Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół...

20
Kolejny wrzesień w kolejnym roku szkolnym. Dla wielu to pierwszy semestr w naszej szkole, dla innych – jeden z ostatnich. Zapach matury i egzaminów gimnazjalnych unosi się niczym delikatny powiew brudnego trampka na szkolnych korytarzach. Nie zapominajcie, że trwa trampkowa rewolucja! Wyciągamy do was pomocną dłoń i na te smutne, choć w tym roku dość późne, je- sienne wieczory, wręczamy wam świeże wydanie gazetki. A w nim: coś o plotce, kilka recenzji i tradycyjny już „Pamiętnik (kolejnej, zmęczonej) Maturzystki”. Redakcja życzy Wam pomyślnych wiatrów w żagle na rok szkolny 2014/2015. Redakcja Sapere aude Rok 14 Nr 1/82 październik 2014 Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie sapere aude Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie W TYM NUMERZE: 1001 możliwości 7 Szkoła? Odradzam 6 Rock’n roll daje siłę i power 12 Kto i jak nas odmóżdża 13 Jak żyć… z okienkami 17 Ślubujemy! 30 września 2014 Znowu w szkole. Ania Miścicka Rozmowa „Sapere” Cytat miesiąca Wspomnień czar … czyli słowo o gazetce szkolnej … Rozmowa z J. Mrozowską, opiekunką zespołu redakcyjnego naszej gazety Ach jak te lata lecą ! Dzień za dniem, miesiąc za mie- siącem, rok za rokiem. Chwile uciekają i za nic w świecie nie chcą się powtórzyć. Ludzie zapisują je w różny sposób, z różnym powodzeniem. Od lat świadkiem zmian w naszej szkole jest gazetka Sapere Aude. No właśnie. Nasza gazetka ukazuje się co miesiąc. (Ciąg dalszy na stronie 4) Na co są potrzebne – pytało pacholę – Trójkąty, czworoboki, koła, parabole? Że potrzebne – rzekł mędrzec – musisz teraz wierzyć, Na co potrzebne, zgadniesz gdy za- czniesz świat mierzyć. Adam Mickiewicz, Zdania i uwagi – Praktyka Strony 18 i 19

Transcript of Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół...

S APERE AUDE STR. 1

Kolejny wrzesień w kolejnym roku szkolnym. Dla wielu to pierwszy semestr w naszej szkole,

dla innych – jeden z ostatnich. Zapach matury

i egzaminów gimnazjalnych unosi się niczym delikatny powiew brudnego trampka na szkolnych

korytarzach. Nie zapominajcie, że trwa trampkowa

rewolucja! Wyciągamy do was pomocną dłoń

i na te smutne, choć w tym roku dość późne, je-

sienne wieczory, wręczamy wam świeże wydanie

gazetki. A w nim: coś o plotce, kilka recenzji i tradycyjny już „Pamiętnik (kolejnej, zmęczonej)

Maturzystki”. Redakcja życzy Wam pomyślnych

wiatrów w żagle na rok szkolny 2014/2015.

Redakcja Sapere aude

Rok 14 Nr 1/82

październik 2014

Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie

sapere aude

Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

W TYM NUMERZE:

1001 możliwości 7

Szkoła? Odradzam 6

Rock’n roll daje siłę i power 12

Kto i jak nas odmóżdża 13

Jak żyć… z okienkami 17

Ślubujemy! 30 września 2014

Znowu w szkole. Ania Miścicka

Ro

zm

ow

a „

Sa

pe

re

Cytat miesiąca Wspomnień czar …

czyli słowo o gazetce szkolnej … Rozmowa

z J. Mrozowską, opiekunką zespołu redakcyjnego

naszej gazety

Ach jak te lata lecą ! Dzień za dniem, miesiąc za mie-

siącem, rok za rokiem. Chwile uciekają i za nic w świecie nie chcą się powtórzyć. Ludzie zapisują je

w różny sposób, z różnym powodzeniem. Od lat

świadkiem zmian w naszej szkole jest gazetka Sapere Aude.

No właśnie. Nasza gazetka ukazuje się co miesiąc.

(Ciąg dalszy na stronie 4)

Na co są potrzebne – pytało pacholę –

Trójkąty, czworoboki, koła, parabole?

Że potrzebne – rzekł mędrzec – musisz

teraz wierzyć,

Na co potrzebne, zgadniesz gdy za-

czniesz świat mierzyć.

Adam Mickiewicz,

Zdania i uwagi – Praktyka

Strony 18 i 19

ROK 14 1/82 STR. 2

K alendarz

wrzesień

1 września. Rozpoczęcie roku szkolnego. Apel, który zainaugurował rok 2014/2015,

rozpoczął się o godzinie 9 i trwał około 2 godzin. Pan dyrektor pokrótce przypomniał

nam historię 1 września 1939 roku i wraz z zaproszonymi gośćmi życzył owocnej pracy

do następnych wakacji. Po akademii uczniowie rozeszli się do wyznaczonych klas

na spotkania z wychowawcami.

W tym roku nauka w naszej szkole odbywać się będzie w 29 oddziałach (15 gimnazjum i

14 – liceum).

17 września. Apel upamiętniający wkroczenie Rosjan do Polski. Uczniowie klas 2 lice-

alnych, których opiekunem była pani profesor Maria Dąbrowska, w uroczystej formie

przedstawili nam wydarzenia związane z agresją rosyjską na Polskę w 1939 roku.

29 września. Otrzęsiny klas pierwszych. Uczniowie klas pierwszych gimnazjum i li-

ceum tradycyjnie zmierzyli się w konkurencjach przygotowanych, tym razem, przez kla-

sę IIB Liceum. Zwycięzcy, to jest klasa IC gimnazjum i IB liceum, otrzymali torty z

pięknym wizerunkiem kota, natomiast reszta

klas skromne upominki i dyplomy. Na obu

spotkaniach nie obyło się bez śmiechu i do-

brej zabawy J

30 września. Dzień patrona i ślubowanie

uczniów klas pierwszych. Na początku apelu

było przedstawienie życiorysu i osiągnięć

Stanisława Konarskiego, po czym nastąpiło

uroczyste ślubowanie pierwszaków. Laureaci

wojewódzkich konkursów przedmiotowych,

którzy zdobyli ten tytuł w podstawówce (tj.

wyznaczeniu uczniowie klas pierwszych

gimnazjum) ślubowali w obecności sztandaru, natomiast wyznaczeni uczniowie klas

pierwszych liceum (tj. laureaci wojewódzkich konkursów przedmiotowych, którzy uzy-

skali ten tytuł w gimnazjum) złożyli ślubowanie na sztandar.

W naszej szkole pojawili się nowi uczniowie pochodzący z Ukrainy. Mamy nadzieję,

iż zostali miło przyjęci w naszej szkole i życzymy im jak najlepszego zaaklimatyzowania

się w Zambrowie.

W tym roku szkolnym uczniowie klas trzecich liceum po raz pierwszy przystąpią

do nowej matury, w związku z którą program nauczania realizowany jest już trzeci rok.

(Ciąg dalszy na stronie 3)

Gimnazjum Bartosz Dybowski, Andrzej Taborowski, Jakub Trzaska, Wiktoria Woroszyło (IA), Julia Gałązka, Maria Godlewska, Paweł Konopka, Natalia Soczyoska, Emilia Ewa Suchta, (IB), Filip Kołakowski, Rafał Rudnicki (IC), Karolina Zalewska, Jakub Krystosiak (ID) Liceum Izabela Grodecka, Jakub Zielioski (IA), Dawid Chaberek, Przemysław , Paweł Strenkowski (IB), Jakub Ciecierski, Patrycja Puszko, Piotr Szymborski (ID)

ŚLUBOWALI NA SZTANDAR

S APERE AUDE STR. 3

Nasza kadra pedagogiczna zwiększyła swoje grono o kilku nowych nauczycieli, a są

nimi: religia – ksiądz Marek Chojnowski oraz ksiądz Dariusz Krajewski, katechetki:

pani profesor Elżbieta Olkowska i pani profesor Danuta Sijko, języki obce – pani pro-

fesor Aneta Janczarska, sztuka – pani profesor Katarzyna Biedrzycka.

Również redakcja Sapere aude powitała nowe twarze, wzmocniona posiłkami z gimna-

zjum: Michał Krajewski (IIIa)

i Natalia Ciecierską (obydwoje

na zdjęciu obok – w środku) oraz

Joanna Babińska z klasy IIIdG.

Mamy też nadzieję, że potrwa trochę

nasza współpraca z Olą Gosk

z klasy IIIE LO.

A teraz z innej beczki. W środę 10

września, w czasie długiej przerwy

w naszej szkole została zorganizo-

wana akcja, której celem było

sprawdzenie, ilu chłopców wejdzie

do męskiej łazienki. Otóż nasi mężczyźni zaczęli się zbierać w ubikacji na parterze, ale

szybko zostali stamtąd przegonieni, więc udali się do łazienki na górę. Moje źródła do-

noszą, że zmieściło się ich tam 76 pod przewodnictwem Adriana Gawrychowskiego,

poprawcie mnie, jeśli się mylę :> Poniżej relacja Natalii Ciecierskiej .

Grodecka

(Ciąg dalszy ze strony 2)

czyli bijemy rekord Tegoroczny rok szkolny wystartował jako pełen zaskakujących wydarzeń, które nie pozwalają nam się

nudzić. Nie wspominając o okienkach i ciągłych zamianach sal, skupmy się na czym innym. Nie od wczoraj

przy często zbawiennej tablicy zastępstw wywołującej ekstazę bądź depresję panuje wzmożony ruch. Szczególnie na długiej przerwie. 10 września nie było westchnień nad niezadowalającymi zastępstwami,

natomiast panowała wesoła atmosfera. Kilkoro uczniów klas licealnych, w trosce o naszą rozrywkę

zdecydowało się przeprowadzić akcję „All to the toilet”. Dla tych, którzy nie są w temacie – celem wydarzenia było zmieszczenie się w męskiej łazience ponad 70 mężczyzn z klas licealnych.

Już od początku organizacja była wzorowa, a na straży drzwi stał bramkarz rozdający „wejściówki” razem

z indywidualnym numerem, pomagającym obliczyć dokładną ilość osób w toalecie. Zasady? Żadne. Triumfalny wynik: 79. Z tego miejsca gratuluję wszystkim osobom biorącym udział w tej akcji.

Do spowodowania bliskości między ludźmi nie jest potrzebna fioletowa krowa z Milki, za to możemy być

wdzięczni naszym przeludnionym szatniom, które od lat ćwiczyły naszych obecnych czempionów

ALL TO THE TOILET

ROK 14 1/82 STR. 4

Wspomnień czar...

Każdy z numerów „zaopatrzony” jest w to uwielbiane przez wszystkich „jajo”, które zwalnia z odpowiedzi

gdy zostanie okazane nauczycielowi.

Wiecie, że tytuł pisma to starożytna sentencja wzięta z medalu, jaki otrzymał patron naszej szkoły, i że trzeba

za nie płacić 2 złote? Ale co prócz tego możecie powiedzieć na jego temat? Czy znacie je dobrze ? Zapewne

większość z was nie wie nawet, na czym polegają cotygodniowe odprawy „saperów” i w jaki sposób się odby-

wają. Aby to zmienić, postanowiłam odejść dzisiaj od konwencji swoich artykułów i porozmawiać z kimś, kto o gazetce wie prawie wszystko, z kimś, bez kogo koordynacja pracy redaktorów byłaby niemalże niemożliwa.

Oto p. prof. Joanna Mrozowska w specjalnym wywiadzie dla pierwszego w tym roku szkolnym Sapere aude .

Emotka: Pani profesor, od jak dawna „Sapere aude” gości w naszej szkole?

J.M.: W takiej postaci, jak obecnie, już 13 lat, czyli odkąd zaczęłam pracę w naszej szkole. Wcześniej gazet-

ka też się ukazywała przez parę lat, ale wówczas prowadził ją inny opiekun, p. prof. Pankiewicz, nauczyciel

języka francuskiego.

E.: 13 lat to sporo czasu. Czy potrafi Pani powiedzieć, ile dotąd ukazało się numerów naszej gazetki?

J.M.: W ciągu ostatnich 13 lat ukazało się blisko 80 numerów.

E.: A skąd w ogóle pomysł na stworzenie gazetki szkolnej ? J.M.: Sapere … powstało w okresie, gdy gazetki szkolne były jeszcze modne. Potem moda przeminęła

i większość tego typu pisemek odeszła do historii razem z nią. Obecnie nasza gazetka jest , jak mi mówiono,

jedyną szkolną gazetką w całym Zambrowie. Ale i popularność naszej gazetki, niestety, spada, a to, że jesz-cze się ukazuje, to „inicjatywy oddolnej”. Gdyby nie wy, bezinteresowni pasjonaci, którzy nie wyobrażacie

sobie szkoły bez naszego pisma, gazetka dawno by już upadła.

E.: Jak określiłaby Pani ludzi, z którymi współpracuje Pani na co dzień w „Sapere aude”?

J.M.: Są to ludzie nietuzinkowi, o wyraźnie sprecyzowanych zainteresowaniach, tacy, którzy czytają i piszą,

np. własne blogi. Bardzo lubię z Wami rozmawiać, kiedy się spotykamy w te nasze piątki. Najważniejsze, że Wam się jeszcze CHCE. To doceniam najbardziej, bo przecież nie dla oceny, nagrody ani innej CHWAŁY

przychodzicie. U nas nikt nie zmusza nikogo do niczego. Dla takich ludzi jak Wy pracuje nauczyciel… Szkoda

że Was tak mało…

E.: Jest taki moment Pani pracy w „Sapere ...”, który Pani jakoś szczególnie wspomina? J.M. : Tak, to początek pracy tutaj. Zaczynaliśmy za własne pieniądze (teraz jesteśmy już „bogaci”, mamy

pieniądze na papier i toner, korzystamy z własnej drukarki, myślimy nawet o zakupieniu komputera i porząd-

nego aparatu fotograficznego). Nie było łatwo. Nie znaliśmy się wzajemnie, byłam w tej pracy nowa, w dodat-ku w pierwszym roku uczyłam tylko w gimnazjum, a gazetki dla takiej jak nasza społeczność, nie da się

„zrobić” bez licealistów.

E.: A jakieś „gazetkowe osobowości”? Czy są tacy spośród uczniów, którzy szczególnie zapadli Pani profesor

w pamięć?

J.M.: Było kilka okresów świetności. Myślę o czasie, kiedy pracowały w niej: Milena Liżewska (ukończyła architekturę), potem Ania Miścicka (jest teraz na biotechnologii; znacie ją zapewne, we wrześniu odbywała

praktykę nauczycielską w naszym liceum, dziś w gazetce publikujemy jej wspomnienia i komiks), Monika

Cwalina (studiuje dziennikarstwo, odbywa staż w TVN24, pracuje w telewizji UW), Beata Rykaczewska (na prawie na UW) i Justynka Dąbrowska (właśnie skończyła dziennikarstwo na studiach I stopnia; „dusza towa-

rzystwa”, autorka pasjonującej historii „Spod Biedronki”) Agnieszka Piechocińska (skończyła prawo; odbywa

aplikację adwokacką), Kasia Kowalewska (studiuje, ale nie wiem, co; osoba o wysokiej kulturze języka) i wreszcie silna grupa z obecnej III D (klasy nie humanistycznej, lecz biologiczno-chemicznej), z którą znamy

się tylko z pracy nad gazetką, żadnej z dziewcząt wcześniej nie uczyłam ani nie uczę obecnie.

E.: Jaką tematykę podejmowała nasza gazetka? Czy zawsze poruszała sprawy związane ze szkołą?

(Ciąg dalszy ze strony 1)

(Ciąg dalszy na stronie 5)

S APERE AUDE STR. 5

J.M.: Zawsze były to tematy związane z życiem szkoły, sporadycznie z miastem albo sprawami ogólnymi.

E.: Czy nasza gazetka brała udział w jakichś konkursach, w których odnosiła sukcesy?

J.M. : Dwa razy nasza gazetka była zgłaszana do konkursu czasopisma „Kontakty” i dwa razy wygrała w kategorii szkoły ponadgimnazjalne. Fakt ten cieszył nas dodatkowo, bo mamy świadomość, iż grafika gazet-

ki jest akurat naszą słabością. Tu apel do utalentowanych rysowników. Być może jest wśród was ktoś, kto

zajmuje się grafiką komputerową. Może by przyjął wyzwanie zaprojektowania interesującego, nowoczesnego

szablonu naszego pisma…

E.: Czy czuje Pani jakąś szczególną więź z uczniami, którzy udzielają się w naszej gazetce? J.M.: Bardzo się do nich przywiązuję i śledzę ich poczynania po ukończeniu przez nich naszej szkoły. Cieszę

się, kiedy piszą do mnie, opowiadając o swoich dalszych losach. I z dumą powiem, że robią to nader często…

E.: Jakie artykuły utkwiły Pani najbardziej w pamięci?

J.M.: Najbardziej utkwiły mi w pamięci artykuły M. Liżewskiej, zawsze wyjątkowo trafnie i dowcipnie ilu-

strowane przez nią samą. Z zapartym tchem czekałam też zawsze na dalszy ciąg absurdalnych perypetii miło-snych panienek spod Biedronki opisywanych przez Justynkę. A tak w ogóle, to z przyjemnością czytam każdy

tekst, który do mnie ślecie, nieważne, że minął deadline :)

E.: A czy zdarzały się jakieś kłótnie, gdy jakiś konkretny artykuł pojawił się w naszej wewnątrzszkolnej prasie?

J.M.: Tak, zdarzały się takie przypadki. Największe kontrowersje budził zawsze temat przygotowań do stud-

niówki w czasach, gdy studniówka odbywała się jeszcze w szkole.

E. : Pani profesor, a teraz chyba najważniejsze pytanie… Parafrazując to, które kiedyś głośno odbijało się

echem w mediach… Pani profesor, co dalej z tą gazetką ? J.M.: Istnieje obawa, że dni gazetki są policzone, coraz mniej czytamy, coraz mniej chętnych, twórczych ludzi

przychodzi do nas, żeby przekazać to, co mają do powiedzenia. Wszyscy chcą na dziennikarstwo (zwłaszcza

z klas humanistycznych), a nikt nie terminuje w „żywej gazetce”.

E.: Uczy Pani w wielu klasach… Czy zauważyła Pani jakieś reakcje uczniów na zawartość gazetki? Czy ucz-

niowie komentują to, co mogą tam przeczytać ? J.M.: Bywa różnie: jedni ostentacyjnie twierdzą, że kupują gazetkę wyłącznie „dla jaj”, ale mimo to czytają

całą lub fragmenty, inni lubią czytać i tego nie kryją, wiem jednak, że jest też grupa „czytelników‟, którzy po wycięciu „jaja” po prostu wyrzucają gazetkę do kosza. Odbieram to jako brak szacunku dla ludzi, którzy

poświęcają swój wolny czas dla tzw. idei, licząc, że ich praca skutkuje większą integracją naszej szkolnej

społeczności..

E.: Czy Pani zdaniem to armagedon prasy konwencjonalnej?

J.M.: Upadek gazety papierowej jest nieunikniony. Młodzi nie kupują już nawet kolorowej prasy

„plotkarskiej”, nie czytają podpisów pod obrazkami. Jestem, jak wiecie, nauczycielką języka polskiego i z racji

wykonywanej profesji bardzo nad tym zjawiskiem ubolewam, zwłaszcza że sama kocham czytać.

E.: Czy Pani, jako opiekunka naszej gazetki obserwuje jakieś tendencje , jeśli chodzi o nowych uczniów zainte-

resowanych pracą w „Sapere aude”?

J.M.: W zeszłym rok był tłum, a wytrzymało kilkoro, w tym roku przyszło jeszcze więcej, a ja zastanawiam się, czy sytuacja się powtórzy (kiedy autoryzuję tę rozmowę, liczba kandydatów do „zawodu dziennikarza”

stopniała od września mniej więcej o połowę). Na próbę w tym roku wypuszczamy 4 numery gazetki, trochę

obszerniejsze niż zwykle. Obyśmy nie podzielili losów innych szkolnych mediów...

Profesor Mrozowska przybliżyła nam naszą gazetkę i dzięki temu zapewne wielu z was będzie miało szersze

pojęcie o tym, co teraz trzymacie w rękach. I taki jeszcze jeden króciutki komentarz na sam koniec … Jak słusznie wspomniała pani profesor, wielu z was wycina po prostu jajo i wyrzuca gazetkę do kosza... Pamiętaj-

cie, że za tymi paroma kartkami kryje się cała masa pracy kilkunastu ludzi, którzy często ciężko pracują, aby-

ście wy, czytelnicy, mogli trzymać końcowe dzieło w swoich dłoniach. Dlatego zanim pozbędziecie się tego egzemplarza, rozważcie, że tym samym niweczycie wysiłek tych, którzy z takim oddaniem pracowali

nad ukończeniem tego numeru.

Pozdrawiam

Emotka

ROK 14 1/82 STR. 6

O egzaminie gimnazjalnym...

Ze sprawdzianu

Jak każdy rocznik gimnazjalistów, nas też czeka kwietniowy egzamin. Według nauczy-

cieli ma być podsumowaniem i sprawdzianem

po trzyletnich zmaganiach z edukacją w gimna-

zjum. Zapowiada się złowieszczo, ale ma być

kryterium naboru do liceum, co utwierdza nas

w przekonaniu, że jednak jest ważny.

Nauczyciele przez trzy lata starają się nas

do niego przygotować, choć nie zawsze idzie to w parze z naszymi chęciami, ponieważ dookoła

jest wiele interesujących rzeczy, które skutecz-

nie odciągają nas od nauki. Wychowawcy motywują nas przy każdej okazji, aby nie od-

kładać nauki na później. Mają słuszność, po-

nieważ ucząc się systematycznie więcej zapa-

miętujemy i jesteśmy na bieżąco z materiałem.

Jednej z części egzaminu gimnazjalnego może-my nie pisać, jeśli weźmiemy udział w Woje-

wódzkim Konkursie Przedmiotowym, który

obejmuje rozszerzony zakres materiału z dane-go przedmiotu z trzech lat. Trzeba dobrze się

do niego przygotować, aby przejść trzy etapy.

Warto więc próbować swoich sił, gdy czujemy

się w czymś dobrze.

Jeśli jednak nie radzimy sobie z nauką i mamy problemy z omawianym materiałem, możemy

skorzystać z repetytoriów, które znajdziemy w księgarniach albo z pomocy korepetytora.

Jak widać, są różne możliwości dla osób, które

chcą coś osiągnąć, ale nie radzą sobie same.

Formą wcześniejszego sprawdzenia swoich wiadomości są próbne egzaminy. Ich wyniki świadczą o dotychcza-

sowym poziomie naszej wiedzy i pokazują, nad czym musimy jeszcze popracować.

Wydaje mi się, że moi koledzy z klasy, jak i reszta trzecioklasistów, stresują się tymi egzaminami z racji ich

powagi i znaczenia. Są jednak nieuniknione, więc każdy stara się do nich przygotować jak najlepiej.

Osobiście nie stresuję się egzaminem, pewnie dlatego, że pozostało do niego jeszcze kilka miesięcy. Na naukę

planuję poświęcić ferie wielkanocne, a przed testami powtórzę cały materiał, ponieważ na razie chcę dobrze

przygotować się do konkursów przedmiotowych z j. polskiego i historii.

Warto postawić na naukę, gdyż nasze wysiłki zaowocują w przyszłości dobrą szkołą i pracą.

Michał Krajewski

Jego (Edypa) rodzice go oddali i trafił na pastwę losu, a następnie do innego królestwa.

S APERE AUDE STR. 7

1001 możliwości

Myślę, że podobnie jak większość z was chociaż część wakacji spędziłam poza domem. Stwierdziłam, że było-by warto poznać kogoś nowego, zobaczyć różne ciekawe miejsca, dobrze się bawić. Zdecydowałam, że pojadę

na obóz. Nie mógł być byle jaki. Nie chciałam z własnej woli skazywać się na kilka dni nieprzerwanej nudy.

Z polecenia wybrałam jedno z licznych biur podróży – Almatur.

Kolonii, obozów, warsztatów było na pęczki. Ale w końcu trzeba coś wybrać. Najlepiej, żeby to „coś” nie ziało

nudą.

W końcu mam! Warsztaty dziennikarskie. Można było wygrać ten pobyt w konkursie. Warunkiem było napisa-

nie artykułu. Oczywiście, z moim szczęściem, za późno się obejrzałam. Trudno. Zawsze zostaje „normalna”

droga. Jadę!

A podróż była nie byle jaka. Jechałam sama, ani jednej znajomej twarzy. Na tym samym turnusie znajdowały

się też inne podgrupy, m.in. obóz zumby czy rekreacyjny.

Przez 10 dni odpoczywaliśmy w niewielkiej górskiej miejscowości o dumnej nazwie Murzasichle.

Miałam przyjemność uczęszczać na zajęcia tematyczne z innymi siedmioma osobami. Spotkania prowadził

pewien dziennikarz pracujący i mieszkający w Warszawie. Na tych właśnie ćwiczeniach uczyliśmy się pisać newsy, migawki, artykuły.

Poznaliśmy również prawa,

jakimi rządzi się wywiad.

Był jednak pewien aspekt,

który spędzał nam sen

z oczu. Musieliśmy wszystko

widzieć, słyszeć, na wszyst-

ko zwracać uwagę. Sprawy nie ułatwiało to, że w prze-

ciągu sześciu dni musieliśmy

wydać gazetkę. Ach, te de-adliny. Stres, stres, jeszcze

raz stres. Jednak, po ciężkiej pracy i kilku zarwanych

nocach, udało się! W naszym

wydaniu ukazały się takie teksty, jak np.: wywiady

z kadrą wychowawczą, mi-

gawki z okolicy, stresowe sytuacje z kolonii sprzed lat.

Muszę przyznać, że pomimo

goniącego nas czasu dobrze się bawiliśmy i zżyliśmy

ze sobą.

Oczywiście oprócz zajęć uczestniczyliśmy w licznych wycieczkach, pobycie na basenie, w aquaparku.

W pracy pomocą służyli nam inni obozowicze i wychowawcy. Stworzyliśmy naprawdę nieopisaną drużynę.

Tak więc, jeśli myślicie o wakacjach, wiedzcie, że możliwości jest całe mnóstwo! Jeśli wybieracie się

na obóz, kolonię, to z całego serca polecam turnusy tematyczne, zgodne z zainteresowaniami. Zero nudy

i nowe interesujące znajomości gwarantowane!

Joanna Babińska, IIIDG

www.nowe-horyzonty.com.pl

ROK 14 1/82 STR. 8

Szanujmy naturę…

Sprzątanie świata

Dnia 19 września 2014 roku klasa IIID gimnazjum miała przyjemność sprzątać świat. Tegoroczna akcja trwa

od kwietnia i odbywa się pod hasłem „Turysto! Szanuj środowisko!”

Zadanie nie byle jakie. Walczyliśmy o to, by chociaż kawałek Ziemi mógł znowu oddychać niezanieczyszczo-

ny. Kawałek ten był bardzo mały i ktoś, kto patrzy z boku mógłby powiedzieć, że to nawet nie miało sensu. W

końcu co to da?

A jednak da. Może naszym śladem pójdą inni? Mieliśmy sporo obserwatorów. Może którąś z tych osób ruszyło

sumienie i zastanowiła się, czy zawsze dba o dobro planety.

Udało nam się zebrać sześć worków śmieci. Mało. Uwierzcie, torby były wypchane po brzegi, a jednak biorąc

pod uwagę to, że milion razy więcej leży praktycznie na każdym kroku, to jest to mikroskopijna ilość.

Chcielibyśmy móc sprzątnąć wszystko. Może nawet cały świat. Jednak patrząc na niektóre miejsca, nawet

najwięksi ekolodzy załamywaliby ręce.

Robiliśmy, co mogliśmy, jednak mamy świadomość, że to nie wystarczy. Tamte miejsca będą czyste przez

chwilę. Bardzo krótką chwilę. Co zrobić, żeby nie utonąć we własnych śmieciach? Poświęcić się i stracić te cenne sekundy, żeby przejść się kilka metrów dalej z papierkiem do śmietnika. To niedużo. Czasu, wbrew

pozorom, aż tak Wam nie ubędzie, a możliwe że na dłuższą metę da rezultaty.

Co to jest adaptacja i jakie są jej rodzaje? 9 września 2014 roku o godzinie 8.15 uczniowie klas pierwszych i

drugich liceum wybrali się do Miejskiego Ośrodka Kultury w Zambro-

wie na lekcję multimedialną. Temat lekcji: „Od książki na wielki

ekran, czyli jak powstaje adaptacja filmowa”.

Pierwszą częścią był mały wykład, uzupełniony prezentacją, który

poprowadziła pani Beata Cwelińska. Dowiedzieliśmy się trochę o różnych sposobach adaptacji oraz między innymi na czym polega:

ekranizacja, swobodna adaptacja, wybór scen, zmiana czasu i miejsca,

(Ciąg dalszy na stronie 9)

naszaziemia.pl

Co to jest adaptacja?

S APERE AUDE STR. 9

„Szkoła”? Odradzam...

W dzisiejszych czasach młodzież przychodzi ze szkoły, rzuca plecak, zagląda do kuchni, by po chwili wygodnie

rozsiąść się przed telewizorem i swoje myśli przenieść

do… szkoły! Szkoła po szkole? Idealnie pasuje. Możemy się zrelaksować po ciężkim dniu, oglądając serial parado-

kumentalny, który wprawi nas w niemałe zaskoczenie?

Poruszenie? Wywoła salwę śmiechu? Tak, zdecydowanie.

Ponoć nikt tego nie ogląda. Przecież to głupie i nie warto tracić czasu na „takie coś”.

„Po trzech dniach emisji średnia widownia nowego para-

dokumentu TVN wyniosła 881 tys. osób. Największą widownię zgromadził pierwszy odcinek Szkoły, który

oglądało aż 1,13 mln osób!” Więc jednak ktoś się tym interesuje.

Ale dlaczego? Być może dlatego, że fabuła serialu jest tak nieprawdopodobna, iż każdy chce zobaczyć, co tym

razem przewidział scenariusz. W końcu przez uderzenie książką w twarz można poważnie uszkodzić nos kole-dze. I co wtedy, skoro nie każdy nauczyciel potrafi zapanować nad sytuacją? Ależ nic. Przecież to tylko serial.

Dlatego może podpalimy szkołę? 15-letni piroman byłby zachwycony.

Jednak nie zawsze jest tak kolorowo. Wbrew moim pierwszym zdaniom Szkoła nie jest aż tak popularnym

serialem, jak mogłoby się wydawać. Ludzie chętniej oglądają Ukrytą prawdę lub Dlaczego ja. Nic dziwnego, że wolą „zawiłe” zagadki niż problemy rozpieszczonych czy bardzo skrzywdzonych przez życie nastolatków.

„Będzie piła, będzie love story i będzie się całował!” – zachęcające, nieprawdaż? „Czasami dobrze jest się

przejść. I zrobić wrażenie. Tak po prostu.” – o tak, to jest to! To są idealne zdania, by móc na chwilę poprawić sobie humor. Jednak ja po ich przeczytaniu, zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego? Wiem, że serial miał być

głupi i nieprawdopodobny. Ale dlaczego on w ogóle powstał? Badania dowiodły (o ile można na nich polegać),

że kiedy oglądamy tego typu seriale, nasza inteligencja spada do 5 %. A my i tak siedzimy przed telewizorem i śledzimy losy bohaterów, których przecież wcale nie da się przewidzieć.

Jeśli o mnie chodzi, oglądałam to do celów naukowych. Nie jestem pewna, czy ludzie powinni oglądać takie

„głupoty”, jak stwierdzili starsi od nas o kilkanaście lat ludzie. Szkoła nie jest serialem, który potrafi zacieka-wić. Ba! Na samym początku zapoznajemy się z prawie całą fabułą, która jest… zwyczajno-niezwyczajna.

Mimo iż wiele przedstawionych sytuacji mogłoby się zdarzyć, to z drugiej strony są nierealne, nienaturalne.

Odradzam oglądanie choćby jednego odcinka - grozi to zmarnowaniem czasu. Liwia

Po lekcji na „wielkim ekranie” została odtworzona adaptacja słynnej legendy pod tytułem „Tristan i Izolda” w reżyserii Kevina Reynoldsa. Po seansie wróciliśmy do szkoły na piątą lekcję.

Grodecka

zmiana kontekstu, wyróżnienie motywu czy dokładanie scen. Prowadząca przybliżyła nam również kilka pojęć

związanych ze stworzeniem konkretnego nastroju i wprowadzenie w tematykę filmu, np. operowanie kolorem,

światłem, muzyką, odpowiedni dobór obsady aktorskiej, język, sceneria itp.

(Ciąg dalszy ze strony 8)

ROK 14 1/82 STR. 10

Dzień 29 września był dla pierwszych klas li-ceum dniem rywalizacji, zabawy i śmiechu.

To wszystko swoim młodszym kolegom zagwa-

rantowali organizatorzy otrzęsin – klasa II C.

Nad sprawnym przebiegiem zabawy szkolnej

czuwali prowadzący- Bartłomiej Skarzyński

i Adrian Gawrychowski, a o sprawiedliwą ocenę

konkurencji zadbało pięcioosobowe jury.

Jako pierwsza została oceniona kreatywność

uczestników zaprezentowana w postaci przebrań

za odpowiednie subkultury, jak również w piosen-

kach.

Później każda grupa zaprezentowała swoje koty

słownictwem adekwatnym do profilu klasy.

Słowa, które padały w kolejnym zadaniu były

miodem na serca wychowawców, ponieważ ucz-niowie prezentujący karykatury swoich opieku-

nów wychwalali ich pod niebiosa.

Potem przez chwilę panował weselny klimat,

który wprowadziły konkurencje typu krzesełka i taniec w parach z zadaniami, jak również disco-

polowa interpretacja Pana Tadeu-

sza. Zwycięzcami zostali uczniowie klasy IB, w nagrodę otrzymali oni apetyczny tort. Drugie

miejsce – IC, trzecie – ID, a czwarte – I A i E. Wszyscy dostali nagrody pocieszenia w postaci

cukierków i dyplomów.

Otrzęsiny odbyły się w przyjaznej atmosferze

rywalizacji.

Brawo, IB!!

Zdjęcia i tekst subiektywne: autorstwa ID

(Kinga Targońska i Natalia Grzymała)

S APERE AUDE STR. 11

Dzień Edukacji

W dniu 13 października w naszej szkole miały miejsce uroczyste obchody Dnia Edukacji Narodowej. Uświet-nili je swoją obecnością: Starosta Powiatu Zambrowskiego, Pan S. Krajewski, Wójt Gminy Zambrów, Pan

K. Dmochowski, Proboszcz parafii pw.

Ducha Św., Ksiądz S. Banach oraz przedsta-wiciele Rady Rodziców: P. W. Gniazdowski

oraz Pani A. Skarzyńska.

Uroczystość rozpoczęło wystąpienie Dyrek-

tora Szkoły Pana J. Pilcha, który przypo-

mniał, jaka jest historia naszego święta, mówił o roli szkoły i nauczycieli w procesie

wychowania ucznia i o tym, co jeszcze mo-

glibyśmy zrobić, aby szkoła była lepsza.

O powołaniu do zawodu i szczególnym

charakterze pracy nauczyciela mówili też

Goście – ks. S. Banach oraz Starosta

S. Krajewski.

Wyróżniającym się w pracy nauczycielom oraz pracownikom obsługi wręczono nagro-

dy Starosty Powiatu Zambrowskiego

(otrzymały je nauczycielki: W. Iwanicka

i J. Janas) oraz nagrody Dyrektora.

Ważnym punktem uroczystości było uczcze-nie pamięci zmarłych pracowników naszej

szkoły. Delegacje uczniów udały się

na zambrowskie cmentarze, żeby zapalić znicze i złożyć kwiaty na grobach nauczycie-

li.

A Dzień Nauczyciela „na wesoło” przygoto-

wał zespół pod kierunkiem Pani A. Rutkow-

skiej.

Wkrótce Święto Zmarłych. Jeśli będziesz

w pobliżu, zapal świeczkę na grobie:

Olgi Janiny Leszczyńskiej, nauczycielki języka

polskiego

Barbary Krajewskiej, nauczycielki języka

polskiego

Czesława Marcinkowskiego, nauczyciela chemii

Józefa Murawskiego, nauczyciela fizyki

Władysława Kunikowskiego, nauczyciela

matematyki

Barbary Sierzchałowej, nauczycielki biologii

Ludwika Szymanowskiego, nauczyciela historii

Mieczysława Kołakowskiego, nauczyciela

geografii

Krystyny Marii Sołonowicz, nauczycielki języka

polskiego

Henryki Kurant, nauczycielki chemii

Marianny Chmielewskiej, nauczycielki geografii

Mariana Zaręby, nauczyciela języka

niemieckiego

Danuty Pilch, nauczycielki matematyki

PAMIĘTAJMY

ROK 14 1/82 STR. 12

“... czyli THE BASEMENT “Jesteśmy dowodem na to, że muzyka potrafi łączyć”- tak wyraziła się wokalistka

zespołu The Basement.

Są młodymi ludźmi uwrażliwionymi muzycznie, którzy spotykają się w piwnicy, aby

spędzić miło czas, robić to, co lubią, spełniać marzenia i dążyć do wyznaczonych celów.

Rock, funk, punk-rock to ich własny świat. W repertuarze mają covery, ale także swoje piosenki takie jak: “Her story”, “Piwnica”, “Nic głupiego”.

W aktualnym składzie grają od 4 miesięcy: wokalistka - Weronika Zach, gitarzyści - Piotr Krystosiak i Eryk

Mroczko, basista – Michał Stańczyk, perkusista - Norbert Zubkowicz. Ostatnio wzięli udział w konkursie Łomża Blues-Rock Festiwal, gdzie zajęli drugie miejsce. Teraz szykują się

do nagrania własnej piosenki wraz z teledyskiem w studiu. Starają się brać udział w konkursach i przeglądach.,

The Basement są bardzo wyjątkowym zespołem. Cudownym przykładem, że rozwijając

swoją pasję z miłością można osiągnąć wiele. Poznają siebie, świat, uczą się mobilizacji i współpracy. Wspie-

rają się nawzajem, pomagają, są zżyci mimo że krótko się znają. Należy brać z nich przykład i nie poddawać się. Robić to, co się kocha i nigdy nie odpuszczać.

Aleksandra Gosk

Rock’n roll daje siłę i power

S APERE AUDE STR. 13

...jacy naprawdę jesteśmy?

Ostatnimi czasy nad wyraz często nachodzą mnie rozmyślania na tematy społeczno-egzystencjonalne. Pomimo

faktu, że nie znam dokładnej przyczyny moich rozkmin, wydają mi się one nader absorbujące. Podam przy-

kład. Siedząc sobie przed telewizorem na moim ukochanym fotelu, pod moim ulubionym kocykiem, robiłam

oblot kanałów. Dwadzieścia trzy kanały i... nic, oprócz beznadziejnych seriali paradokumentalnych o fabule

złożonej na wzór tej z Mody na sukces, brazylijskich telenoweli i wszechobecnych powtórek. Wyłączyłam więc telewizor i lekkim krokiem udałam się do kuchni na tradycyjne polowanie. Jednak po drodze zajrzałam

do pokoju mojej cud miód młodszej siostry i jaki obraz zastałam? Otóż siedziała ona wpatrzona w magiczne

pudełko, zwane także telewizorem, tudzież odmóżdżaczem, zgłębiając perypetie bohaterów odcinka Ukrytej prawdy. Chyba właśnie wtedy dotarło do mnie jak różnorodne jest współczesne społeczeństwo.

Ale to w ramach takiego wstępu. Jak nam wszystkim wiadomo, albo i nie, bo pewności nigdy mieć nie można,

żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Era najwyższego postępu technologicznego i światłej cywilizacji.

Takie sprawiamy wrażenie albo przynajmniej tak lubimy o sobie myśleć. Niestety, na wyobrażeniach się koń-

czy. Pomimo trąbienia o tolerancji, wzajemnym szacunku i stu pięćdziesięciu nie mniej ważnych rzeczach, nasza mentalność ma w sobie coś z mrocznego średniowiecza. Dlaczego tak? Zaraz wszystko wyjaśnię. Chodzi

dokładniej oto, że w obecnych czasach ścierają się cały czas poglądy te modernistyczne (?), unijno-

europejskie, z tymi, które pochodzą jeszcze z czasów egipskich ciemności. Kwestia ta nie dotyczy tylko wybo-ru i oceny filmów czy innych dzieł sztuki popularnej, ale spraw ważniejszych dotyczących szerszego grona

osób.

Będzie trochę schematycznie, ale co mi tam. Weźmy pod mikroskop homoseksualizm. Osobiście nie mam nic

do ludzi posiadających inną orientację, broń Boże. Ale i tu jest jakieś ale. Rozumiem, że walczą oni o to, by

byli traktowani jak pary heteroseksualne, aby nikt nikogo nie piętnował, jednak nie pochwalam obnoszenia się z własną odmiennością. Sprawia to, że homoseksualność staje się, najprościej to ujmując, modna. Poza tym

takie działania mogą z czasem doprowadzić do dyskryminowania tradycyjnego modelu rodziny tworzonej

przez kobietę i mężczyznę. Jeśli już o tym mowa- wiem, że mało prawdopodobne jest, aby moje słowa prze-

czytał jakiś mądry pan z Sejmu lub Senatu, ale wołam: błagam nie pozwalajcie, by pary składające się

z osobników tej samej płci wychowywały dzieci. Nikogo nie chcę dyskryminować, ale pozwalając na coś

takiego, narażamy dzieci na szykany ze strony kolegów oraz na spaczenie ich światopoglądów. Jeśli wyrazimy zgodę na takie przedsięwzięcie, sami wychowamy następne pokolenie składające się z osobników, których

spojrzenie na normalność będzie wyzierało z pryzmatu skrzywienia.

Teraz coś z innej beczki. Wydawać by się mogło, że jest to tak prozaiczna kwestia jak oddychanie a tu nie-

spodziewajka. Mam na myśli technologię, a gwoli ścisłości nasze od niej uzależnienie. Coraz częściej używa-

ny najnowszych wynalazków techniki do codziennych, zdaje się czynności. Poczynając od smartfonów, które są śmietniskiem nieużywanych aplikacji, na telewizorach z dostępem do Internetu kończąc, można stwierdzić,

że najnowsze technologie rządzą naszym skromnym życiem. I przy najbliższej nadarzającej się okazji przepro-

wadzają proces odmóżdzania. Dzieje się to w trakcie oglądania bezwartościowych filmów, słuchania głuchego łomotu muzyki czy nurkowania w Internety. Społeczeństwo głupieje, a rząd się cieszy, bo w końcu ciemną

masą łatwiej rządzić. Co jest najśmieszniejsze, i przy okazji najbardziej żałosne, to fakt, że nawet miłość na-

szego życia próbujemy odszukać przez fejsa czy innego insta. Młodzi mężczyźni z zapartym tchem przeglą-

dają dziesiątki sweetfoci by odnaleźć tę jedyną, która zgodzi się im upiec ciasto (moja klasa wie, o co

chodzi). Tak czy siak, kochani, spójrzmy prawdzie w oczy - staczamy się w dół tej bezdennej przepaści,

a w pobliżu ani widu gałęzi, której można by było się złapać.

Podsumowując, ciężko jest wyrazić pozytywną opinię na temat nas, ludzi dwudziestego pierwszego wieku.

Trudno jest pisać o czymś, co ma ponad siedem miliardów twarzy, wśród których nie znajdziemy dwóch iden-tycznych.

Wolfie

Ludzie XXI wieku...

ROK 14 1/82 STR. 14

Miasto 44? Słabe...

Pada hasło: idziemy do kina, trzeba zebrać pieniądze. Na co idziemy? Nieważne, liczy się to, że nie będzie

kilku lekcji. Nagle okazuje się, że zapoznamy się z pol-

ską (a jakże inaczej) produkcją i zobaczymy, jak wyglą-dało miasto podczas powstania warszawskiego. Gdzieś

słyszeliśmy, że historia może być w miarę ciekawie

przedstawiona. Już środa? To idziemy.

Po obejrzeniu „Miasta 44” nasuwa się pytanie, czy było

warto. Na pewno opłacało się zapłacić 10 zł, by nie siedzieć na nudnych lekcjach. Jednak czy warto było

skupiać uwagę na filmie?

I tak i nie. Moją pierwszą myślą po wyjściu z kina było

słowo: beznadzieja. Później jednak zastanowiłam się.

Czy było naprawdę aż tak źle? Czy do wszystkiego mogę się przyczepić i w każdej scenie znaleźć jakąś

niezgodność, coś, co mi się nie podoba?

Film sam w sobie nie był totalną katastrofą (co nie zna-

czy, iż mi się podobał). Grą aktorską byłam nawet zdu-

miona, bo chwilami aktorzy naprawdę dobrze odnaleźli

się w swoich rolach. Od początku zwracałam uwagę

na nowe twarze, które mam nadzieję zobaczyć jeszcze

na wielkim ekranie.

Nie podobały mi się efekty specjalne, takie jak dubstep

w scenie miłości i spowolnione tempo w momencie całowania dwojga ludzi, których mijają pociski. Dwa

różne wątki dosyć nieadekwatnie połączone, co według mnie psuło cały zamysł scenarzystów. Pojawiały się sceny przerażające, jak i wywołujące śmiech na sali.

Ludzie byli zdegustowani, gdy widzieli spadające z „nieba‟ kawałki ludzkiego ciała, oderwane kończyny

na cmentarzu bądź chorych lub postrzelonych ludzi w szpitalu, z których krew lała się litrami. Wiele osób sądzi, że reżyser przesadził, ukazując „coś tak okropnego‟. Moim zdaniem takie wątki były potrzebne, by

widzowie zdali sobie sprawę, że tak było, że TO działo się naprawdę. Społeczeństwo musi mieć ŚWIADO-

MOŚĆ tego, co działo się kilkadziesiąt lat wstecz, musi umieć sobie to wyobrazić, wczuć się, a nie tylko przy-

swajać suchą wiedzę z lekcji historii.

Jednak jak wiadomo, każdy „historyczny” film należy traktować z przymrużeniem oka, ponieważ nie jesteśmy w stanie dokładnie i z pewnością określić, jak przebiegały dane zdarzenia, a scenarzystów czasami lubi pono-

sić wyobraźnia. Nie jestem pewna, czy dany osobnik podczas okupacji mógłby kilkanaście razy uniknąć śmier-

ci, która weszła w jego strefę intymną. Ale Stefan musiał przeżyć, w końcu film nie mógłby ciągnąć się dalej,

gdyby główny aktor zginął w połowie.

Na pewno każdy musi choć na chwilę wziąć sobie do serca przedstawione wątki i zastanowić się nad nimi. Nie bez powodu powstał ten film, nie bez powodu cała szkoła musiała go oglądać. Nie zawsze musimy patrzeć

na sposób ekranizacji; liczy się drugie dno, które również było widoczne. Nie zabijanie się nawzajem jest

najważniejsze. W tamtych czasach ludzie pomagali sobie, ratowali bezbronnych, walczyli o swoją ojczyznę. Potrafili kochać, potrafili zrobić wiele z miłości. Z miłości do siebie, do życia, do Polski. Pod tym względem

film można obejrzeć. Jednak… Moja ogólna ocena: słaba.

Liwia

film.interia.pl

S APERE AUDE STR. 15

Instrukcja obsługi jaja

1. Jajo należy wyciąć z gazetki po jej przeczytaniu (nigdy nie wiesz, ile ciekawych rzeczy może cię ominąć). 2. Podpisz swoje jajko (bez imienia i nazwiska teoretycznie nie ma wartości; no chyba że dla innej osoby, jeśli

przez przypadek je zgubisz).

3. Jajko zwalnia cię z odpowiedzi i pisania niezapowiedzianych kartkówek, ale rzez sprawdzianem nie uciek-niesz!

4. Jajka możesz użyć tylko raz. Większość nauczycieli akceptuje jego użycie tylko raz w semestrze, jednak

niektórzy dopuszczają tylko jedno jajo na rok, więc lepiej się DOPYTAĆ. 5. Jajko ma określony termin ważności, a przeterminowane na nic ci się nie przyda.

KORZYSTAJ Z JAJKA ROZWAŻNIE! MASZ JE TYLKO JEDNO!

Na miesiąc Uwaga

Uwaga!!

!!!!

1 września

Wiatr owiewa zmęczoną twarz, słońce pieści delikatnie opalone sierpniowymi promieniami policzki, a pod

stopami czuć delikatne muskanie świeżo skoszonej twarzy... Wtedy dzwoni budzik. Boleśnie. Zastanawiam się,

kto i dlaczego mi to robi, ale jest 1 września. Właściwie może nie będzie tak źle. Z nowymi siłami, wysoko podniesioną głową zdaję sobie sprawę, że od dzisiaj każdy poniedziałek będzie znienawidzony. W zasadzie nie

tylko poniedziałek... Znajomy zapach starych trampek, krzyk, tłok na schodach i pierwsze komentarze nauczy-

cieli : „[…] PAMIĘTAJCIE, ŻE CZEKA WAS MATURA – NAJWAŻNIEJSZY EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI[…]”. .. Halo! STOP – czy ktoś powiedział, że chcę być dojrzała?!

15 września

Odczuwam wszechobecną niemoc. Nie potrafię normalnie funkcjonować, mimo że teoretycznie wszystko

wygląda normalnie. Nie daję sobie rady psychicznie. Matura zbliża się nieubłagalnie. Staram się o tym nie

myśleć, przecież to jeszcze ponad 7 miesięcy, przez ten czas można do perfekcji opanować język dalekich plemion afrykańskich. Tylko że kiedy wszyscy utrzymują Cię w przekonaniu, że zdanie NOWEJ MATURY

będzie trudne, popadasz w depresję. Samoocena spada z prędkością wprost proporcjonalną do samobójcy

spadającego z wieżowca.. O.o Czas zacząć się uczyć! Tak, od teraz! Pełna mobilizacja, jest 15.55 – mam przy-najmniej 5 godziny produktywnej nauki... zaraz… 55! W telewizji leci „Niania”, a później „BrzydUla”! I to po

dwa odcinki... Może jeszcze zdążę do kuchni…

…3 godziny później

Co ja robię ze swoim życiem…

28 września

Nie spodziewałam się, że tak interesująca okażę się historia walki o niepodległość Stanów Zjednoczonych.

A jak fenomenalnie przydatna w grach komputerowych! Od dzisiaj pozostało nam 217 dni do matury. Niby tak wiele… Rzucono pierwsze hasło STUDNIÓWKA. Jeszcze niedawno z ciekawością obserwowałam przyozda-

bianie sal lekcyjnych, auli, próby do poloneza, później już tylko próby… A teraz my, dorośli, równym krokiem podążamy do sklepów, by wybrać sukienki i garnitury, do salonów kosmetycznych i fryzjerskich, by zaimpo-

nować koleżankom i kolegom. By wyglądać najpiękniej tej jednej z najważniejszych oraz wyjątkowych nocy

w naszym życiu. Można iść w dresie? Wysiadam, obudźcie mnie w czerwcu!

kiri

Pamiętnik maturzystki

ROK 14 1/82 STR. 16

Szkolny savoir – vivre

Szkoła nie jest wymarzonym miejscem spędzania czasu przez młodzież. Nastroje psują nam kartkówki, kla-sówki, odpowiedzi, kolejna nieinteresująca nas lekcja, a często znajomy/a z korytarza. Czas przestać mówić

„głupia szkoła” i poprawić nastroje panujące w niej.

Zacznijmy od siebie i swoich własnych zachowań! Oto kilka rad:

Nie rób komory gazowej ze szkoły. (to głównie do dziewczyn) Perfumy to nasz dziewczęcy atrybut, ale nawet z nimi nie powinniśmy przesadzać tzn. perfumy przed w-f, perfumy po w-f, perfumy na przerwie

i perfumy na lekcji. Jeśli chodzi o to, że chcecie zwalić chłopców z nóg to nie bierzcie tego do siebie tak

dosłownie. I pamiętajcie: perfumy nie zastąpią dezodorantu. Chyba każdy z nas zna ten zapach w szatni

po wyjściu poprzedniej klasy?

Nie spóźniaj się na lekcje specjalnie. Jest to jeszcze śmieszniejsze, gdy „niechcący” zapominasz mundur-

ka do szkoły. Klasa to nie wybieg, a ty nie zamykasz pokazu.

Zachowaj kulturę w szatni. Chyba każdego dosięga duma, kiedy uda mu się przejść między szafkami, nie szturchając przy tym nikogo innego. Po 7 lekcji przy szafkach zaczyna panować prawo dżungli, prze-

trwa silniejszy. Jeśli widzisz, że ktoś nadchodzi z naprzeciwka to go przepuść, gwarantuję, że będzie szyb-

ciej niż gdybyście załączyli do tego pokaz swoich sił i zaczęli się przepychać.

Nie używaj tylu wulgaryzmów! Są inne ciekawe środki ekspresji.

Mów „Dzień Dobry”. To dwa proste słowa, a to, że ktoś nie odpowie nie oznacza, że nie słyszał. Postaw

się na jego miejscu. Odpowiedziałbyś wszystkim uczniom? Prawdopodobnie nie, ale wolałbyś jednak

usłyszeć te proste przywitanie.

Ubieraj się stosownie. Gdyby nie mundurki prawdopodobnie nie potrafiłabym przydzielić 1/3 uczniów

do Gim bądź LO. Kryzys kryzysem, ale żeby aż tak oszczędzać na materiale? Nie będę nikomu wypomi-nać trampek i adidasów w szkole (bo one nie robią okrągłych odcisków na parkiecie korytarza), za to

zwróciłam uwagę na gimnazjalistki w butach na obcasie. Nie dotyczy to wszystkich, ale niektórym radzę

chociaż trochę przećwiczyć chodzenie na obcasach, aby kolano nie wyprzedzało reszty ciała, albo po pro-

stu je odstawić.

Ruch prawostronny na schodach. Nie

trzeba tego tłumaczyć. Cytując: „Skrzydła mi nie

urosną”. Nie rozmyślaj się na środku schodów

z kierunku, w którym zmierzasz. Poza tym. Sia-dając pod ścianą blokujesz jeden „pas ruchu”.

Więc pozwól przez 2 minuty przejść innym,

zamiast powodować zderzenie czołowe albo

efekt domina.

Zachowaj szkolną solidarność. Nie żyjmy tu jak pies z kotem. Nawet jeśli za kimś nie prze-

padamy. Może lepiej się czasem nie odzywać niż

pokazywać swoją „wyższość”?

A wszystko po to, aby po prostu było nam

milej!

Natalia Ciecierska

www.bez-cenzury24.pl

S APERE AUDE STR. 17

Okienka to dopust boży dla licealistów, Wyrwa w życiorysie i bezpowrotnie zmarnowany czas. O ile nasze życie

byłoby przyjemniejsze, gdyby nie było w nim tych wolnych godzin pomiędzy lekcjami?

Jeśli mamy „szczęście” i nasze okienka są w godzinach popołudniowych, czasem uda się niepostrzeżenie prze-

mknąć obok pana woźnego do sklepu lub po prostu pooddychać świeżym powietrzem. Natomiast jeśli są na

pierwszych lekcjach, musimy snuć się po szkole niczym dusze potępieńców, szukając spokojnego miejsca do

spędzenia kolejnych 45 min.

Z moich osobistych obserwacji wynika, że okienka są w większości wykorzystywane na uzupełnianie braków

w pracy domowej lub rozpaczliwe próby nauczenia się czegokolwiek na sprawdzian czyhający na nas na póź-niejszych lekcjach.

Lecz wyobraźmy sobie sytuację, gdy okienko jest przed południem, mamy odrobioną pracę domową i żadnego

sprawdzianu na podorędziu. Co wtedy ze sobą począć? Niektórzy zbijają się w większe grupki i beztrosko gadają na cały regulator. Nie jest to jednak metoda godna polecenia, bo o ile nie upatrzyliśmy sobie wcześniej

odpowiedniego miejsca, prawdopodobnie w ciągu najbliższych 10 min. z klasy wypadnie nauczyciel z nad-

szarpniętymi nerwami i przegna nas z korytarza. Nie mówię, że spędzanie okienek w większej grupie rozma-wiając z innymi jest głupie, ale czy naprawdę musimy krzyczeć na całą szkołę: „Nie mam się w co ubrać na

osiemnastkę!”. Wydaje mi się, że jeśli nasi koledzy nie mają problemów ze słuchem, to z powodzeniem usłyszą

nas mówiących do nich głosem, który nie zahacza o ultradźwięki.

Inna sprawa gdy jesteśmy ludźmi wolącymi ciszę i spokój bez zbędnego towarzystwa. Wtedy z reguły spraw-

dzają się najwyższe piętra, ciekawa książka w zapasie i termos z kawą. J Ostatnie piętra nie są stadnie nawie-

dzane w czasie lekcji, bo nikomu nie chce się tak wysoko wdrapywać, za to my możemy śmiało zająć połowę

korytarza. Czasem tylko wpadnie pani woźna i zgasi światło, ale to i tak luksus w porównaniu z niższymi pię-

trami, gdzie wiecznie ktoś się plącze w poszukiwaniu kogoś lub czegoś.

Znaleźć schronienie można także w kawiarence, choć z reguły większość miejsc jest już zajęta, albo w czytelni kiedy żadna klasa nie ma lekcji. W okresie zimowym bardzo często są poszukiwane osoby do pomocy w robie-

niu pocztówek dla wolontariatu, co jest fajnym zajęciem dla ludzi mających jakiekolwiek zdolności plastyczne

i chęć pomocy innym.

Często także na porannych lekcjach są organizowane kółka i fakultety, które z jednej strony dadzą nam zajęcie

na najbliższą lekcję, a z drugiej nauczą nas czegoś co przyda nam się w przyszłości. Słyszałam też także o ludziach, którzy na okienkach po prostu śpią, ale w tym wypadku musimy mieć raczej dość wygodny plecak

albo lubić spanie na twardym podłożu.

Podsumowując: z okienkami w planie da się żyć i nie musimy w czasie ich trwania nikomu przeszkadzać ani

gapić się w ścianę naprzeciwko. Wystarczy tylko odrobina kreatywności, a ten czas można z powodzeniem

zagospodarować w jakiś fajny sposób. AN

Jak żyć… z okienkami

ROK 14 1/82 STR. 18

I znowu w szkole

Może zacznę od przedstawienia się. Nazywam się Ania Miścicka, jestem absolwentką naszej szkoły, którą skończyłam w 2010 roku, a swego czasu byłam również redaktorką Sapere aude. Obecnie studiuję na piątym

roku (właściwie to się mówi "drugim roku studiów magisterskich" :) ) biotechnologii na Wydziale Biologii

Uniwersytetu Warszawskiego. Trafiłam po raz kolejny do szkoły z powodu praktyk pedagogicznych, które

robię w ramach studiów. Dlatego też niektórzy z Was we wrześniu mieli ze mną lekcje biologii :).

To, że szkoła wygląda inaczej z perspektywy nauczyciela i ucznia, jest oczywiste. Nauczyciel nie może zgła-szać nieprzygotowań ani spóźnień. Nie może go też zjeść trema przed wystąpieniem przed żądną wiedzy mło-

dzieżą :). Ale jest też wiele podobieństw. Chociażby to, że w pokoju nauczycielskim podczas przerwy panuje

równie duży hałas i zamęt co na korytarzu ;). Nauczyciel też, tak jak i uczeń, co chwila patrzy na zegarek, bo trzeba się wyrobić z materiałem i jeszcze zadać pracę domową (co, niestety, jest „psim” obowiązkiem, a nie

złośliwością; obecnie w dydaktyce kładzie się nacisk na to, by uczniowie również pracowali w domu). Wszyst-

ko zależy od tego, jak się na to patrzy. Wszak wszyscy jesteśmy w tej samej szkole :).

Co się zmieniło w szkole przez te pięć lat, jak mnie nie było? Nie tak znowu wiele :). Wyremontowano kawia-

renkę (aczkolwiek pani i kanapki z sosem wciąż są te same :) ).

Gimnazjum się rozrosło (kiedy ja się uczyłam, "mundurkowych" było jednak trochę mniej). Dziewczyny wciąż

farbują włosy i robią sobie ostry makijaż, dzięki czemu tak ładnie się wśród nich maskowałam (już abstrahując od tego, że wyglądam jak małolata, przez co grupa chłopców na inauguracji nie chciała mi ustąpić miejsca, a

pierwszoroczniaki z podstawówki pytały mnie, do której klasy chodzę – i teraz tłumacz, że już jesteś po dwu-

dziestce ;) ).

Zmieniła się nieco kadra pedagogiczna – trochę osób ubyło, trochę przybyło. Bardzo brakowało mi chóru.

Chociaż za moich czasów występy Cantyleny były różnie odbierane, to jednak puszczenie hymnu z magnetofo-nu na inauguracji roku szkolnego było słabe (pomimo tego, że nagranie było bardzo ładne, profesjonalne,

na cztery głosy i chór szkolny nigdy by tego tak nie zaśpiewał).

W gazetce natomiast pozytywnie zaskoczyło mnie wyjątkowo liczne grono biologów w redakcji – za mojej

kadencji byłam jedynym biologicznym odrostem, a tu taka piękna reprezentacja przemiłych dziewcząt :).

Bardzo miło było wrócić do starej szkoły. Zawsze chciałam praktyki licealne robić tutaj. Na zajęciach z dydak-

tyki, gdy rozmawialiśmy o tym, do jakiej szkoły pójdziemy na praktyki, mój pomysł z pójściem do szkoły, w której się kiedyś uczyłam, nie spotkał się z entuzjazmem. Chociaż dla mnie to było takie naturalne, inni nie

wyobrażali sobie robić praktyk w swoich szkołach u swoich nauczycieli. Ja w każdym razie nie narzekałam :).

To był bardzo pozytywny i udany powrót :)

Anna Miścicka

Matura 2010 Obecnie magistrantka

W skrócie:

Za moich czasów:

wybudowano halę

wstawiono szafki

wprowadzono obowiązkową maturę z matematyki

Gdy przybyłam, zastałam:

wyremontowaną kawiarenkę

zajęcia z przyrody i historii i społeczeństwa w liceum

jeszcze nowszą maturę

Od redakcji:

dodajmy, że Ania była autorką

naprawdę profesjonalnego

i poczytnego komiksu

(uzbierała się z niego niezła

książeczka będąca obecnie

w posiadaniu opiekunki tej

gazety), którego próbka obok.

S APERE AUDE STR. 19

ROK 14 1/82 STR. 20

sapere aude,

Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

Redakcja: Milena Gosk, Dominika Kowalewska (IIaLO), Anna Narożna, Anna Kossakowska (ID), Liwia Dąbrowska i Klau-

dia Bielska (IIdLO), Iza Grodecka (IaLO), Michał Krajewski, Natalia Ciecierska, Joanna Babińska (IIIG)

Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,

Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska

Skład i księgowość: Robert Mrozowski

Nakład: 60egz.

Rozma ito ś c i

Plotka – zakaźna choroba wirusowa polegająca na przenoszeniu jej z nosiciela na nosiciela. O dziwo nosiciel nie jest chory, chora jest ofiara. Zarazić się można słuchając bardziej lub mniej prawdziwych wiadomości na

temat ofiary. Jak większość chorób wirusowych, ma duże skłonności do mutacji. Jest bardzo trudno uleczalna,

a każdy przypadek wymaga leczenia indywidualnego poprzez podawanie nosicielom odpowiednich dowodów plotkę dementujących.

Rodzaje plotek Plotka typu A. Jej źródłem są przypuszczenia, toteż plotka typu A przenosi się opornie, między osobami mają-cymi ze sobą długi kontakt – dotyczy to np. współlokatorów, znajomych z pracy, itp. Plotki w ten sposób prze-

noszone mają krótką żywotność, ale do im większej grupy nosicieli dojdzie, tym gorsza jest w skutkach. Lek-

kie przypadki nie wymagają leczenia, natomiast leczenie tych cięższych sprowadza się zazwyczaj do zmiany

miejsca zamieszkania.

Plotka typu B. Plotka typu B dotyczy głównie osób sławnych. Jest groźniejsza, ponieważ wywodzi się ze

środowisk paparazzich i podglądaczy. Przenosi się nie tylko przez powietrze, ale także przez Internet, dzięki temu bardzo szybko staje się epidemią lub nawet pandemią. Dotychczas medycyna jest bezradna wobec plotki

typu B, a jedynym sposobem jest czekać, aż inne plotki zagłuszą tę pierwszą.

Plotka-niby błahostka, kilka słów i zwrotów a potraf zniszczyć psychikę człowieka. Jak to w naszych czasach bywa, ludzie plotkowali, plotkują i będą plotkować. Ludzkość jest do tego wręcz stworzona. To trochę jak gra

w tzw. „Głuchy telefon”. Wystarczy źle usłyszeć jedno słowo i powstaje bajka idealna niczym „Kopciuszek”.

Tylko, że w tej bajce, która toczy się w prawdziwym życiu często brakuje happy endu. Witamy w rzeczywisto-

ści, świecie, gdzie za każdy czyn ponosi się konsekwencje.

Czasami ludzie mają tak bujną wyobraźnię, że aż strach pomyśleć, co z ich

opowieści może wyniknąć. Jeśli człowiek jest opanowany i spokojny, to po-błażliwie przyjmie do wiadomości plotkę i pobłażliwe ją potraktuje. Zaś ludzie

porywczy gwałtownie podchodzą do sytuacji. Ostatnio, całkiem przypadkiem,

również miałam zaszczyt usłyszeć wiele interesujących informacji na swój temat, które oczywiście nigdy nie miały miejsca. Mieszkam na wsi, gdzie plot-

ka to, rzec można, świętość. Nie ma dnia, by nie słyszeć „nowinek‟. Mianowi-cie dowiedziałam się, że wychodzę za mąż. Bardziej byłam zszokowana tym,

kto wymyśla takie bzdury niż treścią plotki, która dziwnym trafem dotarła

do mnie. Jednak również i w mieście krąży mnóstwo ciekawych informacji. Tzw. „monitoringi osiedlowe” są najszybszym przekazem wiadomości-niczym

Internet. Wszystko dociera do innych z prędkością światła.

Zastanawiające, po co w ogóle powstają plotki? Przecież bez nich ludzie byliby szczęśliwsi. Inni szukają po prostu sensacji i tematów do rozmów. Wielu z nas

zamartwia się plotkami-bez sensu. Nie można wierzyć w bajki opowiadane od

ucha do ucha, gdyż czasami mogą one zranić drugiego człowieka nawet nie-świadomie. Przepis na beztroskie życie? Nie oczekiwać od życia happy endu

lecz uważać na to, co się mówi, gdyż każde słowo, niesłuszna decyzja, naj-

mniejszy ruch to krok w przepaść... Nolly

Nasze jajo!

Oto rada na twoje

koszmary!

1 –

2014

/20

15

wa

żne

do

1

5 g

rud

nia

201

4

Plotka, ploteczka, plotunia