, na 5, 10, 20 i 40 godz. gotowania. Konstrukcja pry­musa i nowy rodzaj paliwa zapewniają wysoką sprawność termiczną: wadą ich jest trudność zaopatrywania się w paliwo w słabo zaopatrzonych okręgach turystycz­nych, z dala od dużych skupisk ludzkich.

Namioty wykazują ostatnio tendencję do różnorodności form. Uderza w kon­strukcji ich przede wszystkim wielopła- szczyznowość. Dawne namioty typu dom- kowego są obecnie zarzucane z powodu swoich wad, jak np. zbyt mała pojemność wnętrza w stosunku do powierzchni, co odbijało się na ciężarze. Poprzez namiot domkowy z obniżonym w nogach dachem, ewentualnie zwężoną w tym kierunku po­dłogą (kształt podoimy do trumny) oraz dalsze stadia ewolucyjne, doszły namioty do nowoczesnych kształtów, łączących mo­żliwie dużą pojemność użytkową z małą po­wierzchnią. Często posiadają one jeszcze tzw. kuchnie oraz tzw. burzowce, tj. nie­jako drugi dach, ochraniający namiot od możliwego przeciekania i nadmiernej inso- lacji słonecznej oraz dający pewną osło­niętą powierzchnię przed namiotem. Na ogół ciężary kompletnych namiotów tury­stycznych dla 2—R osób wahają się około 2,5—3,5 kg. Ostatnim „krzykiem mody" w dziale namiotów jest namiot pneuma­tyczny kształtu eskimoskiego igloo, który posiada pompowaną podłogę i ściany. Na­miot ten zapewnia bezwzględnie najlepszą izolację cieplną, jaka tylko w chwili o- becnej jest możliwa.

Wśród różnych typów śpiworów widzi się także nowe, pomysłowe rozwiązania! Ciekawym rozwiązaniem iest połączenie śpiwora z materacykiem. Dolna część śpi­

wora wykonana jest jako materac pneuma­tyczny, nadmuchiwany ustami, wierzchnia natomiast, jako część izolacyjna, pikowa­na puchem. Takie połączenie materacyka pneumatycznego ze śpiworem zwiększa wygodę i zapewnia izolację cieplną śpią­cego, zmniejsza równocześnie ciężar ta­kiego „pneumatycznego śpiwora" w sto­sunku do wagi śpiwora i materacyka o sobno.

Buty na gumowych, odpowiednio pro­filowanych podeszwach typu tzw. „Wi­bram" rozpowszechniły się w świecie tu­rystycznym do tego stopnia, że właściwie wyparły wszystkie inne typy. Nic dziw­nego, starannie wykonane, są one idealne w użyciu.

Szerokie zastosowanie tkanin ze sztucz­nych włókien do produkcji odzieży tury­stycznej jest również bardzo rozpowszech­nione.

Krótki przegląd nowych rozwiązań w dziedzinie sprzętu turystycznego daje w przybliżeniu pojęcie o kierunkach, w któ­rych idzie produkcja nowoczesnego sprzę­tu turystycznego.

A. Manda

G órskie ratow nictwo w 1 9 5 3 /5 4 . Gór­skie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w drugim roku swego istnienia może wykazać się szeroką działalnością na obszarze wszystkich gór Polski. Szczególnie cięż­kie zadania były do spełnienia w Tatrach.

W okresie zimowym od grudnia 1953 do maja 1954 r. ratownicy GOPR pełnili dyżury w miejscach większego nasilenia ruchu narciarskiego. Na te-enie Tatr wy­stawiano posterunki na: Kasprowym Wier­chu, Hali Gąsienicowej, Gubałówce, Hali Goryczkowej, Kondratowej, Kalatówkach, w Kuźnicach, na Hali Ornak, w Doi. Cho­chołowskiej a w okresie wiosennym w 5-u Stawach Polskich.

W Beskidzie patrolowano Szyndzielnię. Klimczok, Skrzyczne Szczyrk, Babią Gó­rę, nadto w niedziele i święta Stożek, Ko­zińce, Baranią Górę, Błatnią, Halę Li­powską, Pilsko, Boraczą, Magórkę i Le­skowiec.

W Sudetach pełniono stałe dyżury przy Małym Stawie i na Hali Szrenickiej a w dnie świąteczne również w Andrzejówce.

W Beskidzie Sądeckim pełniono stały dyżur na Górze Parkowej w Krynicy, w niedziele i święta wystawiano posterunki na Jaworzynie Krynickiej, w Rytrze 1 Pi­wnicznej.

Niezależnie od tego ratownicy GOPR za­bezpieczali wszelkie imprezy narciarskie jak raidy i zawody.

Page 267: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 253

W wyniku udzielono pomocy w ok. 500 wypadkach narciarskich, wymagających zwiezienia toboganem, oraz w kilkuset wy­padkach doraźnego opatrzenia.

W okresie letnim jedynie sekcja ta- trzańsKa ma pełne ręce roboty. Na tere­nie Karkonoszy sekcja SOPR interwenio­wała w kilku wypadkach potłuczeń i po­szukiwań osób zaginionych.

K r o n i k a w y p a d k ó w TOPR. W dn. 9. II. 1954 r. interweniowało Po gotowie w taternickim wypadku jaki zda­rzył się na Fajkach, a mianowicie wspi­nający się tam, w towarzystwie Zofii Li­pińskiej, Drogowski Andrzej z Torunia odpadł i na skutek pęknięcia liny spadł kilkadziesiąt metrów w kierunku doi. Pań- szczycy. Upadek był tak szczęśliwy, że ofiara doznała jedynie silnych potłuczeń.

Dn. 9. V. zniesiono z Hali Kondratowej Jarząbka Zdzisława z Łodzi, który idąc granią Giewontu spadł w okolicy Szczer­binki w stronę Hali Kondratowej, rozbi­jając sobie głowę i łamiąc rękę. O wła­snych siłach dotarł do schroniska, skąd zniosło go Pogotowie.

Dn. 5. VI. znieśli ratownicy z Doi. Ma­lej ŁąKi dziewczynkę Rorot Teresę, któ­ra schodząc z Giewontu złamała nogę.

13. VI. z Kotła Kasprowego Wierchu zniesiono Gnatka Jana, lat 30, z Krakowa, który przewrócił się tak fatalnie, że doznał silnych obrażeń.

W dn. 14. VI. zniesiono górala Pystor- skiego, który złamał nogę na Polanie pod Kominami.

4. VII. z Czerwonej Przełęczy zniesiono Głodka Henryka z Warszawy, który scho­dząc ze Sarniej Skałki złamał nogę.

Tegoż dnia wyruszyli ratownicy TOPR ponownie do wzywającego pomocy w pn. ścianie Giewontu Bilińskiego Jana, lat 20, z Łodzi. Będąc po raz pierwszy w Ta­trach, wybrał się wraz z dwoma kolegami na Giewont od strony północnej. Każdy z nich szedł własną drogą, koledzy jednak zawrócili — Biliński natomiast wyszedłszy dość wysoko w ścianę, obsunął się, lecz zatrzymał się na półce kilka metrów po-

. niżej. Do uwięzionego w skałach dotarli pierwsi ratownicy, którzy w dniu tym peł­n ili dyżur społeczny na Giewoncie. Wspól­nie z przybyłą grupą TOPR z Zakopane­go sprowadzono go ze ściany.

W podobnym wypadku interweniował ratownik Gajewski Michał, pełniący dyżur na Hali Gąsienicowej w dn. 16. VII. Spro­wadził on ze ściany Kopy Magóry Gołąba Michała, lat 44, z Krakowa.

26. VII. zniesiono ze Skupniowego U- płazu prof. dr Bogusławskiego Waleriana,

który schodząc z Hali Gąsienicowej, zła­mał nogę w kostce.

W tym samym dniu wyruszyło Pogoto­wie na Polanę Strążyską, skąd zniesiono silnie potłuczonego Molcherczyka Fran­ciszka, lat 24, studenta zamieszkałego w Zabrzu. Schodził on samotnie z Giewontu żlebem Kirkora i zleciał z jednego z pro­gów (przypuszczalnie trzeciego); mimo po­tłuczeń sam dotarł do szałasów na Pola­nie Strążyskiej.

28. VII. znieśli ratownicy TOPR inż. Naimskiego Henryka, lat 54, z Warszawy, który przy przejściu przez potok na Psiej Trawce złamał nogę w biodrze.

2. VI jł; późnym wieczorem wyruszają ratownicy przebywający w Morskim Oku pod Żabią Czubę na skutek fałszywego alarmu.

3. V lil. z Doi. ku Dziurze zniesiono i odwieziono do szpitala z rozbitą głową chłopca 13-letniego, Kluciniaka Stanisława z Częstochowy, który obsunął się ze ska­ły. Przybył on do Doi. ku Dziurze z całą wycieczką kolonii z Białego Dunajca, gdzie chłopcy porozchodzili się po skał­kach. Inny chłopiec z tej wycieczki obsu­nął się również i zranii sobie nogę.

W dn. 3. VIII. przebywający na kur­sie taternickim w Morskim Oku ratownicy TOPR interweniują w wypadku odpadnię- cią i potłuczenia się w ścianie Żabiego Niżniego Grajewskiego z kursu warszaw­skiego. Poszkodowany, którego wyciągnię­to na linie, o własnych siłach zeszedł do schroniska.

W dn. 9. VIII. zgłosiła się do Pogotowia ob. Stenzowa i oznajmiła, że córka jej Jo­anna, lat 18. studentka z Krakowa, wyszła dnia poprzedniego na Halę Gąsienicową i dotychczas nie powróciła. W godzinę póź­niej otrzymano wiadomość, że taternicy wspinający się na Granaty natrafili w żle­bie Drege a na zwłoki kobiece. Tegoż dnia wieczór Pogotowie zniosło ofiarę, którą okazała się poszukiwana Joanna Sten- zówna. Jak się okazało, wypadkowi mu­siała ulec jeszcze w dniu 8. VIII. późnym wieczorem, Stenzówna bowiem zostawiła plecak w schronisku na Hali Gąsienicowej i udała się na Orlą Perć. Ok. godz. 16-e.i widziano ją na Małym Kozim Wierchu idącą w kierunku Granatów, dokąd mu­siała dojść już o zmierzchu. Chcąc skró­cić sobie drogę, lub ją zmyliwszy, trafiła do żlebu Drege‘a, gdzie spadła ok. 100 m z jego głównego progu, ponosząc śmierć na miejscu.

W dn. 15. VIII. TOPR interweniuje ponownie w wypadku utknięcia w pn. ścianie Giewontu. Tym razem utknęli

Page 268: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 5 4 KRONIKA

Śmiały Augustyn, lat 20 i Jasny Karol, lat 19, obaj z Raciborza. Przybyli oni pociągiem turystycznym do Zakopanego i udali się na Giewont przez Halę Kon- dratową, po czym zaczęli schodzić ze Szczerby wprost ku Doi. Strążyskiej. Po­konawszy w dół szereg stromych trawia­stych usKoków, utknęli w wysokości ok. 100 m nad progiem żlebu i zaczęli wzy­wać pomocy. Ofiary już o zmroku spu­szczono na linach i sprowadzono do Za­kopanego. Obaj byli po raz pierwszy w Tatrach.

W dniacn 17—20. VIII, przeprowadzono ciężką akcję ratowniczą w dwu tragicz­nych wypadkach taternickich jakie wyda­rzyły się na Pośrednim Mięguszowieckim Szczycie. Dn. 17. VIII wieczór zaalarmo­wano TOPR, że jeden z taterników prze bywający na kursie stalinogrodzkim Mi­lówka Adam, lat 32, uległ wypadkowi na Mięguszowieckiej Przełęczy Wyżniej. Wy­prawa w liczbie 8-u ludzi przybyła wie­czór samochodem do Morskiego Oka, skąd w ulewnym deszczu wyruszono dalej. Jak się okazało, na ratunek wyruszyły już z Morskiego Oka liczne grupy taterników. Ratownicy TOPR przybyli o świcie dn.18. VIII. na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Usłyszano głosy na drodze ,,po głazach" i udano się w tamtym kierunku. Po przekroczeniu dr ugiego żlebu natknię­to się na grupę taterników, która po­przedniego dnia udała się z Morskiego Oka na miejsce wypadku. Wybrali się oni na wyprawę bez odpowiedniego przygoto­wania i sprzętu Po dojściu na miejsce o- kazali się zbędni. Kierujący akcją — naj­bardziej doświadczony spośród nich ta­ternik — Biel Stanisław, na skutek bra­ku miejsca na biwak (przy rannym znaj­dowało się jeszcze 5 osób z grupy, która szła wraz z Milówką), odesłał ich z powro­tem. Szli oni całą noc drogą „po głazach" w fatalnych warunkach, przy silnym w ie­trze i padającym śniegu, toteż nad ranem byli w stanie zupełnego wyczerpania. Te­raz nastąpiła druga katastrofa. Przy prze­kraczaniu stromego żlebu rozciągnięto po­ręczówkę do której przypinano się przy pomocy karabinka. Przechodząc tym żle­bem Westwalewicz Tadeusz, student z Kra­kowa, lat 21 urwał się z blokiem, który przeciął linę i spowodował upadek West- walewicza w przepaść. Ekspedycja rato­wnicza wyprowadziła pozostałych z nie­bezpiecznego trawersu. Na skutek cięż­kich warunków i konieczności interwen­cji w drugim wypadku, postanowiono za­wiadomić THS (Tatrańska Horska Służba). W tym celu dwóch ratowników posłano do

Popradzkiego Jeziora. Pozostali udali się drogą po „głazach" do miejsca pierwszego wypadku W żlebie spadającym z Mięgu­szowieckiej Przełęczy Wyżniej spotkano ratowników THS w liczbie 14-u, którzy — jak się okazało — jeszcze w nocy zostali zawiadomieni o wypadku. Ratownicy TOPR pozostawili akcję znoszenia pierwszej o- fiary ratownikom słowackim i udali się na poszukiwanie drugiej. Zwłoki Westwa- lewicza znaleziono na płyiach w pd. ścia­nie Pośredniego Mięguszowiecki 3go ok. 250 m poniżej miejsca wypadKU. Dnia te­go zeszli ratownicy TOPR i znajdujący się przy pierwszej ofierze taternicy, dc schroniska przy Popradzkim Jeziorze. Ra­townicy THS rozpoczęli znoszenie Milów­ki, lecz po 100 m transportu stwierdzono śmierć ofiary, na skutek czego zabezpie­czono zwłoki i z powodu fatalnych wa­runków odłożono dalszy transport. W dn.19. VIII. ratownicy TOPR znieśli ciała Milówki i W estwalewicza do Popradzkiego Jeziora. W transporcie pomogli przybyli później ratownicy THS. Zwłoki zwieziono do Szczyrbskiego Jeziora, skąd przewie­ziono je do Zakopanego.

Wypadek powyższy i dalsze jakie miały miejsce wśród uczestników taternickiego obozu stalinogrodzkiego (w których jednak ouyto się b e z pomocy GOPR) świadczą, że zarówno organizatorzy jak i instrukto­rzy nie stali na wysokości zadania. Obóz ten po kilku dniach został przez kiero­wnictwo Sekcji Alpinizmu_ rozwiązany.

W akcji ratowniczej, podjętej przez ta­terników przebywających w Morskim Okr widzieliśmy w iele ofiarności i poświęcę nia — była ona jednak zupełnie nieprze­myślana. Nasuwa się tu wniosek, że przy szkoleniu taternickim należy duży nacisk położyć na ratownictwo.

W dniu 19. VIII. zdarzył się znów ta­ternicki wypadek w pn. zach. ścianie Ko­zich Czub. Ofiarą była Urbańska Krysty­na, lat 19, studentka z Krakowa, która idąc jako pierwsza w towarzystwie Łusz- czakiewicza Jerzego, również studenta z Krakowa, odpadła na trawersie, tłukąc so­bie głowę i przecinając podudzie. Ofiarę zniesiono do Kuźnic i odwieziono do szpi­tala w Zakopanem.

W dn. 19. VIII. zniesiono z Hali Gąsie­nicowej Dziubasa Jana z Warszawy, który skręcił nogę.

22. VIII. zniesiono z Doi. Białego Bre- niecką Helenę lat 54, ze złamaną nogą.

Dn. 22. VIII. o godz. 21-ej przebywa­jący na Hali Gąsienicowej ratownicy za­uważyli w pn. wsch. ścianie Swinicy sy­gnały świetlne. Siedmiu ratowników wy­

Page 269: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 5 5

ruszyło nocą pod ścianę, gdzie porozu­miano się ^w zyw ającym i pomocy. Okaza­ło się, że taternicy Grocholski Józef, lat 32, Mikuranda Henryk, lat 20 i Gryczyń- ski Maciej, lat 18, wszyscy z Łodzi, zeszli z właściwej drogi ścianą i utknęli. Po­szkodowanym spuszczono o świcie liny, wyciągnięto ich i sprowadzono na Halę. Akcja ratownicza przeprowadzona była przy wietrze i Ulewie.

Dn. 23. VIII. rano znów wyrusza wy­prawa złożona z 8-u ratowników do Mor­skiego Oka na skutek alarmu, że Norton Bronisława i Dąbrowski Stefan z Warsza­wy, wyszli dnia poprzedniego O' godz. 4-ej rano na grań Mięguszowiecką i nie po­wrócili. Norton pozostawiła w schronisku kilkuletnią córeczkę. Poszukiwanych, któ­rzy na skutek opóźnienia się biwaKowali na Mięguszowieckim, spotkano w Doi. za Mnichem.

Dn. 25. VIII nocą o godz. 23-ej wyru­sza wyprawa TOPR do Doi. Waksmundz­kiej, gdzie utknęli w skałach Olkowska Irmina, lat 22, z Warszawy i Soroczyński Andrzej, lat 22, dziennikarz z Opola. Schodzili w towarzystwie jeszcze dwu o- sób z Wołoszyna i utknęli. Towarzyszom udało' się zejść i zawiadomić Pogotowie.0 św icie sprowadzono turystów ze skńł i odprowadzono do Roztoki.

W dn. 2. IX. zdarzył'się jeszcze jeden śmiertelny wypadek. Tym razem w Ta­trach Zachodnich. Zabił się 17-letni stu­dent Paszkiewicz Tadeusz zam. w Kiel- cacn, który idąc granią przez Rzędy ku Przełęczy Tomano wej, w towarzystwie siostry Marii i W oronieckiego Narcyza, spadł w stronę Hali Tomanowej ok. 100 m. Nieprzytomnego poczęli początko­wo znosić towarzysze. Nie mogąc sobie dać rady, udano się po' pomoc do schro­niska na Hali Ornak. Zorganizowana przez znajdującego się w schronisku ratownika Niemkiewicza wyprawa po przybyciu na miejsce stwierdziła śmierć ofiary. Naza­jutrz przybyli z Zakopanego ratownicy TOPR, znieśli zwłoki do doi. Kościeliskiej1 odwieźli do Zakopanego. Przyczyna wy­padku była towarzyszom nieznana, gdyż Paszkiewicz znajdował się po drugiej stro­nie grani. Powodem mogło być urwanie się bloku, niemniej jednak wypadek był wynikiem wielkiej nieostrożności.

Dnia 6. IX. grupa ratowników TOPR czyni poszukiwania na szlaku Polana Waksmundzka — Roztoka za Kabat Lidią, która idąc z wycieczką zasłabła i pozosta­ła na trasie. Poszukiwana odnalazła się.

W dniu 10. IX. znieśli ratownicy TOPR z Hali Gąsienicowej do szpitala w Zako­panem chorą pracownicę schroniska Pa- włównę Janinę, a w dn. 12. IX. turystę Hanca Feliksa, który złamał nogę.

W dniu 18. IX. zniesiono również z Ha­li Gąsienicowej Nowaka Macieja, lat 26, z Warszawy, który potłukł się, odpadłszy ok. 12 m podczas wspinaczki trawersem na pd. ścianie Zamarłej Turni. Nowak c własnych siłach dokończył wspinaczkę i zeszedł do Hali Gąsienicowej.

22. IX. nocą wyrusza wyprawa TOPR na Kominy Tyłkowe, gdzie uległ wypad kowi Józefowicz Edward, łat 19, student z Łodzi. Szedł on wraz z kolegą od Iwa- niackiej Przełęczy na Kominy Tyłkowe i zeszedłszy ze ścieżki posuwali się granią. Już niedaleko wierzchołka Józefowicz chcąc doskoczyć do chwytu odpadł i po­toczył się w dół. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zatrzymał się, zahaczając o smreka. Rannego, który miał rozbitą gło­wę pi zywrócili do przytomności kolega 1 przygodny turysta. Nawpół przytomnego Józefowicza sprowadzili ratownicy dc schroniska na Hali Ornak, skąd karetka pogotowia został odwieziony do szpitala w Zakopanem.

Tegoż dnia ratownicy TOPR przeby­wający na kursie taternickim w Morskim Oku znieśli z Doi. 5-u Stawów Polskich Węgrzecką Elżbietę ze złamaną nogą.

W nocy z dn. 23 na 24 IX. znów wy­ruszyła wyprawa złożona z ratowników przebywających w Morskim O ki. W cięż­kich warunkach atmosferycznych przy świeżym opadzie śnieżnym i silnym wie­trze udali się oni na Kozi Wierch, gdzie utknęli w partiach szczytowych lewej po­łaci pn. ściany dwaj taternicy: Janusz- kowski Józef i Czarnocki Henryk. Duże trudności i oblodzenie nie dozwoliły im dokończyć wspinaczki. Nie posiadając liny zjazdowej i odpowiedniej ilości haków musieli czekać na pomoc. Po długich no­cnych poszukiwaniach i nawiązaniu kon­taktu wyciągnięto ich o świcie na linach ok. 60 m do grani, skąd sprowadzono w dół.

Tejże nocy druga partia ratowników GOPR czyni poszukiwania za Dąbrowskim Adamem z Warszawy i Szpechtem Wa­cławem z Sopotu. Wyszli oni z Doi. 5-u Stawów Polskich przez Krzyżne i nie do­szli dc Hali Gąsienicowej, gdzie oczeki­wał ich kolega, który przybył tu inną dro­gą. Poszukiwanych odnaleźli ratownicy w lesie w odległości ok. 300 m od schro­niska.

Page 270: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 5 6 KRONIKA

W dn. 26. IX. jeszcze raz ratownicy z kursu w Morskim Oku znoszą turystę Tym razem był nim Korzeniowski Stani-

S P R A W Y A L P I N I S TSukcesy alpinizm u radzieckiego. ,,Alpi­

nizm, podobnie jak i inne rodzaje sportu w ZSRR — pisze P. I. Powarnin w arty­kule wstępnym pt. „Radziecki alpinizm w 1952 to k u *) — powołany jest do tego, aby wychowywać silnego, zdrowego, o mo­cnej woli człowieka, pełnego inicjatywy obywatela, budowniczego nowego życia i wspaniałego gmachu komunizmu. Radzier kiemu alpinizmowi obcy i niezrozumiały jest duch pustej pogoni za rekordem, duch rekordu dla rekordu, tak rozpowszech­niony w sporcie kapitalistycznym".

„Radziecki alpinizm, jak każde ży we dzieło, nie znosi zastoju lecz nieprzerwa­nie rozwija się; samo życie, praktyka co­dziennej pracy, wytwarza nowe formy or­ganizacji, szkolenia i rozwój zespołowo- ści“ .

Od tej istotnej dla alpinizmu w Kraju Rad charakterystyki, wypada rozpocząć przegląd wyników działalności alpinistów radzieckich w ciągu ostatnich lat. Prze­gląd ten opieramy na danych, które przy­tacza ostatnio wydany rocznik radzieckie­go alpinizmu za rok 1953. Na czoło wy­bija się sukces alpinistów uniwersytetu moskiewskiego, którzy pod wodzą mistrza sportu B. A. Garfa zdobyli w ciągu czte­rodniowej wspinaczki niezdobytą ścianę Czatyn-tau. Wspaniałym wyczynem było przejście północnej ściany Miszirgi, doko­nane z czterema biwakami w ścianie, przez Spartakowców z zasłużonym mist­rzem sportu B. C. Pielewinem na czele. W Cejskim rejonie działająca grupa alpi­nistów „Medyka" pod kierunkiem mist­rza sportu C. A. Frolowa dokonała pięk­nego przejścia północnych urwisk Adaj- choch, ocenionych jako V-A w skali trud­ności. Inny zespół „Spartaka", któremu przewodził B. A. Kisielew wśród trudności tego samego stopnia pokonał północno- wschodnią ścianę szczytu Wolnej Hiszpa­nii.

W Dombajskim rejonie uległa zespoło­wi mistrza sportu A. N. Wołżyna zachod­nia ściana Belala-Kaj. Równocześnie al­piniści kazachstańscy przebyli pod wodzą K. J. Aleksandrowa trudną północno- wschodnią grań szczytu Komsomoł.

W klasie wielkich trawersować należy zanotować przede wszystkim sukcesy gru-

*) P o b ie ż d io n n y je W ierszy n y . Jeżo g o d n ik So- w ie tsk o g o A lp in izm a. G od 1953. M oskw a 1954.

sław, lat 40, z Warszawy, który zachoro­wał (atak nerek).

T . Pawłowski

Ć C Z N E N A S W I E C I Ezińskich alpinistów. Grupa wysokogórska, którą prowadził mistrz sportu A. A. Niemcicweridze, dokonała wspaniałego przejścia w ciągu 16 dni części Główne­go Grzbietu Kaukaskiego od Curungał do Tetnuld, pokonując ponad 20 arcytrudnych .szczytów. Wystarczy wspomnieć, że w gra­ni tej są odcink:' tak trudne jak Curungał- Ajlama i trawersowanie całej ściany Be- zengi. Nie jest to jedyny wielki sukces alpinistów gruzińskich, którym udało się także pokonać dziewiczą dotąd południo­wą ścianę środkowego szczytu Szchary (zasłużony mistrz sportu B. W. Chergiani i tow.).

Również alpiniści z GruzińsKiego Klu­bu Alpinistycznego (R. Dżapandze i tow.) pokonali arcytrudną grań od szczytu Ru- staweli do Tetnuld.

Z innych trudnych przejść (V stopnia) wymienić tu należy trawersowanie Aksaut dokonane przez alpinistów leningradzkich pod wodzą mistrza sportu S. K. Kalinki- na i trawersowanie wschodniej grani Ma- zerii (grupa zrzeszenia „Iskra" z I. W. Soło wiewem na czele).

Rok 1954 przyniósł nowe osiągnięcie. Oto w lecie 1954 roku ruszyła wielko wy­prawa WCRZZ złożona z czołowych alpi­nistów radzieckich na podbój niezdoby­tego dotąd szczytu Rewolucji (6987 m) w Pamirze. Do zespołu należeli E. Iwa­now, A. Ugarow, A. Daniłowicz, P. An- driaszyn, M. Szyłkin i L. Sołodownikow oraz personel pomocniczy. Na czele ekspe­dycji stanęła znakomita alpinistka Helena Kazakowa.

Po założeniu pięciu obozów na wysoko­ści 4500, 4700 , 5000, 5500 i 6000 m je­denastu alpinistów pod wodzą A. Ugaro- wa ruszyło w dniu 14 sierpnia do ostatecz­nego szturmu, osiągając w dniu 17 sierp­nia szczyt.

Zgodnie z tradycją alpinizmu radziec­kiego służącego nauce i odkrywaniu nie­znanych części górskich Kraju Rad,’ ostat­nie lata przyniosły dalsze wyprawy, któ­rych zadaniem były cele eksploracyjne. Współdziałali tu alpiniści sybirscy na Ał­taju w zdobyciu Biełuchy (E. A. Kazakowa i tow.); również prowadzono dalsze bada­nia rejonu loaowca Garmo (W. W. Nie- myckij). Entomologiczne zadania miała wyprawa A. A. Bandela, działająca w grzbiecie Ałajskim, podczas gdy alpini­

Page 271: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIK/ 2 5 7

ści nazachstanu pod wodzą M. E. Gru­dzińskiego obrali za cel zbadanie geogra­ficzne i glacjologiczne grzbietu ZailijsKie- go i rejonu Kungej-ała-tau. Również al­piniści kirgiscy nie próżnowali. Przed­miotem ich zainteresowań były niektóre części Tiań-Szania i ich orografia, pod­czas gdy ekspedycja mistrza sportu P. W. Kowalewa kontynuowała swe badania nad geomorfologią Kabardii.

Charakterystycznym znamieniem alpi­nizmu radzieckiego w ciągu ostatnich pa­ru lat jest stały dopływ nowych młodych kadr. Już sumaryczne powyższe zestawie­nie — a obejmuje ono jedynie najważniej­sze osiągnięcia — wskakuje, że pojawiło się wiele nowych nazwisk, dawniej niezna­nych. Jest to plon systematycznej akcji szkolenia wysokogórskiego w obozach or­ganizowanych na coraz to większą skalę we wszystkich częściach górskich obsza­rów ZSRR. Tylko z tak szeroko zakrojo­nej sieci obozów wyróść mogą tysiące al­pinistów a z nich najlepsi, których — opiekująca się nimi, jak nigdzie na świę­cie, władza radziecka — nagradza tytu­łami mistrzowskimi.

W . K.

Zdobycie szczytu K orżeniew skiej (7105).W dniu 23 sierpnia 1953 grupa szturmo­wa radzieckich alpinistów w składzie: A. Kowyrkow, konstruktor moskiewskiej fa­bryki samochodów, R. Selidżanow, inży­nier, Ł. Krasawin, ekonomista, A. Uga- row, technik (kierownik wyprawy), P. Sko- sobogatow, pracownik naukowy, A. Go- żew majster zakładów hutniczych, E. Ry- spajew, student uniwersytetu, zatknęła czerwoną flagę na dziewiczym szczycie.

Św iatow y alpinizm w 1 9 5 4 r. Jesteśmy obecnie świadkami głębokich przemian kierunku rozwojowego w alpinizmie świa­towym. Dziś najwspanialsze wyczyny w Alpach schodzą na drugi plan, stają się tylko probierzem sprawności technicz­nej — która w dalszej perspektywie uka-

*zuje alpiniście drogę eksploratora — w Himalaje. Cała myśl i pęd zdobywczy skie­rowane są na te najwspanialsze kul­minacje świata. W roku 1954 — 9 wy­praw wyruszyło na podbój gigantów hima­lajskich. Niestety — rok był niepomyślny zwłaszcza w porównaniu z rokiem ubie­głym — kiedy to szereg sukcesów ukoro­nowało zdobycie Czomolungma (Everestu) i szaleńczy wyczyn Buhla na Nanga Par- bat. Jedynymi sukcesami himalajskimi by­ło zdobycie szczytu K 2 przez Włochów i Cho Oyu przez Austriaków.

W ie rc h y t. X X I I I

Obecnie możemy podać wiadomości o klęskach pięciu wypraw, e nawet o ich tragicznym końcu.

I tak wyprawa nowozelandzka na Ma­kalu — piąty szczyt świata 8457 m — wznoszący się na wschód od Czomolung­ma — Everestu imponującą piramidą, za­łamała się wśród groźnych wypadków. Je­den z uczestniKÓw, Mac Farlane, uległ wy­padkowi - w wyniku którego odniósł cięż­kie odmrożenia. Przy ratowaniu go uległ wypadkowi i kierownik wyprawy, Hillary, zdobywca Everestu, i zachorował na za­palenie płuc. Wyleczony, próbował mimo osłabienia dalej prowadzić szturm na Ma­kalu — oczywiście bez skutku i wypra­wa zawróciła szczęśliwie bez ofiar w ży­ciu ludzkim.

Szturm Aigentyńczyków na Dhaulagiri (8180) nie powiódł się zupełnie, a kie­rownik wyprawy Fiancesco Ibanez wsku­tek ciężkich odmrożeń został w stolicy Ne­palu Katmandu poddany operacji odjęcia obu nóg — co jednak nie uratowało go od śmierci.

Austriacy atakowali bezskutecznie Sai- palu (7200) — tracąc doskonałego alpi­nistę Karla Reissa, zaginionego w czasie szturmu na szczyt.

Katastrofą zupełną zakończyła się wy­prawa włoska pod wodzą seniora alpini­zmu włoskiego i słynnego niegdyś wspi­nacza Pierro Ghilione. Z 4 osobowej wy­prawy ocalał on jeden - ■ tylko chyba dla­tego, że wiek nie pozwolił mu na udział w samym szturmie na Api (7600) i po­został w obozie bazowym, skąd kierował wyprawą. Jeden z włoskich alpinistów Bignani zginął w początkowych fazach a- taku na szczyt. Szczyt został zdobyty, cóż, kiedy w odwrocie zaskoczyła grupę sztur­mową Barrenghi-Rosencrantz niebywała burza i wichura. Barrenghi opuścił obóz i zaginął bez śladu, Rosencrantz zmarł wskutek uszKodzeń płuc wywołanych stra­szliwą siłą orkanu i szybkością mas po­wietrznych przy tak niskim ciśnieniu.

Amerykanie — ściśle biorąc Kalifomij- czycy, usiłowali atakować równocześnie z Nowozelandczykami Makalu. Wyprawa za­łamała się na wysokości poniżej 7000 m i obeszło się bez żadnych ofiar.

W roku bieżącym — w przeciwieństwie do lat dawnych los był szczęśliwszy dla przewodników i tragarzy himalajskich, którzy poza drobnymi obrażeniami nie po­nieśli żadnych strat.

]. Kozielski

Zdobycie drugiego szczytu św iata. Wspa­niały olbrzym himalajski (8611 m) wzno-

17

Page 272: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 5 8 KRONIKA

szący się w paśmie Karakorum w paki­stańskim Kaszmirze i znany pod różnym5 nazwami Czogo Ri (Wielka Góra w miej­scowym języku balti), K-2 (Kej tu) lub wreszcie Goodwin Austen Peak, — został ostatecznie pokonany w lecie 1954 r. przez ekspedycję włoską pod dowództwem prof Desio.

Szczyt atakowało w przeciągu ostatnie­go półwiecza pięć wielkich wypraw: mię­dzynarodowa O. Eckensteina w 1902 r., włoska pod wodzą Ludwika Amadeusza di Savoia w 1909 r., amerykańska C. S. Houstona w 1938 r., druga amerykańskaF. Wiessnera w 1939 r. i trzecia amery­kańska C. S. Houstona w 1953 r. Naj­wyższą wysokość osiągnęła wyprawa w 1939 r. a mianowicie 8380 m i to bez aparatów tlenowych. Niejedną ofiarę życia ludzkiego pochłonęły lodowe przepaście Czogo Ri. Trudności W ielkiej Góry są w istocie najwyższej miary. Toteż wy­czyn alpinistów włoskich ocenić należy ja­ko wielką sensację himalajską. Jest to za­sługą doświadczonego kierownictwa, jego taktyki oraz hartu i odwagi alpinistów z Achille Compagnoni na czele, których wspomagały wytrwale ekipy tragarzy.

W K.

Mało znane w yjśc ie polsk ie w Ruwen- zori. W historii alpinistycznego podboju gór Ruwenzori we wschodniej Afryce ma­ją Polacy piękne karty. Zestawiając rezul­taty wyprawy angielskiej Shiptona i Til- mana z roku 1932 i ekspedycji niemiec­kiej inż. Eisenmanna z roku 1938 z wy­nikami grupy alpinistycznej wyprawy pol­skiej z roku 1939, w składzie T. Berna- dzikiewicz i T. Pawłowski oraz improwi­zowanej ekspedycji Jerzego Gołcza. Mi­chała Makowskiego i Michała Skolimow­skiego z roku 1943, można ryzykować twierdzenie, że Polacy odgrywają bardzo poważną rolę w sportowym alpinizmie „Gór Deszczowych".

Wyprawa roku 1943 umożliwiona zosta­ła przez utworzenie we wschodniej Afryce nad jeziorem Tanganika ośrodka dla u- chodźców wojennych, w którym znaleźli się Gołcz, Makowski i Skolimowski. Na wstępie były do przezwyciężenia zrozu­miałe trudności, wynikające z sytuacji al­pinistów, z kompletnego braku sprzętu wysokogórskiego i treningu. W czasie sa­mej akcji dawał się we znaki czynnik ., stały", utrudniający wszelkie poczyna­nia alpinistyczne w masywie Gór Deszczo­wych, które w pełni zasłużyły na swoją nazwę wobec panujących tam fatalnych wa­runków atmosferycznych. Trudności te zo­

stały w pełni ocenione przez fachowe pi sma alpinistyczne l), które z uznaniem poci noszą sukces polskich alpimstów w otwar­ciu nowej drogi na Mount Stanley.

Zdobycie sprzętu stanowiło problem naj­ważniejszy. Poza lekkim Czekanem Gołcza nie było nic. Kowalowi polskiemu udało się wykuć dwa Czekany i ti/.y pary raków, które zdały doskonale egzamin praktycz­ny. Pozostały sprzęt wysokogórski i biwa­kowy, a nawet ubrania zostały wypożyczo­ne i ekspedycja była w końcu należycie wyekwipowana, gdy w dniu 2 czerwca 1943 osiągnęła zwyKłą bazę wypraw w Ruwenzori, Fort Portal. Aż do koleby Coo- king Pot wyprawa polska z roku 1943 posuwała się tą samą trasą, którą w roku 1939 obrali Tadeusz Bernadzikiewicz i Ta deusz Pawłowski.

W dniu 4 czerwca Gołcz wyruszył z po­łową karawany i z przecinaczami z ple­mienia Bakonjo w kierunku koleby Kigo, gdzie dogoniła go reszta w południe 8 czerwca. Połączona ekspedycja dotarła je­szcze tego samego dnia po 4 godzinach marszu do koleby Cooking Pot (ok. 39 6 0 m npm.). leżącej na północ od jeziora Bu- juku (3916 m npm .)2).

Następny dzień po przybyciu do bazy był wyjątkowo pogodny, co umożliwiło alpinistom studium zamierzonej drogi przez dziewiczą wschodnią śc ian ę3). Dol­ną partię ściany zasłaniała im turnia skal­na (określona przez R. M. Bere nazwą Thumb) o niedostępnym wyglądzie, powy­żej której ciągnął się stromy lodowiec. Postanowiono zatem przeprowadzić wy­wiad dla ustalenia drogi dojścia na lodo­wiec, dzieląc się na dwie partie.

Gołcz z jednym tragarzem zaatakował wprost skały leżące poniżej lodowca; Ma­

1) Opis w ypraw y pióra R. M. Bere pod tytułem ,,A Polish Ascent of the East Face of M ount S tanley t Ruwenzori" — ukazał się w organie angielskiego Klubu A lpejskiego ,,A lpine Jou rna l" , tom LIV, n r 268, Londyn, maj 1944. A utor podnosi z uznaniem sukces alpinistów polskich w otw arciu now ej drogi.

2) Porównaj m apkę w T atern iku X X X , nr 1—2, z m aja 1949. Cooking Pot je s t zw ykłą bazą do w ejść na oba w ierzchołki M ount Stanley: M argherita (5119 m npm) i AleXandra (5098 m npm), oraz na Speke (4914 m npm), Baker (4873 m npm), Przełęcz Stuhl- m anna (4193 m npm) i Przełęcz Scott-EUiot (4341 mnpm).

3) Normalna droga na M ount S tanley w iedzie z Cooking Po t na południe przez Przełęcz Scott- Elliot a następnie od południa na szczyt. Próba w ejścia graniam i północnym i pod jęta przez d r Noel H um preys'a w roku 1926, załam ała się. W ypraw a belgijska pod wodzą hr„ de Grunne zdobyła .ścianę zachodnią w roku 1932. W ypraw a polska T. Berna- dzikiewicza i T. Pawłowskiego zdobyła w roku 193R m. in. szczyt M argherita granią północno-wschodnią, schodząc następnie graniam i na północny zachód. W ejście to n ie było znane R. M. Bere przy p isaniu jego artyku łu (por. 1) w A. J .

Page 273: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 5 9

kowski i Skolimowski ruszyli na poszuki­wanie drogi, która by omijała turnię z pra­wej strony, od północy. Obie partie mia­ły spotkać się na dolnej krawędzi lodow­ca, lub też — w razie rozminięcia się -■— powrócić do punktu wyjściowego o godzi­nie 15.

Makowski i Skolimowski posuwali się z dwoma tragarzami ku północy u stóp turni Thumb, łatwym stokiem, widocznym z Cooking Pot, aż do siodła, oddzielają­cego skały turni od północno-wschodniej grani Mount Stanley, opadającej ku prze­łęczy Stuhlmanna. Stąd skierowali się w lewo, korytem potoku, zmierzając ku gra­nicy śniegu.

Tuż poniżej lodowca natknęli się w za­głębieniu terenu, ku wielkiemu swojemu zdziwieniu, na dwa małe jeziorka, przez nikogo dotychczas nie spostrzeżone. Obaj tragarze byli również zaskoczeni niespo­dziewanym odkryciem >).

Makowski i towarzysze zaczekali tutaj chwilę na Gołcza, po czym zeszli do punk­tu rozstania, a następnie — wobec prze­dłużającej się nieobecności trzeciego to­warzysza — wrócili do obozu.

Gołcz zjawił się dopiero o zmroku. Je­go wywiad był również uwieńczony peł­nym sukcesem. W dwu i pół godzinnej trudnej wspinaczce pokonał on wraz ze swoim tragarzem skały turni. Jak się póź­niej okazało przeszli tuż obok jeziorek, nie dostrzegając ich we mgle.

Pozostawiwszy tutaj tragarza, Gołcz po­prowadził swój wywiad dalej w górę trud­nego i skomplikowanego lodowca i osiąg­nął — stale wśród gęstej mgły — grań południową, skąd w krótkiej chwili przeja­śnienia miał widok na zachodnią stronę masywu.

W wyniku obydwu rekonesansów po­stanowiono obrać do definitywnego ataku drogę Gołcza, która jest wprawdzie trud­niejsza, zwłaszcza dla tragarzy, od drogi Skolimowskiego i Makowskiego, ale da­

1) O dkryw cy nic posiadali instrum entów do usta ­lenia położenia w ysokościowego jeziorek, k tó re oce­n ia ją na 4400 m npm. Ustawiczna m gła n ie pozwo­liła również na dokonanie zdjęć fotograficznych. W y­m iary większego jeziorka oszacowano na 270X170 m etrów, m niejszego na 90X90 m etrów . W oda obydwu jeziorek je s t czysta i niegłęboka. Odpływ ma k ie­runek południowo-zachodni i opada ze skał turn i Thumb do jeziora Bujuku. Jeziorka są pochodzenia lodowcowego; n ie je s t wykluczone, że pow stały one w ostatnich latach, w skutek cofania się lodowca. To może być wytłumaczeniem, dlaczego najpow aż­niejszy badacz Ruwenzori, dr Hum preys, n ie stw ier­dził ich istnienia w czasie swoich lotów w roku 1932. W ytłum aczeniem może być rów nież fakt, że Hum- preys badał głów nie południow e i zachodnie stoki M ount Stanley. Bere uważa, że odkrycie polskie otw iera now y rozdział glacjologii Ruwenzori.

wała pewność pokonania lodowca, czego w stosunku do drugiej alternatywy nie można było z całą pewnością twierdzić.

Następnego dnia, to znaczy 10 czerwca, przeniesiono obóz do stóp turni na wyso­kość około 4100 m npm., tuż poniżej ma­łego pola śnieżnego. Zamierzone założe­nie obozu ponad skałami okazało się nie­możliwe, ponieważ tragarze odmówili po­konania skał.

Gęsty śnieg sypiący rano 11 czerwca i mgła popołudniowa zmusiły do pozosta nia przez cały dzień w obozie. Dopiero 12 czerwca rano wyruszono o godzinie 9, wśród ustawicznej mgły, z ciężkimi ple­cakami w przewidywaniu biwaku w ścia­nie.

Ośnieżone i olodzone skały utrudniały wspinaczkę przez płyty i kominki. Naj­większe trudności napotkano w przewieszo­nym kominie, w którym trzeba było wyrą­bywać uchwyty spod lodu. Po trzech ciężkich godzinach znaleźli się alpiniści, ku swemu zdumieniu przy jeziorkach, któ­rych Gołcz nie spostrzegł wskutek mgły w czasie rekonesansu. Przypadek ten spo­wodował, jak już wspomniano, decyzję

obrania trudniejszej drogi, niemożność za­łożenia obozu powyżej skał oraz stratę trzech godzin w dniu ataku na pokonanie dolnej partii ściany.

Przy jeziorkach pozostawiono sprzęt bi­wakowy i kontynuowano wejście z lek­kim obciążeniem. Na szczęście ślady re­konesansu Gołcza były jeszcze widoczne. Gdyby nie to, gęsta mgła uniemożliwiłaby prawdopodobnie dalsze wejście.

Najniższą partię lodowca pokonano na rakach po twardym lodzie, po czym krótki i łatwy stok śnieżny wyprowadził alpini­stów na wysokość około 120 metrów ponad skały. Tutaj napotkała wyprawa ogromne obrywy, przypominające — zdaniem Goł­cza — obrywy górnego lodowca Brenva w grupie Mont Blanc. Lawirując wśród szcze­lin i przebywając krótkie odcinki strome­go lodu pokonali tę kluczową partię ścia­ny, utrudnianą przez fatalne warunki atmo­sferyczne. Największą przeszkodę stano­wiła pionowa ścianka lodowa, o wysoko­ści 8 metrów, która zmusiła do rąbania stopni i chwytów dla rąk.

Na pokonanie całego trzystumetrowego obrywu zużyła partia Gołcza około dwu i pół godzin, zanim znalazła się na ła­godnych polach śnieżnych tarasu Stąnleya (Stanley Plateau), gdzie po raz pierwszy w ciągu wyprawy uśmiechnęła się pogoda.

Na krótki moment mgły opadły, tworząc morze chmur kłębiące się 60 metrów po­niżej stanowiska alpinistów' i otwierając

Page 274: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 0 KRONIKA

wspaniały widok ku północnemu wschodo­wi na masyw Stanley'a i na Speke

Można sądzić, że tylko ten rzadki w Ruwenzori wypadek przejaśnienia, pozwo­lił Polakom uniknąć losu Tilmana i Ship- tona z roku 1932, którzy krążyli dłuższy czas we mgle, nie mogąc zorientować się w położeniu.

Droga do szczytu była otwarta W górę wiodła wybitna grzęda ku wierzchołkowi pokrytemu śniegiem. Biorąc ten szczyt za Margherita, Gołcz poprowadził dalej swą partię nietrudną już grzędą. Na górze spot­kał ich przykry zawód. Okazało się, że znaleźli się nie jak chcieli — na najwyż­szym wierzchołku Mt. Stanley 5119 m, lecz na nieco niższej Alexandra (5098 m npm.).

Stwierdzić tu jednak należy, że R. M. Bere uznaje drogę Polaków za logiczne rozwiązanie wschodniej ściany, a Alexan- drę za naturalny cel wejścia. Z tarasu Stanley‘a można osiągnąć równie.ż Marghe­rita trawersując u stóp Alexandra i ata­kując wprost główny wierzchołek.

Szczyt osiągnięto o godzinie 16.00 By­ło już zbyt późno, by iść dalej granią ku Margherita. Toteż wbrew naleganiom Goł­cza, który proponował dalszą drogę : ry­zykiem biwaku w lodowej partii ściany, zdecydowano odwrót, co n a leży lojalnie uznać za rozsądne postanowienie. Zejście wykonane zostało z najwyższym pośpie­chem, by uniknąć biwaku. Jeziorka osiąg męto już przy zapadającym zmierzchu. Po krótkim odpoczynku i posiłku zwinięto obóz i udano się w dalszą drogę do bazy, którą osiągnięto dopiero o godzinie 21,00, już w pełnej ciemności.

W ejście Gołcza, Makowskiego i Skoli­mowskiego' stanowi piękny wyczyn alpi­nistyczny w ścianie wysokiej na 900 me­trów i direttissimę znad jeziora Bu juku na Alexandra. Wydaje się jednak, że na­stępne partie będą wolały obrać łatwiej­szy wariant Makowskiego i Skolimowskie­go do jeziorek, zakładając tam ostatni obóz. Podkreślić należy raz jeszcze, że wejścia o charakterze sportowym są do tej pory rzadkością w Ruwenzori. Należą do nich, oprócz drogi Anglików Shiptona i Tiln lana północną ścianą Baker, tylko zdobycze polskie z roku 1939 i 1943.

Macie'] Mischke

N ow e zdobycze taterników czechosło­w ackich. Po świetnych osiągnięciach ze­szłorocznych jak zimowe przejście grani Tatr Bielskich i północnej ściany Małego Kieżmarskiego Szczytu, taternicy czecho­

słowaccy nie spoczęli na laurach. Grudzień 1953 roku przynosi nowy sukces w posta­ci zimowego przejścia głównego grzbietu Wysokich Tatr od Liliowego po przełęcz pod Kopą. Za „Turistika Horolezectvi“ (Nr 1) podajemy bliższe dane tego przejścia. Liliowe osiągnięto 1 grudnia 1953 o 12 godzinie, Przełęcz pod Kopą 12 grudnia o 19-tej a więc całe przejście trwało 12 dni z tym, ze biwaków było 11. Pogoaa sprzy­jająca, silny wiatr m ieli taternicy jedynie pierwszego, dziewiątego i dwunastego dnia. Temperatura wahała się od —4° do —8°C. Z firnem spotkano się na całym odcinku od Mięguszowieckich Szczytów po Żło- bisty z wyjątkiem silnie oblodzonego Cze­skiego Szczytu, który był wedle twierdze­nia zdobywców najcięższym odcinkiem tej długiej grani. Od Szczytu Stalina po Lo­dowy grań pokrywał puch z lodową sko­rupą.

Pożywienie składało się z mięsa, słoni­ny, chleba, czekolady, kawy ziarnistej i her­baty. Dzięki słonecznej pogodzie ubranie taterników było stale suche, jedynie buty od jjietwszego dnia do ostatniego były zu­pełnie mokre. W dwunastym dniu z po­wodu znacznego wyczerpania fizyczne­go wspinaczka odbywała się już bez ple­caka, który zostawiono na biwaku na Czarnej Przełęczy.

W około dwa miesiące później udało się dwom zespołom czechosłowackim, Ku- char — SvatoS i Masek — Cerman, powtó­rzyć główną grań Tatr Wysokich w od­wrotnym kierunku w ciągu niecałych dzie­sięciu dni, w czasie od 9 marca 1954 (Przełęcz pod Kopą) do 18 marca (Lilio­we).

Biwaki przypadały w następujących punktach: Czarna Przełęcz, południowo- zachodni stok Kopy Lodowej, Swistowa Przełęcz, stoki Szczytu Stalina, Żelazne Wrota, południowy stok Żłobistego, połu­dniowo-zachodni stok Wołowej Turni i przełączka pod Zadnim Mnichem.

Podczas wspinaczki spotykano śnieg różnego rodzaju, od puchu, sięgającego 1 m na północnej stronie do śniegu mo krego i firnu. Trzeciego i czwartego dnia panowała śnieżyca i spadło 2C cm świe­żego śniegu. Waga plecaka wynosiła 25 kg z tym, że na Żelaznych Wrotach przy­gotowano uprzednio zapasy żywności.

Na ogół ekwipunek wypraw zdał egza­min, jedynie buty również i w tych wy­prawach okazały się najsłabszym punktem, przemakały całkowicie i nie dały się osu­szyć.

Opisane wyżej przejścia wykazują do­bitnie, że taternictwo czechosłowackie kro­

Page 275: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 6 1

czy od sukcesu do sukcesu. Nie jest to wynikiem działalności wybitnych jedno­stek, lecz stale poszerzającej się bazy i do­pływu nowych kadr wysokogórskich. Ka­dry te szkolone na licznych kursach i o-

O C H R O N A

U tw orzenie Parków Narodowych w Ta­trach, P ieninach i na B abiej Górze. W o-statniej chwili już po zamknięciu roczni­ka dowiadujemy się, że w dniu 30. X. 1954 r. Rada Ministrów P. R. L. powzię­ła doniosłą uchwałę o utworzeniu trzech górskich parków narodowych w Tatrach, Pieninach i na Babiej Górze.

Cały świat turystyczny wita tę uchwałę z radością, widząc w niej ukoronowanie długoletniej akcji. Stworzenie prawnych form ureguluje ostatecznie organizację parków narodowych na obszarach, które stanowią najpiękniejsze klejnoty w naszych górach. X

Słow acki Tatrzański Park Narodowy.W poprzednich rocznikach „Wierchów" informowaliśmy o utworzeniu w słowac­kiej części Tatr Parku Narodowego. O- becnie jesteśmy świadkami dalszego sil­nego rozwoju Słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego. Na podstawie broszu­ry inż. Juliusza Somory: „TatranskyNarodny Park — naśa najva£śia prirodna rezerwacia" oraz coraz to liczniejszych odwiedzin naszych taterników po tamtej stronie Tatr, jesteśmy w możności udzie­lenia dalszych informacji o tym wspania­łym dziele kulturalnym naszego bratniego narodu.

Jak to podaje inż. Somora w swej pracy, podstawą do utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego był dodatek do tzw. „krakowskiego protokołu", układu polsko- czechosłowackiego, podpisanego w dniu 6 maja 1924, którym to układem zakoń­czono długotrwały spór o ustalenie gra­nicy polsko-czechosłowackiej w obszarze Jaworzyny Spiskiej.

Słusznie też podkreśla autor, że reali­zacja pięknej myśli utworzenia Parku za­wartej w protokole była odwlekana na skutek podszczuwającej kampanii, prowa­dzonej po obu stronach przez ludzi roz­maitych, jakbyśmy to dzisiaj nazwali „prywatnych inicjatyw", mających na względzie swe własne lokalne interesy. W celu przeciwdziałania tej kampanii zo­stała zwołana w 1925 r. konferencja w Zakopanem, z inicjatywy Polskiej Akade- mi Umiejętności i Czeskiej Akademii Na­uk z szerokim udziałem przedstawicieli

bozach dostarczają licznych taterników o wciąż nowych nazwiskach, których do niedawna nie znały kroniki wypraw ta­trzańskich.

W . K.

P R Z Y R O D Y

sfer naukowych, turystycznych i gospodar­czych. Wynikiem tej k onferen cji był pro­tokół, ujmujący całokształt zagadnienia utworzenia Parków Narodowych w Ta­trach., po obu stronach granicy. Mimo to w latach przedwojennych tylko po stronie polskiej powstał Park Narodowy i to tylko na obszarze lasów państwowych. Całkowitej realizacji uchwał protokołów, krakowskie­go i zakopiańskiego, stał na przeszko­dzie — jak to podaje autor — fakt po­działu przyrody tatrzańskiej na mnóstwo większych i mniejszych majątków i właści­cieli. którzy strzegąc swoich prywatnych interesów,, udaremniali realizację uchwał.

Dopiero zwycięsKie zakończenie drugiej wojny światowej, a z nią wprowadzenie w obu republikach głębokich reform po­litycznych, społecznych i gospodarczych, na skutek których państwo przejęło na własność wszystkie obszary leśne z wyjąt­kiem niektórych lasów gminnych, umo­żliwiło realizację idei Słowackiego Ta­trzańskiego Parku Narodowego. Autor podkreśla przy tym, że głównym motywem tej realizacji było uznanie przez państwo wyjątkowej roli obszaru tatrzańskiego w oparciu o tezę Lenina o pierwszorzędnym znaczeniu oenrony przyrody dla państwa. Na podstawie ustawy Słowackiej Rady Narodowej z roku 1948, uzupełnionej w roku 1952, zamieniono cały obszar Tatr Wysokich i Bielskich o łącznej powierz­chni ok. 50 0 0 0 m na Tatrzański Park Na­rodowy. Celem zabezpieczenia otoczenia Parku utworzono u podnóża Tatr od Białej Spiskiej do Liptowskiego Hradku oraz całych Tatr Zachodnich aż po Rohacze i Ora wice tzw. „pasmo ochronne" o po­wierzchni 7 0 .000 m.

W ten sposób została stworzona pod­stawa prawna pod utworzenie Parku N a­rodowego po słowackiej stronie Tatr. Nie­zwłocznie też zabrali się do energicznej pracy nad organizacją i urządzeniem Par­ku pracownicy naukowi, zgrupowani do­okoła Uniwersytetu w Bratysławie, fa- chowcy-leśniey oraz turyści-miłośnicy przy­rody. Wynikiem wytężonej akcji tych lu­dzi, współpracujących z Dyrekcją Słowac­kiego Tatrzańskiego Parku Narodowego w Tatrzańskiej Łomnicy, jest postawienie Parku na prawdziwie światowej wyżynie.

Page 276: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 2 KRONIKA

W Tatrzańskim Parku NarodowymZ e zb io ró w S ło w a ck ieg o T a trza ń sk ieg o P a rk u N arodow ego

Page 277: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 6 3

Cały obszar właściwego Parku jest po­dzielony na rezerwaty zupełne oraz czę­ściowe. W skłaa „pasma ocnronnego" wchodzi szereg podtatrzańskich miejsco­wości, centrów ruchu turystycznego i wcza­sowego oraz grunty rolne. Rezerwaty czę­ściowe są terenem silnego ruchu turystycz-

gdzie tego potrzeba. Ochrona tatrzańskie­go lasu jest niezbędna dlatego, że las ten, wytwarzający specjalny mikroklimat jest „płucami Tatr", z których korzystają miliony ludzi pracy, zwiedzających te gó­ry i szukających u ich stóp wytchnienia i zdrowia. Las tatrzański ma nadto pod-

Niedźwiedź w Białej WodzieFol. R. Muller (Łomnica)

nego. Rezerwaty zupełne są zamknięte ce­lem umożliwienia tam pełnego rozwoju przyrody.

Celem ochrony przyrody w Parku jest nie tylko zachowanie piękna najwspanial­szej przyrody czechosłowackiej, ale umo­żliwienie wytworzenia nowego stanu rów­nowagi przyrody górskiej, a przede wszyst­kim wszechstronne badania naukowe. Jak słusznie inż. Somora podkreśla, Park a w szczególności jego rezerwaty zupełne, po­winny być laboratorium, gdzie botanicy, zoologowie, leśnicy, gleboznawcy, geolo­gowie, geomorfologowie i bioklimatologo- wie mogą śledzić, badać i poznawać pra­wa i przyczynowe związki pierwotnej przy­rody, aby zdobytą w ten sposób wiedzę mogli potem zastosować w praktyce tam,

stawowe znaczenie dla gospodarki wodnej, zatrzymując wody powodziowe i zasilając wypływające z Tatr strumienie i rzeki w wodę w okresach suchych. Las o cha­rakterze pierwotnym jest odporny na dzia­łanie szkodników, gleba takiego lasu jest nadzwyczaj żyzną. Autor wskazuje na ko­nieczność ochrony lasów tatrzańskich przed paszeniem, które wywołało tak ol­brzymie szkody w Tatrach (inż. Somora podkreśla słusznie, że po stronie polskiej Tatr 75% dzisiejszej górnej granicy leś­nej jest obniżone na skutek paszenia w la­sach). W związku z tymi okolicznościami, w rezerwatach zupełnych Słowackiego Ta­trzańskiego Parku Narodowego jest wyklu­czone w ogóle jakiekolwiek „wKroczeme siekiery"; może to nastąpić w zupełnie

Page 278: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 4 KRONIKA

wyjątkowych wypadkach podyktowanych koniecznością ochrony lasu. Do lasów cał­kowicie chronionych należą przede wszyst­kim lasy górnej granicy, w niektórych jednak wypadkach podyktowanych wzglę­dami naukowymi, należą tu także lasy o niższych położeniach (np. tzw. ,,Bor“ mię­dzy Podspadami a Jaworzyną, lub „W iel­ki Las“ między Rakusami a Drogą Wol­ności). W rezerwatach częściowych jest wyrąb lasów także niedopuszczalny, jedy­nie w wypadkach, gdy to jest konieczne ze względów pielęgnacyjnych, a w szcze­gólności zabiegów mających na celu przy­wrócenie lasowi tatrzańskiemu jego pier­wotnego charakteru.

Szczególną wagę przywiązuje się w Sło­wackim Parku Narodowym całkowicie słu­sznie do ochrony kosodrzewiny. Autor przytacza przykłady niszczenia kosodrze­winy dla celów pasterskich, czego wyni­kiem jest powstanie całkowicie jałowych pustaci, gdzie nie ma ani kosodrzewiny ani pastwiska. Podnosi niezmierne znacze­nie kosodrzewiny dla ochrony zboczy Tatr przed erozją.

Ochrona roślin tatrzańskich polega w słowackim Parku na zupełnym zakazie zry­wania kwiatów, łamania gałęzi itd. Znając „słabość" „turystów" do robienia „bukie­cików", które po ich szybko następującym zwiędnięciu po prostu się wyrzuca, pisze autor: „Radzimy tym, którzy chcą spokoj­nie spędzić swój czas urlopowy i nie chcą się lepiej zaznajomić z członkami Tatrzań­skiej Służby Górskiej, aby kwiaty lepiej pozostawić w spokoju tam, gdzie wygląda­ją najpiękniej i żywe zdobią białe wapien­ne urwiska". W rozdziale o roślinach przy­tacza słuszne wywody z Radwańskiej-Pary- skiej „Zielonego Świata Tatr" o kata­strofalnie szkodliwym wpływie codzien­nych wypasów owiec na roślinność tatrzań­ską i wspomina, że od roku 1948 każde­go roku część owiec z podtatrzańskich na­szych wsi odchodzi na pastwiska w okoli­ce Szczawnicy.

Całkowicie jest również w Słowackim Narodowym Parku Tatrzańskim chroniony krajobraz. Inż. Somora plastycznie przed­stawia niebezpieczeństwo, jakie grozi przez brak ochrony krajobrazowi tatrzańskiemu w warunkach surowego klimatu i znacz­nych wysokości a szczególnie krajobrazo­wi wapiennemu, gdzie poza przepaściami (np. w Bielskich Tatrach) wytwarzają się olbrzymie usypiska, głębokie żleby itd. a wspaniały górski krajobraz zamienia się w smutny kras.

Ochrona zwierząt musi być przeprowa­dzona na całym obszarze Tatr niezależnie,

czy dzieje się to w zupełnych czy też w częściowych rezerwatach, a to ze wzglę­du na wyjątkową wartość i osobliwość ta­trzańskiego zwierzostanu i fakt, że całe Tatry tworzą jedno biologiczne społeczeń­stwo, jedną całość. Nie ma z tego punktu widzenia „szkodliwych" i „nieszkodli­wych" zwierząt.' Pozwolenia na odstrzał lub odłów niektórych zwierząt mogą być udzielane tylko w celach naukowych i w wypadkach absolutnej konieczności. Szcze­gólnie zwierzęta występujące tylko w Ta­trach (niedźwiedź, kozica, świstak, orzeł skalny i i.) muszą być przedmiotem naj­troskliwszej ochrony i opiek'.

Interesującą i żywo napisaną swą pracę kończy inż. Somora rozdziałem pt. „Ochro­na względów estetycznych". Wywodzi tu jakżeż słusznie: „W szystkie technicznedzieła umieszczone w Parku Narodowym mają spełniać nie tylko swój właściwy cel, ale muszą być równocześnie doskonałą czę­ścią skiadową przyrody. A to dlatego, że przyroda tatrzańska ma swoje szczególne właściwości i posłannictwo: Dzieło więc rę­ki ludzkiej musi w sposób harmonijny wiązać się z, otoczeniem, gdyż jest ono na­rzędziem umożliwiającym wykorzystanie wszelkich darów przyrody". Jakież to prawdziwe słowa w odniesieniu do wszel­kich urządzeń turystycznych w Tatrach! Autor też ocenia krytycznie liczne budowy u podnóża Tatr i w Tairach i kończy sło­wami: „Ponieważ Park Narodowy Tatrzań­ski ma oprócz swych zadań zdrowotnego, wypoczynkowego, kulturalnego, naukowe­go, gospodarczego i sportowego, także o- grorune znaczenie estetyczne, wyłania się przed nami odnowienie przyrody Parku jako ucieleśnienie i zwycięstwo idei pię­kna. A realizacja Parku jest dobitnym wyrazem doniosłego dążenia do Kształto­wania życia naszego ludu według przyka­zań piękna, tak aby pierwiastek piękna miał u nas swoje trwałe miejsce we wszy­stkich dziedzinach ludzkiego życia".

I w myśl tych wspaniałych haseł od- działywuje już Słowacki Tatrzański Park Narodowy na społeczeństwo całej Czecho­słowacji. Liczne rzesze turystów wędrują­ce po nielicznych, ale dobrze urządzonych ścieżkach, przy znakomicie uregulowanej i ujętej turystyce, rozkoszują się nienaru­szonym pięknem odradzającej się pod wpływem ochrony przyrody tatrzańskiej.

Nasi taternicy bawiący w Tatrach po słowackiej stronie ileż to razy spotykali się z pełnymi słusznej dumy zdaniami ze strony turystów słowackich i czeskich: „Prawda, jak piękny jest nasz Park Na-

Page 279: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 6 5

rodowy!" I mają nasi przyjaciele być z czego dumni. '

Oto jeszcze jedno z państw budujących socjalizm dało dowód najbardziej wszech­stronnego dbania o dobro swych obywateli, dowód, że nie tylko olbrzymi rozwój tech­niki jest jednym ze znamion socjalistycz­nej rzeczywistości, ale realizacja haseł piękna także i tam, gdzie to w gospodar­ce kapitalistycznej tak bardzo było za­niedbane i poniewierane.

W alery Goetel

szach nie ma już nic co by mogło przypo­minać, że i one kiedyś, dziesiątki milionów lat temu, dorównywały wysokością nie tyl­ko naszym Tatrom, ale i wyzszyrn znacz­nie Alpom. Są w Kamonoszach takie miej­sca, które swoim wyglądem i urokiem nie ustępują pewnym partiom krajobrazo­wym'' tatrzańskiego gniazda górskiego. Jednym z nich jest cały rejon Śnieżki, wznoszącej swój kopulasty szczyt do wy­sokości 1605 m npm. Jest to jeden z najpiękniejszych zakątków w Karkono-

Kozice w Tatrzańskim Parku NarodowymFot. K. S k r ip sk y (Bratislava)

O sobliw ości florystyczne Karkonoszy.Karkonosze, jako góry niskie, nie mają wprawdzie urzekającego majestatu wyso­kogórskiego krajobrazu Tatr, ale też do­stępność nie pozbawia ich wcale swoiste­go uroku. Brak co prawda w Karkono­szach wysokich turni i urwistych krzesa­nic, w jakie obfitują Tatry, cały grzbiet Karkonoszy jest dość płaski i równy, jed­nakże to zjawisko należy przypisać ich sę­dziwemu wiekowi. Tatry pod względem wieku są młodziutkimi wnuczkami Sude­tów. Nie znaczy to wcale, że w Karkono­

szach, bo tu właśnie występują różne formy krajobrazu wysokogórskiego: stro­me poszarpane stoki skalne, zsuwy la­winowe, kamieniste żleby, głębokie wą­wozy, bystre potoki płynące w szumiących kaskadach do głębokich dolin albo do gór­skich pięknych jezior, łagodne zbocza po­rośnięte bujnymi trawami i ziołami, roz­ległe płaty ciemnozielonej kosówki, wre­szcie nagie, spiętrzone bloki skalne i fan­tastyczne skałki na szczytach.

Centralny masyw granitowy Karkono­szy jest w całości pokryty grubym pła­

Page 280: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 6 KRONIKA

szczem bloków skalnych od najwyższych szczytów Karkonoszy aż do ich podnóży, rozpoczynających się na wysokości mniej więcej 700 m npm.

Szata roślinna Karkonoszy nie może się oczywiście równać bogactwu gatunków i przestrzennej rozległości zbiorowisk ro­ślinnych tatrzańskich, niemniej ma i ona swoje osobliwości roślinne, których Ta­trom brak. Np. na wiosnę górskie łąki Karkonoszy pokrywają się tu i ówdzie zwartymi łanami biało kwitnących sasanek alpejskich (Pulsatilla alpina), które wpraw­dzie rosną i w Tatrach, ale nie tak obfi­cie jak w Karkonoszach.

Ponad górną granicą lasów przebiega­jącą w Karkonoszach na wysokości 1200— 1300 m npm., tworzącą przeważnie ścia­nę górnoreglowych, pięknych lasów świer­kowych, rozciąga się szeroki pas gęstych zarośli kosodrzewiny sięgający tuż pod same połogie szczyty Karkonoszy. Tury­sta wędrujący w rejon Śnieżki od strony Karpacza doliną Małej Łomnicy, już z da­leka widzi, że ciemnozielony pas kosówki jest poprzerywany przez większe i mniej­sze partie nagich bloków skalnych, urwi­stych zboczy, tu i ówdzie zaś przez duże zwykle płaty jasnozielonych borówczysk i trawiastych zespołów, odcinających się jasnymi, srebrzystymi plamami trzcinnika owłosionego (Calamagrostis villosa). Oso­bliwością karkonoskiej kosówki jest obec­ność wśród niej znacznej ilości okazów górskiej odmiany jarzębiny (Sorbus au- cuparia var. glabrata), która towarzyszy kosówce aż do samych szczytów gór. Je­szcze większą osobliwością jest to, że pnie tych jarzębin są porośnięte przez rzadkie gdzie indziej mchy, z których większość gatunków jest ściśle życiowo z pniami tych jarzębin związana i dla nich tylko charakterystyczna. I wreszcie jeszcze jed­na osobliwość flory Karkonoszy, skoro już mowa o piętrze kosodrzewiny. Otóż w re­jonie Śnieżki występują w kilku miejscach zamiast kosówki gęste zarośla jako krze­wiaste zbiorowiska roślinne o wybitnym pokroju arktycznym, takie, jakie dzisiaj spotyka się często na dalekiej północy Półwyspu Skandynawskiego. Występują one w większych skupieniach w trzech miejscach: w kotle Śnieżki przeciętym by­stro płynącą Małą Łomnicą, gdzie rosną przeważnie na południowych stokach Ma­łej Kopy, w kotle skalnym Małego Stawu na jego stromych stokach południowych i południowo-zachodnich, oraz w kotle skal­nym W ielkiego Stawu. Do ciekawszych ga­tunków roślinnych wchodzących w skład tych osobliwych, arktycznych zarośli, nale­

żą: brzoza karpacka (Betula carpatica) do­rastająca do wielkości małego drzewka o krótkim pniu i gałęziach powyginanych, często płożących się po ziemi, podobnie jak kosówka, górska czeremcha (Prunus pe- traea) tworząca w kotle Śnieżki w niektó­rych miejscach — szczególnie u południo­wych podnóży Małej Kopy — zupełnie jednolite, gęste i zwarte zarośla, porzecz­ka sudecka (Ribes peiraeum) o czerwonych owocach, wielkokrzewiasta i pozbawiona kolców róża alpejska (Rosa alpina), dość liczne gaiunki wierzb, z których na szcze­gólną uwagę zasługują występujące w zwartych zaroślach wierzby północne a mianowicie wierzba lapońska (Salix lap ponum) i wierzba śląska (Salix silesiaca). Najoardziej osobliwym a bardzo charak­terystycznym składnikiem tych arktycz­nych zarośli jest bardzo rzadki endemicz­ny gatunek jarzębiny sudeckiej (Sorbus sudetica), rosnący dzisiaj tylko w kilku miejscach w Karkonoszach i to jedynie po stronie czechosłowackiej. Kilkadziesiąt lat temu kilka okazów tej rzadkiej rośliny, o czerwonobrunatnych gałązkach, dość du­żych, jajowatych liściach na brzegach po­dwójnie piłkowanych a od spodu srebrzy­sto filcowato owłosionych, rosło jeszcze wśród tych arktycznych zarośli liściastych nad Wielkim Stawem.

Na miejscach otwartych, na łąkach wśród łanów kosówki, zwłaszcza nad poto­kami rosną tu i ówdzie okazałe baldasz- kowce gorysze miarze (Imperatoria ostru- thium albo Peucedanum ostruthium) ro- mące u nas tylko w Sudetach. Są to ro­śliny odznaczające się dużym wzrostem, nie posiadające wprawdzie barwnej po- wabności, bo ich kwiaty są niepozorne, ale wydzielające silny, aromatyczny za­pach. W dawniejszych latach była to ro­ślina bardzo ceniona przez zielarzy jako znakomity środek leczniczy przeciwko naj­rozmaitszym chorobom bydła.

Drugą poza rejonem Śnieżki najpięk niejszą partią górską Karkonoszy są Śnie­żne Kotły. Tutaj w epoce lodowej wytwo­rzyły się wielkie górskie lodowce, któ­rych kolejne oscylacje wytworzyły roz­mieszczone u wylotu kotłów skalnych lu­kami w kilku rzędach moreny czołowe, po­rośnięte dzisiaj zwartymi łanami kosówki, wśród których spotyka się rosnący tu rzad­ki roślinny relikt dyluwialny zimoziół pół­nocny (Linnea borealis). W północnej stro­mej ścianie skalnej mniejszego śnieżnego kotła, na wysokości kilku metrów od po­wierzchni wierzchowiny tej części Karko­noszy, znajduje się grupa czarnych ba­zaltów, wychodzących na powierzchnię z

Page 281: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 6 7

granitów. Na półkach skalnych i upłazach pokrytych cienką warstwą gleby, rosną tu rzadkie rośliny typu alpejskiego: rąokrzy- ca wiosenna (Minuartia verna), rzeżucha rezedolistna (Cardamine resedifolia), sza­rota drobna (Gnaphalium supinum), dzwon­ki owłosione (Campanula barbata) rosnące tylko w Sudetach, naradka tępolistna (An- drosacae obiusifolia), oraz drobne skalnice jak np. skalnica naprzeciwlistna (Saxifra- ga oppositifolia), skalnica mchowata (Saxi- fraga bryoides), skalnica darniowa (Saxi- fraga moschata), skalnica gronkowa (Saxi- fraga aizoon) o listkach zebranych w gę­stą różyczkę i na brzegach inkrustowanych drobniutkimi perełkami białego szczawia­nu wapnia, skalnica śnieżna (Saxifraga ni- valis). Najbardziej osobliwą, cenną z pun­ktu widzenia flory stycznego i rzadką ro­śliną z wyżej wymienionych jest skalnica śnieżna, ponieważ w Śnieżnych Kotłach Karkonoszy znajduje się jej jedyne stano­wisko w Europie środkowej. Jest to relikt glacjalny, którego głównymi miejscami występowania są dzisiaj obszary arktyczne i subpolarne, a jej stanowiska wyspowe znajdują się na Szpicbergenie, w Laponii, północnej Finlandii, północnej Norwegii, północnej Irlandii i Szkocji.

Ramy krótkiego artykułu nie pozwala­ją na obszerniejsze scharakteryzowanie o- sobliwości florystycznych Karkonoszy. Są one wszakzę do tego stopnia swoiste i ważne, że między innymi i te właśnie walory florystyczne sprawiły, iż kilka lat temu powstał projekt utworzenia z Karko­noszy przygranicznego, polsko-czechosło wackiego parku narodowego. Realizacja tego projektu wzbogaci nasz skromny ilo­ściowo stan tego rodzaju obiektów, a rze­szom ludzi pracy da piękne, górskie te­reny do godziwego i kulturalnego wypo­czynku.

I tu właśnie nasuwają się pewne re­fleksje. Nieduża wysokość i rzeźba Kar­konoszy sprawiają, że są to góry ,,łatwe", tzn. nadające się dla masowej turystyk.. Ale z tegc też względu ten górski obszar turystyczny jest narażony na wszystkie konsekwencje, jakie pociąga za sobą nie­uchronnie każda masowa, nie zawsze wła­ściwie zorganizowana, turystyka. Między innymi wchodzi tu w grę zagadnienie sto­sunku turystów do szaty roślinnej gór. Większość górskich roślin odznacza się — zwłaszcza w porze swego kwitnienia — szczególną powabnością, ponieważ zaś kwitną zwykle dość późno, przeto wystę­puje tu czasowa, zgodna korelacja między Porą kwitnienia roślin górskich a wczesno letnim sezonem turystycznym. Stosunek

turystów do szaty roślinnej gór zależy w wysokiej mierze od stopnia uświadomie­nia o roli i znaczeniu górskiej szaty ro­ślinnej i od stopnia zdyscyplinowania spo­łeczeństwa. Zakazy formalne zabraniające niszczenia roślin, nie wiele tu pomagają. Trzeba, aby każdy turysta wiedział, że wa- runKi życia roślin w górach są zupełnie odmienne od warunków życia roślin na niżu, a zwłaszcza w naszych ogródkach czy parkach. Ta odmienność życiowych warunków otoczenia sprawia, że zerwane kwiaty roślin górskich albo zerwane całe rośliny górskie bardzo szybko więdną i po kilkunastu czy kilkudziesięciu minutach stają się w rękach niekulturalnego i nie­zdyscyplinowanego turysty niepotrzebnym wiechciem pozbawionym wszelkich po­wabów zawadzającym w górskiej wędrów­ce, który się z uczuciem ulgi i pozbycia się kłopotu odrzuca od siebie jako rzecz brzydką i krępującą. Te porzucone pęki górskich kwiatów, te żałosne wiechcie je­szcze zbyt często spotykane na górskich szlakach Karkonoszy, są smutnym świa­dectwem braku wyrobienia turystycznego i braku zdyscyplinowania pewnej kategorii turystów. Takich właśnie turystów trzeba wychowywać, aby zrozumieli swoją aspo­łeczną postawę wobec zagadnienia, które wprawdzie w hierarchii naszych obecnie rozwiązywanych problemów nie zajmuje jednego z pierwszych miejsc, niemniej jest ważne a wśród zagadnień związanych z tu­rystyką zajmuje czołową pozycję.

Stefan Macko

Z badań ornitologicznych w Tatrach.Upłynęło z górą 100 lat od chwili gdy w czerwcu 1850 r. Kazimierz Wodzicki jako pierwszy z polskich ornitologów pod­jął śmiałą myśl — jak na ówczesne wa­runki komunikacyjne i turystyczne na Podhalu i w Tatrach — zbadania awi- fauny jedynych naszych gór o charakterze alpejskim. Od tego czasu nauka — w za­kresie ornitologii — poczyniła znaczne po­stępy, a Tatry zmieniły swoje oblicze, głównie pod wpływem wzrastającej z roku na rok, na Podtatrzu i w Tatrach, gęsto­ści zaludnienia, wskutek rozbudowy osie­dli, dróg i sieci komunikacyjnej, tudzież pod wpływem gospodarki wodnej, leśnej i pastersKiej, prowadzonych niejednokrot­nie wadliwie.

Wymienione czynniki nie pozostały bez wpływu na florę i faunę tatrzańską. Dały się one również we znaki ptakom. Piszący te słowa podjął się w ramach prac badaw­czych Zakładu Ochrony Przyrody Polskiej

Page 282: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 6 8 KRONIKA

Akademii Nauk opracowania współczesne­go stanu awifauny tatrzańskiej, ze szcze­gólnym uwzględnieniem biologii, ekologii i obyczajów gatunków chronionych, zagro żonych wytępieniem lub ginących.

Od czasów czołowych badaczy awifauny tatrzańskiej — Kazimierza Wodzickiego, Justyna Karlińskiego i Antoniego Kocya- na — świat ptaków tatrzańskich wyraźnie zubożał. Znikają powoli gatunki charak­terystyczne a ich miejsce zajmują gatunki wszędzie pospolite czyli ubikwistyczne. W ciągu 100 lat dzielących nas od cza­sów działalności badawczej w Tatrach wy­żej wymienionych, sławnych naszych or­nitologów, co najmniej 6 gatunków pta­ków znikło z Tatr zupełnie, lub poważnie zagraża im widmo wytępienia. Tymi pta­kami są. wrończyk alpejski czyli żółto­dzioby (Pyrrhocorax graculus L), kruk (Corvus corax L.), sęp płowy (Gyps fulvus Habliz L), i kasztanowaty (Aegypius mona- chus L.), które zdaniem W odzickiego gnie­ździły się 100 lat temu w Tatrach. Inne znów ptaki, jak np. orzeł przedni (Aąuila chrysaetos L.) i największa z krajowych sów puchacz (Bubo bubo L.) należą tutaj w dobie dzisiejszej do gatunków poważnie zagrożonych w swym bycie. Nic nie rokuje poprawy w ich stanie liczebnym oraz w potrzebnych im warunkach życiowych, wszystko zaś zdaje się przemawiać za tym, że te najokazalsze ptaki, w całym tego słowa znaczeniu żywe pomniki przyrody, w niedalekiej przyszłości znikną z Tatr zupełnie.

Zanik pewnych gatunków ptaków w Ta­trach jest zjawiskiem mniej uderzającym aniżeli pojaw innych gatunków, których tutaj dawniej nie obserwowano. Niemniej jednak oba zjawiska decydują o współ­czesnym składzie gatunkowym awifauny tatrzańskiej w dużej mierze.

Gdy mowa o pojawieniu się w Tatrach na różnych wysokościach pewnych gatun­ków ptaków — przeważnie pospolitych w całej Polsce — na wzmiankę zasługuje fakt, że czynnikiem sprzyjającym tej eks­pansji jest niejednokrotnie człowiek i jego gospodarka. Są bowiem ptaki towarzyszą­ce człowiekowi i chętnie osiedlające się w jego najbliższym sąsiedztwie, oraz zde­cydowanie unikające człowieka i jego go­spodarki. Jednym z wielu ptaków nale­żących do pierwszej z wymienionych grup czyli do gatunków synantropijnych jest np. jaskółka oknówka (Delichon urbica L.). Z rozbudową osiedli ludzkich i urządzeń technicznych na Podhalu i w samych Ta­trach, jaskółka oknówka wszędzie towa­rzyszy człowiekowi, zakładając swe gnia­

zda nie tylko na zewnątrz budynków mie­szkalnych lecz także i innych budowli, wzniesionych rękami ludzkimi. W ten spo­sób człowiek wpływa na zmianę pionowe­go zasięgu jaskółki oknówki w Tatrach, oraz przyczynia się do jej rozprzestrzenia­nia się coraz to wyżej ponad poziom mo­rza.

Jako przykłady pionowej ekspansji ja­skółki OKnówki w Tatrach Polskich pod wpływem człowieka, służyć mogą dwa przypadid: 1° gnieżdżenie się tych pta­ków pod kolumnadą stacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch w Kuźnicach, na wysokości 1025 m npm. oraz 2° masowe ich lęgowiska pod dachem szpecącego kraj­obraz hotelu na Kalatówkach, położonego jeszcze wyżej o 184 m, na wysokości 1209 m n p m .

Wprawdzie jaskółek oknówek pod ko­lumnadą stacji kolejki linowej na Kaspro­wy Wierch od 2 lat nie obserwowano, jed­nakże ślady po ich gniazdach pozostały. Przyczyna opuszczenie tego miejsca lęgo­wego jaskółek oknówek nie została jeszcze zbadana. Możliwości — których tutaj przy­taczać nie będziemy — jest wiele.

Gdy mowa o jaskółkach oknówkach trze­ba wspomnieć, że w lipcu 1953 r. obser­wowano lęgowiska tych ptaków w warun­kach pierwotnych, bez jakiegokolwiek związku z człowiekiem, pod szczytem po­łudniowej ściany SKałki Filipczańskiej (1209 m npm.) w Dolinie Filipki *)• Sta­nowisko to wymaga w przyszłości dokład­nego zbadania, tym więcej, że obserwacje dokonane na Skałce Filipczańskiej w czerw­cu 1954 r. dały wynik negatywny. Mo­gły się do tego w tym wypadku przyczy­nić niekorzystne warunki atmosferyczne w kwietniu, maju i w pierwszej połowie czerwca 1954 r., oraz spóźniona w tym roku wiosna. Szczególnie śniegi wiosen­ne, a następnie długotrwałe, ulewne de­szcze i związane z tym ubóstwo owadów, dały się ptakom -— zwłaszcza owadożer- nyrn — dotkliwie odczuć. Toteż jeszcze w czerwcu 1954 r. zauważono wyraźne zmniejszenie się populacji niektórych pta­ków owadożernych w Tatrach.

W przypadku jaskółki oknówki przyto­czyliśmy tylko jeden przykład pionowej ekspansji gatunku pospolitego w całej Pol­sce, którego w Tatrach na wymienionych wysokościach nie było dopóty, dopóki ob-

i) W zm ian k a n a te n te m a t zo s ta ła p o d an a w a r ty k u le B. F e re n sa p t . „ S k a łk a F ilip czań - sk a i je j godna o c h ro n y fa u n a “ , zam ieszczonym w „ C h ro ń m y P rz y ro d ę O jczystą* ', ro k X , zesz. 2, K rak ó w 1954 r.

Page 283: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 6 9

szarów tych nie zabudował człowiek. Lecz nie jest to przykład odosobniony, gdyż malogicznych ■ przykładów możemy przyto­czyć więcej.

Wskutek nieumiarkowanego koszarowa­nia i wypasu owiec, na przenawożonych halach tatrzańskich, jak np. na Hali To- manowej, rozpleniły się chwasty, których tutaj dawniej nie było. W ślad za chwa­stami pojawiają się na halach różne zwie­rzęta — przede wszystkim owady — ko­rzystające z obfitego żeru, oraz wszędzie

.pospolite ptaki wróblowate, zwłaszcza łu­szczaki (Fringillidae), które z kolei odży­wiają się nasionami chwastów bujnie po­rastających hale.

Wymienione przykłady, których już mnożyć nie będziemy, pozwalają zrozu­mieć znaczenie gospodarki człowieka w górach o charakterze alpejskim dla ochro­ny ich typowej flory i fauny. Dlatego też z punktu widzenia ochrony przyrody ta­trzańskiej dla postępu nauki, tego rodza­ju wzbogacenie awifauny tatrzańskiej o gatunki ubikwistyczne, pospolite w całej Polsce, kosztem zubożenia lub nawet cał­kowitego zaniku awifauny typowej, nale­ży stanowczo uznać jako szkodliwe,

Potrzeba jednakże wszechstronnych i rzetelnych badań naukowych, aby przed­stawić we właściwym świetle znaczenie go­spodarki człowieka w Tatrach i by zwró­cić uwagę na wpływ jaki ona wywiera na całą przyrodę tych gór.

Osobne zagadnienie przedstawia stu­dium pionowego rozmieszczenia ptaków w Tatrach. Wiadomości nasze z tej dzie­dziny wiedzy ornitologicznej pozostawia­ją jeszcze w iele do życzenia. Chodzi tutaj przede wszystkim o dokładne poznanie i ustalenie zasięgów wysokościowych po­szczególnych gatunków, na tle piętrowego rozmieszczenia roślinności w Tatrach. Tak np. stwierdzono wyraźną zależność wystę­powania w piętrze kosodrzewiny niektó­rych gatunków niżowych, zamieszkujących wszakże również i lasy pogórza oraz re­gla dolnego, od obecności w kosówce ja­rzębiny (Sorbus aucuparia var. glabrata), wierzby śląskiej (Salix silesiaca), iwy (S. caprea) oraz brzozy karpackiej (Betula carpatica). W tego rodzaju biotopie, po­mimo znacznych wysokości ponad poziom morza stwierdzono obecność w piętrze ko­sodrzewiny gajówki pierwiosnki (Phyllos- copus collybita Vieill.), świstunki (P. si- bilatrix Bechst.), oraz dwu gatunków po- krzewek — czamołbistej (Sylvia atricapilla L.) i ciem iówki (S. communis Lath.).

W szczegóły pionowego rozmieszczenia ptaków w Tatrach na tle piętrowego ukła­

du roślinności wchodzić w tym krótkim przeglądzie nie możemy. Badania te są trudne, wymagają bowiem dłuższego cza­su i częstego przerzucania się z miej­sca na miejsce, są jednakże niezmiernie interesujące, zarówno z uwagi na charak­ter środowiska, jak i ze względu na mo­żliwości poznania nowych, dotychczas je­szcze nie zbadanych zagadnień z dziedzl ny bioekologii ptaków tatrzańskich.

Ogólnie rzecz biorąc, nie tylko awifau- na lecz cała fauna Tatr ma charakter al­pejski. W swym bogactwie i różnorodności form fauna Tatr zajmuje szczególną pozy­cję w Europie środkowej. Różnice zacho­dzące pomiędzy fauną Tatr a fauną Alp polegają — między innymi, na tym, że te same zjawiska, które widzi się w Alpach na znacznych wysokościach, w Tatrach występują w niższych regionach. Wpływa na to zespół różnych czynników, przede wszystkim klimatycznych, jak temperatura, światło, stopień wilgotności powietrza, ci­śnienie atmosferyczne itp. oraz czynniki edaficzne, wśród których chemiczne i fi­zyczne właściwości gleby, tudzież jej mi­kroflorę. zaliczyć należy do najważniej­szych. Wszystko to snrawia, że Tatry po­mimo alpejskiego charakteru fauny mają jednakże cechy swoiste, wyraźnie różnią­ce się od alpejskich, toteż zasługujące pod każdym względem na wszechstronne ba­dania.

Zagadnienie wędrówek ptaków tatrzań­skich, oraz sprawa poznania szlaków cią­gów i przelotów ptaków na obszarze Tatr Polskich — oto jeszcze jedna dziedzina biologii ptaków, w której nauka nie wy­powiedziała ostatniego słowa. Pod tym względem otwiera się przed zaintereso­wanym w Tatrach szerokie pole do badań, które posiadają wybitnie sezonowe — wio­senne i jesienne aspekty Panujące w tych porach roku w Tatrach warunki atmosfe­ryczne i śniegowe utrudniają wprawdzie badania ornitologiczne — szczególnie w wyższych piętrach — badania te są jed­nakże potrzebne i pociągające, choćby tyl­ko z tego powodu, że w tych porach roku nikt tego rodzaju badań jeszcze do tej pory w Tatrach irie przeprowadzał.

Z dotychczasowych badań wynika, że na szlakach sezonowych wędrówek ptaków, łańcuch Tatr Wysokich nie przedstawia dla tych zwierząt nieprzebytej zapory. Obserwacje potwierdzają przeloty ptaków tzw. szerokim frontem i to ponad najwyż­szymi szczytami Tatr W ten sposób cią­gną ponad Tatrami — między innymi — bociany białe (Ciconia ciconia L.). Ten typ ciągu jest uderzający, dokonuje się bo­

Page 284: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 7 0 KRONIKA

wiem w sposób, jeśli się tak można wyra­zić, ostentacyjny, toteż trudno go nie za­uważyć. Niejednokrotnie już w drugiej po­łowie sierpnia turyści przebywający w tym czasie na Orlej Perci lub w Dolinie Pięciu Stawów Polskich mają możność podziwiać to wspaniałe zjawisko, jakim jest przeloi ponad Tatrami stada bocianów białych, złożonego nierzadko z kilkuset osobników. Jednakże oprócz tego w całym tego słowa znaczeniu jawnego typu przelotów, doli­nami tatrzańskimi wiodą niejako tajem­nicze, skryte przed oczyma obserwatora szlaki wędrówek ptaków, przeważnie drob­nych śpiewających (Oscines), którycu wię­kszość odbywa wędrówkę w porze nocnej.

Jak z tego wynika, badania ornitolo­giczne w Tatrach mogą się przyczynić nie tylko do poznania biologii i obyczajów ptaków zamieszkujących te góry, lecz tak­że mogą wnieść poważny wkład do roz­wiązania zagadki wędrówek ptaków.

Badania o których mowa trwają już kil­kanaście lat i rokrocznie przybywają no­we szczegóły, które są bodźcem do dal­szych poszukiwań. Czeskiemu ornitologo­wi Janowi Hanzakowi powiodło się stwier­dzić obecność w Tatiach Wysokich, na Krywania, tuż prry górnej granicy koso­drzewiny, nowego dla Tatr gatunku pta­ka, wybitnie alpejskiego, mianowicie cze­czotki alpejskiej (Carduelis flammea caba- ret P. L. S. Muller). My zaś stwierdziliś­my w lipcu 1954 r. — ponad wszelką wąt­pliwość — obecność na Skałce Filipczań- skiej — o której była już mowa — nagór- nika skalnego (Monticola saxatilis L.), zwanego również drozdem skalnym. Dal­sze poszukiwania wykażą, czy ptak ten gnieździ się w Tatrach Polskich.

W świetle przytoczonych faktów jest rzeczą oczywistą, że badania ornitologicz­ne w Tatrach muszą być kontynuowane tak długo, aż luki jakie jeszcze wykazuje nasza znajomość bioekologii i obyczajów ptaków tatrzańskich zostaną zupełnie wy­pełnione. Aby ten cel w pełni osiągnąć potrzebna koniecznie jest ochrona przed­miotu badań, potrzebna jest więc ochro­na ptaków tatrzańskich, tę zaś zapewnić może tylko ochrona całej przyrody Tatr.

Przede wszystkim należy skutecznie za­pobiec postępującemu zubożeniu ornito fauny tatrzańskiej i odpowiednimi zarzą­dzeniami zapewnić wszystkim osobliwo­ściom flory i fauny Tatr trwałą egzysten­cję.

Podstaw prawnych do urzeczywistnie­nia tych zamierzeń dostarczają trzy fun­damentalne akty prawne o znaczeniu o- chronnym, które weszły w życie jako hi­

storyczne osiągnięcia Polskiej Rzeczypo­spolitej Ludowej na polu ustawodawstwa ochrony przyrody. Są nimi: 1° „Ustawa o ochronie przyrody" (Dz. U. R. P. z dnia 29 kwietnia 19 49 r., nr 25, poz. 180): 2° rozporządzenie Ministra Oświaty z dnia 29 sierpnia 1946 r. (Dz. U. R. P. nr 70, poz. 384) w sprawie wprowadzenia ga­tunkowej ochrony roślin na obszarze Pań­stwa, oraz 3° rozporządzenie Ministra Le­śnictwa z dnia 4 listopada 1952 r. (Dz. U. R. P. L. Nr 45, poz. 307) w sprawie wprowadzenia gatunkowej ochrony zwie­rząt na obszarze Państwa.

Rychłe utworzenie i zatwierdzenie na obszarze całych Tatr jednego wielkiego obszaru ochronnego — Tatrzańskiego Par­ku Narodowego — może ocalić przyrodę tych gór przed postępującym zniszcze­niem. Realizacja Tatrzańskiego Parku Na­rodowego na podstawie wyżej przytoczo­nych aktów prawnych, służyć będzie nie tylko sprawie rozwoju badań naukowych w Polskiej R zeczpospolitej Ludowej, lecz także wzmocni zarządzenia ochronne wy­dane po tamtej stronie granicy przez „^a- transky Narodny Park", będzie więc waż­nym w skali międzynarodowej, wydarze­niem o .charakterze naukowym, społecz­nym i kulturalnym.

Bronisław Ferens

Badania faunistyczne w B esk idzie Są­deckim . W latach 1945— 1951 przeprowa­dzano systematyczne badania nad fauną motyli Krynicy i jej okolic, głównie pa­sma Jaworzyny Krynickiej (1116 m npm.).

Krynica, leżąc prawie na samej grani­cy dwóch pasm Beskidu w dość wąskiej kotlinie szeroko otwierającej się na po­łudnie, stanowi obszar interesujący tym bardziej, że prawie niezbadany dla badań faunistycznych.

O ile chodzi o budowę geologiczną oko­lic Krynicy jest to typowa strefa piaskow­ców. łupków, margli i zlepieńców. Pod względem morfologicznym pasmo Jawo­rzyny, jako część Beskidu Zachodniego, nosi typowy charakter tych gór, występu­je bowiem w postaci długiego łańcucha o kierunku głównym z północnego zacho­du na południowy wschód, wysyłającego z głównego grzbietu wąskie pasma bocz­ne. Kulminacja całego pasma — Jaworzy­na (1116 m) — wykazuje zasadniczy kon­trast form górnych i dolnych. Szczyt two­rzą bowiem nagie, usłane trawami łagodne polany sięgające aż do linii lasu, wraz z którą łagodne' dotychczas górne formy przechodzą w strome nieraz wąwozy leśne. Szczytowe polany Jaworzyny są prawdo­

Page 285: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 7 1

podobnie formami ogładzonymi przez dłu- gowiekowe zaleganie pól wiecznych śnie­gów w minionych epokach, a w czasie e- poki lodowej szczyt Jaworzyny był po­kryty zapewne wiecznym śniegiem typu szczytowych fjeldów skandynawskich. Za­tem formy wierzchołkowe badanego pa­sma są formami glacjalnymi, których po­stępująca od dołu erozja rzeczna nie zdo­łała jeszcze zniszczyć.

Głębokie przełęcze otwierające się w kierunkach południowym i południowo- wschodnim sprawiają, że w badanym ob­szarze występują niektóre elementy fauny południowej. Z tych wymienić należy: Ly- caena meleager Esp. (Lycaenidae), Pro- cris geryon Hbn. (Zygaenidae), Hypogym- na morio L. (Lymantriidae), Ptychopoda aureolaria Schiff. (Geometridae), Homo- eosoma sinuella F. (Pyralidae), Myelois cirrigerella Zk. (Pyralidae), Depressaria chaerophylli Z. (Gelechiidae), Alabonia braetella V (Gelechiidae), Epermenia chae- rophylella Goeze (Elachistidae).

Dość znaczne wzniesienie (Krynica 500—600 m, Jaworzyna 1116) powoduje występowanie form typowo górskich jak np. Dendrolimus pini L. var montana Stgr. (Lasiocampidae), Hepialus fusconehulosa De Geer (Hepialidae), Rhyacia collina Bsd. (Noctuidae), Cidarcia caesiata Schiff. (Geometridae), Scoparia centuriella Schiff. (Pyralidae).

Faktem o bez wątpienia dużym znacze­niu naukowym było znalezienie w czerwcu 1950 r. nowego dla nauki okazu motyla należącego do rodziny Hyponomeutidae. Okaz ten został opisany pod nazwą Euhy- ponomeutoides albithoracellus Gaj (Ent. Ber. Deel 15, I 1954, str. 11). Maleńki ten motylek, którego rozmiar skrzydeł wy­nosi 14 mm, o jednolicie brązowych skrzy­dłach przednich i szaro-brązowych skrzy­dłach tylnich, został złapany na światło lampy elektrycznej w Krynicy, tak że nie­stety nic nie wiadomo dotychczas o jego biologii i ekologii.

Dotychczas wykazano z badanego tere­nu 450 gatunków. Zestawienie ilościowe gatunków wg rodzin podane jest poniżej:Papilionidae Pieridae Satyridae Nymphalidae Erycynidae Lycaenidae Hesperiidae Zygaenidae Arctiidae Lymantriidae

2 Cossidae 110 Hepialidae 413 Noctuidae 10519 Geometridae 82

1 Pyralidae 4518 Alucitidae 11

6 Tortricidae 467 Glyphipterygidae 2

13 Hyponomeutidae 32 Plutelidae 3

2 Gelechidae 1711 Elachistidae 110 Gracilaridae 1

3 Tineidae 42 Adelidae 51

Lasiocampidae Sphingidae Notodontidae Cymatophoridae Psychidae Aegeńidae

Brak opracowania form minuj ącycu oraz mała, dotychczas wykazana ilość gatunków niektórych dużych lodzin, szczególnie tzw. motyli niniejszych (Mikrolepidoptera) po­zwala pi wypuszczać, że ilość gatunków znacznie wzrośnie podczas dalszego syste­matycznego opracowywania tego terenu.

Andrzej J. Gaj

Z fauny B ieszczadów . Na obszarze po­łożonym między Duszatynem, Rzepedziem, Radoszycami i Chryszczatą zaobserwowa­no w roku 1952 parę orłów białych.

W tym roku przypuszczalnie wywiodły młode, gdyż stwierdzono, że dosyć inten­sywnie nosiły żer. Miejsca gniazda nie udało mi się ustalić.

Ludność miejscowa nazywa je „biały­mi jastrzębiami" i zwraca ra nie uwagę ze względu na wielkość ptak? i kolor u- pieizenia.

W okolicy gromady Stężnica w gminie Baligród zagnieździły się czarne bociany. Znanych jest na razie pięć gniazd, jednak jest ich na pewno więcej, sądząc po za­obserwowanej ilości bocianów. Ludność miejscowa nazywa je bocianami leśnymi.

Ostatnio w gromadzie Żubracze widzia­łem pluszcza. Jest on bardzo płochliwy, toteż można go było obserwować tylko lornetką. Czy jest tych ptaków więcej nie udało mi się ustalić.

Eugeniusz Lenart

N iesłychane barbarzyństwo. Dnia 17 lipca 1954 r. trzej turyści wypoczywający na hali powyżej Zielonego Stawu Gąsie­nicowego posłyszeli naraz gwałtowne szcze­kanie psa w odległości kilkudziesięciu kroków. Z naszczekiwaniem psa łączył się nieustanny, rozpaczliwy i stopniowo za­mierający gwizd świstaków. Po chwili wszystko ucichło, a po upływie kilku mi­nut wyszedł z kosówki juhas, niosący w każdej ręce dopiero co ubitego świstaka. Oba zwierzęta ociekały krwią a pies je­szcze rozjuszony doskakiwał do trupów. Stwierdzono, że juhas ten nazwiskiem Jó­zef Tylka Suleja, zamieszkały w Murza­sichlu, Stasikówka 5, zaniósł ubite zwie­rzęta do szałasu bacy Franciszka Galicy na Hali Gąsienicowej.

Według słów bacy kilkanaście lat temu duże ilości świstaków można było napot-

Page 286: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 7 2 KRONIKA

kac na Hali Gąsienicowej u stóp piargów pod Swinicą. Dzisiaj napotkanie tu świ­staka jest rzadkim wydarzeniem, co staje się zrozumiałe wobec takich wypadków, jak wyżej opisany.

Sprawa jest przedmiotem dalszych do­chodzeń.

Stefan Myczkowski

Uroczysko pod

Do krótkiej, rzeczowej relacji ob. S. Myczkowskiego dodajemy następujące u- wagi:

Świstaki, jak wiadomo, są chronione gatunkowo rozporządzeniem Rady Mini­strów o ochronie gatunkowej zwierząt. Wyczyn J. Sulei jest więc przestępstwem, które winno pociągnąć za sobą odpowied­nią karę. A le obok znamion przestępstwa, czyn ten nosi znamiona niesłychanego roz­wydrzenia i barbarzyństwa. Wszak śwista­ki zostały zatłuczone kijem przy niesły­chanych męczarniach, o czym świadczyły pogruchotane kości jednego ze świstaków, którego trupa odzyskano i przeprowadzo­no jego sekcję. Dowodem niesłychanego rozzuchwalenia sprawcy barbarzyńskiego czynu jest fakt, że wydarzenie miało miej­sce w biały dzień w czasie ożywionego ruchu turystycznego na Hali Gąsienico­wej.

Oczekujemy w tej sprawie najenergicz-. niejszych kroków ze strony kierownictwa Tatrzańskiego Parku Narodowego, Miej­skiej Rady Narodowej i czynników spo­łecznych Zakopanego. Dla juhasów, któ­rzy w taki sposób gwałcą ustawy i hańbią uczciwe imię góralszczyzny, która wydała Klimków Bachledów i Jędrzejów Marusa-

W ielką RawkąFot. W. Krygow ski

rzów, nie może być miejsca na halach ta­trzańskich.

Redakcja „Wierchów“

„U piększanie" Groty Lodowej. Odwie­dzając z początkiem sierpnia 1954 r. Gro­tę Lodową, będącą jedyną w swoim ro­dzaju osobliwością Tatr, doznałem nieprzy­jemnego uczucia Z lewej ściany groty, tuż przy początku pokrywy lodowej wysta­wała monstrualnych rozmiarów rzeźba rę­ki ze świecą. Po bliższym zbadaniu oka­zało się, że twór ten wykonany jest z pia­skowca nie spotykanego w Tatrach, waży ponad 13 kg i został umocowany w ścia­nie za pomocą kilku metalowych prętów zalanych cementem. Na rzeźbie znajduje się podpis przypuszczalnego autora W. Schier. Tę osobliwą ozdobę, sprawiającą makabryczne wrażenie, pozwoliłem sobie oczywiście z groty usunąć, wychodząc z za-

Page 287: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 7 3

„Ozdoba" Groty Lodowej

łożenia, że Tatry są tym piękniejsze im mniej w nich śladów ingerencji człowie­ka. Umieszczanie takich pamiątek pobytu człowieka w Tatrach niczym nie różni się od zaśmiecania ich butelkami, puszkami od konserw czy też uwieczniania nazwisk na skałach i drzewach.

Ludwik Pudło

Ochrona lasów górskich. Ochrona lasu przed szkodami jest jedną z największych trosk leśnika górskiego i w tym kierunku zwraca on baczną uwagę. Las górski to żywy organizm, w którym rośliny i zwie­rzęta współżyją zatrzymując się nawzajem w równowadze. Wszelkie zachwianie rów­nowagi, spowodowane zwykle jakąś kata­strofą (pożar, wiatry, okiść itp.) lub nie­umiejętną gospodarką człowieka, powodu­ją w skutkach poważne zaburzenia, wyma­gające energicznej interwencji. Najwię­ksze niebezpieczeństwo przedstawiają po­żary i szkodliwe owady.

Najgroźniejszym i znanym każdemu za­miłowanemu turyście górskiemu szkodni­kiem leśnym jest kornik. Mały ten i nie­pozorny owad może w masowym pojawię spowodować nieobliczalną katastrofę lasów. Nic więc też dziwnego, że bystre oko leśni­

W ie r e h y t . X X I I I

ka stara się wypatrzyć zawczasu ślady jego bytności. Przez ochronę biologicznych po­mocników a więc owadów drapieżnych i ptaków, oraz przez wykładanie i niszcze­nie specjalnych pułapek przeciwkorniko- wych stara się leśnik zapobiec niebezpie­czeństwu. Intensywna akcja oraz niesprzy­jająca rozwojowi owadów pogoda spowo­dowały zażegnanie corocznie wiszącej gro­źby kornika. Wspomagana i kierowana ro­zumnie przyroda dokonała reszty.

Częste dawniej kradzieże drewna są bezwzględnie tępione i coraz mniejsze. Sprzyja temu dekret o w alce z drobnymi kradzieżami. Gorzej się dzieje w lasach niepaństwowych, posiadających gorszą o- chronę i mniej uświadomiony personel.

Nierozwiązanym do dzisiaj i szkodli­wym nadzwyczaj problemem są szkody wyrządzane przez owce. Znane jest na ogół to zagadnienie z terenu tatrzańskie­go, gdzie niektórym halom Jftoły, Upłaz, Jaworzynka, Kalatówki, Kasprowa i inne) grozi nieuchronnie niebezpieczeństwo za­miany na pustynie górskie. Mniej znane są wybryki baców na Turbaczu, którym należy zawdzięczać wyniszczenie przez owce w ostatnich 2 latach około 4 0 0 ha z trudem i ogromnym nakładem kosztów zalesionych stoków. Ta sprawa jest tak poważna, że powinny się nią zająć odpo­wiednie instytucje i władze państwowe, aby zlikwidować niszczycielską działalność baców na Turbaczu.

mgr inż. Zygmunt Danek

Z alesienia na Podhalu. Wśród szeregu zagadnień gospodarczych, specjalną uwa­gę poświęcają leśnicy górscy akcji zale­sieniowej, a ideą przewodnią jest nie tylko utrzymanie lesistości Podhala, tj. zalesienia szkód wojennych i zrębów bie­żących, lecz także je; powiększenie, przez zalesienie nieużytków. W ramach tej cen­nej akcji Zakopiański Rejon Lasów Pań­stwowych zalesił na Podhalu od 1946 r. 5470 ha zrębów wojennych, nieużytków itp., zużywając ok. 30 milionów sadzonek 1 22 0 0 0 kg nasion. Jest to ogromny wy­siłek, gdyż w górach nie da się zmecha nizować pracy tak, jak na nizinach. Dużą uwagę zwraca się na przebudowę struk­tury biologicznej lasu i likwidację błę­dów szablonowej i krótkowzrocznej go­spodarki leśnej. W ten sposób wprowa­dzając zanikłe lub ginące gatunki drzew leśnych, jak jesionu, wiązu, modrzewia, jawora, limby itp., przywraca się lasom górskim ich naturalne zdrowe oblicze i uodpornia przeciw czyhającym nań

18

Page 288: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 7 4 KRONIKA

wrogom. Leśnicy podhalańscy, lecząc ra­ny zadane lasom przez wojnę i błędną gospodarkę, mając co roku coraz mniej zaległości do zalesienia, podnoszą z roku na rok jakość swojej pracy przez sto­sowanie coraz lepszych, wyselekcjonowa­nych sadzonek i nasion, przez coroczne doszkalanie pracowników terenowych i ro­botników, przez usprawnianie nadzoru i kontroli wykonawczej. Największe zale­sienia wykonały Nadleśnictwa: Myślenice (1020 ha), Krościenko (913 ha), Nowy Targ (791 ha), Poręba Wielka (778 ha) i Tatrzański Park Narodowy (609 ha).

mgr inż. Zygmunt Danek

W ilki na południowej stronie Tatr. Wpowielanej periodycznej publikacji Ta­trzańskiego Muzeum w Popradzie na sło­wackim Spiszu wydawanej, pt. „Tatranske muzeum", zamieszcza Vidor Juran ciekawy artykuł o pojawieniu się wilków na połu­dniowych stokach Tatr (nr 4 i 5 z 1953 r.).

Autor na podstawie literatury podaje, że w XIX w. wilki były częstymi gośćmi w Tatrach, stopniowo jednak przestały się pokazywać. Ostatnią sztukę zabito w 1879 roku koło Kieżmarku. Potem przez 31 lat nie pojawiały się te zwierzęta w tych stro­nach. Dopiero w XX wieku nastąpiły ich ponowne inwazje: do Spiskiej Magury, w Tatry i do lewockiego pasma górskiego.

p r z y c z y n k i h i s t o r y i

P odkarpacie czy P ogórze Karpackie?W r. 1947 ukazało się studium prof. dr M. Klimaszewskiego pt. „Podział morfolo­giczny południowej Polski", będący czę­ścią serii prac geomorfologów nad wy­dzieleniem i oznaczeniem regionów ge­ograficznych Polski. Rzecz niewielka roz­miarami, lecz ważka treścią, jest dziś w zasadzie ostatnim słowem w sprawie usta­lenia zasięgów, charakterystyki i nazw re­gionów Polski południowej. Wielka szko­da tylko, że praca ta została zamieszczo­na wyłącznie w czasopiśmie fachowym, po­święconym geografii1), gdyż problem do­tyczy nie tylko geografów. Krąg osób za­interesowanych obejmuje tu bez przesady najszersze rzesze społeczeństwa; dla nau­czyciela spod Leska, kierownika muzeum w Gorlicach, górala z Poronina czy krajo­znawcy z Krakowa, na pewno nie jest (a przynajmniej nie powinno być) obojętne

i) C zasopism o G eograficzne X V II, W rocław1947.

Pierwsza inwazja datuje się od 1910 do 1913 r Znowu potem nastąpiła przerwa 25 letnia, podczas której nie było słychać o wilkach. Drugie wtargnięcie obejmuje lata 1938— 1944. Podczas gdy pierwsza inwazja była przelotna, to podczas dru­giej wilki zadomowiły się i miewały po­tomstwo. Po ostatniej wojnie pierwszy wilk pojawił się w 1947 r. Ostatnie dane o tym inwazyjnym okresie pochodzą z 1949 r. Rok 1952 jest początkiem no­wych wilczych odwiedzin. Artykuł po­daje często bardzo dokładne daty za­strzelenia wilków, czasem przytacza ich pomiary, wymienia nazwiska myśliwych, którzy bądź tropili wilki, bądź też dc nich strzelali. Znajdują się też szczegóły z ży­cia tych zwierząt, jak np. podanie trasy wilczej wędrówki w ciągu 24 godzin: przez jedną dobę wilk ze Spiskiej Magury do­szedł do wschodnich Tatr, stamtąd udał się w lasy Niżnych Tatr, po czym znów wrócił w Tatry Bielskie pod Murań. Ar­tykuł zwraca uwagę na skutki wilczych inwazji. Tak np. z Lewockich Gór uciekły przed napastnikami sarny, a potem jele­nie. Spłoszona zwierzyna wywędrowała w głąb Słowacji, do Spiskiej Magury, do Tatr, a częściowo i do Polski. Ostatnia in­wazja wilków na spiskie pogranicze pra­wdopodobnie wyszła z Polski.

]. Z

I Z N E I K R A J O Z N A W C Z E

poprawne określenie regionu czy jednost­ki krajobrazowej, w której mieszka, dzia­ła, czy wędruje.

Prof. Klimaszewski wyróżnia w cyt. pra­cy (str. 137) trzy pasy krajobrazowe, mia­nowicie: I. Karpaty, II. Kotliny Podkar­packie (zamiast dotychczasowego terminu: Niziny Podkarpackie) i III. Stare Góry i Wyżyny (również nowy termin).

Karpaty, które rias tu najbardziej inte­resują, dzieli — na ogół zgodnie z dotych­czasowymi podziałami — na następujące jednostki krajobrazowe: Tatry, Podhale, Beskidy i Pogórze Karpackie, przy czym przy dwu ostatnich jednostkach powiada, że „granica pomiędzy tymi krainami me jest ostra ani wyraźna", (s. 139 i 151).

Zasadność samego podziału zdaje się nie ulegać żadnej kwestii. Podział prof. Klimaszewskiego (jednego z najlepszych znawców przedmiotu) został przez specja­listów przyjęty i powoli rozpowszechnia się. Może w przyszłości — w miarę po­stępu badań — pewne szczegóły ulegną korekturom, może przyjmie się nowa, po­

Page 289: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 7 5

szerzona zasada podziału (obecna opiera się na UKSztałtowaniu powierzchni), — na razie jednak musimy uważać omawiany podział za obowiązujący. Nad jedną tylko stroną zagadnienia można by podyskuto­wać, mianowicie nad nazewnictwem. Jest to bowiem domena nie tylko geomorfolo­gów, lecz także językoznawcy, historyka, etnografa.

Otóż na obszarze Karpat polskich pe­wne objekcje budzi wprowadzenie przez prof. Klimaszewskiego nazwy P o g ó r z e K a r p a c k i e w miejsce dotychczaso­wego P o d k a r p a c i a . Nie ulega wąt­pliwości, że w uporządkowanym schema­cie prof. Klimaszewskiego nazwa P o d ­k a r p a c i e byłaby niezbyt trafna. Ale należy się zastanowić, czy nie warto jej zachować jako synonimu P o g ó r z a K a r - p a c k i e g o , przy czym pozostałe trzy krainy mogłyby być traktowane łącznie jako K a r p a t y W ł a ś c i w e .

Prof Klimaszewski powiada o Podkar­paciu, że ,,ta kraina wyżynna powstała na skutek zniszczenia i zrównania obszaru znacznie wyższego i dlatego słuszna jest nazwa po-górze. term in podgórze, podo­bnie jak Podkarpacie, określa położenie u stóp gór względnie Karpat, a nie odda­je charakteru danego regionu" (s. 152).

Przede wszystkim uwagę, że termin Podkarpacie „nie oddaje charakteru re­gionu" można by z daleko większą dozą słuszności skierować pod adresem nazw trzech pozostałych jednostek, mianowicie Tatr, Podhala i Beskidów, które również nie zawierają żadnych określeń krajobrazu współczesnego, a tym mniej dawnego. A przecież te nazwy historyczne, przeważnie bardzo stare (z wyjątkiem Podhala) prof. Klimaszewski zatrzymuje. Co się zaś ty­czy nowego terminu P o g ó r z e K a r ­p a c k i e to niekoniecznie przywodzi on na myśl obszar będący ongiś górami. Przy­kłady takie, jak P o m o r z e czy P o w a- ż e wskazują, że przedrostek P o — w po­łączeniu z nazwą geograficzną nie od­zwierciedla przeszłości geologicznej da­nego obszaru, ale równoznaczny jest z przedrostkiem N a d-; po prostu określa głównie nadrzeczne czy nadmorskie po­łożenie tego obszaru.

Za utrzymaniem terminu P o d k a r p a ­c i e obok nowego: P o g ó r z e K a r p a c ­k i e przemawiają także momenty prak­tyczne i do pewnego stopnia historyczne. Posiada on bowiem już stosunkowo długą tradycję i jest nawet szeroko rozpowszech­niony, zarówno w Polsce jak i za granicą. Nie potrzeba przypominać, w ilu pracach naukowych czy popularno - naukowych

(choćby drukowanych w , wierchach") termin ten powtarza się i ile zwrotów i o- kreśleń w rozmaitych dyscyplinach z nim się wiąże (w archeologii np. mamy „kul­turę kurhanów podkarpackich" i „siekie­ry podkarpackie"). Do dziś nawet ukazu­je się dziennik „Nowiny Podkarpackie" i chyba nie ma nieporozumień co do lo­kalizacji P o d k a r p a c i a .

Czy wobec tak silnego zakorzenienia te­go terminu uda się wytrzebić go szybko i bez reszty, a przede wszystkim czy na­prawdę trzebienie to jest konieczne. W y­daje mi się, że najsłuszniejsze będzie tu wyjście kompromisowe, takie jakie suge­rowano wyżej: pozostawić termin P o d ­k a r p a c i e obok nowowprowadzonego P o g ó r z a K a r p a c k i e g o .

Andrzej Żaki

Górale-powstańcy w 1 8 6 3 r. W rękopi­sie należącym do Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, sygn. 77 , znajdują się li­sty górali do Bronisława Dembowskiego i jego żony Marii, oraz inne materiały do­tyczące ich działalności na Podhalu (Por. wzmiankę o Dembowskim i jego portret w „Wierchach" 1953, XXII, 293—294). Między innymi jest tu ręką Dembowskiej sporządzony, odpis poświadczenia wójta Jacentego Swajnosa z Cichego dla Jacen­tego Jakubca. Odpis jest bez daty; zape­wne pochodzi z lat 1886—1893, oryginał może z lat siedemdziesiątych zeszłego wie­ku. Jakubiec urodził się w Cichem w 1822 r. Od młodości służył w austriackim wojsku. W 1863 r. brał udział w powsta­niu w oddziale Czachowskiego (w poświad­czeniu mylnie „Czechowskiego"), który poległ „pod miastem Rybnica w Moskwie" (tzn. w państwie rosyjskim) Mov. a tu o Dionizym Czachowskim (1810—1863), jed­nym z najwybitniejszych wodzów powstań­czych. Padł on nie w samej Rybnicy, tylko w pobliskiej wsi Krempa. Jakubiec ciężko ranny dostał się do niewoli i sześć lat od­siadywał karę na Sybirze. Z powodu ran stracił zdrowie i znalazł się w krańcowej nędzy, co właśnie wójt zaświadcza.

Innegc powstańca z Podhala wspomina Walery Eliasz Radzikowski w „Szkicach z podróży w Tatry" (1874. str. 68). Jest nim baca na Miętusiej Hali, Klimas Mię­tus rodem z Miętustwa. Młody, mający może 27 lat, ukończył kilka klas gimna­zjalnych, po czym brał udział w powsta­niu, o czym z chlubą wspominał. Towa­rzysz Walerego Eliasza, również uczest­nik powstania, jest ucieszony spotkaniem kolegi z szeregów narodowych.

Page 290: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 7 6 KRONIKA

W „Gazecie Poanałańskiej" z 1917 r. (V. nr 44) znajduje się nekrolog pt. „Na- uczyciel-powstaniec“ . Był nim Wojciech Dorula rodem z Poronina, który mając 18 lat uciekł z domu i walczył w szere­gach powstańczych. Po upadku powstania wrócił do rodzinnej wsi, gdzie zaopieko­wał się nim miejscowy ksiądz, kierując jego wykształceniem. Po ukończeniu szkół Dorula był przez 43 lata nauczycielem i kierownikiem szkoły w Białce. Cieszył się wielkim poważaniem wśród ludności. Zmarł jako emeryt w 73 roku życia, po­grzeb odbył się w Białce 19 października 1917 r. Podobnie jak Eliasz, tak i „Ga­zeta Podhalańska" nie podają w jakich ■oddziałach walczyli wymienieni powstań­cy.

Najbardziej znanym na Podhalu po­wstańcem i Sybirakiem był Jan Ciszek z Czarnego Dunajca (ui. 1847, zm. 20 sty­cznia 1922 r.), którego życioiys podał Ju­styn Sokolski w „Pol. Słowniku Biogra­ficznym". Ciszek pozostawił pamiętnik „Wspomnienia powstańca z 1863 r.“ , któ­ry w opracowaniu Gustawa Kaleńskiego wydrukowała „Gazeta Poznańska" (1927, XV, nr 5 i 6). Ciszek jako uczeń czwartej klasy gimnazjalnej w Bochni uciekł do od­działu Krukowieckiego, z którym prze­szedł granicę, walczył pod Imbramowica- mi, a po rozbiciu oddziału uszedł na te­ren Galicji. Aresztowany umknął z wię­zienia i znowu dostał się do powstańczej grupy pułkownika Rębajły (Kality). Z tym ■oddziałem przemaszerował przez Bodzen­tyn, Słupię, Sw. Krzyż pod Jeziorko. Bi­twa zakończyła się niepomyślnie dla po­wstańców. Ciszek ranny dostał się do nie­woli. Dowieziony etapem do Moskwy zo­stał skazany do rot aresztanckich w Sym- birsku; stąd wywieziono go do Niżniego Nowogrodu, potem do Tuły, gdzie pra­cował przy budowie kolei żelaznej, na koniec do Kazania, skąd po trzyletniej nie­w oli został zwolniony. Po powrocie do kraju został wzięty do wojska austriac­kiego. Po trzech latach służby osiadł na roli i ożenił się. Interesował się żywo ru­chem ludowym obozu ks. Stojałowskiego, potem Stapińskiego. W 1889 r. wyjechał ■do Ameryki, ale po półtorarocznym poby­cie wrócił do kraju. Jego syn, Franciszek, jest lekarzem w Czarnym Dunajcu.

Wiadomo z dziejów powstania chocho­łowskiego w 1846 r. jak smutną rolę w ■stłumieniu narodowego zrywu chochoło­wian odegrali mieszkańcy Czarnego Du­najca, podbuntowani przeciw sąsiadom przez władze zaborcze. Stąd długotrwała

niechęć i wrogość zapanowała między obu miejscowościami. Kiedy w 1913 r. po raz pierwszy odbył się w Chochołowie uroczy­sty obchód dla upamiętnienia rocznicy po­wstania, wstąpił na trybunę Ciszek i w przemówieniu przypomniał, że z powodu braku łączności i oświecenia czamodunaj- czanie wystąpili w 1846 r. przeciw cho chołowianom. Jako przedstawiciel Czarne­go Dunajca, „jako powstaniec, który szedł pierś nadstawiać za ojczyznę, sądzę, że winę braci moich zmazałem choć w części. Dzisiaj wyciągam dłoń do zgody i łączno­ści z chochołowianami". Na te słowa pod­szedł do sędziwego powstańca wójt cho­chołowski, Józef Kojs i na znak przeba­czenia uściskał i ucałował Ciszka.

Juliusz Zborowski

Z dziejów badań etnograficznych na Podhalu. Mało komu wiadomo, że pierw­szym polskim etnografem, który puścił się pod Tatry celem zebrania góralskich opo­wiadań, był Adam Czarnocki, znany pod nazwiskiem Zoriana Dołęgi Chodakowskie go (1784 — 1820). Ten badacz słowiań­skich starożytności i autor rozprawy0 przedchrześcijańskiej Słowiańszczvźnie, przebywał w Galicji od 1813— 1818 r. W tym czasie przybył do Krakowa. Am­broży Grabowski nie podając dokładnej daty jego pobytu, tak pisze w swoich Wspomnieniach (Kraków 1909, II 18). Gdy Chodakowski „już odwiedził kościoły1 klasztory krakowskie, wsiadł na wózek góralski próżno z Krakowa do gór powra­cający i puścił się w Tatry za ulubionem mu śledztwem, lecz powróciwszy nie był kontent ze swej wyprawy i użalał się, że mu się trudy tej drogi nie opłaciły, gdyż plon zebrał ubogi, tak jak i w okolicach samego Krakowa, gdzie już podań i pie­śni mało pozostało".

Dzisiejszy ludoznawca może mieć ciężki żal do pioniera naszej etnografii i archeo­logii, iż nic nie przywiózł z tak pierwotnej wtedy góralszczyzny. Znamy powody znie­chęcenia Chodakowskiego, który miał je­dnostronne zainteresowania. Jego przewod­nią myślą było wykrywanie — „śledztwo" - jak pisze Grabowski — resztek sło­wiańskiej kultury z przedchrześcijańskiej epoki. W Polsce rozczarował się brakiem tych pozostałości, a taki sam zawód spot­kał go na późno osiedlonym Podhalu. Je­go rozczarowanie wyraziło się w zdaniu, że „zaginęła słowiańska tradycja między wieśniakami polskimi; ich myśl i pamięć nie sięga dalej za ojca".

Page 291: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 7 7

W życiorysach Chodakowskiego nie za­uważyłem wzmigńki o jego wyprawie na Podhale. Może jakiś ślad pozostał w rę­kopiśmiennej spuściźnie.

Juliusz Zborowski

P ierw szy pociąg w Zakopanem. Z za­wieruchy dwóch wojen światowych dzięki zbiegowi okoliczności zachowała się foto­grafia, przedstawiająca wyjazd pierwsze­go pociągu z Zakopanego.

Fotografia ta — być może — podzieli­łaby los rzeczy niepotrzebnych lub spoczy-

pociągu Pazdcr, konduktor nopczyński, zwrotniczy Krok.

Ojciec mój, rodem z Bachorza koło ny- nowa (pow. Brzozów) pochodził z bied- niackiei rodziny chłopskiej i tylko dzięki swej wytrwałości w bardzo ciężkich wa­runkach — jak nam nieraz opowiadał — doszedł do stanowiska maszynisty kolejo­wego. W tym charakterze powołany został do> służby na trasie Chabówka — Zako pane.

Dziś linia kolejowa do Zakopanego u nikogo nie budzi już zdziwienia, lecz w

Otwarcie kolei Chabówka — Zakopane

wałaby nadal w zapomnieniu, gdyby urok naszych Tatr nie budził ciągle miłych wspomnień.

Zachowała się ona jako osobista pamiąt­ka mego, już nie żyjącego ojca, W ojcie­cha Błońskiego, maszynisty kolejowego, który — jak to sam napisał pod tym zdję­ciem — prowadził pierwszy pociąg z Cha­bówki do Zakopanego w dniu otwarcia li­nii kolejowej 1 października 1899 r. Dla pamięci zanotował on również nazwiska niektórych pracowników, zatrudnionych wówczas na tym odcinku. Byli to naczel­nik Zrazilek, palacz Śliwiński, kierownik

roku 1899 otwarcie jej było wielkim wy­darzeniem, które poważnie wpłynęło na zmianę stosunków na Podhalu. Niech fo­tografia obok będzie skromną ilustracją tego wydarzenia.

dr Franciszek Błoński

O ryginalny wiatrak pod Suchym Gro- niem . Idąc za żółtym5 znakami turystycz­nymi z Łącka na Dzwonkówkę, spotykamy na północ od Suchego Gronia wiatrak ory­ginalnego i rzadkiego typu. Nie posiada on żadnych skrzydeł wietrznych krzyżo­wych ani gwiaździstych. Rolę ich speł-

Page 292: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 7 8 KRONIKA

Wiatrak pod Suchym GroniemFot. E. M oskała

R Ó

D w udziestolecie stacji m eteorologicznej w Rabce W marcu 1954 roku rabczańska •stacja meteorologiczna obchodziła dwudzie­stą rocznicę istnienia, jako placówka w pewnym sensie naukowo-badawcza.

Wydaje się dość dziwne, że Rabka, trze­cie co do frekwencji w przedwrześniowej Polsce zdrojowisko, o długoletniej trady­cji balneologicznej, bo sięgającej 1861 ro­ku, tak późno doczekała sie utworzenia tej ważnej placówki.

Sprawa ta, po wnikliwej analizie minio­nego okresu i przeglądzie archiwalnych do­kumentów, nabiera nieco innego aspektu.

W roku 1872, ówczesny lekarz zdro­jowy dr Izydor Kopemicki, zwraca uwa­gę, nie tylko na dobroczynne działanie rabczańskich solanek, ale i na specyficz­ne warunki klimatyczne zdrojowiska, od­działywające dodatnio na chory organizm ludzki. W tym też celu nakłada i prowa­dzi w okresach sezonów kąpielowych (la­to) stację meteorologiczną, która czyni spostrzeżenia nad ciśnieniem atmosferycz­nym, temperaturą powietrza, wilgotnością, wiatrami, zachmurzeniem, opadami i in­nymi zjawiskami atmosferycznymi. Za­kres obserwacji odpowiada zatem w za­rysie wymogom stawianym obecnie sta­cjom II rzędu. Placówka ta po kilku la tach istnienia wykazuje piw ne dłuższe przerwy, a z odejściem Kopernickiego, schodzi prawie do roli stacji opadowej, którą od roku 1893 prowadzi skrupulat­nie inspektor zakładu kąpielowego Fran­ciszek Ciborowski, a po nim w r. 1912 czynności te przejmuje Zygmunt Buszyń- ski, księgowy zakładu kąpielowego, kon­tynuując ie z przerwami (lata 1915, 1923, 1926— 1928) do roku 1933, w którym sta­cja zostaje przekształcona na stację termo- metryczno-opadową (III rzędu) a funkcję obserwatora spełnia Maksymilian Czer­wiec, urzędnik komisji zdrojowej.

niają dwie spłaszczone, wąskie i długie na 2 m beczki z otworami, w które dmie wiatr.

Pomysłowe to urządzenie obraca się ru­chem poziomym, przerzucając za pomocą kółka zębatego i wałka swoją siłę na żar­na

Oryginalna ta budowa podyktowana jest potrzebą skonstruowania młyna o małym oporze, gdyż w przeciwnym razie skrzy­dła wiatraka byłyby połamane lub prze­wrócone przez siłę górskiego wiatru.

E. Moskala

I N E

Z omawianego okresu zachowały się fragmentaryczne dane dotyczące przede wszystkim temperatur średnich i skraj­nych dla miesięcy letnich. Częstokroć są one, poza urzędowymi publikacjami, za­mieszczane w broszurach i prospektach dotyczących Rabki, jak np. wydana w ro­ku 1901 broszura dr E. Supińskiego „Za­kład zdrojowo-kąpielowy Rabka". Wartość ich jednak ma raczej znaczenie historycz­ne i propagandowe niż naukowe.

Pewne dane statystyczne, dotyczące rab­czańskich czynników klimatologicznych można znaleźć w „Materyałach do Klima tologyi Galicyi zebranych przez sekcję me­teorologiczną c. k. Towarzystwa Nauko­wego w Krakowie", a gdy chodzi o opa dy, to w „Hydrographischer Dienst in Osterreich — Jahrbuch d. K. K. Hydro graphischen Central Bureau" i w wyda­nych rocznikach Państwowego Instytutu Meteorologicznego w Warszawie.

W marcu 1934 roku, dzięki staraniom ówczesnego przewodniczącego komisji zdrojowej dr Kazimierza Kadena, stację przemianowano na stację II rzędu, wypo­sażając ją w przyrządy samopiszące, po­zwalające rejestrować ciągłość zmian ci­śnienia, temperatury, wilgotności powie­trza, usłonecznienia i opadów. Zapocząt­kowano nawet badania nad promieniowa­niem słonecznym. Pracą na stacji kieruje Antoni Nawara, absolwent wydziału ma­tematyczno-fizycznego, mając do pomocy Juliana Niecieckiego, nauczyciela, a póź­niej Stanisława Kłosińskiego, studenta prawa.

W roku 1936, stację przejmuje piszący niniejszą notatkę i do zakresu podstawo­wych prac określanych zarządzeniami PIM i komisji zdrojowej, włącza zagadnienia interesujące turystów.

W roku 1937 postawiono gablotkę dla użytku turystów, zaopatrzoną w przyrzą­

Page 293: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 7 9

dy samopiszące, obok których wywiesza się komunikaty pogodowe, dotyczące naj bliższego terenu, opracowywane na zasa­dzie otrzymywanej ogólnej sytuacji baro- metrycznej i ogólnopolskiej prognozy. Ko­munikaty te, wystawiane w godzinach po­południowych są uzupełniane rano dnia następnego, a nadto ogłaszane za pośred­nictwem miejscowego radiowęzła. Gablot­ka zawiera jeszcze mapy synoptyczne mi­nionych dni, mapę klimatologiczną ostat­niej doby a w okresie zimowym mapę nar- ciarsko-śniegową dutyczącą całego obsza­ru Karpat.

Wojna zahamowała wybitnie rozwój pla­cówki, ocalało jednak instrumentarium i archiwum stacji.

Po odzyskaniu niepodległości Państwo­wy Instytut Hydrologiczno-Meteorologicz­ny przejął na swój etat rabczańską stację i wtedy nastąpiła szybka odbudowa i roz­budowa placówki Stację przekształcono na stację synoptyczną (I rzędu), rozszerza­jąc tym samym zakres jej pracy. Stacja onecnie prowadzi prócz obserwacji sy­noptycznych i klimatologicznych, obser­wacje nact zamarzaniem gruntu, robi spo­strzeżenia nad wodami gruntowymi, gęsto­ścią śniegu, parowaniem, ochładzaniem i promieniowaniem a nadto wykonuje obser­wacje fenologiczne. Zarejestrowane ele­menty meteorologiczne takie, jak ciśnienie atmosferyczne, temperatura i wilgotność powietrza, opady, usłonecznienie i pro­mieniowanie są opracowywane za każdą poszczególną godzinę doby. Nadto opra­cowuje stacja monografię klimatu Rabki.

W roku 1949 postawiono drugą ga­blotkę dla użytku turystów, umieszczając ją w centrum Rabki, przy trasie głównego beskidzkiego szlaku. Gablotka, podobnie jak w latach przedwojennych, zaopatry­wana jest w mapy z sytuacją barometrycz- ną z dnia bieżącego i ubiegłego, posiada przyrządy samopiszące (teimograf, baro- graf i hygrograf). W godzinach rannych wystawiany jest komunikat zawierający prócz prognozy warunki pogodowe panu­jące na obszarze Tatr i Podhala z uwzględ­nieniem Gorców. Rozbudowana w okresie powojennym sieć stacji meteorologicznych w okolicy (Babia Góra, Obidowa, Nowy Targ, Jabłonka, Maków, Limanowa, Jor­danów) połączona jest z stacją rabczańską siecią telefoniczną, co pozwala na dokładne i aktualne zorientowanie turystów w wa­runkach pogodowych jak i śniegowych.

Stacja rabczańska znajduje się pod bez­pośrednim kierownictwem Okręgowego Biura Pogody PILIM w Krakowie.

mgr Czesław Trybowski

K onserwacja zabytków na teren ie pó ł­nocnej Słow acji. Zabytki Spiszą, Liptowa i Orawy - ziem położonych na południe od grzbietu środkowych Karpat, stanowią dziś liczne i najlepiej zachowane dzieła sztuki słowackiej. Z pożogi ostatnich wo­jen wyszły one na ogół szczęśliwie. Jedy­nie przez opuszczenie lub brak należytej opieki i ochrony ulegały w ciągu minio­nych wieków uszkodzeniu lub częściowemu zniszczeniu. Wraz ze swym malowniczym

Ratusz w LewoczyFot. Zelms

otoczeniem przykuwają dziś oko obcego przybysza. Stanowią dla niego tym wię­kszą atrakcję, że zachowane są często w stanie pierwotnym, bez uzupełnień puryz­mu czy wadliwie przeprowadzonej rekon­strukcji.

Bieżące prace konserwatorskie na tych obszarach dają w wyniku nie tylko zabez­pieczenie dzieł sztuki przed zniszczeniem, ale doprowadzają często do nowych, nie­oczekiwanych odkryć Ma to przede wszy­stkim miejsce w miastach, w których pro­wadzone są od roku 1950 prace wiążące się z tzw. rezerwacją. Spośród ośmiu miast słowackich objętych tą ogólnopaństwową akcją, wymienić należy cztery miasta spi­skie: Lewoczę, Kieżmark, Spiską Sobotę i Spiską Kapitułę oraz dwa miasta sza- ryskie: Bardiów i Preszów. Dawne ukła­dy urbanistyczne centrów tychże miast wraz z zachowanymi zespołami obiektów zabytkowych uznane zostały przez państwo za rezerwaty. W wymienionych miastach przeprowadza się systematycznie od r. 1950 prace konserwatorskie, poprzedzając je gruntownym badaniem poszczególnych za­bytków. Wydobywa się w ten sposób z u­

Page 294: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 0 KRONIKA

krycia czy oszpecających przebudów obiek­ty dawnej architektury mieszczańskiej, które po zbadaniu, następnie ostrożnym oczyszczeniu, usunięciu bezstylowych do-

Wnętrze Czerwonego KlasztoruFot. Zelms

budo wek i zabezpieczeniu wartościowych leliktów przywiacane są do należytego sta­nu i używalności tak, by mogły pełnić swe zadania w nowej służbie społecznej, jako pomieszczenia zbiorów muzealnych, sale wykładowe, czytelnie, mieszkania

Miasta: Lewocza, Preszów, Spiska So­bota mogą się dziś poszczycić dobrymi wynikami w zakresie tych prac. Osiągnięto je już przy robotach wykonywanych w wielu kamienicach zabytkowych. Prace te, należące do wyżej wymienionej rezerwacji, przywróciły w rezultacie elewacjom i wnę trzom budowli należyty wygląd, a podwór­ce uczyniły dostępnymi, umożliwiając tym samym należyte ich uporządkowanie i o- glądanie obiektów w całości. W Preszowie kamienicę zabytkową tzw. „dom Rakocze­go" przeznaczono na pomieszczenie muze­um regionalnego. W r. 1953 prace adap­tacyjne i konserwatorskie około niej były w pełnym toku. Przeprowadzając je, wy­burzono w komnatach szereg bezstylowych przepierzeń, wydobywając z ukrycia ko­lumny, sklepienia oraz piękną kamieniar- kę detali W Kieżmarku zamek Thdkolich został adaptowany na pomieszczenie mu­zeum i domu młodzieży. W Lewoczy w

r. 1952 odrestaurowano wieżę ratusza; wykonano również projekt zabezpieczenia Bramy Koszyckiej.

Poza miastami prace konserwatorskie w dziedzinie zabytkowej architektury obję­ły przede wszystkim Kasztele i klasztory Z prac tych wymienić należy odnowienie i adaptację kasztelu w Diwiakach, prze­znaczonego na pomieszczenie szkoły, od­nowienie i rekonstrukcję ozdobnych porta­li renesansowego kasztelu w Bytczy itp. Przygotowano również szereg projektów odnowienia i przystosowania do nowych potrzeb oudowli zabytkowych, znajdują­cych się od dłuższego czasu w stanie da­leko posuniętego zniszczenia. Między in­nymi wykonany został przez „Stayopro- jekt“ (zespół inżynierów architektów) w Bratysławie projekt rekonstrukcji i adap­tacji, od lat kilkudziesięciu opuszczonego i zamieniającego się w ruinę — Czerwo-

Rzeźba św. Jakuba z kościoła w LewoczyFot. N . Kotrba

nego Klasztoru w Pieninach. Cały budy­nek klasztorny ma być w przyszłości użyt­kowany jako schronisko turystyczne.

Obok prac w dziedzinie asanacji archi­tektury, wymienić należy szereg robóf zmierzających do zachowania cennych

Page 295: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 8 1

dzieł sztuki plastycznej W ielkich rozmia­rów (18 m wys.) ołtarz główny kościoła farnego w Lewoczy, dzieło mistrza Pawła z pocz. XVI wieku, oa r. 1953 poddany jest gruntownej restauracji. W związku z tym został rozebrany. Poszczególne czę­ści, figury, ozdoby po oczyszczeniu zabez pieczono przed dalszym zniszczeniem. W trakcie przeprowadzania konserwacji przez braci Koirbów z Pragi, ołtarz był dokład­nie badany. Badania prowadzili członkowie Słowackiej Akademii Nauk i Seminarium Historii Sztuki Uniwersytetu Słowackiego w Bratysławie. Skrzynię ołtarzową po za­bezpieczeniu i odnowieniu ustawiono w li­stopadzie r. 1953 na dawnym miejscu. W ciągu 1954 r. ma być konserwacja całego ołtarza ukończona. Po rozebraniu głównego ołtarza w kościele famym w Le­woczy przystąpiono do badania prezbite­rium, na którego ścianach i sklepieniu od­kryto polichromię z czasu powstania ko­ścioła. Konserwacja głównego ołtarza le- wockiego wniosła szereg danych do hi­storii jego twórcy, mistrza Pawła.

Muzeum regionalne w Popradzie otrzy­mało ostatnio nową instalację a jego zbio­ry nową ekspozycję. Nie tylko placówki muzealne zajmują się szerzeniem wiedzy o sztuce; produkcja takich filmów popu­larno-naukowych, jak ,,Bardiów“ zbliża społeczeństwo do zabytków, uświadamia­jąc zarazem o ich wartości.

Dzisiejsze społeczeństwo słowackie ce­ni zabytki swej kultury więcej niż kiedy­kolwiek i stara się je uszan Dwać i ochro­nić przed zagładą. Od r. 1952 ukazuje się w Bratysławie co kwartał czasopismo: „Pamiatky a muzea", pierwsze tego rodza­ju wydawnictwo w języku słowackim po­święcone wyłącznie zagadnieniom konser­wacji rodzimych zabytków i ochronie przyrody.

Przytoczone powyżej przykłady dają przegląd najważniejszych osiągnięć, a o- parte są na spostrzeżeniach w trakcie po­dróży odbywanych w r. 1952 i 1953.

mgr Juliusz Ross

P olsk ie film y o tem atyce górskiej. (Chro­nologicznie według lat produkcji, z po­daniem metrażu i czasu wyświetlania ta­śmy szerokiej).

Rok 1948,,Na śnieżnym szlaku Karkonoszy" —

scenariusz, reżyseria i zdjęcia Wł. Puchal­ski, długość 395 m, czas wyświetlania 20 min. 1 akt. Produkcja WFO.

,Tatry w zimie" — scenariusz W. Pa­wlikowski, reżyseria J. Salapski. zdjęcia L. Chrapek, długość 319 m, czas wyświe­tlania 16 min. 1 akt. Produkcja WFO.

„Zima na Podhalu" — scenariusz i re­żyseria J. Salapski, zdjęcia L. Chrapek, długość 301 m, czas wyświetlania 15 min.1 akt. Produkcja WFO.

„Narciarstwo" — scenariusz A. Miller,reżyseria J. Salapski, zdjęcia L. Chrapek, długość 357 m, czas wyświetlania 18 min. Produkcja WFO.

„W ielki redyk" — scenariusz i rezyse ria St. Możdżenski, zdjęcia G. Sprudin, długość 600 m, czas wyświetlania 30 min.2 akty. Produkcja Wytwórni Filmów Do- kumentai nych.

Rok 1949„Flora Tatr" — scenariusz, reżyseria

i zdjęcia Wł Puchalski, materiały nauko­we dr Z. Radwańska-Pai/ska, długość 793 m, czas wyświetlania 40 min. 4 akiy. Produkcja WFO.

„W uzdrowiskach dolnośląskich" — sce­nariusz J. Wiśniowska i Zb. Grotowski, realizacja J. Wiśniowska, zdjęcia B. Lam- back, długość 240 m, czas wyświetlania 12 min. 1 akt. Produkcja Wytwórn5 Fil­mów Dokumentamych.

„Wietrzenie skał" •— scenariusz dr W. Walczak, reżyser Zb. Bochenek, zdjęcia K. Mucha, długość 350 m, czas wyświe­tlania 18 min. 1 akt. Produkcja WFO.

Rok 1950„U stóp Karkonoszy" — scenariusz T.

Chrzanowski, reżyseria i zdjęcia Wł. Pu­chalski, długość 347 m, czas wyświetla­nia 17 min. 1 akt. Produkcja WFO.

„Górskie kolejki linowe" — scenariusz, reżyseria, zdjęcia J. Salapski, długość 450 m, czas wyświetlania 22 min. 1 akt. Produkcja WFO.

Rok 1951„W Beskidzie Śląskim" — scenariusz

Jalu Kurek, reżyseria Zb. Bochenek, zdję­cia K. Mucha, materiały naukowe dr St. Berezowski, muzyka Z. Wiehler, długość 447 m, czas wyświetlania 22 min. 1 akt. Produkcja WFO.

„Poznajemy góry" — scenariusz i re­żyseria K. Nałęcki, zdjęcia St. Matyjasz, długość 327 m, czas wyświetlania 16 min. 1 akt. Produkcja Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi.

Page 296: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 2 KRONIKA

Rok 1952„Pieniny" — scenariusz Zb. Bochenek

1 W. Zbijewska, reżyseria Zb. Bochenek, zdjęcia K. Mucha, muzyka A. Klnczniok, diugość 556 m, czas wyświetlania 28 min.2 akty. Produkcja WFO.

Rok 1953„Zdobywcy Orlej Perci" — realizacja

M. W iesiołek, zdjęcia M. W iesiołek i G. Sprudin, tekst J. A. Szczepański, montaż L. Niekrasowa, długość 320 m, czas wy­świetlania 16 min. 1 akt (długość wersji dla Polskiej Kroniki Filmowej 90 m, czas wyświetlania 4 min. Produkcja Wytwórni Filmów Dokumentarnych.

„Skalne laboratorium" — (część l i i Przeglądu Krajoznawczego nr 1). Scena­riusz i realizacja K. Gordon, zdjęcia K. Mucha, dźwięk S. Gajewski, długość III części 200 m, czas wyświetlania 10 min. (długość całości 580 m). Produkcja WFO.

„W Tatrach" — scenariusz prof. E. Passendorfer, konsultacja prof. E. Passen­dorfer i S. Zwoliński, realizacja J. Star, zdjęcia J Gaus, film niemy z napisami na taśmie, 4 akty, długość 1170 m, czas wyświetlania 1 godzina. Produkcja WFO przy współpracy z Instytutem Pedagogiki.

„Jak powstały Tatry" — scenariusz prof. E. Passendorfer, konsultacja prof. E. Passendorfer i S. Zwoliński, realizacja J. Star, zdjęcia J. Gaus, film niemy z na pisami na taśmie, 4 akty, długość 1064 m, czas wyświetlania 55 min. Produkcja WFO przy współpracy Instytutu Pedago­giki.

„Z dziejów Tatr" - scenariusz prof. E. Passendorfer, realizacja J. Star, zdjęcia .1. Gaus, redakcja L. Gulska, dźwięk S. Gajewski, kierownik zdjęć J. Szenfeld. Długość 309 m, 1 akt, czas wyświetlania 15 min. Produkcja WFO.

„Góry Świętokrzyskie" — scenariusz i konsultacja mgr K. Pawłowska, realizacja M. Ussorowski, zdjęcia M. Matraszek, film niemy z napisami na taśmie, 2 akty, długość 680 m, czas wyświetlania 35 min. Produkcja WFO przy współpracy Instytutu Pedagogiki.

Stanisław Berezowski

Jeszcze o nazw ie „Szyndzieln ia" . W rocz­niku XXII „Wierchów" na stronie 298, prof. Sosnowski podaje przypuszczalną ge­

nezę nazwy szczytu Szyndzielni. Uważa on, że pochodzi ona z gwarowej adaptacji nie­mieckiego wyrazu „die Schindel" — gont (łacińskie scindula obok scandula), któ­ry pochodzi z. piei .ciastka schinden (łupić, obdzierać). Nie kwestionując słuszności przypuszczeń prof. Sosnowskiego chcę do­dać, że jeśli gwara śląska zna wyraz szyn- dzioł, to wydaje mi się, że pochodzi on z narzeczowego wyrazu szędzioły z XV wie­ku, który nie jest wcale pochodzenia nie­mieckiego, ale pochodzi od starocerkiew­nego skądeł (gont, dranica, skorupa), sło­weńskiego szkandela, bo w wypadku po­chodzenia od Schinde1 przybrałaby formę podobną do czeskiego wyrazu szindle (po­chodzącego z niemieckiego) np. szyndle. Końcówka „yndzioł" wskazuje, moim zda­niem, raczej powiązania starosłowiańskie niż niemieckie.

inż. Z. Schneigert

Farcaul, M ichailecul (ZSRR). W roczni­ku XXII w aytykule prof. Goetla o Maria­nie Smoluchowsk,m (str. 88) wspomina autor o pierwszym zimowym wejściu M. Smoluchowskiego na Farcaul i Michailecul w Alpach Rodniańskich. Zachodzi tu pe­wna pomyłka w lokalizacji szczytów, gdyż leżą one w bocznej grani Karpat Marma- roskich, odchodzącej na południe pomiędzy szczytami Nieniska i Verfu Corbul. Oba wymienione szczyty, o wysokości 1961 i 1920 m nie są trudne do osiągnięcia — i to zarówno od strony właściwej grani jak i od północy z Ruszpojany. Oba szczyty różnią się sylwetami od kopulastych wierzchołków Karpat Marmaroskich. Far­caul ma kształt ostrosłupa, zaś Michailecul spada od północy urwiskiem skalnym, zaś od południa posiada świetne tereny nar­ciarskie.

Karpaty Marmaroskie nie mają nic wspólnego z Alpami Rodniańskimi, od któ­rych są oddalone około 35 km w linii po­wietrznej, a oddzielone dwiema głębokimi dolinami Ruszkovy, dopływem Vissy (450 m npm.) i Vissą, która to rzeka pły­nie u północnych stóp Alp Rodniańskich przez miejscowości Moisin (581 m npm.) i Borszę (665 m npm.). Borsza jest bazą wypadową dla wycieczek w Rodną a prze­de wszystkim na Petrosul (2305 m npm.).

inż. Z. Schneigert

Page 297: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 8 3

P I Ś M I E N N I C T W O

N a m arginesie akcji w ydaw nictw tury­stycznych. Przed omówieniem najciekaw­szych pozycji wydawniczych z zakresu tu­rystyki górskiej — pragniemy dać krótką charakterystykę aktualnego stanu.

Na odcinku wydawnictw turystycznych zaznaczyła się w ostatnim roku dalsza wy­raźna poprawa, zapoczątkowana planową akcją Wydawnictwa „Sport i Turystyka". Ukazują' się z 'roku na rok coraz lepsze przewodniki i to obejmujące obszary czę­sto nieznane lub mało znane ogółowi tu­rystów, dla którycn stają się nieraz pierw­szym bodźcem do wędrówki. Przedwojen­ną literaturę turystyczną charakteryzowa­ło wyraźne faworyzowanie pewnych oko­lic a zapoznawanie innych. Wydawca kie­rował się wyłącznie interesem i nie wy­kazywał żadnego zainteresowania obsza­rami, po których przewodniki nie przy­niosłyby mu zysku. Sztuczny podział na Polskę A i B panował również i w tej dziedzinie. Dziś jest zupełnie inaczej. Za­poznane zakątki naszego kraju przestały być w literaturze turystycznej kopciusz­kami, docierają do nich turyści i krajo­znawcy, którym potrzebny jest nowocze­sny przewodnik. Toteż nic dziwnego, że akcja wydawnicza, nie oglądając się na rentowność, obejmuje obszary nowe i nie­znane. Wychodzą przewodniki nie tylko dla poszczególnych regionów i okolic, lecz dla ciekawszych miejscowości, pomyślane bądź to jako wydawnictwa popularne, bądź to jako bardziej wyczerpujące. Dzięki nim turysta dzisiejszy nie jest skazany na żmudne wyszukiwanie wiadomości o mniej znanych obiektach w czasopismach, jak często musiał to czynić przed wojną, wy­ławiając je z roczników „Ziemi", „Wier­chów", czy innych publikacji.

Obok wydawnictw tego rodzaju wy­pracowała nasza literatura nowy typ, któ­ry okazał się niezmiernie pożyteczny i od­powiadający potrzebom turystyki w na­szym kraju. Są to monograficzne opraco­wania niektórych ciekawych odcinków te­renu, przedstawiających przedmiot szcze­gólnego zainteresowania. Z tego zakresu ukazały się w ostatnim czasie wartościowe monografie poszczególnych części Tatr (S. Berezowskiego, J. Nyki), Bukowiny Ta­trzańskiej (B. Bazińskiej), Karkonoszy (T. Stecia i W. Walczaka), Doliny Prądnika (zespołu autorów) i parę innych, które sta­nowią interesujący i odpowiadający dzi­siejszym potrzebom materiał krajoznaw­czy.

Innemu celowi służą albumy, które wy­różniają się swą wyjątkowo piękną szatą graficzną. Przedstawiają one naszą zie­mię ojczystą z jej ludem i przyrodą w ca- łcj jej piękności i obrazują rozmach prze­obrażeń, które przyniosła Polska Ludo­wa. Takie albumy, jak „Tatry Polskie", „Góry Świętokrzyskie", „Z biegiem Du­najca" i parę innych — przynoszą chlubę wydawnictwu „Sport i Turystyka" i są również dowodem wysokiego poziomu na szych zakładów graficznych.

Bolączką akcji wydawniczej są wciąż jeszcze za małe nakłady. Każda pozycja znika szybko z półek księgarskich, roz- chwvtywana przez spragnionych literatury fachowej miłośników krajoznawstwa. Nad sprawą podwyższenia nakładów oraz wła­ściwym rozdziałem ich pomiędzy placówki Domu Książki — należy się poważnie za­stanowić.

Zdarza się często, że wydawnictwa gór­skie łatwiej kupić nad morzem, niż w wo­jewództwach podgórskich, a przecież roz­dzielnik: nie mogą być mechaniczne, lecz oparte o analizę potrzeb turystów.

B. U .

D olina Roztoki i P ięciu Stawów. Józef NyKa. „Sport i Turystyka" Warszawa 1954. Str. 134.

Nowa monografia tatrzańska wyróżni? się z wszystkich dotąd wydanych monogra­fii krajoznawczych przede wszystkim spo­sobem ujęcia. Oprócz tego, że zawiera naj­istotniejsze wiadomości dotyczące obsza­ru objętego tjtułem , jest udaną próbą w kierunku przełamania pewnego szablonu informacji i omówienia. Wielokrotnie pod­kreślaliśmy, że literatura turystyczno-kra­joznawcza nie powinna być sucha i że ożywienie tematu literackim obrazem da zawsze dodatnie rezultaty. Typ monogra­fii krajoznawczych nadaje się właśnie do tego szczególnie, zadaniem ich bowiem jest dać szeroki obraz życia pewnego go­spodarczego wycinka, jego przyrody, dzie­jów jego ludzi i charakterystykę jego za­gadnień.

Autor zapoznaje nas z topografią, przy­rodą, gospodarką i z historią zdobycia tych pięknych górskich dolin, doprowadza­jąc czytelnika ao naszych dni. Nawet do­bry znawca spraw tatrzańskich dowie się niejednego szczegółu, którego nie znał, a dla czytelnika mniej oczytanego w litera­turze tematu — nowa monografia będzie lekturą, która zachęci go do dalszych stu­diów.

Page 298: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 4 KRONIKA

Starannie dobrane ilustracje a przede wszystkim mapy i panoramy stanowią do­bre uzupełnienie tej wartościowej pozycji tatrzańskiej.

W . K.

Tatry P o lsk ie . Wydawnictwo „Sport i Turystyka". Warszawa 1953 r. Opraco­wanie dr K. Saysse-Tobiczyk i W. Fili- powiczowa.

Jest to wspaniały album 275 zdjęć fo­tograficznych dużego całostronicowego formatu kilkudziesięciu fotografików. U- kład graficzny i szata zewnętrzna całości czyni z tej publikacji wybitną pozycję bi- bliogi aficzną ubiegłego sezonu.

Poprzez starannie dobrane ilustracje za­poznajemy się dokładnie z przyrodą ta­trzańską i bytowaniem człowieka. Porów­nując wydawnictwo „Tatry Polskie" z a- nalogiczną publikacją czechosłowacką, mo­żna z satysfakcją stwierdzić, że nie ustę­puje ono mu pod żadnym względem. Mo­że nawet okoliczność, iż na album polski składają się fotografie kilkudziesięciu au­torów a na czechosłowacki dwóch — zre­sztą wybitnych, wpłynęła na pewną roz­maitość sposobów ujęcia artystycznego.

W każdym razie „Tatry Polskie" są nie tylko wartościową pozycją artystyczną, lecz również żywym i wszechstronnie po­uczającym obrazem życia przyrody ta­trzańskiej we wszystkich jej przejawach.

X

N a szlaku Lenina w Tatrach. Z espół au­torów. Wydawnictwo „Sport i Turystyka". Warszawa 1952. Str. 105.

Ta niewielka rozmiarami broszura jest przykładem bardzo szczęśliwego opraco wania. Treść turystyczno-krajoznawczą u- dało się autorom powiązać z właściwym naświetleniem znaczenia historycznego po­bytu W. Lenina na Podhalu, dając w su­mie doskonały przewodnik po ścieżkach, którymi wędrował twórca Wielkiej Rewo­lucji Październikowej.

Część przewodnikowa opracowana zo­stała bez zarzutu, przy czym bardzo do­bre panoramy i szkice terenowe stanowią doskonałe uzupełnienie tekstu. Szkoda, że przewodnik ten nie ukazał się na lepszym papierze, co wpłynęłoby na poziom nie­których reprodukcji.

X

Bukow ina Tatrzańska. Barbara Baziń- ska. Wydawnictwo „Sport i Turystyka". Warszawa 1954 r. Str. 119.

W ramach cyklu monografii krajoznaw­czych ukazało się wartościowe opracowa­

nie jednej z bardzo ciekawych wsi Pod­hala napisane żywo i ze znawstwem przez etnografa. Ten punkt widzenia — być mo­że — przeważa w pracy autorki, jednakże ujmuje ona opis Bukowiny bardzo szero­ko, co sprawia, że w przekroju tej wsi mo­żna ujrzeć w pewnym sensie w iele różno­rodnych zagadnień Podhala i góralszczy­zny. jest to praca źródłowa wnosząca wiele interesujących szczegółów z przeszłości i teraźniejszości wsi i zapoznaje równocze­śnie z przeobrażeniami społeczno-gospo­darczymi, które wniosła Polska Ludowa. Mamy natomiast pewne zastrzeżenia co do części przewodnikowej, którą można by SKrócić, rozbudowując część ogólną.

Z pracą B. Bazińskiej powinien zapo­znać się każdy miłośnik Podhala, do któ­rego poznania książka ta jest wartościo­wym przyczynkiem.

I. Kozielski

Karkonosze. Tadeusz Steć i W ojciech W alczak. Wydawnictwo „Sport i Turysty­ka ', Warszawa 1954 r. Str. 97.

Wielokrotnie nawoływaliśmy o przy­śpieszenie wydawnictw turystyczno-krajo­znawczych dotyczących Sudetów i oto u- kazała się cenna pozycja bibliograficzna, zapełniająca dużą lukę w wiedzy o gó­rach Ziem Zachodnich.

Autorzy, obaj doskonali znawcy tematu opracowali monografię Karkonoszy wszech­stronnie i na dobrym poziomie a przy tym bardzo przystępnie. Turyści górscy, któ­rzy tak licznie odwiedzają Ziemie Zacho­dnie, powitają ją z radością tym więcej, że znajdą w niej mnóstwo interesujących szczegółów pokazujących Karkonosze czę­sto z zupełnie niespodziewanej strony. Do takich należą ciekawe wątki historyczne o powstaniu tkaczy śląskich, zielarzach, starodawnych tradycjach górniczych i pierwszych turystach.

Przez możliwie najszersze poznanie dziejów i zagadnień Ziem Zachodnich wią­żemy te ziemie nierozerwalnie z resztą kraju i dlatego monografia ma ważne zna­czenie, gdyż przyczynia się do głębszego zainteresowania naszych turystów Karko­noszami.

W. K.

Rabka i D olina Raby. Stanisław Paga- czew ski. Spółdz. wyd. „Sport i Turysty­ka". Warszawa 1953. Str. 29 z 1 mapką i 5 fot. Cena zł 2,75.

W części ogólnej, poza krótkim wstę­pem podaje autor w poszczególnych roz­działach zwięzłe i rzeczowe wiadomości

Page 299: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 8 5

geograficzno-krajoznawcze, nieco obszer­niej historyczne. Informacje dotyczące tak warunków komunikacyjnych jak i po­mieszczeń dla turystów zamykają pierwszą część przewodnika.

W drugiej części dzieli autor całą do­linę Raby na sześć odcinków (po 19—25 km), przyjmując za granicę podziału w ię­ksze miejscowości, które omawia szczegó­łowo. Przy miejscowościach, po omówie­niu momentów historycznych, krajoznaw­czych, gospodarczych, kulturalnych czy społecznych, podaje wycieczki w najbliższe okolice.

Samą jednak Rabkę, jakby się należało spodziewać z tytułowej karty przewodnika, potraktowano zbyt pobieżnie. Okres bo­wiem międzywojenny Rabki sprowadza się do jednego zdawkowego zdania. A prze­cież ta Rabka, to trzecie co do frekwencji zdrojowisko Polski przedwrześniowej, w którym toczy się nierówna walka robotni­ka o prawo leczenia jego dzieci. Siadem tych zmagań były te nieliczne i nędzne „kolonie" na peryferiach Rabki, do któ­rych należały „Kresówka" na skraju Po- nic, kolonia śląskiego okręgu PCK, na miejscu obecnego sanatorium im. W. Pstrowskiego, kolonia im. IV. Franklowej na Łęgach itp.

Podobnie pominięto lata okupacji, cho­ciaż ludność mimo szeroko zakrojonej „akcji góralskiej" przeciwstawiała się o- kupantowi i złożyła należną daninę krwi, czego dowodem jest chociażby wzniesiony przez społeczeństwo na miejscowym cmen­tarzu pomnik ofiarom terroru hitlerow­skiego.

Pewnym przeoczeniem autora jest po­minięcie atrakcyjnego szlaku turystyczne­go (perci Borkowskiego, znakowanej żół­to) na W ielki Luboń i jedynej osobliwości beskidzkiej „Groty Lodowej" na zboczach Szczebla, do której wiedzie z Lubienia szlak znakowany czarna barwą. Nie wspomniano też o domach dziecka w Ro­kicinach i Rabie Niżnej, które chociażby ze względu na przeobrażenie, jakim w o- statnich latach uległy, zasługują na uwa-

' gę, nie mówiąc już o otaczającym je drze­wostanie.

Przewodnik, silnie związany z przeo­brażeniami gospodarczymi terenu, daje tu­ryście jasny obraz dotychczasowych osią­gnięć władzy ludowej.

mgr Cz. Trybowski

Z b iegiem Dunajca. Wydawnictwo „Sport i Turystyka" Warszawa 1954 r., 196 stron tekstu, dużego formatu A-4, bogato ilustrowanego 128 doskonałymi

zdjęciami kilkudziesięciu autorów. Tekst albumu pióra St. Pagaczewskiego zazna­jamia nas z doliną najpiękniejszej rzeki polskiej — Dunajca, w sposób przejrzy­sty i popularny, a zarazem ścisły, obejmu­jąc całokształt problemów związanych z tym terenem. Dobry układ graficzny opra­cował dr K. Saysse-Tobiczyk.

OM

Góry Świętokrzyskie. Wydawnictwo „Sport i Turystyka", Warszawa 1953 r. Tekst E. Massalski, J. Pazdur, T. Przyp­kowski i W. Kawalec, opracowanie poc. redakcją W. Filipowiczowej. Przeszło 100 zdjęć kilkunastu autorów. Równie i ten album stoi na najlepszym poziomie pod Względem graficznym i treści. Doskonale ujęty tekst zaznajamia z terenem święto­krzyskim wszechstronnie, prowadząc czy­telnika ud najdawniejszych czasów po dni dzisiejsze, które na tym terenie, do nie­dawna zaniedbanym, przyniosły olbrzymie zmiany. Doskonałe zdjęcia pokazujące piękno Gór Świętokrzyskich, ich przyrody, osiedli i zabytków, zachęcą na pewno do poznania tego zakątka kraju, mimo wszy­stko jeszcze nie całkiem docenianego przez szersze rzesze turystów.

B. M.

Zabytkowe budow le Podhala. Stanisław P agaczew ski. Wydawnictwo „Sport i Tu­rystyka", Warszawa 1953 r. Str. 64.

W ramach popularnych opracowań po­szczególnych regionów ukazała się bro­szura pióra znanego autora krajoznawcze­go, mówiąca o zabytkach Podhala. Zebra­ne w jedną całość opisy zabytków tego tak ciekawego regionu Polski dają dosko­nały przegląd historii kultury na Podhalu. Starannie opracowana treść, w dobrze przemyślanym układzie stanowi ciekawą pozycję wydawniczą nawet dla dobrego znawcy Podhala, a dla nowicjusza w nie­jednym wypadku będzie rewelacją. Bar­dzo staranna strona ilustracyjna i dobór zdjęć podnosi piękną szatę zewnętrzną i wartość tego wydawnictwa.

O M

„ Skarbj Podhala". Józef Grabowski.Opracowanie graficzne Maria Orłowska i Aleksander Haupt. Wydawnictwo „Sztu­ka", Warszawa 1954 r„ stanowi dosko­nałe uzupełnienie omówionych powyżej dzieł o Tatrach i Podhalu. Wysoki poziom ilustracyjny zaznajamia nas z ludoznaw- stwem Podhala w sposób krótki, jasny i przeglądowy, stanowią; podręcznik nieod-.

Page 300: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 6 KRONIKA

zowny tak dla działaczy turystycznych (przewodników i wykładowców), jak i dla szerokich rzesz turystycznych, zapoznając ich z bogactwem form folkloru góralskie­go.

B. M.

T atry W ysokie ■— przew odnik taternic­ki. W itold H. P aryski, tom V II, Wydaw­nictwo „Sport i Turystyka", Warszawa 1954 r. Str. 211.

Ostatnio ukazał się tom VII alpinistycz­nego przewodnika pc Tatrach Wysokich pióra Witolda H. Paryskiego. Dotychczas wydane zostały tomy I—IV i VI—VII, obej­mujące Tatry od Liliowego po Wagę, bez grupy Krywania. Obecnie w druku jest toni. V.

O stronie fachowej i technicznej wy­dawnictwa trudno mówić inaczej jak z po­chwałami. Przewodnik ten to po prostu alpinistyczna encyklopedia tatrzańska we­dług najlepszych wzorów tego rodzaju wydawnictw i nieodzowny podręcznik, któ­rego wydanie stanowi kamień milowy w rozwoju taternictwa polskiego, tak jak by­ły nimi przewodniki Chmielowskiego a po­tem Chmielowskiego i Świerża. Olbrzymi materiał zebrany przez autora budzi na­prawdę podziw.

Natomiast sprzeciw musi wywołać spra­wa nomenklatury. Przyjęło się, że redak­cja „Taternika" i autor przewodnika po Tatrach w niektórych koniecznych wy­padkach ustalali nazwy dla różnych mniej ważnych nie nazwanych dotąd obiektów skalnych. Byi to z pewnych względów zwyczaj uznany i czasem konieczny. Wy­suwają się tu jednak dwie sprawy.

Już przed laty budziło sprzeciw nazy­wanie dziesiątek turniczek i szczerbin w grani, nie zasługujących na miano samo­dzielnych obiektów. Toć przecie niektóre z tych turniczek nawet w skali tatrzań­skiej, to po prostu głazy w grani i to nieraz bocznej, drugorzędnej. Jest pewne­go rodzaju objawem degeneracji rozdrab­nianie nazewnictwa niepozornych turni­czek, wywołane tym, że żywiołowo rozwi­jające się taternictwo, ściśnięte jest w ma­łym kręgu już nie tylko Tatr Wysokich, ale w otoczenie trzech dolin Tatr Polskich. Tatry nasze zamieniają się tym samym po­woli w szkółkę wspinaczkową.

Druga sprawa — to nazwa Doliny Cze­skiej. Autor odkrył ponoć dowody, że na­zywała się ona niegdyś „Ciężka Dolina" — i pochopnie zastosował ją natychmias., u- suwając powszechnie znane nazwy Czeska Dolina, Czeski Szczyt i Czeska Turnia. Stanowiska tego absolutnie nie podziela­

my. W całej literaturze od 80 lat utarła się nazwa Czeska Dolina i nie widzimy powodu, aby ją zmieniać. I cóż z tego, że może nawet z punktu widzenia histo­rii — czego autor nie wykazał — nazwa była omyłką. Wiek tej nazwy i używanie jej o d p o c z ą t k u istnienia literatury turystycznej dały jej pełne prawa obywa­telskie. Cóż z tego, że Czechów wówczas w Tatrach nie było? Jeszcze gorzej przed­stawia się sprawa Czeskiego Szczytu i Cze­skiej Turni, które zostały wtórnie urobio­ne od Doliny Czeskiej i nic z „ciężkością" nie miały wspólnego. Żadna zmiana nazw nie może być absolutnie usprawiedliwiona.

Nie są to zresztą jedyne wypadki prze­mianowania przez autora nazw tak przy­jętych przez ogół turystów, że nie jest celowa zmiana ich na inne. Może być in­teresującym z punktu widzenia historii to­ponomastyki, dowieść w rozprawie nauko­wej, że jakiś szczyt dawniej nazywał się inaczej, ale jeśli jego obecna nazwa jest powszechnie używana, czy jest celowe zmieniać ją w przewodniku? Czy jeśliby okazało się, że Rysy nazywały się dawniej np. Styrbny Szczyt, czy należałoby wrócić do tej nazwy? Gdyby tak być musiało — musielibyśmy w iele nazw tatrzańskich zmienić od Krępaka począwszy; wydaje się nam, że trzeba rozróżniać celowość ba­dań i poszukiwań toponomastycznych od celowości zmian nazw przyjętych po­wszechnie.

Tyle na temat nazewnictwa w przewod­niku autora. Praca, którą podjął w prze­wodniku tego typu jest olbrzymia i war­tość jej jest bezsprzeczna, toteż oczeku­jemy wydania dalszych tomów.

B. Małachowski

B eskid N isk i i Podkarpacie. W . Kry­gow ski. Wydawnictwo „Sport i Turysty­ka". Warszawa 1954 r. Str. 146.

Ukazał się nareszcie długo oczekiwany przewodnik po Beskidzie Niskim i Pogó­rzu bezpośrednio na północ od niego. Przewodnik ten nie objął jednak Bie­szczadów, których autor jest bodaj w chwi­li obecnej jednym z najlepszych znawców i dla których popularyzacji duże położył zasługi. Należy zatem żałować, że B ie­szczady nie znalazły się w przewodniku, tym bardziej, że autor rękopis dotyczący tego terenu opracował.

Autor dokonał prawdziwie pionierskiej pracy, dając p i e r w s z y w ogóle opis przewodnikowy po zapoznanych obszarach Beskidu Niskiego A obszary te krajo­znawczo są ciekawe i warte poznania tak

Page 301: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 8 7

pod względem zabytków przeszłości, war­tości przyrodniczych, historii, gospodar­stwa 1 przemysłu jak i walorów turystycz­nych, które, choć nie tak efektowne jak gdzie indziej, mają swoisty urok.

Autor napisał pracę nie opartą o niczy­je wzory lecz o żmudne poszukiwanie po różnych źródłach historycznych i o wła­sną znajomość terenu. Dla terenu tego ma ona pionierskie znaczenie, daje bowiem

-rzetelny opis mnóstwa zagadnień albo nie­znanych albo mało znanych, zbiera naj­istotniejsze wiadomości z przyrody i dzie­jów kultury i postępu na tych ziemiach — informuje o turystycznych możliwościach.

Bardzo pożytecznym dla użytku krajo­znawcy jest indeks nazw oraz wskazanie najważniejszej literatury.

/ . Kolodrębski

Turysta r— M iesięcznik, organ P o lsk ie­g o Towarzystwa Turystyczni -Krajoznaw­czego. Warszawa 1954 r. Rocznik 1954. Nr 1—9.

Drugi raz przychodzi nam omawiać na łamach ,,'Wierchów" rocznik bratniego wy­dawnictwa, w którym odzwierciedla się w szerokich ramach rozwój turystyki i kra­joznawstwa w naszym kraju. Sądzimy jed­nak, że nie byłoby słuszne, gdybyśmy na wstępie podkreślili, że miesięcznik „Tu­rysta" daje tylko przegląd wydarzeń z dziedziny życia krajoznawczego w Polsce a przynajmniej nie byłoby to wszystko. „Turysta" ma szersze ambicje i słuszne jest, że w licznych artykułach stara się oddziaływać na opinię i wskazywać jaką powinna być turystyka krajoznawcza i ja­kimi drogami powinna ona rozwijać się w Polsce, aby wypełniła swe społeczne za­danie. Nie tylko więc informować, ale i kształtować ■ opinię — jest ambicją „Tu­rysty". Podkreślaliśmy to przy sposobno­ści omawiania rocznika 1953 i podkre­ślamy obecnie, że to odpowiedzialne za­danie spełnia „Turysta" coraz lepiej i śmielej.

Pojawiło się na jego lamach nie mało śmiałych spostrzeżeń o niektórych błędach w naszej turystyce, wiele słusznych wska­zań, które są wyrazem zdrowych tenden­cji i które na pewno ożywczo oddziaływać będą na usunięcie błędów i braków.

Pojawiło się na jego łamach wiele in­teresujących artykułów i reportaży, wspomnień i uwag, których zadaniem by­ły: popularyzacja zapoznanych regionów, pouczająca praktyczna wskazówka jak zwiedzać dany obszar, nauka racjonalnej wędrówki i nauka świadomego patrzenia na zwiedzany kraj.

Przeglądają się w roczniku „Turysty" wszystkie pory roku turystycznego i zwie­dzamy wszystkie górskie zakątki naszego kraju. Od uroków zimowych Snieznika, od zapomnianych terenów narciarskich Babiej Góry, Beskidu Sądeckiego czy Leskowca, od Gór Sowich, oczekujących narciarzy, przenosimy się w Tatry, gdzie w zimie na graniach rozgrywały się wielkie dni ta­terników polskich podczas pierwszej alpi- niady. A le już nadchodzi wiosna i oto szyjemy namiot uczymy się zasad tury­stycznego biwaku i wyruszamy w Bieszcza­dy lub poznajemy zabytkowe skarby Pod­hala. Czujność iid potrzeby mas, które trzeba wciąż uczyć, informować, zachęcać i pozyskiwać dla gór i nizin, dla kajaku i roweru, dla pieszej wędrówki i narciar­skiej wyprawy oto w skrócie treść rocz­nika, redagowanego z myślą o potrzebach żywych ludzi. Więcej szkiców orientacyj­nych zwiedzanych terenów, więcej tere­nowych praktycznych wskazówek — oto z kolei nasz apel do redakcji.

Niech nam wolno będzie na Koniec z uznaniem podkreślić ilustracyjną szatę „Turysty". Czego nie zdołają nieraz wy­razić słowa ilustruje świetnie dobrana fo­tografia. Każdy zeszyt „Turysty" jest pod tym względem przykładem harmonii tre­ści i formy.

W. K.

W yprawa do księżycow ej ziem i. Jan A l­fred Szczepański P. I. W. Warszawa 1954 . Str. 319 .

Ze wzruszeniem i równocześnie z pew­nym niepokojem bierze się do ręki książkę znanego publicysty i alpinisty, która ma zaprowadzić nas w egzotyczne krainy A- meryki Południowej. Ze wzruszeniem, gdyż mamy jeszcze raz wędrować krok za krokiem za polskimi eksploratorami-alpi- nistami, zdobywcami nieznanych szczytów w nieznanych luć mało zbadanych Andach i przypominać sobie jak to niegdyś ocze­kiwaliśmy pierwszych wieści z polskich wypraw andyjskich, które miały potwier­dzić wysoki poziom naszego alpinizmu.

Ale uczuciu wzruszenia towarzyszy również niepokój, czy fakty z 1 9 3 6 /3 7 ro­ku nie straciły siły i blasku wydarzeń, które przeżywaliśmy wówczas tak żywo, czy nie wyblakło ich znaczenie w historii wypraw badawczych, szczególnie bogatej w osiągnięcia w ostatnich latach.

W miarę rozczytywania się w książce Szczepańskiego uczucie niepokoju znika a zostaje głębokie wzruszenie, potwier­dzające jak aktualne i żywe są echa wy­prawy i jak potrzebne byłe wydanie

Page 302: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 8 8 KRONIKA

książki, która nie jest suchym opisem lecz artystycznym jej obrazem.

Opis drugiej wyprawy andyjskiej może znaleźć szperacz spraw alpinistycznych w obszernym omówieniu w „Wierchach" (t. XV. 1937) i w „Taterniku" (XX, XXI), ale wiadomości te nie zastąpią książki, która rozsadziła ramy alpinistycznego te­matu, napisanej z pasją analizującego po­dróżnika. Ostre spojrzenie każe autorowi patrzeć i widzieć, nie ślizgając się po po­wierzchni zjawisk, lecz wnikać głęboko w życie i sprawy opisywanego kraju i ob­nażać niejedną brutalną prawdę zakłama­nego ustroju.

Gdy porówna się książkę W. Ostrow­skiego „Na szczytach Kordylierów" o pierwszej wyprawie andyjskiej z książką Szczepańskiego uderza od razu różnica temperamentów pisarskich: tam opis i tyl­ko opis, tu wnikliwa analiza przeżyć zdo­bywców i szerokie spojrzenie na otacza­jący świat, tam zdawkowe opowiadania, tu refleksja i ocena. Tu oddychamy atmo­sferą literackiej podróży w egzotyk, odby­waną nie tylko w przestrzeni lecz w cza­sie. I może dobrze stało się, że od dni wyprawy do napisania książki o niej upły­nęło sporo lat, dzięki bowiem temu z je­szcze większą wyrazistością ukazał się au­torowi świat widziany kiedyś w czasach pełnych rosnących sprzeczności. Dzięki temu książka zyskała perspektywę, a per­spektywa czasu pogłębiła niewątpliwie przeżycia i ich ocenę. Dzięki temu do doświadczeń autora-alpinisty dołączyły się bystre obserwacje autora-publicysty.

Książka uświadamia nam niejedną mało znaną prawdę o Ameryce Łacińskiej: jest zasługą autora, że w nurt wielkiej odkryw­czej przygody umiał włączyć wątki o lo­sach ludzi Argentyny, Chile i Brazylii, ich życiu wczoraj, dzisiaj i jutro. Toteż wiel­ka przygoda nie jest tylko przygodą.

I jeśli wyprawa do księżycowej ziemi kończy się liryczną apostrofą do egzoty- zmu, to dlatego że — powtórzmy za au­torem — „z Tatr poszliśmy w Alpy, z Alp w Andy. Zdaje mi się, że to niespokojne i nigdy niezaspokojone poszukiwanie tłu­maczy drogę, która jak egzotyzm nie mo­że mieć kresu".

Władysław Krygowski

Z dziejów w alki klasow ej w rzem iośle i w górnictw ie polskim . Roman G ródecki.Kwartalnik Historyczny. 1954 r. Nr 1. Str. 1.57— 149.

Artykuł powyższy, pióra wytrawnego znawcy dziejów gospodarczych Polski feu­dalnej, zasługuje na uwagę na tym miej­

scu, ponieważ dotyczy miejscowości pod­karpackich i mało znanych w nowych ba­daniach objawów świadomej walki klaso­wej robotników kopalnianych.

Prof. Gródecki daje pierwsze zestawie­nie wzmianek źródłowych dotyczących tych spraw i analizuje je pod kątem sto­sunków produkcyjnych i położenia klasy robotniczej w kamieniołomach, kopalniach soli w przemyśle tkackim i rzemiośle szewskim. Jeśli chodzi o teren opisanych wypadków to mowa jest o Bieczu (statut dla czeladzi szewskiej z 1525 r.), Strzy­żowie (statut dla czeladzi tkackiej z 1491), i Bochni (ordynacja Władysława Jagiełły 1393 r. dla bractwa kopaczy salinarnych oraz dwa mandaty starosty krakowskiego z I poł. XV w. do rady miejskiej w Bo­chni). Jeden ze wzmiankowanych przez au­tora wypadków — dotyczy terenu sudec­kiego a mianowicie Świdnicy (bunt pieka­rzy z powodu tzw. „wolnych targów" tj. dopuszczania przez władze miejskie pro­ducentów zamiejscowych wbrew zasadzie wyłączności cechowej).

Naprowadzone przez autora fakty ilu­strują co prawda bardzo fragmentarycznie i sporadycznie ostrą walkę klasy pracują­cej już w XIV i XV w. z czynnikami rzą­dzącymi o interesy bytu i zabezpieczenia praw zawodowycn. Występowanie tych o- bjawów w terenie podgórskim a zwłaszcza w górnictwie ma swe niewątpliwe uza­sadnienie w warunkach bytowych, szcze­gólnie ciężkich, tudzież w trudnych wa­runkach wykonywania pracy. Toteż górni­cy nie wstrzymywali się od aktów walki tak rzadkich w owej epoce, jak strajki lub podpalanie kopalń. Walka ta w kilku wypadkach przyniosła zdobycze prawne i faktyczne robotnikom.

Studium prof. Gródeckiego jest pio­nierskie, jeśli chodzi o problematykę i za­sługuje na dokładniejsze rozwinięcie pod względem zagadnień i wyzysKania archi­wów.

M. T yrowicz

P aw eł Edmund Strzelecki, badacz A u­stralii i obrońca n iew olników . W acław Słabczyński. „Wiedza i Żvcie ‘ nr 3, r. 1953.

Oglądającemu mapę Australii rzuca się w oczy wiele nazw o wybitnie polskim brzmieniu, związanych głównie z nazwi­skiem Strzelecki.

Wacław Słabczyński w marcowym nu­merze „Wiedzy i Życia" za r. 1953 po­święca ciekawy artykuł temu wybitnemu podróżnikowi polskiemu, któremu tak wie­le zawdzięcza geografia Australii i geolo­

Page 303: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 8 9

gia australijskich pasm górskich. W r. L839, kiedy Strzelecki po objeździe wzdłuż i wszeiz Ameryki Północnej i Południo­wej oiaz szeregu wysp Oceanii wylądował na kontynencie australijskim, ten odległy ląd posiadał jeszcze wiele białych plam, zwłaszcza w partiach wysokogórskich, w głównych pasmach gór Australii: Alpach Australijskich i Górach Błękitnych. Żyłka podróżnicza Strzeleckiego miała tu dosko­nałe pole do popisu. Szereg masywów górskich i szczytów zostało po raz pierw­szy przez Strzeleckiego zdobytych i na­zwanych. Najwyższy masyw w Alpach Au­stralijskich nazwał Strzelecki Górą Ko­ściuszki.

Autor wymienia 6 nazw geograficznych na terenie Australii i wysp sąsiednich u- stanowionych w późniejszym czasie na cześć Strzeleckiego i to nazw głównie szczytów i pasm górskich, jak: pasmo Strzelecki Rangę w Victorii (pd.-wsch. cy­pel Australii), góra Strzelecki na Obsza­rze Północnym, szczyt Strzelecki Peak na wyspie Three Hummock Island, oraz Góry Strzeleckiego na wyspie Flindersa

Ponadto dużą część swego artykułu po­święca autor wybitnie postępowym poglą­dom Strzeleckiego, który podróżując po dalekich lądach zawsze dawał się poznać jako przeciwnik systemu kolonialnego, gło­sząc hasło równości wszystkich, bez względu na rasę.

Bolesław Łopuszański

W alka chłopów w kasztelanii krakow­skiej. Janina B ieniarzówna. Warszawa 1953. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.

Pokaźny szereg publikacji omawiają­cych zagadnienie chłopskie i walkę kla­sową na wsi polskiej na przestrzeni wie­ków, powiększył się o jeszcze jedną cen­ną pozycję, pracę Janiny Bieniarzówny ,.Walka chłopów w kasztelanii krakow­skiej". W książce swej, opartej prawie wyłącznie na archiwaliach, autorka przed­stawia silny ruch oporu wśród chłopstwa ze wsi położonych nad Rabą w pobliżu Myślenic, głównie Stróży, Pcimia, Krzczo­nowa, Lubnia, Krzeczowa i Tenczyna w XVII i XVIII w. ze szczególnym uwzględ­nieniem okresu bezpośrednio po powstaniu Kostki Napierskiego, gdy kasztelanię kra­kowską piastował znany okrutnik Stani­sław Warszycki.

Lud zamieszkujący region myślenicki, stanowiący pewnego rodzaju przedpo­le Podhala, był w żywym kontakcie z gó­ralami podhalańskimi, którzy wykazali niezwykłą nieugiętość w obronie swych praw. Wielu też chłopów uciekających ze

W ie r c h y t . X X I I I

swych »v 8’ przed ciągle rosnącym uciskiem, znajdowało bezpieczne schronienie w gó­rach, na co autorka podaje kilka cieka­wych przykładów z Orawy.

Wybuch powstania Kostki Napierskiego w r. 1651 nie pozostał bez wpływu na omawiany region. Przypomnieć tu należy, że właśnie z Pcimia pochodził jeden z naj­bliższych współpracowników Kostki Na­pierskiego, Marcin Radocki. Mimo że od­działy powstańcze nie dotarły nad Rabę, a upadek Czorsztyna i pojmanie a nastę­pnie stracenie przywódców położyły kres jednemu z najsilniejszych antyfeudalnych zrywów chłopskich, to jednak w następ­nych latach na terenie kasztelanii krakow­skiej zaobserwować można o wiele silniej­szy opór chłopów przeciw uciskowi, niż poprzednio.

Lata 1669— 1672 jeszcze raz dowiodły niegasnącej siły w rewolucyjnych nastro­jach górali podhalańskich, z której rozgo­rzał płomień nowego powstania. Ośrod­kiem jego było tak jak w r. 1651 staro­stwo nowotarskie, a także starostwo lanc- korońskie, a echa jego rozeszły się rów­nież na sąsiednie regiony, w tym i na kasztelanię krakowską.

Praca Janiny Bieniarzówny, mimo zwięzłych rozmiarów przedstawia cało­kształt zagadnienia, omawiając dokład­nie gospodarcze podłoże oraz oparte na nim obfite w wypadki wydarzenia, o któ­rych głucho było na ogół w dotychczaso­wej historiografii.

Bolesław Łopuszański

Julian M aciej Goslar. Marian Tyrowicz.Warszawa 1953. Ludowa Spółdzielnia Wy­dawnicza.

Ogłoszony w styczniowym numerze 1952 r. „Wiedzy i Życia" artykuł o Julia­nie Goslarze, oraz rozprawa pod tytułem „Podkarpacie i Słowacja" umieszczona w zeszłorocznym roczniku „Wierchów" poświęcona również postaci Goslara ka­zały przypuszczać, że ich autor, Marian Tyrowicz, przygotowuje większą pracę omawiającą w całości działalność tego wy­bitnego rewolucjonisty.

Praca powyższa zapoznaje czytelnika z burzliwym życiem Juliana Goslara, je­go radykalnymi poglądami społecznymi i jego twórczością literacką. Śmiało i nie bez przesady nazwać można Goslara na równi z Kostką Napierskim J. K. An- drusikiewiczem, czy ks. L. Kmietowi- czem — działaczem Podhala. Rewolu­cyjne tradycje tego regionu oraz dziel­ność i postawa jego mieszkańców, któ­rzy nie dali się zakuć bez reszty w sy­

19

Page 304: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 9 0 KRONIKA

stem pańszczyźniany, wpłynęły niewątpli­wie na faki że tam właśnie Goslar za­łożył swą główną bazę wypadową i wśród tamtejszej ludności prowadził swą agitację. Obwód nowotarski, sądecki i sanocki — to tereny jego niezmordowanej działal­ności. Pasmo Karpat stanowiące granicę dwóch narodowości: polskiej i słowackiej, nie stanowiło bynajmniej przeszkody dla ruchliwych emisariuszy w rodzaju Gosla- ra. Tereny po drugiej stronie narpat wy­korzystywał on również dla celów agita­cyjnych a też i jako schronienie przed tropiącą go policją austriacką. Kontakty polsko-czeskie i polsko-słowackie były po­przez Karpaty dość żywe i — jak podaje autor — miały swą bogatą tradycję. W związku z tym nasuwa się pewne uzupeł­nienie. Autor omawiając działalność jed­nego z twórców Stowarzyszenia Ludu Pol­skiego Lesława Łukaszewicza na terenie Słowacji w r. 1834 podaje, że nie są nam znane nazwiska 4 demokratów słowackich, z którymi współdziałał Łukaszewicz. Otóż na podstawie książki Vaelava Żacka ,,Ce- chove a Połaci roku 1848“ . Praha 1947— —48 nazwiska te możemy podać. Są ni­mi: S. Chałupka, J. Matuska, A. Spacek,A. Vrchovsky. Ponadto wymieniony przez Tyrowicza współdziałający z demokrata­mi polskimi działacz morawski pod na­zwiskiem Jan Ohar, nazywał się w rzeczy­wistości Oheral, jak podaje Zacek w wy­żej wymienionej książce.

Omawiana praca wywołała duże zainte­resowanie, czego dowodem są liczne re­cenzje w różnych czasopismach. Główne zaś jej znaczenie polega na tym, że wy­dobyła na światło dzienne postać zupełnie zapomnianą, czołowego przedstawiciela niezwykle jak na owe czasy postępowego hasła rewolucji agrarnej i walki o naro­dowe i społeczne wyzwolenie.

Bolesław Łopuszański

P ow stanie ch łopskie w starostw ie lanc- korońskim i nowotarskim w roku 1 670 . Adam Przyboś. Wydawnictwo Literackie. Kraków, 1953. Str. 141.

Literaturze historycznej dotyczącej re­gionu podgórskiego i górskiego południo­wej Polski — przybył cenny przyczynek, rozszerzający wiedzę o dziejach społecz­nych tego regionu w XVII wieku. Jest ro nowa praca sumiennego historyka tej epo­ki i wydawcy źródeł XVII w. — A. Przy­bosia. Praca jego. idąca dalej za jego stu­diami o ruchach Kostki Napierskiego i Łę- towskiego aczkolwiek niewielka rozmia­rami, daje znakomitą analizę specyficznych warunków rozwoju procesu historycznego,

jakim był anty feudalny ruch chłopów-gó- rali w Lanckorońszczyźnie i Nowotar- szczyźnie w II połowie XVII wieku. Wsie znane ze zrywu narodowo-wyzwoleńczego i obudzenia się świadomości klasowej chło­pa galicyjskiego w XIX w. (1831, 1846): Chochołów, Szaflary, Poronin, Witów — zdobywają dzięki odkryciom Przybosia wspaniałą metrykę swej rewolucyjnej tra­dycji. Obszar Beskidu, Tatr i południowej połaci kasztelanii krakowskiej (Myślenice, Lanckorona, Barwałd) były w r. 1670, a następnie u schyłku XVII stulecia, tere­nem rozgorzałej w kilkudziesięciu wsiach naraz walki wyzyskiwanych przez panów i wspierające ich regimenty wojsk szla­checkich, walki, której nie zauważyli do­tąd dość liczni historycy tej epoki: od L Kubali i Z. Długopolskiego po St. Szczotkę i B. Baranowskiego.

Obraz dany przez Przybosia odsłania z metodyczną ścisłością i pragmatyzmem specyfikę sił i środków wytwórczych lud­ności uginającej się pod aparatem ucisku feudalnego, a żyjącej w szczególnych wa­runkach ekonomicznych i agrarnych, z drugiej strony ilustruje on reakcję ludzi gór, pamiętających powstanie z 1651 a może i 1630 — przeciw istniejącemu u- kładowi klasowemu. Analiza Przybosia jest do gruntu przekonywającym argumentem0 oddziaływaniu stosunków produkcyjnych1 bytowych ludzi na skalę zaognienia wal­ki klasowej. Z naciskiem trzeba podkre­ślić, że właśnie w tym regionie górskim o gorszych glebach, surowym klimacie, częstszych nawrotach nieurodzaju i głodu, ta skala zaognienia wykazywała raptowne skoki, kiedy reszta obszaru państwowego przeżywała okres depresji i procesu wste­cznego (nawrót feudałów do rządów). Jest wielką zasługą autora, że omówił życie go­spodarcze starostwa lanckorońskiego z o- sobliwą szczegółowością, jeśli chodź1 o ga­łęzie słabej tu produkcji rolnej, a niezwy­kle zróżniczkowanej przemysłowej, wyko­nywanej wyłącznie rękoma chłopskimi (charakterystyczne dla gór: bednarstwo, gonciarstwo, garncarstwo i huty szkła, węglarstwo leśne i smolarstwo). Jasno wy­stępują nowe szczegóły co do obciążeń poddańczych w zakresie renty odrobkowej (tj. pańszczyzny) i renty pieniężnej, mo­nopoli dworskich i zupełnie specjalnych w tym terenie danin w naturze (rybne w pstrągach, dań barania, korzec smoły i ży­wicy). Trzeba natomiast podkreślić, że obraz ekonomicznego życia starostwa no­wotarskiego wypadł w przedstawieniu Przybosia o wiele za ubogo w porówna­niu z Lanckoroną, z czego można by wy­

Page 305: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 9 1

snuć fałszywy wniosek, że gdyby n ie ucisk wojskowy — górale nowotarscy nie porwa­liby się do powstania.

Także i aspekt ustrojowy obu starostw nie został potraktowany z jednakową szcze­gółowością, co chyba usprawiedliwia ten fakt, że bitwę pod Dzianiszem i atak na Nowy Targ opisał dokładniej Czubek.

Jest bardzo pouczające w studium Przybosia obserwowanie kolejności sta­diów walki chłopskiej. Zaczyna się ona od form legalnych: suplik i skarg sądo­wych, następnie otwartych wystąpień z użyciem przemocy przeciw sołtysom na- lzuconym przez dwór, agitacji przygod­nej przywódców chłopskich wobec chwi­lowo zebranego tłumu (na podwórcach ko­ścielnych); z agitacji tej wynika opór bier­ny (niewykonywanie ciężarów) i opór czynny w otwartych buntach. W ystąpie­nie chłopów lanckorońskich pod wodzą Stanisława Wierzbięty, myślenickich pod Sebastianem Sapem, barwałdzkich pod braćmi Operchałami, dzianiskich pod Sta­nisławem Buchańskim z Czarnego Dunaj­ca — to wszystko świadczy o dużej dyna­mice ruchu. Taktyka oporu przeradza się w zbrojną walkę, wystąpienia lokalne w świadomy zbiorowy ruch kilkudziesięciu wsi, a więc groźnej już armii chłopskiej.

Strona edytorska pracy przedstawia się bardzo korzystnie: staranne przypisy, ta­blica chronologiczna, dobry indeks. Na­tomiast mapka terenu musi budzić powa­żne zastrzeżenia: za mały rozmiar,, brak szeregu miejscowości przytoczonych w tekście, niewprowadzenie granic admini­stracyjnych, niedbałe wykonanie graficz­ne. Przeciwnie ilustracje są ciekawe, do­brze reprodukowane i wyczerpująca opi­sane.

Marian Tyrowicz

Zabiegi o pozyskanie chłopów w czasie rokoszu Lubom irskiego. S . Szczotka. Nad­bitka z „Przeglądu Historycznego", tom XLIII, Nr 2, Warszawa 1952.

Autor, znany historyk dziejów chłop­skich, wydobył z archiwów szereg doku­mentów wskazujących na to, jak w okre­sie rokoszu Lubomirskiego obie strony sta­rały się o pozyskanie górali. Jan Kazi­mierz wydał w r. 1665 wezwanie do lud­ności góralskiej („ludowi pospolitemu w górach mieszkającemu"), aby stanęła do walki z rokoszaninem, gdy się „albo w spiskich miastach albo w górach oprze". Uniwersały królewskie wywołały wśród szlachty obawy, że będą zrozumiane przez chłopów jako okazja do buntu, który mógłby się obrócić przeciw szlachcie. Ży­

wa była jeszcze pamięć powstania z 1651 roku i szlachta niechętnie widziała broń w rękach górali. Ze swej strony Jan Ka­zimierz tłumaczył i poniekąd usprawiedli­wiał swe wezwanie tym, że to Lubomir­ski buntuje chłopów, że przygotowuje „bunt chłopstwa górnego". Autor pisze jednak, że „zarzuty królewskie, jakoby Lubomirski pierwszy odważył się na we­zwanie chłopów do walki, są nieuzasadnio­ne", ale po uniwersałach królewskich i on zdecydował się mimo oporów przeciw po­woływaniu chłopów- do broni — na po­dobny krok i wydał „poddanym JK Mci górskim" uniwersał, w którym starał się paraliżować wpływy uniwersału królew­skiego twierdząc przede wszystkim, że jest on fałszywy. W odpowiedzi na wezwanie Lubomirskiego pojawił się z kolei „res- pons" anonimowy, który krążył wśród chłopstwa i przedstawiał Lubomirskiego jako zdrajcę, ciemięzcę itd. Wszakże, jak stwierdza Szczotka, „chłopi na wezwanie obu stron pozostali obojętni". Nie ufali ani królowi, który nie wykonał ślubów z okre­su wojen szwedzkich, ani magnatowi, któ­rego ciemięstwo na Spiszu było znane. W ysiłki obu stron byiy więc daremne, ale są one nowym dowodem jakie rezerwy energii tkwiły w masach chłopskich na Podhalu, energii która w innych warun­kach jakże skutecznie mogła być wyko­rzystana. j ^

N ow e prace radzieckie o dawnym zbój- nictw ie w Karpatach.

Rocznica połączenia się Ukrainy z Ro­sją (1654—1954) wywołała wzrost zainte­resowań naukowych okresem Bohdana Chmielnickiego i oddźwiękami jego ru­chów na terenach sąsiednich. I. S. Miller, autor znanej pracy radzieckiej o powsta­niu podhalańskim z 1651 r. (zob. „Wier­chy" XX, 293—294) w rozprawie „Wojna wyzwoleńcza z 1648— 1654 a lud polski" w czasopiśmie „Woprosy Istorii" (1954 nr 1) szeroko omawia wpływ jaKi miała walka toczona pod wodzą Bohdana Chmiel­nickiego na nastroje ludu polskiego, wie­le miejsca poświęcając powstaniu Kostki Napierskiego i jego powiązaniom z po­wstaniem ludu ukraińskiego. Autor nie wypowiada się wyraźnie o Kwestii domnie­manych powiązań organizacyjnych między obu ruchami, choć wykazuje, że pewna łączność poprzez tereny podkarpackie nie była niemożliwa. W sprawie autentyczno­ści rzekomego uniwersału Chmielnickiego, którym się posługiwał Kostka, Miller ko­ryguje swe poprzednie krytyczne stano­wisko, wykazując, że mógł on nie być fal­

Page 306: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 9 2 KRONIKA

syfikatem, gdyż znany jest on tylko z ma­ło wiernych przekazów, wreszcie stwier­dza, że poza bezpośrednimi powiązaniami, doniosłe znaczenie ma samo pozytywne od­działywanie ukraińskiego ruchu wyzwoleń­czego na powstanie podhalańskie. Miller doskonale zna polską literaturę historycz­ną, cytuje prace, które się ukazały już po jego wyżej wspomnianej pierwszej pracy o Kostce Napierskim. Wśród zacytowanych prac w języku rosyjskim znajduje się ma­ło u nas znana rozprawa O. Iwanowa, Sy­tuacja chłopstwa w starostwie nowotar­skim w XVII w. i powstanie z 1629 roku, umieszczona w „Zeszytach Uniwersytetu Leningradzkiego“ , 1950 nr 127.

tir)

N ow e przyczynki do dziejów dawnego tatrzańskiego górnictw a.

W „Wiadomościach Muzeum Ziemi" tum VI (1952) S. Zwoliński ogłosił pt. „Kopalnia ..Maturka" w dolinie Kościeli­skiej w Tatrach", interesujący i ilustro­wany zdjęciami artykulik o śladach dawnej kopalni na zboczach Kominów Tyłkowych. Kopalnia ta trudno dostępna, znana jest ze źródeł, ale dotychczas nie była umiejsco­wiona. Siady kopalni w postaci wykutych korytarzy są dość jeszcze wyraźne. Autor zbadał też podłoże geologiczne terenu i stwierdził żyłę hematytu, występującą na tym obszarze.

Zwrot zainteresowań w kierunku pozna­nia dziejów dawnej techniki i przemysłu spowodował znów przypomnienie w po­pularnej formie dziejów dawnego tatrzań­skiego górnictwa. Poza popularniejszymi artykułami (w „Turyście", „Swiecie") za­sługują na uwagę arrykuły T. Kalusińskie- go, „Tatry i Beskidy jako dawny okręg .górniczo-hutniczy", „Problemy", 1952, nr 12 oraz H. Josta, „Górnictwo i hutnictwo w Tatrach" (tenże autor poruszał ten te­mat i w „Wiadomościach Hutniczych").

Warto tu wspomnieć jeszcze o uzupeł­nieniach do artykułu T. Kalusińskiego pt. „ Górnictwo tatrzańskie" umieszczonych przez K. Polaka w „Problemach" nr 6, 1953. Z artykułów popularniejszych wy­mienić należy K. Maślankiewicza „Pod­ziemne bogactwa Tatr", „Turysta" 1952 nr 3 i W. Jarzębowski, „Gdy w Tatrach huczały młoty", „Swlat" 27 XII 1953, oba ilustrowane ciekawym, dokumenta- rycznym materiałem.

Zainteresowanie dawnym górnictwem i hutnictwem tatrzańskim przychodzi w sam czas najwyższy, gdyż ślady tego górni­ctwa coraz bardziej się zacierają, a dziś badania nad dawną techniką górniczą i

hutniczą wkraczają w całym kraju w no­wą fazę, w ramach wielkich, podjętych pod egidą PAN prac nać przeszłością na­szej kultury materialnej. Właśnie w I ze­szycie nowego Kwartalnika Kultury Ma­terialnej wydawanego przez PAN, ukazał się ciekawy artykuł J. Pazdura, „Proble­matyka badań dziejów techniki górniczo- hutniczej w epoce kapitalizmu", którego wnioski mogą być zastosowane i do badań nad dziejami górnictwa i hutnictwa w Ta­trach i Beskidach. Pro domc nostra musi­my przypomnieć, że mija właśnie ćwierć wieku jak w notatce „W sprawie taaaań nad dawnym górnictwem i hutnictwem w Tatrach" „Wierchy" VIII, s. 180 poruszy­liśmy sprawę zbierania materiałów do dziejów tatrzańskiego górnictwa i konser­wacji istniejących po nim pamiątek.

(k )

Józefa P ilch a pam iętnik o powstaniu chochołow skim . Stefan K ieniew icz. Rocznik Zakładu im. Ossolińskich, Wrocław 1953.

Prof. S. Kieniewicz wydał cenny dla dziejów powstania chochołowskiego pa­miętnik uczestnika ruchu, górala Józefa Pilcha. Pamiętnik ten, mimo że niedługi, przedstawia dużą wartość, nie tylko opi­suje wydarzenia, ale dorzuca szereg szcze­gółów nieznanych z pamiętnika Andrusi- kiewicza, wydanych swego czasu przez Stanisława Eliasza Radzikowskiego. Cie­kawa jest np. wzmianka o tym jak nie­chętnie szli czarnodunajczanie za Austrią, interesujące wzmianki są i o tradycji po­wstania w pamięci ludu. Pilch był pro­stym uczestnikiem ruchu, a nie jednym ze starszyzny spiskowej jak Andruslkiewicz, co dodaje pamiętnikowi większą wartość. Pamiętnik wydany starannie. Zastanawia nas tylko jedno: dlaczego wydawca wspo­mina, że pamiętnik był znany ze stresz­czenia M. Tarnawskiej w dodatKU do „Sło­wa Polskiego" pt. „Rzeczy ciekawe i po­żyteczne" a ani słowa nie poświęca pierw­szemu wydaniu tego pamiętnika przez Fe­liksa Gwiżdżą na łaniach „Na ziemi na­szej" (nr 11, 12, 13 z 1909 a więc rok wcześniej) pt. „Józefa Pilcha gazdy cho­chołowskiego pamiętnik o powstaniu cho­chołowskim"? Przez braK wzmianki o tym pierwszym wydaniu stwarza się wrażenie, że wydanie obecne jest pierwszym. O wy­daniu Gwiżdżą pisano już po wojnie w ar­tykule „Stan i potrzeby wiedzy o powsta­niu chochołowskim", Odrodzenie 17 III 1946, pozft tym o tym, że pamiętnik Pil­cha jest wydany wspomniano już i w „Wierchach", t. XX str. 109.

( jr)

Page 307: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 9 3

E lem enty sztuki ludow ej w polskim przem yśle artystycznym XIX, i XX w ieku. W ojciechow ski A . Wrocław 1953, str. 108 i 96 tablic.

Rozprawa powyższa, stanowiąca jedną z serii .Studiów z historii sztuki polskiej" wydawanych przez Państwowy Instytut Sztuki, zajmuje się wpływami sztuki ludo­wej na rzemiosło artystyczne (i po części — wbrew tytułowi — na budownictwo) w Polsce w XIX i XX wieku. Autor stara się ustalić zawikłane dość terminy „sztu­ka stosowana" „rzemiosło artystyczne", „sztuka ludowa" i wskazuje, że w dąże­niu do zapożyczania ze sztuki ludowej, które ujawniło się w Polsce od XIX wie­ku obok tendencji postępowych są i ten­dencje wsteczne, zmierzające do zamazy­wania różnic klasowych, kultywowania źle zrozumianych reakcyjnych tradycji, utrzymania chłopstwa w jego dotychczaso­wej izolacji i konserwatyzmie dla unie­możliwienia dotarcia na wieś nowych prą­dów ideologicznych, a przede wszystkim socjalizmu. W tym też świetle autor na­kreśla i rolę Stanisława Witkiewicza i pro­pagowanego' przez niego „stylu zakopiań­skiego" W ujęciu W itkiewicza sztuka lu­dowa mogłaby stępić konflikty walk kla­sowych i zatrzeć krzywdę społeczną. Ta­ka sama była koncepcja J. Gw. Pawlikow­skiego gdy pisał on, że styl zakopiański „ma umożliwić klasom wyższym z jednej strony powrót do rodzimości, z drugiej — zespolenie z ludem w prawdziwą jedno­litą całość narodu". Z drugiej jednak stro­ny autor stwierdza, że W itkiewiczowi obce było pojęcie „rezerwatu sztuki ludowej", obce były wszystkie poczynania, które chciały sztukę ludową kontynuować „w warunkach, w których z natury rzeczy musi ona zamierać, jeżeli nie jest zdolna do przybierania form odpowiadających wyższym formom produkcji", a więc że Witkiewicz zdawał sobie sprawę, że sztu­ka ludowa nie może zatrzymać się w swym biegu, nie może sztucznie konserwować prymitywnych form, ale musi rozwijać się i doskonalić, tylko że ogólna postawa ideologiczna Witkiewicza, zbliżona do nor­widowskiej koncepcji „sztuki-pracy" prze­sądziła o losach i roli stylu zakopiańskie­go. Tak samo postępowym było dążenie Witkiewicza do „szerokiego rozwoju pla­styki ludowej, w zmienionej jednak czę­ściowo formie, dostosowanej do nowych warunków".

Autor ma tylko wątpliwości co do trak­towania przez W itkiewicza i innych zwo­lenników stylu zakopiańskiego podhalań­skiej sztuki ludowej, jako tej, która „za­

chowała w najczystszej formie charakter polskiej sztuki ludowej" (Dłędność tej kon­cepcji szczególnie rzuca się w oczy w ar­tykule J. Moszyńskiego „Zróała stylu za­kopiańskiego", Tyg. Ilustrowany 1901, s. 145). Poza tym ustępem poświęconym dzia­łalności W itkiewicza (str. 52—57) książka minimalnie zajmuje się elementami sztu­ki podhalańskiej w rzemiośle i budowni­ctwie artystycznym XIX i XX wieku. Za­gadnienie wpływu pierwotnego kierowni­ctwa zakopiańskiej Szkoły Przemysłu Drzewnego za Neużila i Kovatsa na pseudo- podhalańską. do dziś dnia spotykaną tan­detę pamiątkarską autor zbywa cytatą (w przypisku!) ze starego artykułu M. Li­manowskiego w „Prawdzie" z 1900 r. zu­pełnie nie omawiając późniejszych ewo­lucji tej szkoły i jej kierunków, któie do­starczyłyby niezmiernie dużo interesują­cego materiału do omawianego przedmio­tu. Jeśli chodzi o sam „styl zakopiański", to baza źródłowa autora jest niezwykle wąska: zna on zaledwie kilka artykulików z ok. 1900 roku i rozprawkę J. Gw. Pa wlikowskiego, mylnie datowaną (stanowi ona wstęp do III zeszytu pośmiertnego, „Stylu Zakopiańskiego" Witkiewicza), zu­pełnie nie uwzględnia bogatej dyskusji w prasie zakopiańskiej w latach trzydzie­stych. a przede wszystkim artykułu J. Gw. Pawlikowskiego i wielkiej ankiety w „Wierchach" w 1931 r. gdzie wzięli u- dział m. in. J. Sas Zubrzycki, B. Trefer, S. Barabasz, H. Jasieński, A. Szys/ko-Bo- husz, J. Witkiewicz-Korczyc, O. Sosnow­ski, F. Mączyński i in. Ankieta owa, z bar­dzo ciekawymi wypowiedziami, dałaby autorowi dużo cennego materiału do po­glądów na „styl zakopiański" w okresie międzywojennym. A zagadnienie to było bardzo żywe, powstała bowiem „włóm a witkiewiczowszczyzna", próby adaptowa­nia stylu zakopiańskiego do budownictwa murowanego i monumentalnego, próby się­gnięcia do formy budownictwa podhalań­skiego bez pośrednictwa witkiewiczow­skiej maniery, próby ądaptowania go do czesko-szwajcarskiego „stylu górsko-schro- niskowego" itd. Niezmiernie interesujące byłoby też poruszenie zagadnienia ekspan­sji stylu zakopiańskiego poza Podhale (dworzec w Syłgudyszkach na Litwie) oraz tak dyskutowanego zagadnienia przenosze­nia motywów i form z mebli na budow­nictwo i odwrotnie. Poza samą „witkie- wiczowszczyzną" autor nie uwzględnił pra­wie Podhala.

Jeśli chodzi o okres Stryjeńskiego w Szkole Przemysłu Drzewnego, to na mar­ginesie omawiania „spontanicznego" okre-

Page 308: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

294 KRONIKA

bu w rozważaniach na temat sztuki ludo­wej (tj. okresu, w Którym przesadne zna­czenie przywiązywano do sztuki dziecka, sztuki ludów pierwotnych, uważając pry­mitywne nieraz wzory czy rysunki za „pierwsze przebłyski abstrakcj onizmu") autor wspomina, że metoda ta była stoso­wana w szkolnictwie artystycznym, gdzie zupełnie nieprzygotowanym uczniom ka­zano rysować, kreślić wzory i po roku 1920... powtórzona została przez Karola Stryjeńskiego w zespole uczniów Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. To wszystko, co o olbrzymim zagadnieniu „stiyjeńszczyzuy" autor potrafił powie­dzieć!

Tak samo pominął zupełnie zagadnie­nie wpływu sztuki podhalańskiej, obrazu na szkle, dawnego drzeworytu, kilimkarst- wa, rzeźby drzewnej — na rozwój sztuki stosowanej, grafiki itd. poza Podhalem w okresie międzywojennym, na twórczość Skoczylasa, Bartłomiejczyka, Stryjeńskiej,B.Tretera, Szczepkowskiego etc., zbywa­jąc to całe bogate zagadnienie uproszczo­ną formułą, że polski formalizm szukał natchnień w sztuce ludowej i cytatą (znów tylko w przypisku!) z jakiegoś artykułu w „Materiałach do Studiów i Dyskusji z Zakresu Teorii i Historii Sztuki" (z 1950 roku). ,

W sumie praca Wojciechowskiego, być może dokładna w stosunku do innych re­gionów, w stosunku do Podhala wykazuje rażące braki. Sądzimy, że temat jest zbyt obszerny, aby go ująć w jednej pracy, stąd ta powierzchowność wielu sądów i wąska baza źródłowa.

(n )

Ochrona Przyrody, Rocznik 22 . Wyd. Zakładu Ochrony Przyrody Polskiej Aka­demii Nauk, Kraków 1954.

Rocznik 22 zawiera 7 rozpraw nauko­wych poświęconych zagadnieniom ochro­ny krajobrazu zbiorowisk roślinnych i zwierzęcych oraz zagadnieniom gospodar­czym związanym z ochroną przyrody. Po­mieszczono tu także obszerną bibliografię ochrony przyrody za lata 1948—52.

Do problemów górskich, a w szczegól­ności do spraw gospodarki wodnej w ob­szarach górskich, nawiązuje praca J. Fa- bijanowskiego pt. Biologiczna zabuaowa brzegów rzek w związku z ich regulacją. W łaśnie na przykładzie potoków i rzek górskich widać wyraźnie jak duże zna­czenie posiada stosowanie biologicznych metod przy pracach zmierzających do o- panowania żywiołu wodnego. Z żywiołem

tym człowiek walczy dziś regulując bieg wód górskich niemal wyłącznie przy po­mocy urządzeń sztucznych, wykonywa­nych z materiału ziemnego i kamienia, bądź też z żelazobetonu. W wielu przy padkach okazuje się jednak, że czysto tech­niczna regulacja potoków nie spełnia swo­jego zadania a kosztowne sztuczne urzą­dzenia są przez wodę szybko niszczone. Sytuację tę zmienić można przez równo­czesne zastosowanie biologicznych metod regulacji spływu wód górskich. Użycie tych metod posiada także korzystne znaczenie dla gospodarki rybnej w wodach górskich, w szczególności dla występowania ryt ło­sosiowatych, które w wodach okutych w betonowe rynny nie mogą znaleźć dla sie­bie dogodnych warunków życia.

] . I D.

Chrońmy Przyrodę O jczystą. Organ Państwowej Rady Ochrony Przyrody, rocznik IX, zeszyt 6, rocznik X, zeszyt 1—4, P. W. N. Warszawa 1953—54.

W poszczególnych zeszytach tego wy­dawnictwa znajdziemy tak wśród artyku­łów jak i w wiadomościach bieżących wie­le materiałów związanych z tematyką gór­ską. Tak np. w zeszycie 5 /53 S. Mycz- kowski opierając się na wynikach wła­snych spostrzeżeń omawia szkody mrozo­we w drzewostanach bukowych w Tatrach. W całości przyrodzie Tatrzańskiego Par­ku Narodowego poświęcony jest zeszyt 2/54. Zawiera on artykuły K. Steckiego o limbie, Z. Zwolińskiej o osobliwościach florystycznych Doliny Filipki, B. Feren­sa o godnej ochronie avifauny Skałki Fi- lipczańsklej i L. Podobińskiego o więk szych zwierzętach w Tatrzańskim Parku Narodowym; J. Kolowca pisze ó paster­stwie w Tatrach a S. Zwoliński o Jaskini Mroźnej.

W dziale korespondencji Z. Raawańska- Paryska informuje o Słowackim Tatrzań­skim Parku Narodowym a S. Berezowski dzieli się swoimi uwagami o zniszczeniach powstałych wskutek wypasu owiec w Doli­nie Kościeliskiej. Przyrodzie naszych gór wysokich poświęcone są także artykuły: T. Dominika, który omawia pierwotne oo- ry świerkowe oraz B. Ferensa, który pi­sze o niedźwiedziu w Tatrach i w Alpach (zeszyt 3—4/54).

W dziale wiadomości bieżących w po­szczególnych zeszytach znajdujemy infor­macje o ważniejszych wydarzeniach na po­lu ochrony przyrody w kraju i za gra­nicą.

] . I. D.

Page 309: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 9 5

Jaskinie P o lsk i cz. II. Kazimierz Ko­w alski. Państwowe Muzeum 'Archeologicz­ne. Warszawa 1953, str. 186, tabl. 20, ryc. 7, planów w tekście 70, map 6.

Sygnalizowana praca stanowi kontynu­ację opracowania jaskiń W yżyny Krakow­sko-Wieluńskiej ’ ), które było szczegóło­wym inwentarzem systematycznie zbada­nych przez autora 508 jaskiń i schronisk skalnych tego terenu, wraz z całą literatu­rą tematu. Tom II wzbogaca tatrzańską literaturę speleologiczną będąc wykazem wszystkich znanych w literaturze oraz zna­nych lecz jeszcze nie notowanych jaskiń i schronisk podskalnych, znajdujących się na terenie Tatr Polskich. Skorowidz 70 jaskiń zestawiono topograficznie według dolin, idąc od wschodu ku zachodowi. Sam wykaz zawiera — poza topograficznym opi­sem położenia jaskini i drogi do niej — także opis namuliska, mikroklimatu, bio­logię i historię poznania wnętrza jaskini oraz spis literatury (do r. 1952 włącznie), odnoszące się do każdego obiektu z oso­bna. Nadto wszystkie jaskinie posiadają plany wykonane przez T. i S. Zwolińskich lub autora. Tak sporządzony szczegółowy inwentarz poprzedzony jest wstępem, w którym autor starał się przedstawić ogól­ny stan wiedzy o polskich jaskiniach ta­trzańskich. Omówione są tu następujące zagadnienia, jak: zjawiska krasowe Tatr Polskich, namuliska, mikroklimat oraz flo­ra i fauna (na podstawie własnych badań autora), stosunek ludzi do jaskiń i dzieje ich poznania. Ponadto praca zawiera szcze­gółowy wykaz literatury zagadnienia, ma­teriałów rękopiśmiennych wyzyskanych i wykaz zbiorów wykopalisk jaskiniowych oraz alfabetyczny spis jaskiń, wreszcie streszczenia pracy w językach rosyjskim i francuskim.

/. G.

Ochrona gatunkowa roślin w P olsce. W ładysław Szafer. Wyd. II rozszerzone. Kraków 1952, Zakład Ochrony Przyrody PAN, str. 39, tabl. 25 (w tym plansz wie­lobarwnych 16).

Drugie, znacznie rozszerzone w porów­naniu z pierwszym (1947 r.) wydanie książki ukazało się w zmienionych warun­kach, jeżeli idzie o podstawy prawne, do­tyczące zakresu i organizacji ochrony przyrody. Zwiększona przez ustawę z 1949 roku odpowiedzialność organów państwo­wych wszelkich instancji za sprawne wy­

i) K azim ierz K ow alsk i, Ja sk in ie P o lsk i, I . P . M. A. W arszaw a 1951.

konanie ochrony przyrody w terenie, ko­nieczność roztoczenia opieki nad ginącymi lub zagrożonymi gatunkami roślin ze stro­ny organizacji społecznych — to wszyst­ko zwróci uwagę młodzieży szkolnej, tu­rystów, wczasowiczów, na tę pożyteczną publikację.

Książka zawiera opis 29 gatunków kra­jowych drzew, krzewów, krzewinek oraz roślin zielnych podlegających ochronie prawnej. Autor zilustrował pracę licznymi rysunkami oraz planszami kolorowymi, do­dał także kilka mapek przedstawiających rozmieszczenie stanowisk lub zasięg geo­graficzny niektórych omawianych gatun­ków roślin. Czytelnika „Wierchów" inte­resują szczególnie rozdziały poświęcone roślinom występującym w regionie gór­skim (limba, szafran spiski, storczyki, sza­rotka. dziewięciornik, kosodrzewina).

Słusznie i zupełnie na miejscu zwróco­no także*tutaj uwagę na konieczność ochro­ny roślin leczniczych, podając wskazówki techniczne dotyczące właściwego przepro­wadzenia ich zbioru dla przemysłu zielar­skiego i farmaceutycznego. Cennym uzu­pełnieniem książk1' jest obszerna literatu­ra przedmiotu zestawiona przy opisach po­szczególnych gatunków roślin.

Przepisy prawne z zakresu ochrony ga­tunkowej roślin omówił Jan Julian NowaK w końcowym rozdziale książki.

Marian Ludziński

Straty w ojenne zbiorów polsk ich . T I/II.Wydawnictwo Centralnego Zarządu Muze­ów. Warszawa 1953. (Prace i Materiały Biura Rewindykacji i Odszkodowań. Nr 12/13).

Książka należy do szeregu publikacji, które zestawiają straty naszych zbiorów muzealnych w różnych działach sztuki lub rzemiosła artystycznego. Wykazy nie obej­mują, rzecz prosta, całości tych strat; ma­ją raczej charakter przykładowy.

Osobny rozdział dotyczy zbiorów sztu­ki ludowej. Tadeusz Seweryn rejestruje 870 pozycji zniszczonych zaginionych lub wywiezionych z kraju przez okupanta hi­tlerowskiego. Wśród utraconych ekspona­tów poważna część należy do dorobku kul­turalnego ludu Tatr, Podhala, Pienin i Be­skidów. Szczególnie dotkliwe są straty da­wnego Muzeum Śląskiego w Stalinogro- dzie, Muzeum Etnograficznego w Krako­wie, Muzeum Ziemi Sądeckiej w N. Są­czu, Muzeum Babiogórskiego w Zawoi (ubiory, ceramika, rzeźba, sprzęty domo­we).

Page 310: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 9 6 KRONIKA

Opisy inwentaryzacyjne są w pewnej, nieznacznej tylko części uzupełnione fo­tografiami, które ocalały w dotkniętych stratami zbiorach muzealnych.

U . L.

J. Ross. Z dziejów zw iązków artystycz­nych polsko-czeskich i polsko-słowackich w epoce Odrodzenia. Biuletyn Historii Sztuki, 1953, Nr 3/4.

Autor na zasadzie nowych prac słowac­kich a częściowo i dawnej literatury wę­gierskiej omawia m. in. związki między sztuką słowacką a sztuką pul.ską, wystę­pujące głównie na terenie Spiszą. Wyra­zem ich jest m. in. wpływ Stwosza na Pa­wła z Lewoczy, który może nie pozosta­wał ze Stwoszem w tak bliskim związku jak to poprzednio przypuszczano, ale w każdym razie na nim się wzorował. Typ domu mieszkalnego wykształcony w Le­woczy w XVI w. wykazuje również silny wpływ architektury małopolskich miaste­czek. Budowa kasztelu we Frydmanie i przebudowa Niedzicy na przełomie XVI i XVII wieku pozostawały w związku z przebudową przez wspólnego ich właści­ciela Horvatha, zamku w Strażkach na Spiszu.

( ir)

Język P olsk i. Organ Towarzystwa Mi­łośn ików Języka P o lsk iego . Roczniki XXX (1950), XXXI (1951), XXXII (1952) i XXXIII (1953).

Czasopismo to, poświęcone zagadnie­niom języka polskiego, zamieszcza szereg artykułów dotyczących i zagadnień gwa­rowych Podhala. W numerze 4 z 1950 r. umieszczone były dwa artykuły dotyczące gwar polskich na południe od Tatr: Z. Stieber „Polska gwara na W ęgrzech", po­daje notatkę zaczerpniętą z pracy słowac­kiego językoznawcy Stolca o wsi Drenk czy Dręk (po węg. Derenk), już na terenie obecnych W ęgier, na południowy wschód od Różniawy, Która mówiła — według o- kreślenia Stolca — narzeczem góralskim, podhalańskim, wskazującym, według Stie­bera, że przodkowie dzisiejszych mies; kań- ców przybyli być może z północnego Spi­szą. W ieś ta została zresztą w r. 1942 przez władze faszystowskie W ęgier wy­siedlona. W drugim artykule „Polszczyzna w dolinie Topli“ J. Czekanowski daje wspomnienie o spotkaniu w r. 1926 w po­ciągu z Presziwa do Bardyjowa z mie­szkańcami jednej z wsi w doi. Topli, któ­rzy mówili po polsku. W tomie XXXI w numerze 3 J. Zaręba w artykule „Wę­gierskie zapożyczenia w polszczyźnie" u­

względnił i szereg terminów podhalań­skich; nawiązań em do tego artykułu był artykuł J. Reychmana „W sprawie zapo­życzeń węgiersKich w polszczyźnie" tamże nr 5 omawiający m. Jn. pochodzenie wy­razów jak dohań, kapce, buńda, cia^cha, hyr, bantować itd. W numerze 5 z 1952 (t. XXXII) Z. Gołąb w artykule „Wyrazy pochodzenia południowo-słowiańskiegc w polskich gwarach góralskich" wskazuje, że szereg wyrazów góralskich związanych z tzw. wędrówkami wołoskimi wykazuje nie­wątpliwe cechy południowo-słuwiańskie. W numerze 5 z 1953 (t. XXXIII) J. Reych- man w artykule „Pol. pajtasz tur. paytaś" wskazuje, że znany z Podhala termin paj­tasz w znaczeniu „towarzysz, kompan" za­pożyczony jest może za pośrednictwem ję­zyka węgierskiego z języków tureckich.

/ . R-

P olsk a Sztuka Ludowa w numerze 6 z 1952 zawiera wspomnienie o A. Chy- bińskim pióra M. Sobieskiego wraz z bi­bliografią prac. W numerze I z 1953 za­mieszczone jest wspomnienie o zmarłym „budarzu" zakopiańskim Czamiaku-Pają- ku. W artykule „Dekoracja malarska ko­ścioła w Orawce" H. Pieńkowska (numer 6 z 1953) omawia ciekawe te a mało dotąd znane malowidła, przedstawiające niby w scenach religijnych typy góralskie reali­stycznie odtworzone i będące, wbrew za­łożeniom projektodawców, wyrazem „naj bardziej ludzkich dążeń". Szkoda, że au­torka szczególnie przy kreśleniu podłoża historycznego powstania tych malowideł nie znała innych źródeł poza polskimi, a wiadomo, że Orawa w XVII wieku była częścią W ęgier. W iele innych artykułów w Polskiej Sztuce Ludowej ma znaczenie dla interesujących się Podhalem: i tak np. artykuł W. Krassowskiego „Chałupa pol­ska na przełomie XVI i XVII wieku" w nu­merze 4—5 z 1953 obejmuje bogaty ma­teriał z terenu karpackiego wraz z zdję­ciami i rysunkami. Godne polecenia są li­czne ogólne artykuły na temat sztuki lu­dowej i jej problematyki, ważne i dla wszystkich interesujących się zagadnienia­mi sztuki ludowej na Podhalu.

Or)Góry W ysokie. Jednodniówka Krakow­

skiej Sekcji Taternickiej PTTI1' wydana w kwietniu 1954 r. na wzór „Taternika", którego oczekujemy z utęsknieniem od 5 lat. Tu leży też geneza „Gór Wysokich" i różnych poprzedzających je powielanych „Oscypków", „Korsarzy" i „Pokutni­ków", których sama ilość wskazuje jak

Page 311: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 2 9 7

wielki jest głód taterników za własnym wy­dawnictwem. Krakowscy taternicy wykaza­li że wznowienie Taternika jest pilne, a swą inicjatywą zapełnili dotkliwą lukę w wiadomościach o alpinizmie całego świa­ta. Broszura jest wydana bardzo starannie pod względem treści i formy zewnętrznej.

B. Małachowski

R ezerwaty i zabytki przyrody w w oje­w ództw ie krakowskim . Jozef D udziak i S te­fan Gut. Wydanie PAN Zakład Ochrony Przyrody, Kraków 1954 r., str. 100.

Dobra, bardzo potrzebna broszura po­daje w zwięzły sposób wiadomości o re­zerwatach i zabytkach przyrody w regio­nie krakowskim i stanowi bardzc cenną pomoc dla turystów i krajoznawców.

J. Kozielski

Pobieżdionnyje W ierszyny. Jeżegodnik Sow ietskogo A lpinizm a. God 1953, Mo­skwa 1954. Str. 605.

Ostatnio dotarł do nas nowy rocznik „Ujarzmionych szczytów" za 1953 rok, będący zawsze prawdziwą atrakcją dla każdego interesującego się rozwojem al­pinizmu radzieckiego. Sięgamy po niego z zaciekawieniem nie tylko dlatego, że jest źródłem świetnej informacji o nowych zdo­byczach radzieckich w dziedzinie wysoko­górskiej, lecz również dlatego, że prowadzi czytelnika w nieznane lub mało znane ob­szary górskie Azji Środkowej, uprzytam­niając mu ich rozległe możliwości alpini­styczne. Tam alpinizm wiąże się tak ści­śle z nauką, w tym stopniu staje się jed­nym ze środków służących nauce, jak mo­że być to tylko w obszarach oznaczonych na mapie białymi plamami. To, że ich co­raz mniej — jest między innymi zasługą alpinistów Kraju Rad, którzy z każdym ro­kiem dorzucają nowe materiały badawcze ze swych wypraw.

A le do roczników alpinizmu radziec­kiego sięgamy z zaciekawieniem jeszcze z innego powodu. Uczą one bowiem metod pracy, bez których nie byłyby możliwe osiągnięcia stawiające alpinistów radziec­kich na czołowych miejscach. Wskazują one drogi, którymi iść trzeba, aby nie zejść na bezdroża pustych rekordów charaktery­zujących alpinizm w Alpach, są pełne wskazówek jak organizować obozy szko­leniowe, których sieć w Związku Radziec­kim wzrasta stale i alpiniady, których po­ziom z roku na rok się podnosi.

Omówmy kolejno najważniejsze pozycje nowego rocznika.

Osiągnięcia i błędy w pracy alpinistów radzieckich omawia we wstępnym artykule przewodniczący Wszechzwiązkowej Sek­cji Alpinizmu P. I. Powamin.

W dziale omawiającym wielkie wyprawy znajdują się interesujące prace E. A. Ka- zakowej i L. T. Muzyliewa (Biełucha), W. I. Raceka i I. .W. Juchina (W rejorrie szczy­tu Pobiedy), A. A. Bundela (Przez Środ­kowy Ałaj i zachodnią część Zaałajskiego Grzbietu), J. G. Arkina (Szczyt im. XIX Zjazdu Partii), D. M. Zatułowskiego i L. M. Krasawina (O lodowcu Grumm-Grzy- majło).

W ielkie osiągnięcia alpinistyczne opi­sują szczegółowo dalsze artykuły. Szcze­gólną uwagę zwracają m. in. opisy A. M. Borowikowa — przejścia północnego że­bra Miszirgi, O. I. Gigineiszwili, który /apuznaje ze świetnymi sukcesami alpini­stów gruzińskich podczas wspaniałych tra­wersować grzbietów kaukaskich i K. A. Tumanowa o północnej ścianie CzaLyn-tau.

Badania naukowe omawia obszernie dział Nauka i Alpinizm. Znajdujemy tu dwie prace E. W. Timaszewa o grzbiecie Piotra Pierwszego i o pamirskim tarasie firnowym. Inne prace dotyczą badań lo­dowców doliny Baksana, lodowca Ułłu- cziran i grot w górach Gruzji. Bardzo po­uczające jest omówienie dziesiątej alpi­niady uniwersytetu w Moskwie i artykuł I. P. Leonowa o budowie śniegowych jam.

Kronika zagraniczna poświęcona jest o- statnim wyprawom himalajskim i zdoby­ciu Czomolungma oraz ekspedycjom w Cor- dillera Blanca i na Kilimandżaro.

Rocznik zamykają sprawozdawcze ma­teriały i kronika. Bogato ilustrowany w piękne ilustracje i mapy rocznik jest lek­turą nie tylko dla alpinistów. Powinni za­poznać się z nim geografowie i badacze przyrody, znajdą w nim bowiem w iele ma­teriału opracowanego źródłowo i wyszcze­gólnioną obszerną literaturę.

W. I.

N. A . G wozdecki. Kak b y li stiorty „bie- ły je pjatna" s karty SSSR . Moskwa 1953. Interesująca ta książeczka omawia sukcesy kartografii radzieckiej na polu zacierania „białych" plam figurujących dotąd na

mapach ZSRR. Między innymi na Kauka­zie dzięki współpracy kartografów z al­pinistami udało się stwierdzić, że szczyt Szchara (5201 m) jest o 3 metry wyższy od Dych-tau (5198 m); tak samo w tak zwanym Grzbiecie Sugańskim stwierdzono, że wbrew wszystkim dotychczasowym ma­pom nie szczyt Sugan-baszy ale sąsiedni, dotychczas umieszczony na bocznym, wy­

Page 312: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

2 9 8 KRONIKA

biegającym na północ paśmie wierzchołek Mały Sugan jest punktem zwornikowym, skąd oddziela się pasmo ku północy. Tak samo doniosłe poprawki wprowadzone zo­stały na mapach innych gór jak Uralu oraz pasem górskich A zji środkowej. Spe­cjalny rozdział poświęcony jest polskie­mu badaczowi Azji Czerskiemu i odkryciu tak zwanego Pasma Czerskiego (ok. 3 000 m) zbadanego ostatecznie około 1929 r. przez Obruczewa.

(ir)

B . R iew zin. O Janie Czerskim. War­szawa 1954. Przełożona z rosyjskiego bro­szura zapoznaje nas z życiorysem zesłań­ca Polaka, badacza górskich krain Syberii i odkrywcy wielu systemów górskich.

(ir)

Turistika H oroIezectvi. Rocnik VI. 1954.C. 1—7.

Miesięcznik ten jest naszym stałym in­formatorem w zakresie turystyki górskiej i taternictwa czechosłowackiego. Również i w bieżącym roku przynosi wiele mate­riałów dotyczących rozwoju i przemian w turystyce po drugiej stronie Tatr. Już w numerze 1-szym dowiadujemy się bliższych szczegółów zimowego przejścia w gru­dniu 1953 r. głównego grzbietu Wyso­kich Tatr, podanych w relacji Jarosła­wa Mlezaka. W numerze kwietniowym znajdujemy znów bliższe dane dalszych powtórzeń tego wspaniałego przejścia w marcu 1954 r. przez dwa zespoły. Przej­ście grudniowe odbyło się z zachodu na wschód od Liliowego do Przełęczy pod Kopą, przejście w marcu w odwrotnym kierunku. Oba przejścia są dowodem wy­sokiego i stale rosnącego poziomu taterni­ków czechosłowackich.

Cechą charakterystyczną wydawnictwa jest poświęcanie w iele uwagi szkoleniu, stąd liczne w nim artykuły dotyczące prak­tyki wycieczkowania, noclegowania pod gołym niebem, nowego typu ,,tricouni“ , sposobu ich montowania na bucie, techni­ki impregnowania płótna namiotowego itp.

Badanie stosunków klimatycznych Wy­sokich Tatr omawia w numerze 6-tym in­teresujący artykuł A. Mrkosa. Przynosi on wyniki najnowszych obserwacji prze­prowadzanych na obszarze Wysokich Tatr. W ciekawym opisie „Słowacji znanej i nieznanej", poświęconym 10-tej rocznicy słowackiego powstania narodowego w 1944 r. daje autor, J. Ciżek przykład pię­knej czternastodniowej wędrówki przez

najciekawsze zakątki Słowacji od Horny Lideć do Liptowska Tepla.

Ze spraw organizacyjnych, które.om a­wiane są na szpaltach miesięcznika bar­dzo często, pouczające doświadczenia przynoszą wiadomości dotyczące przeby­wania punktowanych tras tzw. zapocto- wych Cesi, systemu klasyfikacji sporto­wej w taternictwie, zasad odznaki TCSR, znakowania ścieżek, kursów znaKarskich itd.

Turystyce górskiej i taternictwu w Pol­sce poświęca Turistika Horolezectvi nie­mało miejsca. I tak w numerze 4-tym znaj­dujemy wzmiankę podającą wiadomości0 sieci stacji noclegowych w naszych gó­rach jako o warunku masowej turystyki, w numerze 6-tym dane o pierwszej pol­skiej alpiniadzie w Tatrach, zaś w nume­rze 7-mym szczegółowe omówienie zimo­wego sezonu taternickiego w 1952— 19531 letniego za rok 1953. W tymże samym numerze czytamy obszerną relację doty­czącą rozwoju naszej Górskiej Odznaki Tu­rystycznej i Górskiego Raidu Sudeckiego odbytego we wrześniu 1953 r.

Nie są to jedyne polonica. W numerze 3-cim Kareł Duda przedstawia rozwój tu­rystyki w Polsce Ludowej, w numerze 4- tym zamieszczono recenzję książki Jalu Kurka „Węzeł Garmo" a w numerze 7- mym podano krótki przegląd polskich wy­czynów turystycznych od czasów Staszica po wyprawę na Nanda Devi.

W. K.

Zpravy horolozeckej sekcie SIV TUS.Bratislava. Wydaje Horolezecka sekcia Slovenskeho vyboru pre telesnu vychovu a sport. Pismo powielane z fotografią na tyt. stronie. Miesięcznik. Red. Dr Radek Roubal.

Dla polskiego taternika, który by chciał poznać z literatury życie taternictwa sło­wackiego, pismo to, wydawane przez sło­wacki odpowiednik naszej Sekcji Alpini­zmu, przyniesie najwięcej wiadomości. Mimo że, jak można wnioskować z tre­ści, pismo to boryka się z podobnymi trud­nościami wydawniczymi, co i nasze pisma tego rodzaju, zamieszcza ono wiele cie­kawych artykułów z różnych dziedzin al­pinizmu od kroniki począwszy, poprzez ar­tykuły dyskusyjne, tatrzańską poezję, na tłumaczonych wyjątkach z zagranicznej li­teratury alpejskiej skończywszy. Trzeba podkreślić, że „Zpravy“ zamieszczają wie­le tłumaczeń z polskiej prasy alpinistycz­nej (głównie z „Oscypka"), interesują się polskim ruchem taternickim, podają spra­wozdania z sezonów i imprez na podsta­

Page 313: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA 299

wie „Wierchów" a taternicy słowaccy dy­skutują na łaniach tego pisma z taterni­kami polskimi. Bratniemu czasopismu ży­czymy rozwoju i pokonania trudności.

] . M.

Arno Puskas: N ove horolezecke vystu- py ve V ysokych Tatrach 1 9 4 5 — 1 953 .Bratislava 1953. Str. 146.

Celem wydania książeczki było uzupeł­nienie nieco już przestarzałego drugiego wydania przewodnika Kroutila i Gellnera o nowe przejścia, dokonane w Tatrach sło­wackich po wojnie. Brak takiego uzupeł­nienia dawał się odczuwać tym silniej, że czechosłowackie taternictwo przeżywało po wojnie swój najbujniejszy rozkwit. Dla­tego ukazanie się tej książeczki należy u- ważać za cenną pozycję w przewodniko­wej literaturze tatrzańskiej.• „Nove vystupy" zawierają 187 pozycji,

z których dużą część stanowią drogi sa­mego autora. Potrzebą pospiesznego wy­dania tłumaczyć można pewne usterki, ja­kie ten przewodnik zawiera. Najsłabszą stroną szaty graficznej są rysunki ścian, co o tyle może się wydawać dziwne, że au­tor sam para się z powodzeniem grafiką. Również można mieć do autora pretensje o to, że wśród wymienionych przejść, o których szczegółów nrak, znalazły się i te w których on sam uczestniczył. W kolej­ności wymieniania nazwisk pierwszych zdobywców nie można dopatrzeć się sy­stemu. Niesłuszne jest, że autor wcale nie zaznacza w opisach dróg robionych tech­niką hakową, iż stosowano na nich sztucz­ne ułatwienia.

Ukazanie się tej książki powitają ta­ternicy polscy z radością.

J. M.

K apitoly z uhorskych dejin. Nakladatel- stvo Slovenskej Akademie Vied a Umerji, Bratislava 1952.

Cenne to słowackie wydawnictwo za­wiera przekład 8 rozpraw historycznych węgierskich. Dla dziejów Podhala, poza ogólnym znaczeniem zapoznania nas z wy­darzeniami, które niejednokrotnie odbiły się echem i pod Tatrami, publikacja ta za­wiera i bezpośrednie przyczynki. A więc np. J. Merei w pracy „Ruchy chłopskie na Węgrzech" (po 1849 r.) wspomina o tym, że w roku 1851 górale ze Zdziaru, Jurgo­wa, Rzepiska, Łapęianki i Czarnej Góry od­mówili płacenia czynszów za korzystanie z górskich pastwisk i wytoczyli skargę na właścicieli hal (chyba Salomonów?),

przy czym za adwokata wzięli Polaka, Kulczyckiego z Czarnego Dunajca, bardzo oddanego sprawie chłopskiej. Władze chciały narzucić im swego adwokata, ale ludność ufała tylko Kulczyckiemu, o któ­rym władze donosiły, że „nie ma on naj­lepszego wpływu na oskarżycieli". Gdy władze chciały dokonać w Jurgowie egze­kucji praw pana, wies stawiła opór, tak że musiano wezwać wojsko Epizod ten z dziejów walki chłopskiej na Podhalu0 swoje prawa, zupełnie był dotąd nie­znany naszym historykom, a niewątpliwie archiwa węgierskie, skąd Merei zaczerpnął swoje dane, zawierają jeszcze mnóstwo nieznanych materiałów do dziejów Spiszą1 Orawy. Interesującą jest też rola owego buntowniczego adwokata Kulczyckiego z Czarnego Dunajca, niewątpliwie radykal­nego inteligenta, z licznych ówczesnych kół demokratycznej, sprzyjającej sprawie chłopskiej niezamożnej inteligencji.

J. R.

Pam iatky a muzea. Czasopismo słowac­kiej dyrekcji ochrony zabytków poświęca sporo miejsca pracon konserwatorskim w rejonach podtatrzańskich. W numerze 2 z 1953 r. D. Mencova omawia renesan­sowy „Kasztel w Eetlenowcach" na Spiszu renesansową budowlę związaną z rodem Thurzonów i obecnie rekonstruowaną we­dług dawnych planów. W numerze 3 z 1953 J. Vesely omawia „Pieniny, przy­rodniczy klejnot Słowacji". Artykuł „Za­topione terytorium Górnej Orawy" zaj­muje się osadami dziś zatopionymi przez zbiornik zapory wodnej orawskiej. Są to osady Uście, Słanica, Osady, Hamry, Łań- kowo. Nakreślone są pokrótce dzieje tych wsi, głównie na podstawie prac Kohuta, Kadleca, Kavuljaka, rękopisów Gebury w Słowackim Muzeum, niewydanej pracy Kavuljaka o dziejach wsi Osady i innych źródeł. Artykuł określa jako wsi woło­skie na Orawie Kniazię, Medvedze, Wa- łaską D> łbową, Bziny a z wsi zatopionego rejonu Uście, założone w 1474 r. Przy u- dziale elementu wołoskiego, etnicznie zre­sztą częściowo „rusińskiego" założono da­lej wsi Słanica 1566, Namiestów 1537. Bobrów 1592, Osadę 1613, Hamry 1614. Ludność zasilana była elementem emigra­cyjnym przez „silną emigrację z Polski". B. Kovaćović w artykule „Do problema­tyki wschodnio-słowackiego domu rene­sansowego" dotyka m. in. problemu ar­kad, które uważa za pierwiastek przynie­siony na Słowację z Polsk! w drugiej po­łowie XVI w. Reprezentowane są one w miasteczkach spiskich: Lewocza, Spiska

Page 314: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 0 0 KRONIKA

Sobota, Spiskie Włochy, Lubica, Kieżmark, Podoliniec. V. Wagner zajmuje się w ar­tykule „PrzyczyneK do sztuki lewockiej w XV i pocz. XVI w .“ między innymi działalnością artystyczną Pawła z Lewo­czy.

( jr)

N arodopisny Sbornik. Roczniki 1939 — 1947.

Dopiero obecnie stały się nam dostępne wydane podczas wojny i bezpośrednio po niej tomy pożytecznego słowackiego wy­dawnictwa, przejętego z dawnego podob­nego wydawnictwa Maticy Slovenskej a dziś wydawanego przez Słowacką Akade­mię Nauk. W numerze 1 z 1939 umie­szczony był artykuł A. Melichercika, „Kil­ka uwag o budownictwie ludowym na Dol­nej Orawie". W tomie III (1942) nr 1—2 P. Kuruc obszernie omawia „Ludowe bu­downictwo w Łapsiach Wyżnich". Autor podaje wiele interesujących szczegółów o wsi, uważa, że była ona kiedyś grecko­katolicka. Specjalne znaczenie, w wyda­nej w r. 1942 w Słowacji pracy, posiada wymienienie nazw części wsi jak Dolna Gura, Vysne Konty oraz nazw wielu przed­miotów gospodarczych jak srombek, valek, varceha, montvica, tarło, śaflićek, vengel itd. Tenże autor w numerze 3 omawia „Zbieranie żywicy w Wyżnich Łapsiach", wyiiczając cały szereg nazw jak „kagon- ky“ , „czupaszki" itd. Jeszcze jeden arty- Kuł poświęcony Wyżnim Łapsiom to „Go­towanie smoły i jej użycie w Wyżnich Łapsiach" tegoż autora w numerze 4. W tymże numerze węgierski etnograf B. Gunda rozpatrując „Prastary sposób przę­dzenia nici u Słowaków" podaje szereg szczegółów dotyczących fabrykacji płótna

u polskich i słowackich mieszkańców O- rawy, głównie na zasadzie zebranych przez Szontagha materiałów do etnografii pol­skiej i słowackiej ludności Orawy, wyda­nych przez Thirringa w roczniku Karpa- thenvereinu w 1887. Do artykułu załączo­no ciekawe zdjęcie przedstawiające góra­li orawskich w stroju luaowym o k . 1831 r. W r. 1947 godny uwagi tylko artykuł R. Bednarika „Problemy słowackiej sztu­ki ludowej", zawierający m. in. zdjęcia parzenic z Lendaku na Spiszu.

(F)

M agyar Tfirteneti B ib liografia 1 8 2 5 — 1 8 6 7 . Tom I, Budapest 1950, tom II Bu- dapest 1952, tom III Budapest 1953.

Trzy tomy węgierskiej bibliografii hi­storycznej za lata 1825 1867 obejmująswym zakres im całe ziemie dawnych hi­storycznych W ęgier a więc i ziemie podta­trzańskie od południa: Orawę, Spisz i Lip­tów. I tak w tomie I dział „Opisy podróży" zawiera cały szereg mało znanych opisów wycieczek w Tatry (od południa). Rozdziai VI „Geografia lokalna" obejmuje m. in. działy „Arva“ , „Liptó", „Szepes", tak sa­mo w bibliografii dziejów miast sporo jest tytułów podtatrzańskich. Do tomu II war­to zajrzeć, gdyż w wyliczeniu pozycyj bi­bliograficznych odnoszących się do dziejów uzdrowisk węgierskich objęte są i pozy­cje odnoszące się do Półhory i Szmeksu (Tatrafiired). Pozycje nas interesujące znajdziemy i w innych tomach. Np. w to­mie III, obejmującym dzieje polityczne, znajdziemy sporo pozycyj odnoszących się do powstania chłopskiego na Spiszu w r. 1831.

(jr)

Page 315: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

Bibliografia górskaK sią ż k i i p r a c e z c z a s o p is m i g a z e t d o ty ­

c z ą c e P o d h a la , S u d e tó w , T a t r o ra z g ó r c a łeg o ś w ia ta o b e jm u ją o k re s :A. K SIĄ Ż K I:

O d 18 k w ie tn ia do 31 g r u d n ia 1953 r .B . Z A W A R T O Ś Ć C Z A S O P IS M :

O d 1 m a r c a d o 31 g r u d n ia 1953 r . U w z g lę d n io n o szc z eg ó ło w o „ W ie r c h y " to m X X II, „ O s c y p e k " o d n r 1 do 8 w łą c z n ie , o ra z p o w o je n n e ro c z n ik i „ Z ie m i" .

C . Z A W A R T O Ś Ć D Z IE N N IK Ó W :O d 1 m a ja do 31 g r u d n ia 1953, o ra z u z u p e ł­n ie n ia l a t p o p rz e d n ic h .P . T . C z y te ln ic y in te r e s u ją c y s ię t y m d z ia ­

łe m p ro s z e n i s ą o n a d s y ła n ie m a te r ia łó w u z u ­p e łn ia ją c y c h n a r ę c e R e d a k c j i „ W ie rc h ó w " .

P r z y k o ń c u b ib l io g r a f i i p o d a ję in d e k s h a - s ło w o -rz e c z o w y u ła tw ia ją c y z o r ie n to w a n ie s ię w te m a c ie b ib l io g r a f i i .

K w a d r a c ik i z n a jd u ją c e s ię p r z y n ie k tó r y c h n u m e r a c h p o z y c j i b ib l io g r a f ic z n e j o z n a c z a ją , że p r a c a z a w ie ra b ib l io g r a f ię p rz e d m io tu .

K a z im ie rz Polak,

A . N a szlaKU R a id u S u d e c k ie g o [P ie rw s z y O g ó ln o p o ls k i R a id T u r y s ty c z n y ] . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 9 s. 11—13, i lu s t r . , m a p a 1/54

A . Z a s z c z y tn e w y ró ż n ie n ie . [P re z e s R a d y M in i­s t ró w , B o le s ła w B ie r u t p rz y z n a ł A n d rz e jo ­w i M a ru s a rz o w i, n a js t a r s z e m u p rz e w o d n i­k o w i i r a to w n ik o w i ta t r z a ń s k ie m u s ta łe z a o p a tr z e n ie m ie s ię c z n e j . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 3 s. 20. 2/54

A . J u t r o s p a d n ie śn ie g , [d z ia ła ln o ść T a t r z a ń s k ie ­go O c h o tn ic z e g o P o g o to w ia R a tu n k o w e g o ] . „ Ś w ia t" 1953 r . n r 50, 6 i lu s t r . 3/54

A . B R O N . N a s p o r to w y m s z la k u K a rk o n o s z y . [P ie rw sz y O g ó ln o p o ls k i R a id T u ry s ty c z n y ] , „ S p o r to w ie c " 1953 r . n r 43 s. 4, i lu s tr .

4/54A B A Ł A K O W W . S k ła d i k a lo ry c z n o ś ć p o d s ta ­

w o w y c h p r o d u k tó w w y p ra w o w y c h . T łu m . P . K u le s z y ń s k i. „ O s c y p e k " 1951 r . n r 1 s. 15. 5/54

A B G A R O W IC Z Z B IG N IE W . Z t e k i p o ś m ie r tn e j . < f ra g m e n ty — 1949 r.> [w]. „ O s c y p e k " 1952 r . n r 5 s. 15—17. 6/54

A B R A M Ó W B . T r z y d z ie s to le c ie ra d z ie c k ie g o a lp in iz m u . „ W o ln o ść " 1953 r . n r 199. 7/54

A D R E S g r a tu l a c y jn y u c z e s tn ik ó w a lp in ia d y z o k a z j i tr z y d z ie s to le c ia a lp in iz m u ra d z ie c ­k ie g o . „ G ło s P r a c y " 1953 r . n r 209. 8/54

A L A . M u z e u m T a t r z a ń s k ie [im . d r a T . C h a łu ­b iń s k ie g o w Z a k o p a n e m ]. „ E c h o K r a k o w ­s k ie " 1953 r . n r 263. 9/54

A L B E R T I A D A M . O g ó ln o p o ls k a a lp in ia d a w T a t r a c h . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 10 s, 5, i lu s t r . , m a p a . ' 10/54

— P r a c ą k i lk u z a p a le ń c ó w o tw a r to s c h r o n tu r y s ty c z n y n a P r z e h y b ie . „ T u r y s ta " 1953 r . n r 9 s. 10, i lu s t r . 11/54

A L P IN IZ M w Z [w iąz k u ] S o c ja l i s ty c z n y c h ] R [e - p u b lik ] R [a d z ie c k ic h ] . „ I lu s t r o w a n y K u ­r i e r C o d z ie n n y " 1953 r. n r 261. 12/54

AM A T . W ę d ró w k i p o z ie m i ś lą s k ie j . W S o b ó t­c e i n a S lę ż y . „ G a z e ta R o b o tn ic z a " 1953 r. n r . 201. 13/54

A R C Z Y N S K I M [A R E K ], L a w in a id z ie . „ T u r y ­s t a " 1953 r . n r 3 s . 8, i lu s t r . 14/54

A S N Y K A D A M . W y b ó r p o e z j i (W stęp n a p is a ł E d w a rd H a ło ń . O k ł. p r o j . A d a m M ło d z ia ­n o w sk i) . (K ra k ó w 1953) W y d a w n . L i te r a c ­k ie . 8 , s. 152. 15/54

B A H D A J A D A M . M a ły ra to w n ik . ( I lu s t r . Z . W itw ic k i) W a rsz a w a 1953. „ N a s z a K s ię g a r ­n ia " 16, s. 30, 2 n lb . , i lu s t r . (O d k s ią ż e c z k i do B ib lio te c z k i) . 16/54

— N o c w D o lin ie P ię c iu S ta w ó w , I lu s t r . O- w id z k i R o m a n . „ P ło m y k " 1953 r . n r 9 s. 270—271, 274—275. 17/54

— P ie rw s z y r e d y k . I lu s t r . R y c h l ic k i Z b ig ­n ie w „ P ło m y k " 1953 r . n r 15 s. 466-^69.

18/54— S k a l is ta u b o c z . W -w a 1952. R E C . W ilsk i

Z b ig n ie w : N o w a p o w ie ść < B a h d a ja „ N o w a K u l tu r a " 1953 r . n r 19 s. 6 . 19/54

B A L A R A M IC H A Ł . J a n o s ik o w a d r u ż y n a „ O r ­li L o t" 1950 : 24 s. 100—101. 20/54

— K a p lic z k a p r z y S p is k ie j B ia łe j . „ O r l i L o t " 1947; 21 s. 155—157, i lu s t r . 21/54

— W ieś F r y d m a n — ż y w ą h i s to r ią S p iszą . „ O r l i L o t " 1949 :2 3 s. 69—73, 3 i lu s t r . 22/54

B A R A N IE C K I L E S Z E K . G o ło b o rz e O s t rz y c y i S o b ó tk i . [W ro c ła w 1952] 8, s. 439—440. O d b . [w ła ś c iw ie n a d b .] : „ C z a so p ism o G e o g ra ­f ic z n e " 1950/51 t . 21/22. 23/54

B A R L O W E P . D n i w a ż n y c h w y d a rz e ń , [o m a w ia f i lm o w y p r a w ie n a n a jw y ż s z y s z c z y t św ia ta ] . „ S ło w o P o w s z e c h n e " 1953 r . n r 204. 24/54

B E R E Z O W S K I S T A N IS Ł A W . D o lin a K o ś c ie li­sk a . Z w ię z ła m o n o g ra f ia k ra jo z n a w c z a . (O k ł. p r o j . M ik o ła j S z k la r) . W a rsz a w a 1953 „ S p o r t i T u r y s ty k a " 8 , s . 131, 1 n lb . ,i lu s t r . , m a p a 1. (Z d ję c ia : S t[a n is ła w ] B e ­re z o w s k i, T [ad e u sz ] D o h n a lik , E [u g en ia ] T rz e c ia k o w a , I [ re n a ] S a y s se -T o b ic z y k , K [a - z im ie rz ] S a y s se -T o b ic z y k , T [ad e u sz ] Z w o ­l iń s k i , S t[e fa n ] Z w o liń s k i, — M a p k i: M i e ­c zy s ła w ] K lim a s z e w sk i , A fn to n i] W rz o se k S f te fa n ] Z w o liń sk i, L [u d w ik ] S a w ic k i, K a ­z im ie rz ] K o w a lsk i) . □ 25/54

— F ilm k ra jo z n a w c z y o P ie n in a c h . „ T u r y s ta " 1953 r. n r 8 s. 22, i lu s t r . 26/54

— P ię ć ty s ię c y o só b n a ra z w D o lin ie K o ­ś c ie l is k ie j . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 11 s. 19, i lu s t r . 27/54

Page 316: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 0 2 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

— S ta c ia n a u k o w o -b a d a w c z a w G ó ra c h K a ­c za w s k ic h . „W ierchy** 1953 : 22 S. 229. 28/54

B ID W E L L G E O R G E . N e p a lc z y k d o c h o w u je ś lu ­b ó w . [z d o b y c ie M o u n t E v e re s tu J . „ P r o b le ­my** 1953 r . n r 10 s. 676—681, 8 i l u s t r . + m a ­p a . 29/54

— 8843 m . W y że j w e jś ć n ie m o ż n a . „ S p o r - towiec** 1953 r . n r 25 s . 16, 14, i lu s t r . 30/54

B IE L E C K I M A R IA N T A D E U S Z . B e s k id Ś lą s k i i M a ły — T e r e n y N a rc ia r s k ie . W -w a 1953 r . R E C . P ło n k a Z b ig n ie w „ W ie r c h y “ 1953:22 s. 289. 31/54

B IE N IA R Z JÓ Z E F . T u r u l , w ła d c a p u s z c z y . ( I lu s tr . S t[a n is ła w ] R o z w a d o w sk i . W y d . 3.) W a rsz a w a 1953 „ N a s z a K sięgarn ia** c m 17,5X12, s . 116, 3 n lb . , i lu s t r . (B ib lio te k a , ,R u c h “ .) 32/54

B IE N IA R Z Ó W N A J A N IN A . D w a w y s tą p ie n ia c h ło p s k ie w s ta r o s tw ie l a n c k o r o ń s k im w la t a c h 1670 i 1699/1700. „ P r z e g lą d h is to ry c z ­ny** T . 44 z . 3 ś . 334—351. S o d . s. 463—465. R es . S. 471—473. 33/54

B IE S Z C Z A D Y w y z n a k o w a n e . „T urysta** 1953 r .n r 10 s . 14. 34/54

B IR K E N M A JE R W IN C E N T Y . D o c ieb ie , w o ­ła m .. . [w ]. — K a c z a S o b ó tk a ( f ra g m . p o - e m .) — P a m i le t [w ]. — S z e w sk a p a s ja[w]. „O scypek** 1953 r . n r 7 s . 6—11. 35/54

B IS K U P S K I K A Z IM IE R Z . U c z m y s ię t u r y s ty ­k i n a r a id a c h . [P ie rw s z y T u r y s ty c z n y O - g ó ln o p o ls k i R a id P ie s z y P T T K ] „T urysta** 1953 r n r 8 s. 3, i l u s t r . 36/54

B Ł A C H U T S T A N IS Ł A W . W p ię k n e j z ie m i ż y ­w ie c k ie j . „ Z y c ie L ite rack ie* * 1953 r . n r 22 s . 10, i lu s t r . 37/54

B R O M B O S Z C Z B O G U S Ł A W . F o to g r a f u je m y w g ó ra c h . „T urysta** 1953 r . n r 7 s . 18. 38/54

B R O N C Z Y K K A Z IM IE R Z . P a m ię c i J ó z e fa P ie ­n ią ż k a . „ T y g o d n ik P ow szechny** 1953 n r 20 s. 7, i lu s t r . 39/54

B R O W K O W . S p o r t o d w a ż n y c h . „W olność** 1953 n r 272, i lu s t r . 40/54

B R Y Ń S K t K A Z IM IE R Z . T rz y w y c ie c z k i n a B a ­b ią . „Ziem ia** 1947 : 38 s . 233—238, 6 i lu s t r .

41/54B U R T A N Ó W N A JA D W IG A , S O K O Ł O W S K I

S T A N IS Ł A W . M ap a te k to n ic z n a K a r p a t P ó łn o c n y c h . N a p o d s ta w ie p r a c y B o h d a n a Ś w id e rs k ie g o p t . „ Z z a g a d n ie ń t e k to n ik i K a r p a t P ó łnocnych** ja k o j e j i lu s t r a c ję w y k o n a l i . . . P o d z ia łk a 1:50000. [W a rsza w a 1952. N a k ł. i] d r u k P a ń s tw . I n s t y t u t G e o ­lo g . c m 101X53; a rk . c m 105,5X58. Z a łą c z ­n ik do p o z . 443/52 : Ś w id e rs k i B .... — P a ń s tw o w y I n s t y t u t G e o lo g ic zn y . P r a c e t. 8. 42/54

C H O M IŃ S K I JÓ Z E F . A d o lf C h y b iń s k i . „ M u z y - k a “ 1953 r . n r 3/4 s. 15—22. 43/54

C H R O Ń M Y P r z y r o d ę O jc z y s tą , O rg a n P a ń s tw o ­w e j R a d y O c h ro n y P r z y r o d y , ro c z n ik IX , W a rsz a w a 1953. R E C . J . I. D . „W ierchy** 1953 : 22 S. 291—292. 44/54

C Z A P L IŃ S K I W Ł A D Y S Ł A W . R u c h y lu d o w e , w r o k u 1651. (W y n ik i b a d a ń , p o p r a w k i i u - z u p e łn ie n ia ) . „ P r z e g lą d h is to ryczny** 1953 r . T . 44 z 1/2 s. 64—90. S od . s . 260—261. R es. S. 269—270. 45/54

C Z A R N E C K I S [T E F A N ], R U S IE C K I J [A N ]. B e ­s k id S ą d e c k i i P ie n in y . (P rz e w o d n ik n a r ­c ia r s k i . O k ł. p r o j . C ze s ła w B o ro w c z y k . Z d ję c ia : B [o lesław J G a rd u ls k i , J [a n in a ]M ie rz e c k a , T [a d e u sz ] P rz y p k o w s k i) . W -w a 1953 „ S p o r t i T u r y s ty k a “ 16, s . 54, 2 n lb . , i lu s t r . , m a p y . □ 46/54

C Z A R T O R Y S K I P A W E Ł . A r k a n a d la w s z y s t ­k i c h c z y l i m a ła e n c y k lo p e d ia tu r y s ty c z n a . „ P r z e k r ó j 1953 r . n r 435 s . 8—10, i lu s t r .

47/54— S z e ść r a z y n a m in u tę S . O. S . w g ó ra c h .

„P rzek ró j* * 1953 r . n r 444 s . 7. 48/54— T y g r y s y n a E y e re ś c ie . „ P r z e k r ó j “ 1953 r.

n r 430 s. 13—14. s z k ic . 49/54C Z C IB O R -C H O L E W A M IE C Z Y S Ł A W . T a n ie c

z b ó jn ic k i . „Z iem ia** 1946 ; 30 n r 6, s. 7—10 i lu s t r . 50/54

C Z E P P E Z D Z IS Ł A W . G ó ry S to ło w e . (O k ł. p r o j . S ła w a [G u y sk a ] G o s p o d a re k ) . W -w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u ry sty k a* * 16, s . 35, 1 n lb . , m a p a 1. 51/54

C Z E R E Y S K I K A Z IM IE R Z . P o k a z z ry w k i g ó r ­s k ie j . „Sylw an** 1953 r . z . 2 s. 116—119, i lu s t r . 52/54

D A N E K Z Y G M U N T . O w c z a re k ta t r z a ń s k i . I - lu s t r . W ró b le w s k a K . „W szechśw iat** 1953 r . z . 4 s . 85—90, i l u s t r . 53/54

D A N IS Z E W S K A A N IE L A . N a s k a ln y m P o d h a ­lu . [ ro d z in a C h o ta r s k ic h s ły n n y c h m u z y ­k ó w z K o ś c ie l is k a k o ło Z a k o p a n e g o ] . „W7ie ś “ 1953 r . n r 40 s . 6, i l u s t r . 54/54

D Ą B R O W S K I H .: R a id w y trz y m a ło ś c i lu d z i i m a s z y n . [X I R a id T a tr z a ń s k i .] „ S p o r to - w ie c “ 1953 r . n r 34, i lu s t r . 55/54

D Ł U G O S Z J . N o w a r a s a o w c y g ó r s k ie j . „Plon** 1953 r . n r 1 s. 13, i lu s t r . 56/54

D Ł U G O S Z J . D ru g ie p r z e jś c ie „d ire ttis s im y * * p n . ś c ia n y M ię g u s z o w ie c k ie g o S z c z y tu . „ O - scypek** 1953 r . n r 7 s . 25. 57/54

— P ie rw s z e p rz e jś c ie z im o w e p n .-w s c h . ś c ia ­n y M ięg u s z o w ie c k ie g o S z c z y tu Ś r o d k o w e ­g o „O scypek** 1953 r . n r 7 s . 25—26. 58/54

D O B R A C Z Y Ń S K I JA N . O d k ry c ie , k a p l ic y G n a - to w s k ic h [w z a k o p ia ń s k im k o ś c ie le p a r a ­f ia ln y m ] . D z ie ło S t. W itk ie w ic z a „ S ło w o P ow szechne** 1953 r . n r 107. 59/54

D O B R O W O L S K I K [A Z IM IE R Z ]. S tu d ia n a d p o ­c h o d z e n ie m lu d n o ś c i p a s te r s k ie j w K a r ­p a ta c h Z a c h o d n ic h . [ A u to r e f e r a t] . [K ra ­k ó w ] 1953 8, S. 478—486. W n a g łó w k u : Czł. K . D o b ro w o ls k i p rz e d s ta w i ł w ła s n ą p ra c ę p t . S tu d ia n a d p o c h o d z e n ie m lu d n o ś c i p a ­s te r s k ie j w K a r p a ta c h Z a c h o d n ic h . — O db . [w ła śc iw ie n a d b .] : S p r a w o z d a n ia [zc z y n n o ś c i i p o s ied z e ń ] P o ls k ie j A k a d e m ii U m ie ję tn o ś c i T . 52 <1051) n r ® — T y t . n a g ł. R E C . J . R . „W ierchy** 1953 : 22 S. 290—291.

60/54D O B R O W O L S K I S T A N IS Ł A W R Y S Z A R D .

W ju rg o w s k ie j k a rc z m ie , [w .l „K am ena** 1953 r . n r 1—2 S. 12. 61/54

D O M A N IE W S K I JA N U S Z . N a jh ru b s z y g a zd a . O p o w ie ść o n ie d ź w ie d z iu ta t r z a ń s k im . ( I lu s tr . S ta n is ła w R o z w a d o w sk i . W y d . 2.) W a rs z a w a 1953 „ N a s z a K sięgarn ia** 8<>, s. 70, 2 n lb . , i lu s t r . R E C . K ry g o w s k i W ła d y ­s ła w „W ierchy** 1953 : 22 s . 290. 62/54

D O M IN IK JA N . G ła sz c z y n — m a ło z n a n y s z k o ­d n ik d r e w n a jo d ło w e g o i ś w ie rk o w e g o w B e s k id z ie S ą d e c k im . „Sylw an** 1953 r . z. 2 S. 92—95. 63/54

D O R A W S K I J A N K A Z IM IE R Z . Ł a s k a w a i g r o ­ź n a b o g in i N a n d a . „P ro b lem y * * 1953 r . n r 6 s . 407—413, 6 ilu s tr .- i- 2 m a p y . 64/54

— N a jw y ż s z e z d o b y te g ó ry . „W ierchy** 1953 : 22 S. 178—201, 18 r y c in . 65/54

— N a jw y ż s z e z d o b y te s z c z y ty . „O scypek** 1953 r . n r 6 s . 22—26. 66/54

Page 317: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 0 3

— W alk a o t r z e c i b ie g u n z ie m i, [z d o b y c ie M t E v e re s tu .] „ T y g o d n ik P o w s z e c h n y ” 1953 r. n r 33 s . 15, i lu s t r . 67/54

D O R O F IE W B. S z tu r m n a U ilp a ta -T a u . (T ł. W . S .) „ T u r y s ta ” 1953 r . n r 3 s . 10, i lu s t r . , m a ­p a . 68/54

D U L I, d u l i . M e lo d ia g ó ra ls k a . O p ra ć . S w a to ń J ó z e f „ Ś p ie w a jm y ” 1953 r . n r -3 s. 4. 69/54

D W E R N IC K I L E O N . P o c z tó w k a z Z a k o p a n e g o . „ B e ” o Z a k o p a n e m , [ z a n ie d b a n ie s ta r e g o c m e n ta r z a ] „ S ło w o P o w g z e c h n e ” 1953 r . n r 260. 70/54

— P o c z tó w k a z Z a k o p a n e g o . W iz y ta p o 24 la ta c h . „ S ło w o P o w s z e c h n e ” 1953 r . n r 255, i lu s tr . 71/54

D Z IA Ł A K JE R Z Y . B e s k id Ś lą s k i. (O p ra ć . g ra f . J a n M u c h a rs k i) . W a rsz a w a 1953 (S p ó łd z . W y d aw n .) „ S p o r t i T u r y s ty k a ” 16, s . 63, 1 n lb . , i lu s t r . (Z d ję c ia w y k o n a l i : L B a r - d o ń , Ń . C y b iń s k i , Z . C z a jk o w s k i, J . D a ń d a , C z. D a tk a , H . D e rc z y ń s k i , E . F a lk o w s k i , B G a j d z ik , K . H a rę d z iń s k i , H . H e rm a n o ­w icz , J . K o rb u t , T . K u b is z , R . K u z n e r , J . P ła ż e w s k i , H . P o d d ę b s k i , M . S e k o , J . S ie ro s ła w s k i, F . S ik o r s k i , B . S ta p iń s k i , F . S to b ik , J . S tr u m iń s k i , A . S m ie ta ń s k i , M . W . W ą to rs k i . 72/54

D Z IA Ł A L N O Ś Ć a lp in is tó w ra d z ie c k ic h w r . ls»3.„ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 271. 73/54

D Z IA Ł E K JE R Z Y . O p a s te r z a c h i z b ó jn ik a c h , [ i lu s tr . W a le re g o E lia sz a .] „ Ś w ia t” 1953 r . n r 28 s. 20, 3 i lu s t r . 74/54

D Z IA N IS Z P A W E Ł . O a B a ra b a s z a [S ta n is ła w a ] d o R a id u P T T K . „ T u r y s t a ” 1953 n r 3 s . 16, i lu s t r . 75/54

— W O rk a n o w e j P o r ę b ie . „ I lu s t r o w a n y K u ­r i e r P o l s k i” 1953 r . n r 23, i lu s t r . , d o d a te k .

76/54D Z IE D U S Z Y C K I W O JC IE C H . N ie z n a n a s ió d m a

t r a s a . R a id S u d e c k i . „ S p r a w y i L u d z ie ” 1953 r. n r 37 s. 3, i lu s t r . 77/54

D Z IĘ D Z IE L E W IC Z L E S Z E K . J e s z c z e o w a lc e z e „ s k r ó ta m i” w g ó ra c h . „ T u r y s t a ” 1953 r. n r 10 s. 10, i lu s t r . 78/54

D Z IĘ D Z IE L E W IC Z Z D Z IS Ł A W , M IT K IE W IC Z JE R Z Y , R O G O W S K I T A D E U S Z . P ie rw s z e w e jś c ie z im o w e n a p rz e łą c z k ę m ię d z y Ś r o d k o w y m a S k r a jn y m G r a n a te m w p r o s t o d z a c h o d u K o m in e m D re g e ‘a „ O s c y p e k ” 1953 r . n r 7 S. 20—21. 79/54

D Z IĘ D Z IE L E W IC Z Z D Z IS Ł A W , R O G O W S K I T A D E U S Z . P r z e z lo d o s p a d y Ż le b u D re g e ‘a n a G r a n a ty . O p o w ia d a n ie z b io ro w e o p ie r w ­szy m z im o w y m w e jś c iu w d n iu 2 k w ie t ­n ia 1953 r . „ O s c y p e k ” 1953 r. n r 8 s . 5—10.

80/54-F. S p ó r o t y t u ł z d o b y w c y n a jw y ż s z e g o s z c z y tu

ś w ia ta . „ I lu s t r o w a n y K u r i e r P o ls k i” 1953 r. n r 171. 81/54

F IJA Ł K O W S K A Z O F IA . G ó ry (W a rsza w a 1953) „ N asz a K s ię g a rn ia ” c m 22X22, k . 6 n lb . , i lu s t r . (Ś w ia t w o b ra z a c h ) — T y t . o k ł . — [O b ra z k i b e z te k s tu .] 82/54

F L IZ A K S. P r z e m ia n y w k u l tu r z e m a te r ia ln e j Z a g ó rz a n . „ O r l i L o t” 1948 : 22 s . 37 — 42, i lu s t r . 83/54

F R . J u l i a n M a r c h le w s k i a t e a t r , [ s ta ra n ia o w y ­s ta w ie n ie „ W in y i k a r y ” W . O rk a n a w ś w ie t le l i s tó w J . M a rc h le w s k ie g o .] „ T e a t r ” 1953 r . n r 23 S. 17. 84/54

G A JD Z IK B O N IF A C Y . W is ła i o k o lic e . [P rz e ­w o d n ik ] (O k ł. p r o j . C zes ław B o ro w c z y k ) . W arsz a w a 1953. S p ó łd z . I n s t y t u t W y d aw n . „ K r a j ” 16 s . 30, 2 n lb . , i lu s t r . (Z d ję c ia : J [e -

rz y ] B ie rn a c k i , Z [b ig n ie w ] C z a jk o w s k i, T [ad e u sz ] D o h n a l ik , B [o n ifa c y ] G a jd z ik , H [e n ry k ] H e rm a n o w ic z , S [ ta n is ła w ] K o lo w - ca . 85/54

G E M R O T B A R B A R A . W n u k S a b a ły w s p ó ł tw ó r ­c ą o p e r y „ H a ln y w ia t r ” . [A dam P a c h ] „ E c h o T y g o d n ia ” 1953 r . n r 18 S. 2. 86/54

G O E T E L W A L E R Y . M a p a S ło w a c k ie g o T a t r z a ń ­s k ie g o P a r k u N a ro d o w e g o . „ W ie r c h y ” 1953 : 22 S. 278. 87/54

— M a r ia n S m o lu c h o w s k i — c z ło w ie k g ó r . „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 80—100, 12 ry c . □ 88/54

— P a r k N a ro d o w y p o s ło w a c k ie j s t r o n ie T a t r . „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 276—278, i lu s t r . 89/54

G O T K IE W IC Z M A R IA N . J u b i le u s z w y d a w n ic tw a „ K r a s y S io v e n s k a ” „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s . 292—293. 90/54

— W la s a c h P r z e s ie k i . „ Z ie m ia ” 1949 : 40 s. 212—216, i lu s t r . 91/54

— W T a tr a c h . „ O r l i L o t ' 1947 : 21 s. 46—49.92/54

G O Ł O W IN S. U p o d n ó ż a A lp . „ N o w e C z a s y ” 1953 r. n r 21 s. 22—26, i lu s t r . 93/54

G O R IZ D R O -K U L C Z Y C K A Z IN A ID A . D w u d y - s z n e r y b y d e w o ń s k ie G ó r Ś w ię to k rz y s k ic h . „ A c ta g e o l. p o i.” v . 3 n r 1 s . 163—170, i lu s t r . , p la n s z e I—II I . □ 94/54

G Ó R S K A i n iz in n a o d z n a k a n a r c ia r s k a P T T K . (O k ł. p r o j . C z e s ła w B o ro w c z y k ) . W a rs z a ­w a 1953 (S p ó łd z . W y d a w n .) „ S p o r t i T u r y ­s ty k a ” 16, s. 79, 1 n lb . , P o ls k ie T o w a rz y ­s tw o T u r y s ty c z n o K ra jo z n a w c z e . K o m is ja T u r y s ty k i N a r c ia r s k ie j . 95/54

G Ó R Y Ś w ię to k rz y s k ie . T e k s t o p ra ć . E d m u n d M a s sa ls k i, J a n P a z d u r , T a d e u s z P r z y p ­k o w sk i , W in c e n ty K a w a le c p o d o g ó ln ą re d . W a n d y F il ip o w ic z . F o t . n a o k ł. T. P r z y p k o w s k ie g o . W a rsz a w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u r y s ty k a " c m 28X20,5, s. 122, 6 n lb . , i lu s t r . Z d ję c ia w y k o n a l i : S . D e p tu s z e w s k i, E . D o b ro w o ls k i, J . F r ą c ­k ie w ic z , A . M . H a u p t , J . K ła d a w s k i, E . K ry g ie r , E . M a s sa ls k i, T . P r z y p k o w s k i , L. R u b a c h , J . S iu d o w s k i, Z . Z ie l iń s k i , P . Z W ie rz ch o w sk i. R E C . Ł u k a s z K u m o r W o­k ó ł G ó r Ś w ię to k rz y s k ic h „ S ło w o L u d u ” 1953 r. n r 290; T a d e u s z K ła k W G ó ra c h Ś w ię to k rz y s k ic h „ T y g o d n ik P o w s z e c h n y ” 1953 r . n r 29 s . 7, i lu s t r . 96/54

G R A B O W S K I J Ó Z E F . D z ie ło c z ło w ie k a w h a r ­m o n ii z p ię k n e m n a tu r y , [o e s te ty c z n e b u ­d o w a n ie s c h r o n is k w T a tr a c h .] „ T u r y s ta ” 1953 r . n r 5 s . 11, 4 i lu s t r . 97/54

— N a P o d h a lu z n o w u m a lu ją n a s z k le . „ P r o ­b le m y ” 1953 r . n r 4 s 256—262, 16 i lu s t r .

98/54— S ło w a c k ie ja s e łk a . „ D z iś i J u t r o ” 1953 r.

n r 51—52 S. 7, i lu s t r . 99/54— S z tu k a lu d o w a a p ro d u k c ja p rz e m y s ło w a .

„ S ło w o P o w s z e c h n e ” 1953 r . n r 130, 3 i lu s t r .100/54

G R E U L IC H S [T E F A N ]. O p ie k a n a d o w c a m i p rz e d i w c z a s ie r e d y k u . „ P r z e g lą d h o d o ­w la n y ” 1953 r . n r 4 s . 52—55. 101/54

G R O S S E R Z B IG N IE W , M IK L A S Z E W S K I G W I­D O N . P ro s z ę z n a m i. W g ó ry , m iły b r a ­c ie .. . [ f e l ie to n h u m o ry s ty c z n y ] . „ D z ie n n ik Z a c h o d n i” 1953 r . n r 183, 9 r y c . 102/54

G R O T O W S K A K R Y S T Y N A . M u z e u m Z ie m i S ą ­d e c k ie j . „ O r l i L o t” 1948 : 22 s . 151—153, 2 i lu s t r . 103/54

G R U B E R T H A L IN A . „ H a ln y w ia t r ” . T a k i t y ­tu ł n o s ić b ę d z ie o p e ra n a d k tó r ą p r a c u je J a n M a k la k ie w ic z . „ E x p re s s W ie c z o rn y ” 1953 r. n r 271. 104/54

Page 318: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 0 4 B I B L I O G R A F ! ft G Ó R S K A

G U T S T E F A N . R e z e rw a ty k n ie i k a r p a c k ie j k o ­ło N a w o jo w e j w p o w ie c ie n o w o -s ą d e c k im . „W ierchy** 1953 : 22 s. 280. 105/54

— S e n z im o w y , [o ś w is ta k a c h ] . B e z p ła tn y d o d a te k do n u m e r u 1, 1950 r . m ie s ię c z n i­k a k ra jo z n a w c z e g o „ O rli Lot**. N a k ła d e m K o m ite tu O c h ro n y P r z y r o d y P o ls k ie j A k a ­d e m ii U m ie ję tn o ś c i . 106/54

— S ta n o w is k a s z a f r a n u s p isk ie g o (C ro c u s s c e p u s ie n s is B o rb .) w p o w ie c ie b rz e s k im . „ C h r o ń m y P r z y r . O jczystą** 1953 r. zesz . 4 s. 45—46. 107/54

H A JD U K IE W IC Z JE R Z Y E . M . B r y ty j s k a w y ­p r a w a n a M t E v e .re s t 1953 r . „ O s c y p e k " 1953 r . n r 8 s . 17—21. 108/54D ru g a s z w a jc a r s k a w y p r a w a n a M t. E v e - r e s t 1952 r . „O scypek** 1953 r . n r 7 s . 20—21. 109/54

— P ó łn o c n a ś c ia n a D łu g ie g o G ie w o n tu . „ O - scypek** 1952 r . n r 4 s. 2—4. 110/54

— S a m o tn ie w W a llis . M a t te r h o r n . „ O sc y - p e k “ 1953 r . n r 6 S. 5—7. 111/54

— S z w a jc a r s k a w y p r a w a n a M o u n t E v e re s t 1952 r . „O scypek** 1952 r . n r 4 s. 19—20.

112/54— T r y p ty k [w s p o m n ie n ia z w y c ie c z e k ] . „O -

scypek** 1952 r . n r 5 S. 5—8. 113/54H A L A G ą s ie n ic o w a . O p ra ć . J [a n ] M u c h a rs k i

i z e sp ó ł. W a rsz a w a 1953 S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u ry sty k a* * . O k ł. d ru k . „ P r a s a W ojskow a** c m 12X16,5, ta b l . 32. P o ls k ie T o w a rz y s tw o T u r y s ty c z n o K ra jo z n a w c z e . — Z d ję c ia : S [ te fa n ] A rc z y ń s k i, E [d w a rd ] H a r - tw ig , R [o m a n ] J a k im ie c , S [ ta n is ła w ] K r a ­k o w ia k , K [ry s ty n a ] M a łe k , K fa z im ie rz ] N a jd e n ó w , A [n d rz e j] R o sz k o w sk i , R [o m an ] S e ra f in , Z [ y g m u n t] S u łk o w s k i, T [ad e u sz ] Z w o liń s k i, S [ te fa n ] Z w o liń sk i. — T y tu ł n a p ie rw s z e j , in n e d a n e o p is u n a t r z e c ie j s t r o ­n ie o k ł. — [W y d a w n ic tw o a lb u m o w e z o b ­ja ś n ie n ia m i.] 114/54

H A R T W IG J U L IA . R e p o r ta ż p o s z e d ł w la s . [za­le s ie n ia w p o w ie c ie n o w o -s ą d e c k im ] . „ Ś w ia t" 1953 r . n r 21 s . 12—13, 23, i lu s t r .

115/54H E R M A N O W IC Z H . N a t r a tw ie [P o p ra d e m .]

„T urysta** 1953 r . n r 7 s. 11_ 116/54H IL L A R Y E D M U N D P . K ro k z a k r o k ie m n a

s z c z y t E v e re s tu . „P rze k ró j* * 1953 r. n r 441 s. 10, 14, 15, i lu s t r . P O L E M . S c h ra m m R y ­s z a r d W ik to r . „O scypek** 1953 r . n r 8 s. 24.

117/54H IP P E N R E J T E R W . W u p a ln e la to n a n a r ta c h .

„ G a z e ta K rakow ska** 1953 r . n r 274, 2i lu s t r . 118/54

H Ł A D K O R Y S Z A R D . S z c z a w n ic k i J a n o s ik , [ re ­g io n a ln y z e s p ó ł g ó ra ls k i M ic h a ła S ło w ik a ] . „Wieś** 1953 r . n r 51—52 s . 9, i lu s t r . 119/54

H O R N IG A L F R E D . N ie z n a n a ja s k in ia w W o jc ie ­szo w ie . ,,W ie rc h y “ 1953 : 22 s. 217—218,

120/54H R Y B IE N S K I A L E K S A N D E R . W y s ta w y k r a ­

k o w sk ie . [w y s ta w a z b io ro w a o b ra z ó w B ro ­n is ła w a B r y k n e r a i B ro n is ła w a H e y d u k a z a ty tu ło w a n a „ T a t r y Polskie**]. „ T y g o d n ik P ow szechny** 1953 r . n r 32. 121/54

H R Y N IE W IE C K I B O L E S Ł A W . H u g o Z a p a ło w ic z . (1852—1917) W s e tn ą ro c z n ic ę u ro d z in . S p is p ra c ... „ A c ta Soc. B o ta n . Pol.** 1953 r. V. 22 n r 2 s. 445—454. □ 122/54

H U N T JO H N . T h e A s c e n t o f E v e re s t . W y d . H o d d e r a n d S to u g h to n . R E C . K s ią ż k i i l u ­d z ie „ T y g o d n ik P o w s z e c h n y “ 1953 r . n r 36.

123/54

IM IE L S K I W Ł A D Y S Ł A W . N a Z y w ie c z y ź n ie . „ S ło w o P ow szechne** 1953 r . n r 155, i lu s t r .

124/54IN F O R M A T O R tu r y s ty c z n y P T T K (P o lsk ie g o

T o w a rz y s tw a T u r y s ty c z n o K ra jo z n a w c z e ­go . O k ł. p ro j . W a c ła w P e rk o w s k i) . W a r­sza w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u ­r y s ty k a " 16, S. 167, 1 n lb . □ 125/54

IN G L O T M IE C Z Y S Ł A W . W y c ie c z k i u c z ą i w y ­c h o w u ją . [o rg a n iz o w a n ie w y c ie c z e k s z k o l­n y c h n a P o d h a le ] . „ N a s z e K o ło P racu je** 1953 r . n r 59 s . 74—78, 4 ry c . 126/54

IN S T Y T U T p r z e m y s łu lu d o w e g o w Z a k o p a n e m .„Ziem ia** 1947 : 38 s. 214. 127/54

J . D . L e tn i s e z o n t a t e r n i c k i 1953 r . „W ierchy** 1953 : 22 s. 264—266, i lu s t r . 128/54

J . H . N a n g a P a r b a t (8.125 m ) „O scypek** 1953 r.n r 8 S. 21—22. 129/54

J . K . D . 17 k w ie c ie ń 1933 r . [w s p o m n ie n ie oW in c e n ty m B ir k e n m a je rz e ] . „ O s c y p e k “ 1953 r . n r 7 s. 5—6. 130/54

J . R . E c h a n a u k o w e ro c z n ic y p o w s ta n ia p o d ­h a la ń s k ie g o 1651—1951. „W ierchy** 1953 : 22 S. 282. 131/54

— J a s k in io w e t a te r n ic tw o c z y l i k i lk a s łó w0 „ g ro to ła z a c h " . „ P i łk a r z " 1953 r . n r 39 s . 4, i lu s t r . 132/54

— N a k o lo ro w y c h s z la k a c h [ tu ry s ty c z n y c h ] , „ T r y b u n a Tygodnia** 1953 r . n r 72 s. 2, i lu s t r . 133/54

J . W . C z o m o lu n g m a (E v e re s t) z d o b y ty „ T u r y ­s t a " 1953 r . n r 7 s. 6. 134/54

— S ie d e m s e t m e tró w o d M o rsk ie g o O k a [po­w s ta n ie n o w e s c h ro n is k o ] . „ T u r y s ta " 1953 r. n r 12 s. 10, m a p k a . 135/54

— S o b ó tk a . „ Z ie m ia " 1947 : 38 s . 143—145. 2 i lu s t r . + m a p k a . 136/54

— T a tr z a ń s k ie O c h o tn ic z e P o g o to w ie R a tu n ­k o w e . „ Z d r o w ie " 1953 r . n r 9 s . 14, 3 i lu s tr .

137/54J A . A . M u z ie j L e n in a w P o r o n in ie . „ N a r o d n a ja

P o ls z a " 1953 r . n r 1 s. 28—30, i lu s t r . o ra z w m u ta c ja c h : a n g . P e o p le ‘s P o l. , f r a n c . L a P o l . P o p u l . , n ie m . V o lk s p o le n . 138/54

JA C H IM E C K I Z D Z IS Ł A W . Z a g a d n ie n ie g e n e ­z y l i b r e t t a i a s p e k tu s p o łe c z n e g o o p e ry S ta n is ła w a M o n iu sz k i „H alka**. „ P a m ię tn ik T e a t r a ln y " 1953 r . z . 2 s . 85—97, i lu s t r .

139/54J A C K O W S K I A L E K S A N D E R . P r o b le m f o lk lo ru

1 lu d o w o ś c i w s z tu c e . [W a rs z a w a 1953] P a ń s tw . I n s t y t u t S z tu k i. 8, s. 1 n lb . , 166— 208, 1 n lb . N a d b .: M a te r i a ły d o S tu d ió w i D y s k u s j i z Z a k r e s u T e o r i i i H is to r i i S z tu k i, K r y ty k i A r ty s ty c z n e j o ra z B a d a ń n a d S z tu k ą n r 1 <13>. 140/54

J A H N A L F R E D . M o rfo lo g ic z n a p r o b le m a ty k a S u d e tó w Z a c h o d n ic h . „ P r z e g ią ć g e o g ra ­f ic z n y " 1953 r . z. 3 S. 92—101. S od . Res«

□ 141/54— W s p ra w ie w y g lą d ó w lo d o w c o w y c h w S u ­

d e ta c h . W ro c ła w [1952] 8°, s . 1 n lb . , 360— 366, i lu s t r . , m a p a . O d b .: C za so p ism o G e o ­g ra f ic z n e 1950/51 t . 21/22. □ 142/54

JA K U B O W S K I JA N U S Z L E C H . C z te r y g o d z in y w c z e lu ś c ia c h k ry s z ta ło w e j G r o ty P o k o ju n a W ę g rz e c h „ P r o b le m y " 1953 r . n r 12 S. 856—858, 5 i lu s t r . 143/54

JA R O S Z S T E F A N . P a r k i N a ro d o w e i r e z e r w a ­ty . „ Z ie m ia " 1946 : 30 n r 4 s. 11—16. 144/54

JA R Z Ę B O W S K I K A Z IM IE R Z . N ie w y k o rz y s ta n a s k a r b n ic a , [w c z o ra j, d z iś i j u t r o P o d h a la ] . „ N a s z e K o ło P r a c u je " 1953 r . n r 8 s . 52— 62. 145/54

Page 319: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 Q 5

J A R Z Ę B O W S K I W O JC IE C H . G d y w T a tr a c h h u c z a ły m ło ty . [3 i lu s t r . S t. Z w o liń sk i. 1) o g ó ln y w id o k z a b u d o w a ń h u tn ic z y c h w K u ź n ic a c h , 2) D a w n a w a lc o w n ia i m ło t A n n y (z d ję c ie z r o k u 1880), 3) m ło t s ta r e j „ h a m e r n i" ( z d ję c ie z 1906 ro k u .) ] „ Ś w ia t" 1954 r. n r 51—52. 146/54W T a t r y i P ie n in y . N a p is a ł ... Z d ję c ia : Z . M a łe k i W . W e rn e r . [R e d y k o w ie c n a P o d ­h a lu .] „ Ś w ia t" 1953 r . n r 27 s. 12—13, 6 i lu s t r . 147/54

JA ST R U N M IECZYSŁAW . W s p o m n ie n ia z P o ­ro n in a . [w .] „ P r z y ja ź ń " 1954 r . n r 4 s. 3.

148/54JA W O R O W S C Y B. i J . , P IO T R O W S K I W . Z w i­

z y tą w b a c ó w c e , [w y ró b s e ra ] „ T u r y s ta " 1953 r . n r 12 s . 8 , 6 i lu s t r . 149/54

J O D K O -N A R K IE W IC Z K O N S T A N T Y . W in c e n ­ty B i r k e n m a je r (w s p o m n ie n ie ) „ O s c y p e k " 1952 r . n r 3 s . 4—5. 150/54

JO S T O W A W A N D A . Z ż y c ia g ó ra ls k ie j b ie d o ­ty w X IX w . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 110— 130, 7 ry c . □ 151/54

J Ę D R Z E JC Z Y K O L G IE R D . L e n in z o s ta ł w P o ­ro n in ie . [M u z eu m L e n in a w P o ro n in ie ] „ E c h o T y g o d n ia " 1953 r . n r 38 s. 1, i lu s t r .

152/54K. J u ż w k r ó tc e p o je d z ie m y n a S z y n d z ie ln ię

n o w y m w y c ią g ie m tu ry s ty c z n y m . „ G ło s P r a c y " 1953 r . n r 296, i lu s t r . 153/54M a d o n n a w D ę b n ie N o w o ta rs k im , [ t r y p ty k n ie z n a n e g o m a la rz a ] „ D z iś i J u t r o " 1953 r . n r 44 s. 3, i lu s t r . 154/54

K . t . P o c h w a ła p rz e m y s łu a r ty s ty c z n e g o [p r a ­ca I n s t y t u t u W z o rn ic tw a P rz e m y s ło w e g o . P o d a je , w z o ry p o d h a la ń s k ie .] „ P r z e g lą d K u l tu r a ln y " 1953 r . n r 18, 2 i lu s t r . 155/54

K a l i ń s k i Z y g m u n t . K ra k o w s k ie z b io ry z h is to r i i m e d y c y n y n a jb o g a ts z e w ś w iec ie . [W sp o m n ie n ia o p a m ią tk a c h p o d r T. C h a ­łu b iń s k im ] . „ D z ie n n ik P o ls k i" 1953 r . n r 255 d o d a te k . 156/54

K A Ł U Ż Y Ń S K I Z Y G M U N T . P rz e g lą d p r a s y z a ­g ra n ic z n e j . S k a n d a l n a n a jw y ż s z e j g ó rz e ś w ia ta . [Z d o b y c ie M o u n t E v e r e s t ‘u] „ N o ­w a K u l tu r a " 1953 r . n r 36 s. 7. PO L E M . K ry g o w s k i W ła d y s ła w . „ W ie r c h y " 1953 : 22 S. 276. 157/54

K A M IŃ S K I JO Z E F . R e p o r ta ż z l a s u n a d D u ­n a jc e m . „ G a z e ta K r a k o w s k a " 1953 r . n r 154, i lu s t r . 158/54

K a n n M A R IA . W a n tu le . ( I lu s tr . J e r z y K a ro la k ) W -w a 1953. „ N a s z a K s ię g a r n ia " 8, s . 191P 2 n lb ., i lu s t r . 159/54

K a p e n i a k JO Z E F . N o c n y p r z e r z u t , [ f r a g m e n t z k s ią ż k i J ó z e fa K a p e n ia k a p t . „ O p o w ieś c i z p u n k tu g ra n ic z n e g o " A u to r m ó w i w n ie j o lu d z ia c h g ó r , k tó r z y w o k re s ie m ię ­d z y w o je n n y m p rz e n o s i l i p r z e z g ra n ic ę w T a t r a c h l i t e r a tu r ę re w o lu c y jn ą . 3 i lu s t r . S t. M ie d z y -T o m a sz e w sk ie g o ] . „ T u r y s ta " 1952 r . n r 4 s . 19. 160/54T a tr z a ń s k ie O c h o tn ic z e P o g o to w ie R a tu n ­k o w e r a t u j e n ie ty lk o tu r y s tó w , [u r a to ­w a n ie ja g n ią t n a p łn . ś c ia n ie G ie w o n tu .] „ T u r y s ta " 1953 r . n r 11 s. 17. 161/54

K A P L IC Z K A w D o lin ie K o ś c ie lis k ie j . „ G ro m a ­d a " 1953 r . n r 131, i lu s t r . 162/54

K A R P IŃ S K I A N D R Z E J. J ó z e f W o jto w ic z i S ta ­n is ła w M a rd u ła w a lc z ą o p ię k n o T a t r z a ń ­s k ie g o P a r k u N a ro d o w e g o . „ R o b o tn ik R o l­n y " 1953 r . n r 33, 3 i lu s t r . 163/54

K A R W IŃ S K I T [A D E U S Z ]. R a id s ię u d a ł. [d ru ­g i T u r y s ty c z n y R a id N a r c ia r s k i P T T K .] .S p o r to w ie c " 1953 r . n r 8 , s . 8 , 7 i lu s t r .

164/54— S z y n d z ie ln ia , g ro ź n y k o n k u r e n t K a s p ro ­

w e g o . „ S p o r to w ie c " 1953 r . n r 43 s . 8—9, i lu s t r . 165/54

K A S P R O W Y W ie rc h . O p ra ć . J [a n ] M u c h a r s k i i z e s p ó ł. W a rsz a w a 1953 S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u r y s ty k a " O k ł. D r u k . „ P r a s a W o js k o w a " c m 12X16,5, ta b l . 32. P o ls k ie T o w a rz y s tw o T u r y s ty c z n o K ra jo z n a w c z e .— Z d ję c ia : A [n n a ] J a n k o w s k a , T [ad e u sz ]J a n k o w s k i , K [ry s ty n a ] M a łe k , J [e rz y ] F ła - ż e w s k i, I [ re n a ] S a y s s e -T o b ic z y k , Z [y g m u n t] S u łk o w s k i, T [ad e u sz ] Z w o liń s k i, S [ te fan ] Z w o liń s k i. — T y tu ł n a p ie rw s z e j, in n e d a ­ne, o p is u n a t r z e c ie j s t r o n ie o k ł. — [W y­d a w n ic tw o a lb u m o w e z o b ja ś n ie n ia m i.]

166/54

K A T A L O G z a b y tk ó w s z tu k i w P o lsc e . T . l : W o­je w ó d z tw o k ra k o w s k ie . P o d re d . J e r z e g o S z a b ło w sk ie g o Z 14: P o w ia t w a d o w ic k i. O p ra ć . J e r z y S z a b ło w sk i. (W a rs z a w a 1953) P a ń s tw . I n s ty tu t S z tu k i. D z ia ł I n w e n ta r y z 0 Z a b y tk ó w . 16, s . 4 n lb . 62, 2 n lb , ta b l . 64B m a p a l . (F o to g r , w y k o n a l i A . B o c h n a k , T . C h rz a n o w s k i, W . G u m u ła , S . K o lo w ca , S. S . K o m o rn ic k i , J . K r ie g e r , L . L e p s zy , W. Ł o z iń s k i, J . M a rk ie w ic z , A P a w lik o w ­s k i, H . P o d d ę b s k i, J . S z a b ło w sk i, W . T y ­s k i, J . W o lsk i). □ 167/54

K A T A L O G z a b y tk ó w s z tu k i w P o ls c e . T . l : W o je w ó d z tw o k r a k o w s k ie . P o d re d . J e ­r z e g o S z a b ło w sk ie g o T e k s t. I lu s t r a c je . (C zęść i lu s t r . o p ra ć . J . S z a b ło w sk i) . W a r­s z a w a 1953 P a ń s tw . I n s t y t u t S z tu k i. D z ia ł In w e n ta r y z a c j i Z a b y tk ó w , c m 16,5X12,5 s. X IV , 2 n lb . , 574, 2 n lb . , r y s . m a p y ; I l u s t r a ­c je s. 28 n lb . ta b l . 394. S ta n o w i łą c z n e w y ­d a n ie 15 z e s z y tó w . — (W te k ś c ie o b e c n e g o w y d a n ia w p ro w a d z o n o d ro b n e p o p ra w k i rz e c z o w e , w c z ę ś c i z a ś i l u s t r a c y jn e j d o d a n o 81 n o w y c h r e p r o d u k c j i ... w m ie js c e w y ­c o fa n y c h 119 ... D o k o n a n o n a d to w y m ia n y 26 r e p r o d u k c j i p o u z y s k a n iu fo to g r a f i i le ­p s z y c h p o d w z g lę d e m te c h n ic z n y m lu b a r ty s ty c z n y m ) . — O p ró c z fo to g r a f ó w w y ­m ie n io n y c h w o p is a c h p o s z c z e g ó ln y c h ze ­s z y tó w z d ję c ia w y k o n a l i : (W . C ic h o ń , J . D a ń d a , w . G ra b s k i , H . K le t te , M . K o r­n e c k i , R . K o z ło w sk i, S. K ru c z e k , G. L e ń - c z y k , E . M a rx e n -W o ls k a , S. M u ch a , A. N its c h , A. O leś, T . P r z y p k o w s k i , R . R e in - fu s s , F . S tr z a łk o , M . S z a b ło w sk i, M. W ą- to r s k i , A . w o j ta r o w ic z , J . W o jty g a , T . Z a ­m o js k i) . Z a w ie ra : S ta rz y ń s k i J . : S ło w ow s tę p n e . — S z a b ło w s k i J . : P o w ia t b ia l ­s k i . — D u tk ie w ic z J . E . : P o w ia t b o c h e ń ­sk i. M ie jsc o w o ść S ta n ią tk i o p ra ć . Z . B o cz k o w s k a . — D u tk ie w ic z J . E .: P o w ia t b r z e ­s k i . — S z a b ło w sk i J . : P o w ia t c h rz a n o w ­s k i. — D u tk ie w ic z J . E . : P o w ia t d ą b ro w - s k o - ta rn o w s k i . — L e p ia rc z y k J . : P o w ia t k ra k o w s k i . — D u tk ie w ic z J . E . : P o w ia t l im a n o w s k i. — B o c z k o w s k a Z .: P o w ia t m ie ­c h o w sk i. — K u tr z e b ia n k a K .: P o w ia t m y ­ś le n ic k i. — M is ią g -B o c h e ń s k a A .: P o w ia t n o w o s ą d e c k i. M ia s to N o w y S ą c z o p r a ć .: T . D o b ro w o ls k i. — P o w ia t n o w o ta r s k i . O p ra ć , n a p o d s ta w ie to m u In w e n ta r z a z a b y tk ó w s z tu k i o g łosz . p rz e z T . S z y d ło w s k ieg o . — K u tr z e b ia n k a K .: P o w ia t o lk u s k i. — D u t­k ie w ic z J . E .: P o w ia t ta rn o w s k i . — S z a ­b ło w s k i J . : P o w ia t w a d o w ic k i; P o w ia t ż y ­w ie c k i . □ 168/54

W i e r c h y t . X X I I I 2 0

Page 320: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 0 6 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

K Ę D Z IO R F R Y D E R Y K . P io n ie r z y n o w e g o s z la ­k u . [w y k o n a n ie n o w y c h s z la k ó w tu r y s ty c z ­n y c h w o b w o d z ie B a b ie j G ó ry ]. „ T u r y s ta " 1953 r . n r 11 s. 6, 2 i lu s t r . 169/54

K E R C T A D E U S Z . B a d a n ia r u c h u tu r y s ty c z n e ­g o w T a t r a c h , B e s k id a c h i G ó ra c h Ś w ię ­to k r z y s k ic h w 1952 r . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 226—228, i lu s t r . 170/54

— P ie rw s z a O g ó ln o p o ls k a A lp in ia d a w T a ­t r a c h . [d la u c z c z e n ia ju b i le u s z u 3 0 -lec ia a lp in iz m u ra d z ie c k ie g o w d n ia c h o d 29 d o 31 s ie r p n ia 1953 r.J „ W ie r c h y " 1953 : 22 s. 267. 171/54

K IE Ł P Ilśr S K I J A N . A g ro te .c h n ik a n a h a la c h . „ O d A d o Z " 1953 r . n r 33 s . 3—4, i lu s t r .

172/54K IE N IE W IC Z S T E F A N . R u c h c h ło p s k i w G a ­

l i c j i w 1846 r . W ro c ła w 1951 r . R E C . Ż y - c h o w s k i M a r ia n . N a m a rg in e s ie a n ty f e u - d a ln e g o p o w s ta n ia c h ło p s k ie g o w G a lic j i 1846 r . „ K w a r t a ln ik h i s to r y c z n y " R . 60 n r 1 S. 230—243. 173/54

K IL IA N Z B IG N IE W . N a m a rg in e s ie n a s tę p n e j p r a c y J . M. P u s z c z a ro w s k ie g o o K a r p a ­ta c h W s c h o d n ic h . „ G eo lo g . B iu l. i n f . " 1952 r . z . 2 S. 44—46. □ 174/54

K IS IE L E W S K A K R Y S T Y N A . A b y w ię c e j b y ło m ię s a , t łu s z c z u , w e łn y .. . Z o s ią g n ię ć p o l­s k ic h z o o te c h n ik ó w [n a d u s z la c h e tn ie n ie m o w c y g ó rs k ie j] . „ S z ta n d a r M ło d y c h " 1953 r . n r 302. 175/54

K L IK U S Z O W S K I A N D R Z E J . K w ia ty t a t r z a ń ­s k ic h b e z d r o ż y . Z d ję c ia W . W e rn e r . „ Ś w ia t" 1953 r . n r 33 s. 14, 6 i lu s t r . 176/54

K L IM A S Z E W S K I M IE C Z Y S Ł A W . N a p ó łn o c ­n y c h s to k a c h K a rk o n o s z y . „ O r l i L o t " 1947 : 21 S. 11—14. 177/54

— P r z e ło m y r z e c z n e w K a r p a ta c h . „ C h r o ń m y P r z y r . O jc z y s tą " 1953 r . z . 5 s . 3—12, i lu s t r . , m a p a . □ 178/54

— R z e ź b a P o d h a la . [W ro c ła w 1952]. 8, s. 237— 250, m a p a l O db . [w ła ś c iw ie n a d b .] : „ C z a ­s o p is m o G e o g ra f ic z n e " 1950/51 t . 21/22 — T y t . n a g ł. □ 179/54

— Z a d a n ia i p la n b a d a ń g e o m o rfo lo g ic z n y c h w P o ls c e p o łu d n io w e j . „ P rz e g lą d G e o g ra ­f ic z n y " 1953 r . z . 2. s. 52—54. S od . S u m .

180/54K L IM A S Z E W S K I R Y S Z A R D . Z n a d je z io r a u ­

g u s to w s k ic h — p o d s z c z y ty T a t r . N o ta tk i z p e w n e j w y c ie c z k i [c h ło p ó w z w o je w ó d z ­tw a b ia ło s to c k ie g o ] . „ Ś w ia t i lu d z ie " 1953 r . n r 7 s. 3, i lu s t r . 181/54

K Ł O S K A Z IM IE R Z . O d ę b ie z w a n y m B a r te k i in n y c h o s o b liw o ś c ia c h G ó r Ś w ię to k rz y ­s k ic h . „ K u r ie r C o d z ie n n y " 1953 r . n r 123s i lu s t r . 182/54

K O H U T E K L U D W IK . C ie sz y n i o k o lic e . (O k i. p r o j . S ta n is ła w L ip iń sk i) . W a rs z a w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u r y s ty k a " 16, s. 35, 1 n lb . , i lu s t r . (Z d ję c ia : L [u d w ik ] B a r - d o ń , J [ó z e f] D a ń d a , B [o n ifa c y ] G a j d z ik , K a le ta , J [ó ze f] K o ło d z ie jc z y k , J [ó ze f] K o r ­b u t , J [e rz y ] S t r u m iń s k i) . 183/54

K O L A N K O W S K I JE R Z Y . W s p r a w ie p o m n ik a K a r ło w ic z a , [pod M a ły m K o ś c ie lc e m w T a ­

t r a c h ] . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 7 s . 19. 184/54— Z im o w a p rz y g o d a w K a rk o n o s z a c h . „ T u ­

r y s ta " 1953 r . n r 4 s . 7, i lu s t r . 185/54K O L B U S Z M IE C Z Y S Ł A W . T u m ie s z k a ł i p r a ­

c o w a ł L e n in . [B ia ły D u n a je c ] . „ S p ó łd z . p r o d u k ." 1953 r . n r 5 s . 9, i lu s t r . 186/54

K O ŁO D ZIIŚrSK I K . N a g łó w n y m s z la k u B e s k i­d ó w . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 11 s. 14, i lu s t r .

187/54K O N C E K M IK U L A S . M e s su n g e n d e r N e b e l-

f r o s ta b la g e r u n g e n a u f d e r L o m n i tz e r S p i t - z e u n d e in I n s t r u m e n t z u r a u to m a t is c h e n R e g is t r ie r u n g d e r N e b e l f ro s ta b la g e ru n g e n . [W a rsza w a 1953] 8, s. 21—31, i lu s t r . N a d b .: „ A c ta G e o p h y s ic a P o lo n ic a " v o l . 1 n r 1. T y t . n a g ł. — (S tre s z c z e n ie ) . 188/54

K O P C Z Y Ń S K A -JA W O R S K A B R . N a J a w o rk a c h .„ T u r y s t a " 1953 r . n r 6 s . 11, i lu s t r . 189/54

K O S W IN C E N T Y . B ia ły s e n [ n a r c ia r s k a w y ­c ie c z k a n a B u k o w in ę T a tr z a ń s k ą ] . „ T y ­g o d n ik P o w s z e c h n y " 1953 r . n r 33, s* 14, i lu s t r . 190/54

K O Ś C IO Ł Y P o d h a la . „ S ło w o P o w s z e c h n e " 1953 r . n r 304, 2 i lu s t r . 191/54

KOTOISTSKI W Ł O D Z IM IE R Z . U w a g i o m u z y c e lu d o w e j P o d h a la . C z. l . O „ N u ta c h " g ó ­ra ls k ic h . C z. 2 M a te r i a ł d ź w ię k o w y , s k a ­le , h a r m o n ik a . C z. 3. O tw ó rc z y m s p o so ­b ie w y k o n a n ia . „ M u z y k a " 1953 r . n r 5/6 s. 3—25, i l u s t r . . ; n r 7/8 s. 43—58; n r 11/12 S. 26—45. 1954 n r 1—2 s , 14—27. n u t y □ 192/54

K O W A L S K A L E W IC K A A N N A . B a d a n ia e tn o ­g r a f ic z n e n a P o d h a lu . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s. 218—222, m a p a . 193/54

K O W A L S K I K A Z IM IE R Z . J a s k in ie P o ls k i [Cz.] 2. W a rsz a w a 1953 N a k ł. P a ń s tw . M u z e u m A rc h e o lo g , p rz y w sp ó łu d z . Z a rz . O c h ro n y i K o n s e rw . Z a b y tk ó w M in . K u l tu r y i S z tu ­k i . c m 29,5X21, s. 10 n lb . , 186, r y s . ta b l . 20 + m a p 6. T y t . ro s . i f r a n c . — (J a k ó w - l e f f O .: K r a tk o e s o d e r ż a n ie . — K w i a t ­k o w s k a T .: R e s u m e ) . — L i t e r a tu r a p rz e d ­m io tu o b e jm u je 250 poz . b ib l io g r a f ic z n y c h .

□ 194/54— P r a c e f a u n is ty c z n e w T a t r a c h w la ta c h

1948—1953. „ W ie r c h y " 1953 : 22 S. 222—226.195/54

K O W A L S K I W A C Ł A W . C ie p lic e . „ Z ie m ia " 1949 : 40 s. 86 -89, 3 i lu s t r . 196/54

— Z a m e k C h o jn a s ty . < szkic h is to ry c z n y ) . „ Z ie m ia " 1949 . 40 s . 59—61, 2 i lu s t r . 197/54

K O Z . Z . J . J a k z d o b y to M o u n t E v e r e s t . — Z w y c ię s tw o w o li c z ło w ie k a . „ D z ie n n ik Ł ó d z k i" 1953 r . n r 141, i lu s t r . 198/54

K O Z Ł O W S K I JA N U S Z . S ie rp n io w e s p o tk a n ie . P a m ię c i K o rn e la M a k u s z y ń s k ie g o . „ D z iś i J u t r o " 1953 r . n r 36 S. 6 199/54

K R O N IK A p rz e jś ć p n . ś c ia n y E ig e r u , (w g „ L e s A lp e s " 1953 n r 1 p o d a ł H .) „ O s c y p e k " 1953 r . n r 7 S. 27. 200/54

K R O N IK A ta te r n ic k ie g o s e z o n u z im o w e g o 1951— 1952. K o ła P o z n a ń s k ie g o K lu b u W y so k o ­g ó rs k ie g o P T T K . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 3 s. 15—16. 201/54

K R Y G O W S K I W Ł A D Y S Ł A W . B e s k id W y so k i — P r z e w o d n ik n a r c ia r s k i . W -w a 1953. R E C . B ie le c k i M a r ia n „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 288— 289. 202/54

— B ie sz c z a d y c o ra z b liż sze . „ W ie r c h y " 1953 : 22 S. 131—140, 6 i lu s t r . 203/54

— C z e c h o s ło w a c k ie t a te r n ic tw o , „ w ie r c h y " 1953 : 22 S. 271—272. 204/54

— D ro g a a lp in iz m u ra d z ie c k ie g o . 1923—1953. „ T u r y s t a " 1953 r . n r 10 s. 4—5. 205/54

— G łó w n y s z la k w s c h o d n io - b e s k id z k i . „ T u ­r y s t a " 1953 r . n r 8 s. 8, i lu s t r . , m a p a . 206/54

— G łó w n y s z la k w s c h o d n io - b e s k id z k i K r y n i - c a -H a lic z . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s. 238—243, 9 i lu s t r . 207/54

Page 321: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 0 7

— N o w e z n a k o w a n e s z la k i g ó rs k ie . „ W ie r ­c h y " 1953 : 22 s . 252—255, i lu s t r . 208/54

— O p o t r z e b ie z a k ła d a n ia s t a c j i t u r y s ty c z ­n y c h w g ó ra c h . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 244— 245, i lu s t r . 209/54

— O z n a k o w a n iu w g ó ra c h . „ T u r y s ta " 1953 r . n r 7 s . 6, i lu s t r . 210/54O c h ro n a s z la k ó w i in n y c h u rz ą d z e ń t u r y ­s ty c z n y c h . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s. 255—257, i lu s t r . 211/54O tw a rc ie s c h r o n u n a P r z e h y b ie . „ W ie r ­c h y " 1953 ; 22 s . 259, i lu s t r . 212/54P ie rw s z y O g ó ln o p o ls k i G ó rs k i R a id T u ­r y s ty c z n y P T T K [w d n ia c h 17—20 w r z e ­ś n ia 1953 r . w S u d e ta c h ] . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 248—250, i lu s t r . 213/54R o zw ó j G ó rs k ie j O d z n a k i T u r y s ty c z n e j . „ W ie r c h y " 1953 : 22 S. 247—248. 214/54

— S z k o le n ie z n a k a r s k ie . „ W ie r c h y " 1953 : 22 s . 257. 215/54

— W s ło ń c u p o a M o n te R o sa . „ P o z n a j ś w ia t" 1948 r . n r 4 s. 99—103, i lu s t r . 216/54

K R U S Z Y Ń S K I T A D E U S Z . L e tn ia w y s ta w a c z ło n k ó w Z [w iąz k u } F [o ls k ic h l A [r ty s tó w [ P [ la s ty k ó w ] w Z a k o p a n e m „ S ło w o P o ­w s z e c h n e " 1953 r . n r 200. 217/54

K R Z Y Ń S K I M IE C Z Y S Ł A W . P ie ś ń r e w o lu c y jn a g ó ra ls k o -p o d k a rp a c k a . M e lo d ia i s ło w a l u ­d o w e . N a c h ó r m ie s z a n y z fo r te p i a n e m . O p ra ć .. .. [W arszaw a] (1953) „ C z y te ln ik " c m 30X21, s . 9, 3 n lb . Z n a k w y d . „ C z y te l­n ik n r 598. 218/54

K U C Z Y Ń S K I M A C IE J. N u rk o w a n ie p o d z ie m ią , [p rz e jś c ie p o d w o d ą w J a s k in i Z im n e j w T a t r a c h Z a c h o d n ic h ] . „ P r z e k r ó j " 1953 r n r 424 s. 15, i lu s t r . 219/54

— P r z e z p o d z ie m n e je z io ra J a s k in i Z im n e j , [w D o lin ie K o ś c ie lis k ie j] . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 12 s . 12—13, 3 i lu s t r . 220/54

— T a t r y w n ie b e z p ie c z e ń s tw ie , [n is k a k u l t u ­r a g ó r s k a w y c ie c z k o w ic z ó w ]. „ P r z e k r ó j" 1953 r . n r 438, s. 7. 221/54

K U L Ą G O W S K A H A N N A ... „ G d y k a ż d a p a s t e r ­k a u b r a n a b ę d z ie j a k k ró lo w a " .... [w y ­s ta w a z o rg a n iz o w a n a p rz e z I n s t y t u t W z o r­n ic tw a P r z e m y s ło w e g o . O b e jm u je w z o ry p o d h a la ń s k ie ] . „ P r z e g lą d K u l tu r a ln y " 1953 r . n r 18 s . 6, i lu s t r . 222/54

K U L E S Z Y Ń S K I P R Z E M Y S Ł A W . A w s z y s tk ie ­m u w in ie n h a k . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 2 S. 12—13. 223/54

K U L IG L U D W IK . P r z e b u d o w a s k ł a d u g a t u n ­k o w e g o la s ó w g ó r s k i c h j a k o c z y n n i k r e ­g u l o w a n i a s p ł y w u w ó d . „ S y lw a n " 1953 r . z . 1 s . 12—15. 224/54

K U R E K T A D E U S Z . C z o rsz ty n [w.] „ Ż y c ie L i­t e r a c k ie " 1953 r . n r 25 s . 3. 225/54

— M o n t [sic!] E v e r e s t z d o b y ty . „ G a z e ta K r a ­k o w s k a " 1953 r . n r 140. 226/54

K U R E K JA L U . N a d C z o r s z ty n e m s ię b ły s k a . O K o s tc e N a p ie r s k im o p o w ie ść p r a w d z i­w a. (O k ł. p r o j . M a r e k R u d n ic k i. W y d . 1.) (W a rs z a w a 1953) P a ń s tw . I n s ty tu t W y d a w ­n ic z y . 20,5X13, s. 192, 2 n lb . N a k . t y t . a u to r J a l u K u r e k [p seu d .] R E C . K ło s o w s k i J ó ­z e f N ik o d e m . P o d h a le w o g n iu „ T y g o d n ik D e m o k r a ty c z n y " 1953 r . n r 10 s. 6, „ K u l­t u r a i Z y c ie " 1953 r . n r 35 s . 4; <nw.~> O w a lc e S k a ln e g o P o d h a la i w y p r a w ie w g ó ry P a m ir u . „ G a z e ta K r a k o w s k a " 1953 r . n r 254 d o d .; S z c z e p a ń s k i J a n A lf r e d D w ie o p o w ie śc i fa k to g ra f ic z n e . „ T r y b u n a L u ­d u " 1954 r . n r 14 s . 6; K o z ło w sk i G r a c ja n —

O p o w ie śc i f a k to g r a f ic z n e J a lu K u rk a . „ D z iś i J u t r o " 1954 n r 11. s . 4. 227/54

— W ęz e ł G a rm o . O p o w ie ść a lp in is ty c z n a . (O k ł. p ro j . S ta n is ła w R ze p a . W y d . 1). (K ra k ó w 1953) W y d a w n . L i te r a c k ie , c m 18,5X12, s . 100, 3 n lb . , ta b l . 8 N a k . ty t . a u to r : J a lu K u re k . R E C . A d a m H o lla n e k W ęz e ł G a rm o J a lu K u rk a . „ Ż y c ie L i te ­r a c k i e " 1953 r . n r 44; (n w ... ) O w a lc e S k a l­n e g o P o d h a la i w y p ra w ie w G ó ry P a m ir u . G a z e ta K r a k o w s k a " 1953 r . n r 254 d o d ., S z c z e p a ń s k i J a n A lf r e d d w ie o p o w ie śc i fa k to g ra f ic z n e . „ T r y b u n a L u d u " 1954 n r 14 s . 6; R . W . S. „ W ę z e ł G a rm o " „ O sc y ­p e k " 1953 r . n r 8 s . 23—24; B a b iń s k i M ie ­c z y s ła w J a l u K u r e k o a łp in iź m ie . „O d A d o Z " 1953 r . n r 48 s . 4; K o z ło w sk i G ra ­c ja n . O p o w ie śc i f a k to g r a f ic z n e J a l u K u r ­k a , „ D z iś i J u t r o " 1954 r . n r 11 ; G rz e n ie w - s k i L u d w ik . S p o r t i lu d z ie „ N o w a K u l tu ­r a " 1954 r . n r 9 s. 6. 228/54

— W io sn a P o d h a la , [e k o n o m ic z n a p rz e b u d o ­w a w s i g ó ra ls k ie j] . „ E c h o T y g o d n ia " 1953 r . n r 16 <200>. 229/54

K U R E K T . D o m w ś ró d m o d rz e w i. [M u z eu m L e ­n in a w P o ro n in ie ] . „ P o k o le n ie " 1953 r . n r 3 s. 3. i lu s t r . 230/54

K U T R Z E B IA N K A K A Z IM IE R A . Z n isz c zo n e p rz e z N ie m c ó w z a b y tk i s z tu k i w p o w ie ­c ie m y ś le n ic k im . „ Z ie m ia " 1948 : 39 s. 146—151, 9 i lu s t r . 231/54

K W A P IŃ S K I W [IN C EN TY ]. N o w y s c h r o n n a Ł a b o w s k ie j H a li. „ W ie r c h y " 1953 : 22 s. 259. 232/54

K W A S N IC O W A Z O F IA . P r ó b a u s ta le n ia te z i k r y t e r i ó w o ra z w y ty c z e n ie p r o b le m a ty k i p r z y o c e n ie ro z w o jo w e g o p ro c e s u p o ls k ie ­go ta ń c a lu d o w e g o . „ K u l tu r a F iz y c z n a " 1953 r . n r 8 S. 583—599. 233/54

K W IA T Y T a t r . O p ra ć . g ra f . J [a n ] M u c h a rs k i. T e k s ty i z d ję c ia Z o f ia Z w o liń s k a , w a r ­s z a w a 1953 S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u ­r y s ty k a " . O k ł. D ru k . „ P r a s a W o js k o w a " c m 12X16j5, ta b l . 32. P o ls k ie T o w a rz y s tw o T u r y s ty c z n o K ra jo z n a w c z e . — T y tu ł n a p ie rw s z e j , in n e d a n e o p is u n a t r z e c ie j s t r o n ie o k ł. [W y d a w n ic tw o a lb u m o w e z o b ja ś n ie n ia m i] . R E C . L e ń k o w a A „ W sz ec h ­ś w ia t" 1953 Z. 9/10 S. 244. 234/54

L . E . W s z e s n a s tą ro c z n ic ę ś m ie rc i K a r o la S z y ­m a n o w s k ie g o . „ P r z e g lą d k u l tu r a ln y " 1953 r . n r 13 s . 6. 235/54

L . L . P is a rz , k tó r y k o c h a ł g ó ry . [W ła d y s ław O rk a n ] . „ S ło w o P o w s z e c h n e " 1953 r . n r 281. 236/54

LA . M u z e u m T a tr z a ń s k ie w Z a k o p a n e m . „ S ło ­w o P o w s z e c h n e " 1953 r . n r 179. 237/54

L E N A R T O W IC Z S T A N IS Ł A W . S u d e ty Ś ro d k o ­w e i W s c h o d n ie o ra z G ó ry K a c z a w s k ie i R u d a w y J a n o w ic k ie . W -w a 1953 r . R E C . D y lik o w a A n n a . K s ią ż k a o S u d e ta c h . „ T u ­r y s t a " 1953 r . n r 7 s . 22. 238/54

— Z w ę d ró w k i p o S u d e ta c h . „ Z ie m ia " 1946 : 30 n r 5 s . 17—19, 2 i lu s t r . , n r 6 s . 10—14, 4 i lu s t r . 239/54

L E S Z C Z . Z ło ta j e s i e ń w T a tr a c h . Z a k o p a n e z a w s z e p ię k n e — w o c z a c h t u r y s t y i w c z a ­s o w ic z a . „ D z ie n n ik Z a c h o d n i — W ie cz ó r" 1953 r . n r 203. 240/54

L E S Z K O L U D W IK . Z p a m ię tn ik a p io n ie r k i a l ­p in iz m u . [ ry c in a , p a n n a d ‘A n g e v ille s p i e r ­w sz a k o b ie ta , k tó r a w 1838 r . z d o b y ła s z c z y t M o n t B la n c ] . „ T y g o d n ik P o w s z e c h ­n y " 1953 r . n r 23 s . 8. 241/54

Page 322: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 0 8 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

L O R E N T Z S T A N IS Ł A W . A d o lf C h y b iń s k i (1880—1952) „ N a u k a p o i “ 1953 r . n r 1 s. 223—225. 242/53

L U B A Ń S K I T A D E U S Z . P r z e ło m D u n a jc a . W s p o m n ie n ia z tu r y s ty c z n y c h w y p ra w . „ T u r y s t a ” 1953 r . n r 9 s . 15, i lu s t r . 243/54

Ł O B A C Z E W S K A S T E F A N IA . K a ro l S z y m a n o w ­s k i a p o ls k a m u z y k a lu d o w a . „ S tu d ia m u ­z y k o lo g ic z n e ” 1953 r . T . 2 S. 133—152. 244/54

Ł U B K O W S K I A N T O N I. M u z e u m T a tr z a ń s k ie . <Z o k a z j i 65-lecia>. „ D z iś i J u t r o ” 1953 r. n r 38 S. 10. 245/54

B U K O W IE C A. M u z ie j W . I . L e n in a w P o r o n i - n o . „ Z w ie n o ” 1953 r . n r 4/5 s . 3, i lu s t r .

246/54Ł U S A K O W S K I SE W E R Y N . P a m ię tn ik z d e k la s o ­

w a n e g o s z la c h c ic a . W -w a 1952 r . R E C . J . R . „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 283—284. 247/54

M . T rz y d z ie s to le c ie , r a d z ie c k ie g o a lp in iz m u .„ P r z e g lą d S p o r to w y ” 1953 r . n r 73. 248/54

M . C. S tu d e n c k ie w c z a s y w ę d ro w n e . „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 257—259, i lu s t r . 249/54

M . O. — J . S . D o k ą d je d z ie m y w n ie d z ie lę ? ZK ie lc w G ó ry Ś w ię to k rz y s k ie . „ M o to r”1953 r . n r 27 s. 5. 250/54

M A C H E JE K W Ł A D Y S Ł A W . L e n in — ż y w y . [m u z e u m w P o ro n in ie .] . „ P r z e g lą d k u l tu ­r a l n y ” 1953 r . n r 16 s . '2, f o t . 251/54

M A C U R A E R Y K . F o r m y g la c ja ln e w g r u p ie B a ­ra n ie j G ó ry . W ro c ła w [1952] 8, s . l n lb . , 446—448, r y s . O d b .: „ C z a so p ism o G e o g ra ­f ic z n e ” 1950/51 t. 21/22. □ 252/54

M A J L U D W IK . „ N o w e P o d h a le ” — [spó łdz . p ro d .] „ W ie ś ” 1953 r . n r 12 s. 1. 253/54

— S ą s ia d o m z P o d h a la p o d ro z w a g ę , [s o c ja ­l i s ty c z n a p rz e b u d o w a w si]. „ C h ło p s k a D ro ­g a ” 1953 r . n r 44 s. 10, i lu s t r . 254/5*

M A K O W S K I T A D E U S Z . Z d o b y w c y E v e r e s tu i0 k o r o n a c j i . „ P r z e k r ó j ” 1953 r . n r 428 s . 13—14, i lu s t r . 255/54

M A L A W S K I S T A N IS Ł A W . O k u l tu r ę tu r y s ty c z ­n ą . [o p o s z a n o w a n ie p r z y r o d y w T a tr a c h ] . „ T u r y s t a ” 1953 r . n r 9 s . 11. 256/54

M A L E C Z Y Ń S K I K A R O L . Z a g a d n ie n ie g ó r y S lę - ż y -S o b ó tk i . „ M a t. w c z e s n o ś re d .” T . 2 : 1950 w y d . 1952 s. 1—22, i lu s t r . K r a t . i z ło ż . S u m .

□ 257/54— Z a g a d n ie n ie g ó ry S lę ż y -S o b ó tk i. W -w a

1952. N a k ł. P a ń s tw . M u z e u m A rc h e o lo g , c m 29,5X21 s. 22, i lu s t r . O d b .: M a te r ia ły w c z e ­s n o ś re d n io w ie c z n e t . 2 : 1950. — T y t . o k ł. — T y t . ro s . i a n g . — ( K ra tk o e iz ło ż e n ie . — S u m m a r y ) . □ 258/54

M A Ł A C H O W S K I B O H D A N . N a s z la k a c h p o ­w s ta n ia K o s tk i N a p ie r s k ie g o . (P rz e w o d n ik tu r y s ty c z n y . O k ł. p r o j . C z e s ła w B o ro w ­c z y k ) . W -w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t1 T u r y s ty k a ” 16 s. 34, 2 n lb . , i lu s t r . (Z d ję ­c ia : T [ad e u sz ] D o h n a l ik , S [ te fa n ] J a ro s z , J [e rz y ] S tr u m iń s k i , Z [y g m u n t] S u łk o w s k i, W [iesław ] T o m a s z k ie w ic z , W [ład y sław ] W e r n e r , T [ad e u sz ] Z ie liń s k i) . R E C . N o w e w y d a w n ic tw a tu r y s ty c z n e . „ E x p re s s P o ­z n a ń s k i” 1953 r . n r 288; K ry g o w s k i W ła d y ­s ła w „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s. 286. 259/54

— T ia ń - S z a ń R a d z ie c k i. „ W ie r c h y ” 1953 : 22 S. 141—148, i lu s t r . 260/54

„ M A R C H L E W S K I J U L IA N ” . J u l i a n M a rc h le w ­s k i. 1866—1925. (A lb u m o p ra ć . H e le n a K a ­m iń s k a . O p ra ć . g ra f . T a d e u s z G ro n o w s k i) . W -w a 1951 „ K s ią ż k a i W ie d z a ” c m 24,5 X34,5 s. 198 4- e r r a t a k . 1. W y d z ia ł H is to r i i P a r t i i K C . P Z P R . — [ I lu s t r a c je z to w a r z y ­s z ą c y m te k s te m ] . 261/54

— L is ty d o S te f a n a Ż e ro m s k ie g o i W ła d y s ła ­w a O rk a n a . O p ra ć . A le k s a n d e r S ła p a . (W y d . 1). (K ra k ó w 1953) W y d a w n ic tw o L i­te r a c k ie . 8. s. 151, 1 n lb . , ta b l . 8 — e r r a t a k . 1 lu ź n a . Z a w ie ra ró w n ie ż : z e s ta w ie n ie , k s ią ż e k w y d a n y c h p rz e z J . M a r c h le w s k ie ­g o w M o n a c h iu m w la ta c h 1903 i 1904. R E C . C z e rw iń s k i M a rc in : K s ią ż k a d n ia „ P r z e ­g lą d k u l tu r a ln y ” 1953 r . n r 36 s. 8, i l u s t r . ; J . S . „ N o w a K u l tu r a ” 1953 r . n r 39 s. 6; T r e u g u t t S te f a n K to s ię s p ło sz y ł? „ p r z e ­g lą d k u l tu r a ln y ” 1953 r . n r 39 s . 4. 262/54

— Z W y so k ic h T a tr . [ f r a g m e n t je d n e g o ze s ły n n y c h fe l ie to n ó w t a t r z a ń s k ic h z a m ie ­s z c z o n y c h w 1911 r . w „ L e ip z ig e r V o lk s - z e i tu n g ”] „ G ło s p r a c y ” 1953 r . n r 132.

263/54M A R C H L E W S K I M A R C E L I. K o z ic a . „ C h r o ń m y

P r z y r . O jc z y s tą ” 1953 r . zesz . l s. 21—30, i l u s t r . □ 264/54

M A Ś L A N K A J U L IA N . M u z e u m w M y ś le n ic a c h . „ P r z e g lą d k u l tu r a ln y ” 1953 r . n r 26 s. 4.

265/54M A S L A N K IE W IC Z K A Z IM IE R Z . J a k p o w s ta ją

s k a ły ? [W -w a] 1953 [M a sz y n o p is p o w ie la n y ] , c m 29,5X20,5 s. 33. T o w a rz y s tw o W ie d zy P o ­w s z e c h n e j. R e d a k c ja O d c z y to w a — T e m a ­ty k a ś w ia to p o g lą d o w a . — T y t . n a g ł.

□ 266/54M A S L A N K IE W IC Z O W A Z O F IA . T e t r a c l in is c a r -

p a t ic a n_ sp . z p l io c e n u K a r p a t Z a c h o d n ic h . „ A c ta Soc. B o ta n . P o l .” v . 22 n r 4. s . 839— 848, i lu s t r . + ta b l . S u m . □ 267/54

M A T E R IA Ł Y d o p o w s ta n ia K o s tk i N a p ie r s k ie ­g o 1651 r . W y d a ł A d a m P rz y b o ś . W ro c ła w1951. R E C . B ie n ia r z ó w n a J [a n in a ] . „ P r z e ­g lą d h i s to r y c z n y ” 1953 r . T . 44 z . 1/2 s. 216—222.

M A T U S Z C Z A K H A L IN A . R o zw ó j s p ó łd z ie ln i in w a lid ó w „ Z a w r a t” w Z a k o p a n e m . „ D ro ­b n a W y tw ó rc z o ś ć ” 1953 r . n r 4 s . 25—26, i lu s t r . 269/54

M E IS S N E R JA N U S Z , o [K o rn e lu ] M a k u s z y ń ­s k im . „ P r z e k r ó j ” 1953 r . n r 442 s . 10.

270/54M E L IC H E R C lK A N D R E J . J an o ś ik O V sk ó t r a d i -

c ia n a S lo v e n s k u . B r a t i s la v a 1952. N a k ł . S lo v a n s k ie j A k a d e m ie V ie d a U m e n i. s. 301.

271/54M IĘ T U S JO Z E F . R e g ie l g ó r n y w D o lin ie C h o ­

c h o ło w s k ie j w T a t r a c h . „ S y lw a n ” 1953 r. Z. 2 s. 96—99. 272/54

M IK IE W IC Z Z . N a s z la k u b e s k id z k im w n o ­c y . „ T u r y s t a ” 1954 n r 1 s . 15. 273/54

M IL A T A W [Ł A D Y S Ł A W ]. B u rz a ś n ie ż n a w T a t r a c h „ P o z n a j Ś w ia t” 1950 r . n r 7—9 s. 89—92, i lu s t r . 274/54

— W ia tr h a ln y w ie je . „ T u r y s ta ” 1953 r . n r 5 s. 13, i lu s t r . 275/54

M IS C H K E M A C IE J. L a w in a z K o z ie j W y ż n e j. „ O s c y p e k ” 1953 r . n r 8 s. 10—14. 276/54

— Ł y ż e — n a r t y p rz y s z ło ś c i!? „ T u r y s t a ” 1953 n r 3 s . 22, i lu s t r . 277/54

M IT K IE W IC Z JE R Z Y . T a te r n ic k i s ez o n z im o ­w y 1952/53. „ W ie r c h y ” 1953 : 22 S. 262—263.

278/54— U w a g i o s ta n i e p o k r y w y ś n ie ż n e j n a H a li

G ą s ie n ic o w e j w c z a s ie z im 1948/49 d o 1952/53. „ W ie r c h y ” 1953 : 22 s . 222. 279/54

M IT K O W S K I JO Z E F . T r a g e d ia w y b r a ń c a ze S z c z a w n ic y P a w ła F le s z a rz a 1595 r . „ W ie r ­c h y ” 1953 : 22 s . 159—163. □ 280/54

Page 323: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G G R S K A 3 0 9

M ŁO D ZIEJO W SK I JER ZY . N iezn an y ty p p a s te r ­sk iego dzw onka ow czego. „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 237—238. 281/54

— Slęża. „ w ie r c h y " 1953 : 22 s. 149—158, ilu s tr .282/54

M ONIUSZKO STA N ISŁA W . H alka . S tud io O per. G da. REC. S iv e r t T ad eu sz : „ H a lk a " n a W ybrzeżu „ P rz e g lą d k u l tu ra ln y " 1953 r. n r 36 s. 6. 283/54

M ONIUSZKO STAN ISŁAW . H alka . S łow a w o l­sk i W łodzim ierz. In scen . S ch ille r L eon. K rak ó w 1952. REC. R udz iń sk i W ito ld : N o­w a in sc en izac ja „H a lk i" . „ P a m ię tn ik te ­a t r a ln y " 1953 r . z. 2 s. 98—103, ilu s tr .

284/54M O RCINEK GUSTAW . O ndraSzek. (Pow ieść.

W yd. 1. O prać. g ra f. Z y g fry d G ardzie lew - ski). (w -w a 1953) „C z y te ln ik " 8, s. 464, 4 n lb ., i lu s tr . REC. H ie ro w sk i Z dzisław : P ow ieść o ś lą sk im Ja n o sik u . „Ż y c ie L i­te ra c k ie " 1953 r . n r 35, s. 4, 8 fo t, K a rp o ­w icz T y m o teu sz : O z b ó jn ik u co ró w n ał św ia t „W ieś" 1953 n r 36 s. 6, fo t.; Szcze­p a ń sk i J[an] A [lfred] „ T ry b u n a L u d u " 1953 r . n r 262 s. 6; „ T ry b u n a T y g o d n ia" 1953 r . n r 73 s. 2; W. B. „ T ry b u n a W olno­śc i" 1953 r . n r 42 s. 8; J . R. „ W ie rch y " 1953 :22 s. 280—282; M ichalsk i H ie ro n im : B a llad a o z b ó jn ik u O n d raszk u , k tó ry św ia t rów nał. I lu s tr . G ard z ie lew sk i Z ygm . „Ś w ia t" 1953 r . n r 49 s. 14. 285/54

— O ndraszek . „ P rz e k ró j" 1953 r. n r 451 s. 8—9, ilu s tr . 286/54

— O ndraszek [fragm .]. „ T ry b u n a W olności" 1953 r. n r 42 s. 8, ilu s tr . 287/54

— P o l a n i c k i e u r o c z y s k a . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 8 s . 10, i l u s t r . 288/54

— R ozm ow a o G órach S to łow ych . „ P rz e k ró j" 1953 r. n r 432 S. 5. 289/54

m o s k a l a EDW ARD. B ieszczady zap om niane . N a n o w y ch sz lak ach tu ry s ty c z n y c h . „S ło ­w o P o w sz ech n e" 1953 n r 275 s. 9. 290/54

— P rz y c z y n k i do n azew n ic tw a B e sk id u M a­łego „ w ie r c h y " 1953 : 22 s. 228—229, m ap k a .

291/54MOUNT E v e re s t zdobyty! „ O scy p ek " 1953 r.

n r 7 s. 1. 292/54M UREK TADEUSZ LESZEK . K o m b u — K ra j

S zerpów . „T y g o d n ik P o w szech n y " 1953 r. n r 13 s. 8, ilu s tr ., m ap a . 293/54

M YCZKOW SKI STEFA N . Szkody m rozow e w d rzew o sta n ach b u k o w y c h w T a tra c h . „C h ro ń m y P rz y ro d ę O jczy s tą" 1953 r . z. 6.

■ s. 40—45, ilu s tr . □ 294/54HA n a jw y ższy m szczycie św ia ta . „Ż y c ie W ar­

sz aw y " 1953 r . n r 153, i lu s tr . 295/54N a S z laku L en in a w T a tra c h . (O prać, te k s tu :

zespó ł au to ró w . Okł. p ro j. W acław P e rk o w ­sk i, m ap y i ry s. p a n o ra m Jó z e f N yka). W arszaw a 1953. sp ó łd z ie ln ia W ydaw n. „ S p o rt i T u ry s ty k a " 16, s. 104, 4 n lb ., ilu s tr ., m ap y . (Z d jęc ia : S [tefan] A rczyńsk i, S [te- fan] D ep tuszew sk i, E [dw ard] H artw ig , W [ojciech] K o n d rack i, K [azim ierz] K o n ie ­czn y , J[ózef] N y k a , K [azim ierz] Saysse- T obiczyk , A[dam ] S m ie tań sk i, W [ładysław ] W ern er, R[om an] W ionczek, T[adeusz] i S ftefan] Z w olińscy). — N a odw r. k. ty t. r. w ydaw . 1952. □ 296/54

Na śc ian ach K au k azu . „S p o rto w iec" 1953 r. n r 36 s. 14, i lu s tr . 297/54

Na śc ian ie , k tó re j lę k a się słońce. [C zatyn Tau] „S p o rto w iec“ 1953 r . n r 1 s. 14, i lu s tr .

298/54

N A JP IĘ K N IE JSZ A ja sk in ia w T a tra c h p o lsk ich ud o stę p n io n a tu ry s to m . „N ow iny T ygo­d n ia " 1953 r . n r 27 s. 4. 299/54

NA R K O W SK I M., G IŻY N SK I K. Od g ó r Iz e r ­sk ic h p o p rze łęcz K łodzką. N a tra sa c h P ierw szeg o G órsk iego R a idu P T T K [17-20. IX . 1953]. „ T u ry s ta “ 1953 r . n r 10 s. 8—9, ilu s tr . 300/54

NĘDZA K U B IN IEC STA N ISŁA W . W K oście­lisk u . [pow stan ie O gn iska T w órczości L u ­dow ej]. „Z ie lo n y S z ta n d a r" 1953 r. n r 22 S. 9. 301/54

N IED Z IA ŁE K W [OJClECH]. U w agi i w n io sk i o R a idz ie sudeck im . „G azeta K ra k o w sk a " 1953 r. n r 240. 302/54

NOWE sch ro n isk o p o w sta n ie p rz y M orsk im O ku. „D zien n ik P o lsk i" 1953 r . n r 273.

303/54N O W ICK I TA D EU SZ. Czy n ie z b y t m a ła o p ie ­

k a Z [w iązku] M [łodzieży] P [o lsk iej] n ad ta te rn ic tw e m ? „G azeta K ra k o w sk a " 1953 r . n r 273. 304/54

— P ie rw szy k ro k ta te rn ic k i. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 4 s. 12—13, ilu s tr . 305/54

— T a te rn ic tw o to ró w n ież w ażn y spo rt. „ S z ta n d a r M ło d y ch " 1953 r. n r 267. 306/54

NOW OŚCI w y d aw n ic tw k ra jo z n a w c z o -tu ry s ty ­cznych . „G eo g rafia w S zk o le" 1953 r. n r 3 s. 175—176. 307/54

OCHRONA PRZYRODY. R oczn ik Z ak ład u O- ‘ch ro n y P rz y ro d y P o lsk ie j A k a d e m r N auk,, ro czn ik 21, K rak ó w 1953 REC. J . I. D.

'„ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 291. 308/54ODKRYCIE no w ej g ro ty w D olin ie K ościeli­

sk ie j. [G rota Z ak o sis ta leżąca w pobliżu ja s k iń G roby i D zw onnica] „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 217. 309/54

O J, G óry Ś w ię to k rzy sk ie . M elodia ludow a z K ie ­leck iego . O prać . T yszkow sk i J . „ Ś p ie w a j­m y " 1953 r. n r 2 s. 4—6. 310/54

OLBRACHT IW AN. M ikoła S zuhaj zb ó jn ik . (Pow ieść. P rz e ło ży ła z czesk iego H elena G ruszczyńska-D ubow a. O kł. p ro j. T adeusz U latow ski. W yd. 2). (W arszaw a 1953) P ań stw . In s ty tu t W ydaw n. 8, s. 193, 2 n lb .. tab l. 1. (B ib lio tek a P isa rz y C zesk ich i S ło ­w ack ich . — T y t. o ryg .: N iko la S uhaj lou- peźn ik . — P osłow ie: J . A. Szczepański). — N azw isko a u to ra : [K am il Z em an]. 311/54

OLBRYCHT L. Z ie lona ta m a za trzy m a ry tem sk ie w ia try . „G aze ta T a rn o w sk a " 1953 r. n r 141. 312/54

OL-KA. I m yśm y ta m z n im i by li, k w aśn e m lek o i w rz ą te k p ili. [fe lie ton h u m o ry ­styczny]. „O scy p ek " 1951 r. n r 1 s. 11—13, ilu s tr . 313/54

ORKAN W ŁADYSŁAW . N a P od h a lu . (F rag m en t pow ieści K o stk a N ap ie rsk i. O kł. i i lu s tr . M [ieczy sław a] K o śc ie ln iak a). (w -w a 1952). W ydaw n. M in. O b ro n y N aród , cm 18,5X12,5 s. 3—118, 2 n lb ., i lu s tr . N azw isko au to ra : [Franciszek S m reczyńsk i]. 314/54

— W ro z to k ach . P ow ieść . (Okł. p ro j. A darr M łodzianow ski). (K rak ó w 1953). W ydaw n. L ite rack ie . 8, s. 310, 1 n lb . (B łońsk i J .: P o ­słow ie). — N azw isko a u to ra : [F ranciszekS m reczyńsk i]. 315/54

— W ybór n ow el i opow iadań w y d a n ie trz e ­c ie p o p raw io n e . (W stępem o p a trzy ł Z b i­g n iew M itzn e r. I lu s tr . T adeusz K u lis ie ­w icz). W -w a 1953, „N asza K s ię g a rn ia" cm 20X12,5, s. 140, 3 n lb ., i lu s tr . 316/54

Page 324: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 0 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

— W ybór pism . (O prać, i p rzed m o w ą o p a ­t r z y ł J a n B łońsk i. O bw ol. p ro j. A dam M łodzianow ski). (K rak ó w 1953) W ydaw n. L ite ra c k ie . 8, s. X X X IV , 555, 3 n lb . tab l. 8. (P rzy g o to w an ie te k s tu i p rz y p isy : S t. G óra, R om an H en n e l, M a rian B o reck i, M arian K w aśn y , Je rz y K w ia tk o w sk i). — N azw . a u to ra : [F ranciszek S m reczyńsk iJ . 0 317/54

O RŁOW ICZ M IECZYSŁAW . S tan p o w o jen n y sc h ro n isk k a rp a c k ic h . „Ziemia** 1946 : 30 n r 3. s. 9—11. 318/54

— S u d e ty . „Ziemia** 1946 : 30 n r 1—2 s. 9—12, 3 ilu s tr . 319/54

O TW IN O W SK I STEFA N , P o zd ro w ien ia spod G iew on tu . I lu s tr . S to p k a A nd rze j. „Z ycie L iterackie** 1953 r . n r 35 s. 8. 320/54

OŻÓG JA N BOLESŁAW . P o d p o m n ik iem n e - n in a w P o ro n in ie , [w.]. „E cho Tygodnia** 1953 r . n r 23 S. 2. 321/54

P . CZ. p a trz C z a rto ry sk i P aw eł.PA C H ADAM. O jce nas ... [W]. „D ziś i Jutro**

1953 r. n r 27 s. 9. 322/54— Ś m ierć B a r tu s ia O bro ch ty . [w.] „D ziś i J u -

t r o “ 1953 r . n r 27. s. 9. 323/54P A G A C ZEW SK I STA N ISŁA W . B udow nic tw o

p o d o p iek ą w ładz k o n se rw a to rsk ic h . W tro sc e o ludow e, z a b y tk i P o d h a la , „S łow o Powszechne** 1953 r. n r 293, i lu s tr .. 324/54

— G orce i B esk id W yspow y — P rz ew o d n ik n a rc ia rsk i W arszaw a 1953. REC. T ry b o w sk i C zesław . „Wierchy** 1953 : 22 s. 289—290.

325/43— O ro m an ty czn y m p o ecie [S ew eryn G o­

szczyńsk i], k u ltu ra ln y m w ęd k arzu , s ta ro ­św ieck im fo lu szu i k a u k a sk im żu b rze , czy­li o Ł opusznej pow ieść p raw d ziw a . „D ziś Ł Jutro** 1953 r . n r 24 s. 8, 10. 326/54

— M uzeum regionalne, P T T K w M yślen icach . „Turysta** 1953 r . n r 6 s. 17, i lu s tr . 327/54

— O kolice M akow a i Jo rd a n o w a . W arszaw a 1953 r . REC. K ry g o w sk i W ładysław . „ W ier­c h y “ 1953 : 22 s. 286—287. 328/54 F o e ta -k ra jo z n a w c a spod K a rp a t [poezje Jó z efa N iw ick iego ze w si K ie rlik ó w k a]. „Ziemia** 1948 : 39 s. 151—154, 3 ilu s tr . 329/54

— R ab k a i d o lin a R aby . (O kł. p ro j. E lżb ie ta R e jm en t) . W arszaw a 1953 Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i Turystyka** 16, s. 38, 2 n lb ., ilu s tr ., m apa. (Z d jęc ia w y k o n a li: T [adeusz] c h r z a ­now ski, E [dw ard] F a lk o w sk i, S [tanisław ] K olow ca, S [tan isław ] P agaczew sk i).

□ 330/54— W B esk idzie lim an o w sk im . <Z d z ien n ik a

w łóczęgi). „Ziemia** 1948 :39 s. 273—276, 2 ilu s tr . 331/54

— Z n o ta tn ik a w łóczęgi. I lu s tr .. S łank iew icz T eresa . ,/T ygodn ik P o w szech n y “ 1953 r .n r 18 s. 4—5, ilu s tr . 332/54

— Z ab y tk o w e budow le P o d h a la . (P ro j. ok ł. i o p ra ć . g ra f. J a n M u charsk i). (W arszaw a 1953) Spółdz. w y d a w n . „ S p o rt i Turystyka** 8, s. 62, 2 n lb ., i lu s tr . (Po lsk ie T o w arzy ­s tw o T u ry s ty czn o -K ra jo zn aw cze . — Z d ję ­cia w y k o n a li: T [adeusz] B iliń sk i, J[an] B u ł­h a k , Z[ofia] C hom ętow ska, T [adeusz] C hrzan o w sk i, J[ózef] D ańda, T [adeuszj D oh n a lik , E [dw ard] F alk o w sk i, H . H a r t- w ig , T[e.odor] H erm ań czy k , S[tanisław J K olow ca, J . K ow alczyk , S t. M alaw ski, W[i- k to r] M edw ecki, J . M yszkow ski, A. P io ­tro w sk i, T [adeusz] P rz y p k o w sk i, W ło d z i­m ierz] P u c h a lsk i, I[rena] S aysse-T obiczyk ,

D. Sozyko , L . T om aszk iew icz, W ło d z i­m ierz] W ern er, R[om an] W ionczek, T. Z a ­lew sk i, T [adeusz] Z w oliń sk i, S [tefan] Z w o­liń sk i). REC. w. W. Z ab y tk o w e budow le P o d h a la . „T y g o d n ik P o w sz ech n y “ 1953 r. n r 25 s. 8, i lu s tr . 333/54

PA R Y SC Y Z O FIA I WITOLD. Z a k o p an e i T a ­t ry . „Z ie m ia " 1949 : 40 s. 189—197, 5 ilu s tr . + m ap k i. 334/54

PA R Y SK A ZO FIA , PA R Y SK I W ITOLD. Z asady tu ry s ty k i g ó rsk ie j. W arszaw a 1953. REC. T rzec ia k P . J a k chodzić po g ó rach . „T u- r y s ta “ 1954 n r 1 s. 22; K ry g o w sk i W łady­sław „ W ie rch y " 1953 : 22 S. 287—288. 335/54

PA R Y S K I W ITOLD H. Ja k u b W aw ry tk o S ta r ­szy. 1862—1949. „ O scy p ek " 1952 r . n r 5 s.

5- 336/54— „ T a try wysokie** W -w a 1952. REC. O p rz e ­

w o d n ik u W. H. P a ry sk ie g o słów k ilk a . „Oscypek** 1952 n r 3 s. 17—18; U ZU P. S ch ram m R. W. tam że n r 3 s. 18—22 ilu s tr ., ry s ., n r 4 s. 11—19. 337/54

— W g ó ra c h D om eyk i (C ord ille ra D om eyko) „P o zn a j Ś w ia t" 1948 r. n r 6 s. 164—169, ilu s tr . 338/54

PA SSEN D O RFER EDW ARD. J a k p o w sta ły T a­t r y . w y d a n ie d rug ie . REC. B ied a F ra n c i­szek „W szechśw iat" 1953 r . z. 7 s. 175—176.

339/54PA W ŁO W SK I B . N ow e p rz y w ro tn ik i k a rp a c ­

k ie i b a łk ań sk ie . „S p raw . P A U " 1951 n r 6 S. 497—498. 340/54

PA W ŁO W SK I TA D EU SZ. D ziałalność ra to w n i­cza T a trz a ń sk ie g o O chotn iczego P ogo tow ia R atunkow ego , „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 268— 271. 341/54

PET ER S STA N ISŁA W . S zlak iem Ł ukasiew icza „ T u ry s ta " 1953 r . n r 11 s. 9, i lu s tr . 342/54

PIEŃ K O W SK A HANNA. Z p ra c k o n se rw a to r ­sk ic h n a P o d h a lu . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 232—234.. 343/54

PIEŃ K O W SK A W ANDA. P o d h a la ń sk ie p rz e m ia ­ny . Ś ladam i w ie lk iego re d y k u . <Od sp e ­c ja ln eg o w y s ła n n ik a ). „S łow o P ow szech ­n e " 1953 r. n r 158. 344/54

PIL C H JÓ ZE F. ...P a m ię tn ik o p o w sta n iu ch o ­ch o łow sk im . O prać. K ien iew icz S tefan . „R o czn ik Z a k ła d u N arodow ego im . Osso­l iń sk ic h " T . 4 s. 117—128. 345/54

PIL L ER STEFA N . A dam P a c h — lu d o w y p o ­e ta P o d h a la . „D ziś i J u t r o " 1953 r . n r 27 S. 9. 346/54

PLE ZIA M A RIAN. Ż yc ie i p ra c a śp. p ro f. W ła­d y sła w a S em kow icza. (9. V. 1878—19. II. 1949). „R o czn ik i H u m an is ty c zn e" L u b lin T. 2/3 : 1950/51 s. 367—379. 347/54

PŁO N K A ZBIG N IEW . D olina C hochołow ska o tw a r ta d la sz ero k ich rzesz tu ry s tó w . „ T u ­ry s ta " 1953 r . n r 10 s. 11, i lu s tr . 348/54

— D rug i R a id N a rc ia rsk i P T T K [w d n iach od 12—15 lu teg o 1953 r . w B esk idzie W y­sokim ]. „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 259—260. d ia ­g ram . 349/54

— N ow e sz lak i narc iarsk ie .. „ W ie rc h y " 1953 : 22 S. 260—262, m ap k a . 350/54

— S zlak i n a rc ia rsk ie z Szyndzieln i. „ T u ry ­sta** 1953 r, n r 12 s. 4, i lu s tr . + m a p k a .

351/54PO B IEZD IO N N Y JE W IERSZYNY. Je żeg o d n ik

sow ie tskogo alp in izm a. M oskw a 1952. REC. R W S „O scy p ek " 1952 r . n r 4 s. 21—22.

352/54

Page 325: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 1 1

PO D H A LA Ń SK IE zw y cza je św ią teczne . „S ło ­w o P o w szech n e" 1953 r . n r 307. 353/54

POD H A LE w o g n ia . S p raw o zd an ie z p ro d . f il­m u . Ja k u b o w sk a W an d a m ó w i o now ym film ie po lsk im . R ozm ow ę p rzep ro w ad ził P rz y g ó rsk i Z b ign iew . „O d A do Z “ 1953 r . n r 41 s. 2; K ow .: Z an im film w ejd z ie do a te lie r „ F ilm " 1953 r. n r 50 s. 8—9, ilu s tr .

354/54PO D O B IŃ SK I LEON. O ch ro n a P rz y ro d y w T a­

t ra c h . „G aze ta K ra k o w sk a " 1953 r . n r 249.355/54

— Z T a trz a ń sk ie g o P a rk u N arodow ego . „C h ro ń m y P rz y ro d ę O jczy s tą" 1953 r. z. 3 S. 39—40. 356/54

PO D STO LSK I JO Z E F. S. O. S. w D olin ie S u­chej W ody [ra to w n ic tw o w T a trach ]. „ Ś w ia t" 1953 r. n r 6 s. 12—13, m ap a , i lu s tr .

357/54PO LA K K A ZIM IER Z. B ib lio g ra fia g ó rsk a [obej­

m u je : A. K siążk i: Od 23 s ie rp n ia 1952 r. do 18 k w ie tn ia 1953 r . B. Z aw arto ść czaso­p ism : O d 1 lip ca 1952 r. do lu teg o 1953 r. w łączn ie . U w zględn iono szczegółow o „W ier­ch y " to m X IX , X X , X X I, o raz „G azetę P o d h a la ń sk ą " la ta 1946 i 1947 r . C. Z a w a r­to ść d z ien n ik ó w : D ruga po łow a ro k u 1952. R ok 1953 do 1 m a ja o raz u zu p e łn ien ie la t p o p rzedn ich ] „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 301—316,

PO LA K K A ZIM IERZ. B ib lio g ra fia g ó rsk a [K ra­kó w 1953] 8°, s. 301—316, 4 n lb ., i lu s tr .[N adb.: „W ie rch y " R. 22]. 358/54

PO LSA K IEW IC Z H ANNA , R A STA W IC K I ZY­GMUNT. P ie rw szy re d y k . „ P rz y ja ź ń " 1953 r. n r 26 s. 8—9, ilu s tr . 359/54

POLSCY ta te rn ic y uczcili trzy d z iesto lec ie a l­p in izm u ZSR R. [P ie rw sza O gólnopolska A lp in iad a P T T K d la uczczen ia 30-lecia a lp in izm u w ZSRR]. „ P rzeg ląd S p o rto w y " 1953 r . n r 74. 360/54

PO LSK IE w y p ra w y egzo ty czn e K lu b u W ysoko­g órsk ieg o P T T . „P o zn a j Ś w ia t" 1949 r. n r 7—9 S. 89—95. 361/54

PO R A D N IK tu ry s ty p ieszego . P ra c a zb io row a pod red . A lin y P ró sz y ń sk ie j (Okł. p ro j. W acław P e rk o w sk i) . W arszaw a 1953. [Wyd]. Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i T u ry s ty k a " . 16 s. 126, 2 n lb ., ilu s tr . (Z d jęc ia : S. A r- czyńsk i, J . B u łh ak , J . B u łh ak sy n , L . C h rap ek , A . F u n k iew icz , F. G ładysz, K . H erm anow icz , T. Ja n k o w sk i, E. H artw ig , S. K olow ca, S. Ł uczyńsk i, F r. M yszkow ski, K. S aysse-T o b iczy k , L. S em polińsk i, W. T om aszk iew icz, R. W ojciechow ski). Z aw ie­ra m . in n y m i: G ab ry szew sk i S .: Co i ja k zw iedzać n a w y ciecz k ach ; Z ach o w an ie się n a w ycieczce. — Ł aw ru szo n is H .: T ech ­n ik a w y c iecz k o w an ia ; H ig iena, w yżyw ie­n ie i p ie rw sza pom oc w n a g ły ch w y p a d ­k ach . — P ró sz y ń sk a A .: J a k o rien to w ać się w te re n ie ; J a k p rzew id z ieć pogodę. — Ł aw ruszon is H .: C h ro ń m y p rz y ro d ę o jczy ­stą . — P ró szy ń sk a A .: J a k p o w sta ją w zgó­rz a i doliny . — G osty ń sk i T .: S ty le w a r ­c h ite k tu rz e p o lsk ie j. — M ig u rsk i Z .: T u ­ry s ty k a n a w czasach . — B óhm W .: J a k zo stać cz łonk iem P T T K ; P rz e p isy o bow ią­z u ją c e w s tre f ie n a d g ra n ic z n e j. REC. Giż. „ T u ry s ta " 1954 n r 1 s. 22. □ 362/54

PO R C ZA K l[ZYDOR]. N iezw y k ły w y p ad ek w T a tra c h , [oderw an ie się tu rn ic z k i spod g ra n i G iew ontu]. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 6 s. 17, i lu s tr . 363/54

P[O RĘB SK I] S [T A N ISŁA W ]. Ś m ie rte ln a ry sa [g ran i Ż ab iego K onia], „S p o rto w iec" 1953 r. S. 14, i lu s tr . 364/54

PR U S-W IŚN IO W SK I TADEUSZ. M uzeum R e­g io n a ln e P T T K w M yślen icach . „W ierch y " 1953 : 22 S. 236—237. 365/54

— W tr z y d n i p rzez dziesięć gór. [B eskid W yspow y]. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 14 s. 11, ilu s tr . 366/54

PR ZED P ie rw szy m O gólnopolsk im R aidem G ór­sk im . „ S z ta n d a r M łodych" 1953 r. n r 22, ilu s tr . 367/54

PRZEW O D N IK do w ycieczk i w G ó ry B a id zk ie . „R oczn ik P o l. T o w arzy stw a G eologiczne­g o " T. 21 z. 4: 1951 S. 433—451. □ 368/54

PR Z EZ Z am arłą T u rn ię i f i la r L eporow sk iego p ro w ad z iła t r a s a a lp in ia d y „E cho K ra ­k o w sk ie " 1953 r. n r 208, 369/54

PR ZY G Ó R SK I ZBIG N IEW . D ziałalność M uzeum T a trzań sk ieg o (R ozm ow a z d y r . Ju liu szem Z borow sk im ). „D zien n ik P o lsk i" 1953 r. n r 306 s. 4, 370/54

— O chrona z a b y tk ó w n a P o d h a lu , Spiszu i O raw ie. „D zienn ik P o lsk i" 1953 r . n r 286.

371/54— W S abałow ej ch a łu p ie . „D zienn ik P o lsk i"

1953 r . n r 284, ilustr„ 372/54PU C H A LSK I W ŁODZIM IERZ. Głos z m ro k u .

[Sow y i puch acze w T a trach ]. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 6 s. 4—5, 5 ilu s tr , 373/54

— N a z im o w y ch tro p a c h ta trz a ń sk ie j fa u n y . „ T u ry s ta " 1953 r . n r 3 s. 4—5, 6 ilu s tr .

374/54— W iosna w T a tra c h . „ T u ry s ta " 1953 r . n r 4

s. 8—9S 6 ilu s tr . 375/54R. T. S u d e ty „ T u ry s ta " 1953 r . n r 9 s. 14, m apa.

376/54R. W . S. P ie rw sze p rz e jśc ie zim ow e p n . śc ia ­

n y K o p y Ś w in ick ie j 12 . IV . 1952 — Z b i­gn iew C zekała i R y szard W ik to r S ch ram m . „O scy p ek " 1952 i . n r 3 s. 16—17. 377/54

RAD W AŃSKA PA RY SK A ZOFIA. S łow acki T a­trz a ń sk i P a rk N arodow y . „C h ro ń m y P rz y ­ro d ę O jczy s tą" 1953 r . Z. 1 S. 38—40. 378/54

— W rażen ia p o lsk ich ta te rn ik ó w z S łow ac­k ieg o P a rk u N arodow ego w T a tra c h . „ W ie rch y " 1953 : 22 s . 278—280. 379/54

— Z ie lo n y św ia t T a tr . (Okł. p ro j. H alina G u tsche , F o to g ra fie W łodzim ierza i Iza ­beli P u ch a lsk ic h . R ys. au to rk i) . W arsza­w a 1953 „N asza K s ię g a rn ia " cm 29,5X21,5, s. 294, 1 n lb ., ta b l. 104, ilu s tr . REC. S te fan Ja ro sz R e w e lac ja w l i te ra tu rz e ta t r z a ń ­sk ie j. „ T u ry s ta " 1953 r . n r 11 s. 22; <k> „G łos P ra c y " 1953 r . n r 281; J . I. D. „ W ie i- c h y " 1953 : 22 s. 291; M ark iew icz J . W z ie ­lo n y m św iecie . „ I lu s tro w a n y K u r ie r P o l­sk i" 1953 r . n r 303; F ab ijew sk i J e rz y „C h ro ń m y P rz y r . O jczy stą" 1954 r. z. 2 s. 77—78; T. S. Z zielonego św ia ta „T y ­godn ik P o w sz ech n y " 1954 r. n r 3 s. 10; J a ­rosz S te fan „P rzeg ląd G eo g raficzn y " 1954 r. Z. 1 S. 103—105. □ 380/54

RA SZEW SK I ZBIG N IEW . P ie rw sz a n iem ieck a p re m ie ra „H a lk i" „M u zy k a" 1953 r n r 9/10 S. 52—54. 381/54

RATOW NICTW O g ó rsk ie w 1952/53 r. „W ier­ch y " 1953 : 22 S. 267—268. 382/54

REGIONALN A geologia P o lsk i. <Praca zb ioro­w a). T. 1: K a rp a ty . Z . 2: T ek to n ik a . K ra ­ków 1953 cm 25X17,5, s. IV , 207—453, 1 n lb ., i lu s tr . tab l. 17, m ap 7. P o lsk ie T ow arzy ­stw o G eologiczne, — R o zp raw y opatrzo n e zn a k ie m □ p o d a ją l i te ra tu rę p rzed m io tu p o n a d 50 poz. b ib lio g ra ficzn y ch . Z aw iera : K siążk iew icz M .: Je d n o s tk i s tru k tu ra ln ełu k u k arp ack ieg o . — M ichalik A .: B u d o ­w a T a tr. — B irk e n m a je r K .: T ek to n ik a

Page 326: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 2 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

p ien iń sk ieg o p a sa sk a łk o w eg o □ — K siąż- k iew icz M .: K a rp a ty fliszow e m ięd zy O drą a D u n a jc e m □ — S w id z iń sk i H .: K a rp a ty fliszowe, m iędzy D u n a jcem a S anem □ ; M apa te k to n ic z n a K a rp a t m iędzy D u n a j­cem a S anem . □ 383/54

REGULAM IN G órsk ie j O dznak i T u ry s ty c z n e j P T T K . Z a w ie ra {ponadto]: ABC g órsk iego tu ry s ty . O prać . W ładysław K ry g o w sk i. — Spis w ycieczek p u n k to w a n y c h do GOT. — S p is p rzo d o w n ik ó w (GOT. — N ak ł. 2) K ra ­k ó w 1953 Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i T u ry ­s ty k a " 16, s. 160. P o lsk ie T ow arzystw o T u ­ry s ty czn o K rajo zn aw cze . — N a okł. ty t . : GOT. R eg u lam in G órsk ie j O dznak i T u ry ­sty c zn e j. REC. „N ow e K sią żk i" 1953 n r 17.

□ 384/54REYCHM AN * JA N . W sp raw ie no w y ch b a d ań

n ad d z ie jam i d aw nego p rzem y słu n a P o d ­h a lu . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 66—79, 7 ilu s tr .

□ 385/54R IN G KAROL. L ip ień — m ało z n an a i zan i­

k a ją c a ry b a w ód k a rp a c k ic h . „C h ro ń m y P rz y ro d ę O jczy s tą" 1953 r . z . 4 s. 26—37, ilu s tr . 386/54

ROCZNICA śm ie rc i B ro n is ław a D em bow sk ie­go. „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 293. 387/54

RO D ZIEW ICZ H .: P o w sta n ie ch ło p sk ie w po ­w iecie le sk im . W arszaw a 1952 r . REC. K ry ­gow sk i W ładysław . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 282—283. 388/54

ROG OW SKI TADEUSZ. N a śn ie żn e j g ra n i. „ T u ­r y s ta " 1953 r . n r 5 s. 5, i lu s tr . 389/54

— P o śn ieżn e j g ran i. R ep o rtaż z I z im ow ej alp in iad y zo rg an izo w an ej przez K oło Ś lą­sk ie K. W. P T T K d la uczczen ia p am ięc i Jó z efa S ta lin a . „ O scy p ek " 1953 n r 7 s. 13—14. 390/54

ROM AR. K o n se rw u je m y z a b y tk i [na p o d h a lu ] .„E cho K ra k o w sk ie " 1953 r . n r 22—23. 391/54

ROMR. Z b ó jn icy . „O rli L o t" 1949 : 23 s. 122—123, ilu s tr . 392/54

ROSS JU L IU SZ . Z niszczen ie w o je n n e i o ch ro ­n a z a b y tk ó w w re jo n ie B esk id u N iskiego. „Z iem ia " 1948 : 39 s. 9—13, 5 ilu s tr . 393/54

RO TO TA JEW P . N a sz czy tach g ó rsk ich . W o­k ó ł w y n ik ó w W szechzw iązkow ej A lp in ia­dy . „W olność" 1953 r. n r 247. 394/54

RU D ZK A EW A. Z a b y tk i P o d h a la w spó lnym do­b rem . „D zien n ik P o lsk i" 1953 r . n r 247.

395/54R U SIEC K I JA N , CZARNECKA M ARIA. P ie n i­

ny . P rz ew o d n ik tu ry s ty c z n y . (Okł. p ro j . W acław P e rk o w sk i). W -w a 1953. Spółdz. W ydaw n. „ S p o r t i T u ry s ty k a " 16, s. 38, 2 n lb ., i lu s tr . (F o to g rafie w y k o n a li: E [d- w ard] F a lk o w sk i, T [eodor] H erm ań czy k , J[an] R usieck i, J[e rzy ] S tru m iń sk i, W ła ­dysław ] W ern er, T [adeusz] Z w oliń sk i, S[te- fan] Z w oliń sk i), REC. K ry g o w sk i W łady­sław „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 288. 396/54

SA K STAN ISŁAW . P o d ła śm ie rć [K rzep to w sk ie ­go W acław a z Z akopanego]. „D ziś i J u t r o " 1953 r . n r 15 s. 6, 10. 397/54

SATCZEKÓW NA K .: B a d an ia cy to log iczne n ad k a rp a c k im i g a tu n k a m i ro d za ju S o ldanel- la L. S p raw . PA U 1951 r. n r 6 s. 494—495.

398/53SA W ICK I JER ZY . P rz e łą c z k a n ad D o lin k ą B u ­

czy n o w ą od w sch. (z D oi. B uczynow ej). P ie rw sze w e jśc ie zim ow e 2. I I 1953 r . „O - sc y p e k " 1953 r . n r 6 s. 26. 399/54

— W sp ra w ie k la sy fik a c ji p rz e jść z im o w y ch [w T a trach ]. „O scy p ek " 1953 r . n r 7 s. 18— 20, i lu s tr . 400/54

S A Y S S E - T O B IC Z Y K K A Z IM ., F I L I P O W I C Z O - W A W A N D A . T a t r y p o l s k i e . O p r a ć . ... ( G r a ­f i k a r y s u n k o w a : M [ a r ia ] O r ło w s k a i A l e ­k s a n d e r ] H a u p t . ) . W a r s z a w a 1953. S p ó łd z . W y d a w n . „ S p o r t i T u r y s t y k a " c m 28X 21, s . 243, 5 n lb . [ W y d a w n ic tw o a l b u m o w e z o b j a ś n i e n i a m i ] . R E C . T a t r y p o l s k i e w f o ­t o g r a f i i „ E c h o K r a k o w s k i e " 1953 r . n r 308 s . 4. 401/54

S E W E R Y N T [ A D E U S Z ] . O R i i b e n z a h lu . „ O r l i L o t " 1950 : 24 S. 69—70. 402/54

S C H IE L E A [L E K S A N D E R ] . N a m e m o r i a ł B r o ­n i s ł a w a C z e c h a . „ T u r y s t a " 1953 r . n r 4 s . 16, i l u s t r . 403/54

S C H N A Y D E R K . K i l i m a n d ż a r o n a j w y ż s z y s z c z y t A f r y k i „ P o z n a j Ś w i a t " 1950 r . n r 1—3 s . 11—17, i l u s t r . 404/54

S C H N E IG E R T Z B IG N IE W . B u d o w a s c h r o n i s k g ó r s k i c h . „ W i e r c h y " 1952 : 2 1 s . 195—204, i l u s t r . P O L E M . M a ła c h o w s k i B o h d a n o b u ­d o w ie s c h r o n i s k g ó r s k i c h ( n a m a r g i n e s i e a r t y k u ł u i n ż . Z . S e h n e i g e r t a w „ W ie r ­c h a c h " t o m X X I ) „ W i e r c h y " 1953 :2 2 s . 211—212. 405/54

— Z d o b y c ie N a n g a P a r b a t . „ T y g o d n i k P o ­w s z e c h n y " 1953 r . n r 19 s . 8, i l u s t r P O ­L E M . D o r a w s k i J a n K a z i m ie r z W s p r a ­w ie N a n g a P a r b a t ... i b i d e m 1953 r . n r 28.

406/54S C H R A M M R Y S Z A R D W IK T O R . A lp in i z m w

Z S R R ( s z k ic ) „ O s c y p e k " 1953 r . n r 6 s . 1—3 ; n r 7 s . 1—4; n r 8 s. 1—4. 407/54

— C z t e r y d n i . [ w s p o m n ie n i e z w y c i e c z k i w T a t r y ] . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 3 s . 8—12, i l u s t r . 408/54

— D n i w o ln o ś c i < c z e r w i e c 1942 r . ) [ w y c ie c z k a w T a t r y w d n i o k u p a c j i n i e m i e c k i e j ] . „O - s c y p e k " 1951 r . n r 1 s . 8—10. 409/54

— D r u g i e p r z e j ś c i e z i m o w e w s c h o d n ie j ś c i a ­n y M ię g u s z o w ie c k ie g o S z c z y tu . „ O s c y p e k " 1953 r . n r 7 s 26—27. 410/54

— H m ! [ R o z w a ż a n ia n a t e m a t c z a s o p i s m a „ K o r s a r z " ] . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 3 s . 13— 14. 411/54

— J e r z y L e p o r o w s k i — w s p o m n i e n i a w 25 r o c z n i c ę ś m i e j c i (20. V I I . 1928). „ O s c y p e k " 1953 r . n r 7 s . 11— 13. 412/54

— M ię g u s z o w ie c k a P r z e ł ę c z W y ż n ia c z y l i j a k b y ć n i e p o w in n o . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 4 s . 5—9. 413/54

— O e l e m e n t a c h w y p u k ł y c h r z e ź b y s k a l n e j . „ O s c y p e k " 1951 r n r 1 s . 5—8 , i l u s t r .

414/54

— [O k o le K l u b u W y s o k o g ó r s k i e g o P T T K w P o z n a n i u ] . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 3 s . 3—4.

415/54— P r z e m ó w i e n i e w y g ło s z o n e n a p o g r z e b i e ś p .

p r o f e s o r a d r a A d o l f a C h y b iń s k i e g o w P o ­z n a n i u , d n i a 4 l i s t o p a d a 1952 r . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 5 S. 1— 2. 416/54

— S e z o n z i m o w y 1953 [ n a j l e p s z y w h i s t o r i ip o l s k i e g o t a t e r n i c t w a ] „ O s c y p e k " 1953 r . n r 7 s . 21—24, i l u s t r . 417/54

— S t a n i s ł a w B o d n i a k 1897—1952. „ O s c y p e k " 1952 r . n r 5 s . 4. 418/54

— T a k i e s ą g ó r y . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 2 s .10—11. 419/54

— U w a g i o s t y l u t a t e r n i c k i m <w y j ą t e k z w ię ­k s z e j c a ło ś c i ) . „ O s c y p e k " 1952 r . n r 2 s. 1—3. 420/54

— Z b i g n ie w A b g a r o w ic z 25. V I . 1919 — 5. IV . 1950 [ n e k r o l o g ] . „ O s c y p e k " 1951 r . n r 1 s . 1—2, 421/54

Page 327: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 3

SCHRONISK A tu ry s ty c z n e . D om y tu ry s ty . Do- m y w ycieczkow e. S tan ice w odne. (P raca z b io ro w a p o d re d . o g ó lną K az im ierza Says- se -T o b iczy k a . P lan sz e g ra ficz n e : A nnaM iem o w sk a). W arszaw a 1953 W ydaw n. K o- m it. d la S p ra w T u ry s ty k i. R ealizacja : Spółdz. W daw n. „ S p o rt i Turystyka** cm 11,5X16, s. 175, 1 n lb . Z d ję c ia : Zfbigniew ] A ffanasow icz , S t[efan] A rczyńsk i, L [u- dw ik j B a rd o ń , T[adeusz] B iliń sk i, J[anusz] B u łh ak , M [ieczysław ] C ybińsk i, J[ęd rzej] C zarn iak , J[ózef] D ańda, T[adeusz] D oh- n a lik , E [dw ard] F a lk o w sk i, Z[dzisław ] F lach , B [onifacy] G aj dzik , E [dw ard] H a r t- w ig, H [enryk] H erm an o w iczs L [eonard] Ja b rze m sk i, A [nna] Ja n k o w sk a , T [adeusz] Ja n k o w sk i, J[ózef] K o łodzie jczyk , E[d- w ard] K ózka, E fdm und] K u p ieck i, J[erzy f M ańkow sk i, W [iktor] M edw ecki, Jfan ina] M ierzecka , S t[anisław ] M ucha, H [enryk] P o d d ęb sk i, W ł[odzim ierz] P u ch a lsk i, A [n- d rzej] R oszkow ski, I[rena] S aysse-T obiczyk , K . S ay sse-T ob iczyk , L feonard] S em p o liń ­ski, R [obert] S era fin , Z [bigniew ] S iem asz­ko, B [ronisław ] S tap iń sk i, [Zygm unt] S u ł­kow sk i, J[erzy ] S liz iń sk i, A [dam] gm ie- ta ń sk i, R[om an] W ionezek, P [io tr] W isz­n iew sk i, W [ładysław ] W ojtk iew icz , J . [w ła­śc iw ie Tom asz] W róbel, R fom an] W yro- bek , T[adeusz] Z w olińsk i, S [tefan] Z w o­liń sk i, W [itold Z u b rzy ck i] . — [W ydaw ni­c tw o a lb u m o w e z tek s te m ]. 422/54

SELIGA K R ZY SZTO F. Skąd p ochodzą i ile la t liczą n a r ty ? „Problemy** 1953 r . n r 4 s. 275—278, 17 ilu s tr . 423/54

SIEDEM ty s ię c y sto p ięć m etró w , [zdobycie szczy tu w P a m irz e im . E ugen ii K orze­n iew sk ie j p rzez a lp in istó w rad z ieck ich z o k az ji 30 ro czn icy rad z ieck ieg o alp in izm u]. „G az e ta Krakowska** 1953 r . n r 306, 5i lu s tr . 424/54

SIED ZIEN IEW SK I W ACŁAW . P o w ró t ow iec g ó rsk ich z le tn ic h w yp asó w . „P rzeg ląd h o d o w lan y “ 1953 r . n r 11 s. 37—41, ilu s tr .

425/54SIEM IA N O W SK I TA D EU SZ. P o k ilk u le tn ic h

z m ag an iach z p rz y ro d ą u d o stę p n io n o zw ie­d za jący m Ja sk in ię M roźną w Dolinie, K o­śc ie lisk ie j. „E cho Krakowskie** 1953 r. n r 167. 426/54

— T rzy k w a d ra n se pod ziem ią. [Ja sk in ia M roźna w D olin ie K ośc ie lisk ie j w T a ­tra c h ]. „G łos W ielkopolski** 1953 r . n r 171, i lu s tr . 427/54

— Z ak o p an e czeka n a śn ieg i gości. „G łos W ielkopolski** 1953 r . n r 306. 428/54

SIEROT W IŃ SK I STA N ISŁA W . B ib lio g ra ficzn e s tu lec ie p iśm ien n ic tw a ta trz a ń sk ie g o „W ier- c h y “ 1953 : 22 S. 295—297, ilu s tr . 429/53

— O g ó ra lu -b ib lio filu [b ib lio tek a A n d rze ja G ąsien icy W alczaka z Z akopanego]. „W ier­ch y “ 1953 : 22 S. 231—232. 430/54

— Z w iz y tą w b ib lio tek ach zak o p iań sk ich , [om aw ia 1. M ie jsk ą B ib lio tek ę P u b liczn ą2. B ib lio tek ę M uzeum T a trz a ń sk ie g o 3. B i­b lio te k ę W. H. P a ry sk ieg o 4. B ib lio tek ę A n d rz e ja G ąsien icy w a lcza k a ]. „B ib lio te- k a rz “ 1953 : 20 s. 147—152, 2 ilu s tr . 431/54

SK A LIŃ SK A M[ARIA]. S tu d ia cy to -eko lo g iczn e n a d P o a a lp in a v a r v iv ip a ra . S praw . PA U 1951 n r 6 S. 488—490. 432/54

SŁU PEC K I TA D EU SZ. P o s ta w a ideo log iczna O rk an a . „ P ra c e polonistyczne** Ser. X I. S. 207—226. 433/54

SŁU PE K STAN ISŁAW . W ro d z in n y ch s tro n a c h O rk an a . „D zien n ik Polski** 1953 r . n r 151.

434/54

SŁU SZK IEW ICZ E[UGENIUSZ]. H arn aś w ęg. h ad n ag y . „ J ę z y k polski** 1953 r . n r 1 s. 66— 61. 435/54

SO BA Ń SK I M ARIAN. S zczy rk . [Przew odnik]. (Okł. p ro j. S tan is ław L ip iń sk i. Z d ję c ia : B [onifacy] G ajdzik , M. S obański). W ar­szaw a 1953. Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i T u ­rystyka** 16, s. 31, 1 n lb ., i lu s tr . 436/54

SO BA Ń SK I T. Z a k o p an em trz e b a się b liże j za­in te re so w ać . P rz e d k ra jo w ą n a ra d ą ZM P w sp raw ie k u l tu ry f izy czn e j i sp o r tu „ T ry b u n a L u d u “ 1953 r . n r 312 s. 4. 437/54

SO B IESK I M. A dolf E u stach y C hyb ińsk i. B i­b lio g ra fia p ra c i a r ty k u łó w A. C hybiń- sk iego z z a k re s u m u zy k i p o lsk ie j. „P o l­sk a S ztuka Ludowa** 1952 r. n r 6 s. 356— 358, fo t. “ 438/54

SOKOŁOW SKI JA N . W pływ tu ry s ty k i n a za ­cho w an ie się n ie k tó ry c h p tak ó w w T a­tra c h . „C h ro ń m y P rz y ro d ę Ojczystą**. 1953 r . z. 2 S. 46—48. 439/54

SOKOŁOW SKI STA N ISŁA W , WYCZÓŁKOW ­SK I J. P ięćd z ies ią t la t now oczesnej g eo ­logii ta trz a ń sk ie j. „Wierchy** 1953 :22 s. 101—108, 3 ilu s tr . 440/54

SOSNOW SKI K A ZIM IERZ. Od czego pochodzi n azw a „ Szyndzieln i a “ ? „Wierchy** 1953 : 22 S. 298. 441/54

„SPO R T I TURYSTYKA**. S półdzie ln ia W yda­w nicza . K ata log w y d aw n ic tw sp o rtow ych i tu ry s ty c z n y c h . (O kł. p ro j. C zesław B o­row czyk). W -w a 1953. 16 , s. 95, 1 n lb .

442/54STA N K IEW ICZ STEFA N . Z ja zd p o św ięcony

sp raw o m tu ry s ty k i g ó rsk ie j w Z ak o p an em 28 lu ty — 2 m arzec 1947. „Ziemia** 1947 : 38 s. 84—85. 443/54

STA SIŃ SK A ANNA. R odzaj A lveo lites La- m a rc k z f ra n u G ór Ś w ię to k rzy sk ich . „A c ta geol. poi.** vol. 3 n r 2 s. 211—237, ilu s tr . + ta b l. □ 444/54

STECK I KONSTA N TY . O sobliw e i rzad k ie d rzew a re g li zak o p iań sk ich . „R ocz. S ek­c ji D endro l. Pol. Tow . Botanicznego** v. 8 : 1952 s. 379—385, ilu s tr . 445/54

— P la n zad rzew ien ia i d rzew a Z akopanego . „R oczn ik S ek c ji D endro l. P o l. Tow. Bo- ta n .“ v . 8 : 275—292, ilu s tr . 446/54

STE FA Ń SK I OSKAR. P o cz tó w k i p ien iń sk ie , [rys. T e resy S tank iew icz]. „T y g o d n ik P o- wszechny** 1953 r . n r 18 s. 9. POLEM . J a ­siew icz A lek san d e r ib id em n r 22. 447/54

STIEBER ZD ZISŁA W . A tlas języ k o w y Ł em ko- w szczyzny [A u to re fe ra t]. [Łódź 1952] 8, k . 1. N a d b .: S p raw o zd an ia z czynności i posie­d zeń Ł ódzkiego T o w arzy stw a N aukow ego 1951 n r 1 <10>. 448/54

STO IK O W SK I WACŁAW . S ztuczne u n as ien ia - n ie o w iec w Ja w o rk ac h . „P rzeg ląd hod o ­w la n y “ 1953 r. n r 12 s. 47—49. 449/54

STO LA RZEW ICZ LUDW IK. Z w ęd ró w ek po Ś ląsk u . N a s re b rn e j p rze łęczy . [S reb rn a G óra — sz k ic h is to ry czn y ]. „S łow o P o l- sk ie “ 1953 r . n r 267. 450/54

STR A SZEW SK I M ICH AŁ. R eg iona lizm p o d h a­lań sk i. „S łow o Powszechne** 1953 r . n r 204.

451/54STRUM IŁŁO TADEUSZ. A dolf C h y b iń sk i 1880—

1952. „Oscypek** 1952 r. n r 5 s. 2—3. 452/54— K an t. [opis w sp in a czk i n a p łd . śc ian ie Z a­

m a rłe j Turni]o „Oscypek** 1951 r. n r 1 s. 3—5. . 453/54

— M uzyka p o lsk a a T a try . „O scy p ek “ 1952 r. n r 5 S . 13—15. 454/54

Page 328: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 4 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

— N asz S y lw este r. „O scy p ek " 1952 r . n r 2 s. 14—17, I lu s tr 455/54

— [O K o le K lu b u W ysokogórsk iego P T T K w P o znan iu ]. „O scy p ek " 1952 r . n r 3 s. 1—3.

456/54— P o zn ań sk a rzeczyw istość , [te ren e k sp a n ­

sji p o zn ań sk ieg o a lp in izm u]. „O scy p ek " 1951 r . n r 1 s. 13—14, ilu s tr . 457/54

— Uwagi o tzw . tech n ice h ak o w e j. „O scy­p e k " 1953 r. n r 7 s. 14—18, ilu s tr . 458/54

STRUM IŁŁO ZO FIA . E m oc ja p o c z ą tk u ją c y c h [w w sp inaczce]. „ O scy p ek " 1952 r . n r 2 s. 5—10. 459/54

— G dy H im a la je są d a leko . „O scy p ek " 1952 r . n r 3 s. 6—8. 460/54

— H isto ria wcale, n ie zab aw n a . „O scy p ek " 1953 r . n r 6 s. 7—10. 461/54

STR ZEM SK I M ICH AŁ. P ro b le m ty p o lo g ii g ó r­sk ie j g leb le śn y ch . „Sy.lw an" 1953 r . z. 1 s. 3—11. 462/54

STUD IA m uzyko log iczne . T . 2: (1953. W yd. 1). (K raków ) 1953 P o l. W ydaw n. M uzyczne cm 24X17, s. 445, 2 n lb ., n u ty . P ań stw o w y I n s ty tu t S ztuk i. — Z aw ie ra : T eo ria — m e­todo log ia — e s te ty k a . L issa Z .: O sp e cy ­f ice m u zy k i. — H is to ria m u zy k i. Ł oba- czew ska S .: K aro l S zy m an o w sk i a po lska m u z y k a ludow a. — M eyer E. H .: B eetho - v en i m u z y k a ludow a. [Tłum . z jęz . n ie ­m ieck iego]. — C hom ińsk i J .: S o n a ty C ho­p in a . — K oszew ski A .: M etodyka w alców C hopina. — P ro sn a k J .: Z e s tu d ió w n a d o k resem b e r liń sk im w tw órczośc i M oniu­szki. — M a te ria ły h is to ry czn e . R udz iń sk i W .: L is ty S tan isław a M oniuszk i w o k re ­sie 1826—1842. 463/54

SURDEL JERZY , „ w p ro s t w gó rę n a w idocz­n y w ie rzch o łek " , [w sp inaczka n a K oście­lec]. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 10 s. 15, i lu s tr .

464/54SW OLKIEŃ HENRYK. P o lsk a m u z y k a ludow a

w p ro g ra m ie rad io w y m . „ P rz e g lą d ra d io ­w y " 1952 r. n r 5 s. 9—16. 465/54

SW O LK IEŃ R. O. R am górsKi w B esk idzie M ałym i W ysokim [w d n iach 4—5 lipca 1953 r.]. „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 250—251,ilu s tr . 466/54

SZ. A. L is t ze S zczaw nicy. D o b ry k lim a t — to n ie w szy stk o , [zan iedban ie u zd row iska]. „S łow o P o w sz ech n e" 1953 r. n r 264. 467/54

SZA FER W ŁADYSŁAW . P rz ed staw ic ie l ro d z in y P o d o stem o n ae ae w e f lo rze p lio ceń sk ie j K a rp a t Z achodn ich . S p raw . PA U 1951 n r 6 s. 487. 468/54

— T a je m n ic a jed n eg o k w ia tu , [zapy lan ie o- b u w ik a p rzez ow ady]. „O rli L o t" 1950 : 24 s. 151—155. [P rzed ru k „ W ie rc h y " 1926 : 4 S. 58—62]. 469/54

SZA FL A R SK I JO Z E F. P ie rw sze m ap y to p o g ra ­ficzne T a tr z k o ń ca X V III w . „W ie rch y " 1953 : 22 S. 201—209, 6 ilu s tr . 470/54

— W ładysław Sem kow icz <1878—1949) W spo­m n ien ia p o śm ie rtn e . W ażniejsze p ra c e ge­ograficzne ... „P rzeg ląd g e o g r." T . 23 s. 178—179. □ 471/54

SZA ŁA N JA D W IG A . N o cn y ra id w B esk id ach . „ T u ry s ta " 1953 r . n r 12 s. 10, 3 ilu s tr .

472/54S[ZCZEPA Ń SK I] J[AN] A[LFRED]. O naszej l i ­

te ra tu rz e tu ry s ty c z n e j. „ T ry b u n a L u d u " 1953 r. n r 319 s. 4. 473/54

— Od „M łodej P o lsk i" do P o lsk i L udow ej. P ó ł w iek u p o lsk ieg o ta te rn ic tw a k lu b o ­w ego. „W ie rch y " 1953 : 22 s. 7—28, 8 ilu s tr .

474/54

— W ro k u zdo b y c ia Szczy tu Ś w iata , „ w ie r ­c h y " 1953 : 22 s. 175—178, ilu s tr . 475/54

SZC ZO TK A STA N ISŁA W . W alka k lasow a c h ło ­pa po lsk ieg o w X V i X V I w iek u . F ragm . re f. „W ieś" 1953 r . n r 45 s. 5, n r 46 s. 6, i lu s tr . 476/54

SZK O LEN IE ta te rn ic k ie . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s.266—267. 477/54

SZU B ERT L. N . „T y g ry sy " z M oun t E v eres tu . [h im al. tra g a rz e w ysokogórscy]. „T y g o d ­n ik P o w sz ech n y " 1953 r . n r 17 s. 11—12.

478/54SZW EYKOW SKI JER ZY . M szaki G ór S to ło ­

w ych . Cz. 1: W ątrobow ce <H epaticae>.(Ilu s tr. w y k o n a ł a u to r p rz y po m o cy Z [y- gm un ta] T obolew skiego). P o zn ań 1953. N akł. P ozn . Tow . P rz y j . N au k . 8, s. 2 n lb , 133, 1 n lb . (s. 2 n lb ., 241—373, 1 nlb.) w ty m ta b l. 3, m ap a 1, i lu s tr . P o zn ań sk ie T o w arzy stw o P rz y ja c ió ł N auk . w y d z ia łM atem a ty czn o -P rzy ro d n iczy . P ra c e K o­m isji B io log icznej. T. 14, z. 5 — (Sum m a- ry . — K ra tk o e iz lożen ie) — L ite ra tu ra o- b e jm u je 79 poz. b ib lio g ra ficzn y ch . □ 479/54

T . P rz ez sied em n aśc ie t r a s będzie p ro w ad z ił P ie rw szy O gólnopolsk i R a id G órsk i PT T K . „P rzeg ląd S p o rto w y " 1953 r . n r 77 480/54

T. B. M ecz [w.] „O sc y p e k " 195? r . n r 4 s. 1.481/54

— Z ab i J a r n ad M orsk im O kiem [w.] „O -sc y p e k " 1952 r . n r 4 s. 1. 482/54

T. M. P ie rw szy T u ry s ty c z n y R a id G órski.„G łos P ra c y " 1953 r . n r 219. 483/54

T. P . P ię k n o T a tr na fo to g ra fia c h d r [Tadeusza] C y p rian a . „G łos W ielkopo lsk i" 1953 r . n r 132. 484/54

T. S. D ru g ie p rz e jśc ie z im ow e w schodn ie j śc ia ­n y K ościelca 16. IV . 1952 — T adeusz R o­gow ski i T ad . S tru m iłło . „ O scy p ek " 1952 r . n r 3 s. 17. 485/54

— P ierw sze p rz e jśc ie zim ow e p n . zach. f ila ­r a S k ra jn e g o G ra n a ta 4 IV. 1952 — Z b i­g n iew K łoczow ski i T adeusz S tru m iłło . „ O scy p ek " 1952 r . n r 3. s . 16 . 486/54

T. R. G. B ieszczady . „ T u ry s ta " 1953 r . n r 3 s. 7, i lu s tr . 487/54

TA LEW SK I R. W spom nien ie o d zia ła lności T y­tu sa C h a łu b iń sk ieg o w Z ak o p an em . „ S łu ­żba Z d ro w ia " 1953 r . n r 49 s. 4. 488/54

TATRY W ysokie. O prać. J[an ] M u c h arsk i i ze ­spół. W -w a 1953 Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i T u ry s ty k a " . OkŁ D ru k . „ P ra sa W ojsko­w a " Cm 12,5X16,5, ta b l. P o lsk ie T ow arzy ­stw o T u ry s ty czn o -K ra jo zn aw cze . “— Z d ję ­cia : S [tefan] A rczy ń sk i, J[erzy ] B ie rn a c ­k i, E [dw ard] H artw ig , A Ja n k o w sk i[w łaściw ie A n n a Ja n k o w sk a], M a k s y m i­lian M yszkow ski, A [ndrzej] R oszkow ski, K [azim ierz] S aysse-T obiczyk , F[eliks] S i­k o rsk i, A [dam ] S m ie tań sk i, R[om an] W ionczek, T fadeusz] Z w olińsk i, S [tan i- sław ] Z w olińsk i. T y t. n a p ie rw sze j, in n e d a n e op isu n a trz e c ie j s tro n ie okł. [Wy­d aw n ic tw o a lb u m o w e z ob jaśn ien iam i].

489/54TATRY Z achodn ie . O praco w ał J[an] M u c h ar­

sk i i zespół. W arszaw a 1953 Spółdz. W y­d aw n . „ S p o rt i T u ry s ty k a " . O kł. D ruk . „ P ra sa W o jsk o w a" cm 11,5X16,5, ta b l. 32. P o lsk ie T o w arzy stw o T u ry s ty c z n o -K ra jo ­znaw cze. — Z d ję c ia . T[adeusz] D ohnalik , A [nna] Ja n k o w sk a , T[adeusz] Ja n k o w sk i, I[rena] S aysse-T ob iczyk , K [azim ierz] S ay s­se -T ob iczyk , A [dam] S m ie tań sk i, Z [yg- m un t] S u łkow sk i, T [adeusz] Z w olińsk i, S [tefan] Z w oliń sk i. T y tu ł n a p ie rw sze j,

Page 329: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 1 5

inne, d an e op isu n a trz e c ie j s tro n ie okł. — [W ydaw nictw o a lb u m o w e z o b ja śn ie n ia ­m i]. 490/54

T ETM A JER K A Z jlM IERZ PRZER W A . L egenda T a tr. [Pow ieść]. (D rzew o ry ty W ładysław a S koczy lasa . Ó kł. p ro j. M arek R udn ick i. W yd. now e). (W arszaw a 1953 P ań stw . In - s ty t. W ydaw n. 8, s. 374, 2 n lb .). 491/54

TO K A R SK I ADAM. R ów te k to n ic z n y Soły w T resn e j. P o lsk ie K a rp a ty Z achodnie . „P rzeg ląd g eo log iczny" 1953 r . z. 4 s. 28— 31, i lu s tr . O 492/54

TO K A R SK I J[U LIA N ], OBERC AfNDRZEJ]. Z p e tro g ra f ii eocen u T a tr . (K am ien io łom „ p o d C ap k am i"). „R oczn ik P o l. T ow arzy ­stw a G eologicznego T. 21. z. 4: 1951 s. 337—353, tab l. Rez. Sum . o 493/54

TO KARZCW NA KRY STYNA. P o w racam m y ślą z d a lek a ., [w spom nien ia z w ycieczk i w B ieszczady]. „O scy p ek " 1952 r . n r 5 s. 11— 13. 494/54

— W ielka B uczynow a. „ O scy p ek " 1952 r . n r 4 s. 9—11. 495/54

TR. W alka o M oun t E v e re s t — n a jw y ższą gó­rę św ia ta . „S łow o P o w sz ech n e" 1953 r. n r 141, 3 ilu s tr . 496/54

TRY BO W SK i CZESŁAW . S ta c ja m eteo ro lo g icz ­n a w R abce. Gaz. O bserw . P . I . H . M. 1953 r . n r 2 s. 14—15, ilu s tr . 497/54

TYROW ICZ M ARIAN. Ju lia n 1 M aciej G oslar. Z a ry s ży c ia i m a te r ia ły b iog raficzne . (Okł. p ro j. L u d w ik T yrow icz. W yd. 1.) W ar­szaw a (1953) [N akł. i] (d ru k . L udow a Spółdz. W ydaw n.). 8, s. 202, 2 n lb ., i lu s tr . REC. B łońsk i F ra n c iszek „N o w in y T yg o ­d n ia " 1954 r. n r 8 s. 3; B o rtn o w sk i Wł. „W ieś" 1954 r . n r 8 s. 6; <jki> „O d A do Z " 1954 r. n r 10 s. 3, 4; K o tu la F r a n c i ­szek] „N o w in y T y g o d n ia " 1954 r . n r 9 s. 3; Ob rz u t Z dzisław O J u lia n ie G oslarze n ie ­z ło m n y m b o jo w n ik u rew o lu c ji „ Ś w ia t i Ż y c ie" 1954 r . n r 7 [a] s. 1—2, i lu s tr .; W nuk W łodzim . N iezłom ny żo łn ie rz W iosny L u ­dów „T y g o d n ik P o w sz ech n y " 1954 r. n r 1 1 s. 6, i lu s tr .; Ł op u szań sk i Bolesł. N a jn o w ­sze s tu d iu m o rew o lu c y jn y m d em o k rac ie po lsk im . „W iedza i Z y c ie" 1954 r. n r 4 S. 282—284, i lu s tr . 498/54

— Ju lia n G oslar. „W iedza i Z y c ie" 1952 r. n r 1 s. 23—31. REC. Ł op u szań sk i B olesław „W ie rch y " 1953 : 22 s. 285. 499/54

— K ielecczyzna a ru c h spo łeczny w p ie rw ­szej po łow ie X IX w . „S łow o L u d u " 1949 r. n r 70, 1950 r . n r 14. 499a/54

— N iep u b lik o w an y p rzy czy n ek a rc h iw a ln y do ru c h u rew o lu cy jn eg o n a P o d h a lu w połow ie X IX w iek u . „W ie rc h y " 1953 : 22 S. 293- 295. 500/54

— P o d k a rp a c ie i S ło w acja w działalności re ­w o lu c y jn e j J[u lian a] M [acieja] G oslara. 1845—1846 „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 46—65, 6 ilu s tr . □ 501/54

— S p raw a k sięd za P io tra Ścieg iennego . W -w a1948. REC. Ł op u szań sk i B olesław . „W ie r­c h y " 1953 : 22 S. 284—285. 502/54

TU R IST IK A HO ROLE ZE CT VI. RoCnik V. 1953. REC. K ry g o w sk i W ładysław „W ie rch y " 1953 : 22 S. 293. 503/54

TURNAU-M O RAW SKA MARIA. K a jp e r ta ­trz a ń sk i, jeg o p e tro g ra f ia i sedy m en to lo - gia. „A cta geol. p o i" v . 3 n r 1 s. 33—102, tab l. p lan sze I—X. 504/54

„TU R Y ST A " — M iesięcznik , O rgan P o lsk iego T o w arz y stw a T u ry s ty czn o K rajoznaw czego . W arszaw a 1953 r . REC. K ry g o w sk i W łady­sław . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 285—286. 505/54

TURYSTY KA w P o lsce L ud o w ej. W -w a 1952 r. REC. „W iedza i Z y c ie" 1953 r . n r 2 s. 142—143. 506/54

URZĄDZAM Y w ycieczk ę w Ł ysogóry . „ T u ry ­s ta " 1953 r. n r 5, s. 16—17, m ap a . 507/54

U ST U PSK I JERZY . P o ra d n ik tu ry s ty -n a rc ia - rza. (O kł. p ro j . C zesław B orow czyk . Rys. w ed łu g w zo ró w sp o rząd zo n y ch p rzez T [a- deusza] Z w olińsk iego w y k o n a ł W ł. B orow ­ski). W arszaw a 1953. Spółdz. W ydaw n. „ S p o r t i T u ry s ty k a " 16, s. 71- 1 n lb ., ry s .

508/54VENCLOVA ANTA N A S. P o w ró t B iliu n asa [eks­

h u m a c ja zw ło k z P o lsk i do Radz. Rep. L itew sk ie j]. „Z y c ie L ite ra c k ie " 1953 r. n r 27 S. 2, fo t. 509/54

— P rz y g ro b ie J . B iliu n asa w Z ak o p an em [w.] Tł. L an -G n iad o w sk a A nna. „ P rz y ­ja ź ń " 1953 r . n r 26 s. 2. 510/54

VE TUL A N I ARM AND. W ojciech G erson. W ar­szaw a 1952 r . REC. W ierc iń sk a Ja n in a : W yd. „W iedzy P o w sz e c h n e j" z zak resu m a la rs tw a po lsk ieg o X IX w. „B iu le ty n H isto rii S z tu k i" 1953 r . n r 2 s. 92—94. 511/54

VEVERKA A N TO N I. C zechosłow acka tu ry s ty ­k a i ta te rn ic tw o . „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 209—211, i lu s tr . 512/54

— G łów ną g ra n ią T a tr W ysok ich w c iągu trz e c h i pó ł dn ia . [w d n iach od 7 do 10 lip ca 1953 r.] „W ie rch y " 1953 : 22 s. 272.

513/54W. K to b y ł fa k ty c z n y m zdobyw cą szczytu

M oun t E v eres t? „ P rzeg ląd S p o rto w y " 1953 r . n r 59, i lu s tr . 514/54

W. G. N. W kład P o lak ó w w k u ltu rę ogó lno­lu d zk ą . M ieczysław K arłow icz 1876—1909. „Ż o łn ie rz P o lsk i" 1953 r . n r 8 s. 25, 2 ilu s tr . 515/54

W. W. N a Ł abow sk ie j H ali. „ T u ry s ta " 1953 r. n r 11 s. 22, i lu s tr . 516/54

— W T a tra c h . [A lp in iada zim ow a]. „ T u ry ­s ta " 1953 r . n r 5 s. 4, i lu s tr . 517/54

W. W. T. W ystaw a p la s ty k i w Z ak opanem .„P rz e g lą d a r ty s ty c z n y " 1953 r. n r 3 s. 66— 67, ilu s tr . 518/54

W ALA ANTONI. H ak i sk a ln e z k sz ta łto w n i­kó w sta lo w y ch . „ O scy p ek " 1953 r . n r 8 s. 14—16, ilu s tr . 519/54

W A LCZA K W O JCIEC H . K a rk o n o sze — g ó ry p ra sta re . „Z iem ia " 1947 : 38 s. 174—180, 6 ilu str. + szk ic ge o lo g . K arkonoszy;- s. 222— 227, 5 ilu s tr . 520/54

— N a św ię te j górze S lęzan . [Sobótka]. „Z ie ­m ia " 1949 : 40 s. 245—248 6 ilu s tr . + m ap k a .

521/54— Z z iem i K ło d zk ie j. „Z iem ia " 1949 : 40 s.

169—174, 6 ilu s tr . 522/54W ĄSIK. D obre złego początk i... „O scy p ek " 1952

r . n r 2 s. 4—5. 523/54W ĄSOW ICZ J . K ocie góry . „Z ie m ia " 1946 : 30

n r 7 s. 5—7, 2 ilu s tr . 4- m ap k a . 524/54WB. G dy n ad T a tra m i szum ia ło m orze, [geo­

log iczne z m ia n y ziem i]. „ T ry b u n a T ygo­d n ia " 1953 r . n r 65 s. 2. 525/54

WG. N ad C z a rn ą H ańczą, n a B ab ie j G órze i gdzie in d z ie j... „ P o p ro s tu " 1953 r . n r 27 s. 8, ilu s tr . 526/54

W G ó rach K aza ch stan u [hodow la A rch ero -m e- rynosów ]. „N ow a W ieś" 1953 r . n r 47.

527/54W. I, W ypraw y a lp in isty czn e 1952—1953. „W ier­

c h y " 1953 : 22 s. 272—276.. 528/54

Page 330: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 6 B IB L I O G R A F I A G Ó R S K A

W N IO SK I Z ja z d u T u ry s ty k i w Z ak o p an em , [w d n ia c h 28 lu teg o — 2 m a rc a 1947 r.]. „ Z ie m ia " 1947 : 38 S. 86—95. 529/54

W NUK W ŁODZIM IERZ. P o zgonie K o rn e la M a­k u szy ń sk ieg o . „T y g o d n ik P o w sz ech n y "1953 r . n r 14 s. 3, fo t. i lu s tr . 530/54

W IDACKA IREN A . T a trz a ń sk ie O cho tn icze P o ­g o tow ie R a tu n k o w e n a s tra ż y ży c ia tu ­ry s ty . U w aga! L aw ina! „ I lu s tro w a n y K u ­r ie r P o lsk i" 1953 r . n r 85. 531/5*

W IECHOW ICZ STA N ISŁA W . K o lędzio łk i b e ­sk id zk ie . N a ch ó r żeń sk i a capella . Sło­w a E m ila Z egad łow icza . (W yd. 1.) (K ra­k ó w 1953) P o l. W ydaw n M uzyczne, cm 24X17, s. 52. P o lsk a L ite ra tu ra C hó ra ln a n r 183. — Z n ak w y d . PW M n r 1279. 532/54

W IELU Ń SK I L. W sp inaczka sp o r t m asow y, [opis w sp in a czk i n a szczy t K azb e k a d o ­k o n a n e j w s ie rp n iu 1923J. „ P rz y ja ź ń " 1953 r. n r 39 s. 13, i lu s tr . 5. 533/54

„W IER CH Y ". R oczn ik p o św ięcony górom . R okX X I. W y d aw n ic tw o K o m isji T u r. G ór­sk ie j, P o lsk ieg o Tow . T u ry s ty c z n o -K ra jo ­znaw czego. K ra k ó w 1952. s tr . 328, m ap y , ilu s tr . REC. K o w alsk i K az im ierz . „C h ro ń ­m y P rz y ro d ę O jczy s tą " 1953 r . z. 2 s. 55— 56. 534/54

„W IER C H Y " R oczn ik p o św ięcony górom R okX X II. W ydaw nictw o K o m isji T ur. G ór­sk ie j, P o lsk ieg o T o w arzy stw a T u ry s ty c z ­n o K ra joznaw czego . K ra k ó w 1953 r . s . 316, m ap y , i lu s tr . REC. N ow y ro czn ik „W ier­ch ó w " — „ B iu le ty n d la S p ra w T u ry s ty k i Pol. T ow . T u ry s ty czn o -K ra jo zn aw czeg o "1954 r . n r 5 s. 7; „E ch o K ra k o w a " z 11 lu ­teg o 1954 r. B [ab ińsk ij M [ieczysław ] Czy­ta m y „W ie rch y " . „D zien n ik P o lsk i" 1954 r . n r 36 s. 4; [P agaczew sk i S tan isław ! D w u­d z ies ty d ru g i to m ro c z n ik a „W ie rch y " „T y g o d n ik P o w sz ech n y " 1954 r . n r 14.

535/54W IER CZY Ń SK I STE FA N V RTEL — Z H istorii

w ą tk ó w w ęd ro w n y ch . Ś re d n io w ieczn a le ­g enda o św . A lek sy m w P olsce i n a S ło­w a czyźn ie. <Uwagi, d o d a tk i i m a te r ia ły ). K rak ó w 1952 [d ru k u k o ń czo n o w 1953] 8, s. 2 n lb ., 147—154. (N adb .: P a m ię tn ik S ło­w iań sk i t . 3). 536/54

W IE SŁA W SK I P IO T R . N a s tra ż y o jczy s ty ch g ran ic . Z b ió r o p o w iad ań o służb ie i życ iu żo łn ie rzy W OP. (Okł. i ry s . Z y g m u n t S ło- n iew ski). w a rsz a w a 1953. 8, s. 100, 3 n lb . B ib lio teczk a P ism a Ż o łn ie rza W ojsk O ch ro ­n y P o g ra n icza „ G ra n ic a " . 537/54

W IESIO ŁEK M. N a O rlą P e rć . [rep o rtaż z n a ­k rę c a n ia f ilm u p t. „Z d o b y w cy O rlej P e r ­c i"]. „ F ilm " . 1953 r. n r 19 s. 5 i 7, 7 ilu s tr .

538/54W IK TO R JA N . W esele w Ł ącku . <W y ją te k z

p ra c y : „ P ie n in y i Z iem ia S ąd eck a" ). „O rli L o t" 1947 : 21 s. 68—72. 539/54

W ILKOSZ STEFA N . A n n a p u rn a [franc . eks- ped . w y so k o g ó rsk a w H im ala je] „ P rz e ­k r ó j" 1953 r . n r 453; ś. 13—14, ilu s tr . 1954 r . 454. . 540/54

W ITO W SK I M ICH AŁ. R y s ię ta z M uszyny . „ P rz e k ró j" 1953 r . n r 432 s. 13—14, fo t.

541/54W O JSZN IS JU STY N . A lp in izm w ZSRR. W 30

lec ie rad z ieck ieg o a lp in izm u . „ W ie rch y " 1953 : 22 S. 29—45, 5 ilu s tr . P 542/54

W OLANOW SKI LU C JA N . N a p o łu d n ie od B a­b ie j G óry. R e p o rtaż zza m iedzy , [budo­w a zap o ry n a rzece O raw ie]. „ Ś w ia t" 1953 r . n r 23 s. 6—7, ilu s tr . 543/54

W OLFF K . N a trz e c h e ta p a c h X I R a id u T a ­trzań sk ieg o . „P rzeg ląd S p o rto w y " 1953 r . n r 72. 544/54

W OLNY M ICHAŁ. O p a s te rs tw ie w oko licy w si C ięciny <pow. ży w ieck i). „O rli L o t" 1948 : 22 s. 52—54, i lu s tr . 545/54

W O Y SZN IS-TER LIK O W SK A GRA ŻYNA. J e ­s ie n n e m a n e w ry tu ry s ty c z n e . [P ie rw szy ogó lnopolsk i G ó rsk i R a id P T T K ]. „Swiat"^ 1953 r . n r 40 S. 17, i lu s tr . 546/54

W YCIECZKA W B ESK ID Y , (oprać . g ra f. K .S .T.) [K azim ierz S aysse-T obiczyk] (w arszaw a1953. W ydaw n. P o l. Tow . T u ry s t.-K ra jo z n . R ea lizac ja - Spółdz. W ydaw n . „ S p o r t i T u ­ry s ty k a " D ru k RSW „ P ra sa " ) a rk . cm 22,5 X47,5 złoż. cm 22,5X 12, k o lu m n 8 n a 1 k a r ­c ie. [ Ilu s tra c je z tek s te m ]. 547/54

W YCIECZKI w S u d e ty . (O prać. g ra f. K . S. T.) [K azim ierz Saysse-T obiczyk] (W -w a 1953. W ydaw n. P o l. T ow . T u ry s t.-K ra jo z n . R e ­a lizac ja : Spółdz. W ydaw n. „ S p o r t i T u ­r y s ty k a " D ru k RSW „ P ra sa " ) a rk . cm 22,5X 47,5, złoż. 22,5X 12, k o lu m n 6 n a 1 k a r ­cie. [ Ilu s tra c je z tek s tem ]. 548/54

Z. K. B esk id zk im sz lak iem . [Z e lim in a c ji do R aidow ych M is trz o stw M otocyklow ych] „M o to r" 1953 r . n r 23, ilu s tr . 549/54

<Z. P .) W Z ak o p an em p o w s ta je w ie lk i h o te l tu ry s ty c z n y PT T K . „D zien n ik P o lsk i" 1953 r . n r 139, ilu s tr . 550/54

Z. W. O o c h ro n ę zn ak ó w tu ry s ty c z n y c h . „ T u ­r y s ta " 1953 r. n r 11 s . 6 . 551/54

Z. F. M K u rs ta te rn ic tw a z im ow ego d la po ­c z ą tk u ją c y c h w R oztoce [od 1—6 sty czn ia 1953 r . zo rg an izo w an y p rzez K oło Ś ląsk ie K lu b u W ysokogórsk iego PTT K ]. „W ier­c h y " 1953 : 22 S. 263—264. 552/54

— P ie rw sz a Z im ow a A lp in iad a [zorgan izow a­n a p rzez K oło Ś ląsk ie K lu b u W ysokogór­sk ieg o P T T K w S ta lin o g ro d z ie w d n iach od 29. 3. — 1. 4. 1953.] „ W ie rc h y " 1953 : 22 S. 264. 553/54

ZA K O PA N E. O prać. J[an ] M u c h arsk i i zespół. W arszaw a 1953 Spółdz. W ydaw n. „S p o rt i T u ry s ty k a " . O kł. D ru k . „ P ra sa w o jsk o ­w a " cm 12X 16,5, tab l. 32 P o lsk ie T ow a­rz y s tw o T u ry s ty c z n o - K rajoznaw cze,. — Z d ję c ia : S ftefan] A rczy ń sk i, L [eonard jJa b rz e m sk i, A [nna] Ja n k o w sk a , T[adeusz] Ja n k o w sk i, S [tefan] M aty jaszk iew icz , I [re - na] S aysse-T ob iczyk , [Zygm unt] S u łkow ­sk i, W [ładysław ] W erner, T [adeusz] Z w o­liń sk i, S [tefan] Z w olińsk i, W [itold] Z u b ­rzyck i, — T y tu ł n a p ie rw sze j, in n e d an e o p isu n a trz e c ie j s tro n ie ok ł. — [W ydaw n. a lb u m o w e z o b ja śn ie n ia m i] . 554/54

ZA K U ŁSK A A LIN A . G ó rsk ie O cho tn icze P o ­go tow ie R a tu n k o w e czuw a n a sz lakach ta trz a ń sk ic h . „E cho K ra k o w sk ie " 1953 r. n r 92. 555/54.

ZA W A D ZK I M IECZYSŁAW . D zieło S tasz ica „O Z iem io ro d z tw ie K a rp a tó w " . „N o w in y T y­g o d n ia " 1953 r . n r ^ 4 s. 2, i lu s tr . 556/54

ZB[O RO W SK I JU LIU SZ]. C en n y zap is do M u­zeu m T atrzań sk ieg o , [zbiory e tn o g ra ficz ­n e b ra c i S zym ańsk ich ]. „ W ie rch y " 1953 : 22 S. 234—236, ilu s tr . 557/54

— W ystaw y czasow e M uzeum T a trzań sk ieg o . „W ie rch y " 1953 : 22 s. 236. 558/54

— Z dzie jów m u zea ln ic tw a n a P o d h a lu . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 297—298. 559/54

ZG Ó RSK A -SM IA ŁO W SK A ZO FIA . W e m gle i w sło ń cu , [w spom nien ia z w ycieczk i w T a try ]. „ Z ie m ia " 1947 : 38 s. 183 — 189, 5 ilu s tr . 560/54

Page 331: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

B IB L I O G R A F I A G Ó R S K A 3 1 7

Z IE L IŃ SK I LECH. W pływ la su n a sp ły w w ód i k l im a t k r a ju . „ S y lw a n " 1953 r . z. 1 s. 16—22. □ 561/54

ZIEM BA STANISŁAW ., P o żó łk ła k a r tk a z k ro ­n ik i ta trz a ń sk ie j. O k o le jc e n a ... „ s re b r ­n e g ó ry w T a tra c h “ [p ro je k t b u d o w y k o ­le jk i Z ak o p an e — Sw inica.] „ S p o r t" 1953 r. n r 105. 562/54

ZIM NAL K A ZIM IERZ. N a sude.ckich sz lakach tu ry s ty c z n y c h . [P ie rw szy ogó lnopolsk i G ór­sk i R aid T u ry s ty c z n y P T T K w d n ia c h od 17—20 w rześn ia 1953 r.] „D zien n ik P o lsk i" 1953 r . n r 234. 563/54

— N ow a k o le jk a p o c iąg o w a n a m agnes [ko­le jk a linow a n a S zyndzieln ię] „D zienn ik P o lsk i“ 1953 r . n r 306 s. 4. 564/54

ZW O LIŃ SK A ZO FIA . N ow e ro ś lin y d la T a tr P o lsk ic h o raz n o ta tk i f lo ry s ty c z n e z T a tr. „A ct. Soc. B o tan . P d .'* T. 22 n r 3 s. 617— 632, i lu s tr . Sum . □ 565/54

— Sędziw e lip y w D olin ie K oście lisk ie j. „C h ro ń m y P rz y ro d ę O jczy stą" 1953 r. z. 1 S. 35—38, ilu s tr . 566/54

Z [W OLIŃ SKI] ST[EFA N ]. Ja sk in ia M roźna w T a tra c h . „Turysta** n r 9 s. 10. i lu s tr .

567/54— J a s k i n i e l o d o w e . „ W s z e c h ś w i a t " 1953 r. z.

2/3 S. 55—61, i l u s t r . 568/54— L aw in a k a m ie n n a n a H ali K o n d ra to w ej

w T a tra c h . „ W ie rc h y " 1953 : 22 s. 229—231, i lu s tr . 569/54

— O tw arc ie J a sk in i M roźnej w D olin ie K o­śc ie lisk ie j w T a tra c h . „W ie rc h y " 1953 : 22 S. 245—247, ilu s tr . 570/54

— W k o m in ach JasK in i Z im n e j. „ W ie rch y " 1953 : 22 s. 164—174, 2 ilu s tr . 571/54

— Z w iedzam y pod z iem ia T a tr . „ Ś w ia t" 1953 r . n r 33, 2 ilu s tr . 572/54

ZW O LIŃ SK I TA D EU SZ. P rz ew o d n ik po T a ­t r a c h i Z ak o p an em . W ydanie szóste . W -w a —Z ak o p an e 1946. REC. R ey ch m an J a n „Z ie m ia " 1946 : 30 n r 7 s. 19—20. 573/54

— T a try Polskie.. P rz ew o d n ik po śro d k o w ej części T a tr W ysokich i Z achodn ich , w o- b ręb ie g ra n ic P o lsk i. (O kł. p ro j. C zesław B orow czyk . W yd. d ru g ie rozsze rzo n e i u - zupełn ione). W -w a 1953 „ S p o rt i T u ry s ty ­k a " 16, s. 255 1 n lb ., ilu s tr ., ta b l. 3. Z d ję ­c ia : T [adeusz] Ja n k o w sk i. B . P in d e lsk iK [azim ierz) S aysse-T obiczyk , TJadeusz] Z w oliń sk i, S [tefan] Z w olińsk i). REC. „E cho K ra k o w sk ie " 1953 r . n r 219. 574/54

— Z ak o p an e i P od h a le . P rz e w o d n ik tu ry ­styczny . W yd. d ru g ie . (Okł. p ro j. W acław P e rk o w sk i. Z d jęc ia w y k o n a li: H [en ryk ] H erm anow icz , T . i S ftefan] Z w olińscy). W -w a 1953. Spółdz. W ydaw n. „ S p o rt i T u ­r y s ty k a " 16 s. 166 , 2 n lb ., m ap a 1 , ilu s tr . (B ib lio tek a T u ry s ty c z n a t . 3). REC. K ry ­gow sk i Wł. „W ie rch y " 1953 : 22. s. 287.

575/54[ŻELEŃ SK I W ŁADYSŁAW ]. O p era Ja n e k .

„ P rz y ja c ió łk a " 1953 r. n r 47 s. 2, 3 ilu s tr .576/54

— W T a tra c h . U w e rtu ra c h a ra k te ry s ty c z n a . O prać. C zesław G ru d z iń sk i. (Okł. p ro j. A n d rze j R adziejow ski). [W arszaw a] (1953) „ C z y te ln ik " cm 24,5X34, s. 39, 1 n lb M u­z y k a P o lsk a . F o rte p ia n n a 4 ręce . — Z nak w y d . „C zy te ln ik " n r 689. 577/54

ŻU K O W SK I JA C EK . W zim ie n a W ołoszyn. „ T u ry s ta " 1953 r . n r 4 s. 17, i lu s tr . 578/54

Ż U ŁA W SK I W AW RZYNIEC. M iędzy n iebem i z iem ią , [w spom nien ia z w y p ra w y w Alpy]. „ S p o rto w iec" 1953 r . n r 51—52, 5 ilu s tr .

579/54

IN D EK S HASŁOW O-RZECZOW Y

U w a g a : liczb y prz> h a s ła c h o zn acza ją k o le jn e G w iazdki p rz y n a z w isk a c h o zn acza ją

A bgarow icz Z b ign iew 421.A lp in izm w ZSR R 7, 8, 12, 68, 73, 118, 205, 228,

248, 297, 394, 407, 424, 533, 542.A n n a p u rn a 540.

B abia G óra 41, 169, 543.B a b iń sk i M ieczysław * 228, 535.B a ran ia G ó ra 252 .B esk id L im an o w sk i 331.B esk id M ały 291, 466.B esk id N isk i 393.B esk id S ąd eck i 46, 63.B esk id Ś ląsk i 72.B esk id W yspow y 366.B esk idy 170, 187, 472.B ieda F ra n c iszek * 339.B ieleck i M arian * 202.B ien ia rzó w n a J a n in a * 268.B ieszczady 203, 290, 487, 494.B iliunas J. 509, 510.B irk e n m a je r W in cen ty 130, 150 .B odn iak S tan is ław 418.B u k o w in a T a trz a ń s k a 190.

C h a łu b iń sk i T y tu s 156, 488.C h y b iń sk i A dolf 43, 242, 416, 438, 452.C iep lice 196.C o rd ille ra D om eyko 338.C y p rian T adeusz 484.C zech B ro n isław 403.C zerw ińsk i M arcin * 262.C zorsz tyn 225.

n u m e ry p o zy c ji b ib lio g ra ficzn e j, p o lem ik ę , re c e n z ję lu b u zu p e łn ien ia .

D ębow ski B ro n is ław 387.D ębno 154.D olina B uczynow a 399.D olina C h ocho łow ska 272, 348.D olina K oście liska 25, 27, 162, 309, 566.D olina P ięc iu S taw ów P o lsk ic h 17.D olina S uchej W ody 357.D oraw ski J a n K az im ierz * 406.D rugi T u ry s ty c z n y R aid N a rc ia rsk i P T T K 164,

349.D u n ajec r z e k a 243.D y lik o w a A n n a * 238.

E ig e r 200.E liasz R adzikow sk i W ale ry 74.

F leszar P a w e ł 280.F ry d m a n 22.

G ąsien ica W alczak A ndrzej 430, 431.G erson W ojciech 511.G iew on t 1 10 , 1 6 1 , 363.G órska o d z n a k a T u ry s ty c z n a P T T K 214.G ó ry B a rd zk ie 368.G ó ry K aczaw sk ie 28 , 120 , 238.G óry K aza ch stan u 527 G ó ry K ocie 524.G ó ry Ś w ię to k rzy sk ie 94, 96, 170, 182 , 250, 444. G ó ry S to łow e 51, 289, 479.G osla r Ju lia n 498, 499, 501.G oszczyńsk i S ew ery n ’ 326.G ra n a ty 79, 80.

Page 332: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 1 8 B I B L I O G R A F I A G Ó R S K A

G rań Ż ab iego K o n ia 364.G ro ta Z ak o sis ta 309.

H ala G ąsien icow a 279.H a la K o n d ra to w a 569.H ala Ł ab o w sk a 232, 516.H ierow slci Z dzisław * 285.H o llan ek A dam * 228.

Ja ro sz S te fa n * 380.Ja n o s ik 271.Ja s iew icz A lek san d e r * 447.J a sk in ia M roźna 426, 427, 567, 570.J a sk in ia Z im n a 219, .220, 299, 571.J a w o rk i 449.Jo rd a n ó w 328. ___

K ark o n o sze 177, 185, 520.K arłow icz M ieczysław 184, 515.K a rp a ty 42, 178, 267, 383.K a rp a ty Z ach o d n ie 60, 468, 492.K a r p o w ic z T y m o t e u s z * 285.K aukaz 297.K ilim an d żaro 404.K ła k T adeusz * 96.K łosow sk i Jó z ef * 227 K o p a Ś w in ick a 377.K o s tk a -N a p ie rsk i A lek san d e r 227, 259, 268. K ościelec 485.K o śc ie lisk o 54, 301.K o w alsk i K az im ierz *534.K ry g o w sk i W ładysław * 62, 157, 259, 328, 335, 388,

396, 503, 505, 575.K rzep to w sk i W acław 397.K u m o r Ł u k asz * 96.

L en in w B ia ły m D u n a jc u 186.L en in w P o ro n in ie 138, 148, 152, 230, 246, 251, 321. L en in w T a tra c h 296.L ep o ro w sk i J e rz y 412.

Ł em kow szczyzna 448.Ł o m n ica 188Ł op u szań sk i B olesław * 499, 502.Ł opuszna 326.Ł y so g ó ry 507.

M aklakie.w icz J a n 104.M aków 328.M ak u szy ń sk i K o rn e l 199, 270, 530.M ałachow sk i B o h d an * 405.M arch lew sk i Ju lia n 84.M ark iew icz J.* 380.M a ru sarz A ndrzej 2.M ięguszow ieck i S zczy t 57, 58, 410.M ichalsk i H ie ro n im * 285.M ont B lanc 241.M onte R osa 216.M oniuszko S tan isław 139, 463.M orsk ie O ko 135, 303.M o u n t-E v eres t 24, 29, 30, 49, 67, 81, 108, 109, 112,

117, 123, 134, 157, 198, 226, 255, 295, 475, 478, 496, 514.

M uzeum w M yślen icach 265, 327, 365.M uzeum T a trz a ń sk ie w Z ak o p an em 9, 237, 245,

370, 557, 558.

N an d a D evi 64.N an g a P a r b a t 129, 406.N iw ick i Jó z e f 329.

O b ro ch ta B a rtu ś 323.O raw a 371.O raw a r z e k a 543.O rk an W ładysław 76. 85. 236, 262, 433, 43*O rla P e rć 538.

P a c h A du .n 86, 346.P ag aczew sk i S tan is ław * 535 P a ry sk i W ito ld H. 431.P ie n ią ż e k Jó ,.e f 39.P ie n in y 26, 46, 147, 396, 447.P ie rw sz a O gó lnopolska A lp in iad a w T a tra c h

171, 360, 369.P ie rw szy O gólnopolsk i G ó rsk i R a id T u ry s ty c z n y

1, 4, 36, 77, 213, 300, 302, 367, 563.P ło n k a Z b ig n iew * 3 1 .P o d h a le 98, 145, 147, 179, 191, 192, 193, 229, 254,

324, 333, 343, 346, 354, 371, 385, 391, 395, 451, 500, 359.

P o w stan ie chocho łow sk ie 345.P rz e h y b a 1 1 , 212.

R a b k a 330, 497.R ey ch m an J a n * 573.R u d z iń sk i W ito ld * 284.

S ab a ła 372.S ch ram m R y szard W ik to r * 117, 228, 337, 352. Sem kow icz W ładysław 347, 471.S iy e r t T adeusz * 283.S koczy las W ładysław 491.S łow ack i P a r k N aro d o w y 378, 379. S m oluchow sk i M a rian 88.S obótka 136, 257, 282.S p isk a B ia ła 21.Spisz 22, 371.S tasz ic 556.S u d e ty 141, 142, 238, 239, 319 376.Szczaw nica 280, 467.S zczepańsk i J a n A lf re d * 227, 228, 285.S zczy rk 436.S zy m an o w sk i K aro l 235, 244, 463.S zyndzieln ia L53, 165, 351, 4*1, 564.Ś c ieg ien n y P io tr 502.

T a try 97, 146, 147, 170, 195, 234, 240, 274, 294, 334, 355, 373, 375, 380, 401, 439, 454, 470, 493, 513, 525, 565.

■-tatrzański P a rk N aro d o w j 87, 89, 163, 356. T a trz a ń s k ie O chotnicze. P o g o to w ie R a tu n k o w e 3,

137, 16i, 341, 357, 531, 555.T re u g u tt S te fa n * 262.T rzec ia k P.* 335.T ry b o w s k C zesław * 325.

W aw ry tk o J a k u b S ta rsz y 336.W ie rc iń sk a J a n in a * 511.W ilski Z b ig n iew * 19.W itk iew icz S tan is ław 59.W n u k W ładysław * 333.W ołoszyn 578.

z a k o p a n e 70, 71, 127, 269, 334, 428, 437, 446, 518, 550.

Z a m a rła T u rn ia 453.Z am ek C h o jn a s ty 197.Z apałov icz H ugo 122.Zychów sk i M a rian * 173.

Page 333: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

KRONIKA ZMARŁYCH

JOZEF GRZYBOWSKI, zasłużony działacz Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego a następnie Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego, długoletni członek Zarządu Oddziału PTTK w Bielsku-Białej, zmarł w W iśle w wieku lat 71 w czasie wycieczki.

Całą swą głęboką wiedzę o górach i ich umiłowanie przekazywał do ostat­nich godzin swego życia młodzieży. Żegnamy w nim piękną postać cichego lecz niezmordowanego działacza, który mimo swego wieku pozostał w iem y górom i krzewieniu turystyki górskiej.

ANIELA GUT-STAPIŃSKA, utalentowana pisarka Skalnego Podhala, autorka licz­nych opowiadań i gawęd drukowanych w różnych czasopismach i częściowo zawartych w książce pt. „Inksy świat", w których świetną gwarą góralską odmalowywała życie i dolę ludu podhalańskiego — zmarła w Zakopanem 6 września 1954 roku, przeżywszy lat 56 i biorąc do końca swych dni czynny udział w życiu kulturalnym i społecznym Podhala.

WANDA HERSE — ur. w 1864 r. zmarła 23 lipca 1954 r. w Życzynle koło Gar­wolina w wieku 90 lat. Przed 70 laty wraz z siostrą pod wodzą Klimka Ba­chledy przemierzała najtrudniejsze podówczas szlaki tatrzańskie, budząc po­dziw śmiałością i postępowością. Pamiętać trzeba, że w owym czasie sport i kultura fizyczna były dziedzinami zamkniętymi dla kobiety. Toteż obie sio­stry Herse — wyruszające w góry ku zgorszeniu matron z „dobrego towa­rzystwa" — jedne z pierwszych zrywały z więzami przesądów krępujących kobietę.

ADAM KROEBL, członek Klubu Wysokogórskiego, wybitny taternik z epoki Chmie­lowskiego i Kordysa, doskonały turysta-narciarz i pionier narciarstwa w Pol­sce, uczestnik wielu pierwszych przejść tatrzańskich, zmarł w 1954 r. Odbywał również poważne wspinaczki w Alpach. Wchodził parokrotnie do Zarządu Sekcji Turystycznej PTT, późniejszego Klubu Wysokogórskiego i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Zajmował się też publicystyką taternicką, zapocząt­kowując m. in. kroniki taternickie w Przeglądzie Zakopiańskim na początku XX w.

JAN MAKLAK1EWICZ, ur. 24 listopada 1899 r. w Chojnałach na Mazowszu, zmarł na wiosnę 1954 r. Jeden z naszych czołowych współczesnych muzyków i kompozytorów, w swej bogatej twórczości nawiązywał często do muzyki lu­dowej i motywów podhalańskich, ostatnio tworzył operę „Wiatr Halny" nie­stety nieukończoną, gdyż śmierć zabrała go ku niepowetowanej stracie dla kultury polskiej.

Page 334: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

3 2 0 W O N IK A ZMARŁYCH

ZYGMUNT ORŁOWICZ, wybitny peaagog w dziale kultury fizycznej, działacz spor­towy, krajoznawczy i krzewiciel sportu i turystyki wśród młodzieży, zmarł z początkiem maja 1954 r. w Warszawie. Mimo poważnego wieku był do ostatnich lat czynnym i zamiłowanym turystą.

EUGENIUSZ ROMER ur. 3 lutego 1871 r. we Lwowie, zmarł w Krakowie 28 stycz­nia 1954 r. w wieku 83 lat. Jeden z największych polskich współczesnych uczonych, nestor nauki polskiej i znakomity geograf, pracami swymi stworzył podstawy wiedzy o Polsce. Główną dziedziną jego Jiracy naukowej była geo­grafia fizyczna, morfologia i klimatologia ze szczególnym uwzględnieniem wpływu klimatu na ukształtowanie powierzchni i glacjologia. Te dziedziny wiedzy skierowały jego zainteresowania w znacznej miedze w tereny górskie, gdzie najwybitniej występują te zjawiska. Osobnym działem jego prac była kartografia. W szyscy pamiętamy jego znakomite atlasy i mapy. które do dziś oddają wszystkim bezcenne usługi. Przez 50 lat od 1889 r. do 1939 r. pra­cował na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie, a ostatnie lata swego życia był profesorem U. J. Na ostatnim swym zjeździe w grudniu 1950 r. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie mianowało gc swym członkiem honorowym. Polska straciła jednego ze swych wielkich synów, a ludzie gór wybitnego znawcę.

ADAM SABELA, zasłużony działacz na polu krzewienia turystyki górskiej i nar- ciaistwa na Śląsku Cieszyńskim, długoletni prezes Oddziału PTT a później PTTK w Cieszynie — zmart w Cieszynie w jesieni 1954 r. przeżywszy lat 52. Turystyka górska traci w Nim zamiłowanego człowieka gór i ofiarnego dzia­łacza.

ALFRED SZCZEPAŃSKI, wybitny taternik i wspinacz, zmarł nagle wczesną wio­sną 1954. Zmarły był zdobywcą wielu śmiałych dróg skalnych i uchodził w swoim czasie za jednego z najlepszych polskich wspinaczy.

LUDWIK SZCZEPAŃSKI, wybitny dziennikarz i publicysta, zmarł w Krakowie wczesną wiosną 1954. W dziejach taternictwa Zmarły zaznaczył się jako je­den z tych, którzy próbowali zdobyć Ganek — uchodzący w ostatnim dzie­siątku lat ub. stulecia za symbol niedostępności. Zmarły był ojcem dwóch ta­terników Jana Alfreda i Alfreda Szczepańskich.

STANISŁAW SZCZOTKA, historyk, wybitny badacz przeszłości Polski, zmarł w le­cie 1954 r. Zasługi zmarłego, w szczególności na polu nadania przeszłości ziem górskich i historii ludu polskiego, są olbrzymie. Z dziedziny ziem gór­skich bezcenne są pozycje bibliograficzne Zmarłego jak m. in. wydanie „Andrzeja Komonieckiego, dziejopisa żywieckiego" i „Powstanie chłopskie pod wodzą Kostki Napierskiego". Główną dziedziną jego pracy była historia gospodarcza, z której m. in. opracował sprawę pasterstwa owiec w górach Polski, Również zbójnictwo w górach było jednym z tematów jego prac. Po­święcił mu wiele uwagi a przez swe trafne ujęcie tematu i wnikliwą ocenę, wysunął się na czoło znawców tego zagadnienia.

W ŁADYSŁAW SZUMOWSKI ur. 26 marca 1875 r„ zmarł 5 kwietnia 1954 r. w Krakowie. Był profesorem Akademii Medycznej w Krakowie a specjalnością jego była historia i filozofia medycyny. Wybitny turysta i miłośnik Tatr.

Page 335: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

„BEPXbI” (BEPIilMHbl)E>Keroi3,HHK Ilo jib c K o ro O ó m e c m a TypHcTHKH h K paeBepeH nu to m X X III

1954 r.

C O f l E P ) K A H H E

JlecnTHjieTHe TypHcTHKH H apopH oK rioJibLUH. — noJiflKH b r o p a x KaB- Ka3a p o KOHua X IX b . — 51. PenxMaH, M ew py B oópoM h KanaBOH — M. rOTKeBHH, OsepKM HCCPePOBaHHH n o MCTOpMM CTapOB npOMblLUJieHHOCTH b K apnaT ax h b C ypeT ax — B. KpbiroBcKMM, O xpaH a n p n p o p b i b C C C P —B. TeTeJib, 3aMeTKH OTHOCHTejibHO „ B ep x o B “ A. MaPHBCKoro — T . C/ipy- m h jijio , M nH biar-K aH rK ap — B. MajiaxoBCKHM, T o p u „CBeHTOKinbicKHe“ — 51. I la s j iy p , 3 p e jib in B03pacT, B03pacT nopa>KeHHfl? (h3 TaTpcKHx 3 an n - cok — 1953 r.) - 51. A. LL|enaHbCKHH, LLIepnbi — 51. K. flopaBCKHH,M. OnneHreMM (BOcnoMHHaHHe) — B. KpbiroBCKHH, M3 h c to ph h KpecTbflH- ckoh 6 o p b 6 b i 3 a T y p ó a n — M. PbixjiHKOBa, ripoeKTbi c tpo hkh ropH bix rypncTH iiecKHx craHU nn — M. KyabiHbcicHH, H a p o p a b in npoH3BOpHTePb Ha r io j i r a j ie — B. T. T n n n eH ray e p , TypHCTKHecKHe JibDKHbie penpb i — 3 . IljiOHKa, OnHCb 3KCKypcHH b ro p b i TaTpbi b 1841 r. — C. CepoTBHHb- ckhh, JlepeBHn ovpe3aH Han o r MHpa — K. C o chobckhh , HeKOTopbie oluh- 6o4H bm Ha3BaHH5i b 3anapHOM B ecicnpe — A. CeMeHOB, OpraHH3M ae p o - Bena n a BepniHHax r o p rn M ap a n — I \ I ly r h M. B o p p (nepeB . 51. H . I_U,e- naHbCKMM), XponH Ka. TopHan ÓHÓPHorpacjjHfl. XpoHHKa yMepinMx.

H a o6jio>KKe: B h p . c rpaHM LLInHrJiacoBoro Bepxa b cTopoH y M e n ry - m o B euK oro B epxa — chhm . B. Mau,eP0BcKHH.

H a p p y r n x chhmk3x H30Ć>pa>KeH0:CTapbin in a jia in b H h3 kom BecK npe. — <J)o t . K. KyMopoBHH.B OKpecTHOcTM ro p . JlyLiiHHKH (C y p e ib i) — 4>o t . H. ByjixaK.B h p h3 PycHHOBOH nopsiHbi (TaTpbi) — <J>o t . 3 . 3BOPHHCKan.nHeHHHbi c o cTOpoHbi <t>apbLUTHHa — (J)ot. B. >Kappeu.KHH.H3paTepbcTBO noP b C K o ro O S m e c m a TypncTHKH h KpaeBepeHHn, K o-

MHCCHfl rOpHOH TypHCTHKH, B KpaKOBC, nPOLUPPb BceX CBflTblX Na 8,PepaKuHOHHbiH KoMHTeT: B. re T e P b t B. KpbiroBCKHH, B. MapaxoBCKHH,

51. PeHXMaH, 51. A. LU,enanbCKHH. PepaKTOp: B. KpbiroBCKHH.PepaKu.HH BbicbipaeT to m „B ep x b i“ b 3aMeH 3a ropH bie h reorpa<J)H4e-

CKHe H3P3HH51.

W ierchy i XXIII 21

Page 336: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 337: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 338: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

S P I S R Z E C Z Y

W d z i e s i ę c i o l e c i e t u r y s t y k i P o l s k i 1 . u d o u ; e j (7 r y c . ) 5

P o l a c y u j g ó r a c h K a u k a z u d o k o ń c a X I X w . (8 r y c . ) J . h e y c h m a n 1 9

M ię d z y B o b r e m i K a c z a w ą (5 r y c . ) M . G o t k i e w i c z 5 9

Z d z i e j ó w d a w n y c h p r z e m y s ł ó w w K a r p a t a c h i S u d e t a c h ( 1 1 r y c . ) W . K r y g o w s k i 7 2

O c h r o n a p r z y r o d y w Z w i ą z k u R a d z i e c k i m (4 r y c . ) W G o e t e l 1 0 3

U w a g i o „ W i e r c h a c h 1' A r t u r a M a l a w s k i e g o ( 1 r y c . ) T . S t r u m i ł ł o 1 1 9

M i n y a g - K a n g k a r (5 r y c . ) B . M a ł a c h o w s k i 1 2 5

G ó r y Ś w i ę t o k r z y s k i e (3 r y c . ) J . P a z d u r . 1 3 2

W i e k m ę s k i , w i e k k l ę s k i ? (6 r y c . ) J . A . S z c z e p a ń s k i . 1 4 3

S z e r p o w i e (6 r y c . ) J . K . D o r a w s k i . . . . 1 5 8

W s p o m n i e n i e o J ó z e f i e O p p e n h e i m i e ( I r y c . ) W . K r y g o w s k i 1 7 3

Z d z i e j ó w c h ł o p s k i c h w a l k o T u r b a c z (2 r y c . ) J . R y c h l i k o w a 1 7 5

P r o je k t o w a n i e s c h r o n i s k g ó r s k i c h (3 r y c . ) M . K u c z y ń s k i . 1 7 9

W y t w ó r c a l u d o w y n a P o d h a l u (4 r y c . ) W . G . T i p p e n h a u e r 1 8 6

T u r y s t y c z n e r a i d y n a r c i a r s k i e ( 1 r y c . ) Z . P ło n k a 1 9 4

O p is w y c i e c z k i w T a t r y w r . 1 8 4 1 [2 r y c . ) S . S i e r o t w i ń s k i 1 9 7

W i e ś „ w e p r a n a w z a ś w i a t y " (2 r y c . ) K . S o s n o w s k i . 2 0 1

O n i e k t ó r y c h b ł ę d n y c h n a z w a c h w B e s k i d z i e Z a c h o d n im ( 1 r y c ) A . S i e i n i o n o w . 2 0 5

O r g a n iz m c z ł o w i e k a n a h i m a l a j s k i c h w y s o k o ś c i a c h ( G . P u g h i M . W a r d — t łu m .

J . J . S z c z e p a ń s k i ) . . . .

K R O N I K A

B a d a n i a n a u k o w e ( 1 0 r y c . )

T a t r y P o d h a l e i P o d k a r p a c i e ( 1 r y c . )

T u r y s t y k a — t a t e r n i c t w o — r a t o w n i c t w o (5 r y c . )

S p r a w y a lp i n i s t y c z n e n a ś w i e c i e .

O c h r o n a p r z y r o d y ( 5 r y c ) .

P r z y c z y n k i h i s t o r y c z n e i k r a j o z n a w c z e (2 r y c . ) .

R ó ż n e ( 3 r y c . )

P i ś m i e n n i c t w o

B i b l i o g r a f i a g ó r s k a . . .

K r o n i k a z m a r ł y c h . . .

S p i s r z e c z y w j ę z y k u r o s y j s k i m

S p i s r z e c z y w j ę z y k u a n g i e l s k i m

S p i s r z e c z y w j ę z y k u f r a n c u s k im

O S O B N E D O D A T K I

N a o k ł a d c e : W i d o k z g r a n i S z p i g l a s o w e g o W i e r c h u w s t r o n ę M ię g u

F o t . W . M a c i o ł o w s k i

M ię d z y s t r o n a m i :

4 8 — 4 9 S t a r y s z a ł a s p a s t e r s k i w B e s k i d z i e N i s k i m — F o t .

6 4 — 6 5 W o k o l i c y D u s z n ik — F o t . J . B u ł h a k

1 1 2 — 1 1 3 W id o k z P o l a n y R u s i n o w e j — F o t . Z . Z w o l i ń s k a

2 0 8 — 2 0 9 P i e n i n y z d r o g i d o F a l s z t y n a — F o t . W . Ż a r d e c k i

s z o w i e c k i e g o S z

K . K u m o r o w i c z

2 1 2

2 1 5

2 3 2

2 3 7

2 5 6

2 6 1

2 7 4

2 7 8

2 8 3

3 0 1

3 1 9

3 2 1

3 2 2

3 2 3

: z y t u

Page 339: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...

O D R E D A K C J I

R oczn ik X X IV za ro k 1955 jes t w p rzygo tow an iu i w ydan ie jego p rzew idu je się w po łow ie 1955 r. T e rm iny do nadsy łan ia m a te ria łów do tego ro czn ika są: 15 łutego d ła a rty ku łó w i w iększych prac 15 kw ie t­n ia 1955 r. d ła no ta tek w K ron ice . A u to rzy p roszen i są o nadsy łan ie a rty k u łó w i no ta tek w trzech egzem plarzach, p isanych na m aszynie jednostronn ie . W szystk ich za jm u jących się zagadn ien iam i gó rsk im i p ro ­sim y o nadsy łan ie swych, spostrzeżeń, uwag oraz zd jęć fo to g ra fic z n y c h nada jących się do zu ży tkow an ia w K ron ice .

W szczególności zw racam y się do w szystk ich lu d z i n a u k i p ra cu ­ją cych w te j d z ie d z in ie z apelem o nadsy łan ie w sze lk ich m a te ria łów do d z ia łu badań naukow ych.

Równocześnie p ros im y w szystk ich au to rów i w ydaw ców o nadsy­ła n ie w 2 egzem plarzach w yd a w n ic tw do tyczących życ ia i spraw gór­skich, lite ra c k ic h i naukow ych d la ce lów recenzy jnych o raz uzupe łn ie­n ia C en tra lne j B ib lio te k i G ó rsk ie j P T T K w K rakow ie , s tanow iące j je d yn y w Polsce ks ięgozb ió r d z ie ł górskich.

W iększe prace n ie p rzy ję te do d ru ku R edakcja zw raca na w yraźne żądanie. R ów nież fo to g ra fie , zużyte czy odrzucone, zostaną zw rócone o ile p rzesy ła jący w y ra z i ta k ie życzenie. Adres re d a k c ji: K om is ja T u rys tyk i G ó rsk ie j Za rządu Gł. P T T K , R edakcja » W ierchów « K raków , PI. W szystk ich Św ię tych l. 8.

R edaktor »W ie rchów « p rzy jtn u je w każdą sobotę m iędzy 13—14. N r te le f. 571-04.

W ie rc h y t. XXIII2 2

Page 340: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 341: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 342: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 343: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...
Page 344: jbc.bj.uj.edu.pl budowli Nowej Huty, wielkich pieców Częstochowy i Śląska, obok Żerania, Kędzierzyna i Wierzbicy oraz tylu innych osiągnięć prze ...