Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół … · 2010-09-27 · my! Notabene: coś się...

16
W TYM NUMERZE: Gangsterka zakończona 4 Wywiad 6 The workers 7 W sprawie mundurków 12 Komiks 15 Cóż... Witamy po wakacjach. Na pewno dla każdego były one wyjątkowe i zleciały szybciej niż te ostatnie, ale nie ma tego dobre- go co by na złe nie wyszło – jest rok szkolny! Cieszmy się i raduj- my! Notabene: coś się kończy, coś zaczyna... W tej jesiennej depresji dostrzeżmy pozytywy! W końcu macie upragniony i wytęskniony numer Sapere aude, być może na tej nudnej lekcji jego lektura umili wam czas Żarcik taki... Ekipa nieco się zmieniła, o czym macie oka- zję przekonać się, przerzucając parę kartek dalej. Nowe twarze, nowe pomysły, nowe oblicze! W najbliższych numerach czytaj- cie: Jak się sprawy mają z halą sportową? Co do powiedzenia mają nam (nie całkiem) nowi nauczyciele? Mundurkom tak, czy nie? Relacje z wakacyjnej pracy, wywiad z bardzo cieka- wym absolwentem naszego LO i pamiętnik maturzystki. Tym razem nieco roztargnionej i po- święcającej się bardziej wolnym refleksjom niż samej maturze. Oraz tradycyjnie komiks An- ny, czyli to co pierwszorzędnie musi być oblookane. A dziś na deser Fanfiakowy finał, czyli coś o filmie gangsterskim nakręco- nym przez aktualnych i byłych uczniów naszej zacnej szkoły. Ale to nie wszystkoooo... Raz, raz! Czytać! A w nagrodę wyciąć sobie jajo kupon na dodatkowe życie w naszej szkolnej grze. Malina Rok 8 Nr 1/45 Październik 2008 Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie sapere aude Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie Trwa III wojna światowa. Zaczął się gigantyczny bój między maturzystami. Temat główny w szatniach od w-f‟u: gdzie stud- niówka!? Zdania są podzielone, chłopcy pozostają raczej bierni, za to dziewczyny ciągają się za włosy. Szykują się walki (nie, chłopcy, nie w kisielu). Poważna rozterka i mnóstwo argumen- tów: za i przeciw. Zwolennicy tradycji i rytuału zżywania się klasy podczas stro- jenia sali są za opcją studniówki w szkole. Fanatycy życia bez obowiązków czyżby mało kreatywni i pracowici? stawia- ją na opcję a la wesele wynaj- mujemy salę. Co robić? Co ro- bić? Już w następnym numerze! Ostrzegam obiektywna nie będę! Sapere aude jest za trady- cją! WWS, czyli Wielka Wojna Studniówkowa Sobowtór Roku. Z otrzęsin

Transcript of Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół … · 2010-09-27 · my! Notabene: coś się...

S APERE AUDE STR. 1

W TYM NUMERZE:

Gangsterka zakończona 4

Wywiad 6

The workers 7

W sprawie mundurków 12

Komiks 15

Cóż... Witamy po wakacjach.

Na pewno dla każdego były one wyjątkowe i zleciały szybciej niż

te ostatnie, ale nie ma tego dobre-

go co by na złe nie wyszło – jest rok szkolny! Cieszmy się i raduj-

my! Notabene: coś się kończy,

coś zaczyna... W tej jesiennej depresji dostrzeżmy pozytywy!

W końcu macie upragniony

i wytęskniony numer Sapere aude, być może na tej nudnej

lekcji jego lektura umili wam czas Żarcik taki... Ekipa nieco

się zmieniła, o czym macie oka-

zję przekonać się, przerzucając

parę kartek dalej. Nowe twarze,

nowe pomysły, nowe oblicze! W najbliższych numerach czytaj-cie: Jak się sprawy mają z halą

sportową? Co do powiedzenia

mają nam (nie całkiem) nowi nauczyciele? Mundurkom tak,

czy nie? Relacje z wakacyjnej

pracy, wywiad z bardzo cieka-

wym absolwentem naszego LO

i pamiętnik maturzystki. Tym

razem nieco roztargnionej i po-święcającej się bardziej wolnym

refleksjom niż samej maturze.

Oraz tradycyjnie – komiks An-

ny, czyli to co pierwszorzędnie

musi być oblookane. A dziś na

deser Fanfiakowy finał, czyli coś

o filmie gangsterskim nakręco-

nym przez aktualnych i byłych

uczniów naszej zacnej szkoły. Ale to nie wszystkoooo... Raz,

raz! Czytać! A w nagrodę wyciąć

sobie jajo – kupon na dodatkowe życie w naszej szkolnej grze.

Malina

Rok 8 Nr 1/45

Październik 2008

Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie

sapere aude

Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

Trwa III wojna światowa. Zaczął się gigantyczny bój między

maturzystami. Temat główny w szatniach od w-f‟u: gdzie stud-

niówka!? Zdania są podzielone, chłopcy pozostają raczej bierni,

za to dziewczyny ciągają się za włosy. Szykują się walki (nie,

chłopcy, nie w kisielu). Poważna rozterka i mnóstwo argumen-

tów: za i przeciw.

Zwolennicy tradycji i rytuału

zżywania się klasy podczas stro-

jenia sali są za opcją studniówki

w szkole. Fanatycy życia bez

obowiązków – czyżby mało

kreatywni i pracowici? – stawia-

ją na opcję a la wesele – wynaj-

mujemy salę. Co robić? Co ro-

bić?

Już w następnym numerze!

Ostrzegam – obiektywna nie

będę! Sapere aude jest za trady-

cją!

WWS, czyli Wielka Wojna

Studniówkowa Sobowtór Roku. Z otrzęsin

ROK 8 1/45 STR. 2

K alendarz

czerwiec – wrzesień

17 czerwca - odbyła się w naszej szkole V Sesja Ekologiczna

pod hasłem „Globalne ocieplenie – globalny problem. Została

przygotowana przez uczniów gimnazjum i liceum pod kier. p.

prof. G. Szumowskiej. Wśród zaproszonych gości znaleźli się:

Starosta Zambrowski – p. S. Rykaczewski, Wicestarosta – p. S.

Krajewski, Inspektor do Spraw Oświaty – p. D. Pilch, Naczel-

nik Wydziału Infrastruktury i Rolnictwa – p. K. Gosk, Inspek-

tor ds. Ochrony i Kontroli Środowiska – p. H. Brulińska, Kie-

rownik Biura Obsługi Szkół – p. E. Bączyk. Zaproszono także

nauczycieli biologii oraz uczniów z zaprzyjaźnionych szkół –

Gimnazjum nr 1 w Zambrowie, Gimnazjum w Kołakach Ko-

ścielnych i Szumowie.

Droga Młodzieży!

Pragniemy serdecznie powitać wszystkich inteligentnych

i świątobliwych uczniów, a także trzeźwo myślących nauczy-

cieli, którzy pragną zasiać nowe ziarna wiedzy w Waszych

umysłach.

Mamy nadzieję, że uczniowie wykiełkują niczym żyzna gleba,

dając obfite plony wiedzy oraz z szybkością błyskawicy przy-

swoją nabyte wiadomości. Jesteśmy głęboko przekonani, iż

nasza wysoko ceniona kadra pedagogiczna sprawi, że niczym

waleczni rycerze będziecie godnie reprezentować tą placówkę

i właściwie wykorzystywać uzyskane w niej umiejętności jako

znani i wychwalani specjaliści.

W minionym roku szkolnym 2007/2008 nasi wszechmocni

absolwenci bez żadnych niechlubnych wyjątków zdali najważ-

niejszy egzamin ich życia. Oczekujemy, iż z uśmiechem

na ustach powtórzycie wyczyn waszych drogich poprzedników.

Jesteśmy przekonani, że nasza placówka pozwoli Wam

na wybranie odpowiedniego kierunku po wyfrunięciu ze szkol-

nego gniazda. Życzymy powodzenia w walce z niechcianymi

stopniami i nie zawsze wspaniałomyślnymi nauczycielami!

Wioleta Kazimierska, kl Ia

29 września - odbyły się

otrzęsiny klas pierwszych

gimnazjum (na 3 i 4 godzinie

lekcyjnej) i liceum (5- 6 lek-

cja). Po dwóch godzinach

męki kociaki stały się prawo-

witymi uczniami naszej szko-

ły. Zawody w gimnazjum

wygrała klasa Ic, a potem

kolejny Ia, Ib i Id. A w li-

ceum triumfowała Ia, drugie

miejsce zajęła Ie, trzecie Id,

czwarte Ib i ostatnie, honoro-

we Ic.

Nie lubię wakacji

Hura, wakacje -_-! Tak, wszyscy

się na nie cieszą, ale ja jakoś

nie... Nie lubię wakacji. Owszem, odpoczynek od szkoły rzecz

ważna, ale gdy sobie pomyślę o

wakacjach, to wołałabym w tym czasie jednak iść do szkoły.

Powód? Piekielny gorąc... w

wakacje jest taki skwar, że moż-na się usmażyć na chrupkę x_x.

Pot leje się z człowieka strumie-

niami, nieważne, jakich antyper-spirantów by używał >>‟. Dodat-

kowo jeszcze ogromna nuda ~~‟.

Owszem, jak się gdzieś wyjedzie nad morze, jezioro, w góry, za

granicę, to jeszcze jest w miarę ciekawie, ale poza tym? Nic

tylko siedzisz w domu i patrzysz

jak tłuszcz ci się odkłada w bio-derkach -_-„. Tak, wyjść na spa-

cer można, ale przy 30-

stopniowym upale, by potem dostać udaru? A jak nie słońce, to

burza z piorunami. Dziękuję,

postoję... Co to jest - 60 nudnych, mono-

tonnych dni, których jedynym

plusem jest możliwość wstawa-nia po 10? Wakacje.

Anna

1 września - uroczyste rozpoczęcie nowego szkolnego

2008/ 2009

S APERE AUDE STR. 3

Trrrrygonometrrria! Do dziś mi słabo. I czy komukolwiek później to się przyda-

ło? Fizyka "licealna jako taka" - nuda,

nędza (te podręczniki sine i przyrządy z ery lodowcowej, kicha proszę Państwa. (trusiaa)

Mnie wczoraj, jak liczyłem o ile w danym wietrze mam zmienić kurs samolotu i jak to wpłynie na prędkość

względem ziemi. Gdyby nie sinus i arcus sinus minąłbym się z lotniskiem o 30km. Generalnie trygonometria w nawigacji jest podstawą. (maest ter)

Globalne ocieplenie –

globalny problem?

17 czerwca odbyła się V

Sesja Ekologiczna pod

hasłem „Globalne ocieple-

nie – globalny problem”.

Przygotowaniem sesji

zajęła się prof. Grażyna

Szumowska oraz ucznio-

wie klas Id LO i IIIb gim-

nazjum.

Zaczęło się lekko: kabare-

tem uczniów gimnazjum.

Później prowadzący –

Ignacy Skarzyński i Anna

Baczewska – wprowadzali

w coraz poważniejsze te-

maty: od ogólnego wyja-

śnienia, czym jest efekt

cieplarniany, co go powo-

duje, poprzez konsekwen-

cje na hipotetycznych

skutkach w przyszłości,

jeżeli dalej tak będzie,

kończąc. A na koniec

przedstawienie organiza-

torów sesji, rozdanie

ulotek i dziękujemy

za uwagę.

Część informacji wyda-

wała się być przesadzo-

na (słuchając tego

wszystkiego miałam

wrażenie, że za jakieś 5

lat usmażymy się jak

skwarki na tej naszej

Ziemi @@”), lecz nie

była – globalne ocieple-

nie stało się globalnym

problemem naszej plane-

ty, za który jesteśmy

odpowiedzialni my

wszyscy. I o tym właśnie

była ta sesja.

A strona techniczna?

Cóż, kabaret mógłby być

lepszy... na próbach wy-

chodziło to gimnazjali-

stom (teraz już licealistom

xD) znacznie naturalniej

i zabawniej, no ale stres

robi swoje. Również i re-

ferujących stres nie opusz-

czał. Świadczą o tym cho-

ciażby blade twarze,

„Porąbka żal” (a miało być

żar xD‟), jąkanie i kom-

pletny brak składu w wy-

powiedzi xD‟ (a przy mo-

jej „mowie” dodatkowo

jeszcze szwankował mi-

krofon x_x). Na drugim

apelu było na szczęście już

znacznie lepiej ^^. (i tak

była to jedna z lepiej zor-

ganizowanych imprez

w ubiegłym roku szkol-

nym ^^‟)

Wszyscy spisaliśmy się

na medal, mimo trudności

^^. Niestety, więcej takich

sympozjów już nie bę-

dzie... Prof. Szumowska

powiedziała, że to była

ostatnia zorganizowana

przez nią Sesja Ekologicz-

na... szkoda, co?

Anna Miścicka, IId LO

Tego nigdy w szkole nie rozumiałem

ROK 8 1/45 STR. 4

Gangsterka zakończona

Historia Gangsterska w reżyserii Patryka Adriana Krajewskiego to film, który budzi sprzeczne odczucia. Z jednej

strony irytujące są pewne niedociągnięcia – z racji przyzwy-

czajenia do filmów profesjonalnych – z drugiej niektóre ujęcia wprowadzają w zachwyt nad taką amatorką.

Zdecydowanie rzuca się w oczy Mateusz Czepow-

ski – nie ma się czemu dziwić, przyszłość wiąże z właśnie aktorską karierą. Gra naturalnie, ma dobrą dykcję, miły dla

ucha głos i dosyć oryginalny wygląd. Jacekowi Kowalewskie-

mu należy się duży plus, za rolę tak potulnego i sentymentalne-go gościa, a z tego względu, że bynajmniej prywatnie (mi) się

taki nie wydaje. Paweł Skuza idealnie pasuje do roli Podlaskie-

go, w moim mniemaniu dobrze akcentuje, jednak jego gra bardziej przypomina recytowanie wyuczonego tekstu. Nieco

nienaturalne. Pozytywnie zaskakuje Kamil Korytkowski, choć

może dlatego, że go znam zdaje mi się, iż chłopak w niektó-rych momentach bliski był ku temu by wybuchnąć śmiechem.

Grał przekonująco. Sam reżyser skłonił mnie do dalszego

oglądania dobrze dobraną muzyką i niezłym ujęciem szklanej kulki. Nie wiem po co kiczowaty tandetny pies na stole, ale

akcja z pierwszym telefonem do Folsa, klimat otoczenia, gita-

ra, Pismo Św. i butelka alkoholu (choć wywołują we mnie uczucie, ze gdzieś już to widziałam...) skłaniają do ponownego

oglądania filmu. To ta dobra strona, do której mogę zaliczyć

też samą fabułę. Widzę, że wiele scen zostało zmienionych, lub wyciętych,

doceniam poświęcenie. Ogólnie film ten, filmem akcji może i można nazwać, aczkolwiek trochę i na taki jest za szybki.

Brakowało mi dłuższych spokojnych, przemilczanych momen-

tów, które z filmów profesjonalnych robią po prostu filmy

długie.

Gdyby tak chłopcy mówili niektóre kwestie wolniej,

dodali wątek nie tyle miłosny co z jakąś babką, mieli profesjo-nalny sprzęt... film można by spokojnie oglądać na dużym

ekranie. Poziom wulgaryzmów odpowiadający przeciętnym

polskim produkcjom. Być może kiedyś zaczną w kinach pusz-czać „dorosłych młodzieniaszków”. Co jeszcze do pozyty-

wów? Reżyser też się pokazał. I to stylowo, z klasą – w epizo-

dycznej roli. Ot tak niepozornie. Zakończenie wzrusza. Może

to nieodpowiednie słowo jak na film gangsterski, ale wzrusze-

nie zaskakującym na swój sposób happyendem. Bo nie do

końca happy. Oprócz tego Ę i Ą (nie mylić z Ąckim), zdecydowa-

nie przesadzono z motywami, gdzie bohaterowie mówią z

pełnymi ustami, tudzież ciamkają, mlaskają, faflonią i fafluka-ją. Mimo to, podobał mi się Podlaski z pączkiem. Do worka ze zwłokami Ciuciu, mogli wrzucić coś cięższego i

podłużnego, albo porąbać go siekierą. Wspominałam o nieźle dobranej muzyce? Napisy końcowe i podzięko-

wania w porządku, ale gdzie jest napisane jaką muzykę wykorzystano!? Aha, brawa dla kostiumów i blond

włosów żółtego. Choć Podlaski też włosy miał siwe, ale brakowało mu zmarszczek. Co się dziwić, amatorka to

amatorka, ale jak dla mnie amatorka profesjonalna. Malina

S APERE AUDE STR. 5

Dnia 30.09.2008r. w naszej szko-le odbyły się obchody Święta

Patrona szkoły. Jak co roku uro-

czystość ta została połączona ze ślubowaniem uczniów klas

pierwszych. Już od rana w szkole

można było wyczuć uroczysty nastrój. Korytarze mieniły się

czarno - białymi barwami, a co

uważniejsi usłyszeli śpiew Can-tyleny. Nasz apel zaszczycili

swoją obecnością: Starosta Po-

wiatu Zambrowskiego - Stani-sław Rykaczewski, Wójt Gminy

Zambrów - Kazimierz Dmo-

chowski oraz Przewodniczący Rady Rodziców - Waldemar

Gniazdowski.

Uroczystość przebiegła zgodnie

z tradycją. Najpierw odśpiewanie

hymnu, potem przemówienia, ślubowanie i część artystyczna.

Naturalnie najbardziej zaintereso-

wał wszystkich ostatni punkt programu. Najpierw uczniowie II

a LO pod kierunkiem p. prof. Agnieszki Menteckiej przedsta-

wili spektakl poświęcony patrono-wi naszej szkoły - Stanisławowi

Konarskiemu. Pokazali oni, jak

wyglądała nauka za czasów pijara, tzn. uczniowie uczyli się na pamięć

regułek po łacinie.

Przeciwko temu wszystkiemu bun-

tował się Konarski, dzięki którego

reformom oblicze szkoły całkowi-cie się zmieniło. Przestało się liczyć

zwykłe „wkuwanie”, a na pierw-

szym miejscu postawiono przede wszystkim umiejętność logicznego

myślenia. Szczerze mówiąc, klasa

II a w bardzo z g r a b n y

i pomysłowy spo-

sób połączyła scen-k i z czasów

uczniowskich Ko-

n a r s k i e g o z czasem, kiedy był

nauczycielem, za

pomocą podróży w wehikule czasu.

Jednak największą furorę zrobił Łu-

kasz Całko, który pokazał, że „wcale nie tak łatwo jest być

dyrektorem”. Przedstawienie

podobało się, ale oczywiście nie ożywiło publiczności tak jak

piosenka „Niech mówią, że to nie

jest miłość” w wykonaniu nasze-

go Rubika (czyt. Piotra Bączyka)

i jego zespołowej koleżanki -

Marysi Rutkowskiej. Cała sala, wypełniona po brzegi uczniami,

odzianymi w komunijne garnitu-

ry, jak jeden mąż wyklaskiwała rytm. I powiedzmy sobie

szczerze, co my zrobimy, gdy

tego Rubika nam zabraknie...

Artykuł powstał w oparciu

o opinie zebrane w klasie I a

Co my zrobimy

bez tego Rubika?

Ale nawet pozytywny ^^. Otrzęsiny klas pierw-

szych liceum wypadły naprawdę całkiem fajnie.

Konkurencje były ciekawe, a kociaki chętne i gotowe do rywalizacji. Zwyciężyła klasa I A,

wychowankowie prof. Marii Dąbrowskiej. Gratulu-

jemy! Dla formalności informuję, że otrzęsiny

dla liceum przygotowała klasa II B LO.

Chyba nie muszę mówić, że jak zwykle było na sali

tak głośno, że kompletnie nie było słychać prowa-

dzących, bo to już jest tradycją naszych szkolnych imprez. Zastanawiałam się, czy nie poprosić II B

o scenariusz, by zobaczyć, o czym mówiono xD‟.

W każdym bądź razie szkoda, że czytali z kartek.

To otrzęsiny, jedna wielka heca, a nie jakiś nudna-

wy apel! Jak się mówi własnymi słowami, to na-

prawdę lepiej działa na odbiorcę. Tak na przyszłość

polecam. Ale właściwie od strony technicznej, otrzęsi-ny były dobrze przygotowane. Organizatorzy byli

zdyscyplinowani, panowali nad pierwszymi klasami

i publicznością (chociaż tego drugiego nie dało się do końca upilnować). Jak już pisałam na początku,

konkurencje były ciekawe, było ich sporo i pierwszo-

roczni chętnie brali w nich udział (no, z paroma po-tknięciami). Wyczyny pierwszaków oceniało pięcio-

osobowe jury.

Najbardziej podobało mi się to, że nie było kocenia.

Podczas ubiegłorocznych otrzęsin byliśmy cali wysma-rowani -_-„. Nawet we włosach miałam szminkę u_u.

Widocznie klasa II B uznała to za idiotyczne i nie

dołączyła tego do atrakcji otrzęsin. I prawidłowo! Szkoda, że otrzęsiny nie odbyły się na błoniach szkoły,

tak jak to było rok temu, no ale niestety pogoda była

niesprzyjająca ^^‟. Anna

Więcej na stronie 9.

To był wstrząs!

ROK 8 1/45 STR. 6

Przyjaźniłem się z Wieśkiem Słabym

i Jurkiem Samusikiem...

Czy bywa Pan w Zambrowie?

Widzi Pan jakieś różnice? Tak , bywam dosyć często u mojej

90- letniej matki i braci.

Jak Pan wspomina naukę

w Liceum im. Stanisława Ko-

narskiego?

LO w Zambrowie, pomimo

w i e l u p r o b l e m ó w

(SPORT!!!) wspominam

z s e n t y m e n t e m .

Ówcześni profesorowie (generacja wojenna) nie

uznawali kompromisów,

toteż nauka musiała być na pierwszym miejscu . Ale 97-

98% absolwentów kończyło

studia.

Czy już wtedy interesował się

Pan sportem?

Tak , sportem zainteresowałem

się bardzo wcześnie. Uprawia-

łem, co tylko się dało. A głównie piłkę nożną. Taki zespół był

w Zambrowie – ZKS . Jako jedy-ny uczeń LO grałem wyczynowo

w pierwszym zespole ZKS. Potem

studia AWF i specjalizacja tre-

nerska.

Kto rozbudził w Panu chęć

powiązania życia ze sportem?

Nie mieliśmy w tym czasie rozbu-dowanego systemu rozgrywek

szkolnych. Jak każdy sprawny

chłopak reprezentowałem szkołę w wielu dyscyplinach. Tańczyłem

nawet w zespole tanecznym.

Studia w AWF wyszły naturalnie, chociaż przyjaźniłem się jako

uczeń z Wieśkiem Słabym i Jur-

kiem Samusikiem.

Jakie dyscypliny uprawiał Pan

w LO? Wszystko co się dało: od LA,

Siatkówki , strzelectwa, piłki

ręcznej.

Kiedy było trzeba reprezentować LO w rozgrywkach wojewódzkich,

to startowałem

Gdzie Pan studiował?

AWF w Warszawie tuż po skończe-

niu LO w 1963 r.

Jak wyglądała Pana droga od lat

licealnych do dziś? Od czego

zaczęła się przygoda z cheerle-

adingiem, kiedyś tak mało

w Polsce popularnym ?

Różne były drogi. Kończyłem 3

specjalizacje (nie mylić z kursami).

Jestem trenerem I kl. piłki nożnej , I kl. piłki siatkowej i

trenerem klasy mistrzow-skiej w tańcu towarzy-

skim. Wokół tych dyscy-

plin obracało się moje całe dorosłe życie.

W roku 1988 doszedł

cheerleading. I przez 4 l a t a w y j e ż d ż a ł e m

na zawody do Japonii

(patrz: Historia Polskiego Cheerleadingu na www.

cheerleading.pl) I tak to

trwa już 20 lat. W tym roku obchodzimy razem

z żoną okrągły jubileusz.

W dniu 4X organizujemy w Warszawie CHEERLE-

ADEERS EUROGALĘ.

Takiej Imprezy jeszcze w Polsce nie było . Po raz

pierwszy rozegrane zosta-

ną zawody w kat. CHEER.

Jak powinien wyglądać strój

cheerleaderki i pompony?

Nie ma reguły. W Polsce jest to wypadkowa instruktorki i dziew-

cząt. Za granica są to sprawy

unormowane, różniące się jedynie barwami uczelni lub

szkoły. Pompony to raczej

uzupełnienie barw do stro-ju.

Jak powinna wyglądać

sama cheerleaderka?

Oj, tu jest problem. Obiego-

wa opinia brzmi, że to musi

być tzw. laska. Otóż nic bardziej mylnego. Makijaż, dobry

taniec i sprawność, ładny strój

powodują, że uroda jest (oczywiście bardzo dobrze jak

jest) mniej istotna.

Ciąg dalszy rozmowy

w następnym numerze

Wywiad z bardzo ciekawym człowiekiem. Przeprowadziła Milena Liżewska

Edward Krajewski – Absolwent naszego LO

(1963). Ukończył Akademię Wychowania

Fizycznego w Warszawie, kończył trzy spe-

cjalizacje. To trener I kl. piłki nożnej, piłki

siatkowej oraz trener klasy mistrzowskiej

w tańcu towarzyskim. Człowiek światowy.

Ojciec polskiego cheerleadingu.

S APERE AUDE STR. 7

Szum fal i pisk mew? Szum frytkownicy i pisk tłuszczu kurczaków z rożna. Szczerze? Nie zdawałam sprawy, że moje słowa wypowiedziane na łamach

Sapere spełnią się. Po ekstremalnym spływie kajakowym, nadmorskiej

plaży i szalonym pikniku Country wyjechałam podbijać stolicę. Restauracja na Saskiej Kępie. Praca przy kasie, przygotowywanie posiłków, a zwłasz-

cza smażenie frytek i zdejmowanie wyśmienitych kurczaków z rożna. Dużo

by opowiadać o przygodach z klientami, ale o szefostwie trzeba! Otóż ona – kobieta w wieku, cóż, no... Dojrzałym. Codziennie schodziła do nas na dół i

jak lwica broniła przed pretensjami kupujących, krzycząc najpierw Dzień-

doberki! Dzieńdoberki! Co więcej, nie mówiła Milena, powinnaś dłużej smażyć te frytki, ale Milena! Ona powinna dłużej smażyć te frytki. Przema-

wiała do nas w osobie trzeciej. Po pracy, dzwoniliśmy domofonem, szefo-

wa wychodziła na balkon i krzyczała Dobranocka! Do juterka! A my z wyszczerzonymi zębami udawaliśmy rześkich i pełnych sił witalnych machając rękami jak gromadka przedszkolaków. Szefowa była bardzo kultural-

na, ale potrafiła dać nam nieźle w kość, generalnie można ją nazwać matką chrzestną, bo wiele można się od

kobiety nauczyć. Dyscypliną nas brała. Szef? Cud miód malina! Do tego duuużo młodszy od żony i... Francuz! Dzień dobhy Miliena! Malutka! Uważiaj na tich schoodach! Trafił się też oczywiście czarny charakter w posta-

ci kucharza o niezbyt typowym poczuciu humoru. Gość lubił sobie klepnąć tu i ówdzie, a i na niecenzuralne

uwagi sobie pozwalał. Na szczęście już drugiego dnia pracy został potraktowany przeze mnie kopnięciem „louking” i dostał niezły ochrzan. Odczepił sięJ Ze mną się nie zadziera. Szkoda, że i ja na tym ucierpiałam, bo

o pomoc trudno było się go doprosić po tym incydencie...

My – licealistki – kobiety pracy. Faceci? Ich stać tylko na milczenie. Bo co tutaj opowiadać o

noszeniu cegieł. Dziewczyny zarabiają o wiele mniej, bo i praca lżejsza, ale doświadczenia mają

bogatsze.

36, 38? Już podaję! Kasia IIIb LO Pracowałam w sklepie z odzieżą dla kobiet przez tydzień. Zarobione pieniądze

przeznaczyłam na własne wydatki, a że wypłata nie była duża - konkretnych zaku-

pów nie zrobiłam. Miałam pracować trzy tygodnie, ale tylko jedna pracownica poszła na urlop, więc pracowałam przez tydzień. Ciekawych sytuacji nie było,

mówiąc szczerze, może poza faktem, że pojawiały się u nas klientki, które mierzyły

czterdzieści rzeczy i nie kupowały żadnej, albo te które przychodziły codziennie i mierzyły jedną rzecz, ale i tak jej nie kupiły. Szef i szefowa bardzo sympatyczni,

otwarci. Zachowywali się bardziej jak kolega i koleżanka z pracy, niż przełożeni.

Demotywacja i kumulacja nowych sił Marta IIa LO

Miałam pracować w sklepie spożywczym, takim chyba spożywczym. Nie wy-szło, bo nie. Nie było już miejsca, moje zostało zajęte przez kogoś innego. Stra-

ciłam więc ambicje i nie szukałam pracy gdzie indziej. Straciłam ochotę! To

mnie bardzo zdemotywowało. Ale plany na najbliższe wakacje są! W te wakacje idę do pracy, jadę na jakiś obóz. W ostatnie trochę mnie przyćmiło, ale nabrałam

siły na nowe wyzwania.

Ciąg dalszy na s. 13

ROK 8 1/45 STR. 8

MATERIAŁY DLA UCZNIÓW NA TEMAT

ZWIĘKSZENIA EFEKTYWNOŚCI WŁASNEGO UCZENIA SIĘ.

(przygotowała Agnieszka Modzelewska)

1. W miarę możliwości ucz się zawsze przy tym

samym biurku (stole), siedząc na tym samym

krześle, fotelu.

2. Bądź zainteresowany tym, czego się uczysz.

Nawet w pozornie trudnym tekście można

znaleźć interesujące wątki. Dłużej pamięta-

my pozytywne emocje.

3. Nie pozwól by Cię ogarnęło zniechęcenie. Nie

można oczekiwać sukcesów obrażając pamięć

i wciąż powtarzając „moja pamięć jest

do niczego”. Myśl pozytywnie – nie dopusz-

czaj do świadomości myśli o braku zdolności,

lenistwie, zbyt wymagającym nauczycielu (to

czynnik, na który nie masz wpływu). Nega-

tywne emocje utrudniają zapamiętywanie.

4. Zaczynaj naukę od najtrudniejszego dla

Ciebie materiału, aby w miarę rosnącego

zniechęcenia było łatwiej Ci się uczyć.

5. Nie ucz się po kolei przedmiotów pokrewnych

(np. angielskiego i niemieckiego), gdyż infor-

macje będą na siebie zachodzić, co spowoduje

zniekształcenia i utrudni zapamiętywanie. Ucz

się na przemian różnych przedmiotów, hu-

manistyczne przeplataj ścisłymi.

6. Staraj się zrozumieć sens tego co się uczysz.

Dużo łatwiej zapamiętasz tekst z sensem niż

zestaw bezsensownych głosek. Spróbuj wła-

snymi słowami powtórzyć przeczytany mate-

riał.

7. Bądź aktywny i angażuj wiele zmysłów w trakcie

zapamiętywania: ucz się na głos, rysuj wykresy,

wystukuj rytm, spaceruj (ruch sprzyja lepszej pracy

mózgu). Wyobraź sobie rzeczy czy zdarzenia,

o których czytasz.

8. Szukaj śmiesznych skojarzeń. Udowodniono, że

łatwiej zapamiętujemy rzeczy dziwne, niezwykłe,

zaskakujące.

9. Wybieraj ważne informacje, rób notatki, podkreślaj

najważniejsze informacje kolorową linią.

10. Kiedy się uczysz rano, czy wieczorem? Zależy to

od dobowego rytmu temperatury naszego ciała –

czy należysz do „skowronków” i dobrze funkcjonu-

jesz z rana, czy jesteś „sową”, która zdecydowanie

woli wieczorną porę. Ważne jest też, czy uczysz się

nowych rzeczy, czy utrwalasz i powtarzasz wia-

domości. Zadania wymagające pamięci krótko-

trwałej najsprawniej wykonujemy między godziną

8 a 11. Z kolei godziny wieczorne bardziej sprzyjają

wydobyciu informacji z pamięci długotrwałej.

W godzinach rannych zapamiętujemy więcej kon-

kretnych szczegółów, w tym również nieistotnych,

lecz szybko je zapominamy. Natomiast po połu-

dniu uczymy się ze zrozumieniem, koncentrujemy

się na znaczeniu informacji i zapamiętujemy je

na dłużej.

11. Jak zapamiętać na dłużej? Szukaj związków

między tym, czego się uczysz, a tym co już wiesz.

(Ciąg dalszy na stronie 9)

S APERE AUDE STR. 9

Dzięki takim powiązaniom nowe informacje znajdą miejsce w pamięci i łatwiej je potem wydobędziesz.

12. Powtarzaj to czego się nauczyłeś. Zapamiętując, jednocześnie zapominasz. Powtarzając, przeciwdziałasz

zapominaniu.

13. Jak powtarzać? Podziel cały materiał na części. Zaplanuj, czego będziesz się uczył każdego dnia. Nie trać

zarazem z oczu całości.

14. Nie dopuszczaj do gromadzenia się zaległości.

15. Rób sobie przerwy, nie można uczyć się na okrągło. Powtarzaj materiał w niewielkich porcjach. Co-

dziennie, systematycznie, półgodzinne powtórki są skuteczniejsze niż długotrwałe sesje raz na miesiąc.

16. Nawet gdy już nauczyłeś się czegoś, powtórz jeszcze kilka razy, a zyskasz pewność, że informacja nie

umknie Ci na egzaminie.

17. Przypomnij sobie w warunkach do tych, w jakich się uczyłeś, odtworzenie w wyobraźni okoliczności

towarzyszących uczeniu zwiększa szansę przywołania informacji. Czasem zapominamy, po co przyszliśmy

do pokoju, lecz po powrocie w poprzednie miejsce natychmiast sobie przypominamy.

18. Stosuj specjale sztuczki na zapamiętywanie, czyli mnemotechniki.

(Ciąg dalszy ze strony 8)

29 września w naszej szkole odbyły otrzęsiny klas pierwszych

liceum. W szranki stanęły kocury

z pięciu klas. Konkurencje, przy-

gotowane przez II b LO, były

oceniane przez jury w składzie:

p. dyr. Krzysztof Wasiulewski, p. prof. Anna Gryka/ p. prof. Anna

Truchel i przedstawiciele klas

drugich.

Oczywiście nie muszę przypomi-

nać, że wygrała najwspanialsza,

najcudowniejsza i najbardziej

zasobna w mężczyzn I a. Do

najciekawszych konkurencji należały na pewno: próba

zmieszczenia jak największej

liczby osób na 1m2 i przedsta-wienie sobowtóra wychowawcy.

Kto tego nie widział, niech żału-

je... Albert Kotowski (I a) tak

idealnie odegrał p. prof. Marię

Dąbrowską, że w pewnym mo-

mencie chciałam powiedzieć

do niego per Pani profesor^^. Cał-kiem nieźle zostali przedstawieni

także p. prof. Andrzej Gniazdowski

i p. prof. Anna Rutkowska.

Ale tegoroczne otrzęsiny nie były

wcale takie jak zwykle. Otóż oka-

zało się, że I b próbowała przekupić komisję podrabianymi euro <nie

dość, że fałszerstwo, to jeszcze

korupcjaJ>, ale jury chyba się przestraszyło <w sumie to się nie

dziwię - CBK działa>.

Myślę, że otrzęsiny to fajna sprawa,

choć niektórzy uważają je za prze-

żytek. Ludzie, zamiast narzekać, cieszcie się, że nie mieliście 2

lekcji. II b się spisała, ale my

przygotujemy jeszcze lepszą i śmieszniejszą przeprawę do praw-

dziwego świata liceum. Strzeżcie

się przyszłe kociaki!!!

A i jeszcze na koniec coś, czego nie

wiedziałam jak wpleść w artykuł:

Miss i Misterem otrzęsin zostali:

Katarzyna Rakoczy i Albert

KotowskiJ

A i tak dla ścisłości wybory

zostały przeprowadzone przez

jednoosobową komisję i ich wynik jest niepodważalny.

Otrzęsiny – Ia górą

ROK 8 1/45 STR. 10

Pamiętnik przerażonej

maturzystki

1 września

Te wakacje wiele mnie nauczyły, zwłaszcza ciężka praca w restauracji (nie, nie na zmywaku!) i zmagania z klientami: cholerykami, flegmatykami, cudzoziemcami... Spełniłam moje wszystkie wakacyjne postano-

wienia. Nie ujawnię jakie... A szkoła? Poważnie, ucieszyłam się na widok mojej klasy. Ale to, co działo się

po rozpoczęciu roku szkolnego, rozpoczęło nowy etap: czego nie dotknę - wszystko się wali.

2 września Wszyscy mówią o studiach. Uczelnie, rekrutacje, matura... Staram się nie wypowiadać, ja wiem, gdzie idę

(idę!?) i jakie warunki muszę spełnić. Czuję się jakbym była w II LO, już po radzie pedagogicznej... Jakiś

luz, czyżby zaraz wakacje? Chwila moment, a jak zachoruję na maturę? Jeśli będę miała gorączkę? A jak złamię rękę? Aaaaa!!!!!

3 września Życie jest takie zaskakujące, nazywasz kogoś przyjacielem, a później zostaje tylko usiąść na ławce i patrzeć

w nicość. Rozmyślam o tym, jak kiedyś było między nami pięknie, ale wiem też, jak często się kłóciliśmy. To już chyba nie ma sensu, może on naprawdę ma rację? Może ja po prostu j e s t e m beznadziejna, skoro

tyle rzeczy robię źle? Koniec, wolę być dla ciebie cieniem, niż zatruwać życie tobie i sobie, bo.. skutkiem

zatruwania życia tobie są twoje kazania. A po co mam się pogrążać, skoro i tak już czuję, że cała ta znajo-mość składa się z setek błędów, dwuznaczności i nieporozumień?

4 września

Kiedy najważniejsze dla mnie osoby stwierdzają, że się na mnie zawiodły, a ja wciąż nie mogę tego zrozu-

mieć i nie mam sił się tłumaczyć, daję sobie spokój i skupiam na tym, co wychodzi mi najlepiej. Jak czło-wiek się wkurzy albo zasmuci, korzyść jest jedna - wena. Rysuję, rysuję, rysuję... Dobrze, że w tv nie ma już

wakacyjnych powtórek tylko normalne seriale.

5 września Ostatnie dni wcale nie należą do najlepszych, tyle wspomnień nie daje mi spokoju. Żadna jesienna depresja, strach przed maturą, mus nauki, sterta fakultetów i kursów, tylko... pustka.. Wielka, wielka pustka w sercu.

Nie można nieskończenie wiele razy zawracać głowy tym kilku ważnym osobom, na siłę ich zatrzymywać.

Zaciskam zęby i idę dalej. Tak mi smutno. Nie wiem, czy źle interpretowałeś moje zachowania, czy ubrałam

myśli w złe słowa. Pewnie i inni coś od siebie dodali. Bezsens. Jestem zawieszona w czasie i przestrzeni,

rzucam się wir obowiązków i czuję, jak jestem coraz dalej od ciebie i ciebie i ciebie. Umówiłam się z AP na sobotę, pokrewna dusza, też niezrozumiana jak ja. Oh oh oh już się nie rozczulam.

6 września Nie mam po co patrzeć na telefon ani tkwić na GG. Najdziwniejsze jest to, że albo rozpamiętuję przeszłość,

albo totalnie zapominam o istnieniu tych osób. Dlaczego zawsze ze skrajności w skrajność!? 20 września spotkanie organizacyjne naszej szkoły rysunku... Nowi ludzie. O tyle lepiej, że ja już 2 rok zaczynam, teraz

czas na grupę zdeterminowaną. Jestem trochę bardziej pewna siebie. Może spotkam kogoś ciekawego? :)

8 września

W sobotę z AP było bardzo miło. Jak sama stwierdziła, widać, że jesteśmy z jednej gazety J. Dziś wszystko co do fakultetów, kursów i korków jest ostatecznie (miejmy nadzieję) ustalone. Ciekawe tylko, co z aerobi-

kiem!? Królik i rybka jeszcze nie zdechły, a ja już mam nowe hobby. Botanika! Jest co najmniej 9 rodzajów

dracen, dzisiaj kupiłam już drugą! Nie mogłam się powstrzymać, jeden kwiatek, a życie odmienia. Rododen-drony wcale nie są ładne, za to filodendrony różne różniaste... Dla osób, u których zaczęła się już jesienna

depresja, polecam wyciszenie, kwiaty doniczkowe i Boba Marley‟a! W skrajnych przypadkach wpiszcie

w wyszukiwarce ........ [ocenzurowano ] i cieszcie się, że są ludzie dziwniejsi od was.

S APERE AUDE STR. 11

Udusić torebką foliową W dzisiejszym świecie ludzie zaciskają sobie na szyi wiele pętli.

Jedną z nich spleciono z torebek foliowych.

Jedni zwą je reklamówkami, inni siatkami. W mniejszych miastach sklepy wyposa-żone są w ich niewyobrażalne ilości. Większe sieci handlowe opłatę pobierają tylko za duże firmowe reklamówki. Te zwykłe ekspedient wydaje za darmo. Jedyna zmiana w zwykłych sklepach to przewieszenie ich w miejsce dostępne tylko dla sprzedawcy. Jak się domyślam po to, żeby klienci nie wyrywali ich po kilka na raz tylko po to, żeby je zaraz cisnąc na traw-nik. Chodzi tutaj oczywiście o efekt cieplarniany. Jesteśmy bombardowani zmianami w postępowaniu związanymi z bezpieczeń-stwem naszej planety. Pewnego razu odwiedziłam Biedronkę w dużym polskim mieście. Ko-bieta, która stała przede mną w kolejce, zapłaciła i poprosiła o „siatkę” chcąc spa-kować zakupy. Ekspedientka podała to-rebkę i przypomniała o zapłacie. Kobieta zdenerwowała się i wyjęła swoje zakupy. Upchnęła je w podręcznej torbie i powie-działa grzecznie, aczkolwiek stanowczo, że nie ma zamiaru płacić za zwykłą fo-liówkę.

Z jednej strony byłam pełna podziwu. Ktoś inny zapłaciłby, bo nie chciałoby mu się przepakowywać zaku-pionych rzeczy albo po prostu by się wstydził. Ale co z ratowaniem świata? O tym zaczęłam myśleć po dłuższej chwi-li. Nie wiedziałam już, czy w duchu obsta-wać za kobietą czy Biedronką. W drodze powrotnej zaczęłam zastanawiać się nad tym głębiej. W końcu trzeba jakoś zmusić ludzi do tego, by używali wielorazowych toreb z tkaniny. Po złożeniu zajmują mało miejsca.

Najpierw jednak musimy zacząć segregować śmieci, a ludzie zajmujący się ich wywozem nie powinni pakować wszystkiego do jednego wora. Każda reklamówka trafia do kosza na plastik tylko po to, żeby zmieszać ją z resztkami jedzenia, kiedy przyjedzie śmie-ciarka. A w sklepach przy kasie powinna widnieć jasna informacja. Torebek foliowych nie wydajemy. Najlepiej na drzwiach wejściowych.

Usiadła mi na ramieniu biedronka. A leć sobie. Najważniejsze to mniej gadać, a wię-cej robić. Trzeba zacząć działać. Może warto skontaktować się z „kimś wyżej” w sprawie se-gregacji odpadów?

Malina

ROK 8 1/45 STR. 12

Dwugłos w sprawie mundurków

Mundurki to temat, który budzi bardzo skrajne uczucia. Rodzice i nauczyciele najczęściej uważają, że to świet-ny sposób na to, by szkoła nie stała się rewią mody, ale przeważa opinia, że wprowadzenie mundurków to

głupota. Uczniowie nie mają możliwości wyrażenia siebie przez strój, a poza tym to chyba tylko zgolenie

wszystkim głów na łyso i nakaz noszenia piżamek w czarno - białe paseczki przyniosłyby pożądany efekt .

Pomimo anulowanego w tym roku szkolnym obowiązku noszenia mundurków w wielu

szkołach, w tym naszej, dyrekcje postanowiły

pozostać przy tym rozwiązaniu. Dlaczego?

Pomysł wprowadzenia mundurków od po-

czątku wzbudzał kontrowersje zarówno

wśród uczniów, jak i wśród nauczycieli

i rodziców. Jednak w roku szkolnym 2007/08

mundurki w szkołach stały się faktem. Po-

mysł sam w sobie nie jest zły.

Z drugiej strony jednak mundurki zostały

wprowadzone “na wariata”, bez wcześniej-

szego gruntownego planu i ustaleń. Nikt z MEN-u nie zaproponował publicznej deba-

ty na ten temat, jakby obawiano się, że po-

mysł nie zostanie przyjęty.

Notabene, pomysł dobry. Mundurki wcale nie

są ograniczeniem uczniowskiej wolności. Ich

cel jest jasny: skończyć z rewią mody w szkołach. Jak ma się czuć dziewczyna

w przyciasnym sweterku przy panience

w spodniach za 300 zł i markowej bluzie prosto ze sklepowej witryny? Z pewnością

nie najlepiej. Młodzież musi nauczyć się

jednej podstawowej zasady: to, że masz

na sobie gorszy ciuch, nie czyni cię gorszym

człowiekiem. Banalne, ale prawdziwe. Naj-głupsza opinia na temat mundurków, z jaką

się spotkałam: „Mundurki to powrót do

czasów socjalizmu!” O matko i córko! Jak 15-letnia dziewczyna, która o socjalizmie wie

tylko od rodziców i z książek, może rozgła-

szać tak buńczuczne opinie!

Mundurek ma by ć strojem godnym szkoły

i zakrywać to, co ma być zakryte. Ta kwestia

dotyczy zwłaszcza dziewcząt. Dekolty, od-słonięte ramiona i brzuchy mogą się podobać,

ale chłopakom bynajmniej nie przywodzą

na myśl fizyki czy chemii.

Może ewentualnie biologię... Cóż, niby

o gustach się nie dyskutuje, ale uważam, że

mundurki to dobry pomysł. Szkoda tylko, że

inicjatywa ta została przez MEN tak fatalnie

zrealizowana.

Jeszcze szmata, czy już mundurek

No cóż, nie da się ukryć, że najbardziej nas interesuje, jaki jest ten mundurek. Wiadomo, że całkiem inaczej nosi się

ciekawie uszyty, a jednak pasujący większości strój, niż workowate kamizelki, które wyglądają jak zabarwiony wo-

rek na ziemniaki. Ktoś może powiedzieć, co mnie to ob-

chodzi. Przecież JA w tym czymś nie chodzę <z czego się

bardzo cieszę i mam nadzieję, że tak zostanie>, ale szkoda

mi tych gimbusów, którzy zakładają je codziennie z nie-

ukrywanym obrzydzeniem.

Teoria a praktyka

Niby wprowadzenie mundurków miały sprawić, że nikt nie

będzie zwracał uwagi na strój kolegi czy koleżanki, a tak naprawdę to pod mundurkiem widać ubiór w całej okazało-

ści. Wystarczy tylko rozpiąć guziczek... Pomijam już to, ile

jest osób, które tylko udają, że ten mundurek noszą. Takich osobników jest całkiem sporo, mimo że na korytarzach

i w klasach czujne oczy śledzą migających się od zakładania

odgórnie ustalonego wdzianka.

I co myślą o tym inni :

W mundurku czuję się, jak w kaftanie bezpieczeństwa,

uciska moją klatę... (W. Szekspir vel. Krzychomer)

Nie nosić mundurków, bo brzydkie, niewygodne, nieprak-tyczne, w ogóle to wstyd, już nawet a podstawówkach nie

noszą. (Anonimowa

Aśka) Weeeź... Mundurki???

No coment. Powiem krótko: szma-

ty, które się drą.

Justyna Chudzik

Beata Rykaczewska, I a LO

A taki mundurek

dla licealisty za-

projektowali

uczniowie Ia LO

S APERE AUDE STR. 13

Mimo wszystko my też nie miałyśmy lekko. Wielka odpowiedzialność nad dzieć-mi, niecierpliwi klienci, obolałe nogi i skwar. A co z gimnazjalistami? A z faceta-

mi? Tego dowiemy się w następnym odcinku z cyklu Z dyktafonem w kawiarence:)

Malina

Super-niania pod Warszawą

Basia IIId LO

Pracowałam w Kawęczynie pod Warszawą jako opie-kunka do dzieci. Moimi podopiecznymi byli: Gosia (5)

i Marysia (9). Praca nie była ciężka, bardzo lubię dzie-

ci. Nie planowałam pracować jako opiekunka, znala-złam tą pracę przypadkiem. Miałam pracować w McD-

onald‟s, ale ta posada okazała się lepsza. Jestem zadowolona ze swojego wyna-

grodzenia, chociaż nie było bardzo wysokie – starczyło mi na wszystko. Musia-łam część oddać mamie za wakacje, kupiłam sobie nowe ubrania, a i jeszcze tro-

chę zostało.

Dawno, dawno temu...

Kiedy zabrakło mądrego Prometeusza, ludzie poczuli się opuszczeni, bezbronni, gdyż był ich nauczycielem i

opiekunem. Wtedy pojawił się jego siostrzeniec, Belferus. Postanowił on pójść w ślady wuja i tak jak on uczyć

młodzież.

Każdego ranka Belferus zbierał młodych ludzi na placu w centrum miasta i uczył ich pisania, czytania, a także

różnych rzemiosł. Nazwał ich uczniami Po całej Grecji szybko rozeszła się wieść o społecznej działalności

Belferusa. Z każdym dniem na placu pojawiało się coraz więcej osób. Lecz nie wszystkim podobało się to, co robił Belferus. Jego młodsi bracia- Leserus i Wagarus pragnęli zniszczyć ład i porządek, wprowadzony przez

Belferusa. Postanowili, że na plac wyślą swoich szpicli, którzy będą przeszkadzać w lekcjachJ.

Następnego dnia jak zwykle na placu pojawili się uczniowie, ale wśród nich znaleźli się także wysłannicy Leserusa i Wagarusa. Swoje zadanie wykonywali idealnie. Cały czas jedli, gadali, rzucali się papierkami, wy-

syłali smsy i słuchali Mp8J. Kiedy zaczęli bić się krzesłami, Belferus nie wytrzymał i po prostu wyrzucił ich z

placu. Dowiedział się, że nie byli to jego uczniowie. Udał więc się do swojego kuzyna Identyfikatorusa, aby jakoś oznaczyć swoich uczniów. Wymyślili, że każdy uczeń miał mieć przypiętą do piersi plakietkę z imieniem

i nazwiskiem oraz pieczęcią Belferusa. Z czasem te plakietki nazwano identyfikatorami <wśród uczniów bar-

dziej popularna była nazwa- blaszkiJ>.

Leserus i Wagarus nie mogli znieść myśli, że Belferus pokrzyżował im plany. Nie należeli do ludzi, którzy

łatwo się poddają. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Podrobili pieczęć swojego brata i z fałszywymi

identyfikatorami udali się na plac. Zaczęli namawiać uczniów do opuszczania lekcji. Zamiast na nauce, spędza-li czas na łąkach, w lasach, nad rzeczkami, w barachJ. Z każdym dniem na lekcjach pojawiało się coraz mniej

uczniów.

Pewnego dnia na plac nikt nie przyszedł. Zdenerwowany do czerwoności Belferus pomyślał: Tego już za wie-le! Ja ich teraz załatwię. Wybudował wielki gmach, z tylko jednym wyjściem i kratami w oknachJ. Zapędził

wszystkich uczniów do budynku i zamknął ich stawiając przy drzwiach strażników, dzisiaj powszechnie nazy-

wani woźnymi. I w ten właśnie sposób powstała pierwsza, niczym nie różniąca się od współczesnych, szkoła.

Bajeczka

dla (nie)grzecznych dzieci Beata Rykaczewska, I a LO

Ciąg dalszy ze s. 7 Baby-sitter w Norwegii Karolina IIIa LO

Pracowałam w wakacje pilnując dwójki dzieci znajomych, pięcioletniego chłopca i siedmioletniej dziewczynki, w Norwegii. Było super. Pracowałam długo - miesiąc.

Wypłatę przeznaczyłam na życie towarzyskie. Wszystko się rozpłynęło od razu,

kiedy skończył się lipiec.

ROK 8 1/45 STR. 14

Nowe w naszej gazecie! Hej . Nazywam się Wioleta Kazimierska. W tym roku szkolnym dołączyłam do grona

uczniów ZSO w Zambrowie i redaktorów

„Sapere aude”. Interesuję się grą w badminto-na, a także siatkówką. Moim hobby jest ta-

niec, ale nigdy nie miałam odwagi zapisać się

na żadne zajęcia w tym kierunku. Interesuję się życiem gwiazd i ciekawostkami z nimi

związanymi, dlatego lubię przeglądać różne

portale typu „Plotek” czy „Pudelek”, które są moją codzienną lekturą. Słucham głównie

popu, r‟n‟b i hip - hopu, a moją ulubioną

wokalistką jest Kat DeLuna. Najczęściej oglądam horrory i thrillery, ale wzruszają

mnie także komedie romantyczne. Moim

nałogiem jest uzależnienie od słodyczy,

zwłaszcza od krówek i białej czekolady.

Wolny czas spędzam głównie na spacerach z przyjaciółmi oraz oglądaniu MTV i TVN -

u. Jestem właścicielką ślicznej papużki fali-

stej o imieniu Lola, której śpiew sprawia, że codziennie rano budzę się z pozytywnym

nastawieniem.

Nazywam się Justyna, mam 16 lat i jestem

dziewczyną troszkę zwariowaną, troszkę inteli-gentną. Jestem urodzoną optymistką. Mam

mamę, tatę, 2 braci oraz siostrę. Och, zapo-

mniałabym o moim psie, Niedźwiedziu, który wygląda tak, jak się wabi. Moimi ulubionymi

przedmiotami szkolnymi (poza dzwonkiem )

są historia i WOS. Moją największą pasją jest

siatkówka w każdym wydaniu. Uwielbiam

zarówno grać, jak i oglądać ten wspaniały

sport. W przyszłości chcę zostać dziennikarką sportową piszącą oczywiście o siatkówce lub

PR-owcem. Moim największym marzeniem

jest pojechać na MŚ w siatkówce 2014 roku, które odbędą się w Polsce (na co fanom piłki

nożnej przyjdzie poczekać 1000 lat).

Tak d

la p

rzyp

omni

enia

...

S APERE AUDE STR. 15

ROK 8 1/45 STR. 16

sapere aude,

Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

Redakcja: M. Liżewska (IIIb LO), – red naczelny, A. M. Miścicka (IIdLO),

B. Rykaczewska, J. Dąbrowska, W. Kazimierska (Ia LO), J. Piechocińska (IIIdG)

Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,

e-mail: [email protected]

Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska

Skład i księgowość: Robert Mrozowski

Nakład: 120 egz.

Rozrywka

Szare

komórki zawiodły?

Jest na to rada!

1– 2008/2009

ważne do 10 listopada

Pisze że bez serc oraz ducha są ludzie

jak szkielety, bez woli.

Młodość prosi, by dodała mu skrzydeł,

usprawniła, by mógł się wznieść ponad

szkielety.

W kupie siła (z interpretacji Ody

do młodości)

... z Internetu

Na WF nigdy nie pojęłam czemu ZAWSZE musimy grać

w siatkówkę i czemu pan trener nigdy nie zmienia swojego żółte-go polo ;) (figa)

Dlatego maturę z maty można zdać bez znajomości całek

i różniczek. Większość osób już % przerastają i potem wierzą w "kredyty 0%". (jimmyjazz)

Dwa pociągi wyjeżdżają jednocześnie z przeciwległych kierun-

ków. Z punktu A do punktu B. Oblicz; na który kilometr musi

wyjechać karetka. (gosc)

Co poeta miał na myśli:) Pewnego razu interpretowałam wiersz

gdzie pojawił się motyw srebrnej kuli ja zaczynam, że chodzi

pewnie o księżyc a nauczycielka że nie, że to siwa głowa;) (heca7)

Z podstawówki - jak bohater "Katarynki" mógł normalnie

funkcjonować, skoro "czoło urosło mu do kołnierzyka?!"

Tego nigdy w szkole nie rozumiałem

Państwo Łęccy byli w ciężkim stanie

finansowym.

W swoim smutku nie mogli odnaleźć

końca.

A lata ciągle idą...

Nie matura, lecz chęć szczera... Prawdziwe...