Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

102

description

 

Transcript of Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Page 1: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook
Page 2: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook
Page 4: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Tytuł oryginałuPICTURE PERFECT

Copyright © 1995 by Jodi PicoultAll rights reserved

Ilustracja na okładceCopyright © Flash Press Media

Projekt okładkiEwa Wójcik

Redaktor prowadzącyKatarzyna Rudzka

RedakcjaWiesława Karaczewska

KorektaBronisława Dziedzic-Wesołowska

Eliza Czerwińska

Page 5: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

ŁamanieJolanta Kotas

ISBN978-83-7648-751-9

Warszawa 2011Wydawca Prószyński Media Sp. z o.o.

02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7www.proszynski.pl

Skład wersji elektronicznej:Virtualo Sp. z o.o.

4/100

Page 6: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Spis treści

DedykacjaPodziękowania1993

123

Wszystkie rozdziały dostępne w pełnej wer-sji książki.

Page 7: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Dla mojej matki: największej wielbicielki,pierwszej czytelniczki, na której sprawdzam

pomysły,i przyjaciółki

Page 8: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

PODZIĘKOWANIA

Wiele osób pomogło mi w zbieraniu materi-ałów do tej książki, a byli to: Arlene Stevens,C.S.W. i dyrektorka telefonu zaufania „Re-sponse” hrabstwa Suffolk w stanie Nowy Jork;Brenda Franklin z Yorktown Production; DougOrnstein, były drugi reżyser w wytwórni

Page 9: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Warner Brothers; doktor Richard Stone; VictorA. Douville, szef instytutu badającego dziejeplemienia Lakota na Sinte Gleska University.Wdzięczna też jestem Timowi van Leerowi,Jonowi Picoultowi, Jane i MyronowiPicoultowi, Kathleen Desmond, Cindy Lao Git-ter, Mary Morris, Laurze Gross i Laurze Yorkeza wyświadczone mi przysługi. Specjalniepodziękowania składam Jean Arnett.

8/100

Page 10: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

1993

Page 11: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Dawno, dawno temu na brzegu Atlantyku żyłwielki indiański wojownik imieniem PorywistyWiatr. Miał magiczną moc – potrafił stać sięniewidzialny, dzięki czemu mógł chodzić po oboz-ach wrogów i wykradać im tajemnice. Wraz z si-ostrą mieszkał w wigwamie owiewanym spoko-jną, przyjemną morską bryzą.

Jego sława znakomitego wojownika niosła sięszeroko i wiele dziewic pragnęło wyjść za niego.Ale Porywisty Wiatr nie zwracał uwagi na ichniemądre, kokieteryjne uśmiechy i fałszywe za-pewnienia, że stanowiliby oboje idealną parę.Oznajmił, że poślubi tę, która zobaczy go wraca-jącego nocą do domu.

10/100

Page 12: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Wymyślił próbę na sprawdzenie wiarygodnościkandydatek na żonę. Wiele panien przychodziłoz jego siostrą na plażę, gdy słońce z sykiem za-nurzało się w morzu, i pragnęło zdobyć sercePorywistego Wiatru. Siostra zawsze widziałabrata, nawet w chwilach, gdy dla reszty światabył niewidzialny. Gdy się zbliżał, siostra pytaładziewczynę, która wpatrywała się w horyzont:

– Widzisz go?Każda panna odpowiadała kłamliwie:– Tak, to on.Siostra Porywistego Wiatru pytała wtedy:– Czym pogania swój zaprzęg?Odpowiedzi było wiele: Biczem ze skóry

karibu. Długim, sękatym kijem. Pękiem mocnychkonopi. Siostra Porywistego Wiatru od razuwiedziała, że to zwykłe zgadywanki i że jej bratnie wybierze tej dziewczyny, której stopy

11/100

Page 13: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

odciskały się w piasku, tworząc lustrzane odbiciejej śladów.

W wiosce mieszkał potężny wódz, wdowiecz trzema córkami. Najmłodsza twarz miałaśliczną jak pierwszy letni deszcz, a serce takwielkie, że mogło pomieścić ból całego świata.O wiele starsze siostry, skręcane zazdrością,wykorzystywały jej dobroć. Próbowały zniszczyćurodę najmłodszej, zmieniając jej odzież w łach-many, obcinając lśniące czarne włosy, przypala-jąc gładkie policzki i szyję rozżarzonymiwęglami. Ojcu mówiły, że sama to sobie zrobiła.

Tak jak inne panny we wsi, one też usiłowałyzobaczyć, jak Porywisty Wiatr pojawia sięo zmierzchu. Stały na plaży z jego siostrą, czuły,jak woda zalewa im stopy, i czekały. Jak zwyklesiostra Porywistego Wiatru zapytała, czy gowidzą, a one potwierdziły. Kiedy zapytała, czym

12/100

Page 14: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

pogania zaprzęg, skłamały, że niewyprawionąskórą. Kiedy weszły do jego namiotu, poły mocnozatrzepotały. Miały nadzieję, że zobaczą go po-chylonego nad kolacją, ale w namiocie nikogo niebyło. Porywisty Wiatr, odkrywszy ich oszustwo,pozostał niewidzialny.

Gdy najmłodsza córa wodza poszła naposzukiwania Porywistego Wiatru, natarła popar-zoną twarz ziemią, by ukryć blizny, i załatałaspódnicę korą drzew. W drodze na plażę minęłainne panny, które śmiały się z niej i nazywały jągłupią.

Ale siostra Porywistego Wiatru czekała i kiedysłońce ciężko opadało ku horyzontowi, zabraładziewczynę na plażę. Widząc brata, zapytała:

– Widzisz go?– Nie – odparła dziewczyna, a siostra Pory-

wistego Wiatru zadrżała, słysząc prawdę.

13/100

Page 15: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Czy teraz go widzisz? – zapytała ponownie.Na początku dziewczyna z twarzą zwróconą

ku niebu milczała, nagle jednak jej oczy za-płonęły jak ogień.

– O tak, widzę – rzekła wreszcie – i jestpiękny. Tańczy na chmurach i chodziz księżycem na ramieniu.

– Czym pogania zaprzęg?– Tęczą.Siostra Porywistego Wiatru także spojrzała

w niebo.– A z czego jest zrobiona cięciwa jego łuku?Dziewczyna uśmiechnęła się i noc obmyła jej

twarz.– Z Drogi Mlecznej – odrzekła. – A groty strzał

to najjaśniejsze z gwiazd.Siostra Porywistego Wiatru wiedziała, że brat

ukazał się tej dziewczynie, ponieważ mówiła

14/100

Page 16: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

prawdę. Zabrała dziewczynę do domui wykąpała, tak długo przesuwając dłońmi po jejskórze, aż wszystkie blizny zniknęły. Śpiewała,a włosy dziewczyny rosły gęste i czarne. Dała jejswoje bogate stroje i zaprowadziła do namiotuPorywistego Wiatru.

Następnego dnia Porywisty Wiatr ją poślubiłi oboje przemierzali niebo, skąd dziewczynapatrzyła na swój lud. Jej siostry kipiały z wś-ciekłości i groziły pięściami duchom, żądającwyjaśnień. Porywisty Wiatr postanowił ukarać jeza krzywdy, które wyrządziły jego oblubienicy.Zamienił je w osiki i zakopał ich korzenie głębokow ziemi. Od tamtego dnia liście osiki drżąz przerażenia na myśl o nadejściu PorywistegoWiatru. I choćby nie wiem jak łagodnie nad-chodził, one się trzęsą, ponieważ nie potrafią za-pomnieć o jego wielkiej mocy i jego gniewie.

15/100

Page 17: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Legenda Algonkinów16/100

Page 18: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

1

Kiedy rano zarządca małego cmentarza przykościele Świętego Sebastiana przyszedł dopracy, zobaczył ciało, które ktoś zapomniałpogrzebać.

Leżała na płycie z głową przyciśniętą do na-grobka i dłońmi skrzyżowanymi na brzuchu.Była niemal tak biała jak siedem spłowiałychmarmurowych słupków, które ją otaczały. Zar-ządca wziął głęboki oddech, upuścił rydeli przeżegnał się. Powolutku zbliżył się do ciałai nachylił, okrywając je cieniem.

Page 19: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Gdzieś wysoko krzyknęła mewa, kobieta nagrobie otworzyła oczy, zarządca odwrócił sięi przez żelazną bramę wybiegł na zalanesłońcem ulice Los Angeles.

Kobieta spojrzała w niebo. Nie wiedziała,gdzie jest, ale była wdzięczna za panującąw tym miejscu ciszę, ponieważ głowa pękałajej z bólu. Usiłowała sobie przypomnieć, skądsię tu wzięła.

Siadając, dotknęła nagrobka i przez zm-rużone powieki próbowała odczytać litery,które skakały i rozpływały się jej przedoczyma. Z wysiłkiem wstała, opierając sięo nagrobny kamień. Zaraz jednak zgięła sięwpół i zwymiotowała, przyciskając dłonie dobrzucha i mruganiem powstrzymując łzy bólurozdzierającego jej skronie.

18/100

Page 20: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Kościół – powiedziała, wzdrygając się napiskliwy ton swego głosu. – To jest kościół.

Zbliżyła się do bramy, skąd patrzyła naprzejeżdżające samochody i autobusy. Zrobi-wszy trzy kroki, uświadomiła sobie, że nie mapojęcia, dokąd właściwie powinna iść.

– Pomyśl – nakazała sobie głośno.Przyłożyła dłoń do czoła i poczuła krew. –Chryste.

Drżącą dłonią poszukała chusteczkiw kieszeni kurtki, znoszonej krótkiej skórzanejkurtki, której zakupu nie była w stanie sobieprzypomnieć, ale trafiła tylko na tubkę bal-samu do ust i dwa dolary dwadzieścia czterycenty drobnymi. Zawróciła na cmentarz,rozglądając się za torebką, plecakiem,podpowiedzią.

19/100

Page 21: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Napadnięto mnie – rzekła do siebie, wyci-erając czoło rękawem. – To musiał być napad.

Pobiegła na probostwo i zaczęła walićw drzwi, ale były zamknięte na głucho.Ponownie ruszyła w stronę bramy, zamierza-jąc pójść na najbliższy posterunek policjii opowiedzieć o tym, co jej się zdarzyło. Podaswój adres i zadzwoni…

Do kogo zadzwoni?Wpatrywała się w autobus, z westchnieniem

hamulców zwalniający przed przystankiem.Nie wiedziała, gdzie jest. Nie miała pojęcia,czy w pobliżu znajdzie posterunek.

Nie pamiętała nawet własnego nazwiska.Gryząc paznokieć, cofnęła się za bramę, bo

tam czuła się bezpieczniej. Uklękła przygrobie, na którym leżała, i oparła czołoo chłodny kamień. Może ksiądz niedługo

20/100

Page 22: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

wróci, pomyślała. Może ktoś się pojawii zaproponuje pomoc. A może po prostu onatutaj zostanie.

W głowie zaczęło jej dudnić tak mocno,jakby czaszka miała zaraz pęknąć na pół.Znowu się położyła przy nagrobku, okrywszysię kurtką dla ochrony przed chłodemciągnącym od ziemi.

Poczeka.Otworzyła oczy w nadziei na jakąś podpow-

iedź, ale widziała tylko chmury pokrywająceniebo niczym siniaki.

W Kalifornii brakowało ziemi.Wyczuwał ją, biła go w gardło jak młot ta

klaustrofobia, zrodzona z syczącego asfaltupod oponami i domów stłoczonych tak ciasno,że nie zostawało miejsca na oddech. Jechałwięc na zachód w poszukiwaniu oceanu i miał

21/100

Page 23: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

nadzieję, że dotrze tam przed zmrokiem. Nig-dy nie widział oceanu. Były tylko zdjęciai relacje rodziców.

Pamiętał historie opowiadane przez ojca,historie, w które wtedy nie wierzył, o Indi-anach w dziewiętnastym wieku wtrącanych dowięzienia i umierających pierwszej nocyw celi, ponieważ nie potrafili znieśćzamknięcia.

Myślał o statystykach Biura do spraw Indi-an, mówiących, że sześćdziesiąt osiem procenttych, którzy opuścili rezerwaty, wracało: niebyli w stanie żyć w miastach. Oczywiściew jego żyłach nie płynęła wyłącznie krew Si-uksów. Ale też nie płynęła wyłącznie krewbiałych.

Poczuł, zanim zobaczył. Wiatr niósł sól z fal.Zaparkował na poboczu zardzewiały, kupiony

22/100

Page 24: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

z drugiej ręki wóz i pobiegł w dół wydmy.Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy stopyw sportowych butach znalazły się w wodzie,gdy ocean poplamił mu dżinsy jak łzami.

Krzyknęła mewa.William Latający Koń stał z rozpostartymi

ramionami i wzrokiem utkwionym w Pacyfik,choć zamiast oceanu widział cętkowane równ-iny i wzgórza Dakoty, których nie mógłnazwać domem.

Z rezerwatu Pine Ridge w Dakocie Połud-niowej trasa nr 18 prowadziła do miasta,a jeśli ktoś chciał jechać gdzieś indziej,kierował się naturalnymi znakami w postaciod dawna porzuconych pojazdów, jako że in-nych dróg nie było tam wiele. Do Los Angelesjednak Will przeprowadził się dopiero trzy dnitemu i jeszcze nie orientował się w topografii.

23/100

Page 25: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Wynajmował mały szeregowy domw Resedzie, dość blisko komendy policji w LosAngeles, by wykluczało to konieczność długichdojazdów, a równocześnie dość daleko, by nieczuł się nadmiernie związany z pracą. Roz-poczynał od jutra (wszystkie sprawy papi-erkowe załatwione zostały drogą pocztową)i zamierzał wolny czas wykorzystać na pozn-anie miasta.

Uderzył pięścią w kierownicę. Do diabła,gdzie właściwie jest? Przesunął dłonią posiedzeniu w poszukiwaniu mapy, którą rzuciłtam kilka minut temu. Wysilając wzrok,wpatrywał się w cieniutkie czerwone kreskidróg, ale górna lampka w pikapie zepsuła sięna samym początku. Podjechał pod ulicznąlatarnię i w słabym świetle studiował mapę.

24/100

Page 26: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Cholera – powiedział. – Beverly Hills.Byłem tu godzinę temu.

Po raz pierwszy od wielu lat żałował, że niejest w większym stopniu Indianinem.

Winą za swój szwankujący zmysł orientacjiobarczał krew wasicun. Przez całe życiesłuchał opowieści o prapradziadku, który po-trafił wytropić pieprzonego bizona przy na-jlżejszych powiewach wiatru. A kiedy bezsłowa odeszła ukochana ojca, czy nie prze-jechał on wielu mil, w poszukiwaniach kier-ując się wyłącznie intuicją? Jak trudnew porównaniu z tym może być odnalezienieautostrady San Diego?

Kiedy Will był mały, poszedł raz z babką dolasu, by zebrać korzenie i liście, z którychprzyrządzała lecznicze mikstury. Zrywał to, comu wskazywała, cedr, tatarskie ziele i dziką

25/100

Page 27: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

lukrecję. Odwrócił się tylko na moment i bab-ka zniknęła. Przez jakiś czas chodził w kółko,próbując sobie przypomnieć nauki ojca o śla-dach stóp, pozostawionych na zgniecionychliściach, złamanych gałązkach, wrażeniuruchu w ciężkim powietrzu. Minęło wielegodzin, nim babka znalazła go zziębniętegoi zwiniętego w kłębek pod rozłożystymdębem. Bez słowa wzięła wnuka za rękęi poprowadziła w kierunku domu. Kiedy ichoczom ukazała się mała drewniana chata,odwróciła się i ujęła go pod brodę.

– Ty – rzekła z westchnieniem. – Taki jesteśbiały.

Miał zaledwie dziesięć lat, ale pojął, że nig-dy nie będzie taki jak dziadkowie. Dla nich,dla wszystkich ze środowiska, w którymwyrastał, Will zawsze będzie iyeska,

26/100

Page 28: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

mieszańcem. Przez następne dwadzieścia pięćlat dokładał wszelkich starań, by zachowywaćsię jak biały, doszedł bowiem do wniosku, żeskoro nie może być taki jak lud ojca, będzietaki jak lud matki. Uczył się z zapałem i zdałdo college’u. Mówił wyłącznie po angielsku,nawet w domu dziadków, gdzie pierwszymjęzykiem był lakota. Potakiwał, kiedy bialiszefowie nazywali Siuksów leniwymi alko-holikami, chociaż te słowa ścinały mu kreww żyłach; otulał się obojętnością niczymopończą.

Cóż, teraz był biały. Wyszedł z rezerwatui zamierzał poza jego granicami pozostać,a jeśli chodzi o wydostanie się z Beverly Hills,zrobi to, co zrobiłby każdy inny biały – zapytao wskazówki na najbliższej stacji benzynowej.

27/100

Page 29: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Zmieniając biegi, Will ponownie włączył sięw ruch. Zdumiewało go bogactwo BeverlyHills: kute żeliwne bramy, fontannyz różowego marmuru, światła mrugającez wielkich okien. W jednym z domów odby-wało się przyjęcie. Will zwolnił, by popatrzećna bezgłośny balet kelnerów i gości, i dopieropo chwili zauważył błyskające światła wozupolicyjnego, który się za nim zatrzymał.

Współpracownicy, pomyślał, wysiadającz samochodu, by zapytać o drogę. W woziebyło dwóch funkcjonariuszy. Jeden miał jasnewłosy i tylko tyle zdołał Will zauważyć, bo za-raz policjant uderzył jego głową o kabinęi przygwoździł mu ręce do pleców.

– Popatrz, Joe, co tu mamy – powiedziałgliniarz. – Następny pierdolony Latynos.

28/100

Page 30: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Posłuchajcie – wydyszał Will. Policjantwolną dłonią zadał mu cios między łopatki.

– Nie pyskuj, Pedro. Jedziemy za tobą oddziesięciu minut. Jaki interes, do diabła, maszw tej dzielnicy?

– Jestem policjantem. – Słowa Willa ciężkopadły na chodnik.

Gliniarz puścił go i Will odepchnął się odpikapu.

– Pokaż odznakę – powiedział.Will przełknął ślinę, patrząc mu w oczy.– Jeszcze nie mam odznaki ani przydziału.

Dopiero tu przyjechałem, zaczynam od jutra.Policjant zmrużył oczy.– Ha, nie widzę odznaki, nie widzę gliniar-

za. – Kiwnął do partnera, który ruszył dowozu. – Spierdalaj stąd.

29/100

Page 31: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will zaciskał i prostował pięści,odprowadzając policjanta wzrokiem.

– Jestem jednym z was! – krzyknął. Przezgrubą szybę policyjnego wozu zobaczył, żepolicjant się śmieje. Wsiadając do samochodu,patrzył na ludzi, którzy w domu na wzgórzurozmawiali wesoło i pili, obojętni nawszystko.

Księżyc wsunął się za chmurkę, jakby byłzakłopotany, i w tej samej chwili Willuświadomił sobie dwie prawdy: Nie lubi L.A.I nie jest biały.

Obudziła się o zachodzie słońca. Usiadła,opierając się plecami o znajomy nagrobek.Gdzieś na wschodzie światło reflektora prze-cinało niebo – może na ten wieczór zaplanow-ano uroczystość rozdania nagród, w LosAngeles takich imprez było na pęczki.

30/100

Page 32: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Podniosła się i ruszyła ku bramie. Przykażdym kroku wypowiadała głośno kobieceimiona w nadziei, że któreś poruszywspomnienia.

– Alice. Barbara. Cicely.Dotarła do Marty, gdy wyszła na ulicę. Od

razu wiedziała, że to Sunset Boulevard, i po-jęła, że robi postępy, wcześniej bowiem niepotrafiła sobie przypomnieć tej nazwy. Usi-adła na krawężniku przed tablicąz nazwiskiem proboszcza u Świętego Sebasti-ana oraz porami mszy i spowiedzi.

Wiedziała, że nie należy do tej parafii, żenawet nie jest katoliczką, mimo to czuła, żebyła tutaj już wcześniej, że ukrywała się tualbo szukała schronienia. Przed czym mogłauciekać?

31/100

Page 33: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Ze wzruszeniem ramion odrzuciła tę myśli spojrzała przed siebie. Przecznicę dalej podrugiej stronie ulicy wisiał wielki filmowyplakat. „Tabu” – odczytała na głos, za-stanawiając się, czy już widziała film, bo tytułwydawał się znajomy. Plakat przedstawiałniewyraźną postać mężczyzny, a choć rysyjego twarzy okrywał cień, nie ulegało wątpli-wości, że jest to Alex Rivers, ulubieniecAmeryki. Z sukcesem grywał główne rolew najróżniejszych produkcjach, od thrillerówpocząwszy, na dramatach Szekspira kończąc;gdzieś czytała, że w rankingu popularnościRivers wyprzedził prezydenta. Teraz się doniej uśmiechał. „W kinach w całym kraju” –odczytała, słysząc dziwną nutę we własnymgłosie.

32/100

Page 34: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Zastanawiając się później nad tym, Will po-jął, że winę ponosi sowa. Nie zatrzymałby się,gdyby nie usłyszał krzyku sowy, a gdyby sięnie zatrzymał, nie podjąłby z gruntu błędnychdecyzji.

Szczęśliwym zrządzeniem losu odnalazłSunset Boulevard i chociaż wiedział, że łączysię on z autostradą, nie był przekonany, czyjedzie w dobrym kierunku. Dwie stacje ben-zynowe, które minął, były zamknięte, praweoko tak mu napuchło, że prawie nic przez niewidział, pragnął tylko wczołgać się do łóżkai próbować zapomnieć o tym, co go skłoniłodo przeprowadzki do Kalifornii.

Tuż za McDonaldem usłyszał wołanie, ostrei przenikliwe, podobne do płaczu dziecka. Willsłyszał wcześniej sowy, ale od wyjazduz Dakoty Południowej ta była pierwsza. Jak

33/100

Page 35: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

wielu mieszkańców rezerwatu, jego dziadkow-ie wierzyli głęboko w wiadomości przekazy-wane przez ptaki. Ponieważ ptaki latają, sąbliżej duchów niż człowiek, dlatego ignorow-anie znaków od ptaka może oznaczać ig-norowanie ostrzeżenia albo obietnicy siłwyższych. Will, konsekwentnie odrzucającykulturę Siuksów, lekceważył znaczeniejastrzębi, orłów i kruków, chociaż nie potrafiłzmusić się do podobnego traktowania sów,które – jak mówiła babka – zapowiadająśmierć.

– Może to jakiś samochód – powiedziałgłośno i niemal natychmiast usłyszałponownie ów rozdzierający krzyk, od któregowywrócił mu się żołądek.

Zahamował. Za nim gwałtownie skręciłaciężarówka, kierowca przez otwarte okno

34/100

Page 36: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

rzucił wiązankę przekleństw. Will podjechałna parking przy katolickim kościele.

Wysiadł na chodnik i podniósł twarz kuniebu.

– No dobra – oznajmił sarkastycznie. –A teraz co?

Kobietę, która wyszła z bramy, otaczała bi-ała mgiełka, przez co przypominała ducha. Nawidok Willa z uśmiechem przyśpieszyła kroku.Oszołomiony Will nie odrywał od niej wzroku.Sięgała mu do ramienia, na linii włosów miałazaschniętą krew. Zatrzymała się tuż przednim, patrząc na siniak nad jego okiem. Wy-ciągnęła rękę, ta kobieta, której Will nie znał,i palcami musnęła opuchliznę. Will nigdyczegoś takiego nie doświadczył: dotyk lżejszyod oddechu.

35/100

Page 37: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Tylko nie ty też – szepnęła. Oczy uciekłyjej w głąb czaszki i zaczęła osuwać się naziemię.

Will złapał ją i posadził na siedzeniu pas-ażera swojego pikapu. Kiedy się poruszyła, za-jął miejsce za kierownicą tuż przy drzwiach,nie wątpił bowiem, ża kobieta zaczniekrzyczeć, kiedy zobaczy, że jest w obcym sam-ochodzie. Ale ona otworzyła oczy i uśmiech-nęła się z taką swobodą, że Will mimowolnieodpowiedział uśmiechem.

– Wszystko w porządku.Kobieta przełknęła ślinę i odgarnęła włosy

z twarzy.– Tak mi się wydaje. Długo czekałeś?Mówiła tak, jakby znała go przez całe życie.

Will wyszczerzył zęby.

36/100

Page 38: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Nie. Przypadkiem przejeżdżałem obok. –Chwilę jej się przyglądał. – Proszę posłuchać,jeśli pani na kogoś czeka, poczekam z panią.

Kobieta znieruchomiała.– Nie znasz mnie?Will pokręcił głową.– O Boże. – Potarła oczy. – Boże. – Spojrzała

na niego przez łzy. – W takim razie jest nasdwoje.

Will zadawał sobie pytanie, w co właściwiesię wpakował, wsadzając do swojego sam-ochodu kobietę, która albo jest wariatką, albona takim haju, że nie potrafi zebrać myśli.Uśmiechnął się niepewnie, czekając, ażnieznajoma wróci do rzeczywistości.

– Chce pani powiedzieć, że mnie pani niezna.

37/100

Page 39: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Chcę powiedzieć, że nie znam siebie –szepnęła.

Will badawczo spojrzał w jej czyste oczy,w zakrzepłą krew na skroni. Amnezja,pomyślał.

– Nie zna pani swojego nazwiska? – Auto-matycznie zaczął zadawać pytania, którychuczono go podczas szkolenia w policji plemi-ennej w Dakocie Południowej. – Pamięta pani,co się stało? Skąd wzięła się pani w kościele?

Kobieta odwróciła wzrok.– Nic nie pamiętam – odparła sucho. –

Chyba powinnam zgłosić się na policję.Powiedziała to tak, jakby popełniła ciężkie

przestępstwo, i Will się uśmiechnął. Pomyślał,żeby zawieźć ją do centrum, na komendęgłówną policji Los Angeles. Nawet jeśli ofic-jalnie nie jest na służbie, z pewnością będzie

38/100

Page 40: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

mógł pociągnąć za sznurki i sprawdzić listę os-ób zaginionych, przekonać się, czy ktoś jej nieszuka. Nieznacznie poprawił się na siedzeniu,grymasem reagując na ból w okolicy oka.Przypomniał sobie jasnowłosego gliniarzaz Beverly Hills: ciekawe, czy wszyscy będą siętak zachowywać, kiedy w poniedziałekprzyjdzie do pracy.

– Ja jestem policjantem – powiedział cicho.Nim jeszcze słowa wybrzmiały, Will wiedział,że nie zabierze tej kobiety na komendę, nie potym, co mu się przydarzyło, nie od razu.

Zmrużyła oczy.– Masz odznakę?Will wolno pokręcił głową.– Dopiero się tutaj przeprowadziłem.

Mieszkam w Resedzie. Pracę zaczynam jutro

39/100

Page 41: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

rano. – Spojrzał jej w oczy. – Zaopiekuję siętobą. Ufasz mi?

Przesunęła wzrokiem po ostrych rysach jegotwarzy, po kruczoczarnych włosach, odktórych odbijało się światło. Nikt inny się niepojawił. A przecież kiedy go zobaczyła,pobiegła ku niemu bez wahania. Taki odruchu osoby, która nie myśli rozsądnie, ale kierujesię instynktem, z całą pewnością musi coś zn-aczyć. Pokiwała głową.

– Jestem William Latający Koń. Will –przedstawił się, wyciągając do niej rękę.

Uśmiechnęła się.– Jane Doe1.Kiedy położyła palce na jego otwartej dłoni,

to dziwne miasto nabrało sensu. Will pomyślało krzyku sowy, o darze, który dosłowniewpadł mu w ręce. Spoglądając na kobietę,

40/100

Page 42: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

wiedział, że teraz pod pewnym względem onanależy do niego.

41/100

Page 43: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

2

Ciągle omijała październik. Lekarz z izbyprzyjęć kazał jej wymienić nazwy miesięcyw odwrotnej kolejności, ale z listopadaprzeskakiwała do września. Spojrzała na niegozarumieniona.

– Przepraszam – powiedziała. – Proszę mipozwolić jeszcze raz spróbować.

Will, który siedział po drugiej stronie poko-ju i obserwował całą scenę od dziesięciuminut, nie wytrzymał.

Page 44: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Chryste – odezwał się, podchodząc do bi-urka. – Ja czuję się doskonale, a nie byłbymw stanie dobrze tego zrobić. – Spojrzałgniewnie na lekarza. Przywiózł kobietę naizbę przyjęć, ponieważ tego wymagała proced-ura policyjna, w każdym razie proceduraobowiązująca w Dakocie Południowej, aleteraz zaczynał mieć wątpliwości. O ile mógłsię zorientować, te głupie testy jeszczebardziej ją oszołomiły.

– W ciągu ostatnich kilku godzin co najm-niej dwa razy straciła przytomność – rzuciłlekarz obojętnie. Podsunął kobiecie pióro. –Co to jest?

Przewróciła oczami. Już odpowiedziała napytania, gdzie się znajduje, jaki jest dzisiajdzień, kto jest prezydentem. Liczyła do przodu

43/100

Page 45: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

i do tyłu co trzy oraz nauczyła się na pamięćkrótkiej listy owoców i warzyw.

– To jest pióro.– A to?– Zakrętka pióra. – Spojrzała z uśmiechem

na Willa. – A może krowa? – Kiedy lekarzspojrzał na nią pytająco, roześmiała się. – Totaki żarcik.

– Widzi pan? – odezwał się Will. – Żartuje.Nic jej nie jest. – Z niepokojem skrzyżowałręce na piersiach. Szpitale denerwowały go odczasu, gdy jako dziewięciolatek patrzył naumierającego w szpitalnym łóżku ojca. Przeztrzy dni od wypadku samochodowego, w cza-sie których zdążyli pogrzebać matkę, Willrazem z dziadkiem czekał, aż ojciec odzyskaprzytomność. Godzinami wpatrywał sięw bezwładną brunatną dłoń, kontrastującą

44/100

Page 46: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

z białą pościelą, białymi światłami i białymiścianami; wiedział, że to tylko kwestia czasui ojciec odejdzie tam, gdzie jego miejsce.

– Dobrze. – Na dźwięk głosu lekarza Janei Will się wyprostowali. – Wygląda na to, żedoznała pani lekkiego wstrząsu mózgu, alepani stan się poprawia. Możliwe, że najpierwodzyska pani pamięć długoterminową, dopieropóźniej powrócą wspomnienia z ostatnich dni.Niewykluczone, że tych kilku minut tuż przedciosem i po nim nigdy sobie pani nie przy-pomni. – Lekarz zwrócił się do Willa. – A panto…

– Funkcjonariusz William Latający Koń,policja Los Angeles.

Lekarz pokiwał głową.– Niech pan powie osobie, która po nią

przyjedzie, że pacjentka przez noc musi

45/100

Page 47: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

pozostać pod obserwacją. Trzeba budzić ją cokilka godzin i sprawdzać stan przytomności,wie pan, pytać, kim jest, jak się czuje i takdalej.

– Zaraz – odezwała się Jane. – Ile minieczasu, nim sobie przypomnę, kim jestem?

Lekarz uśmiechnął się po raz pierwszyw ciągu godziny, którą z nimi spędził.

– Nie potrafię pani odpowiedzieć. To możebyć kilka godzin albo kilka tygodni. Jestemjednak pewien, że mąż czeka na paniąw mieście. – Wsunął pióro do kieszeni maryn-arki i poklepał Jane po ramieniu. – Przekażepani wszystkie brakujące szczegóły.

Lekarz otworzył drzwi gabinetu i wyszedł,powiewając połami białego fartucha.

– Mąż? – powtórzyła Jane. Wpatrywała sięw swoją lewą dłoń, na której w neonowym

46/100

Page 48: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

świetle połyskiwały brylanty na prostejobrączce. Uniosła wzrok na Willa. – Jak mo-głam tego nie zauważyć?

Will wzruszył ramionami. Sam też nie za-uważył obrączki.

– Pamiętasz go?Jane zamknęła oczy, usiłując przypomnieć

sobie twarz, gest, tembr głosu. Pokręciłagłową.

– Nie czuję się mężatką.Will wybuchnął śmiechem.– Cóż, połowa żon w Ameryce pewnie

zabiłaby za taki cios w głowę. – Przepuścił jąw drzwiach. – Chodźmy.

Przez całą drogę na parking szła o krok zanim. Kiedy doszli do pikapu, najpierw ot-worzył drzwi od strony pasażera i pomógł jej

47/100

Page 49: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

wsiąść. Przekręcił kluczyk w stacyjce i zapiąłpas, dopiero potem powiedział:

– Posłuchaj, jeśli mąż cię szuka, musiodczekać dwadzieścia cztery godziny, żebyoficjalnie zgłosić zaginięcie. Na posterunekmożemy pojechać od razu albo jutro z samegorana. Wybór zależy od ciebie.

Przypatrywała mu się uważnie.– Dlaczego nie chcesz mnie tam zabrać?– O czym ty mówisz?– Zwlekasz – odparła Jane. – Słyszę to

w twoim głosie.Will ze wzrokiem utkwionym przed siebie

włączył tylny bieg.– W takim razie niezbyt uważnie słuchasz. –

Zadrgał mu mięsień na szczęce. – Mówiłem,wybór zależy od ciebie.

48/100

Page 50: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Studiowała jego rzeźbiony profil.Zastanawiała się, które jej słowa tak go rozg-niewały. Bo teraz, przynajmniej na razie, byłjej jedynym przyjacielem.

– Może jeśli się prześpię – powiedziała os-trożnie – przypomnę sobie wszystko i sprawybędą inaczej wyglądać.

Will odwrócił się, słysząc w jej głosiedrżenie i nadzieję, którą w nim pokładała. Takobieta, o której nic nie wiedział, kobieta,która nic nie wiedziała o nim, oddawała swójlos w jego ręce. Nikt nigdy więcej mu nieofiarował.

– Może – odparł.Jane spała, kiedy Will zaparkował przed

domem w Resedzie. Zaniósł ją do sypialni,położył na gołym materacu i przykrył jedynymkocem, który zdążył rozpakować. Zdjął jej

49/100

Page 51: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

buty, dalej się jednak nie posunął. Była żonąinnego mężczyzny.

W Oglala Community College na zajęciachz kulturoznawstwa, które musiał zaliczyć,żeby dostać dyplom, Will uczył się o karach zaniewierność, wymierzanych w czasachbizonów kobietom z plemienia Siuksów.Bardzo nim wstrząsnęły. Jeśli żona próbowałauciec z innym, mąż miał prawo odciąć jejkoniuszek nosa, piętnując ją w ten sposób dokońca życia. Willowi wydawało się tosprzeczne ze wszystkim, co wiedział o Siuk-sach. Przecież nie rozumieli pojęcia własnościziemi. Wyznawali zasadę, że przyjaciołom,którym się nie powiodło, należy oddawaćpieniądze, ubrania i jedzenie, nawet jeśli mi-ałoby to znaczyć, że sami zbiednieją. A mimoto żonę uważali za własność męża.

50/100

Page 52: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will obserwował śpiącą Jane. Właściwie jejzazdrościł. Z taką łatwością odrzuciłaprzeszłość, gdy tymczasem on tyle wysiłkumusiał wkładać w spychanie swej historii naskraj świadomości.

Dotknął zaschniętej krwi na jej kołnierzu.Będzie musiał przynieść zimnej wody, żebynamoczyć plamy. Odgarnął włosy z czołakobiety i przyjrzał się jej rysom. Miałapospolite brązowe włosy, mały nos, znami-onującą upór brodę. Piegi. Nie należała do ty-pu blond seksomb z jego nastoletnich snów,ale była ładna w naturalny sposób. Ktoś musi-ał szaleć z niepokoju, odkrywszy jejzniknięcie.

Will uniósł dłoń, zamierzając iść po ścierkę,znieruchomiał jednak, gdy palce Jane z szyb-kością błyskawicy zacisnęły się na jego

51/100

Page 53: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

przegubie. Chryste, pomyślał, refleks kuguara.Jane otworzyła oczy i rozejrzała się dziko,jakby się znalazła w pułapce.

– Ciii – szepnął Will, delikatnie uwalniającrękę.

Jane puściła go, marszcząc czoło, jakby niebyła do końca pewna, po co chwyciła jegorękę.

– Kim jesteś? – zapytała.Will podszedł do drzwi i zgasił światło. Od-

wrócił twarz, by nie mogła go zobaczyć.– Nie chcesz tego wiedzieć – odparł.

Pierwszym wspomnieniem Willa byłowpłacanie kaucji za siedzącego w więzieniuojca.

Miał trzy lata i pamiętał, jak matka, wysokai dumna, stała przed szeryfem. Nawet

52/100

Page 54: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

w przytłumionym świetle wydawała siębardzo, bardzo blada.

– Zaszła jakaś pomyłka – oznajmiła. – PanLatający Koń jest moim pracownikiem.

Will nie pojmował, dlaczego matka twier-dzi, że ojciec pracuje u niej, skoro wiedziała,że pracuje na ranczu pana Lundta. Szeryf,mężczyzna o czerwonej, przypominającejkalafior twarzy, przyjrzał się uważniej Wil-lowi, po czym splunął tuż pod jego stopy.

– Nie ma żadnej pomyłki, proszę pani –powiedział. – Zna pani tych przeklętychIndiańców.

Twarz matki zastygła; wyjęła portfel, by za-płacić grzywnę, którą zasądzono ojcu.

– Niech pan go zwolni – syknęła.Szeryf odwrócił się i ruszył korytarzem. Will

patrzył, jak jego zwalista postać maleje,

53/100

Page 55: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

a pistolet na udzie pobłyskuje za każdymrazem, gdy tamten mija okno.

Matka uklękła przy Willu.– Nie wierz w ani jedno słowo, które pow-

iedział. Twój ojciec próbował pomóc.Wiele lat później Will dowiedział się, że

Zachary Latający Koń interweniował, gdyw barze jakąś kobietę zaczepiało dwóch pros-taków; w rezultacie wybuchła bójka. Kobietauciekła, więc policja miała tylko słowo Zackaprzeciwko słowu dwóch białych.

Zachary za szeryfem wyszedł na korytarzaresztu. Nie dotknął żony.

– Proszę pani – powiedział z powagą. – Will.Posadził sobie chłopca na ramionach i wyn-

iósł go na gorące słońce Dakoty.Dopiero w połowie przecznicy postawił

Willa na ziemi i mocno przytulił żonę.

54/100

Page 56: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Anne – wytchnął imię w jej włosy. – Takmi przykro, że musiałaś przez to przejść.

Will pociągnął ojca za kraciastą koszulę.– Co zrobiłeś, tato?Zack wziął go za rękę i ruszyli dalej.– Urodziłem się – odrzekł.

Nie mogła nie zauważyć liściku, który Willzostawił jej na pokrywie sedesu razem ześwieżym ręcznikiem, pastą do zębów, dwudzi-estodolarowym banknotem i kluczem: „Jane,muszę iść do pracy. Popytam o Twojego mężai postaram się później zadzwonić. W lodówcejest pusto, więc jeśli zgłodniejesz, idź do skle-pu (trzy przecznice na wschód). Mamnadzieję, że czujesz się lepiej. Will”.

Wyszorowała zęby palcem i ponowniespojrzała na list. Will nie napisał, co powinnazrobić, jeśli po obudzeniu będzie znała swoje

55/100

Page 57: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

nazwisko i adres – co zresztą było bez zn-aczenia, jako że nadal nic nie pamiętała.Przynajmniej szczęście jej sprzyjało. Szanse, żena Sunset Boulevard trafi na ćpuna albo alf-onsa, wielokrotnie przekraczały możliwośćspotkania człowieka spoza miasta, którygotów był zostawić nieznajomej klucz dodomu i dwadzieścia dolarów, nie prosząc o nicani niczego nie oczekując w zamian.

Oczy jej zabłysły. W rewanżu rozpakuje jegorzeczy. Naturalnie mogą się różnić w kwestiiwystroju – prawdę powiedziawszy, nie miałapojęcia, jaki sama ma gust – ale na pewnobędzie mu miło, jeśli po powrocie do domuzastanie naczynia w szafkach, a ręcznikiw komodzie.

Jane energicznie zajęła się domem Willa.Z kuchnią, łazienką i schowkiem poszło dość

56/100

Page 58: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

łatwo; prawdziwą kreatywnością musiaławykazać się dopiero w salonie. Dwa pudła za-wierały starannie owinięte w papier pamiątkipo rdzennych

Amerykanach. Jane odpakowała mokasynypięknie zdobione piórami i długie skórzanespodnie, malowane w sceny myśliwskie,bogato zdobioną kołdrę, wachlarz z pióri okrągły, wysadzany paciorkami medalion.Na dnie pudła znalazła małą skórzanąsakiewkę z paciorkami i jaskrawymi piórkami,na której widniał rysunek biegnącego konia.Sakiewka była mocno ściągnięta rzemykiemi chociaż Jane próbowała, nie potrafiła zajrzećdo środka.

Nie znała przeznaczenia większości tychprzedmiotów, ale brała je w dłonie z całą de-likatnością, na jaką mogła się zdobyć.

57/100

Page 59: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Zaczynała lepiej poznawać Willa. Popatrzyłana gołe ściany i pomyślała: Gdybym byław obcym mieście, chciałabym mieć coś, coprzypominałoby mi dom.

Nikt nie zgłosił zaginięcia. Will spędziłdzień, najpierw w towarzystwie kapitanapoznając budynek i kolegów, później odbiera-jąc odznakę i broń. Kiedy podpisywał jejodbiór, załatwiający formalności funkcjonari-usz zapytał, czy nie wolałby tomahawka;nowy partner świetnie się bawił, nazywając goSzalonym Koniem. To jednak nie było nicnowego, takie rzeczy spotykały go jużwcześniej. Nie trafił na funkcjonariusza, którypodbił mu oko, ale Beverly Hills to był innyposterunek. Kiedy chichoczące sekretarkizapytały Willa o siniak, wzruszył ramionamii powiedział, że ktoś wszedł mu w drogę.

58/100

Page 60: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Dopiero po czwartej zebrał się na odwagę,by zapukać do gabinetu kapitana i opow-iedzieć mu o Jane.

– Wchodź – powiedział Watkins, gestemzapraszając go do środka. – Wiesz już, naczym stoisz?

Will pokręcił głową.– Tu jest inaczej.Watkins wyszczerzył zęby.– Dakota Południowa aż tak się nie różni od

Kalifornii – odparł. – Kilka naruszeń zasadruchu przez sławne osobistości, nalot na diler-ów i będziesz się czuł jak u siebie.

Will poprawił się na siedzeniu.– Chciałem porozmawiać z panem o zagin-

ionej osobie – zaczął. – To znaczy, chciałemzapytać, czy… – Umilkł i położył dłonie naudach, by odzyskać panowanie nad sobą.

59/100

Page 61: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Pogwałcił procedurę i nie mógł przedstawićtego w sposób dla siebie korzystny; powinienbył przyprowadzić Jane na posterunek. –Wczoraj wieczorem znalazłem kobietę z am-nezją. Pojechaliśmy do szpitala, ale byłopóźno, więc jej tu nie przywiozłem. – Willspojrzał na kapitana. – Wie pan coś o tym?

Starszy mężczyzna wolno pokręcił głową.– Ponieważ wczoraj nie byłeś na służbie, nie

potraktuję tego jako wykroczenia. Kobietę jed-nak trzeba przyprowadzić do nas naprzesłuchanie. – Watkins uniósł wzrok i w tejsamej chwili Will pojął, że pomimo roz-grzeszenia kapitan na początek zapisze mu nakoncie minus. – Możliwe, że utrata pamięcizwiązana jest z przestępstwem. – PrzygwoździłWilla ostrym spojrzeniem. – Zakładam, że

60/100

Page 62: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

znasz miejsce jej pobytu. Proponuję, żebyś jąprzywiózł tak szybko, jak się da.

Will pokiwał głową i ruszył ku drzwiom.– Funkcjonariuszu! – zawołał za nim

Watkins. – Od tej chwili postępuj zgodniez regulaminem.

Przez całą drogę do Resedy Will szarpałkołnierz munduru. Ta cholerna koszula godusiła. Nie przeżyłby w niej tygodnia. Skręciłna swoją ulicę, zastanawiając się, czy Janeprzypomniała sobie, jak się nazywa. Czyjeszcze jest w jego domu.

Powitała go w drzwiach, ubrana w jednąz jego porządnych białych koszul, którąprzewiązała w pasie, i jego buty do biegania.

– Czy ktoś mnie szuka? – zapytała.Will pokręcił głową i wszedł do środka.

Znieruchomiał, patrząc na starannie

61/100

Page 63: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

poukładane materialne świadectwa jegodziejów, wiszące na ścianach, gdzie każdymógł je obejrzeć.

Wściekłość nadeszła tak szybko, że zapom-niał ją ukryć.

– Do diabła, kto dał ci prawo grzebaniaw moich rzeczach? – wrzasnął, tupiąc w dy-wan na środku salonu. Okręcił się na pięcie,by na nią spojrzeć, i zobaczył, że Jane kucapod ścianą, dłońmi zakrywając głowę, jakbychroniła się przed ciosem.

Gniew momentalnie go opuścił. Stał bezruchu i czekał, aż mgła wściekłości opadniemu z oczu. Milczał.

Jane opuściła ręce i niezgrabnie wstała, alanie patrzyła na Willa.

– Pomyślałam, że ci trochę pomogę –wyjaśniła. – Chciałam podziękować za

62/100

Page 64: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

wszystko, co dla mnie zrobiłeś, a to wydało misię najlepszym sposobem. – Wodziła wzrokiempo ścianie, gdzie mała skórzana sakiewka wisi-ała obok sceny myśliwskiej. – Mogę zmienićukład, jeśli ten ci się nie podoba.

– Nie chcę, żeby to tutaj wisiało – odparłWill, zdejmując mokasyny z kominka. Chwyciłpuste kartony i zaczął wrzucać do nichpamiątki.

Jane uklękła obok pudła, usiłując takpoukładać kruche przedmioty, by nie uległyzniszczeniu. Musiała zrobić to starannie, musi-ała zrobić to dobrze. Przesunęła palcami popiórach na małej skórzanej sakiewce.

– Co to jest?Will przelotnie zerknął na jej dłoń.– Woreczek z lekami.– Jakimi?

63/100

Page 65: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will wzruszył ramionami.– To wiedzieli tylko mój prapradziadek

i jego szaman, a obaj już nie żyją.– Jest piękny.– Jest bezwartościowy – odpalił Will. – Ma

ci zapewnić bezpieczeństwo, ale mojegoprapradziadka bizon rozszarpał na strzępy. –Spojrzał na Jane, która gładziła woreczek,i jego twarz złagodniała, gdy ich oczy sięspotkały. – Przepraszam, nie chciałem tak naciebie napadać. Po prostu nie lubię, kiedy terzeczy wiszą na widocznym miejscu i muszęciągle na nie patrzeć.

– Myślałam, że chcesz mieć przy sobie coś,co będzie ci przypominało rodzinny dom –powiedziała Jane.

Will osunął się ciężko na podłogę.

64/100

Page 66: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Ja właśnie od tego wszystkiego uciekłem –odparł. Westchnął i przeczesał palcami włosy,szukając nowego tematu. – Jak się czujesz?

Jane zamrugała, dopiero teraz bowiem dot-arło do niej, że Will ma na sobie niebieskąkoszulę z naszywką „Policja Los Angeles” naramieniu.

– Jesteś w mundurze – wykrztusiła.Will wykrzywił się.– Spodziewałaś się pióropusza?Jane wstała i wyciągnęła do niego rękę, po-

magając mu się podnieść.– Przypomniałam sobie, jak się gotuje –

oznajmiła. – Masz ochotę na kolację?Przyrządziła pieczonego kurczaka z ziem-

niakami i duszoną fasolą. Will postawiłpółmiski na podłodze w salonie, po czympodzielił pierś na dwie części i rozłożył na

65/100

Page 67: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

talerze. On opowiedział jej o pierwszym dniuw pracy, ona o tym, jak się zgubiła w drodzedo sklepu. Wpadające przez okno słońce ob-lało oboje złotą poświatą. Zapadli w przyja-cielskie milczenie.

Will obgryzał mięso z kości. Nagle poczuł naręce dłoń Jane.

– Och, zróbmy to – powiedziała.Widząc jej błyszczące oczy, uświadomił

sobie, że trzyma mostek2.Ciągnęli mostek ku sobie, białe kości wyśliz-

giwały im się ze śliskich od tłuszczu palców.Wreszcie Willowi udało się oderwać większykawałek. Rozczarowana Jane oparła sięo pudła.

– Czego sobie życzysz?Życzył sobie, by wróciła jej pamięć, ale nie

chciał o tym mówić.

66/100

Page 68: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Jeśli powiesz to na głos, życzenie się niespełni – odparł, zaskakując siebie. Uśmiechnąłsię do Jane. – Moja matka tak zawsze mówiła.Z nią po raz ostatni ciągnąłem mostek.

Jane objęła kolana rękami.– Czy twoja matka mieszka w Dakocie

Południowej?Niemal nie dosłyszał jej pytania, myśląc

o delikatnej linii szczęki matki i iskrach w jejmiedzianych włosach. Oczyma wyobraźnizobaczył, jak ciągną za rozwidloną kość,i ciekaw był, czy jej życzenia kiedykolwiek sięspełniły. Spojrzał na Jane.

– Kiedy miałem dziewięć lat, matka i ojcieczginęli w wypadku samochodowym.

– To straszne – powiedziała Jane.Willa zdumiało, ile współczucia dla niezna-

jomego brzmiało w jej głosie.

67/100

Page 69: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Była biała – dodał. – Po wypadkumieszkałem z dziadkami ze strony ojcaw rezerwacie.

Słuchając go, Jane zgarnęła na swój talerzstos kości i zaczęła je układać, pozornienieświadoma tego, co robi. Popatrzyła naWilla i uśmiechnęła się.

– Mów dalej. Opowiedz, jak się poznali.Will wiele razy opowiadał tę historię,

ponieważ zwykle tak bardzo wzruszałakobiece serca, że jej słuchaczki bez oporu szłyz nim do łóżka.

– Moja matka była nauczycielką w PineRidge. Ojciec zobaczył ją pewnego dnia, gdyw sklepie w miasteczku kupował paszę.A ponieważ ona była biała, a on Lakota, nierozumiał, co go w niej pociąga, nie wspomina-jąc już o tym, że nie miał pojęcia, co począć. –

68/100

Page 70: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Jak zahipnotyzowany obserwował dłonieJane, które łączyły dwie kości, owijając jekawałkiem ścięgna. – W każdym razie kilkarazy się umówili. Potem były wakacje i matkauznała, że sprawy toczą się za szybko, więcwyjechała, nie mówiąc ojcu, dokąd sięwybiera.

Jane starannie ułożyła pięć kości równoleglena talerzu.

– Słucham cię – przypomniała.– Cóż, to brzmi głupio, ale ojciec opowiadał,

że jechał konno wzdłuż ogrodzenia i po prostuwiedział. W środku dnia na tym pożyczonymkoniu ruszył na północny zachód, nie mającpojęcia o celu.

Jane uniosła głowę, jej dłonieznieruchomiały.

– Znalazł ją?

69/100

Page 71: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will przytaknął ruchem głowy.– Mniej więcej pięćdziesiąt kilometrów

dalej, w barze, gdzie czekała na przyjaciela,który miał zawieźć ją do domu w Seattle. Oj-ciec posadził mamę przed sobą na siodle i ow-inął oboje kocem.

Will w dzieciństwie tyle razy słuchał tej his-torii, że nawet teraz wyobrażał sobie, iżopowiada ją matka, nie on.

„Dawnymi laty moi współplemieńcy w takisposób kochali” – powiedział mi twój ojciec i ow-inął nas kocem tak ciasno, że serca biły namjednym rytmem. „Przyszedłbym do ciebie nocą,siedzielibyśmy owinięci kocem na dworze i mającwszystkie gwiazdy za świadków, powiedziałbymci, że cię kocham”.

– Mój Boże – westchnęła Jane. – To na-jbardziej romantyczna opowieść, jaką w życiu

70/100

Page 72: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

słyszałam. – Wzięła z półmiska kolejną garśćkości. – Czy twoja matka z nim pojechała?

Will roześmiał się.– Nie, pojechała do Seattle, ale przez całe

lato do niego pisała, a rok później się pobrali.Jane uśmiechnęła się, wycierając dłonie

w serwetkę.– Dlaczego w dzisiejszych czasach ludzie nie

robią takich rzeczy? W szkole średniej ob-macywanki na tylnym siedzeniu samochodubierzesz za wielką miłość. Zakochanie nikogonie zwala z nóg.

Kręcąc głową, wstała, by pozbierać talerze.Podniosła prawie pusty półmisek i zaraz goupuściła. Rozległ się szczęk i odgłos rozch-lapanego tłuszczu.

Jane odtworzyła na swoim talerzu szkieletkurczaka.

71/100

Page 73: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Kości zostały starannie ułożone, w niek-tórych miejscach także połączone w stawach.Skrzydła opierały się o żebra, potężne nogibyły zgięte jak przy biegu.

Jane przytknęła dłoń do czoła, bogactwoterminów i obrazów zalało jej myśli: smukłakość ramienia ramapiteka, sznur zębów i frag-mentów czaszki, zielone namioty w Etiopii,stoły zarzucone setkami skatalogowanychkości. Antropologia fizyczna. Spędzała całemiesiące w Kenii, Budapeszcie i Grecji nawykopaliskach, odtwarzając dzieje człowieka.Praca stanowiła tak wielką część jej życia, żenie potrafiła pojąć, jak cios w głowę mógłsprawić, iż o tym zapomniała.

Musnęła palcami szkielet kurczaka.

72/100

Page 74: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Will – powiedziała, patrząc na niegojaśniejącymi oczami – wiem, czym sięzajmuję.

73/100

Page 75: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

3

Will bardziej lubił Jane wtedy, kiedy niepamiętała, że jest antropologiem. Usiłowałamu wyjaśnić, na czym ta nauka polega. Antro-pologia, mówiła, bada sposób, w jaki człowiekprzystosowuje się do świata. Tyle Will rozumi-ał, reszta brzmiała dla niego jak obcy język.W drodze na posterunek w poniedziałkowywieczór Jane przedstawiała najlepsze metodywykopywania szkieletów. Kiedy Watkinsprzesłuchiwał ją, by zebrać informacje donotki, którą zamierzał umieścić w „Timesie”,

Page 76: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

oznajmiła, że dopóki nikt po nią nie przyjdzie,z przyjemnością będzie pomagać policyjnympatologom. A teraz, następnego dnia rano,podczas gdy Will rozprawiał się z miskącheerios, usiłowała wyjaśnić mu ewolucjęczłowieka.

Na serwetce rysowała linie, każdą gałąźopatrując nazwą. Will zaczynał rozumieć,dlaczego jej mąż jeszcze się nie ujawnił.

– Nie łapię – powiedział. – Tak wcześnienawet liczyć nie potrafię.

Jane puściła jego słowa mimo uszu. Kiedyskończyła, westchnęła i usiadła wygodnie.

– Boże, cóż to za rewelacyjne uczucie coświedzieć.

Zdaniem Willa, były inne rzeczy bardziejwarte poznania, ale zachował to dla siebie.Wskazał na serwetkę.

75/100

Page 77: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Dlaczego ci akurat wymarli?Jane zmarszczyła brwi.– Nie byli w stanie przystosować się do

świata.Will prychnął.– Taa, przez połowę czasu ja też nie jestem

w stanie. – Wziął czapkę, przygotowując siędo wyjścia.

– Ciekawa jestem, czy odkryłam cośnaprawdę ważnego, jak szkielet Lucy alboczłowieka z epoki kamienia w tyrolskichAlpach – powiedziała.

Will uśmiechnął się. Wyobraził ją sobiesiedzącą w kucki nad dziurą w czerwonym pi-asku pustyni i robiącą to, co najbardziej lubi.

– Możesz przekopać podwórko –zaproponował.

76/100

Page 78: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

We wtorkowy poranek policja umieściław „L.A. Times” zdjęcie Jane z prośbąo zgłoszenie się na policję osób, które ją znają,a Jane przypomniała sobie, jak odkryła rękę.

Po wyjściu Willa poszła do biblioteki. Filiabyła mała, ale dysponowała dość bogatymzbiorem książek naukowych z dziedziny antro-pologii i archeologii. Jane wybrała najnowsze,pochyliła się nad fornirowanym blatem i za-częła czytać.

Znajome słowa poruszyły obrazy w jejumyśle. Zobaczyła, jak na polu gdzieśw Wielkiej Brytanii klęczy nad otwartymwykopem, zawierającym wymieszane po-zostałości po bitwie z epoki żelaza. Pamiętałaoczyszczanie kości miotełką, szukaniew mostku otworów po lancach i strzałach,widok czysto przeciętego kręgosłupa, który

77/100

Page 79: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

świadczył, że temu człowiekowi ścięto głowę.Przypomniała sobie, że była wtedy czyjąśasystentką, oznaczającą znaleziska tuszem,wynoszącą tace pełne kości do wyschnięcia nasłońcu.

Jane przewróciła stronicę i zobaczyła rękę.Wyglądała dokładnie tak samo jak wtedy, gdyznalazła ją w Tanzanii, skamieniałą i wtopionąw skałę osadową, kurczowo ściskającą kami-enny młotek. Setki antropologów przeczesy-wały Tanzanię w poszukiwaniu dowodówpotwierdzających tezę, że poziom inteligencjiczłowieka pierwotnego pozwalał na wyrabi-anie narzędzi. Podobnie jak koledzy, któregośroku Jane także pojechała powtórnie sprawdz-ić zapomniane wykopalisko.

Choć w tamtej akurat chwili wcale nieszukała. Odwróciła się i zobaczyła ją przed

78/100

Page 80: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

sobą, jakby ręka chciała chwycić ją za ramię.To było niezwykłe odkrycie, delikatne kościrzadko zachowywały się w tak doskonałymstanie. Fosylizacja mogła nastąpić tylko wów-czas, gdy szkieletu nie naruszyły zwierzęta,wiry wodne i przemieszczenia płyt tektonicz-nych; z reguły, jeśli brakowało jakichś frag-mentów, zwykle były to kończyny.

Już wtedy wiedziała, że to będzie przełom.Odkryła to, czego wszyscy szukali. Starannieopisała młotek, oczyściła i zakonserwowałasyntetyczną żywicą setki drobnych kości.

Jane przewróciła stronice i pod koniecksiążki przeczytała podpis pod fotografią ręki.Datowana na ponad dwa miliony osiemset latręka hominida z młotkiem to najstarszy znanydowód na istnienie produkcji narzędzi kamien-nych (Barrett i inni, 1990 r.).

79/100

Page 81: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Barrett. Czy tak brzmi jej nazwisko? A możebyła czyjąś asystentką i ten ktoś przypisałsobie zasługi z jej odkrycia? Przejrzała indeks,ale nie było innych odniesień do tegonazwiska. W pozostałych książkach nienatrafiła na zdjęcie ręki – odkrycie było zbytświeże.

Rozdygotana poszła do informacji i za-czekała, aż bibliotekarka oderwie wzrok odkomputera.

– Dzień dobry – powiedziała, obdarzająckobietę swoim najbardziej zniewalającymuśmiechem. – Zastanawiałam się, czy mogłabymi pani pomóc.

Zastała Willa zgarbionego nad biurkiem,które wydawało się dla niego za małe,i przerzucającego papiery.

80/100

Page 82: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Raporty policyjne. Nienawidzę tegogówna – powiedział. Zgarnął dokumenty nabok i wskazał jej krzesło. – Widziałaś swojezdjęcie? – zapytał, podnosząc gazetę.

Jane wyrwała mu dziennik.– Boże. Wyglądam jak podrzutek –

mruknęła i rzuciła go na blat. – I co, telefonsię urywa?

Will pokręcił głową.– Cierpliwości, jeszcze nie ma pory lunchu.

– Odsunął krzesło i skrzyżowane nogi oparło biurko. – Poza tym zacząłem sięprzyzwyczajać do ciebie w roli mojejgospodyni.

– W takim razie lepiej zacznij szukać za-stępstwa. – Położyła przed nim ksero stronicyksiążki, którą rano czytała. – To moja ręka.

81/100

Page 83: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will przyjrzał się niewyraźnej fotografiii gwizdnął przeciągle.

– Jak na swój wiek wyglądasz cholerniedobrze.

Jane zabrała kartkę i wygładziła jej brzegi.– Odkryłam tę rękę w Afryce.

Niewykluczone, że nazywam się Barrett.Will uniósł brwi.– Ty to odkryłaś? – Pokręcił głową

z niedowierzaniem. – Barrett, co?Jane wzruszyła ramionami.– Jeszcze nie wiem na pewno. To może być

nazwisko uczonego, który kierował tym wyko-paliskiem. – Wskazała na przypis. – Ja mogębyć jedną z „innych”. Zmusiłam bibliotekarkę,żeby zdobyła dla mnie więcej informacji.Jutro po południu powinnam wiedzieć, kimjestem – oznajmiła radośnie.

82/100

Page 84: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Will uśmiechnął się do niej. Zastanawiał się,co pocznie, kiedy Jane go opuści i wróci doswojego życia. Jak pusty będzie jego dom, gdyzostanie w nim sam, i czy Jane od czasu doczasu będzie się z nim kontaktować.

– W takim razie chyba lepiej od razu zacznęmówić do ciebie Barrett.

Odwróciła się ku niemu.– Prawdę mówiąc, przyzwyczaiłam się do

Jane.

Herb Silver, który z usposobienia byłrannym ptaszkiem, jadał śniadanie o szóstejnad basenem: sok pomidorowy, grejpfrut,kubańskie cygaro. Mrużąc oczy przedsłońcem, otworzył wtorkowego „Timesa”.Zapatrzony w fotografię kobiety na trzeciejstronicy, nawet się nie zorientował, że cygarowypadło mu z kącika ust do wody.

83/100

Page 85: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Cholera jasna – zaklął, wyjmującz kieszeni szlafroka telefon. – Cholera jasna.

Dla żadnego z pozostałych aktorów nieprzerwaliby zdjęć, on jednak był nie tylkoodtwórcą głównej roli, lecz także jednymz producentów wykonawczych, i ewentualnestraty pokrywał z własnej kieszeni. Wytarłczoło ramieniem, krzywiąc się na smugęszminki na rękawie aksamitnego kaftana.W Szkocji było siedem pieprzonych stopnimrozu, ale scenograf zamówił sto pochodni dooświetlenia wielkiej komnaty w zamku,w którym kręcili „Makbeta”, w rezultacieczego w każdym ujęciu oślepiał go pot.

Jennifer, jego podobna do myszki asys-tentka, stała z telefonem komórkowym kołozapasowej zbroi. Wziął telefon i odsunął się na

84/100

Page 86: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

odpowiednią odległość od niej i dziennikarzaz „People”, który robił reportaż z planu.

– Herb – powiedział z akcentem używanymdo roli – lepiej niech to będzie ważne.

Wiedział, że agent nie zadzwoniłby do niegona plan bez naprawdę istotnego powodu,nominacji do Oscara albo propozycji roli,która nadałaby większy impet jego karierze.Tylko że nominację w tym roku już dostał,a role od lat sam sobie wybierał. Zacisnąłpalce na telefonie i czekał, aż trzaski na liniiucichną.

– …dzisiejszą gazetę i ona… – usłyszał.– Co? – wrzasnął, zapominając o otaczającej

go ekipie i aktorach. – Nie słyszę ani słowaz tego, co mówisz!

– Zdjęcie twojej żony jest na trzeciej stronie„L.A. Timesa” – zabrzmiał wyraźnie głos

85/100

Page 87: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Herba. – Znalazła ją policja. Ona nie pamięta,kim jest.

– Chryste. – Krew dudniła mu w żyłach. –Co jej się stało? Jak się czuje?

– Przeczytałem to dwie minuty temu –odparł Herb. – Na zdjęciu wygląda na całąi zdrową. Od razu do ciebie zadzwoniłem.

– Nic nie rób. Będę w domu jutro koło… –z westchnieniem spojrzał na zegarek – …szóstej rano waszego czasu. Muszę być pier-wszym, którego zobaczy – dodał łamiącym sięgłosem.

Bez pożegnania przerwał rozmowę z agen-tem, po czym zaczął wydawać instrukcje Jen-nifer. Przez ramię zawołał do drugiegoproducenta:

– Joe, musimy przerwać zdjęcia na jakiśtydzień.

86/100

Page 88: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Ale…– Pieprzyć budżet. – Ruszył ku swojej

przyczepie, ale zaraz przystanął i położył dłońna ramieniu Jennifer, która przez telefonrezerwowała bilet na samolot; włosy zasłani-ały jej twarz niczym kurtyna. Kiedy uniosłagłowę, zobaczyła w jego niezwykłych oczachwyraz bardzo rzadko widywany przez innych:cichą rozpacz. – Błagam – mruknął – jeślibędzie trzeba, porusz niebo i ziemię.

Minęła chwila, nim Jennifer wróciła dorzeczywistości, ale nawet po jego odejściuprzez kilka sekund czuła na ramieniu ciepło,ciężar jego prośby. Znów podniosła słuchawkęi zaczęła wybierać numer. Alex Rivers dostan-ie to, na czym mu zależy.

87/100

Page 89: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

O siódmej rano w środę zadzwonił telefon.Will wybiegł z łazienki, owijając się w pasieręcznikiem.

– Tak?– Mówi Watkins. Przed chwilą miałem tele-

fon z posterunku. Zgadnij, kto się pojawił.Masz trzy szanse.

Will opadł na podłogę, świat zawirował muprzed oczami.

– Będziemy za pół godziny – powiedział.– Will? – Głos Watkinsa brzmiał, jakby to

była rozmowa międzymiastowa. – Faktyczniewiesz, jak zrywać panienki.

Wiedział, że musi obudzić Jane i powiedziećjej, że zgłosił się po nią mąż, wiedział, żew drodze na komendę musi wygłosić zapewni-enia, których ona po nim oczekuje, ale niesądził, by był w stanie to zrobić. Uczucia,

88/100

Page 90: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

które wywołała w nim Jane, sięgały głębiej niżkwestia brzemiennego w skutki zbieguokoliczności. Podobało mu się, że Jane usiłujetuszować piegi niemowlęcym pudrem.Podobał mu się sposób, w jaki gestykulowałaprzy mówieniu. Uwielbiał widzieć ją w swoimłóżku. Powtarzał sobie, że po prostu włożymaskę obojętności, którą nosił przez ostatniedwadzieścia lat, i po tygodniu jego życie wrócido normy. Powtarzał sobie, że przecież tak tomiało wyglądać. A równocześnie widział Janewybiegającą z bramy cmentarza przy wtórzesowiego krzyku i zdawał sobie sprawę, żenawet po jej odejściu pozostanie za niąodpowiedzialny.

Spała na boku z ręką przyciśniętą dobrzucha.

89/100

Page 91: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Jane – powiedział, delikatnie dotykając jejramienia. Pochylił się i lekko nią potrząsnął;zdumiało go, że pościel nie pachnie już nim,tylko nią. – Jane, obudź się.

Zamrugała i przekręciła się na plecy.– Już czas? – zapytała.Przytaknął.Kiedy brała prysznic, zaparzył kawę, na

wypadek gdyby chciała się napić przed wyjś-ciem, ale ona odmówiła, zależało jej, by po-jechali od razu. Will prowadził wóz w mil-czeniu, pozwalając, aby wszystkie te słowa,które zamierzał powiedzieć, tłoczyły sięw powietrzu. Będę za tobą tęsknił. Zadzwoń,jeśli będziesz miała okazję. A gdyby coś sięstało, wiesz, gdzie mnie znaleźć.

Jane szklistym wzrokiem wpatrywała sięw drogę, zaciskając dłonie na kolanach.

90/100

Page 92: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Odezwała się dopiero na parkingu przy poster-unku. Jej głos był tak cichy, że Will pomyślał,iż chyba się przesłyszał.

– Sądzisz, że będzie mnie lubił?Spodziewał się raczej rozważań, czy pozna

męża albo gdzie jest jej dom, i to gozaskoczyło.

Nie miał okazji odpowiedzieć. W stronęsamochodu biegło stado dziennikarzy, błyska-jąc fleszami i wykrzykując pytania, któretworzyły niezrozumiały hałas. Jane skuliła sięna siedzeniu.

– Chodź – powiedział Will, obejmując ją zaramiona i przyciągając ku drzwiom od stronykierowcy. – Trzymaj się blisko mnie.

Do diabła, kim ona jest? Nawet jeśli fak-tycznie nazywa się Barrett i jest antropolo-giem, nawet jeśli odkryła tę rękę, tak wielkie

91/100

Page 93: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

zainteresowanie mediów wydaje się grubąprzesadą. Will prowadził Jane schodami dogłównego holu posterunku, czując, jak jejciepły oddech owiewa mu obojczyk.

Obok kapitana Watkinsa stał Alex Rivers.Opuścił rękę, którą obejmował Jane.

Przeklęty Alex Rivers. Wszyscy ci reporterzy,wszystkie te aparaty fotograficzne nie miałynic wspólnego z Jane.

Uśmiechnął się ironicznie. Jane była żonąamerykańskiego gwiazdora filmowego numerjeden. I całkiem o tym zapomniała.

Najpierw zauważyła, że Will się od niejodsunął, i przez chwilę sądziła, że nie będziemogła ustać samodzielnie. Bała się spojrzećw twarz wszystkim tym ludziom, ale cośtrzymało ją na nogach i musiała się przekonać,co to jest.

92/100

Page 94: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Uniosła głowę i zobaczyła utkwione w swejtwarzy oczy Alexa Riversa.

„Tabu”.– Cassie? – Alex zrobił jeden, potem drugi

krok do przodu, a Jane podświadomieprzysunęła się do Willa. – Wiesz, kim jestem?

Naturalnie wiedziała, wszyscy go znali, tobył Alex Rivers, na litość boską. Przytaknęłai dopiero wtedy uświadomiła sobie, że coś siędzieje z jej wzrokiem. Twarz Riversa drgałai migotała; podobnie mgiełka unosząca sięlatem z rozgrzanego asfaltu sprawia, że widzi-my podwójnie. Rivers raz wydawał siębłyszczący i nadludzki, raz był zwykłymczłowiekiem.

Kiedy wyciągnął do niej ręce, doznaniawszystkich zmysłów Cassie nałożyły się nasiebie. Czuła ciepło emitowane przez jego

93/100

Page 95: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

skórę, widziała światło odbijające się wewłosach, słyszała szept, który ich obojeotoczył. Czuła zapach drzewa sandałowegojego płynu po goleniu i świeżego krochmalukoszuli. Ostrożnie go objęła, dokładniewiedząc, które mięśnie jego pleców znajdziepod palcami. Antropologia, pomyślała,badanie sposobu, w jaki ludzie przystosowująsię do swojego świata. Zamknęła oczy i za-nurzyła się w znajome doznania.

– Boże, Cassie, nie wiedziałem, co się stało.Herb zadzwonił do mnie do Szkocji. – Jegooddech muskał ją w ucho.

– Kocham cię, pichouette.I właśnie to słowo sprawiło, że się cofnęła.

Spojrzała na niego, na tego mężczyznę,o którym marzyła każda Amerykanka,i zrobiła krok w tył.

94/100

Page 96: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

– Masz zdjęcie? – szepnęła. – Na którymjesteśmy oboje?

Nie pytała siebie, dlaczego kilka dni temu,gdy nie myślała jasno, z taką łatwością zaufałaWillowi, a teraz Aleksa Riversa prosi o dowód,nim pójdzie z nim do domu. Alex zmarszczyłczoło, zaraz jednak wyjął z kieszeni portfel.Podał jej laminowaną fotografię ślubną.

To z całą pewnością był on i to z całąpewnością była ona, wyglądała na szczęśliwą,kochaną, zdecydowaną. Oddała zdjęcie Alex-owi, który schował portfel i wyciągnął do niejrękę.

Utkwiła w niej wzrok.Gdzieś za plecami usłyszała prychnięcie

sekretarki:– Cholera, jeśli ona ma wątpliwości, ja

z nim pójdę.

95/100

Page 97: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Splotła palce z palcami Alexa i patrzyła, jakwyraz jego twarzy ulega radykalnej przemi-anie. Pionowa zmarszczka troski pomiędzybrwiami zniknęła, zaciśnięte mocno wargiwygięły się w uśmiechu, oczy zajaśniały. Alexrozświetlił całe pomieszczenie i Cassie zaparłodech. Mnie, pomyślała, on pragnie mnie.

Alex Rivers puścił jej dłoń i objął ją w pasie.– Jeśli pamięć ci nie wróci – szepnął –

sprawię, że od nowa się we mnie zakochasz.Zabiorę cię do Tanzanii, pomieszam ci kości,a ty możesz rzucić we mnie łopatką…

– Więc jestem antropologiem? – krzyknęła.Alex przytaknął.– Dzięki temu się poznaliśmy.Ogarnęła ją wielka radość. Jej ręka. Więc

jednak to była jej ręka, jakimś cudownym

96/100

Page 98: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

zrządzeniem opatrzności Alex Rivers ją kochai…

Will. Uwalniając się z objęć Alexa, spojrzałana stojącego kilka kroków dalej Willa.

– Jestem antropologiem – powiedziałaz uśmiechem.

– Słyszałem – odparł. – Tak samo jak prawiecałe Los Angeles.

– Dziękuję ci. – Uniosła brwi. – Właściwienie spodziewałam się, że to się tak skończy. –Wyciągnęła do niego dłoń, by zaraz impulsy-wnie zarzucić mu ręce na szyję.

Ponad jej ramieniem Will dostrzegł błysk,który na ułamek sekundy zmroził oczy AlexaRiversa.

Ujął ręce Jane – Cassie – i zaraz puścił,ukradkiem wsunąwszy jej w dłoń karteczkę ze

97/100

Page 99: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

swoim adresem i numerem telefonu, po czympocałował ją w policzek.

– Gdybyś kiedyś czegoś potrzebowała… –szepnął i zrobił krok do tyłu.

Cassie schowała karteczkę do kieszeni żaki-etu i jeszcze raz mu podziękowała. Wszystkowskazywało na to, że prowadziła życie jakz bajki. Czego mogłaby potrzebować?

Alex czekał cierpliwie przy drzwiach. Ująłtwarz Cassie w dłonie.

– Nie masz pojęcia… – Głos mu się załamał.– Nie masz pojęcia, czym była utrata ciebie.

Cassie patrzyła na niego, wchłaniając strachw jego głosie. Także się bała, ale nagle wydałojej się to rzeczą wtórną. Działając instyk-townie, uśmiechnęła się do Alexa.

– To nie trwało długo – powiedziała łagod-nie i kojąco. – I nie byłam daleko.

98/100

Page 100: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Zobaczyła, że ramiona Alexa się rozluźniają.Zadziwiające: kiedy on był spokojniejszy, onateż lepiej się czuła.

Alex obrzucił spojrzeniem rojących siędziennikarzy.

– To nie będzie przyjemne – rzekł prze-praszająco. Objął ją mocno i otworzył ciężkiedrzwi.

Dłonią przysłonił oczy, przepychając sięprzez gęstniejący tłum paparazzich i operat-orów. Kiedy oszołomiona Cassie uniosłagłowę, zobaczyła pochyloną nad sobą twarzi błysk flesza. Powietrze poranka zamknęło sięjak pierścień wokół jej gardła; oślepiona, niemiała innego wyjścia, jak skryć twarz na piersiAlexa. Ścisnął jej ramię, na barku poczułabicie jego serca i z własnej woli poddała sięsile swego obcego męża.

99/100

Page 101: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

@Created by PDF to ePub

Page 102: Jak z obrazka - Jodi Picoult - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.