Umiejętność konsultacji społecznych „na styku inwestycje – środowisko” drogą do ekorozwoju
Iść małą drogą …
description
Transcript of Iść małą drogą …
ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus
Zawsze pragnęłam być świętą…
Ale cóż! kiedy porównuję się ze
świętymi, stwierdzam
nieustannie, że między nami jest ta sama różnica, jak
między niebotyczną górą, a zagubionym ziarenkiem piasku, deptanym stopami
przechodniów.
Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową.
Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach
schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda.
Otóż i ja chciałabym znaleźć taką
windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt
mała, by wstępować po
stromych stopniach
doskonałości.
Poszukiwałam więc w
księgach świętych
wytłumaczenia co do owej
windy, przedmiotu
mych pragnień i przeczytałam te słowa, które
wyszły z ust Przedwiecznej
Mądrości: Jeżeli kto jest
MALUCZKI, niech przyjdzie
do mnie…
Znalazłam więc to, czego
szukałam, a chcąc się dowiedzieć, o
mój Boże! co uczynisz
maluczkiemu, kiedy odpowie na Twe
wezwanie, poszukiwałam dalej. I oto co znalazłam: - Jak matka pieści swe dziecię, tak ja was
pocieszać będę, przy piersiach was
poniosę i będę was kołysał na
mych kolanach!
O! nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej
melodyjnym brzmieniu nie
rozweseliły mej duszy; windą, która mnie
uniesie aż do Nieba, są
twoje ramiona, o Jezu! a do tego nie
potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam
zostać małą, stawać się
coraz mniejszą.
O mój Boże, przewyższyłeś wszelkie moje oczekiwanie, toteż pragnę wyśpiewywać Twoje miłosierdzie.
O! gdyby wszystkie dusze słabe i niedoskonałe czuły
to, co czuje najmniejsza z nich wszystkich,
dusza małej Teresy, ani
jedna nie straciłaby nadziei, że
zdobędzie szczyt góry
miłości, ponieważ Jezus nie żąda wielkich
czynów, ale jedynie zdania się na Niego
i wdzięczności.
Oto wszystko, czego Jezus żąda od nas;
nie potrzebuje On wcale naszych dzieł,
lecz jedynie naszej miłości
Ponieważ ten sam Bóg, który oświadcza, że jeśliby łaknął, nie potrzebuje o tym mówić, nie obawia się żebrać o trochę wody u Samarytanki. On pragnął... Lecz mówiąc - Daj mi pić - Stwórca świata domagał się miłości od
swego biednego stworzenia.
Czuję to teraz więcej niż
kiedykolwiek; Jezus jest
spragniony; od zwolenników
świata doznaje tylko niewdzięczności
i obojętności, a
pomiędzy swymi uczniami mało -
niestety - znajduje serc, które oddają Mu
się bez zastrzeżeń
Ale, mój Jezu, jakże to być
może, by dusza tak
niedoskonała jak moja, pragnęła posiąść
pełnię Miłości?... O
Jezu, mój pierwszy, mój jedyny
Przyjacielu, Ty, którego
WYŁĄCZNIE miłuję, odsłoń mi tę tajemnicę
Dlaczego nie zachowujesz tych
bezmiernych pragnień dla dusz wielkich,
dla Orłów szybujących w najwyższych
przestworzach?... Ja siebie uważam za małą ptaszynę pokrytą jedynie
lekkim puchem; nie jestem orłem, mam jednak orle OCZY i SERCE, bo pomimo mej
bezmiernej maleńkości mam
śmiałość wpatrywać się w
Boskie Słońce
Mała ptaszyna chce lecieć ku temu świetlanemu Słońcu.Niestety! W jej mocy jest jedynie podnosić swe małe skrzydełka,
ale wznieść się - to już nie leży
w jej małych możliwościach! Cóż więc uczyni?..
czy ma umrzeć z żalu na widok
swej niemocy?
O nie! ptaszek nie będzie się tym
nawet smucił. Ufny aż do zuchwalstwa,
chce nadal wpatrywać się w Boskie Słońce;
nic nie jest w stanie go przestraszyć, ani wichura, ani
deszcz
A jeśli ciemne chmury zakryją Gwiazdę Miłości, mały ptaszek nie
ruszy się ze swego miejsca, bo wie, że za tymi chmurami zawsze świeci jego Słońce, którego blask
nie przygasa ani na chwilę.
To prawda, że nieraz burza zaczyna miotać
sercem małego ptaszka, że nieraz zdaje mu się, jakoby nic już
nie istniało oprócz otaczających go chmur;
to jest właśnie dla małego, słabego biedactwa
chwila radości doskonalej. Co za szczęście dla niego pozostawać tam
mimo wszystko, wpatrując się w niewidzialne światło,
które ukrywa się przed spojrzeniem
jego wiary!!!...
O Jezu! jakże Twój
mały ptaszek jest szczęśliwy z tego,
że jest słaby i mały,
cóż by począł będąc wielkim? Nigdy
nie miałby odwagi pokazać się przed Tobą, spać w Twojej
obecności...
O Słowo Boże, Ty jesteś tym Orłem
godnym uwielbienia,
którego miłuję i który mnie
pociąga. Tyś skierował swój lot
na ziemię wygnania, chciałeś cierpieć i umrzeć,
aby pociągnąć dusze aż na łono Wiecznego Ognia,
Trójcy Przenajświętszej. Tyś to, wstępując ku nieprzystępnej
Światłości, w której odtąd będziesz
przebywał, chciał jeszcze pozostać na tej łez dolinie,
ukryty pod postacią białej
Hostii.
O Jezu! pozwól mi powiedzieć Ci,
w nadmiarze
wdzięczności, żeś nas umiłował do
szaleństwa... Mam tylko jeden
sposób, by okazać Ci moją miłość:
rzucanie kwiatów, to znaczy, że nie opuszczę żadnej okazji do ofiary,
choćby najmniejszej,
żadnego spojrzenia,
żadnego słowa, wykorzystam
najdrobniejsze nawet czyny, by je
pełnić z miłości. Czyż można płakać
pełniąc tak radosną czynność?
Kocham Ciebie, mój Jezu, kocham Kościół Święty — Matkę moją
i pamiętam, że: "Najmniejszy akt
CZYSTEJ MIŁOŚCI jest dlań bardziej użyteczny, niż
wszystkie inne dzieła razem
wzięte”.
s. Teresa od
Dzieciątka Jezus i
Najświętszego Oblicza