gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je...

12
LOT 1 gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w Częstochowie ul. Kilińskiego 62 tel. (034) 361 25 68 e-mail: [email protected] grudzień 2009 numer 3 (22) Czytaj „LOT”! Twoje rzetelne źródło informacji!!! LO T LO TEMAT NUMERU: UśYWKI

Transcript of gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je...

Page 1: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 1

gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w Częstochowie ul. Kilińskiego 62 tel. (034) 361 25 68

e-mail: [email protected]

grudzień 2009

numer 3 (22)

Czytaj „LOT”!

Twoje rzetelne źródło

informacji!!! LO TLO T

TEMAT NUMERU: UśYWKI

Page 2: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 2

Grudzień – większość z was na pewno Ŝyje zbliŜającymi się świętami i idącą za nimi prze-rwą w nauce. Redaktorzy LOT – u postanowili jednak uciec nieco od całej tej świątecznej otoczki i zająć się powaŜnym, istotnym dla młodzieŜy tematem. Mówić będziemy bowiem o uzaleŜnieniach wśród naszych rówieśników, być moŜe takŜe tych z naszej szkoły. Jak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju

uŜywki, począwszy od tych, wydawać by się mogło, niegroźnych, jak kawa.

Reasumując – co w numerze? Kilka słów w temacie numeru przedstawią nam m.in. Mate-usz Tałajczyk i Zosia Wojtysiak. Rebelio, ergo sum, czyli o buncie według Łukasza A. Kaszni, przełomowe referendum natomiast zaprezentu-je nam Magda Abu-Gholeh. Będzie teŜ co nieco

o komercjalizacji świąt okiem Agnieszki Parkit-nej. Angelika Knop i Kasia Kała zaprezentują nam swój reportaŜ z wizyty w Domu Dziecka. Ponadto Cierpienia Młodego Snajpera, wywiad z panią profesor Agnieszką Henel i mistrzem ortografii i erudytą roku – Pawłem Złotkow-skim, a takŜe z Sylwią Parkitną i panem Zdzi-sławem Czekajem. Wciągającej lektury!

redaktor naczelna Dominika Majchrzak Wstępniak,

(nie) inny niŜ zwykle

Sztuka reportaŜu Druga i trzecia część warsztatów "Bądźmy medialni" juŜ za nami. Ucznio-wie gimnazjów nr 1, 3, 5 i 15, liceum „Traugutta” i „Norwida” oraz pani prof. Agnieszka Henel uczestniczyli w spotka-niach prowadzonych przez panie dr z Instytutu Filologii Polskiej AJD w Czę-stochowie: dr ElŜbietę Wróbel (zajęcia odbyły się w II LO) i dr Dorotę Suską (zajęcia miały miejsce w murach Akade-mii Jana Długosza, Armii Krajowej 36A). Tematem spotkań był reportaŜ: definicja, pochodzenie, budowa, język i styl tego gatunku dziennikarskiego.

Uroki Francji W dniach 17-21 listopada grupa nauczycieli z II LO miała przyjemność wyjazdu do Francji w ramach przygotowań do wymiany uczniowskiej Programu Comenius. Oprócz zwiedzania zabytków i poznawania obyczajów panie: prof. Małgorzata Jackowska oraz prof. Ewa Ludwin ustaliły terminy wyjazdów do Hiszpanii, Polski oraz Francji, a takŜe poznały młodzieŜ, która w owej wymianie będzie brać udział.

Wyborów nadszedł czas... W ostatnich dniach listopada członkowie Samorządu Szkolnego zorganizowali wybory uzupełniające. Do rywalizacji stanęło dwóch śmiałków: Paulina Majewska oraz Michał Cha-tys. Komisja Wyborcza dzielnie pełniła swe obowiązki, aby po całym dniu pracy policzyć oddane przez społeczność uczniowską głosy. Wyniki są następujące Paulina Majewska 102 głosy, natomiast zwycięzca Michał Chatys 221 głosów. CóŜ, nie pozostaje nam nic innego jak czekać na wyniki ich pracy.

Mistrz Ortografii Czwarty raz z rzędu w naszym liceum zostało zorganizowane szkolne dyktando. Przybyło 26 ochotników, aby zmierzyć się z niezwykle trudnym tekstem. Piecze nad nimi sprawowali organizatorzy prof. Agnieszka Henel oraz prof. Marek Podgórski. "Pechowy AmbroŜy" (tytuł dyktanda) nie dla wszystkich okazał się pechowy. W skład zwycięskiej piątki wchodzą kolejno: I miejsce- Paweł Złotkowski II miejsce- Magda Machudera III miejsce- Agnieszka Krygier

IV miejsce- Sara Mishchil V miejsce- Agnieszka Parkitna

Serdecznie gratulujemy!

Erudyta roku Erudyta roku to szkolny konkurs lite-racki zorganizowany po raz pierwszy w na-szej szkole. I część polegała na zaprezento-waniu recenzji wybranego dzieła literackiego, natomiast druga dotyczyła pracy pisemnej na jeden z wybranych tematów. W komisji za-siedli: prof. Małgorzata Jackowska (przewodnicząca), p. prof. Wiesława Mecma-jer, p. prof. Małgorzata Chmielewska, p. prof. Barbara Turel.

Do boju o tytuł mistrza przystąpiło 22 uczniów. Walka była bardzo wyrównana, lecz trzeba było wyłonić zwycięzców, którymi zostali : I miejsce- Paweł Złotkowski II miejsce- Anna Mazur III miejsce- Tomasz Podlewski wyróŜnienia: Patryk Kępa, Sara Mishchil oraz Katarzyna Brzózka.

W Warszawie... W dniu 04.12.2009 r. grupa uczniów z Traugutta oraz innych częstochowskich liceów ruszyła na podbój stolicy. Pierwszym punktem wycieczki było zwiedzanie studia TVN 24 oraz przyglądnie się pracy dziennikarzy, następnie podzieleni na dwie grupy ruszyli do Galerii Złote Tarasy oraz studia nagraniowego progra-mu " Kuba Wojewódzki". Ostatnim, lecz naj-waŜniejszym punktem był spektakl "Upiór w operze" odgrywający się w Teatrze Roma. Zmęczeni, lecz zadowoleni w późnych godzi-nach nocnych wrócili do Częstochowy.

Ach te prezenty! Jak co roku kilka dni przed mikołaj-kami w naszej szkole pojawia się święty Mikołaj, aby rozdać najgrzeczniejszym dzieciom ich wymarzone podarunki. W tym roku przybył z niezwykłymi gośćmi, a mianowicie trzema pięknymi śnieŜyn-kami oraz dziwnie wyglądającym renife-rem. Obdarował dzieci, które wykonywa-ły dla niego przeróŜne piosenki, a na-stępnie udał się w dalszą podróŜ. Miejmy nadzieję, ze za rok zawita w nasze progi.

Kamila Bejm, Beata Poraj

TRAUGUCIAKOWA AGENCJA PRASOWA

Page 3: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 3

Kapitan i zdecydowanie najlepsza za-

wodniczka Ŝeńskiej druŜyny piłki ręcz-

nej ,,Traugutta", na zawodach lekkoatletycz-

nych w Częstochowie biegała w sztafecie

4x100 m, zajmując I miejsce i przyczyniając

się w duŜej mierze do awansu naszej druŜyny

na zawody w Sosnowcu, gdzie nasze dziew-

czyny zdobyły wysoką, piątą lokatę. Z dosko-

nałym sportowcem, a prywatnie bardzo sym-

patyczną dziewczyną - Sylwią Parkitną -

rozmawiała Kasia Kała i Angelika Knop.

LOT: Ile lat grasz w piłkę ręczną i skąd

wzięła się u Ciebie ta pasja?

S.P.: Gram około 7 lat. Uczęszczałam do szkoły

podstawowej, a później do gimnazjum we Wrę-

czycy Wielkiej. Tam na lekcjach wychowania

fizycznego i zajęciach pozalekcyjnych była

przede wszystkim piłka ręczna.

LOT: Czy sport nie koliduje z nauką, szcze-

gólnie teraz, kiedy przygotowujesz się do

matury?

S.P.: Matura?! Jaka matura? (śmiech) A tak na

powaŜnie to zawsze znajdę czas na sport xD.

Mimo Ŝe jest coraz więcej nauki, to staram się

to jakoś pogodzić.

LOT: Jakie jest twoje największe osiągnię-

cie sportowe?

S.P.: Trudno jest o osiągnięcia w piłce ręcznej

xD zwłaszcza Ŝe nie ma w okolicy Ŝadnego

klubu z tą dyscypliną :(. W tamtym roku ze

szczypiornistkami z II LO zdobyłyśmy wicemi-

strzostwo Częstochowy, co jest dla nas duŜym

sukcesem, gdyŜ przegrałyśmy jedynie z niepo-

konanym Andersem. A poza tym to w gimna-

zjum byłyśmy mistrzyniami powiatu w piłkę

noŜną dziewcząt i wicemistrzyniami w piłkę

ręczną.

LOT: Czy oprócz piłki ręcznej uprawiasz

czynnie jakąś inną dyscyplinę sportową?

S.P.: Prawdę mówiąc, to gram we wszystko.

Poza piłką ręczną, w wolnych chwilach gram w

piłkę noŜną, koszykówkę i siatkówkę, a i jesz-

cze posiadam stół do tenisa stołowego w piwni-

cy (śmiech).

LOT: WiąŜesz swoją przyszłość ze spor-

tem?

S.P.: Gdyby zdrowie pozwalało, to nie miała-

bym problemów z wyborem studiów. Mam

niestety wrodzoną wadę serca, która nie po-

zwala mi wiązać się na stałe ze sportem. Planu-

je w niedalekiej przyszłości zrobić kurs na sę-

dziego piłki ręcznej, zobaczymy czy się uda:)

LOT: W takim razie Ŝyczymy powodzenia i

dziękujemy za wywiad :).

„ Utrata zdrowia, rodziny, przyjaciół czy te Ŝ pieni ędzy...” - oto skutki u Ŝywania

Okres młodo ści to czas poszukiwa ń, kształtowa-nia planów Ŝyciowych, opinii, jak równie Ŝ kwestionowania istniej ących zasad. Wtedy wła śnie poszukuje si ę swojej toŜsamo ści, podwa Ŝając niejednokrotnie uniwersalne zasady i wybieraj ąc pseudowarto ści. Współczesny świat wymaga od nas udziału w ci ągłym wy ścigu, której ko ńcem moŜe, lecz nie musi, by ć sukces. Sprawia to, Ŝe młody człowiek gubi si ę i nie zawsze potrafi si ę odnale źć w takim świecie.

Co wpływa na rozwój zjawiska uzaleŜnień?

Badania i obserwacje terapeutów zajmujących się osobami

uzaleŜnionymi od alkoholu czy substancji psychoaktywnych dopro-

wadziły do wniosku, Ŝe mechanizm rozwoju uzaleŜnienia jest podob-

ny bez względu na to, czy dana osoba jest uzaleŜniona od narkoty-

ków, jedzenia (jak w przypadku bulimii), niejedzenia (w przypadku

anoreksji), seksu, alkoholu, pracy, internetu, hazardu, zakupów czy

od drugiej osoby (tzw. toksyczne związki).

Dzisiaj na świecie Ŝyje około 1,1 miliarda osób palących

papierosy. SpoŜycie alkoholu i niedozwolonych substancji psychoak-

tywnych równieŜ wykazuje tendencję rosnącą. Tylko w regionach o

wysokim poziomie rozwoju ekonomicznego spoŜycie alkoholu na

jednego dorosłego mieszkańca wynosi 5-10 litrów czystego alkoholu

na rok. Jak wynika z tych statystyk, uzaleŜnienia nie są problemem

lokalnym, ale ogólnoświatowym. Według najnowszych danych co

ósmy uczeń jest zagroŜony uzaleŜnieniem od Internetu, 85% miało

kontakt z alkoholem, 30% nastolatków regularnie pali papierosy, a

70% młodzieŜy powyŜej 16 roku Ŝycia choć raz zapaliło papierosa; z

narkotykami eksperymentował co czwarty ankietowany.

O tym, Ŝe alkohol, papierosy i narkotyki działają niekorzystnie

na zdrowie człowieka kaŜdy doskonale wie. Uczymy się w szkole, Ŝe

palenie papierosów powoduje raka płuc, alkohol niszczy wątrobę,

trzustkę, wywołuje zawały serca i inne choroby układu krąŜenia, a

narkotyki wyniszczają organizm i prowadzą do nieuchronnej śmierci.

Na kaŜdej paczce papierosów widnieje napis informujący o szkodli-

wości palenia. Mimo to ogromna rzesza ludzi sięga po te trucizny z

pełną świadomością następstw jakie one powodują.

Kiedy zaczynamy sobie uświadamiać, Ŝe popadamy w

nałóg, najczęściej jest juŜ za późno, aby samemu sobie z tym pora-

dzić. Wtedy potrzebujemy wsparcia- ze strony rodziny, przyjaciół lub

specjalistów. Ośrodki w Częstochowie, które pomagają walczyć z

nałogami to: WZOZ nad Matką, Dzieckiem i MłodzieŜą, NZOZ

Poradnia Profilaktyki i Terapii UzaleŜnień „MONAR”, Częstochow-

skie TRiPDU „Powrót z U” NZOZ Ośrodek Profilaktyczno- Społecz-

ny dla UzaleŜnionych i ich Rodzin. W walce z uzaleŜnieniami naleŜy pamiętać, Ŝe „lepiej

zapobiegać, niŜ leczyć”. Zadaniem szkół jest prowadzenie programów profilaktycznych

przeciw nałogom, które mają dostarczać uczniom podstawowych

informacji o przyczynach i skutkach uŜywania środków odurzających

oraz o mechanizmach uzaleŜnienia. Ponadto uczyć umiejętności

skutecznego opierania się naciskom związanym z piciem alkoholu

czy braniem narkotyków. Człowiek, który potrafi spokojnie, ale

stanowczo odmówić jest bezpieczny, decyduje o swoim Ŝyciu,

świadomie wybiera i realizuje własne cele. Trzeba zawsze uświada-

miać młodzieŜy, Ŝe w profilaktyce ogromną rolę odgrywa umiejęt-

ność pozytywnego myślenia o sobie. Po alkohol i inne środki sięgają

ludzie, którym brak umiejętności współŜycia z innymi. Zasadą

kaŜdego powinno być: „Nie muszę sięgać po uŜywki, aby inni mnie

lubili”.

Zosia Wojtysiak

Ludzie stosunkowo łatwo uzale Ŝniaj ą się od ró Ŝnego rodzaju u Ŝywek. Powszechnie znane s ą skutki, które nios ą za sob ą substancje psychoaktywne - utrata zdrowia, rodziny, przyjaciół czy te Ŝ pieni ędzy. Nieco mniej mówi si ę o przyczynach, a przecie Ŝ to od nich wszystko si ę zaczyna. Młodzi ludzie najczęściej sięgają po uŜywki z ciekawości,

uległości wobec nacisków rówieśników, buntowniczości, przez zły

przykład ze strony rodziców oraz chęć ucieczki przed nudą i

trudnościami tego świata. Wszystkiego te przykłady są w jakiś

sposób uwarunkowane psychologicznie. Na przykład alkoholikiem

moŜe zostać osoba posiadająca nadmiernie opiekuńczą matkę, gdyŜ

uzaleŜnienie spowodowane zostanie chęcią pozostania w stanie

zaleŜności względem rodzica. Tak więc opiekunowie mają wielki

wpływ na swoich wychowanków, takŜe w tej kwestii. Kolejnym

tego przykładem mogą być dzieci narkomanów, które mają juŜ

znaczna wiedzę na temat uŜywek oraz zły wzór od najmłodszych

lat.

ZaleŜności biologiczne są drugim czynnikiem wpływającym

na chęć sięgnięcia po substancje psychotropowe. Biologiczne

dzieci alkoholików wychowane przez rodziców adopcyjnych, mają

większe skłonności do sięgania po alkohol, niŜ biologiczne dzieci

tych rodziców. Jednocześnie, mimo pociągu do napojów wyskoko-

wych charakteryzują się równieŜ „mocniejszą głową”.

Wygląda na to, Ŝe bardzo wiele zaleŜy od najbliŜszych osób

- ich Ŝycie ma olbrzymi wpływ na resztę domowników, zwłaszcza

najmłodszych. W takich sytuacjach na usta mogą cisnąć się słowa:

„szkoda, Ŝe rodziny się nie wybiera”. Starajmy się zatem Ŝyć tak,

aby piętno naszych błędów nigdy nie odcisnęło się na potomstwie.

Mateusz Tałajczyk

Gwiazda miesiąca: Sylwia Parkitna

Page 4: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 4

„Ach, ta dzi-s i e j s z a m ł o -dzieŜ.. .” słyszymy c o r a z częściej. „Ja to w ich wie-k u . . . ” albo „za m o j e j młodości

to tak nie było...”. Ale jak nie było? Nie było uŜywek, przemocy, seksu? To nie w samym fakcie bycia młodym tkwi problem, lecz w coraz większej po-wszechności i dostępności uŜywek. Łatwiej popadamy w uzaleŜnienia, bo łatwiej jest nam zdobyć daną substan-cję. Nie mówię tu nawet o narkotykach stricte twardych, ale o uŜywkach takich jak kawa czy napoje energetyczne typu Red Bull czy Burn...

śycie typowego licealisty zaczyna kojarzyć się z nocami spędzanymi w zady-mionych, głośnych klubach, spoŜywaniem duŜej ilości alkoholu, a na domiar złego dawaniem sobie w Ŝyłę. Choć moŜe ten model wydaje się być mocno przerysowa-ny, problem istnieje. A zaczyna się robić naprawdę powaŜny wówczas, kiedy fak-tycznie zaczynamy prowadzić taki tryb Ŝycia i nie jesteśmy w stanie dostrzec w nim nic zdroŜnego, jest dla nas raczej rutyną. UŜywki bowiem stały się w pew-nym sensie wyznacznikiem dobrej impre-zy. Kto z was chciałby pójść na domówkę, podczas której miałby pić co najwyŜej colę? Coraz częściej uzaleŜniamy się takŜe od substancji pozornie nieszkodliwych dla naszego zdrowia, powtarzam: pozornie. Najlepszym przykładem i najlepiej od-zwierciedlającym realia naszego LO jest kofeina. Kawę moŜna dostać wszędzie i o kaŜdej porze – podczas długiej przerwy do automatu dosłownie nie moŜna się do-pchać. Ale nie tylko w kawie znajduje się kofeina – spoŜywamy ją takŜe w herbacie, coca-coli, napojach energetycznych, cze-koladzie. W niewielkich ilościach bardzo pomaga nam funkcjonować: znosi uczucie zmęczenia fizycznego i psychicznego, zwiększa sprawność myślenia, co, jak wiemy, w szkole niezmiernie się przydaje. Niestety, szybko uzaleŜnia. Nadmierne jej spoŜywanie w wielu przypadkach prowa-dzi do zaburzeń myślenia, napadów nie-

pokoju, dreszczy, bólów brzucha, zawro-tów głowy, niemiarowości serca i tętna, a w konsekwencji nawet do zgonu. Co więc robić? Jak mówi stare, mądre przysłowie: „co za duŜo, to niezdrowo”. Poza tym lekarze zalecają popicie kawy szklanką wody, co uzupełni poziom wapnia w na-szym organizmie. Najpowszechniejszą chyba uŜyw-ką jest alkohol. Granica wieku się zaciera i, z roku na rok, sięgają po niego młodsi uczniowie. Dla typowego polskiego nasto-latka wydaje się być niedorzeczne, Ŝe z zaŜywaniem alkoholu miałby poczekać do 18 roku Ŝycia, a, jak wynika z obserwacji, pierwszego piwa próbuje się juŜ nawet w wieku 13 lat. Imprezy bezalkoholowe wśród licealistów prawdopodobnie nie istnieją, a spoŜywanie napojów wysoko-procentowych tak silnie wpisało się w uroczystości szkolne typu studniówka, półmetek czy nawet komers, Ŝe wydaje się być nieodłączną ich częścią, tradycją. Media coraz to częściej donoszą o przy-padkach, Ŝe nieletni uczestnicy wycieczek szkolnych są pod silnym wpływem alkoho-lu – eureka! – chciałoby się wykrzyczeć. Ciągle nie ustaje moda na zaŜywanie tytoniu wśród nastolatków. A moŜe wła-ściwie powinnam powiedzieć, Ŝe ta moda niebezpiecznie wzrasta i wzrasta. KaŜdy z nas miał z pewnością kontakt z papierosa-mi. Toalety szkolne są zadymione ni-czym kluby nocne, trudno się w tym dymie odnaleźć. Innym popularnym spo-sobem zaŜywania tytoniu jest wciąganie tabaki. To zjawisko, modne juŜ za czasów Mickiewicza, stało się do tego stopnia powszechne, Ŝe tabakę zaŜywa się nawet podczas lekcji. Skrajnymi przypadkami uzaleŜnień są oczywiście te od narkoty-ków takich jak amfetamina, jednak te nie są odnotowywane tak często, bynajmniej w naszym najbliŜszym otoczeniu. Co skłania nastolatków do sięgania po tego typu uŜywki? Moim zdaniem głów-nym czynnikiem popadania w uzaleŜnienia są wymagania, jak się okazuje zbyt wygó-rowane, jakie stawiają przed nami szkoła i rodzice. Być moŜe nie wszyscy uczniowie mają ambicje do tego, by w przyszłości zostać prawnikiem czy lekarzem, cze-go coraz częściej oczekuje się od prze-ciętnego ucznia liceum ogólnokształcące-go. W niektórych przypadkach szkoła nie jest w stanie przygotować nas nawet do egzaminu maturalnego, przez co przecięt-ny nastolatek po zajęciach szkolnych pę-dzi na korepetycje z kilku róŜnych przed-

miotów, a Ŝeby jakoś „ogarnąć” to wszyst-ko, musi sobie poma-gać. Szczęście, kiedy to pomaganie kończy się na kawie czy Red Bullu. Innym czynni-kiem popadania w uzaleŜnienia jest nie-zrozumienie, bądź teŜ poczucie niezrozumie-nia. Narasta konflikt pokoleń, młodzi nie rozmawiają ze swoimi rodzicami, gdyŜ wyda-je im się to przeryso-wane i nienaturalne. A moŜe po prostu to rodzice nie potrafią znaleźć chwili czasu

dla swojego dziecka, zajęci są bowiem pogonią za pieniądzem?. W związku z tym trudno jest takiemu nastolatkowi znaleźć osobę, która odpowiedziałaby mu na te wszystkie pytania, jakie dręczą go w okre-sie dojrzewania. Pozostaje kwestia: jak to wszystko odnosi się do realiów II LO? 7 grudnia w murach naszego liceum przeprowadzona została ankieta, mająca na celu ukazać stosunek trauguciaków do uŜywek takich jak alkohol, papierosy, narkotyki. Przeba-danych zostało 100 losowo wybranych uczniów „Traugutta” – 39 z nich miało ukończone 18 lat. W grupie znalazło się 71 kobiet i 29 męŜczyzn. I, jak się okaza-ło, nie jest tak źle, a przynajmniej mogło być gorzej. Zaledwie dwie z przebadanych osób zadeklarowały, Ŝe spoŜywają alkohol codziennie, podobnie kaŜdego dnia palą papierosy, regularnie zaŜywają narkotyki takie jak marihuana, haszysz, LSD, amfe-tamina, heroina, ekstazy i robią to, ponie-waŜ to ich sposób na Ŝycie. Niemniej jed-nak mniemam, Ŝe wówczas, gdy ktoś byłby regularnie pod wpływem silnych środków odurzających, nikt nie miałby trudności z rozpoznaniem takiej osoby, a sam profesor Marek Podgórski – pedagog „Traugutta” – przyznaje, Ŝe przypadków takich uzaleŜnień w naszym LO nie odno-tował. Najwięcej, bo 27% ankietowanych deklaruje, Ŝe alkohol spoŜywa średnio raz na tydzień. Raz na dwa tygodnie alkoholu smakuje 17%, raz na miesiąc – 18%, rzadziej niŜ raz na miesiąc – 26%. 9% ankietowanych deklaruje, Ŝe nigdy nie próbowało alkoholu, natomiast 3% mówi, Ŝe spoŜywa go kaŜdego dnia. Znacznie lepiej rzecz ma się z paleniem papierosów – 53% ankietowanych zapewnia, Ŝe nie pali i nigdy nie paliło. 14% pali codzien-nie, reszta robi to raz na jakiś czas. 74% pytanych uczniów zadeklarowało, Ŝe nigdy nie spoŜywali narkotyków, pozostali robili to zwykle raz lub kilka razy. Jak się oka-zało, najpopularniejszym narkotykiem jest marihuana, miało z nią do czynienia aŜ 22% ankietowanych. Odnotowane zostały takŜe pojedyncze przypadki zaŜywania środków takich jak ekstazy, heroina, LSD, haszysz, adrenalina, amfetamina, tabaka, a nawet Acodin, czyli tabletki na kaszel, które po przedawkowaniu wywołują halu-cynacje. Stosunek badanych do tego typu uŜywek jest następujący: 48% przyznaje, Ŝe to wielki problem, 24% twierdzi, Ŝe nie toleruje tego typu „przyjemności”, 22% uwaŜa to za formę spędzania wolnego czasu, pozostali traktują to jako sposób na Ŝycie. 27% ankietowanych twierdzi, Ŝe młodzi sięgają po uŜywki z powodu panu-jącej mody, 14% - przez problemy rodzin-ne, 7% - przez problemy w szkole, 27% uwaŜa, Ŝe młodych pcha do tego chęć zaistnienia, pozostali wskazują na takie czynniki jak: ciekawość, nadmiar stresu, namowy otoczenia, pragnienie zabawy, lub teŜ wszystkie te czynniki jednocze-śnie. Wnioski? Maturzyści rzadziej sięga-ją po alkohol i papierosy niźli ich koledzy z klas pierwszych. Ale to juŜ szersza kwe-stia – do omówienia przy piwie. Wasze zdrowie!

Sex, drugs & rock’n’roll Felieton Dominiki Majchrzak

Page 5: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 5

„Buntuję się, więc jestem” - rzekł Albert Camus. Ja zaś powtarzam to za nim, przyoblekając ową donośną deklarację we właściwą dla niej, szacowną formę mowy klasycznej. Co by się nie rozgadywać –pasuje ona jak ulał tak do mnie, jak i do znacznej większości mych rówieśników.

Prawda, Ŝe do historycznych rebelii i rewo-lucji nijak ma się bunt nastolatka, o którym mam zamiar tutaj pisać. Ciskamy na rodziców, nauczycieli, rówieśników czy teŜ nawet bezsens istnienia gromy najszczerszego gniewu –nikt z nas jednak, przykładem Robespierra czy Leni-na, nie ma raczej zamiaru rozstawiać gilotyn i plutonów egzekucyjnych; nikt nie chce przele-wać krwi kontrrewolucjonistów ani zbrojnie zaprowadzać własnego porządku. Jest jednak coś, co łączy wszystkie tego rodzaju zrywy i czyni je podobnymi, bez względu na to, czy za broń słuŜą karabiny, czy teŜ zapuszczane wło-sy. Jest to chęć –więcej! –paląca potrzeba wywrócenia świata do góry nogami. Zaprowa-dzenia niezbędnych nam do szczęścia zmian, które uznamy za właściwe. Uczynienia czegoś dramatycznego, motywując to przede wszyst-kim tym, Ŝe taka jest nasza wola.

Pytanie „dlaczego?”, czyli jak się fer-ment rewolucyjny rodzi

W Ŝyciu kaŜdego (no, moŜe prawie kaŜde-go) człowieka nastaje taki czas, Ŝe powoli prze-staje on być dzieckiem. Czy z dzieciństwa prze-chodzimy wprost w dorosłość, czy teŜ istnieje jakaś faza przejściowa –to nie ma tutaj znacze-nia. Grunt, Ŝe porzucamy dzieciństwo. Porzuca-my czarno –białe spojrzenie na świat, które wszystko czyni prostym, które pojęcia moŜliwe do zaszufladkowania dzieli na rzeczone „szuflady”, resztę zaś wypiera ze świadomości. Do pewnego momentu wujek Władek, pan policjant i lizaki są dobre, a deszcz i prace domowe złe. W końcu jednak zaczynamy rozu-mieć, Ŝe pan policjant łapie złodziei, ale czasem teŜ bierze w łapę, zaś deszcz uniemoŜliwia zabawę na podwórku, ale teŜ pozwala na unik-nięcie suszy i klęski głodu. Do takiego, nieja-snego i pogmatwanego świata jakoś musimy się ustosunkować, rodzi się więc nasz świato-pogląd. Zaczynamy rozmyślać nad problemami donośniejszymi, niŜ uzbieranie dwóch złotych na lody; myślimy o rzeczach waŜnych. Krystali-zuje się nasza osobowość, nasza odrębność od świata, nasze „ja”. Zaczynamy przedkładać wolność nad ciasne owijanie kocykiem... I na-gle „trach!” świeŜo uformowany człowiek prze-Ŝywa szok. Bo oto świat nie zauwaŜył jego gruntownej przemiany; dla otoczenia wciąŜ jest dzieckiem. WszakŜe dla nastolatka, któremu zdarzało się juŜ rozmyślać nad sensem Ŝycia, niezrozumiałe jest, Ŝe ojciec z matką nie po-zwalają mu iść na imprezę. On przechodzi istną metamorfozę, wznosi się na wyŜyny swego dotychczasowego duchowo –psychicznego rozwoju, a oni robią mu trudności w takiej głupocie, w takiej pierdole! Tak oto dochodzi do sytuacji, gdy młodzieniec uwaŜający się za w pełni dorosłego i samodzielnego, wciąŜ znajdu-je się pod rodzicielską władzą tych, którzy za dorosłego i samodzielnego nie uznają go by-najmniej.

Pytanie „po co?”, czyli jakie hasła na rewolucyjnym sztandarze wypisać

Wolność, czyli owe skrzydła, na których wzlatuje się ku niebiosom –o nią walczymy najczęściej. O prawo zaprowadzania własnej woli tam, gdzie teoretycznie „siły wyŜsze” mo-gą nam jeszcze narzucić swoje widzimisię. O moŜliwość decydowania o swoim losie wtedy, gdy konstytucja nam jeszcze tego nie gwaran-tuje. Zwykle zaczyna się od skali „mikro”, czyli ciągłego ustalania z rodzicami, co nam wolno, a czego nie. Czasem drogą pokojową, czasem

zaś na wojennej ścieŜce, mo-zolnie ustalamy granice, które jednak wiecznie pozostają płyn-ne. To nigdy się nie kończy i dotyczy kaŜdego –bo swoboda to narkotyk, po którego za-kosztowaniu wciąŜ chcemy więcej i więcej. Dlatego teŜ ten, któremu wolno dziesięciokroć więcej niŜ jego rówieśnikowi, czuje się nie mniej od niego ograniczony. Chcąc zaznaczyć swą wolność, samodzielnie podejmuje decyzje –o ileŜ cu-downiej jest bowiem popełniać własne błędy, niŜ postępować za dobrą radą, czy –o zgrozo! –dobrym nawet nakazem...

Frygijska czapka z trój-barwną kokardą lub czerwo-na gwiazda –czyli jak strój rewolucjonistę zdobi

Za wolnością podąŜa indy-widualizm. Chęć wyróŜnienia się, zaznaczenia, Ŝe jest się sobą. Nie „jednym z”, ale wy-łącznie „sobą”. Wobec zrodze-nia światopoglądu, osobowości, samoświadomości, nikt nie chce być częścią zbiorowości, członkiem wielkiej masy, jedną z setki klusek w zupie. Nastola-tek chce wyraźnie wyznaczyć granicę między sobą a resztą świata, a szcze-gólnie rodzicami, z którymi związany jest wszak najmocniej. A Ŝe w istnienie jako takie cięŜko słupy graniczne powbijać, musi to sy-gnalizować w inny sposób. Najczęściej stoso-waną metodą jest zmiana wyglądu. Co bym nie musiał sięgać do subkultur całkiem mi obcych –niechaj za przykład posłuŜy zestawienie długich włosów z glanami, skórzaną kurtką, oraz duŜą ilością ćwieków i łańcuchów. Po tak wyekwipo-wanym młodzieńcu od razu widać, Ŝe uwaŜa się za „metala”. Prawda, Ŝe nie daje to ani całko-witej odrębności, ani całkowitej indywidualności –bo subkultura z definicji stanowi znaczną ilość ludzi w jakichś aspektach podobnych. NajwaŜ-niejsze jednak jest to, Ŝe przecieŜ rodzice nigdy nie czynią z dziecka „skate’a”, „punka” czy „metala”. W najlepszym razie akceptują decy-zję latorośli, w najgorszym ową decyzję otwar-cie potępiają –ale decyzja zawsze jest samo-dzielna. Dla głównego zainteresowanego naj-waŜniejsze jest to, Ŝe dołączył do subkultury dlatego, Ŝe chciał.

Pytanie o cel nadrzędny, czyli które z tych haseł wypisać wielkimi literami

„Mikro” szybko przechodzi w „makro”. Swoboda wychodzenia z domu i ubierania się według własnego gustu –w Wolność przez wiel-kie „W”. Młodość uskrzydla, młodość dodaje sił we wzniosłych czynach, młodość to w ogóle doniosły czas –i to nie ja pierwszy to wyduma-łem; wiedział to juŜ Mickiewicz. Wszystko to zaś ma prostą przyczynę –młody człowiek po-siada ideały, pozostałość po dziecięcej umysło-wości. Prawda, nastolatek nie widzi całego świata jako zlepku kryształowych i smoliście czarnych kawałków –jednak to, co najwaŜniej-sze, wciąŜ pozostawia w sferze absolutu. WciąŜ w coś wierzy. W potęgę Miłości, w swoje nie-ograniczone moŜliwości, w nieustannie wzmian-kowaną przeze mnie Wolność, czy w wyjątko-wość swej Ojczyzny. Nieistotne. Wierzy i juŜ, bo w coś wierzyć trzeba. Bo nie wszystko moŜ-na sprowadzić do szarej jak jesienna kałuŜa niejednoznaczności. Bo coś musi nadawać egzystencji sens, głębszy sens.

Wielu ludzi, Ŝyjąc, traci tę wiarę. Zatraca się w codzienności, w rutynie pogoni za prze-trwaniem. Kiedyś i oni mieli marzenia, mieli ideały, z pogardą patrzyli na poprzednie, stra-cone pokolenia. Ta pogarda jest kolejnym po-wodem do buntu. Bo za młodu nikt nie wierzy, Ŝe moŜe tak skończyć. śe moŜe kiedyś pogrze-bać swój bunt i uznać go za głupi, dziecinny, niewaŜny... Jak wobec tego mamy porozumieć się ze starszym pokoleniem, gdy jego przedsta-wiciele mówią o naszym świętym oburzeniu –„teŜ tak mówiłem w twoim wieku, ale zmądrza-łem, dorosłem”? Jak moŜemy przyjąć to ze zrozumieniem? Szczególnie, Ŝe przecieŜ są ci, którzy ideały zachowali aŜ po grób; wielcy ludzie. Nie ma ich wielu –ale wszak są. A kaŜdy z nas ma nadzieję, Ŝe w przyszłości wejdzie w poczet tej garstki. śe jednak uda mu się zmie-nić świat.

Manifest rewolucyjny

„Buntuję się, więc jestem”. Gdybym w istocie był takim wielkim buntownikiem, który wszystko robi po swojemu –pewnie nie pisał-bym tego tekstu, będącego w istocie karną pracą za czyn, w którym nie dostrzegam nic złego, Ŝadnej winy. Z drugiej jednak strony –odrzucając własne zdanie, zaprzestając wiecz-nych kłótni z rodzicami i dostosowując swój wygląd do wymagań tzw. „moherów” (które to dają takim jak ja odczuć, Ŝe niezbyt im się podobamy) –nie byłbym sobą; nie byłbym tą samą osobą, która teraz w środku nocy stuka w klawiaturę. A to oznacza, Ŝe ów „bunt” jakoś mnie określa. Zresztą, podobnie jak wielu in-nych. Dlatego teŜ pozostaje mi tylko zarzucić wiązkę mych ideałów na plecy, i z być moŜe naiwną, ale jednak niewzruszoną wiarą, Ŝe nigdy ich nie odrzucę, iść przez Ŝycie. Kiedyś i ja własnoręcznie odcisnę piętno na historii świata.

Takie jest moje spojrzenie na rzeczoną kwestię. A jeśli się ono komuś nie podoba...to moŜe się on buntować do woli.

Łukasz A. Kasznia

Rebelio, ergo sum

Page 6: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 6

Drogi „Snajperze” Kamilu!

Cieszymy się niezmiernie, iŜ moŜemy z łaskawości losu uczestniczyć w Twoich cier-pieniach. W ten sposób nasze pismo zyskuje nowych czytelników, którzy w Twoich uczuciach odnajdują cząstkę własnego „ja”. JakieŜ to piękne, a jednocześnie wspaniałe, wypełniające niejedną egzystencjalną pustkę.

Odpowiadamy Kamilu na Twoje pierwsze pytanie: „Dlaczego ludzkość z takim maniakal-nym uporem dąŜy do samozagłady?”. Jak wie-my, to intelektualne zdziwienie powstało w czasie uroczystości ukończenia budowy połowy odcinka łączącego nasze Trauhajm z miastem Abitur. Kamilu, autodestrukcja jest wpisana w ludzka wolność. Stwórca widocznie tak chciał. Nie Twoja to rzecz, Snajperze, rozstrzygać Boskie dylematy. Bądź typowym homo ludens, oczywiście z nutką samokrytyki, aby nirwana nie siała w Twej młodej duszy zbyt wielkiego odkorowania.

A jeŜeli chodzi o Twoje szanse w odnalezieniu bosej nieznajomej, to, naszym zdaniem, są duŜe, gdyŜ my dysponujemy od-powiednią liczbą procedur. Wiemy, Ŝe ta afera z kradzieŜą pieniędzy i telefonu musi być wyja-śniona, aby juŜ nigdy bosonogie nieznajome nie odwiedzały naszych wspaniałych miejsc, gdzie niektórzy męŜczyźni mogą w pełni poczuć się... sobą.

PS Dobrze, Ŝe była bosa, gdyŜ zapach jej stóp moŜe zdradzić jej miejsce pobytu... Jednym słowem śmierdząca sprawa!

Red. LOT – prof. I. S.

Księga III:

W jednej chwili szczęście mi przywracasz,

Innym razem perfidnie tyłem się odwracasz!

Tak się nie postępuje Fortuno zdradliwa,

Bądź dla człowieka choć ciut litościwa!

3 listopada 2009 roku

Wydarzenie, które niedawno miało miejsce w

szalecie poruszyło mną do głębi. Przez kolejne dni błądziłem niczym we mgle. Pragnąłem odna-

leźć tajemniczą złodziejkę. Czas mijał, a ja nie

miałem pojęcia gdzie jej szukać. śądza odszuka-

nia bosej nieznajomej doprowadziła mnie aŜ do

komisariatu. Pomoc była mi potrzebna, a donos

na policji był jedynym sposobem, jaki znałem, na zapewnienie owej pomocy.

Lokalny posterunek uwaŜany jest za dumę

całego Trauhajm. Nic dziwnego, dobrze rozwinię-

ta sieć monitoringu zapewnia policjantom wysoką

wykrywalność przestępstw. Komisariatem rządzi

inspektor Aleksiej – potomek imigrantów ze

wschodu. Miejscowi mają w zwyczaju nazywać go Szeryfem, nikt tak właściwie nie wie dlaczego.

Ów człowiek, o skądinąd nieciekawej fizjonomii,

nie wzbudził we mnie zaufania.

Silnie dotknął mnie jego lekcewaŜący stosu-

nek do obowiązków. Od początku, gdy zacząłem

zdawać relację z wydarzenia w toalecie, wydawał

się być ospały. Kilkakrotnie nawet opuszczał bez Ŝadnego uzasadnienia gabinet. Tym bardziej

zdziwiło mnie jego nagłe oŜywienie w momencie,

gdy przeszedłem do drobiazgowego opisu stóp

tajemniczej nieznajomej. Kiedy skończyłem,

zaczął mnie gorąco zapewniać:

Proszę się nie martwić. Szalet jest miejscem

centralnym, znalezienie świadków powinno być

kwestią czasu.

Kończąc swoją relację z miejsca zbrod-ni przypomniałem sobie o tajemniczym tatuaŜu –

płomieniu – znajdującym się na lewej nodze

nieznajomej. Postanowiłem wspomnieć o nim

Szeryfowi. W oczach Aleksieja pojawił się błysk,

tak jakby doznał właśnie cudownego olśnienia.

- TatuaŜ, powiadasz. –

zaczął mówić lekko przelękłym

głosem inspektor. – Ostatnimi czasy dochodziły mnie słuchy o pewnym

bractwie, sprytnie manipulującym

mieszkańcami Trauhajm. Znakiem

rozpoznawczym owej sekty są wła-

śnie tatuaŜe, które w szeregach bractwa są jakby oznaczeniem ran-

gi... mały tatuaŜ płomienia oznacza,

Ŝe złodziejka dopiero co wstąpiła do

tej tajemniczej grupy. Niestety,

niewiele, póki co, mogę panu o tej

sprawie powiedzieć. Śledztwo jest w toku.

Aleksiej widział zmartwienie malujące się na mojej twarzy.

Chcąc mnie pocieszyć (bądź teŜ

spławić czym prędzej) dodał po

chwili:

Nie ma Ŝadnej obawy, znajdziemy

pańskie rzeczy.

Super. Odpowiada mi to. - odparłem

niepewnie.

Chwilę jeszcze odpowia-

dałem na pytania szeryfa, niby to

troszcząc się o przedmioty, niby to lamentując nad olbrzymią material-

ną stratą, jednak zdaje mi się, Ŝe

nie byłem zbyt wiarygodny, bądź

teŜ Aleksiej był wielkim znawcą psychiki ludzkiej albowiem zagadnął do mnie:

Zdaje mi się, Ŝe bardziej panu chodzi o odna-lezienie złodziejki, niŜ o stracone przedmioty.

Mam rację?

CóŜ. Skłamałbym, gdybym zaprzeczył. -

czułem się obnaŜony i przyparty do muru, wie-

działem, Ŝe szeryf nie ma wątpliwości.

Ach te kobiety! - uśmiechnął się lubieŜnie –

MoŜna by je...!

Co takiego?

Ty wszystko wiesz...

Jego słowa i mina sprawiły, Ŝe krew we mnie

zawrzała. Poderwałem się nagle z siedzenia i

chwytając inspektora za kamizelkę pragnąłem

zmyć z jego twarzy obleśny uśmieszek.

Mam nadzieję, Ŝe źle zrozumiałem pańskie

słowa! - wykrzyczałem.

Niech się pan nie gorączkuje. – odparł cy-

nicznie Szeryf. - Nawet romantycy pańskiego

pokroju potrzebują od kobiet tylko jednego...

Z trudem opanowałem rosnącą we

mnie agresję. Postanowiłem odpuścić. Coś mi podpowiadało, Ŝe obłoŜenie po twarzy policjanta

w miejscu jego pracy nie jest dobrym sposobem

na odnalezienie nieznajomej... Ludzie pokroju

Aleksieja zawsze wywoływali u mnie uczucie

obrzydzenia. Tacy jak on wręcz napawają się

oburzeniem, jakie wzbudzają u mniej gruboskór-nych jednostek.

Z powrotem poruszyliśmy temat śledztwa. Rozmowa zbliŜała się ku końcowi, co bardzo mnie

cieszyło:

Jak czegoś się dowiemy, skontaktujemy się z

panem. Proszę czekać na telefon.

Myślę, Ŝe tak... Myślę, Ŝe będę. – odparłem

spokojnie.

Do rychłego zobaczenia panie Schütze.

śegnam.

Wyszedłem z komisariatu i pognałem przed siebie. Gęsto padający deszcz nie był w stanie

ugasić poŜaru emocji pustoszącego moją duszę.

Odzyskałem nadzieję na odnalezienie bosej nie-

znajomej, lecz zło tego świata nie pozwalało o

sobie zapomnieć. Tajemnicze bractwo, zboczony inspektor – to wszystko jeszcze bardziej potęgo-

wało moją nienawiść do świata.

18 listopada 2009 roku

Śledztwo stoi w miejscu juŜ od dwóch tygo-dni! To czekanie jest nie do zniesienia! Niemal

codziennie zaglądam na komisariat i wypytuję o

postępy w poszukiwaniach. Nawet paskudny

charakter Aleksieja nie jest w stanie zniechęcić

mnie do regularnego odwiedzania posterunku.

Krew co trochę odpływa i napływa do mej

chorej z miłości głowy. Nachodzą mnie myśli dziwne i straszne. Raz, dla przykładu, gdy wybra-

łem się na most im. Kishki, naszło mnie przeko-

nanie, Ŝe powinienem zeń skoczyć i zrobiłbym to

gdyby nie resztki nadziei, tlące się w mym sercu.

Najgorsze są samotne wieczory. śycie jest

wtedy nie do zniesienia! Zacząłem nawet uciekać

w „sztuczne raje”, lecz przypadkowa lektura

„Cierpienia młodego Snajpera”

Page 7: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 7

popularnego w tych stronach miesięcznika sku-tecznie mnie do tego zniechęciła. Czy pozostała

mi jedynie rozpacz? Mam iść za przykładem skor-

piona, który się zabija gdy go otoczą Ŝarem? :(

16 grudnia 2009 roku

Po przeszło miesięcznym oczekiwaniu w

końcu zdarzył się przełom! JuŜ miałem kłaść się

spać, kiedy nagle moja wieczorna rutyna została

przerwana przez niespodziewany telefon od in-

spektora Aleksieja. Oznajmił mi on, Ŝe udało mu się odnaleźć skradzione rzeczy, a nawet zatrzy-

mać podejrzaną. Nie czekając na koniec rozmo-

wy, trzasnąłem słuchawką i pognałem, ile sił w

nogach na posterunek. W połowie drogi uświado-

miłem sobie, Ŝe nie narzuciłem płaszcza, a co

gorsza zapomniałem nawet, Ŝe zdąŜyłem juŜ wystroić się w swoją błękitną, kraciastą pidŜamę.

Nie przejąłem się tym... Ujrzenie bosej nieznajo-

mej było moim jedynym priorytetem.

Komisariat był o tej porze pusty. Inspektor

Aleksiej zaprowadził mnie do specjalnego po-

mieszczenia z lustrem fenickim, gdzie to miałem

za zadanie wytypować spośród paru kobiet zło-dziejkę mego portfela i komórki. Poprosiłem

Szeryfa, by nakazał niewiastom zdjąć obuwie, tak

teŜ się stało. W najśmielszych snach nie zdarzyło

mi się marzyć o tym, by szóstka niewiast tak

szybko odsłoniła przede mną swe największe

atuty - stopy. Zapewne karmiłbym swoją nie-zdrową obsesję jeszcze przez długi czas, gdyby

nie fakt, Ŝe spośród dwunastki stóp wyłoniła się

ta najbardziej upragniona para. Rozpoznałem je

natychmiast... pomimo tego, Ŝe obdarcia zdąŜyły

się juŜ zagoić, a paznokcie były staranniej poma-lowane. Zacząłem badać wzrokiem właścicielkę

owych anatomicznych dzieł sztuki.

Wystarczyła chwila, by obdarzyć jej ciało

takim samym uczuciem, jakie przez ostatnie

półtora miesiąca Ŝywiłem do jej stóp. Bosa nie-

znajoma była czymś niespotykanym i magicz-

nym. Gdybym wierzył w jakiegokolwiek boga, to

z całą pewnością jego zacząłbym w tej chwili podejrzewać o bycie ojcem kobiety moich snów.

Wszystko w niej było doskonałe! Mówię Wam,

drogie Bravo, tego się po prostu nie da opisać

słowami! Tajemnica niewiasta była kobietą śred-

niego wzrostu. Jej piękne, ciemnozielone oczy kryły w sobie drapieŜność i namiętność, a usta

wyraŜały z kolei subtelność i finezję. Miała cu-

downe, długie, rude włosy, które opadały na jej

wątłe, niestrudzone złem tego świata ramiona.

Na barkach tych trzymała się zwiewna, jasnozie-

lona sukieneczka sięgająca aŜ do kolan. Ciuszek ten był zgrabnym opakowaniem podkreślającym

idealną talię nieznajomej. Nie mogłem oderwać

wzroku od tajemniczej kobiety! Straciłem zupeł-

nie poczucie czasu, pogrąŜyłem się w obserwo-

waniu podejrzanej, moje spojrzenie wciąŜ wędro-wało w górę i w dół, w tę i we w tę. Z biegiem

czasu odkrywałem coraz to nowsze zakamarki

ciała bosej niewiasty. Pragnąłem jej, pragnąłem

tego, aby móc wreszcie wziąć ją w swe ramiona i

wyznać jej szeptem do ucha moje uczucia. Skry-

cie marzyłem o tym, aŜeby ścisnąć ją za jędrne piersi... tak, by aŜ zapiszczała!

Mój błogostan trwałby zapewne o wiele

dłuŜej, gdyby nie wyrwał mnie z niego inspektor

Aleksiej, który bezczelnie zapytał mnie czy rozpo-

znaję wśród przedstawionych kobiet sprawczynię

swojej kradzieŜy. JuŜ miałem zaprzeczyć celem

wybawienia bosej nieznajomej, lecz wtedy w mojej głowie pojawił się szalony plan...

Tak, to ta kobieta z szóstką. – odparłem wskazując palcem na rudowłosą piękność.

Dobrze. – odrzekł Szeryf. – To powinno mi wystarczyć do

osadzenia w areszcie podejrza-

nej.

Ale ja chciałem wpłacić za

nią kaucję. – odpowiedziałem

pewnie.

Prostytutki są tańsze. –

wycedził szyderczo Aleksiej. –

Ale jak sobie chcesz. Wpłać pieniądze, a puszczę ją wolno.

Chwilę potrwało załatwie-nie formalności, lecz naprawdę

było warto! Po długich oczeki-

waniach wreszcie miałem oka-

zję stanąć twarzą w twarz z

nieznajomą! Miałem do niej

tyle pytań, poczynając od motywów jakimi kierowała się

podczas kradzieŜy, aŜ po pro-

zaiczne pytanie, rodem z pod-

stawówki, o to czy ma chłopa-

ka. Niestety nie udało mi się jeszcze teraz zadać tych pytań,

gdyŜ niewiasta padła w me

objęcia i niemal natychmiast

zasnęła... ZdąŜyłem zapytać ją

jedynie o to jak się nazywa:

Leila Johanna Nachname.

– odparła, po czym zasnęła w

mych ramionach.

Zabrałem ją do swojego mieszkania, ułoŜyłem na łóŜku,

przykryłem troskliwie grubą

kołdrą i ucałowałem w czoło.

Wykorzystanie jej w tej chwili podchodziłoby pod

zbezczeszczenie świętości. Popatrzyłem na nią

przez chwilę, po czym udałem się do komputera, by napisać do Was ten list. Jeszcze nigdy w swo-

im Ŝyciu nie byłem tak szczęśliwy jak dziś! Czuję,

Ŝe mógłbym swoją radością dzielić się z całym

światem, lecz trudy dzisiejszego dnia takŜe mi

dają o sobie znać. Dzielę się tym szczęściem, póki co, jedynie z Wami, lecz od jutra zacznę nim

zaraŜać cały świat! Najpierw jednak muszę się

wyspać. śegnajcie. :*

17 grudnia 2009 roku

Tragedia! Katastrofa! Apokalipsa! Nie wiem

co się stało! Bosa nieznajoma znikła! Budzę się

dziś rano, udaję się do swojej sypialni, a tam

pusto! Nie mam pojęcia jak to się mogło stać!

PrzecieŜ była taka zmęczona. To niemoŜliwe, by

tak po prostu obudziła się i odeszła! To nie moŜe być prawda, proszę, powiedzcie, Ŝe to nie moŜe

być prawda!!! ;( ;( ;(

Co gorsza, wraz z rudowłosą kobietą znikły

wszystkie zapasy Ŝywności z mojej lodówki i

spiŜarni! Ktoś musiał w nocy włamać się do moje-

go mieszkania i ukraść całe moje rezerwy poŜy-

wienia! Leila pewnie to zauwaŜyła i została upro-wadzona przez złoczyńców! Jej Ŝycie jest zagro-

Ŝone! Muszę ją odnaleźć, bo jeśli nie to ja tego

nie przeŜyję! Jedyne co mi po niej zostało to

kawałek nagryzionej kiełbasy w lodówce, rozpo-

znałem na owym kawałku mięsa ślady uzębienia nieznajomej. Pewnie szubrawcy zaszli ją od tyłu,

gdy chciała sobie w nocy coś przekąsić! Odnajdę

tych rzezimieszków i zemszczę się za porwanie

Johanny!

Nie mogę uwierzyć w to, Ŝe Fortuna odwróci-

ła się ode mnie tak szybko. Wczoraj to dopiero

zacząłem przeŜywać szczyty euforii, a dziś juŜ

ponownie pogrąŜam się w czarnej rozpaczy.

Dlaczego mój los jest taki nieszczęśliwy? ;(

24 grudnia 2009 roku

Powoli zaczyna do mnie dochodzić prawda.

Inspektor Aleksiej ze swoją grupą specjalistów

stwierdzili, Ŝe w moim mieszkaniu nie ma Ŝad-nych śladów włamania, a co gorsza nie ma Ŝad-

nych odcisków palców ani obuwia poza śladami

moimi i bosej nieznajomej. CzyŜby Leila Johanna

Nachname okradła mnie po raz drugi? CzyŜbym

był aŜ takim frajerem? Dlaczego mi to zrobiła?

PrzecieŜ mogliśmy być szczęśliwi...

Kolejna samotna wigilia... W takie dni wra-

cają do mnie natrętnie wspomnienia o mojej rodzinie: rodzicach i bracie z którymi nie widzia-

łem się od sześciu lat. Nawet nie jestem w stanie

powiedzieć czy Ŝyją i szczerzę mówiąc nie obcho-

dzi mnie to. Zostałem sam... pozostało mi juŜ

tylko dwóch przyjaciół: nadgryziona kiełbasa i Jack Daniels. Otwierała się przede mną wizja

wspaniałej wieczerzy wigilijnej... Głęboka depre-

sja sprawiła, Ŝe nie byłem nawet w stanie uzupeł-

nić brakujących zapasów poŜywienia. Jedyną

jadalną rzeczą w całym domostwie była kiełbasa -

jedyna pamiątka po Leili. Serce podpowiadało mi by zachować ten relikt, jednak zdrowy rozsądek i

głód kazały poŜreć mi ten kawałek mięsnego

przetworu. Rozum wziął górę nad uczuciami i mój

apetyt został na pewien czas zaspokojony.

Dotarło do mnie to, Ŝe nie jest mi przezna-

czone być szczęśliwym. Moja egzystencja wiąŜe

się tylko i wyłącznie z cierpieniem. Umrę u boku mego jedynego wiernego przyjaciela – Jacka

Danielsa. Zjednoczę się z nim, a nim tego doko-

nam połknę potęŜną dawkę leków nasennych.

śegnaj Bravo! śegnaj zły świecie!

C.D.N.

Page 8: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 8

Dom Dziecka w Kłobucku. Wchodzimy na po-

dwórze z placem zabaw i mnóstwem miejsca

do róŜnego rodzaju zabaw. Wchodzimy do

środka, witają nas uśmiechnięte dzieci, pytają

czy zostaniemy tutaj na dłuŜej. Wszyscy się

rozpakowują, bo właśnie wrócili z trzytygo-

dniowego pobytu w sanatorium. W budynku

trwa remont, odnawiane są łazienki, pokoje dla

dzieci, korytarze, w zasadzie wszystko. Dzie-

ciaki są chętne do rozmowy, nie mają Ŝadnych

oporów, nie wstydzą się...

Dzięki chodzeniu do szkoły będę mądry...

Kamil ma jedenaście lat, najczęściej bawi się w

chowanego razem z kolegami z domu dziecka lub

gra w piłkę noŜną. W przyszłości chciałby zostać

piłkarzem. Chłopiec początkowo nie angaŜuje się w

rozmowę, jednak z czasem nabiera zaufania, otwiera się, opowiada o sobie. Mówi mi, Ŝe lubi chodzić do

szkoły, bo dzięki temu będzie mądry. Jestem zdzi-

wiona dojrzałością u tak młodego chłopca. Poza

szkołą Kamil ogląda telewizję i bawi się z przyjaciół-mi. W kłobuckiej placówce przebywa, razem ze

swoją siostrą, od ośmiu miesięcy. Pytany o święta

od razu się oŜywia, lubi, kiedy wszyscy razem gotu-

ją, nakrywają do stołu - on robi makówki i z innymi dziećmi ubiera choinkę. Jego największym marze-

niem na święta jest, jak chyba kaŜdego chłopca w

wieku Kamila, zestaw Hot Wheels.

Zaśpiewasz mi coś?

Do pokoju wbiega dziewczynka. Uśmiechnięta, ener-

giczna. Pytam, czy zechce z nami porozmawiać.

Oczywiście, zgadza się bez problemu. Podczas roz-

mowy z nami cały czas skacze, biega, tańczy. Udało nam się nawet usłyszeć jak pięknie śpiewa ;) Jessika

przebywa tutaj od 6 roku Ŝycia. Ma 2 siostry i 3

braci. Jest dobrą uczennicą, ale: -,,Nie lubię chodzić

do szkoły, bo tam się trzeba uczyć, nie moŜna się bawić”.

W przyszłości chciałaby zostać

księŜniczką Motyl, bo -,, Ja

bardzo lubię motyle, są takie piękne”. Na razie ćwiczy

realizacje swoich marzeń: -

,,Codziennie rano bawimy się

z Gosią w królewny. Ubieramy

się wtedy ładnie i zakładamy nawet buty na wysokim obca-

sie. Lubię bawić się z Gosią.”

Jessika zdradziła nam rów-

nieŜ, Ŝe często rysuje, a najbardziej lubi rysować z

mamą i bratem. Otrzymały-

śmy nawet śliczny obrazek na

pamiątkę ;). Kocha święta, bo… jest Mikołaj i są prezen-

ty. A co chciałaby dostać? -,,

Prawdziwy samochód, lalkę z

długimi włosami, domek dla lalki i srebrne kolczyki, bo

złote juŜ mam.”

W święta najbardziej lubię

owoce...

Ośmioletni Bartek w wolnych

chwilach lubi grać w hokeja, z

tym tez wiąŜe swoją przy-

szłość. Do domu dziecka trafił z dwojgiem rodzeństwa -

Bartek jest tutaj razem z nim,

Michał został zabrany do innej

rodziny. Chłopiec ujmuje swoim ciepłym spojrze-niem, wrodzonym czarem. Jest naprawdę uroczy.

Bartuś uczęszcza do drugiej klasy szkoły podstawo-

wej, gdzie bawi się ze swoim przyjacielem - Rom-

kiem. Po szkole razem z resztą podopiecznych oglą-da telewizję lub gra na playstation. Chłopiec lubi

święta, wtedy on rysuje, a inni krzątają się po kuch-

ni i ubierają choinkę. W BoŜym Narodzeniu najbar-

dziej lubi... owoce, no i oczywiście jak kaŜde dziecko - prezenty. A co chciałby dostać na gwiazdkę? Bar-

tek zdradził nam, Ŝe jego największym marzeniem

jest samolot i helikopter sterowany pilotem i samo-

chody Hot Wheels, które jak zauwaŜyłyśmy, są bardzo popularną zabawką wśród chłopców w pla-

cówce.

Bo syrenki są ładne… ;)

Dołącza do nas drobna, uśmiechnięta blondyneczka.

–Mam na imię Monika - wita się - i ja teŜ chcę z wami porozmawiać. Siada koło nas i zaczyna opo-

wiadać o sobie. Na początek zdradza nam, Ŝe chce

dostać od Mikołaja złote kolczyki, wózek dla lalek, no

i równieŜ chce lalkę z długimi włosami. -,, Ja teŜ kocham święta i zimę teŜ kocham. A najbardziej

lubię kulig. Pan Andrzej ma sanki i jak jest duŜo

śniegu to organizuje nam kulig.” A kim będzie w

przyszłości? -,, Będę syrenką”, Dlaczego? - ,,Bo syrenki są ładne”;). Od Moniki równieŜ otrzymujemy

śliczne rysunki z piękną dedykacją na pamiątkę;).

Po kieszonkowym lubię chodzić do sklepu po

chipsy...

Starszy brat Bartusia - Kamil, ma dziesięć lat. Na co

dzień ćwiczy breake dance. Po długich namowach

zgodził się pokazać nam kilka elementów tego tańca

i, trzeba przyznać, Ŝe byłyśmy pod ogromnym wra-Ŝeniem. Chłopiec nie wiąŜe jednak z tym swojej

przyszłości. Kamilek chciałby zostać piłkarzem. W

kłobuckiej placówce jest od dwóch lat. Podoba mu

się tutaj. W przeciwieństwie do swojego młodszego brata i kolegi, chłopiec niechętnie chodzi do szkoły,

bo jak większość dzieci nie lubi się uczyć. Najbar-

dziej zniechęcającym przedmiotem jest według

niego język angielski, natomiast chłopiec uwielbia matematykę. Kamil opowiedział nam równieŜ o tym,

Ŝe kiedy dostaje kieszonkowe, zawsze wychodzi do

sklepu po chipsy. Pytany o święta z uśmiechem

opowiada o prezentach, Mikołaju i przygotowaniach do wigilijnej kolacji. Nie lubi tylko ubierania choinki.

Gwiazdkowe marzenie chłopca - rower, telefon i

odtwarzacz mp3.

A ja chciałabym zostać modelką!

Gosia była z nami od samego początku naszej wizyty

w domu dziecka, jednak dopiero pod koniec przeko-

nała się do nas i zechciała z nami porozmawiać.

Gosia ma 9 lat. Ma 6 sióstr, wszystkie są tutaj razem

z nią. RównieŜ nie przepada za chodzeniem do szko-ły. Zdradza nam równieŜ, Ŝe bardzo chciałaby zostać

modelką. Prezentować piękne stroje, podróŜować.

Tak jak chyba wszyscy bardzo lubi święta. – Uwiel-

biam ubierać choinkę. U nas tylko młodsze dzieci stroją choinki, bo starszym się juŜ chyba nie chce.”

Od Mikołaja chciałaby dostać laptopa.

Przyjedźcie do nas!

Nasza wizyta niestety dobiega juŜ końca. Z przykro-ścią opuszczamy dzieci. -,,Odwiedzicie nas jeszcze?

Przyjedźcie do nas. Jutro, albo 7 grudnia, tak przy-

jedźcie 7 grudnia!”. Choć spędziłyśmy z nimi niecałą

godzinę, strasznie je polubiłyśmy. Obiecujemy, Ŝe przyjedziemy na pewno, nie jutro, ale po świętach,

Ŝeby sprawdzić jak w tym roku spisał się Mikołaj.

Zgadzają się i rzucają nam się na szyje na poŜegna-

nie. Z łzami wzruszenia w oczach opuszczamy ośro-dek.

Katarzyna Kała, Angelika Knop

Setki róŜnych historii…

Page 9: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 9

Uczeń miesiąca: Paweł Złotkowski

Wiemy juŜ, Ŝe Paweł Złotkowski zdąŜył zasłynąć w naszej szkole jako Erudyta Roku, Mistrz Orto-grafii (notabene drugi raz z rzędu) oraz dostał się do II etapu Olimpiady Geograficznej. Swoją wiedzą i dojrzałością nierzadko zadziwia nawet swoich bliskich znajomych.

Jak czujesz się jako tak utytułowany ostatnio uczeń?

Czuję się doceniony, Ŝe moje staranie i praca zostały zauwaŜone, aczkolwiek wiem, Ŝe Olimpiada Geograficz-na będzie wymagała ode mnie jeszcze duŜego nakładu sił.

Erudyta to człowiek wszechstronny, oczytany i światowy. Czy uwaŜasz, Ŝe ten tytuł do Ciebie pasuje?

Lubię czytać ksiąŜki, jednak wydaję mi się, Ŝe w wieku siedemnastu lat nie moŜna być tak naprawdę erudytą. Do erudycji trzeba dochodzić przez wiele lat i droga ta nie jest wcale prosta.

Wiemy, Ŝe świetnie władasz językiem angielskim, posiadasz CAE (Certificate of Advanced English). Ponadto uczysz się niemieckiego, włoskiego, rosyjskiego oraz hiszpańskiego. Jak udało Ci się posiąść te umiejętności?

Od dzieciństwa miałem kontakt z językami obcymi, poniewaŜ moja mama jest tłumaczem języka angiel-skiego i choć nie wywierała na mnie presji to wcześnie zainteresowałem się tym zagadnieniem. W związku z tym jeszcze w podstawówce zacząłem uczyć się angiel-skiego i niemieckiego. W późniejszym czasie zauroczyło mnie brzmienie języka włoskiego, dlatego w gimna-zjum podjąłem się jego nauki. Natomiast w liceum wybrałem język rosyjski oraz wykorzystałem moŜliwość dodatkowych zajęć z hiszpańskiego. Znajomość kilku języków nie jest taka trudna, jeŜeli się tym interesuje, bo wszystkie te języki mają pewne cechy wspólne. W związku z tym nauka kaŜdego kolejnego przychodzi coraz łatwiej. Przy odpowiedniej organizacji czasu jest to całkiem proste.

Co poza rozwojem umysłowym? W jakich dziedzi-nach Ŝycia jeszcze się realizujesz?

Wiem, Ŝe nigdy nie będę wspaniałym koszykarzem czy

siatkarzem, co nie znaczy, Ŝe nie uprawiam Ŝadnego sportu. UwaŜam, Ŝe kaŜdy moŜe znaleźć odpowiednią dla siebie dyscyplinę. Od kilku lat pływam w UKS „Atut” , jednak jest to głównie forma rekreacji dla znalezienia równowagi między rozwojem fizycznym, a umysłowym. Poza tym w czasie wolnym lubię, zaleŜnie od pory roku, wycieczki rowerowe, bieganie i jazdę na łyŜwach.

Widać, Ŝe jesteś niezwykle ambitny. Czy jest jakaś dziedzina, w której się nie odnajdujesz?

JeŜeli coś robię, to staram się to robić dobrze, jednak jeśli coś mnie nie interesuje jak na przykład niektóre przedmioty szkolne: fizyka czy biologia ;), to przestaję być w tym aspekcie perfekcjonistą i nie dąŜę do bycia najlepszym za wszelką cenę.

Lepiej odnajdujesz się w przedmiotach humani-stycznych. Czemu więc wybrałeś profil ekono-miczny?

PoniewaŜ interesuję mnie równieŜ ekonomia i przy-szłość związana z tym kierunkiem jest dobrym uzupeł-nieniem znajomości języków obcych.

Czy spotkałeś się z opinią kujona na swój temat lub człowieka zbyt dojrzałego jak na swój wiek?

Nie spotkałem się z takimi uwagami. W „Traugucie” młodzieŜ jest na tyle dojrzała, Ŝe nie szufladkuje ludzi w ten sposób i nie posługuje się tego typu uogólnienia-mi.

Agnieszka Krygier, Katarzyna Bociąga

15 listopada, godzina 20.00, drzwi lokali wybor-czych w całej Częstochowie właśnie zostają za-mknięte. Tym samym warzą się losy Tadeusza Wrony. Czy wyniki referendum będą zwiastunem zmian w naszym mieście?

TuŜ po godzinie 20 w dniu referendum w sprawie od-wołania prezydenta Częstochowy, w centralnej komisji referendalnej zjawiają się przedstawiciele poszczegól-nych, okręgowych komisji z pierwszymi, cząstkowymi wynikami. Nie wiadomo, czy to przypadek sprawił, Ŝe wszystko rozgrywa się w pokoju sąsiadującym z prezy-denckim gabinetem w Urzędzie Miast. Wszystkich najbardziej interesuje ile wyniesie frekwencja, gdyŜ to ona najprawdopodobniej zadecyduje o wynikach tej potyczki.

Jak to wszystko się zaczęło?

Kilka miesięcy temu grupa mieszkańców Częstochowy postanowiła połoŜyć kres rządom panującego prezy-denta. Zarzucali mu brak duŜych inwestycji rozwijają-cych miasto, zbytnie podporządkowanie od klasztory jasnogórskiego i wiele innych. Rozpoczęli, więc zbiera-nie potrzebnych 30 tys. podpisów pod petycją o refe-rendum. Ich działania były na tyle skuteczne, Ŝe w krótkim czasie doprowadzili do rozpisania referendum.

Wszystkie chwyty dozwolone

Obie strony zdawały sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra, więc rozpoczęli „walkę”, która śmiało mogłaby się równać z kampania wyborczą. DuŜe zdziwienie (a czasem nawet oburzenie) wywołały wypowiedzi Tade-usza Wrony. W swych ulotkach próbował on przekonać,

Ŝe referendum to zamach na demokracje i apelował-by... zignorować je. Wielu komentatorów twierdzi, Ŝe, zdawał on sobie sprawę z publicznego niezadowolenia jego rządami, wiedział, Ŝe ostatnia deską ratunku moŜe być uznanie głosowania za niewaŜne, dzięki zbyt małej frekwencji. Częstochowianie podzielili się na dwa obozy próbując dowieść swych racji. Agitacja trwała to same-go końca. Obywatelskie Stowarzyszenie Przyjaciół Częstochowy swymi plakatami przypominało, iŜ zgod-nie z uchwałą Rady Miasta powinniśmy wziąć udział w referendum, tymczasem z kościelnych ambon mogli-śmy usłyszeć zniechęcanie do nich

Zadecydowali młodzi

W listopadową niedzielę doszło do „ostatecznego star-cia”. Przez cały dzień moŜna było usłyszeć prognozy i przewidywania. Wszystkie wątpliwości rozwiały osta-teczne wyniki – 94,3% za odwołaniem Tadeusza Wro-ny, 5 % przeciw odwołaniu. A co z frekwencją? Wynio-sła 21,32% więc wystarczająco by uznać referendum za waŜne. Jak mówi wiceprzewodnicząca jednej z komisji „Wśród głosujących przewaŜali młodzi ludzie. Widać było, Ŝe to im najbardziej zaleŜy na zmianach w rodzinnym mieście”.

Trauguciak komisarzem

Wielu sceptyków całego tego zamieszania twierdzi, Ŝe referendum było niepotrzebnym wydawaniem publicz-nych pieniędzy, gdyŜ mniej więcej za rok i tak odbyły-by się planowane wybory samorządowe. Rzeczywiście wybór nowego prezydenta i rozpisywanie dziś nowych wyborów wydawał się w tej sytuacji bezsensem. Zade-cydowano, więc powołać komisarza, który przez rok

będzie pełnił obowiązki prezydenta. Został nim dotych-czasowy przewodniczący rady miasta Piotr Kurpios, absolwent „Traugutta”. Czy przez ten czas w Często-chowie coś się zmieni? Czy oznacza to dla nas wymier-ne korzyści? Dziś cięŜko odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiste jest, Ŝe z dnia na dzień „miasto świętej wieŜy” nie stanie się metropolią miarę Krakowa czy Poznania. Jednak nowa osoba na tak waŜnym stanowi-sku swym świeŜym spojrzeniem moŜe dostrzec wiele wad do naprawienia. Piotr Kurpios nie niesie za sobą zobowiązań wobec uprzywilejowanych dotychczas grup w Częstochowie, wie, Ŝe po rządach Tadeusza Wrony oczekiwanie są zmiany na lepsze dla wszystkich często-chowian. Choć jesteśmy miastem ściśle związanym z pielgrzymami, władze w pierwszej kolejności powinny dbać o mieszkańców, dopiero potem o pątników. Nie-stety przez ostatnie lata zbyt często słyszeliśmy – „to będzie przeszkadzać pielgrzymom”, „to pogorszy kon-takty z duchowieństwem”. Oczywiście prezydent musi dbać o dobre kontakty z wieloma osobami, jednak nie powinien zapomnieć o swoich wyborcach.

Miejmy nadzieję, Ŝe ten sygnał, jakim było referendum pokazał, czego oczekują częstochowianie. Być moŜe będzie to początek zmian, zmian na lepsze. A być moŜe za kilka lat z zadowoleniem większość z nas powie, Ŝe cieszy się z tego, Ŝe mieszka w Częstochowie, młodzi będą zostawać w mieście i tu pracować, a nie wyjeŜ-dŜać. Od dziś władze wiedzą, Ŝe obywatele będą pa-trzeć im na ręce, oczekiwać tego, do czego mają prawo i skrupulatnie rozliczać z obietnic wyborczych.

Magda Abu-Gholeh

Przełomowe referendum?

Page 10: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 10

Znak zodiaku: Skorpion

Ulubiony kolor: na sobie - biały i czarny, poza tym –

wszystkie pozostałe.

Ulubiony film: zdecydowanie - „Nad Niemnem” reŜ.

Z. Kuźmiński i serial „Przyjaciele”.

Wymarzone wakacje: samochodem campingowym

dookoła świata.

Marzenia: mały domek na skraju lasu nad rozlewi-

skiem;).

Czy lubi Pani swoją pracę?

Bardzo lubię. Zawsze marzyłam o

pracy z młodzieŜą. Jerzy Łoziński

we wstępie do „Lapidariów I-III”

Ryszarda Kapuścińskiego napisał,

Ŝe często rozmawiał z

autorem o tym, „jak fascynującą

przygodą bywa nauczycielstwo,

to uczestniczenie w stawaniu się

młodych ludzi”. TeŜ tak uwaŜam.

Uczenie młodzieŜy jest bardzo

oŜywcze, inspirujące i kształcące.

O jakim zawodzie marzyła

Pani, będąc małą dziewczyn-

ką?

Miałam to szczęście, Ŝe od dziec-

ka wiedziałam, co chcę robić w

Ŝyciu. Chciałam być nauczycielką.

Dlaczego zdecydowała się

Pani na studia dziennikar-

skie?

Dziennikarstwem interesuję się

od dawna. Od początku pracy w

szkole jestem opiekunem zespo-

łów redakcyjnych gazet szkol-

nych - „Przerwy”, „Debeściaka”,

„LOT-u”. A tak naprawdę to chciałam sprawdzić, jak to

jest studiować w jednym z najstarszych miast w Polsce

na jednym z najstarszych uniwersytetów na świecie.

Kraków jest niesamowity ze względu na wybór teatrów

i muzeów, wieczory na Starym Rynku w urokliwych

kawiarenkach krakowskich i noclegi w starych, klima-

tycznych hostelach:).

Skąd pomysł na klasę medialną?

O poprowadzeniu takiej klasy myślałam juŜ od dawna.

Chciałam pracować z młodzieŜą twórczą, otwartą na

nowe wyzwania i przede wszystkim taką, która będzie

miała pasje (literackie, dziennikarskie, fotograficzne,

plastyczne, muzyczne) i będzie chciała je rozwijać.

Mam nadzieję, Ŝe absolwenci tej klasy będą świadomy-

mi i krytycznymi obywatelami społeczeństwa informa-

cyjnego. śyjąc w cywilizacji technicznej, będą potrafili

twórczo kreować rzeczywistość w dziedzinie, która jest

im najbliŜsza.

Czy klasa „G” spełnia Pani oczekiwania?

Oczywiście. Mam przyjemność pracować z bardzo

sympatycznymi, zdolnymi ludźmi. Bywa cięŜko, bo w

trzydziestotrzyosobowej klasie jest 33 indywidualistów

o wyraźnie ukształtowanych osobowościach, w tym

kilkoro z nich ma silnie dominujące cechy przywódcze.

Jakoś się jednak dogadujemy:).

Uczy Pani takŜe w gimnazjum i w Liceum im. C.

K. Norwida. Gdzie pracuje się najlepiej? Którą

szkołę Pani poleca?

Mam szczęście pracować w dwóch najlepszych liceach

w Częstochowie. Choć te dwie szkoły są naprawdę

bardzo róŜne, w kaŜdej panuje inna atmosfera, to i w

jednej i drugiej uczy się świetna młodzieŜ. Polecam

obie. W gimnazjum uczę tylko w trzeciej klasie sporto-

wej. To ... fascynujące doświadczenie;)!

Lubi Pani wyzwania. ZauwaŜyliśmy, Ŝe brała Pani

udział w spływie kajakowym. Skąd pomysł na

taki odpoczynek?

Generalnie nie lubię odpoczywać biernie w jednym

miejscu, np. na plaŜy. Dlatego bardzo często proponu-

ję jakieś oryginalne formy wypoczynku. Był spływ

kajakowy Krutynią, był rafting po Dunajcu, był park

linowy w Druskiennikach na Litwie i zjechanie na linie

nad Niemnem (to było niezwykle trudne, ale jestem

dumna, Ŝe się zdecydowałam). Lubię takie doświadcze-

nia.

Jakie jest Pani ulubione miejsce?

Uwielbiam las i jeziora. Marzę o małym domku na

skraju lasu nad rozlewiskiem. Jeszcze nie wiem, czy na

co dzień, czy tylko na wakacje...

Jakie jest Pani hobby?

Zdecydowanie podróŜowanie z rodziną i przyjaciółmi.

Moja córka miała trzy miesiące, jak pojechała z nami

na swoje pierwsze wakacje. Co roku jeździmy w inne

miejsce w kraju lub za granicą. Na święta wyjeŜdŜamy

do mojej mamy do USA. To jest dla Julii ogromne

przeŜycie. Z kaŜdego wyjazdu staram się przywieźć

kubek lub filiŜankę z napisem nazwy miasta lub pań-

stwa, w którym byłam.

Ile przeczytała Pani ksiąŜek w swoim Ŝyciu?

Jakie ksiąŜki Pani lubi?

Nie umiem powiedzieć, ile przeczytałam ksiąŜek. Chy-

ba sporo. Ostatnio mam na tę przyjemność, niestety,

bardzo mało czasu. Ale kiedy mogę usiąść w ulubio-

nym fotelu z filiŜanką kawy na stoliku obok i ksiąŜką w

ręku, to wiem, Ŝe odpoczywam. Najchętniej czytam

współczesne powieści obyczajowe, biografie i krymina-

ły (Agaty Christie, Joego Alexa i, na chandrę, Joanny

Chmielewskiej). Z klasyki lubię wracać do „Lalki” Prusa

i „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa. Ostatnio zrobiła na

mnie duŜe wraŜenie powieść Carlosa Ruiza Zafona

„Cień wiatru”, którą, mimo Ŝe jest dość obszerna,

przeczytałam w dwa wieczory. Obecnie czytam przede

wszystkim reportaŜe. W listopadzie ukazała się na

rynku pozycja „20. 20 lat nowej Polski w reportaŜach

według Mariusza Szczygła” – i to jest moja najnowsza

lektura.

Kto jest dla Pani autorytetem?

Nie ma jednej osoby. Cenię wiele osób, kaŜdego za coś

innego. I nie są to ludzie z pierwszych stron gazet czy

ekranu telewizora. W tej chwili przychodzą mi do

głowy cztery dobrze znane mi osoby z najbliŜszego

otoczenia.

Wskazówki: Jak dobrze zdać maturę?

Zasada jest prosta: duŜo czytać i duŜo pisać! Piszcie

nie tylko tradycyjne wypracowania, tzw. eseje inter-

pretacyjne, ale takŜe artykuły prasowe, felietony,

reportaŜe, opowiadania, etc. Jak to powiadają starzy

górale „Ćwiczenie czyni mistrza”:).

Rozmawiała: Roksana Sokołowka

„Marzę o małym domku na skraju lasu nad rozlewiskiem...”

Nauczyciel miesiąca: pani prof. A. Henel

Page 11: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 11

Zastanawialiście się kiedyś kto sprawia, Ŝe nasza szkoła funkcjonuje nienagannie? śe korytarze II LO są bezpieczne, a teren wokół sz ko ły up orz ąd kowany? Ucz n iowie są zadowoleni, a Dzidziuś szczęśliwie poszcze-kuje? Tak, to panowie konserwatorzy, którzy pilnują, by w „Traugucie” pracowało się błogo i bezustannie. Co o swojej pracy i pasjach, które realizuje po pracy, mówi pan Zdzisław Czekaj, jeden z konserwatorów naszego liceum, moŜe-cie przeczytać w poniŜszej rozmowie.

MoŜe zaczniemy od charakteru pańskiej pracy. Czym się pan dokładnie zajmuje i czy jest to trudna praca?

Trudną pracę moŜe pełnić policjant w czasie akcji. O mojej pracy natomiast nie moŜna powiedzieć, Ŝe jest trudna... moŜe jedynie czasami wymagająca. Bardzo dobrze pracuje mi się z młodzieŜą. A czym się zajmuję? Od utrzymania porządku wokół szkoły do konserwacji urządzeń basenowych, które wymagają, ode mnie i mojego kolegi, naprawdę duŜo pracy oraz wiedzy i zaangaŜowania. Musimy wszystko nadzoro-wać, by nie dopuścić do Ŝadnej awarii— aby pływal-nia nie została zamknięta, co zresztą nie zdarzyło się od wielu lat. Po prostu musimy pilnować, by ta szkoła sprawnie funkcjonowała. Jak zapatruje się pan na zamknięcie drzwi Hadesu? Powiem tyle: uwaŜam, Ŝe Hades był wentylem. Niech kaŜdy sobie to zinterpretuje jak chce. Co pan sądzi o wymianie drzwiczek wszystkich szafek w szkole? Czy był to dobry pomysł? Niestety będę musiał sparafrazować polityków: i tak i nie. Nie, poniewaŜ kaŜdy chce być inny. Te wszyst-kie malunki, graffiti kogoś przedstawiały. To jest inwencja młodzieŜy, a ja lubię, kiedy młodzieŜ poka-zuje coś swojego. Niektóre prace zresztą bardzo mi się podobały, na przykład szafka, na której z ze-wnątrz namalowane było pióro, a wewnątrz wyklejo-na była wspaniałymi wierszami. Z drugiej strony jednak ludzie, którzy przychodzili do naszej szkoły przyrównywali ją do nowojorskiego metra, byli zszo-kowani tymi szafkami. Nie mam jednoznacznego zdania na ten temat. Uczniowie często zwracają się do pana o po-moc? O co proszą? Uczniowie notorycznie gubią swoje kluczyki od sza-fek, toteŜ zwracają się z prośbą o przecięcie kłód-ki ;). Czy woli pan pracować w ciągu dnia, kiedy w szkole są uczniowie, czy moŜe popołudniami? Kiedyś w holu głównym znajdowały się trzy duŜe palmy, które zawsze opuszczały liście, kiedy w szkole nie było uczniów, czyli na przykład podczas wakacji. Gdy uczniowie wracali, palmy podnosiły liście, oŜy-wały. To jest autentyczne zdarzenie, jakie powtarza-ło się latami. Być moŜe to przez to, Ŝe ludzie prze-chodząc wprawiali je jakoś w ruch, niewaŜne. Nie lubię, kiedy w szkole jest cicho. Zdecydowanie wolę

pracować kiedy jest tu pełno uczniów. Chciałem jeszcze nadmienić, Ŝe uwaŜam, iŜ miasto powinno dawać pieniądze na to, byście mogli przychodzić tutaj w ferie i wakacje. To hańba, Ŝe nie ma środ-ków, z których moŜna by opłacić nauczycieli, by ci organizowali zajęcia i spotkania dla uczniów w czasie wolnym... przecieŜ nie kaŜdego stać na podróŜowa-nie. Chętnie poszedłbym nawet pod Urząd Miasta z transparentem, Ŝeby o to zawalczyć. Co daje panu praca z młodzieŜą? Ludzie, którzy pracują z młodzieŜą zupełnie inaczej patrzą na świat. Zresztą, dzięki temu my, pracownicy szkoły, nie starzejemy się tak szybko i nie stajemy się typowymi ramolami. Chłoniemy wasz język, wasz sposób bycia, waszą modę. Macie otwarte umysły, jesteście nietuzinkowi. Musimy pamiętać o tym, Ŝe to my stanowimy to liceum i to my o nim świadczy-my. Ja, wy, wszyscy... KaŜdy chce, Ŝeby dobrze mówili o szkole, której jest absolwentem. Czasem, jak słyszę wypowiedzi niektórych uczniów, przecho-dzących przez Hades, to się zastanawiam, czy one nie pomyliły placówki. Nie moŜemy pozwolić na to, by przez dwie czy trzy osoby, szkoła straciła dobrą opinię, którą się cieszy. Z pewnych źródeł wiemy, Ŝe interesuje się pan fotografią... Swego czasu bawiłem się fotografią, robiłem zdjęcia. Miałem po prostu taki etap w Ŝyciu. Kumplowałem się wówczas z takim chłopakiem, który swo-ją drogą był lekkim dziwakiem (ale w kaŜdym dziwa-ku jest coś fajnego), i który zajmował się fotografo-waniem. Miał dar patrzenia na rzeczywistość w sposób inny, niŜ jest przyjęte, lubił zaskakiwać. Trochę chałturzyliśmy, robiliśmy zdjęcia zespołom, później odbijaliśmy je i sprzedawaliśmy w szkole. W takim razie jakie są pana inne zainteresowa-nia? Raz na pół roku muszę zrobić coś swojego. Wyrzeź-bić lub namalować. WaŜne jest to, Ŝebym sam to wymyślił, bowiem nienawidzę kopiowania. Dziękujemy bardzo za rozmowę. Dziękuję.

Rozmawiały: Dominika Majchrzak, Katrzyna Kała

Wywiad z przymruŜeniem oka, czyli...

Hades to wentyl, czyli rozmowa z panem Zdzisławem Czekajem

- Baczność! ZbliŜają się święta! Do sklepów:

marsz! - Mogłoby się wydawać, Ŝe takiej komendy

słuchają tysiące Polaków, juŜ od końca października szturmujących super i hipermarkety. Ale czy tak wła-

śnie powinno być? Czy taka jest idea Świąt BoŜego

Narodzenia? Czy grudzień to tylko czas zakupów? Dla

coraz większej grupy ludzi z pewnością tak. Dla nich

nie ma miejsca na rodzinną atmosferę, spokój, odpo-

czynek, pomoc ubogim. Materialiści czy moŜe ignoran-

ci?

JuŜ od początku listopada sklepy przypomi-

nają nam o zbliŜających się świętach. Kolorowe

dekoracje kuszą swoim blaskiem potencjalnych

klientów. Gwiazdki, Mikołaje, choinki i prezenty

zewsząd nas otaczają. W końcu, czemu się dziwić:

sprzedaŜ przedświąteczna to czysty zysk dla wy-

twórców, sprzedawców, właścicieli sklepów. W

sukurs przedsiębiorcom idą politycy, którzy przecieŜ

nie mogą nie spełniać oczekiwań obywateli miasta.

Skutek? JuŜ 1 grudnia na placu W. Biegańskiego

pojawia się przystrojona choinka. Okazuje się jed-

nak, Ŝe wielu ludziom nie podoba się to przymuso-

we przypominanie o świętach. Człowiek patrzy na

choinkę i od razu staje mu przed oczami widmo

świątecznych porządków i zdaje sobie sprawę, ile

jeszcze musi zrobić, aby na te święta zapracować.

Nie ma rady, w tej sprawie nic się nie da zrobić. Oto właśnie minus demokracji: mniejszość musi podpo-

rządkować się decyzjom większości.

W szkołach to, co zwykle przed świętami:

dziesiątki sprawdzianów, kartkówek, prac, zaliczeń.

Niestety, szał zakupów ogarnia równieŜ uczniów, co

oczywiście nie wpływa pozytywnie na ich oceny. A

przecieŜ przerwa świąteczne trwa tylko dwa tygo-

dnie, a później juŜ niedaleko do końca semestru.

Poza tym zapominamy o prawdziwym

sensie tego magicznego czasu. Adwent to czas

radości, ale czy koniecznie czerpanej wyłącznie z zaku-

pów? Wiadomo, Ŝe święta to czas dawania podarków.

Ale czy na pewno nie zaleŜy nam tylko na przyjmowa-niu ich? W końcu jest tylu potrzebujących, ludzi, którzy

nie będą mieli tego wielkiego szczęścia i nie spędzą

świąt w rodzinnym gronie. Według tradycji przy stole

wigilijnym pozostawiamy jedno wolne nakrycie. Czy

gdyby ktoś w ten wyjątkowy wieczór rzeczywiście

zapukał do twoich drzwi, zaprosiłbyś go do środka na

wspólny posiłek?

Komercjalizacja świąt, zarówno BoŜego Naro-

dzenia, jak i Wielkanocnych, co roku postępuje. Drogi

czytelniku! Zanim pójdziesz na świąteczne zakupy, zastanów się, czy chcesz być bezwolnym, poddającym

się reklamie, człowiekiem? A moŜe wolisz być wolny i

spędzić te święta zgodnie z tradycją i własnym sumie-

niem? Kiedy pomyślisz o świętach, postaraj się odpo-

wiedzieć sobie szczerze na te pytania. To, jak spędzisz

grudniowy czas, zaleŜy wyłącznie od ciebie.

Agnieszka Parkitna

Święta?

Page 12: gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w ...212.87.238.37/lo/lot/lot22.pdfJak się okazu-je coraz więcej z nas sięga po róŜnego rodzaju uŜywki, począwszy od tych, wydawać

LOT 12

O czym myśli „chłopak w kapelu-szu”: - Chciałbym być sobą... jeszcze. - Nie interesują mnie przelotne znajomości. - Cola - to mój ulubiony napój.

O czym myśli p. profesor A. Mroczek: - Kto chce skorzystać z mikrofonu? - Proszę pamiętać o celach naszej wycieczki. - Ja was przypilnuję, moje bączki.

O czym myśli Martyna Berghauzen: - Chyba odlecę... tam i z powrotem. - Ja to po prostu lubię. - Moje paluszki czynią cuda.

O czym myśli p. profesor M. No-wak: - Czy to naprawdę o mnie chodzi? - Jestem kolejny raz spełniony. - Tego się spodziewałem.

redaktor naczelna: Dominika Majchrzak

z-ca redaktora naczelnego: Joanna Sikocińska

redaktorzy: Krzystof Łyczba, Kamil „Kukowsky” Gołdowski, Magda Abu-Gholeh, Agnieszka Parkitna,

Kamila Bejm, Beata Poraj, Katarzyna Kała, Łukasz A. Kasznia, Angelika Knop, Katarzyna Bociąga, Agniesz-

ka Krygier

fotografie: Patrycja Zubrzycka, Adrian Orłowski, Jarek Respondek, Adam Kaniowski, prof. Marek Podgórski

oprawa graficzna: Bartosz Grzyb

opiekunowie: prof. Agnieszka Henel, prof. Marek Podgórski

LO TLO TSTOPka redakcyjna:

SPONSOR LOT

KRYTYCZNYM OKIEM..., czyli Upiór dla kaŜdego

Musical "Upiór w operze" warszawskiego teatru Roma to jedna z tych rzeczy, które po prostu

trzeba zobaczyć przy okazji pobytu w stolicy. Znana chyba wszystkim historia nieszczęśliwej miłości

tytułowego upiora do młodziutkiej śpiewaczki Christine przedstawiona jest w sposób niezwykle wia-

rygodny, a wykonawcy wprost oczarowują publiczność swoimi umiejętnościami wokalnymi. Na wy-

róŜnienie zasługuje szczególnie Kaja Mianowana, w głównej roli Ŝeńskiej, Paweł Podgórski jako

upiór oraz Monika Rowińska, która wcieliła się w kapryśną diwę operową Carlottę. Ponadto widza

zachwyca bajeczna, niezwykle dopracowana scenografia i piękne kostiumy. Całości dopełnia wspa-

niała muzyka orkiestrowa. To wspaniałe, dopracowane w kaŜdym szczególe widowisko, nie bez po-

wodu jest nagradzane przez publiczność kilkuminutową owacją na stojąco. Musical ten warty jest

polecenia kaŜdemu, bez względu na zainteresowania czy wiek.

Agnieszka Parkitna

LOTny quiz, czyli cogito ergo sum...