Goethe Ptaszki Podlug Arystofanesa

download Goethe Ptaszki Podlug Arystofanesa

of 22

description

Goethe Ptaszki Podlug Arystofanesa

Transcript of Goethe Ptaszki Podlug Arystofanesa

  • Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwr opracowany zosta w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-dacj Nowoczesna Polska.

    JOHANN WOLFGANG VON GOETHE

    Ptaszki .

    Burzycki Dudas Puchacz Papuga Chr ptakw'ROiQa RtRFzRQa OasHP i skaaPi Qa ktU\FK szFz\FiH UXiQ\z MHGQHM stURQ\ Qa ZiHUzFKX ska\Och! niebezpieczna cieka ! o! nieszczsna droga!z GUXJiHM stURQ\ ska\ XkU\t\Pst! znw go sysz! Hop!RGSRZiaGaHoup!Na jake zbka si ska?Oj! bieda mi, bieda!Cierpliwoci! mj przyjacielu!Utkwiem w cierniach i gogu!Tylko powoli!O jaki liski, zwodniczy ten mech! zawraca mi si gowa; spadn w przepa!Tylko spokojnie! spu si na d! Tu wi czk!Spadam lec!

    Qa MakH zEka si konstrukcja z ruchom kocwk czasownika oraz partyku wzmacniajc -e-(skrcon do --); inaczej: na jak zabkae si; na jak zabkae si.

    EiHGa konstrukcja z partyku wzmacniajc -e, skrcon do -.zaZUaFa Pi si JRZa i popr.: mam zawroty gowy.

  • Tylko cicho! Zaraz id!Ojej! spadem!Poczekaj! ja ci podwign!OHF Qa ziHPiO zwoicielu! Wczgo-Szyjoomie, oby ci bogowie zaprzepacili!Czemu wrzeszczysz?Przeklinam ci!UaFzkXMH Qa szFz\FiH ska\Ot tu jest 0XsFXs F\SHURiGHs SROitUiFKRFaUSRPaQiGRiGHs.Dobe mnie!A ta /iFKHQ FaQHsFHQs JHUUiPXs, co za nna gura!Potrzaskaem wszystkie koci!Wiisz, jak pociech i podpor jest umiejtno! I w nadpowietrznych sferach i na

    najszorstszej skale czowiek umiejtny znajie zabaw.Oby na dnie morskiem ukada zbir muszli, a ja tam by, skd przyszedem.Sabye! a przecie tak czyste, tak lekkie jest to grskie powietrze.Ani je piermi zachwyci.Zauwaae, jaki przecudny widok?C mi on pomoe?Zimny jak gaz.Gdy mnie dreszcz przejmie: teraz caym w potach.To zdrowo. sFKRF Rcz ci, emy w waciwem miejscu.Wolabym, ebymy byli na dole.Wszakemy szli najblisz drog.

    0XsFXs F\SHURiGHs SROitUiFKRFaUSRPaQiGRiGHs ac. nazwa sugerujca gatunek mchu (ac. 0XsFXs: mech),niewystpujca we wspczesnej klasykacji.

    /iFKHQ FaQHsFHQs JHUUiPXs ac. nazwa sugerujca gatunek porostu (ac./iFKHQHs: porosty), niewystpujcawe wspczesnej klasykacji.

    QaMszRUstsz\ i: najbariej szorstki.zaEaZa (daw.) zajcie (zaproponowane przez tumacza zamiennie inne okrelenie).PRUskiHP daw. forma przymiotnika okrelajcego rzeczownik w roaju eskim a. nakim (tu: dno);

    i ujednolicona do formy daw. mskiej: morskim.saE\H (daw. forma) jeste saby.

    SiHUPi i: piersiami.ziPQ\ (daw. forma) skrcone: zimny jeste.Fa\P (daw. forma) skrcone: cay jestem.ZaFiZHP daw. forma przymiotnika w N.lp okrelajcego rzeczownik w roaju eskim a. nakim

    (tu: miejsce); i ujednolicona do formy daw. mskiej: waciwym.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Najprostsza, ale o kilka goin dusza. Z utruenia i blu ani si ruszy mog! Ach!

    ojojoj!Przecie nie rozpade si w kawaki. SRGQRsi JROby kady szukajcy szczcia w zmianach, takie jak ja zrobi dowiadczenie!Upamitaj si! Upamitaj si!Przynajmniej mielimy co je i pi.Umhu! Z cuej kieszeni lub z cuego stou!W zimie nie zaznalimy chodu.Dopkimy w kach leeli.Ani trudw; a pewnym luiom gorzej byo jak nam, co jak szaleni uganiamy po

    wiecie, by jakie urojone iwada w najiwaczniejszy sposb pochwyci.kX ZiRPNasze ieje w tych krtkich zawarte sowach: nie byo sposobu duej osieie si

    w miecie. Bo chocia wcale skromnemi byy nasze dania, to i tych nawet nie zaspo-kajano; prace nasze pacono sowicie, lecz my tem potrzeb naszych pokry nie mogli.ylimy waciwym nam trybem, a rzadko znale moglimy odpowiednie nam towarzy-stwo. Sowem wzdychalimy do jakiej nowej krainy, kdy by bya inna posta rzeczy.

    A idc t drog przeiwniemy sobie byt polepszyli!Skutek uwiecza zabiegi. Wielkie zasugi w nowszych czasach rzadko ju zostaj

    w utajeniu; s ienniki, ktre bezzwocznie kady czyn wzniosy uniemiertelniaj. Syszelimy, e na szczycie tej niebotycznej gry puszczyk mieszka, ktrego wszystkonie zadawalnia; dlatego mu te ogromne przyczytujem umiejtnoci. W caymkraju synie pod imieniem: Krytyka. Cae dnie przesiaduje w domu, badajc to, cowczoraj inni ziaali, a zawsze nierwnie rzutniejszy jak kady wracajcy z sali obradpublicznych. Domniemywamy si, e wszystkie miasta, chocia w nocy tylko, jakw diabe kulawy zapewne zwiei, a wic bie nam mg wskaza miejsce, kdyby si przyjemnie y dao. Patrz! patrz no tam, jakie to przeliczne mury! Istotnie!jakby je rusaki wyczaroway!

    Ju znowu si unosisz nad kup starych kamieni?Nieochybnie on tam mieszka. He! he! puszczyku! he! he! panie puszczyku! Nie

    masz nikogo w domu?

    XSaPitaM si (daw.) i: opamitaj si.8PKX daw. dwikonaladowczy wyraz oznaczajcy potwierenie; i raczej: mhm.GRSkiP\ OHHOi konstrukcja z ruchom kocwk czasownika; inaczej: dopki leelimy.kG\ (daw., gw.) gie.SUzHiZQiHP\ SROHSsz\Oi (daw.) konstrukcja z ruchom kocwk czasownika; inaczej: przeiwnie

    polepszylimy.Zsz\stkR zaleca si stosowanie podwjnego zaprzeczenia: wszystko zadowala a. nic nie zadowala.zaGaZaOQia (daw.) i: zadowala.SUz\Fz\t\Za i: przypisywa.QiHUZQiH (daw.) o wiele bariej.GRPQiHP\Za si i: domyla si czego a. domniemywa co.QiHRFK\EQiH i: niechybnie.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Z\stSXMH i JaGa FKUaSOiZiHPanowie! Moi panowie! Jak mam zaszczyt? skd przybywacie? Jaka mia niespo-

    ianka?Przychoim pozna pana Puszczyka.Prawiemy karki poskrcali, by pozyska zaszczyt suenia mu.Czeg si nie czyni dla poznania tak wielkiego ma? Miem bie panu mojemu,

    przybycie wasze. Jakkolwiek tego nie okazuje, baro lubi, by go odwieano.Czy wapan u niego w obowizku?Tak to, dopki mi si zdawa bie.A jake si wapan zowie?Zowi mnie: Postpowiczem.PostpowiczemA z rodu jestem papuga!To bym si acniej domyli.Kontente wa z pana swego?Ot tak, tak. Ju tomy jakby stworzeni jeden dla drugiego. On po caych dniach

    bez ustanku myli a ja zupenie nic nie myl; on wszystko rozbiera, osa, a tomi wcale na rk, bo ju ja tego nie potrzebuj robi. A jeli mnie co tak serdeczniecieszy jeeli si tego na pami wyucz i przez cay ie z tem nosz, to te wieczoremid do niego i pytam go: a warte to co?

    Ale si tu musicie okropnie nui?A gie tam, my tu o wszystkiem wiemy.Ale co porabiacie przez ie cay?Ej! tak oczekujem przyjcia wieczora.To zapewne macie jeszcze jakie osobiste pasyjki, zamiowania?Ju to moja pasja sowiki skowronki i wszystkie ptasie piewaki! Cae goiny

    w ie i w nocy stoj i sucham ich piewu, a takim szczliwy, tak si unosz,e niekiedy myl, i mi pira ulatuj. Na nieszczcie i pan mj przepada, za temistworzekami tylko w inny sposb; kdy ktre z nich dopadnie; aps! trzyma zaebek i skubie. Zaledwo na usilne me proby dozwoli, by tu na grze yo ich kilkoro,a wanie te nie najlepsze.

    Wypadaoby remonstrowa.

    Mak PaP zaszFz\t w znaczeniu: czemu zawiczam wasz wizyt.E\ Z RERZizkX X kRJR by u kogo na subie.zGaZa si (daw.) tu: mie ochot.ZFaOH tu: zupenie.UHPRQstURZa przedstawi odmienny punkt wienia; zwrci uwag na niesuszno czego.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • To nic nie pomoe, gdy on godny.Wic mu wa inny er podsu.I to si robi, o ile mona, i z tem te wanie moja bieda. Gdyby to zawsze myszy dosta

    mona! On znajduje, e myszy rwnie delikatne jak skowronki, a najpikniejszegoskowroneczka poknie jak myszk.

    I czemu mu wa suy?Kiedy ju jest moim panem.Ja bym go tu zostawi na grze w tem jego pustkowiu, a tam na dole wyszuka-

    bym sobie takie adne, lube cieniste drzewko pene sowikw, nad ktrem by setkiskowronkw unoszc si piewao; i tam ybym sobie rozkosznie.

    Ach! eby to tak ju byo!To uwol si od niego.Jake to sobie pocz?Czy tak doskonale karmi, e kdy iniej lepszej znale nie mona strawy?Uchowaj Boe! ja t odrobin sam sobie wyszuka musz. Gdybym ja koci

    i szkielety mg spoywa; bo te tylko z swoich zostawia obiadw.Ot to zowi posad nie lada! Lecz wreszcie chcielibymy pozna tego pana, co

    godny mie tak wiernego sug.Tylko cicho, cicho, bycie go nie obuili! bo w marzeniach zaniepokojony jak ie-

    ciuch kaprysi lecz zwykle jest wcale powanym mem. Ot sysz, e si wanieprzebuiwszy z drzymki poobiedniej trzepocze; wic w dobrym bie humorze; zaraz go zawiadomi. Mj drogi panie! unienie prosz, przybyo tu par arcyuprzejmych przybyszw! Niebo osonione chmurami nie bie razi wzroku.

    Z\stSXMHW jakim przedmiocie daj panowie usysze me zdanie?Nie tak zdanie; jak rad!To wanie jego forsa. Nie zdarzyo mi si wiie, aby on kademu cokolwiek

    zrobi potem wasnym jego nosem nie wskaza co lepszego.Dobrej rady chcecie, moi panowie?Albo i wiadomoci jak to tam pan nazwa woli.Tem bie mg panom suy; on o wszystkiem zawiadomiony.

    XZRO i popr.: uwoln.kG\ iQiHM gie iniej.GUz\Pka i: drzemka.IRUsa (daw.) sia, przewaga; przemoc.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Tak jest, ja mam korespondencje z wszystkimi malkontentami caego wiata; otrzy-

    muj wic najskrytsze wiadomoci papiery i dokumenta; i z rozmw takich tylkolui mona si szczerej prawdy dowieie.

    Naturalnie!Bez wtpienia.O! niezawodnie.Trwoy ptastwo to serdeczna moja rozkosz! I kademu z nich jako ckliwo, gdy mnie

    i z najdalsza zwietrzy. Wtenczas to wrzaski, piski, krakanie, a jak gwarliwe stare baby,ani si rusz z miejsca, kdy ich kto droczy. Ale te ten i w wie dokadnie, em mujego pisklta zanatomizowa, by mu okaza, e naleao im mniej wiotkie lota, silniejszeiby i ksztatniejsze apki sprawi.

    Wic my szczliwie dobry skad zdybali; bo szukamy miasta, pastwa, kdy by Pastwo, Waa

    nam lepiej byo jak w owem, z ktregomy przybyli.Jeli si dowieie chcecie, kdy jest gorzej, to bym mg acniej tem suy. Bdcie

    przekonani, e aden nard na caym wiecie nie umie sobie postpi, a aden krl rzi.A przecie wszyscy jako yj.To wanie najgorzej! Ale c was wypio z ojczyzny?To wcale nieznone urzenie. Uwa wapan. Czymy w domu siec luleczk

    kurzyli, czy poszli ykn dobrego starego winka; to zupenie nikt naszych trudwwynagroi nam nie chcia. Co bymy robi najwiksz mieli chtk, to najsurowiejbyo zakazane, a byo tylko sprbowa to za najlepsze chci jeszcze nas karano.

    Ale bo to moi panowie! zdajecie si mie jakie iwne pojcia.O bynajmniej! najwiksza cz naszych przyjaci poiela to nasze zdanie!Ale jakiego to miasta szukacie waciwie?Niezrwnanego! takiego co by to byo mikko, dobrze wycielone; kdy by zawsze

    byo bogo, szczliwie!Ale, bo s rne roaje szczcia.A wic szukamy miasta, kdy by co ie nieochybnie na wyborne obiadki zaprasza-

    no.Hm.Takiego miasta, kdy by znamienici luie korzystne pooenie swoje z nami, pospo-

    litszemi, chtnie poiela chcieli.He!

    zaQatRPizRZa przeprowai analiz budowy ciaa (anatomii).XZa daw. forma trybu rozkazujcego; i: zwr uwag, zauwa.OXOHFzka fajeczka.E\R t\OkR sSUERZa wystarczyo tylko sprbowa.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Wanie takiego miasta, kdy by rzcy czuli, co lud, co biedakw dolega.Dobrze!Tak jest! takiego miasta, kdy by majtni luie chtnie odsetki pacili, by tylko ich

    kapitay wzi do przechowania.Tak!Miasta, kdy entuzjazm yje, kdy by czowiek, skoro raz co dobrego zrobi albo dobr

    ksik napisa, natychmiast uzyska prawo dania SUzHz UHszt \ZRta, by mu wszystko,co pragnie, bezpatnie dostarczano.

    Wapan literatem, pisarzem jeste?A! zapewne.Wapan te?Tak jest! jak wszyscy moi wspobywatele.Wic przed mj trybuna naleycie!Gdyby pan zechcia uy wpywu swego, by nam lepiej pacono.Nie troszcz si o to.By z ie naszego nakadu przedrukw nie robiono.To mnie nie obchoi.Miasta, kdy by ojciec i matka tak okropnie si nie krzywili, gdy si czek do ich

    nadobnych zbliy creczek.Jak?Miasta, kdy by maonek o utrapieniach yczliwego, bezennego moieca mia

    przecie zdrowe pojcia!Co?Miasta, w ktrem szczliwy autor, ni szewcom, ni krawcom, ni rzenikom, ni szyn-

    karzom opaca by si nie potrzebowa, w ktrem by si nadobna lubcia z wikamiswemi gwatem narzucaa, bo tam kiedy serduszko jej wzruszyem.

    A c wy to sobie mylicie? Do kogo ecie to przyszli?Jak to?Kdy znajd sowa, ktremi bym swawol wasz zdoa wyrazi?Kdy iniej, by na dorczu zapas nie lada!

    FR OXG FR EiHGakZ GROHJa i popr. z C.: co ludowi, co biedakom dolega.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Haniebnie! a co gorzej szkaradnie! a co jeszcze gorzej bezbonie! a co najgorzej gu-

    pio!Na najwyszym stan szczeblu.Dla was nie ma innej drogi, tylko albo do domu wariatw albo do domu

    poprawy.RGFKRiAle na Boga! Panowie! co robicie? Tak rozsdnymi ludmi by si zdajecie, a mj

    pan taki rozsdny m!Tote rozsdni luie wanie najmniej si miy sob zgoi mog.Taki powany m ptak ptakw!O! tak! on? istny dudek, bo si w bocie gniei.Raczej kukuka, bo w cuem gnieie jaja niesie.Moi panowie! okropnie cierpi.My take gd i pragnienie.Ach! cierpienia moje, nierwnie s sroszemi! bo s cierpieniami duszy. Czy to by

    nie moe, by tak zacni, tyloma darami wyposaeni, tak znamienici mowie, w jednymcelu iaa i poczeni Dobre, Doskonae utworzy zdoali?

    Jako si to tam zrobi. Myl atoli, tymczasem ratujc honor domu, co nam

    przedstawicie.Panowie zdaj si by szczeglnymi znawcami. Nie zechc mi askawie pozwoli, bym

    si z swojemi sowiczkami i skowroneczkami moga popisa.Wiatr i piana!No! usyszycie moich lubych, najmilejszych, chwile nasze wieczn radoci wiecz-

    cych piewakw.Postpowiczu, kochany Postpowiczu!O ty mj maleki, ruchliwy, lekkoskrzydlny, wiergoczcy czystodwiczny skow-

    roneczku, ty gociu wieo zoranej grzdy, niech usyszym twj gosik, wzbud w naspoiw i rado!

    Doskonay do napisania ody na cze miernej piewaczki.=a sFHQ SiHZa skRZURQHk t\PFzasHP PaSXJa sZH XQiHsiHQiH a sXFKaFzH ziZiHQiH

    RkazXMiki ci! niezmierne iki!Gd niezmierny gd!

    JXSiR jako wariant do tego okrelenia tumacz poda te: bezrozumnie.PRJa osoba wczeniej nazwana Postpowiczem i tytuowana pan, tu mwi w ro. eskim jako

    papuga.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Pragnienie, niezmierne pragnienie! Nie masz tu gie w pobliu jakiego rda?Nie masz tu kdy borwek, malin, czernic choby gogu, by czemkolwiek zapeni

    otcha mego odka?Posuchajcie no jeszcze sowiczka mojego, bogo czarujcego piewaka, oywiciela no-

    cy! Wzbud, wywoaj upione uczucia! oyw rozkosz puch kady i przetwrz mnie odszpony do ioba w istne uczucie!

    Czy tylko nierozwleke bd te trele?Wanie to jest jego fors. Jak si sowiczek rozpiewa, to mu chyba kark

    trzeba skrci, chcc przerwa urocze tony.6RZik za sFHQ SiHZa GXJR tkOiZ aUiBrawo! brawo! mj sowiczku! To mi wyraz! rozmaito!Istna komedia niemiecka! koca jej trudno doczeka!Wcale adny jego gosik chciabym go te z bliska zoczy.Na dobitek jeszcze URQGHaX najmilszego skowroneczka. W jego piewie, rcz pa-

    nom, jest co humorystycznego.: FiJX SiHZX skRZURQka %XUz\Fki takt Z\Ea ZUHszFiH taFz\ zaFz\QaNa Boga! kt takt wyba? na wyraz uwaa trzeba!W muzyce takt tylko sysz, to jedno nogi porusza.SiHZ QiH XstaMH %XUz\Fki skaFzHGd mnie ju w szalestwo wprawia.'XGas SRFz\Qa skaka PXFKaFz Z\stSXMH ZRaMFNie skocze si te wrzaski?%XUz\Fki SRFKZ\Fa PXFKaFza 'XGas PaSXJ i zPXszaM iFK taFz\ JG\ skRZURQka SiHZ

    skRFzRQ\ %XUz\Fki i 'XGas kOaszFz Z GRQiH ZRaMF, Brawo! brawo!=a sFHQ SRZstaMH ZUzaZaC ja sysz! jaki to wrzask! jakie szumy!Wszystkie gazie oyy.Sysz piski i krakania, wi niezliczon zgraj ptastwa si skupiajcego.1iHEaZHP StastZR Z\stSXMHJaka to pstra, mieszna gawied! Same byszczaki! Zwietrzyy nocnego wroga swego,

    potnego krytyka!C to za iwaczny grzebie! jak si to stworzenie gapi!

    IRUsa (daw.) tu: sia, przewaga.zRFz\ (daw.) zobaczy.URQGHaX rondo; forma w muzyce (rwnie w poezji i tacu), ktrej konstrukcja opiera si na wielo-

    krotnych powtrzeniach tematu.QiH skRFzH konstrukcja z partyku -e; znaczenie: czy nie skocz.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • w si mieszniej wyczupirzy, tote pocieszniej wyglda.Patrz! w trzeci jaki sensat! Ju waln skada rad.Zanim na jedno si zgo, to dobre nastan czasy.Biada! tum si mnoy, skupia; zowrogim przylot drobiazgu! Jak to drypta, jak

    si iwi, podskakuje, poszy, wraca! Biada nam! biada! przepadniem! C to za zgrajastworze szkaradnych! Jake ohydna mier nam zagraa, od nieprzyjaci plugawych.

    Co ci si marzy. Mnie chtka bierze spoy kilkoro.miaki zawsze kocz smutnie. Historia przykad podaje. I ty zginiesz, i ja zgin, nie

    doznawszy z tego i najmniejszej przyjemnoci.Czytae Regula ieje?Niestety!A Cicerona?Czytaem!Nie kady m wielki naturaln mierci umiera musi.Gdyby mi pierwej by to powieia!Zawsze jeszcze dosy wczenie.Na to e mi dawa takie nauki? Zawsze mnie upomina, e czowiek tak y powi-

    nien, jakby stu lat chcia doy? e zawsze porzdnym, umiarkowanym powcigliwymi pod wszelkim wzgldem skromnym by powinien? Nie przyrzeke mi prawej i nadob-nej onki, jeli si tak sprawowa bd, jak si nasi panicze nie sprawuj? A teraz takhaniebnie mam zagin? Gdybym pierw by o tem wieia, to bym t odrobin mejmodoci przecie jako by uy.

    Nie auj, e by cnotliwym!Knuj zdrad, ostrz ioby, cieniaj szeregi uderz na nas.Zabezpiecze sobie plecy, cign czapk na uszy bro si rkawem. Kady zwierz

    i bazen, kady otrzyma od bogw waciwe sobie rodki obrony. Nie tracie ni chwili! To oni! najniebezpieczniejsze wrogi nasze! To luie!

    sHQsat (daw.) czowiek przesadnie powany, silcy si na uczono.GU\Sta i: drepcze.SOXJaZ\FK w tym miejscu tumacz zaproponowa zamiennie okrelenie: obmierzych.5HJXOXs Marek Atyliusz Regulus, yjcy w III w. p.n.e. rzym. konsul i przywdca wojskowy w cza-

    sach I wojny punickiej, bohater rzym., stawiany za wzr patriotyzmu i cnoty, przede wszystkim wiernocidanemu sowu; doprowaiwszy do zwycistwa Rzymian nad Kartagiczykami dosta si do niewoli, nastpnieuwzgldniony w wymianie jecw podczas ukadw pokojowych, obieca wrci do niewoli, jeli ukady nieprzynios skutku, za dotarszy do Rzymu, odraa zawarcie traktatu, poniewa korzystniejsze dla jego ojczy-zny byo wznowi wojn; zgodnie z danym sowem powrci do Kartaginy, gie mia by uwiziony w skrzyni,ktr nabano gwoiami; jego ieje opisane zostay przez Appiana, Senek, Tertuliana, Diodora i in., niewszystkie jednak rda potwieraj legend mczeskiej mierci Regulusa.

    &iFHURQ Marcus Tullius Cicero ( p.n.e.), polityk i mwca rzymski, zamordowany z powodu mw(tzw. )iOiSik) wygoszonych przeciw Markowi Antoniuszowi.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Ptaszniki? Nie przebaczcie adnemu z nich uderzcie na nich rczo; poczonemi siy.

    Wykujcie, wydrapcie, rozrwcie, rozdrbcieRozrzucie, rozszarpcie zapamitaym,Przekltym ptasznikomNiezwocznie oczy bezecne!

    Potem uderzcie i bcie lotamiIch lice i niecne ich usta,Co nas na zgub wabiy;Tuczcie, mordercze ich skronie,A si saniajc powal.Zazdroszczc jeden drugiemu,Drzyjcie si, szarpcie akomie,O te ich oczka pontne!Miotajc temi kskami,Powoli je spoywajcie!Daleje za tym przysmakiem.Szczliwy, kto go skosztuje!

    Kt tej zgrai opr stawi?Juci nie goemi iesicio palcami. Najlepsi jeneraowie wielbi okopy. Oto tu, mj

    przyjacielu! jest zbrojownia naszego starego wielko i szklanookiego krytyka. Te sprztyi zbroje wanie nam podane. Oto jedna, druga i trzecia bella.

    %XUz\Fki i 'XGas ksiJi i EHOOH MHGQa SR GUXJiHM zQRsz i Z\staZiaM URaM EaU\kaGZ1a EHOOZ zHZQtUzQHM stURQiH QaSisaQH E\ PRH MakiHJR RGiaX XPiHMtQRFi s Z QiFKiHa

    Wszystko nowe iea! ktre powonieniem krytycznie rozbiera. Oto wielkie en-cyklopedyczne sowniki, istne kramy literackie, z ktrych kady w potrzebie w porzdkuabecadowym za szelka naby moe. Z doumy zabezpieczeni, bo te drobne na-pastniki zdaj si chcie na nas uderzy z najniebezpieczniejszej strony Trzymaj! trzymajsilnie.

    Czy jeszcze mam znosi? Ej! powoli si szacujem wobec naszych nieprzyjaci.Milcz no milcz! to homerycznie!1iHM Z\UaRQH SUzHGPiRt\ SRZiQQ\ E\ kRORsaOQH i ZSaGaMFH Z RFz\ szFzHJOQiHM SiUR

    i kaaPaUzNajprzd we ten k skaty, ktrym krytyk mode owady od razu tucze na miazg!

    We ten batog, ktrym on uzbrojony przeciw swawoli, grubiastwo grubiaszem czyni!We t dmuchawk, ktra szanownym osobom gdy ich dosign nie moe, do ich perukkulki gliniane posea. Tem si wic bro przeciw kademu w sposb waciwy. We tenkaamarz i to wielkie piro, i pierwszemu jasnopiremu, gdy si do ciebie zbliy, pomaskrzyda; bo kto si nie lka niebezpieczestwa, obawia si by obryzganym. Trzymaj sitego! Nic si nie bj, a jeeli wemiesz cigi, pomn, e tak mnym jak i tchrzompewn ich porcj bogowie wyielili.

    Jam cay sercem.

    iHsiFiR SaOFaPi i: iesicioma palcami.EaU\kaGZ i popr. D.lm: barykad.z GRXP\ zaEHzSiHFzHQi skrcone: z dou jestemy zabezpieczeni.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Wykujcie, wydrapcie, rozrwcie, rozibcie.Rozdrapcie, rozszarpcie zapamitaymPrzekltym ptasznikomBezzwocznie oczy bezecne.

    Rozwacie przyjaciele moi! Usuchajcie sw rozumu. I ty tu? Rozedrze najpierw zdrajczyni! Ona ich wprowaia; wraz z niemi umiera musi. Przeklta gaduo!iREiF RGSaM PaSXJZdaj si nie zgaa. Nie mona im da odetchn.Daleje! dalej.Ta nacja w iecistwie jeszcze. Wiem to od eglarzw, e podobne ludy pozorn

    szlachetnoci najacniej oszuka mona. Ja k rzuc i ty rzu batog! Wiisz, jak spo-gldaj, jak si iwi?

    Wi, jak ioby ku nam zwracaj; i gro srogiem rozszarpaniem.Skadam piro odsuwam kaamarz burz warownie!Czy oszala?Wierz w luko.Miy ptakami?Najpierw.Co z tego bie?Tajno ci, e obecno wielkiego ma zjedna mu wszystkich nieprzyjacieli.Jeeli s gupcami!Dlatego wanie ja te sprbuj.A wic wreszcie rozpoczynaj!Z\stSXMHTylko na chwilk, to nage, do niechybnej zaguby wiodce postanowienie wstrzy-

    majcie rozwag, a wieczn okryjecie si saw, skrzydlate narody! wy szczeglniej, ktrzywrd waszego rodu tem si chlubnie onaczacie, e nie tylko z krzykiem, z wrzaskiemtam i sam latajc, powietrze zapeniacie, ale obdarzeni bdc niebiaskim darem mo-wy i wyrazw zrozumiaych zgromaa si wsplnie naraa i iaa zdoacie. Dar

    SRzRUQ tumacz zaproponowa zamiennie okrelenie: uudn.taMQR Fi konstrukcja z partyku -e-, skrcon do -; znaczenie: czy jest ci tajne.QiHSUz\MaFiHOi i popr. B.lm: nieprzyjaci.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • to wielki starej parki, kade przedsiwzicie bezrozwane, na zgub znajomych czy nie-znajomych podjte, moe nas okry zaka, przeciwnie wielce chwalebnie, chociabymypostanowienia nasze za suszne uznawali, sucha upomnienia tych, ktrzy dokadniejobeznani z tajnemi nam okolicznociami rczym postanowieniom naszym korzystniejszykierunek nada umi.

    Dobrze mwi. Wcale adnie! Raczej treci ni sw suchajcie!Tu tak zupenie si ieje, jak kiedy Francuz wpord nas si zjawi.Albo wirtuoz wrd dyletantw. Nie dajcie im prawi! pecie postanowienie wasze. Kto sucha wywodw podaje

    si w niebezpieczestwo ustpienia.GR %XUz\FkiHJRTo ci nic nie pomoe.Posuchaj, jak im zapiewam. GR StakZ Ten szkod goni, kto czyni co nagle. Jeste-

    cie w oczywistem niebezpieczestwie wyrzenia sobie samochcc ogromnej szkody bo wskutek nieporozumienia zamierzacie zabi waszych krewnych, waszych najlepszychprzyjacieli.

    Z nikim z lui nie mamy ni pokrewiestwa, ni przyjani. Zginiecie; dobrzemy to

    rozwayli.A przecie si mylicie; juci by zupene niepodobiestwo przewiie i rozway, tego

    od adnej rady spoiewa si nie mona. My tu zdajemy si by wam nieprzyjaznymi,a istotnie jestemy najlepszymi, najszlachetniejszymi, najbezinteresowniejszymi przyja-cimi. My nie jestemy ludmi my jestemy ptakami!

    Wy ptaki? Co za bezczelne kamstwo? Kdy macie pira?Pierzym si wanie. Wszystkiemy postradali. Do ktrego roaju liczy si miecie?eglarze przywieli nas od poudniowego zwrotnika. Ten oto jest otahaitski po-

    mieciuch podug Linneusza 0RQHGXOa UiSaURFaQGXOa; a ja jestem z Wysp Przyjani,krzyku wielki, jest i mniejszy, ale tamten wcale nie tak rzadki.

    GR iQQ\FKJak wam si to zdaje? Wyglda zupenie jak kamstwo. A jednak moe by prawd.

    XPi i popr. .os.lm: umiej.Qas Niemcw (wg. objanienia tumacza).SUaZi (daw.) mwi.SUz\MaFiHOi i popr. forma B.lm: przyjaci.GREUzHP\ tR URzZa\Oi konstrukcja z ruchom kocwk czasownika: dobrze to rozwaylimy.kG\ gie; konstrukcja z partyku wzmacniajc -e, skrcon do -.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Luie nam wolno wydarli! Niegdy siadywalimy, koysalimy si na gazkach,

    oiobywali ananasy gryli pestki z wisien akociki pisango i siemi. Ach! jakie to smaczne by musi.Wrzuceni do klatek ohydnych! na nudnych okrtach! Towarzystwem naszem, kapitan

    ponury i majtki gbury, strawa za, smutno, tajemn zawi podsycajce ycie. Poaowania godni.Przybywszy do Europy jakby potwory bylimy poiwiani od osb znamieni-

    tych podug upodobania od mieszczan za cztery czeskie, od ieci za cztery centy od uczonych i artystw gratis.

    I mnie te ju raz tak mieli!Mniemali, emy obaskawieni, bomy, zamani godem, nie tak jak z razu iobali

    i drapali, lecz migdaki i orzeszki z rk licznych dam przyjmowali, i poza uszka z wolnaskroba si im pozwalali.

    To te zapewne przyjemne.Prne zabiegi! My w sercu jak Hannibal lub jak zemsty chciwy na scenie angiel-

    skiej, nieugici uciskiem, bez uczucia wicznoci dla tyraskich dobroczycw knulipodwjny, tajemniczy wielki zamiar wzgldem naszej wolnoci i ich zagady. Jeliwolno skromnoci zwrci uwag na wasne czyny; o! to mi pozwlcie napomkn, ekady skrzydlaty wizie szczliwym si czuje, skoro si drzwiczki jego wizienia otwo-rz i ni wstrzymujca go pknie a on chyym polotem oczom si wrogw usunie. Lecz my, innego bdc sposobu mylenia garilimy acn sposobnoci zyskaniawolnoci. Inne zamysy zapeniay piersi nasze i czekajc, peni otuchy sieielimyspokojnie na bancikach naszych.

    Pira ro mi poczynaj, jeeli wkrtce nie zakoczysz, to si w ptaka przeistocz.Kto chce zmyla, powiadaj, musi pierw to w siebie wmwi! GR StakZ A co co-

    iennie w oczy nam wpadao, bya ich zarozumiao, ich gupota, ich niezdatno doprzedsiwzicia czegokolwiek, ich prniactwo, ich rubaszne gwatownictwo, ich nie-zgrabne oszustwo. Ach! jakemy czsto w skrytoci wzdychali. Mae to plemi nie-godne, by go ziemia ywia, zdrad Prometeusza zyskanego panowania naduywa i nieodda je pradawnym panom najpierwszemu narodowi?

    Kto jest tym pierwszym narodem?Wy nim jestecie! Ptaki s najpierwszym, prastarym rodem, przeznaczonym od losu

    by panami nieba.Nieba?I ziemi!I ziemi?Nie inaczej! Tak jest!

    PaH QaGX\Za konstrukcja z partyku -e; znaczenie: czy ma naduywa.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Jak to?Bo nie tylko luie, ale i bogowie zatrzymuj wam prawnie nalec spucizn wasz.

    Oni zasiedli ojcw waszych trony, a wy tymczasem, biedni wygnace, jakby pojedynczeodrola starego korzenia, na wasnej ziemi, jakby w obcym ogroie, jakoby chwast wewzgarie i poniewierce.

    Rozczula mnie.Pogldajc na was, zawi mi si oczy. Krlewicz, ktrego roice tronu i korony

    pozbawieni zostali, a on dla osobistego bezpieczestwa w walcej si lepiance rybackiejy nnie zmuszony szczliwym przypadkiem, przyjacielowi domu zacnemu je-neraowi zosta odkryty; a ten pieszy, by go wyszuka rzuca mu si do ng o!nie! nie z wikszem wzruszeniem ucisnbym kolana zapoznanego wzniosego tego do-stojnika, nie z wikszym prawiwszym zapaem oarowabym mu ycie, wierno i mjmajtek, jak si ku wam zbliam, i od dawnego czasu po raz pierwszy, peen otuchyi naieje zbolae me serce odsaniam.

    Milcz. kaj doprawdy, ocieraj sobie oczy. Jeszcze rozczuli si da! Takie

    publikum warte causa. Niespoianie nas owiecasz.Takie zupenie stroj miny, jak baanty, gdy je przy latarni strzelaj. Jak si ty

    wywiniesz; w ladaco wpltae si spraw.Uwaaj, nauczysz si czego! GR StakZ Wiadomo wam bie, zapewnecie czy-

    tali!Mymy nic nie czytali.SRFKZ\Fa tRk PRZ\ Z t\P saP\P tRQiHZapewnecie nie czytali, ani wam te wiadomo, e w skutek odwiecznego losu ptaki Ptak, Bg, Obraz wiata,

    Waas najstarszymi.Jak nam to dowieiecie?Ja sam ciekawym.Wcale nietrudny dowd! Wieszcz Periplectomenes, opisujc pocztek wszech-

    pocztkw, tak mwi: I na onie prawiata wewntrznie penem porodw, leao jajepocztku, ruchu i ycia czekajc. A wic skde si wzio jaje, jeli je ptaki nie zniosy.

    Ogromne musiao by to jaje.Oczywicie ptaka roka lub latajcego smoka.Nie na tem jeszcze koniec, suchajcie dalej: A na noc oczekujc mio pierwotna

    i ciepa. Spuszcza si lekko na skrzydach i mnstwo jestestw si lgnie. Jasno wicwiicie, bo skde by mio skrzyde dostaa, jeeli nie od ptakw? a znowu jake odptakw, gdyby ich pierwej nie byo? a jeli pierwej istnieli, s od mioci starszymi; a nawet wielu to twieri, e mio sama jest ptakiem. I c wy na to? Co wicejprastarych bogw i boginie, Noc, Ereba, Ziemi przedstawiaj wieszcze z skrzydami;

    SXEOikXP (z ac.) publika, publiczno, suchacze.OaGaFR sSUaZ tumacz proponuje tu rwnie inne okrelenie: trudn spraw.zaSHZQHFiH Fz\taOi konstrukcja z ruchom kocwk czasownika; inaczej: zapewne czytalicie.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • a jeli ktry tak ich nie przedstawia to si oczywicie myli; bo jeli, jak wam to waniedowiodem, od ptakw pocho, to juci musz mie skrzyda.

    I jasno, i zwile.O nauko oczywista! o pomniku naszej chway!Skrzyda ma te Czas! to jest Saturnus! Wtry rd bogw panujcych z wasze-

    go pochoi plemienia; jego ona zapewne nie miaa skrzyde, tak te powstay ostatniebastardy, Jowisz i jego roestwo, i ieci. Nie byli obdarzeni skrzydami, a losyi ptaki nienawiili ich! Te wic bastardy jy si pochlebstwa, biorc ptaki za swychulubiecw; by zapomnieli, e maj prawo panowania; Jowisz wzi ora, Junona pawia,kruka Apollo, Wenera gobia. Ukochanemu synaczkowi swemu, synnemu szalbie-rzowi Merkuremu sam Jowisz dwie pary skrzyde wynegocjonowa. Umieli si tepostara o skrzyda, dla Zwycistwa, dla Horw i Snu.

    To prawda; jam ich wszystkich wiia tak wyobraonych.Co wicej? Amorka, tego to ptaszka nie lada, zdobia para tczowych skrzydeek.

    On, co jest panem i bogw, i lui, bezsprzecznie jest ptakiem. On iery pradawnwa plemienia waszego. A tak wic tylko od ptakw mio sw wzia potg; a co jeszcze uwagi godniejszem to take chc wam powieie.

    Mw dalej! Nie zostawiaj nas w niepewnoci.To zw prostot iecic! Ei! sieci tylko sieci aden z nich by mi nie umkn.Gdyby Prometeusz, jako mdry przezorny ojciec miasto synnemu somiekowi,

    swemu czeku by da skrzyda, nierwnie wiksz krzywd byby bogom wyrzi! alete i wam, przyjaciele moi! Dlatego te ikujcie losom i przodkom waszym, e zmi-li zmysy jego; bo jakkolwiek w przernych sztukach celowali luie, to sztuka latania jest dla nich daremnem yczeniem, prnem usiowaniem; Niepomni wszystkichswych zalet, staj z roziawionemi gbami, gapi na was i zazdroszcz wam, gdy siz niebotycznych ska wznoszc nad nieprzejrzanemi bujacie lasami. Wody nie wstrzy-maj kochankw, z rybami pjd w zawody, lecz wasze pastwo dla nich nieprzystpne,a umiejtnoci waszych nikt z miertelnikw nie pojmie. Najwiksz dla nich rozko-sz, gdy we nie lata mniemaj; a tkliwsi z kadego kta wrd westchnie cigle woaj:Gdyby ptaszkiem by dwoje skrzyde mie! ale nic z tego.

    Wrogi nasze zazdroszcz nam.Kady zazdronik wrogiem.Ale w gbi ich serca przewaga zaszczytw waszych niestarcie wyryta; i kade ich po-

    kolenie, nie wiec sami o tem, gnie si kornie przed pradawnem prawem wszechwaywaszej, przynajmniej gurycznie.

    Nie praw nam zagadek! Jasnego chcemy wyraenia; nie lubim namyla si i zgady-

    wa.

    =Z\FistZR (mit. gr.) tu: bogini Nike (w mit. rzym. Wiktoria).+RU\ (mit. gr., mit. rzym.) trzy boginie, bdce uosobieniem pr roku, strzegce zgodnoci miy

    porzdkiem wiata lui i rytmem natury; nadano im imiona znaczce: Eunomia: praworzdno, Dike: spra-wiedliwo i Ejrene: pokj.

    6HQ (mit. gr.) Hypnos, bg snu a. Morfeusz, bg marze sennych.PiastR (daw.) tu: zamiast.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Tak jest! Wszystkie ludy oddaj wam zgodnie cze bogom i krlom nalen.

    Mniemaj, e niezmiernie wiele maj wyobrani; a jeli najcelniejszych wrd siebiez czem godnem chc porwna, to si wyej nie wznies jak do ora. Zwieiwszyprawie wiat cay powinnicie wieie

    My nic zgoa nie wiemy.Nigdy ecie nie syszeli, o owem potnem miecie? Zawojowao ono wiat cay po-

    tenczas znany, a w miecie tem mieszkali tak doskonali luie, e kady pniejszybohatyr i kady m wielki, yczy sobie, ktremu z ich burmistrw, a przynajmniej aw-nikw by podobnym; Rzym to, w wolny Rzym co krlewskiego nad sob niecierpia panowania, na drgu usadowi ora, a u stp jego senat z ludem w pokornymnapisie! Tego to ora na drgu nosili Rzymianie przed wojskiem i szli za nim z od-wag i uszanowaniem, jak jego syny i suy. Tak zaszczytnie postpuj z wami, a wy rwnie jak moiuchny nastpca tronu zdajecie si nie pojmowa wcale, jakie-mi to wroonemi zaszczytami wyposayli was bogowie. Pozwlcie wic askawie, e dlawskazania wam tego, uyj na wskazwk waszych nosw.

    Czy co i jak chcesz.Dawno to, baro dawno, jak z potgi Rzymu i jego wietnoci zaledwo kilka cegie

    pozostao. Ale inne narody hody wam tej czci oddaj, ktra was nigdy min nie moe. Na pnocy jest teraz wyobraenie ora, w najwyszej czci i uszanowaniu, wszieje zoczy moecie; jakby przed witym lud korne be pokony, cho go byle bazgracznamae lub byle partacz ustrue. Czarny korona na bie, roziawi iubas, wywiesijzyk czerwony i par gotowych szponw wyciga. Tak broni drg i jest postrachemprzemytnikw i zbiegw. Ktokolwiek na spojrzy, wnet go dreszcz zgrozy przejmuje. C dopiero mam mwi o dwugowym?

    Nie prawcie tak zaszczytnie o tym orle, my za nim nie przepadamy wcale.Zaszczyt to wsplny wam wszystkim. Bo gdy ksita i krlowie siebie i swoich od

    reszty pospolitszych szczeglniej chc wyrni, to wybieraj jakiego ptaka i wyszywszyposta jego zotem i srebrem, na piersi nosz. A nawet, przymocowuj was na zotelub diamentowe krzye (najwiksza to chwaa jakiej ktokolwiek dostpi moe) i noszwas przyczepiwszy do iurki guzikowej w bliskoci serca.

    C nam nada ta cze doczesna, to prne uszanowanie, przez ktre raczej samych

    siebie ni nas wysawiaj? Bogi i luie posiedli pastwo nasze, a my jak obcy przybyszebkamy si pomiy niebem i ziemi.

    Bynajmniej, moje iateczki! Wacie im zostawili; lecz ojczyzny waszej lecz

    pastwa waszego zaj nie zdoaj. Wolne s jeszcze, jak byy pierwotnie.Wska je nam.Id z wami.Wied nas tam! Jest e tam siemi? s e migdaki? Wszak i robaczkw przecie nie braknie?

    QaSis tumacz proponuje tu rwnie zamiennie inne okrelenie: monogram.ZaFiH zRstaZiOi konstrukcja z ruchom kocwk czasownika; inaczej: wa zostawilicie.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Wied nas tam, wied!

    Tam biem skakali,Peni radoci,

    akocc furgali;O szczliwoci!

    Migdaki chrupaI siemi upa,

    iba robaczki,Oto nie aszki!

    Wied nas tam wied!

    Wszak w niem jestecie!On szyi z nas bezczelnie!Przystpcie bliej! Stacie tu! a teraz obejrzyjcie si! Spojrzyjcie do gry! C tam

    w grze wiicie? Oboki i rozpostarte niebo odwieczne. Wszake ono nie od wczoraj?I ja tak s! Nie lkam si te jeszcze o niego. Pastwo, PtakTam na wysokociach, jak to jest wszystkim wiadomo, od wielu tysicy lat mieszkaj

    bogowie. Spogldncie na d c tu wiicie? Miy niebem i ziemi?Nie inaczej.No! c? juci nic nie wiim.Nic nie wiicie! a tocie prawie tak lepi jak luie! Nie wiicie tej bezmier-

    nej przestrzeni rozleglejszej ni grne i dolne sfery tego ogromnego kraju, ktryz wszystkiem graniczy, tego powietrzno-wodnego jeziora, ktre wszystko otacza, tegoeterycznego przybytku, tego wrd wiatw ogromu umieszczonego pastwa?

    C to wszystko ma znaczy?A c ma znaczy? Powietrze! Kt je zamieszkiwa, jeeli nie wy? kto w niem

    egluje? kt buja w tym przestworze, wzlatujc z miejsca na miejsce? komu, jeelinie wam, naley?

    Ani nam to na myl pado.A latacie w niem.Ale jak to pocz sobie?Poczonemi silami to wielkie ieo rozpocz naley, zaoy miasto, mocnym mu-

    rem cay eter otoczy, utworzy wojsko regularne; dobrze obsai granice, zaprowaica, akcyz i tak wyywienie bogom i luiom utrudni.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Tam bie mnstwo urzdw do rozdania; bd mg wszystkich mych przyjacieli

    i krewnych umieci. Ale Jowisz grzmie bie!Nie damy mu byskawic z Etny, chyba za ogromn opat wywozow, a zbudujem

    te wie piorunow. Dla orw rzecz to wcale nie nowa. Nie przepucim i kaeoarnych bez opaty ca przewozowego.

    Ale czy oni spokojnie na to patrze bd?Wy nie wiecie, co si tam w grze ieje. Ubezpieczeni staremi od dawna nie-

    naruszonemi prawami sie ospale na tronach swoich, odwykli od wszelkich trudwi stawienia odporu, znienacka wic napa i acno pokona ich mona.

    Lecz luie? ich proch, kule, sieci?Luie? Oni w kopotach nie lada! Miy nimi wojen, utarczek, szykanad bez liku;

    nikt z nich dalej nie siga myl jak do isiaj; a cho ktry z ich ssiadw ubezpieczasi i zbroi, nieacno dostrzega w tem co zego. Jeli si nam sprzeciwi to ichprzemoem, jeli si podda to wcale dobrze ia si im bie; lepiej ni teraz! Postpim sobie z niemi jak kady zdobywca, yjcych zabem dla dobra ich potomstwa.

    A przystan na to?W naszym s rku. Odkupim od bogw deszcz, zaoym wielkie cysterny i poje-

    dynczo wynajmowa je biem ziemianom w czasie posuchy, ile ktry z nich do polalub ogrodu potrzebowa bie. To jest tylko zarys planw mych wielkich; bo szcze-gy nieprzejrzane. Krtko mwic, biecie panami! Z bogami postpim sobiejak z starymi krewnemi ktrzy z wygnania wrcili, z ludmi, jak z zawojowanymkrajem, z zwierztami szczeglniej z insektami, ktre w pastwie naszem y musz,jak z niewolnikami np. tak jak Turcy z Rajasami; Anglicy z Indianami.

    Tylko natychmiast natychmiast.Zaraz, zaraz! ale to tak prdko nie da si uskuteczni. Rozwacie dobrze! Wybierz-

    cie z tuzin lub ile chcecie z grona waszego, na wasz koszt, ktrzy by to wielkie ieopoczonemi siami dokona si podjli.

    Bynajmniej! Ty nam plan poda, ty go wykonaj! Bd nam doradc, przewodni-

    kiem woem!Zawstyacie mnie.Namylasz si?Bd spokojny, los nasz ju zabezpieczony.ZskazXMF 'XGasaA ten? co po nim? Ma tu zosta? Przyda si on na co?On jest niezbdnym!

    SUz\MaFiHOi i popr. forma B.lm: przyjaci.Pa tu: konstrukcja z partyku -e, skrcon do -; znaczenie: czy ma.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • C ty umiesz ? w czem lud przewyszasz?Umiem wista!licznie, licznie! o jaki to przeiwny niezbdny obywatel. Od i my ludem

    szczliwym! GR %XUz\FkiHJR Ty nami rzd, a on niech wista! Ju nam na niczem niezbywa!

    zaZst\RQ\Czy tak by ma?Przyjmujesz?kaQia si

    Dotrzymaj sowa!ier kraj panowanie,My twoimi poddanymi,Uczy nas dumnym bogom,Dumniejszym luiom rwnymi.

    Pierwszy, co tre tej pociesznej gawdyArcydowcipnie na scen wprowai,By Arystofan, Gracyj pieszczoch psotny.Jeli za wieszcz nasz, ktry szczerze pragnie,W podobny sposb i miech na goink,Jak i na chwileczk rozwag w was wzbui,W tem albo owem niechccy przewini,To was najszczerzej, ustami mojemiO przebaczenie askawe uprasza.Bdc susznymi, przyzna mu zechcecie,e skok z Atenw a do EtherburgaJest istnem salto mortale.Oraz zapewnia was, e osawionearty owego znanego psotnikaZ tak skromnoci i dobrodusznociWznowi, e pewn naiej mie moe,Zyskania waszych najaskawszych wzgldw.Chciejcie rozway, wszak rozwagi chwilkaKademu z lui przydatn by moe;e rwna sprawa z artem jak i ran,Ktr zadajc, mimo szczerych chci,Rozmiaru, cile oznaczy nie mona.Teraz w krtkoci poniekd wstp tylkoCaego iea, na prbk podajem;Ale jeli si podoba wam bie,Nie omieszkamy, ile zdolno starczy,Dalszy tok sprawy tej, jakkolwiek iwnej,Jednak istotnej obszerniej wyoy.

    7HUaz Z kUtkRFi SRQiHkG ZstS t\OkR fabua urywa si sporo przed zakoczeniem PtakZ Arysto-fanesa, na ktrych autor bazuje; std wprowaony przez Goethego Epilog zawiera uwagi, e jest to wstp,prbka oraz zapowied ewentualnej kontynuacji.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa

  • Ten utwr nie jest objty majtkowym prawem autorskim i znajduje si w domenie publicznej, co oznacza emoesz go swobodnie wykorzystywa, publikowa i rozpowszechnia. Jeli utwr opatrzony jest dodatkowymimateriaami (przypisy, motywy literackie etc.), ktre podlegaj prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiayudostpnione s na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa Na Tych Samych Warunkach . PL.rdo: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/goethe-ptaszki-podlug-arystofanesaTekst opracowany na podstawie: Johann Wolfgang von Goethe, Ptaszki podug Arystofanesa, tum. LeszekKouchowski, Krakw .Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyowawykonana przez Fundacj Nowoczesna Polska. Wydano z nansowym wsparciem Fundacji Wsppracy Polsko--Niemieckiej. Eine Publikation im Rahmen des Projektes Wolne Lektury. Herausgegeben mit nanziellerUntersttzung der Stiung r deutsch-polnische Zusammenarbeit.Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekua, Paulina Choromaska, Wojciech Kotwica.Okadka na podstawie: DominusVobiscum@Flickr, CC BY-SA .:HsSUz\M :ROQH /HktXU\Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska organizacji poytku publicznego iaajcej na rzeczwolnoci korzystania z dbr kultury.Co roku do domeny publicznej przechoi twrczo kolejnych autorw. iki Twojemu wsparciu biemyje mogli udostpni wszystkim bezpatnie.-ak PRHsz SRPF"Przeka % podatku na rozwj Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS .Pom uwolni konkretn ksik, wspierajc zbirk na stronie wolnelektury.pl.Przeka darowizn na konto: szczegy na stronie Fundacji.

    Ptaszki SRGXJ $U\stRIaQHsa