Estilo 2015 nr2_ashoka+okladka

5
kwiecień/maj/czerwiec Numer 2 (35) 2015 Cena 9,90 zł (w tym 8% VAT) EKO life Dbając o zdrowie TEMAT NUMERU: Program Jak oczyścić ciało i zgubić kilogramy? możesz zmienić całe życie Challenge Bądź fit MIęDZYNARODOWY DZIEń YOGI 21 CZERWCA Jak mądrze chwalić dzieci? E k o l Z d r o w i e l Ś w i a d o m o ś ć

Transcript of Estilo 2015 nr2_ashoka+okladka

kwiecień/maj/czerwiecNumer 2 (35) 2015Cena 9,90 zł (w tym 8% VAT)

Ekolife

Dbając o zdrowie TemaT numeru:

Program

Jak oczyścić ciało i zgubić kilogramy?

możesz zmienić całe życie

Challenge Bądź fitmiędzynarodowy

dzień yogi21 czerwca

Jak mądrze chwalić dzieci?

E k o l Z d r o w i e l Ś w i a d o m o ś ć

66 lubimy to!

FUNDACJA ASHOKAInnowatorzy społeczni

Fundacja Ashoka jest największą na świecie organizacją skupiającą przedsiębiorców i działaczy społecznych, którzy poświęcają swój czas i wysiłek aby zmienić świat na lepszy. Została założona w 1980 r i zrzesza 3000 członków z 70 krajów. Więcej informacji o działaniach fundacji w Polsce: http://poland.ashoka.org

BARBARASADOWSKAMówię: „Stwórzmy miejsce dla osób z waszej gminy, które wydają się wam niezmienialne i roszczeniowe.

Pomogę wam stworzyć miejsce, gdzie ci ludzie zaczną się rozwijać i przestaną być dla was ciężarem.” Często spotykam się z ogromnym oporem Ośrodka Pomocy: „Co pani mówi? Pracuję w pomocy społecznej 20 lat, oni są niezmienialni.”

Wtedy tłumaczę, że owszem są niezmienialni, ale w jakim systemie?

RozmawiałaAngelaGreniuk

Angela Greniuk: Kiedy odkryła Pani u siebie chęć pomo-cy innym i spojrzenie na drugiego człowieka jako na peł-ną wartości osobę, mimo przeżytych przez nią głębokich kryzysów? Barbara Sadowska: Miałamcośtakiegooddzieciństwa.Niewiemskąd.Pewniektośmniewtymkierunkukształtował.Kiedyś miałam ogromne marzenie, by zostać misjonarkąwAfryce.Apóźniejzdałamsobiesprawę,żewPolscemisjeteżsąpotrzebne.Przykładowo,wmojejrodzinnejmiejsco-wościwidziałamdziecisąsiadów.Ichojciecpił,aonebardzowagarowały.Miałamwięctakąmałąmisję,żebyzdałydona-stępnychklasizaczęłamznimiodrabiaćlekcje.Dwómzpię-ciudzieciudałosiępomóc.Byłateżjednabiednastaruszka,którejzawszeprzynosiłamkilkajajekznaszejhodowli.My-ślę,żetakiesytuacjebyływażnewkształtowaniuosobowości,odkrywaniawsobiewspółczuciaichęci„naprawy”czegoś.AG: I przez takie nastawienie podjęła Pani studia z psy-chologii?

Barbara Sadowska – członkini Ashoki, psycholog, wiceprzewodnicząca zarządu Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka; członkini Zarządu Barka UK, współtwórczyni systemu na rzecz integracji społecznej osób z grup wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem społecznym (1989 – 2008). Od 1989 roku tworzyła wraz z rodziną pierwszą wspólnotę Barki we Władysławowie k/ Lwówka Wlkp. Mieszkając przez okres 8 lat wraz z osobami , które znalazły się w ekstremalnych sytuacjach życiowych w okresie transformacji ustrojowej. Był to początek budowania fundamentu pod przyszłe programy reintegracji i gospodarki społecznej. Więcej o Barbarze na http://barka.org.pl oraz http://poland.ashoka.org/fellow/barbara-sadowska

BS: Tak.Wybór psychologii był związany zmoimi ocze-kiwaniami znalezienia drogowskazów jak rzeczywiście ak-tywniepomagać.Azarównonastudiach, jak ipraktykachniestetytrafiłamnagrupępsychologów,którychinteresyniezawsze łączyłysięz tym,czegoszukałam.Zaczęłamsięza-stanawiaćjaktojestzpomaganiem?Właściwietoczłowiekprzychodzidojakiejśinstytucjiipowinienotrzymaćpomoc.Coznaczysłowo„pomoc”?Ludzieprzychodzą„pomoc”.Poto,żebydostaćwięcejmocynazmianęswojegożycia.Atamocjesttaknaprawdęnajczęściejodebranawinstytucjachpublicznych.AG: Czy to był swego rodzaju przełom dla Pani? BS: Oczywiście. To miało miejsce podczas praktyk za-wodowych z psychologii klinicznej. Na studiach miałamwyobrażenie o psychiatrii jako obszarze, w którym ludzierzeczywiściezagłębiająsięwanalizęproblemuiróżnychna-stępującychprocesówzachodzącychwczłowieku.Tymcza-sem,zderzyłamsięzinnymsystemem–tobyłoinadaljest

podejście biologiczne, czyli podawanie leków. Widziałamwielumłodychludzi,całkowiciesparaliżowanychogromny-midawkamitabletekczykropel.Właściwieto ichświado-mość została sparaliżowana – odbierali siebie samych jakonieprzystosowanych do życia. Ich kończyny były sztywne,mielitrudnościzezginaniemłokciczykolan.Toniebyłoto.Ja chciałampracowaćnad rozwojemczłowieka,nie czynićgo zależnymodczegokolwiek.Razemz innymi stażystamiipacjentamizaczęliśmyorganizowaćróżneaktywnoścityputeatr,graniewpiłkęnożną,wyjścianazewnątrz,angażowa-liśmywpracę.Myślę, żeprzełomembyło to, żenasza ak-tywnośćniebyławcaletakdobrzepostrzeganawinstytucji.Takie„wychylaniesię”odbieranojakozamieszanie,„nagina-nie”lubłamanieustalonychprocedurisystemuzachowań,którychkadrapowinnaprzestrzegać.Dlamnietobyłojakbyprzebudzeniem.AG: Nie akceptowała Pani tylko ustalonego systemu w szpitalach czy w ogóle? BS: Wogóle,niezależ-nie czy system odnosisię do szpitala,więzie-niaczyośrodkapomo-cy.Todziałataksamo.Człowiek tam słabnie,nie zmienia swoje-go sposobu myślenia,przestajew siebiewie-rzyć i widzieć, że samw sobiema jakąśwar-tość, staje się zależnyodsystemu.Bonaczympolega pomoc systemu dla kogoś potrzebującego? Przy-kładowo,doośrodkaprzychodziczłowiek,któryod20 latdostajezasiłek.Jajakopsychologgabinetowymamwypłatęi w ramach mojej pracy prowadzę kilkunastostronicowywywiad z potrzebującym, stawiam diagnozę i tyle. Przezwszystkielatatenczłowiekciąglejestwtakiejsamejsytuacjialbojeszczegorszej,bogrozimueksmisja,adzieciwagarują.Czy tak jakw szpitalach tworzą się sztuczne sytuacje typu„wyobraź sobie, że jesteśna łodzi,która sięprzewraca icorobisz?”.Toniejestprawdziwapomoc.Myżyjemyprzecieżwjakimśoszustwie!Towidaćgołymokiem.Natomiast,gdyrazemz tymiosobami faktyczniewyjeżdżamyna żaglówkiczygramysztukętowszystkoprzebiegazupełnieinaczej!Lu-dziezaczynająsięangażować,opowiadaćoswoimbogatymżyciuwewnętrznym,przemyśleniachnaróżnetematy.Kie-dymówią, że rodzice ichnie rozumieją, żechcieliby robićwżyciurzeczyzwiązaneznp.kulturą,nieskupiaćsiętylkonazarabianiupieniędzy.Kiedyzaczynająopowiadaćoswo-ichmiłościachirodzinach.Jawtedymogęrzeczywiściepo-znawaćprawdziwyobrazdanegoczłowieka.

AG: Podsumowując, z jakim nastawieniem skończyła Pani praktyki? BS: Uważałaminadaluważam,żeprzesłaniempsychologa,pedagoga,pracownikasocjalnego jestanimowanieróżnychdziałań społeczno-przedsiębiorczychwśrodowiskach lokal-nych.Totworzeniemożliwościrozwojowychdlaosób,któ-re „ustały” po drodze, budowanie przyjaznego środowiskaiwarunkówdlaosobybezrobotnejczyczłowiekaposzpitalu,pomocwpodjęciupracy.Wżyciuczłowiekazdarzająsiękry-zysy,alejeżelidanaosobajestdobrzeprzeznieprzeprowa-dzona,przywsparciuodpowiednichpsychologów,psycho-terapeutówczypedagogówtokryzysmożestaćsięnowymetapemwżyciuczłowieka.Kryzysniemożebyćkońcem–zakotwiczeniemnarenciepsychiatrycznej,bezzachęcaniadodalszegorozwoju,poprawyswojegożycia.AG: I znalazła Pani wymarzone miejsce pracy?

BS: Tak.Tobyłdrugiprze-łom – rozpoczęcie mo-jej historii życia już pozapsychiatrią. Mój mąż,Tomek, założył OśrodekRehabilitacji Psychicznej,a ja tam zaczęłam pra-cować. To było miejsce,w którym metoda dzia-łania była oparta nie nalekach tylko prawdziwejpomocy i współpracyzróżnymiosobami.Moje marzenia, wszyst-kie przemyślenia związanez psychiatrią zaczęły się

realizować właśnie w tymmiejscu.Pacjenci imy–kadra– jeździliśmynaprzeróżneobozy.Razemprzygotowywaliśmyposiłki,sprzątaliśmy.An-gażowaliśmy ludzi do różnych prac,mających na celu in-tegracjęiłatwiejsząkomunikację.Naprawdępoznawaliśmyludzi. Miałam wiedzę psychologiczną, ale ona była uwią-zanadoocenydanegoczłowiekaprzeztesty,psychoterapięwsztucznychwarunkach. Inaglewtychnaturalnych, rze-czywistychwarunkachcaławiedza,którejsięuczyłam,runę-ławgruzach.Odtamtegoczasunigdyniewróciłamdobyciapsychologiemgabinetowym.Tomaszmatakiesamerefleksjeidlategoprzeztocorobimyniejesteśmyzabardzolubianiprzeznaszągrupęzawodową.AG: Bo wyszliście poza schemat? Dlatego? BS: Tak, oczywiście! Zazwyczaj to jestmodel psychotera-peuty,którysiędoskonali izdobywakolejneszczeble jakiśteoriipsychologicznych.Aczasamiwięcejpożytkuprzynie-siejakiśinstruktorzawodu,którymaojcowskistosunekdoczłowiekaiuczygowpraktycenp.układaniakafelkówczytynkowaniaścian.Onjestwstaniezbudowaćwtymczłowie-kuwięcejpoczuciawartości,bojakcośtakiegosięwykona,

68 lubimy to!

potemwszyscychwaląefekty.Kiedydanaosobajużsiębar-dzodobrzenauczyzawodu,myłączymyjązfirmąbudowla-ną,bymiałapraktykę!Izachwilęmożebędziezatrudniona,prawda?Iterazczymożnawsztucznychwarunkachzbudo-waćwiaręwsiebie?Ależnie,tomusząbyćrealnesytuacje.Topomaganiemusibyćtakie,wktórymczłowiekrozumie,że sam zmienia swoją sytuację, idzie doprzodu, anie stoiwmiejscuczynawetsięcofa.RazemzTomaszemwiedzieli-śmy,żepanującysystemnietworzydrabinrozwojowychdlaludzi, żebymoglikrokpokroku,miesiącpomiesiącubyćwinnejsytuacji.Idlategomusieliśmystworzyćcośinnego.Itosięsprawdziłowstuprocentach.AG: Mamy już Pani motywację, która przyczyniła się do powstania Fundacji Barka. Skąd jednak wzięła Pani siłę, żeby podjąć tak odważną decyzję? BS: Decyzjępodjęłamw1989roku.Tobyłszczególnyczas,aletopostanowieniewynika-łoteżzesposobuwychowaniaprzezmojego ojca, który byłpoważnym drogowskazemwmoim życiu. Tata był pa-triotą,więźniempolitycznym,AK-owcem, służył w Naro-dowych Siłach Zbrojnych,był ścigany przez SowietówiNiemców.Ukrywałsięprzezwiele lat. Mimo ucieczkiwWielkopolskiezostałzłapa-nyiposzedłdowięzienia.Onzawsze mówił, że Ojczyznawymaga absolutnie jedno-znacznych odpowiedzi i de-cyzjiżyciowych,żeniemożnakalkulować. Od dzieciństwatenwątekbyłobecnywmoimżyciu.IkiedyPolskaodzyska-ła niepodległość, widziałam,że to niezwykły czas. Zmie-niałsięsystem,ludzietracilipracę,wzrastałobezrobocie,lu-dzietraciliducha,Kurońpróbowałichratowaćkuroniówką.Jatorozumiałamwtensposób.Takjakmójojciecposzedłwalczyćw1939rokujakopartyzant,tow1989rokubyłmójmomentnadecyzjężycia.Biorącpoduwagęwszystkiemojewcześniejsze przemyślenia i doświadczenia, bez problemurazemzTomaszemzdecydowaliśmysięzamieszkaćwzruj-nowanymbudynkuszkołyrazemzgrupąosób,którewłaśniewwyniku transformacjiustrojowej straciłypracę,mieszka-nie,aletakżezludźmipowięzieniachipoprawczakach.Wte-dypowstałanaszapierwszaWspólnotaweWładysławowiewgminieLwówekWielkopolski.AG: A jak na ten pomysł zareagowali znajomi i rodzina?BS: Wszyscymoi znajomi dziwili się bardzo, pytalimnie:„Jakmożnamając28lat,wziąćmałecóreczki–jednąpół-

toraroczną,drugąsiedmioletnią,atrzeciamiałasiędopierourodzić– izamieszkaćz40 ludźmizwięzień,szpitali itd.?Wogóle jakmożna?”Można, jeśliwidzi się sensdziałaniaijestsięprzekonanym,żepostępujesięsłusznie,żetobędzienaprawdędobre.Mojamamabardzoźlezareagowałanatenpomysł.Aojciec?Mimotego,żetakmniewychowałtojed-nakkiedyzobaczył,żemieszkamrazemzdziećmiiHeniem,którysiedziałwwięzieniuibyłwytatuowanynacałymciele,awcholewcebutanosiłnóż,towtedypowiedział,żechybazaodważniepostępujęichybatrochęprzeliczamswojesiły.Ogólnie rodzice przez trzy latamieli z tymproblem i nieprzyjeżdżaliwodwiedzinydoWładysławowa.AG: Jak się przekonali? BS: Zaczęłypowstawaćpierwszefilmynp.„Tomasziinni”,przedstawiające wyremontowany już dom – nasze wspól-ne„dzieło”.UchwycononataśmiemomentnaszejWigilii,

przeżycia, składanie życzeń, po-trawy czekające na białych ob-rusach. Film był transmitowanyw Telewizji Regionalnej. Myślę,że po obejrzeniu moja mamaiinniznajomizaczęlirozumieć,żeunasdziejesięcośniesamowite-go.Nasiprzyjaciele–domownicysąuczłowieczeni,modląsięprzedposiłkiem.Iodtegoczasurodzi-ce stopniowo zaczęli nas odwie-dzać. Potem odbyły się chrzcinymojej córki Jadziuni. Wszyscyrazemsiedzieliśmyprzystole,40mieszkańcówi20gości.Tobyłodoświadczenienieztejziemi,za-równodlamnie,jakidlanaszychrodzin–mojej,mojegobrata,dlarodzinyTomka.AG: Mówiła Pani, że zamiesz-kaliście całą rodziną z osobami, które straciły pracę i dach nad

głową, ale także z ludźmi po pobytach w więzieniach czy szpitalach psychiatrycznych. Czy na początku w jakiś sposób bała się Pani niektórych domowników? BS: Znaliśmyniektórychludziibyliśmyznimiwjakiśspo-sób zaprzyjaźnieni, bo wcześniej pracowaliśmy w różnychinstytucjach. Przykładowo, Tomasz przyjaźnił się z chło-pakamiwpoprawczaku.Gdy założyliśmyBarkę, ci chłop-cy dowiedzieli się, że Tomek, którego bardzo lubili jakowychowawcę, stworzyłmiejsce podobne do domu.Wtedyprzychodziliipytaliczymoglibyznamizamieszkać,boniechcąwracaćdoswoichrodzin,niechcąwracaćdoalkoholu.Oczywiściewspólneżycieprzezpierwszetrzylatabyłodośćtrudne. Musieliśmy z Tomaszem powoli zmienić nawykii myślenie członków wspólnoty, że teraz jesteśmy rodzinąi wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za utrzymanie domu,

Co znaczy słowo „pomoc”? Ludzie przychodzą „po moc”. Po to, żeby dostać więcej mocy na

zmianę swojego życia.

siebie,itd.Czyjasiębałam…?Możedwarazyrzeczywiściesię bałam. Któregoś dnia przyszedł Andrzej, który 18 latmieszkałwbunkrzeponiemieckim,boniechciałpoDomuDzieckawracaćdosiebiezpowodualkoholizmuojcaizna-jomych.Ionnaprawdęwyglądałjakczłowiekzbuszu–byłzarośnięty,miał długiewłosy, jakbywżartą ziemięw ciałoibardzowielkieoczy.Odebrałamtotak,żemiałjakąśdzi-kośćwsercu.Rozumiałam,żetoniejegowina,boprzecieżtyle lat żył w bunkrze, ale z drugiej strony... byliśmy myi mała Jadzia. Mówiłam wtedy mężowi, żebyśmy go nieprzyjmowali,bosięgoboję.AwtedyTomekpowiedział„Jaksięboisztozabierajdzieciidomatki”.AG: Pani Mąż jest chyba bardzo zdecydowanym człowie-kiem? Mówiła Pani w trakcie rozmowy o tym, że w pierw-szej wspólnocie mieszkały także Pani dzieci. Czy obecnie córki kontynuują pracę rodziców? BS: Tak,wszystkiedziecisązaangażowanewnasześrodowi-sko.Najstarszacórka,EwaprowadziBarkęUKwWielkiejBrytanii.Marysia jestnamiejscuwPoznaniuizajmujesięrozwojem przedsiębiorczości, bo teraz tworzymy 11 spół-dzielni i ok. 70 miejsc pracy. Najmłodsza Jadziunia jeststudentką, ale obecnie przebywa na urlopie dziekańskimwIrlandii–tambyłapotrzebnapomocwrozwojuwspólno-tylokalnej.Myślę,żetowspólneżyciebyłodlanichwielkąwartością i raczej takpozostanie.Dziecibardzodobrze ro-zumiejączłowieka,byływtymduchuwychowywaneimajątakiwzorzecżycia.Wogóleuważam,żeniesamowicieważnejest, abydzieci dźwigały trudy jużodmałego.Onemusządawaćcośzsiebie,miećjakiśudziałwotoczeniu,wktórym

wzrastają.Myślę,żetoukształtowałocharakterdzieci.AG: Zazwyczaj osoba, która pomaga też coś dostaje w zamian nawet z niematerialnych rzeczy. Jak było w Pani przypadku? BS: Taktobyłowzajemnepomaganie.Mynigdyniemieli-śmyżadnychpodopiecznych,bopanowałoogromnebrater-stwo.Mampoczucie,żeposiadamwielkąrodzinę.Praktycz-niewkażdymmiejscuwPolscemogęwstąpićdoznajomychi bliskich osób. W moich relacjach czuję przyjaźń, szcze-rość iprawdę.Niemampoczuciafałszywychrelacji,że lu-dziecośzrobiąbomuszą,ze strachu,z interesowności.Toprzedewszystkimogromnaradośćdlamniezodmienionychludzkichhistorii.Nigdynieodczuwałamwypalenia imampoczucie,żemojeżyciejestogromnietwórcze.Myślę,żejasamazrobiłamogromnypostęp.Wiesz,jakdużodobregosięrobitodostajesztakąmoc,żemaszwiększąmożliwośćod-działywanianaludzi.Właściwieczuję,żeotrzymaliśmyzmę-żemmocdozmianyPolski,anawetEuropy–przyjeżdżajądonasgrupyzAnglii,Irlandii,Holandii,Francji,Niemiec.OstatnionawetzAfryki.WNairobipowstałwłaśniepierw-szyprogrampomocyinspirowanynaszymidziałaniami.Je-stemprzekonana,żetosensownadrogawżyciu,borozwijazarówno ludzi potrzebujących, jak i nas – oferującychpo-moc.Tylko ta droga nie daje zabezpieczenia finansowego.Trzebazawszepodejmowaćryzyko,czychceszmiećtwórczeżycieczybezpieczeństwo.Jakchceszbezpieczeństwatosie-dziszw instytucji i dostajesz pewnąwypłatę. A jak chceszmiećtwórczeżycietomusiszchoćtrochęzrezygnowaćzpo-czuciabezpieczeństwa.n

Jak dużo dobrego się robi to dostajesz taką moc, że masz większą możliwość

oddziaływania na ludzi.