Jarosław Urbański, Za horyzontem

6
U szczytu aktywności ruchu alter- globalistycznego, w 2004 roku, Naomi Klein nakręciła wspólnie z Avim Lewisem film dokumen- talny The Take („Przejęcie”) 1 – swego rodza- ju manifest, który został sprowokowany neoliberalną retoryką narzucającą wniosek, że kapitalizm nie ma alternatywy. Autor- ce No Logo chodziło o podjęcie polemiki ze słynnym stwierdzeniem Margaret Thatcher: „There is no alternative”. Klein umieściła w swoim filmie scenę telewizyjnej debaty, kiedy prowadzący wywiad uparcie domagał się od niej, aby przedstawiła swój program zmian, i z góry założył, że Klein nie ma takiego programu. „Znowu krytyka” – pod- sumowywał bezradną rozmówczynię. To ją musiało mocno dotknąć, skoro w The Take stwierdziła ostatecznie, że „trzeba mówić o tym, o co walczymy”. 1 The Take („Przejęcie”), realizacja N. Klein, A. Lewis, film dokumentalny, prod. 2004. W czym tkwi trudność? Na drodze do wy- artykułowania alternatywnej wizji często pojawia się zasadnicza bariera polegająca na różnicy pomiędzy totalnością „rzeczywi- stości, która jest”, a fragmentarycznością „rzeczywistości, którą postulujemy”. Między tym, co wystarczy wskazać palcem, a tym, czego nie sposób wyczerpująco opisać. Totalność „rzeczywistości, która jest”, opiera się na naszych indywidualnych biografiach, historiach i pamięci, na naszej wiedzy dotyczącej procesów życia codziennego, na intensywności interakcji społecznych oraz ich bogactwie. Na realności tego, co nas otacza. Wydaje się pewną „całością”. Na tej konkretności doświadczenia nie może się w żadnym wypadku oprzeć rzeczywistość postulowana, która przeważnie musi się odwoływać do „wyobraźni”. A „wyobraźnia” najczęściej z trudem dotrzymuje kroku „do- świadczeniu”. Z owej fragmentaryczności bierze się zarzut utopijności. Ostatecznym zatem zabiegiem strategii głoszącej brak al- ternatywy dla obecnego systemu, kiedy tyl- ko zaczyna się ona realnie ujawniać (a może do tego dojść – jak zobaczymy – na wiele sposobów), jest właśnie zarzut „utopijności”, czyli braku szansy na realizację lub wręcz ogłoszenie tezy, że koncepcje tego typu realnie są skazane na porażkę, lub oznaczają stan gorszy od wyjściowego. W istocie chodzi o podtrzymywanie przekonania o rozdźwię- ku pomiędzy „rzeczywistością, która jest”, a „rzeczywistością, którą postulujemy”, co skłania rzesze ludzi do zaakceptowania status quo i porzucenia „mrzonek” o lepszym czy tylko innym świecie. utopia Immanuel Wallerstein przyznaje, że pro- blem z wszystkimi utopiami polega nie tylko na tym, że jak dotychczas „nie istniały”, ale także na tym, że są „rozsadnikami iluzji”, „rozczarowań”, a co gorsza często „uspra- wiedliwieniem wielu nadużyć” 2 . Czy jednak 2 I. Wallerstein, Utopistyka. Alternatywy historyczne dla XXI wieku, Poznań 2008, s. 33. Jarosław Urbański ZA HORYZONTEM autoportret 2 [34] 2011 | 20

description

 

Transcript of Jarosław Urbański, Za horyzontem

Page 1: Jarosław Urbański, Za horyzontem

U szczytu aktywności ruchu alter-globalistycznego, w 2004 roku, Naomi Klein nakręciła wspólnie z Avim Lewisem film dokumen-

talny The Take („Przejęcie”)1 – swego rodza-ju manifest, który został sprowokowany neoliberalną retoryką narzucającą wniosek, że kapitalizm nie ma alternatywy. Autor-ce No Logo chodziło o podjęcie polemiki ze słynnym stwierdzeniem Margaret Thatcher: „There is no alternative”. Klein umieściła w swoim filmie scenę telewizyjnej debaty, kiedy prowadzący wywiad uparcie domagał się od niej, aby przedstawiła swój program zmian, i z góry założył, że Klein nie ma takiego programu. „Znowu krytyka” – pod-sumowywał bezradną rozmówczynię. To ją musiało mocno dotknąć, skoro w The Take stwierdziła ostatecznie, że „trzeba mówić o tym, o co walczymy”.

1 The Take („Przejęcie”), realizacja N. Klein, A. Lewis, film dokumentalny, prod. 2004.

W czym tkwi trudność? Na drodze do wy-artykułowania alternatywnej wizji często pojawia się zasadnicza bariera polegająca na różnicy pomiędzy totalnością „rzeczywi-stości, która jest”, a fragmentarycznością „rzeczywistości, którą postulujemy”. Między tym, co wystarczy wskazać palcem, a tym, czego nie sposób wyczerpująco opisać. Totalność „rzeczywistości, która jest”, opiera się na naszych indywidualnych biografiach, historiach i pamięci, na naszej wiedzy dotyczącej procesów życia codziennego, na intensywności interakcji społecznych oraz ich bogactwie. Na realności tego, co nas otacza. Wydaje się pewną „całością”. Na tej konkretności doświadczenia nie może się w żadnym wypadku oprzeć rzeczywistość postulowana, która przeważnie musi się odwoływać do „wyobraźni”. A „wyobraźnia” najczęściej z trudem dotrzymuje kroku „do-świadczeniu”. Z owej fragmentaryczności bierze się zarzut utopijności. Ostatecznym zatem zabiegiem strategii głoszącej brak al-ternatywy dla obecnego systemu, kiedy tyl-

ko zaczyna się ona realnie ujawniać (a może do tego dojść – jak zobaczymy – na wiele sposobów), jest właśnie zarzut „utopijności”, czyli braku szansy na realizację lub wręcz ogłoszenie tezy, że koncepcje tego typu realnie są skazane na porażkę, lub oznaczają stan gorszy od wyjściowego. W istocie chodzi o podtrzymywanie przekonania o rozdźwię-ku pomiędzy „rzeczywistością, która jest”, a „rzeczywistością, którą postulujemy”, co skłania rzesze ludzi do zaakceptowania status quo i porzucenia „mrzonek” o lepszym czy tylko innym świecie.

utopia Immanuel Wallerstein przyznaje, że pro-blem z wszystkimi utopiami polega nie tylko na tym, że jak dotychczas „nie istniały”, ale także na tym, że są „rozsadnikami iluzji”, „rozczarowań”, a co gorsza często „uspra-wiedliwieniem wielu nadużyć”2. Czy jednak

2 I. Wallerstein, Utopistyka. Alternatywy historyczne dla XXI wieku, Poznań 2008, s. 33.

Jarosław Urbański

Za horyZontem

autoportret 2 [34] 2011 | 20 autoportret 2 [34] 2011 | 21

Page 2: Jarosław Urbański, Za horyzontem

faktycznie utopie są jedynie, w zależności od interpretacji, naiwnymi bądź groźnymi imaginacjami? Tak je dziś interpretujemy, przypisując odpowiedzialność za rewolu-cyjny zamęt i towarzyszącą mu brutalność, jakiej Europa doświadczała przez ponad dwieście ostatnich lat. Utopie i projektowa-nie stosunków społecznych nie były jednak nowożytnym pomysłem.

Teoretycy marksizmu – co prawda z po-czuciem wyższości przedstawicieli nauko-wego paradygmatu – chętnie analizowali utopijne koncepcje, wiedząc dobrze, że ostatecznie nie są one jedynie wyizolowa-nymi eksperymentami myślowymi, ale wyrazem ducha epoki, efektem bieżących sporów politycznych, skutkiem poszukiwań sposobów przezwyciężenia antagonizmów społecznych. Fryderyk Engels w Rozwoju socjalizmu od utopii do nauki3 wywodzi ten rodzaj refleksji jeszcze z XVI i XVII wieku, a Karol Kautsky w Poprzednikach współczesne-go socjalizmu4 odnosi się do jeszcze bardziej odległej przeszłości, prezentując socjotech-niczne eksperymenty pierwotnych gmin chrześcijańskich, heretyckich sekt i róż-nych odłamów ruchów chłopskich. Głów-nym problemem utopii miały być nie chęć zaplanowania idealnego ustroju społeczne-go, ale – jak pisał o utopijnym socjalizmie Engels – próby narzucenia go społeczeń-stwu z zewnątrz.

3 F. Engels, Rozwój socjalizmu od utopii do nauki, Warszawa 1979.4 K. Kautsky, Poprzednicy współczesnego socjalizmu, t. 1, Warszawa 1949.

Paradoksalnie ani Marks, ani Engels, przy-znając się do swojego historycznego, utopij-no-komunistycznego rodowodu, nie projek-towali przyszłego społeczeństwa, w każdym razie jeżeli tak czynili, to w sposób bardzo ograniczony i niezbyt precyzyjny. Nowy ład miał powstać niejako samorzutnie, w wy-niku oczywistego rozwoju historycznego, wskutek załamania się dotychczasowych sto-sunków społeczno-własnościowych kapitali-zmu. Był nie tylko czymś postulowanym, ale wręcz koniecznym. Niemniej w potocznych krytykach ideologii marksizmu atak na jego utopistyczny charakter należy do standar-dowych zabiegów polemicznych. W sporze dyskursywnym groźne dla status quo było bowiem nie samo projektowanie, ale predyk-cja, odgadywanie przyszłości, przepowia-danie „końca świata, jaki znamy”5. W tym kontekście utopia ujawnia swój radykalnie inny wymiar – jako krytyka społeczna, a nie uzasadnienie dla władczych i autorytar-nych aspiracji. Tych dwóch poziomów nie należy mylić, bo wówczas każdy autor dzieła orzekającego o kształcie przyszłości, nie wykluczając twórcy koncepcji o „Królestwie Niebieskim”, może zostać okrzyknięty archi-tektem tyranii i doczekać się norymberskich zarzutów.

Państwo Platona6 było jedną z pierwszych prób przelania na papier koncepcji idealne-go ustroju społecznego. Autor przedstawia

5 I. Wallerstein, Koniec świata jaki znamy, Warszawa 2004.6 Platon, Państwo, Warszawa 1958.

Andrés Lofiego, zdjęcia z cyklu Fábricas Autogestionadas przedstawiającego funkcjonowanie fabryk zarządzanych samodzielnie przez pracowników

28 października 2002, Cooperativa Crometal, El Pato, Buenos Aires: pracownicy dotychczasowej Acrow Metálica oblegają po raz trzeci (i tym razem skutecznie) miejsce, w którym obecnie pracują.

wsz

ystk

ie f

ot. w

art

.: an

dré

s lo

fieg

o /

el o

jo a

cu

erd

a

autoportret 2 [34] 2011 | 20 autoportret 2 [34] 2011 | 21

Page 3: Jarosław Urbański, Za horyzontem

się jako przeciwnik ateńskiej demokracji, która skrywała za swoją fasadą dyktaturę oligarchii i wykluczenie z życia publicz-nego kobiet oraz niewolników obojga płci. Rozprawy Platona to także ustawiczna polemika z sofistami, którzy stali się szkołą nie odkrywania filozoficznej prawdy, z czego Platon czyni im zarzut, ale treningu dla przyszłych elit rządzących, za który adepci musieli słono płacić. Ateny jawią mu się wreszcie jako miejsce śmierci jego mistrza Sokratesa, który zginął uciszony za krytykę władzy i jej popleczników – sofistów. Co wię-cej, filozof za wzór przyjmuje ustrój Sparty, wroga Aten.

Także u Tomasza Morusa, autora wyraźnie inspirowanej wizją Platona Utopii, koncepcje utopijne pełniły funkcje krytyki społecz-nej. Znajdziemy tam wiele radykalnych ocen i poglądów: „Gdy [...] zastanawiam się uważnie na tymi wszystkimi państwami – czytamy w «prawdziwie złotej książeczce» More’a – które dzisiaj istnieją, nasuwa mi się myśl [...], że istnieje po prostu jakieś sprzysiężenie bogaczy, którzy pod nazwą i firmą Rzeczypospolitej dbają jedynie o własne korzyści”7. A w innym miejscu: „gdziekolwiek jest własność prywatna, gdzie wszystko mierzy się wartością pieniądza, tam nie można spodziewać się ani sprawie-dliwości, ani społecznego dobrobytu, chyba że nazwalibyśmy sprawiedliwością taki stan rzeczy, iż wartości najcenniejsze są udzia-łem ludzi najgorszych; podobnie musiał-

7 T. More, Utopia, Lublin 1993, s. 136.

byś uznać to społeczeństwo za szczęśliwe, w którym wszystkie dobra materialne dzieli między sobą garstka ludzi, rzadko zadowolo-nych z tego, co posiadają, masy zaś pogrążo-ne są w nędzy”8.

Do tego krytycznego nurtu myśli utopijnej odwołuje się współcześnie m.in. Krzysztof Wodiczko, który postuluje, aby utopię trak-tować nie jako „nie-miejsce”, a więc czegoś, czego nie ma, ale może być; ale traktować ją jako „nie!miejsce”, czyli żeby utopia miała przede wszystkim funkcję krytyczną. Imma-nuel Wallerstein natomiast tworzy termin „utopistyka”, który według niego nie ozna-cza doskonałej i nieuchronnej przyszłości, ale przyszłość alternatywną „miarodajnie lepszą i historycznie możliwą”. „Jest to – jak pisze – trzeźwe, racjonalne i realistyczne oszacowanie systemów społecznych, narzu-conych przez nie ograniczeń oraz obszarów otwartych na ludzką kreatywność”9.

topos Jeżeli „utopia” to postulowane miejsce, którego nie ma, to „topos” oznacza miejsce, które nie tylko jest postulowane, ale równo-cześnie istnieje (lub istniało). Dodatkowo to „miejsce wspólne”, często będące „archety-picznym” wzorem najlepszego z możliwych ustrojów społecznych. Najwcześniejszym toposem idealnego ładu społecznego jest Ar-kadia, tyleż mityczna, ile mająca swój pier-wowzór na Półwyspie Peloponeskim kraina

8 Tamże, s. 52.9 I. Wallerstein, Utopistyka..., s. 33.

3 września 2002, Cooperativa Lavalan, Avellaneda, Buenos Aires: po legalnym przejęciu fabryki przez pracowników, „urzędnicy sądowi” próbują zabrać wełnę, która została wywłaszczona razem z fabryką.

autoportret 2 [34] 2011 | 22 autoportret 2 [34] 2011 | 23

Page 4: Jarosław Urbański, Za horyzontem

zamieszkiwana przez pasterzy wiodących żywot w idealnej harmonii z naturą. Odnaj-dujemy tę samą myśl później, wielokrotnie, począwszy od literatury oświecenia i postaci „dobrego dzikusa” Jeana-Jacquesa Rousseau, po opowieści o Indianach, w tym w bardzo popularnej prozie Karola Maya (opowieść o Winnetou i plemieniu Apaczów). Moty-wy „tubylcze”, a zwłaszcza „indiańskie”, zyskały szczególne miejsce we współczesnym filmie, także w formie zdecydowanie mniej wyidealizowanej niż w powieściach Maya (na przykład obrazy A Man Called Horse10 czy Black Robe11). Wreszcie jako przykład podajmy produkcję telewizyjną – serial Earth 212, kalkę westernu utrzymaną w konwencji science- -fiction: o tubylcach (Terrianie), pierwszych osadnikach i próbach ustanowienia nowego ładu społecznego w opozycji do wyniszczają-cej cywilizacji i autorytarnych władz „stacji kosmicznych”.

W piśmiennictwie socjalistycznym podobnym motywem jest „matriarchat”, prahistoryczny ustrój społeczny wydedukowany w połowie XIX wieku przez etnologa Johanna Jakoba Bachofena, a później rozpropagowany m.in. przez Fryderyka Engelsa w Pochodzeniu rodzi-ny, własności prywatnej i państwa13 oraz Ericha

10 A Man Called Horse („Człowiek zwany Koniem”), reż. E. Silverstein, prod. 1970.11 Black Robe („Czarna suknia”), reż. B. Beresford, prod. 1991.12 Earth 2 („Ziemia 2”), reż. M. Levin i in., prod. 1994–1995.13 F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i pań-stwa, Warszawa 1979.

Fromma w Miłości, płci i matriarchacie14. Choć utrzymana w naukowej stylistyce, opowieść Engelsa o Irokezach zaczerpnięta z dzieł et-nologów stanowi faktycznie podobnego typu wątek w marksistowskiej literaturze.

W istocie rzeczy, tak jak Platon czerpał inspirację z życia codziennego Spartan, tak na nowożytne koncepcje utopistyczne silnie oddziaływały odkrycia geograficzne. Zwłasz-cza kolonizacja Ameryki pobudzała nie tylko wyobraźnię i tęsknoty za „szczęśliwymi wyspami”, ale też nadzieje na lepsze życie. Na przykład Burza Szekspira, z wyraźnie wyeksponowanym wątkiem utopistycznym, odwołuje się do historii statku Sea Venture, który pod koniec lipca 1609 roku roztrzaskał się u wybrzeży Wysp Bermudzkich w drodze z Anglii do Wirginii. Z katastrofy uratowa-ło się 150 osób. Rozbitkowie, w większości prości ludzie z gminu, przerażeni złą sławą wysp szybko się przekonali, że Bermudy są krainą dostatku i zaczęli rozważać możliwo-ści pozostania tam na stałe, wchodząc tym samym w konflikt z władzami i zarządem Virginia Company, która zorganizowała tę wyprawę w konkretnym celu – kolonizacji kontynentu amerykańskiego. Jak zwracają uwagę Peter Linebaugh i Marcus Rediker, analogicznie do pasażerów Sea Venture, także inni pierwsi koloniści, motywowani utopistycznymi opowieściami o czekającym ich Edenie, zderzali się z brutalną realno-ścią, gdzie marzenia musiały ustępować interesom pierwotnej akumulacji kapitału.

14 E. Fromm, Miłość, płeć i matriarchat, Poznań 1999.

Rozbitkowie z Sea Venture po dziewięciu miesiącach zostali zmuszeni do opuszczenia wysp i osiedlenia się w Wirginii.

autonomia Hakim Bey (okrzyknięty najwybitniejszym autorem anarchistycznej literatury post-modernistycznej) nawiązuje do wcześniej opisanego wątku. Nowy Świat miał charak-teryzować niewinność (stąd nazwa stanu Wirginia) i nieograniczone możliwości, był przejawem tęsknoty za niezdeprawowanym przez rząd życiem w stanie natury, które-go wyidealizowaną figurą był „Indianin”. Hakim Bey garściami czerpie z opowieści dotyczących zakładania wszelkiego rodzaju nowych wspólnot w dobie kolonizacji obu Ameryk. Były one zasilane przez zbiegów, biedaków, piratów, byłych niewolników i tubylców; krzyżowały się wszystkie rasy i religie, tworzyły nowe plemiona i sekty. Odwołując się do tych historycznych i legen-darnych przykładów, Hakim Bey konstruuje koncepcje Tymczasowej Strefy Autonomicz-nej (TSA)15 i doszukuje się takich miejsc we współczesnym świecie, za przykład podając ruch skłoterski czy hakerski.

Koncepcja autonomii w zasadniczy sposób różni się od utopii. Po pierwsze nie jest idealnym modelem społeczeństwa i z zasa-dy akceptuje liczne ułomności. Jak mówi mieszkaniec poznańskiego skłotu Rozbrat: „Jesteśmy rakiem na ciele chorego organi-zmu. Jesteśmy chorobą choroby. Jesteśmy

15 H. Bey, Tymczasowa Strefa Autonomiczna, Kraków 2001.

autoportret 2 [34] 2011 | 22 autoportret 2 [34] 2011 | 23

Page 5: Jarosław Urbański, Za horyzontem

zatem ozdrowieniem”16. Po drugie TSA nie ma być miejscem stabilnym i podkreśla swoją tymczasowość, negując tym samym koncepcję ostatecznego ładu społecznego. Wreszcie – po trzecie – nie jest koncepcją, wzorcem wniesionym z zewnątrz. Każda „strefa” powstaje i trwa na swoich zasadach. Ma najczęściej illegalistyczny i konfronta-cyjny charakter w odniesieniu do państwa, żyje w pasożytniczym związku ze społeczeń-stwem, które jednocześnie kontestuje.

prefiguracja Naomi Klein w Doktrynie szoku17 opisuje, jak neoliberalizm wykorzystuje różnego typu naturalne i sprowokowane przez człowieka katastrofy dla wdrażania swojej logiki akumulacji kapitału. Katastrofa może jednak oznaczać także załamanie się obecnego systemu, wówczas – jak przekony-wał Immanuel Wallerstein – pojawiają się bifurkacje i możliwości wyboru. Zapewne doświadczali tego pasażerowie i załoga Sea Venture, kiedy roztrzaskali się o skały. Nikt z nich nie zginął. Ostatecznie wydarzenie to potraktowali nie jako tragedię, ale szansę, jako znak – ponieważ wszyscy byli wierzący, zatem zapewne znak od Boga – na to, że mogą rozpocząć nowe życie, według swoich własnych reguł.

O ile autonomie mogą zaistnieć w warun-kach stabilizacji, a bywa, że stan taki nawet powstawaniu autonomii sprzyja, o tyle mo-

16 Rozbrat. Epizod I, realizacja A. Wojciechowski, film dok., prod. 2004 (dostępny na Alterkino.org).17 N. Klein, Doktryna szoku, Warszawa 2008.

del prefiguratywny może się pojawić jedynie w sytuacji zawieszenia działania systemu, co zdarza się najczęściej w czasie rewolu-cji lub gwałtownych zmian społecznych mogących nastąpić po wojnie albo wskutek klęsk żywiołowych czy krachu ekonomicz-nego i tym podobnych. Pisząc o prefiguracji, nawiązuję do koncepcji Carla Boggsa i jego pracy Marksizm, komunizm prefiguratywny oraz problem kontroli robotniczej. W przeciwieństwie do Hakima Beya, zdystansowanego do idei powszechnego ludowego zrywu, koncepcja Boggsa wypływa z wiary w możliwości, jakie za sobą niesie rewolucja: rozpad hierar-chicznych struktur, zniesienie własności prywatnej i ukonstytuowanie się rad robot-niczych. Jednocześnie prefiguracja nie jest utopią ani nie spogląda wstecz „na idyllicz-ną przeszłość zakorzenioną w prymitywnym kolektywizmie”18.

Załamanie systemu gospodarczego i pań-stwowego zmusza ludzi do budowy alter-natywnych form zarządzania produkcją, wymianą, sprawami publicznymi. Zmiany te w wypadku prefiguracji mają charakter z reguły o wiele bardziej rozległy, ale często też gwałtowny i krótkotrwały. TSA może faktycznie przetrwać latami, nawet przez dziesiątki lat. Autor Poetyckiego terroryzmu pisze nawet o możliwości zaistnienia „stałych” Tymczasowych Stref Autono-micznych. Prefiguracja w tym odniesieniu jest tylko pewną migawką społeczeństwa

18 C. Boggs, Marksizm, komunizm prefiguratywny oraz problem kontroli robotniczej, „Przegląd Anarchistyczny” 2007, nr 6.

wyłaniającego się z chaosu spowodowanego rozpadem dotychczasowych struktur, które ciągle nie ma szans na pełne samourzeczy-wistnienie się.

Okres bezkrólewia przedstawiany jako moment występowania najgorszych zbrodni i zamętu, często – przeciwnie – oznacza ko-niec bezwzględnego terroru lub jest krótkim ożywczym oddechem, jakie społeczeństwo może zaczerpnąć pomiędzy upadkiem jedne-go autorytarnego rządu a powstaniem kolej-nego. Tym między innymi charakteryzował się okres 1945–1947 w Polsce, kiedy załogi wielu przedsiębiorstw zajmowały fabryki i rozpoczynały na własną rękę ich odbudowę oraz produkcję. W wielu wypadkach robotni-cy wyłaniali radę pracowniczą i wybierali dyrektorów. Sami określali zasady funk-cjonowania. Ten proceder został ukrócony przez stalinowskie władze.

Boggs wymienia wiele takich momen-tów w historii: powstawanie rad delega-tów robotniczych i żołnierskich w Rosji i w Niemczech w latach 1917–1918, rok 1956 na Węgrzech i w Polsce, rewolta studencka 1968 roku czy wreszcie niepokoje społecz-ne i załamanie się systemu w Argentynie w grudniu 2001 roku, które skutkowały nie tylko ruchem przejmowania fabryk, ale też tzw. horyzontalizmem19 (rodzajem zgroma-dzeń sąsiedzkich).

19 Horizontalism: voices of popular power in Argentina, red. M. Sitrin, Edinburgh 2006. Fragment został przetłu-maczony i opublikowany w „Przeglądzie Anarchistycz-nym” 2008, nr 7.

autoportret 2 [34] 2011 | 24

Page 6: Jarosław Urbański, Za horyzontem

partycypacja W przeciwieństwie do wcześniej opisanych sposobów urzeczywistniania nowych relacji społecznych, partycypacja często nie prze-biega „od dołu”. Zasady tak zwanego budżetu partycypacyjnego w Porto Alegre, najbardziej znanym przykładzie realizacji tego typu projektu, zostały zainicjowane przez władze samorządowe20. Pomimo mankamentów tego typu rozwiązań, partycypacja może być źró-dłem wielu innowacji społecznych w zakresie demokracji uczestniczącej i bezpośredniej.

U źródeł idei partycypacji leży przekonanie, że ustanowienie nowych stosunków nie musi się odbywać w rygorystycznej opozycji do istniejących instytucji społecznych ani nie musi oznaczać radykalnego z nimi zerwa-nia. Rzeczywistość społeczno-polityczna jest w tym wypadku postrzegana bardziej jako kontinuum, na którego krańcach sytuują się albo dyktatorskie rządy, albo anarchia rozumiana jako zanegowanie wszelkich form sprawowania władzy. Pomiędzy tymi skraj-nościami rozciąga się jednak całe spektrum możliwości emancypacyjnych w odniesieniu do instytucji (takich jak samorząd), które po-strzega się jako „skolonizowane” przez zasadę autorytaryzmu. Znajdujemy nawiązanie do koncepcji „kolonizacji życia codziennego” Jürgena Habermasa21. Najnowsze koncepcje demokracji dialogicznej, antagonistycznej, zakładają ostry spór, ale bardziej w wymia-

20 R. Górski, Bez państwa. Demokracja uczestnicząca w działa-niu, Kraków 2007.21 J. Habermas, Teoria działania komunikacyjnego, Warsza-wa 1999.

rze ideologicznym. Walka ściśle polityczna odbywa się natomiast na tym samym gruncie dla obu stron konfliktu. Ostatecznym celem jest jednak, mówiąc językiem Habermasa, wy-zwalanie spod dominacji celowo-racjonalnych systemów państwa i kapitału.

Podsumowując, można stwierdzić, iż jest nieprawdą, że obecny system sprawowania rządów i funkcjonowania gospodarki nie ma alternatyw. Przeciwnie – istnieje wiele alternatyw, różne jest ich pochodzenie i nie są one wcale jedynie utopijne, choć utopia pozostaje ważnym źródłem inspiracji i przede wszystkim krytyki systemu. Mamy alternatywy także nieutopijne: autonomia, prefiguracja, partycypacja, które wychodzą poza ograniczenia i horyzonty rzeczywisto-ści jedynie postulowanej. Co więcej, alter-natywy wobec systemu trwają i rozwiją się z nim równolegle, są „drugą stroną medalu i mogą się zrealizować natychmiast, a nie

tylko w bliżej nieokreślonej przyszłości. Są one immanentnym składnikiem wszelkiego życia społecznego”.

Naomi Klein i Avi Lewis w filmie The Take starają się pokazać alternatywę, jednocześnie próbując przełamać fragmentaryczność „rze-czywistości, którą postulujemy”, odwołując się do konkretnego miejsca (Argentyna), czasu (sytuacja po krachu systemu w grudniu 2001 roku) oraz zjawiska, które wprawdzie nie było powszechne, ale mogło być. Ruch przejmowania fabryk przez robotników (jak wcześniej bezludnych wysp przez rozbitków) dotyczył relatywnie małej części argentyń-skiej gospodarki – zaledwie kilkanaście tysię-cy zatrudnionych wobec ponad dwudziestu milionów w wieku produkcyjnym. Jego dzi-siejsza rola jest jednak nie do przecenienia. Staje się on częścią opowieści, którą będziemy przytaczać w odpowiedzi na żądanie uznania niezmienności stanu obecnego.

Maj 2002, Cooperativa El Aguante, Carapachay, Buenos Aires: zebranie pracowników, sąsiadów i polityków wspierających przejęcie fabryki

autoportret 2 [34] 2011 | 24