Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół … · 2010-09-27 · my! Notabene: coś się...
Transcript of Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół … · 2010-09-27 · my! Notabene: coś się...
S APERE AUDE STR. 1
W TYM NUMERZE:
Gangsterka zakończona 4
Wywiad 6
The workers 7
W sprawie mundurków 12
Komiks 15
Cóż... Witamy po wakacjach.
Na pewno dla każdego były one wyjątkowe i zleciały szybciej niż
te ostatnie, ale nie ma tego dobre-
go co by na złe nie wyszło – jest rok szkolny! Cieszmy się i raduj-
my! Notabene: coś się kończy,
coś zaczyna... W tej jesiennej depresji dostrzeżmy pozytywy!
W końcu macie upragniony
i wytęskniony numer Sapere aude, być może na tej nudnej
lekcji jego lektura umili wam czas Żarcik taki... Ekipa nieco
się zmieniła, o czym macie oka-
zję przekonać się, przerzucając
parę kartek dalej. Nowe twarze,
nowe pomysły, nowe oblicze! W najbliższych numerach czytaj-cie: Jak się sprawy mają z halą
sportową? Co do powiedzenia
mają nam (nie całkiem) nowi nauczyciele? Mundurkom tak,
czy nie? Relacje z wakacyjnej
pracy, wywiad z bardzo cieka-
wym absolwentem naszego LO
i pamiętnik maturzystki. Tym
razem nieco roztargnionej i po-święcającej się bardziej wolnym
refleksjom niż samej maturze.
Oraz tradycyjnie – komiks An-
ny, czyli to co pierwszorzędnie
musi być oblookane. A dziś na
deser Fanfiakowy finał, czyli coś
o filmie gangsterskim nakręco-
nym przez aktualnych i byłych
uczniów naszej zacnej szkoły. Ale to nie wszystkoooo... Raz,
raz! Czytać! A w nagrodę wyciąć
sobie jajo – kupon na dodatkowe życie w naszej szkolnej grze.
Malina
Rok 8 Nr 1/45
Październik 2008
Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie
sapere aude
Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
Trwa III wojna światowa. Zaczął się gigantyczny bój między
maturzystami. Temat główny w szatniach od w-f‟u: gdzie stud-
niówka!? Zdania są podzielone, chłopcy pozostają raczej bierni,
za to dziewczyny ciągają się za włosy. Szykują się walki (nie,
chłopcy, nie w kisielu). Poważna rozterka i mnóstwo argumen-
tów: za i przeciw.
Zwolennicy tradycji i rytuału
zżywania się klasy podczas stro-
jenia sali są za opcją studniówki
w szkole. Fanatycy życia bez
obowiązków – czyżby mało
kreatywni i pracowici? – stawia-
ją na opcję a la wesele – wynaj-
mujemy salę. Co robić? Co ro-
bić?
Już w następnym numerze!
Ostrzegam – obiektywna nie
będę! Sapere aude jest za trady-
cją!
WWS, czyli Wielka Wojna
Studniówkowa Sobowtór Roku. Z otrzęsin
ROK 8 1/45 STR. 2
K alendarz
czerwiec – wrzesień
17 czerwca - odbyła się w naszej szkole V Sesja Ekologiczna
pod hasłem „Globalne ocieplenie – globalny problem. Została
przygotowana przez uczniów gimnazjum i liceum pod kier. p.
prof. G. Szumowskiej. Wśród zaproszonych gości znaleźli się:
Starosta Zambrowski – p. S. Rykaczewski, Wicestarosta – p. S.
Krajewski, Inspektor do Spraw Oświaty – p. D. Pilch, Naczel-
nik Wydziału Infrastruktury i Rolnictwa – p. K. Gosk, Inspek-
tor ds. Ochrony i Kontroli Środowiska – p. H. Brulińska, Kie-
rownik Biura Obsługi Szkół – p. E. Bączyk. Zaproszono także
nauczycieli biologii oraz uczniów z zaprzyjaźnionych szkół –
Gimnazjum nr 1 w Zambrowie, Gimnazjum w Kołakach Ko-
ścielnych i Szumowie.
Droga Młodzieży!
Pragniemy serdecznie powitać wszystkich inteligentnych
i świątobliwych uczniów, a także trzeźwo myślących nauczy-
cieli, którzy pragną zasiać nowe ziarna wiedzy w Waszych
umysłach.
Mamy nadzieję, że uczniowie wykiełkują niczym żyzna gleba,
dając obfite plony wiedzy oraz z szybkością błyskawicy przy-
swoją nabyte wiadomości. Jesteśmy głęboko przekonani, iż
nasza wysoko ceniona kadra pedagogiczna sprawi, że niczym
waleczni rycerze będziecie godnie reprezentować tą placówkę
i właściwie wykorzystywać uzyskane w niej umiejętności jako
znani i wychwalani specjaliści.
W minionym roku szkolnym 2007/2008 nasi wszechmocni
absolwenci bez żadnych niechlubnych wyjątków zdali najważ-
niejszy egzamin ich życia. Oczekujemy, iż z uśmiechem
na ustach powtórzycie wyczyn waszych drogich poprzedników.
Jesteśmy przekonani, że nasza placówka pozwoli Wam
na wybranie odpowiedniego kierunku po wyfrunięciu ze szkol-
nego gniazda. Życzymy powodzenia w walce z niechcianymi
stopniami i nie zawsze wspaniałomyślnymi nauczycielami!
Wioleta Kazimierska, kl Ia
29 września - odbyły się
otrzęsiny klas pierwszych
gimnazjum (na 3 i 4 godzinie
lekcyjnej) i liceum (5- 6 lek-
cja). Po dwóch godzinach
męki kociaki stały się prawo-
witymi uczniami naszej szko-
ły. Zawody w gimnazjum
wygrała klasa Ic, a potem
kolejny Ia, Ib i Id. A w li-
ceum triumfowała Ia, drugie
miejsce zajęła Ie, trzecie Id,
czwarte Ib i ostatnie, honoro-
we Ic.
Nie lubię wakacji
Hura, wakacje -_-! Tak, wszyscy
się na nie cieszą, ale ja jakoś
nie... Nie lubię wakacji. Owszem, odpoczynek od szkoły rzecz
ważna, ale gdy sobie pomyślę o
wakacjach, to wołałabym w tym czasie jednak iść do szkoły.
Powód? Piekielny gorąc... w
wakacje jest taki skwar, że moż-na się usmażyć na chrupkę x_x.
Pot leje się z człowieka strumie-
niami, nieważne, jakich antyper-spirantów by używał >>‟. Dodat-
kowo jeszcze ogromna nuda ~~‟.
Owszem, jak się gdzieś wyjedzie nad morze, jezioro, w góry, za
granicę, to jeszcze jest w miarę ciekawie, ale poza tym? Nic
tylko siedzisz w domu i patrzysz
jak tłuszcz ci się odkłada w bio-derkach -_-„. Tak, wyjść na spa-
cer można, ale przy 30-
stopniowym upale, by potem dostać udaru? A jak nie słońce, to
burza z piorunami. Dziękuję,
postoję... Co to jest - 60 nudnych, mono-
tonnych dni, których jedynym
plusem jest możliwość wstawa-nia po 10? Wakacje.
Anna
1 września - uroczyste rozpoczęcie nowego szkolnego
2008/ 2009
S APERE AUDE STR. 3
Trrrrygonometrrria! Do dziś mi słabo. I czy komukolwiek później to się przyda-
ło? Fizyka "licealna jako taka" - nuda,
nędza (te podręczniki sine i przyrządy z ery lodowcowej, kicha proszę Państwa. (trusiaa)
Mnie wczoraj, jak liczyłem o ile w danym wietrze mam zmienić kurs samolotu i jak to wpłynie na prędkość
względem ziemi. Gdyby nie sinus i arcus sinus minąłbym się z lotniskiem o 30km. Generalnie trygonometria w nawigacji jest podstawą. (maest ter)
Globalne ocieplenie –
globalny problem?
17 czerwca odbyła się V
Sesja Ekologiczna pod
hasłem „Globalne ocieple-
nie – globalny problem”.
Przygotowaniem sesji
zajęła się prof. Grażyna
Szumowska oraz ucznio-
wie klas Id LO i IIIb gim-
nazjum.
Zaczęło się lekko: kabare-
tem uczniów gimnazjum.
Później prowadzący –
Ignacy Skarzyński i Anna
Baczewska – wprowadzali
w coraz poważniejsze te-
maty: od ogólnego wyja-
śnienia, czym jest efekt
cieplarniany, co go powo-
duje, poprzez konsekwen-
cje na hipotetycznych
skutkach w przyszłości,
jeżeli dalej tak będzie,
kończąc. A na koniec
przedstawienie organiza-
torów sesji, rozdanie
ulotek i dziękujemy
za uwagę.
Część informacji wyda-
wała się być przesadzo-
na (słuchając tego
wszystkiego miałam
wrażenie, że za jakieś 5
lat usmażymy się jak
skwarki na tej naszej
Ziemi @@”), lecz nie
była – globalne ocieple-
nie stało się globalnym
problemem naszej plane-
ty, za który jesteśmy
odpowiedzialni my
wszyscy. I o tym właśnie
była ta sesja.
A strona techniczna?
Cóż, kabaret mógłby być
lepszy... na próbach wy-
chodziło to gimnazjali-
stom (teraz już licealistom
xD) znacznie naturalniej
i zabawniej, no ale stres
robi swoje. Również i re-
ferujących stres nie opusz-
czał. Świadczą o tym cho-
ciażby blade twarze,
„Porąbka żal” (a miało być
żar xD‟), jąkanie i kom-
pletny brak składu w wy-
powiedzi xD‟ (a przy mo-
jej „mowie” dodatkowo
jeszcze szwankował mi-
krofon x_x). Na drugim
apelu było na szczęście już
znacznie lepiej ^^. (i tak
była to jedna z lepiej zor-
ganizowanych imprez
w ubiegłym roku szkol-
nym ^^‟)
Wszyscy spisaliśmy się
na medal, mimo trudności
^^. Niestety, więcej takich
sympozjów już nie bę-
dzie... Prof. Szumowska
powiedziała, że to była
ostatnia zorganizowana
przez nią Sesja Ekologicz-
na... szkoda, co?
Anna Miścicka, IId LO
Tego nigdy w szkole nie rozumiałem
ROK 8 1/45 STR. 4
Gangsterka zakończona
Historia Gangsterska w reżyserii Patryka Adriana Krajewskiego to film, który budzi sprzeczne odczucia. Z jednej
strony irytujące są pewne niedociągnięcia – z racji przyzwy-
czajenia do filmów profesjonalnych – z drugiej niektóre ujęcia wprowadzają w zachwyt nad taką amatorką.
Zdecydowanie rzuca się w oczy Mateusz Czepow-
ski – nie ma się czemu dziwić, przyszłość wiąże z właśnie aktorską karierą. Gra naturalnie, ma dobrą dykcję, miły dla
ucha głos i dosyć oryginalny wygląd. Jacekowi Kowalewskie-
mu należy się duży plus, za rolę tak potulnego i sentymentalne-go gościa, a z tego względu, że bynajmniej prywatnie (mi) się
taki nie wydaje. Paweł Skuza idealnie pasuje do roli Podlaskie-
go, w moim mniemaniu dobrze akcentuje, jednak jego gra bardziej przypomina recytowanie wyuczonego tekstu. Nieco
nienaturalne. Pozytywnie zaskakuje Kamil Korytkowski, choć
może dlatego, że go znam zdaje mi się, iż chłopak w niektó-rych momentach bliski był ku temu by wybuchnąć śmiechem.
Grał przekonująco. Sam reżyser skłonił mnie do dalszego
oglądania dobrze dobraną muzyką i niezłym ujęciem szklanej kulki. Nie wiem po co kiczowaty tandetny pies na stole, ale
akcja z pierwszym telefonem do Folsa, klimat otoczenia, gita-
ra, Pismo Św. i butelka alkoholu (choć wywołują we mnie uczucie, ze gdzieś już to widziałam...) skłaniają do ponownego
oglądania filmu. To ta dobra strona, do której mogę zaliczyć
też samą fabułę. Widzę, że wiele scen zostało zmienionych, lub wyciętych,
doceniam poświęcenie. Ogólnie film ten, filmem akcji może i można nazwać, aczkolwiek trochę i na taki jest za szybki.
Brakowało mi dłuższych spokojnych, przemilczanych momen-
tów, które z filmów profesjonalnych robią po prostu filmy
długie.
Gdyby tak chłopcy mówili niektóre kwestie wolniej,
dodali wątek nie tyle miłosny co z jakąś babką, mieli profesjo-nalny sprzęt... film można by spokojnie oglądać na dużym
ekranie. Poziom wulgaryzmów odpowiadający przeciętnym
polskim produkcjom. Być może kiedyś zaczną w kinach pusz-czać „dorosłych młodzieniaszków”. Co jeszcze do pozyty-
wów? Reżyser też się pokazał. I to stylowo, z klasą – w epizo-
dycznej roli. Ot tak niepozornie. Zakończenie wzrusza. Może
to nieodpowiednie słowo jak na film gangsterski, ale wzrusze-
nie zaskakującym na swój sposób happyendem. Bo nie do
końca happy. Oprócz tego Ę i Ą (nie mylić z Ąckim), zdecydowa-
nie przesadzono z motywami, gdzie bohaterowie mówią z
pełnymi ustami, tudzież ciamkają, mlaskają, faflonią i fafluka-ją. Mimo to, podobał mi się Podlaski z pączkiem. Do worka ze zwłokami Ciuciu, mogli wrzucić coś cięższego i
podłużnego, albo porąbać go siekierą. Wspominałam o nieźle dobranej muzyce? Napisy końcowe i podzięko-
wania w porządku, ale gdzie jest napisane jaką muzykę wykorzystano!? Aha, brawa dla kostiumów i blond
włosów żółtego. Choć Podlaski też włosy miał siwe, ale brakowało mu zmarszczek. Co się dziwić, amatorka to
amatorka, ale jak dla mnie amatorka profesjonalna. Malina
S APERE AUDE STR. 5
Dnia 30.09.2008r. w naszej szko-le odbyły się obchody Święta
Patrona szkoły. Jak co roku uro-
czystość ta została połączona ze ślubowaniem uczniów klas
pierwszych. Już od rana w szkole
można było wyczuć uroczysty nastrój. Korytarze mieniły się
czarno - białymi barwami, a co
uważniejsi usłyszeli śpiew Can-tyleny. Nasz apel zaszczycili
swoją obecnością: Starosta Po-
wiatu Zambrowskiego - Stani-sław Rykaczewski, Wójt Gminy
Zambrów - Kazimierz Dmo-
chowski oraz Przewodniczący Rady Rodziców - Waldemar
Gniazdowski.
Uroczystość przebiegła zgodnie
z tradycją. Najpierw odśpiewanie
hymnu, potem przemówienia, ślubowanie i część artystyczna.
Naturalnie najbardziej zaintereso-
wał wszystkich ostatni punkt programu. Najpierw uczniowie II
a LO pod kierunkiem p. prof. Agnieszki Menteckiej przedsta-
wili spektakl poświęcony patrono-wi naszej szkoły - Stanisławowi
Konarskiemu. Pokazali oni, jak
wyglądała nauka za czasów pijara, tzn. uczniowie uczyli się na pamięć
regułek po łacinie.
Przeciwko temu wszystkiemu bun-
tował się Konarski, dzięki którego
reformom oblicze szkoły całkowi-cie się zmieniło. Przestało się liczyć
zwykłe „wkuwanie”, a na pierw-
szym miejscu postawiono przede wszystkim umiejętność logicznego
myślenia. Szczerze mówiąc, klasa
II a w bardzo z g r a b n y
i pomysłowy spo-
sób połączyła scen-k i z czasów
uczniowskich Ko-
n a r s k i e g o z czasem, kiedy był
nauczycielem, za
pomocą podróży w wehikule czasu.
Jednak największą furorę zrobił Łu-
kasz Całko, który pokazał, że „wcale nie tak łatwo jest być
dyrektorem”. Przedstawienie
podobało się, ale oczywiście nie ożywiło publiczności tak jak
piosenka „Niech mówią, że to nie
jest miłość” w wykonaniu nasze-
go Rubika (czyt. Piotra Bączyka)
i jego zespołowej koleżanki -
Marysi Rutkowskiej. Cała sala, wypełniona po brzegi uczniami,
odzianymi w komunijne garnitu-
ry, jak jeden mąż wyklaskiwała rytm. I powiedzmy sobie
szczerze, co my zrobimy, gdy
tego Rubika nam zabraknie...
Artykuł powstał w oparciu
o opinie zebrane w klasie I a
Co my zrobimy
bez tego Rubika?
Ale nawet pozytywny ^^. Otrzęsiny klas pierw-
szych liceum wypadły naprawdę całkiem fajnie.
Konkurencje były ciekawe, a kociaki chętne i gotowe do rywalizacji. Zwyciężyła klasa I A,
wychowankowie prof. Marii Dąbrowskiej. Gratulu-
jemy! Dla formalności informuję, że otrzęsiny
dla liceum przygotowała klasa II B LO.
Chyba nie muszę mówić, że jak zwykle było na sali
tak głośno, że kompletnie nie było słychać prowa-
dzących, bo to już jest tradycją naszych szkolnych imprez. Zastanawiałam się, czy nie poprosić II B
o scenariusz, by zobaczyć, o czym mówiono xD‟.
W każdym bądź razie szkoda, że czytali z kartek.
To otrzęsiny, jedna wielka heca, a nie jakiś nudna-
wy apel! Jak się mówi własnymi słowami, to na-
prawdę lepiej działa na odbiorcę. Tak na przyszłość
polecam. Ale właściwie od strony technicznej, otrzęsi-ny były dobrze przygotowane. Organizatorzy byli
zdyscyplinowani, panowali nad pierwszymi klasami
i publicznością (chociaż tego drugiego nie dało się do końca upilnować). Jak już pisałam na początku,
konkurencje były ciekawe, było ich sporo i pierwszo-
roczni chętnie brali w nich udział (no, z paroma po-tknięciami). Wyczyny pierwszaków oceniało pięcio-
osobowe jury.
Najbardziej podobało mi się to, że nie było kocenia.
Podczas ubiegłorocznych otrzęsin byliśmy cali wysma-rowani -_-„. Nawet we włosach miałam szminkę u_u.
Widocznie klasa II B uznała to za idiotyczne i nie
dołączyła tego do atrakcji otrzęsin. I prawidłowo! Szkoda, że otrzęsiny nie odbyły się na błoniach szkoły,
tak jak to było rok temu, no ale niestety pogoda była
niesprzyjająca ^^‟. Anna
Więcej na stronie 9.
To był wstrząs!
ROK 8 1/45 STR. 6
Przyjaźniłem się z Wieśkiem Słabym
i Jurkiem Samusikiem...
Czy bywa Pan w Zambrowie?
Widzi Pan jakieś różnice? Tak , bywam dosyć często u mojej
90- letniej matki i braci.
Jak Pan wspomina naukę
w Liceum im. Stanisława Ko-
narskiego?
LO w Zambrowie, pomimo
w i e l u p r o b l e m ó w
(SPORT!!!) wspominam
z s e n t y m e n t e m .
Ówcześni profesorowie (generacja wojenna) nie
uznawali kompromisów,
toteż nauka musiała być na pierwszym miejscu . Ale 97-
98% absolwentów kończyło
studia.
Czy już wtedy interesował się
Pan sportem?
Tak , sportem zainteresowałem
się bardzo wcześnie. Uprawia-
łem, co tylko się dało. A głównie piłkę nożną. Taki zespół był
w Zambrowie – ZKS . Jako jedy-ny uczeń LO grałem wyczynowo
w pierwszym zespole ZKS. Potem
studia AWF i specjalizacja tre-
nerska.
Kto rozbudził w Panu chęć
powiązania życia ze sportem?
Nie mieliśmy w tym czasie rozbu-dowanego systemu rozgrywek
szkolnych. Jak każdy sprawny
chłopak reprezentowałem szkołę w wielu dyscyplinach. Tańczyłem
nawet w zespole tanecznym.
Studia w AWF wyszły naturalnie, chociaż przyjaźniłem się jako
uczeń z Wieśkiem Słabym i Jur-
kiem Samusikiem.
Jakie dyscypliny uprawiał Pan
w LO? Wszystko co się dało: od LA,
Siatkówki , strzelectwa, piłki
ręcznej.
Kiedy było trzeba reprezentować LO w rozgrywkach wojewódzkich,
to startowałem
Gdzie Pan studiował?
AWF w Warszawie tuż po skończe-
niu LO w 1963 r.
Jak wyglądała Pana droga od lat
licealnych do dziś? Od czego
zaczęła się przygoda z cheerle-
adingiem, kiedyś tak mało
w Polsce popularnym ?
Różne były drogi. Kończyłem 3
specjalizacje (nie mylić z kursami).
Jestem trenerem I kl. piłki nożnej , I kl. piłki siatkowej i
trenerem klasy mistrzow-skiej w tańcu towarzy-
skim. Wokół tych dyscy-
plin obracało się moje całe dorosłe życie.
W roku 1988 doszedł
cheerleading. I przez 4 l a t a w y j e ż d ż a ł e m
na zawody do Japonii
(patrz: Historia Polskiego Cheerleadingu na www.
cheerleading.pl) I tak to
trwa już 20 lat. W tym roku obchodzimy razem
z żoną okrągły jubileusz.
W dniu 4X organizujemy w Warszawie CHEERLE-
ADEERS EUROGALĘ.
Takiej Imprezy jeszcze w Polsce nie było . Po raz
pierwszy rozegrane zosta-
ną zawody w kat. CHEER.
Jak powinien wyglądać strój
cheerleaderki i pompony?
Nie ma reguły. W Polsce jest to wypadkowa instruktorki i dziew-
cząt. Za granica są to sprawy
unormowane, różniące się jedynie barwami uczelni lub
szkoły. Pompony to raczej
uzupełnienie barw do stro-ju.
Jak powinna wyglądać
sama cheerleaderka?
Oj, tu jest problem. Obiego-
wa opinia brzmi, że to musi
być tzw. laska. Otóż nic bardziej mylnego. Makijaż, dobry
taniec i sprawność, ładny strój
powodują, że uroda jest (oczywiście bardzo dobrze jak
jest) mniej istotna.
Ciąg dalszy rozmowy
w następnym numerze
Wywiad z bardzo ciekawym człowiekiem. Przeprowadziła Milena Liżewska
Edward Krajewski – Absolwent naszego LO
(1963). Ukończył Akademię Wychowania
Fizycznego w Warszawie, kończył trzy spe-
cjalizacje. To trener I kl. piłki nożnej, piłki
siatkowej oraz trener klasy mistrzowskiej
w tańcu towarzyskim. Człowiek światowy.
Ojciec polskiego cheerleadingu.
S APERE AUDE STR. 7
Szum fal i pisk mew? Szum frytkownicy i pisk tłuszczu kurczaków z rożna. Szczerze? Nie zdawałam sprawy, że moje słowa wypowiedziane na łamach
Sapere spełnią się. Po ekstremalnym spływie kajakowym, nadmorskiej
plaży i szalonym pikniku Country wyjechałam podbijać stolicę. Restauracja na Saskiej Kępie. Praca przy kasie, przygotowywanie posiłków, a zwłasz-
cza smażenie frytek i zdejmowanie wyśmienitych kurczaków z rożna. Dużo
by opowiadać o przygodach z klientami, ale o szefostwie trzeba! Otóż ona – kobieta w wieku, cóż, no... Dojrzałym. Codziennie schodziła do nas na dół i
jak lwica broniła przed pretensjami kupujących, krzycząc najpierw Dzień-
doberki! Dzieńdoberki! Co więcej, nie mówiła Milena, powinnaś dłużej smażyć te frytki, ale Milena! Ona powinna dłużej smażyć te frytki. Przema-
wiała do nas w osobie trzeciej. Po pracy, dzwoniliśmy domofonem, szefo-
wa wychodziła na balkon i krzyczała Dobranocka! Do juterka! A my z wyszczerzonymi zębami udawaliśmy rześkich i pełnych sił witalnych machając rękami jak gromadka przedszkolaków. Szefowa była bardzo kultural-
na, ale potrafiła dać nam nieźle w kość, generalnie można ją nazwać matką chrzestną, bo wiele można się od
kobiety nauczyć. Dyscypliną nas brała. Szef? Cud miód malina! Do tego duuużo młodszy od żony i... Francuz! Dzień dobhy Miliena! Malutka! Uważiaj na tich schoodach! Trafił się też oczywiście czarny charakter w posta-
ci kucharza o niezbyt typowym poczuciu humoru. Gość lubił sobie klepnąć tu i ówdzie, a i na niecenzuralne
uwagi sobie pozwalał. Na szczęście już drugiego dnia pracy został potraktowany przeze mnie kopnięciem „louking” i dostał niezły ochrzan. Odczepił sięJ Ze mną się nie zadziera. Szkoda, że i ja na tym ucierpiałam, bo
o pomoc trudno było się go doprosić po tym incydencie...
My – licealistki – kobiety pracy. Faceci? Ich stać tylko na milczenie. Bo co tutaj opowiadać o
noszeniu cegieł. Dziewczyny zarabiają o wiele mniej, bo i praca lżejsza, ale doświadczenia mają
bogatsze.
36, 38? Już podaję! Kasia IIIb LO Pracowałam w sklepie z odzieżą dla kobiet przez tydzień. Zarobione pieniądze
przeznaczyłam na własne wydatki, a że wypłata nie była duża - konkretnych zaku-
pów nie zrobiłam. Miałam pracować trzy tygodnie, ale tylko jedna pracownica poszła na urlop, więc pracowałam przez tydzień. Ciekawych sytuacji nie było,
mówiąc szczerze, może poza faktem, że pojawiały się u nas klientki, które mierzyły
czterdzieści rzeczy i nie kupowały żadnej, albo te które przychodziły codziennie i mierzyły jedną rzecz, ale i tak jej nie kupiły. Szef i szefowa bardzo sympatyczni,
otwarci. Zachowywali się bardziej jak kolega i koleżanka z pracy, niż przełożeni.
Demotywacja i kumulacja nowych sił Marta IIa LO
Miałam pracować w sklepie spożywczym, takim chyba spożywczym. Nie wy-szło, bo nie. Nie było już miejsca, moje zostało zajęte przez kogoś innego. Stra-
ciłam więc ambicje i nie szukałam pracy gdzie indziej. Straciłam ochotę! To
mnie bardzo zdemotywowało. Ale plany na najbliższe wakacje są! W te wakacje idę do pracy, jadę na jakiś obóz. W ostatnie trochę mnie przyćmiło, ale nabrałam
siły na nowe wyzwania.
Ciąg dalszy na s. 13
ROK 8 1/45 STR. 8
MATERIAŁY DLA UCZNIÓW NA TEMAT
ZWIĘKSZENIA EFEKTYWNOŚCI WŁASNEGO UCZENIA SIĘ.
(przygotowała Agnieszka Modzelewska)
1. W miarę możliwości ucz się zawsze przy tym
samym biurku (stole), siedząc na tym samym
krześle, fotelu.
2. Bądź zainteresowany tym, czego się uczysz.
Nawet w pozornie trudnym tekście można
znaleźć interesujące wątki. Dłużej pamięta-
my pozytywne emocje.
3. Nie pozwól by Cię ogarnęło zniechęcenie. Nie
można oczekiwać sukcesów obrażając pamięć
i wciąż powtarzając „moja pamięć jest
do niczego”. Myśl pozytywnie – nie dopusz-
czaj do świadomości myśli o braku zdolności,
lenistwie, zbyt wymagającym nauczycielu (to
czynnik, na który nie masz wpływu). Nega-
tywne emocje utrudniają zapamiętywanie.
4. Zaczynaj naukę od najtrudniejszego dla
Ciebie materiału, aby w miarę rosnącego
zniechęcenia było łatwiej Ci się uczyć.
5. Nie ucz się po kolei przedmiotów pokrewnych
(np. angielskiego i niemieckiego), gdyż infor-
macje będą na siebie zachodzić, co spowoduje
zniekształcenia i utrudni zapamiętywanie. Ucz
się na przemian różnych przedmiotów, hu-
manistyczne przeplataj ścisłymi.
6. Staraj się zrozumieć sens tego co się uczysz.
Dużo łatwiej zapamiętasz tekst z sensem niż
zestaw bezsensownych głosek. Spróbuj wła-
snymi słowami powtórzyć przeczytany mate-
riał.
7. Bądź aktywny i angażuj wiele zmysłów w trakcie
zapamiętywania: ucz się na głos, rysuj wykresy,
wystukuj rytm, spaceruj (ruch sprzyja lepszej pracy
mózgu). Wyobraź sobie rzeczy czy zdarzenia,
o których czytasz.
8. Szukaj śmiesznych skojarzeń. Udowodniono, że
łatwiej zapamiętujemy rzeczy dziwne, niezwykłe,
zaskakujące.
9. Wybieraj ważne informacje, rób notatki, podkreślaj
najważniejsze informacje kolorową linią.
10. Kiedy się uczysz rano, czy wieczorem? Zależy to
od dobowego rytmu temperatury naszego ciała –
czy należysz do „skowronków” i dobrze funkcjonu-
jesz z rana, czy jesteś „sową”, która zdecydowanie
woli wieczorną porę. Ważne jest też, czy uczysz się
nowych rzeczy, czy utrwalasz i powtarzasz wia-
domości. Zadania wymagające pamięci krótko-
trwałej najsprawniej wykonujemy między godziną
8 a 11. Z kolei godziny wieczorne bardziej sprzyjają
wydobyciu informacji z pamięci długotrwałej.
W godzinach rannych zapamiętujemy więcej kon-
kretnych szczegółów, w tym również nieistotnych,
lecz szybko je zapominamy. Natomiast po połu-
dniu uczymy się ze zrozumieniem, koncentrujemy
się na znaczeniu informacji i zapamiętujemy je
na dłużej.
11. Jak zapamiętać na dłużej? Szukaj związków
między tym, czego się uczysz, a tym co już wiesz.
(Ciąg dalszy na stronie 9)
S APERE AUDE STR. 9
Dzięki takim powiązaniom nowe informacje znajdą miejsce w pamięci i łatwiej je potem wydobędziesz.
12. Powtarzaj to czego się nauczyłeś. Zapamiętując, jednocześnie zapominasz. Powtarzając, przeciwdziałasz
zapominaniu.
13. Jak powtarzać? Podziel cały materiał na części. Zaplanuj, czego będziesz się uczył każdego dnia. Nie trać
zarazem z oczu całości.
14. Nie dopuszczaj do gromadzenia się zaległości.
15. Rób sobie przerwy, nie można uczyć się na okrągło. Powtarzaj materiał w niewielkich porcjach. Co-
dziennie, systematycznie, półgodzinne powtórki są skuteczniejsze niż długotrwałe sesje raz na miesiąc.
16. Nawet gdy już nauczyłeś się czegoś, powtórz jeszcze kilka razy, a zyskasz pewność, że informacja nie
umknie Ci na egzaminie.
17. Przypomnij sobie w warunkach do tych, w jakich się uczyłeś, odtworzenie w wyobraźni okoliczności
towarzyszących uczeniu zwiększa szansę przywołania informacji. Czasem zapominamy, po co przyszliśmy
do pokoju, lecz po powrocie w poprzednie miejsce natychmiast sobie przypominamy.
18. Stosuj specjale sztuczki na zapamiętywanie, czyli mnemotechniki.
(Ciąg dalszy ze strony 8)
29 września w naszej szkole odbyły otrzęsiny klas pierwszych
liceum. W szranki stanęły kocury
z pięciu klas. Konkurencje, przy-
gotowane przez II b LO, były
oceniane przez jury w składzie:
p. dyr. Krzysztof Wasiulewski, p. prof. Anna Gryka/ p. prof. Anna
Truchel i przedstawiciele klas
drugich.
Oczywiście nie muszę przypomi-
nać, że wygrała najwspanialsza,
najcudowniejsza i najbardziej
zasobna w mężczyzn I a. Do
najciekawszych konkurencji należały na pewno: próba
zmieszczenia jak największej
liczby osób na 1m2 i przedsta-wienie sobowtóra wychowawcy.
Kto tego nie widział, niech żału-
je... Albert Kotowski (I a) tak
idealnie odegrał p. prof. Marię
Dąbrowską, że w pewnym mo-
mencie chciałam powiedzieć
do niego per Pani profesor^^. Cał-kiem nieźle zostali przedstawieni
także p. prof. Andrzej Gniazdowski
i p. prof. Anna Rutkowska.
Ale tegoroczne otrzęsiny nie były
wcale takie jak zwykle. Otóż oka-
zało się, że I b próbowała przekupić komisję podrabianymi euro <nie
dość, że fałszerstwo, to jeszcze
korupcjaJ>, ale jury chyba się przestraszyło <w sumie to się nie
dziwię - CBK działa>.
Myślę, że otrzęsiny to fajna sprawa,
choć niektórzy uważają je za prze-
żytek. Ludzie, zamiast narzekać, cieszcie się, że nie mieliście 2
lekcji. II b się spisała, ale my
przygotujemy jeszcze lepszą i śmieszniejszą przeprawę do praw-
dziwego świata liceum. Strzeżcie
się przyszłe kociaki!!!
A i jeszcze na koniec coś, czego nie
wiedziałam jak wpleść w artykuł:
Miss i Misterem otrzęsin zostali:
Katarzyna Rakoczy i Albert
KotowskiJ
A i tak dla ścisłości wybory
zostały przeprowadzone przez
jednoosobową komisję i ich wynik jest niepodważalny.
Otrzęsiny – Ia górą
ROK 8 1/45 STR. 10
Pamiętnik przerażonej
maturzystki
1 września
Te wakacje wiele mnie nauczyły, zwłaszcza ciężka praca w restauracji (nie, nie na zmywaku!) i zmagania z klientami: cholerykami, flegmatykami, cudzoziemcami... Spełniłam moje wszystkie wakacyjne postano-
wienia. Nie ujawnię jakie... A szkoła? Poważnie, ucieszyłam się na widok mojej klasy. Ale to, co działo się
po rozpoczęciu roku szkolnego, rozpoczęło nowy etap: czego nie dotknę - wszystko się wali.
2 września Wszyscy mówią o studiach. Uczelnie, rekrutacje, matura... Staram się nie wypowiadać, ja wiem, gdzie idę
(idę!?) i jakie warunki muszę spełnić. Czuję się jakbym była w II LO, już po radzie pedagogicznej... Jakiś
luz, czyżby zaraz wakacje? Chwila moment, a jak zachoruję na maturę? Jeśli będę miała gorączkę? A jak złamię rękę? Aaaaa!!!!!
3 września Życie jest takie zaskakujące, nazywasz kogoś przyjacielem, a później zostaje tylko usiąść na ławce i patrzeć
w nicość. Rozmyślam o tym, jak kiedyś było między nami pięknie, ale wiem też, jak często się kłóciliśmy. To już chyba nie ma sensu, może on naprawdę ma rację? Może ja po prostu j e s t e m beznadziejna, skoro
tyle rzeczy robię źle? Koniec, wolę być dla ciebie cieniem, niż zatruwać życie tobie i sobie, bo.. skutkiem
zatruwania życia tobie są twoje kazania. A po co mam się pogrążać, skoro i tak już czuję, że cała ta znajo-mość składa się z setek błędów, dwuznaczności i nieporozumień?
4 września
Kiedy najważniejsze dla mnie osoby stwierdzają, że się na mnie zawiodły, a ja wciąż nie mogę tego zrozu-
mieć i nie mam sił się tłumaczyć, daję sobie spokój i skupiam na tym, co wychodzi mi najlepiej. Jak czło-wiek się wkurzy albo zasmuci, korzyść jest jedna - wena. Rysuję, rysuję, rysuję... Dobrze, że w tv nie ma już
wakacyjnych powtórek tylko normalne seriale.
5 września Ostatnie dni wcale nie należą do najlepszych, tyle wspomnień nie daje mi spokoju. Żadna jesienna depresja, strach przed maturą, mus nauki, sterta fakultetów i kursów, tylko... pustka.. Wielka, wielka pustka w sercu.
Nie można nieskończenie wiele razy zawracać głowy tym kilku ważnym osobom, na siłę ich zatrzymywać.
Zaciskam zęby i idę dalej. Tak mi smutno. Nie wiem, czy źle interpretowałeś moje zachowania, czy ubrałam
myśli w złe słowa. Pewnie i inni coś od siebie dodali. Bezsens. Jestem zawieszona w czasie i przestrzeni,
rzucam się wir obowiązków i czuję, jak jestem coraz dalej od ciebie i ciebie i ciebie. Umówiłam się z AP na sobotę, pokrewna dusza, też niezrozumiana jak ja. Oh oh oh już się nie rozczulam.
6 września Nie mam po co patrzeć na telefon ani tkwić na GG. Najdziwniejsze jest to, że albo rozpamiętuję przeszłość,
albo totalnie zapominam o istnieniu tych osób. Dlaczego zawsze ze skrajności w skrajność!? 20 września spotkanie organizacyjne naszej szkoły rysunku... Nowi ludzie. O tyle lepiej, że ja już 2 rok zaczynam, teraz
czas na grupę zdeterminowaną. Jestem trochę bardziej pewna siebie. Może spotkam kogoś ciekawego? :)
8 września
W sobotę z AP było bardzo miło. Jak sama stwierdziła, widać, że jesteśmy z jednej gazety J. Dziś wszystko co do fakultetów, kursów i korków jest ostatecznie (miejmy nadzieję) ustalone. Ciekawe tylko, co z aerobi-
kiem!? Królik i rybka jeszcze nie zdechły, a ja już mam nowe hobby. Botanika! Jest co najmniej 9 rodzajów
dracen, dzisiaj kupiłam już drugą! Nie mogłam się powstrzymać, jeden kwiatek, a życie odmienia. Rododen-drony wcale nie są ładne, za to filodendrony różne różniaste... Dla osób, u których zaczęła się już jesienna
depresja, polecam wyciszenie, kwiaty doniczkowe i Boba Marley‟a! W skrajnych przypadkach wpiszcie
w wyszukiwarce ........ [ocenzurowano ] i cieszcie się, że są ludzie dziwniejsi od was.
S APERE AUDE STR. 11
Udusić torebką foliową W dzisiejszym świecie ludzie zaciskają sobie na szyi wiele pętli.
Jedną z nich spleciono z torebek foliowych.
Jedni zwą je reklamówkami, inni siatkami. W mniejszych miastach sklepy wyposa-żone są w ich niewyobrażalne ilości. Większe sieci handlowe opłatę pobierają tylko za duże firmowe reklamówki. Te zwykłe ekspedient wydaje za darmo. Jedyna zmiana w zwykłych sklepach to przewieszenie ich w miejsce dostępne tylko dla sprzedawcy. Jak się domyślam po to, żeby klienci nie wyrywali ich po kilka na raz tylko po to, żeby je zaraz cisnąc na traw-nik. Chodzi tutaj oczywiście o efekt cieplarniany. Jesteśmy bombardowani zmianami w postępowaniu związanymi z bezpieczeń-stwem naszej planety. Pewnego razu odwiedziłam Biedronkę w dużym polskim mieście. Ko-bieta, która stała przede mną w kolejce, zapłaciła i poprosiła o „siatkę” chcąc spa-kować zakupy. Ekspedientka podała to-rebkę i przypomniała o zapłacie. Kobieta zdenerwowała się i wyjęła swoje zakupy. Upchnęła je w podręcznej torbie i powie-działa grzecznie, aczkolwiek stanowczo, że nie ma zamiaru płacić za zwykłą fo-liówkę.
Z jednej strony byłam pełna podziwu. Ktoś inny zapłaciłby, bo nie chciałoby mu się przepakowywać zaku-pionych rzeczy albo po prostu by się wstydził. Ale co z ratowaniem świata? O tym zaczęłam myśleć po dłuższej chwi-li. Nie wiedziałam już, czy w duchu obsta-wać za kobietą czy Biedronką. W drodze powrotnej zaczęłam zastanawiać się nad tym głębiej. W końcu trzeba jakoś zmusić ludzi do tego, by używali wielorazowych toreb z tkaniny. Po złożeniu zajmują mało miejsca.
Najpierw jednak musimy zacząć segregować śmieci, a ludzie zajmujący się ich wywozem nie powinni pakować wszystkiego do jednego wora. Każda reklamówka trafia do kosza na plastik tylko po to, żeby zmieszać ją z resztkami jedzenia, kiedy przyjedzie śmie-ciarka. A w sklepach przy kasie powinna widnieć jasna informacja. Torebek foliowych nie wydajemy. Najlepiej na drzwiach wejściowych.
Usiadła mi na ramieniu biedronka. A leć sobie. Najważniejsze to mniej gadać, a wię-cej robić. Trzeba zacząć działać. Może warto skontaktować się z „kimś wyżej” w sprawie se-gregacji odpadów?
Malina
ROK 8 1/45 STR. 12
Dwugłos w sprawie mundurków
Mundurki to temat, który budzi bardzo skrajne uczucia. Rodzice i nauczyciele najczęściej uważają, że to świet-ny sposób na to, by szkoła nie stała się rewią mody, ale przeważa opinia, że wprowadzenie mundurków to
głupota. Uczniowie nie mają możliwości wyrażenia siebie przez strój, a poza tym to chyba tylko zgolenie
wszystkim głów na łyso i nakaz noszenia piżamek w czarno - białe paseczki przyniosłyby pożądany efekt .
Pomimo anulowanego w tym roku szkolnym obowiązku noszenia mundurków w wielu
szkołach, w tym naszej, dyrekcje postanowiły
pozostać przy tym rozwiązaniu. Dlaczego?
Pomysł wprowadzenia mundurków od po-
czątku wzbudzał kontrowersje zarówno
wśród uczniów, jak i wśród nauczycieli
i rodziców. Jednak w roku szkolnym 2007/08
mundurki w szkołach stały się faktem. Po-
mysł sam w sobie nie jest zły.
Z drugiej strony jednak mundurki zostały
wprowadzone “na wariata”, bez wcześniej-
szego gruntownego planu i ustaleń. Nikt z MEN-u nie zaproponował publicznej deba-
ty na ten temat, jakby obawiano się, że po-
mysł nie zostanie przyjęty.
Notabene, pomysł dobry. Mundurki wcale nie
są ograniczeniem uczniowskiej wolności. Ich
cel jest jasny: skończyć z rewią mody w szkołach. Jak ma się czuć dziewczyna
w przyciasnym sweterku przy panience
w spodniach za 300 zł i markowej bluzie prosto ze sklepowej witryny? Z pewnością
nie najlepiej. Młodzież musi nauczyć się
jednej podstawowej zasady: to, że masz
na sobie gorszy ciuch, nie czyni cię gorszym
człowiekiem. Banalne, ale prawdziwe. Naj-głupsza opinia na temat mundurków, z jaką
się spotkałam: „Mundurki to powrót do
czasów socjalizmu!” O matko i córko! Jak 15-letnia dziewczyna, która o socjalizmie wie
tylko od rodziców i z książek, może rozgła-
szać tak buńczuczne opinie!
Mundurek ma by ć strojem godnym szkoły
i zakrywać to, co ma być zakryte. Ta kwestia
dotyczy zwłaszcza dziewcząt. Dekolty, od-słonięte ramiona i brzuchy mogą się podobać,
ale chłopakom bynajmniej nie przywodzą
na myśl fizyki czy chemii.
Może ewentualnie biologię... Cóż, niby
o gustach się nie dyskutuje, ale uważam, że
mundurki to dobry pomysł. Szkoda tylko, że
inicjatywa ta została przez MEN tak fatalnie
zrealizowana.
Jeszcze szmata, czy już mundurek
No cóż, nie da się ukryć, że najbardziej nas interesuje, jaki jest ten mundurek. Wiadomo, że całkiem inaczej nosi się
ciekawie uszyty, a jednak pasujący większości strój, niż workowate kamizelki, które wyglądają jak zabarwiony wo-
rek na ziemniaki. Ktoś może powiedzieć, co mnie to ob-
chodzi. Przecież JA w tym czymś nie chodzę <z czego się
bardzo cieszę i mam nadzieję, że tak zostanie>, ale szkoda
mi tych gimbusów, którzy zakładają je codziennie z nie-
ukrywanym obrzydzeniem.
Teoria a praktyka
Niby wprowadzenie mundurków miały sprawić, że nikt nie
będzie zwracał uwagi na strój kolegi czy koleżanki, a tak naprawdę to pod mundurkiem widać ubiór w całej okazało-
ści. Wystarczy tylko rozpiąć guziczek... Pomijam już to, ile
jest osób, które tylko udają, że ten mundurek noszą. Takich osobników jest całkiem sporo, mimo że na korytarzach
i w klasach czujne oczy śledzą migających się od zakładania
odgórnie ustalonego wdzianka.
I co myślą o tym inni :
W mundurku czuję się, jak w kaftanie bezpieczeństwa,
uciska moją klatę... (W. Szekspir vel. Krzychomer)
Nie nosić mundurków, bo brzydkie, niewygodne, nieprak-tyczne, w ogóle to wstyd, już nawet a podstawówkach nie
noszą. (Anonimowa
Aśka) Weeeź... Mundurki???
No coment. Powiem krótko: szma-
ty, które się drą.
Justyna Chudzik
Beata Rykaczewska, I a LO
A taki mundurek
dla licealisty za-
projektowali
uczniowie Ia LO
S APERE AUDE STR. 13
Mimo wszystko my też nie miałyśmy lekko. Wielka odpowiedzialność nad dzieć-mi, niecierpliwi klienci, obolałe nogi i skwar. A co z gimnazjalistami? A z faceta-
mi? Tego dowiemy się w następnym odcinku z cyklu Z dyktafonem w kawiarence:)
Malina
Super-niania pod Warszawą
Basia IIId LO
Pracowałam w Kawęczynie pod Warszawą jako opie-kunka do dzieci. Moimi podopiecznymi byli: Gosia (5)
i Marysia (9). Praca nie była ciężka, bardzo lubię dzie-
ci. Nie planowałam pracować jako opiekunka, znala-złam tą pracę przypadkiem. Miałam pracować w McD-
onald‟s, ale ta posada okazała się lepsza. Jestem zadowolona ze swojego wyna-
grodzenia, chociaż nie było bardzo wysokie – starczyło mi na wszystko. Musia-łam część oddać mamie za wakacje, kupiłam sobie nowe ubrania, a i jeszcze tro-
chę zostało.
Dawno, dawno temu...
Kiedy zabrakło mądrego Prometeusza, ludzie poczuli się opuszczeni, bezbronni, gdyż był ich nauczycielem i
opiekunem. Wtedy pojawił się jego siostrzeniec, Belferus. Postanowił on pójść w ślady wuja i tak jak on uczyć
młodzież.
Każdego ranka Belferus zbierał młodych ludzi na placu w centrum miasta i uczył ich pisania, czytania, a także
różnych rzemiosł. Nazwał ich uczniami Po całej Grecji szybko rozeszła się wieść o społecznej działalności
Belferusa. Z każdym dniem na placu pojawiało się coraz więcej osób. Lecz nie wszystkim podobało się to, co robił Belferus. Jego młodsi bracia- Leserus i Wagarus pragnęli zniszczyć ład i porządek, wprowadzony przez
Belferusa. Postanowili, że na plac wyślą swoich szpicli, którzy będą przeszkadzać w lekcjachJ.
Następnego dnia jak zwykle na placu pojawili się uczniowie, ale wśród nich znaleźli się także wysłannicy Leserusa i Wagarusa. Swoje zadanie wykonywali idealnie. Cały czas jedli, gadali, rzucali się papierkami, wy-
syłali smsy i słuchali Mp8J. Kiedy zaczęli bić się krzesłami, Belferus nie wytrzymał i po prostu wyrzucił ich z
placu. Dowiedział się, że nie byli to jego uczniowie. Udał więc się do swojego kuzyna Identyfikatorusa, aby jakoś oznaczyć swoich uczniów. Wymyślili, że każdy uczeń miał mieć przypiętą do piersi plakietkę z imieniem
i nazwiskiem oraz pieczęcią Belferusa. Z czasem te plakietki nazwano identyfikatorami <wśród uczniów bar-
dziej popularna była nazwa- blaszkiJ>.
Leserus i Wagarus nie mogli znieść myśli, że Belferus pokrzyżował im plany. Nie należeli do ludzi, którzy
łatwo się poddają. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Podrobili pieczęć swojego brata i z fałszywymi
identyfikatorami udali się na plac. Zaczęli namawiać uczniów do opuszczania lekcji. Zamiast na nauce, spędza-li czas na łąkach, w lasach, nad rzeczkami, w barachJ. Z każdym dniem na lekcjach pojawiało się coraz mniej
uczniów.
Pewnego dnia na plac nikt nie przyszedł. Zdenerwowany do czerwoności Belferus pomyślał: Tego już za wie-le! Ja ich teraz załatwię. Wybudował wielki gmach, z tylko jednym wyjściem i kratami w oknachJ. Zapędził
wszystkich uczniów do budynku i zamknął ich stawiając przy drzwiach strażników, dzisiaj powszechnie nazy-
wani woźnymi. I w ten właśnie sposób powstała pierwsza, niczym nie różniąca się od współczesnych, szkoła.
Bajeczka
dla (nie)grzecznych dzieci Beata Rykaczewska, I a LO
Ciąg dalszy ze s. 7 Baby-sitter w Norwegii Karolina IIIa LO
Pracowałam w wakacje pilnując dwójki dzieci znajomych, pięcioletniego chłopca i siedmioletniej dziewczynki, w Norwegii. Było super. Pracowałam długo - miesiąc.
Wypłatę przeznaczyłam na życie towarzyskie. Wszystko się rozpłynęło od razu,
kiedy skończył się lipiec.
ROK 8 1/45 STR. 14
Nowe w naszej gazecie! Hej . Nazywam się Wioleta Kazimierska. W tym roku szkolnym dołączyłam do grona
uczniów ZSO w Zambrowie i redaktorów
„Sapere aude”. Interesuję się grą w badminto-na, a także siatkówką. Moim hobby jest ta-
niec, ale nigdy nie miałam odwagi zapisać się
na żadne zajęcia w tym kierunku. Interesuję się życiem gwiazd i ciekawostkami z nimi
związanymi, dlatego lubię przeglądać różne
portale typu „Plotek” czy „Pudelek”, które są moją codzienną lekturą. Słucham głównie
popu, r‟n‟b i hip - hopu, a moją ulubioną
wokalistką jest Kat DeLuna. Najczęściej oglądam horrory i thrillery, ale wzruszają
mnie także komedie romantyczne. Moim
nałogiem jest uzależnienie od słodyczy,
zwłaszcza od krówek i białej czekolady.
Wolny czas spędzam głównie na spacerach z przyjaciółmi oraz oglądaniu MTV i TVN -
u. Jestem właścicielką ślicznej papużki fali-
stej o imieniu Lola, której śpiew sprawia, że codziennie rano budzę się z pozytywnym
nastawieniem.
Nazywam się Justyna, mam 16 lat i jestem
dziewczyną troszkę zwariowaną, troszkę inteli-gentną. Jestem urodzoną optymistką. Mam
mamę, tatę, 2 braci oraz siostrę. Och, zapo-
mniałabym o moim psie, Niedźwiedziu, który wygląda tak, jak się wabi. Moimi ulubionymi
przedmiotami szkolnymi (poza dzwonkiem )
są historia i WOS. Moją największą pasją jest
siatkówka w każdym wydaniu. Uwielbiam
zarówno grać, jak i oglądać ten wspaniały
sport. W przyszłości chcę zostać dziennikarką sportową piszącą oczywiście o siatkówce lub
PR-owcem. Moim największym marzeniem
jest pojechać na MŚ w siatkówce 2014 roku, które odbędą się w Polsce (na co fanom piłki
nożnej przyjdzie poczekać 1000 lat).
Tak d
la p
rzyp
omni
enia
...
ROK 8 1/45 STR. 16
sapere aude,
Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
Redakcja: M. Liżewska (IIIb LO), – red naczelny, A. M. Miścicka (IIdLO),
B. Rykaczewska, J. Dąbrowska, W. Kazimierska (Ia LO), J. Piechocińska (IIIdG)
Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,
e-mail: [email protected]
Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska
Skład i księgowość: Robert Mrozowski
Nakład: 120 egz.
Rozrywka
Szare
komórki zawiodły?
Jest na to rada!
1– 2008/2009
ważne do 10 listopada
Pisze że bez serc oraz ducha są ludzie
jak szkielety, bez woli.
Młodość prosi, by dodała mu skrzydeł,
usprawniła, by mógł się wznieść ponad
szkielety.
W kupie siła (z interpretacji Ody
do młodości)
... z Internetu
Na WF nigdy nie pojęłam czemu ZAWSZE musimy grać
w siatkówkę i czemu pan trener nigdy nie zmienia swojego żółte-go polo ;) (figa)
Dlatego maturę z maty można zdać bez znajomości całek
i różniczek. Większość osób już % przerastają i potem wierzą w "kredyty 0%". (jimmyjazz)
Dwa pociągi wyjeżdżają jednocześnie z przeciwległych kierun-
ków. Z punktu A do punktu B. Oblicz; na który kilometr musi
wyjechać karetka. (gosc)
Co poeta miał na myśli:) Pewnego razu interpretowałam wiersz
gdzie pojawił się motyw srebrnej kuli ja zaczynam, że chodzi
pewnie o księżyc a nauczycielka że nie, że to siwa głowa;) (heca7)
Z podstawówki - jak bohater "Katarynki" mógł normalnie
funkcjonować, skoro "czoło urosło mu do kołnierzyka?!"
Tego nigdy w szkole nie rozumiałem
Państwo Łęccy byli w ciężkim stanie
finansowym.
W swoim smutku nie mogli odnaleźć
końca.
A lata ciągle idą...
Nie matura, lecz chęć szczera... Prawdziwe...