Gazetka Sanktuarium Krzy a wi tego ś ła w Skórcu 4/2007...

12
24 NUMER PRZYGOTOWAŁ ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Aleksandra Królak- redaktor naczelny, Paulina Piekart - zastępca redaktora, Marta Jastrzębska, Anna Masiak, Joanna Skaruz, Michał Wierzbicki, Olga Bajszczak Wsparcie duchowe zespołu: ks. Sławomir Homoncik MIC Wydano za zgodą ks. Proboszcza KANCELARIA Czynna: w dni powszednie od godz. 8-10 od godz. 16-17 (zimą) od godz. 18-19 (latem) w niedziele i święta po Mszach świętych Od Nowego Roku nasza Kancelaria Parafialna będzie miała stałe godziny urzędowania. Narzeczeni proszeni są o umawianie się telefonicznie lub osobiście w godzinach podanych wyżej (tel. 025 6312824) W sprawie wezwania do chorego lub w sprawie pogrzebu - o każdej porze. Zapraszamy i prosimy o stosowanie się do podanych terminów 4/2007 (13) „Maryja Panna Dzieciątko piastuje i Józef święty Ono pielęgnuje Chrystus się rodzi …” Gazetka Sanktuarium Krzyża świętego przy Parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu

Transcript of Gazetka Sanktuarium Krzy a wi tego ś ła w Skórcu 4/2007...

24

NUMER PRZYGOTOWAŁ ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Aleksandra Królak- redaktor naczelny, Paulina Piekart - zastępca redaktora,

Marta Jastrzębska, Anna Masiak, Joanna Skaruz, Michał Wierzbicki, Olga Bajszczak

Wsparcie duchowe zespołu: ks. Sławomir Homoncik MIC Wydano za zgodą ks. Proboszcza

KANCELARIA

Czynna:

• w dni powszednie od godz. 8-10 od godz. 16-17 (zimą) od godz. 18-19 (latem)

• w niedziele i święta po Mszach świętych

Od Nowego Roku nasza Kancelaria Parafialna będzie miała stałe godziny urzędowania.

• Narzeczeni proszeni są o umawianie się telefonicznie lub osobiście w godzinach podanych wyżej (tel. 025 6312824)

• W sprawie wezwania do chorego lub w sprawie pogrzebu - o każdej porze.

Zapraszamy

i prosimy o stosowanie się do podanych terminów

4/2007 (13)

„Maryja Panna Dzieciątko piastuje i Józef święty Ono pielęgnuje

Chrystus się rodzi …”

Gazetka Sanktuarium Krzyża świętego przy Parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu

2

Przez cztery tygodnie adwentu pełni radości ,ale też pewnej powagi i skupienia, przygotowywaliśmy się na nadejście świąt Bożego Narodzenia to najbardziej rodzinne święta w całym roku liturgicznym, w czasie których dzieją się prawdziwe cuda .Choćby fakt, że sam Bóg przybiera ludzką postać i przychodzi na ziemię do każdego z nas. Do człowieka wiecznie pędzącego za karierą, nowinkami technicznymi, który nie ma czasu żeby na chwilę zatrzymać się i spokojnie przyjrzeć się swojemu życiu. Najlepszą ku temu okazją jest właśnie czas Bożego Naro-dzenia, kiedy to my mamy pochylić się nad żłóbkiem w Betlejem i przyjąć Boga do swo-jego serca, który nie wzgardza sercem czło-wieka.

W tym pięknym czasie oddajemy najnowszy numer gazetki "W cieniu Krzyża". W numerze aż dwa wywiady: z ks. Józefem Chaimem i z ks. rekolekcjonistą. Piszemy także ,jak w tym roku wyglądać będzie kolę-da w naszej parafii, w jakich godzinach otwarta będzie od Nowego Roku kancelaria parafialna oraz coś o nas- młodych, czasie narzeczeństwa i "chodzeniu ze sobą", co opi-sane jest w bardzo ciekawym świadectwie!

Przełamanie się opłatkiem, radość, miłość i pokój w sercu, cała rodzina przy wspólnym stole, to za zwyczaj określenia, które najbardziej kojarzą nam się ze świętami. "Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszel-kie spory" jak mówi słynna piosenka.

Niech w tym czasie rzeczywiście one zamilkną i niech nikt z tego powodu nie czuje się samotny, odrzucony lub smutny. A dostrzeżenie wśród tej nocnej ciszy wycią-gniętej ręki nie powinno kończyć się odrzuce-niem.

Po świętach czeka nas wejście w nowy, już 2008 rok. Wejście z nowymi plana-mi, marzeniami, postanowieniami, w którym nie może zabraknąć Boga i wiary w niego. Niech nie zabraknie również takiej nieza-chwianej wiary, pokoju serca i prawdziwej radości Dziecka Bożego na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia i na Nowy Rok, świadomości, że nawet jeśli w naszym życiu pada deszcz lub śnieg, to gdzieś tam świeci słońce.

REDAKJCA

W tym numerze:

Od św. Bonifacego do Edisona str. 3

Czyli rozmowa z ks. rekolekcjonistą str. 5

str.8 ”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…”- czyli rozmowa z ks. Józefem str. 11

Na czym polega przygotowanie się do małżeństwa? str. 17

Narzeczeństwo - co to za czas??? str.18

str.20

Święta Joanna Beretta Molla str.21

s t r . 2 2 ŻYCZENIA str.23 Godziny otwarcia Kancelarii str.24

OD REDAKCJI

PROBLEMY MŁODYCH

PLAN KOLĘDY 2007/2008

23

Szczęśliwych, kojących, wartych pamięci,

przeżytych w zgodzie ze światem i z sobą samym,

pełnych życia i miłości świąt Bożego Narodzenia

aby wszystkie dni w roku były tak piękne i szczęśliwe,

jak ten jeden wigilijny wieczór, aby Wasze twarze i twarze

Waszych najbliższych zawsze rozpromieniał uśmiech,

a gwiazda Betlejemska prowadziła Was ku szczytom.

Życzy: Cała Redakcja, Księża Marianie

i Siostry Sercanki

22

Dopasuj każdemu prezent. Pokoloruj linie.

Zła zima Konopnicka Maria

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Szczypie w nosy, szczypie w uszy Mroźnym śniegiem w oczy prószy,

Wichrem w polu gna! Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała,

W ręku gałąź oszroniała, A na plecach drwa...

Nasza zima zła! Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

A my jej się nie boimy, Dalej śnieżkiem w plecy zimy,

Niech pamiątkę ma! Nasza zima

Przygotowała Olga Bajszczak 3

Od św. Bonifacego do Edisona

Chyba nikt dziś nie wyobraża so-bie świąt Bożego Narodzenia bez przy-strojonego drzewka. Aż trudno uwierzyć, że zwyczaj ubierania choinki rozpo-wszechnił się na Starym Kontynencie dopiero ok. dwustu lat temu. W niektó-rych częściach Polski przyjął się stosun-kowo niedawno, w II połowie XX wieku. Zwyczaj ten początkowo traktowany nie-ufnie na dobre wszedł do tradycji chrze-ścijańskiej. Ubierając choinkę, wkracza-my jakby w lepszy, prawie czarodziejski świat świąt Bożego Narodze-nia, który pamiętamy z dzie-ciństwa. Zwyczaj przystrajania drzewka na Boże Narodzenie zawdzięczamy Niemcom. Tradycja każe uważać za "wynalazcę" choinki św. Bonifacego (zm. 754). Rów-nież bombki choinkowe wy-myślili Niemcy.. Elektryczne lampki i sztuczne drzewka to już innowacje Amerykanów. Nawracając pogańskie ludy niemieckie św. Bonifacy ściął potężny dąb uważany przez Germanów za święty Upadające drzewo zniszczyło wszystkie rosnące obok krzaki. Ocalała tylko mała jodełka. – Widzicie, ta mała jodełka jest potężniejsza od waszego dębu. I jest zawsze zielona, tak jak wieczny jest Bóg dający nam wieczne życie. Niech ona przypomina wam Chrystusa – zakoń-czył swe kazanie misjonarz. To oczywiście tylko legenda. A jak było naprawdę? Misja świętego Bonifacego Na początku VIII wieku cała Euro-pa na zachód od Renu była już chrześci-jańska. Wszędzie tam, gdzie wcześniej

istniało Cesarstwo Rzymskie, powstawa-ły kościoły i klasztory. Na terenie dzi-siejszych Niemiec środkowych i wschodnich żyły natomiast plemiona pogańskie. Odważni misjonarze zapusz-czali się w niedostępne niemieckie lasy i próbowali nawracać pogan. Największe sukcesy odnosił mnich z Anglii, Win-fryd, znany lepiej pod zakonnym imie-niem Bonifacy. Po męczeńskiej śmierci z rąk pogan został kanonizowany. Dziś zwany jest Apostołem Niemców.

Ówczesny Kościół, nawra-cając pogan, chętnie korzy-stał z ich zwyczajów, nada-jąc im nową, chrześcijańską treść. Ewangelizacja prze-biegała dzięki temu dużo łatwiej. Kościoły budowano więc często w miejscach "świętych" gajów, a obcho-dy chrześcijańskich świąt łączono z pogańskimi trady-cjami.

Ze Strasburga na cały świat Pierwsze choinki w dzisiejszym rozumieniu ubierano na początku XVII w. w Strasburgu i okolicznych miejsco-wościach na francusko-niemieckim po-graniczu. Miały symbolizować rajskie drzewo życia. Wieszano na nich jabłka, jako przypomnienie odkupienia grzechu pierworodnego oraz świeczki, jako sym-bol światła Chrystusa. Czubek wieńczyła gwiazda betlejemska, zwiastun narodzenia Zbawiciela. Zwyczaj przystrajania choinek stał się popularny w innych regionach Europy w I połowie XIX wieku.

4

Najpierw w całych Niemczech i Austrii (w tym na ziemiach polskich zaboru pruskiego i austriackiego), potem w Skandynawii i Fran-cji. Do Anglii przyniósł go niemiecki książę Albert Sachsen-Coburg-Gotha, który w 1840 r. poślubił królową Wiktorię. Już w 1841 r. pierwsza choinka stanęła w zamku Windsor. Emigranci z Niemiec rozpropagowali choin-ki również w Stanach Zjednoczonych. Pierwszą choinkę w Białym Domu udekoro-wano w 1856 r., za prezydentury Franklina Pierce'a. Największa choinka na świecie staje co roku w meksykańskim mieście Mér-ida, mimo że tam obyczaj ubierania drzewka pojawił się dopiero w połowie XX wieku. Ma ona aż 37 metrów wysokości i jest ozdo-biona 70 tysiącami kolorowych lampek. Druga pod względem wielkości jest 28-metrowa choinka w Centrum Rockefellera w Nowym Jorku.

Bombki ratują przed bankructwem Dekorowanie choinki bombkami ze szkła sta-ło się możliwe dzięki opracowaniu pod koniec XVIII wieku w czeskich hutach szkła nowych technologii wydmuchiwania bardzo cienkich kul. Choinkowe szklane bombki wynaleziono w małej wiosce Lauscha w Turyngii (wschodnie Niemcy). Od 1597 r. istnieje tam huta szkła. W 1848 roku po raz pierwszy wy-produkowała szklane ozdoby choinkowe. Dość długo pozostawała jedynym ich produ-centem. Wynalezienie szklanych bombek ura-towało hutę w Lauscha przed bankructwem, które jej zagrażało. W latach siedemdziesią-tych XIX wieku zaczęła nawet eksportować choinkowe ozdoby do innych krajów. Ok. 1880 r. amerykański biznesmen F.W. Wool-worth zaczął sprowadzać je na rynek USA. Następne choinkowe "modyfikacje" są już dziełem Amerykanów. W latach osiemdzie-siątych XIX wieku słynny wynalazca Thomas Alva Edison opatentował elektryczne oświe-tlenie na choinkę

www.wiara.pl

JAK CO ROKU PRZED ŚWIĘTAMI ŚWIAT PRZYBRANY CHOINKAMI KTÓRE MAJĄ BYĆ ZWIASTUNEM

PIEKNEJ CHWILI OPIEKUNEM.

MAJĄ SPEŁNIĆ TO ZADANIE- PRZYGOTOWAĆ POWITANIE.

STWORZYĆ MIŁĄ ATMOSFERĘ BY ODNOWIĆ ŻYCIA ERĘ.

DRZEWKO TERAZ PIEKNIE ŚWIECI

WIELKA RADOŚĆ MAJĄ DZIECI! OBY W DUSZY ZAJAŚNIAŁO- A TO WIELE JUŻ, NIE MAŁO.

CHCIEJMY TO ROZUMIEĆ TAK, ŻE CHOINKA TO JEST -ZNAK,

KTÓRY MÓWI O RADOŚCI- DO ODNOWY GOTOWOŚCI.

NIE MA TYLKO BYĆ DLA OKA

ANI TAKŻE NIE NA POKAZ. PO TO CHCIEJMY JĄ UBIERAĆ BY JUŻ NIGDY NIE UMIERAĆ!

DRZEWKO PIĘKNE JAK MARZENIE

-NA DZIECIATKA URODZENIE, TYLE SERCA W TO WKŁADAMY BO POKOCHAĆ GO JUŻ MAMY.

PIĘKNIE W DOMU WYSPRZĄTAMY

-GODNIE BOGA PRZYWITAMY! BY ZAMIESZKAĆ U NAS CHCIAŁ

W NASZYM SERCU MIEJSCE MIAŁ.

ODTĄD DLA TEJ TAJEMNICY NIE ZAPOMNIJ O ROCZNICY.

NIECH CHOINKA, STÓŁ ,RODZINA -O TEJ CHWILI PRZYPOMINA.

mona

21

Joanna Beretta Molla urodziła się 4 października 1922 r. w Magenta, w Lom-bardii. Była 10 dzieckiem Alberto i Marii, małżeństwa, które dało jej przykład, jak żyć pełnią wiary i ufnością w Boga. Cała jej rodzina przepełniona była miłością. Każdy dzień rozpoczynała od Mszy św. , a kończyła różańcem. Po skończeniu liceum i studiów Joanna zdała egzaminy specjalizacyjne w dziedzinie pediatrii i pracowała w zawo-dzie lekarza. Modlitwa poprzedzała i zaw-sze towarzyszyła jej czynno-ściom lekarskim. W tym cza-sie była już działaczką Akcji Katolickiej, gdzie młodzi lu-dzie przez zasadę „Działanie - modlitwa - ofiara” stawiali sobie za cel przesycenie społe-czeństwa moralnymi warto-ściami Ewangelii i uczynienie na nowo z rodziny narzędzia odnowy społecznej. Joanna marzyła by zostać lekarką – misjonarką. Był to rok 1949. W tym właśnie roku spotkała działacza Akcji Katolickiej – inżyniera Pietro Molla. Zrodziła się między nimi przyjaźń. Oboje podzielili te same ideały życiowe (praca, rodzina, miłość bliź-niego), chcą założyć rodzinę otwartą na Boga i dzieci. W sercu Joanny pojawiło się pytanie: wyjechać na misję czy wyjść za mąż? Biskup Bernareggi uświadomił jej, że jej powołaniem jest życie rodzinne gdyż Bóg nie obdarzył jej dobrym zdrowiem, tak potrzebnym do trudnego życia misyjne-go.W 1955 r. Joanna i Pietro stanęli przed ołtarzem. Ich małżeństwo powinno być dla wszystkich wzorem prawdziwej,

chrześcijańskiej rodziny. W 1956 r. uro-dziło się ich pierwsze dziecko – Piotr Lu-dwik, w 1957 po dotkliwej ciąży na świat przychodzi Maria Zyta. W 1965 urodziła się Laura. Narodziny dziecka Joanna uwa-żała za łaskę, której Pan udziela małżon-kom. Dzieci chciała wychować metodą przekonywania, nauczyć je, że wszystko jest darem Boga i że ten dar trzeba szano-wać. W jej domu codziennie odmawiano różaniec i uczęszczano na Mszę świętą. Beretta Molla angażowała się całym ser-

cem w pomoc potrzebującym, motto Akcji Katolickiej uzna-wała za swoje. Będąc w czwartej ciąży, lekarz odkrył u niej nowotwór. Joanna sta-nęła przed dokonaniem trud-nego wyboru: poświęcić dziecko albo oddać własne życie. Poświęciła swoje. Ko-nając powtarzała : „Jezu ko-cham Cię” 28 kwietnia 1962 oddała swoją duszę Bogu. 30 lat po śmierci została beatyfi-kowana w Rzymie przez Jana Pawła II.

Na końcu wsłuchajmy się w słowa męża Joanny, który tak wypowiedział się o swo-jej żonie po jej śmierci: „ Joanna dała świa-dectwo heroicznej miłości macierzyńskiej. Była świadoma swego macierzyństwa i ufała Opatrzności. Miała silne przekonanie, że dziecku, które nosiła w łonie, należy się miłość i szacunek i że nie można decydo-wać o jego życiu wg własnego uznania”. Nie wolno nam o tym zapominać…

Michał Wierzbicki

Święta Joanna Beretta Molla

20

27. 12. Czwartek (wszyscy) Żelków Kierz 3 księży, Grala 3 księży, Skó-rzec ul. Reymonta 1 ksiądz – od 9.00 28. 12. Piątek (wszyscy) Stany 6 księży, Skórzec ul. Kościelna i We-soła 1 ksiądz – od 9.00 29. 12. Sobota (wszyscy) Żelków ul. Spokojna i Siedlecka 4 księży, Żelków Wieś 3 księży – od 9.00 2. 01. Środa Żebrak 3 księży – od 9.00 i Nowaki 2 księży od 11.00 (seniorzy), Skórzec ul. Cmentarna 2 księży od 17.00 (katecheci) 3. 01. Czwartek D. Stara 2 księży – od 9.00 (seniorzy), Skó-rzec ul. Słoneczna 3 księży – od 16.00 (katecheci) 4. 01. Piątek (wszyscy) Czerniejew 5 księży, Drupia 2 księży, Gołą-bek Kolonie 1 ksiądz – od 9.00 5. 01. Sobota (wszyscy) Ług ul. Żeromskiego, Leśna, Słowackiego i Garwolińska 7 księży – od 9.00 7. 01. Poniedziałek Cisie 2 księży, Kolonia Stany 1 ksiądz – od 9.00 (seniorzy) 8. 01. Wtorek Wólka 3 księży, Boroszków 1 ksiądz – od 9.00 (seniorzy) 9. 01. Środa Wyłazy Duże 2 księży, Niwka Duża 1 ksiądz – od 9.00,

Niwka Mała 1 ksiądz – od 11.00 (seniorzy) 10. 01. Czwartek D. Nowa 2 księży – od 9.00 (seniorzy), Skórzec ul. Kameckiego 4 księży – od 16.00 (katecheci) 11. 01. Piątek (wszyscy) Gołąbek 5 księży, Podlipniak 1 ksiądz, Wyłazy Małe 1 ksiądz – od 9.00, Skórzec ul. Ogrodowa 2 księży – od 16.00 12. 01. Sobota (wszyscy) Skórzec ul. Bielna 1 ksiądz, Siedlecka, Armii Krajowej, Wiatraczna 3 księży, Ług ul. Słowackiego i Sosnowa 3 księży – od 9.00 Uwaga!

Plan może ulec zmianie

PLAN KOLĘDY 2007/2008

5

Czy mógłby nam Ksiądz powie-dzieć kilka słów o sobie? Pochodzę z Siedlec. Tam się urodzi-łem, chodziłem do szkoły. Ukończyłem szkołę średnią-Technikum Mechaniczne. Zanim wstąpiłem do seminarium byłem związany z muzyką. Grałem na perkusji, zdarzyło mi się nawet występować publicz-nie. Chodząc do szkoły grałem w zespole. Potem razem ze swoim bratem pasjonowałem się sportem. Brat chodził na siłownię, a ja na treningi piłki nożnej. Mieliśmy pewne sukcesy w tej dziedzinie, jednak ciągle nie było to to, czego szuka-łem. Ważnym wydarze-niem w moim życiu był wybór Polaka na Papieża. Jako ludzie młodzi szukali-śmy wyjścia z tego mara-zmu, jaki wtedy panował, szukaliśmy war-tości, treści, które mogłyby zaspokoić na-sze młodzieńcze pragnienia. Te pragnienia wyzwolił we mnie właśnie Papież. Zdecy-dowałem się na studiowanie filozofii i teo-logii, a co za tym idzie, wstąpiłem do semi-narium. Chociaż na początku długo spy-chałem tę myśl gdzieś na bok, to atmosfera tak się zagęszczała, że została mi tak na-prawdę tylko ta jedna droga- kapłańska. Studiowałem również psychologię na KUL-u (jest to jedna z moich pasji). Tytuł mojej pracy magisterskiej pamiętam do dziś. Brzmi on: „Koncepcja sumienia we współczesnej psychologii humanistycznej na tle klasycznej psychoanalizy”. Obroni-łem ją bardzo dobrze i tym samym uzyska-

łem tytuł magistra. Drugą pasję realizowa-łem na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na wydziale sztuk pięknych. Studiowałem tam zabytkoznawstwo, kon-serwatorstwo sztuki sakralnej. Obecnie pracuję w parafii dwu wyznaniowej w Żeli-szewie. Jest tam kościół rzymskokatolicki, w którym od czterech lat pełnię funkcję proboszcza oraz starokatolicki- Mariawi-

tów. Wcześniej również pra-cowałem w parafii dwu wy-znaniowej. Była to parafia Jabłeczna. Tam katolicy byli mniejszością, a większość stanowił kościół prawosław-ny. Interesuje się Ksiądz historią i architekturą. Skąd to zainteresowanie? Bardzo mnie pociąga sztuka, malarstwo, rzeźba a obecnie konserwatorstwo,

zabytkoznawstwo. Ta pasja dotyka róż-nych aspektów funkcjonowania. Jest tu: dusza człowieka, talent, piękna muzyka, piękny kształt, wszystko, co może czło-wieka zachwycać, inspirować, dawać mu natchnienie. Szukałem jakiś treści, który-mi człowiek może wyrażać swoje wnętrze i znalazłem je właśnie w sztuce. Jakie widzi Ksiądz proble-my wynikające ze współżycia kościoła Rzymskokatolickiego i kościoła Maria-witów? Bardzo dobre pytanie. Problemy te nieraz są naprawdę bardzo poważne.

„Moje życie jest to jeden wielki Adwent...” czyli rozmowa z ks. Karolem Klewkiem

6

Przeciętny człowiek nie zdaje sobie spra-wy, że przejście do innego kościoła może ciągnąć za sobą różne konsekwencje. Na-wiąże może do najnowszej sytuacji, jaką w tej chwili próbujemy rozwiązać. Mia-nowicie: dziewczyna, studentka wyszła za mąż za chłopaka, który jest wyznania Ma-riawickiego. Ona pochodziła z domu dziecka, nie miała wsparcia ze strony ro-dziny, ale była wychowana przez siostry zakonne. Kiedy oboje rozważali gdzie za-wrzeć ślub, przyszła o pora-dę do mnie. Decydujący głos leżał jednak po stronie rodzi-ców chłopca. W rezultacie dziewczyna przeszła na wia-rę mariawicką, zawarła zwią-zek małżeński i po kilku miesiącach rozpoczął się dramat. Kobieta czuje się rozdarta z tego powodu, że wyrzekła się kościoła, w którym przyjęła chrzest, pierwszą komunię, bierzmo-wanie. Nie wyobraża sobie, że jej dziecko mogłoby być ochrzczone w innym kościele niż ona. Jest to bardzo poważny problem. Skierowałem prośbę do Księdza Biskupa w tej sprawie, aby w jakiś sposób zdjął konsekwencje przejścia tej osoby na drugą wiarę. Jako duszpasterz przeżywam ten problem tak samo jak ona, bo niestety nie byłem w stanie jej przekonać o pozostaniu przy swojej wierze, chociaż podejmowałem próby. Odczytałem jej obecność u mnie, jako znak, że potrzebuje wsparcia. Sadzę, że miała je z mojej strony zapewnione. Pomimo zaistniałej sytuacji wierzę, że będą z tego jeszcze dobre owoce.

Czy ma Ksiądz jakąś dewizę ży-cia kapłańskiego? Co dla Księdza wy-daje się w życiu najistotniejsze? Na pewno taką dewizą życia du-chowego jest motto, które umieściłem na obrazku prymicyjnym. Chodzi o to, aby Bóg był mi światłem na mojej drodze życia.

Czym dla Księdza jest Adwent i Święta Boże-go Narodzenia? Jak je Ksiądz przeżywa? Moje życie jest to jeden wielki Adwent, jedno wielkie oczekiwanie na spo-tkanie z Bogiem. Jako dla duszpasterza jest to czas wy-tężonej pracy, ale i satysfak-cji, że ludzie powracają do Boga, stają się miejscem Jego narodzenia. Kościół wtedy żyje i chociaż to krótki okres, jest to bardzo piękny radosny czas poprzedzający święta Bożego Narodzenia.

Same Święta są ukoronowaniem tego krótkiego czasu. Bardzo mocno przeży-wam szczególnie Wigilię. Kilkakrotnie spędzałem ją już w Reymontówce, w Chlewiskach, na terenie mojej parafii. Przychodzą tam ludzie, którzy zagubili się w życiu, którym jest ciężko, którzy nie mają takiego stołu jak inni. Przeży-wanie z nimi Wigilii jest bardzo wzru-szające i niepowtarzalne. W tym czasie dzielimy się opłatkiem, rozmawiamy, śpiewamy kolędy. Kiedy jesteśmy wszy-scy razem nie ma lepszych ani gorszych, wszyscy jesteśmy tacy sami przed Pa-nem.

„Moje życie jest to jeden wielki Adwent…”

19

A wyżej wspomniana sytuacja jest wspa-niałą okazją ,by dokonać kontaktu seksual-nego, jakże często niechcianego przez któ-regoś z partnerów. Jeśli w narzeczeństwie jest zaufanie, to również nie powinno za-braknąć szacunku. Ten ostatni nie wiąże się tylko z uprzejmością, ale w nadzwy-czajny sposób z poszanowaniem piękna ciała- przede wszystkim partnerki. Dlacze-go partnerki a nie partnera? Odpowiedź nie jest prosta. Gdy dwoje ludzi przysięga sobie przed Bogiem miłość na dobre i na złe, to czy robią to tylko po to, by móc uprawiać seks bez żadnych ograniczeń i konsekwencji? Śmiem stwierdzić, że tak nie jest. Gdyby tak było, to związki takie "rozpadały" by się po paru latach. Czemu może dojść do takiej sytuacji? Partnerzy zaczynają być znudzeni sobą. Miłość oparta wyłącznie na relacji seksualnej nie ma przyszłości. Po-ciąg fizyczny kończy się w momencie znu-dzenia pięknem ciał partnerów. W praw-dziwym sprzężeniu pary małżeńskiej sto-sunek seksualny jest tylko dopełnieniem miłości. Wracając do poszanowania piękna ciała kobiety-mężczyzna jest tylko dopeł-nieniem aktu miłosnego a całe zajście od-bywa się w kobiecie. Wówczas traci ona swoje piękno a tym samym szacunek męż-czyzny. Z czasem czuje się wykorzystana i odtrącana przez partnera, by zaprzeczyć temu faktowi i poczuć się chociaż na chwi-lę potrzebną, nie stawia oporu, a czasem nawet sama może doprowadzić do aktu miłosnego. Partner który "kradnie piękno" kobiecego ciała ,jest swoistym przykładem egocentryka, który pragnie zaspokoić tylko

i wyłącznie swoje tymczasowe potrze-by. Gdy znajomość nastolatków opiera się nie tylko na samym zauroczeniu wówczas nie powinno dojść do owej sytuacji. Partner świadomy tego, że uczucie, jakim darzy swoją partnerkę czyni go najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem ,nigdy nie narzuci jej presji kontaktu seksualnego. Jak ważną rzeczą w narzeczeństwie jest rozmowa, to już powinniśmy wiedzieć. Dzięki niej unikniemy wielu niesfornych sytuacji. Pamiętajmy, że piękno ciała to nie wszystko!

Tak przeżywam narzeczeństwo

Narzeczeństwo - co to za czas???

18

W życiu każdego młodego człowieka przychodzi czas, kiedy to zainteresowanie płcią przeciwną zyskuje miano rutyny. Z tego też powodu niejednokrotnie zapomina się o codziennych obowiązkach i jak ma-wiają starsi "chodzimy z głową w chmu-rach". Ludzki organizm jest tak doskonale zbudowany ,że niezależnie od naszej woli nadejdzie czas nowych znajomości a wraz z nimi flirtów i pierwszych sympatii. Dojrzewając emocjonalnie, młody człowiek dostrzega potrzebę bliskości dru-giej osoby. Zaczyna się zastanawiać, jak powinna ona wyglądać, jakie posiadać ce-chy charakteru czy też z jak daleka powinna pochodzić. Na pewnym etapie naszego ży-cia spotykamy osobę bliżej spełniającą na-sze kryteria. Wówczas czujemy, jak nasza "pustka" wypełniana jest przez szczęście. Zaczyna się od pierwszego spotkania, wspólnej zabawy na imprezach u znajomych i tych najbardziej oczekiwanych odwiedzin w domu naszej sympatii. Spędzając wspólnie czas, możemy poznać bliżej swoje osobowości. Sympatia przeradza się z czasem w pierwszą miłość. Ale czy to jest prawdziwa miłość? Tu warto się zastanowić. Otóż moim zdaniem praw-dziwe i szczere uczucie dostrzegam pomię-dzy moimi rodzicami. To oni przysięgali sobie przed Bogiem, że będą ze sobą na dobre i na złe aż do końca swoich dni. Uczucie dwojga młodych ludzi opiera się jedynie na wspólnych relacjach między sobą wynikają-cych ze spotkań, wspólnej zabawie i unikaniu problemów, bo przecież nikt z nas nie lubi kłopotów, a przecież są one "ozdobą" naszej codzienności.

Zazwyczaj w związku nastolatków jedna z osób dominuje. Na czym polega ta przewaga? Zasada jest prosta. Rządzi ta osoba, która potrafi użyć na tyle trafnych argumentów. by przekonać partnera czy też partnerkę do swoich poglądów. Jeśli uda się to raz. wówczas zyskuje ona prze-wagę, która w przyszłości zadecyduje czę-sto o podjęciu decyzji. Jeśli jednak żadna ze stron nie pójdzie na kompromis. "miłość" się kończy. A więc czy to była miłość? Odpowiedź znamy chyba już wszyscy. Miłość nigdy nie ustaje. Również może być tak, że decyzje są podejmowane wspólnie. Ale przecież wiemy ,że światem żądzą mężczyźni, a mężczyznami kobiety. Jak wyglądają nasze wspólne relacje? Każdy człowiek pragnie czułości. Dzięki temu stajemy się bardziej wrażliwi na to, co nas otacza i czego doświadczamy. Mło-dzi dostarczają sobie tego poprzez wspólne rozmowy, przytulanie i niewinne pocałun-ki. Jest jednak pewna granica tych ostat-nich. Narzeczeństwo powinno zachować świadomość, że sytuacje, kiedy są sami ze sobą, mogą przerodzić się z czasem w silną pokusę seksualną. Zapanowanie nad nią jest w dzisiejszych czasach ogromnym wyzwaniem. Jako młodzi partnerzy powin-niśmy rozmawiać na ten temat. Powinni-śmy poznać zdanie "drugiej naszej poło-

wy". Dla niektórych może być to krępujące, ale nie wolno nam młodym tego lekceważyć . Dzi-siejszy świat na każdym kroku przepełniony jest erotyką i por-nografią. Wyzwala to w nas emocje i chęć rozładowania tego impulsu.

Narzeczeństwo - co to za czas???

7

„Moje życie jest to jeden wielki Adwent…”

Jaką główną treść, prawdę chciałby Ksiądz przekazać naszym pa-rafianom i dlaczego? Treści takich na pewno jest dużo. Jednak patrząc na Wasz krzyż w kościele, który jest największą inspiracją dla czło-wieka, chciałbym powiedzieć tylko tyle, ażebyście byli odważni w wyznawaniu swojej wiary. Wprawdzie człowieka moż-na zniszczyć, ale nie pokonać. Jak Ksiądz ocenia naszą parafię patrząc na nią niejako z boku? Jakie są jej mocne i słabe strony? Parafia to przede wszystkim wspólnota i tę wspólnotę u was widać. Centrum parafii stanowią duszpasterze. Da się zauważyć, że przygotowują oni swoich animatorów a ci dalej posuwają się do rodzin, do młodzieży, do dzieci. Wspólnota ta się rozwija. Zauważam, że istnieje pewien taki margines, pewne cmentarzysko, jak w każdej parafii, gdzie ludzie są zagubieni, poplątani, nie potrafią sami sobie poradzić ze swoimi problema-mi, uwikłani są w nałogi, itd. I mimo to, potraficie z tego marginesu wybierać oso-by i dołączać je do wspólnoty. Nie zauwa-ża się tej odwrotnej sytuacji, że to cmenta-rzysko zabiera ludzi z kościoła. Jest to uważam bardzo pozytywny znak tej wspólnoty parafialnej, nad którą czuwają tu Księża Marianie. Robią to profesjonal-nie. Jakie ma Ksiądz marzenia? Takie pytanie postawił mi już kie-dyś kolega, wtedy uczeń. Obecnie jest w zgromadzeniu Księży Marianów. Gdy był w klasie maturalnej byliśmy razem na wycieczce w Krakowie. Tam

przechodziliśmy obok Dzwonu Zygmun-

ta. Przewodnik prosił, aby dotknąć serca dzwonu i pomyśleć marzenie, a wtedy ono się spełni. Kolega zapytał mnie, jakie miałem marzenie. Odpowie-działem mu, że chciałbym po prostu być dobrym Księdzem. Zapytałem się o jego pragnienia i w odpowiedzi usłyszałem : „ chciałbym być księdzem, a w przyszło-ści może i biskupem”. Po latach dowia-duje się, że jest kapłanem. W tej chwili pracuje w Kamerunie i daj mu Boże by został biskupem. Moje obecne marzenie się nie zmienia. Na miarę możliwości chciał-bym dość dobrze pełnić swoją posługę. Bardzo polubiłem swój drewniany XVIII w. kościółek. Obecnie przeprowadzam tam prace konserwatorskie. Chciał-bym ,żeby był on piękny i zachwycał swym blaskiem innych ludzi. To jest moje marzenie. Staram się je zrealizo-wać i myślę, że Pan Bóg mnie w tym wesprze. Tego Księdzu, zatem życzymy z okazji świąt i dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiały: Anna Masiak

i Paulina Piekart

8

1. Marek Prokurat, lat54, Skórzec 2. Feliks Bareja, lat80, Skórzec 3. Marian Bogusław Reda, lat73, Dąbrówka Stany 4. Jan Pycek, lat70, Dąbrówka Ług 5. Henryk Łuka, lat71, Dąbrówka Ług 6. Stanisława Burgs, lat88, Wólka Kobyla 7. Tadeusz Niedziałek, lat70, Kotuń 8. Krystyna Jastrzębska, lat77, Siedlce 9. Bolesława Wereda, lat90, Dąbrówka Ług 10. Kazimiera Kleszcz,lat73, Nowaki 11. Jadwiga Kosyl, lat76, Dąbrówka Wyłazy 12. Irena Jarocka, lat82, Siedlce 13. Jan Bruc, lat74, Puszcza Mariańska 14. Bronisława Jędrzejewska, lat83, Czerniejew 15. Witold Potyra, lat48, Grala 16. Marcel Wiśniewski, niemowlę, Drupia 17. Szczepan Jończak, lat71, Skórzec 18. Józef Sadowski, lat74, Drupia 19. Zygmunt Olszewski, lat78, Skórzec 20. Antoni Zwierzyński, lat75, Dąbrówka Ług 21. Janina Stolarzak, lat78, Żebrak 22. Mieczysław Paciorek, lat65, Grala 23. Marianna Franczak, lat80, Żebrak 24. Wanda Wereda, lat84, Dąbrówka Stara 25. Jadwiga Kulikowska,lat66, Drupia 26. Regina Świderska, lat89, Skórzec 27. Czesław Dołęga, lat85, Dąbrówka Ług 28. Helena Olszewska, lat86, Dąbrówka Ług 29. Janina Piekart, lat97, Dąbrówka Ług 30. Apolonia Pieńkowska, lat89, Gołąbek 31. Janina Kosyl, lat78, Dąbrówka Nowa 32. Elżbieta Świderska, lat36, Gołąbek 33. Marianna Brodowska, lat90, Siedlce 34. Tadeusz Marciniak, lat76, Nowaki 35. Stanisław Marian Janczak, lat69, No-waki

36. Stanisława Magdziak, lat56, Dąbrówka Stany 37. Helena Jastrzębska, lat70, Tuszyn 38. Feliks Śledź, lat92, Dąbrówka Ług 39. Cecylia Wiśniewska, lat92, Teodorów 40. Czesław Gil, lat64, Siedlce 41. Ryszard Prachnio, lat57, Drezden(Niemcy) 42. Czesława Kosieradzka, lat86, Nowaki 43. Czesława Sosinowska, lat78, Otwock 44. Zbigniew Wyrębek, lat65, Żelków Wieś 45. Halina Pawlik, lat56, Gołąbek 46. Marian Sitarz, lat72, Boroszków 47. Czesław Magdziak, lat77, Czerniejew 48. Czesław Bareja, lat87, Gołąbek 49. Teresa Wysocka, lat71, Dąbrówka Stany 50. Henryk Marciniak, lat59, Barczewo 51. Kazimiera Chilińska, lat93, Cisie 52. Genowefa Mikus, lat89, Nowe Iganie 53. Jerzy Kleszcz, lat37, Skórzec 54. Barbara Jastrzębska, lat65, Drupia 55. Ludwik Jastrzębski, lat79, Nowaki 56. Jadwiga Jastrzębska, lat80, Skórzec 57. Julian Piekart, lat71, Dąbrówka Stany 58. Roman Potera, lat43, Dąbrówka Stany 59. Halina Niedziółka, lat51, Wólka Kobyla 60. Jan Andrzej Dębowski, lat58, Żelków Kolonia 61. Stanisław Henryk Zabłocki, lat79, Dąbrówka Stany 62. Aleksandra Bakal, lat54, Siedlce 63. Sylwester Szczepanik, lat61, Dąbrówka Stara 64. Antoni Biernacki, lat80, Siedlce

ZMARLI W 2007 ROKU

17

Zagrożeniem w wyrabianiu podobnej umie-jętności może być uprawianie samogwałtu oraz innych form autoerotyzmu, w którym cała uwaga człowieka skoncentrowana jest na sobie, na swoi przeżywaniu, na szukaniu samozadowolenia, np. poprzez myśli i spoj-rzenia o charakterze erotycznym, pożądli-wym. Miłość wymaga dawania i dzielenia się. Nie rozwija jej zadowalanie siebie sa-mego „przy pomocy drugiego”, nawet, jeśli dzieje się to tylko w sferze wyobrażeń. Miłość rozwija natomiast modlitwa za osoby płci przeciwnej, myślenie z sza-cunkiem o funkcji macierzyństwa i ojco-stwa, uwielbianie Boga za piękno człowieka i jego ciała, np. za piękno osób spotykanych na ulicy, które nam się podobają. Taka mo-dlitwa jest formą dawania, czyli miłości, i chroni przed konsumpcyjnym podejściem do drugiej osoby, zwłaszcza do jej ciała. Los przyszłego małżeństwa w dużej mierze zależeć będzie od wychowania, jakie przyszli małżonkowie otrzymali w swoim domu rodzinnym, od wzorów zachowań, jakie zaobserwowali u swoich rodziców. Dlatego też oni to właśnie powinni tak wy-chowywać swoje dzieci, aby formował się w nich duch miłości, odpowiedzialności za innych, umiejętność ponoszenia ofiar, a także zdolność współodczuwania z innymi. W ten sposób dobrze przygotują swe dzieci do życia w małżeństwie.

Jest miłość trudna

Jak sól czy po prostu kamień do zje-dzenia

Jest przewidująca Taka co grób zamawia ciągle na

dwie osoby Niedokładna jak uczeń co ciągle czy-

ta po łebkach Jest cienka

Jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie Jest miłość wariatka, egoistka, gapa

Jak jesień Lekko chora z księżycem kłamczu-

chem Jest miłość

Co była ciałem a stała się duchem I ta co nie dojdzie

Bo znów niemożliwa

Marta Jastrzębska

Na czym polega przygotowanie się do małżeństwa?

PROBLEMY MŁODYCH

16

PROBLEMY MŁODYCH

Na czym polega przygotowanie się do małżeństwa? W małżeństwo każdy wnosi swoją osobowość, wychowanie, a przede wszyst-kim to, kim jest, dzięki współdziałaniu z łaską Bożą i pracy nad sobą. Dobrze przy-gotuje się do życia małżeńskiego i rodzin-nego ten, kto ciągle troszczy się o wzrost swojej miłości, kto ustawicznie uwrażliwia się na potrzeby drugiego człowieka, stara się mu służyć i uszczęśliwiać go. „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie” (Łk 6,31) - to jedna z tych zasad podanych przez Chrystusa, których stosowanie w życiu umożliwi prawidłowe przygotowanie się do wspólnotowego życia małżeńskiego. Cenną wskazówkę daje św. P a w e ł m ó w i ą c : „Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego dogodne - dla jego dobra, dla zbudowania. Przecież i Chrystus nie szukał tego, co było dogodne dla Niego” (Rz 15,2-3). Tak, więc przygotowuje się do małżeń-stwa ten, kto otwiera się ustawicznie na innych, wyzbywa się egoizmu, bierze odpo-wiedzialność za los drugiego człowieka, jego szczęście i zbawienie. W życiu codziennym, a w szczegól-ności w małżeństwie, ważna jest też umie-jętność odczytywania przeżyć drugiej oso-by, jej uczuć, współodczuwanie z innymi, o czym wspomina św. Paweł: „Weselcie się tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we

wzajemnych uczuciach” (Rz 12,15-16). Tę umiejętność trzeba w sobie ciągle roz-wijać przez zastanawianie się nad tym, co inni przeżywają, jakie mają radości i kło-poty oraz jakie uczucia my sami w nich wywołujemy przez nasz sposób traktowa-nia ich, mówienia, bycia, ton mówienia itp. Rodzice powinni rozwijać w swoich dzieciach umiejętność wczuwania się w innych, czyli tzw. zdolność empatii.

Ma łżeństwo jest związkiem miło-ści osób równych sobie, jest związ-kiem partnerskim, w który każdy winien coś wnieść. Przygo-towanie do tak poję-tego małżeństwa wymaga wyrobienia w sobie poczucia wartości dla płci przeciwnej, wyzby-

cia się poczucia wyższości i różnych form niedoceniania drugiego. Trwałości przy-szłej rodziny zagraża wniesienie w nią mentalności „pana”, który wymaga obsłu-giwania ze strony innych. Przeciwnie, wyrabianie w sobie od dzieciństwa posta-wy zaradności życiowej, troskliwości o innych sprzyjać będzie szczęściu przyszłe-go małżeństwa. Prawidłowe, wyrażające miłość, seksualne współżycie małżeńskie wymaga umiejętności koncentrowania się na dru-giej osobie, odczytywania jej przeżyć.

9

DZIECI OCHRZCZONE

1. Wiktoria Leonarda Ostrzycka 2. Mikołaj Karol Kazanecki 3. Emilia Aryż 4. Bartłomiej Konrad Komar 5. Larysa Kruk 6. Mateusz Więckowski 7. Marta Kanicka 8. Nicola Weronika Lewandowska 9. Aleksandra Brodzik 10. Maciej Zwierzyński 11. Filip Kosyl 12. Zuzanna Banasiewicz 13. Olga Masiak 14. Aleksandra Rybak 15. Kacper Oleg Kępkowicz 16. Julia Gil 17. Maja Wiktoria Pszczel 18. Oliwia Miazga 19. Bartosz Przewłocki 20. Dominika Wiechetek 21. Bartosz Jastrzębski 22. Jakub Bulik 23. Natalia Strzalińska 24. Alicja Oliwia Tkaczyk 25. Filip Kacper Dąbrowski 26. Bartosz Izdebski 27. Julia Wróbel 28. Sebastian Serowiec 29. Wiktoria Cabaj 30. Jakub Chęciński 31. Wiktor Marek Kowieszko 32. Aleksandra Monika Malinowska 33. Dawid Selwiak 34. Kacper Żak 35. Fabian Wojewódzki 36. Anna Cabaj 37. Amelia Maria Piekart 38. Bartosz Gil 39. Julia Paczek 40. Wiktoria Świerczewska 41. Nikola Gabriela Jastrzębska 42. Bartosz Pypowski 43. Dominik Kwiatkowski 44. Mateusz Perchuć

45. Jakub Zbigniew Troć 46. Jesica Anna Niedziałek 47. Piotr Piekart 48. Adrian Potera 49. Krystian Potera 50. Wiktoria Czeluścińska 51. Zuzanna Guzek 52. Franciszek Bareja 53. Oliwia Lęsińska 54. Karolina Pilarska 55. Aneta Włodarczyk 56. Szymon Mateusz Dąbrowski 57. Aleksander Kloczek 58. Bartosz Łukasz Soczewka 59. Jakub Dominik Cibor 60. Maja Karwowska 61. Maja Dudek 62. Zuzanna Szalej 63. Kamil Niedziałek 64. Maja Borkowska 65. Kacper Bartosz Guzek 66. Karol Olszewski 67. Amelia Iwańska 68. Adam Paweł Strzaliński 69. Bartosz Świderski 70. Aleksandra Maria Grabowska 71. Zuzanna Nikola Lech 72. Bartłomiej Patryk Wierzbicki 73. Aleksandra Magdalena Wiśniewska 74. Kacper Jankowski 75. Bartosz Cała 76. Mateusz Magdziak 77. Julia Bąbiak 78. Adam Izdebski 79. Alicja Surowiec 80. Sylwia Bareja 81. Sebastian Bareja 82. Eryk Kisieliński 83. Oliwia Długosz 84. Maciej Długosz 85. Zuzanna Biernacka 86. Maciej Pływacz 87. Piotr Sebastian Brancewicz

10

1.Artur Piotr Bednarczyk i Magdalena Irena Piekart 2.Jacek Świerczewski i Anna Natalia Śledź 3.Michał Piekart i Paulina Kleszcz 4.Łukasz Wiśniewski i Wioletta Anna Wyrę-bek 5.Piotr Andrzej Kalisiewicz i Ewa Kunka 6.Dariusz Stanisław Matejczuk i Agnieszka Prokurat 7.Marcin Niedziałek i Magdalena Pietrzak 8.Zbigniew Sylwester Borkowski i Małgorzat Skarus 9.Krzysztof Szalej i Renata Świderska 10.Tomasz Jan Kacprowicz i Marzena Zwie-rzyńska 11.Piotr Swiniarski i Anna Lesińska 12.Robert Kopczyk i Edyta Paczuska 13.Zbigniew Burakow i Maria Krystyna Bu-rakow 14.Arkadiusz Andrzej Kubaś i Marta Monika Wysocka 15.Piotr Daniel Witczak i Anna Maciak 16.Krzysztof Trojanowski i Wioletta Magda-lena Ciołecka 17.Paweł Bulak i Magda Bednarczyk 18.Piotr Maciej Piekart i Ewa Jastrzębska 19.Leszek Karol Gil i Anita Beata Zwierzyń-ska 20.Grzegorz Wysocki i Marzena Wyrębiak 21.Mariusz Jan Kopeć i Monika Modrzewska 22.Marcin Krasuski i Monika Katarzyna Gawryś 23.Robert Zalewski i Małgorzata Jarocka 24.Marcin Sulej i Marlena Świątek 25.Karol Piotr Miłosz i Sylwia Prokurat 26.Daniel Harasim i Magda Rusiniak 27.Paweł Domański i Anna Taraszewska 28.Mariusz Świderski i Agnieszka Reda

29.Krzysztof Potera i Anna Marzena Potera 30.Stanisław Wójcik i Anna Świerczewska 31.Przemysław Andrzej Rewiński i Monika Kaczorek 32.Sylwester Andrzej Chmielak i Marzena Teresa Marchel 33.Kamil Kacper Posiadała i Marzena Bareja 34.Paweł Szupiluk i Magdalena Katarzyna Szupiluk 35.Rafał Myrcha i Beata Pilarska 36.Sebastian Kadej i Anna Soczewka 37.Mariusz Karol Bieniek i Anna Mrozowska 38.Piotr Olszewski i Edyta Olszewska 39.Radosław Łukasz Witt i Agnieszka Stel-mach 40.Marek Niedziółka i Aleksandra Dąbrow-ska 41.Janusz Andrzej Wróbel i Agnieszka Plich-ta 42.Tomasz Gil i Sylwia Anielak 43.Wojciech Zając i Magdalena Strzalińska 44.Jarosław Dąbrowski i Agnieszka Zubek 45.Paweł Bednarczyk i Monika Anna Guzek 46.Wojciech Soszyński i Joanna Plichta 47.Andrzej Szymański i Monika Szymańska 48.Karol Olszewski i Paulina Piekart 49.Michał Grzegorz Przygoda i Agnieszka Małgorzata Zgierun 50.Paweł Kępkowicz i Marta Świderska 51.Radosław Matus i Magdalena Ługowska 52.Daniel Mariusz Lech i Katarzyna Serowiec 53.Adam Świderski i Jolanta Bąbiak 54.Grzegorz Grzybowski i Kinga Świderska 55.Robert Redosz i Urszula Chojecka 56.Tomasz Piekarz i Katarzyna Wereda 57.Tadeusz Derdeniak i Iwona Piesio

NOWE MAŁŻEŃSTWA

15

CO JEST DLA KS NAJWIĘK-SZĄ RADOŚCIĄ ŻYCIA KAPŁAŃ-SKIEGO I DLACZEGO? Muszę powiedzieć, że dwie rzeczy bardzo lubię. Lubię przewodniczyć we Mszy Św. i spowiadać ludzi, którzy są do spowiedzi dobrze przygotowani, kiedy mo-gę kogoś tylko podnieść na duchu i powie-dzieć żeby żył tak dalej, bo jest na dobrej drodze. Lubię mówić o Bożym Miłosier-dziu, bo każdy jest człowiekiem grzesznym. Ja też. Tylko że trzeba zapraszać w nasze chore miejsca Jezusa Chrystusa. Dla mnie to też swojego rodzaju światło, że nie jest ze mną tak źle. Na katechezie mówię młodzie-ży, że nie mogą się bać spowiedzi i część z nich przychodzi do mnie i prosi o spowiedź. Często jest tak, że oni płaczą i ja płaczę. Wszak jestem tylko człowiekiem. Płacz jest oznaką naszej wspólnej radości, gdyż przeze mnie, człowieka grzesznego, ktoś doświad-czy Bożego Miłosierdzia. Drugą rzeczą jest przewodniczenie Eucharystii. Kiedy kapłan wypowiada słowa konsekracji, kiedy Bóg mną się posługuje, rodzi się na tym ołtarzu umiera za mnie i za innych ludzi, mogę uczestniczyć i wypraszać dar Bożego Miło-sierdzia tą modlitwą jaką, jest Eucharystia. To jest dla mnie bardzo ważne jako kapła-na. J E S T K S Z N A N Y Z ,,MOCNYCH" KAZAŃ, O KTÓ-RYCH DYSKUTUJE SIĘ PO WYJŚCIU Z KOŚCIOŁA I W WIELU DOMACH. SKĄD KS. CZERPIE POMYSŁY, JAK JE KS. PRZYGOTOWUJE I JAKI JEST ICH CEL? Przede wszystkim bardzo odpowiada mi system kazań w naszej parafii, dlatego że wiem, kiedy mam następną homilię. Wtedy wcześniej czytam sobie Ewangelię, czytania i przepuszczam to przez filtr własnego ser-ca, słucham, co to do mnie mówi. To nie jest tak, że wychodzę na ambonę i mówię to

kazanie jak z rękawa bo to tak nie wyglą-da. Myślę, co chcę przekazać parafianom, bo wiele rzeczy trzeba ponawiać. Trzeba to pokrzepić, pochwalić, a jeśli trzeba, udzie-lić reprymendy. Wzorcami dla mnie w głoszeniu homilii był kard. Stefan Wy-szyński, Jan Paweł II i oni potrafili powie-dzieć wszystko, „tak jak jest”. Na ile mi się to udaje, nie wiem. Staram się mówić o parafii, bo wtedy wszyscy słuchają i zasta-nawiają się, „o kim on dziś mówi.” Cel jest taki: ja mam się zbawić i do tego zbawie-nia doprowadzić innych. To jest moim celem, kiedy mówię homilię. Będę to kon-tynuował i jestem wdzięczny parafianom, że to doceniają. Przychodzą i mówią, że-bym poruszyć taki problem w kazaniu. Ja to poruszam. Ale najpierw przefiltruję to przez filtr mojego serca, żeby wiedzieć, jak to powiedzieć i jak w trakcie kazania nie powiedzieć nazwiska co jest bardzo trudne. Grzesznych należy upominać ,bo taka jest moja rola. CZYM SIĘ KSIĄDZ INTERESU-JE I CO LUBI ROBIĆ W WOLNYM CZASIE? Za dużo czasu wolnego to ja nie mam. Lubię czytać dokumenty kościoła, homilie papieskie, śledzić aktualne życie kościoła. Lubię słuchać muzyki poważnej, ale także weselnej i biesiadnej. Kocham pójść w zaciszne miejsce. gdzie nikt mnie nie widzi i tam przebywać i odpoczywać. Dziękuję. Rozmawiała Paulina Piekart

”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…”

14

jest tu ks. Henryk, że będzie ks. Sławek. Trochę żałowałem, że nie będzie ks. Piotra, ale w końcu przyszedłem na jego miejsce. Nie nakreśliłem sobie żadnych konkretnych celów. One wyszły ,kiedy zacząłem wcho-dzić w tę parafię skórzecką. Start miałem ułatwiony, bo część osób już mnie znała. Cele wyszły w czasie bierzmowania, w trak-cie rozmów i spotkań. Kiedy wyszło na jaw jak duża liczba młodzieży jest uzależniona od papierosów i alkoholu, zacząłem się za-stanawiać, co można z tym zrobić. Wyszło na jaw, że problemem numer jeden jest sprzedaż nieletnim papierosów w sklepach, co sprzyja temu, że tyle młodych ludzi sięga po nie. Wtedy z panem Wójtem i z Probosz-czem, a także z Dyrekcją szkoły i Komen-dantem policji napisaliśmy pismo i objecha-liśmy wszystkie sklepy. Problemem nr 2 jest pijaństwo. Ktoś powie, że się czepiam, a ja po prostu chcę, aby naszym parafianom żyło się lepiej, bo szkoda mi tych matek, żon i dzieci. Chcę mówić o tym, co mi się w jakiś sposób nie podoba, co dzieli ludzi, ale lubię też ludzi pochwalić i po to jestem księdzem, takie jest moje zadanie. JAKIE WIDZI KS NAJWIĘKSZE TRUDNOŚCI DUSZPASTERSKIE W PRACY W SKÓRCU? Przede wszystkim ciasny kościół. Mogę podziwiać ludzi, którzy przychodzą do kościoła na mszę w niedzielę o 9.00 czy o 10.30 lub na inne nabożeństwa i stoją w tym tłoku. Kolejna sprawa to odległość wio-sek od kościoła, co nie ułatwia uczestnictwa w Eucharystii. Zaniedbany jest sakrament namaszczenia chorych ( mam na uwadze nagłe zachorowania i wypadki). Świadczy o tym fakt, że nigdy jak jestem w tej parafii, do wypadku nie został wezwany kapłan z Najświętszym Sakramentem i udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych. W mo-ich rodzinnych stronach ksiądz zawsze jest

wcześniej niż policja, pogotowie czy też straż pożarna. Mnie udało się dotrzeć do trzech wypadków, od kiedy tutaj jestem. Ważną rzeczą jest uczestnictwo we mszy św. w niedzielę. Czasami winą jest odle-głość ale coraz częściej zwykłe lenistwo. Poza tym wiele par żyje w konkubinacie i mimo że nie ma przeszkód, nie śpieszy im się do zawarcia małżeństwa przed Bogiem. Słabe jest zaangażowanie świeckich w liturgię. Kolejna sprawa to małe uczestnic-two w Eucharystii. Czasami Kościół jest wypełniony. a tak naprawdę mało osób odpowiada, śpiewa, włącza się w liturgię. ZAJMUJE SIĘ KS MŁODZIEŻĄ PRZYGOTOWUJĄCĄ SIĘ DO SA-KRAMENTU BIERZMOWANIA I PRACUJE KS W GIMNAZJUM. WŚRÓD MŁODYCH JEST KS PO-STRZEGANY JAKO WYMAGAJĄCY A NAWET OSTRY. CZY FAKTYCZ-NIE TAK JEST I JAK KS TO UZA-SADNI? Trzeba rozróżniać, co znaczy ostry a co wymagający. Ja osobiście wiem, że je-stem wymagający. Wymagam zarówno od siebie jak i od innych w różnym stopniu. Nie jest tak, że od wszystkich jednakowo. Często, jeśli chodzi o młodzież bierzmowa-ną, ja ją rozumiem: kiedy się śmiejemy, to możemy się pośmiać, ale kiedy trzeba być poważnym, to należy tą powagę utrzymać. Lenistwa nie toleruję i nie mogę tolerować. To jest głównie postrzegane jako wymaga-nia, a myślą tak rodzice, którzy zazwyczaj nie interesują się przygotowaniem dziecka do bierzmowania. Jan Paweł II mó-wił ,,Uczcie się wymagać od siebie choćby nikt od was nie wymagał". Dzisiaj każdy ma tylko prawo a nikt nie ma obowiązku. Co to znaczy ostry? Osty może być nóż, papryka, zupa itd. Trzeba od siebie wyma-gać.

”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…”

11

JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE ZO-STAŁ KS. MARIANINEM? Myśl o życiu zakonnym, kapłańskim nie była mi obca. Mogę powiedzieć, że my-ślałem o tym przez większość mojego życia. To w dniu mojej Pierwszej Komunii Św. moja chrzestna powiedziała mi, że ma dwóch chrześniaków i chce ,żeby jeden zo-stał księdzem i o to się modli. Zapamiętałem te słowa na całe moje życie. One ciągle do mnie wracały, jako do dziecka i młodego człowieka. Wychowy-wałem się w parafii, gdzie pracują księża diecezjalni, natomiast zawsze podziwiałem prace ojców Redempto-rystów w Tuchowie. Kiedy szedłem do pierwszej spowiedzi, moja babcia kazała mi iść do zakonnika, a nie do księży diecezjalnych. W moich rodzinnych stronach, ludzie z du-żym szacunkiem odno-szą się do księży zakon-nych. Nie mówią na nich ksiądz, tylko oj-ciec, co jest bardziej szlachetne, wzniosłe co oznacza, że to jest ktoś więcej niż ksiądz diecezjalny. Byłem w domu najstarszy, mam brata i pięć sióstr. Nie opływaliśmy w dostatki, można nawet po-wiedzieć, że sytuacja materialna nie była najlepsza, ale jedno ,co zapamiętałem, to fakt, że nie zaszła sytuacja, by moi rodzice nie byli na mszy św. niedzielnej. Później w czasie obiadu rodzice pytali ,o czym była ewangelia i co powiedział ksiądz, jakie były przykłady, do czego się odwoływał, jakich używał porównań. Długo o tym dyskutowali-śmy. Po szkole podstawowej podjąłem naukę

w zasadniczej szkole zawodowej potem rozpocząłem służbę wojskową. Przez ten czas ciągle towarzyszyło mi pragnienie wstąpienia do zakonu, bo nigdy nie widzia-łem się jako ksiądz diecezjalny. W życiu zakonnym pociągało mnie braterstwo, wspólne życie, świadomość wspólnoty, gromadzenie się na wspólnych modlitwach. Wzór czerpałem od księży Redemptory-stów, ale żeby Chaimów tam nie było za dużo (byłbym już piątym), dlatego wybra-

łem inne zgromadzenie. W Licheniu byłem po raz pierwszy po zakoń-czeniu służby wojsko-wej. Miało to miejsce 11 listopada 1986, było tam wtedy dużo pielgrzymek z diecezji tarnowskiej. Mszy Św. wieczornej przewodniczył ks. ku-stosz Eugeniusz Machul-ski. Wtedy powiedział, żeby diecezja tarnowska, która obfituje w powoła-nia, zasiliła szeregi Zgromadzenia Księży Marianów. W tym mo-mencie poczułem się przedziwnie zaproszony

do wspólnoty ks. marianów, ponadto za-uroczył mnie styl ,w jakim mówił ks. Ma-kulski i to, że gdy błogosławił, kładł na każdego indywidualnie ręce. Obok mnie przy ołtarzu stał mój kolega i wtedy pomy-ślałem że to on zastanie księdzem a nie ja. Kidy ks. kustosz błogosławił mnie, zrobił znak krzyża na mojej piersi, co odczytałem jako szczególne zaproszenie do tej wspól-noty. Do tych wspomnień i do Sanktuarium z cudownym obrazem w Kościele św. Do-roty często wracałem i chyba to zdecydo-wało o moim wyborze Marianów..

”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…” - czyli rozmowa z ks. Józefem Chaimem

12

Jednak później dostałem pracę w zakładach przetwórstwa owoców i warzyw w Tarnowie. Tam jako kiper przepracowałem 8 lat i 3 miesiące. Kochałem swoją pracę. Kiedy pra-cowałem w zakładzie ,Pan Bóg wielokrotnie upominał się o mnie, żebym podjął jakieś kroki co do wstąpienia do zgromadzenia. U mnie w domu był kalendarz Zgromadzenia ks Marianów i adres na końcu kalendarz, który wielokrotnie przekładałem, czasami każdego dnia. Ale czekałem na znak, że Bóg chce mnie w tym zgromadzeniu, że to jest moja droga. O modlitwie zawsze pamięta-łem. Kiedy pracowałem na pierwsze zmiany, starałem się uczestniczyć w roratach, co czę-sto było dla mnie dużym wsparciem. Kiedy byłem sam w kościele, prosiłem Pana Jezu-sa , aby kiwną mi chociaż palcem, żeby dał mi znak, żeby potwierdził, że to ,co przeka-zuje nam kościół, to żaden mit i legenda. Kiedy w roku 1990 po raz kolejny byłem w Licheniu, to powołanie ponownie we mnie odżyło, ponownie poczułem się zaproszony do Marianów. Ale decydującą role we wstą-pieniu do Marianów odegrała moja trzeci wizyta w Licheniu. Wtedy postanowiłem wyspowiadać się z całego życia. Bardzo dłu-go szukałem konfesjonału i księdza, który by mi odpowiadał. Z Lichenia wróciłem zupeł-nie inny, bo przed wyjazdem była msza św. powołaniowa celebrowana przez ks. Rafała Gniazdowskiego i tam padły słowa, że mło-dzi ludzie tak bardzo boją się powołania i pójścia za Jezusem. Przez cały czas myśla-łem, że ksiądz mówi o mnie. Do domu wró-ciłem spokojny, wyciszony, przemieniony. Kiedy pracowałem w zakładzie, zaczęły ro-pieć mi trzy palce: 2 kciuki i palec serdeczny. Nie pomógł mi żaden z lekarzy, u których byłem ani lekarstwo sprowadzane z Francji. Jedyną radą lekarza była zmiana pracy i prze-prowadzenie operacji. W tym samym czasie napisałem list do ks. Rafała, do Lichenia o

tym ,co przeżywam. Po pewnym czasie dostałem dwa listy: jeden z Lichenia, a dru-gi od ks. Rafała, w którym napisał, że chce się ze mną spotkać. Więc pojechałem do Lichenia na rekolekcje powołaniowe. Tam długo modliłem się w kościele św. Doroty i kiedy wychodziłem z tego Kościoła, zanu-rzyłem moje 3 chore palce w kropielnicy. O dziwo, natychmiast jeden z moich kciuków stał się zdrowy. Na początku myślałem, że to chwilowe ,ale później zastanowiło mnie czy to możliwe, że tak nagle wszystko mi-nęło. O tym nikomu nie mówiłem, ale po-myślałem: jeden palec jest już zdrowy ale dwa jeszcze zostały, więc muszę jeszcze do Lichenia przyjechać. Pojechałem kolejny raz, również na rekolekcje i sytuacja się powtórzyła! Był to dla mnie duży znak: dwa palce zdrowe, ale trzeci został. Pojechałem po raz kolejny i po raz trzeci zostałem już całkowicie uzdrowiony. Później już nie kombinowałem, tylko od razu złożyłem papiery i tak zostałem marianinem. CO CENI SOBIE KS NAJBARDZIEJ W CHARYZMACIE MARIANÓW? W charyzmacie Marianów najbliższa jest mi modlitwa za zmarłych cierpiących w czyśćcu. Nie wiem kiedy zacząłem się za niech modlić ale doskonale pamiętam ,jak z moją babcią siadaliśmy na progu domu i modliliśmy się o powołania kapłańskie i zakonne, a także za cierpiących w czyśćcu. Można powiedzieć, że to właśnie bab-cia ,,zaraziła" mnie tą modlitwą. Pamiętam, że wielu kaznodziei powtarzało, że zmarli nic nie mogą człowiekowi zrobić, mogą tylko wspierać, jeśli człowiek się za nich modli. Jeśli jest jakiś problem, żeby modlić się za cierpiących w czyśćcu a oni nam pomogą. Zawsze lubiłem chodzić na cmen-tarz i czytać nekrologi. Kiedy wstąpiłem do Marianów, nie wiedziałem, że istnieje

”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…”

13

taki charyzmat i dopiero po pewnym czasie to sobie uświadomiłem. Ten charyzmat jest mi bardzo bliski i dziwnie to zabrzmi ale bardzo lubię pogrzeby. Modlę się za tych, których odprowadziłem w ostatnią drogę i kiedy jestem na cmentarzu (gdzie lubię cho-dzić, co niektórzy parafianie mogli zauwa-żyć) ,odwiedzam ich groby i powoli, prze-mierzając cmentarz, różańcem modlę się za nich. Bo kiedy jestem na cmentarzu, czuję się jakbym chodził po relikwiach świętych CZYM IMPONUJE KS POSTAĆ BŁOGOSŁAWIONEGO OJCA PAP-CZYŃSKIEGO? Ojciec Papczyń-ski najbardziej zaimpo-nował mi tym, że jest on synem tarnowskiej ziemi. Urodził się 60 km od mojej miejsco-wości (Zalasowa) i założył pierwsze pol-skie zgromadzenie maryjne. To było i jest dla mnie bardzo bli-skie. Kolejną rzeczą jest modlitwa i troska o cierpiących w czyśćcu. POCHODZI KS Z DIECEZJI TARNOWSKIEJ Z POŁUDNIOWEJ POLSKI, KTÓRA OBFITUJE W DUŻĄ LICZBĘ POWOŁAŃ. CO KS. ZDA-NIEM WPŁYWA NA TĘ DUŻĄ ICH LICZBĘ? Przede wszystkim rodzina. U nas jest takie powiedzenie, że to sołtys wyzna-cza ,kto ma iść do jakiego zgromadzenia. Kiedy tak się nad tym zastanawiam, to stwierdzam, że u nas jest jakiś inny duch. Był taki czas, że w ciągu roku było święco-nych trzech księży pochodzących z mojej parafii, a będących w różnych

zgromadzeniach. Obecnie jest z mojej rodzinnej parafii 14 księży i 35 sióstr zakonnych. Ludzie szanują księży i za-konnice. Tak naprawdę trudno powiedzieć skąd w diecezji tyle powołań. kiedyś bi-skup Leon Wałęga pielgrzymował do sanktuarium Matki Bożej w Tuchowskiej tam wypraszał powołania kapłańskie i zakonne. Po tej modlitwie, tym tak jakby zawierzeniu seminarium zaczęło się za-pełniać. W mojej rodzinnej parafii praco-wali duszpasterze którzy zawsze pamiętali w modlitwie za kapłanów, siostry zakon-ne i o nowe powołania. W każdy pierwszy czwartek miesiąca była Godzina święta z

adoracją Najświętszego Sakramentu, a w każdą środę nowenna do Mat-ki Bożej Nieustającej Pomocy. Podczas tej nowenny jest właśnie modlitwa o powołania kapłańskie i zakonne, o utwierdzenie w wierze kapłanów i siostry za-konne. To jest tak jak-by impuls i bodziec do pójścia za Chrystusem.

Nie ma też czegoś takiego, żeby ktoś ko-muś zabraniał lub mówił, że się nie nada-je. Myślę, że jednak największą rolę od-grywają tutaj rodzice. SKÓRZEC JEST KS. PIERWSZĄ PLACÓWKĄ JAKO KAPŁANA. JA-KIE CELE WYZNACZAŁ SOBIE KS, KIEDY DO NAS PRZYCHODZIŁ I JAK UDAJE SIĘ JE REALIZOWAĆ? Przychodząc do parafii skórzeckiej, trudno było mówić o jakichś celach.. Tak naprawdę ucieszyłem się kiedy mi ks. prowincjał odczytał dekret, że idę do Skórca. Wiedziałem, że proboszczem

”...Wymagam zarówno od siebie jak i od innych…”