ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co...

7

Click here to load reader

Transcript of ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co...

Page 1: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie (nawet gdy oferujesz towar, bez którego klienci łatwo mogą się obejść) http://malawielkafirma.pl/firma-ktora-daje-radosc/ Gościem podcastu „Mała Wielka Firma” jest dziś Wojtek Latoszek, właściciel sklepu internetowego z gadżetami 4Gift.pl. Szkoleniowiec, mentor start-upowców, fan piłki nożnej i MMA.

Dzień dobry, a właściwie: dobry wieczór, bo rozmawiamy dość późno.

Witam serdecznie.

Cześć! Powiedz mi taką rzecz: rok temu byłeś na okładce miesięcznika „Pierwszy Milion” i w  związku z tym moje pierwsze pytanie jest dość oczywiste: Ile czasu zajmuje zarobienie miliona na sprzedawaniu gadżetów w internecie?

[Śmiech] Wiesz co, to jest ciężkie pytanie, bo rynek gadżetowy jest dosyć dziwny i specyficzny. Z  jednej strony można sprzedawać bardzo drogie rzeczy, natomiast z drugiej: średni koszyk u nas w sklepie nie jest zbyt wysoki. Gadżety sprzedają się z reguły jako prezenty na różnego rodzaju okazje typu Boże Narodzenie. Mamy bardzo silną sezonowość i troszeczkę czasu potrzeba na zarobienie tego miliona [śmiech], a właściwie: na obrócenie nim, bo cały czas de facto obracamy, cały czas inwestujemy w firmę, nie jest tak, że ten milion mam w kieszeni i mogę go spokojnie wydać. Zresztą wiesz, jak to wygląda, z reguły, kiedy przedstawia się wyceny firm, to prezes ma 60–70% udziałów, a nagle słyszysz, że gość ma 30 mld dolarów. Mniej więcej na tej samej zasadzie wygląda ten milion, który ja mam.

Gadżety, zabawki dla dorosłych raczej kojarzą się z krajami trochę bogatszymi niż Polska. Czy u nas jest ciągle jeszcze mała nisza, czy już dojrzały rynek? Jak to się zmienia?

Tak jak mówisz, zdecydowanie dojrzałe rynki kojarzą się z gadżetami. Największe w Europie są Niemcy, Wielka Brytania – tam ten rynek jest zdecydowanie inny niż u nas. U nas, wydaje mi się, on jeszcze raczkuje. Nie wszyscy go znają, nie wszyscy wiedzą, jak wygląda, sklepy i sprzedawcy dopiero dostosowują się i budują swoją ofertę, mimo że ten rynek ma u nas w tym momencie mniej więcej 10–11 lat – sam rynek stricte gadżetowy, w którym my siedzimy. Nie mówię o gadżetach reklamowych, bo to jest coś zupełnie innego, my się od tego odcinamy, ale sam rynek gadżetów pojmowany przez firmy z naszej branży, tak jak my to widzimy, istnieje mniej więcej od 10 lat. Są upadki, są wzloty.

MalaWielkaFirma.pl 1

Page 2: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Najbardziej kojarzona z tą branżą firma to oczywiście Toys4Boys, bardzo znany brand, który był w centrach handlowych, i przy okazji firma, która zbankrutowała. Brand nadal istnieje, został przejęty przez inną firmę, dalej prowadzą sprzedaż tego typu produktów, w tamtym roku zrobili mocną restrukturyzację i dalej działają, ale ciekawostka jest taka, że zbankrutowali.

Mówisz o tym, że ten rynek działa w Polsce mniej więcej od 10 lat. Załóżmy, że ja dzisiaj na ten rynek chcę wejść i chcę mieć nadzieję na to, że mi się powiedzie. Z czym na pewno będę miał problemy?

Przede wszystkim z wyborem produktów. To jest kluczowa kwestia, bo gadżetem możesz nazwać wszystko. To może być praktycznie każda rzecz, ale wejście i dobranie takich produktów, które będą się sprzedawały, nie jest proste, a zbudować ofertę np. kilku tysięcy produktów można od ręki: bierzesz dostęp do iluś dostawców, wrzucasz wszystko, co oni mają, i to sprzedajesz. Problem jest taki, że klienci się w tym gubią.

My dostajemy bardzo dużo opinii od klientów, że doceniają to, że mamy np. pół tysiąca produktów, a nie kilka tysięcy – łatwiej są w stanie odszukać to, co jest dla nich interesujące. Nie sprzedajemy wszystkiego, wprowadzamy jakąś linię produktów, testujemy, czy się sprzedadzą, czy jest potencjał na tego typu produkty, bo może się okazać, że w Anglii coś sprzedaje się rewelacyjnie, a u nas w ogóle nie schodzi. Anglicy np. mają bardzo fajne gadżety dostosowane do swojego rynku, z motywami flagi, które są bardzo popularne, bardzo ładnie tam idą, czerwoną budkę telefoniczną, czyli taki klasyk, i dużo podobnych rzeczy. My nie mamy czegoś takiego, u nas gadżety z motywem flagi sprzedają się przed meczem, ale praktycznie nie ma zapytań o tego typu produkty.

A w takim razie jakie gadżety kupują Polacy? Czy jest coś takiego, co pozwala ci ocenić, patrząc na dany produkt, że on w Polsce na pewno się sprawdzi?

My np. ostatnio bardzo mocno wchodzimy w rynek gadżetów kuchennych. To są wszelkiego rodzaju akcesoria, które uatrakcyjniają codzienność w domu, kuchni, gotowanie i przygotowywanie potraw. To są rewelacyjne rzeczy, bardzo fajnie się sprzedają, naprawdę ciekawy rynek. Dwa lata temu zaczęliśmy go badać, wchodzić w niego powoli. Są też oczywiście duże brandy na tym rynku, chociażby MniamMniam, też fajny brand, bardzo duży sklep. De facto powoli zaczynamy mieć w  asortymencie przedmioty, które są podobne do ich produktów, my nazywamy to gadżetami, a oni – rzeczami do kuchni i gotowania, więc to kwestia nazewnictwa. Rynek gadżetowy z jednej strony jest bardzo płynny, bo gadżetem możesz nazwać wszystko, z drugiej strony to też niebezpieczne: bardzo łatwo rozwodnić swoją ofertę i pójść w słabą stronę – w rzeczy, które się nie sprzedają, bo kupić towar może każdy, a ze sprzedażą jest już sporo zabawy.

A kim są klienci, którzy kupują te produkty? Bo z tego, co mówisz o gadżetach do kuchni, można byłoby wnioskować, że to jakieś „perfekcyjne panie domu”.

Troszeczkę tak. Przede wszystkim kupują u nas kobiety – gdzieś robiłem prezentację na ten temat, chyba w  Poznaniu na ShopCampie. Z reguły gadżety kojarzą ci się z facetami, tak? Gadżet i facet to pierwsze skojarzenie. My, gdy zakładaliśmy firmę, też podobnie myśleliśmy: że klientami będą głównie mężczyźni, później zaczęliśmy analizować statystyki i okazało się, że jest wręcz przeciwnie – że to kobiety kupują prezenty. Zresztą, co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, kiedy gdzieś szkolę czy prezentuję: w  temacie prezentów kobiety są organem decyzyjnym w związkach. To one wyszukują, wybierają, a facet jest tylko „narzędziem”, które przyjeżdża, odbiera, często nie do końca wie co, ale musi odebrać, bo żona/dziewczyna kazała.

Kupują głównie, tak jak mówiłem, kobiety, my też naszą komunikację bardziej dostosowujemy do nich: czy to przez opisy, czy przez sam wygląd strony, i widać, że jest to doceniane, więc wydaje mi się, że ta

MalaWielkaFirma.pl 2

Page 3: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

koncepcja, ta ścieżka w stronę kobiet była trafiona. Często nawet na forach z monitoringu wyłapujemy tego typu informacje – bardzo fajną w grudniu znalazłem: jakaś pani pisała, że woli robić zakupy w 4Gifcie, bo tam nie ma jakichś bzdurnych maczet, noży, tego typu rzeczy, tylko jest fajnie, przyjemnie i ona widzi takie rzeczy, które ją interesują. I my właśnie nie rozmywamy się np. na jakieś noże, często takie militaria też są w sklepach z gadżetami, ale, jak widać, nie dla wszystkich klientów jest to fajne.

A taka grupa jak np. hipsterzy, bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi okularami choćby?

Nie, raczej u nas nie. U nas to są głównie kobiety, niekoniecznie hipsterzy. Ciężko też opisać grupę hipsterów i ustalić, czy u nas kupują. Wydaje mi się, że mimo wszystko nie, i cały czas skupiamy się na kobietach.

A jak się do tej branży trafia? Bo często jest tak, że ludzie np. zakładają sklep z zabawkami, bo urodziło się im dziecko, albo zakładają piekarnię, bo rodzice też byli piekarzami, więc oni w tym biznesie siedzieli od zawsze. Biznes gadżetowy jest biznesem nowym, nie oferuje artykułów pierwszej potrzeby, nie jest to coś, czego ludzie uczą się w szkole, więc skąd się biorą ludzie w tym biznesie?

Ja, zanim trafiłem do tego biznesu, pracowałem w bardzo podobnej firmie i po prostu widziałem, co można zrobić lepiej, fajniej. Na początku to oczywiście była zaleta, że miałem troszeczkę znajomości rynku, ale poszliśmy w zupełnie inną stronę z naszymi produktami, z naszą firmą. Ten atut, że już kojarzyłem branżę, na początku był przydatny, później troszeczkę ograniczający, bo zawsze w głowie miałem: O kurczę, tam działo się coś takiego i w ten sposób, i to była taka wytyczona ścieżka – zamiast działać całkiem po swojemu, odnosiłem się do tego. Teraz już się odcięliśmy, działamy zupełnie inaczej. Ale często to są przypadkowe firmy, które nagle się pojawiają – ludzie myślą, że rynek gadżetowy jest rewelacyjny, że wszystko można sprzedać w ten sposób. Jakaś prawda w tym oczywiście jest, ale to też bardzo ciężki rynek, dużo firm, które na niego wchodzą, nie daje sobie rady. Spójrz np. na takie wielkie sieci jak Empik. Empik też próbował wchodzić w gadżety i teraz wycofuje się z tego. Nie jestem osobą, która powinna analizować ruchy takiej korporacji jak Empik, bo nie czuję się do tego władny, ale według mnie oni nie umieli i nie umieją sprzedawać tego asortymentu, a poza tym to dla nich zbyt mała nisza.

W takim razie czy w ogóle poza internetem jest miejsce na handel gadżetami? Bo mówisz tak: Empik nie za bardzo sobie poradził, chociaż próbował, Toys4Boys zbankrutował, też miał sklepy w  galeriach handlowych, więc może to asortyment, który jest poza internetem po prostu niesprzedawalny?

Z jednej strony tak, ale są w tej branży też firmy, które bardzo dobrze sobie radzą na rynku pozainternetowym. My np. ostatnio też wyszliśmy – otworzyliśmy showroom, sklep stacjonarny, zwał jak zwał, chodzi o miejsce, do którego klienci mogą przyjść, zobaczyć produkty, pomacać i kupić. I to również jest bardzo fajny atut – ludzie nie znają tych produktów, nie wiedzą, że coś takiego jest dostępne, i czasem mają opory, żeby kupić to przez internet. Gdy mogą przyjść, pomacać, to zupełnie inna rozmowa, zupełnie inaczej klienci do tego podchodzą.

A to znaczy, że będziecie otwierać takich showroomów więcej, czy nie planujecie takich ruchów?

Na razie na pewno zostajemy przy tym jednym, który mamy w Warszawie. Dostawaliśmy zapytania o  franczyzę, mieliśmy też zapytania z innych miast z jakimiś propozycjami, ale na razie zostajemy tutaj, musimy zobaczyć, jak to dokładnie będzie się sprawdzało, żebyśmy mieli taki wypróbowany, „dobrze ograny” model.

A gdybym cię zapytał o najlepszy sklep z gadżetami ever, który istnieje gdziekolwiek, w Polsce, na świecie, to czy jest jakaś ikona, do której wszyscy się porównują?

MalaWielkaFirma.pl 3

Page 4: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Tak, dwa sklepy: amerykański ThinkGeek, rewelacyjny sklep z bardzo fajnymi produktami, i angielski Firebox.

A co powoduje, że one są takie genialne?

Przede wszystkim asortyment, który mają. Asortyment ThinkGeeka jest mocno unikatowy, ciężko dostępny w Europie, a w temacie Fireboxa – cała komunikacja, jaką prowadzą, i to, w jaki sposób kontaktują się z klientem, budują swoją pozycję na rynku.

To znaczy, że wysyłają jakieś newslettery czy mają jakieś fajne teksty na stronie? Na czym polega ta komunikacja?

To jest cała komunikacja marketingowa, która jest spójna, oni po prostu grają tymi gadżetami, bez cyzelowania: „Pan/Pani”, „Szanowny Kliencie”, tylko: „Hej, Ty, mamy rewelacyjny produkt, zobacz!”. Takie wjechanie z buta, mówiąc kolokwialnie, ale robią to naprawdę fajnie.

Skąd się pozyskuje towar w tej branży? Czy to wszystko jest „made in China” i płynie kontenerami do Polski, do Europy, czy są jakieś inne źródła?

Bardzo różnie. Oczywiście duża część rzeczy jest „made in China”, ale często są to produkty np. Freda – to amerykańska firma bardzo znana z designu, naprawdę fajnych rzeczy kuchennych – produkują w Chinach ze względu na koszty, i tu wszystko brandowane jest Fredem, ale produkcja odbywa się w Państwie Środka.

Skąd pozyskuje się produkty? My mamy swoich dostawców, znamy firmy, widzimy, co wprowadzają, i po prostu dobieramy do naszej oferty to, co według nas pasuje, to, co będzie się fajnie sprzedawało. Część towaru bierzemy z Polski od dostawców i oni też z reguły produkują w Chinach, mało jest rzeczy wytwarzanych w Polsce. Są produkty produkowane tutaj, takie klasyki branży gadżetowej, np. lodowy kufel czy zaskakujący kubek „Kocham Cię”, na którym zmienia się kolor i pojawia się napis „Kocham Cię”. To są rzeczy przygotowane pod nasz rynek i tutaj opatentowane, ale większość towaru mimo wszystko ściągamy z  Niemiec, Wielkiej Brytanii, od różnych firm, które mają tam swoje przedstawicielstwo. U nas przedstawicielstwo niektórych tych firm się nie utrzymało, zlikwidowano je ze względu na zbyt małą skalę.

Jeżeli tak naprawdę każdy może ten towar kupić z tych samych źródeł, to czy nie jest tak, że sklepy kopiują od siebie asortyment, że skoro wiadomo, że twój asortyment podoba się klientom, to inni będą za chwilę mieć to samo u siebie?

Tak, często tak jest, i nawet nie tylko sklepy kopiują, ale producenci zapożyczają te same wzory – ten sam produkt możesz znaleźć np. u 3–4 różnych producentów. Z jednej strony jest to troszeczkę uciążliwe, bo produkty nie są opatentowane i jeżeli pojawiają się u 4 dostawców w różnych cenach, to dobranie tego, który jest najfajniejszy czy najlepiej będzie się sprzedawał, jest skomplikowane. Z drugiej strony plus jest taki, że można rotować tymi produktami: jeżeli np. coś ci nie gra w jednym, możesz wziąć u innego dostawcy drugi produkt, który jest praktycznie taki sam, i dostosować tylko podstronę w sklepie, zmieniając opis, zdjęcia, i masz ciągłość, jeżeli chodzi o produkty. To samo, jeżeli jeden dostawca zaprzestaje wypuszczania danej linii produktowej, wycofuje produkt z oferty – wtedy często ktoś inny przejmuje te wzory i dalej je sprzedaje.

Czy są jakieś szczególne wymagania dotyczące badań, certyfikatów dla tych produktów? W przypadku np. zabawek dla dzieci wiadomo, że jest tego masa, przy zabawkach dla dorosłych, podejrzewam, pewnie dużo mniej albo wcale? Czy są jakieś obowiązki?

MalaWielkaFirma.pl 4

Page 5: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Przede wszystkim: dopuszczenie do kontaktu z żywnością. Ja się trzymam tych gadżetów kuchennych i  bardzo istotne jest, żeby materiał, z którego one są wykonane, był przebadany, sprawdzony. Mówiłem o amerykańskim Fredzie – to firma, której produkty nie należą do najtańszych, ale są przebadane, wiadomo, z czego one dokładnie powstają, jak się je produkuje, standardy są zachowane. Do tego dochodzi ładne opakowanie, wszystko mamy fajnie przygotowane. Jakiś produkt Freda kosztuje, dajmy na to, 40–50 zł, podróbkę możesz znaleźć za 10–15 zł. Podróbka często nie ma żadnego atestu, informacji, z czego dokładnie jest wykonana. Tak to po prostu działa w naszej branży.

Z tego też biorą się te różnice w cenach: ktoś zapłacił za badanie, za to, żeby to był bezpieczny materiał itd. Rozmawiamy na początku lutego i dzisiaj wróciłeś z pracy bardzo późno, tak jak ustaliliśmy wcześniej, bo są walentynki. Jakie są największe okazje sprzedażowe dla gadżetów w ciągu roku?

Teraz mamy właśnie walentynki, za chwilę będzie Wielkanoc – też kupuje się troszeczkę prezentów na Wielkanoc, bo pojawia się moda na dawanie sobie wtedy jakichś drobiazgów. Później mamy przerwę, która trwa do końca września. Pod koniec września mamy Dzień Chłopaka [śmiech]. Wiem, że brzmi to dosyć zabawnie, ale jest to bardzo istotna okazja w naszej branży i naprawdę sporo prezentów wtedy sprzedajemy. A później już wielka, długa prosta do świąt Bożego Narodzenia i to w naszej branży najlepszy okres, zresztą pewnie jak w większości sektorów.

Jakie są wahania między tymi sezonami? Bo w przypadku dziecięcych zabawek Boże Narodzenie i  czwarty kwartał robią w sieciach handlowych nawet 50% całorocznych obrotów. Jak to wygląda w gadżetach?

Dokładnie tak, jak powiedziałeś: czwarty kwartał – mniej więcej 50% obrotów. Przez listopad i  grudzień robimy taką sprzedaż, jak przez pozostałe 10 miesięcy.

Wow. To rzeczywiście opłaca się otworzyć firmę w październiku, zrobić obrót czwartego kwartału i szybko zamknąć działalność.

[Śmiech] Jeżeli tak pięknie by to działało… Trzeba mocno przygotować się do tego – skala skacze znacząco i należy wysyłać towar błyskawicznie, bo to są prezenty i one muszą dotrzeć do klientów szybko, tutaj już jakikolwiek dzień opóźnienia, 24 godziny, jest często bardzo problematyczny i po prostu trzeba być „zatowarowanym”, przygotowanym. Tak czy tak – spędza się wtedy w pracy nawet po 20 godzin na dobę.

To pewnie zmienia się sezonowo, ale czy są jakieś hity, obecne trendy? Gdybym chciał kupić dla swojej żony coś takiego, co na pewno się sprawdzi, to co byś polecał?

Kobiety fenomenalnie reagują na zaparzaczki do herbaty – ja wiem, że to brzmi troszeczkę jak oderwane od  rzeczywistości, ale jest to naprawdę bardzo fajny prezent – takie w kształcie zwierzątek. Wszelkiego rodzaju motyw zwierzątek jest popularny na kubkach, zaparzaczkach, gadżetach do domu, to dość fajny, drobny prezent i przede wszystkim zaskakujący formą i przeznaczeniem. Dużo radości widać, gdy przychodzą do nas panie oglądać, i często słyszymy: „Wow, jakie słodkie, wspaniałe i ciekawe!”.

A jeżeli chodzi o męski prezent: bardzo modne robią się wszelkiego rodzaju gadżety do whisky, związane z cięższymi trunkami, czy to szklanki w fantazyjnej formie, czy chłodzące kamienne kostki. To też bardzo dobrze się sprawdza.

Jak długo takie gadżety utrzymują sprzedaż? Czy jest sens np. robić sobie duży magazyn, bo wiadomo, że coś będzie przez dłuższy czas modne, czy to pojawia się i znika?

MalaWielkaFirma.pl 5

Page 6: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Bardzo różnie, znowu – to zależy. Mamy na rynku produkty, które sprzedają się od 10 lat, od początku tej branży w Polsce, np. taki lodowy kufel, to jest klasyk, który cały czas schodzi – kufel wykonany z akrylu, który pomiędzy ściankami ma żel mrożący, wkładasz go do zamrażarki, on zamarza i chłodzi ci później trunek. I ten produkt sprzedaje się non stop. Są też takie, które trafiają się, przez chwilę schodzą, a później znikają i zupełnie tracą na popularności. Zależy totalnie od produktu, bo nasz rynek jest specyficzny i nie wszystko, tak jak już mówiłem, co ma popularność w Niemczech, Wielkiej Brytanii, sprzedaje się też u nas.

A jak myślisz, jaka będzie przyszłość tego naszego specyficznego rynku? Czy to jest tak, że branża gadżetów będzie rosła i tak naprawdę dopiero raczkuje i wszystko, co najlepsze, przed nią, czy raczej nie jesteśmy na tyle zamożnym społeczeństwem, żeby było tu jakieś wielkie pole do popisu?

Ja myślę, że będzie rosła, nie mogę myśleć inaczej: że będzie malała [śmiech].

Może tobie rosnąć, innym maleć.

[Śmiech] Jak najbardziej. Ale widać to – tak jak mówiłeś – po społeczeństwie: coraz liczniejszą mamy klasę średnią, coraz częściej ludzie chcą otaczać się ładnymi, fajnymi przedmiotami i dawać fajne prezenty. I tutaj non stop jest szansa, żeby skończyć z książką, skarpetką, krawatem, perfumami, tylko dać coś fajnego, coś zaskakującego, a nie w kółko to samo. My też na tym bardzo bazujemy, mocno budujemy naszą komunikację, żeby iść w oryginalne prezenty, w coś fajnego, ciekawego. Ja widzę tutaj spory potencjał do wzrostu – teraz rośniemy sobie na spokojnie, mniej więcej po 30% rok do roku, miesiąc do miesiąca, tak to wygląda. Wydaje mi się, że następuje taki spokojny, zdrowy rozwój, nie ma szaleństw w jedną czy w drugą stronę, ale powoli, małymi kroczkami do przodu.

Wspomniałeś, że czymś zupełnie innym są gadżety takie, jakie wy sprzedajecie, a czymś innym są gadżety reklamowe. Dlaczego tak się odcinasz od nich?

Gadżety reklamowe po pierwsze źle mi się kojarzą, po drugie ta branża jest strasznie nastawiona na walkę cenową i bardzo mocno zawładnięta przez pendrive’y, kubeczki i wszelkiego rodzaju nudne rzeczy typu długopisy. Wbrew pozorom oni chcą być fajni i mieć ekstrarzeczy w ofercie, a w kółko sprzedają to samo. Ja rozumiem, że tego prawdopodobnie wymagają klienci, tego potrzebuje rynek, ale ta branża jest strasznie nudna, kiedy na nią patrzę z zewnątrz. Jest też dużo większa od naszej niszy, robi dużo większe obroty.

Tutaj jedno zamówienie może być na tysiące sztuk.

Dokładnie tak to działa. My też mamy bardzo dużo zapytań o tysiące jakichś sztuk, rzadko cokolwiek z tego wychodzi, ale wolę być w takiej branży, w której, gdy przyjeżdża nowa dostawa produktów, wszyscy się cieszymy, bo widzimy coś fajnego, a nie mówimy: „O kurde, kolejne długopisy, znów będziemy na nich trzaskali logo klienta”. Wolę się cieszyć z tych produktów, bo to ma mnie też bawić, to ma być dla mnie fajne, ja też mam się z tego czegoś nauczyć, a nie – wiem, że to brzmi idealistycznie – tylko kasa. Jest istotne, żeby się rozwijać, weselić swoją pracą, ale też przy okazji oczywiście na tym zarabiać, bo nikt nie robi tego charytatywnie.

A są jakieś targi czy miejsca, gdzie można dowiedzieć się więcej o tych gadżetach, np. kongresy branży gadżetowej, ale twojej, nie tej reklamowej?

Nic takiego nie ma. Były próby organizowania tego typu targów, powstawały jakieś inicjatywy, ale wychodziło to bardzo słabo. W Polsce nie ma takich imprez, mam nadzieję, że się pojawią. Bardzo duże imprezy (znów odniosę się do tych dojrzałych rynków) są w Wielkiej Brytanii – dwa naprawdę duże targi, wiosną i jesienią pojawiają się nowe trendy, i w Niemczech – tam też odbywają się spore targi.

MalaWielkaFirma.pl 6

Page 7: ększać sprzedaż o a Wielka Firma – odc. 119 · Wielka Brytania ... co zawsze powtarzam i co wzbudza wielką radość, ... bo ona też mocno kojarzy się z jakimiś zwariowanymi

Jak zwiększać sprzedaż o 30% rocznie Podcast Mała Wielka Firma – odc. 119

Jeżeli ludzie chcieliby dowiedzieć się więcej o tobie, znaleźć cię gdzieś w internecie, to jak mogą to zrobić?

Najlepiej na fejsbuczku [śmiech], wystarczy wpisać: „Wojtek Latoszek” i mnie znajdą. Jeżeli ktoś ma potrzebę kontaktu, to spokojnie można przez fejsa, najbezpieczniej tak mnie złapać. Ewentualnie telefon do mnie też można znaleźć w internecie, więc nie ma problemu.

Nagranie rozmowy znajdziesz na stronie: http://malawielkafirma.pl/firma-ktora-daje-radosc/

MalaWielkaFirma.pl 7