Ekolog 22

12

description

Ekologia pomorza

Transcript of Ekolog 22

IIIDziennik Pomorza - 19 września 2012 - nr 38www.portalpomorza.pl

red tech. KK

NIE TRUJ SĄSIADA

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Jedź i truj mniej

TO WAŻNE. We wrześniu obchodzimy i Międzynarodowy Dzień Turystyki, i Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu i Dzień bez Samochodu. To dobra okazja, by zwrócić uwagę na trujące spaliny, które „produkują” samochody.

Jeśli uruchamiając samochód, włączysz nie tylko silnik, ale również myślenie, to zużyjesz mniej paliwa. To oznacza nie tylko oszczędności w portfelu, ale im mniejsze zanieczyszczenie środo-wiska. Podczas Europej-skiego Tygodnia Zrów-noważonego Transportu, który trwa od 16 do 22 września i zakończy się Dniem bez Samochodu, wiele instytucji i organi-zacji namawia właśnie do ekojazdy. Jak przekonuje Ministerstwo Środowi-ska, taki styl poruszania się pozwala zaoszczędzić nawet 1000 zł rocznie, nie mówiąc o zysku dla natury.

Wystarczy, że bę-dziesz utrzymywał auto w dobrym stanie i re-gularnie sprawdzał po-ziom oleju. Wtedy uży-wany samochód będzie bardziej ekonomiczny, a podczas jazdy będzie emitował mniej dwutlen-ku węgla do atmosfery. Przynajmniej raz w mie-siącu warto przyjrzeć się ciśnieniu w oponach, bo niedopompowane mogą zwiększyć zużycie pali-wa nawet o 4 proc. War-to też zadbać o porzą-dek wewnątrz pojazdu, bo każdy niepotrzebny przedmiot w bagażniku czy na tylnym siedzeniu

oznacza większe obciąże-nie dla silnika. A to ozna-cza, że z baku szybciej znika paliwo. Jeśli nie lubisz częstych wizyt na stacji benzynowej, to nie

otwieraj okien i zdejmij pusty bagażniki z dachu samochodu. Przy szyb-kiej jeździe w takiej sy-tuacji zmniejszysz opór wiatru i unikniesz więk-szego zużycia paliwa. Nie musisz też non stop mieć włączonej klimatyzacji – auto spali wtedy mniej i mniej zatruje powietrze.

Warto też pamiętać, by rozpocząć jazdę tuż po włączeniu silnika i wyłą-czyć go, gdy zatrzymu-jesz się na dłużej niż mi-

Wciąż przybywa samochodów na naszych ulicach, co przekłada się na ilość spalin nie tylko w centrach miast, ale i na peryferiach, przez które przebiegają ruchliwe trasy. Fot. Archiwum

nutę. Nowoczesne silniki umożliwiają rozpoczęcie jazdy bezpośrednio po ich uruchomieniu co po-zwala na zmniejszenie zużycia paliwa.

Eksperci radzą pod-powiadają, że oszczędno-ści daje też prowadzenie auta z rozsądną pręd-kością i przede wszyst-kim podczas płynnej jazdy. Gdy gwałtownie przyspieszasz lub ha-mujesz, silnik zużywa więcej paliwa i emituje więcej dwutlenku węgla. Dlatego miej oczy sze-roko otwarte i staraj się przewidzieć sytuację na drodze, by unikać takich nerwowych i szkodliwych dla natury reakcji. Warto też pamiętać, by podczas przyspieszania zmie-niać biegi najwcześniej, jak to możliwe. Wyższe biegi są bardziej ekono-miczne i przyjazne dla środowiska. Dopasuj też samochód do potrzeb. Jeśli jeździsz głównie po mieście, nie musisz od razu kupować wielkiej li-muzyny lub auta tereno-wego. Odpadnie problem z parkowaniem w zatło-czonych miejscach. No i mały silnik mniej truje.

A mniej zużytego pali-wa, to mniej szkodliwych substancji w atmosferze. Na szczęście współczesne samochody mają aż 500 razy czystsze spaliny niż te produkowane w latach 50. i 20 razy czystsze niż w latach 70. XX wieku.

Mniejsze zużycie pali-wa oznacza również dłuż-sze istnienie naturalnych złóż ropy.

Anna Szade

1000 złNa tyle Ministerstwo Środowiska wyliczyło oszczędności kierowców, którzy wykorzystują na co dzień ekowskazówki. Wydają bowiem o 25-30 proc. mniej na paliwo.

TO CIEKAWETransport publicznyW MIASTACH. Z europejskich badań wynika, że inwesto-wanie w transport publicz-ny jest o wiele bardziej skuteczne niż budowanie nowych dróg.

Linia szybkiego tramwaju, czy miejskiej kolei może w ciągu godziny przewieźć 60 tys. pasa-żerów w obie strony, podczas gdy dwustronna, trzypasmowa auto-strada tylko 7,5 tys. Poza tym, na dojazd do pracy na odległość 10 kilometrów tam i z powrotem samochód potrzebuje od 10 do 30 razy więcej przestrzeni niż transport publiczny. Dlatego tyl-ko dobra komunikacja publicz-na może zapobiec nadmiernej liczbie samochodów na ulicach. Tymczasem samorządy wciąż chętniej wydają pieniądze na budowę nowych dróg, mostów i parkingów niż w rozbudowę sie-ci autobusowej czy tramwajowej.

W LICZBACH• W ciągu godziny średnie

drzewo liściaste wytwarza 1200 litrów tlenu. Człowiek zużywa 30 litrów, a samochód 6000 litrów zamienia w spaliny.

• Jeden litr zużytego przez samochód paliwa to ponad 2,5 g dwutlenku węgla w atmosfe-rze dodatkowo. To naprawdę dużo, zwłaszcza jeśli pomnożyć to przez ilość zużywanego co-dziennie paliwa przez każdy sa-mochód.

Tiry na toryAKCJA. Kampanię społeczną „Tiry na Tory” prowadzą Instytut Spraw Obywatel-skich i Federacja Zielonych Grupa Krakowska. Podpisy pod petycją będą zbierane nadal.

- Jeden – sześć – trzy – osiem – cztery – zero. To nie szóstka w Totka, a zależność, którą udowodnili naukowcy z Uniwersytetu Cambridge: jeden tir niszczy nawierzchnię drogi jak 163 840 samochodów oso-bowych. Rocznie w wypadkach z tirami ginie ok. 400 osób. Dzieci mieszkające przy ruchliwych uli-cach, zwłaszcza tranzytowych, są sześć razy bardziej narażone na wystąpienie nowotworów. Prze-rażające? A to dopiero początek długiej listy tirowych grzechów – czytamy na stronie internetowej www.tirynatory.pl.

W ramach kampanii zbie-rane są podpisy pod petycją do premiera, wzywającą do przenie-sienia tranzytu towarów przez Polskę z dróg na tory kolejowe.

- Bo warto, by nasze drogi były bezpieczniejsze, bez zde-rzeń samochodów osobowych z ciężarowymi, bez setek dziur i kolein. Bo warto, by powietrze było czystsze, miasta cichsze, a my – zdrowsi. Bo nie chcemy, żeby nasze, budżetowe pieniądze pokrywały szkody spowodowane przez prywatne tiry – apelują au-torzy kampanii.

Pod petycją nadal można się podpisać, do tej pory zrobiło to ponad ponad 80 tys. osób. Wy-starczy wejść na stronę interne-tową www.tirynatory.pl.

(as)

Przyjazne dwa kółka

Jednym z najbardziej przyjaznych naturze środków transportu jest rower. Wygląda niepozornie, ale ma wiele atutów.

Rower zajmuje niewiele miejsca i można nim do-jechać niemalże wszędzie. Oczywiście, amatorzy jaz-dy na dwóch kółkach wciąż narzekają na brak odpo-wiedniej infrastruktury – ścieżek czy stojaków. Ale wraz ze wzrostem liczby rowerów, rosną nakłady na budowę nowych tras rowe-rowych, bo i do samorzą-dowców dociera, że to już nie tylko sposób na aktywny wypoczynek, ale codzienny, tani i ekologiczny sposób poruszania się. Rower jest cichy, nie zużywa paliwa, a więc nie drenuje naszych

kieszeni i nie wydziela tru-jących spalin.

Jazda na rowerze jest również zdrowa i może być traktowana jak gimnastyka. Pół godziny pedałowania dziennie zwiększa długość życia średnio o 1-2 lata. Wbrew powszechnemu przekonaniu, rowerzyści w mieście nie są bardziej niż inni narażeni na spaliny. Badania wykazały, że mają oni we krwi 3-4 razy mniej trujących związków niż kie-rowcy. Rower zapobiega również depresji i poprawia samopoczucie.

O tym, że rowery są co-raz bardziej atrakcyjne, świadczy… rosnąca liczba kradzieży. W 2007 r. w całej Polsce skradziono ich 7 tys. A w ubiegłym roku, jak wy-nika z policyjnych statystyk, już 11,5 tys. (AMS)

Zapaleni cykliści przekonują, że rower to pojazd na każdą pogodę, przy-jaciel człowieka i natury. Źródło: ms.gov.pl

WARTO WIEDZIEĆCo możesz zrobić, żeby zmniejszyć emisję tru-jących substancji do atmosfery, których źró-dłem jest transport?

- Korzystaj z transportu publicznego – tramwaj i auto-bus i tak jadą.

- Chodź pieszo, jeźdź rowerem – to najmądrzejszy spo-sób transportu, także dla zdrowia.

- Unikaj samolotów, przelot na wakacje w miejsce od-ległe o pięć tysięcy kilometrów to emisja nawet tony dwutlenku węgla.

- Jeśli możesz, zrezygnuj z samochodu, wyprodukowa-nie samochodu to emisja ok. pięciu ton dwutlenku węgla, nie mówiąc już spalinach, które powstają pod-czas eksploatacji.

- Jeśli samochód jest dla ciebie niezbędny (np. miesz-kasz za miastem i nie ma tam komunikacji lub praca wymaga przemieszczania się autem), wybierz model o najmniejszej emisji i jedź tylko wtedy, kiedy na-prawdę musisz.

- Korzystaj z miejsc użyteczności publicznej, takich jak sklepy, kina czy obiekty sportowe, które są najbliżej.

- Zmień paliwo na bardziej ekologiczne - Współużytkuj samochód, pojedź z sąsiadem, im mniej

samochodów na drodze, tym mniej spalin.- Jadąc daleko, jedź pociągiem – jest kilka razy efek-

tywniejszy od samochodu.- Kupuj polskie, a najlepiej lokalne produkty – dowóz

towaru to emisja dwutlenku węgla, a im większa odle-głość, tym więcej tego gazu trafi do atmosfery.

IV Dziennik Pomorza - 12 września 2012 - nr 37www.portalpomorza.pl

red tech. KK

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

We wrześniu natura występuje w roli głównejTO WAŻNE. Mało kto wie, że przyszłym tygodniu obchodzony będzie Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Naturalnych Siedlisk.

Termin siedliska przy-rodniczego wprowadzony został przez Unię Europej-ską w związku z Progra-mem Natura 2000. Obsza-ry te wraz z występującą na nich dziką florą i fauną obchodzą swoje święto 19 września.

Konwencja o ochronie dzikiej flory i fauny euro-pejskiej oraz siedlisk przy-rodniczych została ustano-wiona w Bernie w 1979 r. Po trzech latach weszła w życie, a 1 stycznia 1999 r. została ratyfikowana przez Polskę. W ten sposób nasz kraj zobowiązał się chronić cenne i zagrożone elemen-ty świata przyrodniczego, a tym samym dbać o zacho-wanie różnorodności biolo-gicznej.

Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Naturalnych Sie-dlisk próbą zwrócenia uwagi Unii Europejskiej na środowisko jak najbar-dziej naturalne. Ustano-wienie tego święta ma na celu przypominanie nam, wszystkim mieszkańcom

krajów członkowskich, o obowiązkach wobec przy-rody.

W ramach europejskiej sieci Natura 2000 wyzna-czono w Polsce kilkadzie-siąt obszarów stanowiących obecnie ponad 18 proc. powierzchni kraju. Tereny są wydzielone w ramach dwóch dyrektyw: Siedli-skowej, tak zwane Obszary Specjalnej Ochrony Ptaków (OSO) oraz Ptasiej - Spe-cjalne Obszary Ochrony Siedlisk (SOS).

Ale wbrew obiegowym opiniom, Natura 2000 to nie rodzaj przyrodniczego muzeum, które można tyl-ko oglądać i człowiek nie może tam kiwnąć nawet palcem. Dla objętych nią obszarów nie ustanawia się zakazów, tak jak dla innych form ochrony przyrody, np. parków narodowych. Dba-łość o w przypadku sieci Natura 2000 opiera się ra-czej na ograniczaniu podej-mowania działań mogących w znaczący sposób pogor-szyć stan siedlisk przyrod-

niczych oraz siedlisk ga-tunków roślin i zwierząt, a także w znaczący sposób wpłynąć negatywnie na ga-tunki, dla których ochrony obszar został wyznaczony. Jak tłumaczą przedstawi-ciele Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, tak naprawdę obszary, które obejmuje Natura 2000 nie są terenami zamkniętymi i odbywa się na nich normal-na gospodarka, a dominu-jącym sposobem użytko-wania ziemi na obszarach Natura 2000 jest rolnictwo. Co więcej, można tam rów-nież prowadzić inwestycje, o ile nie powodują one ne-gatywnego oddziaływania na występujące gatunki lub siedliska. Jeśli jednak skutki takich działań mogą oddziaływać na ten chro-niony obszar, to w zasadzie nie można na nie zezwolić. Tu skrzywią się głównie inwestorzy, którym Natu-ra 2000 śni się po nocach, bo albo musieli wycofać się z realizacji przedsięwzię-cia, albo wydać dodatkowe

środki. Bo jeśli z inwestycji nie można zrezygnować z punktu widzenia potrzeb społecznych, brakuje dla niej realnej alternatywy, a ewentualne szkody powsta-łe w przyrodzie w związku z jej realizacją zostaną zre-kompensowane działania-mi służącymi przywróceniu równowagi w przyrodzie, to można dostać na nią zgo-dę. To odstępstwo od za-sady zakazu prowadzenia działalności inwestycyjnej znacząco oddziałującej na

obszar Natura 2000 ma na celu umożliwienie prowa-dzenia działań naprawdę koniecznych. Fakt, że roz-wiązania alternatywne są kosztowne lub trudne tech-nicznie nie zwalnia inwe-stora od konieczności ich zastosowania gdy tylko jest taka możliwość. Koniecz-ne jest też powiadomienie Komisji Europejskiej o pla-nowanym zadaniu i ewen-tualnym uwzględnieniu jej opinii.

Ważna informacja dla

myśliwych – na terenach objętych siecią Natura 2000 mogą występować lokalne ograniczenia polo-wania, wynikające z ochro-ny obszaru. Ograniczenia mogą również dotyczyć ostoi ptaków lub innych gatunków o ile polowanie powodowałoby ich znaczą-ce niepokojenie.

Więcej informacji na te-mat sieci Natura 2000 zna-leźć można na stronie inter-netowej www.natura2000.gdos.gov.pl. Anna Szade

W LICZBACH:14 – tyle zatwierdzo-nych ptasich ostoi znaj-duje się obecnie na terenie województwa pomorskiego. Zajmują one łącznie 340809,03 ha, co stanowi 18,61 proc. powierzchni regio-nu.

51 – tyle jest na Pomo-rzu ostoi siedliskowych. Ich powierzchnia to 87574,77 ha, czyli 4,78 proc. województwa.

Oto mapka pokazująca, gdzie w województwie pomorskim można natknąć się na obszary objęte siecią Na-tura 2000. Źródło: infoeko.pomorskie.pl

WYJĄTKOWE ZASOBY WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO

Jeziora lobeliowe i strzebla błotna to nasze bogactwoTO CIEKAWE. M i e s z k a ń -cy regionu mogą czuć się napraw-dę wyjątko-wo – natura o b d a r z y ł a nas wielki-mi prezen-tami.

Jeziora lobelioweJezior tego typu jest w

naszym kraju tylko 155, z czego aż 151 znajduje się na Pomorzu. Poza naszym krajem w Europie zbiorniki tego typu występują jesz-cze w Norwegii, Finlandii, Danii i Szkocji. Usytuowa-ne w obniżeniach terenu, bezodpływowe, naturalne zbiorniki wodne dawniej otoczone były borami so-snowymi, dąbrowami czy buczynami. Tam gdzie lasy zostały zamienione na pola uprawne, niebezpieczne

substancje, tj. nawozy czy środki ochrony roślin, do-stają się do wody, powodu-jąc nieodwracalne zmiany. Kwaśny odczyn, niewielka ilość soli, skąpożywność, przezroczysta woda i piasz-czyste dno są cechami cha-rakterystycznymi jezior lo-beliowych.

Swoją nazwę zbiorniki zawdzięczają lobelii jezior-nej. To delikatna roślina rosnąca w odległości do 2 m od brzegu jeziora, osią-ga wysokość do 70 cm. Pod wodą znajdują się rozetki liści, które wiosną wypusz-czają pęd kwiatowy ponad powierzchnię wody. W czerwcu i lipcu na łodygach pojawiają się bladoniebie-skie kwiaty. Każda roślina ma szansę zakwitnąć tylko raz, po wydaniu nasion – obumiera. Cała roślina jest trująca. W dobrze zacho-wanych jeziorach lobelio-wych gatunek ten porasta pierścieniem brzegi jeziora. Lobelii jeziornej towarzyszą

często inne rośliny - pory-bliny, jeziorny i kolczasty, oraz brzeżyca jednokwia-towa. Wszystkie cztery gatunki są objęte ochroną gatunkową, a szczególnie poryblin z powodu bardzo rzadkiego występowania. W jeziorach lobeliowych wy-stępuje wiele specyficznych gatunków bezkręgowców, wiele ważek, chrząszczy wodnych, pluskwiaków wodnych.

Karpiowata strzebla błotnaDrugim wyjątkowym

okazem, którego najlicz-niejsza i najlepiej zacho-wana populacja znajduje w naszym województwie to strzebla błotna, którą moż-na spotkać zwłaszcza na obszarze pomiędzy Koście-rzyną a Kartuzami. Łącznia liczba znanych stanowisk wynosi 96, co stanowi bli-sko 60 proc. wszystkich znanych w kraju. Do pod-stawowych zagrożeń szcze-

bli na Pomorzu należą: zasypywanie, odwadnianie i przekształcanie zbiorni-ków, związane z zabudową mieszkalną, osuszanie i zanik zbiorników wskutek prac melioracyjnych, wpro-wadzanie gatunków obcych oraz zmiany klimatyczne.

Strzebla błotna jest ga-tunkiem objętym ochroną ścisłą z mocy prawa krajo-wego, gatunkiem prioryte-towym z mocy Dyrektywy Siedliskowej UE, gatun-kiem umieszczonym na czerwonej liście zwierząt zagrożonych w Polsce ( w 2002 r.).

Strzebla należy do jed-nego z najmniejszych przedstawicieli karpiowa-tych w Polsce. Całkowita długość dorosłych osobni-ków nie przekracza zazwy-czaj 90 mm. Największe osobniki polskiej populacji osiągają 130 mm. Jest ga-tunkiem krótkowiecznym. Najstarsze okazy z polskich populacji dożywają mak-

symalnie szóstego roku życia. Siedliskiem strzebli są prawie wyłącznie płytkie śródtorfowiskowe, zbiorni-ki wodne o głębokości kil-kudziesięciu centymetrów, wodzie o odczynie pH od 5,5 do 7,0 i powierzchni rzadko przekraczającej w warunkach Polski 1 ha. Zbiorniki zamieszkiwane przez ten gatunek są zwy-kle silnie zarośnięte przez roślinność zanurzoną i pływającą. Najczęściej jest to moczarka kanadyjska i rdestnica pływająca oraz w strefie przybrzeżnej pałka szerokolistna i trzcina.

(as)

Tak wygląda z bliska jezioro lobeliowe.

Zbiornik zawdzięcza swoją nazwę tej roślinie – lobelii jeziornej

Strzebla błotna to jeden z naj-mniejszych przedstawicieli kar-piowatych w Polsce

VDziennik Pomorza - 12 września 2012 - nr 37www.portalpomorza.pl

red tech. KK

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Bądź dobrym gościem w głuszy

Nie zostawiaj śmieci naturzeNie chcemy, by cokolwiek naruszało wiekowy porządek panujący w przy-rodzie. Ubolewamy, że urokliwe miejsca przecinają nowoczesne drogi czy linie kolejowe. A najwięcej szkody mogą naturze wyrządzać zwykłe śmieci. Szkoda, bo nie powinno nam nawet przez myśl przejść, by na odludziu pozbywać się różnych odpadów. Nie dotyczy to tylko wycieczkowiczów, którzy zostawiają po sobie opakowania po kanapkach, batonikach, butelki i puszki. Las często bywa składowiskiem gruzu po remoncie lub worków wypełnionych po brzegi śmieciami. Od razu wtedy widać, że ktoś specjal-nie pofatygował się w to miejsce, nie żeby obcować z przyrodą, ale by podrzucić odpadki. Jeśli więc podczas pieszych czy rowerowych wypraw odkryjemy takie niele-galne składowiska, trzeba natychmiast zawiadomić straż leśną, policję lub straż miejską. Często wśród śmieci znajdują się ślady, które mogą naprowa-dzić służby na sprawców. Wówczas mogą za to słono zapłacić, bo mandat wynieść może nawet 500 zł, a jeśli sprawa trafi do sądu, Temida może nałożyć grzywnę do 5 tys. zł.

Las nie jest naturalnym środowiskiem dla… śmieci. Te powinny trafiać na wysypisko. Źródło: witrynawiejska.pl

RADY. Jeśli chcesz z bliska pooglądać wyjątkowe naturalne okazy, musisz pamiętać, by nie pozostawić po sobie śladów. Dzika przyroda nie lubi samochodów, śmieci i… wandali.

Skoro cudne przyrodnicze za-kątki przetrwały tyle lat, warto zachować je również dla następ-nych pokoleń. Pamiętaj, że na ło-nie natury jesteś tylko gościem. Czy chciałbyś, by zaproszeni do domu znajomi zadeptali ci nowy dywan, połamali krzesła i rzucali śmieci na podłogę? Tego samego nie można robić w żadnych na-turalnych siedliskach, a już tych chronionych – tym bardziej, bo jeśli chcesz, by przetrwały, trze-ba je otulić opiekuńczym klo-szem.

Dlatego nie zrywaj w plenerze żadnych roślin, nawet tych naj-cudowniejszych. Niektóre z nich mogą być objęte ścisłą ochro-ną, więc można je tylko oglądać podczas wizyt w lesie czy na łące. Z tego samego powodu w terenie powinno się poruszać po wyzna-czonych ścieżkach i szlakach, dotyczy to zarówno pieszych, jak i rowerzystów. Oddalając się od trasy, możemy zadeptać lub roz-jeździć chronione okazy.

Odwiedzając naturę, powin-niśmy też uszanować jej po-trzebę ciszy. Zwierzęta, dla któ-rych domem jest las, są bardzo płochliwe i nie lubią nie tylko głośnej muzyki, ale także po-krzykiwania czy nawet rozmów podniesionym głosem. Może to je po prostu wystraszyć. Dzikich zwierząt nie można też dotykać, zwłaszcza małych, które zdają się porzucone. Ludzki zapach zostawiony na sierści może spra-wić, że nie zostaną rozpoznane przez matkę. I wtedy naprawdę pozostawione na pastwę losu.

Na pieszą lub rowerową pod-miejską wyprawę nie bierz także swego czworonożnego przyja-ciela. Psy najczęściej uwielbiają biegi po zielonych bezdrożach. Ale w ten sposób mogą wystra-szyć dzikich braci. Poza tym drapieżniki mogą twego pupila potraktować jak intruza i zaata-kować.

Nie wjeżdżaj też w zieleń naj-dalej jak się da. Po to w pobliżu terenów leśnych są parkingi, by tam zostawić swój samochód. Dalej możesz pójść o własnych

siłach. A jeśli już poruszasz się leśną drogą, to zdejmij nogę z gazu. Dlaczego? Dzikie zwie-rzaki nie odróżniają jezdni od leśnych ostępów i mogą wybiec wprost pod koła. Uderzenie pę-dzącego auta oznacza dla nich śmierć, a i dla jadących samo-chodem może okazać się niebez-pieczne. Poza tym rozpędzone

Zostaw przyrodę w nienaruszonym stanie, rajdy po lesie pojazdami mechanicznymi są wykroczeniem i są niezgodne z ustawą o lasach.

Źródło: krakow.lasy.gov.pl

maszyny niszczą runo i uprawy, a także rozjeżdżają drogi leśne. Są także wielkim zagrożeniem dla ludzi odwiedzających lasy i uprawiających tzw. ciche sporty: turystykę pieszą, jazdę rowero-wą, jogging, jazdę konną. Na le-śnych ścieżkach przebywają całe rodziny, bawią się dzieci.

(AMS)

TO CIEKAWE

Dlaczego kwiaty są kolorowe?Kwitnące rośliny barwą przy-

ciągają owady, które roznoszą pyłek. Każde latające stworze-nie ma swój ulubiony kolor. Na przykład pszczoły uwielbiają biel i niebieski. Ale choć nie widzą czerwonych płatków, mak emitu-je promienie ultrafioletowe, które są niewidzialne dla człowieka, ale kuszą pszczele robotnice. Pszczoły lubią białe kwiaty czereśni.

Źródło: warminskie-miody.pl

Wiek drzewaWystarczy policzyć słoje pnia, by wiedzieć, ile żyło lat. Ale warto

wiedzieć, że jeden rok odpowiada dwóm słojom. Jasny powstaje wio-sną, a ciemny to drewno z końca lata. Słoje mogą mieć różną szerokość, zależy to od tego, czy roku był suchy, wtedy są węższe, czy mokry i drzewo miało wtedy lepsze warunki do wzrostu.

ZRÓB TO W WEEKEND

Posprzątajmy świat wokół nasAKCJA. „Kocham, lubię, szanuję… nie śmiecę” to hasło tegorocznej akcji „Sprzątanie świata – Polska”, koordynowanej i organizowanej przez Fundację Nasza Ziemia i Fundację „Sprzątanie Świata – Polska”. W naszym kraju sprzątamy już po raz dziewiętnasty.

Jak tłumaczą inicjatorzy tego przedsięwzięcia, cudownie jest ko-chać przyrodę, pięknie – lubić, ale tak naprawdę wystarczy szacunek – to on nie pozwala nam wyrzucać śmieci do lasu czy na pobocza dróg. w tradycjach indiańskich szacunek oznacza szanowanie ducho-wych sił przyrody i troskę o wszystkie jej elementy: ziemię, drzewa, zwierzęta, wodę, gwiazdy itd. i my zatroszczmy się w tym roku o za-nieczyszczone przez dzikie wysypiska lasy, łąki i tereny otwarte - sko-rzystają na tym nie tylko ziemia, drzewa czy zwierzęta a może nawet gwiazdy, ale również my - to szansa dla nas na jesienny spacer po czystym lesie.

W tym roku termin Polskiej odsłony akcji „Clean up the World” przypada na 14 – 15 - 16 września.

- W tym czasie pragniemy zachęcić wszystkich mieszkańców Pol-ski, by organizowali nie tylko lokalne akcje sprzątania, ale przede wszystkim akcje edukacyjne zachęcające do nie śmiecenia – mówią przedstawiciele fundacji organizujących akcję. -Zapraszamy szkoły i inne placówki oświatowe, gminy, firmy, organizacje pozarządowe, a także osoby prywatne do włączenia się do akcji. Przy organizacji sprzątania zachęcamy do kontaktu z nadleśnictwami, kołami łowiec-kimi i wędkarskimi. Znajdziecie tam fachową i życzliwą pomoc.

Warto więc rozejrzeć się, co dzieje się w naszej miejscowości i do-łączyć. A jeśli do tej pory nic nie zostało zorganizowane – zaprosić do działania sąsiadów, znajomych, młodzież.

(as)

VIII Dziennik Pomorza - 25 kwietnia 2012 - nr 17www.portalpomorza.pl

red tech. KK

nie truj sąsiada

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Wydaje się, że to, co najgorsze mamy już za sobą. Kończy się bo-wiem sezon grzewczy, a to właśnie jesienią, zimą i wczesną wiosną z kominów wielu domów jednoro-dzinnych i starych kamienic wraz z dymem przedostają się do atmos-fery niebezpieczne substancje. In-spektorzy ochrony środowiska od lat za główne źródło wysokich stężeń spalin i pyłów uznają przestarzałe, niskoenergetyczne paleniska domo-we ogrzewane paliwami stałymi.

Natomiast strefie trójmiejskiej, silnie zurbanizowanej, najgorzej bywa latem, bo wówczas nad całą aglomeracją w powietrzu wiszą spaliny samochodowe.

Z zanieczyszczeniami nie ma żartów. Nawet niewielkie ich stę-żenie może wywołać negatywne skutki. Dwutlenek węgla najczę-ściej atakuje drogi oddechowe i struny głosowe. Bardzo niebez-pieczny jest tlenek węgla, bo może spowodować ciężkie zatrucie, a na-wet śmierć. Za to dwutlenek azotu

RADZIMY. Każdy, kto pali w piecu, ma wpływ na jakość powietrza. Dlatego warto zwracać uwagę, co trafia do domowego źródła ciepła.

Nie wolno palić starych me-bli, ponieważ zawierają szkodliwe kleje, farby i powłoki, z których podczas spalania wydzielają się szkodliwe substancje. Do ognia nie można także dokładać śmieci – np. plastikowych opakowań czy torebek, butów, ubrań, resztek wełny czy skór. Nie chodzi tylko o nieprzyjemny zapach, który czuć w powietrzu. Spalanie odpadów to najgorszy z możliwych sposobów ogrzewania domu czy mieszkania. Choćby dlatego, że domowy piec nie jest do niego przystosowany. Osiąga się w nim temperaturę od 200 do 500 stopni Celsjusza. To stanowczo za mało, by skutecznie spalić śmieci. To dlatego do atmos-fery przedostają się pyły zawiera-jące metale ciężkie, tlenek węgla, tlenki azotu, cyjanowodór i rako-twórcze związki – dioksyny i fura-ny. Same tylko dioksyny to jedne z najgroźniejszych substancji jakie znamy – bo mogą np. uszkodzić płód i wywołać raka. Zanieczysz-czenia z domowych kominów słabo się rozprzestrzeniają. Przy nieko-rzystnych warunkach pogodowych i zwartej zabudowie często po pro-stu ponownie trafiają do mieszkań.

W gospodarstwach domowych można spalać tylko: papier, tek-turę, drewno i opakowania z nich zrobione, a także drewniane od-pady, czyli korę, korek, trociny, wióry i ścinki.Ci, którzy nie chcą truć siebie i najbliższej okolicy, decydują się na odnawialne źródła energii cieplnej: drewno, trociny lub słomę. Ekopaliwa, prócz tego, że są przyjazne dla środowiska, mają jeszcze jeden niepodważalny atut: są od 30 do 70 proc. tańsze od tradycyjnego węgla. (A) Każdy zakątek naszego re-

gionu jest tak piękny, że mógłby stanowić jedną z kartek kalenda-rza. I to na wiele lat. Na Pomorzu można bowiem wyróżnić kilka-dziesiąt typów krajobrazów, na specyfikę których wpływ miały występujące na danym terenie uwarunkowania przyrodnicze i kulturowe. Nic dziwnego, że właśnie różnorodne pomorskie

krajobrazy stały się głównymi bohaterami tego roku.

- Celem generalnym ustano-wienia roku 2012 Rokiem Krajo-brazów Pomorza jest kształtowa-nie świadomości mieszkańców i turystów, podmiotów admini-stracji publicznej oraz organiza-cji społecznych i gospodarczych o zasobach, walorach i znaczeniu krajobrazów województwa po-

Trujesz, gdy palisz śmieci

Praca Sary Jakubowskiej ze Szkoły Podsta-wowej w Lasowicach Wielkich nagrodzona w konkursie plastycznym organizowanym w ramach projektu Nie truj sąsiada.

500 złTyle możesz stracić z portfela, jeśli zostaniesz przyłapany na paleniu śmieci. Gdy sprawa trafi do sądu, możesz zostać ukarany nawet 5 tys. zł.

Pomorskie krajobrazy w roli głównejTO WAŻNE. 2012 rok, decyzją Sejmiku Województwa Pomorskiego, ogłoszony został Rokiem Krajobrazów Pomorza.

morskiego w rozwoju lokalnym i regionalnym, zasadach jego ochrony i racjonalnego wykorzy-stania dla rozwoju – czytamy na specjalnie uruchomionej stronie internetowej www.krajobrazy.po-morskie.eu.

To właśnie tam można dowie-dzieć się o wszystkich bieżących wydarzeniach organizowanych w nadchodzących miesiącach. Z okazji Roku Krajobrazów Pomo-rza, Urząd Marszałkowski zaprosił bowiem do współpracy wszelkie zainteresowane tą problematyką instytucje i organizacje z regionu.

W najbliższym czasie odbywać się będą: warsztaty, festyny, rajdy, wystawy i konkursy.

Wszystkie te działania są po to, by pokazać wszelkie walory krajobrazu i promować pozytyw-ne wzorce jego ochrony i kształ-towania. Ważne jest również to, by podnosić świadomość spo-łeczności o wartościach, róż-norodności i specyfice miejsc, w których żyjemy i przy okazji rozwoju, zachować to, co najcen-niejsze, bo stanowi nasze dzie-dzictwo.

(as)

Czym oddychamy na PomorzuRAPORT. Powietrza nie widać, ale to, co wpada do naszych nosów ma kolosalne znaczenie dla zdrowia. Czy w naszym regionie jest czyste powietrze?

Jakość w sieciTo, czym oddychamy, możemy śledzić na bieżąco na stronie internetowej Fundacji Agencja Monitoringu Regionalnego At-mosfery Aglomeracji Gdańskiej. Na www.airpomerania.pl dostępne są aktualne dane, bo fundacja non stop prowadzi mo-nitoring powietrza. Pomiary prowadzone są w Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Tczewie i Malborku oraz Kościerzynie, Lęborku i Li-niewu Kościerskim. Jak wyjaśnia AMRAAG, wybrano te miejsca jako reprezentatywne dla jakości powietrza w regionie, albo jako „gorące miejsca” wyjątkowo wysokich stę-żeń substancji zanieczyszczających.

Tak wygląda automatyczna stacja monitoringu powietrza w Malborku. Fot. Archiwum

PM10Pył PM10 zawiera m.in. rakotwórczy benzopiren. Grupami ludności wraż-liwymi na przekroczenie poziomu alarmowego dla pyłu PM10 są dzieci, osoby starsze oraz cierpiące na choroby dróg oddechowych i układu krwio-nośnego. Pyły, osiadając na ściankach pęcherzyków płucnych, utrudniają wymianę gazową i mogą powodować podrażnienia naskórka i śluzówki, zapalenie górnych dróg oddechowych oraz wywoływać choroby alergiczne, a także nasilać reakcje astmatyczne.

działa drażniąco na oczy i nasz układ oddechowy, może również wywołać choroby alergiczne.

W powietrzu obecne są rów-nież metale ciężkie, głównie ołów, kadm i rtęć, odkładające się w szpiku kostnym, śledzionie i nerkach. Mogą wywołać ane-mię, zaburzenia snu, pogorszenie sprawności umysłowej, agresję, a także bywają odpowiedzialne za zmiany nowotworowe.

Zagrożeniem są również pyły, zwłaszcza te najmniejsze, do pięciu mikrometrów, które swobodnie przedostają się do naszego organi-zmu. Odpowiadają za podrażnie-nie naskórka, śluzówki, zapalenia górnych dróg oddechowych. Mogą też wywołać bardzo poważne scho-rzenia: pylicę płuc oraz nowotwo-ry płuc, gardła i krtani.

Ocenę jakości powietrza co roku przedstawia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku. Z najnowszego rapor-tu wynika, że co prawda poprawia się jakość powietrza, zdarzają się jednak przekroczenia dopuszczal-nych norm. Dotyczy to choćby, uznawanego za rakotwórczy, pyłu

zawieszonego PM10, którego wy-soki poziom został odnotowany w Gdańsku, ale również w Koście-rzynie, Wejherowie i Starogardzie Gdańskim. Stwierdzono również, że w niektórych miejscach regio-nu jest za dużo ozonu. Możemy odczuwać jego wyższe stężenie, bo więcej ozonu oznaczać może podrażnienie oczu, zapalenie spo-jówek, częstsze ataki astmy czy ryzyko raka skóry.

Szczegółowe raporty i oceny jakości powietrza na Pomorzu są dostępne na stronie interne-towej Wojewódzkiego Inspek-toratu Ochrony Środowiska: www.gdansk.wios.gov.pl.

Anna Szade

Im dalej od centrów miast, tym powietrze, którym oddychamy jest czystsze.

Źródło: gminyturystyczne.pl

IV Dziennik Pomorza - 11 kwietnia 2012 - nr 15www.portalpomorza.pl

red tech. KK

VDziennik Pomorza - 11 kwietnia 2012 - nr 15www.portalpomorza.pl

red tech. KK

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Przeciwnicy nowości, za jaką uchodzi gaz łupkowy, dostrzegają wiele wad tego źródła energii. Ich zdaniem, bezpieczniejsze są zielone paliwa odnawialne, choćby energia wiatrowa i słoneczna.

l Gaz łupkowy, zdaniem niektórych, może być gorszy dla klimatu niż wykorzystywany obecnie na szeroką skalę węgiel. Według niektórych amerykańskich badaczy, zagrożenie dla środowiska naturalnego dotyczy dwóch aspektów: emisji dwutlenku węgla, kiedy gaz jest spalany, a także wycieku metanu podczas jego wydobywania. Ich zdaniem, wydobywanie węgla wiąże się ze znacznie mniejszą ilością metanu uwalnianego w kopalni, ale wytwarza około dwa razy więcej dwutlenku węgla niż gaz łupkowy. Za to zdecydowanie bardziej niebezpieczne są wycieki metanu podczas wydobycia gazu z łupków.

l Wydobycie gazu łupkowego wymaga, obok tradycyjnego odwiertu głębinowego, także odwiertu poziomego i tzw. szczelinowania hydraulicznego. Do stworzonego poprzez wiercenia otworu, znajdującego się na głębokości od jednego do nawet czterech kilometrów, wlewa się płyn zawierający wodę, piasek i niewielką ilość chemikaliów. Celem tego procesu jest uszczelnienie powstałych podczas wiercenia szczelin i niejako wypchnięcie gazu z naturalnych pokładów, co pozwala na jego wydobycie. W ten sposób część skażonej chemicznie wody (dodatkowo obciążonej metalami ciężkimi i materiałem radioaktywnym) pozostaje w szczelinach podziemnych, część zaś wydobywa się wraz z gazem na powierzchnię. W obu przypadkach płyn stanowi potencjalne zagrożenie dla środowiska i ujęć wody pitnej oraz – w znacznych powierzchni gruntu, w tym pól uprawnych.

l Przeciwnicy podnoszą, że utrapieniem dla najbliżej położonych od miejsca odwiertu zabudowań jest hałas (słyszalny na odległość do 500 m), który generują z jednej strony maszyny wchodzące w skład instalacji, z drugiej – ciężarówki i cysterny dowożące materiały konieczne do produkcji i odbierające odpady. Nie bez wpływu na jakość życia mieszkańców są także odczuwalne podziemne drgania, które związane są z odwiertami.

l Odwierty mogą być także obciążeniem dla gminy. Oznacza to konieczność przynajmniej czasowego zorganizowania składowania odpadów produkcyjnych, głównie skażonej chemikaliami wody. Drugim obciążeniem jest konieczność ciągłego naprawiania dróg zniszczonych przez ciężki transport.

minusy

Swoje obawy coraz gło-śniej wyrażają nie tylko ekolodzy, ale również orga-nizatorzy wypoczynku na te-renach uznawanych za atrak-cyjne ze względu na zasoby naturalne.

- Jako przedstawiciele branży turystycznej, jesteśmy coraz bar-dziej zaniepokojeni docierającymi do nas informacjami dotyczącymi wydobycia gazu łupkowego na terenach jednego z najbardziej atrakcyjnych turystycznie regio-nu - Pomorza, Kaszub i Kociewia – napisała w oświadczeniu wyda-nym w imieniu zarządu i człon-

ków Barbara Chechłowska, prezes Gdańskiego Stowarzyszenia Agro-turyzmu. - Spotkania z przedsta-wicielami firm wydobywczych odbywające się w terenie, nie roz-wiewają w najmniejszym stopniu naszych wątpliwości, wręcz prze-ciwnie uświadamiają skalę i skut-ki tego procesu, który w efekcie może doprowadzić do upadku turystyki na tych terenach, a tym samym pozbawi stałego utrzyma-nia setki rodzin, zdegeneruje śro-dowisko naturalne i spowoduje zagrożenie zdrowotne lokalnych społeczeństw.

Zdaniem branży, niedopusz-czalne jest wykorzystanie w ten

sposób terenów, od wieków trak-towanych jako tzw. zielone płuca Polski o niekwestionowanych, niepowtarzalnych walorach kra-jobrazowych i klimatycznych, stanowiących zaplecze rekreacyj-ne dla rejonów przemysłowych, których w związku z rozwojem cy-wilizacji jest w naszym kraju coraz więcej.

Natomiast Zieloni 2004 złożyli w połowie marca wniosek do Naj-wyżej Izby Kontroli o sprawdzenie, czy podczas udzielania koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego zo-stały spełnione wszystkie wymogi związane z ochroną środowiska i ochroną zdrowia.

- To, co się stało w gminie Słupsk w lutym br., gdzie w żwi-rowni wyrzucono toksyczne od-pady po szczelinowaniu bez żad-nego zabezpieczenia, pokazuje, że lekceważąco traktuje się kwestię zdrowia ludzi – mówi Radosław Gawlik, przewodniczący partii Zieloni. – Uważamy, że najpierw należało zrobić kilka próbnych odwiertów, żeby przekonać się, jak technologia szczelinowa-nia hydraulicznego sprawdzi się w polskich warunkach. Dopiero po przeanalizowaniu wszystkich ryzyk związanych z tą metodą można było zacząć udzielać kon-cesji poszukiwawczych.

Protesty branży turystycznej i Zielonych

Z jednej strony gaz jest bar-dzo czystym źródłem energii. Samo jego spalanie jest naj-czystszym źródłem energii wśród paliw kopalnych. Ale jego poszukiwanie może być uciążli-we i dla ludzi, którzy mieszkają w sąsiedztwie, i dla przyrody. Mieszkańcy protestują, bo uwa-żają, że koncerny gazowe, które poszukują gazu z łupków dba-

ją wyłącznie o własne interesy i niszczą naturę.

Niedawny protest skierowany był przeciwko wydobyciu gazu łupkowego gminach Stężyca i Su-lęczyno. To typowo turystyczne miejscowości, dlatego ich miesz-kańcy obawiają się utraty natural-nych walorów, bo – ich zdaniem - eksploatacja złóż może zdegra-dować środowisko. Nikt nie bę-

Nie wszyscy chcą wydobyciaMieszkańcy, w sąsiedztwie których poszukuje się tych niekonwencjonalnych złóż, są bardzo sceptyczni jeśli chodzi o wydobycie gazu łupkowego. Obawiają się zagrożeń dla środowiska związanych z odwiertami.

W różnych częściach Polski mieszkańcy miejscowości, w których prowadzone są próbne odwierty, wyrażają swój sprzeciw dla gazu łupkowego. Źródło: bejda.blogspot.com

dzie chciał kąpać się w skażonych jeziorach czy łowić śniętych ryb, a to jedne z możliwych skutków obecności gazowych potentatów.

Protestujący w różnych czę-ściach kraju obawiają się też nowego prawa górniczego. Jak tłumaczą przeciwnicy wydobycia gazu z łupków, firmy z koncesją nie będą musiały kupować ani dzierżawić działek, bo daje im się prawo do wydobycia gazu bez zgo-dy właścicieli ziemi i prawo do ich wydziedziczania.

W wywiadzie dla „Gazety Wy-borczej” Andrzej Szczepański, pro-fesor krakowskiej Akademii Gór-

niczo-Hutniczej, również zwraca uwagę na zagrożenia związane z poszukiwaniem i wydobyciem gazu z łupków. Hydrogeologa nie-pokoi przede wszystkim ogromna ilość wody potrzebnej do przepro-wadzenia wierceń i szczelinowa-nia hydraulicznego oraz problem z oczyszczaniem wody zużytej podczas tego procesu. Mimo to, profesor uważa, że nie należy re-zygnować z poszukiwań gazu, pod warunkiem, że wszystkie działania będą prowadzone z zachowaniem szczególnej ostrożności i pod sta-łym nadzorem specjalistów.

Anna Szade

PlusyZwolennicy wydobycia gazu łupkowego przedstawiają wiele argumentów przemawiających za poszukiwaniem złóż.

l Wydobycie własnego gazu z łupków oznacza znaczne uniezależnienie od zewnętrznych źródeł gazu. To dotyczy nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej, która obecnie kupuje gaz, głównie u naszego wschodniego sąsiada. Wg europejskich raportów, szacuje się, że w 2030 r. nawet 70 proc. całkowitego zużycia gazu może pochodzić spoza krajów Wspólnoty, co może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu. Stąd decyzja o poszukiwaniu alternatywnych rozwiązań.

l Własny gaz może być tańszy niż dostarczany nam obecnie przez Rosję. Do tego – co podkreślają zwolennicy, to bardzo ekologiczne źródło energii, najczystsze spośród wszystkich paliw kopalnych. A więc coraz szersze wykorzystywanie go i w gospodarce, i u indywidualnych odbiorców, oznaczałoby ograniczenie emisji niebezpiecznych substancji, które uwalniają się podczas spalania. Jeśli więc zaczniemy częściej stosować gaz, np. w elektrowniach, ciepłowniach, domowych piecach, to wyeliminujemy tradycyjny węgiel, odpowiedzialny obecnie za trucie środowiska i emisję gazów cieplarnianych. Mielibyśmy więc własne tanie i bezpieczne dla natury źródło energii.

l Krajowe wydobycie gazu łupkowego oznacza rozwój infrastruktury przesyłowej, bo trzeba będzie ów gaz rozprowadzić do odbiorców. Budowa nowych sieci z kolei może mieć wpływ na rozwój gospodarczy i technologiczny.

Tylko w tym roku w na-szym kraju zostanie wyko-nanych 49 nowych odwier-tów poszukiwawczych za gazem łupkowym. Do roku 2017, zgodnie z koncesja-mi, pojawi się łącznie 121 otworów obowiązkowych i 127 tzw. „opcjonalnych”. W 2011 roku rozpoczę-to wiercenie 22 otworów z czego 18 zostało zakoń-czonych, cztery odwierty są w toku. Dane z tych odwier-tów, przekazywane organo-wi koncesyjnemu, uzupeł-niają rozpoznanie budowy geologicznej i pozwolą le-piej oszacować potencjalne zasoby.

– Ostatni raport Pań-stwowego Instytutu Geolo-gicznego szacujący zasoby gazu ziemnego z formacji łupkowych wykazał, że Pol-ska jest strategicznym ob-szarem do poszukiwań gazu w Europie. Prace na konce-sjach poszukiwawczych są monitorowane i przebiegają zgodnie z planami zapisa-nymi w koncesjach – pod-kreśla wiceminister Piotr Woźniak, główny geolog kraju.

Z ostatniego raportu opublikowanego przez Pań-stwowy Instytut Geologicz-ny wynika, że polskie zasoby gazu z łupków mieszczą się w przedziale od 346 do 768 mld metrów sześciennych. Dla niewtajemniczonych - to prawie dziesięć razy mniej niż jeszcze niedaw-no szacowała amerykańska rządowa Agencja Informa-cji Energetycznej. Ale i tak są to zasoby kilkukrotnie większe od występujących w Polsce zasobów ze złóż konwencjonalnych (ok. 145 mld metrów sześciennych).

Dla porównania, rocz-ne zapotrzebowanie na gaz ziemny w Polsce wynosi ok.

Gaz łupkowy to szansaWARTO WIEDZIEĆ. Politycy już okrzyknęli Polskę „drugą Norwegią” ze względu na możliwość wydobycia gazu łupkowego i już liczą, na co mogą wydać pieniądze, które mogą zasilić budżet.

14,5 mld metrów sześcien-nych, a więc łączne zasoby gazu (z uwzględnieniem złóż konwencjonalnych) mogą wystarczyć na zaspokojenie pełnych potrzeb polskiego rynku na gaz ziemny przez 35–65 lat.

Raport Państwowego Instytutu Geologii wywołał pewne rozczarowanie, bo skorygowano w nim nieco

hurraoptymistyczne zapo-wiedzi o polskich złożach gazu łupkowego. Mimo to, wiceminister środowiska Jan Woźniak, zaznacza, że wciąż warto inwestować w gaz. Podkreśla, że za-prezentowany raport jest raportem otwarcia i będzie regularnie aktualizowany. Z końcem marca firmy pro-wadzące poszukiwania gazu

w Polsce mają dostarczyć roczne raporty ze swoich działań, które posłużą jako cenny materiał do dalszych analiz.

Polskie Górnictwo Naf-towe i Gazownictwo zapo-wiada, że w rejonie Wej-herowa wydobycie gazu niekonwencjonalnego na skalę przemysłową może być możliwe jest pod ko-

niec 2014 r. Spółka ta, jako pierwsza w kraju, otrzyma-ła już decyzję określającą środowiskowe uwarun-kowania realizacji prac poszukiwawczych i rozpo-znawczych na Pomorzu, dzięki czemu będzie mogła zwiększyć intensywność działań i przeprowadzić kolejne wiercenia.

(as)

Co to za łupkiTo, co obecnie większość z nas używa w kuchenkach, piecykach do ogrzewania wody czy piecach, to gaz ziemny pochodzący z tzw. złóż konwencjonalnych.

Znajdują się one w warstwach skał niczym w zbiornikach. Wystarczy się do niego dowiercić, by panujące wewnątrz ciśnienie samo zaczęło wypychać gaz. Ale naukowcy stwierdzili, że mało jest takich zbiorników, w których gromadzi się dużo gazu. Dlatego zaczęli poszukiwać innych źródeł. I stwierdzili, że więcej jest skał, czyli łupków, w których gaz jest ukryty w szczelinkach. Jeszcze niedawno wydobycie gazu łupkowego nie było opłacalne. Przełom nastąpił kilka lat temu, gdy w Stanach Zjednoczonych na szeroką skalę zaczęto stosować zupełnie nowe i tańsze technologie.

Opra

cowa

nie:

ekolo

gia.pl

na

pods

tawie

pgi.g

ov.pl

IV Dziennik Pomorza - 28 marca 2012 - nr 13www.portalpomorza.pl

red tech. KK

nie truj sąsiada

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Producenci biopaliw dwoją się i troją, by ich oferta była jak najszersza. Oto, co obecnie produkują.

Biopaliwa I generacji to takie paliwa jak bioetanol, biodiesel i olej roślinny. Otrzymywane są one w poprzez przetwarzanie produktów żywnościowych. Stanowią obecnie większość produkowanych biopaliw ze względu na niższy koszt wytwarzanie w porównaniu z biopaliwami II generacji.

Biopaliwa II generacji w grupie tej znajdują się takie paliwa jak bioetanol z celulozy lub drewna, biogaz oraz Btl czyli upłynnienie biomasy. Paliwa te otrzymywane są w procesie oddziaływania fizykochemicznego na biomasę, która nie służy jako żywność. Obecnie są one mało znane głównie ze względu na wyższe koszty produkcji. Jednak prowadzone badania naukowe pozwoliły na znaczne zmniejszenie ich ceny.

Bioetanol - otrzymywany jest w wyniku fermentacji materii organicznej. Produkuje się go z ziaren zboża oraz z trzciny cukrowej. W silnikach benzynowych istnieje możliwość korzystania z paliwa które zawiera do 5 proc. bioetanolu. Dla korzystanie z paliwa z większa ilością bioetanolu konieczne jest zastosowanie odpowiednich rozwiązań technicznych silnika. Bioetanol stanowi obecnie ok. 90 proc. produkcji biopaliw.

Biodiesel - otrzymuje się go z oleju roślinnego przez dodatnie metanolu oraz wodorotlenku sodu lub potasu. Głównym produktem w produkcji biodiesla w Europie jest rzepak. W USA natomiast produkuje się go głównie z soi. Do produkcji można stosować również olej palmowy oraz zużyty tłuszcz roślinny oraz tłuszcz zwierzęcy.

Biogaz - wykorzystywany może on być jedynie w silnikach CNG czyli przystosowanych do spalania gazu ziemnego.

Ile paliwaw arbuzie?Analitycy z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa policzyli, że z odrzucanych arbuzów można wyprodukować prawie dziewięć milionów litrów biopaliwa rocznie.

Naukowcy odkryli, że sok z arbuza ma w sobie dużo cukru, który można przekształcić w biopaliwo. A będzie je z czego robić - sprzedawcy w samej Ameryce wyrzucają rocznie 360 tys. ton arbuzów, które nie nadają się do sprzedaży.Teraz z powodu plam czy zniekształceń około jednej piątej rocznych plonów tych owoców zużywa się jako nawóz. Tymczasem mniej więcej połowę każdego arbuza można poddać fermentacji i w ten sposób uzyskać cenne paliwo.Kto wie, czy przyszłości arbuzowe pola nie będą równie cenne co złoża ropy naftowej...

Drewnow dystrybutorzeNaukowcy wciąż szukają zamienników dla ropy naftowej. Ostatnio zainteresowali się produkcją biopaliwa z drewna.

Na razie takie ekopaliwa nie są jeszcze produkowane, bo byłyby za drogie. Ale Kanadyjczycy i Amerykanie pracują nad lepszymi technologiami wytwarzania go, bo ma być cenową alternatywą dla tradycyjnego paliwa. Do produkcji etanolu z celulozy zużywa się mniej wody, a gdy napędza ono samochód - ten produkuje o wiele mniej spalin. Sama celuloza zaś jest właściwie wszechobecna na Ziemi.Naukowcy, którzy wyprodukowali etanol z drewna, wyjaśniają, że aby wytworzyć biopaliwo nie trzeba zużywać zasobów spożywczych czy uprawnych.

(as)

Unia Europejska uzna-ła biopaliwa za napęd przyszłości dla wszystkich środków transportu i je-den ze skutecznych sposo-bów w walce ze zmianami klimatycznymi. Redukcja emisji dwutlenku węgla w transporcie stała się dla Wspólnoty jednym z naj-większych wyzwań. Pali-wa uzyskane drogą prze-tworzenia produktów pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego mają być alternatywą dla naszej cy-wilizacji opartej głównie na importowanej ropie nafto-wej.

Atutem biopaliw jest przede wszystkim mniejsza ilość szkodliwych pierwiast-ków emitowanych z rur wy-dechowych samochodów w porównaniu ze spalaniem w silnikach tradycyjnych paliw. Auta na biopaliwa nie „produkują” też podczas jazdy dodatkowego dwu-tlenku węgla.

Za zastosowaniem od-nawialnych źródeł energii

jakie ekopaliwa

to ciekawe

arbuz ma w soku cenny cukier, który można zamienić w biopaliwo. Fot. Archiwum

Z biopaliwem w bakuWARTO WIEDZIEĆ. Zastosowanie produktów pochodzenia roślinnego miało wpłynąć na zmniejszenie importu i zużycia ropy naftowej. Z ulgą mieliśmy wdychać dzięki temu czystsze powietrze.

Ekolodzy widzą wady i szacują szkodyWzrost zużycia biopaliw spowodu-je większą degradację środowiska naturalnego, niż dalsze korzystanie z paliw kopalnych. Tak wynika z ra-portu kilku organizacji ekologicznych opublikowanego pod koniec roku w Brukseli.

Jak podkreślają autorzy opracowania, winny jest mechanizm produkcji i trans-portu biopaliw, który jest odpowiedzial-ny za emisje dużych ilości dwutlenku do atmosfery. Produkcja wymaga upraw roślin wysokoenergetycznych, które sia-ne są kosztem upraw tradycyjnych, dla celów spożywczych. Może to wpłynąć na wzrost cen żywności i zubożenie różnorodności biologicznej. Czynniki te sprawiają, pomimo że podczas samego spalania biopaliw emisja jest niska, iż w porównaniu z dieslem czy benzyną,

paliwa ekologiczne bardziej wpływają na degradację środowiska.- Jeśli biopaliwa mają stać się w przy-szłości główną siłą napędową transpor-tu, to na uprawy energetyczne na całym świecie trzeba przeznaczyć 4,1-6,9 mln hektarów. Stanie się to kosztem po-wierzchni lasów, od istnienia których jest uzależnione przetrwanie setek milionów ludzi – alarmują ekolodzy w raporcie. – Wylesianie spowoduje emisję gazów cieplarnianych o dodatkowe 27-56 mln ton rocznie. To tyle, ile wyemitowałoby na europejskich drogach 12-26 mln do-datkowych samochodów do roku 2020.Obecnie najpowszechniej stosuje się biopaliwa I generacji, pochodzące z pro-duktów spożywczych i biogazu powsta-jącego w procesie fermentacji. Kolejne generacje – II, III i IV – cechują się dużo wyższą efektywnością energetyczną

i niższą emisją dwutlenku węgla, lecz są wciąż na etapie badań. Ale jednocześnie ich cena jest znacznie większa.Komisja Europejska po zapoznaniu się z raportem ekologów uznała ich dane za mocno przesadzone szacunki zawarte w raporcie. Według jej założeń na potrze-by produkcji biopaliw zostanie zajęte od 2 do 5 mln hektarów i to tylko w grani-cach Unii Europejskiej. Do tego mają to być głównie nieużytki – w Polsce jest ich ok. 2 mln hektarów.Dlatego Komisja Europejska zamierza wprowadzić długoterminową strategię rozwoju biopaliw, tak aby już w 2020 r. ta technologia przy swoim wysokim za-awansowaniu będzie konkurencyjna ce-nowo w stosunku do paliw tradycyjnych. Ma to przygotować sektor transportu na-wet do całkowitego przejścia na paliwa alternatywne do 2050 r.

w pojazdach przemawiają także argumenty ekono-miczne. Produkowanie biopaliw choćby z oleju rzepakowego aktywizuje tereny wiejskie i pozwala zagospodarować nieużyt-ki rolne. A dzięki wyko-rzystaniu produkowanych w kraju domieszek do pa-liw płynnych możliwe jest częściowe uniezależnienie od dostaw ropy naftowej i od jej cen na świato-

wych giełdach. Ma z kolei wpływ na kieszenie kie-rowców, bo na stacji paliw z dystrybutora z napisem „bio” mogą zatankować taniej.

Jednak zmotoryzowani, chcący jeździć z mniejszym uszczerbkiem dla natury i jednocześnie oszczędzać, muszą tankować z gło-wą. Można bez problemu wlewać paliwa z kom-ponentem bio do baków

nowszych samochodów, które mają dostosowane i od razu zaprojektowane do tego silniki. Starsze modele mogą tego nie wy-trzymać, co przekłada się na ponoszenie kosztów napraw zużytych części, które dodatkowo trzeba oddawać do utylizacji. A to zniweluje zyski – eko-nomiczne i ekologiczne – z tankowania biopaliw.

Anna Szade

Biopaliwo w baku samochodu to mniejsza emisja dwutlenku węgla i niebezpiecznych substancji do atmosfe-ry, co traktowane jest jako atut. Źródło: nettg.pl

IV Dziennik Pomorza - 14 marca 2012 - nr 11www.portalpomorza.pl

red tech. KK

VDziennik Pomorza - 14 marca 2012 - nr 11www.portalpomorza.pl

red tech. KK

POMORSKI EKOLOG

Dodatek do� nansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

POMORSKI EKOLOG

Dodatek do� nansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Nieużywane urządzenia elektryczne i elektroniczne zawierają w sobie pierwiastki z całej tablicy Mendelejewa. Dlatego nie można podrzucać ich w krzaki.

Elektrośmieci zawierają liczne toksyczne substancje, które po wydostaniu się z uszkodzonej lodówki , pralki, komputera, świetlówki czy innego urządzenia elektronicznego, przenikają do gleby. Nieodpowiednie postępowanie z elektrośmieciami w skrajnych przypadkach może spowodować zatrucie organizmów ludzi i zwierząt substancjami trującymi zawartymi w zużytym sprzęcie. Zwłaszcza jeśli trafią na dzikie wysypisko pod miastem czy do lasu. Wiele z substancji zawartych w urządzeniach elektronicznych to trucizny, związki mutagenne (powodujące zmiany w naszym aparacie genetycznym) oraz rakotwórcze. Jeśli toksyczne substancje ze stłuczonego kineskopu telewizora, rozbitych świetlówek, albo zdezelowanej lodówki będą w dużych ilościach przenikać do środowiska, to w przyszłości możemy pić skażoną wodę, jeść nafaszerowane chemią jedzenie albo oddychać brudnym i skażonym powietrzem.

Rtęć zawarta jest w niektórych świetlówkach. Jest to metal bardzo szkodliwy, który po przeniknięciu do organizmu powoduje uszkodzenie nerek, zaburzenia wzroku, słuchu, mowy, i koordynacji ruchów, deformuje kości i może być przyczyną zmian nowotworowych.

Ołów wykorzystywany jest w elektronice jako składnik stopów lutowniczych i szkła kineskopowego. Ma właściwości toksyczne i rakotwórcze. Wchłonięty do organizmu, najpierw dostaje się z krwią do wątroby, płuc, serca i nerek, potem metal gromadzi się w skórze i mięśniach. Ostatecznie kumuluje się w tkance kostnej i niszczy szpik.

Związki bromu stosowane są w komputerach. Po przeniknięciu do środowiska powodują u ludzi i zwierząt schorzenia układu rozrodczego oraz problemy neurologiczne.

Chrom jest stosowany do powlekania elementów metalowych, aby uchronić je przed korozją. Pierwiastek jest też zawarty w luminoforze lamp kineskopowych. Zatrucie chromem objawia się zaburzeniami układu krążenia oraz układu oddechowego, chorobami skóry oraz alergią.

Kadm zawarty jest w bateriach urządzeń elektrycznych. Zaburza czynności nerek, funkcje rozrodcze, powoduje chorobę nadciśnieniową, wywołuje zmiany nowotworowe, zaburza metabolizm wapnia powodując deformację szkieletu kostnego.

Nikiel gdy przedostanie się do organizmu w dużym stężeniu uszkadza błony śluzowe, obniża poziom magnezu oraz cynku w wątrobie, powoduje zmiany w szpiku kostnym oraz może przyczyniać się do zmian nowotworowych.

PCB (związki chemiczne) pełnią w urządzeniach funkcje chłodzące, smarujące i izolujące. Po przedostaniu się do organizmu zalega w tkance tłuszczowej powodując m.in. uszkodzenia wątroby, anomalie reprodukcyjne, osłabienie odporności, zaburzenia neurologiczne i hormonalne.

R-12, czyli freon to gaz syntetyczny zawarty w klimatyzatorach i lodówkach, w których pełni funkcję chłodniczą. Jest szczególnie szkodliwy dla warstwy ozonowej. Od 1998 roku nie wolno go stosować w urządzeniach elektrycznych, jednak nadal spotykany jest w urządzeniach starszego typu.

Azbest używany jest w urządzeniach elektrycznych i elektronicznych m.in. ze względu na swoje właściwości izolacyjne. Jest jednak przyczyną wielu groźnych chorób np. pylicy azbestowej, raka płuc i nowotworu międzybłoniaka opłucnej.

Wszystkie popsute, od dawna nieużywane lub niepotrzebne urządzenia elektryczne i elektronicz-ne działające na prąd lub baterie to elektrośmieci. Są klasyfikowane jako odpady niebezpieczne, bo zawierają trujące sub-stancje. Dlatego nie moż-na ich wyrzucać do zwy-kłego pojemnika, trzeba je oddać do specjalnego punktu zbierania, gdzie poddawane są recyklin-gowi, a niebezpieczne związki są unieszkodli-wiane.

Uzyskane w ten sposób produkty przekazywane są do zakładów przetwarza-nia, dzięki czemu mogą

być wykorzystywane do produkcji nowych przed-miotów, np. żagli, misek żaroodpornych, mebli czy nowych urządzeń RTV i AGD.

Elektrośmieci można pozbyć się także w sklepie, ale tylko przy zakupie no-wego sprzętu tego samego typu. Można więc oddać stary telewizor przy zaku-pie nowego modelu. Tak samo jest z innymi elek-trośmieciami . Wystarczy je przynieść do sklepu, w którym kupuje się nowy sprzęt.

Więcej informacji na www.elektrośmieci.pl.

(AMS)

Pierwiastki w krzakach Elektryczne rupiecie też niebezpieczneNadchodzi czas wiosennych porządków. W każdym domu są elektryczne sprzęty, których naprawienie odkładamy na później i… rzadko to robimy. Lepiej je po prostu wyrzucić, ale z głową, czyli nie do kosza.

To nie może trafi ć do zwykłego koszaWielkogabarytowe urządzenia AGD

urządzenia chłodniczelodówki, zamrażarki, pralki, suszarki do ubrańzmywarki, elektryczne kuchenki, piekarniki, elektryczne urządzenia grzewczeurządzenia wentylacyjne i klimatyzacyjne

Małogabarytowe urządzenia AGD odkurzacze, maszyny do szycia, maszyny dziewiarskieżelazka, tostery, frytkownice, rozdrabniacze, mikserymłynki do kawy, noże elektryczne, urządzenia do pielęgnacji ciała np. suszarki, depilatory, golarkizegarki, zegary i inne czasomierze, wagi

Sprzęt oświetleniowy oprawy oświetleniowe do lamp fluorescencyjnych, z wyjątkiem opraw oświetleniowych stosowanych w gospodarstwach domowychliniowe lampy fluorescencyjne, kompaktowe lampy fluorescencyjnewysokoprężne lampy wyładowcze, w tym ciśnieniowe lampy sodowe oraz lampy metalohalogenkoweniskoprężne lampy sodowe, pozostałe urządzenia oświetleniowe

••

służące do celów rozpraszania i kontroli światła

Zabawki, sprzęt rekreacyjny i sportowy

kolejki elektryczne lub tory wyścigowe, kieszonkowe konsole do gier videogry video, komputerowo sterowane urządzenia do uprawiania sportów rowerowych, nurkowania, biegania, wiosłowania, sprzęt sportowy z elektrycznymi lub elektronicznymi częściami składowymi,automaty uruchamiane monetą, banknotem (pieniądzem papierowym), żetonem lub innym podobnym artykułem

Przyrządy do nadzoru i kontroli czujniki dymu, regulatory ciepła, termostatyurządzenia pomiarowe ważące lub do nastawu używane w gospodarstwie domowym lub jako sprzęt laboratoryjnypozostałe przyrządy nadzoru i kontroli używane w obiektach i instalacjach przemysłowych (np. w panelach sterowniczych)

Sprzęt teleinformatyczny i telekomunikacyjny

komputery, drukarki, laptopy,

notepady, kopiarki, kalkulatory, terminale,faksy, telefony, komórki

Sprzęt audiowizualny radioodbiorniki, telewizory, dyktafony, magnetofony, kamery i odtwarzacze videodvd, sprzęty hi-fi, wzmacniacze dźwięku, instrumenty muzyczne

Narzędzia elektryczne i elektroniczne

wiertarki, piły, maszyny do szyciaurządzenia do skręcania, mielenia, piaskowania, przemiału, piłowania, cięcia, nawiercania, robienia otworów, nabijania, składania, gięcia lub podobnych metod przetwarzania drewna, metalunarzędzia do nitowania, przybijania lub przyśrubowania lub usuwania nitów, gwoździ, śrub lub podobnych zastosowańnarzędzia do spawania, lutowania lub podobnych zastosowańurządzenia do rozpylania, rozprowadzania, rozpraszania lub innego typu nanoszenia cieczy lub substancji gazowych innymi metodaminarzędzia do koszenia trawy lub innych prac ogrodniczych

••

Po czym poznaćUrządzenia elektroniczne i elektryczne, któ-re nie mogą trafić do zwykłego kosza są oznaczone specjalnym znakiem. To prze-kreślony kontener. Jeśli zostaniemy przyła-pani na wyrzucaniu takiego sprzętu, grozi nam kara grzywny nawet do 5 tys. zł.

Z każdej lodówki czy pralki można „wyciągnąć” wiele części, które zamiast trafić na śmietnik, są powtórnie wykorzystywane. Fot. Archiwum Elektroeko

RADZIMY WARTO WIEDZIEĆCo potrzebne, gdy oddajeszGdy oddajesz samochód do punktu demontażu lub zbierania, nie możesz po prostu zostawić go pod bramą. Firma zajmująca się recyklingiem wystawia zaświadczenia o demontażu auta, dzięki czemu bez problemu je wyrejestrujesz.

Podstawą do wystawiania zaświadczenia o demontażu pojazdu są:• dowód rejestracyjny bądź inny dokument potwierdzający własność pojazdu,• karta pojazdu (jeśli została wydana),• dowód osobisty właściciela (a także współwłaściciela, jeśli występuje),• samochód (kompletny lub niekompletny),• odpowiednie upoważnienie do kasacji w przypadku nieobecności właściciela lub współwłaściciela pojazdu,• odpowiednie dokumenty w przypadku zarejestrowania pojazdu na firmę ( wpis do ewidencji gospodarczej lub KRS).Stan oddawanego samochodu nie ma większego znaczenia. Liczy się jednak, czy jest on kompletny czy niekompletny. Pierwszy to taki, który zawiera wszystkie części wewnętrzne i zewnętrzne. Niekompletny, zgodnie z logiką, to taki, w który brakuje elementów – np. silnika czy drzwi. Warto wiedzieć, że za każdy brakujący kilogram właściciel, który dostarczy takie zdekompletowane auto zapłaci 10 zł. A więc przy braku kilku konkretnych ciężkich części może to być nawet kilkaset złotych.

Co można odzyskaćSamochód to skomplikowana konstrukcja, ale specjaliści potrafią szybko go rozłożyć i bardzo wiele rzeczy wykorzystać ponownie.

Każde auto, bez względu na markę i model, zawiera to samo. Są to przede wszystkim: metale, tworzywa sztuczne, guma, szkło wielowarstwowe, opony, akumulator i płyny eksploatacyjne – kwas akumulatorowy, paliwo, olej silnikowy, przekładniowy, płyn chłodniczy i hamulcowy. Co z tego można wygospodarować z jednego samochodu prócz części metalowych, które stanowią ok. 70 proc. całego auta? To średnie wartości dla jednego pojazdu:• 100 kg tworzyw sztucznych,• 50 kg gumy,• 24-40 kg szkła,• 25 kg tekstyliów.

Wykaz u wojewodySamochodu nie można oddać byle gdzie. Zgodnie z obowiązującym prawem, demontażem samochodu może zajmować się firma, która uzyskała pozwolenie wydane przez wojewodę. W naszym regionie są nie tylko stacje demontażu, ale także punkty zbierania pojazdów, na prowadzenie których pozwolenie wydaje starosta powiatu. Każdy taki przedsiębiorca zobowiązany jest przyjąć samochód wycofany z eksploatacji, unieważnić dowód rejestracyjny, kartę pojazdu i tablice rejestracyjne i wydać zaświadczenie o demontażu. To jak przepustka do czystego sumienia, oznacza bowiem, że zrobiliśmy wszystko, by stary samochód został rozłożony na czynniki pierwsze z jak najmniejszą szkodą dla środowiska. Na podstawie wydanego zaświadczenia można wyrejestrować auto w wydziale komunikacji. Lista firm zajmujących się demontażem i zbieraniem pojazdów dostępna jest na stronach internetowych Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku www.pomorskie.eu w zakładce Rejestry i ewidencje prowadzone przez Wydział Infrastruktury. (as)

32 – tyle stacji demontażu pojazdów na Pomorzu ma aktualnie pozwolenie wojewody na prowadzenie działalności.

12 – to liczba punktów zbierania pojazdów w regionie.

Stary samochód to spo-re zagrożenie dla natury, bo zawiera: metale, oleje, płyny chłodnicze, akumu-latory, zużyte opony, szkło, tworzywa sztuczne. Dlatego warto sobie zaprzątać gło-wę, co zrobić z autem, które nadaje się wyłącznie do ka-sacji. Według obowiązują-cych w naszym kraju prze-pisów, najlepiej oddać je do legalnego punktu demon-tażu pojazdów. Minister-stwo Środowiska szacuje, że na rynku jest ok. 90 proc. nielegalnie działających przedsiębiorców tej branży. Ważne więc, by nie korzy-stać z tzw. szarej strefy, ale certyfikowanych firm. Dzię-ki temu postąpimy nie tylko w zgodzie z prawem, ale i w zgodzie z naturą. Mamy wówczas gwarancję, że nie niszczymy krajobrazu, bo przedsiębiorca sprawne części sprzeda, a elemen-tów karoserii, siedzeń czy opon nie wyrzuci na dzikie wysypisko. Legalny demon-taż to także odpowiednie postępowanie ze starym akumulatorem oraz oleja-mi silnikowymi – to jedne z gorszych elementów na-szego samochodu, z którymi należy postępować z głową. Np. zużyte oleje powinny być oddane do regeneracji w rafineriach, a nie wyle-wane gdzie popadnie. Jeśli zostaną poddane rerafina-cji, można je wykorzystać ponownie - jako paliwo wy-korzystać można przepraco-wane oleje silnikowe czy też przekładniowe. W Polsce je-dyną rafinerią prowadzącą regenerację zużytych olejów jest rafineria Jedlicze.

Wielu zużytym pod-zespołom lub produktom

Drugie życie starego auta

Zdaniem ekologów wciąż robimy za małoEksperci szacują, że zaledwie jedna czwarta samochodów trafia do legalnych stacji zaj-mujących się recyklingiem. Właścicielom trudno rozstać się ze starym autem. Wielu z nich przez lata przetrzymuje je na osiedlowych parkingach, na podwór-kach i w garażach. Są też tacy, którzy porzu-cają samochody, o czym świadczą sygnały, jakie docierają do straży miejskiej czy poli-cji: nagle na poboczu pojawia się stary po-jazd, który nie wiadomo, do kogo należy. Są też gorsze przypadki, gdy najstarsze mo-dele podrzucane są na uboczu, w lesie czy na łące. Wtedy mamy do czynienia z większym problemem, bo karoseria samochodu koroduje, a płyny eksploatacyjne trafiają do wody, prze-dostają się do gleby, a stamtąd – do roślin, także tych, które później zjadamy. Jest to więc nie tylko kwestia zakłócania piękna krajobrazu, gdy wybierając się na wycieczkę chcemy podziwiać uroki natury a nie złom rozkładający się w trawie. Dlatego ekolodzy alarmują: niszczejące wraki to nie kłopot przyrody, ale nasz, ponieważ zagrażają zdrowiu ludzi.

Korodujący wrak psuje nie tylko krajobraz, ale również truje ludzi. Źródło: Internet

TO WAŻNE. Co zrobić ze starym samochodem, który chcemy wymienić na najnowszy model? Nie możemy przecież porzucić go w rowie, spalić lub pozostawić na przydomowym parkingu. Rozstanie z wysłużonym autkiem przede wszystkim nie może być uciążliwe dla środowiska naturalnego.

eksploatacyjnym można przywrócić sprawność lub wykorzystać do innych ce-lów. Na przykład opony mogą być przerabiane na wiele sposobów. Rozdrob-nione czy nawet w cało-ści mogą być stosowane w umocnieniach dróg, na-sypów kolejowych, jako maty pochłaniające wstrzą-sy itp. Opony mogą też być wykorzystywane jako alter-natywne dla węgla paliwo w ciepłowniach lub kotłow-niach przemysłowych.

Poza tym kierowcy de-cydują się np. na kupno używanych, bieżnikowa-nych opon. O powszech-ności takiej praktyki decy-

dują względy finansowe. Przykładowo koszt opo-ny bieżnikowanej to ok. 60 proc. wartości opony nowej. Podobnie ma się rzecz z akumulatorami, których elementy można ponownie odzyskać lub sprzedać.

Kilkukrotnie przetwo-rzyć i wykorzystać można także tworzywa sztucz-ne, których coraz więcej znajduje zastosowanie we współczesnych pojazdach. Można je stosować do wy-produkowania takiego sa-mego przedmiotu lub do wyprodukowania wyrobu o niższej jakości, o innym zastosowaniu.

Pamiętajmy, że nasze legalne działania to przede wszystkim ukłon w stro-nę środowiska – nie tylko wówczas, gdy nie podrzuci-my samochodu w rowie, ale gdy poddamy go recyklin-gowi, to chronimy natural-ne surowce. W ten sposób dbamy przy okazji o własną kieszeń, bo nie grożą wów-czas żadne kary i grzywny za niezgodne z prawem po-rzucenie wraku. Poza tym unikamy kłopotów przy wyrejestrowaniu auta. Nie mówiąc o tym, że demontaż części przez profesjonali-stów daje drugie życie na-szemu samochodowi.

Anna Szade

To niedopuszczalne, by porzucić samochód w lesie. Zgodnie z prawem, trzeba wycofane auto odstawić do certyfikowanej firmy demontażu pojazdów. Źródło: policja.gov.pl

VIII Dziennik Pomorza - 29 lutego 2011 - nr 9www.portalpomorza.pl

red tech. KK

nie truj sąsiada

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

warto wiedziećNie tylko dla dużych

Kogeneracja to rozwiązanie nie tylko dla dużych miejskich ciepłowni. Można ją wykorzystywać także indywidualnie.

Jednoczesna produkcja energii cieplnej i elektrycznej może sprawdzić się w tzw. układach małej mocy, a to ze względu na ułatwiony dobór zapotrzebowania na ciepło dla określonego odbiorcy lub w obiekcie, w którym zain-stalowane zostały agregaty kogeneracyjne. Opłacalne są więc m.in. w przypadku basenów i całorocznych pływalni, hoteli i ośrodków SPA, obiektów użyteczności publicznej – szpitali, uzdrowisk czy uczelni oraz galerii handlowych czy obiektów sakralnych.

Zwolennicy kogeneracji uważają, że może ona być al-ternatywą dla innych indywidualnych inwestycji energe-tycznych i ma nad nimi pewną przewagę. W przypadku budowy elektrowni wiatrowej potrzebne są pomiary siły wiatru i badania środowiskowe, a całe przedsięwzięcie może budzić protesty społeczne ze względu np. na hałas. Biogazownia może budzić sprzeciw sąsiadów z uwagi na możliwość pojawienia się nieprzyjemnych zapachów, poza tym wymaga dużej ilości surowca. A jeśli zostanie zbudo-wana z dala od ludzkich skupisk, może pojawić się problem z odbiorem energii lub będzie to kosztowne. Elektrownia wodna wymaga odpowiedniej lokalizacji, systemy solarne uzależnione są od nasłonecznienia, a wykorzystanie źródeł geotermalnych poprzedzić trzeba kosztownymi odwierta-mi, które nie gwarantują powodzenia.

Entuzjaści układów kogeneracyjnych małej moc uwa-żają, że to opłacalne rozwiązanie, bo nakłady, przy rosną-cych cenach energii, bardzo szybko się zwrócą.

W naszym kraju wciąż najczęściej stosowanym źró-dłem energii jest węgiel. Ale elektrociepłownie, szcze-gólnie lokalne, sięgają również po odnawialne paliwa.

Jeśli kotłownia na węgiel zacznie produkować, prócz ciepła, również prąd, to już mamy zysk, bo spadnie emisja szkodliwych substancji do atmosfery. Można więc sobie wyobrazić, o ile więcej plusów mają zatem odnawialne źródła energii.

Specjaliści od agregatów kogeneracyjnych polecają gaz ziemny, ale to nie jedyne rozwiązanie. Można stoso-wać również biogaz produkowany w biogazowni, w której wykorzystuje się odpady roślinne lub z hodowli zwierząt czy gaz wysypi-skowy.

Ale do kotłów można wrzucić również biomasę, czyli choćby pelety, zrębki drewniane lub słomę.

Prezenty dla powietrza

do jednoczesnej produkcji ciepła i prądu można wykorzystywać nie tylko węgiel czy gaz ziemny, ale również np. pelety.

Zastosowanie źródeł kogeneracyjnych może za-pewnić komfort nie tylko zimą, ale także latem.

Letnie upały, zmuszają nas do szukania miejsc chłod-nych i klimatyzowanych. Jak dotychczas, takimi miejsca-mi są nasze samochody oraz nieliczne miejsca pracy, no-woczesne supermarkety i banki. W gorące dni z prawdziwą przykrością wracamy do naszych nie klimatyzowanych mieszkań. Tymczasem jest i na to sposób.

Poza sezonem grzewczym, elektrociepłownia może mieć problem z nadmiarem wyprodukowanego ciepła. Spadek zapotrzebowania na ogrzewanie latem może więc sobie zrekompensować produkując tzw. wodę lodową. Do-prowadzona do wymienników,

które zimą spełniały funkcje grzewcze może być wyko-rzystywana do chłodzenia pomieszczeń.

Jednoczesne wytwarzanie energii elektrycznej, ciepła i chłodu zwane jest trójgeneracją. (AMS)

Latem wieje chłodem

Duży komin już teraz mniej truje niż kominy pry-watnych domów, w których są piece, zwłaszcza te na węgiel. To dlatego, że duże zakłady produkujące cie-pło muszą spełniać surowe przepisy określające stan-dardy emisji szkodliwych związków do atmosfery i są zobowiązane do przestrze-gania norm związanych z ochroną przyrody. Można te zanieczyszczenia jeszcze ograniczyć. Okazuje się, że sposobem na to jest pro-dukcja ciepła i energii elek-trycznej za jednym zama-chem, w jednym procesie technologicznym, co nazy-wamy kogeneracją. Dzięki temu w powietrzu będzie mniej dwutlenku węgla, dwutlenku siarki, dwutlen-ku azotu, gazów cieplarnia-nych i pyłów, bo zamiast dwóch kominów – ciepłow-ni i elektrowni – będzie je-den – elektrociepłowni.

- Aby zgłębić zagad-nienie kogeneracji, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie: czym różni się elek-trownia od elektrociepłow-ni. Podstawową różnicą jest produkt, który powstaje w każdym z tych miejsc. W przypadku elektrowni powstaje jedynie ener-gia elektryczna, a produkt uboczny w postaci ciepła odprowadzany jest do oto-czenia. Elektrociepłownie natomiast wykorzystują za-równo energię elektryczną, jak i ciepło i obydwa pro-dukty dostarczają odbior-com – tłumaczą fachowcy.

Coraz więcej ciepłow-ni w Polsce zmienia się w elektrociepłownie. Kla-syczny model wytwarzania ciepła przestał być uzna-wany za przyjazny naturze, a kogeneracja - tak. Dlate-go promowana jest w ca-łej Unii Europejskiej jako narzędzie, które może po-wstrzymać zmiany klima-tyczne. To dlatego, że jed-noczesna produkcja ciepła i prądu oznacza lepsze wy-korzystanie źródeł energii. W przypadku naszego kra-ju to nadal głównie węgiel, ale też gaz ziemny, bioma-sa czy biogaz. Wyliczono, że kogeneracja zwiększa o ok. 30 proc. stopień wykorzystania energii za-

Sposób na wielkie kominyTO WAŻNE. Coraz więcej mówi się o konieczności ograniczania emisji dwutlenku węgla i wielu innych zanieczyszczeń powietrza przez firmy wytwarzające energię cieplną. Jest na to sposób – mogą jednocześnie produkować nie tylko ciepło, ale także prąd.

„dwa w jednym” to oszczędność paliwaJedną z istotniejszych zalet kogeneracji jest znacznie większy sto-pień wykorzystania tzw. energii pierwotnej zawartej w paliwie do produkcji energii elektrycznej i ciepła. Innymi słowy, efektywność energetyczna systemu skojarzonego jest nawet o 30 proc. wyższa niż w przypadku oddzielnego wytwarzania energii elektrycznej w elektrowni i ciepła w kotłowni. Wyobraźmy sobie, że gotujemy ziemniaki w garnku, a nad nimi w specjalnej nakładce – inne warzywa na parze. Wszystko stoi na jednym gazowym palniku. Gdybyśmy ustawili na kuchence dwa oddzielne garnki – na ziemniaki i na pozostałe jarzyny – do przy-gotowania obiadu zużylibyśmy więcej gazu i nie wykorzystaliby-śmy pary unoszącej się na gotującymi kartofelkami. Podobnie jest z kogeneracją – „dwa w jednym”, czyli jednoczesna produkcja prądu i ciepła, pochłania mniej paliwa niż wytwarzanie energii w rozdzielonych procesach. No i zamiast dwóch kominów jest tylko jeden.

wartej w paliwie. W prak-tyce przekłada się to na oszczędność milionów ton węgla rocznie. Jest więc szansa dla kieszeni prze-ciętnych odbiorców energii – produkowane w jednym miejscu ciepło i prąd mogą być tańsze.

Nie mniej istotne od argumentów ekonomicz-nych są efekty ekologiczne. Dlatego ważne jest, by co-raz więcej osób korzystało z usług producentów ener-gii, rezygnując z własnych pieców i przyłączając się do sieci. Jeśli jednocześnie

z modernizacją systemów, jakie przeprowadzają cie-płownicy, likwidowane będą indywidualne źródła ciepła w kamienicach i domkach jednorodzinnych, wówczas czystsze będzie powietrze, którym oddychamy.

Anna Szade

Schemat obiegu ciepła i energii elektrycznej w klasycznej elektrowni i elektrociepłowni. Źródło: cieplosystemowe.pl

IV Dziennik Pomorza - 15 lutego 2011 - nr 7www.portalpomorza.pl

red tech. KK

VDziennik Pomorza - 15 lutego 2011 - nr 7www.portalpomorza.pl

red tech. KK

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

10 proc.Tylko tyle rzek w Polsce nie jest zanieczyszczona.

to ciekawe

Gdy pada śnieg, dro-gowcy natychmiast za-sypują jezdnie solą. Jej nadmiar może być jed-nak szkodliwy dla śro-dowiska.

Sól obniża temperaturę topnienia śniegu, więc wy-sypywana na drogi i chod-niki zapobiega oblodzeniu. Efekty są widoczne bardzo szybko – śnieg i lód znika, jezdnia staje się czarna. Jednak sól, likwidując je-den problem, powoduje inne. Mokra nawierzchnia także jest śliska i niebez-pieczna (chociaż w mniej-szym stopniu), a topniejący śnieg szybko zamienia się w kałuże lub tzw. błoto po-śniegowe. Narzekamy także na białe ślady na spodniach i butach. Skarżą się także zmotoryzowani, bo słona

breja wywołuje korozję ka-roserii.

Ale najbardziej pod-stępnym i wyniszczającym działaniem soli drogowej jest negatywny wpływ na przyrodę. Sól nie wyparo-wuje z drogi – razem z wodą wnika w ziemię, spływa do kanalizacji a potem do rzek, dostaje się też do wody pit-nej.

Wzrastające zasolenie ma ogromny wpływ na florę i faunę. Zmienia struktu-rę gleby, przez co blokuje przyswajalność składników mineralnych. Utrudnia ro-ślinom pobieranie wody po-wodując ich obumieranie.

Niestety, w każdym sezonie zimowym na uli-cach pojawiają się kolejne porcje białych ziarenek, a ich zawartość wciąż się kumuluje.

Biała śmierć na drodze

Zabronione jest mycie samochodów przy domu lub nawet na własnym podwór-ku. To dlatego, że szkodliwe substancje mogą przedosta-wać się do wód gruntowych i powierzchniowych.

Przydomowy parking nie jest dobrym miejscem na ką-piel auta. Smary, oleje i de-tergenty nie są substancjami obojętne dla środowiska, ale je zanieczyszczające. Niektó-re ze środków chemicznych, jakie współcześnie stosuje się

do mycia samochodów, są naprawdę trudno rozkładal-ne. Tymczasem wraz z wodą mogą trafić do kratki ścieko-wej i później, wraz z deszczów-ką, wpłynąć prosto do rzeki.

500 złMandat w takiej wyso-

kości może zapłacić każ-dy, kto myje samochód na własną rękę. Jeśli mandatu nie przyjmie, sprawa może trafić do sądu, a ten może nałożyć karę finansową się-gającą nawet 5 tys. zł.

Nie myj auta pod chmurką

Sól wysypywana zimą na drogi szkodzi głównie przyrodzie.Źródło: gddkia.gov.pl

Mycie samochodu poza myjnią może okazać się zgubne dla środowiska, ale i dla kieszeni. Fot. Archiwum

Tęcza w kałuży

Jak działa separator?W pierwszej kolejności wykorzystywane jest sito, umożliwiające odseparowanie z przepływających wód burzowych odpa-dów oraz większych ciał stałych. Moduł separacyjny zawiera też specjalny nośnik, który oddziela ciała stałe od cieczy oraz po-woduje odseparowanie substancji oleistych od wody. Mniejsze osady są wyłapywane w labiryncie przypominającym swoją budo-wą plaster miodu i ostatecznie opadają na dno zbiornika, skąd są w prosty sposób usu-wane. Wpadające do systemu substancje ropopochodne ulegają łączeniu w większe zespoły wypływają na powierzchnię wody, skąd są usuwane. Czysta woda deszczowa jest następnie kierowana do przegrody wy-lotowej oraz rury ściekowej, skąd łączy się ponownie z główną siecią wód burzowych lub odpływa do odbiornika.

Możemy zachwycać się wielobarwną plamą oleju na mokrej jezdni. Jednak mina nam zrzednie, gdy wyobrazimy sobie, że te substancje ropopochodne trafią wprost do rzeki, w której sąsiad łowi ryby.

Nawet najbardziej uważ-nie tankując, można rozlać nieco paliwa. Podobne za-nieczyszczenia pojawiają się na wszystkich drogach, pla-cach i parkingach, po czym wpływają do kanału burzo-wego. Stamtąd przedostają się do wód powierzchnio-wych, czyli do rzek i kana-łów przepływających przez nasze miejscowości. Czy nie ma rady na wielobarwne plamy ropopochodnych?

Na szczęście aktualnie obowiązujące przepisy na-kładają wręcz obowiązek oczyszczania ścieków opa-dowych i technologicznych odprowadzanych między innymi z centrów miast, te-renów przemysłowych, baz transportowych, stacji ben-zynowych, myjni, warszta-tów samochodowych, dróg, parkingów, punktów ga-stronomicznych, zakładów przemysłowych (ubojnie,

Separatory znajdujące się m.in. na stacjach paliw muszą być regularnie czyszczone, by mogły spełniać swoją funkcję. Fot. Archiwum

przetwórstwo rolno spo-żywcze itp.).

Temu służą separatory, czyli urządzenia przezna-czone do usuwania ze ście-ków substancji olejowych. Są one wykorzystywane do oczyszczania ścieków opa-dowych z terenów zanie-czyszczonych substancjami ropopochodnymi, a więc wspomnianych stacji pa-liw, parkingów, płyt lotnisk.

Służą również do oczysz-czania zaolejonych ścieków technologicznych z myjni samochodowych, warszta-tów samochodowych, za-kładów itp.

Niestety, substancje, które trafiają do rzek, wciąż przyprawiają o zawrót gło-wy. Najczęściej w wodzie znajdą się: m.in. formal-dehyd (jedna z przyczyn nowotworu płuc), substan-cje ropopochodne(zabija unikalną florę podwodną), fenole (silne trucizny), me-tale ciężkie (zatrucie nimi powoduje szereg chorób). Większość z tych substancji jest zabójcza dla naturalne-go środowiska.

Anna Szade

Nie ma mowy, by w pobliżu dystrybutora paliwa znalazła się taka studzienka kanalizacyjna. Odpływ wód deszczowych musi być wyposażony w czynny separator. Fot. Archiwum

Spacer dżdżownicPo deszczu dżdżownice

chętnie wychodzą. Ale wi-dać je na powierzchni wcale nie dlatego, że bardzo lubią wilgoć. Wręcz przeciwnie, deszczówka zalewa pod-ziemne tunele, w których żyją. Niestety, dżdżownice nie są odporne na ultra-fiolet światła słoneczne-go. Dlatego giną w świetle dziennym.

Owadzie laboratoriumJeśli nad rzeką zobaczysz

roje tańczących wiosną jętek jednodniówek, to znaczy, że woda jest tam czysta. Lar-wy tych owadów są bardzo delikatne i nie znoszą żad-nych, nawet najmniejszych śladów zanieczyszczeń. Obecność muszek oznacza więc, że rzeka jest czysta.

Rozszczelnianie miastNajwiększe miasta na

świecie nie chcą być dłużej „betonowymi dżunglami” i zapraszają zieleń na swoje ulice.

Trzeba bowiem wie-dzieć, że zabetonowanie miast walnie przyczynia się do lokalnych podtopień, zanieczyszczenia wód grun-towych oraz wzmaga tzw. efekt miejskiej wyspy ciepła (a wszyscy wiemy jak uciąż-liwy jest upał w mieście). Na przykład na Manhatta-nie w Nowym Jorku, gdzie ponad 90 proc. powierzchni stanowi beton, temperatura w nocy potrafi być wyższa nawet o 14°C niż na obsza-rze podmiejskim!

Dlatego w centrach miast powstają obszerne pasy zieleni, czyli wydzielo-ne w przestrzeni miejskiej obszary z naturalną roślin-nością. Zielone ogrody po-wstają również na dachach.

W miastach, gdzie duże powierzchnie są pokryte betonem i asfaltem, woda deszczowa praktycznie nie ma gdzie wsiąkać. Dlatego mieszkańcy już praktycznie nie wyobrażają sobie życia bez kanalizacji deszczowej, zwanej również „burzów-ką”. Gdyby jej nie było, nawet przy niezbyt dużych opadach mogłyby pojawić się gigantyczne kałuże, któ-re pozalewałyby wszystko. Prawdą jest również to, że nawet najsprawniejsza in-stalacja nie jest w stanie poradzić sobie z gwałtowną ulewą, bo ilość wody jest tak duża, że sieć nie nadąża z jej odbieraniem. Takie zjawi-

ska zdarzają się zwłaszcza w dużych miastach.

Kanalizacja deszczowa jest odpowiedzialna za od-wodnienie dróg, chodników i placów. W przeciwnym ra-zie woda z opadów atmos-ferycznych, czyli nie tylko deszczu, ale i topniejącego śniegu, zniszczyłaby miej-ską infrastrukturę.

Niestety, to, co wpływa do „burzówki” najczęściej nie jest czyste, bo wody opadowe porywają ze sobą wszystko, co napotkają po drodze: zanieczyszczenia powietrza, trujące metale z dachów, niebezpieczne substancje ropopochodne z jezdni, odpadki, liście.

Z takiej grubej rury wszyst-ko to, co zabrała deszczów-ka, przedostaje się więc prosto do rzeki lub morza. Pół biedy, gdy są to od-pady naturalne, ulegające stopniowemu rozkładowi. Gorzej, jeśli wpuszczamy do rzek toksyczne zanie-czyszczenia. Co prawda woda oczyszcza się podczas swego naturalnego cyklu, bo zawiera mikroskopij-ne bakterie i grzyby, które przetwarzają nawet bardzo niebezpieczne substancje. Jeśli jednak odpady są zbyt liczne lub zbyt trujące, to może dojść do skażenia środowiska.

(AMS)

TO CIEKAWE. Jeśli miesz-kasz na przedmie-ściach we własnym domku spróbuj groma-dzić wodę deszczową i oszczędzać w ten spo-sób na rachunkach.

Deszczówkę można z po-wodzeniem wykorzystywać do spłukiwania toalet, pra-nia, bo jest wodą miękką, w pracach porządkowych czy choćby tylko do podlewania ogródka.

W ten sposób można ograniczyć codzienne wy-datki. To dlatego, że – jak podają specjaliści – spo-śród 150 litrów, który każdy z nas codziennie zużywa, spożywamy zaledwie trzy litry. Jeśli więc zastąpi się „kranówkę” odpowiednio przefiltrowaną wodą desz-czową, to zysk wydaje się oczywisty.

Ekolodzy dostrzegają również dodatkowe zale-

ty – gdy woda deszczowa pozostanie w tym miejscu, gdzie spadła, to zapobiega się w ten sposób m.in. ob-niżaniu się poziomu wód gruntowych czy przecią-żeniom kanalizacji burzo-wej.

Warto się nad tym zasta-nowić, bo deszczówka sama w sobie jest czysta i wolna od zarazków. Wystarczy więc zacząć ją gromadzić w zbiornikach, do których trafi poprzez rynnę i rury. Najlepiej, jeśli zbiornik znajdować się będzie pod ziemią, bo gwarantuje to stałą i niską temperaturę, a brak dostępu światła unie-możliwi rozwój glonów. Tak zgromadzoną wodę trzeba oczyścić z ewentu-alnych zabrudzeń. W przy-padku wykorzystania jej w domu, należy wykonać w budynku dodatkową in-stalację rozprowadzającą deszczówkę.

Złap deszczówkę!

TO ZABRONIONE. Jeśli z kratek ściekowych brzydko pachnie, może to oznaczać, że ktoś nie-legalne podłączył swoją domowa instalację do kanalizacji burzowej.

Choć to nie mieści się w głowie, nadal są całe osie-dla, gdzie nie ma kanalizacji sanitarnej, a posesje pod-łączone są do „burzówki”. To oznacza, że wszystko, co wpada do rur kanalizacyj-nych w domu, przedostaje się prosto do najbliższej rzeki.

Co prawda, ścieki skła-dają się głównie z wody, ale charakteryzują się także dużą zawartością zawiesin oraz związków organicz-nych i nieorganicznych, posiadają również niebez-

pieczne wirusy i bakterie chorobotwórcze. Mogą to być bakterie żółtaczki zakaźnej, duru brzuszne-go, a nawet cholery oraz zawierają jaja robaków pasożytniczych, takich jak tasiemce. Stałym elemen-tem ścieków komunalnych jest pałeczka okrężnicy, znana pod nazwą Escheri-chii coli. Jest to bakteria, która sama nie stanowi większego zagrożenia dla człowieka, lecz jeżeli wy-stępuje w ściekach, jest to wskaźnik obecności czyn-ników wywołujących tyfus, dur brzuszny lub nawet dy-zenterię.

Oznacza to, że pozbywa-jąc się w taki sposób swoich ścieków szkodzimy nie tylko naturze, ale również sobie.

(as)

Karygodne ścieki

Z takiej na pozór niewinnej rury wraz z deszczówką mogą przedostawać się do rzeczki także nieczyszczone ściek, doprowadzając do skażenia wody.

Fot. Archiwum

Z deszczu pod rynnęKiedy pada deszcz, strugi wody zabierają wszystko, co jest na powierzchni. A są to nie tylko odpady organiczne z trawników i ogrodów, ale, niestety, także trujące przyrodę plamy oleju i benzyny z jezdni i góry śmieci. Wszystko to wpływa do kratek kanalizacji deszczowej, a stamtąd – bezpośrednio do rzek i kanałów.

Pieniądze z dachuCoraz więcej samorządów chce nakładać na mieszkańców podatek od deszczówki. Jak tłumaczą władze, takie decyzje wymuszą zarówno dyrektywy unijne, zgodnie z który-mi to „zanieczyszczający płaci”, jak i polskie prawo oraz stan techniczny urządzeń. Dzięki podatkowi deszczowemu będą więc środki na rozbudowę i modernizację „burzówek”. Miesz-kańcy wielu miast są oburzeni, bo dotąd nikt nie kazał płacić za deszcz, jednak ta danina ma przede wszystkim pomóc środowisku na-turalnemu, bo im lepsza sieć kanalizacji desz-czowej, tym mniej trucizn trafi bezpośrednio do najbliższej rzeki. Jak wynika z zapowiedzi, płacić będzie się za te wody deszczowe i roztopowe, które

trafią z dachu do kanalizacji deszczowej – nieważne czy bezpośrednio, czy też poprzez podjazd lub chodnik, z których przedostaje się do kratki ściekowej. Jeśli jednak część z nich trafia do ogrodu – wówczas poda-tek naliczony zostanie za część powierzchni dachu. Wysokość naliczanej opłaty ma być uzależ-niona od wielkości nieruchomości. Dlatego najwięcej mogą płacić właściciele domów jednorodzinnych, którzy będą regulować po-datek samodzielnie. W przypadku budynków wielorodzinnych niewykluczone są podwyżki czynszów, w ten sposób zarządcy nierucho-mości przerzucą na lokatorów koszty pono-szone na opłacenie daniny.

Kałuże w mieście, jak widać, też mogą być przydatne, choć lepiej, gdy sieć kanalizacji burzowej są na tyle sprawne, by odebrać wszystkie wody opadowe… Źródło: blip.pl

� Dziennik Pomorza - 25 stycznia 2011 - nr 4www.portalpomorza.pl

red tech. KK

�IDziennik Pomorza - 25 stycznia 2011 - nr 4www.portalpomorza.pl

red tech. KK

nie truj sąsiada

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

TO CIEKAWE. Ciepłownie też palą… odpady, ale przede wszystkim po-chodzenia roślinnego. To głównie różne posta-cie drewna oraz słoma.

Biomasa jest zaliczana do źródeł energii odnawial-nej. Ich używanie nie wiąże się z długotrwałym ich defi-cytem, bo zasoby odnawiają się w krótkim czasie.

Do produkcji energii może być wykorzystane drewno odpadowe z sadów i zieleni miejskiej oraz od-pady przemysłu drzewnego. Mają różną postać. Mogą to być zrębki drzewne, kora drzew liściastych i iglastych, kawałki drewna ze stolarni czy trociny opałowe. Moż-na byłoby do nich dołączyć również połamane opako-wania, palety itp., jednak ich wykorzystanie dla celów energetycznych może być utrudnione ze względu na

ich rozproszenie, niejedno-rodność, zanieczyszczenie związkami chemicznymi i metalami ciężkimi. Zawar-tość metali ciężkich może też ograniczać wykorzysta-nie zasobów drewna odpa-dowego z zieleni miejskiej.

Istnieją również kotłow-nie opalane słomą. Polskie rolnictwo produkuje rocz-nie około 25 mln ton słomy (głównie zbożowej i rzepa-kowej). Najważniejszym efektem ekologicznym wy-korzystywania słomy do celów energetycznych jest redukcja emisji dwutlen-ku węgla do atmosfery. Co prawda powstaje on pod-czas spalania i uchodzi do atmosfery, ale jest to tylko taka jego ilość, jaką roślina przejęła w procesie fotosyn-tezy podczas swojego wzra-stania. Jest to zatem tylko oddawanie do atmosfery pobranego wcześniej dwu-tlenku węgla. (AMS)

Dym z domowego komi-na traktowany jest jako tzw. źródło niskiej emisji. To dlatego, że nie jest wynoszo-ny wysoko, gdzie mógłby się swobodnie rozprzestrzenić, ale ściele się nisko, dlatego jest tak uciążliwy. Bywa, że aż szczypie w oczy. Ale to nie jedyna dokuczliwość. Najgorsze jest bowiem to, czego nie widzimy, a co wdychamy. Śmiertelnym zagrożeniem dla naszego zdrowia są dioksyny i fu-rany. Powstają zwykle jako produkty bezmyślnego spa-lania różnych odpadów. Na tej karygodnej liście są: • drewno meblowe zawierają-ce chlorowane fenole (sub-stancje do konserwacji); • pozostałości farb i lakierów zawierają metale ciężkie np. rtęć; • plastikowe torby i butelki czy papier bielony nieorganicznymi związka-

Warto zapamiętaćCo wrzucać do pieca, a czego unikaćJeśli masz w domu tradycyjny piec, możesz w nim spalać, poza węglem, miałem czy koksem:

papier, tekturę i drewno,opakowania z papieru, tektury i drewna,odpady z gospodarki leśnej, ale nie chemikalia i opakowa-nia z tworzyw sztucznych,odpady kory i korka,trociny, wióry i ścinki,mechanicznie wydzielone odrzuty z przeróbki makulatury.

Absolutnie zakazane jest palenieplastikowych pojemników i butelek po napojach,zużytych oponinnych odpadów z gumy,przedmiotów z tworzyw sztucznych,elementów drewnianych pokrytych lakierem,sztucznej skóry,opakowań po rozpuszczalnikach czy środkach ochrony ro-ślin,opakowań po farbach i lakierach,pozostałości farb i lakierów,plastikowych toreb z polietylenu,papieru bielonego związkami chloru z nadrukiem farb kolorowych.

•••

•••

•••••••

••••

Odpady w kotle

Słoma, zamiast zalegać na polach, lub – o zgrozo – być palona na po-lach, może trafiać do pieca. Fot. Archiwum

Co leci z domowego kominaTO WAŻNE. W sezonie grzewczym narzekamy na dokuczliwe zanieczyszczenia z domowych kominów. Ci, którzy palą w piecach, nie zdają sobie sprawy, ile substancji toksycznych wydostaje się przez komin do atmosfery.

Praca uczniów ze Szkoły Podstawowej w Żukowie, która została wyróżniona w ubiegłorocznym konkursie w ramach projektu „Nie truj sąsiada”.

Niebezpieczne związki• SO2 - dwutlenek siarki powoduje trudności w oddychaniu u ludzi; zanik chlorofilu u roślin (zamierają blaszki li-ściowe). Powstałe siarczany i kwas siar-kowy prowadzą do tworzenia się suchych i mokrych opadów kwaśnych deszczy. Kumulowane w glebie, powodują jej za-kwaszenie i zasolenie. Rośliny stają się nieodporne na szkodniki. Konstrukcje metalowe ulegają szybszej korozji.

• NOx - tlenki azotu podrażniają i uszkadzają płuca. 280 mikrogra-mów NO na metr sześcienny pro-wadzi do śmiertelnego uszkodzenia płuc, a około 47 mikrogramów wy-wołuje bronchit. Kwas azotowy utwo-rzony w powietrzu odkłada się w gle-bie w postaci azotanów. W procesie fotosyntezy roślin jest kumulowany, a potem w łańcuchu pokarmowym

dostaje się do organizmów zwierząt i ludzi.• CO - tlenek węgla (czad) truje ludzi i zwierzęta. Wiąże się z czerwonymi ciałkami krwi i utrudnia transport tle-nu. Działa na centralny układ nerwowy. W powietrzu utlenia się do CO2.• Pył odkłada się w glebie i zanieczysz-cza rośliny metalami ciężkimi. Przyspie-sza powstawanie trójtlenku siarki.

Pszczoły na strażyWładze francuskiego lotniska badają poziom zanieczyszcze-nia powietrza przy pomocy pszczół. Dokładniej, badają miód, któ-ry produkują te owady. Jest on bowiem doskonałym wskaźni-kiem zanieczyszczeń. To dlate-go, że na roślinach, z pszczoły pobierając nektar i pyłki, osa-dzają się wszystkie obecne w powietrzu związki chemiczne. Jeśli więc na kwiatach będą też substancje toksyczne, trafią one do miodu.

20 – 5000 złTaką grzywnę można dostać za spalanie śmieci z tworzyw sztucznych w domowym piecu.

mi chloru z nadrukiem farb kolorowych z dodatkowa zawartością metali ciężkich. Dopuszczalne stężenie tych toksyn wynosi 0,1 nano-grama na metr sześcienny, tymczasem w dymie z do-mowych kominów stężenie dioksyn i furanów może być przekroczone nawet 100 razy.

Specjaliści uznają, że ich emisja pochodzi przede wszystkim zezłych techno-logii spalania zanieczysz-

czonych paliw stałych, biomasy i odpadów domo-wych w małych instalacjach grzewczych nie wyposażo-nych w układy oczyszcza-nia spalin i posiadających kominy o wysokości najczę-ściej do 10 m.

Dioksyny działają pod-stępnie. Ich skutki objawia-

ją się po latach Najcześciej w postaci chorób nowotwo-rowych.

Wykorzystano materia-ły Fundacji Ekologicznej ARKA, która realizuje wiele kampanii na rzecz ochro-ny środowiska. Więcej na www.fundacjaarka.pl.

(as)

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

KROK PO KROKU. Żeby przyłączyć się do ciepła sieciowego, najpierw trzeba skierować pi-semne zapytanie do producenta, czy w ogó-le istnieje taka możli-wość.

Jeśli okaże się, w pobliżu budynku, w którym mieszka-my, przebiegają rury, który-mi płynie ciepło, to jesteśmy szczęściarzami, bo możemy liczyć na jgo podłączenie. W przypadku bloku czy ka-mienicy, w której zawiązała się wspólnota mieszkanio-wa, potrzebne jest podjęcie uchwały o przyłączeniu się do sieci ciepłowniczej. Waż-ne, aby do sieci chciała się podłączyć znacząca więk-szość lokatorów, w innym

przypadku budowa węzła ciepłowniczego służącego do obsłużenia domu, podczas gdy z systemowego ciepła będzie korzystać niewiele ponad połowa mieszkańców – może się po prostu nie opłacać.

Kolejny etap to wy-stąpienie należy wystąpić o wydanie warunków przy-łączenia, dołączając odpo-wiednie załączniki wymaga-ne przez przedsiębiorstwo ciepłownicze. Dostawca cie-pła przygotowuje wówczas ofertę handlową.

Trzeba pamiętać, że prócz węzła ciepłowniczego, trzeba wymienić również in-stalację wewnętrzną w bu-dynku oraz w mieszkaniach. Jeśli w budynku znajdowały się już źródła centralnego

ogrzewania (np. kotłownia na piec olejowy czy gazowy) to pół biedy, instalacje zwy-kle są już przystosowane do podłączenia ich do ciepłow-niczego węzła.

Po uzgodnieniu opty-malnych warunków dla obu stron – spisana zostanie

umowa o przyłącze, w której określony zostanie zakres i sposób finansowania bu-dowy przyłącza, węzła ciepl-nego, termin rozpoczęcia dostawy ciepła oraz wydane zostaną warunki techniczne.

Na koniec mała formal-ność – podpisanie umowy

sprzedaży ciepła. Jej pod-pisanie stanowi podstawę rozpoczęcia dostawy ciepła po spełnieniu warunków technicznych, takich jak odbiór przyłącza i węzła

cieplnego oraz urządzeń pomiarowych. Jeżeli wszystko jest załatwione pozytywnie, to wystarczy wówczas odkręcić pokrętło kaloryfera.

Co zrobić, by korzystać z energii produkowanej przez ciepłownię?Czasami to niemożliwePrzedsiębiorstwo ciepłownicze może odmówić przyłączenia do sieci, jednak tylko wówczas, gdy nie istnieją po stronie fir-my techniczne lub ekonomiczne warunki przyłączenia lub gdy potencjalny odbiorca nie spełnia warunków przyłączenia. Kwestia obowiązkowego zawierania umów wynika z art. 7 Prawa energetycznego. Zgodnie z paragrafem 1 przedsiębior-stwo energetyczne zajmujące się przesyłaniem lub dystrybu-cją paliw gazowych lub energii jest obowiązane do zawarcia umowy o przyłączenie do sieci, jeżeli istnieją techniczne i eko-nomiczne warunki przyłączenia, a żądający spełni warunki przyłączenia do sieci i odbioru. Warto przy tym pamiętać, iż zgodnie z art. 3 pkt. 1 Prawa energetycznego mówiąc o ener-gii mamy na myśli jej dowolną postać, a więc takie same warunki dotyczą przyłączenia do sieci ciepłowniczej.

Stare kamienice czy domki na osiedlach, któ-re powstały przed laty są zwykle ogrzewane różnego rodzaju piecami. Jeśli w po-bliżu jest sieć ciepłownicza, warto rozważyć, czy się do niej nie przyłączyć.

To przede wszystkim bardzo wygodne rozwiąza-nie, bo nie trzeba kupować węgla, dźwigać go z piwnicy, usuwać popiołu, pamiętać o przeglądach pieców czy przewodów kominowych. Jeśli skorzystamy z ciepła sieciowego, nie będziemy musieli martwić się, że grozi nam zatrucie tlenkiem węgla czy pożar. To także oszczęd-ność czasu, bo zamiast mordować się z domowym paleniskiem, odkręcamy ka-loryfer i gotowe.

Wiele osób przerażają jednak rosnące ceny ciepła. Wydaje im się, że mając własny piec, sami regulują, ile wrzucą do niego opału, a więc, ile przy tej okazji zaoszczędzą. Panuje mit, że np. w wielorodzinnym budynku nie ma się zbyt

WARTO WIEDZIEĆ. Zanim zaczniesz rozważać zmia-nę sposobu ogrzewania, sprawdź, czy możesz uzyskać dotację na takie przedsięwzięcie. Wiele samorządów korzysta z dofinansowania wy-miany źródeł ciepła w ra-mach programu „Czyste powietrze Pomorza” re-alizowanego przez Woje-wódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Fundusz ogłosił konkurs dla gmin miejskich (miast), miejsko –wiejskich oraz gmin wiejskich leżących w pasie nadmorskim (Krynica Mor-ska, Sztutowo, Stegna, Kosa-kowo, Puck, Krokowa, Cho-czewo, Wicko, Smołdzino, Ustka) województwa pomor-skiego. Adresatami są również podmioty realizujące zadania z zakresu zaopatrzenia w ener-gię cieplną. Z udziału w kon-kursie wyłączone są miasta aglomeracji trójmiejskiej – Gdańsk, Sopot i Gdynia.

Jeśli samorząd zdecydu-je się na udział w konkursie, do uzyskanych środków musi dołożyć również pie-niądze z własnej kasy.

Jednym z zadań, które mogą liczyć na wsparcie

WFOŚiGW jest przyłącze-nie do sieci ciepłowniczej. Ale nie tylko, bo na liście zadań, które mogą sięgnąć po te środki znalazły się inne sposoby modernizacji źródeł energii cieplnej: li-kwidacja kotłów opalanych węglem lub koksem i za-stąpienie ich piecami gazo-wymi lub na olej opałowy, zastosowanie pomp ciepła, kotłów na biomasę (drewno kawałkowe, zrębki drzewne, brykiety, pelety), czy kolek-torów słonecznych.

Przedsięwzięcia pole-gające na wyeliminowaniu trujących pieców mogą być realizowane przez właścicie-li domów jednorodzinnych, gdy docelowa moc źródeł po modernizacji wyniesie do 30 kW, przez wspólnoty miesz-kaniowe w budynkach wie-lorodzinnych a także przez samorząd we własnych ka-mienicach czy blokach.

Ale uwaga, do konkursu nie mogą być zgłaszane zadania rozpoczęte lub zakończone.

Wnioski należy skła-dać w terminie do 31 maja 2012 r. Rozstrzygnięcie konkursu i opublikowanie wyników nastąpi w termi-nie do 31 lipca 2012 r.

(as)

Sprawdź dofinansowanie

8 - tyle projektów uzyskało dofinansowanie w ramach konkursu „Czyste powietrze Pomorza”. Ich autorami byli: gmina Żukowo, Malbork, Starogard Gdański, gmina Kartuzy, Pruszcz Gdański, Władysławowo, Syndraft EC Słupsk sp. z o.o. i Zakład Energetyki Cieplnej KOSPEC sp. z o.o. z Kościerzyny.

Przyłącz się do sieciOgrzewanie energią dostarczaną przez ciepłownię ma wiele zalet. Jest wygodniejsze bezpieczniejsze i tańsze. A produkcja ciepła mniej szkodzi ludziom i środowisku.

wielkiego wpływu na wyso-kość wydatków związanych z ogrzewaniem. To nie-prawda, bo wystarczy ob-niżyć temperaturę w miesz-kaniu o 1 stopień Celsjusza, by zużyć o 5 proc. mniej energii, czyli i płacić mniej. Im więcej osób w budyn-ku tak zrobi, tym rachunki będą niższe. A więc, zamiast narzekać i otwierać okno, gdy w domu jest za ciepło, lepiej przykręcić kalory-fery. Możemy też wpłynąć na wysokość opłat wymie-niając stare okna na nowe oraz instalując termosta-tyczne zawory grzejnikowe. Jeśli zdecydujemy się na przyłączenie do sieci, war-to pomyśleć o skorzystaniu z automatyki pogodowej. W wielorodzinnym budynku trzeba do takiego rozwiąza-nia namówić administrację. „Pogodynka” sprawi, że do-stępność ciepła nie będzie zależała od pory roku, ale od temperatury zewnętrz-

nej. Tym samym, budynek nie będzie przegrzewany i nie trzeba będzie płacić za utracone ciepło.

Poza tym, nad ceną cie-pła sieciowego nie zależy wyłącznie od widzimisię producenta. Owszem, wiele zależy od tego, jakie są straty ciepła w sieci ciepłowniczej, sprawność produkcji cie-pła czy wykorzystywanego opału i jego ceny. Niemniej opłaty za dostarczaną ener-gię muszą przede wszystkim odzwierciedlać koszty pono-szone przez producent oraz niewielką marżę. Uważnie przygląda się temu Urząd Regulacji Energetyki, który musi zaakceptować pro-pozycje cenowe ciepłowni zanim zaczną obowiązywać klientów.

Za przyłączeniem się do sieci przemawia również konieczność dbania o na-turę oraz nasze zdrowie. Im mniej będzie dymiących ko-minów na dachach budyn-

ków czy małych kotłowni osiedlowych, tym lepsza bę-dzie jakość powietrza, któ-rym oddychamy. Owszem, duża ciepłownia to duży komin, ale systematyczne kontrole zarówno spala-nego opału, jak i poziomu emisji spalin, pozwalają na bieżącą analizę jakości i ilo-ści emitowanych do atmos-fery gazów i innych zanie-czyszczeń. Przedsiębiorstwa muszą bowiem spełniać wy-śrubowane normy ochrony środowiska nie mogą pod-truwać całej okolicy.

I jeszcze jedno – jeśli z miast ubędzie domowych pieców, to czystsze będą również elewacje budyn-ków. Pyły, które wszystko brudzą, zimą widać gołym okiem, zwłaszcza na świe-żym śniegu. Czasami aż trudno uwierzyć, ile sadzy może „wyprodukować” je-den niewinny komin starej kamienicy.

Anna Szade

Stare kominy, które trują i brudzą, a w tle nowa elewacja niedawno docieplonego bloku – tak wygląda wiele pomorskich miast. Fot. Anna Szade

nie truj sąsiada

IV Dziennik Pomorza - 11 stycznia 2011 - nr 2www.portalpomorza.pl

red tech. KK

VDziennik Pomorza - 11 stycznia 2011 - nr 2www.portalpomorza.pl

red tech. KK

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

PomorskI ekolog

Dodatek dofinansowany został przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Fundusz nie ponosi odpowiedzialności

za treści zawarte w dodatku.

Zmiana ustawy o utrzymaniu czystości i po-rządku w gminach to także alert dla samorządu województwa. Od 1 stycznia 2012 r. plany gospo-darki odpadami będą opracowywane na poziomie krajowym i wojewódzkim, a ich aktualizacja na-stępować będzie nie rzadziej niż co sześć lat. Nie będzie więc potrzeby wykonania planów gospo-darki odpadami na szczeblu powiatowym i gmin-nym.

W planie uchwalonym przez sejmik województwa znaleźć się musi m.in. zapis o podziale wojewódz-twa na regiony gospodarki odpadami. To obszary liczące co najmniej 150 tys. mieszkańców lub obszar gminy liczącej powyżej 500 tys. mieszkańców. Ter-min uchwalenia wojewódzkich planów gospodarki odpadami przypada najpóźniej 30 czerwca 2012

r., czyli sześć miesięcy po wejściu w życie nowych przepisów.

Według proponowanego nowego podziału, w województwie pomorskim istnieć będzie siedem regionów:

• Szadółki (ZZO Szadółki), • Eko Dolina (ZZO Eko Dolina), • Północno-Zachodni (ZZO Bierkowo i Sierzno), • Południowy (ZZO Stary Las), • Północny (ZZO Czarnówko), • Południowo-Zachodni (ZZO Nowy Dwór) • Wschodni (ZZO Gilwa Mała i Rokitki). W czterech pierwszych funkcjonują obecnie in-

stalacje mogące przetworzyć odpady komunalne z całego regionu.

(as)

Zdaniem autorów no-wego prawa, ma być tylko lepiej, bo w całości zmieni się postępowanie z odpa-dami komunalnymi. Gmi-ny dostały 18 miesięcy na wprowadzenie w życie wszystkich zapisów znowe-lizowanej ustawy.

Zgodnie z nową zasadą, to samorząd zagwarantuje odbieranie i właściwe zago-spodarowanie wszystkich śmieci, a przede wszystkim – umożliwi mieszkańcom ich selektywne zbieranie, czyli zapewni odpowiednie pojemniki do segregacji odpadów lub określi inny sposób ich gromadzenia. Mniejsze gminy w Polsce decydują się na tzw. system workowy. Czyli do oddziel-nych worków mieszkańcy wrzucają szkło, papier czy odpady ulegające biodegra-dacji. Gmina jest również zobowiązana do zorganizo-wania i wskazania miesz-kańcom punktów odbioru

Pomorze podzielone na regiony gospodarki odpadamiTO WAŻNE. W grudniu ubiegłego roku w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego odbyło się spotkanie dotyczące nowego podziału Pomorza na regiony gospodarki odpadami.

NOWE REGIONY GOSPODARKI ODPADAMI

Źródło: Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego

Śmieci w rękach samorządowcówW GMINACH. 1 stycznia 2012 r. uznany został za początek tzw. rewolucji śmieciowej. Tego dnia weszła w życie zmieniona ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Co to oznacza dla samorządów?

4300Tyle dzikich wysypisk w Polsce naliczyło Ministerstwo Środowiska.

Taki widok wkrótce ma należeć do przeszłości. Nowe przepisy mają zagwarantować skuteczniejszą walkę z dzikimi wysypiskami. Fot. Archiwum

Ważne daty1 stycznia 2012 r. – to początek śmieciowej rewolucji. Gminy mają do półtora roku (do połowy 2013 r.) na wprowadzenie na swoim terenie nowego sposobu zarządzania odpadami, wyłonienie firm przewożących odpady w przetargach i poin-formowanie mieszkańców o nowym systemie.

1 lipca 2012 r. - sejmik województwa uchwala aktualizację wojewódzkiego planu gospodarki odpadami oraz uchwałę w sprawie wykonania wojewódzkiego planu gospodarki od-padami, w której określone zostaną regiony oraz regionalne instalacje do zagospodarowania odpadów, czyli wskazane miejsca, gdzie będą przetwarzane odpady: np. spalane, sor-towane, kompostowane.

1 stycznia 2013 r. – do tego czasu gminy powinny uchwa-lić lokalne regulaminy utrzymania czystości i porządku na swoim terenie. Do tego czasu gminy są zobowiązane również wyznaczyć stawki opłat i szczegółowe zasady ich ponoszenia. Tego dnia rozpoczną się kampanie edukacyjno-informacyjne dla mieszkańców na temat nowych zasad odbioru odpadów w ich gminie.

1 lipca 2013 r. – zatrudnione przez gminy firmy odbiera-ją śmieci na terenie całego kraju – Polska dołącza do eu-ropejskiego standardu zagospodarowania odpadów. Każdy mieszkaniec może oddać dowolną ilość śmieci – w tym np. te wielkogabarytowe.

Podane powyżej daty są terminami ostatecznymi. Gminy, któ-re będą gotowe do wcześniejszego wprowadzenia systemu, mogą wprowadzić go wcześniej.

takich odpadów, jak stary sprzęt RTV i AGD, szafy, przeterminowane leki albo zużyte baterie.

Ale to nie koniec no-wych obowiązków, które spoczywają na barkach urzędników. Muszą ogłosić przetarg, w którym wyłonią firmę zajmującą się odbio-rem odpadów od mieszkań-ców. Co więcej, prócz za-pewnienia wywozu śmieci, muszą jeszcze nadzorować ich dalszą drogę - recykling, odzysk tych, które mogą stać się surowcem produk-cyjnym, kompostowanie, czy spalanie. To dalsze

postępowanie z odpadami zostanie ściśle określo-ne w umowie podpisanej z przedsiębiorcą, który bę-dzie opróżniał przydomowe kosze. Za tę usługę zapłacą

oczywiście mieszkańcy, przy czym stawka opłat ma być kalkulowana lokalnie i uchwalana przez radnych.

Po co to wszystko? Zmie-niona ustawa to nie pró-ba skomplikowania życia i mieszkańcom, i urzędni-kom. Samorządy mają mieć pełną kontrolę nad śmiecia-mi, a jednocześnie wpływy do gminnej kasy z opłat za opróżnianie pojemników mają im umożliwić rozwój infrastruktury do zagospo-darowywania odpadów. Ale przede wszystkim na całej operacji ma zyskać środowisko naturalne. Za

jakiś czas będzie po prostu czyściej, bo nowe przepisy mają zagwarantować sku-teczniejszą walkę z dzikimi wysypiskami. Nie chodzi tylko o względy estetyczne, bo z podrzucanych niele-galnie odpadów do wód gruntowych i do gleby może przedostawać się wiele nie-bezpiecznych substancji. Jeśli jednak wszyscy będą płacić po równo, bez wzglę-du na ilość wytworzonych w danym okresie śmieci,

to nikomu nie będzie się opłacało wyrzucać ich do rowu czy do lasu. Tworzący nowe prawo liczyli również, że z tych samych powodów część mieszkańców zrezy-gnuje ze spalania śmieci w domowych piecach, co jest zjawiskiem nagannym. Ale, choć to nielegalne, nadal część osób pozbywa się wielu odpadków wrzuca-jąc je do ognia i trując w ten sposób całą okolicę.

(AMS)

Pomyśl zanim wyrzuciszJeśli prawidłowo posegregujemy odpady, to zostaną one ponownie przetworzone.

Na plastikDo pojemnika na plastik wrzucamy:• puste butelki po napojach,• opróżnione opakowania po chemii gospodarczej, czyli np. po szamponach i płynach,• czyste torby i worki foliowe.Przed wyrzuceniem dobrze jest dokładni opróżnić butelki, a nawet przemyć je wodą. Koniecznie odkręcić nakrętkę. A także zgnieść butelki – zajmują wówczas zdecydowanie mniej miejsca.

Nie wrzucamy:• tłustych i zabrudzonych tworzyw plastikowych, • metalowych puszek po konserwach,• pojemników po farbach i lakierach,• opakowań po lekarstwach,• klisz fotograficznych i rentgenowskich,• opakowań po margarynach. • opakowań po środkach owado- i chwastobójczych,• zabawek.

Na papierDo kosza przeznaczonego na papier możemy wrzucać:• papier,• gazety,• książki w miękkich okładkach lub po usunięciu twardych,• katalogi, prospekty i ulotki,• tekturę, • worki papierowe i papier pakowy.

Nie wrzucamy tam:• zatłuszczonego papieru,• opakowań z jakąkolwiek zawartością,• opakowań po proszkach do prania,• papieru lakierowanego lub foliowanego z folderów reklamowych,• kalki,• opakowań wielomateriałowych, czyli np. kartoników po sokach czy mleku,• jednorazowych pieluch.

Na szkłoDo pojemników przeznaczonych do szkła możemy wrzucać:• czyste butelki i słoiki,• inne szklane opakowania, zarówno kolorowe, jak i białe, np. po kosmetykach.

Nie powinniśmy tam umieszczać:• wyrobów fajansowych i porcelanowych,• opakowań po lekach,• kawałków luster, • szkła zbrojonego i technicznego, • szklanek, kieliszków, naczyń żaroodpornych, • szkieł z okularów, • żarówek, świetlówek i kineskopów.

Na metalDo pojemników na metal można wrzucać:• puszki aluminiowe oraz z blachy stalowej,• naczynia do gotowania,• metalowe narzędzia,• drobny złom,• folię aluminiową,• pokrywki ze słoików,• kapsle z butelek oraz metalowe nakrętki. Przed wrzuceniem można taki metalowy śmieć dobrze zgnieść. Tak można postępować z aluminiowymi puszkami po napo-jach. Wówczas zajmują dużo mniej miejsca w pojemniku.

Nie wrzucamy tam:• opakowań po aerozolach,• baterii, • puszek po farbach,• opakowań po lekach,• opakowań po olejach przemysłowych,• sprzętu AGD.

Okazuje się, że nie warto wrzucać wszystkich śmie-ci do jednego kosza, bo jeśli oddzielnie gromadzi się papier, szkło, metal czy odpady organiczne, ulega-jące biodegradacji, można liczyć na niższe opłaty. Taką korzyść dla mieszkańców przewiduje zmieniona usta-wa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, która obowiązuje od stycznia tego roku.

Co więcej, zostanie-my zwolnieni z wszelkich umów, jakie do tej pory trzeba było podpisywać z przedsiębiorcami odbie-rającymi śmieci. Nie trze-ba więc będzie poszukiwać najatrakcyjniejszej na ryn-ku oferty, bo taką firmę znajdą za nas urzędnicy,

Segregujesz – zyskujeszDLA MIESZKAŃCA. Nowelizacja przepisów dotyczących śmieci oznacza zmiany dla każdego z nas. Premiowane będą dobre nawyki – segregacja odpadów ma oznaczać niższe rachunki. Zysk będzie więc nie tylko dla natury, ale także dla naszych kieszeni.

316 kgTyle śmieci wytwarza jeden Polak. Z danych Ministerstwa Środowiska wynika, że z tej ilości zbieranych i wywożonych na legalne wysypiska jest jedynie 264 kg.

Stare umowyDo 30 czerwca 2013 r. możesz zachować dotychczasową umowę na odbieranie odpadów komunalnych i nie wnosić opłaty do gminy. Należy jednak przekazać urzędnikom infor-mację oraz kopię umowy z przedsiębiorcą odbierającym od-pady komunalne we wskazanym przez urząd terminie.Jeżeli gmina wprowadzi nowy system gospodarki odpadami komunalnymi przed dniem 30 czerwca 2013 r., będziesz miał wybór: możesz korzystać z systemu gminnego (wskazane będzie rozwiązanie umowy z przedsiębiorcą odbierającym odpady komunalne – warunki rozwiązania dotychczasowej umowy powinny być zapisane w umowie) lub korzystać z do-tychczasowej umowy.

Zapłacimy karyNowe przepisy nakładają obowiązki również na lokalne spo-łeczności. Co prawda, mowa jest o odpowiedzialności władz, ale sposób postępowania z odpadami zależy przede wszyst-kim od codziennych nawyków każdego mieszkańca i tego, co robi ze śmieciami w swoim domu.Dlatego warto pamiętać, że każda gmina jest zobowiązana do ograniczenia trafiającej na składowisko masy odpadów komunalnych, które ulegają biodegradacji. Do 16 lipca 2013 r. ma ich być składowanych nie więcej niż 50 proc., a do 16 lipca 2020 r. – nie więcej niż 35 proc. To nie jedyne wyzwania. Do końca grudnia 2020 r. mamy osiągnąć 50-procentowy poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia papieru, metalu, tworzyw sztucznych, a 70-procentowy – odpadów budowlanych i rozbiórkowych.Jeśli więc gminy stworzą odpowiednie warunki do groma-dzenia tego typu odpadów, to grzechem byłoby z nich nie korzystać. Ostatecznie bowiem wszyscy będziemy za to płacić. Za nieprzestrzeganie ustalonych norm, gminy będą ponosić kary pieniężne. Gminy, czyli mieszkańcy, bo trzeba będzie wygospodarować środki z gminnej kasy kosztem np. innych wydatków.

czałtową stawkę dla jednego gospodarstwa domowego. Będzie ona jednakowa dla wszystkich mieszkańców, bez względu na ilość produ-kowanych śmieci.

Ale ta cena oznacza jed-nocześnie, że skończą się problemy z nietypowymi odpadami – zużytym sprzę-tem elektrycznym czy elek-tronicznym, starymi me-blami, przeterminowanymi lekami lub zużytymi bate-riami. Powstaną bowiem

punkty, do których będzie można dostarczać tego typu śmieci.

O wszystkich zmianach – nowych opłatach, sposo-bach ich uiszczania, punk-tach zbiórki nietypowych śmieci i wielu innych urzęd-nicy będą nas zawiadamiać na bieżąco. Kampania in-formacyjna to jeden z ele-mentów wprowadzanego prawa. W pełni ma zadzia-łać za półtora roku.

Anna Szade

którzy ogłoszą przetarg na opróżnianie przydomowych pojemników.

Każdego mieszkań-ca obowiązywać będzie jedna opłata, której wy-sokość określi w drodze uchwały rada miasta lub gminy. Prócz stawki, sa-morząd ustali także tryb, sposób i częstotliwość jej wnoszenia.

Trudno na razie prze-widzieć, czy ceny za wywóz śmieci będą wyższe niż obecnie. Zgodnie z obowią-zującymi przepisami, samo-rządy mogą wybrać sposób kalkulowania opłaty, biorąc pod uwagę jeden ze wskaź-ników: liczbę mieszkańców, powierzchnię domu lub mieszkania, ilość zużywanej wody lub po prostu ustali ry-

tO cIEKAWEBluza z butelekCo można zrobić z plastikowych butelek po wo-dzie mineralnej lub np. coca coli? Zostaną one poddane granulacji, a następnie przetworzone na włókno do produkcji firan lub odzieży pola-rowej Na jedną bluzę potrzebna ok. 30 butelek. Natomiast butelki po chemii gospodarczej moż-na wykorzystać do produkcji skrzynek, rur kana-lizacyjnych, kontenerów, okien i wiele innych.

Recykling szkłaW ciągu roku każdy z nas wyrzuca ok. 56 szklanych opakowań, które mogły-by zostać poddane recyklingowi, czyli po-nownego wykorzystania. Jeśli każdy z nas wyrzuci do kosza choćby jeden słoik, to na wysypiska w całej Polsce trafi w ciągu roku 10 tys. ton szkła.

Miliony puszekW Polsce rocznie zużywanych jest ok. 400 mln aluminiowych puszek, które można powtórnie przetworzyć oraz wykorzystać i to nieskończenie wiele razy. Wyprodu-kowanie sześciu puszek ze złomu alumi-niowego daje oszczędność energii równo-ważną energii uzyskanej ze spalenia litra benzyny.