Forum Amber 2009 • Polszczyzna full wypas • Kuchnia...

48
• Forum Amber 2009 • Polszczyzna full wypas • Kuchnia, kobiety i wino • Emeryci z Miami

Transcript of Forum Amber 2009 • Polszczyzna full wypas • Kuchnia...

• Forum Amber 2009• Polszczyzna full wypas• Kuchnia, kobiety i wino• Emeryci z Miami

W numerzePolszczyzna full wypas

W dwa ognie gramy z dr hab. Ewą Kołodziejek, językoznawczynią, profesorką Uniwersytetu Szczecińskiego

Zgłoś swoją Perłę Biznesu Już po raz szósty ogłaszamy konkurs „Perły Biznesu”. Zgłoszenia kandydatów przyjmujemy w dwóch kategoriach - WydarzenieGospodarcze 2009 i Osobowość Biznesu 2009. Organizatorem konkursu jest redakcja „Świata Biznesu”.

W parku i na polu golfowym„Świat Biznesu” rozmawia z Witoldem Jabłońskim, wicemarszałkiem wojewódz-twa zachodniopomorskiego.

Tydzień w gościnnej LitwieJeszcze do niedawna Litwa zaliczana była do tygrysów Europy. Wysoki wzrost gospodarczy pozostał jednak tylko we wspomnieniach. Dziś 3-milionowy kraj nad Niemnem boryka się z kryzysem.

Cocktail biznesowyA w nim: konferencja Euro- Trans 2009 Innowacje w transporcie, początki Klastra Spożywczego w Szczecinie, śniadanie WBK z prof. Krzysztofem Rybińskim, budo-wa fabryki Cargotec w Stargardzie Szczecińskim, Rentrans Cargo w kołobrzeskim porcie, forum nauk o życiu Polish-German Life Science Forum, Bałtyckie Forum Zdrowia, Zachodniopomorskie Targi Nieruchomości i program wsparcia przedsię-biorczości akademickiej Innostart

Emeryci z MiamiBiznes Bez iluzji Anety Zelek

Wracam do politykiNa przekór Wojciecha Olejniczaka

2020…2025… 2030… 2050…Rozważania na czasie Stanisława Flejterskiego

Naprawdę jaka(i) jesteś?Na pytania z naszego kwestionariusza odpowiadają Katarzyna Solarska, właści-cielka firmy windykacyjnej Bagera i Wu Tianyu, prezes De Tian Sp. z o.o.

Karuzela kadrowaZe sceny do biznesu

Świat Biznesu rozmawia z Tadeuszem Dudojciem, właścicielem firmy Euro-Cen-trum-Tadeusz.

Lektury biznesmena: Forex czyli gra na nerwach

Pieniądze za myślenie

Premiery przed remontem Swój ostatni sezon z początkiem października rozpoczęła szczecińska Opera na Za-mku. Ostatni przed remontem

Perły wśród gwiazdWystawa „Wiek XX w filmie i fonografii” w szczecińskim zamku

„Valentino”, czyli włoska podróż-Polacy powinni gotować tylko polskie potrawy, Turcy - tureckie, a Włosi wyłącznie włoskie - tak uważa Tino Cangi, nowy szef kuchni szczecińskiej restauracji „Valen-tino”

Władza z gangsteramiNa oficjalne otwarcie nowego sklepu firmy Inter Cars SA w Szczecinie wpadli władza i… gangsterzy.

Na golonkę do NovoteluSolidne polskie dania proponuje na jesienne i zimowe obiady i kolacje restauracja szczecińskiego hotelu Novotel.

Zwycięstwo z wiatremPeter Erofejeff, Fin rosyjskiego pochodzenia, wygrał najważniejszy w Polsce turniej golfowy dla zawodowców.

Turniej trzyma fason!Pekao Szczecin Open 2009 za nami. Jest on nie tylko jednym z najważniejszych wydarzeń w Szczecinie, ale też najstarszym i najbardziej prestiżowym turniejem tenisowym w Polsce.

3

rozmowa

numeru

region

i gospodarka

felieton

personalia

moda i styl

Od wydawcy

Szanowni Czytelnicy!

Do rozmowy na łamach ostatniego tegoroczne-go wydania „Świata Biznesu” zaprosiliśmy prof. Ewę Kołodziejek, językoznawczynię, autorkę coty-godniowych felietonów w „Kurierze Szczecińskim” pt. „Językowa corrida”. Rozmawialiśmy o znacze-niu i roli języka w szeroko pojętym biznesie. O tym, jak ważny jest język używany w komunikacji z opi-nią publiczną w polityce i biznesie, najlepiej świad-czy taka wypowiedź naszego redakcyjnego gościa: - Jeśli profesor ekonomii mówi językiem specjali-stycznym do odbiorców bez fachowego przygo-towania, to nie może liczyć na akceptację swoich pomysłów, dlatego często ponosi fiasko, a sukces odnosi populista, mówiący przystępnie, choć nie-prawdziwie.

W najnowszym numerze naszego magazynu, któ-ry trzymacie w ręku, obok informacji o bieżących wydarzeniach gospodarczych na Pomorzu Zachod-nim zachęcamy do zapoznania się z tym, jak sobie radzą z kryzysem nasi sąsiedzi ze Wschodu, w re-portażu redakcyjnym z Litwy. Warto też zajrzeć do felietonu prof. Anety Zelek, by przeczytać o tym, dla-czego nigdy nie dorównamy emerytom z Miami. Po-lecamy również relację naszej wszędobylskiej Ma-szy z pobytu na evencie (co na to prof. Kołodziejek?) z udziałem polityków i… gangsterów.

Włodzimierz Abkowicz

Wydawca ABKOWICZ PRESSul. Cukrowa 45-571-004 Szczecintel. 91/8854804fax 91/8854803

Członek Północnej Izby Gospodarczej

Adres redakcjiŚwiat Biznesu

pl. Hołdu Pruskiego 870-550 Szczecintel. 91/4429275fax 91/8854803

[email protected]

Redaktor naczelnyWłodzimierz Abkowicztel. 91/4429275

Zespół redakcyjnyMichał Abkowicz Aneta Dolega Katarzyna Stróżyk

Magdalena Szczepkowska Mirosław Winconek

Stali felietoniściStanisław FlejterskiWojciech OlejniczakAneta Zelek

Reklamy i ogłoszeniaAlicja KalinowskaTel.796159290

[email protected]

Druk i naświetlanie„Rex-Druk”, ul. Dębogórska 34

71-717 Szczecintel. 91/4281111

Redakcja nie zwraca materiałów

niezamówionych oraz zastrzega sobie

prawo opracowania redakcyjnegotekstów przyjętych do druku

Redakcja nie odpowiada za merytoryczną treść reklam, ogłoszeń

i tekstów sponsorowanych

„Świat Biznesu” w Internecie:www.swiatbiznesu.com

s. 4

s. 6

s. 8

s. 18

s. 26

s. 34

s. 35

s. 36

s. 37s. 38

s. 39

s. 40

s. 41

s. 42

s. 43

s. 44

s. 46

Amber Baltic

Bagera

Binowo Park Golf Club

BZ WBK

Caparo

Cargotec

Cemoi

De Tian Sp. z o.o.

Gavekal Analytics

Goleniowski Park Przemysłowy

Inter Cars

M-Expo

Międzynarodowe Targi Szczecińskie

Novotel

Polska Fundacja Przedsiębiorczości

Pekao SA

PŻB

Rentrans

Uniwersytet Szczeciński

Valassis

Valentino Ristorante

Zachodniopomorska Szkoła Biznesu

Zachodniopomorski Uniwersytet

Technologiczny

Zakład Ubezpieczeń Społecznych

Zakłady Chemiczne Police

Zarząd Morskich Portów

Szczecin i Świnoujście

Zarząd Portu Morskiego Kołobrzeg

37

36

44

27

8

8,28

8

36

8

8

43

30

30

44

24, 25

46

28

28

29

8

42

34

27,29

37

29

14,16, 37

28

L i s to p a d - G ru d z i e ń 2 0 0 9 · n r 1 1 - 1 2 [ 9 6 - 9 7 ]

listopad - grudzień 2009

region

i gospodarka

- Dzięki publikacji podsłuchów dowiedzieliśmy się, jak rozmawiają politycy i biznesmeni zamie-szani w aferę hazardową. Czy panią nie przeraża taki język Mira i Zbycha?

- Teksty, które zostały upublicznione, to zapis roz-mów prywatnych. Nie wiem, czy mamy prawo po-wiedzieć, że tak mówią politycy i że te mocne słowa, które słyszeliśmy, charakteryzują język polityki. Nie ulega jednak wątpliwości, że język publiczny, a więc i język polityki, i język biznesu bardzo się zbrutalizo-wał. Być może nasze odczucie jest spowodowane tym, że wszystkiego dowiadujemy się za pośrednictwem mediów, które wymuszają na osobach publicznych brutalność zachowań i sformułowań. Są politycy, którzy nie zaistnieliby w mediach, gdyby nie bywali kontrowersyjni i nie używali w wywiadach mocnych słów. Dziś liczą się słowa, rzeczy i fakty szokujące i wstrząsające.

- Gdyby ludzie nie chcieli tego słuchać i czytać, to zapewne media zachowywałyby się inaczej.

- Zgadzam się. Mówienie o sprawach miłych i przyjemnych w gruncie rzeczy nudzi odbiorców. To cecha naszych czasów: chcemy mocnych wrażeń, a wszystko winno być szybkie, przebojowe i brutal-ne. Nie ma się jednak co łudzić: biznes i polityka nie należą do tych sfer życia, w których ważną rolę od-grywa savoir - vivre, klasa i styl. To jest świat, w któ-rym brutalizują się i zachowania, i język. W każdym razie tak nam to wszystko przekazują media.

- Slogany reklamowe także szokują...- Odbiorcy reklamy chyba jednak nie oczekują

tekstów miłych, ładnych i przyjemnych. Podkpiwa-my z reklam szamponów czy reklam twarożków, które wystarczy skonsumować, żeby znaleźć się w raju. Jeśli uładzonych, grzecznych formuł rekla-mowych jest zbyt dużo, zwykły czytelnik czy tele-widz jest nimi znużony.

Reklamy są obrazem naszych potrzeb. Potrze-bujemy „superpromocji”, „festiwalu zakupów”, „ekstazy cenowej”. Zauważamy ten produkt, który zareklamowany jest mocno, szokująco. To nas trochę gorszy, ale i ekscytuje. Na witrynie sklepu z młodzie-żowymi ubraniami w Szczecinie pojawiła się kiedyś reklama: „Marża zdechła, a ceny zerżnięte”. Sfor-mułowanie było bardzo wulgarne, gdyż słowo rżnąć w języku polskim jest neutralne tylko w odniesieniu do drewna lub szkła, ale mieszkańcy bardziej byli rozbawieni niż zgorszeni.

- Czyli reklama szokująca jest reklamą sku-teczną.

- Oczywiście. Pamiętam reklamę pewnego far-maceutyku: „Aviomarin - on od pawia wybawia”. Każdy przyzna, że reklama jest dowcipna, ale prze-kracza granice elegancji, dobrego smaku i zasadę stosowności. Jednak z reklamą lepiej nie dyskuto-wać. Przekonałam się o tym kilka lat temu, kiedy emocjonalnie zareagowałam na obraźliwy w moim

odczuciu slogan „Nie dla idiotów”. Napisałam nawet felieton pt.: „Kto tu jest idiotą”, który w gruncie rze-czy był reklamą tej sieci specjalizującej się w wymy-ślaniu kontrowersyjnych sloganów.

W reklamie chętnie korzysta się też z wyrazów slangowych i żargonowych: „full wypas”, „zajefaj-nie”, „kumać”, „jarzyć” itp. Coraz częściej pojawiają się w niej wyrazy wulgarne. Widziałam zdjęcie bil-lboardu stojącego przed jednym z supermarketów w jakimś mniejszym mieście, a na nim ogromny na-pis: „Zajebista wyprzedaż”. Pozostawię to - jak się teraz modnie mówi - bez komentarza.

- Zmieńmy temat. Ekonomiści i politycy czę-sto używają żargonu ekonomicznego. Nie mówią językiem zrozumiałym. Wystąpienia ekonomi-stów - począwszy od Balcerowicza - nie trafiają do przeciętnego Polaka. W efekcie poklask zdobywa-ją populiści, bo w ich wypowiedziach wszystko jest proste i jasne.

- Zgadzam się z taką opinią. Problemem ludzi uczonych jest mówienie prostym językiem o spra-wach trudnych. Tego trzeba się uczyć, o czym sama się przekonałam, gdy zaczynałam swoją przygodę z felietonem prasowym popularyzującym trudną, specjalistyczną wiedzę o języku. Trochę to trwało, zanim nauczyłam się pisać w sposób przystępny i zrozumiały dla czytelnika codziennej gazety. Jeśli profesor ekonomii mówi językiem specjalistycznym do odbiorców bez fachowego przygotowania, to nie może liczyć na akceptację swoich pomysłów, dlatego często ponosi fiasko, a sukces odnosi populista, mó-wiący przystępnie, choć nieprawdziwie.

- Skoro mówimy o słowach niezrozumiałych, to wspomnijmy o zapożyczeniach z innych języków: outsoursing, franchising, specjalista ds. public relations i tym podobne. Cały czas pojawiają się nowe zjawiska, które trzeba jakoś nazwać.

- To oczywiste. Język reaguje na zmiany w świe-cie, bo przecież jest podstawowym narzędziem po-znawania rzeczywistości. Wiele nowych zjawisk ma już w innych językach swoją nazwę, którą często przyswajamy. Próby zastąpienia wyrazów obcych słowami rodzimymi nie przyniosły zadowalających efektów. Pamiętam różne konkursy, w których szu-kano polskiej nazwy na określenie trudnych zapoży-czeń, na przykład „fachowiec ds. public relations”. Proponowane nazwy: wizerunkowiec, zachwalator, pochwalnik nie zyskały społecznej aprobaty. Okaza-ło się, że nie ma w naszym języku określenia, które mogłoby w pełni oddać znaczenie tego obcego sło-wa. Dziś najczęściej zamiast trudnej i nieekonomicz-nej nazwy używa się określenia piar i piarowiec, co jednak nie dla wszystkich jest zrozumiałe.

- Często wolimy użyć słowa zapożyczonego niż polskiego, na przykład modny jest ostatnio wyraz event oznaczający wydarzenie. Co złego jest w ro-dzimym określeniu wydarzenie, że wolimy event?

Fot.

Syl

wia

Abk

owic

z

4

W dwa ognie

Polszczyzna full wypasrozmowa numeru

Ewa Kołodziejek:- Jeśli profesor ekonomii mówi językiem specjali-stycznym do odbiorców bez fachowego przygoto-wania, to nie może liczyć na akceptację swoich pomysłów, dlatego często ponosi fiasko, a sukces odnosi populista, mó-wiący przystępnie, choć nieprawdziwie.

„Świat Biznesu” rozmawia z dr hab. Ewą Kołodziejek, językoznawczynią, profesorką Uniwersytetu Szczecińskiego

listopad - grudzień 2009

5

- W słowie wydarzenie nie ma niczego złego, wszystko złe jest natomiast w słowie event: obce, nie-zrozumiałe, z rozbieżną wymową i ortografią. Tego słowa trzeba się po prostu nauczyć. Moim zdaniem jest absolutnie zbędne, a ponadto snobistyczne.

- Event oznacza też imprezę.- O tak! Impreza to słowo, które może zastąpić

każde wydarzenie, każdą uroczystość. Jeśli dziś na-wet pogrzeb bywa tak nazwany, znaczy to, że słowo to „pożarło” wszystkie możliwe synonimy.

- Stosować zatem zapożyczenia, czy lepiej tego nie robić?

- Stosować rozsądnie i z umiarem. Z nowościami wyrazowymi jest tak, że część z nich zapożyczamy z języka obcego, dlatego że są nam potrzebne, a część dlatego, że lepiej brzmią w innym języku. Lubimy obce słowa, bo jesteśmy językowymi snobami.

Inna sprawa, że po latach obce słowo, początko-wo ocenione negatywnie, staje się jednak potrzebne, wypełnia lukę w rodzimym słownictwie. Pamiętam, że kiedyś byłam przeciwniczką słowa news, uznając, że wystarczą nam takie słowa jak wydarzenie czy wiadomość. Dzisiaj zliberalizowałam swoje poglądy i wiem, że news to nie każda wiadomość. Potrzeba więc kilku lat, by ocenić nowość na tle zasobu lek-sykalnego języka i jeśli okazuje się, że obcy wyraz wypełnia lukę, to go akceptujemy.

Nie jestem przeciwniczką zapożyczania. Jest wie-le słów, które trzeba zaaprobować, zwłaszcza kiedy nazywają nowe zjawiska, niemające w naszym języ-ku rodzimej nazwy, np. leasing, marketing, skaner, bankomat, logo, laptop, e-mail. Trudno jest mi jed-nak przekonać się do słowa design, bo uważam, że niepotrzebnie wypiera takie słowa, jak: wizerunek, projekt, model, typ, wygląd.

- A jak pani podoba się określenie specjalista ds. zasobów ludzkich?

- Nie lubię „zasobów ludzkich”, bo są kalką z języka angielskiego - human resources. Mieliśmy kiedyś określenie kadry, a na specjalistę - kadrowiec. Dziś jednak wolimy zasoby ludzkie, bo może kadry kojarzą się nam z niedobrą przeszłością? Śmieszy mnie też to, że teraz każdy może być menedżerem lub liderem. Jak to jest możliwe, że w jednym przedsię-biorstwie może być kilku liderów? Lider jest jeden! Przykład ten pokazuje, że są słowa niepotrzebnie za-pożyczane, które tylko zakłócają komunikację.

Znam też słowa, które pod wpływem obcych ję-zyków tracą swoje znaczenie ustabilizowane w pol-szczyźnie. Proszę zobaczyć, co się stało ze słowem festiwal. Mamy dziś nie tylko festiwale teatralne, festiwale malarstwa czy festiwale piosenki, ale i fe-stiwal radosnych zakupów, festiwal zasług dyrekto-ra, festiwal sznycla wiedeńskiego, festiwal golonki, a także festiwal wypadków na drogach czy festiwal salmonelli (gdy się wczasowicze nad morzem pocho-rowali). Okazuje się, że pod wpływem mody języ-kowej słowo festiwal straciło swoje znaczenie i dziś oznacza tylko ‘dużo’. Podobnie zmieniło się słowo premiera, które tradycyjnie odnosiło się do kultury wysokiej i oznaczało ‘pierwsze wystawienie sztuki na deskach teatru’. Dziś swoją premierę mogą mieć samochody, perfumy, drukarki, procesory i co tam kto jeszcze chce.

- A co sądzi pani o emotikonach i o skracaniu słów? Czy jest przyzwolenie językoznawców na „buźki” zamiast wyrazów?

- Zbyt częste stosowanie emotikonów powodu-je pozbywanie się słów z osobistego słownika. Nie muszę pisać: cieszę się, martwię się, jest mi smutno, bo wystarczy, że „kliknę” sobie „buźkę”. Taki znak graficzny zwalnia nas z konieczności wysiłku inte-lektualnego i znalezienia odpowiedniego słowa do wyrażenia danej emocji. A skracanie słów to mło-dzieżowa moda panująca w języku. Ze slangu mło-dzieżowego przeszły do polszczyzny potocznej takie słowa, jak: nara, pozdro, siema, sorka. A że my, do-rośli, uwielbiamy młodzież i nie mamy prawa ani za-miaru się zestarzeć, to chętnie używamy języka mło-dzieży. Jednak takie zachowanie jest dopuszczalne jedynie w kontaktach bardzo swobodnych. Witając studentów na wykładzie, nie mówię do nich siemka ziomy, tylko dzień dobry państwu, albo swobodniej: witam państwa. A na koniec wykładu nie dozo, tylko do zobaczenia. Jednak nie wszyscy dziś rozróżniają sytuacje komunikacyjne, dlatego polszczyzna ofi-cjalna bywa zbyt swobodna. Ale to już temat na inną rozmowę.

- Dziękujemy za spotkanie.

W dwa ognie zagrali Włodzimierz Abkowicz i Magdalena Szczepkowska

listopad - grudzień 2009

Fot.

Syl

wia

Abk

owic

z

Zgłoś swoją Perłę Biznesu

Już po raz szósty ogłaszamy konkurs „Perły Biznesu”. Zgłoszenia kandydatów przyjmujemy w dwóch kategoriach - Wydarzenie Gospodarcze 2009 i Osobowość Biznesu 2009. Organizatorem konkursu jest redakcja „Świata Biznesu”.

Zasady zgłaszania kandydatówDo konkursu „Perły Biznesu” w kategorii Wyda-

rzenie Gospodarcze 2009 roku mogą być zgłaszane wydarzenia, zjawiska, trendy gospodarcze, które po-jawiły się na terenie Pomorza Zachodniego w roku 2009. Regulamin konkursu preferuje zjawiska go-spodarcze, które charakteryzują się nowoczesnością i oryginalnością, których efektem jest ekspansja ryn-kowa, innowacje, rozwój inwestycyjny lub zwiększe-nie liczby miejsc pracy. Nagrody otrzyma organizacja gospodarcza lub instytucja będąca egzemplifikacją powyższych wyróżników.

Z kolei do konkursu „Perły Biznesu” w kategorii Osobowość Biznesu 2009 mogą być zgłaszane osoby, które w 2009 roku wyróżniły się nieszablonowym, in-nowacyjnym podejściem do realizacji projektów zwią-zanych z gospodarką i działalnością publiczną.

Formularze na: www.swiatbiznesu.comWarunkiem uczestnictwa w konkursie jest do-

konanie zgłoszenia wg wzoru formularza, który znajduje się na stronie internetowej „Świata Bizne-su” (www.swiatbiznesu.com) wraz z pisemnym uzasadnieniem. Zgłoszenia pocztą elektroniczną, faksem lub pocztą tradycyjną przyjmuje redak-cja „Świata Biznesu”, 70-550 Szczecin, pl. Hołdu Pruskiego 8, tel.: 091/4429275, 0601335804, fax: 091/8854803, e-mail: [email protected] w terminie do 29 stycznia 2010 roku.

Oceny kandydatur zgłoszonych do konkursu doko-na Kapituła Konkursowa, której przewodniczy prof. Stanisław Flejterski, pracownik naukowy Wydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług Uniwersytetu Szcze-cińskiego. W jej skład wchodzą ekonomiści, przedsta-wiciele świata nauki oraz szczecińscy publicyści eko-nomiczni. Uroczyste rozstrzygnięcie konkursu wraz z wręczeniem statuetek i dyplomów laureatom na-stąpi na początku marca 2010 roku w szczecińskim hotelu Novotel.

Zapraszamy naszych Czytelników do zgłaszania kandydatów do tytułów „Pereł Biznesu”.

(red)

region i gospodarka

6

Przyjmujemy zgłoszenia!

listopad - grudzień 2009

Laureaci „Pereł Biznesu 2008”

Marian Ilnicki, prezes Agrofirmy Witkowo,

ze względu na wiosenne kłopoty ze zdrowiem,

wyróżnienie w kategorii Osobowość Biznesu 2008 otrzymał latem bieżącego

roku.

7 listopad - grudzień 2009

Główni laureaci Pereł Biznesu

Wydarzenie Gospodarcze roku

• 2004 - Nowe otwarcie, polegające m.in. na opra-cowaniu indywidualnej ścieżki restrukturyzacji i prywatyzacji spółki w drodze oferty publicznej oraz potwierdzenie europejskiej jakości produktów Zakładów Chemicznych „Police” SA

• 2005 - Przekształcenie firmy z niewielkiego zakładu w nowoczesną fabrykę przetwórstwa ryb o znacze-niu ponadregionalnym (Solmar Rusko k. Darłowa)

• 2006 - Decyzja o lokalizacji Gazoportu w Świno-ujściu

• 2007 - Organizacja finału regat The Tall Ships’ Ra-ces

• 2008 - Innowacje technologiczne i ekspansja rynko-wa firmy Vobis

Osobowość biznesu roku

• 2004 - Henryk Adamus, właściciel Zakładu Mechanicznego - Narzędzia Precyzyjne „Ada-mus HT” ze Szczecina

• 2005 - Edward Osina, prezes zarządu przed-siębiorstwa budowlanego Calbud ze Szczeci-na

• 2006 - Barbara Bartkowiak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Funduszy Pożyczkowych

• 2007 - Maciej Jarmusz, prezes Portu Lotni-czego Szczecin-Goleniów

• 2008 - Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny Polskiej Żeglugi Morskiej

8 listopad - grudzień 2009

- Na początku września w Stargardzie wmu-rowany został kamień węgielny pod fundamenty nowej fabryki portowych urządzeń i maszyn prze-ładunkowych Cargotec z Finlandii. Jak udało się wam namówić tak poważnego przedsiębiorcę do zainwestowania na Pomorzu Zachodnim?

- Jest to największa tegoroczna inwestycja produk-cyjna w Polsce o wartości 64 mln euro. Docelowo fabryka ulokowana na 40 hektarach zatrudni 400 pra-cowników.

Centrum Obsługi Inwestora Urzędu Marszałkow-skiego pracowało nad tym inwestorem od stycznia 2008 roku. Sam uczestniczyłem w kilkudziesięciu spotkaniach.

Inwestor miał określone wymagania w zakresie lokalizacji, dostępu do portu i możliwości transportu dużych ponadgabarytowych elementów i urządzeń. Fiński kontrahent potrzebował też dużej przestrzeni w jednym miejscu. Nie ukrywam, że kierowaliśmy się również chęcią stworzenia, po upadku stoczni, możli-wości zatrudnienia specjalistów w nowej firmie, która też ma związek z przemysłem okrętowym.

Cargotec miał do wyboru Turcję, Rumunię lub Polskę. O naszym sukcesie zadecydował profesjona-lizm naszego działania. Nie bez znaczenia był także efekt kuli śnieżnej. Jednym z argumentów, przema-wiającym za wyborem Stargardu, był również fakt, że wcześniej lokalizację w Stargardzkim Parku Przemy-słowym wybrała japońska fabryka opon Bridgestone. Sądzę, że teraz z kolei Cargotec dołączy do flagowych znaków marketingowych i będzie zachętą do inwesto-wania kolejnych poważnych firm w Stargardzie i na Pomorzu Zachodnim.

- Ale zagraniczni inwestorzy pojawiają się nie tylko w Stargardzie?

- Mnóstwo firm zainwestowało już w Goleniowskim Parku Przemysłowym, który bardzo dobrze się rozwi-ja. Na swoje pięć minut czeka tez Park Przemysłowy w Gryfinie. Mówię o tym dlatego, że parki przemysło-we zlokalizowane w obszarze metropolitalnym Szcze-cina przyciągają faktycznie inwestorów dla Szczecina. W ten sposób otwiera się szansa zatrudnienia kadry menedżerskiej i specjalistycznej, mieszkającej w sto-licy metropolii. Dziwi mnie jedynie zachowanie pre-zydenta Szczecina, który często twierdzi, że Szczecin nic nie ma z tych inwestycji i niechętnie włącza się w przygotowanie procesów inwestycyjnych w ościen-nych gminach.

- Powróćmy jednak do nowych inwestycji. Proszę wymienić znaczących inwestorów, których udało się

przyciągnąć w ciągu trzyletniej kadencji zarządu województwa w latach 2007 - 2009?

- Po trzech latach kadencji zarządu województwa mamy wymierne efekty naszej działalności. Przede wszystkim uzyskaliśmy inwestycje o wartości ponad 350 mln złotych i dzięki temu stworzyliśmy ponad tysiąc nowych miejsc pracy. Uważam, że jest to kon-kretny efekt działania zarządu województwa oraz pra-cowników Centrum Obsługi Inwestorów.

Poza wspomnianym już Cargotekiem, do więk-szych inwestycji zaliczam uruchomienie w Białogar-dzie działalności firmy Valassis z kapitałem brytyjskim i amerykańskim, związanej z przetwarzaniem danych, gdzie pracę znalazło 300 kobiet. Kolejne 50 miejsc pracy dla inżynierów w Szczecinie zapewniła szwedz-ka firma Gavekal Analytics z sektora IT. Wymienię jeszcze duńską firmę produkującą urządzenia do ho-dowli fragglesów futrzarskich, która ulokowała się w Goleniowskim Parku Przemysłowym, francuskiego inwestora Cemoi, który kupił fabrykę czekolady Gryf oraz brytyjską firmę Caparo, która zainwestowała w Zakład Urządzeń Okrętowych Bomet w Barlinku.

- Organizujecie też wyjazdowe prezentacje ofert inwestycyjnych?

- Ostatnio prezentowaliśmy nasze oferty w Danii i w Londynie. Na prezentację biznesową w londyń-skiej ambasadzie zaprosiliśmy przedstawiciela brytyj-skiego Valassisa. Wyszliśmy z założenia, że najlepiej o warunkach inwestowania w Polsce opowie zagra-niczny inwestor z własnej praktyki. Organizujemy również pobyty studyjne dziennikarzy niemieckich i skandynawskich mediów. Ich efektem są publikacje o możliwościach inwestowania w naszym regionie

- O ile wiem, nie tylko pozyskujecie inwestorów, ale również zajmujecie się nimi na co dzień.

- Moim pomysłem autorskim jest opieka poinwe-stycyjna nad naszymi klientami. Nie ograniczamy się do pozyskania inwestora. Trzeba opiekować się nim przez cały czas. W grudniu ub. roku inwestorzy za-graniczni spotkali się na specjalnie zorganizowanym dla nich bankiecie. Powtórzymy go w bieżącym roku. Wraz ze Skandynawsko-Polską Izbą Gospodarczą zorganizowaliśmy seminarium w Binowie, połączone z turniejem golfowym inwestorów.

-Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Włodzimierz Abkowicz

W parku i na polu golfowymZagraniczni inwestorzy w regionie

region i gospodarka

„Świat Biznesu” rozmawia z Witoldem Jabłońskim, wicemarszałkiem województwa zachodniopomorskiego Fo

t. (a

rchi

wum

)

Witold Jabłoński:- Parki przemysłowe zlokalizowane w obszarze metropolitalnym Szczeci-na faktycznie przyciągają inwestorów dla miasta. W ten sposób otwiera się szansa zatrudnienia kadry menedżerskiej i specjali-stycznej, mieszkającej w stolicy metropolii.

9 listopad - grudzień 2009

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia

radości i wytchnienia od codziennych obowiązków,

chwil spędzonych w gronie kochanych osób,

kojącej kompozycji świątecznych smaków i zapachów,

satysfakcji płynącej z podsumowania mijającego roku

oraz planów i inspiracji, które zamienią przyszły rok

w pasmo sukcesów

życzą

Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego

Władysław Husejko

Przewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego

Olgierd Geblewicz

10 listopad - grudzień 2009

- Nowy rok przyniesie zmiany w funkcjonowa-niu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowi-ska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Na czym będą polegać modyfikacje?

- Parlament znowelizował ustawę o ochronie środowiska. Dokument w nowej formie zakłada zmiany w funkcjonowaniu wojewódzkich fundu-szy ochrony środowiska. Ustawa likwiduje z dniem 1 stycznia 2010 roku wszystkie fundusze celowe. Od tej chwili będziemy funkcjonowali jako samorządowa osoba prawna. Oznacza to, że będziemy ściślej współ-pracować z samorządem województwa, a plan finan-sowy WFOŚiGW będzie integralną częścią budżetu województwa zachodniopomorskiego. To w zasadzie jedyna zmiana, która czeka nas w nowym roku.

Pracując nad przyszłorocznym budżetem, opiera-liśmy się jeszcze o stare zapisy ustawowe. Nasz plan finansowy 14 października br. został przyjęty przez radę nadzorczą funduszu. Został też pozytywnie za-opiniowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Śro-dowiska.

- Jakie wydatki zakłada nowy budżet WFOŚiGW?

- Dysponujemy pieniędzmi, które mogą być wydane wyłącznie na przedsięwzięcia związane z ochroną środowiska. Przypomnę, że od 2007 roku jesteśmy także instytucją wdrażającą dwie osie priorytetowe Programu Operacyjnego Infra-struktura i Środowisko (POIiŚ) dotyczące gospo-darki wodno-ściekowej i gospodarki odpadami. W naszej gestii są projekty o wartości do 25 mln euro.

Podobnie, jak to było w latach poprzednich, prze-widujemy dla naszych beneficjentów środki w różnej formie, od dotacji i pożyczek do przekazania środ-ków dla instytucji publicznych, takich jak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej czy Wojewódzki Inspek-torat Ochrony Środowiska, który otrzyma środki na prowadzenie monitoringu środowiska w wojewódz-twie.

- A co z kredytami i pożyczkami? - W nowym roku przeznaczymy więcej pieniędzy

na dopłaty do kredytów komercyjnych. Chcemy w ten sposób wpłynąć na to, by beneficjenci z woje-wództwa zachodniopomorskiego w maksymalny spo-sób wykorzystali środki unijne z różnych programów. Marzy nam się sytuacja, w której żaden beneficjent, który dostał dofinansowanie ze środków unijnych, nie był odprawiony od nas z kwitkiem. Stąd też wziął się pomysł wprowadzenia przez nas dopłat do odse-

tek. Kapitał na inwestycje będzie pochodził z banku, a Fundusz dofinansuje odsetki. W ten sposób bene-ficjent będzie miał kredyt o niższym oprocentowaniu. Dodam, że zbilansowaliśmy już wstępnie potrzeby beneficjentów i pieniędzy na pewno wystarczy.

Cały czas będziemy też udzielać pożyczek. Na ten cel wydamy około 120 mln zł. Pieniądze przeznaczy-my przede wszystkim dla tych beneficjentów, którzy nie otrzymają wsparcia ze środków unijnych, bo - nie czarujmy się - pieniędzy nie wystarczy dla wszystkich zainteresowanych.

Nadal będziemy wspierać edukację ekologiczną. Już dziś zapraszamy do wzięcia udziału w konkur-sach, które w tym celu ogłosimy. Zapraszamy także naszych beneficjentów na konferencję do Kołobrzegu, która odbędzie się w dniach 7-8 grudnia br. Przekaże-my na niej zainteresowanym informacje nt. możliwo-ści finansowania różnych przedsięwzięć.

- Co uważa pan za największe osiągnięcia Fun-duszu w 2009 roku?

- Mimo kryzysu notujemy dobrą realizację planu finansowego, zgodnie z założeniami realizowany jest również plan przychodów. Niewątpliwie jednym z naszych największych sukcesów jest podpisanie dwóch umów o dofinansowanie w ramach POIiŚ. Są to: projekt Gminy Rewal pn. „Rozbudowa i moderni-zacja oczyszczalni Ścieków w Pobierowie” z dotacją bliską 17 mln zł i inwestycja Gminy Mielno pn. „Upo-rządkowanie gospodarki wodno-ściekowej na terenie Gminy Mielno” - dotacja ponad 8 mln zł. W kolejce po unijne pieniądze czeka Urząd Morski w Słupsku, który otrzymał już potwierdzenie o przyznaniu dofi-nansowania - blisko 75 mln zł na budowę i rozbudo-wę umocnień brzegu morskiego w Kołobrzegu.

Niedawno rozstrzygnięto także konkurs na dzia-łanie 9.3 w ramach POIiŚ. Pięciu beneficjentów z naszego województwa ma już zapewnione środki na termomodernizację obiektów użyteczności pub-licznej. Wartość dofinansowania dla tych projektów to ok. 80 mln zł.

Kolejnym naszym sukcesem jest rozwiązanie problemu mogilników w województwie zachodnio-pomorskim. Dzięki współpracy z Urzędem Marszał-kowskim oraz Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej udało się znaleźć środki finansowe w wysokości 13,5 mln zł na likwi-dację wszystkich mogilników z terenu naszego wo-jewództwa.

- Dziękujemy za rozmowę.

Ekologiczne pieniądzePrezentacje 2009

promocja

Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki

Wodnej w Szczecinieul. Solskiego 3

71-323 SZCZECIN tel. 091/ 48 615 56, 58, 59

fax 091/ 48 615 57e-mail [email protected]

www.wfos.szczecin.pl

„Świat Biznesu” rozmawia z Jackiem Chrzanowskim, prezesem zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie

ZUŻ: Nie poddaliśmy się kryzysowi

11 listopad - grudzień 2009

promocja

- W jakiej kondycji jest kierowana przez panią spółka w tym trudnym nie tylko dla gospodarki morskiej roku?

- Do końca roku zostało co prawda jeszcze trochę czasu, ale mam nadzieję, że rok 2009 skończy się dla nas pomyślnie i będziemy go dobrze wspomi-nać.

Był to rok specyficzny, dlatego inne są miary sukcesu. Wszyscy pamiętamy „tąpnięcie” z jesieni ubiegłego roku, kiedy to światowy kryzys dotknął wszystkich niemal dziedzin gospodarki i również nas.

Skurczył się rynek usług holowniczych, gdyż spadła drastycznie liczba zleceń na holowania morskie od naszego podstawowego zagraniczne-go kontrahenta MP bolagen. Zamarł ruch statków w polickim porcie, zmniejszył się ruch w portach Szczecina i Świnoujścia, a na domiar złego stanęła stocznia.

– Ale nie poddaliście się?- W tych warunkach nie mogliśmy się pod-

dać i ograniczyć się do narzekań na kryzys, lecz z jeszcze większą efektywnością poszukiwaliśmy zleceń na holowania morskie na zupełnie nowych rynkach.

Te poszukiwania przyniosły nam sukcesy. I choć nasze holowniki muszą pływać na Morze Czarne przez Atlantyk, Zatokę Biskajską i inne trudne akweny, a nawet do Archangielska przez podark-tyczne morza, to dzięki temu uzyskaliśmy tak po-trzebne firmie dochody, które pozwalają na dalszy rozwój.

- Co miało wpływ na to, że poradziliście sobie w trudnej sytuacji na rynku?

- Byliśmy w stanie sprostać działalności o takim profilu, dzięki temu, że sukcesywnie wyposaża-liśmy nasze holowniki w niezbędne nowoczesne urządzenia, dbaliśmy o ich stan techniczny, a także wskutek tego, że dochowaliśmy się własnej kadry wyśmienitych oficerów i marynarzy.

Trzeba pamiętać o dwóch istotnych uwarunko-waniach naszej walki o sukces.

Nasza spółka prowadzi politykę stabilnego za-trudnienia, stara się godnie wynagradzać swoich pracowników i nie dąży do osiągnięcia dochodu ich kosztem, jak to czynią niektóre zagraniczne firmy.

Jako jedyna z byłych spółek portowych ZUŻ nie wypowiedział Układu Zbiorowego Pracy i skrupu-latnie go przestrzega.

Drugim istotnym elementem rynku portowego Zachodniego Wybrzeża, na którym działamy, jest to, że mamy do czynienia z agresywną konkurencją, i wskutek tego za usługi holownicze otrzymujemy połowę tego co podobne firmy w portach Gdańska i Gdyni. Jedynymi beneficjentami tej sytuacji są zagraniczni armatorzy, natomiast ewidentnie traci na tym Skarb Państwa i nasze województwo, gdyż przy niższych dochodach płacimy niższe podatki.

Na szczęście na morzu, na rynkach holowań morskich, jest normalna konkurencja, z którą na-wiązujemy równorzędną rywalizację.

- Jak więc zakończycie ten trudny rok?- Mimo wszystko rok kończymy wynikiem do-

datnim i już zaczynamy myśleć o nowych inwesty-cjach i przedsięwzięciach w nadchodzącym 2010 roku.

Ponieważ zbliżają się Święta Bożego Narodze-nia, chciałabym zakończyć naszą rozmowę życze-niami dla całego świata biznesu w tym i dla redakcji

„Świata Biznesu”, a także dla naszych wszystkich kontrahentów i przyjaciół.

Życzę zatem wszystkim spokojnych i zdrowych świąt, a także tego, by nadchodzący rok okazał się znacznie lepszy od bieżącego.

- Dziękujemy za rozmowę i również życzymy wielu sukcesów w nowym roku.

„Świat Biznesu” rozmawia z Marią Ślusarczyk, prezes zarządu Zakładu Usług Żeglugowych w Szczecinie

Holowniki ZUŻ przewożą wiązki sześciuset metrowych rur znad Bałtyku na Morze Śródziemne.

ZAKŁAD USŁUG ŻEGLUGOWYCH Sp. z o. o.ul. Ludowa 16, 71-700 SZCZECIN tel: (+48 91) 4308257fax: (+48 91) 4347700e-mail: [email protected]://www.zuz.pl

Prezentacje 2009

12 listopad - grudzień 200912 listopad - grudzień 2009

- W grudniu minie cztery lata od zakończenia bu-dowy nowej siedziby firmy.

- Od czterech lat funkcjonujemy w nowoczesnym obiekcie, spełniającym nasze wymogi produkcyjne, transportowe, biurowe i socjalne.

- Klippan Safety Polska jest spółką z dominują-cym kapitałem szwedzkim.

- Jesteśmy jednym z sześciu przedsiębiorstw Gru-py Klippan. W jej skład wchodzą ponadto trzy firmy w Szwecji, jedna w Niemczech oraz jedna w Brazy-lii. Wszystkie funkcjonują w branży samochodowej, w dziedzinie wyposażenia samochodów ciężarowych i wszelkiego typu pojazdów użytkowych (karetek po-gotowia ratunkowego, pożarniczych itp.). My specjali-zujemy się w niszowej produkcji wyrobów zapewnia-jących komfort i bezpieczeństwo użytkowników tych pojazdów.

- Branża samochodowa bardzo dotkliwie odczu-ła światowy kryzys finansowy.

- Nas, firmę produkującą przede wszystkim na eksport, kryzys najsilniej dotknął jesienią 2008 roku. Podczas, gdy przez poprzednie półtora roku prosperity problemem było nadążanie w realizacją dynamicznie rosnących zamówień, na przełomie września i paź-dziernika nastąpił gwałtowny ich spadek. Rzędu 60

- 70 procent. - Jak zareagowaliście na tak drastyczny spadek

zamówień?- Aby ratować firmę, zaczęliśmy natychmiast wpro-

wadzać w życie nadzwyczajny program oszczędnoś-ciowy. Dotąd zatrudnialiśmy 130 do 140 pracowników. Wraz z pogarszaniem się sytuacji, od jesieni ubiegłego roku do tegorocznej wiosny, w czterech etapach, mu-sieliśmy zmniejszyć stan zatrudnienia do 60 osób. Dla mnie były to decyzje bardzo traumatyczne.

- Program oszczędnościowy przyniósł oczekiwa-ne skutki?

- Jako jedyna firma z Grupy Klippan Safety przez cały czas utrzymywaliśmy płynność finansową, ter-minowo regulowaliśmy wszelkie zobowiązania, a nawet wypracowywaliśmy pewien zysk. Przetrwanie

najtrudniejszego okresu ułatwiły nam także wprowa-dzone przez rząd niemiecki dopłaty za zwrot starych samochodów. Ogromną popularnością zaczęły cieszyć się produkowane w Poznaniu półciężarowe Volkswa-geny. Producent podwoił u nas swoje dotychczasowe zamówienie. Poprawa sytuacji pozwoliła mi przywró-cić już do pracy pierwszą grupę - 12 osób zwolnionych z powodu kryzysu.

- Współpraca z poznańską fabryką Volkswage-na świadczy, że staracie się także penetrować rynek krajowy.

- Staramy się skorzystać z faktu, że Polska jest dziś europejskim zagłębiem produkcji autobusów. Zain-teresowani jesteśmy także współpracą ze stoczniami produkującymi statki pasażerskie oraz przemysłem kolejowym, w szczególności z producentami wago-nów sypialnych. Dotychczas byliśmy ukierunkowani na poszukiwanie w Polsce dostawców różnych ele-mentów, obecnie - z coraz lepszym efektem - poszuku-jemy tu również odbiorców naszej produkcji.

- Konkurencja rodzi jednak coraz większe wy-magania jakościowe.

- Grupa Klippan Safety oferuje również różne wyroby z profili blach nierdzewnych oraz wielkopo-wierzchniowe wyroby z tworzyw sztucznych. Zainwe-stowaliśmy już w nowe technologie zakupując wyso-ko-częstotliwościową zgrzewarkę. Dostarczyła ją nam łódzka firma ZEMAT, pokonując tym samym sporą europejską konkurencję.

Na dniach uruchomimy cyfrową giętarkę do profili stalowych, a w bliskiej przyszłości myślimy o zakupie urządzenia do laserowej technologii kroju.

- Mówimy o inwestycjach w warunkach kryzysu.- W minionych latach, z unijnego programu kon-

kurencyjności przedsiębiorstw, uzyskaliśmy 25-pro-centowe wsparcie na projekt budowy naszej obecnej siedziby. Uzyskaliśmy też unijne środki na wdrażanie nowych technologii. Niestety, choć nasz projekt został bardzo wysoko oceniony, ze środków tych, z powodu kryzysu, nie skorzystaliśmy. Kwotą 175 tysięcy zło-tych dofinansowany został także zakup giętarki profili stalowych. Liczymy również na zaakceptowanie ko-lejnego projektu, dotyczącego wspomnianej laserowej technologii kroju.

- W ciągu zaledwie kilku lat kierowana przez pana firma, mimo niesprzyjającej koniunktury, trwale wpisała się w regionalny, krajowy i między-narodowy krajobraz gospodarczy. Czy znalazło to uznanie czynników zewnętrznych?

- Nie zabiegaliśmy o zewnętrzne pochwały, nie zgła-szaliśmy się do różnych ogłaszanych rankingów. Nie-mniej w ubiegłym roku otrzymaliśmy pierwszą nagro-dę w regionie i wpisaliśmy się w pierwszą dziesiątkę przedsiębiorstw nagrodzonych w ogólnopolskim kon-kursie „Pracodawca Roku”. To - oczywiście - cieszy i zobowiązuje.

- Dziękujemy za rozmowę.

Wbrew kryzysowi Prezentacje 2009

promocja

Rozmowa z Markiem Pałacem, dyrektorem zarządzającym i członkiem Zarządu Klippan Safety Polska Spółka z o.o. w Stargardzie Szczecińskim

KLIPPAN SAFETY POLSKA Spółka z o. o.

www.klippan-safety.pl

Przy nowoczesnej zgrzewarce

13

promocja

Globalizacja nam sprzyja- Budowa fabryki Cargotec w Stargardzie

Szczecińskim jest największą tegoroczną inwe-stycją zagraniczną w naszym regionie. Jak do niej doszło?

- Koncepcja narodziła się w 2006 roku. Chcie-liśmy zbliżyć się do naszych klientów i sieci dostawców w Europie centralnej, żeby stać się bardziej konkurencyjnymi. Wynika to z koncep-cji On the Move, jaką stosuje koncern Cargotec. W efekcie zaczęliśmy analizy siedmiu lokalizacji w Europie - m.in. w Rumunii i Turcji.

- Dlaczego wybrano Stargard?- Była to kombinacja dobrej oferty miasta, lo-

kalizacji, połączeń drogowych, dostępu do portu i morza oraz bliskości do ośrodków kompetencyj-nych firmy w Finlandii i Szwecji.

- Kiedy w nowej fabryce ruszy produkcja?- Planujemy uruchomić fabrykę w Stargardzie

Szczecińskim w drugim kwartale przyszłego roku. Będzie to 25 tys. mkw. pod dachem i 60 tys. mkw. powierzchni utwardzonej. Liczymy na to, że zatrudnienie wyniesie do tego czasu ok. 200 osób. Dokładna liczba pracowników zależeć będzie od liczby zamówień na nasze produkty.

- Jakie to będą produkty i dokąd będą tra-fiały?

- W Stargardzie będą powstawały produkty dwóch marek koncernu Cargotec: Hiab i Kalmar. Hiab to dźwigi montowane na ramach samocho-dowych. Od konstrukcji lekkich po dźwigi cięż-sze, wykorzystywane w dystrybucji materiałów budowlanych i innych towarów oraz w przemyśle drzewnym. Druga marka, Kalmar, to m.in. ciągni-ki terminalowe do wciągania kontenerów i naczep tirów na promy oraz cała gama urządzeń do za-ładunku i rozładunku kontenerów. Nasze produk-ty będą trafiały głównie do Europy Zachodniej, Afryki i na Bliski Wschód.

- Fabryka w Stargardzie zacznie działać w przyszłym roku, ale Cargotec już działa w tym-czasowej siedzibie w Goleniowie.

- W Goleniowie, gdzie dysponujemy halą o po-wierzchni 13 tys. mkw., pojawiliśmy się w czerwcu 2009 roku. Chcemy tutaj przeszkolić personel, tak aby w Stargardzie ruszyć z pracą jak tylko urucho-miona zostanie fabryka. Uczymy się tu produkcji, wprowadzamy niezbędne systemy logistyczne. W Goleniowie zatrudniamy 70 osób, ale liczba pracowników stale rośnie.

- Jak ocenia pan proces rekrutacji do nowego zakładu?

- Nie mamy problemów z rekrutacją personelu. Sądzę, że z czasem nawiążemy kontakt ze szkoła-mi i uczelniami, aby ukierunkować je pod kątem naszych potrzeb. Będziemy w stanie udostępnić nasz zakład, np. do wizyt uczniów i studentów. Mam dobre doświadczenia tego typu z Wrocławia, po współpracy z tamtejszą politechniką.

- Czy na kooperacji z wami mogą skorzystać lokalne firmy?

- Nasz zespół intensywnie poszukuje teraz no-wych dostawców, także na Pomorzu Zachodnim. Będziemy też korzystać z usług szczecińskiego portu.

- Jakie macie państwo plany na nadchodzący rok?

- Liczymy na to, że wystartujemy, a koniunktura będzie lepsza niż w tym roku. Nasz biznes napę-dza sprzedaż ciężarówek i pojazdów użytkowych

- to pod kątem marki Hiab, a pod kątem Kalmara - wzrost obrotu towarowego. Nie mamy obaw co do przyszłości, ponieważ globalizacja jest procesem, który postępuje i można spodziewać się wzrostu przewozów w skali świata.

- A więc kryzys firmie Cargotec nie jest straszny?

- Odczuliśmy jego skutki jak wszyscy, ale z na-szych obserwacji wynika, że nie ma już dalszego spadku zamówień. Budowa nowej fabryki świad-czy o tym, że wykorzystujemy kryzys, aby przy-gotować się na lepsze czasy.

- Dziękujemy za rozmowę.

Konsorcjum dobre na wszystko

Rozmowa z Adamem Ryniakiem, dyrektorem zarządzającym Cargotec Polska sp z o.o.

listopad - grudzień 2009

Cargotec Polskaul. Metalowa 172-100 Goleniówtel.: 091 881 81 41www.cargotec.com

Prezentacje 2009

14 listopad - grudzień 2009

- Jak trafił pan do Witkowa? - W 1956 roku dostałem nakaz pracy do spółdzielni

rolniczej w Witkowie, która liczyła sobie sześć lat. Do władzy doszedł Władysław Gomułka, a spółdzielnie rolnicze były rozwiązywane. Wcześniej w Szczeciń-skiem było ich 300, a na końcu zostało tylko pięć. Jed-ną z nich była spółdzielnia w Witkowie. Większość spółdzielców poszła do PGR-ów, w których wówczas dobrze płacili, inni wyjechali do miasta. W spółdziel-ni zostało nas tylko sześciu.

Początki były trudne. Przed nami była wiosna 1957 roku, okres siewów, a my byliśmy goli i bosi

- w kasie nie było pieniędzy. Jedyne co mieliśmy to zaciągnięte długi w bankach. Na szczęście w powie-cie stargardzkim ulitowali się nad nami i dostaliśmy niskooprocentowany kredyt. Dzięki temu jakoś ru-szyliśmy z miejsca. Koledzy widzieli mnie w roli li-dera, choć wcale się do tego nie paliłem. Od początku jednak byłem nieformalnym przywódcą. Byłem sil-nym młodym człowiekiem i chciałem coś zrobić. Rok później zostałem prezesem.

- Jak widział pan wtedy przyszłość spółdzielni?- Chciałem ją usamodzielnić, gdyż do tej pory

korzystaliśmy z drogich usług Państwowych Ośrod- ków Maszynowych. Marzył mi się własny sprzęt. Z czasem dorobiliśmy się traktorów, a przede wszyst-kim dobrej opinii. Zdobyliśmy autorytet wśród rolni-ków indywidualnych i władz powiatowych. Powięk-szyliśmy areał ziemski i przyjmowaliśmy nowych spółdzielców. Zarobki mieliśmy niewielkie; gdyż inwestowaliśmy w sprzęt i budynki gospodarcze. Nowi członkowie dostawali mieszkania. Wszystko nabierało tempa i rozmachu. W latach 70. staliśmy się znaczącą spółdzielnią.

- Nie przejadaliście pieniędzy?- Na pewno nie. Postawiłem na rozsądny rozwój.

Poza tym państwo dawało długoterminowe kredyty na 2 proc. A jeśli inwestycja była przeprowadzona w terminie, to możliwe było umorzenie 80 proc. dłu-

gu. Kredyty były wtedy bardzo tanie, a myśmy potra-fili tę szansę wykorzystać.

- W 1989 r. przyszedł przełom. Jak odnaleźliście się na wolnym rynku?

- Zarówno w PRL-u, jak i III RP wyprzedzaliśmy swój czas. Za socjalizmu nie było problemu ze zby-tem produkcji. Wszystko sprzedawało się bez prob-lemu. Trudno było jednak o materiały budowlane i maszyny. Ile trzeba było się nachodzić i nacałować klamek w różnych resortach. Po 1989 roku maszy-ny i środki produkcji stały się dostępne. Pojawił się jednak problem ze zbytem produktów rolnych. Wie-działem, że nie poradzimy sobie, jeśli nie będziemy w pełni niezależni w tym względzie. Szybko zacząłem budować przetwórnię mięsną, To był dobry moment, gdyż mnóstwo przetwórni w tamtym okresie padało i można było tanio kupić sprzęt.

I dobrze zrobiłem. Kiedy mieliśmy już prze-twórnię, zacząłem otwierać sieć detaliczną. Do kasy wpływały pieniądze, obracałem złotówkę cztery razy w miesiącu i dzięki temu przetrwaliśmy. Zaczęliśmy powiększać produkcję zwierzęcą.

- A jak pan zareagował na terapię szokową Bal-cerowicza?

- Jeszcze w okresie PRL jako pierwsi w kraju założy-liśmy lokaty bankowe. W ten sposób zgromadziliśmy kilkanaście milionów złotych. Pieniądze te przydały się na wykup ziemi oraz gdy z dnia na dzień wsku-tek reformy Balcerowicza oprocentowanie kredytów wzrosło do 100-120 proc. Pamiętam, że złapałem się za głowę i zawołałem księgową. Na szczęście okaza-ło się, że środki na lokatach są wyższe niż zadłużenie. Jeszcze tego samego dnia wykupiliśmy długi.

Wiele firm wtedy zbankrutowało, ale my byliśmy uratowani.

- Jak dziś wygląda Agrofirma Witkowo?- Gospodarujemy na 13 tys. hektarów. Pracuje u nas

1450 osób, które są członkami spółdzielni. Hodujemy 9 tys. sztuk bydła ras mlecznych i mięsnych. Jesteśmy najsilniejszym gospodarstwem produkcji zwierzęcej w całym kraju i jednym z największych w Europie. Dysponujemy nowoczesnym sprzętem i magazyna-mi na 50 tys. ton zbóż. Posiadamy własną mieszalnię pasz. Rocznie wytwarzamy 55 tys. ton różnych pasz. Każdego roku produkujemy 60 tys. sztuk trzody, 4,6 mln brojlerów i 45 mln jaj konsumpcyjnych. Mamy 40 tys. kur reprodukcyjnych i własną wylęgarnię. Na-sza przetwórnia mięsa spełnia wszystkie wymogi UE i wytwarza 15 tys. ton mięsa i wyrobów mięsnych rocznie. Sprzedajemy je w 60 własnych sklepach i 9 hurtowniach.

- Czy dokończył pan już swoje dzieło?- Jeszcze nie.W najbliższym czasie planuję budowę

biogazowni z odpadów poprodukcyjnych.- Dziękujemy za rozmowę.

Prezes na wszystkie czasy Prezentacje 2009

promocja

„Świat Biznesu” rozmawia z Marianem Ilnickim, prezesem Spółdzielczej Agrofirmy Witkowo

Spółdzielcza Agrofirma Witkowo

73-102 Stargard Szczeciński Witkowo Pierwsze 40 Tel. (091) 578-39-26

www.agrofirmawitkowo.pl e-mail: [email protected]

Prezes Ilnicki (w środku) podczas przeglądu zasiewów

Fot.

Spół

dzie

lcza

Agr

ofirm

a W

itkow

o

15

Prezentacje 2009

Regionalny Park Wysokich Technologii

Park Przemysłowy Nowoczesnych Techno-logii zlokalizowany jest w Stargardzie Szcze-cińskim na terenach byłego lotniska wojsk ra-dzieckich. Miasto leży w odległości około 36 km na południowy wschód od Szczecina, 40 km od zachodniej granicy Polski, około 35 km od międzynarodowego lotniska w Goleniowie, 120 km od terminalu promowego w Świnouj-ściu i około 180 km od Berlina.

Oferta skierowana jest przede wszystkim do inwestorów będących liderami innowacji w swo-ich branżach, którzy nie tylko wprowadzają no-woczesne technologie w swoich produktach, ale także innowacje w dziedzinach procesu techno-logicznego czy ochrony środowiska.

Tereny po byłym lotnisku wojsk radzieckich w Kluczewie, o powierzchni ponad 350 hekta-rów, posiadają dwie unikalne zalety, które czy-nią ofertę inwestycyjną Stargardu wyjątkową w skali kraju. Pierwszą jest duża ilość gruntów o niewielkiej różnicy poziomów, dzięki temu oferta inwestycyjna Stargardu wychodzi na-przeciw inwestorom planującym lokowanie pro-jektów inwestycyjnych o powierzchni powyżej 100 hektarów. Drugą zaletą jest fakt, że tereny stanowiące ofertę inwestycyjną należą w cało-ści do Gminy - Miasta Stargardu Szczecińskie-go. Dzięki realizowanej przez Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad inwestycji obwod-nicy Stargardu w ciągu drogi krajowej nr 10 oraz inwestycji drogowej realizowanej przez Gminę

- Miasto Stargard Szczeciński pod nazwą „Budo-wa infrastruktury drogowej dla terenów przemy-słowych w Stargardzie Szczecińskim” (projekt współfinansowany ze środków UE) tereny lot-niska uzyskają bezpośrednie połączenie z dro-gą krajową nr 10 oraz z centrum miasta. Dzięki inwestycji Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospo-darki Komunalnej Sp. z o.o. (projekt współfi-nansowany ze środków UE) tereny inwestycyjne w Kluczewie posiadają także dostęp do nie-zbędnej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, a przedsięwzięcia firm Enea S.A. oraz Wielko-polskiej Spółki Gazownictwa zamkną kwestię zaopatrzenia w media zapewniając inwestorom dostęp do energii elektrycznej i gazu.

Ważnym elementem oferty inwestycyjnej Parku jest uchwalona w kwietniu 2007 roku przez Radę Miejską w Stargardzie Szczecińskim uchwała o pomocy regionalnej dla inwestorów.

Zaproponowana w uchwale pomoc publiczna ma formę zwolnienia z podatku od nieruchomości. Biuro Funduszy Europejskich i Rozwoju Gospo-darczego w Urzędzie Miejskim w Stargardzie Szczecińskim zapewnienia kompleksową obsłu-gę inwestora obejmującą koordynowanie działań zmierzających do realizacji projektu inwestycyj-nego. W ramach tych działań Biuro organizuje i wspiera inwestora, w kontaktach z instytucjami i podmiotami zaangażowanymi w proces inwe-stycyjny (np. lokalne urzędy, dostawcy mediów), a także współpracuje z odpowiednimi wydzia-łami Urzędu Miejskiego oraz Starostwa Po-wiatowego w Stargardzie Szczecińskim w celu zapewnienia jak najszybszej procedury admini-stracyjnej przy wydawaniu decyzji niezbędnych dla projektu inwestycyjnego.

Biuro Funduszy Europejskich i Rozwoju GospodarczegoUrząd Miejski w Stargardzie Szczecińskim

ul. Czarnieckiego 1773-110 Stargard Szczeciński Tel./fax: +48 91 578 31 68e-mail: [email protected]@um.stargard.plwww.stargard.pl

listopad - grudzień 2009

promocja

- Czy 190-milionowy kredyt, który wkrótce otrzyma spółka, jest światełkiem w tunelu, jakim jest trudna sytuacja ekonomiczna Zakładów Che-micznych „POLICE” SA?

- Starania o kredyt są mocno zaawansowane. Środ-ki pozyskane dzięki niemu zostaną przeznaczone na spłatę istniejących zobowiązań, w tym w szczegól-ności w stosunku do PGNiG oraz bieżące zakupy surowcowe i realizację zadań restrukturyzacyjnych. Kredyt pozwoli na ustabilizowanie płynności finan-sowej i odpowiednie przygotowanie spółki do sezonu wiosennego.

- Na czym będzie polegała restrukturyzacja Z.Ch. „POLICE” SA?

- Spółka jest w tej chwili na rozdrożu, a tendencje na rynkach nawozowych są dla nas niekorzystne. Pierwszym problemem jest to, że firmy w krajach po-siadających surowce rozbudowują moce produkcyjne w obszarze nawozowym. Rosja, Maroko i Tunezja są coraz bardziej zainteresowane dostarczaniem go-towych nawozów. Mamy przez to utrudniony dostęp do tanich surowców. Druga sprawa to ceny gazu w Polsce i w Europie. Są one bardzo niekorzystne dla sektora chemicznego, co powoduje, że nie możemy konkurować z dostawcami nawozów azotowych np. z Rosji. Trzecia sprawa to kwestia restrukturyzacji kosztów. Spółka ma w naszej ocenie bardzo wyso-kie koszty stałe związane z ogromnym majątkiem i potencjałem kadrowym. Musimy zastanowić się, jak wykorzystać te zasoby, aby obniżyć koszt jednostko-wy naszych produktów.

- Jakie działania restrukturyzacyjne mogą bez-pośrednio odczuć klienci Z.Ch. „POLICE” SA?

- Prowadzimy intensywne prace związane z ob-szarem handlu. Z jednej strony staramy się pozyskać nowe źródła zaopatrzenia w surowce. Niestety, w Pol-sce nie ma takiej możliwości w przypadku gazu, gdyż jedynym dostawcą jest PGNiG. Z drugiej strony wy-odrębniliśmy pion logistyki, który zajął się poprawą sprawności załadunku i dostaw naszych produktów. Zauważamy już na tym polu duży postęp. O wiele sprawniej obsługujemy ciężarówki, które przyjeżdża-ją do Zakładów po towar. W październiku obniżyli-śmy ceny w ramach akcji promocyjnej. W efekcie zauważamy wzrost sprzedaży. Planujemy jeszcze m.in. rozwinięcie sprzedaży na rynku niemieckim.

- Kondycja „POLIC” w dużej mierze przekła-da się sytuację ekonomiczną regionu i jego miesz-

kańców. Jak wyglądają kontakty polickiej spółki z władzami lokalnymi i regionalnymi w obliczu kryzysu?

- Obserwuję następujące zjawisko - nasze otocze-nie, a szczególnie gmina Police, przyzwyczaiła się, że zakłady chemiczne punktualnie płacą duże kwo-ty podatków. W momencie kryzysu nie dostrzegam działań, które zapewniłyby samorządowi więcej no-wych źródeł dochodu. Na przykład poprzez rozwój Infraparku i Portu Police, a co za tym idzie - posado-wienie wokół zakładów nowych inwestorów, którzy stworzyliby nowe miejsca pracy. W długim horyzon-cie musimy racjonalizować się jako firma, także pod względem zatrudnienia, aby wytrzymać konkurencję ze Wschodu. Ale trzeba tworzyć w zamian nowe miejsca pracy.

- Temat restrukturyzacji zatrudnienia jest szcze-gólnie ważny w rozmowach zarządu z zakładowy-mi organizacjami związkowymi.

- Zarząd traktuje związki zawodowe bardzo po-ważnie. Reprezentują one przecież załogę, która ma ogromny potencjał. Jesteśmy gotowi do rozmów i konstruktywnych propozycji. Ale zależy nam na tym, żeby te rozmowy służyły rozwojowi firmy i rozwiąza-nia dotyczące czasu pracy, wynagrodzeń, były nowo-czesne, a nie nastawione tylko na aspekt socjalny.

- Czego powinniśmy życzyć Zakładom Chemicz-nym „POLICE” SA w nadchodzącym roku?

- Idealny scenariusz dla Polic wyglądałby tak, że na świecie będzie drożeć ropa, przez co pojawią się atrakcyjne warunki do produkcji biopaliw. Pozwo-li nam to na sprzedaż większej ilości nawozów pod uprawy rzepaku. Liczymy też na spadek cen soli potasowej. To jedyny surowiec, który staniał w nie-wielkim stopniu w stosunku do spadku cen nawozów. Chcielibyśmy, żeby dostawcy soli potasowej obniżyli ceny, co pozwoliłoby ukształtować korzystne ceny nawozów dla polskich rolników.

Życzyłbym sobie także, żeby wszystkie środowi-ska zainteresowane rozwojem Zakładów Chemicz-nych „POLICE” SA: inwestorzy, zarząd, związki zawodowe, region, gmina działały w celu restruktu-ryzacji majątkowej spółki, pozyskania inwestorów do Infraparku i Portu Police. W efekcie tego wspólnie działalibyśmy z korzyścią dla Polic.

- Dziękuję za rozmowę.

16

Czas restrukturyzacji Prezentacje 2009

promocja

listopad - grudzień 2009

Rozmowa ze Zbigniewem Miklewiczem, prezesem zarządu, dyrektorem generalnym Zakładów Chemicznych „POLICE” SA

Zakłady Chemiczne „POLICE” SAul. Kuźnicka1

72-010 Policetel.: 91 317 17 17fax: 91 317 36 03

www.zchpolice.com

listopad - grudzień 2009 17

promocja

Prezentacje 2009

Police przyjazne środowisku - Jak to się dzieje, że Police, gmina, na terenie

której położona jest fabryka nawozów, zdobyła 3. miejsce w konkursie na najbardziej ekologicz-ną gminę Pomorza Zachodniego?

- Największym pracodawcą na terenie gminy są Zakłady Chemiczne „POLICE” SA. Nie przeszka-dza nam to jednak w sięganiu po najwyższe laury w dziedzinie ekologii. Dbamy o środowisko w spo-sób konsekwentny i kompleksowy. Także Zakłady Chemiczne nie szczędzą środków na finansowanie inwestycji proekologicznych. Jako pierwsze przed-siębiorstwo w województwie otrzymały tzw. Po-zwolenie Zintegrowane, potwierdzające, że działają zgodnie z wysokimi normami ochrony środowiska.

W 2008 r. gmina zdobyła tytuł „Lidera Pol-skiej Ekologii”. W bieżącym roku Police zajęły trzecie miejsce w konkursie „Najbardziej ekolo-giczna gmina 2007-2008” organizowanym przez Marszałka Województwa Zachodniopomorskie-go i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest to wyraz uznania dla naszego zaangażowania w realizację efektywnych pod względem ekologicznym, ekonomicznym i społecznym przedsięwzięć w zakresie zarzą-dzania środowiskiem. Zrealizowaliśmy szereg kompleksowych inwestycji, służących rozwo-jowi gminy, ochronie środowiska naturalnego i poprawie życia mieszkańców. Przyniosło nam to wymierne efekty w sferze gospodarki odpadami komunalnymi, gospodarki wodno-ściekowej i zie-leni miejskiej. Dzięki tym staraniom gmina Police zyskuje nowy wizerunek - gminy przyjaznej środo-wisku, nowoczesnej i służącej mieszkańcom.

- Co pan uważa za największe dokonania gmi-ny w roku bieżącym?

- W 2009 r. zrealizowaliśmy szereg inwestycji gminnych. Dla mnie największe znaczenie ma modernizacja ul. Wyszyńskiego i budowa nowych mieszkań przy ulicy Bankowej. Inwestycje te od lat czekały na realizację. Nowe budynki komunalne przy ul. Bankowej zastąpią dawne hotele pracow-nicze, będące w bardzo złym stanie. Hotele zostaną rozebrane, a ich dotychczasowi lokatorzy zamiesz-kają w nowych, estetycznych blokach z lokalami usługowymi na parterze. Pierwszy budynek odda-jemy właśnie do użytku, kolejne planowane są w la-tach następnych. Całkowity koszt przedsięwzięcia to ok. 50 mln zł.

Remontu wymagała także ulica Wyszyńskie-go, która przebiega przez centrum miasta. Koszt inwestycji i stan prawny jako drogi powiatowej

uniemożliwiał nam wcześniej skuteczne działanie. W ub.r. otrzymaliśmy dofinansowanie na realizację zadania ze środków Narodowego Programu Prze-budowy Dróg Lokalnych, a wkład własny został za-bezpieczony wspólnie przez Gminę Police i Powiat Policki. To ważne zadanie drogowe zrealizowane w partnerstwie poprawi bezpieczeństwo i płynność ruchu drogowego i dostępność miasta.

- A jak wykorzystujecie pieniądze unijne? - Przy pomocy unijnych funduszy strukturalnych

zrealizowaliśmy wiele strategicznych inwesty-cji, takich jak np. budowa stacji uzdatniania wody, kanalizacji czy kompleksu turystycznego w Trze-bieży. W 2009 r. otrzymaliśmy dofinansowanie na kontynuację budowy ścieżek rowerowych, remont świetlicy wiejskiej w Uniemyślu i wdrożenie nowo-czesnej technologii zarządzania gminą - systemu informacji przestrzennej.

Środki unijne pozyskujemy również na edukację, w szczególności poprawę warunków nauki i wy-równywanie szans edukacyjnych. Aktualnie wdra-żanych jest 14 projektów w ramach Programu Ope-racyjnego Kapitał Ludzki, adresowanych do dzieci i młodzieży, których łączna wartość przekracza milion złotych. Największym przedsięwzięciem re-alizowanym ze środków POKL jest stworzenie bez-płatnych, dodatkowych oddziałów przedszkolnych. Wcześniej, dzięki funduszowi Phare, skanalizowa-liśmy miejscowości leżące na północ od Polic: Po-lice-Jasienica, Dębostrów, Niekłończyca, Uniemyśl, Drogoradz i Trzebież. Dziś chętnie buduje się tam nowe domy. Tereny te są uzbrojone w sieć wodno-kanalizacyjną, energię elektryczną i gaz.

- Czy można dziś mówić o Policach jako o gmi-nie turystycznej?

- Współczesne Police to miasto rozwinięte go-spodarczo z przyjazną środowisku i mieszkańcom infrastrukturą. W przyszłym roku będziemy świę-tować 750-lecie Polic. Takim jubileuszem może się poszczycić niewiele zachodniopomorskich miast. Police pełne są zachwycających zakątków i zabytkowych budowli. Znajdujemy się w Pusz-czy Wkrzańskiej, która jest znakomitym miejscem do uprawiania turystyki. Powoli odbudowujemy kompleks turystyczno-rekreacyjny w Trzebieży. Serdecznie zapraszamy do nas, gdzie będziecie się mogli Państwo przekonać, jak piękna jest gmina Police.

- Dziękujemy za rozmowę.

Urząd Miejski w Policach

ul. Stefana Batorego 372 - 010 Policetel. 0048 91 431 18 30fax 0048 91 431 18 32www.police.pl e-mail: [email protected]

„Świat Biznesu” rozmowa z Władysławem Diakunem, burmistrzem Polic

Władysław Diakun, burmistrz Polic

18

Jeszcze do niedawna Litwa zaliczana była do tygrysów Europy. Wysoki wzrost gospodarczy pozostał jednak tylko we wspomnieniach. Dziś 3-milionowy kraj nad Niemnem boryka się z kry-zysem.

Od stycznia do lipca wileński międzynarodowy port lotniczy obsłużył 730 tys. pasażerów, o 39 proc. mniej niż przed rokiem. Stało się tak wskutek upad-łości państwowych linii FlyLAL. Ministerstwo Fi-nansów Litwy prognozuje, że PKB spadnie do końca roku o ponad 18 proc.

O tym, jak radzą sobie z kryzysem nasi wschodni sąsiedzi, dowiedzieliśmy się w trakcie kilkudniowej podróży na zaproszenie litewskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i konsula honorowego Litwy w Szczecinie Wiesława Wierzchosia.

Bezrobotne latarnie-Nasz PKB rósł 9-10 proc. rocznie, sprzyjały temu

tanie kredyty przeznaczane na konsumpcję - wy-jaśnia Daumantas Lapinskas, doradca litewskiego ministra gospodarki. - Dziś sytuacja diametralne się zmieniła. Główne przyczyny tego stanu to światowy kryzys i spadek dochodów z eksportu.

Przy tak dużym obniżeniu PKB spadek zużycia energii nie przekroczył 10 proc. Lapinskas przypusz-cza, że różnica jest wynikiem wzrostu szarej strefy, która przecież także korzysta z energii. - To pokazuje, że prawdziwy spadek PKB jest niższy - podkreśla La-pinskas. Kryzys do tego stopnia dotknął dziś spółki transportowe, że - jak mówi Lapinskas - część z nich, tych, które brały samochody w leasing, musiały auta zwracać. - Były też przypadki celowego podpalania i rozbijania samochodów w celu uzyskania odszko-dowania od firm ubezpieczeniowych - dodaje dorad-ca ministra gospodarki.

Jednym ze sposobów przetrwania trudnych cza-sów jest zaciskanie pasa. Firmy ograniczają znacznie wydatki na promocję i reklamę. Wzdłuż dróg i auto-strad straszą puste billboardy.

W stołecznym Wilnie rada miejska planuje wysłać na bezrobocie co drugą lampę uliczną. Latarnie będą świeciły oszczędniej. Pozwoli to zredukować wy-sokie zadłużenie miasta w stosunku do elektrowni. W nadbałtyckiej Kłajpedzie samorząd miejski obni-żył pensje Rimantasa Taraskevicusa, mera miasta o 15 proc. Pozostali urzędnicy dostali po kieszeniach od 5 do 10 proc. z dotychczasowych pensji.

- W mieście znacznie spadły wpływy z podat-ków od firm. Dwa miesiące temu zmniejszyliśmy budżet miasta. Przygotowaliśmy plan oszczędza-nia - mówi mer Kłajpedy.

W ostatnich miesiącach spadły obroty w kłajpedz-kim porcie. Arturas Drungilas, dyrektor ds. marke-tingu w porcie, uspokaja: - Od stycznia do września obroty portu spadły o 13 proc. Ale spadek co miesiąc jest coraz mniejszy. Na końcu roku przeładujemy 27 mln ton, czyli o 3 mln ton mniej niż przed rokiem.

A więc mimo skutków kryzysu jest czego po-zazdrościć Kłajpedzie, która przeładowuje prawie dwukrotnie więcej towarów niż port w Szczecinie. Rząd litewski przygotował plan antykryzysowy. - Stosujemy środki zachęcające banki do udzielania firmom kredytów. Sprzyjamy działaniom na rzecz modernizacji urządzeń energetycznych, co pozwa-la oszczędzać energię. Ocieplane są także budynki publiczne oraz domy mieszkalne. Staramy się wy-korzystać w tym celu pieniądze z Unii Europejskiej oraz kredyty z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju - wyjaśnia Lapinskas.

Według najnowszej prognozy Ministerstwa Fi-nansów Litwy, spadek PKB w 2010 wyniesie 4,3 proc. Lapinskas jest większym optymistą, uważa, że spadku może nie być, gdyż stabilizuje się eksport do krajów Unii Europejskiej.

Sobieski na odsiecz WilnaPolska po wykupieniu przez Orlen kolejnych 10

proc. udziałów rafinerii w Możejkach jest aktual-nie na drugim po Szwecji (5 mld litów) inwestorem zagranicznym na Litwie. Łączna wartość polskich inwestycji od czasu odzyskania przez Litwę nie-podległości wyniosła już 3,67 mld litów (1 lit = 1,25 zł). Dodajmy, że Orlen jest największą pod wzglę-dem sprzedaży firmą na Litwie. Na drugim miejscu plasuje się grupa Vilniaus Prekyba, która składa się z sieci farmaceutycznej Euro-Apteka (znanej również w Polsce) oraz centrów handlowo-gastronomicznych Maxima i Akropolis. Na trzecim miejscu znalazł się

Jak radzą sobie w kryzysie? Korespondencja własna z Litwy

Tydzień w gościnnej Litwie

listopad - grudzień 2009

Laura Guobuzaite: - Jesteśmy pomostem pomiędzy inwestorami zachodnimi a Litwą.

W Wilnie planuje się wysłać na bezrobocie co drugą lampę uliczną.

Fot.

Mag

dale

na S

zcze

pkow

ska

Fot.

Mag

dale

na S

zcze

pkow

ska

region i gospodarka

19

Sobieski zdobywa świat z pomocą Bruce’a Willisa. Na zdjęciu Juozas Daunys, dyrektor Vilniaus Degtine

Fot.

Mag

dale

na S

zcze

pkow

ska

listopad - grudzień 2009

koncern chemiczny Achema z Jonawy, produkujący m.in. nawozy sztuczne oraz zajmujący się logistyką. Na czele koncernu stoi znany polityk i biznesmen, były premier Litwy Bronislovas Lubys, posiadający 51 proc. akcji.

Litwa z kolei zainwestowała w Polsce do końca 2008 roku ok. 450 mln litów. Pod względem wiel-kości zainwestowanych litów jesteśmy dla Litwy czwartym krajem po Łotwie, Rosji i Holandii. Warto dodać, że wspomniana już Achema zamierza kupić polskie fabryki nawozów azotowych w Tarnowie i Kędzierzynie.

Litewską firmą, która najlepiej radzi sobie na polskim rynku, jest grupa farmaceutyczna Sanitas z Kowna. - Pracujemy na 11 rynkach zagranicznych - tłumaczy Nerijus Drobavicius, dyrektor finanso-wy Sanitasa. - Jesteśmy właścicielem m.in. jelenio-górskiej Jelfy. Naszą najnowszą inwestycją w Polsce był zakup firmy Homeofarm w Gdańsku, producen-ta maści dermatologicznych. Największym rynkiem zbytu jest dla nas Polska, a w dalszej kolejności Ro-sja i Czechy. Grupa zatrudnia 2 tys. pracowników.

W litewskim wydaniu Pulsu Biznesu (Verslo zi-nios) czytamy o tym, że zysk grupy Sanitasu w I pół-roczu 2009 r. był 8 razy mniejszy niż przed rokiem.

Drobavicius broni się przed tak surową oceną. - Mieliśmy problemy z płatnościami z Rosji. Zarea-gowaliśmy ostro i wstrzymaliśmy sprzedaż do Rosji naszych farmaceutyków do czasu spłaty długów. Wy-egzekwowaliśmy długi w wysokości 9 mln litów (10 mln zł). Dziś mogę się pochwalić, że jesteśmy jedną z nielicznych spółek, która na rynku rosyjskim nie ma ani jednego dłużnika - cieszy się dyrektor.

Drugą przyczyną gorszej kondycji był rynek polski. - Dystrybutorzy leków w Polsce przestali za-mawiać u nas nowe leki i zaczęli sprzedawać swoje zapasy - wyjaśnia Drobavicius. - Na szczęście mamy teraz stabilne przychody bez złych długów. Dzięki kryzysowi możemy pracować efektywniej z mniej-szym kapitałem obrotowym. Nie mamy teraz zysku papierowego, lecz realne pieniądze.

Mimo kryzysu zupełnie dobrze ma się za to li-tewski przemysł spirytusowy.

- Choć produkcja nieznacznie spadła,, nasz te-goroczny zysk wzrósł - wyjaśnia Juozas Daunys, dyrektor ds. marketingu Vilniaus Degtine, fabryki wódek należącej do francuskiej grupy Belvedere, po-dobnie jak polskie fabryki w Krakowie i Łańcucie.

Sztandarowym produktem grupy zarówno w Pol-sce jak i na Litwie jest wódka Sobieski produkowa-na w kilku smakach. - Sobieski jest szóstą wódką pod względem sprzedaży na świecie - mówi z dumą Daunys. - Twarzą marki jest aktor amerykański Bruce Willis.

Na rynku litewskim dużym powodzeniem cieszy się nowa wódka Bajoru (Szlachecka). Podczas desty-lacji tej wódki stosowane są związki platyny. Równie wysokim uznaniem cieszy się jej wersja lecznicza - z dodatkiem miodu i kwiatu lipy!

Inwestowanie w zdrowie W czasie pobytu w Wilnie odwiedziliśmy Litew-

ską Agencję Rozwoju, odpowiednik polskiej Agencji Rozwoju Przemysłu.

- Jesteśmy pomostem pomiędzy inwestorami zachodnimi a Litwą. Pracujemy z inwestorami od A do Z - mówi Laura Guobuzaite, dyrektor general-na Litewskiej Agencji Rozwoju.

Guobuzaite opowiada, że mimo kryzysu in-westorzy zagraniczni trafiają na Litwę. Niedawno przy wsparciu rządu litewskiego powstało w Wilnie Centrum Obliczeniowe brytyjskiego Barclays Bank. W trudnych czasach wykorzystywane są też pienią-dze unijne zwłaszcza na inwestycje w zakresie wyso-kich technologii. Takim przykładem jest Viltechme-da z Wilna, która wspólnie ze firmą amerykańską Moog, przy wsparciu funduszy unijnych i dzięki pieniądzom rządu litewskiego, buduje nową fabrykę nowoczesnych przyrządów medycznych, w oparciu o litewską technologię.

Podobnie, nie bacząc na kryzys, inwestuje się w Druskiennikach. - Z roku na rok rośnie standard naszych sanatoriów i ośrodków SPA - mówi Kristina Miskiniene, zastępca mera Druskiennik o polskich korzeniach. - Ponad połowę turystów spośród 200 tys. osób stanowią goście z zagranicy. Co dziesiąty turysta jest Polakiem. Stworzyliśmy dla was portal internetowy w języku polskim: info.druskininkai.lt. W 2009 roku aż o 70 proc. zwiększyła się liczba gości z Europy Zachodniej.

Miasto zdobyło transgraniczny grant (2 mln euro) na odnowienie parku zdrojowego. Rozpoczęła się też budowa stoku narciarskiego pod dachem. Za dwa lata będzie można w Druskiennikach jeździć na nartach przez cały rok. W inwestycję zaangażowa-ny jest litewski kapitał prywatny, wsparty unijnymi środkami.

Kolejną inwestycją jest budowa 18 - dołkowego pola golfowego w Jovaisiai w starostwie Leipalingis, 12 kilometrów od Druskiennikami. W mieście mo-dernizowany jest także byłe rządowe sanatorium. W obiekt Grand SPA Lietuva zainwestował koncern Achema. Znajdą się tu nowoczesne urządzenia diag-nostyczne i lecznicze wraz z barokamerą, czyli lecz-niczą komorą niskich ciśnień.

Dwudziestotysięczna gmina opracowała również projekt techniczny lotniska. Teraz szukają inwesto-ra, który uruchomi port lotniczy. Wszytko po to, by wzrosła jeszcze liczba gości zza granicy.

- Polsko-litewska historia powinna nas łączyć, a nie dzielić - mówi Kristina Miskiniene. - Dlatego zapraszam do nas nie tylko polskich inwestorów, ale przede wszystkim polskich turystów, którzy mogą połączyć wypoczynek z profilaktyką zdrowotną, szczególnie teraz, w okresie jesienno-zimowym, kie-dy sanatoria i ośrodki SPA obniżyły ceny o 40 proc. - zachęca.

Włodzimierz Abkowicz i Magdalena Szczepkowska

20

GBS Bank zrobił krok w przyszłość

Stało się. Z dniem 1 października br. GBS Bank, który posiada swoje dwa oddziały m.in. w Szczecinie, zmienił przynależność przecho-dząc ze Spółdzielczej Grupy Bankowej, w której był do tej pory zrzeszony, do największej i naj-silniejszej kapitałowo Grupy BPS.

Grupa BPS posiada blisko 2300 placówek ban-kowych w Polsce. Zapewnia swoim klientom bez-

Prezentacje 2009

promocja

płatny dostęp do sieci 3400 bankomatów. Głów-nym celem strategicznym Grupy BPS jest osiągnięcie pozycji najszybciej rozwijającej się grupy bankowości spółdzielczej w Polsce, świad-czącej najlepsze na rynku usługi finansowe.

W mediach ogólnopolskich nie sposób nie za-uważyć dużej kampanii reklamowej, co świadczy bez wątpienia o szerokim rozmachu działalności grupy.

Zasilając szeregi Grupy BPS, GBS Bank przy zachowaniu pełnej samodzielności oraz niezależ-ności, dołączył do grona największych i znaczą-cych instytucji finansowych w Polsce.

Przypominamy, co to znaczy dla klientów ban-ku. Przede wszystkim możliwości i doświadczenia GBS Banku oraz Grupy BPS otwierają nowe hory-zonty. Oznacza to uzyskanie szerszej oferty pro-duktów i usług, a także uzyskanie nowych rozwią-zań dla przedsiębiorców oraz rolników. Zmiana zrzeszenia dla GBS Banku to bardzo bezpieczny krok w przyszłość. Zapraszamy do szczecińskich oddziałów przy ul. Bohaterów Warszawy oraz przy ul. Partyzantów.

Zbigniew Wielgosz, prezes GBS Banku i Mirosław Potulski, prezes BPS SA

podpisują umowę zrzeszenia

Oddział GBS Banku przy ul. Partyzantów w Szczecinie

listopad - grudzień 2009

GBS Bankul. Strzelecka 2

74-320 Barlinektel. : o (95) 74 60 400fax: 0 (95) 74 60 411

www.gbsbank.ple-mail: [email protected]

22

- SEC oferuje usługę dostępności „Ciepła przez cały rok”. Na czym ona polega?

- Do tej pory energia cieplna na potrzeby ogrze-wania dostępna była tylko w tak zwanym „sezonie grzewczym”, który rozpoczynał się we wrześniu lub październiku i trwał do kwietnia lub maja roku następnego. Teraz mamy nowe możliwości techniczne i tzw. „sezon grzewczy” już nie istnie-je - bowiem dzięki nowoczesnej automatyce pogo-dowej możliwe jest, aby niezależnie od terminów kalendarzowych SEC dostarczał energię cieplną nieprzerwanie - przez cały rok.

- Ciepło dostępne latem, czy to ma sens? - Oczywiście, bowiem nie oznacza to, że

w okresie od wiosny do jesieni, w tym w pełni gorącego lata, będziemy ogrzewać lokale. Usługa polega na tym, że ciepło jest dostępne w każdej chwili, bez względu na porę roku, ale czy lokator z niego skorzysta, zależeć będzie od jego decyzji, indywidualnych potrzeb i warunków pogodo-wych. W okresie od wiosny do jesieni występują takie dni i noce, gdy temperatura spada poniżej 12, a nawet 10 stopni C, a zimno odczuwane jest jesz-cze bardziej w deszczowe dni. W roku 2006 ta-kich dni było 39, ale już w 2007 roku 78, a w 2008 roku aż 91. Wówczas mocno odczuwalny jest brak ogrzewania, a pomieszczenia takie jak łazienki są szczególnie wyziębione czy zawilgocone. Utrzy-mujący się chłód i wilgoć powodują dyskomfort cieplny i bywają uciążliwe dla wszystkich, a naj-częściej dla małych dzieci i osób starszych. By-wają przyczyną chorób i przeziębień, ale nie tylko - mogą przyczyniać się także do pogarszania stanu technicznego budynku, pojawiania się zagrzybie-nia. W takich sytuacjach mieszkańcy często sami dogrzewają lokale innymi urządzeniami - piecy-kami elektrycznymi, olejowymi, często obniżając poziom bezpieczeństwa swojego i sąsiadów oraz oczywiście ponosząc z tego tytułu dodatkowe opłaty.

- Dlaczego SEC uruchomił taką usługę?- Takie jest zapotrzebowanie rynku. Wraz z na-

staniem pierwszych ciepłych dni wielu administra-torów obiektów podejmuje decyzję o zakończeniu „sezonu grzewczego” i wstrzymaniu dostaw ciepła. Na skutek pogorszenia pogody część klientów po-nownie zwraca się do SEC z wnioskiem o włącze-nie ciepła. Pozostali decydują się przeczekać ten okres, nawet kosztem wychłodzenia mieszkań lub ponoszenia kosztów za dogrzewanie alterna-

tywnymi podgrzewaczami. Podobne dylematy towarzyszą administratorom przed rozpoczęciem „sezonu grzewczego” – tj. czy to już ten właściwy moment? Nie musi tak być, ponieważ oferta „Cie-pło przez cały rok” zapewnia nieprzerwaną dosta-wę ciepła, szczególnie pożądaną podczas wahań temperatur, a także eliminuje oczekiwanie na już tylko umowny „sezon grzewczy”.

- Jakie koszty ponosi odbiorca w związku z uruchomieniem i korzystaniem z tej usługi?

- Za uruchomienie i dostępność usługi ani administrator, ani mieszkaniec nie ponosi ża- dnych kosztów. Opłaty występują tylko w związku z rzeczywistym poborem ciepła, czyli kiedy wy-stąpi ochłodzenie, ale opłaty te są niewspółmier-nie niskie w stosunku do uzyskanych korzyści. Ich wysokość zależy od stanu technicznego budynku, ustawienia regulatorów przygrzejnikowych, usta-lonych temperatur granicznych oraz ilości dni, w których wystąpią niskie temperatury i pobór ciepła.

- Jakie warunki trzeba spełnić, aby urucho-mić usługę?

- Aby dostawa ciepła odbywała się automatycz-nie i nieprzerwanie, budynki muszą posiadać wę-zły cieplne wyposażone w automatykę pogodową, a przy grzejnikach powinny być zamontowane regulatory. Procedura uruchomienia jest bardzo prosta i odbywa się niemal natychmiast. Polega na ustawieniu odpowiednich temperatur granicznych na węźle cieplnym. Natomiast pobór ciepła na-stąpi tylko wtedy, gdy temperatura powietrza na zewnątrz spadnie do poziomu wcześniej ustalone-go, a gdy wzrośnie - węzeł automatycznie wstrzy-ma dostawę ciepła. Dodatkowo mieszkaniec ma możliwość indywidualnego sterowania poborem ciepła we własnym mieszkaniu za pomocą regu-latora przygrzejnikowego. Decydując się na usłu-gę „Ciepło przez cały rok” mieszkańcy zgłaszają gotowość do korzystania z energii cieplnej, ale pobierana jest ona tylko wtedy, gdy faktycznie istnieje taka potrzeba. Nasza infrastruktura jest przygotowana, aby dostarczać ciepło niezależ-nie od pory roku. Oczywiście zainteresowanie tą usługą należy zgłosić do Biura Obsługi Klienta przy Wielkopolskiej 45 w Szczecinie, szczegóły znajdą Państwo również na www.sec.szczecin.pl.

- Dziękujemy za rozmowę.

Takie jest zapotrzebowanie rynkuPrezentacje 2009

promocja

Rozmowa z Krzysztofem Wierzbą, wiceprezesem zarządu szczecińskiej Energetyki Cieplnej

listopad - grudzień 2009

Szczecińska Energetyka Cieplna Sp. z o.o.

Biuro Obsługi Klientaul. Wielkopolska 45, 70-450 Szczecin

tel. +48 91 432 20 80, fax +48 91 432 20 70

e-mail: [email protected]

23 listopad - grudzień 2009

24

Efektywne inwestowaniePrezentacje 2009

promocja

- Pani prezes, kim są Aniołowie Biznesu i ja-kie korzyści wynikają dla nich z uczestnictwa w Sieci?

- Aniołami Biznesu Sieci AMBER mogą zostać osoby, które posiadają wolny kapitał i chcą go inwe-stować. Naszym progiem dostępu jest zadeklarowa-nie posiadania 100 tys. zł na inwestycje. Wymagamy również doświadczenia w biznesie, najlepiej bran-żowego, bo to drugi, obok kapitału, argument, któ-ry motywuje menadżerów spółek do poszukiwania inwestora.

Mile widziane jest doświadczenie inwestycyjne, ale nie jest ono wymagane, bo kontakt z innymi in-westorami i nasze specjalistyczne szkolenia pomogą w tym procesie.

Główne korzyści to dostęp do dobrych propozycji inwestycyjnych, które inwestorzy oceniają według swoich kryteriów i decyzję o inwestycji podejmują samodzielnie. Naszą rolą jest wyławianie najlep-szych przedsięwzięć i zwiększanie ich gotowości inwestycyjnej, aby inwestor miał jak najwięcej infor-macji koniecznych do podjęcia decyzji. Co bardzo istotne, nasza współpraca z inwestorami bazuje na poufności i nie ujawniamy ich danych osobowych, ani szczegółów transakcji.

- Dlaczego warto inwestować w młode spółki?- Przede wszystkim dlatego, że daje to większe

możliwości pomnożenia kapitału w porównaniu do innych instrumentów. Poszukujemy projektów, któ-re mają być rewolucją najlepiej w skali światowej i mają dawać szanse na wyjście z inwestycji, a więc odsprzedaż udziałów lub akcji z zyskiem. Ponadto, ten typ inwestycji umożliwia kontrolę nad tym, jak

przekazany kapitał jest wydatkowany i pozwala na reagowanie na niekorzystne zjawiska. Ryzyko przy tego typu inwestycjach jest bardzo wysokie, ale można je zmniejszać poprzez dzielenie się doświad-czeniem i kontaktami, a więc stosując coaching lub mentoring.

- Czy dużo jest takich spółek, w które można inwestować?

- Spółek gotowych inwestycyjnie jest w Polsce w dalszym ciągu niewiele, ale coraz częściej trafiają nam się przykłady, którymi naprawdę warto zain-teresować inwestorów. Dużo jest natomiast bardzo ciekawych pomysłów, koncepcji biznesowych, które trzeba dopracować, choćby pod kątem biznesplanu.

- Dlaczego Fundacja rozwija Sieć AMBER?- Przede wszystkim po to, aby wypełnić lukę

na rynku i stworzyć przyjazne warunki dla rozwo-ju innowacyjnych firm w regionie. Naszą misją jest wspieranie przedsiębiorczości, również tej bardzo innowacyjnej. Mamy odpowiedni potencjał: wiedzę i doświadczenie, aby być wiarygodnym partne-rem dla inwestorów i jednocześnie selekcjonować i wspierać projekty biznesowe.

Istotny jest również fakt, że już teraz szukamy przedsięwzięć, w które sami będziemy inwestować. Stworzyliśmy fundusz zalążkowy POMERANUS SEED i wkrótce będziemy zapraszać Aniołów Bi-znesu do współinwestowania. Współpraca z inwe-storami prywatnymi spowoduje zmniejszenie ryzy-ka inwestycyjnego.

Zainteresowanych inwestowaniem zapraszamy do kontaktu i na stronę www.amberinvest.org.

- Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiamy z Barbarą Bartkowiak, prezes Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości, która rozwija Sieć Aniołów Biznesu AMBER, o propozycji, jaką kieruje do zainteresowanych inwestorów

listopad - grudzień 2009

„Kryzys nas wzmocnił” – mówi Grażyna Szotkowska, prezes Szczecińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego

Forum Inwestycyjne AMBER 2009Perspektywy rozwoju współpracy Aniołów Biznesu i startup’ów w Polsce

Szczecin, 19-20 listopada 2009Szczegóły i rejestracja na www.forumamber.pl

Barbara Bartkowiak, prezes Zarządu Polskiej

Fundacji Przedsiębiorczości

25

Od zalążka do sukcesu

listopad - grudzień 2009

promocja

Prezentacje 2009

W dzisiejszych czasach pozycja danego kraju w światowej gospodarce wynika w dużej mierze z umiejętności przekładania badań naukowych i nowatorskich pomysłów na projekty bizneso-we. Rozumieją to światowi liderzy, tacy jak USA, Japonia, kraje zachodniej i północnej Europy, a ostatnio również Chiny, tworząc odpowied-nie warunki do powstawania i rozwoju innowa-cyjnych spółek. Przyjazny klimat dla tego typu przedsięwzięć to parki naukowo-technologiczne, inkubatory, centra transferu technologii, ale prze-de wszystkim odpowiednie instrumenty finan-sowe, które pozwalają na sfinalizowanie procesu tworzenia produktu lub technologii i w szybkie wejście na rynek.

Szczególnie istotne są z tego punktu widzenia fundusze kapitału zalążkowego, które inwestują w momencie, gdy produkt funkcjonuje w postaci prototypu, nie został jeszcze zweryfikowany przez rynek, a koncepcja biznesowa i firma dopiero po-wstaje. Fundusze zalążkowe akceptują wynikające z wczesnej fazy bardzo duże ryzyko i jednocześnie pozwalające osiągnąć bardzo duże stopy zwrotu.

W Polsce tego typu fundusze są w dalszym cią-gu rzadkością, co powoduje, iż wartość inwestycji we wczesnych fazach rozwoju firm jest śladowa. Z tego powodu wiele rozwiązań technologicznych i pomysłów biznesowych nie ma szans na zaistnienie na rynku. Szansą, aby tę sytuację zmienić, jest zało-żony przez Polską Fundację Przedsiębiorczości Fun-dusz Kapitału Zalążkowego POMERANUS SEED,

będący pierwszym tego typu instrumentem w Polsce Północno-Zachodniej.

- Fundusz POMERANUS SEED to zdecydowanie nowość i jednocześnie szansa dla projektów bizneso-wych opartych o nowatorską technologię, pomysł lub model biznesowy, których realizacja może zdystan-sować inne produkty w danej branży, wypełnić niszę rynkową, bądź stworzyć całkiem nową jakość lub uni-katową gałąź rynku – mówi Barbara Bartkowiak, prezes zarządu Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości. - Fundusz kieruje zaproszenie do osób fizycznych, zespołów i przedsiębiorstw, poszukujących kapita-łu na stworzenie nowych, bardzo innowacyjnych spółek. Interesują nas projekty z obszaru technolo-gii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) oraz bio- i nanotechnologii.

Docelowo Fundusz zamierza wesprzeć kapitało-wo 15 nowych spółek, które zostaną zweryfikowane i wybrane w procesie preinkubacji.

Etap preinkubacji umożliwi objęcie przedsię-wzięć specjalistycznym wsparciem mentorskim, do-radczym i rzeczowym.

POMERANUS SEED został utworzony dzięki wsparciu z Europejskiego Funduszu Rozwoju Re-gionalnego w ramach Programu Operacyjnego Inno-wacyjna Gospodarka.

Zainteresowanych wsparciem z Funduszu za-praszamy do odwiedzenia strony internetowej www.pomeranusseed.pl lub www.pfp.com.pl, bądź kontaktu z Polską Fundacją Przedsiębiorczości.

Polska Fundacja Przedsiębiorczości

ul. Monte Cassino 32, 70-466 SzczecinTel. (091) 312 92 16Fax (091) 312 92 01 e-mail: [email protected]

26 listopad - grudzień 2009

Euro- Trans 2009

- Chodzi o budowanie w Polsce mentalności pro-innowacyjnej - mówił prof. Jan Burniewicz z Uni-wersytetu Gdańskiego podczas wrześniowej, 9. Mię-dzynarodowej Konferencji Naukowej Euro-Trans 2009 - Niestety u nas wciąż pokutuje konserwatyzm w myśleniu, także wśród naukowców. Dziś na świecie od 40-60 proc. środków przeznaczonych na badania i rozwój przeznacza się na innowacyjność w biznesie. U nas nieporównywalnie mniej.

Organizatorami spotkania naukowców i praktyków, które odbyło się w Centrum Kongresowym na ul. Kra-kowskiej był Uniwersytet Szczeciński wraz ze Szkołą Główną Handlową. Tegorocznym tematem konferen-cji były innowacje w transporcie.

Innowacyjna mentalnośćEuroposeł Bogusław Liberadzki, profesor SGH

zaznaczał, że innowacyjność jest szczególnie w cenie, kiedy trzeba stawiać czoła problemom gospodarczym.

- Innowacyjny transport może wymusić innowacyjność całej gospodarki. Wskazywał także na prospołeczną rolę innowacyjności: - Innowacyjność oznacza poprawę jakości życia człowieka. Sławomir Bałazy, prezes Że-glugi Polskiej SA, podawał z kolei przykłady na to, że armatorzy żeglugowi działający na międzynarodowym rynku, nie mają ucieczki przed innowacjami: - Trzeba unowocześniać statki i urządzenia na statkach wskutek przepisów dotyczących ekologii. Jesteśmy zakładnikami innowacji. Musimy wprowadzać innowacyjne rozwiąza-nia na statkach, bo inaczej wypadniemy z rynku.

Prof. Piotr Niedzielski, dziekan Wydziału Zarzą-dzania i Ekonomiki Usług US, zwracał uwagę na to, że innowacje w transporcie są kluczem do pozyskania pie-niędzy z Unii Europejskiej w okresie programowania lat 2007 - 2013.

- Chodzi zresztą - dodawał - nie tylko o innowacje techniczno-technologiczne, ale także o innowacje orga-nizacyjne, procesowe i marketingowe.

Wtórował mu prof. Józef Perenc, prorektor Uni-wersytetu Szczecińskiego. - Najważniejszą sprawą

będzie to, na co przeznaczone zostanie 9 mld euro w ramach programu operacyjnego Innowacyjna Gospo-darka w latach 2007 - 2013. Czy pieniądze te zostaną wy-dane na najbardziej istotne przedsięwzięcia, czy tak jak do tej pory wydatkowane zostaną w sposób rozproszony, jak to ma miejsce przy okazji tzw. list indykatywnych.

W trakcie wymiany poglądów naukowców i prakty-ków wyrażano liczne obawy, dotyczące polityki trans-portowej. Europoseł Liberadzki wskazywał na ekspansję niemieckich kolei Deutsche Bahn, które po połączeniu z prywatnym przewoźnikiem kolejowym w Polsce, PCC Logistics, rozbudowują połączenia towarowe koryta-rzem wschód-zachód, pomijając polskie pośrednictwo.

Pewne kontrowersje budzi też - jego zdaniem - utwo-rzenie przez PKP Cargo w Szczecinie spółki joint-ven-tures z chińska grupą CNR, która zajmować się będzie montażem wagonów towarowych z części wyproduko-wanych w Chinach.

S3 do Czech w następnym rozdaniuCezary Grabarczyk, minister infrastruktury, który

pojawił się w drugim dniu konferencji, tak wypowie-dział się o kontynuacji budowy drogi ekspresowej S3:

- Rząd premiera Tuska traktuje ten korytarz transporto-wy w sposób priorytetowy. Do Gorzowa inwestycja jest realizowana. Trwają prace nad powstaniem całej dro-gi do granicy z Czechami. Będziemy ją jednak kończyć w kolejnej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej po roku 2012.

Piotr Niedzielski zwrócił uwagę na to, że nie widzi mechanizmów, które zachęcają do współpracy aktorów rynku transportowego w celu kierowania ładunków do polskich portów. - Co zrobić, by ładunek trafiał do pol-skich portów? - pytał.

- Pomagamy portom - odpowiadał minister. - Udzie-lamy pomocy poprzez poprawę infrastruktury. Prócz budowy drogi S3, ruszy niebawem budowa Gazoportu w Świnoujściu, która zwiększy możliwości funkcjono-wania zespołu portowego. Przygotowujemy kluczową dla Gazoportu inwestycję, jaką stanie się budowa falo-chronu osłonowego dla portu w Świnoujściu.

Minister wskazywał, że Polska stała się dziś naj-większym placem budowy w Unii Europejskiej: - Pod-pisaliśmy umowy na budowę ponad 1000 kilometrów autostrad i dróg ekspresowych oraz dróg krajowych. Rozstrzygamy nowe przetargi, a to oznacza więcej pra-cy dla przewoźników: zwiększone przewozy kruszyw i innych materiałów budowlanych do budowy dróg.

Uczestnicy konferencji umówili się na spotkanie za rok, tym razem w Warszawie na SGH, zaś na temat obrad i dyskusji wybrali transport po kryzysie. Będzie to tym cenniejsze, że dyskusja transportowców poprze-dzi rok 2011, kiedy to prezydencję w Unii Europejskiej obejmie Polska.

Włodzimierz Abkowicz

Cezary Grabarczyk w kuluarach konferencji

Cocktail biznesowy

region i gospodarka „Świat Biznesu” przy tym był

Fot.

(arc

hiw

um)

27 listopad - grudzień 2009

O kryzysie przy śniadaniu

Walka z kryzysem nie idzie w dobrą stronę. Jego echa będą występować w przyszłości - mó-wił w Szczecinie podczas wrześniowego Śniada-nia Biznesowego BZ WBK prof. Krzysztof Ry-biński, były wiceprezes NBP, a obecnie partner w Ernst&Young.

Gość Śniadania Biznesowego uważa, że prze-chodzimy teraz przez okres wahań koniunktury.

- Widać liczne objawy ożywienia gospodarcze-go na świecie. Ale obecnie kryzys można zobrazo-wać wykresem wzrostu poziomu PKB w kształcie litery W. Po spadku następuje wzrost, ale świa-tową gospodarkę czekają jeszcze kolejne spadki i wzrosty. Na obecną poprawę wpływają m.in. dopłaty rządowe - np. do samochodów, które po-żerają popyt z przyszłości). Popyt tworzony jest także częściowo przez odbudowywanie przez fir-my zapasów - uważa ekonomista. Jednak Polska, zdaniem Rybińskiego, mniej odczuje wahania koniunktury niż Zachód. Ekonomista uważa, że po tym, jak skończy się seria wahań, wzrost PKB ustabilizuje się na poziomie 1-3 proc.

A co po kryzysie? Tym, co martwi Krzysztofa Rybińskiego, jest demografia - polskie społeczeń-stwo starzeje się. Tylko z tego powodu dług pub-liczny Polski wzrośnie o 20 proc.

- W tym kontekście warto odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest ważniejsze dla Polski - budowa czterech stadionów czy to, jakie warunki będzie-my tworzyć dla młodych ludzi do rozwoju i nauki?

- zastanawia się Rybiński. Zdaniem ekonomisty, Polska ma ostatnie 10 lat na to, aby dogonić Za-chód: - Potem przeszkodzi nam w tym demografia.

mab

Spożywczy miks

Łatwiejszy dostęp do kontrahentów, badań i informacji ma zapewnić swoim członkom ro-dzący się w Szczecinie klaster spożywczy.

Inicjatorem integracji zachodniopomorskich firm spożywczych jest Regionalne Centrum Inno-wacji i Transferu Technologii Zachodniopomor-skiego Uniwersytetu Technologicznego (RCIiTT). Zdaniem specjalistów z RCIiTT w skali regionu ta branża jest rozdrobniona, dominują w niej global-ne marki, brakuje produktów regionalnych, słabo producenci i dystrybutorzy. Pomóc ma tu klaster.

Podczas spotkania inauguracyjnego, które od-było się 5 listopada w hotelu Novotel, kilku obec-nych na sali przedsiębiorców zainteresowała moż-liwość współpracy z ZUT, narzekali jednocześnie na brak otwarcia uczelni na biznes i słabą ofertę badawczą skierowaną do biznesu.

- Pomożemy państwu rozwiązać wasze prob-lemy technologiczne. Jeżeli dadzą one nam zysk w postaci publikacji naukowej, jesteśmy w stanie wziąć na siebie koszt pracy naukowców i apara-tury - odpowiada prof. Waldemar Dąbrowski, kierownik Katedry Mikrobiologii i Biotechnolo-gii Stosowanej ZUT. - Nie mamy co prawda labo-ratoriów akredytowanych, ale dysponujemy m.in. nowoczesną aparaturą wartą 3 mln zł w Zakładzie Opakowalnictwa.

mab

W Szczecinie rodzi się klaster spożywczy.

Fot.

Mic

hał A

bkow

icz

Fot.

Mic

hał A

bkow

icz

Krzysztof Rybiński: Co jest ważniejsze dla Polski: budowa stadionów czy rozwój nauki?

28 listopad - grudzień 2009

Dźwigi zamiast MiG-ów

Zakład montażowy fińskiej firmy Cargo-tec powstaje w Stargardzie Szczecińskim. We wrześniu szefowie firmy wmurowali w jego fun-damenty kamień węgielny.

Fabryka powstaje na 41 hektarach w obrębie Stargardzkiego Parku Technologicznego. To rejon poradzieckiego lotniska wojskowego w Klucze-wie. Tuż za płotem Cargotec kończy się dawny pas startowy. Tam, gdzie kiedyś startowały MiG-i, w drugim kwartale 2010 roku zacznie działać fa-bryka, w której pracę znajdzie 200 osób. Tylko w 2009 roku firma zainwestuje w montownię 20 mln euro.

- Budując fabrykę w Stargardzie będziemy blisko naszego najważniejszego rynku - Europy Zachod-niej. Łatwiej będzie nam też wzmocnić naszą po-zycję w Europie Środkowej i Wschodniej. Chcę też zwrócić uwagę na bardzo dobrą współpracę z wła-dzami lokalnymi – mówi Mikael Mäkinen, prezes koncernu Cargotec.

Stargardzka fabryka będzie jednym z większych zakładów fińskiego koncernu. Opuszczać ją będą urządzenia i pojazdy przeładunkowe - m.in. dźwigi samochodowe, pojazdy do transportu kontenerów.

Na współpracy z Finami mogą skorzystać za-chodniopomorskie przedsiębiorstwa zajmujące się konstrukcjami stalowymi.

- Ta inwestycja to wielki sukces m.in. Centrum Obsługi Inwestora Urzędu Marszałkowskiego, PAIiIZ oraz władz lokalnych i regionalnych. Ale w województwie mamy też trudny przykład, jakim jest przypadek Stoczni Szczecińskiej. Mam nadzie-ję, że wysoko wykwalifikowani stoczniowcy znajdą pracę w zakładzie Cargotec - powiedział Witold Jabłoński, wicemarszałek województwa zachod-niopomorskiego.

mab

Inwestycje w kołobrzeskim porcie

W połowie sierpnia Zarząd Portu Morskiego Kołobrzeg kupił za 10 mln zł od Polskiej Żeglugi Bałtyckiej 11-hektarowy teren wraz z zabudo-waniami w kołobrzeskim porcie.

Nowy właściciel przejął nabrzeża portowe, place składowe, magazyny i budynek biurowy, a także… dzierżawców zapewniających stałe przychody. Naj-większym z nich jest firma Rentrans Cargo, która zawarła jeszcze z PŻB umowę gwarantującą jej po-byt na sprzedawanym terenie przez kolejnych 20 lat. Zarząd spółki Rentrans Cargo, prowadzącej prze-ładunki na poziomie 150 tys. ton rocznie, rozważał jednak wycofanie się z Kołobrzegu. Powodem był brak połączenia kolejowego z portem.

W obawie przed odejściem największego dzier-żawcy ZPM rozpoczął z nim negocjacje, których efektem stał się podpisany 30 października br. aneks do umowy. Do kasy właściciela portu wpły-nie co prawda mniej pieniędzy, ale w zamian za to Rentrans Cargo wyremontuje na własny koszt toro-wisko oraz wybuduje dwa magazyny.

- Warunki aneksu są korzystne dla obu stron - zapewnia prezes ZPM Henryk Rupnik. - Dzięki niemu możemy liczyć na długoterminowe zyski. Do naszej spółki, która jest operatorem portu, wpły-wać będą opłaty za przeładunki.

Przemysław Weprzędz

Negocjacje zakończone. Aneks do umowy podpisują

Henryk Rupnik, prezes kołobrzeskiego portu

(pierwszy od lewej) i Ioannis Fourkiotis, reprezentujący spółkę Rentrans Cargo (pierwszy od prawej).

Fot.

Mic

hał A

bkow

icz

Fot.

P. W

eprz

ędz

Goście i gospodarze wrześniowej uroczystości wmurowania kamienia

węgielnego

29 listopad - grudzień 2009

Forum w Radissonie

Biomateriały, medycyna molekularna i bio-technologia - trzy nowoczesne obszary zainte-resowań nauki i innowacyjnego przemysłu były tematem dwudniowego polsko-niemieckiego forum nauk o życiu „Polish-German Life Scien-ce Forum”, które odbyło się w końcu września w szczecińskim hotelu Radisson SAS.

- Unia Europejska wybrała obszar Morza Bał-tyckiego jako region modelowej współpracy w zakresie nauk o życiu - wyjaśnia prof. dr med. Horst Klinkmann, przewodniczący rady zarządza-jącej BioCon Valley z Rostoku - Unia przeznaczyła na te cele do 2013 roku ok. 54 biliony euro.

- Na sesji poświęconej biomateriałom poja-wiły się koncepcje sześciu wspólnych projektów w tym obszarze, gdzie partnerem będzie doświad-czona niemiecka firma DOT – opowiada prof. Mirosława El Fray, dyrektor Zachodniopomorskie-go Centrum Zaawansowanej Technologii. - Uczelnie posiadają wiedzę i technologie, które chcą przetrans-ferować do przemysłu.

Równie interesujące projekty omawiano pod-czas dyskusji w ramach sesji dotyczącej biolo-gii molekularnej, gdzie aktywni byli prof. Jan Lubiński, genetyk PAM i właściciel giełdowej firmy Read Gene oraz prof. Georg Homuth z Uniwersytetu w Greifswaldzie. Z kolei biotechnolo-dzy (z polskiej strony uczestniczył m.in. prof. Krzysz-tof Ulfig z ZUT) rozmawiali o procesach degradacji i ochrony środowiska i wykorzystywaniu nowych materiałów do zastosowań biotechnologicznych.

(wab)

Uzdrawianie służby zdrowia

- Szczególnie cieszę się z faktu, że Forum stwo-rzyło okazję do wymiany myśli i poglądów pomiędzy menedżerami polskich jednostek służby zdrowia. - podsumowuje prof. Edward Urbańczyk, ekonomi-sta z Uniwersytetu Szczecińskiego i pomysłodawca I Bałtyckiego Forum Zdrowia. To ważne, gdyż wiele problemów, które nurtuje określone szpitale, ma już swoje rozwiązania w innych jednostkach.

Jednym z ważniejszych punktów konferencji, która odbyła się 26 - 27 października, była dyskusja telewizyjna pt. „Jak uzdrowić służbę zdrowia?”. Nie zabrakło nawiązania do ostatniego europejskiego ran-kingu jakości służby zdrowia, w którym Polska zna-lazła się na szarym końcu (najlepiej jest w Holandii, Danii i Islandii).

Marek Twardowski, wiceminister zdrowia, mó-wił m.in.: - Aktualnie nasze placówki w wielu przy-padkach standardem jakości usług i wyposażenia wcale nie odbiegają od placówek zachodnich.

- Zgadzam się z tym, że szpitale są wyposażone coraz lepiej - kontrował Bartosz Arłukowicz, poseł Lewicy. - Pytanie tylko, czy pacjent ma lepszy dostęp do usługi, w jak długiej czeka kolejce i czy szpitale się zadłużają?

- Finansowanie naszej służby zdrowia jest na jed-nym z najniższych poziomów w Europie. Tak długo, jak nie będą zwiększone środki z budżetu, to nie ru-szymy do przodu - mówiła posłanka Mirosława Ma-słowska (PiS).

Partnerami konferencji obok minister zdrowia Ewy Kopacz byli m.in. Urząd Marszałkowski i Urząd Miasta Szczecin.

(masz)

Forum o życiu. Od lewej: prof. Horst Klinkmann, prof. Mirosława El Fray i prof.Georg Neumann, prezes firmy biomedycznej DOT z Rostoku

Debata na Forum Zdrowia: Od prawej: posłanka Mirosława Masłowska, minister Marek Twardowski oraz Marek Hok, członek zarządu województwa

Fot.

PMic

hał A

bkow

icz

Fot.

S.Bo

rek

30

Klient w balonie

Ponad 70 wystawców wzięło udział w paź-dziernikowych, 14. Zachodniopomorskich Tar-gach Nieruchomości i Inwestycji.

- Jeszcze dwa lata temu, w okresie prosperity, rynek nieruchomości był rynkiem sprzedającego - mówi Przemysław Wojnarowski, wiceprezes Instytutu Analiz, Diagnoz i Prognoz Gospodarczych. - Teraz sytuacja się odwróciła. Wybór w nieruchomościach jest ogromny, ceny konkurencyjne. Z punktu widze-nia klienta to zjawisko bardzo pozytywne. Bardziej opłaca się kupić mieszkanie nowe niż z rynku wtór-nego.

Na coraz większą skalę możemy zaobserwować konsolidację rynku. Rynkowe rekiny przejmują, wykańczają i sprzedają inwestycje małych podmio-tów, które na Pomorzu szukały łatwych pieniędzy, jednak nie przetrwały zastoju. To sprawia, że ceny idą w dół. Rok temu za metr kwadratowy miesz-kania w stanie deweloperskim musieliśmy zapłacić nawet 7 tys. zł. Teraz ceny zaczynają się nawet od 2,5 tys. zł. Za 6,5 tys. zł za metr możemy znaleźć mieszkanie wykończone, z wybraną przez nas gla-zurą czy kolorami ścian.

Żeby ściągnąć klientów deweloperzy prześciga-ją się w pomysłach na oryginalne gratisy. Kupując apartament nad morzem możemy dostać harleya

lub dobrej klasy samochód. Żeby pokazać klientom, jak atrakcyjne jest osiedle Pionierów, deweloper or-ganizuje imprezy i pokazuje domy z lecącego kil-kanaście metrów nad ziemią balonu.Kupując działkę możemy liczyć na to, że drugą do-staniemy w ramach promocji „w prezencie”, albo że deweloper dorzuci do mieszkania wyposażenie.Organizatorem targów jest M-Expo i Instytut Ana-liz, Diagnoz i Prognoz Gospodarczych.

aml

Kupowanie pomysłów

- Ułatwiamy kontakt studentów, absolwen-tów zachodniopomorskich uczelni, doktorantów i pracowników naukowych z potencjalnymi inwe-storami – wyjaśnia Rafał Ślusarczyk, kierownik programu wsparcia przedsiębiorczości akade-mickiej Innostart, prowadzonego przez Regio-nalne Centrum Innowacji i Transferu Technolo-gii ZUT.

W ramach październikowej prezentacji wśród siedmiu projektów uwagę zwrócił projekt Krzysz-tofa Wiśniewskiego, świeżo upieczonego absol-wenta Wydziału Elektrycznego Zachodniopo-morskiego Uniwersytetu Technologicznego, który dotyczył urządzenia do wczesnego wykrywania chorób stawu skroniowo-żuchwowego.

- Kupujemy pomysł - oświadczył publicznie Sta-nisław August, prezes renomowanej szczecińskiej firmy Autocomp Electronic, tuż po prezentacji pro-jektu.

Również projekt młodej absolwentki ZUT Anny Ryplewskiej, dotyczący usług w zakresie architektury krajobrazu, zainteresował inwestorów. Edward Orlowski, z niemieckiego Instytutu Inte-ligentnej Energii zwrócił się do pani Anny z kon-kretną ofertą : - Czy pani jest w stanie zaprojekto-wać rewitalizację ogrodu barokowego? - Usłyszał odpowiedź twierdzącą.

- Tym, którzy nie znaleźli dziś inwestorów, oferu-jemy pomoc w uzyskaniu dotacji unijnych dla roz-poczynających pracę na własny rachunek - obiecu-je Rafał Ślusarczyk.

(wab)

Kupując taki apartament nad morzem można było dostać

harleya.

Fot.

Mic

hał A

bkow

icz

Fot.

Joan

na G

olon

ka –

RCIiT

T

listopad - grudzień 2009

Wśród siedmiu projektów, uwagę zwrócił projekt

Krzysztofa Wiśniewskiego.

31 listopad - grudzień 2009

TECHNOLOGIE WWW

BIOTECHNOLOGIA W OCHRONIE ŒRODOWISKA

AUDYT WEWNÊTRZNY

UZDATNIANIE WODYI OCZYSZCZANIE ŒCIEKÓW

Rozpoczæcie zajæã: luty 2010 r.

POŒREDNICTWO W OBROCIENIERUCHOMOŒCIAMI

ZARZ¥DZANIENIERUCHOMOŒCIAMI

WYCENA NIERUCHOMOŒCI (rozpoczêcie w semestrze letnim)

INFORMATYKA I TECHNOLOGIEINFORMACYJNE

Roczne studia podyplomowe przeznaczone s¹ dla absolwentów dowolnego kierunku studiów wy¿szych oraz studentów ostatniego roku lat studiów wy¿szych.

Przeznaczone s¹ dla nauczycieli szkó³ œrednich ogól-nokszta³c¹cych i gimnazjów oraz absolwentów wy¿-

Studia przygotowuj¹ s³uchaczy do prowadzenia audytu wewnêtrznego oraz kontroli zarz¹dczej w jednostkach sektora finansów publicznych i spó³ek prawa handlowego. Adresowane s¹ do personelukierowniczego, specjalistów i pracowników jednostek bud¿etowych i spó³ek prawa handlowego.

Studia kierowane s¹ zarówno do absolwentów uczelni wy¿szych (studia I i II stopnia), zw³aszcza kierunku ochrona œrodowiska, biologia, biotechnologia, chemia, in¿ynieria œrodowiska, jak i do studentówstudiuj¹cych na jednym z dwóch ostatnich semestrów studiów oraz do wszystkich osób zainteresowanychtematyk¹ studiów.

Studia sà adresowane do pracowników sùuýb finan-sowo-ksiægowych zatrudnionych na róýnych stanowi-skach i kandydatów do pracy w wydziaùach rachun-kowoúci jednostek sektora finansów publicznych.

Studia prowadzone bêd¹ systemem zaocznym: w soboty (8 godz.) w niedzielê (6 godz.). Studia s¹ przeznaczone dla absolwentów wy¿szych u-czelni po kierunkach technicznych oraz dla stu-dentów ostatniego roku studiów dziennych i za-ocznych kierunków technicznych.

Zapisy i informacje :Katedra Prawa i Gospodarki Nieruchomoœciami71- 210 Szczecin, ul. ¯o³nierska 47 pokój 109, www.kpign.zut.edu.pltel. (091) 449 6939, 449 6941, tel. kom. 696 937 068

Zapisy i informacje:dr hab. in¿. Micha³ Zeñczak, prof. nadzw. ZUTInstytut Elektrotechniki, Zak³ad Elektroenergetyki, Wydzia³ Elektrycznytel.( 091) 449 4634, e-mail: [email protected]

Zapisy i informacje:Kierownik studiów dr hab. Marzena Gibczyñska prof. nadzw. ZUT, ul.S³owackiego1771-434 Szczecin, tel.: 0608 511430e-mail: [email protected]

Zapisy i informacje:Sekretariat Katedry Przetwarzania Sygna³ów i In¿ynierii Multimedialnej, 71-126 Szczecin, ul. 26. Kwietnia 10 (pokój 311) tel. (091) 449 5311e-mail: [email protected]

Zapisy i informacje:na stronie www.ti.wi.zut.edu.pl oraz podnr tel.: mgr in¿. Renata Zieliñska, tel. (091) 449 56 63 oraz dr in¿. DariuszFrejlichowski, tel. (091) 449 5538

Zapisy i informacje:dr in¿. Agnieszka Tomza-Marciniakul. Dr Judyma 6, 71-466 Szczecin Tel. 091 449 67 92 e-mail: [email protected]

Zapisy i informacje o obu kierunkach: Katedra Rachunkowoœciul. ¯o³nierska 47, 71- 210 Szczecin,tel. , (091) 449 6930, tel. kom. 691 503 257e-mail: [email protected] www.ekonomia.zut.edu.pl

POZYSKIWANIE ENERGII ELEKTRYCZNEJ ZE RÓDE£ ODNAWIALNYCH

Studia trwaj¹ tylko 1 semestr.

Studia trwaj¹ tylko 1 semestr.

Studia trwaj¹ tylko 1 semestr.

RACHUNKOWOÚÃ JEDNOSTEK SEKTORA FINANSÓW PUBLICZNYCH

Studia kierowane do absolwentów wy¿szych uczelni.

szych uczelni spoza szkolnictwa zamierzaj¹cych nabyæ wiedzê i umiejêtnoœci pos³ugiwania siê nowo-czesnymi technologiami informacyjnymi. S³uchaczami mog¹ byæ tak¿e osoby nie pracuj¹ce w szkolnictwie, a pragn¹ce zdobyæ podstawow¹ wiedzê teoretyczn¹ i umiejêtnoœci praktyczne w zakresie informatyki.

ST

UD

IAP

OD

YP

LO

MO

WE

32 listopad - grudzień 2009

Azjatyckie tygrysy w Szczecinie

- Przypomnijmy początki Stowarzyszenia. Jakie są jego cele?

- Polsko-Chińskie Stowarzyszenie Naukowo-Go-spodarcze powstało w kwietniu 2009 roku. Organi-zując Stowarzyszenie myślałem przede wszystkim o zintegrowaniu wszystkich działań, które toczą się na linii Polska-Chiny, a dziś są mocno rozproszone.

Aktualnie z Chin do Polski importowana jest ogromna ilość towarów. Ale nie brakuje także bi-znesmenów, którzy nie tylko sprowadzają towary z Chin, ale eksportują także produkty w kierunku Dalekiego Wschodu. O ile jednak wymiana gospo-darcza nieźle zaczyna się rozwijać, o tyle wiele jest jeszcze do zrobienia w zakresie współpracy nauko-wej z Chinami.

W 2001 roku podpisany został dokument o współ-pracy pomiędzy marszałkiem mojewództwa zachod-niopomorskiego, a gubernatorem prowincji Guang-dong. Niestety, była to umowa martwa, gdyż w ślad za nią nie pojawiły się znaczące projekty dotyczące współpracy polsko-chińskiej. Postanowiliśmy to zmienić, tworząc nasze stowarzyszenie.

- Jakie więc cele stoją jeszcze przed Stowarzy-szeniem?

- Zależy nam na rozwoju struktur Stowarzyszenia na Pomorzu Zachodnim. Organizujemy także pierw-sze Polsko-Chińskie Forum Naukowo-Gospodarcze. Będzie się ono składało z dwóch części: naukowej i gospodarczej. Spotkamy się w dniach 10-12 czerw-ca 2010 roku w Szczecinie. Trzeciego dnia Forum zorganizujemy wyjazd do Berlina, a wieczorem spotkamy się z chińskimi gośćmi na Wałach Chro-brego w Szczecinie, by uczestniczyć w Dniach Mo-rza.

Naszymi gośćmi będą rektorzy uczelni chińskich a także przedstawiciele chińskiego świata biznesu. Chcemy rozmawiać z nimi o możliwościach studio-wania młodzieży chińskiej na uczelniach naszego regionu, zwłaszcza na Uniwersytecie Szczecińskim, Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technolo-gicznym czy na Politechnice Koszalińskiej. Zależy nam także na tym, żeby wysyłać naszych studentów i młodych pracowników naukowych do nowocześ-nie wyposażonych jednostek naukowych w Chinach. Już dziś w chińskich laboratoriach, które są na wy-sokim światowym poziomie, chętnie kształcą się np. polscy fizycy.

Chcemy też pokazać Chińczykom, że Szczecin, który leży blisko Berlina, Kopenhagi i innych me-tropolii europejskich, jest dla nich ogromną szansą

do prowadzenia w naszym mieście biznesu. Poza tym Unia Europejska przywiązuje istotną wagę do współpracy z Chinami. I na ten cel można zdobyć duże międzynarodowe granty.

- A jak będą wyglądały spotkania gospodarcze w ramach Forum?

- Na terenie Międzynarodowych Targów Szcze-cińskich zorganizujemy wystawę firm chińskich i polskich. Zaprosimy podmioty gospodarcze, które chcą współpracować z chińskim biznesem. Aktyw-nie włączyła się w te działania Północna Izba Gospo-darcza. Uczestnikami Forum będą przedstawiciele polskiego i chińskiego biznesu z obszarów technolo-gii high tech, turystyki i infrastruktury oraz przemy-słu lekkiego i spożywczego. Chcemy, by Chińczycy zainteresowali się również inwestycjami w turystyce w naszym pięknym regionie. Mamy dla nich kilka poważnych ofert inwestycyjnych.

Forum organizujemy razem z Urzędem Mar-szałkowskim, Uniwersytetem Szczecińskim, oraz Międzynarodowymi Targami Szczecińskimi i szcze-cińskim oddziałem Towarzystwa Naukowego Orga-nizacji i Kierownictwa przy aktywnym udziale Mi-nisterstwa Infrastruktury, Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Polskiej Agencji Rozwo-ju Przedsiębiorczości oraz Agencji Rozwoju Przemy-słu. Patronat honorowy objęli wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak i Ambasador Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce Sun Rongmin.

- Współpraca międzynarodowa nie jest mocną stroną Szczecina. Czy dzięki działalności Stowa-rzyszenia może się to zmienić?

- Bardzo nam na tym zależy. Dodam, że Forum będzie jednym z elementów naszej długofalowej działalności w tym zakresie. Zamierzamy co roku organizować w Szczecinie Europejsko-Azjatyckie Spotkania Naukowe i Gospodarcze. W ten sposób moglibyśmy kontaktować ze sobą przedstawicie-li z Polski oraz z innych krajów Unii Europejskiej z przedstawicielami krajów azjatyckich, o których można już mówić, że są gigantami gospodarczymi. Mam tu na myśli nie tylko Chiny, ale także Indie, Japonię, Koreę Południową i inne tzw. tygrysy azja-tyckie. Pierwsze takie spotkanie planujemy na 2011 rok.

- Dziękujemy za rozmowę.

Prezentacje 2009

promocja

„Świat Biznesu” rozmawia z prof. Edwardem Urbańczykiem, przewodniczącym Polsko-Chińskiego Stowarzyszenia Naukowo-Gospodarczego Pomorze Zachodnie-Guangdong

Edward Urbańczyk:- Chcemy rozmawiać o możliwościach studio-wania młodzieży chińskiej na uczelniach naszego regionu. Pokażemy Chińczykom, że Szczecin jest dobrym miastem dla biznesu.

34 listopad - grudzień 2009

Emeryci z MiamiBiznes bez iluzji

Dr hab. Aneta Zelek, profesor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie, prorektor ds. rozwoju, dyrektor generalny Centrum Rozwoju Biznesu ZPSB

W ostatnio opublikowanym sondażu w „Newsweeku”, ponad 42 proc. pracujących Polaków niefrasobliwie przyznaje się, że nie myśli o zabezpieczeniu się na starość, blisko 20 proc. liczy na wsparcie państwa, a tylko 1/3 pró-buje oszczędzać. Polacy nie chcą dłużej pracować - blisko 60 proc. nie zgadza się na podwyższenie wieku emerytalnego, za to chęt-nie pracowaliby krócej - to około 30 proc. sondowanych. Przyszli emeryci zdecydowanie odrzucają też pomysł zrównania wieku eme-rytalnego kobiet i mężczyzn. To głównie kobiety niczym niepodle-głości bronią przywileju przecho-dzenia na emeryturę pięć lat przed mężczyznami - chyba nie do końca rozumiejąc, jak bardzo jest to dla nich niekorzystne.

Tymczasem w odległej Ame-ryce 65 proc. aktualnie pracują-

cych chciałoby pracować nadal po ukończeniu 67 lat (wiek eme-rytalny), 28 proc. z tej grupy osób chciałoby pracować na pełnym etacie. Według Sun Life Financial, które opublikowało wyniki swoich badań, główne motywy przedłuże-nia lat pracy przez Amerykanów to kontynuowanie aktywnego życia oraz chęć gromadzenia środków na dostatnie życie w wieku eme-rytalnym.

Wyniki polskiego sondażu nie po raz pierwszy wskazują na abso-lutny brak racjonalnego myślenia, ignorancję i co gorsze demoraliza-cję Polaków. W Polsce zależność między okresem aktywności za-wodowej a wysokością emerytury jest zupełnie nieuświadomiona. Doświadczenia Polski socjalistycz-nej utwierdziły Polaków w prze-konaniu, że emerytury nie trzeba wypracować - emerytura jest na-

leżnym świadczeniem państwa wobec obywatela. I choć zdaniem ekspertów za 20 lat emerytura 60-latka ma nie przekraczać 30 proc. jego wcześniejszej pensji, Polacy nie chcą słyszeć o zmianie systemu ubezpieczeń społecznych ani o potrzebie odkładania na god-ną starość. Nie straszą nas donie-sienia o rychłym kryzysie systemu ZUS, tak jak nie wzbudzają obaw kasandryczne prognozy dotyczące liczby emerytów przypadających na jednego pracującego.

Pogłębiającego się ubóstwa pol-skiego emeryta nie zmienią ani ko-lejne reformy systemu ubezpieczeń, ani kolejne filary tego systemu, ani wzrost demograficzny, ani żarliwe modlitwy o lepszą przyszłość. Mo-del emeryta z Miami możliwy jest tylko wtedy, gdy zmienimy naszą mentalność. A ponieważ zmiany w mentalności wymagają ofiar wielu pokoleń, nie wierzę, że moja generacja załapie się na nową filo-zofię myślenia o emeryturze. To dlatego podjęłam dziś komsomol-skie zobowiązanie wobec siebie - od dziś zaczynam odkładać na emeryturę w Miami!

Aneta Zelek

Wracam do politykiNa przekór

Jak zapowiedziałem wcześ-niej, tak zrobię. Wracam do po-lityki. Do wielkiej polityki. Do komentowania wielkiej polityki, jako Wasz wybitny analityk po-lityczny. „Wasz”, ale nie tylko - jak się zaraz okaże.

Rzucam więc nasz mały szczeciński grajdołek; tu nie ma przestrzeni i oddechu. Cias-na perspektywa i prognozy. A tam Warszawa - stolica Ma-zowsza i okolic. Polska „C”! - Przedmurze Europy. Moje kwalifikacje są wielkie. To prze-cież ja i nikt inny wcześniej, po-wiedziałem na łamach „Świata Biznesu” o sojuszu kryptoko-munistów z neokomunistami. I proszę - sojusz jaki jest, każdy widzi gołym okiem. Teraz prze-widuję, że Tadeusz Rydzyk, jak już został doktorem (na chwałę swojego Uniwersytetu), może

ubiegać się o dalsze zaszczyty w zaświatach, za - powiedzmy - parę lat. Już jego rodzina się o to starać będzie.

Ale dość tych dygresji - na moich zdolnościach analitycz-nych postanowiłem zarobić w sektorze doradztwa politycz-nego dla dziennikarzy. Moja stawka jest skromna - 500 € za godzinę plus oczywiście kosz-ty. Na pierwszy ogień doradzę Monice Olejnik, którą oglądam systematycznie, ale częściowo, bo po prognozie pogody. Pani Monika, a ściślej jej nazwisko (o czym kiedyś już wspomina-łem) składa się z tych samych li-ter co moje - tylko jest ich mniej. I stąd te preferencje w pierw-szeństwie.

Dobry dziennikarz powinien być: poprawny politycznie, nie

mieć poglądów na sprawę, nie obawiać się swoich rozmówców, reprezentować widzów, słucha-czy i czytelników, i być podsłu-chiwany. Pani Monika to ma. Ale dzisiaj, biorąc za wzór dia-log króla Hiszpanii z prezyden-tem Wenezueli można iść dalej i więcej, i śmiało walnąć do ja-kiegoś „męża stanu”: …„a może byś tak się wreszcie zamknął”… bucu! Podziałało by to terapeu-tycznie na takiego buca. Zrozu-miałby, że jest bucem i byłoby mu lżej.Oho - kończy się prognoza po-gody. Przełączam na TVN24, „Kropka nad I”, i proszę walić śmiało, pani Moniko.

Wojciech Olejniczak

Dr hab. Wojciech Olejniczak,informatyk, rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu, profesor Politechniki Szczecińskiej

felieton

35 listopad - grudzień 2009

Rozważania na czasie

2020…2025… 2030… 2050…

felietonNiektórzy twierdzą, że pew-

ne jest… że nic nie jest pewne… Prognozowanie było, jest i będzie rzemiosłem i sztuką, zwłaszcza w erze zawirowań… Niedawno ukazała się niezwykła książka au-torstwa G. Friedmana: „Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek”. W Polsce też pojawiają się rozma-ite raporty, choćby opracowania Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus”. Mamy opracowaną przez Ministerstwo Rozwoju Regional-nego „Krajową Strategię Rozwo-ju Regionalnego do roku 2020”, jest tzw. raport Michała Boniego

- „Polska 2030 Wyzwania rozwo-jowe”. W Szczecinie pracujemy nad aktualizacją strategii rozwo-ju w perspektywie roku 2025, jest też floating garden 2050.

W myśleniu o przyszłości warto brać pod uwagę interesują-ce oceny i rekomendacje sformu-łowane przez Johna C. Bogle’a w:

„Enough. True Measures of Mo-ney, Business, and Life”. Pisząc

o pieniądzach, biznesie i życiu zdefiniował on, czego mamy za dużo i czego za mało (Too Much…, Not Enough…):

1. Za dużo kosztów - za mało wartości; 2. Za dużo spekulacji - za mało inwestowania; 3. Za dużo złożoności - za mało prostoty; 4. Za dużo wyrachowania - za mało zaufania; 5. Za dużo komercji - za mało profesjonalizmu;6. Za dużo kupczenia - za mało obsługi; 7. Za dużo menedżeryzmu - za mało przywództwa; 8. Za dużo koncentracji na rze-czach - za mało odpowiedzial-ności; 9. Za dużo wartości XXI wie-ku - za mało wartości z XVIII wieku, 10. Za dużo „sukcesu” - za mało charakteru.Dekalog ten można posze-

rzyć o dalsze punkty, takie jak np.: za dużo powierzchowności

- za mało wnikliwości, za dużo pośpiechu - za mało refleksji, za dużo destrukcji - za mało tradycji, za mało empatii - za dużo arogan-cji. Cztery ostatnie zawdzięczam prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiecie Mączyńskiej.

PS W felietonie pisanym pod koniec roku 2009 nie może zabrak-nąć słowa „kryzys”… Javier Cer-cas, hiszpański pisarz, tłumacz, publicysta i wykładowca litera-tury napisał niedawno w El Pais:

- Gdybyśmy czytali „Etykę” Spi-nozy, ten najradośniejszy poemat o miłości, szybko byśmy zrozumie-li, że kryzys to zwykłe duperele, a życie – każda jego chwila – jest całkowitym i niepowtarzalnym cudem… Viva la Vida… Niech żyje życie… I tej wersji się trzy-majmy… Teraz i w przyszłości…

Stanisław Flejterski

Prof. dr hab. Stanisław Flejterski, wykładowca Uniwersytetu Szczeciń-skiego i Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. Specjalizuje się w proble-matyce finansów i bankowości. Pełni funkcję członka Kapituły Stowarzy-szenia Business Club. Jest członkiem Komitetu Nauk Ekonomicznych oraz Komitetu Nauk o Finansach PAN.

36 listopad - grudzień 2009

Naprawdę jaka(i) jesteś?Twarze biznesu

personalia

Katarzyna Solarska, właścicielka firmy

windykacyjnej Bagera

Wu Tianyu,prezes De Tian Sp. z o.o.

Mój znak zodiaku RakMoje uniwersytety Studia magisterskie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego, studia podyplomowe „Analiza finansowa w przedsiębiorstwie”, w najbliższej przy-szłości doktoratMoja ulubiona postaćKrólowa Bona, a właściwie Bona Sforza d`AragonaCo cenię u mężczyznyUczciwość, tolerancję i umiejętność bycia partneremCo cenię u kobietySzczerość i silną osobowośćMoja największa wadaNiecierpliwośćCzego najbardziej nie lubięFałszu, obłudy i przypisywania sobie cudzych zasługUlubione zajęcie po pracyPodróżowanieCzym zachwyciłam się ostatnio Tunezyjską plażą w świetle zachodzącego słońca O czym marzę O tym, żebym nigdy nie przestała kochać tego, co robię i żebym zawsze potrafiła żartować z siebie i z życia

Mój znak zodiaku Skorpion Moje uniwersytety Akademia Sztuk Pięknych Hubei w ChinachMoja ulubiona postać Hu Jia, chiński działacz społeczny, obrońca praw człowiekaCo cenię u mężczyzny OdpowiedzialnośćCo cenię u kobiety Inteligencję Moja największa wada Nie mam smykałki do majsterkowania Czego najbardziej nie lubię Niesłowności i nieterminowościUlubione zajęcie po pracy Czytanie książek i gotowanieCzym zachwyciłem się ostatnio Bogactwem flory i fauny podczas nurkowania w Morzu CzerwonymO czym marzę O rodzinnej wycieczce do Stanów Zjednoczonych

wysłuchała: (masz)

Fot.

Mag

dale

na S

zcze

pkow

ska

Fot.

Mag

dale

na S

zcze

pkow

ska

37 listopad - grudzień 2009

Zbigniew Zalewski (59 lat), dok-tor nauk matematycznych. powrócił

26 października br. na stanowi-sko dyrektora oddziału Zakła-du Ubezpieczeń Społecznych w Szczecinie.

Zastąpił pełniącą przez miesiąc obo-wiązki szefa oddziału Dorotę Janicką (l. 51), która w szczecińskim oddziale ZUS-u była zastępcą dyrektora ds. świadczeń. Po ostatnich zmianach kadrowych wróciła na to stanowisko. Dorota Janicka tymczasowo pełniła obowiązki szefa oddziału po odwo-łaniu poprzedniego dyrektora Tade-usza Drabika. Zalewski był już dyrektorem oddzia-łu w latach 1999-2002 i nieco ponad miesiąc w 2007 roku. Ostatnio po odejściu z funkcji dyrektora szcze-cińskiego oddziału, przez ostatnie dwa lata, kierował oddziałem ZUS-u

w Gorzowie Wielkopolskim. Wcześ-niej pełnił ważne funkcje w admini-stracji samorządowej. M.in. w latach 1994-1998 był przewodniczącym Rady Miejskiej Szczecina, a przez na-stępne cztery lata wiceprzewodniczą-cym sejmiku zachodniopomorskiego. Dwukrotnie piastował funkcję wice-prezydenta Szczecina (w l. 1991-1994 i 2005-2007 r.). Od kilku lat jest preze-sem zarządu Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.

Anna Marczak (32 lata), została nowym dyrektorem hotelu Amber

Baltic w Między-zdrojach, należą-cego do sieci Vien-na International Hotels&Resorts. Jest absolwentką Wyższej Szkoły

Zarządzania Marketingowego i Języ-ków Obcych w Katowicach. Ukoń-czyła też studia MBA w podparyskiej uczelni ESSEC Business School

Karuzela kadrowa

MBA International Hospitality & ACCOR Academy. Z hotelarstwem związana od początku kariery zawo-dowej, którą rozpoczęła w 2001 roku w szczecińskim hotelu Panorama. Od 2002 roku pracowała w Novotelu w Szczecinie. W 2007 r. awansowała na zastępcę dyrektora poznańskiego hotelu „Mercure”. Przed objęciem sta-nowiska szefa hotelu w Międzyzdro-jach zatrudniona też była (od września 2008 r.) w prywatnym hotelu Bellis Resort w Łebie.

Aneta Szreder (36 lat), jest nowym dyrektorem ds. hadlowych i marketingu

Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A. Od 2000 r. była prezesem portowej spółki Polskie Ter-minale S.A. Jest

absolwentką kierunku eksploatacja por-tów i floty śródlądowej Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie, a w latach 1996-1998 studiowała na Wydziale Tansportu i Łączności Uniwersytetu Szczeciń-skiego. Karierę zawodową zaczynała w dziale marketingu spółki Big Carton, z którą związana była w l. 1996-1998. Później, przez rok, pracowała w dziale marketingu PZF Cefarm Szczecin S.A.

Bartłomiej Pachis (29 lat), do-tychczasowy (od lutego br.) za-stępca dyrektora ds. handlowych i marketingu Za-rządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A.,

jest od września br. prezesem zarządu Polskich Terminali S.A., spółki zależ-nej ZMPSiŚ. Studiował na kierunku inżynierskim eksploatacja portów i floty morskiej Akademii Morskiej w Szczecinie oraz na kierunku ma-gisterskim logistykę i zarządzanie w transporcie wodnym na Politech-nice Szczecińskiej. Doktoryzował się w warszawskiej Szkole Głównej Han-dlowej z zakresu nauk o zarządzaniu.. Od 2001 roku do lutego 2009 r. zwią-zany z Zakładami Chemicznymi Poli-ce, gdzie był najpierw przez kilka lat specjalistą ds. prewencji procesowej, a potem zastępcą kierownika działu spedycji. Od maja 2008 r. zasiada w ra-dzie nadzorczej firmy Remech, spółki zależnej polickiego kombinatu, jako jej przewodniczący. Od października br. jest też członkiem rady nadzorczej Zakładu Usług Żeglugowych.

zebrał: Mirosław Winconek

Fot.

arch

iwum

personalia

Fot.

Miro

sław

Win

cone

k

Fot.

Miro

sław

Win

cone

k

Fot.

Miro

sław

Win

cone

k

38

Ze sceny do biznesu

- Jak trafił pan do branży motoryzacyjnej?- Wcale jej nie szukałem. Ale dzięki temu, że mój

ojciec Stefan był związany z kowalstwem i motory-zacją, miałem z nią kontakt odkąd pamiętam. Jako dziecko każde wakacje spędzałem w warsztacie ojca.

- I nie poszedł pan od razu w jego ślady?- W szkole średniej dzięki polonistce Marii Rude-

ckiej odkryłem, że mam raczej umysł humanistycz-ny niż techniczno-matematyczny. Stałem się takim szkolnym artystą. Były występy na akademiach szkolnych, statystowałem w Bałtyckim Teatrze Dra-matycznym. W końcu dostałem się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie.

Udało mi się nawet pracować u boku Adama Ha-nuszkiewicza przy spektaklu „Dekameron” Bocaccia. To ważny moment w moim życiu. Pracując z aktor-ską pierwszą ligą skupioną wokół Teatru Narodowe-go usłyszałem pytania: co tu robisz, jeśli twój ojciec ma firmę samochodową? Okazało się, że biorąc pod uwagę możliwości finansowe, oni mi tego zazdrosz-czą! Po roku doszedłem do wniosku, że za pieniądze zarobione w teatrze nie utrzymam się i zdecydowa-łem się na powrót do domu.

- Jakie były pana początki w zawodzie?- U ojca w warsztacie dostałem kawałek miejsca,

gdzie zająłem się lakierowaniem, bo nie chciałem, tak jak on, być mechanikiem. W 1983 roku, mając 24 lata, za zgodą ówczesnego prezydenta Koszalina zostałem oficjalnie rzemieślnikiem. Wtedy też poznałem Joan-nę - żonę i partnerkę w interesach, która z wykształ-cenia jest inżynierem mechanikiem konstruktorem.

Nasza działalność dobrze się rozwijała, m.in. dlatego, że Polmozbyty były wtedy niewydolne. W 1986 zacząłem myśleć o powiększeniu biznesu, ale prezydent miasta mnie przystopował i nie dosta-łem na to zgody.

W Polsce nadeszły wtedy lata marazmu. W efek-cie w 1986 roku wyjechaliśmy z kraju z zamiarem, że już nie wrócimy. Mieliśmy uciec do USA lub Australii, ale skończyło się na tym, że zostaliśmy w Niemczech. Trafiłem do koncernu chemiczne-go Akzo Nobel. Zacząłem pracę w dużej lakierni, gdzie wręcz chłonąłem wiedzę. Lakiernia świad-czyła usługi dla niemieckich dealerów samochodo-wych. Jej prezes zaakceptował moje pochodzenie, a my z żoną prawie dostaliśmy prawo pobytu.

- Stamtąd wciąż daleko do własnej sieci salonów samochodowych.

- Nadszedł rok 1989 roku. W Polsce wszedł w ży-cie pakiet Wilczka i za rządów Rakowskiego wróci-łem do kraju, żeby zobaczyć, co tu się dzieje. Gdy wszedłem do warsztatu rodziców, który był wtedy

wynajmowany, wydał mi się on szary i malutki. Aż zrobiło mi się żal. W tym czasie uczestniczyłem w kontrakcie sprzedaży samochodów dla Orbisu. Wiedząc, że w Polsce zapowiadają się duże zmiany, postanowiliśmy z żoną, że wracamy. Niemcy, którzy w międzyczasie już przyznali nam prawo pobytu nie mogli pojąć, że nie chcę u nich zostać.

W 1989 roku oddajemy w Koszalinie do użytku salon Volkswagena. Na początku 1990 roku mamy lakiernię i zakład mechaniczny. W 1991 roku jeste-śmy już dealerem VW. Byliśmy dla nich idealną parą

- nabraliśmy praktyki i poznaliśmy branżę w Niem-czech.

- Jak wygląd pana firma Euro-Centrum-Tade-usz dzisiaj?

- W ubiegłym roku znaleźliśmy się na 62. pozycji w kraju wśród wszystkich, tj. ok. 1,5 tys. dealerów, i na drugim miejscu w województwie pod względem liczby sprzedanych samochodów. Łącznie w Kosza-linie, Słupsku i Szczecinie mamy dziewięć salonów samochodowych i punktów serwisowych. Tylko na zasadzie umów o pracę pracuje u nas ok. 130 osób. Do tego dochodzą osoby na umowę zlecenie i ucz-niowie.

- Oprócz biznesowych, ma pan też doświadcze-nia polityczne.

- W 1998 roku startowałem do senatu. Miałem bardzo wysoki wynik - 23 tys. głosów. Wystarto-wałem jako zupełnie zielony w polityce i przeko-nałem się, że najwięcej wrogów ma się we własnej partii i że przedsiębiorcy są w partiach niemile wi-dziani. Nie można mieszać biznesu i polityki. Te-raz, prowadząc rzetelnie biznes, mogę politykowi z każdej opcji podać rękę.

- A co robi pan w czasie wolnym?- Mam swoje miejsce na stadionie olimpijskim

w Berlinie - jestem na meczach Herthy. Lubię też za-pasy i piłkę nożną oraz lekką atletykę.

- Czy zdradzi nam pan plany lub postanowienia na 2010 rok?

- Razem z żoną, która jest wiceprezesem, żeg-namy się w przyszłym roku z zarządem firmy. Od-damy ją w ręce zewnętrznych członków zarządu, a sami sprawować będziemy nadzór właścicielski. Będziemy wtedy zdecydowanie bardziej mobilni. Będę mógł m.in. poświęcić więcej czasu Ogólno-polskiemu Związkowi Dealerów Samochodowych, którego jestem współtwórcą i założycielem. Mamy wiele do zrobienia - nieunormowana jest sprawa leasingu, tego na jakich zasadach jeździć z kratką i czy można odliczać VAT od paliwa.

- Dziękujemy za rozmowę.mab

Rozmowa

listopad - grudzień 2009

Rozmowa z Tadeuszem Dudojciem, właścicielem firmy Euro-Centrum-Tadeusz, zachodniopomorskiego dealera Volkswagena i Skody oraz partnera serwisowego Audi

personalia

Tadeusz Dudojć:- Razem z żoną, która jest wiceprezesem, żegnamy się w przyszłym roku z zarządem firmy. Oddamy ją w ręce zewnętrznych członków zarządu, a sami sprawować będziemy nad-zór właścicielski.

Lektury biznesmena

Forex, czyli gra na nerwachDzienne obroty sięgające 3,2 bilionów

USD i ogromna płynność powodują, że rynek walutowy Forex (Foreign Exchange) przycią-ga jak magnes amatorów mocnych wrażeń. Szybko jednak okazuje się, że regularny za-robek na rynku walutowym nie tylko nie jest łatwy, ale też dla wielu inwestorów (nawet z kilkuletnim stażem) całkowicie nieosiągal-ny. Co więcej, w przypadku wielu z tych osób nawet bardzo prestiżowe szkolenia inwesty-cyjne niewiele pomagają, a spirala frustracji zatacza w ich umysłach coraz szersze kręgi. Czy rzeczywiście trzeba mieć specjalne pre-dyspozycje by, zarabiać krocie na Forex?

Odpowiedź na te i wiele innych pytań udzie-la Mikołaj Rylski, inwestor, prawnik i nauczy-ciel na łamach swej najnowszej publikacji pt.

„Forex – wyłącz emocje, włącz zyski. Przewod-nik świadomego inwestora”.

Autor dowodzi, że w sytuacji, w której czło-wiek podejmuje jakiekolwiek decyzje finanso-

we, szczególnie związane z ryzykiem, nie może być mowy o czystym analitycznym rozumowa-niu, wykluczającym wszelki negatywny wpływ emocji i stresu. Wpływ ten jest na tyle duży, że będąc uzbrojonym nawet w najlepszą strategię i najskuteczniejsze wskaźniki, jesteśmy nadal w stanie podejmować najbardziej nieracjonalne decyzje inwestycyjne i co gorsza, konsekwen-tnie brnąć w błędzie aż do druzgocącej poraż-ki. „Forex – wyłącz emocje, włącz zyski…” jest z pewnością obowiązkową pozycją na półce każdego inwestora. (w)

region i gospodarka

Mikołaj Rylski.”Forex –wyłącz emocje, włącz zyski. Przewodnik świadomego inwestora”. Wydawnictwo Helion S.A. Seria One Press Exclusive 2009.

39 listopad - grudzień 2009

40

Pieniądze za myślenieNa półkach księgarskich pojawił się interesu-

jący wybór bardziej lub mniej znanych cytatów i aforyzmów poświeconych ekonomii i zarzą-dzaniu. Jest to swoisty zbiór mądrości o świecie gospodarki, zarówno tych sprzed wieków, jak i tych współczesnych.

Autorką wyboru niezwykle przenikliwych, a często nasyconych humorem sentencji jest pani prof. Aneta Zelek, znana naszym Czytelników z łamów „Świata Biznesu”.

Zamiast recenzji zbiorku, przytoczmy kilka mądrości.

Milton Friedman, twórca monetaryzmu: - Ży-jemy w systemie, który opodatkowuje pracujących, żeby subsydiować niepracujących.

John Kenneth Gailbraith, amerykańsko–ka-nadyjski ekonomista: - W ekonomii większość jest zawsze w błędzie.

Peter Drucker, amerykański profesor zarzą-dzania: - Celem marketingu jest sprzedawanie niepotrzebnych rzeczy.

Kenneth Cork, irlandzki biznesmen: - Szefo-wie nie dostają pieniędzy za bycie zajętym, ale za myślenie.

Warren Buffett, amerykański finansista, mi-liarder: - Zasada numer 1: Nigdy nie trać pienię-dzy! Zasada numer 2: Nigdy nie zapominaj o za-sadzie numer 1.

James Goldsmith, brytyjski finansista: - Skraj-nym ryzykiem jest niepodejmowanie ryzyka.

Fred Allen, amerykański komik: - Agencje reklamowe to w 85 procentach pomyłka, a w 15 procentach prowizja.

I na koniec krótka sentencja autorki wyboru Anety Zelek: - Zebrania nie rozwiązują proble-mów, zebrania je kreują.

Walet Pik

Lektury biznesmena

„Znane i nieznane cytaty ze świata ekonomii i zarządzania”.Wydawnictwo Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. Szczecin 2009 r.

listopad - grudzień 2009

region i gospodarka

Nowy sezon opery

Premiery przed remontem Swój ostatni sezon z początkiem paździer-

nika rozpoczęła szczecińska Opera na Zamku. Spokojnie jednak - jedyny w mieście muzyczny teatr nie zamierza zamknąć swoich podwoi na zawsze, a tylko czasowo zmienić siedzibę. Do-tychczasowa, w Zamku Książąt Pomorskich, wymaga generalnej przebudowy. Wedle planów, do końca 2009 roku rozstrzygnięty ma zostać konkurs architektoniczny na projekt nowych wnętrz, same prace remontowe zaś potrwają minimum dwa lata.

Przed zespołem opery stoją też spore wyzwa-nia artystyczne, w tym trzy premierowe spektakle, nigdy niewystawiane w powojennym Szczecinie. W styczniu zaprezentowana zostanie „Lunatyczka” Vincenza Belliniego – arcydzieło opery belcanta, w marcu – beethovenowski „Fidelio”, w kwiet-niu z kolei melomanów czeka barokowa uczta Henry’ego Purcella – „The Fairy Queen”. Cie-kawą propozycją będzie również operetka Paula Linckego „Frau Luna”, wyprodukowana wspólnie z niemieckim teatrem UBS Schwedt. Reper-tuar dopełnią m.in. „Magia Czarów”, „Na-bucco”, „Czarodziejski flet”, „Wesele Figara”

i „Księżniczka Czardasza”. W rozpoczętym właśnie sezonie w Operze na Zamku będzie też kontynuowana realizacja kompletu nagrań CD wszystkich oper Stanisława Moniuszki. Już w grudniu ukończone zostanie nagranie „Flisa”, a w maju 2010 roku - „Verbum Nobile”.

(kas)

moda i styl

W styczniu zaprezentowana zostanie „Lunatyczka” Vincenza Belliniego.

41 listopad - grudzień 2009

Historia w zamku

Perły wśród gwiazd Sto lat historii i ogromny skok technolo-

giczny, z którego rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę. Prezentowana właśnie w szczeciń-skim Zamku Książąt Pomorskich wystawa

„Wiek XX w filmie i fonografii” dobitnie unaocznia, jak olbrzymi jest potencjał spe-cjalistów zajmujących się rejestracją obrazu i dźwięku, skoro zaledwie jeden wiek wy-starczył im, by woskowe wałki fonografu za-mienić na i-poda.

Na potrzeby zamkowej ekspozycji zagospodaro-wano przestrzenie dwóch sal, składających się na Ga-lerię Północną. Na zwiedzających czekają tu praw-dziwe perełki: ambrotyp z 1860 r., dagerotyp z 1850 r., pierwsze fonografy, patefony i gramofony z korbkami i złotymi tubami, radiostacje okrętowe, stoły monta-żowe, miksery dźwiękowe, aparaty fotograficzne z początku XX wieku, projektory filmowe, radiood-biorniki. Miłośnicy muzyki mają do swej dyspozycji kącik, w którym można przysiąść i posłuchać pio-senek z winylowych płyt, kinomanów z pewnością zainteresuje kolekcja plakatów, czasopism i ulotek filmowych oraz zdjęcia największych gwiazd kina.

Prezentowane w Zamku Książąt Pomorskich urządzenia pochodzą z Muzeum Niepołomi-ckiego, zakupionych ze środków Ministerstwa Kultury, zbiorów Szczecińskiej Agencji Arty-stycznej, kolekcji prywatnych oraz Polskiego Radia Szczecin i TVP Szczecin.

(kas)

Na zwiedzających czekają fonografy, patefony i gramofony z korbkami.

Fot.

arch

iwum

Fot.

K.St

róży

k

42

Carpe diem... - Polacy powinni gotować tylko polskie po-

trawy, Turcy - tureckie, a Włosi wyłącznie wło-skie - tak uważa Tino Cangi, nowy szef kuchni szczecińskiej restauracji „Valentino”. Zresztą, o swoim pobycie w Polsce mówi: - Mam tu swoją misję, by nauczyć was, jak smakuje prawdziwa kuchnia italiano. Bo wiele restauracji serwuje jej imitację. Chcę też, byście się nauczyli popraw-nie wypowiadać nazwy naszych dań.

Carpe diemTino Cangi pochodzi z Bari. W branży gastro-

nomicznej jest obecny od ponad 30 lat. Od kilku tygodni pracuje w Szczecinie, we włoskiej restau-racji przy Deptaku Bogusława. Tino mówi, że w życiu kieruje się łacińską maksymą Horacego

„carpe diem”, a najbardziej kocha gotowanie, ko-biety i wino: - Może ożenię się z Polką? - żartuje.

- Liczę, że ona będzie dla mnie gotowała po polsku. Sam nie zabieram się do przyrządzania waszych potraw. Jestem bowiem przekonany, że powin-no się gotować zgodnie ze swoją narodowością i tradycją wyniesioną z domu. Tylko wtedy kuch-nia staje się jak najbardziej wiarygodna. Co jest specjalnością Tino Cangi?: - Wszystko! - zapew-nia kucharz. I zaraz dodaje: - Może potrawy spo-za karty? Lubię, kiedy przychodzi klient i prosi o ugotowanie czegoś, co jadł we Włoszech, a cze-go jeszcze nie umieściliśmy w naszym menu.

Dość imitacji pizzy! Tino Cangi całkowicie zmienił kartę dań szcze-

cińskiej restauracji: - W tej chwili mamy potrawy z różnych regionów Włoch. To jak podróż po moim kraju - mówi. - A jeśli pojawi się u nas mieszkaniec Bari, Bolonii czy Palermo, na pewno nie poczuje różnicy pomiędzy tamtejszą kuchnią, a daniami z „Valentino” - zapewnia. Jak mówi Wojciech Miziewicz, współwłaściciel „Valentino”, w restauracji każdy poczuje się dobrze, w tym ro-dziny z dziećmi: - Mamy kosz z zabawkami, duży te-lewizor, na którym maluchy mogą pooglądać bajki. Z myślą o najmłodszych przygotowaliśmy miejsce, przy którym mogą zjeść obiad. To niewysoki sto-lik, obok kanapa. Nie protestujemy, gdy maluchy na nią wchodzą. - żartuje. - Nie mamy specjalne-go menu dla dzieci, ale można zamówić połowę porcji każdej z potraw, oczywiście w niższej cenie. Tino Cangi ma dużo planów związanych ze szcze-cińskim rynkiem gastronomicznym. Planuje m.in. konkurs dla restauracji, podczas którego będzie wybierana najlepsza i najbardziej „prawdziwa” pizza: - Degustatorzy będą incognito odwiedzali kolejne lokale - zdradza. - Dość imitacji pizzy!

Monika GAPIŃSKA

„Valentino”, czyli włoska podróż

Carpe diem - taką maksymą kieruje się w życiu

Tino Cangi.

listopad - grudzień 2009

moda i styl

Wizyta w „Valentino” to jak podróż po Włoszech.

Fot.

K.St

róży

k

Fot.

arch

iwum

Fot.

arch

iwum

Gorąco na Zimowej

Władza z gangsterami- Kazanie powinno być krótkie jak spódnicz-

ka mini - pouczał ks. Robert Masalski. Żela-zną zasadę jednak złamał i materiał, który skroił wyszedł za kolanko. Chwilę później dyrektor Archiwum Archidiecezjalnego po-święcił nowe centrum handlowe Inter Cars w Szczecinie. Na spotkanie wpadli także wła-dza i… gangsterzy.

Trochę o Inter CarsieOficjalne otwarcie nowego sklepu firmy In-

ter Cars SA w Szczecinie odbyło się 12 wrześ-nia br. Dla małżeństwa dyrektorstwa Katarzy-ny i Michała Mędrkiewiczów oraz Marka Zawiei jest to już trzecia placówka handlowa w regionie. W Szczecinie mieszczą się one przy ul. Emilii Plater i ul. Zimowej (tu działa się opi-sywana feta). Są też w Stargardzie. Zatrudniają około 90 pracowników. Ich ostatnia inwestycja przy ul. Zimowej kosztowała 5 mln zł. W całej Polsce pod marką Inter Cars działa już ponad 110 placówek. Inter Cars od 11 lat jest spółką giełdową handlującą częściami samochodowy-mi. Poszczególne placówki działają na zasadzie franczyzy. Kropka. Przechodzimy do meritum.

Dowcipy mistrza JanickiegoMimo chłodu wiejącego od ulicy tempe-

ratura rozróby podnosiła się z godziny na go-dzinę. Nie bez powodu piszę o rozróbie, gdyż w pewnym momencie spotkania, zupełnie nie-spodziewanie, na spotkaniu pojawili się akto-rzy przebrani za gangsterów, rodem z lat 20. XX wieku. I głosem nieznoszącym sprzeciwu ogłosili otwarcie „nielegalnego kasyna”. Nie była to jednak jedyna rozrywka tego wieczoru.

W dobry humor próbował wprowadzić go-ści nie kto inny jak... sam mistrz Michał Jani-cki. Tym razem poważna twarz aktora Teatru Polskiego objawiła się w fryzurze a la Endriu Lepper. Istne szaleństwo! Gdzie te prywatki, gdzie tamte dziewczyny, gdzie tamten świat?

- chciałoby się zaśpiewać. Janicki jak zwykle sypał dowcipami jak z rękawa, a publiczność odpowiadała uradowanymi buźkami.

Ostry wiceprezydentZanim jednak machina na dobre ruszyła, za-

nim nawet ksiądz Masalski uczynił swoją po-winność, w ruch poszły nożyczki. Gospodarze nie oszczędzali na wstęgach i nie zwijali ich, jak to się mówi, na zaś (przypomnę, że prakty-ki takie już w naszym kraju były przy otwarciu dróg). Jako pierwszy z fryzjerskim narzędziem zmierzył się Robert Kierzek, prezes Inter Cars, drugi był Michał Mędrkiewicz, dyrektor szcze-cińskiego oddziału. Ostatnie cięcie (podobno

najostrzejsze) wykonał Krzysztof Nowak, wi-ceprezydent Szczecina. Zawleczka została od-bezpieczona.

Dla podgrzania atmosfery przed gośćmi za-tańczyły tancerki rewii. Kiedy pióra już opadły, konieczne było schłodzenie się i to dużą iloś-cią lodu, oczywiście przy suto zastawionym stole. A przy nim spotkaliśmy nie tylko osoby z branży motoryzacyjnej. Od początku spotka-nia imprezował wiceprezydent Nowak, a także Jan Posłuszny, radny miejski PO. Spóźniony zjawił się też jego klubowy kolega Paweł Gzyl. MASZA

moda i styl

Zaczęło się całkiem spokojnie…

43 listopad - grudzień 2009

…ale później atmosferę podgrzały tancerki z rewii.

Fot.

Barb

ara

Rodz

ynek

Fot.

Barb

ara

Rodz

ynek

44 listopad - grudzień 2009

Na golonkę do Novotelu

Solidne polskie dania proponuje na jesienne i zimowe obiady i kolacje restauracja szczeciń-skiego hotelu Novotel.

Nowe menu w hotelowej restauracji obo-wiązuje od listopada. Pojawiły się w nim m.in. zrazy wołowe zawijane z boczkiem i ogórkiem, z ziemniakami i buraczkami zasmażanymi. Jest też grillowania karkówka z dzika z ziemnia-kami, modrą kapustą i sosem jałowcowym. W karcie znalazła się też doskonała golonka po-dawana na zasmażanej kapuście, z ziemniakami z musztardą i chrzanem.

- To golonka przyprawiona tradycyjnie - solą, pieprzem, majerankiem i czosnkiem, pieczona w piwie. Dodajemy do niej też trochę miodu - zdradza szef kuchni restauracji hotelu Novotel Piotr Siero-ciński. Golonka jest krojona na grube plastry, dzię-ki czemu jest równomiernie podpieczona.

- Chętnie zamawiają ją goście z Niemiec i Skandy-nawii, którzy wcześniej słyszeli o polskiej golonce

- mówi Piotr Sierociński.Miłośnicy ryb powinni wyszukać w nowej kar-

cie filet z halibuta z ziemniakami z wody w maśle ziołowym z brokułami i sosem kaparowym oraz bisque - zupę-krem z ryb morskich.

W nowym menu nie brakuje także dań kuchni międzynarodowej - steków, makaronów i sałatek.

SG

Jesienne menu

Peter Erofejeff: - Odniosłem

w Binowie pierwsze zwycięstwo w karierze

zawodowca

Piotr Sierociński: - Golonkę chętnie zamawiają

goście z Niemiec i Skandynawii.

Zwycięstwo z wiatremSzczecin Open 2009

Peter Erofejeff, Fin rosyjskiego pochodzenia, wygrał najważniejszy w Polsce turniej golfowy dla zawodowców. Dwunasta edycja turnieju pod na-zwą Floating Garden Szczecin Open Presented by Lexus odbywał się na polu golfowym w Binowie od czwartku do soboty.

Zwycięzca uzyskał wynik 211 uderzeń, prowadząc od pierwszego dnia turnieju. Niemniej jednak rywali-zacja była niezwykle zacięta i zwycięzca wyprzedził drugiego zawodnika, którym okazał się Amerykanin Peter Bronson o 1 uderzenie, zaś ubiegłorocznego zwycięzcę Paula Nilbrinka z Norwegii o 2 punkty. Najlepszy polski zawodnik Kacper Bobala uplasował się na dziesiątym miejscu z wynikiem 234 uderzeń.

- Odniosłem w Binowie pierwsze swoje zwycięstwo w trzyletniej karierze zawodowca - cieszył się Peter Erofejeff. - Rywalizacja była zacięta, gdyż rywale grali bardzo dobrze. Turniej był trudny ze względu na silny wiatr i przenikliwe zimno.

W turnieju Szczecin Open wzięło ostatecznie udział 44 zawodników z kilkunastu krajów.

- Poziom turnieju był bardzo wysoki – ocenia prze-bieg turnieju Sławomir Piński, dyrektor pola gol-fowego w Binowie. – Może nie znalazło to odzwier-ciedlenia w wynikach, ale tak to już w golfie jest, że na słabsze wyniki wpływ miały ciężkie warunki atmo-sferyczne. Mogę to porównać do sytuacji sprinterów, biegnących pod wiatr.

(wab)

Fot.

Sylw

este

r Gra

cz

moda i styl

Fot.

Jaro

sław G

aszy

ński

46

Turniej trzyma fason!

Tenisowy turniej Pekao Szczecin Open na do-bre wpisał się do kalendarza imprez sportowych. Jest nie tylko jednym z najważniejszych wyda-rzeń w Szczecinie, ale też najstarszym i najbar-dziej prestiżowym turniejem tenisowym w Polsce. Siedemnastej edycji nie zepsuł brak głośnych na-zwisk, w tym awizowanej wcześniej gwiazdy - Igo-ra Adriejewa. Rosjanin nie dojechał do Szczecina z powodu kontuzji, ale z powodzeniem na kortach przy al. Wojska Polskiego zastąpił go jego rodak Jewgienij Korolew.

Rosjanin i polscy debliściTurniej indywidualny od początku przebiegał bez

większych niespodzianek. Do półfinałów awansowa-ło czterech rozstawionych graczy. Kibice żałowali tro-chę, że w tym gronie zabrakło widowiskowo grającego Niemca Floriana Mayera, ale w ćwierćfinale musiał on uznać wyższość Oscara Hernandeza. Ostatecz-nie triumfatorem imprezy został Rosjanin Korolew. W finale pokonał ubiegłorocznego zwycięzcę Pekao Open Florenta Serrę. Tym samym wciąż nie ma te-nisisty, któremu udałoby się dwukrotnie wygrać na kortach w Szczecinie. Po raz drugi w historii szcze-cińskiego challengera najlepszym graczem okazał się Rosjanin. Osiem lat wcześniej finał Pekao Open rozstrzygnął na swoją korzyść Nikołaj Dawidienko. Sukces w Szczecinie był dla Dawidienki odskocznią do wielkiej kariery. Rosjanin awansował do świato-wej czołówki i na szczycie utrzymuje się nieprzerwa-nie do dziś. 21-letni Korolew ma szans pójść w jego ślady. Podczas tygodnia zmagań w Szczecinie zapre-zentował nieprzeciętne umiejętności, silny charakter i ogromną motywację do osiągania sportowych suk-cesów. Już w ostatnich tygodniach zrobił spory krok do przodu przeskakując z 80. miejsca w rankingu ATP na 50. pozycję.

Polacy w turnieju indywidualnym komplet-nie rozczarowali. Ku rozpaczy organizatorów już w pierwszej rundzie odpadł najlepszy polski tenisi-sta i ubiegłoroczny półfinalista Pekao Open Łukasz Kubot. Jego los podzieliło czterech innych Polaków, ale nie zawodzili faworyci. Honoru polskiego tenisa dzielnie bronili jednak debliści. Para Tomasz Bedna-rek-Mateusz Kowalczyk, choć wspólne wstępy roz-poczęła zaledwie miesiąc przed Pekao Szczecin Open, w turnieju spisywała się rewelacyjnie. Polscy debliści przebrnęli przez kolejne rundy i w finale łatwo rozpra-wili się z Ukraińcami Oleksandrem Dolgopolowem i Atronem Smirnowem. Jak się później okazało, suk-ces Polaków w Szczecinie nie był dziełem przypadku. Bednarek i Kowalczyk triumfowali później jeszcze w dwóch innych jesiennych turniejach w hiszpańskiej Tarragonie i brazylijskim Florianapolis.

Tańce z Kapelą ze WsiRównolegle ze zmaganiami zawodowych teni-

sistów toczył się turnieju aktorów i artystów. Choć umiejętności znanych z telewizji gwiazd nie stały na najwyższym poziomie, cieszyły się sporym zaintere-sowaniem miłośników polskich seriali i programów rozrywkowych. Swoim fanom za okazane zaintere-sowanie aktorzy i kabareciarze odpłacili setkami au-tografów i zabawnymi dialogami podczas finałowego meczu Marcina Dańca z Janem Englertem.

W trakcie imprezy kwitło bogate życie towarzy-skie. Tłumnie odwiedzany był Country VIP Club i ogródki gastronomiczne. Sporym zainteresowaniem cieszyły się także codzienne koncerty. Starannie do-brany repertuar mógł zadowolić najbardziej wybred-nych fanów muzyki. Furorę zrobiła jednak Kapela ze Wsi Warszawa, która popularnymi „kawałkami” w interesujących aranżacjach porwała do tańca na stołach kilkuset widzów.

Podczas turnieju najlepszy polski tenisista Woj-ciech Fibak odsłonił i podpisał swój postument w specjalnej alei gwiazd na kortach w Szczecinie. W kolejnych latach mają pojawiać się tu postumenty kolejnych wybitnych tenisistów.

Sporym zainteresowaniem cieszyła się także wy-stawa prac szczecińskiego fotoreportera Andrzeja Szkockiego. Wielki miłośnik tenisa prezentował swoje zdjęcia wykonane na największych imprezach na świecie.

Mimo kryzysu ekonomicznego turniej odbył się w tym roku bez przeszkód. Także przyszłość impre-zy jest niezagrożona. Bank Pekao SA deklaruje zaan-gażowanie w kolejnych latach, a organizatorzy mogą liczyć na wsparcie miasta. Już w tym roku z miejskiej kasy Pekao Szczecin Open otrzymał pokaźny za-strzyk 500 tysięcy złotych, a w kolejnym roku dotacja ma być dwukrotnie wyższa.

Wojciech TACZALSKI

Pekao Szczecin Open 2009

Po raz drugi w historii szczecińskiego challengera najlepszym graczem okazał się Rosjanin. Tym razem wygrał Jewgienij Korolew.

listopad - grudzień 2009

moda i styl

Fot.

Mic

hał A

bkow

icz