GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

62

description

Magazyn Studentów Wydziału Polonistyki UJ

Transcript of GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Page 1: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 2: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Zaledwie kilka tygodni temu udostępniliśmy Wam w Internecie pierwszy,

zerowy numer „Gołębnika”, dzięki któremu poznaliście nową formę

wydawanego na Wydziale Polonistyki czasopisma. Cieszy nas bardzo

tak wielkie zainteresowanie. Każdego dnia z radością i nieukrywaną

satysfakcją śledziliśmy powiększające się grono czytelników. Do tej pory

liczba wyświetleń przekroczyła już tysiąc trzysta! A każdego dnia rośnie!

Oznacza to, że osiągnęliśmy swój podstawowy cel i dotarliśmy do znacznie

większej grupy odbiorców. Wszystkim, którzy oglądali i czytali listopadowy

„Gołębnik”, dziękujemy i liczymy, że będziecie z nami przez cały rok

akademicki.

Dzisiaj, na niecałe dziesięć dni przed świętami Bożego Narodzenia,

oddajemy Wam do dyspozycji kolejny numer naszego wydziałowego

czasopisma. Znajdziecie w nim nowe teksty, reportaż, felieton, relacje

z ważnych wydarzeń, które miały miejsce w Krakowie oraz na naszym

Wydziale. Między innymi możecie przeczytać o wymianie książek, która

odbyła się na Gołębiej 14 listopada, czy Festiwalu Etiuda & Anima.

Dowiecie się także, co ciekawego wydarzy się w królewskim mieście

w najbliższym czasie.

Udostępniając kolejny numer „Gołębnika” liczymy na wciąż rosnące

zainteresowanie z Waszej strony. Zachęcamy także do przesyłania nam

tekstów, które tworzycie.

A z okazji zbliżających się świąt składamy Wam najserdeczniejsze

życzenia. Niech tych kilka zimowych dni w roku będzie naprawdę

wyjątkowe, piękne, spokojne i radosne. Niezależnie od poglądów, religii

i dzielących nas różnic.

Agnieszka Dybaś Szefowa redakcji czasopisma „Gołębnik”

Page 3: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

04. POEZJA: OLGA STELIGA

06. POEZJA: JUSTYNA AUGUSTYN

10. ŁUKASZ WRÓBLEWSKI

O ZWIĄZKU MUZYKI ROZRYWKOWEJ Z RYTUAŁEM

16. JAGODA M.

W MIARĘ

22. ŁUKASZ WRÓBLEWSKI

O MODERNISTYCZNYM WSTRĘCIE…

30. INTERTEKSTUALNY KONKURS FOTOGRAFICZNY

STUDENTÓW WYDZIAŁU POLONISTYKI UJ – IKON 2012/2013

32. AKCJA SOS – UCZELNIE SCHRONISKOM

36. WYDARZENIA: ALEKSANDRA BRAMBOR

ETIUDA & ANIMA

40. WYDARZENIA: MARTA BŁASZKOWSKA

CONRAD FESTIWAL – LITERATURA W NATARCIU

42. WYDARZENIA: AGNIESZKA DYBAŚ

WYMIANA KSIĄŻEK NA WYDZIALE POLONISTYKI UJ

44. WYDARZENIA: FILIP PIETREK

ROBIENIE RZECZY, CZYLI PO CO I JAK POWSTAŁY POETWORY

50. WYDARZENIA PRZYSZŁE: KOMPILACJA

52. FOTOREPORTAŻ: KAMILA BORUC

POŻEGNANIE Z PAPIEROWYM GOŁĘBNIKIEM

58. NABÓR TEKSTÓW, FOTOGRAFII

Page 4: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

OLGA STELIGA-DYKAS -

studentka II roku SUM.

Interesuję się genealogią

i socjolingwistyką, czytam,

co lubię. Na co dzień

udzielam korepetycji i piszę

artykuły dla dwóch portali

internetowych.

Page 5: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Manifest oLgIRYZMU

Świat się śmieje, świat się śmieje,

proszę panów, proszę pań,

daje pozór i nadzieję,

każdy przecież czeka nań.

Z piedestału ściągam sztukę,

targam za jej starty płaszcz,

niech wyciągnie już naukę,

że zakończył się jej czas.

O Zeusy gromowładne,

w samozachwyt dziś popadnę,

wszystkich was zdymisjonuję,

w środek dupy pocałuję.

Niepotrzebni do Nietzschego,

w stare karty włożyć trzebo.

Ni Gombrowicz, nI waszkiewicz

nie widzieli takich zmian,

świat się śmieje, świat się śmieje,

proszę panów, proszę dam.

Ferdydurke wsadzić w dziurkę,

Tadeusza między drzwi,

Słowackiego na tę chmurkę,

nie potrzebny dziś nikt mi.

6 II 2008

Page 6: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

JUSTYNA AUGUSTYN - rocznik’93,

pochodzi z Chomranic koło Nowego

Sącza. Studentka filologii polskiej.

Dopiero rozpoczyna przygodę

z Krakowem i poezją. Jej miłością

i inspiracją jest twórczość Haliny

Poświatowskiej.

Page 7: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Ekonomia miłości

Kocha go

Bo się jej opłaca

Ma popyt na miłość

W dość przystępnej cenie

Na czułe słówka

Też akurat jest promocja

Kocha ją

Bo ma wolny termin w kalendarzu

Psycholog akurat polecił mu uczucia

Za 3.50 sztuka

(Edycja limitowana!)

Kochają się

Bo takie jest zapotrzebowanie na rynku

Akcje miłości wzrosły

Jakiś krach na giełdzie chyba

I tak prowadzą ekonomie miłości

Między tabelami i wykresami

Co zimne są i bez serca

Page 8: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 9: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Nowy nabór tekstów

do lutowego numeru

Gołębnika!!!

Zachęcamy do przesyłania tekstów na

adres [email protected]

Nabór trwa do 8 stycznia 2013 roku!

WWW.ISSUU.COM/GOLEBNIK57

WWW.FACEBOOK.COM/GOLEBNIK

Page 10: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Muzyka rozrywkowa [...] dopełnia dzieła wpędzania

ludzi w milczenie, zabicia mowy jako ekspresji,

uniemożliwienia wszelkiego porozumienia. Rozsiada się w

pustkach ciszy, które rozwierają się między ludźmi

udręczonymi przez trwogę, mozół i pragnących

pouczenia. [...] Staje się tłem, które wypełnia wszystko. Jeśli

nikt już nie może mówić, nikt tez nie może słuchać. [...]

Dzisiaj całe społeczeństwo wydane zostaje na pastwę

banału.

Theodor Adorno

Page 11: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

O ZWIĄZKU MUZYKI

ROZRYWKOWEJ Z RYTUAŁEM

Koncerty rockowe są zjawiskiem masowym.

Ich popularność rośnie za sprawą takich

zespołów jak System of a Down, Muse

czy cieszącej się ostatnio sławą grupy Snow

Patrol (reprezentanci alternatywnego rocka).

Bez wątpienia można dostrzec pewien

element magiczny przejawiający

się w koncertach i świadczący o ich

powiązaniu z rytuałem. W tej pracy poprzez

analizę wybranych fragmentów nagrań

muzycznych z przebiegu koncertów grupy

Snow Patrol, chciałbym wskazać na ścisłą

zależność muzyki rozrywkowej od sfery

sacrum oraz rytuału, a następnie pokazać

w jakim stopniu muzyka rozrywkowa sprzyja

formowaniu zachowań zrytualizowanych.

Fani Snow Patrol w masowej ilości

okupują ich koncerty. Już samo pojawienie

się artysty, wejście na scenę, wywołuje

gromkie brawa oraz radosne okrzyki.

W czasie koncertu między głównym

wykonawcą - Garym Lightbodym - a widzami

dochodzi do wytworzenia specyficznej więzi.

Fani niczym zahipnotyzowani podążają

za jego głosem, podchwytują go, śpiewając

za niego popularne fragmenty singli. Mamy

tu do czynienia z formą rytuału masowego,

który zdaniem Jean’a Maisonneuve rozwija

się intensywnie w społeczeństwie, w którym

istotną rolę odgrywa opinia publiczna

oraz konsumpcja2. Przez wielokrotną

deklamację piosenki – jej tekst urasta

do rangi modlitwy - widzowie oddają

wykonawcy swego rodzaju hołd. Piosenkarz

przybiera maskę guru/kapłana, zaś sam

koncert przypomina ceremonię religijną.

Ważne są w tym kontekście gesty

Lightbody’ego. Piosenkarz ma na przykład

zwyczaj śpiewania obszernych fragmentów

utworów z zamkniętymi oczami, które mogą

sugerować stan ekstatyczny, upojenie

dźwiękiem, jak również wskazywać

na atmosferę oniryczną, a dalej poczucie

niezwykłości rozgrywanego wydarzenia.

Ową senność, pogrążenie w transie

potęguje zwyczaj trzymania w rękach przez

uczestników koncertu, zapalonych

zapalniczek (koncert w Lowlands – 2006).

Innym charakterystycznym gestem

są podniesione dłonie artysty, wyrażające

kontakt z czymś absolutnym – mistycznym.

Omawiane gesty mają wyraźnie wymiar

symboliczny oraz dowodzą rytualnego

wymiaru muzyki popularnej3. Wskazują

na to, że mamy tu do czynienia z czymś

monumentalnym i niewyrażalnym. Mimo

wzrastającego procesu laicyzacji

i desakralizacji, sacrum więc nie znika

z przestrzeni publicznej. „Sacrum

nie zniknęło, ale nastąpiło raczej zjawisko

przeniesienia. Sacrum przejawia

się w różnym stopniu, nie zawsze łatwym

do rozpoznania w pewnych przymiotach,

postawach, istotach i instytucjach”4, dowodzi

J. P. Sironneau.

Jak wskazuje Jean Maisonneuve

„zarówno wśród muzyków, jak i publiczności,

istnieje ukryte, lecz intensywne

poszukiwanie rytualności, nazwane stanem

cierpkości (J.-M. Seca)”5. Artysta swoją

osobą i głosem wprawia tłum w stan

wzmożonego podniecenia.

. Analizowane przeze mnie fragmenty koncertów dostępne są m.in. na stronach: http://www.youtube.com/watch?v=GtJoA17UdkQ http://www.youtube.com/watch?v=_AlSnTcet4U http://www.youtube.com/watch?v=qJFIY2KDBi0

2. J. Maisonneuve, Rytuały świeckie i codzienne, w: tegoż Rytuały dawne i współczesne, Gdańsk, 1995, s.32. 3. Por. M. Twardowski, Rytuał kultury masowej, czyli deifikacja idoli, [on-line] http://www.racjonalista.pl/pdf.php/s,6322 [04.05.2012]. 4. J. Maisonneuve, dz. cyt. 5. Tamże.

Page 12: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Pozwala zanurzyć się publiczności w sferę

niekontrolowanej kulturowymi nakazami

emocjonalności oraz spontanicznej

ekspresji. Tym samym doświadczenie

zbiorowości pozwala na bezrefleksyjną

imitację okrzyków radości. Co więcej,

w rozentuzjazmowanym tłumie zostaje

wytworzony efekt jedności, zanikają

wszelkie różnice. Istnieje tylko stopiona

w całość masa. Jak na trybunie, tak i tu,

wszyscy skandują na widok artysty, zrywają

się z miejsc. W efekcie muzyczny spektakl

prowadzi do zniesienia wszelkich podziałów

klasowych, płciowych, ekonomicznych.

Publiczność ucieka w rzeczywistość

mityczną, przedkładając ją nad realia dnia

codziennego6 7.

Rola muzyki jest niebagatelna. Jest

warunkiem sine qua non zaistnienia rytuału.

Johann Wolfgang Goethe dostrzega w niej

aspekt demoniczny: „(...) w muzyce

demonizm istnieje w największym stopniu,

gdyż jest to tak wzniosła sztuka,

że rozsądkiem nie można jej dosięgnąć

i wywiera wpływ, który wszystko opanowuje

i z którego nikt nie jest w stanie zdać sobie

sprawy. Dlatego kult religijny nie może

się bez niej obejść, jest ona bowiem jednym

z najprzedniejszych środków aby czarować

ludzi”.8 Co więcej, muzyka posiada wiele

cech charakterystycznych dla numinosum9.

Wyraża to, co pociągające (fascinans),

to co straszne (tremendum), to co potężne

(energicum), wreszcie, to co tajemnicze

(mysteriosum)10. Mało tego, Otto podkreśla,

że „muzyka wywołuje w psychice radość

i stan błogości, rozmarzenie i onieśmielenie,

wzburzenie i rozdrażnienie, aczkolwiek

człowiek nie mógłby powiedzieć

ani wyjaśnić, czym właściwie jest

to, co w niej tak porusza” 11. Muzyka, która

w tak silny sposób oddziałuje na człowieka,

wymyka się więc prostym kategoryzacjom.

W trakcie rytuałów masowych, takich

jak koncerty muzyki rock czy pop, muzyka

zostaje zaprzęgnięta do opiewania kultury

masowej. Jej celem jest przemycanie mało

wyszukanych treści, które nie służą

poznawczemu wzbogacaniu człowieka.

Wszak teksty utworów nie cechują

się skomplikowaniem zarówno pod

względem treści jak i formy. Przykładem

może tu być główny motyw twórczości Snow

Patrol, czyli banalna miłość.

W piosence „Chasing cars” podmiot

liryczny – młody mężczyzna zwraca

się do kobiety, zachęcając ją aby się z nim

położyła i zapomniała o świecie. Czyn

ten ma wyrażać ich niezależność od innych

– „Nie potrzeba nam niczego i nikogo”,

podkreśla osoba mówiąca. W utworze

pojawiają się także sielskie motywy, jak

na przykład „ogród tętniący życiem”.

Co więcej, podmiot liryczny zachwyca

się wdziękiem ukochanej, twierdzi, że:

„Wszystko to czym jestem

Wszystko to czym będę

Jest tu w Twoich idealnych oczach, tylko je

teraz widzę”2

6. Por. L. Stomma, „1:0, czyli ludzie jak bogowie” [on-line] http://www.cyfrowaetnografia.pl/Content/2193/Strony+od+PSL_XLV_nr3-4-34_Stomma.pdf [04.05.2012]. 7. Emile Durkheim używa terminu collective effervescence, który wyraża ekscytacją w jaką popada tłum przeżywający emocjonalnie takie wydarzenia jak karnawał, rozgrywki sportowe, zamieszki etc. 8. Por. R. Otto, Świętość : elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, Wrocław 1993, s. 162. 9. Rudolf Otto definiuje numinosum miedzy innymi jako tajemniczą, sakralną moc, która z jednej strony wzbudza w człowieku grozę z drugiej zaś fascynację. Mysterium tremendum współgra z mysterium fascinans. 0. Tamże, s. 163. 11. Tamże, s. 76. 12. Chasing Cars, [on-line] http://www.tekstowo.pl/piosenka,snow_patrol,chasing_

cars.html [04.05.2012]

Page 13: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Muzyka staje się ważnym narzędziem

wyrażania uczuć, których ekspresja wzmaga

się w masie. Fenomen muzyki oraz imprez

masowych byłby odpowiedzią na właściwą

dla kultury współczesnej redukcję

afektywności. Jest ona wynikiem interna-

lizacji opresywnych nakazów kulturowych,

a dalej efektem wykształcenia - działającej

w znacznej mierze automatycznie -

aparatury samokontroli, która tłumi

instynkty6. Jak wskazuje Norbert Elias:

bardziej zróżnicowane i stabilne regulowanie

zachowania jest jednostce od dzieciństwa

wdrażane coraz bardziej jako automatyzm,

jako przymus wewnętrzny, któremu nie może

się ona opierać, nawet gdy pragnie tego

w swej świadomości7. Stąd doświadczenie

zbiorowe jest odpowiedzią na instytut-

cjonalną przemoc, zaś deifikacja wodza-

artysty, prowadząca do przelania na niego

i zespół całej uczuciowości jest zacho-

waniem kompensacyjnym.

3. Por. Słownik terminów literackich, pod red. J.

Sławińskiego, Wrocław 2008, hasło:

Sentymentalizm.

4. Run, [on-line]

http://www.tekstowo.pl/piosenka,snow_patrol,run.html

[04.05.2012]

5. Por. M. Twardowski, dz. cyt.

6. N. Elias, Przymus społeczny jako przymus

wewnętrzny, w: tegoż Przemiany obyczajów

w cywilizacji Zachodu, Warszawa, 1980, s. 367-

389.

7. Tamże.

W piosence „Run” dominują z kolei

sentymentalne sceny. Na zakorzenienie

twórczości Snow Patrol w sentymentalizmie

wskazuje nie tylko nadmierna uczuciowość,

melancholia, ale i indywidualizacja prze-

żyć13. Podmiot liryczny zwraca

się do adresatki w słowach:

„I pomyśleć że mógłbym nie zobaczyć

tamtych oczu

To sprawia, że ciężko jest nie płakać

I kiedy mówimy sobie długie pożegnania

Prawie płaczę”4

Przesłanie utworów Snow Patrol

sprowadza się zasadniczo do apoteozy

miłości oraz towarzyszących jej uczuć –

smutku, żalu, tęsknoty etc. Tu warto

zauważyć, że teksty te nierzadko stają

się fundamentem w oparciu o który młodzi

ludzie budują swoją tożsamość.

Po koncercie więź z artystą i masowy

charakter kultu nie tracą na znaczeniu.

Przenosi się on jedynie w inne rejony. Jego

kolebką staje się Internet. Pragnąc utrzymać

styczność z muzycznym guru fani

reprodukują jego wizerunki w sieci,

komentują najnowsze wieści dotyczące

Gary’ego i zespołu, słuchają klipów,

wrzucają zdjęcia/nagrania z koncertów.

Tak więc dochodzi tu do wytworzenia

nadbudowy - wirtualnej rzeczywistości

drugiego stopnia, która organizuje, a przede

wszystkim utrwala masowy kult zespołu.

Przez pomnożenie wirtualnej reprezentacji

Snow Patrol, (rozbudowywanie stron

dotyczących Snow Patrol, tworzenie grup

propagujących zespół, zakładanie wirtu-

alnych kont zespołu np. na naszej-klasie),

fani mają poczucie, że przyczyniają

siędo sukcesu, tak grupy jak swojego. Działa

tu przecież silny mechanizm identyfikacji. Co

więcej, dochodzi tu też do rozwoju kultu

idola, który jest bezkrytycznie naśladowany5.

Page 14: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Wszak zbiorowość swoją obecnością

uprawomocnia wszelkie wybuchowe,

niekontrolowane reakcje, na które brak

miejsca w rzeczywistości dnia codziennego.

Z drugiej jednak strony muzyka rozrywkowa,

mająca wymiar rytualny, oddziałująca

ze szczególną siłą w czasie imprez

masowych – koncertów, może okazać się

poważnym balastem na drodze

do świadomej egzystencji. Nierzadko służy

propagowaniu hedonizmu, kultury użycia

oraz blokuje myślenie. Tak właśnie

postrzega muzykę cytowany przeze mnie na

wstępie Theodor Adorno. Adorno odziera

muzykę popularną z nimbu wyjątkowości

i przeciwstawia jej muzykę poważną.

Muzyka popularna jest według niego tworem

schematycznym - „Wszystkie aspekty

muzycznej formy uzależnione są

od gotowych już form i norm, które maja

status rzekomych reguł, są znane odbiorcom

i dlatego całkowicie przewidywalne”8.

Podczas gdy muzyka poważna stawia

wymagania odbiorcy, muzyka rozrywkowa

jedynie go ogłupia.

8. Por. R. Middleton, Studying popular music,

Milton Keynes: Open University Press,1990, s.

45.

Page 15: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

ŁUKASZ WRÓBLEWSKI - student filologii

polskiej (specjalności antropologiczno-

kulturowa I rok (SUM), komparatystyka II rok

(LIC)) oraz kulturoznawstwa spec. porównawcze

studia cywilizacji (III rok LIC); zainteresowany

współczesnymi teoriami antropologicznymi oraz

socjologią kultury; aktualnie zajmuje

się badaniem portali społecznościowych oraz

wpływem mediów na życie człowieka.

Page 16: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

W MIARĘ JAGODA M.

Page 17: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

„Jestem szczęśliwa. W miarę. To znaczy –

mam mężczyznę, którego kocham. W miarę.

No i jestem w miarę kochana. Studiuję,

pracuję, mam mieszkanie, kota i stać mnie

na białe Marlboro. Czego chcieć więcej?

Chcieć więcej to chciwość, to brak pokory,

więc jestem umiarkowanie szczęśliwa.

Jestem szczęśliwa na tyle, na ile wypada

być szczęśliwym w życiu. Na tyle,

żeby ochota do życia o poranku była

wystarczająca żeby wstać z łóżka i na tyle,

żeby sąsiedzi i zazdrosne koleżanki mnie

nie nienawidziły. Jestem szczęśliwa

tak akurat. Jestem szczęśliwa – w miarę.”

Teraz, kiedy siedzę naprzeciwko niego w tej

zadymionej kawiarni i odpalamy papierosa

od świeczki, uśmiechamy się do siebie

i milczymy, bo akurat dzisiaj nie mamy

o czym rozmawiać, całe to „w miarę” wydaje

mi się „niewystarczającym”. Ale co ja tam

wiem.

On siedzi tutaj ze mną, a potem

wstaniemy, on pomoże ubrać mi płaszcz,

nie przepuści mnie w drzwiach, ale weźmie

mnie za rękę, a potem pójdziemy do mnie

do mieszkania i udając, że nie mamy

na siebie ochoty, włączymy telewizję.

Oglądniemy razem kawałek jakiegoś

nudnego serialu o ludziach, którzy

są szczęśliwi obrzydliwie i bezwstydnie,

i oboje pomyślimy, że takie szczęście jest

po prostu bezczelne i niegrzeczne.

A potem rozbierzemy się w pośpiechu,

będziemy się kochać i zmęczeni zaśniemy

na łóżku. To znaczy – on zaśnie. Ja zapalę

papierosa, potem drugiego, potem trzeciego,

potem obejrzę jakiś dokument w nocnym

paśmie telewizyjnym i jeśli dobrze pójdzie,

zasnę. Więc – co ja tam wiem.

Nie zawsze przecież musimy mieć

o czym gadać, rozumieć się, wspierać

i o czym żartować – zachowujemy po prostu

zdrową normę. Może to przeciętność,

ale jestem wdzięczna, muszę być wdzię-

czna. Tak mnie wychowano – bądź

wdzięczna, że coś masz, bo mogłabyś

Page 18: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

nic nie mieć. Więc jestem wdzięczna

za faceta, który nie przepuszcza mnie

w drzwiach, nie odsuwa mi krzesła, upija

się na imprezach, jak dzieciak, który

pierwszy raz może zostać dłużej poza

domem. O, przepraszam, karcę się w my-

ślach, bo chyba brzmię nieco zgorzkniale.

Naprawdę jestem za niego wdzięczna.

Mogłabym trafić lepiej, ale on by nie mógł –

nie mógłby, wydaje mi się, ba, jestem

pewna, że jestem najlepszą kobietą, jaka

mogłaby mu się kiedykolwiek trafić. Kocham

go. Kocham go w miarę. Więc jestem, więc

trwam przy nim, więc jestem z nim

szczęśliwa. Nie mogłabym go skrzywdzić,

bo za bardzo życzę mu szczęścia. Może

i mogłabym być z kimś dla mnie milszym,

z kimś, kto jest lepszym słuchaczem,

lepszym przyjacielem, lepszym kochankiem.

Ale jestem właśnie z Nim, bo on

w miarę słucha, w sumie wspiera, długość

jego penisa mieści się w średniej krajowej.

Nie chcę być jedną z tych wiecznie nienasy-

conych kobiet, które ciągle chcą więcej

i więcej, i więcej: Dom? Może być, ale tylko,

jeśli ma pięć sypialni i wielki taras.

Samochód? Mniej niż 200 koni nie wchodzi

w grę. Pies? Rasowy, z rodowodem. Mąż?

Prawnik albo lekarz, gentleman, ułożony

i przystojny. A ja mówię – kawalerka, stary

volkswagen, bury kundel ze schroniska,

no i On – byleby utrzymać rodzinę i mieć

siebie nawzajem. Na dobre i na złe.

Po co mam zachłysnąć się szczęściem

i drżeć ze strachu, że coś mi zabiorą,

ukradną, poderwą. Żyję spokojnie.

Przeciętnie? Może i przeciętnie, ale jestem

w miarę szczęśliwa. On chyba też. Jest nam

ze sobą dobrze i bezpiecznie.

O tak, bezpiecznie – dla tego

bezpieczeństwa jestem w stanie nawet

znieść to, że nie jestem miłością jego życia.

Dziecięce mrzonki początkowo sprawiły,

że była to sprawa bardzo dla mnie ważna –

być miłością czyjegoś życia. Uwielbiałam

te historie ludzi, o zakochaniu się od

Page 19: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

pierwszego wejrzenia w stylu „Zobaczyłem

ją w kawiarni i wiedziałem, że pewnego dnia

będzie moją żoną”, albo „Spojrzała na mnie

i zdałem sobie sprawę, że tylko ona może

być matką moich dzieci”. Mnie to niestety

nie czekało, bo On spotkał już miłość

swojego życia. Ona go zostawiła, a On

znalazł mnie. I sama sobie wydałam

się żałosna, że wierzyłam w takie bajki

o miłości i zakochaniu po uszy. Kiedyś

owszem – kiedyś myślałam, że tylko jeśli

mam motylki w brzuchu i sypię sól

do herbaty, to jestem zakochana. A teraz

jest, jak jest – jestem zakochana, bo mogę

spać w jego ciepłym łóżku i robić mu małe

prezenty. Oboje jesteśmy usatysfak-

cjonowani tym, jak nam ze sobą jest

i będzie. Marzyłam, że będę żoną w domu

z niewielką werandą, a mój mąż wszystkim

będzie opowiadał, jak wspaniałą

ma małżonkę. On nie chce ślubu, uważa

go za koniec życia, a mi ciągle powtarza,

że jestem wolnym człowiekiem i nie będzie

o mnie walczył, bo nie po to mamy wolną

wolę, żeby ktoś kogoś przy sobie

przytrzymywał. Kiedyś fantazjowałam,

że mój mężczyzna za nic w świecie nie

wypuści mnie z ramion, do innego,

do innych, że nie zostawi, że choćby

nie wiem co, będzie walczył, by udowodnić

swą miłość. Dzisiaj trochę się tego wstydzę;

życie zweryfikowało moje dziecięce, naiwne

poglądy. Dziś nikt nie walczy: albo chcesz

z kimś być, albo nie. Wybór należy

do Ciebie, nie ten, to następny.

Teraz siedzę naprzeciwko niego

i wypiłam ze dwa piwa za dużo,

bo wszystkie te moje dziecięce marzenia

o księciu, księżniczce i białym koniu nagle

wróciły i jest mi siebie tak bardzo żal. Że nie

doceniam tego, co mam. Że próbuję być

zbyt szczęśliwa. Że przesadzę. Muszę

szybko coś powiedzieć, żeby nie dopuścić

tego do siebie. Szybciej, szybciej, myśl,

Page 20: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

co powiedzieć, żeby sobie przypomnieć,

że jesteś szczęśliwa w dokładnie

odpowiedniej ilości.

- Kocham Cię.

- No właśnie. Jeśli o to chodzi... Wiesz,

Ona chce do mnie wrócić i ja do Niej

też chcę. To znaczy... Kocham Cię,

ale kocham Cię w miarę. To znaczy, wiesz,

w takiej dokładnie odpowiedniej ilości.

W sumie jestem szczęśliwy, ale wiem,

że można bardziej. Chcę kochać bardziej

i być bardziej szczęśliwy. Przepraszam.

Jestem pewien, że znajdziesz sobie kogoś

lepszego. Jesteś wspaniałą kobietą. –

Nie powiedział tego dokładnie w ten sposób,

ale mniej więcej tyle zdążyłam zapamiętać,

zakodować, przyjąć do wiadomości.

On chce być szczęśliwy bardziej. Jak

on śmie? Jak on może tak bezczelnie chcieć

szczęścia? Ja mu dawałam szczęście, ja, ja!

Ja jestem dla niego najlepsza, jeśli

ktokolwiek mógłby powiedzieć takie słowa,

to powinnam być ja. Bo to ja dla niego

zrezygnowałam z tylu swoich marzeń, celów,

pragnień. Chciałam szalonego namiętnego

seksu, spontanicznych wyjazdów, znikania

na tydzień w nieznanych miejscach.

Chciałam nocy pod gwiazdami, chciałam dni

spędzonych razem leniwie w łóżku, chciałam

gorących pocałunków i nocnych rozmów

o wszystkim i o niczym. Godziłam

się na seks przy telewizorze, dni zapla-

nowane od A do Z, godziłam się na czułe,

ale nieco letnie buziaki, a co do nocnych

rozmów – bardzo ich chciałam, ale on zasy-

piał, jak tylko się położył. Więc to ja,

ja powinnam chcieć wszystkiego bardziej,

ale z tej umiarkowanej miłości do Niego,

chcę tego wszystkiego na tyle, żeby brak

nie palił mojego sumienia. A on mówi,

że nie chce ze mną być?

Page 21: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

JAGODA M. - ’91, studentka III roku Kul-turoznawstwa na Uniwer-sytecie Jagiellońskim. Swoje teksty głównie upycha w elektronicznej szufladzie - folderze "Bez nazwy". Pisze, bo nie lubi

mówić.

- Z ust mi to wyjąłeś – odpowiedziałam.

Wstałam i wyszłam. Otworzyłam drzwi

kawiarni, zimny, październikowy wiatr

uderzył mnie w twarz, jakby chciał

powiedzieć – obudź się i bądź szczęśliwa.

Szczęśliwa. Bez „w miarę”, bez „w sumie”.

Szczęśliwa. Postanowiłam umówić

się z pierwszym facetem, którego spotkam.

Uprawiać seks bez zobowiązań. Upić

się na imprezie. Wziąć bezpłatny urlop,

złapać stopa, całować się w deszczu.

Być bezczelnie szczęśliwa.

Page 22: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

O MODERNISTYCZNYM

WSTRĘCIE

W KARYKATURACH

JANA AUGUSTA

KISIELEWSKIEGO

ŁUKASZ WRÓBLEWSKI

Page 23: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Wstręt jest naturalną reakcją, jaka

towarzyszy człowiekowi, który styka

się z tym, co zanieczyszczone,

ale i tabuizowane, wykraczające poza

społecznie przyjętą normę. Jako taki wstręt

chroni jednostkę przez skalaniem jej

podmiotowości. Co więcej, pomaga wyprzeć

człowiekowi to, co przypomina mu o jego

zwierzęcości, śmiertelności czy wrażliwości

na bodźce ze świata natury. We wstręt

wpisany jest pewien komponent ideacyjny2.

Jak podkreśla Martha Nussbaum, wstręt

obraca się wokół marzenia, aby być takim

rodzajem bytu, który nie jest zwierzęcy

i śmiertelny. Jego koncentracja na zjawisku

kontaminacji służy ambicji uczynienia nas

nieśmiertelnymi3. Wstręt wpisany jest

w proces konstytuowania tożsamości,

a dalej wyodrębniania grup społecznych.

Dochodzi do głosu w procesie dystynkcji,

w trakcie którego poszczególne grupy

(klasy) wyznaczają swoja tożsamość,

symboliczne drogi, na których starają

się wyrażać swoje wartości, a także chronić

granice oddzielające je od innych grup4.

Tym samym będzie wstręt

sygnałem zapalnym, ostrzegającym przed

inwazją obcego, szkodliwego, mogącego

zachwiać kultywowany przez daną grupę

porządek wartości, naruszyć jej spójność,

podważyć respektowany przez nią obraz

świata. Modernizm, który przynosi nową

wizję sztuki, redefiniuje pojęcie artysty,

Por. A. Dziuban, Wstręt i jego rola w określaniu granic cielesności, „Filozoficznie” wiosna 2007, [on-line] http://www.filozoficznie.pl/4/42_A_Dziuban_Wstret_i_j

ego_rola_w_okreslaniu_granic_cielesnosci.pdf, s. 6 [26.03.12]. 2 Por. tamże, s. 5.

3 M. Nussbaum, Hiding from Humanity, Disgust,

Shame and the Law, Princeton: Princeton University Press, cyt. za: tamże, s. 6. 4 P. Bourdieu, Habitus i przestrzeń stylów życia,

[w:] Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenie, Warszawa 2006, 215-278.

Page 24: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

doprowadza do burzliwych przemian

społecznych, w tym umocnienia kapitalizmu,

wydaje się przesycony wstrętem.

Mizoginizm, związany z nim wizerunek

femme fatale, przewijający się wielokrotnie

w Karykaturach, można uznać za jedno

z częściej pojawiających się wcieleń wstrętu

w tym okresie.

Karykatury przedstawiają problem

artysty uwikłanego w związek nie tylko

z kobietą, ale i środowiskiem, które

funkcjonuje na niższym poziomie

kulturalnym i, jak wskazuje R. Taborski,

nie potrafi zrozumieć wzlotów duchowych

artysty - stąd ogranicza jego rozwój

osobowościowy Or.az działalność twórczą5.

Główną bohaterkę dramatu Kisielewskiego –

niewykształconą Zosię – wypada uznać

za karykaturę kobiecości. W żadnym stopniu

nie sprawdza się jako partnerka dla Antosia.

Nie przystaje do standardów

wysublimowanej miłości. Autor, kreśląc jej

sylwetkę, sprowadził ją do rangi posłusznej

mężowi kury domowej – potulnej,

ale i zaborczej w swoich uczuciach.

Nie dziwi więc, że bohater czuje się przez

nią osaczony, wręcz sterroryzowany

uczuciami. Mieszkanie z Zosią nasila

u niego klaustrofobiczne lęki.

Przestrzeń kamienicy stanowi dla Antosia

obszar zamknięty i niebezpieczny.

Powietrza...więcej powietrza!, Duszę

się...tchu...tchu!6 (s.342-343), powtarza

wielokrotnie Relski. Zasadnicza przyczyna

braku porozumienia między nimi leży

w odmiennym statusie społecznym. Zosia

prezentuje typ wiejskiej dziewczyny, której

zachowania modelowane są przez katolicki

światopogląd. Stąd kultywuje miłość, dobroć,

macierzyństwo. Fascynacja Antosiem,

a dalej chęć wyzwolenia się spod rządów

ojczyma – tyrana, sprawia że bohaterka

ucieka z rodzinnego domu. Przy pomocy

Antoniego chce wyzwolić się spod wpływów

ojczyma. W tym celu odgrywa przed nim rolę

ofiary i usiłuje wzbudzić litość:

Antoś mnie nie wypędzi, prawda, panie

Antosiu? Antosiu, prawda? (s. 323)

Bohaterka jest infantylizowana, autor

podkreśla jej niesamodzielność życiową,

notabene sam Relski w momencie

odnawiania dawnej znajomości z Zosią

zwraca się do niej Ty dziecko (s. 324).

Jej uczucia do Antosia zostają wyrażone

w formie przypominającej modlitwę

do Anioła Stróża:

Zosia

Niech się dzieje , co chce. Bo ja...

zawsze... i ciągle... i we dnie, i w

nocy...myślałam. Potem wiedziałam, że

przecież ja nie dla Antosia...Chciałam

zapomnieć...a już nic a nic, i już nie

mogłam! (326)

Wypowiedzi Zosi przywołują na myśl motyw

nieszczęśliwej romantycznej miłości. Jest

ona przedstawiona jako wszechpotężna siła,

przed którą podmiot nie jest się w stanie

obronić w żaden sposób. Dziecięca

spowiedź dziewczyny urzeka bohatera, jest

nią oczarowany, ulega magii słów a dalej

w paternalistycznym geście podejmuje

się jej strzec. Jawi się jako przyszły obrońca

i pocieszyciel. Zostaje wciągnięty w swoistą

grę, której z łatwością ulega. Bo też Zosia,

mimo deklarowanej szczerości uczuć,

jest świadoma awansu, jaki ją czeka.

W rozmowie z matką podkreśla:

(...) pomyśl se mama, ja profesorową

będę – pro-fe-so-ro-wą!! (s. 333)

5 R. Taborski, Wstęp, [w:] J. A. Kisielewski,

Dramaty, Kraków 1969, s. 28. 6 Wszystkie zamieszczone w pracy cytaty

z Karykatur podaję za wydaniem: J.A.

Kisielewski, Dramaty, oprac. R. Taborski, Kraków

1969.

Page 25: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Przy tym trudno ją posądzić o sztuczność

czy udawanie. Jest raczej naiwna

i niepewna swojej pozycji w związku. Stąd

nieustannie domaga się od Relskiego

dowodów miłości.

Inaczej rzecz się ma z bohaterem. Zosia

stanowi dla niego niszczycielską siłę, która

krępuje jego wolność. Los Relskiego –

skazanego na porażkę – zapowiada już

pierwsza części dramatu. Jesz słysząc

o miłosnej fascynacji Antosia stwierdza:

Stracony! Ach, Satans Buhlerin! (s. 310)

Do Relskiego odnosi też wcześniej

wypowiedziane słowa:

(...) I będzie wstrętnym w chwili, gdy

kobieta w nim pokala niepokalanie

męską duszę (...).

(s. 307)

W wypowiedziach Jesza i jego

współtowarzyszy dochodzi do głosu

mizoginizm. W prowadzonych przez nich

dyskusjach przewija się motyw femme

fatale, kobiety szatańskiej, kuszącej

mężczyznę i sprowadzającej na niego

nieszczęście. Przy czym w dramacie jest

on ciekawie transponowany. Ową femme

fatale staje się Zosia, która choć łamie życie

Relskiego, przynosi mu zgubę, to jednak

nie kieruje się pragnieniem wyzysku

i zniszczenia. Można powiedzieć, że zabija

mężczyznę swą dobrocią, której ten

nie umie się przeciwstawić. Dramat przynosi

redefinicję chrześcijańskiej dobroci. Wszak

Jarosław Błahy, referując poglądy

Nietzschego, podkreśla: Upokarza się ten,

kto chce być wywyższony, jak sugeruje

Nietzsche, tak więc pobożność, karność

i serwilizm – służalczość płyną

z przekonania o wyjątkowej misji człowieka

na ziemi (...)7. Zosia, gotowa dla Relskiego

do wszelkich poświęceń, w tym upokorzeń,

nieświadomie zyskuje nad nim przewagę.

Staje się hegemoniczną siłą, wobec której

Antoś jest bezbronny.

Relski prezentuje typ inteligenta –

artysty, a przede wszystkim estety. Cierpi

na obsesje czystości oraz porządku.

Wyzbywa się ludzkich uczuć. Jest

przykładem artysty zdehumanizowanego,

który źródło przyjemności estetycznej

czerpie z triumfu nad materią ludzką8.

Związek z Zosią, a i sama Zosia kojarzą mu

się z brudem. Wszak usiłuje mu ona

narzucić rzeczywistość humanistyczną,

zorientowaną na człowieka, przesyconą

uczuciami, pełną sentymentów, której ten nie

jest w stanie przyjąć. Stąd zrezygnowany

Relski, po tym jak nie zdał egzaminu,

na pytanie Zosi:

Co teraz będzie?

odpowiada:

Cóż! Brud, brud, brud, jak był. Nic więcej,

nic miej (...) W brudnej mieścinie, dwa

pokoiki, kupię stare meble, dużo

garnków, rondli, będziesz szczęśliwą,

prawda, Zosiu? No, mów, mów! (s.346)

Relski jest przykładem osobowości

narcystycznej. Jest skoncentrowany

w zupełności na sobie. Dominującą rolę

odgrywa w jego życiu fasadowość

i autoprezentacja. Przypomina tym samym

dandysa. W ujęciu Baudelaire’a to właśnie

dandyzm stanowi rodzaj kultu dla samego

7 J. Błahy, Histeria narcystyczna, [on-line]

http://www.the-

serpent.pl/Blahy/Histeria_narcystyczna.pdf, s. 2.

[24.03.12]. 8 J. Ortega y Gasset, Uwagi wstępne

o dehumanizacji sztuki, [w:] Dehumanizacja

sztuki i inne eseje, Warszawa 1996, s. 295.

Page 26: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

siebie, silniejszego czasem od potrzeby

szczęścia, które można znaleźć w innej

osobie, na przykład kobiecie9.

Jego codzienne egzystencja

ogranicza się do spełniania praktyk, dzięki

którym utrzymuje wyobrażenie eleganta-

porządnisia. Tym samym odgradza się od

wszystkiego, co mogłoby zburzyć taki jego

wizerunek. Nie obnosi się wprost ze swoimi

uczuciami, kamufluje je pod pozorem

etykiety, co jest widoczne na przykład

w relacji Relskiego z Walentynową. Zamiast

po prostu wyrzucić ją z mieszkania,

tłumaczy jej, że mąż ją wzywa.

Egocentryzm Relskiego czyni

go niezdolnym do bycia ojcem. Zmuszanie

Relskiego do spełniania funkcji

rodzicielskich i małżeńskich sprawia,

że doświadcza on kryzysu narcystycznego10,

dla którego symptomatyczny jest wstręt, jaki

odczuwa bohater w stosunku do Zosi,

stanowiącej zagrożenie dla jego

podmiotowości. Jak wskazuje Kristeva:

We wstręcie przejawia się jeden z owych

gwałtownych i mrocznych buntów przeciw

temu, co mu zagraża i co, jak się zdaje,

nadchodzi z zewnątrz lub rozsadza

od wewnątrz, rzucone obok tego,

co dopuszczalne, tolerowane, możliwe

do pomyślenia1.

W akcie obronnym bohater musi

udawać przed partnerką kogoś, kim nie jest.

Zmusza się więc do okazywania jej uczuć.

Mamy tu do czynienia ze sztuczną – jedynie

pozorowaną – miłością. Teatralność

w zachowaniu Relskiego doskonale

demaskuje scena:

Zosia

bierze jego ręce

No, to ukochaj Zośkę, Antosiu, tak jak

dawniej.

Przysuwa twarz

Antosiu...

Relski całuje jej czoło, ona szepce:

Usta... w usta... tak bardzo... no.

Relski łagodnie usuwa się. Zamyślony

siada.

Zosia westchnęła, podejmuje krawatkę

Ja to zaraz naprawię. (s. 345)

Wstręt bohatera potęguje rozbieżność

między życiem a sztuką. Próbuje wszak

kreować swoje życie na modłę sztuki.

Stąd odrzuca wszystko, co wiąże

się z pospolitością. Relski, artysta, działając

na przekór temu, co rzeczywiste, chce

powołać do istnienia kontrrzeczywistość,

stawiając się w ofensywie do świata

obiektywnego. Bo jak wskazuje Ortega

y Gasset, to właśnie „rzeczywistość”

nieustannie dybie na artystę, starając

się nie dopuścić do tego, by się wymknął

spod jej władzy2.

Relski jest spragniony ideału,

definiuje się przez negowanie i wypieranie

tego, co związane z Zosią.

To ona przyczynia się do destrukcji

tożsamości bohatera. Niweczy projekt życia

jako dzieła sztuki. Jako symbol matczynej

dobroci, tego, co pierwotne, bliskie natury,

nieobrobione przez kulturę, przyczynia

się do regresji bohatera i utrwala w nim

skłonności narcystyczne. Jak wskazuje

Eugenia Łoch: (...) brak równowagi między

sztuką a życiem pozwalał Kisielewskiemu

na kompromitowanie bohaterów,

na pokazywaniu ich ułomności wynikających

z teatralizacji życia. Nie szczędził więc

ostrza satyry, by obnażyć owe wady,

ale i pokazać wynikający stąd tragizm

rozdarcia człowieka jego czasów, istnienie

buntu, a zarazem i bezsilności3.

9 Ch. Baudelaire, Malarz życia nowoczesnego,

Gdańsk 1998, s. 49. 10

J. Kristeva, Potęga obrzydzenia: esej

o wstręcie, Kraków 2007. 11

Tamże, s. 7. 2 J. Ortega y Gasset, dz. cyt. s. 295.

3 E. Łoch, Meteor Młodej Polski. Z badań i refleksji

nad życiem i twórczością J.A. Kisielewskiego, [w:] Jan

August Kisielewski i problemy dramatu

młodopolskiego, Rzeszów 1980, s. 13.

Page 27: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

To właśnie życiowe aktorstwo, pogrążanie

się w iluzji sprawia, że Antoś na przekór

sobie trwa w związku, znosi to, co wstrętne,

gdyż wyobraża sobie, że takie jest

pragnienie innego – Zosi4. Do pewnej

przemiany dochodzi w nim dopiero

w momencie pojawienia się jego dawnych

przyjaciół, w oczach których uchodzi

za artystę, poetę. Ich obecność rodzi w nim

dysonans poznawczy. Życie u boku kobiety

razem z dzieckiem pozostaje w jawnej

sprzeczności z ideą wyzwolonego artysty

oraz postawą życiową uczestników cyganerii

artystycznej. To, co określa zachowanie

Relskiego, to abjection, czyli pragnienie

separacji, zyskiwania autonomii,

a równocześnie poczucie niemożności

osiągnięcia tego stanu5. Wszak nie jest on w

stanie spełnić się nawet w towarzystwie

kolegów artystów. Ci mianowicie zostają

opisani przez R. Taborskiego jako: (...)

bezwartościowi kabotyni, którzy prowadzą

jałowe, pseudointelektualne dyskusje

i obrzucają się nawzajem modnymi wówczas

nazwiskami i pojęciami6. Co więcej jawnie

kpią z Zosi i jej rzekomego szczęśliwego

małżeństwa, zmuszając ją, by klęczała

na ziemi i odgrywała rolę matki

rozpaczającej po stracie dziecka.

W pierwszej chwili Relskiego oburza

zachowanie kolegów, więc sugeruje im,

by wyszli, po czym w odpowiedzi na zarzuty

Jurowicza:

Ależ na Apollina, kolego, co się z wami

stało! W czym wy się tu obrazy

dopatrzyliście? Ja tylko szkic... kontury.

Tyle razy pozowaliście mnie, Lassocie...

aa, Relski, czegoś podobnego,

odpowiada:

Relski

jakby do siebie

Pozowałem; za długo wam pozowałem – a teraz tak trudno mi to przychodzi. Przepraszam, przepraszam was, moi drodzy. (s. 357)

Relski obwinia się za brak lojalności wobec

kolegów. Ma świadomość, że Zosia –

ze swoją pospolitością i brakiem

wykształcenia kompromituje go przed nimi.

W dramacie wielokrotnie pojawia

się problem walki klas. To właśnie

nierówność klasowa, a dalej mezalians

wydają się jednym z głównych przyczyn

niemożności osiągnięcia spełnienia

w związku z Zosią. W relacji tych dwojga

dochodzi do głosu niezgodność habitusu,

rozumianego jako: (...) kompleks tendencji,

postaw, uwewnętrznionych dyspozycji,

wprowadzonych w sferę ludzkich nawyków

nabyty we wcześniejszych doświadczeniach

życiowych7. Jest on, jak wskazuje dalej

Sztompka, zakodowany w myśleniu,

ale także w odruchach cielesnych

i fizycznych umiejętnościach. Co więcej,

przynależność klasowa jest czynnikiem

służącym ich różnicowaniu. Bohaterowie

nie są w stanie go przekroczyć, mimo

że obydwoje podejmują taką próbę.

To właśnie nierówność klasowa prowadzi

w dramacie do wykluczenia Zosi przez

współtowarzyszy Relskiego, co ilustruje

dobitnie zachowanie Stachowskiego:

Zosia

smutna

(...) No to cóż, no cóż ja winna, że mnie do szkół nie dawali.

Relski

Pewnie. Pewnie. To ja jestem winien.

Stachowski

na ustach jakby wyraz niesmaku

Ja teraz, pożegnam...

4 Por. J. Kristeva, dz. cyt. s. 8.

5 Tamże.

6 R. Taborski, dz. cyt.,, s. 25.

7 P. Sztompka, Socjologiczne pojęcie kultury, [w:]

Socjologia: analiza społeczeństwa, Kraków 2006.

Page 28: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Zosia

Pan już idzie...

Relski

Do widzenia. Przyjdziesz? Przyjdziesz tu

jeszcze kiedy?

Stachowski

Rękę podaje Zosi

Zegnam panią. Odwiedzę.

Wyszedł (s. 369)

Wstręt doświadczany przez Relskiego oraz

jego kolegów względem klasy niższej,

niewykształconej, byłby zatem wyrazem

niemożności zasymilowania różnicy

pomiędzy tymi grupami. Mało tego,

demaskuje on klasę wykształconą jako tę,

która za pośrednictwem przemocy

symbolicznej usiłuje oddziaływać na klasy

zdominowane i reprodukować w ten sposób

istniejącą strukturę społeczną8. Klasa ta jest

więc z gruntu narcystyczna. Wszak

za pośrednictwem wyrafinowanych

rozwiązań dąży do narzucenia dogodnych

dla niej rozwiązań kulturowych. Obraz

gnuśnienia uprzywilejowanej klasy

społecznej daje ostatnia część dramatu,

prezentująca rodzinę Borkowskich. Sielskie

dzieciństwo Borkowskich – Laury, Ignasia,

Stefy – którzy korzystają z uciech życia,

kosztują używek, co więcej sami

reprodukują nierówności: przykład Ignasia,

którego zapędy antysemickie doprowadziły

do pobicia kolegi z klasy, stoi w wyraźnej

opozycji do losu Zosi, zmuszonej do życia

z despotycznym ojczymem oraz bezbronną

matką, niepotrafiącą sprzeciwić

się opresyjnemu małżonkowi. Przy okazji

prezentowania przez autora rodziny

Borkowskich dochodzi do głosu problem

wiedzy. W jednym z epizodów Borkowski

wyraża zdumienie faktem, że jego córka

Stefania dziękuje mu za to, iż może

się uczyć. W Karykaturach mamy być może

do czynienia z krytyką wiedzy. Wszak

mnożąca się sieć dyskursów

prowadzi do wykolejenia jednostki, sprawia,

że dany podmiot zaczyna się bezkrytycznie

utożsamiać z wdrażanymi w procesie

nabywania wiedzy treściami. Dowodzi tego

Stefania, która jakby zahipnotyzowana

Sonetami Antoniego, zaczyna pogrążać

się w wyidealizowanej rzeczywistości.

Jej postawę, jak i postawę Relskiego

i innych artystów, w tym członków cyganerii,

niezwykle trafnie określa ukuta przez

Tomasza Weissa formuła zaczadzenia

sztuką9, akcentująca zgubne skutki płynące

z przenoszenia fikcji w świat rzeczywisty20.

Wstręt służy więc nie tylko znaczeniu granic

społecznych oraz narzucaniu własnej

podmiotowości. Jest sposobem

kontestowania rzeczywistości w ogóle.

Demaskuje wreszcie utopijność projektu

przedkładającego sztukę nad życie. Wszak

główny bohater ostatecznie ponosi klęskę,

zdemaskowany przez Zosię i Borkowskiego.

W ich oczach uchodzi za zdrajcę, pozoranta,

świadomie igrającego uczuciami Zosi i Stefy.

W finałowej części Karykatur uderza przede

wszystkim dramatyzm losów Relskiego,

któremu nie udało pogodzić się sprzecznych

wartości: życia i sztuki. Bohater zostaje

rzucony na pastwę własnej podmiotowości.

Przemawia przez niego wybujałe ego,

ostateczny pogłos narcyzmu.

8 P. Bourdieu, Podstawy teorii przemocy

symbolicznej, [w:] Reprodukcja – elementy teorii

systemu nauczania, Warszawa 2006, s. 71-150. 9 T. Weiss, Jan August Kisielewski, Obraz

literatury polskiej. Literatura okresu Młodej

Polski. Tom drugi, Warszawa 1967, s. 232-236. 20

E. Łoch, dz. cyt., s. 12.

Page 29: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Jego ostatnie słowa:

Relski

stoi niemy, zmartwiały. Nagle chwyta

kurczowo poręcz stołka.

Powiedział – podły! – i ja... nie dałem

mu...w twarz??!!

demaskują karykaturalność życia Relskiego

oraz jego niemoc. Relski-narcyz okazuje

się po raz kolejny więźniem rzeczywistości

własnych procesów myślowych, uczuć

i potrzeb2.

2 E. Fromm, cyt. za: J. Sieradzan (red.),

Narcyzm: jednostka – społeczeństwo – kultura, Białystok 2011, s. 24.

ŁUKASZ WRÓBLEWSKI - student filologii polskiej

(specjalności antropologiczno-kulturowa I rok (SUM),

komparatystyka II rok (LIC)) oraz kulturoznawstwa spec.

porównawcze studia cywilizacji (III rok LIC); zainteresowany

współczesnymi teoriami antropologicznymi oraz socjologią

kultury; aktualnie zajmuje się badaniem portali

społecznościowych oraz wpływem mediów na życie

człowieka.

Page 30: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 31: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

uznanych fotografów czy teoretyków

literatury, komparatystów.

Jury w kwietniu 2013 wybierze dwunastu

laureatów (po 3 z każdej kategorii), którym

zostaną przyznane nagrody i dyplomy

podczas oficjalnego wernisażu

otwierającego wystawę prac

pokonkursowych. Na wystawie zawisną

nie tylko prace laureatów - znajdzie się tam

wiele więcej fotografii spośród wszystkich

nadesłanych od listopada do marca.

Konkurs ma na celu pokazać,

że poruszanie się wokół aspektu

intertekstualności jest nieodzownym

elementem naszego życia, jest

nieodzownym elementem sztuki. W tym

konkursie nawiązujemy do koncepcji

intertekstualności prof. dr hab. Ryszarda

Nycza (kierownika Katedry Antropologii

Literatury i Badań Kulturowych przy WP UJ),

który uważa, że to właśnie autor zazwyczaj

sygnalizuje w swoim dziele obecności

jakichś intertekstualnych wyznaczników.

Nie ingerujemy w to, czy fotografie

będą aluzjami do cytowanych utworów,

czy będą dokładnie ich odbiciem, czy będą

nawiązywały do formy, gatunku, czy tego,

Z dniem 15 listopada 2012 na Wydziale

Polonistyki UJ ruszył intertekstualny konkurs

fotograficzny IKON 2012/2013, skierowany

do studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego,

pasjonujących się fotografią. Nowatorstwo

formuły konkursu polega

na przyporządkowaniu prac przez autorów

do jednej z czterech kategorii (trzech

literackich: epika, liryka, dramat

oraz czwartej kategorii muzycznej). Sama

fotografia nie spełnia wymagań konkursu.

Do nadesłanego zdjęcia należy

więc dodać cytat z utworu prozatorskiego,

poetyckiego, dramatycznego lub utworu

muzycznego z podaniem autora. Cytat może

służyć za porównanie, nawiązanie,

zaprzeczenie lub stanowić nowatorską

próbę połączenia. Interpretacja i ocena prac

będzie należała do jurorów, wykształconych

w dziedzinie badań intertekstualnych,

o czym jest konkretna powieść –

naszą ingerencją jest przymuszenie

autora do oficjalnego "przyznania się" lub

odnalezienia nawiązania pomiędzy swoim

dziełem wizualnym a dotychczasowym

dorobkiem literacko - muzycznym.

Kamila Boruc

Komisja Kultury WRSS WP UJ

Page 32: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

AKCJA SOS

UCZELNIE SCHRONISKOM

Na rzecz Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie

objęta Honorowym Patronatem Rektorów.

Leży Ci na sercu los bezdomnych zwierząt? Chciałbyś pomóc zwierzętom

z krakowskiego schroniska? Przyłącz się do Akcji SOS 2012!

Akcja potrwa od 26 listopada do 20 grudnia i jest organizowana na

trzech krakowskich uniwersytetach: Jagiellońskim, Pedagogicznym

i Rolniczym.

W trakcie ostatniej edycji zebraliśmy 2,5 tony karmy, w tym roku liczymy

na jeszcze więcej!

Co zbieramy tym razem?

Suchą i mokrą karmę dla psów i kotów,

Zabawki dla zwierząt,

Koce, ręczniki, narzuty.

Możesz też wrzucić kilka złotych do puszek Akcji SOS, a organizatorzy

kupią za te pieniądze wyżej wymienione produkty.

Page 33: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

Informacje o Akcji znajdziesz na: www.akcjasos.org oraz www.facebook.pl/AkcjaSOS Na swoim wydziale kosze na produkty znajdziesz: Przy sekretariacie (UL. GOŁĘBIA 18)

Zaś puszki na pieniądze:

Gołębia 20 - Biblioteka

Gołębia 20 - Ksero

Gołębia 16 - Sekretariat (pok. 44)

Grodzka 64 - Portiernia

Page 34: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 35: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 36: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 37: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

ETIUDA & ANIMA 2012

ALEKSANDRA BRAMBOR

W dniach 23-29 listopada 2012 odbył

się w Krakowie 19. Międzynarodowy

Festiwal Filmowy Etiuda&Anima.

Organizowany od 1994 roku – jest

najstarszą cykliczną imprezą filmową

w Polsce, konfrontującą osiągnięcia

studentów szkół filmowych

i artystycznych z całego świata oraz

dorobek twórców animacji artystycznej,

zarówno profesjonalistów, studentów,

jak i realizatorów niezależnych.

Festiwal Etiuda&Anima budzi mieszane

uczucia. Widzowie obawiają się infantylnych

emisji, często też mylnie uważają, że na

festiwalu zobaczą japońskie filmy anime,

co wynika z nieprawidłowego odczytania

słowa anima zawartego w nazwie festiwalu,

które jest po prostu skrótem słowa animacja

(podobnie zresztą jak to, z którym jest

mylone).

E&A to głównie projekcje

konkursowe, na które przez cały rok

zgłaszają się studenci i absolwenci

najlepszych szkół filmowych na świecie.

W tym roku do kategorii anime zgłoszono

613 filmów z 25 krajów na świecie, spośród

których zakwalifikowanych zostało 63, w tym

4 polskie. Do drugiej kategorii konkursowej –

etiudy – zgłoszono 369 filmów, z czego 34

rywalizowały o główną nagrodę. Animacje

zostały wyświetlone w pięciu projekcjach,

a etiudy w sześciu. Widz, który obawiał

się zainwestowania pieniędzy w oglądanie

Page 38: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

dlatego warto eliminować je z głową.

Zwłaszcza, że wieczorne projekcje, jak

to zwykle na festiwalach bywa, bywają

opóźnione. Widziałam rodziców, którzy

przyprowadzili swoje małe dzieci

na projekcję animacji z Korei Południowej

pomimo tego, że w programie zostało

napisane, że to film mroczny i brutalny,

dla dorosłych. Nie powinni więc być

zdziwieni, że muszą zabrać z sali

po dziesięciu minutach płaczącą pociechę.

W tym roku główną nagrodę, czyli

Złotego Jabberwockiego oraz 2500

euro w kategorii anima otrzymał reż. Patrick

Bouchard z Kanady za film „Bydło”,

a w kategorii etiuda reż. Marta Karwowska

studentka Państwowej Wyższej Szkoły

Filmowej w Łodzi za „Sowę”.

Studenci polonistyki mogli „złapać”

dla siebie różne konteksty kulturowe oraz

otworzyć swój umysł na inny rodzaj estetyki,

bo przecież rolą kina wysokich lotów jest

pokazanie tego, co niedostrzegalne.

Tych, którzy z różnych powodów nie dotarli

na tegoroczną edycję Etiudy&Animy

zachęcam do udziału w przyszłym roku,

tym bardziej że będzie to jubileuszowa -

dwudziesta edycja, więc z pewnością

organizatorzy zadbają o bardzo atrakcyjny

program.

niepewnych, bo konkursowych projekcji,

może żałować, ponieważ zawsze wśród

emitowanych filmów znalazły się takie,

po których widzowie nie mogli znaleźć słów

zachwytu. Owszem, część projekcji była

przeintelektualizowana lub pozbawiona

sensu, jednak warto było przecierpieć

animacje w typie wirujących trójkątów,

dla tych perełek, które przewijały

się pomiędzy. Dla tych które były piękne,

wrażliwe i łamały stereotypowe myślenie

o animacji tylko w kontekście Disneya.

Dla wielbicieli niszowego kina oraz

tych, którzy do konkursu przekonać

się nie chcą stworzono program

towarzyszący np. spotkania z wybitnymi

twórcami animacji, projekcje klasyków

gatunku oraz fantastyczny występ

estońskiego „Słonia kryminalisty”, który grał

na żywo do najlepszych estońskich animacji

z ostatnich lat. Wariacje muzyków były

doskonałym odzwierciedleniem nastroju

animacji. Muzycy z niesamowitą lekkością

łączyli style takie jak jazz, punk, swing i ska,

a nawet nawiązali swoim brzmieniem

do klezmerów. Cykl Ánima Buenos Aires

wyświetlony na gali rozpoczęcia zachwycił

mnie ciepłem, różnorodnością i kolorytem

rysunków, a także zabawnymi historiami

wplecionymi w miasto, które w zależności

od autora miało zupełnie inne odcienie –

od ponurych kryminalnych historii

z pieprzykiem po bajkowe dziecięce

historyjki. Napięty program nie pozwala

uczestniczyć we wszystkich projekcjach,

Page 39: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 40: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

LITERATURA

W NATARCIU!

MARTA BŁASZKOWSKA

Pisarze i badacze, wykłady i rozmowy,

filmy i wystawy, ponad 60 spotkań

i ponad 100 gości. Przez siedem dni,

od 22 do 28 października każdy, kto

przebywał w Krakowie, mógł podczas

czwartej już edycji Festiwalu Conrada

pójść za radą organizatorów

i pomyśleć: literatura!

Z okazji do przyjrzenia się literaturze

z bliska skorzystali chętnie czytelnicy –

podczas większości spotkań z literatami

brakowało miejsc w salach, a wejściówki

umożliwiające wysłuchanie rozmowy

Grzegorza Jankowicza z Orhanem

Pamukiem rozeszły się w ciągu kilkunastu

godzin. Nic dziwnego, bowiem tegoroczny

festiwal uświetniło swoją obecnością wielu

znanych i cenionych autorów, zarówno

zagranicznych – na przykład wspomniany

już noblista, Robert D. Kaplan, Alain

Mabanckou, Martin Pollack czy Oksana

Zabużko – jak i polskich: Piotr Sommer,

Michał Witkowski, Dorota Masłowska,

a przede wszystkim laureat tegorocznej

Nagrody Literackiej Nike, Marek Bieńczyk.

Goście opowiadali oczywiście o literaturze –

swojej własnej i tej przez siebie ulubionej,

o tworzeniu i czytaniu – ale nie tylko.

Schodzili również z autorskiego piedestału

i dzielili się przemyśleniami na różne tematy

czy anegdotami, niejednokrotnie prezentując

dystans do siebie i swojej twórczości.

Eustachy Rylski opowiadał o tym, jak –

nierozpoznany – remontował mieszkanie

u zarządzającego działem kultury

w „Polityce” Zdzisława Pietrasika. Marian

Pilot i Michał Witkowski rozmawiali z kolei

o języku, a przy tej okazji przedstawiali

zainteresowanym nie tylko fragmenty

Page 41: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

barokowej Liber chamorum, lecz również

słowa, których Pilot nie zrozumiał podczas

czytania Drwala Witkowskiego.

Rzecz jasna oprócz tematów

lżejszych obecne były też te poważne.

Organizatorzy Festiwalu Conrada zadbali

o to, by nie zamknąć się w kręgu samej tylko

literatury, ale też pokazać jej związki

ze sztukami wizualnymi czy filozofią.

Na temat tej ostatniej rozmawiali między

innymi Agata Bielik-Robson, Jan Hartman,

Tadeusz Sławek i Andrzej Szahaj.

W dyskusji prowadzonej przez Michała

Pawła Markowskiego zwracali uwagę

między innymi na konieczność otwarcia

się filozofii na problemy współczesnego

świata i jej odejścia od abstrakcyjnych pytań.

Obecność sztuk wizualnych w programie

Festiwalu Conrada odbiła się w postaci

wystaw tradycyjnych i interaktywnych.

Sztuka i literatura złączone ze sobą wyszły

także, niemal dosłownie, w miasto –

na Józefińskiej pojawił się mural

nawiązujący do twórczości Lema, a na

Wieży Ratuszowej wyświetlały

się niepodpisane wiersze Piotra Sommera.

Conrad Festival to doskonała okazja

do zbliżenia się do najnowszej literatury

zarówno dla tych, którzy ją kochają,

jak i dla wszystkich, którzy dopiero chcą

dokładniej ją poznać. Organizatorom

festiwalu przyświecała idea stworzenia

wydarzenia na szeroką skalę, przybliżenia

literatury czytelnikom – i trzeba przyznać,

że udało im się to. Przez siedem dni

literatura naprawdę królowała w Krakowie.

Następny tydzień jej panowania już za rok.

Page 42: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

WYMIANA KSIĄŻEK

NA WYDZIALE

POLONISTYKI

AGNIESZKA DYBAŚ

W środę 14 listopada odbyła

się na naszym wydziale

pierwsza wymiana książek,

zorganizowana I przepro-

wadzona przez Wydziałową

Radę Samorządu Studentów.

Trwała ona cały dzień,

od godziny 10 do 20.

Pierwsze książki pojawiły

się jednak już o 8 rano.

Akcja spotkała się z wiel-

kim zainteresowaniem ze strony

studentów Wydziału Polonistyki

i nie tylko. Przy stołach pełnych

książek spotkać można było

również przedstawicieli innych

jednostek UJ, a także osoby

spoza środowiska uczelnianego.

Informacja o akcji „książka

za książkę” dotarła do szerokiego

grona, także dzięki wsparciu

Bookeriady, lovekrakow.pl,

wkrakowie.pl. Wielkie

podziękowania kierujemy

w stronę Pana Tadeusza

Jodłowskiego, który przekazał

na rzecz akcji wiele książek

z Biblioteki Wydziałowej,

nie wpisanych do katalogów lub

też nie wypożyczanych od lat.

Dzięki temu zainteresowani akcją

Page 43: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

już od samego początku mogli

zobaczyć ławki uginające się pod

ciężarem książek, które tylko

czekały, by ktoś zabrał

je ze sobą.

Wiele osób przynosiło

ze sobą kilkanaście różnego typu

publikacji, które dzięki temu

zyskiwały drugie życie. Odnaleźć

można było nie tylko wielkie

dzieła literackie czy lektury,

lecz także książki związane

z historią sztuki, matematyką,

biologią, geografią etc. Dużą

satysfakcję przynosiły nam

momenty, gdy ktoś odnalazł

na ławkach coś, co od dawna

chciał mieć. Radość sprawiały

ciągłe pytania, czy będą kolejne

wymiany.

W związku z tak wielkim

entuzjazmem ze strony stu-

dentów oraz pozostałych gości,

postanowiliśmy zorganizować

kolejne tego typu spotkania.

Pierwsze z nich najprawdo-

podobniej odbędzie się w sty-

czniu 2013 roku. O szczegółach

będziemy informować na bie-

żąco.

Jeszcze raz dziękujemy

wszystkim za przybycie!

ABY OBEJRZEĆ – KLIKNIJ:

GALERIA ZDJĘĆ

Z PIERWSZEJ

WYMIANY KSIĄŻEK

MINI REPORTAŻ I ROZMOWA

Z ALEKSANDRĄ SKÓRZAK

Page 44: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 45: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

ROBIENIE RZECZY

W KRAKOWIE,

CZYLI PO CO I JAK

POWSTAŁY POETWORY

FILIP PIETREK

FOT. MONIKA STOLARSKA,

JAKUB PIERZCHAŁA

10 i 11 listopada odbywała się w Kra-

kowie 8. edycja SLOT Festu, podczas

którego scenę literacką festiwalu

animowały, powstałe na Wydziale

Polonistyki UJ, Poetwory. O imprezie

opowiada Filip Pietrek, pomy-

słodawca i twórca inicjatywy.

Mija trzeci rok, odkąd jako

nieopierzony absolwent szkoły średniej

przeprowadziłem się do Krakowa.

Po miesiącu czy dwóch doszedłem

już do wniosku, że miasto poetów nie oferuje

nic ciekawego młodzikom takim jak ja i całe

mnóstwo moich rówieśników, nie licząc

możliwości spotkania na mieście

Świetlickiego i wzięcia udziału w – jednym

w ciągu miesiąca – slamie poetyckim

Fundacji Magazyn Kultury. Pomijam

świadomie wszystko to, co związane

z uniwersytetem. Umówmy się, dyskurs

akademicki zostawiałem w spokoju

za każdym razem, kiedy wychodziłem

z budynków przy Gołębiej. Teraz nie potrafię

się ustosunkować do trafności tamtego

wniosku.

Swoje zastosowanie znalazł mechanizm

ryby, która wypływa z małego stawu

do dużego. Byłem więc przytłoczony

ogromem możliwości miasta stołecznego

Krakowa, a zarazem napędzała mnie chęć

zdobycia go, zaznaczenia swojej obecności.

Znacie to?

Stąd się wzięły między innymi

Poetwory. Żeby niepotrzebnie nie powielać

informacji, zapraszam na fanpage,

czyli na www.facebook.com/poetwory.

Chodziło przede wszystkim o wykorzystanie

przestrzeni i zasobów ludzkich uniwesytetu

do tego, by stworzyć możliwość nie tylko

dyskutowania o poezji, ale i ekspe-

rymentalnego, wspólnego tworzenia jej.

Oskarżano nas o powielanie pomysłów

dadaistów, ale bawiliśmy się chyba dobrze.

Co się działo dalej? Nie mogłem

się powstrzymać i koniecznie chciałem mieć

swój slam. Do dzisiaj odbyły się trzy, a każdy

następny kompletnie inny od poprzedniego.

Był jeden w Artefakcie, za czasów, kiedy ten

zacny klub mieścił się jeszcze

na ul. Topolowej i nie dało się tam trafić

z przypadku. Zrobiło się całkiem gwiazd-

dorsko, bo pojawili się i Roman Boryczko,

i Kuba Węgrzyn, także znany w podziemiu

Wojciech Be, a na afterowym open micu

swoje do powiedzenia miał Lech Walicki

(tego ostatniego obiektywy niestety

nie widziały, musicie mi wierzyć na słowo).

Potem był jeden slamik w kanciapie

naszej wydziałówki, w sali 57. Był bardzo

nasz, bo czołowie miejsca zajęli wzięci poeci

Wydziały Polonistyki (Krzysztofie

Szeremeto, Albercie Wasilewski, nie Obra-

zicie sie, że was tutaj wymieniam?), choć

pojawiło się kilka osób z zewnątrz.

No i ostatnie poetworowe

wydarzenie, o którym najpilniej chcę opo-

wiedzieć. To wymaga krótkiej historyjki.

Kojarzycie SLOT Art Fest? Zlot

pasjonatów, freaków, podróżników, ludzi

od wszystkiego. Imprezę-galimatias, która

pojawia się w każdym ważniejszym mieście

w Polsce. Gdzieś na przełomie września

i października SLOT, w osobie Oli Koź-

mińskiej, pojawił się u nas, w Studio 29/2,

i zaproponował współpracę przy organizacji

sceny literackiej festiwalu. Opierałem

się strasznie, bo wiedziałem, że będzie

kłopot z czasem, kłopot z możliwością dania

Page 46: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 47: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

z siebie 100%. Nie po to próbowałem łączyć

pełny etat w całkiem dobrze stojącej firmie,

studia i kilka innych zobowiązań, żeby brać

na siebie wydarzenie, którego po prostu

nie wypada zepsuć. Ale SLOT, ale świetna

szansa dla idei Poetworów, ale wreszcie

ta cała ekipa ludzi. No i to, co moje,

pozostanie moje.

A teraz – jak to wszystko wyglądało:

10 i 11 listopada odbywała się w Krakowie

8. edycja SLOT Festu. Surowe wnętrze

wiekowego budynku II LO na ul. Sobie-

skiego zamieniono w przestrzeń wymiany

pasji i inicjatyw. Obok bazarów,

Sali dla kuglarzy, games roomu, sal wykła-

dowych na szczególną uwagę zasługiwała

klimatyczna knajpka pod nazwą Czajownia,

koordynowana przez Kasię Kaletę. Goście

zdejmowali buty, przysiadywali

na poduchach i dywanach i raczyli

się aromatycznym czajem. Ten klimat trochę

pomagał, trochę przeszkadzał, jak

się za chwilę okaże.

Chciałem podzielić imprezę na dwie części –

talk-show i slamopodobne, poetyckie

zmagania. Celem pierwszej było

zaprezentowanie publice idei tego, co dziać

się miało później. Zaczęliśmy więc

11 listopada o godzinie 13:00. Szczęśliwie

na moje zaproszenie odpowiedzi prześwietni

goście, których o wiele rzeczy chciałem

podpytać podczas rozmowy. Panie

i Panowie, pozwólcie sobie przedstawić

Marcelinę Bożek z Fundacji Magazyn

Kultury, organizatorkę krakowskich slamów

poetyckich w Kolanku nr 6, Magdalenę

Mazik, MOCAK-ową bibliotekarkę, która

na Wydziale Polonistyki UJ prowadzi zajęcia

z animacji kultury oraz Monikę Pławucką,

człowieka, który przyjechał z Wrocławia,

żeby powiedzieć nam, jak się robi slamy

u nich.

No i zaczął się talk-show! Czym jest

slam? Komu i czemu służy? Czy każdy

może być slamerem? Kim jest idealny

slamer? Co można robić poza slamem,

by animować kulturę literacką miasta? O tym

dyskutowaliśmy. Fotorelacja dostępna jest w

Sieci, część zdjęć będzie też towarzyszyć

temu artykułowi, ale premierę prawdziwie

smakowitej video-relacji chciałbym

niniejszym zapowiedzieć na czwartek

20 grudnia (traktujcie to jako zobowiązanie

z mojej strony).

Ja dostałem to, czego chciałem –

miałem świetnych rozmówców, klimatyczne

miejsce i celne odpowiedzi. SLOT nie jest

festiwalem literackim, ale jakieś ziarnko

zainteresowania udało się zasiać.

O 15:00 gadaniny było dosyć

i wystartowaliśmy ze slamem – w bardzo

nietypowej i eksperymentalnej formie,

bo większość jego uczestników i niemal cała

publiczność zetknęła się w tym wydarzeniem

po raz pierwszy. Jest to dowód na to,

że nie trzeba się specjalnie przygotowywać

do wzięcia w nim udziału.

Nie ma slamu bez nagrody,

która podsyca rywalizację. Zwycięzca

zgarniał: książkę Orhana Pamuka z jego

autografem, wywiad na lovekrakow.pl

oraz czytnik e-booków. Trzeba szczerze

przyznać, że gdyby nie ten gadżet,

uczestników byłoby trochę mniej.

Zmagania uczestników zajęły trzy

regulaminowe rundy, podczas których

slamerzy starali się – improwizowanym

monologiem – zachęcić publiczność

do głosowania na siebie. Po każdym

wystąpieniu chętni do głosowania wrzucali

karty do kuferka. Czerwona na tak i czarna

na nie. W ten sposób wyłoniliśmy finałową

dwójkę. W ogniu trzech dogrywek (uff...)

zwyciężczynią została Ula Małecka.

Prawdopodobnie kluczem do sukcesu była

mowa o politycznym kontekście pasikoniów

na polskich łąkach, ale trudno

mi jednoznacznie stwierdzić.

Na postawione we wstępie pytanie

„po co” chyba już odpowiedziałem. Pytanie

„jak” sugeruje trochę rozpatrywanie

Poetworów jako osiągnięcia, a przynajmniej

Page 48: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 49: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

przebicia się przez jakiś beton. Pisało o nas

Antyradio, byliśmy na SLOT Feście,

w Artefakcie, reklamowała nas Bookeriada.

Czy ja sobie prułem żyły, słałem dziesiątki

maili z prośbą o patronaty? Pamiętam,

że miałem nadzieję, że nasz pierwszy slam

będzie słabo rozreklamowany, bo czułem

się jak dziecko we mgle w roli organizatora

i konferansjera. Jeżeli z tego płyną jakieś

wnioski, to tylko takie, że światek poetycki

Krakowa można rozbujać w bardzo

naturalny i spontaniczny sposób. Coś jest

więc nie tak z miastem, w którym albo

się pisze, albo się studiuje na AGH-u.

I jeszcze jedno – bardzo chętnie

zrobiłbym kolejną imprezę z Poetworami,

parę pomysłów czeka na odwilż. Jak ktoś

ma swoją wizję, to zapraszam.

To dobre miejsce, żeby jeszcze raz

podziękować wszystkim, którym się należy,

za wsparcie i zaangażowanie. Myślę,

że możemy być zadowoleni, a ja zrobiłem,

co mogłem żeby okazana pomoc przekuła

się w fajne wydarzenie.

Dzięki dla Oli Koźmińskiej, Pauli

Łukaszewiczowicz, Kasi Kalety, Magdy

Mazik, Moniki Pławuckiej, Marceliny Bożek,

Kamili Boruc i Łukasza Kalety.

ZNAJDŹ NA FACEBOOKU:

POETWORY:

www.facebook.com/poetwory

SLOT FEST:

www.facebook.com/slot.fest.krakow

MAGAZYN KULTURY:

www.facebook.com/pages/Magazyn-

Kultury/184739084890048

STUDIO 29/2:

www.facebook.com/studio292

SAMORZĄD STUDENTÓW

WYDZIAŁU POLONISTYKI:

www.facebook.com/Samorzad.Polonistyki

Page 50: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 51: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

13 stycznia 2013

21. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

www.wosp.org.pl/final/o_finale

16 stycznia 2013

Wymiana Książek na Wydziale Polonistyki UJ

www.facebook.com/events/292534490851526

24 stycznia 2013

Wieczór Komedii Improwizowanej

www.paka.pl

27 stycznia 2013

Drugie Życie Książki – Bookeriada

www.drugiezycieksiazki.pl

Page 52: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 53: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

POŻEGNIANIE

Z PAPIEROWYM

GOŁĘBNIKIEM

FOT. KAMILA BORUC

Page 54: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 55: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 56: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 57: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012
Page 58: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

PISZESZ?

CHCESZ ZADEBIUTOWAĆ

W MAGAZYNIE KULTURALNYM

STUDENTÓW WYDZIAŁU POLONISTYKI?

Page 59: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

FOTOGRAFUJESZ? MOŻE TO TWOJE ZDJĘCIA ZAMIEŚCIMY W DZIALE FOTOREPORTAŻ?

Page 60: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

PRÓBKI TWOJEJ TWÓRCZOŚCI, WSZELKIE PYTANIA, NEWSY, CIEKAWE POMYSŁY WYSYŁAJ NA: [email protected]

Page 61: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012

szef: Agnieszka Dybaś

redakcja: Agnieszka Wesołowska

korekta: Marta Błaszkowska, Aleksandra Placek

skład | grafika: Kamila Boruc

promocja: Aleksandra Skórzak

siedziba: ul. Gołębia 14, sala 57

kontakt: [email protected]

facebook: www.facebook.com/golebnik

czytaj online: www.issuu.com/golebnik57

Page 62: GOŁĘBNIK #1 GRUDZIEŃ 2012