Jagiellonek III

19
JAGIELLONEK NUMER III CO SZKODZI STUDENTOM? ROZMOWA Z JACKIEM WĄDZYŃSKIM JAK ZWYKLE - BIFOR - CZYLI GDZIE WYJŚĆ PRZED...? TAM GDZIE RZĄDZĄ NUMERKI TAM GDZIE RZĄDZĄ NUMERKI

description

Numer III Tygodnika Jagiellonek

Transcript of Jagiellonek III

Page 1: Jagiellonek III

JAGIELLONEK NUMER III

CO SZKODZI STUDENTOM?

ROZMOWA Z JACKIEM WĄDZYŃSKIM

JAK ZWYKLE - BIFOR

- CZYLI GDZIE WYJŚĆ PRZED...?

TAM GDZIE RZĄDZĄ NUMERKITAM GDZIE RZĄDZĄ NUMERKI

Page 2: Jagiellonek III
Page 3: Jagiellonek III

IĘCEJ (EURO)ENTUZJAZMU

Pierwszego maja minęło dziewięć lat od momentu, kiedy Polska dołączyła do struktur Unii Europejskiej. Zdecydowana większość z nas, studentów pierwszego roku, będąc wtedy w

czwartej klasie szkoły podstawowej obserwowała to wydarzenie nie zdając sobie do końca sprawy, co właściwie daje nam wejście do UE. Rodzice i – ogólnie – starsi, wymieniali się poglądami na temat nieuchronnej podwyżki cen żywności, wyjazdu w celach zarobkowych poza granice naszego kraju oraz konieczności dostosowania obowiązujących w zakładach pracy norm do tych ustalonych przez unijnych urzędników. Kiedy nadszedł 1 maja 2004r., czekało nas jeszcze odśpiewanie hymnu, wciągnięcie flagi na maszt, przecięcie wstęgi na Moście Przyjaźni i… bum! – staliśmy się mieszkańcami zjednoczonej Europy.

W 2004r. Polacy zgodnie opowiedzieli się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Ciekawi jedynie, jak jest teraz? Czy w Polsce wciąż istnieje zjawisko „euroentuzjazmu”, czy rozpłynęło się w powietrzu tuż po uzyskaniu statusu „kraju członkowskiego”, i czy czujemy się pełnowartościowymi Europejczykami? Jak pokazują badania, aż 74% ankietowanych potwierdza tę tezę, odpowiadając na pytanie „zdecydowanie tak”. Kwestią sporną pozostaje jedynie, czy między kontynentem a związkiem gospodarczo-politycznym państw należy stawiać znak równości. Tyle odpowiedzi, ilu ankietowanych. Ważne jest, że dobrze nam z naszym europejskim pochodzeniem.

Można opiewać zalety i pozytywy, jakie wypłynęły z naszego przystąpienia do Unii. Można także wytykać wady i złe strony tego politycznego kroku. Jednak faktem jest, że polska gospodarka zyskała potężne środki na rozwój, co wpłynęło między innymi na nasz przemysł i wyniki gospodarcze. Szkoły otrzymały nowe wyposażenie, a część także wyremontowano. Rozwinął się program stypendialny dla najlepszych uczniów, jak również i tych, którzy pochodzą z mniejszych miejscowości. Nawet przygotowania do wakacyjnego wyjazdu stały się mniej uciążliwe – wszak nie potrzebujemy paszportów. Jasne, były podwyżki cen, a nie wszystkie granice są już otwarte. Mimo to, głęboko wierzę, że warto pozytywnie patrzeć na naszą obecność w strukturach Unii Europejskiej. Na kolejne dziewięć lat pozostaje nam życzyć sobie wzajemnie: więcej euroentuzjazmu!

W

Page 4: Jagiellonek III
Page 5: Jagiellonek III
Page 6: Jagiellonek III
Page 7: Jagiellonek III

POSZUKIWANIA NOWEJ MISS

W dniach 11 - 13 kwietnia w Galerii Kazimierz, a także w Nowohuckim Centrum Kultury odbyły się castingi do konkursu Miss Małopolski 2013. Jest to jeden z etapów walki o koronę Miss Polski, a zwycięstwo na szczeblu wojewódzkim jest przepustką do półfinałów. Gala, podczas której poznamy zwyciężczynię odbędzie się 18 maja w Hotelu Sheraton w Krakowie. W zeszłym roku Miss Małopolski została Katarzyna Krzeszowska, która później zdobyła tytuł najpiękniejszej Polki. Piotr Błachut

STUDENCKI STARTER

Ruszyła 8. edycja ogólnopolskiej inicjatywy, dzięki której studenci mogą otrzymać w prezencie książeczkę z atrakcyjnymi rabatami. Ich ilość jest jednak ograniczona – spiesz się!

Dzięki zniżkom będziesz mógł taniej zjeść, skserować, oprawić pracę lub wyjechać na wakacje! Wyjścia na miasto przestaną pociągać za sobą wysokie koszty. To tylko kilka przykładów z bogatej oferty zniżkowej. Starter Studencki to mała książeczka z odrywanymi kuponami. Wystarczy, że będziesz ją mieć zawsze przy sobie, by korzystać z najlepszych zniżek studenckich w Krakowie.

Jeśli chcesz otrzymać własną, bezpłatną książeczkę, zapytaj przedstawiciela swojego samorządu wydziałowego o szczegóły lub odwiedź Biuro Zarządu Samorządu Studentów UJ (Collegium Novum, pok. 033, ul. Gołębia 24). Zniżki można ściągnąć ze strony www.StudenckiStarter.pl.

Magdalena Ziarko

N E W S Y

REKLAMA

Page 8: Jagiellonek III

TEMAT NUMERU:Tam, gdzie rządzi numerek

Justyna Bentlej

Page 9: Jagiellonek III

Wpisz, aby wprowadzić tekstKażdą wizytę na uczelni zaczynamy tak samo, a właściwie – w tym samym miejscu. Przy wejściu w pośpiechu ściągamy szaliki i odpinamy kurtki i płaszcze tylko po to, by zaraz je tam zostawić. Zazwyczaj, gdy do niej podchodzimy zza lady czekają już na nas wyciągnięte dłonie gotowe do odwieszenia naszego okrycia . Co w zamian? – ów nieszczęsny numerek, który szybko chowamy do torby z myślą, żeby później łatwo było go znaleźć. W szatni zostawiamy często nie tylko kurtki, szaliki, czapki, parasole, ale i niekiedy całe walizki. Czy zastawiamy się wtedy, czy będą one tam, gdy po nie wrócimy? – z moich obserwacji wynika, że nie. Szczery uśmiech pani czy pana odwieszającego nasz płaszcz daje nam spokój i poczucie, że zostawiamy go w bezpiecznym miejscu . Jednak nie mnie – po moich pierwszych przeżyciach z uczelnianą szatnią nabrałam do niej lekkiego dystansu. Pierwszy tydzień na uczelni, wieczorny wykład z filozofii, na uczelni pustki, podobnie jak w szatni. Na wieszakach wisiało kilka kurtek i szalików, nie było numerków ani nikogo za blatem. Ja – mało wiedząca wtedy studentka pierwszego roku naiwnie pomyślałam, że może tak ma być. Zadowolona, że nie będę musiała zawracać sobie głowy kurtką podczas wykładu, odwiesiłam ją . Gdy uradowana tym, że na dzisiaj koniec zajęć udałam się do szatni – mój humor znacznie się pogorszył, a właściwie ciężko tutaj w ogóle mówić o jakimkolwiek humorze. Wieszaki były puste, nie wisiała ani jedna kurtka. Gorączkowe przeszukiwania wieszaków nie pomogły, a właściwie dzięki nim zobaczyłam tylko karteczkę z napisem, że szatnia jest nieczynna i nie odpowiada za rzeczy pozostawione w niej. Wtedy wiedziałam tylko tyle: była to moja wina, i nie mam nawet prawa zgłaszać na uczelni tej kradzieży. Wracając zmarznięta wieczorem do mieszkania zrozumiałam swoją głupotę. Nauczka każdemu jest czasem

potrzebna, od tamtej chwili uważniej zostawiam moje rzeczy gdziekolwiek. Radość, gdy po wejściu na uczelnię zobaczyłam w szatni pana, który wydaje numerki była ogromna. Od teraz mogłam bezpiecznie zostawiać swoje rzeczy, a za każdym razem na potwierdzenie tego dostawałam numerek. Codziennie denerwuje mnie ten numerek, myślę, że większość dziewczyn wie, o czym mówię, bo znalezienie go w damskiej torebce niejednokrotnie graniczy z cudem. Za każdym razem, gdy śpieszę się z zajęć, a ów numerek leży gdzieś na dnie torebki, mam go dość – ale wtedy przypominam sobie o tym, jak dobrze, że jednak jest. Dobrze, że

jest takie miejsce, mimo że często denerwują nas kolejki i numerki, ale stojąc z boku i obserwując – można stwierdzić jedno: to miejsce zbliża ludzi. Nie zwracamy na to uwagi, a najczęściej to właśnie tu zaczynamy dzień, tu spotykamy pierwszych znajomych idąc na i żegnając się po zajęciach. Bywa i tak, że to pracownicy szatni pierwsi dowiadują się o naszych zdanych czy niezdanych egzaminach, bo często trudno nam ukryć swój smutek czy radość, a oni są pierwszymi osobami, do których przychodzimy. Mimo, że za oknami już prawie lato, a szatnia powoli przestaje spełniać swoją funkcję, należy ją docenić , bo, choć może nie jest najważniejszym miejscem na uczelni, ale na pewno ciekawym i godnym uwagi. Wszystkim korzystającym z niej życzę zawsze czekających kurtek i rzadziej gubiących się numerków.

Dla Was, drodzy Czytelnicy, zgłębiliśmy już sekrety stoiska z obwarzankami, porównaliśmy uczelniane ksera oraz dokonaliśmy oceny nowej stołówki . W dzisiejszym numerze pora na kolejne miejsce, jakże doskonale Wam znane – szatnie .

JAG

IELL

ONE

K

num

er 3

Page 10: Jagiellonek III

Chodzi o to, żeby dawać energięAutor: Martyna Janekowicz

Młody chłopak, w okularach i z dredami. Wielu ludzi w Krakowie wie, że kocha muzykę. Znają go, bo grywa na ulicy z bębniarzami. Ten pasjonat reggae chce także… pomagać dzieciom. Jak sam mówi – „Muzyka to moja pasja, drugą jest pomaganie”. Wojtek Rosada to bębniarz, DJ i student resocjalizacji.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Wszystko zaczęło się od wyjazdu do Belgii. Moja siostra mieszkała tam przez 5 lat i poznała faceta, wiesz – dredy, muzyka… Pojechałem do nich i zaznajomiłem się z kulturą rasta. Sam zacząłem nosić dredy. Kupiłem bębny, siedziałem w domu, męczyłem mamę i babcię grając. Po ponad roku stwierdziłem z kolegą, że

pójdziemy pograć na ulicy. Chcieliśmy się pokazać, zobaczyć, jak to jest. Najpierw poszliśmy pod Wawel. Byłem bardzo

zdenerwowany, ręce mi się tak telepały, że nie byłem w stanie zagrać d o b r z e r y t m u . Zarobiliśmy przez godzinę jakieś 5zł. Później stwierdziliśmy, że idziemy na Grodzką. Usłyszeliśmy bębny, okazało się, że jacyś ludzie tam grają. P o z n a l i śm y s i ę , zaczęliśmy grać z nimi. Skończyliśmy koło 22:00. Dlaczego ludz ie decydują się grać na ulicy?Wydaje mi się, że to dobry sposób na promocję i początek. Jeżeli chodzi o kluby, często mają rezydentów.

Mają tak wypełniony tydzień, że nie ma gdzie się „wepchać”. Na ulicy możesz nie być jeszcze „doskonały”, a ludzie i tak będą się cieszyć.

Na ile granie z artystami ulicznymi wpłynęło na Ciebie – jako osobę i jako muzyka?

Przede wszystkim otworzyło mnie, bo grając w domu mama i babcia mówiły: „nie tłucz się”- co to za publika? Na ulicy podpatrzysz, jak ludzie reagują na Ciebie, a z drugiej strony przychodzą też inni muzycy. Czasem podchodził ktoś, kto grał już „x” lat, dawał wskazówki.

Co takiego jest w klimacie grania na ulicy, że chcesz tam wracać?

Było mnóstwo genialnych sytuacji. Raz graliśmy pod „Adasiem” na bębnach. Nagle zebrało się z 200 osób. Wszyscy zaczęli tańczyć, bawić się. Można było przekazać ludziom energię,

która płynie z nas poprzez muzykę.

A jak to się stało, że zostałeś DJ’em Don Yellow Selecta?

Na domówkach zawsze puszczałem muzykę. Znajomy miał do sprzedania CD player i mixer. Kupiłem i już miałem gotowy sprzęt do grania. Robiliśmy kumplowi imprezę urodzinową, okazało się, że jego dziewczyna ma przyjaciół w klubie Awaria. Dogadaliśmy się, że tam ją zrobimy. Wszystko świetnie się udało, mnóstwo ludzi się bawiło, była energia. Nie spodziewałem się, że będzie aż taki odbiór! Jak już wszystko spakowałem, pomyślałem: „Jak to? Ja zagrałem taką imprezę?”. Byłem w szoku, ale dumny z siebie. Teraz kupiłem gramofon, kupuję płyty. Ta muzyka ma siłę – dancehall, czy reggae. Jest powiedzenie, że reggae to muzyka z serc do serc. Chodzi o to, żeby dawać energię poprzez muzykę, moją selekcję i całą moją osobę.

Jak sobie wyobrażasz swoją dalszą karierę?

Na moim fanpage’u na Facebooku [Don Yellow Selecta] napisałem, że jestem „świeżą krwią za deckami jako DJ, ale jakieś 4 lata istnieję jako bębniarz”. Tak jak z bębnami – byłem samoukiem, tak samo tutaj – metodą „prób i błędów”. Najlepiej po prostu grać, zobaczyć, jak ludzie reagują. Siedzę w muzyce długo, więc ucho do niej mam. Wcześniej siedziałem w muzyce „żywej”, elektronika była dla mnie czarną magią. Na razie zajmuję się selekcją, znajdowaniem płyt. Jak dojdę do dobrego poziomu, to planuję sam tworzyć muzykę. Niedawno kupiłem klawisze, mam jeszcze inne sprzęty, więc jestem przygotowany. Nic tylko grać, grać i grać…

Zdjcie pochodzi z prywatnego archiwum

JAG

IELL

ONE

K

num

er 3

Page 11: Jagiellonek III

Co szykujesz w najbliższym czasie?26 kwietnia jest impreza w Awarii – druga impreza z cyklu „All fruits ripe!”.Myślę, że będzie świetnie, zwłaszcza, że teraz tyle dobrych rzeczy na winylach kupiłem, że nic, tylko wpadać! Dzień później, przed Silesian Sound System, gram support. Studiujesz resocjalizację, nic związanego z muzyką…To dwa światy. Muzyka to moja pasja, drugą jest pomaganie. Chcę zajmować się dzieciakami, które w trakcie dojrzewania, życia w domu, w związku z problemami tracą energię. Chodzi mi o to, żeby dodać im sił…Poprzez muzykę?Również. Chodzi o przepływ

dobrej energii – aby ją przekazywać i dzięki temu pomagać.Jak więc sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Chcesz być związany z muzyką, ale też pomagać dzieciom…Wiadomo, że to będzie „pełny” czas, bo to nie jest tego typu praca, że „odbębnisz”, wracasz do domu i jest spokój. Tu cały czas myślisz, jak pomóc temu człowiekowi. Czuję, że mogę pomagać. Przede wszystkim rozmową można dotrzeć do człowieka. Nie chodzi o to, żeby mówić ludziom, co mają zrobić, tylko

budzić w nich to, co mają, bo każdy w nas ma skarb.

Wojtek Rosada zaprasza 26 kwietnia na swój koncert - drugą imprezę cyklu „All fruits ripe!”;27 kwietnia zagra support przed Silesian Sound System

Wedle krakowskiej tradycji, o b o w i ą z k i e m k a ż d e g o prawdziwego studenta jest udział w Juwenaliach. Skąd się wzięły w naszym mieście? Z pewnością każdy z Was o nich słyszał, pewnie niejeden w nich uczestniczył, ale co właściwie znaczy słowo „juwenalia” ?

Z łacińskiego słowo „Iuvenalia” oznacza „igrzyska młodzieńców”. Podobno w Krakowie swój początek miały już w piętnastym wieku. Od tamtej pory kultywowane są po dziś dzień. Kto był ich pomysłodawcą? Rzymski cesarz – Neron. To on zapoczątkował święto, podczas którego młodzi rzymianie mogli prezentować swoje talenty, a wszystko to odbywało się w formie barwnych korowodów.

Nie dziwne, że tradycja wiosennej zabawy została szybko zaakceptowana przez studentów, ciekawostką natomiast jest to, że pierwsze tutejsze Juwenalia zo rgan izowa ła Akademia Krakowska. Jak są obchodzone dzisiaj? Zwyczaj korowodu został zachowany. Młodzi ludzie przebierają się w najróżniejsze stroje, począwszy od kreacji indywidualnych po grupowe. Na ulicach Krakowa możemy spotkać postacie z bajek, filmów i inne wytwory studenckiej wyobraźni, która, jak wszyscy wiemy, nie zna granic. Wyruszają z miasteczka AGH w kierunku rynku, w celu odebrania kluczy do bram miasta od samego Prezydenta Krakowa. Wydarzenie to jest symbolem przejęcia „władzy” przez żaków. Barwny pochód wzbudza wielkie zainteresowanie, a osoby

przebrane najciekawiej nie są w stanie uciec przed błyskiem fleszy. W tym roku odbędzie się on 10 maja.

Miasto zaleje również fala koncertów. To wspaniała okazja do tego, żeby wybawić się pod sceną, wykrzykując wraz z tłumem teksty piosenek swojego ulubionego wokalisty, oraz skakać w rytm największych przebojów. Na krakowskiej scenie zagrają między innymi: Maria Peszek, Myslovitz, Brodka, Coma, Kult, Strachy na Lachy i wiele, wiele innych gwiazd.

Tego wydarzanie nie da się przegapić a co najważniejsze :Nie może Cię tam zabraknąć !

Plan na Juwenalia 2013 (dostępny na http://www.mmkrakow.pl )

JUWENALIOWYzawrót głowy

Autor: Weronika Stryczek, Katarzyna Szybowska

JAG

IELL

ONE

K

num

er 3

Page 12: Jagiellonek III

„Oglądam z rodziną reklamy na Polsacie, a tu nagle film” głosi popularne ostatnio powiedzonko. Jednak w tym, z założenia zabawnym, żarcie kryje się niepodważalna prawda – reklamy są wszędzie, docierają do każdego z nas i robią to z coraz większą mocą. Producenci reklam nieustannie rywalizują o stworzenie najlepszego i najbardziej chwytliwego spotu reklamowego. W tej walce nie jest najważniejszy produkt i jego jakość, a jedynie chwyt marketingowy, który ma przyciągnąć klientów. A najlepszym obszarem do reklamowania jest, oczywiście, telewizja – operuje ona bowiem wszystkimi technikami wyrazu: obrazem, dźwiękiem, słowem. Producenci reklam, podczas ich tworzenia, uciekają się do wielu chwytów, które służą do pozyskania klientów, nierzadko ocierają się one o granice manipulacji. Są to rzeczy z pozoru prozaiczne, a bywa, że i niezauważalne. Mają jednak kluczowy wpływ na sposób odbierania reklamy. Jednym z nich jest sam dobór czasu antenowego – reklamy produktów skierowanej do konkretnej grupy odbiorców emitowane są w tym czasie, co programy o takim samym charakterze. Artykuły spożywcze, nowinki kosmetyczne czy pisma kobiece reklamowane są w przerwach między serialami telewizyjnymi, których głównymi odbiorcami są gospodynie domowe. I w ten sposób reklama produktu trafia do właściwego odbiorcy. Podobnie reklama dezodorantu dla mężczyzn, reklamowana przez ociekającego testosteronem piłkarza – najwłaściwszy moment jej emisji to przerwa w meczu piłkarskim. Odbiorca – oczywiście zapalony fan piłki nożnej, zapragnie kupienia reklamowanego produktu, by poczuć się jak jeden ze swoich idoli biegających po boisku W ten sposób promowanych jest wiele innych produktów – do udziału w reklamach angażuje się gwiazdy telewizji czy muzyki. Sygnując swoim nazwiskiem dany produkt, można oczekiwać, że fani zaczną go masowo kupować. Kosmetyki reklamowane przez supermodelki czy gwiazdy kina dają zwykłej gospodyni poczucie, że kupując tę mascarę, czy ten szampon do włosów, reklamowany przez swoją ulubioną aktorkę, wniesie do swojego szarego życia trochę luksusu. Bardzo sprytnym chwytem wykorzystywanym przez reklamodawców jest nadawanie im pseudonaukowego

charakteru. W spocie występuje „dentysta” czy inny ekspert danej dziedziny i przedstawia „rzetelne” dane statystyczne – „już ponad 90% społeczeństwa używa tej pasty!”. Udowodniono naukowo, że ludzie wierzą w dane statystyczne i nie poddają ich żadnej wątpliwości. Obecność „eksperta” dodatkowo utwierdza ich w przekonaniu, że podawane informacje są całkowicie autentyczne. Podobnie rzecz ma się ze sposobem prezentowania informacji. Podczas reklamy przedstawia się cechy produktu wyróżniające go spośród innych, będące nowością w tej kategorii. Często występuje to w reklamach telefonów komórkowych czy aparatów fotograficznych, do których wprowadza się jakąś nowinkę techniczną – ruchomy ekran czy wykrywacz uśmiechu. Nie wspomina się jednak, że produkty te są gorsze pod innymi względami od, np. wcześniejszych modeli. Mogą mieć mniejszą pamięć, czy gorszą rozdzielczość. Technika ta zwana jest fragmentacją informacji – odbiorcy przedstawiane są jedynie dobre cechy produktu, o innych nie mówi się w ogóle.Innym narzędziem, którego obsługę świetnie opanowali twórcy reklam jest samo słowo. To, jak sformułowane jest hasło reklamowe, gwarantuje powodzenie w sprzedaży danego produktu. Często używa się sformułowań takich jak „ostatnia okazja!” czy „pośpiesz się!”. W tym momencie na myśl przychodzi reklama jednego z czołowych marketów z urządzeniami RTV i AGD, gdzie ogromny tłum, z panną młodą na czele, biegnie, by zdążyć na wyprzedaż . Podobnie rzecz ma się ze słownictwem określającym charakter danego produktu. Warto zauważyć, że używane w reklamach przymiotniki mają charakter wartościujący – „najlepszy”, „najsmaczniejszy” , „najdelikatniejszy” . Takie sformułowanie przekazu, choć być może mało pomysłowe, oddziałuje na podświadomość odbiorcy.

Warto zauważyć, że są produkty, które mimo braku reklam, utrzymują się na rynku i są kupowane niezależnie od kampanii marketingowej. Bo przecież, jeżeli coś jest dobre, to samo w sobie jest reklamą.

MASOWO ZMANIPULOWANIAutor: Magdalena Więsek

JAG

IELL

ONE

K

num

er 3

Page 13: Jagiellonek III

Pracuje Pan z młodzieżą od wie lu lat . Widzia ł Pan r óżn yc h l u d z i . D o roś l i zazwyczaj lubią grzeczne dzieci i potulną młodzież, a Pan?Grzeczne dzieci nie stawiają wyzwań, nie prowokują istotnych pytań, jakie muszą się pojawić, kiedy zawodowo pracuje się z ludźmi. Generalnie, gdy patrzę na swoją historię to widzę, ze zawsze lgnę l i do mnie inteligentni c h u l i g a n i . I g r a j ą c c z ę s t o k o n t a k t e m z e m n ą , n i e przekreślali nigdy porozumienia. Zawsze posiadali inteligencję życiową – taką, którą zdobywa się przez konfrontację z życiem, z ulicą.Czy rodzice, nauczyciele, pedagodzy mogą pomóc m ło d e m u c z ło w i e k o w i zagubionemu w życiu? Jak mogą to zrobić?Nie jestem pewien, czy w tak zwanej g rupie „doros łych” z n a j d z i e m y w i e l u t a k i c h p r z e w o d n i k ó w , k t ó r z y r zeczyw i śc i e mogą pomóc młodym ludziom. Są tacy dorośli, którzy ciągle, jak nastolatkowie, nie określili się wobec świata albo oddają hołd pewnym fetyszom konsumpcji, ale podczas swojej pracy spotkałem wielu dorosłych, którzy mają intelektualny i moralny mandat. Pomoc młodym nie może się odbywać przez prawienie kazań i moralizowanie. Podam przykład – mój kolega który pracuje z m łodzieżą postanowi ł , że przebiegnie maraton. Zwykle biega ł na krótkie dystanse, jednak doszedł do wniosku, że stać go na to i r ó w n o c z e ś n i e d o t a k i e j aktywności zachęcał młodych ludzi. Udało mu się osiągnąć cel w maju tego roku, jednocześnie jeden z jego wychowanków, żyjący wcześniej w próżni, przebiegł swoje pierwsze 10 kilometrów. Rzucił palenie i

rozpoczął całkiem nowy tryb życia. Pracował pan z osobami u z a l e ż n i o n y m i . C z y p r a w d z i w y m j e s t , ż e niektóre narkotyki n ie szkodzą?Istnieją grupy młodych lobbystów, które próbują przekonać innych, że tak właśnie jest. Chcą, na przykład, uwalniać konopie. Osobiście jestem przeciwko l e g a l i z a c j i j a k i c h k o l w i e k narkotyków, bo nie chcę, by w aptekach czy sklepach można było kupić substancje, które nas niejako okłamują. Są młodzi, którzy twierdzą, że „palę sobie ziółko i czuje się zajefajnie. Nic mi się nie dzieję, więc z jakiego powodu mam przestać palić?” A kiedy sięga się coraz głębiej, to zaczynają się prawdziwe kłopoty. Jak to się dzieję, że niewinny joint człowieka wkręca? Czy jest taki moment, kiedy p o w i n n i śm y w r z u c i ć wsteczny?Sygnałem alarmowym jest, gdy ja – konsument – nie jestem w stanie optymalnie funkcjonować bez tego, co biorę, kiedy myślenie o tym, by w końcu zażyć staje się moją obsesją, kiedy myślenie o tym, by wziąć i wyprostować sobie nastrój zaczyna dominować nad jakąkolwiek inną treścią,A jeżeli my, młodzi, jesteśmy o b s e r w a t o r a m i t a k i e j sytuacji, kiedy ktoś z naszej rodziny czy środowiska zaczyna wpadać w nałóg – co powinniśmy zrobić?Jeżeli ja – jako młody człowiek – zajmę stanowisko misjonarza, który poucza, mogę się liczyć z tym, że zostanę zgaszony. Ludzie s y s t e m a t yc z n i e u ży w a ją c y n a r k o t y k ó w s ą w s t a n i e zaprzeczyć jak iemukolwiek argumentowi. Myślę, że w takich bezpośrednich sytuacjach, jeżeli w nas jest niechęć czy niepokój – o tym trzeba mówić. Należy mówić

o swoich emocjach i lęku. Dzielić się tym, co nas martwi, Placówka Siemachy w Bonarce to nowość. Po co otwierać ośrodek dla młodzieży w takim miejscu?Głownie dlatego, że to miejsce dobre, jak każde inne. Można do niego z łatwością dojechać, a centra handlowe już dawno p r z e s t a ł y b y ć o b s z a r e m handlowym – to miejsca, gdzie ludzie spotykają się, spacerują, ch o d zą n a r a n d k i w z d łuż k l i m a t y z o w a nyc h u l i c z e k . U l o k o w a n i e p l a c ó w k i młodzieżowej w takim miejscu zwyczajnie poszerza definicję centrum handlowego – tak, to przestrzeń publiczna, gdzie mogą dziać się rzeczy niezwiązane z handlem i komercją Czy nastolatkowi maja jakiś s p e c j a l n y p r o b l e m zakupowo-rozrywkowy, że ich tu ciągnie?Myślę, że problem młodzieży w g a l e r i a ch j e s t p ro b l e m e m p r a s o w y m , p o t r o s z e w y k r e o w a n y m p r z e z fi l m „Galerianki”. Często nas pytano, czy wyłapujemy takie dziewczyny, co oczywiście nie leży w naszej misji, poza tym, nigdy nie z a u w a ż y ł e m d z i e w c z y n w krótkich spódniczkach które wystawałyby na balkonach i sugestywnie przygląda ły się panom w średnim wieku. Co oferujecie młodzieży, by do Was przyszli i chcieli zostać?Siemacha tworzy środowisko, co nie jest tym samym co zbieranina. To taka zbiorowość, która ma swoją tożsamość, zasady, w miarę up ływu czasu ma wspólne wspomnienia, po jakimś czasie pewien lokal zaczyna traktować jak swój i czuje się z nim związana. Poza tym Siemacha jest czymś sta łym, codziennym. Pozwala się młodym ludziom zakorzeniać.

Z pedagogiem niepedagogicznie

– czyli rozmowa z Jackiem Wądzyńskim Autor:

Page 14: Jagiellonek III

W naszych głowach panuje dziwne przeświadczenie, że wszystko, co najlepsze pochodzi zza zagranicy. Nic bardziej mylnego. Wystarczy podać przykład MISBEHAVE. Jedna z wielu streetwear’owych marek, jakie powstały w ostatnich latach bije rekordy popularności. Cara Delevigne, Marina Łuczenko, a obok nich niemal 50 tysięcy fanów na Facebook’u . Dziewczyny z Krakowa – Natalia Maczek i Kasia Kotnowska udowodniły, że kreatywność i konsekwencja w dążeniu do celu to prosta droga do osiągnięcia sukcesu. Zaledwie cztery lata temu projektantki stworzyły pierwszą kolekcję. Kierowane do określonej grupy odbiorców, pomiędzy 15. a 30. rokiem życia ubrania szybko zyskały rozgłos. Zdobyły stałych klientów , którzy z niecierpliwością czekają na wszelkie nowości. Niezależnie od tego, co pojawi się w ich internetowym sklepie – znika w przeciągu kilku godzin. Pewni siebie, zbuntowani fani MISBEHAVE pokochali charakterystyczny styl marki. Wyróżniające się niepoprawnymi napisami koszulki czy bluzy NA$TY

to hit obecnej kolekcji , która zdobyła wielu miłośników, również poza granicami kraju. Najlepsze modelki (Jourdan Dunn), znani blogerzy (Style Scrapbook, MAFFashion) oraz celebryci (Doda, River Viiperi) pokochali MISBEHAVE. Ulubione stylizacje zamieszczają na swoich profilach, jednocześnie promując polską markę. Projekty młodych dziewczyn zostały docenione przez prestiżowe magazyny modowe m.in. Elle UK, IN STYLE Germany, Vogue Italia oraz polski K MAG. Kasia i Natalia dowiodły, że wszystko jest możliwe. Pasja, kreatywność i zaangażowanie przyniosły im wiele sukcesów , a to dopiero początek ich wielkiej kariery.

DOBRE,bo polskie

Autor: Małgorzata Ościsłowicz

Wraz z nadejściem upragnionej wiosny i pojawieniem się pierwszych gorących promieni s łonecznych , s tudenc i postanowili solidarnie otworzyć semestr letni, opuścić pokoje w akademikach, mieszkania i stancje, by ruszyć przed siebie, zaczerpnąć świeżego powietrza oraz wiosennego słońca. Dużą popularnością cieszą się ścieżki spacerowe oraz rowerowe wzdłuż Wisły, a także wszelkie inne miejsca będące połączeniem kawałka zieleni i wody. Dlatego też duże

powodzenie ma aleja prowadzące z kampusu Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej aż do Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. Wzdłuż alei po o b y d w ó c h s t r o n a c h umieszczone są ławeczki, równo, jedna po drugiej. Zieleń również napawa nas swoją obecnością, a po zmroku o odpowiednie naświetlenie dbają latarnie rozmieszczone w równych odstępach. Aleja ta to świetnie miejsce dla studentów, jak również kadry nauczającej

na wydziałach znajdujących się w pobliżu. Często w harmonogramie zajęć zdarzają się dłuższe przerwy, tzw. „okienka”, z którymi często nie wiemy, co zrobić. Miejsce, które opisuję jest idealne na zapełnienie wolnej chwili. Relaks z książką i kawą na ławeczce, czy miła rozmowa z przyjaciółmi na świeżym powietrzu to świetny pomysł na spędzenie wolnego czasu. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia tego wspaniałego miejsca.

WIOSENNA ALEJAna długie przerwy

Autor: Anna Dróżdż

Page 15: Jagiellonek III

Pierwsza myśl - nic. Czas studiów to przecież nie tylko nauka i bieganie na wykłady, ale także okres zabawy, więc nie ma w tym nic złego, że ktoś, od czasu do czasu, wyjdzie do klubu. Nie oto jednak tutaj do końca chodzi. Studenci robią wiele rzeczy, które może i nie są dla nich zagrożeniem, ale na pewno im nie pomagają. Wcześniej wspominałem o imprezach – fajna sprawa, można się wyluzować, napić i potańczyć. Należy pamiętać jednak o zasadzie, że „co za dużo, to niezdrowo”. Niejeden żak, który daje porwać się szałowi weekendowej zabawy nie kontroluje stanu portfela, co potem kończy się oszczędzaniem – na przykład na jedzeniu, albo prośbą do rodziców o kolejny przelew. Niektórzy notorycznie opuszczają zajęcia, co na pewno nie sprawi, że kiedy na zaliczeniu braknie punktu do tego, aby uzyskać lepszą ocenę – profesor przymruży oko, uśmiechnie się i powie, że to żaden problem. Na samych notatkach skserowanych od znajomych z roku nie zawsze da się wzorowo zdać. Warto postarać się, żeby wykładowca nas zapamięta ł – oczywiście z dobrej strony. Anonimowość tutaj niczemu nie służy. Poza tym profesorowie lubią, kiedy chodzi się na ich wykłady. Kolejna sprawa dotyczy niekorzystania z praktyk, staży i wolontariatu, gdzie można zdobyć niezbędne

doświadczenie, które pomoże w znalezieniu pracy po studiach. Dziś wszyscy chcą zatrudniać ludzi z umieję tnościami, wiedza teoretyczna i dyplom nie wystarczą. Nawet jeśli teraz o tym nie myślimy, to prawda jest taka, że studia szybko przeminą i w końcu będzie t r z e b a z a c z ą ć s i ę t y m przejmować, ale wtedy może być już trochę za późno na n a d r o b i e n i e p e w n y c h zaległości. Ostatnią kwestią, którą chciałem poruszyć jest

niepilnowanie terminów, co jest sporym błędem i utrudnieniem, jednocześnie. Oczywiście, zdarzają się wypadki losowe, ale mimo to wielu studentów ma z tym problem. Warto założyć kalendarz, w którym będzie się notować daty przed-terminów, kolokwiów i dni wolnych. Mobilizacja jest tutaj kluczowa. Pilnujmy dat. Nawet, jeśli nie chce nam się uczyć na zaliczenie w pierwszym terminie, to prawda jest taka, że prędzej czy później będziemy musieli to zrobić. Odwlekanie terminów może i z jednej strony jest wygodne, ale za to ci, którzy o obowiązkach pamiętali i wszystko zrobili wtedy. kiedy było trzeba - mają potem spokój. Jak widać, istnieją sprawy i kwestie, które studenci bagatelizują, co nie zawsze jest dobrym podejściem. Jesteśmy już dorośli i nie wypada nam prosić ciągle rodziców o dodatkowe pieniądze, kto ich potrzebuje – może iść do pracy, albo nauczyć się umiejętnie dysponować swoimi finansami. Nawet, jeśli jutro nie podejdziesz do napisania kolokwium i nie będziesz musiał dzisiaj kuć, to prawda jest taka, że co się odwlecze, to nie uciecze. Warto pamiętać o tej, jak i kilku innych regułach, a życie na studiach będzie łatwiejsze.

O TYM CO STUDENTmoże robić źleAutor: Piotr Błachut

Page 16: Jagiellonek III

BIFORPrzed każdą imprezą poza na porządnego bifora.

Autor: Kamil MoskalPrzed nami gor. Sezon na

grilla i ogniska, co wiąże się nieodłącznie od lat z piwem i kiełbasą. Jak plenerek, to wiadomo – plecak piw i pełne połączenie chmielu w naszych

ustach z otaczającą nas naturą. A gdzie w najbliższym czasie kupić coś tanio?

Teraz poważna posiadówka, grill przydomowy, czyli kiełbasa ledwo się mieści na ruszcie.

K a r k ó w k a , k r e w e t k i , polędwiczki, boczek, szaszłyki. W tym miejscu chcielibyśmy Wam przedstawić bardzo dobrego i prostego drinka, ale

zacznijmy od przeglądu okazji w naszych sklepach.

Do 30.04 w Tesco: Smirnoff Black 1000ml – 49,99zł

Żołądkowa Gorzka De Luxe 1000ml – 34,99 zł

Nie bez powodu zestawiliśmy powyżej te dwie wódki. Żołądkową każdy zna, a

na pewno pamięta ból głowy na drugi dzień i obietnice „nigdy więcej”. Jej dużym plusem jest to, że jest tania i na tym kończymy, bo to wystarczy, żeby ją kupować. Co do

czarnego Smirnoffa, jest to wódka klasy premium. Swojego unikalnego smaku (wódka może smakować) nabiera w 100-letnim m i e d z i a n y m k o t l e destylacyjnym, według starej rosyjskiej, na pewno fachowej metody. Filtruje się ją przez węgiel drzewny ze srebrnej brzozy syberyjskiej. Proces ten d o s k o n a l e u s u w a zanieczyszczenia, czego nie można powiedzieć o Żołądkowej i innych wódkach klasy niższej. Normalna cena butelki 0,7 l

sięga 60zł, a tu za 1 l płacimy tylko 50zł. Jeśli chcemy kupić naprawdę dobrą wódkę na jakąś specjalną okazję, to warto się zastanowić nad tą propozycją, a nie przepłacać za koszt importu

Finlandii, która klasą jakości stoi obok Wyborowej.

Smirnoff’a Black najlepiej dobrze zmrozić w temperaturze syberyjskiej, a następnie pić czystą jednym haustem z g ł ę b o k i e g o k i e l i s z k a . Przekonacie się, że można zaoszczędzić na przepicie.

Wracamy do naszego grilla. Doskonałym drinkiem na długi wieczór będzie połączenie wódki z limonką.

Z a c z n i j m y o d n a j b a r d z i e j p o s z k o d o w a n y c h , czyli kierowców:Do 15. 05. w Żabce: Warka Radler 500ml x 4 – 9,99 pieniąsów (2,50 szt.)

Szybko odrzućmy na bok kurtuazję, i tak:

Jak już jesteśmy w Żabce: Kasztelan 500ml x 6 – 12,49 pieniąsów (2,08 szt.)

Do 30.04. w Carrefour: Lech 500ml x 8 – 14,99zł (1,87 szt.!!!)

Do 30.09. w Spar: Harnaś 500ml – 1,59zł

BIFO

R

JAG

IELL

ONE

K

num

er 2

Zielone wybrzeże- 40ml wódki- Sprite- limonka- łyżeczka cukru (najlepiej brązowego)- lód

Bierzemy wysoką szklankę typu long. Kroimy limonkę na ćwiartki (półksiężyce). Trzy k a w a ł k i w r z u c a m y d o szklanki. Wsypujemy cukier. Rozgniatamy łyżką, tak, aby sok połączył się z cukrem. Dodajemy kostki lodu i zalewamy to ładnie wódką. Mieszamy nasz wywar i dopełniamy go Spritem. Na k o n i e c g a r n i e r u j e m y naciętym kawałkiem limonki na brzeg szklanki, słomka i… gotowe!

Page 17: Jagiellonek III

Konia z rzędem temu, k to przewidzia łby, że w pierwszych spotkaniach ½ LM obie hiszpańskie drużyny poniosą klęskę. Po losowaniu półfinałów Ligi Mistrzów większość s y m p a t y k ó w f u t b o l u t y p o w a ł a hiszpański finał na Wembley, bądź też starcie Realu z Bayernem. Tymczasem zanosi się, iż po raz pierwszy w historii finał Ligi Mistrzów będzie wewnętrzną sprawą niemieckich drużyn.

W rozegranych 23 i 24 kwietnia pierwszych spotkaniach półfinałów najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie niemieckie drużyny uzyskały solidną zaliczkę przed r e w a n ż a m i , g r o m i ą c s w o i c h hiszpańskich rywali.

N a j p i e r w , w e w t o r e k , skompromitowa ła się Barcelona, przegrywając na Allianz Arena 0-4 z Bayernem Monachium. Zespół Juppa Heynckesa odniósł przekonywujące zwycięstwo po dwóch golach Thomasa Müllera, po jednym trafieniu dołożyli Mario Gómez i Arjen Robben. Bawarczycy pewnie realizowali taktykę n a k r e ś l o n ą i m p r z e z s w o j e g o szkoleniowca i wykorzystali słabości Barcelony – niepewną obronę, słabą grę przy stałych fragmentach gry, zbyt duże uzależnienie od Messiego.

Oprócz strzelców bramek na wyróżnienie w szeregach niemieckiej drużyny zasługuje Javi Martínez. Hiszpan kupiony w lecie 2012 roku za 40 mln euro z Athleticu Bilbao, pewnie wykluczył z gry jednego z kluczowych zawodników Barcelony – Andrésa Iniestę, zaliczył 6 udanych wejść w walce o piłkę, podłączał się także do akcji ofensywnych swojej drużyny.

W Barcelonie nie sposób nikogo wyróżnić , zawiód ł wracający po kontuzji i nie będzący w 100% gotowy do gry Messi, niepewna obrona Barcelony nie ustrzegła się błędów, a młody Marc Bartra niejednokrotnie będąc pod pressingiem zawodników rywala wybijał piłkę na rzut rożny. Bawarczycy mieli aż 11 cornerów i po jednym z nich padła bramka (gol na 1-0 Müllera). Blaugrana nie potrafiła zagrozić bramce strzeżonej przez

Manuela Neuera, najlepszą okazję po zagraniu z rzutu wolnego przez Xaviego mia ł Bar t ra , a l e m łody s toper n ieatakowany przez żadnego z obrońców rywala źle przyjął piłkę, a następnie posłał ją niecelnym strzałem wysoko w trybuny. Wynik 4 -0 praktycznie przesądza rywalizację w tej parze, nikt w historii LM nie odrobił 4-bramkowej straty po pierwszym spotkaniu, nie mając strzelonej bramki

na wyjeździe. Rewanż 1 maja na Camp Nou.

W drugim spotkaniu historycznego wyczynu dokonał Robert Lewandowski. Polak zdobył aż 4 bramki przeciwko Realowi Madryt, a jego Borussia Dortmund pokonała zespół ze stolicy Hiszpanii 4-1. Dla Realu Madryt honorowe trafienie zaliczył Cristiano Ronaldo.

Polak został pierwszym piłkarzem który strzelił 4 gole w jednym meczu na etapie pó łfinalu Lig i Mis trzów. P a m i ę t a m , j a k w p r z e s z ł o ś c i dziennikarze sportowi wymieniali Polaków znajdujących się w kadrach zespołów grających w LM, liczono dni bez gola Polaka w LM, które biegły od pamiętnego gola Krzynówka przeciwko Realowi Madryt (niechlubną seria trwała 1323 dni, a przerwał ją wtedy Marek Saganowski zdobywając gola dla

Aalborga w meczu z Villarreal). Teraz sportowi dziennikarze nie muszą już rozdmuchiwać epizodycznych występów Polaków i robić z nich wielkich sukcesów. W końcu od pamiętnego występu Jerzego Dudka w finale LM przeciwko Milanowi w Stambule, Polacy doczekali się bohatera wielkiego piłkarskiego spektaklu.

Lewandowski po swoim wyczynie t r a fi ł n a c z o łó w k ę w s z y s t k i c h

najważniejszych gazet sportowych, co zrozumia łe, Facebook i Twitter opanowa ły obrazki , komentarze rozpływające się nad wyczynem Polaka. Powróciły także spekulacje na temat transferu Lewandowskiego do innego klubu po zakończeniu obecnego sezonu. „Lewego” wiąże z Borussią Dortmund kontrakt do 2014 roku i, jak już wcześniej zapowiadał, nie zamierza go p r z e d łu ż y ć . Po l a k p r z y by ł d o niemieckiego zespołu z poznańskiego Lecha za 4,5 miliona euro. Ten, kto teraz będzie chciał nabyć Polaka musi się liczyć z o wiele większym wydatkiem. Jak donoszą różne media sportowe, Lewandowski znajduje się na liście życzeń takich klubów jak Bayern, Juventus czy Manchester United. Z pewnością w lato piłkarski świat będzie śledził karuzelę transferową z udziałem Lewandowskiego.

Robert Lewandowski show, Bayern gromi Barcelonę!Autor: Mateusz Skrzela

Po pierwszych meczach półfinałowych Ligi Mistrzów niemieckie drużyny bardzo blisko finału na Wembley.

SPO

RT

JA

GIE

LLO

NEK

nu

mer

2

Page 18: Jagiellonek III

Bohater środowego spotkania nie uznaje wcale tego meczu za swój naj lepszy występ w kar ierze, dodatkowo zapewnia o koncentracji przed rewanżem na Santiago Bernabeu: - „W rewanżu na pewno m u s i m y p o t w i e r d z i ć , ż e nieprzypadkowo wygraliśmy dziś 4:1. O c z y w i ś c i e ża łu j e my g łu p i o straconego gola, bo padł po naszym błędzie. Ale na szczęście udało nam się strzelić cztery bramki. Wiemy jednak, że rewanż będzie o wiele trudniejszym meczem. To nie był jednak mecz, w którym czułem się najpewniej. Grałem lepsze mecze. Skuteczność była dziś stuprocentowa, ale wydaje mi się, że grałem w karierze lepsze spotkania.” Borussia to jedyny niepokonany zespół w tej edycji Ligi Mistrzów. Niemieckiej drużyny nie podłamała informacja, która wybuchła dzień przed meczem

o transferze po obecnym sezonie M a r i o G ö t z e d o B a y e r n u Monachium, pewności drużyny nie zmąciła stracona przed przerwą b ramka po fata lnym b ł ędz ie Hummelsa. Borussia była znacznie lepszą drużyną od Realu Madryt, w którym fatalnie zagrali Xabi Alonso (wiele strat piłki, faul na Reusie, po którym arbiter podyktował rzut karny), Pepe (masa błędów, zawinił przy 3 z 4 bramek dla rywala), czy fatalnie dysponowany tego wieczoru Khedira. W ekipie zwycięzców na wyróżnienie zas ługują Reus i Gundogan, który dominował w środku pola , n ie jednokrotn ie przechwytując piłki i wykonał aż 91% celnych podań. Gol Ronaldo daje cień nadziei „Królewskim” przed rewanżem, który odbędzie się 30 kwietnia.

Pierwsze spotkania półfinałowe obecnej edycji Ligi Mistrzów udowodniły po raz kolejny, iż w piłce nożnej nie liczą się dawne zasługi, na boisku nie decydują budżety klubów, tylko piłkarze. Pewna siebie i syta sukcesami ostatnich lat Barcelona sromotnie przegrała z będącym w lepszej formie i dużo bardziej wyg łodnia łym tryumfu w LM Bayernem, a Borussia Dortmund, której pierwsza jedenastka została zakupiona za zaledwie 40.6 mln euro, przy 303.9 mln euro wydanych przez Real Madryt konsekwentną grą niesiona dopingiem swoim kibiców pokonała hiszpańskiego giganta. Środowy mecz Borussi z Realem idealnie potwierdza starą piłkarską prawdę – pieniądze nie grają.

RESOVIA - druga Skra Bełchatów?

Autor: Jan Rygiel

Resovia Rzeszów zdobyła kolejne siatkarskie Mistrzostwo Polski. Czy będzie w stanie powtórzyć sukces Skry Bełchatów i przez kilka następnych lat dominować na polskich parkietach?

To były długie, bardzo emocjonujące play-offy. Rzeszowianie niejednokrotnie byli w bardzo ciężkiej sytuacji. Za każdym razem udawało im się jednak wyjść z opresji. Zarówno w ćwierćfinale, w którym okazali się minimalnie lepsi od Skry Bełchatów, tak i w meczach finałowych.

W finałach, granych do 3 zwycięstw, Resovia prowadziła 2-1, by na własnym parkiecie przegrać aż 0-3. Jadąc do Kędzierzyna na mecz z ZAKSĄ, mało kto dawał im szanse przypominając, że rzeszowianie zdecydowanie lepiej prezentują się przed własnymi kibicami, niż na wyjeździe. Ci jednak pokazali, że są bezsprzecznie najlepszą drużyną w kraju. Wygrali

pewnie 3-1 i mogli cieszyć się z drugiego z kolei tytułu mistrzowskiego.

Zeszłoroczny sukces traktowany był jako sensacja. Resovia zdetronizowała Skrę Bełchatów, która od 7 sezonów, nieprzerwanie dominowała w Polsce. W tym roku to właśnie drużyna ze wschodu uważana była za faworyta, mimo nienajlepszego sezonu zasadniczego.

Kibice zastanawiają się teraz, czy możliwe będzie zdominowanie polskiej siatkówki w takim stopniu, w jakim jeszcze niedawno robiła to Skra. Będzie to jednak zdecydowanie trudniejsze. Bełchatowianie wygrywając rok po

roku ligę nie mieli sobie równych. Byli jedyna drużyna w kraju, która odnosiła sukcesy na arenie międzynarodowej. Mieli też najbogatszego sponsora i mogli pozwolić sobie na sprowadzanie uznanych zawodników z Europy.

Dzisiaj sytuacja jest zdecydowanie inna. Plusliga się wyrównała. Nie ma już jednej, zdecydowanie najlepszej drużyny. Jest kilka ekip, które z powodzeniem radzą sobie na europejskich parkietach. Do naszych drużyn przychodzą siatkarze z Brazylii, Włoch czy Rosji. Liga polska jest co raz bardziej wyrównana, ale też co raz lepsza.

Powtórzenie dominacji Skry Bełchatów będzie bardzo trudne. Władze klubu z Rzeszowa wiedzą, że bez dobrych transferów będzie to niemożliwe. Dlatego już teraz rozglądają się za wzmocnieniami. Czy siatkarze, którzy zasilą rzeszowian będą w stanie zdobyć kolejne mistrzostwo? Przekonamy się już za rok.

Page 19: Jagiellonek III

KOLEJNY RAZFERGUSONAAutor: Jan Rygiel

Manchester United po raz 20. w historii został mistrzem Anglii. Żadna inna drużyna z tego kraju nie wygrała ligi tak wiele razy. Warto zaznaczyć, że większość tych triumfów drużyna zdobyła po przyjściu do klubu Sir Alexa Fergusona.

Ferguson objął Manchester jesienią 1986 roku. Już w drugim sezonie zdobył z tą drużyną w i c e m i s t r z o s t w o Anglii. Przez kilka k o l e j n y c h l a t zajmował miejsca w środku tabeli. Władze klubowe myślały nawet o zwolnieniu S z k o t a , k t ó r y początkowo nie spełniał ich oczekiwań. Posadę Fergusona uratował zwycięski finał Pucharu Anglii w 1990 roku.

Kolejne lata to już pasmo sukcesów Czerwonych Diabłów. Poza ligą, Manchester stawał się powoli jedną z najlepszych drużyn Europy. Szczególny pod tym względem był rok 1991, w którym piłkarze Fergusona wygrali Puchar Zdobywców Pucharów, a także Superpuchar Europy. O mało znanym szkoleniowcu ze Szkocji zaczęło się robić coraz głośniej.

Dwa lata po sukcesach międzynarodowych, Manchester

zdobył pierwsze od 1967 roku mistrzostwo kraju. Mimo, iż rok później powtórzył ten wyczyn, mało kto spodziewał się hegemonii, która miała nastąpić w piłkarskiej Anglii w najbliższych latach.

Od 1992 roku Manchester United nie schodził już z podium, zdobywając w tym czasie 13

mistrzowskich tytułów. Pod wodzą Sir Alexa Fergusona stał się jedną z najlepszych drużyn w Europie. Dwukrotnie pod jego wodzą Czerwone Diabły zdobyły Ligę Mistrzów i raz Klubowe Mistrzostwo Świata. Sam szkoleniowiec stał się autorytetem i wzorem wielu młodszych trenerów.

Przez 27 lat Ferguson zdobył z Manchesterem United aż 38 pucharów. Dokładając do tego wcześniejsze 9 z Aberdeen, Sir Alex stał się jednym z najbardziej utytułowanych szkoleniowców w historii piłki nożnej. W 1999 roku Szkot otrzymał tytuł szlachecki

przyznawany przez Królową Elżbietę II, za zdobycie potrójnej korony (Puchar Anglii, Mistrzostwo Anglii oraz Liga Mistrzów).

W dzisiejszych czasach nie ma trenera, który pracowałby w jednym klubie przez tak długi okres czasu. Fenomen szkockiego szkoleniowca polega

na wielkim spokoju. Po porażkach nie robi w szatni rewolucji, cierpliwie buduje mocną drużynę. Wielu ekspertów twierdziło, że po odejściu Cristiano Ronaldo skończy się panowanie Manchesteru. Sir Alex Ferguson pokazał jednak, że to nie piłkarze są największą siłą tego świetnego angielskiego klubu.

SPO

RT

JA

GIE

LLO

NEK

nu

mer

2