GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i...

28
G AZETA DIGAR T sierpień 2006 nr 2 Wywiad: Maronski Vidi Andruth

Transcript of GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i...

Page 1: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

GAZETA DIGARTs i e r p i e ń

2006nr 2

Wywiad:

MaronskiVidi Andruth

Page 2: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Sierpień w Gazecie Digart

Wywiad:Niezwykłe światy TomkaMarońskiego 3Wolny fotografik Vidi 12Dosadna satyra Andrutha 20

Galeria:

EssiDaven 8Titos2K 15Sancty: Makro 24Bardamu 28

Technika:Tradycja, a teraźniejszość w fotografii 6Tablety graficzne - FAQ 16

Tutorial:

Malowanie PhotoShop’em 18

Recenzja:N. Elias, Mozart. Portretgeniusza 25

Sonda:

Gala w Krakowie 9DA v.5 10

Felieton:

Widzimisię 2

Na okładce: Vidi

Dlaczego zawsze musi znaleźć sięktoś, kto ma pustą galerię i najwięcej do powiedzenia? Fakty-cznie nikt nie kontroluje osób, któredają oceny pozytywne, ale jeżeliktoś wystawi negatywną, zarazpędzimy do jego galerii, byzobaczyć, co sam ma do zaofer-owania? A tu pustka. I powstaje pytanie - czemu taka oso-ba ma, chociażby, zaniżać namsatysfakcję? Jasne, z jednej stronywolność słowa i wyrażania się.Tylko co taka osoba chce przez toosiągnąć? I co dla nas wnosi takaforma wyrażania się?Nieraz w tej sytuacji rozpoczyna siędyskusja profilowa pomiędzy strona-mi. Na usta, a właściwie na klawisze, ciśnie się pytanie: "Kimjesteś, żeby mnie oceniać?"Odpowiedź, na ogół ta sama:"Mam takie prawo". I faktycznie, ma takie prawo. Mówisię trudno. Często też do tej odpowiedzi dochodzi: "A ty nie przyjmujesz konstruktywnej krytyki". Tylko co taknaprawdę jest tą krytyką konstrukty-wną? Chyba nie uzasadnienie: "Bonie lubię zielonego", albo "Bo wolębrunetki". Czy to już znaczy, że pra-ca jest słaba? I kogo tak naprawdęobchodzą tutaj prywatne gusty? A nawet kiedy już lubi się tenzielony i brunetki, to konstruktywnakrytyka nie powinna opierać siętylko na wyłapywaniu błędów! Tak

przynajmniej mi się wydaje. Wolękomentarze, te prawdziwie konstru-ktywne, które mówią zarówno obłędach jak i o zaletach. Tylko rodzi się kolejny problem - ktoznajdzie na to czas? Nadal rzad-kością są komentarze obszerniejszeniż typowe przymiotniki: "fajne",rzeczowniki: "bomba", czy znaki interpunkcyjne " . ", a nawet waria-cje ich wszystkich w formach mini-malnie rozwiniętych: "Jak zawsześwietnie", "Prezentuje się super", naemotkach kończąc. Więc jak można zasłaniać się kry-tyką konstruktywną przy takich sfo-rmułowaniach, tylko o wydźwiękunegatywnym i z oceną przykładowo"słabe"?Gdyby zacząć tym wszystkim sięprzejmować, można by oszaleć.Dlatego najlepiej będzie skupić sięna komentarzach od osób, któremają prace w galerii, prace dobre i inspirujące, a nie przejmować się tymi, którzy wiele mówią, a nic nie robią. Kto wie, może potrzebujątego, żeby się dowartościować? Szkoda tylko, że idąc zaprzykładem innych serwisów, digart.pl nie odebrał im owegoprawa do oceniania innych wedługwłasnego widzimisię.

KK

felietonWidzimisię

Gang Wąsaczy

autor: Czopek2

Page 3: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Obrazy Tomka Marońskiego są jak wyrwane ze snu. Odnajduje-my w nich inne, cudowne krainy. I może dlatego budzą tak wiele sza-cunku - tworząc nową przestrzeń pozwalają przenieść się tam, gdziepoza autorem nie był jeszcze nikt.

wywiad

Niezwykłe światy

Maronskiego

3

Page 4: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

KK: Witaj Tomku. Opowiedzczytelnikom jak rozpoczęłasię twoja przygoda z malowaniem? TM: Mój wujek miał praco-wnię szyldów i czasami tamzaglądałem. W wolnychchwilach malował niedużąkopię Szyszkina. Nawet tytułpamiętam. “Widok na wyspęValaam”.Zostałem zauroczony żywymibarwami farby olejnej, i kole-jnością powstawaniaposzczególnych etapów.Postanowiłem naciągnąć płótno i coś naskrobać.Kupiłem 3 małe tubki podsta-wowych barw, puszkę ściennejolejnej białej, puszkę czarnej izacząłem. Obraz wyszedłtragicznie. Niedokładnie za-gruntowany, zbyt duża i lośćfarby no i temat nie do końcatrafny (wieża na polanie prze-malowana ze znaczka pocztowego).

Ile to już lat?Jeśli nie wliczymy rysowania iakwarelek to około 13 lattemu. Miałem 17 lat.Czym jest dla ciebie mal -owanie?Na pewno jest to sposób nażycie. Nie mam na myśli za-wodowstwa. Trzeba po prosturobić to, co się lubi. Chciećudoskonalać swój warsztat,podnosić sobie poprzeczkę i rozwijać się.Kreowany przez ciebie światjest niezwykły i bardzo osobliwy. Skąd czerpiesz inspiracje?Poprzez lata pracy w przezgłowę przewinęło mi s ięmnóstwo pomysłów. Te niezre-alizowane powracają w moichzmaganiach z komputerowympędzlem. Mam za sobą kilkaetapów inspiracji. Zaczęło sięod Szyszkina, a następniepoprzez oldschoolowe klimatyz galerii "fantastyki", Parkinson,Maitz, Segrel les, oraz landszafty Friedricha, natrafiłemna twórczość Zdzisława Bek-

sińskiego. I to wpłynęło na twój wybórtematyki i sposobu malowa-nia?Wystawa prac Zdzis ława Beksińskiego, na którą udałemsię do Wrocławia, to byłprzełom. Wszystko, cowidziałem dotychczas to byłyprace drukowane i albumy.Nie da się tego porównać z dużym wiszącym i pięknieoświet lonym oryginałememanującym kolorami,szczegółami i nastrojem.

Obecnie inspiracja jes twszędzie. Mogę malować nakażdy temat, ale z roku na rokzmienia się moje podejście doniektórych rzeczy a tym samymświat, który kreuję.A może ki lka sekretów natemat tworzenia takichobrazów? Od czego zaczy-nasz?Muszę mieć dobry pomysł naobraz poparty szybkim szkicem - takim bezszczegółów. W trakcietworzenia i tak zmieniam

4

Page 5: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

koncepcję kilka razy. Szkic przerzucam na płótno imaluję najpierw elementy tła.Poszczególne plany powstająpo kolei - od najdalszych ponajbliższe na końcu.Co według ciebie jest najis totniejsze podczastworzenia? Na czym trzebasię skupić przede wszystkim?Najis totniejszy jes t wybórkolorów dominujących wdanym obrazie, w odróżnieniuod pracy z komputerem, gdziekolor można zamienić wkażdej chwi l i . Dobrze jes trównież nie trzymać się wersjipierwotnej pomysłu, ty lkowykorzystywać spontanicznepociągnięcia pędzla.Trzeba również l iczyć s ię zprzymusowymi przerwamispowodowanymi schnięciemfarb. Malarstwo olejne jest dlacierpliwych.Twoją ulubioną techniką sąoleje. Dlaczego? Mają piękne kolory, nie schnąza szybko, więc dają s ię wspaniale mieszać. Ale jużsam proces przygotowaniapłótna jes t swego rodzaju ry tuałem. Zbicie blej t ramu,naciągnięcie oraz zagru-n towanie płótna jes t na ty lepracochłonne, że późniejdoceniam obraz i bardziejprzykładam się do pracy. Za-pach tych farb i mediów,których używam tworzyniepowtarzalny nastrój.Zajmujesz się również grafikąkomputerową. Wiele pracstworzyłeś za pomocą myszki.Było ciężko?Nie powiem, że było łatwo.Miałem jednak przygo-towanie, jakie wyniosłem ze

starej szkoły C64 i Amigi.Pomimo tego, że jest to mychaz wyższej półki to praca naPhotoPaincie polegała naczęstym użyciu polecenia -cofnij. Dopiero później "przesiadłeśsię" na tablet graficzny. Czyodczułeś dużą różnicę?Tak różnica jest ogromna. Ztabletem pracuje się szybciej i dokładniej.Chętniej s ięgam po różnerodzaje pędzli. Znalazłem so-bie nawet u lubiony pędzel,k tórym zrobi łem już ki lkagrafik.Mówiłeś, że pracujesz w

czymś, co nie jest związanez „art”. Sztuka nie zapewniaCi utrzymania?Myślę, że wiele jest osób wpodobnej sy tuacj i . Gdybymmiał l iczyć tylko na zleceniadawno wylądowałbym w rynsztoku. Oczywiście, czasa-mi zdarzają się dobre okresy,kiedy wydaje się, że możnatak żyć, ale niestety późniejjest długo nic. Czasem zgłosisię jakieś wydawnictwo cza-sem kl ient na obraz. Mam "normalną" pracę, a malarstwoi grafikę traktuję jako hobby.Maluję dla przyjemności i chy-ba nie chciałbym, aby to stałosię moim zawodem. Przykro

byłoby stracić przyjemność ztworzenia.Z pytań dotyczących digartu.Jak do nas trafiłeś?Przez przypadek szukałemjakiejś referki w Google i trafiłem na tę stronę.Jak oceniasz ten portal? Jest świetny. Daje możliwośćnauki, zdrowej rywal izacj i i nawiązania interesującychznajomości.Jakbyś mógł coś zmienić naDA, co by to było?W zasadzie nie wymaga wiel-k ich zmian. Nie ma por talubez wad.Zapewne masz swoich ulu-

bionych artystów. Kogo i zaco ich cenisz najbardziej?Tak jest ich wielu, ale głównie:Zdzis ław Beksiński za cało-kształt twórczej działalności.Grzegorz Rosiński za upiększe-nie mojego młodzieńczegożycia. Loreena Mckennitt i LisaGerrard za głos.A czy sam czujesz sięartystą?Raczej tak. Mam chyba inneniż większość moich zna-jomych podejście do życia.Dobrze mi z tym.Dziękuję bardzo za roz-mowę.Dziękuję bardzo.

5

Page 6: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Jak tradycja ma się do teraźniejszości? Na pewno nieraz oglądaliście stare zdjęciawaszych przodków. Czy taki typrobienia zdjęć ma jeszcze wzię-cie wśród fotografów epoki"nowożytnej"? Jak w wieludziedzinach sztuki zwolennicydzielą się na dwa fronty -trady-cjonalistów, którzy niewyobrażają sobie fotografii bezklisz i ciemni, a także na tych,którzy poszli za tokiem rozwojutechniki i przerzucili się naaparaty cyfrowe. Wiele znanychfotografików wypowiada się wten sposób: "nastała epokacyfrówek i fotomontażu".

Jak dzisiaj możemy odróżnićfałsz od prawy, montaż od czy-stej fotografii? Fotografiacyfrowa i programy graficzneumożliwiły fotografowi poprawie-nie troche zastanej rzeczywisto-ści uwiecznionej na karciepamięci. Pozwoliła mu przez ma-nipulacje kolorem, a także czysty fotomontaż zwrócić uwageoglądającego na pewne eleme-nty, które bez obróbki nie byłyby tak oczywiste.

Fotografia cyfrowa pomogła fo-tografowi. Zaoszczęściła jegoczas poświęcany na chodzeniudo ciemni i wywoływaniu zdjęćw sposób tradycyjny,a tym-samym na zobaczenie efektów

swojej pracy dzięki zamo-ntowanemu ekranowi LCD.Może jednak warto zadać sobietrud, poświęcić chwilę wolnegoczasu, aby zobaczyć jak to byłona początku, może przyniesie towiększą satysfakcję i zadowole-nie ze swoich zdjęć. Jak piszePrzemysław Borzoskowski [PrzemekBrzoskowski] "mi osobi-ście więcej frajdy sprawiazabawa analogiem". Czy pomimo dość sporej rzeszy

wielbiecieli analogów tradycyjnafotografia odejdzie w zapomnie-nie? Zostanie wyparta i zdomi-nowana przez cyfrowe kompa-kty? Fotografia analogowa za-wsze znajdzie swoich zwole-nników i nawet teraz, w epocecyfrowej fotografii, klasyczna fo-tografia ma duże znaczenie i cieszy się nadal znaczną popu-larnością. Jak możemy porównaćpracę włożoną przez fotografasprzed lat, a dzisiejszego w do-bie cyfrowej. Jak pisze MichałRóżewski [Ipy] "Dziś, w dobiecyfrowych zabawek wielo-godzinną mękę w ciemnimożemy przełożyć na kilka minutprzed komputerem, zagłębiającsię w ramach graficznego pro-gramu komputerowego doobróbki zdjęć". Można to potra-ktować jako oczywistą zaletę fo-tografii cyfrowej, ale czy torzeczywiście zaleta. Czy zdjęcia

wywołane w sposób klasycznynie są lepsze od cyfrowegowywołania z płyty CD. WedługMacieja Habarty [Maxter] "Zdję-cie wykonane na kliszy, ma swójklimat, który nadaje mu ziarno,specyficzne dla fotografii analo-gowej". Więc wada analogaprzerodziła się w swoisty klimat i bardzo konkretną zaletę.

Czy tak naprawdę model dobrej fotografii zmienił się naprzestrzeni tych lat? Czy obecnykanon dobrego zdjęcia różni sięod kanonu z ubiegłego stulecia?Przecież tak samo jak teraz,przedtem również stawiano nadobrze złapany moment, dobrąkompozycję i inne techniczewalory. Zmieniła się tylko okła-dka - sposób robienia- warsztat.Chcąc podsumować co jest lepsze dochodzimy do kompro-misu, bo zalety i wady obydwustron rozkładają się dośćrównomiernie. Przemysław Brzoskowski pisze tak: " Jak dlamnie to cały spór o to, co le-psze, analogi czy cyfry, schodzipowoli na pole czysto ideolo-giczne i zarówno skrajne bronie-nie jednej, jak i drugiej opcji, za-krawa raczej o ortodoksyjność, anie zdrowy rozsądek.

Jeśli chodzi o wady i zalety toraczej się równoważą. Tu możli-wość robienia zdjęć na tanimsprzęcie za niskie pieniądze,

W swojej podstawowej formie fotografia narodziła się mniej więcej 150 lat temu. Był to swoistyprzełom techniki w tamtejszych czasach i chociaż porównując pierwotną fotografię do obecnejmożna by powiedzieć o drugich narodzinach fotografii.

Tradycja, a teraźniejszośćw fotografii

artykuł

6

Page 7: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

szlachetna, klasyczna plastykaobrazu, a tam niskie koszty eksploatacji, szybko dostęp doobrazu po zrobieniu zdjęcia itd.

Jednak jeśli dopiero zaczynamy"zabawe" z fotografią, jakiaparat powinniśmy wybrać?Cyfrówke, czy analog? Musimuuważać, żeby sprzęt nie przerósłnas samych, żeby z poczatku niekopać się w zbyt drogich sprzę-tach. Nauczmy się podsta-wowoych pojęć fotograficznych,dowiedzmy się najpierw o co taknaprawde chodzi w fotografii,poszukajmy lub zapytajmy doczego służą te wszystkie przy-ciski na aparacie. Kupmy rolkęfilmu i bawmy się, najśladujmynajlepszych, ażeby potem wyro-bić sobie własny styl. Inną opcją-dla zamożniejszych jest kupieniekompaktowej cyfrówki. Swojąprzygodę z fotografią opisujeEwa Brzozowska [Aledlaczego]"Zaczynałam od Zenita, póżniejbyły analogowe canony, nastę-pnie średni format a teraz analo-gowe canony zastąpiłam cyfrą.Dla mnie to najbardziej opty-malne rozwiązanie - rzeczy dlasiebie, te ukochane robię śre-

dnim formatem. Z kolei za-wodowo robię na cyfrze - nie makosztów, szybkie efekty. Rzadko,kiedy sięgam po klasycznegoCanona - gdy są chwile,pomiędzy - czyli robię coś fa-jnego i wiem że cyfra sobie ztym nie poradzi - np jest dużykontrast między światłami a cieni-ami - wtedy wolę mieć to nakliszy".Jednak co wybrać, jeżelibędziemy chcieli udokume-ntować jakieś bardzo ważnezdarzenie, czy pamięć kompu-tera, na których przechowuje sięwszystkie mniej lub bardziejważne zdjęcia jest dobrzezabezpieczony? Janusz Miller[BrokenThoughts] pisze tak: "Na-jprawdopodobniej przelom XX i XXI wieku bedzie bez dokume-ntacji bo wszystko sie robi nacyfrach a negatywy sa póki cosrodkim bardziej trwalym...DUŻO BARDZIEJ."A co z jako-ścią? ". Analog poki co kładziecyfre plasyka obrazu ze wzgleduchociażby na nieporównywalniewieksza rozdzielczosc nizaparaty cyfrowe." Tak więc,chcąc podsumować te

rozważania można jedno-znacznie stiwerdzić, która z fo-tografii jest lepsza, czy gorsza?Nie można ich nawet bardzo do-brze porównać, gdyż dysponująone bardzo rozbierznymi wada-mi i zaletami. I "wymieniają" sięcechami. Myślę, że ani analogani cyfra, nie przeszkadza wzłapaniu idealnego momentu,uchwycieniu chwili. Nie możnajednak obiektywnie ocenićpoziomu ani jendej ani drugiej.Fotografia obecnie stała siępoprzez produkcję małych kompaktowych cyfr bardziejwycieczkowa a niżeli artysty-czna. Fotografując jednak analo-giem jest ta "tajemnica", niewiadomo co wyjdzie, które zdję-cia będą udane. Jak pisze Przemysław Borzoskowski [Prze-mekBrzoskowski] "Uważam, zenajlepszym rozwiązaniem dla fo-tografa jest dostęp do jednego i drugiego rodzaju sprzętu"I takchyba będzie najlepiej…

Aleksander Siniarski

Po prawej

analogowe zdjęcie

Kochamkrówki

po lewej zdjęcie

cyfrowe autorstwa

PiratPortek 7

Page 8: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

EssiDaven

galeria

8

Page 9: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

teodork:

Zlot DA uwazam za udanaimpreze. Co prawda porobily siegrupki i grupeczki obradujace osobno, ale nie bylo izolowaniasie tak jak to czasem widac naforum. Okazalo sie, ze modera-torzy nie przejawiajanadmiernych przejawow megalo-manii, co sie im czesto zarzuca.Szkoda, ze tylko Kaczo mialokazje manifestowac swoj talentkrasomowczy, ale przynajmniejbylo zabawnie..Zarcie bylo dobre, piwo mniejale darowanemu koniowi nie za-glada sie w zeby, szczegolnieze bylo go pod dostatkiem..Koncert calkiem udany, ale publi-ka nie dopisala- 90% ludziudawalo, ze sa w filharmonii, achlopaki graja do kotleta.Organizatorzy moim zdaniemsprawdzili sie. Jedyna ichwieksza wpadka bylo zleoszacowanie zapotrzebowanmuzycznych, bo dj gral dopustego parkietu i mimo usilnychstaran nie dalo sie bawic przyjego usypiajacej i monotonnejmuzyce (szczegolnie tym, ktorzymaja slaba glowe).Zaluje tez, ze przegapilismyWianki i nie poszlismy, tak jakzapowiadano, nad Wisle-mogla byc to bardzointeresujaca czesc imprezy. Ogolem uwazam tamta noc zabardzo dobrze spedzona. Mamnadzieje, ze jeszcze nie razbedzie okazja podobnie siespotkac.

Valpurgius:

No tak ...gala digartu. Wpierwszej chwili po przeczytaniuogłoszenia-zaproszeniapomyslałem, że musze tam być!!! Chciałem osobiście poznactych wszystkich ludzi, których ko-jarzyłem z nicka lub fotki zestronie uzytkownika. Pojechalismyoczywiscie całą ekipą znaną mijuż z wcześniejszych zlotów wKatowicach wiec o nudzie niebyło mowy A na miejscu byłojeszcze lepiej... Na początkukazdy otrzymał swójidentyfikator... co okazało się do-brym pomysłem choćby dlatego,że można było identyfikować(zwłoki?) poszczegółnychużytkowników DigArtu. Konkurskręcenia porem ( sam brałemudział), koncer kapeli jednego zdigartowiczów, prezentacjanowego DigArtu i lejące się non-stop piwo to tylko kilka zcałej masy atrakcjiprzygotowanych przez organiza-torów. Najlepsze z tegowszystkiego jest to, że byli tamludzie z całej....dokładnie CAŁEJPolski !!! Pokażcie mi drugi takiserwis, który potrafi się takdobrze zorganizować i bawić...:> Tak wiec impreza udana,ludzie dopisali, organizatorzystaneli na wysokości zadania agala mimo, że stała się jużprzeszłością jeszcze długopozostanie w pamięciuczestników...a kto nie był niechŻAŁUJE !!! A może by tak wpisaćją do kalendarz stałych imprez ?...

Glock:

” Jeśli chodzi o zloty digart.pl tobyła naprawdę pierwsza gala wktórej uczestniczyłem - choć wzasadzie osobiście znałemwcześniej wielu digart'owców.Mieszkam w okolicach Krakowawięc dojazd nie był dla mnietrudny i napewno nie żałuję, iżtam byłem.Organizacja imprezy chociażniezła - to można było kilkaspraw lepiej rozwiązać - samprzebieg gali był troszkę chaoty-czny ale xiontz i tak odwaliłdużo dobrej roboty, biorąc poduwagę ciągłe zmiany planównawet co do miejsca w którymmiała być imprezazorganizowana.Jeśli chodzi o uczestników, tonaprawdę miło się zaskoczyłemserdecznym zachowaniem iotwartością wielu ludziumieszczających prace wnaszym portalu, oczywiście - jakto zwykle bywa w tego typu imprezach - ludzie dzielili się wpóźniejszym czasie jednak namniejsze zamknięte grupki.Tak czy inaczej bawiliśmy sięprawie do białego rana, choćalkoholu było dużo - żadnychnieprzyjemności z tego co miwiadomo nikt nie doświadczył. Reasumując mogę powiedziećtylko tyle: oby więcej takichimprez i tylko w takim towarzystwie”

sondaGala digart.pl w Krakowie (24 czerwiec 2006)

* Wszystkie wypowiedzi w sondach przytoczone są w pisowni oryginalnej

9

Page 10: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Ibrachim:DA 5 zaskoczył mnie swoimeksperymentalnym wyglądem.Ciemna kolorystyka spodobałami się. Dzięki temu zabiegowiprace są lepiej wyeksponowanei zwraca się na nie więcej uwaginiż było to wcześniej. Nawetniebieskie menu ładnie się ko-mponuje, choć te cyferki psującałość.Funkcjonalność wobec starszejwersji trochę kuleje. Brakuje ta-kich elementów jak poziomegopaska z nowymi digartami podmenu czy listy kategorii poprawej stronie. Oprócz tegokoderzy nowego Digartu zapo-mnieli o tak ważnym szczególedla wszystkich użytkownikówshoutboxa, jakim jest suwak.Kaczo zrób coś z tym! :- ) O bugach na DA5 możnabynapisać długi esej, jednakwiadomo, że takie się wszędziezdarzą. Usprawiedliwieniem jestfakt, że ekipa techniczna starałasię wrzucić nową wersję jak na-jprędzej, co niestety poniosło zasobą tak dużą liczbę błędów.Jednak jednym z największychproblemów nowego Digartu jestsłaba kompatybilność javascriptuz przeglądarką Opera. Cieszy mnie fakt, że Onet.plzostał patronem medialnym Di-gartu. Dzięki temu serwis możerozrosnąć się jeszcze bardziej i przyciągnąć więcej osób. Dotego dochodzi fakt, że każdykonkurs organizowany na DAzostanie wsparty przez Onet.DA5 według mnie jest o wielelepszy od swojej poprzedniejwersji. Zostały dodane ciekawe

stkiego na bieżąco. Brakuje mitakże kategorii "Digarty Dnia",ale uważam, że mogę się dotego jakoś przyzwyczaić.Ogólnie jestem zadowolony zezmian. Mam nadzieję, że spo-nsoring Onetu szybko wyjdzienam wszystkim na dobre, choćjak dotychczas nie zauważyłemjakichkolwiek działań gigantamających na celu wypro-mowanie digartu na Onecie. Alena wszystko trzeba czasu.

BlazewiczBlazej:Według mnie nowy Digart prezentujesię bardzo dobrze. Odświeżony de-sign wydaje mi się o wiele bardziejatrakcyjny, a dzięki uproszczeniu dzi-ałów itp. człowiek wchodząc nastronę główną nie dostaje oczopląsutylko spokojnie szuka tego, co chce.Dużo osób narzeka na kolory na Di-garcie, ja osobiście nie odczułem,żadnych problemów z czytaniem,nawet po długotrwałym wędrowaniupo zakamarkach Digarta. Co dobugów, to przecież to normalna rzeczprzy takich rozmiarach portalu i przytakiej ilości podstron i użytkowników.Często zachodzi potrzeba traktowa-nia użytkowników indywidualnie a Di-gart właśnie to robi a to, że dużo trwato czasu trzeba uszanować. Należypamiętać, że Digart został napisanyod nowa i nie przez sztab ogromnejilości ludzi tylko przez Kogoś, kto zrobiłto z pasją, więc problemy mają pra-wo występować, ponieważ ciężkotak wiele zmienić bez problemów.Dużo osób narzeka na nawigację i nato, że na jednych stronach komentarzesą na samej górze a na innej nasamym dole na ostatniej stronie, jawiem jedno a mianowicie wszystko

funkcje jak choćby tagi. Myślę,że gdy zostaną wyeliminowanewszystkie bugi będzie możnamówić o sukcesie.

matheooosh:Nowy digart podoba mi siębardziej z każdym dniem kiedyodkrywam jego do tej pory,powiedzieć by można - ukrytefunkcje i zalety. Został dobrzeprzemyślany, czego na samympoczątku nie dostrzegałem. Pie-rwsza myśl u mnie się pojawiłapo odpaleniu nowej wersji to:"Nareszcie elegancko wygląda" -co dla mnie - jak zwał tak zwał -designera jest pierwszorzędnąsprawą. Kilka kliknięć i wiedzi-ałem, że został niemiłosiernieokrojony, brakowało mi kilkufunkcji. Dziś po kilku tygodniachużytkowania wiem, że np. niepodpisywanie digartów nickamiich autorów ma bardzo dużeznaczenie - ma bowiem zapo-biec "kolesiowstwu", które napoprzednich digartach było za-uważalne.Faktem jest, że pierwsze dni tobyły dni próby, kiedy nie wszy-stko jeszcze funkcjonowałopoprawnie, ale większe bugii niedoróbki zostały dość szybkopoprawione. Dziś szczególnychbłędów nie potrafiłbym jużwymienić. Natomiast pewnenawyki z poprzedniej wersji mijeszcze zostały i nie mogę się ichoduczyć. Denerwują mniemiedzy innymi odwrotnie ułożonekomentarze, szout nadal tra-ktowany jest po macoszemu - jestzbyt szybki i czasem nienadążam z czytaniem wszy-

sondaDa v.5

10

Page 11: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

można dopracować, tylko potrzebana to czasu. Co do sponsoringu przezOnet.pl to nie mam nic przeciwkotemu. Na początku przecież nikt niewiedział, że Digart stanie się takimpopularnym i tak wielkim portalem wpolskiej sieci, dlatego sponsoring i wsparcie techniczne jest nieuniknione,jeśli chcemy dalej tworzyć tąspołeczność za darmo. Większośćużytkowników przyzwyczaiła się, żepłacąc abonament za Internet, całąresztę mają za darmo. Tak nie jest, boktoś musi to wszystko utrzymać, no aowi posiadacze abonamentu interne-towego niechętnie to robią. Digart jestwciąż ten sam, bo to My, ci samiużytkownicy go tworzymy.

Velendil:Nowy digart... oczekiwanie trwało dosyć długo, ale czy sięopłacało? Tego na razie niemogę w pełni powiedzieć, gdyżserwis, według administratorów,jest ciągle w budowie, a właści-wie w dopieszczeniu. Po odpale-niu nowego DA dla użytku ma-sowego, od razu pojawił siętemat "Bugi DA5" i wcale nieświecił pustkami. Postów napły-wało i napływało. Ale to po-mogło "górze" udoskonalić portali teraz patrząc na tamten straszli-wy dzień - serwis znakomicie siętrzyma.Do wszystkiego, my,użytkownicy musimy sięprzyzwyczaić, zaczynając odfunkcjonalności, po brak tytułów i autorów prac podczas przeglą-dania digartów. Ale czy to osta-tnie tak rzeczywiście namprzeszkadza? Komentujemyprace które nam się podobają anie te, których autorów znamy...Teraz każdy ma możliwość obserwacji, jesteśmy zatem ko-munikowani o każdym nowym

digarcie u obserwowanej przeznas osoby... Ale czy niestaniemy się zbyt leniwi, i nie za-czniemy tylko oglądać prace "ob-serwowanych"? Czas pokaże. Jeśli chodzi o sam wygląd strony,to według mnie zrobiło się dzi-wnie pusto i zimno... Może toprzez brak podglądu shout'a nastronie, może to przez brak listyprzyjaciół? Brak również okienkaz nickami dostępnych modów...A może to i dobrze, aby każdy zuserów skupił się jedynie na pra-cach? Wydaje mi się jednak, iżta myśl jest dosyć trafna, niwelu-jąca "kółka wzajemnej adoracji"i inne "wymienne" przyjaźnie. Boprzecież każdemu zależy naszczerej ocenie, czyż nie ? Digart teraz działa szybciej przez comożna w krótszym czasie obejrzećwięcej prac, posiedzieć na shout'cieczy napisać bezproblemowo postana forum, co czasami było proble-mem w wersji poprzedniej, a właści-wie brakiem współpracy z onetem.Ponoć to dzięki niemu digart jest wię-kszy, lepszy i szybszy. Zastanawiamnie jeden fakt - czemu wielu osobomprzeszkadza ta współpraca? Czyniechęć do tego portalu tkwi wpewnym małym niuansie, a mi-anowicie umieszczeniu bannerureklamowego na łamach tegoserwisu? Czy to poprostu jakaśukryta nienawiść do onet'u? Cho-ciaż z drugiej strony napływ tak wieluużytkowników uploadującychprace o tematyce "ja i mój piesReksiu" może czasemwyprowadzić z równowagi. Ma-sowe posty na stronach pro-filowych moderatora typu "Dlaczemu ósunełeś mi muj dikart,prszeciesz był super i miał samepelnieszczękścia, jesteś gupy, a

tfa galeria to dno, ty (i tutajwykazywana była znakomita inteligencja i bogactwojęzykowe)" też nie wyglądały na-jlepiej. Czy nowa możliwośćukrywania słabych prac tozmieni? To również "wyjdzie wpraniu" Nie da się łatwo opisaćfunkcjonalności nowego DA potak krótkim czasie. Digart się rozwija, co jest jużbardzo dobre, nie stoi w miejscuw przeciwieństwie do innych po-lskich serwisów. Wkrótce poja-wią się kolejne nowe opcje ibędzie jeszcze lepiej.Po cichuliczę na upowszechnienie ulu-bionych, aby w każdym profilupojawił się losowy, ulubiony digart, co pozwoliło by jeszczebardziej rozpowszechnić wsze-lakie prace pomiędzy osobamizajmującymi się odmienną te-matyką. Miło by było, gdyby po-jawił się również "DA shop". Jestwielu utalentowanych projekta-ntów koszulek, zdjęć, pracgraficznych, których prace ktoś zpewnością by kupił. Nie jestemna DA wystarczająco długo byzauważyć, jak digart się zmieniłod pierwszego startu, choć dwalata wystarczyły, aby wciągnąćsię w tą społeczność. Digart tonie tylko oglądanie prac i czy-tanie postów na forum i shout'-cie, digart to prawdziwaspołeczność, digart to ludzie, zktórymi możesz pogadać nie tylko przez internet. I totworzy ten serwis niepowtarza-lnym, i choć mimo tego, że wieleosób stąd wyemigrowało, warto jest tutajbyć.

11

Page 12: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

wolny fotografik Vidi

PT: My zaczniemy od trochę in-nej strony niż zwykle. Fotografia - bardzo rozległa i dająca dużo możliwościdziedzina sztuki, teraz jeszczewięcej dzięki komputerom. Ty, jak widzimy w galerii, korzystasz głównie z technikcyfrowych. Fotomontaże są uCiebie częste i dobre. Czemuwłaśnie taki kierunek fotografii?GSz:Z zamiłowania do plastyki -fotografia wzięła się u mnie zfascynacji obrazem plastycznym,po prostu nie umiem taknarysować.Dobrze, a jak to wszystko za-częło się w Twoim przypadku?Najpierw prosty kompaktcyfrowy czy może Zenit 122?Nie no, 10 lat temu to cyfrówkibyły odległą przyszłością. Zenit E (śmiech) klisze, ciemnia,papier, te sprawy.

Aż 10 lat - dużo czasu, co zreszta widać po poziomieTwoich zdjęć. Na DA jest dużopoczątkujących fotografików.Jak u Ciebie wyglądało przejście z amatorki do pro-fesjonalizmu?Nie wydaje mi się, żebymprzeszedł tak do końca. Wiesz,zawsze miałem wrażenie, żeamator ma fajniej.Czemu?Amatorom można wszystko, tzn.spontaniczna fotografia"dzikiego oka" bywa często lepsza, niż wymuskane produ-kcje wieloosobowych zespołów.Zresztą, co to znaczy profesjo-nalizm?Myślę, że praca dochodowajako zawód, a Ty jak sadzisz?No właśnie u mnie tak nie ma,tzn. dochód bywa, ale pokrywapowiedzmy 1/4 potrzeb.Powiedziałeś o plastyczności.

A sądzisz, że można sztukętraktować serio, jeśli jest ona wpostaci cyfrowej? Chodzi mi ojej odbiór, w końcu nigdy niebędzie taki sam, jakbyśzobaczył pracę na papierze.Wiesz to jest jednak trochę innyrodzaj twórczości. Z jednejstrony, zawsze chciałem miećtaką swobodę jaką dają mediacyfrowe. Wyobraźnia może sięuwolnić od dosłowności fotograficznej (tzn. to co jest na zdjęciu musi istnieć w rzeczywis-tości), a mnie rzeczywistość małointeresuje (śmiech). Z drugiejstrony, gdy dogłębnie poznałemfotografię, jej historię ... no aletrzeba bazgrolić, trzeba chcieć,trzeba marzyć. Fotografia sre-browa, czyli negatyw-papier, topiękna rzecz i, mimo że zawszepociągała mnie uwolniona fantazja, to jednak, po zazna-jomieniu się z medium, bardzo

wywiad

W tym numerze wzięliśmy w obroty niedoszłego studenta łódzkiejfilmówki, człowieka, który jest zawodowym amatorem i jednym zbardziej znanych "dachowców" na digarcie. Ladies and gentlemanprzed Wami Grzegorz Szczerbaciuk.

12

Page 13: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

wniknęła we mnie estetyka pa-pieru. Teraz wracam do tego,powoli co prawda, alewracam... Tak, robię nadal fo-tografię tradycyjną - docelowochcę zając się fotografiąstykową, co wiąże się z większym formatem negatywów,czyli procesem bardziej skomplikowanym technicznie, aleteż chyba najbliższy jest idei"przenoszenia rzeczywistości napapier".Jest jeszcze jeden aspekt doty-czący plastyczności, o którejmówiłeś. Mianowicie, w jednejz Twoich wypowiedzi czytamy,że Bozia nie dała Cipaluszków do śmiganiaołówkiem. Sądzisz więc, że fo-tografia w połączeniu z grafikąjest alternatywą dla osób niepo-trafiących rysować?Oczywiście, należy jednakprzyjąć bardzo elastycznąpostawę wobec obu mediów,żeby żadne nie zdominowałopracy.Rozumiem. Na jednym zTwoich zdjęć widziałemnawiązanie do Davida Lyncha ijego "Głowy do wycierania".

Skąd jeszcze czerpiesz inspiracje do fotografii? Chodzimi głównie o akty.Pierwsze zdjęcie z aktów - pro-dukt, przygotowany po "bada-niu" digratu (śmiech). Zdecy-dowanie niska podaż na męskieakty plus niska jakość wszystkichinnych, plus ogólna fascynacja,bezkrytyczna prawie, nagościądały taki efekt, żezdecydowałem się na działanie.Odzew był natychmiastowy - jakto na digarcie (śmiech). Więc

zdecydowałem że pociągnę temat, ale po swojemu, nie takdosłownie. Bawi mnie to całyczas. Zapewne będzie więcej,ale może postaram się w innychokolicznościach. Zresztą za-uważyłem, że one wcale nie sątak banalne, nawet na tle dokonań "międzynarodowejspołeczności Devianta". Co do Lyncha to wynika to z mo-jej ogólnej, wcześniejszej fascy-nacji kinem (nie mylić z filmem).Oczywiście ta fascynacjafunkcjonuje nadal, ale teraz jakoniespełnione (dotąd) marzenie.Kino to coś więcej niż filmy, i onjako jedyny, "sprzedający się"artysta tworzy obrazy, któremogę zaakceptować jako"wyższy poziom wizualnejwrażliwości". 8 lat temuzdawałem do Łodzi na Film Ani-mowany i Efekty Specjalne(śmiech)I jak się to skończyło?Niestety, moje plastyczneumiejętności zdyskwalifikowałymnie, choć na egzaminie konku-rsowym pokonałem blisko 20przeciwników, tzn. startowałonas 36, do drugiego etapu

13

Page 14: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

przeszło 18, z czego tylko ja ijeszcze jeden kolega nie byliśmypo szkołach plastycznych. Aledało mi to ogólny ogląd sytuacji,wniosek, że już trochę za późnona szkolenie nadgarstka, a dwalata zajmowałem się fotografią,

więc jej poświęciłem całą en-ergię.Porozmawiajmy o digarcie.Czy uważasz digart.pl zamiejsce, w którym można sięrozwinąć pod względemartystycznym, czy raczej traktu-jesz to jako zwykłą galerię?Hmm… Dla mnie już trochę zapóźno, by digart kształtowałmoją estetykę (śmiech) tzn. digart jest dla mnie "polemdoświadczalnym", zbiorem ele-mentów, które odpowiadają mina pytanie jaka jest "kondycja estetyczna społeczeństwa", tegomłodego i tym samym, jak robić,żeby sprzedać, heheRozumiem. Vidi, na Twoich zdjęciach widać dobrywarsztat techniczny: oświetle-nie i tym podobne. Maszwłasne studio?Mam - całe 25 metrów kwadra-

towych (śmiech).Profesjonalne wyposażenie zagrube miliony? Czy możeskromniej?Daj spokój (śmiech). Wiesz, z tego światła pro potrze-bowałbym naprawdę tylko kilku

elementów.To znaczy?Producenci pro mają świetnąofertą osprzętu do lamp - czegostanowczo mi brakuje. Noweprodukcje Elinchroma czyBowensa dają świetne możliwo-ści, więc tylko jedna lampa plustrochę "końcówek" i generator.Za generator mógłbym się puścić(śmiech).A uważasz siebie bardziej zagrafika czy fotografa?To trudno ustalić. Z jednej strony,fotografia to moja pasja, zdrugiej grafik to mój zawód -także mam rozdwojenie jaźni(śmiech).Grafik - zawód. Powiedz mi otym zawodzie coś więcej. Naczym dokładnie polega Twojarola?Grafik DTPowiec dokładnie - pro-jektuję i składam do druku

(znowu papier).Rozmawiamy dużo o fotografii.Porozmawiajmy trochę osamym Tobie jako zwykłymczłowieku. Pytanie dość ba-nalne, aczkolwiek zawszeciekawe. Twoje największemarzenie?Nirwana (śmiech)A dalekosiężne plany naprzyszłość?O matko! Przyszłość? Co to jest?(śmiech). Nie no... Wiesz, udałomi się wypracować taki stylżycia, który pozwala mi istnieć,ale jednocześnie być trochę"obok" całej rzeczywistości ichciałbym tak zawsze - byćwiecznym dzieckiem, nie stracićswojej naiwności, ufności. Choćciężko jest z tym, coraz ciężej...Tego Ci życzę. Dziękuje, żezgodziłeś się na wywiad.Ooo! Już? (śmiech).Już. Napisz coś miłego nakoniec.Kocham cię. Peace and love(śmiech).Zakładam, ze napisałeś: dz-iękuje bardzo i kocham wszyst-kich digartowiczów.

14

Page 15: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

titos2

k

galeria

15

Page 16: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

1.Tablet - co to jest?

Tablet to urządzenie ułatwiającepracę przy pomocy aplikacjigraficznych. Składa się prze-ważnie z dwóch części - tablicy(w różnych wymiarach, odmniejszych niż A6 do A3) od-bierającej sygnał ze wskaźnika -piórka i myszki. Jest to niezwyklewygodne narzędzie dlagrafików, DTPowców, ka-rtografów, projektantów, anima-torów oraz gdy wymagane jestzłożenie odręcznego podpisu nadokumencie. Może z powodze-niem zastąpić myszkę.Obecnie na rynku polskim górujądwie marki tabletów graficznych- Pentagram i Wacom. Nie da-jmy się też zwieść: Trust,Medion, Apitek mają te same'bebechy' co Pentagramy, tyle,że są sprowadzane z zagranicy,gdzie występują pod innyminazwami.

2. Jaki rozmiar tabletu jest

najlepszy?Jak w wielu wypadkach tak i przy wyborze tabletu pokutujeprzekonanie 'Im większy tym le-pszy'. Jednak w tej kwestii 'Imwiększy' oznacza jedynie 'tymdroższy', bowiem 'lepszość'płynąca z rozmiaru tabletu tokwestia osobistych preferencji. Dobrze byłoby wypróbowaćróżne formaty u znajomych albow sklepie. Najbardziej optyma-lny wydaje się A5. Na rynku pojawiły się równieżtablety o nietypowych kształtach

(np. dostosowane do monitorówpanoramicznych). Pamiętajmyjednak, że dowolnie możnaustawić pole aktywne tabletu i nie trzeba kupować specja-lnego modelu.

3.Dobry tablet - za ile?

Jeśli o wydatkach mowa - drugimit to sprawa ceny sprzętu.Może i kilka dobrych lat temutablety faktycznie były sprzętemmarzeń, sprzętem nieosiągalnym.Jednak czasy się zmieniły i table-ty weszły do powszechnegoużytku a tym samym każdy jest wstanie znaleźć sprzętodpowiadający możliwościomjego portfela. Cena w pełnifunkcjonalnego i optymalnegosprzętu zamyka się spokojnie w350-500zl. A z racji tego, żetablety weszły do stałej ofertywielkich sieci sklepów zesprzętem elektronicznym i ko-mputerowym - można tą kwotęrozłożyć na bardzo dogodneraty. Tablet można nabyć już od50-70zł ale tutaj, w odniesieniudo marki tabletu, sprawdza sięstare jak świat stwierdzenie 'le-piej wydać więcej, ale byćpewnym za co się zapłaciło'.

4.Jakiego programu używać

do rysowania tabletem?Nie ma najlepszego programudo tabletów. Do wyboru mamywiele specjalistycznych aplikacji,takich jak PhotoShop, Painter,CorelDraw, Ilustrator, Open Can-vas, Flash, Gimp i tutaj należyodwołać się do swoich prefe-

rencji i potrzeb. Tablet działa zewszystkimi wymienionymi aplikacjami (i wielomaniewymienionymi w ogóle), zwyjątkiem nowych wersji Flasha -tutaj optymalne wyniki uzyskamytylko przy pomocy wacoma[ach, ta zmowa].

5.Jaki więc wybrać tablet?

Jeśli nie jesteś grafikiem, a wolisztablet, niż myszkę, wybierz mo-del mały, tani i wygodny. QuadPen Pentagram, Pen Partner Wa-com - malutkie, przenośne, świe-tnie do notebooków. Zastępująmyszkę i również pozwalają narysowanie - jednak nie do tegosą stworzone. Dla początkujących, którzy niemieli styczności z grafiką lub ry-sują dla własnej przyjemności,najlepsze to Pentagram XL i XXLlub Wacom Volito. Z nieco wyższej półki: WacomyGraphire. Dla wymagających, profesjona-listów: Wacom Intuos. Dla ludzi lubiących gadżety i posiadających pękający wszwach portfel: Wacom Cintiq -po dotykowym ekranie rysuje sięjak po kartce papieru. Jednak toosobna liga.

6.Czy tablety są tylko pod

windows?Zarówno Pentagram, jak i nie-które modele Wacoma mająoprogramowanie dla Linuxa i Maca.

FAQ

Tablety graficzne

16

Page 17: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

7.Problemy z tabletami - jak

je rozwiązać?Najczęściej spotykane problemyto:

.Pentagram i inne marki tegosprzętu wariują

.Kursor skacze po ekranie

.Program nie wykrywa nacisku i rysuje tylko grubymi liniami

. Linie są kanciaste, nierówne a kursor drga.Na ogół winę za to ponosząsterowniki i piórko. Prze-instalowanie sterowników nie za-szkodzi. Odłączmy tablet z USBi podłączmy jeszcze raz.Wymieńmy baterie w piórku.Jeśli te wszystkie zabawy nie po-mogą, pożyczmy od kogośpiórko do tego modelu. Poczyta-jmy też sposoby rozwiązywaniaproblemów na rozmaitych forachtematycznych. Jeśli mieliśmy wcześniej Wacomlub inny tablet, i zakupiliśmynowszy model, pamiętajmy oodinstalowaniu poprzednichsterowników i zainstalowaniunowych. Nainstalowaniesterowników (podczas gdy starenadal są na dysku i nie zostałyodinstalowane) możespowodować, że sprzęt zaczniegłupieć.

!.V-mause ;)

V-mouse to myszka, tyle, że o in-nym wyglądzie. Nie zastąpi onatabletu ze względu na brakpoziomów nacisku, niską dokła-dność, ale dla osóbużywających myszki do grafikimoże być ciekawym urozmaice-niem.

Karolina Szafran

PORÓWNANIE

WACOM - PENTAGRAM

Formaty

.Wacom ma obecnie o wiele większą

ofertę niż konkurent. Serwuje tablety oróżnych rozmiarach (przede wszystkimA6-A3), a także modele specjalne dostosowanie do AutoCad czy DTP,oraz panoramicznych monitorów.Również różne modele oferuje dlapoczątkujących (Volito), jak i dlaprofesjonalistów (Intuos). Co za tymidzie - ceny wahają się między 200 zła 2000 zł, nie licząc ekskluzywnegomodelu Cintiq na bazie monitora LCD.

.Pentagram oferuje modele

podstawowe - malutki Quadpen, orazO'pen formatów A5 i A4 w cenie 200- 400 zł.

Pióra

.Wacom ma pióra niewymagające

baterii, które na drugim końcu majągumkę do mazania. Rysiki do piórekmożna bezproblemowo zakupić wsklepie internetowym.

.Pióro Pentagram potrzebuje bateryjki

AAA, którą należy zmieniać co 3-5miesięcy przy aktywnym użytkowaniu.Niestety jest tutaj problem z zakupemsamych rysików.

Serwis

.Serwis dla Pentagramu jest darmowy

w formie 'door to door'. Obejmuje rokod zakupu. Na ogół każda awariakończy się wymianą na innyegzemplarz pióra lub całego tabletu. Trzeba tu zaznaczyć, że Pentagramyoraz im pokrewne Trusty, Mediony iApiteki są dość awaryjne. Często mająwady w elektryce, które powodują, żelinie wychodzą falowane, lub kursor drga bez przyczyny.

.Wacom: ma opinię mało

awaryjnego. Gwarancja obejmuje 2 lata, zaś dla modelu Intuos3 możnadokupić gwarancję na lata kolejne.

Wacom

Intuos 3

(A5)

Pentagram

O’Pen XXL

(A4)

Wacom

Graphire.4

(A5)

17

Page 18: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

3.W przypadku włosów, zaczynam od zaznaczenia twardym pędzlem układu pukli i jasnych partii. Następnie pędzlem

ze zwężającą się końcówką (twardość-100%, krycie-80%, gł.śr.-5 lub 3 piks) ciemnym kolorem oddzielam poszczególnepasemka, a jasnym zaznaczam wypukłości.

1.Na przykładzie tej prostej ilustracyjki pokażę mój metodę nakładania kolorów. Korzystam z programu Adobe Photoshop

CS i tabletu Pentagram XL. Przed rozpoczęciem, tworzę wastwy na poszczególne elementy: szkic, skóra, włosy, ubranie. Wsumie 4 warstwy (plus tło). Zaczynam od szkicu. Pędzlem "Aerograf - twardy okrągły" (krycie-75%, twardość-90%) ustalamrozłożenie kolorów. W tym wypadku stosuję głównie odcienie niebieskiego, zielonego, brązowego i fioletowego.

Malowanie PhotoShop’em

2.W dalszej kolejności, na nowej warstwie, cieniuję skórę postaci. Zaznaczam miejsca najbardziej wypukłe, oświetlone

oraz cienie. Zmieniam ustawienia pędzla na: twardość-80%, krycie-64% i dodaję tony pośrednie, rozbłyski i rumieniec.

4.Sukienkę namalowałam dużymi plamami (Aerograf - Twardy okrągły, twardość-88%, krycie-70%). Nie zaznaczyłam

dokładnie formy materiału. Użyłam zimnych fioletów, żółtego, niebieskiego, pomaranczowego i czerwonego.

tutorial

18

Page 19: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

5.W trakcie rysowania wymazy-

wałam szkic, ale W niektórych miejscach go pozostawiłam.

6.W tle zastosowałam róże, błęki-

ty, zielenie nałożone szeroki, lekkimipociągnięciami pędzla (Aerograf - Twardy okrągły, twardość-80%, krycie-65%).

7. Łąkę, tak jak niebo, potra-

ktowałam lekkimi, szerokimi plamami,dodając gdzieniegdzie źdźbła trawy.

Efekt końcowy

Karolina Jędryczka karola

“Zajmuję się CG od 2003 roku. Moim pie-rwszym programem graficznym był Corel PhotoPaint 8, lecz szybko przestawiłam się naAdobe Photoshop CS. Lubię rysować w tensposób, ponieważ daje wiele innych możli-wości niż praca tradycyjnymi technikami; jednak na co dzień preferuję zwykłą kartkę i ołówek” 19

Page 20: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Rozmawiamy z MaciejemMazurem, znanym jako

Andruthutalentowanym‘komiksiarzem’ i satyrykiem

wywiad

Komiks i satyra

20

Page 21: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

KK: Z digartu znany jesteśgłównie z plansz komiksowychi ilustracji humorystycznych.Kiedy zaczęła się twoja ry-sunkowa podróż? Co skłoniłocię do sięgnięcia po kredki,ołówki?Maciej Mazur: Każdy dzieciakbawi się (między innymi) wrysowanie świata, który poznaje.Jest to czynność całkowicie natu-ralna i pewnie nawet bezwie-dna, co widzę m. in. u swojegodziecka. Gdzieś później u wię-kszości to zanika, ale niektórymzostaje. Gdybym chciał napoczekaniu konstruować jakieśteorie, to powiedziałbym, żekażde dziecko, dopisując naobrazkach koślawe napisy "ma-ma", "tata" itd., tworzy jakieś"prekomiksy". Ale nie idźmy zbytdaleko. Więc ja, jak każdedziecko, zaczynałem w tensposób. I jakoś zostało.Ale to, że robię akurat to, co ro-bię, wcale nie było takie oczy-wiste. Chciałem być "klasy-cznym" malarzem - komiksyzjawiły się w moim życiu sto-sunkowo późno.Więc co wpłynęło na to, żejednak wybrałeś komiks?Komiks poznałem gdzieś mniejwięcej w siódmej - ósmej klasieszkoły podstawowej, dzięki mo-jemu koledze, później przyja-cielowi. On, jako jedyny, miałsporą kolekcję i powoli, powolizaczął mnie w to "szaleństwo"wciągać. Najpierw jako czytelni-ka. Później pochwalił się swoimipróbkami, pomysłami na historię.I jakoś, niepostrzeżenie dla mniesamego, spróbowałem coś tamnarysować. I przekonałem się,że potrafię. Zaczęliśmy razem

czynić jakieś próby tworzeniakomiksu - nieporadne pewnie inaiwne, ale ziarno już zostałozasiane i - mimo że cały czasplan zostania malarzem był tymjedynym - komiks pojawił się wmoim życiu i "niestety" został(śmiech)Dlaczego "niestety"?Bo, zwłaszcza w tym kraju, za-jmowanie się komiksem ustawiaczłowieka gdzieś w dolnej strefiedrabiny pokarmowej, znacznieniżej niż na przykład kogoś, ktomontuje instalacje ze złomu prze-mysłowego, bądź wystawia w

słoiku własną wątrobę...Grzegorz Rosiński (autor "Thor-gala") zawsze przytacza takąanegdotę, która moim zdaniemświetnie ilustruje podejście dokomiksu w środowisku plasty-cznym i nie tylko. Spotkawszykiedyś na jakichś targach zna-jomego wydawcę, usłyszał takieoto pytanie: "Grzegorz, a tyciągle te komiksy robisz? Byłeśprzecież takim dobrymgrafikiem..."Z tego, co się dowiedziałam,

sytuacja nadal nie wygląda na-jlepiej. Myślisz, że z czasem tosię zmieni? W końcu komiksstał się już nieodzownym ele-mentem kultury, co widać cho-ciażby po coraz liczniejszychfilmowych realizacjach.Niestety, mam wrażenie, że nato jest już chyba za późno.Komiks w naszym krajuwylądował w niszy i, jakkolwiektowarzysko jest to bardzo miłanisza, pozostanie ona małymkręgiem wtajemniczonych.Próbowano w publikacjach ana-lizować, dlaczego tak się stało.

Nie czas i miejsce, aby to tutaj i teraz roztrząsać, w każdym ra-zie takiego miejsca w kulturze,jakie komiks zajmuje w Europieczy w Stanach u nas nieosiągnie już chyba nigdy.Zresztą, kultura jako taka stajesię pojęciem po trochu ni-szowym. Bo seriale typu "M jakmiłość", talk-showy czy "gwiazdymuzyki" typu Mandaryna raczejnie dają złudzeń, co dokierunku, w którym zmierza tenpociąg.

21

Page 22: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

A próby adaptacji filmowych, ta-kich jak np. ostatnio "Kajko i Kokosz", szumnie reklamowanyjako pierwszy polski film 3D, teżwiosny nie uczynią. Nie tenbudżet, nie te możliwości i,przede wszystkim, nie tędy dro-ga - np. takie ściganie się ze"Shrekiem". Budzi to u mnieuśmiech politowania raczej - bo

gumofilce raczej się kowbojkaminie staną, mimo najszczerszychchęci i woli...Wspomniałeś wcześniej, żegdy zaczynałeś swoją przy-godę z komiksem, sam pisałeśscenariusze. Jak to jest teraz -sam tworzysz historie, któresprzedajesz wydawnictwom,czy dostajesz gotową historiędo zilustrowania?Ja się nigdy nie porywałem naokreślanie siebie mianem sce-narzysty.Za wysokie progi, he he... A poważnie to właści-wie od początku miałem tenkomfort, że pracowałem ze sce-narzystą i taki układ jest optyma-lny. Najpierw był to Jarek, którypokazał mi co to jest komiks i zktórym robiłem pierwsze historie(między innymi debiut komiksowyna łamach gazety "Świat

Młodych" w 1992 roku),później, po Jego tragicznejśmierci, poznałem Wojtka Birka,który z kolei pokazał mi czymMOŻE BYĆ komiks, i z którympchamy ten wózek do dziś.Jeśli chodzi o samą prace nadtekstem - ja niestety nie mam jużtakiego "podpalenia", jak mająludzie kilkunastoletni, którzy

siadają nad kartka z zamiarem"kurcze, zrobię komiks"... Cza-sem mi tego brakuje, czasemmęczy mnie, że jedyniezobowiązanie wynikające zumowy każe mi zasiąść dorysowania, ale cóż, to chybamiewa każdy. Ja zresztą komi-ksem jako takim już się nie ekscy-tuję. Nie kupuję, mało czytam.Nie wyzwala on u mnie jakiśstrasznych emocji, które każą minp. dyskutować na forach o tymczy bohater powinien zginąć wwybuchu czy się gdzieś telepo-rtować... Podobnie jak nie po-dniecam się tym, że jakiś komiksprzekroczył jakieś granice i stałsię dziełem wybitnym, kultowymczy jakimś tam... Może to brzmijak herezja, ale interesuje mnieraczej taki aspekt czysto plasty-czny - czytam scenariusz i za-

stanawiam jak go zrobić, jakienarzędzia itp.Zresztą, robię ilustracje, rysunkisatyryczne, wracam do malowa-nia. To wszystko ma wpływ i wszystko gdzieś tam sięmiesza. Więc jakoś się specja-lnie nie zastanawiam nad tym.Ot, siadam i rysuję (śmiech).Najczęściej jest tak, że podejmu-ję się realizacji konkretnego za-mówienia, jak w przypadkukomiksów do Hugo, czy zeszytuserii "Strażnicy Orlego Pióra" dlawydawnictwa Mandragora. Wtedy sprawa jest jasna -umowa i ustalenia ze sce-narzystą plus mój pomysł na pla-styczne rozwiązania określającałość.A ile czasu zajmuje ci zrobie-nie strony i przede wszystkim -jakich narzędzi do tegoużywasz?Ooo, używam wszystkiego,dosłownie - stalówki, pędzelki,art peny, markery, unipiny, kore-ktory w płynie... Jeśli decydujęsię na wspomaganie kompu-terowe, to plansza w krescepowstaje tradycyjnie, na pa-pierze w formacie A3 ( lub wię-kszym) potem to skanuję i kolorjuż powstaje cyfrowo. Jeśli nato-miast chcę mieć więcej radości -plansza jest wielkim "placem bu-dowy" - akwarele, tusz, akryl,ekolina...Z czasem bywa różnie - kiedy ro-bię coś na zamówienie ( a taknajczęściej jest), termin wynika zumowy. Z reguły plansza komi-ksu typu "Hugo" zajmuje mi 12 -18 godzin. Natomiast jeśli rzeczjest skomplikowana, np.rozkładówka do zeszytu "Włó-cznia Ottona", może to byćniekończąca się orka. Tę

22

Page 23: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

konkretną rozkładówkęrysowałem tydzień...Spotkałam się z opinią, że przyrealizowaniu dłuższej historii,rysowanie ciągle tych samychpostaci, tego samego światazaczyna się nudzić. Czymiewasz tak czasami? He, he... No to Lutczyn takpowiedział - że komiks to fajnasprawa, tylko on by nie mógł taktego samego gościa przez ileśtam stron rysować (śmiech). Nie, u mnie to nie jest tak. Możemnie znudzić, zmęczyć robieniekomiksu jako takiego...Jakzresztą ilustracji czy rysunku. Alerysowanie tych samych twarzy?To trochę tak jakby kręcić film i narzekać na konieczność fi-lmowania tego samego aktora,grającego w tym filmie głównąrolę.Obok komiksów masz równieżświetne ilustracje humorysty-czne. Skąd czerpiesz na niepomysły?Z życia. Zwłaszcza teraz, w tympseudo - kraju, życie jest jednymwielkim, niekończącym się pa-smem absurdów. Nawet jużniczego nie trzeba wymyślać,"elity" robią to lepiej. Ja się ry-sunkiem satyrycznym zajmuję odkilkunastu lat zawodowo - opu-blikowałem parę tysięcyobrazków w całej masie gazet.Więc jest trochę tak, że reagujęodruchowo - coś tam widzę, ko-jarzy mi się jakoś, przeskakuje"przysłona" i mam sytuację"odwróconą", gotową donarysowania...Ale ostatnio traktuję rysuneksatyryczny trochę na pół gwi-zdka. Nie wiem czemu, jakośtak wyszło że sytuacja za oknemmnie na tyle męczy, ze komple-

tnie nie chce mi się jejrysować...Jesteś samoukiem, czyuczęszczałeś do jakiś szkółplastycznych?Uczęszczałem, ale jeśli chodzi ozawodowe umiejętności,musiałem się tego nauczyć sam(pewnie przy okazji wyważyłemtrochę otwartych drzwi). W la-tach 80-tych w liceach plasty-cznych nikt nie traktowałpoważnie kogoś, kto ośmielił sięwspomnieć o próbach robieniakomiksu... Zabawne, bo w tymsamym liceum moi młodsi

koledzy już wprawdzie w innejepoce, ale robili prace dyplo-mowe z komiksu.Porozmawiajmy teraz o diga-rcie. Jak tu trafiłeś?O istnieniu digarta dowiedziałemsię od mojego kolegi Jarka Ejsymon-ta, który, jako "beerseeker", ma tuswoją galerię. Obejrzałem sobie,spodobało mi się, zarejestrowałemsię i zostałem. Generalnie, to miłemiejsce (śmiech). Oczywiście,poziom bywa różny, tak jak różnieoceniają siebie ludzie, ale to maswój urok. Zresztą, gdyby to byłajakaś "poważna", środowiskowagaleria, byłoby dużo nudniej

i drętwiej.Jak wiele satysfakcji przynosi cito, co robisz?Na szczęście, cały czas mamsatysfakcje i tzw. spełnienie wtym, co robię. Bez tego pewnierzuciłbym to w diabły i zostałjakimś nocnym stróżem albowykładowcą w Biedronce(śmiech). Póki co, nie muszę.Mogę się utrzymywać z tego, corobić lubię, a nie z tego, comuszę. Oczywiście, bywa i tak,że robota mnie męczy, nudzi,wkurza, ale tak chyba bywa wkażdym fachu. Zdarzają się za-

mówienia mniej ambitne,bardziej (fe!) komercyjne, alestaram się wszystko robić na100% możliwości, bez warto-ściowania - te dla kasy a innedla chwały bożej. Zawsze musibyć solidna podstawa rzemie-ślniczej fachowości. Mamnadzieję, że jest. Dobrze, jeślijest choć mały pierwiastek arty-zmu. Mam nadzieję, że bywa...Czego wszystkim towarzyszomniedoli życzę. Na pewno jest. Dziękuję zarozmowę i dalszych sukcesówżyczę.

23

Page 24: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

galeria

Sanc

ty :

macr

o

24

Page 25: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

Portret Mozartaspod pióra Eliasa

Wiele wskazuje na to, że tytułoryginalnego wydania książki("Mozart. Zur Soziologie einesGenies") lepiej koresponduje zzastosowaną przez Eliasametodą, jest także bardziej ade-kwatny do jego zamiaru.Socjologia pozwala autorowizarysować społeczne uwaru-nkowania, które ciążą na losachopisywanej postaci, na jejcharakterze w końcu na rozwojutalentu i kariery. Objaśnia takżeprzyczyny dramatycznego końcażycia Mozarta. Włączenie wrozważania problematyki psy-chologicznej, szczególnie kwestiiwięzi bohatera książki z ojcemoraz potrzeby miłości, którawedług Eliasa była jedną zdwóch sił napędowych rozwojumuzycznego geniuszu kompozy-tora, tworzy obraz istotnieprzekonujący. Jest to zatem nietyle portret, ile próba dotarcia dosedna, uchwyceniakonstytuujących fenomen Moza-rta sił. Od społecznych powłaśnie psychologiczne. Warto zauważyć, że autor byłświadom nieuchronnej klęskikażdej z prób pełnego wy-jaśnienia indywidualnego bądźco bądź fenomenu czy geniuszu.Według jego własnych słów"nikt nie może się zobowiązać,

że rozwiąże kwestię narodzintak nadzwyczajnego talentu,jakim dysponował Mozart". Do-daje jednak, że można, a nawetnależy wskazać kierunki, wktórych można szukać "jakichśodpowiedzi". Nie bez przyczynywe włączonych do książki no-tatkach Eliasa znalazło się słynnezdanie Wittgensteina, wedlektórego "o czym nie możnamówić, o tym trzeba milczeć".Autor pracy stwierdza jednak, żerównie zasadny byłby sąd,zgodnie z którym "o czym niemożna mówić tego trzebaszukać". Doskonale obrazuje toproblem Eliasa z samym słowem"geniusz", którego używa zniechęcią a bez którego mimowszystko nie potrafi się obejść.Jakkolwiek wspomniany wyrazpojawia się w samym tytule pra-cy, łatwo dostrzec niekonse-kwencję w jego stosowaniu.Bardzo często, acz nie zawsze,Elias stara się stłumić jego "ro-mantyczny" wydźwięk za-mykając go w cudzysłowie.Całe fragmenty książki służąwłaśnie zmierzeniu się z mitemgenialnego i nieomylnego w ma-terii sztuki artysty. Wielkiego nie-jako z urodzenia, "genetycznie"predysponowanego do sięgnię-cia wyżyn kunsztu i muzycznegopolotu. Autor szkicuje obraz

Mozarta - dziecka,poszukującego w muzyce środkado pozyskania miłości i uwagiotoczenia. Szczególną rolępełniła tu według Eliasa relacja zojcem: muzykiem, zastępcąkapelmistrza dworu arcybiskupaSalzburga, autorem podręcznikagry na skrzypcach. Ma to swojąwagę, ukierunkowywało bowiemwyjątkowe zdolności WolfgangaAmadeusza właśnie na muzykę.Leopold Mozart zaczął uczyćsyna gry na fortepianie niemalod trzeciego roku jego życia, byroztaczać nad nim swoją opiekęprzez następnych 20 lat. Eliasprzekonuje, że zadziałał tu splotpragnień ojca, którego życiusens nadawały sukcesy "cud-ownego dziecka" i nienasyconau tegoż potrzeba potwierdzaniawłasnej wartości przez innych,ciągłe szukanie ich aprobaty imiłości. Te cechy miały charak-teryzować Mozarta do końcajego dni. W końcu na stronie nr 79 Eliasprzypuszcza na słowo "geniusz"frontalny atak, pisząc co następu-je: "Niewątpliwie lepiej byłobyzrezygnować z tego romanty-cznego pojęcia". Socjologicznaanaliza stosunków społecznych,relacji rodzinnych, wreszcienaszkicowane problemy psycho-logiczne miałyby wedle autora

recenzja

Książka Norbetra Eliasa, która według Frankfurter Allgemeine Zeitung "przekonująco wy-jaśnia fenomen geniuszu Mozarta" liczy sobie 202 strony. Warto zatem spytać nie tyle,czy w powyższym stwierdzeniu nie ma przesady, ile raczej czy autorowi pracy istotnieprzyświecał cel "wyjaśniania fenomenu geniuszu" wielkiego kompozytora.

25

Page 26: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

skutecznie zastąpić to nieade-kwatne, mgliste określenie. Czyjednak faktycznie wystarczają?Elias pisze, że wybitne osiągnię-cia artystyczne są wynikiem splo-tu nowatorstwa i fantazji, ujętychw karby wielkiego kunsztu, którepowinny pozostawać pod ko-ntrolą, jeśli nie władaniem, "su-mienia artysty". To właśnie owosumienie podpowiada twórcykierunek, określa jakość jego pra-cy. Krótko mówiąc dzięki niemuartysta poznaje jakość swojegodzieła. Czym jednak istotnie jest"sumienie artysty" i skąd ono siębierze? Rzecz jasna Elias nie do-puszcza myśli, że jest ono dane -choćby i najwybitniejszym je-dnostkom - z urodzenia.Twierdzi, że powstaje ono wkontaktach z innymi ludźmi,przez nich i dzięki nim. Stąddużo miejsca poświęca wspo-mnianemu powyżej dzieciństwuMozarta. Wczesnym latom "cu-downego dziecka", które na-jpierw w domu rodzinnym apotem podczas licznych podróżyi koncertów na dworach zyskałoogromną jak na drugą połowęXVIII w. kulturę muzyczną. Sęk w tym, że owo "artystycznesumienie" jawi się dokładnie taksamo mgliście, jak zwalczane zniejakim trudem określenie "ge-niusz", zaś na temat jegopochodzenia łatwo udzielić innej, za to równie arbitralnejodpowiedzi (np. "sumienie to darboży"). Autor przekonującoopisuje warunki jego powstania(przebudzenia?) u Mozarta, niemoże jednak dać odpowiedzi napytanie, czemu w tym przypadkupowstało akurat takie. LeszekKołakowski zwraca uwagę natrudności ze zdefiniowaniem su-

mienia, które nie jest przecieżzbiorem jakichś zasad czy do-ktryną a raczej "polemwewnętrznej wrażliwości". Jakzatem określić źródła jegopochodzenia i czy można uznać, że wprowadzenie nascenę tak nieokreślonego pojęcianie jest wynikiem bezradności?Jest ona zresztą widoczna wpewnych sprzecznościach. Nastronie 84 Elias pisze właśnie natemat sumienia artystycznegoswojego bohatera. Sumienia, dzięki któremu Mozart "bezwzględu na to, jak wielkie byłyinnowacje jego fantazji muzy-cznej, nigdy się nie mylił". Ty-mczasem już dwie strony dalejpoddaje zdecydowanej krytycesformułowania typu "Mozart niemógł się mylić", godząc w ma-jaczący wiatrak mitu o "genia-lnym" kompozytorze - niemal na-dczłowieku. Okazuje się zatem,że istota fenomenu wymyka sięchoćby i rozległym próbom ana-litycznym. Autor świadomniemożliwości dotarcia do istotyproblemu raz zapędza się wradykalne sądy, to znów wycofu-je z nich rakiem. Oczywiściesłowo "geniusz" pojawia się wtedy bez cudzysłowia.Mimo wszystko książka NorbertaEliasa jest w znacznej mierzeprzekonująca, zwłaszcza w swo-jej pierwszej części, poświę-conej społecznym warunkomżycia Mozarta. Życia, które przy-padło na okres przejściowy. Oile bowiem w drugiej połowieXVIII w. dzięki pojawieniu sięwystarczająco zamożnego a je-dnocześnie wykształconegomieszczaństwa zaistniały formywolnego rynku literackiego, otyle muzyka wciąż pozostawała

w kręgach kanonów dworskich.W tych właśnie kręgach muzykbył osobą o społecznym statusiebliskim pozycji kamerdynera zaśoczekiwania wobec ko-mponowanych utworów byłyrzecz jasna określone: doceni-ano wirtuozerię ale nie nowa-torstwo. Słowem romantycznepojęcia genialnego twórcy - wi-zjonera oraz wolnego artystywciąż czekały za kulisami narole, z których znamy je obecnie.Podejmując decyzję o zerwaniuz arcybiskupem Salzburga i porzuceniu pracy a raczejsłużby dla tego arystokratyMozart dokonywał dramaty-cznego wyboru w imię twórczejswobody. Jednocześniepróbował przełamywaćspołeczne bariery oraz uderzałw dworskie gusta swoichwspółczesnych. Elias zwracauwagę, że o ile urodzonyniewiele później od MozartaBeethoven zdołał uwolnić się odtradycji dworskiej i wywalczyćsobie twórczą niezależność,Mozart wyrażał się właśniepoprzez jej kanony, wy-znaczając jednak nową jakość,poszerzając ich granice i, jeśli totrafne określenie, wznosząc ton.Moment decyzji Mozarta byłprzełomowy także ze względuna zmieniający się charaktertwórczości. Z rzemieślniczej, uprawianej na konkretne za-mówienie w artystyczną,adresowaną do anonimowejrzeszy odbiorców. Odbiorcówna ogół indywidualnych, bezbrania pod uwagę społecznychoczekiwań "zleceniodawców".Mozart, który według słów Eliasa"zawsze marzył o swobodnymtworzeniu idącym za

26

Page 27: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

wewnętrznym głosem bezoglądania się na odbiorcę"podjął wielkie ryzykowyprzedzając epokę i ponoszącnieuchronną jak sugeruje autorklęskę, która w ostatecznym bi-lansie stała się także przyczynąprzedwczesnej śmierci kompozy-tora. Książkę otwiera rozdziałzatytułowany "Poddał się i pogodził się z losem" i pytanie"jak genialny Mozart mógłskończyć w ten sposób"? Skądpoczucie przegranego życia,gdy sukces artystyczny i sławabyły tuż za rogiem? Tu analizaprzedstawiona przez Eliasa dajeprzekonujące odpowiedzi. Norbert Elias nie uczestniczył wpracach nad redakcją swojejksiążki. Zmarł 1 sierpnia 1990 r.Ten brak ostatecznego szlifu jestaż nadto wyraźny mimowysiłków wydawców, którzydokonali wyboru i opracowaniadzieła na podstawie pozosta-wionych przez niegomateriałów, które skrupulatnie

wymieniają w końcowej nocie.Praca zawiera sporą ilośćpowtórzeń, brakuje jej takżewyraźnego zakończenia. Jeśliidzie o błędy rzeczowe dwa znich okazały się wystarczającopoważne, by doczekać sięsprostowania i wyjaśnienia przezkonsultantów. Nie znając orygi-nalnego wydania książki nieumiem rozsądzić, czy pewne sty-listyczne niezborności (np.zdanie "inni twórcy giną w lesiezapomnianych dzieł" ze strony69) są wynikiem jakościprzekładu, czy też raczejwynikają z charakteru pracy,której autora zabrakło na osta-tnim, bardzo ważnym etapie jejpowstawania. W naszym kraju książka ukazałasię nakładem wydawnictwaWAB w serii "Fortuna i Fatum".Wśród książek, których obwolutyzdobi logo tego cyklu zna-jdziemy klasyczne biografie, jaknp. rozstrzygające dzieło PeteraGreena "Aleksander Wielki", ale

również prace zbliżone chara-kterem do książki Eliasa, po-dającej fakty z życia bohateratylko w takiej ilości, jaka jestniezbędna do prowadzonej najej kartach analizy"fenomenu ge-niusza". Bowiem książka Eliasaudowadnia, że geniusz możnacałkiem przekonująco anali-zować, pozbawiając go przytym znacznej części składnikówindywidualnych. A wolnomniemać, że to właśnie oneczynią jego zaistnienie w ogólemożliwym. Dzięki temu nie maszans na napisanie analitycznejpracy tak trafnej, aby pozwalałaona stworzyć zestaw recept na"fenomen". A dzięki temu wyrazten znaczy tyle, ile faktycznieznaczy.

Michał Kędzierski

N. Elias, Mozart. Portret ge-niusza, Warszawa 2006, ss.202.

mini-komiksPiotrLobik “Czeczenia”

27

Page 28: GAZETA DIGART - slimak.onet.plslimak.onet.pl/_m/digart/zin/GD02.pdf · życia. Loreena Mckennitt i Lisa Gerrard za głos. A czy sam czujesz si ...

galeria

Bardamu

Jeżeli jesteś zainteresowany współpracą z Gazetą Digart, wyślij prywatną wiadomość na konto gazetki:www.gazetada.digart.pl

Zespół prowadzący: KATARZYNA KOLETA, PATRYK TOMASZEWSKI, MICHAŁ KĘDZIERSKI, KAROLINA SZAFRAN, ALEKSANDER

SINIARSKI, MACIEK HABARTA, KAROLINA JĘDRYCZKA

DTP: MICHAŁ MILDE, KATARZYNA KOLETA

Materiały zawarte w Gazecie Digart są własnością ich autorów i nie mogą być powielane i przetwarzane bez ich zgody

28